Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:44, 30 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Wykop szykuje się do kolejnej rundy walki o ACTA2. Rozmawia z członkinią Partii Piratów
Wykop szykuje się do kolejnej rundy walki z europejską dyrektywą o internecie. Na polskim portalu na pytania odpowiadała główna przeciwniczka proponowanych przepisów – Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów.
Europejska dyrektywa o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym nazywana jest przez ich przeciwników "ACTA2". Chociaż z oryginalnymi przepisami Acta nie ma nic wspólnego, to wzbudza podobne emocje.
Kolejna faza protestów przeciwko "ACTA2"
Po protestach i sprzeciwie w internecie, które miały miejsce na początku wakacji, przeciwnicy dyrektywy szykują się do drugiej rundy. Na początku września eurodeputowani będą debatować i głosować nad poszczególnymi artykułami dyrektywy, w tym najbardziej spornymi art. 11 i art. 13.
Czytaj też: Wykop kontra Tadeusz Zwiefka. Byliśmy na debacie o "ACTA2"
W Polsce jednym z głównych przeciwników jest portal Wykop.pl, dla którego wprowadzenie art. 11 i 13 w obecnej formie mogłoby oznaczać śmierć lub konieczność "technologicznej emigracji", czyli przeniesienia firmy i serwerów poza granice UE. Przed nadchodzącą debatą nad europejską dyrektywą z wykopowiczami rozmawiała Julia Reda.
Julia Reda na Wykopie
W swoich odpowiedziach Julia Reda powtarzała głównie największe obawy, przez które sprzeciwia się "ACTA2", czyli ograniczenie przepływu informacji, śmierć małych portali, faktyczną "cenzurę" internetu, która spowoduje wprowadzenie "monitorów uploadu".
Wykopowicze pytali Julie Redę także o to:
Ile zarabia? 6,600 euro z Parlamentu Europejskiego
Dlaczego zdecydowała się porozmawiać z Polakami? Wykop mocno zaangażował się w protesty przeciwko dyrektywie na początku wakacji, co spowodowało, że prawie wszyscy polscy eurodeputowani zagłosowali przeciw lub wstrzymali się od głosu.
Co sądzi na temat piractwa internetowego? Karane powinno być tylko udostępnianie chronionych treści, a kara powinna być zależna od tego, czy udostępnianie miało przynieść zysk. Ogólnie Julia Reda jest za jak najszerszym dostępem do treści, także tych chronionych prawnie.
Czy UE powinna zostać zniszczona? Nie, Unia powinna zostać naprawiona, nie zniszczona.
... HOHO TO BY DOPIERO BYLA ZAGROZENIEN! Na szczescie UE jest niereformowalna. Nie da sie naprawic. Titanic tonie.
Kto był pomysłodawcą rozmowy na Wykopie? Właściciele Wykopu zaproponowali żebym zrobiła AMA (Ask Me Anything, czyli Zapytaj Mnie o Wszystko).
Co sądzi o kryptowalutach? Mają wiele wad, jak zużycie energii, problemy z prywatnością czy bezpieczeństwem.
Czy poznała jakichś polskich eurodeputowanych i co o nich sądzi? Lidia Geringer de Oedenberg i Michał Boni byli istotnymi sojusznikami w walce z "podatkiem od linków" i "filtrami uploadu".
Jakie jest jej zdanie na temat ochrony własności intelektualnej? Reda odrzuca termin "własność intelektualna", bo wg niej idee nie powinny być własnością. Reda sugeruje, że np. prawo patentowe powinno być zmienione, tak żeby wynalazki, technologie, nowe leki, etc. szybciej były dostępne w niższych cenach. W kwestii piractwa i kopiowania Reda uważa, że prace nie powinny skupiać się na ograniczeniu procederu, a na odpowiedniej gratyfikacji dla twórców.
Artykuły 11 i 13, czyli "ACTA2"
W skrócie przypomnijmy o czym mówią powyższe artykuły. W art. 11 znalazły się zapisy o finansowej rekompensacie dla autorów artykułów newsowych, którą giganci internetowi (Google, Facebook, Twitter) mieliby wypłacać portalom informacyjnym (np. WP i inne). Ten artykuł nazywany jest przez przeciwników "podatkiem od linków". Argumentują oni, że wprowadzenie takiego przepisu uniemożliwi swobodny przepływ informacji i zabije małe portale, które nie będą w stanie wynegocjować z gigantami internetu korzystnej umowy.
Artykuł 13 przenosi odpowiedzialność z użytkowników na właścicieli portali. Chodzi o kontrolowanie materiałów, które są udostępniane, a nie są chronione prawem autorskim. W założeniu ten artykuł ma chronić prawa np. muzyków, ale przeciwnicy argumentują, że przepis wprowadzi "filtry treści", które uniemożliwią działanie większości portali społecznościowych, na których ludzie publikują nawet komentarze.
AMA Julii Redy na Wykopie, to przygotowanie do społecznej akcji sprzeciwu przeciw artykułom 11 i 13 podczas debaty Parlamentu Europejskiego.
W sporze jest jednak także druga strona, która uważa, że społeczny sprzeciw jest organizowany i wspierany przez internetowych gigantów jak Google. Według grup zrzeszających wydawców za protestami i akcjami w internecie jak wysyłanie maili i dzwonienie do eurodeputowanych stoi właśnie Google. Gigant współfinansuje m.in. kanadyjską organizację non-profit OpenMedia, która specjalizuje się w organizowaniu "spontanicznych" i "oddolnych" akcji społecznych.
Niestety podczas AMA na Wykopie nie padło pytanie do Julii Redy o zaangażowanie gigantów internetu w akcję przeciwko "ACTA2".
...
Oczywiscie to nie koniec to poczatek.
Widze ze osoba bardzo mloda. W ogoke te protesty to dzieci. Ja chyba jestem najstarszy. Ale tylko biologicznie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:02, 31 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
We wrześniu powraca projekt unijnej cenzury internetu
Michał Krajski
Opublikowano 29 sierpnia 2018
W dniach 10-13 września Parlament Europejski będzie dyskutować nad projektem nowej unijnej dyrektywy o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.
Brane są pod uwagę różne wersje nowego prawa. Ta najbardziej radykalna zmusza wielkich nadawców, jak Google czy YouTube do analizy wszystkich treści, jakie pojawiają się na ich portalach pod kątem praw autorskich. Skutkiem może być np. całkowite zniknięcie memów (które korzystają ze zdjęć i obrazów).
Efektem ubocznym może być też zamknięcie forów internetowych przez wielu administratorów, którzy nie będą w stanie analizować tysięcy komentarzy, a będą obawiać się gigantycznych kar.
Nowe prawo może posłużyć korporacjom i wielkim portalom internetowym, które mają odpowiednie środki i prawników, żeby dostosować się do nowych wymagań.
W ten sposób one wzrosną siłę, a wszystkie mniejsze portale upadną bądź łatwo będą padać ofiarą ataków o łamanie prawa.
...
Czyli przypominam. To uderzenie w witryny! Zeby ktos bredzil ze zabronia pisac. Nie. Uderza w strony.
Np. Wykop. Bedziecie mogli pisac ale wszelkie cytaty i linki i podobne do czegokolwiek zdania beda wycieta bo wlasciciel bedzie sie bal. A jesli nie zalozy filtrow to zamknie strone bo nie bedzie przeciez placil milionowych odszkodowan. Czyli bedziecie mogli pisac... TYLKO GDZIE??? Tcy ,,chitrzy"... Widzicie jakie diabelstwo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:29, 02 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Akcja „Internet jest dla ludzi” chce zablokować nowe prawo autorskie w Unii Europejskiej
Autor: ps
Więcej informacji: Unia Europejska, Internet jest dla ludzi , Centrum Cyfrowe, prawo autorskie
Na 12 września 2018 roku wyznaczono termin powtórnej debaty i głosowania w Parlamencie Europejskim nad nowym prawem autorskim, które według wielu środowisk ograniczy wolność w internecie. W akcji „Internet jest dla ludzi” fundacja Centrum Cyfrowe chce powstrzymać wprowadzenie w UE nowych przepisów i proponuje internautom wysyłanie do europosłów e-maili z apelem o głosowanie przeciwko prawu autorskiemu. - Nowe regulacje mogą spowodować, że cały internet stanie się czyjąś „własnością”, a poruszanie się w nim będzie trudnym wyzwaniem - przestrzega Aleksander Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego.
Dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić przepisy w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w internecie.
Autorzy projektu nowych przepisów tłumaczą, że dyrektywa ma zapewniać „uczciwą płacę za pracę wykonaną przez przemysł kreatywny i wydawców” oraz wzmocnić prawa negocjacyjne autorów i wykonawców, umożliwiając im dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia od podmiotów internetowych korzystających z ich treści.
Na początku lipca br. Parlament Europejski na zebraniu plenarnym głosował nad mandatem do rozpoczęcia negocjacji w sprawie wprowadzenia dyrektywy . Gdyby zaakceptowano tę inicjatywę, ruszyłyby negocjacje z Radą Europejską (reprezentującą wszystkie państwa członkowskie UE) dotyczące wejścia w życie przepisów w obecnej formie.
W głosowaniu poparło to 278 posłów, przeciw było 318, a 31 wstrzymało się od głosu. W konsekwencji Parlament Europejski ponownie zajmie się tą sprawą ponownie na posiedzeniu 12 września br. - odbędzie się wówczas debata nad dalszymi poprawkami i głosowanie.
E-maile do europarlamentarzystów
Przed lipcowym głosowaniem nad nową dyrektywą wiele środowisk protestowało przeciwko wprowadzeniu przepisów wyrażając swoje
obawy o cenzurowanie internetu i ograniczanie swobody wypowiedzi w sieci. Swój sprzeciw przeciwko nowym przepisom wyraziły m.in. Fundacja Mozilla oraz serwis Wykop.pl organizując własne akcje protestacyjne, z kolei Wikimedia Polska w proteście przeciwko zapowiadanym regulacjom zablokowała na dobę dostęp do polskiej Wikipedii . Lista przeciwników dyrektywy jest dłuższa, krytycznie wyrażali się o niej polscy przedsiębiorcy, Federacja Konsumentów, a także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Teraz, przed kolejnym głosowaniem w PE nad wprowadzeniem nowego prawa autorskiego fundacja Centrum Cyfrowe zorganizowała akcję pod hasłem „Internet jest dla ludzi”.
Jak wyjaśnia fundacja 12 września br. Parlament Europejski głosować będzie nad dyrektywą, a tylko do 5 września europosłowie mogą zgłaszać do niej poprawki. Aby wpłynąć na decyzje polskich członków PE i skłonić ich do sprzeciwu wobec wprowadzenia dyrektywy w proponowanym obecnie kształcie Centrum Cyfrowe uruchomiło specjalną stronę internetową [link widoczny dla zalogowanych] . Za jej pośrednictwem można wysyłać e-maile do wybranych europosłów. Witryna informuje także jakie zagrożenia niesie przyjęcie wybranych artykułów dyrektywy i jak wyglądać będą dalsze prace nad nią.
Na stronie po wybraniu opcji Wyślij e-mail do europosła użytkownik zobaczy gotowy tekst apelu o następującej treści: Piszę do Państwa w związku z planowanym na 12 września głosowaniem nad Dyrektywą w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Jako polski wyborca i użytkownik internetu pragnę wyrazić sprzeciw wobec propozycji przyjętych dotychczas przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego.
Proponowane przepisy niosą zagrożenie ograniczenia naszych swobód jako użytkowników. Dlatego liczę na Państwa głos przeciwko obowiązkowi filtrowania treści na platformach internetowych oraz tworzeniu nowych praw pokrewnych dla wydawców. Proszę również o wsparcie przepisów gwarantujących szeroki zakres dozwolonego użytku dla działań edukacyjnych i naukowych.
Wśród adresatów takiego e-maila są m.in. Lidia Geringer de Oedenberg, Michał Boni, Ryszard Legutko, Bogdan Wenta oraz Ryszard Czarnecki.
Dyrektywa to zagrożenie dla internetu
W analizie przesłanej do redakcji Wirtualnemedia.pl Aleksander Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego wskazuje na najważniejsze zagrożenia jakie jego zdaniem niesie ewentualne wprowadzenie w UE nowego prawa autorskiego w jego proponowanym obecnie kształcie. Pierwszym z nich jest artykuł 13 dotyczący filtrowania treści.
- Dotyczy on użytkowników wszelkiego rodzaju serwisów społecznościowych i dzielenia się treścią, czyli niemal wszystkich osób korzystających z internetu – podkreśla Aleksander Tarkowski. - Artykuł 13 oznacza wprowadzenie szeroko pojętej kontroli wynikającej z filtrowania i moderowania treści publikowanych przez użytkowników. W założeniu chodzi o to, by ktoś, kto nie ma praw do utworu (muzycznego, plastycznego, literackiego), nie mógł opublikować go na danej platformie. Może to jednak ograniczyć prawo do swobodnej wypowiedzi użytkowników.
Prezes Centrum Cyfrowego wyjaśnia, że filtrowaniu podlegać ma wszystko, co użytkownik opublikuje. Filtry te nie są jednak doskonałe. Będą też działały bez należytego nadzoru prawnego i mechanizmów odwoławczych. W praktyce może to oznaczać, że nie uda się opublikować np. treści satyrycznych.
- Raz wprowadzone mechanizmy filtrujące łatwo będzie można też wykorzystać do filtrowania „niewygodnych” treści, a nie tylko tych, które naruszają czyjeś prawa – przewiduje Tarkowski. - Wprowadzenie filtrów zagrozi więc nie tylko użytkownikom, ale i dotychczasowemu modelowi rozwoju różnych serwisów internetowych – także tych działających w modelu „Web 2.0” / „User Generated Content”. Wymóg wdrożenia filtrów może być dla nich dużym wyzwaniem i obciążeniem finansowym. Wpłynie to więc na ograniczenie różnorodności i konkurencyjności wśród platform internetowych i doprowadzi do dalszej monopolizacji tej przestrzeni komunikacji przez dużych graczy.
Odnosząc się do projektu artykułu 11 dotyczącego praw pokrewnych dla wydawców ekspert ocenia, że ograniczy on rozwój nowych, innowacyjnych usług zapewniających dostęp do informacji, które działają na zasadzie Google News i mogą być konkurencyjne.
- To nowy rodzaj prawa autorskiego dotyczący wykorzystania fragmentów artykułów prasowych. Zgodnie z nowymi przepisami wydawcy prasowi mają zarabiać na udostępnianiu, np. przez agregatory treści, nawet krótkich fragmentów artykułów czy tylko samych tytułów – zaznacza Tarkowski. - Podobne prawo obowiązywało lokalnie w Niemczech. Po wprowadzeniu wymogu odprowadzania opłat licencyjnych za linkowane treści Google zmniejszyło ich widoczność. Odbiło się to na zasięgu artykułów. Podobnie było w Hiszpanii. Wydawcy twierdzą, że nowe przepisy zagwarantują powstawanie jakościowych treści. Pytanie, czy nie odbije im się to czkawką, bo jeśli nikt tych treści nie znajdzie, nikt ze strachu nie będzie ich linkował, to jak bardzo ograniczy to ich zasięg?
Szef Centrum Cyfrowego zwraca też uwagę na artykuł 4 mówiący o wyjątku dla celów edukacyjnych. Jego zdaniem stanowi on zagrożenie dla swobody edukacji i rozwoju nauki.
- Przepisy mogą spowodować wprowadzenie w Polsce i innych krajach członkowskich rozwiązań licencyjnych, które będą bardziej kosztowne i które mogą nakładać na systemy edukacji dodatkowe ograniczenia, czy też utrudnienia związane z wykorzystywaniem treści – przewiduje Tarkowski. - Obecnie nauczający mogą korzystać legalnie i za darmo (w ramach zasad dozwolonego użytku) z różnorodnych zasobów w celach edukacyjnych (np. pokazywać na lekcjach filmy, korzystać ze zdjęć). Dyrektywa może skutkować obowiązkiem uzyskania licencji oraz uiszczenia opłat. Szacuje się, że licencje na korzystanie w szkołach jedynie z filmów kosztowałyby polski system edukacji nawet 40 milionów złotych.
Autor analizy zaznacza też, że dodatkowo proponowany wyjątek nie jest dość szeroki – nie dotyczy organizacji pozarządowych czy instytucji innych niż szkoły i uczelnie (np. bibliotek i muzeów). To sprzeczne z europejską wizją uczenia się przez całe życie z pomocą najróżniejszych instytucji i firm.
W ocenie Tarkowskiego ryzyka związane z dyrektywą wynikają też z zaniechań i braku niezbędnych reform, które pozwoliłyby realizować wizję internetu opartego na europejskich wartościach.
Zdaniem szefa Centrum Cyfrowego polityka prawnoautorska prowadzona przez Komisję Europejską jest niespójna z innymi założeniami strategicznymi, dotyczącymi m.in. europejskiej innowacyjności, otwartości nauki czy modelu uczenia się przez całe życie. Najważniejsze braki dotyczą:
Wprowadzenia zasady elastycznych wyjątków pozwalających dostosowywać prawo autorskie do zmieniającej się technologii.
Formalnego uznania i ochrony domeny publicznej – utworów pozbawionych ochrony prawa autorskiego, przede wszystkim zasobów dziedzictwa kulturowego.
Wyjątku pozwalającego na publikowanie niekomercyjnych treści, które wykorzystują inne utwory, tworzonych przez użytkowników (user generated content).
Wprowadzenia prawa panoramy – swobody fotografowania przestrzeni publicznej, ważnej nie tylko dla fotografów, ale też dla firm tworzących np. autonomiczne pojazdy.
Skrócenia okresu obowiązywania praw autorskich oraz rezygnacji z dodatkowych praw chroniących bazy danych, ograniczających rozwój europejskiego sektora Big Data.
...
Te horrendalne obecne przepisy trzeba przyciac a nie anulowac. Ostatnio zniszczno w sposob bandycki wiele archiwalnych stron koneserskich z bardzo starymi grami ktorych i tak nikt nie kupowal ale formalnie jeszcze 40 lat! Beda chronione. To jest abberacja. To jest wlasnie niszczenie czyjejs pracy bo te gry byly dostosowane do wspolczesnego sprzetu. KTOS POSWIECIL DARMO CZAS! Nic to nie ma wspolnego z przestepcami ktorzy np. sprzedaja najnowsze gry premierowe tylko ze duzo taniej. Oni dzialaja w najlepsze.
Nie mowiac juz zakazie fotografowania wiezy Eiffla! GDZIE MY ZYJEMY? W NIEWOLI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:43, 03 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
W tekście:
[link widoczny dla zalogowanych]
zacytowane zostały słowa wypowiedziane w grudniu 2016, przez przedstawiciela biura ówczesnego prezydenta USA, Baracka Obamy. Raport ten twierdzi wręcz, że darkwarez jest jednym z największych zagrożeń dla własności intelektualnej. Wedle tego dokumentu strona ta jest jedną z najniebezpieczniejszych stron pirackich na świecie. A co najważniejsze DarkWarez.pl został na nim zakwalifikowany na priorytetową listę wrogów USA w zakresie naruszeń praw własności intelektualnej, na równi z The Pirate Bay, RuTrackerem, Putlockerem, grupą Movshare czy siecią streamingową PrivateLayer.
...
WROGOWIE USA! TAK! Widzicie? Patologiczne korporacje nie sa wrogami USA. Wrogami sa jakies fora... Bo USA to pachołek wielkich bogaczy. W ich interesie gnebia tych malutkich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:14, 03 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Szanowni Państwo!
Tutaj tylko jeden przykład na to, jak organizacje typu ZPAV pozyskują artystów popierających artykuł 13 Dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, który prowadzi do cenzury internetu!
Na poniższym obrazku nie kto inny jak Muniek Staszczyk, który jawnie przyznaje, że nie do końca zapoznał się z tym, co podpisał. Panu Staszczykowi akurat w tym momencie należy oddać szacunek, ponieważ zaprezentował cechę, którą rzadko możemy zaobserwować w przestrzeni publicznej - umiejętność przyznania się do błędu. Niestety nie oznacza to, że Pan Zygmunt Staszczyk wycofał swoje poparcie dla apelu - jego video nadal widnieje na witrynach ZPAV-u, a jego nazwisko pojawia się na liście sygnatariuszy. Liczymy, że głębsza analiza istoty problemu zmotywuje Pana Zygmunta Staszczyka do zmiany zdania oraz do poparcia inicjatywy #StopACTA2
Kwestią niewyjaśnioną pozostaje, jak wygląda sytuacja z innymi artystami popierającymi tak niebezpieczne artykuły unijnej dyrektywy. Niemniej jednak załączony przykład może dawać do myślenia, a także poddawać pod uzasadnioną wątpliwość argumenty zwolenników dyrektywy, którzy nie do końca zgłębili problem, a mniej lub bardziej świadomie zdecydowali stanąć po konkretnej stronie konfliktu.
Tym artystom, którzy być może zechcieliby zrewidować swoje zdanie w przedmiotowej kwestii pragniemy przypomnieć, że pamięć internetu w tego typu zagadnieniach jest naprawdę niezawodna. Obserwowaliśmy już przykłady artystów, którzy przez wiele lat nie mogli pozbyć się łatki "antybohaterów sieci", a do czego sami doprowadzili. Warto się zastanowić, czy w obliczu takiej perspektywy angażowanie się w tego typu inicjatywy nie okaże się wysoce nieopłacalne.
Artystów, którzy zechcą poznać argumenty drugiej strony (za którą stoi rzesza internautów) zapraszamy serdecznie na naszą witrynę [link widoczny dla zalogowanych] do działu "Skarbnica Wiedzy". Z wielką przyjemnością odpowiemy również na pojawiające się pytania.
...
Oni sa splatani kajdanami niewoli mamony. Przykuci do koncernow kapitalistow zaiksow. A poza tym tantiemy sa fajne. Nic sie nie robi a konto rosnie. Coz z tego ze jeszcze bardziej rosnie bandzie oszustow z ZAikSu. Lepsze to niz nic. Taka ich filozofia. Ta sa ,,oni" nie ,,my"!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:46, 04 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Jak wam idzie z ACTA V 2.0 ?? Bo z tego co widzę to już poszło pełną parą zanim zaczęło się głosowanie:
darkwarez i catshare - TANGO DOWN
Nawet już wykop ma przed dodaniem zaznaczenie o prawach autorskich przed dodaniem wykopu.
RODO - już zbiera informacje o użytkownikach serwisów.
Ile już wyskakaliście przeciwko? Bo jak widzę to antypiractwo idze pełną parą.
....
Bylo wiadomo ze to nie koniec. Bandyci nie odpuszcza bo chodzi o kasę za nic! Nic nie robia konto rosnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:14, 06 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
@Xyrcon
Anna Rymsza
Masowa emigracja młodych ludzi z Facebooka wciąż trwa, ale nie tylko im platforma społecznościowa wydaje się nieodpowiednia. Za nimi podążają też starsi użytkownicy.
reklama
Liczby potwierdzające ten stan rzeczy przedstawiła firma Pew Research Center, która zbadała amerykańskich użytkowników w różnym wieku w pierwszych tygodniach czerwca tego roku. Wśród 18-latków w ciągu ubiegłego roku aż 42% zrobiło sobie przerwę od Facebooka, która trwała kilka tygodni albo dłużej. Jeden na czterech ankietowanych permanentnie usunął aplikację mobilną Facebooka ze swojego smartfonu.
Podobny trend widać w innych grupach wiekowych. Aplikację usunęło 44% ankietowanych w wieku między 18 i 29 lat, 20% osób między 50 i 64 rokiem życia oraz 12% osób w wieku powyżej 65 lat. Znamienne jest też, że w ciągu ostatniego roku połowa użytkowników zmieniła swoje ustawienia prywatności. To dobry znak i dowód na to, że ułatwienia wprowadzone na Facebooku mają sens, a użytkownicy w końcu się tematem zainteresowali.
Wspomniane badanie było przeprowadzone w czasie, kiedy wciąż żywy był skandal wokół firmy Cambridge Analytica i tego, jak bardzo Facebook nie szanuje prywatności użytkowników. Przez kilka miesięcy media informowały o wyciekach danych, dezinformacji, manipulacjach przy wyborach i wątpliwej jakości moderacji. Na pewno te wydarzenia przyczyniły się do porzucania Facebooka i zostawiły niesmak, a końca wciąż nie widać. Dziś Sheryl Sandberg, COO Facebooka, zeznaje przed Kongresem w sprawie wykorzystania Facebooka przez autokratyczne rządy przeciwko obywatelom i Stanom Zjednoczonym.
Choć Facebook jest dziś także narzędziem politycznym, nie widać zależności między poglądami i usunięciem aplikacji w ciągu minionego roku.
W Polsce także widzimy ten trend, choć proporcje mogą się nieco różnić. W lipcu mogliśmy przyjrzeć się wynikom badania polskich użytkowników Facebooka. Podczas gdy osoby koło czterdziestki i starsze w końcu przekonały się do Facebooka i zakładają tam konta, młodzież ucieka. W ciągu roku Facebook w Polsce stracił aż 18 proc. użytkowników w grupie 13-17 lat (około 300 tys. osób). Nie ma jednak powodu by przypuszczać, że wśród starszych Polaków także nie nastanie moda na „przerwy”, kasowanie aplikacji albo usuwanie kont. Ostatnio znów wrócił temat nieuczciwej moderacji na Facebooku i innych platformach społecznościowych, co może przekonać kolejne osoby, że nie warto tracić na nie zdrowia.
...
Istotnie. Czym innym jest przesiadywanie a czym innym ,,moderacja" czyli masakracja. I o ile nikt nie mowi oczywiscie o usuwaniu przyslowiowych pedofili bo nikt normalny nie uwaza takich patologicznych dzialan za ,,korzystanie z wolnosci" to usuwanie stron katolickich czy patriotycznych to juz pokazuje ze satanisci likwiduja po prostu dobro.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:38, 06 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
z racji ilości sprzecznych info o losie dw pragnę was poinformować że Remek ma przypał , jak wiecie w pierwszej instancji dostał uniewinnienie a jutro będzie walczył o sprawiedliwość wyżej , postaram się jutro podjechać na rozprawę i dowiedzieć co nieco ( ͡° ͜ʖ ͡°) miłej...
33
wykop
darkwarez
# # #
wrexwaz 2 godz. temu
No ciekawe, czekam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
+2
ConanLibrarian 1 godz. temu
Coś poszło nie tak z anonimizacją tekstu:
" działając w warunkach czynu ciągłego, w krótkich odstępach czasu, w okresie od 2007 roku do marca 2014 roku, w nieustalonym miejscu, za pośrednictwem sieci internetowej udostępnił portal D..pl, "
" W dniu 24 stycznia 2014 roku J. K. działając w imieniu swojego przedsiębiorstwa wezwał R. N. do usunięcia materiałów udostępnionych na forum darkwarez.pl, które naruszają posiadane przez niego prawa autorskie. W piśmie wskazał łącznie 14 adresów tematów na forum, podając, iż są one przykładowe… "
0
DrogoweSafari 1 godz. temu
Ciekawe kim jest pokrzywdzony J. K. , właściciel firmy (...).pl (...) z/s w O. , która posiada prawa do filmów pornograficznych cyklu: (...), (...), „A..pl”, (...), (...), (...), (...) ( ͡º ͜ʖ͡º)
pokaż spoiler
Poza tym, z uzasadnienia I instancji - o ile II ją podtrzyma - rozumiem, że nie ma co usuwać portalu D..pl z zakładek ( ͡º ͜ʖ͡º)
...
NAPRAWDE! IDZIE O PORNOLE? Panstwo nie ma obowiazku chronic czegos takiego! Jesli legalnie krecisz pornole to chron je sobie sam.
Jednak widze ze ten darkwarez sam sobie zasluzyl. Pornole powinien usuwac z przyczyn oczywistych. ZAWARTOSC JEST ZŁA SAMA Z SIEBIE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:47, 06 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Szanowni Wszyscy!
Oto trzecia z naszej strony odezwa do narodu internetowego!
W sprawie ACTA 2.0 z naszej strony zostało powiedziane już chyba wszystko - przynajmniej jeżeli brać pod uwagę tło merytoryczne całej tej nieprzyjemnej historii.
Bez rozpisywania się zbytniego, chcielibyśmy w dużym skrócie przedstawić na czym stoimy:
Już 12. września PE zbierze się na sesji plenarnej, aby debatować nad uchwaleniem Dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym aka ACTA 2.0. Dyskutowanych będzie kilka wariantów tekstu samej dyrektywy, jak również będą brane pod uwagę poprawki, które miały być zgłoszone przez parlamentarzystów. Wśród dyskutowanych alternatyw znajdować się będzie również najbardziej kontrowersyjny tekst dyrektywy proponowany w czerwcu przez podkomisję prawną Parlamentu Europejskiego (JURI). Nas, jak i ogromne rzesze internautów z całej Europy, najbardziej niepokoją dwa artykuły - 11. oraz 13. - które to w konsekwencji skutkować mogą wprowadzeniem pełnej infrastruktury cenzorskiej (co jest sprzeczne chociażby z art. 54. naszej konstytucji), a także wprowadzeniem opłat licencyjnych za możliwość udostępniania treści chronionych prawem autorskim na łamach innych portali (co stanowi ogromne ryzyko, że te mniejsze i średnie platformy nie utrzymają się na rynku).
Szczęśliwym zakończeniem debaty w PE mogłoby być odrzucenie dyrektywy w całości, wykreślenie niebezpiecznych artykułów z tekstu dokumentu, bądź wprowadzenie zmian w treści artykułów 11. oraz 13. Do tego nawołujemy naszych europosłów, z takim też postulatem chcemy po raz trzeci już wyjść na ulice...
W NAJBLIŻSZY WEEKEND ODBYWAĆ SIĘ BĘDĄ PROTESTY NA TERENIE CAŁEGO KRAJU PRZECIW ACTA 2.0! TO OSTATNI PROTEST PRZED DEBATĄ W PE! JEŻELI NIE MOŻESZ POJAWIĆ SIĘ NA PROTEŚCIE - SKONTAKTUJ SIĘ Z TWOIM EUROPOSŁEM ORAZ PODPISZ PETYCJĘ (WSZYSTKIE SZCZEGÓŁY ORAZ NIEZBĘDNE NARZĘDZIA ZNAJDZIESZ PONIŻEJ)
Zapraszamy wszystkich na protesty, które organizujemy już w nadchodzący piątek oraz sobotę! Poniżej lista, wraz z odnośnikami do wydarzeń na FB:
7.09.2018:
KATOWICE (7.09), godz. 18:00 - 20:00 - KATOWICE
WARSZAWA (7.09), godz. 18:00 - 20:00 - WARSZAWA
WROCŁAW (7.09), godz. 18:00 - 20:00 - WROCŁAW
8.09.2018:
KRAKÓW (8.09), godz. 18:00 - 20:00 - KRAKÓW
LUBLIN (8.09), godz. 18:00 - 20:00 - LUBLIN
ŁÓDŹ (8.09), godz. 18:00 - 20:00 - ŁÓDŹ
Link do petycji do członków Parlamentu Europejskiego: [link widoczny dla zalogowanych]
Link do naszej witryny: StopACTA2.org
Link do FP: FP StopACTA2.Poland
Link do grupy na FB: Grupa #StopACTA2 - Stop cenzurze internetu - #SaveYourInternet
Pod tym adresem znajdziecie narzędzie od #SaveYourInternet, dzięki któremu będziecie mogli całkowicie bezpłatnie skontaktować się z konkretnymi europosłami (via email/telefon/Twitter). Myślę, że dobrze wiecie, co trzeba im powiedzieć, jeżeli zechcecie spróbować tej formy kontaktu
To chyba wszystko na ten moment! Spotkajmy się jeszcze ten jeden raz, zanim Bruksela podejmie decyzję o tym, jak ma wyglądać sieć Internet dla nas i dla przyszłych pokoleń. Pamiętajcie również, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to nie koniec naszej pracy. Bardzo liczymy na pozytywne wyniki głosowania w PE 12. września, niemniej jednak trzeba brać pod uwagę plan awaryjny, gdyby debata zakończyła się w sposób dla nas niekorzystny. O wszystkim będziemy informować na bieżąco.
DO ZOBACZENIA!
...
Pokazcie ze jestescie Polakami!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:54, 06 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Nie słuchajcie rozpaczliwych apeli ZAiKS i ZPAV w sprawie tzw. "ACTA 2"....
ZAiKS i ZPAV nie są niezależnymi ekspertami od prawa autorskiego. Są jego beneficjentami i w interesie tych instytucji leży, by prawo autorskie obejmowało swoimi wpływami jak najszerszy krąg podmiotów, w jak najszerszym zakresie.
A tak koporacje wykorzystują mechanizmy ochrony prawa autorskich w praktyce
A tak koporacje wykorzystują mechanizmy ochrony prawa autorskich w praktyce
dodał: zwirz z boingboing.net
KOMENTARZE (22) : najstarszenajnowszenajlepsze
K_R_S 6 godz. temu via Android +80
problem z własnością intelektualną jest taki, że w przeciwieństwie do zwykłej własności nie jest rzadka. tzn. że dwie osoby mogą mieć tę samą mp3, ale nie ten sam samochód.
stawia to pod znakiem zapytania sens karania za 'kradzież' własności intelektualnej, bo nie wiadomo do końca czy to do końca kradzież.
i o ile jestem w stanie zrozumieć walkę o sprawiedliwość dla artystów, którzy się napracowali, o tyle nie ma opcji żebym zrozumiał poparcie dla ograniczania wolności, w tym wolności dostępu do dowolnej informacji.
(bez komentarza pozostawię szczerość intencji samego ZAIKSu, który wydaje się być organizacją daleką od sprawiedliwości i krzykliwą)
udostępnij
sejsmita 5 godz. temu +90
@K_R_S:
walkę o sprawiedliwość dla artystów, którzy się napracowali, o tyle nie ma opcji żebym zrozumiał poparcie dla ograniczania wolności, w tym wolności dostępu do dowolnej informacji.
Ci ludzie walczą tylko o własne emerytury i nic więcej.
Zarząd Zaiksu.
źródło: wolnemedia.net
udostępnij
Protector 4 godz. temu +61
@sejsmita: ja p?!%%@#e średnia wieku 80 latxD
udostępnij
Stegil 4 godz. temu +43
@sejsmita: Leśne dziady przyspawane do stołków.
udostępnij
DEATH_INTJ 4 godz. temu +18
@K_R_S: zabawne jest to ze 'wlasnosc intelektualna' prawie nigdy nie ma nic wspolnego z 'intelektem'
a prawa autorskie nie chronia autorow.
udostępnij
wysuszony 3 godz. temu +2
@sejsmita: jedyna zaleta to taka że za 20 lat połowa z tego zarządu już w nim nie będzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
udostępnij
ironiczny_qwert 3 godz. temu +6
@wysuszony: Będą następni... niemłodsi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
udostępnij
Bomboniusz1986 1 godz. temu -1
@sejsmita: toć to eksperty, widać, że zęby zjedli podczas obcowania z nową technologią... Oh wait! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
udostępnij
zacny_login 5 godz. temu +52
Jakie to smutne ze ci co w latach 80'tych nawolywali ludzi do rewolucji dzis przypruszeni siwizna i obrosnieci tluszczem podporzadkowuja wszystko mamonie. Stali ie czecia babilonu chyba jeszcze bardziej obrzydliwa niz ta z ktora walczyli. Dzis prawda przemawia tylko z utworow ktore pisali gdy byli glodni.
Coz sie dziwic. W koncu jak mowi jeden znany piesniaz "Wszyscy artysci to prostytutki"
udostępnij
K_R_S 5 godz. temu via Android +20
@zacny_login
hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz. już was w swoje szpony dopadł szmal. zdrada płynie z ust
(1981)
udostępnij
zacny_login 5 godz. temu +15
@K_R_S: Prorok - przewidzial wlasna przyszlosc
udostępnij
mojo 6 godz. temu +25
Nie ma po co komentować: bo jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, proponuje przytoczyć dane ilu twórców jest objętych "ochroną" a ilu i jakie kwoty otrzymuje z Zaiksów... - wtedy się zdziwicie.
OZZy przypominają mi Greenpeace- jeden beneficient i stada baranów na niego płacące
udostępnij
moocker 4 godz. temu +24
Przecież chyba każdy normalny człowiek wie, że jeśli zaiks coś popiera, to on powinien być przeciwko
...
Mamonizm to biznes szatana. Wyjatkowo ohydny u artystow. Artysta oplywajacy w kase to chyba wieksza perwersja niz homo. Widzimy co sie z nimi potem dzieje w USA...
Ob lesne dziadki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:53, 07 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Google i Facebook oskarżone o „plądrowanie treści”
4 września 2018, 13:51 | Technologia
Alessandro Silipo, flickr
Dwadzieścia największych europejskich agencji informacyjnych we wspólnym oświadczeniu oskarżyło Google'a i Facebooka o „plądrowanie” zawartości należących doń mediów i domaga się, by obie firmy w większym stopniu dzieliły się swoimi przychodami z mediami. Apel podpisali m.in. szefowie Agence France-Presse, Press Association i Deutsche Presse-Agentur. Wezwali oni też Parlament Europejski do uchwalenia przepisów, które zakończą tę „groteskową nierównowagę”.
Plądrowanie zawartości mediów i ich wpływów reklamowych, jakiego dopuszczają się giganci internetu, zagraża zarówno konsumentom jak i demokracji, czytamy w oświadczeniu. Jeszcze w bieżącym miesiącu Parlament Europejski ma debatować nad prawem autorskim, które zmusi internetowych gigantów do dzielenia się większą części wpływów ze źródłami, z których pochodzą treści umieszczane na witrynach.
Pierwsza wersja nowego prawa została w lipcu odrzucona. Zwalczały ją zarówno wielkie koncerny z USA, jak i obrońcy wolności internetu, którzy obawiają się, że nowe prawo zwiększy koszty dostępu.
Szefowie europejskich agencji informacyjnych twierdzą w wydanym oświadczeniu, że Google czy Facebook mogą pozwolić sobie na płacenie mediom za ich treści bez przerzucania kosztów na klientów. Zauważają, że w ubiegłym roku przychody Facebooka wyniosły 40 miliardów USD, a zyski to 16 miliardów. W przypadku Google'a było to – odpowiednio – 110 miliardów i 12,7 miliarda. Czy w takiej sytuacji ktoś może argumentować, że firmy te nie są w stanie uczciwie płacić za treści, na których zarabiają? Mówimy tutaj o wprowadzeniu uczciwej opłaty dla tych, którzy na tych treściach zarabiają. Ze względu na wolność prasy i wartości demokratyczne prawodawcy w UE powinni dokonać reformy prawa autorskiego, stwierdzają autorzy apelu.
Walka toczy się o dwa zapisy w nowym prawie autorskim. Artykuł 13 przewiduje, że takie serwisy jak YouTube byłyby odpowiedzialne prawnie za chronione prawem autorskim materiały, które są umieszczane na ich stronach bez wnoszenia opłat na rzecz właścicieli autorskich praw majątkowych. Zaś Artykuł 11 przewiduje, że Google i inne serwisy musiałyby wnosić opłaty za umieszczanie odnośników do treści w gazetach czy witrynach informacyjnych. Bez tego internetowi giganci, jak Google czy Facebook, bezpłatnie wykorzystują olbrzymią liczbę treści, które są tworzone przez innych wielkim nakładem środków, czytamy w oświadczeniu.
Krytycy takiego pomysłu argumentują, że uchwalenie nowych przepisów prowadziłoby do automatycznej autocenzury i ograniczenia kreatywności, szczególnie w takich serwisach jak YouTube. Ponadto szybko zniknęłyby memy, gdyż ich twórcy nie sprawdzają, kto ma prawa do wykorzystywanej przez nich grafiki.
...
Czyli mowiac w skrocie Google ma 12,7 mld zysku Fasebook 16 mld i maja z tego odprowadzic eurowydawcom pare miliardow... Dlaczego nie mnie? Bo ja nie mam sily zrobic ustawki a oni tak! Czyli sila sie liczy. Piractwo. Widzimy teraz skad sie wziely oslawione ,,prawa autorskie"....Z sily...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:03, 07 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
YouTube wystąpił przeciwko „ACTA 2.0”, nie chce zmian prawa autorskiego
Strona główna Aktualności06.09.2018 15:32
REKLAMA
Xyrcon
Anna Rymsza
@Xyrcon
W przyszłym tygodniu do Parlamentu Europejskiego wróci projekt nowego prawa autorskiego, co wzbudziło kolejną falę krytyki. Przeciwko zmianom wypowiada się już nawet YouTube.
Dyskusja na temat zmian trwa już kilka miesięcy, ale Alphabet i YouTube przerwali milczenie dopiero teraz. Przeciwko kontrowersyjnemu „Artykułowi 13”, mówiącemu o filtrowaniu treści udostępnianych przez użytkowników, wypowiedział się kierownik biznesowy YouTube'a Robert Kyncl.
W teorii „Artykuł 13” działa na korzyść przemysłu fonograficznego. Z jego pomocą wydawnictwa muzyczne mogłyby na przykład zmusić YouTube'a do walki z nielicencjonowaną muzyką. Zamykanie „bezpiecznych przystani” to ich zdaniem jedyny sposób na pociągnięcie YouTube'a do odpowiedzialności i odzyskanie „straconych” zysków. Według tego zapisu YouTube i podobne platformy zostaną zmuszone do wprowadzenia restrykcyjnych filtrów treści, blokujących materiały naruszające prawa autorskie jeszcze przed publikacją. W oczach krytyków „Artykuł 13” to ogromne obciążenie, które będzie znacznie ograniczać twórców i zagraża dopuszczalnemu wykorzystaniu materiałów w celach informacyjnych czy satyrycznych (fair use). Przy okazji dyrektywa może ograniczyć także wolność słowa i dyskusję na forum publicznym. Zagrożone są też treści kontrowersyjne i krytyczne, publikowane nie tylko na YouTubie, o czym autorzy reformy i lobby muzyczne wydają się zapominać.
Spośród platform pozwalających udostępniać filmy użytkowników YouTube ma największe szanse i zasoby, by wspomniany zapis wprowadzić w życie. Mimo tego niechętnie patrzy na przyjęcie odpowiedzialności za to, co publikują użytkownicy platformy. W oczach zarządu firmy propozycja zmian w prawie autorskim może mieć fatalny wpływ na całą ekonomię, bazującą na twórczości internautów. Knycl uważa, że filtrowanie może wręcz uniemożliwić YouTube'owi publikowanie treści tworzonych przez użytkowników, a to zapewne odbije się negatywnie na zarobkach twórców, korzyściach firmy i wolności wypowiedzi. Jeśli YouTube spodziewa się problemów, mniejsze platformy nie mają szans przetrwać, jeśli Parlament Europejski tym razem przyjmie zmiany.
Poza finansami pod znakiem zapytania staje także misja, jaką wypełnia obecnie YouTube i cały otwarty Internet. Dzięki cyfrowym mediom udało się znieść granice twórczości, oddać w ręce milionów utalentowanych osób tanie narzędzia i umożliwić im dzielenie się ideami i pasją. Zdaniem Knycla ta wolność będzie poważnie zagrożona, jeśli reforma zostanie przyjęta. Stracą wszyscy twórcy, niezależnie od tego, jak korzystają z YouTube'a – dla pieniędzy, dla szerzenia idei czy dla własnej satysfakcji. Zaimplementowane obecnie narzędzia, jak Content ID czy nowszy Content Match, choć bywają problematyczne, powinny być wystarczające. Z wpisu Knycla możemy dowiedzieć się, że choć autorzy mogą zdecydować się na usunięcie materiałów naruszających ich prawa, w 90% decydują się na ich pozostawienie i ewentualnie starają się zyskać rekompensatę (na przykład w przypadku białego szumu, choć tam akurat mieli kiepskie podstawy). Ponadto dzięki kulturze remiksu i wirusowego marketingu wielu twórców może liczyć na sławę niedostępną w innych okolicznościach.
Dyrektywa zawierająca zapisy o wynagrodzeniu za linkowanie do treści w internecie i monitorowaniu treści przed udostępnieniem w poszukiwaniu naruszeń praw autorskich została cofnięta w lipcowym głosowaniu Parlamentu Europejskiego. Jednak nie oznacza to, że nie zostanie wprowadzona w życie. Kolejne głosowanie zaplanowano na 12 września.
....
Youtube czyli Google mocno by dostalo a nawet grozilo by bankuctwo jak im by przedstawili ,,utracone zyski" pomnozone przez miliony wyswietlen to wyjda tryliardy chyba. Wiemy jak wyglada ,,matematyka" wyjców z Zaiksu.
Oczywiscie jak slysze ze jakis usejski wyjec zrobil spektakl satanistyczny to teraz moge szybko to obejrzec. A po tym koniec! Nic. A PLACIC ZA TA TAKIE TRESCI? CHYBA WAM CEGŁA SPADLA NA ŁEBKA! W NICZYM NIE POMAGAC SATANISTOM! Juz nawet to ze maja moje wyswietlenie to za duzy zysk.
Youtube jako obroncy wolnosci to oczywisccie smieszne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:26, 08 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Polscy muzycy kontra YouTube. Walka o duże pieniądze z "ACTA 2" w tle
YouTube za mało płaci polskim muzykom, a inne strony nie płacą za to w ogóle - uważają wydawcy. Dlatego chcą nowych przepisów, które dadzą im pełną kontrolę - i popierają wejście "ACTA 2". To jednak może okazać się zabójcze dla stron internetowych.
6
68
1
30
Według wytwórni YouTube daje im niesprawiedliwe stawki
Według wytwórni YouTube daje im niesprawiedliwe stawki (WP.PL)
WP
Nadchodzi drugie starcie w walce o przyszłość internetu 12 września Parlament Europejski rozstrzygnie, czy strony internetowe będą musiały płacić za cytowanie tekstów dziennikarskich i monitorować, co użytkownicy wrzucają na serwery.
Za pierwszym razem głośniejsi byli przeciwnicy europejskiej dyrektywy o ochronie praw autorskich. Wywierając presję na eurodeputowanych, doprowadzili do tego, że Parlament Europejski odrzucił dyrektywę w kształcie proponowanym przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego. Wobec tego europarlamentarzyści będą nad każdą częścią dokumentu oddzielnie głosowali w trakcie debaty. Ta odbędzie się 12 września.
Tym razem do głosu dochodzą też zwolennicy dyrektywy.
WP
Nowy wątek
ZPAV, czyli Związek Producentów Audio Video, zrzeszający polskich artystów muzycznych, opublikował list wzywający polskich eurodeputowanych do poparcia nowych przepisów. Pod listem w ramach akcji "Daj prawo kulturze" podpisało się kilkudziesięciu polskich artystów, m.in. Andrzej Piaseczny, Cleo, Stachursky, Muniek Staszczyk, Maciej Maleńczuk, Alicja Majewska czy Margaret. Do akcji dołączyły też inne organizacje.
ZPAV i artyści skarżą się przede wszystkim na nierówne traktowanie ze strony portali do streamingu wideo, z których największym i najważniejszym jest YouTube.
Przychody przemysłu muzycznego z tytułu streamingu audio (w licencjonowanych serwisach abonamentowych, płatnych lub opartych na subskrypcji freemium z reklamami) wyniosły 5 mld 569 mln dol., przy 272 mln użytkowników tych serwisów. Tymczasem przychody z tytułu streamingu video (gdzie wykorzystanie muzyki nie jest licencjonowane na normalnych rynkowych zasadach) to jedynie 856 mln dolarów przy – uwaga – 1 mld 300 mln użytkowników takich platform.
Z listu artystów do europarlamentarzystów
WP
W skrócie chodzi o to, że na YouTubie ludzie słuchają więcej muzyki niż na Spotify lub Tidalu, a portal płaci za to artystom i wydawcom mniejsze pieniądze. Według twórców i wydawców ten problem ma rozwiązać artykuł 13 unijnej dyrektywy o ochronie praw autorskich. Mówi on o obowiązkowym wprowadzeniu tzw. filtrów uploadu, które będą sprawdzać, czy wrzucany przez internautę materiał nie jest chroniony prawem autorskim. Jeśli właściciel portalu będzie chciał na to zezwolić, to najpierw będzie musiał podpisać z artystą lub wydawcą odpowiednią licencję.
Zły YouTube?
Paradoksalnie, YouTube jest w tym momencie jedynym portalem tej rangi, który wprowadził narzędzia, zapobiegające zarabianiu na utworach osób trzecich. System ten nazywa się Content ID i działa w następujący sposób:
właściciel praw autorskich (artysta lub wydawca) przesyła YouTube'owi swój utwór, który zostaje zapisany w bazie,
gdy Content ID wykryje ten utwór wrzucony przez kogoś innego, właściciel praw autorskich dostaje dwie możliwości: zablokowanie wideo lub zarabianie na nim. Większość wybiera oczywiście to drugie.
Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV, w rozmowie z WP Tech przekonywał, że system Content ID nie jest idealny. Według niego niewystarczająco dobrze wykrywa naruszenia praw autorskich zwłaszcza podczas streamingu na żywo. Problematyczne jest także rozliczanie się YouTube'a z wyświetleń, ponieważ statystyki Content ID nie są powszechnie znane. Wgląd w nie ma tylko YouTube, a twórcy po prostu muszą mu wierzyć.
Innym punktem spornym są warunki, jakie YouTube narzuca artystom. Według Staszewskiego gigant, nad którym nikt nie sprawuje kontroli, może dyktować warunki i nie liczyć się z artystami. Dowodem na to ma być przytoczone wyżej porównanie wpływów ze streamingu wideo (np. YouTube) i audio (np. Spotify lub Tidal). Warto jednak zwrócić uwagę, że te dwa rodzaje platform mają różne modele biznesowe. YouTube dzieli się wpływami z wyświetlonych przy wideo reklam (minimum 55 proc. dla twórcy), które mogą być zablokowane przez aplikacje w przeglądarkach. Spotify i Tidal opierają się natomiast na miesięcznej subskrypcji.
WP
Dodatkowo 1,3 miliarda użytkowników nie jest jednoznaczne z tym, że wszyscy słuchają na YouTubie muzyki. Przytoczone przez ZPAV dane nie zgadzają się też z danymi YouTube. Gigant informował, ze w 2016 roku wypłacił branży muzycznej miliard dolarów.
Nikt nie wie, co dalej
YouTube to zdecydowanie największy portal, który wg ZPAV-u nie oferuje artystom należytego wynagrodzenia. Takich stron jest jednak więcej. Jedne, stosując pirackie praktyki, ewidentnie żerują na artystach. Inne w dobrej wierze dają internautom możliwości dzielenia się treściami. Artykuł 13 unijnej dyrektywy o ochronie praw autorskich dotknie wszystkich: mniejszych, większych, średnich, a także YouTube'a. Content ID, chociaż najbliższy idei "filtra uploadu", nie jest nim. System pozwala na wrzucenie wideo chronionego prawem autorskim i jednocześnie pozwala na zarabianie na nim przez właściciela praw. "Filtr uploadu" wpisany w unijną dyrektywę całkowicie uniemożliwi wrzucenie takiego materiału.
Dla artystów i ich wydawców takie rozwiązanie rzeczywiście byłoby idealne. Mieliby w rękach pełną władzę i kontrolę nad tym, gdzie trafiają ich piosenki. Jednocześnie oznaczałoby to śmierć wielu stron internetowych lub znaczne ograniczenie ich działania. Dziś nie istnieje już "surfowanie w sieci" znane z lat 90., gdy główną aktywnością było oglądanie stron [link widoczny dla zalogowanych] Teraz działalność w internecie to w dużej mierze dzielenie się treściami.
Zbudowanie Content ID kosztowało YouTube'a 100 mln dol. i nadal rozwijają go najlepsi inżynierowie na świecie. Łatwo sobie wyobrazić, że poza Googlem (który jest właścicielem YouTube'a), Facebookiem i Amazonem, mało która strona lub portal będą mogły sobie pozwolić na zbudowanie własnych filtrów uploadu. W tym wypadku, aby uniknąć potencjalnych pozwów (a dyrektywa przenosi odpowiedzialność właśnie na nich), po prostu uniemożliwią wrzucanie materiałów przez internautów.
WP
A co będzie, gdy "ACTA 2" - zgodnie z wolą artystów - przejdzie i artykuł 13 wejdzie w życie? Jakie konkretnie zmiany wprowadzi i czy odkręci kurek z pieniędzmi dla muzyków? Tego nie wie nikt, ani ZPAV, ani twórcy ustawy.
...
Oczywiscie pchneli ich do przodu w interesie roznych Axelow. Troche im skapnie resztek ze stolu ale glowna kasa pojdzie wiadomo do kogo! Za niewielkie pieniadze maja pudelki szczekajace jak oni chca.
Zalosne robactwo. tfu! Marionetki szatana! Waszym bledem jest oddawanie im czci jako bozkom. ,,Gwiazdy" ,,Artysci" ,,Idole". To ze ktorys brzdaka na strunach to jeszcze nie artysta!
Nie otaczajcie kultem tych ludzi. To jest przekroczenie 2 przykazania. Wiecie Komu nalezy sie kult? I tylko Jemu!
A ci zalosni znarkotyzowani uzaleznieni splugawieni bez godnosci. Niewolnicy. Zalosni.
W ogole gdzie tu cokolwiek do podziwiania!
Kolejna lista syfu:
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:51, 08 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Koniec z selfie na stadionach. Kuriozalny projekt nowego prawa autorskiego
Choć dla niektórych może to zabrzmieć szokująco, to zgodnie z nowym prawem autorskim UE, zakazane będzie publikowanie zdjęć z meczów w sieci. Oznacza to, że kibice w mediach społecznościowych nie będą mogli nawet dzielić się popularnymi selfie.
Dawid Borek
Dawid Borek
06 Września 2018, 17:11
Udostępnij 443 Tweetnij Skomentuj 47
Getty Images / Mika Volkmann / Kibicka ze smartfonem podczas meczu
Zapraszamy na TYPER.WP.PL! Wejdź i stwórz własną ligę!
Jerzy Brzęczek: Nie myślimy o przeszłości. Drużyna ma dużo jakości i duży potencjał
Prawie każdy człowiek na świecie nosi w kieszeni smartfon, który wykorzystywany jest m.in. do kontaktu ze znajomymi czy robienia zdjęć. Fotografie czy filmy są następnie publikowane w Internecie, m.in. dzięki mediom społecznościowym. Póki co dzieje się tak bez żadnych ograniczeń.
Sytuacja może zmienić się po uchwaleniu nowego prawa autorskiego w Unii Europejskiej. Jak informuje "AS", zgodnie z nowymi regulacjami dzielenie się zdjęciami i filmami z meczów przestanie być legalne. Brzmi kuriozalnie, ale wkrótce na stadionach może być zakazane robienie nawet popularnych selfie.
REKLAMA
- Unia Europejska bardzo poważnie podchodzi do bezpieczeństwa w Internecie w każdym aspekcie. Teraz chce iść krok dalej z prawem autorskim, zakazując tworzenia wszelkich treści multimedialnych na stadionach. Co to oznacza? Zgodnie z artykułem 12a "tylko organizator wydarzenia sportowego będzie miał prawo nagrywać, publikować, reprodukować lub udostępniać filmy i zdjęcia z określonego wydarzenia - donosi "AS".
Nowe prawo autorskie nie ograniczy się zatem wyłącznie do zakazu prowadzenia transmisji na żywo. Kibicom, za każde opublikowane zdjęcie czy film bez zgody organizatora, będą groziły kary. To samo dotyczyć będzie tzw. memów.
- Systemy kontroli treści będą usuwały lub anulowały w momencie przesyłania wszystkie zdjęcia z Instagrama, filmy z YouTube czy memy z Facebooka - tłumaczy "AS".
Głosowanie nad przyjęciem nowego prawa autorskiego w UE odbędzie się 12 września.
...
Tak to nie zarty to UE. Najwiekszy syf w Europie. Megapatologia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:19, 10 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Uczciwe wynagrodzenie?
Opublikowano: 10.09.2018 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka | RSS komentarzy
Narażę się twórcom.
„Dziennikarze, twórcy, wydawcy powinni być uczciwie wynagradzani za swoja pracę” – twierdzą zwolennicy wprowadzenia ogólnoeuropejskich regulacji nakazujących serwisom społecznościowym płacenie właścicielom praw autorskich tantiem za treści zamieszczane przez użytkowników tych serwisów i usuwanie tych treści, na które owe serwisy nie miałyby licencji.
No cóż, wyobraźmy sobie, że jacyś muzycy nagrali płytę, nakład płyty (powiedzmy 100000 egzemplarzy) został sprzedany i dostali za to zgodne z umową wynagrodzenie. I ktoś zrobił kopię utworu z kupionej przez siebie płyty i wrzucił ją np. na Youtube. Ot tak, nie po to, by na tym zarabiać, tylko po to, by się tym podzielić nim z innymi. Kiedyś, gdy nie było Internetu, skopiowałby ją na kasetę magnetofonową, którą mógłby pożyczyć np. znajomemu.
A potem ktoś inny udostępnia to z „You Tube” np. na „Facebooku”. Albo robi kolejną kopię i też ją umieszcza na „You Tube”. Albo na „Vimeo”.
Czy praca wykonana przez muzyków uległa przez to zwiększeniu? Nie. Czy zostali wcześniej wynagrodzeni zgodnie z umową za swoją pracę? Tak. To dlaczego właściwie mają być dodatkowo wynagrodzeni za tę samą już wykonaną pracę, bez żadnej dodatkowej umowy, i dlaczego ma to być nazywane „uczciwym wynagrodzeniem”?
Bo z efektów ich pracy skorzysta więcej ludzi? No to czemu producenci zabawek nie żądają ekstra „uczciwego” wynagrodzenia za zabawki, które używane są w przedszkolu zamiast w prywatnych domach? Też korzysta z nich tam więcej dzieci. Czemu producenci telewizorów zainstalowanych w barach nie żądają zapłaty dodatkowej „uczciwej” ceny, skoro mogą z nich tam korzystać setki ludzi? Czemu producenci samochodów nie żądają „uczciwych” tantiem za przewożenie nimi pasażerów?
Chodzi o to, że w wyniku takiego kopiowania sprzeda się mniej płyt i zarobią mniej, niż gdyby mogli zarobić?
Przypuśćmy, że kopię tego utworu na „You Tube”, „Facebooku” czy „Vimeo” odtwarzają ludzie, którzy nie kupili płyty i już nie mają szansy jej kupić, bo nakład został wyprzedany. Czy że odtwarzają ją ludzie, którzy płytę kupili, ale wygodnie jest im posłuchać tego jednego kawałka z Internetu np. w drodze do pracy. W tym przypadku istnienie tej kopii w żaden sposób nie wpływa na sprzedaż płyt i zarobek tych muzyków.
Ale zaraz… część z tych, którzy nie kupili płyty, a spodoba im się utwór na „You Tube” może kupić właśnie dlatego kolejną płytę. Czyli istnienie tej kopii przyczyni się w tym przypadku do zwiększenia zarobków muzyków – w przyszłości. Bo działa jak darmowa reklama.
No a przypuśćmy, że ktoś umieści tę kopię utworu jeszcze zanim nakład płyty zostanie wyprzedany?
Wtedy owszem, część tych, którzy będą mogli z niej skorzystać może nie kupi płyty. Ale inni z kolei właśnie może kupią tę płytę dlatego, że natrafili na tę kopię w Internecie. Jak to policzyć?
I jeżeli ostatecznie sprzeda się i tak cały nakład płyty, to wymienione wyżej przypadki nie będą miały znaczenia. Muzycy – i producent – zarobią tyle samo, gdyby tej kopii nie było.
Żądanie dodatkowych tantiem od „You Tube”, „Facebooka” czy „Vimeo” w tym przypadku to nie żądanie „uczciwego wynagrodzenia za swoją pracę”, ale właśnie odwrotnie – żądanie NIEUCZCIWEGO „wynagrodzenia” za CZYJĄŚ pracę.
Nieuczciwego, bo niewynikającego z dobrowolnej umowy. Za czyjąś pracę – bo udostępnianie czegokolwiek w tych serwisach jest oparte na pracy tysięcy programistów, administratorów sieci i innych pracowników tych firm, na czele z ich właścicielami. Oraz na darmowej pracy ich użytkowników. Nawet te kopie powstały dzięki jakiemuś tam – minimalnemu ale zawsze – wkładowi pracy użytkowników, którzy je zrobili.
I nie jest to nawet tak, że „You Tube” czy „Facebook” zarabiają bezpośrednio na udostępnianiu tej kopii, czyli pośrednio na efekcie pracy muzyków. Oni nie pobierają za jej udostępnianie żadnych opłat. Zarabiają na tym, że mają setki milionów darmowych użytkowników, którzy zamieszczają tam najróżniejsze rzeczy lub tylko oglądają to, co zamieścili inni. I te setki milionów użytkowników przyciągają reklamodawców, będących źródłem dochodów.
Po prostu ktoś sobie pomyślał: skoro tyle zarabiają, to niech zapłacą nam haracz. I nazwijmy to „uczciwym wynagrodzeniem”.
Ale nie. Powiem zupełnie jasno: niewynikające z dobrowolnej umowy wynagrodzenie za każdą kopię utworu wytworzoną przez kogokolwiek NIE JEST UCZCIWYM WYNAGRODZENIEM twórcy ani producenta jego twórczości.
Owszem, jeśli w umowie zakupu np. płyty jest klauzula przewidująca karę umowną za zrobienie i udostępnienie kopii, to można domagać się jej wyegzekwowania. Ale ona nie obejmuje już tych, którzy umowy nie zawierali, a tym bardziej serwisów społecznościowych w Internecie.
I od zakwestionowania tego dogmatu należy zacząć w debacie o dyrektywie nazywanej „ACTA 2” i cenzurze Internetu.
Autorstwo: Jacek Sierpiński
...
To oczywiste. Przeciez juz dawno przekroczylismy granice zlodziejstwa ze strony Zaiksu. A przeciez to wszystko to jest sciema dla ciemnego ludu. Wiekszosc kasy idzie do aferzystow a tylko ulamek dla tzw. tworcow. Oni sa tylko parawanem.
Co do zasady jest to oczywiste ze nieskonczone pobieranie pensji za te sama prace to zlodziejstwo. Okradaja zwyklych ludzi bo przeciez na nich zostana przerzucone koszty. I CO GORSZA NISZCZA MALE FIRMY BO ICH NIE STAC NA OPLACANIE SIE BANDYTOM I NA PRAWNIKOW TEZ! I JUZ ZA TO DZIADOW TRZEBA POGONIC KIJEM!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:45, 10 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Wikipedia ponownie zabiera głos nt. prawa autorskiego: Wasz internet jest zagrożony
Alek Tarkowski
„Wasz internet jest zagrożony” – tak zaczyna się tekst, który María Sefidari Huici, prezes Fundacji Wikimedia, opublikowała w zeszłym tygodniu na temat europejskiej reformy praw autorskich. Podobnie jak w lipcu społeczność Wikimedia mobilizuje się przed głosowaniem nad Dyrektywą, dając jasno do zrozumienia, że kształt prawa autorskiego jest sprawą Wikipedystów i użytkowników Wikipedii. Stanowisko Wikipedii jest ważne, bo jak rzadko który serwis może ona mówić w imieniu użytkowników internetu. Tworzona w całości przez wolontariuszy i utrzymująca się niemal wyłącznie ze skladek jest ewenementem – wszystkie inne popularne serwisy to przedsięwzięcia komercyjne. Wikipedia ma też wielkie zasługi dla realizacji wizji otwartego internetu, zapewniającego swobodny dostęp do wiedzy.
Założyciel Wikipedii Jimmy Wales podczas konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim, 6 września 2018
(fot. Sebastiaan ter Burg, CC BY).
Kwestia reprezentacji interesów internautów w debacie o reformie prawa autorskiego jest skomplikowana. O ile w środowisku twórczym istnieje wiele organizacji członkowskich (np. stowarszyszenia twórców), o tyle nie istnieje stowarzyszenie użytkowników internetu ani ich związek zawodowy. To dlatego najskuteczniejszym sposobem wyrażenia głosu internautów są akcje masowe – takie jak kampania #SaveYourInternet, w której wzięło udział ok. miliona osób kontaktujących się z posłami Parlamentu Europejskiego przez maile, Twittera czy telefon.
Duże liczby na pewno robią na posłach wrażenie, słychać jednak głosy, że uznają masowo wysyłane maile za uciążliwe. Dowodzi to zresztą dysfunkcji metod partycypacji Europejczyków w stanowieniu prawa – bo skoro posłowie nie otwierają maili (sam napisałem kilka maili do wybranych europosłów – pozostają bez odpowiedzi), to jak inaczej obywatele mają się z nimi komunikować?
...
Nie otwieraja mejli. UE to jest ewnement. Kuriozum nieznane nigdzie indziej. Te patologie najlepiej jak najszybciej zlikwidowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:11, 11 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Puste pierwsze strony największych gazet w Polsce
Rzeczpospolita, Puls Biznesu, Dziennik Gazeta Prawna - największe gazety w Polsce ukazały się dzisiaj z pustymi stronami głównymi. Wszystko za sprawą głosowania w Parlamencie Europejskim w sprawie artykułu
....
Zyczymy tym kanaliom bankructwa! To skandal! Maja czelnosc urzadzac jakies protesty i udawac walke o cos tam gdy chodzi o brutalne zniszczenie internetu i malych stron. Nikczemnicy potrafia udawac formy obywatelskich protestow w obronie ciemnych interesow
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:54, 11 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
No i co, polski rządzie, pójdziesz tu z niemieckimi mediami?
opublikowano: 10 września 2018, 18:21
aktualizacja: 10 września 2018, 18:27
autor: wPolityce.pl
autor: wPolityce.pl
Podziel się
Poleć
O tej sprawie pisaliśmy już wielokrotnie, ale wraca ona jak zły sen. Tym bardziej niepokojący, że możemy obserwować silny nacisk lobbystów na polskie władze. A pytanie jest fundamentalne: czy nowe rozwiązania o prawie autorskim, tak zwane ACTA 2, przywrócą potęgę największych wydawców, w tym zwłaszcza niemieckich, czy też obecna swoboda konkurowania i tworzenia treści zostanie zachowana?
Tak opisywaliśmy to kilka miesięcy temu:
W skrócie to bitwa o to, czy obecna wolność obrotu odwołaniami (w tym linkami) do innych treści zostanie zachowana, czy też będzie poddana restrykcjom. Czy np. wyszukiwarki internetowe, agregatory, media społecznościowe będą mogły swobodnie wskazywać dowolne wyniki, czy tylko te z których twórcami będą miały umowy? Wyniki wyszukiwania nie będą już zależały od merytorycznej wartości tekstu, ale od tego, czy wydawca „dogadał się z wyszukiwarką”.
Można przewidzieć, jak się to skończy. Umowy zostaną zawiązane z największymi podmiotami, a wiadomo, kto jest w Polsce i w Europie w tej grupie. A jak ktoś mniejszy i niezależny jakoś tam się wciśnie, to możemy sobie wyobrazić, że po pewnym czasie - np. pod wpływem nacisków jakiejś Czerskiej na jakąś centralę w Nowym Jorku - zostanie wyrzucony. Przerabialiśmy to już zbyt często, by być naiwnymi. I tak znowu wrócimy do czasów medialnego monopolu, gdzie kilku zagranicznych wydawców będzie decydowało o tym, co jest dostępne w obiegu medialnym.
Mniejsze wydawnictwa (w tym też cały niezależny od systemu III RP segment) zostaną znacząco drastycznie osłabione. Tak się stało w Hiszpanii, gdzie prawo lokalne przyjęło podobne rozwiązania. Wielkie koncerny, dzięki efektowi skali, były w stanie wynegocjować lepsze warunki z agregatorami treści i wyszukiwarkami, więc to ich teksty były zwracane jako pierwsze w rezultatach wyszukiwań.
W teorii te restrykcje nie są zbyt dotkliwe dla zwykłych użytkowników, bo twórcy dyrektywy i pracujący na jej rzecz lobbyści zapewniają o pozostawieniu wyjątków na rzecz działalności osobistej. Ale po pierwsze, jednak dostęp do informacji się zmniejszy. A po drugie, samo przyjęcie zasady, że obrót linkiem podlega koncesjonowaniu, prędzej czy później wywoła kolejne zawężenia swobody. To tylko kwestia czasu.
Zresztą, polityczna awantura już się zaczyna, już niektórzy kombinują jak politycznie zarobić na tym (tak to nazywają) „ACTA 2”. I można być pewnym, że ci wielcy wydawcy tak zachęcający dziś polski rząd do poparcia dyrektywy, na pewno nie staną wtedy w jego obronie.
CZYTAJ: „Stop ACTA 2”. W wielu miejscach Polski protestowano dziś przeciwko planowanej przez UE reformie prawa autorskiego. ZDJĘCIA
W całej Europie widzimy potężną ofensywę koncernów medialnych, zwłaszcza niemieckich, usilnie zabiegających w rządach o poparcie proponowanej dyrektywy. W Polsce ten agresywny lobbing też przyniósł duże sukcesy. Pierwotne zdecydowanie negatywne stanowisko polskie zostało w ostatnich miesiącach rozwodnione w ministerstwie kultury (ministerstwo cyfryzacji chyba to widzi inaczej) na rzecz rzekomego kompromisu z podmiotami niemieckimi. W rzeczywistości to kapitulacja.
Zgoda, że niektórzy wydawcy by na tym dużo zyskali. Zgoda, że poważna prasa słabnie. Zgoda, że trzeba lepiej chronić prawa autorskie. Zgoda, że jest jakiś problem w tym, gdzie wielkie internetowe firmy płacą podatki i czy w ogóle płacą. Ale w warunkach polskich ta akurat ścieżka rozwiązania tych spraw będzie oznaczała zarówno znaczące zmniejszenie tej przestrzeni wolności, którą dała eksplozja internetu, a także polityczną, w swoim rdzeniu antyrządową (rzekomi „pisowscy cenzorzy”) awanturę.
Przestrzegamy. Trzeba to szybko i jednoznacznie przeciąć.
A jak sytuacja wygląda obecnie? Jesteśmy przed kluczowymi rozstrzygnięciami:
W środę 12 września w Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie nad kolejną wersją dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Nie dość, że sama tematyka jest trudna, to w tym miesiącu będą w grze 3 wersje dyrektywy:
— oryginalny projekt Komisji Europejskiej (bardzo zły, zawierający zapisy odrzucone głosami m.in. polskich europosłów w lipcu)
— projekt Rady (bardzo zły, tylko z kosmetycznymi zmianami; popierany przez MKiDN jako “kompromis”)
— wersja Parlamentu (będzie głosowana na najbliższym posiedzeniu, najpewniej jako mix wersji KE i Rady). Po najbliższym głosowaniu w PE, te 3 instytucje spotkają się następnie na negocjacjach za zamkniętymi drzwiami, aby wypracować ostateczną wersję tekstu. Żadna z innych zainteresowanych stron nie będzie mogła mieć wpływu na to, jak te negocjacje będą wyglądać.
Jednym z możliwych rozwiązań w najbliższą środę jest przegłosowanie takiej wersji projektu, która byłaby jak najbliższa wersji przyjętej w Radzie UE (projekt bardzo zły, mylnie określany jako “kompromis”).
Co bardzo niepokojące, polski rząd wydaje się sprzyjać takiemu rozwiązaniu - poparł na początku roku już ten projekt, MKiDN (reprezentowane przez wiceministra Pawła Lewandowskiego) w publicznych wypowiedziach nadal podtrzymuje to poparcie, twierdząc, że w wersji Rady nie ma szkodliwych dla internetu przepisów. Poniższe zestawienie porównuje różne wersje projektu ze stanowiskiem rządu:
Widać tu, że projekt dyrektywy, mimo iż niezgodny ze stanowiskiem rządu, uzyskał jego akceptację. Zapewnienia płynące z MKiDN, że Polska nie zmieniła stanowiska są nieprawdziwe.
W szczególności tekst Rady:
— Wykracza poza zakres ochrony wynikający z praw autorskich, nie przewiduje zastosowania wszystkich wyjątków w zakresie dozwolonego użytku.
— Proste informacje prasowe zostaną objęte zakresem prawa pokrewnego. Obowiązujące wyłączenia (oryginalność i długość) są niejasne, gdyż informacje, które odznaczają się oryginalnością, ale które stanowią poza tym zwięzły przekaz zaistnienia określonego faktu (np. informacje o katastrofach, wynikach wyborów, wynikach sportowych, zmianach osobowych w zarządach spółek itd.) będą objęte ochroną.
— Ochrona publikacji prasowych, w świetle definicji zawartej w art. 2 (4) projektu dyrektywy jest niezależna od tego, czy treść ta jest chroniona w ramach prawa autorskiego, czyli projekt nie zabezpiecza przed dwukrotnym wykorzystaniem gospodarczym i umożliwi pobieranie opłat z tytułu prawa autorskiego i prawa pokrewnego za ten sam tekst.
— W zakresie filtrów cenzorskich w art. 13, to są one w tekście, ale ich stosowanie ograniczono do platform, które w sposób aktywny promują treści udostępniane przez internautów i zarabiają na nich. Ograniczenie to jest jednak niemożliwe do realizacji, bo każda platforma w sposób aktywny zarządza taką treścią (chociażby poprzez wyświetlenie listy polecanych treści).
Polscy negocjatorzy bronią się, że jedynie ograniczają efekt złego prawa. Ale przecież nawet ograniczone prawo pokrewne, jest nadal prawem pokrewnym. Próba ograniczenia złego prawa nie sprawi, że przepis taki stanie się prawem dobrym. Skoro polski rząd już w lutym 2017 widział negatywne skutki proponowanych rozwiązań, to dziwi to, że nie widzi ich już w tym kluczowym momencie.
Aby nie dopuścić do realizacji bardzo złego scenariusza, eurodeputowani podczas głosowania w PE powinni odrzucić wszystkie zapisy które wynikają z projektów Komisji i Rady (czyli prawo pokrewne i obowiązkowe filtry).
KONSEKWENCJE PRZYJĘCIA DYREKTYWY BĘDĄ POWAŻNE:
— Linkowanie faktycznie nie będzie zabronione, ale istotnie się zmieni. Linki już nie będą zawierać tzw. snippetów, czyli nagłówka z tytułem linkowego tekstu, czasem jednym/dwoma zdaniami leadu lub zdjęciem,i będą tylko zbiorem bezsensownych znaków. Ponieważ czytelnicy muszą wiedzieć, do czego prowadzi link przed kliknięciem, witryny prawie zawsze zawierają fragment linków do stron w ramach linku. Wszelkie ograniczenia dotyczące fragmentów są zatem ograniczeniem linkowania.
— Nowe prawo wpłynie na wolność słowa i dostęp do informacji. Platformy internetowe będą zmuszone do zawarcia umowy z wydawcami i uzyskania licencji do linkowania do ich publikacji. Konieczność płacenia za linki doprowadzi do tego, że część stron nie będzie stać, aby płacić za dostęp do wiadomości - szczególnie małe i innowacyjne witryny mogą po prostu przestać działać, lub linkować tylko do treści niechronionych.
— Zostanie youtuberem nie będzie już proste. Jeśli będziesz chciał zostać youtuberem, to będziesz musiał wykupić licencję umożliwiającą tworzenie materiałów do sieci i licencji umożliwiającej linkowanie.
— Będziesz mógł się podzielić linkiem tylko ze swoimi znajomymi. Nastąpi ograniczenie udostępniania materiałów (będzie można wysłać linka tylko prywatnie do swoich znajomych w ramach tzw. dozwolonego użytku), ale już nie publicznie. Ograniczy to możliwość wzrostów niezależnych kanałów informacyjnych, blogów, platform. Dużo trudniejszy będzie wzrost popularności kanałów na youtubie.
— Nigdy nie będziesz miał pewności, czy nie naruszasz prawa. Niejasność pojęć i objęcie ochroną tzw. prostych komunikatów prasowych doprowadzi do tego, że zakazane będzie publikowanie informacji np. “Jutro w Warszawie będzie +30 stopni”, czy “Legia przegrała 0-2”, bo już przecież kiedyś, ktoś o tym napisał i gdzieś taki news się pojawił.
— Koniec z filmami z wakacji, czy recenzjami online. Nadmierna ochrona praw autorskich może doprowadzić do tego, że nasze filmiki z wakacji zostaną zablokowane, bo w tle słuchać chronioną prawnie muzykę, lub widać jakiś prawnie chroniony obraz. 90% youtuberów będzie musiało przestać nagrywać – testerzy gier komputerowych, blogerzy prezentujący i oceniający produkty (np. smartfony) etc. z uwagi na brak praw autorskich.
— Wszystko co publikujesz będzie skanowane. Każdy serwis pozwalający swoim użytkownikom na publikację treści będzie zmuszony do stworzenia narzędzi filtrujących. Za każdym razem, gdy będziesz chciał coś opublikować w internecie, to ta treść będzie musiała zostać zeskanowana pod kątem potencjalnego naruszenia. Czy w świecie realnym zgodziliśmy się na to, aby przed tym, kiedy cokolwiek powiemy, czy napiszemy musielibyśmy uzyskać zgodę jakiegoś zautomatyzowanego filtru? Dotyczy to blogów (np. wordpress) ale też i zwykłych, krótkich komentarzy pod artykułami.
— Serwisy nie będą mogły wyświetlić listy rekomendowanych treści (np. lista proponowanych na Youtube lub wyróżnione najlepsze komentarze na Twitterze).
W wersji Rady obowiązek obejmie tylko serwisy “aktywnie promujące treści udostępniane przez internautów”, co ma ograniczyć szkodliwość przepisu. W
praktyce jednak każde indeksowanie tych treści, czy chociażby wyświetlenie jej innym użytkownikom jako ‘polecane odnośniki’ będzie powodowało, że dostawcy usług internetowych staną się odpowiedzialni za treści swoich konsumentów. Obowiązek taki nie obejmie tylko serwisów takich jak np. megaupload.
— Koszty! Którego właściciela portalu stać na instalację oraz utrzymanie tak potężnego narzędzia jakim jest filtr? Który właściciel zgodzi się na wzięcie odpowiedzialności za publikowane przez użytkowników na jego stronach treści? W internecie zostaną tylko duże serwisy, które stać na takie urządzenia.
— Wyłączenie komentarzy w internecie. Jeśli właściciela nie będzie stać na filtr, to najbardziej oczywistą konsekwencją będzie zabronienie możliwości komentowania pod artykułami w sieci oraz zamknięcie popularnych forów.
— O możliwości publikowania treści na platformach będzie decydować nie system prawa (np. sądy), lecz systemy technologiczne. Nie ma mowy choćby o przejrzystości algorytmów filtrujących treści. Zaproponowany mechanizm odwołań, który rzekomo będzie nas chronił, skonstruowany jest tak, by zablokowanie treści (przez algorytm lub poprzez zgłoszenie naruszenia) było proste – a odwołanie się i dochodzenie swoich praw już niekoniecznie. Nie wiemy w tym momencie, jak będą wyglądać mechanizmy odwoływania się, i czy będą skutecznie chronić prawa użytkowników. Teraz wiemy jedynie, że skuteczne mają z zasady być filtry treści.
— Filtry nie są skuteczne. Mimo najnowocześniejszych technologii, nawet najlepsze urządzenia zawodzą. Magazyn Wired ma „analizę”, pokazującą jakie problemy stworzą filtry treści i dlaczego będą nieskuteczne.
— Ograniczenie memów! Tylko część państw w UE pozwala na ograniczenie prawa autorskiego na potrzeby parodii. Filtry treści, jeśli zostaną wprowadzone, będą więc musiały rozstrzygać, czy dane użycie jest parodią i podlega pod wyjątek od prawa autorskiego, czy nie. Jest duża szansa, że nie poradzą sobie z tym zadaniem, i memy publikowane jako zgodne z prawem będą filtrowane jako naruszające prawa autorskie.
A zatem? Z kim w tej sprawie pójdzie polski rząd i polscy posłowie do PE? Z niemieckimi wydawcami? Z marzącymi o powrocie do limitowania treści? Czy z tymi, którzy w 2015 roku i później pokazali, jaką siłę ma wolny internet?
...
To jest jeden wielki horror. Doslownie kazdy wasz ruch moze byc uznany za zlamanie prawa! Bo przeciez kazde wasze zdanie ktos juz kiedys napisal. Czyli lamiecie prawa autorskie! Macie juz szal RODO! Co sie bedzie dziac po tym to juz nawet trudno opisac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:14, 11 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Dlaczego pierwsze strony niektórych gazet są puste? „Rzeczpospolita” broni ACTA 2.0
Data publikacji: 2018-09-11 14:01
Data aktualizacji: 2018-09-11 15:36:00
WIADOMOŚCI
Dziennik Rzeczpospolita, 11 września 2018.
Wzbudzający wielkie społeczne emocje w całej Unii Europejskiej pomysł zmiany przepisów dotyczących ochrony prawa autorskiego w internecie, znany jako ACTA 2.0, ma bardzo wielu krytyków. Znaleźli się jednak również obrońcy pomysłu.
Pierwsza strona dziennika „Rzeczpospolita” oraz „Parkietu” jest we wtorek biała. To symbol wsparcia kontrowersyjnych pomysłów, przeciwko którym protestowały tysiące ludzi. Redakcje wspierają inicjatywę, a „we wspólnym liście otwartym do członków Parlamentu Europejskiego” tłumaczą zagrożenia związane z nieprzyjęciem rozwiązań.
„Anachroniczne przepisy sprzed lat preferują amerykańskich gigantów internetowych i rodzime firmy, których model biznesowy polega na bezpłatnym korzystaniu z naszych treści. Nie mając efektywnych instrumentów walki o ochronę swych praw, musimy redukować liczbę kolumn naszych gazet i zwalniać dziennikarzy. By przewidzieć finał tego procesu, nie trzeba wielkiej wyobraźni. Jeśli nie wprowadzimy mechanizmów ochronnych, już niedługo większość naszych stron będzie świeciła pustką. W końcu zniknie prasa opiniotwórcza, a z nią ważny obszar debaty publicznej i kultury narodowej” – pisze w swoim tekście redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota.
Jego zdaniem prasa to strażnik suwerenności państw i narodów. Dlatego też redakcja apeluje do europosłów o przyjęcie proponowanych rozwiązań, zaś działania przeciwników ACTA 2.0 nazywa „szeroką kampanią dezinformacyjną”.
Argumenty redaktora wymierzone w gruncie rzeczy przeciw wolności internetu przypominają hasła obrońców zaprzęgów konnych zwalczających samochody.
..
Akurat amerykanskim gigantom duzo zrobia ...
Imbecyl. I tak ich zwolnia jak naklady spadna tak ze juz sie koncernowi nie oplaci. Tylko my zostaniemy w łajnie za ktorym oni lobbuja. Bojkot tych szkodnikow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:29, 11 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
wrz 11
Wolność słowa w sieci zagrożona. 12 września głosuje Parlament Europejski
11.09.2018 11:30, dodał: Maksym SłomskiOcena:
12 września Parlament Europejski będzie głosować nad dyrektywą o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Przepisy mają regulować takie kwestie jak: jak twórcy mają być wynagradzani, jak działają popularne serwisy społecznościowe, jak publikować na nich treści, czy jak korzystać z treści prawno-autorskich w edukacji, kulturze i nauce.
Już jutro, 12 września, Parlament Europejski zadecyduje o kształcie Internetu. Planowane jest przyjęcie dyrektywy o prawie autorskim. To jednak nie podoba się wielu Europejczykom, którzy dopatrują się w ustawie cenzury internetowej.
Unia Europejska chce wprowadzić cenzurę w sieci w postaci automatów cenzurujących publikowane treści oraz, równolegle, podatek od linkowania, który stanowi cios wymierzony w niewielkie media i jest rozwiązaniem, które poniosło spektakularną klęskę w dwóch europejskich krajach.
Dla zwykłego użytkownika Internetu ta dyrektywa zadecyduje przede wszystkim o tym, w jaki sposób może publikować treści w serwisach społecznościowych. Na przykład jeśli tworzy wideo to czy będzie mógł swobodnie korzystać z treści i czy według zapisu kontrowersyjnego artykułu 13 jego treści będą filtrowane przez systemy komputerowe. Algorytmy będą sprawdzać czy przypadkiem nie zostały naruszone treści. Ten system może ograniczać dosyć mocno swobodę wypowiedzi.
Dyrektywa wpłynie także na kształt edukacji. W Polsce nauczyciel ma prawo do darmowego korzystania z treści internetowych na lekcjach. To może się jednak zmienić wraz z wejściem nowych przepisów i zawartej tam klauzuli warunkowej, która pozwala państwu zdecydować, czy dane treści będą dostępne za darmo czy trzeba będzie wykupywać do nich dostęp.
Gdy projekt przyjęła Komisja Prawna (JURI) Parlamentu Europejskiego – w europejskim Internecie zawrzało i przetoczyła się przez niego fala protestów. Nie obyło się też bez ulicznych demonstracji.
Czego powinniśmy się obawiać? Cóż, to tak naprawdę powrót ACTA, przeciwko któremu protestowali wszyscy. Teraz... nie protestuje w zasadzie nikt.
Zakaz linkowania
Kontrowersje wywołuje brzmienie dwóch artykułów prawa, które ma za zadanie, przynajmniej w teorii, chronić własność intelektualną i przyczynić się do utworzenia Jednolitego Rynku Cyfrowego. Artykuł 11 mówi o podatku od linkowania, który tak naprawdę... podatkiem nie jest. Przepisy zakładają, że wydawcy będą mogli pobierać opłaty nawet za krótkie fragmenty utworów wykorzystywane przez wyszukiwarki, agregatory wiadomości, a nawet... portale społecznościowe. Niektórzy wydawcy dążą do tego, aby za umieszczane w tych miejscach treści należały się im określone pieniądze. Absurd? Historia pokazuje, że tak.
Warto przypomnieć, że podatek od linkowania przyjęto w 2013 roku w Niemczech, gdzie zupełnie się on nie sprawdził. Na mocy ustanowionego prawa, wyszukiwarki odprowadzać powinny opłaty licencyjne za wykorzystywanie fragmentów tekstów dłuższych "niż pojedyncze słowa lub krótkie fragmenty tekstów". Google w reakcji nie tylko nie zapłaciło, ale ograniczyło widoczność treści wydawców, którzy w nadziei na łatwy zarobek wystosowali przeciwko gigantowi pozew zbiorowy. Jednym z pozywających była firma Axel Springer, która nie tylko wycofała się szybko z pozwu, ale udzieliła darmowej licencji na treści.
Podobne prawo przyjęto w Hiszpanii. Skutek? Google zamknęło usługę Google News, przeciwko czemu głosowali... wydawcy, oburzeni postawą giganta. Ci uważali, że Google nie ma prawa usunąć usługi z rynku i powinno im płacić za udostępniane tam treści. Skutek? Strata hiszpańskich wydawców.
Skąd nazwa "zakaz linkowania"? Cóż, niemal każdy adres linku zawiera opis zawartości strony - udostępnienie go w takiej postaci będzie mogło wiązać się z koniecznością poniesienia opłaty. Jedynym rozwiązaniem dla udostępniania informacji w tej postaci byłoby wykupowanie licencji na treści wydawców, na przykład przez serwisy społecznościowe, co znacząco osłabiłoby pozycję niewielkich serwisów.
Jeśli prawo zostanie wprowadzone, korekty wymagały będą przepisy prawa związane z prawem cytatu, które znajdują się na ewidentnym kursie kolizyjnym z proponowanymi zmianami.
Automaty cenzurujące internet
Artykuł 13 dyrektywy mówi wprost o cenzurze internetu. Jego brzmienie zakłada stworzenie automatów cenzurujących, które sprawdzałyby wszystkie treści umieszczane w sieci przez internautów jeszcze przed publikacją. Doprowadzi to do faktycznego zakazu udostępniania piosenek z YouTube, tworzonych memów, bazujących na popularnych obrazkach i zakazania wrzucania do sieci wielu innych treści, którymi na co dzień żyje internet. Tutaj również praktyka pokazuje, że takie automaty działają fatalnie. Przykładów daleko szukać nie trzeba, ot, YouTube.
O tym, co nam grozi po wprowadzenie artykułu 13 dowiemy się między innymi od inicjatorów akcji changecopyright.org, którzy nakłaniają internautów do protestowania przeciwko proponowanym zmianiom:
"Ten wniosek oznacza całkowitą eliminację zrównoważonego prawa autorskiego, czyniąc wszystkie otwarte serwisy odpowiedzialnymi za działania ich użytkowników i wymuszając konkretny model biznesowy (tzn. licencjonowanie), a także narzucając przymusowe filtry, bez oferowania zabezpieczenia dla wyjątków od prawa autorskiego ani dla praw użytkowników.
Środki te w praktyce wymagałyby monitorowania i filtrowania wszystkiego, co obywatele europejscy przesyłają do usług udostępniania treści, począwszy od serwisów społecznościowych (takich jak Twitter i Facebook), przez serwisy dla twórców (jak YouTube, DeviantArt, SoundCloud i Tumblr), witryny informacyjne (jak np. Wikipedia i Internet Archive), a skończywszy na repozytoriach oprogramowania open source (takich jak GitHub). Odpowiedzialność za ocenę naruszeń praw autorskich i wprowadzania w życie za nie kar spadłaby na dostawców usług. Zarówno duże, jak i małe firmy ponosiłyby odpowiedzialność za treści używane i udostępniane przez ich użytkowników."
Jak pogłębić swoją wiedzę na temat proponowanych zmian?
O prawa internautów w Unii Europejskiej walczy m.in. Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów. Na jej stronie internetowej można śledzić na bieżąco postęp dyskusji i prac nad dyrektywą.
Pełny tekst omawianej dyrektywy znajdziecie w serwisie EUR-LEX.europa.eu.
...
Dyrektywa wzmocni google facebook czy youtube niszczac male portale. Rozmiar destrukcji jest szokujacy. Czegos takiego jeszcze nie bylo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 7:52, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
zgłoś nadużycie ~Baran - Wczoraj (07:53)
To co wyprawia UE to czysty Orwell i czysty komunizm. Szkoda, że zdążyli już ogłupić większość młodych ludzi.
Odpowiedzi: 2 93 3 Odpowiedz
zgłoś nadużycie ~em - Wczoraj (08:36)
zastanawiające jest to, ze w dobie obecnych technologii sami wpychamy się do klatek obostrzeń i barier. Przecież te wszystkie "wynalazki" typu internet, swobodny dostep do informacji miał w założeniu pomagać ludziom, wzbogacać wiedzę, zakres, poszerzać horyzonty a tu tymczasem tego nie wolno, tu nie tam nie, a jak chcesz to płać.. to po co to wszystko? Już samo RODO spowodowało, ze człowiek coraz bardziej zamyka się na innych, jest samotny, egoistyczny. Teraz jeszcze to i z biegiem czasu staniemy się obcymi sobie ludzmi zamknietymi w domach, podatnymi na sterowanie. Co będą chcieli nam podać to podadzą, a my to bedziemy łykac jak pelikany. Ogólnie powiem - bardzo to smutne i niepokojące zarazem.
Odpowiedzi: 2 65 0 Odpowiedz
zgłoś nadużycie ~Olo - Wczoraj (06:2
Chcą nam zamknąć usta aby ludzie nie dowiadywali się prawdy. Zostaną duże wydawnictwa rządzone przez esesmanów.
zgłoś nadużycie ~jkm - Wczoraj (06:42)
Prawnicy cofną świat do epoki kamienia łupanego a nawet jeszcze dalej, bo nawet na łupanie kamienia trzeba będzie ponosić opłaty patentowe.
...
Dzis nadszedl ten dzien orwelowski....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:02, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Czeska awantura o "Krecika", córka twórcy przegrała w sądzie. "Chciałam nadal cieszyć dzieci"
Córka rysownika Zdeńka Milera nie może wydawać książki "Krecik z wizytą" i musi wycofać z rynku istniejące egzemplarze - uznał sąd w Pradze. Wszystko przez wadliwą umowę licencyjną, którą zawarła z ojcem. Ten wyrok oznacza, że nowe przygody sympatycznego gryzonia mogą już nie powstać.
Czeska wojna o "Krecika" trwa już od kilku lat. Ale od początku. Nie byłoby tej zabawnej postaci bez rysownika Zdeńka Miler. "Krecik" ożył w 1957 roku i od tej pory bawi nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Miler zmarł w listopadzie 2011 roku, ale wcześniej zawarł umowę licencyjną z córką.
Katerzina Milerova współpracowała z ojcem, a po jego śmierci miała kontynuować jego dzieło. W 2015 roku wydała książkę "Krecik z wizytą". Pojawiła się tam nowa postać - "pani Krecik". Ale wtedy zaczęły się kłopoty, bo współpracownica rysownika uznała to za plagiat.
East News
Podziel się
REKLAMA
Milena Fischerova, która zarządzała finansami Milera, założyła sprawę i podważyła umowę między ojcem a córką. Udowodniła przed sądem, że dokument jest nieważny, bo brakuje w niej ustalonego wynagrodzenia. Sąd przyznał jej rację, ale córka nie poddała się i złożyła apelację.
"Chciałam nadal cieszyć dzieci. Ojciec mi mówił: kontynuuj"
Niestety, sąd w Pradze orzekł właśnie, że Katerzina Milerova nie może wydawać książki "Krecik z wizytą" i musi wycofać z rynku istniejące egzemplarze. "Sąd pierwszej instancji nie popełnił błędu. Także i my uważamy, że bez ustalonego wynagrodzenia umowa nie obowiązuje" - wyjaśnił sędzia Jiri Czurda.
REKLAMA
Córka rysownika wydała oświadczenie. "Z ojcem współpracowałam od chwili, gdy miałam 26 lat, razem robiliśmy książki i wiele ilustracji. Chciałam nadal cieszyć dzieci. Ojciec mi mówił: kontynuuj" - wyjaśniła. Dodała, że nadal będzie pracować, ale już bez postaci "Krecika".
Sprawa jest poważna, bo najprawdopodobniej nie powstaną już kolejne przygody wesołego gryzonia. Druga córka rysownika, Barbora Milerova, uważa, że ona również dziedziczy prawa autorskie. Do praw po spadku zgłosiła się również wnuczka Milera. Problem w tym, że rysownik "Krecika" zostawił po sobie kilka testamentów.
...
Nie boj nic! Corka nie ma praw za chwile pojawi sie koncern medialny ktory dziwnym trafem bedzie mial w porzadku papiery! A na czele jego koles o dziwnym nazwisku Weisenberg...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:52, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
wrz 11
Wolność słowa w sieci zagrożona. 12 września głosuje Parlament Europejski
11.09.2018 11:30, dodał: Maksym SłomskiOcena:
12 września Parlament Europejski będzie głosować nad dyrektywą o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Przepisy mają regulować takie kwestie jak: jak twórcy mają być wynagradzani, jak działają popularne serwisy społecznościowe, jak publikować na nich treści, czy jak korzystać z treści prawno-autorskich w edukacji, kulturze i nauce.
Już jutro, 12 września, Parlament Europejski zadecyduje o kształcie Internetu. Planowane jest przyjęcie dyrektywy o prawie autorskim. To jednak nie podoba się wielu Europejczykom, którzy dopatrują się w ustawie cenzury internetowej.
Unia Europejska chce wprowadzić cenzurę w sieci w postaci automatów cenzurujących publikowane treści oraz, równolegle, podatek od linkowania, który stanowi cios wymierzony w niewielkie media i jest rozwiązaniem, które poniosło spektakularną klęskę w dwóch europejskich krajach.
Dla zwykłego użytkownika Internetu ta dyrektywa zadecyduje przede wszystkim o tym, w jaki sposób może publikować treści w serwisach społecznościowych. Na przykład jeśli tworzy wideo to czy będzie mógł swobodnie korzystać z treści i czy według zapisu kontrowersyjnego artykułu 13 jego treści będą filtrowane przez systemy komputerowe. Algorytmy będą sprawdzać czy przypadkiem nie zostały naruszone treści. Ten system może ograniczać dosyć mocno swobodę wypowiedzi.
Dyrektywa wpłynie także na kształt edukacji. W Polsce nauczyciel ma prawo do darmowego korzystania z treści internetowych na lekcjach. To może się jednak zmienić wraz z wejściem nowych przepisów i zawartej tam klauzuli warunkowej, która pozwala państwu zdecydować, czy dane treści będą dostępne za darmo czy trzeba będzie wykupywać do nich dostęp.
Gdy projekt przyjęła Komisja Prawna (JURI) Parlamentu Europejskiego – w europejskim Internecie zawrzało i przetoczyła się przez niego fala protestów. Nie obyło się też bez ulicznych demonstracji.
Czego powinniśmy się obawiać? Cóż, to tak naprawdę powrót ACTA, przeciwko któremu protestowali wszyscy. Teraz... nie protestuje w zasadzie nikt.
Zakaz linkowania
Kontrowersje wywołuje brzmienie dwóch artykułów prawa, które ma za zadanie, przynajmniej w teorii, chronić własność intelektualną i przyczynić się do utworzenia Jednolitego Rynku Cyfrowego. Artykuł 11 mówi o podatku od linkowania, który tak naprawdę... podatkiem nie jest. Przepisy zakładają, że wydawcy będą mogli pobierać opłaty nawet za krótkie fragmenty utworów wykorzystywane przez wyszukiwarki, agregatory wiadomości, a nawet... portale społecznościowe. Niektórzy wydawcy dążą do tego, aby za umieszczane w tych miejscach treści należały się im określone pieniądze. Absurd? Historia pokazuje, że tak.
Warto przypomnieć, że podatek od linkowania przyjęto w 2013 roku w Niemczech, gdzie zupełnie się on nie sprawdził. Na mocy ustanowionego prawa, wyszukiwarki odprowadzać powinny opłaty licencyjne za wykorzystywanie fragmentów tekstów dłuższych "niż pojedyncze słowa lub krótkie fragmenty tekstów". Google w reakcji nie tylko nie zapłaciło, ale ograniczyło widoczność treści wydawców, którzy w nadziei na łatwy zarobek wystosowali przeciwko gigantowi pozew zbiorowy. Jednym z pozywających była firma Axel Springer, która nie tylko wycofała się szybko z pozwu, ale udzieliła darmowej licencji na treści.
Podobne prawo przyjęto w Hiszpanii. Skutek? Google zamknęło usługę Google News, przeciwko czemu głosowali... wydawcy, oburzeni postawą giganta. Ci uważali, że Google nie ma prawa usunąć usługi z rynku i powinno im płacić za udostępniane tam treści. Skutek? Strata hiszpańskich wydawców.
Skąd nazwa "zakaz linkowania"? Cóż, niemal każdy adres linku zawiera opis zawartości strony - udostępnienie go w takiej postaci będzie mogło wiązać się z koniecznością poniesienia opłaty. Jedynym rozwiązaniem dla udostępniania informacji w tej postaci byłoby wykupowanie licencji na treści wydawców, na przykład przez serwisy społecznościowe, co znacząco osłabiłoby pozycję niewielkich serwisów.
Jeśli prawo zostanie wprowadzone, korekty wymagały będą przepisy prawa związane z prawem cytatu, które znajdują się na ewidentnym kursie kolizyjnym z proponowanymi zmianami.
Automaty cenzurujące internet
Artykuł 13 dyrektywy mówi wprost o cenzurze internetu. Jego brzmienie zakłada stworzenie automatów cenzurujących, które sprawdzałyby wszystkie treści umieszczane w sieci przez internautów jeszcze przed publikacją. Doprowadzi to do faktycznego zakazu udostępniania piosenek z YouTube, tworzonych memów, bazujących na popularnych obrazkach i zakazania wrzucania do sieci wielu innych treści, którymi na co dzień żyje internet. Tutaj również praktyka pokazuje, że takie automaty działają fatalnie. Przykładów daleko szukać nie trzeba, ot, YouTube.
O tym, co nam grozi po wprowadzenie artykułu 13 dowiemy się między innymi od inicjatorów akcji changecopyright.org, którzy nakłaniają internautów do protestowania przeciwko proponowanym zmianiom:
"Ten wniosek oznacza całkowitą eliminację zrównoważonego prawa autorskiego, czyniąc wszystkie otwarte serwisy odpowiedzialnymi za działania ich użytkowników i wymuszając konkretny model biznesowy (tzn. licencjonowanie), a także narzucając przymusowe filtry, bez oferowania zabezpieczenia dla wyjątków od prawa autorskiego ani dla praw użytkowników.
Środki te w praktyce wymagałyby monitorowania i filtrowania wszystkiego, co obywatele europejscy przesyłają do usług udostępniania treści, począwszy od serwisów społecznościowych (takich jak Twitter i Facebook), przez serwisy dla twórców (jak YouTube, DeviantArt, SoundCloud i Tumblr), witryny informacyjne (jak np. Wikipedia i Internet Archive), a skończywszy na repozytoriach oprogramowania open source (takich jak GitHub). Odpowiedzialność za ocenę naruszeń praw autorskich i wprowadzania w życie za nie kar spadłaby na dostawców usług. Zarówno duże, jak i małe firmy ponosiłyby odpowiedzialność za treści używane i udostępniane przez ich użytkowników."
Jak pogłębić swoją wiedzę na temat proponowanych zmian?
O prawa internautów w Unii Europejskiej walczy m.in. Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów. Na jej stronie internetowej można śledzić na bieżąco postęp dyskusji i prac nad dyrektywą.
Pełny tekst omawianej dyrektywy znajdziecie w serwisie EUR-LEX.europa.eu.
..
Jednym slowem horror! Szok ze taki potworek jest dopuszczony do obrad! Łamie podstawowe prawa czlowieka do wolnosci. Pokazuje to glebie patologii UE.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:22, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Parlament Europejski zakończył kontrowersyjne głosowanie. Przeszły artykuły 11 i 13
Joachim Snoch12 września 2018 13:28Skomentuj2
Parlament Europejski zakończył kontrowersyjne głosowanie. Przeszły artykuły 11 i 13
Są już wyniki głosowania Parlamentu Europejskiego w sprawie tzw. ACTA 2, czyli nowych praw autorskich w Unii Europejskiej. Tak naprawdę chodzi głównie o artykuły 11 i 13, które miałby wprowadzać algorytmy sprawdzające legalność treści zamieszczanych w dowolnym miejscu w internecie. Dla wielu użytkowników to cenzura prewencyjna.
Afiliacje
Najbardziej palącą kwestią jest oczywiście artykuł 13. tego dokumentu, który nakłada na platformy sieciowe konieczność negocjowania umów z właścicielami praw autorskich do danych dzieł. Za wprowadzeniem tej dyrektywy opowiadali się m.in. różni artyści, zaś krytycy donosili, że tak naprawdę kwestia filtrowania treści oraz stworzenia algorytmów ds. legalności zahamuje wolny dostęp do informacji czy badań. Do tego dochodzi artykuł 11, który w teorii miałby wpłynąć pozytywnie na prawa wydawców oraz dziennikarzy europejskich oraz ukrócić zapędy amerykańskich koncernów technologicznych, które nieodpłatnie agregują i udostępniają różne treści prasowe.
W dzisiejszym głosowaniu Parlament Europejski przegłosował oba artykuły, co oznacza, że np. po ewentualnym wdrożeniu artykułu 11. teoretycznie wymagana będzie licencja przy linkowaniu tekstów. Podobnie sprawa ma się z artykułem 13., związanym z filtrami legalności. Od tej pory wszystko, co będziemy chcieli opublikować będzie musiało najpierw być sprawdzone przez algorytmy w danej platformie internetowej. Z tego artykułu wyłączone są tylko najmniejsze strony i aplikacje.
Polscy parlamentarzyści w PE także wzięli udział w głosowaniu. Za przyjęciem artykułu 11 i 13 głosowali posłowie PO, przeciwko - posłowie PiS.
...
Bandyci! Nie mozna im odpuscic!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:36, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Parlament Europejski przyjął tzw. „ACTA 2”
Jakub SzczęsnyJakub Szczęsny2018-09-12Internet
Stało się. Parlament Europejski przyjął część poprawek do dyrektywy odnoszącej się do praw autorskich. Zapisy w dokumentach są niezwykle kontrowersyjne - internauci obawiają się niepotrzebnych obostrzeń w zakresie cytowania oraz filtrowania informacji.
W lipcu dyrektywa została odrzucona w całości – wtedy europarlamentarzyści nie byli przekonani do tych zapisów – głównie ze względu na naciski internautów zainteresowanych losem globalnej sieci. Wygląda jednak na to, że mimo niezadowolenia użytkowników internetu, lobby złożone m. in. z firm zajmujących się kwestią ochrony praw autorskich sukcesywnie wpływało na polityków w Parlamencie Europejskim.
Parlament Europejski nie rozumie jak działa internet. „ACTA 2” to na to doskonały dowód
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów jest konieczność wprowadzenia filtrów dla treści: każdy usługodawca, który utrzymuje platformę, w ramach której użytkownicy mogą błyskawicznie dzielić się materiałami będzie musiał wdrożyć taki mechanizm. Jego rola ma być prosta: każda treść musi zostać sprawdzona pod kątem korzystania z dzieł innych autorów. Bodaj najbardziej charakterystycznym przykładem niebezpieczeństwa związanego z właśnie przegłosowanymi zmianami są… memy internetowe, które często korzystają z materiałów należących do innych twórców. Internauci obawiają się, że na mocy wprowadzonych przepisów, memy będą sukcesywnie usuwane.
Jeden ze zwolenników nowych przepisów, Alex Voss poprosił parlament o przyjęcie tej dyrektywy ze względu na konieczność oddania większej kontroli wydawcom oraz twórcom. Natomiast Julia Reda ostro skrytykowała to wystąpienie, twierdząc, że Voss przeczy podstawowym założeniom demokracji: „przyjmijcie dyrektywę, a na rozmowy czas będzie potem”.
Dyrektywa ma przeciwdziałać „treściom terrorystycznym”
Kolejnym „podejrzanym” zapisem jest konieczność wprowadzenia automatycznych filtrów wycelowanych w tzw. „treści terrorystyczne”. Każdy właściciel strony internetowej, który umożliwia umieszczanie treści przez użytkowników musi w ciągu godziny zareagować na każdy tego typu incydent – inaczej będzie musiał liczyć się z wysoką karą finansową. W praktyce może to dotyczyć właściwie wszystkich mediów: od społecznościówek, aż po bardzo małe blogi np. z możliwością umieszczania komentarzy.
W zapisach nowej dyrektywy znajdują się także założenia odnoszące się do tzw. „podatku od linków”, który nakłada na redystrybutorów treści – (np. Google w sekcji News) konieczność opłacania specjalnego podatku związanego właśnie z tym typem aktywności. Jak wynika z informacji np. z Hiszpanii, wprowadzenie „podatku od linków” okazało się katastrofą – tamtejsi użytkownicy musieli wkrótce pogodzić się z zamknięciem kanału Google News.
Jak głosowali polscy politycy?
Większość polityków Platformy Obywatelskiej była za wprowadzeniem nowych przepisów. Ten fakt szybko podchwyciła partia Prawo i Sprawiedliwość: Tomasz Poręba zareagował na Twitterze sugerując, że politycy partii opozycyjnej dokonali zamachu na wolność słowa, choć przecież sami uważają, że Polskę trawi polityka partii rządzącej, która jednoznacznie wpływa na jakość wolności wypowiedzi. Politolodzy wskazują, że dla PiS sprawa dyrektywy unijnej jest na tyle nieistotna, że mogli zagłosować nawet wbrew swoim przekonaniom po to, aby ustawić najgroźniejszego rywala w roli grupy przeciwnej wolności wypowiedzi w internecie.
...
Zrobmy tak zeby to byl koniec PO. Wybory niedlugo. Warto zajac sie poslami PO w terenie... Zeby wynik wyborow byl wlasciwy. Wybory juz w 2019 wiec znakomita okazja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:09, 12 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Eksperci ostrzegają, artykuł 13. może oznaczać koniec internetowych memów
Artykuł 13 nakłada wymóg automatycznego filtrowania treści umieszczanych przez użytkowników na stronach. "O ile maszyny świetnie sobie radzą np z rozpoznaniem kopii piosenki Beyonce, to nie potrafią już dostrzec parodii ani zrozumieć memów"
ACTA 2 :Zielone światło dla podatku od linków i filtrowania treści
...
Odbyl sie juz na szybko protest przeciw PO. Beda wieksze. Trzeba dopilnowac zeby nie weszli na kolejne kadencje. Gdy bede spotkania wyborcze chodzic na nie i pytac po prostu jak zaczna mowic ze PiS zagaza wolnosci to wchodzic z ACTA 2. Nie mozna odpuscic tym smierdzielom.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:59, 13 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
StopACTA2 Protest dziś pod biurem PO. TO ONI GŁOSOWALI ZA CENZURĄ W INTERNECIE!
Protestujemy o 18:00 przeciwko postawie europosłów PO, którzy zdecydowali się zagłosować za prawem ograniczającym wolność w internecie. Spotkajmy się pod biurem Platformy Obywatelskiej w Warszawie i pokażmy swój sprzeciw wobec ograniczania wolności słowa!
..
Trzeba dziadow dopilnowac. Mialem nie isc na wybory ale chyba pojde dzieki PO! Nie mozna zmarnowac zadnej szansy pozbawienia dziada z PO mandatu. Zamiast organizowac sie przeciw wladzy jak to jest normalnie trzeba organizowac sie przeciw , opozycji". Bo teraz oni szkodza najbardziej. PiS sie uspokoil i nie widac zeby mial stac sie bardzo grozny. Natomiast UE i jej slugusi z PO sa bardzo wielkim zagrozeniem dla wolnosci jak widac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:17, 13 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Internet jest idealnym środowiskiem dla twórców, wystarczy potrafić z niego korzystać. Proszę spojrzeć na rapowe wytwórnie. W dekadę zbudowano branżę wydającą album za albumem zdobywający szczyty OLISu. Bez wsparcia mass mediów, bez artykułów w gazetach, programów w telewizji i muzyki w radiu. Wszystko dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu social mediów oraz YouTube'a.
Kolejnym przykładem są sami Youtuberzy, którzy ze znikomym budżetem w porównaniu do programów telewizyjnych dostarczają treści do grupy odbiorców o rozmiarze, o którym marzy niejeden dyrektor w telewizji.
Ale oczywiście zamiast się dostosować lepiej pisać ustawy pod siebie.
...
I wrzeszczec ze nas okradaja! Gdy nam naklady spadaja czyli nie chca nas czytac to... nas okradaja. Okradaja przez nieczytanie. Przestanmy po prostu linkowac do Rz DGP Puls Biznesu. Niech nie beda okradani! Niech swoje bezcenne artykuly sami czytraja. Ja mam az nadmiar. Robilem im łaskę cytujac niekiedy co napisali i naglasniajac ich. W nagrode zoistalem ,,zlodziejem". To jak tak przestane w ogole was cytowac. Mi to niepotrzebne kompletnie. Jak cos od tej pory przejdzie to z winy tych co nie zazaczyli ze to od nich. Bo nie ma 100% pewnosci ze wszystko wylapie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:59, 13 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
LISTA POSŁÓW PO GŁOSUJĄCYCH ZA CENZURĄ INTERNETU
Są już wyniki imienne i mamy listę hańby posłów PO głosujących za cenzurą internetu.
...
Czyli praktycznie cala PO! Trzeba tych smierdzieli wyciac wszedzie. W PE w Sejmie w samorzadach. Okazja znakomita bo wybory sie skumulowaly! Game Over. Ten napis musza zobaczyc wszyscy z nich! Tfu ale zescie wyhodowali patologię!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:48, 13 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
ACTA 2 - jeszcze jest szansa. Ostatnie głosowanie wiosną 2019 r.
Najbardziej aktywna przeciwniczka #ACTA2, europosłanka Julia Reda, napisała, że przyjęcie projektu przez PE nie oznacza końca drogi legislacyjnej. Konieczny jest głośny sprzeciw w mediach społecznościowych i spam na skrzynki e-mailowe KE.
...
Trzeba popracowac aby tych 438 kryminalistow wyladowalo na smietniku historii. Co to jest? Nie jestesmy ich niewolnikami! Nie czekamy pokornie na ich łaskę! W glowach sie popieprzylo od tych diet i legalnej korupcji trzeba wziac za pysk i sciagnac na ziemie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|