Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:12, 25 Sty 2016 Temat postu: Naprotechnologia. |
|
|
• W Łodzi powstaje pierwszy ośrodek leczenia niepłodności
• Zostanie sfinansowany z pieniędzy z in vitro
Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, w którym pracuje wielu wybitnych specjalistów, miałby się stać ośrodkiem referencyjnym. To tu, jak pisze "DGP", zostałby przygotowane standardy stosowane w innych placówkach w Polsce.
Docelowo ma powstać po jednym ośrodku w województwie.
Z programu in vitro, który był finansowany przez Ministerstwo Zdrowia i który ma się zakończyć w połowie tego roku, urodziło się 3,8 tysiąca dzieci.
- Nowy program będzie w sposób kompleksowy, a nie jedynie fragmentaryczny, wspierać osoby zmagające się z niepłodnością, co może przełożyć się wręcz na większą liczbę urodzeń - deklaruje wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas, autor pomysłu.
...
Wreszcie! To jest wlasnie leczenie. In vitro to mordowanie. Szatan wciska in vitro aby zaslonic naprotechnologie. Ale Polska przypomina.
Ewidentnie widzicie ze zmiany w Polsce sa sprawa Boga. W kilka chwil zlo doslownie walnelo glowa w beton i roztrzaskalo sobie mozg. Szatan wyje i organizuje opetanych ale to nic nie da. To juz jego koniec
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:07, 15 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
gosc.pl → Wiadomości → Mazowsze: 300 tys. zł od samorządu województwa na naprotechnologię
Mazowsze: 300 tys. zł od samorządu województwa na naprotechnologię
PAP
dodane 14.02.2017 16:10
Przychodnia ''NaProMedica ''. n/z. Ewa Rucińska w laboratorium .
Roman Koszowski /Foto Gość
Samorząd województwa mazowieckiego przeznaczy 300 tys. zł. na program wykorzystujący metodę naprotechnologii. Będzie mogło z niego skorzystać ok. 120 par: kobiet w przedziale 18-40 lat i mężczyzn w wieku 18-65 - podał urząd marszałkowski województwa.
"Program wsparcia leczenia niepłodności mieszkańców Województwa Mazowieckiego metodą naprotechnologii na lata 2017-2019" będzie realizowany przez Szpital Bródnowski.
Umowy w tej sprawie podpisali we wtorek: marszałek Adam Struzik i członek zarządu województwa Elżbieta Lanc oraz prezes zarządu Szpitala Bródnowskiego Teresa Bogiel i wiceprezes Szpitala Bródnowskiego Wiesław Malicki.
Realizacja programu ma przebiegać dwuetapowo. W pierwszym będzie prowadzona akcja informacyjna oraz rekrutacja uczestników, podczas drugiego - działania edukacyjno-diagnostyczne.
Warunkami uczestnictwa są m.in. stwierdzona niepłodność lub nieskuteczne, zgodne z rekomendacjami i standardami praktyki lekarskiej, leczenie niepłodności w ciągu 12 miesięcy poprzedzających zgłoszenie do programu oraz potwierdzenie płacenia podatków na terenie Mazowsza. Program skierowany jest do mieszkańców województwa mazowieckiego w wieku 18-40 lat w przypadku kobiet oraz 18-65 lat, jeśli chodzi o mężczyzn.
Naprotechnologia powstała ponad 30 lat temu jako skrót od słów Natural Procreative Technology (metoda naturalnej prokreacji); zajmuje się usuwaniem czynników stojących na przeszkodzie naturalnemu zapłodnieniu. Zgodnie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego naprotechnologia jest uznawana za metodę leczenia niepłodności, która ma stanowić alternatywę wobec zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro). Opiera się m.in. na analizie fizjologicznej i biochemicznej cyklu miesiączkowego kobiety, z uwzględnieniem jej gospodarki hormonalnej, co następnie jest podstawą do innych działań leczniczych, np. zastosowania technik laserowych czy mikrochirurgii.
...
Wreszcie dobro. I WRESZCIE LECZENIE BEZPLODNOSCI! TO JEDYNA METODA LECZENIA JAKA ZNAM! OPROCZ JAKICHS CHIRURGUCZNYCH ALE TE NIE ZAWSZE DAJA SIE PRZEPROWADZIC!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:11, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Jak pogodziliśmy się z niepłodnością – nasza trudna, ale piękna droga
Starla Hester | 22/05/2018
NIEPŁODNOŚĆ
fot. dzięki uprzejmości Carissy Tipper
Udostępnij 4 Komentuj
Gdy rodzic zastępczy bierze w ramiona nowo narodzone dziecko, szybko się przywiązuje. I zapomina, że przyjdzie kiedyś moment rozstania.
Nie możemy mieć dzieci
Kiedy niespodziewanie kończy się jedna z twoich życiowych dróg, możesz poczuć ból.
Ja i mój mąż Daniel doszliśmy do końca jednej z takich dróg w dniu, w którym dowiedzieliśmy się, że nie możemy mieć dzieci. Mój mąż ma bowiem genetyczne schorzenie zwane mikrodelecją chromosomu Y. To oznacza, że brakuje mu chromosomu Y, a co za tym idzie – spermy.
Gdy dotarło do nas, że nigdy nie urodzę dziecka, byliśmy niewiarygodnie rozbici, ale szybko zaczęliśmy myśleć o adopcji. Było przecież tyle dzieci, które potrzebowały rodzin! Czuliśmy się gotowi na szybką opiekę nad maluchem, dlatego zdecydowaliśmy się na rodzicielstwo zastępcze.
Nadzieja na adopcję
Po kilku miesiącach trafił do nas Landen – nowo narodzony rudzielec o niebieskich oczach. Był idealny! Miłość przyszła natychmiast i traktowaliśmy go jak własnego syna. Im dłużej był z nami, tym silniejszą mieliśmy nadzieję, że będziemy mogli go adoptować. Jednak tuż przed jego drugimi urodzinami sąd zdecydował, że Landen wróci do biologicznej mamy.
Jako rodzice zastępczy powinniśmy liczyć się z tym, że dziecko połączy się z prawdziwymi rodzicami i wiedzieć, że nasza opieka jest tymczasowa. Ale kiedy cierpisz z powodu niepłodności i dostajesz w ręce nowo narodzone maleństwo, prosto ze szpitala, przywiązujesz się. Rozstanie było bardzo trudne, ponieważ mieliśmy go tak długo. Mama Landena obiecała, że nie usunie nas z jego życia, ale – mimo wdzięczności – byliśmy też sceptyczni.
Po rozstaniu z Landenem – by zapobiec pustce w naszym domu – wzięliśmy kolejną dwójkę dzieci: 5-letniego, sprytnego chłopca z kitką i piękną, nowo narodzoną latynoamerykańską dziewczynkę. Z pewnością przykuli naszą uwagę na pewien czas, ale potem także wrócili do biologicznych rodziców. Tak jak być powinno.
Mimo że mama Landena dotrzymała słowa, ja i tak byłam rozbita faktem, że straciłam naraz troje dzieci, którymi się opiekowałam. Widziałam wiele rodzin zastępczych, które adoptowały swoich wychowanków, dlatego założyłam, że i z nami będzie podobnie. Nie przyszło mi do głowy, że wyjdzie inaczej. A powinnam przecież bardziej wspierać dzieci w tym, że wrócą do biologicznych rodziców.
Zagłuszyć ból
Często zastanawiałam się, jaki jest mój cel życia na Ziemi. Słyszałam tak wiele pięknych świadectw i chciałam w końcu móc dać własne. Nosiłam w sobie tak wiele zniszczeń i strat… Zaakceptowałam wolę Boga, ale traciłam cierpliwość dla Jego czasu. Chciałam poczucia swojego celu natychmiast, by zagłuszyć ból.
Pamiętam słowa Matki Teresy, które przeczytałam: „Jeśli nie możesz nakarmić stu osób, nakarm jedną”. Długo medytowałam nad tym cytatem, jak gdyby był dopasowany do mojej sytuacji. Mogłam zachować moje serce otwarte i pomóc Landenowi w jego życiu z biologiczną mamą albo odwrócić się plecami, by zapobiec ryzyku bycia zranioną.
Być duchowymi przewodnikami
Przetłumaczyłam sobie więc słowa Matki Teresy na własny sposób: „Jeśli nie możesz pomóc setce dzieci, pomóż jednemu”. I tak zrobiłam. Podjęłam ryzyko i dzięki temu 4-letni dziś Landen jest zdrowy i szczęśliwy w towarzystwie całej rodziny, łącznie z nami. Wciąż mieszka ze swoją mamą, ale widzimy się co najmniej 3 razy w tygodniu. Czasem nawet bierzemy go na wczasy.
Landen chodził z nami na msze od urodzenia. Mimo że nie było to łatwe zadanie, cieszę się, że chodziliśmy razem do kościoła co niedzielę. Kiedy miał ok. trzech lat, powiedział mi na mszy, że pewnego dnia i on przyjmie komunię.
Moje serce pękało, bo wiedziałam, że to nieprawda. Landen miał nigdy nie przyjąć Jezusa w Komunii Świętej, ponieważ nie był ochrzczony w Kościele katolickim. Jego mama powiedziała nam jednak, że myślała o nas jako rodzicach chrzestnych. Zapytałam ją więc, czy możemy zostać nimi oficjalnie i troszczyć się o jego religijne wychowanie. Na szczęście się zgodziła i 10 października 2016 r. Landen przyjął dar Ducha Świętego, stając się członkiem naszego Kościoła.
Tego dnia poznałam także własny cel. Było nim sprawowanie opieki nad Landenem, gdy jej potrzebował i doprowadzenie go do Kościoła katolickiego. A teraz Bóg wybrał mnie i mojego męża, byśmy stali się jego duchowymi przewodnikami. Nie mogłam prosić o nic lepszego.
...
Wsluchanie sie w glos Boga zawsze daje dobro. Pojscie silowo w poprzek zrodzi tragedie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:20, 09 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Problemy z płodnością mogą dotyczyć co 6 małżeństwa. Co wtedy robić?
Katarzyna Wyszyńska | 08/06/2018
NIEPŁODNOŚĆ
Shutterstock
Udostępnij 7
Ze względu na swój zasięg, problemy z płodnością są już uznane przez Światową Organizację Zdrowia za chorobę społeczną. Dotyczą one od 10% do 15%, a według niektórych danych nawet 18% par w wieku reprodukcyjnym (szacunkowo co 6 małżeństwo).
Niepłodność a bezpłodność
Według definicji, z niepłodnością mamy do czynienia, gdy kobieta nie zachodzi w ciążę po roku, mimo regularnego współżycia (3-4/tydzień) bez stosowania antykoncepcji. WHO niepłodność różnicuje z pojęciem bezpłodności, którą definiuje jako trwałą i nieodwracalną niemożność posiadania potomstwa, np. w wyniku braku narządów rodnych. W Polsce z kolei wyróżniamy dodatkowo: sterilitas – niemożność zajścia w ciążę oraz infertilitas – niemożność donoszenia ciąży.
Co wpływa na płodność
Płodność człowieka jest złożonym procesem, który bez wątpienia jest ograniczony. Nawet przy prawidłowych czynnościach rozrodczych zdrowa para nie ma po roku starań stuprocentowej szansy na potomstwo, a około 85-procentową. Niewątpliwie płodność maleje wraz z wiekiem. Zaburzają ją infekcje, brak równowagi hormonalnej, choroby towarzyszące.
W porównaniu do innych ssaków, stosunkowo często dochodzi u nas również do wad wrodzonych (2,5%) oraz defektów genetycznych (w ludzkich gonadach identyfikujemy nawet do 65% gamet z wadami). W tle fizjologii rozgrywają się także zmiany kulturowe (odkładanie rodzicielstwa „na później”) i środowiskowe (zanieczyszczenie środowiska, promieniowanie, styl życia, nawyki typu palenie papierosów, odżywianie).
Wszystko to ma wpływ na możliwość poczęcia dziecka, jak również na różnorodność przyczyn decydujących o niepowodzeniu w staraniach.
Diagnostyka
Należy pamiętać, że jest to choroba, która dotyczy pary, a nie pojedynczej osoby. Dlatego po roku bezowocnych starań diagnostyka powinna dotyczyć obojga małżonków. Podjęcie diagnostyki po krótszym okresie czasu jest zalecane między innymi ze względu na wiek kobiety (>35 lat), zaburzenia miesiączkowania (typu oligo/amenorrhea), podejrzenie endometriozy i inne.
Sam proces diagnozowania przyczyn niepłodności jest złożony i nie ma jednolitego, uniwersalnego postępowania. Para może się jednak spodziewać obszernego wywiadu-analizy zdrowia reprodukcyjnego, badania przedmiotowego z ginekologicznym, obserwacji cyklu. Do dalszego postępowania może wejść badanie nasienia, komplet badań hormonalnych, immunologicznych, bakteriologicznych czy genetycznych. Z bardziej inwazyjnych badań może to być ocena radiologiczna w histerosalpingografii, usg, a nawet laparoskopia lub histeroskopia zwiadowcza.
Nieznana przyczyna niepłodności
Szacuje się, że wśród przyczyn niepłodności czynnik kobiecy odpowiada za 35% przypadków, za tyle samo z pewnym trendem wzrostowym odpowiada czynnik męski, w przypadku 10% par zaburzenia są obustronne, a nawet u 20% nie jesteśmy w stanie określić jednoznacznej przyczyny.
Mowa wtedy o niepłodności idiopatycznej, przy zupełnie prawidłowym miesiączkowaniu, owulacyjnych cyklach, odpowiedniej budowie anatomicznej, z parametrami nasienia spełniającymi kryteria. Jedyna nieprawidłowość to trwająca ponad 2 lata bezdzietność.
Wśród prawdopodobnych jej przyczyn wymienia się niedojrzałość endometrium, dlatego czasem włącza się mimo wszystko leczenie hormonalne. Możliwe też, że choć wydaje nam się, że jej nie ma, to po prostu nie mamy odpowiednio zaawansowanych technik diagnostycznych, by wykryć patologię. Nie należy też nie doceniać sfery psychicznej. Stres zmagań z niepłodnością jest porównywalny do tego, który towarzyszy diagnozie nowotworu czy zawałowi serca.
Zawsze jest nadzieja
Leczenie zależy od głównej przyczyny i trwa wiele miesięcy. Trzeba 4-6 cykli, by określić, czy dana metoda jest nieskuteczna. Możliwe ścieżki obejmują zarówno farmakologię (np. suplementacja hormonalna), jak i chirurgię (np. korekta nieprawidłowości anatomicznych). Lekarz może również zaproponować techniki rozrodu wspomaganego, jednak metodą, która – nie stojąc w sprzeczności z nauką Kościoła katolickiego – kompleksowo zajmuje się i diagnostyką, i leczeniem, jest naprotechnologia.
Przy żadnej metodzie nie ma też, niestety, jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy na pewno będziemy mieli dziecko. Mimo to możliwości jest wiele i wielu parom po leczeniu uda się owocne rozwiązanie. Zawsze więc warto mieć nadzieję.
...
I wtedy potrzeba naprotechnologii.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:13, 04 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
7 rzeczy, o których chcą wam opowiedzieć niepłodne małżeństwa
Chloe Langr | 24/06/2018
SMUTNA PARA
Shutterstock
Udostępnij 63
Gdy ktoś zwierza się ze swoich kłopotów z poczęciem, trudno znaleźć dobrą odpowiedź. Oto kilka rad.
Wiele małżeństw marzy o tym, by mieć dzieci. Ale dla tych, którzy doświadczają niepłodności, realizacja tego marzenia może być trudną, prawie niemożliwą do przebycia drogą. Niestety, doświadczenie to nie jest rzadkie. Według CDC (Centrum Kontroli i Prewencji Chorób w USA), 6 proc. Amerykanek w wieku od 15 do 44 lat nie może zajść w ciążę.
Kiedy dodać do tego kolejne 12 proc. kobiet w tym samym wieku, które mają trudności z poczęciem i donoszeniem ciąży, okazuje się, że prawie jedna na pięć kobiet w samych tylko Stanach doświadcza niepłodności.
Gdy ktoś zwierza się ze swoich kłopotów z poczęciem, trudno znaleźć dobrą odpowiedź. Jeśli samemu się tego nie doświadczy, nie wiadomo, jak właściwie zareagować. Ci, którzy zmagają się z niepłodnością, potrzebują wsparcia i zrozumienia. Oto siedem rzeczy, o których powinniście wiedzieć:
Nic nie boli bardziej niż zdanie „Nie martwcie się, to na pewno się zdarzy”
Kiedy małżeństwa doświadczające niepłodności jadą do rodzinnych domów na wakacje, spędzają wieczór ze znajomymi z pracy czy spotykają się z przyjaciółmi, w rozmowach może pojawić się pytanie o to, kiedy będą mieć dzieci.
Te zdania słyszała chyba każda z par zmagających się z tym problemem: „Nie martwcie się, to na pewno się zdarzy” albo „Nie myślcie o dzieciach aż tyle”. Za tą poradą idą opowieści o parach, które „zapomniały” o dzieciach i wkrótce potem szczęśliwie powiadamiały o ciąży. Ale rada „nie martwcie się” jest reakcją najgorszą z możliwych.
To nieprawda, że stres jest jedyną przyczyną niepłodności. Badania na ten temat okazują się dość niespójne. „Problem polega na tym, że sam stres nie jest jedyną przyczyną niepłodności; jeśli choruje się na coś, co uniemożliwia zajście w ciążę czy donoszenie jej, żadne odstresowanie tego nie wyleczy”, pisze Olivia Campbell w The Cut. Zamiast powtarzać „nie martwcie się”, kiedy znajomi zwierzają się z kłopotów z poczęciem, lepiej wysłuchać, co chcą wam powiedzieć.
Czytaj także:
Diagnoza: niepłodność II stopnia. Zalecenia: in vitro. A jeśli go nie chcemy?
Współczucie zawsze pomaga
O współczuciu wiele można się dowiedzieć z księgi Hioba. Hiob przeżywa stratę swoich trzód, sług, domostwa i dzieci. Pokryty jest wrzodami od stóp po czubek głowy. Jego żona każe mu przekląć Boga i umrzeć. I wtedy trzech przyjaciół, którzy dowiedzieli się o jego nieszczęściu, przybywa odwiedzić Hioba.
Jak go pocieszają? Płaczą z nim, siadają przy nim i rozdzierają szaty. I pozostają u jego boku przez siedem dni i siedem nocy, nie wypowiadając ani słowa przez tydzień, bo „widzieli, jak wielkie było jego cierpienie”.
Jak okazać współczucie komuś, kto doświadcza niepłodności? Cóż, najpierw trzeba zrozumieć, czym jest współczucie. W książce „I Thought it Was Just Me (But It Isn’t)” Brene Brown podaje cztery cechy współczucia według pielęgniarki Theresy Wiseman:
Umieć zobaczyć świat z perspektywy drugiego człowieka. Spojrzeć na sytuację oczami bliźniego lub przynajmniej pojąć to, przez co przechodzi.
Nie osądzać i nie umniejszać czyichś uczuć, mówiąc, że są naiwne czy niemądre. Współczucie polega na rozpoznaniu wagi cudzych doświadczeń. Nie wolno odrzucać tego doświadczenia z obawy przed bólem.
Zrozumieć uczucia drugiego człowieka. To zaczyna się od właściwego pojmowania własnych emocji. Musimy dobrze rozumieć sami siebie, żeby pojąć, co czuje ktoś inny. Współczucie wymaga odłożenia na bok własnych spraw i skupienia się na bliskiej osobie.
Zakomunikujmy, że rozumiemy czyjeś doznania. Zamiast mówić: „Ty przynajmniej…” lub „Mogło być gorzej” spróbujcie powiedzieć: „Znam to uczucie, naprawdę boli” albo (korzystając z przykładu, jaki podaje Brene): „Chyba przechodzisz trudne chwile. Opowiedz mi o tym”.
Umiejętność towarzyszenia drugiej osobie i przeżywania smutku wraz z nią jest pięknym darem. Być może nie wiesz, jakim doświadczeniem jest niepłodność – ale możesz słuchać, a to jest bardzo pomocne i ważne.
Niechciane sugestie wyrządzają więcej szkody niż pożytku
Kiedy para zwierza się ze swoich doświadczeń z niepłodnością, zawsze znajdą się chętni do udzielania rad i opowiadania o terapiach. Nie zrozumcie mnie źle: to wspaniałe, że kuzynka waszej przyjaciółki zaszła w ciążę dzięki nowej metodzie leczenia czy wizycie u jakiegoś konkretnego specjalisty. Ale większość osób zmagających się z niepłodnością wie, jaki ma wybór i prawdopodobnie odwiedziła już niejednego lekarza.
Większości takich rad ludzie udzielają w dobrej wierze. Zwykle mówi się coś (cokolwiek!), by rozładować napiętą, bolesną sytuację. O ile jednak nikt nie prosi o radę na medyczny temat, najlepiej jest nic nie proponować, a po prostu zapytać, jak można pomóc.
Niepłodność wyczerpuje psychicznie i fizycznie
Badania wskazują, że niepłodność obciąża kobiety psychicznie w podobnym stopniu, co nowotwór. Ale – co czyni to doświadczenie jeszcze trudniejszym – stres często pojawia się cyklicznie. Hormony zmieniają się podczas cyklu miesiączkowego u kobiet. W mojej własnej przygodzie z niepłodnością lekarz przepisał mi progesteron. Hormon sprawiał, że często czułam się wyczerpana, głodna, zdezorientowana itd.
Małżeństwa doświadczające niepłodności często mierzą się z psychicznym wyczerpaniem, które przychodzi wraz z negatywnym wynikiem testu ciążowego. Niektóre pary leczą się latami, niektóre kobiety i niektórzy mężczyźni doświadczają permanentnej niepłodności. Miesiąc prób poczęcia jest pełen wzlotów i upadków. Niepłodne kobiety na początku cyklu pełne są nadziei. Ale druga połowa przynosi oczekiwanie, które wykańcza emocjonalnie. Każdy miesiąc jest walką o ocalenie nadziei, zakończoną fiaskiem negatywnego wyniku.
Niepłodność jest samotnym doświadczeniem
Jako kobiety bywamy zapraszane na damskie wieczory i na „pępkowe”. Ale te z nas, które doświadczają niepłodności, mogą czuć się na tych spotkaniach bardzo osamotnione. Czasami ma się wrażenie, że jest się jedyną obecną kobietą, która nie jest w ciąży albo nie ma dziecka na ręku.
Byłam gościem spotkań, na których czułam się przeraźliwie samotna, bo nie miałam do opowiedzenia nic o zarwanych przez dziecko nocach. Nie mogłam wziąć udziału w porównywaniu żywności dla dzieci i nigdy nie rodziłam. Ale to nie znaczy, że małżeństwa doświadczające niepłodności nie pragną dzieci – to znaczy, że trwają w oczekiwaniu na Boży dar.
Przypuszczenia są niebezpieczne
Jedną z najgorszych rzeczy w rozmowach na temat planowania rodziny są domniemania. Są tacy, którzy sugerują, że nie mamy dzieci, ponieważ nie chcemy. Inni uważają, że jesteśmy egoistami – w końcu, jako młode katolickie małżeństwo powinniśmy już być rodzicami. Za historiami bezdzietnych par często kryje się więcej niż widać na pierwszy rzut oka.
W swojej książce „The Sinner’s Guide to Natural Family Planning” Simcha Fisher pisze: „Czasami fakty są po prostu czarno-białe. Czasami ludzie naprawdę postępują źle, a naszym obowiązkiem w szczególnych okolicznościach jest braterskie pouczenie… ale czasami chodzi też o coś więcej. Kiedy sądzimy, że powinniśmy zabrać głos, nawet gdy ktoś nas o to prosi, pamiętajmy, że ludzkie serce jest dziwną i splątaną dżunglą motywacji i pragnień. Ukrywamy rzeczy nawet przed samymi sobą, i tylko Bóg wie, kto jest winien, a kto cierpi”.
Zamiast przypuszczać, że młoda, bezdzietna para siedząca koło ciebie w kościele jest bezdzietna z wyboru, ćwicz powściągliwość i wielkoduszność w rozmowie.
Adopcja jest pięknym, lecz trudnym powołaniem
Gdy ktoś wspomina o niepłodności, zwykle pojawia się wątek adopcji, jak gdyby była ona odpowiedzią na niepłodność. Adopcja to piękny sposób na stworzenie rodziny – ale to powołanie, które nie każdemu z nas jest dane. Proces ten ma swoje koleje i wyzwania.
Adopcja nie leczy niepłodności. Nawet jeśli niepłodna para adoptuje dziecko, niekoniecznie ugasi to ból niemożności poczęcia własnych dzieci. Większość małżeństw doświadczających niepłodności wie o tym, że adopcja jest jedną z możliwości stworzenia rodziny i musi rozważyć tę opcję w rozmowie ze sobą i z Bogiem.
...
Nie przesadzajmy tez ze zawsze bezdzietne malzenstwo to juz taka tragedia ze polozyc sie w grobie od razu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:22, 23 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Pasek św. Dominika pomaga parom starającym się o dziecko
Dorota Szumotalska | 17/09/2018
PASEK ŚWIĘTEGO DOMINIKA
Kamil Szumotalski/ALETEIA
Udostępnij 123
Znak wstawiennictwa św. Dominika noszony jest przez kobiety mające trudności w poczęciu dziecka lub oczekujące na szczęśliwe rozwiązanie. Dyskretna tasiemka przypomina o Bożej opiece i wzywa do nieustannej modlitwy.
Obraz nie ludzką ręką uczyniony
Legenda o pochodzeniu obrazu sięga 1510 r. Do miejscowości Soriano, leżącej na południu Włoch, przybył pobożny dominikanin Vincenzo da Catanzaro, aby założyć tam kolejny klasztor. Jednak z powodu braku środków przez wiele lat mała wspólnota braci nie była w stanie zrealizować swojego pragnienia.
Czytaj także:
Chcesz modlić się jak św. Dominik? Oto 9 skutecznych sposobów
Aż do roku 1530, kiedy w nocy z 14 na 15 września jednemu z braci ukazały się trzy święte kobiety – Matka Boża, Maria Magdalena i Katarzyna Aleksandryjska. Z ich rąk brat Lorenzo otrzymał obraz przedstawiający św. Dominika z książką w prawej ręce i lilią w lewej oraz prośbą, aby znalazł się on w centralnym miejscu nowo powstałego klasztoru.
Mimo rezerwy, z jaką zakonnicy potraktowali obraz, wieść o nim szybko się rozniosła, a wierni rozpoczęli pielgrzymki do Soriano, które w krótkim czasie stało się jednym z najbogatszych ośrodków pielgrzymkowych w Europie, nazywanym Świętym Domem (la Santa Casa), a nawet Prawym Okiem Zakonu Dominikanów.
Jednym z niezwykłych elementów kultu wizerunku było smarowanie się olejem z lampy płonącej przed obrazem. Za wstawiennictwem św. Dominika wymodlono wiele łask przed cudownym obrazem. Wielu utalentowanych artystów próbowało wykonać kopię obrazu św. Dominika, jednak żadna z nich się nie udała.
Pasek św. Dominika
Już od wieków pielgrzymi chcieli zabrać do domu pamiątkę ze świętego miejsca. Tradycją pątników było odmierzanie materiałową tasiemką obwodu cudownych wizerunków. Tak powstawały „święte miary”, traktowane jako sakramentalia, czyli pobłogosławione przedmioty, mające uzdalniać do życia łaską sakramentów na co dzień.
Jedną ze świętych miar stanowi pasek św. Dominika, mający długość ok. 150 cm. Na płóciennym pasku zostały umieszczone pierwsze słowa antyfony do św. Dominika O spem miram (O nadziejo przedziwna).
Czytaj także:
Sakramentalia: odkryj wielką pomoc w przeżywaniu codzienności z Bogiem
Zakonnik od ciąż
Dlaczego jednak św. Dominikowi przypisuje się szczególne wstawiennictwo w sprawie poczęcia dziecka i jego szczęśliwych narodzin? Przemawia za tym doświadczenie wielu kobiet proszących od wieków o jego pomoc. A także obietnica, będąca testamentem danym przez Ojca swoim braciom na łożu śmierci, że będzie wspierał z nieba wszystkich proszących go o pomoc.
O tym też przypominają słowa antyfony, której odmawianie polecane jest kobietom noszącym pasek św. Dominika.
Antyfona do św. Dominika:
O nadziejo przedziwna, którąś dał opłakującym Cię,
kiedy zbliżał się Twój zgon:
że będziesz po swej śmierci pomocny swoim braciom,
skoro stawisz się przed Wszechmocnego Boga tron.
Ty, coś tyloma cudy swe imię wsławił,
gdyś leczył ciała chore i kalekie,
przyjdź do nas z łaską Pana Chrystusową
i uzdrów dusze tą niebiańską mocą!
Niech Ojcu chwała wiecznie brzmi,
Synowi i Duchowi po wszystkie dni.
Spełń, Ojcze to coś przyrzekł w ostatnią godzinę
i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę!
Pasek św. Dominika można otrzymać od sióstr dominikanek z Gródka.
[link widoczny dla zalogowanych]
...
Czlowiek musi sie nauczyc ze calkowicie zalezy od Boga.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|