Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:28, 21 Lip 2014 Temat postu: Obozy zagłady - hitleryzm ... |
|
|
70. rocznica likwidacji hitlerowskiego obozu koncentracyjnego na Majdanku
Mija 70. rocznica likwidacji hitlerowskiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Konzentrationslager Lublin istniał od października 1941 r. do lipca 1944 r. Początkowo w obozie przetrzymywano wyłącznie mężczyzn; od października 1942 r. więziono tu także kobiety, a od marca 1943 r. - dzieci.
Na Majdanek trafiali więźniowie polityczni, kryminalni, ludzie uznani przez Niemców za "aspołecznych", świadkowie Jehowy, homoseksualiści, Żydzi, a także jeńcy wojenni, cywile aresztowani w charakterze zakładników, osoby ujęte podczas łapanek, wysiedleń i pacyfikacji.
Spośród prawdopodobnie 150 tys. osób, które przeszły przez Majdanek, na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i komorach gazowych, życie straciło około 80 tys. osób. 60 tys. z nich to byli Żydzi przywożeni do obozu z całej Europy.
Obecnie na Majdanku znajduje się muzeum, które również obchodzi 70 rocznicę istnienia. Muzeum zajmuje 90 ha powierzchni, czyli jedną trzecią dawnego obozu. Zachowana została m.in. część baraków więźniarskich, komory gazowe, krematoria, łaźnie, rowy egzekucyjne.
W latach 40. ubiegłego wieku zapadła decyzja, że jako element upamiętnienia na Majdanku zostanie zasadzony las. - Pod koniec lat 50. na polach więźniarskich rosły już wysokie drzewa, dopiero działania Towarzystwa Opieki nad Majdankiem, zrzeszającego byłych więźniów, spowodowały, że las został wykarczowany, a obiekty wyeksponowane - przypomniała zastępca dyrektora Muzeum na Majdanku Danuta Olesiuk.
- Baraki były rozbierane, wydawane innym instytucjom. Była też walka o zachowanie w muzeum ubrań obozowych. Trzeba pamiętać, że było to zaraz po wojnie, wszystko było zniszczone, ludzie byli bardzo biedni, przybyli repatrianci ze wschodu, trzeba było sobie jakoś radzić. Wielkie zasługi dla zachowania tego, co obecnie jest na Majdanku, położyli pierwsi jego pracownicy. Pierwszy dyrektor muzeum Antoni Ferski sprzeciwił się decyzjom wydania ubrań obozowych i prawdopodobnie dlatego został odwołany ze stanowiska – opowiadała Olesiuk.
Zbiory muzeum na Majdanku zawierają około 350 tys. eksponatów, w tym około 280 tys. sztuk butów i 5 tys. ubrań byłych więźniów.
>>>
Tak . To pomniki czlowieka ,,wyzwolonego" od sumienia religii i praw Boga . Tak wyglada ,,budowa raju na ziemi" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:42, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Archeolodzy odkryli pozostałości komór gazowych w Sobiborze
Archeolodzy prowadzący badania na terenie byłego hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze odkryli pozostałości budynku, w którym mieściły się komory gazowe - poinformowała rzeczniczka Muzeum na Majdanku Agnieszka Kowalczyk. - To odkrycie ma historyczne znaczenie, bo Niemcy usiłowali zatrzeć wszelkie ślady popełnionych zbrodni, a okazuje się, że jest materialny ślad ich czynów - powiedziała Kowalczyk.
Archeolodzy odkryli liczne fragmenty fundamentów budynku krematorium, który został przez Niemców wysadzony w powietrze podczas likwidacji obozu w 1943 r. Znajdowały się one pod wyasfaltowaną wcześniej powierzchnią, na której ustawiony był pomnik. Pomnik został zdemontowany, a asfalt usunięty w związku z planowanym nowym zagospodarowaniem terenu byłego obozu.
- Pomnik był ustawiony w 1965 r. miejscu, gdzie według wcześniejszych hipotez mogło znajdować się krematorium. To się potwierdziło, znaleźliśmy fragmenty ceglanych fundamentów. Wyraźnie widoczne są pozostałości czterech cel krematorium o wymiarach 4 na 5 metrów od strony wschodniej i prawdopodobnie takie same cztery cele były po stronie zachodniej, ale to jeszcze będziemy badać. Prawdopodobnie odkryliśmy też miejsce, w którym ustawiony był czołgowy silnik. Pochodzącymi z niego spalinami byli mordowani ludzie - powiedział prowadzący badania archeolog Wojciech Mazurek.
Z ustaleń historyków, głównie Roberta Kuwałka, wynika, że komory gazowe w Sobiborze urządzono w murowanym budynku, którego prawdziwe przeznaczenie ukrywał szyld z napisem "Baderaum" (łaźnia) i zawieszone pod sufitem sitka natryskowe. W drugiej fazie funkcjonowania obozu budynek mieścił sześć lub osiem komór. Zainstalowano w nich system rur połączony z silnikiem wytwarzającym gazy spalinowe, którymi mordowano przywożonych do Sobiboru Żydów.
W ciągu 20-30 minut w komorach mordowano jednorazowo około 500 osób. Ciała przewożono wagonikami kolejki wąskotorowej do ogromnych dołów i tam grzebano. Pod koniec 1942 r. zbudowano z szyn kolejowych polowe krematorium, w którym na stosach palono zwłoki zagazowanych ofiar.
Obozu zagłady w Sobiborze nie przeżył żaden z więźniów zmuszanych do obsługi komór gazowych i spalania ciał zamordowanych. Byli oni szczelnie izolowani od pozostałych więźniów.
Obóz zagłady "SS - Sonderkommando Sobibór" powstał w 1942 r. w ramach "Akcji Reinhardt", której celem była zagłada ludności żydowskiej. Na jego miejsce wybrano obszar położony wśród bagien i lasów, w pobliżu linii kolejowej Włodawa-Chełm, ok. 4 km od wsi Sobibór. Liczba wszystkich ofiar tego obozu zagłady nie jest znana. Szacuje się, że od marca 1942 r. do października 1943 r. Niemcy wymordowali co najmniej 250 tys. Żydów pochodzących głównie z Polski, ale również z Holandii, Czech, Słowacji, okupowanych terenów Związku Sowieckiego, Niemiec i Francji, a także ok. tysiąca Polaków.
14 października 1943 r. w obozie wybuchł zbrojny bunt. Ponad 360 więźniów podjęło próbę ucieczki, ale ostatecznie tylko 42 uciekinierom udało się dożyć do końca wojny. Pod koniec 1943 r. hitlerowcy zniszczyli obóz i zasadzili na jego miejscu las. W 1993 r. utworzono tam niewielkie muzeum.
Tegoroczne badania archeologiczne są pierwszym etapem inwestycji związanej z budową nowego muzeum i innego zagospodarowania miejsca pamięci w Sobiborze, prowadzonej przez Państwowe Muzeum na Majdanku we współpracy z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie.
...
To ważne bo obecni naziole mają celność twierdzić że ,,nie znaleziono komór i nie ma dowodów na zagładę " TAK !!! Nie ma bo zniszczyli ... Ale jak widać są ślady ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:22, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Niemcy: obchody 70. rocznicy wyzwolenia Buchenwaldu
Ponad 80 ocalonych z Buchenwaldu uczciło na terenie tego dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego 70. rocznicę jego wyzwolenia. W uroczystościach, poza ocalonymi, wzięli udział amerykańscy weterani i przedstawiciele pobliskiego miasta Weimar.
Rzeczniczka fundacji miejsca pamięci Buchenwald powiedziała, że minutę ciszy wyznaczono na godz. 15.15, która - jak wyjaśniła - odpowiada godzinie wyzwolenia.
KL Buchenwald w Turyngii funkcjonował od 1937 do 1945 roku. Do końca wojny przeszło przez niego około 238 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci z wielu państw Europy, w tym także Polacy. Liczbę ofiar szacuje się na 56 tysięcy ludzi, którzy zginęli w wyniku represji, eksperymentów medycznych oraz chorób i zimna.
Napis na bramie obozu brzmiał "Jedem das Seine", czyli "każdemu, co mu się należy". 11 kwietnia 1945 roku w obozie wybuchło powstanie uzbrojonych więźniów. Kilka godzin później wkroczyły amerykańskie oddziały, wyzwalając 21 tys. ludzi.
...
Tu przynajmniej ich naprawdę wyzwolili.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:24, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Historyk: muzea w byłych obozach cierpią na brak funduszy
Wszystkie muzea utworzone na terenie byłych niemieckich obozów koncentracyjnych cierpią - zdaniem dyrektora Fundacji Miejsc Pamięci Buchenwald i Mittelbau Dora Volkharda Knigge - na brak wystarczających funduszy na swoją działalność.
- Nie chciałbym dramatyzować sytuacji, ani też bagatelizować (problemów) - powiedział Knigge w sobotę agencji dpa. Jak jednak zaznaczył, muzea "doszły do miejsca, w którym trzeba będzie zastanowić się nad tym, z jakich działań musimy zrezygnować".
Knigge oświadczył, że rząd niemiecki dostrzegł problem i zamierza od 2016 roku zwiększyć dotacje na działalność miejsc pamięci o znaczeniu narodowym, w tym Buchenwaldu, Dachau i Ravensbrueck. Nie wiadomo jednak, o ile wzrośnie udział budżetu centralnego w finansowaniu. Opieka nad muzeami znajduje się w Niemczech głównie w gestii krajów związkowych (landów).
Historyk zaznaczył, że zainteresowanie zbrodniami nazistowskimi wśród młodzieży, a także pokolenia powojennego jest nadal duże. - Nie dostrzegamy przesytu tą problematyką - powiedział Knigge. Zastrzegł, że ze sprzeciwem spotyka się natomiast moralizowanie i napominanie przy okazji okolicznościowych przemówień.
...
Warto się przyjrzeć temu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:42, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Perfidny system. KL Buchenwald i władza obozowych kapo
Napis na bramie obozu w Buchenwaldzie. "Każdemu to, co mu się należy"
Wyzwolony 11 kwietnia 1945 KL Buchenwald był nie tylko jednym z pierwszych nazistowskich obozów koncentracyjnych. W nim też SS wcieliło w życie swój diabelski wymysł - system obozowej hierarchii.
Jeszcze przed zakończeniem wojny byli więźniowie obozu koncentracyjnego Buchenwald są jednomyślni. Walka skończy się dopiero wtedy, "kiedy ostatni z winnych odpowie za swoje czyny", przysięgają 19 kwietnia 1945 roku, tydzień po wyzwoleniu obozu.
Amerykanie liczą blisko 21 tys. więźniów, kiedy 11 kwietnia 1945, niespełna miesiąc przed niemiecką kapitulacją docierają do KL Buchenwald w Ettersbergu koło Weimaru (Turyngia). Obóz jest gigantyczny, pierwotnie 46-hektarowy, zajmuje 190 ha. Cały teren jest ogrodzony. W latach 1937-1945 więzionych było w obozie 266 tys. osób z całej Europy. Liczbę zamordowanych szacuje się na 56 tysięcy. Już po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów umiera z wyczerpania dalszych 748 kobiet, mężczyzn i dzieci.
Więźniowie byli rozstrzeliwani, wieszani, "likwidowani" zastrzykiem fenolu w serce. Niezliczone ofiary pociągnęły za sobą przeprowadzane w obozie eksperymenty medyczne. Tysiące zmarły z wyczerpania pracą niewolniczą. KL Buchenwald nie był przy tym stricte obozem zagłady tak jak Auschwitz-Birkenau.
KL Buchenwald jest przede wszystkim obozem pracy, zapleczem siły roboczej dla nazistowskiego przemysłu zbrojeniowego. Hitlerowcy wdrażają w nim specyficzną strukturę obozowej hierarchii: w codziennej walce o przetrwanie wrogami są nie tylko kaci SS, ale też kapo - więźniowie funkcyjni, których zadaniem jest nadzorowanie pracy innych więźniów, porządku w obozie czy wykonywanie niektórych prac administracyjnych. Perfidny system zbudowany na nieufności, strachu, zawiści, zacierający granice między ofiarami a sprawcami.
Zaplecze siły roboczej
KL Buchenwald powstał w 1937 roku. Do końca wojny jest największym obozem koncentracyjnym na niemieckiej ziemi. Więzieni są w nim Żydzi, Romowie i Sinti, komuniści, także "margines społeczny". Do tego ostatniego zaliczani są homoseksualiści, bezdomni, Świadkowie Jehowy, karani. Przeciwnicy polityczni nazizmu noszą w Buchenwaldzie pasiaki z czerwonym trójkątem, przestępcy oznaczani są trójkątem zielonym, emigranci niebieskim, homoseksualiści różowym.
W ostatnich latach wojny komendzie SS Buchenwald podlega blisko 130 podobozów, w tym KL Ravensbruck. W Buchenwaldzie więzieni są też jeńcy sowieccy, zestrzeleni alianccy piloci, trafiają do niego powstańcy warszawscy.
Od początku KL Buchenwald jest obozem pracy. Wyprodukowana zostaje w nim szacunkowo jedna czwarta broni maszynowej dla niemieckiego wojska. W jednym z podobozów, w później samodzielnym obozie koncentracyjnym Dora, blisko 60 tys. więźniów kopie sztolnie do przeniesionej z Peenemuende nad Bałtykiem produkcji rakiet. Co trzeci więzień z tych 60 tysięcy umiera. W obozie są też jednak uprzywilejowani osadzeni.
Kapo: kat czy zbawca?
Kiedy 11 kwietnia 1945 Amerykanie docierają do Buchenwaldu, są zirytowani. Obok wychudzonych, wyczerpanych więźniów w cienkich pasiakach, wychodzą im naprzeciw także dobrze odżywieni i normalnie ubrani więźniowie. Nie są to członkowie SS. Są to tak zwani więźniowie funkcyjni (Funktionshaeftling), kapo. SS powierzyło im szczególne zadania. Na przykład dbanie o porządek; są rodzajem obozowej policji. Niektórzy kapo pracują też w obozowej administracji. Są uprzywilejowani, dostają więcej do jedzenia, mogą się poruszać w miarę swobodnie, niejeden ma zimą ciepłe ubranie. Kapo są autorytetami. To oni decydują o obozowej codzienności. System kapo jest wyrafinowanym systemem obozowej hierarchii.
Strategia SS jest podwójna: z jednej strony oszczędza w tym ogromnym obozie na własnym personelu, z drugiej strony systemem hierarchii wbija klin w więzienną społeczność. Kapo mogą zniszczyć życie, ale mogą też je uratować. Są podporządkowani SS, ale stanowią też władzę. Mogą podwoić rację żywnościową albo wydać wyrok śmierci. Na przykład decydując, kto zostanie wysłany kolejnym transportem do obozu zagłady.
Znaczącą rolę w strukturach kapo odgrywają komuniści. Historycy szacują, że stanowili niespełna dwa procent więźniów. Mimo to nadają ton obozowemu życiu. W środku wojny grupa więźniów należących do Komunistycznej Partii Niemiec (KPD) stanowi jakieś 600-700 osób. SS nie tylko toleruje ich pracę w obozie. Jak pisze historyk Lutz Niethammer, są "narodowym instrumentem porządkowym SS do wewnętrznej organizacji wielonarodowej, obozowej społeczności“. Większość więźniów obozu to bowiem cudzoziemcy.
NDR i heroizacja kapo
Kiedy 11 kwietnia 1945 do bram KL Buchenwald docierają pierwsi amerykańscy żołnierze, kontrolę w obozie przejęli już więźniowie pod kierownictwem kapo. SS-mani, wśród nich komendant Hermann Pister, uciekli już przed wieloma godzinami. Amerykanie są zaskoczeni: grupy więźniów maszerują przez plac apelowy, obozowa orkiestra gra "Międzynarodówkę". Panuje porządek i dyscyplina, przynajmniej wśród tych, którzy jako "więźniowie funkcyjni" przetrwali w stosunkowo dobrej kondycji. Inni więźniowie są apatyczni, półprzytomni leżą na ziemi. Obozowa społeczność prezentuje się Amerykanom ze wszystkimi swoimi ofiarami, sprawcami i współwinnymi.
Po wyzwoleniu obozu mowa jest o bohaterskiej grupie oporu w KL Buchenwald, która uratowała współwięźniów. Na jej koncie jest nawet zakończone sukcesem powstanie. Dopiero później okazuje się to legendą stworzoną przez komunistycznych kapo. Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec (SED) długo podtrzymuje to kłamstwo. W historiografii NRD rola komunistów w Buchenwaldzie jest wręcz heroizowana. Późniejszy wgląd w akta pokazuje inny obraz. Komunistyczni kapo ratowali rzeczywiście życie, głównie swoje. Ratowali przede wszystkim braci komunistów, posyłając za nich na śmierć innych więźniów. Uczestniczyli też w eksperymentach medycznych, także na ich koncie jest śmierć niejednego więźnia "zlikwidowanego" zastrzykiem fenolu.
...
Tak jak mówił Jezus ludzie zaprzedani złu osiągają swego rodzaju perfekcję ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:26, 18 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Dolny Śląsk: szczątki więźniów niemieckiego obozu odkryte przez archeologów
Michał Dzierżak
18 sierpnia 2015, 13:46
Archeolodzy z Wrocławia odnaleźli szczątki więźniów filii obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Przypuszcza się, że w dwóch zbiorowych mogiłach mogło być pochowanych ok. 120 osób.
W Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie), gdzie od 1944 r. znajdowała się filia niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross Rosen, archeolodzy związani z Uniwersytetem Wrocławskim dokonali odkrycia szczątek ludzkich. Jak się okazało, należą one do więźniów obozu oraz pracowników przymusowych, którzy trafili do Kamiennej Góry w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej.
Szczątki znajdują się w dwóch zbiorowych mogiłach, a na ich ślad natrafili Jan Jagiełło oraz Paweł Zawadzki, absolwenci archeologii na Uniwersytecie Wrocławskich. Kierownictwo merytoryczne nad ich pracami pełni Anna Pansewicz, doktorantka w Instytucie Historycznym wrocławskiej uczelni.
- Badacze podejrzewają, że w zbiorowych mogiłach mogło zostać pochowanych łącznie około 120 osób. W trakcie prac natrafiono również na kilka pojedynczych pochówków, prawdopodobnie jeńców radzieckich – mówi Anna Pansewicz.
Na razie szczątki nie były badane, ponieważ kamiennogórski magistrat - na wniosek Anny Pansewicz – zlecił jedynie zlokalizowanie zbiorowych mogił. Nie były to pierwsze prace archeologiczne związane z obozami w Kamiennej Górze. W ubiegłym roku archeolodzy sprawdzali obszary przy ul. Nadrzecznej oraz Księcia Bolka I.
Arbeitslager Landeshut, czyli obóz pracy w Kamiennej Górze, powstał w lipcu 1944 r. jako filia nieodległego obozu koncentracyjnego Gross Rosen (obecnie miejscowość Rogoźnica w powiecie świdnickim). Historycy szacują, że przebywało w nim około 1600 mężczyzn, głównie narodowości polskiej.
...
Najtrudniejsza archeologia... Archeologia zaglady...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:55, 17 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
W Sztutowie znaleziono duże ilości butów - prawdopodobnie po więźniach obozów koncentracyjnych
W Sztutowie znaleziono duże ilości butów - prawdopodobnie po więźniach obozów koncentracyjnych - istock
Zaskakujące znalezisko w okolicach Muzeum Stutthof w Sztutowie. Znaleziono duże ilości butów - prawdopodobnie należących do więźniów dawnych obozów koncentracyjnych.
Obuwia jeszcze nie zbadano. Możliwe, że konieczne będzie przekopanie terenu, co wymaga zgody właścicieli gruntów.
...
~Papa Smerf : W latach 50-tych i 60-tych kiedy na terenie byłego obozu Stutthof jeszcze stały baraki przy wejściu była duża sterta butów po byłych więźniach.Baraki rozkradziono a niepotrzebne buty widocznie zakopano.
~pp do ~Papa Smerf: Taką stertę butów też z tamtych czasów pamiętam (musiał być to jeszcze koniec lat 50tych). Jak byłem w Stuthofie w latach 70tych to już było to zupełnie inne miejsce.
...
W Polsce ciagle sa jeszcze slady.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:01, 13 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Radio Kraków
Makabryczne odkrycie na terenie dawnego obozu koncentracyjnego w Krakowie
Pomnik pamięci ofiar hitleryzmu na terenie byłego obozu KL Plaszow - Paweł Piotrowski / Agencja Gazeta
Na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego w krakowskim Płaszowie dokonano niecodziennego odkrycia. Pies, który spacerował ze swoim właścielem po historycznym obiekcie dokopał się w ziemi ludzkiej czaszki. Właściciel od razu poinformował policję - informuje Radio Kraków.
Ustalenia reporterów Radia Kraków potwierdza Mariusz Ciarka z małopolskiej policji. – Na miejsce przyjechał patrol, wezwano też wyspecjalizowanych techników. Czaszka została przewieziona do zakładu medycyny sądowej. Wstępne oględziny wskazują na to, że to szczątki z czasów II wojny światowej. Prawdopodobnie niewiele więcej uda się ustalić – mówi Ciarka.
REKLAMA
Zapomniane miejsce pamięci
– Teren dawnego obozu w Płaszowie to cmentarz. Tam wciąż są szczątki tysięcy ofiar hitlerowców – mówi Jacek Salwiński, wicedyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Od lat 60. w Krakowie powstają projekty, które zakładają przebudowę terenu dawnego obozu w miejsce pamięci. Zrobiono jednak niewiele. W 1964 roku zbudowano pomnik według projektu Witolda Cęckiewicza, później postawiono pojedyncze znaki informacyjne, wyremontowano część alejek.
Kolejne projekty kompleksowego zagospodarowania tego miejsca upadały nie ze względu na brak środków, ale przez brak zgodności co do tego, w jaki sposób obszar miałby zostać przekształcony. Pamiętajmy, że projekt przebudowy dawnego KL Plaszow muszą zaakceptować władze dzielnicy, władze miasta, rodziny ofiar obozu oraz polskie i międzynarodowe stowarzyszenia żydowskie.
Tymczasem dawny obóz koncentracyjny w Płaszowie w świadomości wielu krakowian w ogóle nie istnieje. Wśród osób spacerujących w okolicy niewielu wie, co upamiętnia pomnik stojący na wzgórzu przy ul. Kamieńskiego. Latem w ciągu dnia opalają się tam mieszkańcy, nocą przychodzą licealiści z winem. Kilkakrotnie pomnik i tablice pamięci były dewastowane.
Dwa miesiące temu Muzeum Historyczne otrzymało misję odnowy terenu dawnego KL Plaszow. – Złożyliśmy wniosek do ministerstwa kultury o wsparcie prac studialnych, który zakładałyby stworzenie kompleksowego projektu objęcia opieką tego terenu. Możliwe, że konkretne działania rozpoczną się jeszcze w tym roku – mówi Salwiński.
Historia, która obiegła świat
Niemiecki obóz pracy przymusowej, później przekształcony w obóz koncentracyjny KL Plaszow, powstał w 1942 roku. W ciągu dwóch lat do obozu mogło trafić nawet 150 tysięcy osób, głównie z Małopolski. Cześć więźniów przetransportowano później do KL Auschwitz. Na terenie obozu w Płaszowie więźniowie byli zmuszani do pracy przy szyciu mundurów, drukowaniu dokumentów czy naprawianiu samochodów. Zatrudnieni byli też w pobliskich kamieniołomach.
...
Bynajmniej nie odkopano jeszcze wszystkich ofiar hitlerowcow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:03, 07 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Kolejne makabryczne odkrycie w Podgórzu. Ludzkie kości leżały na powierzchni
Robert Kulig
akt. 7 marca 2016, 15:37
• W Podgórzu dokonano kolejnego, makabrycznego odkrycia
• Na cmentarzu znaleziono ludzkie kości
• Trwa śledztwo w sprawie znaleziska
W niedzielę wieczorem po raz kolejny w Podgórzu znaleziono ludzkie szczątki. Na kości trafili przypadkowi przechodnie, którzy spacerowali w okolicy cmentarza przy kamieniołomie "Liban".
Na miejsce od razu zostały wezwane służby, a szczątki zostały przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej. Obecnie trwa śledztwo, który ma wyjaśnić w jaki sposób szczątki znalazły się na powierzchni oraz czy pochodzą z mogił pobliskiego cmentarza.
To już kolejny raz, kiedy w okolicy byłego obozu koncentracyjnego KL Płaszów znaleziono ludzkie kości. W połowie lutego, w ogólnodostępnej części dawnego nazistowskiego obozu, przechodzień odkrył ludzką czaszkę bez tkanek miękkich. Prawdopodobnie pochodzącą jeszcze z czasów II Wojny Światowej.
W obozie KL Płaszów, zlokalizowanym niedaleko cmentarza szyto mundury, drukowano dokumenty, rozkazy i inne druki władz hitlerowskich. Były również warsztaty samochodowe, ślusarskie oraz kamieniołom "Liban & Ehrenpreis". Między innymi na jego terenie rozgrywały się sceny oskarowej produkcji "Lista Schindlera".
Szacuje się, że w trakcie 3-letniego działania obozu pracy (zamienionego w obóz koncentracyjny) na terenie KL Płaszów zginęło od 8 do 10 tys. osób.
...
Nazizm...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:18, 02 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Brama z obozu koncentracyjnego w Dachau odnaleziona w Norwegii
Brama z obozu koncentracyjnego w Dachau odnaleziona w Norwegii
Dzisiaj, 2 grudnia (17:09)
Fragment skradzionej ponad dwa lata temu bramy z obozu koncentracyjnego w Dachau została odnaleziona w Norwegii. Policja natrafiła na niego w okolicach miasta Bergen.
"Zaalarmowana anonimowym donosem, policja w Bergen znalazła i przejęła bramę z kutego żelaza ze znanym napisem" - podała policja. Nie poinformowano o ewentualnych podejrzanych.
Na podstawie zdjęć przekazanych przez stronę norweską niemiecka policja jest zdania, że rzeczywiście chodzi o część bramy z Dachau, skradzioną przez nieznanych sprawców w nocy z 1 na 2 listopada 2014 roku. "Okoliczności znaleziska są wyjaśniane przez policje obu krajów" - podano w komunikacie.
Skradziony fragment, który jest częścią wielkiej bramy wejściowej, mierzy około 190 cm na 95 cm. Sprawców kradzieży nigdy nie znaleziono mimo obietnicy nagrody w wysokości 10 tys. euro za jakiekolwiek informacje. W muzeum w Dachau wielokrotnie dochodziło do aktów profanacji o podłożu skrajnie prawicowym.
Dachau pod Monachium w Bawarii było pierwszym stałym obozem koncentracyjnym stworzonym przez nazistów po dojściu 30 stycznia 1933 roku Hitlera do władzy. Obóz ten był poligonem doświadczalnym i wzorem dla innych obozów koncentracyjnych tworzonych przez nazistów w innych częściach Niemiec i Europy.
Początkowo obóz w Dachau był przeznaczony dla politycznych przeciwników Hitlera - przede wszystkim komunistów i socjaldemokratów. W okresie późniejszym w obozie więziono księży, Żydów, Romów i rosyjskich jeńców wojennych. Pod koniec wojny najliczniejszą grupę więźniów stanowili Polacy.
W ciągu dwunastu lat przez obóz i jego podobozy przeszło łącznie ponad 200 tys. osób z całej okupowanej przez Rzeszę Niemiecką Europy, w tym z Polski. Po ataku na Polskę we wrześniu 1939 roku do Dachau przewieziono 13 tys. więźniów z Polski. Deportowano też część polskich naukowców, aresztowanych w listopadzie 1939 roku w Krakowie. W Dachau zamordowanych zostało 1,7 tys. polskich księży. Do wyzwolenia obozu przez Amerykanów 29 kwietnia 1945 roku śmierć poniosło w nim według danych muzeum Dachau 41 500 osób.
Miejsce Pamięci na terenie byłego obozu powstało dopiero dwadzieścia lat po zakończeniu II wojny światowej - w 1965 roku, dzięki staraniom byłych więźniów. Co roku muzeum odwiedza blisko milion osób z całego świata.
(mn)
Adam Górczewski
RMF FM/PAP
...
Na co to mialo byc? Na handel? Szok!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:48, 26 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Niemcy zwracają pamiątki po ok. 700 polskich więźniach obozów koncentracyjnych
Niemcy zwracają pamiątki po ok. 700 polskich więźniach obozów koncentracyjnych
Dzisiaj, 26 grudnia (11:50)
Rzeczy osobiste ok. 700 byłych polskich więźniów obozów koncentracyjnych Dachau i Neuengamme, m.in. ich dokumenty, zdjęcia, listy, zegarki, biżuterię, chce zwrócić właścicielom lub ich krewnym Międzynarodowa Służba Poszukiwań (ITS) w Bad Arolsen w Niemczech.
Zdjęcie ilustracyjne
/Archiwum RMF FM
"To bardzo ważna inicjatywa, dzięki której niezwykle wartościowe w sensie symbolicznym przedmioty mogą wrócić do swoich właścicieli lub niestety - ze względu na upływ czasu - już tylko do ich najbliższych krewnych. Z naszego doświadczenia wynika, że dla rodzin byłych więźniów są to czasami jedyne rzeczy, jakie po nich pozostały; tym większą wówczas mają wartość" - powiedział Dariusz Pawłoś, prezes Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, która wspiera przedsięwzięcie ITS.
W najbliższym czasie Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie, która pozostaje w ścisłym kontakcie ze środowiskami b. więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych, otrzyma od ITS listę 700 byłych polskich więźniów, których rodziny mogą starać się o zwrot osobistych rzeczy. Lista ta trafi do prowadzonej przez fundację bazy danych związanej z programem "Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką" (www.straty.pl).
Międzynarodowa Służba Poszukiwawcza informuje, że chodzi o te przedmioty, które zostały zagrabione więźniom tuż po ich przybyciu do obozów koncentracyjnych. W sumie w archiwum ITS znajduje się obecnie 3,2 tys. takich przedmiotów - pamiątek, które należą do byłych więźniów wszystkich narodów okupowanych przez nazistowskie Niemcy. Według ITS 700 takich przedmiotów należy do Polaków, jednak z powodu słabego nagłośnienia tej sprawy urzędowi udaje się przekazywać rodzinom byłych więźniów tylko kilka pamiątek rocznie.
Upublicznienie nazwisk byłych więźniów jest bardzo ważne
Prezes FPNP tłumaczył, że upublicznienie listy byłych polskich więźniów z Dachau w pobliżu Monachium i Neuengamme w Hamburgu jest bardzo ważne, ponieważ w wielu przypadkach jest bardzo trudno ustalić, czy żyją jeszcze ich bliscy, a jeśli tak, to w jakim kraju. Wyjaśnił też, że zwrot dotyczy tylko dwóch obozów koncentracyjnych, ponieważ w pozostałych obozach osobiste rzeczy więźniów zostały bezpowrotnie zniszczone. "Nie tylko przez Niemców, ale również przez Rosjan, którzy w 1945 r. opanowali wschodnie Niemcy" - mówił Pawłoś.
Procedura zwrotu danego przedmiotu wymaga wejścia na stronę internetową ITS [link widoczny dla zalogowanych] która prowadzona jest w języku polskim. Umieszczona na niej jest wyszukiwarka nazwisk właścicieli rzeczy przechowywanych w archiwum, która zawiera: nazwisko, imię oraz datę urodzenia byłego więźnia. W przypadku, gdy ktoś odnajdzie nazwisko krewnego i chce odzyskać po nim pamiątkę musi o tym poinformować ITS. Udowodnienie prawa do otrzymania pamiątek leży po stronie odbiorcy. Wymagane jest m.in. przedstawienie dowodu osobistego, podanie stopnia pokrewieństwa lub przedłożenie pełnomocnictwa.
Stanisław Zalewski, który był więźniem Auschwitz-Birkenau, a także Mauthausen-Gusen, że inicjatywa ITS może okazać się bardzo ważna nie tylko dla jeszcze żyjących więźniów oraz ich rodzin, ale także dla polskiej pamięci narodowej. "Gdyby okazało się, że te rzeczy nie mogą trafić do prawowitych właścicieli lub ich spadkobierców, to i tak powinniśmy starać się o to, by wróciły z Niemiec do Polski. Po powrocie należałoby umieścić je w godnym miejscu, np. w placówce muzealnej, ale pod warunkiem, że będą tam właściwie eksponowane" - powiedział Zalewski.
Podkreślił też, że kierowany przez niego Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych zaangażuje się - na miarę swoich możliwości - w docieranie z informacją o akcji ITS do dawnych więźniów obozów koncentracyjnych.
Pamiątki można zobaczyć w internecie
Pamiątki po byłych więźniach dostępne są w internecie; można je oglądać na stronie internetowej ITS. Są to m.in. portfele, dowody tożsamości, zdjęcia, listy, świadectwa, a także sporadycznie biżuteria, papierośnice, obrączki, zegarki oraz wieczne pióra. "Najwartościowsze rzeczy były natychmiast skonfiskowane przez nazistów. Zachowane do dziś przedmioty, z reguły nie przedstawiają większej wartości materialnej, ale dla rodzin ofiar reżimu narodowosocjalistycznego stanowią ogromną wartość. Co więcej, posiadają cenną wartość historyczną, ponieważ w większości przypadków znane są nazwiska ich właścicieli. W żadnej innej instytucji nie ma takiego zasobu. Przechowywane w ITS pamiątki są przedmiotami codziennego użytku, które przekazują nam dziś wiele informacji o życiu ich właścicieli przed aresztowaniem i jednocześnie odzwierciedlają ogrom ich strat" - podała Międzynarodowa Służba Poszukiwań.
Międzynarodowa Służba Poszukiwań (International Tracing Service - ITS) to centrum dokumentacji losów ofiar reżimu III Rzeszy Niemieckiej. W istniejącym od 1955 r. archiwum ITS znajduje się blisko 30 mln dokumentów, zawierających informacje na temat 17,5 mln osób - więźniów obozów koncentracyjnych, gett, robotników przymusowych oraz innych nieniemieckich ofiar hitlerowskiego systemu represji i deportacji. Archiwum ITS pozwala m.in. na prowadzenie zajęć edukacyjnych i badań naukowych; organizacja ta współpracuje z innymi miejscami pamięci, archiwami i instytucjami prowadzącymi badania naukowe.
...
Ile oni jeszcze maja zagrabionych rzeczy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:31, 18 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Przeżyła marsz śmierci z Auschwitz. “Bałyśmy się, aby piloci nie pomylili nas z kolumną wojska"
Przeżyła marsz śmierci z Auschwitz. “Bałyśmy się, aby piloci nie pomylili nas z kolumną wojska"
Dzisiaj, 18 stycznia (06:19)
17 stycznia 1945 roku rozpoczął się marsz śmierci z Auschwitz. Wśród więźniów, którzy przeżyli tę brutalną formę „ewakuacji" znalazła się Zofia Posmysz. Ponad 70 lat po wojnie postanowiła po raz pierwszy opowiedzieć całą swoją historię. „Wyruszyłyśmy w ciemnościach, choć strażnicy mieli latarki. Ale one specjalnego światła nie dawały. Kilka moich znajomych zaryzykowało: koleżanka z Wadowic miała niedaleko, uciekła. Udało się jej. Strażnik co dziesięć metrów, może dlatego” – relacjonowała w rozmowie z Michałem Wójcikiem, która wkrótce ukaże się w książce „Królestwo za mgłą”.
Z samego rana oznajmiono nam, że tego dnia opuszczamy obóz. Mamy się na własną rękę zaopatrzyć w ciepłe rzeczy, w jedzenie. Zrobiło się zamieszanie, więźniarki obległy magazyny z odzieżą, ruszyły także na magazyny z żywnością. Ja również wyszłam i przed Blockführerstube zobaczyłam ogień. Podeszłam bliżej. Pali się ognisko, wielki stos. Esesmani wynoszą skoroszyty (...). Ten stos płonie, dokumenty znikają - opisywała Posmysz.
Z obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau wyruszyło około 56 tysięcy osób. Aż 15 tysięcy więźniów tego marszu nie przeżyło. Ja tej skali, tego ogromu nie ogarniałam - przyznała Posmysz. Gdy doszłyśmy do Pszczyny, nad naszymi głowami pokazały się radzieckie samoloty. Leżałyśmy przy pałacowym murze. Pamiętam, że bałyśmy się, aby piloci nie pomylili naszej kolumny więźniów z kolumną wojska. I żeby nam bomb nie zrzucili na głowy. Było potwornie zimno, osiemnaście stopni mrozu. Doszłyśmy do jakiejś stodoły, ale jak i kto rozdzielał miejsca do spania dla tych tysięcy osób - nie wiem. Skąd my wiedziałyśmy, że idziemy do Ravensbrück - też nie mam pojęcia. Ja w każdym razie liczyłam na to, że Armia Czerwona zajdzie nam drogę i nigdzie nie dojdziemy. Taka była nadzieja. Ale tak się nie stało - relacjonowała.
Po trzech dniach doszłyśmy do stacji Wodzisław, wówczas Leslau. Załadowali nas do pociągu, na wagony otwarte. Bez dachu. Towarowe. Dojechałyśmy w ten sposób do Ravensbrück. Nie wszystkie dojechały żywe, różnie było. Ale na pewnej stacji po drodze, na terenie Niemiec, doszło do charakterystycznego zdarzenia. Jedna z dziewcząt zaczęła krzyczeć: Wody, wody, wody! Miałyśmy wielkie pragnienie, choć mróz był niemiłosierny. Byłam blisko krawędzi platformy. Zobaczyłam niemieckiego kolejarza. Podszedł do naszego strażnika, postena, i krzyknął: Dajcie im pić! Ten mu coś odburknął, że wody nie ma i nie będzie. Kolejarz jeszcze bardziej się zdenerwował: Mordujecie ludzi, a cały naród będzie za to odpowiadał! To było zdumiewające, ale i budujące. Pewnie przemawiał przez niego strach, jednak być może też obudziło się w nim sumienie - stwierdziła bohaterka "Królestwa za mgłą".
Okładka książki
/Materiały prasowe
Zofia Posmysz to więźniarka Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt-Glewe. Przeżyła eksperymenty medyczne i marsz śmierci. Po wojnie była dziennikarką Polskiego Radia, autorką słuchowiska "W Jezioranach". Swoje obozowe doświadczenie zamieniła w literaturę najwyższej próby. Jej szokującą "Pasażerkę" sfilmował Andrzej Munk.
...
To sie nie konczylo na ,,wyzwoleniu" obozu. Jesli to byli Ruscy to wyobrazcie sobie co bylo jak zobaczyli bezbronne kobiety...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:57, 21 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Opolskie. Upamiętniono ofiary hitlerowskiego "marszu śmierci"
oprac.Zuzanna Śmigiel
akt. 21 stycznia 2017, 19:02
W sobotę w Kałkowie na Opolszczyźnie odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary "marszu śmierci" z 1945 roku. W asyście pocztów sztandarowych i służb mundurowych, poświęcono tablice ku czci pochowanych tam ofiar.
W styczniu 1945 roku dowództwo niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau rozpoczęło ewakuację więźniów z obozu podstawowego oraz jego pododdziałów w kierunku Wrocławia. Tysiące ludzi poganianych przez obozowe straże w trakcie surowej zimy miało zostać wykorzystanych do pracy na terenie III Rzeszy. Część z nich zginęła w drodze z wyczerpania lub została zamordowana przez strażników.
- Wybór Kałkowa na miejsce upamiętnienia nie jest przypadkowy. To tutaj Niemcy rozstrzelali i zamordowali w inny sposób kilkudziesięciu więźniów obozowych - uczestników jednego z "marszów śmierci", które przeszły przez nasze województwo. Według materiałów, jakie posiadamy, wśród ofiar pochowanych na tutejszym cmentarzu byli Żydzi, Francuzi, Belgowie, Czesi, Polacy i Holendrzy. Musimy zachować pamięć o ich męczeństwie i okrucieństwie, do jakiego zdolny jest człowiek, dla kolejnych pokoleń" - powiedział pełnomocnik wojewody opolskiego Ryszard Szram.
Zdaniem historyków, ofiarami "marszów śmierci" byli przede wszystkim więźniowie z KL Auschwitz-Birkenau i jego podobozów. Mogiły więźniów można spotkać na całym terenie województwa opolskiego. Ogółem przez teren obecnej Opolszczyzny pod koniec stycznia 1945 roku przeszło w sumie około dziewięciu tysięcy ludzi. Morderczego marszu nie przeżyło ponad tysiąc więźniów.
PAP
...
Nawet nie da sie wspominac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:55, 27 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Polscy Żydzi i Romowie protestowali w Berlinie. Chcą emerytur za pracę w gettach
oprac.Arkadiusz Jastrzębski
27 stycznia 2017, 14:00
Protest polskich Żydów i Romów przed Pomnikiem Pomordowanych Żydów Europejskich w Berlinie. Domagali się zmian w przepisach o wypłacie niemieckich emerytur za pracę w gettach podczas drugiej wojny światowej.
Przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce oraz Stowarzyszenia Romów w Polsce przekazali prezydium Bundestagu list do niemieckich parlamentarzystów z apelem o zmianę przepisów i emeryturach. "My, nieliczni Ocaleni z faszystowskiego ludobójstwa domagamy się wsparcia i uznania naszej pracy" - napisali w swoim apelu.
Autorzy listu zwracają uwagę, że warunkiem przyznania niemieckiej emerytury jest minimalny okres ubezpieczeniowy wynoszący 60 miesięcy, podczas gdy żadne getto nie istniało dłużej niż 48 miesięcy. "Uważamy, że uznanie pracy w getcie, także wobec tych osób, które wówczas jako dzieci były zatrudnione w getcie, stanowi ważny akt zadośćuczynienia i wyraz przejęcia historycznej odpowiedzialności" - czytamy w liście.
- Żeby przeżyć musiałem pomagać w pracy, wykonywać najprostsze czynności, żeby zarobić na miskę zupy. To niesprawiedliwe, że obecnie władze niemieckie nie uwzględniają tego okresu - powiedział PAP Władysław Wejs, jeden z uczestników pikiety, który jako dziecko przebywał w getcie w Łodzi.
Strona niemiecka stoi tymczasem na stanowisku, że dzieci do 14. roku życia podlegały w III Rzeszy obowiązkowi szkolnemu i miały zakaz pracy. Projekt ustawy, która zmienia toi prawo opracowała w ubiegłym roku niemiecka Lewica (Die Linke). Bundestag skierował dokument do prac w komisji.
PAP, IAR
...
Niemcy nie rozliczyli sie ze swoimi zbrodniami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:08, 31 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Unikatowe dokumenty byłej więźniarki otrzymało Muzeum na Majdanku
Unikatowe dokumenty byłej więźniarki otrzymało Muzeum na Majdanku
Dzisiaj, 31 stycznia (17:10)
Niezwykle cenne materiały trafiły do Państwowego Muzeum na lubelskim Majdanku, gdzie mieścił się obóz koncentracyjny. Blisko 100 różnych dokumentów, zdjęć, listów i przedmiotów osobistych przekazała rodzina byłej więźniarki Heleny Pawluk. Materiały przekazał wnuk zmarłej w 1994 roku w wieku 95 lat kobiety.
Kierownik archiwum Muzeum na Majdanku Anna Wójcik prezentuje najnowsze eksponaty.
/Wojciech Pacewicz /PAP
Zbiory są wyjątkowo cenne, zarówno pod względem historycznym, jak i muzealnym. Wśród dokumentów są między innymi oryginalny niemiecki akt oskarżenia Heleny Pawluk i wezwania na rozprawę do sądu.
Kobieta była aresztowana i sądzona za pomoc w ucieczce z obozu żydowskiego więźnia, dr Nauma Pryłuckiego. Pawluk ukrywała go przez 5 dni.
W akcie oskarżenia jest wprost napisane jaki jest powód jej osadzenia w więzieniu, czyli pomoc żydowskiemu więźniowi, to jest opisane. W jaki sposób mu pomogła, że dostarczyła mu odzież cywilną, że była dorożka podstawiona, w której ona go wywiozła z obozu, że przez 5 dni go ukrywała, i za to trafiła do obozu. Nie ma tutaj nic o karze śmierci - to czytamy w innych dokumentach - mówi kierownik archiwum Muzeum na Majdanku Anna Wójcik.
Helena Pawluk, jak czytamy w komunikacie muzeum, urodziła się w 1899 w Chmielu. Wiele lat spędziła w Lublinie. W czasie niemieckiej okupacji była zaangażowana w działalność konspiracyjną. Partyzantom AK dostarczała żywność, organizowała też punkty opatrunkowe w lasach janowskich.
Helena Pawluk została aresztowana 23 października 1943 roku. Skazano ją na karę śmierci, której nie wykonano.
Zobacz niezwykłe materiały, jakie otrzymało Państwowe Muzeum na Majdanku (20 zdjęć)
+ 17
Najstarszy dokument dot. Pawluk, który trafił do Muzeum na Majdanku, to legitymacja szkolna wystawiona 2 października 1916 roku przez Helenę Czarniecką, przełożoną Żeńskiego Gimnazjum Filologicznego w Lublinie.
Wśród materiałów są również grypsy wysyłane z obozu na Majdanku, czy też przedmioty osobiste należące do Heleny Pawluk, takie jak ręcznie uszyta sukienna saszetka z okresu uwięzienia na Zamku w Lublinie, w której kobieta przechowywała papier listowy, ołówek, koperty i znaczki pocztowe.
Do muzeum trafiły listy Heleny Pawluk do rodziny
Do muzeum trafiły również odręcznie pisane listy z lubelskiego więzienia, gdzie Pawluk czekała na wykonanie wyroku śmierci.
Do kolekcji trafił również szereg powojennych dokumentów. Można na ich podstawie odtworzyć życie byłej więźniarki, łącznie z detalami dotyczącymi traktowania w więzieniu na Zamku. W jednym z listów prosiła o przysłanie paczki z wódką. Dzięki wódce można było przekupywać personel więzienny.
Szczęśliwie Helena Pawluk przetrwała czas niewoli i opuściła więzienne mury 22 lipca 1944 roku. Zmarła w 1994 roku w Warszawie.
Materiały przekazał wnuk kobiety nie chcąc za nie żadnej gratyfikacji. Rodzinie zależy jedynie na tym, aby w godny sposób została upamiętniona. Jak zapewnia muzeum na Majdanku, część eksponatów trafi na specjalną wystawę.
(łł)
Krzysztof Kot
...
Bardzo cenne dokumenty chwaly...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:52, 31 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Makabryczne odkrycie pod Bydgoszczą. 300 ciał bez rąk i głów!
12 godzin temu Kraj
W Bydgoszczy dokonano makabrycznego odkrycia. W lesie, przy ul. Szpitalnej odkryto ok. 300 ciał, z czego znaczna część pozbawiona była kończyn. Znalezisko pochodzi sprzed kilkudziesięciu lat. Na miejscu pracują archeolodzy i historycy. Na chwilę obecną nie ustalono tożsamości ofiar.
Nie pierwszy raz na terenie Bydgoszczy pracę prowadzi pracowania badań historycznych i archeologicznych „Pomost” z Poznania.
Już po raz drugi goszczą w lesie przy ulicy Szpitalnej. Po raz pierwszy prace na jego terenie przeprowadzono w połowie ubiegłego roku. Do tego czasu udało się odkryć 273 szczątków.
Lokalna prasa poinformowała o przeszłości miejsca. Jak się okazuje, był to jeden z obozów pracy.
– Dokładnie w tym miejscu znajdował się obóz pracy dla niemieckiej ludności po II wojnie – informuje „Pomost”.
Archeolodzy chcą zbadać narodowość ofiar. Obecnie ustalono, że ciała należą do kobiet i osób starszych. Wiele z nich pozbawionych było głów i rąk.
Nieco światła na sprawę rzucił jeden z mieszkańców:
– Pamiętam, że jako dziecko widziałem w lesie stertę około stu czaszek leżących w jednym miejscu. To było kilkadziesiąt lat temu, w czasie, kiedy przez las budowano ciepłociąg. Przypuszczam więc, że szczątki są uszkodzone przez koparki drążące wykop pod rury. Czaszki zakopano wtedy w innym miejscu – mówił pan Roman.
– Raczej wykluczam, że szczątki należą do Niemców przebywających po wojnie na terenie obozu przejściowego – mówił Jarosław Butkiewicz, znawca historii DAG.
Na chwilę obecną trwają prace mające ustalić tożsamość pochowanych w zbiorowej mogile. Biorąc pod uwagę brak dokumentów, które ułatwiłyby identyfikację, będzie to długi i żmudny proces.
Następne newsy »
Dodał(a): fastcake
...
Ziemia polska pelna jest sladow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:26, 06 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Tajemnicze odkrycie koło Przemkowa na Dolnym Śląsku
Tajemnicze odkrycie koło Przemkowa na Dolnym Śląsku
Dzisiaj, 6 czerwca (14:11)
Tajemnicze odkrycie koło Przemkowa na Dolnym Śląsku. Stowarzyszenie Dolnośląska Grupa Eksploracyjna „Legion” sprawdziła stertę głazów na terenie Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Po ich obróceniu okazało się, że znajdują się na nich nazwy istniejących przed i w czasie wojny obozów. Pod jednym z nich ukryta była butelka z listem. Nie wiadomo jeszcze, co zawiera skrawek papieru. To sprawdzi konserwator zabytków.
Odkrycie koło Przemkowa (9 zdjęć)
+ 5
Informację o stercie kamieni, które mogą być związane z historią, eksploratorzy otrzymali od Marka Cieślaka, zastępcy dyrektora Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych. Pan Marek opowiedział nam tę historię w czasie czyszczenia grobów rodowych książąt Przemkowskich. Mówił o napisach na kamieniach. Postanowiliśmy to sprawdzić - mówi Marcin Jednoróg z grupy "Legion".
Prace przeprowadzono w miniony weekend. Gdy eksploratorzy zaczęli odwracać kamienie, okazało się, że na większość są napisy - nazwy i numery. Pod jednym z głazów znaleziono także tajemniczą butelkę z listem. Zachowała się ona w dobrym stanie. Nie wiemy, co jest w butelce. Przekazaliśmy ją burmistrzowi Przemkowa, skąd list trafi do konserwatora zabytków. Liczymy na to, że dowiemy się co zawiera. Może będzie to historia tego, skąd wzięły się te kamienie - dodaje Jednoróg.
Grupa ma zdjęcia archiwalne, które przedstawiają istniejące w Przemkowie i okolicach obozy prowadzone przez Niemców. Prawdopodobnie były to obozy, w których uczono dyscypliny młodych Niemców. Pracowali w nich ludzie w wieku od 18 do 25 lat. Na niektórych zdjęciach widać kamienie, które leżą na terenie parku. Nie wiadomo jednak, dlaczego są one obecnie w jednym miejscu.
Historia obozów wciąż nie została dokładnie zbadana. Każdy miał swoją nazwę. Przebywające w nich osoby prawdopodobnie wykonywały prace na rzecz okolicznych mieszkańców. Zmieniały koryta rzek, prowadziły prace melioracyjne na polach, czy układały tory. W sumie w okolicy istniało prawdopodobnie jedenaście takich miejsc. Udało się odnaleźć osiem kamieni z oznaczeniami. To są bardzo duże głazy, ważące od pół do półtorej tony. Są trzy, których nawet nie mogliśmy ruszyć - przyznaje eksplorator. Na kamieniach widnieją nazwy miejscowości, w których były obozy lub ich nazwy własne oraz numery.
Stowarzyszenie chce przeprowadzić renowację napisów. Niektóre z nich są bardzo dobrze zachowane. Na innych farba już wyblakła. Kamienie zostaną w tym samym miejscu. Być może w przyszłości powstanie ścieżka dydaktyczna z tablicą informacyjną o tym fragmencie historii ziemi przemkowskiej.
(mpw)
Bartek Paulus
...
Dramat...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:24, 22 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
85 lat temu w Dachau powstał pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny
85 lat temu, 22 marca 1933 r., w Dachau pod Monachium powstał pierwszy niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny; w ciągu 12 lat przez KL Dachau i jego podobozy przeszło łącznie ponad 200 tys. osób z całej okupowanej przez III Rzeszę Europy, w tym z Polski. śmierć poniosło w nim- 41 500 osób.
...
Ponura rocznica.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:41, 03 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
"Mały Oświęcim". Obóz dla polskich dzieci w Łodzi
Poniedziałek, 1 grudnia 2014 (07:09)
1 grudnia 1942 roku na wyodrębnionym terenie żydowskiego getta w Łodzi (Litzmannstadt Ghetto) utworzono obóz dla polskich dzieci i młodzieży. Więziono w nim ok. 12 tys. małych Polaków, spośród których końca wojny dożyło zaledwie ok. 900. Z powodu wycieńczenia i chorób większość z nich niedługo po wyzwoleniu zmarła.
UDOSTĘPNIJ
Poranny apel w obozie dla dzieci polskich w Łodzi, 1942 /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego
Poranny apel w obozie dla dzieci polskich w Łodzi, 1942 /Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego
Pierwsi więźniowie przybyli do Polen-Jugendverwahrlager 11 grudnia 1942 roku. Obóz funkcjonował do końca okupacji niemieckiej w Łodzi, czyli do 19 stycznia 1945 roku. Znany był też jako obóz przy ul. Przemysłowej (Gewerbestrasse) - od nazwy ulicy, przy której znajdowała się jego brama główna i która była wykorzystywana jako plac apelowy. Teren obozu był ogrodzony wysokim parkanem z desek i dodatkowo strzeżony przez niemieckich wartowników.
Obóz nazywany "małym Oświęcimiem" przeznaczono dla osób od 8. do 16. roku życia, ale więźniami były także młodsze dzieci, nawet dwulatki. Według założeń obóz miał być miejscem przetrzymywania polskiej młodzieży przyłapanej na drobnych kradzieżach, szmuglu, ulicznym handlu, a także dzieci po zabitych lub aresztowanych przez Niemców rodzicach. W praktyce można było tam trafić także za jazdę tramwajami bez biletu, bezdomność czy żebranie. W Polen-Jugendverwahrlager umieszczano także dzieci pochodzące z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty, a także młodzież podejrzaną o współpracę z ruchem oporu. Znalazły się tam dzieci nie tylko z Łodzi, ale również z Poznańskiego, Śląska, Mazowsza, Pomorza, Generalnego Gubernatorstwa. Te, które kończyły 16 lat, wywożono do obożów dla dorosłych.
Apel w obozie dla polskich dzieci w Łodzi /Archiwum Państwowe w Łodzi /
Apel w obozie dla polskich dzieci w Łodzi /Archiwum Państwowe w Łodzi /
REKLAMA
W obozie przy Przemysłowej panowały straszne warunki. Po przekroczeniu bramy obozu dzieciom zabierano wszystkie przedmioty i przyznawano numery, przebierano w drelichowe mundurki. Zmuszano do pracy trwającej nawet do 12 godzin dziennie. Chłopcy wyrabiali buty ze słomy, koszyki z wykliny, paski do masek gazowych, skórzane części do tornistrów, prostowali igły. Dziewczynki szyły, prały, pomagały w kuchni. Dzieci chodziły głodne, brudne, zawszone. Często chorowały, były bite z byle powodu, poganiane przy pracy batem. Do jedzenia dostawały suchy chleb, czarną, gorzką kawę, zupę z ziemniaków w łupinach lub brukwi. Mieszkały w barakach zbitych z desek, w których zimą zamarzały podłogi.
18 stycznia 1945 roku Niemcy uciekli, pozostawiając otwartą bramę. Niektóre dzieci opuściły wtedy obóz w poszukiwaniu jedzenia i pomocy. Jednak większość została w barakch. Wystraszone, chore i głodne maluchy odnaleźli Sowieci, którzy wrkroczyli 19 stycznia. Naprędce zorganizowano pogotowie opiekuńcze, gdzie trafiło 233 dzieci.
Kadr z filmu "Twarz anioła" /Polfilm /East News
Kadr z filmu "Twarz anioła" /Polfilm /East News
Po wojnie doszło do procesów kilku nadzorców i "wychowawców" z Polen-Jugendverwahlager. W 1945 r. osądzono najokrutniejszych oprawców - Edwarda Augusta i Sydimię Bayer. Wykonano na nich wyroki śmierci. Ostatni proces związany z tym obozem miał miejsce w Łodzi w 1974 roku, kiedy to Genowefa Pohl vel Pol została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Zwolniono ją już po 2 latach.
Pomnik Martyrologii Dzieci zwany Pomnikiem Pękniętego Serca - park Szarych Szeregów w Łodzi /Dawid Lasociński /Agencja FORUM
Pomnik Martyrologii Dzieci zwany Pomnikiem Pękniętego Serca - park Szarych Szeregów w Łodzi /Dawid Lasociński /Agencja FORUM
Z czasem Polen-Jugendverwahrlager został zapomniany. Władze PRL negowały jego istnienie. Teren byłego obozu został szybko zamieszkany przez przedwojennych mieszkańców.
Zaczęto o nim znów mówić dopiero w 1965 r. dzięki łódzkiemu dziennikarzowi Wiesławowi Jażdżyńskiemu, który napisał "Reportaż z pustego pola".
W połowie lat 70. wspomnienia o obozie zebrał jego były więzień, Józef Witkowski, który spisał je w książce "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi".
Z tematem obozu dla polskich dzieci w Łodzi zmierzył się także reżyser Zbigniew Chmielewski w filmie "Twarz anioła" (1971). Opowiada o losach 11-letniego Tadek, chłopca o typie nordyckim, który zafascynował jednego z obozowych dozorców-wychowawców, inwalidę wojennego Augustina.
Obecnie na terenie obozu znajduje się osiedle mieszkaniowe i Park Szarych Szeregów z symbolicznymi fragmentami murów obozu oraz Pomnikiem Martyrologii Dzieci, zwanym Pomnikiem Pękniętego Serca. Został on odsłonięty 9 maja 1971 roku. Co roku w Dzień Dziecka pod pomnikiem odbywa się uroczystość wręczenia medali "Serce-Dziecku".
MŻ
INTERIA.PL
...
Moze nawet najstraszniejszy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:38, 21 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Zaprezentowano pamiętnik Jadwigi Ankiewicz, 16-latki z obozu koncentracyjnego na Majdanku
19.05.2018 16:04
Pamiętnik 16-letniej więźniarki nazistowskiego obozu koncentracyjnego na Majdanku Jadwigi Ankiewicz zaprezentowało w sobotę Muzeum na Majdanku w Lublinie. To jedyny, zachowany w oryginale, dziennik powstały w tym obozie.
Zaprezentowano pamiętnik Jadwigi Ankiewicz, 16-latki z obozu koncentracyjnego na Majdanku fot. Wikipedia
Zaprezentowano pamiętnik Jadwigi Ankiewicz, 16-latki z obozu koncentracyjnego na Majdanku
„To niezwykle ważny dziennik, który daje nam obraz obozu od środka, z czasu bieżącego, a nie ze wspomnień. To jest jedyny, oryginalny dziennik, który zachował się do dziś i który został napisany w obozie w czasie rzeczywistym, czyli powstawał wtedy, gdy autorka była w obozie” – powiedziała Agnieszka Mierzwa działu edukacji Muzeum na Majdanku.
Pamiętnik ten – pisany ołówkiem, bardzo starannym pismem, w zeszycie w linie, z czarnymi twardymi okładkami – ma 47 stron. Do Muzeum przekazała go w 1998 r. rodzina siostry Jadwigi Ankiewicz.
Jadwiga Ankiewicz (ur. 11 września 1926 r.) mieszkała z rodziną w Warszawie. Jej ojciec w czasie wojny, powołany do wojska, trafił do niewoli niemieckiej. Jadwiga wraz z siostrą i matką mieszkały u kuzynów, gdyż ich dotychczasowe lokum zostało zajęte przez Niemców.
16 stycznia 1943 r. Jadwiga zatrzymana w jednej z ulicznych łapanek, została przewieziona na Pawiak. Dwa dni później, 18 stycznia 1943 r. przewieziono ją do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Miała wtedy 16 lat. Na Majdanku była przez cztery miesiące, podczas których pracowała w pralni obozowej.
Niemal każdego dnia – w potajemnie prowadzonym pamiętniku – opisywała życie codzienne w obozie, panujące tu warunki, strażników i strażniczki obozowe, współwięźniarki, a także swoje przeżycia i obserwacje.
„Stoimy z Marią przed barakiem. Śliczny jest zachód słońca. Ale czy możemy się nim cieszyć, kiedy każdy widok stąd przesłania drut kolczasty” – pisała Ankiewicz pod datą 5 lutego 1943 r.
„W dole widać Lublin. Okna mieszkań błyszczą żywymi promieniami zachodzącego słońca. Za oknami tymi są jeszcze może ludzie, którzy żyją tak, jak my żyliśmy jeszcze przed trzema tygodniami, śpią w łóżkach, a nie na siennikach, nie jedzą stale brukwi i nie marzną co dzień na apelu. Ale jedno jest pewne, nie każdy z nich zdaje sobie z tego sprawę, co posiada, tak jak my nie zdawałyśmy sobie sprawy jeszcze przed trzema tygodniami” – napisała w pamiętniku 16-letnia więźniarka obozu.
Prowadzenie pamiętnika, posiadanie jakiegokolwiek zeszytu było w obozie nielegalne. „Nie wiemy, czy Jadwiga dotarła z tym zeszytem do obozu, czy jakimś cudem zdobyła go w obozie. W pralni obozowej pracowano na dwie zmiany. W ciągu dnia, kiedy więźniarki pracowały w innych miejscach, ona pozostawała w baraku i wtedy pisała pamiętnik. Miała też tam możliwość schowania go. Prosiła również o pomoc w ukryciu pamiętnika inne więźniarki i - jak sama pisze - nigdy nie spotkała się z odmową” – dodała Mierzwa.
Jadwiga Ankiewicz została zwolniona z obozu na Majdanku 17 maja 1943 r. Pamiętnik udało jej się wynieść ukryty pod poszewką kurtki. Wróciła do Warszawy, gdzie zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Osiem miesięcy po tym, gdy została zwolniona z obozu, zastrzelono ją na ulicy. Miała 17 lat.
Prezentacja pamiętnika Jadwigi Ankiewicz była jednym z wydarzeń organizowanych w Muzeum na Majdanku z okazji Międzynarodowego Dnia Muzeów. Chętni mogli też uczestniczyć w spotkaniach poświęconych archiwom zgromadzonym w Muzeum czy metodom konserwacji artefaktów znalezionych podczas badań archeologicznych.
Niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku istniał od października 1941 r. do lipca 1944 r. Spośród prawdopodobnie 150 tys. osób, które przeszły przez Majdanek, na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i komorach gazowych życie straciło tu około 80 tys. osób, a 60 tys. z nich to byli Żydzi przywożeni do obozu z całej Europy.
...
Cenne bo na zywo. Pamietnik pisany po 70 latach rzecz jasna juz jest slabym zrodlem. Trzeba by i tak wszystko sprawdzac zatem skoro mamy inne oryginalne dokumenty o tym samym taki pamietnik po tylu latach ma wartosc psychologiczna glownie. Przezycia wewnetrzne. I to tez raczej mowi o przezyciach osoby po 70 latach od tragedii niz o tych z czasow tragedii. Historia jako nauka ma scisle wymogi i nie przyjmuje czegos bo zostalo napisane. To syjonisci wymyslili ze co oni napisza to ma byc uznane za prawde. Ale to sluzy ich narracji czyli ich interesom. Jest przeciwienstwem historii. To propaganda.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:42, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
75 lat temu utworzono KL Warschau
75 lat temu, 11 czerwca 1943 r., Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz o utworzeniu na terenie ruin getta warszawskiego obozu koncentracyjnego Konzentrationslager Warschau, zwanego potocznie "Gęsiówką".
...
Tragiczna rocznica.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:16, 30 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
W Forcie III w Pomiechówku Niemcy urządzili prawdziwe piekło dla Polaków. Przez 5 lat funkcjonował tam obóz koncentracyjny. Po wojnie stacjonowało tam LWP. Dziś spod farby przebijają się wołania więźniów, a z krzaków fragmenty krzyży.
Fort III w Pomiechówku - Fort III w Pomiechówku - zapomniany przez władze obóz zagłady Polaków
...
Kolejny...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:16, 24 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
75. rocznica wymordowania polskich robotników niemieckiego obozu „Liban” w Krakowie
Opublikowany 22 lipca 2019
75. rocznica wymordowania polskich robotników niemieckiego obozu „Liban”
…….Ogólną liczbę więźniów, którzy przeszli przez obóz szacuje się na około dwóch tysięcy.
W lipcu 1944 r., w związku ze zbliżającym się frontem, w obozie zapanowała panika. Większość ukraińskiej straży uciekła. Masowo zbiegli również więźniowie. Pozostała grupa 23 osób, w większości chorych, którzy nie byli w stanie sami uciec. W nocy z 21 na 22 lipca Niemcy dokonali masakry pozostałych w obozie ludzi. Razem z nimi zastrzelony został Franciszek Bobek, który przypadkowo znalazł się w pobliżu obozu. Prawdopodobnie sprawcy mordu uznali go za niepotrzebnego świadka zbrodni. Tylko trzej więźniowie zdołali się uratować.
Komendant obozu Bruno Benecke wysłał przełożonym meldunek o tym, że w czasie ucieczki zastrzelono 21 osób. Ciała zamordowanych pogrzebano u stóp skały obok dawnego budynku mieszkalnego więźniów.
Po zakończeniu II wojny światowej obóz „Liban” i popełnione tutaj czyny stały się przedmiotem dochodzenia prokuratury oraz śledztwa Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Ustalono, że mord został przygotowany przez komendanta obozu, który chciał uniknąć odpowiedzialności służbowej za dopuszczenie do ucieczki ukraińskich strażników i więźniów obozu.
Dziś w kamieniołomie „Liban” znajduje się zbiorowa mogiła, wykuty w skale pomnik z 1948 r. z tablicą pamiątkową, krzyż postawiony przez „Solidarność” w 1981 r. oraz resztki pieców i transporterów. Miejsce to jest położone na zamkniętym terenie jednego z zakładów miejskich, dlatego niełatwo tam trafić.
...
Tysiace miejsc meczensta...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:19, 27 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
Obóz koncentracyjny w środku Warszawy. 75. rocznica likwidacji
KL Warschau znajdował się w mieście, a historycy do dzisiaj zadają sobie wiele pytań, na które ciężko jest znaleźć odpowiedzi. Jednym z nich jest to, czy na jego terenie działały komory gazowe. (...) Obóz koncentracyjny został uwolniony przez żołnierzy AK w czasie Powstania Warszawskiego
...
Zapomniany obóz.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|