Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:05, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
USA: spór o piosenkę "Happy Birthday To You"
Czy do Warner Music Group rzeczywiście należą prawa autorskie do - jak to ujmuje Księga rekordów Guinnessa - najbardziej rozpoznawalnej anglojęzycznej piosenki? Chodzi o urodzinowe "Happy Birthday To You", a sprawę rozstrzygnie sąd.
Jennifer Nelson, właścicielka nowojorskiej firmy przygotowującej dokumentację filmową na temat "Happy Birthday", musiała zapłacić 1500 dolarów za prawo do wykorzystania piosenki. Firma nazywa się Good Morning To You Productions Corp; Nelson twierdzi, że prawa autorskie do tego utworu dawno wygasły, o ile w ogóle kiedykolwiek istniały.
Piosenka, napisana przez siostry Patty i Mildred Hill, została opublikowana po raz pierwszy w 1893 roku, ale z zupełnie innym tekstem, zaczynającym się od słów "Good Morning To All". Natomiast wersja z szesnastoma słowami znana i śpiewana do dziś na całym świecie pojawiła się później i nie wiadomo, czy napisały ją siostry Hill.
Tekst "Happy Birthday To You" został opublikowany w 1924 roku, a aranżacja na fortepian w 1935 roku. Ponieważ dzieła opublikowane po 1923 roku są objęte 95-letnią ochroną praw autorskich, Warner/Chappell (oddział Warner Music Group), który nabył prawa autorskie do tego utworu w 1998 roku, przejmując firmę, która miała je w swych aktywach, pobiera opłaty licencyjne za jego wykorzystanie.
Nowojorska firma przygotowująca dokumentację twierdzi jednak, że Warner/Chappell dysponuje co najwyżej prawami do aranżacji na fortepian, tej z 1935 roku. Good Morning To You Productions Corp chce, by sąd uznał, że sama urodzinowa piosenka (melodia i tekst) jest własnością publiczną.
Firma wybrała przy tym formę pozwu zbiorowego, domagając się, by Warner zwrócił opłaty licencyjne pobrane za prawo do wykorzystania tej piosenki w ciągu ostatnich czterech lat. Wpływy Warner/Chappell z tytułu "Happy Birthday To You" szacuje się na 2 miliony dolarów rocznie.
>>>>
Amerykancy juz pozeraja wlasny ogon z rzekomymi prawami !!! 95 lat NIC NIE ROBIA TYLKO POBIERAJA KASE ZA NIC ! To jest zlodziejstwo ! To jest piractwo ! Najgorsze ! Zauwazmy ze autorzy nie maja nic do rzeczy bo juz 10 czy 20 wlasciciel to ma ! To jest po prostu zrodlo dochodow jak panszczyzna . Czy wiecie skad pansdzczyzna ? SZLACHTA PRZYZNALA SOBIE PRAWA DO ZIEMI ,,AUTORSKIE" i chlop musial placic ZA PRAWO DO UPRAWY ZIEMI ! W naturze czyli panszczyzna . To jest to samo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:20, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Francja: sąd skazał internautę za nielegalne ściąganie z sieci
Francuski sąd skazał po raz pierwszy internautę na 15 dni pozbawienia dostępu do internetu za nielegalne ściąganie z sieci - poinformował Wysoki Urząd ds. Rozpowszechniania Utworów i Ochrony Praw w Internecie (HADOPI).
To pierwsza kara tego typu od czasu przyjęcia w czerwcu 2009 r. przepisów dotyczących nielegalnego ściągania utworów z internetu, czyli potocznie "prawa HADOPI".
Internauta ma 10 dni na złożenie apelacji. Jeśli decyzja zostanie podtrzymana, dostawca internetu będzie musiał odciąć swemu abonentowi usługę na dwa tygodnie.
Jednak to pierwsze zawieszenie dostępu do internetu może być też ostatnim. Raport otrzymany w maju przez biuro francuskiego prezydenta wzywa do rezygnacji z odcinania dostępu do internetu na rzecz systemu grzywien. Także zdaniem francuskiej minister ds. gospodarki cyfrowej Fleur Pellerin należałoby znieść karę odcinania od internetu, praktycznie niemożliwą do wykonania.
Raport proponował m.in. zlikwidowanie agencji HADOPI, śledzącej internautów ściągających utwory i wysyłającej im ostrzeżenia. HADOPI dlatego zwane jest też czasem prawem trzech ostrzeżeń: wysyła je internaucie najpierw dwukrotnie drogą e-mailową, a potem listem poleconym, zanim skieruje sprawę do sądu. HADOPI przewiduje maksymalną karę grzywny w wys. 1500 euro; majowy raport sugeruje kary w wys. 60 euro, które wzrastałaby w przypadku piratów-recydywistów.
>>>>
Hanba temu sadowi . To jakis koszmar ! Czy ,,nielegalne" czytanie ksiazek z biblioteki tez bedzie karane bo ja tu nie widze zadnej roznicy czy sciagam utwor odsluchuje i wyyrzucam jak sie znudzi . Czy pozyczam ksiazke czytam jak skoncze oddaje .
To sa bandyci . Piraci to ten sad !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:43, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Klasyka polskiego kina dostępna za darmo w internecie
Filmy Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Kieślowskiego, a także kilkadziesiąt innych polskich klasycznych już produkcji filmowych od piątku można oglądać za darmo w internecie. Studia Filmowe TOR i KADR uruchomiły na platformie Youtube swoje kanały filmowe.
Internauci mogą oglądać m.in. takie filmy jak: “Rejs" Marka Piwowskiego, “Seksmisja" i “Va bank" Juliusza Machulskiego, “Brunet wieczorową porą" Stanisława Barei oraz “Nie lubię poniedziałku" Tadeusza Chmielewskiego. Dostępne są także filmy Andrzeja Wajdy “Popiół i diament", “Niewinni czarodzieje", czy Krzysztofa Kieślowskiego “Amator" i “Przypadek" a także wszystkie części trylogii "Trzy Kolory: Niebieski, Biały i Czerwony". Internauci mogą też zobaczyć film Wojciecha Marczewskiego “Ucieczka z kina Wolność".
Filmy są dostępne bezpłatnie, ale będą przerywane reklamami. Przychody z reklam zasilą prowadzony przez studia proces rekonstrukcji cyfrowej starych filmów oraz produkcję nowych. "Formaty reklamowe wdrożone przez YouTube, takie jak reklama pomijalna, gwarantują komfort oglądania i dostosowanie reklam do zainteresowań widza" - powiedział Maciej Sojka, kierujący współpracą z partnerami YouTube
w Europie Środkowo-Wschodniej. Studia będą także korzystały z systemu Content ID, który zapewnia pełną ochronę praw autorskich i umożliwia całościowe zarządzanie treściami na YouTube. Udostępnione w sieci filmy są po cyfrowej rekonstrukcji.
Studio Filmowe TOR powstało w 1967 roku. Do chwili obecnej wyprodukowało ponad 100 filmów fabularnych, około 120 godzin seriali telewizyjnych i mini seriali oraz wiele filmów dokumentalnych. Swoje filmy tworzyli w nim m.in. Krzysztof Kieślowski, Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz, Agnieszka Holland, Stanisław Różewicz, czy Janusz Majewski.
Z kolei Studio Filmowe KADR powstało w roku 1955, następnie zostało rozwiązane w kwietniu 1968 roku. Wznowił działalność w roku 1972 roku. W studiu powstały m.in. takie filmy jak, "Matka Joanna od Aniołów", "Faraon", "Śmierć prezydenta" i "Austeria", "Salto", "Noce i dnie", "Dom", "Wielki Szu", "Vabank", "Seksmisja" czy "Rewers".
W dorobku obu najstarszych polskich studiów filmowych znajduje się ponad 800 dzieł rodzimej kinematografii. Zarówno TOR jak i KADR planują sukcesywnie udostępniać na swoich kanałach kolejne filmy.
>>>>
Brawo ! I to jest wzor dla swiata a nie USA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:35, 17 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Ponad 60 polskich filmów można oglądać w YouTube, na razie bezpłatnie
"Tor" i "Kadr", dwie polskie wytwórnie filmowe, ogłosiły w piątek, że udostępniają ponad 60 swoich produkcji w serwisie YouTube. To pierwszy tak duży projekt w polskiej historii portalu.
Wytwórnie udostępniły w YouTube swoje darmowe kanały, a w nich starsze filmy fabularne, m.in. kultowy "Rejs" Marka Piwowskiego, "Vabank" Juliusza Machulskiego i "Trzy kolory" Krzysztofa Kieślowskiego. - Nie możemy udawać, że rynek się nie zmienia - tłumaczy decyzję o udostępnieniu zasobów w YouTube zastępca dyrektora studia filmowego "Tor" Irena Strzałkowska.
- W przyszłości wprowadzimy odpłatność za nasze materiały, bo nie weszliśmy do serwisu z pobudek altruistycznych. Nie inwestujemy w kino charytatywnie - mówi Strzałkowska. Nie ujawnia jednak, kiedy miałyby się pojawić opłaty za dostęp do produkcji studia, zasłaniając się umowami z serwisem.
Przy produkcjach udostępnionych w kanałach może pojawiać się nawet kilkanaście reklam - ich liczbę ogranicza wymóg, by pojedyncze spoty wyświetlane były nie częściej niż co 7 minut. Piotr Zalewski z biura prasowego Google informuje, że większość z nich stanowią reklamy typu TrueView, które po 5 sekundach wyświetlania można pominąć.
Maria Pułaska ze Studia Filmowego "Kadr" na pytanie o oczekiwane przychody z reklam wyświetlanych przy filmach mówi, że trudno w tej chwili szacować ich wielkość. - Dopiero poznajemy ten rynek - mówi Pułaska.
Studia nie zdradzają też, jak duża liczba subskrybentów i widzów kanałów będzie dla nich zadowalająca. Przedstawiciele obu wytwórni przyznają, że uruchomienie kanałów w YouTube to krok wymierzony w piratów, którzy dotychczas bezkarnie upowszechniali oryginały ich filmów. Dzięki umowom z YouTube mają teraz specjalne narzędzia do usuwania z serwisu takich nielegalnych kopii. Mają też platformę do udostępniania obrazów poddanych cyfrowej rekonstrukcji, a tych jest coraz więcej. Dlatego obie wytwórnie zapowiadają, że ich oferta z YouTube będzie poszerzana, ale kiedy i o co - to zależy od przyjęcia już udostępnionych filmów.
Wejście wytwórni do YouTube to duży krok w stronę poszerzenia rodzimej oferty serwisu o profesjonalne treści. Do tej pory największym wydarzeniem tej rangi - które miało być początkiem obecności w YouTube polskich gwiazd - było uruchomienie pod koniec ub.r. kanału Szymona Majewskiego. Do tej pory jego wideo z cyklu "SuperSam" (w sumie zamieścił ich 85) obejrzało 4,8 mln widzów, a kanał subskrybuje 75 tys. internautów.
Piotr Zalewski z Google pytany o ewentualnych kolejnych partnerów YouTube mówi: - Stale prowadzimy rozmowy z wieloma różnymi potencjalnymi partnerami, w tej chwili nie mamy jednak nic konkretnego do ogłoszenia.
....
Czyli to nie sa fajni goscie za wczesnie ich pochwalilem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:49, 21 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Pracodawcy o konsekwencjach wprowadzenia otwartych zasobów publicznych
100 tys. nowych bezrobotnych, zmniejszenie PKB o 3 proc. - takie konsekwencje wprowadzenia otwartych zasobów publicznych przewiduje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. - Te wyliczenia odnoszą się do nieaktualnych założeń przygotowywanej ustawy - odpowiada Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Realizowany przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji projekt otwieranie zasobów publicznych to udostępnianie przez instytucje publiczne gromadzonych przez nie kolekcji książek, artykułów naukowych, baz danych, zdjęć, dzieł sztuki, nagrań filmowych czy muzycznych w sieci.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) przygotował raport na temat możliwych konsekwencji realizacji tego projektu, w którym określa go jako "poważne uderzenie w rynek wydawniczy i kooperujące z nim branże". ZPP podkreśla, że wprowadzenie otwartych zasobów publicznych może spowodować uszczuplenie PKB nawet o kilkadziesiąt miliardów złotych i utratę dziesiątków tysięcy miejsc pracy.
"100 tys. miejsc pracy zapewniają dziś sektory gospodarki związane w szeroko pojętą branżą wydawniczą. Lansowany przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji pomysł stworzenia tzw. otwartych zasobów publicznych czy też przygotowywany pod egidą ministerstwa edukacji projekt "darmowych" e-podręczników, to kolejny rażący przykład, gdzie pod pozorem troski i pomocy najuboższym trwoniony jest kapitał narodowy, jakim są wydawcy książek, podręczników czy twórcy najnowocześniejszych elektronicznych narzędzi edukacyjnych" - piszą autorzy raportu ZPP.
"Ministerialny projekt godzi jednocześnie w kilka sektorów gospodarki: wydawców, dystrybutorów hurtowych i detalicznych książek, przemysł poligraficzny oraz papierniczy, które w sumie generują sporo ponad 40 mld zł przychodów. To blisko 3 proc. polskiego PKB. Dla niektórych z tych branż np. wydawców edukacyjnych i naukowych czy hurtowych dystrybutorów książek szkolnych rządowe rozwiązania są prostą drogą do bankructwa" - napisano w raporcie.
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji komentując w piątek raport ZPP zauważa, że "Związek Przedsiębiorców i Pracodawców odnosi się do nieaktualnego dokumentu. Raport ZPP dotyczy pierwszej wersji założeń do ustawy o otwartych zasobach. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji przeprowadziło szerokie konsultacje społeczne tego projektu i na tej podstawie - po wysłuchaniu zainteresowanych stron - przygotowuje nową wersję założeń. Minister Michał Boni cały czas powtarza, że otwieranie zasobów może następować tylko z poszanowaniem prawa autorskiego. Z drugiej strony, upublicznienie zasobów umożliwi wydawanie materiałów dotychczas niedostępnych i może zwiększyć przychody wydawnictw" - napisał Artur Koziołek, rzecznik prasowy MAiC.
"Szerszy dostęp do zasobów, który generuje wzrost PKB oraz nowe miejsca pracy w innych sektorach kreatywnych, może przyczynić się do powstania korzystnego efektu w skali całej gospodarki. Nie jest zatem prawdą, że zmiany spowodują zmniejszenie PKB +nawet o kilkadziesiąt miliardów złotych+. W teście regulacyjnym dołączonym do projektu założeń wskazane były korzyści dla wszystkich grup społecznych. Sektor wydawniczy jest jedyną grupą, która mogłaby, zgodnie z oceną Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, ponieść koszty, co i tak dotyczyłoby to jedynie niektórych podmiotów" - dodał Koziołek.
...
Jak mozna tak klamac !!! Podlosc ludzka nie ma granic . A juz chciwosc kapitalistow zwlaszcza .
Wezmy ksiazki . Jest klopot zeby ludzie cokolwiek czytali gdyby nie lektury dzieci to przez cale zycie nie zawitali by w bibliotece . W tej sytuacji czytanie trzeba reklamowac a nie awanturowac sie o prawa autorskie bo te prawa mozecie sobie zachowac jak i tak nie czyta .
Darmowy dostep to reklama . Jak ogladanie towarow w markecie . Kto zasmakuje w ogladaniu 100 towarow kupi jeden . To samo z ksiazkami . To zwiekszy obroty i stworzy miejsca pracy .
Ostrzegam przed rzekomymi ekspertyzami pseudoprzedsiebiorcow . To oszustwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:25, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Dzieła-sieroty do adopcji
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pracuje nad nowelizacją ustawy, która pozwoli udostępniać tzw. dzieła osierocone, pisze "Dziennik Polski".
Według szacunków, ok. 40 proc. zasobów bibliotek i archiwów to filmy, fotografie, dzieła literackie czy partytury, do których nie wygasły jeszcze autorskie prawa majątkowe, a jednocześnie nie ma możliwości ustalić ich twórcy lub nie ma do niego dostępu (nieznane jest miejsce pobytu autora lub jego spadkobierców).
Szacuje się, że jest ok. 300 tys. takich dzieł. Według dzisiejszych rozwiązań prawnych nie mogą być upubliczniane, a wgląd do nich jest możliwy tylko w czytelniach, archiwach i prywatnych zbiorach. Nie można ich jednak udostępniać w internecie, elektronicznych bibliotekach czy bazach danych. Co więcej, nie można opublikować ich wznowień, a także włączać ich do antologii czy wykorzystywać ich fragmentów w innych dziełach.
Resort kultury planuje takie zmiany prawa autorskiego, które umożliwią udostępnianie "dzieł osieroconych". W planach jest m.in. powstanie funduszu depozytowego, z którego zapłacone zostałyby roszczenia finansowe, gdyby pojawili się właściciele praw do upublicznionego dzieła.
...
Ciekawy problem . Powinny byc publiczne az ktos nie udowodni ze sa jego .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:07, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Piotr Ogórek | Onet, PAP
Literatura na przystankach. Czytajmy książki!
Krakowskie wydawnictwa połączyły siły we wspólnej akcji, mającej promować najnowsze książki i samo czytanie. Pomocne w całym przedsięwzięciu będą… wiaty przystankowe.
Co z czytaniem mają wspólnego wiaty przystankowe? Od 1 lipca 60 takich wiat utworzyło Wirtualną Bibliotekę Wydawców. Będą na nich prezentowane najnowsze książki godne polecenia, a obok nich będzie się znajdował kod QR, który będzie można zeskanować za pomocą smartfona. Umożliwi on nam bezpłatne pobranie fragmentu wybranej książki.
Za całą akcją, poza wydawcami, stoi również Krakowskie Biuro Festiwalowe, które w ten sposób chce promować czytanie, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Zachętą ma być właśnie możliwość wykorzystania nowych technologii.
Inicjatywa potrwa do końca sierpnia, a w tym czasie na ulicach zobaczymy trzy wersje plakatów, na których umieszczono łącznie ponad 70 tytułów. Są wśród nich książki z zakresu: literatury pięknej (autorstwa Ignacego Karpowicza, Szczepana Twardocha, Richarda Lourie), literatury biograficznej (m.in. biografie Steve’a Jobsa, Leo Messiego i Davida Bowie), poezji (m.in. tomy Wisławy Szymborskiej, Stanisława Barańczaka, Zbigniewa Herberta), literatury dla dzieci (autorstwa Andrzeja Maleszki i Michała Rusinka), a także literatury popularnej (autorstwa Mariusza Wollnego czy Jakuba Ćwieka).
Krakowskie Biuro Festiwalowe już od dłuższego czasu prowadzi różne cykle poświęcone literaturze, czy promujące literacki wizerunek miasta. Wśród nich jest między innymi coroczny Festiwal Conrada i raz na dwa lata Festiwal Miłosza. KBF współpracuje także z Targami Książki. Biuro organizowało także dwie wielkie międzynarodowe konferencje, na które do Krakowa zjechali najwybitniejsi przedstawiciele świata literackiego, w tym z Miast Literatury UNESCO, oraz członkowie PEN International i ICORN.
>>>>
A ,,prawa autorskie " ??? To byl zart ! Widzicie ze sa one bez sensu bo wtedy czytanie w ten sposob to niby ,,kradziez" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:17, 03 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Na plażę z ulubioną lekturą - ruszają biblioteki na piasku
Gdańscy urzędnicy wpadli na pomysł, jak połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli wylegiwanie się na plaży z rozwojem duchowym. W tym sezonie po raz pierwszy na gdańskich plażach będzie można skorzystać z… biblioteki.
Gdańsk znów promuje czytelnictwo. Najpierw, na początku 2013 roku, głośno było o akcji czytelniczej w tramwajach - w specjalnych siatkach w pojazdach typu PESA umieszczano książki. Pasażerowie mogli je czytać w drodze do pracy, czy wracając ze szkoły. Chociaż akcja była pionierska i chwalono ją w całym kraju, nie przyniosła oczekiwanego skutku. Pasażerowie nie odkładali bowiem książek z powrotem do siatek, a zabierali je ze sobą. Tym samym, właściwie wszystkie egzemplarze, jakie znalazły się w tramwajach, zniknęły.
W sezonie letnim miasto ma zamiar powtórzyć tego typu akcję, jednak w zmienionej wersji. Jak tłumaczy Magdalena Kuczyńska z Urzędu Miasta w Gdańsku: - Po raz pierwszy w tym roku MOSiR oraz Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna przygotowały projekt "Biblioteka na plaży". Ma on zachęcić do częstszego sięgania po książki. Kilka godzin spędzonych na plaży można umilić sobie lekturą. Na każdym gdańskim kąpielisku dostępne będą biblioteczki, a w nich spory wybór ciekawych książek. Znajdą się i kryminały, i literatura popularna, również książki dla dzieci.
W jaki sposób działać będzie plażowa biblioteka?
- Zasada jest prosta: wybieramy książkę, czytamy, po czym zwracamy książkę na regał tak, by mogły z niej skorzystać inne osoby. Książki zostały oznakowane logo akcji, podobnie jak punkty, w których można je wypożyczać - dodaje Magdalena Kuczyńska.
Biblioteki znajdować się będą przy następujących wejściach na plaże: nr 65 i 72 (Jelitkowo), 41, 50 i 52 (Brzeźno), 26 (Stogi), 16 (Sobieszewo), 11 (Orle).
....
A czytanie w wodzie !? Przydaly by sie jakies plastikowe czytniki ;0))) I znowu lamia USejskie prawa autorskie . Precz z nimi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:43, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Rusza wielki protest w internecie. Apel do milionów osób
Amerykańskie serwisy internetowe, w obchodzony 4 lipca Dzień Niepodległości, organizują masowy protest przeciwko inwigilacji internetu. Kampania, która odbywa się pod hasłem obrony czwartej poprawki do amerykańskiej konstytucji, ma na celu zakończenie inwigilacji Amerykanów przez służby specjalne, przy wykorzystaniu takich programów jak PRISM, używanego przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA).
Kampania została przygotowana przez Ligę Obrony Internetu (IDL), zrzeszającą ponad 30 tysięcy internetowych aktywistów. Towarzyszy jej hasło "Przywrócić czwartą poprawkę do konstytucji", która zabrania władzom przeprowadzania nieuzasadnionych przeszukań i zajmowania własności.
W akcji udział biorą takie serwisy jak Mozilla, Wordpress, 4chan czy Reddit; postanowili wesprzeć ją także kongresmen Alan Grayson, aktor Mark Rufallo i aktorka Evangeline Lily. W czasie kampanii serwisy internetowe będą prezentować wiadomości wymierzone w NSA i przekierowywać internautów na stronę, na której zbierane są fundusze; pozyskane w ten sposób pieniądze zostaną wydane na przygotowanie i emisję reklam w telewizji, w których będą demaskowane programy inwigilacji stosowane przez amerykańskie władze.
Dodatkowo, w 75 amerykańskich miastach planowane są demonstracje, w których udział wezmą liberałowie, konserwatyści i libertarianie. Mozilla uruchomiła już stronę "StopWatching.us", dzięki której internauci mogą wypełnić petycje dotyczące programów inwigilacji i wysyłać je do członków Kongresu. Eksperci, oceniając akcję, podkreślają, że podobne protesty w internecie pomogły zablokować dwie budzące wielkie kontrowersje ustawy - SOPA i PIPA. Jak na razie nie wiadomo jednak, jaki będzie ostatecznie zasięg dzisiejszej akcji.
W krążącym w internecie liście do "szanownych członków Kongresu", znajduje się m.in. wezwanie do natychmiastowego zaprzestania inwigilowania internautów przez władze i ujawnienia wszystkich informacji na temat programów służących do zbierania danych w sieci, stosowanych przez NSA i FBI. Wśród żądań pojawił się postulat zmiany części zapisów ustawy PATRIOT ACT, dotyczących inwigilacji internetu i podsłuchiwania rozmów telefonicznych. Ostatecznym celem akcji ma być stworzenie specjalnej komisji, która przygotuje raport mający na celu zakończenie "niekonstytucyjnej inwigilacji" oraz osądzenie winnych tego typu praktyk.
Szczegółowy 7-punktowy plan przewiduje m.in. "epicki" protest w mediach społecznościowych z udziałem 10 milionów osób, zgromadzenie pieniędzy na przygotowanie reklam dotyczących czwartej poprawki do konstytucji USA, przeprowadzenie demonstracji w największych amerykańskich miastach i naciskanie na kongresmenów, by zajęli się wyjaśnieniem sprawy inwigilacji w sieci.
Politycy, a także eksperci zajmujący się terroryzmem międzynarodowym, coraz częściej zawracają jednak uwagę, że programy, takie jak PRISM, zapobiegły przygotowywanym zamachom terrorystycznym. Amerykańskie media, że NSA udaremniła dzięki temu, co najmniej, 10 terrorystycznych ataków na Stany Zjednoczone.
Politycy w Kongresie zwracają uwagę opinii publicznej, że informacje ujawnione przez Edwarda Snowdena nie tylko wystawiły na poważne ryzyko bezpieczeństwo narodowe USA, ale utrudniły także rywalizację amerykańskich służb specjalnych ze służbami takich państw jak Chiny czy Rosja.
..
Kolejna akcja . Zwraca uwage naduzywanie przymiotnika epicki . Nowa moda .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:39, 09 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Bez ugody w sprawie nazwy "Ludowych Oskarów"
Nie doszło do ugody między Stowarzyszeniem Twórców Ludowych a Amerykańską Akademią Sztuki i Wiedzy Filmowej w sprawie nazwy nagrody - "Ludowe Oskary" - przyznawanej przez Stowarzyszenie. Sąd odroczył sprawę do października.
Nagroda "Ludowe Oskary", przyznawana przez Stowarzyszenie od 2002 r. w konkursie na najciekawsze wydarzenie folklorystyczne w kraju wiąże się z postacią wybitnego polskiego etnografa Oskara Kolberga (1814-1890).
Według kancelarii prawnej reprezentującej Akademię Filmową nazwa "Ludowe Oskary" jest naruszaniem prawa do zarejestrowanych i znaków towarowych "Oscar" związanych ze słynną nagrodą filmową - przyznawaną od 1929 r. - wręczaną rokrocznie podczas uroczystej gali oglądanej przez miliony widzów na całym świecie.
Akademia domaga się, aby Stowarzyszenie zaprzestało używania nazwy "Ludowe Oskary" i zaproponowała zastąpienie jej nazwą np. "Ludowe nagrody Oskara Kolberga", "Ludowe Kolbergi", "Laury Kolberga".
Na wtorkowej rozprawie w wydziale gospodarczym Sądu Rejonowego w Lublinie z siedzibą w Świdniku reprezentujący Stowarzyszenie adwokat Przemysław Zalasiński przedstawił propozycję, aby do obecnej nazwy "Ludowy Oskar" dodać sformułowanie: Nagroda im. Oskara Kolberga.
- Naszym zdaniem powinno to satysfakcjonować Akademię, gdyż uchyla tę niepewność, na bazie której strona przeciwna buduje swoje roszczenia. Konotacja z wybitnym etnografem jest tu oczywista - powiedział.
Zdaniem reprezentującego Akademię mecenasa Włodzimierza Szoszuka ta propozycja jest "tylko połowicznym rozwiązaniem sporu", bo w nazwie nagrody pozostanie określenie "Oskar Ludowy". Dodanie odniesienia do Oskara Kolberga - według niego - "nie zniweluje skojarzeń ze znakiem towarowym Akademii". Poprosił o odroczenie rozprawy, aby mógł porozumieć się ze swoim klientem. Sąd wyznaczył kolejny termin na 11 października.
Spór o nazwę "Ludowe Oskary" trwa od ponad roku. Na początku 2012 r. kancelaria prawna reprezentująca w Polsce interesy wręczającej filmowe Oscary Amerykańskiej Akademii Filmowej wysłała pismo z żądaniem zaprzestania używania w nazwie nagrody słowa "Oskar". Początkowo władze Stowarzyszenia chciały to żądanie spełnić i zmienić nazwę, ale spotkało się to ze sprzeciwem ze strony środowiska twórców ludowych, którzy stanęli w obronie nazwy nagrody.
Według prawników Akademii nazwa "Ludowy Oskar" korzysta z renomy znaku "Oscar", "pasożytuje" na dorobku Akademii, który budowany był latami i wiązał się z wysokimi nakładami finansowymi ponoszonymi na promocje i reklamę. Ich zdaniem różnica wynikająca z zastąpienia w słowie "Oscar" litery "c" literą "k" nie zmienia ogólnego postrzegania przez odbiorców, a występujące w nazwie słowa "Ludowe" lub "Ludowy" nie modyfikują tego wrażenia, ponieważ dominujący jest element "Oskar".
Prezes Stowarzyszenia Waldemar Majcher powiedział dziennikarzom, że ten spór przypomina walkę Goliata z Dawidem. - Nasza nagroda jest przyznawana za najlepsze wydarzenie artystyczne w dziedzinie kultury ludowej i to nijak się ma do nagrody, którą przyznaje i funduje Akademia. U nas jest nagroda niepieniężna, w innej skali, za inne wydarzenia - powiedział.
Oskar Kolberg (1814-1890) wybitny badacz polskiej kultury ludowej, jako pierwszy zgromadził i uporządkował według regionów wiedzę na temat polskiej twórczości ludowej - muzyki, tańców, zwyczajów i mowy. Jednym z jego osiągnięć było zebranie ok. 10 tys. rodzimych melodii ludowych.
Oscary to doroczne słynne nagrody Amerykańskiej Akademii Wiedzy i Sztuki Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Sciences). Przyznawane są od 1929 r. w różnych kategoriach m.in.: najlepszy pełnometrażowy film fabularny, najlepszy reżyser, pierwszoplanowy aktor i pierwszoplanowa aktorka.
>>>
Znowu ohydni amerykancy . Rzadzic to mozecie U SIEBIE . Jak wam glupcy pozwola sie doica za rzekome ,,prawa" autorskie ALE TU JEST POLSKA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:13, 10 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Byli pracownicy krakowskiej Radiofonii czują się oszukani
Finansowana przez Grupę RMF krakowska stacja Radiofonia zastąpiła w eterze akademickie radio o tej samej nazwie, które przeniosło się w czerwcu do Internetu. - Cyniczne wykorzystanie tej nazwy jest nadużyciem - protestują byli członkowie rozgłośni.
Radiofonia nadaje na częstotliwości 100,5 Mhz od poniedziałku. Stało się to możliwe dzięki zaangażowaniu finansowemu Grupy RMF, która została partnerem strategicznym Fundacji Krakowskiego Akademickiego Radia Żak, właścicielki stacji.
Od 31 maja br. pasmo było martwe. Wiosną rektorzy wszystkich publicznych szkół wyższych Krakowa, które finansowały rozgłośnię, zdecydowali bowiem o likwidacji Radiofonii. Powodem były zbyt wysokie koszty utrzymania. Zespół radia (kilku pracowników etatowych i wolontariusze) powołał Stowarzyszenie Radiofonia i przeniósł rozgłośnię do Internetu, gdzie działa pod nazwą Radiofonia.net.
Po zawarciu umowy Grupy RMF z Fundacją były zespół Radiofonii odciął się od nowej stacji. "Nowa stacja, która mieni się »Radiofonią«, została stworzona przez Grupę RMF i, poza przyznaną koncesją, nie zachowuje żadnej ciągłości z tą Radiofonią, którą tworzyliśmy od 2009 r. Cyniczne wykorzystywanie tej nazwy, która przez lata zdążyła zakorzenić się w życiu kulturalnym Krakowa i świadomości słuchaczy, jest nadużyciem i wprowadza odbiorców w błąd" - napisało Stowarzyszenie Radiofonia na facebookowym profilu. Byli pracownicy stacji są zaskoczeni, że Fundacja przekazała miejsce w eterze Grupie RMF, która "nie jest podmiotem powołanym w celu tworzenia rozgłośni misyjnych". - Jako Stowarzyszenie nie jesteśmy w stanie walczyć z tak potężną grupą medialną jak RMF, ale nie zrezygnujemy ani z nadawania w Internecie, ani z nazwy - mówi Paweł Szczepanik, członek zarządu Stowarzyszenia Radiofonia i dawny dyrektor muzyczny stacji. Bartłomiej Kopeć, prezes Stowarzyszenia, dodaje: - Rektorzy krakowskich uczelni dali nam czerwoną kartkę. Takie są prawa rynku. Pozostaje jednak niesmak, że radio akademickie zostało oddane komercyjnemu koncernowi.
Prezes Fundacji Krakowskiego Radia Akademickiego Żak Maciej Okoń nie chce się ustosunkować do zarzutu, że oddał stację komercyjnemu nadawcy bez porozumienia z zespołem. - Każdy może mieć w tej sprawie własne zdanie. Dla mnie celem nadrzędnym było uratowanie koncesji - zapewnia. I zapowiada: - Radio zmieni się, ale nadal będzie adresowane do środowiska akademickiego, bo taki profil wynika z jego koncesji.
Okoń tłumaczy, że szczegółów ujawnić nie może, bo ramówka dopiero powstanie. Deklaruje, że nie wyklucza współpracy dawnych pracowników radia z nową stacją, ale dodaje: - Na razie jest za wcześnie, by przesądzać, jak taka współpraca miałaby wyglądać.
Nie wiadomo też, jak zostanie rozwiązany problem używania tej samej nazwy przez dwie krakowskie stacje. - Będziemy szukać takiego rozwiązania, by nie stało się zarzewiem konfliktu - mówi tylko Okoń.
Andrzej Mielimonka, prezes należącej do Grupy RMF spółki Multimedia, zapewnia, że celem Grupy było uratowanie Radiofonii przed utratą koncesji. - Nie chcieliśmy, żeby dorobek stacji poszedł na marne, bo wielu pracowników Grupy RMF było niegdyś związanych z krakowskimi rozgłośniami akademickimi. Jeśli przy okazji uda nam się przekuć sentyment w biznes, będziemy zadowoleni - stwierdza.
Na razie nowa Radiofonia nadaje wyłącznie muzykę dla dorosłych słuchaczy. Ramówka ma być gotowa jesienią.
...
Tu akurat macie dokonane z premedytacja wykorzystanie cudzej marki dla osobistych korzysci . To jest złe .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:54, 10 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Sąd: Apple dopuścił się zmowy cenowej z wydawcami e-booków
Apple był z wydawcami w zmowie mającej na celu zawyżanie cen e-booków - orzekła w środę w Nowym Jorku sędzia federalna Denise Cote, podkreślając, że materiał dowodowy nie pozostawia żadnych wątpliwości, iż firma ta dopuściła się złamania prawa antymonopolowego.
Sędzia wskazała, że Apple wiedział, iż żaden wydawca nie mógłby zaryzykować działania w pojedynkę, by spróbować przeciwstawić się cenie 9,99 USD za najbardziej popularne e-booki, oferowanej przez Amazon.com, więc "stworzył mechanizm i środowisko umożliwiające (wydawcom) współdziałanie (...) w celu wyeliminowania wszelkiej konkurencji cenowej w przypadku e-booków".
Stworzony przez Apple'a mechanizm, umożliwiający wielkim wydawnictwom ustanawianie wyższych cen e-booków, zmusił Amazon.com do przyjęcia podobnego modelu biznesowego, co doprowadziło do wzrostu cen detalicznych. Apple wszedł na rynek e-booków w 2010 roku, wraz z premierą swego iPada.
Materiał dowodowy świadczy, że Apple wiedział o sprzecznych z prawem celach tej zmowy i przyłączył się do niej z zamiarem przyczynienia się do jej powodzenia - dodała sędzia. Suma odszkodowania ma zostać określona w późniejszym terminie.
Pozew w sprawie tej zmowy cenowej przeciwko firmie Apple i pięciu wielkim wydawnictwom został złożony w zeszłym roku. Z wydawnictwami rząd zawarł ugodę pozasądową.
Apple zapowiedział odwołanie się od środowego orzeczenia.
....
Widzicie po co sa prawa intelektualne . Aby grabic ludzi . To istotnie piractwo .10$ za ebuka ! Jawne zlodziejstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:14, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Będą zmiany w opłatach za prawa autorskie
Zamiast ośmiu organizacji tylko dwie będą pobierały opłaty za prawa autorskie i pokrewne. Na porozumieniu zawartym przez organizacje zarządzania tymi prawami najbardziej skorzystają przedsiębiorcy w mniejszych miejscowościach oraz markety.
Podmioty zbiorowego zarządzania prawami autorskimi porozumiały się w sprawie wysokości stawek za odtwarzanie muzyki i filmów oraz sposobu ich pobierania. Nowa tabela opłat zakłada zróżnicowanie między innymi ze względu na wielkość działalności i miejscowości w której jest prowadzona oraz jej rodzaj. Na nowych regulacjach najbardziej skorzystają supermarkety i sklepy powyżej 2500 metrów kwadratowych. Im w małych miejscowościach opłaty spadną im nawet o 90 procent. Na zmianach najbardziej stracą właściciele dyskotek. Zmianę stawek przygotowano na między innymi podstawie badań TNS OBOP na grupie około 13,5 tysiąca respondentów czy danych o warunkach dotychczas podpisywanych umów.
Wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyjaśnia IAR, że porozumienie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi ułatwi życie głównie małym przedsiębiorcom. Piotr Żuchowski twierdzi, że sytuacja, w której do zakładu fryzjerskiego przychodzi kilku przedstawicieli różnych organizacji, jest niedopuszczalna. Organizacje porozumiały się właśnie pod patronatem resortu kultury.
Bogusław Pluta ze Związku Producentów Audio Video w rozmowie z IAR przyznaje, że bałagan w systemach poboru opłat za odtwarzanie muzyki i filmów był jednym z głównych powodów unikania płatności. Rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej uważa, że część przedsiębiorców nadal nie będzie płacić za odtwarzanie muzyki i filmów, ale odsetek ten będzie znacznie mniejszy właśnie dzięki uproszczeniom wynikającym z umowy.
Michał Kornacki z firmy dostarczającej usługi muzyczne do obiektów handlowo-usługowych uważa, że porozumienie, choć niepozbawione wad, jest krokiem w dobrą stronę. Michał Kornacki powiedział IAR, że jego klienci nie mogli zrozumieć, dlaczego opłaty za prawa autorskie i pokrewne pobierało kilka podmiotów.
Właściciel sklepu o powierzchni do 20 metrów kwadratowych płacił do tej pory 120,75 złotych miesięcznie. Po wejściu w życie porozumienia w zależności od wielkości miasta zapłaci on od 60,01 do 123,01 złotych.
Jeżeli żadna z organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi nie zaskarży porozumienia wejdzie ono w życie za dwa tygodnie.
86 procent płacących za odtwarzanie muzyki i obrazów to lokale gastronomiczne oraz punkty handlowe i usługowe.
>>>>
Gangi podzielily strefy wplywow . Bo za duza konkurencja do wymuszen !
Tepic gangsterow zlodzei . ZEBY MI NIKT NIE PLACIL ! NIE MA PRACY NIE MA PLACY ! Co za bydlaki !
Takie prawo pod dyktando ambasady USA uchwalily sejmowe marionetki . TRZEBA JE WYWALIC DO SMIECI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:19, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Austriacka organizacja zarządzająca prawami autorskimi wygrała z Amazon
Austriacka organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi może żądać od Amazon opłaty licencyjnej za sprzedaż czystych płyt CD i DVD, kart pamięci i odtwarzaczy MP3 - orzekł w czwartek unijny Trybunał Sprawiedliwości.
Amazon, międzynarodowa grupa sprzedająca przez internet m.in. książki i sprzęt elektroniczny, dostarczała od 2003 r. do Austrii m.in. czyste płyty CD i DVD, karty pamięci i odtwarzacze MP3.
Tzw. godziwej rekompensaty za te nośniki zażądała od pięciu spółek należących do Amazon austriacka organizacja o nazwie Austro-Mechana Gesellschaft zur Wahrnehmung mechanisch-musikalischer Urheberrechte. Organizacja ta zarządza w Austrii prawami autorskimi autorów, artystów, wykonawców i producentów.
Tzw. godziwa rekompensata ma wynagradzać twórcy to, że ktoś sporządził kopię jego utworu na użytek prywatny. W Austrii godziwa rekompensata ma formę opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny i jest pobierana w momencie pierwszej sprzedaży m.in. właśnie czystych płyt CD i DVD, kart pamięci, odtwarzaczy MP3.
Gdy spór między austriacką organizacją a spółkami należącymi do Amazon trafił do austriackiego sądu, ten skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE kilka pytań w tej sprawie.
W czwartek Trybunał rozstrzygnął spór na korzyść austriackiej organizacji (sygn. C-521/11). Orzekł, że prawo unijne nie zabrania pobierania opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny od każdej pierwszej sprzedaży nośników zapisu dźwięku czy obrazu. Uznał, że wystarczy już sam fakt, iż nośniki te pozwalają sporządzać kopie dźwięku czy obrazu na użytek prywatny.
Przeszkodą do pobierania opłaty nie może być też - zdaniem Trybunału - fakt, że Amazon zapłacił już taką samą opłatę w innym państwie unijnym. Amazon bronił się tym, że zapłacił ją już w Niemczech, skąd część płyt, kart pamięci i odtwarzaczy była następnie przewożona do Austrii, i że nie może tej opłaty odzyskać. Trybunał nie uznał tego zarzutu za zasadny. "Osoba, która uiściła wcześniej tę opłatę w niewłaściwym terytorialnie państwie członkowskim, może żądać od tego państwa członkowskiego jej zwrotu na podstawie przepisów prawa krajowego" - stwierdził.
Zdaniem Trybunału przeszkodą do pobierania opłaty nie może być również to, że jej połowa nie trafia bezpośrednio do twórców, tylko do austriackich instytucji społecznych i kulturalnych utworzonych w celu wspierania interesów twórców.
!!!!
ZA CZYSTE PLYTY WYBORAZACIE SOBIE ROZMIARY TEGO BANDYTYZMU ! I OCZYWISCIE EUROTRYBUNAL ! UE TRZEBA BOMABRADOWAC NIEUSTANNIE !!!
Nie placcie za nic ! Pamietajcie ze kupujac CZYSTE plyty placicie ORGANIZACJOM OD PRAW AUTORSKICH ! Kupowanie jeszcze ich plyt byloby kolejnym palceniem . Kolejny raz placicie kupujac produkty . Rekalmy oplacane przez was leca w stacjach medialnych KTORE PLACA Z NICH ZA PRAWA AUTORSKIE ! Placicie zatem WIELE RAZY TYM ZLODZIEJOM ! Az za duzo . Zatem niegodziwe jest kupowanie jeszcze ich plyt kopiujcie . CHYBA ZE ARTYSTA NIE NALEZY DO TYCH MAFII to wtedy tak !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:33, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Hipermarkety kupują taniej... muzykę
Nowe stawki opłat tantiemowych za odtwarzanie muzyki w lokalach uderza przede wszystkim w małych przedsiębiorców. Hipermarkety dostały zniżkę.
Nowe opłaty będą stałe, a ich wysokość uzależniona od wielkości biznesu, miasta, w którym jest prowadzony, i potencjalnych korzyści, jakie przedsiębiorca uzyskuje za odtwarzanie filmów i muzyki - informuje "Dziennik Polski".
Z dużymi podwyżkami muszą liczyć się m.in. właściciele hoteli i dyskotek w największych miastach. Przykładem są hotele Grupy Orbis - stawka za tantiemy od jednego pokoju miałaby zostać podniesiona z niespełna 8,7 złotego do ponad 28 złotych.
- To kolejna skandaliczna decyzja rządu, nakładająca na społeczeństwo dodatkowe obciążenia fiskalne - stwierdził Krzysztof Milski, prezes Polskiej Izby Hotelarskiej w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.
Mały ma gorzej
Ale nie tylko hotelarze zapłacą więcej. Zgodnie z nową tabelą opłat podwyżki dotkną też właścicieli niewielkich zakładów fryzjerskich, małych sklepów i restauracji. Podwyżki wyniosą od kilku do kilkunastu zł, ale oburzonych wśród przedsiębiorców nie brakuje. Powodem jest brak planowanych podwyżek dla hipermarketów. Niektóre z nich mają dostać nawet obniżki sięgające 90 proc., dzięki którym zapłacą niewiele mniej od właścicieli niewielkich lokali usługowych.
- Sklep wielkopowierzchniowy, wprawdzie ma duże obroty, ale bez muzyki sobie poradzi - tłumaczy Bogusław Pluta ze Związku Producentów Audio-Video. Jak dodaje, dotychczasowe wysokie stawki doprowadziły do tego, że większość hipermarketów przeszła na odtwarzanie darmowej muzyki lub całkowicie z niej zrezygnowała.
>>>>
Nie placicie zlodziejom nic .
Po prostu nie puszczajcie calych piosenek tylko skladanki kilku i tlumaczcie ze to wasza produkcja (bo przeciez musicie to zmontowac) . Wolno cytowac utwory darmo :O)))
Ani grosza zlodziejom ! ONI MAJA ZA DUZO !
A w Polsce na dodatek placa ... 50 % podatkow takich jak wy ! Piractwo na calego .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:53, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Spotify i Netflix przyczynami spadku poziomu piractwa
Norwegowie wprowadzili u siebie restrykcyjną politykę zwalczania piractwa, która powoli zaczyna przynosić efekty. Z najnowszych raportów wynika, że dzięki temu spadła ilość nielegalnych treści pobieranych bezpośrednio z internetowej sieci.
W 2008 roku Norwegowie pobrali łącznie 1,2 miliarda utworów muzycznych. To sporo, aczkolwiek dzięki zmianom w prawie, w ubiegłym roku liczba ta zmniejszyła się do zaledwie 210 milionów. Równie obiecująco wyglądają dane dotyczące filmów, których w 2008 roku pobrano 135 milionów. Tymczasem w zeszłym roku zanotowano jedynie 60 milionów takich pobrań.
Mówi się, że przyczyną zmniejszenia zainteresowania pirackimi treściami są nie tylko zmiany w prawie, lecz także szybki rozwój cyfrowych wypożyczalni filmów oraz usług takich jak Spotify czy Netflix, gdzie użytkownik za stosunkowo niewielki abonament miesięczny, otrzymuje nieograniczony dostęp do najnowszych filmów.
Niestety nie podano jaki wpływ ograniczenie piractwa ma na sprzedaż legalnych treści, a to dość istotna informacja, ponieważ doskonale wiadomo, że nieodłącznie wiąże się to z jej spadkiem. Tak było m.in. w Japonii, gdzie w ubiegłym roku wprowadzono bardzo restrykcyjne przepisy anty-pirackie, przewidujące karę pozbawienia wolności do dwóch lat, lub grzywnę w wysokości 25,000 dolarów za pobranie z sieci nielegalnej muzyki. Z raportu przygotowanego przez Livedoor News wynikało, że spadek sprzedaży legalnej muzyki w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu przepisów, był ponad 50-procentowy, gdyż wiele osób pirackie kopie traktuje po prostu jako wersje demonstracyjne pozwalające ocenić, czy płyta danego wykonawcy przypadnie mu do gustu.
....
Hehe zlodzieje sami sie ukarali ;0))) Piratami sa goscie ktorzy zadaja oplat za odsluchanie muzyki i ci co takie bezprawie wprowadzaja do prawa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:56, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Hotelarze przeciwni nowym stawkom za muzykę
Odtwarzanie muzyki i filmów w miejscach działalności gospodarczej jest za drogie. Takiego zdania są hotelarze, którzy buntują się przeciwko nowym stawkom opłat z tytułu użytkowania praw autorskich.
"Puls Biznesu" pisze, że krajowi hotelarze spodziewają się nawet trzykrotnego wzrostu opłat, dlatego chcą zablokować wejście w życie nowych regulacji. Te zostały już zatwierdzone i ogłoszone przez Zespół Orzekający Komisji Prawa Autorskiego, który regulacje wypracował w porozumieniu z ośmioma Organizacjami Zbiorowego Zarządzania. Według dokumentu, stawki zostały uzależnione od na przykład standardu hotelu, pod uwagę nie wzięto natomiast faktycznego obłożenia pokoi, na co skarżą się właściciele hoteli.
Dziennik podaje, że zgodnie z nowymi przepisami miesięczna opłata za odtwarzanie filmów i muzyki w jednym pokoju hotelowym wyniesie tyle samo i w Warszawie, i w miejscowościach mających do pięciu tysięcy mieszkańców. Stawkę z 19,90 złotych podniesiono do 29,69 złotych.
....
To rozboj . Hotel nie zarabia na muzyce tylko na noclegowaniu . Nie powinno byc zadnych oplat .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:32, 29 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Nowe płyty formatu CD będą miały 300 GB?
Dwóch japońskich gigantów, Sony we współpracy z Panasonic, zamierza zdobyć rynek nowym standardem płyt do przechowywania i przenoszenia danych. Już w 2015 r. alians zamierza wprowadzić do sprzedaży nośniki o pojemności 300 GB.
Zdaniem firm Sony i Panasonic, istnieje duże zapotrzebowanie na nośniki danych o dużych pojemnościach, które będą tańsze w zapisywaniu i korzystaniu, niż rozwiązania w chmurze lub dyski twarde i SSD. Firmy połączyły swoje starania nad opracowaniem dysków optycznych o bardzo dużej gęstości zapisu danych.
Na jednej płycie ma się znaleźć do 300 GB danych. Zaletą nośników optycznych będą niewielkie koszty eksploracji, szybszy, niż przez internet, zapis na dysku i łatwość w przechowywaniu. Zdaniem producentów, produkt będzie dostępny w 2015 r. W opozycji do japończyków stoją inni giganci technologiczni, firmy takie jak Amazon czy Microsoft stawiają na chmurę, jako formę najlepszego zapisu danych.
...
No i co z tego skoro nie wolno kopiowac bo to rzekomo kradziez ?
A za 1 mb to chca z 50 zl praw autorskich bo sie zmiesci jedna duza ksiazka . Razy 300 tys to daje 15 mln . Trzeba byc milionerem aby zaplacic koszty sciagania na jedna plyte !
Widzimy idiotyzm rzekomych praw . Blokuja technike ktora pozwala kopiowac olbrzymie pojemnosci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:37, 31 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Aaron Swartz
Aaron Swartz (2008)
Aaron Swartz (ur. 8 listopada 1986 w Chicago, zm. 11 stycznia 2013 w Nowym Jorku)[1] – amerykański programista, publicysta, działacz polityczny i internetowy (haktywista).
Zyskał uznanie jako współautor specyfikacji RSS 1.0[2]. Wzbudził zainteresowanie mediów, po oskarżeniu i aresztowaniu w dniu 19 lipca 2011 w związku z zarzucanym mu wykradzeniem zbioru artykułów naukowych z bazy danych JSTOR[3][4].
Swartz był współzałożycielem organizacji: Demand Progress i Progressive Change Campaign Committee. Mieszkał w Cambridge w USA.
13 stycznia 2013 został znaleziony martwy w swoim apartamencie na nowojorskim Brooklynie. Według lekarza sądowego popełnił on samobójstwo przez powieszenie.
19 lipca 2011, Swartz został oskarżony przez prokuratora stanu Massachusetts o m.in. włamanie do należącej do MIT bazy danych JSTOR i nielegalne pobranie ponad 4 mln artykułów naukowych (do których dostęp jest płatny)[8]. Było to związane z włamaniem do serwerowni MIT i zainstalowaniem laptopa z odpowiednim programem przesyłającym dane na określony adres e-mail.[9]. Według aktu oskarżenia Swartzowi zarzucało się zamiar opublikowania tych danych w sieciach P2P. Swartz sam zgłosił się do dyspozycji władz, nie przyznając się do winy w żadnym z zarzucanych mu czynów i został zwolniony po wpłaceniu kaucji w wysokości 100 tys. dolarów. Dochodzenie w tej sprawie trwa dalej. JSTOR wydał oświadczenie, że nie będzie ścigać Swartza w postępowaniu cywilnym[10].
Pierwsze reakcje na zarzuty postawione Swartzowi wyrażały dla niego poparcie. Niektórzy prawnicy zwracali uwagę na to, że zostało wszczęte postępowanie karne przy braku oskarżenia na drodze cywilnej, a także nieproporcjonalną penalizację zarzucanych mu czynów w stosunku do spowodowanych szkód[11][12].
[link widoczny dla zalogowanych]
30 lat za zamiar ... Upowszechniania wiedzy ! Potwornosci calej sprawie dodaje fakt ze uczelnie USA sa obficie dotowane przez podatnikow i darczyncow za swoje prace kaza podatnikom placic .
Ale kary musza byc brutalne jesli chciwcy chca miec kase .
To zreszta byla chyba forma protestu przeciw tym praktykom bo przeciez nie odniosl korzysci . Po co mu 4 miliony artykulow ?
Serwer ma prawo pobierac jakies oplaty na poczet kosztow czy utrzymania ale jak ja chcial obejrzec publikacje zachodnia a tam mozna sciagnac za 60 $ !! To podziekowalem ... To jest grabiez . Nawet wiem czy ksiazka jest na temat ... A musze bulic . To w ksiegarni moge ja obejrzec przynajmniej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:17, 10 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Kanada: bezpłatne książki i sztuka z galerii na domowych trawnikach
Kanadyjscy miłośnicy działań na rzecz społeczności lokalnych tworzą miniaturowe bezpłatne biblioteczki. Z tego wzoru skorzystano też w Vancouver, otwierając pierwszą w Kanadzie bezpłatną giełdę wymiany dzieł sztuki.
Sieć bezpłatnych bibliotek publicznych w Toronto jest duża i łatwo z niej korzystać. Są jednak fani czytania książek, którzy postanawiają stworzyć, tak dla zabawy, bibliotekę na własnym trawniku. W kilku miejscach w Toronto, przy domach, można więc zobaczyć dobrze zabezpieczoną przed złą pogodą skrzynkę z daszkiem i szybą, w której jest kilkanaście książek.
Każdy zainteresowany może książkę wziąć, przeczytać i odnieść kiedy mu to pasuje, albo zatrzymać książkę. Nie ma kar dla spóźnialskich, bo nie ma terminów przetrzymywania książek. Wszystko opiera się na uczciwości czytelnika owych Little Free Libraries. Chodzi o to, by czytać i do pudełka z książkami podrzucać te, których samemu się już nie potrzebuje. Idea Little Free Library przywędrowała do Kanady ze Stanów Zjednoczonych, ma też swoją stronę internetową: Littlefreelibrary.org.
Wiele książek można zresztą znaleźć po prostu na trawnikach przed domami. Północnoamerykański zwyczaj organizowania wyprzedaży rzeczy niepotrzebnych sprawia, że można trafić na wyjątkowe okazje, także czytelnicze. Owe garage sales czy yard sales są reklamowane plakatami domowej roboty na pobliskich słupach, a symbolicznymi dochodami z wyprzedaży (książki np. za pół dolara) nie interesuje się żaden urząd skarbowy ani miejscy urzędnicy. Wiele rzeczy, w tym książek, wystawia się po prostu przed dom, bo wiadomo, że weźmie je ten, komu się mogą przydać.
Pomysł na małe bezpłatne biblioteki, Little Free Libraries, został doceniony przez całkiem poważny biznes – nieruchomości. Strona internetowa firmy sprzedającej oprogramowanie dla zarządców nieruchomości Propertymanager.com wskazuje, że zainstalowanie takiej skrzynki z książkami zwiększa poczucie wspólnoty u najemców i w najbliższej okolicy. Docelowo zwiększa też ich poczucie odpowiedzialności. W dodatku właściciel nieruchomości może zostać doceniony jako społecznie odpowiedzialny.
W Vancouver postanowiono pójść dalej. Cheryl Cheeks wykorzystała pomysł bezpłatnych bibliotek/księgarni i wymyśliła giełdę wymiany przedmiotów artystycznych. Na niewielką bezpłatną galerię Cheeks dostała grant z Vancouver Foundation Neighbourhood Small Grant Program. W ramach programu małych dotacji fundacja ta przyznaje granty od 50 do 500 dolarów kanadyjskich na przedsięwzięcia tworzące lepsze kontakty między sąsiadami w lokalnych społecznościach.
Uruchomiona niedawno galeria nazywa się Dude Chilling Art Exchange; to nazwa wzięta od pobliskiego parku. Do owej „giełdy” mogły trafić, jak napisała Cheeks w internecie, różne dzieła sztuki, od niewielkich zdjęć i grafik do wierszy i drobnych przedmiotów artystycznych niepotrzebnych w domu. Ograniczeniem były wymiary – maksymalnie 60 na 80 centymetrów, bo „stoisko” galerii jest niewielkie, ma około 180 na 105 cm.
Zasady są takie same jak przy bezpłatnych bibliotekach i polegają na uczciwości korzystających z pomysłu. Można coś wziąć, ale warto też pomyśleć, by samemu coś przynieść na wymianę. Komentarze do tego typu pomysłów z reguły podkreślają, że skutkiem takich drobnych społecznych działań jest lepsze porozumienie między sąsiadami i lepsza jakość życia.
....
Jaka kradziez ,,praw autorskich" . Ksiazki za darmo na ulicy !!!
Oczywiscie zartuje bo zaraz wprowadza jakies bez prawo . Niczym sie to nie rozni od sciagania plikow w sieci . Tylko nosnik inny . Widzicie jak debilne sa cale te prawa . Spokojnie sciagajcie a ksiazki ulubione kupujcie bo zawsze to milo miec w reku a nie plik na czytniku . Ksiazki raczej powinny byc estetyczne (co nieznaczy drogie) w dzisiejszych czasach jako ozdoba polki a do przeczytania i pozbycia sie to juz sa raczej ebuki . Segment tanich kiepskich wydan pewnie przejdzie do ebukow a w papierze zostana wydania artystyczne z ilustracjami zdobieniami itp . Tego nigdy tablet nie zastapi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:00, 12 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Bezpłatna giełda wymiany... dzieł sztuki
Kanadyjscy miłośnicy działań na rzecz społeczności lokalnych tworzą miniaturowe bezpłatne biblioteczki. Z tego wzoru skorzystano też w Vancouver, otwierając pierwszą w Kanadzie bezpłatną giełdę... wymiany dzieł sztuki.
Cheryl Cheeks wykorzystała pomysł bezpłatnych bibliotek/księgarni i wymyśliła giełdę wymiany przedmiotów artystycznych. Na niewielką bezpłatną galerię Cheeks dostała grant z Vancouver Foundation Neighbourhood Small Grant Program. W ramach programu małych dotacji fundacja ta przyznaje granty od 50 do 500 dolarów kanadyjskich na przedsięwzięcia tworzące lepsze kontakty między sąsiadami w lokalnych społecznościach.
Uruchomiona niedawno galeria nazywa się Dude Chilling Art Exchange; to nazwa wzięta od pobliskiego parku. Do owej "giełdy" mogły trafić, jak napisała Cheeks w internecie, różne dzieła sztuki, od niewielkich zdjęć i grafik do wierszy i drobnych przedmiotów artystycznych niepotrzebnych w domu. Ograniczeniem były wymiary - maksymalnie 60 na 80 centymetrów, bo "stoisko" galerii jest niewielkie, ma około 180 na 105 cm.
Zasady są takie same jak przy bezpłatnych bibliotekach i polegają na uczciwości korzystających z pomysłu. Można coś wziąć, ale warto też pomyśleć, by samemu coś przynieść na wymianę. Komentarze do tego typu pomysłów z reguły podkreślają, że skutkiem takich drobnych społecznych działań jest lepsze porozumienie między sąsiadami i lepsza jakość życia.
....
Brawo ! Przeciwstawmy gangsterom od ,,praw autorskich" intelektualna solidarność . Wymieniajmy sie tez plytami muxycznymi i wszystkim innym !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:14, 14 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
The Guardian
Dziel się i zarabiaj
Nie musisz kupować samochodu, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto cię podwiezie. Nie ma sensu rezerwować pokoju w hotelu, bo zawsze ktoś cię przenocuje. Nie potrzebujesz płacić za internet, bo zawsze ktoś ci go użyczy. Oczywiście pod warunkiem, że należycie się zrewanżujesz. W XXI wieku ekonomię konsumpcji wypiera ekonomia dzielenia się.
W 2006 roku przedsiębiorca i inwestor Martín Varsavsky założył w Madrycie Fon. Wyszedł z założenia, że cały świat można by objąć darmowym wi-fi, gdyby tylko ludzie zechcieli udostępniać swoje sieci. Fon, firma dysponująca dziś 12 milionami hotspotów, obecna jest w ponad 100 krajach. - W tamtym czasie zastanawiało mnie to, że żyjemy w cywilizacji, w której korzyści można odnosić jedynie dzięki wzrostowi gospodarczemu i niekończącej się konsumpcji zasobów. Podejrzewałem, że muszą istnieć inne sposoby dostarczania ludziom dóbr - opowiada Varsavsky. - Po co każdemu z nas samochód, skoro przez większość czasu wcale z niego nie korzystamy? Pomyślcie tylko o marinach pełnych łodzi: jak często ich właściciele wypływają w morze?
Całkiem możliwe, że ekonomia dzielenia się - inaczej "sharing economy", nastawiona na czerpanie korzyści z rozmaitych dóbr i budowanie wokół nich wspólnoty, zgodnie z założeniem, że konsumenci mogą w innych okolicznościach stać się dostawcami - ma potencjał rozwinąć się w większości dziedzin gospodarczych. Magazyn "Forbes" oszacował niedawno, że zysk tego sektora mógłby wynieść w tym roku 3,5 mld dolarów, odnotowując wzrost powyżej 25 proc.
Zakładając Fon, Varsavsky wyszedł z założenia, że ludzie będą potrzebowali zachęty, najlepiej natury finansowej, zanim udostępnią to, co już do nich należy. - W przypadku wi-fi wpadliśmy na pomysł, że jeśli podzielisz się swoim łączem z innymi, będziesz mógł korzystać z internetu bezpłatnie, na całym świecie - wyjaśnia. - Przyznacie, że to niewielka strata, a olbrzymi zysk. A teraz, po latach widzimy, że w każdej sytuacji, gdy strata jest niewielka, a zysk olbrzymi, ekonomia dzielenia się ma sens.
Ale nawet jeśli z powodu swej racjonalności ten pomysł może się spodobać, w "sharing economy" prędzej czy później natkniemy się na kwestię legalności, z jaką wiąże się użyczanie dóbr - przyznaje Varsavsky, 53-latek o argentyńskich korzeniach. Szybko okaże się, że sprawa własności często nie jest tak oczywista, jak nam się zdaje. - Myślisz, że coś jest twoje aż do chwili, gdy usłyszysz: "Hola, hola! To wcale twoje nie jest" - zauważa Varsavsky, przywołując zasady korzystania z wi-fi oraz prawa autorskie, jakimi objęte są książki czy muzyka.
Szybko rozwijający się rynek udostępniania kwater wakacyjnych typu P2P (polegający na równorzędnej wymianie) również budzi kontrowersje. Pojawiają się oskarżenia jakoby ten sposób organizowania wczasów uderzał w zyski tradycyjnych sieci hotelarskich, a nawet miał wpływ na ceny nieruchomości. W tej sytuacji właściciele hoteli postanowili kontratakować szukając wsparcia u polityków i prawodawców. 20 maja nowojorscy urzędnicy zawyrokowali, że mężczyzna, który wynajął część swojego mieszkania na trzy dni w ramach Airbnb - najbardziej udanego jak dotąd przedsięwzięcia "sharing economy" - powinien zapłacić 2400 dolarów kary za pogwałcenie obowiązujących w mieście przepisów hotelarskich. Airbnb zapowiedział, że zakwestionuje to postanowienie. Wakacyjny wynajem P2P rodzi zaniepokojenie również w Europie. Władze Amsterdamu i Berlina już teraz zastanawiają się nad przepisami, które utrudnią życie firmom takim jak Airbnb oraz jej europejskim odpowiednikom: HouseTrip, Wimdu czy 9flats.
- Ekonomia dzielenia się będzie miała swoich zwycięzców i przegranych - zauważa Varsavsky. - W tym wypadku właściciele mieszkań są zwycięzcami, a hotelarze - przegranymi. Czasem zwycięzcy odnoszą niewielką korzyść w pojedynkę, podczas gdy inni tracą bardzo wiele i muszą się zorganizować. To przegrani będą siłą zwalczającą ekonomię dzielenia się. W tej sytuacji odnoszący korzyści z "sharing economy" powinni połączyć siły, by skuteczniej działać, przypominając przy każdej możliwej okazji, że nowe trendy mogą opłacić się również "tradycyjnym" sektorom.
- W przypadku hoteli i konkurencji, jaką stanowią dla nich udostępniane mieszkania, wykazano, że ekonomia dzielenia się odpowiedziała na zapotrzebowanie, którego wcześniej nie zaspokajali hotelarze. Zgłaszały je rodziny z małymi dziećmi, dla których opłacenie hotelu było zbyt drogą imprezą - opowiada Varsavsky. - Airbnb dobrze odnalazł się w tej sytuacji, przyczyniając się do zwiększonej obecności turystów z dziećmi w Paryżu. Z tego powodu władze francuskiej stolicy doszły do wniosku, że Airbnb przynosi miastu korzyści, ponieważ teraz więcej ludzi do niego przyjeżdża, co służy gospodarce. Na tym tle straty poniesione przez hotele zdają się niewielkie.
Kiedy Varsavsky założył Fon, wywołał swoim przedsięwzięciem ostry sprzeciw firm telekomunikacyjnych, które uważały, że pomysł dzielenia się wi-fi godzi w ich interesy. - My jednak podkreślaliśmy, że jeśli chcesz korzystać z sieci należącej do kogoś innego, sam również powinieneś jej użyczać - zauważa Varsavsky. - Dzięki nam więcej ludzi zapłaci za szerokopasmowe łącze w domu, żeby później mieć dostęp do internetu na całym świecie. Ostatecznie pomysł wydał się wszystkim tak dochodowy, że T-Mobile, Deutsche Telekom i BT stały się naszymi udziałowcami.
Pomysły ekonomii dzielenia się, które nie zyskają akceptacji tradycyjnych graczy, prędzej czy później poniosą klęskę, uważa Varsavsky. - Działające na zasadzie P2P Napster i Kazaa, serwisy, w ramach których ludzie wymieniali się plikami muzycznymi nie wytwarzając żadnego zysku dla firm fonograficznych, musiały zmierzyć się z tak ostrymi atakami, że zamknęły działalność. Pomysł na dzielenie się muzyką zyskał nowy wymiar dzięki Spotify, który wykorzystuje tę samą technologię co Kazaa, lecz zbiera środki na opłacenie producentów muzycznych. Ten model biznesowy przyjął się i odniósł sukces.
Zapytany o nowe obszary, jakimi zainteresuje się "sharing economy" Varsavsky udziela zaskakującej odpowiedzi: przyszłość widzi w leczeniu bezpłodności. - Od dłuższego czasu ludziom pragnącym za wszelką cenę zostać rodzicami pomagają inni udostępniając swoją spermę lub jajeczka - zauważa. - Jednak dotąd wszystko odbywało się w bardzo sformalizowany sposób. Podejrzewam, że skoro średni wiek kobiet decydujących się na dziecko stale wzrasta, to właśnie leczenie bezpłodności będzie kolejną sferą, gdzie dojdzie do zmian: ludzie będą oddawać spermę, komórki jajowe, embriony, będą godzić się na rolę matek zastępczych - bo to kolejna dziedzina, gdzie jedni mogą pomóc drugim. Ludzie nigdy nie pomyśleliby o sprawie płodności jako o sferze zainteresowania "sharing economy", lecz ja właśnie tak to widzę. Życie zawsze rodzi się z życia.
Ekonomia dzielenia się być może sprawi, że kiedyś będziemy wymieniać się droższymi narzędziami do pielęgnacji ogrodu, sprzętem do majsterkowania, a nawet maszynami rolniczymi, zamiast je kupować. - Po te rzeczy sięgamy rzadko, dlatego dzielenie się nimi wydaje się rozsądnym pomysłem - mówi Varsavsky. - Dużą rolę do odegrania mają w tym zakresie serwisy społecznościowe (…), wystarczy zakomunikować "Potrzebuję tego", a zaraz spotka się to z odzewem. Wszystkie strony internetowe z dziedziny "sharing economy" są zintegrowane z Facebookiem, Twitterem czy Google+. Całkiem możliwe, że w przyszłości będziemy lepiej gospodarować naszymi dobrami - oto jeden z powodów, dla których ekonomia dzielenia się zapuści korzenie.
Zadania dla królików
Leah Busque jest założycielką i szefową TaskRabbit.com, przedsięwzięcia online typu P2P, pomagającego ludziom w drobnych sprawunkach i w znalezieniu dorywczych zajęć. Pewnej wietrznej lutowej nocy 2008 roku Leah Busque wraz z mężem wybierali się właśnie na kolację, gdy zorientowali się, że zabrakło im jedzenia dla psa, a nie mieli już czasu pójść po nie do sklepu. Rozmawiając o tym wpadli na pomysł nietypowego rynku pracy, gdzie ludzie mogliby wykonywać dla innych różne drobne czynności (jak choćby zakupy w pobliskim sklepie).
Cztery miesiące później Busque porzuciła dotychczasową pracę inżyniera w IBM, żeby założyć TaskRabbit. Chociaż rezygnacja z dobrze płatnego zajęcia w niepewnych czasach początkowo ją martwiła, jej osobiste przedsięwzięcie - utworzenie rynku pracy dla freelancerów, tzw. królików, w czasach, gdy ludzie masowo tracą zatrudnienie - wydawał jej się idealnie dopasowany do sytuacji. - Miałam na swoje żądanie lekarzy, prawników, farmaceutów, którzy sami zgłaszali się do mnie, żeby zostać królikami (…) - opowiada.
Jeszcze w tym roku TaskRabbit otworzy swoją pierwszą placówkę poza granicami Stanów Zjednoczonych w Londynie, planując docelowo stworzyć globalną sieć. (…) Przedsięwzięcie przynosi niewątpliwe korzyści dla rynku pracy. Pomaga drobnym przedsiębiorcom w znalezieniu wykwalifikowanej kadry do prac czasowych, do obsługi większych wydarzeń, do zadań biurowych i w dziale obsługi klienta. Ta sfera zainteresowań królików przynosi już 30 proc. miesięcznych przychodów firmy. Jeśli pomysł Busque podchwycą inni, być może w przyszłości duże firmy rekrutacyjne stracą rację bytu. - Stosujemy uproszczone procedury i jesteśmy tańsi - zaznacza właścicielka TaskRabbit. (…) Uważa się za prekursorkę rewolucji w miejscu pracy. - Dostarczamy ludziom środki i narzędzia, dzięki którym mogą prowadzić działalność na własnych zasadach, sami decydują o tym, co robią i za ile, a to daje im niezwykłe poczucie siły - zauważa. - Nasze starania mogą mieć olbrzymie znaczenie dla rynku pracy w przyszłości.
Przygodni taksówkarze
Jeśli Airbnb jest sztandarowym dziełem "sharing economy" w USA, to BlaBlaCar stanowi europejską ripostę. Założona w 2004 roku sieć użyczania sobie samochodów, z siedzibą w Paryżu, działa już w 10 krajach i obsługuje 600 tys. pasażerów rocznie. (…) Z trzema milionami zarejestrowanych użytkowników BlaBlaCar jest tworem wyjątkowego rodzaju: start-upem, który powstał, by rozwiązać prawdziwy problem.
- Naszym zadaniem jest połączenie europejskich miast siecią transportową nowego typu, wykorzystującą wolne miejsca w przemieszczających się samochodach - wyjaśnia współzałożyciel BlaBlaCar Nicolas Brusson. - Przykładowo, kierowca dzieli się z nami informacją o tym, że w piątkowy wieczór będzie miał w samochodzie trzy wolne miejsca, jadąc z Londynu do Manchesteru. Ustala opłatę za usługę rzędu 15-20 funtów. Pasażerowie kontaktują się z kierowcą za pośrednictwem sieci i wnoszą opłatę na stronie lub płacą gotówką w samochodzie.
- Powodem, dla którego nasze przedsięwzięcie tak szybko chwyciło, jest obecna sytuacja makroekonomiczna - ciągnie Brusson. - Ceny paliwa idą w górę, także sam koszt posiadania samochodu dramatycznie wzrósł w Europie (…), nieproporcjonalnie do naszych dochodów. Doszliśmy do sytuacji, w której to nie kupno samochodu stanowi największy kłopot, lecz raczej jego utrzymanie. Takie argumenty pomagają nam przekonać kierowców, by odstąpili innym swe wolne miejsca. Koszty pozostałych środków transportu także poszły w górę. Jeśli chcesz kupić bilet kolejowy z Londynu do Manchesteru na piątkowy wieczór, zapłacisz 50-70 funtów w jedną stronę, a z BlaBlaCar obniżysz wydatek do 15 funtów. Krótko mówią, oferujemy sieć elastycznych i bardzo tanich przejazdów typu last-minute.
Początkowo korzystanie z BlaBlaCar jest nieodpłatne, nowi klienci zapoznają się z serwisem, kontaktują się online z innymi użytkownikami, a opłaty uiszczają w gotówce - wszystko to po to, by stworzyć relacje oparte na przyjaźni i zaufaniu, zauważa Brusson. - Później, gdy już dysponujemy odpowiednią siecią kierowców, wprowadzamy rezerwacje online, a pasażer za wszystko płaci w sieci. (…) Pieniądze za podróż kierowca dostanie dopiero wtedy, gdy dowiezie pasażera na miejsce i obaj zgłoszą to na naszej stronie. Kiedy już wiemy, że operacja się udała, przekazujemy wynagrodzenie kierowcy potrącając zaliczkę. Z powodów podatkowych i ubezpieczeniowych kierowcy nie powinni zarabiać na transporcie pasażerów, lecz mogą legalnie odebrać sumę na pokrycie kosztów przejazdu.
Za sprawą komentarzy (BlaBlaCar zgromadził ich już 2,3 miliona), mediów społecznościowych i innych śladów pozostawionych w internecie, wraz z profilami użytkowników, udało się zapewnić firmie przejrzysty charakter. - Dysponujemy szczegółową historią o tym, kto, kiedy i z kim podróżował - chwali się Brusson. - Dbałość o sferę zaufania i bezpieczeństwa, tak istotną w ekonomii dzielenia się, jest naszym potężnym atutem.
James Silver
>>>>
Kolejne ,,zlodziejstwo praw" jakichs tam . Realizacja Biblii i Ewangelii to wedlug prawa USA ,,zlodziejstwo" . Bo to kraj szatana ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:16, 27 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Eksperci: Sokołów postąpił pochopnie, pozywając blogera
W internecie rozpętała się burza po tym, jak firma Sokołów pozwała do sądu blogera, który zamieścił w sieci nagranie krytykujące tatara tej marki. Specjaliści od PR wskazują, że decyzja o pozwaniu blogera była pochopna.
Firma pozwała blogera Piotra Ogińskiego, który opublikował na YouTube filmik, w którym pokazał, jak smaży tatara marki Sokołów i tatara własnego wyrobu. Według jego testu kotlet z domowego tatara przybrał charakterystyczne dla burgerów brązowe barwy, ten przyrządzony z tatara Sokołów koloru nie zmienił. Bloger zauważał, że w tatarze z Sokołowa może być dużo chemii.
Po tym, jak firma skierowała sprawę do sądu, na jej fan page w serwisie Facebook internauci publikują memy, prześmiewcze komentarze i filmy parodiujące markę. Ryszard Solski, prezes agencji Solski Burson-Marsteller, uważa, że reakcja firmy była pochopna.
- Pójście do sądu to ostateczne rozwiązanie w sytuacji, gdy został naruszony wizerunek firmy i została poniesiona jakaś wymierna szkoda. Myślę, że w tym przypadku ten wizerunek nie został nadszarpnięty, sprawa istniała jedynie w mediach społecznościowych - ocenia Solski.
Eliza Misiecka, prezes Genesis PR, także uznaje reakcję firmy Sokołów za przesadzoną. - Tego typu kryzysy internetowe nie szkodzą długoterminowo wizerunkowi firmy, co pokazał przykład NC+ - uważa Misiecka.
Zdaniem blogera Macieja Budzicha z Mediafun.pl firma mogła inaczej wybrnąć z sytuacji. - Bloger w swoim teście zrobił tyle merytorycznych błędów, że firma mogłaby wystosować w formie żartobliwej materiał, z którego można by ulepić fajnego wirala. Firma zyskałaby wówczas sympatię internautów i opinię, że w ciekawy i merytoryczny sposób rozjechała blogera. Tego typu sytuacje aż proszą się o takie reakcje - zaznacza Budzich.
>>>>
Oz to chamy ! Nie mozna mowic ze jedzenie ci sie nie podoba !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:12, 28 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Trybunał Konstytucyjny przyjął skargę Giertycha w sprawie odpowiedzialności za fora
Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy skargę obywatelską złożoną przez Romana Giertycha na art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Artykuł 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną stanowi, że za bezprawne treści umieszczone np. na forum serwisu jego właściciel nie ponosi odpowiedzialności, o ile o nich nie wie albo je usunął, kiedy się o nich dowiedział. W takiej sytuacji osoba szkalowana może jedynie ścigać autorów internetowych wpisów. Roman Giertych zaskarżył tę podstawę prawną do Trybunału Konstytucyjnego.
Jego skarga to wynik przegranej przez niego sprawy z 2010 roku. Prawnik wytoczył proces wydawnictwu Ringier Axel Springer Polska, właścicielowi strony internetowej Fakt.pl, na której pod artykułem "Giertych chce odebrania immunitetu Kaczyńskiemu" pojawiły się inwektywy kierowane bezpośrednio w jego stronę.
Sądy obu instancji orzekły, że wydawca nie jest za nie odpowiedzialny. Giertych postanowił wtedy skierować skargę do TK, która została przyjęta do rozpoznania.
- Zależy mi przede wszystkim na tym, by wydawcy gazet internetowych zarejestrowanych w sądach jako serwis internetowy byli odpowiedzialni za komentarze pod artykułami, tak samo jak redaktorzy gazet papierowych ponoszą odpowiedzialność za treści listów czytelników publikowanych przez nich na ich łamach - podkreśla Giertych.
Piotr Waglowski, autor serwisu prawniczego Vagla.pl, dyskusję na temat ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną podnosił wielokrotnie. - Trzeba stworzyć zasady, które będą równoważyły interes ekonomiczny, możliwości logistyczne, jednak przede wszystkim ochronę innych uczestników społeczeństwa informacyjnego. Bo każdej jednostce przysługuje prawo do dobrego imienia, ochrony dóbr osobistych - tłumaczy Waglowski.
Waglowski sądzi, że zainteresowanie mediów sprawą Giertycha, a także samą skargą złożoną do TK przez rozpoznawalnego prawnika może przyczynić się do odpowiedniej reakcji rządu w tej sprawie.
"Gazeta Wyborcza", która o sprawie poinformowała na swoich łamach, podkreśla, że skarżoną ustawę rząd wkrótce zamierza zmienić. W projekcie, nad którym pracują politycy, określa się sposób, w jaki internauci będą mogli zgłaszać wydawcom naruszające prawo wypowiedzi. "Gazeta" podkreśla, że projekt nie znosi ochrony prawnej właścicieli serwisów za bezprawne treści, o których oni nie wiedzieli.
>>>>
Totalna glupota . Jeden z najwiekszych debilizmow Giertycha . Akurat mam doswiadczenia z forow i wiem jakie tam debile potrafia grasowac . Ze normalnie takich kretynow nie powinno byc . Scigac to jest jeszcze wiekszym debilizmem . Fora maja status NIEPOWAZNY i kazdy moze bredzic co chce . Nikt normalny sie tym nie przejmuje . Np. kaczysci uznali mnie za UBeka (Musi byc z UB bo madrze gada a ci z UB wiadomo madrzy - to swiadczy o ich poziomie) . I co mam ich szukac i scigac ??? sadownie ? IDIOTYZM > PROSZE MI ZAKONCZYC SPRAWE FOROW !!! Sady NIE DZIALAJA JUZ OD LAT i jeszcze brakuje aby je zapychac forami . A juz odpowiedzialnosc prowadzacych za wpisy debili ? TOZ STALINIZM STARAL SIE WYSZUKIWAC NAPRAWDE WINNYCH . Jakby Stalin chcial wsadzac kazdego kto narzekal to wsadzil by wszystkich . Potepiamy . Ja nie jestem milosnikiem Giertycha .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:07, 20 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
ZAiKS chce opłaty od urządzeń RTV
Chcesz nowy telewizor? Zapłać za piractwo. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS chce obłożyć urządzenia elektroniczne dodatkową opłatą na rzecz artystów. O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
W Ministerstwie Kultury leży projekt ustawy, który nakłada na producentów telewizorów, kamer, aparatów fotograficznych, komputerów i smartfonów opłatę na rzecz twórców w wysokości 1-3 procent ceny. Projekt przygotował ZAiKS. Dotychczas opłatę doliczano do cen magnetofonów, odtwarzaczy kaset i płyt.
Pieniądze z tego tytułu mają trafiać do wszystkich organizacji reprezentujących autorów, wykonawców, twórców i wydawców. Obecnie z tytułu opłat od urządzeń i nośników trafia do nich około 27 milionów złotych w skali roku. Po wejściu w życie propozycji ZAiKS ta kwota miałaby wzrosnąć o ponad 300 milionów złotych.
Autorzy inicjatywy uważają, że zmiany są konieczne, bo opłaty w Polsce są na dużo niższym poziomie niż w Europie Zachodniej, co ogranicza możliwość godziwego rekompensowania strat jakie artyści ponoszą ze względu na piractwo.
....
Zlodzieje . Zeby mi nikt nie kupowal niczego od nich . Prosze mi przedstawic liste tfurcuff z ZAiKSu zebym wiedzial kogo bojkotowac . Bo prawde powiedziawszy mam ich tak dosc ze nawet nie chce darmo ich tfurczosci . Co za zwyrodnialcy . Te cale prawa intelektualne sa od diabla aby rozwijac chciwosc pyche i egoizm . Czyli grzechy glowne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:31, 20 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
James Patterson przekaże milion dolarów, aby wesprzeć niezależne księgarnie
Podczas wywiadu udzielonego w telewizyjnym magazynie porannym "CBS This Morning" pisarz tak wyjaśnił powody swojej decyzji: "Robimy teraz to wielkie przejście na e-booki i to jest dobre, i wspaniałe, i cudowne, ale nie robimy tego w zorganizowany, porządny, cywilizowany sposób. To, co się teraz dzieje, powoduje, że znika wiele księgarń, wiele bibliotek znika albo jest niedofinansowanych. Szkolne biblioteki nie są finansowane. To nie jest dobra rzecz. Kiedyś można było znaleźć książki wszędzie, nawet w drogeriach. Pojedź do Szwecji. Szwecja ma osiem milionów mieszkańców, a książka sprzedaje się tam w nakładzie miliona egzemplarzy."
Jak zapowiedział Patterson, pieniądze przekazane zostaną tym księgarniom, które spełnią dwa podstawowe kryteria: będą posiadały fizyczne placówki (księgarnie internetowe odpadają) oraz dział z książkami dziecięcymi. Pisarz zdaje sobie sprawę, że tym sposobem nie uratuje rynku, ale liczy, że to będzie dopiero początek, że dotacje będą stanowiły zastrzyk gotówki dla pracowitych księgarzy, którzy borykają się z trudnościami.
To nie jedyny projekt charytatywny, w który angażuje się Patterson. Autor finansuje również działanie programu "ReadKiddoRead", który ma pomóc dzieciom stać się lepszymi czytelnikami. Jak wyjaśnił, duża w tym rola rodziców i dziadków, którzy powinni wziąć się za siebie i zacząć wspierać swoje dzieci w rozwijaniu umiejętności czytania.
Przy okazji pisarz opowiedział anegdotę o tym, jak poradził sobie z problemem we własnym domu: "Kiedy Jack miał 8 lat, powiedzieliśmy mu w wakacje: ‚Jack, musisz czytać każdego dnia.’ A on spytał: ‚Czy muszę?’, na co odpowiedzieliśmy: ‚No chyba, że chcesz mieszkać w garażu’".
Patterson namawiał widzów, aby chodzili do lokalnych bibliotek i księgarń. Pisarz nie zamierza jednak składać całej odpowiedzialności za ratowanie rynku książki na barki czytelników. W kwietniu tego roku apelował o pomoc do amerykańskich władz. "Rząd Federalny zaangażował się w ratowanie banków i przemysłu motoryzacyjnego, a gdzie oni są w tak ważnym temacie, jak książki?" - pytał.
....
Oczywiscie wiele ksiegarn musi zniknac bo ebuki daja duza wygode i trudno ich zabronic . Ale sa wydawnictwa ktorych ebok nie zastapi . Np. albumy . Nie jest przyjemnie sleczec przed tabletem aby ogladac album . Tu papier jest nie do zastapienia . Ale powiesc sensacyjna czy ksiazka kucharska tu ebuk jest wygodniejszy . Bo chodzi o szybki uzytek . Co do bibliotek to zapisujmy sie bo to jest przezycie kulturalne a nie tylko usluga . Kontakt z ksiazka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:58, 27 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Muzeum Holokaustu zwraca Polsce barak
Amerykańskie Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie (United States Holocaust Memorial Museum) zwraca Polsce jeden ze swych najważniejszych eksponatów - barak, w którym mieszkali więźniowie z obozu zagłady Auschwitz-Birkenau - informuje "Washington Post".
Zwrot baraku następuje po latach "delikatnych negocjacji" między rządem polskim a Muzeum Holokaustu - wskazuje amerykański dziennik. Został on wypożyczony amerykańskiemu muzeum; było to wypożyczenie długoterminowe, ale w 2003 roku w Polsce uchwalono ustawę stanowiącą, że artefakty historyczne nie mogą być wypożyczane za granicę na okres dłuższy niż pięć lat, jeśli miałyby nie zostać zwrócone celem ich skontrolowania - pisze "Washington Post".
Muzeum Holokaustu poinformowało w komunikacie, że barak zostanie zwrócony. W Polsce będzie ponownie złożony i skontrolowany, natomiast "jego powrót do Stanów Zjednoczonych po kontroli groziłby znacznym uszkodzeniem jego struktury".
"Washington Post" informuje, że Muzeum Holokaustu zdobyło podobne baraki z Auschwitz-Birkenau, mające zastąpić ten oryginalny, który był kluczowym eksponatem od otwarcia muzeum w 1993 roku. Będą one stanowiły własność muzeum. Usunięcie oryginalnego baraku i zainstalowanie nowych ma potrwać pięć miesięcy.
"Muzeum Holokaustu jest wdzięczne Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau i naszym polskim partnerom za współpracowanie z nami w celu osiągnięcia porozumienia, które czyni zadość polskiemu prawu i umożliwia Muzeum zachowanie w ekspozycji ważnego artefaktu edukacyjnego" - podkreśliła w oświadczeniu waszyngtońska placówka muzealna.
....
Tak oni przestrzegaja praw wlasnosci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:07, 29 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Książka "Kapuściński non-fiction" wycofana z dystrybucji
Wydawnictwo Świat Książki uległo naciskom wdowy po Ryszardzie Kapuścińskim i wycofuje z dystrybucji książkę "Kapuściński non-fiction" - podaje wprost.pl
- Sytuacja, w której wydawca zrywa solidarność z autorem, jest niebezpiecznym precedensem - ocenia autor książki Artur Domosławski.
W wydanej w 2010 r. biografii Kapuścińskiego dziennikarz ujawnia m.in. związki polskiego reportera ze służbami specjalnymi PRL, opisuje szczegóły z życia intymnego pisarza i jego trudne relacje z córką. Wdowa po pisarzu od początku domagała się odszkodowania i wycofania książki ze sprzedaży. W piątek Alicja Kapuścińska zawarła ze Światem Książki ugodę, w którym wydawnictwo zobowiązuje się wycofać biografię z dystrybucji. Kolejne wydania będą możliwe pod warunkiem usunięcia czterech ważnych rozdziałów, które nie podobają się rodzinie pisarza. - Oczywiście jako autor nigdy się nie zgodzę na takie okaleczenie swojego dzieło - mówi Domosławski. Oznacza to, że książki nie będzie można kupić co najmniej do 2017 r., kiedy wydawnictwu wygasa licencja na "Kapuścińskiego"
- W pełni podtrzymuję wszystko, co napisałem w książce. Wszystkie informacje w niej zawarte są prawdziwe, nie naruszyłem też niczyich dóbr osobistych - zapewnia Domosławski. I podkreśla, że zawartej ugody nikt z nim nie konsultował.
Nieoficjalnie wiadomo, że ugoda ma związek ze zmianami właścicielskimi, które od 2011 r. dokonują się w Świecie Książki. W czerwcu 2011 r. niemiecka grupa Weltbild kupiła to wydawnictwo od koncernu Bertelsmann Media. Jednak po półtora roku markę, prawa własności do tytułów i licencje wydawnicze nabyła wrocławska oficyna wydawnicza Bukowy Las.
Kapuściński zmarł w 2007 r. w wieku 74 lat. Uchodził za jednego z najwybitniejszych reporterów na świecie, jego nazwisko pojawiało się na listach kandydatów do literackiego Nobla.
...
I macie prawa autorskie ktorych nie maja autorzy . To w ogole jakis horror zakazywanie biografii bo rodzinie sie nie podoba . Na ogol dlatego ze rodzina chce miec falszywy idealny obrazek u potomnosci ktorego nie bylo . Ta ksiazka to nie zaden donos jakby ktos mogl uznac . To nie jest tfurczosc typu kaczystowskiego znana z Gupola .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:25, 04 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Prawnicy: sprzęt cyfrowy umożliwiający kopiowanie powinien podlegać opłacie
O opłatach za kopiowanie, wliczonych w cenę sprzętu, który kopiowanie umożliwia, dyskutowali uczestnicy piątkowej konferencji na UW. Prawnicy rozmawiali m.in. o potrzebie objęcia takimi opłatami także urządzeń cyfrowych, np. smartfonów i odtwarzaczy mp3.
Zgodnie z prawem autorskim twórcom i producentom należy się rekompensata za kopiowanie ich utworów przez użytkowników. Właściciel książki czy albumu z muzyką może powielać egzemplarze w ramach użytku osobistego i dzielić się kopiami z rodziną lub przyjaciółmi.
Opłaty reprograficzne, w prasie ostatnio określane jako "podatek od piractwa", uiszczają producenci sprzętu służącego do kopiowania lub jego importerzy, co de facto oznacza, że kosztami obciążeni są nabywcy urządzeń.
W ocenie prawników mechanizm kompensacji nie działa sprawnie, bo wysokość opłat oraz zakres objętych nimi urządzeń i nośników nie odpowiada nowej cyfrowej rzeczywistości.
"Skala eksploatacji w ramach użytku osobistego rośnie, posługujemy się urządzeniami w technice cyfrowej, które dostarczają kopie niewiele różniące się jakością od oryginalnego egzemplarza, bardzo często są one bardziej przyjazne ze względu na to, że łatwiej je przechowywać, łatwiej dotrzeć do właściwego fragmentu, łatwiej skopiować; to zmniejsza zapotrzebowanie na egzemplarze oferowane w handlu" - powiedział PAP prowadzący piątkową konferencję prof. Jan Błeszowski.
Jak zaznaczył, "będący w trudnej sytuacji producent dzieli się tymi trudnościami z twórcą, co ma wyraz w tym, że albo nie płaci w ogóle wynagrodzenia albo płaci znikomą kwotę, tłumacząc twórcy, że zapewnia mu reklamę i obecność na rynku właśnie dzięki temu, że wydaje jego utwory i że mogą one być przedmiotem wykorzystania i zainteresowania".
Prof. Błeszyński podkreślił, że opłatą powinny zostać objęte wszystkie urządzenia umożliwiające kopiowanie, tymczasem nowe urządzenia pojawiające się na rynku jak np. smartfony takim opłatom nie podlegają. Zdaniem prawnika w rozporządzeniu ministra kultury opłatami zostały obciążone urządzenia i nośniki z czasów analogowych, są to przede wszystkim kopiarki, skanery, drukarki, faksy i papier.
"Opłaty są doliczane do ceny. One są skalkulowane tak, aby wysokość tych opłat nie była czynnikiem decydującym przy zakupie urządzenia. Mamy górną granicę 3 proc. ceny urządzenia" - wyjaśniał prawnik.
Prawnicy dodatkowo uspokajali - zwiększenia stawek opłat użytkownik prawdopodobnie nie odczuje, ponieważ ceny urządzeń systematycznie maleją.
W konferencji udział wzięli specjaliści od prawa autorskiego oraz przedstawiciele organizacji zbiorowego zarządzania. Wsparcia finansowego udzieliły cztery organizacje: Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL, Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL oraz Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP.
>>>>
To jest mafia ! ZLODZIEJE ! A JAK TAKI NERGAL ZAPISZE SIE DO ZAIKS TO Z JAKIEJ PAKI MAMY NA NIEGO PLACIC ??? Ja w ogole ostatnio zadnej muzyki nie sciagam . I co ? Mam placic ?
A ksiazke mozna przepisac dlugopisem ? To na dlugopisy podatek ,,od piractwa" ?
Oczywiscie nie nalezy sie ZADNA OPLATA za sluchanie muzyki czy czytanie ksiazek . To smieszne . Jak artysta pokazuje mi swoj obraz to nalezy sie mu oplata ? Albo jak ogladam ulicznych malarzy ktorzy oferuja swoj towar ? To wszystko jest wlasnie zlodziejstwo . To ze KTOS COS WYPRODUKOWAL I JA TO OGLADAM NIE OZNACZA ZE NALEZY SIE OPLATA !!! Oplata jest wtedy gdy DECYDUJE ZE CHCE TO KUPIC ! Tak jest ze wszystkim . Nikt rolnikowi nie placi za ogladanie jego ogorkow czy sluchanie kwiczenia jego prosiat .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 18:29, 04 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:16, 14 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Opłaty reprograficzne – podatek od piractwa?
Opłaty reprograficzne (copyright levies) zwane niekiedy podatkiem od piractwa, w swej istocie stanową opłatę mającą na celu kompensatę uszczerbku majątkowego doznanego przez twórców i wydawców na skutych kopiowania dzieł w ramach tzw. dozwolonego użytku.
Konstrukcja pobierania opłat reprograficznych polega na tym, że zarówno producenci jak i importerzy takich urządzeń jak: magnetofony, kserokopiarki, skanery oraz inne podobne urządzenia umożliwiające kopiowanie egzemplarza opublikowanego utworu, a także czystych nośników służących do utrwalania utworów lub przedmiotów praw pokrewnych są zobowiązani do uiszczania, określonym organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi opłat stanowiącą ułamek ceny danego urządzenia. Następnie zaś wspomniane organizacje zbiorowego zarządzania rozdzielają pobrane opłaty pomiędzy twórców i wydawców według wskaźnika określonego w ustawie.
Warto zwrócić uwagę, że samą zasadę poboru opłat reguluje ustawa prawo autorskie natomiast uszczegółowienie urządzeń, których sprzedaż powoduje obowiązek zapłaty podatku normuje rozporządzenie Ministra Kultury z dnia 3 czerwca 2003 r.
Ze względu na postępującą cyfryzacje oraz informatyzację postuluje się jednak tezę o potrzebie zmiany rozporządzenia. Omawiana zmiana miałaby polegać na modyfikacji listy urządzeń, od których byłaby pobierana opłata reprograficzna. W szczególności chodzi tu o nowe urządzenia takie jak chociażby smartphone’y - które posiadają znakomite funkcję kopiowania utworów.
Wskazuje się przy tym, że obecny mechanizm pobierania i dystrybucji opłat jest niewydolny, bo sama wysokość opłat a przede wszystkim zakres objętych nimi urządzeń i nośników nie odpowiada nowej cyfrowej rzeczywistości.
Autor: Łukasz Cudny
>>>>
Mnie djacie w pierwszej kolejnosci . Ja tu sie wysilam bez zadnej kasy i to jak ! To nie to samo co zrobic 5 wyrazowy ,,hit" w tym 4 slowa la ... i jedno sia ... JA TU POWAZNIE PRACUJE !!! ZA DARMO !
WSTYDZILIBYSCIE ZADAC KASY ZA SWOJ CHLAM I TO BEZ ZADNEJ PRACY !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|