Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:08, 31 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Polacy zbadali białko odpowiedzialne za transport cholesterolu
Dwaj Polacy zrekonstruowali trójwymiarową strukturę białka, transportującego cholesterol do wnętrza mitochondriów. Dzięki temu będzie można opracować nowe leki neurologiczne – informuje czasopismo "Science" oraz Fundacja na rzecz Nauki Polskiej.
Rekonstrukcji trójwymiarowej struktury białka dokonali bracia Łukasz i Mariusz Jaremko. Oprócz Polaków do odkrycia przyczynili się specjaliści z Instytutu Chemii Biofizycznej Maxa Plancka w Getyndze.
Badali oni ssacze białko translokacyjne o nazwie TSPO. Do jego rekonstrukcji wykorzystali techniki spektroskopii magnetycznego rezonansu jądrowego (NMR). Spoili transporter TSPO z ważnym diagnostycznie markerem znanym pod nazwą PK11195.
"Uzyskane wyniki pozwolą na lepsze zrozumienie mechanizmów odpowiedzialnych za to, jak TSPO rozpoznaje i wiąże w komórce markery diagnostyczne" – czytamy w komunikacie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
TSPO od dawna było wykorzystywane w diagnostyce i leczeniu licznych schorzeń. Lepsze poznanie jego struktury i właściwości daje szansę na rozwój metod diagnozowania i leczenia chorób neurodegeneracyjnych jak choroba Parkinsona czy choroba Alzheimera. Może także być wykorzystane do ulepszenia technik wizualizacji stanów zapalnych mózgu – informuje Fundacja.
Chociaż cholesterol kojarzy się głównie z niezdrowym jedzeniem czy chorobami krążenia, jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Działa stabilizująco na błonę komórki oraz jest podstawowym materiałem w produkcji różnych hormonów w mitochondrium – części komórki, w której wytwarzana jest jej energia.
Poza dostarczaniem energii, mitochondria wytwarzają także hormony steroidowe, takie jak testosteron czy estradiol. Hormony te kontrolują wiele procesów zachodzących w organizmie. Podstawowym budulcem tworzącym hormony steroidowe jest właśnie cholesterol, który musi zostać najpierw wprowadzony do mitochondrium poprzez dwie błony. W zewnętrznej błonie mitochondrium zadanie to realizuje właśnie białko TSPO odpowiedzialne za transport cholesterolu (a także porfiryn) na poziomie molekularnym.
>>>
Brawo znowu postep .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:41, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Łódź: naturalne metody znieczulania dzieci
Centrum Diagnostyki Obrazowej przy szpitalu na łódzkich Łagiewnikach stawia na naturalne metody znieczulania dzieci. Przy sali do badania tomografem i rezonansem magnetycznym urządzony został pokój, w którym rodzice układają do snu małych pacjentów.
- Mogą czytać im bajki, karmić lub wspólnie z nimi położyć się na łóżku - mówi Marta Pietrasik z Centrum. Rodzice próbujący uśpić małe pociechy mają do dyspozycji bajki - zarówno w formie książkowej, jak i audio, lalki i misie, a także inne prezenty dla najmłodszych.
Lekarz radiolog Anna Rogozińska-Zawiślak mówi, że dzięki naturalnemu przygotowaniu do badania można zaoszczędzić wiele stresu zarówno dzieciom, jak i rodzicom. Przy środkach farmakologicznych istnieje ryzyko dodatkowych powikłań.
Do tej pory w łódzkim Centrum przebadano zaledwie kilkunastu małych pacjentów uśpionych w naturalny sposób. Na badanie zapisuje się jednak maksymalnie jedno dziecko dziennie, ze względu na wydłużony czas przygotowania.
...
Genialne ! Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:56, 04 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Wynalazek szczecińskiego naukowca ułatwi powrót do zdrowia
Szczeciński naukowiec Krzysztof Ficek wynalazł metodę, która pozwoli na szybszy powrót do sprawności po urazach wymagających przeszczepów więzadeł. Opatentowany przez niego implant, tzw. stent wzmacnia gojenie po ich rekonstrukcji.
- Idea polega na wzmocnieniu gojenia w operacjach zastępowania uszkodzonych więzadeł przeszczepami pochodzącymi najczęściej ze ścięgien. Dotychczas taki przeszczep był zdany na wgajanie w środowisku samej kości. Rusztowanie tworzące stent przez przyleganie do kości z jednej strony, a z drugiej do przeszczepu, wchłaniając komórki potrzebne do gojenia, ułatwia solidne zakotwiczenie przeszczepu w kości - tłumaczy dr Ficek, pracownik Wydziału Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego.
W naturze więzadła przyczepiają się bezpośrednio do powierzchni kości. W trakcie operacji rekonstrukcyjnych uszkodzonych więzadeł konieczne jest wytworzenie w kości kanału służącego do zaczepienia przeszczepu. Gojenie przeszczepu w takim kanale kostnym ma wpływ na powodzenie całej operacji, stąd pomysł wprowadzenia tam katalizatora i "strażnika" gojenia w postaci stentu - dodaje.
Patent obejmuje obecnie terytorium Polski. Rozpoczęto formalności związane z rejestracją światową.
W wynalazku zastosowano bioresorbowalny materiał. Na wykonanej z niego konstrukcji osiadają i rozwijają się komórki odpowiedzialne za reakcje naprawcze. Przed zastosowaniem tego rozwiązania większość cennego materiału biologicznego spływała do stawu i stamtąd za pomocą drenu była odprowadzana na zewnątrz.
Zdaniem wielu lekarzy i rehabilitantów, już w niedalekiej przyszłości opatentowany przez dr Ficka stent ma szanse zrewolucjonizować rozwiązania stosowane obecnie w medycynie i traumatologii.
Naukowiec, praktykujący chirurg-ortopeda, specjalista traumatologii sportowej, zwrócił uwagę na narastająco lawinowo przypadki kontuzji związanych z uprawianiem sportu. Uszkodzenia więzadeł, a szczególnie w kolanach, są jednym z najczęstszych obecnie. Dotykają ludzi uprawiających sport kontaktowy, np. piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, czy nawet taniec lub bieganie. Do urazu może dojść przy nagłej zmianie pozycji - tłumaczy.
Niewyleczone uszkodzenie więzadeł zamyka drogę do aktywnego uprawiania sportu - podkreśla dr Ficek.
Obecnie przygotowywane są próby kliniczne, które mają być przeprowadzone u pacjentów spełniających kryteria kwalifikacji, po jednokrotnych uszkodzeniach stawów, a także u pacjentów, którzy już byli bezskutecznie operowani.
....
Brawo . Znow dobra jest wiecej
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:23, 05 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Wojnarowska | Deutsche Welle
Deutsche Welle
Poród w wodzie wcale nie tak bezpieczny, jak dotychczas sądzono
Do tej pory poród w wodzie uchodził za stosunkowo bezpieczny. Jednak amerykańscy nukowcy mają zastrzeżenia. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo infekcji.
Dotychczas porody w wodzie traktowano jako skuteczną metodę odprężającą i pomagającą kobiecie wydać na świat dziecko. Podczas, gdy zwolennicy tego rodzaju porodu zachwycają się jego dobroczynnym wpływem na matkę i dziecko, grupa amerykańskich ekspertów doszła do wniosku, że poród w wodzie nie jest wcale tak bezpieczny, jak dotychczas sądzono. Amerykańscy naukowcy nie podważają siedzenia czy leżenia w wodzie podczas pierwszej fazy porodu. Nastawieni są jednak krytycznie do przebywania w wodzie podczas fazy porodu, w której dziecko ostatecznie wydostaje się na świat.
Zdaniem ekspertów z American College of Obstetricians and Gynecologists i American Academy of Pediatrics poród w wodzie obarczony jest poważnym ryzykiem. Dlatego naukowcy polecają, aby porody w wodzie odbywały się tylko w specjalnych ośrodkach naukowych. Ich zdaniem brakuje solidnych podstaw, aby sądzić, że taki sposób porodu jest szczególnie korzystny dla matki i noworodka. Ponadto kliniki nie dysponują danymi dotyczącymi porodów zwykłych i tych w wodzie, które można by było porównać.
Udowodniono, że w pierwszej fazie porodu woda może wpływać kojąco na bóle porodowe. Dowiedziono, że kobietom, które rodzą w wodzie podawane są mniejsze dawki środków przeciwbólowych. Czas porodu skraca się także o pół godziny. Trudno jednak stwierdzić, czy mają na to wpływ również inne czynniki takie jak troskliwsza opieka lekarska. W przypadku komplikacji czy cesarskiego cięcia nie odnotowano żadnych różnic.
Amerykańskim naukowcom sen z powiek spędzają jednak możliwe skutki uboczne takiego porodu czyli podwyższone ryzyko infekcji zarówno matki jak i dziecka, a także wypadnięcia pępowiny. Badacze wskazują także na problemy z tzw. odruchem nurkowania u noworodków. Jest to reakcja fizjologiczna, optymalizująca oddychanie pod wodą. Polega ona m.in. na spowolnieniu częstotliwości skurczów serca. Amerykanie twierdzą jednak, że u osłabionych czy zestresowanych noworodków woda z kąpieli może dostać się do płuc.
Zdaniem dyrektora Kliniki Ginekologicznej berlińskiego szpitala Charité Wolfganga Henricha badania Amerykanów są istotnym wkładem w badania naukowe. ‒ Podobnie jak amerykańscy naukowcy jestem krytyczny co do drugiej fazy porodu w wodzie. Przede wszystkim wnikanie drobnoustrojów czy możliwość zakrztuszenia się wodą stanowią znaczne ryzyko, twierdzi berliński lekarz.
<<<<
Czyli proponuje po prostu normalny porod ale obok sztuczna fontanna czy wodospad . Szum wody bedzie koil ale bez ryzyka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:38, 17 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Eksperci: terapie biologiczne rewolucjonizują leczenie nowotworów krwi
W leczeniu nowotworów krwi coraz bardziej liczy się terapia biologiczna, a klasyczna chemioterapia powoli przechodzi do historii - podkreślali eksperci na konferencji prasowej w Warszawie. Uznali, że w hematologii dokonała się rewolucja.
Prof. Krzysztof Giannopoulos z Samodzielnej Pracowni Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie powiedział, że przykładem postępu w leczeniu jest przewlekła białaczka limfocytowa, najczęściej występująca u dorosłych białaczka. Po wprowadzeniu nowych terapii mediana przeżywalności chorych wydłużyła się do 10 lat; 30 proc. z nich żyje nawet 10-20 lat.
Dziesięcioletnie przeżycia uzyskuje się również u chorych z przewlekłą białaczką limfatyczną, występującą głównie u osób po 60. roku życia, szczególnie u mężczyzn.
- Trzeba jednak pamiętać, że rokowania u poszczególnych chorych nadal są dość zróżnicowane, zależą od indywidualnego przebiegu schorzenia. Ocenia się je na podstawie badań genetycznych, molekularnych oraz analizy szpiku kostnego - dodał specjalista. Jedni pacjenci z najbardziej agresywną postacią choroby żyją nie dłużej niż dwa lata, ale są również tacy, którzy żyją niemal tak samo długo jak ludzie zdrowi.
Dr Piotr Boguradzki z Katedry i Kliniki Hematoonkologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że największym osiągnięciem jest leczenie przewlekłej białaczki szpikowej. Jest to pierwsza choroba rozpoznana na poziomie genetycznym, co doprowadziło do opracowania przełomowej terapii.
Zbadano, że chorobę wywołuje tzw. gen fuzyjny odpowiadający za wytwarzanie nieprawidłowego enzymu BCR-ABL (tzw. kinazy tyrozynowej BCR-ABL). Do tej mutacji "dopasowano" molekułę, która ją blokuje i hamuje rozwój choroby. Pierwszy tak działający lek wprowadzono do lecznictwa w 2001 r.; dzięki niemu wielu chorych żyje do dziś.
Są już leki kolejnej, drugiej i trzeciej generacji na przewlekłą białaczkę szpikową. Można je zastosować u tych chorych, u których przestał działać najstarszy preparat. Dzięki temu jest nadzieja, że cierpiący na to schorzenie pacjenci dzięki użyciu kolejnych leków będą żyli 20-30 lat, a nawet dłużej.
Specjaliści przyznali, że nie zawsze możliwe jest całkowite wyleczenie z nowotworów układu krwiotwórczego. - Większość tych schorzeń po zastosowaniu leczenia po jakimś czasie nawraca. Chodzi zatem głównie o to, żeby maksymalnie wydłużyć okres do ponownej progresji choroby, a pacjent mógł normalnie funkcjonować – podkreślił prof. Giannopoulos.
Prof. Iwona Hus z Katedry i Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Lublinie powiedziała, że mediana przeżycia chorych cierpiących na szpiczaka wydłużyła się z 3 do 7 lat, choć są pacjenci, którzy żyją 10 i 15 lat. - W niedalekiej przyszłości jest jednak szansa, że chorobę tę będzie można wyleczyć. Na razie dla wielu chorych szpiczak jest chorobą przewlekłą – dodała.
Dr Grzegorz Charliński z Katedry i Kliniki Hematoonkologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że w przypadku szpiczaka następuje zmiana strategii leczenia. Polega ona na tym, że wymagającemu leczenia choremu podaje się od razu trzy leki, co poprawia rokowania i szanse przeżycia chorego.
Nie zawsze jednak konieczne jest podanie trzech czy nawet czterech preparatów. Z najnowszych badań przedstawionych podczas zakończonego w niedzielę kongresu Europejskiego Towarzystwa Hematologicznego (EHA) wynika, że u niektórych chorych wystarczy podać dwa odpowiednie leki. - Terapia może być wtedy prawie równie skuteczne, ale jest bezpieczniejsza, bo wywołuje mniej działań niepożądanych – dodał specjalista.
- Kłopot polega na tym, że nowe terapie biologiczne są na ogół bardzo kosztowne. Roczne leczenie tzw. terapią celowaną kosztuje nawet 100 tys. dolarów To ogromne wyzwanie dla płatnika i opieki medycznej - przyznał prof. Giannopoulos.
>>>
Znkomite wiesci . Koszty jednak musza spasc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:15, 17 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Wizyty u stomatologa będą bezbolesne?
Brytyjscy naukowcy mają nowy pomysł na bezbolesne wizyty u stomatologa. Dzięki ich przełomowej metodzie może znacznie spaść zapotrzebowanie dentystów na wiertarki.
Wiertarki to jeszcze nie wszystko. - Mniej potrzebne mogą okazać się także zastrzyki, czy jakiekolwiek wypełnienia - tłumaczy BBC wynalazca, profesor Nigel Pitts z londyńskiego Uniwersytetu King’s. - Przyspieszamy naturalny proces odkładania się wapnia w zębach. W tym procesie pomaga nam niewielki prąd elektryczny - dodaje.
Innymi słowy, przy odpowiednich bodźcach ząb odradza się sam. Eksperyment jest jeszcze we wczesnej fazie, wyniki badań nie zostały opublikowane w prasie naukowej.
Wynalazcy zamierzają wprowadzić nową technologię do gabinetów stomatologicznych w ciągu trzech lat. Przyznają jednocześnie, że ich metoda nie zadziała w przypadku dużych ubytków, nie będzie też możliwa odbudowa utraconych zębów.
>>>
O super ! Jak najszybciej ! Jak ja nieznosze wizyty u dentysty ! Koszmar !
Mimo ze kazda z nich ostatnio jest niezwykle mila tak ogolnie ale jednak ... Mimo wszystko .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:56, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Chłodzone organy do przeszczepów - nowy wynalazek naukowców
Specjalna metoda chłodzenia organów może okazać się bardzo pomocna przy przeszczepach. O swoim wynalazku naukowcy z USA i Holandii piszą na portalu prestiżowego tygodnika „Nature”.
Obecnie organ musi być przeszczepiony w ciągu kilku - kilkunastu godzin. W przeciwnym razie obumiera i nie nadaje się do transplantacji. Ale naukowcy z Uniwersytetu Harvarda wynaleźli metodę, która może przedłużyć ten czas.
Pobraną od szczura wątrobę poddali specjalnemu odżywianiu, a potem schłodzili ją to temperatury minus sześciu stopni. Dzięki temu wątroba nadawała się do przeszczepu nawet po trzech dniach. Zdaniem badaczy, to mogłoby pozwolić na przewożenie organów na większe odległości, nawet na całym świecie.
Na razie nie jest jednak pewne, czy test na dziesięciogramowej wątrobie szczura uda się powtórzyć z podobnym sukcesem na półtorakilogramowej wątrobie człowieka.
..
Wspaniale coraz lepiej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:17, 25 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
To koniec "tabletki gwałtu" - studenci wynaleźli specjalny lakier do paznokci
Studenci wynaleźli lakier do paznokci, który chroni przed "pigułką gwałtu"
Studenci z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej opracowali prototyp lakieru do paznokci, który wykrywa w drinku substancje stosowane w tzw. tabletkach gwałtu. Pod jej wpływem lakier ma zmieniać kolor i ostrzegać kobiety o zagrożeniu. To może być przełomowy wynalazek.
Czym jest "pigułka gwałtu"?
To bardzo niebezpieczna substancja psychoaktywna, która ułatwia popełnienie najobrzydliwszych przestępstw. Nie ma zapachu ani smaku. Zwykle wywołują senność oraz kilkugodzinną amnezję u ofiary. Dodatkowo trudno go wykryć po zdarzeniu (we krwi pozostaje maksymalnie przez 8 godzin). Na polskim rynku narkotyk można nielegalnie dostać za ok. 10-30 zł.
Przełomowy wynalazek?
Nowatorski projekt nazywa się "Undercover Colors" i stworzył go zespół czterech mężczyzn: Tyler Confrey-Maloney, Stephen Gray, Ankesh Madan oraz Tasso Von Windheim. Przyświeca im piękna idea zapobiegania przemocy seksualnej wobec kobiet. Chcieli stworzyć coś, co bezpośrednio pozwoli kobietom wykryć zagrożenie. Skąd jednak tak wielka motywacja w ich pracy?
Wszyscy czterej mężczyźni, znają kogoś, kto stał się ofiarą tabletki gwałtu.
Takie doświadczenia zwróciły ich uwagę na skale problemu. Chcieli coś z tym zrobić, dzięki temu narodził się cały pomysł. W konsekwencji wymyślili specjalny preparat, który zaaplikowany w lakierze wykrywa niebezpieczne substancje używane w pigułkach gwałtu (np. GHB, Flunitrazepam, Ketamine).
Zobacz post na facebooku
Jak działa lakier "Undercover Colors"? Twórcy na swoim profilu na Facebooku twierdzą, że to bardzo proste: żeby sprawdzić, czy coś zostało dodane do naszego drinka, wystarczy zanurzyć w nim palec. Jeżeli w napoju znajdują się niebezpieczne substancje - których używa się w tabletkach gwałtu - lakier na paznokciu po chwili zmieni kolor.
Zobacz post na facebooku
"Undercover Colors" to dopiero prototyp, ale dzięki internautom bardzo szybko zyskuje na popularności. Internet po prostu zakochał się w tym pomyśle. W media społecznościowe jest to bardzo gorący temat. Wiele osób z własnej inicjatywy wpłaca pieniądze, żeby wesprzeć projekt. Możliwe, że dzięki nagłośnieniu inicjatywy, "Undercover Colors zyskają nowych sponsorów, co przyśpieszy wprowadzenie produktu na rynek.
...
Brawo ! To uchroni wielu przed tragedią !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:32, 26 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Małgorzata Matzke | Deutsche Welle
Eksperci biją na alarm: rak piersi atakuje także mężczyzn
Kto myśli, że rak piersi dotyczy tylko kobiet, jest w błędzie. Rokrocznie na raka piersi umierają setki mężczyzn. Problemem jest zbyt późne rozpoznanie i brak specjalistycznych badań i terapii.
Co prawda nie można porównywać liczb zachorowań na raka piersi w populacji kobiet (w RFN 75 tys. zachorowań rocznie) z liczbą mężczyzn, którzy zapadają na ten nowotwór (ok. 500 przypadków rocznie na prawie 40 mln mężczyzn mieszkających w RFN), lecz problem pozostaje problemem. Choroba ta atakuje także mężczyzn i zazwyczaj jest zbyt późno diagnozowana.
Utarte drogi
Mężczyźni, którzy słyszą diagnozę "rak gruczołu piersiowego", są w pierwszej chwili totalnie zszokowani. "Przecież to choroba kobiet!", "Czy nie jestem prawdziwym mężczyzną?", "Czy coś jest nie tak z moimi hormonami?" - To reakcje, jakie zazwyczaj następują - opowiada Christian Rudlowski, ordynator kliniki schorzeń kobiecych w Ewangelickim Szpitalu w Bergisch Gladbach.
U kobiet rak piersi jest najczęściej występującym schorzeniem nowotworowym. Dlatego popularne są profilaktyczne badania, zachęca się kobiety do bacznej obserwacji własnego ciała, do czujności. W przypadku zachorowania są ustalone standardy postępowania: operacja, naświetlania, chemioterapia, farmakoterapia.
Zbyt mały rynek
Inaczej ma się sprawa u mężczyzn. Rak piersi to tylko jeden procent przypadków chorób nowotworowych. Lekarze z German Breast Group (GBG), placówki koordynującej badania nad rakiem piersi, krytykują, że nikt właściwie nie poświęca uwagi temu schorzeniu u mężczyzn. Dlatego nie ma też dla takich przypadków standardowych terapii, nie ma nawet wyspecjalizowanych ośrodków - mężczyźni muszą udawać się na badania do gabinetów ginekologicznych lub do ośrodków badań piersi. U mężczyzn stosuje się też analogiczne terapie jak u kobiet i nikt nie wie dokładnie, czy są skuteczne.
Brakuje też ekspertów na tym polu i ze względu na to, że są to stosunkowo nieliczne przypadki, przemysł farmaceutyczny nie widzi potrzeby inwestowania wielkich pieniędzy w badania na tym polu. Rzadkość tej choroby powoduje, że kiedy ona już u mężczyzn wystąpi, gorsze jest rokowanie. W Niemczech z 500 odnotowywanych rocznie przypadków, 200 prowadzi do zgonu.
Badanie tylko u ginekologa
Problemy zaczynają się od tego, że właściwie żaden mężczyzna nie dopuszcza myśli, iż z jego piersiami coś mogłoby być nie tak.
- Czy któryś mężczyzna w ogóle myśli o tym, żeby regularnie obmacywać swoje piersi? - pytał w rozmowie ze Spiegel Online ginekolog Christian Rudlowski, zaznaczając, że z tego względu diagnoza "rak piersi" u mężczyzn stawiana jest z reguły pół roku później niż u kobiet. Terapię prowadzą przeważnie onkolodzy ginekolodzy albo specjaliści z centrów badania piersi - innych możliwości jak dotąd w RFN nie ma. Nawet tak renomowane instytucje, jak Niemieckie Towarzystwo Walki z Rakiem (Deutsche Krebsgesellschaft, DKG) prowadzą w swym rejestrze raka piersi jako kategorię "nowotworów ginekologicznych". Uznanie raka piersi u mężczyzn za "rzadko występującą chorobę" ("orphan disease") przyniosłoby już pewną poprawę, ponieważ wtedy dopuszczono by uproszczony tok badań naukowych i naukowcy chętniej zajęliby się tym tematem.
Czujność w rodzinie
Dopóki jednak nie nastąpi jakiś znaczny postęp w terapii tego rodzaju nowotworu u mężczyzn, pozostaje im sprawdzone już przez kobiety postępowanie: obmacywanie piersi i sutków i zważanie na ich kształt i zmiany. Specjaliści zaznaczają, że wyczucie guzów czy stwardnień u mężczyzn nie jest takie proste jak u kobiet. Jeżeli są jakiekolwiek podejrzenia, należy udać się na USG czy mammografię. Eksperci DKG zaznaczają, że rak piersi we wczesnym stadium, bez przerzutów jest możliwy do wyleczenia w 90 proc. przypadków. Przypuszcza się, że przyczyną nowotworów piersi u mężczyzn może być zbyt wysoki poziom estrogenów. Jeżeli w rodzinie kilkoro krewnych pierwszego stopnia miało raka piersi, należy liczyć się także z podwyższonym ryzykiem u mężczyzn z tej rodziny.
...
O proszę ! Kto by pomyślał .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:46, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Złe wspomnienia można "wymienić" na dobre, przy użyciu światła
Grypa badaczy japońskich i amerykańskich wykazała na myszach, że pamięcią można manipulować: złe wspomnienia można zamienić na dobre i odwrotnie - pisze "Nature". Jako przełącznika wspomnień użyto światła, a nie leku lub elektrowstrząsów.
Główny autor badań prof. Susumu Tonegawa z Instytutu RIKEN w Tokio powiedział AFP, że eksperyment, który przeprowadził wspólnie ze specjalistami Massachusetts Institute of Technology w Bostonie wyjaśnia mechanizm działania psychoterapii, wykorzystywanej do leczenie traumatycznych wspomnień. Użyto w nim optogenetykę, coraz częściej stosowaną w neurobiologii technikę, polegającą na kontrolowaniu aktywności określonej grupy neuronów za pomocą światła.
Neurony stają się wrażliwe na światło po wprowadzeniu do ich DNA genu kodującego światłoczułe białko z rodziny opsyn (znajdującej się w warstwie receptorowej siatkówki). Jako "genetyczną taksówkę" wykorzystano niegroźne wirusy. Białko to wbudowane zostaje w błonę komórkową komórki nerwowej, a potem pod wpływem światła jest pobudzane lub hamowane.
Zmodyfikowane genetycznie samce myszy (ze światłoczułym białkiem w komórkach nerwowych) podzielono na dwie grupy, które poddano odmiennym doświadczeniom. Jedne gryzonie stykały się z samicami, co było dla nich przyjemne i wywołało w ich mózgach miłe wspomnienia. Druga grupa zwierząt w zupełnie innym miejscu była narażona na traumatyczne przeżycia: były drażnione prądem podłączonym do podłoża, po którym się poruszały.
Badacze stwierdzili, że obydwa rodzaje wspomnień, dobre i złe, powstają na skutek interakcji między dwoma zasadniczymi strukturami układu limbicznego: odpowiedzialnym za pamięć hipokampem i oraz ciałem migdałowatym, w którym utrwalany jest pozytywny lub negatywny kontekst doświadczeń. Prof. Tonegawa twierdzi, że o tym, który z nich przeważy we wspomnieniach decyduje to, jakie doświadczenie jest dominujące - pozytywne czy negatywne?
Naukowcy przy użyciu jedynie światła wprowadzonego do mózgu myszy przez otwór w czaszce mogli przywoływać ich wspomnienia. W następnym etapie eksperymentu w ten sam sposób spróbowali je zmienić: kiedy przywoływali mile wspomnienia samców, którzy stykali się z samicami, jednocześnie drażnili je prądem elektrycznym. Z kolei gryzonie z przykrymi wcześniej doświadczeniami, wpuszczono do klatek, w których były samice.
Prof. Tonegawa twierdzi, że przywołanie wcześniejszego wspomnienia, ale w nowej sytuacji emocjonalnej powoduje jego wymazanie i zmianę na nowy. Przeżycie pozytywne (samce przebywały z samicami), pod wpływem drażnienia prądem stało się nieprzyjemne. Natomiast gryzonie, u których światłem przywołano nieprzyjemne wspomnienia wywołane drażnieniem prądem, po spotkaniu z samicami stało się pozytywne. Kolejny eksperymenty obu grup myszy przeprowadzono w tym samym miejscu co poprzednie.
Według japońskiego specjalisty przemodelowanie wspomnień zależy od aktualnego doświadczenia, a nie od tego, w jakim kontekście zostało ono utrwalone, pozytywnym czy negatywnym. Pamięć wydarzeń można zatem zmieniać wpływając na zawiadujący pamięcią hipokamp.
Prof. Tonegawa ma nadzieję, że jego eksperymenty będzie można w przyszłości wykorzystać do wymazywania traumatycznych przeżyć, na przykład u weteranów wojennych, ofiar napadów i gwałtów oraz katastrof i wypadków drogowych. Wątpliwe jednak, by było to możliwe dzięki zastosowaniu optogenetyki. Być może uda się opracować terapie wpływające na hipokamp i powodujące zmianę wspomnień.
Na razie wiadomo, że terapia elektrowstrząsowa może pomóc wymazać z pamięci traumatyczne wspomnienia. Wykazały to badania dr. Marijna Kroesa z University Nijmegen. Terapię tę trzeba jednak użyć, kiedy wspomnienia są jeszcze świeże i nie zostały w mózgu utrwalone. Elektrowstrząsy mogą zatem zapobiegać jedynie utrwalaniu silnych wspomnień, jakie zwykle powstają podczas traumatycznych przeżyć.
Prowadzone są również próby z lekami wpływającymi na wspomnienia. Pierwszą pigułką na zapomnienie okazał się propralolon od lat stosowany w leczeniu nadciśnienia i choroby wieńcowej. Przypadkowo wykryto, że pomaga również leczyć ludzi cierpiących na tzw. stres pourazowy.
...
To może być zbawienne przy represjach fobiach i nerwicach . Ale znajac ludzi zrobią sobie z tego narkotyk . Zrób sobie kolorowy świat w mózgu . Widzimy co jest z in vitro ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:37, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Model serca 3D wykorzystano podczas operacji zastawki
Model serca pacjenta wykonany z użyciem technologii 3D wykorzystano podczas przygotowań do poniedziałkowej operacji naprawy zastawki serca w Centrum Badawczo-Rozwojowym American Heart of Poland w Bielsku-Białej.
Trójwymiarowy, rzeczywisty model organu znacznie ułatwia przygotowanie do operacji wad strukturalnych serca. Wady zastawkowe mogą prowadzić do istotnych zmian w jego anatomii.
Aby dobrze przygotować się do zabiegów, zarówno chirurgicznych jak i przezskórnych, lekarze muszą dokładnie zapoznać się ze zmienionym chorobowo sercem. Uwidocznienie wzajemnych relacji przestrzennych zmienionych struktur jest istotne dla zespołu lekarzy, aby zapewnić precyzję ruchów i maksymalnie zwiększyć szanse na powodzenie zabiegu.
- Techniki obrazowe w kardiologii funkcjonują już od jakiegoś czasu. Ale mimo ich rozwoju nadal są one niedoskonałe, bo przy ich pomocy do tej pory można uzyskać obrazy będące jedynie rekonstrukcjami wirtualnymi. W przypadku technologii 3D jest inaczej. Umożliwia ona stworzenie rzeczywistych, fizycznych modeli organów, znoszących niedoskonałości technik obrazowania – powiedział kardiolog, prof. Paweł Buszman, pod kierunkiem którego przeprowadzony został zabieg w Bielsku-Białej.
- To tak, jakbyśmy mogli przed zabiegiem danego pacjenta nie tylko dokładnie obejrzeć jego serce, wraz z wszystkimi wadami dosłownie ze wszystkich stron, ale również je dotknąć. Dla mnie jako lekarza komfort przygotowania się do zabiegu przy użyciu druku trójwymiarowego, zwłaszcza w przypadku tak ciężkich wad jak niedomykalność zastawki, jest ogromny – dodał.
Do stworzenia indywidualnego trójwymiarowego modelu serca pacjenta wykorzystano obrazy organu uzyskane przy użyciu tomografii komputerowej, która odbyła się ok. tydzień przed zabiegiem. Na podstawie analizy objętości krwi stworzono wirtualny, trójwymiarowy model wewnętrznej powierzchni lewej komory, lewego przedsionka oraz początkowego odcinka aorty. Dodatkowo zmodyfikowano pliki tak, aby dodać odpowiednią grubość ścianki.
Wszystkie te dane przetworzone i przygotowane przy pomocy specjalnego oprogramowania zostały wysłane do Belgii, gdzie zostały wydrukowane w technologii 3D i w ciągu dwóch dni do ośrodka w Bielsku-Białej trafił trójwymiarowy model serca.
Serce odwzorowane w trójwymiarze zostało wykorzystane w trakcie przygotowań do innowacyjnego zabiegu przezskórnej annuloplastyki mitralnej. Zabieg ten jest adresowany do pacjentów z ciężką niewydolnością serca, zazwyczaj po zawałach, z dużą blizną, u których klasyczna operacja kardiochirurgiczna nie jest możliwa ze względu na zbyt duże ryzyko.
Polega na wprowadzeniu przez tętnicę udową cewnika, który umożliwia zainstalowanie specjalnych poliestrowych implantów. W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że działają one jak zszywki. Następnie są one zaciskane, co powoduje zmniejszenie obwodu pierścienia mitralnego w sercu, czyli niedomykalności zastawki. Każdy etap zabiegu był dodatkowo kontrolowany dzięki trójwymiarowej echokardiografii.
Zabieg w Centrum Badawczo-Rozwojowym AHP w Bielsku-Białej przeprowadzono w ramach badań klinicznych. Pierwsze wnioski, sformułowane przez lekarzy bezpośrednio po zabiegu mówią, że indywidualny model serca pacjenta stworzony przy użyciu technik druku trójwymiarowego jest niezwykle pomocnym narzędziem, wykorzystywanym na etapie przygotowania do zabiegów przezskórnych w kardiologii.
...
Brawo to jest to ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:05, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Urodził się bez dłoni. Dzięki drukarce 3D odzyskał sprawność
[link widoczny dla zalogowanych]
Drukarki 3D zmieniają życie. Wie o tym najlepiej trzylatek, który dostał protezę zamieniającą go w superbohatera.
Chłopczyk nazywany Bubba cierpi na zespół pasm owodniowych (ABS). To wady wrodzone, objawiające się m.in. brakiem palców u ręki. Zamiast nich trzylatek ma małe wypustki.
Jego babcia znalazła jednak sposób na pomoc wnuczkowi. Napisała do jednej z organizacji, która zajmuje się tworzeniem protez, wykorzystując do tego drukarki 3D. Bubba zażyczył sobie dłoń Iron Mana. Zamiast operacji kosztującej 40 tysięcy dolarów, udało się wyprodukować protezę za 50 dolarów.
Tata Bubby nagrał pierwsze chwile syna z dłonią superbohatera. Dziecko jest wniebowzięte.
Babcia Bubby martwiła się, że wnuczek jest prześladowany w szkole z powodu swojej niepełnosprawności. Teraz jest pewna, że dzięki dłoni Iron Mana zyska nowych przyjaciół.
....
Tak wynalazki w sluzbie dobra zachwycają
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:52, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Chorzy na raka płuc dzięki spersonalizowanemu leczeniu mogą żyć dłużej
W stolicy odbyła się konferencja "Rak płuca 2014"
Dzięki lekom ukierunkowanych molekularnie, które działają tylko u pacjentów z daną zmianą genetyczną, niektórym chorym na zaawansowanego raka płuca możemy dać nawet 50 miesięcy życia – poinformowali lekarze w stolicy na konferencji "Rak płuca 2014".
Jak zaznaczyli, te tzw. terapie spersonalizowane poprawiają też jakość życia chorych, ponieważ opóźniają wystąpienie uciążliwych objawów zaawansowanego nowotworu.
- Pacjenci ci często wracają do normalnego funkcjonowania, mogą nawet pracować – podkreślił prof. Paweł Krawczyk z Katedry i Kliniki Pneumonologii Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Zastrzegł zarazem, że leki te nie prowadzą do pełnego wyleczenia i po jakimś czasie dochodzi do postępu choroby.
Eksperci zwrócili też uwagę, że polscy chorzy na raka płuca nie mają dostępu do wszystkich nowoczesnych leków ukierunkowanych molekularnie.
Dr hab. Dariusz Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej w Centrum Onkologii w Warszawie przypomniał, że na świecie i w Polsce rak płuca wciąż pozostaje najczęstszym nowotworem złośliwym. W naszym kraju diagnozuje się go rocznie u 21-23 tys. osób (na świecie u 1,2-1,5 mln).
Ponadto, w leczeniu raka płuca ciągle uzyskuje się znacznie gorsze efekty niż w przypadku wielu innych nowotworów.
Dr Piotr Rudziński z Polskiej Grupy Raka Płuca podkreślił, że w Polsce do leczenia operacyjnego, które może zapewnić wyleczenie z choroby, kwalifikuje się jedynie 10-15 proc. chorych na raka płuca. Jest to związane z tym, że u większości pacjentów nowotwór ten jest rozpoznawany w zbyt zaawansowanym stadium.
Kolejne 20 proc. stanowią chorzy z miejscowo zaawansowanym rakiem, bez przerzutów odległych, których potencjalnie można wyleczyć dzięki zastosowaniu chemioterapii i/lub radioterapii, wyjaśnił dr Kowalski. - Niestety 60-70 proc. chorych jest diagnozowanych w stadium zaawansowanym, kiedy można ich leczyć wyłącznie paliatywnie. Oznacza to, że możemy im znamiennie poprawić jakość życia, a zrazem wydłużyć przeżycie, ale nie wyleczymy ich nigdy – powiedział specjalista.
Przypomniał, że jeszcze niedawno wszyscy ci pacjenci byli leczeni w podobny sposób - niezależnie od rodzaju nowotworu. - Do niedawna wybór metody leczenia przypominał trochę wróżenie z fusów. Dzisiaj, dzięki ogromnemu postępowi, który dokonał się szczególnie w biologii molekularnej, stosujemy już tzw. indywidualizację leczenia, czyli terapie spersonalizowane - powiedział dr Kowalski.
Gdy pojawiły się terapie ukierunkowane molekularnie niezbędnym elementem diagnostyki i dobierania optymalnego leczenia stało się oznaczanie nieprawidłowości molekularnych (np. mutacji genetycznych) w komórkach nowotworu u danego pacjenta. Obecnie powinno się oceniać mutacje w genie EGFR (koduje receptor dla naskórkowego czynnika wzrostu - EGF) oraz obecność rearanżacji genu ALK, przypomniał prof. Krawczyk. Istnieją bowiem leki działające na te właśnie nieprawidłowości.
Dla chorych na raka płuca z mutacją w genie EGFR zarejestrowane są trzy leki – erlotynib i gefitynib, które są dostępne w Polsce w ramach programu lekowego oraz najnowszy z nich afatynib, który na razie nie jest refundowany. Badania wykazały, że afatynib, który blokuje trzy rodzaje receptorów dla naskórkowego czynnika wzrostu, dwukrotnie wydłuża czas do progresji raka płuca i do wystąpienia dolegliwości bólowych oraz duszności.
Chorzy na raka płuca z genem fuzyjnym EML4-ALK powinni być z kolei leczeni lekiem o nazwie kryzotynib. - Jest on dostępny dla pacjentów we wszystkich krajach Unii Europejskiej, łącznie z Bułgarią i Rumunią. W Polsce nie jest jednak refundowany – powiedział prof. Krawczyk.
Dr Kowalski zwrócił z kolei uwagę, że w USA pojawił się już kolejny lek, który można zastosować w tej grupie chorych po niepowodzeniu leczenia kryzotynibem.
Eksperci podkreślali, że na razie leki ukierunkowane molekularnie można zaoferować najwyżej kilkunastu procentom chorych na raka płuca. Z badań zespołu dr. Krawczyka wynika, że w Polsce 10 proc. pacjentów z tym nowotworem ma mutacje w genie EGFR, a rearanżację genu ALK stwierdza się u 5 proc. chorych. Są to przede wszystkim pacjenci niepalący.
Dr Kowalski przypomniał jednak, że obecnie trwają prace nad lekiem, który ma działać u chorych z mutacją w genie KRAS. Posiada ją znacznie większy odsetek - bo ok. 30 proc. chorych na raka płuca.
- Leki ukierunkowane molekularnie stanowią dramatyczny przełom w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuca – ocenił specjalista. Zaznaczył, że średnia przeżycia pacjentów, którzy są nimi leczeni, wynosi 18 miesięcy, ale pewnej grupie chorych z zaawansowanym rakiem płuca można w ten sposób podarować nawet 50 miesięcy życia.
...
Dobre wieści ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:25, 23 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Łódź: pierwszy w Polsce zabieg podskórnej implantacji kardiowertera - defibrylatora
Zabieg odbył się w łódzkim szpitalu im. Sterlinga
Kardiolodzy z łódzkiego szpitala im. Sterlinga przeprowadzili w pierwszą w Polsce podskórną implantację kardiowertera–defibrylatora (urządzenia przywracającego rytm serca). Do tej pory pacjenci wymagający takiego zabiegu musieli być leczeni poza granicami kraju.
Jak podkreślił kardiolog dr Paweł Ptaszyński z Kliniki Elektrokardiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wyjątkowość zabiegu polega na tym, że elektroda kardiowertera-defibrylatora, który jest urządzeniem przywracającym prawidłowy rytm serca, nie będzie wszczepiona – tak jak dzieje się to u większości pacjentów wymagających tego typu zabiegów – wewnątrz serca, lecz podskórnie.
- Urządzenie będzie przywracać rytm serca pacjenta, u którego akcja serca zatrzymuje się w groźnej arytmii. Kardiowerter działa jak bezpiecznik – włącza się samoczynnie w momencie wystąpienia zaburzenia rytmu i reguluje pracę serca. Bez tego urządzenia pacjent nie ma szans na przeżycie – zaznaczył.
W Klinice Elektrokardiologii wykonuje się rocznie ok. 200 implantacji standardowo stosowanych kardiowerterów-defibrylatorów, które należą do rutynowych zabiegów kardiologicznych. Jednak u 28-letniego pacjenta zabieg taki nie był możliwy ze względu na przebytą wcześniej operację wszczepienia sztucznej zastawki serca oraz posocznicę, z której niedawno został wyleczony.
Jak dodał dr Ptaszyński, tylko ok. 1 proc. chorych z arytmią wymaga wszczepienia podskórnego kardiowertera-defibrylatora. Urządzenie takie kosztuje ok. 90 tys. zł, czyli - według kardiologa - czterokrotnie więcej niż stosowane standardowo. Na przeprowadzenie zabiegu szpital musiał uzyskać specjalną zgodę łódzkiego oddziału NFZ.
Zdaniem dr Ptaszyńskiego, procedury wszczepienia podskórnego kardiowertera-defibrylatora dostępne są w nielicznych europejskich ośrodkach kardiologicznych. Polscy pacjenci do tej pory poddawani byli takim zabiegom głównie w Niemczech. Stwarzało to jednak problem z późniejszą kontrolą funkcjonowania tych urządzeń.
- W Polsce nie było do tej pory poradni wyposażonej w programator do podskórnych kardiowerterów-defibrylatorów, który bezprzewodowo łączy się z urządzeniem i pozwala na monitorowanie arytmii. Nie było ośrodka, który takimi chorymi by się zajmował, więc nawet na kontrolę musieli jeździć np. do Niemiec - podkreślił kardiolog.
Po wykonaniu pierwszej tego typu implantacji Klinika Elektrokardiologii UM w Łodzi, która jest jednym z największych w Polsce ośrodków leczących arytmie serca, chce specjalizować się we wszczepianiu podskórnych kardiowerterów – defibrylatorów. Jak zaznaczył dr Ptaszyński, placówka planuje przyjmowanie pacjentów z całego kraju, także tych, którzy już posiadają podskórne kardiowertery wszczepione za granicą.
....
Brawo ! To cieszy
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:15, 23 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Polacy opracowali szybszą metodę diagnozowania alergii skórnej na leki
Nową metodę diagnozowania alergii skórnej na leki, szybszą i łatwiejszą niż obecnie stosowane, opracował zespół polskich badaczy pod kierunkiem dr. Grzegorza Porębskiego z Zakładu Alergologii Klinicznej i Środowiskowej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Wyniki badań nad tą metodą nie zostały jeszcze opublikowane. Dr Porębski zaprezentował je po raz pierwszy międzynarodowemu gronu alergologów i immunologów podczas konferencji Skin Allergy Meeting (SAM), która w weekend zakończyła się w Krakowie. Jej organizatorem była Europejska Akademia Alergologii i Immunologii Klinicznej (ang. European Academy of Allergy and Clinical Immunology, EAACI).
- Nadwrażliwość na leki o podłożu alergicznym zaczyna dotyczyć coraz większej liczby ludzi. Pacjenci coraz częściej zwracają się do alergologów z prośbą o odpowiedź na pytanie, który z zażywanych przez nich leków wywołał objawy alergii - powiedział dr Porębski.
Jak wyjaśnił, alergia na lek objawia się różnorodnymi zmianami skórnymi (tzw. osutki polekowe), najczęściej o charakterze plamisto-grudkowym, które mogą wystąpić na bardzo rozległej powierzchni ciała. To obniża jakość życia pacjentów, ale może też mieć znacznie poważniejsze konsekwencje.
- Jeżeli pacjent to zignoruje, a lek wywołujący reakcję nadwrażliwości nie zostanie zidentyfikowany, to kolejne jego zażycie może spowodować silniejsze objawy, a nawet tzw. zespół toksycznej nekrolizy naskórka - podkreślił dr Porębski. Według niego jest to rzadka, ale bardzo ciężka reakcja polekowa, która może doprowadzić do śmierci pacjenta. Polega na tym, że naskórek złuszcza się z ponad 30 proc. powierzchni ciała chorego.
- Tacy pacjenci wyglądają, jakby mieli bardzo rozległe poparzenie i nawet 30 proc. z nich nie udaje się uratować. Dlatego tak ważne jest określenie, który lek wywołuje reakcję nadwrażliwości u danej osoby - tłumaczył specjalista.
Nie jest to jednak zadanie proste, często trzeba zastosować co najmniej dwie metody analityczne, aby uzyskać odpowiedź. - Ta diagnostyka jest trudna i niewiele ośrodków się nią zajmuje. Koledzy wielokrotnie mówią mi, że mają kłopot z konsultowaniem takich pacjentów - powiedział dr Porębski.
Jednym z problemów jest to, że pacjenci zwykle stosują więcej niż jeden lek i nie mogą ich natychmiast odstawić, gdyż cierpią na jakąś chorobę przewlekłą. - W tej sytuacji określenie, który lek można nadal stosować, a którego stosowanie należy przerwać, stanowi wielkie wyzwanie - zaznaczył alergolog.
Można wprawdzie wykonać testy skórne, ale mają one ograniczoną czułość. - Można też zrobić test prowokacji (podanie choremu leku podejrzanego o wywołanie reakcji alergicznej), ale jest to coś, czego staramy się unikać, ponieważ wiąże się z tym niebezpieczeństwo nawrotu objawów w większym nasileniu. Dlatego próbuje się robić testy z krwi, czyli badania laboratoryjne - tłumaczył dr Porębski.
Niestety, jest ich niewiele. Przeważnie stosuje się tzw. test transformacji limfocytów. Polega on na tym, że od chorego pobiera się krew, izoluje z niej tzw. komórki jednojądrzaste, wśród których są komórki odpowiedzialne za reakcję alergiczną, a następnie hoduje się je w laboratorium. Komórki te stymuluje się konkretnym lekiem. Jeżeli pacjent jest na niego uczulony, to zaczynają się one namnażać (proliferować), co można zmierzyć metodą wykorzystującą zjawisko radioaktywności i wymagającą kosztownego sprzętu.
- My chcieliśmy znaleźć coś, co będzie szybsze, tańsze i przynajmniej tak dobre jak test transformacji limfocytów - podkreślił dr Porębski. Jak wyjaśnił, namnażające się komórki odporności wydzielają również rozmaite związki, które pobudzają rozwój reakcji alergicznej. Są to tzw. mediatory reakcji alergicznej.
Polscy naukowcy wykazali, że pomiary poziomu dwóch z tych związków - o nazwie granzym B i granulizyna (tzw. markery aktywności cytotoksycznej) - dają równie wiarygodne wyniki, co test transformacji limfocytów. Badania prowadzono na pacjentach, którzy mieli alergiczną reakcję nadwrażliwości na leki przeciwpadaczkowe - karbamazepinę i lamotryginę.
- Opracowane przez nas narzędzie diagnostyczne jest na pewno szybsze, prostsze i dokładniejsze, niż standardowy test transformacji limfocytów - ocenił dr Porębski. Zaznaczył, że jest to również metoda tańsza, a przez to może być bardziej dostępna dla pacjentów.
Według specjalisty nowa metoda może być wprowadzona do praktyki klinicznej już niedługo. Obecnie naukowcy przygotowują publikację z wynikami swoich badań. W przyszłości planują też sprawdzić nowe narzędzie diagnostyczne w odniesieniu do alergii na inne leki.
...
Brawo to cieszy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:04, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Pacjentowi wszczepiono najmniejszy rejestrator pracy serca
W szpitalu klinicznym poznańskiego Uniwersytetu Medycznego w poniedziałek wszczepiono choremu po raz pierwszy w Polsce najnowszy rejestrator omdleń. Urządzenie jest mniejsze od popularnej baterii "paluszek" i umożliwia lekarzom dokładną diagnozę chorób serca.
Rejestrator pozwala na długotrwałe monitorowanie pracy serca pacjenta. Wszczepione urządzenie przez 3 lata, nieprzerwanie wykonuje badanie EKG, a jego wyniki pozwalają zdiagnozować przyczyny niewyjaśnionych omdleń, palpitacji i zaburzeń pracy serca.
Pierwszy w Polsce zabieg wszczepienia rejestratora nowej generacji przeprowadził dr hab. n. med. Przemysław Mitkowski wraz z zespołem ze Szpitala Klinicznego "Przemienienia Pańskiego" Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
- Jest grupa pacjentów, u której rzadko występują omdlenia czy pełne utraty przytomności. Charakter objawów wskazuje na arytmię jako ich przyczynę, ale ze względu na sporadyczność ich występowania nie można tego potwierdzić standardowymi badaniami. W takim przypadku u 70-80 proc. chorych rejestrator pozwala postawić diagnozę i rozpocząć odpowiednie leczenie – powiedział dr Mitkowski.
Omdlenia i związane z nimi upadki mogą być bardzo niebezpieczne. U 39-letneigo pacjenta, któremu w poniedziałek wczepiono rejestrator spowodowały wstrząśnienie mózgu i złamanie kości - dodał.
Kardiolog przyznaje, że podobne urządzenia stosuje się od kilku lat, ale to wszczepione w Poznaniu jest jednym z najnowszych osiągnięć światowej medycyny. Rejestrator jest o 80 proc. mniejszy od swoich poprzedników, pracuje też znacznie dłużej i pozwala na przesłanie wyników EKG na komputer lekarza za pośrednictwem sieci komórkowej.
Urządzenie umieszczono u 39-latka pod skórą, w dolnej części mostka pacjenta. Jest ledwo wyczuwalne, nie przeszkadza w codziennym życiu i nie powoduje żadnych utrudnień dla chorego.
Rejestratory nie są refundowane przez NFZ, co według dr Mitkowskiego znacznie ogranicza stosowanie tej metody diagnostycznej. Wszczepione urządzenie kosztowało 12 tys. zł plus VAT i zostało zakupione przez szpital.
Wykorzystywanie w diagnostyce rejestratorów arytmii znalazło swoje miejsce w zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego; metodę zatwierdziło też Polskie Towarzystwo Kardiologiczne.
...
Brawo ! To cieszy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:43, 02 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Onkolodzy: nowy lek wydłuża życie kobiet z groźnym rakiem piersi
Dzięki dodaniu nowego leku do standardowej terapii chore na agresywnego raka piersi z przerzutami żyją 1,5 roku dłużej, czyli niemal 5 lat - poinformowali onkolodzy w czwartek na spotkaniu prasowym w Warszawie. Ocenili te wyniki jako niespotykane w onkologii.
Lekarze zaznaczyli zarazem, że polskie pacjentki wciąż nie mogą doczekać się refundacji nowego leku - pertuzumabu. Co więcej, nie otrzymują również terapii, do której jest on dodawany i która od 2001 r. jest na świecie uznawana za optymalną.
Wyniki badania CLEOPATRA, które omawiano na czwartkowym spotkaniu, zostały zaprezentowane na kongresie Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO), zakończonym w tym tygodniu w Madrycie.
W badaniu udział wzięło ok. 800 kobiet z zaawansowanym rakiem piersi tzw. HER2-dodatnim, który dał przerzuty odległe do innych narządów.
O HER2-dodatnim raku piersi mówimy, gdy na komórkach nowotworu występuje nieprawidłowo duża liczba receptorów HER2. - Jest to zły czynnik prognostyczny. Wiąże się z bardzo dużą agresywnością choroby i krótszym całkowitym przeżyciem – podkreślił prof. Marek Wojtukiewicz, ordynator oddziału onkologii klinicznej w Białostockim Centrum Onkologii. Zaznaczył, że ok. 20-25 proc. kobiet z nowotworem złośliwym piersi ma raka HER2-dodatniego.
Prof. Tadeusz Pieńkowski, kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku przypomniał, że zanim kilkanaście lat temu pojawił się lek o nazwie trastuzumab, pacjentki z zaawansowanym HER2-dodatnim rakiem piersi przeżywały ok. 20 miesięcy. Trastuzumab jest przeciwciałem monoklonalnym, które blokuje receptor HER2. Badanie opublikowane w 2001 r. wykazało, że skojarzenie tego leku z chemioterapią wydłuża całkowite przeżycie chorych średnio o 9 miesięcy. Od tamtej pory taki schemat leczenia był uważany za standard w USA i krajach Unii Europejskiej.
W badaniu CLEOPATRA do tej optymalnej terapii dodano nowy lek – przeciwciało pertuzumab, które blokuje receptor HER2 na innych zasadach. Dzięki temu całkowite przeżycie pacjentek wydłużyło się do średnio 56 miesięcy - podkreślił prof. Pieńkowski. „To jest wynik, którego się nie spotyka u pacjentów z zaawansowanym, uogólnionym (tj. z przerzutami – PAP) nowotworem” – powiedział onkolog.
Dodał, że w stosunku do grupy kontrolnej otrzymującej optymalne leczenie pertuzumab wydłużył całkowite przeżycie blisko o 16 miesięcy. - To niesamowite. My jesteśmy zadowoleni, gdy lek wydłuża przeżycie o pół roku, a nawet o cztery miesiące – zaznaczył prof. Pieńkowski. Zwrócił uwagę, że uzyskano to bez zwiększenia toksyczności terapii.
Onkolodzy ocenili, że na podstawie tych rezultatów skojarzenie pertuzumabu z trastuzumabem i chemioterapią należy obecnie uznać za leczenie pierwszego rzutu u chorych z zaawansowanym HER2-dodatnim rakiem piersi z przerzutami.
- Niestety, choć jest to szczególnie źle rokująca grupa pacjentek, leczenie pertuzumabem nie jest obecnie w Polsce refundowane - podkreślił prof. Wojtukiewicz.
Lek został zarejestrowany w UE w marcu 2013 r. na podstawie wcześniejszych bardzo obiecujących wyników. Jednak w czerwcu 2014 r. minister zdrowia odmówił finansowania go ze środków publicznych.
Dr Bogumiła Czartoryska-Arłukowicz z Białostockiego Centrum Onkologii zwróciła uwagę, że w naszym kraju chorym na zaawansowanego raka HER2-dodatniego nie refunduje się nawet trastuzumabu. Pacjentki wciąż otrzymują najpierw chemioterapię, a trastuzumab dopiero w drugiej linii leczenia.
Onkolog wyraziła nadzieję, że dzięki wynikom badania CLEOPATRA polskie chore będą wkrótce mogły być leczone przy pomocy terapii z pertuzumabem. - Te badania przekładają się na życie konkretnych ludzi – zaznaczyła.
Przytoczyła przykład 39-letniej pacjentki, która w kwietniu 2014 r., będąc w 35. tygodniu ciąży, trafiła do Białostockiego Centrum Onkologii z guzem w lewej piersi. Badania wykazały, że ma zaawansowanego raka piersi HER2-dodatniego z przerzutami do wątroby i kości. Gdy urodziła zdrowego chłopca, rozpoczęto u niej leczenie pertuzumabem w ramach badania klinicznego. Ostatnie testy wykonane we wrześniu wykazały remisję przerzutów w wątrobie i stabilizację przerzutów w kościach. - Jestem szczęśliwa, że mogłam takie leczenie jej zaoferować. Mam nadzieję, że będzie żyła ponad pięć lat, co w jej przypadku jest bardzo ważne, bo ma małe dziecko – powiedziała dr Czartoryska-Arłukowicz.
Do czasu opublikowania depeszy Ministerstwo Zdrowia nie przesłało PAP odpowiedzi na pytanie, czy w związku z nowymi wynikami badań planuje przyspieszyć prace nad refundacją terapii z pertuzumabem.
...
Cieszy ze sa wynalazki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:37, 21 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Wrocław: lekarze postawili na nogi sparaliżowanego mężczyznę
Polski przełom w medycynie. Prawdopodobnie dzięki nowatorskiej operacji przeprowadzonej we Wrocławiu, sparaliżowany od pasa w dół mężczyzna odzyskał czucie w nogach, a nawet z pomocą chodzika może zrobić samodzielnie kilka kroków. O operacji piszą dziś na pierwszych stronach brytyjskie gazety "The Times" i "The Independent".
Polskim lekarzom pomagali specjaliści z Londynu i dwie brytyjskie fundacje.
Po brutalnym ataku kilka lat temu mężczyzna miał całkowicie przerwany rdzeń kręgowy. Nie czuł w nogach zupełnie nic i nie mógł nimi w ogóle poruszać. Do regeneracji przerwanego rdzenia kręgowego wykorzystano tak zwane glejowe komórki węchowe. Zwykle pomagają one w odradzaniu się neuronów - to dzięki nim człowiek po przeziębieniu odzyskuje zmysł powonienia.
Lekarze z zespołu doktora Pawła Tabakowa z Kliniki Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego imieniu Piastów Śląskich we Wrocławiu musieli więc najpierw pobrać z mózgu zdrową tkankę, tak zwaną opuszkę węchową. Potem namnożyli odpowiednie komórki i po dwóch tygodniach wszczepili je razem z fragmentem nerwu pobranego z nogi pacjenta w miejsce przerwanego rdzenia.
Po kilku miesiącach mężczyzna zaczął powoli poruszać nogami. Dziś jeździ samochodem i - przy użyciu odpowiedniego sprzętu - jest w stanie o własnych siłach zrobić kilka kroków. Lekarze mają nadzieję, że w przyszłości dzięki urządzeniom ortopedycznym być może będzie on mógł nawet poruszać się samodzielnie po mieszkaniu i jeździć do pracy.
Zdaniem sceptyków, jedna operacja to za mało, aby udowodnić skuteczność zabiegu. Ale według entuzjastów, takie przeszczepy teoretycznie mogą być w przyszłości szansą dla innych sparaliżowanych ludzi.
Specjalną publikację zamieści dziś pismo "Cell Transplantation".
W badaniach pomagał brytyjski prekursor tego typu badań, profesor Geoffrey Raisman z londyńskiego uniwersytetu UCL. Film o operacji i rehabilitacji pacjenta wyemituje dziś wieczorem telewizja BBC w programie Panorama.
Badania i rehabilitację wspomagały finansowo Nicholls Spinal Injury Foundation oraz UK StemCell Foundation.
...
Znakomicie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:11, 21 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Francja: badacze opracowali test wykrywający ebolę w mniej niż kwadrans
Francuscy badawcze opracowali test do szybkiej diagnozy wirusa eboli w ciągu mniej niż 15 minut - poinformował francuski Komisariat ds. Energii Atomowej i Alternatywnych Źródeł Energii (CEA), w którym pracują ci naukowcy.
Według tego źródła do wykonania testu, działającego na podobnej zasadzie jak domowe testy ciążowe, potrzebna będzie odrobina krwi, osocza lub moczu. Badanie będzie można przeprowadzić w terenie, a nie w warunkach laboratoryjnych. Wynik będzie widoczny w okienku testowym.
Test umożliwi diagnozę "w ciągu mniej niż 15 minut każdego pacjenta z objawami choroby" - napisano w komunikacie.
Prototyp został sprawdzony przez laboratoria instytutu farmaceutycznego w Lyonie na szczepie wirusa, który obecnie rozprzestrzenia się w zachodniej Afryce. Specyfik ma być dostępny w krajach zmagających się z epidemią, gdzie przejdzie badania kliniczne, pod koniec października.
Stosowane obecnie testy diagnostyczne, które działają na zasadzie genetycznej detekcji wirusa, wymagają ponad dwóch godzin i można je przeprowadzić tylko w laboratorium.
Amerykańscy badacze pracują nad testem, który umożliwiłby wykrycie wirusa w ciągu mniej niż 10 minut - podała agencja AFP.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wirus gorączki krwotocznej ebola zabił od marca ponad 4500 osób.
...
To brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:13, 21 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Onkolodzy: potrafimy coraz lepiej leczyć nowotwory, nawet zaawansowane
Postęp w onkologii sprawił, że wiele, niegdyś śmiertelnych nowotworów udało się przekształcić w chorobę przewlekłą - oceniają onkolodzy. Potrafimy nie tylko znacznie przedłużać życie pacjentów onkologicznych, ale też poprawić jego jakość – zaznaczają.
Eksperci mówili o tym na konferencji prasowej Onkologia 2014, którą zorganizowano w Warszawie.
- Obecnie wszystko zmierza do tego, żeby – jak to obserwujemy - coraz więcej chorób nowotworowych, które niegdyś były śmiertelne, przyjmowało charakter chorób przewlekłych – powiedział prezes Polskiej Unii Onkologii, dr Janusz Meder. Dzięki temu pacjenci mogą dożyć do nowych metod leczenia, które dodatkowo przedłużą ich życie, podkreślił.
Najnowszy sukces w terapii zaawansowanej choroby nowotworowej dotyczy raka piersi. Ogłoszono go podczas ostatniego kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO), odbywającego się 26-30 września w Madrycie, przypomniała dr Renata Duchnowska z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie. W badaniu (o akronimie CLEOPATRA) na ok. 800 pacjentkach z zaawansowanym rakiem piersi tzw. HER2-dodatnim, który dał przerzuty odległe do innych narządów, wykazano, że dzięki dodaniu leku celowanego o nazwie pertuzumab do standardowej obecnie terapii, przeżycie pacjentek wydłużyło się blisko o 16 miesięcy.
Kierownik Kliniki Onkologii WIM prof. Cezary Szczylik, przypomniał, że w ostatniej dekadzie dokonał się ogromny postęp w leczeniu raka nerki, który często jest rozpoznawany w stadium zaawansowanym. Pierwszy przełom przyniosły leki z grupy tzw. inhibitorów kinaz, wprowadzone w latach 2005-2006, jak sunitynib i sorafenib. W kolejnych latach wprowadzono kolejne leki, blokujące różne szlaki biochemiczne w komórkach. - W rezultacie, w nowotworze, który wcześniej w ogóle był niemożliwy do leczenia w fazie rozsianej, obecnie stosuje się kilka linii leczenia – podkreślił onkolog. Jak dodał, dzięki terapii sekwencyjnej uzyskuje się podwojenie lub potrojenie czasów przeżycia.
Dr Meder zaznaczył, że dzięki nowym metodom terapii wielu pacjentom z nowotworem zaawansowanym można dziś nie tylko "darować ładnych parę lat życia, kontrolując chorobę", ale jednocześnie zachować u nich jakość życia.
- Jakość życia jest bardzo ważnym parametrem. Jeżeli my chorym wydłużamy przeżycie o cztery, sześć czy 10 miesięcy, to chcielibyśmy, żeby mogli się z tego cieszyć. A żeby mogli to robić, nowe leki nie mogą dramatycznie pogarszać jakości życia, ale powinny ją utrzymywać lub poprawiać - powiedział prof. Piotr Wysocki, kierownik Kliniki Onkologii Centrum Onkologii w Warszawie.
Przytoczył przykłady nowych leków na zaawansowanego raka prostaty opornego na standardową hormonoterapię (tzw. rak prostaty oporny na kastrację). Jeden z nich – enzalutamid, zaliczany do nowoczesnej hormonoterapii, w badaniach klinicznych o 55 proc. obniżał ryzyko pogorszenia jakości życia w porównaniu z placebo. Oceniano to przy pomocy specjalnych kwestionariuszy, które uwzględniają takie obszary, jak samopoczucie fizyczne, emocjonalne, funkcjonowanie ogólne oraz rodzinne i socjalne.
Jak wyjaśnił prof. Wysocki, nowe leki na zaawansowanego raka prostaty, takie jak enzalutamid czy octan abirateronu, korzystnie wpływają na jakość życia, między innymi dlatego, że zmniejszają ryzyko powikłań kostnych. Zalicza się tu np. złamania patologiczne czy ucisk rdzenia kręgowego, który prowadzi do niedowładów.
Onkolodzy zwracali też uwagę, że polscy chorzy na nowotwory nie mają dostępu do wszystkich terapii, które poprawiają przeżycie i są uznane za standard, np. w krajach Unii Europejskiej. Przykładem są m.in.: pertuzumab na raka piersi, leki stosowane w trzeciej linii leczenia raka nerki, większość nowych leków na zaawansowanego raka prostaty, a także lek nazwie bortezomib, stosowany w leczeniu szpiczaka plazmocytowego, tj. nowotworu układu krwiotwórczego.
Z powodu braku finansowania ze środków publicznych bortezomib nie jest obecnie dostępny w pierwszej linii terapii u pacjentów ze szpiczakiem zakwalifikowanych do autotransplantacji komórek krwiotwórczych.- To jest coś, czego nie rozumiem, dlatego że (...) nie robi się na tym oszczędności finansowych. Ten lek i tak zostanie zastosowany, ale w dalszych liniach. Tymczasem, im wcześniej zastosujemy skuteczniejszy lek tym efekty będą lepsze za tę samą cenę – powiedział prof. Wiesław Jędrzejczak, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
...
Rak to juz nie wyrok smierci ! Staje sie na szczescie zwykla choroba gdzie oczywiscie tez sa ofiary smiertelne ale mniejszosc . To cieszy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:33, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Lekarze: sukces w regeneracji rdzenia ma swoją długą historię
Sukces operacji u pacjenta z przerwanym rdzeniem kręgowym to efekt kilkunastu lat pracy, 40-letni pacjent jest czwartym, któremu przeszczepiliśmy glejowe komórki węchowe – mówili wrocławscy neurochirurdzy na konferencji prasowej we Wrocławiu.
Wczoraj media obiegła wiadomość, że po raz pierwszy na świecie pacjentowi z przerwanym rdzeniem kręgowym przeszczepiono glejowe komórki z opuszki węchowej w mózgu, dzięki czemu zaczął chodzić z pomocą sprzętu ortopedycznego. Operację wykonano w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
- Ten sukces naukowy, który osiągnęliśmy, ma swoją bardzo długą historię. Możemy przyjąć, że rok 2002 jest datą, kiedy rozpoczęliśmy te prace – powiedział prof. Włodzimierz Jarmundowicz, szef Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, której pracownicy przeprowadzili operację.
- Dotychczas zoperowaliśmy w sumie czterech pacjentów, przy czym u ostatniego pacjenta - pana Darka - zastosowaliśmy metodę, która nie była dotychczas nigdzie indziej na świecie stosowana, tj. przeszczepienie glejowych komórek węchowych pobranych z opuszki węchowej (wcześniej pobierano je z błony węchowej nosa – red.) – powiedział prof. Jarmundowicz.
Wyjaśnił, że było to połączone z usunięciem blizny z miejsca uszkodzenia rdzenia kręgowego, a w miejsce ubytku przeszczepiono nerwy obwodowe – w tym wypadku nerwy skórne, które stosuje się w leczeniu urazowych uszkodzeń innych nerwów.
- Połączenie tych dwóch elementów w jednej operacji, a następnie odpowiedni program rehabilitacji spowodował, że możemy pochwalić się takim wynikiem leczenia – zaznaczył prof. Jarmundowicz.
...
Serce rosnie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:17, 26 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Pierwszy przeszczep serca, które przestało bić
Chirurdzy przeszczepili "martwe" serce
Australijscy chirurdzy ogłosili, że jako pierwsi przeszczepili pacjentowi serce, które przestało bić w ciele dawcy – informuje serwis "BBC News/Health".
W odróżnieniu od nerek, wątroby czy innych narządów, serce do przeszczepu zawsze pobierano tylko od osoby z zachowanym krążeniem krwi, u której stwierdzono śmierć mózgu. Takie serce umieszcza się w pojemniku z lodem i przechowuje najwyżej około czterech godzin. Tymczasem zespół z St Vincent's Hospital w Sydney "ożywił", a następnie przeszczepił serce, które przestało bić 20 minut przed pobraniem.
Technika, którą posłużyli się Australijczycy polega na pobraniu "martwego" serca i umieszczeniu go w maszynie przywracającej jego czynność, zwanej "heart–in–a–box"("serce w pudełku"). Serce jest ogrzewane, przywraca się jego bicie, a odżywczy płyn zmniejsza uszkodzenie tkanek.
Pierwszą pacjentką, której przeszczepiono tak potraktowany narząd jest 57-letnia Michelle Gribilas, cierpiąca na wrodzoną niewydolność serca. Operacja miała miejsce ponad dwa miesiące wcześniej. Obecnie pacjentka twierdzi, że czuje się o dziesięć lat młodsza i jest teraz "inną osobą".
Zespół z Sydney przeprowadził jeszcze dwie dalsze udane operacje, korzystając z "martwego" serca.
Specjaliści uważają, że dzięki technice "heart – in – a – box" można będzie zwiększyć liczbę dostępnych serc do przeszczepu o około 30 proc. i poprawić jakość terapii. Wcześniej metodę ogrzewania i odżywania narządów przed przeszczepem zastosowano w celu podniesienia jakości przeszczepów płuc i wątroby.
....
Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:00, 29 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Dron, który ratuje życie
Absolwent Uniwersytetu Technicznego w belgijskim mieście Delf Alec Momont stworzył drona, ratującego życie - czytamy na stronie uczelni tudelft.nl.
Alec Momont stworzył samolot wyposażony w kamerę i defibrylator. Jego zadaniem miałaby być pomoc zanim przyjedzie karetka. Za pośrednictwem droga operator będzie mógł na bieżąco instruować osobę, która pomaga poszkodowanemu.
Zwykły zespół medyczny potrzebuje około 10min, by dotrzeć na miejsce. Dron może ominąć korki i dotrzeć do poszkodowanych o wiele szybciej. Według obliczeń młodego naukowca, w razie ataku serca, użycie drona i szybka pomoc może podnieść szanse na przeżycie z 8 do aż 80 proc.
Dron lata w prędkością 100km/h i waży ok. 4 kilogramów. Jest naprowadzany przez sygnał dzwoniącego telefonu.
...
Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:26, 02 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Przełom w wykrywaniu raka? Brytyjscy naukowcy odkryli nowe markery
Postawiono kolejny, duży krok w kierunku wczesnego wykrywania raka. Odkryte właśnie przez brytyjskich naukowców markery we krwi pacjentów mogą pomóc w stworzeniu nowego, skutecznego testu wykrywającego raka.
Tych nowych markerów, czyli znaczników nowotworowych jest osiemset. Brytyjscy odkrywcy mówią, że jest to pierwsze badanie, które pozwoli na intensywną kliniczną analizę tych specyficznych substancji.
Chodzi oto, by w przyszłości z jednej tylko próbki krwi można było wykonać test wcześnie wykrywający wiele rodzajów raka. Niezależni eksperci podkreślają, że często nowotwory leczy się trudno, bo są one zauważane bardzo późno.
Wyniki badań brytyjskiego Konsorcjum Wczesnego Wykrywania Raka zostaną zaprezentowane podczas dzisiejszej konferencji naukowej w Liverpoolu. WHO przypomina tymczasem, że jednej trzeciej zachorowań można uniknąć: trzeba przede wszystkim nie palić, nie tyć i uprawiać sport.
...
To niezwykle cieszy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:59, 08 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Olsztyńscy naukowcy opracowali mieszankę do wypieku chleba dla chorych na celiakię
Bezglutenowy chleb
Specjalną mieszankę do wypieku chleba bezglutenowego wzbogaconą w łatwo przyswajalny wapń z dodatkiem prebiotyku opracowali olsztyńscy naukowcy. Opatentowany właśnie produkt jest polecany chorym na celiakię, która wiąże się z nietolerancją glutenu.
Dr inż. Urszula Krupa-Kozak z Zakładu Chemii i Biodynamiki Żywności Polskiej Akademii Nauk w Olsztynie powiedziała, że celiakia jest chorobą immunologiczną o podłożu genetycznym. Wiąże się z nietolerancją glutenu – mieszaniny dwóch białek, występujących w ziarnach pszenicy, a także żyta i jęczmienia.
U osób chorych na nietolerancję glutenu, jest on substancją toksyczną, która po przedostaniu się do przewodu pokarmowego niszczy kosmki jelita cienkiego, odpowiedzialne za prawidłowy przebieg procesu wchłaniania.
- Do niedawna celiakia uznawana była za schorzenie wieku dziecięcego. Dziś wiadomo, że może ujawnić się w każdym wieku. Badania epidemiologiczne wykazały, że cierpi na nią co setna osoba, choć większość chorych nie jest tego świadoma. Nieleczona daje objawy przewlekłego niedożywienia, wynikające z upośledzenia procesu wchłaniania jelitowego - podkreśliła dr inż. Urszula Krupa-Kozak.
Wśród objawów, jakie mogą towarzyszyć tej chorobie, wymienia się: bóle kostne, stawowe lub złamania, które przydarzają się częściej niż innym. Także niewyjaśnione bóle głowy, migrena, ciągłe zmęczenie, osłabienie, anemia, apatia czy depresja mogą świadczyć o celiakii.
Częstym powikłaniem towarzyszącym celiakii są choroby kości: obniżona gęstość mineralna kości (BMD), osteopenia (zmniejszenie gęstości mineralnej kośćca-PAP) i osteoporoza, które powodują zwiększoną łamliwość kości.
Leczenie celiakii wymaga bezwzględnego przestrzegania diety bezglutenowej. Tylko w taki sposób można zahamować i odwrócić niektóre skutki tych schorzeń. Chorzy muszą wyeliminować z diety produkty ze zbóż i ich pochodnych. Dodatkowo, w przypadku problemów z kośćmi ważne jest spożywanie suplementów wapniowych i witaminy D, choć w leczeniu zaawansowanej osteoporozy może być wymagana zastępcza terapia hormonalna lub leki, które będą zapobiegać niszczeniu tkanki kostnej - wyjaśniła.
Naukowcy z Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie od kilku lat prowadzą badania nad poszukiwaniem skutecznych metod poprawy absorpcji wapnia z diety bezglutenowej. Rezultatem badań prowadzonych w Zakładzie Chemii i Biodynamiki Żywności było uzyskanie specjalnej mieszanki do wypieku chleba bezglutenowego wzbogaconej w łatwo przyswajalny wapń z dodatkiem prebiotyku. Uzyskany doświadczalny chleb bezglutenowy jest dogodnym i łatwo dostępnym źródłem wapnia - oceniła dr Krupa-Kozak.
Prebiotyk to substancja obecna lub wprowadzana do pożywienia, aby stymulować rozwój prawidłowej flory jelit, w odróżnieniu od probiotyku nie zawiera żadnych mikroorganizmów.
- Mieszkanka do wypieku tego chleba została właśnie opatentowana. Z uwagi na częstość występowania celiakii oraz liczne grono osób pozostających na diecie bezglutenowej taki chleb mógłby być polecany do stosowania w profilaktyce i uzupełnianiu niedoborów wapnia - podkreśliła dr inż. Urszula-Kozak.
...
Prosze bardzo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:21, 09 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
W szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu o dawkowaniu leków zdecyduje... automat
Katarzyna Nylec
Modernizacja apteki szpitalnej kosztowała 10 mln złotych
Usprawnia pracę, zwiększa bezpieczeństwo, pozwala na oszczędności. Automatyczny system zarządzania jednostkową dawką leku, bo o nim mowa, od listopada działa w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu.
Według danych Amerykańskiego Instytutu Medycyny nawet 98 tysięcy zgonów rocznie spowodowanych jest błędnym podaniem leku. Aby zminimalizować to ryzyko stworzono scentralizowany systemu przygotowywania indywidualnych dawek leku. Szpital św. Barbary to teraz pierwszy szpital w Polsce korzystający z tego rozwiązania.
- Zainstalowany w aptece automatyczny system pakowania, przechowywania oraz wydawania indywidualnych dawek leku został zintegrowany ze szpitalnym systemem informatycznym. Dzięki temu w całym procesie przepisywania i dostarczania leku ograniczono możliwość pomyłki. Teraz lekarz zeskanuje kod z opaski na nadgarstku pacjenta. Na tablecie zaznaczy jakie leki i w jakich dawkach powinien przyjmować pacjent, a automat pracujący w aptece przygotuje odpowiednią paczkę - wyjaśnia mechanizm działania automatu Mirosław Rusecki, rzecznik sosnowieckiej lecznicy.
– Badania wskazują, że rozwiązania zautomatyzowane oparte na przygotowaniu indywidualnych dawek leków dla każdego pacjenta, pozwalają oszczędzić średnio od 15 do 20 procent ilości wydawanych na oddziały leków – przytacza dane Tomasz Grabiak, prezes zarządu Logzact, która to firma dostarczyła do szpitala św. Barbary.
Modernizacja apteki szpitalnej kosztowała 10 mln złotych.
...
Prosze bardzo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:13, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Sukces polskich lekarzy. Przełomowa operacja u 5-letniej dziewczynki
Przełomową operację wszczepienia zastawki u 5-letniej dziewczynki przeprowadzono w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Była to pierwsza na świecie operacja u tak małego dziecka.
- Zabieg był trudny technicznie. Nikt wcześniej nie odważył się na przeprowadzenie tak karkołomnej operacji w podobnie trudnej sytuacji i u tak małego dziecka - powiedział prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym (USD).
Jego zdaniem, operacji nie można byłoby wykonać, gdyby szpital nie dysponował tak nowoczesną salą hybrydową z dwupłaszczyznową wizualizacją.
- To otwarcie nowych możliwości z wykorzystaniem najnowocześniejszej technologii medycznej. Dzięki temu lekarze mogli uratować życie umierającej pacjentce - podkreślił prof. Skalski
Zabiegu dokonali kardiochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie wraz z prof. Tomaszem Moszurą z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi i prof. Marcinem Demkowem z Instytutu Kardiologii w Warszawie.
- Zabiegi wszczepiania biologicznej zastawki płucnej wykonywane są u osób dorosłych, wyjątkowo u młodocianych. Najmniejszy pacjent na świecie, któremu wszczepiono zastawkę, ważył powyżej 16 kg. Tymczasem zoperowana w krakowskiej klinice 5-letnia pacjentka ważyła 12 kg - poinformował kardiochirurg dr Tomasz Mroczek
Medycy ujawnili, że dziewczynka urodziła się ze złożoną wadą rozwojową serca (wspólnym pniem tętniczym) i pomimo bardzo wcześnie przeprowadzonej korekcji tej wady rozwinęło się u niej ciężkie tętnicze nadciśnienie płucne. Była już leczona operacyjnie nowatorską metodą zespolenia sposobem Pottsa, ale jej życie nadal było zagrożone z powodu zaawansowanej niedomykalności wszytej poprzednio protezy tętnicy płucnej.
Lekarze uznali, że konwencjonalna metoda operacyjna wszczepienia zastawki była w tej sytuacji całkowicie wykluczona ze względu na wysokie ryzyko. Nie było także możliwe wprowadzenie zastawki przez naczynia krwionośne z powodu zbyt małych rozmiarów tych naczyń.
Dlatego zapadła decyzja o operacji hybrydowej, tj. otwarcia klatki piersiowej i następnie implantacji zastawki z przebicia wolnej ściany prawej komory serca. Wymagało to niewiarygodnej precyzji i ogromnego doświadczenia lekarzy.
- W tej chwili pacjentka czuje się zupełnie dobrze. Zacho. Mamy nadzieję, że będzie mogła opuścić szpital w ciągu najbliższego miesiąca. Jej serce pracuje przyzwoicie - powiedział prof. Skalski.
Według lekarzy problemem będzie nadal nadciśnienie tętnicze w płucach. Uważają jednak, że jest szansa, że po obu zabiegach oraz leczeniu farmakologicznym stan dziewczynki poprawi się.
- Być może kiedyś będzie potrzebny przeszczep płuc, a być może pojawią się nowe metody leczenia. Każdy rok przynosi tak rewelacyjne metody leczenia, że my nawet nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć - podkreślił prof. Skalski.
...
Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:08, 22 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Specjaliści o nietypowych metodach rehabilitacji w chorobie Parkinsona
Nordic walking, taniec, a nawet jazda na rowerze mogą pomóc w utrzymaniu sprawności przy chorobie Parkinsona - Shutterstock
Nordic walking, taniec, a nawet jazda na rowerze mogą pomóc w utrzymaniu sprawności przy chorobie Parkinsona. W sobotę w Łodzi odbyła się konferencja poświęcona rehabilitacji w chorobie, która dotyka ok. 90 tys. Polaków.
W konferencji zorganizowanej przez Klinikę Chorób Układu Pozapiramidowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wzięło udział ok. 160 neurologów, specjalistów rehabilitacji i fizjoterapeutów.
Kierownik kliniki i prezes Polskiego Towarzystwa Choroby Parkinsona i Innych Zaburzeń Ruchowych prof. Andrzej Bogucki powiedział PAP, że choroba Parkinsona ma złożony obraz kliniczny, jednak na pierwszy plan wysuwają się w niej zaburzenia ruchowe upośledzające funkcjonowanie pacjenta w życiu codziennym.
- Leczenie farmakologiczne i operacyjne w odniesieniu do niektórych zaburzeń ruchowych jest skuteczne w ograniczonym stopniu lub wręcz nieskuteczne. Dlatego rehabilitacja, uwzględniająca indywidualne potrzeby i aktualny stan zdrowia pacjenta, jest niezbędna na każdym etapie rozwoju choroby - podkreślił neurolog.
Zdaniem prof. Boguckiego, w chorobie Parkinsona występują objawy niespotykane w innych schorzeniach. Stwarzają one możliwości zastosowania metod rehabilitacji, które byłyby nieskuteczne w przypadku innych chorób. Jedną ze specyficznych metod rehabilitacji w chorobie Parkinsona jest tzw. cueing. Polega on na ułatwianiu pacjentowi wykonywania ruchów przy pomocy bodźców zewnętrznych – wzrokowych, słuchowych czy dotykowych.
Zastosowanie metody w praktyce można opisać na przykładzie chodu. Jak wyjaśnił prof. Bogucki, u chorego na Parkinsona może on być spowolniony, następuje skrócenie kroków i pojawia się objaw "zamrożenia chodu", np. pacjent nie może wykonać pierwszego lub drugiego kroku albo nie potrafi przejść przez drzwi. Taka osoba drepce w miejscu lub ma uczucie, że jej stopy "przyklejają się" do podłoża.
W takich sytuacjach wystarczy zastosowanie odpowiedniego bodźca, np. wygenerowanego przez specjalną laskę, która – po naciśnięciu przez pacjenta guzika w rękojeści - kreśli przed nim czerwoną laserową linię na podłodze – jej przekroczenie umożliwia mu rozpoczęcie chodu.
- Tego typu sprzęt rehabilitacyjny nie jest dostępny w Polsce. Ale pacjentowi z chorobą Parkinsona łatwiej jest chodzić, jeśli zacznie zwracać uwagę na linie płyt chodnikowych albo gdy słyszy w słuchawce rytmiczne dźwięki i stara się dostosować do nich swoje kroki - podkreślił prof. Bogucki.
Wśród form aktywności zalecanych pacjentom z chorobą Parkinsona można wymienić nordic walking. Dobrze udokumentowane wyniki badań potwierdzają, że marsz z kijkami przynosi poprawę sprawności chodu, która utrzymuje się dłużej niż trwa sam cykl ćwiczeń.
Według prof. Boguckiego, metodą rehabilitacji zalecaną chorym z parkinsonem jest także taniec, zwłaszcza tango, ponieważ narzucany przez muzykę rytm ułatwia wykonywanie ruchów. Często zdarza się, że pacjenci, którzy mają bardzo poważne problemy z chodzeniem, mogą bez problemów jeździć na rowerze.
W Polsce żyje ok. 90 tys. pacjentów z chorobą Parkinsona, którzy chorują przewlekle przez wiele lat i od momentu rozpoznania schorzenia do jego najbardziej zaawansowanego stadium wymagają rehabilitacji. Najczęściej prowadzona jest ona w ośrodkach rehabilitacji neurologicznej, jednak ich dostępność różni się w zależności od regionu i pakietu usług medycznych zakontraktowanych przez wojewódzkie oddziały NFZ.
- Jednym z powtarzających się postulatów organizacji pacjentów z parkinsonem jest zwiększenie dostępności rehabilitacji. Stowarzyszenia często zbierają pieniądze na zajęcia rehabilitacyjne dla swoich członków, więc trudno uznać, aby zapotrzebowanie na te procedury było zaspokojone - zaznaczył prof. Bogucki.
...
Bardzo dobre .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:37, 26 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Symulator bojowy pomoże autystycznym dzieciom
Dzieci z autyzmem prędko tracą zainteresowanie tradycyjnymi technikami terapeutycznymi. Nie trzeba się tego jednak obawiać w "Jaskini 3D" stworzonej na polskiej Politechnice Śląskiej. Naukowcy pod kierunkiem Piotra Wodarskiego stworzyli tam ten wirtualny świat, przypominający ten z symulatorów bojowych używanych do szkolenia żołnierzy.
....
Tak bylo zawsze . Njapierw wojsko cos wymyslilo pozniej wszyscy wykorzystywali . Internet to niby jest co ? Siec lacznosci WOJSKOWEJ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:22, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Kardiolodzy o nowych metodach leczenia migotania przedsionków
Nowatorskie metody leczenia migotania i trzepotania przedsionków były tematem konferencji, która odbyła się w czwartek w Łodzi. Zdaniem ekspertów, są to najczęstsze zaburzenia rytmu serca, występujące u 2 proc. populacji.
Jak zapewnił kierownik Kliniki Kardiologii Interwencyjnej i Zaburzeń Rytmu Serca łódzkiego szpitala im. WAM w Łodzi prof. Andrzej Lubiński, można przypuszczać, że każdy Polak ma w swojej rodzinie osobę z migotaniem przedsionków. Ten typ arytmii charakteryzuje się szybką, niemiarową pracą serca. Niektórzy chorzy odczuwają w związku z tym silny dyskomfort, m.in. bóle serca, stany bliskie omdleniu.
- Pacjenci opisują, że mają uczucie, jakby »ryba szamotała się w ich klatce piersiowej«. Ale to bardzo indywidualny objaw, bo niektórzy chorzy nie odczuwają tej arytmii wcale - zaznaczył prof. Lubiński.
Niezależnie od występujących objawów, zaburzenie powoduje zwiększone zagrożenie udarem mózgu, który przy tym typie arytmii przebiega wyjątkowo ciężko. Według wyników badań, przytoczonych przez prof. Lubińskiego, śmiertelność wśród pacjentów z migotaniem przedsionków jest dwukrotnie wyższa niż średnia w całej populacji.
Zdaniem ordynator I Oddziału Kardiologii w Górnośląskim Ośrodku Kardiologii prof. Marii Trusz-Gluzy, w terapii osób z migotaniem przedsionków najważniejsze jest podawanie leków przeciwkrzepliwych, zabezpieczające przed najcięższymi powikłaniami.
- Ok. 90 proc. takich pacjentów musi to leczenie otrzymywać. Jest kilka nowych leków przeciwzakrzepowych, które są zarejestrowane w Polsce, ale nie mają refundacji. Dla pacjentów są one drogie, więc często spotykamy się z sytuacją, że – mimo zaleceń - nie są one przyjmowane z powodów ekonomicznych - podkreśliła.
Terapia lekami przeciwzakrzepowymi musi być prowadzona przez całe życie chorego z migotaniem przedsionków.
W czasie konferencji odbyły się dwie transmisje na żywo z Pracowni Elektrofizjologii w szpitalu im. WAM. Uczestnicy obejrzeli zabieg ablacji trzepotania przedsionków oraz krioablacji migotania przedsionków.
Ablacja jest zabiegiem, który ma na celu zniszczenie lub odizolowanie obszaru serca, powodującego powstawanie arytmii. Wykonywana jest przezskórnie.
Lekarz dociera do wyznaczonego obszaru serca elektrodą i przy pomocy ciepła (ablacja RF) lub zimna (krioablacja) niszczy tkanki, w wyniku czego powstaje blizna, która nie przewodzi impulsów elektrycznych.
- Od 10 lat, gdy metody te zostały wprowadzone, mamy do czynienia z bardzo dynamicznym ich rozwojem. Jest to związane z rozwojem elektroniki i techniki medycznej, ale także wiedzy. Informacje o migotaniu przedsionków, które wynieśliśmy ze studiów, w większości są już nieaktualne - wyjaśnił prof. Lubiński.
Klinika Kardiologii Interwencyjnej w szpitalu im. WAM dysponuje najnowszymi technologiami stosowanymi w terapii arytmii serca. Rocznie wykonuje się w niej ok. 150 zabiegów.
Zabiegom ablacji poddawani są przede wszystkim pacjenci z najcięższymi objawami arytmii. Największe szanse na uzyskanie poprawy mają chorzy, którzy zostali wcześnie zdiagnozowani i są w początkowym stadium choroby.
- U osób, które przez wiele lat cierpią na arytmię, następują tak trwałe zmiany w sercu, że zabieg nie może ich odwrócić. To główne przeciwwskazanie do wykonania ablacji - zaznaczył prof. Lubiński.
Według prof. Trusz-Gluzy, najlepsza metoda profilaktyki arytmii serca to dbanie o właściwą masę ciała, zapobieganie nadwadze i otyłości, zdrowa dieta i aktywność fizyczna.
- Istnieją także jednoznaczne dowody, że alkohol – nawet w niedużych ilościach - zwiększa ryzyko wystąpienia migotania przedsionków – dodała kardiolog.
...
Tak wazne zagadnienie . Choroba cywilizacyjna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|