Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:17, 23 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Fiskus chce dopłat za pięć lat wstecz od informatyków, którzy korzystali z 50-proc. kosztów w PIT
123RF
Monika Pogroszewska
NAPISZ DO AUTORA
Część pracowników, którzy skorzystali z 50-proc. kosztów, musi zwracać ulgę. To efekt nowych kontroli.
Skarbówka coraz częściej kontroluje pracowników, którzy odliczali 50 proc. koszty uzyskania przychodu od honorariów z praw autorskich. Zdarza się, że żąda dopłaty podatku. Na celowniku znaleźli się m.in. informatycy i inżynierowie, którzy zapłacili niższy PIT.
PONIŻEJ DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU
– Takie kontrole to nowość, ale istnieje obawa, że będzie ich więcej – mówi doradca podatkowy Andrzej Sadowski.
ZMIANA INTERPRETACJI
Decyzje wydawane obecnie przez skarbówkę nie mają nic wspólnego z nowelizacją ustawy o PIT, obowiązującą 2018 r., która zawęziła krąg uprawnionych do 50-proc. ulgi. Jeszcze przed zmianą przepisów, już pod koniec 2017 r. skarbówka zaostrzyła swoje stanowisko w interpretacjach. Przedmiotem sporów jest przyjęta przez firmy praktyka ustalania wynagrodzenia za pracę twórczą.
Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG w Polsce, zaznacza, że przepisy w tym zakresie co do zasady nie uległy zmianie. Zmieniła się za to ich urzędowa interpretacja.
– W poprzednich latach fiskus zgadzał się na ustalanie wynagrodzenia za przeniesienia praw autorskich na podstawie procentowego udziału wskazanego w umowie. Teraz kwestionuje takie rozwiązanie. Najbardziej niepokojące jest jednak to, że niekorzystne stanowisko fiskusa sięga do wcześniejszych okresów – mówi.
Fiskus twierdzi, że nie wystarczy podział na stałą część wynagrodzenia i honorarium za prawa autorskie, zależne od czasu poświęconego przez pracownika na wykonanie utworu. Bo przecież – jak tłumaczy skarbówka – to nie dowód, że dzieło powstało.
Problem ze zmienioną interpretacją przepisów na przykład ma czytelnik „Rz" – inżynier budownictwa. Urząd skarbowy nakazał mu dopłatę PIT za pięć poprzednich lat. Podatnik odwołał się od decyzji, wskazując, że uzyskał wcześniej korzystną dla siebie interpretację indywidualną. Skarbówka potwierdziła w niej, że ma prawo do 50-proc. kosztów. Teraz czeka na rozstrzygnięcie.
Innym przykładem jest firma z branży IT. Skarbówka zakwestionowała odliczenie kosztów autorskich przez kilkudziesięciu zatrudnianych przez nią informatyków. W umowach o pracę firma wyodrębniła honorarium za przeniesione prawa autorskie. Tworzyła też rejestr utworów. Wynagrodzenie było ustalane na podstawie czasu poświęconego na prace twórcze. Potwierdzeniem tego była m.in. odrębna dla każdego pracownika ewidencja efektów jego pracy. Taka dokumentacja nie przekonuje jednak fiskusa.
JAK SIĘ BRONIĆ?
Według Grzegorza Grochowiny, zdecydowane szanse na wygranie sporu mają ci podatnicy, którzy albo sami uzyskali korzystną interpretację, albo uzyskał ją pracodawca.
– W przeciwny razie razie decydująca może być skrupulatna dokumentacja – mówi.
Wyjaśnia, że firmy stosujące 50-proc. koszty uzyskania przychodów powinny ewidencjonować nie tylko czas pracy i wypłacone wynagrodzenie, ale również wszelkie dokumenty odnoszące się do powstania utworów i przeniesienia praw autorskich.
– Braki w dokumentacji działają niewątpliwie na niekorzyść podatników. Trudno bowiem uzupełnić coś, czego nie ma – ostrzega.
Filip Kotarski, doradca podatkowy i menedżer w EY, wyjaśnia, że teraz problem z zaniżonym podatkiem mogą mieć i pracownicy i firmy.
– Jeśli pracownik sam odliczał 50-proc. koszty, których pracodawca nie wykazał w PIT-11, to sam ponosi odpowiedzialność. Inaczej będzie w sytuacji, gdy to pracodawca stosował 50-proc. koszty. W takim przypadku, jeśli fiskus zakwestionuje rozliczenie, pracodawca za odprowadzenie zbyt niskich zaliczek. W konsekwencji będzie musiał dopłacić brakującą kwotę zaliczki – mówi Filip Kotarski.
Według Andrzeja Sadowskiego 50-procentowe koszty są już standardem w wielu branżach. – Dotychczas były uważane za bezpieczny sposób oszczędzania na podatkach. Pozwalały też podnieść realne wynagrodzenia – mówi.
W poprzednich latach pracownik mógł odjąć od przychodu 42,7 tys. zł rocznie. Od 2018 r. limit wynosi 85,5 tys. zł.
OPINIA DLA „RZECZPOSPOLITEJ"
Izabela Andrzejewska-Czernek, radca prawny w kancelarii Zimny Doradcy Podatkowi
Żądanie dopłaty od podatników, którzy w poprzednich latach korzystali z kosztów autorskich, to niestety coraz powszechniejsza praktyka. Dotyczy nawet tych pracowników, którzy otrzymali wcześniej korzystną dla nich interpretację. Jeżeli organy, pomimo korzystnej interpretacji, będą kwestionowały rozliczenia podatników wstecz, będzie to oznaczało zniszczenie instytucji interpretacji indywidualnych. Takie działanie pogrąży próby budowania zaufania do organów podatkowych. Nawet w razie braku „własnej", korzystnej interpretacji należy pamiętać, że funkcja gwarancyjna wynika również z ugruntowanej praktyki. Tymczasem w ciągu ostatnich kilku lat fiskus przyjmował jednolicie, że pracownikom przysługują 50-proc. koszty od tworzonych dzieł, np. programów komputerowych. Teraz kwestionuje dokumentację opartą na czasie pracy, którą wcześniej akceptował. Osoby, którym urząd nakazał dopłatę podatku, mają duże szanse na obronę swoich praw przed sądem.
...
Ta ulga to jeden wielki skandal. Zwykly czlowiek placi 100% a zaiksy 50 i jeszcze okradaja fryzjerow! Mega skandal. Dlatego nie placicie dziadom zadnych tantiemow!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:05, 24 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Nalot policji na szkołę w Grudziądzu. Zabezpieczono 51 komputerów
(PA) 24 kwietnia 2018 AKTUALIZACJA: 24 kwietnia 2018 14:42 Gazeta Pomorska
0
0
W jednej ze szkół w Grudziądzu zabezpieczono 51 komputerów. Za pomocą szkolnej sieci pobrano i rozpowszechniano nielegalnie program graficzny.
W jednej ze szkół w Grudziądzu zabezpieczono 51 komputerów. Za pomocą szkolnej sieci pobrano i rozpowszechniano nielegalnie program graficzny. ©KMP Grudziądz
Za pomocą sieci internetowej w szkole pobrano program graficzny, który został jednocześnie w niej rozpowszechniony. Zabezpieczony sprzęt został przekazany do laboratorium kryminalistycznego w Bydgoszczy. Teraz biegli zbadają, które komputery zostały wykorzystane do popełnienia przestępstwa.
- Program komputerowy nie tylko został pobrany, ale również udostępniony w sieci. Sprawą zajęli się grudziądzcy policjanci po zgłoszeniu, które pochodziło od właściciela programu - mówi st. asp. Jacek Jeleniewski, oficer prasowy policji w Grudziądzu. - Policjanci po adresie ip ustalili, że to w jednej ze szkół na terenie Grudziądza prawdopodobnie dokonano przestępstwa.
Uzyskanie licencji na użytkowanie tego programu - jak szacują funkcjonariusze - to wydatek rzędu 25 tys. złotych.
Zgodnie z Kodeksem Karnym kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej podlega karze pozbawienia wolności nawet do lat 5, natomiast za rozpowszechnianie programu można trafić do więzienia na 2 lata.
Policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia.
...
Ło matko! Nie macie sie czym zajmowac? Wykasujcie i starczy. Co za debil pobiera platne. Dla dzieciaków straczy darmowy po polsku Paintnet. Gimp za dobry. Chyba ze szkola plastyczna. Policja niech sie zajmie przestepcami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:47, 27 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
SPRZEDAWALI GRY W INTERNECIE.ZOSTALI ZATRZYMANI
6 godzin i 9 minut temu | 2018-04-27 12:33:23 | Wejść: 575
Czasy targowisk i „pirackich” kaset przeszły już do lamusa. Opolscy cyberkryminalni zatrzymali 19 i 22-latka. Sprzedawali oni gry w wersji cyfrowej wprost ze swoich kont internetowych. Młodszy miał narazić autorów gier na stratę rzędu 10 000 złotych, ten starszy podejrzany jest o przeprowadzenie ponad 200 nielegalnych transakcji o wartości blisko 50 000 złotych. Obaj usłyszeli zarzuty związane z prawem autorskim. Grozi im nawet do 5 lat więzienia. Muszą się także liczyć z obowiązkiem wyrównania szkody.Funkcjonariusze z Opola zajmujący się walką z cyberprzestępczością podczas monitorowania Internetu natrafili na niepokojące ogłoszenia. Ktoś oferował do sprzedaży gry w wersji cyfrowej. Śledczy przyjrzeli się tej sprawie dokładniej. Policjanci nabrali podejrzeń, że taki handel może odbywać się niezgodnie z prawem.Okazało się, że oferenci wystawiali na portalach aukcyjnych dostęp do swoich kont internetowych. Kupujący mógł ściągnąć zapisaną tam grę na swój dysk. Następnie właściciel konta ponownie wystawiał je na sprzedaż. W ten sposób, jedna gra mogła być udostępniana i odsprzedawana nawet kilkaset razy. Wyniki pracy policjantów potwierdzili pokrzywdzeni – firmy i autorzy gier.Cyberkryminalni szybko namierzyli osoby wystawiające wątpliwe aukcje. To 19-latek ze Strzelec Opolskich i 22-letni mieszkaniec Nysy. Oboje z przestępczego procederu mieli uczynić sobie stałe źródło dochodu.Ten pierwszy naraził autorów gier na stratę rzędu 10 000 złotych, starszy z nich wykonał ponad 200 nielegalnych transakcji na szacowaną kwotę blisko 50 000 złotych.Mężczyźni usłyszeli już zarzuty rozpowszechniania bez uprawnień cudzych utworów objętych prawem autorskim. Grozi im kara do 5 lat więzienia. Muszą się także liczyć z obowiązkiem wyrównania szkody. Natomiast policjanci zwalczający cyberprzestępczość przestrzegają – w sieci nikt nie jest anonimowy i także tam obowiązują przepisy prawa.
...
magda_em 3 godz. temu +3
Obywatele odetchnęli z ulgą. Już nic nie zagraża mieszkańcom Opola.
..
Dwu leszczy ganiaja a dawni goscie z bazarow to teraz,, szanowane firmy". Taka to sprawiedliwosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:38, 03 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
UE planuje wprowadzić cenzurę publikowanych treści w Internecie
Karty podstawowe
Pokaż(aktywna karta) What links here
śr., 05/02/2018 - 02:24 - cdtracker
ograniczenie praw w internecie
Unijni urzędnicy pracują nad projektem ustawy ograniczającej publikację treści w Internecie. Zakaz głównie ma dotyczyć: automatycznego agregowania linków, publikacji zdjęć, kopiowania urywków tekstów oraz wklejania tekstu w komentarzach na blogach czy serwisach społecznościowych. Jak również miksowania materiałów multimedialnych i wrzucania do serwisów takich jak YouTube.
Nad projektem głównie pracują niemieccy urzędnicy unijni, a propozycje forsowaną przez Niemców również zamierza poprzeć m.in Polski Rząd. Cenzura Internetu pod płaszczykiem ograniczenia praw autorskich, trochę brzmi jak z opowiadania Orwella, ale to prawda. Obecnie Niemcy mają najbardziej restrykcyjne prawo ze wszystkich krajów unijnych, które zabrania użytkownikom tego typu praktyk.
Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie podatku od linków, znaczy to, że każdy kto udostępni link źródłowy w serwisie, będzie musiał zapłacić odpowiedni podatek. Wprowadzenie tak ostrego prawa, w dużej mierze znacznie ograniczy wolność słowa z jakiej słynie obecna forma Internetu.
Zakaz głównie uderzy w serwisy społecznościowe, wideo blogerów, właścicieli małych stron, blogerów oraz wszystkich niezależnych użytkowników. Ustawa dosłownie zrujnuje wolność słowa, a przede wszystkim ograniczy swobodę wypowiedzi jaką znamy z obecnej formy w cyfrowym świecie. Nie zgadzasz się z ograniczeniem swobody, stań w obronie prawa autorskiego w erze cyfrowej. Swój protest możesz zgłosić na stronie utworzonej przez Mozilla [link widoczny dla zalogowanych]
...
SZOK! TO ZAGLADA KULTURY! CZY TE BARANY MIALY W REKU JAKAKOLWIEK KSIAZKE NAUKOWA? POKAZCIE BARANOM!
CYMBALY Z ZAIKSOW CHCA ZNISZCZYC INTERNET!
Wyobrazacie sobie internet bez cytatow linkow zdjec? Puste strony! Szok! UE to zaglada cywilizacji. Niestety wiekszosc ludzi zyje bez kultury i cytaty im niepotrzebne. Lumpy z Zaiksow pogrywaja. A niemieckie prawo to jedna wielka patologia.
A matoly kaczystowskie popieraja bo ksiazek nie czytaja. Nawet nie wiedza co.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:01, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Przelała się czara goryczy? Masowa migracja polskich użytkowników Fb na inny portal
Dominik Cwikła: | 08 maja 2018
Fb i Zuckerberg vs Minds i Ottman lubię to! udostępnij tweetnij
Po ostatnich zmianach regulaminu, "Standardów społeczności" oraz kolejnej fali blokad profili tematycznych, duża grupa blogerów, vlogerów oraz zwykłych użytkowników masowo przenosi się na inny portal, na którym nie muszą obawiać się cenzury prewencyjnej. Minds.com, bo o nim mowa, gwarantuje wolność słowa w stopniu, o jakim administracji serwisu Zuckerberga chyba się nawet nie śniło.
Materiały lewicowe? Proszę bardzo. Prawicowe? Nie ma sprawy. Używanie zakazanego na Facebooku słowa będącym obraźliwym epitetem na homoseksualistę? Ależ proszę. Materiały drastyczne lub ukazujące nagość? Zaznacz jedynie opcję, że jest to "treść przeznaczona dla dorosłych" i postuj bez obawy o blokadę. Po prostu przekaż swoje myśli bez żadnych ograniczeń.
Tak wygląda działalność na portalu minds.com. Właśnie ze względu na znaczną wolność we wrzucaniu praktycznie każdego rodzaju treści, wielu użytkowników oraz blogerów i vlogerów z Polski przeniosło się na ten portal po tym, jak Facebook przeprowadził kolejną czystkę prawicowych profili.
– W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat obserwujemy jak cenzura w mediach społecznościowych posuwa się coraz dalej. YouTube, Facebook, Twitter – to platformy, które uzurpują sobie prawo do oceniania, które legalnie działające organizacje polityczne, mogą wypowiadać się w przestrzeni publicznej, a które należy całkowicie z niego usunąć, za nic mając np. polskie prawo. Cenzura odbywa się za pośrednictwem banowania użytkowników, ograniczania im zasięgów, wyświetlania im większej ilości treści lewicowych, promowania jedynie lewicowych wydarzeń (np. "Dzień Uchodźcy", czy "LGBT Pride Day" a nie wspominanie o Wielkanocy czy Bożym Narodzeniu), uniemożliwiania zarabiania na opublikowanych treściach
– powiedział w rozmowie z naszym portalem Dariusz Matecki, vloger i prawnik.
– Mój ostatni ban na Facebooku, który trwa 30 dni, otrzymałem za zdjęcie z rozbiórki sowieckiego pomnika. Od jednostronnych decyzji administracji nie można się odwołać. Dochodzi do takich sytuacji, w których użytkownicy mediów społecznościowych są banowani za umieszczanie na swoich profilach piosenek religijnych, czy zdjęcia z biało-czerwoną flagą. Coraz więcej osób szuka alternatyw, mediów społecznościowych, na których nie ma cenzury, usuwania treści, które są niezgodne z poglądami administracji. Teraz wybór padł na minds.com. Polacy są już tam czwartą grupą narodowościową
– dodał Matecki.
I rzeczywiście, ilość do niedawna popularnych w Polsce, a obecnie zablokowanych na Facebooku stron tematycznych rośnie z dnia na dzień. Jednym z nich jest "Antyfeministyczna", którą prowadzi Katarzyna Tryzno.
– Jako jedną z głównych zalet [link widoczny dla zalogowanych] mogę wymienić swobodę wypowiedzi – jest oczywiście bardzo rozbudowany panel zgłaszania treści niepożądanych, natomiast nikt nie posuwa się do terroryzowania ludzi poprawnością polityczną i kreowaniem jedynej słusznej idei. Jest oczywiście zagrożenie, jak zawsze – kwestia umiejętnego korzystania z tej wolności, zachowania kultury i poziomu, a ta odpowiedzialność spoczywa już na użytkownikach przez wypracowanie jasnych reguł funkcjonowania
– powiedziała Tryzno. Dodała też, że administracja tego portalu "jest bardzo otwarta na wszelkie zmiany i programy naprawcze ewentualnych niedociągnięć".
– Minds.com nie ma takiego zaplecza jak Facebook, natomiast małą łyżeczką, przy odrobinie dobrej woli i dużej chęci zmian, można wiele zdziałać
– zauważyła.
Co ciekawe, mimo mniejszej ilości polskich użytkowników, niż na Facebooku, zasięgi postów są już większe, niż na portalu Zuckerberga.
– Obecnie posty na Minds budzą większe zainteresowanie niż te na Facebooku, gdzie odbudowuję utracony przez cenzurę fanpage – otrzymuję dużo więcej feedbacku. Promocja tam jest ważna głównie ze względów socjologicznych – ludzie muszą mieć świadomość, że to ich wybory kształtują rynek portali społecznościowych i nie muszą być jedynie sterowalnym konsumentem skazanym na jeden przekaźnik
– stwierdziła Katarzyna Tryzno, administratorka "Antyfeministycznej".
Minds ma też pewną poważną przewagę nad Facebookiem dla tych, którzy są drażliwi na punkcie swojej własności intelektualnej: Posty mają informacje o prawach autorskich. Ponadto serwis nie wymaga numeru telefonu, dokładnych danych. Słowem – kwestia bezpieczeństwa jest o wiele wyższa.
I nie ma się co dziwić. Założycielem serwisu jest Bill Ottman, amerykański przedsiębiorca znany z aktywizmu na rzecz wolności słowa. Według niektórych, ma związek z grupą Anonymous.
Co niezwykle ważne – zarówno dla blogerów, przedsiębiorców oraz zwykłych użytkowników, nie dostrzegłem działania czegoś takiego jak algorytm. Na mojej tablicy z nowościami pojawia się każda treść po kolei od wszystkich, których subskrybuję. Nie ma cenzury i nachalnego żądania pieniędzy ze strony serwisu po to, by zwiększyć zasięg. Mało tego – za pisanie postów, komentarzy czy nawet ocenianie wypowiedzi otrzymuje się tokeny, które można wykorzystać do promowania swoich treści w przyszłości.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że w jednej chwili bardzo duża ilość blogerów – a z nimi ich fani – przeniosła się na ten portal, tworząc dużą polską społeczność w zaledwie kilka dni. Czyżbyśmy doczekali się więc upragnionej alternatywy dla Facebooka, z której mógłby korzystać każdy Polak, nawet nie rozumiejący zbyt dobrze po angielsku?
Z pewnością w razie znacznego rozwoju portalu i zwiększenia liczby użytkowników pojawią się ograniczenia, tak w końcu działa świat. Niemniej, dopóki portal jest relatywnie mały, warto zainteresować się tym serwisem, ponieważ przez co najmniej kilka najbliższych lat sytuacja ta się nie zmieni. Nie trzeba obawiać się cenzury, niezapowiedzianego bana, zaś wolność słowa jest zdecydowanie większa niż to, do czego przywykliśmy w serwisie Zuckerberga.
Fot. Wikimedia Commons/minds.com, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons/Twitter RT/Andy Culp, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons (kolaż)
Dominik Cwikła
Dominik Cwikła
O Autorze
Dziennikarz i publicysta, założyciel kilku inicjatyw społeczno-katolickich. Nie wierzę partiom.
...
Inwestujecie czas we wpisy a tu nagle wszystko wyciete. Po co nam to? Pisac i drzec ze wytna? Bez sensu. W takiej atmosferze nie ma sensu pracowac. Jeszcze dostaniecie nerwicy. Ja oczywiscie jestem za usuwaniem patoli. Nie ma zadnej wartosci w wolnosci slowa dla pedofilii np. Ale jak wiemy tam juz ustalaja co macie myslec! A to juz jest inna sprawa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:15, 11 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Universal Music próbuje cenzurować filmy recenzenckie
czyli krótko o logice YouTube, prawach autorskich i bezpodstawnych rozszczeniach Universal Music Polska
http://www.youtube.com/watch?v=_kNXFnpSO64
bartox7777 12 godz. temu 0
Szkoda faceta. Napracował się, wszystko zrobił zgodnie z prawem, a jeszcze go okradają. [link widoczny dla zalogowanych] napisałem im już 'coś' na fb. (ale czy to coś da to inna sprawa)
...
Sprawa jest prosta męty z Universal Music niszcza czlowieka i naruszaja jego wolnosc tworcza! Bandyci! Trzeba tych dziadow wykonczyc. Nie kupujcie ich produktow...
Widzicie jak szkodliwe sa wszelkie Zaiksy i te cale ACTA. Trzeba to wytepic. Prostactwo niszczy bezmyslnie kulture.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:28, 16 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Striptiz przed kamerką to działalność artystyczna. Oficjalna opinia...
Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej wydał opinię w sprawie opodatkowania camgirls – uznał, że rozbieranie się przed kamerkami powinno być rozliczane jako działalność artystyczna. Żeby zostać uznanym za artystkę trzeba jednak spełnić jeden wymóg.
...
No a jak? Wszyscy artyscia to prostytutki. Wszystkie prostytutki to artysci! Zwolnienie z polowy podatkow i tantiemy z ZAiKSu.
Widzicie jak patologia przywrocona przez PiS szybko sie rozrasta. Az bedzie 38 milionow artystow. Tak jest gdy matoły sa u wladzy.
Trzeba to zlikwidowac razem z ZAiKSem. To dokladnie piractwo co oni robia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:11, 17 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Smartfony i tablety będą droższe - wszystko przez "Podatek od piractwa"
Łukasz Kruczkowski16 maja 2018 17:54Skomentuj
Smartfony i tablety będą droższe - wszystko przez "Podatek od piractwa"
Już niedługo za smartfony, tablety i „inne” gadżety zapłacimy więcej. Będzie to efekt odświeżonego „rozporządzenia o czystych nośnikach”, które zapowiada już na jesień minister kultury.
REKLAMA
Afiliacje
To kwestia tego, żeby z tych najnowocześniejszych systemów - smartfonów, tabletów - gdy odtwarzana tam jest jakaś twórczość, głównie muzyczna, ale nie tylko, artyści mogli pobierać tantiemy wynikające z prawa autorskiego - wyjaśniał podczas konferencji Prof. Gliński.
REKLAMA
REKLAMA
Odłóżmy na razie na bok nasuwające się natychmiast na myśl logicznie myślących osób pytanie: w jaki sposób pan minister zamierza sprawdzić, na którym ze smartfonów i tabletów odtwarzana jest "jakaś twórczość, głównie muzyczna". Polityków takie "techniczne szczegóły" raczej nie interesują i możemy założyć, że chodzi mu po prostu za nałożenie opłaty na każde urządzenie, na którym można przechowywać i odtwarzać muzykę w myśl idei, że skoro masz telefon, który może odtwarzać pliki muzyczne, to z pewnością do tego go używasz.
Chodzi więc prawdopodobnie (choć co ciekawe, minister nie powiedział o tym wprost), o nic innego, jak o dobrze nam znaną "opłatę reprograficzną": podatek od pewnych urządzeń i nośników przeznaczonych do kopiowania treści. Miała ona stanowić rekompensatę dla twórców treści za gwarantowany wszystkim obywatelom przez państwo tak zwany "dozwolony użytek", a więc przysługujący nabywcy oryginalnej płyty "przywileje" m.in.: skopiowania jej czy odtworzenie w gronie rodziny i przyjaciół bez dodatkowych opłat.
Objęto nią m.in. czyste płyty CD/DVD/BD, drukarki, kserokopiarki, nagrywarki płyt oraz kilka innych urządzeń. Wspomniana opłata doliczana jest do ceny produktu, a następnie przekazywana do organizacji typu ZAiKS, które teoretycznie powinny je przekazywać artystom i pisarzom, czyli krótko mówiąc, twórcom różnych treści.
Nietrudno się domyślić, że dzisiaj zarobek z podatku od powyższych nośników znacznie się skurczył. Do tego wniosku organizacje zarządzania prawami autorskimi doszły już w 2013 roku i w "przypływie szlachetności" były nawet gotowe wykreślić z listy kasety magnetofonowe, w zamian w 2014 roku o mało nie przepychając dopisania do listy smartfonów i tabletów. Wtedy nastroje społeczne i zawirowania krajowej polityki zepchnęły "aktualizację podatku od piractwa" na boczny tor, gdzie cierpliwie czekała na swój czas.
Smart1
Nasi poprzednicy tego nie zrealizowali, to było też przez lata blokowane przez przeciwstawną grupę interesów, czyli (...) producentów tych urządzeń, nośników. Tu jest zawsze walka pomiędzy artystami a producentami, ponieważ to rozwiązanie narzuca pewne obowiązki na producentów. Krótko mówiąc, to mogłoby spowodować, jednoprocentowy być może wzrost cen tych urządzeń. Ale myślę, że raczej nie, bo rynek doprowadziłby do jakiejś równowagi i zmniejszył to zagrożenie - przytacza wypowiedź Glińskiego PAP.
Wiceminister odmalowuje przed nami scenę walki "artystów" z "grupą interesów, producentów" - w tej nierównej walce z odsieczą tym pierwszym nadciąga rząd, którzy narzuci "pewne obowiązki" i wszyscy będą szczęśliwi.
Odzierając słowa ministra z malowniczości należałoby w miejsce "artystów" wstawić reprezentujące część z nich potężne organizacje zarządzania prawami autorskimi, jak Zaiks oraz wielkie wytwórnie muzyczne - wtedy jednak zamiast walki "Dawida z Goliatem", mamy do czynienia z rywalizacją dwóch grup interesu, z polskim rządem reprezentującym jedną z nich.
Zapowiadając obciążenie podatkowe producentów i importerów sprzętu elektronicznego, minister unika niestety konkretów. Nas, czyli konsumentów ma uspokajać niezobowiązujące stwierdzenie, że być może: będzie drożej o jeden procent, ale nie powinno być w ogóle, bo... rynek. Jeśli będzie inaczej, to wiadomo, czyja to wina.
Od razu zaznaczymy, że nie ma o co rozdzierać szat. Polskie społeczeństwo się bogaci, sytuacja w kraju poprawia się z dnia na dzień, więc niewielki podatek przy zakupie gadżetów przeżyjemy, prawda?
Nawet jeśli z technicznego punktu widzenia nie ma on żadnego sensu, bo ze świecą dzisiaj szukać osób, które żmudnie kopiują pliki muzyczne na telefon, zamiast po prostu odpalić Spotify czy Youtube.
Stream
Ciekawym aspektem od strony prawnej może być natomiast to, że osoby opłacające serwisy streamingowe byłyby skazywane niejako na podwójne opodatkowanie.
Zabawne mogą wydać się dziś rozważania sprzed kilku lat nad tym, czy opłatą reprograficzną powinny zostać objęte także pendrive'y. Dzisiaj coraz rzadziej z nich korzystamy, za to urządzeń umożliwiających przechowywanie i odtwarzanie muzyki jakby przybyło: to już nie tylko telefony i tablety, ale też mobilne głośniczki, radia samochodowe, smartwatche i niezliczone pomniejsze gadżety, a już niedługo też wszelkie inteligentne sprzęty, które będą coraz gęściej zaludniać nasze domy.
Efektem odświeżonego "rozporządzenia o czystych nośnikach" najprawdopodobniej będzie wzrost cen takich urządzeń jak smartfony. Być może to właśnie teraz jest odpowiedni moment na zastanowienie się nad tym, czy nie warto zainwestować w nowy sprzęt już teraz, jeszcze przed podwyżkami ich cen - dlatego też poniżej umieściliśmy zestawienie najpopularniejszych smartfonów według wyszukiwarki Skąpiec.pl. Warto rzucić na nie okiem i sprawdzić jak kształtują się ceny popularnych smartfonów:
...
Kaczystowskie smierdziele znowu napychaja kieszenie bandytom z Zaiksu. Co za kupa u wladzy. Kompletne zero Glinski. Tfu. NA KOGO GLOSUJECIE BARANY!
ALE ŁAJNO!
W drodze kolejne zlodziejstwo bo na tym sie nie skonczy. Jak z syjonistami. Apetyt rosnie w miare jedzenie a kupo litycy nie placa tylko zyja z waszych pieniedzy to im nie zalezy.
Glinskiego trzeba wypieprzyc natychmiastowo. Nazbieralo sie oj nazbieralo. Rozne muzea dla syjonistow zlodziejstwo zaiksow. KONIEC Z TYM!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:54, 25 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Od dziś obowiązuje RODO. Co dzięki niemu zyskujemy?
25 maja wchodzi w życie RODO, czyli europejskie Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych. RODO w założeniu ma chronić przede wszystkim konsumentów. Jakie przywileje zyskamy dzięki zmianom?
...
Nowe wyskakujace okienka i sciany tekstu ktorych nikt nie ma zdrowia czytac...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:28, 25 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Dziś wchodzi RODO. Co to oznacza? Czy rozmowa o Kowalskim to już przestępstwo?
Od dziś, od 25 maja 2018 obowiązuje RODO – czyli unijne Rozporządzenie Ogólne o Ochronie Danych Osobowych, zwane też GDPRW. Co to oznacza? Od dziś terenie całej Unii Europejskiej zacznie obowiązywać RODO, czyli system ochrony danych osobowych. Zakłada on między innymi prawo do usunięcia...
KOMENTARZE (1) : najstarszenajnowszenajlepsze
M4711 3 godz. temu via Android +1
To oznacza, że teraz zamiast zamknięcia tylko okienka z informacją o ciasteczkach, trzeba jeszcze zamknąć okienko z czymś tam o RODO, świetnie wrrr! i tak nikt tego nie czyta
...
Nie dosc tych cukies to teraz rodo. Ile jeszcze okienek UE nam zafunduje. Na niektore strony nie chce mi sie wchodzic bo tam jakies dziwne i ciezko zamknac. Ilu biurokratow siedzi i pisze te bredbie? O ile spadnie PKB?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:17, 25 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Apple wygrało $539 milionów odszkodowania od Samsunga
Po siedmiu latach Apple wygrało odszkodowanie od Samsunga za kopiowanie patentów Apple.
...
Bo ekran byl kwadratowy? Powinien byc trojkatny? Czy rownie,, niepowtarzalne" rozwiazanie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:46, 26 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
BBC: Niektóre strony z USA są niedostępne dla użytkowników z UE z powodu RODO
Chicago Tribune i LA Times są wśród serwisów które są tymczasowo niedostępne w wielu krajach europejskich z powodu wprowadzenia rozporządzenie o ochronie danych.
RODO może być problemem dla małych firm
RODO będzie dotyczyć praktycznie każdego. Niejednokrotnie starano się wykorzystać niewiedzę przedsiębiorców, oferując specjalne szkolenia i certyfikaty, a nawet... specjalne szafki dostosowane do RODO.
...
Nie zdazyli sie otabliczkowac. Jurysci zacieraja rece bo nowa lawina procesow. Pomysl ze na wszystko musi byc przepis szczegolowy jest horrendalny. Tak rosnie biurokracja. Symbol UE. Trzeba zawsze zwazyc koszty. Przeciez istnieje ochrona danych osobowych i nie bylo bynajmniej tak ze mozna bylo krasc je!
Urzedasi tworza problemy a nie je rozwiazuja. Niedlugo zalozenie firmy legalnie przestanie byc mozliwe. Tylko molochy stac bedzie na wypelnienie formalnosci. Bo pani z warzywniaka tak samo musi stosowac jak Cukier inaczej,, zlamie prawo". Absurd.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:51, 28 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Szczytne intencje, kiepskie wykonanie, czyli o RODO
Łukasz Warzecha 27.05.2018
FacebookTwitterLinkedIn
RODO wcale nie było złym pomysłem. Unijne regulacje, dotyczące zarządzania danymi osobowymi, były już mocno przestarzałe i nie przystawały do czasów cyfrowych. Ale, jak to często bywa, kilka dni wystarczyło, żeby ten projekt, oparty na szczytnych intencjach, zamienił się w swoją własną karykaturę. Wina rozkłada się na różnych aktorów tej farsy.
Jestem realistą. A to znaczy, że protestuję zawsze przeciwko niemądremu, idealistycznemu podejściu do rzeczywistości, które zakłada, że samo ustalenie jakiejś reguły naprawi świat. Podejście to nie uwzględnia realiów, do których należą między innymi ludzkie nawyki takie jak tendencja do minimalizacji wysiłku, immanentne cechy administracji (chęć ograniczenia nakładu pracy czy tworzenie kolejnych martwych reguł, tak aby uzasadnić swoje istnienie) czy faktyczna możliwość egzekwowania danego prawa.
Szlachetnym zamiarem projektantów RODO było danie obywatelom większych uprawnień w dziedzinie zarządzania swoimi danymi – co zrozumiałe i chwalebne. Pod warunkiem wszakże, że przełoży się na bardzo konkretne efekty. Na przykład na to, że przestaną do nas wydzwaniać akwizytorzy, twierdzący, że nasz numer wylosował im komputer. Czy tak będzie – śmiem wątpić, ponieważ przepisy sobie, a życie sobie. Tego typu praktyki teoretycznie nie były legalne już pod rządami dotychczasowego prawa, więc co się tu zmieni poza nazwą urzędu? (Był GIODO, będzie UODO.) Kary, które przewiduje nowy reżim, nie dotyczą przecież danych, które już kiedyś wyciekły i krążą gdzieś pomiędzy firmami, które chcą nam wcisnąć rewelacyjne garnki, darmowe badanie skóry czy wycieczkę na Arubę. Bandyckie praktyki niektórych firm już wcześniej łamały prawo, więc będą je zapewne łamać dalej.
Przede wszystkim jednak RODO została tak sformułowana, że wymusiła na administratorach naszych danych – tych uczciwych – zapobiegliwość o cechach paranoi. Tym samym utopiona została już na wstępie podstawowa korzyść z RODO, czyli wzrost świadomości obywateli w sprawie tego, co mogą ze swoimi danymi robić. Bieg wypadków łatwo było przewidzieć, ale urzędnicy i europosłowie, zajmujący się unijnym prawodawstwem, mają tak ograniczony kontakt z rzeczywistością, że – cóż, jakoś nie przewidzieli.
Efekty są dwa. Pierwszy, rzadszy, ale jednak obecny, to zamykanie serwisów czy stron internetowych. I tu znów dwie kategorie: zamykają je całkowicie ci polscy właściciele, którzy obawiają się, nierzadko niepotrzebnie, że źle coś interpretują i za niewłaściwe administrowanie danymi będą ścigani (RODO, jak na ironię, miała oznaczać uproszczenie zasad, ale chyba nie dla przedsiębiorców). Druga kategoria to strony spoza UE, do których dostęp został zamknięty dla Europejczyków, przynajmniej na jakiś czas. Nie o to chyba projektantom dyrektywy chodziło, ale też nie byli uprzejmi powszechnie i w sposób niebudzący wątpliwości tego wyjaśnić. Nie wiem nic o żadnej kampanii UE (lub polskiego GIODO), skierowanej specjalnie do przedsiębiorców, a tłumaczącej im jasno i prosto, co muszą, a czego nie muszą. Ale może nie o wszystkim wiem.
Drugi efekt odczuła większość z nas: absurdalny, przekraczający chyba wszystko, co dotąd widzieliśmy, zalew mejli z informacjami o RODO. Jeśli ktoś jest w sieci aktywny, ma mnóstwo kont – od pocztowych, przez serwisy społecznościowe, po karty lojalnościowe i newslettery różnych organizacji i firm – prawdopodobnie dostał takich mejli kilkaset. Niektórzy może i ponad tysiąc. To oczywiście kompletny nonsens. Do tego trzeba dodać wyskakujące na niemal każdej stronie internetowej skrajnie irytujące powiadomienia o RODO (których nikt nie czyta) oraz ponawiane ostrzeżenia, dotyczące przechowywania ciasteczek ze stron internetowych, bo przecież i to wchodzi w zakres dyrektywy. Mało tego, wśród mejli informacyjnych są takie, które faktycznie jedynie informują, ale też i takie – od ostrożniejszych administratorów danych – które wymagają ponownego potwierdzenia zgody na otrzymywanie wiadomości. Te drugie giną wśród tych pierwszych, więc może się okazać, że zaczną nam umykać istotne informacje, które do tej pory prenumerowaliśmy.
Efekt jest odwrotny od zamierzonego: nie zwiększa to niczyjej świadomości w kwestii danych osobowych, natomiast powoduje irytację i znudzenie. Nikt nie czyta 145. polityki prywatności, do zapoznania się z którą zachęca nas sklep z okularami, w którym kupiliśmy parę pięć lat temu, zostawiając swoje dane kontaktowe. Mało kto będzie miał nawet czas, żeby przejrzeć powiadomienia i znaleźć wśród nich te pochodzące z miejsc, skąd nasze dane chcielibyśmy usunąć.
Co więcej, przeciętny użytkownik nie widzi żadnej różnicy między stanem poprzednim a obecnym. Informacja o tym, że mamy prawo do korekty lub żądania usunięcia swoich danych pojawiała się od dawna, bo taki był wymóg dotychczas obowiązujących przepisów. Na palcach jednej ręki – dosłownie, były to trzy, może cztery przypadki na dobrze ponad sto – mogę policzyć serwisy, które podsunęły mi czytelny wykaz ustawień prywatności i umożliwiły ich natychmiastową zmianę.
Za moment mejle w sprawie RODO przestaną szczęśliwie przychodzić i wszystko wróci do normy. Czyli, z punktu widzenia przeciętnego obywatela, nic się nie zmieni. Kompletnie nic. Z punktu widzenia przedsiębiorców też pewnie nic się nie zmieni, poza stanem konta, z którego będą musieli sfinansować powołanego na mocy rozporządzenia inspektora ochrony danych, zastępującego dotychczasowych administratorów danych osobowych – o ile będą musieli w tym celu zatrudnić nowego specjalistę (podobno jest ich gigantyczny deficyt). RODO pozwala przynajmniej szczęśliwie, żeby jednego IOD zatrudniała grupa przedsiębiorców, co pozwoli zmniejszyć koszty.
Jednym słowem – chcieli może dobrze, a wyszło jak zawsze.
P.S. Gdyby komuś udało się dzięki RODO osiągnąć coś konkretnego – na przykład sprawić, że jacyś akwizytorzy przestaną wydzwaniać całymi dniami – to proszę o wiadomość.
...
Olbrzymi balagan niedzialajace strony. Niestety zapewne olbrzymie koszty aby sie zabezpieczyc przed pozwami zwlaszcza u malych firm. Bo to nie jest zabawne. Jak jacys oszusci zobacza ze nie macie kwitka to od razu pozew o odszkodowanie! A przeciez wszystko to i tak jest karalne. Oszusci i tak wykombinuja nowe,, metody na wnuczka".
Regulaminow nowo wysmazonych nie sposob czytac. Czytaj 150 stron na kazdej stronie ktora odwiedzasz! Zreszta te regulaminy sa tylko dla sadow. Tak dziala UE. Zasada przyrostu biurokracji to jedyny pewny wynik. UE nie rozwiazuje problemow to UE jest problemem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:45, 30 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
autor: Movis
PUBG Corp. wkracza na wojenną ścieżkę z Epic Games
Firma PUBG Corp. wytoczyła proces amerykańskiemu deweloperowi Epic Games. Podobieństwa pomiędzy strzelankami PUBG oraz Fortnite: Battle Royale okazały się dla koreańskiej firmy zbyt wyraźne i po zeszłorocznych ostrzeżeniach wystąpiła ona z pozwem do sądu w Seulu. Czy twórcy silnika Unreal mają się czego obawiać?
Przeczuwaliśmy, że coś takiego prędzej czy później się stanie. PUBG Corp. – firma córka koncernu Bluehole, zajmująca się rozwojem strzelanki PUBG – wniosła do sądu w Seulu pozew przeciw studiu Epic Games (via koreatimes.co.kr). Sprawa dotyczy oczywiście wielu podobieństw między Playerunknown's Battlegrounds i Fortnite: Battle Royale. Koreańska firma twierdzi, że Amerykanie naruszyli ich prawa autorskie.
Pojedynek gigantów? - PUBG Corp. wkracza na wojenną ścieżkę z Epic Games - wiadomość - 2018-05-29
Pojedynek gigantów?
Taki rozwój wydarzeń nie powinien nikogo dziwić. W zeszłym roku doszło bowiem do pewnego zaostrzenia relacji między twórcami silnika Unreal a wykorzystującym go do PUBG zespołem. Początkowo oba podmioty ściśle ze sobą współpracowały, gdyż Amerykanie zapewniali wsparcie i rozwiązania dla licencjobiorcy UE4. We wrześniu 2017 roku niemałą niespodzianką stała się jednak premiera bardzo podobnego trybu battle royale w ramach Fortnite, gry skupionej wcześniej jedynie na kooperacyjnym PvE. Co więcej, przedstawiciel Epic Games na łamach bloga PlayStation podawał PUBG jako bezpośrednią inspirację ich własnej wersji.
Niedługo potem Bluehole wystosowało oświadczenie (via Forbes.com), w którym zwraca uwagę na podobieństwa obu produkcji oraz wykorzystanie ich tytułu w promocji nowego trybu od Epic Games, co nie zostało nigdy uzgodnione. Nota kończy się krótkim wspomnieniem o „rozważaniu podjęcia dalszych działań”, co skończyło się wniesionym jeszcze w styczniu 2018 roku pozwem (na ten okres datuje początek sprawy cytowany przez Korea Times urzędnik).
Pewne rzeczy są zdecydowanie znajome. - PUBG Corp. wkracza na wojenną ścieżkę z Epic Games - wiadomość - 2018-05-29
Pewne rzeczy są zdecydowanie znajome.
To nie pierwszy raz, gdy PUBG Corp. wzywa „klony” na salę sądową. W kwietniu tego roku bardzo podobna sytuacja miała miejsce z chińskim NetEase, odpowiedzialnym za mobilne Knives Out oraz Rules of Survival. W tym przypadku dużo łatwiej jednak zauważyć mało wybredne kopiowanie, a koreański deweloper dostarczył obszerny materiał dowodowy, przybliżający do bólu podobny teren walk, bliźniaczo wyglądające lokacje, środki transportu, zrzuty zaopatrzenia, a nawet… patelnie (więcej zdjęć możecie obejrzeć w artykule arstechnica.com).
Epic Games nie ma się chyba za bardzo czego obawiać. To prawda, że Fortnite: Battle Royale wykorzystuje podstawowe zasady PUBG, ale z tego co nam wiadomo, niełatwo jest postawić granicę między inspiracją, a łamaniem praw autorskich. Sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że unikalne mechaniki gier dość trudno rejestruje się jako własność intelektualną (stąd na przykład masa gier z „walką z Batmana”), a mamy praktycznie pewność, że Epic nie wykorzystuje tekstur i nie kradnie elementów graficznych czy modeli stworzonych przez PUBG Corp.
Playerunknown's Battlegrounds
Sieciowa strzelanka z elementami survivalowymi, koncentrująca się na rozgrywkach typu Battle Royale (ostatni pozostały przy życiu zwycięża). Playerunknown's Battlegrounds jest dziełem studia stojącego za MMO TERA oraz twórcy moda Battle Royale do gier Arma II i Arma III. Zasady są proste: duża grupa graczy zostaje wrzucona na zamkniętą mapę o sporych rozmiarach, a zadaniem każdego z nich jest przetrwać dłużej niż inni.
...
Po prostu jesli jest strzelanka online to sa jakies bronie jakies boty jakies modele budynkow czy przeszkod. Coz tu wiecej mozna wymyslic?
Zawiedli sie na wspolnikach ze im wchodza w rynek. Nie wiem jakie byly ciche umowy?
Oczywiscie jesli mala firma odnosi sukces a duzy koncern typu facebook robi podrobe zeby zabrac klientow jest to podłe. Bez dwu zdan. Ciezko tu jednak mowic o prawach autorskich.
Bo przeciez kazdy sukces powoduje ze wielu zaczyna robic cos podobnego. Czy to kradziez? Jak chlop obsieje pole uzyje supernawozu i zboze wyrosnie jak las to reszta chlopow natychmiast uzyje tego samego nawozu! Czy to jest kradziez dobr intelektualnych? Nie! Nasladowanie. Dzieki temu nie siedzimy ciagle w jaskiniach bo ludzie nasladuja sprawdzone pomysly jak sobie polepszyc byt.
Dopoki sa to male firmy jest w porzadku. Problem jest gdy molochy kosza malych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:47, 31 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
RODO ciągnie w dół przychody wydawców spadki o 25 do 40 procent
Wkrótce po wejściu w życie nowych przepisów RODO przychody wielu wydawców sprzedających reklamy w systemie programatycznym zmniejszyły się o 25-40 procent - wynika z nieoficjalnych informacji. W największym stopniu konsekwencje unijnych regulacji dotknęły media z USA
...
Panika czy zle prawo? Bo nie zawsze reakcje sa sensowne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:26, 04 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Komisja Europejska uderza w branżę cyfrową. Kto zapłaci nowy podatek?
Serwisy społecznościowe, dostawcy treści internetowych i inne firmy działające w branży cyfrowej miałyby odkładać 3 proc. swoich przychodów do wspólnego budżetu.
...
Internet jest darmowy a zatem trudno o kokosy. Becwalom w UE sie zdaje ze co tam 3%. Jak masz 5%zysku daj 3 UE zostaje 2. A jak masz deficyt to dokladaj! To jest od PRZYCHODU!
UE chce wprowadzić wszechobecną cenzurę i "monitorong" internetu.
UE chce wprowadzić wszechobecną cenzurę i wręcz "monitoring" internetu. Trzeba będzie płacić podatek za wsztawianie każdego odnośnika/linku/cytatu/itp.; praktycznie nie będzie stron umożliwiających dzielenie się własną twórczością (gdyż tylko firmy pokroju Facebooka czy Google'a sa w stanie to udzwignac).
...
To sie skonczy u mnie na forum wiedza. Juz teraz zdarza sie ze nie pisze czegos bo mnie denerwuja okienka unijne. O placeniu za linki mowy nie ma. Z czego? A zabawa w meile zeby mi przyslali zgode pisemna na link to juz psychola. Ja to wiem mi to niepotrzebne. Wy tracicie. Trudno musicie poniesc konsekwencje glosowania za UE. Chca was oglupic bo glupimi latwiej sterowac. Mowilem zeby wyjsc z UE ale na sile was nie zbawie. Jak pragniecie katastrofy to ja bedziecie mieli. Widzicie ze na zachodzie wolnosci juz dawno nie ma.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:07, 04 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Polski rząd krytyczny ws. tzw. podatku od linków i obowiązku filtrowania treści
28-04-2018
Polski rząd przyjął bardzo krytyczne stanowisko wobec propozycji brzmienia art. 11 i 13 ogólnego podejścia rady wobec dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Wbrew informacjom podawanym przez niektóre media polskie stanowisko w tej kwestii od początku jest niezmienne.
...
mobilisinmobile 5 godz. temu 0
wiec wychodzi na to ze rzad Polski zmienil zdanie i teraz to akceptue poniewaz usunieto koniecznosc filtorwaniazawartosci w poszukiwaniu licencjonowanych materialow przez dostawce np. hosting i ma byc uszanowane prawo do swobodnego uzycia.
wiec dwa nagorsze problemy zostaly wycofane, stanowisko rzadu wydaje sie rozsądne, ale tylko pozornie, bo jak sie przyzymy:
W przypadku braku licencji usługodawcy byliby zobowiązani do usuwania – na żądanie uprawnionych
Będą oni mieć prawo do złożenia skargi na środki zastosowane przez usługodawcę i przywrócenia w ten sposób – jeśli skarga będzie uzasadniona – udostępnianych przez nich treści.
czyli wracamy do punktu wyjscia, nie maja znaczenia żadne zapewnienia o **proporcjonalności działań**
tak sie nie da, to nie tak dziala, automat dostanie liste i zgodnie z nia bedzie lecial, kasowal wszystko.
Wlasciciel licencji nie moze nawet jak by chcial skontrolować wszystkich stron, i analizowac czy to dozwolnony czy nie uzytek, on bedie musial polegac na skryptach.
Efekt tego bedzie taki, ze tresc zostanie usunieta, a uzytkownik bedzie musia udowadniać ze ma do tego prawo.
Automat NIE ROZUMIE TREŚCI, automat ZNA TREŚĆ.
Mówiąc prościej, najlepsze skrypy potrafią rozpoznać ze dany material zawiera jakies fragmenty licencjonowanej zawartości i na tej podstawie to usunie, natomiast automat nie rozumie sensu tresci, nie rozumie kontekstu w jakim to zostalo uzyte. Na chwile obecna nie istnieje techniczna możliwość by automat mógł to odróżnić.
podważona zostaje zasada domniemania niewinności, nie ma proporcjonalności działań.
zreszta absurdalna sytuacja:
użytkownikowi skasowano material, nie moze go poddać publicznej ocenie, czy naruszenie przez niego licencji bylo zasadne, poniewaz nigdzie nie moze legalnie umiescic tego materialu.
W efekcie, taki uzytkownik, zdany jest tylko na apelacje wobec właściciela licencji, co jest absurdalne.
ewentualnie sprawę w sadzie, nie ma **proporcjonalności** pomiędzy zwykłym użytkownikiem, a korporacja medialna. Zwłaszcza w tak skomplikowanych sprawach.
Ta propozycja odwraca cay sens prawodawstwa stosowanego dotychczas na terenie EU, to użytkownik zostanie najpierw ukarany, a później będzie miał prawo walczyć o usuniecie kary.
...
Nie badzcie naiwni ze to roboty! Znika to co ma zniknac a zwalanie na,, roboty". Bo te roboty to nie myslo. To tak jak z uznaniem Jerozolimy. Tez,, roboty". Jak do czegos prą to nie ma pomylki. Chodzi o to o co chodzi!
Wolnosc juz znikla. Spisek masonsko syjonistyczny wprowadza ucisk. To nadchodzi antychryst.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:28, 04 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Użytkownicy portali społecznościowych mówią wprost o cenzurze treści przez administratorów
– Portale społecznościowe nazywają to moderacją. Ale jeżeli opiszemy istotę zjawiska, czyli tak naprawdę arbitralne kasowanie treści często w oparciu o kryteria polityczne, ideologiczne albo religijne, to nazwanie tego zjawiska cenzurą nie będzie odbiegało od rzeczywistości – powiedział w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” dr Tymoteusz Zych z Instytutu Ordo Iuris.
Rozłam wśród Dziewuch. Facebook kasuje konta lokalnych grup
Z Facebooka znikają fanpejdże zawierające nazwę „Dziewuchy Dziewuchom”. Wiadomość o konieczności zmiany nazwy, z powodu jej zastrzeżenia przez...
zobacz więcej
Instytut Ordo Iuris prowadzi akcję pod hasłem „Stop cenzurze w social mediach”. – Widzimy, że panuje tutaj ogromna dysproporcja między eliminowaniem treści konserwatywnych, prawicowych a lewicowych. Jest to obecne nie tylko w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych – powiedział dr Zych.
Jak podkreślił, „amerykański senator Ted Cruz podczas przesłuchań szefa Facebooka wymieniał przypadki kasowania treści kilkudziesięciu stron katolickich, stron konserwatywnych oraz popierających prezydenta Donalda Trumpa”.
Nie wiadomo, jak duża jest skala zjawiska. – W przypadku portalu Facebook możemy się opierać na danych podawanych przez administratorów – wskazał. Jak dodał, „miesięcznie kasowanych jest 288 tys. materiałów w skali świata, jakaś część tego będzie dotyczyła Polski. To pokazuje gigantyczną skalę ingerencji”.
#wieszwiecejPolub nas
Tymoteusz Zych przypomniał, że w Polsce bezpośrednio przed Świętem Niepodległości w 2017 r. skasowano około 300 stron patriotyczno-konserwatywnych. – To tylko wycinek tego zjawiska – zaznaczył.
Internauta zatrzymany za mowę nienawiści. Namawiał do atakowania parlamentarzystów
– Policjanci z Żar (woj. lubuskie) zatrzymali we wtorek 35-latka, który na jednym z portali społecznościowych w internecie publicznie nawoływał do...
zobacz więcej
Podwójne standardy
Dr Zych zwrócił uwagę, że nie wiemy, jakie dokładnie kryteria obowiązują. – Znamy ogólne sformułowania regulatorów, np. Facebooka, czy innych portali społecznościowych, które posługują się m.in. pojęciem mowy nienawiści, której przejawem ma być tzw. homofobia. Są tam także kryteria niebudzące wątpliwości jak narodowość, religia, rasa, które jednak muszą być aplikowane w oparciu o bardziej szczegółowe standardy. Takie bardziej szczegółowe standardy są, ale one są dokumentami wewnętrznymi, którymi dysponują ci moderatorzy tudzież cenzorzy. I te dokumenty nie są nam znane – powiedział.
Zdaniem Tymoteusza Zycha nieprzypadkowo pisze się o tych portalach jako o nowych regulatorach czy piątej władzy, ponieważ przejmują w jakiejś mierze rolę państwa.
– Tak że te kryteria, co można skasować, a co nie, nie są nam znane. A co więcej, widzimy podwójne standardy, ponieważ z drugiej strony są portale, które w sposób obraźliwy wyrażają się o osobie Jana Pawła II. To są rzeczy, które ewidentnie łamią polskie prawo, gdyż mamy zakaz obrażania uczuć religijnych. I to nie jest usuwane – podkreślił.
Użytkownicy portali społecznościowych mówią wprost o cenzurze katolickich i prawicowych treści przez administratorów.
Według dr. Zycha potrzebne są jasne gwarancje prawne. Dlatego przygotowywana jest petycja w tej sprawie. – Wnosimy o uporządkowanie procedur odwoławczych. Użytkownik nie ma być odsyłany za granicę, należy uruchomić procedury wewnętrzne i jurysdykcję sądową – dodał.
....
To ostatnio eksplodowalo przy okazji facebooka. Widac juz ze RODO caly krzyk o prywatnosci danych i patistremy to wszystko posluzylo do wprowadzenia zamordyzmu. Bardzo,, dowcipne'. Nie chcecie patostrimu gdzie koles chla rzyga czy tez prowadzi trajsmisje z kibla? Usuna 3 takich. PLUS 3000 stron walczacych z aborcja zboczeniami mowiacych o wierze czy o Polsce. Bo wprowadzili,, nowa polityke". Bardzo,, dowcipne".
Google wykreslilo dont be evil. Ale facebook youtube tez!
Widac ze kanaly obserwowane do usuniecia. Jesli prowadzicie wartosciowy kanal i nagle zaczynacie dostawac,, upomnienia" to wiedzcie ze na was poluja. Ogladaja i szukaja... Na co by doniesc. A to obrazil znietolerowal. Itd. Szukaja haka. Obawiam sie ze dlugo na youtube juz nie pobedziecie.
W zwiazku z tym ze nie ma juz wolnosci slowa przestaje podawsc autorow tekstow bo moze to byc wasz ostatni artykul. Jest niewola to autora sie ukrywa. Nikt za okupacji nie ujawnial autorow! Wiec nie piszcie ze,, przedruk tylko z podaniem autora" jak idioci. Ja moge podac ale to moze byc wasz ostatni tekst. Chyba tego nie chcecie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:12, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Memy, filmiki, cytaty mogą być zagrożone nowym prawem. Twórca Wikipedii: Pomóżcie to nagłośnić!
Sywlia Czubkowska
5 czerwca 2018 | 06:28
Stempel cenzury1 ZDJĘCIE
Stempel cenzury (Archiwum)
Stworzyłeś mema lub choć wrzuciłeś go na Facebooka? Nowe prawo, które szykuje Parlament Europejski, może zmusić cię do jego skasowania. Witamy w świecie prawa autorskiego.
Koniec prac nad unijną dyrektywą o prawach autorskich coraz bliżej. Przed kilkoma dniami prezydencja bułgarska uzyskała mandat do podjęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim w sprawie ostatecznego kształtu tego prawa. Podczas głosowania w Komitecie Zastępców Stałych Przedstawicieli Rady UE obecnej wersji dyrektywy nie poparło tylko sześć państw: Niemcy, Belgia, Węgry, Finlandia, Holandia i Słowenia.
Parlament przyspiesza
Wbrew wcześniejszym zapewnieniom i oficjalnemu stanowisku sprzed roku, polski rząd nie sprzeciwił się dyrektywie, choć utrzymane są w jej projekcie dwa kontrowersyjne przepisy: art. 11, który poszerza prawa wydawców, i 13, który wprowadza filtrowanie treści. - To, że prezydencja bułgarska dostała zielone światło, oznacza, że jest polityczna wola zamknięcia obecnego etapu prac do końca tego półrocza. Potem oczywiście Parlament Europejski może jeszcze zmienić zapisy, ale zajmie się tym najwcześniej we wrześniu. Jeżeli nie zrobi tego do końca obecnej kadencji, to w następnej trzeba byłoby zacząć od początku. Niestety, są poważne obawy, że te mocno ograniczające wolności w sieci przepisy zostaną - mówi nam Alek Tarkowski z Centrum Cyfrowego.
Według niego dyrektywa w obecnym kształcie wcale nie służy wzmacnianiu jednolitego rynku cyfrowego, lecz ochronie interesów międzynarodowych korporacji. I to kosztem praw użytkowników i indywidualnych twórców. W Polsce nowe prawo krytykują m.in. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT (ZIPSEE), Cyfrowa Polska, Fundacja "Panoptykon" oraz Fundacja Nowoczesna Polska. Największe opory budzą dwa wspomniane przepisy.
11 i 13
Artykuł 11. został zawężony w stosunku do tego, co początkowo proponowano dwa lata temu. Oznacza to, że na korzystanie z tzw. snippetów (krótkich fragmentów) artykułów prasowych będzie trzeba mieć podpisaną umowę licencyjną - ten, kto będzie chciał "przedrukować" fragment tekstu będzie musiał podpisać umowę z wydawcą, który jest tego tekstu właścicielem. Zaproponowane przez Radę zmiany dotyczą tego, że licencję na fragment trzeba będzie mieć przez rok (a nie przez 20 lat), a “nieznaczne fragmenty” (kraje członkowskie definiują je samodzielnie) mają być wyłączone spod regulacji.
Nie wiadomo jak na razie dokładnie, jakiego rodzaju serwisy będą musiały tych przepisów przestrzegać. Czy np. agregatory treści takie, jak Wykop.pl, wejdą pod przepisy? To zależy od lokalnych przepisów wdrażających, gdyż rozporządzenie - co jest cechą charakterystyczną dla tego typu unijnych aktów prawnych - jest pisane na dużym poziomie ogólności.
Jeszcze dalej idzie art. 13, który wprowadza filtrowanie treści przez pośredników (m.in. Google, Facebooka, Twittera), żeby zapobiec naruszeniom prawa autorskiego. W praktyce dopuszcza cenzurę prewencyjną. Pierwsza wersja nakładała obowiązek automatycznego filtrowania treści. Obecna wersja pozostawia tę decyzję poszczególnym krajom Europy, ale jest na tyle ogólna, że przepis w lokalnym prawie może zyskać ostrą formę.
Co to w praktyce może oznaczać dla internautów? Memy, filmiki, zdjęcia z wakacji, teksty zawierające cytaty - praktycznie każda treść udostępniana przez użytkowników serwisów społecznościowych może wkrótce trafić pod specjalny nadzór. Firmy będą sprawdzać, czy nasze materiały nie łamią praw autorskich. A za naruszenie może być uznane choćby wykorzystanie fragmentu cudzego obrazu czy zdjęcia w memie albo fragmentu piosenki w filmiku na YouTubie opowiadającym o historii autora tej piosenki.
Tak właśnie te przepisy postrzega Jimmy Wales, twórca Wikipedii, który zaapelował na Twitterze, by nagłaśniać prace nad tymi nowymi przepisami. Według krytyków tych przepisów nowe unijne prawo może wprowadzić znacznie poważniejsze konsekwencje niż RODO.
Komisja JURI w Parlamencie Europejskim ma głosować nad tą dyrektywą już 21 czerwca.
...
Wyborcza. Oczywiscie nie ufamy im. Ale oczywiscie mamy horror. Zaglada cywilizacji ludzkiej. Praktycznie moga wam zniszczyc kazdy wpis i kazda wasza aktywnosc. Bo komus sie nie spodoba. Bandytyzm totalny. Oczywiscie chodzi o wprowadzenie rezimu. Dla jednych wladza dla innych kasa. Waszym kosztem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:09, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Piszesz o "odszkodowaniu" dla Ukraińca za akcję "Wisła"? Dostaniesz bana na Fb.
“Ponownie mam blokadę na fb na 30 dni! "Ten post jest niezgodny z naszymi Standardami społeczności. Tylko Ty widzisz ten post, ponieważ narusza nasze standardy dotyczące treści propagujących nienawiść." Za co?: "85-latek z Bieszczadów dostaje od Państwa Polskiego (czyli od nas)”
Chodzi o Żebrowskiego.
...
UPAle doniesli i oto skutek. Widzimy jaki syf nastapil. Nie ma wolnosci slowa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:48, 06 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
ne koszty związane z RODO ponosi Nazwa.pl i kto za to płaci
jusstt
jusstt
5 godz. temu dodał
O Tym jakie straszne koszty związane z RODO ponosi Nazwa.pl i kto za to płaci
Marcin
"Właśnie się dowiedziałem od konsultanta nazwa.pl, że chcąc założyć u nich konto pocztowe e-mail, aby móc podpisać umowę powierzenia z nimi, ONI są zobowiązani do przeprowadzenia U MNIE audytu!!! Koszt: 2 koła! ABSURD!Już nawet się nie dopytywałem, czy ja później u nich będę mógł taki audyt przeprowadzić na podstawie umowy powierzenia."
Arleta:
"Potwierdzam co pisze autor postu, też mieliśmy tę "przyjemność" na podstawie której wypowiedzieliśmy umowę hostingu. Poza 2 tyś za audyt, jeszcze trzeba 500 zł miesięcznie płacić za umowę powierzenia (oczywiście kwoty netto!). Współczuję tym, którzy nie doczytali wszystkiego, bo dość ciekawie to zawarli w informacji."
...
Dla tych co trzeba to nie absurd. To deszcz kasy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:28, 07 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Uważaj! Oszuści wykorzystują RODO
Oszuści wykorzystują zmiany w przepisach dotyczących ochrony danych osobowych do wyłudzania pieniędzy od firm – ostrzega Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Przedsiębiorcom grozi się złożeniem donosu do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, czy też prokuratury, jeśli ci nie zapłacą...
Zarządca zamknął cmentarz przez RODO
Cmentarz zamknięty przez kilka dni z powodu RODO? Ministerstwo Cyfryzacji przyznaje, że docierają do niego różne informacje o przypadkach, które nie wydarzyłyby się, gdyby przepisy RODO były prawidłowo rozumiane.
RODO w Kościele: awantury w kancelariach parafialnych
W kancelariach parafialnych dochodzi do awantur, bo po wprowadzeniu RODO księża nie wydają świadectw chrztów i zaświadczeń rodzicom i krewnym - donosi "Dziennik Łódzki".
...
Balagan narasta. UE jest ostatnim miejscem które powinno wydawac prawa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:03, 07 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Cenzura internetu już niedługo? Polska głosowała „za”! Powrót ACTA?
ak 5 czerwca 2018 AKTUALIZACJA: 6 czerwca 2018 09:11 Kurier Poranny
Płatne udostępnianie linków oraz cenzura internetu - to dwa najbardziej kontrowersyjne zapisy w dyrektywie. Ograniczenia w internecie miała już wprowadzić ACTA. Wtedy w wielu miastach organizowane były protesty. Czy to powrót ACTA? Polska popiera pomysł cenzury internetu. Czy wywoła to protesty internautów? Przejdź do galerii
Cenzura internetu niedługo może stać się faktem. Czy skończy się internet jaki znamy? 20/21 czerwca zaplanowano głosowanie w Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego nad dyrektywą o prawach autorskich i jednolitym rynku cyfrowym. Co może przynieść jej wdrożenie? Czy to powrót ACTA?
Założenia dyrektywy są szczytne: lepsza ochrona i większe prawa twórców treści, przeciwdziałanie plagiatom i kradzieży materiałów oryginalnych. Dodatkowo twórcy treści mogliby też liczyć na niemały zysk finansowy. Mimo tego jednak oprócz aktywistów, organizacji pozarządowych i europarlamentarzystów, dyrektywie sprzeciwiają się nawet ci, którzy mogliby na niej skorzystać, czyli wydawcy. Uważają, że zagraża ona wolności w internecie.
ZOBACZ GALERIĘ
Płatne linki i cenzura internetu, czyli kontrowersje wokół dyrektywy
Największą krytykę budzą dwa artykuły dyrektywy: 11 i 13. Czego dotyczą? Artykuł 11 wprowadza zakaz udostępniania skrótów wiadomości, czyli w praktyce: linkowania. Zakaz miałby dotyczyć:
portali społecznościowych
agregatorów linków
aplikacji newsowych
Dlaczego zakaz udostępniania skrótów artykułów to tak naprawdę zakaz linkowania? Linki, które umieszczamy dziś na różnych serwisach, dzieląc się nimi, bo wydały nam się interesujące, zawsze zawierają krótkie podsumowania. Przeciwnicy artykułu 11 twierdzą, że nawet sam adres linku bardzo często zawiera jakiś opis zawartości strony. Zdaniem krytyków, wprowadzenie w życie tego artykułu ograniczy przepływ informacji i dostęp do nich. Ponieważ zgodnie z dyrektywą, udostępnianie materiałów z portali informacyjnych miałoby być płatne, a portale takie jak Facebook, Twitter czy Wykop musiałyby wykupić licencję od każdego wydawcy żeby umożliwić swoim użytkownikom udostępnianie treści, prognozuje się też osłabienie pozycji małych wydawców i zniechęcenie do tworzenia start-upów informacyjnych.
Cenzura internetu niedługo może stać się faktem! Już za 2 tygodnie głosowanie nad kontrowersyjną dyrektywą. Cenzura internetu już niedługo? Polska głosowała „za”! Powrót ACTA? 5
Fot. Pixabay.com
Cenzura internetu niedługo może stać się faktem! Już za 2 tygodnie głosowanie nad kontrowersyjną dyrektywą. Cenzura internetu niedługo może stać się faktem! Już za 2 tygodnie głosowanie nad kontrowersyjną dyrektywą. Cenzura internetu niedługo może stać się faktem! Już za 2 tygodnie głosowanie nad kontrowersyjną dyrektywą.
ZOBACZ TEŻ: Kończysz zakupy poza Allegro? To może być niebezpieczne >>>
Cenzura internetu już niedługo? UE chce automatów cenzurujących internet!
Artykuł 13 dyrektywy, który również spotkał się z druzgoczącą krytyką dotyczy cenzury w internecie. Miałyby zostać wprowadzone automaty cenzurujące, które sprawdzałyby wrzucane przez użytkowników treści audiowizualne jeszcze przed ich publikacją w celu zweryfikowania czy nie naruszają praw autorskich. Zapomniano jednak, że rozwiązania takie nie są idealne: działające w ten sposób algorytmy na YouTube wielokrotnie zawiodły, blokując filmy, które w rzeczywistości nie naruszały praw autorskich. Wejście w życie cenzury internetu w takiej formie nie tylko ograniczy wolność wypowiedzi internautów, ale także wzmocni pozycję największych graczy, którzy dysponują środkami, by stworzyć automaty cenzurujące.
Czy dzieci powinny mieć dostęp do portalów społecznościowych?
Polska popiera cenzurę internetu!
Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów dogłębnie opisała całą sprawę na swojej stronie internetowej, gdzie przedstawiła również jakie w kwestii obu kontrowersyjnych artykułów wprowadzających cenzurę internetu są stanowiska poszczególnych krajów. Polska sceptycznie opowiada się za artykułem 11 dotyczącym płatnego linkowania, ale cenzura internetu została przez nią poparta! Możemy się na to zżymać, ale rzeczywistość jest jeszcze gorsza: cenzura internetu ma poparcie większości państw. Tylko Niemcy, Belgia i Holandia są nastawione na złagodzenie artykułu 13. Do głosowania pozostały 2 tygodnie. Czy cenzura internetu stanie się faktem?
...
Fyrmi 3 godz. temu +1
Jak to Polska głosowała "za"? Jestem częścią Polski i nie przypominam sobie żebym głosował za, nawet w ogóle głosował.
...
Co to za maniera mowic calym krajem? Wyrzutki spoleczne i kryminalne nie Polska.
...
Widze ze juz nie nadazacie. CENZURA TO JEST TERAZ!
Tu zaglada internetu bedzie. Platne linki oznaczaja zamkniecie 99% edukacyjnego internetu. Koniec wikipedii. Oni tam maja po 100 cytowan na strone! To ich zabije.
A mniejszych tez. Ja nie bede nic cytowal bo kompletnie nie mam czasu na cokolwiek. Nawet na szukanie darmowych stron. Jak wszyscy zreszta. Po prostu koniec wiedzy.
Zostanie porno i belkot psychopatow. Oni cytuja wyłącznie sami siebie.
Zblizamy sie do konca. Armaggedon.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:13, 08 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Po dwóch ostatnich tygodniach obcowania z Internetem poddanym reżimowi RODO, można by było pomyśleć, że prywatność jest najważniejszą wartością Zjednoczonej Europy. A jednak nie. Istnieje wartość ważniejsza od prywatności – to ochrona praw autorskich. Tak przynajmniej uważa Maciej Szpunar, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Historia jakich wiele – ktoś gdzieś udostępnił w internecie chronione prawem autorskim treści, zaś właściciel praw autorskich pociągnął udostępniającego do odpowiedzialności. Gdyby działo się to w USA, konsekwencje byłyby jasne. Działo się to jednak w Niemczech, gdzie prawo do prywatności jest rzeczą świętą, sprawa więc przybrała nieoczekiwany obrót.
Może to rodzice, a może ktoś inny?
8 maja 2010 roku niejaki Michael Strotzer był posiadaczem łącza internetowego, poprzez który udostępniony został w sieci peer-to-peer audiobook, do którego prawa autorskie miało niemieckie wydawnictwo Bastei Lübbe. Biegły stwierdził w sposób nie podlegający wątpliwości, że adres IP należał wówczas do pana Strotzera.
28 października 2010 roku spółka Bastei Lübbe wysłała do Michaela Strotzera pismo, w którym wezwała go do zaniechania naruszenia prawa autorskiego. Odpowiedzi nie otrzymała, więc wystąpiła do sądu rejonowego w Monachium z powództwem o odszkodowanie pieniężne od p. Strotzera jako posiadacza adresu IP.
Podczas procesu Michael Strotzer zaprzeczył, jakoby udostępniał tego audiobooka, oraz zapewnił, że jego łącze internetowe było wystarczająco zabezpieczone. Skoro jednak biegły wykazał, że to z jego IP audiobook był udostępniany, to czy wszystko nie jest jasne? Nie do końca. Otóż Strotzer stwierdził, że do tego łącza dostęp mieli także jego rodzice, z którymi pozostaje w tym samym gospodarstwie domowym. Z tego jednak co mu wiadome, ani nie mieli audiobooka na swoim komputerze, ani nigdy nie używali oprogramowania do wymiany plików P2P. Co więcej, ich komputer miał być wyłączony w chwili naruszenia praw autorskiego.
Z tego właśnie powodu sąd rejonowy w Monachium oddalił powództwo spółki Bastei Lübbe. Stwierdzono, że niemożliwe jest wykazanie, że to Michael Strotzer popełnił zarzucany mu czyn, skoro wskazano, że mogli to też zrobić też jego rodzice. Od tego zaskakującego wyroku powód się oczywiście odwołał do sądu okręgowego w Monachium. Ten skłonił się do uznania odpowiedzialności Michaela Strotzera jako sprawcy zarzucanego mu naruszenia prawa autorskiego, ponieważ z jego wyjaśnień nie wynikało, aby w momencie dokonania naruszenia z łącza internetowego korzystała osoba trzecia. Wszystko jasne?
Chcesz oskarżać? Sam znajdź dowody
A jednak nie wszystko. Sąd apelacyjny zauważył bowiem, że w Niemczech obowiązuje orzecznictwo, jakie wiele lat wcześniej przedstawił Federalny Trybunał Sprawiedliwości (Bundesgerichtshof). Wynika z niego, że to powód musi przedstawić okoliczności faktyczne i dowody naruszenia prawa autorskiego. Co więcej, domniemanie faktyczne przemawia za sprawstwem posiadacza łącza internetowego tylko wtedy, jeżeli w momencie naruszenia prawa inne osoby nie mogły korzystać z tego łącza. Zarazem jednak z orzecznictwa tego wynika, że na posiadaczu łącza internetowego spoczywa wtórny ciężar dowodu – musi on wskazać, które inne osoby miały niezależny dostęp do jego łącza internetowego.
Skoro jednak istnieje podejrzenie, że mogli to być rodzice pozwanego, to wyjaśnień żadnych przedstawiać w tym wypadku nie trzeba. Artykuł 7 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej gwarantuje bowiem stosowanie zasady ochrony prywatności życia rodziny. W tym wypadku obowiązek ujawnienia działań rodziców Michaela Strotzera stanowiłby nieuzasadnioną ingerencję w jego sferę rodzinną.
Nie wiedząc co z tym fantem zrobić, sąd okręgowy w Monachium zawiesił postępowanie i zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z zapytaniem, jak interpretować dyrektywy unijne dotyczące ochrony własności intelektualne, które mówią o skutecznych i odstraszających sankcjach, w sytuacji, gdy ochrona prywatności wyłącza możliwość sankcji takich zastosowania.
Swoją opinię w tej sprawie wydał w tym tygodniu rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości, Maciej Szpunar. Opinie rzecznika nie są wyrokami, nie są wiążące, ale z orzecznictwa wynika, że są zawsze brane pod uwagę.
Stop nadużyciom prywatności
Całe analizy prawne, a następnie rekomendację, jaką ten ekspert przedstawił, można streścić następująco. Otóż Trybunał Sprawiedliwości powinien stwierdzić, że prawo europejskie nie wymaga na poziomie krajowym domniemania odpowiedzialności posiadacza łącza internetowego za naruszenia prawa autorskiego popełnione z wykorzystaniem. Jeśli jednak prawo krajowe traktuje takie domniemanie jako element ochrony praw autorskich, to należy korzystać z instrumentu domniemania w sposób spójny, by zagwarantować skuteczną ochronę praw autorskich.
W tym sensie, zdaniem rzecznika Trybunału, prawo do prywatności życia rodzinnego wynikające z Karty praw podstawowych nie może być interpretowane w sposób pozbawiający właścicieli praw autorskich jakiejkolwiek skutecznej możliwości ochrony swojej własności. Ochrona własności intelektualnej jest bowiem również nakazana przez Kartę praw podstawowych (w artykule 17).
Innymi słowy, prawo niemieckie, które przenosi cały ciężar dowodu na powoda nie może być interpretowane w sposób, który powodowi uniemożliwi ochronę swoich praw ze względu na wyłaniający się konflikt z prawem do prywatności życia rodzinnego. Jeśli zbadanie warunków życia rodzinnego jest ze względu na kartę praw podstawowych niemożliwe, to należy uznać posiadacza łącza internetowego za winnego naruszenia praw autorskich, jako że ich właściciel nie ma żadnych innych środków zidentyfikowania sprawców.
Zaskoczeni taką opinią nie jesteśmy. Dr hab. Maciej Szpunar znany jest przecież z przekonania o kluczowej roli ochrony praw autorskich. W jednej ze swoich opinii dopuścił przecież blokowanie pirackich serwisów, takich jak The Pirate Bay, na terenie całej Unii Europejskiej.
Angielski? Nie znamy
Cała sprawa ma jeszcze pewien uroczy aspekt językowy, związany z opuszczeniem przez Wielką Brytanię struktur Unii Europejskiej. Opinia rzecznika Macieja Szpunara została sporządzona oczywiście po francusku, tj. języku w którym Trybunał Sprawiedliwości pracuje i w którym wydaje wyroki. Następnie została przetłumaczona na 20 innych języków, od bułgarskiego po szwedzki (a wśród nich oczywiście jest polski). Nie ma oficjalnego tłumaczenia na angielski, co wywołało pewną konsternację w anglosaskich mediach.
No cóż, wygląda na to, że piszący o sprawach Unii Europejskiej dziennikarze zza Wielkiej Wody będą musieli się wreszcie nauczyć jakichś unijnych języków, a nie tylko żyć w błogim przekonaniu, że angielski wystarczy każdemu do wszystkiego.
...
Oczywiscie nie chodzi o prawa tylko o potezne interesy. Wyrosla mafia na tych,, prawach autorskich" Zaiksy sypia obficie kradziona kasa zeby prawole wymyslali nowe metody grabiezy. Teraz czas na linki ale to nie koniec!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:03, 10 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
W tej Unii już całkiem oszaleli! Koniec z memami i parodiami w Internecie. Eksperci biją na alarm
Przez RP - 9 czerwca 2018
Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze
Reklama
Eksperci od prawa cyfrowego ostrzegają, że nowe przepisy wprowadzane właśnie przez Unię Europejską uderzą w wolność w internecie. Nowe przepisy mają teoretycznie na celu ochronę praw własności, w praktyce mogą doprowadzić jednak do durnego przeregulowania i końca Internetu, jaki znamy.
Nowe przepisy dotyczące prawa autorskiego mogą doprowadzić między innymi do zakazu kopiowania memów w sieci – przestrzegają eksperci. W teorii dyrektywa unijna jest słuszna i ma chronić własność intelektualną osób, które przesyłają swoje dzieła do Internetu.
Reklama
Jednak, aby nowe przepisy mogły działać, konieczne będzie „monitorowanie całej zawartości udostępnianej w Internecie i ewentualne ściganie każdego naruszenia nowych, szczegółowych przepisów”. Ruszyła już kampania przeciwko artykułowi 13 tej dyrektywy.
Jak twierdzą działacze, gdyby twórcy Internetowi mieli literalnie stosować się do nowych przepisów, to ich swoboda działania w sieci zostałaby ograniczona niemalże do zera. Prawo pozwoli dużym firmom kontrolować, to co możemy udostępniać w sieci i to co będziemy widzieć – ostrzegają.
Nowe przepisy mają uniemożliwić między innymi tworzenie parodii w formie wideo czy też edycji zdjęć, np. w formie memów. Co ciekawe, kampania przeciwko nowej dyrektywie, została zainicjowana przez centra zajmujące się ochroną własności intelektualnej z różnych państw.
Ideą, która kryje się za naszymi przepisami dotyczącymi praw autorskich, jest zapewnienie ludziom możliwości zarabiania, dzięki ich twórczości intelektualnej – odpowiada na te zarzuty rzecznik Komisji Europejskiej. Jak dodaje nowe przepisy mają nie zaszkodzić wolności słowa w Internecie, ale przedstawiciele UE raczej nie wiele wiedzą o tym pojęciu.
....
stasiek_opona 7 min. temu 0
Tym samym może się okazać, że przegłosowanie dyrektywy o nowy prawie autorskim w takim kształcie jak ta postulowana, będzie de facto największym w historii aktem prawnym umożliwiającym cenzurę Internetu oraz dającym dużym korporacyjnym graczom na rynku mediów internetowych, jeszcze większą władzę.
...
Rezim zaciska pętlę. Bydlaki.
Internet NIE SLUZY DO ZARABIANIA TYŁKO DO KOMUNIKOWANIA!
Nie po to walczylismy o wolnosc.
Nie po to rozwijamy Linux i GNU aby zarabiac.
UE trzeba wyciac do zera. Nie ma wyjscia. Jacys patole nie beda nas tu straszyc wiezieniem za linki. Wiezienie jest dla nich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:21, 11 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Tatuator łamie prawa autorskie
Klient przyniósł grafikę z internetu do pewnego studia tatuatorskiego sądząc, że pozyskał ją legalnie, "artysta" z tegoż studia wykonał tatuaż na jej podstawie. Studio ma gdzieś prawa autorskie dziewczyny, która wykonała grafikę i dowiedziała się, że jej praca została bezprawnie wykorzystana.
???
Jakie prawa autorskie? Kto ma placic za co? Facetowi spodobala sie grafika z neta to sobie ja wytatuowal za pomoca firmy oczywiscie. Wszystko uczciwe. Autorka nie tatuowala przeciez? Firma NIE UZYWA JEJ GRAFIKI W OFERCIE? Nieprawdaz? Prywatne specjalne zamówienie klienta. Nie oni to wymyslili. Uzytek osobisty.
Kto wam powiedzial ze mozna zyc z jakichs tam,, praw autorskich"? Trzeba pracowac. Zrobicie zarobicie w porzadku. ALE Z JAKIEJ PAKI MAJA WAM PLACIC W NIESKONCZONOSC ZA TO SAMO? Czyz kasejerka moze pobierac tantiemy do konca zycia bo raz pracowala w kasie? Nie musi tyrac do emerytury. Z JAKIEJ PAKI W CHCECIE BEZ PRACY KOSIC KASE DO KONCA ZYCIA BO RAZ COS TAM ZROBILISCIE! TO JEST KRADZIEZ I PIRACTWO! ZA TO BEDZIECIE UKARANI NA SĄDZIE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:09, 15 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
RODO rodzi absurdalne sytuacje. Oto kilka przykładów.
Administrator cmentarza zamyka bramy cmentarza. Powód? Gromadzi na niektórych nagrobkach dane osobowe osób, które za życia wykupiły sobie miejsce na cmentarzu. Część z nich zdążyła już umieścić na nagrobkach swoje imię i nazwisko.
...
Dokladnie. Znikaja tablice informacyjne. Nikt o niczym was nie poinformuje bo,, zlamie" prawo. Panuje strach. Stalinizm. Hitleryzm. System terroru opiera sie na strachu. I to chodzi. Budowa imperium zła. Antychryst tak dziala.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:01, 15 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Polak pozywa Google!
Opublikowano 10 godzin temu - ALICJA GÓRSKA
Innowacyjne pomysły zwykle zachęcają do prób wzbogacenia się. Wielcy wynalazcy szukają rynku zbytu dla swoich koncepcji i projektów, marząc o grubym hajsie. Jednak nie dr Jarosław Duda, który dokonał rewolucji na zasadzie wolnego dostępu. Teraz, mimo żadnego zysku, wielki gracz i tak chce go wykolegować.
Polak pozywa Google!
Dr Jarosław Duda z Uniwersytetu Jagiellońskiego jest wynalazcą systemu kompresji danych zwanego ANS (Asymmetric Numeral Systems), wykazującego dużo lepszą wydajność od innych rozwiązań problemu. System ten naukowiec udostępnił (idealistycznie) w domenie publicznej w 2006 roku. Strategia szybko została przyjęta przez największe koncerny. Z pomysłu Dudy skorzystały takie firmy, jak Apple, Facebook, czy Google. I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że ostatni z wymienionych koncernów postanowił wystąpić o przyznanie patentu.
PATENT ANS - ASYMMETRICAL NUMERAL SYSTEMS
Google nie zaprzecza, że patent, o który stara się firma oparty jest na pomyśle Dudy i tłumaczy, że polski naukowiec jest raczej autorem teorii, niż konkretnego oprogramowania, a właśnie konkretne oprogramowanie zamierza opatentować Google. Sęk w tym, że doktor miał podobno oferować koncernowi – drogą emailową – szczegółowe rozwiązania, identyczne z tymi, które stanowią aktualnie przedmiot sporu. Postępowanie sądowe jeszcze się nie skończyło, jednak europejskie organy patentowe wstępnie wydały orzeczenie na korzyść dr Dudy, uzasadniając, iż na podstawie przesłanych przez naukowca do Google informacji wykwalifikowana jednostka mogłaby stworzyć oprogramowanie, które przedsiębiorstwo próbuje opatentować.
Czy Google się tym przejął? No nieszczególnie. Uznał, że poczeka aż wypowie się U.S. Patent and Trademark Office.
dr Jarosław Duda
To nie pierwszy raz w historii, kiedy dochodzi do podobnej patentowej „sprzeczki”. Z przeszłości znamy już historie firm takich, jak Apple, Samsung, Nokia, czy HTC. Gigantyczne przedsiębiorstwa sądziły się o design (Apple i Samsung), interfejs (Apple i HTC), system operacyjny (również Apple i HTC) albo np. standardy bezprzewodowe (Nokia z HTC).
Google zapewnia, że nawet, jeżeli patent otrzyma, to ANS wciąż będzie funkcjonował na zasadzie wolnego dostępu. Z prawnego punktu widzenia będzie to jednak możliwe jedynie do czasu, do kiedy firma nie zmieni zdania. A przecież może zdanie zmienić. Co z tego, że teraz zapewnia, iż nic jej zarządowi podobnego po głowach nie chodzi? Czyżby była to prośba o bazowanie tylko na zaufaniu? Cóż, dr Duda właśnie tak działał i zobaczcie, jak skończył.
...
Chwala mu! Widzicie jacy satanisci z google? Rzeczywiscie nawiazali wspoprace z szatanami.
Chwala mu! Takich ludzi nam trzeba. A czym mozna spakowac ans? Pierwsze slysze o takim rozszerzeniu.? Czym sie tak pakuje?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:36, 16 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Europa przeciwko ACTA
Małe przypomnienie okresu, w którym kraje europy zjednoczyły się i walczyły przeciwko ACTA w 2012 roku. Teraz UE próbuje wprowadzić to samo i nic się nie dzieje. Dlaczego? Do głosowania zostało niecałe 5 dni! Zaprotestuj przeciwko ograniczaniu wolności w internecie.
"Podatek od linków" i obowiązkowe filtry - czy to koniec internetu jaki znamy? Zostało kilka dni żeby zatrzymać tę reformę. Pamiętacie ACTA? Zaprotestujmy po raz kolejny!
...
RODO UE masoni syjonisci bilderberg kosmici a raczej kosmaci cenzura zakaz linkow!
...
UE zdycha ale jad z tej bestii moze nas zatruc dlugo po jej śmierci.
Juz niedlugo memy beda,, łamaniem praw autorskich". Skonczy sie wklejanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:05, 17 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Cenzura internetu i podatek od linkowania – takiej Unii Europejskiej chcecie?
ADRIAN CELEJ ARTYKUŁY WCZORAJ
Strona Główna > Artykuły > Cenzura internetu i podatek od linkowania – takiej Unii Europejskiej chcecie?
UDOSTĘPNIJ NA FACEBOOKU UDOSTĘPNIJ NA TWITTERZE
Na łamach portalu wielokrotnie krytykowałem pomysły Unii Europejskiej. Muszę jednak przyznać, że dotychczasowe działania tej organizacji były niczym przy obecnym idiotyzmie i próbie zniszczenia internetu. Wszyscy wiemy o planowanym wprowadzeniu cenzury i podatku od linków, nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że konsekwencje będą opłakane. Warto zastanowić się, dlaczego Unia Europejska chce to wprowadzić i kto na tym zyska.
Czym jest podatek od linków?
Cel podatku od linków jest taki, żeby wydawcy zarabiali na nagłówkach, a nawet samych tytułach zamieszczanych w agregatorach pokroju Google News. Treści w postaci artykułów mają być chronione w podobny sposób co utwory muzyczne – pojawią się organizacje podobne do ZAiKSu i to one będą zbierały pieniądze z tego tytułu. Jak dobrze wiadomo ZAiKS jest uważany za jedną z większych patologii prawa autorskiego i relikt przeszłości, jednak cały czas działa i ma się dobrze za nasze pieniądze – wspieramy go kupując płytę CD, telefon, komputer czy sam dysk twardy. Z góry jesteśmy uważani przez niego za piratów i płacimy za pirackie treści, które możemy na taki dysk skopiować. Wracając do tematu – niemal każde zapożyczenie treści będzie piractwem, w tym nieszczęsne linki. Generalnie jeśli ktoś wrzuca link do naszego artykułu na inny portal – nie ważne czy to Facebook, Wykop czy w formie źródła do innego tekstu, to jesteśmy z tego zadowoleni. Tak miał też działać internet – ludzi mieli dzielić się ciekawymi stronami, zgodnie z tą ideą działa Google.
Unia Europejska ma inne zdanie
Politycy europarlamentu uważają, że udostępnienie linku to robienie krzywdy autorowi, ponieważ ten po przeczytaniu tytułu w agregatorze może zniechęcić się do otworzenia całości. Brzmi to niezwykle idiotycznie, ale według nich udostępniający link powinien za to zapłacić. Czy tankując samochód wymagacie tego, aby stacja benzynowa wam za to zapłaciła? Jak się okazuje nie jest to pomysł jedynie Unii Europejskiej, na zmianach bardzo zależy dużym wydawcom. Dla nich sytuacja jest inna – zarobią, a jeśli nie, to i tak upadnie mniejsza konkurencja, a więc zmonopolizują rynek. Poza tym łatwiej będzie wyciszyć pewne tematy, a więc może czekać nas cenzura z prawdziwego zdarzenia. Zastanówmy się – jeśli zniknie Google News, Facebook zrezygnuje z udostępniania linków, a Wykop zostanie cieniem samego siebie, to skąd dowiemy się o małych portalach. Więksi wydawcy mają pod swoimi skrzydłami wiele portali lub czasopism, mają swoje aplikacje, mogą linkować do artykułów na innych swoim portalach. Tymczasem małe portale nie wytrzymają tego, zostaną nagle odcięte od ważnych źródeł wyświetleń, całe SEO przestanie mieć znaczenie i zaczną znikać. Wyparuje konkurencja, zostanie kilku graczy, którzy będą mogli robić wszystko. Bez wątpienia spadnie jakość publikacji, obecnie wszyscy się o to zabijają, dobry artykuł może trafić na inne portale, może się wybić. Jeśli podatek od linków wejdzie w życie, to przestanie mieć to znaczenie, będą się liczyli tylko czytelnicy skupieni przy jednej platformie.
To nie pierwszy raz
google news wiadomosci logo
Podatek od linków był już wprowadzany w Niemczech i Hiszpanii. U naszych zachodnich sąsiadów zrobiono to ze względu na naciski dużych wydawców, którzy zwyczajnie chcieli zarobić. Co z tego wyszło? Google właśnie tych wydawców ukryło w swoim agregatorze, w wyniku czego gwałtownie spadły wyświetlenia. Ta zmiana akurat była bardzo dobra, kto chciał ten stracił, reszta zyskała. Nieco gorzej wygląda to w Hiszpanii, gdzie wprowadzono dokładnie to samo, nad czym obecnie pracuje Unia Europejska. Generalnie wszyscy byli zadowoleni, przecież Google będzie im płacić za linki, czyli pojawi się dodatkowe źródło dochodu. Skończyło się to jednak niespodzianką, w momencie wejścia ustawy w życie wyszukiwarkowy gigant wyłączył hiszpańską wersję Google News. Tym złym jednak zostało Google, ponieważ nikt nie przewidział takiego kroku. Uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak kretyńską postawą. Nieco później czytałem, że hiszpańscy wydawcy jednak nie chcą tego prawa, oczywiście nikt już ich nie słuchał. Za udostępnianie linków nie zapłacił w zasadzie nikt, upadło za to kilka agregatorów newsów, z czego jeden – NiagaRank był bardzo innowacyjną usługą i jego utrata była bolesna. Upadły też małe portale, nie wybił się żaden nowy, ruch spadł średnio o 16%, po prostu czytelnicy zaczęli czytać mniej.
Automatyczna cenzura
cenzura
Jest też drugi problem, który zdecydowanie bardziej wpada w oko – automatyczna cenzura internetu. Każdy kto wrzucał jakiś film na serwis YouTube zapewne wie, że jest coś takiego jak ContentID. Jest to system sprawdzający, czy dodawane multimedia nie są chronione prawem autorskim. Problem polega na tym, że system ten nie działa najlepiej i często nie rozumie czegoś takiego jak prawo cytatu. Generalnie YouTube nie musi tego robić, mimo wszystko skanuje treści aby chronić autorów posiadających prawa do nich. Unia europejska chce, aby takie skanery miały wszystkie portale. Oznacza to, że taki Wykop musiałby sprawdzać, czy wrzucany śmieszny obrazek z kotem nie jest chroniony prawem autorskim. Nie wiem czy Wykop jest w stanie coś takiego wdrożyć, na pewno polegną wszelkie portale ze śmiesznymi obrazkami. To jest nie do zrealizowania bez ogromnych funduszy. Wszystko przez to, że wkrótce portal będzie odpowiadał za zamieszczane tam treści, dotychczas był jedynie pośrednikiem. Problem w tym, że zapożyczanie zdjęć i fragmentów tekstów nie jest niczym złym, tak funkcjonuje internet i nikt z tym nie dyskutuje. Po wprowadzeniu cenzury stworzenie czegokolwiek bez naruszania prawa będzie niemal nierealne. Nie będzie można stworzyć mema, ponieważ naruszy to prawa do głównej grafiki. Nie będzie można korzystać z cytatów, ponieważ to kradzież tekstów i trzeba za to zapłacić. Problem będą mieli YouTuberzy, którzy wykorzystują w swoich filmach grafiki znalezione w internecie. Pewnych filmów (głównie tych śmiesznych) wogóle nie będzie można upubliczniać.
Sytuacja jest niemal beznadziejna
2 dni temu Kacper przestawił dość przerażające dane, według których prawie wszystkie państwa są za wprowadzeniem cenzury i podatku od linków. W środę rozpocznie się głosowanie i nie oszukujmy się – szanse na odrzucenie ustaw są bardzo małe. Pamiętacie ACTA? To te same prawa, tylko w nowej oprawie. Wtedy tłumy protestowały w obronie internetu, działalność zawiesiły setki jak nie tysiące portali, przestały działać strony rządowe z powodu ataku DDoS, kilka stron zostało podmienionych. I co? Udało się! Zrezygnowano z umowy ACTA.
wyrazy oburzenia
A jak to wygląda teraz? Problem ten sam (a nawet większy), protestów brak. Owszem, powstała strona SaveYourInternet, zachęcam do wypełnienia formularza, jednak osobiście nie wierzę w jakąkolwiek skuteczność tego rozwiązania. Myślicie, że ktoś to przeczyta? Unia Europejska w ostatnim czasie podjęła wiele kontrowersyjnych decyzji, często poprzedzały je ogromne protesty i nikt nie zwracał na to uwagi. Jeśli komuś tam bardzo zależy na przepchnięciu podatku od linków, to to zrobi. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby teraz ktoś przyznał się do błędu, na chwilę obecną ustawy są bronione i usprawiedliwiane. To przykre, Unia Europejska miała pomagać, miała dążyć do ułatwienia wielu kwestii. Tymczasem jest odwrotnie i nie pierwszy raz spotykamy się z taką sytuacją. Ta organizacja nie broni już zwykłych ludzi, broni swoich interesów. Czy takiej Unii Europejskiej chcecie?
...
Ida juz na chama. Nawet wyjasnienia po co to trzymaja sie jedynie kupy. Bo ZAIKSY CHCA ZAROBIC! Ale wyjasnienie? Ale to jest bardziej szatanskie.
Chodzi o cenzure prewencyjna. Mętne przepisy to wszystko bedzie mozna usunac.,, Przeciez mozecie oddac sprawe do sadu! Po kazdym wpisie bede zakladal sprawe sądową! Z nieokreslonym wynikiem. Bo wiecie jakie sa sądy! A jak przegracie? Bedziecie placic koszty? Sprzedacie dom zeby pokryc koszty? O jakis wpis? Absurd. Po prostu co wam usuna tego nie bedzie i tyle! I o to chodzi! A na dodatek wzieli Zaiksy zeby ktos mial z tego korzysc I PILNOWAL ZEBY TO CZASEM NIE ZNIKNELO!
To jest szerszy plan!
RODO UE to widzicie ale masoni syjonisci iluminaci bilderberg kosmici a raczej kosmaci sa juz w ukryciu! A zapewniam dzialaja.
UE zdycha ale zanim padnie moze nas posmiertnie zatruc trupim jadem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|