Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:33, 01 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Rewolucja we francuskiej służbie zdrowia. Lekarze będą przepisywać... sport
Rewolucja we francuskiej służbie zdrowia. Lekarze będą przepisywać... sport
Dzisiaj, 1 stycznia (15:10)
Sport „na receptę” we Francji! Nowe prawo zakłada, że Krajowa Kasa Chorych będzie odtąd zwracała tam np. koszty abonamentów do klubów fitness, siłowni i basenów.
Zdj. ilustracyjne
/PAP/Tomasz Gzell /PAP
Francuscy lekarze będą mogli odtąd przepisywać pacjentom ćwiczenia fizyczne i uprawianie różnych dyscyplin sportowych w ośrodkach, które nie mają nic wspólnego ze służbą zdrowia. Eksperci twierdzą, że dzięki wynikającej z tego ogólnej poprawie kondycji fizycznej pacjentów kasa chorych odnotuje oszczędności. Promowanie aktywności fizycznej będzie kosztować mniej niż leczenie rożnego typu schorzeń pojawiających się częściej i wcześniej u tych osób, które za mało się ruszają.
Przepisywana aktywność fizyczna ma być oczywiście dostosowana do wieku i stanu zdrowia każdego pacjenta.
(mn)
Marek Gładysz
...
Bezruch jest istotnie przyczyna wielu schorzen cywilizacyjnych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:21, 03 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Bakteriami w raka prostaty. Nowa terapia testowana w europejskich szpitalach
Bakteriami w raka prostaty. Nowa terapia testowana w europejskich szpitalach
Wtorek, 20 grudnia 2016 (17:40)
Nowa terapia na raka prostaty. Używa laserów i bakterii żyjącej w głębinach oceanów. Prawie połowa z 413 pacjentów, którzy wzięli udział w testach laboratoryjnych, została zupełnie wyleczona. Wszyscy znajdowali się we wczesnej fazie rozwoju choroby.
zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM
Raport na ten temat opublikowany został w najnowszym wydaniu czasopisma medycznego "The Lancet Oncology". Zdaniem profesora Marka Embertona z University College London, nowa terapia całkowicie zmienia reguły gry.
Jak funkcjonuje? Wykonany z bakterii roztwór wszczepiany jest do prostaty. Odbywa się to w zupełnej ciemności, ponieważ bakterie pozostają wówczas pasywne. W drugiej części zabiegu w tkankę zajętą nowotworem wbijane są laserowe igły. W ten sposób pobudzone światłem do działania bakterie niszczą komórki rakowe, pozostawiając zdrową tkankę nietkniętą.
Dzięki zastosowaniu tej metody, terapia odbywa się bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Badania przeprowadzono w 47 szpitalach w Europie. 49 proc. biorących w nich udział pacjentów znalazło się ostatecznie w stanie zupełnej remisji. Już po trzech miesiącach zanikły u nich wszelkie problemy fizjologiczne z oddawaniem moczu i współżyciem seksualnym. Po dwóch latach pacjenci nie zdradzali już żadnych, istotnych skutków uczonych.
(j.)
Bogdan Frymorgen
...
Tez dobra wiadomosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:45, 09 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Koniec z plombami? Wszystko za sprawą leku na... Alzheimera
Koniec z plombami? Wszystko za sprawą leku na... Alzheimera
19 minut temu
Środek testowany jako potencjalny lek przeciwko chorobie Alzheimera może nam uratować... zęby. Naukowcy z King's College London opisują na łamach czasopisma "Scientific Reports" pomyślne wyniki badań, wskazujących, że Tideglusib, inhibitor enzymu GSK-3 stymuluje aktywność komórek macierzystych miazgi zębowej i odbudowę zębiny, która może chronić miazgę przed zniszczeniem. Jeśli to się potwierdzi, może oznaczać kres kariery plomb, jakie dotychczas znamy.
Zdjęcie ilustracyjne / J.M. Guyon /PAP/EPA
Większość z nas doskonale zna ten scenariusz, po jednym, drugim ubytku i kolejnej plombie, która wypadła słyszymy na fotelu dentystycznym, że niezbędne będzie leczenie kanałowe. Nawet jeśli ząb uda się ocalić, pozostanie martwy, bardziej podatny na dalsze zniszczenia. Ogłoszone dziś przez londyńskich naukowców odkrycie może ten scenariusz zmienić, nie tylko sprawić, że leczenie kanałowe nie będzie konieczne, ale odbudować ząb w sposób niemal zupełnie naturalny.
Miazga zębowa, której odsłonięcie może prowadzić do infekcji, ma naturalną zdolność gojenia i ochrony, potrafi wytwarzać cienką warstwę dentyny, zabezpieczającej ją przed wpływem środowiska jamy ustnej. Ten mechanizm jest skuteczny przy minimalnych ubytkach, nie jest jednak w stanie zabezpieczyć zęba, kiedy dziura jest duża. Poważne ubytki można było do tej pory zabezpieczyć tylko z pomocą plomb, które jednak nie ulegały biodegradacji i blokowały naturalne procesy odbudowy.
Badacze z Londynu postanowili sprawdzić, czy naturalny mechanizm regeneracji można w jakiś sposób przyspieszyć i odkryli, jak to zrobić. Okazało się, że komórki macierzyste miazgi można stymulować do tworzenia dentyny miedzy innymi z pomocą środka o nazwie Tideglusib, inhibitora enzymu GSK-3 (tzw. kinazy syntazy glikogenu 3). To substancja, która pomyślnie przeszłą pierwszą fazę testów klinicznych, jako możliwy lek przeciwko chorobie Alzheimera i wykazała już wcześniej, że jest bezpieczna. Teraz okazało się, że u myszy, którym ubytki zębów zabezpieczono zawierającymi ten środek gąbkami kolagenowymi, substancja ta wspomaga ich naturalną regenerację. Gąbki kolagenowe ulegają przy tym stopniowemu rozkładowi i ustępują miejsca nowej warstwie zębiny.
Możliwe do wykorzystania gąbki kolagenowe są dostępne na rynku, co znacznie zwiększa szanse na szybkie zastosowanie wprowadzenie nowej metody do praktyki stomatologii. Prostota naszej metody sprawia, że można będzie łatwo ją zastosować do dużych ubytków, zarówno do ochrony miazgi, jak i odbudowy zębiny - podkreśla pierwszy autor pracy, profesor Paul Sharpe z King's College London. Fakt, że możemy przy tym użyć leku, który przeszedł już pierwsze badania kliniczne, daje realną szansę na szybkie wprowadzenie tej metody do gabinetów stomatologicznych - dodaje.
Grzegorz Jasiński
...
Cenne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:54, 10 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Japończycy coraz bliżej terapii przywracającej wzrok
Japończycy coraz bliżej terapii przywracającej wzrok
51 minut temu
Przeszczep tkanki powstałej z komórek macierzystych przywraca wzrok nawet u połowy myszy cierpiących na zaawansowane stadium zwyrodnienia siatkówki, pisze w najnowszym numerze czasopismo "Stem Cell Reports". Przeszczepione komórki tworzą połączenia z oryginalnymi komórkami siatkówki biorcy i wykazują reakcje na światło. Autorzy pracy, naukowcy z RIKEN Center for Developmental Biology w Japonii zapowiadają, że najnowszy sukces znacząco przybliża szanse rozpoczęcia badań klinicznych tej metody u ludzi.
Łączenie komórek biorcy (zielone) i komórek przeszczepionej tkanki (czerwone)
/Mandai et al./Stem Cell Reports 2017 /materiały prasowe
Zwyrodnienie siatkówki to jedna z najczęstszych przyczyn pogorszenia i całkowitej utraty wzroku. Osoby cierpiące z powodu zwyrodnienia barwnikowego siatkówki lub zwyrodnienia plamki żółtej zwykle tracą wzrok w związku z uszkodzeniem fotoreceptorów tak zwanej zewnętrznej warstwy jądrzastej siatkówki. Obecnie nie ma skutecznych metod terapii, można co najwyżej nieco opóźnić postępy choroby. Doniesienia badaczy z Japonii dają nadzieję na istotny przełom.
"Nasze wyniki są dowodem na słuszność koncepcji przeszczepu tkanek, pochodzących z komórek macierzystych" - mówi Masayo Takahashi z RIKEN Center for Developmental Biology. "Potrzebujemy jeszcze nieco dodatkowych badań, po których chcielibyśmy przystąpić do badań klinicznych. Liczymy, że podobne wyniki uda nam się uzyskać u ludzi".
Japońscy badacze udowodnili już wcześniej, że strukturę podobną do zewnętrznej warstwy jądrzastej siatkówki można utworzyć z tak zwanych indukowanych pluripotencjalnych komórek macierzystych (iPSC), które wcześniej powstają z dorosłych komórek myszy. Nie było jednak jasne, czy taka tkanka, przeszczepiona do organizmu zwierzęcia może pomóc przywrócić wzrok.
W najnowszej pracy Takahashi wraz z pierwszą autorką Michiko Mandai postanowili to wyjaśnić. W pierwszym etapie przeprogramowali komórki skóry myszy tak, by cofnęły się w rozwoju do etapu indukowanych komórek pluripotencjalnych, po czym wyhodowali z nich tkankę siatkówki. Tkanka ta, po przeszczepie do siatkówki myszy utworzyła fotoreceptory, które połączyły się z komórkami biorcy.
"Bezpośrednio i definitywnie wykazaliśmy powstawanie synaps łączących tkankę biorcy i przeszczep" - podkreśla Mandai. "Nikomu wcześniej nie udało się tak bezpośrednio pokazać, że przeszczepione komórki siatkówki reagują na światło, my zebraliśmy dane wskazujące, że sygnał jest przekazywany do oryginalnych komórek siatkówki i potem trafia do mózgu".
Kluczem do sukcesu było przeszczepienie zamiast samych komórek zróżnicowanej tkanki siatkówki. "Fotoreceptory ułożone w trójwymiarową strukturę lepiej się organizują i lepiej reagują na światło" - dodaje Takahashi. "Nasze badania pokazały, że taka reakcja pojawia się u myszy mniej więcej miesiąc po przeszczepie. Siatkówka u człowieka dojrzewa wolniej, spodziewamy się, że reakcja na światło może się w tym przypadku pojawić po upływie mniej więcej pół roku".
Co istotne, ta metoda terapii u niemal połowy poddanych jej zwierząt prowadziła do faktycznego odzyskania ograniczonej zdolności widzenia. Badacze przekonali się, że te zwierzęta reagowały na ostrzegawcze błyski światła. To, zdaniem Mandai, wskazuje, że w przyszłości osoby niewidome miałyby szanse widzieć punkty świetlne lub zarysy większych obiektów. Jak podkreśla Takahashi, metoda znajduje się jeszcze w fazie rozwoju i nie daje szans na rychłe przywracanie pełnego wzroku. "Zaczynamy od etapu zauważania światła, względnie większych kształtów i stopniowo mamy nadzieję przejść do przywracania wzroku w pełniejszym tego słowa znaczeniu".
Japońscy badacze prowadzą teraz testy z wykorzystaniem indukowanych komórek pluripotencjalnych pochodzących z komórek skóry człowieka, chcą się przekonać, czy także pozwolą zwierzętom odzyskać zdolność widzenia światła. Jeśli te testy się powiodą, rozpoczną się badania bezpieczeństwa i efektywności metody z ostatecznym celem doprowadzenia do badań klinicznych na pacjentach, którzy w wyniku zwyrodnienia siatkówki utracili wzrok.
Grzegorz Jasiński
...
Bardzo cenne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:55, 17 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Człowiek-drzewo wyleczony. "W końcu pobawię się z córeczką"
Człowiek-drzewo wyleczony. "W końcu pobawię się z córeczką"
Dzisiaj, 17 stycznia (10:11)
Pochodzący z Bangladeszu człowiek-drzewo po 16 operacjach chirurgicznych został wyleczony. Lekarze mówią o przełomie w historii medycyny, a Abul Bajandar o swoim szczęściu. "W końcu będę w stanie pobawić się ze swoją córeczką" – powiedział.
Człowiek-drzewo trafi pod skalpel. "Bałem się, że nie da się z tym nic zrobić"
Pochodzący z Bangladeszu mężczyzna zyskał miano człowieka-drzewa, ponieważ cierpiał na niezwykle rzadką chorobę skóry - dysplazję Lewandowsky'ego-Lutza. Jego ciało pokrywały olbrzymie wykwity przypominające korę drzewa.
Abul Bajandar przeszedł 16 operacji i ostatecznie lekarze ogłosili, że został wyleczony.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę w stanie wziąć na ręce swoje dziecko - powiedział Bajandar w rozmowie z agencją AFP - Mogę potrzymać swoją córeczkę w dłoniach, mogę się z nią pobawić. Nie mogę się doczekać powrotu do domu.
Szef zespołu chirurgów Samanta Lal Sen oświadczył, że wyleczenie człowieka-drzewa to krok milowy w historii nauk medycznych. Dodał, że ręce i stopy mężczyzny są "prawie normalne".
Narośle na ciele Bengalczyka nie zawsze były tak duże i problematyczne. Zaczęły się rozrastać już po tym, jak poznał swoją żonę. Wcześniej pracował jako rikszarz, z czasem choroba uniemożliwiła mu zarobek.
Teraz - jak powiedział - chce założyć własne małe przedsiębiorstwo. Będzie to możliwe dzięki wpłatom dobroczyńców z całego świata.
...
Wspaniale!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:35, 18 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Adam Maciejewski i jego zespół z nagrodą za najlepszy przeszczep
oprac.Radosław Rosiejka
18 stycznia 2017, 10:45
Przeszczep dokonany przez zespół prof. Adama Maciejewskiego uznano za najlepszy w dziedzinie chirurgii mikronaczyniowej w 2016 roku. Tak uznało Amerykańskie Towarzystwo Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej.
Adam Maciejewski wraz z zespołem u 37-letniego pacjenta przeprowadzili przeszczep obejmujący krtań, tchawicę, gardło, przełyk, tarczycę z przytarczycami, struktury mięśniowe oraz powłokę skórną przedniej ściany szyi.
Amerykańskie Towarzystwo Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej (American Society for Reconstructive Microsurgery – ASRM) zrzesza ponad 500 najlepszych światowych specjalistów z dziedziny chirurgii. Podczas zakończonego dorocznego zjazdu przyznano nagrodę w kategorii best case prezentacji pod tytułem „Złożona allotransplantacja narządów szyi”. Oddano na nią 93 proc. głosów. Praca została wybrana spośród 300 zgłoszonych prezentacji z całego świata. Zgłosili ją prof. Adam Maciejewski i dr hab. Łukasz Krakowczyk, który jako jedyni w Polsce są członkami amerykańskiego towarzystwa.
Historia pacjenta
Przeszczep trwał 17 godzin i przebiegł zgodnie z precyzyjnie przygotowanym planem. Lekarze usunęli struktury bliznowate szyi i zaimplantowali przeszczep, odtworzyli też drogi pokarmową i oddechową. Biorca przeszczepu już wcześniej przeszedł kilka operacji. W 2001 roku przeszedł przeszczep nerki z powodu nefropatii, w związku z tym stale przyjmuje leki immunosupresyjne. W 2006 r. zachorował na ostrą białaczkę szpikową, a w 2009 r. zdiagnozowano u niego zaawansowanego raka krtani. Mężczyzna był leczony radioterapią. Konieczne było usunięcie krtani oraz stała tracheostomia. Nastąpiły powikłania - martwica dolnego gardła i przełyku, rozległa przetoka skórna.
Po nieudanych próbach odtworzenia drogi pokarmowej i zamknięcia przetoki założono mu gastrostomię, przez którą chory się odżywiał. Z powodu braku tarczycy i przytarczyc musiał też stale przyjmować hormony tarczycy i wapń.
W 2013 roku chory po raz pierwszy trafił do Centrum Onkologii w Gliwicach. W 2014 r. lekarze odtworzyli u mężczyzny drogę pokarmową, wykorzystując mikronaczyniowy płat jelitowy. W 2015 r. zakwalifikowano go do allotransplantacji narządów szyi. Jak tłumaczyli lekarze, za zabiegiem przemawiał brak cech nawrotu chorób nowotworowych, zła jakość życia oraz fakt, że tak czy inaczej pacjent musiał przyjmować leki przeciwko odrzutom. - Pod tym względem był idealnym kandydatem – tłumaczył wówczas prof. Adam Maciejewski.
Operacje Adama Maciejewskiego
To kolejne wyróżnienie dla lekarzy z Gliwic i prof. Adama Maciejewskiego, przyznane przez Amerykańskie Towarzystwo Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej. Kilka lat temu pierwszy przeprowadzony w Polsce przeszczep twarzy został uznany za najlepszy na świecie zabieg rekonstrukcyjny 2013 r. Była to pierwsza taka operacja na świecie przeprowadzona ze wskazań życiowych. 33-letni pacjent w wyniku wypadku w pracy został pozbawiony połowy twarzy. Ze względu na rozległość obrażeń, utrudniających oddychanie i jedzenie oraz duże ryzyko infekcji bez przeszczepu w dłuższej perspektywie nie miałby szans na przeżycie.
Zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego przeprowadził też przeszczep twarzy u 26-letniej kobiety, od dzieciństwa cierpiącej na nerwiakowłókniakowatość. Jest to łagodny nowotwór o podłożu genetycznym, który rozrastając się może jednak zagrażać życiu. Jest to jedno z głównych wskazań do przeprowadzenia przeszczepu twarzy.
PAP
...
Pieknie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:46, 19 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Hemofobia pomoże w medycynie
Hemofobia pomoże w medycynie
30 minut temu
Medyczne implanty, takie jak choćby stenty, umieszczane w naczyniach krwionośnych, by utrzymać ich drożność, mogą zwiększać ryzyko zakrzepów i procesów zapalnych. Naukowcy i inżynierowie z Colorado State University stworzyli tytanowe powierzchnie, które przed tym chronią. Na łamach czasopisma "Advanced Healthcare Materials" opisują metodę wytwarzania powierzchni o właściwościach silnie hemofobowych, czyli odpychajacych krew. Na takich powierzchniach skrzepy nie mają prawa się tworzyć.
Nanorurki z fluorem maja znakomite własnosci hemofobowe
/Kota lab/Colorado State University /materiały prasowe
Opisywane rozwiązanie powstało na styku dwóch dyscyplin: inżynierii biomedycznej i materiałoznawstwa, dzięki współpracy laboratoriów prof. Aruna Koty, specjalisty od budowy powierzchni odpychających różne ciecze i prof. Ketula Popata, eksperta od inżynierii tkankowej i materiałów biokompatybilnych. Dzięki ich pracy powstały powierzchnie, które będą mogły przydać się przy tworzeniu implantów neutralnych dla organizmu.
Punktem wyjścia były płytki tytanu, materiału często stosowanego w implantach. Ich powierzchnię chemicznie zmieniano, tworzono na nich różne rodzaje barier miedzy tytanem a krwią. Badania potwierdziły, że faktycznie płytki krwi do niektórych z nich nie przylegają, co uniemożliwia tworzenie sie skrzepów. Jak podkreśla prof. Kota, sztuczka polega na tym, że płytki i krew tak silnie się odpychają, że implant jest dla krwi praktycznie niewidoczny, że "nie wie" ona o obecności żadnego obcego materiału.
Skrzepy tworzą się, gdy płytki krwi znajdują sobie miejsce, gdzie moga się przyczepić. Jeśli uda nam się skonstruować implanty, których krew nie zauważy, skrzepy nie będą wokół nich powstawać a ryzyko ataku serca, czy zatoru płuc znacząco spadnie, tłumaczy prof. Popat. To będzie miało istotne działanie profilaktyczne i ograniczy potrzebę stosowania leków rozrzedzających krew.
Po analizie zachowania barier o różnym składzie i różnej strukturze badacze z Colorado State University stwierdzili, że najlepszą ochronę dają wzbogacone fluorem węglowe nanorurki. To one bedą prawdopodobnie przedmiotem dalszych badań, zmierzających do wytworzenia implantów gotowych do medycznego zastosowania.
Kropelki krwi, osocza i wody na powierzchni odpychajacej wszystkie ciecze
/Kota lab/Colorado State University /materiały prasowe
Grzegorz Jasiński
...
Zaraz ,,geje" zaxzna wrzeszczec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:44, 24 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Lublin: Pełen sukces zabiegów kardiologicznym laserem
Lublin: Pełen sukces zabiegów kardiologicznym laserem
39 minut temu
Pierwsze 30 zabiegów kardiologicznym laserem i pełny sukces- nie było żadnych powikłań. Jedyny taki laser działa w Lublinie w szpitalu klinicznym nr 4 Uniwersytetu Medycznego.
Zdj. ilustracyjne
/Józef Polewka /RMF FM
Jak mówi prof. Andrzej Wysokiński, szef Kliniki Kardiologii zabiegi są dużo bardziej bezpieczne dla pacjentów. To urządzenie drogie, ale warte tych pieniędzy - nie ma wątpliwości prof. Wysokiński. Kosztuje milion złotych i w Polsce powinno być ich 5-6 w największych ośrodkach kardiologicznych, żeby można było leczyć tą metodą wszystkich pacjentów. Na razie jest jedno w Lublinie i dzięki niemu kardiolodzy znacznie mniej inwazyjnie mogą pomóc pacjentom.
Do tej pory usuwanie zamknięć tętnic wieńcowych, czy usuwanie zepsutych stentów odbywało się praktycznie mechanicznie. Wprowadzono do tętnic rurki, cewniki i wyrywano np. stent z tkanki łącznej, bo najczęściej właśnie nią zarastał. To był bardziej inwazyjny, traumatyczny zabieg- podkreśla prof. Wysokiński. Za pomocą lasera jednym wprawnym strzałem odcina się stent od tkanki, a potem bezproblemowo już usuwa.
Identyczna sytuacja będzie w przypadku uszkodzonych elektrod rozrusznika serca. Dotychczas często następowało oderwanie fragmentów, które trzeba było wydłubywać po kawałku. To dodatkowo oczywiście stwarzało możliwość uszkodzenia, czy zranienia tętnicy. Dzięki laserowi jest to dużo bardziej precyzyjna i skuteczna metoda - mówi prof. Andrzej Wysokiński.
W SPSK 4 w Lublinie lada moment będzie już w pełni gotowa hybrydowa sala operacyjna, w pełni wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt. Gdyby podczas operacji laserem kardiologicznym okazało się, że są jakieś inne problemy natychmiast będzie można przejść do tradycyjnej metody operacyjnej, bez przetransportowywania pacjenta. Bezpieczeństwo operacyjne będzie więc jeszcze większe.
Nowa metoda to większa precyzja, mniejsza inwazyjność a co za tym idzie szybsze gojenie, szybsze wyjście pacjenta do domu. Ryzyko wystąpienia powikłań znacznie się obniża, co jest wyjątkowo ważne- dodaje prof. Wysokiński.
(mpw)
Krzysztof Kot
...
Cieszy ale szkoda ze nie bedzie to pewnie dostepne w naszej ,,sytuacji sluzby zdrowia".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:24, 27 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Koperta życia już w Gdańsku
Justyna Liptak
dodane 26.01.2017 11:00 Zachowaj na później
Koperta życia jest to zestaw składający się z plastikowej, zamykanej na zatrzask koperty, oznaczonej specjalnym nadrukiem, oraz naklejki na lodówkę
Justyna Liptak /Foto Gość
To proste „narzędzie” może uratować życie.
Koperta życia to projekt, który narodził się w krajach anglosaskich. Promowana przez tamtejszych ratowników medycznych, zyskała wielu zwolenników także w innych częściach świata. Teraz także w Gdańsku będzie można otrzymać to proste „narzędzie”, które może uratować życie.
- Ta inicjatywa to przede wszystkim mądra edukacja z zakresu gromadzenia i przechowywania dokumentacji medycznej, o której często wielu zapomina - mówi dr Marek Jankowski, dyrektor Gdańskiego Ośrodka Promocji Zdrowia.
W takiej kopercie ma się znajdować krótka i zwięzła notatka na temat zdrowia danej osoby, czyli jakie leki przyjmuje, na co jest uczulona oraz kogo zawiadomić w sytuacjach nagłych.
Koperta życia wzorem innych miast i państw, w których funkcjonuje, przechowywana jest w miejscu do którego jest szybki i oczywisty dostęp.
- Lodówka jest takim sprzętem, który każdy w domu ma. Ratownik odpowiadający na zgłoszenie wchodzi do mieszkania i od razu sprawdza, czy na lodówce jest specjalna naklejka informująca o tym, że w środku jest koperta życia. Jeśli tak, jego działanie jest ułatwione, bo zna najbardziej istotne informacje o sytuacji zdrowotnej pacjenta i może szybciej podjąć właściwą decyzję, często ratującą życie - podkreśla dyrektor.
Stąd do współpracy zostały zaproszone również Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie oraz Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności, aby inicjatywę promować w jak najszerszym gronie zainteresowanych. Partnerami projektu są także: Gdańska Stacja Ratownictwa Medycznego oraz Zakład Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej GUM-ed.
Jednocześnie Gdański Ośrodek Promocji Zdrowia, który jest realizatorem kampanii, podkreśla, że z kopertą życia nierozerwalnie wiąże się właściwa edukacja. - W wielu miastach taka koperta rozdawana jest na tzw. eventach senioralnych. W Gdańsku chcemy to zrobić inaczej. Zanim senior dostanie kopertę, będzie musiał uczestniczyć w krótkim module edukacyjnym, czyli spotkaniu z ratownikiem medycznym albo lekarzem, który wyjaśni, czym jest inicjatywa, jak wypełnić taką notatkę o zdrowiu oraz w jaki sposób ją aktualizować - podkreśla dyrektor.
Pierwszy etap kampanii połączono z programem „Trzeci Wiek w Zdrowiu”, którego uczestnicy w fazie pilotażowej otrzymali 50 pierwszych kopert życia. - Chcemy budować świadomość odnośnie przechowywania informacji medycznej, gdyż nadal nie istnieje jeden system elektroniczny, który zapewniałby służbom medycznym dostęp do historii choroby danej osoby. W tym momencie to nadal pacjent odpowiedzialny jest za dostarczenie wszelkich informacji dotyczących swojego stanu zdrowia - zaznacza M. Jankowski.
Dyrektor jednoczenie podkreśla, że wdrażanie kopert życia to proces długofalowy. - Zdajemy sobie sprawę, że nie da się tego zrobić natychmiast i nawet tego nie chcemy. Bo zależy nam, aby ludzie świadomie podchodzili do kwestii związanych z własnym zdrowiem - dodaje.
- Pracownicy socjalni i opiekunowie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku rozpoczęli już akcję przekazywania kopert życia, potrzebującym mieszkańcom - informuje Sylwia Ressel z MOPR. Otrzymają je samotni seniorzy oraz osoby niepełnosprawne, objęte wsparciem. W pierwszej kolejności trafią do mieszkańców w bardzo zaawansowanym wieku i przewlekle chorych.
W tym roku do rąk gdańszczan trafić ma w sumie 2 tys. kopert życia.
...
Znakomite. Lekarz zamiast szukac nie wiedzac gdzie. Od razu ma.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:06, 27 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Chory? Jedz więcej...
Chory? Jedz więcej...
Wczoraj, 26 stycznia (22:23)
Kiedy jesteśmy chorzy spada nam apetyt, tymczasem w przypadku przynajmniej niektórych chorób powinniśmy jednak jeść więcej - przekonują naukowcy z Salk Institute w La Jolla w Kalifornii. Wyniki ich badań pokazują, że lepsze odżywianie może istotnie zwiększać nasze szanse uporania się z chorobą. Co więcej, prawdopodobnie przynajmniej niektóre bakterie same o tym wiedzą i w swoim własnym interesie próbują nam apetyt zwiększyć. O tym zaskakującym odkryciu pisze w najnowszym numerze prestiżowe czasopismo "Cell".
Bakteria Salmonella Typhimurium
/Salk Institute /materiały prasowe
Apatia, senność, podwyższona wrażliwość na ból, czy utrata apetytu to częste objawy infekcji. Naukowcy z Salk Institute postanowili dokładniej przyjrzeć się właśnie ostatniemu z nich. Tym bardziej, że wiedza na temat przyczyn utraty apetytu u chorych jest wciąż bardzo mała. Ku swemu zaskoczeniu stwierdzili, że atakująca układ pokarmowy myszy bakteria Salmonella Typhimurium jest w stanie ów efekt zmniejszenia apetytu zablokować, by zmniejszyć swą zjadliwość, przedłużyć życie nosiciela i w ten sposób... zwiększyć szanse transmisji na inne osobniki. Wygląda to na paradoks, ale najwyraźniej właśnie tak działa.
Tradycyjnie w przypadku chorób zakaźnych uważamy, że im silniej czynnik chorobotwórczy może zaatakować, tym większe ma szanse przeniesienia się na innych nosicieli - mówi prof. Janelle Ayres z Salk Institute for Biological Studies. My odkryliśmy bakterię, która ma inna strategię, stara się być mniej groźna dla nosiciela, by łatwiej było jej się przenieść na kolejnych - dodaje.
Salmonella Typhimurium jest bakterią wywołująca nieżyt jelitowy zarówno u myszy, jak i ludzi, przenoszącą się przez zakażone odchody. Autorzy pracy podali ją myszom w pożywieniu, naśladując w ten sposób naturalny przebieg infekcji. Zależało im przy tym, by zbadać jaki jest wpływ tych bakterii na apetyt zwierząt. Okazało się, że w interesie bakterii jest zapewnienie sobie w układzie pokarmowym dostatecznej ilości substancji odżywczych i na tyle łagodne traktowanie nosiciela, by jak najdłużej mógł swoimi odchodami zarażać inne zwierzęta. Gdy mysz traciła apetyt, ilość substancji odżywczych malała i bakteria musiała atakować inne tkanki, co kończyło się znacznym pogorszeniem stanu myszy. Salmonella Typhimurium wytwarzała wiec cząsteczkę SlrP, z pomocą której blokowała aktywność cytokin sygnalizujących mózgowi, że powinien zmniejszyć apetyt. W ten sposób zapewniała sobie optymalne warunki.
Choć mechanizm kontroli apetytu u człowieka jest podobny, badacze z Kalifornii zwracają uwagę, że odpowiedź na infekcję może zależeć jeszcze od wielu innych istotnych czynników. Konkretny patogen wpływa też na to, czy w przypadku zachorowania ograniczenie jedzenia może mieć korzystne skutki lub nie. Zamierzają teraz sprawdzić, jakie mogą być reakcje bakterii naturalnie obecnych w naszym układzie pokarmowym i czy przypadkiem metody stosowanej przez Salmonella Typhimurium nie można wykorzystać do pobudzenia apetytu chorych cierpiących na inne choroby. Zastanawiają się też, czy takie metody sterowania apetytem nie mogłyby pomóc w walce z bakteriami odpornymi na antybiotyki. To tez zamierzają zbadać.
Grzegorz Jasiński
...
Jednak na ogol dieta pomaga. Naturalnie nie chce sie chorym jesc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:05, 29 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
gosc.pl → Wiadomości → Cierpią, a o tym nie wiedzą
Cierpią, a o tym nie wiedzą
PAP
dodane 29.01.2017 06:00 Zachowaj na później
Na zespół bezdechu sennego, groźne zaburzenie oddychania podczas snu, cierpi 1,5 mln Polaków, ale diagnozę postawioną ma najwyżej promil z nich - mówili eksperci w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie.
Według prof. Zbigniewa Gacionga z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego istotną przyczyną tak niskiego odsetka osób z rozpoznanym bezdechem sennym w Polsce jest ograniczony dostęp do diagnostyki tego schorzenia.
Badaniem, które może potwierdzić występowanie zespołu bezdechu sennego i dać podstawę do jego leczenia jest polisomnografia. "Jest to procedura trudno dostępna, kosztowna, wymagająca sprzętu i nadzoru nad pacjentem. W Warszawie kolejki do badań polisomnograficznych sięgają ponad rok" - zaznaczył prof. Gaciong.
Ocenił, że poprawę w dostępie do diagnostyki bezdechu sennego można by uzyskać dzięki zastosowaniu prostszej i ponad dwukrotnie tańszej metody - badania poligraficznego, które od niedawna może być wykonywane przez pacjenta w warunkach domowych. Umożliwia to urządzenie opracowane przez polskich inżynierów i naukowców ze spółki Infoscan S.A. Jak zapewnił na konferencji prasowej jeden z jego współtwórców dr inż. Miłosz Jamroży, jest to pierwsze takie rozwiązanie w Europie.
Prof. Gaciong przypomniał, że o bezdechu sennym mówi się zazwyczaj w kontekście chrapania. "I rzeczywiście, nie ma bezdechu sennego bez chrapania, ale nie każda osoba, która chrapie jest dotknięta bezdechem sennym" - podkreślił specjalista.
Przypomniał, że bezdech jest bardzo poważnym zaburzeniem, które charakteryzuje się częstymi zatrzymaniami oddechu podczas snu. Najczęstszą jego postacią jest tzw. bezdech zaporowy (obturacyjny), któremu sprzyja nadwaga i otyłość. Jest on efektem zwiotczenia mięśni w obrębie gardła i zapadaniem się jego miękkich struktur podczas snu, co blokuje dopływ powietrza do płuc. "Krótko mówiąc, ludzie z bezdechem sennym duszą się podczas snu" - powiedział ekspert. W rezultacie nie wysypiają się, często budzą się z bólem głowy, są senni i zmęczeni w ciągu dnia, bardziej podatni na depresje i różnego rodzaju zaburzenia nastroju, częściej występuje u nich impotencja.
Nieleczony bezdech senny zwiększa znacznie ryzyko występowania takich poważnych schorzeń, jak choroba wieńcowa serca, nadciśnienie tętnicze, które trudno leczyć, groźne dla życia arytmie, udar mózgu, cukrzyca.
"Ze względu na mniejszą sprawność psychomotoryczną w ciągu dnia osoby z tej grupy stwarzają też zagrożenie dla siebie i otoczenia, gdyż szczególnie często są sprawcami wypadków komunikacyjnych" - przypomniał prof. Gaciong.
Z badań amerykańskiej fundacji zajmującej się bezpieczeństwem drogowym - AAA Foundation for Traffic Safety - wynika, że 7 proc. wypadków drogowych rocznie jest powodowanych przez kierowców cierpiących na bezdech senny.
Prof. Gaciong podkreślił, że bezdech senny można skutecznie leczyć. "Najbardziej skuteczną metodą, która jest w stanie wyleczyć bezdech jest chirurgia bariatryczna, czyli operacyjne zabiegi odchudzające u osób z dużą otyłością. Pomóc mogą też zabiegi wykonywane przez laryngologów na podniebieniu miękkim" - wymieniał specjalista. Najczęściej stosowaną w Polsce metodą, która znacznie poprawia jakość życia chorych z bezdechem, jest proteza powietrzna, określana w skrócie jako CPAP. Jest to urządzenie, które w nocy tłoczy pod ciśnieniem powietrze do dróg oddechowych, tak by zapobiec ich zapadaniu się i uniknąć epizodów bezdechu.
Jednak, by móc zaoferować pacjentom skuteczną terapię bezdechu, trzeba najpierw ich zdiagnozować, zaznaczył ekspert. Tymczasem w Polsce dostęp do refundowanego badania polisomnograficznego, które może ostatecznie potwierdzić bezdech, jest bardzo ograniczony.
Z danych przedstawionych przez prof. Gacionga wynika, że bezdech senny w postaci wymagającej leczenia występuje u co najmniej 1,5 mln Polaków, ale co roku w naszym kraju wykonuje się jedynie 14 tys. badań diagnostycznych w kierunku tego schorzenia.
Zdaniem specjalisty, sytuacja ta mogłaby się znacznie poprawić, gdyby pacjenci, u których podejrzewa się bezdech przechodzili najpierw tańsze, proste i łatwiej dostępne badanie poligraficzne przy pomocy urządzenia, jakie opracowali polscy inżynierowie.
Dr inż. Miłosz Jamroży wyjaśnił, że mierzy ono podczas snu pacjenta dwa podstawowe parametry, tj. nasycenie krwi tlenem oraz tętno, a także przepływy powietrza przez górne drogi oddechowe oraz ruchy klatki piersiowej i brzucha, jak również pozycję ciała w trakcie snu, co pozwala określić, w której pozycji występują zaburzenia. "To badanie pozwala ocenić, z jakim typem zaburzenia mamy do czynienia i jak pacjentowi można pomóc" - podkreślił Jamroży. Minimalny czas badania wynosi sześć godzin.
Badanie poligraficzne w diagnostyce bezdechu jest oferowane przez blisko 30 prywatnych ośrodków medycznych, a od niedawna można je wykonywać również w domu. Badanie nie jest obecnie refundowane. Jego koszt jest ponad dwukrotnie niższy niż koszt polisomnografii, dlatego spółka zamierza podjąć działania zmierzające do wpisania poligrafii na listę badań refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
...
Coraz wiecej chorob poznajemy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:57, 31 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Twoje zdrowie w Faktach RMF FM
Choroba Parkinsona jest nieuleczalna, ale jej postępy można długo opóźniać
Choroba Parkinsona jest nieuleczalna, ale jej postępy można długo opóźniać
Dzisiaj, 31 stycznia (19:55)
Aktualizacja: 1 godz. 11 minut temu
Drżenie spoczynkowe, napięcie mięśniowe, spowolnienie ruchów, wreszcie problemy z utrzymaniem równowagi - to mogą być objawy choroby Parkinsona. Choroba ta w większości przypadków atakuje miedzy 50 a 60 rokiem życia, ale może pojawić się przed 40 rokiem życia, a nawet w dzieciństwie - mówi RMF FM dr Magdalena Wójcik-Pędziwiatr z Oddziału Neurologii Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. Jak podkreśla, początkowe objawy mogą być subtelne i trudne do uchwycenia, ale wczesne rozpoznanie jest bardzo ważne, bo choć choroba jest nieuleczalna, jej postępy dzięki odpowiedniej terapii można długo opóźniać.
Zadzwoń do eksperta
Jakie są podstawowe objawy choroby Parkinsona ? Czy jest to choroba dziedziczna ? Czy istnieje skutecznie leczenie tego schorzenia ? Jak wyglada rehabiltacja chorego ? Na Wasze pytania w redakcji RMF FM od 11.00 będą odpowiadać specjalista neurolog Magdalena Wójcik-Pędziwiatr oraz rehabilitant dr Elżbieta Mirek z Oddziału Neurologicznego Krakowskiego szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.
Ekspertki będą odpowiadać także na wideoczacie - na RMF24.pl i na profilu RMF24.pl na Facebooku.
Pierwsza część rozmowy Grzegorza Jasińskiego
Grzegorz Jasiński: Jak poważnym problemem jest w Polsce choroba Parkinsona, ilu jest pacjentów, ilu osób to dotyczy?
Dr Magdalena Wójcik-Pędziwiatr: Choroba Parkinsona jest chorobą dość częstą, drugą co do częstości występowania chorobą neurodegeneracyjną po chorobie Alzheimera. W Polsce mamy ponad 70 tysięcy chorych, a rocznie zapada na nią 8 tysięcy Polaków.
Porozmawiajmy o pierwszych, najwcześniejszych objawach choroby Parkinsona. Jak to się zaczyna?
W chorobie Parkinsona wyróżniamy cztery kardynalne objawy, tak zwane objawy zespołu parkinsonowskiego, czyli parkinsonizmu. Zaliczamy do nich przede wszystkim drżenie, które w przebiegu tej choroby jest przede wszystkim drżeniem spoczynkowym, występuje przy pełnym rozluźnieniu mięśni. Kolejnym objawem jest sztywność mięśniowa, odczuwana przez chorych jako nieprzyjemne doznanie napięcia w określonej części ciała. Następnym, spowolnienie ruchowe, które jest najistotniejszym objawem, bez którego nie możemy postawić rozpoznania tej choroby, wreszcie zaburzenia odruchów postawnych, które kontrolują naszą sylwetkę i pozwalają na utrzymanie pionowej postawy ciała.
Z tym może się wiązać na przykład upadek...
Tak, utrata, czy też osłabienie odruchów postawnych może wiązać się ze zwiększonym ryzykiem upadków. Warto podkreślić, że pierwsze objawy choroby Parkinsona są zazwyczaj bardzo subtelne, niekiedy przez chorego niezauważalne. Najczęściej choroba rozpoczyna się jednostronnie, od zajęcia jednej kończyny, górnej lub dolnej. W kończynie górnej taką typową, początkową manifestacją choroby może być izolowane drżenie kciuka. Niekiedy również pacjenci zgłaszają trudności z pismem, w postaci tak zwanego drobnego pisma zwanego mikrografią. W kończynie dolnej typowym początkowym objawem jest na przykład powłóczenie nogi - noga w trakcie chodu pozostaje z tyłu. To wiąże się z potykaniem, może prowadzić do upadku.
dr Magdalena Wójcik-Pędziwiatr – specjalista neurolog
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /RMF FM
Te objawy pacjent może stwierdzić u siebie sam, mogą go zaniepokoić. Może to też zauważyć rodzina, jeśli on sam nie chce przyjąć do wiadomości, że coś złego się dzieje.
Dość często to właśnie rodzina zwraca uwagę na pierwsze objawy. One zazwyczaj są dość dyskretne i niejednokrotnie sami chorzy ich nie odczuwają, nie są ich świadomi...
Niektóre z tych objawów mogą się kojarzyć się po prostu z procesem starzenia się organizmu, bo to choroba, która zwykle pojawia się w wieku mocno średnim.
Najczęściej na chorobę Parkinsona zapadają osoby w wieku od 50 do 60 lat, ale tak naprawdę choroba może wystąpić w każdym wieku, również bardzo młodym, nawet w dzieciństwie. To są tak zwane młodzieńcze postaci choroby Parkinsona. W około 5 procent przypadków choroba rozpoczyna się przed 40. rokiem życia. Również pacjenci w wieku podeszłym mogą zachorować.
Jakie najwcześniejsze przypadki pacjentów zdiagnozowanych państwo rejestrujecie w Polsce?
Ja zajmuję się osobami dorosłymi. Najmłodszy chory, którego pamiętam z mojej praktyki miał 22 lata.
Jakie objawy powinny nas skłonić do pójścia do lekarza, wskazać, że czas szukać pomocy?
To przede wszystkim pogorszenie sprawności ruchowej, zwykle dotyczące jednej strony ciała, spowolnienie ruchowe, zwiększone napięcie mięśniowe, czy tez drżenie kończyn. niektórzy pacjenci jako pierwszy objaw wskazują ból. To może być na przykład ból barku. Spotkałam się też z chorym, który szukał pomocy w związku z bólem kręgosłupa. W trakcie badania neurologicznego okazało się, że ten chory ma objawy choroby Parkinsona.
Te objawy niekoniecznie wskazują na samą chorobę Parkinsona. Podobne objawy, choćby drżenie, mogą być wynikiem także innych procesów chorobowych...
Tak, postawienie rozpoznania choroby Parkinsona wymaga przeprowadzenia szczegółowej diagnostyki różnicowej. Przyczyną zespołu parkinsonowskiego mogą być też inne choroby neurodegeneracyjne. Zaliczamy do nich przede wszystkim tak zwane parkinsonizmy atypowe, jak postępujące porażenie nadjądrowe, zwyrodnienie korowo-podstawne, zanik wieloukładowy. To także choroby endokrynologiczne, jak na przykład niedoczynność tarczycy, czy niedoczynność przytarczyc, w której dochodzi do powstawania złogów wapnia w obrębie układu nerwowego. To także może prowadzić do powstania objawów parkinsonizmu. Trzeba też brać pod uwagę wielokrotnie przebyte urazy głowy, na przykład encefalopatię bokserów, a także naczyniowe uszkodzenie mózgu, czy też guz mózgu.
Czy w przypadku tych objawów, diagnoza, że chodzi o chorobę Parkinsona to najgorsza wiadomość, czy te inne możliwe przyczyny są łatwiejsze do leczenia?
Wręcz przeciwnie. Rokowanie w chorobie Parkinsona jest stosunkowo dobre, w porównaniu z innymi chorobami neurodegeneracyjnymi, przede wszystkim parkinsonizmami atypowymi. Tak naprawdę choroba Parkinsona nie skraca w sposób istotny okresu przeżycia. Ponadto, odpowiedź na leki w chorobie Parkinsona jest stosunkowo dobra i utrzymuje się przez szereg lat. My jako neurolodzy możemy przez długi okres całkiem skutecznie kontrolować objawy choroby Parkinsona.
Zanim zapytam o leki i możliwe sposoby tej terapii, muszę zapytać o przyczyny tej choroby. Jaki jest mechanizm powstawania tych objawów, z czym się wiążą? Kolejne pytanie: dlaczego zapadamy na tę chorobę?
Trzeba przyznać, że mimo wieloletnich badań, przyczyna choroby parkinsona nie jest do końca wyjaśniona. Prawdopodobnie etiologia tej choroby jest wieloczynnikowa, wynika z nakładania się czynników genetycznych, a także pewnych czynników środowiskowych. najprawdopodobniej istnieje pewna genetyczna predyspozycja, wrodzona skłonność do zachorowania, a dodatkowo do rozwoju tej choroby mogą przyczynić się różne czynniki obecne w naszym otoczeniu, choćby w żywności. Mogą to być tak zwane substancje neurotoksyczne. W badaniach naukowych udowodniono, że takimi czynnikami są pestycydy, stąd u osób zamieszkujących obszary rolnicze stwierdzamy większą zapadalność na chorobę Parkinsona.
Jaki jest dokładny mechanizm powstawania choroby? Wiadomo, że wiąże się z uszkodzeniem mózgu i w momencie, kiedy pojawiają się objawy, jest to już uszkodzenie dość daleko posunięte...
Podstawowe znaczenie ma proces, polegający na odkładaniu się nieprawidłowego białka w komórkach układu nerwowego. nasz organizm nie potrafi tego białka usunąć, wskutek czego dochodzi do uszkodzenia i zaniku komórek nerwowych. Ten proces dotyczy rożnych obszarów układu nerwowego. Za rozwój objawów ruchowych odpowiada zwyrodnienie komórek istoty czarnej w śródmózgowiu.
Duże znaczenie ma spadek produkcji istotnego neuroprzekaźnika...
Tym neuroprzekaźnikiem jest dopamina, obecna w układzie ruchowym, w tak zwanym układzie pozapiramidowym, który współuczestniczy wraz z układem piramidowym w kontroli ruchów dowolnych, współruchów, kontroluje napięcie mięśniowe a także szybkość ruchów.
Druga część rozmowy Grzegorza Jasińskiego
Mówi się o tym, że chorobie Parkinsona często towarzyszy, a czasem ja poprzedza, depresja. Na ile ten efekt jest u pacjentów widoczny?
To prawda. W przebiegu choroby Parkinsona możemy wyróżnić dwie fazy, fazę przedkliniczną, a także fazę kliniczną. Faza kliniczna charakteryzuje się występowaniem objawów ruchowych, w fazie przedklinicznej obserwujemy objawy pozaruchowe, do których zalicza się miedzy innymi depresja, ale są to tez inne objawy, na przykład osłabienie węchu, nadmierne pocenie, upośledzenie funkcji gruczołów łojowych, tak zwane łojotokowe zapalenie skóry, a także zaparcia. Depresja dość często poprzedza występowanie objawów ruchowych, występuje w okresie przedklinicznym u około 30 procent pacjentów.
Na jaką terapię chory może liczyć? Co medycyna może zaproponować?
Możliwe jest postępowanie farmakologiczne oraz niefarmakologiczne. Istnieje szereg leków, z pomocą których możemy przez szereg lat bardzo skutecznie kontrolować objawy choroby, zwłaszcza w okresie początkowym. Te środki działają przede wszystkim na układ dopaminergiczny, podstawowym lekiem jest lewodopa, której zadanie polega na uzupełnieniu w mózgu tego brakującego neuroprzekaźnika, dopaminy. Inne leki spowalniają metabolizm, czyli rozkład dopaminy i w ten sposób zwiększają jej stężenie w mózgu. Są też leki działające bezpośrednio na receptory dopaminowe. Postępowanie niefarmakologiczne to przede wszystkim rehabilitacja, która jest metodą komplementarną. Niestety, nie ze wszystkimi objawami choroby parkinsona możemy sobie z pomocą leków poradzić. Są takie objawy, występujące szczególnie w okresie zaawansowanym, na przykład zaburzenia chodu związane z występowaniem tak zwanych zastygnięć czy też zaburzenia mowy, które nie poddają się leczeniu farmakologicznemu. Tu niezwykle istotna jest rehabilitacja. Ona pozwala na dłuższe zachowanie optymalnej sprawności ruchowej.
Na ile leki, o których pani doktor wspomniała są dla polskich pacjentów dostępne, refundowane?
Większość leków jest powszechnie dostępna i refundowana. Niektóre do niedawna były bardzo drogie, przede wszystkim promipexol oraz razagilina, koszt miesięcznej terapii wynosił nawet kilkaset złotych. Aktualnie ceny tych leków uległy znacznemu obniżeniu i są osiągalne przez większość chorych. Problem stanowi leczenie w stanie zaawansowanym, w pewnym momencie dochodzimy do punktu, gdzie nie jest możliwa dalsza optymalizacja leczenia z pomocą leków dostępnych w Polsce. Na zachodzie, a nawet w niektórych krajach Europy Wschodniej jest dostępna tak zwana terapia infuzyjna, która pomaga kontrolować objawy w zaawansowanym stadium.
One nie są u nas refundowane?
Nie są w tej chwili w Polsce dostępne.
To oznacza, że w ogóle nie można tej terapii stosować czy po prostu trzeba za nią zapłacić?
Jest możliwe stosowanie tych leków, można je sprowadzić z zagranicy. Niestety, koszty terapii są bardzo duże. Miesięczna terapia apomorfiną kosztuje około 3000 złotych.
Chorzy wiele nadziei wiążą z metodami terapii polegającymi na stymulacji mózgu. One też są w Polsce dostępne?
Tak, formy leczenia operacyjnego, takie jak głęboka stymulacja mózgu są dostępne w Polsce, są refundowane. pacjenci nie muszą za tę formę terapii płacić, jedynym ograniczeniem może być występowanie pewnych objawów, które stanowią przeciwwskazanie do zastosowania tej metody leczenia.
Operacyjny charakter wiąże się z koniecznością wprowadzenia do mózgu pacjenta odpowiednich elektrod.
Tak, ta forma leczenia polega na implantacji elektrod do centralnego systemu nerwowego, do określonych struktur, najczęściej tak zwanego jądra niskowzgórzowego. Elektrody są podłączone do urządzenia medycznego, neurostymulatora, które przypomina nieco rozrusznik serca
Porozmawiajmy jeszcze o opiece nad chorym w stanie bardzo zaawansowanym. Na ile rodzina na ile rodzina jest w stanie opiekować się chorym, pomagać w rehabilitacji? Czy to wymaga już przebywania w specjalnych instytucjach prowadzących całodobową opiekę?
Niestety w Polsce nie mamy dobrej sytuacji jesli chodzi o opiekę nad chorymi w okresie zaawansowanym choroby Parkinsona. Często rodziny takich chorych są skazane same na siebie, jest duży problem z opieką. Dzieci pacjentów sa aktywne zawodowo, pracują i niestety nie zawsze są w stanie tę optymalną opiekę zapewnić. Często jest tak, że tacy chorzy muszą korzystać z opieki instytucjonalnej.
Pani doktor mówiła o tym, że choroba Parkinsona nie skraca życia, natomiast oczywiście ma istotny wpływ na komfort życia na samodzielność pacjenta. Na ile te metody, które w tej chwili medycyna w Polsce oferuje, pomagają te sprawność przedłużyć? To jest 5 lat, 10, 20? Jak długo można lecząc się pozostać samodzielnym?
Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Przebieg choroby jest indywidualny. Są chorzy, u których udaje się przez szereg lat, kilkanaście, dwadzieścia, a nawet więcej bardzo skutecznie kontrolować objawy choroby. Te osoby mogą być czynne zawodowo, kontynuować większość swoich aktywności. U innych osób choroba może mieć jednak przebieg nieco szybszy. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli jednak porównamy obecną sytuację do czasów, kiedy tych nowych leków nie było, czas przeżycia chorych uległ znacznemu wydłużeniu.
Takim, szczególnie pilnie obserwowanym przypadkiem choroby Parkinsona był papież Jan Paweł II. Wszyscy widzieliśmy postępy tej choroby, jej objawy. Ma pani doktor wrażenie, że to w jakiś sposób wpłynęło na świadomość tych objawów u potencjalnych pacjentów, czy ich rodzin? Czy wiedzą o tym przypadku, odnoszą to do siebie?
Tak, oczywiście, w rozmowie na temat choroby Parkinsona praktycznie nie sposób nie wspomnieć o postaci papieża Jana Pawła II. Okazuje się, że dla wielu chorych jego postawa, to jakie miał podejście do swojej choroby, to że mimo upośledzających objawów, utrudniających mu funkcjonowanie cały czas starał się być aktywny, wychodzić do ludzi, ma ogromne znaczenie. Pokazał im, że mimo swej, często poważnej niepełnosprawności nie muszą być zamknięci w czterech ścianach. Mimo że papież odszedł od nas wiele lat temu, wielu pacjentów ma go nadal w swoich myślach. Wiem to z bezpośrednich relacji.
Kinezyterapia pomaga jak najdłużej zachować samodzielność i niezależność
dr Elżbieta Mirek
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /RMF FM
Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego z dr Elżbietą Mirek, rehabilitantem Oddziału Neurologii Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II.
Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego
Od momentu postawienia diagnozy, pacjent powinien rozpocząć odpowiednie ćwiczenia. Kinezyterapia ma kluczowe znaczenie dla poprawy sprawności ruchowej, zwiększenia możliwości układów krążenia i oddychania, pomaga pacjentom w jak najdłuższym zachowaniu samodzielności i niezależności. Chodzi o ćwiczenia równoważne, rozciągające, oddechowe. Podstawowym zadaniem rehabilitacji jest poprawa sprawności chodzenia, ale istotne są też ćwiczenia zmierzające do poprawy pisania czy zajęcia z logopedą. Dr Mirek podkreśla też, że pacjent powinien czuć się w domu bezpieczne. Istotna jest więc likwidacja progów czy dywanów, o które można się potknąć, a także odpowiednie zabezpieczenie łazienki.
Kluczowa jest rehabilitacja. Bardzo pomaga... tango
Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego z osobami zaangażowanymi w Kampanię Społeczno-Edukacyjną "Parkinson za zamkniętymi drzwiami", w tym Tomaszem Cymerem.
Chorzy mówią o tym, co stanowi dla nich największy problem, dlaczego wciąż wielu pacjentów nie przyznaje się do choroby, ale też w jaki sposób można pomóc choremu, który utknął w drodze, doznając tak zwanego zamrożenia.
Tomasz Cymer
/Grzegorz Jasiński, RMF FM /RMF FM
Pomoc choremu na chorobę Parkinsona jest często bardzo łatwa. Czasem wystarczy pomóc postawić jeden krok. Ale trzeba zauważyć problem, zapytać, wziąć pod ramię. Kluczowe znaczenie ma dostęp do rehabilitacji, zajęć grupowych. Chorzy przyznają, że bardzo pomaga muzyka, taniec, zwłaszcza tango. Chorzy nie chcą zostawać w domu. Jeśli będą mieli leki i będą mieli zapewnioną możliwość rehabilitacji to będą pracować, będą samodzielni.
Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego
(mn)
Grzegorz Jasiński
...
Trzeba byc aktywnym.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:11, 01 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
"Puls Biznesu": W Rzeszowie testują nową metodę walki z bólem
"Puls Biznesu": W Rzeszowie testują nową metodę walki z bólem
1 godz. 13 minut temu
W Rzeszowie - po raz pierwszy w Polsce - przeprowadzono zabieg z wykorzystaniem termoablacji ultradźwiękowej. Dzięki terapii możliwe jest zmniejszenie dolegliwości bólowych aż o 80 procent - informuje "Puls Biznesu".
Dzięki terapii z wykorzystaniem termoablacji ultradźwiękowej możliwe jest zmniejszenie dolegliwości bólowych aż o 80 procent (zdjęcie ilustracyjne)
/Tomasz Gzell /PAP
Zabiegowi wykorzystującemu nowatorską technologię poddała się 38-letnia kobieta, od kilku lat zmagająca się z chorobą nowotworową. U pacjentki zdiagnozowano przerzuty, m.in. w kościach, którym towarzyszył ból uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. Zabieg został przeprowadzony w Szpitalu Specjalistycznym Pro-Familia w Rzeszowie. Zakończył się sukcesem.
Skuteczność leczenia tą metodą jest bardzo wysoka. Dzięki terapii z wykorzystaniem termoablacji ultradźwiękowej możliwe jest zmniejszenie dolegliwości bólowych aż o 80 procent, co znacznie polepsza komfort życia chorego - mówi "Pulsowi Biznesu" Magdalena Pyka, dyrektor Centrum Badawczo-Rozwojowego w szpitalu Pro-Familia.
Cała procedura wykonywana jest w znieczuleniu ogólnym, trwa zaledwie 30 minut, a pacjent opuszcza szpital już następnego dnia. Efekt przeciwbólowy pojawia się bardzo szybko, zwykle po upływie trzech dni od zakończenia zabiegu - opisuje.
Jak podaje gazeta, obecnie terapia wykorzystująca termoablację ultradźwiękową do leczenia bólu towarzyszącego chorobie nowotworowej kości nie jest refundowana przez NFZ. Pro-Familia będzie jednak wykonywać zabiegi bezpłatnie - w ramach grantu badawczego.
...
To wspaniale.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:51, 03 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Antybiotykiem na rympał. "Wyrywa dziury w ścianie bakterii"
Antybiotykiem na rympał. "Wyrywa dziury w ścianie bakterii"
Dzisiaj, 3 lutego (13:51)
"Brutalną siłą można pokonać oporność bakterii na antybiotyk" - informują na łamach "Scientific Reports" naukowcy. Zespół badaczy pracujących pod kierunkiem naukowców z University College London przekonuje, że antybiotyk nadal będzie mógł zniszczyć uodpornioną bakterię, jeśli tylko poda się go w odpowiedni sposób. Przyrównują to do... wyważania drzwi, w których lokator wymienił zamki.
Antybiotykiem w bakterię (zdj. ilustracyjne)
/F. Sommariva /PAP/EPA
Antybiotyki działają na różnych zasadach, ale wszystkie muszą przyłączyć się do bakterii, by ją zabić - wyjaśnia dr Joseph Ndieyira z UCL Medicine. Jak tłumaczy, antybiotyki mają rodzaj "kluczy", które pasują do "zamków" na powierzchni bakterii i pozwalają się przyłączyć. Bakterie uodporniają się na antybiotyk jakby "wymieniając zamki", wtedy "klucz" przestaje pasować - dodaje Ndieyira - Ku swemu zaskoczeniu odkryliśmy, że niektóre antybiotyki potrafią się "włamać" i mimo wszystko przyłączyć. Są też takie, które dosłownie "wyrywają drzwi z zawiasów" i zabijają bakterie natychmiast".
Badacze użyli niezwykle czułej aparatury, by zmierzyć siłę z jaką cząsteczki czterech różnych antybiotyków oddziałują na komórki bakterii, zarówno wrażliwych, jak i opornych na ich działanie. Okazało się, że w przypadku wrażliwych bakterii siła ta jest podobna.
W przypadku bakterii, które wykształciły odporność na antybiotyki było już zupełnie inaczej. Wśród testowanych antybiotyków była między innymi wankomycyna, stosowana jako lek ostatniej szansy przeciwko szczepom MRSA (gronkowca złocistego opornego na metycylinę) oraz orytawancyna, zmodyfikowana postać wankomycyny, stosowana do leczenia infekcji skóry.
Okazało się, że orytawancyna atakuje odporne bakterie z siłą nawet 11000 razy większą, niż wankomycyna - mówi dr Ndieyira - Choć ma ten sam "klucz", co wankomycyna, okazuje się skuteczna nawet wobec bakterii, które są już oporne. Do tej pory nie było jasne, jak je zabija, nasze badania sugerują, że dosłownie wyrywa dziury w ścianie bakterii i ją rozrywa.
Wankomycyna zaburza istotne procesy życiowe bakterii, sprawia, że powoli obumierają. Jej działanie wymaga od 6 do 24 godzin. Orytawancynie wystarczy tylko 15 minut, choć jest pochodną wankomycyny prawdopodobnie niszczy bakterie w zupełnie inny sposób. Cząsteczki orytawancyny wiążą się ze sobą, tworzą rodzaj klastrów, co istotnie zmienia sposób, w jaki atakują bakterie - dodaje dr Ndieyira - Gdy dwa klastry atakują ścianę komórkową bakterii, odpychają się, rozrywają ją i niszczą bakterię praktycznie natychmiast. Co więcej, warunki na powierzchni ściany komórkowej takiemu zbijaniu się w klastry sprzyjają, co jeszcze dodatkowo zwiększa skuteczność antybiotyku.
Autorzy pracy opracowali matematyczny model zachowania takich antybiotyków przy powierzchni ścian komórkowych bakterii. Są przekonani, że z jego pomocą można będzie łatwiej znaleźć kolejne antybiotyki, które mają pożądane właściwości. Być może nie trzeba będzie ich szukać zbyt długo. Jeśli modyfikacja wankomycyny pozwoliła tak bardzo zwiększyć jej skuteczność, trzeba spróbować podobnie modyfikować inne antybiotyki. To może poważnie zwiększyć szanse, że oporne na antybiotyki bakterie, uważane obecnie przez medycynę za jedno z podstawowych zagrożeń, będzie można skutecznie zwalczać.
Grzegorz Jasiński
...
Genialne. Nie zawsze walenie z całej siły jest najlepsze. Zakrętki najlepiej mi sie otwieraja gdy powoli napieram a nie z calej sily szarpie. Uzycie sily tez moze byc rozne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:31, 06 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Implant będzie rósł razem z 7-latkiem. Nowatorska operacja w Olsztynie
Dzisiaj, 6 lutego (10:17)
Aktualizacja: 1 godz. 8 minut temu
W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie przed godziną 10 w poniedziałek rozpoczęła się operacja korekcji skoliozy implantem, który rośnie razem z pacjentem. Operowany 7-letni Paweł ze Świętochłowic jest najmłodszym pacjentem w Polsce, który otrzyma taką pomoc.
Nowatorska operacja w Olsztynie
/Piotr Bułakowski /RMF FM
7-letni Paweł ze Świętochłowic cierpi na bardzo duże, wręcz ekstremalne jak na tak małe dziecko skrzywienie kręgosłupa. Skolioza ma tendencję do pogłębiania się. Nieleczona może prowadzić do niewydolności oddechowej.
Próbowałam szukać pomocy w wielu szpitalach w Polsce, ale nikt nie potrafił nam pomóc - mówi pani Aneta, mama Pawła. O Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie dowiedziałam się z Facebooka. Jest tam dużo informacji o nowatorskich zabiegach i pozytywnych komentarzy, dlatego postanowiłam się tu zgłosić. To nic, ze odległość od domu jest tak duża. Najważniejsze, że mojemu synowi dano tu szansę na odzyskanie zdrowia. Dziś jeszcze porusza się samodzielnie, ale gdyby nie ta operacja, wkrótce groziłby mu wózek inwalidzki - podkreśla.
Szansa na normalne życie
Zajrzeliśmy do "Budzika" dla dorosłych w Olsztynie
To pierwsza taka operacja na Warmii i Mazurach i dopiero czwarta w Polsce. Paweł jest też najmłodszym pacjentem, który otrzyma taką pomoc. Wszczepiamy 7-latkowi stalowe implanty, które tworzą szyny. Jego kręgosłup wraz ze wzrostem będzie się po nich przesuwał. Dzięki temu chłopiec nie będzie musiał przechodzić kolejnych operacji. Pomaga nam profesor Hellenius z Finlandii, który jest ekspertem jeżeli chodzi o stosowanie tej techniki w Europie - powiedział naszemu reporterowi dr Paweł Grabala.
Paweł nie może teraz stać na bramce, nie może biegać. Po tej operacji będzie normalnie żył. Cieszę się, że w końcu ktoś nas poważnie potraktował, bo wcześniej była tylko spychologia - mówi mama Pawła.
Wszczepiony implant będzie rósł razem z dzieckiem
/Piotr Bułakowski /RMF FM
Całkowity koszt leczenia, w tym koszt samego implantu, jest bardzo wysoki i znaczenie przewyższa obecnie obowiązującą refundację z NFZ. Co bardzo ważne, pełne pokrycie realnych kosztów leczenia dziecka w ramach indywidualnej zgody (ok. 100 tys. zł) zadeklarował już warmińsko-mazurski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia, jako wsparcie dla innowacyjnych technologii medycznych.
(ug)
Piotr Bułakowski
...
Znakomicie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:24, 07 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Osteoporoza: "Cichy złodziej kości"
1 godz. 26 minut temu
Co pół minuty w krajach Unii Europejskiej dochodzi do złamania kości z powodu osteoporozy. To schorzenie zostało uznane przez Światową Organizację Zdrowia za chorobę cywilizacyjną. W Polsce na osteoporozę chorują ponad trzy miliony ludzi!
Osteoporoza to choroba nie tylko osób w podeszłym wieku (zdj.ilustr.)
/ McPHOTO /PAP/EPA
Co to jest osteoporoza?
Osteoporoza to niedobór tkanki kostnej. Mówiąc najprościej: to mało kości w kości. W tej sytuacji tkanka kostna nie spełnia swojej normalnej funkcji zabezpieczającej przed złamaniami i nie podtrzymuje masy ciała. Gdy kość nie jest odpowiednio chroniona, dochodzi do złamań, do których normalnie nie powinno dojść - mówi RMF FM prof. Roman Lorenc, przewodniczący Wielodyscyplinarnego Forum Osteoporotycznego.
Macie pytania dotyczące osteoporozy? W środę w godz. 11:00-13:00, podczas dyżuru telefonicznego, odpowie na nie specjalista reumatolog Jolanta Osieleniec ze Specjalistycznego Szpitala im. J. Dietla w Krakowie. Nr telefonu: 12 200 00 10 jest do Waszej dyspozycji!
Dlaczego na osteoporozę częściej chorują kobiety?
Wynika to z mniejszej masy kostnej i mniejszej masy kobiet. Większa masa kości chroni nas w większym stopniu przed wystąpieniem złamania. Istotna jest też kwestia estrogenu, czyli hormonów płciowych naturalnie występujących u kobiet. Estrogen chroni kość przed osteoporozą i zapewnia jej odpowiedni metabolizm. W okresie menopauzalnym wypada czynność estrogenu, a my możemy odczuć ubytek tkanki kostnej - tłumaczy prof. Lorenc.
Na osteoporozę chorują także młodzi!
Kości słabsze z lenistwa
Osteoporoza najczęściej dotyka osoby, które skończyły 60 lat, ale zachorować na nią mogą także dzieci i młodzież. Już po trzydziestce tkanka kostna zaczyna słabnąć, bo z wiekiem obniża się aktywność enzymów biorących udział w metabolizmie witaminy D i odpowiadających za jej wchłanianie. Obniża się również stężenie wapnia we krwi.
Co możemy zrobić, by nie zachorować na osteoporozę?
Możemy chronić się przed tą chorobą odpowiednią dietą i wysiłkiem fizycznym, który powoduje, że kość odbiera sygnał dotyczący odpowiedniej przebudowy i metabolizmu - mówi prof. Roman Lorenc.
Dieta zmniejszająca prawdopodobieństwo zachorowania na osteoporozę jest bogata w produkty zawierające wapń. Właściwa dawka to 800-1200 mg dziennie, czyli cztery szklanki mleka, dwie szklanki jogurtu lub kefiru albo cztery plasterki żółtego sera. Ważne są też produkty bogate w witaminę D: żółtka jaj, łosoś, krewetki. Dietetycy odradzają natomiast częste picie kawy, a nawet herbaty (która wymywa wapń z kości) oraz palenie papierosów i jedzenie zbyt dużych ilości twarogu, który - jako jedyny z produktów mlecznych - ma za dużo białka w stosunku do wapnia. Lekarze radzą także, by chroniąc się przed osteoporozą nie zapominać o witaminie K2, która pomaga w prawidłowym funkcjonowaniu białek wiążących i transportujących wapń. Witaminę K2 można znaleźć np. w jogurtach, kiszonej kapuście czy fermentowanych nasionach soi.
Czym jest osteoporoza? Jak się przed nią chronić? M.in. o tym przeczytacie w środowym dodatku "Zdrowie" do dziennika "Fakt".
Jak rozpoznać osteoporozę?
Najpopularniejsze badanie to sensytometria. Polega ono na oznaczeniu gęstości mineralnej tkanki kostnej z wykorzystaniem promieni rentgenowskich. Badanie jest bezbolesne i trwa kilka minut. Wynik informuje o tym, czy stan i masa kości są prawidłowe, czy może pacjent jest zagrożony osteoporozą i powinien wykonać kolejne badania.
Osteoporoza - "cichy złodziej kości" /RMF FM
(rs, e)
Michał Dobrołowicz
...
Czyli zroznicowana dieta i ruszac sie! Bezruchem nie oszczedzasz kosci!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:35, 07 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Naukowcy rzucają światło na krótkowzroczność
Naukowcy rzucają światło na krótkowzroczność
Dzisiaj, 7 lutego (15:3
Naukowcy wiedzą już od pewnego czasu, że rosnąca liczba przypadków krótkowzroczności u dzieci wiąże się z nadmiarem sztucznego światła. Przekonują, że dzieci za mało czasu spędzają na zewnątrz, w naturalnym świetle i to sprawia, że wcześnie muszą zakładać okulary. Badacze z Northwestern University odkryli teraz komórki siatkówki, których aktywność ulega w sztucznym świetle zakłóceniu. Piszą o tym na łamach czasopisma "Current Biology". Ta wiedza może pomóc skuteczniej chronić wzrok.
Zdj. ilustracyjne
/McPHOTO /PAP/EPA
Nowoodkryte komórki należą do tak zwanych komórek zwojowych siatkówki. Autorzy pracy nazwali je "ON Delayed", są przekonani, że to one daja sygnał, że oko powinno przestać już rosnąć. Opóźnienie tego sygnału sprawia, że gałka oczna jest za duża, obraz nie skupia się na siatkówce i pojawia się krótkowzroczność. "Oko powinno zatrzymac się w rozwoju w dokładnie określonym momencie" - podkreśla prof. Greg Schwartz z Northwestern University Feinberg School of Medicine. "Nasze odkrycie powinno pomóc w znalezieniu potencjalnego celu terapii krótkowzroczności".
Od dawna wiadomo było, że istnieje mechanizm, który pomaga wyostrzyć obraz na soczewce oka. Ten sam mechanizm odpowiada za właściwy wzrost gałki ocznej. "Przez wiele lat nie wiedzieliśmy jednak, jakie komórki przenoszą niezbedne dla działania tego mechanizmu sygnały" - mówi Schwartz. "Teraz prawdopodobnie znaleźliśmy brakujące ogniwo, komórki, które się tym zajmują i sieć neuronów, która to zadanie wypełnia". Nazwa "ON Delayed" nawiązuje do opóźnionej reakcji komórek na wzrost natężenia światła. One same wyróżniają się spośród innych wyjątkową wrażliwością na ostrość obrazu.
Widmo sztucznego światła odbiega od widma światła naturalnego, komórki te mylnie je interpretują i wysyłane przez nie sygnały są nieprecyzyjne. Odkrycia dokonano u myszy, ale autorzy pracy sa przekonani, że podobny mechanizm działa także u człowieka. Jego odkrycie może pomóc naukowcom w poszukiwaniach metod terapii, które przynajmniej części przypadków krótkowzrocznosci pozwolą zapobiec.
Prof. Greg Schwartz i dr Adam Mani rejestrowali impulsy elektryczne wysyłane przez komórki siatkówki oka myszy podczas wyświetlania na ekranie rozmaitych kształtów. Teraz koncentrują się na znalezieniu genu, który za pracę komórek "ON Delayed" odpowiada. Modyfikacje jego aktywności mogłyby umożliwić nawet sztuczne wywoływanie lub leczenie krótkowzroczności.
Oczywiście zapobiegać jest łatwiej, niż leczyć. Dlatego przede wszystkim trzeba przekonać rodziców, by dbali o odpowiednio dużo czasu spędzanego przez dzieci na świeżym powietrzu, przy dziennym świetle. To podstawa.
Grzegorz Jasiński
...
Trzeba miec to na uwadze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:28, 09 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Darmowa aplikacja wykryje raka u twojego dziecka
Magda Kazikiewicz
9 lutego 2017, 09:28
Apele o wsparcie finansowe leczenia raka oka u dziecka, tzw. siatkówczaka, pojawiają się coraz częściej. Okazuje się, że nie trzeba robić specjalistycznych badań, by wstępnie sprawdzić, czy u malucha zaczęła rozwijać się ta groźna choroba. Wystarczy ściągnąć na telefon darmową aplikację.
Aplikację White Eye Detector powinni ściągnąć na telefon wszyscy rodzice. Program jest darmowy i skanuje zdjęcia przechowywane w telefonie. Najlepiej powtarzać przeglądanie co kilka miesięcy.
Siatkówczak to złośliwy nowotwór występujący niemal wyłącznie u dzieci do piątego roku życia. Najczęściej występuje w jednym oku. Najczęstsze objawy choroby to pojawienie się zeza, wyciek ropy z oka i powiększenie gałki ocznej.
Ale jest jeszcze jeden powód do podejrzeń. - Jeśli na zdjęciu dziecka widać na oku białą plamkę, może to oznaczać z dużym prawdopodobieństwem, że u dziecka rozwija się siatkówczak - mówi Wirtualnej Polsce okulistka dr Barbara Gościniewicz-Płonecka.
I tu pomoże aplikacja White Eye Detector. Jeśli program wykryje biała plamkę na oku, nie należy od razu wpadać w panikę, ponieważ może to być także objaw wrodzonej zaćmy lub odklejenia siatkówki. - Na pewno trzeba się skonsultować z lekarzem - dodaje okulistka.
(fot. Materiały prasowe)
Pomysłodawcą aplikacji jest Bryan Shaw, profesor chemii z Uniwersytetu Baylor w Stanach Zjednoczonych. Postanowił stworzyć program po tym, jak jego syn zachorował na siatkówczaka, a od lekarzy dowiedział się, że w bardzo prosty sposób można "badać" dziecko.
Drugim sposobem na wykrycie siatkówczaka jest zrobienie dziecku zdjęcia aparatem bez włączonego filtra red eye. Jeśli z okiem będzie działo się coś złego, analogicznie jak w przypadku aplikacji, na zdjęciu na oku będzie biała plamka.
..
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:50, 11 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Student połączył laskę z GPS-em. Wynalazek pomoże niewidomym
Student połączył laskę z GPS-em. Wynalazek pomoże niewidomym
20 minut temu
Lekką, wyposażoną m.in. w GPS laskę dla niewidomych i niedowidzących skonstruował student Politechniki Rzeszowskiej, Łukasz Kolman. Laska ułatwia poruszanie się np. w domu, czy po mieście. Jeśli jej testy zakończą się pomyślnie, Kolman chciałby ją wdrożyć do produkcji.
Łukasz Kolman za "urządzenie do wspomagania osób niewidomych i niedowidzących" otrzymał kilka dni temu jedną z pięciu nagród Ogólnopolskiego Konkursu "Student-wynalazca". W nagrodę w marcu zaprezentuje swój wynalazek na 45. Międzynarodowej Wystawie Wynalazków w Genewie.
Urządzenie pozwala w bardzo komfortowy i bezpieczny dla użytkownika sposób poruszać się w przestrzeni miejskiej lub we własnym domu. Może w znacznym stopniu wspomóc wszystkie osoby z wadami wzroku - opisała rzeczniczka Politechniki Rzeszowskiej Anna Worosz.
Niewielka laska na swoim końcu, zarówno na froncie, jak i po bokach, ma zamieszczone czujniki odbiciowe do skanowania najbliższej przestrzeni. Gdy niewidomy zbliży się do przeszkody, urządzenie wyda informujący sygnał dźwiękowy. Im bliżej przeszkody, tym większa częstotliwość sygnału.
Laska jest też wyposażona w zaawansowane moduły (m.in. GPS, GSM, Bluetooth, podzespół radiowy, mechanizm samobalansujący). Wynalazca zaznaczył, że dzięki nim urządzenie ma znacznie większe zastosowanie i możliwości niż tradycyjna laska dla osób niewidomych i niedowidzących.
Dodał, że jest też możliwość dalszego rozwoju projektu. Można też wyposażyć urządzenie w inne, dodatkowe moduły, dostosowane do indywidualnych potrzeb. Teraz laska jest testowana przez osobę niewidzącą. Jeżeli testy zakończą się pomyślnie, pomysłodawca chciałby wdrożyć ją do produkcji.
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:21, 14 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Mysz, co się kokainie nie kłania
Mysz, co się kokainie nie kłania
Wczoraj, 13 lutego (19:29)
Skłonność do narkotyków może nie być tylko owocem złych wyborów, ale mieć swoje genetyczne uwarunkowania - przekonują naukowcy University of British Columbia. Udało im się wyhodować mysz, genetycznie zmodyfikowaną tak, że nie uzależniała się od kokainy. Kluczem okazało się wzmacniające połączenia komórek nerwowych białko - kadheryna. Odkrycie, opisane w czasopiśmie "Nature Neuroscience" może pomóc w walce z nałogiem u ludzi. Choć wykorzystanie samej kadheryny jest mało prawdopodobne, znajomość mechanizmu jej działania może okazać się w dalszych badaniach bardzo przydatna.
Wynik eksperymentu był dla jego autorów niespodzianką, okazał się bowiem dokładnie odwrotny od spodziewanego. Poddali badaniom kadherynę, bo wiadomo, że wzmacnia ona synapsy, pośredniczące w przekazywaniu impulsów miedzy komórkami nerwowymi. Ponieważ wszelkie procesy uczenia się, w tym uzależnienie od wywołującego przyjemne doznania narkotyku, wymagają wzmocnienia synaps, naturalne wydawało się, że mysz zmodyfikowana tak, by wytwarzać więcej kadheryny, będzie silniejszym "narkomanem". Okazało się jednak, że jest... dokładnie odwrotnie.
Prof. Shernaz Bamji z Department of Cellular and Physiological Sciences UBC wraz ze współpracownikami podawała myszom zastrzyki z kokainą, po czym umieszczała je w charakterystycznie urządzonym pomieszczeniu, jednym z trzech pomieszczeń klatki. Zwykłe myszy kojarzyły narkotyk właśnie z tym pomieszczeniem, po kilku dniach takich zabiegów same wybierały to miejsce i spędzały tam najwięcej czasu. Gdy podobny eksperyment przeprowadzono z myszami genetycznie zmodyfikowanymi, wybierały dowolne pomieszczenie, tak jakby narkotyk nie wywołał u nich odpowiedniego wspomnienia i uzależnienia.
Badania mózgu zmodyfikowanych myszy wykazało, że nadmiar kadheryny uniemożliwia migrację jednego z receptorów z wnętrza komórki nerwowej do błony synapsy. Bez tego receptora, neutron nie może odebrać neurochemicznego sygnału od sąsiedniej komórki nerwowej, połączenie nie ulega wzmocnieniu i satysfakcjonujące wspomnienie narkotyku się nie zapisuje. Metody inżynierii genetycznej blokują w tym przypadku proces zapamiętywania wrażeń po podaniu narkotyku i w ten sposób uniemożliwiają myszy uzależnienie się od niego.
Odkrycie może tłumaczyć pewne zachowania ludzie cierpiących na uzależnienia, może też pomóc w przewidywaniu, kto może być bardziej podatny na ryzyko narkomanii. Autorzy pracy na razie jednak nie widzą możliwości zastosowania w terapii uzależnień samej kadheryny. W naszym życiu potrzebujemy plastyczności neuronów, możliwości wzmacniania i osłabiania połączeń - tłumaczy dr Bamji. Tak naprawdę potrzebujemy teraz cząsteczki, która będzie w stanie zablokować wspomnienia narkotykowej euforii, ale nie zaburzy zdolności uczenia się i zapamiętywania tego, co jest nam potrzebne.
Grzegorz Jasiński
...
Dobrze by bylo ich leczyc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:01, 17 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Witamina D zmniejsza ryzyko zachorowań na grypę i przeziębień
Witamina D zmniejsza ryzyko zachorowań na grypę i przeziębień
Wczoraj, 16 lutego (22:33)
Międzynarodowe badania naukowe wskazują, że witamina D pomaga nam chronić się przed przeziębieniami i grypą. Zespół naukowców z kilkunastu krajów, wśród nich prof. Iwona Stelmach z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, pisze na łamach czasopisma "BMJ", że systematyczne zażywanie preparatów zawierających witaminę D może zauważalnie zmniejszyć ryzyko zapadnięcia na choroby układu oddechowego. W przypadku osób z silnym niedoborem tej witaminy - nawet o połowę.
Zdj. ilustracyjne
/DPA/J. Menzel / CHROMORANGE /PAP
Przeciętny efekt działania witaminy D nie jest tak imponujący i nie jest tak... oczywisty. Liczne wcześniejsze badania na ten temat przynosiły wyniki nie do końca przekonujące, a czasem nawet sprzeczne. Dlatego, w najnowszej pracy dokonano przeglądu tego, co stwierdzono wcześniej, by na przykładzie większej liczby badanych zauważyć zależnosci, które wcześniej mogły być nieczytelne.
W sumie przeanalizowano wyniki 25 badań, przeprowadzonych na 11321 osobach w wieku od 0 do 95 lat. Na ich podstawie, uwzględniając dodatkowe czynniki, takie jak: wiek, płeć, czas trwania eksperymentu pokazano, że systematyczne zażywanie suplementów z witaminą D zmniejsza ryzyko zapadnięcia na infekcję dróg oddechowych przeciętnie o 12 procent. Patrząc na to od innej strony stwierdzono, że przeciętnie 33 osoby muszą zażywać witaminę D, by zapobiec jednemu przeziębieniu czy jednemu zachorowaniu na grypę.
Wyniki są znacznie bardziej widoczne, gdy weźmie się pod uwagę osoby o znacznie niższym, niż pożądany poziomie witaminy D we krwi (poniżej 25 nmol/L). W tej grupie systematyczne podawanie witaminy D zmniejsza ryzyko infekcji o połowę. To oznacza, że dla zmniejszenia liczby przeziębień i zachorowań na grypę o jeden, witaminę muszą zażywać systematycznie 4 osoby.
Autorzy pracy stwierdzają przy tym, że korzystne działanie ma tylko systematyczne przyjmowanie witaminy, nie jednorazowe podawanie bardzo dużej dawki. Podkreślają też, że zażywanie witaminy D jest bezpieczne i nie wywołuje efektów ubocznych. W podsumowaniu postulują rozpatrzenie możliwości dodawania witaminy D do pożywienia, szczególnie tam, gdzie szanse jej naturalnego wytwarzania pod wpływem Słońca są mniejsze.
Czasopismo "BMJ" publikuje w tym samym numerze zdania odrębne. Mark Bolland z University of Auckland i Alison Avenell z University of Aberdeen zadają wprost pytanie, czy wnioski w opublikowanym artykule faktycznie oznaczają postęp naszej wiedzy na ten temat, czy są tylko kolejną z hipotez, którą trzeba poddać weryfikacji podczas kolejnych, lepiej zaplanowanych, badań. To kolejne głosy na ten temat, zapewne nie ostatnie.
Grzegorz Jasiński
...
Pewnie generalnie witaminy sa zdrowe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:09, 18 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Ta metoda pozwala odbudować duże ubytki stawów. Stosuje ją tylko jedna placówka w Polsce
Ta metoda pozwala odbudować duże ubytki stawów. Stosuje ją tylko jedna placówka w Polsce
Wczoraj, 17 lutego (23:54)
Odtworzenie zniszczonych kości i stawów z wykorzystaniem płynnej chrząstki, czyli komórek macierzystych – takie operacje w Polsce wykonuje tylko Specjalistyczny Szpital Brzeziny w woj. łódzkim. Ta metoda pozwala w naturalny i bezpieczny dla pacjenta sposób odbudować nawet duże ubytki stawów.
Ta metoda pozwala odbudować duże ubytki stawów. Stosuje ją tylko jedna placówka w Polsce
/Fot. Specjalistyczny Szpital Brzeziny /Materiały prasowe
Chrząstka w płynie to rodzaj galaretowatej substancji bogatej w komórki macierzyste (czyli takie, które są w stanie przekształcić się dowolne komórki organizmu). Spryskanie taką "cudowną miksturą" chrząstki, która jest zniszczona, powoduje jej odbudowanie do pierwotnego stanu. Chrząstkę w płynie przygotowuje się z osocza bogatopłytkowego z włóknikiem, nazywanego PRF (od angielskiego: platelet-rich fibrin), połączonego z komórkami macierzystymi pochodzenia szpikowego - wyjaśnia doktor Grzegorz Sobieraj z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej w szpitalu w Brzezinach. To bardzo szybko zastygający "płyn", który wytwarzamy już w trakcie trwania zabiegu z krwi i szpiku pacjenta. Jego przygotowanie trwa około 45 minut. "Cudowna mikstura" zwiera oczywiście czynniki wzrostu, których źródłem jest osocze, a które stymulują regenerację i naprawę tkanek - dodaje.
Medykom z Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej brzezińskiego szpitala udało się także "wkleić" fragmenty kości miednicy do kości nogi, aby uzupełnić braki po skomplikowanym złamaniu. Pacjentka miała złamaną kość piszczelową w wielu miejscach i pomimo kilku operacji nie udało jej się w całości odtworzyć - ubytki w piszczeli nie pozwalały na odzyskanie sprawności, nie mogła chodzić - opowiada doktor Sobieraj. Brakujące części piszczeli zastąpiliśmy fragmentami kości z miednicy pacjentki. Po zrekonstruowaniu ubytków i umocowaniu kostnego wypełnienia, zostało ono dodatkowo sklejone z piszczelą chrząstką w sprayu (tzw. prechrząstką). Płynna chrząstka pomoże w zrośnięciu się kości miednicy i piszczeli. Zrastanie się kości miednicy i piszczeli potrwa 2 miesiące. Pacjentka odzyska pełną sprawność po 3-6 miesiącach - dodaje lekarz.
Metoda, stosowana w Specjalistycznym Szpitalu Brzeziny to jedna z najnowocześniejszych technik używanych obecnie w ortopedii
/Fot. Specjalistyczny Szpital Brzeziny /Materiały prasowe
Metoda stosowana w Specjalistycznym Szpitalu Brzeziny to jedna z najnowocześniejszych technik używanych obecnie w ortopedii. Używa się jej także do regeneracji chrząstki stawowej. Niewątpliwą przewagą tej metody nad klasycznymi metodami wymiany stawów (gdzie wycinane są elementy chrzęstne i kostne zniszczone, a wstawiane elementy sztuczne: metalowe lub polietylenowe) jest to, że używamy własnej tkanki pacjenta - podkreśla doktor Sobieraj. Jeśli taka tkanka się zużyje za 10 czy 15 lat, to najwyżej jeszcze raz zrobimy operację. Natomiast w metodach klasycznych, pacjent ma większy ubytek kości, bo zwykle endoprotezy niszczą się na połączeniu sztucznego materiału z kością i trzeba wyciąć uszkodzony fragment kości. Nasza metoda jest też bezpieczniejsza dla pacjentów, bo do organizmu wprowadzamy własną tkankę chorego, która sama broni się przed ewentualną infekcją - tłumaczy. W przypadku endoprotez, infekcja zwykle oznacza usunięcie implantu z ciała pacjenta i późniejsze, kolejne operacje.
(mn)
Agnieszka Wyderka
...
Pewnie nie jest zbyt dostepne w Polsce ale cieszy ze coraz lepiej!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:55, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Zabrze: Lekarze wszczepili 78-letniej pacjentce protezę wydrukowaną w 3D
Zabrze: Lekarze wszczepili 78-letniej pacjentce protezę wydrukowaną w 3D
1 godz. 11 minut temu
Tytanową endoprotezę, wykonaną z wykorzystaniem technologii 3D wszczepili 78-letniej pacjentce lekarze w Szpitalu Miejskim w Zabrzu. Poprzednia endoproteza odmówiła posłuszeństwa. Pojawiły się też duże ubytki kostne, które uniemożliwiły standardowe leczenie.
Prezes zabrzańskiego szpitala miejskiego dr n. med. Mariusz Wójtowicz, ordynator oddziału anestezjologii dr Bożena Śliwa-Rak, ordynator oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej Marek Hawranek z pacjentką panią Bożeną
/Andrzej Grygiel /PAP
Pacjentce 15 lat temu po raz pierwszy wszczepiono endoprotezę. W ubiegłym roku doszło złamania okołoprotezowego biodra ze zwichnięciem. Operacja nie przyniosła spodziewanych efektów. Bardzo kiepski był mój wcześniejszy stan, chodziłam o kuli albo o chodziku i tyle, z trudem udawało mi się coś zrobić - opowiada 78-latka.
Pacjentka po prostu nie akceptowała takiej sytuacji, że na większe odległości musi się poruszać za pomocą wózka inwalidzkiego. Ryzyko było jednak ogromne, dla osoby starszej tak rozległy zabieg jest jak zderzenie z autobusem. Sukces nie byłby możliwy bez znakomitej opieki anestezjologicznej pani doktor Bożeny Śliwy-Rak - podkreśla dr Marek Hawranek, kierujący zespołem chirurgów i ortopedów wykonujących zabieg.
Lekarze z Zabrza stwierdzili nie tylko obluzowania dotychczasowej endoprotezy, ale także cechy infekcji stawu oraz znaczne zaniki i skrajnie duże ubytki kości miednicy. Nowy implant należałoby zakotwiczyć właśnie w kości miednicy. Niestety, obszar ten objęty był poważnymi defektami i ubytkami kości sięgającymi blisko od 41 do 89 proc. Żadna z dostępnych na rynku medycznym tradycyjnych endoprotez rewizyjnych nie była zaprojektowana do pokrycia tak dużych ubytków - dodaje dr Hawranek.
Implant z Belgii
78-letnią pacjentkę leczono etapowo: najpierw usunięto implant i zaaplikowano do stawu antybiotyk w postaci wchłaniających się granulek. Obrazy tomografii komputerowej wysłano do ośrodka Materialise w Belgii, który specjalizuje się w projektowaniu i tworzeniu implantów kości i stawów. Wówczas tam opracowano komputerowy projekt, który został przesłany do Zabrza do konsultacji.
Potem Belgowie wydrukowali w technologii 3D implant sztucznego stawu biodra z polipropylenu, a następnie gotową indywidualną endoprotezę stawu biodrowego wykonaną całkowicie z tytanu, również w technologii 3D. Podczas ostatecznej operacji implantacji, dzięki dopasowaniu przestrzennemu, nowa proteza idealnie wkomponowała się w istniejące ubytki kości miednicy.
Pacjentka Bożena Stachurska
/Andrzej Grygiel /PAP
Lekarze podkreślają, że implant został osadzony bez użycia cementu kostnego. Zamiast tego zakotwiczono go trzynastoma wkrętami kostnymi, co dało możliwość osteointegracji do naturalnej kości pacjentki.
Tlen zawarty w tkance kostnej ma stworzyć na powierzchni tytanowego wszczepu warstwę dwutlenku tytanu, na której będzie się odkładać się nowa, mineralizująca się tkanka kostna, tworząca właściwe mocowanie implantu.
Wkrótce 78-latka opuści szpital
Operację przeprowadzono 31 stycznia. Rehabilitacja przebiega prawidłowo, pacjentka uczy się teraz chodzić z nową protezą. Bardzo dobrze się czuję, wszystko mam właściwie wyleczone, troszkę mnie jeszcze pobolewa, ale minimalnie i czekam, że niedługo pójdę do domu. Byłam cały dobrej myśli, wierzyłam w doktora Hawranka - opowiadała pani Bożena.
Koszt operacji to ok. 100 tys. złotych.
(ug)
Anna Kropaczek
RMF FM/PAP
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:02, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Nowe sposoby na ból?
Nowe sposoby na ból?
1 godz. 3 minuty temu
Są szanse na przełom w walce z bólem. Wszystko dzięki pewnemu drapieżnemu morskiemu ślimakowi zwanemu stożkiem (Conus regius), którego tajemnicę odkryli właśnie naukowcy z University of Utah. Okazuje się, że jedna z substancji zawartych w jadzie, używanym przez tego ślimaka do obezwładniania i zabijania ofiar, ma silne działanie przeciwbólowe. Co ważne, oddziałuje ona przy tym na inne receptory niż te, które blokują leki opioidowe. Pisze o tym na swej stronie internetowej czasopismo "Proceedings of the National Academy of Sciences". Czasopismo "The Lancet Neurology" opisuje z kolei obiecujące wyniki badań substancji, która może uśmierzać bardzo dokuczliwą neuralgię nerwu trójdzielnego.
RgIA pochodzi z jadu stożka królewskiego
/My Huynh /materiały prasowe
Autorzy pierwszej pracy zwracają uwagę, że w samych Stanach Zjednoczonych mówi się już wprost o kryzysie uzależnień od opioidowych środków przeciwbólowych. Według Centers for Disease Control and Prevention, dziennie z powodu ich przedawkowania umiera w USA 91 osób. Między innymi dlatego znalezienie nowych leków przeciwbólowych, blokujących inne niż opioidowe receptory, jest sprawą pilną. Nowa substancja, jeśli okaże się skuteczna i bezpieczna, może być odpowiedzią na ten kryzys.
Natura stworzyła wiele bardzo wyrafinowanych cząsteczek, które mogą mieć zaskakujące zastosowania - mówi prof. Baldomero Olivera z University of Utah. Różnego rodzaju jady pomagają nam badać różne szlaki sygnałowe w naszym układzie nerwowym - zaznacza.
Stożek królewski to niewielki drapieżny ślimak, żyjący w Morzu Karaibskim. Naukowcy odkryli, że jedna z substancji z jego jadu, RgIA, ma działanie przeciwbólowe, oddziałując na szlak sygnałowy inny niż ten, który blokują leki opioidowe. Odkrycie tego szlaku - jednego z niewielu nieopioidowych - daje nowe szanse na skuteczniejszą walkę ze stanami chronicznego bólu.
Co ważne, w badaniach na szczurach zaobserwowano, że efekt zniesienia bólu trwa znacznie dłużej, niż substancja jest fizycznie obecna w organizmie. Środek jest wydalany po mniej więcej 4 godzinach, podczas gdy efekt przeciwbólowy utrzymuje się nawet 72 godziny. To oznacza, że substancja ta może odbudowywać pewne elementy układu nerwowego.
Niezwykle interesująca w tych wynikach jest szansa na działanie prewencyjne - mówi prof J. Michael McIntosh, psychiatra z University of Utah Health Sciences. Gdy pojawi się już ból chroniczny, ciężko się go leczy. Nowa substancja daje nadzieję, po pierwsze, na zapobieżenie chronicznemu bólowi, po drugie, na pomoc cierpiącym pacjentom, dla których nie mamy już skutecznej terapii - podkreśla.
Badacze z Utah oparli się na wcześniejszych badaniach, z których wynikało, że RgIA jest skuteczny u szczurów, postanowili jednak znaleźć cząsteczkę, która może działać też u człowieka. Z pomocą metod inżynierii chemicznej stworzyli 20 analogów RgIA, z których najbardziej obiecujący okazał się RgIA4. To on ściśle wiązał się z ludzkim receptorem. Po tym odkryciu badacze przygotowują się do pierwszej fazy testów, zmierzającej do upewnienia się, że środek jest bezpieczny.
Szwajcarscy naukowcy testują substancję, która może pomóc cierpiacym na neuralgię nerwu trójdzielnego
/Center of Dental Medicine; UZH /materiały prasowe
To nie koniec budzących nadzieję informacji. Naukowcy z Center of Dental Medicine przy Uniwersytecie w Zurichu informują o pomyślnych wynikach testów substancji, która może pomóc osobom cierpiącym na neuralgię nerwu trójdzielnego. Ostry ból uderzający w połowę twarzy zgodnie uznaje się za jeden z najgorszych i najbardziej dolegliwych przejawów chronicznego bólu. Dotychczas stosowane dla jego uśmierzenia środki nie są przesadnie skuteczne, wywołują też niekorzystne efekty uboczne. Być może to się zmieni.
Nowa substancja, BIIB074, blokuje kanały sodowe Nav-1.7, przekazujące impulsy bólowe. Zwiększona aktywność tych kanałów oznacza silniejsze wrażenia bólowe. BIIB074 jest o tyle cenna, że jej blokujące działanie także zależy od aktywności kanału: w przypadku silniejszego bólu nowa substancja działa więc silniej, w przypadku lżejszego - słabiej. To sprawia, że jest stosunkowo dobrze tolerowana, a efekty uboczne towarzyszące dotychczasowym lekom jak zmęczenie czy kłopoty z koncentracją pojawiają się rzadziej.
Badacze z UZH zapowiadają teraz kolejną fazę testów zmierzającą do potwierdzenia, że lek jest faktycznie tak skuteczny, jak się oczekuje. Pisze o tym w najnowszym numerze czasopismo "The Lancet Neurology".
(e)
Grzegorz Jasiński
...
To dawac go! Slimakow mozna nahodowac ile wlezie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:18, 12 Paź 2016 PRZENIESIONY Sob 10:23, 25 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Twoje zdrowie w Faktach RMF FM
Nie chcesz mieć anemii? Zadbaj o swój jadłospis
Nie chcesz mieć anemii? Zadbaj o swój jadłospis
15 minut temu
"Niekoniecznie ważne jest to, ile jemy, w jakich ilościach. Bardzo ważne za to jest, co zrobi z tym nasz organizm - ile przyswoi, ile wykorzysta. Powodów anemii na pewno może być kilka, ale najczęstszym żywieniowym powodem jest niedobór żelaza w diecie, albo niedobór witamin z grupy B - witaminy B12, kwasu foliowego. Albo też nadmiar substancji antyodżywczych, które blokują wchłanianie żelaza" - podkreśla Olga Felicjaniak, dietetyk i technolog żywności. Najlepszymi produktami są czerwone mięso, ale wołowe (wołowina, cielęcina), i podroby takie jak wątroba i nerki. Wchłanianie żelaza poprawia też np. witamina C, która zwiększa absorpcję żelaza aż czterokrotnie.
Zdj. ilustracyjne
/ Silvia Bogdanski / CHROMORANGE /PAP/EPA
Adam Górczewski: Zgłaszają się do pani pacjenci, którzy mają problem z anemią?
Olga Felicjaniak: Tak, wśród pacjentów są również i tacy, którzy podczas wywiadu dietetycznego wspominają o epizodzie anemii bądź o problemie zdrowotnym trwałym, który ich dotyczy.
Co w takiej sytuacji jeść? Czego unikać, a czego jeść więcej?
Trzeba zacząć od tego, że przyczyn anemii jest wiele, dlatego przede wszystkim lekarz powinien określić, jaki jest powód tej anemii, o ile ona istnieje. Jeśli chodzi o anemię związaną bezpośrednio z niedoborami pokarmowymi, bądź nadwyżkami niektórych antyodżywczych substancji, to przypomnę takie powiedzenie "Jesteś tym, co jesz", przy czym ja skłaniam się ku wersji "Jesteś tym, co twój organizm przyswoi z tego, co jesz". Niekoniecznie ważne jest to, ile jemy, w jakich ilościach. Bardzo ważne za to jest, co zrobi z tym nasz organizm - ile przyswoi, ile wykorzysta. Dlatego mówiąc o anemii trzeba zwrócić uwagę na kilka aspektów. Powodów anemii na pewno może być kilka, ale najczęstszym żywieniowym powodem jest niedobór żelaza w diecie, albo niedobór witamin z grupy B - witaminy B12, kwasu foliowego. Albo też nadmiar substancji antyodżywczych, które blokują wchłanianie żelaza.
Co na przykład blokuje wchłanianie żelaza?
Choćby nadmiar błonnika pokarmowego, co się często zdarza w diecie współczesnych kobiet, które się permanentnie odchudzają, jedzą bardzo duże ilości bogatych w błonnik warzyw, jedzą chude mięso drobiowe, np. filet z kurczaka czy z indyka, bo nie chcą przytyć, a akurat te gatunki mięsa są dosyć ubogie w żelazo, a dodatkowo mają dużą ilość błonnika, który zmniejsza wchłanianie żelaza w diecie.
Następna grupa to składniki pokarmowe zawierające kwas fitowy (to jest bardzo ważna rzecz) obecny np. w produktach zbożowych. Tego jemy również całkiem spore ilości, bo przeciętny człowiek przeważnie zjada na śniadanie - pierwsze czy drugie – pieczywo, często z dodatkami, przez co tego kwasu fitowego możemy zjeść czasami za dużo.
Trzecią rzeczą, które blokuje wchłanianie żelaza, jest powszechnie pita przez nas herbata, czyli wszelkiego rodzaju taniny dostępna w tego typu naparach. Mam na myśli herbatę czarną i zieloną, ale też kawę.
Wiemy czego unikać, a co w takim razie jeść?
Jeśli mówimy o anemii z niedoboru żelaza, to najlepiej przyswajalnym rodzajem żelaza jest żelazo hemowe, czyli w produktach pochodzenia zwierzęcego. Najlepszymi produktami są czerwone mięso, ale wołowe (wołowina, cielęcina), i podroby takie jak wątroba i nerki. Wchłanianie żelaza poprawia też np. witamina C, która zwiększa absorpcję żelaza aż czterokrotnie. Bardzo dobrze jest choćby połączyć niewielką ilość czerwonego mięsa z surowymi warzywami lub owocami zawierającymi witaminę C, czyli np. niewielka ilość dobrej jakości wołowego mięsa zjedzona razem z surówką z kapusty czy papryki, albo popita szklanką soku z czarnej porzeczki czy pomarańczowego, będzie idealnym zestawem.
Na przykładową kolację proponowałabym z kolei zjedzenie ryby takiej jak pstrąg czy makrela. Możemy sobie skomponować świetną sałatką z zielonych warzyw typu rukola, brokuł, pomidor i do tego właśnie odrobina ryby wędzonej. Uzupełnić to produktami bogatymi w witaminę C, czyli właśnie wspomnianą kapustą, czarną porzeczką czy, naprawdę świetną, bo bardzo bogatą w witaminę C, papryką. Dobra jest też natka pietruszki.
Jeśli dobrze rozumiem to jedne warzywa blokują wchłanianie żelaza, a inne są w przypadku anemii potrzebne. Których zatem należy unikać, a których jeść więcej?
Warzyw generalnie nie należy unikać. Warzywa jak najbardziej trzeba jeść. Tyle, że niektóre mają dużą ilość błonnika pokarmowego - kalafior, brokuły, brukselka czy kapusta. Podobnie niektóre owoce - jabłka, gruszki, śliwki, morele. To wszystko są bardzo dobre źródła błonnika pokarmowego, który jest bardzo potrzebny, ale nie w nadmiernych ilościach. Natomiast w anemii polecane są te owoce i warzywa, które mają witaminę C, za to niedużo błonnika, czyli czerwona papryka, natka pietruszki, czarna porzeczka, żurawina, biała kapusta – one sprzyjają wchłanianiu żelaza.
Przykładowy jadłospis w anemii z uwzględnieniem niedoborów żelaza, kwasu foliowego i witaminy B12 wg dietetyk Olgi Felicjaniak z Poznania:
Śniadanie:
1 kromka pieczywa orkiszowego
Jajko na miękko
Sałatka: ½ czerwonej papryki, ½ awokado, 1 łyżka posiekanej natki pietruszki, ½ pomarańczy.
Drugie śniadanie:
Sałatka owocowa: banan, kiwi, 1 łyżka pestek słonecznika.
Obiad:
Zupa z zielonego groszku
Gulasz z wołowiny, pomidorów i papryki z kaszą gryczaną i surówką z kapusty.
Kolacja:
Sałatka: wędzony pstrąg, sałata rzymska, czerwona papryka, natka pietruszki, szczypiorek, kapary, cytryna.
Przykładowe produkty bogate w żelazo. Tabelka przedstawia zawartość żelaza (mg) w 100 g produktu:Jajko (całe, gotowane) 1,89
Żółtko (jaja surowe) 2,73
Jajko przepiórki (całe) 3,65
Smażona wątroba wołowa 6,17
Smażona wątróbka z kurczaka 12,88
Prażone nasiona dyni 8,07
Prażone nasiona słonecznika 6,81
Orzechy nerkowca 6,68
Siemię lniane 5,73
Morele suszone 6,31
Śliwki suszone 3,52
Korzeń pietruszki 6,2
Grzyby - kurki 3,47
Otręby pszenne 10,57
Amarantus 7,61
Otręby owsiane 5,41
Adam Górczewski
...
Oczywiste ze wlasciwa dieta jest bardzo wazna. A czlowiek ma rozum aby myslal.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:53, 26 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Francuzi uczą psy wykrywania nowotworów
Francuzi uczą psy wykrywania nowotworów
1 godz. 18 minut temu
Francuscy naukowcy szkolą psy do wykrywania chorób nowotworowych. Wstępne testy wykazały, że czworonogi niezawodnie wykrywają raka piersi dzięki węchowi – na tej samej zasadzie jak psy szukające narkotyków czy ładunków wybuchowych.
Zdj. ilustracyjne
/PAP/Maciej Kulczyński /PAP
Szkolenie psów prowadzone jest w byłych koszarach wojskowych koło miasta Limoges m.in. przez specjalistów z paryskiego Instytutu Curie, który powstał dzięki Marii Skłodowskiej-Curie. Tłumaczą oni, że psy są w stanie wykrywać raka piersi w dzięki nawet niewielkiej ilości potu na skórze pacjentek.
Naukowcy sztukują funduszy - w sumie 800 tysięcy euro - na szeroko zakrojone testy kliniczne i masowe szkolenie czworonogów. Te ostatnie używane maja być na początku głównie w ubogich krajach, gdzie dostęp do tradycyjnych metod wykrywania nowotworów jest utrudniony.
(mn)
Marek Gładysz
...
Cenne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:11, 28 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
gosc.pl → Wiadomości → Ośmiorniczki dla wcześniaków
Ośmiorniczki dla wcześniaków
M. Gajos /liveactionnews.org/yt
dodane 28.02.2017 13:50
YT
Maskotki, które zapewniają dzieciom poczucie bezpieczeństwa.
W lutym 2013 roku w Danii grupa wolontariuszy rozpoczęła projekt "The Octo Project". Zaczęli szydełkować maleńkie ośmiornice, które sprawiają, że wcześniaki czują się bezpiecznie.
Badania pokazują, że projekt pomaga małym pacjentom szybciej wrócić do zdrowia i sił. - Uważa się, że macki ośmiorniczek przypominają maluszkom pępowinę i bycie w brzuchu u mamy, co sprawia, że czują się bezpiecznie - napisał w komunikacie prasowym Szpital Poole w Anglii.
Ośmiorniczki uspokajają dzieci, dzięki temu lepiej im się oddycha i ich bicie serca jest bardziej regularne. Ponadto dzieci, które mogą przytulić maskotkę, rzadziej ciągną za rurki i inne urządzenia.
Pierwszymi dziećmi, które miały okazję korzystać z pomocy ośmiorniczek, były bliźniaczki urodzone w 28 tygodniu ciąży. - Dziewczynki je kochają - powiedziała ich mama Kat Smith w wywiadzie dla "Daily Echo" - Kiedy śpią mocno trzymają macki.
Projekt odniósł olbrzymi sukces, szpitale z różnych części świata zamawiają ośmiorniczki dla swoich oddziałów wcześniaków.
...
Dobre metody popieramy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:14, 01 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Półokrągłe sale i studio nagraniowe - szkoła dla dzieci z niedosłuchem
Półokrągłe sale i studio nagraniowe - szkoła dla dzieci z niedosłuchem
52 minuty temu
"Trafiają do nas dzieci z wadą słuchu, która przekracza 40 decybeli. Nasza szkoła różni się od typowej szkoły tym, że są klasy ośmioosobowe. Dla osób z zewnątrz zaskakująca może być cisza. W tej ciszy zaskakująco dużo dzieje się: odbywa się komunikacja, ludzie dyskutują o ważnych dla siebie sprawach, czasami kłócą się" - mówią w rozmowie z RMF FM Agata Czernicka i Danuta Zielińska z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Głuchych, który działa w Warszawie od 46 lat.
Półokrągłe sale i studio nagraniowe, czyli z wizytą w szkole dla dzieci z niedosłuchem (7 zdjęć)
+ 4
Sale lekcyjne wyglądają u nas inaczej niż w typowej szkole. Uczniowie siedzą w półokręgu, żeby mogli widzieć nawzajem swoje usta. To pomaga w komunikacji tak jak aparaty słuchowe - mówi naszemu reporterowi Danuta Zielińska, logopeda w Ośrodku dla Głuchych przy ulicy Łuckiej w Warszawie. W godziny lekcyjne wplatamy zajęcia logopedyczne i komunikacyjne, dzięki którym uczniowie wzbogacają swój język i dzięki temu porozumiewanie się ze słyszącą częścią społeczeństwa. Lekcje są prowadzone tak jak uczniowie potrzebują: albo w języku migowym, albo mówionym, albo w systemie mieszanym - dodaje Agata Czernicka.
"Stawiamy piątki. Jak w każdej szkole"
Na drugim piętrze dla Ośrodka dla Głuchych w Warszawie działa studio nagraniowe. Ta sala jest wykorzystywana do nauki języka migowego. Język ten jest językiem wizualno-przestrzennym. W trakcie zajęć wypowiedzi uczniów są nagrywane, analizujemy te wypowiedzi, pracujemy nad rozwojem ich języka. W tym studiu organizujemy też warsztaty psychoedukacyjne. Wszyscy objęci u nas są objęci terapią logopedyczną, wszyscy mają zajęcia z języka polskiego, których program oparty jest o zajęcia adresowane do obcokrajowców - mówi Danuta Zielińska.
W Ośrodku dla Głuchych przy ulicy Łuckiej w Warszawie lekcja trwa 45 minut. Gdy jest czas na przerwę słychać głośny dzwonek. Ten dzwonek jest głośniejszy niż w typowej szkole. Dodatkowo, obok dzwonka - zarówno na szkolnym korytarzu, jak i w salach - są światła: zielone i czerwone. Zielone oznacza czas przerwy - tłumaczy Agata Czernicka, wicedyrektor szkoły.
W Ośrodku dla Głuchych działa technikum, w którym uczniowie dostają informacje na temat zawodów takich jak technik informatyk, technik technologii żywności, technik cyfrowych procesów graficznych i technik żywienia i usług gastronomicznych.
W sobotę, 18 marca - między 10.00 a 13.00 - Ośrodek dla Głuchych w Warszawie przy ulicy Łuckiej organizuje dzień otwarty.
Michał Dobrołowicz
...
Tez dobro.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:51, 03 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Terapia genowa wyleczyła chłopca z anemii sierpowatej
Terapia genowa wyleczyła chłopca z anemii sierpowatej
Wczoraj, 2 marca (23:41)
Naukowcy z Paryża, z pomocą terapii genowej wyleczyli 15 letniego chłopca z anemii sierpowatej - pisze na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist". To szansa na poważny przełom, bowiem po raz pierwszy terapia dotyczy nie rzadkiej choroby, ale schorzenia, na które na całym świecie cierpią miliony ludzi. To może znacznie przyspieszyć prace nad innymi terapiami genowymi, badania niezwykle obiecujące, ale trudne, kosztowne, budzące prócz nadziei wciąż sporo kontrowersji.
Zdj. ilustracyjne
/Davor Visnjic/PIXSELL /PAP/EPA
Istotą choroby jest nieprawidłowa budowa przenoszącej tlen hemoglobiny, wywołana mutacją genu, odpowiedzialnego za powstawanie jej podjednostki, betaglobiny. Nieprawidłowa hemoglobina powoduje deformację czerwonych krwinek, ich szybszy rozpad i zwiększoną skłonność do tworzenia zakrzepów. Choroba powoduje bolesne objawy, może prowadzić do groźnej dla życia anemii, czy niebezpiecznych zatorów. Najczęstszą metodą terapii są transfuzje krwi, około 10 procent chorych ma szansę na znalezienie dawcy szpiku kostnego, którego przeszczep może ich wyleczyć.
Zespół pod kierunkiem Mariny Cavazzany z Necker Children’s Hospital w Paryżu, wraz z firmą Bluebird Bio z Cambridge w stanie Massachusetts zaproponował metodę terapii genowej, która teoretycznie powinna działać u wszystkich. Zespół pobrał komórki macierzyste szpiku kostnego chłopca w wieku 13 lat i poddał je genetycznej modyfikacji. Wprowadził do nich dodatkowe, zmutowane wersję genu kodującego betaglobulinę po to, by cząsteczki tego białka zakłócały potem nieprawidłowe działanie własnych białek chłopca. Tak zmodyfikowane komórki macierzyste zostały pacjentowi wszczepione.
Jak piszą na łamach czasopisma "New England Journal of Medicine" autorzy metody, chłopiec, obecnie 15-letni, jest trzy miesiące po terapii, czuje się dobrze, przestał brać leki a jego organizm produkuje normalną hemoglobinę. Pacjent nie musi zażywać leków - mówi Cavazzana. Nie czuje bólu, związanego z blokowaniem się naczyń krwionośnych, mógł odstawić opioidowe leki przeciwbólowe - dodaje. Zdaniem Cavazzany efekty powinny się utrzymać. Wszystkie przeprowadzone testy wskazują, że został wyleczony, ale oczywiście badania trzeba będzie prowadzić jeszcze długo - mówi. Nie można też wykluczyć, że w związku z obecnością nieprawidłowych białek zatory mogą się w przyszłości jeszcze pojawiać.
W USA i Francji poddano tej terapii jeszcze siedmiu kolejnych pacjentów i na razie niektórzy z nich wykazują obiecujące postępy. U paru osób terapia nie zadziałała tak, jak u nastolatka, ale naukowcy są przekonani, że wiedzą, dlaczego tak się stało i wprowadzają korekty. Oprócz tej terapii w Stanach Zjednoczonych trwają jeszcze dwa eksperymenty, dotyczące anemii sierpowatej (na University of California w Los Angeles i w Cincinnati Children's Hospital), a kolejny ma się właśnie rozpocząć w Harvard and Boston Children's Hospital.
Jeśli sukces tej terapii się potwierdzi, może to oznaczać szanse wyleczenia dla wielu osób. Rocznie na całym świecie rodzi się z tą chorobą 275000 dzieci. Niestety, metoda jest na razie bardzo kosztowna i ewentualne pożytki, przynajmniej w pierwszym etapie, odczują pacjenci z zamożnych krajów, które na finansowanie tak drogiego leczenia będą mogły sobie pozwolić.
Grzegorz Jasiński
...
Pozmieniali geny wiec nie wiadomo co ostatecznie wyjdzie. Tu trzeba bardzo ostroznie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:25, 03 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Nauka
Smog zmniejsza skuteczność antybiotyków
Smog zmniejsza skuteczność antybiotyków
1 godz. 58 minut temu
Zanieczyszczenie powietrza, w tym składniki smogu, mogą wpływać na zachowanie bakterii atakujących nasz układ oddechowy i w ten sposób zmieniać skuteczność antybiotyków - piszą na łamach czasopisma "Environmental Microbiology" naukowcy z University of Leicester. Wyniki ich badań rzucają światło na nieznany do tej pory mechanizm działania smogu, mogą też pomóc w skuteczniejszej walce z chorobami zakaźnymi, o których wiadomo, że na terenach o silnym zanieczyszczeniu powietrza występują częściej.
Po lewej: kolonia bakterii Streptococcus pneumoniae na czarnej sadzy (fot. University of Leicester/Materiały prasowe), po prawej: happening Greenpeace, Fundacji Rodzić po Ludzku i Stowarzyszenia Obywatel Mama przed siedzibą Ministerstwa Środowiska w Warszawie (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
/materiały prasowe /PAP
Badacze przyjrzeli się dokładnie, w jaki sposób zanieczyszczenia powietrza wpływają na zachowanie bakterii atakujących nasz układ oddechowy: nos, gardło i płuca. Szczególnie interesowali się działaniem czarnej sadzy, zawartej w spalinach samochodów z silnikiem diesla czy produktach spalania biopaliw i biomasy. Okazało się, że zmienia ona sposób, w jaki bakterie mnożą się i tworzą kolonie w błonie śluzowej górnych dróg oddechowych. To z kolei zwiększa ryzyko infekcji, ułatwia "ukrywanie się" przed atakiem naszego układu odpornościowego, wreszcie zmienia skuteczność stosowanych do zwalczania tych bakterii antybiotyków.
Nasze badania otwierają drzwi do zrozumienia zupełnie nowego mechanizmu oddziaływania zanieczyszczeń powietrza na nasz organizm - mówi współautorka pracy dr Julie Morrissey z University of Leicester.
Po raz pierwszy udało się udowodnić, że obecne w powietrzu szkodliwe substancje bezpośrednio oddziałują na bakterie atakujące nasz układ oddechowy. To istotnie wpływa zarówno na nasze zdrowie, jak i samopoczucie. Problem będzie się przy tym prawdopodobnie zwiększał w miarę zwiększania się powierzchni borykających się ze smogiem miast.
Naukowcy skoncentrowali się na dwóch groźnych szczepach bakterii: gronkowcu złocistym i pneumokokach, które wywołują poważne choroby układu oddechowego i wykazują nieraz znaczną odporność na antybiotyki. Okazało się, że czarna sadza wpływa na odporność gronkowca złocistego na antybiotyki i zdecydowanie zwiększa odporność pneumokoków na penicylinę, często stosowaną w terapii zapalenia płuc. Dodatkowo sadza ułatwia pneumokokom przenoszenie się z nosa w niższe rejony dróg oddechowych, co sprzyja rozwojowi choroby.
Jesteśmy narażeni na zanieczyszczenia praktycznie przy każdym oddechu. Nie potrafimy tego w pełni uniknąć, a istotnie zwiększa to ryzyko zachorowań - podkreślają współautorzy pracy, dr Shane Hussey i dr Jo Purves. Musimy zrozumieć, co dokładnie nam grozi, w jaki sposób nam szkodzi i jak możemy te szkodliwe skutki ograniczyć - podsumowują.
(e)
Grzegorz Jasiński
...
Dosc logiczne ze latwiej zachorowac oddechowo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|