Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:48, 28 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Magdalena Galek | 28/01/2018
Shutterstock
Udostępnij 1 0
Podobieństwo fizyczne, gesty, postawy, słowa, wartości i wspomnienia. Z każdym dniem dostrzegam je jedna po drugiej, jak muszelki na mokrym piasku podczas spaceru brzegiem morza. Zbieram je i układam w pamiątkowy portret, za który jestem wdzięczna.
Non omnis moriar – nie wszystek umrę, pisał Horacy w „Pieśni III”. Miał na myśli, że jego poezja będzie tym, co po nim zostanie. Mój dziadek Tadeusz nie był poetą, a jednak gdy niedawno odszedł, by zamieszkać u Boga, tak właśnie o nim pomyślałam. Że nie umarł cały. Że przecież coś z niego pozostało w nas, w jego wnukach, w jego dzieciach.
Podobieństwo fizyczne, gesty, postawy, słowa, wartości i wspomnienia. Z każdym dniem dostrzegam je jedna po drugiej, jak muszelki na mokrym piasku podczas spaceru brzegiem morza. Zbieram je i układam w pamiątkowy portret, za który jestem wdzięczna.
Wierzył w Boga
Odkąd pamiętam widziałam dziadka co niedzielę w parafialnej kaplicy na mszy świętej. Byli tam zawsze razem z babcią. Byli w tym dla mnie wzorem do naśladowania. I choć nigdy nie rozmawialiśmy o wierze, to widziałam pokorę dziadka wobec Boga. W ostatnich dniach życia, pomimo cierpienia nie obraził się na Niego, nie odwrócił, ale przyjmował sakramenty i pomoc z nich płynącą.
Czytaj także: Mój dziadek zmarł podczas naszego wesela: przekleństwo czy błogosławieństwo?
Był pomocny
Dziadek był stolarzem. Potrafił nie tylko pracować z drewnem, ale też wiele naprawić. Gdy komuś zepsuł się zamek w drzwiach, to wzywano właśnie jego. Wszyscy na osiedlu wiedzieli, że mogą na niego liczyć. A on chętnie pomagał.
Zawsze też wspierał swoje dzieci, gdy tego potrzebowały. A ja na zajęciach plastycznych albo technicznych zawsze miałam najlepsze materiały – drewniane ramki, ścianki i dach do karmnika, a konik bujany, który dla mnie zrobił do dziś służy dzieciom moich kuzynów.
Był punktualny
Tu dziadzio był niedoścignionym dla mnie wzorem. Punktualny – to mało powiedziane. On zawsze był przed czasem. Nigdy się nie spóźniał. Był odpowiedzialny i zorganizowany. Nawet pod koniec życia, gdy nie potrafił odczytać godziny, prosił, by wyjąć z szuflady zegarek i zakładał go na rękę.
Czytaj także: Dziennik umierania, który pokazuje… jak żyć
Modlił się regularnie
Była stałym elementem jego dnia. Skąd o tym wiem? Kiedyś, gdy go odwiedziłam, na pożegnanie popłakał się i powiedział, że modli się codziennie, by mógł być na moim ślubie. Modlitwa stała się elementem jego kręgosłupa moralnego, który nie skruszał nawet podczas choroby.
Na zawsze zapamiętam, jak podczas naszego ostatniego spotkania nagle przerwał rozmowę, zrobił znak krzyża i odmówił „Ojcze Nasz” i „Zdrowaś Mario”. Ja, tata i babcia oniemieliśmy na chwilę, ale właśnie ta manifestacja wiary pokazała nam siłę przywiązania dziadka do najwyższych wartości i jego dyscyplinę.
Zawsze dobrze wyglądał
Dziadek zawsze był schludnie ubrany, nawet gdy nie wychodził z domu. Do kościoła zawsze zakładał garnitur. Elegancko! – pamiętam, z jakim zachwytem wypowiadał to słowo, gdy widział mnie w ładnym płaszczu. Ale jego porządny wygląd to było coś więcej niż ubranie. Dziadek zawsze trzymał się prosto. Najwyraźniej widziałam to w czasie choroby w ostatnie dni. Mimo osłabienia, gdy siedział, plecy trzymał prosto.
Był hojny
Dziadzio zawsze pamiętał o swoich wnukach w święta i nie tylko. Pod choinkę z babcią kładł upominki, czasami wciskał do kieszeni stówkę „na paliwo”.
Czytaj także: Zawsze będę Cię kochać… Umierająca mama zostawiła córce niezwykły prezent
Był solidny
Dziadek był fachowcem w swoim zawodzie. Do końca życia będzie mi się kojarzył z ołówkiem stolarskim. Pamiętam jego dokładność, z jaką wyznaczał miejsca cięcia desek i wbijania gwoździ. Trzymał ołówek pewną ręką i rysował zdecydowane i precyzyjne znaki.
Lubił pożartować
Dziadzio lubił żartować, był wtedy pełen jakiegoś uroku osobistego. Śmiejąc się, wymawiał dobrotliwie i przeciągle „Hahaaa”… Ciepło emanowało wtedy z jego osoby.
Wierny do końca
Do końca życia był mężem swojej żony. Tak jak obiecał przy ołtarzu, był wierny babci, zarówno gdy życie toczyło się spokojnie, jak i w trudnych momentach.
Potrafił tańczyć tango
Tym zrobił na mnie największe wrażenie. Na jednym z wesel rodzinnych poprosiłam dziadzia do tańca. Chwycił mnie pewnie, trzymając tak zwaną „ramę” i poprowadził do tanga. Tego się nie spodziewałam. Kroki stawialiśmy drobne, ale ile magii było w tym tańcu i radości!
Nigdy nie powiedziałam dziadkowi, że cenię go za to, jaki był. Za to, czego mnie nauczył, nawet nie wiedząc o tym. Ale wierzę, że teraz już to wie. Wierzę też, że w jakiś sposób będzie i na moim ślubie, a i niejedno tango zatańczymy kiedyś w niebie.
...
Dziadkowie nie musza przynosic nam korzysci w sensie pomagac. Ba sami moga wymagac pomocy. I to jest wartosc!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:22, 18 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
„Moja współlokatorka ma 95 lat. Jesteśmy dobrymi przyjaciółkami”
Sophia Swinford | 18/02/2018
[facebook url="https://www.facebook.com/bbcnews/videos/2067491269934387/" /]
Udostępnij Komentuj 0
Między Florence i jej współlokatorką Alexandrą jest... 68 lat różnicy. Przeczytajcie o niezwykłym projekcie, który leczy samotność.
95-letnia Florence opowiada, że zanim wprowadziła się do niej 27-letnia Alexandra, nudziła się jak mops. Kobiety spotkały się w ramach projektu współdzielenia domu, który pomaga zapewnić towarzystwo osobom starszym. W jaki sposób? Dokwaterowuje im londyńskich studentów, którzy szukają mieszkania za niewielkie pieniądze.
Biorąc pod uwagę badania, które wykazują korelację między samotnością a złym stanem zdrowia, prowadzona w Wielkiej Brytanii kampania na rzecz zmniejszenia izolacji osób starszych jest bardzo potrzebna. Florence, która jest częściowo niewidoma, mówi, że kiedy zmarł jej mąż, a dorosłe dzieci się wyprowadziły, często „gapiła się w cztery ściany i myślała: co będę teraz robić?”.
Byłam bardzo samotna. Myślę, że każdy z nas potrzebuje towarzystwa – stwierdza.
Teraz, kiedy ma współlokatorkę, podkreśla: „Nie do wiary, jak wiele zmienia słyszenie kogoś w domu. Dla mnie dźwięk klucza w drzwiach około 6.00 wieczorem jest cudowny!”.
Ale nie tylko Florence czuje się odrobinę mniej samotna. Alexandra stwierdza, że program zapewnił jej w nowym mieście miejsce, w którym czuje się bezpieczna. I… nową przyjaciółkę!
Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia
...
Na mlodych tez samotnosc zle oddzialuje. Depresja! Chyba trzeba programu laczenia ich zeby mieszkalo kilku w jednym mieszkaniu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:29, 19 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
W wieku 104 lat zmarł Dobri Dobrev - bułgarski pielgrzym, który poświęcił..
Od lat codziennie przechodził około 20 kilometrów, siadał lub stawał pod Katedrą Aleksandra Newskiego i zbierał pieniądze na cele charytatywne. W 2000 oddał wszystko co posiadał, od tamtej pory uzbierał około 40 000 euro na cele charytatywne.
...
To jest aktywnosc! Jakze cenne i dobrze spedzone zycie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:20, 28 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
eciała na wolontariat do Kenii
Mathilde de Robien | 28/02/2018
Elisa Coltro | Facebook
Udostępnij Komentuj 0
Wiek zupełnie nie przeszkadza babci Irmie zostać wolontariuszką w kenijskim sierocińcu.
Montaigne mówił: „Podróże kształtują młodość”. Ale nie tylko. Starość najwyraźniej też. Na dowód historia babci Irmy, 93-latki, w której w ciągu kilku godzin rozkochała się cała Italia. Staruszka dała dowód niezwykłej energii i niechcący wysłała w świat via Facebook wiadomość o… poczuciu wolności.
Historię opowiedziała nam jedna z wnuczek Irmy, Elisa Coltro. Zamieściła też na Facebooku dwa zdjęcia swojej babci, która jedną ręką jest wsparta na lasce, w drugiej trzyma małą czerwoną walizkę. Elisa napisała: „To moja babcia Irma, młoda 93-latka, która wczoraj wieczorem wyjechała do Kenii. Nie do jakiegoś kurortu turystycznego, by jej tam dogadzano, ale do sierocińca”.
Rzeczywiście, energiczna dziewięćdziesięciolatka, wdowa od 26 lat, która wychowała 3 dzieci, udała się na trzy tygodnie jako wolontariuszka do Kenii. Długo wspierała sierociniec założony przez misjonarza z jej regionu, niedaleko Wenecji. Teraz zdecydowała, że pojedzie i osobiście pomoże na miejscu. W podróży towarzyszy jej córka.
Wnuczka Elisa jest zachwycona i podziela entuzjazm babci na swojej stronie na Facebooku: „Przedstawiam wam ją, bo uważam, że powinniśmy zachować pewien rys nieświadomości, by żyć, a nie tylko przeżyć” – napisała. Spójrzcie na nią… Ale kto może ją zatrzymać?”.
Post w ciągu kilku dni udostępniono ponad 19500 razy. Wywołał też setki komentarzy.
Czytaj także: 90-letnia chirurg: na emeryturze bym się zanudziła! Operuje więc nadal
Czytaj także: Co mój cudowny dziadek robi w kitlu przed windą?
Czytaj także: Jak „miażdżyca z depresją i Alzheimerem pojechali w podróż camperem”
Tekst pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia
...
I brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:05, 02 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Babcia Irma, 93-letnia wolontariuszka, została gwiazdą internetu! [zdjęcia]
Redakcja | 02/03/2018
Elisa Coltro via Facebook
Udostępnij 0 Komentuj 0
Babcia Irma, która poleciała do Kenii, żeby opiekować się sierotami, skradła nasze serca! Mamy dziś dla Was galerię zdjęć z jej pobytu w Afryce.
Kilka dni temu pisaliśmy o babci Irmie, niezwykłej 93-letniej wolontariuszce, która wyruszyła do Kenii, żeby pomóc misjonarzom w sierocińcu. Jej zdjęcie zrobione na lotnisku błyskawicznie obiegło internet. Trudno się dziwić!
Dała nam wszystkim porządną lekcję miłości, młodości i przekraczania granic wygody. Na pewno nie było jej łatwo! Może bała się latać samolotem? Może nie czuła się najlepiej? Ale wierzyła, że jest ktoś, komu może przydać się jej pomoc. Spakowała więc małą, czerwoną walizkę, do ręki wzięła laskę i poleciała. Zajadając na pokładzie lody w polewie czekoladowej.
Czytaj także: 98-letnia staruszka od lat pisze tysiące listów. Do kogo je wysyła?
Jej wnuczka (która zresztą sama zrezygnowała ze swoich wakacji, żeby pomagać w ośrodku dla uchodźców w Grecji) napisała pod zdjęciem:
To moja babcia Irma, młoda 93-latka, która (…) wyjechała do Kenii. Nie do jakiegoś kurortu turystycznego, by jej tam dogadzano, ale do sierocińca. Przedstawiam wam ją, bo uważam, że powinniśmy zachować pewien rys nieświadomości, by żyć, a nie tylko przeżyć. Spójrzcie na nią… Ale kto może ją zatrzymać? Kocham ją.
Babcia Irma szczęśliwie doleciała i najbliższe trzy tygodnie spędzi na misjach Kenii. Jak sobie radzi? Zobaczcie sami!
...
Jak widac radzi sobie dobrze. To cieszy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:09, 04 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
100 latek trzyma swoją umierającą żonę za rękę w ostatnich chwila życia! Jego przekaz chwyta za serce!
Miłość trwająca przez dziesięciolecia to prawdziwa rzadkość i nieopisany skarb. Nieliczne pary są w stanie przeciwstawić się przeciwnością losu i trwać razem przez tyle lat. Ich uczucie jest nierozerwalne i wieczne. Dlatego też często zdarza się, że po kilkudziesięciu latach spędzonych razem, także wspólnie odchodzą z tego świata. Tak też stało się w przypadku Eda i Floreen Hale, którzy byli ze sobą przez ponad 60 lat.Innym przykładem prawdziwej miłości jest zdjęcie zamieszczone na portalu Reddit ukazuje niezwykle wzruszającą scenę. Starszy mężczyzna i starsza kobieta leżą obok siebie, trzymając się za ręce.Według anonimowej kobiety która umieściła zdjęcie na portalu, przedstawia ono jej dziadka i babcię.„Moja babcia, lat 96, z moim dziadkiem, lat 100, na kilka godzin przed jej śmiercią, po 77 latach małżeństwa.”Choć strata najbliższej osoby zawsze jest trudnym przeżyciem, cieszymy się, że ta dwójka przeżyła wspaniałe życie, trwając przy sobie nawet w ostatnich chwilach.Niektóre pary s
Miłość trwająca przez dziesięciolecia to prawdziwa rzadkość i nieopisany skarb. Nieliczne pary są w stanie przeciwstawić się przeciwnością losu i trwać razem przez tyle lat. Ich uczucie jest nierozerwalne i wieczne. Dlatego też często zdarza się, że po kilkudziesięciu latach spędzonych razem, także wspólnie odchodzą z tego świata. Tak też stało się w przypadku Eda i Floreen Hale, którzy byli ze sobą przez ponad 60 lat.
Innym przykładem prawdziwej miłości jest zdjęcie zamieszczone na portalu Reddit ukazuje niezwykle wzruszającą scenę. Starszy mężczyzna i starsza kobieta leżą obok siebie, trzymając się za ręce.
Według anonimowej kobiety która umieściła zdjęcie na portalu, przedstawia ono jej dziadka i babcię.
„Moja babcia, lat 96, z moim dziadkiem, lat 100, na kilka godzin przed jej śmiercią, po 77 latach małżeństwa.”
Choć strata najbliższej osoby zawsze jest trudnym przeżyciem, cieszymy się, że ta dwójka przeżyła wspaniałe życie, trwając przy sobie nawet w ostatnich chwilach.
Niektóre pary spędzają ze sobą całe życie i, jak wspomnieliśmy wyżej, razem odchodzą z tego świata, w odstępie godzin, czasem nawet minut. Takich historii jest wiele i co interesujące, może stać za nimi wspólny czynnik, Zespół takotsubo, znany potocznie jako syndrom złamanego serca.
Jest to medyczna dolegliwość. Zespół objawów ostrej niewydolności serca, związany z czynnikami emocjonalnymi. Utrata najbliższej osoby, a nawet sytuacja gdy jej życie jest zagrożone, może objawiać się fizycznymi symptomami, mogącymi dotknąć nawet młode, zdrowe osoby.
W przypadku osób starszych, z reguły o słabszym sercu, zespół takotsubo często kończy się śmiercią.
Jeden wzruszający przykład takiej sytuacji to Jim i Cindy Minnini.
U Jima zdiagnozowano nieuleczalnego raka i zostało mu niewiele życia.
Jego żona byłą tak wyczerpana i zestresowana, że doznała ataku serca i musiała ona zostać hospitalizowana. Gdy czas Jima zbliżał się do końca, poprosił on aby jego żona została przewieziona do niego, aby móc wspólnie spędzić ostatnie chwile życia. Cindy trzymała dłoń swojego ukochanego aż do samego końca.
Istnieje też jednak druga strona medalu. Pokazuje to historia Johna i Bernice Mullins, którzy także byli hospitalizowani obok siebie, aby móc wspierać się wzajemnie w trudnej sytuacji.
Poczucie bliskości i kontakt fizyczny podniósł ich na duchu. Co więcej ich stan polepszył się na tyle, że zostali oni wypisani ze szpitala i spędzili wspólnie ostatni cudowny miesiąc.
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
...
Uczcie sie milosci. Bóg ich zabiera razem do nieba. To wzrusza ale nie jest to tragedia! Tam odzyskuja wszystko! Na zawsze! )
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:58, 10 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Ma 80 lat, biega 7 km dziennie, gra w tenisa. Poznajecie Pana Teofila
Agata Sulińska | 10/03/2018
PAN TEOFIL
Archiwum prywatne autorki
Udostępnij Komentuj
80-letni pan Teofil Czekaj poinformował współpasażerów, że od kilkudziesięciu lat gra w tenisa stołowego i właśnie zmierza na 5. Grand Prix Polski Weteranów w tej dyscyplinie.
Kiełbasa, czekolada i mistrz tenisa stołowego
Pociąg relacji Warszawa-Kołobrzeg. Zamyślona, lekko w innym świecie, nagle zostaje z niego wyrwana. Przede mną stoi starszy pan. W ręce trzyma sportową torbę. Rozglądając się próbuje znaleźć swoje miejsce w przedziale. Ostatecznie siada naprzeciwko mnie i zagaduje jednego z pasażerów. Ich rozmowa nie interesuje mnie szczególnie, ale jedno zdanie, które wypowiada starszy pan, zaciekawiło mnie (sama nie wiem, dlaczego akurat to). „Chciałem zjeść sobie na śniadanie dobrą kiełbasę – opowiada mężczyzna. – Ostatecznie na obiad zjadłem kaszankę”.
Później jeszcze dowiaduję się, że uwielbia czekoladę, bo to daje mu energię. O dziadku! – myślę – z takim żywieniem daleko nie ujedziesz… Kilka minut później robi mi się zwyczajnie wstyd. Że też w ogóle mogłam tak pomyśleć! 80-letni pan Teofil Czekaj poinformował współpasażerów, że od kilkudziesięciu lat gra w tenisa stołowego i właśnie zmierza na 5. Grand Prix Polski Weteranów w tej dyscyplinie.
Czytaj także: Ma 91 lat, jest śmiertelnie chory i… robi na drutach czapki dla bezdomnych!
W starym ciele młody duch
Pana Teofila nie dało się nie słuchać. Z każdą minutą oczy otwierały mi się coraz szerzej ze zdumienia. Okazało się, że jest wicemistrzem Polski Weteranów w Tenisie Stołowym z 2007 roku, zajął trzecie miejsce w zawodach ogólnopolskich w Węgierskiej Górce. I tak można by wymieniać, bo na swoim koncie ma ponad 100 pucharów i medali. Pan Teofil Czekaj mieszka w Lublinie.
Aktualnie uczy grać dzieci w szkole podstawowej im. Jana Pawła II w Lublinie. Jego uczniowie na swoim koncie mają wiele sukcesów. Ale jak to? On ma 80 lat! To tak można? Okazuje się, że można.
Podobnie jak można biegać po 7 kilometrów kilka razy w tygodniu, co oczywiście robi pan Teofil. „Kiedy ostatnio przychorowałem, odpuściłem ćwiczenia. Pojechałem na zawody i szybko zadyszkę złapałem, taki był efekt nieruszania się – mówi. – Muszę dbać o formę, choć wiadomo, z wiekiem jest to coraz trudniejsze”. Słucham tego i myślę, to jest dopiero siła ducha.
Wyobrażasz sobie siebie w wieku 80 lat?
To pytanie długo jeszcze po spotkaniu z panem Teofilem nie dawało mi spokoju. Jaka będę za te kilkadziesiąt lat? Może będę babcią siedzącą w bujanym fotelu, której trudność sprawia dojście do kuchni. A może z kijkami do nordic walking będę pokonywała kolejne kilometry i cieszyła się niezłym zdrowiem… Jedno jest pewne. Wiele zależy od tego, co robię dziś. Jak pracuję na swoją przyszłość. Starszy pan z pociągu, jak przyznał, od zawsze uprawiał jakiś sport.
Biegał, pływał, jeździł na rowerze. W kategorii seniorów kilkanaście lat wcześniej zajął 15. miejsce w wyścigach kolarskich na 170 kilometrów. Zdumiewające, że o wszystkim opowiadał z niezwykłą fascynacją. Taką charakterystyczną dla ludzi, którym sprawia wielką radość to, co robią. Jak często nam tego brakuje? Ile razy wolimy jęczeć, narzekać, bo tak jest po prostu wygodniej. Od pana Teofila, przez dwie godziny wspólnej jazdy, nie usłyszałam ani jednego negatywnego słowa. Zawstydził mnie tym trochę.
Człowiek, który przeżył wojnę, potrafi tak bardzo doceniać swoje życie. Chyba właśnie w takich kategoriach trzeba na to patrzeć. Jeśli ktoś faktycznie docenia swoje życie, potrafi też o nie dbać. Nie zmuszając się, robi wszystko co może poprawić zdrowie psychiczne i fizyczne. W konsekwencji czerpie z tego dużą satysfakcję.
Czytaj także: Ma 93 lata. I właśnie poleciała na wolontariat do Kenii
Inspirujące przypadkowe spotkania
Sposób życia tego 80-letniego seniora na pewno jest dla mnie motywacją do pracy nad sobą. Stał się też inspiracją do napisania tego tekstu. Wierzę, że każde spotkanie jest po coś. Skoro mogłam wysłuchać historii pana Teofila, to nie dlatego, żeby zachować ją dla siebie, ale po to, by przekazać ją dalej. Być może okaże się dla kogoś dodatkowym impulsem do podjęcia konkretnych działań w swoim życiu? Albo chociaż do zaprzestania w pokwękiwaniu, jak to się czegoś bardzo nie chce.
PS Pan Teofil Czekaj podczas 5. Grand Prix Polski Weteranów w Tenisie Stołowym zajął 3. miejsce. W marcu bierze udział w kolejnych rozgrywkach.
...
Znakomicie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:34, 12 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Siostra Regina. Ma 100 lat i… wybiera się na Ekstremalną Drogę Krzyżową!
Redakcja | 12/03/2018
EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA
REPORTER
Udostępnij Komentuj
Jeszcze w ubiegłym roku wchodziła na drabinę i szorowała okna. „Mam dużo siły, bo dużo się modlę” – w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” mówi siostra Regina Mizgier.
Urodziła się w pociągu, który wiózł rodzinę Mizgierów z Kazachstanu do ojczyzny. Do dziś w jej dokumentach znajduje się wpis: „miejsce urodzenia – Żudzidłowo k. Moskwy”. 10 stacji dalej, w Klińcach, ochrzcił ją ks. Ignacy Skorupko, który był tam wówczas proboszczem. „To on mnie ochrzcił, bohater cudu nad Wisłą” – w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” podkreśla zakonnica. Od tamtej chwili była Reginą. W zakonie przyjmie imię Beata.
Dorastała w Lidzie, niedaleko Wilna. Gdy wybuchła II wojna światowa, jako harcerka włączyła się w działalność podziemia niepodległościowego. Jak pisze Tomasz Gołąb, „gdy ją dziś spytać o cokolwiek z tego czasu, odpowiada: Nie pamiętam. Tak nauczono ją w domu, a potem w konspiracji. Ojciec był w AK, ona prowadziła tajne nauczanie”.
– Może przynajmniej siostra powie, jaki ma stopień?
– Nie pamiętam – mówi, chociaż w bystrym oku widać błysk. Modliła się, żeby zapomnieć, co widziała.
– Jest porucznikiem – szepczą siostry za plecami.
Przeżyła dwa więzienia – w Lidzie i Nowogródku. To właśnie tam wystrugała drewniane szydełko, spruła halkę i z nitki wydziergała bluzkę. Ma ją do dziś.
Mówi, że wzrok wysiada, słuch szwankuje, ale tak nie jest. Pasjami jeszcze wykonuje robótki ręczne: cudne aniołki z włóczki na szydełku, serwetki i bombki, a na Wielkanoc – jajka, które pieczołowicie okręca żółtą włóczką (GN).
Czytaj także: Chcesz zostać zakonnicą albo księdzem? Nie daj Boże!
Ekstremalna siostra
16 marca br. siostra Regina wybiera się na Ekstremalną Drogę Krzyżową w Markach. Najchętniej przeszłaby całą, 22-kilometrową trasę. Ale siostry franciszkanki Rodziny Maryi zgadzają się tylko na krótki odcinek.
– Pójdzie siostra z nami, ale tylko dwie stacje, dobrze? Musi być siostra w dobrej formie na urodziny.
– A ja jestem w złej? – dworuje stulatka. I pokazuje, że potrafi złożyć dłonie nie tylko z przodu, ale i z tyłu, na wysokości swoich łopatek.
– Może być różnie z pogodą.
– Ale ja mam dobrą kurtkę – próbuje jeszcze s. Regina. – I mam dużo siły, bo się dużo modlę – przekonuje, idąc do kaplicy, poklęczeć przed Panem Jezusem – czytamy na łamach gość.pl.
Czytaj także: Ekstremalna Droga Krzyżowa. Bo warto żyć ekstremalnie!
Ekstremalna Droga Krzyżowa
EDK wyruszy już po raz dziesiąty, głównie 16 i 23 marca. W tym roku zaplanowano prawie 640 tras o długości ponad 25 tys. km. Ponad 80 z nich ma długość co najmniej 50 km, w tym 6 powyżej 100 km.
Podczas EDK obowiązuje zasada skupienia i milczenia. Wyrusza się na nią samotnie lub w małych grupach. Każdy pątnik ma przy sobie aplikację z opisem trasy i śladem GPS, a także rozważania drogi krzyżowej. Reszta – czyli orientacja w terenie i bezpieczeństwo, zależy już od niego.
...
To chyba wrecz znak od Boga! Ze z Nim i stulatek moze wszystko!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:15, 13 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Dziadek student. Jak 80-letni notariusz i jego żona pojechali na Erasmusa
Dominika Cicha | 13/03/2018
MIGUEL CASTILLO
@TravelAccessPro/Twitter
Udostępnij Komentuj
Jak wyobrażacie sobie typowego studenta na zagranicznym stypendium? 20 lat, beztroskie podejście do życia, co wieczór balanga w akademiku, a po niej – przysypianie na wykładzie prowadzonym w obcym języku?
Erasmus otwiera na świat, rozwija. Bardzo często zmienia się w najwspanialszą przygodę w młodym (choć niekoniecznie – o czym się zaraz przekonacie) życiu. Jeżeli jesteś studentem i zastanawiasz się, czy się odważyć – nie trać czasu! Sama miałam przed wyjazdem kilka obaw. Dziś widzę, że były niepotrzebne.
Spotkałam studentów z Chin, Albanii, Izraela, Turcji, Rumunii, Ukrainy, Węgier i wielu innych zakątków świata. Niektórzy z nich spędzali całe dnie w bibliotekach, inni polowali na tanie bilety albo korzystali z szeroko pojętych rozrywek. Przeważały osoby w wieku 20-25, ale nie brakowało też pojedynczych studentów po czterdziestce, którzy a) zatęsknili za edukacją i wrócili na doktorat, b) zdążyli odchować trójkę dzieci, c) po latach dorabiania w kawiarniach uzbierali w końcu na czesne. Czasem zabawnie było przygotowywać studencki projekt z kimś, kto mógłby być teoretycznie twoim rodzicem. Ale nikogo to specjalnie nie dziwiło. Wręcz wzbudzało podziw.
Czytaj także: Lekcja życia. 8 rzeczy, których nauczyłam się w podróży
Miguel Castillo. 80-latek na Erasmusie
Niedawno do mediów trafiła historia hiszpańskiego studenta, który podniósł w tym temacie poprzeczkę. 80-letni Miguel Castillo jest emerytowanym notariuszem, ojcem trzech córek i dziadkiem sześciorga wnucząt. Kiedy przeszedł na zasłużony odpoczynek, robił to, co wielu jego rówieśników. Od czasu do czasu opiekował się dziećmi, spacerował, grywał w golfa.
5 lat temu przeszedł jednak atak serca i wszczepiono mu poczwórne bajpasy. To wydarzenie całkowicie zmieniło jego perspektywę. „Dochodziłem do zdrowia i pomyślałem sobie, że chciałbym robić coś poza klasyczną drzemką – wspomina. – Zawsze interesowałem się historią. Całą, ale w szczególności współczesną”.
Pan Castillo zapisał się więc na historię współczesną na uniwersytecie w Walencji. Niedługo później, zachęcony przez jednego z profesorów, złożył podanie o zagraniczne stypendium we Włoszech. Jego wniosek został rozpatrzony przychylnie i tak oto 80-letni Miguel został najstarszym Hiszpanem korzystającym z programu Erasmus.
Co na to jego bliscy? „Będą za mną tęsknić, ale jednocześnie cieszą się, że dziadek ma pragnienie samorozwoju” – mówił przed wyjazdem. Castillo nie wyruszył jednak sam – zabrał ze sobą żonę, emerytowaną pielęgniarkę.
Czytaj także: Siostra Regina. Ma 100 lat i… wybiera się na Ekstremalną Drogę Krzyżową!
Dziadek student: na piżama party nie pójdę
Zapytany, czy zamierza korzystać ze studenckich rozrywek, odpowiedział:
Postaram się, o ile pozwolą mi na to moje ograniczenia, podążać śladami tych, którzy przyszli przede mną. Ale moja żona będzie tam ze mną. Uczęszczanie na piżama party byłoby w naszym wieku trochę dziwne.
Dlaczego zdecydował się na Włochy? Zanim został notariuszem, był profesorem na uniwersytecie w Barcelonie. Wtedy też wyjechał naukowo na dwa miesiące do Rzymu i Bolonii, i nauczył się odrobiny włoskiego. „Wybrałem Weronę, ponieważ byłem tam 42 lata temu na koncercie Marii Callas” – tłumaczy.
Pan Castillo: prawo łatwiejsze niż farma
Miguel Castillo urodził się w 1937 roku pod Walencją, w rodzinie farmerów. Jako młody chłopak codziennie dojeżdżał pociągiem do szkoły, miał dobre oceny. Zamierzał zdawać na prawo, ale oblał egzaminy. Przez rok pracował na farmie razem z ojcem, ale zdał sobie sprawę, że to o wiele bardziej wymagające niż nauka. Spakował się i przeprowadził do Barcelony, zdając w końcu na studia. Żeby zarobić na czesne, zawodowo uprawiał piłkę nożną i udzielał korepetycji. Potem zaczął pracę na uczelni i w końcu zdecydował się zostać notariuszem.
Castillo chce być przykładem dla swoich rówieśników. Zachęca ich, by byli aktywni, cały czas się rozwijali i cieszyli życiem.
Ludzi, którzy są w moim wieku, namawiam, żeby nie zostawali w domu i otworzyli się na świat. Możemy wiele dać społeczeństwu i w zamian wiele zyskać.
Źródła: euractiv.com, elpais.com
...
To jest przyklad!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:26, 13 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
86-latka wykiwała oszusta. Chciał ją okraść "na policjanta"
GŁOSUJ
GŁOSUJ
PODZIEL SIĘ
OPINIE
Mężczyzna wmówił starszej kobiecie, że musi przejąć od niej oszczędności. A przynajmniej tak mu się wydawało. Zaskoczonego oszusta zatrzymała policja, gdy próbował uciec z wypełnioną kopertą.
86-latka z warszawskiego Mokotowa otrzymała dziwny telefon. Nieznany mężczyzna stwierdził, że jej pieniądze "są zagrożone". Po odłożeniu słuchawki kobieta skontaktowała się z policją. Funkcjonariusze wytłumaczyli jej, że najprawdopodobniej ktoś chce ją oszukać metodą "na policjanta". I postanowili przygotować pułapkę.
Kobieta umówiła się z mężczyzną na przekazanie pieniędzy. Gdy poszła do banku by wyjąć gotówkę, odebrała kopertę z kartkami pociętymi na kształt banknotów. Następnie wyszła z budynku i czekała na oszusta. Mężczyzna pojawił się, przejął kopertę i wsiadł do taksówki.
Za rogiem auto zatrzymali policjanci. Mężczyznę obezwładniono. Oszust tłumaczył, że na co dzień jest fryzjerem, miał tylko odebrać kopertę i zarobić na tym kilkaset złotych.
Sebastian W. usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie. Za oszustwo grozi mu do 8 lat więzienia.
Źródło: policja.waw.pl
..
Brawa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:44, 14 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Ta para staruszków w kilka minut pokazała mi, czym jest małżeństwo
Stefan Czerniecki | 14/03/2018
STARSZE MAŁŻEŃSTWO
Shutterstock
Udostępnij 0 Komentuj 0
To historia raczej zwyczajna. Zaobserwowana. Ale w tej swojej zwyczajności jakby niezwyczajna. Posłuchajcie…
Warszawa. Zwykły powszedni dzień. Duże skrzyżowanie jednych z dwóch głównych ulic miasta. Jak to w dużej aglomeracji bywa, każdy gdzieś pędzi. Kwiaciarka ze swego stoiska na rogu obsługuje klienta. Właśnie kupił u niej trzy czerwone róże. Na pobliskim przystanku autobusowym kilkadziesiąt osób wyczekuje z utęsknieniem autobusu. Jest dość chłodno.
Kilkunastominutowe stanie w miejscu na mrozie może być rzeczywiście przykre. Światła zmieniają się cyklicznie, przepuszczając co minutę kolejny gigantyczny sznur warczących pojazdów. Są samochody, są motocykle, busy, ciężarówki. Każdy w określonym celu. Jadą. Pędzą. Raz na jakiś czas co bardziej niecierpliwy użyje klaksonu, aby pobudzić do jazdy kierowcę stojącego przed nim, który nie zauważył zmieniającego się na zielone światła. Pewnie zapatrzył się w telefon. Albo odpisywał na kolejką wiadomość z kategorii tych, które „nie mogą czekać”. Słowem: dzień, jak co dzień.
Para staruszków w tłumie
Na chodniku stoi para starszych ludzi. On w skromnym, acz eleganckim ocieplanym płaszczu. Z grubym szalikiem owiniętym wokół szyi, zasłaniającym także brodę i usta. Obok niego, idąca pod rękę kobieta. W spódnicy do kolan. W granatowej kurtce. Wełniana czapka. Spod której widać bardzo pogodne oczy. Porusza się wolno. Ale dostojnie.
Stoją w oczekiwaniu na światło dla pieszych. Wokół nich zdążyło się już zgromadzić kilka innych osób. Pierwsze samochody już się zatrzymują. Zaraz powinno zapalić się zielone. Jest. Ludzie ruszyli. Niektórzy biegną, widząc nadjeżdżający autobus. Inni długimi susami pokonują przejście w kilkanaście sekund. Ktoś rozmawia przez telefon. Młoda dziewczyna idzie, nie patrząc nawet przed siebie. Jest pochylona nad swoim smartfonem. Wspomniana para starszych ludzi idzie ostatnia.
Najlepsze z rozwiązań
Pan jakby chciał iść szybciej. Jakby przewidywał, że tym tempem mogą utknąć na wysepce rozdzielającej oba pasy ruchu. Najwyraźniej wolałby mieć to skrzyżowanie już za sobą. Kobieta idzie jakby pół kroku za nim. Nadal oparta. Można odnieść wrażenie, że celowo go spóźniająca. Wręcz wtulająca się w ramię swego mężczyzny. Jakby chciała mu coś zakomunikować. Zatrzymać. Spowolnić.
– Chodź. Bo nie zdążymy… – mówi zza opatulającego brodę wełnianego szalika mężczyzna.
– … – kobieta w pierwszej chwili próbuje przyspieszyć, aby zdążyć na mrugającym już zielonym. Po chwili jednak można odnieść wrażenie, że wraca do poprzedniego tempa.
– No, chodź. Znów będziemy stali i czekali – ponownie odzywa się starszy mężczyzna.
– Kochany, a powiedz mi, gdzie mam się spieszyć, kiedy jestem z tobą?
Mężczyzna zwalnia tempo i spogląda na małżonkę. Po zmarszczkach na oczach widać, że delikatnie się uśmiechnął. Już nic nie musi mówić. Oboje przystają na ulokowanej między pasami ruchu wysepce dla pieszych. Już czerwone. Poczekają. Ale razem.
Takich scenek jest więcej. Dzieją się wokół nas. Wystarczy poobserwować. Wystarczy posłuchać. Wystarczy popatrzeć. Jedne z piękniejszych rekolekcji wielkopostnych. I zarazem kurs przedmałżeński w pigułce. Ludzie, którzy przeżyli ze sobą z całą pewnością niejedno. Niejedną kłótnię. Niejeden kryzys. Niejedno „przepraszam”. A dziś? Dziś już im się nie spieszy. Nadal bycie razem jest dla nich najlepszym rozwiązaniem. Także na czekanie na zielone.
...
Tak jasne ze nie trzeba komentowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:22, 23 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
wiek to tylko liczba
Sama siebie nazywa „biegowym gigantem”, ustanawiając nowe rekordy w swojej kategorii wiekowej i wciąż stawia sobie nowe wymagania – to wysportowana Ida Keeling urodzona w… 1915 roku. Jest niepokonana na dystansach: 60 i 100m w grupie wiekowej 100+. Dystans 100m pokonała podczas zawodów w Filadelfii w 2016 roku w minutę i 17 sekund!
Choć zawsze była aktywna, to bieganie pojawiło się w jej życiu za sprawą córki Shelly Keeling, która pewnego razu zaproponowała mamie „małą przebieżkę”… Pani Ida przeżywała wtedy śmierć swoich dwóch synów, a ruch w jej przypadku pomógł ukoić jej duszę i oczyścić umysł. Po latach okazało się, że ten ‘mini-dystans’ wynosił 5km!
Ta dziarska lekkoatletka przed każdym treningiem wykonuje staranną rozgrzewkę, zaś po wysiłku dba o rozluźniający mięśnie stretching. Na miejsca swoich ćwiczeń wybiera najczęściej park, aby być bliżej natury. Wykorzystuje też miejską przestrzeń Nowego Jorku, w którym mieszka. Zwykle trenuje wraz ze swoją córką, która jest jej najlepszym kompanem.
Ta pogodna babcia potrafi nawet zrobić pompki – tak czasami podsumowuje swój start po dobiegnięciu do mety. Starsza pani ma do siebie ogromny dystans, w jednym z krótkich filmików na jej temat komentuje swoje wolne tempo i niezgrabne ruchy porównując się do gąsienicy. Jej rady dotyczące zdrowego i szczęśliwego życia są proste: szanować i kochać swoje ciało, dbać o nie jak najlepiej i być niezależnym- a na długie lata pozostanie się w dobrej formie.
...
Zdrowe serce zdrowe pluca to i biegac mozna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:21, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
90-latka obroniła doktorat. Pracę w całości napisała odręcznie
Po 30 latach prac badawczych pewna mieszkanka Francji obroniła doktorat w wieku 90 lat – donosi w czwartek dziennik „New York Times”. Nie do niej jednak należy tytuł najstarszej doktorantki na świecie.
Colette Bourlier nie kryła wzruszenia wychodząc z XIX-wiecznej auli uniwersytetu Franche-Comte w Besancon, gdzie przez ponad dwie godziny wytrwale broniła rozprawy doktorskiej zatytułowanej „Pracownicy napływowi w Besancon w drugiej połowie XX wieku”. Praca dostała najwyższą ocenę komisji, a promotor określił ją jako bardzo rzeczową i analityczną.
Pani Bourlier, była nauczycielka geografii i historii, otworzyła przewód doktorski po przejściu na emeryturę w 1983 roku. Od tamtej pory przeprowadziła szereg rozmów z imigrantami w Besancon, głównie kobietami z Algierii, Włoch i Portugalii. Liczącą 400 stron pracę napisała w całości odręcznie. Pytana, dlaczego zajęło jej to tyle czasu, odparła:
„Trochę to trwało, bo robiłam sobie przerwy.”
Najstarszą osobą uhonorowaną dotąd stopniem doktora nauk była prawdopodobnie Ingeborg Rapoport, która w czerwcu ub.r. w wieku 102 lat obroniła w Niemczech rozprawę o błonicy. Przewód doktorski miała zakończyć 80 lat wcześniej, ale nie mogła złożyć ostatniego ustnego egzaminu, bo na przeszkodzie stanęły antysemickie ustawy III Rzeszy. Dr Rapoport została co prawda wychowana w religii protestanckiej, ale jej matka była Żydówką.
Inną rekordzistką była Lis Kirkby, która w 2014 roku na uniwersytecie w Sydney obroniła pracę poświęconą bezrobociu podczas Wielkiego Kryzysu w Australii. Miała wówczas 93 lata. Wcześniej zajmowała się przeróżnymi zajęciami: angażowała się w politykę, grała w operze mydlanej a także pracowała jako dziennikarka, a nawet hodowała owce.
...
Wspaniale! O to chodzi!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:09, 28 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Stulatek ustanowił pięć rekordów w biegach. Zobacz film
W mistrzostwach USA w Landover w stanie Maryland 100-letni Orville Rogers pobił pięć rekordów w swojej kategorii wiekowej - m.in. przebiegł 60 metrów w 19.13 sek. Wśród zawodników od 100 do 104 lat ustanowił też nowe rekordy w biegach na 200, 400, 800 i 1500 metrów. W bieg na 60 metrów...
...
BrawoBrawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:35, 14 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Myślałem, że strzeli mi w brzuch". 85-latek uratował życie bratu
80-latek z Indianapolis został napadnięty na ulicy. "Dawaj kasę, mam broń" - krzyczał do seniora napastnik. Gdyby nie brak starszego mężczyzny, sytuacja mogłaby skończyć się tragicznie.
...
I znowu prosze jaki sprawny!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:11, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
„Mam 87 lat. Uwielbiam malować przy pomocy programu Paint…”
Aleteia | 08/05/2018
CONCHA GARCIA ZAERA
@conchagzaera/Instagram
Udostępnij Komentuj 0
Concha García Zaera, 87-latka z Walencji, na koncie na Instagramie dzieli się swoimi obrazami namalowanymi w popularnym, acz trochę już zapomnianym programie Paint.
„Mam 87 lat. Uwielbiam malować przy pomocy programu Paint. Ale przede wszystkim kocham spędzać czas ze swoją rodziną i znajomymi” – w tych prostych słowach na Instagramie opisała się mieszkanka Walencji Concha García Zaera. W ostatnim czasie zdobyła dużą popularność w sieciach społecznościowych, gdzie publikuje swoje przepiękne obrazy wykonane za pomocą znanego, acz już mocno zapomnianego programu Paint.
Entrada a los viveros
A post shared by Concha García Zaera (@conchagzaera) on Apr 21, 2018 at 2:04am PDT
Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń…
Concha od zawsze miała duszę artysty. Malowała kiedyś olejami, ale niestety terpentyna szkodziła jej mężowi, więc zaniechała hobby. Wtedy dzieci podarowały jej komputer i dzięki niemu Concha odnalazła sposób na realizowanie swoich zainteresowań. Krok po kroku nauczyła się obsługi nowej maszyny. Mąż i dzieci wysyłali jej pocztówki z podróży, a ona malowała te krajobrazy.
Maluje również niektóre zakątki jej rodzinnego miasta. Na Instagramie śledzi ją już prawie 170 tys. osób.
...
Paintnet! A w ogole jesli taki poziom to juz Gimp. Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:30, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
90-letni ksiądz, który nadal jest proboszczem. I zawsze chodzi w sutannie
Beata Zajączkowska | 10/05/2018
STARSZY KSIĄDZ
Shutterstock
Udostępnij Komentuj 0
„Życiu stawiam czoło z uśmiechem, ponieważ od 67 lat jestem szczęśliwym kapłanem”. Włoski proboszcz właśnie miał okazję uczcić pewien jubileusz „modlitwą z dwoma papieżami”.
90-letni włoski proboszcz odprawił mszę świętą z Franciszkiem, a następnie spotkał się z Benedyktem XVI. Mówi, że zawsze chodzi w sutannie, bo jest ona znakiem piękna powołania, które napełnia go radością.
Czytaj także: Przekroczenie dozwolonej prędkości jest grzechem. Proboszcz pisze do parafian
Za wszystko dziękować i nigdy nie narzekać
Ksiądz Vezio Soldani stanął z Franciszkiem przy ołtarzu dokładnie 80 lat od swojej Pierwszej Komunii. Gdy spotkał Benedykta XVI, okazało się, że zostali wyświęceni tego samego dnia – 29 czerwca 1951 roku – papież senior w Bawarii, a on w Arezzo.
Nie mogło być lepszego sposobu, by podziękować Bogu za me spełnione życie, jak modlitwa z dwoma papieżami – mówi z uśmiechem ks. Soldani.
Mimo sędziwego wieku wciąż jest proboszczem w Arezzo. Zawadiacki uśmiech i typowe dla Toskańczyków poczucie humoru nie opuszczają go nigdy. „W rodzinnym domu nauczyłem się, by za wszystko dziękować i nigdy nie narzekać. I tak jest po dziś dzień” – wyznaje pytany o receptę długowieczności. „Niezależnie od tego, gdzie jestem zawsze chodzę w sutannie, bo jest ona dla mnie znakiem piękna powołania, które napełnia mnie radością” – mówi. I dodaje: „Z tego powodu stałem się słynny nie tylko wśród wierzących. Dziś sutanna zaczyna należeć do rzadkości”.
Pytany o spotkanie z Franciszkiem wyznaje, że wspólne z papieżem sprawowanie Eucharystii było dla niego ogromnym przeżyciem.
Musiałem poprosić papieża o wybaczenie, ponieważ trochę kuleję w mych proboszczowskich obowiązkach. Przestałem niestety chodzić po kolędzie i z Komunią św. do chorych. Nogi już mnie nie trzymają i trudno mi wchodzić po schodach. Zastępuje mnie w tym zaprzyjaźniony franciszkanin, ale to już nie to samo. Bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem jest sercem mojej kapłańskiej posługi – wyznaje ks. Soldani.
Czytaj także: Wypisali proaborcyjne grafitti na kościele. Reakcja proboszcza była rewelacyjna
Wierność brewiarzowi, różańcowi i adoracji
Jego posługa związana jest z piękną Toskanią, której pejzaże uwielbia, zresztą tak samo jak miejscowe wino. W 1951 r. zaczął pracować w Castiglion Fiorentiono i służył tam 13 lat, następnie przez 16 lat posługiwał w Poppi, gdzie zajmował się m.in. więźniami. W 1980 r. został proboszczem parafii świętych Flory i Łucji w dzielnicy Badia, w samym centrum sugestywnego Arezzo. Miasto to nazywa „piękną perłą sztuki”. Od początku towarzyszył m.in. miejscowemu Stowarzyszeniu Miłosierdzia, chodził do więzienia i wspomagał biednych i potrzebujących.
Urodził się 22 marca 1928 roku. Był czwartym z pięciu braci. Jego rodzina, jak wspomina, była uboga i żyła w ogromnej prostocie, ale zarazem była bardzo szlachetna i otwarta na potrzebujących. Bracia wspominają, że Vezio był „chwytającym wszystkich za serce słodkim uparciuchem”, który konsekwentnie dążył do celu.
Jako dziecko odkrył duchowość maryjną, a wiarę odkrywał, wędrując po przepięknych kościołach Arezzo. Rodzeństwo było pod wrażeniem odwagi chłopca, który jako 11-latek zdecydował się opuścić dom rodzinny i wstąpić do niższego seminarium duchownego w Arezzo.
„Oddałem się wówczas Jezusowi raz na zawsze” – mówi dodając, że wierność brewiarzowi, różańcowi, codziennej adoracji i częstej spowiedzi były w ciągu tych lat jego siłą. „Zawsze służyłem Bogu z uśmiechem, ponieważ od 67 lat jestem szczęśliwym kapłanem” – wyznaje ks. Soldani.
...
Pieknie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:26, 03 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Ma 96 lat i właśnie… poszła do liceum
Domitille Farret D'Astiès | 03/06/2018
GUADALUPE PALACIOS
MOYSES ZUÑIGA I AFP
Udostępnij 26
Meksykanka Guadalupe Palacios wreszcie zrealizowała swoje marzenie: poszła do liceum. Na dodatek dopiero cztery lata temu nauczyła się pisać.
Guadalupe Palacios ma 96 lat, ale to nie przeszkodziło jej z entuzjazmem zacząć nauki w liceum. „Czuję się gotowa, by dać z siebie wszystko. To wspaniały dzień” – powiedziała pierwszego dnia w szkole.
Nauczyła się czytać w wieku 92 lat
Guadalupe wychowała się w niepewnych, biednych czasach. Jako dziecko nie mogła pójść do szkoły, bo musiała pomagać rodzinie w pracach polowych przy uprawie kukurydzy i fasoli. Potem sprzedawała kurczaki na bazarze. Dopiero w wieku 92 lat, spragniona wiedzy, zdecydowała, że skorzysta z programu walki z analfabetyzmem i nauczy się czytać i pisać. W 2015 roku zaczęła naukę w szkole podstawowej i przeszła przyspieszony kurs. Dziś 96-latka kontynuuje edukację. Podobno uczestniczyła nawet w kursie tańców regionalnych! O czym marzy? O skończeniu liceum przed setnymi urodzinami i nauczaniu najmłodszych. Nikt jej już nie zatrzyma…
...
Wspaniale!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:41, 20 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Babcia pątniczka. Ma 94 lata i przeszła 917 km w 40 dni!
Sylvain Dorient | 19/06/2018
EMMA MOROSINI
YouTube I Pastorale Giovanile CEI
Udostępnij 688
Emma Morosini pokonała drogę z Monterrey na północnym-wschodzie Meksyku do bazyliki Matki Bożej w Guadalupe.
Pod parasolem, ubrana w żółtą kamizelkę, by być widoczną dla samochodów, przemierza dziesiątki kilometrów. Emma Morosini, 94-letnia Włoszka, pokonała ich 917 w 40 dni, w trakcie swojej ostatniej meksykańskiej pielgrzymki z Monterrey, położonego na północnym-wschodzie kraju, do bazyliki Matki Bożej w Guadalupe. Pielgrzymkę ofiarowała w intencji rodzin, to jedna z jej głównych intencji modlitewnych.
Emma Morosini, globtroterka. Cel: sanktuaria
Od 25 lat pielgrzymuje do sanktuariów w Portugalii, Hiszpanii, Polsce, Izraelu i Argentynie. Emma Morosini stała się przez to sławna, czule nazywana „babcią pątniczką”. W Meksyku zawsze towarzyszyli jej albo inni pielgrzymi, albo czuwała nad nią federalna meksykańska policja. Władze zapewniły jej noclegi na całej trasie pielgrzymki.
Gdy dotarła do sanktuarium w Guadalupe, przywitały ją gorące brawa zgromadzonego tłumu. Bardzo wzruszona, powiedziała po prostu: „Dziękuję… Dziękuję… A teraz pomódlmy się”.
Desde temprano, Emma Morosini la “abuelita peregrina”, partió del Estado de México a la Basílica de Guadalupe. Llegó el 3 de abril a Monterrey y desde ahí ha caminado. La italiana tiene 94 años pic.twitter.com/x2AHfLtRjX
— Reforma Nacional (@reformanacional) May 12, 2018
Metoda Emmy Morosini
Wyruszyła 3 kwietnia 2018 roku, trasę ukończyła 12 maja, pokonując średnio 23 kilometry dziennie. To średnia godna pielgrzyma w sile wieku… Chcielibyśmy poznać jej sekret.
Wyrusza zwykle wcześnie rano, o 6.30. Ma ze sobą skondensowane mleko, sok owocowy, wodę i chleb. Za cały bagaż wystarcza jej wózek i parasolka, ale zapewnia, że w drodze dostaje mnóstwo różnych prezentów, zwłaszcza owoce i warzywa.
Ma przede wszystkim silną motywację. Emerytowana pielęgniarka, by podziękować Matce Bożej za ważną operację chirurgiczną, zaczęła odwiedzać sanktuaria na całym świecie, poszła też do papieża Franciszka. W sumie przeszła 30 tysięcy kilometrów w ciągu 23 lat!
Czytaj także:
Od 15 lat ukradkiem czytała. Hipermarket zrobił jej niespodziankę
Modli się za rodziny
Modli się w intencji rodzin, ubolewa, że tak wiele z nich jest podzielonych. Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Guadalupe – i słynna tilma (wizerunek postaci Matki Bożej na tradycyjnym indiańskim płaszczu tilma) jest wyjątkowym miejscem do modlitwy w takiej intencji.
Podczas objawienia Juanowi Diego z plemienia Azteków (ur. w 1474 roku, kanonizowanemu w 2002 r.), Maryja miała powiedzieć: „Nie lękaj się. Czyż nie jestem tu ja, twoja matka? Czyż nie jesteś w moim cieniu i pod moją ochroną? Czyż nie jestem twoim źródłem życia? I czy nie jesteś pod osłoną mojego płaszcza i moich ramion? Czy potrzeba ci czegoś więcej?”.
...
Bardzo pieknie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:30, 06 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
77-latka o własnych siłach w Morskim Oku. Zawstydza podróżujących wozami
Jedna z internautek opisuje historię swojej 77-letniej babci, która o własnych siłach dotarła nad Morskie Oko. Najbardziej zaskakujące są reakcje turystów, których na górę wwoziły konie. Takich ludzi lubię najbardziej!
...
Jak widac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:06, 26 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Pan Jan ma 91 lat i jest niewidomy. Nie przeszkadza mu to jednak, aby samodzielnie wchodzić na Ślężę, najwyższy szczyt Przedgórza Sudeckiego. "Nie robi tego żeby komukolwiek zaimponować. On robi to dlatego, że „chodzenie to życie” i są jeszcze na świecie takie osoby, dla których musi żyć”.
Niewidomy staruszek zdobywa Niewidomy staruszek zdobywa szczyt, robi to regularnie od ponad 60 lat
...
To jest wyczyn!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:43, 28 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Baba Lena, czyli kobieta – petarda. Ma 91 lat i zwiedza świat w pojedynkę
Katarzyna Skrzypek | 20/07/2018
Udostępnij
Ta staruszka w chustce na głowie ma już za sobą... zwiedzanie Wietnamu na motocyklu, plażowanie w Tajlandii, jazdę na wielbłądzie na Dominikanie, wizytę w Izraelu i w wielu innych miejscach.
lu z nas rezygnuje ze swoich marzeń? Może nawet ma je gdzieś skrzętnie spisane, ale odkłada na później? Kto wciąż nie może się odważyć na podróżowanie? Bo za drogo, za daleko, niebezpiecznie, za dużo pracy, nie chce się jechać samemu lub dzieci są za małe, nie ma nigdy wystarczająco czasu, by zaplanować wakacje, a co dopiero by na nie pojechać. Może za rok, za dwa… Marzenia nie uciekną i przecież nigdy nie jest za późno na ich realizację, prawda? Tak się mówi i niestety często na mówieniu się kończy. By tak nie było, dziś przedstawiam wam kobietę – petardę i prawdziwą inspirację. Baba Lena ma 91 lat i przemierza świat w pojedynkę!
Baba Lena Erkhova. W podróży dookoła świata
Rosjanka pochodząca z Kranojarska na Syberii od dawna marzyła o podróżowaniu, ale w latach 70. udało jej się odwiedzić jedynie czeską Pragę, Polskę i wschodnią część Niemiec. Nie mogła wybrać się dalej ze względu na brak pieniędzy. Osiem lat temu, a więc w swoje 83. urodziny, zdecydowała, że najwyższa pora nadrobić stracony czas i wyruszyć w świat. Jeśli wyobrażacie sobie spokojną emerytkę, która wykupuje wycieczki all inclusive z wszelkimi wygodami i przejazdami, to nic bardziej mylnego! Baba Lena Erkhova – wątła staruszka w chustce lub białej czapeczce na głowie – ma już za sobą zwiedzanie Wietnamu na motocyklu, plażowanie w Tajlandii, jazdę na wielbłądzie na Dominikanie, wizytę w Izraelu i w wielu innych miejscach. Podróżniczka korzysta z lokalnego transportu i w każdym miejscu próbuje nowych dań typowych dla danego regionu, by w pełni poczuć klimat. Na podróże przeznacza wszystkie swoje fundusze. Dzięki temu, że stała się popularna w sieci, zyskała sponsorów, którzy pomogli jej zrealizować kolejne wyprawy.
Podróżniczka, mimo swojego wieku, ma konto na portalach społecznościowych (na Facebooku i Instagramie), na których na bieżąco publikuje zdjęcia ze swoich podróży. Gwarantuję wam – śledzenie jej profili to dawka pozytywnej energii każdego dnia! Baba Lena jest dla wielu osób wielką inspiracją. Zachwyciła też znaną podróżniczkę i dziennikarkę, Martynę Wojciechowską, która poświęciła jej niedawno wpis na Instagramie.
Zobacz profil babushka_1927
92.5 tys. obserwujących
Zobacz więcej na Instagramie
4,723 polubień
babushka_1927 👒👙🏊😜 #babushka_1927 #babalena #бабалена Фото: Екатерины Папиной
zobacz wszystkie komentarze (189)
19 MIESIĘCY TEMU
Czytaj także: 90-letnia chirurg: na emeryturze bym się zanudziła! Operuje więc nadal
Ma 91 lat i kocha podróże
Czym dla tej wyjątkowej podróżniczki jest poznawanie nowych zakątków świata? Czy nie boi się niebezpieczeństw, jakie mogą ją spotkać po drodze? Baba Lena mówi:
Podróże oznaczają nowe życie, ludzi, spotkania. Wspaniale jest się uczyć powitań z różnych miejsc. Najważniejsza rzecz, jakiej dowiedziałam się na temat życia, to że we wszystkich krajach jest mnóstwo fantastycznych ludzi. Nie ma się czego bać, możesz umrzeć tylko raz i to i tak w końcu nastąpi.
Jej historia dostarcza nie tylko wiary, że zawsze warto realizować swoje marzenia, ale też jest świadectwem odwagi, umiejętności cieszenia się życiem i samoakceptacji – spójrzcie tylko na jej zdjęcie w kostiumie na plaży! Ta kobieta jest piękna! Bije od niej radość i spełnienie. Trzymam kciuki za jej kolejne podróże!
Zobacz profil babushka_1927
92.5 tys. obserwujących
Zobacz więcej na Instagramie
11,915 polubień
babushka_1927 Здравствуйте мои дорогие! Как же я благодарна судьбе за то ,что в 2016 году во Вьетнаме в уличном кафе мне посчастливилось познакомиться с Екатериной Папиной @ekaterina.papi , она написала пост на своей страничке в ФБ. Сегодня меня узнают на улице ,желают здоровья,новых путешествий, просят сфотографироваться. Это заряжает энергией и придает сил! Спасибо вам огромное ! С любовью баба Лена 😘😘
zobacz wszystkie komentarze (147)
3 TYGODNI TEMU
Zobacz profil babushka_1927
Тыва
Zobacz więcej na Instagramie
8,926 polubień
babushka_1927 Тувинский национальный праздник животновода "Наадым". На праздник урожая съезжаются все араты (скотоводы) и пастухи. В традиционных юртах угощают блюдами из баранины, чаем с молоком, кисломолочными и молочными продуктами. Неподалёку проходят скачки и турнир по национальной борьбе Хуреш. Очень красочный праздник. #БабаЛенаВТуве
zobacz wszystkie komentarze (49)
1 TYDZIEŃ TEMU
Zobacz profil babushka_1927
92.5 tys. obserwujących
Zobacz więcej na Instagramie
9,728 polubień
babushka_1927 Всем привет! Пока ждём когда в наш далёкий сибирский край придет лето , захотелось раскрасить ленту яркими фото из прежних путешествий 🤗😘
zobacz wszystkie komentarze (66)
2 MIESIĘCY TEMU
Zobacz profil babushka_1927
92.5 tys. obserwujących
Zobacz więcej na Instagramie
8,905 polubień
babushka_1927 Ещё немного понастальгируем по солнечной Доминикане ,ех как же было здорово 🤗
...
Wspaniale!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:34, 12 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
„Najszybsza babcia świata” vs. turyści w Tatrach. Bo młodość to stan ducha!
Obraz Dominika Cicha | 28/07/2018
Udostępnij
Choć ma 75 lat, wyprzedzi z pewnością większość nastolatków. Barbara Prymakowska z Tarnowa udowadnia, że wiek nie powinien być żadną wymówką.
portowe szorty, niebieskie adidasy, okulary przeciwsłoneczne, bidon z wodą, opaska i… ogromny uśmiech – w takim wydaniu 75-letnia Barbara Prymakowska czuje się jak ryba w wodzie. Kilka dni temu zobaczyli ją turyści zmierzający do Morskiego Oka.
W ciągu niecałej godziny pokonała 9 kilometrów. W międzyczasie wyprzedziła 5 wozów konnych wypełnionych po brzegi – jak mówią świadkowie – młodymi i zdrowymi turystami. Nie wiem jak wam, ale mnie na ich miejscu zrobiłoby się… trochę głupio.
Pani Basia urodziła się na Kresach, ale od dzieciństwa mieszka w Tarnowie. Po ukończeniu krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego przez 30 lat pracowała z pasją jako nauczycielka wuefu. Koniecznie w podstawówce, bo, jak mówiła w rozmowie z runners-world.pl,
dzieci w tym wieku są jak biała karta, nic jeszcze nie potrafią, nie są skażone lenistwem i nie trzeba ich wołami ciągnąć na boisko. Dziewczynki nie boją się jeszcze, że spłynie im makijaż, a chłopcy nie kaszlą jeszcze po pierwszych papierosach.
Co w tej historii najciekawsze – Barbara Prymakowska nigdy nie lubiła biegać! Do lekkoatletyki przekonała się dopiero po… pięćdziesiątce. Pewnego dnia założyła dres i wyszła. Nie chciała spędzić drugiej połowy życia, gnuśniejąc w fotelu.
Czytaj także: Babcia pątniczka. Ma 94 lata i przeszła 917 km w 40 dni!
Od tego czasu przebiegła kilkadziesiąt maratonów płaskich i górskich w Polsce, Londynie, Paryżu, Atenach, Rzymie, Bostonie, Nowym Jorku, Tokio i nie tylko. W 2016 roku zdobyła złoty medal w morderczych Mistrzostwach Świata Masters w Biegach Górskich we Włoszech.
W rozmowie z „Gazetą Krakowską” opowiadała, że największym fanem był zawsze jej mąż. „Staszek nauczył mnie kochać sport” – podkreślała. Gdy po raz pierwszy startowała w maratonie, jechał obok niej na rowerze. Na mecie stwierdziła: nigdy więcej. 2 tygodnie później planowała już kolejny bieg. A mąż zawsze ją w tym wspierał.
Sił w kryzysach dodawała jej też zawsze intencja, w której biegła. Bo taki wysiłek to dla niej forma modlitwy. Sport pozwala jej więc utrzymać zdrowego ducha i – naturalnie – ciało. Co widać na pierwszy rzut oka. Figury, która nie zmienia się od czasów młodości, może jej pozazdrościć niejedna z nas. Pani Basia oprócz biegania pływa, gimnastykuje się, śmiga na rolkach albo nartach. Stanęła także na szczycie Mont Blanc!
W życiu stawia na to, żeby nie posiadać, ale przeżywać. Nie narzeka, nie opowiada o kłopotach, tylko cieszy się z tego, jak jest. A przy tym inspiruje młodych do działania. „W życiu trzeba robić rzeczy, które się kocha, bo tylko wtedy ma sens” – podkreśla.
...
Wspaniale!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:02, 16 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Życie bez elektryczności na Madagaskarze nie było proste, dlatego grupa babć postanowiła to zmienić zamieniając lampy naftowe na panele słoneczne. Dzięki temu dostarczyły prąd do ponad 200 rodzin.
Babcie na czele rewolucji solarnej Babcie na czele rewolucji solarnej w Afryce
...
Wielkie brawa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:57, 19 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
105-letni Bill Vogt odebrał właśnie dyplom ukończenia studiów na uniwersytecie stanowym w San Diego - informuje Fox News. Na odebranie dyplomu Vogt czekał 83 lata.
USA: Ma 105 lat. Właśnie odebrał dyplom szkoły wyższej uczelni
...
Brawo! Jak ktos by bezmyslnie palnał... Po co sie uczyc w tym wieku... BO ZYCIE SIE NIE KONCZY SMIERCIA! Tam dalej sie uczymy. Zatem nie uczysz sie ,,na marne". Stad spokojnie mozesz tworzyc do konca zycia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:51, 05 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Są małżeństwem od 55 lat. 9 lat temu u jego żony zdiagnozowano nowotwór. Zawsze kiedy Waverlee zostaje w szpitalu jej mąż Luther idzie prawie 5km (10 w dwie strony) do szpitala. Codziennie, niezależnie od pogody. Zdarza się, że nocuje w szpitalu, czasami na podłodze. ENG.
99-latek codziennie pokonuje 99-latek codziennie pokonuje prawie 5km, by odwiedzić chorą żonę w szpitalu.
...
Po prostu wspaniałe!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:25, 24 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
91-latek poświęcił 56 lat na zbudowanie katedry
Były mnich Justo Gallego Martinez wpadł na gienialny pomysł - "Wybuduję sobie sam katedrę". Jak pomyślał, tak zrobił i od 1961 roku w miejscowości Mejorada del Campo w Hiszpanii, buduje sam, bez niczej pomocy, ogromną katedrę, która na chwilę obecną mierzy już prawie 40 metrów.
....
Wspaniałe!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:26, 02 Sie 2019 Temat postu: |
|
|
95-letnia Emma Morosini pielgrzymuje pieszo z Włoch do Częstochowy
Była pielęgniarka powiedziała włoskiej gazecie „La Stampa” z 1 sierpnia, że w ten sposób realizuje swoje ślubowanie, które złożyła przed 28 laty w związku z poważną operacją. Poza tym wierzy, że „trzeba zawsze dziękować Matce Bożej”. Na razie Emma Morosini przeszła już ok. 250 kilometrów...
...
Jal trzeba to Bóg daje siły! Tak to dziala!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:09, 09 Gru 2019 Temat postu: |
|
|
96 letni pan miał sprawę sądową za przekroczenie prędkości przy szkole. Sędzia go uniewinnił, kiedy usłyszał że ten odwoził 63 letniego syna który jest upośledzony na chemioterapię bo ma raka. Sędzia nazwał go dobrym człowiekiem i życzył zdrowia
...
Nawiasem mowiac niesamowite! 96!!! latek opiekuje sie 63latkiem!
Ale Bóg dal nam pokaz dobra!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:12, 03 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Warto brać przykład. 70-letnia emerytka w zaledwie rok posprzątała 52 plaże
Takie informacje przywracają wiarę w ludzi. Oto historia Pat Smith, 70-letniej emerytki z Wielkiej Brytanii, która postanowiła samodzielnie posprzątać plaże na południowym wybrzeżu Kornwalii.
...
Piekne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|