Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zbrodniarze w nauce .
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:54, 10 Kwi 2013    Temat postu: Zbrodniarze w nauce .

Zmarł profesor Robert Edwards, twórca in vitro.

Brytyjski fizjolog, laureat nagrody Nobla Robert Edwards, pionier metody zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro), zmarł w wieku 87 lat po długiej chorobie - poinformował Uniwersytet Cambridge, na którym profesor przez wiele lat pracował.

- Z głębokim smutkiem rodzina zawiadamia, że profesor sir Robert Edwards, laureat Nagrody Nobla, naukowiec i jeden z pionierów zapłodnienia pozaustrojowego odszedł w spokoju we śnie - głosi komunikat uniwersytetu.

Badania naukowe nad zapłodnieniem Edwards rozpoczął w latach 50. W 1968 roku doprowadził do zapłodnienia ludzkiej komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych. Wtedy też rozpoczął współpracę z ginekologiem Patrickiem Steptoe, zmarłym w 1988 roku.

Praca obu naukowców umożliwiła przyjście na świat pierwszego dziecka z probówki, dziewczynki Louise Brown 25 lipca 1978 roku. W 2010 roku Edwards został za swoje osiągnięcia w tej dziedzinie uhonorowany Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii.

Edwards i Steptoe byli też założycielami pierwszej na świecie kliniki zajmującej się zapłodnieniem in vitro, Bourn Hall, która powstała w 1980 roku w Cambridge. Od początku ich działalności pojawiały się głosy, że naukowcy ingerują w naturę i przypisują sobie boskie kompetencje. Gdy Brytyjska Rada Badań Naukowych odmówiła finansowania prac, naukowcy kontynuowali badania wyłącznie dzięki prywatnym funduszom.

Dyrektor kliniki Mike Macnamee podkreślił, że Edwards był "jednym z naszych największych naukowców", których inspirująca praca doprowadziła do przełomu zmieniającego na lepsze życie milionów ludzi na całym świecie.

- Nieograniczona energia Boba, jego innowacyjność i upór, mimo bezlitosnych krytyk, zmieniły życie milionów zwykłych ludzi, którzy teraz cieszą się darem własnego dziecka - powiedział z kolei profesor położnictwa i ginekologii King's College w Londynie, Peter Braude.

Od narodzin Louise Brown na świat dzięki technice zapłodnienia pozaustrojowego przyszło ponad cztery miliony dzieci.

W 2004 r. badacz gościł na ślubie pierwszej "dziewczynki z probówki". Louise Brown dwa lata później urodziła syna Camerona, poczętego w sposób naturalny.

...

Zmarl jeden z najwiekszych zbrodniarzy w historii ludzkosci . Bestia w skorze czlowieka . Obawiam sie ze dla niego jest po prostu pieklo . I nie ma ratunku choc nie ja osadzam . Hitler i Stalin nie byli naukowcami wiec on nie moze sie bronic nawet ignorancja bo od kogoz wymagac wiedzy jesli nie od uczonych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:04, 16 Maj 2013    Temat postu:

Badacze po raz pierwszy sklonowali ludzkie komórki macierzyste

Badacze sklonowali ludzkie zarodki metodą Dolly, z których po raz pierwszy można pozyskać komórki macierzyste - informuje pismo "Cell". Otwiera to nowe możliwości hodowli tkanek i narządów, ale budzi również ogromne kontrowersje etyczne.

Międzynarodowy zespół naukowców, którym kierował Masahito Tachibana z Oregon Health & Science University (USA), wykorzystał komórki jajowe ofiarowane do eksperymentu przez jedną z kobiet. Usunięto z niej jądro komórkowe, zawierające zasadniczą część DNA, a zamiast niej wprowadzono jądro komórkowe pobrane ze skóry innej dorosłej osoby.

Jest to najstarsza metoda klonowania z komórek somatycznych, którą po raz pierwszy wykorzystano w 1996 r. do wyhodowania owieczki Dolly.

Podobnie jak w przypadku owcy, uzyskano zarodek, tym razem człowieka, który zaczął się dzielić. Ludzki embrion zatrzymano jednak w rozwoju po pięciu dniach, gdy był na etapie blastocysty, gotowy do zagnieżdżenia się w śluzówce macicy. W tym stadium występują już komórki macierzyste, z których powstają wszystkie tkanki i narządy nowego organizmu. Można jednak wykorzystać je do hodowli wyspecjalizowanych komórek również w warunkach laboratoryjnych.

Nikomu wcześniej nie udało się tego dokonać. Wprawdzie Hwang Woo-suk, południowokoreański naukowiec, twierdził, że uzyskał ludzkie komórki macierzyste ze sklonowanych embrionów, ale szybko wyszło na jaw, że jego eksperyment był oszustwem.

Inni badacze uzyskiwali metodą Dolly ludzkie zarodki, ale przestawały się one dzielić na bardzo wczesnym etapie rozwoju, gdy liczyły zaledwie 6-12 komórek.

Jedynie dr Dieter Egli z New York Stem Cell Foundation Laboratory w Nowym Jorku sklonował ludzki zarodek, który również doprowadził do etapu blastocysty. Dokonał tego jednak inną metodą. Polega ona na tym, że jądro komórki skóry od razu wstawiane jest do komórki jajowej dawczyni zawierającej wciąż jej własne jądro.

Komórki z takim podwójnym jądrem potrafią się rozwijać, ale zawierają potrójny zestaw chromosomów (jeden pojedynczy, należący do komórki jajowej, oraz podwójny komórki somatycznej). W tej postaci znajdujące się w nich komórki macierzyste nie nadają się do hodowli tkankowych.

Dr Shoukhrat Mitalipov z Oregon Health & Science University twierdzi w komentarzu do badań, że najnowszy eksperyment to ogromny krok naprzód w próbach pozyskiwania komórek macierzystych i wykorzystania ich do hodowli tkankowych. Przyznaje jednak, że trzeba jeszcze przeprowadzić wielu badań, by klonowanie i inżynieria tkankowa były skuteczne i bezpieczne.

Prof. Chris Mason University College London w wypowiedzi dla BBC News porównuje te badania do pierwszych prób braci Wright, pionierów lotnictwa, którzy skonstruowali samolot zdolny początkowo jedynie unieść się powietrze i wykonać krótkie skoki. Jego zdaniem podobnie jest dziś z wykorzystanie komórek macierzystych.

Inni badacze zwracają uwagę na wątpliwości moralne takich eksperymentów. Dr David King z Human Genetics Alert ostrzega, że torują one drogę do klonowania ludzi. Jego zdaniem, nawet publikowanie wyników tego rodzaju badań jest niemoralne.

....

Najwieksi zbrodniarze jakich zna historia . Bestie w ludzkiej skorze nie majace jednak cech ludzkich . To wlasnie prace takich bydlakow czytal Hitler i wprowadzil je w zycie . Zadam Norymbergi dla nich !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:40, 17 Maj 2013    Temat postu:

Chazan: klonowanie ludzkich zarodków nieetyczne i nieobliczalne

Klonowanie ludzkich zarodków do celów terapeutycznych jest nie tylko nieetyczne, ale i mniej obliczalne niż terapia za pomocą komórek macierzystych pochodzących od osób dorosłych - uważa ginekolog prof. Bogdan Chazan, dyrektor jednego z warszawskich szpitali.

Na łamach pisma "Cell" poinformowano, że badacze z międzynarodowego zespołu sklonowali ludzkie zarodki metodą podobną jak u owcy Dolly. Po raz pierwszy można było pozyskać w ten sposób komórki macierzyste, które mogą służyć m.in. do celów terapeutycznych.

- To efekt chorobliwej ambicji naukowców, którzy walczą dla siebie o laury, o sławę - skomentował prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie. Jego zdaniem świadczy to o przeroście ambicji naukowych i osobistych badaczy, którzy chcą koniecznie rozwijać technologię klonowania. - Dla tych naukowców nie ma żadnych barier. Nie dociera do nich informacja, że to są badania na organizmie człowieka w pierwszym okresie życia - powiedział.

- Szkoda, że przeznacza się olbrzymie sumy pieniędzy na badania nad zarodkowymi komórkami macierzystymi, których zastosowania w medycynie nie jest udowodnione - powiedział prof. Chazan i dodał, że próby zastosowania takich komórek prowadziły do indukcji procesów nowotworowych.

Jego zdaniem komórki macierzyste pochodzenia zarodkowego "są trochę nieobliczalne, ich potencjał rozwojowy, zmierzający do różnicowania się, jest tak duży, że nie można go okiełznać". Profesor uważa, że zamiast na badania nad komórkami macierzystymi z zarodków, powinno się przeznaczać fundusze na badania nad komórkami macierzystymi, które pochodzą od osób dorosłych oraz z krwi pępowinowej. Ekspert ma nadzieję, że pozyskiwane jedynie w taki sposób komórki macierzyste będą używane w przyszłości do leczenia chorób.

- Ratowanie życia jednej osoby przy pomocy komórek, które się przedtem uzyskiwało zabijając inną osobę (zarodek) nie jest właściwe. Nawet pojawiają się takie pomysły, żeby w przypadku choroby jednego z dzieci, w rodzinie dokonać zapłodnienia i doprowadzić do powstania kolejnego zarodka, który będzie - jako materiał zarodkowy do leczenia rosnącego dziecka - traktowany jako części zamienne dla swojego rodzeństwa - podkreślił prof. Chazan i ostro skrytykował takie rozwiązanie.

- Nie widzę powodu, by klonować człowieka, poza zaspokojeniem niezdrowej ciekawości, niczym niepohamowanego dążenia do tzw. postępu - nie w imię dobra człowieka, ale w imię przekraczania kolejnych barier i możliwości pochwalenia się coraz bardziej kontrowersyjnymi badaniami, niezależnie od etycznej ich strony. Z punktu widzenia czysto etycznego jest to zabieg niewłaściwy, to są procedury, które nie prowadzą do niczego dobrego, nie służą dobru człowieka - uważa Chazan.

....

Brawo ! Trzeba to z cala moca podkreslic . Klamliwe i zwyrodniale media bowiem przedstawiaja to jako dobrodziejstwo dla ludu . A ci zbrodniarze wychodza na niewiadomo jakich altruistow . Oni to robia dla ambicji dla skandalu . Bo gdy robili to z owca to juz sie przekonali . Po co zatem niszczyc plody ludzkie ? Bo kolejne zwierze to by bylo za Mao perwersji . Za maly rozglos . Poderznac gardlo owcy ? Nic takiego . Ale czlowiekowi ! Media to kupia !
Widzimy tu podlosc i nikczemnosc . Jest wielu normalnych naukowcow . Tylko np. jak ktos bada dzieje Warszawy to juz nie jest znany nawet w Polsce a robi rzeczy cenne . Nazista niszczacy plody uzyskuje globalny poklask w mediach i o nim mowia . Dlatego to robi .
W nauce jak w zyciu najwiecej dobra czynia ci nieznani w cichosci a najwiecej zla ci wrzaskliwi i majacy rozglos .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:28, 17 Maj 2013    Temat postu:

Katoliccy bioetycy: ludzkich zarodków nie można traktować instrumentalnie

Klonowanie ludzkich zarodków dla pozyskania komórek macierzystych nie może być zaakceptowane, gdyż polega na instrumentalnym ich traktowaniu - uważają bioetycy z Uniwersytetu Opolskiego i KUL.

- To niedopuszczalne. Taka metoda wymaga najpierw sklonowania ludzkich zarodków, które trzeba potem zabić, żeby wykorzystać je do innych celów, w tym przypadku jako źródło komórek macierzystych. Jest to przedmiotowe traktowanie ludzkich zarodków i nie można się na to zgodzić - podkreślił ks. prof. Piotr Morciniec, bioetyk Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego.

Międzynarodowy zespół naukowców, którym kierował Masahito Tachibana z Oregon Health & Science University (USA), ogłosił w środę, że sklonował ludzkie zarodki, z których po raz pierwszy można pozyskać komórki macierzyste, by wykorzystać je do hodowli tkankowych.

Ks. prof. Morciniec uważa, że klonowanie wcale nie jest niezbędnego do tego, żeby pozyskać komórki macierzyste. Jego zdaniem nie ma nawet pewności, czy jest to lepsza metoda ich wytwarzania, a mówią o tym sami biolodzy. Komórki macierzyste z powodzeniem uzyskuje się z komórek somatycznych (dorosłej osoby). Manipulacjami genetycznymi można je przeprogramować i cofnąć do etapu komórek macierzystych, a potem znowu przekształcić w inne wyspecjalizowane komórki - powiedział ks. prof. Morciniec.

- Nie trzeba tworzyć zarodków i ich zabijać - zaznacza opolski bioetyk. Dodaje, że jest drugie niebezpieczeństwo: akceptacja klonowania ludzkich zarodków w celach terapeutycznych otwiera drogę do klonowania człowieka.

Deklaracja autorów eksperymentu, że celem klonowania ludzkich zarodków jest uzyskanie tkanek do celów terapeutycznych budzi również niepokój ks. prof. Alfreda Wierzbickiego, kierownika Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

- Nawet autorzy tego klonowania podkreślają, że nie chodzi o to, aby produkować ludzi jako klony, tylko dla celów terapeutycznych. I to budzi największy niepokój (...). Jeśli jest to zarodek ludzki, to tu właśnie jest już moralne zło, że próbuje się jedne istoty ludzkie używać dla polepszenia kondycji innych istot ludzkich - powiedział ks. Wierzbicki.

Dodał, że na tym przykładzie widać, jak głęboko jest zniekształcona świadomość moralna badaczy, którzy za wszelką cenę chcą osiągnąć to, co już w punkcie wyjścia jest porażką człowieczeństwa.

Według ks. Wierzbickiego "iluzją humanitarną" jest upatrywanie w klonowaniu ludzkich zarodków szansy na ratowanie zdrowia ludzi cierpiących na ciężkie choroby, bowiem moralne koszty tego są zbyt wysokie. - Tu jest właśnie ta granica moralna, która jest granicą nieprzekraczalną - zaznaczył ks. Wierzbicki.

- Ludzki organizm ma właściwą sobie podmiotowość. Stąd jakiekolwiek wykorzystanie ludzkiego organizmu nie może być wykorzystaniem takim, jak wykorzystuje się zwykły przedmiot. W języku potocznym odróżniamy to świetnym kontrastem dwóch zaimków: "ktoś" i "coś". Jeśli jest to "ktoś", nawet jeśli jest to embrion, nie wolno go używać, a rzeczy, która jest "czymś" można używać - tłumaczył.

Według ks. Wierzbickiego taka postawa nie oznacza stawiania granic nauce. - One tkwią po prostu w samej działalności ludzkiej. Jeśli działalność ludzka jest skierowana do człowieka, do istot ludzkich, to moralność nie pochodzi z zewnątrz, ona jest po prostu wpisana w samą naturę naszych działań - uważa etyk z KUL.

...

Tak . To sa odrazajace ohydne i bezsensowne zbrodnie . Nawet biorac wszystko pod uwage nie mozna zabic kogos aby ratowac drugiego .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:17, 25 Maj 2013    Temat postu:

Błędy w raporcie nt. komórek macierzystych ze sklonowanych ludzkich embrionów

Wszyscy mówili o "przełomie", bo uczonym w USA udało się uzyskać ze sklonowanych ludzkich embrionów komórki macierzyste. Praca opublikowana w piśmie "Cell" była "kamieniem milowym". Teraz okazuje się, że w całej sprawie jest sporo wątpliwości. W internecie krążą pogłoski, jakoby artykuł amerykańskiego uczonego Shoukrata Mitalipova zawierał błędy warsztatowe. Mówi się nawet o "żenującej wpadce" naukowca.

Dziennikarz naukowy Michael Lange wyjaśnia, że artykuł zamieszczony w piśmie specjalistycznym "Cell" wziął pod lupę portal internetowy pubpeer.com. Jest to forum występujących anonimowo naukowców, którzy jeszcze raz sprawdzają opublikowane już dane naukowe.

Jeden z nich pisze, że przyjrzał się bliżej pracy Shoukrata Mitalipova i odkrył w niej cztery błędy, po czym obszernie opisuje, co się nie zgadza w pracy tego uczonego. Okazuje się na przykład, że te same zdjęcia odnoszą się za każdym razem do zupełnie innych treści. Publikacja liczy 11 stron.

Naukowiec: do błędów doszło w ferworze pracy

Jak zareagował na te zarzuty sam uczony? Najpierw był nieosiągalny. Potem tłumaczył, że był w drodze i "nawet do niego nie dotarło, że w internecie zrobił się wokół jego pracy taki szum". Teraz w rozmowie z portalem "Nature" wyjaśnia, że "wyniki są prawdziwe, komórki są prawdziwe i wszystko jest prawdziwe". Po czym ustosunkował się do poszczególnych zarzutów.

Powiedział, że z jednym z nich się nie zgadza, natomiast trzy pozostałe to "niedopatrzenie". Dodał też, że "z tego powodu ta praca nie została przecież zakwestionowana". Shoukrat Mitalipov uważa, że do błędów mogło dojść w ferworze pracy.

- Pod koniec trzeba się było bardzo spieszyć i dlatego człowiek dokładnie nie uważał. Częściowo zostały pozamieniane podpisy pod zdjęciami i faktycznie albo wstawiono niewłaściwe zdjęcia, albo, jeśli wykorzystano te zdjęcia w dwóch miejscach, to powinno się je lepiej opisać. Bo może tak być, że jedno zdjęcie wspiera dwie wypowiedzi - tłumaczył.

"Żenująca wpadka" naukowców?

Sprawę określa się już mianem "żenującej wpadki". Piszą tak dziennikarze portalu dradio.de, których zdaniem nie można jednak mówić o fałszerstwie. Nie ukrywają też zdziwienia, iż renomowane pismo, jakim jest "Cell" nie przyjrzało się dokładniej temu artykułowi, zanim zdecydowało się na jego publikację.

Teraz przedstawiciele pisma podkreślają wciąż, że zbadanie pracy trwało cztery dni, a "Cell" potrzebuje czasem na zbadanie artykułu pół roku. Tymczasem Shoukrat Mitalipov wini również sam siebie.

Jak tłumaczy, chciał koniecznie przedstawić wyniki badań na kongresie i dlatego "poganiał je, żeby zdążyć". - Teraz wiem, że to nie było dobre, więc przepraszam i właściwe dane przedstawię w ciągu następnych tygodni - mówi. Mitalipov obiecał również, że udostępni komórki macierzyste do zbadania innym naukowcom. - I jeśli oni stwierdzą, że te komórki są sklonowane, to wtedy można będzie powiedzieć: OK w tej pracy wszystko się zgadza - przekonuje.

Zdaniem Michaela Lange z dradio.de "świat pewnie dopiero za kilka tygodni się dowie, czy mamy rzeczywiście do czynienia z przełomem".

d.radio.de / Iwona D. Metzner

red. odp.: Małgorzata Matzke

....

Natomiast ze nastapila zbrodnia zniszczenia embrionu wiemy na pewno .
I widzimy jacy to ,,naukowcy" . Burdel nic sie nie zgadza . Niechlujstwo publikacji . Pseudonauka jak łysenkizm za Stalina lub badania ,,rasowe" za Hitlera . Gdzie nie ma moralnosci tam nie ma rzetelnosci . Nie ma nauki . Chodzi tylko o kase i slawe osiagniete za pomoca mediow . Ohyda .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:39, 08 Cze 2013    Temat postu:

Zespół Ekspertów ds. Bioetycznych o genetycznych skutkach zapłodnienia pozaustrojowego

Genetyczne skutki zapłodnienia pozaustrojowego były głównym tematem spotkania Zespołu Ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, które pod przewodnictwem abp Henryka Hosera odbyło się w siedzibie kurii diecezji warszawsko-praskiej.

W spotkaniu uczestniczył m.in. prof. Andrzej Kochański, genetyk kliniczny z Polskiej Akademii Nauk. - Już dziś możemy obserwować negatywne konsekwencje genetycznego zapłodnienia in vitro począwszy od wprowadzania starych mutacji, poprzez endogamię, czyli pojawianie się zbyt wielu genów osób spokrewnionych w populacji - powiedział.

Prof. Kochański dodał, że technologia sztucznego rozrodu wprowadza nowe mutacje, zmiany odziedziczalne pomiędzy pokoleniami jak np.: nietolerancja glukozy, tendencje do cukrzycy, nadciśnienie tętnicze. I niestety - jak podkreślił członek Zespołu Ekspertów KEP, większości natury tych zmian na poziomie zdrowia człowieka nie można wyjaśnić, ponieważ nie zna się mechanizmów jakie nimi rządzą.

W trakcie dyskusji zwrócono uwagę na genetyczne konsekwencje zapłonienia in vitro na dużych populacjach. - Z roku na rok wzrasta liczba dzieci z problemami natury medycznej, wynikającymi z przyczyn genetycznych. Szacuje się, że obecnie dotyczy to już nawet 1/3 populacji dzieci urodzonych z zapłodnienia pozaustrojowego - poinformował prof. Kochański. - Niestety, podobnie jak inne problemy genetyczne, nie podlegają one leczeniu - dodał.

Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych został powołany przez Episkopat Polski 18 czerwca 2008 roku.

...

Tak . Trzeba mowic prawde bo w mediach mamy reklame biznesu pornoaborcyjnoivitryjnrgo przedstawiajaca zabijanie jako ,,leczenie" . Tymczasem po zamordowaniu 95% zarodkow mamy jeszcze u tych 5% podwyzszone ryzyko zdrowotne z uwagi na prymitywizm i nienaturalnosc sztucznych zaplodnien . Jeden wielki koszmar o ktorym sie nie mowi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:32, 25 Cze 2013    Temat postu:

Zespół Episkopatu o in vitro: powoduje niepożądane skutki genetyczne

Badania kliniczne potwierdzają, że zapłodnienie in vitro może prowadzić do niepożądanych skutków genetycznych i zdrowotnych u dzieci urodzonych za pomocą tej metody - podkreśla zespół ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski w wydanym komunikacie.

Zespół podkreśla jednocześnie, że powyższe stwierdzenie nie może być odczytywane jako przejaw dyskryminacji wobec dzieci urodzonych z in vitro, ani ich rodziców. - Podejmowane przez nas wysiłki w przekazywaniu prawdziwych informacji o zapłodnieniu pozaustrojowym wynikają z troski o dobro każdego z dzieci i ich matek oraz prawo do informacji - napisano w komunikacie.

- Wobec pojawiających się tendencyjnych informacji wskazujących na brak negatywnych konsekwencji genetycznych u osób rodzących się w wyniku procedury zapłodnienia pozaustrojowego, jako zespół ekspertów ds. bioetycznych KEP, stanowczo stwierdzamy, że osoby formułujące takie tezy wprowadzają w błąd opinię publiczną - głosi komunikat.

Eksperci Episkopatu podkreślają, że badania naukowe potwierdzają procentowo znaczące występowanie negatywnych zmian u dzieci poczętych metodą in vitro. - Wskazywane niebezpieczeństwo występowania niepożądanych skutków genetycznych i zdrowotnych, zarówno wobec konkretnych osób, jak i w wymiarze populacyjnym, znajduje potwierdzenie w badaniach klinicznych i eksperymentalnych na modelach biologicznych - napisano.

Zespół ds. bioetycznych KEP przedstawił listę wybranych publikacji naukowych w tej sprawie. Na czele zespołu stoi abp Henryk Hoser (lekarz), w zespole pracują także m.in. ginekolodzy, chirurdzy i prawnicy.

>>>

Tak . Media zalala fala klamstw o rzekomej nieszkodliwosci invitro . Kazda brutalna ingerencja w nature niesie koszty . Tu sa one LUDZKIE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:04, 26 Cze 2013    Temat postu:

Eksperci: zabiegi in vitro nie zwiększają ryzyka wad wrodzonych

- Po zabiegach zapłodnienia pozaustrojowego nie rodzi się więcej dzieci z wadami wrodzonymi niż przy naturalnym poczęciu - mówili specjaliści na konferencji "Innowacje w leczeniu niepłodności", która odbyła się dziś w Warszawie.

Kierownik kliniki medycyny rozrodu i ginekologii Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie prof. Rafał Kurzawa zarzucił przeciwnikom in vitro, że manipulują danymi, powołując się na badania naukowe.

Jak mówił, z międzynarodowych danych wynika, że u dzieci, które przyszły na świat w sposób naturalny, wykrywa się 3 proc. wad wrodzonych, z kolei u tych, które rodzą się po zabiegach wspomaganego rozrodu - 4,5 proc. - Tych danych nikt nie kwestionuje, wszystko zależy jednak od tego, jak są one interpretowane i w tym jest główny problem - powiedział specjalista.

Większe ryzyko wad wrodzonych związane jest z niepłodnością i kłopotami zdrowotnymi, jakie temu towarzyszą, a nie z samą metodą wspomaganego rozrodu - mówił podczas obrad prof. Kurzawa, przywołując badania.

Obserwacje w Australii wykazały, że wzrost wad wrodzonych u dzieci poczętych in vitro wynika głównie z tego, że kobiety, u których wykonano taki zabieg, były starsze niż te, które zaszły w ciążę w sposób naturalny (jakie wzięto pod uwagę w grupie porównawczej). Sam wiek jest czynnikiem ryzyka, gdyż wraz z całym organizmem kobiety starzeją się również jej komórki jajowe.

Potwierdzają to badania przeprowadzone w Finlandii, sugerujące że im dłużej kobiety starają się o uzyskanie ciąży, tym bardziej narażone są na tzw. powikłania okołoporodowe: częściej trzeba wykonać u nich cesarskie cięcie, częściej rodzą wcześniaki oraz dzieci z niską masą urodzeniową.

W całej Skandynawii porównywano dzieci, które przyszły na świat w sposób naturalny i po in vitro, a także te, które matki urodziły po zabiegu, a potem doczekały się kolejnego potomstwa dzięki ciąży naturalnej. Wszystkie te dzieci różniły się jedynie masą urodzeniową - maluchy poczęte podczas zabiegu sztucznego zapłodnienia były o 25-75 gramów lżejsze.

- Wniosek z tego jest zatem taki, że sama niepłodność jest głównym czynnikiem ryzyka wad wrodzonych - podkreślił prof. Kurzawa.

Przyznał, że ryzyko wad wrodzonych może zwiększać stymulacja hormonalna, jaką kobiety stosują, żeby uzyskać większą liczbę dojrzałych komórek jajowych i tym samym zwiększyć szansę zajścia w ciążę (nie zawsze poddając się jednocześnie zabiegowi in vitro). Dotyczy to jednak szczególnie tych sytuacji, gdy leki do takiej stymulacji stosowane bez właściwej kontroli.

Prof. Kurzawa tłumaczył, że również innego typu leczenie farmakologiczne może zwiększać ryzyko wad wrodzonych u dziecka. Przykładowo, kobiety zażywające leki przeciwpadaczkowe o 8-9 proc. częściej rodzą maluchy z takimi defektami.

Wady wrodzone kilkakrotnie częściej występują również po ciążach mnogich. Takie ciąże zwiększają jednak ryzyko wszelkich powikłań, obojętnie czy doszło do nich po in vitro czy dzięki zapłodnieniu naturalnemu.

- Głównym celem zabiegów jest uzyskanie jednego zdrowego dziecka, a nie ciąży mnogiej. Ciąża mnoga - to porażka, nie sukces zespołu zajmującego się zabiegami wspomaganego rozrodu - podkreślił prof. Waldemar Kuczyński z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Prof. Marian Szamatowicz, który w 1997 r. doprowadził do narodzin pierwszego w Polsce dziecka po zabiegu in vitro, odniósł się do zamrażania zarodków. W materiale przedstawionym na konferencji podkreślił, że nie ma ono nic wspólnego z zabijaniem embrionów. - W wielu sytuacjach jest to jedyna szansa na to, żeby przeżyły - podkreślił.

Podczas konferencji mówiono o tym, że wykorzystanie do zabiegów in vitro mrożonych zarodków zwiększa szanse uzyskania ciąży; takie embriony lepiej się przyjmują w narządach rodnych kobiety. Specjaliści tłumaczą to tym, że świeże zarodki wprowadzane są do organizmu kobiety bezpośrednio po stymulacji jakiej została ona wcześniej poddana dla uzyskania większej liczby komórek jajowych. A to z kolei niekorzystnie wpływa na śluzówkę macicy, w której się zagnieżdża zarodek uzyskany w laboratorium po ich zapłodnieniu.

>>>>

Zbrodniarze uprawiajacy ten proceder oczywiscie klamia . Skoro morduja to co im sklamac ! Widzicie jak wyglada ,,nauka" tak mowia jak placi ,,sponsor"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:11, 07 Lip 2013    Temat postu:

Naukowcy ze Szwecji: in vitro nie grozi autyzmem ale osłabieniem inteligencji .

Największe jak dotąd badania nad zdrowiem dzieci urodzonych dzięki in vitro nie potwierdziły, aby były one bardziej narażone na autyzm od dzieci poczętych naturalnie - informuje "The Journal of the American Medical Association".

Mniej więcej co pięćdziesiąte dziecko przychodzi obecnie na świat dzięki technice in vitro. Od roku 1978 na całym świecie urodziło się 5 milionów "dzieci z próbówki". Rosnąca liczba zabiegów in vitro sprawiła, że pojawiły się pytania o ich bezpieczeństwo. Częstsze są na przykład ciąże bliźniacze, mogące prowadzić do problemów zdrowotnych.

Niektórzy specjaliści obawiali się częstszego występowania autyzmu. Dotychczasowe dane były niejednoznaczne.

Zespół naukowców z Karolinska Institutet w Sztokholmie (Szwecja) przyjrzał się obejmującym średnio 10 lat życia danym, dotyczącym zdrowia 2,5 miliona dzieci urodzonych w Szwecji pomiędzy rokiem 1982 a 2007. Około 31 000 urodziło się dzięki in vitro.

Podczas mniej więcej 19 500 zabiegów wystarczyło połączyć plemniki z komórką jajową w odpowiednim naczyniu, jednak w 10 500 przypadkach plemniki nie były zdolne do penetracji komórki jajowej i trzeba było je sztucznie do niej wprowadzać. Ponadto w mniej niż 1000 przypadków ejakulat mężczyzny nie zawierał plemników i trzeba je było chirurgicznie pobierać z jąder dawcy.

Biorąc pod uwagę większą niż w przypadku naturalnego zapłodnienia częstość występowania ciąży mnogiej, szwedzcy naukowcy wyliczyli, że 31 00 dzieci poczętych in vitro nie było zagrożonych autyzmem bardziej niż 2,47 miliona poczętych naturalnie. Okazało się jednak, że w przypadku sztucznego wprowadzania plemnika do komórki jajowej rosło o 50 proc. prawdopodobieństwo mniejszej sprawności intelektualnej - zdefiniowanej, jako IQ poniżej 70 w połączeniu z zaburzeniem zachowań adaptacyjnych. Nadal jednak bezwzględne prawdopodobieństwo takiego powikłania było niewielkie.

Nie wiadomo na razie, czy zwiększone ryzyko osłabienia sprawności intelektualnej to wina procedury, czy wynika ono z mniejszej wartości chirurgicznie pobieranych plemników. W każdym razie zdaniem ekspertów lepiej unikać tej odmiany in vitro - jeśli tylko jest to możliwe.

....

I znow znalezli ze wprawdzie autyzmu nie zwieksza ale oslabia intelekt . W ogole nie uprawiac in vitro na ludziach . Bo to zbrodnia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:13, 24 Lip 2013    Temat postu:

Udo Ludwig
Der Spiegel
Moje dziecko jest kimś obcym

Pewna mieszkanka Hesji, nie mogąc doczekać się upragnionego potomka, poddała się sztucznemu zapłodnieniu nasieniem swojego męża. Urodziła szczęśliwie syna. Teraz, po pięciu latach, dowiaduje się, że ani ona nie jest jego matką, ani jej mąż nie jest ojcem. Jak coś takiego mogło się zdarzyć?

Medycyna potrafi czynić cuda. Lekarze ratują ludzkie życie, zwyciężając choroby. Lekarze darowują też życie – sprawiają, że kobiety, które w naturalny sposób nie mogą mieć dzieci, zostają jednak matkami.

Ale medycyna potrafi też czynić rzeczy straszne. Bianca G. z Hesji doznała i jednego, i drugiego, najpierw wielkiego szczęścia, potem zaś przerażenia. – Jestem tak wściekła na tych lekarzy, tak potwornie wściekła – mówi 38-letnia kobieta, ubierając swoją złość w słowa wypowiadane cichutkim głosem.

Z jej macicy została pobrana komórka jajowa, którą zapłodniono następnie nasieniem jej męża i z powrotem wszczepiono do macicy. Tak w każdym razie myślała, przez długich pięć lat. Potem natomiast okazało się, że Centrum Medycyny Reprodukcyjnej w Jenie popełniło błąd. Bianca G. nosiła w sobie obcą komórkę jajową, zapłodnioną obcym nasieniem.

Pewne było tylko jedno: matka przestała być matką, ojciec nie był już ojcem, syn zaś nie był wcale ich synem.

Kobieta pogrążyła się w tak głębokim szoku, że do dzisiaj przechodzi terapię psychologiczną. – Kocha swoje dziecko ponad wszystko – mówi, ale często czuje się ”obrabowana z własnego macierzyństwa”. – Dzieje się tak, kiedy patrzę na Jonasa i widzę, że nie ma wcale moich oczu ani mojego nosa – stwierdza. I cierpi, kiedy znowu ktoś mówi, że synek wcale nie jest do niej podobny.

Jak coś podobnego może się w ogóle zdarzyć? Jaką jakość reprezentuje 128 ośrodków medycyny reprodukcyjnej, działających w Niemczech? Jak zgłaszające się tam kobiety mogą być teraz pewne, że zostają im wszczepione ich własne zarodki, a nie obce? Istnieją raporty na temat przypadków, gdy nasienie ojca zostało zamienione. Zamiana komórki jajowej dotychczas się natomiast jeszcze nigdy nie zdarzyła.

Bianca G. i jej mąż byli razem już od ośmiu lat, gdy postanowili założyć rodzinę. Przez pięć lat nie mogli jednak doczekać się upragnionego potomka. W 2005 roku ginekolog zdiagnozował u Bianki uszkodzenie jajowodu i para zdecydowała się poddać sztucznemu zapłodnieniu.

Lekarka poradziła pacjentce przeprowadzić zabieg w Jenie, tamtejsze Centrum Medycyny Reprodukcyjnej cieszyło się bardzo dobrą opinią. Na stronie internetowej tej placówki widniało zdanie: ”Zadowolenie pacjentów jest naszym najwyższym priorytetem!”.

Bianca odbyła kurację hormonalną, w jej jajnikach dojrzewało już 13 komórek jajowych, w ośrodku w Jenie pobrano je pod narkozą. Większość zapłodniono nasieniem jej męża, który był przy tym, kiedy ginekolożka wszczepiała dwa embriony do macicy jego żony. Cztery zapłodnione jajeczka zostały zamrożone, jako rezerwa.

Wszystko wskazywało na to, że szczęście Biance sprzyja. Ponad dwie trzecie z około 80 tysięcy zabiegów sztucznego zapłodnienia, jakie rocznie rejestruje się w Niemczech, nie kończy się niestety zajściem pacjentki w ciążę. W przypadku Bianki G. udana okazała się już pierwsza próba.

W jej brzuchu rosło więc dziecko. Para jednak pokłóciła się i w czwartym miesiącu ciąży kobieta opuściła wspólne z mężem mieszkanie w Turyngii i wyprowadziła się później do Hesji, gdzie mieszkali jej rodzice.

W lipcu 2006 roku na świat przyszedł Jonas. Wychowywał się u matki, ojciec często widywał dziecko w weekendy. Rodzice kłócili się nadal, Bianca G. nazywa to obecnie ”obrzucaniem się błotem”. W którymś momencie mąż oskarżył ją, że podrzuciła mu ”kukułcze jajo” – być może wcale nie poddała się sztucznemu zapłodnieniu i dziecko jest po prostu wynikiem jej pozamałżeńskiego romansu?

Co byłego już w tej chwili małżonka skłoniło do postawienia takiego zarzutu, Bianca nie wie do dziś. Przypuszcza, że sprawił to wygląd chłopca. Synek ma rudawe włosy i jasną skórę, zaś ona i jej dawny partner mają ciemne włosy.

Kobieta uznała zarzut za całkowicie absurdalny, ale i sama nabrała pewnych podejrzeń. Sprawdziła grupy krwi: ona miała A, eksmałżonek B, Jonas zaś 0. Pediatra wytłumaczył jej, że taka kombinacja zdarza się bardzo rzadko, ale jest możliwa. Jej ojciec opowiedział, że również jego brat miał rude włosy. Ostatecznie uspokoiła się po telefonie do Jeny. Nie powinna się niczym niepokoić – powiedziała jej lekarka. – Wysokie standardy jakościowe, jakich przestrzega się w ośrodku, wykluczają jakąkolwiek pomyłkę.

Były mąż zrobił jednak przez internet test ojcostwa. Wynik brzmiał jednoznacznie: nie jest ojcem Jonasa. Kiedy to usłyszała – opowiada Bianca ­ ”było tak, jakby ktoś uderzył mnie prosto w twarz”.

Od tej chwili pochodzenie Jonasa stało się sporem prawnym. Adwokat eksmęża zaprzeczył jego ojcostwu. Sąd rodzinny zarządził badania DNA, którym mieli się poddać ojciec, matka i dziecko. Po trzech miesiącach biegły sądowy wystawił ”molekularno- genetyczną ekspertyzę dotycząca pochodzenia“. Były partner Bianki G. rzeczywiście nie był ojcem małego Jonasa.

Druga wiadomość, jaką przekazał biegły, brzmiała: badania wykazały również, że ”zapłodniona komórka jajowa nie pochodziła od pani G.”

Przed procesem Bianca G. miała dobrze zorganizowane życie samotnej matki, teraz poczuła się tak, jak gdyby ktoś zniszczył wszelkie fundamenty, na jakich opierała się jej egzystencja. Kiedy kobieta patrzyła na swego synka, w jej głowie wirowała jedna myśli: to nie jest moje dziecko, to nie są moje geny.

Ogarnęła ją zupełna panika. Czy będzie musiała zaadoptować Jonasa, żeby móc go zatrzymać? A co się stanie, kiedy po chłopca zgłoszą się jego biologiczni rodzice? Zadręczała ją niepewność. Przez trzy miesiące nie była w stanie pracować, była bliska trafienia do kliniki psychiatrycznej.

Jej adwokat Jochen Kreissl wyjaśnił swojej klientce, że kobieta, która urodziła dziecko, jest w świetle prawa jego biologiczną matką, i zażądał od Centrum Medycyny Reprodukcyjnej w Jenie odszkodowania. Bianca G. mówi, że dostała kwotę 20 tysięcy euro. W grudniu 2011 roku lekarze z Jeny i ich ubezpieczyciel przedłożyli porozumienie, w którym zobowiązywali się ponadto łożyć na jego utrzymanie przez tak długi okres, jak będzie to konieczne. Tym samym wszelkie ”roszczenia w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości” miały wygasnąć.

Bianca G. nie zgodziła się podpisać tej umowy. Zirytowała ją zwłaszcza klauzula, zgodnie z którą ”na temat pomylenia komórek jajowych“ miało zapanować milczenie. Towarzyszyły jej spore wątpliwości, czy milczenie będzie rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem owego problemu – zarówno dla niej i jej syna, jak i dla innych par korzystających z usług ośrodka w Jenie.

Chciała ”stworzyć jasną sytuację“, aby móc poradzić sobie z doznanym szokiem. Zdarzały się dni, że nie była w ogóle w stanie bawić się z Jonasem – opowiada. Podczas swojej pierwszej terapii całymi godzinami tylko płakała. Kiedy psycholog zaczął ”zbyt głęboko grzebać w jej wnętrzu”, uciekła. W tej chwili zaakceptowała już fakt, że owa nieszczęsna pomyłka będzie jej ”towarzyszyć przez cale życie“. Najbliższa rodzina i przyjaciele znają historię jej dziecka.

Od lekarzy oczekiwała jakiegoś wyjaśnienia, jak mogło dojść do takiej pomyłki, a także przeprosin za popełniony błąd. Zamiast tego usiłowali oni ”zamieść całą sprawę pod dywan“ – mówi kobieta.

Zamiana komórek to dla niemieckiej medycyny reprodukcyjnej prawdziwa katastrofa. Biznes, jaki robi się na parach marzących o dziecku, jest niezmiernie lukratywny, ale z niemieckimi klinikami i gabinetami prywatnymi coraz bardziej konkurują usługodawcy z Czech, Austrii czy Hiszpanii, którzy oferują więcej za niższą cenę. Niemieckie ośrodki reklamują się natomiast wysokimi standardami jakościowymi. Rzeczywiście ustawy, rozporządzenia i wytyczne w owej dziedzinie są tutaj równie liczne, co surowe, nie ma jednak skutecznej kontroli.

Bianca G. i ośrodek z Jeny nadal prowadzą spór. Adwokat Kreissl wystąpił z roszczeniami opiewającymi w sumie na około 200 tysięcy euro. W kwocie tej zawarte są: odszkodowanie, koszta utrzymania, zadośćuczynienie za straty moralne oraz zwrot pieniędzy za wykonanie ówczesnej usługi. Kiedy poinformował, że po dwóch latach bezowocnej wymiany pism wniesie skargę do sądu, a jego klientka nie zawaha się upublicznić całej sprawy, adwokat lekarzy zareagował bardzo opryskliwie.

Więcej pieniędzy centrum nie zapłaci, a ”upublicznienie sprawy i publikacja w prasie” mogą zostać zakwalifikowane jako ”wymuszanie lub wręcz szantaż”. Dziennikarskie pointowanie owego przypadku nie bierze się z ”godnego pożałowania błędu organizacyjnego” popełnionego w ośrodku, lecz z wywierania presji przez Biankę G. i jej adwokata. ”O takich podłościach media informują nader chętnie i często“ – stwierdzono w przesłanym piśmie.

List z kancelarii adwokackiej otrzymał również ”Spiegel“. Ostrzegano w nim przed publikacją artykułu na ten temat, do prokuratury w Gerze skierowana została już skarga o wywieranie presji.

Kim są prawdziwi rodzice Jonasa, tego Bianca G. nie wie do dzisiaj. Centrum Medycyny Reprodukcyjnej stwierdziło, że nie jest w stanie udzielić informacji na temat tego, kto dostarczył nasienie i komórki jajowe. Tego już ustalić się nie da. Zaś zamrożone w swoim czasie zarodki małżeństwa G. zostały zniszczone. Bianca uważa, że embriony po prostu zamieniono i jej dziecko donosiła i urodziła inna kobieta.

Co stałoby się, gdyby o wszystkim dowiedzieli się również tamci rodzice? Czy cierpieliby równie mocno jak ona? Bianca G. zna nazwiska kobiet, którym lekarze z Jeny tego samego dnia co jej wszczepili zapłodnione jajeczko. Ale nie zamierza do nich zadzwonić.

>>>>

Tak wyglada zbrodnicza praktyka invitro . Tak wyglada pieklo . Miejsce bez Boga . Boga ktorego sie ODRZUCILO .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:26, 29 Sie 2013    Temat postu:

72 lata temu Niemcy po raz pierwszy użyli cyklonu B w Auschwitz

Pod koniec sierpnia 1941 r. Niemcy po raz pierwszy użyli gazu cyklon B do uśmiercania więźniów Auschwitz. W podziemiach obozowego bloku 11 zgładzono najpierw ok. 30 osób a podczas drugiej próby prawie sto. Eksperymenty dały początek masowej zagładzie.

Świadkiem jednego z tych mordów był polski więzień Auschwitz Czesław Głowacki. - Widok był straszny. Widziałem te wszystkie trupy. Wszyscy się pchali do drzwi, szukali powietrza. Chwytali się za głowy. Wyrywali sobie włosy, bo w rękach mieli włosy. Widać było, że przechodzili straszne męczarnie, poznać to można było po twarzach, zwłoki leżały jedne na drugich. Jedni drugich gryźli po rękach, nogach. Widok był makabryczny – mówił Głowacki, którego relacja znajduje się w archiwach Muzeum Auschwitz.

Według historyków z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau użycie cyklonu B (cyjanowodór), wcześniej stosowanego do celów dezynfekcyjnych, do mordowania ludzi zaproponował zastępca komendanta obozu Hauptsturmfuehrer SS Karl Fritzsch. Kierował też pierwszymi akcjami.

Pod koniec sierpnia 1941 roku w jednej z ciemnic w podziemiach bloku 11 w Auschwitz zamordowano jeńców sowieckich. Ze względu na niewielkie rozmiary pomieszczenia było to około ok. 30 jeńców. Jeszcze w tym samym miesiącu dokonano drugiej próby: około 100 jeńców stłoczono w sześciu celach w podziemiach bloku 11 i tam zagazowano.

3 września 1941 r. Niemcy dokonali pierwszej próby masowego uśmiercania. Po wieczornym apelu w 28 celach w podziemiach bloku 11 umieszczono 600 jeńców sowieckich, 250 chorych Polaków ze szpitala obozowego oraz 10 więźniów z karnej kompanii. Okna piwnic zostały zasypane ziemią. Niemcy wrzucili gaz. Rano następnego dnia esesman Gerhard Palitzsch stwierdził, że część więźniów jeszcze żyje. Niemcy ponownie użyli gazu i zaryglowali drzwi. W nocy z 4 na 5 września nie żył już nikt.

Podczas istnienia obozu Auschwitz Niemcy przy użyciu cyklonu B odebrali życie setkom tysięcy ludzi, głównie Żydom. Pierwsza, prowizoryczna komora gazowa powstała w stojącym na uboczu domu jednego z wysiedlonych mieszkańców Brzezinki. W obozie Auschwitz II-Birkenau wybudowano później ogromne komory gazowe połączone z krematoriami.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.

...

Pamietajmy ze wszystko to byloby niemozliwe bez nauki wysoko postawionej w Niemczech ! Nazizm byl wyjatkowo naukowy i to wcale nie pseudo . W koncu te gazy i rakiety dzialaly bardzo dobrze jak na ta epoke .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:45, 24 Wrz 2013    Temat postu:

Kochański: to jest próba zastraszania naukowców

Profesor Andrzej Kochański na łamach "Rzeczpospolitej" mówi, że w Polsce mamy do czynienia z "cenzurą naukową". – I według mnie jest to próba zastraszania naukowców – stwierdził wykładowca UKSW. Ekspert Episkopatu ds. bioetycznych dodał, że doświadcza ograniczenia wolności głoszenia poglądów w pracy naukowej.

Co tak oburzyło naukowca? Kochański w rozmowie z Tomaszem Krzyżakiem twierdzi, że raz został zaproszony z referatem na kongres naukowy. Po pewnym czasie zaproszenie jednak wycofano. – W końcu po pewnym czasie referat ponownie wprowadzono do programu. Zdanie odrębne, gdzie jak gdzie, ale w nauce powinno być szanowane. Nie ma czegoś takiego jak jedynie słuszne poglądy – podkreśla.

W dalszej części wywiadu profesor odniósł się do swoich kontrowersyjnych słów na temat In vitro.

Przypomnijmy całą sprawę. "Dzieciom narodzonym dzięki in vitro grożą upośledzenie umysłowe i autyzm" – takie cytaty z Kochańskiego opublikowała "Gazeta Wyborcza". Autorzy publikacji podkreślali, że w przypadku dzieci z in vitro "straszy przypadkowym kazirodztwem" i "szkołami specjalnymi". "Jeżeli decydujemy się na promowanie procedur zapłodnienia pozaustrojowego, to powinniśmy rozbudować oddziały patologii noworodka, tworzyć przedszkola z oddziałami integracyjnymi, szkoły specjalne, a później ośrodki opieki, bo to jest jeden ciąg zdarzeń" – cytowała Kochańskiego "GW".

Na te słowa zareagował Bartosz Arłukowicz. - Niepoparte rzetelną wiedzą wypowiedzi na temat in vitro są bulwersujące. Nie można przejść do porządku dziennego nad atakami, stygmatyzowaniem dzieci z in vitro, budzeniem niepotrzebnego lęku u rodziców i par starających się o dziecko. W każdym razie nie w nowoczesnym, europejskim kraju – powiedział minister zdrowia.

- Nikogo nie straszę. Ostrzegam tylko, że z punktu widzenia genetyki zapłodnienie pozaustrojowe może stanowić zagrożenie dla człowieka – mówi prof. Kochański w wywiadzie dla "Rz".

Rozmówca gazety podkreśla także, że jest "zdumiony" reakcją ministra Arłukowicza. - Nie wyobrażam sobie, żeby np. w Stanach Zjednoczonych bardzo wysoki urzędnik państwowy ingerował w treści nauczania na uniwersytetach, gdzie na jednych wydziałach uczy się kreacjonizmu, a na innych ewolucjonizmu – dodaje.

Genetyk, mówiąc o zagrożeniach, jakie niesie in vitro, wspomina o zespole wad Beckwitha-Wiedemanna,. - Okazuje się jednak, że u dzieci urodzonych z zapłodnienia pozaustrojowego występuje znacznie częściej (niż w populacji ogólnej – red.) – podkreśla.

Profesor Andrzej Kochański mówi, iż w 14 krajach europejskich, w tym także Polsce, przebadano populację ponad 5 mln urodzeń. - I jeśli spojrzymy na ciąże, to zauważalny jest na przestrzeni ostatnich 20 lat, znaczny wzrost ciąż mnogich. A z drugiej strony mamy wzrost liczby wrodzonych wad rozwojowych z tych właśnie ciąż. Autorzy ostrożnie formułują wniosek, że może być za to odpowiedzialne zapłodnienie pozaustrojowe - przekonuje naukowiec.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".

>>>

Bo to jest srodowisko przestepcze . Osobnicy ci sa na liscie plac biznesu zbrodniczego i maja tam dochody . To niszcza wszystkich uczciwych . Dzisiaj ,,nauka" to biznes jak wszystko . Tu nie chodzi o prawde a o duza kase !!! Tytul naukowy na kapital . Mozna go sprzedawac jak prostytutka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:07, 06 Paź 2013    Temat postu:

Prof. Jan Talar: lekarze pobierają organy od żywych ludzi

Skandal podczas sympozjum naukowego w Poznaniu. Podczas jednego z wykładów prof. Jan Talar zajmujący się wybudzaniem chorych ze śpiączki wygłosił kontrowersyjne zdanie, że nie istnieje śmierć pnia mózgu, a organy do przeszczepów pobierane są od osób żywych - informują "Fakty" TVN.

Zarzucił też lekarzom, że pacjentów z podejrzeniem śmierci pnia mózgu nie ratują tak intensywnie, jak powinni. - Nie udało się w XXI wieku pobrać narządów od osoby zmarłej, a więc co robimy? Pobieramy narządy od osoby żyjącej - mówił prof. Jan Talar.

Stwierdzenie to wywołało ogromne oburzenie wśród anestezjologów obecnych na sympozjum. W ich opinii profesor nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich tez. Lekarz są przekonani, że tego typu stwierdzenia wyrządzają więcej szkody niż pożytku.

- Pacjent, który ma podejrzenie śmierci pnia mózgu, jest leczony z zastosowaniem wszystkich dostępnych udokumentowanych medycznie metod - tłumaczył w TVN24 prof. Tomasz Trojanowski z Katedry i Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Zdaniem lekarzy obecnych na sympozjum orzekanie śmierci pnia mózgu jest obwarowane wieloma rygorystycznymi przepisami i nie może tu być mowy o zaniedbaniach. Takie orzeczenie podejmowane jest komisyjnie dopiero po przeprowadzeniu licznych badań. Organy do przeszczepu pobiera się tylko w przypadku, gdy rodzina pacjenta wyrazi taką zgodę.

W zeszłym roku w Polsce organy pobrano od 615 zmarłych dawców.

...

Tego sie caly czas obawiamy .Nigdy nie wolno kogos zabic na czesci zamienne .Nawet jakby sam chcial . To bylby mord .Zadne dobromordu nie tlumaczy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:47, 07 Paź 2013    Temat postu:

Prof. Talar: nie istnieje śmierć mózgu!

Były szef rehabilitacji w bydgoskim "Juraszu" wywołał skandal na sympozjum. Ogłosił, że nie istnieje śmierć pnia mózgu, więc narządy pobierane są od żywych - informuje "Gazeta Pomorska".

Prof. Jan Talar, specjalista w dziedzinie rehabilitacji, obecnie dziekan wydziału nauk o zdrowiu na Elbląskiej Uczelni Humanistyczno- Ekonomicznej uczestniczył w sympozjum pt. "Znieczulenie i intensywna terapia chorych z obrażeniami mózgowia - najnowszy stan wiedzy”. Jego wykład "Gdzie się kończy nadzieja w rehabilitacji obrażeń OUN" (ośrodkowy układ nerwowy - przyp. red.) wywołał powszechne oburzenie. Profesor powiedział, nie przedstawiając na swoją tezę żadnych dowodów, że nie istnieje śmierć mózgu. I że w XXI wieku nie udało się pobrać narządów od osoby zmarłej.

- Co więc robimy? - pytał przed kamerą TVN prof. Talar i odpowiadał: - Pobieramy narządy od osoby żywej!

Sukcesy i porażki

Prof. Talar, twórca kliniki rehabilitacji (została otwarta w 1999 r. w obecnym Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy) stał się sławny dzięki licznym przypadkom wybudzenia pacjentów ze śpiączki. W jednym z artykułów, publikowanyhc nałamach "GP" tłumaczył, że nie czyni cudów, że wybudzenie to rezultat nowatorskiej metody, polegającej - mówiąc w uproszczeniu - na stymulacji tkanek nerwowych, czyli potraktowaniu ich tak samo jak mięśni.

Bydgoską karierę prof. Talara przerwały najpierw podejrzenia, a potem prokuratorskie zarzuty o korupcję (m.in. był zarzut przyjęcia łapówek na ok. 28 tys. zł i prezentów - 10 butelek koniaku). W maju 2007 r. lekarz został uznany winnym, ale sąd nie wymierzył mu kary uznając popełnione przez lekarza czyny za "występki mniejszej wagi”.

Przypadek Agnieszki

Prof. Talar został zwolniony z "Jurasza”. Nie przestał jednak pomagać chorym; jego dokonania w zakresie wybudzeń ze śpiączki stały się sławne w całym kraju.

Wyjątkowo głośno zrobiło się po tym, jak uratował 11-letnią Agnieszkę Terlecką. Dziewczynka po upadku z konia była w śpiączce. Lekarze z Piły nie dawali jej szansy. Podobno chcieli, by rodzice podpisali zgodę na pobranie narządów. Pomógł prof. Talar.

Transplantologom "pod górkę"

Profesor od dawna postuluje, by zaostrzyć przepisy dotyczące transplantacji. Twierdzi, że lekarze w Polsce zbyt pochopnie orzekają o śmierci mózgu u pacjentów po urazach mózgu. Już w 2009 r. media informowały, że prof. Talar chce tak zmienić prawo, by nikt nie miał wątpliwości, iż osobie, od której mają być pobrane organy, nie można już pomóc.

Wedle profesora orzekać powinien 3-osobowy zespół lekarski, w którego składzie musi znajdować się także lekarz delegowany przez rodzinę pacjenta. Powinno się też czekać na pobranie narządów kilka dni, a nie kilka godzin.

Co mówią przepisy?

Wedle obowiązujących w Polsce przepisów z 17 lipca 2007 r. rozpoznanie śmierci mózgu opiera się na stwierdzeniu nieodwracalnej utraty jego funkcji.

Postępowanie kwalifikacyjne jest dwuetapowe: najpierw wysuwa się podejrzenie śmierci mózgu, następnie wykonuje mnóstwo badań, potwierdzających śmierć mózgu.

W poznańskim sympozjum uczestniczył dr Piotr Kowalski, konsultant ds. anestezjologii i intensywnej terapii w województwie kujawsko-pomorskim. Obiecał, że dziś odniesie się do słów prof.Talara.

....

Skoro ma takie sukcesy natychmiast trzeba wprowadzic jego postulaty ! Zawsze nalezy wprowadzac najnowsza wiedze . Oczywiscie uspokojmy naukowcow . Maja oni prawo sie mylic i konsekwencja pomylek moze byc smierc . To jest wpisane w zawod . Nie ponosza winy jesli postepowali zgodnie z wiedza i dobra wola .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:44, 03 Gru 2013    Temat postu:

Zbrodnicza selekcja .

Zdecydowali się na ciążę wybierając tylko jeden zarodek spośród tych, które były zapłodnione. To dokładnie odwrotnie jak zdecydowała "oktomama", której sprawa była głośna pięć lat temu.

Spośród ciąż powstałych w wyniku zapłodnienia in vitro, prawie połowa to ciąże mnogie, głównie bliźniacze, często zagrożone pod wieloma względami.

Lepsze metody sprawdzania embrionów, ich przechowywania i testowania mogą zapewnić, że możliwość wyboru zarodka będzie się wiązać z lepszym jego zagnieżdżeniem się w łonie matki, mniejszą liczbą poronień i zdrowszymi dziećmi.

.....

Selekcja kto ma przezyc jak w Auschwitz . I widzicie ze zarodki te sa obarczone duzo wiekszym ryzykiem wad . Zupelnie odwrotnie niz w obrzygliwej nagonce pseudomediow na Kościół ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:23, 11 Gru 2013    Temat postu:

Włochy: obchody pięćsetlecia powstania "Księcia" Machiavellego

"Książę" Niccolo Machiavellego, jedno z najbardziej znanych na świecie włoskich dzieł literackich, ma 500 lat. Jubileuszowe obchody powstania utworu, zwanego potocznie "poradnikiem strategii utrzymania władzy" zorganizowano we Florencji, mieście autora.

Miejscem najważniejszych uroczystości jest Palazzo Vecchio, gdzie na dziedzińcu ustawiono cyfrową szkatułkę zawierającą sekrety traktatu politycznego i życia Machiavellego, oraz we florenckiej Bibliotece Narodowej. Tam zwiedzać można wystawę obrazującą historię powstania "Księcia" i biografię autora - prawnika, historyka, filozofa i dyplomaty. Wśród 34 zaprezentowanych cennych dokumentów jest na przykład deklaracja podatkowa jego rodziny oraz dwa testamenty.

Przy okazji uroczyście obchodzonej we Włoszech rocznicy "Księcia" przypomina się, że jest to jeden z najbardziej wpływowych i cytowanych tekstów literatury, zarazem wywołujących najbardziej skrajne oceny i na różne sposoby interpretowany.

Brytyjski filozof Bertrand Russell uważał, że jest to “podręcznik dla gangsterów”.

Włoscy komentatorzy i historycy wyrażają przekonanie, że największą wartością traktatu o skutecznym sprawowaniu władzy jest jego wieczna aktualność i że jest to lektura obowiązkowa dla każdego polityka, wymagająca refleksji i zarazem ostrożności. Od setek lat fascynuje, szokuje i wywołuje kontrowersje. Historycy i politolodzy zwracają zarazem uwagę na to, że rozprawa Machiavellego może zostać uznana za poradnik zarówno dla tyranów, jak i obrońców wolności.

W 1559 "Książę" został potępiony przez Kościół i wpisany na Indeks Ksiąg Zakazanych, ponieważ odczytano go jako pełen lekceważenia dla władzy, również kościelnej. Zakaz, jakim tekst objęto, nigdy nie został cofnięty.

W czasie konferencji zorganizowanej we Florencji z okazji pięćsetlecia ukończenia dzieła Machiavellego jego zwolennicy podkreślali, że należy w nim poszukiwać wezwania do „wielkiej i dobrej polityki” opartej na równości praw, ich obronie i dobru wspólnym.

Profesor Sergio Givone zaapelował, by “uwolnić umysły od stereotypu”, że to Machiavelli wymyślił kontrowersyjne zjawisko makiawelizmu. Tymczasem zdaniem Givone największą zasługą pisarza i filozofa było to, że ukazał sprzeczności natury ludzkiej.

W czasach kryzysu władzy we Włoszech i obniżenia jej standardów oraz licznych skandali, "Książę" zmusza do refleksji nad polityką - podkreślają promotorzy florenckich obchodów.

....

Ulubiona ksiazka Hitlera Stalina Fryderyka tzw. Wielkiego i tym podobnych . Sama ksiazka jest amoralna czyli satanistyczna . Jak czynic zlo . Owszem autor byl TEORETYKIEM ! Ale on rozwazal ... a rozne potwory to realizowaly ...
Naukowiec musi rozumiec konsekwencje swoich teorii bo ktos moze zaczac to robic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:04, 11 Gru 2013    Temat postu:

Noblista twierdzi, że prestiżowe czasopisma naukowe szkodzą nauce

Amerykański biolog Randy Schekman, tegoroczny laureat Nobla z medycyny, nawołuje do bojkotu czołowych czasopism naukowych, zarzucając im “wypaczanie procesu naukowego".

W tekście opublikowanym w dzienniku “The Guardian" Schekman przekonuje, że wysokie honoraria oferowane przez prestiżowe magazyny naukowe (m.in. “Nature", “Cell" i “Science") skłaniają naukowców do zajmowania się przede wszystkim “modnymi" obszarami nauki, co jest bardzo szkodliwe dla jej ogólnego rozwoju.

“Należy przerwać tyranię luksusowych publikacji" - napisał Schekman. Wczoraj w Sztokholmie, z udziałem Schekmana, odbyła się uroczystość wręczenia tegorocznej Nagrody Nobla z dziedziny medycyny.

....

No wlasnie ! A koncerny in vitro olbrzymia kase wrzucaja na promocje zbrodni ! Bojkot zbrodniczej pseudonauki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:00, 07 Lut 2014    Temat postu:

Josef Mengele - zbrodniarz, zwany Mefistem z Auschwitz

Josef Mengele jest jednym z głównych symboli niemieckich zbrodni w Auschwitz - Onet

Josef Mengele jest jednym z głównych symboli niemieckich zbrodni w Auschwitz. Był obozowym lekarzem, którego sumienie obciążyły dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ofiar. SS-mani mówili o nim: Mefisto. Mengele zmarł 35 lat temu w Brazylii.

Hauptsturmfuehrer SS Josef Mengele, doktor medycyny i filozofii służbę w Auschwitz rozpoczął w maju 1943 r. i pełnił ją przez ponad półtora roku.

Gerald L. Posner i John Ware w książce „Mengele – polowanie na anioła śmierci” napisali, że o przeniesienie go do obozu zabiegał osobiście szef berlińskiego Instytutu Antropologii, Nauk o Dziedziczności Ludzkiej i Genetyki prof. Otmar Freiherr von Verschuer, przedwojenny promotor i zwierzchnik Mengelego, który darzył go uznaniem i sympatią.

W „Kalendarium wydarzeń KL Auschwitz”, które opracowała nieżyjąca już historyk z Muzeum Auschwitz, Danuta Czech, jego nazwisko pada po raz pierwszy w notatce z 30 maja 1943 r. Miał wówczas objąć funkcję naczelnego lekarza w cygańskim obozie familijnym, który funkcjonował w Auschwitz II-Birkenau. Posner i Ware uważają, że był tam nieco wcześniej i od razu zasłużył na reputację osoby radykalnej i bezlitosnej. Według nich po kilku dniach jego pobytu w obozie wybuchła epidemia tyfusu. 25 maja Mengele skierował do komór gazowych ponad tysiąc Cyganów, których podejrzewał, że są chorzy.

Starszy kustosz w Muzeum Auschwitz, Helena Kubica, która badała działalność Mengelego, napisała w poświęconym mu artykule w „Zeszytach Oświęcimskich”, że pełnił on również służbę w szpitalach i ambulatoriach zorganizowanych w innych miejscach Birkenau, m.in. w kwarantannie dla mężczyzn oraz w obozie rodzinnym dla Żydów z getta w Theresienstadt.

Po likwidacji obozu cygańskiego z początkiem sierpnia 1944 roku i zgładzeniu pozostałych przy życiu Romów objął funkcję naczelnego lekarza szpitala więźniarskiego dla mężczyzn, a następnie, w grudniu, posadę w lazarecie SS w Birkenau.

Josef Mengele jako jeden z lekarzy SS uczestniczył w selekcjach Żydów europejskich deportowanych na zagładę do Auschwitz. - Mundur SS, czarne, wyglansowane buty, białe rękawiczki, wypolerowana laska, podgwizdywane arie i czasem łagodny uśmiech – tak wspominali go nieliczni, którzy przeżyli.

Była więźniarka i lekarz Olga Lengyel podkreśliła, że Mengele był „bezsprzecznie głównym zaopatrzycielem komór gazowych i pieców krematoryjnych”. Inna więźniarka Ella Lingens dodała, że niektórzy lekarze SS nienawidzili selekcji i upijali się przed wyjściem na rampę. - Tylko dwóch było w stanie uczestniczyć w selekcjach bez jakichkolwiek stymulantów: Mengele i Fritz Klein. Mengele był szczególnie chłodny i cyniczny – wspominała po wojnie. - Szarlatan! Nie mogliśmy znieść jego obojętnej postawy, ciągłego pogwizdywania, absurdalnych rozkazów, zimnego okrucieństwa – dodawała Lengyel.

Wśród przywiezionych do Auschwitz wyszukiwał późniejsze ofiary eksperymentów pseudomedycznych. Przeprowadzał je, by znaleźć sposób na genetyczne warunkowanie cech aryjskich u dzieci i zwiększyć liczbę mnogich ciąż. Interesowały go bliźnięta. Po koszmarnie bolesnych badaniach bez znieczulenia ofiary, najczęściej dzieci, były zabijane, a ich narządy wewnętrzne porównywane. Badał też karłowatość i zgorzel policzka, nieznaną szerzej chorobę, nękającą Romów w obozie.

Wyniki badań oraz pobrane organy wewnętrzne ofiar trafiały do berlińskiego Instytutu Antropologii, Nauk o Dziedziczności Ludzkiej i Genetyki, którym kierował von Verschuer. To ta instytucja finansowała badania Mengelego w Birkenau. Opłaciła m.in. stworzenie pracowni doświadczalnej.

Mengele zabijał nie tylko kierując do komór lub wydając rozkaz, ale także osobiście, a wśród ofiar były dzieci. Świadkowie twierdzili, że czasem wabił je nęcąc słodyczami do krematorium po czym strzelał. Więzień Auschwitz dr Miklos Nyiszli widział, jak wielokrotnie uśmiercał on dzieci wstrzykując im fenol do komory serca.

Pod koniec 1944 r. w okolice Oświęcimia zbliżyły się wojska sowieckie. Niemcy rozpoczęli likwidację Auschwitz, a 17 stycznia ewakuację. Tego dnia Mengele zlikwidował pracownię i wyjechał zabierając materiał uzyskany podczas eksperymentów na bliźniętach, karłach i kalekach. Ślad po nim zaginął.

Zdaniem Heleny Kubicy trudno jest określić, ile osób miał na sumieniu Mengele. W akcie oskarżenia, jaki sporządzili śledczy z RFN w 1981 roku, zarzucono mu, że uczestniczył w 74 selekcjach transportów Żydów przeznaczonych na zagładę, a także w 31 wybiórkach w obozowych szpitalach. Liczbę powiększają ofiary eksperymentów. - Śmiało można zatem powiedzieć, że jest odpowiedzialny za śmierć dziesiątek tysięcy, a nawet setek tysięcy osób – podkreśliła Kubica.

Kim był Mengele? Sadystą czy fanatycznym służbistą? Według Heleny Kubicy był przede wszystkim „fanatykiem nauki, zagorzałym nazistą i służbistą”. (...) - Gdy pełną parą rozpoczął badania, gdy ruszyły selekcje, na których działy się dantejskie sceny, to zmieniało charakter. On był tam głównodowodzącym i to on selekcjonował – podkreśliła historyk z Muzeum Auschwitz.

Zdaniem Posnera i Ware'a Mengele stanowił ucieleśnienie przewrotności, z jaką medycyna Trzeciej Rzeszy starała się udowadniać rasistowskie teorie naukowe. - Jego szyderczy uśmiech i łagodny, lecz śmiertelny dotyk usprawiedliwiały nadanie mu przydomka anioł śmierci – napisali. To współcześnie najczęściej używany przydomek lekarza z Birkenau.

Helena Kubica wymienia jednak inny: Mefisto. Tak określali go współpracownicy. - Pierwsze określenie Mengelego przydomkiem pojawiło się w zeznaniach złożonych przez SS-manów z obozu Bergen-Belsen, którzy wcześniej służyli w Auschwitz. Mefisto. Potwierdzeniem tego są listy zwierzchnika Mengelego w obozie, naczelnego lekarza dr. Eduarda Wirthsa, który przed samobójczą śmiercią we wrześniu 1945 roku w listach do żony również tak go określał – powiedziała Kubica.

Mengele do końca życia niczego nie żałował. W 1977 roku spotkał się w Brazylii z synem Rolfem, który później opowiedział o spotkaniu. Usprawiedliwiał się przed nim, że w obozie o niczym nie decydował. - Powiedział mi, że to nie on "wynalazł" Auschwitz i nie on był osobiście odpowiedzialny za to, co się działo w obozie – wspominał syn oprawcy, którego zacytowali Posner i Ware.

Kubica w swojej pracy przywołała Rolfa Mengele, który cytował słowa ojca, że podczas selekcji starał się jak najwięcej deportowanych klasyfikować jako zdolnych do pracy, ale nie zawsze mógł, gdyż przyjeżdżali półżywi. Uważał, że uratował jednak tysiące ludzi.

Zdaniem Kubicy te słowa Mengelego stoją w sprzeczności ze świadectwami ocalonych więźniów, ale też innych SS-manów. - Obłuda, brak krytycznej refleksji wobec przeszłości i osobistego w niej udziału pozostały charakterystycznym rysem osobowości tego zbrodniarza – podkreśliła.

Josef Mengele urodził się 16 marca 1911 r. w bawarskim Guenzburgu, w Niemczech. W latach 1930-1936 studiował medycynę na uniwersytecie w Monachium. Interesował się szczególnie genetyką i antropologią. W 1937 r. rozpoczął pracę w Instytucie Dziedziczenia Biologicznego i Higieny Rasowej we Frankfurcie nad Menem. Został doktorem nauk medycznych. W 1937 r. wstąpił do NSDAP, w rok później do SS.

Jako lekarz brał udział, w szeregach dywizji SS Wiking, w walkach na froncie wschodnim, w latach 1941-1942. Od maja 1943 r. był lekarzem SS w niemieckim obozie Auschwitz.

Mengele pozostawał w Auschwitz do ewakuacji obozu w styczniu 1945 r. Po zakończeniu wojny ukrywał się w Bawarii. W 1949 r. przedostał się do Włoch, stamtąd do Argentyny i później do Paragwaju. Mengele po akcji Mossadu, który porwał w Buenos Aires Adolfa Eichmanna, przeniósł się w 1960 r. do Brazylii. Zmarł 7 lutego 1979 r. podczas kąpieli w nadatlantyckim kurorcie Bertioga.Pochowany został na przedmieściu Sao Paulo pod fałszywym nazwiskiem. W 1985 r. niemieccy śledczy dotarli do jego grobu. Szczątki ekshumowano.

- Międzynarodowa komisja patologów sądowych stwierdziła na podstawie sekcji zwłok, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że rzeczywiście są to doczesne szczątki kata z Auschwitz, lecz w niektórych kręgach wciąż jest to podawane w wątpliwość - pisał Robert S. Wistrich w leksykonie „Kto był kim w III Rzeszy”.

....

Czlowiek nauki ! Tak co by nie mowic prawdziwy naukowiec . Widzicie tutaj ze kult nauki sam w sobie jest szalenstwem . A nauka bez etyki przewyzsza zbrodniczoscia wszystko . Zadni tam dzicy z siekierami . Naukowiec taki to najwieksza bestia zdolna do wszystkiego .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:59, 15 Kwi 2014    Temat postu:

Cândido Godói - "kraina bliźniąt" w Brazyli

Brazylijskie miasto Cândido Godói nazywane jest "krainą bliźniąt", ponieważ jedna na dziesięć kobiet zachodzi tam w ciążę mnogą. Miejscowi twierdzą, że za niezwykły fenomen odpowiedzialny jest współpracownik Hitlera, dr Mengele.

Statystyki narodzin bliźniąt różnią się w zależności od kraju, ale przyjmuje się, że ciąża mnoga zdarza się raz na 80 przypadków. Tymczasem jedna na dziesięć ciąż z Cândido Godói to właśnie ciąża bliźniacza.

Naukowcy od lat próbują rozwiązać tą niezwykłą tajemnicę, niestety bezskutecznie. Jedna z najczęstszych hipotez mówi, że za niezwykły fenomen odpowiedzialny jest jeden z najbardziej bezwzględnych podwładnych Adolfa Hitlera, dr Joseph Mengele - znany również jako Anioł Śmierci.

Niektórzy historycy uważają, że lekarz pracujący w Auschwitz, po upadku Trzeciej Rzeszy uciekł do Brazylii, gdzie kontynuował swoje medyczne eksperymenty.

Podczas pracy w obozie zagłady, prowadził przerażające doświadczenia na ludziach, próbując odkryć tajemnicę kodu DNA, który odpowiedzialny jest za narodziny bliźniąt. Chciał w ten sposób zwiększyć liczbę ludności aryjskiej.

Mieszkańcy Cândido Godói twierdzą, że dr Mengele odwiedził miasteczko wiele razy w 1960 roku i oferował kobietom pomoc medyczną. To właśnie wtedy miał podawać im dziwne mieszanki leków i hormonów.

...

SZOK ! PIERWSZY RAZ SLYSZE ! Ale bestia ! Otoz i widzicie czym jest nauka bez Boga .BESTIALSTWEM ! NAJGORSZYM Z MOZLIWYCH ! NIKT TYLE ZLA NIE UCZYNI CO NAUKOWIEC BESTIA! No moze tylko ksiadz bestia jest gorszy .
Wszystko ma sens tylko jesli prowadzi do Boga . Takze nauka . Religia zreszta co ciekawe tez ! Nie kazda religia prowadzi do Boga . Kult Hitlera ma znamiona religii przeciez i co ? Kult nauki jako nauki tez staje sie religia i juz nie ma zadnych hamulcow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:21, 21 Kwi 2014    Temat postu:

Rektor KUL: uniwersytet ma służyć prawdzie, nie tylko rynkowi

Uniwersytet ma służyć prawdzie, wychowaniu i wykształceniu człowieka i nie powinien być oceniany tylko poprzez pryzmat "rynkowej efektywności" - podkreśla rektor KUL ks. prof. Antoni Dębiński w liście do wiernych z okazji Świąt Wielkanocnych.

List rektora jest czytany w Poniedziałek Wielkanocny w kościołach w Polsce; tego dnia zbierane są datki na tę uczelnię.

- Duch rynkowej efektywności zmienia na naszych oczach istotę i cel istnienia szkół wyższych; nierzadko są one oceniane jako instytucje mające świadczyć komercyjne usługi. Jednak od zarania naszej cywilizacji zadaniem szkoły było integralne wykształcenie i wychowania człowieka, stworzenie warunków, w których mógłby on zrealizować swoje talenty i przez to stać się bardziej człowiekiem – pisze rektor KUL.

Ks. prof. Dębiński uważa, że współczesny świat "ulega fascynacji efektywnością", która staje się też punktem odniesienia dla ocen w dziedzinie nauki. Jak tłumaczy, widoczne jest to w formułowaniu sugestii, że "nauka, której nie można bezpośrednio zastosować w gospodarce i edukacja, która nie odpowiada oczekiwaniom rynku, są tylko zbędnym obciążeniem dla budżetu państwa".

Rektor KUL przypomina, że w europejskiej tradycji uniwersytet miał "nade wszystko służyć prawdzie, poszukiwać jej wiernie i ją upowszechniać". Służba prawdzie – jak tłumaczy ks. Dębiński – od początku była rozumiana jako służba człowiekowi.

- Nic dziwnego, że jądrem uniwersytetu były zawsze szeroko pojęte nauki humanistyczne, po części nazywane dzisiaj społecznymi, w których funkcje integrujące i inspirujące pełniły filozofia i teologia - dodał.

Ks. Dębiński podkreślił, że tak rozumiany uniwersytet, służąc człowiekowi budował jednocześnie wysoką kulturę, był stróżem intelektualnego, moralnego i estetycznego ładu "jako fundamentu porządku obejmującego życie społeczne, polityczne i gospodarcze".

Zdaniem rektora KUL, społeczeństwo obywatelskie winno dbać o utrzymanie autonomii uczelni "jako gwaranta integralności ideowej" szkół wyższych i ośrodków naukowych.

- Troska o naukę i wyższe uczelnie nie może więc być pozostawiona tylko wąskiemu gremium rządzących. Jako sprawa ogólnoludzka, winna należeć do całego społeczeństwa, bo właściwe funkcjonowanie świata akademickiego jest warunkiem krwiobiegu prawdy w kulturze i w życiu społecznym - napisał.

Przywołując słowa papieża Jana Pawła II, który przez niemal ćwierć wieku wykładał na KUL, ks. Dębiński podkreślił, że misja uniwersytetu nie ogranicza się do fachowego przekazywania wiedzy czy przygotowania do zawodu, ale uniwersytet "musi wspierać budowanie mądrości", gdyż tylko ona "zadawala ludzki głód i pragnienie prawdy".

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II jest najstarszą uczelnią w Lublinie, jednym z najstarszych uniwersytetów w Polsce. Powstał w 1918 r.

Obecnie na 10 wydziałach, 41 kierunkach i dziewięciu specjalnościach kształci się tu ponad 16 tys. osób, w tym blisko 12,5 tys. studentów stacjonarnych i ponad 1,8 tys. doktorantów. Wykłada ponad 1,3 tys. nauczycieli akademickich. Wśród studentów KUL jest blisko 500 obcokrajowców - najwięcej z Ukrainy i Białorusi.

....

Tak . Po prostu bez Boga wszystko zamienia sie w bestialstwo . Takze nauka . Zasady moralne sa ponad wszystko inne ! Stad Jezus nauczal moralnosci a nie np. fizyki . Bo moralnosc to podstawa wszystkiego . Bez niej nic nie ma sensu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:12, 23 Kwi 2014    Temat postu:

Michał Radziechowski | Onet
Przodkowie doktora Mengele

Na­zi­stow­skie eks­pe­ry­men­ty na lu­dziach nie były pierw­szy­mi okru­cień­stwa­mi w hi­sto­rii me­dy­cy­ny.

Zbrod­nią prze­ciw ludz­ko­ści na­zwał ame­ry­kań­skie eks­pe­ry­men­ty me­dycz­ne pre­zy­dent Gwa­te­ma­li Álvaro Colom. Cho­dzi­ło o ujaw­nio­ne dwa lata temu setki przy­pad­ków za­ra­ża­nia Gwa­te­mal­czy­ków kiłą przez ame­ry­kań­skich le­ka­rzy. Ofia­rą eks­pe­ry­men­tów padły setki za­ra­żo­nych sy­fi­li­sem cho­rych psy­chicz nie i więź­niów. Ba­da­nia miały spraw­dzić sku­tecz­ność pe­ni­cy­li­ny w za­po­bie­ga­niu za­ra­że­niom kiły.

Do­wo­dy na ist­nie­nie tego pro­gra­mu ujaw­ni­ła prof. Susan M. Re­ver­by z Wel­le­sley Col­le­ge. Za eks­pe­ry­men­ty w Gwa­te­ma­li prze­pra­szał pre­zy­dent Ba­rack Obama, Spra­wę sko­men­to­wał też rzecz­nik Bia­łe­go Domu Ro­bert Gibbs. Okre­ślił ją jako "szo­ku­ją­cą, tra­gicz­ną i na­gan­ną".

Jak ujaw­ni­ła prof. Re­ver­by, do za­ra­ża­nia Gwa­te­mal­czy­ków ame­ry­kań­cy le­ka­rze uży­wa­li szcze­pio­nek lub pro­sty­tu­tek z sy­fi­li­sem. Po za­koń­cze­niu badań pa­cjen­ci mieli być le­cze­ni, nie wia­do­mo jed­nak z jakim skut­kiem. Poza prze­pro­si­na­mi Gwa­te­ma­la nie otrzy­ma na razie żad­nej re­kom­pen­sa­ty. Roz­po­czę­to je­dy­nie śledz­two, które ma ujaw­nić wię­cej szcze­gó­łów.

"Taka oka­zja!"

Pierw­sze udo­ku­men­to­wa­ne przy­pad­ki me­dycz­nych eks­pe­ry­men­tów na lu­dziach po­cho­dzą z XIX wieku. Nie­świa­do­mych ni­cze­go pa­cjen­tów za­ra­ża­no dla celów ba­daw­czych kiłą i rze­żącz­ką. Cho­ro­by te dzie­siąt­ko­wa­ły eu­ro­pej­skie armie, stąd hoj­ność mo­nar­chów w fi­nan­so­wa­niu po­dob­nych badań i na­cisk na ich in­ten­syw­ność.

Jed­nak do naj­bar­dziej zna­nych okrut­nych eks­pe­ry­men­tów me­dycz­nych sprzed Ho­lo­cau­stu na­le­ży eks­pe­ry­ment Tu­ska­gee. To jedna z naj­mrocz­niej­szych kart w hi­sto­rii badań me­dycz­nych.

W roku 1930 ame­ry­kań­ski "Pu­blic He­alth Se­rvi­ce" (ów­cze­sny od­po­wied­nik pol­skie­go Sa­ne­pi­du) roz­po­czął w kilku miej­sco­wo­ściach na Po­łu­dniu USA ba­da­nia skut­ków kiły. Ob­szar, który po­cząt­ko­wo ob­ję­to ba­da­niem, szyb­ko skur­czył się – pro­jekt stra­cił część fun­du­szy. Rzą­do­wa agen­cja kon­ty­nu­owa­ła ba­da­nie na mniej­szą skalę. Wy­bra­no miej­sco­wość Tu­ske­gee, pra­wie cał­ko­wi­cie za­miesz­ka­łą przez Afro­ame­ry­ka­nów. "To na­tu­ral­ne la­bo­ra­to­rium, go­to­wa sy­tu­acja" – pisał w uza­sad­nie­niu pro­po­zy­cji urzęd­nik PHS Ta­li­ford Clark. "Niska in­te­li­gen­cja po­pu­la­cji czar­nych, złe wa­run­ki eko­no­micz­ne i po­wszech­nie wy­stę­pu­ją­ce mie­sza­ne ukła­dy sek­su­al­ne przy­czy­nia­ją się do roz­po­wszech­nie­nia sy­fi­li­su, pa­nu­je także po­wszech­na obo­jęt­ność wobec le­cze­nia".

Na spo­tka­nia wer­bun­ko­we "spe­cjal­ne­go le­cze­nia" przy­cho­dzi­ły tłumy ludzi zwa­bio­nych obiet­ni­ca­mi dar­mo­wej opie­ki me­dycz­nej, a także obiet­ni­ca­mi zwro­tów kosz­tu prze­jaz­du do le­ka­rza, bez­płat­nych obia­dów i zwro­tów kosz­tu po­grze­bu.

Wy­bra­no 399 osób za­ra­żo­nych kiłą oraz o po­ło­wę mniej­szą grupę kon­tro­l­ną – zdro­wych ludzi wy­bra­nych tylko dla­te­go, że byli czar­ni. Żaden z wy­bra­nych do eks­pe­ry­men­tu miesz­kań­ców Tu­ska­gee nie miał nigdy wcze­śniej kon­tak­tu z le­ka­rzem. Nikt też nie zo­stał po­in­for­mo­wa­ny, że jest chory. Nie po­dej­rze­wa­no, że ba­da­nie na "złą krew" - jak wśród bied­nych i nie­pi­śmien­nych Afro­ame­ry­ka­nów okre­śla­no kiłę, a także wiele in­nych cho­rób - sta­no­wi mi­sty­fi­ka­cję, za którą kryje się okrut­ny eks­pe­ry­ment. "Pa­cjen­tom" po­da­wa­no pla­ce­bo i ob­ser­wo­wa­no roz­wój cho­ro­by.

Roz­po­czę­to wie­lo­let­ni eks­pe­ry­ment, pod­czas któ­re­go izo­lo­wa­no cho­rych od praw­dzi­wych leków. Gdy w la­tach czter­dzie­stych na rynku po­ja­wi­ła się pe­ni­cy­li­na (w 1945 Urząd uznał ją za głów­ny lek na kiłę), w Tu­ska­gee do­ło­żo­no sta­rań, by nikt nie był le­czo­ny przez le­ka­rzy spoza eks­pe­ry­men­tu. Jeden z na­ukow­ców miał po­wie­dzieć, że po wpro­wa­dze­niu pe­ni­cy­li­ny oka­zja do prze­pro­wa­dze­nia po­dob­ne­go eks­pe­ry­men­tu już nigdy się nie po­wtó­rzy.

Gdy USA przy­stą­pi­ło do II wojny świa­to­wej i ogło­szo­no w kraju mo­bi­li­za­cję, na­ukow­cy z Tu­ske­gee po­sta­ra­li się, by żaden z ok. 200 we­zwa­nych do po­bo­ru miesz­kań­ców nie zo­stał po­wo­ła­ny i nie prze­szedł obo­wiąz­ko­wych badań i le­cze­nia.

Eks­pe­ry­ment trwał 40 lat. Wie­dzia­ło o nim całe śro­do­wi­sko ame­ry­kań­skich le­ka­rzy. Na pod­sta­wie ma­te­ria­łów z Tu­ska­gee w ciągu czte­rech dekad opu­bli­ko­wa­no w fa­cho­wej pra­sie 13 prac na­uko­wych. Pierw­sza skar­ga na etycz­ny wy­miar eks­pe­ry­men­tu po­ja­wi­ła się do­pie­ro w 1967 roku, ale Urząd ją zi­gno­ro­wał. Rok póź­niej wniósł po­dob­ną Peter Bu­xtin – pra­cu­ją­cy w PHS le­karz epi­de­mio­log. O eks­pe­ry­men­cie do­wie­dział się od współ­pra­cow­ni­ków. - Nie chcia­łem w to wie­rzyć – mówił póź­niej dzien­ni­ka­rzom "Wa­shing­ton Star", któ­rzy dzię­ki jego re­la­cjom za­in­te­re­so­wa­li się eks­pe­ry­men­tem. – To była pu­blicz­na służ­ba zdro­wia. Prze­cież nie ro­bi­li­śmy ta­kich rze­czy…

W ra­por­cie z we­wnętrz­nej kon­tro­li, jaką prze­pro­wa­dzo­no w Tu­ska­gee po do­nie­sie­niach Bu­xti­na, nie stwier­dzo­no na­ru­szeń etyki. Nawet lo­kal­ny od­dział sto­wa­rzy­sze­nia le­ka­rzy za­re­ko­men­do­wał kon­ty­nu­owa­nie eks­pe­ry­men­tu. Ob­ser­wa­cja umie­ra­ją­cych ludzi i ba­da­nie za­ra­żo­nych zwłok trwa­ło nadal.

Świat do­wie­dział się o Tu­ska­gee do­pie­ro w lipcu 1972 roku po do­nie­sie­niach prasy. Wy­buchł skan­dal. PHS po­cząt­ko­wo wy­pie­rał się, by pod na­ci­skiem obu­rzo­nej opi­nii pu­blicz­nej przy­znać się, nadal mi­ni­ma­li­zu­jąc skut­ki eks­pe­ry­men­tu. Ba­da­nie na­tych­miast prze­rwa­no.

100 uczest­ni­ków eks­pe­ry­men­tu zmar­ło. Do­kład­nej licz­by ofiar nie spo­sób jed­nak usta­lić, wia­do­mo, że przy­naj­mniej dru­gie tyle ofiar zo­sta­ło za­ra­żo­nych kręt­kiem kiły. Kil­ka­dzie­siąt dzie­ci uro­dzi­ło się z po­wi­kła­nia­mi wy­wo­ła­ny­mi sy­fi­li­sem.

Nie­dłu­go póź­niej wy­to­czo­no rzą­do­wi ame­ry­kań­skie­mu pro­ces za­koń­czo­ny ugodą. Przed kon­gre­sem USA od­by­ły się prze­słu­cha­nia, jed­nak żaden z na­ukow­ców od­po­wie­dzial­nych za eks­pe­ry­ment w Tu­ska­gee nie zo­stał po­cią­gnię­ty do od­po­wie­dzial­no­ści.

Eks­pe­ry­ment nie przy­niósł nauce żad­ne­go re­al­ne­go po­stę­pu. Je­dy­nym jego celem było zba­da­nie dłu­go­ter­mi­no­wych skut­ków nie­le­cze­nia sy­fi­li­su. Jeden z le­ka­rzy bio­rą­cych udział w ba­da­niu miał po­wie­dzieć: "We­dług mnie nie mamy dal­sze­go za­in­te­re­so­wa­nia tymi pa­cjen­ta­mi, do­pó­ki nie umrą".

W 1997 za eks­pe­ry­ment w Tu­ska­gee prze­pro­sił ów­cze­sny pre­zy­dent USA Bill Clin­ton.

"Kry­mi­na­li­ści, epi­lep­ty­cy, idio­ci…"

Skłon­ność do okru­cień­stwa i ra­sizm miały w ame­ry­kań­skim śro­do­wi­sku me­dycz­nym bo­ga­tą tra­dy­cję. To wła­śnie w USA swoje pierw­sze trium­fy świę­cił po­gląd, że nie wszy­scy lu­dzie są sobie równi, a me­dy­cy­na może słu­żyć "oczysz­cza­niu" ga­tun­ku z cech nie­po­żą­da­nych. Ów po­gląd po­wstał na grun­cie teo­rii, która jesz­cze kilka dekad temu do­mi­no­wa­ła w śro­do­wi­skach le­kar­skich po obu stro­nach Atlan­ty­ku.

Pierw­sze po­stu­la­ty eu­ge­nicz­ne sfor­mu­ło­wał Fran­cis Gal­ton, kuzyn Ka­ro­la Dar­wi­na. W myśl jego teo­rii, o wielu istot­nych ce­chach czło­wie­ka miały de­cy­do­wać wy­łącz­nie geny. Dzie­dzicz­ne miały być takie cechy jak mo­ral­ność, in­te­lekt, psy­chi­ka i kon­dy­cja fi­zycz­na. Roz­wią­za­niem pro­ble­mów np. prze­stęp­czo­ści, al­ko­ho­li­zmu czy sa­mo­bójstw miała być – zda­niem Gal­to­na i jego uczniów – na­uko­wa ho­dow­la ide­al­ne­go czło­wie­ka.

Ludzi w ich mnie­ma­niu zdol­nych i spo­łecz­nie uży­tecz­nych, czyli np. bo­ga­tych na­le­ża­ło za­chę­cać do ob­fi­tej pro­kre­acji. Bied­nych z kolei na­le­ża­ło izo­lo­wać. "Jed­nost­kom ma­ło­war­to­ścio­wym" – pisał Gal­ton – "na­le­ża­ło­by unie­moż­li­wić roz­mna­ża­nie. Na­le­ża­ło­by za po­mo­cą izo­la­cji czy in­nych dra­stycz­nych, lecz sto­sow­nych środ­ków po­ło­żyć kres wy­da­wa­niu na świat dzie­ci, wśród któ­rych naj­pew­niej znaj­dą się de­ge­ne­ra­ci".

Prze­sła­nie Gal­to­na zy­ska­ło wieku zwo­len­ni­ków wśród przed­sta­wi­cie­li śro­do­wisk na­uko­wych. W więk­szo­ści kra­jów eu­ro­pej­skich za­wią­za­no to­wa­rzy­stwa eu­ge­nicz­ne. Za­czę­to wie­rzyć, że roz­mna­ża­nie nie po­win­no po­zo­sta­wać dłu­żej przed­mio­tem in­dy­wi­du­al­ne­go wy­bo­ru lub przy­pad­ku. Re­gu­la­to­rem pro­kre­acji miało zo­stać pań­stwo.

Mimo sil­ne­go lobby w wielu kra­jach, pierw­szym eu­ro­pej­skim pań­stwem speł­nia­ją­cym taką rolę były do­pie­ro hi­tle­row­skie Niem­cy. Usta­wę o za­po­bie­ga­niu na­ro­dzin po­tom­stwa ob­cią­żo­ne­go cho­ro­bą dzie­dzicz­ną przy­ję­to w III Rze­szy 14 lipca 1934 roku. Setki ty­się­cy ludzi zmu­szo­no wów­czas do ste­ry­li­za­cji. Lista cho­rób, kwa­li­fi­ku­ją­cych do przy­mu­so­we­go za­bie­gu za­wie­ra­ła np. "wro­dzo­ny de­bi­lizm", al­ko­ho­lizm, schi­zo­fre­nię, a także np. epi­lep­sję.

Jak mó­wi­ła na ła­mach "Deu­st­che Welle" Chri­stia­ne Ro­th­ma­ler, hi­sto­rycz­ka i le­kar­ka ba­da­ją­ca pro­blem przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji, idee nie­miec­kich eu­ge­ni­ków nie od­bie­ga­ły od po­glą­dów po­pu­lar­nych wów­czas na całym świe­cie: "Ba­da­nia nad ludz­ki­mi ge­na­mi były trak­to­wa­ne bar­dzo po­waż­nie i ci na­ukow­cy nie byli wy­pra­ny­mi z wszel­kie­go czło­wie­czeń­stwa na­ro­do­wy­mi so­cja­li­sta­mi. Usta­wa spo­tka­ła się z za­in­te­re­so­wa­niem przede wszyst­kim le­ka­rzy, któ­rzy wią­za­li z nią na­dzie­je na speł­nie­nie daw­ne­go ma­rze­nia o ge­ne­tycz­nie per­fek­cyj­nym spo­łe­czeń­stwie bez »ele­men­tów ma­ło­war­to­ścio­wych«".

Eu­ge­ni­ka świę­ci­ła trium­fy nie tylko w pań­stwie Hi­tle­ra. Roz­głos, uzna­nie i ogrom­ne wpły­wy zy­ska­ła naj­pierw za oce­anem.

W 1899 roku Harry Sharp, le­karz wię­zien­ny w Jef­fer­so­nvil­le w sta­nie In­dia­na wy­ko­nał pierw­szą w świe­cie ope­ra­cję prze­cię­cia na­sie­nio­wo­dów u więź­nia. W ciągu kilku na­stęp­nych lat do­ko­nał jesz­cze kil­ku­dzie­się­ciu po­dob­nych za­bie­gów. Swoje do­świad­cze­nia ogła­szał na ła­mach "New York Me­di­cal Jo­ur­nal". Za­le­ty wa­zek­to­mi pro­pa­go­wał rów­nież Al­bert John Ochsner, póź­niej­szy współ­za­ło­ży­ciel Ame­ry­kań­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Chi­rur­gów. Do­wo­dził on na ła­mach "Jo­ur­nal of the Ame­ri­can Me­di­cal As­so­cia­tion", że ste­ry­li­za­cja jest naj­lep­szym spo­so­bem walki z prze­stęp­czo­ścią, do któ­rej skłon­ność jest dzie­dzicz­na.

Po­stu­lo­wa­no stop­nio­we ogra­ni­cze­nie li­czeb­no­ści ludzi uzna­nych za nie­przy­dat­nych spo­łecz­nie. Tezy gło­szo­ne przez eu­ge­ni­ków włą­cza­no do usta­wo­daw­stwa wielu czę­ści USA. Pierw­szym sta­nem, który w 1907 za­le­ga­li­zo­wał ste­ry­li­za­cję z prze­sła­nek eu­ge­nicz­nych była In­dia­na. Dwa lata póź­niej po­dob­ne usta­wo­daw­stwo przy­ję­ły ko­lej­ne stany: Con­nec­ti­cut, Wa­szyng­ton, Ka­li­for­nia i Iowa.

Edwin Black, ame­ry­kań­ski pi­sarz i dzien­ni­karz w słyn­nej książ­ce "Wojna prze­ciw słab­szym" opi­su­je hi­sto­rię roz­wo­ju eu­ge­ni­ki. Jak pisze, w pierw­szej po­ło­wie XX wieku na ce­low­ni­ku ruchu eu­ge­nicz­ne­go w USA zna­la­zło się ponad 10 pro­cent ów­cze­snej po­pu­la­cji kraju. "Prze­by­wa­ją­cy w róż­ne­go ro­dza­ju za­kła­dach - przy­tuł­kach, szpi­ta­lach, wię­zie­niach - sta­no­wi­li bli­sko mi­lion. Ko­lej­ne trzy mi­lio­ny to osoby »także ob­cią­żo­ne wa­da­mi, ale nie­po­zo­sta­ją­ce na utrzy­ma­niu pań­stwa«. I wresz­cie »przy­pad­ki z po­gra­ni­cza«, czyli około sied­miu mi­lio­nów ludzi. Przed­mio­tem za­in­te­re­so­wa­nia eu­ge­ni­ków stało się pra­wie 11 mi­lio­nów Ame­ry­ka­nów".

Ka­te­go­ria osób nie­po­żą­da­nych spo­łecz­nie była roz­ma­icie in­ter­pre­to­wa­na. Np. – jak po­da­je Edwin Black - w sta­nie Iowa usta­wo­daw­ca po­stu­lo­wał ste­ry­li­za­cję "kry­mi­na­li­stów, idio­tów, upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo, im­be­cy­li, pi­ja­ków, nar­ko­ma­nów, epi­lep­ty­ków w aresz­tach i za­kła­dach".

Na po­trze­by okre­śla­nia przy­dat­no­ści spo­łecz­nej przy­szłych ro­dzi­ców stwo­rzo­no "Eu­ge­nics Re­cord Of­fi­ce" (ERO). Było to biuro zbie­ra­ją­ce dane o li­niach ge­ne­alo­gicz­nych Ame­ry­ka­nów. Jego twór­cy, le­ka­rze Char­les Da­ven­port i Harry Lau­gh­lin pra­co­wa­li nad stwo­rze­niem zbio­ru da­nych nie­zbęd­nych w okre­śla­niu przy­dat­no­ści spo­łecz­nej. Lau­gh­lin mówił: "Oczysz­cze­nie za wszel­ką cenę roz­mna­ża­ją­ce­go się ele­men­tu rasy to na­czel­ne hasło eu­ge­ni­ki". Gło­sił też, że matki "nie­peł­no­war­to­ścio­wych" dzie­ci "po­win­ny zo­stać po­trak­to­wa­ne po­dob­nie jak sa­mi­ce skun­dlo­nych linii zwie­rząt do­mo­wych".

Za­da­niem ERO było także po­zy­ski­wa­nie po­li­tycz­nych ko­nek­sji i lob­bing na rzecz dal­szych zmian kra­jo­we­go usta­wo­daw­stwa.

Szcze­gól­ną nie­chę­cią da­rzo­no cu­dzo­ziem­ców. Psy­cho­log Henry God­dard do­wo­dził, że 40 proc. imi­gran­tów ży­ją­cych w USA jest opóź­nio­nych w roz­wo­ju. Wy­ją­tek sta­no­wi­li Żydzi, wśród któ­rych na­uko­wiec wy­pa­trzył aż 60 proc. "de­bi­li" (mo­rons). Wy­my­ślo­nym na po­trze­by badań te­stom na in­te­li­gen­cję pod­da­wa­no rów­nież Afro­ame­ry­ka­nów. W ba­da­niu, któ­re­go wy­ni­ki pre­zen­to­wa­no na ła­mach pisma "Ar­chi­ves of Psy­cho­lo­gy" pod­da­no "te­stom na in­te­li­gen­cję" 486 bia­łych i 907 czar­nych. Naj­niż­sze wy­ni­ki osią­gnę­li "czar­ni czy­stej krwi", wy­pa­da­jąc ok. 60 pro­cent go­rzej niż biali. Im więk­sza była do­miesz­ka bia­łej krwi, tym lep­sze wy­ni­ki te­stów. "Ma­te­riał do­wo­do­wy po­twier­dza" – wnio­sko­wa­li au­to­rzy – "że po­lep­sze­nie wy­ni­ków w nauce osią­ga­nych przez Mu­rzy­nów nie jest moż­li­we (…) edu­ka­cja nie może przy­czy­nić się do wy­two­rze­nia zdol­no­ści umy­sło­wych".

W ciągu trzech dekad od po­wsta­nia, eu­ge­ni­ka uzy­ska­ła w krę­gach uni­wer­sy­tec­kich i me­dycz­nych na całym świe­cie sta­tus so­lid­nej me­to­dy na­uko­wej. W 1914 roku zna­la­zła się w pro­gra­mach na­ucza­nia 44 szkół wyż­szych w tym: Ha­rvar­dzie, w Prin­ce­ton, Uni­wer­sy­te­tach Stan­for­da i Ber­ke­ley, a od po­ło­wy lat 20. wy­kła­dów z eu­ge­ni­ki co­rocz­nie słu­cha­ło w całym kraju 20 tys. stu­den­tów. Ucho­dzi­ła za znak po­stę­pu w nauce.

W 1915 roku w Chi­ca­go miał miej­sce pierw­szy udo­ku­men­to­wa­ny przy­pa­dek tzw. eu­ta­na­zji eu­ge­nicz­nej. Harry Ha­isel­den, le­karz jed­ne­go z Chi­ca­gow­skich szpi­ta­li ce­lo­wo do­pu­ścił do śmier­ci no­wo­rod­ka, który jego zda­niem mógł być w przy­szło­ści upo­śle­dzo­ny umy­sło­wo. Spra­wa zy­ska­ła roz­głos. Wsz­czę­to śledz­two, w któ­rym dr. He­isel­den opo­wia­dał o prak­ty­ko­wa­niu eu­ta­na­zji eu­ge­nicz­nej rów­nież w in­nych szpi­ta­lach w mie­ście. Wy­ni­ki śledz­twa były dla He­isel­de­na ko­rzyst­ne – uwol­nio­no go od za­rzu­tu mor­der­stwa. Trium­fo­wał w licz­nych wy­wia­dach, któ­rych udzie­lał po za­koń­cze­niu pro­ce­su. Wy­chwa­lał w nich sto­so­wa­nie zasad eu­ge­ni­ki wobec no­wo­rod­ków z wa­da­mi roz­wo­jo­wy­mi.

Prof. Benno Müller-Hill, ge­ne­tyk z uni­wer­sy­te­tu w Ko­lo­nii i znany kry­tyk eu­ge­ni­ki stwier­dził na la­mach "Deut­sche Welle", że sta­no­wi­ła ona "mie­szan­kę wy­bu­cho­wą po­mię­dzy czymś, co mo­że­my na­zwać twar­dą nauką, to jest ge­ne­ty­ką czło­wie­ka, a sferą po­li­tycz­ne­go dzia­ła­nia (...). Z jed­nej stro­ny ge­ne­ty­cy po­trze­bo­wa­li po­li­ty­ków, żeby wpro­wa­dzić w życie swoje idee. Z dru­giej jed­nak stro­ny Hi­tler i na­zi­ści po­trze­bo­wa­li na­ukow­ców, któ­rzy mogli po­wie­dzieć, że an­ty­se­mi­tyzm ma na­uko­we pod­sta­wy teo­re­tycz­ne".

Jak pisze Edwin Black, "pod rzą­da­mi Hi­tle­ra eu­ge­ni­ka przy­bra­ła po­stać, o ja­kiej się nie śniło jej ame­ry­kań­skim pre­kur­so­rom. Na­ro­do­wi so­cja­li­ści prze­mie­ni­li ame­ry­kań­skie dą­że­nie do «wyż­szej rasy nor­dyc­kiej« w pęd do stwo­rze­nia »aryj­skiej rasy panów«. Z upo­rem po­wta­rza­li, że »na­ro­do­wy so­cja­lizm to ni mniej, ni wię­cej tylko bio­lo­gia sto­so­wa­na«".

Po II woj­nie świa­to­wej wpły­wy dok­try­ny eu­ge­nicz­nej osła­bły. W ra­mach de­na­zy­fi­ka­cji roz­wią­za­no to­wa­rzy­stwo eu­ge­nicz­ne w Niem­czech. Kra­jem gdzie po woj­nie wciąż sze­ro­ko pro­pa­go­wa­no eu­ge­ni­kę była Szwe­cja, jed­nak samo po­ję­cie z cza­sem ewo­lu­owa­ło - nauce o ge­nach prze­sta­ła to­wa­rzy­szyć ide­olo­gia.

Leki na całe zło

Przed II wojną świa­to­wą le­ka­rze czę­sto kie­ro­wa­li się wy­łącz­nie wła­snym su­mie­niem, opi­nią śro­do­wi­ska oraz za­le­ce­nia­mi swo­ich na­uczy­cie­li. Nie ist­nia­ły żadne wy­raź­ne re­gu­la­cje praw­ne do­ty­czą­ce np. eks­pe­ry­men­tów me­dycz­nych. Po­dob­nie było z le­ka­mi. Prze­mysł far­ma­ceu­tycz­ny długo roz­wi­jał się nie­nie­po­ko­jo­ny żad­ny­mi ogra­ni­cze­nia­mi. Leki chro­nio­ne pa­ten­tem nie wy­ma­ga­ły ujaw­nie­nia ich skła­du (już w po­ło­wie XIX wieku, gdy za­czę­to wy­twa­rzać leki na skalę prze­my­sło­wą, sub­stan­cje okre­śla­ne tym mia­nem miały na ogół nie­wiel­ką sku­tecz­ność te­ra­peu­tycz­ną). Pod ko­niec XIX wieku kon­cern Bayer sprze­da­wał do­sko­na­ły śro­dek na ka­szel – he­ro­inę. W 1905 i 1906 cza­so­pi­smo "Col­lier’s We­ekly" opu­bli­ko­wa­ło serię ar­ty­ku­łów ujaw­nia­ją­cych skład leków chro­nio­nych pa­ten­tem. Ujaw­nio­no na przy­kład, że po­pu­lar­ny wów­czas pre­pa­rat "Pe­ru­na" skła­dał się z wody, 90 pro­cen­to­we­go spi­ry­tu­su, i środ­ków po­pra­wia­ją­cych smak. Cha­rak­te­ry­stycz­ny kolor uzy­ski­wa­no dzię­ki do­miesz­ce kar­me­lu. W roku 1937 firma S. E. Mas­sen­gill, która wy­twa­rza­ła ta­blet­ki z sul­fa­mi­la­mi­dem – po­pu­lar­nym środ­kiem an­ty­bak­te­ryj­nym, wy­pu­ści­ła na rynek syrop o smaku ma­li­no­wym. Po jego za­ży­ciu zmar­ło 105 ludzi, w tym 34 dzie­ci. Śmier­cio­no­śna re­cep­tu­ra była na­stę­pu­ją­ca – sul­fa­mi­la­mid roz­pusz­cza­no w gli­ko­lu ety­le­no­wym – tok­sycz­nej sub­stan­cji, dziś uży­wa­nej w sa­mo­cho­dach jako skład­nik płynu do chłod­nic. Wy­twór­ca nie po­niósł żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści za śmierć pa­cjen­tów - nie zła­mał żad­ne­go z obo­wią­zu­ją­cych wów­czas prze­pi­sów.

Szok po ujaw­nie­niu cha­rak­te­ru i skali eks­pe­ry­men­tów me­dycz­nych Ho­lo­cau­stu wy­wo­łał na świe­cie dys­ku­sje o etycz­nych ra­mach badań na­uko­wych i prak­ty­ki le­kar­skiej. Za­sa­dy pro­wa­dze­nia eks­pe­ry­men­tów me­dycz­nych na lu­dziach zo­sta­ły ujęte w Ko­dek­sie No­rym­ber­skim. Sfor­mu­ło­wa­ny przez le­ka­rzy alianc­kie­go Try­bu­na­łu Woj­sko­we­go po pro­ce­sach na­zi­stow­skich le­ka­rzy w No­rym­ber­dze zbiór zasad miał być, jak gło­si­li jego au­to­rzy – "po­wszech­nie ak­cep­to­wa­ny przez wszyst­kie cy­wi­li­zo­wa­ne spo­łe­czeń­stwa". Do­pie­ro po pro­ce­sie w No­rym­ber­dze świa­do­ma zgoda uczest­ni­ka eks­pe­ry­men­tu me­dycz­ne­go za­czę­ła być ab­so­lut­nie ko­niecz­na, by taki eks­pe­ry­ment prze­pro­wa­dzić.

Korzystałem m. in. z artykułów Francis "Galton. Od eugeniki do odcisków palców" Wojciecha Andryszka; "Fanatyzm rasowy w III Rzeszy. Eugenika i »eutanazja«" ("Deustche Welle" za Onet.pl) Sary J. Hoffman i Barbary Coelen; "Eugenika – ciemna strona postępu" ("Rzeczpospolita") Magdaleny Gawin; "Niedopowiedziana historia Ameryki. Eksperyment w Tuskegee" Mirosława Kulowskiego oraz z książek "Wojna przeciw słabym" Edwina Blacka (Muza, W-wa 2004) i "Badania z udziałem ludzi. Antologia bioetyki. Tom 3" (Universitas, Kraków 2011) pod redakcją Włodzimierza Galewicza.

>>>>

Alez oczywiscie ! NAZIZM BYL TYLKO EFEKTEM XIX WIECZNEGO SCJENTYZMU ! DOPROWADZONYM DO KONCA TWIERDZENIEM ZE CZLOWIEK TO TYLKO ZWIERZE A ZADNEJ DUSZY NIE MA ! Do tej pory sa tacy co tak twierdza MIMO ze juz udowdniono ze zycie nie konczy sie smiercia ciala . Bez Boga WSZYSTKO JEST POTWORNE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:03, 25 Cze 2014    Temat postu:

Eva Moses Kor, ofiara eksperymentów Josefa Mengele, odwiedzi Kraków!

W dniach 1-4 lipca 2014 roku w Krakowie będzie przebywać Eva Moses Kor, autorka książki "Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele", która w 1944 r. wraz z rodziną trafiła do Auschwitz i została poddana eksperymentom medycznym doktora Megnele.

Eva i jej siostra Miriam przeżyły i po wojnie powróciły do Rumu­nii. W 1950 r. wyemigrowały do Izraela. W 1960 r. Eva wyszła za mąż za Amerykanina i wyjechała na stałe do Stanów Zjednoczo­nych. W 1984 r. wspólnie z siostrą odnalazła niektóre żyjące ofia­ry eksperymentów doktora Mengele i założyła organizacje CAN­DLES ("Children of Auschwitz Nazi Deadly Lab Experiments Su­rvivors").

Pierwsze spotkanie organizacji, liczącej wówczas 6 osób, odbyło się w Auschwitz 27 stycznia 1985 r., w 40. rocznicę wyzwolenia obozu. W ciągu kliku następnych lat odnaleziono 122 osoby, które przeżyły eksperymenty doktora Mengele. W 1995 r., pod­czas kolejnego spotkania w Auschwitz, Eva Kor wygłosiła mowę, w której – jedynie we własnym imieniu – przebaczała nazistom i doktorowi Mengele.

Miriam zmarła w 1993 r. Eva poświęca się działalności edukacyj­nej w ramach CANDLES Musem of Holocaust (Terre Saute, India­na) – wygłasza prelekcje, dotyczące Holocaustu, Auschwitz oraz swoich przeżyć.

Na początku lipca Eva ponownie odwiedzi Kraków, a także byłe obozy Auschwitz i Birkenau.

...

Do tego prowadzi brak sumienia . Na nic nauka gdy etyki brak ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:56, 04 Lip 2014    Temat postu:

Prof. Dębski: Chazan powinien zobaczyć życie, które uratował

Zda­niem gi­ne­ko­lo­ga prof. Ro­mu­al­da Dęb­skie­go, w dys­ku­sjach na temat klau­zu­li su­mie­nia, którą prof. Bog­dan Cha­zan tłu­ma­czy od­mo­wę wy­ko­na­nia le­gal­nej abor­cji w kie­ro­wa­nym przez niego pu­blicz­nym szpi­ta­lu, bra­ku­je szcze­gó­łów na temat wad roz­wo­jo­wych, z któ­ry­mi przy­szło na świat dziec­ko pa­cjent­ki prof. Cha­za­na. Jego fo­to­gra­fie pro­fe­sor po­ka­zał pro­wa­dzą­ce­mu pro­gram Ja­ro­sła­wo­wi Kuź­nia­ro­wi. Dzien­ni­karz był wy­raź­nie wstrzą­śnię­ty tym, co zo­ba­czył.

- Gdyby pan pro­fe­sor przy­je­chał teraz do mnie do kli­ni­ki i zo­ba­czył to życie, które ura­to­wał, to chyba miał­by tro­chę inne po­dej­ście. To dziec­ko nie ma po­ło­wy głowy (...) i bę­dzie umie­ra­ło dzię­ki panu pro­fe­so­ro­wi przez mie­siąc albo dwa. Bo ma zdro­we serce i zdro­we płuca. Bę­dzie umie­ra­ło, aż w końcu umrze z po­wo­du ja­kie­goś za­ka­że­nia - mówił prof. Dęb­ski.

>>>

Mediole w akcji ! Ale naziol . Faktycznie kazdy umrze a wielu nawet w mekach . To Auschwitz w sumie humanitarne miejsce naziole oszczedzali ludziom cierpien . Lagodnie gazowali . I takim kolesiom medialne dziwki podsuwaja mikrofony . Razem do piekla .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:42, 05 Lip 2014    Temat postu:

Terlikowski: prof. Dębski zachował się skandalicznie

"Pomysł, by lekarz przynosił do studia telewizyjnego zdjęcia swo­jego pacjenta (a dziecko urodzone w szpitalu jest pacjentem tej placówki) i pokazywał je w celu przekonania, że pacjent ten powi­nien być uprzednio zabity - jest skandaliczny" - pisze w portalu fronda.​pl o sprawie Dębskiego Tomasz Terlikowski. Publicysta dodaje: "Prof. Dębski wpisuje się swoimi działaniami w etos leka­rzy z III Rzeszy".

Ginekolog, prof. Romuald Dębski, włączył się w trwającą od kilku tygodni dyskusję dot. klauzuli sumienia i przypadku prof. Bogda­na Chazana. Jego zdaniem, w debacie na temat postawy Chazana brakuje szczegółów o wadach rozwojowych, z którymi przyszło na świat dziecko jego pacjentki. Fotografie dziecka profesor poka­zał dziś rano w TVN24 prowadzącemu program Jarosławowi Kuź­niarowi. Zdjęcia były wstrząsające. - To dziecko urodziło się z po­łową głowy - opowiadał prof. Dębski.

Zachowaniem Dębskiego wstrząśnięty jest znany katolicki publi­cysta, Tomasz Terlikowski. "To, co zrobił prof. Romuald Dębski, jest głęboko niemoralne, a niewykluczone, że także sprzeczne z prawem. Pytanie tylko, co zrobi z tą sprawą ministerstwo zdro­wia i Narodowy Fundusz Zdrowia" - napisał Terlikowski na por­talu fronda.​pl.

Dziennikarz twierdzi, że mamy do czynienia ze skandalem. "I to nie tylko dlatego, że ta metoda odsyła nas do propagandy nazi­stowskiej, w której też wykorzystywano zrobione przez lekarzy zdjęcia osób upośledzonych, by usprawiedliwić ich likwidację w ramach akcji T4, ale również dlatego, że narusza tajemnicę lekar­ską, a także godność osoby ludzkiej" - tłumaczy.

"Prof. Dębski, mam nadzieję, że nieświadomie, wpisuje się swo­imi działaniami w etos lekarzy z III Rzeszy. Oni także robili zdję­cia swoim pacjentom, a później pokazywali je i przekonywali, że tak ciężko chorzy nie powinni żyć. Teraz ich tropem idzie lekarz, który – choć ma niewątpliwie zasługi i jest świetnym fachowcem – to jednak uznaje, że ma prawo decydować o tym, kto ma, a kto nie ma prawa żyć. A do uzasadnienia tego swojego uprawnienie używa zdjęć konkretnej osoby ludzkiej. Osoby, która została mu powierzona do opieki, a nie do uprzedmiotowienia w aborcyjnej debacie" - pisze Terlikowski.

...

I taki gosc powinien właśnie stracić tytuł . Ale nie straci bo wwłaśnie takie bestie podobają się bestiom medialnym . Warszawska osiąga już szczyty zwyrodnienia . Tfu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:35, 07 Lip 2014    Temat postu:

Terlikowski o Dębskim: udowadnia, że istnienie upośledzonego dziecka jest pozbawione wartości

- Za­bie­giem, który ma nas na­uczyć ak­cep­ta­cji abor­cji eu­ge­nicz­nej, jest zbu­do­wa­nie prze­ko­na­nia, że ist­nie­nie cho­re­go czy upo­śle­dzo­ne­go dziec­ka jest po­zba­wio­ne (także dla niego sa­me­go) war­to­ści - pisze w "Rzecz­po­spo­li­tej" To­masz Ter­li­kow­ski. Jego fe­lie­ton na­wią­zu­je do słów prof. Ro­mu­al­da Dęb­skie­go. Le­karz na an­te­nie TVN24 re­la­cjo­no­wał, w jakim sta­nie jest dziec­ko ko­bie­ty, któ­rej prof. Cha­zan od­mó­wił abor­cji. Dęb­ski po­wie­dział, że dziec­ko ma po­waż­ne wady ge­ne­tycz­ne i bę­dzie umie­ra­ło przez naj­bliż­sze pół roku.

- Za­zwy­czaj, gdy je­ste­śmy obok kogoś bli­skie­go, kto jest cięż­ko chory, mó­wi­my ra­czej, że ma on szan­sę nawet na pół roku życia, a nie że bę­dzie przez rok umie­rał. Po­dob­nie nie my­śli­my o sobie, że przed nami jesz­cze dzie­sięć lat umie­ra­nia (choć w sen­sie ści­słym w wy­mia­rze do­cze­snym wszy­scy zmie­rza­my do śmier­ci), ale że przed nami lata życia - pisze na stro­nie "Rz" Ter­li­kow­ski.

Wdał się z tym samym w po­le­mi­kę z prof. Ro­mu­al­dem Dęb­skim, który na an­te­nie TVN24 stwier­dził, że prof Cha­zan od­ma­wia­jąc prze­pro­wa­dze­nia abor­cji pod­jął de­cy­zję "me­dycz­nie skan­da­licz­ną, któ­rej nie da się obro­nić".

Ter­li­kow­ski uważa, że słowa wy­po­wie­dzia­ne m.​in. przez Dęb­skie­go przy­nio­są wiele szko­dy i przy­czy­nią się do ak­cep­ta­cji abro­cji. - Przy­ję­cie tego no­we­go eu­ge­nicz­ne­go ję­zy­ka do­pro­wa­dzi nas do ak­cep­ta­cji abor­cji po­uro­dze­nio­wej czy eu­ta­na­zji nie­do­bro­wol­nej, którą okre­śli się wy­ba­wie­niem od umie­ra­nia „ży­ją­cych pło­dów". Jeśli z takim spo­so­bem mó­wie­nia nie bę­dzie­my wal­czyć, sta­nie się to szyb­ciej, niż się spo­dzie­wa­my - czy­ta­my.

>>>

To jest nazizm . Czyli usuwanie ,,osobnikow niepelnowartosciowych"...
Pseudoartysci tez szczekaja po sowjemu . Niejaki Pagowski wysilil ,,niepelnowartosciowa: mozgownice i ,,splodzil" takiego koszmarka :

Znaczy mamy sie pozabijac aby nie cierpiec ... Imbecyl . Czlowiek cierpi nieustannie . Np. gdy to pisze cierpie bo musze siedziec przed komputerem w nienaturalnej pozycji i jeszcze trafiac w klawisze . Nie mowic o czytaniu medialnych wypocin baranow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:33, 25 Lip 2014    Temat postu:

Nowa, bezpieczniejsza odmiana sztucznego zapłodnienia in vitro

Na świat przy­szło pierw­sze 12 dzie­ci po­czę­tych dzię­ki zmo­dy­fi­ko­wa­nej, bez­piecz­niej­szej od­mia­nie sztucz­ne­go za­płod­nie­nia in vitro – in­for­mu­ją bry­tyj­scy le­ka­rze. Na czym po­le­ga nowa me­to­da?

Naj­waż­niej­szą mo­dy­fi­ka­cją jest wy­ko­rzy­sta­nie do sty­mu­la­cji ja­jecz­ko­wa­nia kis­spep­ty­ny – od­kry­te­go w 2003 r. hor­mo­nu, który m.​in. ini­cju­je pro­ces doj­rze­wa­nia i po­bu­dza wy­dzie­la­nie hor­mo­nów płcio­wych – np. LH i FSH.

Ba­da­cze mają na­dzie­ję, że za­sto­so­wa­nie kis­spep­ty­ny zni­we­lu­je nie­bez­pie­czeń­stwo po­ja­wie­nia się ze­spo­łu hi­per­sty­mu­la­cji jaj­ni­ków (OHSS), po­ten­cjal­nie groź­ne­go dla życia pa­cjent­ki po­wi­kła­nia po­da­wa­nia pre­pa­ra­tów go­na­do­tro­pin, szcze­gól­nie ludz­kiej go­na­do­tro­pi­ny ko­smów­ko­wej (hCG).

Do ob­ja­wów OHSS na­le­żą:

- w po­sta­ci ła­god­nej: wzdę­cia i lek­kie bóle brzu­cha;

- w po­stać umiar­ko­wa­nej: ból brzu­cha, nud­no­ści i wy­mio­ty, wo­do­brzu­sze (wi­docz­ne w ba­da­niu USG);

- w po­sta­ci cięż­kiej: wo­do­brzu­sze, gro­ma­dze­nie się płynu wy­się­ko­we­go w opłuc­nej i osier­dziu, ską­po­mocz, wzrost gę­sto­ści krwi, hi­po­pro­te­ine­mia;

- w po­sta­ci kry­tycz­nej: znacz­ne wo­do­brzu­sze, gro­ma­dze­nie się dużej ilo­ści płynu wy­się­ko­we­go w otrzew­nej, opłuc­nej i osier­dziu, he­ma­to­kryt prze­kra­cza­ją­cy 55 proc., bez­mocz, pro­ble­my za­krze­po­wo-za­to­ro­we, ze­spół ostrej nie­wy­dol­no­ści od­de­cho­wej. W skraj­nych przy­pad­kach – wstrząs hi­po­wo­le­micz­ny, nie­wy­dol­no­ści nerek i zgon.

Pierw­sze próby kli­nicz­ne wy­ko­rzy­sta­nia kis­spep­ty­ny do sty­mu­la­cji jaj­ni­ków prze­pro­wa­dzo­no w lon­dyń­skim Ham­mer­smith Ho­spi­tal. W eks­pe­ry­men­cie udział wzię­ły 53 pary le­czą­ce się z po­wo­du nie­płod­no­ści. Ja­jecz­ka udało się po­brać od 51 ko­biet. Do tej pory 12 z nich uro­dzi­ło dziec­ko.

Po­twier­dze­nie sku­tecz­no­ści i fak­tycz­ne­go bez­pie­czeń­stwa sto­so­wa­nia kis­spep­ty­ny wy­ma­ga dal­szych badań. Ko­lej­ne trzy mają obej­mo­wać pa­cjent­ki z ze­spo­łem po­li­cy­stycz­nych jaj­ni­ków – są one bo­wiem bar­dziej na­ra­żo­ne na wy­stą­pie­nie OHSS.

>>>

CO TYLKO LGALI ZE INVITRO NIE POWODUJE ZADNYCH DEFORMACJI A TU NAGLE POTRZEBA NOWYCH METOD BEZ RYZYKA ! LAC PO MORDACH DZIEN W DZIEN TYCH ZAKLAMYNCH ZBRODNICZYCH GNOI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:25, 09 Sie 2014    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": naukowcy z PAN kontra Episkopat

"Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu" – cytuje "Gazeta Wyborcza" naukowców z Komitetu Bioetyki PAN, odpowiadających Episkopatowi w sprawie klauzuli sumienia.

Komitet Bioetyki PAN to 32 naukowców o rozmaitych światopoglądach i specjalnościach: etycy, filozofowie, socjolodzy, biolodzy, genetycy, lekarze i prawnicy. Na czele tej grupy stoi prof. Zbigniew Szawarski.

"Konstytucja nie przewiduje prawa do klauzuli sumienia. Rada Europy nie uchwaliła, że lekarz czy szpital mogą się na nią powoływać bez ograniczeń. Prawa reprodukcyjne nie są wymysłem. Prawo do aborcji gwarantuje ustawa" - tak Komitet odpowiada na ogłoszoną w lutym krytykę Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych.

Episkopat krytykował stanowisko Komitetu PAN z listopada zeszłego roku. Naukowcy ocenili wtedy, że lekarze nadużywają klauzuli sumienia kosztem praw pacjenta. Szczególnie w sprawie aborcji. Stanowisko Komitetu Bioetyki PAN odrzucił samorząd lekarski i zaskarżył wszystkie ustawowe ograniczenia klauzuli sumienia do Trybunału Konstytucyjnego.

Jak zaznacza "Wyborcza", lekarskiej klauzuli sumienia nie można niczym ograniczać, bo ma źródło w konstytucyjnej wolności sumienia. Komitet Polskiej Akademii Nauk replikuje jednak, że to zabieg erystyczny, aby nadać klauzuli rangę konstytucyjną, której ona nie ma.

...

No proszę nie wszyscy w Wyborczej to debile . Przypominają o KKONSTYTUCYJNEJ WOLNOŚCI SUMIENIA ! TAK TO JEST W KONSTYTUCJI ! Natomiast nie ma żadnego ,,prawa do aborcji" . To się nazywa ustawa o ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 1993 r. Nr 17, poz. 7Cool

TO CO DOPUSZCZALNE NIE JEST PRAWEM ! To znaczy że nie podlega karze . Np. prostytucja w Polsce jest dopuszczalna co nie znaczy że jest prawem . Prawo to jest do adwokata . Czyli gdy go nie ma następuje automatyczne złamanie prawa i poszkodowany dostaje odszkodowanie . Natomiast nikt się ma prawa żądać prostytucji czy aborcji . Bo są zaledwie dopuszczalne . A aborcja jest złem skoro jej się zakazuje . Logika .
Bredzić o ,,prawie do aborcji" nawet mediom nie wypada przy ich kretynizmie . ALE NAUKOWCOM ? ZA TAKIE OŚWIADCZENIE POWINNI ZŁOŻYĆ DYPLOMY ! ŻENADA !

Czyli sytuacja jest dokładnie odwrotna niż trzymają pulgawe media . PROFESOR CHAZANA MA KONSTYTUCYJNE NA DODATEK ! PRAWO DO WOLNOŚCI SUMIENIA ! A morderczy rodzice nie mają żadnego prawa zabić . Tylko jeśli są warunki ustawowe mogą zamordować o ile znajdą egzekutora . Jeśli nie znajdą to nie wolno ! Jest to ohyda i można było zmienić ale mamy prezesa Jarosława gfiasde praficy ... Tfu !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:18, 28 Lis 2014    Temat postu:

Lekarze testowali na pacjentach szczepionkę na ptasią grypę. Zapadły wyroki

Lekarze i pielęgniarki z Grudziądza, którzy testowali na nieświadomych niczego pacjentach i bezdomnych szczepionkę przeciwko ptasiej grypie, usłyszeli wyroki. Lekarze zarobili na nielegalnym procederze mnóstwo pieniędzy, które teraz będą musieli zwrócić firmie farmaceutycznej. Wobec oskarżonych zasądzono kary więzienia w zawieszeniu, grzywny i zakazy wykonywania zawodu.

Lekarze eksperymentowali na ubogich i bezdomnych - bez ich wiedzy i zgody. Wprowadzali ludzi w błąd - nie informując o prawdziwym celu podawanych szczepionek. Sami zarobili na tym krocie. Niczego nieświadomym pacjentom płacili po 5-10 złotych. W procederze pomagały pielęgniarki, które wykonywały zastrzyki.

Sąd w Toruniu wydał zakazy pracy w zawodzie, nałożył grzywny i wyroki więzienia w zawieszeniu. Lekarze usłyszeli kary od roku i 10 miesięcy więzienia do 2 lat w zawieszeniu na 5 lat, a pielęgniarki - od roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata do roku i 8 miesięcy w zawieszeniu na 5 lat. Grzywny wyniosły od 1 tys. zł (pielęgniarka) do 40 tys. zł (lekarze).

...

Ludzi jak kroliki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:32, 19 Gru 2014    Temat postu:

Trybunał UE: organizm niezdolny do rozwoju nie jest embrionem

W 2011 roku Trybunał orzekł coś odwrotnego

Organizm, który nie jest zdolny do rozwoju nie stanowi embrionu ludzkiego i dlatego metody z użyciem ludzkich komórek jajowych mogą zostać opatentowane w UE - orzekł dzisiaj Trybunał Sprawiedliwości UE.

Orzeczenie to jest przełomowe, ponieważ w 2011 roku unijny Trybunał orzekł coś odwrotnego. Uznał wtedy niezapłodnione ludzkie komórki jajowe, pobudzone do podziału i rozwoju, za ludzki embrion. Niektórzy uczeni uznali wówczas tę decyzję za zamach na badania medyczne w UE.

Wiele osób pokłada w badaniach z udziałem komórek macierzystych ogromne nadzieje, widząc w nich szansę na wyleczenie wielu chorób, jak też przywrócenie sprawności sparaliżowanym, czy wyhodowanie narządów do przeszczepu. Do tej pory wyrok Trybunału, który nie pozwalał na opatentowanie w UE metod z użyciem niezapłodnionych komórek jajowych, czynił komercjalizację odkryć medycznych w tej dziedzinie niemożliwą.

Wyrok Trybunał w Luksemburgu dopuszczający opatentowanie wykorzystania takiego organizmu do celów przemysłowych lub handlowych otwiera drogę do rozwoju biotechnologii w UE.

Trybunał określa jak rozumieć pojęcie embrionu ludzkiego. "Niezapłodniona ludzka komórka jajowa musi koniecznie mieć wrodzoną zdolność rozwinięcia się w jednostkę ludzką. W konsekwencji sama okoliczność, iż ludzka komórka jajowa aktywowana w drodze partenogenezy rozpoczyna proces rozwoju, nie jest wystarczająca do uznania jej za embrion ludzki" – czytamy w materiałach Trybunału. Jeśli komórka jajowa ma wrodzoną zdolność rozwinięcia się w jednostkę ludzką, powinna być traktowana w taki sam sposób jak zapłodniona ludzka komórka jajowa.

Te definicje będzie musiał wziąć pod uwagę sąd brytyjski, który zwrócił się do unijnego Trybunału z prośbą o interpretację pojęcia embrionu ludzkiego.

Wysoki sąd sprawiedliwości (ang. High Court of Justice) w Wielkiej Brytanii ma rozstrzygnąć spór między spółką International Stem Cell Corporation (ISCO) a brytyjskim urzędem patentowym. Chodzi o to czy można opatentować metody z wykorzystaniem ludzkich niezapłodnionych komórek jajowych aktywowanych w drodze partenogenezy, czyli rozwoju z komórki jajowej bez użycia plemnika.

Unijna dyrektywa o ochronie prawnej wynalazków biotechnologicznych z 1998 roku mówi, że nie można patentować wykorzystywania embrionów ludzkich do celów przemysłowych lub handlowych, a wspomniany wyrok Trybunału sprzed trzech lat (sprawa Brüstle) uznawał komórki jajowe pobudzone do rozwoju bez użycia plemnika za embriony ludzkie.

W nawiązaniu do tego wyroku sąd brytyjski chciał mieć jasność, czy embrion ludzki ogranicza się do organizmów mogących zapoczątkować proces rozwoju, który prowadzi do powstania jednostki ludzkiej, bo zgodnie z aktualną wiedzą naukową organizmy jak te będące przedmiotem wniosków o rejestrację patentu, nie mogą rozwinąć się w człowieka.

Trybunał unijny jednak zostawia do osądzenia sądowi brytyjskiemu, czy organizmy, o których opatentowania zwraca się firma ISCO, mają wrodzoną zdolność rozwinięcia się w jednostkę ludzką, czy też nie. Niezwykle istotna jest interpretacja pojęcia embrionu ludzkiego, gdyż od teraz będzie ona obowiązywać w rozstrzygnięciach sądów krajowych.

...

Ohydni zwyrodnialcy ! ,,Opatentowali" . NAZISCI PRZESTANCIE MAJSTROWAC PRZY POCZECIU !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:22, 21 Gru 2014    Temat postu:

Bohaterka skandalu z komórkami macierzystymi rezygnuje

Dr Haruko Obokata, autorka sfabrykowanej pracy naukowej o komórkach macierzystych zrezygnowała z pracy w japońskim instytucie badawczym Riken w Kobe – informuje serwis "BBC News/Health". Instytut Riken przyjął rezygnację.

W styczniu dr Obokata opublikowała na łamach prestiżowego pisma "Nature" dwie rzekomo przełomowe prace, z których wynikało, że komórki macierzyste mogą być uzyskiwane szybko i tanio – wystarczy przez 30 minut poddać dojrzałe komórki działaniu kwasku cytrynowego, uzyskując tak zwane komórki STAP. Wielu badaczy uznało to za przełomowe odkrycie, mogące zmienić całą medycynę.

Komórki macierzyste są w stanie przekształcić się w każdy inny rodzaj tkanki, dlatego mają duży potencjał leczniczy. Trwają badania nad zastosowaniem ich w leczeniu zawału serca i przywracaniu wzroku. Jednak uzyskanie tych komórek jest trudne i kosztowne, zaś jedno ze źródeł – ludzkie embriony – budzi poważne zastrzeżenia natury etycznej.

Z czasem w przedstawionych przez japońską badaczkę danych inni naukowcy doszukali się nieprawidłowości, a żaden inny zespół badawczy na świecie nie był w stanie uzyskać podobnych wyników. W lipcu praca została wycofana z "Nature".

Przełożony autorki i współautor badań, prof. Yoshiki Sasai, popełnił samobójstwo na terenie instytutu Riken. Naukowcy z Riken po próbach odtworzenia badań doszli do wniosku, że prezentowane rezultaty nie są prawdziwe. Także sama Obokata nie była w stanie powtórzyć rzekomego sukcesu.

- Jestem w pełni świadoma mojej odpowiedzialności za niepokojenie wielu ludzi z powodu mojego braku doświadczenia. Nie mogę nawet znaleźć słów, aby przeprosić – oświadczyła dr Obokata.

...

Bawil sie embrionami i popelnil samobojstwo ... Charakterystyczne . To sa sprawy szatana . NIE WOLNO PRZY DUSZACH LUDZKICH BO ONE SWIETE I MAJA W SOBIE BOGA ! NIGDY NIE MOGA BYC SUROWCEM ! Na szczecie to Japonczycy czyli etyka zerowa . Nie maja pojecia o Bogu . Zatem bedzie dla niego czysciec i odpokutuje . Dla pogan ktorzy nie wiedza co robia naprawde ocena Boga jest nieskonczenie łagodna . Dlatego zbrodniarze japonscy z II wojny nie trafili do piekla a niemieccy tak . OSTRZEGAM ZACHOD ZE ONI SA SADZENI NAJOSTRZEJ ! Bo caly Zachod ma kulture chrzescijanska i wszelkie dobro jak praworzadnosc bogactwo nauka wynikaja z zasad Ewangelii . ALE SKORO TAK WSZELKIE ICH GWALCENIE WYMAGA SUROWEJ KARY KTORA NIE DOTYCZY LUDOW DZIKICH ! BÓG JEST NIESKONCZENIE SPRAWIEDLIWY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy