Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:03, 06 Cze 2015 Temat postu: Największy gwałt w historii. Przemilczana zbrodnia. |
|
|
Alianci zostawili po sobie w Niemczech 200 tys. dzieci
Alianci zostawili po sobie w Niemczech 200 tys. dzieci - AFP
Nie miały ojców i były wytykane palcami. Po wojnie w Niemczech przyszło na świat co najmniej 200 tys. dzieci, których biologicznymi ojcami byli żołnierze alianckich wojsk. Winfried Behlau z Delmenhorst jest jednym z nich. Był to długo temat tabu w społeczeństwie niemieckim. Dopiero dziś Behlau otwarcie mówi o tym, że jego matka została zgwałcona.
Miał 13 lat, kiedy mama mu lakonicznie zakomunikowała, że jest "ruskim dzieckiem". Potem już nigdy nie wspominała ani słowem o tym, co wydarzyło się latem 1945 r. w ziemiańskiej posiadłości jej rodziców w Ottendorfie w Prusach Wschodnich. Dopiero po kilkudziesięciu latach Behlau zapytał swoją ciotkę, czy wie coś o tym, czyim jest dzieckiem.
REKLAMA
- Opowiedziała mi, że rosyjscy żołnierze kilkakrotnie gwałcili kobiety, które były na gospodarstwie. Jego matkę właściwie mieli oszczędzić, ponieważ miała dwie małe córeczki, ale raz jednak zgwałcił ją "jakiś mężczyzna o błękitnych oczach".
"Dzieci wrogów"
"Dziećmi wrogów" dopiero niedawno zajęli się naukowcy, jako obiektem badań. Pod tytułem "Vaterlos und ausgegrenzt" ("Bez ojca i wyalienowane") odbyła się w Hanowerze z inicjatywy Fundacji Volkswagena dwudniowa międzynarodowa konferencja naukowa, na której dyskutowano na temat dzieci aliantów i żołnierzy Wehrmachtu. Był on długo tematem tabu w społeczeństwie niemieckim.
Matka Winfrieda Behlaua uciekła z dziećmi i siostrami w 1945 r. na zachód; wylądowała w Westfalii. Jej jedyny syn Winfried, po szokującym wyznaniu matki, żył cały czas żył w przekonaniu, że jego ojciec był oprawcą.
Jeszcze przed ośmiu laty Behlau, zaangażowany pedagog z Delmenhorst pod Bremą, bardzo dbał o to, by nikt nie dowiedział się o jego pochodzeniu. Teraz, w wieku 69 lat otwarcie mówi, kto był jego ojcem, a w styczniu br. wydał książkę zawierającą 13 biografii takich jak on "ruskich dzieci".
Wojenne historie
W Niemczech po II wojnie światowej przyszło na świat ok 200 tys. dzieci niemieckich matek i żołnierzy alianckich wojsk. Częstokroć kobiety padały ofiarami gwałtu albo oddawały się żołnierzom za coś do jedzenia. Niektóre z nich miały także prawdziwe relacje miłosne z żołnierzami.
W odróżnieniu od innych "ruskich dzieci" Winfried Behlau nie był nigdy szykanowany ani wyśmiewany. W rodzinnym domu w szufladzie znalazł kiedyś urzędowy dokument, stwierdzający, że jest "szkodą wyrządzoną w czasie wojny".
Przyznaje, że bardzo go to dotknęło. Także w jego akcie chrztu - jak się później dowiedział - tam, gdzie powinno widnieć imię ojca, napisano "matka została zgwałcona".
Szuka ojca
Matka Birgrit Michlers miała miłosny związek z rosyjskim żołnierzem, którego dziewczynka nigdy nie poznała. W jej metryce urodzenia jest napisane "ojciec nieznany".
- Bardzo chciałabym wiedzieć, co stało się z moim ojcem - przyznaje 68-letnia dziś Birgrit, mieszkanka Żytawy.
Według pracy badawczej uniwersytetu w Lipsku, dzieci alianckich żołnierzy do dziś noszą stygmat. Ponad połowa ze 146 ankietowanych osób mówi o stygmatyzacji i dyskryminacji. Przez całe swoje życie częściej cierpiały na schorzenia wywołane przez traumę czy na depresje niż ich rówieśnicy bez tak dramatycznej przeszłości. Kiedy pytano ich o zadowolenie z życia, nie były widoczne żadne różnice.
Po kilkudziesięciu latach milczenia wiele z tych "dzieci wroga" chciałoby odnaleźć swoich nieznanych ojców albo chociaż ich rodziny. Największe szanse mają dzieci żołnierzy amerykańskich, bo otrzymują one wsparcie od organizacji GI Trace. - W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych ani Francuzi, ani Brytyjczycy, ani Rosjanie nie chcieli otworzyć swoich archiwów wojskowych - wyjaśnia kierująca badaniami na uniwersytecie lipskim Heide Glaesmer.
Na konferencji w Hanowerze obecni byli także naukowcy, którzy zajmują się dziećmi poczętyni podczas wojen w Afryce czy na Bałkanach. - Wyraźnie widać, że wojenne dzieci wszędzie borykają się z podobnymi problemami, obojętnie, w jakim kraju czy w jakim czasie zostały poczęte - podkreśla badaczka.
...
Odroznijmy aliantow od Ruskich. Tak sobie zbiorczo potraktowali.
Co innego bestialskie sowieckie gwalty zbiorowe a co innego dobrowolne zwiazki choc cudzolozne z zolnierzami aliantow.
Takich dzieci szczegolnie z sowieckich gwaltow bylo pewnie duzo wiecej tylko dzeciom nie powiedziano. Ta zbrodnia zupelnie jest przemilczana. Zadnych pomnikow PO NAJWIEKSZYM GWALCIE HISTORII! MILIONY OFIAR! I ANI JEDNEGO POMNIKA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:58, 28 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Gwałty na Kaszubkach. Marzec 1945
27 marca 2018 Gdańsk Strefa Prestiżu 293 Views 0 Comments 1945, Armia Czerwona, II wojna światowa, wyzwolenie, zbrodnie komunistyczne
Zazwyczaj, gdy mówimy o masowych gwałtach, których dopuszczali się żołnierze Armii Czerwonej w 1945 roku, uznajemy, że problem ten pozostaje w sferze historycznych rozliczeń rosyjsko-niemieckich.
Tymczasem to nie do końca jest tak… Wszystko wskazuje na to, że w marcu 1945 roku, po wkroczeniu wojsk radzieckich, gwałty na Kaszubkach były tak samo powszechne i masowe, jak na Niemkach.
Temat to trudny, sprawa wstydliwa. Często spuszcza się nad nią zasłonę milczenia. Niemieckie społeczeństwo potrzebowało wielu dekad, żeby móc o tym publicznie wspominać. Rosjanie nie chcą o tym słyszeć do dzisiaj, zaprzeczają faktom.
A Polacy, Kaszubi? Minęło już 70 lat, być może czas już zacząć nazywać sprawy po imieniu: “Wyzwolicielska” Armia Czerwona na Kaszubach, w marcu 1945 roku, zgotowała mieszkankom tych ziem prawdziwy koszmar.
Armia Czerwona w Kłodzku. Źródło: Fotopolska.eu
Branka. Dwukrotnie porwana.
Swego czasu głośna była historia Gertrudy Jutrzenki-Trzebiatowskiej, opisana w książce Edmunda Szczesiaka „Wyrwana z piekła”. Młoda, piękna Kaszubka mieszkała w Borowym Młynie, tuż obok granicy z Niemcami. Zakochała się i wzięła ślub ze swoim niemieckim sąsiadem, który wkrótce został wysłany na wojnę w mundurze Wehrmachtu.
W marcu 1945 roku, gdy zbliżał się front, dwudziestoletnia Gertruda postanowiła uciekać przed Rosjanami – udała się do rodziny w Gdyni. Tu jednak została zaaresztowana (w zasadzie należałoby powiedzieć: porwana) przez żołnierzy Armii Czerwonej. Następnie jako „branka” – czyli niewolnica, jechała za frontem, w autobusie podobnych jej kobiet… W ten sposób przemierzyła szlak bojowy i dotarła do Berlina.
W tych krótkich zdaniach zawiera się koszmar, który wprost trudno sobie wyobrazić. „Branka”. „Niewolnica”. „W autobusie”. „Za frontem”.
Ale to nie koniec tej tragicznej historii… Chcąc wrócić w rodzinne strony, Gertruda wsiada w pociąg i jedzie z Berlina na wschód, do Polski, na Pomorze. I wtedy po raz drugi dochodzi do jej porwania przez wracających do ZSRR żołnierzy. Tak, znowu jest traktowana jako wojenny łup. I nie pozwalają jej wysiąść, gdy pociąg przejeżdża koło Chojnic.
Dość powiedzieć, że Gertruda trafia do ZSRR, zostaje zesłana na Syberię. W rodzinne strony wraca po pięćdziesięciu trzech latach jako staruszka.
Czasem w soczewce jednostkowego losu przegląda się los społeczeństwa, narodu. Tak jak w kropli wody możemy dostrzec ocean. W tym przypadku – ocean nieszczęścia, bólu, strachu, jaki fundowali Kaszubom „oswobodziciele”.
Edmund Szczesiak – jako reportażysta, bardzo delikatnie podchodzi do kwestii gwałtów, do straszliwych przeżyć swojej bohaterki, która na kartach książki nie chce wspominać tych okropnych chwil. Nam zaś nie pozostaje nic innego, jak tylko uszanować tę decyzję – zarówno w stosunku do pani Gertrudy, jak i każdej innej kobiety, która musiała przeżyć gehennę 1945 roku.
“Wyrwana z piekła”. Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby
Staniszewo. Zebrali dziewczyny w jednym pokoju.
Nie wszystkie kobiety milczą lub niechętnie opowiadają. Istnieją relacje, w których nazywa się rzeczy po imieniu. Bez podawania szczegółów, dość oględnie, a jednocześnie tak, że nie ma wątpliwości, o czym jest mowa.
Relacje takie znaleźć można w książce „Wojna na Kaszubach” Rolanda Borchersa i Katarzyny Madoń – Mitzner. Posłuchajmy…
Opowiada Helena Kwidzińska z domu Szuttenberg. W 1945 roku miała 22 lata. W marcu 1945 roku mieszkała w Staniszewie k. Kartuz.
Drugiego dnia Ruscy chodzili za kobietami. Myśmy nie mieli gdzie się podziać, więc mieliśmy domek gospodarczy i w nim byliśmy. Tam był piec do chleba (…) Ja była owinięta, twarz sadzą pomazana, kalesony na głowie, obwiązana, czym tylko się dało. Siedziałam tam, bo gdzie miałam iść.
Mimo to Rosjanie odnajdują dziewczynę, która rozpaczliwie próbuje jakoś ukryć swoją urodę.
Wyrwałam się im jakoś, uciekłam i schowałam się za szopę. Wieczorem przyszli znowu. Przyszli i chcieli do tych dziewczyn. Mój brat był tam z nami. Oni do niego, że ma wyszukać im dziewczyn, a jak nie, to ma ich zaprowadzić do dziewczyn. On z nimi poszedł i też im uciekł. (…) Szli i mieli zgarnięte, zebrane dziewczyny ci Ruscy w jednym pokoju i wtedy… Jezu…
W Staniszewie w tym czasie mieszkała również Elżbieta Szuttenberg (krewna Heleny Kwidzińskiej). Z jej relacji dowiadujemy się…
Pierwsza noc, oni zostali, ale u nas nic się nie działo, w naszej chałupie, ale tam w innych, Jezus, rano przyszły te dziewczyny płaczące do nas do domu…
Armia Czerwona w Krakowie. Czy ludność spontanicznie zachowuje się na widok Rosjan, czy też zdjęcie to zostało “ustawione” dla celów propagandowych? Tego dzisiaj nie rozstrzygniemy. Wiadomo, że na terenie centralnej i południowej Polski Rosjanie nie dopuszczali się takich zbrodni, jak na terenie Niemiec i na Kaszubach. Źródło: Fotopolska.eu
Ty mnie nie chcesz na wytłumaczenia, jeno na…
Marianna Grzywacz przed wojną mieszkała w Lipach k. Kościerzyny, a także pracowała w szpitalu w Kocborowie. W 1945 roku miała 32 lata. Z jej relacji wynika, że zdołała uniknąć losu swoich sąsiadek.
Dwóch Rusków mnie prowadzi na wieczór do tych sąsiadów, tam kapitan leżał, na wytłumaczenie, gdzie ja mam legitymacje jakieś, czym ja jestem, czy Niemką, czy Polką. (…) A ten kapitan mówi: „Dziecko dać ojcu”, bo ja dziecko wzięłam, prawie w ten dzień miało roczek, jak Ruski przyszli. Ja mówię: „nie, ja dziecka nie oddam ojcu, to jest moje dziecko a ty mnie nie chcesz na wytłumaczenia, jeno na wypierdolenie.” Tak kapitanowi powiedziałam. A te dwa Ruski, co mnie prowadzili, mieli mnie z boku, ja się tak wywinęłam i uciekłam. (…) Ruski zaraz na kobiety szli. Taka była ładna dziewczyna tutaj, to sześć Rusków ją zgwałciło i tedy jeszcze ją zabili. To mogli już jej to życie darować. Jo. Polka to była.
Mielim zatargi z Ruskimi
Franciszek Nierzwicki miał w 1945 roku 25 lat. Wspomina: Byli Ruskie już pod Gdańskiem, to żeśmy uciekli. Jak front przeszedł, tedy żem szedł dalej. Nie było wesoło. Kobiety miały najgorzej. Boć to było bydło. Brali te kobiety, po osiem chłopa. (…) Jak żeśmy szli nazad… od Skarszew, tu w Więckowach – tam żeśmy wleźli się napić i tam leżały te kobiety plackiem, wymordowane.
Co ciekawe, Franciszek Nierzwicki relacjonuje, że we wsi Lipy k. Kościerzyny podejmowano próby stworzenia czegoś w rodzaju samoobrony przed żołnierzami Armii Czerwonej.
Potem ta służba, co zrobili, cywilna z opaskami i bronią, ochrona była wiejska. Trochę mielim zatargi z tymi Ruskimi. Ich tu gonili nieraz. Oni przyszli do chałupy, a tam ktoś z dzieci, mniejszych odkazał [doniósł] , że tam są Ruskie, że się dobierają. To żeśmy tam wpadli, ich przegnali. Nieraz strzelanina była jak diabeł. (…) Naszych było jedenastu, co broń mieli. Jawnie. Opaski mieliśmy biało-czerwone i zaświadczenia były z gminy.
Armia Czerwona w Krakowie. Źródło: Fotopolska.eu.
Z oczu do śmierci nie zejdzie
O tym, co działo się wówczas na Kaszubach, i jak postrzegani byli „wyzwoliciele” spod znaku czerwonej gwiazdy, w dosadny sposób mówi pani Zyta, jedna z bohaterek reporterskiej książki Edmunda Szczesiaka „Wyrwana z piekła” [bratowa dwukrotnie porywanej przez Rosjan Gertrudy] .
Wszędzie zajrzeli, w każdą dziurę, ale nas nie znaleźli. Po nich zjawiła się „zwierzchnota”. Ci już byli podobni do ludzi. Bo ci przed nimi to zwierzaki. Po nich pojawili się następni. Maruderzy. Harmoszka, wódka i… Nie chce się opowiadać. To, co się działo, było straszne. Dużo dziewczyn pozabijali. Rzeź tu była. Drugich takich ludzi w życiu się nie spotka. Jakby wypuścić dziką, głodną zwierzynę żeby szarpała ludzi. (…) Jak obraz przed oczami stoi. I mi z oczu do śmierci nie zejdzie. Jedni odchodzili, następni przychodzili. Pieszo, konno, na armatach. Szukali kobiet, gonili za nimi, gwałcili.
przeczytaj Postscriptum do „wyzwolenia”
Gwałty na Kaszubkach. Zemsta Rosjan
Zazwyczaj tego rodzaju relacje opatruje się następującym komentarzem: że żołnierze Armii Czerwonej nie dostrzegali różnicy między Prusami Wschodnimi, gdzie dokonywali (w ich mniemaniu) zemsty na narodzie niemieckim, a Kaszubami czyli polskim „korytarzem” z czasów przedwojennych. W 1945 roku Pomorze stanowiło część Rzeszy (zostało włączone do jej granic po wkroczeniu Niemców w 1939 roku). Co prawda czasem w relacjach przewija się wspomnienie sytuacji, w której czerwonoarmiejec pyta się dziewczyny, czy jest Polką, czy Niemką. Bywały takie sytuacje, ale chyba raczej rzadko, i nie wynika z tego, żeby Polki na Kaszubach miały jakoś szczególnie lżej z racji swojej narodowości.
Zresztą, żołnierze „wyzwolicielskiej” armii traktowali Kaszubów z niechęcią, podejrzliwością. Wszak te kobiety, których szukali po wiejskich chałupach, miały mężów w Wehrmachcie. Często mówiły biegle po niemiecku. Podpisały niemiecką listę narodowościową. W jednej izbie ukrywały się dziewczyny polskie i niemieckie… Ci sami mężczyźni próbowali je bronić.
Dla prostego żołnierza, który często był niepiśmienny, nie było żadnej różnicy. Uważał, że jego zemsta ma rację bytu na przykład w Staniszewie czy w Lipach k. Kościerzyny. Tym bardziej, że sam Stalin patrzył na te poczynania z pobłażliwością, jeśli nie aprobatą.
...
Nie to tak nie dziala. Dzika horda nie kalkuluje tylko pedzi i gwalci. Byl tylko nakaz ze Polske maja oszczedzic ale Niemcy ukarac. No to Niemki gwalcili i zabijali a Polki,, tylko" gwalcili. Czyli ,, lepiej" traktowali. Zapomniany horror.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:52, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
DARIUSZ KALIŃSKIwczoraj (14:24)
Czerwonoarmiści! Niemieckie kobiety są wasze! Sowieckie gwałty w Prusach i Berlinie
Zimą i wiosną 1945 r. posuwające się w głąb III Rzeszy odziały Armii Czerwonej dopuściły się masowych gwałtów na niemieckich kobietach. Ofiarami były zarówno 12-latki, jak i 70-letnie staruszki. Szacuje się, że w całych Niemczech zgwałcono wówczas ponad 2 miliony kobiet.
Zgwałcone Prusy
Opisy masowych gwałtów w Prusach porażają swoim okrucieństwem. Młody oficer Leonid Riabiczew wspominał zdarzenia z okolic Gołdapi:
Kobiety, matki i ich córki, leżą z lewej i z prawej wzdłuż drogi, a przed każdą z nich stoi hałaśliwa gromada mężczyzn ze spuszczonymi spodniami. Kobiety które krwawiły albo traciły przytomność odciągano na bok, a żołnierze strzelali do tych, które próbowały ratować swoje dzieci.
Wszystko to nadzorowali oficerowie, pilnujący, aby każdy sołdat miał swój udział w zbrodni. Po wszystkim ofiary często były okaleczane w bestialski sposób i mordowane. Ten sam Riabiczew wspominał dalej, jak jego oddział natknął się na zwłoki zgwałconych kobiet, z których każda miała w pochwie butelkę po winie.
Inny radziecki oficer, Lew Kopielew, w spalonej Nidzicy znalazł zamordowaną staruszkę:
Miała podartą suknię i słuchawkę telefoniczną między kościstymi udami. Najwyraźniej próbowali wcisnąć ją jej do pochwy.
Całe rodziny popełniały zbiorowe samobójstwa lub usiłowały to zrobić, aby uchronić się przed okrucieństwem czerwonoarmistów. W książce „Berlin 1945. Upadek” Antony Beevor przytacza zeznania jednej z kobiet przesłuchiwanej przez funkcjonariuszy NKWD:
Wskazali bronią na mnie i na dwie inne kobiety oraz kazali wyjść na zewnątrz. Tam zostałam zgwałcona przez dwunastu żołnierzy. Inni gwałcili kobiety, które opuściły piwnicę razem ze mną. Następnej nocy sześciu żołnierzy znowu weszło do piwnicy i gwałciło nas na oczach naszych dzieci. 5 lutego pojawiło się kolejnych trzech, 6 lutego następnych ośmiu, kompletnie pijanych, którzy nie tylko nas zgwałcili, ale i dotkliwie pobili.
Kobiety usiłowały przerwać swoja gehennę i podcięły żyły sobie i swoim dzieciom, jednak udało się je odratować.
Mil.ru/ CC-BY-SA 4.0| Po wkroczeniu na tereny III Rzeszy czerwonoarmiści przystąpili do masowych grabieży oraz gwałtów
Podziel się
Zniewolony Śląsk
W nocy z 23 na 24 stycznia 1945 r. Armia Czerwona zajęła praktycznie bez większego oporu pierwsze duże miasto Górnego Śląska, Gliwice. Natychmiast rozpoczęły się grabieże i masowe gwałty. Tu również nie było miejsca na litość dla dzieci i starców.
Żołnierze w akcie bezmyślnego barbarzyństwa podpalali domy i budynki publiczne. Zginęło od 1500 do 3000 osób, w tym francuscy jeńcy wojenni. Mieszkaniec Gliwic Wolfgang Bittner tak opisywał czerwonoarmistów:
Wygląd mieli azjatycki, pistolety maszynowe z okrągłymi bębenkami i dziwnie przełamanymi lufami. Jeden z żołnierzy miał na swoim mundurze futro z norek, inny miał na całej ręce pełno zegarków, zegarek koło zegarka – wydało mi się to śmieszne. (…). Szaleli straszliwie, stale prześladowali kobiety, załatwiali swoje potrzeby do garnków, włosy myli w muszli klozetowej.
Polowanie na kobiety w Berlinie
W Berlinie sowieccy żołnierze prowadzili prawdziwą selekcję i wybierali co ładniejsze ofiary. Odtąd niemieckie kobiety przestały być obiektem bezmyślnej zemsty. Stały się teraz trofeum wojennym, łupem.
Najgorsze były wieczory. Czerwonoarmiści, zazwyczaj pijani, w grupach przeczesywali mieszkania i piwnice. Niemki ukrywały się na poddaszach, balkonach. Niektóre przebierały się, próbując zmienić swoją figurę, targały włosy, smarowały twarz węglem lub popiołem.
Berlinianki zauważyły, że większym "powodzeniem" cieszą się kobiety przy kości. Sprawiało to im pewnego rodzaju satysfakcję, gdyż w większości były to żony nazistowskich oficjeli.
Domena publiczna| Wiele zgwałconych kobiet było później mordowanych przez czerwonoarmistów
Podziel się
Również w Berlinie dochodziło do bestialstw. Antony Beevor opisuje zdarzenie z berlińskiej dzielnicy Dahlem:
W Dahlem niektórzy oficerowie Rybałki odwiedzili siostrę Kunegundę, matkę przełożoną szpitala położniczego i sierocińca Haus Dahlem. (…) Radzieccy oficerowie i ich ludzie zachowywali się bez zarzutu. Ostrzegli nawet siostrę Kunegundę przed jednostkami drugiego rzutu.
Ich przepowiednie sprawdziły się co do joty. Ci, którzy przyszli po nich, zgwałcili wszystkie kobiety. Zakonnice, dziewczęta i starsze kobiety, kobiety w zaawansowanej ciąży i matki, które właśnie wydały na świat dzieci. Byli bez litości.
Inna mieszkanka Berlina została wyciągnięta przez radzieckich żołnierzy z piwnicy z węglem, gdzie się ukrywała:
Dwudziestu trzech żołnierzy, jeden po drugim. Musiano mnie pozszywać w szpitalu.
Zdobywcy nie odpuścili nawet żonom i córkom niemieckich komunistów. Gdy berlińscy towarzysze wyszli z ukrycia, zaproponowali, aby ich bliskie zajmowały się praniem i gotowaniem dla radzieckich oficerów. Francuski jeniec wojenny stwierdził później, że wszystkie zgwałcono "jeszcze tej samej nocy".
Kara
Czerwonoarmiści zazwyczaj nie byli karani za gwałty. NKWD interweniowało dopiero, gdy któryś z żołnierzy nabawił się choroby wenerycznej. Co ciekawe, enkawudziści twierdzili w raportach, że niemiecki wywiad celowo pozostawił w Berlinie mnóstwo chorych wenerycznie kobiet, aby te zarażały radzieckich oficerów. W rzeczywistości choroby te były efektem wcześniejszych gwałtów.
Z czasem dowódcy uświadomili sobie, że taki sposób postępowania nie przysporzy Armii Czerwonej chwały, a co gorsza może zachęcić miejscowych do oporu. Zaczęto karać żołnierzy za gwałty. Jeden z dowódców dywizji piechoty zastrzelił oficera ustawiającego ludzi w kolejkę przed leżącą na ziemi Niemką.
Na Śląsku rozstrzelano za gwałty i rozboje czterdziestu żołnierzy i oficerów. Stało się to w obecności ich kolegów z oddziałów, ku przestrodze. Wzburzyło to czerwonoarmistów:
Ci dowódcy! Zastrzelą własnych ludzi za jakąś niemiecką dziwkę.
Kary z reguły nie były jednak wysokie. Zazwyczaj orzekano pięć lat odsiadki, które po apelacji zmniejszano do dwóch. Odbycie kary i tak w zasadzie zawieszano do czasu zakończenia walk. Później taki delikwent albo ginął na froncie, albo odkupywał ranami swoje winy.
Czy żałowali?
Nie wszyscy żołnierze Armii Czerwonej byli gwałcicielami. Niektórzy pomagali kobietom. Świadczy o tym m.in. incydent w Haus Dahlem. Cytowany wcześniej major Lew Kopielew za próby przeciwstawienia się zbrodniom na niemieckich cywilach spędził ponad 10 lat w łagrach.
Z kolei kapitana Aleksandra Sołżenicyna aresztowano w lutym 1945 r. w Elblągu i skazano na 8 lat łagrów. Powodem były krytyczne uwagi na temat sposobu prowadzenia wojny przez ZSRR i Stalina. Gwałty i bestialstwa czerwonoarmistów, których był świadkiem, opisał w poruszającym poemacie "Noce Pruskie".
W powojennych relacjach żołnierzy radzieckich spisanych przez Catherine Merridale weterani raczej unikali tematu gwałtów na Niemkach. Owszem, przyznawali, że gdzieś się zdarzały, coś o nich słyszeli, jednak nic nie widzieli. Niektórzy uważali, że to temat niewarty uwagi.
Dla tych starych wiarusów były to po prostu baby, czyli coś pośredniego między dziwką a starą torbą. Nie istniało dla nich nawet pojęcie przemocy seksualnej, sprawę nazywali rzeczowo "pieprzenie". Zresztą, jak to stwierdził jeden z czerwonoarmistów:
One wszystkie na nasz widok podnosiły spódnice i kładły się do łóżek.
Tragiczny bilans
Według niemieckich szacunków w samym Berlinie zgwałcono 95-130 tys. kobiet. Około 10 tys. z nich poniosło śmierć, głównie samobójczą. Łącznie zgwałcono około 2 mln Niemek, znaczną część wielokrotnie.
Niemieckie kobiety urodziły 150-200 tys. "obcych dzieci", z których część była konsekwencją gwałtu. Liczby dokonanych aborcji nie sposób określić. W niektórych regionach do 60 proc. kobiet zarażonych było chorobami wenerycznymi. Psychologicznych następstw gwałtów nikt nie oszacował.
...
Kolejne opisy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:55, 09 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
DARIUSZ KALIŃSKIwczoraj (14:24)
Czerwonoarmiści! Niemieckie kobiety są wasze! Sowieckie gwałty w Prusach i Berlinie
Zimą i wiosną 1945 r. posuwające się w głąb III Rzeszy odziały Armii Czerwonej dopuściły się masowych gwałtów na niemieckich kobietach. Ofiarami były zarówno 12-latki, jak i 70-letnie staruszki. Szacuje się, że w całych Niemczech zgwałcono wówczas ponad 2 miliony kobiet.
Zgwałcone Prusy
Opisy masowych gwałtów w Prusach porażają swoim okrucieństwem. Młody oficer Leonid Riabiczew wspominał zdarzenia z okolic Gołdapi:
Kobiety, matki i ich córki, leżą z lewej i z prawej wzdłuż drogi, a przed każdą z nich stoi hałaśliwa gromada mężczyzn ze spuszczonymi spodniami. Kobiety które krwawiły albo traciły przytomność odciągano na bok, a żołnierze strzelali do tych, które próbowały ratować swoje dzieci.
Wszystko to nadzorowali oficerowie, pilnujący, aby każdy sołdat miał swój udział w zbrodni. Po wszystkim ofiary często były okaleczane w bestialski sposób i mordowane. Ten sam Riabiczew wspominał dalej, jak jego oddział natknął się na zwłoki zgwałconych kobiet, z których każda miała w pochwie butelkę po winie.
Inny radziecki oficer, Lew Kopielew, w spalonej Nidzicy znalazł zamordowaną staruszkę:
Miała podartą suknię i słuchawkę telefoniczną między kościstymi udami. Najwyraźniej próbowali wcisnąć ją jej do pochwy.
Całe rodziny popełniały zbiorowe samobójstwa lub usiłowały to zrobić, aby uchronić się przed okrucieństwem czerwonoarmistów. W książce „Berlin 1945. Upadek” Antony Beevor przytacza zeznania jednej z kobiet przesłuchiwanej przez funkcjonariuszy NKWD:
Wskazali bronią na mnie i na dwie inne kobiety oraz kazali wyjść na zewnątrz. Tam zostałam zgwałcona przez dwunastu żołnierzy. Inni gwałcili kobiety, które opuściły piwnicę razem ze mną. Następnej nocy sześciu żołnierzy znowu weszło do piwnicy i gwałciło nas na oczach naszych dzieci. 5 lutego pojawiło się kolejnych trzech, 6 lutego następnych ośmiu, kompletnie pijanych, którzy nie tylko nas zgwałcili, ale i dotkliwie pobili.
Kobiety usiłowały przerwać swoja gehennę i podcięły żyły sobie i swoim dzieciom, jednak udało się je odratować.
Mil.ru/ CC-BY-SA 4.0| Po wkroczeniu na tereny III Rzeszy czerwonoarmiści przystąpili do masowych grabieży oraz gwałtów
Podziel się
Zniewolony Śląsk
W nocy z 23 na 24 stycznia 1945 r. Armia Czerwona zajęła praktycznie bez większego oporu pierwsze duże miasto Górnego Śląska, Gliwice. Natychmiast rozpoczęły się grabieże i masowe gwałty. Tu również nie było miejsca na litość dla dzieci i starców.
Żołnierze w akcie bezmyślnego barbarzyństwa podpalali domy i budynki publiczne. Zginęło od 1500 do 3000 osób, w tym francuscy jeńcy wojenni. Mieszkaniec Gliwic Wolfgang Bittner tak opisywał czerwonoarmistów:
Wygląd mieli azjatycki, pistolety maszynowe z okrągłymi bębenkami i dziwnie przełamanymi lufami. Jeden z żołnierzy miał na swoim mundurze futro z norek, inny miał na całej ręce pełno zegarków, zegarek koło zegarka – wydało mi się to śmieszne. (…). Szaleli straszliwie, stale prześladowali kobiety, załatwiali swoje potrzeby do garnków, włosy myli w muszli klozetowej.
Polowanie na kobiety w Berlinie
W Berlinie sowieccy żołnierze prowadzili prawdziwą selekcję i wybierali co ładniejsze ofiary. Odtąd niemieckie kobiety przestały być obiektem bezmyślnej zemsty. Stały się teraz trofeum wojennym, łupem.
Najgorsze były wieczory. Czerwonoarmiści, zazwyczaj pijani, w grupach przeczesywali mieszkania i piwnice. Niemki ukrywały się na poddaszach, balkonach. Niektóre przebierały się, próbując zmienić swoją figurę, targały włosy, smarowały twarz węglem lub popiołem.
Berlinianki zauważyły, że większym "powodzeniem" cieszą się kobiety przy kości. Sprawiało to im pewnego rodzaju satysfakcję, gdyż w większości były to żony nazistowskich oficjeli.
Domena publiczna| Wiele zgwałconych kobiet było później mordowanych przez czerwonoarmistów
Podziel się
Również w Berlinie dochodziło do bestialstw. Antony Beevor opisuje zdarzenie z berlińskiej dzielnicy Dahlem:
W Dahlem niektórzy oficerowie Rybałki odwiedzili siostrę Kunegundę, matkę przełożoną szpitala położniczego i sierocińca Haus Dahlem. (…) Radzieccy oficerowie i ich ludzie zachowywali się bez zarzutu. Ostrzegli nawet siostrę Kunegundę przed jednostkami drugiego rzutu.
Ich przepowiednie sprawdziły się co do joty. Ci, którzy przyszli po nich, zgwałcili wszystkie kobiety. Zakonnice, dziewczęta i starsze kobiety, kobiety w zaawansowanej ciąży i matki, które właśnie wydały na świat dzieci. Byli bez litości.
Inna mieszkanka Berlina została wyciągnięta przez radzieckich żołnierzy z piwnicy z węglem, gdzie się ukrywała:
Dwudziestu trzech żołnierzy, jeden po drugim. Musiano mnie pozszywać w szpitalu.
Zdobywcy nie odpuścili nawet żonom i córkom niemieckich komunistów. Gdy berlińscy towarzysze wyszli z ukrycia, zaproponowali, aby ich bliskie zajmowały się praniem i gotowaniem dla radzieckich oficerów. Francuski jeniec wojenny stwierdził później, że wszystkie zgwałcono "jeszcze tej samej nocy".
Kara
Czerwonoarmiści zazwyczaj nie byli karani za gwałty. NKWD interweniowało dopiero, gdy któryś z żołnierzy nabawił się choroby wenerycznej. Co ciekawe, enkawudziści twierdzili w raportach, że niemiecki wywiad celowo pozostawił w Berlinie mnóstwo chorych wenerycznie kobiet, aby te zarażały radzieckich oficerów. W rzeczywistości choroby te były efektem wcześniejszych gwałtów.
Z czasem dowódcy uświadomili sobie, że taki sposób postępowania nie przysporzy Armii Czerwonej chwały, a co gorsza może zachęcić miejscowych do oporu. Zaczęto karać żołnierzy za gwałty. Jeden z dowódców dywizji piechoty zastrzelił oficera ustawiającego ludzi w kolejkę przed leżącą na ziemi Niemką.
Na Śląsku rozstrzelano za gwałty i rozboje czterdziestu żołnierzy i oficerów. Stało się to w obecności ich kolegów z oddziałów, ku przestrodze. Wzburzyło to czerwonoarmistów:
Ci dowódcy! Zastrzelą własnych ludzi za jakąś niemiecką dziwkę.
Kary z reguły nie były jednak wysokie. Zazwyczaj orzekano pięć lat odsiadki, które po apelacji zmniejszano do dwóch. Odbycie kary i tak w zasadzie zawieszano do czasu zakończenia walk. Później taki delikwent albo ginął na froncie, albo odkupywał ranami swoje winy.
Czy żałowali?
Nie wszyscy żołnierze Armii Czerwonej byli gwałcicielami. Niektórzy pomagali kobietom. Świadczy o tym m.in. incydent w Haus Dahlem. Cytowany wcześniej major Lew Kopielew za próby przeciwstawienia się zbrodniom na niemieckich cywilach spędził ponad 10 lat w łagrach.
Z kolei kapitana Aleksandra Sołżenicyna aresztowano w lutym 1945 r. w Elblągu i skazano na 8 lat łagrów. Powodem były krytyczne uwagi na temat sposobu prowadzenia wojny przez ZSRR i Stalina. Gwałty i bestialstwa czerwonoarmistów, których był świadkiem, opisał w poruszającym poemacie "Noce Pruskie".
W powojennych relacjach żołnierzy radzieckich spisanych przez Catherine Merridale weterani raczej unikali tematu gwałtów na Niemkach. Owszem, przyznawali, że gdzieś się zdarzały, coś o nich słyszeli, jednak nic nie widzieli. Niektórzy uważali, że to temat niewarty uwagi.
Dla tych starych wiarusów były to po prostu baby, czyli coś pośredniego między dziwką a starą torbą. Nie istniało dla nich nawet pojęcie przemocy seksualnej, sprawę nazywali rzeczowo "pieprzenie". Zresztą, jak to stwierdził jeden z czerwonoarmistów:
One wszystkie na nasz widok podnosiły spódnice i kładły się do łóżek.
Tragiczny bilans
Według niemieckich szacunków w samym Berlinie zgwałcono 95-130 tys. kobiet. Około 10 tys. z nich poniosło śmierć, głównie samobójczą. Łącznie zgwałcono około 2 mln Niemek, znaczną część wielokrotnie.
Niemieckie kobiety urodziły 150-200 tys. "obcych dzieci", z których część była konsekwencją gwałtu. Liczby dokonanych aborcji nie sposób określić. W niektórych regionach do 60 proc. kobiet zarażonych było chorobami wenerycznymi. Psychologicznych następstw gwałtów nikt nie oszacował.
...
Kolejne opisy. 60 proc nawet!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:04, 29 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
W nocy z 27 na 28 maja 1947 roku doszło do potyczki żołnierzy polskich i sowieckich na dworcu kolejowym w Lesznie
27 maja 2018 00:00
Tego dnia do jadącego w pociągu Feliksa Lisa szeptem zwróciła się kobieta (Zofia Rojuk), która jechała razem z nim i żołnierzami sowieckimi w przedziale. Poinformowała go, że została sprzedana razem z dzieckiem przez męża za butelkę wódki. Sowieci dziecko zostawili na jednej ze stacji, a ją wiozą do jednostki. Lis poinformował o tym obsługę pociągu oraz dyżurnego ruchu, którzy próbowali interweniować u sowietów w tej sprawie lecz bez rezultatu. Następnie kolejarze poinformowali telefonicznie o tym wydarzeniu stacje w Lesznie gdzie interweniować próbował miejscowy funkcjonariusz milicji kapral Zygmunt Handke, który musiał odpuścić po tym jak sowieci wycelowali w niego broń. Handke zaalarmował leszczyński garnizon Wojska Polskiego. Wkrótce na dworcu pojawili się wezwani żołnierze w sile 16 ludzi pod dowództwem podporucznika Jerzego Przerwy, który mimo młodego wieku miał już doświadczenie bojowe. Brał udział m.in. w szturmie na Berlin, a za udział w wojnie otrzymał sześć odznaczeń. Wcześniej wyjaśnił żołnierzom jak mają się zachować w przypadku starcia oraz przed wejściem do hali kazał im załadować broń. Na dworcu nakazał usunąć cywili z hali, którą następnie obsadził swoimi żołnierzami po czym udał się do wartowni Straży Ochrony Kolei na rozmowę z dowódcą jadących pociągiem sowietów kapitanem Sokołowem.
Doszło do starcia w którym zginął na miejscu szeregowy Michajłow, a major Kudriawcow i kapitan Wachnij odnieśli ciężkie rany i zmarli wkrótce potem w szpitalu, pięciu innych żołnierzy radzieckich (m. in. porucznik Zażygin oraz strzelcy Izmogenow i Wieńcz) odnieśli lżejsze rany. Z żołnierzy polskich prawdopodobnie żaden nie zginął, ani nie odniósł ran. W śledztwie przyjęto wersję Rosjan jakoby zostali zaatakowani podczas snu, a sami nie użyli broni palnej. Było to oczywiście kłamstwo gdyż ślady po kulach ewidentnie świadczą, ze strzelały obie strony poza tym były tam kule od broni automatycznej, której Polacy nie użyli. Z 16 żołnierzy plutonu przed sądem postawiono tylko czterech: dowódcę, ppor. Jerzego Przerwę, oraz kanoniera Władysława Łabuzę, kaprala Wiesława Warwasińskiego i kanoniera Stanisława Stachurę. Rozprawa odbyła się z pogwałceniem zasad uczciwego procesu. Nie przesłuchano Zofii Rojuk, nie uwzględniono zeznań świadków mówiących, że to Rosjanie pierwsi otworzyli ogień; zignorowano też ekspertyzę rusznikarską. Czterej żołnierze postawieni przed sądem zostali skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie. Skazani wystąpili z prośbą o ułaskawienie lecz Prezydent RP Bolesław Bierut skorzystał z niej tylko w przypadku Stanisława Stachury zamieniając mu karę śmierci na 15 lat pozbawienia wolności. Pozostali skazani zostali rozstrzelani następnego dnia. Niewiadomo czy porwana Zofia Rojuk po incydencie została uwolniona.
...
Nieznani bohaterowie zamordowani za obrone kobiety z dzieckiem! Musza byc uczczeni!
Pokazuje to ze tzw ludowym Wojsku Polskim duzo było ducha polskiego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:20, 17 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Armia Czerwona
,,Boże, kiedyś szłam przez naszą wioskę, a tu tak przy drodze kilku żołnierzy gwałciło kobietę. Wyobrażasz sobie! Jak zwierzęta, jak psy, nawet się nie ukryli, tylko tak przy wszystkich, tak przy...
...
Tak pozbawieni jakichkolwiek zasad moralnych. Komunizm. Zniszczyli w ludziach wychowanie religijne ktore w Rosji i tak bylo slabe bo to schizma ake bylo! Jaskie bylo takie bylo. Gdy zniszczyli poznalismy skutki. Teraz zniszczyli na Zaschodzie i robi sie to samo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:16, 16 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Jak gwałcili sowieccy...
Czy Armia Czerwona przyniosła nam wyzwolenie? – to pytanie, które często zadajemy sobie przy okazji kolejnych rocznic końca II wojny światowej. Faktem jest, że dla dziesiątek tysięcy polskich kobiet kontakt z Sowietami okazał się traumą na całe życie.
...
Istotnie ich pomniki to skandal po tym ,wyzwalaniu' kobiet...
Task mogly wygladac albo i gorzej. Zdjec oczywiscie nie ma. Ale sa opisy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:26, 19 Sie 2019 Temat postu: |
|
|
Gwałty i rabunki. Jak Armia Czerwona wyzwalała Wielkopolskę?
ARTYKUŁ | 18.08.2019 | Autor: prof. dr hab. Stanisław Jankowiak
fot.Z. Szumowski, domena publiczna Jeńcy niemieccy przy Dyrekcji Kolei
Okupacja niemiecka odcisnęła silne piętno w świadomości Polaków. Armia Czerwona nie przyniosła wyzwalanym terenom oddechu. Relację z tych wydarzeń spisano w raporcie z lutego 1945 roku. Co na ten temat do powiedzenia miał kpt. Juliusz Bardach?
Do końca 1944 roku wyobrażenia Wielkopolan o Związku Radzieckim kształtowane były przez stereotypy. Jeśli wspominano Rosjan, to z wojny polsko-bolszewickiej, w której Armia Wielkopolska wzięła czynny udział. Było to jednak doświadczenie stosunkowo nielicznej grupy. Starsze pokolenie żyło legendą oficera carskiego z XIX wieku, który gdy opuszczał kwaterę, to zostawiał gospodyni francuskie perfumy.
...
Tak nie mylmy armii rosyjskiej z sowiecka dzicza. Poziom elity w Rosji byl wysoki i mimo wszystko oddzialywala na lud! Nie byla ona jednak chrzescijanska i zlapala wirusa marksizmu. Koniec ich byl potworny jak wiemy. Zniszczylo ich to co rozpowszechnili. Potem nastalo pandemonium.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:38, 17 Wrz 2019 Temat postu: |
|
|
Zgwałcił mnie sowiecki żołnierz. Urodziłam jego dziecko. I przebaczyłam”
EAST NEWS
Udostępnij
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 17/09/2016
"Kiedy spała przy mnie, takie niewinne, czyste dziecko, przebaczyłam mu to, co ze mną zrobił. To dziecko było też częścią jego, ale ona była dla mnie już wtedy najcenniejszym skarbem" - wspomina kobieta zgwałcona przez sowieckiego żołnierza.
W rosyjskich mediach nadal można przeczytać, że w 1945 roku Armia Czerwona „wyzwalała” Polskę spod niemieckiej okupacji. Pokłosie stalinowskiej propagandy co jakiś czas daje o sobie znać. Jak można mówić o „wyzwoleniu”, skoro 17 września 1939 roku wojska ZSRR dokonały agresji na Polskę. Agresorzy wyzwolicielami?
II wojna światowa i piekło kobiet
O tym, jak rosyjskie „wyzwalanie” wyglądało w rzeczywistości można opowiadać godzinami. Tym bardziej, że opowieść snuć mogą tysiące, jeśli nie setki tysięcy kobiet, zgwałconych przez sowietów w ostatnich dniach II wojny światowej i krótko po niej. Przede wszystkim Niemek. Według szacunków Antony’ego Beevora, brytyjskiego historyka, ofiarami radzieckiej przemocy padło nawet 2 mln niemieckich kobiet.
Ale nie tylko Niemki ucierpiały. Także kobiety z Węgier (od 50 do 120 tysięcy) oraz Czechosłowacji (od 10 do 20 tysięcy). Gwałtem napiętnowane zostały Polki. W oficjalnych źródłach podawane są liczby od kilkudziesięciu do powyżej 100 tysięcy. Ale prof. Bogdan Musiał mówi nawet o kilkuset tysiącach.
W gąszczu danych, statystyk, tabelek gdzieś może zagubić się człowiek i jego cierpienie. A przecież za okrągłymi liczbami stoją konkretne kobiety i ich przepełnione bólem historie. Jedną z nich jest Pelagia.
Nadzieja
Wojna ma się ku końcowi. Młodziutka Pela poznaje „Groszka”, handlarza mięsem. Chłopak jeździ trochę po Polsce, ma układy. Dziewczyna szybko zaczyna snuć plany o wspólnej przyszłości z Jankiem (bo tak ma naprawdę na imię). Rodzice na początku nie mają nic przeciwko tej miłości.
Wkrótce Niemcy zatrzymują przemytników z workami pełnymi prowiantu. Kilku rozstrzeliwują, pozostałych puszczają. Od tej chwili matka Peli zaczyna patrzeć na „Groszka” nieufnie. A kiedy do jej domu przychodzą Rosjanie i żądają wydania „zdrajcy”, natychmiast to robi. Chce chronić córkę, która – zatrzymana razem ze „zdrajcą” – poniosłaby dotkliwe konsekwencje.
Pela nie może wybaczyć matce. „Byłam na nią zła, nienawidziłam jej za to, że wybrała moje życie, a jego postanowiła poświęcić. Wtedy wolałam być z nim, obojętnie czy w więzieniu, czy idąc na śmierć. Ale ona zdecydowała, że to ja mam spokojnie żyć” – wspomina Pelagia. Ale spokojne życie nie było jej dane.
„Wyzwoliciele” z Armii Czerwonej
W kwietniu 1945 roku w okolicach Torunia jest już sporo Sowietów. „Wyzwalają” Polskę, wypędzają hitlerowców. Ale Polaków też traktują jak wrogów. Nie wspominając już o Polkach.
„Kiedyś szłam przez wioskę, a tu tak przy drodze kilku żołnierzy gwałciło kobietę (…). Jak zwierzęta, jak psy, nawet się nie ukryli, tylko tak przy wszystkich, tak przy drodze! Boże mój, jak człowiek może upodlić siebie i innych” – wspomina Pela. Tamta kobieta tydzień później zmarła. Osierociła trójkę dzieci. „Całą wojnę kobiety jakoś przeżyły. A tu przyszli wyzwoliciele i tak naprawdę przynieśli nam piekło” – podsumowuje.
Ojciec próbuje uchronić Pelę. Zabrania jej wychodzić z domu. Ale oni przychodzą po nią. Wloką do opuszczonego budynku, w którym przebywa ich kapitan. Ten przez trzy dni i noce wielokrotnie ją gwałci, a w końcu wypuszcza. Życie 25-letniej Peli już nigdzie nie będzie takie samo.
Mały człowiek
Świat dziewczyny legnie w gruzach. „Groszek” nie wraca, a pewnie jakby wrócił, to po czymś takim, już by jej nie chciał. Tym bardziej, że szybko okazuje się, że Pela jest w ciąży. Z Sowietem. Nie może liczyć na wsparcie rodziców, którzy chcą, żeby abortowała dziecko. Załatwiają formalności, ale ona odmawia.
Jest zła, kiedy w domu mówią o jej dziecku „bachor”. Ona tak nie myśli, choć nie wie dlaczego. „Przecież powinnam właściwie czuć do niego nienawiść, a czułam litość (…). Myślałam tylko, że skoro już we mnie jest i rośnie, to znaczy, że jest to po prostu mały człowiek. Poza tym, to nie jego wina, że zaczęło żyć” – opowiada Pela.
Bała się napiętnowania, choć wtedy mało którą kobietę oszczędzono. Gwałcili nawet dziewczynki i ciężarne. Jedną z ciężarnych, o której opowiada Pela, zgwałciło sześciu Sowietów. Przy drodze. Na koniec śmiali się, że dziecko, które się urodzi, będzie ruskie. Kiedy mąż kobiety się o tym dowiedział, porwał się na tych żołnierzy z siekierą. To go zabili. Kobieta miesiąc po porodzie popełniła samobójstwo.
Przebaczenie
Pela rodzi córeczkę. Gdy bierze ją w ręce, doświadcza cudu. „Naprawdę ją pokochałam. Może nie tak od razu, bo przez jakiś czas wracały wspomnienia z tamtych trzech okropnych dni, ale ona była też częścią mnie” – opowiada. W twarzy dziecka zaczyna dostrzegać nie cechy gwałciciela, ale cząstkę siebie. Kiedy Alusia pierwszy raz mówi „mama”, Pela w ogóle przestaje myśleć o gwałcicielu.
„Kiedy spała przy mnie, takie niewinne, czyste dziecko, przebaczyłam mu to, co ze mną zrobił. To dziecko było też częścią jego, ale ona była dla mnie już wtedy najcenniejszym skarbem…” – dodaje Pela.
Jej historię poznajemy z perspektywy wnuczki, której Pelagia u schyłku życia, chora na raka i coraz bardziej osłabiona, postanawia wyjawić skrywaną przez pół wieku pogmatwaną historię swego życia.
Pomnik pamięci
„Masowe gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej w 1945 roku w całym pasie natarcia Armii Czerwonej, od Pomorza i Mazur aż po Podgórze Sudeckie i Górny Śląsk” – przypomina Joanna Wieliczka-Szarkowa we wstępie do książki „Bóg liczy łzy kobiet”, która jest zapisem opowieści Pelagii. Jak tłumaczyli to Rosjanie?
„Nie łudźmy się. Po prawie czterech latach żołnierze Armii Czerwonej byli pod tym względem wyposzczeni (…). Byli tak wygłodzeni seksualnie, że często rzucali się na sześćdziesięcio-, siedemdziesięcio- czy nawet osiemdziesięcioletnie kobiety” – miał powiedzieć jeden z sowieckich majorów cytowany przez „The Sunday Times”, o czym przypomina historyczka.
Kiedy w 2013 roku w Gdańsku stanęła rzeźba sowieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, już po kilku godzinach interweniował ambasador Rosji, nazywając ją „znieważeniem pamięci 600 tys. radzieckich żołnierzy poległych w walce o wolność i niepodległość Polski”. Tymczasem pamięć o setkach tysięcy zgwałconych przez nich kobiet była przez lata przemilczana. Pierwsza autobiograficzna opowieść Pelagii, napisana piórem Małgorzaty Okrafki-Nędzy, to jeden z nielicznych pomników wystawionych ich pamięci.
*Na podstawie: Małgorzata Okrafka-Nędza, „Bóg liczy łzy kobiet”, Fronda 2016
...
Ruskie bestie ida w zaparte udajac ze nic nie bylo! Nie zapomnimy!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:08, 18 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Pomorze 1945 – relacje Świadków Historii [FILM]
„Ruskie byli gorsi od Niemców”. „Dla nas wojna zaczęła się w marcu 1945 roku i trwała dopóki ruskie nie odeszli”. „Wiem, że coś się wydarzyło, ale babcia nigdy o tym nie mówiła”. Te zdania słychać zewsząd na kaszubskiej wsi, jeśli poruszyć temat drugiej wojny światowej.
Stanisław, Anita, Zofia. Czesława… i wielu innych
W Działdowie w kinie Rosjanie chodzili z latarkami i wybierali sobie kobiety z kolumny pojmanych na Pomorzu kobie – opowiada o tym pan Stanisław Guz.
Pani Anita Alot, nieżyjąca już mieszkanka Gdańska, z pochodzenia pół-Kaszubka, pół-Niemka, wspomina, że Rosjanie mieli tam takie wysokie stoły, które doskonale im służyły…”.
Górą przetaczał się front i nie było ucieczki. Pani Zofia Pawłowska miała kilkanaście lat, gdy w bunkrze widziała wszystko na własne oczy.
Pani Czesława Orzendowska nie bardzo potrafi znaleźć słowa, którymi mogłaby opisać, co widziała jako dziecko…
...
Istotnie cos potwornego. Bez precedensu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:20, 05 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Bolszewicy w Suwałkach. Nieznana karta okupacji sowieckiej
W 1939 r. Suwalszczyzna przez 13 dni była pod okupacją Armii Czerwonej. Był to okres grabieży, gwałtów i mordów.
...
Jak zwykle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:44, 04 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Kołłontaj:
„Seks jak szklanka wody”. Bolszewicka feministka, która ,wychowała' czerwonoarmistow.
"Seks jest jak szklanka wody. Wystarczy po nią sięgnąć, jeśli jest się spragnionym."
No to sięgali...
...
Te megagwalty z niczego sie nie wzielyl Najpierw byla ,rewolucja seksualna'...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|