Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:53, 28 Lut 2011 Temat postu: Szara strefa w gospodarce ... |
|
|
Kolejny ciekawy temat to szara strefa:
Korepetycje z szarej strefy
"Dziennik Gazeta Prawna" pisze o korepetycyjnym biznesie, który kwitnie kilka miesięcy przed maturą. Najpopularniejsze są dodatkowe zajęcia z angielskiego i matematyki. Najlepsi korepetytorzy biorą za godzinę lekcyjną nawet sto złotych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie jest w stanie oszacować skali zjawiska, a Ministerstwo Finansów zarobków korepetytorów. "Dziennik Gazeta Prawna" powołując się na dane z serwisu e-korki.pl pisze, że w ubiegłym roku zarobki najlepszych korepetytorów przekraczały 10 tysięcy złotych miesięcznie. Najwięcej zarobili angliści - korepetycje z angielskiego brało niemal 22 procent, którzy się douczali.
Na drugim miejscu pod względem popularności była matematyka - wybierało ją 17 procent uczniów. Z danych serwisu ekorki.pl wynika też, że korepetycje najdroższe były na Mazowszu - średnio ponad 34 złote za godzinę. Na Pomorzu, Wielkopolsce czy Małopolsce trzeba było zapłacić o 7 złotych mniej. "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że skali zjawiska nie sposób oszacować. 36 tysięcy korepetytorów zarejestrowało się w przeznaczonym dla nich serwisie internetowym, ale może być ich naprawdę kilkakrotnie więcej, bo wiele osób nie ogłasza się wcale.
>>>>>
Widzimy ze szara strefa nie oznacza bynjamniej bandytyzmu.Po prostu jest to strefa ukryta przed statystyka... Z zasady musi to byc dzialalnosc ZGODNA Z PRAWEM. Natomiast w wielu przypadkach ukrywanie jej przed podatkami jest przestepstem.
Na przyklad:
Pieczenie chleba przestepstwem nie jest.
Ale jesli ktos nie wykazuje upieczonego chleba aby nie placic podatkow to jest juz przestepstwo.
Na ogol np. jest tak ze wykazuja np. 67 % pieczonego chleba a 33 % nie w ten sposob najtrudniej dojsc...
Ale np. gdy kobiety gotuja w domu TO TEZ NIBY SZARA STREFA bo gotowanie jest dzialalnoscia gospodarcza...Wychowywanie dzieci tez!
I to wszystko jest szara strefa! Czyli po prostu - to co nie jest wykazywane w statystyce to szara strefa - ale musi to byc zajecie zgodne z prawem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:53, 01 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Kolejny ciekawy artykul o szarej strefie:
Szara strefa – nasza jedyna szansa na przetrwanie
Aktualizacja: 2011-02-28 8:56 am
Żyjemy w kraju, w którym – jak za okupacji – jeżeli człowiek chce przeżyć, musi „kombinować”. Podziemie gospodarcze istniało u nas tak długo, jak byliśmy okupowani, czyli ponad 200 lat. Dzięki niemu zresztą przeżyliśmy te lata, potem wojnę, a potem okupację sowiecką. I o ile do podziemia zbrojnego należało wówczas 3% społeczeństwa, o tyle do gospodarczego wszyscy bez wyjątku. W tej chwili sytuacja zaczyna wyglądać podobnie.
Jak powiada encyklopedia – szara strefa to finansowy obszar zdrowej gospodarki państwa, którego dochody osiągane z produkcji niezakazanej przez prawo, są ukrywane w całości lub w części przed organami administracji państwowej, podatkowej, celnej itp.
Wysokie podatki w gospodarce oficjalnej, spadek realnych dochodów obywateli, bezrobocie – oto obecne przyczyny powstawania „szarej strefy”. Jednak to, że kryzys obchodzi się z nami póki co tak łagodnie to konsekwencja istnienia owej szarej strefy, nie wspominając o transferach dewizowych od Polaków pracujących za granicą.
Polacy są europejskimi rekordzistami jeśli chodzi o udział szarej strefy w krajowym PKB. Średnia dla całej Unii Europejskiej to tylko 15 procent, natomiast aż jedna czwarta naszego PKB to dochody z szarej strefy. Zaś według poniektórych ekonomistów to nawet 1/3 naszej gospodarki, bo w miarę pogłębiania się kryzysu szary człowiek coraz bardziej jest zdany na własną przedsiębiorczość.
Dzięki niej jednak łatwiej znosimy kryzys. Dzięki niej w ogóle znosimy kryzys.
W dobie kryzysu szara strefa stanowi naturalny bufor ograniczający ubóstwo i realne bezrobocie. Polacy zwalniani z pracy w ramach cięcia kosztów nie trafiają na bruk, tylko do szarej strefy. Ich poziom życia co prawda się obniża, ale nie dochodzi do dramatów.
W 2000 r. szara strefa odpowiadała zaledwie za 17% gospodarki, w 2001 r. – 16,8%, w 2002 r. – 15,4%, w 2003 r. – 15,8%, w 2004 r. – 14,5%, w 2005 r. i 2006 r. – 15,9%, a w 2007 r. wyniosła 14,7%.
W Polsce praca „na czarno” to często jedyny sposób pracodawcy na obniżenie kosztów zatrudnienia, a dla pracownika – lepiej płatna lub jedyna możliwa do znalezienia praca. Zatrudniający nie musi wtedy uiszczać świadczeń i podatków, składek na ubezpieczenia społeczne, ceł, opłat koncesyjnych i ekologicznych –całego tego haraczu ściąganego bez miłosierdzia przez rozbójnicze państwo.
Ma to zazwyczaj miejsce w branżach, w których ryzyko skutecznej kontroli jest minimalne – w rolnictwie, czy budownictwie.
Część przedsiębiorców także wcale się nie rejestruje i nie ujawnia swojej działalności. Usługi budowlano-remontowe świadczone w prywatnych domach, sprzedaż obwoźna, handel na bazarach, giełdach samochodowych, zatrudnianie cudzoziemców nie posiadających pozwolenia na pracę, korepetycje i prywatne nauczanie – to najczęstsze przykłady pracy w szarej strefie.
A tam, gdzie już firmy nie da się ukryć, ukrywane są przychody, lub też zaniża się wysokość faktycznego wynagrodzenia, co automatycznie obniża świadczenia.
Absurdy łupienia ludności i próby obrony delikwenta przed złupieniem obrazuje znakomicie podejście do nowej ustawy fiskalnej dla dorabiających emerytów. Wiadomo, że emerytura w naszym kraju to kwota wystarczająca na zapłacenie czynszu, rachunków i niewiele ponad to. Resztę emeryt musi dorobić. Ale obowiązujące limity dorabiania dla ponad 1,4 mln emerytów, którzy nie osiągnęli wieku emerytalnego po prostu wpędzają ich w szarą strefę. Nie mogą oficjalnie przekroczyć pewnego pułapu dochodu, bo to powoduje, że ZUS zmniejszy lub nawet zawiesi wypłatę ich emerytury – toteż część wynagrodzenia muszą otrzymywać na czarno.
Wielu z nich zresztą na chwilę przed przejściem na emeryturę otwiera działalność gospodarczą tylko po to, aby robić dokładnie to samo dla swojego byłego pracodawcy. Dzięki temu jednak omijają nową ustawę.
Pozostali młodsi dorabiający emeryci, tzn. ci, którzy nie prowadzą biznesu, ale zarabiają na etacie, też nie mogą dorabiać, ile chcą. ZUS zmniejsza lub zawiesza ich świadczenie, jeśli osiągną dodatkowy przychód przekraczający 70 proc. średniej płacy. Jeśli dorobią ponad 130 proc. tej wartości, ZUS w ogóle zawiesi wypłatę. Natomiast jeśli osoby, które mają prawo do emerytury pomostowej i wykonują pracę w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze dorabiają, to ZUS zawiesza im wypłatę świadczenia bez względu na wysokość zarobku.
Polska szara strefa to 28,1 %. PKB, czyli 350 mld zł! To dużo w porównaniu z północną i zachodnią Europą (10-15 proc.), więcej nawet niż w południowej części kontynentu (20-25%). W krajach Unii gorzej jest tylko w Bułgarii, Rumunii, Słowenii i republikach bałtyckich. Tak więc w Polsce i byłych demoludach mamy wręcz do czynienia z równoległą, podziemną gospodarką.
W ostatnich dwóch latach szara strefa rosła wszędzie, nawet w Niemczech, Szwecji czy Szwajcarii. To wynik globalnego kryzysu. Ludzie zwalniani z firm decydowali się bowiem na pracę na czarno, a ci, którym obcięto pensje, dorabiali na boku. W Polsce szara strefa zwiększała się wprawdzie wolniej niż w innych krajach Europy, ale wysoki jej udział w gospodarce przyczynił się do podtrzymania koniunktury. Jak to możliwe?
Z analiz Friedricha Schneidera wynika, że ponad dwie trzecie pieniędzy zarabianych na lewo trafia do legalnej gospodarki, a to ją pobudza i łagodzi recesję. „Przecież nikt nie zarabia w szarej strefie po to, by trzymać pieniądze na koncie, ale po to, by kupić telewizor czy samochód” – tłumaczy w jednym z opracowań prof. Schneider. To niejedyny pozytyw płynący z podziemnej gospodarki. Austriacki profesor wyliczył, że na świecie lewe przychody podnoszą standard życia co trzeciemu pracownikowi. Jego zdaniem ludzie z szarej strefy są bardziej pracowici, przez co bardziej zajęci, dzięki czemu nie sieją fermentu społecznego, nie uczestniczą w demonstracjach, bo nie mają na to czasu.
Na szczęście dla nas – min.Rostowskiego w sprawie szarej strefy najbardziej interesuje kreatywna księgowość. W związku z tym Główny Urząd Statystyczny właśnie ogłosił, że zacznie oficjalnie uwzględniać całą szarą strefę w naszym produkcie krajowym brutto (PKB). Taki ruch – według niego – ma poprawić makroekonomiczne wskaźniki Polski, m.in. relację długu publicznego do PKB, co jest ważne dla wejścia do strefy euro. Możemy mieć tylko nadzieję, że zanim do tego dojdzie, UE zbankrutuje.
W rankingu Banku Światowego Paying Taxes 2010 Polska w porównaniu z rokiem 2009 spadła ze z 142 miejsca na 151. Wśród 182 badanych krajów, Polska ulokowała się pomiędzy Brazylią a Wybrzeżem Kości Słoniowej. Według tego rankingu szara strefa sięgnęła w Polsce 30 proc. PKB.
Jeszcze gorszy wynik zajęła Polska w kategorii łatwości płacenia podatków mierzonej według ilości godzin, które pracownicy podatnika są zmuszeni poświęcić rocznie, aby spełnić wszystkie rygory biurokracji. Zajmuje to Polakowi 395 godzin. Nic dziwnego, że Polska zajęła 155 miejsce, pomiędzy Gruzją i Jamajką.
Ze względu na ilość i uciążliwość przeszkód biurokratycznych w prowadzeniu działalności gospodarczej podatnicy postrzegają państwo i jego organy jako zamierzających ich obedrzeć ze skóry rzezimieszków. I nie bez racji.
W 1995 roku Centrum Adama Smitha w Warszawie przeprowadziło badania nad rozmiarem konfiskaty dochodu statystycznej rodziny pracowników najemnych, zatrudnionych poza rolnictwem. Po zsumowaniu wszystkich podatków, opłat i składek, jakie rodzina ta pod przymusem wpłaca na rzecz władzy publicznej okazało się, że państwo konfiskuje jej aż 83 procent rocznego dochodu! Mroczne śreniowiecze z jego dziesięciną jawi się w świetle uprawianego przez nasze państwo zbójnickiego procederu jako czasy sielanki.
Według raportu Banku Światowego z 2010 roku ponad jedna trzecia światowego PKB jest nieopodatkowana a udział szarej strefy w gospodarce światowej powiększa się z roku na rok. Wśród 162 państw uwzględnionych w raporcie Polska plasuje się na 52-im miejscu z 28,1% udziałem szarej strefy w PKB.
Pierwsze miejsce w raporcie zajęła Gruzja, gdzie nieopodatkowana część PKB wyniosła aż 72,2%. Najmniejszą szarą strefę ma Szwajcaria – 8,4%, a tuż za nią plasują się Stany Zjednoczone – 9%.
Globalna szara strefa, według ocen analityków Nomura miała wartość około 2,5 bln USD w 2007 roku:
Z tych 2,5 bln USD około 460 mld USD przypadało na USA, 170 mld USD na Chiny a 120 mld USD na Meksyk i Hiszpanię.
W Polsce w przeliczeniu owych 28,1% na tegoroczny PKB oznaczałoby to ponad 390 mld złotych poza oficjalnym obiegiem.
Nieuproszczenie przepisów podatkowych i równoczesne podwyższanie stawek VAT może spowodować jeszcze większą ekspansję szarej strefy. Nieoficjalnie szacuje się, że pracuje w niej co dziesiąty Polak, zaś jeszcze więcej osób czerpie częściowe korzyści z pracy nielegalnej, bo oprócz tej opodatkowanej wykonują nieopodatkowaną.
Do pracy „na czarno” bardziej niż wysokie daniny popycha ludzi gąszcz przepisów i koszt wygenerowania oficjalnego miejsca pracy.Większość miejsc pracy w szarej strefie nie zaistniałoby nigdy w obiegu oficjalnym, po prostu dlatego, że byłyby za drogie.
A przecież pieniądze, które są zarabiane w szarej strefie – wracają do obrotu oficjalnego. Przychody, które są generowane w szarej strefie, wracają do oficjalnego obiegu i w związku z tym są one opodatkowane podatkiem VAT.
Gdzie szara strefa rozwija się najprężniej? Problem dotyczy głównie branży budowlanej, rolnictwa i ogrodnictwa, handlu, gastronomii oraz hotelarstwa. Nierejestrowana praca przeważa na rynku korepetycji oraz opieki na dziećmi i osobami starszymi.
Mniej byłoby szarej strefy gdyby byly logiczne ustawy.Choćby w agroturystyce. Małe pensjonaty i kwatery prywatne traktuje się jak duże pensjonaty i hotele. Trudno nazwać domy 4-pokojowe pensjonatami,ale dla urzędu skarbowego nie ma nic trudnego. Jeżeli ktoś chce sobie dorobić do budżetu domowego w czasie wakacji – dostaje do zapłacenia 17% podatek.Taki sam płaci Sheraton. A przecież często jest to jedyny zarobek właścicieli tych domów.
Zresztą rząd dziarsko planuje dalsze sięganie do kieszeni przedsiębiorcy.
Zaplanowana jest podwyżka składek ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Zapłacą w tym roku o około 600 zł. więcej. Nowi przedsiębiorcy będą mieli ulgę w tym zakresie przez bodaj 24 miesiące ale też zapłacą o około 200 złotych
Poza tym minister Rostowski zapowiada, że gdyby jednak okazało się, że wbrew jego wyliczeniom w tym roku dług publiczny w relacji do PKB przekroczy konstytucyjny próg 55%, to czeka nas likwidacja 50% i 20% kosztów uzyskania przychodów, ulgi internetowej, i tzw. ulgi na dzieci, a także zmniejszenie aż o 70% dotacji z budżetu państwa do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a oprócz podwyżki stawek podatku VAT czeka nas także obniżka zasiłku pogrzebowego
Wniosek jest jeden – trzeba zdać sobie sprawę, że wbrew pozorom, jesteśmy znowu pod okupacją kondominium rosyjsko-niemieckiego reprezentowanego przez polskojęzycznych sprzedawczyków.* I tak jak radzi Marek Kajdas [link] – trzeba dać temu odpór. Zacznijmy w każdej, możliwej dziedzinie przechodzić na swoje, żeby nie wspomagać wroga, a i samemu ujść z życiem. Pisze on w ww.notce: „Namawiam do podziemnego rolnictwa i domowego przetwórstwa żywności z jej dystrybucją pozasystemową wprost do ludzi, znajomych, po sąsiedzku, przez internet, ewentualnie nielegalne targowiska, czy też legalne ale bez doliczania VAT, marż złodziejskich.”
Przejdźmy na Polskę podziemną gospodarczą, bo tylko tak my się wyżywimy i przetrwamy. Bo rząd – wiadomo – i tak się wyżywi i bez nas.
[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiscie autor wypowiada wlasne przemyslenia a mi chodzi glownie o to ze podaje liczby:
W 2000 r. 17% gospodarki,
w 2001 r. – 16,8%,
w 2002 r. – 15,4%,
w 2003 r. – 15,8%,
w 2004 r. – 14,5%,
w 2005 r. - 15,9 %
w 2006 r. – 15,9%,
w 2007 r. - 14,7%.
Oczywiscie szacunki GUS sa siermiezne i nieadekwatne do sytuacji ale tendencje sa ogolnie prawdziwe choc rozmiar zbyt maly...
Szara strefa jak widac ma tendencje spadkowe w Polsce. Jednakze wejscie do Unii i zwiazany z tym zalamanie gospodarki podnioslo szara stefe z 15,4 w 2002 do 15,8-15,9 za lata 2003-2005
Zwazmy ze w latach szalenstw kaczyzmu czyli 2005-6 poziom szarej strefy UTRZYMAL SIE !!! Wrzaski prezesa starszyly przedsiebiorcow i wchodzili w szara strefe. A nie odwrot :O)))
Glupie wrzaski oczywiscie nie ogranicza czegokolwiek a zwlaszcza szarej strefy.. Zawsze raczej ja zwieksza...
Sapdkowi szarej strefy sprzyjaja rozumne i spokojne rzady i rzetene panstwo to znaczy uczciwie traktujace podatnika (uczciwie nie oznacza naiwnie i glupio - podatki nalezy zbierac a oszustow karac).
Szara strefa spada gdy ludziom sie poprawia i bezrobicie spada...
Tak bylo w 2007 i zapewne w 2008 . A jak mozna sie domyslic w latach 2009 - 2011 szara strefa rosnie... I bedzie coraz szybciej poniewaz jak wiemy obecnie jedyne co sie dzieje to wzrost podatkow i obnizka swiadczen. A w takiej sytuacji szara strefa rosnie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:52, 03 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Szara strefa w Polsce
2008-04-28
W okresie od lutego do listopada 2007 r., na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w ramach projektu Przyczyny pracy nierejestrowanej, jej skala, charakter i skutki społeczne były prowadzone równocześnie i niezależnie od siebie dwa projekty badawcze. Realizatorem pierwszego z nich był Instytut Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS) oraz Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS). Wykonawcą drugiego projektu było CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych oraz Millward-Brown SMG/KRC.
Należy przypomnieć, że rozpoznanie „szarej strefy” w gospodarce jest możliwe głównie dzięki badaniom empirycznym. Badania te są metodologiczne bardzo trudne. Działalność w „szarej strefie” jest najczęściej niezgodna z prawem i respondenci, informując badaczy o swojej aktywności, często wprost nie chcą przyznać się do jego łamania. Z tego powodu wyniki takich badań zawsze obarczone są ryzykiem błędu.
Najważniejsze wnioski z badań:
Największa część pracowników nierejestrowanych jest zatrudniana w gospodarstwach domowych – dominują tu prace porządkowe (sprzątanie) i opiekuńcze (dzieci, osoby starsze), a także korepetycje. Zatrudnienie w firmach dotyczy głównie budownictwa, gastronomii, hotelarstwa. Specyficzny, a istotny z tej perspektywy obszar zatrudnienia, to gospodarstwa rolne.
Przyczyny wchodzenia w „szarą strefę” są bardzo złożone. Przeprowadzone badania wskazują, że duża część badanych wybrałaby pracę nierejestrowaną nawet, gdyby także miała możliwość wyboru pracy rejestrowanej. Wolą żyć w sferze więzi nieformalnych niż sformalizowanych. Przekonanie o dużo większej skuteczności działań opartych na więzach nieformalnych, niż na przestrzeganiu zapisanych norm, jest w społeczeństwie polskim powszechne.
W przypadku czynników ekonomicznych najważniejszym powodem jest brak możliwości znalezienia pracy rejestrowanej, spełniającej oczekiwania zatrudnionego. Częściowo jest to spowodowane ograniczoną mobilnością osób zainteresowanych podjęciem pracy.
Wiele gospodarstw domowych nie byłoby wstanie utrzymać się bez dochodów z pracy nierejestrowanej.
Badania wskazują też, że korzyści z rejestracji zatrudnienia – świadczenia socjalne, ochrona pracy, wysokość przyszłej emerytury są odsunięte w czasie i przez to dla zatrudniających się w „szarej strefie” mniej istotne. Co więcej, wielu w ogóle nie postrzega potrzeby rejestracji i nie widzi niewłaściwości tego postępowania.
Podjecie pracy nierejstrowanej, nawet z intencją szybkiego zamienienia jej na oficjalną, działa często jak swoista pułapka. Im dłużej się tu pracuje tym trudniej przejść do pracy legalnej (brak stażu, kwalifikacji, uprawnień), a jednocześnie rynek nierejestrowany jawi się jako przejrzysty, a praca tu jako rzecz normalna. Badania pokazały, że osoby wykonujące pracę nierejestrowaną nie mają problemu z zapewnieniem sobie ochrony zdrowotnej.
Rodzaj motywacji pracodawców do poszukiwania pracowników nierejestrowanych zależy w dużej mierze od charakteru lokalnego rynku pracy. Gdy jest trudno o pracowników, uzyskiwane „oszczędności” mają pozwolić na ich lepsze wynagrodzenie, gdy jest bezrobocie, pracodawcy narzucają zatrudnionym niekorzystne warunki pracy dla podwyższenia swoich zysków. Pracodawcy wskazali także na szereg barier, utrudniających im zwiększanie zatrudnienia nierejestrowanego.
Oceniając uciążliwości, przed którymi starają się uciec przedsiębiorcy do „szarej strefy”, najistotniejszymi okazują się wysokie składki na ubezpieczenie społeczne. Istotne jest też minimalizowanie mitręgi biurokratycznej oraz możliwość nierespektowania przepisów prawa pracy.
W społeczeństwie panuje duże przyzwolenie dla pracy nierejestrowanej. Zdaniem większości badanych jedynie wąska grupa osób publicznych nie powinna zatrudniać pracowników bez rejestracji.
[link widoczny dla zalogowanych]
>>>>>>
Wparwdzie juz troche czasu minelo ale nie mamy na zawolanie natychmiast najnowszych danych...
Ponadto jak widac ludzie sie nie przyznaja ze ,,omijaja'' prawo i te badania zawsze wykazuja smiesznie male liczby! Takie sa realia!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:35, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Ostatnio rozszerzyla sie szara strefa w gospodarce globalnej multinational :
Hiszpania traci miliony przez nieuczciwych przedsiębiorców
W uchylaniu się od podatków celują wielkie koncerny krajowe i ponadnarodowe, których udział we wszystkich oszustwach podatkowych w Hiszpanii wynosi 71,2 procent - podało hiszpańskie ministerstwo finansów. W 2010 roku nie zapłaciły one fiskusowi 42,7 mld euro. Podatkowe oszustwa popełniane przez korporacyjnych gigantów są trzykrotnie większe niż w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw, mikroprzedsiębiorstw i osób samozatrudnionych łącznie - poinformowały dziś hiszpańskie media, powołując się na raport opracowany przez Specjalny zespół zarządzania finansami publicznymi w ministerstwie finansów (GESTHA).
Oszustwa podatkowe w przypadku małych podmiotów przyniosły fiskusowi w ubiegłym roku straty w łącznej wysokości 16,62 mld euro, a oszustwa popełnione przez indywidualnych podatników wyniosły 1,53 mld euro.
Zważywszy, że największe straty fiskus ponosi wskutek oszustw podatkowych popełnianych przez 41582 wielkie firmy, "odpowiedzialność społeczna dużych przedsiębiorstw w fiskalnym przezwyciężaniu kryzysu gospodarczego powinna być większa" - cytuje słowa sekretarza generalnego GESTHA Jose Marii Mollinedo dziennik "ABC".
Według GESTHA, policja skarbowa bierze na cel podczas inspekcji zwykle pojedynczych handlowców, osoby samozatrudnione i małe firmy uważając, że są to główni oszuści, a powinna skoncentrować się raczej na audycie firm ponadnarodowych.
>>>>>
Nadzwyczaj ciekawe statystyki:
42,7 mld koncerny
16,62 sredniacy
1,53 ludzie fizyczni
Czyli najwiecej grabia koncerny ! 71,2 % a ich udzial w gospodarce wynosi ile ? Na pewno mniej niz polowa ! Mozemy sobie wyobrazic jak to wyglada w zniszczonej Polsce ! Nikt nawet ewidencji nie prowadzi !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:38, 04 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Alkoholowa szara strefa za 1 mld zł rocznie
Szara strefa w handlu alkoholem to ponad 10 proc. rynku napojów spirytusowych - oceniają przedstawiciele branży.
Jak dodają, skala problemu jest trudna do określenia. Za walkę z nielegalnym alkoholem odpowiedzialnych jest wiele agend państwowych: policja, służba celna, Straż Graniczna oraz Centralne Biuro Śledcze. Dane, zbierane i katalogowane różnymi metodami, dają często nieprecyzyjny obraz problemu.Konfiskata ponad 200 tys. litrów nielegalnego spirytusu w 2010 r. (tylko przez komendy wojewódzkie policji i CBŚ) pokazuje, że problem jest poważny. W ocenie wiceministra finansów Jacka Kapicy, straty budżetu państwa z tytułu alkoholowej szarej strefy mogą sięgać jednego mld zł rocznie.
Jak powiedział w rozmowie z PAP prezes zarządu Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego Leszek Wiwała, "z jednej strony, mamy do czynienia z działalnością grup przestępczych, z drugiej - z niską świadomością społeczną Polaków, którzy kupują alkohol niewiadomego pochodzenia". - Produkcja nielegalnego spirytusu prowadzona jest przez lata i w przypadku większej jej skali jest ona świetnie zakamuflowana - dodał Wiwała.
Spirytus przemysłowy jest legalny, łatwo dostępny i tani; wykorzystywany do celów przemysłowych, a nie spożywczych - jest zwolniony z akcyzy. To często spotykane rozpuszczalniki - np. spryskiwacze do szyb, podpałki do grilla.
- Przestępcy skupują alkohol za ok. 3 zł za litr pod pozorem prowadzenia zwykłej działalności gospodarczej - powiedział PAP jeden z funkcjonariuszy stołecznej policji. - Następnie pozorują sprzedaż alkoholu fikcyjnym firmom, a sami odkażają go i przeznaczają na sprzedaż w formie spożywczej - dodał. Na takiej sprzedaży można zyskać ponad 400 proc.
Linia produkcyjna nielegalnego alkoholu składa się na ogół z 1000-litrowych zbiorników (tzw. mauzerów), połączonych rurkami, filtrami i pompami. Odkażanie z tzw. skażalników polega na destylacji albo dodawaniu związków chemicznych (np. podchloryn sodu, ocet). Mniej doświadczeni chemicznie przestępcy poprzestają na dodaniu środków, zabijających charakterystyczny smak skażalnika - np. cukru waniliowego albo słodziku. Na samym końcu alkohol jest rozcieńczany - często za pomocą wody ze stawu lub deszczówki.
- Drobni przestępcy, detaliści, rozlewają tak odkażony spirytus do plastikowych butelek lub pięciolitrowych butli, czasem naklejają naklejkę i idą na lokalny bazarek lub rynek - powiedział policjant. - Alkohol bywa też sprzedawany w plastikowych kubeczkach czy nawet woreczkach foliowych. W większości przypadków na butelkach nie ma nawet naklejki, więc z zewnątrz wygląda to jak woda - dodał.
W opinii przedstawicieli branży, większe grupy przestępcze działają zupełnie inaczej. - W przeciwieństwie do "amatorów" nie trzymają w jednym miejscu dużych ilości alkoholu. Duże grupy rozdrabniają swój biznes na kilka małych rozlewni na wypadek wpadki - podkreślił Hubert Kubik z ZP PPS.
Schemat funkcjonowania takiej grupy przestępczej dobrze oddaje przypadek zlikwidowanej w 2009 r. grupy łódzkiej, która w trakcie pięciu lat działalności wprowadziła na rynek ponad 10 mln litrów czystego alkoholu (ok. 25 mln litrów "pseudowódki"). Straty Skarbu Państwa szacuje się na 527 mln zł. Przestępcy zarejestrowali 13 fikcyjnych firm, funkcjonowali na terenie sześciu województw, posiadali kilka magazynów i rozlewni. Grupa miała własnych prawników, biuro rachunkowe, wydajne linie produkcyjne oraz kanały dystrybucji. Każda z firm, której rzekomo sprzedawano rozcieńczalnik czy podpałki do grilla, posiadała pełną fikcyjną dokumentację swojej działalności (np. rachunki za paliwo). Komunikacja odbywała się wyłącznie za pomocą ksywek, bez użycia imion i nazwisk, co spowodowało, że nie udało się ująć większości hurtowników i odbiorców.
Klientami przestępców są najczęściej średnio zamożni obywatele, którzy nie mają świadomości zagrożenia związanego z piciem nieprzebadanego alkoholu oraz tego, że proceder ten jest nielegalny.
Nielegalnym procederem zajmują się głównie - według danych policji - Polacy i obywatele zza wschodniej granicy - Ukraińcy, Białorusini. Organizatorami są na ogół mężczyźni, zaś w handlu detalicznym aktywni są zarówno mężczyźni, jak i kobiety.
Na rynek trafia nie tylko czysty pseudospirytus, ale także własnoręcznie wyrabiane nalewki. - Wiele osób uważa, że kupione na jarmarku nalewki - np. śliwowica czy bimber "Duch puszczy" - to legalne wsparcie regionalnego biznesu. 90 proc. tych nalewek bazuje na samodzielnie odkażonym spirytusie, a ich "producenci" nie płacą ani podatku akcyzowego ani VAT - podkreślił prezes Wiwała. - Często wyznacznikiem legalności może być cena produktu. Oryginalna śliwowica łącka nie ma prawa kosztować 35 zł - przestrzega Wiwała.
Według danych GUS spożycie alkoholu w Polsce w 2010 r. wynosiło ok. 9 litrów czystego alkoholu na jednego mieszkańca. Statystyczny Polak pije rocznie 7,3 litra wina, prawie 8 litrów napojów spirytusowych oraz 93 litry piwa.Problem nielegalnego alkoholu regulowany jest m.in. dwoma ustawami, zgodnie z którymi za oczyszczanie alkoholu bez zezwolenia oraz wprowadzanie go na rynek bez akcyzy grozi grzywna, kara ograniczenia albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
??????
Zaledwie ponad 10 % szarej strefy w alkoholu ??? Niewiarygodne !
Byc moze pon ad 10 % alkoholu w obrocie handlowym to szara strefa ...
Ale drugie 10% to alkohole robione przez ludzi dla siebie i spozywane tez przez siebie ... To tez szara strefa !
Poza tym jesli ukrywa sie ponad 10 % obrotu alkoholem to ukrywa sie DUZO WIECEJ ZYSKU ! Wszak oszukuja tez na legalnie sprzedanym alkoholu zanizajac ceny czyli obroty a wiec tym samym zyski !
Zatem mozna to zbilansowac tak :
100 % handlu alkoholem
z tego :
90 % wykazywanego handlu
>>>>
Co stanowi :
40 % wartosci liczonej jako PKB ( w stosunku do obrotu ).
z tego:
30 % wykazywane ...
ponadto :
10 % na wlasne potrzeby
z czego:
4 % do PKB
>>>>
W sumie
110 % globalnego obrotu alkoholem:
44 % faktyczny PKB
30 % wykazywany przez zaklady PKB ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:24, 01 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ponad 10 proc. rynku tytoniowego to szara strefa
Ponad 10 proc. rynku tytoniowego to papierosy pochodzące z przemytu lub z nielegalnych polskich fabryk. Straty Skarbu Państwa tylko z tytułu niepłaconej akcyzy sięgają rocznie ok. trzech miliardów złotych - oceniają eksperci.
Według danych organizacji Pracodawcy RP wartość sprzedaży nielegalnych papierosów w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła w Polsce o 134 proc. Natomiast z danych Służby Celnej wynika, że tylko w 2010 r. zatrzymano prawie 750 mln sztuk nielegalnych papierosów.
Papierosy z przemytu docierają do nas głównie przez wschodnią granicę, z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Mołdawii, a nawet z Chin. Przedstawiciele branży tytoniowej wskazują na dwie główne przyczyny dużej skali procederu. Pierwsza to ogromna rentowność przedsięwzięcia: różnica w cenie paczki papierosów między Ukrainą (ok. 1 Euro) a Polską (2,60 Euro) wynosi ok. 1,5 Euro. Maksymalnie zapakowany TIR jest w stanie przewieźć 500 tys. paczek, co może dać 750 tys. Euro zarobku. W opinii kpt. Straży Granicznej Arkadiusza Olejnika, Polska jest jednak tylko krajem tranzytowym. Większość przemycanych papierosów trafia do Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Paczka papierosów kosztuje tam ok. 8 Euro.
Drugą przyczyna to stosunkowo niskie kary. Przestępcy z gangów papierosowych dostają wyroki od roku do kilku lat więzienia, do tego kilkanaście tysięcy złotych grzywny, co przy ich zarobkach stanowi drobnostkę - tłumaczą przedstawiciele branży tytoniowej odpowiedzialni za walkę z nielegalnymi papierosami. Ryzyko biznesowe tej działalności jest niezwykle niskie, a opłacalność porównywalna do biznesu narkotykowego - dodają.
Są trzy rodzaje działalności przemytniczej. Pierwsza, indywidualna prowadzona jest na własny, niewielki, rachunek. W drugiej wykorzystuje się pracę "mrówek", osób trudniących się przenoszeniem lub przewożeniem papierosów przez granicę. - Często idą z Polski na Ukrainę obładowani np. w mięso, a wracają z papierosami. Tuż za granicą znajdują się tzw. punkty konsolidacyjne, zbierające towar do paru milionów sztuk, aby dalej go dystrybuować do Polski, Niemiec lub Wielkiej Brytanii - powiedział PAP pracownik jednej z firm tytoniowych. Trzeci rodzaj przemytu to przerzuty na dużą skalę tirami, autobusami i pociągami, organizowane przez międzynarodowe grupy przestępcze.
Nielegalne papierosy celnicy i pogranicznicy odkrywają w różnych miejscach samochodów czy pociągów: podwójnych dachach, podłodze, w pociągowej toalecie - za lustrem lub przy spłuczce, w ramach okiennych. Papierosy znajdowano także w fabrycznie zapakowanych lodówkach, fabrycznie zamkniętych puszkach czy w mrożonym chlebie. Ostatnio odnotowano przypadek spławienia kontrabandy Bugiem w szczelnie ofoliowanych pakietach, które "przypadkowi" żeglarze wyłowili z wody na jacht.
Nielegalne fabryki podrabianych papierosów mają często ukryte wejścia lub działają "pod przykrywką" chłodni, stolarni czy chlewni. Od 2004 r. w Polsce ujawniono 21 takich wytwórni. Tym procederem zajmują się zorganizowane duże grupy przestępcze - używany sprzęt do produkcji i paczkowania kosztuje ok. 1,5 mln zł. Do tego konieczne jest wynajęcie hali o powierzchni ok. 1000 m kw., odpowiednie wyciszenie szumu maszyn, agregat prądu oraz ok. 10-20 ton krajanki (odpowiednio spreparowanego tytoniu). Działalność jest jednak niezwykle opłacalna - z profesjonalnej linii produkcyjnej może zejść miesięcznie do 60 mln sztuk papierosów, co powoduje, że już w ciągu miesiąca koszt inwestycji się zwraca.
Pracownicy takich fabryk nie znają się z osobami zatrudnionymi przy transporcie, dystrybucji i sprzedaży. Mogą nawet dwa miesiące nie wychodzić na zewnątrz - w wytwórniach są bardzo dobre warunki logistyczne: są łazienki, kuchnie, zapasy żywności. Do produkcji zatrudnia się wysoko wyspecjalizowanych operatorów maszyn. Są to głównie obywatele Polski, Bułgarii i Ukrainy, którzy pracowali kiedyś w legalnych fabrykach papierosów i potrafią stworzyć linię produkcyjną oraz odpowiednio ją konserwować. Ich zarobki wynoszą zwykle po kilka tys. zł.
Jak podkreślił pytany o sprawę szef Służby Celnej Jacek Kapica, wzrost wartości sprzedaży nielegalnych papierosów w Polsce wynika ze wzrostu ich ceny na czarnym rynku. - Od kilku lat podejmujemy bardzo intensywne działania związane z ochroną granicy zewnętrznej, zwalczaniem przemytu i obrotu nielegalnymi wyrobami tytoniowymi, właśnie po to, aby ograniczać nielegalny rynek. Działania te pozostaną także naszym priorytetem na najbliższe lata - zaznaczył.
>>>>>
Ponad 10 % to malo precyzyjne bo 11 % jest ponad ale 20 czy 30 % tez jest ponad... Poaza tym przypomne ze tu chodzi o ilosc towaru na rynku gdy urzedy skarbowe interesuje DOCHOD a tego jest ze dwa razy tyle co obrotu !!!
[img]http://mini.wp.pl/biznes/cat,117274,wiadomosci.html[/img]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:03, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Szara strefa chroni przez kryzysem
Do zadziwiających wniosków doszli analitycy OECD i Deutsche Banku. Ich zdaniem szara strefa stymuluje rozwój światowej gospodarki, a w czasie kryzysu osłabia jego skutki - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Szacunki wskazują, że w szarej strefie, na całym świecie, może pracować nawet 1,8 mld ludzi w wieku produkcyjnym. Liczba ta stanowi ponad połowę wszystkich pracujących.
Jak się okazuje, aż 10 bln USD może stanowić wartość dóbr i usług wytworzonych poza oficjalnie prowadzonym biznesem. Warto zaznaczyć, że PKB USA wynosi 14 bln USD. Liczby te pokazują, jak kolosalne dochody można wytworzyć w szarej strefie, która dodatkowo nieustannie rośnie. OECD szacuje, że już za 10 lat aż 75 proc. osób na całym świecie, będących w wieku produkcyjnym, może czerpać zyski z pracy poza oficjalnym biegiem.
Firma Konsultingowa A.T. Kearney szacuje, że czarny rynek handlu i usług w Europie może w 2011 r. przekroczyć próg 2,2 bln USD. To ponad 5 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Powodem takiego dynamicznego wzrostu jest kryzys, który dotarł do Europy w 2008 r. To przede wszystkim w krajach PIIGS spadło zapotrzebowanie na pracowników, wzrosły podatki i koszty pracy, a także ograniczono pensje.
Jak się okazuje, szara strefa wcale nie musi być zła. Z badań Deutsche Banku z 2009 r. wynika, że szara strefa sprzyja utrzymaniu płynności finansowej przedsiębiorców w razie zmniejszonego zapotrzebowania na ich towary i usługi. Wiąże się to bezpośrednio z niższymi kosztami działalności. Są oni w stanie więcej przetrzymać bez dostatecznego finansowania.
>>>>>
Tutaj widze niezrozumienie sytuacji ... Zawsze w czasie kryzysu zwieksza sie stara strefa poniewaz dochody firm spadaja i ,,ratuja sie'' one przed bankructwem nie placac podatkow ... Czyli przechodza do szarej strefy ... Z tego nie wynika ze ,,chroni'' ona przed kryzysem a wynika z tego tylko tyle ze zwieksza sie w czasie kryzysu bo legalni staja sie nielegalni ...
Dane sa takie :
1,8 mln zatrudnionych i 10 bln $ PKB z ich pracy ...
Swiat ma ok 7 mld z tego zdolnych do pracy 60 % czyli 4,2 mld
Ale sa i bezrobotni .
Zatem :
3,6 mld zatrudnionych z tego 1,8 mld w szarej strefie ...
( Nie znaczy to ze jak ktos jest w szarej strefie to nie pracuje jednoczesnie grdzies legalnie ... )
PKB swiata 70 bln $ + 10 bln $ szara strefa !!! razem 80 bln $ ???
Czyli tylko 12,5 5 ????
Cos nie tak ...
Policzmy inaczej ...
Kraje rozwiniete to jakies 1,2 mld ludzi - tam jest PKB okolo 40 bln $
Szara strefa jest tam mala jakies 5 mld $ czyli razem 45 bln $ .
Kraje slabiej rozwiniete 5,8 mld ludzi 30 bln $ i tylko 5 bln $ szarej strefy ??? Niemozliwe ! Co najmniej 10 bln $ ...
Czyli szara strefa musi miec CO NAJMNIEJ 1,8 mld zatrudnionych i 15 bln $ PKB ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:52, 08 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
"Wyjście z szarej strefy jest opłacalne".
W ciągu pierwszych dni obowiązywania abolicji dla cudzoziemców Urząd do Spraw Cudzoziemców zarejestrował 441 wniosków od osób chcących zalegalizować pobyt w Polsce. Najwięcej wniosków wpłynęło w województwie mazowieckim, żadnego nie ma w opolskim.
Dotychczas abolicję w Polsce przeprowadzono dwukrotnie, w 2003 r. i 2007 r. Obecna cieszy się większym zainteresowaniem niż poprzednie, kryteria są bowiem łagodniejsze. Wówczas trzeba było wykazać, że przebywa się w Polsce 10 lat, dysponuje się środkami na utrzymanie, przedłożyć tytuł do zajmowanego lokalu i mieć pozwolenie na pracę.
W 2003 z abolicji najliczniej skorzystali Wietnamczycy i Ormianie, w 2007 r. - Wietnamczycy. Obecnie najwięcej wniosków wpływa od obywateli Ukrainy (132), Wietnamu (122) i Armenii (77). Mniej składają obywatele Rosji (21), Nigerii (14), Białorusi (13) i Chin (12). Jest też po kilka wniosków od obywateli Tunezji, Egiptu, Maroka i Pakistanu.
- Korzyści z zalegalizowania pobytu będą czerpać zarówno cudzoziemcy, jak i państwo polskie, z punktu widzenia którego opłacalnym jest wyjście cudzoziemców z szarej strefy, rozpoczęcie legalnej pracy, odprowadzanie podatków i składek, co w pełni legitymuje do korzystania z uprawnień społecznych wynikających z tego faktu - powiedział szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców Rafał Rogala.
Najwięcej - ok. 75% wniosków - wpłynęło do wojewody mazowieckiego: jest ich ok. 500, zarejestrowano 304. Różnica wynika z tego, że wnioski przyjmowane są od cudzoziemców na bieżąco, dopiero później wprowadzane są do systemu, czasem z kilkugodzinnym opóźnieniem. Najwięcej, bo aż dwie trzecie wniosków, złożyli Ukraińcy i Wietnamczycy. W 2007 r. na Mazowszu abolicją objęto blisko 1,3 tys. cudzoziemców, zaś w 2003 r. - ponad 1 tys., głównie Wietnamczyków.
W woj. łódzkim zarejestrowano 46 wniosków. Najwięcej złożyły osoby z obywatelstwem ormiańskim, ukraińskim i rosyjskim. Są też wnioski od osób z obywatelstwem wietnamskim, białoruskim, marokańskim, pakistańskim, tunezyjskim i hinduskim.
- Z tej grupy czterem osobom w grudniu 2007 r. odmówiono nadania statusu uchodźcy. To rosyjska rodzina, matka i trójka dzieci - poinformował Bartosz Gwizdała z łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
W 2003 r. w Łódzkiem z abolicji skorzystało 400, a w 2007 r. 141 cudzoziemców.
Znacznie mniej wniosków wpłynęło na razie w pozostałych województwach.
Do lubelskiego urzędu wojewódzkiego wpłynęło ich 15; złożyły je osoby narodowości ukraińskiej i ormiańskiej. Ustawa abolicyjna z roku 2003 objęła w Lubelskiem ok. 600 osób, a ustawa z 2007 - 30.
W województwie może mieszkać ok. 1,5 tys. osób, którym przysługuje abolicja - szacuje dyrektor wydziału spraw obywatelskich i cudzoziemców w lubelskim urzędzie wojewódzkim Maciej Zięba.
Mieszkająca w Lublinie Ormianka Armine Ożga-Margaryan, która angażuje się w różne projekty organizacji pozarządowych mające na celu integrację cudzoziemców z lokalną społecznością, podkreśliła, że cudzoziemcom potrzebna jest pomoc w przygotowaniu potrzebnych dokumentów. - Ważne jest działanie wszelkich organizacji pozarządowych. Ludzie, którzy są w Polsce nielegalnie, często boją się przyjść do urzędu, żyją w strachu, nie potrafią nawiązać wspólnego języka z urzędnikiem - powiedziała.
Do wojewody śląskiego wpłynęło 13 wniosków, złożyli je obywatele Ukrainy, Armenii i Wietnamu. W 2003 r. w woj. śląskim udzielono 194 zezwoleń, natomiast w 2007 r. 79. Trzy czwarte osób pochodziło z Wietnamu i Armenii.
Do Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu wpłynęło 11 wniosków, m.in. od Ukraińców, Boliwijczyków i obywateli Tunezji. Z abolicji w 2003 r. skorzystało w regionie 333 obcokrajowców, a w 2007 r. tylko 35. - W 2007 r. mało osób skorzystało z tej ustawy, bowiem były bardzo trudne warunki, które cudzoziemcy musieli spełnić - powiedział rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego Jarosław Perduta.
W woj. kujawsko-pomorskim wnioski w sprawie skorzystania z abolicji złożyło dziewięciu cudzoziemców - pięciu obywateli Armenii, dwóch - Azerbejdżanu i po jednym Albanii i Rosji. W 2003 r. z abolicji skorzystało 167 cudzoziemców, a w 2007 r. - 19.
W Wielkopolsce o abolicję ubiega się dziewięcioro cudzoziemców: czteroosobowa ormiańska rodzina, trzech obywateli Ukrainy, Rosjanin oraz Turek. W latach 2003 i 2007 z możliwości zalegalizowania pobytu skorzystało w tym regionie ok. 200 osób.
W woj. zachodniopomorskim zarejestrowano siedem wniosków (m.in. od obywateli Armenii, Turcji, Ukrainy oraz Chin), w pomorskim - pięć (złożone m.in. przez osoby narodowości armeńskiej i białoruskiej).
Do wojewody podlaskiego wpłynęło także siedem wniosków o legalizację pobytu od obywateli Chorwacji, Białorusi, Kamerunu, Nigerii i Armenii. Straż Graniczna szacuje, że w regionie z abolicji mogłoby skorzystać 200 osób. Kilkanaście osób, które wstępnie wyraziły wolę legalizacji pobytu w ramach abolicji, przebywa w Ośrodku dla Cudzoziemców i Areszcie Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku. To obywatele Wietnamu, Nigerii, Armenii, Chin, Maroka, Sierra Leone oraz Rosji.
Dwie wcześniejsze abolicje nie cieszyły się wśród cudzoziemców przebywających w tym regionie zbyt dużym zainteresowaniem: w 2003 r. skorzystały z niej 32 osoby, w 2007 r. zaledwie 9.
Cztery wnioski złożono na Podkarpaciu, wszystkie dotyczą obywateli Ukrainy. W 2003 r. do wojewody podkarpackiego wpłynęło 35 wniosków o legalizację pobytu, najwięcej zgłosili obywatele Armenii, Azerbejdżanu, Mongolii i Wietnamu. Pozytywne decyzje wydano w 21 przypadkach. W 2007 wpłynęły jedynie cztery wnioski, trzy z nich zostały zaakceptowane.
Jak podkreśliła rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu kpt. Elżbieta Pikor, obecna ustawa abolicyjna, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, umożliwia zalegalizowanie pobytu cudzoziemcom starającym się o status uchodźcy. - Szacujemy, że z tego ułatwienia skorzysta kilkanaście osób, które przebywają w przemyskim ośrodku dla cudzoziemców i są w procedurze uchodźczej - dodała.
W Świętokrzyskiem pięciu cudzoziemców złożyło wnioski o abolicję. Prognozuje się, że wnioski o zalegalizowanie pobytu złoży ok. stu osób. W 2007 r. do wojewody świętokrzyskiego wpłynęło 12 wniosków, a decyzje pozytywne wydano tylko w trzech przypadkach. W 2003 r. było 58 wniosków, pozytywnie rozpatrzono 53.
Pięć wniosków o zalegalizowanie pobytu w ramach abolicji wpłynęło do wojewody małopolskiego. Złożyli je m.in. Wietnamczycy i Ormianin - poinformowała Monika Frenkiel z biura prasowego wojewody małopolskiego. Jak dodała, pracownicy urzędu wojewody odbierają wiele telefonów z pytaniami i prawdopodobnie kolejne takie wnioski zostaną złożone w terminie późniejszym.
W 2003 r. wnioski w sprawie abolicji złożyło w Małopolsce 452 cudzoziemców, pozytywnie rozpatrzono 352. O abolicję w 2007 r. ubiegało się 89 cudzoziemców, udzielono jej 49 osobom.
Także w woj. lubuskim zarejestrowano trzy wnioski, wszystkie złożone przez obywateli Ukrainy. W 2003 r. z abolicji skorzystało 99 cudzoziemców, a w 2007 r. - sześć.
Dwa wnioski o abolicję wpłynęły do wojewody warmińsko-mazurskiego, złożyli je obywatele Chin i Nigerii. W 2003 r. w ramach abolicji złożono 65 wniosków, w 2007 r.- 20.
Do czwartku nikt nie złożył wniosku na Opolszczyźnie. Podobnie było w 2007 r., a w 2003 r. pobyt zalegalizowało tam sześć osób.
1 stycznia weszła w życie ustawa abolicyjna. O legalizację pobytu mogą ubiegać się cudzoziemcy, którzy przebywają w Polsce nielegalnie i nieprzerwanie co najmniej od 20 grudnia 2007 r. Cudzoziemcy, którym odmówiono nadania statusu uchodźcy i wobec których orzeczono o wydaleniu z terytorium Polski, skorzystają z nowych przepisów, jeśli ich pobyt jest nieprzerwany od 1 stycznia 2010 r. Abolicja obejmie także wszystkich, wobec których 1 stycznia 2010 r. trwało kolejne postępowanie w sprawie nadania statusu uchodźcy.
Wnioski w tej sprawie składa się w urzędach wojewódzkich, do końca czerwca.
Szczegółowe informacje na temat abolicji dla cudzoziemców - po polsku, angielsku, rosyjsku i wietnamsku - podane są na stronie [link widoczny dla zalogowanych] Urząd ds. Cudzoziemców uruchomił też specjalny telefon: 22 60 175 25.
>>>>
Widzimy tutaj jak roznorodna jest szara strefa . To nie tylko produkcja ale i ukryci ludzie ! Nieraz bardzo duzo . Ale oczywiscie oni cos dzialaja ekonomicznie i z tego jest PKB czyli czyli wartosc wytworzona .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:24, 23 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
W rajach podatkowych ukryto 21 bln USD
Globalna elita bogaczy przed upływem 2010 r. ukryła nieopodatkowane przychody na sumę co najmniej 21 bln USD w tzw. rajach podatkowych. Kwota ta odpowiada połączonemu PKB Stanów Zjednoczonych i Japonii - informuje w niedzielę BBC.
Według BBC do tych ustaleń doszedł James Henry, były główny ekonomista firmy konsultingowej McKinsey, który przygotował raport (The Price of Offshore Revisited) na zlecenie organizacji Tax Justice Network walczącej z rajami podatkowymi.
Henry sądzi, że suma 21 bln USD to wycena ostrożna, a rzeczywista suma pieniędzy ukryta przed urzędami podatkowymi różnych państw przez globalną elitę finansową bliższa jest sumie 32 bln USD.
- Utracony dochód z podatków, który sugerują wyceny, jest na tyle duży, że dla wielu państw stanowiłby istotną różnicę w ich finansach. Prywatne bogactwo ukryte w zamorskich rajach podatkowych to ogromna czarna dziura w światowym systemie finansowym - cytuje BBC autora raportu.
- Superbogaci przerzucają pieniądze, korzystając z pośrednictwa licznych profesjonalistów zatrudnionych w prywatnej bankowości, usługach prawnych, rachunkowych oraz w firmach doradztwa inwestycyjnego - dodaje ekonomista.
Henry posługiwał się danymi Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i rządów. Jego wycena obejmuje tylko aktywa pieniężne zdeponowane w bankach i na rachunkach inwestycyjnych; nie uwzględnia nieruchomości ani aktywów w rodzaju jachtów.
Większość rajów podatkowych to dawne posiadłości zamorskie Korony brytyjskiej na Karaibach. W Europie zaś są to: Wyspy Normandzkie, wyspa Man i Lichtenstein.
>>>>>
Czyli 21 - 32 bln ale raczej 32 niz 21 czyli jak usrednimy i tendencja w gore to 27 bln . Tak najwiecej ukrywaja bilionerzy . Stad najlepsze sa male i srednie firmy . Ani skrajna nedza ani skrajne bogactwo nie sa dobre . To patologie - margines spoleczny ktory nalezy eliminowac oczywicie metodami godziwymi !!! Bo moralnosc to podstawa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:36, 07 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Lichwiarze trzymają się mocno
Parabanki chwalą się rekordowymi wynikami. Bankowcy: to efekt przeregulowania naszego rynku finansowego - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
W ciągu dwóch lat liczba osób korzystających z pożyczek udzielonych przez parabanki wzrosła o 3-5 razy. Tak szacuje Open Finance. Z kolei według danych firmy konsultingowej Deloitte wartość parabankowych pożyczek wynosi 2-3 mld zł.
Biorąc pod uwagę, że średnia wartość kredytu to 500-1000 zł, zadłużonych może być nawet 4 mln Polaków. Michał Sadrak, analityk z Open Finance, zastrzega jednak, że twardych danych nie ma, bo żadna instytucja nie monitoruje tego, co dzieje się na rynku parabankowym i w lombardach.
Lawinowo rosnąca liczba firm parabankowych to zdaniem Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich, efekt działań Komisji Nadzoru Finansowego. - Banki wprowadziły zalecenia KNF i zaostrzyły warunki badania zdolności kredytowej. To sprawiło, że kilka milionów osób zostało wykluczonych z systemu - uważa Pietraszkiewicz.
>>>>
Istotnie zawsze rosnie szara strefa gdy system staje sie skostnialy i sztywny ... POwinna byc wolnosc to znaczy jesli ktos wchodzi w ,,bank'' ktory mu daje 50 % zysku rocznie to jego sprawa . Wiemy ze to jest szemrane ... Oczywiscie nalezy wykluczyc osoby z ograniczona poczytalnoscia . Za wciaganie takich osob winna byc kara ... Ale osoby w pelni wladz umyslowych ? Czego szukaja w takich biznesach ? Guza ? No to maja ... To tez jest edukacja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:44, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Co trzecia firma w szarej strefie
Przez kryzys i wysokie koszty pracy coraz więcej osób pracuje na czarno. Według badań PKPP Lewiatan aż 33,2 proc. firm tak zatrudnia pracowników, rok temu było ich 28,9 proc. - informuje "Rzeczpospolita".
Główny ekonomista PKPP Lewiatan, autorka badań Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, relacjonuje, że polscy przedsiębiorcy nie chcą rozmawiać o szarej strefie. - Jednak ci, którzy zdecydowali się o tym mówić, przyznają, że firmy coraz częściej decydują się zatrudniać pracowników nielegalnie - mówi.
To efekt spowolnienia gospodarczego, podniesienia od lutego składki rentowej i podwyżki minimalnej pensji - wylicza "Rz".
Najwięcej nielegalnych pracowników jest w budownictwie. - Z naszych badań wynika, że znajdują się oni w prawie 60 proc. firm. W dodatku im mniejsza firma, tym więcej takich przypadków - mówi Starczewska-Krzysztoszek.
Jak podkreśla "Rz", firmy chcące działać zgodnie z prawem, nie są w stanie konkurować z tymi nieuczciwymi. A te decydujące się płacić pod stołem, muszą ukrywać obroty. Według przedsiębiorców gdyby nie szara strefa, ich obroty byłyby o 20 proc. wyższe. A tak, traci na tym budżet państwa i ZUS.
>>>>
Czyli szara strefa rosnie . A gdzie sa dokladne wyniki tych badna z roku na rok ? Szkoda aby te badania sie marnowaly bo tylko media rzucaja procentami i na tym sie konczy . A gdyby wydac to w formie zeszytu np. dostepnego w sieci to bysmy zobaczyli jak to sie ksztaltowalo od poczatku badan ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:44, 18 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Szara strefa znalazła nowy sposób na działalność
Na rynku funkcjonuje coraz więcej „klubów”, np. miłośników gór czy fotografii, które pod hasłami kursów organizują wycieczki. Nieuczciwi przedsiębiorcy znaleźli nowy sposób na prowadzenie działalności niezarejestrowanej.
Zasada działania jest prosta. Wystarczy założyć stronę internetową klubu, np. wielbicieli Himalajów, trekkingu, francuskich winnic czy parków rozrywki. Taka strona powinna mieć bogatą, profesjonalnie przygotowaną szatę graficzną i zawierać rzeczowe informacje na temat przedmiotu zainteresowania. Jej założyciel przedstawia się jako pasjonat danego zagadnienia i jako taki zachęca innych do zgłębiania tematu razem z nim. Organizuje cykliczne imprezy typu: kursy fotografii na Borneo, wycieczki rowerowe po Mongolii lub objazdy po europejskich parkach rozrywki. Na stronie prezentuje ofertę wyjazdów ze szczegółowym programem, przy czym ważne jest, żeby nie była to typowa oferta wypoczynkowa. Internauta pod wpływem informacji, że wycieczkę, np. do francuskich winnic organizuje profesjonalny sommelier, ulega sugestii, że nie ma osoby lepiej przygotowanej do organizacji takiego wyjazdu.
Dochody nieujawnione
– Szara strefa obecnie to także takie kluby czy stowarzyszenia, które nie rejestrują swojej działalności i reklamują się głównie przez strony internetowe – powiedział Jarosław Durbas, właściciel biura Trekking Team. – Często pojawiają się te organizujące wyjazdy trekkingowe i trampingowe – mówi. Jak takim nieformalnym klubom udaje się bez kłopotu funkcjonować jako organizatorzy turystyki? – Dyrektywa 90/314 o imprezach turystycznych nie precyzuje, kto może, a kto nie może być organizatorem turystyki. To znaczy, że nie ma znaczenia, kto oferuje do sprzedaż imprezy turystycznej: czy jest to przedsiębiorca, parafia, klub, stowarzyszenie czy Jan Kowalski – mówi Paweł Niewiadomski, prezes PIT. – Kwestią kluczową w przypadku szarej strefy jest zarobkowanie. W sytuacji, gdy takie podmioty nie prowadzą żadnego rozliczenia z tytułu organizacji wycieczek, nie wiadomo, czy osiągają zyski. Niewykluczone, że do tego dochodzi – dodaje. „Kluby” nie rejestrują swojej działalności, nie mają numeru NIP i nie wystawiają faktur. Czasami w związku z tym udzielają 23 proc. rabatu. Niektórzy organizują wycieczki w ramach innej prowadzonej przez siebie działalności. Jedna z warszawskich akademii jogi organizuje wyjazdy m.in. do Nepalu. Organizatorzy proszą, by w tytule przelewu „koniecznie” wpisać: „Karnet za zajęcia jogi Nepal 2012”.
Co może urząd?
W świetle znowelizowanej Ustawy o usługach turystycznych urzędy marszałkowskie mogą skontrolować taką firmę. – Marszałek województwa jest upoważniony do kontroli działalności w zakresie organizowania imprez turystycznych, prowadzonej przez przedsiębiorców i inne osoby niezgłoszone do rejestru – informuje Piotr Odorczuk z małopolskiego UM. Najpierw jednak do urzędu musi wpłynąć zawiadomienie lub podejrzenie, że dana firma bądź osoba taką działalność prowadzi. A to, w przypadku „klubów” funkcjonujących za pośrednictwem stron internetowych, nie jest kwestią łatwą do zweryfikowania. – Z ofertami prezentowanymi na stronach internetowych jest sytuacja skomplikowana o tyle, że właściciel strony, umieszczając ofertę wycieczki, nie ma obowiązku ujawniania, kto jest jej organizatorem. To następuje dopiero przy podpisaniu umowy z klientem. Wówczas musi zaznaczyć, czy sam jest organizatorem, czy też inny podmiot, którego jest pośrednikiem – mówi Paweł Niewiadomski. Klienci jednak nie zawsze dysponują wiedzą, jak powinna wyglądać właściwie przygotowana umowa oraz jakimi dokumentami powinien się legitymować organizator turystyki.
Jednakże to u zarejestrowanych touroperatorów przeprowadzane są kontrole przez UOKiK, UM KRD (który wciąż informuje o długach biur podróży) czy w końcu urząd skarbowy. A w nowo powstających „klubach” – nic z tych rzeczy. Nawet jeżeli urząd marszałkowski wykryje takiego nieuczciwego przedsiębiorcę, może mu zakazać prowadzenia działalności najwyżej na 3 lata. Co jednak stoi na przeszkodzie, żeby założyć nową stronę internetową i wciąż się nie rejestrować? Błędne koło systemu powoduje, że pseudoorganizatorzy czują się bezkarni i mogą bez większych przeszkód funkcjonować w szarej strefie.
Anna Oporska
>>>>
Jak widzicie cigale nowe pomysly . To sie zmienia nieustannie !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:49, 18 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
2 mld zł wydajemy na nielegalny alkohol
15 proc. napojów spirytusowych w Polsce pochodzi z nielegalnych źródeł – szacuje Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, a informuje o tym „Parkiet”. Wartość szarej strefy szacuje się na 2 mld zł rocznie, a państwo traci z tego powodu 1,2 mld zł.
W Polsce, w przeciwieństwie do Czech, prawie nie ma podróbek markowych alkoholi w sklepach. Większość podrabianego alkoholu organizacje przestępcze sprzedają na bazarach i tzw. melinach w plastikowych butelkach o pojemności 1 i 5 litrów. Litr legalnego spirytusu kosztuje ponad 100 zł, a ten nielegalny można kupić za 10 – 35 zł za litr. Każde podrożenie ceny legalnego alkoholu powoduje wzrost szarej strefy jego produkcji.
Jak zapewnił gazetę resort finansów, nie prowadzi on obecnie prac nad podwyżką akcyzy na alkohol w Polsce.
>>>>
Kolejny szacunek . Dosc realny . Pewnie tyle wynosi szara strefa w gospodarce ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:08, 20 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Szara strefa rządowej biurokracji.
Ministerstwa mnożą przybudówki, gdzie zatrudnia się i płaci bez żadnych ustawowych ograniczeń - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Ministerstwa oficjalnie redukują etaty, a w rzeczywistości mnożą przybudówki, zatrudniając tam drugą, nieoficjalną armię urzędników.
Pięć ministerstw sprawdzonych przez "Dziennik Gazetę Prawną" zatrudnia 2,6 tys. urzędników. Tę liczbę trzeba jednak uzupełnić o kolejne 1,2 tys. osób, które pracują w 11 podległych im instytucjach.
Dziennik przepytał nadzorowane przez ministrów instytucje o sposób zatrudniania i płace. W części z nich zarobki przewyższają pensje urzędników ministerialnych.
W Ministerstwie Gospodarki średnia pensja liczona z trzynastką wynosi 6,1 tys. zł. W podległym mu Polskim Centrum Akredytacji (PCA) wynagrodzenia są średnio o 2 tys. zł wyższe.
- Konieczna jest szczególna analiza wszystkich instytucji podległych i nadzorowanych, ale już wiadomo, że większość z nich powinna znaleźć się w korpusie, a nie poza nim - mówi prof. Jacek Jagielski z Uniwersytetu Warszawskiego, autor komentarza do ustawy o służbie cywilnej.
>>>>
Tak ! Urzedasi tez potrafia . To bynajmniej nie tylko firmy tworza szara strefe ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:40, 20 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Budżet traci rocznie 250-400 mln zł na nielegalnym handlu stalą
Budżet państwa traci rocznie 250-400 mln zł na nielegalnym handlu stalą - alarmuje b. wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki. Zdaniem wiceministra finansów Jacka Kapicy, rozwiązaniem może być objęcie podatkiem ostatecznych nabywców, a nie dystrybutorów.
Mechanizm nielegalnego obrotu stalą polega na wykorzystywaniu zerowej stawki VAT w dostawach stali w ramach UE. W Polsce tworzone są firmy, które zajmują się sprowadzaniem stali z zagranicznych hut. Oszuści deklarują jej eksport, co jest wystarczającym powodem niepłacenia podatku VAT. Tymczasem deklarowana na eksport stal nie opuszcza granic, natomiast za pomocą podstawionych firm jest sprzedawana na krajowym rynku. Cena takiej stali jest wyjątkowo korzystna ze względu na fakt, że firmy nie płacą fiskusowi należnego podatku VAT.
Jak powiedział Rapacki, zazwyczaj takie firmy działają kwartał, dwa kwartały i są likwidowane. "Często firmy są zakładane w Polsce przez obywateli pochodzenia litewskiego, łotewskiego czy słowackiego. Polacy zakładają z kolei takie przedsiębiorstwa w Czechach i na Słowacji" - powiedział PAP generał Rapacki.
"W ten sposób na rynek trafiają wyroby, które są o 23 proc. tańsze od innych wyrobów w legalnym obrocie. To element nieuczciwej konkurencji, z którym nie mogą sobie poradzić producenci, uczciwi dystrybutorzy" - podkreślił.
Jego zdaniem, ponad 40 proc. rynku obrotu prętami stalowymi, używanymi na budowach, "jest zarażona patologią związaną z wyłudzeniami VAT".
Skala strat Skarbu Państwa tylko z tytułu niepłacenia VAT to rząd wielkości 250-400 mln zł rocznie. (...) Wymaga to szybkich działań po stronie organów ścigania, jak również legislatorów. Trzeba uszczelnić prawo" - powiedział Rapacki.
Zdaniem wiceministra finansów Jacka Kapicy, należy zastanowić się nad zmianą systemu płacenia VAT. "Czyli obciążenia tym podatkiem ostatniego nabywcy, a nie sprzedawcy. Druga rzecz to szybsze reagowanie instytucji kontrolnych na nieprawidłowości. To jest zawsze ściganie króliczka. Wcześniej były telefony komórkowe, dzisiaj jest stal, jutro będzie coś i innego. To są grupy, którzy przerzucają się z jednego towaru na drugi, na który występuje zwiększony popyt. Trzeba jednak reagować" - powiedział. Dodał, że resort będzie pracował nad rozwiązaniem tego problemu.
Dyrektor ds. podatkowych ArcelorMittal Poland Agata Kozłowska-Szczerba podkreśliła, że proceder wyłudzania podatku VAT na prętach zbrojeniowych i innych produktach stalowych uderza w całą legalnie działającą branżę.
"Według szacunków organizacji branżowych - Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz Polskiej Unii Dystrybutorów Stali - nawet 40 proc. sprzedawanej na polskim rynku stali zbrojeniowej może pochodzić z nieuczciwych źródeł. W tej sytuacji uczciwi producenci stali stoją na straconej pozycji, gdyż na skutek przestępczej działalności coraz bardziej tracą udziały w rynku" - powiedziała PAP.
Jej zdaniem wprowadzając do obrotu ogromne ilości wyrobów stalowych w cenach obniżonych o wartość podatku VAT przestępcy przyczyniają się do niższego popytu na produkty z legalnych źródeł, a w efekcie do redukowania produkcji, obniżania przychodów i zwolnień załogi w legalnie działających podmiotach.
"Jak pokazuje praktyka, działania instytucji powołanych do ścigania tego procederu, tj. organów kontroli skarbowej, policji i prokuratury są niewystarczające, by rzeczywiście powstrzymać zjawisko. Z tego powodu widzimy potrzebę wprowadzenia – poza wzmożonymi kontrolami – także zmian legislacyjnych, które proceder przestępstw na VAT skutecznie wyeliminują, a tym samym pozwolą legalnym producentom kontynuować działalność w Polsce" - zaznaczyła.
>>>>
Kolejny ,,sektor''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:51, 25 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jaka jest ściągalność podatków w Polsce?
Ściągalność podatków na koniec II kwartału tego roku wyniosła 95,3 proc. wobec 95,8 proc. w II kwartale 2011 roku - podał GUS powołując się na dane ministerstwa finansów.
Ściągalność podatku od towarów i usług wyniosła 94 proc. wobec 94,9 proc., podatku dochodowego od osób fizycznych - 94,9 proc. wobec 95,7 proc., a od osób prawnych - 97,3 proc. wobec 97,4 proc. na koniec II kwartału 2011 roku. (PAP)
>>>>
Chyba dla smiechu ta informacja ... Chcecie powiedziec ze szara strefa wynosi 2,7 % :O)))) HEHEHEHE . Akurat ... RAZY 10 ... Nazwijcie moze te dane jakos inaczej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:13, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Szare paliwa biją w budżet
Przez handel paliwami "na lewo" budżet państwa może w tym roku stracić 3 mld zł - na łamach "Gazety Wyborczej" alarmuje Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).
W tym roku po raz pierwszy zaczęła spadać u nas sprzedaż oleju napędowego. Na taką sytuację mogło wpłynąć spowolnienie gospodarki i wzrost cen paliwa. Ale są i inne powody.
"W opinii branży oprócz czynników obiektywnych, decydujący wpływ na spadek wielkości legalnego obrotu paliwami ma szara strefa, przez którą budżet straci w roku bieżącym około 3 mld zł" - ocenia POPiHN.
>>>>
Im wyzsza akcyza tym wieksza szara strefa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:55, 23 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Małe firmy płacą oficjalnie najmniej
Blisko co czwarty zatrudniony Polak (3 mln osób) pracuje w mikroprzedsiębiorstwie. A jak wyliczył GUS, w 2011 r. średnia pensja w takiej firmie, zatrudniającej do 9 osób, wynosiła zaledwie 1987 zł - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Ale tylko oficjalnie, bo w tych przedsiębiorstwach jest największa szara strefa.
- Pewna grupa pracowników otrzymuje część wynagrodzenia pod stołem - mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Aby zaoszczędzić na składkach i podatkach, firmy wypłacają pracownikom wynagrodzenie zbliżone do pensji minimalnej, a rekompensują to, dokładając im na lewo stałe premie czy dodatki.
Prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zwraca uwagę, że prawdziwy problem pojawi się w przyszłości, gdy mało zarabiający pracownicy będą przechodzić na emerytury. A te świadczenia nie wystarczą im na przeżycie do pierwszego.
.....
Oczywiscie winne sa jelopy od schladzania bo gdyby byla normalna praca nikt by sie nie godzil na takie cos . Poza tym to nie tyle pensje sa w szarej strefie co zyski .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:17, 05 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Szara strefa handlu dieslem to 7 proc. rynku
W tym roku do Polski wleje się około 1 mln m sześc. nielegalnego oleju napędowego – wynika z najnowszych szacunków branży paliwowej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Paliwowe koncerny coraz głośniej mówią już o nielegalnym handlu paliwami, zwłaszcza olejem napędowym. Orlen wskazuje, że decydujący spadek wielkości legalnego obrotu paliwami spowodowany jest szarą strefą - donosi "Rzeczpospolita".
Ostatnie miesiące przyniosły drastyczny wzrost szarej strefy w obrocie paliwami, co widać zarówno w oficjalnych statystykach dotyczących rynku paliw, jak też w wynikach Shell w Polsce – twierdzi Piotr Dziwok, prezes zarząd Shell Polska.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
>>>>
7 % ??? Za malo . Wiemy ze sa na paliwie wieksze przekrety ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:38, 20 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tak nas kantują na szynce
Naprawdę wędzone czy tylko pryskane? Klienci nie zastanawiają się, tylko wkładają do koszyka wędliny, a w domu rozczarowanie - bo szynka smakuje jak kawałek namoczonego w wodzie papieru, a z kiełbasy wyparowało mięso, zostały tylko tłuszcz i chrząstki.
Na półkach w polskich sklepach możemy znaleźć wędliny wędzone, których niska cena zachęca do zakupu. Ale uwaga! Na 100 procent nie są to produkty przygotowywane tradycyjnym sposobem, a wędzone za pomocą preparatów dymu wędzarniczego. Preparaty te są nanoszone na powierzchnię produktu przez rozpylenie w komorach wędzarniczych lub zanurzenie (ewentualnie zroszenie) produktów. Ma to na celu zabarwienie powierzchni. Można je też dodawać do farszów mięsnych w celu nadania smaku i aromatu.
Stosowanie takiej metody obróbki mięsa jest dla firm bardzo kuszące. Największą jej zaletą jest obniżenie kosztów produkcji wędlin, a także znaczne skrócenie czasu ich wędzenia (nawet o 40 proc.). Spryskiwanie zapewnia też jednolitość i powtarzalność wędzenia kolejnych partii produktów.
- Największą wadą jest brak równowagi między właściwościami aromatyzującymi i koloryzującymi. Uzyskanie ciemnej barwy powoduje, że zapach jest zbyt silny, a smak nieprzyjemnie pogorzeliskowy lub chemiczny. Z kolei trudności w ustaleniu optymalnego dodatków do produktu przyczyniają się do tego, że takie wyroby mają zbyt dużą zawartość wody i tłuszczu - mówi Wirtualnej Polsce prof. Andrzej Pisula, ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy.
Profesor podkreśla, że każda z opisanych metod wędzenia ma istotny wpływ na jakość gotowego produktu. Efekt końcowy uzależniony jest od wielu czynników w tym głównie od rodzaju wędzonego produktu i gatunku drzewa, z którego został wytworzony dym. Produkty wędzone w komorach wędzarniczych mają ładniejszy kolor, lepiej smakują i ładniej pachną.
- Metoda stosowania tzw. preparatów dymu wędzarniczego to nic nowego, jest stosowana od lat - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.
Profesor Andrzej Pisula,
ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy
Preparat dymu wędzarniczego uzyskiwany jest w procesie spalania twardego drewna i kondensacji dymu w wodzie. W dalszym etapie kondensat jest filtrowany w celu usunięcia części smolistych, w których znajdują się składniki niebezpieczne dla zdrowia konsumenta. Z około 250 wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA) znajdujących się w dymie, kilkanaście z nich oraz niektóre fenole to związki toksyczne i rakotwórcze. Liczba szkodliwych WWA w dymie wzrasta po przekroczeniu temperatury niepełnego spalania drewna, która wynosi 400-730 st. C.
W warunkach przemysłowych dym wędzarniczy wytwarzany jest w tzw. dymogeneratorach w procesie niepełnego spalania wiórków/zrębków drewna w niższych temperaturach. W tradycyjnych wędzarniach, w których wytwarzanie dymu następuje w wyniku spalania szczap drewna, nie ma możliwości kontrolowania temperatury, a tym samym liczba powstających WWA może być znacznie wyższa.
Zawartość jednego z najbardziej niebezpiecznych WWA tj. benzo(a)pirenu jest wskaźnikiem informującym o zawartości WWA ogółem w wędzonych przetworach mięsnych. Według rozporządzenia UE jego dopuszczalna zawartość wynosi 5 μg/kg. Wyniki wielu analiz przetworów wędzonych w krajach UE, w tym w Polsce wykazują, że zawartość tego składnika jest wielokrotnie niższa. Tym samym normy bezpieczeństwa konsumenta są spełnione.
Szynka wędzona inaczej
Czy gołym okiem można poznać, czy produkt jest tylko pryskany, czy wędzony naprawdę?
- Przeciętny konsument, jeśli przyjrzy się chwilę wędzonej wędlinie, da radę odróżnić produkt od tego przygotowywanego tradycyjną metodą - tłumaczy Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso. - Mowa o różnicach widocznych gołym okiem. Klient powinien również zwrócić baczną uwagę na etykietę. Informacja o tym, w jaki sposób produkt został przygotowany musi być zgodnie z przepisami umieszczona na etykiecie - dodaje szef Związku Polskie Mięso.
Kwestię etykiety uściśla profesor Andrzej Pisula. Jak wyjaśnia, taka informacja musi się na niej pojawić, ale tylko wówczas, gdy preparat dymu wędzarniczego jest dodawany do farszu mięsnego jako substancja aromatyzująca. W przypadku stosowania preparatu na powierzchni produktu nie ma obowiązku jego deklarowania na etykiecie.
Oznacza to, że jeśli producentowi uda się przygotować tym sposobem wędlinę wyglądającą i pachnącą jak ta przygotowywana w tradycyjnych komorach wędzarniczych, ale tylko poprzez zraszanie bądź zanurzanie mięsa w ekstrakcie dymu, wówczas klient może dać się nabrać. Kupi produkt myśląc, że nabywa towar z wyższej półki, podczas gdy ma do czynienia z substytutem. W takich wypadkach warto zwracać uwagę na cenę. Dobre wędliny są po prostu droższe.
Oszustwo w majestacie prawa?
Stosowanie tego typu metody może budzić kontrowersje czy niesmak, ale jest całkowicie zgodne z prawem. Jest ona również bezpieczna dla konsumenta.
- Gdyby stanowiła jakiekolwiek zagrożenie, nikt by jej nie stosował. Wszelkie metody muszą posiadać odpowiedni certyfikat - tłumaczy Witold Choiński.
Jak informuje Wirtualną Polskę Izabela Zdrojewska z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych stosowanie preparatów dymu wędzarniczego jest uregulowane w przepisach rozporządzenia (WE) nr 2065/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 10 listopada 2003 r. w sprawie środków aromatyzujących dymu wędzarniczego używanych lub przeznaczonych do użycia w środkach spożywczych lub na ich powierzchni oraz rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1334/2008 z dnia 16 grudnia 2008 r. w sprawie środków aromatyzujących i niektórych składników żywności o właściwościach aromatyzujących do użycia w oraz na środkach spożywczych.
- Zgodnie z art. 4 rozporządzenia nr 2065/2003 zastosowanie środków aromatyzujących w środkach spożywczych lub na ich powierzchni jest dozwolone tylko wówczas, gdy nie stwarza to ryzyka dla zdrowia ludzkiego i nie wprowadza w błąd konsumentów - mówi Zdrojewska - Ponadto jak podano w 27 punkcie preambuły do rozporządzenia nr 1334/2008, jeżeli wędzony smak środka spożywczego wynika z dodania do niego środków aromatyzujących dymu wędzarniczego, konsument powinien być o tym poinformowany.
Jak zgodnie podkreślają eksperci, przygotowywanie mięsa wędzonego tą metodą dotyczy produktów z niższej półki.
- Taką metodę wędzenia stosują firmy, które mniej dbają o markę - podkreśla Witold Choiński.
Podobnego zdania jest ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy. W jego opinii w praktyce przemysłowej preparaty dymu wędzarniczego stosuje się głównie do produktów popularnych średniej i niższej jakości, gdyż obniżają koszty, skracają czas produkcji i są łatwiejsze w stosowaniu.
- Natomiast w produkcji przetworów z wyższej półki (np.podsuszanych i suchych, surowych wędzonych, surowych dojrzewających), stosuje się wędzenie w komorach wędzarniczych z dymogeneratorami. Obok efektu nadania smaku i aromatu oraz barwy dodatkowo następuje obsuszanie produktu. Składniki dymu w odpowiedni sposób oddziałują na powierzchnię produktu, co w istotny sposób ogranicza wzrost mikroflory i wydłuża jego trwałość.
....
To tez jest szara strefa bo z 10 t miesa pisza ze robia 10 t szynki a faktycznie robia 20 . Sprzedaja 20 a podatki placa od 10 o ile nie wykazuja strat .
Oczywiscie jesliby to bylo uczciwe czyli produkt nie trujacy . Ale tani z napisem ze ma niskiej jakosci sklad i smak i konserwowany aby byl na dluzej . To bylo by nawet pozyteczne dla biedoty . Ale nie o wspieranie biedakow im chodzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:44, 08 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
dr Bohdan Wyżnikiewicz | Biznes.pl
Szara strefa - przekleństwo czy zbawienie?
Szara strefa od zawsze budziła kontrowersje. Politycy uznają ją za istotną przyczynę deficytów budżetowych, ignorując równocześnie fakt, że dzięki niej wielu ludzi uzyskuje dochody, w związku z czym państwo mniej wydaje na pomoc socjalną.
GUS szacuje, że w latach 2007-2010 w szarej strefie wytwarzano 12-13% produktu krajowego brutto i od dłuższego czasu udział ten jest stabilny. Jest to mniej niż szacują ośrodki zagraniczne i niektóre polskie think-tanki. W rozmaitych porównaniach międzynarodowych polska szara strefa lokuje się nieco powyżej średniej europejskiej, aczkolwiek trzeba pamiętać, że są to szacunki prowadzone przy stosowaniu różnych metod badawczych.
Zjawisko szarej strefy gospodarczej jest dobrze rozpoznane przez teorię ekonomii, gdyż ma charakter uniwersalny, jednak problem ze zrozumieniem jej źródeł i natury mają zarówno politycy, jak i szeroka opinia publiczna. Każdy nowy minister finansów na początku swojego urzędowania ogłasza, że ograniczy, a nawet wyeliminuje szarą strefę, po czym nic szczególnego się nie dzieje i do sprawy już się nie wraca. Podejmowane od czasu do czasu działania represyjne okazują się mało skuteczne. Jeżeli nawet uda się poprzez działania administracji ograniczyć jakiś segment szarej strefy, to pojawia się nowy, zwykle bardziej odporny na represje finansowe.
Przez szarą strefę gospodarczą rozumie się ukrywanie przed władzami prawdziwych rozmiarów działalności gospodarczej, czego skutkiem jest niepłacenie podatków, składek na ubezpieczenia społeczne, a także dostarczanie na rynek dóbr i usług niespełniających standardów. Podstawą przyczyną powstania i rozwoju szarej strefy jest nadmiar regulacji i wysokość danin, jakie muszą ponosić przedsiębiorcy na rzecz państwa. Wielu przedsiębiorców nie jest w stanie sprostać wszystkim nakładanym na nich obciążeniom. Drugą, mniej ważną przyczyną działania w szarej strefie jest skłonność do nadużywania szeroko rozumianej słabości państwa poprzez przywłaszczanie sobie pieniędzy należnych państwu.
Przejawem szarej strefy w coraz mniejszym stopniu jest działalność gospodarcza prowadzona bez rejestracji, gdyż oznacza to utrudnienia w poruszaniu się na rynku i duże ryzyko poniesienia poważnych konsekwencji finansowych w przypadku wpadki. Dużo bardziej rozpowszechnione jest zaniżanie rzeczywistych rozmiarów produkcji przez przedsiębiorców. Dzięki temu uczestnicy szarej strefy płacą niższe podatki i ponoszą niższe koszty ubezpieczeń społecznych. Powszechną praktyką jest bowiem wypłacanie pracownikom poza oficjalnym "ozusowionym" wynagrodzeniem także nieoficjalnie uzgodnionych kwot. Zjawisko to jest rozpowszechnione, opowiadał kiedyś mi o tym pewien znany cukiernik warszawski. Zatrudniani przez niego robotnicy byli zdemoralizowani praktykami w branży i domagali się dodatkowych wypłat poza systemem, uznając to za normę. Pracownicy, którzy godzą się na taki system, nie płacą wprawdzie podatków, lecz tym samym odkładają mniej środków na przyszłą emeryturę.
Podstawowy błąd, jaki popełniają politycy, to wiara, że gdyby firmy działające w szarej strefie płaciły podatki, to wpływy budżetowe byłyby znacznie większe. Media często podają wartość strat budżetu państwa wynikającą z istnienia szarej strefy. Takie kalkulacje są czysto hipotetyczne, bowiem w przypadku płacenia podatków i innych danin według oczekiwań fiskusa zdecydowana większość firm, które działają w szarej strefie, wypadłaby z rynku. Działalność szarej strefy jest przeto czymś w rodzaju samoobrony przedsiębiorstw.
Szara sfera stanowi ponadto swoisty bufor pozwalający na uzyskiwanie nieoficjalnych dochodów wielu ludziom, określanym jako marginalna siła robocza. Składają się na nią bezrobotni, emeryci, studenci czy nielegalni imigranci. Nieopodatkowane dochody poprawiają ich sytuację materialną, która często bywa zła, i przyczyniają się do zmniejszenia rozmiarów pomocy socjalnej. Jest tu oczywisty element wyzysku i krzywdy polegający na braku zabezpieczenia socjalnego osób zatrudnianych "na czarno" lub pomniejszania jego zakresu osobom, którym część wynagrodzenia wypłaca się "pod stołem".
Gdyby przeprowadzić symulację modelową, polegającą na tym, że państwo obniży stopy podatkowe i obciążenia na ubezpieczenia społeczne, a przedsiębiorcy będą płacić niższe stawki podatkowe i składek ubezpieczeń społecznych, to efekt takich zmian byłby jednoznacznie korzystny dla wszystkich. Państwo otrzymywałoby większe dochody podatkowe, podatki byłyby niższe i więcej osób otrzymywałoby świadczenia emerytalne na wyższym poziomie.
Dlaczego tak się nie dzieje? Żadna ze stron, czyli ani państwo, ani przedsiębiorcy, nie jest skłonna do wykonania pierwszego kroku. Dzieje się wręcz przeciwnie. Państwo nie jest w stanie racjonalnie wydawać pieniędzy z podatków, co skutkuje stałą skłonnością do powiększania skali danin, a to z kolei zwiększa skłonność przedsiębiorstw do wchodzenia do szarej strefy gospodarczej. Powstaje swoiste błędne koło: budżet ma za mało pieniędzy, podnosi więc podatki, przedsiębiorcy nie są w stanie płacić wyższych podatków, zatem wchodzą w szarą strefę gospodarczą.
Szara strefa gospodarcza nie jest ani przekleństwem dla budżetu, ani zbawieniem dla jej uczestników. Jest elementem gospodarki, który wiążę się z nieefektywnością i słabością instytucji wzmacnianą chęcią korzystania z tej nieefektywności i słabości. W niektórych przypadkach wchodzenie w szarą strefę jest wymuszane nadmierną restrykcyjnością systemu gospodarczego.
....
A glownie schladzaniem gospodarki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:44, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Strumienie szmuglu
Duże transporty idą przez Litwę. Szlabany na granicach podniesione i całe TIR-y po brzegi wypchane trefnym towarem tamtędy jadą. Ale przez zieloną granicę ludzie też chodzą. Miejscowi, doskonale znają teren, wiedzą, jak unikać spotkania z celnikami. Często to jeszcze nastolatki. Zmuszone do szmuglu przez biedę lub skuszone wizją zarobku.
Policjanci przyglądali mu się od dawna. Śledzili ogłoszenie, które zamieszczał w sieci oferując potencjalnym klientom kupno markowych perfum po okazyjnej cenie. Kilka dni temu funkcjonariusze postanowili wkroczyć do akcji i zatrzymać sprzedawcę. Był nim 44-latek z Zamościa. W jego podręcznym bagażu policjanci znaleźli tylko kilka flakoników z perfumami, ale w jego mieszkaniu ujawnili już 2,5 tys. buteleczek. Wszystkie markowały produkty renomowanych firm. Ich czarnorynkowa wartość to około 80 tys. złotych.
Dużo więcej wart był towar, który przejęli w ubiegłym roku stołeczni policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą. W podwarszawskich magazynach ujawnili 32 tys. sztuk podrabianych kosmetyków i ponad 2 tys. sztuk odzieży z sfałszowanym logo znanych marek. Nielegalny towar wart był w sumie ponad 4 mln złotych.
Można wymieniać tak długo, bo właściwie nie ma tygodnia, żeby policjanci czy celnicy nie informowali o przejęciu partii nielegalnego towaru, który miał zalać polskie targowiska i bazary. Podróbki - czy to markowej odzieży, perfum, czy też elektroniki - trafiają do nas głównie z Chin. Fałszywki płyną właściwie jednostajnym strumieniem, ewentualne wykrycie kontrabandy gangi wliczone mają w koszty.
I rzeczywiście przestępcy muszą liczyć się z tym, że stracą swój podejrzany towar i spory zarobek. Ze statystyk unijnych agend wynika, że to właśnie w Polsce celnicy przechwytują najwięcej kontrabandy wśród państw Wspólnoty. Dane dotyczą przemytu papierosów, bo to obecnie najbardziej popularny szmugiel na granicach. Bruksela ostrożnie szacuje, że państwa Unii Europejskiej na przemycie tytoniu co roku tracą aż 10 mld euro.
Walka z wiatrakami
Szmuglowane papierosy trafiają na europejskie rynki głównie z Rosji, Białorusi i Ukrainy i przechodzą przez polskie przejścia graniczne. Dlatego to celnicy na wschodniej ścianie Polski od lat mają najwięcej pracy. W Ministerstwie Finansów przyznają, że powstrzymanie przemytu jest właściwie niemożliwe, ale celnicy nie mogą sobie pozwolić na przestoje.
- "Bez zdecydowanej reakcji ze strony Służby Celnej w 2014 roku szara strefa mogłaby osiągnąć poziom 22 proc., a szacunkowe straty dla budżetu przekroczyć 3,3 mld złotych" - czytamy w strategii działania Służby Celnej do roku 2015, dokumencie całkowicie poświęconym zagadnieniu zwalczania tytoniowego przemytu.
Tylko na Podlasiu w ubiegłym roku celnicy przechwycili ponad 127 mln sztuk nielegalnych papierosów. To aż o jedną trzecią więcej niż w roku 2011. Wtedy było to dokładnie 95 mln sztuk. Oprócz tytoniu szmuglerzy nielegalnie przewozili również przez granicę podrabiane kosmetyki, obuwie i sfałszowane leki, głównie te na potencję.
A tylko w pierwszym miesiącu 2013 roku podlascy celnicy udaremnili trzy duże transporty z trefnym towarem. W Budzisku w łotewskim busie wyładowanym automatami do gier i na dwóch ukraińskich ciężarówkach znaleźli blisko 30 tys. paczek o szacunkowej wartości rynkowej około 300 tys. złotych. Udaremnili jeszcze transport 135 tys. paczek papierosów o wartości ponad 1 mln złotych (ukrytych w naczepie z paletami) i przemyt 150 tys. paczek papierosów o wartości około 1,5 mln złotych (zamiast mebli).
Maciej Czarnecki, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku: - Kontrolujemy nie tylko osoby przejeżdżające przez granicę. Jesteśmy też obecni na bazarach i targowiskach, wszędzie tam, gdzie może dochodzić do handlu nielegalnym towarem. To, że wykrywamy coraz więcej przypadków przemytu świadczy z jednej strony o naszej skuteczności, a z drugiej strony to dowód na to, że ten kierunek jest wciąż narażony na częste próby przemytu.
Wypchane TIR-y, paczki poupychane w schowkach
Z obserwacji celników wynika, że największe partie nielegalnego towaru przemytnicy chcą przewieźć przez granicę z Litwą. To wewnętrzna granica Unii Europejskiej i przynajmniej teoretycznie dużo łatwiej wjechać tam TIR-em wyładowanym papierosami za kilka milionów złotych. Na granicy z Białorusią i Ukrainą, gdzie obowiązuje ściślejsza kontrola, partię przemycanej kontrabandy są już nieco mniejsze, a trefny towar upychany jest najczęściej w samochodach osobowych, w specjalnie do tego przygotowanych skrytkach.
Celnik, proszący o anonimowość: - W ogóle zauważamy nową tendencję wśród przemytników. Teraz partie szmuglowanego towaru są mniejsze, ale za to kurierzy jeżdżą częściej. Wszystkiego nie da się wychwycić. Bez względu na to, ilu celników postawimy na granicy.
Celnicy zauważyli też coś innego. Wzmożona kontrola na przejściach granicznych powoduje, że szmuglerzy decydują się na przemyt towaru przez tzw. zieloną granicę np. w Bieszczadach. Pod koniec 2012 roku pogranicznicy z Podkarpacia zatrzymali kilku mieszkańców Ustrzyk Dolnych, którzy mieli przerzucić do Polski co najmniej 12 tys. paczek ukraińskich papierosów. Towar transportowali w specjalnych, kartonowych pudłach, do których doczepiali parciane szelki ułatwiające przerzut.
Takich sytuacji jest więcej i, jak mówią celnicy, procederem trudnią się przede wszystkim mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Doskonale znają teren, wiedzą, jak unikać spotkania ze strażnikami granicznymi. Często to jeszcze nieletni, zmuszeni do szmuglu przez biedę lub skuszeni wizją zarobku.
Zresztą statystyki pokazują, że już średnio połowa sprzedanych paczek w województwach na ścianie wschodniej pochodzi z kontrabandy, choć są miejscowości, gdzie statystyki skaczą grubo powyżej 80 proc. Pierwszym kryterium wyboru jest oczywiście cena, dużo niższa w przypadku przemyconych przez granicę papierosów.
- Kiedy w kiosku paczka papierosów będzie kosztowała coraz więcej, to przestępcom będzie coraz bardziej opłacało się przemycać papierosy z Ukrainy czy Rosji. Kolejne podnoszenie akcyzy na wyroby tytoniowe powodują automatycznie wzrost ilości przemycanych papierosów - mówi nam Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Metro we Wrocławiu, autostrada do Zakopanego
Pracodawcy RP w 2011 roku opublikowali raport na temat szarej strefy w sektorze wyrobów akcyzowych. Policzyli, że na przemycie nielegalnego alkoholu państwowa kasa traci rocznie ok. - 1,5 mld złotych, na tytoniu - 3,2 mld złotych, a na paliwach - 1,4 mld złotych. Rocznie z powodu kontrabandy skarb państwa traci ok. 6 mld złotych. Jak policzyli eksperci Pracodawców RP, pieniądze to wystarczyłyby m.in. na powstanie autostrady do Zakopanego, utworzenie 200 tys. nowych miejsc pracy i wybudowanie metra we Wrocławiu.
....
Kolejny rodzaj szarej strefy . W czescu juz ewidentnie bandycki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:08, 20 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Oszukujemy (przez) państwo
47 proc. Polaków twierdzi, że zna osoby pracujące na czarno. Co czwarty ankietowany takie, które niesłusznie pobierają zasiłki z pomocy społecznej, prawie tyle samo zasiłki dla bezrobotnych - donosi "Rzeczpospolita".
Z badań CBOS dla Akademii Leona Koźmińskiego wynika też, że 23 proc. respondentów ma do czynienia z niespłacającymi kredytów i pożyczek, co piąty - z płacącymi podatki niższe, niż powinni lub w ogóle unikającymi ich uiszczania, a 17 proc. - z korzystającymi z rent bez uzasadnienia.
"To pokazuje, że w Polsce panuje przyzwolenie na oszukiwanie państwa i że jest ono powszechniejsze, niż można by się tego spodziewać" - mówi socjolog prof. Krzysztof Zagórski, autor badania.
Ekonomista z UW prof. Krzysztof Opolski, ocenia, że nie zawsze winnymi psucia państwa są tylko oszuści, ale czasem też system. Jeśli ludzie widzą, że podatki, które płacą, są zaprzepaszczane, to przestają je płacić, a źle działająca służba zdrowia, policja czy transport publiczny zniechęcają do bycia uczciwym - wskazuje.
Zdaniem Opolskiego sytuacji nie poprawią policyjne metody kontroli obywateli, a długofalowy pozytywny skutek przyniesie jedynie edukowanie społeczeństwa.
....
Przynajmniej inteligentnie zapytali . Nie czy oszukujesz tylko czy znasz takie osoby . Jeszcze nalezalo by podzielic osoby na pracujacych za pensje i majacych firmy . To zupelnie inne kategorie i nie mozna ich laczyc !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:35, 26 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Królowie szarej strefy
Nie mają szans na znalezienie legalnego zatrudnienia, chcą sobie dorobić do pensji czy renty lub po prostu szef stawia ich przed wyborem: albo zostaną zwolnieni, albo pracują dalej, ale już bez umowy. Do tego zbyt wysokie podatki i składki ubezpieczeniowe. To najczęstsze powody dla których ludzie decydują się na podjęcie zatrudnienia w "szarej strefie".
Według oficjalnych statystyk obejmuje ona od kilku do ok. 20 procent ogółu zatrudnionych. Zjawiskiem pracy nierejstrowanej zajmuje się m.in. GUS, który bada społeczne odczucia na temat "szarej strefy", ale także opisuje to zjawisko na podstawie danych uzyskanych od osób zatrudnionych "na czarno". Trzeba jednak pamiętać, że pozyskane w ten sposób informacje dotyczące wysokości zarobków, czy czasu poświęconego na nielegalną pracę, nie zawsze muszą być zgodne z rzeczywistością. Z kolei wyczulona na kwestię legalności zatrudnienia Państwowa Inspekcja Pracy zwraca uwagę, że walkę z "szarą strefą" utrudnia nie tylko społeczne przyzwolenie, ale i obowiązujące przepisy prawa. Badacze i obserwatorzy rynku pracy są zgodni, że w niektórych branżach grunt do rozrastania się nielegalnego zatrudnienia jest wyjątkowo korzystny.
Przeszkadzają nawet… ułatwienia
Wbrew obiegowym opiniom w szarej strefie prym wiodą pracownicy branży rolniczo-ogrodniczej, a nie jak się zwykle mówi - opiekunki czy budowlańcy. Jak szacuje GUS, co piąta osoba zatrudniona "na czarno" czerpie swoje dochody z roli, sadu lub ogrodu. Jest to zazwyczaj praca sezonowa i dorywcza, w dodatku wykonywana nieregularnie. Tym samym wręcz idealnie wpisuje się "w szarą strefę", którą trudno namierzyć np. kontrolerom PIP. Na nielegalne zatrudnienie w tym sektorze najczęściej decydują się kobiety i młodzi ludzie (np. studenci zarabiający na czesne). Pracodawcą przeważnie jest osoba prywatna, dużo rzadziej - rolne przedsiębiorstwa. Według danych z 2010 roku średnia dzienna stawka za pracę na roli, w sadzie czy ogrodzie wynosiła ok. 116 zł. - To co zarobię w sezonie u rolnika, musi mi wystarczyć na cały rok. Czasem nieoczekiwania wpadnie jakaś robota zimą, ale to raczej przez przypadek. Całe szczęście, że nie mam rodziny na utrzymaniu - wzdycha 30-latek z podkrakowskiego miasteczka.
Jesienią 2011 roku rząd w ramach prorodzinnych działań oraz promocji legalnego zatrudnienia postanowił wesprzeć nianie i rodziny, które według szacunków zatrudniają nielegalnie ok. 200 tys. opiekunek. W wyjściu z "szarej strefy" miały pomóc opłacane przez państwo składki emerytalne i ubezpieczenie zdrowotne. Okazuje się, że do dziś na legalizację zatrudnienia w tej branży zdecydowało się zaledwie kilkanaście tysięcy osób.
Szybko okazało się, że o ile była to propozycja atrakcyjna np. dla babć opiekujących się własnymi wnukami, o tyle "zawodowym" nianiom wciąż wyjście z cienia się nie opłaca. - Gdyby jeszcze należał nam się zasiłek dla bezrobotnych, po tym jak zostaniemy zwolnione z pracy, można byłoby pomyśleć o legalnym zatrudnieniu. Okazało się jednak, że w tym systemie ktoś zapomniał o składkach na Fundusz Pracy, więc na zasiłek nie mamy co liczyć - mówi 25-letnia Katarzyna, dodając: - Zresztą i tak to czysta fikcja. Każdy kto chce legalnie zatrudnić nianię, podaje że zarabia ona najniższą krajową. Resztę wciąż dostają "pod stołem" - twierdzi opiekunka. Według raportu serwisu niania.pl, kobiety w tej branży zarabiają średnio niecałe 12 zł na godzinę.
O formalności z zakresu podatków i zatrudnienia nie troszczą się także ekipy remontowe. Bez umowy i rachunków położą kafelki na podłodze, zamontują wannę i odświeżą sufit. Najlepsi nie muszą się nigdzie reklamować - wieści o ich fachowych usługach rozchodzą się pocztą pantoflową, a bywa, że klienci ustawiają się w kilkutygodniowych kolejkach, byle tylko skorzystać z ich solidnych i tanich usług. Według GUS specjalista od remontów i napraw, który nie zarejestrował oficjalnie swojej działalności zarabiał w 2010 roku średnio 112 zł dziennie. - Po pierwsze nie miałbym nawet czasu iść do urzędu pozałatwiać formalności. Kto miałby potem głowę do tych comiesięcznych rozliczeń? Zleceń jest tyle, że czasem brakuje mi doby. W cenie są niepijący i niepalący fachowcy, którzy nie dopytują o zaliczki. A ja odpowiadam rysopisowi. W dodatku kocham tę robotę - uśmiecha się 40-letni Piotr z Katowic.
Jeszcze więcej zarabiają nielegalni budowlańcy. Zdaniem GUS może to być nawet 400 zł dziennie. Mimo, że jest to branża, której z uwagi na ogromne ryzyko wypadków bacznie przygląda się Państwowa Inspekcja Pracy, wciąż wielu budowlańców decyduje się pracować "na czarno". Z obserwacji inspektorów wynika, że standardy zatrudnienia nieco się tutaj poprawiają, szczególnie w dziedzinie wielkich inwestycji. Zmian nieprędko należy oczekiwać w przypadku robotników zajmujących się niewielkimi realizacjami. - Niedawno, razem z kolegami, budowaliśmy dom jednemu z opolskich przedsiębiorców. Postawiliśmy ściany, położyliśmy dach, potem została tylko elektryka i "wykończeniówka". Z tego co się orientuję, fakturę wystawił mu jedynie architekt i markety budowlane - twierdzi jeden z internautów na branżowym forum.
W nocy zarabia się "na czarno"
Długą tradycję mają także u nas nigdzie nie rejestrowane korepetycje. Specjalizują się w nich zwłaszcza nauczyciele i studenci. Chociaż według portalu ekorki.pl, ci ostatni dorabiają sobie w ten sposób coraz rzadziej. Obecnie statystyczny korepetytor ma ok. 30 lat. Ceny za godzinę wahają się od 20 zł do ponad 100 zł. Zależy od przedmiotu i od tego czy lekcji udzielić ma student czy doświadczona nauczycielka z renomowanego liceum - Pomagam uczniom "wyciągając" na tym drugą pensję. Żal mi rodziców, którzy zamiast wyegzekwować w szkole porządne wytłumaczenie tematu, wolą za to zapłacić - pisze na forum jedna z internautek.
Głośnym echem odbił się wyrok łódzkiego sądu administracyjnego z początku 2012 roku, który podważył decyzję Izby Skarbowej, uznającej, że nauczyciel swoją działalność oświatową poza godzinami pracy powinien rozliczać jak zwykły przedsiębiorca. WSA stwierdził że nauczyciel pracę korepetytora z czystym sumieniem wobec fiskusa może traktować jako "działalność wykonywaną osobiście", wykazując ją po prostu w rocznym zeznaniu podatkowym. W praktyce więc, z rodzicami uczniów wystarczy podpisać umowę o dzieło, a otrzymane pieniądze kwitować wystawianym do niej rachunkiem. Tylko ilu nauczycieli zdecydowało się na tę praktykę?
Z doświadczeń PIP wynika, że kłopoty z legalnością zatrudnienia mają także branże zdominowane przez, wydawać by się mogło, wyspecjalizowane duże firmy. Przykładem tego może być branża ochroniarsko-detektywistyczna, gdzie u 27 proc. skontrolowanych podmiotów ujawniono nieprawidłowości w tym zakresie. Zresztą niewielkich firm, złomowisk czy osiedlowych parkingów wciąż pilnują przeważnie emeryci czy renciści (stawki zaczynają się od 5 zł za godzinę). Nocni stróże to często członkowie rodzin właścicieli obiektów, którym w zaufaniu powierza się pieczę nad firmą w późnych godzinach. W dodatku kroniki policyjne nierzadko odnotowują przypadki, że dorabiającemu do emerytury stróżowi nie wystarczają pieniądze" z szarej strefy". Bywa, że zamiast chronić majątek zleceniodawcy, sam uczestnicy w procederze jego kradzieży czy dewastacji.
W czołówce branż królujących w szarej strefie wciąż pozostaje handel. Najczęściej umów o pracę nie podpisuje personel niewielkich osiedlowych czy bazarowych sklepików oraz typowo sezonowych stoisk (np. w letnich kurortach). Doskonale wiedzą o tym kontrolerzy PIP, chociaż nie zawsze mogą ze zjawiskiem walczyć skutecznie. Główną przeszkodą są przepisy, które poza szczególnymi przypadkami, zobowiązują instytucje kontrolujące, do powiadomienia przedsiębiorcy o planowanej kontroli z co najmniej siedmiodniowym wyprzedzeniem. - Kiedy przychodzimy do sklepu, po ekspedientkach pracujących bez umowy, już dawno nie ma śladu. Jeśli już kogoś zastaniemy, to z uśmiechem na twarzy stwierdza, że właśnie dziś jest pierwszy dzień w pracy, a umowa "się pisze" na zapleczu - wspominają inspektorzy. Mimo takich niesprzyjających warunków PIP ujawniła przypadki nielegalnego zatrudnienia u 19 proc. kontrolowanych podmiotów z branży. Powszechnym zjawiskiem, nie tylko wśród handlowców, są umowy o pracę, określające zarobki na minimalnym poziomie, podczas gdy pozostałą część pieniędzy wypłaca się "pod stołem".
Swój wkład w "szarą strefę" mają też przedstawiciele branż typowo turystycznych jak np. hotelarstwo czy gastronomia. Tu bez umowy pracować mogą wszyscy: od pomocy kuchennej, przez sprzątaczkę, aż po właściciela pensjonatu, który nie zgłosił swojej działalności odpowiednim instytucjom.
Miejscowości turystyczne, jak np. Zakopane starają się walczyć z nielegalnie wynajmowanymi kwaterami, tworząc m.in. bazy zarejestrowanych pensjonatów. Mimo to wciąż szacuje się, że do budżetu miasta z tytułu podatków czy opłat klimatycznych wpływa co najwyżej 50 proc. tego co powinno.
Jasne strony "szarej strefy"
Ekonomiści zwracają uwagę, że gospodarka nieformalna oprócz swoich oczywistych wad, ma też plusy. - "Szara strefa" przyczynia się do ożywienia gospodarczego. Powoduje wzrost dochodu narodowego, tego rzeczywistego, choć nie odnotowanego przez urzędnika administracji państwowej. Dzięki niej podnosi się faktycznie poziom życia części społeczeństwa. Zainwestowany kapitał i użyta praca pozwalają tutaj na większe zyski niż gdzie indziej. W okresie kryzysu, transformacji i przekształceń łagodzi ich skutki, poprawiając sytuację ludzi nie znajdujących miejsca w gospodarce oficjalnej. Sprzyja stabilizacji politycznej, a tym samym i gospodarczemu rozwojowi - wymienia jednym tchem prof. Paweł Kozłowski z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
...
Jak widzicie nie ma tak ze bezrobotni pracuja bez umowy . To byla by glupota w razie kontroli . Umowy maja na pol etaty i na pensji minimalnej . Reszta do reki .
I to jest dominujace jesli chodzi o pracownikow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:02, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Kraje nordyckie w poszukiwaniu nielegalnych kont
Kraje nordyckie będą razem ścigać swoich obywateli uciekających przed fiskusem. Wspólna grupa ekspertów będzie szukać pieniędzy ulokowanych przez obywateli lub firmy z Danii, Finlandii, Islandii, Norwegii i Szwecji w rajach podatkowych.
Wielkość sum, jakie Nordycy i Finowie ukrywają przed opodatkowaniem w swoich krajach, jest trudna do określenia. Według szwedzkich szacunków tylko z tego kraju wyciekła do skrytek w rajach podatkowych równowartość ponad 600 miliardów euro. Oznacza to, że Szwecja straciła ponad 5 mld euro w formie podatków kapitałowych.
Rozpoczynającą się akcję odzyskiwana utraconych pieniędzy koordynuje Nordycka Rada Ministrów. Powołana do tego celu grupa ekspertów liczy 400 osób. Radzie udało się już zawrzeć umowy o wymianie informacji bankowych z 41 tzw. rajami podatkowymi. Ale mimo tych porozumień do tej pory nie zdołano przebadać wszystkich podejrzanych kont.
Sytuację komplikuje fakt, że cztery kraje nadal odmawiają współpracy w tej dziedzinie. Są to Hongkong, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Singapur.
....
Tam sa gigantyczne podatki dochodzace do 60 % . One wrecz zachecaja do oszustw . Widzimy ze niszcza te spoleczenstwa . Staja sie one coraz bardziej kombinatorskie i cwaniackie . Demoralizacja podatkowa nastepuje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:45, 14 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
POPiHN: szara strefa rynku paliw przynosi ok. 3 mld zł strat rocznie
Straty budżetu państwa związane z oszustwami podatkowymi w obrocie paliwami wynoszą około 3 mld zł rocznie - uważa Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Jego zdaniem, szara strefa w rynku ON stanowi co najmniej 9 proc. obrotów.
"Według szacunków POPiHN straty budżetu związane z oszustwami podatkowymi w obrocie paliwami wynoszą około 3 miliardów złotych" - powiedział Wieciech na spotkaniu z dziennikarzami.
"Obecnie największą część stanowi szara strefa rynku oleju napędowego. Tutaj oceniamy, że 9 proc. obrotów tym paliwem może przebiegać nielegalnymi kanałami. Są to szacunki ostrożne, mogą się okazać zaniżone w stosunku do rzeczywistości" - dodał.
W ocenie Wieciecha szara strefa w handlu benzyną i autogazem jest znacząco mniejsza, jednak nie na tyle, by jej wpływ na gospodarkę i finanse państwa można pominąć.
W styczniu w wywiadzie udzielonym PAP Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw POPIHN poinformował, że w 2012 roku konsumpcja paliw silnikowych spadła o ok. 5 proc. rdr do 23,75 mln m sześc. z 25 mln m sześc. w 2011 roku.
Popyt na olej napędowy w 2012 roku był mniejszy niż rok wcześniej o 8 proc. i wyniósł ok. 14,5 mln m sześc.
....
Szara strefa na pewno jest wieksza niz 9 % .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:55, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Oni ukrywają majątek w rajach podatkowych
130 tys. osób z ponad 170 krajów ukryło przed fiskusem swój majątek w rajach podatkowych na całym świecie - podał w czwartek dziennik "Sueddeutsche Zeitung", powołując się na zweryfikowane dane pozyskane z anonimowego źródła.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) otrzymało w ubiegłym roku twardy dysk zawierający 2,5 mln dokumentów dotyczących kontrowersyjnych operacji finansowych. Poufne dokumenty pochodziły od dwóch firm specjalizujących się w lokowaniu środków finansowych w rajach podatkowych - pisze niemiecka gazeta.
Informacje dotyczą 122 tys. fikcyjnych firm, czyli posiadających jedynie skrzynkę pocztową i zarejestrowanych m.in. na brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w Hongkongu, Singapurze oraz na Seszelach i Wyspach Cooka na południowym Pacyfiku. Jak zastrzega "SZ", korzystanie z usług w rajach podatkowych nie jest nielegalne, jeżeli zostało zarejestrowane w urzędzie podatkowym.
Analizą i weryfikacją informacji z twardego dysku zajmowały się przez 15 miesięcy media w wielu krajach świata - oprócz "SZ" i niemieckiej stacji telewizyjnej NDR, między innymi "Washington Post", "Le Monde", "Guardian" i BBC. W projekcie uczestniczyło 86 dziennikarzy z 46 krajów.
"Dzięki śledztwu uchyliliśmy rąbka tajemnicy w sprawie systemu wyprowadzania pieniędzy za granicę i tajemniczego świata rajów podatkowych" - powiedział tygodnikowi "Der Spiegel" dyrektor ICIJ Gerard Ryle. Jak podkreślił, skala zjawiska "jest zaskakująco duża".
W roku 2012 w rajach podatkowych ukryto od 21 do 32 bilionów dolarów - pisze "Der Spiegel". Według ICIJ wyprowadzanie pieniędzy świetnie funkcjonuje dzięki "doskonale opłacanemu" systemowi składającemu się z podstawionych osób, księgowych, notariuszy i banków.
"SZ" opisuje szczegółowo w czwartek machinacje zmarłego dwa lata temu biznesmena i playboya Guntera Sachsa. Były mąż francuskiej aktorki Brigitte Bardot ukrył przed śmiercią część swego majątku za granicą.
Jak pisze "Der Spiegel", wśród beneficjentów rajów podatkowych znajdują się politycy, oligarchowie i handlarze bronią, ale także amerykańscy lekarze i dentyści oraz mieszkańcy greckich wiosek.
Wśród osób korzystających z rajów podatkowych "Der Spiegel" wymienia z nazwiska rosyjskiego oligarchę Michaiła Fridmana. Jego prawą ręką przy zakładaniu fikcyjnych firm miał być Niemiec Franz Wolf, syn szefa wschodnioniemieckiego wywiadu Markusa Wolfa. Na liście podatkowych oszustów znajdują się też Imee Marcos, najstarsza córka byłego dyktatora Filipin Ferdinanda Marcosa, żona rosyjskiego wicepremiera Igora Szuwałowa oraz dwóch czołowych menedżerów Gazpromu .
....
Ciekaw jestem czy te biliony to polskie czy amerykanskie bo to roznica 10 krotna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:22, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Wicepremier: połowa Rosjan pracuje w szarej strefie
Połowa mieszkańców Rosji w wieku produkcyjnym zatrudniona jest w szarej strefie gospodarki. Co więcej, poziom ich kwalifikacji jest niski - powiedziała wicepremier Olga Gołodiec. Specjaliści alarmują, że generuje to znaczne straty dla rosyjskiej gospodarki.
"Obecnie nasz rynek pracy jest praktycznie nieuregulowany" - powiedziała Gołodiec w środę na konferencji zorganizowanej w moskiewskiej Wyższej Szkole Ekonomii. Według wicepremier 86 mln Rosjan jest zatrudnionych w różnych sektorach gospodarki, ale tylko 46 mln z nich pracuje legalnie.
"Nie mamy pojęcia, gdzie zatrudnieni są pozostali" - przyznała rosyjska wicepremier. Gołodiec dodała, że ogromna część osób pracujących w szarej strefie wykorzystuje dodatkowo liczne luki podatkowe.
Podobnego zdania są rosyjscy specjaliści zajmujący się zasobami ludzkimi. "Niestety, zatrudnienie w szarej strefie to wciąż duży problem dla naszej gospodarki. Dotyka pracowników, którzy nie są chronieni przez prawo, ale także rządu, dla którego sytuacja ta oznacza mniejsze wpływy z podatków oraz spowolnienie gospodarki" - powiedziała dyrektor agencji rekrutacyjnej Kelly Services Jekatierina Gorochowa.
Inni eksperci podkreślają, że rosyjski rynek pracy jest znacznie bardziej transparentny niż jeszcze 10 lat temu. "Wcześniej nawet najlepsze firmy zatrudniały pracowników, nie stosując się do oficjalnych regulacji. Dzisiaj większość z nich przestrzega obowiązujących przepisów prawnych" - powiedziała Julia Borozdna z kancelarii prawnej w Moskwie.
Ponadto dużym problemem na rynku pracy jest niski poziom profesjonalizacji pracowników. "Biorąc pod uwagę większość zawodów, jesteśmy 20 lat wstecz w stosunku do międzynarodowego rynku pracy" - oceniła wicepremier Gołodiec.
Sytuację na rynku pracy miała zmienić "mapa drogowa" przygotowana w październiku ubiegłego roku przez Agencję Inicjatyw Strategicznych. Dokument został opracowany w związku z dekretem prezydenta Władimira Putina i zakładał przygotowanie 25 mln miejsc pracy dla wysoko wykwalifikowanych pracowników do 2020 roku.
....
W Rosji wiedza gdzie pracuje 46 milionow . Gdzie pracuje 40 nikt nie wie .
Ale w Polsce pracuje 16 milionow na 38,4
czyli 41,7 % w Rosji 59,3 % . Takiego bestialstwa jak w Polsce po 89 trzeba szukac dopiero w Zimbabwe .
Natomiast co do szarej strefy w Rosji to mozna ja liczyc tak :
20,5 pracuje tylko legalnie
25,5 na raz legalnie i w szarej strefie
40 tylko w szarej strefie .
Ci co pracuja i tu i tu maja okolo 50 % doch legalnych .
Daje to 20,5 + 12,75 = 33,25 doch . legalnych na 86 czyli 38,7 % .
Szara strefa w Rosji to 61,3 % PKB !!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:31, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
100 tysięcy osób zamieszkałych w Niemczech korzysta z rajów podatkowych
W Niemczech z usług rajów podatkowych korzysta ponad 100 000 osób - twierdzą dziennik "Sueddeutsche Zeitung" i tygodnik "Focus" w sobotnim numerze, podsumowując najnowsze rewelacje dziennikarskie na temat dziesięciu "oaz" podatkowych na świecie.
Wśród podatników zamieszkałych na stałe w Niemczech, którzy lokują swe pieniądze w tych "oazach", aby nie płacić niemieckich podatków, są zarówno niemieccy milionerzy, jak i emeryci, rosyjscy i arabscy magnaci, handlarze bronią, politycy, maklerzy giełdowi, czy celebryci i gwiazdy show-biznesu.
Media na całym świecie - pisze "Focus" - poinformowały w tych dniach, że udało się dotrzeć do danych dotyczących 130 000 osób z 170 krajów świata - użytkowników kont bankowych w rajach podatkowych.
Niemiecki rząd wezwał ostatnio media, aby przekazały mu dostępne im dane dotyczące korzystania z rajów podatkowych, ale związki dziennikarzy odmówiły.
"Prasa nie jest pomocnikiem policji ani inspektorów podatkowych" - odpowiedziały źródła związane redakcjami "Suedeutsche Zeitung" i "Focus".
Minister finansów Wolfgang Schaeuble, podobnie jak jego kolega, szef resortu gospodarki, Philipp Roesler, wezwali media do współpracy w walce z oszustwami podatkowymi.
Dziennikarzom z Niemiec i innych krajów udało się uzyskać dostęp do około 2,5 miliona bankowych, poufnych dokumentów, głównie z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, Wysp Cooka oraz innych rajów podatkowych.
W rozpowszechnieniu tego materiału uczestniczyły media z 46 krajów, m.in. niemieckie, a także brytyjskie: "The Guardian" i BBC, francuski "Le Monde" i amerykański "The Washington Post".
....
Skoro w Niemczech ponad 100 tys to na swiecie nie moze byc 130 tys bo by to byli sami Niemcy czyli milion trzysta tysiecy jest realna liczba .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:37, 02 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Szara strefa niszczy rynek paliw
PKN Orlen alarmuje, że coraz bardziej rozwija się w Polsce szara strefa paliwowa, na co ma wskazywać znaczny spadek konsumpcji oleju napędowego. Popyt na ten produkt obniżył się w I kwartale w granicach 2-4 proc. Do spadku sprzedaży przyczynia się także pogarszająca się sytuacja gospodarcza w kraju.
- Spadek konsumpcji oleju napędowego, który widzimy w każdym z kwartałów jest naprawdę znaczny. Zakładamy, że jest to w dużej mierze związane z rozwojem szarej strefy, gdyż PKB w Polsce jest mniejsze niż rok temu, ale wciąż jest pozytywne. A zużycie oleju napędowego w jakiejś mierze jest odzwierciedleniem tego, co się dzieje w Polsce, w PKB. Na tej podstawie zakładamy, że spadek konsumpcji diesla jest przede wszystkim wynikiem rozwoju szarej strefy - tłumaczy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes ds. finansowych PKN Orlen.
...
Szara strefa pewnie rosnie ale nie az tak . Jest realny spadek zuzycia wszystkiego bo az tak schlodzili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|