Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:32, 04 Kwi 2015 Temat postu: Wielcy monopoliści . |
|
|
40 lat temu powstała firma MicrosoftSobota, 4 kwietnia 2015, źródło:PAP
4 kwietnia 1975 r. Bill Gates i Paul Allen założyli Microsoft - jedną z największych obecnie firm z branży nowych technologii. Najbardziej znana jest z systemu operacyjnego Windows, pakietu oprogramowania biurowego Microsoft Office a także z konsoli do gier Xbox.
Celem założonej w 1975 r. firmy była sprzedaż interpretera języka BASIC napisanego przez założycieli firmy. Jednak produktem, który przyniósł firmie sukces - również finansowy - był system operacyjny MS-DOS.
W sierpniu 1981 r. firma IBM złożyła zamówienie niewielkiej wówczas firmie Microsoft na system operacyjny przeznaczony do komputerów osobistych IBM PC. Zaraz po premierze komputera IBM na rynku zaczęły się pojawiać klony tego typu komputerów. W związku z tym Microsoft podjął działania, aby również na nich pojawił się system MS-DOS.
MS-DOS był systemem tekstowym, w którym należało wpisywać polecenia ręcznie.
Kolejnym punktem zwrotnym w historii firmy było wypuszczenie na rynek graficznej nakładki na MS-DOS pod na nazwą Windows 1.0. Stało się to w listopadzie 1985 r. W nowym systemie zastosowano do wskazywania elementów na ekranie myszkę komputerową, zamiast - jak było w MS-DOS - wpisywania tekstowych komend. Windows 1.0. wymagał zaledwie 256 KB pamięci operacyjnej.
W 1989 roku na rynku pojawiła się wczesna wersja pakietu biurowego Microsoft. W jego skład wchodził program do pisania Word, arkusz kalkulacyjny Excel i oprogramowanie do przygotowywania prezentacji graficznych Power Point.
W maju 1990 roku na rynku pojawia się kolejna wersja systemu Windows tym razem z numerem 3.0. W nowym systemie zastosowano m.in. uproszczony interfejs. Zmiany przełożyły się na sukces finansowy - w dwa tygodnie po premierze sprzedano blisko 100 tys. egzemplarzy.
Pięć lat później pojawiła się kolejna wersja systemu - Windows 95, która znów pobiła rekord sprzedaży - w ciągu czterech dni sprzedało się ok. miliona sztuk. Do systemu Windows 95 dołączono przeglądarkę internetową Internet Explorer.
Wraz z nastaniem nowego tysiąclecia w 2001 r. na rynek wprowadzony został Windows XP - kolejna bardzo udana wersja systemu operacyjnego. Po raz pierwszy zastosowano w nim zmiany interfejsu od czasu Win 95. Jednocześnie Microsoft poszerzył swoją działalność wprowadzając na rynek konsolę do gier wideo Xbox.
Firma nie uniknęła w swojej historii zarzutów o stosowanie monopolistycznych praktyk. Począwszy od 1997 r. przeciwko Microsoftowi wszczynano kilkakrotnie w tej sprawie postępowania. W 2004 r. z inicjatywy Unii Europejskiej wszczęto przeciwko firmie postępowanie dotyczące wykorzystywania monopolistycznej pozycji system Windows. Konsekwencją była grzywna w wysokości 497 mln euro. Mimo zmiany polityki firmy, w 2008 r. UE ponownie nałożyła na firmę karę w wysokości 899 mln euro.
W 2007 r. na rynek wprowadzono nową wersję pakietu biurowego Office oraz kolejną wersję systemu operacyjnego, tym razem pod nazwą Windows Vista.
Najnowsza wersja systemu Windows 10 ma być udostępniona w tym roku. Firma poinformowała, że nie będzie już rozwijać przeglądarki Internet Explorer, tylko pracuje nad zupełnie nowym programem o nazwie Spartan.
We wrześniu 2013 roku zawarta została transakcja między Microsoftem a fińskim producentem telefonów komórkowych Nokią, w ramach której Microsoft przejął dział urządzeń i usług Nokii. Wartość transakcji wyniosła 5,44 mld euro.
Na początku istnienia firmy jej obroty wynosiły niewiele ponad 16 tysięcy dolarów. W 1978 roku przekroczyły wartość 1,3 miliona USD, w 1985 było to już ponad 140 milionów, a w 1990 przekroczyły miliard dolarów. Dziesięć lat później suma obrotów wyniosła prawie 23 miliardy dolarów.
Polski oddział Microsoftu został zarejestrowany w 1992 r. (PAP)
....
Tak powstalo to mroczne imperium ... Stalo sie monoplista a monopl jak uczy teoria ekonomii jest z natury tym samym co rozbój na drodze . Czyli goscie w krzakach czekajacy z maczugami na podroznych .
Jak Gates zostal najwiekszym zbójem w historii kapitalizmu ? Jak zwykle ... BEZWZGLĘDNOŚĆ ! Inni mieli skrupuly . Zaauwazcie ze robil systemy operacyjne a to oznacza ze wszyscy producenci komputerow nosili swoje modele DO NIEGO NAJPIERW ! Bo przeciez trzeba dostosowac .A dopiero potem na systemie operacyjnym montuje sie reszte . Gdy byl slaby sie przymilal gdy wzrosl w sile juz grozil . Wszyscy sie boja prawnikow Microsoftu bo nie odpuszczaja . Wola ustapic . Gates wymagal tez aby firmy robil programy pasujace TYLKO do Windows . To podcinalo konkurentow .
I ZBOJECKIE PRAWA AUTORSKIE ! Bez tego by nic nie wyszlo . A jak wspomnialem jego prawnikow sie boja . Oczywiscie to nie Rosja to bylo zakulisowo po bizantyjsku . Zadzialalo tez lenistwo . Ludzie kupuja to co wszyscy . A poniewaz to byla era pc to zbil gigantyczny majatek . Dzis era mobilna i na razie jest wolny rynek i oby byl caly czas ! Trzeba byc czujnym zeby nie wyrosl nowy Microsoft ! TYLKO WOLNY RYNK ! ZADNYCH MONOPOLI !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 23:01, 04 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:48, 08 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Korporacje kontra państwa. Kontrowersje wokół ISDS
Oskar Górzyński
akt. 8 maja 2015, 14:34
Dzięki tajnym, prywatnym trybunałom międzynarodowe korporacje są w stanie zmuszać państwa - również Polskę - do podejmowania korzystnych dla nich decyzji. Za sprawą negocjowanych traktatów, już niedługo mogą zyskać jeszcze więcej instrumentów nacisku.
Podobnie jak wiele innych rządów, rząd Togo, liczącego 5 milionów mieszkańców państwa położonego w zachodniej Afryce, postanowił podjąć walkę z rosnącym uzależnieniem od papierosów i ostrzec obywateli przed zgubnymi skutkami zdrowotnymi palenia tytoniu. Podobnie jak w innych państwach - jak np. w Polsce - najpierw wprowadzono napisy na paczkach od papierosów. Jako że jednak ok. 40 proc. mieszkańców kraju nie potrafi czytać (nie mówiąc o tym, że w tym małym kraju używa się 39 różnych języków), rząd Togo poszedł dalej i zaczął prace nad prawem nakazującym umieszczenie na paczkach zdjęć obrazujących efekty palenia papierosów (rozwiązanie takie przyjęto np. w Kanadzie). Wtedy jednak do władz afrykańskiego kraju wpłynął list od prawników Phillip Morris International, drugiego największego koncernu tytoniowego świata i właściciela marek takich jak Marlboro. Wymowa pisma była jednoznaczna: albo Togo zrezygnuje z ustawy, albo narazi się na "niezliczoną liczbę międzynarodowych procesów", ciągnących się latami i kosztujących kraj miliony dolarów. A ponieważ PKB Togo jest dziesięciokrotnie mniejszy od rocznych dochodów tytoniowego koncernu, rząd ostatecznie uległ szantażowi i wycofał się z planowanej reformy.
Togo nie było jedynym państwem, które otrzymało podobne pisma. Równie groźnie brzmiące listy od tytoniowych korporacji otrzymały inne kraje : m.in. Namibia, Uganda, Gabon a nawet liczący pół miliona mieszkańców Wyspy Salomona. Groźby kosztownych procesów nie były blefem: korporacje pokazały, że potrafią stawić czoło większym państwom. Od 2012 roku przed trybunałami arbitrażowymi toczy się spór Philipa Morrisa z Australią, która również nakazała wprowadzenie zniechęcających opakowań papierosów. Od 2010 roku w arbitrażu pod egidą Międzynarodowym Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych trwa sprawa tej samej firmy przeciwko Urugwajowi. Aby pokryć koszty przedłużającego się sporu kraj ten musiał ratować się dotacjami od prywatnych filantropów, m.in. od miliardera i byłego mera Nowego Jorku Michaela Bloomberga.
Przez trybunał do pieniędzy
Wpływanie na stanowione przez państwa prawo przez korporacje nie jest niczym nowym i nie jest ograniczone do koncernów przemysłu tytoniowego. Międzynarodowe firmy, których majątek przekracza wartość PKB gospodarek całych państw (przychody generowane przez największą pod tym względem firmę - WalMart, czynią ją 25. gospodarką świata - większą m.in. od Polski) mają tu cały wachlarz narzędzi: od lobbingu i kampanii PR po zwykłą korupcję. Jednak jak pokazują dokonania firm tytoniowych, w ostatnich latach coraz częstszą drogą do wpływania na prawo stanowione przez państwa są pozwy do niezależnych trybunałów i paneli arbitrażowych (ISDS) powoływanych na mocy dwustronnych traktatów inwestycyjnych i międzynarodowych umów o wolnym handlu.
Pierwotnym celem ISDS miała być ochrona interesów inwestorów - szczególnie w państwach o zawodnych systemach sądowych - na wypadek łamania przez stronę państwową stron postanowień umów i innych bezprawnych czynów, np. nacjonalizacji bez rekompensaty. Jednak z biegiem czasu wielkie korporacje nauczyły się nadużywać tego mechanizmu na swoją korzyść, nawet jeśli państwo nie dopuściło się bezpośredniego złamania umowy lub pokrzywdzenia inwestora zagranicznego.
W efekcie, dochodzi do absurdalnych - i często skutecznych pozwów. Nie dotyczy to tylko firm tytoniowych. Francuski koncern energetyczny Veolia (dawniej Dalkia) pozwał w 2012 roku Egipt za podniesienie płacy minimalnej. Szwedzki Vattenfall wystąpił przeciwko Niemcom za decyzję niemieckiego parlamentu (jak pokazały badania, popierało ją 80 proc. mieszkańców) o przyspieszeniu wygaszania elektrowni jądrowych. Już sam koszt procesów jest znaczny - wynosi on średnio ok. 8 milionów dolarów - a odszkodowania potrafią być astronomiczne. Przekonał się o tym Ekwador, który musi zapłacić ponad 1,5 miliarda dolarów - czyli tyle, ile wynoszą roczne wydatki tego kraju na edukację - za anulowanie umowy z naftowym koncernem Occidental Petroleum, który sam wcześniej kilkukrotnie łamał ekwadorskie prawo. Z podobnymi konsekwencjami jak Ekwador muszą liczyć się inne państwa regionu, jak Kostaryka i Salwador, które odmówiły zagranicznym firmom (głównie ze względów ekologicznych) udzielenia koncesji na wydobycie surowców i które również zostały pozwane.
Protesty i kontrowersje
Eksperci wskazują na to, że panele arbitrażowe, przed którymi toczą się sprawy, są tak skonstruowane, by sprzyjać zagranicznym inwestorom; oferują im bowiem drogę do dochodzenia swoich praw nie w sądach, lecz w prywatnych, tajnych trybunałach, gdzie panują standardy dalekie od tych przyjętych w systemach prawnych rozwiniętych państw.
- Prawnik, który w jednej sprawie jest sędzią, w kolejnej może reprezentować jedną ze stron. To odbiega od standardów niezawisłości panujących np. w Polsce, gdzie nawet po przejściu na emeryturę sędziowie nie mogą udzielać porad prawnych obywatelom - mówi Marcin Wojtalik, ekspert Instytutu Globalnej Odpowiedzialności, polskiej organizacji pozarządowej. Dużo o tym, jak działają trybunały arbitrażowe mówią wyniki dotychczasowych rozpraw. Państwo wygrywa w nich w 40 procentach spraw. Pozostałe kończą się zwycięstwem korporacji lub ugodą - co w praktyce oznacza wypłacenie odszkodowania przez państwa. Wyjątkiem są tu Stany Zjednoczone: mimo kilkunastu pozwów przeciwko USA, Waszyngton nie przegrał ani razu.
- Mechanizm ISDS w praktyce okazuje się być narzędziem dominacji inwestorów zagranicznych nad ubogimi krajami, które nie potrafią się bronić prawnie, a koszty procesów i zarządzanych odszkodowań są dla nich rujnujące - dodaje Wojtalik.
Nie jest to opinia odosobniona. Przeciw ISDS wypowiedział się w ostatnim czasie m.in. przedstawiciel ONZ ds. praw człowieka Alfred de Zayas, który w wywiadzie dla dziennika "Guardian" stwierdził, że większość spraw rozpatrywana jest na korzyść korporacji, bo sędziowie wybierani do paneli są "wysoko wynagradzanymi korporacyjnymi prawnikami, którzy jednego dnia pracują jako prawnicy w firmach, drugiego jako adwokaci lub lobbyści" - Nie chcemy, by w przyszłości to korporacje, a nie demokratycznie wybrane władze decydowały o najważniejszych sprawach - powiedział de Zayas.
Pod koniec kwietnia natomiast swój sprzeciw wobec obecnym praktykom w arbitrażu wyraziła grupa uznanych ekspertów (w tym laureat ekonomicznej nagrody Nobla Joseph Stiglitz) w otwartym liście do liderów amerykańskiego Kongresu.
Megatraktaty
Mimo tych kontrowersji, nic nie zapowiada, by na świecie nastąpił odwrót od mechanizmów ISDS. Wręcz przeciwnie: międzynarodowe koncerny będą miały jeszcze większe pole do dochodzenia swoich roszczeń poza państwowymi systemami prawnymi. Wszystko za sprawą negocjowanych obecnie dwóch wielkich porozumień o wolnym handlu: TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) między Ameryką Północną i Europą oraz TTP (Partnerstwo Transpacyficzne) między państwami obu Ameryk i Azji Wschodniej. Obie te umowy zawierają klauzule o użyciu prywatnych trybunałów i w obu przypadkach - mimo wielu protestów i kontrowersji - prawdopodobnie zostaną one utrzymane.
TTIP a sprawa polska
Jak pokazują statystyki UNCTAD, komisji ONZ ds. handlu i rozwoju, Polska jest jednym z najczęściej pozywanych przez zagranicznych inwestorów państw (zajmuje w tym rankingu 8. miejsce). Jedną z najgłośniejszych takich spraw był pozew Eureko w sprawie niezrealizowanej przez Polskę prywatyzacji PZU. Z drugiej strony, polskie firmy ani razu nie skorzystały z możliwości pozwania innych państw. Mimo nieprzyjemnych doświadczeń z ISDS, polski rząd opowiada się utrzymaniem mechanizmów w umowie między USA i Europą. Według stanowiska Ministerstwa Gospodarki, zawarte w TTIP rozwiązania będą korzystniejsze niż te na podstawie polsko-amerykańskiej umowy o ochronie inwestycji. Jednak zdaniem Wojtalika, nie jest to optymalne rozwiązanie.
- Owszem, zasady TTIP będą mniej niekorzystne dla Polski niż do tej pory. Problem w tym, że tworzenie osobnych trybunałów w warunkach europejskich nie jest w ogóle potrzebne. Europejskie systemy oferują wystarczającą ochronę praw inwestorów - mówi ekspert IGO. - Tymczasem jeśli ISDS znajdzie się w traktacie, będzie to oznaczać zabetonowanie tego systemu niemal na zawsze. Trudno uważać to za korzystne dla nas rozwiązanie - podsumowuje.
...
Dziś tak wygląda walka o niepodległa Polskę a wy co? Głosujący na baranów którzy Polskę oddali koncernom!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:39, 11 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Eksperci: umowa TTIP będzie korzystna dla wielkich korporacji
Czwartek, 11 czerwca 2015, źródło:PAP
Negocjowana umowa o transatlantyckim partnerstwie handlowo-inwestycyjnym UE i USA (TTIP) będzie korzystna dla wielkich korporacji. Dla Polski korzyści te mogą być minimalne - ocenili uczestnicy czwartkowej konferencji "Polska i TTIP - szansa na wzrost czy zagrożenie dla demokracji i rynku pracy".
Debatę, która odbyła się w czwartek w Sejmie zorganizowała Fundacja im. Friedricha Eberta i Fundacja Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.
Prof. Leokadia Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej mówiła, że TTIP jest efektem ogromnej zmiany w światowym podejściu do handlu. "Wszystko zmierza do tego, aby tak ukształtować relacje, aby podstawowe reguły ustalały kraje wysokorozwinięte" - mówiła. Jej zdaniem TTIP jest umową "wszechogarniającą", bowiem nie tylko znosi bariery celne, ale dotyczy też ograniczeń pozataryfowych.
"Czy idea całkowicie wolnego handlu jest dobra dla Polski? (...). To sprzyja silnym i na ogół jest niekorzystne dla krajów słabszych" - oceniła. Ostrzegła, że konsekwencją wejścia w życie umowy będzie redukcja praw pracowniczych w UE, praw konsumentów i ochrony środowiska. Dodała, że patrząc z punktu widzenia UE zmiana będzie leżała w interesie wielkich korporacji, które eksportują do USA. Jednocześnie na unijny rynek trafi masa konkurencyjnych towarów, które jednak nie spełniają obecnych norm UE.
"Ktoś musi na tym ucierpieć. Konkurencję wytrzymają kraje silne. Niestety, Polska znajdzie się w sytuacji przegranych (...). Musimy mieć świadomość tego, że korzyści nie będą równo rozłożone" - oceniła Oręziak.
Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności mówił, że łatwo ulec - zwłaszcza w Polsce - propagandzie na temat korzyści wynikających z TTIP. Według niego zupełnie inny obraz jest przedstawiany w dyskusji na temat TTIP prowadzonej na przykład w Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech. Wskazał, że według polskiego resortu gospodarki dzięki TTIP można się spodziewać wzrostu handlu z USA o 20-30 proc. Wojtalik zaznaczył jednak, że udział tego handlu w międzynarodowej wymianie Polski wynosi zaledwie ok. 2,5 proc., od których trzeba będzie liczyć ten wzrost.
Ekspert przywołał raport austriackiej fundacji na rzecz badań w zakresie rozwoju, z którego wynika, że wśród krajów UE, które miałyby skorzystać na TTIP, Polska jest na szóstym miejscu od końca. Pierwsza Wielka Brytania, za nią Szwecja i Irlandia. "Ewentualne korzyści, jeśli będą istniały - będą drobne. W przypadku Polski to wpływ 0,5 proc. PKB w kilkunastoletniej perspektywie" - powiedział.
Zaznaczył, że w umowie ma być zawarta klauzula o arbitrażu inwestycyjnym (tzw. ISDS), która wywołuje protesty w całej Europie. To mechanizm przewidujący, że spory firm z państwami wynikłe na bazie TTIP mają być rozstrzygane nie przez sądy państwowe, ale prywatny arbitraż. "ISDS jest jednym z bardzo ważnych narzędzi globalnych korporacji wyzyskiwania krajów ubogich" - powiedział. Wskazał, że Polskę obowiązuje podobna umowa podpisana z USA w 1990 r. Dlatego Polski rząd uważa, że ISDS przewdziane przez TTIP może być bardziej korzystne dla naszego kraju niż obecne uregulowania. Mieszkańcy Zachodu Europy nie wyobrażają sobie jednak, by taki system został przeszczepiony do relacji USA-UE.
Były wiceminister nauki, ekspert gospodarczy dr Wojciech Szewko zwrócił uwagę na brak rzetelnych badań i symulacji dotyczących wpływu umowy TTIP na polski system gospodarczy. Według niego z ocen dokonywanych np. przez WTO, czy OECD wynika, iż Polska może odnieść korzyści, ale dla całej UE skutki umowy będą niekorzystne.
Ekspert zwrócił uwagę, że w Polsce mamy konkurencyjne ceny niektórych towarów, np. kilkukrotnie tańszą żywność niż w USA, i równie konkurencyjne płace. "Istnieje potencjał w otwarciu rynku amerykańskiego dla polskich firm" - powiedział. Wskazał, że amerykańskie związki zawodowe oceniają, iż wskutek zmian w USA zniknie ok. 250 tys. miejsc pracy, które jednak pojawią się w Europie - głównie w Rumunii i Polsce. Amerykańscy związkowcy zwracają bowiem uwagę na bardzo elastyczny rynek pracy w Polsce, co - zdaniem Szewki - należy rozumieć, jako systemowe łamanie praw pracowniczych.
"Uznaje się, że Polska i Rumunia są do tego stopnia +dzikimi+ krajami, jeśli chodzi o prawo pracy, że amerykańskim firmom będzie opłacało się tu przenieść produkcję" - powiedział. Dodał, że szansą dla Polski może być też możliwość zakupu gazu skroplonego z USA, cztery razy tańszego niż obecnie kupowany rosyjski gaz ziemny. Ekspert przyznał, że podpisując umowę UE zrezygnuje ze swojej suwerenności dotyczącej ochrony rynku pracy, regulacji inwestycji, norm dotyczących jakości żywności, czy ochrony środowiska.
"Najbardziej problematyczne (...) jest to, że mamy za mało pewnych dokumentów i nie możemy ocenić skutków tej umowy" - zwróciła uwagę była minister sprawiedliwości Niemiec w rządzie SPD-Zieloni prof. Herta D"ubler-Gmelin.
Przyznała, że wielkie niemieckie korporacje, jak Daimler, Siemens, Bosch, czy Volkswagen popierają podpisanie umowy z USA ze względu na likwidację bardzo uciążliwych dla nich pozataryfowych barier w eksporcie. Według niej argument taki należy zrozumieć. Z drugiej jednak strony można się zastanawiać, czy podniesienie płacy minimalnej nie zostałoby potraktowane, jako wprowadzenie niedozwolonego przez TTIP ograniczenia. "Będziemy mieli coraz mniejsze i gorsze standardy, także w zakresie prawa pracy. Korzyści osiągną ci, którzy będą mieć swobodny dostęp do rynku" - dodała.
Podczas konferencji mówiono także o TTIP w kontekście procedur demokratycznych. Wskazano na tajność negocjacji oraz fakt, że spotkania z lobbystami mają w nich nadrzędny charakter nad systemem demokratycznym. Według uczestników konferencji to wyłom w istocie systemu demokratycznego, który stanowi podstawę UE.
Dotychczas w ramach TTIP odbyło się dziewięć rund negocjacyjnych. Toczą się one w trzech obszarach: dostępu do rynku (towary, usługi, zamówienia publiczne), współpracy regulacyjnej oraz zasad w handlu, obejmujących m.in. surowce, energię i prawa do ochrony własności intelektualnej. Kolejna runda rozmów zapowiadana jest na lipiec.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów negocjacji nad umową jest mechanizm rozwiązywania sporów państwo-inwestor, w skrócie ISDS. Takiego mechanizmu domagają się Amerykanie. Przeciwnicy ISDS, głównie organizacje pozarządowe, wskazują na niebezpieczeństwo wpływania przez inwestorów na działalność regulacyjną państw, m.in. w sprawie zabezpieczenia praw socjalnych czy ochrony środowiska. Kaluzula pozwala na rozwiązywanie sporów między państwem a przedsiębiorstwem w prywatnych sądach arbitrażowych i władze stawia na równi z firmami. W razie przegranej naraża rządy na wielomilionowe odszkodowania bez możliwości odwołania.
...
Znow wybulimy monopolom.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:21, 29 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Ciemna strona ekologicznej energii we Włoszech
Na Sardynii jest pod dostatkiem słońca, wiatru i otwartych przestrzeni. Nic więc dziwnego, że wyspa stała się prawdziwym zagłębiem energii odnawialnej. Farmy wiatrowe i panele słoneczne pomagają ożywić lokalną gospodarkę, która zmaga się z problemem wysokiego bezrobocia. I tu leży problem. Wielkie koncerny są oskarżane o to, że zgarniają dotacje na produkcję ekologicznej energii, na które zrzucają się podatnicy, a przy tym nie dają nic regionowi.
...
Dotacje zgarniaja koncerny jakbyscie nie wiedzieli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:01, 06 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Gigantyczna kara za zmowę. Apple, Google, Adobe i Intel ukarani
- Shutterstock
Największe firmy z branży nowych technologii zostały ukarane. Zgodnie z wyrokiem amerykańskiego sądu między innymi Apple, Google, Adobe i Intel muszą zapłacić wspólnie 415 milionów dolarów kary za to, że zobowiązały się do nie przejmowania od siebie pracowników.
W pozwie zbiorowym złożonym jeszcze w 2011 roku pracownicy oskarżali pracodawców o konspirowanie w sprawie ustalania wysokości płac. Jednocześnie spółki te porozumiały się w sprawie niepodkradania sobie najzdolniejszych ludzi. Miało to ograniczać możliwość wyboru, a przede wszystkim zarobki podwładnych. Praktyki te miały dotyczyć lat 2005-2009 i dotknąć blisko 65 tysięcy osób.
REKLAMA
W trakcie procesu trwającego cztery lata ujawniono między innymi e-maile, jakie wymieniali między sobą nieżyjący już szef Apple Steve Jobs i dyrektor Google Eric Schmidt. Można było w nich przeczytać o szczegółach porozumienia w sprawie nierekrutowania pracowników od konkurencji.
W środę wyrok w imieniu amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości wydała sędzia Lucy Koh. Najwięksi gracze rynku IT zostali skazani na karę w wysokości 415 mln dolarów. Sędzia jednocześnie odrzuciła orzeczenie niższej instancji, w wyniku którego kara była sporo niższa.
Lucy Koh w uzasadnieniu wyroku wyjaśniła, że dopuszczając się zmowy oskarżone koncerny naraziły swoich pracowników na wysokie straty finansowe.
...
Znowu to samo. I to ci sami co najglosniej krzycza ze sa okradani z ,,praw autorskich"... i popieraja zboczenia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:21, 24 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
"Gazeta Wyborcza": YouTube hojny i bezwzględny
"Gazeta Wyborcza": YouTube hojny i bezwzględny - Materiały prasowe
YouTube, największy serwis wideo świata, otwiera swoją płatną wersję. Twórcy filmów albo zgodzą się na nowe warunki albo całkowicie z tego serwisu znikną – informuje "Gazeta Wyborcza".
To całkiem niezły interes. Np. rekordzistka, autorka kanału DisneyCollectorBR zarobiła 4,9 mln dol. w 2014 r. z reklam przed filmikami. Nagrywa rozpakowywanie zabawek dla dzieci – kinder niespodzianek, My Little Pony i innych.
REKLAMA
Google przedstawił właśnie alternatywną wersję swojego serwisu, YouTube Red, w której nie będzie żadnych reklam. Dostęp do niej dostanie każdy internauta, który zapłaci 9,99 dol. miesięcznie.
Twórcy dostali ofertę nie do odrzucenia. Albo zgodzą się na płatny serwis bez reklam, albo ich filmy znikną z bezpłatnego serwisu.
...
Wszyscy musza przymusowo w to wejsc albo ich zniszcza? To sa bydlaki! LUDZIE ROBCIE FILMY GDZIE INDZIEJ! JESLI WSZYSCY JESTESCIE NA JEDNYM SERWISIE ONI SA TYRANAMI! Dlatego widzicie praktycznie ze wolny rynek jest najlepszy. Monopol zachowuje sie jak komuna ktora jest systemem monopolistycznym....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:24, 12 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Czeski browar solą w oku rodzącego się giganta branży piwnej
Czwartek, 12 listopada 2015, źródło:(PC),(TG), Money.pl
fot. / Grace Smith/flickr (CC BY 2.0)
W cieniu koncentracji dwóch wielkich konkurentów - belgijskiego potentata piwnego Anheuser-Busch InBev z południowoafrykańską firmą SABMiller – od ponad stu lat trwa wojna o Budweisera z czeskim browarem Budejovicky Budvar.
W niewielkim mieście w południowych Czechach od XIX wieku produkowany jest browar znany jako Budweiser. Piwo o tej samej nazwie w USA i Kanadzie sprzedaje również Anheuser-Busch – przypomina Bloomberg.
Wojna o prawo do nazwy trwa już od ponad stu lat. Belgowie, by nadal sprzedawać swoje piwo w Europie, zmienili mu nazwę. I tak w niemieckojęzycznych krajach pojawił się "Anheuser-Busch B", a we Francji i innych krajach piwo "Bud".
Zgodnie z ugodą, jedynie na Wyspach Brytyjskich "Budweiser" też mógł pochodzić z Ameryki, w której produkowany jest Budwieser przez spółkę córkę belgijskiego potentata Anheuser-Busch Companies, Inc.
Wojna o markę toczyła się wiele lat, o czym pisaliśmy już wcześniej. W połowie lat 90. Anheuser-Busch próbował zarejestrować markę "Bud" i "Budweiser" na terenie całej Unii Europejskiej, jednak - na szczęście Budvaru - czeski browar "Budweisera" zastrzegł uprzednio w kilku krajach i mógł przedstawić faktury jako dowód.
W efekcie kupując w Brazylii i Argentynie piwo "Budweiser", kupimy piwo od Anseuher-Busch. W Kambodży czy na Kubie - budweiser będzie od Czechów. W Irlandii Czesi muszą swoje piwo sprzedawać jako "Budejovicky Budvar", w Grecji Amerykanie sprzedają piwo Bud, a na Węgrzech "American Bud".
- Spory sądowe są bardzo wyczerpujące, zarówno pod względem czasu, jak i pieniędzy – mówi cytowany przez Bloomberga Jiri Bocek, prezes czeskiego browaru. Spory sądowe toczą się w 12 krajach, w kolejnych 25 będą rozpatrywane w najbliższej przyszłości.
Tymczasem powstający gigant, który będzie produkował jedną trzecią całego piwa na świecie, już zapowiada wprowadzić Budwieser produkowanego przez InBev na rynek azjatycki i wzmocnić jego globalną pozycję.
Co ciekawe w 2007 r. Anheuser-Busch podpisał umowę z Budziejowickim Budvarem, by sprowadzać do USA czeskiego "Budweisera". Ale sprzedawany był pod inną nazwą – Czechvar.
...
Znow monopol sie tworzy. Przypominam ze najlepszy jest w gospodarce WOLNY rynek a najgorszy MONOPOLISTYCZNY.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:57, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Brytyjskie hipermarkety nie wytrzymują konkurencji z niemieckimi dyskontami
Środa, 18 listopada 2015, źródło:PAP
fot. / wikimedia
Niemieckie sieci dyskontowe Lidl i Aldi kontrolują wspólnie już 10 proc. brytyjskiego rynku - wynika z badania Kantar Worldpanel.
Łączny udział obu marek w sprzedaży detalicznej produktów spożywczych na Wyspach Brytyjskich jest obecnie dwa razy większy niż jeszcze trzy lata temu. Lidl kontroluje 4,4 proc. brytyjskiego rynku, a Aldi 5,6 proc. - informują analitycy z Kantar Worldpanel.
W ciągu trzech miesięcy do 8 listopada obroty w sklepach Lidl i Aldi w Wielkiej Brytanii wzrosły odpowiednio o 19 proc. i 16,5 proc. Jednocześnie Tesco, Morrisons i Asda - czyli trzy spośród czterech czołowych brytyjskich sieci hipermarketów - odnotowały w tym okresie spadek sprzedaży.
W porównaniu z rokiem ubiegłym, niemieckie dyskonty odwiedziło w analizowanym okresie o milion klientów więcej, przy czym każdy z kupujących wydał w Aldi lub Lidlu o 4 proc. więcej pieniędzy niż rok temu.
Analitycy branży spożywczej podkreślają, że niemieckim sieciom dyskontowym opłaciła się strategia poszerzania oferty o produkty premium, takie jak droższe trunki czy homary, które Lidl i Aldi oferują w przystępnych cenach. Taktyka ta powinna sprawdzić się w okresie przedświątecznym, kiedy konsumenci chętniej wydają pieniądze na towary uznawane za luksusowe.
...
Widzimy tu szkodliwosc wspolnego rynku UE. Prowadzi on do koncentracji i monopolizacji a sa to monopole niemieckie. I PO CO? Trzeba wrocic do panstw.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:30, 24 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
IAR
Wielka Brytania: Google zgadza się zapłacić podatek
Wielka Brytania: Google zgadza się zapłacić podatek - NEIL HALL / Reuters
Globalny gigant internetowy Google zapłaci dobrowolnie brytyjskiemu urzędowi skarbowemu 130 milionów funtów tytułem zaległych podatków z minionej dekady. Rząd w Londynie uznał to za zwycięstwo w batalii z ponadnarodowymi koncernami. Kanclerz skarbu George Osborne powiedział, że jest to sygnał, że w Wielkiej Brytanii podatki są niskie, ale trzeba je płacić.
Google, który w zeszłym roku finansowym zarobił na rynku brytyjskim ponad 4,5 mld funtów, przez całą minioną dekadę nie płacił prawie nic, rozliczając się podatkowo w Irlandii i na Bermudach. Ale rząd w Londynie wprowadzi wkrótce tak zwany "podatek googlowski" od firm zarejestrowanych w rajach podatkowych i koncern, od którego podatek wziął nazwę, jako pierwszy poszedł na ustępstwa.
REKLAMA
Zdaniem opozycji 130 milionów funtów to jednak za mało i za późno. - To tylko 3-procentowy podatek. Zwykli ludzie płacą o wiele więcej i pomyślą, że to nie fair - powiedział BBC John McDonnell - kanclerz skarbu w labourzystowskim gabinecie cieni.
!!
Widzicie! Łaskawie zgodzili sie placic! Tak tojest z koncernami dlatego z Polski maja ZNIKNAC! NIE CHCEMY WAS! Miliardy zgromadzone na nieplaceniu podatkow to kradziez. Bidokowi ktory utrzymuje rodzine mozna jeszcze wybaczyc te grosze ale nie multibogaczom. Ja google bojkotuje. Nie uzywam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:55, 01 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Tajna broń Microsoftu w walce o udziały w chmurze
Prezes Microsoft Corp. Satya Nadella - Reuters
Informując w czwartek o lepszych od oczekiwanych zyskach w drugim kwartale fiskalnym prezes Microsoft Corp. Satya Nadella pochwalił się sukcesem firmy w operacjach w chmurze.
- Przedsiębiorstwa na całym świecie korzystają z Microsoft Cloud jako platformy cyfrowej w realizacji ambitnych planów transformacyjnych – powiedział.
REKLAMA
Nie wspomniał jednak o roli, jaką w sukcesie osiągniętym w nowej technologii odegrał jeden z najstarszych produktów firmy: to system pocztowy Microsoft Exchange Server, z którego korzysta wiele największych światowych firm.
Kiedy firmy zaczynają przesyłać dane do chmury, czyli do sieci serwerów zarządzanych przez firmę zewnętrzną, pierwszym krokiem jest przeniesienie poczty, często z wykorzystaniem zewnętrznego oprogramowania biurowego, ale czasem własnego.
Menadżerowie technologii informacyjnej twierdzą, że w przypadku firm korzystających z Microsoft Exchange i z Outlooka przy wysyłaniu i odbieraniu poczty, zlecenie tej samej firmie przechowywanie danych w chmurze wydaje się logicznym krokiem.
Tak było w przypadku University of Wisconsin w Madison.
Uniwersytet chciał usprawnić technologię, przenosząc część działań do chmury i zaczął od poczty, ponieważ to "uciążliwe", powiedział Bob Plankers, specjalista ds. wirtualizacji na uniwersytecie. – Trzeba zajmować się nie tylko serwerami pocztowymi, ale też skanowaniem antyspamowym i antywirusowym.
Plankers powiedział, że przy przejściu do przetwarzania w chmurze wybrał Office 365 Microsoftu oparty na chmurze, ponieważ uniwersytet już korzystał z Outlooka.
- Takie działania to naturalna kolej rzeczy – powiedział Matt McIllwain, inwestor Madrona Venture Group o firmach korzystających z poczty Microsoftu i innych programów biurowych firmy przy przechodzeniu do przetwarzania w chmurze. – Operacje w chmurze są łatwiejsze i oszczędniejsze, a poza tym troskę o serwery można pozostawić Microsoftowi.
Z analiz Goldman Sachs wynika, że takie rozumowanie wyjaśnia, w jaki sposób Microsoft stał się drugim pod względem wielkości dostawcą infrastruktury do operacji w chmurze, usług i oprogramowania wyprzedzając Salesforce, Oracle i Google.
W czwartek firma zakomunikowała, że jest na najlepszej drodze, żeby wygenerować 9,4 miliardów dolarów rocznego dochodu z operacji w chmurze, a w zeszłym roku było to 5,5 miliardów dolarów.
Microsoft pozostaje daleko w tyle za liderem rynku Amazonem, ale jest najszybciej rosnącym głównym dostawcą usług w chmurze. Główna platforma Azure zwiększa się co roku ponad dwukrotnie, podczas gdy tempo wzrostu Amazon wynosi 65 procent, jak podaje Goldman Sachs.
Microsoft ciężko pracował nad spożytkowaniem swojej przewagi w dostarczaniu oprogramowania pocztowego.
- Może jednym z pierwszych kroków jest chęć przeniesienia poczty. To prawidłowe – powiedział Takeshi Numoto, wiceprezes Microsoftu ds. marketingu działań w chmurze i przedsiębiorczości. – To daje nam większe możliwości współpracy z klientami.
Inwestor McIllwain uznał to za mądrą strategię, ponieważ klienci, którzy przenoszą swoją pocztę z Outlooka do chmury Microsoftu zazwyczaj korzystają z usługi katalogowej firmy kontrolującej dostęp do poczty. Potem staje się proste korzystanie z tego samego katalogu przy zapewnieniu konkretnym pracownikom dostępu do danych i usług, które później są przenoszone do chmury Microsoftu.
Strategia nie jest jednak bez wad. W ciągu siedmiu miesięcy ubiegłego roku Clif Bar, dostawca przekąsek z Oakland w Kalifornii przeniósł całą pocztę z Outlooka do Azure wraz z innymi aplikacjami, takimi jak aplikacja do zarządzania dokumentami i obiegu dokumentów.
Jednak zarządzanie zasobami firmy zostało przeniesione do Oracle - innego dostawcy usług w chmurze i wieloletniego partnera.
Przy tak szybkim rozwoju usług w chmurze Microsoft będzie musiał pokazać, że jego produkty są równie dobre lub lepsze niż oferuje konkurencja, zarówno pod względem jakości, jak i ceny.
W tej chwili wiele firm decyduje się na usługi Microsoftu, ponieważ oferuje on większą elastyczność pod względem przesyłania oprogramowania, powiedzmy z własnego centrum danych firmy do jednego z zewnętrznych centrów w Azure, uważa Frank Gillett, analityk Forrester Research. Ale jego zdaniem chmura Amazon AWS oferuje większy pakiet narzędzi, a firma ma dłuższą historię w sprzedaży usług w chmurze.
...
I znowu Bilus wykorzystuje sytuacje zeby pomnazac miliardy. To samo bylo z programami operacyjnymi. Tez wszyscy producenci nosili nowe komputery do Bilusia ,,bo naturalne bylo ze skoro opracowuje programy to musi znac komputery" az zostal na ,,rynku" tylko Windows. I z szeregu takich posuniec wyrosly miliardy. TO NIE JEST PRZYZWOITA PRZEDSIEBIORCZOSC! Wszyscy musza miec takie same szanse!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:17, 19 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
TVP szuka nowej firmy badającej oglądalność. Nielsen krytykowany nie tylko w Polsce
adom, dm publikacja: 19.05.2016 aktualizacja: 17:02
wyślij
drukuj
W Polsce jedyną firmą dokonującą pomiarów oglądalności telewizji jest agencja Nielsen (fot. flickr.com/ flash.pro)
Telewizja Polska rozpoczęła procedurę, która ma doprowadzić do wyłonienia ośrodka badawczego alternatywnego dla firmy Nielsen. Ośrodek badawczy ma problemy z zaufaniem klientów nie tylko w Polsce; od kilku lat jest krytykowany także w Stanach Zjednoczonych.
TVP Info w niedzielę liderem wśród kanałów informacyjnych
TVP szuka firmy alternatywnej firmy wobec AGB Nielsen Media Research, zajmującej się badaniem oglądalności. W komunikacie Telewizji Polskiej czytamy między innym, że „TVP spodziewa się uzyskać pełną wiedzę na rynku dostępnych usług, technik badawczych oraz potencjalnych oferentów, którzy mogą być zainteresowani stworzeniem alternatywy w segmencie badań, zdominowanym obecnie przez tradycyjną telemetrię”.
Telewizja Polska nie mogła zweryfikować dotychczasowych badań oglądalności, ponieważ firma AGB Nielsen odmówiła dostarczenia kodów pocztowych osób objętych badaniem telemetrycznym. Problem polega na tym, że obecnie w Polsce jedyną firmą dokonującą pomiarów oglądalności telewizji jest właśnie ta agencja.
Były prezes OBOP: na większości rynków europejskich stosowany jest inny model badawczy
Stacja ABC nie miała aż tylu widzów. Błąd w statystykach Nielsena
Kłopoty Nielsena w USA
Okazuje się, że firma Nielsen ma kłopoty z zaufaniem klientów nie tylko w Polsce. Od kilku lat media za oceanem dyskutują o tym, jak poprawić jakość badań oglądalności i ostro krytykują największego gracza na tym rynku, czyli właśnie firmę Nielsen.
Panele telewizyjne firmy zainstalowane są w ponad 30 krajach na pięciu kontynentach. Oglądalność mierzona jest za pomocą specjalnego urządzenia – telemetru, dzięki któremu wiadomo, co jest oglądane, kiedy, przez kogo i przez ile osób jednocześnie. Metoda od lat budzi wątpliwości, ponieważ w znacznej części opiera się na zaufaniu do kilku tysięcy rodzin, którym zainstalowano telemetry.
Trzeba na przykład logować się na specjalnym pilocie, powinno się też zaznaczyć, kiedy program razem z nami oglądają goście. Nielsen ma też nie uwzględniać danych, kiedy na przykład oglądamy telewizję za pośrednictwem nagrywarek telewizyjnych, lub kiedy oglądamy jeden kanał zbyt długo. Firma wprowadza nowe urządzenia, które mają temu zaradzić, ale na razie dotyczy to tylko części telemetrów.
#wieszwiecej | Polub nas
Ekspert: telewizja miała prawo do zmiany firmy badawczej; pytanie, czy warto
„Dziś wieczorem” i „Minęła 20” liderami wieczornych programów publicystycznych
Oglądalność programu, którego nie było
Zdarzają się też ewidentne wpadki. W Stanach Zjednoczonych po aktualizacji oprogramowania dwa lata temu okazało się, że „Taniec z gwiazdami” w ogólnokrajowej stacji ABC obejrzało znacznie więcej widzów niż tydzień wcześniej, choć stacja w ogóle nie emitowała tego programu.
Usterka dotknęła również NBC i krajową sieć CBS. „Ratingi Nielsena stanowią podstawę naszej pracy. Za każdym razem, gdy ich wiarygodność staje pod znakiem zapytania, ma to znaczący wpływ na całą branżę” – napisał Alan Wurtzel, szef analityków w stacji NBC.
Wówczas firma zapewniała, że metody pomiaru w Polsce i Stanach Zjednoczonych są całkowicie odmienne i nie można ich porównywać. Tyle, że to nie jedyne wątpliwości co do wiarygodności danych Nielsena. Firma Netflix, producent szeregu bardzo popularnych seriali – między innymi „House of Cards”, kilka miesięcy temu odpierała zarzuty o niską oglądalność.
Telewizja Polska chce utworzenia kanału Grupy Wyszehradzkiej
Netflix: Nielsen nie nadąża
Według szefów Netflixa badacze nie mają narzędzi potrzebnych do pomiaru oglądalności w internecie czy w ramach usług VOD (video na żądanie). Nielsen ma tu – według krytyków – nie nadążać za rozwojem technologii.
Wojnę na słowa z agencją toczy też amerykańska NBCUniversal. Jej przedstawiciele twierdzą, że błędy w pomiarach potrafią sięgać nawet 700 tys. widzów na rynku amerykańskim, a to być albo nie być dla szeregu programów czy seriali.
Z części usług firmy zrezygnowała stacja CNBC, która testuje inne metody badania oglądalności. Gazety za oceanem podkreślają, że największym sojusznikiem firmy Nielsen są domy mediowe i agencje reklamowe. To w końcu w oparciu o badania oglądalności firmy te są w stanie planować budżety i ustalać cenniki czasów reklamowych.
TVP Info
>>>
KOLEJNY SKANDAL! JEDNA FIRMA NA RYNKU! Zna sie i na Zimbabwe i na Papui i na Polsce! ,,Zachodnia demokracja". MONOPOL TO ROZBOJ! Badania takie sa z gory do podwazenia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:10, 13 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Microsoft wchłonął LinkedIn. Gigantyczna kwota transakcji
wyślij
drukuj
pch, kaien | publikacja: 13.06.2016 | aktualizacja: 17:18 wyślij
drukuj
Microsoft wyłoży na portal zrzeszający pracowników i headhunterów 196 dolarów amerykańskich za akcję (fot. PAP/DPA/Sven Hope/Wikipedia)
To będzie rekordowa transakcja tego roku. Microsoft, gigant branży IT, zamierza kupić portal społecznościowy LinkedIn. Kwota transakcji wynosi 26,2 mld dolarów.
Microsoft przeprasza za rasistowską sztuczną inteligencję. „Poglądy sprzeczne z naszymi”
Microsoft zapłaci za portal zrzeszający pracowników i headhunterów 196 dolarów za akcję. Gigant z Redmond łącznie wyłoży kwotę 26,2 mld dolarów. Pieniądze mają być przekazane w gotówce. Transakcja miałaby zostać sfinalizowana jeszcze w tym roku.
To będzie pierwszy duży serwis społecznościowy w rękach Microsoftu. LinkedIn zachowa jednak duża niezależność. Pracy nie straci m.in. obecny CEO – Jeff Weiner, który będzie odpowiadał tylko przed prezesem Microsoftu. LinkedIn ma 433 mln użytkowników i ciągle zdobywa popularność. Portal jest przeznaczony dla profesjonalistów – zarówno pracowników jak i pracodawców. Serwis ułatwia znalezienie pracy oraz wymianę doświadczeń zawodowych.
#wieszwiecej | Polub nas
Giełda decyzję przyjęła z entuzjazmem.
Bankier.pl, Independent
...
STRASZNE! Imperium zła sie rozrasta. TO W KONCU NA RYNKU BEDZIE JEDNA FIRMA OD KOMPUTEROW! STRASZNA WIZJA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:28, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Eksperci ostrzegają: Windows 10 nie jest bezpiecznym systemem operacyjnym
Dodano dzisiaj 20:43
Blokada internetowa / Źródło: Fotolia / Tomasz Zajda
Francuska Narodowa Komisja Informatyki i Swobód (CNIL) i polska Fundacja Panoptykon ostrzegają przed instalowaniem systemu Windows 10. W czwartek wiceprezes fundacji skierowała do UOKiK prośbę o dokładne zbadanie systemu operacyjnego.
Specjalizująca się w kwestiach bezpieczeństwa danych osobowych Fundacja Panoptykon powołując się na ustalenia CNIL ostrzega przed instalowaniem najnowszej wersji Windowsa. Zdaniem ekspertów, ten system operacyjny posiada wiele słabych stron, przez które może dochodzić do wycieku istotnych danych użytkowników komputerów. Działacze Panoptykonu mają nadzieje, że sprawie przyjrzy się polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Eksperci Panoptykonu szczególną uwagę zwracają na trzy aspekty działania systemu Windows 10: zakres przetwarzania danych, niedopełnienie obowiązków informacyjnych przez Microsoft oraz bezpieczeństwo danych.
"Nieadekwatne przetwarzanie informacji"
"Wyliczenie zawarte w zasadach zachowania poufności firmy Microsoft wymienia wśród przetwarzanych danych m.in. liczbę połączeń z siecią, dane sieci komórkowych, Bluetooth, z którymi użytkownik się łączy. Niektóre wersje systemu zawierają czwarty poziom – „zabezpieczeń”, który zbiera dane w węższym zakresie niż na poziomie podstawowym. Oznacza to, że – wbrew zapewnieniom – poziom podstawowy umożliwia przetwarzanie informacji nieadekwatnych do celu, jakim jest poprawne funkcjonowanie systemu" – zwracają uwagę specjaliści od przetwarzania danych.
Brak ostrzeżeń
"Przy tworzeniu konta Microsoft brak jest informacji dotyczących sposobu przetwarzania danych osobowych. Z kolei zasady zachowania poufności, udostępnione przez Microsoft użytkownikom, przewidują możliwość przechowywania i przetwarzania danych w każdym kraju, w którym działają filie spółki. Tymczasem brakuje podstawy prawnej do przyjęcia takiego rozwiązania, a do tego użytkownicy nie są informowani o rodzaju przesyłanych danych ani o celu transferu. Windows 10 wykorzystuje także tzw. ciasteczka. Korzystający nie wiedzą jednak, jakie jest ich przeznaczenie ani jak mogą sprzeciwić się ich wykorzystaniu" – czytamy dalej.
Niebezpieczne zabezpieczenie
"Nowością wprowadzoną do najnowszej wersji oprogramowania Windows jest czterocyfrowy kod PIN. Microsoft przekonuje, że jest on bezpieczniejszy od tradycyjnych haseł. Kod ten może jednak składać się z czterech identycznych cyfr, a nawet dwudziestokrotne wpisanie fałszywej kombinacji nie blokuje dostępu do komputera. Z kolei wpisanie dobrego kodu powoduje automatyczne uwierzytelnienie we wszystkich serwisach Microsoftu. Nie kończy się ono nawet wraz z wylogowaniem czy zamknięciem przeglądarki. Zabezpieczenie danych jest więc w Windows 10 iluzoryczne i stwarza poważne zagrożenia dla prywatności jego użytkowników" – jesteśmy ostrzegani w komunikacie na stronie fundacji.
"Różne oprogramowania w mniejszym lub większym stopniu stanowią zagrożenie dla naszej prywatności. Czy warto jednak przehandlować jej resztki w zamian za nowocześniejszy system operacyjny?" - pytają aktywiści z Fundacji Panoptykon.
/ Źródło: panoptykon.org
...
A zeby bylo kompletnie smiesznie antywirus przy kazdej okazji BLOKUJE CZYSTE PROGRAMY TYLE ZE NA WINDOWS XP TEGO SAMEGO GATESA Zenada. Taki koncern nie potrafi zrobic czegos z sensem. BO TO ZA DUZE I MONOPOLISTYCZNE! Dziala niemal jak radziecki kombinat.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:33, 30 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kłopoty elektronicznego giganta. Sprzedawali gadżety w Europie i nie płacili podatków. Są winni 13 mld euro
hlk/
2016-08-30, 12:32
Apple nie płacił praktycznie żadnych podatków od zysków ze sprzedaży w swoich sklepach w Europie - uznała Komisja Europejska, wskazując, że gigant będzie musiał teraz oddać 13 mld euro. Jest to rekordowa suma. Podatek, który płacił światowy gigant sprzedaży elektroniki wynosił 0,005 proc. Korporacja zapowiedziała odwołanie od decyzji.
PAP/EPA/Shawn Thew
Kłopoty Apple: światowy gigant misi oddac miliardy euro niezapłaconych podatków.
Biznes
Szydło obiecywała likwidację daniny. Premier...
Dochodzenie w sprawie przyznania przez Irlandię, gdzie Apple ma swoją europejską siedzibę, korzyści podatkowych prowadzone było przez Komisję od 2014 r. Skoncentrowało się na dwóch porozumieniach wynegocjowanych przez Apple i przedstawicieli władz Irlandii w 1991 r. oraz w 2007 r. Dzięki nim firma mogła uniknąć płacenia miliardów dolarów podatków.
Nie zapłacili 13 mld euro
Z przedstawionych we wtorek w Brukseli konkluzji tego dochodzenia wynika, że teraz Irlandzkie władze podatkowe będą musiały odzyskać około 13 mld euro, które wcześniej nie wpłynęły do kasy państwa od Apple.
- Państwa członkowskie nie mogą przyznawać korzyści wybranym przedsiębiorstwom. To sprzeczne z unijnymi zasadami pomocy publicznej. Dochodzenie Komisji wykazało, że Irlandia przyznała nielegalne korzyści podatkowe Apple, co pozwoliło przedsiębiorstwu na płacenie przez wiele lat niższych podatków niż inne firmy - oświadczyła unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.
Mieli stawkę 0,005 proc.
Dzięki umowom z Irlandią Apple mógł płacić podatek od wypracowywanych w Europie zysków ze stawką 1 proc. w 2003 r., a w 2014 jeszcze mniejszy - bo według Komisji ze stawką 0,005 proc.
PAP
....
Hoho! To Apple to jest gang! Kolejny moloch! Zreszta koncerny nie placa. Dlatego ten typ ekonomii trzeba ograniczac. Maly i sredni nje ma takich mozliwosci i placic musi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:11, 30 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
To dziwaczne". Irlandzki minister finansów nie chce pieniędzy od Apple
ptw/
2016-08-30, 16:38
- To dziwaczne - tak irlandzki minister finansów Michael Noonan skomentował decyzję Komisji Europejskiej, która uznała, że koncern Apple musi zapłacić jego krajowi 13 mld euro należnych podatków.
finance.gov.ie
Biznes
Kłopoty elektronicznego giganta. Sprzedawali...
- Państwa członkowskie nie mogą przyznawać korzyści wybranym przedsiębiorstwom. To sprzeczne z unijnymi zasadami pomocy publicznej - tłumaczyła unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.
- To dziwaczne. To takie polityczne ćwiczenie wykonane przez unijną komisje ds. konkurencji - odpowiedział minister finansów Irlandii Michael Noonan w wywiadzie dla irlandzkiej telewizji. - O ile mi wiadomo, nie ma ekonomicznych podstaw dla tej decyzji - dodał.
Jego zdaniem Komisja Europejska nie ma prawa zajmować się podatkami w poszczególnych krajach unijnych a decyzja w sprawie Apple jest "otwarciem tylnych drzwi" do wpływania przez Brukselą na suwerenną politykę podatkową państw unijnych.
Głęboka niezgoda na decyzję KE
Wcześniej w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej irlandzkiego resortu finansów Noonan stwierdził, że "głęboko nie zgadza się z decyzją KE".
- Nasz system podatkowy został oparty na ścisłym stosowaniu zapisów prawnych uchwalonych przez parlament i nie ma w nim żadnych wyjątków - podkreślił minister.
Zapowiedział też, że wystąpi do irlandzkiego rządu o zgodę na zaskarżenie decyzji KE ws. Apple do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Jeśli trybunał potwierdzi opinię Komisji to według ekspertów spółka nie powinna mieć problemów finansowych. Według raportu finansowego z czerwca Apple ma w gotówce i papierach wartościowych ponad 230 mld euro.
Reuters, [link widoczny dla zalogowanych]
..
Co niby dziwaczne? Marionetkowe rzady sa na uslugach koncernow stad nie placa podatkow a my musimy im placic tantiemy itp. Mafia TO JEST PIRACTWO!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:24, 01 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Cudowne pomnożenie majątku Irlandii? Stoją za tym korporacje
wyślij
drukuj
adom, pw | publikacja: 01.09.2016 | aktualizacja: 16:01 wyślij
drukuj
Apple ma zapłacić Irlandii 13 mld euro zaległych podatków (fot.PAP/EPA/SHAWN THEW)
Na marginesie sporu między Komisją Europejską, a koncernem Apple o zaległe 13 miliardów euro podatków, należnych Irlandii, brytyjskie media wyjaśniają zagadkę cudownego pomnożenia irlandzkiego majątku narodowego. Wartość gospodarki tego kraju tylko w 2015 roku wzrosła o ponad jedną czwartą, a wszystko za sprawą globalnych koncernów i „twórczej księgowości".
Wielka kara dla Apple. Koncern musi zapłacić 13 miliardów euro
Eksperci fiskalni wyjaśniają, że globalne spółki informatyczne, jak Apple, Microsoft, Google czy Facebook, które ulokowały swoje europejskie dyrekcje w Irlandii, odprowadzają tam swoje zyski z całej Europy, korzystając z niskiego, 12,5-procentowego podatku korporacyjnego.
Podatkowe sztuczki
Przedsiębiorstwa odpisują sobie także od podatku opłaty za licencje technologiczne i software'owe, ulokowane w firmach-córkach w karaibskich rajach podatkowych. A że same ustalały koszt tych licencji, to odpisy podatkowe były ogromne.
#wieszwiecej | Polub nas
Od 2015 roku rząd Irlandii wprowadził nową możliwość – sprowadzenia na stałe tej własności intelektualnej na wyspę. Przedstawia ona ogromną wartość nominalną, mimo że nie istnieje fizycznie, a importując ją, spółki ponoszą, również nominalnie, duże koszty. Pozwala im to na dalsze odpisy podatkowe, ale zarazem pomnaża wartość majątku narodowego Irlandii, która – wraz z ulokowanymi w kraju koncernami i ich własnością intelektualną - wzrosła w ciągu jednego roku o ponad 26 procent. IAR
...
To bandytyzm. Wszyscy placa 15% oni 0,0000015. To jest zlodziejstwo. SKONCZYC Z TA ,,WLASNOSCIA INTELEKTUALNA"! Co wy wiecie o intelekcie prostaki. Grabienie kasy to cwaniactwo nie madrosc. To sa sprzeczne pojecia. Madry czlowiek nie cwaniaczy. Cwaniactwo to substytut madrosci u prostaka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:39, 07 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Luksusowe hotele kradły prąd w hiszpańskim kurorcie
wyślij
drukuj
łz, kaien | publikacja: 06.09.2016 | aktualizacja: 19:05 wyślij
drukuj
Władze zamknęły trzy hotele (fot. Flickr/antoskabar)
Policja zamknęła trzy 4-gwiazdkowe hotele w słynnym kurorcie na Costa Brava-Lloret de Mar. Wszystkie należały do jednego właściciela i kradły energię elektryczną z ulic. Są też winne elektrowni prawie 200 tysięcy euro za zaległe rachunki za prąd.
Gości przybywa, a długi rosną. Co szósty hotel pod kreską
Na stronach internetowych hotele kusiły eleganckimi wnętrzami, basenami i zapierającymi dech widokami na Morze Śródziemne. W najbliższym czasie turyści nie będą mogli z nich jednak korzystać. Elektrownia odcięła dopływ prądu, a władze odebrały właścicielowi pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej. Wypoczywający w nich turyści zostali przeniesieni do innych miejsc.
Ustalono, że dwa z 4-gwiazdkowych hoteli stojących w kurorcie na Costa Brava kradły prąd wprost z ulicznej sieci i latarni, natomiast trzeci z okolicznego transformatora. Proceder wykryto przez przypadek, kiedy do sąsiadującego hotelu przyszli elektrycy, żeby naprawić awarię.
Z danych koncernów energetycznych wynika, że w 2015 roku wykryto w Hiszpanii ponad 83 tysiące przypadków kradzieży prądu. W większości przypadków dopuszczały się tego rodziny mające problemy ekonomiczne.
#wieszwiecej | Polub nasIAR
..
Znowu to samo. Nie dosc ze potentaci to im malo i kradna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:05, 06 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Sejm debatował o CETA. PO i Nowoczesna - za; PiS stawia warunki; Kukiz'15 i PSL widzą zagrożenia
Wczoraj, 5 października (20:20)
Sejm debatował o umowie o wolnym handlu z Kanadą (CETA), która ma być zawarta jeszcze w październiku. Za podpisaniem umowy przez polski rząd opowiedziały się PO i N. PiS stawia liczne warunki, zaś Kukiz'15 i PSL podkreślają zagrożenia związane z CETA. Głosowanie nad uchwałą odbędzie się w w czwartek rano - wieczorem sejmowa komisja opowiedziała się za wpisaniem do uchwały, że Sejm będzie ratyfikował CETA większością 2/3 głosów.
Zdjęcie ilustracyjne
/Jacek Turczyk /PAP
Przygotowany przez komisję ds. UE projekt uchwały w tej sprawie wrócił do komisji, ponieważ poseł PiS Dominik Tarczyński zaproponował do niego poprawkę. W związku z tym, że jest to umowa mieszana, zgodnie z art. 90, ust. 2 Konstytucji RP powinna być ona ratyfikowana przez większość kwalifikowaną, 2/3 posłów przy ustawowej obecności połowy posłów, a w przypadku Senatu 2/3 głosów senatorów, aby ta ewentualna ratyfikacja miała mandat społeczny i aby nie było dyskusji nt. tego, że została przyjęta małą ilością reprezentacji - wyjaśnił.
W swoim wystąpieniu Tarczyński mówił też, że warunkiem ratyfikowania umowy o wolnym handlu z Kanadą (CETA) jest obecność Polaka w międzynarodowym sądzie arbitrażowym, respektowanie przez stronę kanadyjską kwot sprzedażowych na produkty rolne i dodatni bilans handlowy Polski po okresie próbnym.
Podkreślał, że dla PiS najważniejsze jest bezpieczeństwo rolników - kwoty sprzedażowe, o których mówi CETA, muszą być przestrzegane, ewentualnie 3-proc. stawki celne muszą powrócić. Bilans handlowy po okresie próbnym powinien potwierdzić, że ta liberalizacja dla Polski jest dobra - dodał.
Jeżeli ta umowa w jakikolwiek sposób nie będzie spełniać naszych oczekiwań, ratyfikowana i podpisana być nie może - oświadczył poseł.
Zauważył też, że do czasu ratyfikacji porozumienie będzie stosowane w sposób przejściowy w części handlowej. Nasz bilans wymiany handlowej (z Kanadą - PAP) jest in plus, jeżeli chodzi o eksport z Polski do Kanady w 2015 roku osiągnął on poziom 1,2 mld dolarów. Import zaś to 372,8 mln dol. Nadwyżka wyniosła 865,7 mln dolarów. A więc w tej pierwszej części handlowej (...) jest szansą na to, żeby zobaczyć, jak ona funkcjonuje - powiedział.
W późniejszej części debaty powiedział: "Nie jestem zwolennikiem tej umowy. Ale, jeżeli mamy rozmawiać o interesie Polski, a nie robienia polityki na jakimś temacie, to bądźmy bardzo merytoryczni".
Sławomir Nitras (PO) pytał Tarczyńskiego, czy tryb ratyfikacji, który zaproponował w swojej poprawce, "nie jest pewnym wybiegiem". Tak naprawdę nie chcecie wejścia tej umowy w życie, bo dobrze wiecie, że dzięki waszym posłom i posłom Kukiza dwóch trzecich w polskim Sejmie nie uzyskacie - powiedział poseł PO.
Platforma Obywatelska będzie opowiadała się za podpisaniem umowy o wolnym handlu z Kanadą (CETA) i jej tymczasowym stosowaniem, do czasu pełnej ratyfikacji paktu przez państwa UE - oświadczył natomiast poseł Marcin Święcicki (PO). Wyraził przekonanie, że CETA nie niesie zagrożenia dla polskich rolników.
Zwrócił uwagę na zastrzeżenia dotyczące rozstrzygania sporów inwestycyjnych. Przypomniał, że Polska ma podpisaną z Kanadą umowę dwustronną z wpisaną klauzulą rozwiązywania sporów handlowo-inwestycyjnych. To, co przewiduje się w CETA jest znacznie bardziej cywilizowane i rozwinięte - zauważył.
Warto też zwrócić uwagę na aspekt strategiczny. Kanada jest członkiem NATO, tak jak i my, ale wzmożenie współpracy gospodarczej również wpływa na wzmocnienie strategicznego bezpieczeństwa, strategicznej współpracy, strategicznej solidarności - powiedział Święcicki.
W podobnym tonie wypowiedziała się posłanka Nowoczesnej Marta Golbik. W jej ocenie CETA da nam korzyści płynące z wolnego handlu, pobudzi gospodarkę UE, w tym gospodarkę Polski; jest olbrzymią szansą na dalszy rozwój dobrobytu mieszkańców naszego kraju. Posłanka oceniła, że przyjęcie umowy "da szansę na pobudzenie wzrostu gospodarczego i zwiększenie zatrudnienia w całej Europie". Każdy miliard euro z eksportu z UE utrzymuje średnio 14 tys. dobrze płatnych miejsc pracy - powiedziała.
Zupełnie odmienne stanowisko zaprezentowali posłowie Kukiz'15. Grzegorz Długi z klubu Kukiz'15 odniósł się do fragmentu wystąpienia Tarczyńskiego, w którym mówił, że absolutnym priorytetem jest obecność Polaka pośród pięciu sędziów UE w sądzie arbitrażowym. Tutaj przed chwilą poseł Tarczyński mówił: "no jak to dobrze, bo w Trybunale będzie Polak". Jak on już tam będzie, to on nie będzie Polakiem. Jeśli on będzie jakiekolwiek decyzje podejmował, biorąc pod uwagę, że jest Polakiem, to powinien być momentalnie wyrzucony, bo sama umowa mówi, że tak mu nie wolno. Więc nie ma znaczenia, czy tam będzie Polak, czy nie. Na czele UE też stoi Polak i co, mamy z tego jakąś korzyść? Ja nie widzę - powiedział poseł Długi.
Apeluję, by się opamiętać, przestać wspierać tymczasowe stosowanie umowy CETA, bo to jest zdrada stanu, działanie wbrew interesowi RP - wzywał natomiast Piotr Apel (Kukiz'15). Według niego eksperci nie mają wątpliwości, że konstrukcja tymczasowego stosowania umowy CETA de facto umożliwi wejście jej w życie na stałe, po przyjęciu przez Radę UE, a potem PE. Jak przekonywał, nie ma bowiem żadnej możliwości, żeby CETA przestała obowiązywać, mimo braku ratyfikacji przez poszczególne kraje.
Także Marek Sawicki w imieniu klubu PSL opowiedział się przeciwko tymczasowemu obowiązywaniu umowy CETA. Wiceszef MR Radosław Domagalski-Łabędzki, odpowiadając w środę rano w Sejmie na zapytanie poselskie, tłumaczył, że tymczasowo mogą być stosowane zapisy CETA będące w kompetencjach Unii Europejskiej, czyli część handlowa. Natomiast część inwestycyjna - ta najbardziej kontrowersyjna, która jest też przedmiotem dyskusji wewnątrz polskiego rządu - dotyczy zasady rozstrzygania sporów na linii państwo-inwestor. I ta część dotycząca sądów inwestycyjnych nie wchodzi w zakres tymczasowego stosowania, ona dopiero wejdzie w życie po ratyfikacji dokonanej przez ostatni z parlamentów państw członkowskich - wskazał.
PSL uważa, że na umowie CETA ucierpi polskie rolnictwo i jakość dostępnej w Polsce żywności, a warunkiem jej przyjęcia powinna być "pełna ratyfikacja" przez polski parlament - podkreślił w debacie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dziwi mnie brak ministra rolnictwa podczas tej debaty, bo najbardziej na tym (wejściu w życie umowy CETA - PAP) ucierpi polskie rolnictwo. Małe gospodarstwa zostaną zlikwidowane. Nie będzie można już w Polsce mówić o gospodarstwach rodzinnych, tylko o gospodarstwach wysokotowarowych, bo nikt z wielkimi amerykańskimi i kanadyjskimi farmerami nie wygra - podkreślał lider ludowców.
Posłowie opozycji wielokrotnie zwracali też uwagę na to, że do dziś nie ma stanowiska rządu ws. CETA.
Domagalski-Łabędzki wyjaśnił, że polski rząd uważa umowę CETA za niezwykle ważną, stwarzającą olbrzymie szanse dla polskich przedsiębiorstw, ale dostrzega też szereg zagrożeń. To jest jeden z powodów, dla których nie ma stanowiska polskiego rządu na dziś - wskazał.
Jak mówił, główne korzyści dla polskiej gospodarki płynące z tej umowy, to przede wszystkim otwarcie bardzo konkurencyjnego rynku i zwiększenie możliwości eksportu. Jak zaznaczył, eksport jest jednym z filarów Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, autorstwa wicepremiera, ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego.
CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) proponuje zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami między Unią Europejską a Kanadą. Porozumienie ma być zawarte w październiku podczas szczytu UE-Kanada.
Na początku lipca Komisja Europejska formalnie zaproponowała państwom członkowskim, by te podpisały umowę. Po tym jak to zrobią i przegłosuje ją Parlament Europejski, będzie ona mogła tymczasowo wejść w życie. Ostateczna decyzja należeć będzie jednak do parlamentów narodowych.
...
Obawiam sie znow w interesie wielkich koncernow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:56, 13 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Prof. Leokadia Oręziak o CETA: Rządy będą musiały pytać korporacje o zgodę
23 minuty temu
"Umowa CETA staje ponad konstytucją, ponad wszelkim prawem. Do tego po prostu trzeba się będzie stosować. Pozostaje pytanie, w imię czego mamy to robić?" - komentuje dla Interii prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych w Szkole Głównej Handlowej. W prof. Leokadią Oręziak o zagrożeniach wynikających z umowy CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) - porozumienia o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą rozmawiał Michał Michalak. Jeśli żaden z krajów członkowskich nie zgłosi sprzeciwu, umowa zostanie podpisana 27 października na szczycie UE-Kanada.
...
Nie chce mi sie o tym mowic bo to daremne. Marionetkowe pseuodorzady podpisuja wszystko co kaze Zachod. KOLONIA! POLSKA MUSI WYBIC SIE NA NIEPODLEGLOSC! SZANSA Z LAT 80TYCH ZOSTALA STRACONA! PRLBIS.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:08, 06 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Te koncerny kontrolują prawie wszystko, co kupujesz
21 godzin temu Świat
Zaledwie 10 firm kontroluje wszystkie większe marki żywności, napoi i kosmetyków. Każda z nich zatrudnia tysiące pracowników i co roku zarabia miliardy dolarów. Te firmy to Nestlé, PepsiCo, Coca-Cola, Unilever, Danone, General Mills, Kellogg's, Mars, Associated British Foods i Mondelez.
Oxfam, czyli międzynarodowa organizacja humanitarna, zajmującą się walką z głodem na świecie i pomocą w krajach rozwijających, opublikowała zadziwiającą infografikę ilustrującą które marki podlegają pod wymienione wyżej firmy.
Poniżej kilka przykładów firm, które posiadają własne marki i produkty których używamy na co dzień.
Kellogg's
Dochód w 2016 roku: 13 miliarda dolarów.
Oprócz Corn Flakes, Froot Loops i Frosted Flakes, Kellogg's posiada również takie marki jak Eggo, Pringles i Cheez-It.
Associated British Foods
Dochód w 2016 roku: 16,8 miliarda dolarów.
Ta brytyjska firma posiada marki takie jak Dorset Cereals czy Twinings tea, ale również Primark.
General Mills
Dochód w 2016 roku: 16,6 milarda dolarów.
Najbardziej znana jest z płatków na mleko takich jak Cheerios i Chex, ale pod jej skrzydłami znajdują się również Yoplait, Hamburger Helper, Haagen-Dazs i Betty Crocker.
Danone
Dochód w 2016 roku: 23,7 miliarda dolarów.
Najbardziej znany z jogurtów, np. Activia, ale sprzedaje też typowo medyczne produkty spożywcze i butelkowaną wodę.
Mondelez
Dochód w 2016 roku: 25,9 miliarda dolarów
Firma najbardziej znana z przekąsek takich jak Oreo czy Trident gum.
Mars
Dochód w 2016 roku: 35 miliardów dolarów
Najbardziej znany z czekoladowych marek, takich jak M&M. Podlega pod niego też Uncle Bens, Starburst i Orbit.
Coca-Cola
Dochód w 2016 roku: 41,9 miliarda dolarów
Oprócz sztandarowego produktu obejmuje również Dasani, Fuze i Honest Tea.
Unilever
Dochód w 2016 roku: 48,3 miliarda dolarów
Obejmuje kosmetyki Axe, herbatę Lipton, lody Magnum czy majonez Hellmann's.
PepsiCo
Dochód w 2016 roku: 68,8 miliarda dolarów
Poza Pepsi i innymi napojami, firma posiada również marki takie jak Quaker Oatmeal, Cheetos czy Tropicana.
Nestlé
Dochód w 2016 roku: 90,2 miliarda dolarów
Marki, o których być może nie miałeś pojęcia że wchodzą w skład tej firmy to np. Gerber, L’Oréal czy Nescafé.
Następne newsy »
Dodał(a): szila
...
I tu strach sie bac. MA BYC WOLNY RYNEK A NIE MONOPOLE! Prawo musi chronic wolny rynek. Min. monopolizacji sluza ACTA SOPA i inne tantiemy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:13, 05 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Windows 10 S domyślnym systemem operacyjnym? Microsoft chce nas ograniczyć do aplikacji Windows Store
Tomasz Mileszko, redaktor serwisów technologicznych
Microsoft szykuje sporą zmianę na polu Windowsa 10. Już wkrótce "dziesiątka" otrzyma specjalny, domyślny tryb, który ograniczy nas korzystania z aplikacji dostępnych jedynie w Sklepie Windowsa. Dotychczas taka opcja istniała tylko w specjalnej wersji tego OS-a, czyli Windowsie 10 S. Teraz będzie ona obecna w każdej edycji systemu.
Windows 10 S to specjalna wersja systemu, w której nie można korzystać z aplikacji Win32, a jedynie z programów dostępnych w Sklepie Windowsa
Microsoft planuje wprowadzenie funkcji S w formie domyślnej opcji także do Windowsa 10 Home oraz Windowsa 10 Pro
Microsoft podzieli licencję Windowsa 10 na pięć typów w zależności od mocy komputera, na którym ma być umieszczona "dziesiątka"
Microsoft ogłosił Windowsa 10 S w połowie 2017 roku przeznaczając go głównie do celów edukacyjnych. Wersja S miała oferować większe bezpieczeństwo, jako że uniemożliwiała uruchamianie aplikacji Win32 ograniczając użytkownika jedynie do programów dostępnych w Sklepie Windowsa. To podejście jest już jednak nieaktualne, a Microsoft zamierza wprowadzić tryb S także do Windowsa 10 Home (sprawdź najniższą cenę) i Windowsa 10 Pro w formie domyślnie działającej funkcji ograniczającej użytkownika do aplikacji z Windows Store.
Jedna z najpopularniejszych polskich gier, za darmo. 30 milionów fanów nie może się mylić
Jak donosi dobrze poinformowany serwis Thurrott gigant z Redmond planuje taki manewr już w kwietniu, gdy pojawi się kolejna duża aktualizacja "dziesiątki" o kodowej nazwie Redstone 4. Oczywiście zakładamy, że tryb S będzie domyślnie włączony jedynie w nowo zakupionych Windowsach, co nie zmienia faktu, że automatyczne ograniczenie każdego nowego użytkownika Windowsa 10 Home i Windowsa 10 Pro (sprawdź najniższą cenę) do aplikacji Sklepu Windowsa, to decyzja, której trudno przyklasnąć.
Thurrott twierdzi też, iż użytkownicy wersji Home S będą mogli za darmo przejść do normalnej edycji tego systemu, w której nie ma żadnych ograniczeń, natomiast w przypadku Windowsa 10 Pro S taka możliwość ma kosztować 49 dolarów.
Ten podział odejdzie za chwilę do lamusa Ten podział odejdzie za chwilę do lamusa Foto: Materiały prasowe
Powyższe działania Microsoftu to kolejny ruch pokazujący, iż koncern próbuje coraz mocniej zamknąć nas w swoim ekosystemie. Niestety, firma robi to sposobami, które przeciętnej osobie nie mogą się podobać, bo tego typu uszczęśliwianie na siłę rzadko się sprawdza. Owszem, przeciętny domowy użytkownik Windowsa 10 kupujący wersję Home będzie miał wybór i będzie mógł za darmo zrezygnować z funkcji S (o ile będzie w ogóle będzie wiedział o takiej możliwości), natomiast nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy za jakiś czas taka opcja zostanie zlikwidowana lub zostanie zamknięta za dodatkową opłatą - jak w przypadki wersji Pro.
REKLAMA
Microsoft szykuje też jeszcze jedną nowość. Otóż od kwietnia będzie sprzedawał licencję Windowsa w pięciu wariantach zależnych od konfiguracji komputera - Entry, Value, Core, Core+ i Advanced. To akurat dobra wiadomość, bo oznacza ona, iż komputery ze słabszymi podzespołami mogą trochę potanieć, jako że najtańsza licencja kosztuje zaledwie 25 dolarów.
...
To stare metody BBB (BigBadBill) monoplizowac i wymuszac zakupy. Tym sposobem BBB zagrabil miliardy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:15, 05 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
PIOTR GONTARCZYK | DZISIAJ, 08:24
Microsoft Surface Pro 4 trzeba włożyć do zamrażalnika, aby działał poprawnie
KOMENTARZE (22)
Niektóre egzemplarze mają bardzo dziwną wadę. Nieznana dokładnie, ale liczona już w tysiącach grupa posiadaczy Microsoft Surface Pro 4 zmaga się z tym samym problemem, dotyczącym działania ekranów, które po rozgrzaniu się zaczynają wyświetlać artefakty, migotać i pulsować.
Z informacji przekazywanych przez użytkowników wynika, że problemy najczęściej zaczynają ujawniać się po roku, a więc po wygaśnięciu rocznej (nie w UE) gwarancji producenta. Oznacza to, że Microsoft nie naprawia tych urządzeń za darmo. Firma oczekuje za naprawę aż 800 dolarów. W niektórych przypadkach jednak problemy z ekranami pojawiają się przed upływem ważności gwarancji. W takich sytuacjach Microsoft wymienia Surface Pro 4 na nowe egzemplarze, ale posiadacze donoszą, że po jakimś czasie także zamienniki mają ten sam problem.
Co ciekawe, użytkownicy odkryli dość radykalne (tymczasowe) rozwiązanie problemów z działaniem ekranów w Surface Pro 4 i wkładają urządzenia do... zamrażalników. Gdy temperatura urządzenia spadnie, wszystko wraca do normy. Niestety, po wyjęciu urządzenia z zamrażalnika, gdy jego temperatura znowu podniesie się, na ekranie na nowo zaczyna się robić mętlik.
Zirytowani postawą Microsoftu posiadacze Surface Pro 4 zbierają się już na specjalnej stronie internetowej, flickergate.com, na której umieszczają filmy i zdjęcia przedstawiające wady tych urządzeń. Liczba wpisów zbliża się do dwóch tysięcy. To na pewno jeszcze nie wszyscy posiadacze wadliwych egzemplarzy. Nie każdy przecież wie o istnieniu tej strony. Już rozważana jest też kwestia zbiorowego pozwu przeciwko producentowi. Microsoft wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że ma świadomość tego, iż niektórzy klienci doświadczają migotania ekranów w Surface Pro 4, a także, że monitoruje sytuację. Firma zachęca takie osoby do kontaktowania się z działem wsparcia technicznego. Z relacji użytkowników wynika, że wielu już to robiło. Wydawanie zastępczych egzemplarzy z dokładnie taką samą wadą bardzo źle świadczy o produkcie.
...
Bo to jest na Syberię zrobione!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:31, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Strona główna Aktualności13.02.2018 14:44BIZNES
Udostępnij:
Microsoft korzysta z nazwy „Windows” od 1983 roku – kiedy to Bill Gates na imprezie w nowojorskim hotelu Helmsley Palace oficjalnie przyznał, że jego firma pracuje nad graficzną nakładką o nazwie MS-DOS. Dla wielu osób może być jednak zaskoczeniem, że przez te wszystkie lata firma z Redmond nie dysponowała znakiem towarowym Windows. Dopiero w czerwcu zeszłego roku Światowa Organizacja Własności Intelektualnej (WIPO) przyznała Microsoftowi na kolejne 10 lat prawo do wyłącznego korzystania z tej nazwy w setkach kategorii związanych z informatyką, komunikacją, edukacją i nauką. To nieciekawa wiadomość dla wszystkich tych, którzy tworzą oprogramowanie z „Windows” w nazwie. Mogą spodziewać się lada chwila pism od prawników.
Zaczęło się od miejsca, na które Microsoft ma bezpośredni wpływ, tj. od sklepu Microsoft Store. Niezależni deweloperzy opublikowanych tam aplikacji, które w nazwie zawierały słowo „Windows” otrzymali w ostatnią sobotę e-mail od zatrudnionej przez Microsoft firmy AppDetex, zajmującej się ochroną marek i znaków towarowych. W e-mailu zażądano ich wycofania, ponieważ swoją nazwą naruszają zarejestrowany znak towarowy Microsoftu. Na reakcję dostali całe 24 godziny, do niedzieli. Tak – w tym czasie aplikacje miały zmienić nazwę, w przeciwnym wypadku zostaną usunięte, a konto deweloperów może zostać zawieszone.
Niemiecki bloger Günter Born wspomina o dwóch takich aplikacjach, które przyciągnęły uwagę prawników AppDetex. Pierwsza z nich to aplikacja serwisu WindowsArea.de, obecna w sklepie Microsoftu od 2012 roku, druga to aplikacja społeczności serwisu Dr. Windows, prowadzonego od wielu lat przez Martina Geußa.
r e k l a m a
image
Z tego co można przeczytać, właściciele obu serwisów to zaangażowani fani Microsoftu, wyróżnieni tytułem MVP. Póki co podjęli oni środki zaradcze, ograniczając dostępność swoich aplikacji do krajów DACH (Niemcy, Austria, Szwajcaria). Jeśli to jednak nie pomoże i prawnicy z USA będą dalej napierali, to wówczas wycofają swoje aplikacje z Microsoft Store. Geuß pisze otwarcie – nie zamierza po sześciu latach wymyślać nowej durnej nazwy dla swojej aplikacji.
W całej, dość przygnębiającej sprawie jedna rzecz jest śmieszna: otóż wezwanie do usunięcia naruszających znak towarowy aplikacji odnosi się do „Windows Store”, co czyni je obarczonym wadą prawną – sklep od października zeszłego roku nazywa się Microsoft Store.
image
Czy w ogóle ktoś z amerykańskiego Microsoftu zdaje sobie sprawę, że pracująca dla nich firma trzecia atakuje ogromnie popularne niemieckojęzyczne serwisy poświęcone produktom Microsoftu? Jest to o tyle zadziwiające, że kilka miesięcy temu niemiecki oddział Microsoftu uczestniczył w organizacji Dr. Windows Community Day. Może więc faktycznie nie wie prawica co czyni lewica, a cała akcja jest po prostu nieskonsultowanym wyczynem ambitnego prawnika.
Z drugiej jednak strony, dopiero od niedawna Microsoft dysponuje znakiem towarowym na „Windows” – i kto wie, jaką zamierza realizować wobec tej nazwy politykę. W końcu musiał mieć powód, by występować o taki znak.
...
Szok! Jak ktos uzyje slowa windows bedzie zniszczony! To megaskandal! Nazwy pospolite nie moga byc zastrzegane! BBB moze sobie zastrzec obrazek jako logo ALE NIE SLOWO! Widzicie czemu sluza te copyrighty wielkim zlym bilom! Do grabienia kasy! Bojkotujemy BBB!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:10, 15 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Ofiara aktualizacji pozwała Microsoft: płać i płacz, albo daj zainstalować Windows 7
Strona główna Aktualności15.02.2018 15:15BIZNES
Udostępnij:
600 milionów dolarów albo przywrócenie Windowsa 7 na starego laptopa. Przed takim wyborem stanąć może niebawem Microsoft, pozwany do sądu wraz ze swoim szefem, Satyą Nadellą, przez pewnego mieszkańca stanu Nowy Meksyk. Śmiały posiadacz laptopa Asus 54L został poszkodowany forsowaną przez firmę z Redmond akcją aktualizacji systemu operacyjnego do Windowsa 10 – i teraz chce naprawienia poczynionych mu szkód.
Historia znana niejednemu użytkownikowi, który nieopatrznie kliknął podstępne komunikaty aplikacji Gwx.exe. Sprawdzony, działający system operacyjny w OEM-owej wersji (czyli preinstalowany na komputerze), zostaje zastąpiony czymś pobranym z Internetu, działającym na tym komputerze tak sobie, o ile w ogóle. W wypadku Franka Dickmana z Albuquerque doszło do tego właśnie wypadku „w ogóle” – jego komputer po zainstalowaniu Windowsa 10 natychmiast przestał działać.
Tak przynajmniej utrzymuje jako powód w sprawie, która została wniesiona na wokandę sądu dystryktowego w Denver (stan Kolorado). Oskarża on w nim Microsoft i Satyę Nadellę o naruszenie praw obywatelskich i podkreśla, że nie był w stanie przywrócić swojego laptopa do działania, ponieważ po aktualizacji przestała być dostępna kopia zapasowa „siódemki” na dysku. Uznaje więc oryginalnego dostawcę systemu, tj. firmę Asus, za niewiarygodną w tej sprawie i uważa, że właściwą wersję systemu powinien dostać od Microsoftu.
r e k l a m a
Żądanie jest bardzo konkretne: na stronach internetowych firmy z Redmond powinna pojawić się możliwość pobrania Windowsa 7 w wersji OEM dla tego modelu laptopa Asusa, możliwa do aktywacji za pomocą klucza licencyjnego przypisanego do komputera pana Dickmana. Jeśli taka możliwość nie zostanie zapewniona w ciągu 30 dni od wezwania, pozwani (tj. Microsoft i Nadella) mieliby wypłacić odszkodowanie w wysokości 600 mln dolarów (a może nawet 6 mld – tak jak cyframi zapisano kwotę w pozwie).
6 mld czy 600 mln? Tak czy inaczej, bardzo dużo
6 mld czy 600 mln? Tak czy inaczej, bardzo dużo
Microsoft póki co nie ustosunkował się oficjalnie do tej sprawy, a już teraz powinien się zastanawiać, co robić dalej. Sąd w Denver został wybrany nieprzypadkowo, w sprawach związanych z naruszeniem interesów konsumentów wydawano tam niemal zawsze wyroki niekorzystne dla firm. Warto też pamiętać, że już raz Microsoft przegrał w podobnej sprawie, co ma znaczenie w precedensowym amerykańskim systemie prawnym: rok po premierze Windowsa 10 firma została zmuszona do zapłacenia odszkodowania w wysokości 10 tys. dolarów właścicielce biura podróży, której komputer został uszkodzony po aktualizacji wymuszonej przez Gwx.exe.
...
Wszyscy wiemy ze,, aktualizacje" niejednokrotnie pogarszaja ale zeby psuly? Poza tym Msoft stac na optymalizacje! Kogo jak kogo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:41, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Windows za 50 zł? Nie daj się nabić w butelkę
Mateusz GawinMateusz Gawin
2018-02-17 07:00
"System Windows za 50 zł" – na tak kuszące oferty sprzedaży można natknąć się zarówno w serwisach aukcyjnych, jak i w zagranicznych sklepach internetowych z oprogramowaniem. Głos intuicji, jaki pojawia się w głowie ewentualnego nabywcy, jest jednak słuszny – nie są to legalne licencje producenta.
W 100 proc. przypadków sprzedawane oprogramowanie naruszało prawa producenta – wynika z raportu Microsoftu, który przeanalizował wyjątkowo atrakcyjne cenowo oferty sprzedaży systemu operacyjnego Windows w okresie od października do grudnia 2015 roku. Kolejne tury testowych zakupów przyniosły poprawę sytuacji, ale jak poinformował redakcję Bankier.pl Microsoft, nie udało się zejść poniżej 90 proc.
Tani system Windows nie jest legalny
– Z istnieniem „super ofert” jest jak z istnieniem Yeti. Nikt nie widział, ale nadal są ludzie, którzy w jego istnienie wierzą. I bazując na tej legendzie, nieuczciwi sprzedawcy próbują na aukcjach w internecie oferować „certyfikaty legalności” oprogramowania po bardzo niskich cenach – podsumowuje Marcin Wesołowski, Device Sales Lead z Microsoftu.
Klucze do systemu Windows sprzedawane na polskich aukcjach za 10 proc. ceny producenta pochodzą z różnych źródeł. Jak mówi przedstawiciel Microsoftu, zarówno z Europy (Niemcy, Holandia), jak i spoza Starego Kontynentu (Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie). Tylko właściwie z jakich źródeł trafiają do nieświadomych konsumentów?
Skąd biorą się oferty systemu Windows za 50 zł?
Problem zaczął się od wyspecjalizowanych fabryk, które produkują płyty z pirackim oprogramowaniem – to najstarsze źródło nielegalnych kopii. Dziś jednak, w dobie cyfrowej dystrybucji, siły nieuczciwych sprzedawców przesunęły się w inną stronę. Częściej można więc spotkać się z samymi kluczami do systemu Windows na sprzedaż. W tych przypadkach kody licencji OEM pochodzą z kradzieży kluczy dodawanych do komputerów w fabrykach lub sklepach.
Rodzaje licencji Windows 10 dostępne w sprzedaży detalicznej
BOX – pełna wersja pudełkowa oprogramowania, zapewniająca pełne wsparcie jego producenta użytkownikowi końcowemu, może być swobodnie przenoszona pomiędzy urządzeniami nabywcy. Istnieje możliwość odsprzedaży licencji systemu Windows w wersji BOX pod warunkiem przekazania nowemu nabywcy nośnika lub kopii zapasowej wraz z naklejką z kluczem produktu i certyfikatem autentyczności – dodatkowo pierwszy właściciel musi odinstalować system ze swojego urządzenia.
OEM (Original Equipment Manufacturer) – licencja przypisana do urządzenia, na którym została pierwotnie zainstalowana. Wymiana podzespołów nie powoduje złamania postanowień licencji – wystarczy ponownie aktywować system. Odsprzedając system, licencjobiorca zobowiązany jest do udostępnienia nabywcy również licencjonowane urządzenie wraz z oprogramowaniem i certyfikatem autentyczności systemu Windows z kluczem produktu. Niższa cena takiej licencji (względem wersji BOX) wynika z ograniczonego wsparcia technicznego ze strony firmy Microsoft – tę funkcję przejmuje instalujący oprogramowanie – producent komputera lub osoba, która samodzielnie je instaluje na własnym komputerze osobistym).
Osią obrony podmiotów dostarczających takie klucze jest twierdzenie, że są to po prostu używane licencje systemu Windows. Zgodnie z orzeczeniem Komisji Europejskiej można do obrotu wprowadzać używane klucze licencyjne pochodzące ze starych komputerów. Jednak powołując się na ten wyrok, sami nie są w stanie spełnić jego warunków. – Nieuczciwi sprzedawcy nie są w stanie zapewnić wymaganych przez orzeczenie KE dokumentów potwierdzających legalność oferty – tłumaczy Wesołowski. Jednym z nich jest potwierdzenie, że poprzedni użytkownik klucza odinstalował oprogramowanie i z niego nie korzysta.
Fabryki to jednak nie jedyne źródło nielegalnych kluczy. Mogą one także pochodzić z grupowych licencji firmowych i akademickich – te, które nie są wykorzystywane przez nabywców, są sprzedawane na portalach aukcyjnych.
OEM czy BOX? Którą wersję systemu Windows można przenosić i odsprzedawać?
Do tego dochodzi też do dziś pozostawiająca wiele wątpliwości wśród internautów kwestia rodzajów licencji. Obecnie Windows 10 sprzedawany jest w dwóch formach – OEM i BOX. Klienci często obawiają się kupowania licencji OEM, kojarzonej z licencjami udostępnianymi przez producentów sprzętu (najczęściej jest ona przeinstalowana na laptopach). W rzeczywistości jednak postanowienia licencyjne zmieniły się na ich korzyść – obecnie zmiana któregoś z podzespołów w komputerze, na którym zainstalowana jest wersja OEM systemu Windows, nie powoduje „utraty” jego legalności.
Jak rozpoznać czy kopia systemu Windows jest legalna?
Do cech oryginalnego oprogramowania firmy Microsoft w formie pakietu (oprogramowanie kupowane osobno w sklepie detalicznym) należą:
1. Etykieta Certyfikatu Autentyczności, zawiera opis produktu, kraj pochodzenia oraz kraj, w którym powinno ono być używane. Etykieta ma poniższe funkcje zabezpieczeń przed fałszerstwem:
nadruk Intaglio — specjalna metoda drukowania, powodująca pozostawienie wypukłych grzbietów tuszu na powierzchni etykiety. Można to wyczuć, przesuwając palcem po powierzchni. Prawa strona etykiety powinna być gładsza niż obszar nadruku Intaglio po lewej stronie.
obraz utajony — gdy spojrzy się prosto na etykietę, a następnie zmieni kąt widzenia na bardzo mały, na przykład przechylając etykietę w kierunku od siebie, bezpośrednio poniżej logo systemu Windows staje się widoczna litera „M”.
2. Etykieta klucza produktu – biała lub pomarańczowa etykieta dołączana do nośnika instalacyjnego zawierająca 25-znakowy klucz produktu. Nie jest sprzedawana osobno.
3. Nośnik instalacyjny – w przypadku Windowsa 10 jest to klucz USB z hologramem, w przypadku starszych wersji systemu Windows są to płyty CD/DVD.
– Licencja OEM pozwala na korzystanie z oprogramowania, na którym pierwotnie software był zainstalowany – tłumaczy Wesołowski i dodaje, że kwestia nielegalności takiej kopii pojawia się dopiero wtedy, gdy ktoś inny bierze ten sam kod i instaluje jednocześnie oprogramowanie na dwóch urządzeniach. Najpierw konieczna jest deinstalacja pierwotnej kopii systemu z urządzenia.
Jak możemy przeczytać w postanowieniach licencyjnych OEM, Microsoft udziela licencjobiorcy prawa do zainstalowania i uruchomienia na urządzeniu (licencjonowane urządzenie) jednej kopii oprogramowania w celu korzystania z niej przez jedną osobę w danym czasie.
Co się stanie, gdy kupię nielegalną kopię systemu Windows?
Musimy pamiętać, że sprzedaż samego klucza nie jest jeszcze skutecznym przeniesieniem uprawnienia do korzystania z programu, a często takie oferty wiążą się z różnymi nadużyciami. Microsoft nie oferuje w oficjalnej dystrybucji samych kluczy produktu – z wyjątkiem specjalnych kart z kluczem i dołączonym certyfikatem autentyczności. Zatem kupując Windowsa za kilkadziesiąt czy nawet 100 zł, musimy się liczyć z tym, że najprawdopodobniej te klucze zostały skradzione lub sfałszowane.
Z jakimi konsekwencjami musi się liczyć wtedy użytkownik? Sam klucz może nie działać – często jednak sprzedawca wymienia go na inny. Jeśli zadziała, może jednak być już w użyciu na innym komputerze lub zostać później zablokowany przez firmę Microsoft po zgłoszeniu jego kradzieży.
Mateusz Gawin
...
50 zl to i tak za drogo. A 500 zl to juz sprawa do prokuratora! Nie kupujcie za tyle to rozboj! Niech BBB sam sobie kupuje! Dopoki nie da normalnej ceny nie ma kupowania. Nie mowiac juz o jakosci tego. Mozna kupic w grupie i zainstalowac na 20 komputerach. Walczmy z monoplem! Nie daj sie okrasc. GDYBY TO KOSZTOWALO NORMALNIE CZYLI ZE 25 ZL NIKOMU BY SIE NAWET NIE CHCIALO SZUKAC GDZIE MOZNA ZDOBYC DARMO! I TAKA JEST PRAWDA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:20, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Windows 10 - aktualizacja KB4058043 sprawia poważne problemy
19.02.2018 12:40, dodał: Maksym SłomskiOcena:
Użytkownicy systemu Windows 10 przyzwyczaili się już, że co jakiś czas udostępniana jest aktualizacja systemowa, która sprawia mniejsze lub większe problemy z działaniem komputera. Najnowszym zagrożeniem dla niektórych użytkowników Windowsa jest aktualizacja oznaczona numerem KB4058043.
Microsoft wycofuje najnowszą aktualizację dla systemu Windows 10 oznaczoną jako KB4058043. Łatka udostępniana posiadaczom systemu Windows 10 w najnowszej wersji Falls Creators Update miała za zadanie naprawić błędy sklepu Windows Store. Zamiast tego, zdestabilizowała pracę wielu komputerów.
Użytkownicy z całego świata skarżą się, że po instalacji najnowszej poprawki KB4058043 ich komputery zaczęły się samoistnie restartować, a na ekranach częstym gościem stał się BSOD, czyli niesławny "niebieski ekran śmierci". W najgorszych przypadkach komputery po zainstalowaniu aktualizacji... w ogóle przestały się uruchamiać.
Microsoft wycofuje właśnie aktualizację i ta nie będzie dostępna do momentu usunięcia usterki. Gigant z Redmond zaleca użytkownikom, którzy pobrali, ale nie zainstalowali jeszcze aktualizacji, wyłączenie funkcji automatycznej instalacji aktualizacji.
...
500 zl grabi jeszcze klopot! Nie kupujcie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:00, 05 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Wyjaśniamy jak to robi
Dodane 05-03-2018 Agnieszka Moryc
Dzięki podwójnej strukturze optymalizacji podatkowej Google uchronił większość przychodów przed opodatkowaniem. Na przykład w 2016 roku uniknął w ten sposób zapłaty podatku od 16 mld euro. Startupy mogą podobnie.
fot. unsplash.com
W czasach, gdy zwiększa się liczba państw, które walczą z uszczelnianiem systemu podatkowego poprzez wzmożone kontrole, Irlandia idzie inną drogą. Jej rząd robi wszystko, aby ułatwić firmom prowadzenie biznes, stale upraszczając system podatkowy oraz wprowadzając kolejne udogodnienia dla przedsiębiorców. Rosnąca biurokracja oraz wysokie podatki to główne powody, dla których firmy przenoszą swoją działalność za granicę.
Google optymalizuje podatki w Irlandii
Wykorzystywana przez Google struktura optymalizacji nazywana jest “Double Irish” lub “Dutch Sandwich”. To właśnie dzięki jej zastosowaniu spółka uchroniła większość ze swoich przychodów przed opodatkowaniem. Irlandzka spółka Google odpowiada za przyjmowanie większości przychodów reklamowych giganta, następnie transferuje środki do specjalnie utworzonej spółki Google Netherlands, która kolejno transferuje je do spółki zarejestrowanej na Bermudach (należącej do irlandzkiej spółki Google).
Kwota jaką Google przetransferował w ten sposób w 2016 była o 7% większa od kwoty przetransferowanej w 2015 roku. Przedstawiciel zarządu Google oświadczył, iż spółka płaci wszelkie należne podatki i postępuje w zgodzie z prawem podatkowym każdego kraju, w którym działa na całym świecie. Google pozostaje pod presją ze strony rządzących, którzy pod lupę wzięli podatki płacone przez giganta. W zeszłym roku Google uchroniło się od zapłaty 1,12 mld euro podatku od reklam sprzedawanych na terenie Francji, co z pewnością nie spodobało się francuskim urzędnikom.
Unia Europejska szuka nowych sposobów, by zwiększyć opodatkowanie amerykańskich firm technologicznych. Zgodnie z doniesieniami władz Stanów Zjednoczonych, efektywna stopa podatkowa dla Google wyniosła w 2016 roku 19,3%. Jest to możliwe dzięki częściowemu zastosowaniu optymalizacji podatkowej dla dochodów osiągniętych poza terenem USA, właśnie m.in. poprzez prowadzenie działalności w Irlandii.
Spółka w Irlandii dobra nie tylko dla dużych firm
Irlandia dzięki niezwykle przyjaznej polityce wobec przedsiębiorców stała się w ostatnim czasie najpopularniejszym kierunkiem dla osób prowadzących działalność za granicą. Według raportu “The World Bank’s Doing Business”, Irlandia jest absolutnym numerem jeden pod kątem stworzenia biznesowi najlepszych warunków do rozwoju. Swoją siedzibę w Irlandii poza Google znalazły m.in. Facebook, Apple, Starbucks oraz wiele startupów z branży nowych technologii.
Liberalne przepisy i atrakcyjne stawki opodatkowania sprawiły, że Irlandia stała się celem biznesowym nie tylko dla międzynarodowych korporacji, ale także dla małych i średnich firm. Polscy przedsiębiorcy decydujący się na przeniesienie swojej działalności do Irlandii i założenie irlandzkiej spółki LTD (odpowiednik polskiej sp. z o.o.) wymieniają trzy główne powody dla których podjęli swoją decyzję.
Pierwszym z nich jest podstawowa niska stawka podatku CIT, która wynosi jedynie 12,5% i jest najniższa w Europie.
Kolejnym czynnikiem jest bardzo wysoka kwota wolna od podatku, wyższa nawet niż w Wielkiej Brytanii, wynosząca aż 16 500 euro, czyli blisko 68 000 złotych. Kwota ta jest ponad osiem razy wyższa niż kwota wolna obowiązująca w Polsce, która wynosi 8 tys. zł, ale która, ze względu na to, iż jest degresywna, przysługuje jedynie najsłabiej opłacanym pracownikom zatrudnionym co najwyżej na 1/3 etatu. Dzięki tak preferencyjnym warunkom dochody udziałowców spółki w Irlandii mogą być w praktyce w ogóle nieopodatkowane.
Minimalne składki na ubezpieczenie społeczne (USC – Universal Social Charge) płacone w wysokości 0,5%, 2,5%, 8% i 11% wysokości dochodu są dodatkową zachętą dla przedsiębiorców szukających optymalizacji kosztów. Jeżeli przedsiębiorca nie wykazuje zysku - jest zwolniony z opłaty składek, w przeciwieństwie do stałej kwoty składek ZUS dla przedsiębiorcy prowadzącego działalność gospodarczą w Polsce.
Firma w Irlandii dobra także dla startupów
Najnowsze dane pokazują, że w Irlandii panują jedne z najlepszych warunków dla prowadzenia startupów w Europie. Stolica Irlandii, Dublin, plasuje się na 8 miejscu w gronie 60 najbardziej atrakcyjnych w Europie miast dla nowych, innowacyjnych przedsiębiorstw. Startupy mogą wykorzystywać atrakcyjny system podatkowy z którego korzystają światowi giganci jak Google, Facebook czy Apple.
Startupy, które myślą o międzynarodowym rozwoju mogą również wykorzystywać rozwiązania optymalizacji podatkowej, z której korzysta m.in. Google. Zmniejszenie obciążeń podatkowych wymiernie wpływa na poprawę wyników finansowych spółki oraz na zwiększenie dynamiki wzrostu startupu.
Aby założyć firmę w Irlandii wystarczy jeden udziałowiec, który jest obywatelem kraju należącego do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a nie-rezydenci mogą nawet skorzystać z uproszczonych metod rejestracji. Spółka musi jednak posiadać tzw. Sekretarza, który odpowiada przed irlandzkim urzędem za sprawy finansowe i za terminowe rozliczenia spółki. Sekretarzem również może być biuro księgowego spółki. Wiele polskich startupów wybiera Irlandię jako miejsca prowadzenia własnej działalności.
–
Widzicie jak kradna? Miliardami. Nieplacenie podatkow naleznych to rozboj.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:00, 06 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Nauczyciel z Ghany rysował Worda kredą na tablicy. Microsoft szybko zareagował
05.03.2018 14:50, dodał: Ocena:
Pod koniec lutego w sieci furorę robiło zdjęcie nauczyciela z Ghany, który tłumaczył uczniom działanie Worda rysując interfejs kredą na tablicy. Afrykański oddział Microsoftu błyskawicznie zareagował i...
Owura Kwadwo, nauczyciel z jednej ze szkół w Ghanie, prezentował swoim uczniom arkana programu biurowego Microsoft Word w dość nietypowy sposób. W szkole komputerów nie ma, więc ambitny mężczyzna rozrysowywał interfejs aplikacji na tablicy za pomocą kredy. Zdjęcie przedstawiające belfra obiegło internet w zeszłym miesiącu i ściągnęło uwagę Microsoftu.Ghana WordRebecca Enonchong, przedsiębiorczyni z Kamerunu, wrzuciła zdjęcie na swoim profilu w serwisie Twitter i korzystając ze swoich zasięgów, dotarła do afrykańskiego oddziału Microsoftu. Kobieta zasugerowała, że Microsoft mógłby przeznaczyć część swoich zasobów na rzecz pomocy nauczycielowi. Microsoft odpowiedział błyskawicznie, gwarantując, że Kwado otrzyma urządzenie z systemem Windows oraz pakietem biurowym, dzięki któremu będzie mógł jeszcze skuteczniej przekazywać swoją wiedzę.
microsoft ghanaEnonchong w reakcji na odpowiedź technologicznego giganta zasugerowała, aby ten wyposażył wszystkich uczniów Owury Kwadwo w komputery, ale firma do tej pory nie odpowiedziała na tweeta.
Co ciekawe, działania Kwadwo skłoniły ponoć wiele osób z kraju i całego świata do ofiarowania jego szkole przez inne niż Microsoft podmioty zestawów komputerowych, laptopów i projektorów.
..
Tego sie obawialem. Reklamy dla Gatesa. Dziecko tam zyje za 50 centow dziennie i jak ma kupic program za 150 dolcow! CenaCena bandycka! Nie wciagajcie Gatesa! Bandyci jeszcze beda udawac dobrodziejow!
Afrykanie przejdzcie na linux open office gnu itd ktore stworzyli najlepsi ludzie ze swiata informatyki. A Gates niech sam sobie kupuje swoje produkcje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:25, 21 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Oto, co dzieje się, gdy zabraknie konkurencji. Poczta Polska drastycznie podniosła ceny
PODZIEL SIĘ [69] 💬 SKOMENTUJ [2]
Po zmarginalizowaniu inPostu Poczta Polska została jedynym liczącym się dostawcą przesyłek pocztowych i może teraz dyktować ceny
Po zmarginalizowaniu inPostu Poczta Polska została jedynym liczącym się dostawcą przesyłek pocztowych i może teraz dyktować ceny • Jakub Ociepa/Agencja Gazeta
Tak właśnie wyglądają skutki rynkowego monopolu. Po zmarginalizowaniu inPostu Poczta Polska została jedynym liczącym się dostawcą przesyłek pocztowych i może teraz dyktować ceny. Jako pierwszy przekonał się o tym Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Reklama
Jeszcze w 2014 roku do przetargu o dostarczanie listów i paczek dla ZUS Poczta Polska walczyła z powiązaną z inPostem Polską Grupą Pocztową. Konkurencja wymusiła wzajemne oglądanie się na końcową cenę. Ostatecznie PGG złożyło ofertę na 222 mln zł, ale Poczta Polska ją przebiła oferując dostarczanie przesyłek za 209 mln (później za pomocą aneksu zwiększono te kwotę o kolejne 30 mln zł).
To był jednak przetarg na lata 2015-2017. Od tego czasu sytuacja finansowa inPost znacznie się pogorszyła, co skończyło się sprzedażą Grupy Integer (właściciela marki inPost) amerykańskiemu funduszowi inwestycyjnemu. Teraz państwowa spółka została sama na placu boju i może dyktować warunki.
...
To jeszcze nic bo państwowa. Panstwo moze narzucic ceny. Gdyby to byl Gates to byscie zobaczyli. Panstwo nie umie zarzadzac firmami i na szczescie nie potrafi wykorzystac monopolu. Urzednikom sie nie chce. A takiemu Gatesowi chce i to bardzo.
Paradoks. Jesli ma byc monopl to lepiej panstwowy bo urzednicy zle zarzadzaja a to akurat oznacza ze nie potrafia wydusic z nas kasy! W tym wypadku dobrze ze sie nie staraja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:04, 22 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
KE daje zielone światło dla gigantycznego przejęcia Monsanto przez Bayera
PAP Świat
2018-03-21 17:22
KE poinformowała w środę o warunkowej zgodzie na przejęcie amerykańskiego koncernu biotechnologicznego Monsanto przez niemieckiego giganta farmaceutyczno-agrochemicznego Bayer. Fuzja stworzy największą na świecie firmę zajmującą się pestycydami i nasionami.
...
Bruksela tworzy powory.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|