Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Niewolnictwo w XXI wieku!
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:43, 19 Lis 2015    Temat postu:

Zabrali chłopca, gdy miał 14 lat. Przez prawie ćwierć wieku żył jako ich niewolnik

- Shutterstock

Brytyjscy obywatele, lekarz-położnik i jego żona pielęgniarka, zostali uznani winnymi zamknięcia 14-letniego chłopca. Przez 24 lata małeżeństwo trzymało go jak niewolnika. Zamknęli go w domu i kazali pracować na rzecz swojej rodziny po 17 godzin dziennie - podaje "Metro".

Ta historia dopiero po 24 latach doczekała się szczęśliwego finału. 61-letni położnik, pracownik NSH Emmanuel Edet wraz z 58-letnią żoną Antan, starszą pielęgniarką, przechwycili Ofonime'go Sunday Inuka, gdy ten miał zaledwie 14 lat. Inuk pochodzi z Nigerii. Miał siedmioro rodzeństwa. Ze swojego kraju uciekł przed ubóstwem. Początkowo został zabrany przez Edetów do Izraela, a później, gdy Emmanuel otrzymał pracę w hrabstwie Kent, rodzina przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii. Lekarz postanowił zmienić chłopcu nazwisko, aby w razie kłopotów mógł uchodzić za jego syna.
REKLAMA


Para ukryła też jego paszport, w związku z tym nie mógł uciec. Przez cały czas traktowali go jak swojego niewolnika. Chłopiec przez 17 godzin na dobę musiał zajmować się ich domem. Jego obowiązki nie kończyły się jednak na gotowaniu, sprzątaniu, praniu i pracy w ogrodzie; opiekował się także dwójką dzieci małżeństwa.
Obserwuj
Kamui!
‏@kvmtosh

Some people [Nigerians] are just ...speechless || dailymail.co.uk/news/article-3…





W czasie przeprowadzonego śledztwa na jaw wyszły jeszcze inne szokujące fakty. Chłopiec żył w uwłaczających godności warunkach. Pracował ponad siły, zabroniono mu jakiejkolwiek interakcji z rodziną, więc jadał w odosobnieniu, nieliczne wolne chwile też spędzał samotnie. Bardzo rzadko wypuszczano go z domu. Jedną z większych krzywd, jaką pracownicy National Health Service wyrządzili Inukowi, było pozbawienie go szansy na uczęszczanie do szkoły.

W 2004 roku Nigeryjczyk postanowił pójść na policję. Opowiedział swoją historię. Niewiele jednak można było zrobić, bo nie miał przy sobie żadnego dokumentu. Jego koszmar skończył się dopiero dziewięć lat później, w 2013 roku. Gdy w radiu usłyszał podobny przypadek niewolnika, postanowił jak najszybciej uwolnić się od Edetów.

Małżeństwu postawiono zarzuty. Wszystkiego się wyparli, twierdząc, że przyjęli Inuka jak własne dziecko. Śledztwo wykazało jednak liczne nadużycia, jakich dopuścili się względem chłopca.

- To szokujący przypadek współczesnego niewolnictwa. Na takie czyny nie ma miejsca w naszym społeczeństwie - mówiła prokurator Damaris Lakin podczas rozprawy sądowej. Lekarz i jego żona zostali uznani winnym zarzucanych im czynów.

...

Tak jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:07, 31 Maj 2016    Temat postu:

Rośnie liczba niewolników na świecie. W Polsce jest ich ok. 180 tys.
po/
2016-05-31, 16:37



Skomentuj
0
"Prawie 46 mln ludzi na świecie to współcześni niewolnicy, dwie trzecie z nich przypadają na kraje Azji i Pacyfiku" - wynika z opublikowanego we wtorek badania australijskiej organizacji praw człowieka Walk Free Foundation. To wzrost o 10 mln wobec 2014 roku.
Flickr.com/John Hoey

Kraj
Uczniowie wybudują studnię w Sudanie...

Świat
Indie: od 2017 r. wszystkie telefony będą...

Liczbę ofiar współczesnego niewolnictwa w Polsce autorzy opracowania szacują na 180 tys. To najgorszy wynik w Unii Europejskiej i 24. na świecie.


W rozdziale o Polsce eksperci ocenili, że zdecydowana większość ofiar niewolnictwa pracuje w branży budowlanej, rolnictwie i handlu detalicznym "na stanowiskach, których nie widać na zewnątrz".


Gangi zmuszają do żebrania


Eksperci szacują, że wśród ofiar przymusowej pracy są m.in. obywatele państw znajdujących się w sąsiedztwie Polski (Ukraina, Białoruś, Bułgaria, Rumunia, Mołdawia), a także państw Azji (Wietnam, Filipiny, Chiny, Korea Północna), co spowodowane jest trwającymi konfliktami i niestabilną sytuacją polityczną, biedą i wysokim poziomem bezrobocia w państwach pochodzenia.


Autorzy raportu wskazali m.in. na potwierdzone przypadki pracy niewolniczej kilkudziesięcioosobowych grup z Filipin, Tajlandii, Korei Północnej, oprócz wcześniej notowanych przypadków dotyczących obywateli dawnych państw Związku Radzieckiego. Wśród opisanych przypadków są m.in. działania zorganizowanych grup przestępczych zmuszających romskie matki z Ukrainy i Mołdawii do żebrania na ulicach polskich miast.


"Poza zasięgiem służb i policji"


Zwrócono także uwagę, że Polacy byli piątą największą grupą ofiar handlu ludźmi w UE, m.in. z ponad 400 potwierdzonymi przypadkami na terenie Wielkiej Brytanii. W raporcie podkreślono też głębokie problemy, z jakimi zmagają się nisko wykształceni polscy emigranci w Wielkiej Brytanii, m.in. dyskryminacją i zaniżaną płacą godzinową.


Fiona David, dyrektor wykonawcza Walk Free Foundation, odniosła się do krytyki, że potwierdzona przez polskie służby liczba przypadków jest wielokrotnie niższa od szacunków WFF, podkreślając, że "jest to problem, który dotyczy nie tylko Polski - wciąż brakuje rozwiązań systemowych, które pozwalają łatwo zgłaszać i rozwiązywać takie sytuacje, bez obawy o życie i zdrowie ofiar".


- Kluczowe jest, aby policja - dobrze wyposażona i finansowana - miała odwagę skupiać się na zorganizowanych gangach i grupach przestępczych - podkreśliła. Zastrzegła, że "ogromna liczba przypadków pozostaje poza zasięgiem służb i policji, nie tylko w Polsce".
Kluczowa rola organizacji wspierających


David podkreśliła, że Polska przyjęła w ostatnich latach szereg regulacji prawnych dotyczących walki ze współczesnym niewolnictwem, a także stworzyła wyjątkowo dobry system wsparcia ofiar, ale wciąż brakuje wystarczającej determinacji i finansowania oraz współpracy z pracodawcami. - Migranci, często nielegalni, którzy nie mówią po polsku mogą bać się zgłosić o pomoc do policji, dlatego kluczowa jest rola wspierających organizacji, które mogą im pomóc - zaznaczyła.



Założyciel fundacji, australijski magnat górniczy Andrew Forrest, podkreślił, że ujawnienie niemal 30-procentowego wzrostu było możliwe m.in. dzięki lepszemu zbieraniu danych. Wyraził jednak obawę, że sytuacja pogarsza się w związku z kryzysem uchodźczym, który zwiększa podatność ofiar na wszelkie formy niewolnictwa. Wśród niewolników są miliony dzieci.



Zbadano 167 państw. Na czele Indie



Raport Światowy Indeks Niewolnictwa zestawia informacje ze 167 krajów uzyskane na podstawie 42 tys. wywiadów w ponad 50 językach. We wszystkich badanych krajach odnotowano przypadki niewolnictwa. W niechlubnych statystykach przodują Indie - na liczącą 1,3 mld ludność prawie 18,4 mln to niewolnicy.



Jeśli chodzi o udział procentowy najgorsza sytuacja jest w Korei Północnej, gdzie jedna osoba na 20 jest niewolnikiem; to niemal 4,4 proc. 25-milionowej ludności. Jednocześnie tamtejsze władze najmniej robią z tym problemem.



Światowe sieci odzieżowe



Ogólnie współczesne niewolnictwo jest najbardziej rozpowszechnione w Azji, która dostarcza nisko wykwalifikowaną siłę roboczą w globalnych łańcuchach produkcji odzieży, żywności i technologii. Za Indiami są Chiny (prawie 3,4 mln), Pakistan (2,1 mln), Bangladesz (1,5 mln) i Uzbekistan (1,2 mln).



Jeśli chodzi o udział procentowy poza Koreą Północną na cenzurowanym znalazły się Uzbekistan (prawie 4 proc. ludności) i Kambodża (1,65 proc.).



Handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji, przymusowa praca



Wśród krajów przodujących w walce z niewolnictwem dokument wymienia Holandię, USA, Wielką Brytanię, Szwecję, Australię, Portugalię, Chorwację, Hiszpanię, Belgię i Norwegię.



Według ONZ współczesne niewolnictwo przejawia się w handlu ludźmi, zmuszaniu do prostytucji, przymusowej pracy, wykorzystywaniu dzieci w międzynarodowym handlu narkotykami. Międzynarodowa Organizacja Pracy szacuje liczbę ofiar niewolnictwa na 21 mln, ale - jak zastrzega agencja Reutera - nie bierze ona pod uwagę wszystkich form tego zjawiska.



PAP

...

Takie sa niestety fakty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:41, 13 Sty 2017    Temat postu:

Czuwanie za dzieci - ofiary handlu ludźmi

jjw
dodane 12.01.2017 19:53

Gościem czuwania będzie s. Anna Bałchan ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej pomagająca kobietom i dzieciom - ofiarom przemocy
Maciej Rajfur /Foto Gość

"Zamień noc w MOC miłosierdzia" - nawołują organizatorzy nocnej modlitwy w Warszawie. Weźmie w niej udział m.in. bp Grzegorz Ryś.

W 2015 r. papież Franciszek ogłosił 8 lutego - dzień liturgicznego wspomnienia św. Józefiny Bakhity, niewolnicy z Sudanu - Międzynarodowym Dniem Modlitwy i Refleksji na temat Walki z Handlem Ludźmi. W tym roku ten Dzień będziemy obchodzić po raz trzeci. Z tej właśnie okazji w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie (ul. Krakowskie Przedmieście 3) odbędzie się nocne czuwanie w intencji współczesnych niewolników i świata wolnego od przemocy i wyzysku. Jego organizatorem jest Sieć Bakhita do spraw Przeciwdziałania i Pomocy Ofiarom Współczesnych Form Niewolnictwa - międzyzakonna forma współpracy i wsparcia, stworzona w celu zwalczania i zapobiegania handlowi ludźmi oraz pomocy pokrzywdzonym w wyniku tego procederu.

Hasło tegorocznej modlitwy brzmi: "To są dzieci, nie niewolnicy!". Będzie ona poświęcona najmłodszym ofiarom przemocy i wyzysku.

"Twoja modlitwa może uratować czyjeś życie, docierając na peryferia, gdzie Ty nie możesz fizycznie przyjść z pomocą. Nie żałuj czasu i trudu. Jak mówi nasz papież: „Miłosierdzie najbardziej smakuje rozdawane garściami”. Przyjdź, pochyl się nad historiami ludzkich istnień, które świat lekceważy i pomija obojętnością. Módl się!" - zachęcają organizatorzy.

Czuwanie rozpocznie się 3 lutego o godz. 21 Eucharystią z homilią bp. Grzegorza Rysia. W procesji z darami przyniesione zostaną m.in. obrazy, przedstawiające marzenia ocalonych z handlu dzieci. Po Mszy św. będzie okazja do wysłuchania świadectw i historii osób, które stały się ofiarami różnych współczesnych form niewolnictwa: pracy niewolniczej, wykorzystania w prostytucji i seksbiznesie, zmuszania do żebractwa i popełniania przestępstw. Po każdym świadectwie nastąpi modlitwa wstawiennicza za osoby doświadczające różnego typu zniewolenia i wykorzystania. Na zakończenie tej części spotkania s. Anna Bałchan SMI, prowadząca Stowarzyszenie PoMOC, podzieli się wieloletnim doświadczeniem pracy z kobietami zranionymi handlem ludźmi, ofiarami prostytucji i przemocy.

W geście solidarności uczestnicy będą mogli podjąć pewnego rodzaju duchową adopcję, modląc się i wspierając osoby zmagające się ze skutkami niewolnictwa. Następnie, o godz. 23 - w modlitwie różańcowej oddadzą wszystkich skrzywdzonych w czułą opiekę Maryi. Pomocą w rozważaniu tajemnic bolesnych posłuży animacja malowania piaskiem przygotowana przez Pracownię Katarzyny Perkowskiej.

O północy rozpocznie się wielkie wołanie o miłosierdzie oraz modlitwa uwielbienia, którą poprowadzi o. Janusz Chwast OP ze Wspólnotą św. Dobrego Łotra. Dwie godziny później, po Koronce do Bożego Miłosierdzia, będzie można ucałować relikwie Krzyża Świętego.

Chętni będą jeszcze mogli obejrzeć w dolnym kościele film „Nefarious, czyli Nikczemny handlarz dusz” w reżyserii B. Nolota. To bezkompromisowy dokument, odsłaniający mechanizmy współczesnego niewolnictwa. Zestawienie obrazów z ponad dziewiętnastu krajów świata pokazuje skalę koszmaru niewolnictwa, jakiego każdego dnia doświadczają setki tysięcy osób. Film trwa ok. 90 minut.

W kościele będzie możliwość obejrzenia wystawy na temat handlu ludźmi oraz nabycia materiałów, m.in. ulotek z ważnymi informacjami dotyczącymi przeciwdziałania temu zjawisku. W salkach na uczestników przez całą noc będzie czekać gorąca herbata i kawa. Ze względów organizacyjnych osoby wybierające się na czuwanie proszone są o zgłoszenie tego faktu organizatorom do 28 stycznia, pisząc na adres e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Dramat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:19, 21 Lut 2017    Temat postu:

RADIO WATYKAŃSKIE
dodane 21.02.2017 15:20

Gustavo La Rotta Amaya / CC 2.0


Na świecie jest ok. 21 mln ludzi, którzy stali się przedmiotem handlu czy zostali sprowadzeni do stanu niewolnictwa.

Ofiarami są kobiety, mężczyźni i dzieci. Dochodzi do tego w różnych formach i dziedzinach, jak rolnictwo, służba domowa, prostytucja, przymusowe małżeństwa, dzieci-żołnierze czy sprzedaż organów do przeszczepów. Te bolesne fakty przypomniał 16 lutego na konferencji humanitarnej w Genewie stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy tamtejszych urzędach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zwrócił uwagę, że ofiarą przemocy i dyskryminacji w oświacie czy w miejscu pracy padają najczęściej kobiety, dziewczęta i dzieci.

Pomimo licznych wysiłków i wyraźnego w tym względzie prawa międzynarodowego handel ludźmi to najbardziej rozpowszechniona forma niewolnictwa w naszym XXI stuleciu – powiedział abp Ivan Jurkovič. Przytoczył oenzetowskie dane, według których uprawiający go zarabiają ok. 32 mld dol. rocznie. Tylko handel bronią i narkotykami są jeszcze bardziej dochodowe. Jego celem jest w 79 proc. przypadków wykorzystywanie seksualne, a w 18 proc. przymusowa praca. Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej przypomniał, że zawsze potępiała ona te zbrodnie. W nowopowstałej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka Papież Franciszek osobiście zajmuje się działem migrantów i uchodźców. Handel ludźmi zwalczają liczne organizacje katolickie, w tym sieć Talitha Kum działająca w 79 krajach. Kościół katolicki obchodzi światowy dzień jego ofiar 8 lutego, w liturgiczne wspomnienie św. Józefy Bakity, która sama była niewolnicą.

...

Niewolnictwo ciagle istnieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:44, 05 Mar 2017    Temat postu:

info.wiara.pl |Włochy: Polka pomaga imigrantom niewolniczo pracującym w Apulii
rss
newsletter
facebook
twitter
Włochy: Polka pomaga imigrantom niewolniczo pracującym w Apulii

Polska działaczka włoskiego związku zawodowego z centrali Cgil Magdalena Jarczak z Apulii na południu Włoch pomaga imigrantom, pracującym niewolniczo w gospodarstwach rolnych. Dziennikowi "La Repubblica" powiedziała w niedzielę, że sama była w takiej sytuacji.
Reklama

Wywiad ukazał się po pożarze, do jakiego doszło w rejonie wsi Rignano koło miasta Foggia, gdzie od około 20 lat znajduje się wielkie obozowisko, w którym koczują tysiące imigrantów, głównie z Trzeciego Świata. W pożarze zginęło w piątek dwóch migrantów z Mali. Wybuchł on dwa dni po tym, gdy na wniosek miejscowych władz rozpoczęła się likwidacja miejsca nazywanego "Wielkie getto Rignano", uważanego z jedną największych dzielnic biedoty we Włoszech.

Przed laty w gospodarstwach rolnych w Apulii, gdzie od lat dochodzi do procederu wykorzystywania niewolniczej pracy, zatrudniano też Polaków. 10 lat temu zlikwidowano tam polskie obozowisko, gdzie nad robotnikami rolnymi znęcali się polscy pośrednicy. Sprawa zakończyła się skazaniem w Polsce i we Włoszech grupy osób, które znęcały się nad Polakami, maltretowały ich i oszukiwały. Teraz pracujących we wsiach Apulii pomoc niesie 36-letnia Magdalena Jarczak ze związku zawodowego Flai Cgil.

"Kiedy miałam 20 lat ja też byłam w warunkach, w jakich żyją teraz ludzie tym w getcie" - przyznała w rozmowie z rzymskim dziennikiem. Wyjaśniła, że przyjechała z siostrą do pracy w okolice Foggii w 2001 roku, ponieważ obiecywano jej dobre zarobki. Pracowała po 10 godzin dziennie w gospodarstwie bez żadnej pensji, dostawała jeden posiłek dziennie: chleb i pomidory. Koczowała w budynku gospodarczym bez światła i wody. Gdy zorientowały się z siostrą, że grozi im to, że zostaną zmuszone do prostytucji, uciekły po trzech miesiącach i poprosiły o pomoc.

Magdalena Jarczak została we Włoszech, zaczęła normalnie pracować. Jak mówi: "zawsze miałam marzenie, by pomagać migrantom na polach". Dlatego zaangażowała się w działalność związkową. "W Polsce vademecum dla pracowników odradza przyjazdu do Foggii" - podkreśliła. "Dla mnie, gdy nawet jedna osoba wyjdzie z tego getta, to już cenny rezultat" - zapewniła Polka z Apulii.

Jak zauważyła, "batalia o prawa jest wciąż długa i czasem zdaje się, że przez 20 lat nic się nie zmieniło".

...

Sama byla w tej sytuacji to wie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:03, 18 Kwi 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Hiszpania: Policja uwolniła blisko 6 tys. niewolników od 2012 roku
Hiszpania: Policja uwolniła blisko 6 tys. niewolników od 2012 roku
PAP
dodane 18.04.2017 20:42 Zachowaj na później

Józef Wolny /Foto Gość


Od 2012 roku policja w Hiszpanii uwolniła z rąk handlarzy ludźmi blisko 6 tys. osób. Zdecydowana większość z nich była wykorzystywana seksualnie.

Jak poinformowało we wtorek hiszpańskie ministerstwo spraw wewnętrznych, tylko w latach 2012-16 funkcjonariuszom policji udało się oswobodzić ok. 5 700 osób. W grupie tej było aż 4 430 ofiar wykorzystywania seksualnego, głównie kobiet.

Z danych organizacji Apramp, specjalizującej się w udzielaniu pomocy prostytutkom, wynika, że wśród niewolnic seksualnych więzionych na terenie Hiszpanii są przede wszystkim Nigeryjki, Rumunki, Brazylijki, a także obywatelki Paragwaju.

"Na terenie Hiszpanii więzione są kobiety bardzo wielu narodowości. W większości przypadków trafiają one tutaj z państw, gdzie prawa człowieka nie są należycie gwarantowane. To, że handlarze ludźmi wysyłają je właśnie do naszego kraju, wynika z faktu, że Hiszpania jest europejskim liderem pod względem zapotrzebowania na usługi prostytutek" - powiedziała Rocio Mora, przewodnicząca Apramp.

Według policji liczba uwolnionych osób, które były zmuszane do pracy na terenie Hiszpanii, jest wciąż niewielka w porównaniu ze zgłaszanymi policji przypadkami niewolnictwa. Tylko w ub.r. śledczy natrafili na trop ponad 28 tys. więzionych osób, z których uwolniono zaledwie tysiąc.

Dużej pomocy w ujawnianiu przypadków niewolnictwa oraz pomocy jego ofiarom udzieliły organizacje pozarządowe, m.in. Proyecto Esperanza. Jak wyjaśniła szefowa tej organizacji Marta Gonzalez, w ostatnich latach znaczny odsetek ofiar handlarzy żywym towarem stanowiły osoby nieletnie.

"Coraz więcej trafiających do naszych ośrodków byłych niewolników stanowią osoby bardzo młode, które zostały schwytane przez grupy przestępcze jako dzieci" - powiedziała Gonzalez.

W tym roku hiszpańska policja uwolniła już kilkaset osób więzionych przez handlarzy ludźmi. Zdecydowaną większość ofiar przestępców stanowiły kobiety, głównie Nigeryjki.

...

Ciagle ten koszmar trwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:51, 24 Kwi 2017    Temat postu:

MASAKRA! Sprzedają nieletnie żony z pełną dokumentacją medyczną i prawną
17 minut temu Świat

Tą agencją matrymonialną powinny zainteresować się stosowne służby. Nie jest to bowiem klasyczny serwis randkowy, lecz portal zajmujący się handlem ludźmi.



Serwis prettyasianbrides.com oferuje swoim klientom żony z Azji.



Przy zdjęciach "narzeczonych" podana jest informacja o znajomości języka angielskiego dziewczyny. Na stronie widzimy też tytuły, które mają zawęzić profil poszukiwanej żony. "Kup żonę z Wietnamu" - czytamy.



Najmłodsza z reklamowanych tam osób ma tylko 14 lat. Przy jej fotografii widnieje napis: "dziewica". Znajomość języka angielskiego dziewczyny jest określana jako "podstawowa".



ZOBACZ: Imigranci zaatakowali szkołę w mazowieckim, dzieci przerażone na śmierć!





Ta strona to jedyna pomoc?



Właściciel strony twierdzi, że te młode kobiety są w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Ich rodziny rzekomo toną w długach i ledwo wiążą koniec z końcem.



Pieniądze wpłacone na konto firmy mają pójść na pokrycie długów i przygotowanie dokumentów dla narzeczonej.



"Ceny za żonę z Wietnamu wahają się od 4 do 30 tys. dol" - czytamy na serwisie.

Oczywiście, istnieje taka możliwość, że strona jest policyjną przynętą lub częścią jakiejś szerszej kampanii społecznej.

Dodał(a): fastcake
..

Dziwna kampania spoleczna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:13, 01 Lip 2017    Temat postu:

Sponsoring seksualny – tragedia wielu młodych osób
Anna Gębalska-Berekets | Lip 01, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Sponsoring seksualny jest formą prostytucji, chociaż wiele osób nie chciałoby go określać w ten sposób. Dla wielu jest natomiast doskonałym biznesem i sposobem na zaspokojenie popędu płciowego.
Czym jest sponsoring?


Z
e sponsoringiem seksualnym mamy do czynienia, gdy jedna z osób oferuje swoje ciało i towarzystwo za pieniądze lub też dodatkowe materialne profity. Zjawisko to ostatnimi czasy jest nagłośnione, także medialnie. Powstało na ten temat wiele opracowań.

Jakiś czas temu sama badałam pod względem naukowym to zjawisko. W tym celu przeanalizowałam portale internetowe o charakterze matrymonialno-towarzyskim. Próbowałam wówczas dociec przyczyn sięgania po taką formę relacji.

Celem badań było ukazanie zjawiska jako pewnej rzeczywistości społecznej, która wciąż się rozwija. Treści i słownictwo szokowały. W wyniku prowadzonej konwersacji on-line, powodami dla których osoby pragnęły takiej relacji były: potrzeby seksualne, praca na odległość i brak możliwości stałego związku, przeżycie niezobowiązującej znajomości, szukanie odskoczni dla codzienności, dowartościowanie siebie, szukanie przygód i przekroczenie tzw. granic.
Czytaj także: Tajlandia: seksturystyka przyciąga tu tysiące turystów

Propozycje w większości pochodziły od żonatych mężczyzn w przedziale wiekowym od 30 do 52 lat, w większości z wyższym wykształceniem.

Do podjęcia takiej decyzji często zmuszają także problemy finansowe. Ceny za intymne spotkania są zróżnicowane, najczęściej wahają się od 150 do 500 zł za jednorazowe, 2-3 godzinne spotkanie.


Tylko patologia?

Renata Gardian w książce „Zjawisko sponsoringu jako forma prostytucji kobiecej” zauważyła, że zjawisku sprzyja m.in. rozwarstwienie społeczne, liberalizacja życia, banalizacja seksualności i przyzwolenie społeczne.

Zjawisko dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. Jak się okazuje, na sponsoring wcale nie decydują się jedynie osoby z tzw. patologicznych środowisk.

Aneta pochodzi z tzw. dobrego domu. Jej rodzice pracują, by zapewnić jej i dwójce młodszego rodzeństwa godny byt. Nie domyślają się jednak, że dziewczyna studiująca w Warszawie pozostaje w układzie sponsorowanym z 45-letnim mężczyzną. Dlaczego to robi? Nie potrafi do końca wytłumaczyć. „Trochę dla prestiżu, dla zarobku, bawię się jego uczuciami” – dodaje. Aneta twierdzi, że w świecie, gdzie liczą się pieniądze, pozycja, znajomości nie ma miejsca na wyrzuty sumienia.


„Wyszedłem z chorego układu”

Kamil po 3 latach układu sponsorowanego, zrezygnował z niego. Związany był z dojrzałą kobietą po 50-tce. „Ma męża, ale jej potrzeby seksualne nie były zaspokojone. Szukała czegoś więcej. Prowadzi firmę. Pracowałem u niej. Z czasem ta «znajomość» przekształciła się w wspólne spędzanie czasu, prezenty, wyjazdy. Jej mąż był marynarzem, w większości był poza domem. Nie układało mi się z dziewczynami w moim wieku, więc zdecydowałem się na taką relację”. Kamil przyznaje, że po jakimś czasie czuł się jak męska prostytutka, odczuwał poczucie winy i brak szacunku do siebie.

Postanowił z tym zerwać. Odszedł z firmy. Nie wie, co teraz się dzieje z Ewą. Kamil uważa, że to życie wcale nie jest takie kolorowe, jak może się wydawać. Owszem, miał drogie garnitury, perfumy, ale czuł się jak śmieć. Żyje biedniej, ale wciąż odzyskuje szacunek do siebie. Okazuje się, że na sponsoringu można nieźle zarobić, nieraz od 6 do nawet 7 tysięcy miesięcznie. Są osoby, które przyznają, że zarabiają o wiele więcej.


Ciemne strony sponsoringu

Jak zauważa psycholog Adriana Kłos z Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii „Strefa Zmiany”, kobiety, które podejmują się takiego procederu mają zaniżone poczucie własnej wartości i godności. Z czasem czują nawet nienawiść do siebie.

Poczucie wstydu i winy towarzyszy im przez długie lata. Łatwiej w takie relacje wejść, trudniej z nich zrezygnować. Szacuje się, że ze sponsoringu korzysta ponad 15 tysięcy młodych ludzi.
Czytaj także: Stewardesa uratowała nastolatkę zmuszaną do prostytucji

Motywatorem są pieniądze, drogie prezenty, zagraniczne wyjazdy. Zdaniem psychologów decydują się na to osoby niedojrzałe emocjonalnie, seks staje się dla nich mechaniczny, a to prowadzić może do seksoholizmu lub do zaburzeń zbliżonych do tzw. zespołu stresu pourazowego – poczucie poniżenia, wyszydzenia.


Pieniądze to wszystko?

Pieniądze uzyskane w ten sposób są szybkie i łatwe, ale ani pozycja zawodowa, ani drogi telefon czy elegancki ciuch nie są żadną rekompensatą utraty szacunku i wartości wobec siebie samego. Seks stał się towarem, który można sprzedać, takie układy potrafią trwać wiele lat, ale podsumowując słowami Jacka Kurzępy, ciało można jeszcze jakoś zabezpieczyć, psychiki już nie.

...

Typowe nadawanie starym patologiom nowych nazw z angielskiego sponsoring sexworking jakby nazwa zmieniala cokolwiek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:14, 04 Lip 2017    Temat postu:

Lola – niewolnica w domu zdobywcy Pulitzera
Katarzyna Wyszyńska | Lip 04, 2017

Czerwcowa okładka magazynu "The Atlantic"
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Alex Tizon, zdobywca nagrody Pulitzera w kategorii dziennikarstwo śledcze, przez wiele lat skrywał rodzinny sekret - historię mieszkającej z nim Loli, współczesnej niewolnicy.


A
lex Tizon był bez wątpienia osobowością o wielu talentach i nie zanikającej ciekawości świata. Człowiek, którego uwierała płytkość, męczyły rozmowy o niczym. Wierzył, że za każdym, a przede wszystkim tym opuszczonym, słabym, na pozór nieciekawym człowiekiem stoi wyjątkowa historia. Odkryć ją, opisać i przekazać światu – na tym polegała jego dziennikarska praca.

Tropił oszustwa i złe zarządzenia Federalnym Programem Mieszkaniowym Indian, dokumentował wydarzenia następujące po 9/11, śledził działania filipińskiego rządu mające na celu łagodzenie ubóstwa w najbiedniejszych regionach.

Autor książki o poszukiwaniu własnej tożsamości, syn filipińskich emigrantów, wykładowca na Uniwersytecie w Oregonie, zdobywca nagrody Pulitzera w kategorii dziennikarstwo śledcze. Miał to, czego pragnął – rodzinę, dom na przedmieściach, sukces zawodowy. Miał też skrywany przez wiele lat rodzinny sekret – dramatyczną historię, bardzo podobną do tych, które przez wiele lat ujawniał w swej dziennikarskiej karierze. To historia człowieka-cienia, pilnie strzeżonej tajemnicy, bez wykształcenia, bez opieki lekarskiej, bez wolności – historia niewolnictwa we współczesnej Ameryce, w domu rodzinnym Alexa Tizona.
Czytaj także: Nawet najmniejsze dobro może mieć kosmiczne znaczenie

Jej początek ma miejsce na Filipinach, w prowincji Tarlac. Dziadek Tizona, porucznik Thomas Asuncion miał tam wiele ziemi, lecz niewiele pieniędzy. Ekscentryczny i autorytarny, nie był wylewnym ojcem. Jedyne dziecko (matka zmarła przy porodzie) było wychowywane przez serię służących. Do 12 urodzin, wtedy bowiem dostało nietypowy prezent – jedną służącą na własność.


Zamiast małżeństwa

Miała na imię Eudocia Tomas Pulido, wszyscy nazywali ją po prostu Lolą. Mając 18 lat była bardzo nieszczęśliwa, ponieważ urodzona w skrajnie biednej rodzinie rolniczej była przymuszana do ślubu z dwa razy starszym, aczkolwiek lepiej ustawionym mężczyzną, hodowcą świń.

Pewnie jak wygrany los na loterii wydała jej się propozycja porucznika Asuncion, dzięki której mogła uniknąć niechcianego zamążpójścia. W zamian za jedzenie i schronienie miała zajmować się córką porucznika (a więc matką Alexa Tizona). Przyjęła propozycję, nie przypuszczając zapewne, że oferta będzie obowiązywała ją do końca życia. Ale któż z nas wie, jakie konsekwencje będą miały nasze decyzje długoterminowo?

Wstawała przed wszystkimi, przygotowywała posiłki, rozwieszała pranie, (które uprzednio prała ręcznie w rzece), karmiła psy, sprzątała, ubierała i tuliła swoją podopieczną do snu. Nosiła nad nią parasolkę chroniącą przed słońcem, a także otrzymała 12 razów pasem, w ramach kary za przewinienie dokonane przez swoją właścicielkę.

Niewiele zmieniło się w jej życiu, gdy porucznik popełnił samobójstwo. Jego córka dorosła, wyszła za mąż i zabrała Lolę ze sobą do Manili. Zabrała ze sobą także imperialny temperament i kapryśne nastroje swego ojca – wydawała polecenia, zarządzając tak, by każdy znał swoje miejsce.

Pojawiły się dzieci – pierwszy Artur, potem Alex, po nim jeszcze troje. Oczekiwano, że Lola będzie tak samo oddana im, podczas gdy ich rodzice zdobywali wykształcenie i pracowali poza domem. Aż przyszedł dzień awansu ojca rodziny – co prawda za słabe pieniądze, ale za to w USA! Miejscu, które uosabia wszystko, co najlepsze, w którym wszystkie marzenia mogą się spełnić. Było jasne, że przyjmują ofertę. Lecz tym razem, ku ich wielkiej irytacji, poinformowana o wyjeździe Lola nie chciała się zgodzić.
Czytaj także: Bezbronne, przerażone. Miliony dzieci na świecie to niewolnicy

Była przerażona, to przecież inny kontynent. A co, jeśli nigdy już nie zobaczy swojej rodziny? W końcu przystała na wylot, po zapewnieniu, że w Ameryce „życie będzie inne”. Gdy staną na nogi po przeprowadzce, Lola mogłaby słać rodzicom i krewnym pieniądze, być może będzie nawet w stanie zapewnić im prawdziwy dom, zamiast tej nędznej chatki w której mieszkają. A w nieokreślonej przyszłości dadzą jej przecież pozwolenie na powrót.

Życie w Ameryce okazało się jednak dalekie od oczekiwań. By się utrzymać, rodzice Alexa pracują na dwa, trzy etaty, w domu odreagowują napięcie i stres. Mijają lata, dzieci rosną, a Lola jest nie tylko ich opiekunką, ale też powiernikiem, przyjacielem, pod wieloma względami bliższym niż rodzice. Mniej więcej około 11 roku życia Alex zaczyna stawiać sobie pytania o rolę Loli w ich rodzinie, o własną tożsamość, postawę swoich rodziców.


Ciocia czy niewolnica?

Łamie tabu w rozmowach ze swoim starszym bratem i dochodzi do bolesnej prawdy i zrozumienia, że Lola nie jest przyszywaną, dobrą ciocią, o niefortunnym miejscu w gospodarstwie domowym, a jest współczesnym niewolnikiem. Nie ma kajdanów na nogach, ale równie dobrze mogłaby je mieć. Bez pensji, bez prywatności, własnego miejsca, poniżana licznymi uwagami, strofowana za zbyt wczesne udanie się na wypoczynek lub zbyt długi sen, bez znajomych, bez hobby, posilająca się w samotności resztkami po innych. Dostępna w dzień i w noc, gdy byli chorzy, pozbawiona ambicji samospełnienia, oddana sercem, cała dla nich. Nigdy nie narzekała, nigdy nie straciła cierpliwości.

Po śmierci mamy Alexa, którą do końca się opiekowała z troską i oddaniem, mając 75 lat przeprowadziła się do domu Alexa. Była ostatecznie wolna, mogła robić, na co miała ochotę, zaznać prawdziwego ciepła rodzinnego domu. Ale to nie było takie proste.

Bycie służącą było całym jej istnieniem i nie zniknęło wraz z przestąpieniem progu nowego domu. Do tego dochodziły jeszcze wieloletnie nawyki, na przykład zbieractwo rzeczy, które przecież mogą się kiedyś przydać. Nie wyrzucała nic, a nawet przeglądała śmieci, by upewnić się, że nikt nie wyrzucił niczego potrzebnego.


Co ma być, to będzie

Sprzątała, gotowała i wstawiała pranie. „Lola, to jest twój dom, nie musisz tego robić”, okej, odpowiadała i wracała do sprzątania. To był jej sposób na życie. Po pewnym czasie jednak założyła własny ogródek i zaczęła pozwalać sobie na małe przyjemności. A może raczej to wiele tych małych rzeczy sprawiało jej ogromną przyjemność – jak choćby wyprawa na targ, puzzle czy uczestniczenie w uroczystościach szkolnych córek Alexa, a około 80-tki czytanie, gdyż mniej więcej wtedy nauczyła się czytać. Sześć lat później zmarła.

Całe jej życie jest niesamowita historią. W przedziwnym splocie kolejnych wydarzeń tętni życiem i śmiercią, niechęcią i miłością, cierpieniem i pokorą, okrucieństwem i oddaniem, tęsknotą, mądrością i pokojem. Bez wątpienia jej życie byłoby diametralnie inne, gdyby tamtego dnia wyszła za filipińskiego hodowcę świń.
Czytaj także: O potężnej mocy słowa, które buduje i zmienia życie, opowiada dziennikarka Beata Jakoniuk-Wojcieszak

Ale czy lepsze? Być może. A może nie? Obserwowała latami dwa nieudane małżeństwa dziewczyny, z którą w tak przypadkowy sposób związał ją na zawsze los. Może bycie samotnym nie jest wcale takie złe? Może ma więcej plusów niż tkwienie w nieszczęśliwym związku? Kto wie? Może gdyby została na Filipinach, byłoby jej lepiej? Może. A może nie?

Jej dwie młodsze siostry zachorowały i zmarły, brat został zabity. „Bahala na”, co ma być, to będzie – to była jej życiowa dewiza. Nauczyła się przyjmować rzeczywistość taką jaka jest, bez rozważania alternatywnych wersji, na które nie mamy wpływu. W tej pokręconej, poranionej rodzinie, odnalazła swoją i na swój sposób kochała te „jej dzieci”, którymi się opiekowała: mamę Alexa, jego samego z rodzeństwem, a także jego córki.

Ta ósemka sprawiła, że jej życie było warte przeżycia, mówiła. Wiele porusza w tej opowieści: tragedia ludzkiej niewoli, hipokryzja otoczenia, dualizm moralny. Ale najbardziej poruszające jest co innego: mocne przesłanie stojące za życiem Eudocii Tomas Pulido – nieważne, gdzie i w jakich warunkach przyszło ci żyć, możesz dawać i odnaleźć miłość, możesz pozostać człowiekiem serca. A będzie i tak, co ma być.

Zachęcam do zapoznania się z całą historią Loli, dostępną na stronie [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

...

Na szczescie teraz u Boga ma dobrze czego nie moga powiedziec jej krzywdziciele! Slynna swieta Murzynka Bakita tez byla niewolnica... To jest cierpienie wynikle z ludzkiego grzechu ktore Bóg wyrowna potem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:50, 16 Lip 2017    Temat postu:

Kto umiera za nasze T-shirty? Kilka faktów, których nie chcesz znać
Jola Szymańska | Lip 15, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj

 




Bangladesz, Kambodża, Indie, Chiny, Indonezja – egzotyczne kraje na metkach naszych ubrań nikogo dziś nie dziwią. A powinny.


„N
ie chcę, żeby ludzie kupowali ubrania, okupione naszym cierpieniem” – mówi Shima Akhter, 23 letnia bohaterka filmu dokumentalnego „The True Cost”, który opowiada o rzeczywistych kosztach produkcji odzieży potężnych marek, takich jak Zara, H&M, Nike czy Adidas.

Dziewczyna zarabiała na początku 10 dolarów miesięcznie, w 2015 roku niecałe 3 dolary (11 złotych) dziennie. Utrzymuje za to siebie i kilkuletnią córkę. Kiedy założyła związek zawodowy i razem z kilkoma innymi szwaczkami przedstawiły szefostwu swoje żądania, ci zaryglowali drzwi i zaatakowali je razem z czterdziestoma pracownikami. Bili krzesłami, kijami, wagami i nożycami, ale głównie kopali i walili ich głowami o ścianę.
Reklama


Miała szczęście. Przeżyła.


Szwaczki, które giną za nasze T-shirty

Tego szczęścia nie miało m.in. 1127 pracowników fabryki tekstylnej Rana Plaza w Bangladeszu, która zawaliła się na ich głowy w 2013 roku. Do nich doliczyć trzeba 2300 osób rannych, ale mimo to w tamtejszych zakładach do dziś brakuje wyjść ewakuacyjnych.

W 2014 roku w Kambodży, w odpowiedzi na protest o podniesienie płacy minimalnej ze 100 do 160 dolarów (586, 62 złotych) miesięcznie, na ulicę wyszła policja i oddziały specjalne. 4 osoby zginęły, a ponad 30 zostało rannych.


Globalny łańcuch

Władze Bangladeszu i Kambodży potrzebują pieniędzy zagranicznych inwestorów. Żeby oferować koncernom odzieżowym coraz niższe ceny, blokują podwyżki pracowników, a ponieważ koncerny oficjalnie nie są ani właścicielami fabryk, ani pracodawcami robotników, nie ponoszą konsekwencji.

Konsekwencje ponosi Shima i inne szwaczki naszych T-shirtów.


Fast fashion. Dirty fashion

Sytuacja pracowników azjatyckich fabryk to wierzchołek lodowej, a właściwie włókienniczej, góry. Rozwój branży modowej w ciągu ostatnich dwudziestu lat przerósł potencjał środowiska naturalnego.

Ogromne zapotrzebowanie na bawełnę prowokuje jej genetyczną modyfikację, masowe wykorzystywanie szkodliwych chemikaliów oraz emisję gazów cieplarnianych. Wpływa to na coraz bardziej skażone regiony, zdrowie rolników i cały ekosystem.

Ponadto, jak podaje raport Dirty fashion amerykańskiej Fundacji The Changing Markets, niebywałe zniszczenia dotyczą również terenów, na których produkowana jest… wiskoza. Ta sama wiskoza, która według producentów jest „higieniczną” i „naturalną” tkaniną.
Czytaj także: Matki Polki na wyrębie: Franciszku, polska przyroda jest w niebezpieczeństwie


Zabójcza produkcja

Fabryki, przetwarzając miazgę drzewną (masę włóknistą) we włókninę z przędzy wiskozowej (VSF) i przędzy lamentowej, produkują ścieki, które zanieczyszczają lokalne jeziora i drogi wodne. Z tego powodu ludność masowo choruje na nowotwory, a dzieci często rodzą się zdeformowane.

„Naciskanie przez zachodnie marki odzieżowe na coraz niższe ceny produkcji ubrań, to w połączeniu z bagatelizowanymi w Chinach, Indonezji i Indiach przepisami środowiskowymi, toksyczna mieszanka”, czytamy w podsumowaniu raportu.

Według raportu aż 20 procent skażonej wody na świecie to wina przemysłu włókienniczego, a pozornie niewinna wiskoza jest przyczyną całego łańcucha ekologicznych katastrof.


Tylko 10 firm

Raport mówi otwarcie o markach takich jak H&M (sześć fabryk w Chinach i Indonezji, jedna w Indiach), Zara (trzy fabryki w Chinach, jedna w Indiach), Tesco czy Levis. To głównie one nie dbały o zabezpieczenie produkcji i spowodowały zanieczyszczenie środowiska.

Okazuje się, że około 70 procent światowej produkcji wiskozy kontroluje zaledwie 10 firm. Według Fundacji istnieje więc spora szansa na szybkie zmiany w tym sektorze. Czy raport rzeczywiście zmusi potentatów do wzięcia odpowiedzialności i oczyszczenia azjatyckich fabryk? Nie wiadomo.

A czy uwrażliwi konsumentów?


Drobne, bezcenne gesty

Czy rozwiązaniem jest bojkot wielkich marek? Czy nasz mały głos ma jakiekolwiek znaczenie? Zdania są podzielone. Pozbawienie mieszkańców Bangladeszu, Kambodży czy Indonezji źródła zarobku byłoby dla nich kolejną katastrofą, ale nie powinniśmy mieć spokojnych sumień, dopóki nie szyją oni naszych ubrań w godziwych, bezpiecznych warunkach i za godziwe pieniądze.

Nie możemy zrobić wiele, ale możemy być świadomi. I choć trochę uczciwi. Autorzy filmu „The True Cost” na stronie truecostmovie.com podsuwają nam kilka rad:
Kupując ubranie, zadaj sobie pytanie: czy założysz je najmniej 30 razy.
Nie sugeruj się „nowym sezonem”. Duże marki, takie jak Zara, mają ich od 50 do 100 w ciągu jednego roku.
Dziel swoje pieniądze między różne marki i chociaż częściowo wybieraj uczciwych producentów.
Wyczyść szafę z trujących barwników. Na stronie Greenpeace znajduje się lista marek, które zobowiązały się zrezygnować z nich najdalej do 2020 roku.
Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w swojej szafie. Szukaj informacji, pytaj sprzedawców i mów głośno o tym, co wiesz.


Bez naiwnych założeń

Warto kupować mniej a lepiej, korzystać z odzieży używanej, przekazywać odzież, której już nie używamy, kolejnym osobom. Możemy też śledzić dane zebrane przez Kampanię Clean Clothes Polska i wspierać jej apele. Jest wiele drobnych gestów, którymi możemy wyrazić szacunek osobom, które giną, chorują lub w inny sposób cierpią dla naszej szafy.

Nie chodzi tu o naiwne założenie, że zmienimy swoją dyscypliną Prezesów i dyrektorów finansowych potężnych firm. Chodzi o szacunek.

A nawet więcej – o nasze chrześcijaństwo.

...


Tak to moze byc niewolnictwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:05, 19 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Na świecie jest ponad 40 mln niewolników
Na świecie jest ponad 40 mln niewolników

Dzisiaj, 19 września (11:57)

Ponad 40 mln ludzi padło w ubiegłym roku ofiarą współczesnego niewolnictwa. Chodzi o przymusową pracę, albo wymuszone małżeństwa - wynika z danych trzech międzynarodowych organizacji walczących z niewolnictwem. Według oenzetowskiej Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP), australijskiej Walk Free Foundation i Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) w 2016 roku współczesne niewolnictwo dotknęło 40,3 mln ludzi. W raporcie dodano jednak, że są to "ostrożne szacunki".
Ponad 40 mln ludzi padło w ubiegłym roku ofiarą współczesnego niewolnictwa
/Felipe Trueba /PAP/EPA

Według raportu 24,9 mln ludzi było zmuszanych do pracy m.in. w fabrykach, na placach budowy, farmach, przy połowie ryb, jako pomoc domowa czy osoby świadcząca usługi seksualne. 15,4 mln kobiet i dziewcząt pozostawało w małżeństwie, na które się nie zgodziły. Trzy czwarte współczesnych niewolników stanowią kobiety, a jedną czwartą - dzieci. Zjawisko to dotyczy w większości Afryki, a zaraz za nią Azji i Pacyfiku.
Małżeństwo jako niewolnictwo seksualne
Prawie 46 mln współczesnych niewolników na świecie. W Polsce - 180 tysięcy

Organizacje szacują również, że ponad jedna trzecia spośród 15 mln ofiar wymuszonych małżeństw w chwili zawierania ślubu miała poniżej 18 lat, a prawie połowa z nich - poniżej 15. Prawie wszystkie ofiary były płci żeńskiej - podano. Tak naprawdę etykietka małżeństwa jest nieco myląca. Jeśli zastanowimy się, co za tym stoi, można to nazwać także niewolnictwem seksualnym - oceniła dyrektor zarządzająca Walk Free Foundation Fiona David, cytowana przez Reutera. "Osoby przymuszane do pracy wyprodukowały część jedzenia, które jemy, i ubrań, które nosimy, a także wysprzątały budynki, w których wielu z nas mieszka czy pracuje" - alarmują organizacje. Reuters zaznacza, że po raz pierwszy współpracowały one przy opracowywaniu międzynarodowych szacunków; wcześniej przez wiele lat korzystały z różnych danych.

"Biorąc pod uwagę, że duża część przypadków współczesnego niewolnictwa może wynikać z migracji, lepsze zarządzanie nią jest kluczowe dla zapobiegania przymusowej pracy i ochrony ofiar" - oceniono w raporcie.

Jednocześnie MOP opublikowała osobny raport, w którym wykazała, że w ubiegłym roku pracować musiały 152 mln dzieci, czyli prawie co dziesiąte dziecko na świecie. Prawie połowa z nich wykonywała pracę niebezpieczną.

Dane zostały zebrane na podstawie ankiet przeprowadzonych w 48 krajach. Przepytano ponad 71 tys. ludzi.

(ug)
RMF FM/PAP

...

Takie sa tragiczne realia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:27, 18 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
"Człowiek za 400 dolarów". CNN publikuje szokujące wideo z targu niewolników w Libii
"Człowiek za 400 dolarów". CNN publikuje szokujące wideo z targu niewolników w Libii

Dzisiaj, 18 listopada (17:27)

"800", "900", "1 tys.", "1200" - Sprzedane!" - słyszymy na filmie opublikowanym przez CNN. Co sprzedano za 1200 dinarów libijskich, czyli 800 dolarów? Samochód? Kawałek ziemi? Mebel? Nie - towarem byli ludzie. Nagranie CNN pochodzi ze współczesnego targu niewolników w Libii.

Temat współczesnego niewolnictwa podjęło czterech dziennikarzy: Nima Elbagir, Raja Razek, Alex Platt i Bryony Jones. Udało im się zamontować ukrytą kamerę na przedmieściach Trypolisu, gdzie - jak mieli sygnał - dochodzi do haniebnych licytacji.

Na nagraniu widać dwóch młodych mężczyzn, których zachwala licytator: Młodzi, zdrowi, silni - można usłyszeć. Chce ich sprzedać do pracy w gospodarstwie rolnym. Potrzebujecie kogoś do kopania w polu? - dopytuje handlarz żywym towarem.

Jak podkreśla CNN, to proceder na bardzo szeroką skalę. Ofiarami handlarzy niewolników padają zazwyczaj uchodźcy, dla których Libia stanowi przystanek w drodze do Europy. By mieć pieniądze na tę podróż sprzedają dorobek życia, uzależniając swój los od przemytników.

CNN przekazał nagranie libijskim władzom. Te mają wszcząć w sprawie śledztwo.
CNN

..

Ten proceder ciagle trwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:02, 08 Lut 2018    Temat postu:

Film dokumentalny, którego przemysł modowy nie chce znać
Dolors Massot | 08/02/2018

© JANN PICTURES, PALLAS FILM, IV FILMS LTD
Udostępnij 0 Komentuj 0
Niektóre firmy odzieżowe za nic nie chcą się przyznać do wykorzystywania pracowników. Zwłaszcza w krajach, do których rzadko docierają kamery. Zdjęcia z jednej z hinduskich fabryk i wywiady z ludźmi pracującymi ponad siły są wstrząsające.

Festiwal Sundance (największy coroczny festiwal filmów niezależnych w USA) nagrodził w styczniu 2017 roku niezwykły dokument. Film „Machines” („Maszyny”) opowiada o tym jak są produkowane tkaniny dla dużych sieci w branży modowej.

Choć tytuł sugeruje, że chodzi o różnego rodzaju urządzenia, to stanowią one jedynie scenerię, w której poruszają się prawdziwi bohaterowie tej opowieści: mężczyźni i kobiety pracujący w nieludzkich warunkach.

Firmy, które ich zatrudniają, chcą jak najefektywniej wykorzystać łańcuch produkcyjny. Jego ostatnim ogniwem są przyciągające wzrok ubrania z metkami arcyznanych marek, które widzimy w witrynach modnych sklepów przy najbardziej znanych ulicach na świecie.

Czytaj także: Kto umiera za nasze T-shirty? Kilka faktów, których nie chcesz znać


Myślałem, że znam przemysł modowy
Twórcy filmu nie chodzi jednak o wywołanie skandalu. Reżyser tego wstrząsającego dokumentu, Rahul Jain ma 26 lat. Urodził się w Indiach więc swój pierwszy film dokumentalny postanowił nakręcić w dobrze mu znanym regionie Sachin, około 200 kilometrów od Bombaju.

Mój dziadek – wyjaśnia – miał tam fabrykę, w której bywałem wiele razy jako dziecko. Nie mam dużego doświadczenia filmowego więc chciałem pracować nad tematem, który dobrze znałem w teorii. Jednak, kiedy wróciłem do fabryki już jako dorosły, wszystko się zmieniło.
Filmowiec nie ukrywa, że „czuł się winny tego, co widział i akceptował, gdy był mały”.

W pewnym momencie poczuł strach. Uświadomił sobie bowiem, jak niebezpieczne może być ujawnienie tego, co nagrywa. Przyznał, że był świadkiem scen, które przyprawiały go o mdłości.

W filmie nie ma lektora ani muzyki. To, co najważniejsze, zawarte jest w opowieściach pracowników firm tekstylnych. Mówią, w jakich warunkach pracują i dlaczego się na to godzą. Za 12 godzin pracy – tyle trwa jedna zmiana – otrzymują zaledwie 3 dolary.

Filmowani przez Rahula Jaina ludzie, niezależnie od wieku, także młodzi chłopcy, mają kontakt z toksycznymi substancjami chemicznymi. Przy czym nikt nie zawraca sobie głowy takimi rzeczami, jak odzież ochronna, specjalne maski czy rękawice.

Przedstawiciele zatrudniających ich firm zdają sobie doskonale sprawę, że na Zachodzie żaden pracownik nie zgodziłby się wytwarzać czegokolwiek w takich warunkach.







Czas na zmiany
Czego Jain oczekuje po swoim filmie? Przede wszystkim zmian w sfilmowanym przez niego świecie. Ma nadzieję, że poruszy pracowników i zmobilizuje ich do założenia związków zawodowych, dzięki którym wspólnie będą mogli bronić swoich praw. Chce także poprawy wynagrodzeń oraz uregulowania godzin pracy.

„Maszyny” dały mu doświadczenie zawodowe ale, jak podkreśla, najważniejsze stało się zaangażowanie społeczne.

Dokumet Jaina to nie jedyna próba uświadomienia nam wszystkim, jak bardzo ponura może być rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje branża modowa.

Kampanie takie jak Fashion Revolution czy Ropa Limpia oraz popularny hashtag #WhoMadeMyClothes (#QuiénHizoMiropa) pokazują, że tak być nie musi.

Bez wątpienia dzięki Nagrodzie Specjalnej, jaką młody hinduski reżyser otrzymał od Jury Festiwalu Sundance, temat wykorzystywania pracowników w branży modowej nie zostanie przemilczany. Miejmy nadzieję, że film odbije się szerszym echem niż zdobyte przez niego nagrody.

Zobacz wywiad Rahula Jaina, jakiego udzielił festiwalowej telewizji Documenta Madrid (przeprowadzony w języku angielskim i opatrzony hiszpańskimi podpisami):

...

Ano wlasnie. Obrona zwierzatek a tu z tylu takie cos...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:52, 05 Sie 2018    Temat postu:

Opublikowany w lipcu Globalny Ranking Niewolnictwa (Global Slavery Index) 2018 nie pozostawia złudzeń: zjawisko to wciąż ma się na świecie dobrze. Nawet najbardziej liberalne i rozwinięte gospodarczo kraje, jak w przypadku Europy np. nordyckie, nie uchroniły się przed niechlubnymi...

W Norwegii żyje prawie 10 tysięcy W Norwegii żyje prawie 10 tysięcy niewolników. „Raczej nie chodzi o handel...
#
...

Niestety. Zachodnie spoleczenstwa to raczej z uwagi na migrantow chyba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy