Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:00, 21 Mar 2014 Temat postu: Jacek Kuroń . |
|
|
Mija 80. rocznica urodzin Jacka Kuronia. Jego zycie polityczne zakonczylo sie calkowita kleska . Chocby tym ze bedac szczerym lewicowcem oslanial Balcerowicza ktory przyniosl zapasc cywilizacyjna Polsce . Pracy nie ma do dzis , a gdyby nie emigracja to byla by tragedia spoleczna .
Mozna to podsumowac zabawnym komentarzem z internetu ...
~Laik : MACIEJ KUROŃ WIELKI. Jacek Kuroń zaczął od działalności politycznej a zakończył na warzeniu zupy kuroniówki. Ideę tę rozwinął syn jego, Maciej. Zaczął od gotowania i na gotowaniu zakończył. Za politykę się nie brał, i chwała mu za to. Ale odkrył on pewną zasadę, która powinna być zapamiętania i stosowana tak w kuchni jak i polityce. A brzmi ona "Dobry kucharz powinien od czasu do czasu skosztować potrawy, którą gotuje dla innych"
Jesli nie potrafisz nie pchaj sie na afisz .
Przyczyna jego kleski byl brak Boga . Wszystko co bezbożne konczy sie kleska .
Przyczyna bylo srodowisko z jakiego sie wywodzil . Rodzice byli agentami sowieckimi z KPP .
...
18 lipca 2015
Poprawka. Nie rodzice a ojciec. Nie był w KPP tylko w PPS. Pomylilem z Michnikiem. Powinienem sprawdzić. Ściśle biorąc. Został wyrzucony z PPS za komunizowanie. Wspierał ,,wspólny front" PPS z komunistami. Czyli ze Stalinem mówiąc krótko. ,,Agenturalnosc" ta była z głupoty i ideologii a nie za pieniądze. Pamiętajcie że agent sowiecki z KPP to nie był ktoś opłacony. ONI TO ROBILI DLA IDEI!!! A raczej ideologii. Tak jak teraz islamiści. Jednak to byli agenci. Człowiek inteligentny nie mógł mieć wątpliwości komu służy KPP! Długo by mówić o tych dziwnych sytuacjach ludzi jak Broniewski będących komunistami a jednak Polakami. To ich gryzlo bo to się wyklucza. Mogli być jednak na swój sposób porządnymi ludźmi. I takimi byli Kuroń i jego ojciec. Czynili zło bo ,,chcieli dobrze". Dobrze bez Boga zawsze jest ,,źle".
To byla agentura w stylu jaki widzicie dzis w mediach na zywo . Zatem on zaczynal w strasznych warunkach . Widzicie jak rodzice moga zniszczyc dziecko . I Kuron robil rzeczy straszne . Donosil na harcerzy ze sa za malo komunistyczni a to moglo sie skonczyc smiercia w czasach Stalina . Stopniowo jednak poprawial sie . List do partii z Modzelewskim byl kolejnym etapem otrzezwienia . Ale oczywiscie byl nadal komunista . I nadal szkodzil . Zaszkodzil duzo Solidarnosci niemoralnymi metodami a szczytem byl Okragly Stol . Ostateczna katastrofa bylo krycie Balcerowicza .
Swoja droge i stan kraju podsumowal tak :
To pokazuje ze mimo wszystko stanal w prawdzie ! I nie pozwolmy zawlaszczyc Kuronia obroncom patologii okraglego stolu i calej tej katastrofalnej transformacji . A takze lewakom . Czy silom antykatolickim . Bo Kuron jak widac z wypowiedzi akurat myslal odwrotnie .
Po smierci trafil do czyscca co ja wyraznie czuje . Oczywiscie wstydzi sie tego co robil i przeprasza . Teraz juz zna Boga a wiec PRAWDĘ ! BÓG OKAZAŁ SIĘ WSPANIAŁY . Kuroń jest teraz mowiac prosto gorliwym katolikiem . I TO MUSI BYC JASNE BO BRUDNY ELEMENT CHCE Z NIEGO ZROBIC SZTANDAR ANTYKATOLICKI W SWEJ BRUDNEJ WALCE KORYTO ! NIC Z TYCH RZECZY !
Moge od razu w imieniu Kuronia odciac sie od nich . Nie tylko z atakami na Boga nie ma nic wspolnego ale jest im przeciwny .
Oczywiscie to cieszy ze jednak jego zycie dobrze sie skonczylo BO DAZYL DO PRAWDY I POTRAFIL BYC SZCZERY ! I TO SIE LICZY ! Nie formy nie czyny na pokaz . Szczerosc !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 17:53, 18 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:13, 23 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
"Listy jak dotyk" - osobista korespondencja Kuroniów
Wybór z ponad 400 listów Grażyny i Jacka Kuroniów, wymienianych przez nich podczas odsiadywania przez Jacka kolejnych wyroków więzienia, znalazło się w książce "Listy jak dotyk" - najpełniejszym jak dotąd wyborze korespondencji.
Grażyna Borucka i Jacek Kuroń poznali się latem 1955 roku na obozie walterowskim w Wolinie. Ona była 15-letnią zastępową, on, sześć lat starszy, był twórcą walterowskich drużyn harcerskich, uważał się za komunistę, chciał naprawiać świat. Po latach wspominał to swoje pierwsze spotkanie z Gajką: "Kiedy zaczyna się miłość, to przylatuje anioł, którego nikt nie widzi oprócz tych, co się kochają. Ja czułem tego anioła, ale nie miałem odwagi powiedzieć, że to miłość". Pobrali się cztery lata później, a 8 marca 1960 roku urodził im się syn Maciek.
"Za co Gajka go kochała? Na pierwszy rzut oka trudno odgadnąć. (...) Nawet Brandys dziwił się w >>Miesiącach<<: >>Co taki zachrypnięty buldożer robi z taką delikatną kobietą?<<" - pisała Katarzyna Skrzydłowska - Kalukin w biografii pary. A Grażyna uchodziła za piękność - szczupła, z wspaniałymi ciemnymi włosami, wielkimi brązowymi oczami.
Brat Jacka, Andrzej, nieco przewrotnie tłumaczy fakt, że Kuroniowie przez całe wspólne życie zawsze zachowywali się wobec siebie tak, jakby przeżywali miodowy miesiąc - nie mieli czasu znudzić się sobą, bo z 27 lat wspólnego życia, w sumie około dziewięciu Jacek Kuroń spędził w więzieniu. Po raz pierwszy trafił tam w 1965 r. - za "List do Partii" z wyrokiem trzech lat, z czego odsiedział dwa lata i dwa miesiące. Po Marcu 1968 roku dostał wyrok trzy i pół roku, za Solidarność - trzy lata. Między wyrokami często zatrzymywano go na czterdzieści osiem godzin.
"Zostałaś stworzona na żonę kryminalisty" - gratulował Gai Jacek w jednym z listów. W czasie, gdy on siedział w więzieniach, ona próbowała go zastąpić w działalności opozycyjnej. Utrzymywała kontakty, przekazywała informacje, spotykała się z dziennikarzami, z wielką cierpliwością znosiła nieustanną inwigilację całej rodziny. Na widzenia Gajka zakładała spódnicę z dużymi kieszeniami, na to drugą spódnicę - z dziurami. W dogodnym momencie wyciągała przez dziurę z kieszeni listy i papierosy i podawała pod stołem Jackowi.
Gajka doprowadziła do perfekcji sztukę wysyłania do więzienia paczek. Kupowała w tym celu specjalne plastikowe pojemniki z nieprzezroczystym dnem, na które sypała zakazaną w paczkach kawę, na to nakładając tekturkę i grubą warstwę domowego smalczyku ze skwarkami, czasami na dnie była także zachomikowana buteleczka z koniakiem. Piekła i suszyła biszkopty, aby zmieścić jak najwięcej w ograniczonych limitach wagi paczki. Sucharki biszkoptowe owijała w plasterki sera, aby w dozwolonym kontyngencie słodyczy przemycić pożywny nabiał.
Grażyna nie miała do Jacka żalu o wybór drogi, który skazywał ją na brak pewności, niestabilność, strach, ciągłe rewizje, rozłąkę z mężem. W listach często pisze o swojej tęsknocie, o tym, jak bardzo brakuje jej męża, nigdy jednak nie zakwestionowała sensu wybrania przez niego drogi opozycjonisty, co praktycznie uniemożliwiło im prowadzenie normalnego życia.
Po wprowadzeniu stanu wojennego internowana została cała rodzina Kuroniów - Jacek, Maciej i Gaja. Ona siedziała w Olszynce Grochowskiej, Gołdapi i Darłówku - Jacek i Maciek - w więzieniu w Białołęce. W czerwcu 1982 roku Gajkę zwolniono ze względu na stan zdrowia. Wydawało się, że chodzi o problemy kobiece, jednak Marek Edelman, który badał Gaję, zwrócił uwagę na dziwny kaszel. Okazało się, że cierpi na bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę płuc, nieuchronnie prowadzącą do śmierci. Edelman postawił sobie cel - utrzymać Gaję przy życiu do czasu wyjścia Jacka z więzienia. Ani jej, ani Jackowi nie powiedział prawdy o rokowaniach choroby - tłumaczył później, że nie chciał odbierać im nadziei. Edelman opiekował się Gają w swoim mieszkaniu w Łodzi.
Przez całą chorobę żony Jacek siedział w więzieniu. Regularnie wymieniali listy, Grażyna starała się nie martwić męża swoim zdrowiem, przedstawiała chorobę jako stan przejściowy, podkreślała, jak wspaniałą opieką otaczają ją przyjaciele. W liście z 21 listopada 1982 roku Kuroń pisał: "Ale przede wszystkim, to Ciebie kocham. Tego nie sposób opisać ani nawet nazwać, to jest ze mną w każdym momencie, w każdym oddechu i wtedy, kiedy robi się mroczno, bo bywa mroczno, i wtedy, a nawet przede wszystkim wtedy, kiedy słonecznie. Bo dzięki Tobie słońce tu świeci także w pochmurne dni. Pa - Ja". Tego listu Gaja już jednak nie przeczytała.
Grażyna zmarła 22 listopada 1982 roku. Jacek dowiedział się prawdy na dzień przed śmiercią żony, wtedy też dopiero dostał przepustkę z więzienia, aby ją zobaczyć. Nie pozwolono mu spędzić nocy w szpitalu. Obstawa zabrała go do łódzkiego więzienia. "Leżałem na koju i modliłem się. Czułem, jak ciężko Gajce oddychać, i prosiłem Pana Boga, żebym mógł oddychać za nią. I Bóg mnie wysłuchał. Czułem to, starałem się łapać jak najwięcej powietrza, ale było coraz gorzej i gorzej. A potem wszystko przestało mnie boleć. I to była godzina, w której moja Gajka umarła" - wspominał w książce "Spoko, czyli kwadratura koła".
"Listy jak dotyk" to pierwsze tak pełne wydanie korespondencji Kuroniów - dotychczas była ona publikowana jedynie w niewielkich fragmentach. Jest to wybór z ponad 400 listów pisanych przez oboje podczas kolejnych pobytów Kuronia w aresztach, więzieniach i ośrodkach internowania w latach 1965-82. Wszystkie one przechodziły przez więzienną cenzurę, za wyjątkiem 48 grypsów z 1982 roku, czyli listów podawanych przez odwiedzających.
Książka "Listy jak dotyk" opublikował Ośrodek Karta.
...
Tak to pozytywną strona Kuronia . Tak jak polityka była jego negatywna stroną tak miał też inne pozytywne . Miłość na całe życie to jest akurat wzór .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:21, 01 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
A co robi obecnie Jacek Kuroń? Na przyklad opiekuje się duchowo mlodzieza ze swoich Liceow:
Czwarty dzień peregrynacji – Centrum i Ursynów
Dzisiejszy dzień peregrynacji był dotychczas jednym z najbardziej aktywnych. Pomimo bardzo napiętego harmonogramu w ciągu dnia i wizycie symboli w wielu miejscach stolicy, na nocne czuwanie przybyła duża liczba wiernych a ks. Tomasz Zaperty, kustosz symboli miał wystarczająco dużo siły, energii i charyzmy żeby wygłosić głęboką i poruszającą homilię na koniec dnia.
Czwarty dzień peregrynacji symboli ŚDM w Archidiecezji Warszawskiej rozpoczął się wcześnie rano w jednym z warszawskich liceów mieszczącym się w samym centrum Warszawy. Symbole pielgrzymowały przez moment po zatłoczonych chodnikach w samym centrum stolicy. Ich widok na tle „Złotych Tarasów” i Pałacu Kultury był czymś niecodziennym. Jak to powiedział ks. Kustosz na dziedzińcu Liceum Ogólnokształcącego im. Jacka Kuronia: „Warszawa budzi się z symbolami Światowych Dni Młodzieży”. Młodzież która przyszła jak co dzień na 8.00 do szkoły na zajęcia, czekała tego dnia niespodzianka. Znaki ŚDM były obecne na dziedzińcu ich szkół. A wokół nich stał szereg kolegów i koleżanek z innych klas z flagami państw całego świata i logami ŚDM w różnych językach. Młodzież pełniła wartę przy ikonie i krzyżu, grała na gitarach i śpiewała hymn Światowych Dni Młodzieży. Chyba warto opuścić każdą lekcję w szkole, żeby móc doświadczyć takiego przeżycia
...
Wrecz przeciwnie. TO KOLEJNA WAZNA LEKCJA!!! Czy lekcje musza byc stereotypowe?
A harmonogram byl taki:
20 października (wtorek)
DEKANAT: mokotowski, ursynowski
8:15 LO im. Jacka Kuronia
9:00 LO im. Henryka Sienkiewicza
10:00 Politechnika Warszawska (Gmach Fizyki)
11:00 Nuncjatura Apostolska
11:45 Sanktuarium św. Andrzeja Boboli
13:00 Parafia św. Szczepana
13:30 Areszt śledczy przy ul. Rakowieckiej
14:15 Par. NMP Matki Zbawiciela
15:30 Par. św. Dominika na Służewie
16:30 Par. Wniebowstąpienia Pańskiego na Stokłosach
17:30 Par. św. Tomasza Apostoła na Imielinie
18:30 Par. św. Władysława z Gielniowa na Natolinie
19:30 Par. św. Ojca Pio na Moczydle
20:30 Par. Ofiarowania Pańskiego
Czuwanie nocne: par. Ofiarowania Pańskiego, ul. Stryjeńskich 21, Warszawa
...
Czyli liceum to ZACZYNALO dzien peregrynacji w tym dekanacie.
Albo takie wydarzenie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Recytatorski sukces!
Serdecznie gratulujemy naszej koleżance Klaudii Spodek (kl. 2b), finalistce XIII Wojewódzkiego Konkursu Recytatorskiego Poezji religijnej „Usłysz Panie moje słowa” , który odbył się w Katolickim Zespole Edukacyjnym im. ks. Piotra Skargi. Życzymy dalszych recytatorskich sukcesów!
[link widoczny dla zalogowanych]
To wszystko jest wplyw patrona z tamtego swiata. Jest sprawa oczywista ze szkolami swego imienia to na pewno sie zajmuje z przyczyn oczywistych. I widzimy jak pozytywny to wplyw. Tak dziala tamten swiat na nasz czyli ludzie z tamtego swiata KTORZY WCALE NIE ODESZLI!
A na koniec cytat z patrona jakze tu pasujacy:
,,żyć po ludzku to tworzyć i kochać, wspólnie z drugim człowiekiem tworzyć wspólny świat”.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Nie 22:24, 01 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:09, 10 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Smutek Jacka Kuronia
piątek, 9 lutego 2018 Udostępnij:
Wojciech Stanisławski
WOJCIECH STANISŁAWSKI
Tematy:
NARÓD
PATRIOTYZM
POLSKA
HISTORIA
IDEE
ŻYDZI
Problemem są już nie „nacjonaliści”, prawdziwi lub urojeni, lecz sama kategoria narodu, która – jak się okazuje – musi prowadzić do wykluczania.
O nauczycielach warszawskiego „wielokulturowego liceum humanistycznego” co i raz głośno, może nie za sprawą pozycji ich szkoły w rankingach, no, ale zawsze: jak nie Marta Konarzewska (polonistka) opublikuje (w „Gazecie Wyborczej”, 21.06.2010 r.) manifest „Jestem nauczycielką i jestem lesbijką”, to Katarzyna Bratkowska (również polonistka) zapowie, że chce dokonać aborcji w Wigilię. „Wesołe mieszkanko”, jak mawiano z przekąsem w „Mistrzu i Małgorzacie” o lokalu na Sadowej 302A.
„Będziemy łamać prawo”
Coraz weselsze: dwóch członków wielokulturowego ciała pedagogicznego, p. Sebastian Matuszewski oraz dr hab. Piotr Laskowski, opublikowało właśnie list otwarty (znów w „Gazecie Wyborczej”) do uczniów swojego liceum i innych szkół w sprawie nowelizacji ustawy o IPN.
Tygodnik TVPPolub nas
Mniejsza, że ją skrytykowali; wiele osób dostrzega jej słabe punkty. Mniejsza, że zadeklarowali: „Będziemy tu, a także będziemy w przyszłości, łamać to prawo”. Jest to oczywiście pewne novum w praktyce i deontologii pedagogicznej, zapowiadać swoim uczniom zamiar łamania prawa, ale nie wymagajmy jakiegoś drobnomieszczańskiego poszanowania dla norm od ludzi nietuzinkowych, charyzmatycznych: ludzi nauki, bo tak („jesteśmy naukowcami”) w swym liście się definiują.
I rzeczywiście: obaj są uznanymi badaczami i entuzjastami klasyków anarchizmu, od Michaiła Bakunina po Różę Luksemburg.
Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia przy ulicy Kłopotowskiego w Warszawie. „Wesołe mieszkanko”, jak mawiano z przekąsem w „Mistrzu i Małgorzacie” o lokalu na Sadowej 302A. Fot. Wikimedia
A luksemburgizm to nadal potęga intelektualna: widać to po swadzie, z jaką obaj badacze zdekonstruowali samo zjawisko narodu. Mniejsza już o Dudę, szmalcowników czy Polish Death Camps. „Pojęcie »naród polski« i instytucje państwa polskiego (a także wszystkie inne „narody” i inne państwa) są – piszą mgr Matuszewski oraz dr hab. Laskowski – współodpowiedzialne za przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości i zbrodnie wojenne”.
„Naród stanowi barierę”
Zostawmy na boku ciekawy skądinąd przykład substancjalizmu („Pojęcie […] jest współodpowiedzialne za zbrodnie wojenne”), kojarzonego dotąd przeze mnie raczej z Tomaszem z Akwinu niż z Różą Luksemburg. Zanim mgr Matuszewski oraz dr hab. Laskowski zaciągną przed Trybunał w Hadze inne terminy ogólne, warto odnotować ich przekonanie, że „»Naród« to zaklęcie, które ludzi nieskłonnych do zadawania krzywdy potrafi zmienić w bezwzględnych morderców przekonanych o własnej moralnej słuszności”.
Odkąd „zwycięskie pojęcie narodu związane zostało z państwem, (…) państwo narodowe opiera swą władzę na ustanawianiu granicy między ludźmi i nieustannym decydowaniu, kto należy do wyobrażonej wspólnoty narodowej i podlega ochronie, a kto jest z niej wyłączony i bezbronny”.
Przy okazji sporu o ustawę otrzymujemy więc deklarację o olśniewającej prostocie: źli są już nie „nacjonaliści”, prawdziwi lub urojeni, lecz sama kategoria narodu, która – jak się okazuje – musi prowadzić do wykluczania.
Żeby jednak nie przebywać za długo w oparach myśli postmodernistycznej, dla której „wykluczenie” stanowi jedno z centralnych zagadnień, mgr Matuszewski oraz dr hab. Laskowski postanowili się w swym liście odwołać do konkretu: do Polski. Konkretnie – II RP, z której dziejów na uwagę okazują się zasługiwać dwa epizody: internowanie wygnanych z III Rzeszy Żydów z polskim obywatelstwem na stacji kolejowej w Zbąszyniu oraz usankcjonowanie przez ministra oświaty w roku 1937 „getta ławkowego”.
Wedle autorów listu do uczniów niczego dobrego nie dokonano w imieniu narodu, wierność wspólnocie nigdy nie „prowadziła do pospiesznie wykopanego dołu”, jak pisał w „Rozważaniach o problemie narodu” poeta Zbigniew Herbert (na zdjęciu). Fot. PAP/Marek Langda
Niczego innego nie dokonano, jak się okazuje, w imieniu narodu, wierność wspólnocie nigdy nie „prowadziła do pospiesznie wykopanego dołu”, jak pisał w „Rozważaniach o problemie narodu” jeden z czołowych ideologów nacjonalizmu Zbigniew Herbert. Nie: jak twierdzą mgr Matuszewski oraz dr hab. Laskowski „to naród stanowi barierę, która czyni (…) wspólnotę niemożliwą”. Wszelką wspólnotę międzyludzką – bo w końcowych akapitach listu „instytucjom państwowym” dostaje się również za to, że pod koniec stycznia „u wybrzeży Libii utonęło dziewięćdziesiąt osób próbujących dopłynąć do Europy”.
„Wciskają nam do głów”
Istnieją wizje świata, z którymi nader trudno podjąć racjonalny dialog: antyszczepionkowcy, tropiciele reptilian i entuzjaści panaceum, jakim jest olej z wiesiołka, muszą przychylnie patrzeć na poważnych badaczy, zaprzeczających temu, że „naród”, od chwili wykrystalizowania się tego pojęcia w nowoczesnym rozumieniu, stanowił jedno z najskuteczniejszych narzędzi budowania większych wspólnot i integracji. Również wówczas, gdy znajdował się w konflikcie z innymi, społecznymi czy religijnymi lojalnościami zbiorowymi.
Wszystko to jest do zniesienia: pogarda, jaką słychać w głosach mgr Matuszewskiego oraz dr hab. Laskowskiego („Naród, który już od dawna władze Polski wciskają nam do głów i gardeł”) w pierwszej kolejności ranić będzie ich samych; ich wychowankowie trafią w większości na studia, które stworzą im okazję do rozszerzenia perspektywy. Tak naprawdę żal tylko Jacka Kuronia, wielkiego patrioty, syna powstańca śląskiego i żołnierza Armii Krajowej, po którego imię sięgnięto, wybierając patrona liceum.
– Wojciech Stanisławski
...
Istotnie grono pedagogiczne wyglada na zgraje psychopatow z problemami. Lubia widze pocelebrycic. W debilny sposob. Wyglada to tak ze strach poslac tam dziecko w ich rece. Oczywiscie w wieku liceum to juz jest bunt. Nauczyciel raczej nikogo nie zmieni. Warto aby byl wzorem. Jacek Kuroń jest obecny w tej szkole duchem i opiekuje sie z tamtego swiata zwlaszcza widze gronem pedagogicznym bo to je trzeba wychowac jak widze...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|