Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:56, 08 Cze 2013 Temat postu: Ofiara dla nauki . |
|
|
Uroczystość pogrzebowa osób, które przekazały swoje ciała nauce
Uroczystość pożegnania 27 zmarłych osób, które przekazały swoje ciała na potrzeby nauki, odbyła się w sobotę w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Potem ich prochy spoczęły w Parku Pamięci w Rudzie Śląskiej.
Pożegnanie odbyło się przed południem w reprezentacyjnej auli uczelni. Uczestniczyli w nim m.in. krewni, studenci, lekarze i pracownicy naukowi. Odprawiono ekumeniczne nabożeństwo. Potem urny z prochami przewieziono do kolumbarium (grobowca) w Rudzie Śląskiej. Miejsce pochówku opatrzono łacińską sentencją: "Oto miejsce, gdzie śmierć cieszy się, że może przyjść z pomocą życiu".
Aulę ŚlUM w Katowicach-Ligocie, gdzie odbywają się coroczne uroczystości pożegnania zmarłych, od dziesięciu lat wypełniają tłumy przyszłych lekarzy. Tak długo działa prowadzony już program świadomej donacji zwłok, dzięki któremu śląscy naukowcy dysponują zgłoszeniami osób chcących po śmierci swoje ciała powierzyć na potrzeby nauki.
- Bez zrozumienia ze strony waszych bliskich nie byłoby tego programu, nie byłoby dobrze wykształconych lekarzy. To dla nas szczególna uroczystość - mówił do krewnych żegnanych osób dr hab. Grzegorz Bajor, kierownik Katedry i Zakładu Anatomii Prawidłowej ŚlUM.
- Wasi bliscy pokazali, że ciało nawet po śmierci może być wspaniałym darem. Dziękujemy za ten dar, za humanizm, jaki wykazali przekazując swe ciała na rzecz nauki - zaznaczyła prorektor uczelni prof. Joanna Lewin-Kowalik.
Program świadomej donacji zwłok, prowadzony przez Katedrę i Zakład Anatomii Prawidłowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, jest objęty Memoriałem im. o. Innocentego Marii Bocheńskiego. Ten zakonnik, profesor, myśliciel, jako pierwszy postanowił, że jego ciało zostanie przekazane na cele naukowe. Tak się stało. Jego ciało zostało oddane Uniwersytetowi we Fryburgu, którego był wieloletnim profesorem.
Celem programu świadomej donacji zwłok jest informowanie i pozyskiwanie na rzecz uczelni donatorów, przy zagwarantowaniu właściwego traktowania ciała podczas wykonywania sekcji lub badań.
Aby wziąć udział w programie należy poświadczyć notarialnie dwa egzemplarze aktu przekazania zwłok, po czym jeden dostarczyć uczelni. Uniwersytet dopełnia wszelkich formalności, m.in. transportu zwłok i ich późniejszego pochówku, zgodnego z wyznaniem i życzeniem ofiarodawcy.
Przedstawiciele uczelni podkreślają, że podarowanie nauce swojego ciała oznacza dla młodych adeptów medycyny możliwość korzystania z "najdoskonalszego atlasu anatomicznego". Część donatorów zastrzega sobie w testamentach anonimowość.
....
Cenna ofiara . Wzorem jest tu sam ... marszałek Piłsudski, który ...
W testamencie zaznaczył, że mózg przeznacza medycynie, w celu prowadzenia badań naukowych.
!!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:06, 04 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Sylwia Cisowska | Onet
Głód w imię nauki
Pod koniec II wojny światowej grupa Amerykanów poddała się makabrycznemu eksperymentowi – głodowali, by pomóc naukowcom ratować setki tysięcy mieszkańców Europy.
Mimo iż głód towarzyszył ludzkości od zarania dziejów, na początku XX wieku wiedza dotycząca sposobów leczenia osób nim dotkniętych oraz jego wpływu na organizm była znikoma. Tymczasem II wojna światowa postawiła naukowy świat przed zupełnie nowymi wyzwaniami, zmuszając badaczy, by ta luka została niezwłocznie wypełniona. Alianckie wojska oraz podążający razem z nimi sanitariusze, musieli wiedzieć, w jaki sposób postępować z osobami dotkniętymi głodem, a takich na terenach zajętych przez III Rzeszę nie brakowało.
Jednak w jaki sposób zdobyć wiedzę i materiał do badań w tak delikatnej dziedzinie? Czy istnieje ktoś, kto dobrowolnie pozwoliłby się zagłodzić w celach naukowych? Ku zaskoczeniu organizatorów eksperymentu – badaczy z Uniwersytetu w Minnesocie – na niezwykły apel odpowiedziało blisko 400 mężczyzn. Wszyscy byli zdeterminowani, by wziąć udział w jednym z najbardziej makabrycznych eksperymentów naukowych w historii, dzięki któremu udało się uratować setki tysięcy istnień.
Jak pomóc głodującym?
W czasie II wojny światowej – w mniejszym lub większym stopniu – głodu doświadczyła znaczna część europejskiej populacji. Działania zbrojne wpłynęły na każdy aspekt życia, w tym także na rolnictwo. Produkcja żywności spadła do minimalnego poziomu, wskutek czego jedzenie stało się towarem deficytowym. Z powodu głodu lub niedożywienia cierpiały setki tysięcy Europejczyków. Ludzie umierali nie tylko wtedy, gdy brakowało im pożywienia, ale także wówczas, kiedy niedożywionych starano się ratować. Po długotrwałym okresie głodu nagły powrót do normalnego żywienia zazwyczaj kończył się tragicznie. Ówcześnie mało kto posiadł jakiekolwiek doświadczenie w dziedzinie ratowania głodujących. Także zasób teoretycznej wiedzy w tej kwestii był niezwykle ubogi. Sprostać temu gigantycznemu wyzwaniu zdecydowali się uczeni z Uniwersytetu w Minnesocie, przeprowadzając pionierski eksperyment nad głodującymi ludźmi.
Na czele zespołu badawczego stanął Ancel Keys – znany badacz, współpracujący z amerykańskim rządem, który całe swoje życie poświęcił badaniom nad wpływem diety na życie człowieka. To właśnie on opracował na potrzeby armii zbilansowane jadłospisy, które po dzisiaj serwuje się amerykańskim żołnierzom. Zespół Keysa na początku 1944 roku rozpoczął przygotowania do zakrojonego na szeroką skalę eksperymentu, który miał przybliżyć, w jaki sposób zmienia się kondycja psychiczna i fizyczna osób doświadczających głodu. Priorytet badaczy stanowiła nie obserwacja sama w sobie, a ustalenie najskuteczniejszych metod pomocy takim osobom oraz opracowanie prostych zasad, dzięki którym niedożywieni mogliby powrócić do normalnej kondycji.
W poszukiwaniu królików doświadczalnych
Zdaniem naukowców z Minnesoty największy problem miało stanowić zrekrutowanie chętnych, którzy zdecydują się wziąć udział w długotrwałym i niesłychanie wyczerpującym eksperymencie. Jednak w tej kwestii amerykańskie społeczeństwo ich zaskoczyło. Po opublikowaniu szczegółowego ogłoszenia, zawierającego zarówno informacje o celach, jak i planowanym przebiegu doświadczenia, zgłosiło się blisko 400 wolontariuszy gotowych oddać swe ciało nauce na rok.
O dziwo, nie było wśród nich desperatów czy szaleńców. Powodów, dla których młodzi mężczyźni zgłaszali się do eksperymentu, było wiele. Część z nich pragnęła uniknąć służby wojskowej, co gwarantował im udział w badaniach. Działo się tak głównie ze względów światopoglądowych, gdyż w większości należeli oni do kościołów pacyfistycznych, sprzeciwiających się stosowaniu przemocy. Pojawiła się także znaczna grupa ochotników, którzy z różnych przyczyn nie mogli wstąpić do armii. Udział w doświadczeniu Keysa miał być dla nich szansą na wsparcie wysiłku wojennego ojczyzny. Zgłosiło się również wiele osób, kierujących się zwykłym, ludzkim współczuciem, chcących pomóc potrzebującym, mając przy okazji swój wkład w rozwój nauki.
Naukowcy z różnych względów, już na wstępie, odrzucili zgłoszenia 300 kandydatów. Pozostałą setkę zaproszono na wstępne badania, mające wykazać czy ich organizmy oraz psychika będą w stanie wytrzymać tak wielkie obciążenie. Poszukiwano mężczyzn między 20 a 30 rokiem życia, którzy cieszyliby się pełnią zdrowia. Oczywiście jakiekolwiek problemy psychiczne natychmiast eliminowały kandydata. Podobnie było w przypadku odnotowania agresywnych zachowań lub skłonności depresyjnych.
Idealny ochotnik, jakiego poszukiwał zespół Keysa, powinien dobrze radzić sobie z przeciwnościami losu, zachowywać pogodę ducha w trudnych sytuacjach oraz potrafić współpracować z innymi osobami, nawet w obliczu dużego stresu. Badacze zadbali także o to, by wybrani przez nich ochotnicy byli w stanie poradzić sobie także po zakończeniu wykańczającego eksperymentu. Ostatecznie podjęto decyzję o zaangażowaniu jedynie 36 mężczyzn – najzdrowszych, najsilniejszych i odznaczających się największym hartem ducha spośród wszystkich ochotników.
Kapusta, rzepa i żytni chleb
Eksperyment rozpoczęto w drugiej połowie 1944 roku. Wszyscy mężczyźni byli zdecydowani poświęcić swoje zdrowie, by chociaż trochę pomóc głodującym i niedożywionym Europejczykom. Właściwą fazę doświadczenia poprzedzał dwunastotygodniowy etap obserwacji, w trakcie którego mężczyźni codziennie zjadali posiłki o wartości 3200 kalorii. Dzięki indywidualnym jadłospisom wszyscy panowie mogli zbliżyć się do swojej optymalnej wagi. Dodatkowo naukowcy zdobyli obszerny materiał porównawczy, wykorzystany w kolejnych fazach eksperymentu.
Po 12 tygodniach "dożywiania" przystąpiono do najważniejszego, a jednocześnie najtrudniejszego etapu badań. Racje żywnościowe zostały ograniczone do 1800 kalorii, co dla dotychczas dobrze odżywionego organizmu, stanowiło szok. Tak zwana faza "półgłodu" trwała aż 6 miesięcy. W jej trakcie mężczyźni otrzymywali jedynie 2 posiłki dziennie. Ich dietę trudno nazwać inaczej niż monotonną – codziennie serwowano im pół szklanki mleka, kapustę i rzepę lub kawałek żytniego chleba i niewielką ilość ugotowanej fasoli. Naukowcy jednak nie poprzestali jedynie na serwowaniu badanym skromnych racji żywnościowych. Każdy z nich był dodatkowo zobligowany do przebiegnięcia w ciągu tygodnia co najmniej 36 kilometrów. Gwarantowało to, iż bilans kalorii będzie ujemny, a organizmy badanych zaczną przynajmniej w pewnym stopniu funkcjonować podobnie jak niedożywieni Europejczycy.
Obsesja jedzenia
Jedzenie stało się prawdziwą obsesją coraz bardziej wycieńczonych mężczyzn. Posiłek był najbardziej wyczekiwanym przez nich momentem dnia. Jednak nie trwał on długo, gdyż większość badanych pochłaniała go błyskawicznie, nie zostawiając na talerzach najmniejszego okruszka. Niektórzy chowali jedzenie, by potem móc delektować się nim w samotności, inni nałogowo czytali przepisy kulinarne, chcąc chociaż w wyobraźni zrekompensować sobie ubogą dietę.
Początkowy entuzjazm bardzo szybko przerodził się w apatię, a obowiązkowe ćwiczenia stały się torturą. Mężczyźni stracili średnio 25% masy ciała, a wraz z nią cały wigor i energię. Większość badanych najchętniej spędzała czas leżąc lub śpiąc. – Byliśmy słabi. Zero emocji, zero odczuwania bólu, tylko apatia. Zniknęły potrzeby seksualne, depresja była normą – opowiadał po latach jeden z ochotników. Duże zaniepokojenie naukowców wzbudził nagły wzrost konfliktów wśród mężczyzn. Więzi, jakie wytworzyły się między badanymi w pierwszej fazie eksperymentu, w obliczu głodu bardzo szybko straciły na znaczeniu.
Ekstremalne warunki powodowały skrajne reakcje – pojawiały się próby samookaleczeń, a jeden z mężczyzn odrąbał sobie siekierą trzy palce. Niektórzy z badanych nie byli w stanie dotrwać do końca eksperymentu i rezygnowali z udziału w nim. Innych eliminowali naukowcy, gdyż nie sprostali surowym wymaganiom – przyłapywano ich na szmuglowaniu jedzenia lub wyjadaniu resztek ze śmietników. Jednak do zakończenia badań dotrwało 32 mężczyzn – znacznie więcej osób niż przewidywali badacze. Po wycieńczających sześciu miesiącach przystąpiono do fazy dokarmiania. To właśnie wnioski płynące z tego etapu były dla badaczy najcenniejsze i to one pozwoliły uratować wiele osób cierpiących głód.
Ponowne osiągnięcie zalecanej wagi zajmowało badanym około pół roku. Znacznie trudniejsze było odzyskanie kondycji psychicznej, gdyż eksperyment odcisnął trwałe piętno na wszystkich jego uczestnikach. Wielu z nich jeszcze przez długie lata musiało korzystać z usług psychologów. Eksperyment, choć szokujący, pozwolił opracować skuteczny schemat pomocy osobom głodującym i niedożywionym. Wyniki pracy zespołu doktora Keysa do dzisiaj pozostają jednym z najobszerniejszych opracowań w tej dziedzinie. Ogromne poświęcenie nie poszło na marne i ocaliło życie tysięcy osób. Po wielu latach, każdy z uczestników eksperymentu potwierdził, iż mimo wielu wyrzeczeń, bez wahania wziąłby w nim udział ponownie.
Pisząc tekst korzystałam m.in. z: "The Great Starvation Experiment: The Heroic Men Who Starved so That Millions Could Live" (aut. Todd Tucker), "They starved so that others be better fed: remembering Ancel Keys and the Minnesota experiment" (aut. Leah Kalm, Richard Semba).
...
To tez bohaterowie . Rozne sa oblicza mestwa Zachod powinien dac im medale i emerytury !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:06, 09 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Potocka | Onet
Pogrzeb tych, którzy zapisali ciała nauce
W weekend odbyły się pogrzeby 25 zmarłych osób, które przekazały swoje ciała na potrzeby nauki.
Uroczystego pochówku prochów darczyńców, którzy zdecydowali się na przekazanie swoich ciał na cele naukowe Śląskiemu Uniwersytetowi Medycznemu w Katowicach, dokonano w Rudzie Śląskiej.
Program Świadomej Donacji Zwłok w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach został wprowadzony jedenaście lat temu, jako pierwszy w Polsce.
Obecnie Katedra i Zakład Anatomii Prawidłowej SUM posiada około 1200 aktów potwierdzonych notarialnie od osób, których wolą jest przekazanie po śmierci ciała dla ŚUM-u.
Próby uczenia studentów anatomii za pomocą atlasów anatomicznych oraz uczenie się na modelach anatomicznych lub na plastynowanych preparatach kończyły się zawsze obniżeniem poziomu nauczania. Naukowcy wychodzą z założenia, że to właśnie ciało człowieka jest niezastąpionym atlasem.
- Świadomość społeczna sukcesywnie rośnie. Obserwujemy bardzo duże zainteresowanie i zrozumienie potrzeby takiej formy wsparcia uczelni mającego na celu jak najlepsze przygotowanie lekarza do zawodu – przyznaje dr hab. Grzegorz Bajor, kierownik Katedry i Zakładu Anatomii Prawidłowej ŚUM.
...
Tez piekne wyczyny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:35, 23 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Przekazali swoje ciała nauce. Zbiorowy pochówek na Śląsku
23 maja 2015, 12:47
Trzydzieści cztery zmarłe osoby, które przekazały swoje ciała na potrzeby nauki, pożegnała w sobotę społeczność Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Potem ich prochy spoczęły w Parku Pamięci w Rudzie Śląskiej.
- Żadnej z tych osób nie znałem osobiście, ale kiedy zastanawiam się, jaka jest wspólna cecha tych różnych w końcu ludzi, to są to chęć ofiarowania cennego daru, jakim jest własne ciało oraz chęć pomocy i uczestnictwa w dochodzeniu do prawdy - mówił prorektor ds. nauki ŚlUM prof. Jan Duława.
- To dla nas, pracowników uczelni medycznej, wyjątkowa uroczystość, podczas której z władzami uczelni i studentami składamy hołd naszym darczyńcom za bezinteresowny akt oddania swojego ciała na potrzeby dydaktyki - zaznaczył kierownik Katedry i Zakładu Anatomii Prawidłowej Uniwersytetu prof. Grzegorz Bajor.
- Pochylamy głowy nad prochami tych, którzy byli otwarci na potrzeby zrozumienia i zgłębienia tajników ludzkiego ciała. Dzięki ich decyzji my, lekarze, czujemy się pewniejsi i bardziej doświadczeni w kontakcie z pacjentem - wskazał prof. Bajor.
Pożegnanie miało miejsce w reprezentacyjnej auli uczelni w Katowicach-Ligocie. W uroczystości uczestniczyli m.in. krewni, lekarze i naukowcy, a także liczni studenci. Po nabożeństwie o charakterze ekumenicznym urny z prochami przewieziono do kolumbarium (grobowca) w Rudzie Śląskiej.
Miejsce ich pochówku opatrzone jest łacińską sentencją: "Oto miejsce, gdzie śmierć cieszy się, że może przyjść z pomocą życiu".
1,4 tys. deklaracji
Dzięki programowi świadomej donacji zwłok śląscy naukowcy dysponują zgłoszeniami osób chcących po śmierci swoje ciała powierzyć nauce. Koordynowany obecnie przez prof. Bajora program ruszył w 2003 r., jako pierwszy taki w Polsce. W pierwszym jego roku spłynęło osiem deklaracji, obecnie uczelnia ma ich ok. 1,4 tys.
Przedstawiciele Śląskiego Uniwersytetu Medycznego akcentują, że próby uczenia studentów anatomii za pomocą atlasów anatomicznych oraz uczenie się na modelach anatomicznych zawsze skutkowały obniżeniem poziomu nauczania, a jednocześnie - obniżeniem poziomu zachowań etycznych studentów i lekarzy.
Tymczasem podarowanie ciała nauce oznacza możliwość korzystania przez młodych adeptów medycyny z "najwspanialszego i niezastąpionego atlasu". Program świadomej donacji zwłok ma pomagać w informowaniu i pozyskiwaniu na rzecz uczelni donatorów - przy zagwarantowaniu właściwego traktowania ciała podczas wykonywania sekcji lub badań.
Aby wziąć udział w programie, należy poświadczyć notarialnie dwa egzemplarze aktu przekazania zwłok, po czym jeden dostarczyć uczelni. Uniwersytet dopełnia wszelkich formalności, m.in. transportu zwłok i ich późniejszego pochówku, zgodnego z wyznaniem i życzeniem ofiarodawcy. Część donatorów zastrzega sobie anonimowość.
Moment na refleksję
Coroczne uroczystości akademickiego pochówku odbywają się pod koniec roku akademickiego, kiedy kończą się zajęcia sekcyjne z anatomii i zaczynają przygotowania do egzaminu. Studenci przygotowują wówczas wieńce, znicze, przemówienia i wraz z rodzinami stają przy urnach. To moment na refleksję, że uczyli się nie dzięki preparatowi, lecz człowiekowi, który złożył swój dar w imię życia innych ludzi.
Program świadomej donacji zwłok, prowadzony przez Katedrę i Zakład Anatomii Prawidłowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, jest objęty Memoriałem im. o. Innocentego Marii Bocheńskiego. Ten zakonnik, profesor, myśliciel, jako pierwszy postanowił, że jego ciało zostanie przekazane na cele naukowe. Oddano je Uniwersytetowi we Fryburgu, którego był wieloletnim profesorem.
...
To tez godna podziwu ofiara.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:20, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Francja: "poważny wypadek" przy testowaniu leków, 1 osoba w stanie śpiączki
Francja: "poważny wypadek" przy testowaniu leków, 1 osoba w stanie śpiączki - istock
Jedna osoba popadła w śpiączkę, a pięć innych znajdujących się w ciężkim stanie hospitalizowano w następstwie "poważnego wypadku" w trakcie testowania leku w zachodniej Francji - poinformowało dziś francuskie ministerstwo zdrowia.
Wypadek ten wydarzył się wczoraj. Poszkodowanych umieszczono w szpitalu w Rennes. Jak podało ministerstwo zdrowia, do wypadku doszło w trakcie testowania doustnego leku w "laboratorium europejskim". W przerwanych obecnie testach uczestniczyli wyłącznie ochotnicy.
REKLAMA
Według telewizji informacyjnej I-Tele, laboratorium należy do firmy Biotrial i wypróbowywano tam lek przeciwbólowy na bazie cannabisu.
Ministerstwo sprawiedliwości wszczęło dochodzenie w tej sprawie. Minister zdrowia Marisol Touraine udała się do Rennes, gdzie odbędzie się jej konferencja prasowa.
...
To sa bohaterowie! Poswiecaja sie abysmy my mogli byc zdrowi. Uwazam ze moze powinni byc traktowani jak kombatanci i miec wysluge lat i odpowiednie swiadczenia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:24, 17 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Francja: zmarł uczestnik testu eksperymentalnego leku
17 stycznia 2016, 16:45
• Uczestnik testu był w stanie śmierci mózgowej
• Pięciu innych ochotników jest hospitalizowanych
• W testach leku portugalskiej firmy Bial brało udział 90 osób
• Eksperymentalny lek zaczęli przyjmować 7 stycznia
Będący w stanie śmierci mózgowej uczestnik klinicznego testu eksperymentalnego leku portugalskiej firmy Bial zmarł w szpitalu w Rennes na zachodzie Francji - podała ta placówka w komunikacie. Pięciu innych ochotników jest hospitalizowanych.
"Pacjent będący w stanie śmierci mózgowej zmarł w południe" - poinformowała dyrekcja szpitala. Stan zdrowia pozostałych pięciu hospitalizowanych osób "pozostaje stabilny" - dodano.
W testach tego leku w prywatnym laboratorium klinicznym Biotrail w Rennes brało udział w sumie 90 osób. W założeniach lek ma pozytywnie oddziaływać na wahania nastrojów, stany lękowe i zaburzenia koordynacji ruchowej w chorobach neurodegeneracyjnych.
Jak ujawniła w piątek francuska minister zdrowia Marisol Touraine, poszkodowani to sześciu mężczyzn w wieku od 28 do 49 lat, którzy do testu przystąpili w dobrym stanie zdrowia. Eksperymentalny lek zaczęli przyjmować 7 stycznia. Ochotnik, u którego stwierdzono śmierć mózgową, został przyjęty do szpitala w poniedziałek.
Spośród przebywającej w szpitalu piątki osób, cztery wciąż mają problemy neurologiczne, a jedna - hospitalizowana prewencyjnie - nie ma żadnych symptomów.
Jak pisze AFP, cała szóstka to jedyne osoby, które przyjęły identyczną ilość testowanego leku; pozostali wzięli mniejszą dawkę. Pozostałe 84 osoby "są całe i zdrowe" - poinformował dyrektor generalny laboratorium Biotrial, Francois Peaucelle.
Lek portugalskiej firmy testowano wcześniej na szympansach. Obecnie wszystkie testy tego leku zawieszono, a wszystkich ochotników, którzy brali w nich udział, wezwano na badania lekarskie.
Jak pisze AFP, w związku z tym dramatycznym wypadkiem medycznym, nieodnotowanym dotąd we Francji, prokuratura wszczęła trzy śledztwa.
...
Meczennik. Zawsze jest ryzyko.
Smierc ,,mozgowa"? To moze mozna uratowac?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:40, 20 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Wszczepiali sobie bakterie, zarażali się chorobami. Ci naukowcy ryzykowali dla swoich badań wiele
19.03.2018 | autor: Kazimierz Pytkokazimierz-pytko-10_s
Udostępnij
Bakteria Bacillus F. to najstarszy żywy organizm na Ziemi. Gdy ją znaleziono, miała ponad 3 miliony lat. By zbadać tajemnice mikroba, rosyjski naukowiec wstrzyknął go do swego organizmu. Dołączył w ten sposób do niemałej grupy uczonych, którzy – ryzykując zdrowiem i życiem – zostali własnymi królikami doświadczalnymi.
Wszczepiali sobie bakterie, zarażali się chorobami. Ci naukowcy ryzykowali dla swoich badań wiele
Wszczepiali sobie bakterie, zarażali się chorobami. Ci naukowcy ryzykowali dla swoich badań wiele
Doktor Anatolij Bruszkow nie jest ekscentrykiem szukającym przepisu na nieśmiertelność. Kieruje katedrą geokriologii na Uniwersytecie Moskiewskim, prowadzi badania wiecznej zmarzliny w Jakucji. To on w 2009 r. odkrył Bacillusa F. „Czas życia wszystkich istot jest ograniczony. Biochemia i genetyka odkrywają przyczyny starzenia się, ale jednokomórkowe organizmy zamknięte w wiecznej zmarzlinie zdają się nie podlegać temu mechanizmowi – mówił Bruszkow w telewizji NTW. – Nie rozpadają się, nie umierają. Żyją miliony lat i mają się doskonale. Jeśli one mogą, dlaczego my nie możemy?”.
Play Video
By to odkryć, badacz sam zainfekował się Bacillusem F. Od chwili wszczepienia bakterii stan jego zdrowia jest na bieżąco monitorowany. „Chociaż od ponad dwóch lat nie miałem nawet kataru, moje subiektywne odczucia mogą być efektem autosugestii – wyjaśniał w wywiadzie dla magazynu „Argumenty i fakty”. – Ale jeśli dowiemy się, jakie mechanizmy bronią genom Bacillusa F. przed zmianami prowadzącymi do śmierci, rozpoczniemy badania na większej grupie.”
Nie ma pewności, czy z poświęcenia doktora Bruszkowa cokolwiek wyniknie. Jednak bardzo często doświadczenia, jakie naukowcy przeprowadzają na sobie, prowadzą do przełomowych odkryć.
Niestraszna malaria ani wrzody
W 2013 roku opracowano pierwszą obiecującą szczepionkę przeciwko malarii. Jednym z jej twórców był doktor Stephen Hoffman, eksdyrektor Programu Badań nad Malarią Marynarki Wojennej USA. W latach 80. XX wieku gdy dopiero rozgryzano proces przenoszenia i przepoczwarzania się zarodźców malarii, Hoffman przeprowadził serię autoeksperymentów. W sumie dał się ukłuć komarom 3 tysiące razy! Zabezpieczał się, napromieniowując insekty, co osłabiało zjadliwość przenoszonych przez nie mikrobów. Prototypowe szczepionki również testował na sobie. Po jednej z prób zachorował. Wyleczono go i mógł kontynuować pracę, która ćwierć wieku później przyniosła potwierdzone badaniami klinicznymi pozytywne efekty.
Australijscy lekarze Barry Marshall i Robin Warren po trzech latach badań stwierdzili, że przyczyną choroby wrzodowej żołądka jest bakteria Helicobacter pylori. Trzy razy więcej czasu poświęcili na przekonywanie naukowych autorytetów do swego odkrycia. Na próżno. Powszechnie uważano, że w kwasach wydzielanych przez żołądek nie może przetrwać żaden żywy organizm, wrzody zaś są efektem stresu.
W 1984 roku zdesperowani naukowcy zdecydowali się na drastyczne rozwiązanie. Marshall wypił kubek z roztworem zawierającym dużą ilość mikrobów pobranych z żołądka chorego pacjenta. „Przez trzy dni nie działo się nic – wspominał. – Potem zaczęły się silne bóle i wymioty. Żona skarżyła się, że mam ohydny trupi oddech. Biopsja przeprowadzona po dziesięciu dniach wykazała, że bakterie zaatakowały żołądek, mam przewlekłe zapalenie błony śluzowej i wrzody”.
...
Wielcy bohaterowie! Cos nie do opisania. Oczywiscie obowiazuje zasada ze trzeba robic co sie da zeby nie bylo koniecznosci wszczepiania. Wariactwo tez nie bylo by dobre.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:23, 26 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Wstrzyknął sobie nietestowany lek. Kontrowersyjny biohacker nie żyje
bk, mnie 02.05.2018, 19:55 |aktualizacja: 20:19 Udostępnij:
Aaron Traywick zmarł w Waszyngtonie w wieku 28 lat (fot. FB)
Według informacji miejscowej policji ciało Aarona Traywicka odkryto w niedzielę 29 kwietnia w SPA w Waszyngtonie. Jak donosi kanał Vice News, Traywick zmarł podczas korzystania ze zbiornika do terapii flotacyjnej.
28-latek był dyrektorem generalnym Ascendance Biomedical, firmy z branży biotechnologicznej. Traywick propagował ideę samoleczenia; twierdził, że jego firma opracowała „kompleks badawczy”, który mógłby wyleczyć HIV, AIDS i opryszczkę. Nie miał jednak wiarygodnego dowodu, na poparcie swoich tez.
Określenie „biohacking” odnosi się do ludzkich działań, zmierzających do zmiany własnej biologii za pomocą różnych środków - modyfikacji stylu życia i diety, operacji i stosowania nielicencjonowanych terapii.
Podczas konferencji biohackingu w Texasie, Traywick, który cierpiał na opryszczkę, wstrzyknął sobie w nogę jeden z nieprzetestowanych leków własnej firmy. W rozmowie z BBC przyznał, że ma nadzieję, że jego „leczenie” ma potencjał, by przyciągnąć uwagę amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków.
Pytany, czy jego zdaniem etyczne jest, by zachęcać chorych ludzi do bycia królikami doświadczalnymi, Traywick nie miał wątpliwości - jego zdaniem to ich jedyna szansa na przeżycie. – Nie mają żadnych innych opcji. Wiemy tylko tyle, że jeśli to zadziała, to nie umrą – powiedział.
Wyniki sekcji zwłok Traywicka nie zostały jeszcze ujawnione.
źródło: BBC
...
Nie uzywal innych a siebie to warto podkreslic. Oczywiscie zachowajmy ostroznosc w tego typu dzialaniach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|