Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:43, 13 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Unijna reforma praw autorskich zagraża swobodzie przepływu danych - opinia
Michał Kanownik, 03-01-2017, 11:21
Zapowiedziana przez KE reforma prawa autorskiego miała wdrażać strategię Jednolitego Rynku Cyfrowego. Jednak zmiany proponowane przez KE nie zrealizują zakładanych celów, a wręcz wprowadzą dodatkowe utrudnienia w analizie i swobodnym przepływie danych w ramach rynku UE - uważa Michał Kanownik, prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”.
reklama
czytaj dalej
W dobie cyfryzacji dane stały się takim samym produktem, jak każdy inny, a co istotne ich wartość rośnie. Komisja Europejska szacuje, że do roku 2020 wartość rynku danych osiągnie 566 miliardów EURO. Jeśli kraje UE dobrze to wykorzystają, to dane te mają szansę w istotny sposób wpłynąć na rozwój gospodarczy naszego regionu i zwiększenie jego konkurencyjności w skali globalnej. To oznacza jednak, że prawo unijne oraz lokalne prawa w poszczególnych państwach nie mogą stwarzać barier dla swobody przepływu oraz eksploracji danych.
Transgraniczna swoboda przepływu danych
Siłą Unii Europejskiej jest ujednolicony rynek gospodarczy, który z definicji powinien ułatwiać prowadzenie wszelkich transakcji wewnątrzunijnych. Niestety w wielu obszarach dochodzi do swoistej dychotomii: z jednej strony rynek ten regulują przepisy unijne, a z drugiej przedsiębiorcy i konsumenci zobligowani są do spełnienia wymogów lokalnych przepisów. Problem zaczyna się wtedy, gdy są one ze sobą sprzeczne. W takiej sytuacji KE wydaje dyrektywy obligujące kraje UE do dostosowania swoich lokalnych przepisów do wymogów paneuropejskich. Taki właśnie problem powstał w obszarze prawa autorskiego, a konkretnie w zapisach regulujących kwestię przechowywania i udostępniania danych elektronicznych (free flow of data). Obecne przepisy obligują właściciela danych do ich przechowywania w konkretnej lokalizacji (np. kraju zarejestrowania firmy). W dobie cyfryzacji wydaje się to anachronizmem i rzeczywistą przeszkodą dla tworzenia Jednolitego Rynku Cyfrowego. Firmy mają ograniczoną swobodę w korzystaniu z dostawców usług przechowywania danych oraz doświadczają trudności w transferze danych.
Dla przykładu w Polsce ustawa o grach hazardowych obliguje podmiot prowadzący tego typu działalność do archiwizowania kolekcjonowanych danych osobowych w czasie rzeczywistym, ale wyłącznie na serwerze zlokalizowanym w Polsce. W Luksemburgu, na mocy okólnika CSFF 12/552, nadal obowiązuje prawo, które obliguje instytucje finansowe do przetwarzania posiadanych danych wyłącznie na terenie tego kraju. Przetwarzanie ich poza granicami Luksemburga dozwolone jest jedynie na zasadzie wyjątku i jedynie przez przedstawicielstwo danej firmy oraz za specjalną zgodą. W Niemczech w październiku 2015 roku ogłoszono prawo (które ma wejść w życie w 2017 r.), na mocy którego dostawcy usług telekomunikacyjnych zobligowani są do przechowywania danych wrażliwych, takich jak numery telefonów abonentów, czas i miejsce prowadzonych rozmów oraz numery IP przez co najmniej 10 tygodni, ale wolno im to robić wyłącznie na serwerze zlokalizowanym w Niemczech. W Rumunii z kolei transfer danych osobistych poza granice kraju wymaga poinformowania o tym fakcie lokalnego Inspektora Danych Osobowych.
Dla Polski, ale też innych krajów, takie zapisy oznaczają ograniczenie swobody gospodarczej, ale też mogą stanowić rzeczywiste zagrożenie ekonomiczne. Polska dla wielu globalnych firm pełni rolę huba, w którym zlokalizowane są działy obsługi klienta (call center) kolekcjonujące dane klientów z całej Europy i nie tylko. Jeśli Komisja Europejska nie zaadresuje we właściwy sposób kwestii wspomnianych ograniczeń, to istnieje ryzyko, że takie firmy zmuszone będą przenieść tego typu centra gdzie indziej.
Digital Europe, organizacja reprezentująca największe, globalne firmy branży RTV i IT, zaapelowała do Komisji Europejskiej o jak najszybsze wdrożenie na poziomie unijnym przepisów, które zlikwidowałyby wspomniane, przykładowe ograniczenia lokalizacyjne i uniemożliwiłyby powstawanie nowych. Transgraniczna swoboda przepływu danych to warunek sine qua non do tego, by móc z sukcesem wdrażać ogłoszoną w 2015 roku przez Komisję Europejską Strategię Jednolitego Rynku Cyfrowego. Bez tego szansa na wykorzystanie ekonomii skali oraz bycie konkurencyjnym na globalną skalę zostanie zaprzepaszczona.
Stanowisko to poparły także władze Polski oraz 13 innych krajów (w tym Belgii, Bułgarii, Czech, Danii, Estonii, Irlandii, Łotwy, Litwy, Luksemburga, Holandii, Słowenii, Szwecji i Wielkiej Brytanii), które 2 grudnia 2016 zdecydowały się podpisać wspólny dokument zatytułowany „Stanowisko w sprawie inicjatywy swobodnego przepływu danych” . W dokumencie tym stwierdzają m.in., że: „Jednolity rynek UE nie może się rozwijać bez zapewnienia swobodnego przepływu danych. Funkcjonowanie firmy każdej wielkości i we wszystkich sektorach w coraz większym stopniu zależy od przepływów danych, a innowacja jest możliwa tylko wtedy, gdy dane mogą być transferowane bezpiecznie i swobodnie przez granice. Nieuzasadnione wymogi lokalizacyjne danych w ramach jednolitego rynku osłabiają rozwój nowych, innowacyjnych dziedzin gospodarki europejskiej i stanowią kosztowną i niepotrzebną przeszkodę dla sprawnego funkcjonowania jednolitego rynku.”
Komercyjne wykorzystywanie danych wg KE
Jest jednak jeszcze jeden istotny problem związany z zarządzaniem i korzystaniem z danych będących w domenie publicznej.
Otóż w proponowanej przez Komisję Europejską dyrektywie dotyczącej „Praw Autorskich na Jednolitym Rynku Cyfrowym” pojawił się zapis umożliwiający organizacjom badawczym analizę i wykorzystywanie dostępnych w domenie publicznej danych w pracach naukowych. Z pozoru wydaje się to dobrą informacją. Eksperci zwracają jednak uwagę na to, że KE dość wąsko traktuje kwalifikacje podmiotów, jako „organizacje badawcze”. Rozszerzona definicja określa tym mianem jedynie te podmioty, które prowadzą swoją działalność naukową w celach niekomercyjnych (na zasadach non-profit lub na rzecz dobra publicznego). Jeśli taki podmiot w ramach realizowanego projektu naukowego nawiązuje współpracę z podmiotem komercyjnym i ten uzyskuje przez to dostęp do danych na zasadach preferencyjnych, to automatycznie taka organizacja badawcza traci prawo do analizowania i wykorzystywania wspomnianych wcześniej danych.
Zapis ten jest absurdalny, ponieważ we współczesnym świecie każda firma, nawet mała, wciąż inwestuje w analizę dostępnych danych. Bez tego niemożliwe jest dokonywanie prognoz i wyciąganie wniosków istotnych dla rozwoju biznesu. Dostęp do internetu jako źródła wartościowych, ogólnodostępnych, legalnych danych, nie może być ograniczany, bo oznaczałoby to ogromny krok wstecz.
To z tego powodu w ramach Digital Europe wnioskujemy do Komisji Europejskiej, by zmodyfikowała dyrektywę dopuszczając komercyjne wykorzystanie danych znajdujących się w domenie publicznej, a tym samym zlikwidowała ograniczenia nadające prawo do ich analizy i wykorzystania jedynie dla niekomercyjnych organizacji badawczych. Jeśli firma uzyskała dostęp do danych w sposób legalny, to ich analiza nie powinna być interpretowana, jako pogwałcenie praw autorskich.
Zobacz także:
Analiza danych w biznesie. Sztuka podejmowania skutecznych decyzji
Lektura obowiązkowa dla każdego, kto poważnie myśli o wykorzystaniu okazji, jakie niosą ze sobą wielkie zbiory danych.*
Odpowiedzialność dostawców internetu za udostępnianie w sieci treści
Kolejną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę, jest problematyczność niektórych zapisów w dyrektywie definiujących odpowiedzialność podmiotów pośredniczących w dostępie do utworów chronionych prawami autorskimi. Niefortunne sformułowanie w proponowanej dyrektywie KE sugeruje, że dostawca internetu jest de facto podmiotem „komunikującym się z otoczeniem” i jako taki ponosi odpowiedzialność za treści udostępniane przez użytkownika jego sieci. Jeśli zapis ten miałby pozostać w takim kształcie, to teoretycznie za piractwo w sieci użytkownika mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności sam dostawca internetu.
Analogicznie - proponowana dyrektywa zawiera zapis narzucający właścicielom platform społecznościowym (czyli takim, na których treści generowane są przez samych użytkowników) do monitorowania i filtrowania udostępnianych treści w celu eliminacji tych, które łamią prawa autorskie. Zapis ten jest nie tylko niemożliwy do wdrożenia, ale stoi w sprzeczności z obecnym prawem unijnym oraz z zapisami Karty Praw Podstawowych UE. Artykuł 15 Dyrektywy ds. Handlu Elektronicznego wyraźnie mówi bowiem o tym, ze kraje członkowskie nie mogą narzucać dostawcom internetu obowiązku monitorowania treści, które są przez nich „transmitowane”, lub „przechowywane”. Także rozstrzygnięcia w sprawie TSUE SABAM vs Netlog wskazuje na to, że monitorowanie treści tworzonych przez użytkowników stanowi naruszenie prawa użytkownika do prywatności danych oraz prawa do wolności słowa, jednocześnie ograniczając swobodę gospodarczą dostawcy internetu. Zatem problematyczne zapisy należałoby usunąć z projektowanej dyrektywy.
Autorem jest Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT (ZIPSEE) "Cyfrowa Polska" oraz członek zarządu Digital Europe.
...
Caly czas knuja jak wycisnac z nas kase. To jest wlasnie piractwo bo przeciez zawsze korzysta sie tak czy inaczej z pracy innych bo tak Bóg stworzyl i niegodne jest zadac zaraz zaplaty. Jak komus poswiecam czas swoj to ma od razu placic? Ohydne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:06, 13 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Piracki "Windows" na setkach gminnych komputerów
Piracki "Windows" na setkach gminnych komputerów
Dzisiaj, 13 stycznia (11:49)
Setki komputerów z pirackim systemem operacyjnym trafiły do gmin w całej Polsce - ustalili reporterzy RMF FM. To maszyny, które miały służyć do obsługi programu "Karta Dużej Rodziny". Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze.
Zdj. ilustracyjne
/PAP/Maciej Chmiel /PAP
Pod lupą śledczych znalazło się dokładnie 2479 komputerów, które trafiły do urzędów gminy w całej Polsce. Zostały one zamówione przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, a dostarczyła je wyłoniona w przetargu firma. Na wielu z tych maszyn odkryto nielegalny system operacyjny "Windows".
Kto odpowiada za instalację pirackiego systemu?
Według prokuratorów z Zielonej Góry, za instalację pirackiego oprogramowania odpowiada pracownik firmy, u której resort złożył zamówienie. Co więcej, miał on przyklejać na komputerach specjalne naklejki, które miały świadczyć o legalności pirackiego oprogramowania. W grę wchodzi więc nie tylko łamanie praw autorskich, ale też zwykłe oszustwo.
Resort ma status pokrzywdzonego
Ministerstwo Pracy ma w tej sprawie status pokrzywdzonego. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów, choć jak mówią śledczy - to kwestia czasu. Najprawdopodobniej będą one dotyczyć łamania zapisów ustawy o prawie autorskim, a także oszustwa (zgodnie z art. 286 kodeksu karnego). Trwa ustalanie, ilu dokładnie komputerów dotyczy problem.
(mn)
Paweł Balinowski
...
Zalosne gangster Bilus monopolista tyle z naszego kraju wycisnal ze nalezy sie darmo. Gdyby byla konkurencja system operacyjny bylby po 10 zl a nie po 450! 440 to kradziez. Potepiam te dzialania sa niesprawiedliwe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:56, 13 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Jacek Żalek przegrał w sądzie
oprac.Radosław Rosiejka
13 stycznia 2017, 11:40
Jacek Żalek przegrał proces o naruszenie praw autorskich. Sprawa dotyczy kampanii wyborczej z 2011 roku, kiedy starał dostać się do Sejmu z list PO. Teraz musi zapłacić 2,5 tys. zł za wykorzystanie zdjęcia.
O wyroku jaki wydał białostocki Sąd Apelacyjny napisała „Gazeta Współczesna”. Według doniesień gazety, Jacek Żalek twierdził, że zdjęcie, na którym pozuje razem z Bronisławem Komorowskim i Jerzym Buzkiem kupił. Natomiast fotograf, Leon Stankiewicz, mówił o darmowym przekazaniu zdjęcia do rodzinnego albumu. Jednak zdjęcie pojawiło się na ulotkach i bilbordach, z których Jacek Żalek namawiał do głosowania na siebie.
Agnieszka Sadowska/Agencja Gazeta
Wyrok jest już prawomocny i obecny poseł Polski Razem musi zapłacić 2,5 tys. zł. Fotograf przyznał po wyroku, że czuje satysfakcję z rozstrzygnięcia sądu.
wp
...
NIEBYWALY SKANDAL! SKORO JEST NA ZDJECIU TO MA PRAWA AUTORSKIE! NIEBYWALE! Poza tym kampania wyborcza to nie biznes. Mam prawo uzywac takze innych materialow wyborczych zeby wskazac np. klamstwa jakiejs partii. Pomysl zebym mial od niej kupowac to obled.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:51, 19 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Paul McCartney rozpoczyna sądową walkę o odzyskanie praw do legendarnych piosenek
16 minut temu
Paul McCartney wniósł do sądu w Nowym Jorku pozew przeciwko koncernowi Sony. Słynny muzyk pragnie odzyskać prawa autorskie do swych piosenek, które na początku kariery Beatlesów napisał wspólnie z Johnem Lennonem.
Paul McCartney
/PAP/Newscom/JIM RUYMEN /PAP/EPA
Chodzi o utwory, które powstały wcześniej niż 56 lat temu. Według amerykańskiego prawa, po tym czasie powinny stać się one własności autora, bez względu na to, kto jest ich obecnym właścicielem.
Prawo do ponad 200 piosnek Beatlesów zakupił w 1985 roku Michael Jackson. Doprowadziło to wówczas do poważnego konfliktu miedzy artystami, których łączyła przyjaźń i kilka projektów muzycznych. Po śmierci Jacksona zostały one sprzedane koncernowi Sony za 750 milionów dolarów. Mimo interwencji prawników McCartneya, firma płytowa jak dotąd nie potwierdziła, że 32 piosenki, które już w przyszłym obejmie klauzula czasowa, powrócą w jego ręce. Są wśród nich takie hity jak “Across the Universe", “Love Me Do" i “I Want to Hold Your Hand". Legendarny założyciel Beatlesów postanowił dochodzić swych praw w sądzie.
Wprowadzone w 1976 roku prawo o nazwie US Copyright Act przewiduje, że utwory napisane przed 1978 rokiem powinny stać się ponownie własnością autora po upływie 56 lat. Wiele największych hitów Beatlesów powstało na początku lat 60. ubiegłego stulecia. Komentatorzy zauważają, że zarówno prawo jak i matematyka, są w takich przypadkach nieubłagane.
...
Ciekawe. Dobrze wiedziec. W ogole sprzedaz praw autorskich to patologia. Tak jakby autorem nagle byl ktos inny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:17, 19 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Menadżer Alanis Morissette przyznał się do okradania artystki. Zabrał jej niemal 5 mln dolarów
oprac.Arkadiusz Jastrzębski
19 stycznia 2017, 06:29
Były menedżer gwiazdy pop Alanis Morissette przyznał się do kradzieży z kont piosenkarki i innych artystów ponad 7 milionów dolarów.
Jonathan Schwartz początkowo twierdził, że zainwestował skradzione fundusze w rozwój firmy, która sprzedawała nielegalnie marihuanę. Ostatecznie podczas przesłuchania przez śledczych z Los Angeles przyznał, że przelał pieniądze na swoje prywatne konta.
Menedżer zajmował się finansami Morissette w latach 2009-2016. W tym czasie ukradł jej 4,8 mln dolarów. Pozostałą kwotę zabrał z kont innych piosenkarzy, dla których pracował.
Adwokat mężczyzny Nathan Hochman zapowiedział, że jego klient będzie współdziałał z prokuraturą, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
WP, BBC
...
Widzicie ilu gosci obzera sie z koryta tzw. ,,gwiazd" i po to zeby bylo co grabic macie te cale ACTA...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:51, 28 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Sąd zgodził się na ekstradycję Artema Waulina. Czeka go proces w USA
oprac.Violetta Baran
28 lutego 2017, 14:11
Warszawski Sąd Okregowy zgodził się na ekstradycję do USA Artema Waulina, właściciela Kickass Torrents - poinformowało Radio ZET.
Waulin został zatrzymany w lipcu 2016 roku na lotnisku im. Chopina w Warszawie przez Straż Graniczną. Amerykanie chcą mu postawić zarzuty dotyczące łamania praw autorskich oraz prania brudnych pieniędzy.
Zdaniem amerykańskiej prokuratury generalnej Artem Waulin, który od 2008 r. udostępnił w systemie BitTorrent setki milionów plików filmowych i muzycznych, gier oraz programów telewizyjnych, umożliwiając ich załadowanie przez internautów, naraził właścicieli praw do poszczególnych utworów na straty wysokości 1 mld dolarów.
Właściciel Kickass Torrents od dawna uciekał przed wymiarem sprawiedliwości. Korzystał z serwerów zlokalizowanych w wielu różnych krajach i przenosił domeny w reakcji na rozpoczynające się przeciwko niemu postępowania.
Radio ZET, PAP
...
,,Dobra zmiana" SKANDAL! ROZNE ACTA I SOPA I INNY SYF! W INTERSIE KONCERONOW!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:30, 26 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Co piąty Polak ogląda w internecie filmy z konta znajomych
Co piąty Polak ogląda w internecie filmy z konta znajomych
Dzisiaj, 26 marca (08:21)
Co piąty Polak przyznaje, że oglądał w internecie filmy, seriale lub relacje z wydarzeń sportowych korzystając z konta, które udostępniła mu znajoma osoba - wynika z najnowszego raportu firmy doradczej PwC na temat oglądalności treści wideo. Jak podkreśla Paweł Wesołowski z PwC są to deklarowane dane, a skala piractwa może być faktycznie wyższa.
Co piąty ankietowany oglądał w internecie filmy z konta, które udostępniła mu znajoma osoba.
/Archiwum RMF FM
Co piąty ankietowany oglądał filmy z konta, które udostępniła mu znajoma osoba. To są dane z deklaracji uczestników badania. Ja bym nawet zaryzykował, że deklarując się co do zachowań pirackich najprawdopodobniej uzyskujemy wynik niższy niż faktyczna skala zjawiska. Trudno jest się przyznać do nieodpowiednich zachowań online - ocenił partner w PwC Paweł Wesołowski.
Według niego piractwa nie da się wyeliminować zupełnie, nie udało się to na żadnym rynku, jednak w Polsce "skala tego zjawiska jest znacznie wyższa niż w większości krajów zachodnich".
Straty dla gospodarki z tytułu piractwa związanego z treściami wideo wyceniliśmy na 500-700 milionów złotych rocznie - powiedział Wesołowski. Zastrzegł, że są to wprawdzie dane sprzed dwóch lat, ale najświeższe dostępne. Jego zdaniem ten trend "nie uległ radykalnej zmianie".
"To duża patologia. Piraci są w stanie pobierać opłaty od użytkowników"
Według tych danych jedna trzecia ankietowanych przyznała się do płacenia za pirackie treści. To duża patologia. Piraci są w stanie pobierać opłaty od użytkowników, którzy są często przekonani, że ta treść jest legalna, dlatego, że oni za nią płacą. Przed naszym rynkiem treści wideo jest zatem duże wyzwanie - ocenił Paweł Wesołowski.
Według niego jednym z kierunków walki z piractwem jest obniżanie cen pakietów oferowanych odbiorcom, bądź próba "monetyzacji" poprzez dobrze nakierowane reklamy, które miałyby finansować ten rynek. Wyjściem jest oferowanie unikatowych, dobrze dopasowanych treści do potrzeb użytkowników. Ale też rozsądna polityka cenowa i rozważenie modelu finansowania treści w internecie reklamami. Ale reklamami w takiej ilości, która jest do strawienia dla przeciętnego oglądacza - ocenił.
Jak podkreślił trudno ocenić, które pokolenie w większym stopniu włącza się w ów piracki trend. Nie mamy twardych danych. Z jednej strony, zaczyna rosnąć świadomość wśród młodszego pokolenia, że są to treści, których wyprodukowanie kosztuje. Przy większej świadomości społecznej zjawisko to, teoretycznie, powinno więc ulec ograniczeniu. Z drugiej strony, przedstawiciele młodszego pokolenia mają zdecydowanie niższą siłę nabywczą, więc siłą rzeczy mniej pieniędzy mogą przeznaczyć na sfinansowanie tego, co chcą obejrzeć - ocenił.
Jest to zgodne z wynikami najnowszego raportu na temat oglądalności treści wideo. 40 proc. ankietowanych - pytanych o to, co jest ich zdaniem powodem oglądania wideo, za które nie zapłacili sami lub zapłacił ktoś inny - stwierdzili, że "dzieje się tak, ponieważ nie stać ich na płacenie za to, co oglądają". Według ekspertów dodatkowym czynnikiem zachęcającym do korzystania z nielegalnych źródeł jest czas - 22 proc. badanych stwierdziło, że chce oglądać nowości natychmiast, a nie czekać na ich kinowe premiery.
Rodzi się zatem pytanie, jeśli chcemy coś obejrzeć (za darmo - PAP) i w internecie można to zrobić łatwo, to jak to zablokować? To jest duże wyzwanie dla właścicieli legalnych treści - podkreślił Wesołowski.
Tym większe, że rośnie liczba źródeł, za pośrednictwem których chcemy oglądać wideo. Jak wskazują autorzy badania PwC "Jak cyfrowa rewolucja zmienia rynek treści wideo" 74 proc. respondentów przyznało, że korzysta z portalu YouTube, na drugim miejscu z niemal 45 proc. wskazań znalazł się serwis Ipla.pl, na trzecim uplasował się Player.pl, odwiedzany przez 33 proc. ankietowanych. Co najskuteczniej przyciąga widzów do konkretnej platformy? Silny magnes stanowią unikalne treści (na przykład produkcje własne) - mają one znaczący wpływ na zainteresowanie dostępem do konkretnego serwisu. Tak stwierdził niemal co drugi pytany, z czego co ósmy wskazał, że to kluczowa sprawa.
Według dyrektora ds. transformacji cyfrowej w PwC Michała Kreczmara można się spodziewać "przestawienia modelu całego rynku tworzenia treści wideo". Chodzi tu nie tylko o krojenie abonamentów pod potrzeby odbiorców, ale również o zmianę sposobu samej produkcji treści. Jeśli robię serial pod tzw. binge-watching (czyli oglądanie po kilka odcinków serialu z rzędu - PAP) muszę wyprodukować cały serial od początku do końca i tego samego dnia go opublikować. To przyciąga uwagę, wymaga też innej filozofii kręcenia takiej produkcji - powiedział w rozmowie z PAP Kreczmar.
Gdy produkuję odcinek po odcinku mogę zmienić coś w trakcie (szczególnie w serialach-rzekach). Tutaj serial jest w całości wyprodukowany i nic z nim więcej nie zrobię. Mogę tylko odpowiednio zarządzać mechanizmem dystrybucji. Np. udostępniam go tego samego dnia o tej samej godzinie na całym świecie. To zaczyna przypominać sposób podejścia do hitów kinowych - wyjaśnił.
Obniżenie stawek w legalnych serwisach to remedium na piractwo?
Jak ograniczyć łamanie prawa autorskiego? Zdaniem 43 porc. respondentów badania podstawowym sposobem jest obniżenie stawek w legalnie działających serwisach. 39 proc. twierdzi, że pomogłoby obniżenie abonamentów za telewizję satelitarną i kablową. W przekonaniu 30 porc. pomóc mogłoby też jasne oznaczenie, które serwisy działają legalnie, a które z pogwałceniem prawa autorskiego.
Czy w związku z rozwojem treści wideo w internecie zniknie klasyczna telewizja? Nasze badanie pokazuje, że większość jego uczestników dalej widzi telewizję, jako medium, z którego będzie za kilka lat korzystać. Ale poszczególne grupy wiekowe różnie na to pytanie odpowiadają - im młodsze pokolenie, tym mniej widzi miejsca za kilka lat dla telewizji klasycznej - linearnej. Nasze badanie pokazuje, że pojęcie telewizji rozmywa się. Czym dzisiaj jest klasyczna telewizja? Treści wideo jest dużo w internecie, i na platformach, które dystrybuują klasyczne treści telewizyjne. Myślę, że jeśli telewizją nazwiemy produkowanie wysokiej jakości treści profesjonalnych i przedstawianie ich w odpowiednich momentach użytkownikom, to taka telewizja będzie miała przyszłość. Niezależnie od tego czy będzie dystrybuowana tradycyjnymi kanałami czy przez internet - ocenił Wesołowski.
(mal)
RMF24-PAP
...
Jasne ogladanie tv u sasiada to piractwo bo nie placimy abonamentu... I co jeszcze wymyslicie? Jestescie zlodziejami bo pobieracie kilka razy oplaty za to samo. A tych durnych mót na szukces gdybyscie mi placili nie chce widziec!
Widzicie jak bandyci z szolbiznesu zrobili sobie ustawki zeby doic spoleczenstwo. TO SA PIRACI! Jesli serial poszedl w czwartek w tv darmo to za co placic w piatek. DURNIE DAJCIE DARMO LUDZIOM TEN SERIAL WRAZ Z PAKIETEM REKLAM po emisji bo przeciez o to chodzi zeby te reklamy lud obejrzal. Malo kto bedzie szukal gdzie indziej jak na tej stacji co zna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:32, 14 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Monika Pianowska
13 kwietnia 2017
Norwegia walczy z łamaniem praw autorskich. Rząd chce zabronić oglądania filmów za darmo w sieci
Linda Hofstad Helleland opisała propozycje zmian w norweskim prawie własności intelektualnej. flickr.com/idrettsforbundet
W kwietniu norweski rząd zaproponował wprowadzenie zmian w prawie własności intelektualnej. Zakładają one między innymi, że oglądanie filmów umieszczonych w internecie nielegalnie również będzie traktowane jako wykroczenie.
Według informacji zamieszczonej 5 kwietnia na stronie rządowej z ramienia Ministerstwa Kultury poprawki w aktualnym prawie mają przede wszystkim zadziałać na korzyść artystów aktywnych w różnych branżach – literackiej, muzycznej, jak również filmowej.
Reklama
Po pierwsze: legalnie
Najważniejsza nowa zasada dotycząca ochrony praw autorskich przewiduje, że osoba, która, surfując po internecie, obejrzy, przesłucha bądź przeczyta materiał zamieszczony w sieci nielegalnie, nie poniesie w związku z tym żadnych konsekwencji. Minister Kultury Linda Hofstad Helleland zaznaczyła jednak, że ministerstwo przewiduje pewne wyjątki od tej reguły.
– W niektórych przypadkach odtwarzanie online materiałów z zastrzeżonymi prawami autorskimi będzie traktowane jako wykroczenie. Może to dotyczyć na przykład filmu, który został umieszczony w internecie wbrew prawu i ten fakt jest dla odbiorcy oczywisty – powiedziała. Czytaj także: Nie każde zdjęcie możesz opublikować. Jak zachować bezpieczeństwo w internecie?
Będzie kara za darmowy seans?
Pogwałcenie praw autorskich w przypadku udostępnianych w internecie materiałów następuje, wtedy gdy autor nie otrzymuje żadnych profitów w związku z tym, że z jego własności można swobodnie korzystać w sieci.
W rządowym projekcie widnieje zapis: użytkownicy, którzy świadomie szukają nielegalnych usług streamingowych i oglądają filmy za darmo, mimo że doskonale zdają sobie sprawę z jednoczesnego naruszania praw autorskich, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Czytaj także: Popełniasz hatkrim? Możesz trafić za kratki. W Norwegii nikt nie jest anonimowy w internecie
Dla dobra artystów
Zaproponowane poprawki mają zastąpić obecnie obowiązujące zasady ochrony własności intelektualnej z 1961 roku, które zdaniem przedstawicieli rządu są sformułowane niespójnie i trudne do przyswojenia. Ponieważ od lat 60. był już modyfikowane wielokrotnie i fragmentarycznie, teraz noszą znamiona niejednolitej całości.
Celem Ministerstwa Kultury jest również wpłynięcie na umocnienie pozycji artystów w dobie digitalizacji, gdy pomijanie praw autorskich stało się bardzo łatwe. – Nowe zasady mają stanowić dla internautów bodziec, by zacząć korzystać z legalnych źródeł – dodała minister Helleland.
Źródła: vg.no, regjering.no
...
I to jest piractwo. Ogladam wiele rzeczy ktore mnie brzydza a ktore trzeba. Np. wiadomosci o mordach. Czesto tez wywory ,,artystyczne". JESZCZE MIALBYM PLACIC TFURCOM! Bandytyzm. Place jak uwazam ze dany film jest dobry. Za gnioty NIGDY! To byloby zachecanie do ich produkcji. Szolbiznes chce krasc wiecej po prostu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:12, 29 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Emerytury artystów. Dlaczego od lat narzekają na niskie świadczenia?
Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
- Ile mam emerytury? Nawet nie wiem. Dopiero składam papiery, ale to będzie jakieś 800 zł - mówi money.pl Romuald Lipko. Jak dodaje, na pieniądzach z ZUS nigdy mu nie zależało. Wiedział, że sam musi na siebie zarobić. Od lat artyści przypominają o tym, jak niewielkie świadczenia na nich czekają. I wypatrują niecierpliwie zmian w systemie.
Jak już pisaliśmy w money.pl Romuald Lipko z "Budki Suflera" ostatnio zajął się promowaniem wódek kojarzonych z jego muzyczną karierą. Są to więc "Jolka, Jolka pamiętasz", a niedługo także "Wódka Suflera" oraz "Bal wszystkich świętych". W biznes włożył milion złotych.
O tantiemach mówić nie chce. Zaprzecza jedynie informacjom, jakie podają tabloidy, że rocznie zgarnia dzięki nim nawet 2 mln zł. - To są jakieś żarty. Nigdy takich pieniędzy nie dostawałem. Zresztą niby za co? W radio teraz w kółko tylko angielskie piosenki, to jak niby mam zarabiać? Dla polskich utworów niestety nie ma miejsca, a szkoda, bo każdy kraj w Europie promuje przecież swoich artystów - dodaje. Przyznaje, że biznesem zainteresował się również ze względu na niskie świadczenia emerytalne. Nie oczekiwał cudów, ale wie, że i na starość musi na siebie zarabiać.
Lipko nie jest pierwszym artystą, którego czeka niska emerytura. Nie tak dawno mówił o tym Zbigniew Wodecki. 50 lat pracy i 1400 zł emerytury - narzekał w rozmowie z "Super Expressem".
Co roku wieloletnie gwiazdy ekranu i estrady przypominają, jak ciężko wyżyć za głodową emeryturę. Skąd problemy z świadczeniami znanych aktorów i muzyków? Niespełna rok temu na głodową emeryturę poskarżył się Krzysztof Cugowski, czyli znajomy Romualda Lipko. Lider Budki Suflera zdradził "Super Expressowi", że ubezpieczyciel wyliczył mu świadczenie w wysokości zaledwie 570 zł. I narzekał, że musi śpiewać aż do śmierci.
Piosenkarz Andrzej Rosiewicz może liczyć na niewiele więcej - tabloidy donosiły w ubiegłym roku, że co miesiąc inkasował zaledwie 590 zł. W tej chwili wszyscy dostają już więcej, bo minimalna emerytura wynosi 1000 zł brutto. Na rękę jest to 853 zł.
Wysokość swojej emerytury w "Super Expressie" zdradzał również Ryszard Rynkowski. Co miesiąc w przelewie od ZUS dostaje 1160 zł. Na podobne pieniądze może liczyć Beata Tyszkiewicz. O jej świadczeniu pisał z kolei "Fakt". Nieco więcej z kolei otrzymuje Maryla Rodowicz, która może liczyć na ok. 1600 zł. W tym zestawieniu Jan Kobuszewski może wychodzić nawet na krezusa - co miesiąc dostaje 2 tys. zł.
Skąd problemy? Ogromna większość artystów nie jest zatrudniona na etacie. Twórcy i artyści (bo przepisy rozróżniają te dwa zawody) pracują przede wszystkim jako wolni strzelcy, najczęściej na tak zwanych umowach śmieciowych. W efekcie nie odprowadzają składek, mają nieregularne dochody. Jeżeli chcą myśleć o zapewnieniu sobie bezpiecznej przyszłości, to mają dwa rozwiązania.
Piosenkarze i aktorzy mogą otworzyć firmę i rozliczać się jak samozatrudnieni albo zgłosić się do Komisji Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców przy Ministerstwie Kultury. Tam urzędnicy wydają decyzję o rozpoczęciu działalności i umożliwiają samodzielne opłacanie składek. Jak zaznaczają środowiska twórców - te dwie możliwości to w zasadzie dokładnie to samo: składki opłaca się na takich samych zasadach i w tej samej wysokości, co w przypadku prowadzenia przedsiębiorstwa. Składki i tak trzeba opłacać regularnie. Przy nieregularnych dochodach jest to więc spory problem.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego mało który artysta decyduje się na spotkanie z Komisją przy ministerstwie. Jej członkowie wskazują datę rozpoczęcia działalności twórczej, co oznacza, że czasami trzeba zapłacić składki wstecz i to za wiele lat. - Dla tych, którzy zaczęli pracować w latach 90. - czyli mają ponad 20 lat stażu - jest to całkowicie nierealne. Efekt jest taki, że większość z nas jest nieubezpieczona i na starość będzie musiała korzystać z pomocy społecznej - stwierdziła w rozmowie z PAP Katarzyna Górna z Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej, która sama jest artystką wizualną.
W środowisku nie ma jednak porozumienia, co do przyczyn problemów starych artystów z emeryturami. Aktorka Zofia Czerwińska, znana między innymi z takich produkcji jak "Czterdziestolatek", "Poszukiwany, poszukiwana" czy "Alternatywy 4", w rozmowie z naTemat stanęła po stronie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. "Żadna z osób, które dziś narzekają na wysokość swojej emerytury, nie napisała, ile w rzeczywistości zapłaciła składek przez te 40 czy 50 lat pracy. A przecież, aby wyciągnąć coś z systemu, trzeba najpierw coś tam wpłacić. Ja na przykład jeszcze za komuny płaciłam wysokie składki. Dziś mam wysoką emeryturę. Wystarczającą zarówno dla mnie, jak i nawet dla mojego psa" - mówi aktorka. W rozmowie z serwisem zdradziła, że zawsze wpłacała najwyższy możliwy wymiar składek i dzięki temu dziś nie musi stać w jednym szeregu z marudzącymi gwiazdami.
- Ja przecież przez lata nie płaciłem składek. O ile dobrze pamiętam, to wszystko zmieniło się po 1989 roku i wtedy dopiero zacząłem coś tam płacić. To były grosze. Nie mam więc do nikogo pretensji. Mało dawałem, to nie mogę teraz dużo żądać. Zresztą mam inne źródła dochodów - przyznaje się money.pl Romuald Lipko.
...
Tanitiemy tak skladki na ZUS nie emerytury tak! Kto tu jest piratem i zlodziejem cudzej pracy? Az strach bo za chwile politykierzy w celu zdobycia poklasku przyznaja im wysokie emerytyry ,,za zaslugi"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:33, 16 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Hakerzy wykradli nowy film Disneya i żądają okupu
Hakerzy wykradli nowy film Disneya i żądają okupu
Dzisiaj, 16 maja (18:12)
Hakerzy wykradli nowy film studia Disney, który wkrótce ma wejść do kin, i żądają zapłacenia okupu w bitcoinach pod groźbą jego publikacji w internecie - podają we wtorek zagraniczne portale.
Wiele portali donosi, że najprawdopodobniej chodzi o piątą część cyklu "Piraci z Karaibów", która ma wyjść na ekrany kin pod koniec maja.
/Sean Dempsey (PAP/PA) /PAP
Bob Iger, dyrektor generalny koncernu Disneya, poinformował o zaistniałej sytuacji w poniedziałek. Iger nie podał jednak tytułu filmu ani wysokości okupu. Dyrektor koncernu zapewnił, że studio nie zamierza płacić żądanej przez hakerów kwoty.
Hakerzy grożą, że początkowo wypuszczą do sieci pięć minut filmu, a następnie będą umieszczać w internecie 20-minutowe fragmenty, dopóki okup nie zostanie zapłacony - informuje czasopismo branżowe "Hollywood Reporter".
Wiele portali donosi, że najprawdopodobniej chodzi o piątą część cyklu "Piraci z Karaibów", która ma wyjść na ekrany kin pod koniec maja.
Rzecznik prasowy Disneya odmówił komentarza w sprawie gróźb hakerów.
To nie pierwszy cyberatak dokonany w ostatnim czasie na firmy z branży rozrywkowej. Kilka tygodni temu hakerzy udostępnili w internecie dziesięć odcinków najnowszego sezonu serialu "Orange Is the New Black", gdy Netflix, internetowa wypożyczalnia filmów i seriali, która zajmuje się też produkcją telewizyjną, odmówił zapłacenia okupu. Odcinki znalazły się w internecie sześć tygodni przed ich oficjalną premierą.
APA
..
Dokladnie to jest piractwo. Porownajcie sobie teraz co ZAIKSY nikczemnie nazywaja piractwem RADIO U FRYZJARA! NIC TYLKO WSADZAC!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:36, 18 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
opularny pisarz zwrócił się do Donalda Tuska. "Nie zamierzam Panu zapomnieć"
Szczepan Twardoch, polski pisarz i publicysta zareagował na wywiad Donalda Tuska, w którym szef RE wyznał, że ostatnio przeczytał jedną z jego książek. Jednak Twardoch wcale nie jest z tego powodu dumny.
+1
Głosuj
+1
Głosuj
Podziel się
Opinie
(Forum)
W opublikowanym na Facebooku poście wprost zarzucił Tuskowi, że jego rząd dokliwie okradł go z kosztów uzyskania przychodu: "Mam jednak wątłą nadzieję, że się Panu w ogóle nie podobała i czuje się Pan teraz ze swojego cennego czasu równie dotkliwie przeze mnie okradziony,
...
Psychol. Zachwyca sie nim Agora to mowi wszystko. Zlodzieje zarzucaja zlodziejstwo. Akurat Donakd skonczyl z przekretem. Tfurcow sie dzieki temu przekretowi namnozylo. A poza tym to niby sprzataczka nie tworca? A tworzenie porzadku nie tworczosc?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:45, 25 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
lsce, bo... właśnie wyszedł z aresztu na Białołęce
Domniemany właściciel najpopularniejszego serwisu z torrentami na świecie Kickass Torrents wyszedł na wolność. Aresztowany przez polskie służby 10 miesięcy temu Artem Vaulin został zwolniony za kaucją. Ponieważ ciąży na nim zakaz opuszczania kraju, mieszka obecnie w Warszawie.
+1
Głosuj
+1
Głosuj
Podziel się
Opinie
Artem Vaulin z rodziną. (twitter.com)
W lipcu 2016 roku 30-letni Ukrainiec Artem Vaulin został zatrzymany na Lotnisku Chopina w Warszawie na wniosek USA. Departament sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzucał mężczyźnie "naruszanie praw autorskich i pranie brudnych pieniędzy".
Według amerykańskich prokuratorów Vaulin stoi za serwisem Kickass Torrents (KAT), który umożliwia pobieranie pirackich filmów, gier i muzyki. Rok temu w statystykach serwis Ukraińca detronizował nawet słynny Pirate Bay.
KAT wyceniany był wówczas na ponad 54 mln dol. i dostępny w 28 wersjach językowych. Miesięcznie zaglądało tam około 50 mln osób co klasyfikowało serwis na 69. miejscu najczęściej odwiedzanych stron w całym internecie. Przychody z reklam szacowano na około 12-22 mln dol. rocznie.
Print Screen z portalu [link widoczny dla zalogowanych]
kat.tv
Podziel się
W Polsce spędzi minimum kilka kolejnych miesięcy
W czasie, gdy polskie służby analizowały dokumenty nadesłane przez Amerykanów, prawnicy Ukraińca wielokrotnie apelowali o zwolnienie go z aresztu z powodów zdrowotnych. Jak zapewniali, Vaulin od lat ma poważne problemy z kręgosłupem.
Przez wiele miesięcy sąd konsekwentnie odmawiał wypuszczenia mężczyzny na wolność, ale teraz niespodziewanie zmienił swoją decyzję. Zgodzono się na kaucję w wysokości 108 tys. dolarów, po zapłaceniu której 30-latka zwolniono z aresztu.
Ponieważ proces ekstradycji może potrwać jeszcze kilka miesięcy, Vaulin musi póki co rozgościć się w Polsce. Na chwilę obecną wraz z żoną i 5-letnim synem wynajmują mieszkanie w Warszawie.
"Cieszymy się, że polski sąd zgodził się na zwolnienie Artema za kaucją. To pozwoli mu wrócić do zdrowia" – mówi jego prawnik Ira Rothken, znany na całym świecie obrońca procesowy założyciela serwisu plików Megaupload Kima Dotcoma.
W 2012 roku warta 330 mln dol. domena Megaupload została zamknięta na wniosek Departamentu Sprawiedliwości USA. Dokładnie rok od tego wydarzenia Kim Dotcom uruchomił nową stronę pod nazwą Mega.
Wpadł przez Facebooka?
Według amerykańskiej prokuratury Vaulin brał udział w stworzeniu KAT i kierował jej działaniem. Miał prowadzić serwis pod szyldem ukraińskiej firmy Cryptoneat. Ukraińca wyśledzono i zidentyfikowano na podstawie danych przekazanych przez firmę Apple.
Vaulin logował się do serwisu iTunes Apple'a z tego samego komputera, z którego logowano się do profilu KAT na Facebooku.
Amerykanie zarzucili Vaulinowi naruszenia praw autorskich, za które grozi 5 lat więzienia, a także pranie pieniędzy, które może się skończyć 20-letnim pobytem za kratami.
Źródło: The Verge
...
Istotnie strasszny zlodziej 12 do 22 mln rocznie PRZYCHODOW A KOSZTY? Zysku pare milionow. KOOLOOSALNA SUMA! GLOBALNE KONCERNY MAJA BILIONY Z TYCH PRAW AUTORSKICH! Nikt grabiezy koncernow nie sciga...
1.000.000 milion
1.000.000.000.000 bilion
Milion razy wiecej. Opowiesci o strasznej kradziezy to oszustwo.
Nie znam sytuacji z torrentow nie korzystam bo nie umiem. Nigdy nic mi sie nie udalo sciagnac z tego. Chyba ze sciagnalem a nie wiedzialem. Zawsze jakies reklamy lub programy do pobierania. Wiec chyba nie jest to problem skoro ja nie potrafie to inni chyba tez. Nie jest to jakies masowe zjawisko. A robiac nowe miasto musze miec serwis gdzie zamieszczam pliki. Gdyby to byl megaupload to bym wszystko stracil! Ale to nie przestepstwo... Bo ja nie koncern... Istotnie panstwo na uslugach piratow...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:51, 04 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Kultura
Magdalena Sroka straci stanowisko dyrektora PISF? Do Instytutu trafiło pismo od ministra
POLECANE
Ciężarna nastolatka obudziła się we własnym grobie
Walka o życie 40-latka. Akcję zarejestrowały...
Dowolny język obcy w 7 dni!
Antoni Macierewicz: SKW inwigilowała nie ponad...
dostarczone przez plista
Magdalena Sroka straci stanowisko dyrektora PISF? Do Instytutu trafiło pismo od ministra
1 godz. 29 minut temu
Aktualizacja: 11 minut temu
"Pismo od ministra kultury Piotra Glińskiego o odwołanie Magdaleny Sroki do nas trafiło. Decyzję podejmiemy w poniedziałek, gdy zbierze się rada" - mówi w RMF FM Jacek Bromski, szef rady programowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Magdalena Sroka
/Marcin Obara /PAP
Powodem wniosku o dymisję Magdaleny Sroki jest pewien skandaliczny list, który został skierowany do Motion Picture Association of America - tłumaczył Jacek Bromski w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą.
Ten list został napisany do MPAA, ale nie przez panią Magdę, tylko przez jedną z jej pracowniczek - mówił Bromski. Wykraczał on (list) znacznie poza tematykę kinematografii, bo angażował się w politykę - dodał. Podwładna Magdaleny Sroki w czerwcu została zwolniona.
Być może pan minister uważa, że pani Sroka jest odpowiedzialna za brak nadzoru - dodał szef rady programowej PISF.
Jacek Bromski przekonuje, że pismo z odwołaniem nie zostało jeszcze do Magdaleny Sroki wysłane. Minister kultury Piotr Gliński, który jest teraz w USA, czeka na opinię rady, która zbierze się w najbliższy poniedziałek.
(ł)
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta
...
Walka o kradziona kase.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:38, 25 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
KE pozywa Polskę do Trybunału Sprawiedliwości ws. praw autorskich
Dzisiaj, 25 stycznia (12:47)
Aktualizacja: Dzisiaj, 25 stycznia (13:3
Komisja Europejska poinformowała, że skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE pozew przeciwko Polsce w związku z wdrażaniem unijnych przepisów dotyczących prawa autorskiego.
Komisja Europejska poinformowała, że skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE pozew przeciwko Polsce w związku z wdrażaniem unijnych przepisów dotyczących prawa autorskiego.Zdj. ilustracyjne/Sascha Steinach /PAP/EPA
"Komisja Europejska postanowiła dzisiaj wnieść do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę przeciwko Polsce w związku z niedopełnieniem przez to państwo obowiązku powiadomienia o pełnej transpozycji (częściowy brak transpozycji) do prawa krajowego przepisów UE dotyczących zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do utworów muzycznych do korzystania online na rynku wewnętrznym (dyrektywa 2014/26/UE) - napisała KE w komunikacie.
KE zwróciła się do trybunału o nałożenie na Polskę kary finansowej w wysokości 87 612 euro za dzień opóźnienia. Państwa członkowskie miały dokonać transpozycji tej dyrektywy do prawa krajowego do 10 kwietnia 2016 roku.
Komisja Europejska pozywa Polskę, mimo że prace ustawodawcze są w Warszawie bardzo zaawansowane - przepisy procedowane są przez rząd i wkrótce mają trafić do Sejmu.
Bruksela postanowiła jednak, że nie będzie taryfy ulgowej. Chodzi o przepisy regulujące działanie np. takich organizacji jak Stowarzyszenie Autorów - Zaiks. Jeżeli Polska całkowicie wdroży dyrektywę, to Bruksela może wycofać wniosek z Trybunału.
Jeżeli jednak Polska by nie zdążyła (to mało prawdopodobne, bo w Trybunale UE wyroki zapadają po półtora do dwóch lat od wniesienia sprawy), to polskie władze musiałyby płacić dzienne kary.
(az)
RMF FM/PAP
...
Czyli krotko mowiac... Zaiks ma grabic wiecej kasy czy mniej?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:45, 21 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Sąd stwierdził, że słowa piosenki Taylor Swift są zbyt banalne by w ogóle rozmawiać o prawie autorskim
TECHNOLOGIE 20.02.2018
Sąd stwierdził, że słowa piosenki Taylor Swift są zbyt banalne by w ogóle rozmawiać o prawie autorskim
UDOSTĘPNIJ
TOMASZ LABA
Pozwy przeciwko autorom największych hitów nie są niczym nadzwyczajnym. Bardzo często znajdzie się jakiś niszowy twórca, który kiedyś skomponował utwór łudząco podobny do tego, który akurat okupuje pierwsze miejsca list przebojów. Okazuje się, że samo podobieństwo to nie wszystko. Hit nie może też być zbyt banalny.
Przed amerykańskim sądem toczyła się sprawa przeciwko piosenkarce Taylor Swift. Sean Hall i Nathan Butler, nieznani szerszej publiczności twórcy stwierdzili, że słowa hitu „Shake It Off” są łudząco podobne do tekstu piosenki „Playas Gon’ Play”, którą napisali w 2001 roku. W jej refrenie usłyszymy jeden wers, który brzmi:
Playas, they gonna play, and haters, they gonna hate
Mężczyźni uznali, że to do złudzenia przypomina wers ze wspomnianego wyżej hitu, gdzie usłyszymy takie słowa:
‚Cos the players gonna play, play, play, play, play, and the haters gonna hate, hate, hate, hate, hate
Tak krótkie zwroty zazwyczaj nie podlegają ochronie prawa autorskiego, jednak tym razem piosenkarze twierdzili, że takie połączenie wyrazów zasługuje na ochronę. Dlatego skierowali pozew przeciwko znacznie bardziej sławnej Taylor Swift. Być może liczyli na farta lub inny splot sprzyjających okoliczności. Pewnie chcieli zawrzeć jakąś ugodę, dzięki której piosenkarka zapłaciłaby im niewielką sumę, aby jak najszybciej zamknąć temat. Sędzia, który rozpatrywał sprawę miał zgoła odmienne spojrzenie na sprawę.
Słowa piosenki Taylor Swift są zbyt banalne by w ogóle rozmawiać o prawie autorskim
Oczywiście nie przyznał racji twierdzeniom powodów. Nie to jest jednak ważne w sprawie, która była z góry skazana na niepowodzenie. Nie można tego samego powiedzieć o uzasadnieniu wyroku. Sędzia stwierdził bowiem, że użyte przez Taylor Swift zwroty są tak banalne, że prawa autorskie nie mają w ich przypadku zastosowania.
Do 2001 roku amerykańska kultura była mocno przesiąknięta pojęciami player, haters i player haters. Twierdzenie, że hejterzy hejtują nie jest w żadnym wypadku kreatywne. Jest banalne.
Równie zaskakujące dla sędziego zdawało się przekonanie powodów, że dokonali odkrywczego stwierdzenia, uznając, że haters gonna hate. To o tyle dziwne, że powstały setki utworów, które wykorzystywały tego typu truizmy. To motyw na tyle wyeksploatowany w pop kulturze, że nie jest żadnym argumentem w sprawie.
Podsumowując, zwroty, które zdaniem powodów zostały skopiowane, są zbyt krótkie, nieoryginalne i na tyle mało kreatywne, że nie zasługują na ochronę z tytułu naruszenia praw autorskich.
Sędzia zwrócił pozew i pouczył artystów, że oczywiście mogą go złożyć ponownie. Zasugerował jednak, by do tego czasu postarali się znaleźć więcej podobieństw z hitem.
...
A melodie to inaczej? Caly szolbiznes klepie stare proste schematy dla kasy i prawa autorskie sa tu skandalem. Bo zrzynaja na potege. Coz oni madrego moga wymyslic? To w ogole nie moze podlegac ochronie.
A jeszcze angielski i sztywne konstrukcje! Istnieje tylko jedna mozliwosc poprawnego wyraznia mysli. Inaczej blad. Zatem musi sie ona powtarzac setki razy tak samo. Absurd.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 11:50, 21 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:44, 21 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
luty 21
Twórcy gier przeciwko archiwizacji kultowych gier wieloosobowych
21.02.2018 15:08, dodał: Anna BorzęckaOcena:
Entertainment Software Association (ESA) sprzeciwia się wprowadzeniu kolejnych wyjątków od ustawy DMCA. Wyjątki te pozwalałyby muzeom, bibliotekom i archiwom na przechowywanie wieloosobowych gier online takich City of Heroes.
W grudniu Biuro Praw Autorskich Stanów Zjednoczonych (US Copyright Office) rozważało wprowadzenie regulacji, która pozwalałaby muzeom, bibliotekom i archiwom na „konserwację i przechowywanie” porzuconych wieloosobowych gier online, takich jak City of Heroes i EverQuest. Takie zwolnienie z przestrzegania ustawy DMCA pozwalałoby konserwatorom na omijanie zabezpieczeń DRM i uruchamianie wspomnianych tytułów na własnych serwerach. Dotychczas ustawa zawierała wyjątki dotyczące konserwacji gier, ale nie takie jak te wymienione wyżej.
Jak się okazuje, w tym tygodniu członkowie Entertainment Software Association (ESA), której członkami są Electronic Arts, Nintendo, Ubisoft i inni deweloperzy, wystąpili przeciwko temu zwolnieniu. Podstawą sprzeciwu ma być sekcja 107. ustawy DMCA, którą propozycja by naruszała.
Sekcja 107. dotyczy polityki „uczciwego korzystania” z dzieł objętych prawami autorskimi. Do czynników, które są brane w niej pod uwagę, należy to, czy materiał chroniony prawem autorskim jest używany komercyjnie. ESA twierdzi, że skoro The MADE (Muzeum Sztuki i Rozrywki Cyfrowej przechowuje stare gry i pobiera od odwiedzających za dostęp do nich opłatę w wysokości 10 dolarów, korzysta z własności intelektualnej w sposób komercyjny. To The MADE zaproponowało, aby rozszerzyć zakres wyjątków w ustawie DMCA.
Ten argument jest całkiem dobry, ale ESA zapomina o pewnym poważnym problemie. Mamy na myśli to, że bez wprowadzenia omawianego wyjątku stare gry online po prostu przepadną, ponieważ nie są chronione przez ich twórców. Te tytuły zostały porzucone ze względu na koszty utrzymywania ich serwerów w stosunku do generowanych przychodów.
Firmy zajmujące się tworzeniem gier twierdzą, że taka konserwacja nie jest „konieczna”. Dlaczego? Jak powód przedsiębiorstwa podają wzrost popularności „retro gamingu”.
„ESA podkreśla również, że jej członkowie już teraz starają się przywracać do życia starsze gry.” – donosi TorrentFreak – „Istnieje dynamiczny i rozwijający się rynek gier ‘retro’, do serwowania których firmy są zmotywowane.”
Ten argument wydaje się natomiast co najwyżej słaby. Równie niewiele sensu posiada inny, zgodnie z którym archiwizowane gry miałby stanowić konkurencję dla współczesnych tytułów. Ale zaraz, zaraz – przecież udostępniona w Internecie przeglądarkowa wersja oryginalnego Dooma miała zerowy wpływ na sprzedaż Dooma z 2016 roku.
Ciekawe, za którą ze stron opowie się Biuro Praw Autorskich USA. Założę się, że jednak za stroną graczy i muzeów.
...
Kapitalisci chca zniszczyc stare gry zebyscie musieli grac w nowe! Jesli kapitalista zamknal serwer to wyrzucil gre na smieci. Pozbyl sie jej. Zatem wyrzucona moze wziac kazdy! ABANDONWARE! To juz ugruntowane pojecie gdy firma bankrutuje np 3DO. Stare M&M sa abandoware. Podobnie gdy wylaczyli serwer.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:03, 02 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
NIE dla filtrowania Internetu! Niebezpieczny projekt w Parlamencie Europejskim
WAŻNE! W Parlamencie Europejskim ważą się losy dyrektywy, która może doprowadzić do cenzury Internetu. 26 marca w Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie w Komisji JURI nad dyrektywą o prawie autorskim.
...
Byly ACTA SOPA teraz JURI! Za tym stoja bandyckie koncerny powiazane z wladza czyli mafia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:57, 05 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Tydzień temu byłem u kuzyna w DE w odwiedzinach na jedną noc wraz ze swoją kobietą. Odpaliła komputer na ok 1h, podłączyła się pod wifi i zostawiła na noc w trybie uśpionym. Wraz z włączeniem się komputera odpalił się także uTorrent. W pt do kuzyna przyszedł mandat/ugoda na kwotę 600 euro za udostępnienie jednego pliku (nieświadomie, bo już dawno spaliśmy) o godz 4.08 przez minutę i 4:30 przez 22 sekundy.
...
Widzicie jak okradaja ludzi pod preteksten praw autorskich? Dlatego zupelnie jestem gluchy na te wrzaski. Piraci to Zaiksy i tym podobni lajdacy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:26, 05 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Informatycy nie mogą być pewni PIT-ów za ubiegłe lata
Istnieje zagrożenie, że organy podatkowe sięgną pięć lat wstecz do zeznań podatkowych twórców i zakwestionują dotychczasowe odliczenia 50-proc. kosztów dla twórców.
...
Ta ohydna patologia ciagle szkodzi. Placa ponizej 50% podatkow! Nie wiadomo z jakiej paki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:41, 11 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
"Najbardziej znienawidzony człowiek USA" trafi na 7 lat za kratki
oprac. Adam Turek
9 mar, 21:23 73 974
Martin Shkreli zasłynął podniesieniem ceny leku o 5500 proc. w 2015 roku
Foto: REUTERS/Amr Alfiky / Forum Polska Agencja Fotografów
Martin Shkreli zasłynął podniesieniem ceny leku o 5500 proc. w 2015 roku
Zobacz także
Martin Shkreli, zwanym też w USA "pharma bro", został skazany na siedem lat więzienia. Takim wyrokiem zakończyła się sprawa związana z defraudacją ponad 10 milionów dolarów pieniędzy inwestorów.
O Martinie Shkrelim zrobiło się głośno w 2015 roku, gdy podniósł o 5500 proc. cenę leku Daraprim, używanego m.in. przez chorych na AIDS. Cena wzrosła z 13,5 dol. do 750 dolarów za pigułkę. Shkreliego okrzyknięto wtedy nawet "najbardziej znienawidzonym człowiekiem Ameryki".
Sprawa sądowa dotyczyła jednak czego innego. Shkreliego pozwano o działania, które zdaniem oskarżycieli przypominały piramidę finansową.
Oszustwo warte 7 lat
Zdaniem oskarżycieli Shkreli w latach 2009-2014 oszukiwał inwestorów MSMB Capital i MSMB Healthcare na temat stanu finansów obu funduszy. Miał korzystać z pieniędzy firmy Retrophin, której był prezesem, w celu spłacania wspomnianych inwestorów.
W sierpniu 2017 roku Shkreli otrzymał "tylko" 5 milionów grzywny za swoje czyny. We wrześniu sędzia Kiyo Matsumoto cofnęła grzywnę, a Shkreliemu groziło nawet 20 lat w więzieniu.
Za kratkami spędzi jednak 7 lat. Adwokat Shkreliego twierdzi, że to i tak za dużo, i że liczył na lżejszy wyrok.
CNN podaje, że Shrelil wybuchł płaczem, gdy usłyszał wyrok. – Jest mi wstyd. Bardzo mi przykro. Zawiodłem wasze zaufanie – miał mówić inwestorom. W 2017 roku podczas procesu często jednak żartował, a nawet komentował sprawę na YouTubie.
Nie wiadomo na razie, w którym więzieniu Shkreli spędzi odsiadkę.
...
To jest dopiero kuriozum! Skazany za co innego niz popelnil! Nie mogli go skazac za leki bo mial,,prawo" do bandyckich cen! Bo nabyl copyrighty! To mu wynalezli co innego! To sa kpiny ze sprawiedliwosci! Chcial zostac Billem Gatesem. Dlaczego jednemu wolno lupic lud innemu nie? Ze co komputery nie ratuja zycia? Czyzby? W szpitalach ich nie uzywaja? Gates tak samo łupi chorych! Przeciez kasa ktora poszla na windowsy z 500 zl poszla by na leczenie! To jest co innego? To samo robia wszystkie koncerny farmaceutyczne. Tylko w sposob cwany. Ten tu to kretyn i dlatego idzie siedziec. Tak najglupszych sadzaja.
Widzimy jak chory i patologiczny jest system tych SOPA ACTA itd. Nie obowiazuje nas. Robmy leki tanio. Za niewielka oplata dla wynalazcy kazdy moze produkowac. To najlepszy system.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:04, 12 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Prawie połowa oprogramowania w Polsce wykorzystywana jest nielegalnie
Komunikat Newseria 12 marca 2018 (07:49)
Mimo że skala piractwa w Polsce systematyczne maleje, to wciąż jest na wysokim poziomie i wynosi 48 proc. Polska nadal ma wiele do nadrobienia do unijnej średniej wynoszącej 29 proc. czy światowej na poziomie 35 proc. Z badań przeprowadzonych dla BSA wynika, że zmniejszenie wykorzystania nielegalnego oprogramowania o 1 punkt procentowy przyniosłoby dodatkowe 2 mld zł wpływu do budżetu państwa.
Kolumna24.pl Prawie połowa oprogramowania w Polsce wykorzystywana jest nielegalnie
Źródło: (c) Newseria
Prawie połowa oprogramowania w Polsce wykorzystywana jest nielegalnie. Skala piractwa maleje, ale wciąż nam daleko do średniej unijnej
– Piractwo jest hamulcem rozwoju. Jego skala systematycznie spada, według ostatnich badań została oszacowana na poziomie 48 proc. To duży progres, ponieważ jeszcze dekadę temu było to 58 proc., z drugiej strony jeśli porównamy to do średniej w UE, wynoszącej 29 proc., czy średniej światowej, wynoszącej 35 proc., to pokazuje, że różnica między skalą korzystania z nielicencjonowanego oprogramowania w Polsce a średnią w UE, to po prostu przepaść – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA The Software Alliance w Polsce.
....
– Piractwo jest hamulcem rozwoju.
...
Piractwo Gatesa piractwo ACTA piractwo SOPA piractwo Zaiksow i wladz ktore uchwalaja prawko dla bandytow. Trzeba ich wyciac jak chwasty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:34, 12 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu: z tymi programami stawisz czoła Wielkiemu Bratu
Strona główna Aktualności12.03.2018 13:26
Wikimedia Commons, domena publiczna
o.zio
Oskar Ziomek
@o.zio
Wydawać by się mogło, że w 2018 roku dostępność mediów, a w szczególności Internetu jest już na tyle rozwinięta, że każdy człowiek na Świecie może cieszyć się dostępem do dowolnych treści. Niestety rzeczywistość jest inna i wciąż osoby poszukujące informacji na niektóre tematy, chcące obejrzeć wybrane filmy w Internecie czy też liczące na bezpieczeństwo podczas przesyłania prywatnej korespondencji muszą liczyć się z pewnymi ograniczeniami.
Ponieważ na dziś przypada Światowy Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu, postanowiliśmy pokrótce przedstawić kilka narzędzi, które mogą się przydać w omijaniu wybranych zabezpieczeń i zwiększaniu bezpieczeństwa oraz prywatności. Lista oczywiście nie jest zamknięta. Poniżej znajdziecie tylko propozycje, co nie oznacza, że to jedyne możliwości. Zachęcamy do dzielenia się w komentarzach własnymi sugestiami i doświadczeniem w omijaniu cenzury w Internecie oraz w zakresie często poruszanej przy tej okazji tematyki prywatności i bezpieczeństwa.
Tor Browser Bundle – swobodne przeglądanie Sieci i pobieranie plików
Tor Browser Bundle zapewnia anonimowość i prywatność podczas przeglądania stron internetowych. Użytkownikowi przyporządkowywany jest anonimowy adres IP, który wspomaga ukrywanie prawdziwej tożsamości i dodatkowo zapewnia ochronę przed włamaniem.
r e k l a m a
Poza możliwością dostępu do treści wcześniej niedostępnych, program służy również do ukrywania własnych danych i wszelkich śladów w Internecie. Po połączeniu z siecią Tor, możemy swobodnie przeglądać strony internetowe, a także prowadzić rozmowy przy użyciu komunikatorów.
Aplikacja Tor Browser Bundle dostępna jest do pobrania za pośrednictwem naszego katalogu. Do wyboru wersja dla Windowsa oraz macOS-a.
TunnelBear – VPN pozwalający na dostęp do zablokowanych treści
Kolejne przydatne narzędzie to TunnelBear. Aplikacja tworzy szyfrowane połączenie VPN, dzięki któremu możemy uruchamiać materiały wideo i wszelkie inne treści, nawet jeśli są one niedostępne w kraju, gdzie obecnie przebywamy. Program pozwala więc cieszyć się wszystkimi filmami dostępnymi na YouTube, Dailymotion i w dowolnych serwisach społecznościowych z całego świata. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dzięki wykorzystaniu TunnelBear założyć konto na stronie, która domyślnie nie jest wspierana w Polsce.
Narzędzie pozwala również na zabezpieczenie cennych informacji znajdujących się na komputerze (np. dane do logowania, numer kart kredytowych, zawartość korespondencji elektronicznej), jak również uniemożliwia wyśledzenie aktywności użytkownika na danej witrynie nie tylko przez hakerów, ale i przez reklamodawców, którzy pozyskują dane o internautach.
TunnelBear dostępny jest do pobrania za pośrednictwem naszego katalogu. Do wyboru wersja dla Windowsa, macOS-a, Androida oraz iOS-a.
Signal Private Messenger – komunikator dbający o prywatność
Signal to ceniony przez wielu użytkowników komunikator umożliwiający przeprowadzanie komunikacji tekstowej oraz głosowej, także w grupach. Wszystkie informacje przesłane za pomocą programu zostaną zaszyfrowane. Do rozpoczęcia korzystania z mobilnej aplikacji konieczne jest zweryfikowanie tożsamości za pomocą kodu wysłanego SMS-em. Poidany numer telefonu będzie jednocześnie późniejszym identyfikatorem użytkownika w programie.
Signal może być wykorzystywany jako domyślna aplikacja służąca wysyłaniu wiadomości tekstowych. W ustawieniach znajduje się menu pozwalające dostosować do swoich preferencji między innymi powiadomienia czy dodatkowe zabezpieczenia prywatności w formie blokady uruchamiania hasłem czy wyłączenia możliwości zrobienia zrzutu ekranu. Program, z wyjątkiem okna ustawień zaawansowanych, jest dostępny w polskiej wersji językowej.
Signal możecie pobrać za pośrednictwem naszego katalogu. Dostępna jest wersja na Windowsa, macOS-a, dla Androida oraz iOS-a.
ProtonMail – szyfrowana poczta e-mail
Proton Mail to szwajcarska usługa poczty elektronicznej, która zdobyła uznanie użytkowników, bo chroni dane w sposób zaawansowany, oferując m.in. pocztę e-mail, do której dostępu strzegą dwa hasła: jedno do logowania, drugie zaś do odszyfrowania zawartości skrzynki. Producenci deklarują przy tym, że sami nie dysponują sposobem, który pozwoliłby im uzyskać dostęp do danych użytkowników. Wiadomości pocztowe i załączniki w Proton Mail są szyfrowane w sposób end-to-end, z wykorzystaniem OpenPGP.
Usługa dostępna jest jako rozwiązanie webowe, ale również mobilne. Za pomocą aplikacji na smartfony wyślemy i odbierzemy pocztę, uporządkujemy nasze e-maile wg etykiet, wyszukamy interesujące nas wiadomości i skorzystamy z gestów, które pozwalają w łatwy sposób decydować, co dalej stanie się z wybraną wiadomością. Do wyboru mamy dwa gesty: do lewej i do prawej. Możemy przypisać im konkretne opcje, np. oznaczenie maila gwiazdką, odesłanie go do spamu lub przesunięcie do kosza, wreszcie zarchiwizowanie go. Przejrzymy też wersje robocze naszych e-maili, a także książkę z danymi osób, z którymi komunikujemy się za pomocą Proton Maila.
Aplikacja ProtonMail dostępna jest do pobrania za pośrednictwem naszego katalogu. Do wyboru wersja na Androida oraz iOS-a.
Hide Photos, Video-Hide it Pro – ukrywanie zdjęć, filmów i nie tylko na smartfonie z Androidem
Dbającym o prywatność przydać się może aplikacja na Androida, za pomocą której można ukrywać na smartfonie zdjęcia, nagrania wideo, zainstalowane aplikacje, wiadomości oraz wpisy o połączeniach telefonicznych (ukrywanie aplikacji wymaga roota, niektóre inne opcje – dodatkowych wtyczek). Przed użyciem aplikacja poprosi o ustalenie kodu chroniącego dostępu do naszych danych: PIN-u lub hasła. Następnie wskazać będzie trzeba adres e-mail, który powiązany będzie z tworzeniem kopii zapasowej naszych danych.
W aplikacji możemy tworzyć foldery do przechowywania zdjęć, filmów oraz muzyki. Możemy przenieść już posiadane pliki do folderów wewnątrz aplikacji, wtedy będą one widoczne tylko wtedy, gdy uruchomimy zostanie program. Aplikacja ma też wbudowany prosty moduł aparatu fotograficznego, za pomocą którego możemy robić zdjęcia, które od razu trafią do folderu wewnątrz programu i będą niewidoczne z zewnątrz.
Aplikacja Hide Photos, Video-Hide it Pro dla Androida dostępna jest do pobrania za pośrednictwem naszego katalogu.
Inną ciekawą metodą ukrywania plików może być stworzenie dodatkowego folderu chronionego hasłem. Wygodnie będzie to zrobić z aplikacją Folder Lock. Wcześniej publikowaliśmy już szczegółowy poradnik jak z niej skorzystać.
Szyfrowanie pamięci w Windowsie i Androidzie
Pozostając w tematyce bezpieczeństwa i prywatności, być może warto pomyśleć również o dodatkowym szyfrowaniu pamięci. W przypadku smartfonów z Androidem odpowiednią opcję znaleźć można w ustawieniach zabezpieczeń. Szyfrowanie może się okazać czasochłonne i pozwala zabezpieczyć (np. w LG G6) kartę pamięci w taki sposób, by można było odczytać jej zawartość wyłącznie w danym telefonie. Wyjęcie karty do innego telefonu czy czytnika spowoduje, że danych nie będzie można odczytać.
Naturalnie zagadnienie szyfrowania dotyczy nie tylko smartfonów. Niemniej istotne jest na komputerach, gdzie jednak do dyspozycji mamy więcej narzędzi i rozwiązań. W Windowsie na przykład skorzystać można z wbudowanego BitLockera, ale także aplikacji trzecich. Ciekawą propozycją może okazać się dostępny dla Windowsa oraz macOS-a program VeraCrypt – zapraszamy do lektury rozbudowanego poradnika objaśniającego jak rozpocząć pracę z tą aplikacją.
Rekonfiguracja DNS
Skuteczna może się również okazać możliwość skonfigurowania połączenia internetowego w taki sposób, aby wykorzystywać serwery DNS udostępniane na przykład przez Google. W systemie Windows należy w tym celu odwiedzić Panel Sterowania, następnie Centrum Sieci i Udostępniania, a później wybrać Zmień ustawienia kart sieciowej.
Teraz należy wybrać połączenie, którego parametry chcemy zmienić, a następnie wejść w jego właściwości z poziomu kontekstowego menu. Następny krok to wybranie zakładki Sieć, a następnie Protokołu internetowego TCP/IP w wersji 4 lub 6 i wybranie Właściwości. Tutaj należy wybrać Zaawansowane i przejść do zakładki DNS. Jeśli na liście zobaczymy jakiekolwiek adresy należy je usunąć i potwierdzić przyciskiem OK.
Następnie zmienić należy wartości w polu Użyj następującego adresu IPv6 (lub IPv4) na następujące:
W przypadku IPv4 na: 8.8.8.8 i/lub 8.8.4.4
W przypadku IPv6 na: 2001:4860:4860::8888 i/lub 2001:4860:4860::8844
W przypadku IPv6 alternatywą jest również skorzystanie z Google Public DNS64. Po zakończonej konfiguracji należy zrestartować połączenie, którego parametry edytowaliśmy. Nowe ustawienia powinny być już aktywne.
....
Warto przypomniec bo zagrozenie jest ciagle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:17, 13 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
KartonMaster
30 min. temu dodał
O tuż napisze najkrócej jak się da, masz sobie konto Orygin, konto z dużą ilością gier, konto posiadasz dłużej niż znasz żonę, a EA blokuje ci to konto, dowiadujesz się o tym dopiero po telefonie do nich, bo nie raczą ci nic napisać, a tym bardziej opisać dlaczego zablokowali ci to konto, tak wiec przestrzegam, masz dzieci, zrobią zakupy np na orygin, zrobisz cashback paypal jak to w cywilizowanym świecie, zbanują ci konto, dziękuje EA, pozdrowienia od Fana waszych gier.
...
Maja was na talerzu przez te konta uplaje i chmury z sejwami. Nie wchodzcie w to widzicie ze to niewolnictwo. Wsperajcie normalne firmy nie koncerny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:30, 15 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Lewe programy. CBA: trzej biznesmeni sprzedawali komputery z nielegalnym oprogramowaniem
Fot. CBA
Ponad 3 tys. zestawów komputerowych z nielegalnym oprogramowaniem trafiło m.in. do samorządów. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało w tej sprawie trzech biznesmenów.
Funkcjonariusze Delegatury CBA w Białymstoku zatrzymali trzech biznesmenów zajmujących się sprzedażą sprzętu i oprogramowania komputerowego. Wprowadzali w błąd zamawiające sprzęt instytucje i samorządy co do legalności oprogramowania, zaniżali ceny i wygrywali przetargi. W toku prowadzonego śledztwa ustalono, iż zatrzymani uzyskali w ten sposób zamówienia publiczne dotyczące zakupu 3256 zestawów komputerowych o łącznej wartości ponad 9 mln 590 tys. zł.
Firmy zatrzymanych przez CBA osób dostarczyły sprzęt komputerowy do 16 instytucji i samorządów m.in. do Kancelarii Sejmu RP, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz Urzędu Miasta Poznania, Urzędu Miasta Tychy, Urzędu Miasta Radomia, czy Urzędu Miasta Krakowa. Dostawy były realizowane w ten sposób w latach 2012-2016.
Funkcjonariusze Delegatury CBA w Białymstoku w śledztwie prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, ustalili, iż zatrzymani biznesmeni, zgłaszając się do postępowań przetargowych na zakup sprzętu komputerowego prowadzonych przez instytucje państwowe i samorządowe, oferowali zestawy komputerowe oraz komputery przenośne wraz z systemem operacyjnym oraz oprogramowaniem biurowym znanej marki, które nie pochodziły z legalnej dystrybucji. Ustalenia CBA dokonane przy współpracy z wytwórcą oprogramowania wskazują, że certyfikaty autentyczności były podrobione, a klucze nielegalnie generowane.
Dzięki temu, że nie płacili za legalne oprogramowanie, oferty tych biznesmenów były tańsze i bardzo konkurencyjne względem innych dystrybutorów sprzętu komputerowego. Ich firmy były wskazywane i wybierane w przetargach jako najkorzystniejsze cenowo.
Zatrzymani przez CBA zostaną przewiezieni do prokuratury, gdzie usłyszą zarzuty dotyczące m.in. oszustw w celu wyłudzenia zamówień publicznych.
Sprawa nie jest zakończona, CBA nie wyklucza kolejnych zatrzymań i zarzutów.
Źródło: CBA
..
Czyli podatnicy zaplacili taniej? A powinni drozej. Dziekujemy cymbalom z CBA za troske o majatek Gatesa. 100 mld to mao musi miec 200.
Co za debile. Polska nie moze finansowac Microsoftu. To juz nawet Ruscy usuneli Windows z administracji! Oczywiscie nie z przyczyn moralnych! Bynajmniej
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:59, 22 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Podatek od Linkow!
Podziel się na Facebooku Tweet na Twitterze
Prace nad projektem dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym wkraczają w decydującą fazę. Projektowane przepisy wkrótce będą omawiane na posiedzeniu Komisji Prawnej (JURI). Jeśli nie zgłosi ona poprawek, oznaczać to będzie przyjęcie przepisów proponowanych przez Komisję Europejską, w tym tzw. „podatku od linków”. – Nowe prawo pokrewne wydawców może w znaczący sposób ograniczyć dostęp do informacji w sieci, uniemożliwić swobodne dzielenie się nimi, co uderzy w podstawy nowoczesnego społeczeństwa informacyjnego – uważa Instytut Ochrony Praw Konsumentów (FIOPK).
Komisja Europejska przedstawiła 14 września 2016 r. pakiet reform europejskiego prawa autorskiego, którego jednym z najważniejszych elementów jest projekt dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Zdaniem KE, projektowane przepisy mają pozwolić na rozwiązanie problemów, dotyczących eksploatacji utworów i przedmiotów praw pokrewnych z wykorzystaniem technologii cyfrowych w krajach członkowskich UE. Projekt dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym jest już procedowany w Parlamencie Europejskim. 11 lipca ub.r. dokumentem autorstwa KE zajmowały się Komisja Kultury i Edukacji (CULT) oraz Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Prace parlamentarne dobiegają już końca. W najbliższych tygodniach projektowane przepisy będą omawiane na posiedzeniu Komisji Prawnej (JURI), potem dokument trafi pod głosowanie na forum Parlamentu Europejskiego. Równolegle toczą się negocjacje państw członkowskich w Radzie Unii Europejskiej.
– Komisja Europejska chciała rozwiązać problemy dotyczące eksploatacji utworów i przedmiotów praw pokrewnych z wykorzystaniem technologii cyfrowych, ale osiągnęła zupełnie inny efekt. Nasz sprzeciw budzi proponowane przez Komisję w art. 11 wprowadzenie nowego prawa pokrewnego dla wydawców prasy (tzw. neighboring right), które naszym zdaniem wprowadzi de facto tzw. podatek od linków i zaszkodzi w istotny sposób interesom konsumentów w Polsce i Unii Europejskiej – mówi Klaudia Anioł, Prezes Zarządu Fundacji Instytut Ochrony Praw Konsumentów. – To przede wszystkim znaczące ograniczenie dostępu internautów do informacji i prawa dzielenia się nimi. Dlatego w ostatnich dniach zwróciliśmy się do naszych parlamentarzystów, aby przeciwstawili się na forum Parlamentu Europejskiego rozwiązaniom proponowanym przez brukselskich urzędników. Liczymy, że polski rząd podtrzyma swoje krytyczne stanowisko wobec projektowanych przepisów, i jeśli nie zostaną zmienione w Parlamencie Europejskim zagłosuje przeciw dyrektywie na Radzie Unii Europejskiej – dodaje Klaudia Anioł.
Instytut Ochrony Praw Konsumentów zwraca uwagę, że po wejściu przepisów proponowanych przez unijnych urzędników w praktyce agregatory wiadomości bądź portale, które chcą łączyć się z treściami wydawców lub wykorzystywać fragmenty dziennikarskich treści online, przed publikacją będą musiały zawierać licencje z wydawcami prasowymi. Będzie to miało konsekwencje dla konkurencji, gdyż może faworyzować dużych wydawców, ze szkodą dla małych europejskich przedsiębiorstw typu start-up, bądź też małych inicjatyw dziennikarskich, które nie są w stanie uzyskać wystarczającej liczby licencji do wejścia na rynek. Dodatkowo, wysokie koszty będzie generować proponowany długi okres ochrony treści, który jest przewidziany na 20 lat.
Obecnie polscy konsumenci cieszą się swobodą komunikowania się dzięki możliwości wymiany informacji udostępnianych za pośrednictwem hiperłączy lub poprzez publikację na blogach, w mediach społecznościowych fragmentów interesujących artykułów. Wdrożenie prawa wydawcy, zgodnie z propozycją art. 11 dyrektywy może całkowicie sparaliżować możliwość dzielenia się fragmentami artykułów w Internecie w krajach członkowskich UE. Co więcej nowe przepisy mogą nawet uniemożliwić udostępnianie hiperłączy, co znacznie ograniczy internautom możliwość udostępniania oryginalnych wiadomości i informacji online. Dlatego, zdaniem FIOPK, przyjęcie proponowanych przez KE przepisów w sposób znaczący zmniejszy się dostęp internautów do informacji. W wyniku zwiększenia praw wydawców nie będą oni mieli już tak łatwego, swobodnego i otwartego dostępu do zróżnicowanej gamy informacji i treści publikowanych w Internecie, jak obecnie. Proponowane przepisy stworzą bowiem istotne przeszkody polskim konsumentom poszukujących w sieci różnorodnych, dobrze zrelacjonowanych artykułów z wielu mediów, różniących się np. światopoglądowo, czy merytorycznie. – Po przyjęciu nowych przepisów swoboda łatwego dostępu do różnych źródeł wiadomości w Internecie zostanie nam odebrana – mówi Klaudia Anioł, Prezes Zarządu Fundacji Instytut Ochrony Praw Konsumentów. – Dlatego zwróciliśmy się do przedstawicieli polskiego rządu i parlamentu z apelem o obronę wolności dostępu do informacji i możliwości nieskrępowanego dzielenia się nimi w sieci – podsumowuje Klaudia Anioł.
...
Nie bedzie spokoju dopoki będzie UE! Trzeba ich wyrwac z korzeniami. Precz z tyranią!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:50, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Pijawki z ZAiKS-u świętują swoje 100-lecie.
W trwającym właśnie w tvp2 koncercie wystąpią m.in. Maryla Rodowicz, Hanna Banaszak, Kayah, Katarzyna Nosowska, Tomasz Organek i Kaliber 44
.Koncert 100-lecia ZAiKS-u
widowisko Polska 2018 od 12 lat
Występują: Maryla Rodowicz, Hanna Banaszak, Kayah, Katarzyna Nosowska
W skrócie: Widowisko uświetniające obchody stulecia działalności Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Wystąpią m.in. Maryla Rodowicz, Hanna Banaszak, Kayah, Katarzyna Nosowska, Tomasz Organek i Kaliber 44.
Widowisko uświetniające obchody stulecia działalności Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. W Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie wystąpią m.in. Maryla Rodowicz, Hanna Banaszak, Kayah, Katarzyna Nosowska, Tomasz Organek, Krzysztof Zalewski, Natalia Sikora i Katarzyna Cerekwicka, Kaliber 44, Anna Lasota, Katarzyna Wilk. Koncert wzbogacą materiały archiwalne. Gospodarzami wieczoru będą Sonia Bohosiewicz, Artur Orzech oraz Tomasz Wolny.
...
Kasa jest bo nakradli. Obecny syf nie ma nic wspolnego z tym z roku 1918. Komuchy ukradly wiele nazw przedwojennych i wsadzily tam swoich becwalow. Cala spoldzielczosc na przyklad! Przed wojna kwitla. Za komuny te same nazwy a w srodku mafie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:42, 28 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
2017 r.
28.03.2018 13:50
Łączna wartość odszkodowań dla producentów zrzeszonych w BSA za korzystanie przez firmy z nielicencjonowanego oprogramowania wyniosła 2,2 mln zł w 2017 r. i wzrosła o 46% r/r, podała organizacja. Łączna kwota odszkodowań na mocy ugód wzrosła o 23% r/r, a na mocy wyroków sądowych o ponad 50%.
komputer fot. Glenn Carstens-Peters on Unsplash
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - Biznes na Facebooku
- Wzrost kwot odszkodowań, w szczególności tych orzeczonych przez sądy może cieszyć, bo świadczy o tym, że są one coraz mniej pobłażliwie dla tego rodzaju przestępstw i szacowania szkody. Z drugiej strony, dane te potwierdzają, że korzystanie z nielicencjonowanego oprogramowania jest w Polsce nadal poważnym problemem - skomentował przedstawiciel BSA w Polsce Bartłomiej Witucki.
Pirackie oprogramowanie, prawa autorskie
Jego zdaniem, podobnie należy ocenić szacunki skali tego zjawiska. Tzw. stopa piractwa spada - według trzech ostatnich edycji globalnego badania BSA, skala nielicencjonowanego oprogramowania spadła z 53% do 48% (53% w 2011, 51% w 2013 i 48% w 2015 roku). Z drugiej strony, pomimo tego spadku, skala naruszania praw autorskich do oprogramowania jest w Polsce nadal wysoka w porównaniu do średniej w UE, wynoszącej 29%, czy średniej światowej na poziomie 38%.
Korzystanie z nielegalnego oprogramowania obejmuje dwa przestępstwa: uzyskania programu komputerowego bez zgody osoby uprawnionej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 278 §2 k.k.) lub rozpowszechniania programu komputerowego bez uprawnienia lub wbrew jego warunkom (art. 116 §1 i inne ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych).
W latach 2012-2017 łączna wysokość odszkodowań, które firmy i osoby prywatne w Polsce zobowiązały się zapłacić na mocy ugód i wyroków sądowych, wyniosła ponad 12 mln zł, podano także.
BSA podkreśla, że stara się działać efektywnie nie tylko w zakresie zwalczania przestępczości komputerowej, ale i sferze podnoszenia świadomości ryzyk związanych z korzystaniem z nielicencjonowanego oprogramowania, jak i korzyści płynących z najlepszych praktyk zarządzania oprogramowaniem.
- W zakresie działań prawnych, w 2017 roku podjęliśmy w Polsce ponad 800 czynności procesowych. Jednocześnie, w naszych lokalnych inicjatywach edukacyjnych wzięło udział ponad 250 osób odpowiedzialnych za zarządzanie środowiskiem IT w firmach i instytucjach, a kampanie informacyjne BSA dotarły do ponad 3 000 organizacji - wskazał Witucki.
BSA (The Software Alliance) jest światową organizacją reprezentującą branżę oprogramowania komputerowego przed rządami i na rynku międzynarodowym.
...
Wlasnie dlatego Gates robi programy pasujace tylko do jego programow. A panstwo juz potem wymusza zakup. I wy jestescie przestepcami nie Gates! Tak dziala ten bandytyzm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:49, 07 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
TomaszCH
5 godz. temu dodał
Sprawa za pobranie GRY - LS2015
Witam otóż jest taka sprawa że młodszy brat pobrał grę w Niemczech symulator farmy 2015 i firma Astragon - wydawnictwo Symulatorów gier czyli po prostu główni producenci. Wywalili mi kupę kasy do zapłacenia za pobranie z nielegalnego źródła i piszę z zapytaniem czy można jakoś to odkręcić lub z tym walczyć?
...
Nic nie placic. To pewnie oszusci. Moze byla pulapka pobierz darmo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:20, 10 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Uwaga na “kontrole legalności oprogramowania Microsoft”. To nie jest zwykły phishing
Jeden z naszych Czytelników – Grzegorz – odebrał w firmie telefon dotyczący kontroli legalności oprogramowania prowadzonej przez Microsoft. Podał konsultantce w rozmowie swój adres e-mail, a krótko później otrzymał wiadomość ze szczegółowymi informacjami o kontroli. E-mail wyglądał tak jak poniżej. Załączono do niego plik XLSM, którego wypełnienie miało ułatwiać przekazanie Microsoftowi informacji o stosowanych produktach. Brzmi podejrzanie? No właśnie… Ale to nie koniec znaków zapytania, jakie pojawiły się Grzegorzowi w tej sprawie. Popatrzcie zresztą sami i doczytajcie ten artykuł do końca, bo zakończenie Was zaskoczy, gwarantujemy.
Kontrola legalności oprogramowania — wezewanie rzekomo od Microsoftu
Zrzut ekranu
Mail od Microsoftu, czy od jakiegoś Webhelp?
Grzegorz, zupełnie słusznie, jak widzicie, dopatrzył się w tym podstępu. W stopce był e-mail w domenie microsoft.com, ale sama wiadomość przyszła z adresu w domenie cz.webhelp.com.
Zawsze powtarzamy na naszych szkoleniach dla pracowników polskich firm, że linki czy telefony umieszczone w stopce, niezależnie od tego na kogo wskazują, o niczym nie świadczą. W przypadku tego e-maila mamy jeszcze jeden powód do zmartwień: dorzucony w załączniku dokument XSLM naładowany makrami mógł albo służyć do wyłudzenia danych, albo mógł zawierać złośliwy kod. Wielokrotnie o takich atakach pisaliśmy i dobrą praktyką jest od razu kasować e-maile z takimi plikami.
Grzegorz mimo tylu przesłanek, że całość sprawy jest osztustwem, zachował profesjonalizm i odpisał na tę wiadomość:
Prosiłbym jeszcze o jakiekolwiek potwierdzenie Pani współpracy z Microsoft. Wystarczyłaby np. wiadomość e-mail z adresu w Pani stopce (v-trolo@microsoft.com) bądź wykazanie związku pomiędzy webhelp.com, a firmą Microsoft.
Odpowiedzi nie dostał, co utwierdziło go w podejrzeniach, że padł ofiarą — na szczęście nieudanego — ataku. Ucieszył się Grzegorz, bo z rozmowy telefonicznej z “oszustką” wynikało, że w ramach kontroli trzeba będzie przesyłać niektóre klucze licencyjne do weryfikacji oraz zdjęcia plakietek. Ależ to byłaby dla firmy wpadka, gdyby ktoś na takie wyłudzenie dał się nabrać!
Microsoft długo nie odpowiadał na nasze pytania
Przed publikacją tego artykułu, zadzwoniliśmy do rzeczniczki Microsoftu aby dowiedzieć się, czy firma dostawała już sygnały o takich próbach wyłudzeń skierowanych w polskich przedsiębiorców i czy przed nimi ostrzega. Okazało się, że numer rzeczniczki podany na stronie jest numerem ogólnym, pod którym czekaliśmy na zgłoszenie kogoś z recepcji. Próbowaliśmy dwa razy i… nikt się nie zgłosił. Czasami tak bywa z dużymi firmami IT, że dodzwonić się do nich jest naprawdę trudno.
Wysłaliśmy maila i na odpowiedź czekaliśmy… niemal miesiąc.
Nagły zwrot akcji: TO NIE BYŁ ATAK
Ostatecznie pani Joanna Frąckowiak z Microsoftu przesłała nam poniższe oświadczenie:
W odpowiedzi na Pana pytania potwierdzamy, że firma WebHelp prowadzi na zlecenie Microsoft proces o nazwie TeleSAM – Software Asset Management (Zarządzanie Zasobami Oprogramowania), który jest praktyką biznesową zgodną ze standardami ISO/IEC 19770-1:2006. Celem tego procesu jest potwierdzenie zgodności licencyjnej u naszych klientów, żeby w rezultacie ograniczyć ryzyka biznesowe oraz prawne związanego z posiadaniem i użytkowaniem nielegalnego oprogramowania.
Jednocześnie, żeby proces był utożsamiany z firmą Microsoft i nie budził wątpliwości u naszych klientów, upewniliśmy się z dostawcą tej usługi, firmą WebHelp, że wszelka korespondencja będzie wysyłana z adresu w domenie microsoft.com.
A więc kontrola wyglądająca jak typowy atak była jednak autentyczna. Wow.
Potwiedzenie autentyczności nam (a może samemu Microsoftowi?) zajęło aż miesiąc. Nie wróży to chyba dobrze wiarygodności tego typu działań.
Ale przynajmniej już nie straszą!
Kontrole legalności oprogramowania nie są nowością i nie od dziś budzą wątpliwości. Przykładowo w roku 2013 współpracująca z Microsoftem organizacja BSA rozsyłała “wezwania”, w których przytaczano przepisy kodeksu karnego i sugerowano, że BSA ma coś wspólnego z policją. To też była kontrola legalności, ale przedsiębiorcy mieli wrażenie zastraszania i wprowadzania w błąd.
Gwoli ciekawostki zacytujemy fragment jednego z “wezwań” z roku 2013.
W związku z powyższym do BSA i do naszych członków często zwracają się organy państwowe (tj. Policja, urzędy celne, urzędy kontroli skarbowej) z prośbą o informacje dotyczące legalności oprogramowania w związku z prowadzonymi postępowaniami. W celu zapewnienia im wiarygodnych informacji zwracamy się do Państwa z prośbą o potwierdzenie posiadania wyłącznie legalnego oprogramowania (…)
Niewiele także osób zdaje sobie sprawę, że w świetle polskiego Kodeksu karnego jedną z form tzw. piractwa komputerowego jest – zgodnie z art. 278 § 2 – uzyskanie programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej bez zgody podmiotu uprawnionego…
Policja nie miała z tym nic wspólnego, ale BSA niemal wprost sugerowała, że stanowi istotne zaplecze dla służb. Do wezwań BSA dołączone było oświadczenie z miejscem na wpisanie różnych danych. Trzeba było je odesłać w ciągu 14 dni. Dopiero później rzecznik BSA tłumaczył, że to “prośba” a nie “żądanie”.
Takie kontrole nie są obowiązkowe
Nie musimy chyba tłumaczyć, że firmy generalnie nie mają prawa kontrolować innych firm. Owszem, każdy może was grzecznie poprosić o sporządzenie wykazu oprogramowania i przesłanie go, ale z waszej strony będzie to tylko grzeczność, na którą możecie się godzić lub nie.
Oszuści już dawno temu wpadli na pomysł, aby podszyć się pod “kontrole legalności”. Przykładowo w roku 2007 w Częstochowie na jednym z bloków zawisła kartka z informacją, że przedstawiciele policji będą chodzić po domach i kontrolować software. Warto to przypomnieć, bo stare numery od czasu do czasu są odgrzewane, a skoro oszustwa na wnuczka ciągle działają to “kontrole legalności” także mogą wrócić w formie oszustw.
Naszym zdaniem jeśli Microsoft lub ktokolwiek inny chce przeprowadzać takie kontrole, powinien szczególnie zadbać o przejrzystość działań i na każdym kroku podkreślać, że udział w akcji jest w 100% dobrowolny. Sugerujemy również, aby całego procesu nie nazywać “kontrolą” ale badaniem lub sondażem.
A Wam radzimy ignorować wszelkie kontrole. Nawet tę, opisaną w niniejszym artykule. Niech im spadnie efektywność. Może dzięki temu ktoś znajdzie chwilę na refleksję i przemyśli proces kontroli tak, aby zarówno firmy realizujące i zlecające kontrole realizowały ją fachowo, wiarygodnie i bez cienia podejrzenia, w sposób nie przypominający typowych ataków komputerowych, scamów i wyłudzeń.
on 2018/04/10 at 15:55
Słabe….
Co powiecie na to:
{.. W związku z koniecznością przeprowadzenia weryfikacji licencji, prosimy o przesłanie dostępu do obu serwerów w postaci adresu IP, port oraz hasła Administratora. ..]
I nie to nie podpucha, Microsoft potwierdził że Ernst&Young audytuje nasze licencje. Skończyło się na tym że ich skrypty odpalaliśmy sami i po ocenzurowaniu przesyłaliśmy pliki wynikowe. A w ramach sprawdzania licencji E&Y zbierał bowiem wszystko co tylko dało się wyrwać włączenie z logami serwera.
...
Nie da sie odroznic dzialan MS od bandytow!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:38, 16 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Rafał Ziemkiewicz tłumaczy tweet ze zdjęciem do którego nie miał praw autorskich
Publicysta Rafał Ziemkiewicz na Twitterze udostępnił zdjęcie należące do Polskiej Agencji Fotografów „Forum”. W odpowiedzi otrzymał maila z poleceniem zapłaty za licencję, którego oburzony opublikował. - Podzielenie się zdjęciem na Twitterze nie jest publikacją w rozumieniu prawa prasowego - uważa.
...
Odbija im z tymi tantiemami. Zdjecie z sieci wklejone na forum rzecz jasna nie jest publikacja. Bo autor nie zarabia. Ziemkiewicz nie pracuje w facebooku tylko zamieszcza tam darmowe wpisy? Zatem jaki jest procent tantiem od zera dochodu? Zero. Gdyby zarabial na artykule to tak. Wtedy musi odpalic dole i odpisac sobie koszt od podatku. Proste. To ze ktos z tv cos zamieszcza nie znaczy ze zawsze mu za to placa. W ogole to sie robi chore. Wyrzucaja z pracy za wpisy na fejsbuku! To juz jest lamanie wolnosci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|