Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zmarł wynalazca pierwszego polskiego komputera PC!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:21, 22 Lut 2010    Temat postu: Zmarł wynalazca pierwszego polskiego komputera PC!

We wrocławskim szpitalu zmarł polski inżynier, elektronik i informatyk, twórca pierwszego polskiego mikrokomputera K-202 Jacek Karpiński. Miał 83 lata.

- Chorował, od dłuższego czasu był bardzo słaby - powiedział syn zmarłego Daniel Karpiński. Informatyk cierpiał na zanik mięśni.

Jacek Karpiński urodził się w Turynie. W czasie okupacji był żołnierzem batalionu "Zośka", w jednym pododdziale z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. Ciężko ranny przeżył powstanie w Warszawie, a za bohaterstwo na polu walki został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

Po wojnie studiował elektronikę na politechnikach w Łodzi i Warszawie. Po studiach, z uwagi na swą przeszłość okupacyjną, miał problem ze znalezieniem stałej pracy poza uczelnią. Jako adiunkt w Polskiej Akademii Nauk w 1957 roku zbudował swój pierwszy duży wynalazek - maszynę elektronową AAH do automatycznego prognozowania pogody w Państwowym Instytucie Hydrologiczno-Meteorologicznym.

W 1960 roku Karpiński znalazł się wśród sześciu finalistów światowego konkursu UNESCO, co zapewniło mu możliwość studiów na uniwersytetach Harvard i Massachusetts Institute of Technology. Po dwóch latach wynalazca odrzucił propozycję pozostania na stałe w USA i powrócił do kraju.

Efektem studiów było zbudowanie w połowie lat 60. Erceptronu - maszyny do szybkiego uczenia się: identyfikującej obrazki, teksty pisane i wzory, pomagającej szybko przyswajać materiał na zasadzie skojarzeń.Był to pierwszy tego typu w Europie i drugi na świecie wynalazek.

Po przejściu do Zakładu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego Karpiński zaprojektował i zbudował KAR-65, uniwersalny komputer do obliczeń. Urządzenie zbudowane na polskich tranzystorach i diodach wykonywało 100 tys. operacji na sekundę - trzy razy więcej niż gigantycznych rozmiarów komputer "Odra", wrocławskich zakładów Elwro. KAR-65 kosztował 6 mln ówczesnych złotych, podczas gdy komputer z Wrocławia - prawie 200 milionów zł.

Komputer nie został wdrożony do produkcji, ale Karpiński wkrótce stworzył doskonalsze urządzenie K-202, prototyp współczesnych komputerów klasy PC. - Powstał minikomputer na elementach elektronicznych czwartej generacji, stanowiący w swojej klasie najbardziej uniwersalną maszynę świata. Liczy z szybkością miliona operacji na sekundę i w tym dorównują mu tylko amerykański minikomputer Super-Nova i angielski Modular One (najnowsza Odra-1304 liczy 20 razy wolniej) - relacjonowała ówczesna prasa.

Urządzenie zostało entuzjastycznie ocenione za granicą i wkrótce jego produkcją miała się zająć powołana do tego celu "spółka" polsko-brytyjska. Mimo ogromnych zamówień i oficjalnego poparcia Edwarda Gierka powstało zaledwie 30 egzemplarzy komputera. Produkcję jednak szybko przerwano, zespół konstrukcyjny rozwiązano, a Karpiński został zwolniony.

W latach 70. konstruktor nie mógł znaleźć pracy zgodnej ze swymi kwalifikacjami i doświadczeniem, a wyjazdu za granicę mu zabroniono. W proteście przeciw takiemu traktowaniu, w 1978 roku wynajął zrujnowane gospodarstwo pod Olsztynem i zajął się hodowlą świń.

Gdy w 1980 roku zablokowano jego nominację na dyrektora fabryki komputerów "Era" wyjechał do Szwajcarii, gdzie zatrudnił się u Stefana Kudelskiego, producenta profesjonalnych magnetofonów NAGRA.

Do kraju powrócił w 1990 roku, by doradzać w dziedzinie informatyki rzadowi Mazowieckiego. (meg)
>>>>
Wspanialy zyciorys!Najpierw walczyl z hitlerowcami pozniej tworzyl wynalazki!
Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:04, 22 Lip 2011    Temat postu:

Niedawno zmarł Paul Baran . Twórca ... INTERNETu !!!

P. Baran ukończył studia w zakresie inżynierii elektryczności na Drexel University w Filadelfii, stopień magisterski otrzymał na University of California w Los Angeles. Stopień doktorski otrzymał na Drexel University. Swą koncepcję Internetu stworzył w ośrodku badawczym Lotnictwa Amerykańskiego – RAND w Santa Monica, na przedmieściach Los Angeles. Konfrontacja militarna Zachodu ze Wschodem zaczęła się w lecie 1961 r. kiedy Stany Zjednoczone zaczęły testować ZSRR co do podzielonego Berlina. W tym samym roku ZSRR spowodował zbudowanie Muru Berlińskiego. W 1961 r. miał miejsce niefortunny desant patriotycznych, emigracyjnych sił kubańskich na Kubie. W odpowiedzi w 1962 r. ZSRR zaczął instalowanie wyrzutni rakietowych średniego zasięgu na Kubie oraz spowodował wysłanie na tę wyspę 10,000 swoich tzw. doradców wojskowych. W ten sposób rozpoczął się Kryzys Kubański, który trwa do dzisiaj (2011). W Stanach Zjednoczonych zdano sobie sprawę, że może dojść do wojny atomowej i że trzeba przygotować kraj do funkcjonowania „dzień potem” (day after). W związku z tym zlecono RAND zaprojektowanie takiego systemu telekomunikacyjnego, który pomimo zniszczenia kraju będzie mógł funkcjonować i komunikować ludzi i władze. Zadanie to powierzono Paul Baranowi, który pracował w tym Centrum w latach 1959-68. P. Baran postawił sobie pytanie: jakie jest minimalne wymaganie aby system telekomunikacyjny mógł przetrwać atak atomowy?” Obliczył, że amerykańska sieć radiowa na długich falach (AM) może przekazywać komunikaty o ile w każdym węźle zostanie zainstalowany logiczny układ cyfrowy, który będzie sterował „podróżowaniem” komunikatu, który będzie sam sobie znajdował drogę, ponieważ będzie znał adres przeznaczenia. Zwierzchnicy wojskowi stwierdzili, że owa sieć nie ma wystarczającej przepustowości. W związku z tym P. Baran opracował następujące zasady sieci samosterującej: 1.Sieć nie może być scentralizowana 2.Każdy węzeł sieci musi mieć co najmniej dwa sąsiednie węzły 3.Sieć musi mieć nadwyżkę węzłów (redundancy), czyli każdy węzeł powinien być powiązany z większą liczbą węzłów niż to jest potrzebne 4.Komunikaty powinny być zorganizowane w samodzielne pakiety 5.Komunikaty powinny być cyfrowe a nie analogowe. Barana zasada, że sieć nie może być scentralizowana oparta jest na budowie mózgu ludzkiego. Tak zaprojektować system pomógł mu neurochirurg z MIT, który powiedział mu „jeśli odetniesz kawałek mózgu ludzkiego, inna jego część przejmie funkcje, które zostały odcięte.” Mózg po prostu jest rozproszoną siecią neuronów połączonych ze sobą. Rozwiązanie Brana polega na zorganizowaniu komunikatów w pakiety (cyfrowe koperty), które znając swój adres podróżują w sieci, samo-kierując się. Wynalazca opracował algorytm szybkiego zapamiętywania i przekazywania (store and foreward) pakietów w sieci. Sieć rozproszona nie ma centralnego punktu, stąd składa się z pseudo-autonomicznych podregionów sieci, funkcjonujących niezależnie od innych podregionów sieci, które zostały zniszczone albo popsute. Stara sieć telekomunikacyjna USA przypomina gwiaździsty układ ulic w Paryżu, podczas gdy Internet przypomina kratownicę ulic Manhattanu, centrum Nowego Jorku. Warto wspomnieć, że gwiaździsty układ Paryża został tak specjalnie zaprojektowany w latach 1852-70 przez szefa policji Georga-Eugene Hausmanna, aby można było policji łatwo tłumić manifestacje ludzi, jakie od czasów Rewolucji Francuskiej (1789) były zmorą władz francuskich. Koncepcja Barana, została podjęta w latach 1960-tych przez Departament Obrony jako ARPANET (Advanced Research Projects Agency-ARPA). Na jesieni 1969 r. komputer SDS Sigma 7 Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, jako pierwszy węzeł IMP (Interface Message Processor) został podłączony do Internetu za sprawą Leonarda Kleinrocka. Następnie komputer SDS 940 ze Stanford University z hypertekstem zaprojektowanym przez Doug Engelberta został podłączony, następnym węzłem był komputer IBM 360/75 z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, następnie University of Utah podłączył swój komputer DEC PDP-10 do ARPANET-u. W dniu 6 grudnia 1969 r. wszystkie węzły były połączone ze sobą. Pierwszy komunikat wysłał student UCLA – Charley Kline, pod kierunkiem prof. L. Kleinrocka w dniu 29 października 1969 r. o godzinie 10:30 PM. Pawel-Baran-tworca-internetu-photo-pdp-interW 1972 r. P. Baran założył prywatną firmę CableData Associate, która miała na celu konsultowanie wydziału ARPA w zakresie ARPANET. W tym samym roku, P. Baran zalecił Departamentowi Obrony podzielenie ARPANET na MILINET (dla celów wojskowych) i INTERNET dla celów cywilnych. Jego zalecenie zostało zaakceptowane ale wprowadzone do praktyki dopiero w 1983 r. Paweł Baran zawsze podkreślał swe polskie korzenie. Niżej podpisany miał zaszczyt uczestniczyć w ceremonii wręczenia mu Medalu American-Polish Engineering Association w Detroit w 2003 r. Wymieniliśmy wówczas uwagi o Jego pracach nad Internetem i moich nad INFOSTRADĄ w Polsce. Koncepcja P. Barana jest obok wynalezienia samolotu i komputera najważniejszą koncepcją inżynierską XX wieku. Polacy zawsze coś „manipulowali” z naszą planetą. Najpierw M. Kopernik, zmienił pogląd na temat kierunku jej obrotów. Będąc księdzem, zwalczył dogmat centralizmu Ziemi. W 500 lat po nim, Paweł Baran uczynił Ziemię „wspólną” planetą wszystkich ludzi. Cześć Jego Pamięci Andrzej Targowski, USA, 29 marca 2011 r. Na zdjęciach: dekoracja Pawła Barana medalem National Medal of Technology przez prezydenta Georga W. Busha (10 sierpnia 2007 r.); Paweł Baran. Za: Polonia dla Polonii – 29 marca 2011

[link widoczny dla zalogowanych]

Oto czego sie dowiadujemy ! Internet najbardziej spektakularne odkrycie od czasow Kopernika ktore zmienilo swiat ! Zreszta niezwykle pozyteczne i niosace wiele dobra ! Znow ktos zwiazany z Polską konkretnie z Polonii USA :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:15, 03 Kwi 2012    Temat postu:

RAFAŁ TOMAŃSKI

Wojna o "Przyjaciółkę". Rewolucja "generała" z Polski

Ten Polak zmienił świat, choć jego nazwisko było trudne do wymówienia. To on rozkręcił wielką "bratobójczą" wojnę. Zakończyła się ona dopiero w 1996 roku. Wszystko zaczęło się od sukcesu, ale to był początek końca.

Biznes to wojna. Tymi słowami określał swój sposób patrzenia na świat Jack Tramiel, twórca firmy Commodore, twórca potęgi Amigi i późniejszy właściciel Atari. Jack Tramiel naprawdę nazywał się kiedyś Jacek Trzmiel i wychował się w Łodzi. Jego polskie nazwisko było jednak zbyt trudne do wymówienia w Ameryce, do której wyemigrował po II wojnie światowej, po przeżyciu niecałego roku w obozie Auschwitz. Miał zatem wszelkie podstawy do tego, żeby wiedzieć, jak wygląda prawdziwa wojna. Jack Tramiel nie poddawał się łatwo i nawet, gdy nie radził sobie na jednym polu (poniósł porażkę otwierając firmę produkującą maszyny do pisania), myślał już o innych projektach. W 1985 roku udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że inspiracją dla niego był film "Patton", historia amerykańskiego generała. To dzięki niemu zawsze pamiętał, że trzeba mieć lepsze produkty od konkurencji. Nazywał je wtedy "lepszymi czołgami". Nie można czekać na rozkazy z Pentagonu, ale samemu szybko oceniać sytuację i działać. Zanim będzie za późno i konkurencja nas wyprzedzi. Taka bezkompromisowa filozofia prowadziła go do wielu sukcesów w świecie informatyki, który w latach 80. dopiero się rozkręcał. Marzyła mu się firma, w nazwie której będzie jakieś nawiązanie do stopnia wojskowego. Generał był już związany z samochodami (General Motors), admirał od lat 30. wytwarzał radioodbiorniki, dlatego Jack Tramiel zdecydował się na komodora, dowódcy formacji złożonej z kilku jednostek pływających. Tak powstało Commodore International, przedsiębiorstwo, którego nazwa wywołuje do tej pory lawinę wspomnień u większości użytkowników komputerów.

Pierwotnie Commodore zajmowało się naprawą maszyn do pisania. Niestety, Tramiel nie był w stanie wygrać z japońską konkurencją i musiał zmienić profil firmy. Zaczęto produkować kalkulatory, które pod koniec lat 60. nazywano sumatorami. Po kolejnej dekadzie na rynku Japończycy ponownie dali znać o sobie i wyprzedzili Commodore pod względem produkcji sumatorów. Tramielowi sugerowano, żeby przyjrzał się lepiej japońskiemu modelowi biznesu, ale biznesmen wolał słuchać własnej intuicji i kolejny raz przeformatował profil firmy. Z kalkulatorów prosta droga wiodła już do maszyn bardziej skomplikowanych i tak Commodore od roku 1977 stał się firmą w pełni komputerową, wypuszczając na rynek model PET. Tajemniczy akronim oznaczał Osobistego Elektronicznego Tłumacza (Personal Electric Translator) i był pierwszym w pełni komputerowym produktem firmy Jacka Tramiela. W 1982 roku na rynku pojawił się model 64, który sprzedał się w ogromnej na owe czasy liczbie 22 milionów egzemplarzy. Obecnie takie wielkości nie robią na nas takiego wrażenia, jak kiedyś – jesteśmy świadkami pasma sukcesów tabletów Apple, które rozchodzą się już w ilości 1 miliona sztuk na dobę w samych Stanach Zjednoczonych. Gdyby to przeliczyć na minuty, wyszłoby nam jakieś 700 tabletów zamawianych co 60 sekund. Na jednym rynku na świecie. Wynik iście kosmiczny. Ale na początku lat 80., w czasach, gdy komputery należały do maszyn z gatunku "tajemniczych", Commodore 64 był rewolucją. Jego bezpośrednim konkurentem w tamtym czasie był Atari. Oba produkty toczyły prawdziwą walkę. Obniżano ceny, firmy stawały na skraju bankructwa; uderzano w siebie reklamami, konkurenci potrafili wzajemnie obrzucać siebie epitetami: złodziei czasu, maszyn, zajmujących głowy młodzieży, która powinna się dzięki nim szybciej uczyć, a nie tracić czas na bezcelowe granie. Do tego wszystkiego rynek przechodził transformację pod względem przeniesienia ciężaru komputerów jako urządzeń dostępnych dla każdego, ze środowiska, gdzie korzystało się z nich głównie jako automatów do gier. Tzw. zapaść na rynku gier video z przełomu lat 1983 i 1984 wyeliminowała z rynku Atari i Mattel, a stworzyła miejsce na produkcję z Japonii (Nintendo).

Komputer stawał się coraz bardziej osobisty, powstawało pole do walki na rynku maszyn o coraz większym stopniu komplikacji. Jack Tramiel obserwując sukces Commodore’a 64 powiedział, że od tej pory należy budować komputery dla masowego użytkownika, a nie do użytku na zajęciach ("(…) computers for the masses, not for the classes"). W takiej atmosferze powstała Amiga, kolejne cudowne dziecko firmy Commodore. W firmie nie było już Jacka Tramiela, który odszedł pokłócony z zarządem, przedsiębiorstwo potrzebowało nowych dróg rozwoju. Amiga, pierwotnie nazywała się Lorraine (od imienia żony głównego udziałowca) i powstała jako produkt startupu założonego przez 3 dentystów z Florydy. Maszyna była tak zaawansowana pod względem mocy procesora, grafiki i dźwięku, że analitycy rynku po kilku latach doszli do wniosku, że konsumenci nie byli gotowi do zrozumienia, co mieli do dyspozycji od 1985 roku czyli od debiutu pierwszej wersji Amigi. Firma Commodore również nie radziła sobie z marketingiem nowego produktu. Sprzedawano ją jako komputer do zabawy, mimo tak ogromnych możliwości sprzętowych i systemu operacyjnego przewyższającego pozostałe oprogramowanie.

Bardzo skomplikowana i kosztowna Amiga przegrywała jednak z prawie dwukrotnie tańszym Atari ST, najnowszym projektem Jacka Tramiela, który mścił się na poprzednich wspólnikach podnosząc swojego niedawnego konkurenta ledwo wiążącego koniec z końcem po zapaści gier video. Dopiero model Amigi 500 wprowadzony na rynek w 1987 roku za niecałe 700 dolarów był w stanie nawiązać walkę z Atari. Gdzie dwóch się bije, przeważnie zyskuje ktoś trzeci. Tak było też i w tym przypadku. Wyniszczająca, niemalże bratobójcza walka starego i nowego przedsiębiorstwa Tramiela, skierowała uwagę klientów na komputery PC od IBM i Apple. O nieudolnym marketingu Commodore krążyły anegdoty, że gdyby miał się on zająć reklamowaniem KFC, hasło brzmiałoby "Ciepły Zdechły Kurczak". Marnowano zyski ze sprzedaży Amigi i pokazywano możliwości technologiczne firmy (dźwięk stereo, pełna paleta barw na ekranie zapobiegająca uciążliwemu migotaniu czy wreszcie wielozadaniowość i obsługę dysków wirtualnych, zamiast koncentrować się na umacnianiu pozycji "Przyjaciółki" (nazwa Amiga to słowo z języka hiszpańskiego oznaczającego "przyjaciółkę"). Obecnie po walce Amigi i komputerów PC pozostały nam jedynie przykłady gier i programów, które uświadamiają, jak bardzo zaawansowanym technologicznie sprzętem był komputer od Commodore’a. W 1994 roku przedsiębiorstwo ogłosiło upadłość, a spuścizna niedokończonych projektów Amigi trafiła w ręce firmy niemieckiego ESCOM. W 1995 roku doszło do wykupienia aktywów zarówno Amigi i Commodore’a, a ESCOM chciał podbić nimi europejski rynek. Niestety inwestycja zakończyła się kolejnym bankructwem w 1996 roku. Obie marki przechodziły z rąk do rąk i do tej pory nie znalazły jeszcze godnej kontynuacji w obecnej cyfrowej rzeczywistości.

>>>>

Kolejne ,,dziecko wojny'' . Dla tych ktorzy przeszli II wojne nic juz potem nie odcisnelo wiekszego pietna ... No moze przedwojenna szkola z jj surowoscia ...
Biznes to wojna ??? Raczej walka . Z tym ze nie przeciw czlowiekowi ... Walka z soba ... A walka zreszta zalezy od tego co rozumiemy przez to slowo . Moze byc rycerska a moze byc typu radzieckiego czi hitlerowskiego a wiec zbrodnicza . Slowa sa nieostre i zawsze zaleza od tego co kto przez nie rozumie ...


Jack Tramiel (w środku) i jego synowie: Sam (z przo­du), Gary i Leonard, fot.​Time Life Pictures/Getty Images


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:56, 10 Mar 2014    Temat postu:

Ukazała się książka o Jacku Karpińskim - słynnym twórcy komputerów w PRL

"Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim" - to reporterska opowieść Piotra Lipińskiego o inżynierze elektroniku Jacku Karpińskim (1927 - 2010), który w latach 70. ubiegłego wieku zbudował komputer, wtedy jedno z najnowocześniejszych tego typu urządzeń.

Jacek Karpiński był twórcą wielu urządzeń m.in. perceptronu, czyli uczącej się maszyny, która rozpoznawała otoczenie przy użyciu kamery, skanera do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych, a także komputera K-202.

Lipiński próbuje w książce odpowiedź na pytanie nie tylko kim był Jacek Karpiński, ale także, dlaczego nie udało się produkować konstruowanego przez inżyniera komputera K-202, który jak na ówczesne czasy był jednym z najnowocześniejszych tego typu urządzeń na świecie. Według niektórych specjalistów miał pracować szybkością miliona operacji na sekundę (szybciej niż komputery osobiste 10 lat później). Jednak, jak pisze Lipiński, współczesne obliczenia pracowników Muzeum Techniki w Warszawie korygują prędkość K-202 do 300 tys. operacji na sekundę.

"Dlaczego Jacek Karpiński przegrał? Zapewne nie było jednego powodu klęski" - pisze Lipiński i przytacza odpowiedzi osób, które znały inżyniera. Elżbieta Jezierska, która pracowała w zespole konstruktorów K-202 twierdzi, że przeciwko K-202 nie wysuwano żadnych technicznych argumentów, ale głównie polityczne. - Sądzę, że poszło przede wszystkim o to, że nie dało się tej maszyny sprzedawać do demoludów - mówi.

Przyczyny polityczne, choć innego typu, potwierdza, Józef Tejchma, jeden z przedstawicieli establishmentu partyjnego, wicepremier i minister w latach 70. ubiegłego wieku. - Jego siła przebicia była niewątpliwie osłabiona faktem, że był bezpartyjny. Bo to oznaczało, że miał mniejszy dostęp do ludzi na wysokich szczeblach. Gdyby Karpiński był partyjny, związany z silnymi grupami w PZPR, wtedy z pewnością jego pomysły miałyby większą szansę realizacji - twierdzi Tejchma.

Lipiński zwraca także uwagę, że sam Karpiński miał trudny charakter. "Zawsze łatwo popadał w konflikt z ludźmi, którzy nie cenił. Czy brak talentów dyplomatycznych to jeden z powodów jego klęski?" - pyta Lipiński. W oficjalnych dokumentach, jak pisze Lipiński, zarzucono Karpińskiemu, że produkcja K-202 okazała się nieopłacalna, a Polska zamiast zarabiać, dokładała do interesu.

W książce są także opisane związki Karpińskiego z wywiadem PRL. "Do współpracy z wywiadem przyznał się (Karpiński - red.) we własnoręcznym piśmie, które obecnie spoczywa w archiwach IPN. (...) inżynier zadeklarował, że nie razi go współpraca z SB, o ile będzie dotyczyć wyłącznie nauki na Zachodzie. Inżynier - wygląda na to - żył w dość abstrakcyjnym świecie. Uważał, że teorie naukowe i ich praktyczne zastosowania powinny należeć do całej ludzkości" - pisze Lipiński.

Zwraca także uwagę, na pewien paradoks współpracy Karpińskiego z wywiadem. Kiedy po podjęciu współpracy inżynier miał wyjechać na Targi Lipskie w NRD pouczano go o konieczności zachowania dyskrecji. Karpiński miał na to odpowiedzieć, "że zna się na tym, bo... służył w Szarych Szeregach. Komunistycznym służbom chwalił się umiejętnościami zdobytymi w reakcyjnej - jak w owych czasach powiadano - konspiracji" - dodaje Lipiński.

Jak pisze Lipiński, przyszły twórca komputera K-202 dostał się do Grup Szturmowych Szarych Szeregów, bo skłamał, że ma 18 lat, choć faktycznie miał 15. "Ale podałem, że skończyłem osiemnaście, a w konspiracji nikt wieku dokładnie nie sprawdzał" - przyznaje Karpiński.

Jako członek Grup Szturmowych przyszły inżynier uczestniczył w sierpniu 1943 roku w akcji rozbicia niemieckiego posterunku w Sieczychach nad Bugiem. W tej akcji zginął Tadeusz Zawadzki "Zośka". Jacek Karpiński, jako żołnierz Grup Szturmowych odbywał ćwiczenia z poetą Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. W pierwszych dniach powstania warszawskiego Karpiński został ranny i całe powstanie przeleżał sparaliżowany w szpitalu. Po wojnie musiał na nowo uczyć się chodzić.

Lipiński przypomina, że ojcem Jacka Karpińskiego był Adam Karpiński uczestnik I wojny światowej projektant, konstruktor samolotów sportowych i szybowców a także taternik i alpinista. Adam Karpiński był jednym z sześciu uczestników pierwszej polskiej wyprawy w Andy. W 1939 kierował pierwszą polską ekspedycją w Himalaje. Podczas tej wyprawy dwóch członków wyprawy zdobyło wierzchołek Nanda Devi East (7434 m), co było ówczesnym wysokościowym rekordem Polski. Razem ze Stefanem Bernadzikiewiczem Adam Karpiński atakował podczas tej wyprawy szczyt Tirsuli (7150 m). Próba zakończyła się tragicznie – obaj wspinacze zginęli w lawinie 19 lipca 1939.

Książka "Geniusz i świnie rzecz o Jacku Karpińskim" ukazała się nakładem wydawnictwa JanKa.

...

Tak jest ! Dbajmy o historie techniki . To ze mamy nowszy model nie znaczy ze wyrzucamy historie do smieci . W nauce historii z zasady nic sie nie starzeje a wrecz im starsze tym lepsze SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:54, 23 Lis 2015    Temat postu:

Katowice: ekspozycja muzeum komputerów w nowej siedzibie

Katowice: ekspozycja muzeum komputerów w nowej siedzibie - PAP

Katowickie Muzeum Historii Komputerów i Informatyki, które dysponuje kilkoma tysiącami eksponatów, ma nową siedzibę. Swą ekspozycję - na razie jest to kilkadziesiąt komputerów sprzed lat - prezentuje w pomieszczeniach Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek (CKK).

Przedstawiciele muzeum podkreślają, że wystawiany przez nich sprzęt nie jest prezentowany za szybą z napisem "nie dotykać" - działa i można swobodnie z niego korzystać. Po perypetiach związanych ze zmianą siedziby liczą, że CKK to ostatnia stała lokalizacja, w której muzeum będzie mogło się rozwijać.
REKLAMA


Pierwszą ekspozycję w CKK otwarto w poniedziałek. Gromadzi ona ok. 50 sztuk sprzętu. W pigułce prezentuje historię komputerów, używanych przed laty w domach, szkołach i firmach - Atari, Commodore, Apple i IBM. Zwiedzający mogą z nich korzystać - np. zagrać w popularne gry, które powstawały od połowy lat 80.

- Wszystko, co eksponujemy jest włączone. Taka jest zasada. Zachęcamy, by usiąść do każdego z komputerów, pobawić się, popracować, w zależności od potrzeb - powiedział przewodniczący Rady Programowej muzeum Zbigniew Rudnicki.

Jeden z prezentowanych komputerów PC jest półżartem określany jako poprzednik smartfona – jest podłączony do telefonu i faksu. - Wypisuje grafikę, oczywiście na papierze, ma monitor, telefon, a w dodatku monitor jest dotykowy – tak naprawdę są to dwa miejsca na ekranie, gdzie można było dotknąć w momencie, gdy dzwonił telefon i przełączyć telefon lub faks. Różni się właściwie jednym elementem od smartfona – ma wymiary 30 na 30 na 50 cm - powiedział Rudnicki.

Założyciele muzeum zgromadzili łącznie ok. 3,5 tys. urządzeń z całego świata – od kalkulatorów i konsol do gier, po eksponaty, których waga przekracza tonę, np. komputery Odra i drukarka wierszowa z lat 80.

Ekspozycja "zabytków informatycznych" w CKK będzie się z czasem powiększała. W sali obok przygotowywana jest ekspozycja sprzętu ciężkiego. - Docelowo chcielibyśmy zbudować stałą ekspozycję w wyremontowanych piwnicach tego obiektu i liczymy, że tam uda się zaprezentować przynajmniej znakomitą część, jeśli nie całość naszych zbiorów - powiedział Rudnicki.

Uczestniczący w otwarciu ekspozycji prezydent Katowic Marcin Krupa powiedział, że dla niego wizyta w takim miejscu to sentymentalny powrót w przeszłość. Jak mówił, w młodości korzystał z komputera Atari, a z czasów studenckich pamięta jeszcze starą, nie działającą już wówczas Odrę, stojącą w jednym z uczelnianych pomieszczeń.

Przedstawiciele muzeum podkreślają, że zgromadzone przez nich eksponaty obrazują postęp, jaki dokonał się w minionych kilkudziesięciu latach w dziedzinie IT. - Żadna inna branża nie posuwa się w takim tempie. To są obecnie miliony razy szybsze rozwiązania. Dzisiejszy telefon potrafi dużo więcej niż wszystkie komputery tutaj stojące - wskazał Rudnicki. Przypomniał, że komputer Eniac z lat 40. ważył ok. 30 ton i miał 17,5 tys. lamp, które pobierały olbrzymią energię.

Początki Muzeum Historii Komputerów i Informatyki sięgają 2010 r. Pierwsze eksponaty zgromadził jeden z późniejszych założycieli placówki - na półce w swym sklepie komputerowym. Muzeum powołano w 2012 r. Zarejestrowane zostało rok później. W obecnym roku założyciele powołali Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum Komputerów.

Początkowo zabytki informatyczne muzeum gromadziło w Wyższej Szkole Mechatroniki w Katowicach-Szopienicach. Później zostało zmuszone do wyprowadzki - przeniosło się do budynku przy pl. Oddziałów Młodzieży Powstańczej, który pomimo otwarcia ekspozycji w CKK pozostaje formalnie siedzibą placówki. Tam prezentuje czasowe ekspozycje.

W pracę muzeum zaangażowanych jest około 40 wolontariuszy, szefowie liczą, że wpływy muzeum m.in. z biletów i prezentacji dla firm umożliwią wkrótce zatrudnienie kilku osób na etatach.

Według szacunków założycieli, katowickie muzeum w dotychczasowych lokalizacjach odwiedziło dotychczas ponad 21 tys. osób. Pasjonaci komputerów z Katowic mówią, że choć muzea sprzętu komputerowego działają też w innych krajach, to jednak umożliwienie zwiedzającym korzystania z ekspozycji należy do rzadkości. Najbardziej znane takie muzeum działa od 1996 r. w Mountain View w Kalifornii.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:37, 19 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Rewolucja pamięci rodem z Białegostoku?
Rewolucja pamięci rodem z Białegostoku?

Dzisiaj, 19 stycznia (13:40)

Odkrycie polskich naukowców może znacznie przyspieszyć procesy zapisu, odczytu i przetwarzania informacji w układach pamięci naszych komputerów, pozwoli też ograniczyć ich nagrzewanie się. Może pomóc też w istotnym ograniczeniu zużycia energii przez światowe centra magazynowania danych. Zespół fizyków z Uniwersytetu w Białymstoku wraz z naukowcami z Radboud University w Holandii opracował nową metodę tak zwanego zimnego ultraszybkiego zapisu fotomagnetycznego. Pisze o niej w najnowszym numerze prestizowe czasopismo "Nature".


Kluczem do sukcesu jest wykorzystanie do zapisu informacji przezroczystych warstw dielektrycznego minerału, granatu, w którym pod wpływem krótkiego impulsu lasera rejestruje się sygnał 0 lub 1. Zmiana polaryzacji liniowej impulsu może przełączać magnetyzację w powtarzalny i odwracalny sposób. Jak przekonują polscy współautorzy pracy, mgr Krzysztof Szerenos i prof. Andrzej Stupakiewicz z UwB, znalezienie nowych mechanizmów zapisu i przetwarzania informacji, przy jak najmniejszym zużyciu energii i jednocześnie jak największej szybkości, jest jednym z fundamentalnych wyzwań dla współczesnej fizyki łączącej obszary optyki i magnetyzmu. Nowa metoda pozwala na najszybszy znany dotychczas proces zapisu i odczytu informacji, w czasie około 20 pikosekund, czyli bilionowych część sekundy. Ten czas jest praktycznie 1000 razy krótszy, niż w najszybszych obecnie pamięciach typu RAM.

Istotne znaczenie dla możliwych zastosowań nowej metody ma fakt, że nośnik informacji jest przezroczysty i pod wpływem impulsów światła praktycznie się nie nagrzewa. Jak zmierzono, jego temperatura w trakcie zapisu rośnie zaledwie o stopień Celsjusza. Jak przekonują polscy badacze, to pozwoli rozwiązać wiele problemów związanych z odprowadzaniem ciepła i zużyciem energii przez systemy pamięci. Obecnie aż 5 procent wytwarzanej globalnie energii elektrycznej pochłaniają centra magazynowania i przetwarzania danych, takie jak gigantyczne serwerownie Google czy Facebooka. Jak się prognozuje, w najbliższym okresie wartość ta wzrośnie nawet do 7 procent. Każdy procent oszczędności energii przyczyniłby się zarówno do znacznego ograniczenia kosztów, jak i zmniejszenia wpływu na środowisko.

Uniwersytet informuje, że badania warstw o strukturze granatu zostały zapoczątkowane w Białymstoku ponad 30 lat temu przez prof. dr hab. Andrzeja Maziewskiego, kierownika Zakładu Fizyki Magnetyków. Duże doświadczenie zespołu i zastosowanie nowoczesnej bazy aparaturowej oraz nowych eksperymentalnych metod magnetooptycznych pomogło odkryć, że w tego typu materiałach dochodzi do ultraszybkiego przełączania magnetyzacji. Teraz pora na praktyczne zastosowania.


(mpw)
Grzegorz Jasiński

..

Historia tworzona na naszych oczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:28, 17 Lip 2018    Temat postu:

Elwro 801AT – jedyny naprawdę polski komputer PC

ADRIAN CELEJ ARTYKUŁY 2018-07-15
Strona Główna > Artykuły > [Jak to działało] Elwro 801AT – jedyny naprawdę polski komputer PC


UDOSTĘPNIJ NA FACEBOOKU UDOSTĘPNIJ NA TWITTERZE
Zawsze gdy pojawia się temat firm uznających się za polskich producentów elektroniki (np. GOODRAM), ktoś szybko przypomina, że firmy te jedynie składają elektronikę przywiezioną z Chin. Niewielu o tym wie, ale w swoim czasie w Polsce były niemal od podstaw projektowane i produkowane komputery. Pierwszym i niestety ostatnim polskim komputerem PC był model 801AT stworzony w Zakładach Elektronicznych Elwro we Wrocławiu.


Trochę historii

Odra 1001
Odra 1001
Nie da się ukryć, że dziś w kwestii produkcji czy projektowania elektroniki nie mamy się czym pochwalić. Nie zawsze tak było, w czasach komunizmu polscy inżynierowie naprawdę się starali, a efekty ich pracy często budziły podziw w całym bloku wschodnim. Pierwszy polski komputer EMAL (Elektroniczna Maszyna Automatycznie Licząca) powstał w Państwowym Instytucie Matematycznym w Warszawie. Zaskoczeniem może być fakt, że stało się to już w 1953 roku. Komputer z powodu swojej awaryjności stał się niewypałem, ale udało się przeprowadzić pewne doświadczenia i wykorzystano je w budowie już dopracowanego komputera EMAL-2, który zadebiutował w 1957 roku. W 1960 do tego grona dołączyła stworzona przez Elwro Odra 1001. Komputer ten z analogicznych powodów również okazał się niewypałem, wyprodukowano tylko jeden egzemplarz prototypowy. Nieoficjalnie wcale nie działał z uwagi na nieukończoną pamięć ferrytową. W późniejszych latach udało się zbudować modele Odry, z których wiele egzemplarzy pojechało na eksport. To jednak klasa mainframe, maszyny przeznaczone dla instytucji. Czas biegł do przodu, na zachodzie każdy mógł stać się posiadaczem swojego prywatnego komputera, także w Polsce podjęto się prób stworzenia analogicznych urządzeń. Był to obraz nędzy i rozpaczy, polska technika była około 10 lat do tyłu w porównaniu z zachodem. Jeszcze pod koniec lat 80 wprowadzane były archaiczne 8-bitowe komputery z układem Zilog Z80, który swoją premierę miał w 1976 roku.

Elwro 801AT – polski cud techniki

Honor polskiej elektroniki ratuje komputer Elwro 801AT. Był to klon IBM PC/AT oparty o 16-bitowy procesor Intel 80286. Warto tu zaznaczyć, że oryginalny IBM PC/AT zadebiutował w 1984 roku, Elwro pierwsze egzemplarze klona 801AT wyprodukowało już w 1987, co jak na warunki komunizmu było świetnym wynikiem. Nie była to chińska elektronika z doklejonym znaczkiem importera, Elwro na potrzeby urządzenia stworzyło własną płytę główną, jedynie pozostałe elementy były importowane z Tajwanu. W zestawie był także polski monitor monochromatyczny produkowany w nieistniejącej już fabryce kineskopów Unitra Polkolor w Piasecznie. Specyfikacja tej maszyny prezentowała się następująco:

Procesor: Intel 80286, 16-bit, 8 MHz (w późniejszym czasie podkręcony do 10 MHz)
Karta graficzna: Hercules
RAM: 512 KB lub 1 MB
ROM: 64 lub 128 KB
Stacje dyskietek: 2x 5,25″
Dysk: 20 MB (możliwy montaż dysku 40 MB)
System: Microsoft DOS 3.3
Zacznijmy od początków

Elwro 801AT
Elwro 801AT
W 1985 roku, zaraz po premierze komputera IBM PC/AT stało się jasne, że Elwro musi gonić świat i zaoferować komputer o podobnych możliwościach. Po namowach przekonał do tego dyrekcję Elwro jeden z konstruktorów komputera – Zbigniew Gałgański. O IBM AT nie wiedziano w prawie nic, dyrekcja firmy w zasadzie w ciemno kupiła egzemplarz komputera IBM razem z dokumentacją. Wtedy też zespół inżynierów rozpoczął analizę urządzenia. Szybko okazało się, że potrzebnych komponentów nie da się zdobyć w prosty sposób. Tak jak wspominałem trwał komunizm, sprowadzenie czegokolwiek zza granicy było maksymalnym stopniu utrudnione. W przypadku produkcji seryjnej sprawa się tylko komplikowała. Powstała lista komponentów, które można zdobyć na lokalnym rynku oraz tych, które trzeba było sprowadzić zza granicy. Niektóre elementy były produkowane w ZSRR, inne sprowadzano z Tajwanu.

Kłoda pod nogi

Oryginalna płyta główna IBM PC/AT została wykonana w 4 warstwach. O co chodzi? Jak wiadomo z zewnątrz większość płyt głównych jest oklejona ścieżkami i komponentami. W pewnym momencie rozwoju elektroniki zagęszczenie podzespołów wzrosło i poprowadzenie ścieżek tak, aby ze sobą nie kolidowały stało się wręcz niemożliwe. Z tego powodu powstała technika tworzenia płyt wielowarstwowych – wewnątrz laminatu umieszczano kilka warstw ścieżek w postaci drucików, w przypadku wspomnianej płyty głównej IBM były takie dwie. Czy Elwro mogło coś takiego wyprodukować? Tak, produkcją głównych zajmowała się fabryka w Bierutowie i została ona wyposażona w technologię umożliwiającą produkcję płyt wielowarstwowych. Nie skorzystano z niej. Dyrekcja Elwro zażądała, aby płytę główną wyprodukować w dwóch warstwach. Firma zakupiła technologię produkcji płyt w wysokiej rozdzielczości i chciano ją przetestować. Poza tym produkcja płyt wielowarstwowych była skomplikowana i droga. Wielu uważało, że takie zadanie jest niemożliwe do zrealizowania. Nasi inżynierowie zawstydzili cały świat, poradzili sobie z tym, choć w mało estetyczny sposób.

To działa!

Elwro 810AT płyta główna

Podobno pracowników zajmujących się projektem bardzo ucieszył moment uruchomienia zewnętrznego oprogramowania. Ich komputer ożył i robił to, co z założenia miał robić. Dziś możemy przyjrzeć się zastosowanym przez nich technologiom. Na powyższym zdjęciu widoczna jest płyta główna E-801AT. To jedyna płyta główna zgodna z AT zaprojektowana i wyprodukowana w Polsce, nigdy więcej nie zdarzyła się taka sytuacja. Historia tej płyty głównej jest niestety bardzo krótka i smutna, ale o tym później.

Elwro 810AT płyta główna

Tak jak wspominałem dużym problemem była konieczność wykonania płyty w dwóch warstwach. Tak, było to technicznie niemożliwe, dlatego problem rozwiązano w inny sposób. Na powyższym zdjęciu jest coś, czego dziś już nie spotkamy – pomarańczowe przewody kynar. Warto tu wspomnieć o procesie produkcji tej płyty – wszystkie elementy były obsadzane na laminacie ręcznie, a następnie półautomatycznie lutowane. Wykorzystywano oczywiście montaż przewlekany, to nie czasy SMD. Na koniec dolutowywano przewody kynar, które pełniły rolę niemożliwych do poprowadzenia ścieżek.

Co jeszcze można zauważyć? Na płycie znajdziemy układy z różnych stron świata. Zdecydowanie wyróżnia się sekwenser zbudowany z trzech pamięci P556PT5 produkcji ZSRR. Dziś jego rolę pełni chipset. Znajdziemy oryginalny procesor Intela, parę układów z Tajwanu, Japonii i dziwne scalaki z napisem CEMI. Były to polskie układy produkowane w fabryce Unitra CEMI. Wspominam o tym, ponieważ dziś tego typu półprzewodników już się u nas nie produkuje. Polskość tego komputera jest niepodważalna. Poza tym na niektórych scalakach da się zauważyć czerwone kropki. Produkcja komputera była skomplikowana, wszystkie podzespoły były testowane i przy pozytywnym wyniku oznaczane właśnie czerwoną kropką. Przypomina to trochę historię Blaupunkta.

Elwro 810AT płyta główna

Płytą główną zarządzało nic innego jak BIOS Award. Został on umieszczony na dwóch kościach EPROM Toshiby. Na powyższym zdjęciu zostały oznaczone jako Awd 20 L i Awd 20 H. Nie przewidziano możliwości aktualizacji BIOSu (nie te czasy), ale można było zamontować kość od innej płyty głównej, były ze sobą kompatybilne.

Elwro 810AT płyta główna

Ostatnim wartym uwagi elementem jest kwestia gniazd do podłączenia peryferiów. Fabrycznie zamontowano tylko jedno gniazdo, prawdopodobnie DIN do podłączenia klawiatury. Cała reszta była montowana w postaci kart rozszerzeń ISA. Instalowano tam kartę graficzną Hercules i kontroler dysków. Montowało się także kartę ze złączem szeregowym i równoległym, prawdopodobnie RS-232 i LPT.

Wszędzie problemy

Produkcja płyty głównej była istną męczarnią. Jednym z utrudnień było to, że ten kawałek elektroniki był połączeniem technologii zachodniej i radzieckiej. Pojawił się problem tzw. „ruskiego cala” – na zachodzie scalaki miały rozstaw nóżek 2,54 mm, podczas gdy w ZSRR wynosił on 2,5 mm. Z tego powodu otwory w płycie głównej były powiększone, aby pasowały do nich wszystkie układy. Pojawiały się także problemy wynikające z projektu. Pierwsza wersja A płyty głównej została wyprodukowana w 100 egzemplarzach i prawdopodobnie ani jedna nie opuściła murów Elwro, występował w nich problem z zegarem RTC. Gwoździem do trumny były problemy zakładu z Bierutowie, gdzie produkowana była płyta główna. Około połowa wyprodukowanych egzemplarzy była niesprawna, nagminnym problemem były zwarcia na ścieżkach. Ostatecznie produkcja została przeniesiona do Tajwanu – tam odrzucanych było jedynie 5% egzemplarzy, a sama płyta była stabilniejsza. Polska technologia z czasów komunizmu nie poradziła sobie z takim wyzwaniem.

Polskie peryferia

Pewne komponenty komputera były od początku importowane zza granicy. Dobrym przykładem są napędy dyskietek japońskiej firmy TEAC. Podjęto się próby zmiany tej sytuacji, produkcję na bazie licencji TEAC rozpoczęto w fabryce Mera KFAP. Plan się nie powiódł, brakowało materiałów i mocy przerobowych. Założenia były ambitne, ostatecznie udało się wyprodukować jedynie 500 napędów w ciągu roku. Inną próbą były klawiatury. Początkowo próbowano zaprzyjaźnić 801AT z klawiaturą firmy WielPOL. Elwro już je znało, korzystano z nich w prototypach starszych komputerów. Plan się nie powiódł, klawiatury WielPOL były awaryjne, ostatecznie wykorzystano produkty niemieckiej firmy Cherry. Z polskich elementów został monitor Polkolor, obudowa i drukarka Mera Błonie D100PC.

Smutny koniec polskich komputerów

Elwro

W 1989 roku komunizm chylił się ku upadkowi, rynek się otworzył i tak naprawdę nikt nie potrzebował już naszego wrocławskiego muzeum. Dalsze importowanie 801AT nie miało już większego sensu, z Tajwanu można było sprowadzić o wiele lepsze konstrukcje. Jeden z dyrektorów Elwro – Andrzej Musielak powiedział, że nie potrzebuje już konstruktorów, przecież dokumentację może kupić na Tajwanie. Ale po co, skoro może kupić tam gotowe urządzenie? Jego słowa są aktualne po dziś dzień. Dziś już się nie produkuje, rynek opanowany jest przez kilku importerów uznających się za producentów.

Elwro nie przetrwało rewolucji na rynku. Firma miała potencjał, potrzebowała jednak zagranicznego inwestora, który wyposażyłby ją w ówczesne technologie. Sytuacja nie była stracona, mieliśmy genialnych inżynierów, funkcjonujące biura projektowe i fabryki. Brakowało tylko kogoś, kto mógłby pomóc nadrobić stracony czas. Nie bez znaczenia jest to, że Elwro tworzyło prawdopodobnie najnowocześniejszą elektronikę w bloku wschodnim. Ta firma walczyła z szarą rzeczywistością, wyprzedzała swoje czasy.

Elwro w wolny rynek wkroczyło jako największy producent elektroniki w bloku wschodnim. Dyrekcja dwoiła się i troiła, aby firma przetrwała. Planowano utworzenie grupę 15 spółek, z czego dwie z kapitałem zagranicznym. Elwro miało zająć się produkcją komputerów PC, a omawiane spółki miały tworzyć do nich oprogramowanie wykorzystywane w bankach, przemyśle itp. Firma była przygotowana do oddania dużemu inwestorowi 35–50% firmy. Szybko pojawiło się ogromne zainteresowanie, również ze strony gigantów pokroju IBM i HP! Niestety, związki zawodowe nie zgodziły się na prywatyzację i nalegały na przejęcie firmy przez spółkę akcjonariatu pracowniczego.

Zobacz też: [Jak to działało] Sieć NMT – telekomunikacja na początku lat 90

Upadek Elwro

budynek Elwro
Siedziba Elwro
W 1993 roku upadające Elwro zostało sprzedane Siemensowi. Siemens chciał kupić Warszawski Zakład Wytwórczych Urządzeń Telefonicznych ZWUT, jednak warunkiem tej transakcji było kupienie także Elwro. Oczywiście Siemens interesował się tylko produkcją urządzeń telekomunikacyjnych, nie interesowały go komputery. Z tego powodu rozpoczął zwalnianie załogi Elwro i wyprzedawanie majątku. W 2000 roku szczątki firmy sprzedał amerykańskiej firmie Telect. W Elwro miały być produkowane światłowody, jednak pod naciskiem innej firmy zainteresowanej polskim rynkiem w 2004 roku zapadła decyzja o likwidacji zakładu. Tu kończy się historia Elwro.

Dziś moglibyśmy mieć giganta pokroju Lenovo, Polska mogła być europejską doliną krzemową. Ludzie z Elwro mieli ambicje, chcieli iść do przodu, nie chcieli odstawać. Likwidacja Elwro to koniec marzeń o polskiej elektronice. Nie będzie już polskich komputerów, nie zobaczymy smartfona Made in Poland, zaprojektowanego w Polsce, wykonanego w Polsce z polskich komponentów. Kiedyś mieliśmy Elwro, dziś mamy Lechpol, Mantę i montownię GOODRAM-a.

...

Nie tyle potrzebowali IBM co zaplecza kredytowego na rozsadny ptocent.
Tragedia polskiej gospodarki po 1990 zaglada najnowoczesniejszych sektorow ktore byly tylko w USA Japonii nawet niekoniecznie w Nimczech. A wszystko po haslem ze,, zaklady sa przestarzale"! Elektronika! Przeszkadzaly Zachodowi. A po otwarciu kraju na Zachod calkowitym bezmyslnym idiotycznym, zniszczenie to byl zaden problem. Polska naiwna nie znajaca przekretow finansowych zachodnich bankow nauczona ze Zachod to samo dobro stala sie latwym lupem. A Rozwiazanie bylo proste. Nie otwierac szerzeh kraju DOPOKI NIE NAUCZYMY SIE ZACHODNICH METOD I NAIWNOSC NIE ZNIKNIE! A calkowicie pozwalac zeby robili co chca nigdy nie mozna.

Jeszcze dzis wyglada imponujaco!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 10:31, 17 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:46, 30 Sie 2019    Temat postu:

Retromaniak: Powstaje album Historia Polskiej Informatyki 1948-1993
KrogulecKrogulec 30.08.2019 10:24
Pamiętacie mój wpis o Marcinie i Polskich Komputerach? To nieuleczalny maniak i kolekcjoner starych komputerów, głównie rodzimej produkcji. Człowiek, który już obrósł legendą w świecie miłośników retro, choć zajmuje się tym od raptem kilku lat. Swoim zdeterminowaniem i skutecznością zdążył nawet spolaryzować to środowisko – jedni go podziwiają, inni za nim hmm..... nie przepadają Wink

image
Jakby nie patrzeć na Marcina, trzeba jednak przyznać, że to co robi jest bezsprzecznie wyjątkowe. Nie tylko wyszukuje (ma do tego niezwykły dar!) i restauruje stare "złomy", ale także kolekcjonuje do nich dokumentację, historyczne zdjęcia, czy takie unikaty jak... pewien żółw, który prezentował możliwości komputera ELWRO 800 Junior podczas pokazów. Co jednak najbardziej istotne, swoimi znaleziskami chętnie dzieli się z innymi – na profilu Polskie Komputery na Facebooku systematycznie publikuje zdjęcia i różne ciekawostki. Czym zaskarbia sobie rzesze fanów.

REKLAMA
Marzeniem Marcina było od dawna wydanie albumu dokumentującego historię polskiej informatyki, konkretnie lata 1948-1993. Albumu obszernego (250 stron), pieczołowicie przygotowanego, w formacie 30x30, wydrukowanego na kredowym papierze, w twardej oprawie i z obwolutą... Jak sam podkreśla, do tej pory nie powstała bowiem kompleksowa publikacja, która opisywałaby nie tylko historię, ale i zawierała wysokiej jakości zdjęcia archiwalne z okresu, zdjęcia komputerów (nie tylko z zewnątrz, ale również i w środku), czy sprzętu peryferyjnego.

Oddające klimat czasów zdjęcie prototypu komputera Mazovia 1016 (fot. Antoni Zdebiak)
Większość prac – takich jak napisanie tekstu, wykonanie profesjonalnych zdjęć, skanowanie, a nawet skład, Marcin chce wykonać własnym sumptem. I nie obejdzie się tu bez pewnych smaczków – tekst ma bowiem powstawać w edytorze TAG na komputerze Mazovia 1016 Wink (oczywiście późniejszy skład będzie już na nowocześniejszym sprzęcie).

Album trzeba jednak jeszcze wydać – a najważniejszym kosztem tego przedsięwzięcia, którego Marcin nie jest w stanie sam udźwignąć, będzie druk i oprawa. Do tego dochodzi również koszt praw autorskich do niektórych zdjęć archiwalnych, które nie były nigdy publikowane, a których – jak podkreśla – agencje fotograficzne nie chcą oddać za darmo.

UMC-1, pierwszy komputer produkowany seryjnie w Zakładach ELWRO - jedno ze zdjęć z kolekcji
Hala montażowa drukarek DZM-180 w Zakładach Mera Błonie - inne zdjęcie z kolekcji
Marcin szacuje koszt całego przedsięwzięcia na 50.000 zł netto i prosi o wsparcie poprzez Patronite. Warto dorzucić swoją cegiełkę do tego projektu, szczególnie że oczekiwania pomysłodawcy nie są jakieś specjalnie wygórowane. Najniższy próg to zaledwie 8 zł miesięcznie – tyle co jedno dobre piwo w sklepie Wink Ja już się dorzuciłem i trzymam za Marcina kciuki.

Więcej szczegółów znajdziecie pod adresem: patronite.pl/polskiekomputery
Polecam też mój wpis: Marcin i polskie komputery ratowane od zapomnienia

Pracownik firmy Mera-Elzab przy komputerze Meritum I, grający w grę Żmija (fot. Jakub Byrczek)

Warto jeszcze na koniec dodać, że zebrane środki mają ponadto posłużyć do zarejestrowania wywiadów z konstruktorami i inżynierami, którzy współtworzyli polski przemysł informatyczny. Takich osób żyje już coraz mniej, to ostatnie chwile aby zachować ich wspomnienia dla potomnych...

...

Bardzo cenne bo nieznane i niedlugo bedzie nie do odtworzenia!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:10, 12 Paź 2022    Temat postu:

Pierwsza polska gra komputerowa z 1962 roku!

W czasie, gdy w Massachusetts Steve Russell tworzył Spacewar!, czyli pierwszą grę wideo w dziejach, we Wrocławiu też powstawało coś, co można określić mianem dziewiczej wycieczki do wirtualnych krain.

KOMENTARZE (1) : najstarszenajnowszenajlepsze

Alaindeloin 2 dni temu via iOS+3
W połowie lat osiemdziesiątych w krakowskim ośrodku obliczeniowym na Placu Matejki pracowała moja mama. Miałem okazje być tam kilka razy w tak zwane pracujące soboty. Oni już wtedy wycofywali karty perforowane. Na jednym stanowisku miałem okazje zagrać wtedy w „wyscigi” samochodowe. Niestety nie wiem co to był za sprzet, wiem ze Odrę mieli. Gra była wyświetlana na monochromatycznym monitorze, grafika przypominała tenis, czyli kreski po dwóch stronach przesiewające sie w dul ekranu albo coś w ten deseń. Problem w kierowaniu polegał na tym ze jeżeli kliknąłeś w kursor dwa razy w prawo to żeby odbić w lewo trzeba było najpierw kliknąć dwa razy żeby wypośrodkować a następnie odpowiednia ilość razy jeszcze raz w prawo żeby wejść w zakręt. Tyle zapamiętałem. Całe ostatnie piętro to był komputer i był to jedyny wtedy budynek w Krakowie z klimatyzacja. Ale coś mi chodzi po głowie ze mieli już wtedy jakiegos IBM ale mogę sie mylić w końcu wtedy obowiązywał Cocon.

...

Ciekawe. Oczywiście komunizm hamował wszelkie innowacje bo taki to system że nowoczesne technologie zakłócają produkcję bo chwilowo trzeba ją przerwać żeby zamontować a że zbytem przecież nie ma problemu to po co nowe technologie?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy