Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Okrutny 30 kwiecień 1975 - Upadł Sajgon!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:47, 30 Kwi 2010    Temat postu: Okrutny 30 kwiecień 1975 - Upadł Sajgon!


Na zdjęciu: amerykańskie helikoptery osłaniają działania wojsk południowowietnamskich podczas ataku na pozycje Wietkongu, marzec 1965 r

>>>>>

30 kwietnia 1975 roku upadł Sajgon - nastapila ciemna noc okrutnego komunistycznego ,,pokoju'' w Wietnamie. W toku wojny zginęło około 500 tysięcy cywilów i milion partyzantów oraz żołnierzy komunistow. Wojna w Wietnamie na zawsze stała się symbolem klęski moralnej Stanów Zjednoczonych. Armia potężnego mocarstwa uciekla bo Amerykanie nie nie chcieli juz dalej walczyc.

Wojna toczyla sie od czasu inwazji Japonczykow w 1940 roku i nie skonczyla do dzis bo wiemy co tam wyprawiaja.Nie zawsze bylo to starcie wojenne ale od 1940 roku nigdy nie bylo tam normalnego pokoju.

70 lat !!!!!!!

Po upadku Japonii przy pomocy radzieckich na Polnocy umocnili sie komunisci.Wojna ze slaba Francja skonczyla sie oczywiscie zniecheceniem Francuzow i ich ucieczka.Na Polnocy w wyniku licznych bestialstw zapanowal komunistyczny oboz pracy.

Na Południu rządy sprawował zaciekły antykomunista Ngo Dinh Diem.
Ktoremu wladza uderzyla do glowy jak to czesto bywa.Widac u niego bylo paranoje.Reżim występował także przeciwko buddyjskim mnichom.


Na zdjęciu: buddyjski mnich podpalił się na ulicy Sajgonu w proteście przeciw działaniom rządu Wietnamu Południowego, czerwiec 1963 r.Wszystko wskazuje na to ze pranie mozgu zrobili mu radzieccy fachowcy czekisci ktorzy sterowali tymi sektami.Na ten wzor nastapily pozniej podobne spalenia w krajach komunistycznych ludzi ktorzy mysleli ze w ten sposob zaprotestuja.

Przeciwko Poludniowi wystąpili dawni żołnierze Viet Minhu, którzy utworzyli partyzantkę zwaną później Wietkongiem.Wszystko to bylo planowane i wspomagne przez radzieckich. Rosnące wpływy komunistów w środku zimnej wojny zaniepokoiły Amerykanów. Z inspiracji CIA dokonano w 1963 roku zamach stanu, w wyniku którego zamordowano dyktatora – wcześniej uznawanego przez Stany Zjednoczone za sojusznika.Zrobila to administracja Kenedego tego ktorego pozniej spotkala kara za niemoralne zycie a ktory stal sie idolem z powodu ,,narodowej zaloby''. (widzimy ze nic nowego na swiecie.
Powstaly chaos wspomogl komunistow ktorych sily wzrosly szybko wskutek podsylania zmobilizowanych z polnocy na poludnie z 20 tys do 500 tys!!!!



Na zdjęciu: ojciec trzyma ciało martwej córki, patrząc na żołnierzy armii Wietnamu Południowego, marzec 1964 r.

Żołnierz Wietnamu Południowego bije rolnika za niedokładne informacje o partyzantach Wietkongu. Styczeń 1964 r. (,,Rolnik'' caly mokry moze byc wyciagnietym z jakiegos bagna komunistycznym dywersantem bo mundurow nie nosili).
Takie propagndowe zdjecia w amerykanskich mediach liberalnych mialy pokazywac ,,okrucienstwo rezimu''.Oczywista rzecza jest smierc dzieci na wojnie z uwagi na rozne pomylki.Jesli nie mowi sie ze wine ponosi agresor tylko pokazuje zabite dziecko obok armii napadnietego.Wymowa jest jasna.ONI SA WINNI.
To mialo uzasadnic niepomaganie Wietnamowi w walce z komuna i usprawiedliwiac tchorzostwo Jankesow.

W sierpniu 1964 roku komunistyczne siły zaatakowały amerykański niszczyciel w Zatoce Tonkińskiej. Stało się to impulsem do zwiększenia militarnego zaangażowania USA w Wietnamie. W sierpniu amerykańskie bombowce zaatakowały wybrane cele na Północy.



Na zdjęciu: kapral Lacey Skinner czołga się po polu ryżowym w okolicach An Thi, by uchronić się przed ostrzałem Wietkongu, 1966 r.To jest akurat piekne zdjecie wojenne!

Głównodowodzącym amerykańskimi siłami w Wietnamie został gen. William Westmoreland, który był zwolennikiem zniszczenia partyzantki przez amerykańską piechotę. W szczytowym momencie liczba amerykańskich wojsk lądowych w Wietnamie wynosiła ponad 540 tysięcy żołnierzy.


Na zdjęciu: medyk próbuje przywrócić oddech rannemu żołnierzowi, styczeń 1967 r. Kolejne propagandowe zdjecie.Ma ono pokazywac ,,okropnosci'' tej wojny czyli przerazenie.Tymczasem zolnierz na zdjeciu jest strasznie zmeczony a nie przerazony.Medyk nie boi sie krwi!Co to bylby za medyk.


Żołnierze II Batalionu 173. Brygady amerykańskiej armii przeprawiają się przez rzekę w rejonie Ben Cat. Wrzesień 1965 r. Kolejne piekne zdjecie od ktorego bije jakas godnosc typowa dla wojny!

Na początku 1968 roku do ofensywy przeszły oddziały Północy wraz z partyzantami z Południa. Podczas święta Tet – wietnamskiego nowego roku – gen. Vo Nguyen Giapa wydał rozkaz zaatakowania Sajgonu i innych miast. Operacja przyniosła ogromne straty komunistom.Oddzialy mobilizowane na poludniu zostaly wybite.Od tej pory wojna opierala sie glownie na tych przerzucanych z polnocy.


Komunistom udało się opanować Hue.
Na zdjęciu: Wietnamka płacze nad ciałem męża znalezionym w masowym grobie niedaleko Hue, kwiecień 1969 r. Po wybiciu komunistow oczywiscie zostaly odkryte masowe groby.Ciala zamordowanych poskrecane powiazane jakimis drutami czy sznurkami.W Polsce zreszta nie trzeba tego tlumaczyc bo my to znamy.


Południowowietnamski gen. Nguyen Ngoc Loan rozstrzeliwuje oficera Wietkongu, Nguyena Van Lema, zwanego również jako Bay Lop. Sajgon, luty 1968 r.Najbardziej znane zdjecie propagandowe ktorym zachlystywali sie liberalni dziennikarze domagajacy sie ucieczki z Wietnamu.Chodzilo tutaj o pokaz ze Poludnie ma zamiar ostro walczyc z komuna.Rozstrzeliwany jest ZDRAJCA przypominam.Obywatelem Wietnamu Poludniowego ktory w szeregach komunistycznych walczy o zniewolenie wlasnego kraju.A luty to wlasnie najwiekszy atak komunistow.
Zdrajcow zgodnie z prawem wojny rozstrzeliwuje sie NA MIEJSCU.Czyli nie ma tu zadnego okrucienstwa.Bo na wojnie to samo robi sie z panikarzami!Ktorys zolnierz nagle zaczyna uciekac i dowodca musi to z nim zrobic bo inaczej wszyscy uciekna.Co do zdrajcow nie trzeba nawet mowic.


Na zdjęciu: kobiety i dzieci uciekają kanałami przed walkami, styczeń 1966 r.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 15:48, 30 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:16, 30 Kwi 2010    Temat postu:


Na zdjęciu: helikopter zabiera ciało żołnierza zabitego podczas operacji w dżungli niedaleko granicy z Kambodżą, 1966 r.

Wojna w Wietnamie podzieliła amerykańskie społeczeństwo. Część młodych Amerykanów z bogatych rodzin nie godziła się na przymusowy pobór do wojska. I dezerterowala z wojska.Opinia publiczna była coraz bardziej podburzona przez media wieściami z frontu. Wojna trwała kolejny rok, a z Wietnamu wracało coraz więcej trumien z amerykańskimi flagami.Typowa gadka propagandowa bo przeciez na wojnie to oczywiste.

Prawdziwy szok w USA wywołała informacja o masakrze w wiosce My Lai w marcu 1968 roku. Amerykańscy wojskowi zabili wówczas około 400 nieuzbrojonych cywilów podejrzanych o bycie komunistami.
Incydet wynikal z zalamania psychiki konkretnego dowodcy bo komunisci byli okrutni i wszelkie zasady byly przez nich lamane.Z nieuzbrojonego tlumu cywiliow nastepowaly nagle strzaly.W tej sytuacji nie trudno aby ktos oszalal ze strachu.Partia tchorzy i lieberalow natychmiast przedstawila tego jednego szalenca jako typowego oficera USA a masakry jako normalny sposob w tej wojnie.



Na zdjęciu: żołnierze piechoty chronią się w leju po bombie przed snajperami Wietkongu, czerwiec 1967 r.


Wietnamskie dzieci uciekają przed atakiem napalmem. Trang Bang, czerwiec 1972 r. Kolejne zdjecie propagandowe.Dziwczynka ze spalona skora.Z tego co wiem zyje do dzis czego nie mozna powiedziec o ofiarach komunistow.Oczywiscie przekaz prosty.Amerykanie za pomoca napalmu palą małe dziewczynki...

Tchorzostwo zaczelo wygrywac.W maju 1968 roku rozpoczęto w Paryżu rokowania pokojowe, które jednak nie przyniosły większych rezultatów bo komunisci nie chcieli pokoju a chcieli Wietnamu.Natomiast w armii USA nastapila demoralizacja.Po co walczyc skoro juz rozmawiaja o pokoju.



Na zdjęciu: marines po trzech dniach zaciętych walk z żołnierzami Wietnamu Północnego, wrzesień 1966 r.


Młody medyk, James E. Callahan, opatruje żołnierza ranionego podczas trzygodzinnej bitwy w tzw. strefie wojennej "D" - ok. 80 km od Sajgonu, czerwiec 1967 r.

W 1972 roku wojska Wietnamu Północnego przekroczyły strefę zdemilitaryzowaną. Atak odparto. Niecały rok później, po podpisaniu traktu pokojowego w Paryżu, prezydent Gerald R. Ford zdecydował o stopniowej ewakuacji wojsk amerykańskich z Wietnamu.
Amerykanie uciekli.

Rodzina wita zwolnionego jeńca, podpułkownika Roberta L. Stirma, marzec 1973 r.

W ten sposob zrealizowano w koncu slawetny zachodni pokoj za wszelka cene.Najwieksza cene zaplacili Wietnamczycy.Placa do dzis.

Na zdjęciu: amerykańskie helikoptery podrywają się do lotu 80 km od Sajgonu, 1966 r.

W 1975 roku armia Wietnamu Północnego i Wietkong opanowały Południe. Sajgon przemianowano na Miasto Ho Chi Minha. Kraj zamienil sie w komunistyczny łagier.
Milony uciekaly!To co dzialo sie w Sajgonie.Trudno opisac.Zreszta opisuje to slowo Sajgon.Zauwazylem ze mlodziez mowila na dworcu w Łowiczu podczas pielgrzymki Ojca Świętego.ALE SAJGON!(Maly dworzec a ludzi ilu wiadomo).Zupelnie prawidlowo nie wiedzac zapewne skad to pochodzi.Stad.Widzimy zreszta ze obecnie w Polsce nie mieszkaja Polacy tylko Amerykanie.Widac to nawet w powiedzeniach odwolujacych sie do symboliki USA.
Oto zdjecia z Sajgonu:


Na zdjęciu: wietnamska matka z trójką dzieci podczas ewakuacji Sajgonu, kwiecień 1975 r.


Personel lotniskowca USS Blue Ridge spycha do wody helikopter, by zrobić miejsce dla lotów ewakuacyjnych z Sajgonu. Kwiecień 1975 rok.

USA kolejny raz okryly sie hanba.Najslawniejsze do tej pory byly Jalta Teheran Poczdam Budapeszt 56 Praga 68 ( i wiele innych).
Wojna pokazala ze sojusz z USA jest nic nie wart.Ze kraj ten nie jest w stanie prowadzic wojny i zawsze porzuca sojusznikow.
Zreszta to i tak pozytwnie.Bo Europka Zachodnia z Koniem Bandytom walczyla po prostu po stronie komunistow w swoich krajach.I atakowala zawsze USA.
>>>>>
Dzis nadzieja dla Wietnamu jest tylko Bóg i Matka Boża.I zreszta rozkwita Nadzieja znakomicie!NAJWIECEJ POWOLAN KAPLANSKICH!Nie ma miejsca na nauke.Co zreszta jeast skandalem.

ZRÓBMY WSZYSTKO ABY WSZYSCY KTÓRZY CHCĄ BYĆ ZAKONNICAMI ALBO KSIĘŻMI MOGLI TO ZROBIĆ CHOĆBY ZA GRANICĄ!!!!!

[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:50, 27 Maj 2010    Temat postu:

Tutaj macie ,,realia'' wojny w Wietnamie:

[link widoczny dla zalogowanych]

Wojna tunelowa.

Wojna w Wietnamie najczęściej kojarzy się z walką w dżungli lub na polach ryżowych. Tymczasem nie mniej zacięte zmagania toczyły się pod powierzchnią ziemi, w kilkusetkilometrowych tunelach wykopanych przez partyzantów Vietcongu.
Pierwsze kompleksy podziemnych tuneli i schronów powstały już podczas Pierwszej Wojny Indochińskiej (1946-1954), która poskutkowała utratą przez Francję Wietnamu jako kolonii oraz podziałem kraju na Demokratyczną Republikę Wietnamu (czyli komunistyczny Wietnam Północny) i Republikę Wietnamu zwaną Wietnamem Południowym.
W połowie lat 60-tych, podczas dziesięcioletniej interwencji amerykańskiej tunele zostały znacznie rozbudowane. Powstały rozległe systemy podziemnych umocnień, w których urządzono magazyny amunicji, schrony przeciwlotnicze, warsztaty, pomieszczenia sztabowe, szpitale, latryny, a nawet kina. Wykopane w gliniastym, spoistym gruncie tunele i komnaty były bardzo trwałe. W czasie suszy glina twardniała na beton, w porze deszczowej nieco rozmiękała, ale nadal nie przepuszczała wody. Niektóre tunele prowadziły tuż pod korytami rzek, a mimo to woda do nich nie przesiąkała. Podziemne korytarze miały często kilka poziomów sięgających 20-25 metrów wgłąb ziemi.
Wentylację zapewniały rury o przekroju kilku-kilkunastu centymetrów wkopane ukośnie w ziemię, ustawione na powierzchni pod wiatr i starannie zamaskowane. Mimo to w tunelach panował straszliwy zaduch.
Podziemne kompleksy służyły między innymi jako cmentarze. Wietnamczycy chowali w nich swoich poległych, tak, by wróg nie mógł się zorientować w zadanych stratach.
Wiele tuneli prowadziło do zamaskowanych bunkrów i stanowisk strzeleckich ukrytych w dżungli.
Żołnierze amerykańscy szybko zauważyli, że ich przeciwnicy "znikają" w niepojęty sposób, jakby zapadali się pod ziemię. I tak było w istocie.
Amerykanie początkowo myśleli, że tunele łatwo będzie zniszczyć. Bardzo się pomylili. Podziemne kompleksy stały się dla nich przedsionkiem piekła.
Najpierw spróbowali zniszczyć je z powietrza. W styczniu 1966 roku bombowce B-52 zbombardowały rejon Cu Chi położony w słynnym "Żelaznym Trójkącie". Bomby nie wyrządziły jednak tunelom żadnych szkód.
Po odkryciu włazu do tunelu Amerykanie wrzucali do środka granaty i pojemniki z gazem. Bezskutecznie. Musieli znaleźć i wyszkolić ludzi, którzy wejdą do tunelu i podejmą walkę z ukrytym przeciwnikiem.
Ci żołnierze szybko zyskali miano "szczurów tunelowych".
Bycie takim "szczurem" wymagało specjalnych predyspozycji. Przede wszystkim byli to ludzie o niezwykłej odporności psychicznej, bez cienia klaustrofobii i dużej sprawności fizycznej. Większość z nich była drobnej postury - tacy najlepiej dawali sobie radę w wąskich tunelach. Ich uzbrojenie ograniczało się do pistoletu, noża i latarki. Za każdym razem spędzali w tunelach od kilku do kilkunastu godzin prowadząc śmiertelną grę w chowanego z partyzantami Vietcongu.
Pamiętacie tę scenę z "Plutonu" Olivera Stone'a, kiedy Elias grany przez Willema Dafoe wczołguje się do tunelu mówiąc do kolegów "Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!"?


Przed wejściem do tunelu.

Po otwarciu zamaskowanego włazu oczom żołnierzy ukazywał się pionowy dół o głębokości 3 - 4 metrów, który następnie przechodził w tunel o szerokości jednego, a wysokości około półtora metra. Co kilkanaście metrów tunel skręcał pod kątem prostym, także wrzucony granat nie czynił większych szkód. Co kilkadziesiąt metrów znajdowały się studzienki odwadniające sięgające głębokości 30-40 metrów zapobiegające zalaniu tunelu w czasie pory deszczowej. Każdy tunel posiadał także swego rodzaju "syfon" wypełniony wodą, który zatrzymywał gazy wpuszczane do środka przez Amerykanów.
Do każdego z tuneli prowadziły przynajmniej dwa lub trzy osobne wejścia. Kiedy Amerykanie odkryli jeden właz partyzanci mogli wydostać się na powierzchnię drugim, ostrzelać ich bądź uciec.
Rozebrany do pasa "Szczur tunelowy" poruszał się bardzo powoli dziabiąc nożem ściany, sufit i dno korytarza przed sobą w poszukiwaniu pułapek. A tych czekało na niego mnóstwo. Zamaskowane doły, których dna najeżone były bambusowymi szpikulcami, ukryte stanowiska strzelnicze, porozciągane w poprzek korytarza żyłki, których potrącenie skutkowało eksplozją granatu lub miny - to tylko niektóre z podziemnych "atrakcji". W tunelach gnieździły się także żmije, węże, jadowite pająki, skorpiony i inne robactwo. Czasem Wietnamczycy celowo umieszczali w suficie zamaskowane kosze z jadowitymi robalami. Czołgający się półnagi żołnierz potrącał linkę i z góry sypały się na niego skorpiony. Wejście do takiego tunelu było więc dosłownie wejściem w paszczę lwa.
Pułapki często umieszczone były tuż przy włazie. Opuszczający się w dół "szczur" lądował w dole z bambusowymi szpikulcami, które przebijały mu stopy lub ginął dźgnięty przez Wietnamczyka ukrytego w niewielkiej niszy pod włazem.
Walka w takich warunkach była nieporównanie cięższa od tej, która toczyła się na powierzchni. Kiedy żołnierz przeczołgał się szczęśliwie przez najeżony pułapkami tunel i dotarł do pomieszczeń zajmowanych przez partyzantów czekała go walka wręcz z przeważającym przeciwnikiem w ciasnej przestrzeni. Użycie pistoletu w tych warunkach wiązało się z pewnym ryzykiem - huk wystrzału w niewielkiej podziemnej komnacie ogłuszał żołnierza.
Colt kaliber .45 - standardowy pistolet US Army w tamtym czasie okazał się nieprzydatny. Zacinał się, był ciężki i bardzo głośny. Żołnierze często zwracali się do swoich rodzin w kraju z prośbą o przysłanie "cywilnych" pistoletów lub rewolwerów. Największą popularnością cieszyły się niemieckie Walthery.
Niebezpieczne było nawet wyjście z tunelu po wykonanej misji. Umorusany po czubek głowy, drobny żołnierz mógł być wzięty przez swoich za Wietnamczyka i zastrzelony, gdy tylko wyłonił się z włazu. "Szczury" często przed wyjściem na powierzchnię gwizdali piosenkę "Dixie", by dać znać kolegom, że to oni.
Nie wszyscy ci bohaterowie podziemnych walk byli Amerykanami. Byli wśród nich także Nowozelandczycy i Australijczycy.
Australia i Nowa Zelandia wysłały do Wietnamu łącznie ponad 8000 żołnierzy.
Szczególnie Australijczycy wyspecjalizowali się w podziemnych zmaganiach.

Inne artykuly:

[link widoczny dla zalogowanych]


W wersji oryginalnej ten tunel był dwa razy węższy i sporo niższy

Dla bardzo zainteresowanych jest nawet ksiazka po polsku:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:44, 28 Gru 2010    Temat postu:

27 grudnia 2010
Polskie skrzydła nad Wietnamem

Baza Tajlandzkich Sił Powietrznych Takhli, 15 kwietnia 1970 roku.
Huk silników zwiększał się z każdą sekundą. Do początku pasa startowego zbliżały się po kolei cztery myśliwce bombardujące F-105 Thunderchief. Po dotarciu na skraj pasa każdy z nich zatrzymał się na chwilę, by po sekundzie skoczyć do przodu jakby został wystrzelony z gigantycznej procy. Po bardzo długim rozbiegu cztery stalowe cielska oderwały się od pasa i wzięły kurs na północny wschód, w stronę granicy z Laosem.
Samolot lecący na przedzie różnił się od pozostałych. Na dziobie, po obu stronach kadłuba miał wymalowanego białego orła w koronie na czerwonym polu, a na wlotach powietrza widniał napis „Polish Glider”.


"Polish Glider" w locie.

Pod koniec lat 90-tych XIX wieku Jan Kutyna, chłop spod Jasła zdecydował się na emigrację do Ameryki. W Chicago poznał Antoninę Pawluś, z którą się wkrótce ożenił i miał dziesięcioro dzieci – siedmiu synów i trzy córki. W 1933 roku jeden z synów, Franciszek Antoni ożenił się z Izabelą Kmieć, której rodzice przywędrowali za ocean ze Śmiegorzowa. W tym samym roku w grudniu przyszedł na świat ich pierwszy syn, któremu dali na imię Donald.
Franciszek i Izabela, mimo że urodzeni już w Stanach kultywowali polskie tradycje i w domu rozmawiali tylko po polsku. Donald, po ukończeniu szkoły podstawowej dostał się do Lane Technical High School w Chicago, gdzie wstąpił do drużyny pływackiej.
Pływanie szło mu równie dobrze, co nauka. Po zdobyciu drużynowego mistrzostwa miasta Chicago otrzymał stypendium sportowe na Uniwersytecie Iowa, gdzie zaczął studiować chemię.
Po ukończeniu drugiego roku przyjechał na wakacje do rodziny. Przypadek sprawił, że na pływalni w Chicago poznał studenta słynnej Akademii Wojskowej w West Point. Kadet opowiedział mu wiele ciekawych rzeczy o tej uczelni, ale Donalda najbardziej zainteresował fakt, że oprócz darmowego zakwaterowania i wyżywienia armia płaci przyszłym oficerom całkiem przyzwoity żołd.
Mimo stypendium musiał ciężko pracować w Iowa City, by utrzymać się na studiach. Jego rodzina nie należała do bogatych i nie mógł liczyć na ich wsparcie.
Napisał list do lokalnego kongresmena Toma Gordona prosząc go o wsparcie w aplikowaniu do słynnej uczelni. Dostał je i porzuciwszy uniwersytet w Iowa przeniósł się do stanu Nowy Jork, gdzie rozpoczął naukę w najsłynniejszej akademii wojskowej na świecie.
W tym samym czasie poznał swoją przyszłą żonę Lucy, która przeprowadziła się wraz z nim.
Nauka w West Point trwała cztery lata. Donald i Lucy pobrali się dzień po otrzymaniu przez niego dyplomu.
Rozpoczęła się długa peregrynacja po bazach wojskowych rozrzuconych w całych Stanach. Najpierw Donald został skierowany do bazy lotniczej Vance w Oklahomie, gdzie ukończył kurs pilotażu. Następnie szlifował swoje umiejętności na Florydzie. Potem został skierowany do 33. Dywizjonu Bombowego w bazie March w Kalifornii, gdzie pełnił funkcję dowódcy bombowca B-47 Stratojet. Mimo służby nie zaniedbał dalszej nauki. W 1965 roku ukończył prestiżowy Massachusetts Institute of Technology i został skierowany do bazy lotniczej Edwards w Kalifornii, najpierw jako student, a później jako oficer odpowiedzialny za program szkolenia przyszłych pilotów doświadczalnych i astronautów.
W listopadzie 1969 roku wraz z 44 Dywizjonem Myśliwskim trafił do tajlandzkiej bazy lotniczej Takhli, skąd zaczął latać na misje bojowe nad Wietnam.
Dywizjon był w tym czasie wyposażony w myśliwce bombardujące F-105 Thunderchief.
Były to najcięższe i największe samoloty myśliwskie w służbie US Air Force. Właściwie ich funkcja myśliwska była ograniczona do minimum – były bardzo mało zwrotne i nie miały większych szans w starciu z wietnamskimi Migami. Miały za to olbrzymi udźwig. Mogły wziąć dwukrotnie więcej uzbrojenia, niż inne samoloty tego typu. W Wietnamie były więc wykorzystywane głównie jako samoloty szturmowe do atakowania celów naziemnych.
Donald Kutyna ozdobił swojego Thunderchiefa polskim godłem wymalowanym pod kabiną. Pod białym orłem widniał napis: Yankee Air Polack. Była to trawestacja określenia Yankee Air Pirate, jakim północni Wietnamczycy nazywali amerykańskich pilotów.
Na wlotach powietrza do silnika Kutyna wymalował białą farbą duży napis "Polish Glider" ("Polski Szybowiec").
Nazywając w ten sposób swojego Thunderchiefa zażartował sobie z niego – ten samolot bowiem nie miał żadnej możliwości szybowania w powietrzu. Zbyt mała powierzchnia skrzydeł sprawiała, że w przypadku uszkodzenia silnika spadał jak kamień. Amerykańscy piloci ochrzcili go całym szeregiem mało chwalebnych przezwisk, np. "cegła ze skrzydłami".
„Polish Glider” stało się wkrótce jednym z takich przezwisk. Było odpowiednikiem naszych „drzwi od stodoły”, na których tylko polski pilot potrafi latać.


Klucz Thunderchiefów nad wietnamską dżunglą. Na czele - "Polish Glider".

Na tak ozdobionym myśliwcu kapitan Donald Kutyna wykonał 120 misji nad Wietnamem Północnym i Południowym. Bombardował bazy Vietcongu, niszczył stanowiska artylerii przeciwlotniczej, stacje radarowe i inne obiekty wojskowe.


Za sterami "Polskiego Szybowca" - kpt. Donald Kutyna.

Po powrocie z południowo-wschodniej Azji w styczniu 1971 roku został oddelegowany do Dowództwa Sił Powietrznych w Waszyngtonie, gdzie opracowywał długofalowe plany rozwoju lotnictwa wojskowego USA. W 1976 roku, po uzyskaniu kolejnego dyplomu (tym razem w Industrial College of the Armed Forces) trafił do Departamentu Systemów Elektronicznych w bazie lotniczej Hanscom w Massachusetts, gdzie objął stanowisko zastępcy dyrektora do spraw międzynarodowych. Potem został jednym z dyrektorów programu rozwoju systemu wczesnego ostrzegania AWACS. W czerwcu 1980 roku otrzymał zadanie rozwoju sieci czujników i centrów dowodzenia używanych przez Centrum Obrony Amerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej NORAD. Dwa lata później związał się z programem wahadłowców – nadzorował budowę kosmodromu NASA w bazie lotniczej Vandenberg w Kalifornii. W 1984 roku prezydent Ronald Reagan powołał go na stanowisko dyrektora Systemów Kosmicznych i Kontroli Dowodzenia w Waszyngtonie. Amerykanin polskiego pochodzenia stał się jedną z najważniejszych postaci w amerykańskim programie Wojen Gwiezdnych.
28 stycznia 1986 roku zaledwie 73 sekundy po starcie z Kennedy Space Center na Florydzie prom kosmiczny Challenger eksplodował na wysokości 9 mil. Prezydent Reagan natychmiast powołał komisję do zbadania przyczyn katastrofy. W jej skład wszedł także generał Donald Kutyna. To właśnie on odkrył, że przyczyną tragedii było uszkodzenie uszczelki łączącej elementy dodatkowej rakiety na paliwo stałe. Mroźne powietrze, które napłynęło nad Florydę kilka dni przed startem promu spowodowało zmniejszenie elastyczności uszczelki, która pękła zaraz po starcie.
Generałowi z pewnością przydało się jego hobby – kolekcjonowanie i remontowanie starych samochodów. Przywracając do życia stare graty nieraz miał problemy z uszczelkami...
W 1987 roku w randze trzygwiazdkowego generała został dowódcą Centrum Kosmicznego w Colorado. Personel Centrum pod jego dowództwem kontrolował satelity wojskowe i monitorował przestrzeń kosmiczną strzegąc Stany Zjednoczone przed atakiem rakietowym ze strony Związku Radzieckiego.


Generał US Air Force Donald Kutyna

W kwietniu 1990 roku otrzymał czwartą gwiazdkę generalską i został szefem NORADu – wykutego w litej skale góry Cheyenne w Colorado Centrum Obrony Amerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. W 1992 roku, po 35 latach służby w Amerykańskich Siłach Powietrznych generał Donald Kutyna przeszedł na emeryturę.
A co się stało z jego słynnym samolotem z polskim godłem, na którym latał w Wietnamie?
„Polish Glider” wrócił wraz z Donaldem Kutyną w 1971 roku z Tajlandii do Ameryki i przez kolejne 10 lat służył w 149. Taktycznym Dywizjonie Myśliwskim w stanie Wirginia.
Zyskał sławę jeszcze podczas swojej służby. Jedna z firm wypuściła na rynek model myśliwca Thunderchief do sklejania opatrzony, podobnie jak oryginał, polskim godłem.
W 1981 roku „Polish Glider” został wycofany ze służby i trafił do bazy lotniczej Davis-Monthan w Arizonie, gdzie został zakonserwowany i przebywał przez kolejne 18 lat. W 1999 roku słynny myśliwiec trafił do Imperial War Museum w Duxford w Wielkiej Brytanii. Wskutek zmiany koncepcji ekspozycji Brytyjczycy zdecydowali, że nie będzie on udostępniony odwiedzającym.
Zainteresowanie maszyną wyraziło polskie Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Po dopełnieniu wszelkich formalności w czerwcu tego roku „Polish Glider” znalazł się w Polsce. Jest on w częściach – osobno spoczywa kadłub, osobno skrzydła. Muzealnicy z Krakowa planują rozpoczęcie jego restauracji na wiosnę 2011 roku. Dwa lata później słynny myśliwiec w oryginalnym malowaniu z czasów wojny w Wietnamie stanie się ozdobą kolekcji.
Całą inicjatywę mocno wspiera generał Donald Kutyna, który zaproponował krakowskiemu muzeum przekazanie wielu swoich pamiątek z czasów swojej służby w US Air Force. Jedną z nich jest kombinezon, który miał na sobie siedząc za sterami myśliwca z polskim godłem na kadłubie.


"Polish Glider" w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

[link widoczny dla zalogowanych]

No prosze!Takie rzeczy!Warto wiedziec!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:26, 25 Sie 2011    Temat postu:

No prosze to on jeszcze zyje !?:

Setne urodziny ,,legendarnego wietnamskiego ?'' ( oslawionego komunistycznego ) generała

Legendarny wietnamski generał Vo Nguyen Giap, pogromca Francuzów w Dien Bien Phu w 1954 roku oraz dowódca sił komunistycznych w wojnie z USA w latach 60. i 70., kończy w czwartek 100 lat. - Można powiedzieć, że niektóre z najbardziej chwalebnych i najważniejszych wydarzeń kraju są związane z jego nazwiskiem i dokonały się za jego przyczyną - powiedział wiceminister kultury Wietnamu Do Quy Doan w związku z zapowiadanymi na czwartek obchodami setnych urodzin generała Giapa.

???? Ruina kraju ? Smierc mlodziezy !!!

Generał Vo Nguyen Giap jest uważany za drugiego po Ho Chi Minhie bohatera narodowego i jednego z twórców Demokratycznej (północnej) Republiki Wietnamu.

>>>> Czyli jeden z tfurcuff tego koszmarnego obozu pracy ...

W młodości pracował jako nauczyciel historii i po studiach wstąpił do partii komunistycznej. Po zdelegalizowaniu partii przez francuskie władze kolonialne udał się do Chin, gdzie zetknął się z Ho Chi Minhem i dołączył do kierowanego przez niego Viet Minhu - organizacji o ideologii komunistycznej, dążącej do likwidacji francuskiego władztwa kolonialnego nad Wietnamem.

Bezpośrednio po zakończeniu drugiej wojny światowej Giap podjął walkę z Francuzami, próbującymi utrzymać panowanie nad Indochinami. W czasie tzw. pierwszej wojny indochińskiej Giap dowodził wietnamskimi siłami, oblegającymi Dien Bien Phu, gdzie w 1954 roku skapitulował lepiej od Wietnamczyków uzbrojony garnizon francuski.

???? Lepiej ???? Bez przesady . Mieli juz bron sowiecka ... Przewaga byla cos 10 krotna ??? To trudno o inny wynik...

Kolejnym przedsięwzięciem, w którym przejawił się wojskowy talent Giapa, była druga wojna indochińska czyli tocząca się w latach 1959-1975 wojna z Wietnamem Południowym i USA, zakończona zjednoczeniem państwa pod władzą komunistów. Stany Zjednoczone konflikt ten kosztował około 58 tys. poległych, natomiast liczbę zabitych po obu stronach Wietnamczyków szacuje się na 3 mln.

?????

No to widac jaki ,,talent'' ...

Najpierw

0.5 miliona Wietnamczykow i 48 tys ,,Francuzow'' ( pamietajmy ze rzekomi Francuzi to byla Legia Cudzoziemska Afrykanczycy itp )

Pozniej

3 miliony martwych Wietnamczykow i 58 tys USA ( + Korea i inni sojusznicy ) . To taki ,,talent'' w stylu radzieckim .

,,Naszych'' ginie kilkadziesiat razy wiecej niz wrogow i ,,wygrywamy''...

- Pomógł nam pokonać dwie największe potęgi - powiedział osobisty sekretarz generała od 35 lat, pułkownik Nguyen Huyen.

??? Jakie njawieksze ??? Upadajaca Francja ? Znarkotyzowane USA Wóstoku i ,,rewolucji seksualnej'' oslwione pokolenie 68 ??? To RUINY !!!

Na początku lat 80. Giap utracił stanowiska ministra obrony i członka Biura Politycznego Komunistycznej Partii Wietnamu, a w roku 1991 całkowicie wycofał się z życia politycznego. Nadal jednak pozostaje autorytetem dla wielu Wietnamczyków. Jedno ze zdjęć na zorganizowanej ku czci generała wystawie w Hanoi ukazuje go ściskającego w 1997 roku dłoń swojego największego przeciwnika w czasie wojny wietnamskiej, amerykańskiego ministra obrony Roberta McNamary. - Powiedziałem McNamarze, że Amerykanie przegrali w Wietnamie, bo nigdy nie rozumieli Wietnamu - powiedział po tym spotkaniu dziennikarzom Giap.

>>>>

No tak - walczyli o wolnosc Wietnamu wbrew woli Wietnamczykow ...

Przez ostatnie lata był zwolennikiem zacieśnienia kontaktów z USA, które unormowały się ostatecznie w 1995 roku.

??????

Przegrali Wietnamczycy !!! Komunistyczne potwory urzadzily w imie swej manii wladzy RZEŹ CAŁYCH POKOLEŃ WIETNAMCZYKÓW !!!
Roczniki poborowych 1960 - 1972 mialy 97-98 % STRAT !!! Ocalalo 2-3 % !!! Bo towarzysze rzucali ich na amerykanska lawine bomb z karabinami !!! W koncu faktycznie Stany mialy DOSC TEJ MASZYNKI DO MIELENIA MIĘSA !!! I uciekly ! Zostaly ruiny !!! Nie od wojny zreszta ! Tylko od rzadow komunistow !

PKB Korei Pld i Wietnamu po wojnie w 1954 wynosilo ok 1500 $ dzis Korea Pld 30.000 Wietnam 3000 !!!! Zaiste sukces !!! Niebywaly ! Tak zniszczyc kraj !!!

Wietnam jest przykladem ludzkiego obledu ! Faktycznie LUD WIETNAMU Z MORDERCZYM POSWIECENIEM ZYCIA WALCZYL O TO ABY ZAPANOWALA KOMUNISTYCZNA NIEWOLA !!! Pokolenia mlodych polegly walczac o ,,wolnosc'' i zalozyly kajdany najwiekszej bo komunistycznej niewoli na narod ! Jeden z najwiekszych obledow dziejow swiata !!! Pokazujacy do jakich abberacji moze doprowadzic tzw. polityka... Tzn . gdy tlumy sa prowadzone przez oszalalych wladza ,,wodzow''... Zreszat i postepowy zachod popieral ,,Front Wyzwolenia Wietnamu'' i wyzwolili !!! Komuna jako wyzwolenie to dopiero obled !!! Ale faktycznie nie da sie zaprzeczyc ze Wietnamczycy z poswieceniem walczyli ( bo zaden terror nie byl ich w stanie sklonic do tego... Zauwazmy ze w Korei nic takiego nie wystapilo aby narod walczyl o komunizm . Tam rezim byl sztucznie instalowany przez radzieckich... W Wietnamie sami sobie zgotowali kajdany niewoli ! Zbawienie jest w Bogu nie w polityce ! Nawet najlepszej ... A tej najlepszej to mowiac powaznie trudno uswiadczyc ... Za ta najgorszej anty-polityki wszedzie pelno ....



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:05, 08 Sie 2013    Temat postu:

Wietnam: zaginęli podczas wojny, po 40 latach odnaleziono ich w dżungli

Po 40 latach odnaleziono 82-latka i jego 40-letniego syna, którzy od czasów wojny wietnamskiej ukrywali się w dżungli w środkowym Wietnamie. Mieszkali w domku na drzewie, żywili się tym, co udało im się zebrać lub upolować - podała agencja dpa.

Ho Van Thanh uciekł z nowo narodzonym synem Ho Van Langiem do lasu w 1973 roku, po tym jak na jego dom, w wiosce Tra Kem, spadła bomba zabijając żonę i dwójkę pozostałych dzieci. Przez 40 lat nie mieli kontaktu ze światem zewnętrznym. Starszy mężczyzna potrafi się komunikować w lokalnym dialekcie, syn zna tylko kilka słów.

Na zdjęciach, opublikowanych przez portal Vietnamnet, można zobaczyć oszołomionego 40-latka z rozczochranymi włosami, w przepasce na biodrach wykonanej z kory drzewnej.

Mężczyźni zostali odnalezieni, kiedy mieszkańcy pobliskiej wioski szukali drewna w lesie i nagle natknęli się na domek na drzewie.

>>>>

Takie historie jak za japonskimi zolnierzami . Dzungla nie jest taka mordercza . Dzungla cie wyzywi !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:00, 04 Paź 2013    Temat postu:

Zmarł generał Vo Nguyen Giap

Zmarł generał Vo Nguyen Giap, weteran walk z Francuzami i Amerykanami podczas I i II wojny indochińskiej - podaje agencja AP. Wojskowy miał 102 lata.

Jak pisze AP, gen. Giap, strateg wojny partyzanckiej, był drugim - po prezydencie Ho Chi Minhie bożkiem w komunistycznym w Wietnamie. Wojskowy wysławił się m.in. zwycięstwem nad francuskimi siłami w dolinie Dien Bien Phu w 1954 r. (Glupota Francuzow ktorzy zbudowali baze w dołku zamiast na górce co rozumie kazdy dzieciak )

Bitwa w dolinie przeszła do historii batalistyki, gdy gen. Giap nakazał rozmontowanie sprzętu artyleryjskiego i broni przeciwlotniczej i przeniesienie ich w góry, skąd prowadzono ostrzał sił francuskich. Tysiące ludzi, głównie na rowerach, przewiozło cały sprzęt i amunicję.

>>>

Nie on wygral tylko MILIONY WIETNAMCZYKOW jak widzicie . To cywilizacja kolektywna typowa dla Azji .

Francuzi skapitulowali i wycofali się z Wietnamu, wcześniej doprowadzając do podziału kraju na komunistyczną Północ i Południe wzdłuż 17 równoleżnika.

Walczył przeciwko USA

Generał kierował działaniami zbrojnymi także podczas II wojny indochińskiej między Wietnamem Północnym a Południowym, popieranym m.in. przez USA. Konflikt ten toczył się w latach 1959-1975.

Taktykę Giapa zastosowano podczas ofensywy Tet przeciwko siłom amerykańskim w styczniu 1968 roku podczas zawieszenia broni z okazji Nowego Roku Księżycowego. Siły Giapa zaatakowały wtedy ponad 40 wietnamskich miast i weszły do Sajgonu, ówczesnej stolicy Wietnamu Południowego, na krótko opanowując ambasadę USA. Walki te uważane są za jeden z czynników, które doprowadziły Amerykanów do wycofania się z Wietnamu. ( SKONCZYLY SIE WIELKA KLESKA KOMUNY I MASAKRA ICH SIL ! Ale media USA zrobily z tego sukces .)

Giap nie brał osobiście udziału w końcowych walkach wietnamskich sił komunistycznych w 1975 roku, które doprowadziły do upadku Wietnamu Południowego i objęcia przez komunistów władzy nad całym krajem, jednak wykorzystano opracowane przez generała plany taktyczne i strategiczne.

"Czerwony Napoleon"

Był samoukiem, nie ukończył żadnej akademii wojskowej, lecz do dziś uważany jest na świecie za mistrza w prowadzeniu wojny partyzanckiej. W Wietnamie traktowany był przez wiele lat jako bohater narodowy.

????

Nic napoleonskiego w tym nie bylo . TAM BYLA KOLEKTYWNA PRACA MAS BO TO CYWILIZACJA KOLEKTYWNA !

Nazywany "czerwonym Napoleonem" w latach 1946-80 był ministrem obrony narodowej, a w latach 1951-82 członkiem Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Wietnamu.

Jednak mimo sukcesów militarnych jego kariera załamała się, gdy w 1975 roku wszedł w konflikt z Le Duanem, numerem dwa we władzach komunistycznego Wietnamu. Zachował jedynie stanowisko wicepremiera odpowiedzialnego za naukę i technologię. Usunięto go z KC Komunistycznej Partii Wietnamu w 1991 r.

Vo Nguyen Giap zmarł w szpitalu w Hanoi, w którym przebywał od czterech lat - podaje agencja AP.

>>>

Byl juz typowa komunistyczna mumia ...
Sluzyl zlu . Dzis podobni jemu to Alkaida talibowie itp.
Podobne metody . Mord zbrodnia zadnej moralnosci . Zreszta Afganistan porownujemy z Wietnamem . To talibow z kim ? Oczywiscie z komuchami .
Teraz zmarl . I CO ? SĄD BOGA !!! Teraz juz wie ze BÓG JEST A CALE ZYCIE SLUZYL DIABLU !!! Tak . To zawsze sie konczy ... I nic nie pomoze ubostwienie przez rezim .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:23, 07 Maj 2014    Temat postu:

Wietnam świętuje 60. rocznicę zwycięstwa nad Francją pod Dien Bien Phu

Kombatanci wojenni, przywódcy komunistycznych władz Wiet­namu i zagraniczni dyplomaci zgromadzili się w środę na obcho­dach rocznicowych w mieście Dien Bien Phu, gdzie przed 60 laty odbyła się bitwa, która przesądziła o porażce Francji w wojnie in­dochińskiej.

Dien Bien Phu to znaczący i wspaniały etap w historii narodu wietnamskiego - powiedział podczas uroczystości na miejscowym stadionie prezydent Truong Tan Sang.

Na stadionie, przy wtórze fanfar, odbyła się parada wojskowa z udziałem czołgów, a także zabytkowych dział armatnich - dono­szą agencja AFP i portal la Nouvelle Republique.​fr.

Dien Bien Phu "to zwycięstwo, które przyczyniło się do upadku kolonializmu i poprowadziło Wietnam do niepodległości" - po­wiedział ze swej strony minister obrony gen. Phung Quang Thanh po odwiedzeniu największego cmentarza, na którym po­chowani są żołnierze walczący w bitwie.

W bitwie o główną bazę wojsk francuskich w Dien Bien Phu, prze­kształconą w 1953 r. w obóz warowny i obleganą przez 56 dni przez Wietnamczyków, zginęło ponad dwa tysiące Francuzów i co najmniej trzykrotnie więcej wietnamskich żołnierzy.

Zdobycie obozu 7 maja 1954 r. przez siły dowodzone przez zmar­łego w ub. r. w wieku 102 lat generała Vo Nguyen Giapa, stało się symbolem klęski kolonializmu francuskiego w Indochinach, a także przyspieszyło zawarcie porozumień na genewskiej konfe­rencji w 1954 r. w sprawie Indochin.

...

Kolejna komunistyczna mistyfikacja . Stosunek strat w tej wojnie wynosil 1 do 3 na niekorzysc komuny wiec trudno tu mowic o ,,sztuce wojennej" . Dzikie ataki nie liczace sie z kosztami . Poza tym Francuzi umiescili fortyfikacje w dołku !!! Gdy nawet dziecko wie ze zamki stawia sie na górce . Glupota w stylu 1940 roku . Ta bitwa zreszta nie miala ZADNEGO ZNACZENIA ! MOGLO JEJ NIE BYC ! Rzad Francji w tym czasie oswiadczyl ze WYCOFUJE SIE Z WIETNAMU !!! NIEODWOLALNIE ! Czyli klamstwem jest ze bitwa ,,zmusila Francuzow" do wycofania . Typowa komunistyczna hucpa naglasniania przypadkowego sukcesu do rangi ,,z gory zaplanowanego zwyciestwa" jak Stalingrad .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:49, 21 Cze 2015    Temat postu:

Historia dziewczynki ze zdjęcia, które stało się ikoną


Wszyscy na świecie znają zdjęcie, na którym widać biegnącą z rozpostartymi ramionami małą dziewczynkę, poparzoną w ataku bombowym na jej wioskę w Wietnamie. Dzisiaj dorosła już kobieta i fotograf, który przyszedł jej z pomocą, opowiadają o tamtych dramatycznych chwilach.

- Mam tyle pytań. Dlaczego to przytrafiło się właśnie mi? Dlaczego musiałam tyle cierpieć? Przecież nie wyrządziłam nikomu krzywdy. Byłam normalną dziewczynką - opowiada bohaterka zdjęcia.

- Najpierw zobaczyłem samolot, który przeleciał nisko nad pagodą. Zrzucił cztery bomby – bum, bum, bum, bum. Zrobiłem wówczas dużo zdjęć. Uwieczniłem, jak ludzie umierali, gdy starali się stamtąd uciec - wspomina autor fotografii.

Dziewczynka była wśród uciekających. Miała rozpostarte ramiona, była naga. Z jej pleców schodziły płaty poparzonej skóry. - To był straszny widok, więc zdecydowałem, że nie będę robił więcej zdjęć - mówi fotograf.

W szpitalu nie potrafili pomóc tak wielkiej licznie potrzebujących. "Przepraszamy, ale nie jesteśmy w stanie pomóc tym dzieciom. Nie mamy odpowiednich leków" - mówili lekarze. - Miałem przy sobie przepustkę prasową. Powiedziałem, że jeżeli któreś z tych dzieci umrze, jutro dowie się o tym cały świat - wspomina fotograf.

Jego zdjęcie i tak trafiło na czołówki gazet na całym świecie.

...

Tak koszmar komunizmu. Sowieci dostarczali broń komunistom a oni uprawiali terror. Bestiastwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:31, 19 Wrz 2015    Temat postu:

Wietnam: trzy pokolenia ofiar agent orange

Kim Phuc poparzona napalmem trzyma w swoich ramionach nieznane dziecko, w Hanoi. Zdjęcie Nicka Uta z 1972 zostało wyróżnione nagrodą Pulitzera - NICK UT / AFP

Chemikalia, którymi Amerykanie opryskiwali wietnamską dżunglę w czasie zakończonej 40 lat temu wojny, w tym osławiony agent orange, wciąż trują ludzi – twierdzą działacze zaangażowani w pomoc ofiarom.

USA utrzymują, że nie ma naukowych dowodów na związki tych substancji z chorobami Wietnamczyków.
REKLAMA


W latach 1962-1971 w ramach operacji Ranch Hand amerykańskie wojsko zrzuciło na wietnamskie lasy i pola uprawne 72 mln litrów herbicydów, by pozbawić komunistycznych partyzantów Wietkongu schronienia i żywności. Najszerzej stosowana była mieszanka nazywana agent orange (czynnik pomarańczowy) od koloru oznaczeń na beczkach, w których ją przechowywano. Była ona skażona dioksyną TCDD - substancją określaną jako jedna z najpotężniejszych trucizn znanych nauce.

TCDD powoduje raka i szereg innych chorób oraz wady wrodzone u potomstwa. Odkłada się w tłuszczu zwierząt i wędruje w górę łańcucha pokarmowego. Okres połowicznego zaniku dioksyny w ciele człowieka wynosi ok. 10-15 lat, natomiast w wodach gruntowych wydłuża się nawet do ponad 100 lat.

Herbicydami opryskano prawie jedną czwartą Wietnamu Południowego, obszar, na którym znajdowały się 3 tys. wsi i mieszkało 4,5 mln osób. Władze Wietnamu szacują, że od tamtego czasu w wyniku działania dioksyny zmarło 400 tys. ludzi, a pół miliona dzieci urodziło się z wadami. Według szacunków Wietnamskiego Stowarzyszenia Ofiar Agent Orange (VAVA) w kraju żyje obecnie ok. 3 mln osób z dolegliwościami wywołanymi przez tę substancję.

- Najstraszniejsze jest to, że trucizna wpływa na geny. Powoduje deformacje u dzieci i wnuków osób, które miały z nią bezpośrednią styczność. Obecnie mamy w Wietnamie trzy pokolenia ofiar agent orange - mówi wicedyrektor VAVA w Danangu Phan Thanh Tien, pokazując PAP dziesiątki zdjęć upośledzonych i zdeformowanych dzieci, podopiecznych organizacji.

Wystawieni na działanie tych substancji amerykańscy weterani otrzymują od rządu renty, jeśli cierpią na jedną z "domniemanych chorób" z listy publikowanej przez władze USA. Są na niej m.in. białaczka, rak prostaty, cukrzyca typu 2 i choroba Parkinsona.

VAVA pomaga wietnamskim ofiarom z pieniędzy zebranych od międzynarodowych darczyńców. Część funduszy pochodzi od USA, które jednak nigdy nie mówią wprost o ofiarach agent orange, lecz o pomocy "niepełnosprawnym Wietnamczykom niezależnie od przyczyny" – zaznacza Phan.

W Danangu, trzecim co do wielkości mieście Wietnamu, znajdowało się w czasie wojny amerykańskie lotnisko, na którym składowano herbicydy. Duże ilości tych substancji wyciekły tam do ziemi, wód gruntowych i trzech pobliskich jezior. Dlatego lotnisko w Danangu uznawane jest za jeden z punktów najbardziej skażonych dioksyną.

W 2012 roku, ponad 40 lat od zakończenia oprysków, rząd USA przeznaczył 43 mln dolarów na czteroletni projekt odkażania terenu bazy w Danangu. - Sprzątamy ten bałagan - ogłosił ówczesny amerykański ambasador w Hanoi David B. Shear podczas inauguracji programu i nazwał go "kamieniem milowym w stosunkach dwustronnych". Według obserwatorów poprawa relacji z Wietnamem jest elementem strategii "zwrotu ku Azji" prezydenta Baracka Obamy, mającej na celu izolację Chin.

Tymczasem według wielu Wietnamczyków działanie to jest niewystarczające i zdecydowanie spóźnione. - To duży krok, ale w oczach tych, którzy ucierpieli, to nie wystarczy - ocenił cytowany przez "New York Timesa" były ambasador Wietnamu przy ONZ Ngo Quang Xuan. Jak wynika z niezależnych badań, baza w Danangu to tylko jedno z miejsc w Wietnamie, gdzie dioksyną skażone są wciąż gleby, wody gruntowe, zwierzęta hodowlane i ryby, a w efekcie również ludzie.

- Na wsiach, które były opryskiwane, ludzie wciąż uprawiają warzywa i hodują zwierzęta - mówi Phan z VAVA Danang, dodając, że "rząd Wietnamu też robi w tej sprawie za mało".

W 1984 roku amerykańscy weterani wojny w Wietnamie pozwali do sądu kilkadziesiąt firm chemicznych zaangażowanych w produkcję agent orange, w tym korporacje Monsanto i Dow Chemical. Do procesu nie doszło, gdyż prawnicy obu stron zawarli ugodę opiewającą na 180 mln dolarów, które firmy chemiczne wspólnie wypłaciły chorującym weteranom i krewnym zmarłych.

Od 2004 roku pozwy przeciwko tym firmom składali również Wietnamczycy, ale amerykańskie sądy konsekwentnie je odrzucały. Według Phana uznanie przez Stany Zjednoczone roszczeń Wietnamczyków oznaczałoby przyznanie się do używania w czasie wojny broni chemicznej oraz do popełnienia zbrodni wojennych, a na to rząd Stanów Zjednoczonych nigdy się nie zgodzi, gdyż "chce, aby wszyscy uważali je za najlepszy kraj na świecie".

Choć zdaniem wielu ekspertów użycie toksycznych substancji podczas wojny w Indochinach gwałciło prawo międzynarodowe i stanowiło zbrodnię przeciwko ludzkości, nikt nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności.

Wojna, znana w Wietnamie jako wojna amerykańska, trwała od 1955 do 1975 roku i kosztowała życie 3 mln osób. Amerykanie wycofali swoje wojska w 1973 roku, a dwa lata później Sajgon, stolica Wietnamu Południowego, padł pod natarciem wojsk Północy.

...

Komunisci tam truja ludzi komunizmem i nie maja ,,problemu". Amerykanie chemia niszczyli dzungle zeby komunisci nie mogli sie ukrywac. A chemia nie jest korzystna dla czlowieka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:05, 21 Sie 2018    Temat postu:

Agent Orange - niewidzialny amerykański zabójca
Wojna w Wietnamie z pewnością była jedną z najbardziej brutalnych w II połowie XX wieku. Starcie komunizmu z kapitalizmem przyczyniło się do śmierci kilku milionów osób, dokonując wręcz istnego spustoszenia w tym azjatyckim regionie. Obie strony decydowały się na radykalne metody walki z wrogiem, jednak bez wątpienia najgroźniejsze skutki niosło ze sobą użycie przez siły amerykańskie środków do opryskiwania roślin. Jeden z nich, zwany Agentem Orange, do dziś nęka Wietnamczyków.
Jak zapewne niektórzy czytelnicy wiedzą, siła wojsk Wietnamu Północnego tkwiła przede wszystkim w działaniach partyzanckich prowadzonych w dżungli. To właśnie dżungla, lasy, liczne wioski w ich sąsiedztwie stanowiły bazy operacyjne Wietkongu. Dzięki licznym kanałom przerzutowym, pomocy ludności wiejskiej, partyzanci oraz regularna armia mogły prowadzić działania obronne i zaczepne z wrogiem. Zdając sobie sprawę z naturalnego obrońcy Wietkongu, Amerykanie wpadli na pomysł likwidacji chroniącej ich roślinności.
W tym celu do Wietnamu zaczęto sprowadzać ogromne ilości herbicydów. Jest to rodzaj pestycydów, których zadaniem było wyniszczenie drzew, pól uprawnych. Do początku lat 70. w ramach operacji Ranch Hand na wietnamskie pola i lasy zrzucono ponad 70 mln litrów herbicydów. Przyjmuje się, że spryskano około 1/4 Wietnamu Południowego, obszar, na którym mieszkało 4,5 miliona osób. Pestycydy miały działać niczym trujący napalm, skutecznie eliminując kryjówki i zaplecze żywieniowe Wietkongu. Ogromną część zrzuconych pestycydów stanowił Agent Orange. Jego nazwa wzięła się od koloru oznaczeń na beczkach, w którym go przechowywano. Mamy tutaj do czynienia z niezwykle silnym defoliantem, który całkiem szybko i skutecznie niszczył rośliny szerokolistne, uprawy warzywne, krzewy i drzewa liściaste. Jest on w stanie niszczyć młode drzewa w ciągu 3-4 tygodni.
Dopiero po pewnym czasie okazało się, że Agent Orange zawierał TCDD – groźną dioksynę, która ma szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi. Badania dowiodły, że okres połowicznego zaniku tej dioksyny w ciele człowieka wynosi ok. 10-15 lat, natomiast w wodach gruntowych wydłuża się nawet do ponad 100 lat. Dodatkowo odkłada się w tłuszczu zwierząt, przez co oczywiście wędruje w górę łańcucha pokarmowego. Nie trzeba w tym wypadku przypominać, że ogromne ilości tego środka dostały się do wód gruntowych, przez co będą nadal aktywne przynajmniej przez najbliższe 50 lat.
Agent Orange ma potworny wpływ na ludzki organizm. Przede wszystkim ma zgubny wpływ na nasze geny. Po zakończeniu wojny szybko zaczęto zauważać gigantyczny wzrost liczby zachorowań na nowotwory, jak i narodzin chorych oraz zdeformowanych dzieci. Czynnik ten powoduje charakterystyczne zmiany wyglądu twarzy, deformacje płodów, poronienia, upośledzenia oraz niedorozwój. Defekty genetyczne sprawiły, że kilka pokoleń musi żyć z piętnem różnych chorób i zmian cielesnych. Wietnamskie władze oszacowały, że od czasu zakończenia wojny w wyniku kontaktu z Agentem Orange, śmierć poniosło około 400 tysięcy osób, a na świat przyszło ponad pół miliona dzieci z wadami genetycznymi. Wietnamskie Stowarzyszenie Ofiar Agent Orange (VAVA) twierdzi, że obecnie w Wietnamie żyje blisko 3 miliony ludzi dotkniętych działaniem substancji.

Oczywiście do dziś rząd amerykański nie chce oficjalnie uznać, że Agent Orange ma wpływ na wymienione wyżej cierpienia. Zaakceptowanie wyników badań byłoby dla Amerykanów jednoznacznym przyznaniem się do stosowania broni chemicznej, a co za tym idzie, popełnienia zbrodni wojennej. Amerykańscy weterani, którzy mieli styczność z Agentem Orange, już w latach 80. wywalczyli odszkodowanie w wysokości 180 mln dolarów. Mimo składania pojedynczych i zbiorowych pozwów Wietnamczyków, wszystkie są konsekwentnie oddalane przez amerykańskie sądy.
Zapewne nigdy nie doczekamy się ukarania winnych czy też stosownego programu pomocy dla Wietnamu ze strony Stanów Zjednoczonych.
Zaprezentowane zdjęcia zostały wykonane w 1990 roku przez francuską fotografkę, Marie Dorigny. Mimo upływu blisko 30 lat, nadal mieszkańcy wielu wiosek czy miast wietnamskich borykają się z podobnymi problemami.

..

Nie bylo to celowe ale tępota amerykanskich militarystow poraza. Jesli cos silnie niszczy rosliny to jaki moze miec wplyw na ludzi? Pozytywny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:18, 25 Cze 2021    Temat postu:

Chałupnicza broń Wietkongu

Niektóre robią wrażenie, chociaż osobiście w przypadku 3/4 konstrukcji bałbym się pociągnąć za spust.

...

Tak szok!

Oczywiscie klamstwem jest ze wystrugali z bambusa karabiny i pokonali USA. To byly dostawy nowoczesnego uzbrojenia sowieckiego ktore bylo najnowoczesniejsza produkcja komuny! Nic lepszego komunizm nie produkowal! Nie byl to zlom bynajmniej.

Tym niemniej bylo tak uzbrojonych 300-400 tys. Reszta czyli 700-800 tys doslownie byla uzbrojona wlasnie w takie cos! Pomyslowosc szokuje! Miny z puszek do konserw wyrzuconych przez armie USA!!! TAK! KAZDY KAWALEK METALU PRZERABIALI WIEJSCY KOWALE!!! OLBRZYMIA PRACA NIEBYWALE ZDOLNOSCI I AZJATYCKA STADNOSC ZOSTALY WYKORZYSTANE PRZEZ KOMUNE DO ZNISZCZENIA KRAJU! Teraz to jest syf totalny!
Niesposob jednak zaprzeczyc ze ci ludzie robili to z entuzjazmu do zlej sprawy! Zniszczyli siebie!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy