Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:10, 11 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Ekspert: światło uruchomi lek dokładnie w miejscu nowotworu
- Shutterstock
Nowatorski lek przeciwnowotworowy, który aktywuje się pod wpływem niebieskiego światła i zadziała precyzyjnie w miejscu nowotworu, opracował zespół badaczy z Monachium, w tym Polka. To szansa na bezpieczniejszą i skuteczniejszą chemioterapię.
"Pracujemy nad zupełnie nowym podejściem do leczenia nowotworów - fotofarmakologią. Metoda polega na wprowadzeniu podwójnej kontroli nad aktywnością leku przeciwnowotworowego, dzięki czemu skutki uboczne chemioterapii nie będą dla pacjenta aż tak dotkliwe" - powiedziała w rozmowie z PAP polska biolog molekularna, dr Małgorzata Borowiak. Badaczka jest pierwszą autorką publikacji, którą w tych dniach opublikowano w prestiżowym czasopiśmie "Cell". Badania prowadzi w ramach stażu podoktorskiego na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium.
REKLAMA
Leki, nad którymi pracuje dr Borowiak są nieaktywne aż do momentu oświetlenia ich niebieskim światłem, pod wpływem którego zmieniają swoją konformację (rozmieszczenie atomów w cząsteczce) i stają się toksyczne dla szybko dzielących się komórek rakowych. Jeśli więc przy chemioterapii odpowiednio naświetlać się będzie miejsce nowotworu (np. małymi diodami LED), na szkodliwe działanie leku nie będą narażone inne tkanki.
Biolog wyjaśnia, że jej zespół opracowuje nową generację leków antymitotycznych, a więc takich, które uniemożliwiają komórkom podział. Związki o podobnym mechanizmie działania (jak alkaloidy Vinca czy taksany), są już stosowane w chemioterapii. Problemem jest to, że powstrzymują one przed namnażaniem się nie tylko komórki nowotworowe, ale również i inne dzielące się komórki ciała. Skutki uboczne dotykają głównie błon śluzowych układu pokarmowego, mieszków włosowych i szpiku kostnego, co w przypadku tego ostatniego skutkuje drastycznym obniżeniem odporności immunologicznej i może być na tyle wyniszczające dla pacjenta, że często nie pozwala na podawanie na tyle dużej dawki leku, by całkowicie wyeliminować nowotwór.
Tymczasem związek, który opracowali badacze jest niegroźny dla dzielących się komórek do czasu, kiedy zostanie oświetlony niebieskim światłem. Pod jego wpływem lek zmienia swoją konformację i uaktywnia się. Wystarczy więc naświetlać komórki nowotworu, aby lek zaczął tam działać. Aby uaktywniony lek nie krążył po organizmie, badacze opracowali też "wyłącznik". Substancja samoistnie przestaje działać w ciągu kilkunastu minut po opuszczeniu wiązki światła. Dodatkowo proces deaktywacji można przyspieszyć przy pomocy światła zielonego. Możemy więc sobie wyobrazić, że nowotwór będzie oświetlany wiązką niebieskiego światła otoczoną okręgiem światła zielonego. Dzięki temu lek pozostanie aktywny tylko i wyłącznie w miejscu nowotworu, nie narażając otaczających zdrowych tkanek na szkodliwe działanie leku.
"Problemem jest kolor światła. Światło niebieskie i zielone słabo penetruje w głąb tkanek" - przyznaje dr Borowiak. Na razie leki można byłoby więc wykorzystać specyficznie do leczenia np. czerniaka. Można też sobie wyobrazić, że pacjentom wprowadza się endoskopowo cienkie światłowody albo wszczepia się implanty oświetlające miejsce nowotworu, ale badacze szukają kolejnych rozwiązań. "Szukamy związków, które będą zmieniały strukturę pod wpływem światła czerwonego i podczerwonego. Bo światło o takich kolorach najlepiej penetruje tkanki" - zapewnia biolog.
Na razie związki opracowane przez badaczy testowane są w laboratorium na liniach komórkowych i myszach. "Myślę, że zanim lek trafi do sprzedaży, minąć może nawet 15-20 lat" - uważa rozmówczyni PAP.
...
To jest dopiero pomysł.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:00, 16 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Wrocław: nowatorska metoda leczenia nowotworów z przerzutami do otrzewnej
Wrocław: nowatorska metoda leczenia nowotworów z przerzutami do otrzewnej - Shutterstock
Dolnośląskie Centrum Onkologii (DCO) we Wrocławiu z powodzeniem stosuje nowatorską metodę leczenia nowotworów z przerzutami do otrzewnej. Po chirurgicznym usunięciu guzów z otrzewnej lekarze wprowadzają tam cytostatyki o podwyższonej temperaturze.
DCO jest jednym z czterech ośrodków w kraju, który wykonuje tzw. dootrzewnową chemioterapię perfuzyjną w hipertermii. To metoda polegająca na usunięciu tkanek zmienionych nowotworowo, które pojawiły się w otrzewnej w wyniku przerzutów, a następnie na wprowadzeniu w miejsce wyciętych guzów roztworu cytostatyków o temperaturze 43 stopni Celsjusza.
REKLAMA
- Ta metoda dotyczy przede wszystkim chorych na raka jelita grubego, jajnika czy żołądka, czyli 15 proc. wszystkich nowotworów. To nowotwory, które dają przerzuty do otrzewnej i wówczas tradycyjna chemioterapia jest mało skuteczna w leczeniu - powiedział dziennikarzom prof. Marek Bębenek z DCO.
DCO rozwija tę metodę leczenia nowotworów od dwóch lat. Do tej pory temu zabiegowi poddano 50 pacjentów. - Nie mieliśmy jak dotąd powikłań śmiertelnych, pomimo bardzo rozległych operacji usuwania guzów nowotworowych z otrzewnej. Poważniejsze powikłania pooperacyjne w postać na przykład czasowej niewydolności nerek czy krwawienia zdarzają się u 15 proc. - powiedział prof. Bębenek.
Nowotarska metoda leczenia tego typu nowotworów przedłuża pacjentom życie o średnio pięć lat. - Tymczasem pacjenci z przerzutami do otrzewnej leczeni tradycyjną chemioterapią w ciągu dwóch lat umierają - dodał prof. Bębenek.
Lekarz dodał, że w przypadku niektórych nowotworów zastosowanie tej metody może spowodować całkowite wyleczenie. - Daje ona możliwość całkowitego wyleczenia w przypadku takich nowotworów jak pseudośluzak otrzewnej czy międzybłoniak otrzewnej - dodał prof. Bębenek.
Lekarze z DCO pracują obecnie nad zastosowaniem tej metody w leczeniu nowotworów, które dają przerzuty do opłucnej.
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:44, 22 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Idą na wojnę ze stwardnieniem rozsianym
22 lipca 2015, 04:10
Polscy uczeni znaleźli lek, pomagający chorym na stwardnienie rozsiane - czytamy w "Pulsie Biznesu".
To specjalny plaster z tzw. peptydami mielinowymi (chorym zanikają osłony mielinowe wokół włókien nerwowych). Jak powiedział gazecie jeden ze współautorów technologii prof. Krzysztof Selmaj z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, został on przetestowany na 30 pacjentach. Efekty były bardzo dobre - o 70 proc. zmniejszyła się częstotliwość ataków i liczba ognisk zapalnych.
W skład konsorcjum, które prowadzi badania, wchodzą zarówno publiczne instytuty (m.in. Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Uniwersytet Jagielloński), jak i prywatne firmy (Lipopharm). W ramach programu Strategmed Narodowego Centrum Badań i Rozwoju badacze otrzymali kilkanaście milionów złotych, co pozwoli na przeprowadzenie badań klinicznych z udziałem 200 - 250 pacjentów. Według profesora Selmaja, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, lek trafi na rynek za ok. pięć lat.
W Polsce na stwardnienie rozsiane choruje ok. 50 tys. osób, a na świecie ok. 2,5 mln osób.
..
Aniela Salawa pomaga,...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:06, 25 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Naukowcy opracowali szczepionkę na malarię
25 lipca 2015, 06:13
Pół miliarda dolarów i 30 lat badań - tyle potrzebowali eksperci, by stworzyć pierwszą na świecie szczepionkę na wyjątkowo groźną chorobę, która każdego roku zabija w Afryce ok. 600 tys. osób. Europejska Agencja Leków właśnie wydała pozwolenie na testowanie szczepionki na malarię - informuje TVP Info.
Środek nazywa się Mosquirix i został stworzony przez koncern GlaxoSmithKline, wspierany przez Fundację Billa i Melindy Gatesów. Pozytywna opinia Europejskiej Agencji Leków to pierwszy krok do szerszego stosowania szczepionki.
Aby szczepionka trafiła do szerokiego grona odbiorców konieczna jest jeszcze opinia WHO i decyzja o dopuszczeniu jej do użycia przez poszczególne państwa. Szczepionka jest niezwykle cenna przede wszystkim dla afrykańskich dzieci, które są najbardziej narażone na zarażenie i śmierć w wyniku tej choroby. Zarażone osoby cierpią na bardzo wysoką gorączkę. Choroba doprowadza do uszkodzenia organów wewnętrznych.
Według danych WHO w 2013 roku na całym świecie zmarło 627 tys. osób zarażonych malarią. Aż 562 tys. z nich zamieszkiwało państwa Afryki. 82 proc. zmarłych to dzieci poniżej piątego roku życia.
Szczepionka musi być stosowana wraz z innymi środkami zapobiegającymi zarażeniu malarią, w tym przede wszystkim substancjami odstraszającymi komary, które przenoszą pierwotniaki wywołujące chorobę.
...
Wielkie dobro.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:40, 28 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Sparaliżowani mężczyźni dzięki implantowi potrafią samodzielnie wstać
Sparaliżowani mężczyźni dzięki implantowi potrafią samodzielnie wstać
1:17 min
12
Sparaliżowani mężczyźni dzięki implantowi potrafią samodzielnie wstać - Dustin Shillcox i trzej inni mężczyźni poddani pionierskiej kuracji, pomimo tego, że są sparaliżowani od pasa w dół, potrafią samodzielnie wstać. Wszystko dzięki implantowi generującemu impulsy elektryczne. - x-news
Dustin Shillcox i trzej inni mężczyźni poddani pionierskiej kuracji, pomimo tego, że są sparaliżowani od pasa w dół, potrafią samodzielnie wstać. Wszystko dzięki implantowi generującemu impulsy elektryczne.
Odpowiednie napięcie pozwala pacjentom poruszyć najpierw palcami stóp, a niedługo później nogami. - Móc wstać, gdy wszyscy uważają, że nie możesz… To całkiem zmienia postać rzeczy. To bezcenne - mówi Shillcox.
Naukowcy zajmujący się urazami kręgosłupa przyznają, że to przełom - możliwość wstania o własnych siłach. Teraz pytanie brzmi, czy pozycja stojąca zamieni się w pierwszy krok, a krok w chód. Za wcześnie, by to stwierdzić, jednak mężczyźni już czują poprawę, jeśli chodzi o funkcjonowanie pęcherza, jelit, a także funkcji seksualnych.
>>>
Czyli znow pieknie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:50, 29 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Pierwszy na świecie przeszczep obu dłoni u dziecka
29 lipca 2015, 09:16
W Filadelfii dokonano pierwszego na świecie przeszczepu obu dłoni u dziecka. 8-letni Zion Harvey, u którego wykonano operację, czuje się dobrze. Zaledwie cztery lata temu ten sam zespół lekarzy po raz pierwszy przeszczepił dłonie dorosłemu pacjentowi.
Meet Zion, the 8-year-old who just became the youngest person to get a double hand transplant: [link widoczny dla zalogowanych] pic.twitter.com/DRMqZZDd9f
— CBS News (@CBSNews) lipiec 29, 2015
Zion Harvey stracił obie dłonie i stopy kilka lat temu w wyniku poważnej infekcji o nieustalonej etiologii. Amputacja była jedyną szansą na przeżycie. 8-latek ma za sobą również przeszczep nerki. Matka chłopca w wywiadzie dla "Time" mówiła, że operacja dłoni wynikała z przesłanek medycznych, ale ostateczną decyzję podjął Zion, który "marzył, by robić to, co inne dzieci".
Przeszczep dłoni u Ziona wykonano w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii zaledwie trzy miesiące po wpisaniu go na listę oczekujących na operację. Chłopiec dostał dłonie od anonimowego dawcy. - Co roku w bazie dawców pojawia się tylko około 15 dzieci, od których możnaby pobrać dłonie. Fakt, że Zion został wpisany na listę oczekujących w kwietniu, a już w lipcu miał operację, jest niesamowity - podkreślał szef zespołu chirurgów prowadzących przeszczep u ośmiolatka, dr L. Scott Levin.
10-godzinny zabieg przeprowadzał zespół składający się z 40 osób - lekarzy specjalizujących się w chirurgii rekonstrukcyjnej i ortopedycznej, anestezjologów, radiologów i pielęgniarek. Zostali podzieleni na cztery grupy - dwie z nich zajmowały się pobraniem dłoni od dawcy, a pozostałe dwie na przeszczepieniu ich chłopcu.
- Zabieg był rezultatem wielu lat przygotowań, a następnie miesięcy planowania. Sukces pierwszego przeszczepu, wykonanego w 2011 roku u dorosłego pacjenta, dał nam podstawę do dostosowania skomplikowanych technik i skoordynowania działań niezbędnych do wykonania podobnej procedury u dziecka - mówił dr Levin po przeszczepie.
Zion, który ma też dwie protezy nóg, przyzwyczaja się do swoich nowych rąk. Codziennie poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Jego mama mówi, że z każdym dniem widać poprawę.
Źródło: sciencealert.com
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:07, 31 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Skuteczna szczepionka na ebolę
Skuteczna szczepionka na ebolę - AFP
Wstępne wyniki badań sugerują, że naukowcom udało się stworzyć skuteczną szczepionkę przeciwko gorączce krwotocznej powodowanej przez wirusa Ebola – informuje pismo "Lancet". Może to zmienić sposób walki z chorobą.
Podczas przeprowadzonych w Gwinei wyjątkowych badań klinicznych - między kwietniem a lipcem tego roku - szczepiono rodzinę, przyjaciół i sąsiadów osób, u których rozpoznano chorobę; ale tylko dorosłych.
REKLAMA
Takie działanie miało zapobiec szerzeniu się choroby – co się udało. Spośród 2014 osób mających bliski kontakt z chorymi i zaszczepionych bezzwłocznie nie odnotowano zachorowań na ebolę. Wśród podobnej liczby zaszczepionych trzy tygodnie po kontakcie odnotowano 16 zachorowań.
Wstępne wyniki sugerują, że szczepionka rVSV-ZEBOV w 100 proc. chroni przed zachorowaniem.
Obecnie wszyscy mający bliski kontakt z chorymi będą szczepieni natychmiast. Jako że szczepionka okazała się bezpieczna, szczepione będą także dzieci.
Szczepionka dostarczona przez firmę Merck zawiera fragment wirusa Ebola wprowadzony do innego, niegroźnego wirusa. To połączenie pobudza układ odpornościowy do walki z ebolą. Ogromna skala epidemii zmusiła naukowców do wzmożonego wysiłku – zamiast typowych 10 lat prace trwały tylko 10 miesięcy.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) nowa szczepionka może mieć przełomowe znaczenie, jednak wyniki nie są jeszcze ostateczne. Eksperci WHO szacują, że jej skuteczność wynosi pomiędzy 75 a 100 proc. Gdyby podobna szczepionka była dostępna na początku epidemii, można by zapobiec śmierci tysięcy ofiar wirusa.
Nadal testowane są inne szczepionki – na przykład firm GSK oraz Johnson&Johnson – jednak liczba zachorowań wciąż spada i trudno ocenić ich skuteczność. Eksperci ostrzegają, że ebola na pewno jeszcze się kiedyś pojawi - wówczas sczepienia mogłyby zapobiec dalszym tragediom.
Gdy w grudniu 2013 roku w Gwinei rozpoczęła się największa jak dotychczas epidemia eboli, nie istniały leki ani szczepionki o udowodnionej skuteczności. Z powodu wirusa zmarło ponad 11 000 osób, a niemal 28 000 uległo zakażeniu.
...
Znakomicie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:03, 14 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej stworzyli "mówiące mapy"
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
W Polsce mieszka 90 tysięcy osób niewidomych
W Polsce żyje 90 tysięcy osób niewidomych. W dużych miastach muszą borykać się z wieloma przeszkodami, takimi jak wysokie krawężniki czy parkujące samochody. Żeby ułatwić im życie i przemieszczanie się naukowcy z Politechniki Gdańskiej stworzyli specjalną aplikację na smartfony.
We współpracy z firmą z Elbląga opracowali aplikację "Mówiące mapy", która ma pomóc osobom niewidomym i niedowidzącym odnaleźć się w przestrzeni miejskiej. Wynalazek nie zastąpi psa przewodnika czy białej laski, które do tej pory towarzyszyły osobom niewidomym. Ma jednak za zadanie wyznaczyć odpowiednią ścieżkę prowadzącą do celu, np. apteki czy sklepu. Prowadzi do wybranego przez użytkownika miejsca, ostrzegając jednocześnie o występujących niebezpieczeństwach.
REKLAMA
– Użytkownik kierowany jest do celu etapami. Na bieżąco monitorowane jest jego położenie geograficzne oraz kierunek, w którym podąża - tłumaczy współtwórca wynalazku mgr inż. Łukasz Markiewicz. - W przypadku wykrycia nieprawidłowości generowany jest komunikat głosowy informujący o tym, w jaki sposób należy dojść do kolejnego etapu ścieżki – wyjaśnia naukowiec.
Aplikacja działa na urządzeniach z systemem Android i korzysta z wbudowanego w smartfon odbiornika GPS. Oferuje ona takie funkcje jak "prowadź do", "jak daleko" czy "opisz otoczenie", a także posiada interfejs przystosowany dla osób niewidomych. System wyposażono dodatkowo w przycisk "panika", który wywołuje numer bliskiej osoby lub pomocy technicznej. – Zwykła nawigacja GPS zawiera i przekazuje informacje dla osoby poruszającej się samochodem. Nasza aplikacja różni się tym, że informacje przeznaczone są dla osoby pieszej, a dodatkowo ukierunkowana jest ona na osoby niewidzące – dodaje mgr inż. Łukasz Markiewicz.
Wynalazek w wersji testowej działa już w Elblągu. Dla tego miasta mapy w aplikacji wyposażone są we wszystkie punkty niezbędne dla osoby niewidzącej. W pozostałych miastach mapy wymagają jeszcze uzupełnienia i aktualizacji.
Projekt "Mówiące Mapy" opracowany został na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej.
...
Brawo! Pieknie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:24, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
NRL: stosowanie preparatów z marihuany nosi znamiona eksperymentu medycznego
NRL: stosowanie preparatów z marihuany nosi znamiona eksperymentu medycznego - Shutterstock
Stosowanie produktów na bazie marihuany nosi znamiona eksperymentu medycznego - oceniło prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, podkreślając jednocześnie, że dotychczasowe badania sugerują możliwość korzyści terapeutycznych ze stosowania takich preparatów.
O zajęcie stanowiska przez Naczelną Izbę Lekarską w sprawie doktora Marka Bachańskiego, który leczył środkami zawierającymi medyczną marihuanę dzieci chore na padaczkę lekooporną, apelowali w czwartek były minister zdrowia Marek Balicki i wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka (niez.). Centrum Zdrowia Dziecka, w którym pracuje Bachański, złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa narażenia pacjentów na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu przez prowadzenie nielegalnego eksperymentu medycznego z użyciem pochodnych marihuany.
REKLAMA
Balicki przekonywał, że Bachański miał prawo i "etyczny obowiązek" zastosowania niesprawdzonej terapii w przypadku swoich pacjentów, u których standardowa terapia nie przynosiła efektów. Wskazywał, że prawo takie daje lekarzowi Deklaracja Helsińska Światowego Stowarzyszenia Lekarzy.
W przyjętym w piątek stanowisku prezydium NRL podkreśliło, że efektywność kliniczna i bezpieczeństwo substancji zawartych w konopiach indyjskich w długotrwałej terapii są nieznane. Stosowanie tych preparatów nosi zatem znamiona eksperymentu medycznego, a więc powinno odbywać się zgodnie z zasadami jego prowadzenia, określonymi przepisami prawa.
Jednocześnie NRL zaznaczyła, że dotychczasowe badania sugerują możliwość korzyści terapeutycznych ze stosowania preparatów na bazie marihuany, zatem dostrzega potrzebę przeprowadzenia wysokiej jakości badań klinicznych tych produktów.
"Prezydium apeluje do lekarzy, aby swoją praktykę prowadzili zgodnie z zasadami medycyny opartej na dowodach (EBM), a konkretne produkty stosowali po zakończeniu badań klinicznych nad nimi i po wprowadzeniu ich do obrotu. Prezydium NRL zwraca też uwagę, że termin «marihuana lecznicza» może być używany tylko w odniesieniu do produktów zawierających marihuanę i wytworzonych w standaryzowany, kontrolowany sposób, odpowiadający wymogom wytwarzania produktów leczniczych. Nieuzasadnione, niewłaściwe i wprowadzające w błąd jest natomiast sugerowanie, że «marihuana lecznicza» zasadniczo różni się od innych produktów uzyskiwanych z konopi indyjskich i jest bezpieczna - czytamy.
W dalszej części stanowiska prezydium zaapelowało do lekarzy, by w trosce o bezpieczeństwo swoich pacjentów przekazywali im obiektywne oraz rzetelne informacje o produktach zawierających marihuanę, oparte na aktualnej wiedzy medycznej.
Przypomniało też treść zapisu Deklaracji Helsińskiej, na którą powoływał się Balicki, a który stanowi m.in., że "tam, gdzie sprawdzone interwencje nie istnieją lub też okazały się nieskuteczne, lekarz, po zasięgnięciu porady eksperta i uzyskaniu świadomej zgody pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, może zastosować interwencję o nieudowodnionej skuteczności, jeśli w ocenie lekarza daje ona nadzieję na ratowanie życia, przywrócenie zdrowia lub przyniesienie ulgi w cierpieniu".
Prezydium NRL nie odniosło się wprost do sprawy Bachańskiego. Zaznaczyło, że ocena postępowania lekarzy stosujących interwencje o nieudowodnionej skuteczności nie może odbywać się na forum medialnym, a właściwe do tego są organy odpowiedzialności zawodowej samorządu lekarskiego.
W poniedziałek Bachański wystosował list otwarty do ministra zdrowia, w którym napisał, że CZD dokonało na nim linczu i podważyło "w sposób nieludzki i niezgodny z prawdą" jego kompetencje i dotychczasowe doświadczenie zawodowe. Lekarz zapewnił, że jego przełożeni wiedzieli o terapii, ale nie interesowali się przebiegiem leczenia i nie przekazywali mu żadnych uwag dotyczących np. prowadzonej dokumentacji medycznej. W piśmie lekarz wspominał też o ewentualnej emigracji i walce o dobre imię w sądzie.
Dzień później resort zdrowia w komunikacie podpisanym przez wiceministra Igora Radziewicza-Winnickiego zaznaczył m.in., że lekarz nie zapewnił w sposób systematyczny kontroli stanu zdrowia dzieci i nie monitorował stężenia leku we krwi dziecka.
Wcześniej wiceminister informował, że spośród rodziców dziewięciorga dzieci, które leczył, siedmioro przyznało, że stosowało preparaty zawierające marihuanę. Wnioski o import docelowy składało jednak tylko czworo, pozostałym dzieciom podawano preparat zarejestrowany w Holandii jako suplement diety, który nie jest dopuszczony do obrotu w Polsce.
Postępowanie wyjaśniające w sprawie dra Bachańskiego - na wniosek CZD - prowadzi okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie prof. Zbigniew Czernicki. Jak informował, postanowienia w sprawie można spodziewać się za około miesiąc.
...
Eksperymentujac zachowajmy ostroznosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:58, 22 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Wrocławscy naukowcy opracowali przełomową metodę leczenia ran u zwierząt
Tomasz Pajączek
Dziennikarz Onetu
Hydrożel ma umożliwić szybkie gojenie nawet najtrudniejszych ran u zwierząt - Shutterstock
Jedna z firm działająca we Wrocławskim Parku Technologicznym opracowała pierwszy na świecie hydrożel, który przyspiesza regenerację ran u zwierząt. Prace nad preparatem trwały ponad rok. Produkt trafił już do sprzedaży.
Stworzeniem uniwersalnego preparatu, który ma umożliwić szybkie gojenie nawet najtrudniejszych ran u zwierząt, zajął się zespół wrocławskich naukowców z firmy Vet Stem Cell.
REKLAMA
– Współpracując z lekarzami weterynarii, byliśmy świadkami niezliczonej ilości przypadków psów, kotów i koni, u których potrzebny był specyfik umożliwiający szybką regenerację trudno gojących się ran. Leczenie tradycyjnymi metodami mogło trwać nawet sześć–siedem miesięcy i wiązało się z ciągłym stresem zwierzęcia oraz jego opiekuna – mówi Błażej Dolniak, biotechnolog, założyciel Vet Stem Cell i miłośnik zwierząt.
Hydrożel, który opracowano we Wrocławskim Parku Technologicznym to pierwszy tego typu produkt na świecie. Preparat z aktywnym czynnikiem wzrostu ściśle przylega do rany, tworząc barierę ochronną.
– Działanie czynnika wzrostu przyśpiesza regenerację ubytków poprzez działanie na receptory obecne na komórkach skóry, dzięki czemu procesowi regeneracji nie towarzyszą żadne efekty niepożądane – dodaje Dolniak.
Dodatkowo hydrożel jest hipoalergiczny, nie ma smaku ani zapachu, co zapewnia bezpieczeństwo stosowania.
Nowy produkt ma mieć zastosowanie nie tylko w leczeniu trudno gojących się ran, ale też oparzeń, odleżyn i otarć naskórka.
...
Pewnie i ludziom pomoze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:47, 01 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Polskie badania potwierdzają: zanieczyszczenie powietrza szkodzi sercu
Zanieczyszczenie powietrza jest szkodliwe dla układu sercowo-naczyniowego zdrowych osób i może pogarszać stan pacjentów z chorobą serca – wynika z badań polskich naukowców, zaprezentowanych na kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Londynie.
Wydarzenie, w którym udział bierze ok. 30 tys. osób - lekarzy, naukowców, przedstawicieli przemysłu farmaceutycznego, pacjentów i dziennikarzy – odbywa się w dniach od 29 sierpnia do 2 września pod hasłem "Środowisko i serce".
REKLAMA
- Obecnie Światowa Organizacja Zdrowia uważa zanieczyszczenie środowiska za jedną z głównych możliwych do uniknięcia przyczyn zgonów. Oddychanie zanieczyszczonym powietrzem powiązano z wyższą śmiertelnością z powodu chorób oddechowych i nowotworowych, ale też z wyższym ryzykiem zgonu z powodu chorób układu krążenia - powiedział dr Jean-Francois Argacha ze Szpitala Uniwersyteckiego w Brukseli na konferencji prasowej.
Potwierdzają to badania dwóch niezależnych zespołów polskich naukowców, które zostały zaprezentowane na kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) w Londynie.
Zespół młodych badaczy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie pod opieką prof. Tomasza J. Guzika z Krakowa i prof. Andrzeja Wysokińskiego z Lublina wykazał, że życie w zanieczyszczonym środowisku negatywnie wpływa na układ sercowo-naczyniowy młodych zdrowych osób. Badanie przeprowadzono z inicjatywy studentów medycyny UJ, a zostało ono sfinansowane z grantu "Generacja Przyszłości" Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Porównywaliśmy wskaźniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych u mieszkańców dwóch polskich miast – Krakowa i Lublina, które są podobne do siebie pod względem demograficznym oraz warunków klimatycznych, ale różnią się znacznie pod względem zanieczyszczenia powietrza. Dotyczy to zwłaszcza zanieczyszczenia cząstkami stałymi o średnicy 2,5 mikrometra (PM2,5) i 10 mikrometrów (PM10)” - wyjaśnił prof. Guzik. Przypomniał, że Kraków należy do czołówki najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich, podczas gdy Lublin leży w centrum jednego z najmniej zanieczyszczonych obszarów w Polsce. Z danych, które naukowcy uzyskali ze stacji monitorujących jakość powietrza, wynika, że w ciągu ostatnich 10 lat stężenie PM2,5 i PM10 było w Krakowie ok. dwukrotnie wyższe niż w Lublinie.
Łącznie przebadano 826 młodych ludzi w wieku 16-22 lata, z czego 444 mieszkało w Krakowie i 382 w Lublinie. Wszystkim mierzono ciśnienie krwi, a od 600 pobrano krew do pomiarów stężenia różnych związków, będących wskaźnikami stanu zapalnego, jak np. białko CRP, fibrynogen, homocysteina. Wiadomo, że ich podwyższony poziom we krwi jest czynnikiem świadczącym o wyższym ryzyku chorób sercowo-naczyniowych.
- Mimo że były to osoby młode i całkowicie zdrowie, u których nie bierze się jeszcze pod uwagę ryzyka chorób układu krążenia, to u chłopców mieszkających w Krakowie stwierdziliśmy podwyższone ciśnienie tętnicze krwi w porównaniu z ich rówieśnikami z Lublina - powiedział dr Krzysztof Bryniarski, który prezentował wyniki badania na kongresie. Ponadto u młodych mieszkańców Krakowa stwierdzono wyraźnie podwyższone stężenia związków świadczących o rozwoju stanu zapalnego.
Według dr. Bryniarskiego wskazuje to, że długotrwałe wdychanie zanieczyszczonego powietrza sprzyja rozwojowi stanu zapalnego w organizmie, który z kolei jest podłożem rozwoju chorób układu krążenia. - W rezultacie młodzi ludzie z Krakowa mogą być znacznie bardziej narażeni np. na zawał serca w przyszłości niż ich rówieśnicy z Lublina - ocenił badacz.
Naukowcy zaobserwowali ponadto, że wpływ zanieczyszczeń na układ sercowo-naczyniowy jest szczególnie niekorzystny u osób z podwyższonym wskaźnikiem masy ciała (BMI) - równym lub wyższym 25 kg/m2, czyli z nadwagą i otyłością. - Zaobserwowaliśmy, że wzrost ciśnienia krwi oraz stężenia markerów stanu zapalnego był wyraźnie – tj. około czterokrotnie - wyższy u tych osób, które mieszkały w bardziej zanieczyszczonym mieście i miały nadwagę lub otyłość. U osób z wyższym BMI mieszkających w Lublinie nie odnotowano podobnych zmian - wyjaśnił prof. Guzik. Według niego oznacza to, że otyłość jest bardziej niebezpieczna dla układu sercowo-naczyniowego, gdy mieszkamy w Krakowie.
Zespół naukowców z III Katedry i Oddziału Klinicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Śląskiego Centrum Chorób Serca zaobserwował z kolei, że zanieczyszczenie powietrza może mieć bardzo negatywny wpływ na stan pacjentów, którzy w latach 2006-2012 trafili do szpitala z powodu ostrego zespołu wieńcowego. Badaniem objęto blisko 2400 chorych.
- Okazało się, że w dniach, w których odnotowano wyższy poziom zanieczyszczeń powietrza tlenkiem węgla, ozonem i tlenkami azotu, stan kliniczny pacjentów był najgorszy, również wyniki inwazyjnego leczenia zawału były najmniej satysfakcjonujące, zarówno w trakcie pobytu w szpitalu i w ciągu 30 dni po zabiegu - powiedziała prezentująca wyniki badania dr Aneta Ciślak, jedna z głównych autorów pracy.
- Z tego badania płynie bardzo ważny wniosek, że zanieczyszczenia powietrza na Śląsku naprawdę mają wpływ na stan kliniczny pacjentów z chorobą serca - powiedział współautor badania dr Piotr Desperak.
Jak wyjaśnili badacze, może to mieć związek z tym, że zanieczyszczenia powietrza sprzyjają stanom zapalnym w organizmie, a ponadto tlenek węgla wiąże się nieodwracalnie z hemoglobiną i zaburza transport tlenu w krwiobiegu. Związane z tym niedotlenienie również może pogarszać stan chorych.
Dr Desperak zaznaczył, że zespół pod opieką prof. Mariusza Gąsiora planuje przeprowadzić podobne badania w większej grupie pacjentów.
...
Szkodza calemu organizmowi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:37, 04 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Rynek Zdrowia
Już potrafimy skutecznie leczyć chorych z HCV, to przełom
- Shutterstock
O możliwościach leczenia WZW C oraz walce z zakażeniami HCV mówiono podczas XVIII Konferencji Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego w Mikołajkach (11-13 czerwca 2015 r.).
Mamy polski dowód na niemal 100-procentową skuteczność nowoczesnych leków bezinterferonowych w leczeniu WZW C. Przewlekłe zapalenie wątroby typu C będzie pierwszą w historii medycyny chorobą przewlekłą, którą można całkowicie wyleczyć u prawie wszystkich chorych. W końcu i u nas.
REKLAMA
Od 1 lipca 2015 r. refundacją zostały objęte leki zwierające ombitaswir, paritaprewir, ritonawir (1 kod EAN) oraz dasabuwir (1 kod EAN) w ramach nowego programu lekowego Leczenie przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C terapią bezinterferonową (ICD-10 B 18.2).
- Objęcie refundacją pierwszej terapii bezinterferonowej poszerzy zakres opcji terapeutycznych i umożliwi dobór optymalnej terapii dla pacjentów z wirusowym zapaleniem wątroby typu C, u których potwierdzono obecność zakażenia genotypem 1 lub 4 HCV. Decyzja o finansowaniu terapii bezinterferonowej pacjentom zakażonym HCV jest odpowiedzią na postulaty zarówno środowiska pacjentów, jak i ekspertów w dziedzinie chorób zakaźnych - informuje Ministerstwo Zdrowia.
Tak więc po miesiącach apele hepatologów przyniosły oczekiwany skutek - na lipcowej liście leków refundowanych wpisane zostały terapie bezinterferonowe. O tym, że stanowią one przełom w leczeniu chorych z zakażeniem HCV mówił nam prof. Waldemar Halota, prezes Polskiej Grupy Ekspertów HCV. Jak podkreślał obserwujemy ogromny postęp w możliwościach terapii w przewlekłym zakażeniu wątroby wywołanym wirusem C.
- Sukcesem kilka lat temu była możliwość wyleczenia co drugiego pacjenta. Obecnie jesteśmy w stanie wyleczyć całą populację tych chorych, niezależnie od genotypu czy stadium choroby - podkreśla.
Polskie dowody
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, przedstawił wyniki polskiego badania Amber, którym objęto 159 pacjentów z przewlekłym zapaleniem wątroby typu C leczonych za pomocą nowoczesnych terapii bez interferonu.
- To, co możemy dziś pokazać, to prawdziwy przełom w leczeniu chorych - zaznacza prof. Flisiak. Jak wyjaśniał, 44% chorych objętych programem wykazywało całkowity brak odpowiedzi na wcześniejsze leczenie. Całą grupę tworzą najcięższe przypadki pacjentów leczonych w polskich klinikach.
Już po dobie leczenia u wspomnianych pacjentów widoczne były zauważalne efekty leczenia, a po 4 tyg. 60% z nich miało niewykrywalną wiremię.
- Obecnie terapię zakończyło 72 pacjentów. Poza dwoma przypadkami chorych, którzy z różnych powodów musieli zakończyć wcześniej leczenie, u pozostałych wirus jest niewykrywalny - mówi prof. Flisiak i zaznacza, że taki efekt można uzyskać u większości polskich pacjentów już po 12 tygodniach innowacyjnego leczenia.
Specjaliści sądzą, że dzięki nowoczesnym terapiom wywołane przez wirusa HCV przewlekłe zapalenie wątroby typu C będzie pierwszą w historii medycyny chorobą przewlekłą, którą można całkowicie wyleczyć u prawie wszystkich chorych.
- Co więcej, nie tylko możemy wyleczyć chorych, ale i pozbyć się źródeł zakażenia dla kolejnych potencjalnych osób - podkreśla prof. Halota.
Mają Węgrzy, mają Czesi, teraz i my
Eksperci zwracają uwagę, że część chorych w kraju nie mogła jednak nie doczekać się na nowe leki.
- Trzeba pamiętać, że w przypadku zakażeń HCV, kilkanaście miesięcy zwłoki w skutecznym leczeniu może doprowadzić do rozwoju choroba do stadium, w którym zmiany będą nieodwracalne. Chory może w tym czasie nawet umrzeć - zwraca uwagę prof. Flisiak.
Jak zauważa, kraje Unii już od dawna refundują terapie bezinterferonowe. Robią tak nie tylko nasi bogaci zachodni sąsiedzi czy Wielka Brytania, ale państwa takie jak Węgry i Czechy.
Specjaliści zwracają uwagę, że terapie, którymi leczy się jeszcze chorych w Polsce, nie są już rekomendowane np. przez amerykańskie towarzystwo hepatologów.
Oferta dla polskiego pacjenta
Do tej pory z terapii bezinterferonowych w kraju mogła korzystać wąska grupa chorych z poważnymi schorzeniami. Kryteria kwalifikacji do tego leczenia w ramach programów terapeutycznych stosowane przez NFZ praktycznie do minimum zawężały możliwość włączenia innych chorych do programu lekowego.
- Grupę - ale również niewielką - stanowią pacjenci biorący udział w badaniach klinicznych - wyjaśnia Rynkowi Zdrowia dr Ewa Janczewska, specjalista chorób zakaźnych z ID Clinic w Mysłowicach.
Jak zaznacza, terapie bez interferonu trwają krócej, są bardzo skuteczne i bardzo dobrze tolerowane przez pacjentów.
- Nie obserwujemy tu skutków ubocznych nieodłącznie związanych ze stosowanym dotychczas w terapii WZW interferonem. Co ważne, można ją stosować u pacjentów po przeszczepie, tych, u których dotychczasowe leczenie okazało się nieskuteczne, czyli tych wszystkich, którym obecnie nie jesteśmy w ramach koszyka świadczeń zaproponować nic - zaznacza dr Janczewska.
W jej opinii, skoro wiemy, że jest skuteczny lek, to powinien on być dostępny dla wszystkich chorych, nie tylko dla tych, którzy nie odpowiadali na inne leczenie.
- Powinniśmy skutecznie leczyć chorego już na początku choroby, zanim dojdzie u niego do powikłań, tym bardziej jeśli wiemy, że dotychczasowe terapie objęte refundacją nie dają oczekiwanych rezultatów w wielu grupach - komentuje lekarka.
Specjaliści z Polskiej Grupy Ekspertów HCV potwierdzają, że objęcie refundacją nowych terapii blokował ich koszt. Są one zdecydowanie droższe od obecnie stosowanego leczenia.
W ich opinii jednak, jeżeli przez najbliższych kilka lat zwiększy się dwu-, trzykrotnie wydatki na leczenie tej grupy chorych, to nie tylko zniknie problem nowych zakażonych HCV, ale do minimum ograniczy się częstość występowania raka wątroby, w którym terapia obecnie również pochłania olbrzymie pieniądze z budżetu płatnika.
HCV i choroby cywilizacyjne
Prof. Anna Piekarska, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, zwraca uwagę, że przy zastosowaniu nowoczesnych terapii nie tylko można zatrzymać proces chorobowy w wątrobie, ale nawet go cofnąć.
Profesor podkreśliła, że jeśli uświadomimy sobie, że przewlekłe zakażenie HCV wywiera wielokierunkowe działanie prozapalne, to zauważymy, że ma ono wpływ na rozwój innych chorób cywilizacyjnych. Choroba ta może mieć udział m.in. w przebiegu procesu miażdżycy tętnic, a w konsekwencji w zwiększonej częstości zawałów mięśnia sercowego i udaru mózgu.
Specjalistka wyjaśniła, że do takich wniosków można dojść, analizując wyniki badań epidemiologicznych, które wykazują, że przewlekłe zakażenie HCV jest niezależnym czynnikiem ryzyka miażdżycy, włączając chorobę naczyń szyjnych u pacjentów z lub bez współistniejącego stłuszczenia wątroby.
Ponadto udowodniono, że zakażenie HCV jest niezależnym czynnikiem ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych, udaru mózgu, oraz że nie ma korelacji pomiędzy śmiertelnością i wiremią HCV w surowicy.
- Co ważne, ryzyko wystąpienia choroby tętnic szyjnych i zawału mięśnia sercowego jest wyższe u pacjentów zakażonych HCV, nawet w przypadku młodszych pacjentów z korzystnym profilem sercowo-metabolicznym - zaznaczała profesor Piekarska. - Oznacza to, że zapalenie wątroby typu C powinno być postrzegane jako zakażenie ogólnoustrojowe.
W opinii prof. Piekarskiej, patrząc w ten sposób na zakażenia HCV, powinno się zintensyfikować wysiłki na rzecz walki z nim.
Autor: Katarzyna Lisowska
...
Znakomicie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:49, 04 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Onkolodzy: właściwie stosowane leki przeciwwymiotne łagodzą skutki chemioterapii
Nudności i wymioty to jedne ze skutków chemioterapii, których pacjenci obawiają się najbardziej. Dzisiejsza medycyna dysponuje lekami, które są w stanie skutecznie łagodzić te objawy, jednak nie każdy lekarz właściwie je stosuje - przekonują onkolodzy.
O stosowaniu tzw. postępowania wspomagającego w onkologii mówiono podczas piątkowej konferencji prasowej w Warszawie.
REKLAMA
Postępowanie wspomagające w onkologii to nie leczenie stricte przeciwnowotworowe, a takie, którego zadaniem jest złagodzenie objawów choroby lub ubocznych objawów podjętego leczenia. Jednym z takich objawów są nudności i wymioty, a - jak powiedziała kierowniczka oddziału chemioterapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Kopernika w Łodzi dr Ewa Kalinka-Warzocha - pacjenci obawiają się ich dużo bardziej niż np. utraty włosów.
- Jakkolwiek bardzo częste są objawy uboczne hematologiczne, jak spadki różnego rodzaju krwinek, to są objawy, które widzi diagnosta laboratoryjny w wyniku morfologii. Pacjent dużo mniej odczuwa tego skutki. Natomiast nudności i wymioty są tym, co całkowicie odbiera jakość życia naszym chorym, powodując, że czują się tak, jakby za chwilę mieli zemdleć albo wręcz, jak mówią, jakby za chwilę mieli umrzeć - podkreśliła.
Jak dodała, strach przed wystąpieniem tych niepożądanych objawów niejednokrotnie jest przyczyną rezygnacji chorych z terapii.
- Chęć takiej rezygnacji jest nam zgłaszana dość często. Pacjenci na przykład próbują na nas wymusić dłuższe odstępy pomiędzy poszczególnymi cyklami czy zmniejszenie dawek leków. Każdorazowe wytłumaczenie choremu, jakie są konsekwencje takiego zmniejszenia dawkowania, przynosi jednak pewne korzyści i pacjent świadomie postanawia jeszcze raz się z tym zmierzyć. A my, dodając kolejne elementy leczenia wspomagającego, wspieramy naszych chorych, mając nadzieję, że po prostu te objawy się ograniczą - powiedziała Kalinka-Warzocha.
Konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej prof. Maciej Krzakowski wyjaśnił, że dzisiejsza medycyna radzi sobie z wczesnymi i ostrymi nudnościami i wymiotami (tu klasyfikuje się te, które pojawiają się w ciągu 24 godzin od podania chemioterapii). Mniej skuteczne jest łagodzenie objawów późnych, czyli już po wyjściu chorego ze szpitala.
Kalinka-Warzocha wyjaśniła, że wynika to z tego, iż przyczyną nudności i wymiotów późnych nie jest jedynie toksyczne działanie chemioterapii. - Włączają się wówczas wszelkie inne szlaki neurogenne. Nasz mózg zaczyna reagować na to, że chcieliśmy go zatruć i generuje jedną reakcję: nic więcej nie chcę przyjąć, bo się boję, że mnie znowu zatrujecie. Więc powodując nudności i wymioty, zniechęca nas do przyjmowania pokarmów, a zatem i trucizn - powiedziała.
Dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie prof. Krzysztof Warzocha powiedział, że obecnie nie wszyscy lekarze właściwie stosują postępowanie wspomagające, choć często jest ono warunkiem kontynuowania leczenia przeciwnowotworowego we właściwych dawkach.
Jego zdaniem zastosowanie postępowania wspomagającego powinno być uwzględnione w rozporządzeniu ministra zdrowia, w którym określony jest algorytm, na podstawie którego rozliczane są świadczenia onkologiczne.
Z kolei Kalinka-Warzocha oceniła, że prawidłowe, we właściwych dawkach zastosowanie leków przeciwwymiotnych powinno być warunkiem rozliczenia chemioterapii.
- Mamy jasno określone przez zalecenia międzynarodowe i polskie, jakie leki przeciwwymiotne na jaki rodzaj i dawkę cytostatyku powinniśmy zastosować. Nie wymaga to zatem żadnych kreatywnych pomysłów ze strony lekarza. Wystarczy wziąć tabelkę, odczytać i zastosować - podkreśliła.
W jej ocenie brak działań wspomagających powinien w znacznym stopniu obniżać wycenę procedury związane z podaniem chemioterapii, bo wówczas jest ona przeprowadzona nieprawidłowo.
...
Na szczescie chemioterapia juz nie jest tak wyczerpujaca jak 20 lat temu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:03, 15 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Gdańscy naukowcy ułatwiają leczenie autyzmu. Powstała specjalna aplikacja i sygnalizator emocji
Tomasz Gdaniec
14 września 2015, 12:02
Wynalazki gdańskich naukowców ułatwiają leczenie autyzmu. Autystyczne dzieci testują obecnie dwa pomysły uczonych z Politechniki Gdańskiej - aplikację mobilną oraz sygnalizator emocji. Z chorobą mierzy się każdego dnia 100 tys. Polaków.
- Udało nam się stworzyć specjalistyczną aplikację, która w prosty sposób umożliwi wykorzystanie potencjału urządzeń mobilnych do układania i wypełniania planu aktywności. Pozwoli także zmniejszyć do minimum "kosmiczną" pracę terapeutów, którą wykonują każdego dnia przygotowując materiały terapeutyczne dla dzieci - mówi dr inż. Agnieszka Landowska, współtwórca wynalazku.
Jak działa aplikacja? Program umożliwia stworzenie sekwencji zadań, które osoby autystyczne będą realizować przez cały dzień. Tak ułożony plan uczy dziecko samodzielności i aktywności. Zastosowanie blokad uniemożliwia omijanie trudnych lub niechcianych zadań. Program jest całkowicie darmowy. Aplikacja jest bardzo dużym ułatwieniem dla terapeutów, którzy do tej pory musieli przygotować zdjęcia lub napisy kolejnych czynności. Każda zabawa miała oddzielny segregator, a każde dziecko zindywidualizowany, przygotowany na papierze plan.
Naukowcy szacują, że w Polsce autyzm dotyka 30 tys. chorych - 20 tys. dzieci oraz 10 tys. osób dorosłych. Wliczając ich rodziny, każdego dnia z chorobą mierzy się 100 tys. osób. Oznacza to, że w Polsce jedna osoba z autyzmem przypada na 300 mieszkańców. Jednym z podstawowych problemów osób cierpiących na tę chorobę jest brak empatii. Wyraża się on poprzez problemy w niewerbalnej komunikacji z otoczeniem - niezrozumienie gestów, emocji czy mimiki. Leczy się ją głównie za pomocą odpowiednich ćwiczeń interpersonalnych z terapeutą. Gdańscy naukowcy wymyślili specjalny sygnalizator ułatwiający cały proces.
- Na razie sygnalizator, na podstawie zmian parametrów fizjologicznych, rozpoznaje, że ktoś jest wzburzony. Dzieci były w stanie nauczyć się, że niebieskie światło oznacza, iż nauczyciel jest zdenerwowany - mówi dr Jędrzejewska-Szczerska.
Prace nad urządzeniem były bardzo skomplikowane. W pierwszym etapie naukowcy musieli za pomocą testów ustalić, które z zachowań ludzkiego ciała - bicie serca, potliwość, napięcie mięśniowe - jest połączone ze zmianami nastroju i emocji. Na tej podstawie powstał prototyp urządzenia. Sygnalizator jest obecnie w fazie testów.
...
Bardzo pieknie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:29, 17 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Rewolucja u dentysty. Komputer, który znieczula
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
Rewolucja u dentysty. Komputer, który znieczula - istock
Czy znieczulenie u stomatologa nie będzie już podawane za pomocą strzykawki? W Warszawie zaprezentowany został specjalny komputer, który może ją zastąpić. Jego główna zaleta to fakt, że to mikroprocesor, a nie ręka lekarza, kontroluje podawanie płynu znieczulającego. Dla pacjenta oznacza to zmniejszenie bólu podczas wizyty u dentysty.
Wand STA, czyli specjalny komputer służący do podawania znieczuleń przed zabiegami stomatologicznymi, został zaprezentowany we wtorek w Warszawie. Stworzyli go naukowcy ze Stanów Zjednoczonych, wykorzystując przy tym m.in. patenty amerykańskiej armii. Jak już wspomnieliśmy wyżej, w urządzeniu tym to mikroprocesor kontroluje cały proces podawania płynu znieczulającego, dzięki czemu zabieg jest łagodny i praktycznie bezbolesny. To przełom zwłaszcza w leczeniu osób, które panicznie boją się dentysty.
REKLAMA
- Urządzenie samodzielnie steruje tempem podawania znieczulenia, odmierzając kolejne dawki płynu znieczulającego, dzięki czemu wnika on powoli w tkankę z tzw. prędkością fizjologiczną. W ten sposób minimalizujemy ryzyko pojawienia się nagłego, rozpierającego bólu, jaki często towarzyszy tradycyjnym zastrzykom – tłumaczy dr Michał Ganowicz z gabinetu Niewada Clinic w Warszawie, w którym zaprezentowano urządzenie.
To właśnie nagłe wtłoczenie anestetyku pod sporym ciśnieniem jest źródłem największego bólu, a nie ukłucie igłą - jak się powszechnie uważa. Ale zupełnie inne od dotychczas stosowanych podanie znieczulenia to nie jedyna zaleta nowego urządzenia.
- Nowe rozwiązanie umożliwia także znieczulenie pojedynczego, wybranego zęba, bez względu na jego położenie lub tylko fragmentu szczęki, który będzie leczony. Z kolei zastosowanie odpowiednich technik znieczulania, wykonalnych często tylko przy pomocy Wand, pozwala na takie podanie płynu, że zmniejsza się ryzyko skutków ubocznych w postaci odrętwienia policzków, ust i warg. Oznacza to, że w trakcie zabiegu, jak i po, można normalnie mówić – tłumaczą przedstawiciele FM Dental, dystrybutora nowego urządzenia.
Co ważne dla niektórych pacjentów, w niczym nie przypomina ono strzykawki. Komputer ma zaledwie 25 cm i przypomina raczej… mówiący toster, który podczas znieczulenia informuje lekarza o tym, ile płynu już podano. Urządzenie zakończone jest wężykiem, z wyglądającą jak długopis końcówką, tzw. magiczną różyczką (wand – z ang. różdżka). To właśnie w niej znajduje się bardzo cienka igła, której czubek otulony jest sączącym się cały czas płynem znieczulającym. Dzięki temu pierwszy kontakt tkanek z igłą jest praktycznie bezbolesny, podobnie jak wchodzenie jej w głąb dziąsła.
Z badań opublikowanych na łamach British Dental Journal wynika, że 47 procent znieczulanych przy pomocy urządzenia Wand zupełnie nie odczuwa kontaktu igły z dziąsłem, a 52,5 proc. określa kontakt jako „delikatny”. Dla porównania w przypadku znieczulenia tradycyjną strzykawką zerowy ból odczuwa zaledwie 12,5 proc. pacjentów, a aż 72,5 proc. określa go jako odczuwalny.
Urządzenie przez ostatnie pięć lat było testowane i wprowadzane do gabinetów w całej Polsce. W samej Warszawie pracuje na nim już 66 gabinetów, a w woj. mazowieckim - 112. Pod względem dostępu do nowej metody Warszawa przoduje w Polsce, wyprzedzając m.in. Kraków i Poznań. W całej Polsce znieczula już 1300 komputerów Wand, pracujących w 800 gabinetach.
...
I prosze bardzo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:33, 19 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Głos Szczeciński
Przełomowa operacja szczecińskich lekarzy
Przełomowa operacja szczecińskich lekarzy - Shutterstock
Sukces szczecińskich lekarzy. W Zdunowie przeprowadzono pierwszy w Polsce zabieg z użyciem specjalnych spirali stosowanych u osób z ciężką rozedmą płuc. O sprawie informuje "Głos Szczeciński".
Zabiegi tego typu wykonuje się już w innych krajach europejskich, jednak w Polsce to precedens. Spirale montowane chorym na rozedmę płuc znacznie poprawiają ich zdolność oddychania, uelastyczniają bowiem ich drzewo oskrzelowe.
REKLAMA
Zabieg został wykonany wczoraj dwóm mężczyznom przy użyciu specjalnego radiologicznego toru wizyjnego.
Rozedma płuc jest chorobą bolesną i ciężką do wyleczenia. Powoduje u chorego znaczne trudności z oddychaniem. Przyczynami jej powstawania są m.in. palenie tytoniu i zanieczyszczenie środowiska.
...
Brawo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:40, 23 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Gdańsk: rewolucja w leczeniu cukrzycy. "To prawdziwy fenomen"
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
Gdańsk: rewolucja w leczeniu cukrzycy. "To prawdziwy fenomen" - Shutterstock
Lek może nawet zastąpić insulinę. Nową metodę opracowali naukowcy z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Aby w przyszłości pomagał cukrzykom, potrzebne jest finansowe wsparcie.
Chodzi o kilkanaście milionów złotych. Pomoc w znalezieniu inwestora, zadeklarowała dziś Maria Wasiak, szefowa Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. - To może trochę dziwne, że minister infrastruktury odwiedza szpitale, ale to tylko na pozór takie się wydaje. Dlatego że, od dłuższego czasu angażuję się w metody leczenia. Kilka miesięcy temu usłyszałam o tej rewolucyjnej metodzie z zakresu diabetologii. Chcielibyśmy zaoferować nasze wsparcie. Konkretnie mówiąc chodzi o znalezienie inwestora, który umożliwi udostępnienie tej metody leczenia cukrzycy – zapewniła minister Wasiak.
REKLAMA
Innowacyjna metoda polega na stosowaniu u dzieci chorujących na cukrzycę tzw. limfocytów T (zwanych też "inteligentnymi sterydami"). Dzięki nim pod koniec terapii jest szansa nawet na rezygnację z przyjmowania insuliny.
- Po raz pierwszy na świecie udało się stworzyć metodę, która pozwoliła na wydłużenie czasu remisji cukrzycy, a nawet część pacjentów po trzech latach przestała otrzymywać insulinę - mówi prof. Małgorzata Myśliwiec, kierownik Kliniki Pediatrii, Diabetologii i Endokrynologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
- To prawdziwy fenomen. Jest to gotowy produkt, który można byłoby zastosować u większej liczby pacjentów. Obecnie metodę możemy dedykować jednemu, dwóm pacjentom miesięcznie. A potrzeby są od 30 do 50 osób miesięcznie, wyjaśnia prof. Myśliwiec. Dotychczas z tej metody leczenia skorzystało 30 pacjentów.
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:23, 24 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Śląskie: powstał portal rozwijający widzenie u dzieci
37
Śląskie: powstał portal rozwijający widzenie u dzieci
Śląskie: powstał portal rozwijający widzenie u dzieci - Shutterstock
Ponad 900 edukacyjnych gier poprawiających m.in. koordynację wzrokowo-ruchową znajduje się na uruchomionym portalu rozwijającym widzenie u dzieci. Dzięki możliwości zmiany m.in. wielkości czcionki czy kontrastu mogą z niego korzystać także słabowidzący.
- To jeden z pierwszych tego typu portali w Polsce, będący uzupełnieniem terapii dzieci z dysfunkcjami czy chorobami narządu wzroku – powiedziała inicjatorka przedsięwzięcia Karolina Husakova.
Podstawę portalu "Świetlikowo" stanowi baza ponad 900 edukacyjnych gier, w kilku wariantach każda, rozwijających m.in. koordynację wzrokowo-ruchową, koncentrację, pamięć wzrokową i logiczne myślenie.
Innowacyjnością "Świetlikowa" jest dostosowanie gier do indywidualnych potrzeb wzrokowych i możliwości dziecka. - Podczas pierwszego logowania rodzic wypełnia ankietę dotyczącą m.in. rozpoznanych problemów z widzeniem u dziecka, a ono wykonuje grę testową. Na tej postawie możemy dopasować zestawy ćwiczeń na każdy dzień oraz określić, czy trzeba w nich na przykład zwiększyć kontrast, czcionkę, zmienić kolor tła lub pogrubić kontury – zaznaczyła Husakova.
Dzięki portalowi dzieci w wieku od 2 do 7 lat mogą ćwiczyć widzenie codziennie. - Każdego dnia użytkownik otrzymuje zestaw dziesięciu gier na różne problemy wzrokowe. Dodatkowo rodzice dostają wyniki tych ćwiczeń, więc mogą monitorować postępy swoich dzieci – dodała inicjatorka.
Codzienne ćwiczenia zajmują niecałe 20 min. - Dbamy też o dobre nawyki i przyzwyczajenia dzieci podczas korzystania z komputera m.in. o konieczność wykonywania ćwiczeń relaksacyjnych dla oczu, dlatego co dziesięć minut dziecko słyszy polecenie, że musi na chwilę zamknąć oczy lub spojrzeć w okno – podkreśliła Husakova.
Husakova zaznaczyła również, że dzięki edukacyjnym grom polegającym m.in. na uzupełnianiu brakujących przedmiotów na obrazku czy zaznaczaniu znikających cyfr, najmłodsze dzieci uczą się także, jak korzystać z myszki czy ekranu dotykowego.
Partnerem portalu jest m.in. Uniwersyteckie Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach.
>>>
Kolejna metoda.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:00, 06 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Lekarze nie wiedzą, co jej dolega. Kicha 20 razy na minutę
Amerykańscy lekarze mają więcej pytań niż odpowiedzi dotyczących problemu 12-letniej dziewczynki, która nieustannie kicha. Dolegliwość pojawiła się u Katelyn Thornley około miesiąc temu. Od tamtej pory kichanie występuje u niej średnio 20 razy na minutę, czyli 12 tysięcy razy dziennie. Wykluczono już infekcję wirusową oraz alergię. Rodzice sięgają porad u wielu specjalistów, jednak bezskutecznie. Nikt nie wie, co jest przyczyną ataków.
...
Zagadkowa dolegliwosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:40, 08 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Polacy opracowali szczepionkę na cukrzycę
8 października 2015, 10:35
Naukowcy z Gdańska opracowali szczepionkę, która hamuje cukrzycę typu pierwszego. Na razie zastosowano ją u 30 małych pacjentów i u niektórych już nastąpiła remisja choroby. Eksperyment ten może stać się przełomem w walce z cukrzycą.
- Badania immunologiczne pokazały, że przeciwciała, które niszczyły komórki beta trzustki, po prostu zniknęły - tłumaczy prof. dr hab. Małgorzata Myśliwiec, kierownik Kliniki Pediatrii, Diabetologii i Endokrynologii. - Po to, aby nadzieja zamieniła się w praktyczne działanie, potrzeba dużo wysiłków organizacyjnych, wiedzy naukowej, ale i nakładów finansowych - dodaje dr Krzysztof Chlebus, pełnomocnik rektora GUM ds. innowacji i transferu wiedzy.
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:24, 09 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wynalazek Politechniki Gdańskiej: pudełko przypomni, kiedy wziąć leki
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
Pillbox przypomni, kiedy wziąć leki - Materiały prasowe
Studenci i absolwenci Politechniki Gdańskiej stworzyli elektroniczne pudełko. Pillbox przypomni, kiedy wziąć lekarstwo.
Wynalazek adresowany jest do osób starszych oraz codziennie przyjmujących leki. Zadba o to, żeby pacjent przyjął lek o wyznaczonej porze. PillBox współpracuje z wcześniej przygotowanym inteligentnym asystentem przyjmowania leków pod nazwą dr Poket (aplikacja na urządzenia mobilne sprawdzająca m.in. czy dany lek wchodzi w interakcję z alkoholem albo, czy jest bezpieczny dla kobiet ciężarnych).
REKLAMA
- Pillbox wydaje komunikaty zarówno świetlne, jak i dźwiękowe. Przypomina o braniu leków. Przeznaczona jest głównie dla osób starszych, dlatego nie jest w formie aplikacji na smartfony, a w formie pudełka. Jest też przewidziany dla osób niepełnosprawnych – mówi współtwórca PillBox, Sebastian Mul, student Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki PG.
Zsynchronizowane z systemem dr Poket "pudełko" wydaje odpowiednią dawkę leku, umieszczając ją w jednym ze specjalnych pojemników. Konieczność przyjęcia lekarstw PillBox sygnalizuje za pomocą sygnału.
Aby wprowadzić lek do aplikacji, wystarczy zeskanować kod kreskowy z opakowania leku i wybrać użytkownika, dla którego lek jest przeznaczony. Dzięki systemowi powiadomień oraz dostępowi do historii leczenia można zdalnie kontrolować proces leczenia u podopiecznego i reagować w przypadku nieprawidłowości.
– Naszemu zespołowi udało się stworzyć komunikujący się z platformą prototyp urządzenia PillBox oraz układ wydający odpowiednią dawkę leku. Aby wdrożyć produkt na rynek, niezbędne jest pozyskanie funduszy, które zbieramy na portalu crowdfundingowym – mówią inżynierowie.
Jeśli wszystko pójdzie, dobrze produkcja pierwszej serii elektronicznych dyspenserów leków będzie miała miejsce w drugiej połowie 2016 roku.
....
Dobre!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:17, 13 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Eksperci: z powodu zakrzepicy umiera co czwarta osoba
Eksperci: z powodu zakrzepicy umiera co czwarta osoba - Shutterstock
Co czwarta osoba na świecie umiera z powodu zakrzepicy, wyjątkowo groźnej i podstępnej choroby, z której większość osób nie zdaje sobie sprawy – podkreślono dziś w Warszawie podczas konferencji - Żylna choroba zakrzepowo-zatorowa -niedoceniany problem.
Spotkanie specjalistów zorganizowano z okazji przypadającego 13 października Światowego Dnia Zakrzepicy. W tym dniu w 1821 r. w Świdwinie (dawniej Schivelbein) urodził się Rudolf Virchow, niemiecki lekarz i patolog, który w XIX wieku wprowadził takie pojęcia jak "zakrzepica" i "zatorowość".
REKLAMA
Przewodnicząca konferencji prof. Krystyna Zawilska powiedziała, że z powodu żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej umiera w Europie prawie 540 tys. osób rocznie, więcej niż z powodu AIDS, raka piersi, raka gruczołu krokowego i wypadków komunikacyjnych. W Polsce jest ona trzecią przyczyną zgonów wśród chorób sercowo-naczyniowych – po zawałach serca i udarach mózgu.
- Niestety, mało osób zdaje sobie sprawę, jak bardzo podstępna jest choroba zakrzepowo-zatorowa, na którą składają się dwa schorzenia: zakrzepica żył głębokich i zatorowość płucna - podkreśliła prof. Zawilska.
Z sondażu przeprowadzonego w 9 krajach (USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Niemiec, Argentyny, Holandii, Tajlandii, Australii i Japonii), wynika, że 39 proc. osób nie wie w ogóle, co to choroba, 72 proc. nie zna objawów zakrzepicy żył głębokich, a 81 proc. nic nie wie o symptomach zatorowości płucnej.
Według Międzynarodowego Towarzystwa Skaz Krwotocznych i Zakrzepicy (ISTH), na całym świecie z powodu choroby zakrzepowo-zatorowej umiera 10 mln ludzi. W Polsce co roku 56 tys. osób zapada na objawową zakrzepicę żył głębokich, a 35 tys. doznaje zatorowości płucnej.
Prof. Zawilska podkreśliła, że zakrzepica jest szczególnie groźna u pacjentów przebywających w szpitalu. - Zatorowość płucna odpowiada za 10 proc. zgonów szpitalnych – powiedziała. Dodała, że najbardziej zagrożeni są chorzy po poważniejszych zabiegach, w tym również laparoskopowych, którzy są przez co najmniej trzy dni unieruchomieni.
- Hospitalizacja jest najczęstszą bezpośrednią przyczyną zachorowań na żylną chorobę zakrzepowo-zatorową. Dlatego u każdego pacjenta w szpitalu zgodnie w wytycznymi ISTH należy ocenić, jakie jest zagrożenie tą chorobą – podkreślała prof. Zawilska. Dotyczy to szczególnie chorych po operacjach ortopedycznych, udarze mózgu, urazie rdzenia kręgowego z niedowładem kończyn dolnych.
Według specjalistki, zakrzepicą dwukrotnie bardziej zagrożeni są chorzy na nowotwory. Niektóre z nich stwarzają szczególnie duże ryzyko. Tak jest w przypadku raka trzustki i płuc oraz guzów mózgu. Mniej groźne pod tym względem są natomiast rak piersi i prostaty. Ryzyko zakrzepicy zwiększa chemioterapia oraz operacja trwająca co najmniej jedną godzinę.
- Zakrzepica w krajach rozwiniętych jest główną przyczyną zgonów u kobiet w ciąży, częstszą niż te, do których dochodzi na skutek krwotoków podczas porodu – ostrzegał prof. Jerzy Windyga z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Ryzyko choroby zakrzepowej zwiększa również cesarskie cięcie, choć nie w każdym przypadku. Najbardziej zagrożone są matki z poważnymi powikłaniami ciąży.
Specjaliści podkreślali, że żylnej chorobie zakrzepowo-zatorowej i jej skutkom można zapobiegać. Należy stosować odpowiednią farmakoterapię, dopasowaną do danego pacjenta, bo wybór leków jest coraz większy. Stosowane są również metody mechaniczne, takie jak pończochy elastyczne o stopniowanym ucisku oraz przerywany ucisk pneumatyczny kończyn za pomocą specjalnego aparatu.
Żylna choroba zakrzepowo-zatorowa jest trudno do rozpoznania, ponieważ u połowy chorych nie występują specyficzne dla tego schorzenia objawy. - W przypadku zakrzepicy żył głębokich niepokojący jest ból, obrzęk, zaczerwienienie skóry wokół dotkniętego obszaru i rozszerzenie żył powierzchniowych oraz ciepła w dotyku skóra - zwracała uwagę prof. Zawilska.
Zatorowość płucna wywołuje duszność, ból w klatce piersiowej i przyspieszenie akcji serca, a czasami może pojawić się krwioplucie. Powodem jest oderwana w żyle skrzeplina, która po dotarciu do płuc doprowadza do zatrzymania krążenia i zgonu, ewentualnie dochodzi jedynie do uszkodzenia płuc na skutek ich niedokrwienia.
...
Wiemy coraz wiecej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:36, 15 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Protonami w raka. Powstało pierwsze w Polsce Centrum Cyklotronowe
Karolina Gawlik
Redaktor Onet Wiadomości
Stanowisko terapeutyczne gantry - Materiały prasowe
Po latach starań naukowców dziś w Krakowie otwiera się Centrum Cyklotronowe Bronowice w Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk. To pierwszy taki ośrodek w Polsce i jeden z najnowocześniejszych na świecie, w którym m.in. leczy się raka za pomocą protonów. Na razie jednak do terapii kwalifikuje się tylko kilkanaście rodzajów nowotworów.
Precyzja poniżej milimetra
Cyklotron Proteus C-235 jest uniwersalnym narzędziem pracy dla naukowców i lekarzy. Już od 2013 roku fizycy, inżynierowie i radiobiolodzy wykorzystują produkowane przez urządzenie wiązki protonów do badania właściwości materii, wrażliwości materiałów biologicznych na promieniowanie czy elektroniki przed lotami w kosmos. Teraz do użytku oddano dwa stanowiska terapeutyczne gantry, które od stycznia 2016 roku będą wykorzystywane przez lekarzy do walki z rakiem. Ich konstrukcja waży ponad 100 ton, magnesy 20 ton, a precyzja napromieniowania wynosi poniżej milimetra.
REKLAMA
- Martwiliśmy się, że etap finansowania trwał tak długo, ale mieliśmy szczęście w nieszczęściu, bo przez ten czas pojawiły się urządzenia zupełnie nowej jakości - mówi prof. Marek Jeżabek, dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN. Przypomina, że poprzedni cyklotron działający w IFJ był budowany jeszcze w latach 80.
Terapia protonowa polega na bardzo precyzyjnym napromieniowaniu złośliwych nowotworów cząstkami naładowanymi - protonami. Są one rozpędzane do 60 proc. prędkości światła. Formowana z nich wiązka niszczy struktury DNA komórek rakowych, przez co nie mogą się dalej rozmnażać. Dzięki temu w bardzo dużym stopniu chroni się zdrowe komórki.
Terapia nie dla wszystkich
Jednak nie każdy nowotwór nadaje się do terapii protonowej. Po pierwsze, nie może być on rozsiany. Po drugie, ze względu na koszty, terapię stosuje się wtedy, gdy jest to naprawdę potrzebne. I tu pojawia się problem: w których przypadkach potrzebna jest terapia protonowa, a w których można zastosować tańsze metody?
- Zgodnie z rekomendacją specjalistów z całego kraju, będą tu leczone czerniaki gałki ocznej, nowotwory dziecięce, czaszki, szyi i kręgosłupa - wyjaśnia prof. Marek Jeżabek, dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN. Jak wylicza, terapii zostanie poddanych maksymalnie 700 pacjentów rocznie, w ciągu pierwszych lat działalności centrum około 200. Obecnie trwa pozyskiwanie uprawnień do leczenia na urządzeniach przez trzy krakowskie placówki: Szpital Uniwersytecki im. Kopernika, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu oraz Centrum Onkologii.
Tymczasem szacuje się, że terapia protonowa jest optymalnym rozwiązaniem nawet u co dziesiątego pacjenta wymagającego radioterapii. Z tego względu w Holandii tworzą się już cztery takie ośrodki. Gdyby przełożyć to na polskie realia, w centrum mogłoby się leczyć nie 700, a 2 tysiące pacjentów rocznie. Problem w tym, że koszt jednej takiej terapii sięga około 100 tys. złotych.
Naukowcy wierzą jednak, że uda się poszerzyć listę rekomendowanych nowotworów do protonoterapii. Ich nadzieje pobudziła deklaracja Ministra Zdrowia prof. Mariana Zembali, który zapewnił, że zwrócił się do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju o środki na prowadzenie w tym kierunku badań klinicznych.
...
Brawo! Wreszcie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:35, 26 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Poznańscy naukowcy badają, jak magnetoterapia wspomaga leczenie
24 października 2015, 12:40
Terapia z wykorzystaniem stałego lub zmiennego pola magnetycznego jest skuteczna, jako metoda wspomagająca leczenie bólu, chorób niedokrwiennych czy poprawy metabolizmu - dowodzą badania poznańskich naukowców. Według ekspertów terapia ta w połączeniu z farmakologia daje niezwykle dobre rezultaty.
- Stosowanie magnetoterapii powoduje nie tylko poprawę ukrwienia, funkcjonowania metabolizmu, ale zmusza również pewne komórki i tkanki do rozpoczęcia procesów regeneracyjnych. Ma to ogromne zastosowanie zwłaszcza w poprawie ruchomości stawów, stabilizacji ciśnienia tętniczego, procesu gojenia ran czy leczenia bólu - podkreślił Robert Oczkowski z Miasta Kobiet.
Jak dodał, magnetoterapia w połączeniu z farmakologią przynosi niezwykle pozytywne rezultaty w odniesieniu do zmniejszenia dolegliwości u pacjenta.
Eksperci z Instytutu Badań Fizykomedycznych (IBF) podkreślają, że pole ziemskie jest bardzo istotnym elementem ludzkiego życia, a dla prawidłowego funkcjonowania organizmu jest tak samo niezbędne jak powietrze czy woda.
- W normalnych warunkach pole to przenika przez organizm niemal bez strat, czyli nie zmienia swojej wartości, w przeciwieństwie choćby do fal elektromagnetycznych, np. słońca, które zostawia za obiektem czy człowiekiem widoczny cień - mówił prof. Jerzy Janicki.
- Kierunek przebiegu głównych linii pola magnetycznego biegnie od bieguna północnego do południowego. Taki wektor powoduje m.in. lokalne zmiany wartości tego pola oraz jego kierunku. Wówczas pojawiają się na Ziemi miejsca o zwiększonym natężeniu pola magnetycznego. Taka sytuacja występuje m.in. na platformie azjatyckiej w krainie Hunza - dodał.
Na podstawie badań i obserwacji udowodniono, że występowanie zwiększonego pola powoduje lepszą jakość życia i wpływa na jego długość. W rejonie Bamy, Hunzy czy Abchazji ludzie żyją ponad 100 lat, mają więcej sił witalnych i w znacznie mniejszym stopniu zapadają na choroby cywilizacyjne.
Magnetoterapia powstała jako metoda fizykalna pozwalająca człowiekowi m.in. na uzupełnienie i uregulowanie poziomu i niedoboru pola magnetycznego w organizmie. Specjaliści, bazując na aktualnych badaniach naukowych są zdania, że zastosowanie tej terapii może być też większe niż pierwotnie zakładano.
Obecnie wyróżnia się dwa typy magnetoterapii. Jednym z nich jest stosowanie stałego pola magnetycznego. Jak zaznacza prof. Janicki, stałe pola magnetyczne uznawane są za bardzo bezpieczne, nieszkodliwe, a odpowiednie rozkłady tego pola są bardzo skuteczne.
- Taka terapia ma nie tylko działanie przeciwbólowe, ale i wpływa na dotlenienie organizmu, na restytucję powysiłkową, objętość wyrzutową serca. Prowadziliśmy badania w wielu ośrodkach medycznych i okazało się, że np. leżenie pacjenta na takim układzie pola multigradientowego powodowało zmniejszenie restytucji powysiłkowej o 50 proc. to znaczy, że ciśnienie i tętno pacjenta dochodziło do normy o połowę szybciej niż bez zastosowania takiego pola - wyjaśnił.
Zaznaczył ponadto, że pole magnetyczne przy jego zastosowaniu terapeutycznym może być odpowiednio kształtowane; z dostosowaniem jego parametrów, jak np. wartość.
Magnetoterapia z wykorzystaniem zmiennego pola magnetycznego jest wykorzystywana obecnie m.in. w niektórych klinikach i przychodniach. Terapia ta wykorzystywana m.in. przez Miasto Kobiet opiera się na polu pulsacyjnym, a dzięki możliwości dostosowania jego częstotliwości wpływa bezpośrednio na skuteczność i możliwości terapeutyczne.
Według IBF i na podstawie przeprowadzonych badań terapia z wykorzystaniem pulsacyjnych pól magnetycznych (PPM) pozwala na łagodzenie m.in. bólu neuropatycznego, reumatycznego, pooperacyjnego i pourazowego. "Po dwutygodniowym stosowaniu PPM zaobserwowano (także) zmniejszenie bólów mięśniowo-stawowych o 46 proc., zmniejszenie odczuwanego zmęczenia o 44 proc. i poprawę jakości snu o 52 proc." - czytamy w przygotowanej przez IBF opinii.
Jak podkreślił Oczkowski, barierą stosowania tych metod w praktyce medycznej, jest niedostateczny poziom wiedzy o tym, że z takich możliwości można skorzystać oraz mentalność współczesnego społeczeństwa, które żyjąc w ciągłym biegu, kwestie własnego zdrowia odkłada na później.
- Poszukiwanie nowych, skutecznych metod jest niezwykle istotne, bo to są kwestie, których nie można bagatelizować, jak: problemy z sercem, nadciśnieniem, cukrzyca, problemy z kręgosłupem i ze stawami, które ma coraz więcej Polaków. Jest więc nad czym pracować i co ratować, co potwierdzają spotkania organizowane przez Miasto Kobiet - podsumował Oczkowski.
O badaniach i zastosowaniu innowacji w leczeniu eksperci dyskutowali w sobotę w poznańskim Centrum Zaawansowanych Technologii Nobel-Tower. Konferencja naukowa odbyła się z okazji 20-lecia Instytutu Badań Fizykomedycznych.
,..
Ciekawe czy zda egzamin.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:55, 26 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Autorski model elektrycznej pracy serca pomaga we wczesnej diagnostyce
26 października 2015, 10:15
Prof. Jerzy Janicki z poznańskiego Instytutu Badań Fizykomedycznych opracował metodę, która wspomaga wczesną diagnostykę chorób serca. Jak wynika z badań, choroby niedokrwienne serca i zawały są jednymi z głównych przyczyn zgonów z Polsce.
- Choroba niedokrwienna serca plus zawały to jest ok. 50 proc. zgonów. W związku z tym wczesne wykrycie tego schorzenia jest bardzo istotne dla zdrowia, dla naszego samopoczucia, ale również dla rozpoczęcia pewnych procesów terapeutycznych - podkreślił prof. Jerzy Janicki z Instytutu Badań Fizykomedycznych (IBF).
Metoda Satro EKG została opracowana w IBF i opiera się na autorskim modelu elektrycznej pracy serca SFHAM stworzonym przez prof. Janickiego.
- Model opisuje powstawanie potencjałów w czasie depolaryzacji mięśnia sercowego, a więc również obrazuje dynamikę pracy serca. Mamy informacje o poszczególnych fragmentach, przede wszystkim przegrodzie międzykomorowej, ścianie przedniej, dolnej, bocznej, informacje o aktywności tych fragmentów - tłumaczył profesor.
Prace nad opracowaniem metody trwały ok. 20 lat. Przez ten okres przeprowadzonych zostało wiele badań referencyjnych, które potwierdziły, że dzięki tej metodzie możliwe jest wykrycie nawet niewielkich zmian w funkcjonowaniu serca.
PAP
...
Zyczymy sukcesu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 1:29, 28 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Radio PiK
Włocławek: lekarze przyszyli rękę rolnikowi
Sukces lekarzy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku - istock
Sukces lekarzy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku. Zespół chirurgów i ortopedów przyszył rękę rolnikowi, który stracił przedramię w wyniku wypadku przy pracy.
Do wypadku doszło w czasie obsługi sieczkarni. Przyszycia odciętego przedramienia odmówiły specjalistyczne kliniki w Poznaniu i w Gdańsku, ale to właśnie lekarze z Gdańska zasugerowali swoim kolegom z Włocławka, by sami podjęli się skomplikowanego zabiegu.
REKLAMA
- Jest zachowane czucie, krążenie i zaczyna wracać funkcja ruchowa, także jest duża radość wśród zespołu, który dokonał tej operacji, a przede wszystkim duża radość dla pacjenta, który zachował kończynę - poinformował dr Krzysztof Szczepański, dyrektor ds. lecznictwa włocławskiego szpitala. Rolnik czuje się dobrze, ale czeka go wielomiesięczna rehabilitacja.
,..
Wspaniale.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:16, 28 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
WHO: Gruźlica powodem większej liczby zgonów na świecie niż AIDS
28 października 2015, 18:35
Spośród chorób zakaźnych gruźlica stała się na świecie główną przyczyną zgonów - podała w opublikowanym w środę raporcie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). W 2014 roku zmarło na gruźlicę 1,5 mln ludzi, a na AIDS 1,2 mln.
Wśród nich zanotowano 400 tys. zgonów osób zakażonych równocześnie gruźlicą i HIV.
Dr Mario Raviglione, dyrektor programu walki z gruźlicą WHO powiedział, że według raportu w ciągu ostatniej dekady znacznie wzrósł dostęp do leczenia gruźlicy i HIV/AIDS, ale jednocześnie wystąpiły dysproporcje w finansowaniu walki z tymi dwoma światowymi zabójcami.
- Dobrą wiadomością jest to, że walka z gruźlicą pozwoliła na uratowanie od 2000 roku 43 mln ludzi, lecz z uwagi na to, że choroba ta może być skutecznie zwalczona, wskaźnik zgonów z jej powodu jest w dalszym ciągu niedopuszczalnie wysoki" - powiedział Raviglione w telefonicznym wywiadzie dla agencji Reutera.
Raport przedstawia dane z 205 krajów całego świata. Stwierdza się w nim, że w 2014 roku zanotowano 9,6 mln nowych przypadków zachorowań na gruźlicę. Jedynie 6 mln przypadków zostało zarejestrowanych, co oznacza, że ponad jedna trzecia nie została zdiagnozowana.
Dr Grania Bridgen z organizacji Lekarze bez Granic podała w raporcie na temat gruźlicy, że powinien on "przyczynić się do uświadomienia, jak ogromną pracę należy jeszcze wykonać, aby zmniejszyć skutki tej sięgającej czasów starożytnych choroby, która jest uleczalna".
Według niej kluczowym zagadnieniem w walce z gruźlicą są dysproporcje w finansowaniu zarówno gruźlicy, jak i AIDS. Przypomniała, że międzynarodowe nakłady na walkę z HIV/AIDS są 10 razy wyższe niż na walkę z gruźlicą.
Wynikają one z tego, że HIV/AIDS w dużej mierze występuje w ubogich krajach afrykańskich, a gruźlica jest bardziej rozpowszechniona w takich krajach jak Indie i Chiny, które są w stanie lepiej finansować walkę z gruźlicą. Większość nowych przypadków (54 proc.) zachorowań na gruźlicę w 2014 roku zanotowano w Chinach, Indiach, Indonezji, Nigerii i Pakistanie.
...
Ludzie masowo umieraja wcale nie na jakies skomplikowane choroby.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:32, 03 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Innowacyjna metoda leczenia udarów w lubelskim szpitalu
Innowacyjna metoda leczenia udarów w lubelskim szpitalu - Thinkstock
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie dołączyli do kolegów z innych ośrodków, którzy stosują nowoczesną metodę leczenia udarów. O wszystkim donosi "Dziennik Wschodni".
Zabieg, nazywany mechaniczną trombektomią, można wykonać w pierwszych 6 godz. od zachorowania. Wykonywany jest gdy leczenie farmakologiczne nie przynosi efektów lub występują przeciwwskazania w jego zastosowaniu. Metoda polega na mechanicznym usunięciu materiału zatorowego.
REKLAMA
- Dotychczas przeprowadziliśmy trzy zabiegi mechanicznej trombektomi – mówi dr Gawłowicz ze szpitala przy al. Kraśnickiej. - Dzięki tej metodzie udało się w znacznym stopniu ograniczyć obszar uszkodzenia mózgu – dodaje.
W szpitalu został utworzony zespół interwencyjnej terapii ostrego udaru mózgu, a w planach są kolejne cykle szkoleń personelu.
...
Brawo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:22, 04 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wzrasta zainteresowanie odkryciem gdańskich lekarzy. Setki telefonów i e-maili
Tomasz Gdaniec
4 listopada 2015, 09:07
Każdego dnia z Uniwersytetem Medycznym kontaktują się rodzice dzieci chorych na cukrzycę, prosząc o dopisanie ich pociech do udziału w terapii. Lek do obrotu wejdzie najwcześniej za kilka lat.
- U Weroniki cukrzycę zdiagnozowano, gdy miała 1,5 roku. Jej choroba mocno zmieniła nasze życie. Dwa, trzy razy w nocy na przemian z żoną musimy wstawać, aby oznaczyć poziom cukru u córki. W domu pojawiły się specjalne wagi i przeliczniki do obliczania ilości węglowodanów w posiłku. Również trójka naszych pozostałych dzieci stara się nie pokazywać, że je słodycze - mówi Wirtualnej Polsce Zbigniew Gąsiorowski, ojciec 4-letniej Weroniki. - Od sześciu miesięcy staramy się o miejsce w przedszkolu dla córki. Musieliśmy przygotować różnego rodzaju dokumenty. Niedługo będziemy przechodzić wraz z personelem przedszkolnym specjalne szkolenie. Jak do tej pory żadna z nauczycielek nie chciała podjąć się indywidualnej opieki. Podawanie insuliny to duża odpowiedzialność. Jednak liczymy, że od grudnia Weronika będzie uczęszczać do placówki - dodaje.
Cukrzyca typu pierwszego mocno komplikuje życie najmłodszych chorych. Problem dotyczy nie tylko ich kondycji fizycznej, ale również psychicznej. Kilka miesięcy temu cierpiący na cukrzycę 10-latek z województwa zachodniopomorskiego chciał odebrać sobie życie poprzez przedawkowanie insuliny. Swoje działania motywował tym, że nie może jechać z resztą klasy na wycieczkę szkolną. Podczas jednej z lekcji przypomniał mu o tym w obecności jego kolegów jeden z nauczycieli. Chłopca w ostatniej chwili uratowała matka, która otrzymała SMS-a od syna.
- Obecnie, z uwagi na specyfikę produkcji komórek Treg, otrzymywane są maksymalnie 2 preparaty miesięcznie. Z pobranej od pacjenta krwi izolowane są limfocyty Treg, które następnie namnaża się przez około 10-14 dni w specjalnym laboratorium spełniającym ścisłe kryteria czystości. Niestety, warunki nie pozwalają na produkcję więcej niż jednego preparatu w danym czasie - mówi Wirtualnej Polsce prof. Małgorzata Myśliwiec, Kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii, Diabetologii i Endokrynologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Na czym polega nowatorska metoda? W terapii izoluje się z krwi chorego tzw. limfocyty regulatorowe (Tregs), które potrafią zatrzymać proces niszczenia komórek produkujących insulinę przez układ odpornościowy. Komórki te namnaża się w laboratorium i w dużych ilościach podaje z powrotem pacjentowi. Gdańscy naukowcy jako pierwsi opracowali protokół izolacji i produkcji komórek regulatorowych do celów terapii klinicznej i jako pierwsi na świecie zastosowali je w leczeniu człowieka. Terapia może mieć jednak dużo szersze zastosowanie. Według słów lekarzy może stanowić antidotum na alergie oraz pomagać przy przeszczepach. Obecnie naukowcy prowadzą badania poprzez terapię szpitalną. Rozpoczęto również próby nad powstrzymaniem stwardnienia rozsianego.
- Rocznie w Polsce na cukrzycę typu pierwszego zapada około 1,2 tys. dzieci. Myślę, że taka sama liczba dzieci, a może i więcej jest w stanie prediabetes (przedcukrzycowym - przyp. red.). Już dziś jesteśmy w stanie przy pomocy odpowiednich badań biochemicznych, immunologicznych i genetycznych stwierdzić, u którego dziecka wkrótce rozwinie się cukrzyca typu 1. Takich badań na większą skalę nie wykonuje się, gdyż dotychczas, nikt na całym świecie nie potrafił zatrzymać procesu autoimmunologicznego, który w organizmie dziecka konsekwentnie przez kilka lat niszczy własne komórki beta trzustki wydzielające insulinę - tłumaczy prof. Myśliwiec.
W praktyce oznacza to, że każdego dnia z Uczelnią próbują się kontaktować rodzice chorych dzieci. Naukowcy odbierają setki telefonów oraz e-maili. Część rodziców deklaruje, że może samodzielnie pokryć koszty leczenia, szacowane na ok. 90 tys. złotych. Wiele osób czuje się zawiedzionych, gdy dowiadują się, że o włączeniu do programu decydują jedynie kwestie medyczne, a terapii nie można wykupić.
Jak zaznaczają lekarze może jeszcze upłynąć kilka lat, zanim lek trafi na rynek farmaceutyczny. Dostępność preparatu zależeć będzie od trzech czynników - postępów w rejestracji leku, wydajności produkcyjnej laboratorium oraz możliwości hospitalizacji pacjentów, kwalifikujących się do udziału w terapii.
Jeżeli wszystkie procedury zakończą się pomyślnie to jest szansa, aby rozmowy z Ministerstwem Zdrowia w sprawie ewentualnej refundacji rozpoczęły się już w przyszłym roku.
...
Lekarze pomagaja Bogu aby miec zaslugi w zyciu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137253
Przeczytał: 47 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:46, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
USA: w mózgu studenta wykryto pasożyta
Zdjęcia rentgenowskie mózgu wykazały obecność pasożyta - Shutterstock
W mózgu studenta z Kalifornii, skarżącego się na silne migreny, lekarze wykryli pojedynczego pasożyta, który o mało co nie doprowadził do śmierci mężczyzny – poinformowała agencja AFP, powołując się na amerykańskie media.
W wywiadzie dla telewizji CBS Luis Ortiz opowiadał, jak poszedł do lekarza, skarżąc się na bóle głowy i wymioty. Zdjęcia rentgenowskie mózgu wykazały w nim obecność intruza. – Ma pan w głowie pasożyta. Szybko pana zoperujemy, bo w przeciwnym wypadku prawdopodobnie pan umrze – wspominał słowa lekarzy.
REKLAMA
– Jestem bardzo szczęśliwy, że żyję, bo wystarczyłoby pół godziny i mogłoby mnie już tu nie być – podsumował Ortiz. Jak pisze agencja AFP, odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zazwyczaj bytujący w jelitach pasożyt dostał się do mózgu, na razie pozostaje tajemnicą.
...
~Kto w Polsce sie tym przejmuje???!!! : Tysiace osob umiera i nam wciskaja ze to udar. Wiadomo, ze jaja pasozytow przedostaja sie z krwia nawet do mozgu. Lekarze ludzi szpikuja lekami od cisnienia i od migreny , ale nikomu nie przyjdzie do glowy poslac pacjenta na badanie krwi w kierunku zawartosci jaj pasozytow. Kiedys wysluchalam programu na discovery na ten temat. Z ludzmi sie cuda dzieja,bo jaja pasozytow moga zagniezdzic sie wszedzie. Amerykanie wiedza,co robic, nasi lekarze z pewnoscia tez, ale skoro na rutynowe badania trudno sie doprosic bo maja jakies limity, no to o czym my mowimy? A to sie okazuje, ze jest bardzo proste badanie!!!!!!!!!!! Prywatnie mozna zrobic, ale ludzie nie wiedza w Polsce,ze takie jest. Moja znajoma uratowala jedna z pielegniarek, ktora sama pobrala krew i zaniosla do laboratorium. Otrzymala odpowiedni lek i zyje, a miala zaraz umierac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
...
Takie rzeczy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|