Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Mają 18 dzieci!,,Jak Bóg pozwoli, chcemy więcej"!!!!!!!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:19, 09 Lis 2010    Temat postu: Mają 18 dzieci!,,Jak Bóg pozwoli, chcemy więcej"!!!!!!!

Gil i Kelly Bates, mieszkańcy Tennessee (stan na środkowym wschodzie USA) są małżeństwem od 23 lat. Para, choć ma już osiemnaścioro dzieci,
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OSIEMAŚCIORO!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
a najmłodsze ma tylko miesiąc, to jednak nie chce na tym poprzestać. – Jeśli Bóg na to pozwoli, chcielibyśmy mieć dużo więcej dzieci – mówi Ketty.

A oto ich pociechy w kolejności narodzin: Zach (21 lat), Michaela (20 lat), Erin (18 lat), Lawson (17 lat), Nathan (16 lat), Alyssa (15 lat), Tori (14 lat), Trace (13 lat), Carlin (12 lat), Josie (11 lat), Katie (10 lat), Jackson (8 lat), Warden (7 lat), Isaiah (5 lat), Addallee (4 lata), Ellie (3 lata), roczna Callie-Anna i miesięczny Judson Wyatt.

!!!!!!!!!!!!!!

NIESAMOWITE A JEDNAK!!!

!!!!!!!!!!!!!!

W domu państwa Bates, jak czytamy w serwisie siasat.com, jest pięć sypialni, osiem łazienek, dwie kuchnie i ogromna jadalnia z masywnym stołem.

- Dzieci są błogosławieństwem, a Bóg pobłogosławił nas wiele, wiele razy. Po prostu kochamy dzieci i każde nowe dziecko przynosi dodatkową radość dla naszej rodziny – dodaje szczęśliwa matka.

(TSz)

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

To dopiero wzor!Rzeczywiscie musza kochac dzieci skoro SAM BÓG TO POTWIERDZIŁ!!!Nie ma watpliwosci!Bez Niego nic jest niemozliwe!
Widzicie ze bezplodnosc TO TEZ KARA ZA NIEMORALNE ZYCIE!
Tak uza ilosc bezplodnych obecnie bierze sie z rozpusty antykocepcji aborcji in vitro i calego tego plugastwa!Bóg takim nie chce dawac dzieci bo po co?Na zmarnowanie.To oni zamiast pokory wymyslili IN Vitro i na chama!Na zlosc Bogu a to z kolei wymaga jeszcze wiekszej kary i tak wciskaja sie do piekla.
Ale dosc o tych zwyrodnialcach skoro mamy taki swietlany przyklad!
Gdzie sa wladze USA?Gdzie Kongres?Podobno jest nowy?!No to trzeba Batesów WYRÓŻNIĆ!Najwazniejsza nagroda kraju! ZA WYBITNE ZASLUGI DLA STANÓW ZJEDNOCZONYCH!Nagroda finansowa ale i odznaczenie, dyplom.Dozywotnia renta dla Matki!USA chyba stac na to aby taka kobieta nie musiala juz gdzies pracowac!Napracowala sie za 9 kobiet!
No cos takiego!Kto by przypuszczal w tak zdegenerowanym kraju!
No ale to jest Njujork czy inne Losdiabolos...
Ale Tennessee a wiec nie jankesi a poludniowcy!
Dixieland!

Look away! Look away! Look away, Dixie's Land!
In Dixie's Land where I was born in,
Early on one frosty morning,
Look away! Look away! Look away, Dixie's Land!

(Chorus)

Then I wish I was in Dixie! Hooray! Hooray!
In Dixie's Land I'll take my stand, to live and die in Dixie!
Away! Away! Away down South in Dixie!
Away! Away! Away down South in Dixie!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mathias




Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 23:00, 09 Lis 2010    Temat postu:

Na moje to to "lekka" przesada Wink. Dwójka wystarczy, żeby przedłużyć populację, ew. trzy, żeby było trochę na plus. Ogólnie sprawa wielodzietności mnie trochę zaskakuje i martwię się, że potem rodzice te dzieci traktują przedmiotowo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:01, 11 Lis 2010    Temat postu:

Wiesz jak ktos ma 18 dzieci bo Bóg mu tyle dal i jest gotow na wiecej to absolutnie nie ma przedmiotowego traktowania jest milosc do Boga i dzieci.
Przedmiotowe to jest wtedy gdy mowia.Jedno dziecko i starczy.Abo dwa i koniec.No najwyzej trzy.Co to sa?Jakies limity?Dziecko to nie towar!To jest przeciez NIEUSTANNE!!! stwarzanie przez Boga świata!Z niczego!Wszak świat to glownie istoty ROZUMNE a za nimi daleko zwierzeta rosliny nie mowiac o kamieniach itd!Stawarzanie swiata!Bóg bierze do pomocy czlowieka aby stwarzac nastepnych ludzi!Trudno wrecz podkreslic jakie to wazne!To nie jest ,,nowa sukienka'' ani kolejny samochod!
To nowa DUSZA!!!A wiec Bóg!Bo Jezus mów ze kazdy czlowiek to ON i patrzec nalezy jakby to ON sam sie narodzil! TAK!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:21, 10 Lut 2011    Temat postu:

Kolejna rodzina z 18tką!

18 porodów 44-letniej kobiety z Izraela

44-letnia Izraelka urodziła osiemnaste dziecko - informuje portal ynet. Ta ortodoksyjna Żydówka jest mamą dziewięciu córek i dziewięciu synów. Ma też dwoje wnucząt. (rozkład statystyczny).

Pytana, jak sobie radzi z tak liczną rodziną, pani Rebeka mówi, że "wszystko jest kwestią organizacji". Ma pewne doświadczenie - wychowała się w rodzinie, w której było 16 dzieci. Ujawnia m.in., że w jej domu dwie pralki pracują przez całą dobę.

- W naszym domu jest głośno i nieporządnie - przyznaje Rebeka - Jeśli ktoś szuka spokoju, to na pewno nie znajdzie go u nas; spokojnie może być na cmentarzu.

>>>>>

:O))))))
I znowu RELIGIJNA rodzina!Wprawdzie jest to religia bledna (oczekiwanie na Mesjasza w ponad 2000 lat po przyjsciu Jezusa jest absurdem) ale oni nie zdaja sobie z tego sprawy.A widac rzetelnie podchodza do obowiazkow TO BÓG BŁOGOSŁAWI!Taki jest BÓG!On na nikim sie nie zemsci nie ukarze za to ze ktos popelnia bledy nawet w wierze!TAK!BÓG NIE ROZLICZA Z BŁĘDÓW!!!Boga boli tylko świadome i dobrowolnie wybrane zło a nie błedna decyzja nawet gdy chodzi o religię!!!
:O)))))
I oczywiscie nagroda dla nich! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:56, 05 Paź 2011    Temat postu:

Poroniła dziesięć razy, ale w końcu ma córkę !

Ma dwóch synów, ale pra­gnie­nie po­sia­da­nia córki zwy­cię­ży­ło. Po dzie­się­ciu po­ro­nie­niach, w czerw­cu na świat przy­szła Maisy, a jej matka Aman­da Law­ren­ce speł­ni­ła swoje w końcu ma­rze­nie - czy­ta­my na mirror.co.uk.

Law­ren­ce przy­zna­je, że pierw­sze zwąt­pie­nie miało miej­sce, gdy nie do­no­si­ła trze­ciej ciąży. - Je­stem dumna z Jake'a, ale przy­kro było pa­trzeć, że do­ra­sta sam. Pytał o sio­strzycz­kę. Mimo nie naj­lep­szej kon­dy­cji fi­nan­so­wej mój mąż Stu­art chciał zi­ścić moje ma­rze­nia. Aman­da po­ro­ni­ła jed­nak jesz­cze sied­mio­krot­nie. Wbrew opi­niom me­dy­ków, któ­rzy od­ra­dza­li dal­szych prób, w 2008 roku na świat przy­szedł chło­piec Zack. W tej sy­tu­acji ko­bie­ta po­rzu­ci­ła ma­rze­nia o po­sia­da­niu córki.

Pań­stwo Law­ren­ce za­ry­zy­ko­wa­li jed­nak po raz ostat­ni. W dwu­dzie­stym ty­go­dniu ciąży oka­za­ło się, że to dziew­czyn­ka. - Byłam bar­dzo pod­eks­cy­to­wa­na, ale wie­dzia­łam, że czeka mnie długa walka, by utrzy­mać płód - przy­zna­je Aman­da.

Maisy uro­dzi­ła się zdro­wa w czerw­cu tego roku. - Teraz nasza ro­dzi­na jest kom­plet­na - do­da­je dumna matka.

>>>>>

No prosze ! Coz za determinacja ! A najlepsza wiadomoscia jest to ze ma 13 !!! Dzieci ! Te 10 poronionych przeciez nie zniklo tylko poszly do nieba i tam sie rozwijaja :O))) I rzecz jasna sa obecne przy rodzinie ! Ich nie wiac ale one widza :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:46, 15 Cze 2012    Temat postu:

Justyna Drozdecka
Siła matczynej miłości - od kołyski aż po grób!

Naj­czę­ściej bywa tak, że ro­dzi­ce trosz­czą się o swoje dzie­ci, do­pó­ki te nie będą w sta­nie ro­po­cząc sa­mo­dziel­nej eg­zy­sten­cji. Gdy ro­dzi­ce się sta­rze­ją, dzie­ci od­wdzię­cza­ją im się za opie­kę i tro­skę, pie­le­gnu­jąc ich i po­ma­ga­jąc w co­dzien­nych czyn­no­ściach, które z wie­kiem, stają się coraz trud­niej­sze do wy­ko­na­nia. Cza­sa­mi jed­nak dzie­je się ina­czej.

Maria Gar­cia z Sa­ra­so­ty na Flo­ry­dzie ma 87 lat. Wio­dła do­stat­nie i spo­koj­ne życie, czer­piąc z niego ra­dość. Do czasu. Oka­za­ło się bo­wiem, że za­cho­ro­wa­ła na Al­zhe­imer'a. Po­trze­bu­je 24-go­dzin­nej opie­ki i po­mo­cy. Osoba, która wciąż ją wspie­ra jest jej matka, 104-let­nia Ro­sa­rio Schiel­zeth.

Jak po­wie­dział syn Marii, 60-let­ni Al­bert, jego bab­cia jest nie­sa­mo­wi­cie cier­pli­wa. Co praw­da, jego matka nie wy­ka­zu­je ty­po­wych ob­ja­wów de­men­cji, jak agre­sja, czy złość, ale czę­sto za­da­je kil­ka­na­ście razy to samo py­ta­nie.

Ro­sa­rio dziel­nie to znosi, za każ­dym razem spo­koj­nie od­po­wia­da­jąc na py­ta­nia córki. Uważa, że roz­ma­wia­jąc z nią cały czas, nie do­pusz­cza do po­gor­sze­nia się jej stanu zdro­wia.

Ro­sa­rio, mimo swo­je­go wieku jest ak­tyw­na i cie­szy się do­brym zdro­wiem. Co­dzien­nie spa­ce­ru­je, nie ko­rzy­sta z apa­ra­tu słu­cho­we­go, ani nawet oku­la­rów, mimo,że kilka lat temu prze­szła ope­ra­cję usu­nię­cia ka­ta­rak­ty. Nie za­ży­wa też wielu leków. Jak twier­dzi - dzien­nie po­ły­ka tylko wi­ta­mi­nę i jedną, słabą ta­blet­kę re­gu­lu­ją­cą ci­śnie­nie krwi. Py­ta­na o re­cep­tę na dłu­go­wiecz­ność i tak dobre zdro­wie od­po­wia­da, że zwra­ca uwagę na to, co je i trzy­ma się z da­le­ka od le­ka­rzy.

Ro­sa­rio przez całe życie spra­wo­wa­ła nad kimś opie­kę. Naj­pierw, będąc naj­star­szą z dzie­siąt­ki dzie­ci, opie­ko­wa­ła sie młod­szym ro­dzeń­stwem. Póź­niej, jako matka trosz­czy­ła się o swą córkę. Gdy Maria usa­mo­dziel­ni­ła się i sama zo­sta­ła matką, jej mąż, oj­ciec Al­ber­ta zo­sta­wił ich dla ste­war­des­sy. Miesz­ka­ją­ca po dru­giej stro­nie ulicy Ro­sa­rio, za­de­kla­ro­wa­ła, że bę­dzie się opie­ko­wać wnu­kiem - prać i go­to­wać mu obia­dy. Teraz, gdy prze­kro­czy­ła próg 100 lat, nadal jest po­trzeb­na - po raz ko­lej­ny swo­jej córce.

Mimo, że se­nior­ka jest cały czas za­ję­ta, ma czas na swoją wie­lo­let­nią pasję - grę w bingo.

Naj­czę­ściej gra z Marią, cza­sem do gry do­łą­cza się opie­kun so­cjal­ny Carol Fe­sta­ri, który do­glą­da obu ko­biet. Za­wsze grają na sło­dy­cze, wy­obra­ża­jąc sobie, że to pie­nią­dze, co naj­mniej sześć rund.

Za­wsze, gdy Carol przy­cho­dzi o po­ran­ku spraw­dzić, jak się mie­wa­ją jego pod­opiecz­ne, Maria pyta o mamę.

A mama wciąż przy niej jest.

>>>>

No i brawo . Wszak wychowywanie pokolen to tez jest zadanie bojowe . Przeciez nie tylko walka na wojnie wiaze sie z poswieceniem !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:10, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Matka dwanaściorga dzieci urodziła pięcioraczki

W Australii matka dwanaściorga dzieci urodziła pięcioraczki. 48-letnia kobieta oraz dwie dziewczynki i dwóch chłopców czują się dobrze; piąte dziecko, dziewczynka, zmarło wkrótce po urodzeniu - napisał niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung"

Dzieci przyszły na świat w wyniku cesarskiego cięcia. Przy operacji asystował zespół lekarski liczący 30 osób. Rzecznik szpitala Monash Medical Centre w Clayton na przedmieściach Melbourne, gdzie odbył się poród, zapewnił, że 48-letnia kobieta nie brała leków hormonalnych, a jej ciąża nie była wynikiem sztucznego zapłodnienia.

Pięcioraczki urodzone w wyniku naturalnej ciąży przypadają statystycznie raz na 55 milionów kobiet. Ostatnie pięcioraczki urodziły się w Australii w 1980 roku, jednak wtedy wszystkie noworodki zmarły.

Jak podkreśla "SZ", matka pragnie zachować anonimowość. Wiadomo o niej tylko, że miała już wcześniej dwanaścioro dzieci. Po ostatnim porodzie jej rodzina stała się jedną z najliczniejszych w Australii.

Margaret Pitts, Australijka, która wychowała 12 dzieci, w tym trzy pary bliźniaków, ostrzegła kobietę na łamach "SZ" przed czekającymi ją trudnościami. Na same pieluchy trzeba wydać 5500 australijskich dolarów (4500 euro) rocznie - powiedziała Pitts.

>>>>

17 dziecko ! Bóg robi co moze aby normalne rodziny maily mnostwo dzieci bo tam dobrze je wychowaja ! To ludzie na sile pchaja sie w invitro i inne dewiacje aby zmuszac Boga do dzieci tam gdzie nie jest to dobre . Pozniej rodza sie Hitlery i Staliny ! Duzo dzieci TAK ale NATURALNIE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:30, 14 Wrz 2012    Temat postu:

W Gdańsku urodziły się czworaczki.

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Gdańsku na świat przyszły czworaczki. Wszystkie z nich to dziewczynki.

Najmniejsza z dziewczynek w chwili narodzin ważyła 1,2 kilograma, największa - 1,7.

- Dzieci są w stanie stabilnym, czują się dobrze - powiedział ojciec dziewczynek Czesław Dembek. Ojciec, kiedy dowiedział się o nadchodzącej czwórce, był zaskoczony ale szczęśliwy. Dziś obawia się nieprzespanych nocy.

- Ostatnie czworaczki urodziły się w naszym szpitalu w 1998 r. - przypomniała Maria Gordon-Sulik, dyżurna oddziału neonatologii. - Przygotowywaliśmy się do porodu kilka tygodni - dodała. Trzeba było przygotować inkubatory, respiratory i inne urządzenia wspomagające na oddziale intensywnej terapii.

>>>>

Tym razem w Polsce !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:43, 08 Paź 2012    Temat postu:

Narodziny czworaczków w Poznaniu.

W poznańskiej klinice urodziły się pierwsze lubuskie czworaczki. Rodzice dziewczynek to gorzowskie małżeństwo - Barbara i Radosław Bełzowie. Tosia, Tatiana, Amelka i Maja przyszły na świat w 30. tygodniu ciąży przez cięcie cesarskie.

O wyjątkowych narodzinach poinformował ojciec czworaczków, Radosław Bełza.

- Stan dziewczynek jest stabilny i nabierają one siły z każdą godziną. Przyszły na świat jako wcześniaki z wagą ok. 1 kg. Mama czuje się dobrze i dochodzi do siebie po trudach narodzin pod baczną obserwacją lekarzy i personelu z Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu - powiedział Bełza.

Termin rozwiązania był dla rodziców zaskoczeniem, gdyż według planu porodowego miało ono nastąpić trzy tygodnie później. Stało się jednak inaczej i w miniony piątek o godz. 2.20 jako pierwsza przyszła na świat Tosia, po niej Tatiana i Amelka, a na koniec Maja. Rodzice o tym, że czeka ich "poczwórne" szczęście dowiedzieli się na początku maja.

- Lekarze przewidują, że nasze maleństwa pozostaną w szpitalu nawet do dwóch miesięcy. To normalna procedura przy narodzinach czworaczków. Dziewczynki, które przebywają w inkubatorach, muszą nabrać sił i przybrać na wadze. Jeśli wszytko pójdzie dobrze mając dwa kilogramy będą mogły opuścić szpital i przyjechać do domu, gdzie wszystko jest już dla nich przygotowane - powiedział ojciec czworaczków.

Radosław Bełza pracuje w branży telekomunikacyjnej, jego żona w handlu. To ich pierwsze dzieci, a do ich poczęcia doszło w sposób naturalny. Mężczyzna ma jeszcze syna z poprzednią żoną. Rodzicie dziewczynek nie są zamożnymi ludźmi, dlatego też liczą na pomoc miasta i sponsorów.

- Przede wszystkim prosimy o trzymanie kciuków za zdrowie naszych dzieci - to jest teraz najważniejsze. Mamy jednak świadomość, jakie stoi przed nami wyzwanie. Opieka nad czworaczkami to cztery razy szczęścia, ale także obowiązków i wydatków. Nie boimy się tego, ale nie ukrywamy, że każda pomoc, zarówno ta duchowa, jak i materialna będzie dla nas i naszych dzieci bezcenna - powiedział Bełza.

Bożena Nowak z Ośrodka Badań Demograficznych Urzędu Statystycznego w Olsztynie potwierdziła, że dziewczynki są pierwszymi czworaczkami w województwie lubuskim.

Czworaczki z ciąży samoistnej czyli bez in vitro i technik wspomaganego rozrodu zdarzają się raz na 700 tysięcy porodów.

>>>>

To super ! Widzicie jak szybko Bóg by zaludnil Polske gdybyscie przestali grzeszyc ! Czworaczki i w pare lat spoleczenstwo mlode jak nigdy ! Ale Bóg musi ograniczac ilosc narodzin skoro dzieci trafilyby do rodzin degeneratow i psycholi . To nie sa dobre warunki ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:25, 27 Lis 2012    Temat postu:

Niezwykłe narodziny w Łodzi - na
świat przyszły czworaczki

W poniedziałek rano w Instytucie
Centrum Zdrowia Matki Polki w
Łodzi na świat przyszły czworaczki.
Dwóch chłopców i dwie
dziewczynki urodziły się w 27.
tygodniu ciąży. - Dzieci są zdrowe i
patrzymy na to optymistycznie -
mówi dyrektor instytutu prof.
Przemysław Oszukowski.

....

Jak pieknie ;0)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:33, 14 Maj 2013    Temat postu:

Niezwykły medyczny przypadek. Po prostu cud natury.

Agnes

,,Witam!

Nazywam się Elżbieta Stokarska i piszę do Państwa, aby prosić o pomoc dla mojej przyjaciółki Uli Wiergolewskiej - mamy prawie pięcioraczków. Dlaczego prawie? Ula wkrótce urodzi trojaczki, a w domu czekają dwuletnie bliźniaczki. A i to nie wszystko. Historia Uli jest niezwykła.

Najstarszy syn ma 7 lat. Po wielu latach starań, choć bez ingerencji medycyny, w 2011 r. na świat przyszły nieoczekiwanie bliźniaczki: Natalka i Zosia. Wszyscy byli przeszczęśliwi, nikt, włącznie z Ulą, nie liczył już na powiększenie rodziny. Ciążę, choć była zagrożona, udało się doprowadzić do radosnego finału. Ula musiała zawiesić działalność gospodarczą (prowadziła kursy j. angielskiego), aby zająć się dziećmi. Z jednej nauczycielskiej penZdjęcie0230.jpgsji męża trudno było się utrzymać, więc gdy dziewczynki skończyły rok, Ula zaczęła pracę w gimnazjum, a dziewczynkami zajęli się dziadkowie.

Wkrótce rodzinę zaskoczyła nowa niespodzianka – Ula znów była w ciąży… Tym razem lekarz na USG doszukał się trzech zarodków. Upsss… Ładny prezent na 40-te urodziny.

W trakcie kolejnych badań, już w klinice położniczej na ul. Karowej w Warszawie, okazało się, że…nie wszystkie trojaczki są bliźniętami. Dziewczynka jest o ok. 10 dni starsza od swoich braci. Lekarze potwierdzają, że to prawdziwy ewenement zajść w ciążę dwa razy w ciągu jednego cyklu, i na dodatek w ciążę bliźniaczą. Niezwykle rzadko ciąża bliźniacza występuje też jedna po drugiej. A to wszystko w sposób naturalny, bez kuracji hormonalnych, in vitro, itp. Niezwykły medyczny przypadek. Po prostu cud natury.

Gen bliźniaczy nosi zapewne mąż Uli, który sam jest bliźniakiem. Jego siostra bliźniaczka zmarła kilka miesięcy po urodzeniu, a druga siostra ponad 20 lat temu zginęła w wypadku. Czyżby los chciał mu zrekompensować stratę?"
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Super ! Wspaniala wiadomosc ! Bóg moze wszystko . Jak widzicie gdy powroci Jezus szybko Polska sie zaludni ! :0)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:40, 16 Wrz 2013    Temat postu:

Największa rodzina w Wielkiej Brytanii, czekają na siedemnaste dziecko

Im więcej, tym lepiej - z tego założenia wyszli Sue i Noel Radfordowie, małżeństwo z Morecambe w angielskim hrabstwie Lancashire, oczekujący przyjścia na świat swojego siedemnastego dziecka. Właściciele piekarni w ostatnim roku zostali także babcią i dziadkiem - donosi dailymail.co.uk

Pierwsze dziecko pary przyszło na świat, kiedy Sue miała 14 lat. Razem z trzy lata starszym Noelem zostali oddani w dzieciństwie do adopcji, więc mimo wszelkich przeszkód postanowili wychować swojego syna, Chrisa.

...

W tym chorym kraju to cud !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:31, 24 Lis 2013    Temat postu:

Historia miłości matki do dziecka .

"Historia miłości matki do dziecka", to wzruszający film, który od trzech tygodni robi karierę w internecie. W samym serwisie, w którym film został opublikowany, obejrzało go ponad 3,5 miliona internautów.

Autor nagrania, amerykański fotograf Benjamin Scot uwiecznił pierwszy rok życia swojego przedwcześnie urodzonego synka. Kiedy Ward Miles przyszedł na świat ważył jedynie 680 gramów, a lekarze dawali chłopcu 50 proc. szans na przeżycie.

- Zrobiłem ten film, żeby upamiętnić ten rok i pokazać postęp, jaki nasz syn uczynił - napisał pod nagraniem dumny ojciec.

....

Tak ! To podnosi dusze wzwyz ! Rodzicielstwo ma rozwijac czlowieka a nie byc ciezarem . Rozwoj wymaga wysilku !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:01, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Spodziewała się jednego dziecka. Urodziła pięcioraczki
4 kwietnia 2016, 11:30
• Manita Singh z Indii uważała, że urodzi jedno dziecko
• Gdy kobieta poczuła bóle porodowe, nie wiedziała co ją czeka
• Zaledwie kilka godzin później Manita urodziła pięcioraczki

Manita Singh do 26 tygodnia ciąży myślała, że zostanie mamą jednego dziecka. O swoją ciąże martwiła się wyjątkowo mocno, bowiem dwa lata wcześniej straciła swoje dziecko tuż po porodzie. Gdy więc w 7 miesiącu ciąży poczuła bóle porodowe, myślała że dojdzie do poronienia długo wyczekiwanego malucha.


Prawda okazała się jednak być zupełnie inna! Manita Singh po prostu zaczęła rodzić, a w trakcie półgodzinnego porodu urodziła… piątkę noworodków. 5 dziewczynek walczy teraz o życie, ponieważ urodziły się wcześniakami i każda z nich waży niewiele ponad 1,5 kilograma.

Kobieta nie wiedziała o tym, że jest w ciąży z pięcioraczkami ponieważ w trakcie ciąży nie była na badaniu USG.

RMF FM

...

Brawo! Pieknie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:50, 10 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Trojaczki urodziły się w Poznaniu. Gratulujemy rodzicom
Trojaczki urodziły się w Poznaniu. Gratulujemy rodzicom

1 godz. 10 minut temu

Oliwia, Wiktora i Agata - trzy dziewczynki przyszły na świat w poznańskim szpitalu. Mama i dzieci mają się dobrze. Teraz trojaczki przybierają na wadze, aby mogły opuścić szpital.
Trojaczki, jak wynika ze statystyk, rodzą się raz na 6400 ciąż
/Sara /Gorąca Linia RMF FM


Dziewczynki urodziły się w sobotę, 8 kwietnia poprzez cesarskie cięcie. Pierwsza na świat przyszła Oliwia, z wagą 1460 g, następnie Wiktoria 1585 g, a na końcu najmniejsza z sióstr, ale jakże waleczna Agatka o wadze 1390 g - napisała do nas ciocia dziewczynek, siostra dumnej mamy, pani Sara.

Do korespondencji dołączyła zdjęcia maluchów.
Trojaczki, jak wynika ze statystyk, rodzą się raz na 6400 ciąż
/Gorąca Linia RMF FM

Porody trojaczków zdarzają się wyjątkowo rzadko, dlatego tak spieszę z informacją. Młodzi rodzice Marta oraz Krzysztof są szczęśliwi, tak jak cała rodzina, natomiast maluchy leżą na Oddziale Neonatologicznym w Poznaniu, w szpitalu na ulicy Polnej (Ginekologiczno-Położniczy Szpital Kliniczny w Poznaniu). Dziewczynki opuszczą oddział dopiero, gdy osiągną wagę 2 kilogramów - pisze do naszej redakcji pani Sara.

Trojaczki, jak wynika ze statystyk, rodzą się raz na 6400 ciąż.

Szczęśliwym rodzicom i całej rodzinie serdecznie gratulujemy!

...

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:44, 10 Maj 2017    Temat postu:

Zaadoptował 22 dzieci zarażonych wirusem HIV
Dominika Cicha | Maj 09, 2017
Vinegret/Pinterest
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Rajib Thomas, czyli „Tatuś Reji” przekonuje, że nie robi nic nadzwyczajnego. Po prostu wypełnia życiowe powołanie, dając odrobinę szczęścia porzuconym dzieciom.


R
ajib Thomas wiódł zwyczajne życie. Mieszkał w Bombaju z kochającą żoną i dwojgiem dzieci. Pewnego dnia spotkał pod szpitalem dziewczynkę, która poprosiła go, by kupił jej makaron. Hindus nie mógł spełnić wtedy jej prośby, ale obiecał, że jeszcze ją odwiedzi. „Następnego dnia, kiedy tam wróciłem, okazało się, że dziewczynka zmarła. Byłem zdruzgotany i właśnie wtedy pomyślałem, żeby zrobić coś dla takich dzieci jak ona”.

Rajib wszedł do szpitala i poprosił, by kontaktować się z nim, jeśli takie przypadki powtórzą się w przyszłości. Spotkał się także ze specjalistką do spraw HIV/AIDS, która znalazła dla niego dwoje porzuconych niemowląt. Rajib nie wahał się ani chwili. Wiedział jednak, że musi wynająć większy dom.

Początkowo ciężko nam było związać koniec z końcem, ale pokonaliśmy trudności, rezygnując z komfortu i niosąc pomoc dzieciom. Kiedy ludzie zobaczyli, jak dla nich pracujemy, zaczęli nam pomagać – przynosili materace, jedzenie i pieniądze.

Z biegiem czasu szpitale przekazywały Rajibowi i jego żonie Mini kolejne chore dzieci. W ciągu dziesięciu lat ich rodzina powiększyła się do 24 osób.






Chore dzieci pod opieką Rajiba i Mini czują się jak w prawdziwym domu. Jedzą ciepłe posiłki, bawią się na placu zabaw, świętują urodziny, odrabiają lekcje. Regularnie chodzą też na kontrole lekarskie.

Mogę z dumą powiedzieć, że moja 24-osobowa rodzina jest przepełniona miłością. Bycie nosicielem wirusa HIV nie oznacza, że trzeba szybko skończyć życie. Dzieci mogą żyć tak długo, jak każda normalna osoba i po to ja tutaj jestem – żeby je chronić i dać im długie życie. Z miłością i troską wszystko jest możliwe. Dzieci nazywają mnie Papa Reji, a obowiązkiem ojca jest chronienie ich. Nie robię niczego nadzwyczajnego. Jestem po prostu ojcem, który dba o swoje dzieci.

Źródło: metro.co.uk

...

To jest wzor!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:11, 04 Cze 2017    Temat postu:

Adoptowali całą siódemkę rodzeństwa, żeby nie rozdzielać dzieci
Dominika Cicha | Czer 04, 2017

Facebook/ Fair Use
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

– Co powiesz na siódemkę? – usłyszała Jessaca od swojego męża. Choć byli pełni obaw, nie zastanawiali się długo. Dziś są szczęśliwymi rodzicami ósemki dzieciaków i nie przestają marzyć o kolejnych.

Josh i Jessaca Clarkowie pobrali się 5 lat temu. Od początku wspólnej drogi wiedzieli, że chcą mieć dużą rodzinę, niekoniecznie biologiczną. Kiedy urodził im się syn Noah, nie przestawali myśleć o adopcji. Pewnego dnia zadzwonił telefon.

Josh odłożył słuchawkę i powiedział: „Siedem. Co myślisz?”. Ja na to: „Siedmiolatek?”. On: „Nie, siedmioro dzieci”, wspomina Jessaca. „Modliliśmy się w tej sprawie nocą, a rano wstaliśmy i powiedzieliśmy do siebie te same słowa: „Jeśli nie my, to kto?”. Plany Boga są o wiele lepsze niż moglibyśmy sobie wyobrazić.

Tym sposobem rodzina Clarków powiększyła się o Marię, Elizabet, Guillerma, Jasona, Kristinę, Katerin i Jamesa. Noah Clark powitał ich słowami: „Przez 1,426 dni byłem jedynakiem. Ale 9 maja 2017 r. stałem się najmłodszym bratem”.






„Najtrudniej było przyzwyczaić się do tego, że dzieci są w wieku szkolnym. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy przyszły do domu z pracą domową i musiałam wykombinować, jak pomóc szóstce dzieci z zadaniami. Tamtej nocy nie wyrobiliśmy się przed 20., ale w końcu wymyśliliśmy plan działania”, zdradza mama Clark.
Czytaj także: Rodzice Marysi: Adopcja to nie „osiągnięcie”. To miłość [reportaż]

– Clarkowie są wyjątkową parą, która rozumie, jak ważne dla rodzeństwa jest pozostawanie razem – mówi Susan Boatwright z Georgia Division of Family and Children Services. Jak dodaje, rodzeństwo, które jest adoptowane razem, jest w stanie zachować między sobą rodzinne więzi i łatwiej radzi sobie w czasie przechodzenia do nowego domu. Gdyby dzieci zostały rozdzielone, byłby to dla nich bardzo trudny czas w życiu.

Jessaca (której rodzice także byli rodzicami zastępczymi) twierdzi, że dzieci są podekscytowane i wiedzą, że są kochane. W końcu nie muszą mieć wciąż spakowanych bagaży.


Clarkowie marzą o przeprowadzce do większego domu i… adoptowaniu kolejnego dziecka. „Mój mąż i ja widzimy, że w Georgii jest ok. 13 tys. dzieci w rodzinach zastępczych i ok. 1, 2 tys. czeka na adopcję. Nie wiemy, jak moglibyśmy zamknąć nasze drzwi, kiedy te dzieci tam są”.

Źródło: abcnews.go.com

...

Piekne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:53, 29 Paź 2017    Temat postu:

2+20?! Oto prawdopodobnie najliczniejsza rodzina w Europie
Aleksandra Gałka | 29/10/2017

Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Rodzina Radfordów jest z pewnością największą w Wielkiej Brytanii. Czy powędruje do niej także tytuł największej w Europie, do którego jest typowana? 42-letnia Susan oraz 46-letni Noel mają dwadzieścioro dzieci i wcale nie są pewni, czy poprzestaną na tej liczbie.

Jak przyznają rodzice, nie spodziewali się mieć aż tak dużej gromadki. Noel w rozmowie z „The Sun” mówi:

Myśleliśmy o tym, by mieć może troje dzieci, ale podoba nam się je mieć przy sobie i tak jakoś poszło. Jesteśmy chyba uzależnieni od posiadania tylu dzieci. Kochamy to po prostu!



Dwudziesty, najmłodszy z dzieci to chłopczyk Archie Rowan, który przyszedł na świat 18 września tego roku. Cała rodzina przyjęła go z wielką radością. Młodsze rodzeństwo bardzo często przytula go i całuje.

Nie będzie cierpiał na brak miłości i uścisków – mówi Su.

Dwuletnia Hallie próbuje radzić sobie nawet z przewijaniem:



W Wielkiej Brytanii popularna jest zabawa polegająca na rodzinnym odpakowywaniu misia. Jeśli w środku kryje się niebieski, kolejnym potomkiem będzie chłopiec. Jeśli zaś różowy – dziewczynka. Oto jak cała rodzina Radfordów dowiedziała się o tym, że wkrótce na świat przyjdzie Archie:


Czytaj także: Wielodzietni. Kilka rzeczy, których możecie o nich nie wiedzieć

Każde zadanie to wyzwanie

Radfordowie posiadają piekarnię, w której pieką paszteciki z mięsem. Rodzinny biznes stanowi ich główne źródło utrzymania. Zaznaczają, że wielodzietne rodziny nie mogą liczyć jedynie na wsparcie państwa, lecz powinny polegać głównie na swojej ciężkiej pracy.

Każda czynność w domu Radfordów stanowi nie lada wyzwanie. Podczas śniadania pochłaniane są 3 opakowania płatków. Każdego dnia wypijają ok. 10 litrów mleka.

Codzienne życie Radfordów można śledzić na Facebooku oraz na ich blogu. Zamieszczają tam między innymi pomysły na posiłki dla wielodzietnej rodziny. W czasach, gdy ich rodzina liczyła „zaledwie” 16 osób byli bohaterami filmu dokumentalnego na brytyjskim Channel4. Wtedy dowiedziała się o nich cała Wielka Brytania.

Na cotygodniowych wypadach do supermarketu wydają nie mniej niż 250 funtów (ok. 1200 złotych). Przemieszczają się 15-osobowym minivanem.

Większym problemem okazuje się zapamiętywanie dat urodzin – przynajmniej dla ojca rodziny.

Sue żartuje:

Znam wszystkie daty urodzin, ale Noel sobie z tym nie radzi. Myślę, że mężczyźni nie są w tym aż tak dobrzy.



Oto cała rodzina Radfordów:

Susan 42 lata

Noel 46 lat

Chris 28 lat

Sophie 23 lata

Chloe 22 lata

Jack 20 lat

Daniel 18 lat

Luke i Millie 16 lat

Katie 14 lat

James 13 lat

Ellie 12 lat

Aimee 11 lat

Josh 10 lay

Max 8 lat

Tillie 7 lat

Oscar 5 lat

Casper 4 lata

Hallie 2 lata

Phoebe 13 miesięcy

Archie Rowan 1,5 miesiąca



Susan i Noel są też już dziadkami. Najstarsza z córek – Sophie założyła swoją rodzinę i jest mamą trojga dzieci. Chętnie wspiera jednak swoich rodziców w opiece nad rodzeństwem.
Czytaj także: Wielodzietni rodzice na Instagramie. Profile, które pokochasz

Źródło: TVN24BiS, The Sun

...

I to jest wlasnie normalnosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:07, 14 Lis 2017    Temat postu:

Adoptowała 13 dziewczynek z Ugandy. Jej synek szaleje za siostrami!
Ewa Rejman | 14/11/2017
Katie Davis Majors/Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Katie Davis w wieku osiemnastu lat postanowiła zrobić sobie rok przerwy przed studiami i pojechać na wolontariat misyjny do Ugandy. Potem miała wrócić na uniwersytet i uczyć się, bawić, podróżować, pracować, zakochać się. Mogła robić cokolwiek – dlaczego więc z tysiąca możliwości, jakie oferuje życie, wybrała wychowywanie trzynastu ugandyjskich sierot?


P
odczas swojego pobytu w Ugandzie, Katie miała być nauczycielką dla dzieci mieszkających w sierocińcu. Szybko okazało się jednak, że staje się dla nich przede wszystkim mamą, której tak bardzo potrzebowały. Modliła się o wskazówkę, co powinna zrobić dalej. W końcu postanowiła nie wracać do domu. Czuła, że nie może zostawić „swoich dzieci” samych.


13 dzieci w ciągu półtora roku

Pewnego razu w czasie burzy zawaliła się lepianka, w której mieszkały trzy małe dziewczynki. Wszystkie były zakażone wirusem HIV. Okazało się, że jedna z nich wymagała po tym wypadku leczenia w szpitalu, a Katie nie chciała zostawiać jej samej. Nie chciała też odsyłać żadnej z dziewczynek z powrotem do przepełnionego sierocińca, co byłoby konieczne, bo nie miały żadnych żyjących krewnych.
Czytaj także: Zaadoptował 22 dzieci zarażonych wirusem HIV

22-letnia wówczas Katie wynajęła domek, do którego przyjęła dziewczynki. W ciągu półtora roku do ich tworzącej się rodziny dołączyło kolejnych dziesięcioro dzieci. Wszystkie były osierocone lub porzucone przez rodziców, część doświadczyła w przeszłości przemocy, część była zakażona wirusem HIV.

Moim pierwszym odruchem wcale nie jest stwierdzenie: o, dziecko, pozwól mi je adoptować. Najlepszym rozwiązaniem jest wychowywanie ich w Ugandzie przez Ugandyjczyków. Ale wiedząc, że nie mają gdzie się podziać, nie jestem w stanie ich odesłać – mówi Katie.



Tata trzynastu dziewczynek (i jednego chłopca)

Katie czuła się już mamą, ale po cichu marzyła, aby pewnego dnia zostać też żoną.

Benji wychowywał się w tym samym stanie, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od rodzinnego domu Katie. Poznali się jednak dopiero w Ugandzie – on też przyjechał tu na wolontariat misyjny. Na ich ślubie dumnie prezentowało się trzynaście pięknych druhenek. Od tej pory dziewczynki oprócz mamy mają też tatę.
Czytaj także: Adoptowali dziewczynkę bez rąk i nóg. Bo miłość wszystko zwycięża!

Para nadal mieszka w Ugandzie razem ze swoimi podopiecznymi. Doczekali się też synka. Niespełna dwuletni Noah uwielbia swoje starsze siostry. Ma ich aż trzynaście, więc jest komu go rozpieszczać.



Dziesięć lat w Ugandzie. Amazima ministries

Chcąc pomóc jeszcze większej liczbie dzieci Katie założyła organizację Amazima ministries, oferującą małe stypendia dzieciom, które chcą chodzić do szkoły, a nie stać ich nawet na podstawowe przybory. Każdego popołudnia otwierają też z mężem swój dom i tym, którzy przyjdą pomagają w odrabianiu lekcji, leczą lżejsze choroby, opatrują rany, zawożą do lekarza, rozdają jedzenie, organizują zabawy, wspólnie śpiewają i czytają Biblię.
Czytaj także: Chcę wyjechać na misje. Co mnie tam czeka?

W tym roku mija dziesięć lat od pierwszego przyjazdu Katie do Ugandy. Jej słowa, którymi podsumowuje tę dekadę na swoim blogu mogą się wydać zaskakujące.

Nie chodzi o naszą produktywność dla Boga, ale o czas, jaki spędzamy na modlitwie u Jego stóp. Nie chodzi o nasze publiczne życie, uznanie, usłyszenie od innych „dobra robota”, ale o ciszę, kiedy próbujemy Go dosięgnąć, gdy nikt nie patrzy. Nie chodzi o nasze zmienianie świata, ale o pozwolenie Mu na zmianę serca tak, aby bardziej przypominało Jego – pisze Katie.

...

To jest wzor!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:36, 01 Gru 2017    Temat postu:

Jezus mieszka na poddaszu naszego Dużego Domu. Dosłownie
Dorota Szumotalska i Kamil Szumotalski | 01/12/2017
Kamil Szumotalski/ALETEIA
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Mieszkanie przy kaplicy pozwala nam być blisko Jezusa, a on jest najlepszym pedagogiem i wychowawcą. Dzieci chętnie tam chodzą, tańczą w kaplicy, śpiewają. Mogą poczuć, że Pan Jezus jest blisko, jest ich bratem.


J
uż kolejny raz jesienną porą zajeżdżamy pod jeden z wrocławskich bloków. Nie jest to zwykły dom. Gospodarzem tego miejsca – zamieszkującym kaplicę na poddaszu – jest Jezus. Drzwi do każdego mieszkania są otwarte. Przez cały weekend gościmy w Dużym Domu na sesji poświęconej duchowości bł. Karola de Foucauld. O historii miejsca i codziennym życiu rozmawialiśmy z jego mieszkańcami. Najpierw z Ludmiłą i Władysławem Puzanowskimi – założycielami wspólnoty Duży Dom.



Dorota i Kamil Szumotalscy: Jak to się stało, że rodzina z siódemką dzieci zdecydowała się na budowę wielorodzinnego domu, w którym będzie znajdowała się kaplica?

Władysław: Pomysł był wcześniejszy. Przed 41 laty, jako młode małżeństwo, jeszcze bezdzietne, poznaliśmy Małe Siostry Jezusa, które miały dom z kaplicą. Byliśmy bardzo ciepło przyjęci przez siostry i odnaleźliśmy się w duchowości, jaką żyją. Stała się nam bardzo bliska.

Była to duchowość, w której nawiązuje się relacje osobowe. W domu sióstr mogliśmy mówić, co nam w duszy gra, bo potrafiły słuchać. Postrzegaliśmy siostry jako osoby otwarte na innych. Były zanurzone w modlitwie, chodziły do kaplicy, modliły się. To nas ujęło.

Zadawaliśmy pytanie, czy w życiu świeckim, życiu rodzinnym może być podobnie. Przez wiele lat nie widzieliśmy możliwości realizacji takiego pragnienia, ale po 10 latach od poznania Małych Sióstr okazało się, że będziemy mogli wziąć kredyt na budowę domu. Mieliśmy nadzieję, że zaistnieje w nim kaplica z Najświętszym Sakramentem.

Wszystko, co robiliśmy, było w porozumieniu z Kościołem – nasz biskup wiedział o kolejnych etapach prac, mówiliśmy mu także o naszych pragnieniach. Towarzyszył nam. Kiedy zaczęliśmy budowę, w naszej rodzinie było już siedmioro dzieci.

Ludmiła: To było naturalne. My naprawdę potrzebowaliśmy większego mieszkania. Nie było tak, że zdecydowaliśmy się zrobić skok w wielką niewiadomą. W Bożej przestrzeni szukaliśmy rozwiązania potrzeb naszej rodziny.



Jak zareagował biskup na prośbę o umieszczenie Najświętszego Sakramentu w domu?

Kiedy dom był już zbudowany, napisaliśmy prośbę w imieniu całej wspólnoty. Równocześnie prosił o to proboszcz naszej parafii. Ksiądz kardynał Gulbinowicz przychylił się do naszej prośby – zaufał, że będziemy się Panem Jezusem opiekować.

Władysław: Jako wspólnota chcemy być głęboko zakotwiczeni w życiu parafii. Jesteśmy tam jednymi z wielu, niczym się nie wyróżniamy. Powinniśmy wyróżniać się tym, że nasze codzienne życie będzie w ogromnej łączności z Panem Jezusem. To, że mamy w domu kaplicę, bardzo temu służy.

Ludmiła: Jeden z naszych przyjaciół powiedział, że ma to być kawałek normalnego, Bożego świata.
Czytaj także: Między garnkami a modlitwą. Pod jednym dachem z bł. Karolem de Foucauld


Nie mamy wspólnoty majątkowej. Łączy nas Jezus

Budzi nas głos wezwania: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu…”. Zaspaliśmy, a za ścianą rozpoczęła się jutrznia. To efekt rozmów do późnych godzin nocnych z naszymi gospodarzami, Małymi Siostrami, Małymi Braćmi i wszystkimi przyjaciółmi, dla których drzwi tego mieszkania są zawsze otwarte. Schodzimy po krętych schodach na śniadanie. Przy stole siedzi już siedmioro dzieci. Najmłodsza, Faustyna na rękach u mamy. Gościmy u Wandy i Radosława Mokrzyckich, młodego małżeństwa mieszkającego w Dużym Domu. Zastanawiamy się jak połączyć życie we wspólnocie całą rodziną, które wiąże się także ze wspólnym mieszkaniem? Zadajemy to pytanie naszym gospodarzom.

Wanda: Mieszkamy w jednym budynku, wspólnie się o niego troszczymy, mamy dyżury sprzątania czy prac ogrodowych – na tym polega wspólnota sąsiedzka. Nie mamy wspólnoty majątkowej. Zawsze i na każdego z naszych sąsiadów możemy liczyć, są bardzo serdeczni i życzliwi.

Łączy nas Pan Jezus. Mamy tygodniowy plan modlitw – w poniedziałek i środę rano jest jutrznia, we wtorek wieczorem różaniec, w środy jest spotkanie formacyjne, na którym rozważamy Ewangelię, w czwartek msza święta i całonocna adoracja. W niedziele idziemy na mszę do parafii – tu są nasze korzenie.

Jest zatem wspólnota modlitwy, dzielenie Słowem i charyzmatem życia bł. Karola de Foucauld, jednak nie ma takiego rygoru, żeby ten plan wspólnej modlitwy skrzętnie realizować. Na tym etapie mojego życia, o godzinie szóstej przygotowuję dzieci do szkoły i nie mam możliwości pójść na jutrznię. Z tej nieobecności nikt mnie nie rozlicza.



W waszej rodzinie jest ośmioro dzieci. Jaki wpływ na ich wychowanie, na ich życie ma bliskość Najświętszego Sakramentu?

Radosław: Mieszkanie przy kaplicy pozwala nam być blisko Jezusa, a on jest najlepszym pedagogiem i wychowawcą. Moim zdaniem cała mądrość wychowania jest w Ewangelii. To podejście z miłością, jakiej uczył nas Jezus. Jeśli pozwalamy Jemu się prowadzić i wychowywać, to On nas uczy, jak wychowywać nasze dzieci.

Wanda: Dzieci nie są we wspólnocie. One nie są do niczego zobowiązane, raczej wychowują się na jej łonie. Staramy się korzystać z tego, że mamy blisko kaplicę i być na adoracji całą rodziną. Dzieci chętnie tam chodzą, tańczą w kaplicy, śpiewają. Jest to czas, kiedy dzieci mogą poczuć, że Pan Jezus jest blisko, jest ich bratem.
Czytaj także: Bł. Karol de Foucauld – człowiek, który zamienił religię w miłość


Charyzmat bł. Karola przyciąga nowych mieszkańców

Na tegoroczną sesję przygotowano pamiątkowe obrazki. Autorką kwiecistego wizerunku Maryi jest Antonina Gorodnya, która wynajmuje jedno z mieszkań. Pracuje jako terapeuta zajęciowy, prowadząc pracownię plastyczną i rękodzieła.



Jak to się stało, że znalazłaś się w Dużym Domu?

Tonia: Po przeczytaniu książki „Głos pustyni” poznałam osobę Małej Siostry Magdaleny. Miałam wtedy 17 lat i mieszkałam na Ukrainie. Zachwyciłam się charyzmatem Małych Sióstr Jezusa i później poznałam Karola de Foucauld, jego listy i wrażliwość na Pana Boga.

Po jakimś czasie rozeznawałam swoje powołanie we wspólnocie Małych Sióstr Jezusa. Wtedy już wiedziałam o istnieniu tego domu. I wiedziałam, że chciałabym żyć podobnie.

Kiedy przeprowadziłam się do Wrocławia, zamieszkałam we wspólnocie Arka, znajdującej się w sąsiedztwie Dużego Domu, przychodziłam na adorację do kaplicy. I po pewnym czasie przyłączyłam się do wspólnoty, po zamieszkaniu w Dużym Domu.
Galeria zdjęć



Wspólnota Duży Dom jest katolickim publicznym stowarzyszeniem wiernych. Należą do niej osoby mieszkające w budynku przy ul. Jutrosińskiej 13-15 we Wrocławiu, które co roku, uroczystym aktem Przymierza, potwierdzają gotowość życia we Wspólnocie zgodnie z jej Ideałem i Statutem.

...

Bardzo pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:42, 20 Lut 2018    Temat postu:

Webb Quadruplets Update/Facebook
Udostępnij 0 Komentuj 0
Bethani i Tim Webb z Hythe mogą z pewnością powiedzieć, że Bóg im pobłogosławił – i to poczwórnie. W 2016 roku na świat przyszły cztery ich córeczki – dokładnie takie same!

Bethani i Tim Webb pobrali się w czerwcu 2015 roku. Wkrótce po ślubie okazało się, że kobieta jest w ciąży. Niby nic dziwnego, gdyby nie „drobny” szczegół, o którym przyszli rodzice wkrótce się dowiedzieli.

Czytaj także: „Będziesz tatą”: wzruszające powiadomienie o ciąży




Tata omal nie zemdlał podczas USG
Na badaniu USG okazało się bowiem, że w macicy Bethani… rozwijają się aż cztery zarodki! CZTERY! To tym bardziej niezwykłe, że – jak wskazują medyczne statystyki – taka ciąża to przypadek, który zdarza się raz na 15 milionów. Wiadomość zrobiła na przyszłym tacie tak wielkie wrażenie, że nieomal zemdlał, zaś Bethani była przekonana, że doszło do pomyłki. Przecież ani w jej rodzinie, ani rodzinie męża nie było takich przypadków!

Oczywiście, poczwórna ciąża, jak każda mnoga ciąża, jest trudna. Na szczęście z mamą i dziewczynkami wszystko było w porządku, a już w czerwcu 2016 roku – rok po ślubie Bethani i Tima – przez cesarskie cięcie na świat przyszły cztery zdrowe, różowiutkie bobasy. Otrzymały następujące imiona: Abigail, McKayla, Grace oraz Emily. Najstarsza jest Abigail – ale była szybsza od pozostałych siostrzyczek o zaledwie minutę czy dwie.

A rodzice wkrótce stanęli przed nietypowym problemem – jak odróżnić cztery, niemalże identyczne, dziewczynki? Nie wiem zupełnie, jak radzili sobie na początku, ale ponoć wpadli na pomysł, by – kiedy dziewczynki podrosną – malować im paznokcie na różne kolory i w ten sposób je odróżniać. Innym sposobem była po prostu uważna obserwacja córeczek, które – mimo maleńkości – szybko zaczęły prezentować swoje charaktery: Abigail była zadziorna, Emily aktywna, Grace lubiła przyglądać się ludziom, a McKayla spokojna, ale jednocześnie głośna. Dziś dziewczynki noszą kolczyki, po których rodzice je odróżniają.

Czytaj także: Wielodzietni rodzice na Instagramie. Profile, które pokochasz



Mama x 4
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia nie tylko jak rodzice odróżniają dziewczynki. Trudno mi pojąć, jak w ogóle „ogarniają” to całe domowe przedszkole. Tym bardziej się nad tym zastanawiam, im częściej myślę, że mój rozkoszny, 2-letni synek ma energii za pięciu, jest w kilkunastu miejscach naraz i potrafi zawołać „mamooooooooooooo” 15 razy na minutę.

Zresztą, to nie tylko moje doświadczenie, ale wielu moich koleżanek-mam. Dlatego, kiedy przemnażam swoje macierzyńskie trudy razy cztery, od razu, jak za dotknięciem magicznej różdżki, nabieram siły, energii, ale i cierpliwości, do mojego „pojedynczego szczęścia”. Dla Bethani największym wyzwaniem było karmienie dziewczynek, które – jak nietrudno zgadnąć – lubiły być głodne wszystkie naraz, więc płakały w tym samym czasie.

Ale zapasy sił i cierpliwości to nie wszystko, bo takie „poczwórne” szczęście to także bardzo konkretne wymagania. Liczby mówią same za siebie – tylko jednego dnia Bethani i Tim zużywają nawet 48 pieluszek. Utrzymanie takiej dużej rodziny nie jest łatwe, dlatego para korzysta z pomocy ludzi dobrej woli, którzy chętnie oferują im wsparcie – na przykład ofiarowują niezbędne rzeczy, foteliki samochodowe, ubranka.

Mama dziewczynek aktywnie prowadzi kanały w mediach społecznościowych – na Facebooku stronę „różowego teamu” Webb Quadruplets Updates obserwuje blisko 230 tys. użytkowników. Bethani publikuje piękne zdjęcia córeczek, a także przesłodkie filmiki, na których dziewczynki dokazują na śniegu, tańczą, przytulają się czy po prostu bawią. Materiały oczywiście podbijają serca internautów, którzy bodaj największą zabawę mają z… odgadywania, która dziewczynka jest która 😉

Czytaj także: Znowu ciąża?! Gdy rodzice nie akceptują kolejnych dzieci swoich dzieci


*Źródła: Today.com/Cbc.ca

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:53, 29 Kwi 2018    Temat postu:

„Jesteśmy pobłogosławieni!”. Mają 16 dzieci, działają charytatywnie, biegają i…
Cerith Gardiner i Dominika Cicha | 29/04/2018
REBACK FAMILY
Lyette Reback | Facebook | Fair Use
Udostępnij Komentuj
88 podwózek na zajęcia sportowe, 42 porcje prania i 650 dolarów wydanych w sklepie spożywczym – jak Lyette Reback ogarnia każdy tydzień?

19-letnia Lyette Reback przyjęła oświadczyny Davida po… 10 dniach znajomości. „Dorastałam jako jedynaczka. Nigdy nie opiekowałam się dziećmi i nie zmieniałam pieluch. Gdybym wiedziała, że w wieku 43 lat będę miała 16 dzieci, pomyślałabym, że to szaleństwo” – mówi.

12 z nich urodziła naturalnie, czworo razem z mężem adoptowali. Lyette nie tylko prowadzi dla nich domową edukację i ustala codzienny plan wykonywania obowiązków, ale także: odpowiada za 88 podwózek na zajęcia sportowe co tydzień, zapewnia sprawne funkcjonowanie domu, rozmawia z każdym dzieckiem przed snem, oferuje porady za pośrednictwem bloga „The Rebacks”, spotyka się z przyjaciółmi na kolacje, prowadzi organizację charytatywną, znajduje czas na ćwiczenia i pogłębianie swojej wiary.

„To wszystko jest wyzwaniem. W rodzinie Rebacków nie ma czegoś takiego jak normalny dzień” – stwierdza na łamach „Daily Mail”.

Czytaj także: Nic dziwnego, że zdjęcia tej samotnej mamy obiegły internet!


Lyette i David Reback. Poznajcie rodzinę
Jedną z pierwszych trudności, jakie wiążą się z posiadaniem dziecka, jest wybór imienia. Wyobraźcie sobie, jak wyglądały listy sporządzane na przestrzeni lat u Rebacków! Cała szesnastka w komplecie to: Daly Kay (22 l.), Ryli (20 l.), Bliss (19 l.), Kemper (17 l.), Glory (15 l.), Trinity (13 l.), Courson (12), Liberty (11), Judson (10), Shepherd (10), Sojourner (Cool, Ransom (Cool, Victory (6), Stone (5), Verity (4), Vaughn (2). 10 dziewczynek, 6 chłopców.

Lyette nie mówi z przekonaniem, że więcej dzieci mieć nie będzie. Ale jednego jest pewna: „David i ja jesteśmy pobłogosławieni, mogąc mieć dzieci i naprawdę szczerze wierzymy, że wychowywanie ich jest szansą na uczynienie czegoś niesamowitego na świecie” – podkreśla.

W rozmowie z „Fox News” Lyette przyznaje: „Budzę się każdego ranka i myślę: nie wierzę, że mam szansę to robić! Wychowywanie dzieci jest najlepszą pracą w życiu”. Ponieważ rodzina Rebacków ma pięciokrotnie więcej dzieci niż wiele rodzin, spotykała się nieraz z niedowierzaniem i wyśmiewaniem. Nowo poznani ludzie łapali się za głowy: „Jesteście szaleni! Jak wy to robicie?”. Inni żartowali: „Nie macie telewizora w sypialni?”. Ale w miarę jak starsze dzieci osiągają sukcesy, Lyette przestaje być uważana za „dziwaka”. Mówi: „rozumiem, że żyjemy inaczej niż większość. Ale u nas to się sprawdza”.

..

Piekny na przyklad!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:30, 30 Maj 2018    Temat postu:

W Polsce byliby bogaczami. Czekają na 21.dziecko i nie korzystają z zasiłku
Rodzina Radfordów jest najbardziej znaną rodziną w Wielkiej Brytanii. Przez liczbę dzieci. Pierwsze przyszło na świat, gdy matka miała 14 lat. Na świat przyjdzie wkrótce 21. dziecko. Rodzina z wyboru żyje bez wsparcia państwa.
Sue i Noel Radfordowie są sensacją na Wyspach Brytyjskich. Ogłosili właśnie, że kobieta znowu jest w ciąży. Tym razem, jak podkreślili, ostatniej. 21 dzieci stanowczo im wystarczy. Jak donosi "Daily Mail", małżeństwo nie korzysta z pomocy socjalnej.
Radfordowie uważają, że wystarczy im pensja Joela. Tygodniowo wydają na jedzenie 300 funtów (ok. 1,5 tys. zł). Noel zarabia poniżej 50 tys. funtów rocznie (ok. 240 tys. zł). Każde dziecko dostaje prezent urodzinowy i prezent świąteczny. Na to Sue i Noel przeznaczają łącznie ponad 400 funtów (na jednego potomka).
Małżeństwo jest dumne z tego, że nie pobiera żadnych świadczeń od państwa, choć mogłoby. Nie mają też żadnych kredytów ani zobowiązań wobec banków.

...

Bez zasilkow! Bóg daje! Proste!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy