Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Małe przedsiębiorstwa .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:37, 13 Lut 2012    Temat postu: Małe przedsiębiorstwa .

Ponad połowa małych i średnich firm finansuje się z własnych środków

Małe i śred­nie przed­się­bior­stwa w Pol­sce w małym stop­niu ko­rzy­sta­ją z ze­wnętrz­nych źró­deł fi­nan­so­wa­nia in­we­sty­cji, a 52 proc. z nich nie robi tego wcale - wy­ni­ka z ra­por­tu "MŚP pod lupą”.

We­dług ra­por­tu, przy­go­to­wa­ne­go na zle­ce­nie Eu­ro­pej­skie­go Fun­du­szu Le­asin­go­we­go, małe i śred­nie firmy in­we­sty­cje fi­nan­su­ją głów­nie ze środ­ków wła­snych. Wśród przy­czyn ta­kie­go za­cho­wa­nia naj­wię­cej (11 proc.) przed­się­bior­ców z sek­to­ra MŚP wska­zu­je na obawy przed wy­so­ki­mi wy­ma­ga­nia­mi in­sty­tu­cji fi­nan­su­ją­cych, 9 proc. na skom­pli­ko­wa­ne i cza­so­chłon­ne pro­ce­du­ry, a 7 proc. na wy­so­kie kosz­ty po­zy­ska­nia ka­pi­ta­łu. Z ra­por­tu wy­ni­ka także, że jeśli firmy de­cy­du­ją się już na ze­wnętrz­ne fi­nan­so­wa­nie roz­wo­ju, to za naj­ła­twiej do­stęp­ne źró­dła uzna­ją le­asing i kre­dyt ban­ko­wy. Zda­niem 77 pro­cent re­spon­den­tów, z le­asin­gu można sko­rzy­stać „bar­dzo łatwo” lub „ra­czej łatwo”. W przy­pad­ku kre­dy­tów ban­ko­wych od­se­tek ta­kich od­po­wie­dzi wy­niósł 49 pro­cent.

Zda­niem wi­ce­pre­ze­sa za­rzą­du EFL Ra­do­sła­wa Woź­nia­ka, przed­się­bior­cy za­czy­na­ją ogra­ni­czać na­kła­dy in­we­sty­cyj­ne, ale nadal nie bra­ku­je ta­kich, któ­rzy chcą za­kła­dać wła­sny biz­nes. Głów­nym pro­ble­mem tej grupy jest po­zy­ska­nie fi­nan­so­wa­nia na roz­po­czę­cie dzia­łal­no­ści. "Z myślą o tych przed­się­bior­cach, na pod­sta­wie po­rę­cze­nia z Eu­ro­pej­skie­go Fun­du­szu In­we­sty­cyj­ne­go 2 uru­cho­mi­li­śmy nową usłu­gę o na­zwie +Start Le­asing+" - po­in­for­mo­wał Woź­niak. An­drzej Su­gaj­ski, dy­rek­tor Ge­ne­ral­ny Związ­ku Pol­skie­go Le­asin­gu, or­ga­ni­za­cji zrze­sza­ją­cej 16 firm le­asin­go­wych dzia­ła­ją­cych w Pol­sce za­po­wia­da, że ZPL prze­pro­wa­dzi w tym roku wła­sne ba­da­nie o zna­cze­niu le­asin­gu w roz­wo­ju przed­się­biorstw. We­dług sza­cun­ków ZPL w 2011 roku prze­ka­za­no w le­asing środ­ki trwa­łe (ru­cho­mo­ści i nie­ru­cho­mo­ści) o war­to­ści ogó­łem 31,1 mld zł netto, o 3,8 mld zł wię­cej niż rok wcze­śniej. Z tej kwoty pra­wie 16,9 mld zł wy­da­no na le­asing po­jaz­dów. Na rok 2012 ZPL pro­gno­zo­wał wzrost war­to­ści środ­ków prze­ka­zy­wa­nych w le­asing do 34,7 mld zł, czyli o 11,6 proc.

>>>>

To jest postawowy sektor gospodarki . I dzieki temu ze nie brali tych kredytow to w Polsce nie nastapila taka zapasc . Na tych malych zeruja te rozne banki koncerny itp . Bo one monopolizuja rynek a monopol to zycie na koszt innych . Mali zmonopolizowac nie moga . Ponosza wszelkie starty z matactw tych na gorze . Jedna ,,zamowiona'' ustawka w palamencie i mnostwo takich malych pada ... Oczywiscie żulia z wladz kuma sie z tymi z bankow koncernow itp na szkode tych malych .
Stad Polaska musi sie na nich oprzec i robic odwrotnie niz zachod to znaczy tepic monopole ... Tajwan wlasnie na takich firmach zbudowal potege ... Trzeab barc dobry przyklad !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:36, 20 Mar 2012    Temat postu:

Małe firmy mają coraz więcej problemów z zatorami płatniczymi

Małe i mi­kro­przed­się­bior­stwa naj­dłu­żej ze wszyst­kich firm ocze­ku­ją na od­zy­ska­nie swo­ich na­leż­no­ści. Dla ponad 61 proc. sta­no­wi to zna­czą­cą ba­rie­rę w roz­wo­ju - wska­zu­je Kra­jo­wy Re­jestr Dłu­gów.

Ma­łych i śred­nich przed­się­biorstw jest na na­szym rynku naj­wię­cej, a ich wpływ na two­rze­nie pol­skie­go PKB jest istot­ny. Jed­no­cze­śnie w spo­sób bar­dziej do­tkli­wy od­czu­wa­ją wszel­kie zmia­ny w go­spo­dar­ce i są bar­dziej czułe na zja­wi­sko za­to­rów płat­ni­czych. Z przy­go­to­wa­ne­go wspól­nie przez Kra­jo­wy Re­jestr Dłu­gów i Kon­fe­ren­cję Przed­się­biorstw Fi­nan­so­wych w Pol­sce ba­da­nia "Port­fel Na­leż­no­ści Pol­skich Przed­się­biorstw" wy­ni­ka, że za­le­d­wie 13,8 proc. mikro i 7 proc. ma­łych firm nie ma pro­ble­mów z od­zy­ska­niem swo­ich na­leż­no­ści. Po­zo­sta­łe zma­ga­ją się z nimi w mniej­szym lub więk­szym stop­niu, a w 20 proc. firm pro­blem ten na­ra­sta.

Jak wska­zu­ją au­to­rzy ba­da­nia, dla naj­mniej­szych firm pro­ble­mem może stać się już jedna nie­za­pła­co­na przez klien­ta lub part­ne­ra fak­tu­ra. "Je­że­li opie­wa na kilka ty­się­cy zło­tych lub gdy ich licz­ba się spię­trzy, do­pro­wa­dzić to może nawet do upad­ku firmy" - pod­kre­śli­li au­to­rzy.

Ba­da­nie wska­zu­je także, że na­stą­pi­ło wy­dłu­że­nie prze­cięt­ne­go okre­su ocze­ki­wa­nia na spła­tę za­le­gło­ści. Przy­czy­ną tego stanu jest gor­sze re­gu­lo­wa­nie fak­tur przez klien­tów i kon­tra­hen­tów firm z sek­to­ra ma­łych i mi­kro­przed­się­biorstw. Obec­nie cze­ka­ją one około 4 mie­się­cy i 12 dni na zwrot na­leż­no­ści. Na­to­miast firmy więk­sze nie zma­ga­ją się z tym pro­ble­mem - ocze­ku­ją śred­nio 3 mie­sią­ce i 21 dni na za­pła­tę za­le­głych fak­tur.

"W mniej­szych fir­mach pra­wie 30 proc. fak­tur jest prze­ter­mi­no­wa­nych o wię­cej niż 6 mie­się­cy, z czego aż 15 proc. nie zo­sta­je ure­gu­lo­wa­nych przez ponad rok. Fak­tu­ry prze­ter­mi­no­wa­ne o pół roku uzna­je się za za­gro­żo­ne. Te, które nie zo­sta­ną spła­co­ne przez rok – za stra­co­ne" - na­pi­sa­no.

Małe i mi­kro­fir­my wska­zu­ją, że pro­blem z za­to­ra­mi płat­ni­czy­mi wpły­wa na roz­wój ich dzia­łal­no­ści: 34 proc. ba­da­nych z tego sek­to­ra de­kla­ru­je ko­niecz­ność ogra­ni­cza­nia in­we­sty­cji ze wzglę­du na opóź­nie­nia w otrzy­my­wa­niu na­leż­no­ści. Wpły­wa to w spo­sób bez­po­śred­ni na sy­tu­ację fi­nan­so­wą firm, przez którą radzą sobie o wiele go­rzej od swo­ich więk­szych part­ne­rów. Od 17 proc. do 20 proc. ma­łych firm wska­zu­je, że w ostat­nim kwar­ta­le ich sy­tu­acja się po­gor­szy­ła, pod­czas gdy w więk­szych fir­mach wskaź­nik ten wy­no­si tylko 5 proc. Rów­no­cze­śnie w du­żych fir­mach kosz­ty nie­ter­mi­no­wej ob­słu­gi na­leż­no­ści są dwa razy mniej­sze niż w mi­kro­przed­się­bior­stwach.

"Więk­si gra­cze na rynku po­sia­da­ją moż­li­wość spe­cja­li­za­cji i efek­tyw­ne­go za­rzą­dza­nia wie­rzy­tel­no­ścia­mi. Firmy małe są w o tyle trud­niej­szej sy­tu­acji, że bar­dzo czę­sto nie opła­ca im się roz­wi­jać wy­spe­cja­li­zo­wa­nych struk­tur do za­rzą­dza­nia wie­rzy­tel­no­ścia­mi" - po­wie­dział cy­to­wa­ny w ko­mu­ni­ka­cie pre­zes Kra­jo­we­go Re­je­stru Dłu­gów Biura In­for­ma­cji Go­spo­dar­czej Adam Łącki.

Au­to­rzy ba­da­nia wska­zu­ją, że małe firmy, które nie mają moż­li­wo­ści sku­tecz­ne­go skło­nie­nia dłuż­ni­ka do zwró­ce­nia długu, bez dzia­łów win­dy­ka­cji, ani praw­ni­ków na usłu­gach, czę­ściej niż ich więk­si part­ne­rzy muszą szu­kać spo­so­bów na to, aby pomóc sobie w od­zy­ski­wa­niu za­le­głych na­leż­no­ści.

Jed­nym z nich jest co­rocz­na akcja spo­łecz­na or­ga­ni­zo­wa­na przez KRD pod nazwą Wiel­kie Wio­sen­ne Sprzą­ta­nie Dłu­gów. Pod­czas jej trwa­nia każda z firm, która ma pro­ble­my z dłuż­ni­ka­mi, może bez­płat­nie do­pi­sać ich do Kra­jo­we­go Re­je­stru Dłu­gów.

W po­przed­nich edy­cjach Wiel­kie­go Wio­sen­ne­go Sprzą­ta­nia Dłu­gów udział wzię­ło pra­wie 32 tys. firm, które do­pi­sa­ły łącz­nie 324 tys. dłuż­ni­ków. Dzię­ki akcji od­zy­ska­no do­tych­czas 938,12 mln zł długu.

Port­fel Na­leż­no­ści Pol­skich Przed­się­biorstw to cy­klicz­ne, kwar­tal­ne ba­da­nie przy­go­to­wa­ne przez KRD i Kon­fe­ren­cję Przed­się­biorstw Fi­nan­so­wych w Pol­sce. Bie­rze w nim udział 2,5 tys. firm róż­nej wiel­ko­ści z całej Pol­ski.

>>>>

No i widzicie jak ten wartosciowy sektor jest niszczony z wszystkich stron ... Trzeba ich chronic . Co to znaczy ze naleznosci dostaja jako ostatni a placic musza jako pierwsi ? Za stoiska w markecie tez musza placic !!! A moga nie sprzedac . To nie jest wolny rynek tylko gangsteryzm...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:33, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Gwałtowny wzrost bankructw małych sklepów

wp.pl/portalspozywczy.pl

Z analizy firmy Euler Hermes wynika, że w pierwszych dwóch miesiącach tego roku liczba bankructw sklepów wzrosła aż o 80 procent - podaje portalspozywczy.pl.

W całym pierwszym kwartale ogłoszono 227 upadłości wobec 193 tym w roku ubiegłym, co oznacza wzrost o 18 proc. Ale eksperci firmy Euler Hermes przekonują, że co roku z rynku znika kilka razy więcej sklepów niż to wynika z oficjalnych statystyk. Liczba bankructw w tym sektorze może iść nawet w tysiące! Skąd więc taka różnica? Zwykle sklepy, zwłaszcza małe, mają zbyt skąpy majątek, aby obejmowało je postępowanie upadłościowe. Rzadko więc trafiają do tego rodzaju statystyk.

Rosnąca liczba bankructw w handlu detalicznym to efekt nasilającej się konkurencji ze strony dyskontów, sieci supermarketów i hipermarketów z ich nowymi formatami typu express, fresh, działającymi na rynku osiedlowym. Wszystkie wygrywają z tradycyjnym detalem dużo niższą ceną


Ogólna liczba ogłoszeń o upadłościach przedsiębiorstw, które pojawiły się w oficjalnych źródłach w ciągu dwóch miesięcy br. jest wyższa o 20 proc. od ubiegłorocznej.

Można było spodziewać się wzrostu upadłości, ale skala tego wzrostu jest zaskakująca. W styczniu w porównaniu do roku ubiegłego opublikowanych ogłoszeń o upadłościach było o 6 proc. więcej niż w styczniu 2011 roku. Ale już w lutym ich liczba była wyższa aż o 34 proc. niż w lutym ub. roku (79 wobec 59) - mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes.

Nie oznacza to automatycznie, że trend wzrostu upadłości będzie nadal przyspieszał w takim samym stopniu (z +6% w styczniu do +34% w lutym), natomiast trzeba będzie zrewidować prognozę wzrostu bankructw z kilku procent na dwucyfrową liczbę, co będzie można zweryfikować po pierwszym-drugim kwartale.

>>>>

No to zupa - r ! Za chwile 100 % bezrobocia ...[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:49, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Mława: pracownicy firmy LG drżą o posady

Firma pra­cu­je na po­zio­mie 70 proc. swo­ich moż­li­wo­ści, ale jest zo­bo­wią­za­na do za­trud­nia­nia więk­szej licz­by osób niż po­trze­bu­je - po­da­je Radio Dla Cie­bie.

Po­wo­dem są ob­ostrze­nia zwią­za­ne z tzw. War­miń­sko - Ma­zur­ską Spe­cjal­ną Stre­fą Eko­no­micz­ną. LG pro­wa­dzi dzia­łal­ność na jej te­re­nie. Dzię­ki pod­pi­sa­nej w kwiet­niu 2005 roku umo­wie ra­mo­wej, firma zy­ska­ła prawo do zwol­nie­nia z po­dat­ku do­cho­do­we­go z ty­tu­łu kosz­tów nowej in­we­sty­cji lub utwo­rze­nia no­wych miejsc pracy. Musi jed­nak za­trud­niać 2,5 tys. osób. Umowa ma obo­wią­zy­wać jesz­cze przez 5 naj­bliż­szych lat. Z po­wo­du kry­zy­su zmniej­szy­ła się jed­nak licz­ba za­mó­wień i już teraz LG za­trud­nia znacz­nie wię­cej ludzi niż po­trze­bu­je. Da­niel Kor­tlan, dy­rek­tor ds. kor­po­ra­cyj­nych w LG Elec­tro­nics w Mła­wie przy­znał, że pro­duk­cja jest mniej­sza o 30 proc., a za­trud­nie­nie prze­kra­cza po­trze­by firmy. Za­pew­nia jed­nak, że mimo to zwol­nień gru­po­wych w fir­mie nie bę­dzie.

- Nie za­mie­rza­my w tej chwi­li prze­pro­wa­dzać ja­kich­kol­wiek zwol­nień gru­po­wych. Pra­cu­je­my 7 - 8 dni pro­duk­cyj­nych w ty­go­dniu i na pewno nie było żad­nych de­cy­zji od­no­śnie za­mknię­cia za­kła­du. W dal­szym ciągu wy­peł­nia­my wszyst­kie po­sta­no­wie­nia z umowy za­war­tej w 2005 roku. Jest jed­nak praw­dą, że nadal pro­wa­dzi­my roz­mo­wy z re­sor­tem go­spo­dar­ki w spra­wie jej no­we­li­za­cji - po­wie­dział Radiu Dla Cie­bie Kor­tlan.

Dy­rek­tor Po­wia­to­we­go Urzę­du Pracy w Mła­wie Ba­ba­ra Pi­li­szek przy­zna­ła Radiu Dla Cie­bie, że tylko w ostat­nim kwar­ta­le w LG prze­sta­ło pra­co­wać kil­ka­dzie­siąt osób. Czę­ści z nich nie prze­dłu­żo­no umów.

- Za­kład wy­po­wia­dał umowy o pracę i nie ich prze­dłu­żał. W pierw­szym kwar­ta­le osób, któ­rym wy­ga­sła umowa było 34. Pra­co­daw­ca osiem umów wy­po­wie­dział. W kwiet­niu za­re­je­stro­wa­li­śmy 15 osób, a z upły­wem czasu do­szło ko­lej­nych sie­dem osób. Wy­ga­sły im umowy. Ode­szło też z LG na­stęp­nych pięć osób z po­wo­du wy­po­wie­dze­nia umowy o pracę - przy­zna­ła.

O los firmy mar­twi się też ra­tusz, bo jeśli roz­mo­wy na szcze­blu rzą­do­wym nic nie zmie­nią firma zo­sta­nie po­sta­wio­na pod ścia­ną. - Bur­mistrz Sła­wo­mir Ko­wa­lew­ski kil­ka­krot­nie brał udział w spo­tka­niach z pre­mie­rem Paw­la­kiem, z mar­szał­kiem Ma­zow­sza Ada­mem Stru­zi­kiem. Firma LG jest nie­zwy­kle ważna. Bar­dzo bur­mistrz by chciał, aby po­zy­cja firmy była nie­za­gro­żo­na i byśmy mogli cie­szyć się jej obec­no­ścią w na­szym mie­ście - po­wie­dzia­ła Mag­da­le­na Grzy­wacz, rzecz­nicz­ka urzę­du mia­sta.

>>>>

Tak urzedasi ,,tworza'' miejsca pracy . ,,Specjalne strefy'' a tam zwolnienia z podatkow . Powstaje jeden moloch ktory jest monopolista na rynku pracy miasta . Bo jak on zwolni to miasto upadnie . Koszmar . Takie miasto jak Mława to powinny byc male i srednie firmy regionalne wtedy jak jedna padnie to innym nie grozi . Wladze takich miast powinny pilnowac aby jeden moloch nie dominowal . Wprawdzie jak sie buduje i zatrudnia to jest radosc . Ale co jak pada ? I zwalnia ? Zatem lepiej mniejsze firmy promowac i miec duzo malych radosci niz jedna duza a pozniej jeszcze wiekszy płacz .
Jednakze urzedasi wola jeden moloch zatrudniajacy 1000 ludzi niz 1000 zakladzikow zatrudniajacych 10 ludzi czyli razem 10.000 . Co z tego ze 10 razy wiecej pracuje jak nie mozna przeciac wstegi ? Nie przecinaja jej przeciez przy kazdym zakladziku . I stad biurokracja zawsze wspiera molochy na niekorzysc malych...

Fot. Mag­da­le­na Grzy­wacz / Głos Mławy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:04, 21 Cze 2012    Temat postu:

USA: Polacy wolą własny biznes.

Przedsiębiorczość Polaków to nie tylko legenda. Udowadniają to między innymi nasi rodacy mieszkający w USA, którzy są w pierwszej dziesiątce wśród imigrantów prowadzących własne firmy.

Większość Amerykanów zgodzi się pewnie ze stwierdzeniem, że żeby zarabiać prawdziwe pieniądze trzeba mieć własny biznes. Pracuje się ciężko - jak mówią właściciele firm - 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu, ale za to na swoim, a nie na pensji i łasce innego właściciela.

Polacy marzą o własnej firmie

Wiedzą to także imigranci, w tym również Polacy, którzy postanowili właśnie za oceanem szukać szczęścia i lepszego życia. Wielu z nich po początkowym okresie aklimatyzacji na obcym kontynencie myśli o otwarciu własnego przedsiębiorstwa i jak pokazują statystyki nie pozostaje to jedynie w sferze marzeń. Polacy rzeczywiście otwierają własne firmy i należą w tej dziedzinie do ścisłej czołówki.

Z opublikowanego niedawno raportu nowojorskiego Fiscal Policy Institute - instytutu naukowo badawczego, stawiającego sobie m.in. za cel poprawę funkcjonowania systemu podatkowego w USA i badającego aktywność biznesową mieszkańców tego kraju - wynika, że Polacy są a 10 miejscu wśród imigrantów, jeśli chodzi o liczbę założonych firm. W badaniu wzięto pod uwagę wyłącznie imigrantów w pierwszym pokoleniu, czyli takich, którzy urodzili się poza Ameryką. Wyprzedzają nas między innymi Meksykanie, imigranci z Indii, Chin, Wietnamu czy Korei. Biorąc jednak pod uwagę, że ich liczba jest w Stanach dużo większa niż Polaków, wynik naszych rodaków można uznać za bardzo dobry.

Osoby urodzone w Polsce, które obecnie mieszkają w USA na stałe są właścicielami blisko 17.500 drobnych przedsiębiorstw (za takie uchodzą w USA firmy zatrudniające do 100 pracowników) - podaje Fiscal Policy Institute. Badanie obejmujące wszystkich imigrantów, nie dotyczyło przedsiębiorców z polskimi korzeniami, ale urodzonych już w USA, jak również tych, którzy zatrudniają więcej niż setkę pracowników. Można, więc przyjąć, że faktyczna liczba "polskich" firm w Stanach Zjednoczonych jest nieco wyższa. 17.500 to jednak i tak sporo. Dziesiąte miejsce także nie przynosi nam ujmy.

Budowlańcy i transportowcy

Polacy, tak jak inni imigranci w Stanach specjalizują się w określonych barażach, w których są najlepsi i dzięki temu mają na rynku wypracowaną określoną renomę.

Statystyki pokazują, że jedną z najważniejszych naszych specjalności w USA jest branża budowlana. Wszelkiego rodzaju firmy remontowe, malarskie, czy też takie, które stawiają od zera nowe budynki zdecydowanie dominują wśród firm prowadzonych przez Polaków. Działa ich ponad 6 tys., choć warto jeszcze raz podkreślić, że dane Fiscal Policy Institute nie obejmują wszystkich.

Drugą pod względem popularności branżą polskich imigrantów w USA są usługi biznesowe. Różnego rodzaju agencje wysyłające paczki do Polski, załatwiające tłumaczenia dokumentów, pomagające w sprawach urzędowych w USA itd. Takich prowadzonych przez Polaków firm jest blisko 2300. Trzecia dynamicznie rozwijająca się "polska branża" to transport.

Ameryka wyzwala przedsiębiorczość

Po amerykańskich autostradach jeździ sporo ciężarówek z polskimi kierowcami i to właśnie głownie z nich rekrutują się przyszli właściciele firm przewozowych, czy zajmujących się przeprowadzkami. Jest ich około 1400, choć liczba ta stale rośnie, bo jak mówią sami przedsiębiorcy kryzys na rynku budowlanym sprawia, że wielu Polaków przekwalifikowuje się z budowlańców właśnie na transportowców.


Pozostałą część spośród firm prowadzonych przez naszych rodaków w USA stanowią różnego rodzaju firmy usługowe, w tym także świadczące usługi zdrowotne lub edukacyjne. Za oceanem jest, np. blisko 1 tys. prywatnych gabinetów lekarskich, prowadzonych przez Polaków.

Jak pokazują dane Fiscal Policy Institute skłonność do otwarcia własnego biznesu wzrasta u imigrantów wraz z liczbą lat spędzonych w Ameryce. Przeważnie po 7-8 latach pobytu decydują się przejść "na swoje".

W USA imigrantom jest łatwiej

Tak np. było z 34-letnim Dariuszem, który mieszka w Nowym Jorku od 2004 roku. Dziś jest właścicielem własnej pizzerii, którą otworzył po pięciu latach pobytu w Stanach. - Najpierw sam pracowałem w pizzerii, prowadzonej przez Francuza. Tam nauczyłem się robić sos według starej, kilkudziesięcioletniej receptury. Dziś to jeden z sekretów pizzy w moim własnym lokalu - mówi Dariusz. - W Ameryce czuje się bardzo dobrze. Od początku mi się tu podobało. W Nowym Jorku mieszka wielu imigrantów i łatwo się ze wszystkim oswoić, nie ma takich barier jak w Europie - dodaje.

Inny polski biznesmen, znany także z działalności społecznej Mieszko Kalita, jest właścicielem sklepu na Greenpoincie. Do Stanów przyjechał w 1984 roku. Z własną firmą zaczynał także po kilku latach pobytu. Pamięta jednak zupełnie inne czasy niż Dariusz. Kiedy powstawał jego sklep w Polsce była jeszcze głęboka komuna. Ludzie masowo kupowali towary, niemal wszystko, co było i wysyłali w paczkach do Polski, gdzie nic nie można było dostać, Teraz jego sklep nie prosperuje już tak dobrze, ale jednak daje radę. Poza tym dziś Mieszko ma już odchowane dzieci sporo odłożonego grosza.

Po siedmiu latach od przyjazdu na własne nogi stanął inny Polak Wiesław Sokołowski, właściciel prężnej firmy transportowej. Zaczynał jak większość imigrantów od ciężkiej pracy fizycznej w budownictwie. - Pracowało się po 10 godzin na dachach nieraz w piekielnym upale. To była motywacja żeby zrobić coś swojego - opowiada. - Wiedziałem, że nie chce tak spędzić reszty mojego amerykańskiego snu - dodaje Wiesław Sokołowski, który dziś ma kilkanaście ciężarówek i daje pracę między innymi Polakom.

Te firmy to podstawa gospodarki

Małe firmy prywatne, są podstawą amerykańskiej gospodarki. Ekonomiści analizujący wychodzenie z recesji za jeden z ważnych wskaźników uzdrowienia uznają właśnie liczbę miejsc pracy tworzonych w tym sektorze. Polacy stanowią istotny element w tym procesie.

Z Nowego Jorku
Tomasz Bagnowski

>>>>

Po prostu kwestia proporcji . W Polsce jest takie bestialstwo ekonomiczne ze jak ktos sie tu wychowal to ,,problemy'' USA sa smieszne . Stad sukcesy . Tam jest latwe zycie choc miejscowi tak by nie powiedzieli bo dobrobyt ich rozmiekczyl ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:47, 09 Lip 2012    Temat postu:

Duże banki tracą klientów, małe zyskują

W Wielkiej Brytanii rośnie liczba rozczarowanych klientów rezygnujących z usług dużych banków. Przenoszą się oni do małych banków spółdzielczych, towarzystw oszczędnościowo-pożyczkowych i związków kredytowych.

Z danych grupy Move Your Money UK przytaczanych przez tygodnik "Observer" wynika, że to zjawisko przybrało na sile w minionym tygodniu po ujawnieniu nadużyć w Barclays Banku i awarii bankomatów w sieci RBS. Klienci RBS, NatWest i Ulster Bank przez siedem dni nie mieli dostępu do swoich kont.

Wpływ na ten trend mają też względy etyczne. Duża liczba klientów jest oburzona, że szefowie banków, jak np. Fred Godwin (RBS) czy Bob Diamond (Barclays), którzy odeszli z funkcji w atmosferze skandalu, dostają wielomilionowe odprawy. W przypadku Diamonda mówi się o 17 mln funtów.

Stosunkowo mało znany Charity Bank, który inwestuje pieniądze depozytariuszy w pożyczki dla organizacji dobroczynnych, odnotował z tygodnia na tydzień przyrost depozytów o 200 proc. Ecology Bank inwestujący w projekty ochrony środowiska miał o 266 proc. więcej zgłoszeń. Niewielki Triodos Bank z Bristolu, którego filozofia wyklucza krótkoterminową spekulację, także został zasypany wnioskami o otwarcie konta.

Rośnie popularność związków kredytowych, niedużych instytucji finansowych inwestujących pieniądze w lokalną gospodarkę. Wzrost zgłoszeń, które odnotowały związki, sięga 20-300 proc. Coraz prężniejszy staje się bank spółdzielczy (Co-op Bank), którego liczba zgłoszeń w ubiegłym tygodniu wzrosła o 25 proc.

Co-op zabiega o zakup 632 oddziałów grupy bankowej Lloyds, co umożliwiłoby mu podwojenie liczby oddziałów do ok. 1 tys. Na mocy decyzji Komisji Europejskiej Lloyds musi je odsprzedać po przejęciu banku HBOS.


Move Your Money UK ocenia, że od początku 2012 r. ok. 500 tys. posiadaczy kont w dużych bankach (ok. 80 tys. miesięcznie), których renoma najbardziej ucierpiała w wyniku finansowego kryzysu ostatnich lat, przeniosła je do mniejszych banków.

Rzecznik ds. finansów opozycyjnej Partii Pracy Ed Balls zaapelował do rządu, by wprowadził ułatwienia w przenoszeniu kont z jednego banku do drugiego. W jego opinii przysłużyłoby się to konkurencyjności sektora usług finansowych i zwiększyłoby zakres wyboru dla konsumentów. W brytyjskim sektorze bankowym największa rola przypada wielkiej piątce: Barclaysowi, Lloydsowi, HSBC, RBS i Santanderowi.

Małe banki hipoteczne (kasy oszczędnościowo-pożyczkowe udzielające członkom kredytu hipotecznego) i towarzystwa kredytowe odgrywały istotną rolę w gospodarce, ale w latach 80. i 90. przekształciły się w spółki akcyjne i zostały przejęte przez duże banki.

>>>>

To jest to ! Male jest piekne ! A poza tym zwieksza ROZNORODNOSC czyli zwieksza wolnosc rynku . Bezmyslne szukanie ,,najwiekszebo i najbezpieczniejszego'' rodzi monopol ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:28, 20 Gru 2012    Temat postu:

Małe firmy przepłacają za prąd

Jak wynika z najnowszych danych Urzędu Regulacji Energetyki, ponad 100 tys. małych i średnich przedsiębiorstw przepłaca za energię elektryczną - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Energetyka zawzięcie walczy o największych odbiorców, jak huty, kopalnie i zakłady przemysłowe i tam ceny są niskie. Niewiele da się zarobić na prądzie dla 15 mln gospodarstw domowych, bo tu ceny są regulowane. Branża bezwzględnie odbija to sobie na małych i średnich firmach.

Średnia cena netto prądu dla sektora MSP wyniosła w pierwszym półroczu 561,7 zł za megawatogodzinę (MWh). To o 62 zł więcej, niż płacą gospodarstwa domowe, o prawie 188 zł drożej niż w przypadku dużych zakładów przemysłowych i aż o 240 zł więcej od największych odbiorców.

Spadające ceny energii na rynku hurtowym powoli jednak rozkręcają konkurencję i w sektorze MSP. - Ofertę dopasowujemy na bieżąco. Cennik zmienia się średnio raz w miesiącu, dostosowując się do rynku hurtowego - mówi Janusz Bil, p.o. prezesa Enei.

....

To akurat zrozumiale . Kto duzo kupuje tego nosza na rekach bo na nim zarabiaja . Ale powinny byc i male elektrownie i banki . Energetyke oddali zachodnim molochom a polskie firmy sa male . I dostaja haracze to samo banku to samo markety . Naprawde czlowieka szal ogarnia co te bydlaki z nami zrobily po 89!!! Nazisci to sa wlasnie oni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:40, 12 Lis 2013    Temat postu:

Kod:
 Mamy ponad 2 miliony "żywych" mikrofirm
 
Liczba jednoosobowych firm faktycznie prowadzących działalność gospodarczą wynosi prawie 2,3 miliona - szacuje Tax Care na podstawie danych o liczbie podatników, którzy w tym roku rozliczyli dochody z działalności gospodarczej.

Według danych z rejestru REGON, pod koniec września istniało w Polsce 2 961,2 tys. jednoosobowych firm. Same dane z rejestru nie mówią jednak ile z tych firm faktycznie prowadzi działalność. Część ma bowiem status zawieszonych - jeśli przedsiębiorca nie osiąga przychodów może na czas maksymalnie dwóch lat zawiesić działalność. Taki status pozwala na niepłacenie składek ZUS (sam brak przychodu w firmie nie zdejmuje z przedsiębiorcy tego obowiązku). Według danych CEIDG, w ostatnich 12 miesiącach działalność zawiesiło 311 tys. przedsiębiorców.

Pewnych informacji o liczbie aktywnych firm dostarcza też ZUS. Według danych urzędu za I kw. br. przedsiębiorców opłacających za siebie składkę na ubezpieczenie emerytalne i rentowe było 757 790. Ta liczba nie obejmuje jednak osób, które oprócz działalności gospodarczej osiągają dochód z pracy na etacie, jeśli nie jest on niższy niż płaca minimalna.

Wydaje się, że najbliższe rzeczywistości dane o liczbie działających w Polsce mikrofirm pochodzą z Ministerstwa Finansów, a konkretnie ze sprawozdań dotyczących liczby podatników, którzy rozliczyli PIT za 2012 rok. Na pewno wiadomo już, że podatkiem liniowym, ryczałtem i kartą podatkową rozliczyło się 1 085 371 przedsiębiorców. Jednoznacznych danych nie ma jeszcze odnośnie osób rozliczających się skalą, a to jest największa grupa. Ministerstwo podaje co prawda, że takich podatników było w tym roku 1 622 816. Problem jednak w tym, że w tej liczbie znajdują się nie tylko przedsiębiorcy, ale też ich małżonkowie, z którymi wspólnie rozliczyli się z podatku (tylko skala daje możliwość skorzystania z tej preferencji). Szczegółowe dane o liczbie samych przedsiębiorców mają być dostępne dopiero w grudniu. Kierując się proporcją z 2012 r. można jednak szacować, że w tym roku było ich ok. 1,2 miliona. W sumie więc daje to prawie 2,3 miliona podatników, którzy rozliczyli dochody z działalności gospodarczej. W grupie tej znajdują się zarówno osoby, dla których działalność była jedynym źródłem utrzymania, jak i takie, które łączyły ją z innymi dochodami, np. z pracy. Liczba podatników osiągających dochody z działalności gospodarczej i opodatkowanych:
skalą podatkową   osiągający dochody wyłącznie z dz.g. (razem z małżonkami)   332 016
osiągający dochody z dz.g. i innych źródeł (razem z małżonkami)   1290 800
szacunkowa liczba podatników osiągających dochody z dz.g. (bez małżonków)   1 202 507
podatkiem liniowym   429 096
Ryczałtem   543 300
kartą podatkową   112 975
Razem   2 287 978

Katarzyna Siwek, Katarzyna Rola-Stężycka,


Warto zapamietac bo trudno znalezc tak dokladna statystyke . Nie wiem czy ministerstwo w ogole publikuje w rozbiciu na grupy tych z Regonem . Ale sam Regon nie oznacza ze jest dzialalnosc ! Sa zawieszeni ! GUS tego zreszta nie wiedzial i w PKB za lata 1990-1993 LICZYL TE ZAWIESZONE JAKO TWORZACE PKB !!! NIE PRZYZNALI SIE OFICJALNIE DO TEGO I NADAL DANE TE STRASZA W RPCZNIKACH GUS . Znalazlem ten w fakt w jednej jedynej publikacji GUS ! Na tropach GUS to by mogl byc thriller jak oni ta statystyke robili .
A co do firm jak widzicie ilosc ich spada ! Platformersi we wspolpracy z PiSersami w RPP zarzneli dojna krowe !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 17:46, 12 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:47, 16 Sty 2014    Temat postu:

Żonglerka liczbą małych firm

1,8 mln, 1,9, a może ponad 2 miliony? Ile jest w Polsce małych firm? Choć oficjalnych źródeł danych o liczbie przedsiębiorców jest kilka, to na ich podstawie trudno dokładnie określić, ile małych firm rzeczywiście prowadzi działalność.

Liczbę firm (1,78 mln) można znaleźć w opracowaniu GUS zatytułowanym "Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2012 r.". Liczba ta estymowana jest na podstawie informacji zawartych w wysyłanym przez GUS do wybranej grupy przedsiębiorców formularzu SP-3. Liczba ta jest dość popularna wśród osób, które posługują się szacunkami małych firm (są to nie tylko politycy, ale też ekonomiści, publicyści czy bankowcy), ale w wypowiedziach na ten temat można też znaleźć inne dane, np. 1,5 mln czy 1,9 miliona.

Trudno się dziwić tej swego rodzaju "żonglerce" danymi, skoro w innym źródle udostępnianym przez GUS, rejestrze REGON, można znaleźć informację, że w samej tylko formie jednoosobowej działalność gospodarczą prowadziło na koniec listopada ub.r. 2,96 mln osób fizycznych (w grudniu 2012 r. ich liczba wynosiła 2,92 miliona). Można więc przyjąć, że mamy w Polsce niemal 3 mln przedsiębiorców, czyli ponad półtora raza więcej niż wynosi …. liczba wszystkich małych firm. Żeby sprawę jeszcze bardziej skomplikować można podać, że według innej publikacji GUS - "Ludność i gospodarstwa domowe (…)", (powstałej na podstawie wyników spisu powszechnego z 2011 r.) - osób osiągających w 2011 r. dochód z pracy na własny rachunek było 2,68 mln, choć w liczbie tej ujęte są też osoby osiągające dochody z wynajmu.

Pochodząca z rejestru REGON liczba 2,96 mln oznacza maksymalną liczbę przedsiębiorców w Polsce. Aby na jej podstawie oszacować liczbę istniejących firm (rozumianych jako pewne przedsięwzięcie biznesowe, a nie numer REGON) trzeba pomniejszyć ją o przedsięwzięcia rodzinne oraz spółki osobowe. Małżonkowie, którzy razem prowadzą biznes, nawet jeżeli oboje zarejestrowani są jako przedsiębiorcy, de facto tworzą jedną firmę, a nie dwie. Ile jest takich podmiotów? Nie wiadomo.

Niestety nie wiadomo też dokładnie, ile jest działalności zawieszonych, a je też trzeba wyeliminować, zwłaszcza jeżeli chcemy ustalić, ile małych firm faktycznie prowadzi działalność, a nie istnieje tylko na papierze. Na podstawie danych udostępnianych przez CEIDG można co prawda określić ile firm (a dokładnie działalności gospodarczych) zostało zawieszonych w danym okresie, nie wiadomo jednak ile w sumie podmiotów ma status "zawieszonych". Działalność gospodarczą można zawiesić na dwa lata (i nie płacić wtedy ZUS), ale jeżeli po tym okresie nie zostanie ona wznowiona, teoretycznie powinna zniknąć z rejestru. Taka automatyzacja jednak nie działa, o czym mogą świadczyć chociażby ostatnie porządki robione przez Ministerstwo Gospodarki, mające na celu oczyszczenie rejestru z martwych firm, w efekcie czego w październiku ub.r. niespodziewanie wzrosła liczba zamykanych jednoosobowych dzielności gospodarczych (zniknęło ich wtedy - wg REGON - 28,1 tys.; w listopadzie zjawisko wyhamowało i z rejestru wykreślono już tylko 16 tys. przedsiębiorców, czyli znacznie mniej od średniej z ostatnich 12 miesięcy). Ministerstwo Gospodarki przypomina też, że działalność gospodarczą można też zawiesić w celu sprawowania opieki nad dzieckiem (maksymalnie do 6 lat; okres zawieszenia może być jednorazowy bądź podzielony na maksymalnie cztery części).

Już nie na podstawie rejestru REGON, ale danych Ministerstwa Finansów, można szacować, że w 2012 r. "żywych" przedsiębiorców było ok. 2,3 miliona. Tyle osób rozliczyło PIT z działalności gospodarczej za 2012 r. Liczba ta nie oznacza jednak, że tylko było w Polsce firm. Bo po pierwsze mamy tu znów czynnik przedsiębiorczych małżonków, a po drugie - problem dużej rotacji firm. Jeśli nawet z podatku rozliczyło się 2,3 mln przedsiębiorców, to nie oznacza jeszcze , że tylu ich prowadziło działalność w jednym momencie, np. w grudniu 2012 r. Jedni mogli bowiem działać np. tylko w I kwartale a potem działalność zawiesić (albo nawet wyrejestrować), a inni - uruchomić ją dopiero w drugim półroczu. Rotacja w mikrofirmach jest bowiem ogromna. Wg danych REGON z ostatnich 12 miesięcy średnio co miesiąc rejestruje się 25,1 tys. przedsiębiorców, a wyrejestrowuje - 21 tysięcy. Podobno najwięcej firm zamyka się w pierwszym roku działalności. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że małych firm jest więcej niż wynikałoby to z danych ZUS, który podaje, że za siebie składkę na ubezpieczenie emerytalne i rentowe odprowadzało w I kw. ub.r. niespełna 758 tysięcy osób.

Katarzyna Siwek

Tax Care

.....

Mimo problemow da sie obliczyc . Decyduje Spis Ludnosci . Podaje on 2,68 mln a poniewaz czesc ankiet byla blednych jest to 2,7 mln na 2011 rok .

1,8 mln pokazuje ze GUS zle liczy . Mozna tu ujac tak . REGON podaje 3 mln . Spis 2,7 GUS 1,8 ... Prawda lezy miedzy gorna a dolna liczba jest to 2,4 mln ale BEZ SZAREJ STREFY KTORA JEST UJETA W SPISIE . Czyli okolo 2,4 mln legalnych oraz 200 tys szarej strefy i moze 100 tys . utrzymujacych sie z wynajmu razem 2,7 .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:58, 28 Lis 2014    Temat postu:

MSP nie stać na specjalistów

Największą wartością firmy są jej pracownicy. Jednak małe firmy o fachowców muszą rywalizować z korporacjami. To nierówna walka - informuje "Puls Biznesu".

Wysokie obciążenia płac i koszty zatrudnienia pracowników to podstawowe bariery w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce, na jakie wskazali przedsiębiorcy z małych i średnich firm, ankietowani przez agencję badawczą Keralla Research na zlecenie Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL).

Jak się okazuje, firmy te miewają też problemy ze znalezieniem odpowiednich specjalistów. Mówi się wręcz o deficycie dobrych, wykwalifikowanych pracowników w sektorze MSP. A to właśnie małe firmy tworzą w Polsce najwięcej miejsc pracy.

Z analizy EFL wynika, że co drugi ankietowany przedsiębiorca, który prowadził rekrutację w ostatnim roku, miał problem ze znalezieniem właściwego pracownika. Tej sytuacji nie zmienił nawet utrzymujący się wciąż, dość wysoki poziom bezrobocia w kraju.

W badaniu EFL 34 proc. przedsiębiorców zwróciło uwagę na trudności w znalezieniu dobrych pracowników umysłowych, ale analizy wykazały, że w tym sektorze uwidaczniają się jeszcze większe problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników fizycznych (55,8 proc. respondentów).

...

Male firmy maja male mozliwosci wywierania wplywu pozarynkowego np. poprzez ustawki . Stad tu rynek najblizszy jest idealu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 7:53, 17 Mar 2015    Temat postu:

Płatności w Hiszpanii: mikroprzedsiębiorstwa najbardziej godne zaufania

Prawie 50% hiszpańskich mikroprzedsiębiorstw płaci na czas, w stosunku do tylko 12% tak płacących na tamtejszym rynku dużych i międzynarodowych firm.

Solunion, joint-venture stworzone przez Euler Hermes oraz MAPFRE, przeanalizowało trendy dotyczące realizacji i okresów płatności hiszpańskich firm względem swoich dostawców, bazując na własnych danych o przedsiębiorstwach i na „2014 Risk Index”. Wnioskiem z tej analizy jest stwierdzenie, iż hiszpańskie mikroprzedsiębiorstwa stanowią najbardziej wiarygodnego partnera biznesowego w tym kraju.

Hiszpania – firmy z tego kraju statystycznie jednym z gorszych płatników na tle średniej w UE

Średni okres płatności - obliczony jako czas pomiędzy dniem wystawienia faktury a dniem otrzymania płatności - wynosi w Hiszpanii około 99 dni, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej to 46 dni. Różnica ta jest również widoczna w odniesieniu do płatności dokonywanych przez organy publiczne, które potrzebują najdłuższego czasu by zrealizować swoje zobowiązania (154 dni w Hiszpanii względem 58 dni w UE); drugie w kolejności są firmy (83 dni względem 47 w Europie) a następnie sami konsumenci (61 dni względem 34). Wraz z Irlandią, Włochami i Portugalią, Hiszpania jest krajem najgorszych płatników, podczas gdy najbardziej rzetelne państwa to (kolejno): Niemcy, Holandia, Belgia, Francja i Dania.

Długie oczekiwanie na płatność w Hiszpanii nie musi oznaczać strat

Sytuacja jest nieco lepsza, gdy przeanalizujemy straty spowodowane brakiem płatności. Europejska średnia w tym zakresie wynosi 3,1%, podczas gdy Hiszpania może pochwalić się 2,9%. W Europie, sektory najbardziej narażone na brak płatności to usługi specjalistyczne (4,4%), edukacja (4,2%) i budownictwo (4%). Według Solunion, wskaźniki strat zwiększają się również w sektorze żywnościowym, usługowym, hotelarskim i metalowym. Sektory w których braki płatności są najmniejszym problemem to: produkcja (2,3%), transport i logistyka (2,1%) oraz zaopatrzenie i energia (2,1%) (czyli sektory, z którymi współpracują głównie polskie firmy – sektor elektromaszynowy – dop. wł.).

Małe firm są najpewniejszym płatnikiem, duże wykorzystują swoja pozycje do prolongowania zapłaty

Pod względem wielkości firm, duże i międzynarodowe przedsiębiorstwa charakteryzują się najdłuższym średnim okresem płatności, głównie z powodu posiadanych przewag negocjacyjnych i możliwości wywierania nacisku na dostawców. Mikroprzedsiębiorstwa i firmy z sektora SME płacą szybciej, co wynika z faktu, iż posiadają mniejsze działy finansowe i ograniczone możliwości negocjowania kontraktów. Zgodnie z danymi podanymi przez CEPYME (Hiszpańska konfederacja małych i średnich przedsiębiorstw) w trzecim kwartale 2014 r. średni czas realizacji należności zwiększył się o 0,5 dnia dla mikroprzedsiębiorstw (77,1 dnia), o 0,8 dnia dla małych firm (81,8 dnia) i o 1,2 dla średnich podmiotów (84,2 dnia).

Badanie „2014 Risk Index”, który wykorzystuje zachowania związane z płatnościami i ryzyko braku płatności jako punkty odniesienia ujawnia, że problemy finansowe klientów nie są główną przyczyną opóźnień w płatnościach. W wielu przypadkach takie opóźnienia są celowe. Z tego powodu, wdrożenie Europejskiej Dyrektywy w sprawie zwalczania opóźnionych płatności nie miało szczególnie dużego wpływu na poprawę statystyk.

...

To skutki euro . Ale tu inna prawda wychodzi . MALI SA NAJUCZCIWSI ! Dlatego solidna gospodarka to przedsiebiorstwa male i srednie rodzinne uczciwie sobie placace i oczywiscie placace podatki . Zawsze w historii podatki placili ci sredni . Biedacy nie mieli a magnaci sobie zalatwiali nieplacenie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:50, 26 Mar 2015    Temat postu:

Większość małych firm nie ma własnego biura

Przeważająca większość właścicieli mikrofirm nie dysponuje miejscem nadającym się do przyjmowania klientów czy kontrahentow. Zaledwie co trzeci posiada biuro przystosowane do odbywania spotkań biznesowych.

Co robi przedsiębiorca, który chce omówić coś ważnego ze swoim kontrahentem? Proponuje spotkanie … u niego w biurze. Biuro kontrahenta to zdecydowanie najchętniej wybierane miejsce spotkań biznesowych. Taką opcję preferuje grubo ponad połowa ankietowanych przedsiębiorców – wynika z badania sondażowego przeprowadzonego przez Idea Bank na próbie 300 osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Badanie wykonano metodą wywiadu telefonicznego w dniach 19-24 lutego. Z ankiety wynika również, że zaledwie co trzeci właściciel małej firmy, dokładnie 35% respondentów, dysponuje własną powierzchnią, która nadaje się do odbywania spotkań biznesowych. Co piąty badany przedsiębiorca spotyka się ze swoimi klientami i kontrahentami w kawiarni lub restauracji. Z badania przeprowadzonego przez Idea Bank wynika ponadto, że dla 38% ankietowanych, brak stałego, reprezentacyjnego miejsca jest problemem.

Biuro we własnym domu

Z badania przeprowadzonego przez Idea Bank wynika, że aż 59,3% ankietowanych wykonuje czynności administracyjne związane z prowadzeniem firmy we własnym domu czy mieszkaniu. W mniejszości (45%) są przedsiębiorcy, którzy posiadają lub wynajmują biuro. Niewielu korzysta też z centrów coworkingowych, ze względu na to, że jest to jeszcze nowość na polskim rynku, ale też z powodu słabej lokalizacji czy kosztów wynajęcia biurka.

1000 zł za miejsce do pracy

Idea Bank zapytał też przedsiębiorców, ile pieniędzy przeznaczają co miesiąc na utrzymanie biura. Mogą to być koszty najmu, czynszu za własne mieszkanie, opłat licznikowych czy wydatki związane z utrzymaniem porządku. Uśredniona kwota wskazana przez przedsiębiorców wynosi ok. 1050 zł. Zdecydowanie najwięcej przedsiębiorców, 32,4%, wskazało najniższe widełki kosztowe, czyli stawkę poniżej 500 zł miesięcznie. Takie wydatki może generować na przykład pokój we własnym mieszkaniu przeznaczony na czynności związane z prowadzeniem firmy czy biurko wynajęte w centrum coworkingowym. W tej grupie mogą też być osoby, które nic nie wydają na swoje biuro. Takie możliwości stwarza na przykład pierwsza kawiarnia Idea Hub, w której osoby prowadzące własną działalność mogą pracować za darmo (biurko, narzędzia biurowe oraz profesjonalna sala konferencyjna na spotkania z kontrahentami). Tylko nieznacznie niższy odsetek respondentów (30,1%) zadeklarował miesięczne koszty na poziomie w przedziale więcej niż 500o zł, ale mniej niż 1 000 zł. Przedsiębiorcy przeznaczający na utrzymanie biura więcej niż 3 000 zł miesięcznie stanowią mniej niż 10% badanych.

Źródło: badanie Idea Bank

Katarzyna Siwek

...

O i tu widac roznice ! Dlatego sa tak efektywni . Oni nie maja kasy na pałace i marmury . Im wiekszy moloch tym wiecej biurokracji i mniej wolnego rynku a najwiekszy moloch panstwo to najmniej rynku najwiecej urzedow . Widac jakim obledem byl komunizm . Jeden moloch urzad obejmujacy wszystko . Szczyt ekonomicznej perwersji . Widzimy zreszta w Korei Pln .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 09 Lip 2015    Temat postu:

Przeciętna polska firma przepłaca za prąd co najmniej 10-15 proc.


Polscy mali i średni przedsiębiorcy marnują prąd przez nieodpowiednie oświetlenie, ogrzewanie i zbędną pracę maszyn. Tym samym zwiększają swoje koszty średnio o 10-15 proc. Inwestycje służące obniżeniu zużycia energii zwracają się nawet wcześniej niż po półtora roku - wyjaśnia Paweł Owczarski, prezes zarządu Polski Prąd.

Według danych zebranych przez firmę Polski Prąd podczas audytu ponad 200 małych i średnich firm ponad 75 proc. przedsiębiorstw, które zużywają 50-300 MWh energii elektrycznej rocznie, mogłoby zredukować rachunki za prąd nawet o 10-15 proc.

– U części z nich widzieliśmy liczby sięgające nawet 30 proc. – stwierdza w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Paweł Owczarski, prezes zarządu Polski Prąd. – Przeciętna firma w Polsce ma potencjał oszczędności sięgający 8-10 proc. Można je generować w prosty sposób i w efekcie zmniejszyć koszty zużycia energii, zarówno kupowanego prądu, jak i dystrybucji.

Większość oszczędności dotyczy trzech obszarów: oświetlenia, pracy jałowej urządzeń oraz niewłaściwej termoizolacji obiektów przemysłowych.

...

Zatem zmiencie to w swoich firmach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:20, 08 Paź 2015    Temat postu:

Unijny VAT uderza w małe polskie firmy
Czwartek, 8 października 2015, źródło:PAP
Niedawna nowelizacja unijnego prawa dotyczącego rozliczania VAT w międzynarodowym handlu usługami elektronicznymi, takimi jak e-booki czy aplikacje informatyczne, ogranicza rozwój małych i średnich firm z tego sektora. Wprowadza nieelastyczne terminy rozliczeń i obciąża firmy biurokracją - uważają eksperci.


1 stycznia br. weszła w życie nowelizacja przepisów dotyczących rozliczania podatku VAT w obrocie międzynarodowym. Od tej pory przedsiębiorcy świadczący e-usługi są zobowiązani do rozliczania VAT w krajach, w których przebywają ich konsumenci. Intencją Komisji Europejskiej było to, by największe światowe koncerny nie korzystały na rozbieżności stawek. Wcześniej te międzynarodowe koncerny płaciły VAT w kraju rejestracji, a rejestrowały się tam, gdzie stawka była najniższa.



Od ponad pół roku przedsiębiorca świadczący usługi elektroniczne poza granicami swojego państwa (ale w granicach UE) ma obowiązek odprowadzania VAT w kraju, z którego pochodzi nabywca jego usługi. Musi więc zarejestrować się w danym kraju jako płatnik VAT. Aby jednak nie tracić czasu na załatwianie formalności z urzędami skarbowymi 27 państw, może skorzystać z systemu MOSS (Mini One Stop Shop). To sieć punktów, której zadaniem jest pomaganie przedsiębiorcom w rozliczaniu VAT w poszczególnych krajach.

MOSS nie rozwiązuje jednak większości problemów. "Polscy twórcy aplikacji, sprzedawcy e-booków czy treści streamowanych, dostarczający usługi osobom fizycznym zamieszkałym w Unii Europejskiej, zmuszeni są na własną rękę lokalizować swoich klientów. Muszą również znać obowiązującą w danym kraju stawkę VAT, by móc określić cenę swojego produktu lub usługi, a w przypadku, gdy kupujący wystąpi o fakturę sprzedaży, zobowiązani są wystawić dokument zgodnie z przepisami kraju klienta. Na potrzeby ewentualnej kontroli powinni przechowywać wszystkie informacje o fakturach czy płatnościach oraz dane teleadresowe nabywców nawet przez 10 lat. W MOSS należy rozliczać się kwartalnie, dokładnie do 20 dnia miesiąca po zakończeniu kwartału - nawet, jeśli tym dniem nie jest dzień roboczy. To wszystko stwarza ogromne trudności dla małych i średnich firm, które nie mają możliwości i środków, którymi dysponują giganci na rynku e-usług" - komentuje PAP Tomasz Marciniak, kontroler finansowy z MakoLab.

Kontrowersje budzi też to, że przy transakcjach międzynarodowych nie istnieje próg obrotów uprawniających do zwolnienia z VAT. Nie ma więc znaczenia, czy firma uzyskała takie zwolnienie w kraju rejestracji (w Polsce wystarczy nie wykazywać obrotów większych niż 100 tys. złotych rocznie). To cios dla polskich startupów, które swój rozwój budują od początku w oparciu o rynki międzynarodowe.

Wszystko regulują przepisy państwa, z którego pochodzi klient. "Urzędnicy europejscy odpowiedzialni za kształt tych przepisów nie wzięli pod uwagę, jak dramatyczne w skutkach mogą być nowe regulacje. (...) Obserwowanie na bieżąco przepisów podatkowych innych krajów UE wymaga specjalnych kwalifikacji. Mali przedsiębiorcy powinni zatrudnić dodatkowych pracowników, którzy będą się tym zajmować" - zauważa Łukasz Mazur, ekspert od prawa podatkowego, Prezes ECDDP Cyprus Ltd. Nawet jednoosobowe firmy muszą zapłacić za ewidencję i zabezpieczenie danych, a także np. za tłumacza w razie nagłej kontroli zagranicznego urzędu skarbowego.

Wielu przedsiębiorców z Polski i całej UE z różnych powodów nie stosuje się jeszcze do nowych zasad. Zdaniem ekspertów, polskie mikrofirmy i startupy mogą stać dziś przed dylematem: zaakceptować nowe prawo i ograniczyć transakcje zagraniczne do minimum, czy postępować według starych reguł i narazić się na kary.

Według brytyjskich aktywistów z organizacji EUVATAction, nowe przepisy hamują rozwój rynku usług elektronicznych i nie sprzyjają ani konkurencyjności, ani łataniu fiskalnych dziur. Wręcz przeciwnie, jak wskazują, z danych brytyjskiego urzędu skarbowego wynika, że w sześć miesięcy po wprowadzeniu nowych regulacji ponad 78 proc. zwrotów VAT rozliczanych w systemie MOSS stanowi tylko 1 proc. całościowych przychodów fiskusa.

We wrześniu w Dublinie ministrowie finansów UE dyskutowali nad kształtem nowego prawa. Większość z nich zgodziła się że nowe zasady rozliczania VAT stanowią problem dla małych przedsiębiorców i szkodzą rynkowi; nie podjęli jednak wyraźnych kroków w kierunku zmiany prawa. Brytyjscy aktywiści domagają się stworzenia progów dochodowych, poniżej których przedsiębiorcy mogliby rozliczać się na starych zasadach. Postulują też o to, by lokalizację klienta można było oprzeć tylko na jednym źródle zamiast dwóch. W odpowiedzi na te postulaty Komisja Europejska rozpoczęła konsultacje społeczne poświęcone nowelizacji prawa.

Prof. nadzw. dr hab. Barbara Piontek, sekretarz generalna i opiekun merytoryczny warsztatów eksperckich w ramach Forum dla Wolności i Rozwoju Law4Growth - konferencji poświęconej praktykom prawnym, sprzyjającym rozwojowi gospodarczemu - podkreśla, że nowelizacja prawa jest potrzebna.

"Obecny kształt prawa godzi głównie w najmniejsze oraz średnie podmioty i nie sprzyja wyrównywaniu szans. W przeciwieństwie do małych graczy, największe koncerny stać na lepszą obsługę księgową i ewidencjonowanie danych. Nie tylko dysponują szerszą bazą specjalistów i partnerów, którzy są w stanie zadbać o właściwe rozliczenia, ale także ich koszty rozkładają się na znacznie liczniejszą grupę klientów. W teorii większe polskie przedsiębiorstwa mogłyby na takim prawie skorzystać, ponieważ stawka VAT jest u nas wyższa niż w większości krajów Europy. Najmniejsi gracze są jednak w tym momencie obciążeni formalnościami i podatkiem, którego w kraju nie musieliby płacić wcale" - podsumowuje prof. Piontek.

...

UE to zagłada małych firm.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:25, 09 Paź 2015    Temat postu:

GUS: Rośnie liczba mikroprzedsiębiorstw. W 2014 r. o 4,1 proc.

- ThinkStockPhoto / Thinkstock

Działalność gospodarczą w Polsce prowadziło w ub.r. 1 826,3 tys. przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób (mikroprzedsiębiorstw), co oznacza wzrost o 4,1% w skali roku oraz o 9,6% w stosunku do roku 2009.

"Przychody badanej zbiorowości w latach 2009-2014 zwiększyły się o 19,8% (tj. o 146,1 mld zł), a liczba pracujących o 1,2% (tj. o 42,9 tys. osób). Wynik finansowy w 2014 r. osiągnął poziom 108,5 mld zł i był o 10,3% wyższy niż w roku poprzednim i o 24,9% niż w roku 2009" - podano w komunikacie.
REKLAMA


W 2014 r. wskaźnik poziomu kosztów dla mikroprzedsiębiorstw wyniósł 87,7% wobec 88,3% w 2013 r. i 88,2% w 2009 r., podał też Urząd.

W 2014 roku w grupie mikroprzedsiębiorstw nadal dominowały jednostki należące do osób fizycznych (93,3%, tj. 1703,8 tys. podmiotów), a osoby prawne i jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej stanowiły 6,7% (122,5 tys. podmiotów).

"Ze względu na rodzaj prowadzonej działalności największy odsetek w analizowanej zbiorowości stanowiły jednostki z sekcji handel i naprawa pojazdów samochodowych (26,0%) oraz działalność profesjonalna, naukowa i techniczna (12,6%). W ostatnich latach obserwowano spadek udziału podmiotów prowadzących działalność budowlaną (do 12,1% w 2014 r.)" - czytamy dalej.

W 2014 r. przedsiębiorstwa o liczbie pracujących do 9 osób uzyskały 884,2 mld zł przychodów (co oznacza 5,2% wzrostu w skali roku). Najwyższy udział w przychodach miały przedsiębiorstwa prowadzące działalność handlową i naprawę pojazdów samochodowych (43,7%), przy czym w stosunku do roku 2009 zaobserwowano spadek tego udziału o 2,5 pkt proc., podał też GUS.

...

Na pewno jest to wychodzenie z szarej strefy. Realny wzrost to moze 2%.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 13 Paź 2015    Temat postu:

Liczba polskich mikrofirm zbliżyła się do 3 mln

- Shutterstock

Najnowsze dane dotyczące mikrofirm przypominają te z poprzednich miesięcy. A więc mamy kolejny rekord pod względem liczby zarejestrowanych jednoosobowych działalności gospodarczych, bo przedsiębiorcy zamykają niewiele firm. Jednak we wrześniu wzrosła również liczba nowo rejestrowanych przedsiębiorstw.

Na koniec września do rejestru Regon było wpisanych 2 988 552 jednoosobowych działalności gospodarczych. To czwarty tegoroczny rekord – od czerwca polscy przedsiębiorcy co miesiąc ustalają nowe. Poprzedni, sierpniowy, pobili o ponad 5 tys. mikrofirm.
REKLAMA


Podobnie jak w poprzednich miesiącach, głównym czynnikiem, który sprawia, że liczba mikrofirm tak wyraźnie rośnie, jest stosunkowo niska skłonność przedsiębiorców do zamykania działalności.

Ubyło więcej, ale nadal mało

We wrześniu liczba firm wyrejestrowanych z rejestru Regon wyniosła 19 365. To wyraźny wzrost w stosunku do sierpnia, kiedy wyrejestrowań było niespełna 14,7 tys. Ale choć wyższy niż w sierpniu, to jednak wynik wrześniowy wcale nie należy do imponujących. Nadal jest poniżej średniej, która wynosi ok. 20 tys.

Warto także zwrócić uwagę na wyniki całego kwartału. W III kw. 2015 r. z regonu zostało wykreślonych nieco ponad 52,7 tys. firm. To aż o 24 tys. mniej niż w III kw. 2014 r. Co ciekawe – podobne wyniki – na poziomie 52,9 tys. notowane były w III kw. 2013 i III kw. 2012 r.

Podobnie – przynajmniej w stosunku do 2013 r. – wygląda sytuacja pod względem stosunku działalności nowo otwieranych działalności oraz zamykanych. Obecnie - podobnie jak i w tamtym okresie - mamy do czynienia z wyraźna nadwyżką firm powstających nad zamykanymi.

Ale warto pamiętać, że w latach 2012 i 2013 liczba nowo otwieranych firm wzrosła, bo ze względu na pogorszenie sytuacji gospodarczej trudno było w inny sposób znaleźć pracę ewentualnie przejście na jednoosobową działalność było sposobem na utrzymanie posady (która dzięki takiej zmianie stawała się tańsza dla pracodawcy).

Tymczasem obecnie zatrudnienie rośnie, więc o posadę jest znacznie łatwiej – firmy wręcz zaczynają sygnalizować, że brakuje im pracowników. To może oznaczać, że na otwieranie własnego przedsiębiorstwa decydują się jedynie ci, którzy chcą zostać przedsiębiorcami i że kiedy już posmakowali działalności „na swoim”, starają się utrzymać firmę. A w tym roku sprzyja temu sytuacja gospodarcza, co widać choćby po niezłych danych o depozytach mikroprzedsiębiorstw oraz o rosnącym popycie na kredyty dla mikrofirm.

Jednorazowy wyskok albo zmiana trendu

Jednak do niedawna można było uznać, że chętnych do budowy własnej firmy ubywa, bo powstawało stosunkowo niewiele nowych działalności. Ten spadkowy trend był mocno widoczny, jeśli wzięło się pod uwagę 12-miesięczną średnią liczbę nowo powstających działalności gospodarczych.

Ale wrześniowe dane dają nadzieję, że tendencja ta właśnie ulega zmianie. Mianowicie w ubiegłym miesiącu powstało 25,1 tys. firm. To o blisko 4,5 tys. mikroprzedsiębiorstw więcej niż w sierpniu i o prawie 1,5 tys. więcej niż rok wcześniej.

I choć nie jest to wynik należący do rekordowo wysokich, to jednak wrzesień miał znaczący wpływ na 12-miesięczną średnią liczbę nowych rejestracji – przerwał trwającą od pół roku tendencję spadkową.

Oczywiście, trudno powiedzieć, czy wrześniowy – dość wyraźny przecież – wzrost średniej 12-miesiecznej to początek zmiany tendencji spadkowej, czy też tylko jednorazowy wyskok, po którym średnia znowu zacznie opadać. Jednak dane dotyczące liczby nowo otwieranych firm dają nadzieję, że będziemy mieli przynajmniej do czynienia z wypłaszczeniem linii trendu.

Marek Siudaj, Tax Care

...

Nie wszycy w REGONie naprawde dzialaja. Aktywnych jest mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:59, 06 Lis 2015    Temat postu:

Trend

Jak założyć (nie)profesjonalny biznes?

- Shutterstock

Jeśli chcecie założyć własny biznes, nie szukajcie złotego ziarna. Nie macie pewności, że w ogóle je znajdziecie.

Zacznijmy od krótkiej "przypowieści". Pewien człowiek znalazł złote ziarno. Pomyślał, że skoro jest ze złota, to na pewno urośnie z niego wspaniała i, przede wszystkim, bardzo dochodowa roślina. Znalazca nie był rolnikiem, ale pamiętał ze szkoły, że ziarna należy zasadzić, aby mogły wykiełkować. Szybko pojechał więc do sklepu ogrodniczego i zapytał o najlepszą ziemię i donicę, nie wspominając jednak, że będzie hodował "złotą roślinę". Zastanawiał się co prawda, czy nie zdradzić swojego sekretu doświadczonemu sprzedawcy (podpisując wcześniej NDA), ale koniec końców, postanowił działać na własną rękę. Ziarno zasiał, podlał wodą, wystawił na światło słoneczne i czekał. Po tygodniu nie stało się nic, postanowił więc przestawić doniczkę w cień, ale nadal bez efektów. W kolejnym tygodniu zaczął dolewać więcej wody i ziarnko wykiełkowało. Sukces! Teraz należało tylko pozyskać inwestora na jeszcze lepszą ziemię i doniczkę oraz rozwinąć globalny biznes. Niestety... w kolejnym tygodniu te kilka milimetrów, które udało się wyhodować, zwiędły. Bycie przedsiębiorcą nie jest jednak tak łatwe, jak pokazują w telewizji...
REKLAMA


Podczas mojej drogi przedsiębiorczej poznałem wiele osób ze świata biznesu, odbyłem setki spotkań, na których raz byłem doradcą, mentorem, a raz stawałem się uczniem, który pokornie wsłuchiwał się w rady bardziej doświadczonych ode mnie (wciąż jest ich znacząca przewaga). Niektórzy z moich rozmówców hodowali swoje złote ziarna, inni byli Aniołami Biznesu, jeszcze inni zbudowali milionowe firmy/startupy, często na poziomie globalnym. Jednak z racji miejsca, w którym pracuję, gros moich rozmówców to początkujący przedsiębiorcy, którzy dopiero zaczynają swoją biznesową drogę i to głównie do nich chcę adresować ten artykuł.

Przede wszystkim, jeśli chcecie założyć własny biznes, nie szukajcie złotego ziarna. Po pierwsze dlatego, że nie macie pewności, że w ogóle je znajdziecie. A czy jest działanie bardziej nieprofesjonalne niż zdanie się na ślepy los i łut szczęścia? Po drugie, gdybyście nawet znaleźli złote ziarno, to bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia jedyne, do czego doprowadzicie, to do jego zwiędnięcia (czyt. zmarnowania potencjału) i awersji do biznesu. Po trzecie - czym tak naprawdę jest to złote ziarno? Bo może złoto to po prostu bardzo wyrazisty odcień koloru żółtego, a wy właśnie odkryliście Amerykę na nowo, budując unikalny biznes wokół produkowanej w setkach milionów ton kukurydzy?

Dlatego, jeśli chcecie zacząć, to zacznijcie już teraz, z czymkolwiek co uważacie, że może być materiałem do rozwinięcia własnych umiejętności. W jaki sposób? Wróćmy do ziarna... Musicie zaakceptować fakt, że ono samo w sobie nie jest na początku ważne. Zapoznanie się z tematem rolnictwa, rozpoznanie typu ziarna, być może pozyskanie osoby z doświadczeniem (np. rolnika) jako partnera, poznanie specyfiki rynku, ułożenie ścieżki rozwoju (stworzenie prostego modelu biznesowego), pomysł na spieniężenie projektu, forma prezentacji przed klientem - to są niektóre z istotnych działań. Ale do ich przeprowadzenia nie potrzebujecie posiadać ziarna w ręku. Co więcej, możecie nad nimi popracować nawet teraz, po przeczytaniu tego artykułu. Dlaczego nie dać sobie tygodnia, dwóch na wdrożenie się w temat? Zachęcam!

Pamiętajcie, że przedsiębiorczość to przede wszystkim zadawanie pytań. To dzięki pytaniom umysł się otwiera. I pamiętajcie, że biznes to transakcje pomiędzy ludźmi, z nimi i dla nich. Dlatego nie bójcie się prostych pytań. Obowiązuje tu jedna podstawowa zasada. ZAWSZE (!) zadawajcie pytania z punktu widzenia klienta/rynku. Zamiast myśleć "Mam złote ziarno i na pewno ktoś je kupi, bo to przecież złoto", zadajcie pytanie "kto z moich znajomych zapłaciłby mi za złote ziarno?", "do czego im się to przyda?", "jak mogliby je wykorzystać?". Dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii - musicie znaleźć potrzebę u klienta. Być może sam fakt, że ziarno jest ze złota, nie będzie stanowić istotnej wartości dodanej. Szukajcie więc dalej, dodawajcie unikalne wartości, generujcie nowe pomysły na zastosowanie produktu, manipulujcie grupami potencjalnych klientów, manipulujcie Waszą ofertą, róbcie wszystko, żeby ludzie zobaczyli realną wartość w tym, co im oferujecie. A poprzez manipulację mam na myśli zmianę. Traktujcie ją jako jedną stałą rzecz w Waszym projekcie. Zaakceptujcie ten fakt całym sercem. Wasze założenia, Wasz rynek, Wasza oferta, Wasz team itd. - to wszystko będzie podlegało nieustannej zmianie, będziecie "pivotowali". W rzeczywistości szybko przekonacie się, że projekt, nad którym pracowaliście tydzień temu, dziś jest zupełnie czym innym. Czasem zmiana jest niewielka, a czasem zmienia się wszystko. Przykład? Chociażby Facebook, który w założeniach miał być jedynie katalogiem studentów na kilku amerykańskich uczelniach. Zmiany są konieczne, bez nich się nie rozwijacie, tracicie na konkurencyjności, zostajecie z tyłu, i albo w ogóle nie wchodzicie na rynek, albo szybko z niego wypadacie. Kodak stanowi dobry przykład takiego upadku - koncern przegapił moment przejścia ze świata analogowego do cyfrowego i w przeciągu kilku lat musiał ogłosić upadłość. Warto wspomnieć, że mowa o marce, która była potentatem w branży przez ponad 50 lat.

Rozwijanie profesjonalnego biznesu to jeszcze jeden element, który jest bardzo rzadko poruszany na szkoleniach czy prelekcjach. Podczas gdy większość skupia się na narzędziach, modelach biznesowych, badaniu rynku czy dopracowywaniu produktu, mało kto pamięta o rozwijaniu cech miękkich w zespole. Mało kto skupia się na tym, żeby nieustannie pracować nad perswazją, umiejętnością negocjacji, sztuką sprzedaży itd. Bycie liderem, CEO, founderem, to przyjemna i prestiżowa funkcja, ale także ogromna odpowiedzialność. Lider nie jest osobą "odpowiedzialną" jedynie za zbieranie laurów. Lider to mentor, przewodnik, lokomotywa całego projektu. To osoba charyzmatyczna, która zawsze jest pewna swoich działań i zawsze znajduje rozwiązanie. Lider stanowi bazę do budowania solidnego zespołu, który będzie mógł sobie ufać. Bo Wasz zespół to ludzie, którzy bardzo często będą pracować w niepewnych warunkach nad niepewnym projektem i prawdopodobnie za niepewną wypłatę (lub za udziały, które początkowo będą warte okrągłe zero). W obliczu nieustannych zmian projektowych to właśnie lider ma być stałym punktem. Bez niego cała reszta nie ma większego znaczenia. Radzę, żebyście spojrzeli w lustro i odpowiedzieli sobie szczerze na pytanie, czy lider to Wy, czy może jednak powinniście poszukać wspólnika. Jest to prosty zabieg (chociaż może być bolesny, wiem), ale już na początku pozwoli poukładać wiele rzeczy, które nieułożone wcześniej czy później i tak się rozpadną.

A teraz przewrotnie odnośnie biznesu (nie)profesjonalnego. Uważam, że aby z tego zdania móc usunąć nawias, należy budować biznes dokładnie odwrotnie niż opisałem powyżej. Oczywiście nie oznacza to, że Wam się nie uda, że nie będziecie generować przychodów, że nie zaistniejecie w mediach - na pewno Wam tego nie życzę. Będzie to jednak świadczyć o tym, że nie budujecie na solidnych podstawach. A jeśli już zużywać energię na własny biznes, to przynajmniej z poczuciem, że nikt nie będzie mógł przyczepić mu metki "Made in China".

Mateusz Lebiedziński

...

I przede wszystkim prosic Boga. Bez Niego nic dobrego nie wyjdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:03, 30 Lis 2015    Temat postu:

Badanie: małe i średnie firmy mają problem z raportowaniem

- Shutterstock

Z badania przeprowadzonego przez platformę MobilneRaporty.pl wynika, że 98 proc. małych i średnich firm źle ocenia moduły do raportowania, dostępne w posiadanych systemach informatycznych. Przedsiębiorcy chcą korzystać z prostych i tanich narzędzi.

98 proc. przedsiębiorców korzysta z systemów informatycznych zawierających moduły do raportowania, niemniej ich jakość i przystępność w obsłudze ocenia na zaledwie 1,7 pkt. w pięciostopniowej skali, gdzie liczba jeden jest równoznaczna z bardzo złą oceną. Przedsiębiorcy zapytani, czy chcieliby korzystać z prostego i taniego systemu raportowania danych online, odpowiedzieli „tak” w 74 proc. Dodatkowo, 93 proc. z nich potwierdziło, że narzędzie powinno być dostępne również na urządzenia mobilne - podkreślili twórcy badania.
REKLAMA


Jak pokazują badania, wiele małych i średnich firm korzysta z niedrogich programów informatycznych wspomagających zarządzanie firmą, choć systemy te zwykle nie udostępniają modułów do raportowania. Jeżeli takie rozwiązania są dostępne, zwykle albo obejmują zbyt wąski zakres danych, albo ich zakup i wdrożenie okazuje się być zbyt drogie.

Twórcy badania uważają, że rozwiązaniem tych problemów jest korzystanie z multiplatformowych, działających w chmurze analityczno-raportujących aplikacji na urządzenia mobilne. Przypominają wyniki badań IDG Research Services na zlecenie Sage, które pokazały, że przedsiębiorstwa, które aktywnie i efektywnie przetwarzają oraz wykorzystują informacje biznesowe rozwijają się o 35 proc. szybciej, zwiększając jednocześnie swoją produktywność. Wykazano przy tym, że firmom posiadającym mobilny dostęp do danych zdecydowanie łatwiej jest sprzedawać nowo wprowadzane produkty i usługi, a także docierać do nowych klientów.

...

Prostota jest sztuka. Skomplikowane rozwiazania sa zmorą zycia. Mistrzami prostoty sa Ukraincy Rosjanie. Tam trzeba szukac rozwiazan.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:04, 29 Gru 2015    Temat postu:

Handlarze nie będą musieli płacić podatku

Handlarze nie będą musieli płacić podatku - Shutterstock

Gdańscy urzędnicy postanowili ułatwić życie kupcom. Od 1 stycznia w mieście nie będzie już opłaty targowej. To ukłon nie tylko w stronę przedsiębiorców, ale także wszystkich, którzy chcą okazyjnie dorobić na miejskich targowiskach czy podczas imprez organizowanych w mieście.

Wszystko wskazuje na to, że obławy straży miejskiej na tych, którzy sprzedawali swoje towary poza terenem np. miejskich targowisk, przejdą już do historii. Opłata targowa wynosi od 1 zł do 6,70 w zależności od formy sprzedaży i metrażu zajmowanej powierzchni. Sprzedawcy, zwłaszcza ci drobni unikali jej po to, aby cokolwiek zarobić. Niestety, łamali w tym momencie prawo. Teraz opłata znika w Gdańsku na dobre. A wszystko dzięki zmianie przepisów - gminy nie będą musiały już takiej opłaty pobierać.
REKLAMA


– Korzystamy z możliwości, jaką daje nam zmiana ustawy i wraz z nowym rokiem znosimy opłatę targową. Zależy nam na wspieraniu rozwoju lokalnego handlu, a zmniejszenie kosztów działalności handlowej prowadzonej na targowiskach, jarmarkach czy bazarach na pewno takim wsparciem dla gdańskich kupców będzie – mówi w rozmowie z portalem fakt24.pl Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – Mam nadzieję, że przyczyni się to do wzrostu liczby kupców biorących udział w imprezach organizowanych w naszym mieście i promocji lokalnych produktów. Zmniejszenie obciążenia finansowego jest bardzo istotne zwłaszcza dla małych przedsiębiorców - kolekcjonerów, drobnych kupców, czy wytwórców, gdyż z uwagi na zbyt duże dla nich koszty często rezygnowali z udziału w organizowanych imprezach – dodaje prezydent.

...

Ganianie staruszek z kwiatami jest madre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:54, 08 Sie 2017    Temat postu:

Własna firma vs rodzina – da się to pogodzić?
Karol Wyszyński | Sier 08, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Czy da się pogodzić prowadzenie własnej firmy z rodziną? Czy potrzebujesz zgody współmałżonka do założenia własnego biznesu?


W
jaki sposób zarabiasz? Jesteś pracownikiem/pracownicą w firmie? Małej, średniej, dużej? Polskiej lub zagranicznej? A może jeszcze studiujesz lub uczysz się i zastanawiasz się co robić dalej w życiu? Prawdopodobnie choć raz zastanawiałeś/aś się nad tym, czy warto otworzyć własną firmę. Biznes, który pozwoliłby na spełnianie marzeń!

W teorii brzmi to fantastycznie: zyski mogą być nieograniczone, pracujesz ile chcesz, jak chcesz i skąd chcesz i nie masz szefa/szefowej, którzy Cię kontrolują i którym musisz się tłumaczyć z tego, co robisz.


Szefem jest klient

Teraz kolejne pytanie: czy jesteś singlem/singielką, czy jesteś już w stałym związku lub może w małżeństwie? Dlaczego to istotne? Gdyż „własny biznes” ma też drugą stronę medalu: zysków może nie być, pracujesz całe dnie i noce po to, by znaleźć klientów, którzy zapłacą za Twój produkt lub usługę. I fakt nie masz szefowej/szefa, masz ich tylu, ilu masz klientów, to oni Cię kontrolują i im tłumaczysz się z tego, co robisz.

I zamiast „pracować ile chcesz, skąd chcesz, jak chcesz” – pracujesz ciągle. Tak, pracujesz 24/7 i tu nie ma urlopu. Nie ma szefostwa, które udziela urlopu, są klienci, których może nie interesować Twój urlop. Klient chce to, za co zapłacił, a Ty masz to dostarczyć – szybko, tanio i dobrze, bo jak nie to klient znajdzie sobie inną firmę. Koniec historii.
Czytaj także: Praca dla katolika. Błogosławieństwo czy przekleństwo?

Oczywiście, że trochę przejaskrawiam. Oczywiście „własna firma” to pojęcie bardzo ogólne, do którego wrzucam zarówno freelancerów jak i małe, średnie czy duże firmy. Zdaję sobie sprawę, że każdy typ i etap rozwoju ma swoje wyzwania, ale też zalety. Wiem, też że „może się udać”. Chciałbym jednak być dziś osobą bijąca na alarm i raczej zniechęcającą do robienia własnego biznesu. Dlaczego?

Odpowiedzią jest CZAS.


A czas płynie

Czas płynie i cokolwiek zrobisz, czas będzie płynął dalej. Zawsze będzie poniedziałek, wtorek, kolejny rok itd. Chyba rozumiesz.

A gdy czas płynie Ty się starzejesz, Twoi bliscy dorastają bądź się starzeją. Ilość czasu, które możesz z nimi spędzać zmniejsza się. Ty zbliżasz się do śmierci (ups! Wybacz za wyrwanie ze strefy komfortu. Wiem, że o tym nie myślisz, ale tak jest. Nikt nie wychodzi z życia żywy. Wszyscy umrą), Twoje dzieci dorastają i jeśli dziś są małe i zapatrzone w Ciebie, to jutro zajmą się swoimi sprawami i przyjaciółmi, a pojutrze założą własne rodziny, a Ty będziesz dziadkiem lub babcią.
Czytaj także: Praca to nie wszystko. Dopiero kiedy to zrozumiałam, zaczęłam żyć

Czas jest jeden, Ty jesteś jeden/jedna i praktycznie niemożliwością jest być „w firmie” i w tym samym czasie jakościowo przeżywać Wasz wspólny czas z żoną, mężem lub z dziećmi.

Zamiast budować wieżę z klocków z synem, możesz budować relacje z klientami, zamiast być z dziewczyną na randce, możesz być na kolacji z klientem, zamiast opowiadać bajki na dobranoc córkom, opowiadasz historię w marketingu… „Zamiast”, bo niemożliwością jest robienie tego jednocześnie. (Jeśli uważacie inaczej, napiszcie w komentarzach, że tak właśnie jest i jak to zrobiliście!)

Dlatego pytałem o Twój status relacji? Jeśli jesteście w związku, Waszym obowiązkiem jest przedyskutowanie kwestii prowadzenia biznesu i jego konsekwencji dla Waszego związku czy rodziny. Nieuczciwością jest brak takiej rozmowy i wspólnych ustaleń.

Jeśli jednak oboje się zgodzicie, że jedno lub dwoje z Was będą prowadzić biznes, to zadbajcie o twarde, nieprzekraczalne granice, które zabezpieczą Was, Waszą rodzinę; momenty, wybrane chwile które są tylko dla Was. I zawsze w głowie (i w sercu) pamiętajcie, że to praca i pieniądze mają służyć relacji i rodzinie, a nie na odwrót…

...

Najlepsza forma ekonomii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:16, 20 Mar 2018    Temat postu:

Samozatrudnieni są szczęśliwsi i bardziej zaangażowani w pracę

Osoby prowadzące własną działalność czują się wolne, szczęśliwsze i bardziej kontrolują swoje życie zawodowe. Takie wyniki badań przedstawił Peter Warr z University of Exeter.

...

Bo to jest tworczosc. Czlowiek organizuje sobie jak chce. Moze zle a po swijemu i on odpowie.. A takiej corpo to nie wiadomo kto wynysla. Wszyscy niezadowoleni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:26, 05 Maj 2020    Temat postu:

poniedziałek, 04 maj 2020 10:45
Pogrzeb klasy średniej?
Napisał Piotr Lewandowski
Wydrukuj Email Skomentuj jako pierwszy!
Oceń ten artykuł1 2 3 4 5 (0 głosów)
Pogrzeb klasy średniej?
Ktoś kiedyś trafnie zauważył, iż wielkie koncerny mają mentalność psychopaty – dążą do podporządkowania sobie wszystkich wokoło, manipulują otoczeniem, charakteryzują się zanikiem uczuć wyższych oraz standardów etycznych i bezpardonowo niszczą wszystko, co napotkają na swej drodze.

CZ.I.

Wiele wskazuje na to, że obecny koronakryzys może stać się gwoździem do trumny klasy średniej – i to nie tylko u nas, gdzie po 1989 r. nie zdążyła się jeszcze w rzeczywistości odrodzić, ale również na Zachodzie. Na początek jednak wyjaśnijmy sobie, czym jest tak naprawdę owa klasa średnia. Podstawowym warunkiem przynależności do tej warstwy społecznej jest materialna niezależność. Modelowy przedstawiciel klasy średniej dysponuje więc jakimś trwałym majątkiem, np. w postaci nieruchomości, tudzież oszczędnościami tworzącymi finansową poduszkę bezpieczeństwa na wypadek złej passy, przy czym idealnym sytuacją jest prowadzenie własnej działalności umożliwiające samodzielne podejmowanie decyzji o przyszłości własnej i swojej rodziny. Wbrew pozorom zatem wysokość bieżącego dochodu jest tu czynnikiem drugorzędnym, o ile uwarunkowania, w jakich funkcjonuje dany „średniak” (własne zasoby plus okoliczności zewnętrzne), pozwalają realnie myśleć o lepszej przyszłości. W tym sensie do klasy średniej w większym stopniu przynależy fryzjerka z własnym salonem i mieszkaniem niż manager średniego szczebla w korporacji z domem na kredyt. Ta pierwsza bowiem nawet w przypadku dekoniunktury zachowuje swój potencjał i o ile państwo nie rzuca jej kłód pod nogi (np. żyłując nieprzytomnymi podatkami), ma wszelkie dane po temu, by przetrwać trudny okres i powetować sobie później chude lata. Ten drugi natomiast jest zależny od polityki firmy-matki i w przypadku kryzysowej redukcji może w krótkim czasie wszystko stracić – nawet jeśli „tu i teraz” zarabia więcej od swojej fryzjerki i może sobie pozwolić na bardziej wystawny tryb życia. Trafnie obrazuje to powiedzenie, że polską klasę średnią od bezdomności dzielą trzy raty kredytu. A zatem nasz manager może się uznawać za klasę średnią jedynie warunkowo – o ile zdążył już spłacić swoje długi i wypracował sobie rezerwy sprawiające, iż nawet w przypadku zwolnienia jest w stanie bezpiecznie przetrwać do czasu znalezienia sobie pracy odpowiadającej jego kwalifikacjom.

Klasa średnia ma jednak dwóch zaprzysięgłych wrogów. Pierwszy z nich to lewactwo – nienawidzące dającej niezależność własności prywatnej i dążące do podporządkowania wszystkiego państwu. Dla skrajnej lewicy klasa średnia to ostoja małomiasteczkowego wstecznictwa, instynktownie opierająca się różnym obyczajowym i gospodarczym szaleństwom. Zetknąłem się kiedyś z anegdotą opisującą, jak to u progu naszej sławetnej transformacji na zebraniu Unii Demokratycznej jeden z prominentnych jej członków perorował, że nie można dopuścić do odrodzenia się w Polsce klasy średniej, bo stanowi ona naturalne zaplecze społeczne dla prawicy – to chyba dobrze oddaje opisany tu sposób myślenia.

Jest jednak i drugi wróg, pozornie znajdujący się na przeciwległym biegunie – to wielkie korporacje. Dla nich z kolei samodzielna klasa średnia stanowi konkurencję, którą należy unicestwić. Tu warto rozprawić się z mitem, jakoby drobny przedsiębiorca i międzynarodowy gigant przynależeli do tej samej grupy, ze zbliżonymi interesami, a różniła ich jedynie skala działalności. Nie, jest wręcz przeciwnie – ich interesy są kompletnie sprzeczne. Ktoś kiedyś trafnie zauważył, iż wielkie koncerny mają mentalność psychopaty – dążą do podporządkowania sobie wszystkich wokoło, manipulują otoczeniem, charakteryzują się zanikiem uczuć wyższych oraz standardów etycznych i bezpardonowo niszczą wszystko, co napotkają na swej drodze. Hasło „duży może więcej” jest przez nie traktowane dosłownie i z całą bezwzględnością. A zatem pan Zenek prowadzący warsztat samochodowy bądź auto-komis jest śmiertelnym wrogiem koncernu motoryzacyjnego z jego autoryzowanymi (i droższymi) serwisami, tudzież salonami samochodowymi. Powyższe dobrze obrazuje historia rynku leasingowego w Polsce – do pewnego momentu był on domeną rodzimych, stosunkowo niewielkich firm. W tej chwili branża ta niemal w całości została przejęta przez banki. Podsumowując, w interesie wielkich korporacji leży więc, by doprowadzić do stanu, w którym wszyscy ludzie są ich obecnymi lub przyszłymi pracownikami i klientami, zdanymi na łaskę i niełaskę globalnych graczy. Istnienie klasy średniej jest obiektywną przeszkodą do realizacji tego celu – musi zatem zniknąć.

I zanika – mniej więcej od lat 70. minionego stulecia. Dotąd był to jednak proces powolny, rozłożony w czasie. I tutaj globalnej oligarchii jak z nieba spadł koronawirus oraz będące efektem masowej histerii „lockdowny” i zamrożenie gospodarek. Koronakryzys uderza bowiem przede wszystkim nie w światowych potentatów, lecz właśnie w i tak już robiącą bokami klasę średnią. To jej biznesy padają jako pierwsze, „oczyszczając” rynek i prócz prekariatu to jej przedstawiciele zagrożeni są ruiną. Mówiąc obrazowo, dziś niedawny właściciel sklepiku ma wszelkie dane po temu, by wylądować na kasie w markecie wielkiej sieci handlowej. O mechanizmach i różnorakich zagrożeniach związanych z tą radykalną zmianą – już w kolejnym felietonie.

...

Bardzo madre! Polecam! Zrozumiecie Suttona i czerwonych miliarderow. Skad ten sojusz niby skrajnych ustrojow. Jednakze KAPITALIZM MONOPOLISTYCZNY I KOMUNIZM to dwa rodzaje TEGO SAMEMU USTROJU! Mozna go nazwac imperializm monopolistyczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135944
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:10, 08 Kwi 2024    Temat postu:

Płaca minimalna dociska mikrofirmy. Rekord zawieszonych działalności
Mikro i małe przedsiębiorstwa mają problem z uniesieniem rosnących kosztów, zwłaszcza wynagrodzeń. Płaca minimalna stała się tu normą, zwłaszcza poza metropoliami.

...
Jeśli jak w Polsce przestała być minimalna a zrobiła się prawie mediana to rzecz oczywista że niszczy. Przecież średnia nie jest średnia bo siłą rzeczy większość tak nie zarabia. Robienie minimalnej na podstawie średniej to wynik tępoty ekonomicznej. Mediana to jakieś 75% średniej czyli jeśli minimalna wynosi 50% średniej to od najniższej do najczęstszej jest 50 do 75! Jak tu sensownie wynagradzać? Przecież osobnik bez kompetencji który wozi papiery do archiwum a kasjerka w markecie która zasuwa cały czas to musi być spora różnica . Tymczssen ona ma 75 a tamten 50... Nie mówiąc o portierach którzy siedzą i słuchają radia... Mają tylko być i czasem dać klucze pracownikowi czy udzielić informacji w którym pokoju zostawić np. dokumenty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy