Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:22, 04 Lip 2018 Temat postu: Oszustwo udające naukę. |
|
|
Skandal w świecie nauki. Zimbardo oszustem
Dział: Społeczeństwo, Temat: Socjologia
2856 48 0 A A A
Świat nauki jest właśnie doświadczany przez spore trzęsienie ziemi. Trzęsienie ziemi jest spowodowane, książką Thibaulta Le Texier, który początkowo chciał po prostu stworzyć projekt komercyjny, na temat osławionego eksperymentu Stanfordzkiego. Ostatecznie jednak wyszedł zupełnie inny projekt, a książka którą napisał nosi tytuł "Historia kłamstwa". Opierając się na rozmowach z uczestnikami eksperymentu stanfordzkiego, oraz taśmach które udostępnił instytut prof. Zimbardo, opisał po prostu historię oszustwa, jakiego Zimbardo się dopuścił przeprowadzając swój osławiony eksperyment, oraz oszustw jakich się dopuszczał już potem.
Więzień 8621
Osławionym więźniem, którego zachowanie przyniosło sukces eksperymentowi był Douglas Korpi. Po kilkudziesięciu godzinach trwania eksperymentu więzień 8621 zaczął cierpieć na silne wahania nastroju, miał zdezorganizowany sposób myślenia, dostawał niekontrolowanych wybuchów płaczu i agresji. Zbadał go jeden ze specjalistów, którzy brali udział w całym projekcie i poinformował więźnia, żeby przestał symulować, ale jeśli chce to może zostać informatorem i może donosić na innych więźniów, co może wiązać się lepszym traktowaniem. Po kolejnych godzinach Korpi zaczął zachowywać się jak człowiek pod wpływem psychozy i musiał zostać zwolniony. Tak w skrócie wyglądał opis podany przez Zimbardo. A jak to wyglądało z perspektywy samego więźnia?
Korpi przyznaje, że całe jego załamanie było po prostu udawane. W tym czasie starał się on dostać na studia doktoranckie i zgłaszając się do eksperymentu, liczył na to, że będzie miał wiele czasu na naukę. Kilkukrotnie prosił strażników o przyniesienie mu książek, a kiedy ci go ignorowali, początkowo symulował bóle brzucha. Zgłaszał też chęć rezygnacji z dalszego uczestnictwa, ale był informowany, że jest to nie możliwe. Ostatecznie zdecydował się po prostu na symulowanie załamania psychicznego. Sam mówi, że każdy kto miał jakąkolwiek wiedzę z dziedziny psychiatrii, mógł dostrzec, że wszystko jest udawane i że bardziej jego zachowanie przypominało histerię, niż psychozę.
Warden
Zimbardo lubi mówić, że eksperyment na dobre rozpoczął się 15 sierpnia, kiedy to strażnicy zaczęli brutalnie traktować więźniów. Trzeba jednak powiedzieć o spotkaniu, które miało miejsce dzień wcześniej, które rzuca światło na to, jak ów eksperyment był przeprowadzany. W jego świetle nie może być mowy, o "spontanicznych" zachowaniach, jakie zaczęli przejawiać normalni, przeciętni ludzie, postawieni w roli strażników. Zimbardo od samego początku traktował ich po prostu jako wspólników. Zimbardo powiedział im
"Nie możemy się nad nimi fizycznie znęcać, ani ich torturować. Możemy za to tworzyć nudę. Możemy kreować poczucie frustracji. Możemy potęgować w nich poczucie strachu. Mamy pełną władzę, oni nie mają nic"
Czy w tym kontekście można było potem opowiadać, że strażnicy bez niczyjego nacisku, spontanicznie zaczęli prześladować więźniów? Chyba nie. To brzmi po prostu jak instrukcja jak mieli się zachowywać i czego się od nich oczekuje.
Ważną postacią eksperymentu był był David Jaffe, zwany w eksperymencie Wardenem(jeden ze strażników). 3 miesiące przed eksperymentem Zimbardo, David wraz z innymi studentami wpadli na pomysł stworzenia własnego więzienia. David przygotował się do swojego projektu rozmawiając z byłym skazańcem więzienia San Quentin Carlosem Prescottem. Studenci profesora, chcąc odwzorować grozę więzienia, opierali się na relacjach Carlosa, oraz stworzyli swój własny system zasad, które to potem zostały przeniesione do eksperymentu Zimbardo. Zimbardo był tak poruszony projektem swoich studentów, że postanowił potem przeprowadzić swój własny. Przypomnę, że Zimbardo mówił, że wszystkie zasady strażnicy tworzyli sami, wykazując się własną inicjatywą i pomysłowością. Wszystko podczas eksperymentu miało się dziać spontanicznie, i wszystkiemu miały być winne zewnętrzne ramy, sytuacja. W rzeczywistości wszystko było kreacją, opartą na relacjach prawdziwego więźnia i grą aktorską.
"Poproszono mnie o zaproponowanie taktyki opartej na moim poprzednim doświadczeniu jako mistrza sadystycznego. ... Odpowiadałem za próbę stworzenia w strażnikach postawy "twardego strażnika"". To są słowa samego Davida
John Wayne
Najbrutalniejszym ze strażników był Dave Eschelman, zwany w eksperymencie Johnem Waynem, z powodu swojego akcentu. Jak się potem okazało sam Eschelman, był aktorem, który do eksperymentu przygotował się jak do roli. Także jego akcent był udawany. Eschelman mówił, że chciał po prostu, żeby eksperyment się powiódł.
"Wierzyłem, że robię to, co naukowcy chcieli, i wierzyłem, że zrobię to lepiej niż ktokolwiek inny, tworząc tę nikczemną personę strażniczą. Nigdy nie byłem na południu, ale użyłem południowego akcentu, który zaczerpnąłem z Cool Hand Luka"
Zimbardo aktywista więzienny
Zimbardo przyznaje, że już przed eksperymentem był swego rodzaju więziennym aktywistą, który działał na rzeczy reformy systemu więziennictwa. Podczas eksperymentu blisko współpracował z mediami, starał się cały czas, żeby wnioski jakie jego zdaniem płynęły z tego projektu były szeroko komentowane. W tym miejscu warto chyba jeszcze raz zacytować Davida Jaffe, który zwraca się do jednego ze strażników. Jego słowa chyba dobitnie pokazują o co w tym wszystkim chodziło.
"Miejmy nadzieję, że to co uzyskamy z tego badania, to bardzo poważne podstawy do rekomendowania reformy więziennictwa, żebyśmy mogli pójść do mediów i pokazać im "patrzcie, o co w tym wszystkim chodzi""
Wszystko może rozeszło by się po kościach i nikt nie zaprzątał by sobie tym głowy, gdyby nie kilka kwestii. Pierwsza sprawa to sprawa nauki. Jak to się stało, że świat nauki zupełnie lekceważył krytykę tego badania, płynącą od innych autorytetów? Jak to się stało, że przez 50 lat nikogo nie obchodziły nieprawidłowości tego badania, że nikt nie sprawdził twardych danych, że większość świata naukowego podeszła do wniosków bezkrytycznie? Sam Fromm mówił, że autorom eksperymentu wydaje się, że wnioski jakie z niego płyną są takie, że każdy po kilku godzinach z normalnego człowieka, pod wpływem okoliczności, może zmienić się w nic nie wartą uległą kreaturę, lub sadystycznego oprawcę. Jednak jego zdaniem eksperyment jeśli już czegoś dowodzi, to czegoś dokładnie odwrotnego!
Holokaust i walka z opresją.
Eksperyment Stanfordzki jest najpopularniejszym badaniem psychologicznym w historii. Sam Zimbardo jest chyba obecnie najpopularniejszym psychologiem. Jak to możliwe, że jedno kilkudniowe badania dało mu tak wielką sławę? Myślę, że to badanie po prostu idealnie wpisało się w ducha naszych czasów. Sam Zimbardo jest też człowiekiem o pewnych poglądach i chciał po prostu pewne rzeczy osiągnąć. Chciał reformować, zmieniać społeczeństwo. Bauman opisując powstawanie społeczeństwa nazistowskiego powoływał się na Zimbardo. Sam Zimbardo jest niezwykle popularny w Niemczech. Trudno się dziwić. Wnioski jakie płynęły z jego eksperymentu są w zasadzie proste. Wszystko zależy od czynników zewnętrznych. Oprawca nie jest winny. Winny jest system. Winna jest kultura. To nie źli ludzie, to zło systemu, zło kultury. Czy tak rzeczywiście jest? No na pewno dziś już wiemy, że nie dowodzi tego eksperyment prof. Zimbardo.
----------
Mała notka edycyjna. Parę miesięcy temu przeczytałem książkę Zimbardo "Gdzie ci mężczyźni" i muszę przyznać, że byłem rozczarowany i trochę zdziwiony. Wcześniej przeczytałem 2 inne jego książki i były ciekawe. Jednak ta ostatnia była przesiąknięta postawą polityczną. Niemą postawą polityczną. Brakowało mi jakichkolwiek przyczyn obecnego stanu rzeczy, brakowało mi dociekań, brakowało mi krytyki pewnych sukcesów naszych społeczeństw ostatnich lat. Zimbardo w swojej książce pisał z grubsza tak. Świat jest super i ok, faceci są do niczego. Wszystkiemu winne porno i gry PC i beznadziejni faceci. To nie była książka naukowa, nawet nie popularnonaukowa. To była manifestacja poglądów politycznych. Świat lewicowo-liberalny jest ok, ale faceci nie nadążają i są do niczego.
I tutaj dochodzimy do pewnego rodzaju trendu w naukach humanistycznych. Te nauki są przeżarte przez ludzi o konkretnych poglądach. Jest wręcz dobrze widziane, że doktorzy, profesorowie są politycznymi aktywistami. Według postmodernistów, nie ma prawdy. Jest tylko interpretacja. Dokładnie taka postawa jest wyraźnie widoczna w postawie prof. Zimbardo.
...
Niestety nauki spoleczne roja sie od oszustow poniewaz sa duzo trudniejsze od tych fizycznych. Nie ma prostej fizycznej weryfikacji jak w naukach przyrodniczych. Nie da sie po prostu wrzucic skladniki do probowki i udowdnic. Ta metoda zlota nie uzyskamy. Tu opieramy sie na zaufaniu do etyki badaczy. A oni jej nie maja.
Moge podac metode niezawodna. Porownanie z Biblią. Jesli np. jakis naukowiec wrzeszczy ze cudzolozenie jest dobre bo,, zbadal". Byl taki Kinsey. A w Biblii nie cudzoloz! To od razu wiemy ze albo oszust albo idiota.
O ile absurdem jest to co niektorzy robia. Obliczac z Biblii dane fizyczne o tyle jesli chodzi o nauki spoleczne Biblia jest gigantyczna nauka! Np. Zachowanie Izraela na pustyni! Jakaz wiedza. Wrocmy do Egiptu tam było lepiej. Za komuny bylo lepiej! Od razu widzimy jaka w tym gleboka prawda! Biblia weryfikuje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:56, 05 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
wiadomosci ameryka polnocna
Psycholog kliniczny ostrzega rodziców przed posyłaniem dzieci do liberalnych szkół. „Chrońcie je przed marksistowską indoktrynacją”
Jordan Peterson, psycholog kliniczny z Kanady, w ostrych słowach ostrzegł rodziców, aby chronili swoje dzieci przed indoktrynacją marksistowską, która wpajana jest im w szkołach i na uniwersytetach. Choć mówił o sytuacji w USA, można to przenieść także na grunt Polski.
Peterson ostrzegał rodziców przed wysyłaniem dzieci do liberalnych (w USA ma to inne znaczenie – red.) szkół wyższych, mówiąc, że przez to będą „wspierać ideologów, którzy twierdzą że prawda jest subiektywna, a wszystkie różnice płci są konstruowane społecznie”.
„Jeśli jesteś podatnikiem lub płacisz za liberalne wychowanie swojego dziecka ubezpieczasz gromadę nihilistów. Wspierasz ideologów, którzy twierdzą, że prawda jest subiektywna czy że wszystkie różnice płci są konstruowane społecznie, a zachodni imperializm jest jedynym źródłem problemów” – mówił Peterson.
Jak dodawał „ci postmoderniści naciskają na postępowy aktywizm w szkole niedaleko Ciebie”. „Ideologowie mają bardzo prosty sposób spojrzenia na świat (…) redukują go do kilku zasad, takich jak nierówność, niesprawiedliwość czy dostęp do władzy”.
Źródło: FoxNews
...
To bardzo wazne. Zjawisko inwazji ideologii na uczelnie to juz plaga. Ideologie sa w istocie antyreligiami. Czyli maja sie tak do religii jak komorka rakowa do normalnej. Tez niby komorka...
Przybieraja szaty nauki bo ma ona autorytet. Jakas tam wrozka Eulalia nie ma autorytetu ale jako prof dr hab doc Eulalia Genderska z Harwardu juz sie pojawia w tv juz tokuje. Jej belkot jest gorszy niz tej wrozki. I bardziej szkodliwy.
To ze czegos nie rozumiecie nie oznacza ze to takie madre. Tylko ze tak bardzo bez sensu.
Nauki spoleczne tylko pozornie polegaja na samej abstrakcji. Owszem ekonomia to czysta teoria. Nie znaczy to ze prawdziwe jest jakiekolwiek twierdzenie.
Np. gdy podaż spada a popyt rośnie ceny idą w dół.
...
Da sie powiedziec i napisac. Jest to kompletny falsz.
I takie to falsze oni glosza.
- Boga nie ma.
- Prawda nie istnieje.
- Wszelkie religie sa rowne.
- Homo to norma.
- Płci jest duzo wiecej niz 2.
- Płeć mozna wybrac.
itd.itp.
Zbior piramidalnych klamstw. Jesli nie ma prawdy to co robisz na tej uczelni? Co glosisz? Nieprawdę! Dokladnie tak.
Chroncie dzieci i nie padajcie na kolana przed czyms co nosi nazwe uczelnia.
To sa wspolczesni heretycy lutrowie, mahometowie tylko w nowych kostiumach. Dawniej zalozyli by religie bo to wtedy bylo nosne dzis zakladaja ,,nauki" bo te sa teraz nosne. Jak heretycy byli destruktorami religii tak oni destruuja nauke.
Najlepsza metoda jest zapoznanie dziecka z herezjami. Od Mahometa przez Lutra po Darwina czy Marksa i powiedzenie prawdy. Ze ładne opakowanie kryje wielkie zlo. To samo z genderami querami i innymi homo.
Dziecko niech pozna teorie ewolucji ale trzeba jasno powiedziec ze u Boga jest prawda a tam teoria ludzka. Ranga nieporownywalna.
Mi jakos nie przeszkadzala teoria ewolucji. Komuna jej uczyla w szkole obowiazkowo jak i marksizmu. Ale przeciez nie porzuce Jezusa bo ktos wymyslil teorie, absurd. A moj tata zawsze mowil ze to komunistyczne bzdury. Bo szkola mowila cos tam a my wiedzielismy swoje. Tak bylo w PRL. To dotyczylo i Katynia i Darwina. Ale dzis dla wielu to powazny problem. Wlasnie chyba najlepiej mowic o Miłości. Bóg daje ci wszystko nawet Siebie! Czym wobec tego sa teorie? Bajką. Wolno fantazjowac. Ale jesli to odciaga od Boga trzeba przerwac marsza tą drogą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:13, 05 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Słynne eksperymenty psychologiczne o bardzo niepokojącym charakterze. Niektóre były wręcz okrutne
Psychologia u wielu osób budzi mieszane uczucia. Nie da się zaprzeczyć, że wiele rzeczy, które wiemy o ludzkim umyśle i zachowaniach pochodzą z wymyślnych eksperymentów przeprowadzanych w przeszłości.
Dziś powtórzenie wielu z nich byłoby niemożliwe, gdyż część badań była absolutnie nieetyczna, wręcz okrutna. Zobaczcie niepokojące okoliczności kilku popularnych badań psychologicznych.
Mały Albert
Na początku ubiegłego wieku wielu amerykańskich psychologów porwała idea behawioryzmu, czyli przekonania, że nasze zachowania nie są kwestią wolnej woli, a zwierzęcych odruchów i reakcji nauczonych przez doświadczenie. Rosyjski naukowiec Iwan Pawłow pokazał, że psy mogą zacząć się ślinić na konkretny dźwięk, ale John B. Watson i jego koledzy z Johns Hopkins University postanowili to sprawdzić na ludziach.
Watson i jego zespół postanowili do eksperymentu wykorzystać 9-miesięcznego chłopca, którego nazwali Albert. Celem było nauczenie dziecka specyficznego strachu – za każdym razem, gdy chłopiec dotknął białego szczura, naukowcy wydawali ostry dźwięk powodujący płacz dziecka. Po pewnym czasie dźwięki były zbędne, bo Albert płakał na widok szczurów, królików albo Świętego Mikołaja.
Publikacja wyników badania w 1920 roku spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Eksperyment poniekąd zainspirował także wielu psychologów do wkroczenia na podobną drogę, w końcu jednak pojawiła się krytyka natury etycznej i praktycznej – Albert nie mógł wyrazić świadomej zgody na udział w eksperymencie, a krzywda psychiczna okazała się ogromna. Zauważono również, że badanie Watsona jest praktycznie pozbawione sensu, gdyż przeprowadzono je bez grupy kontrolnej.
Jaskinia zabójców
Para psychologów, Muzafer i Carolyn Sherif, zabrali grupę 22 chłopców do lasu w Robbers Cave State Park w stanie Oklahoma. Celem było przyjrzenie się nieco bliżej teorii rzeczywistego konfliktu.
Naukowcy planowali podzielić chłopców na dwie grupy i poprosić by rywalizowali ze sobą we wspólnych grach, choć po cichu liczyli, że dojdzie do konfliktów, a obydwie grupy będą do siebie wrogo nastawione. Kolejnym punktem planu było zmuszenie ich do współpracy w sytuacji kryzysowej i zmanipulowanie okoliczności tak, by rozpętać kolejny konflikt i zaopatrzyć ich w odpowiednie narzędzia napędzające ich walkę.
Choć badanie uczyniło Muzafera Sherifa ekspertem w swojej dziedzinie i nadal pozostaje ważne dla wielu teoretyków zajmujących się konfliktem, to pojawiają się kwestie innej natury. Rodzice chłopców nie zostali poinformowani o „atrakcjach” obozu letniego, stworzone okoliczności były nieetyczne, a samo badanie znaczące, choć nie do końca wiarygodne.
Eksperyment Milgrama
Psycholog Stanley Milgram z Uniwersytetu Yale wpadł na pomysł przetestowania ważnej kwestii egzystencjalnej: czy posłuszeństwo autorytetom wystarczy, by przekonać pozornie dobrych ludzi do popełniania czynów ogólnie uznawanych za złe?
Uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy – uczniów i nauczycieli. Ci drudzy mieli dostosowywać wstrząsy elektryczne dla swoich „uczniów”. Wraz z wzrostem napięcia, uczeń (który w rzeczywistości był członkiem zespołu badawczego) nic nie czuł, symulował jednak ból, krzyczał i błagał o uwolnienie. Niektórzy nauczyciele odmówili kontynuacji, jednak 65 procent ciągnęło eksperyment aż do końca nie zważając na rzekomy ból.
Procedura okazała się kontrowersyjna, gdyż wszyscy uczestnicy eksperymentu byli w szoku. U wielu osób pojawiły skrajne stany napięcia nerwowego, mimo, że nikomu tak naprawdę nie stała się krzywda. Co gorsze, eksperyment powtarzany jest do dziś, często z podobnymi rezultatami.
Małpy Harlowa
W latach 50-tych psycholog z Uniwersytetu w Wisconsin postanowił przeprowadzić serię eksperymentów, by zbadać wpływ izolacji, separacji i zaniedbania na dzieci. Choć Harry Harlow nie wykorzystał dzieci do swojego badania, we wstrząsający sposób na zawsze zmienił kolonię makaków.
Lata badań i różne formy eksperymentów były okrutne. Najsłynniejszy z nich polegał na wyborze fałszywej surogatki – małpki musiały wybrać pomiędzy żelazną konstrukcją zrobioną z drutów wypełnioną butelkami z mlekiem lub pluszowym modelem pozbawionym jedzenia.
Choć niektóre z teorii upadły w trakcie eksperymentów, badania małp Harlowa uznano za fundamentalne w dziedzinie relacji między rodzicami i dziećmi. Dziś jednak wielu psychologów twierdzi, że nigdy nie powinny zostać powtórzone, ani na ludziach, ani na zwierzętach.
....
Niestety... Jak widzicie nauka nie jest poza moralnoscia. Nauka nie unosi sie ,,ponad" dobrem i złe. A wszystkie potworne eksperymenty mialy tylko złe skutki. Skierowaly nauke na falszywe tory. Po latach z trudem odkrywamy falsz... A ,,króliki doswiadczalne" czyli ludzie poniesli olbrzymie straty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:39, 15 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
zakowskijan72 20 godz. temu +49
Eksperyment Rosenhana:
Eksperyment Rosenhana − eksperyment amerykańskiego psychologa Davida Rosenhana z 1972 r. sprawdzający adekwatność i rzetelność diagnoz medycznych psychiatrów. Został opublikowany w czasopiśmie Science w artykule On being sane in insane places (O byciu zdrowym umysłowo w niezdrowych miejscach).
Badanie składało się z dwóch części. W pierwszą część zaangażowani byli asystenci Rosenhana, którym polecono symulowanie halucynacji celem uzyskania dostępu do szpitali psychiatrycznych. Wykorzystano w tym celu różne szpitale w pięciu stanach USA. Druga część polegała na próbie wyszukiwania przez personel medyczny "fałszywych pacjentów", którzy mieli zostać wysłani do placówek przez Rosenhana. W pierwszej części lekarze nie byli w stanie wykryć, że "pacjenci" są w rzeczywistości zdrowymi uczestnikami eksperymentu. W drugiej części personel uznał dużą liczbę prawdziwych pacjentów za symulantów. Badanie to jest uznawane za ważny głos w krytyce diagnozowania psychiatrycznego (zob. antypsychiatria). Zdaniem Rosenhana, różnica między stanem zdrowia i zaburzeniem psychicznym jest co najmniej bardzo trudna do ustalenia.
Badanie z fałszywymi pacjentami
W ramach badania ośmiu "pseudopacjentów" (wybranych przez Rosenhana jako zróżnicowaną grupę zdrowych osób) próbowało uzyskać dostęp do szpitali psychiatrycznych. W fazie diagnozowania medycznego stwierdzili (niezgodnie z prawdą), że słyszą wewnętrzne głosy, najczęściej niezrozumiałe, a czasem interpretowane jako słowa "pusty", "dziurawy". Były to jedyne symptomy na jakie "pacjenci" skarżyli się lekarzom. Oprócz fałszywych imion i nazwisk oraz szczegółów dotyczących zatrudnienia, wszystkie personalne informacje ujawnione psychiatrom były prawdziwe. W przypadku hospitalizacji, pseudopacjenci mieli "zachowywać się normalnie" i twierdzić, że czują się dobrze i nie słyszą już żadnych głosów.
Pseudopacjentami byli: student psychologii, trzech psychologów, pediatra, psychiatra, malarz i gospodyni domowa. Żadne z nich nigdy nie przejawiało problemów ze zdrowiem psychicznym. Zostali poproszeni, by przez cały czas zachowywali się normalnie, nie zdradzając żadnych objawów psychopatologicznych (nie licząc zeznania o słyszeniu głosów podczas fazy diagnozowania). "Pacjenci" mieli pozostać w szpitalu do czasu, aż psychiatrzy uznają ich za zdrowych.
Okazało się, że cała grupa została zakwalifikowana do leczenia szpitalnego, siedmiu z diagnozą schizofrenii, jeden z diagnozą zaburzeń maniakalno-depresyjnych. W trakcie hospitalizacji żaden członek personelu medycznego nie zorientował się, że są oni "fałszywymi pacjentami", chociaż takie podejrzenia przejawiali inni, prawdziwi, pacjenci: trzydziestu pięciu z ogólnej liczby stu osiemnastu pacjentów wyraziło podejrzenie, że uczestnicy eksperymentu są w rzeczywistości zdrowi psychicznie.
W przypadku wszystkich uczestników uznano, że zostali oni wyleczeni wskutek hospitalizacji. Ich pobyt w szpitalu trwał od siedmiu do pięćdziesięciu dwóch dni, ze średnią dziewiętnastu dni.
Personel medyczny opisywał zachowanie pacjentów w kategoriach psychopatologicznych. Przykładem jest sporządzanie notatek w ramach badania, co psychiatrzy zinterpretowali jako "kompulsywne pisanie" ze źródłem patologicznym. Jednocześnie, prawdziwi pacjenci interpretowali to samo zachowanie jako dowód na to, że pseudopacjenci prowadzą badania lub są dziennikarzami. Psychiatrzy nie zgodzili się na wypuszczenie ze szpitala "pacjentów" przed stwierdzeniem, że są oni wyleczeni. Warunkiem dokonania takiego stwierdzenia było przyjęcie do wiadomości przez "pacjentów" że są chorzy psychicznie. Podawano im także leki antypsychotyczne.
Błędne wykrywanie nieistniejących pseudopacjentów
Po opublikowaniu przez Rosenhana wyników badania, pracownicy pewnego znanego szpitala psychiatrycznego stwierdzili, że w ich placówce taka błędna diagnoza byłaby niemożliwa. Celem udowodnienia, Rosenhan uzgodnił z nimi, że podczas 3-miesięcznego okresu wyśle swoich kolejnych pseudopacjentów, którzy będą starali się uzyskać dostęp do szpitala. W wyniku eksperymentu z ogólnej liczby 193 nowych pacjentów za uczestników badania Rosenhana uznano 41, natomiast 42 następnych uznano za "podejrzanych". W rzeczywistości Rosenhan nie wysłał żadnego pseudopacjenta i wszystkie przypadki "wykrycia" symulantów były nieadekwatne.
...
Eksperyment ukazuje jak bardzo łatwo w psychologii ,,popłynąć" i zaczac glosic wlasne przywidzenia. Nie mowiac juz o tym gdy ktos chce oszukac. Szokuje ze ta dziedzina w tej sytuacji moze cieszyc sie az takim zaufaniem!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:47, 21 Paź 2018 Temat postu: |
|
|
Miliony dzieci na świecie niepotrzebnie leczone na ADHD
Naukowcy przeprowadzili analizę 19 dużych badań obejmujących 15.4 mln dzieci i wyszło im, że najmłodsze dzieci w klasie (urodzone pod koniec roku) są znacznie częściej diagnozowane z ADHD niż starsze (urodzone na początku roku).Niedojrzałość jest mylona jako objaw ADHD a dzieci niepotrzebnie leczone
...
Bomba eksplodowaka! ADHD sluzy wylacznie koncernom ,,farmaceutycznym"! Jedno z najwiekszych oszustw!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:54, 30 Paź 2018 Temat postu: |
|
|
Antydepresanty nie działają
Opublikowano tylko te badania, w których SSRI okazały się skuteczne i w ten sposób "udowodniono", że działają.
...
Znowu chodzi o koncerny farmaceutyczne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|