Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:33, 24 Wrz 2010 Temat postu: Horror islamski. |
|
|
Istnieje gatunek literatury o nazwie ,,horror islamski''.
Opisuje on przezycia kobiet w tej cywilizacji.
Oto jeden z nich:
Ratunek z kobiecego piekła
Dla wielu Polek małżeństwo z Arabem szybko przestaje być bajką. Po przyjeździe do kraju męża kobieta szybko traci możliwość decydowania o sobie i musi być na każde skinienie mężczyzny. Aby nie uciekła, nowa rodzina zabezpiecza jej paszport. Szybko zaczyna się piekło: bicie, poniżanie i szykany. Wówczas jedyną możliwością uratowania nieszczęśliwej Polki jest odbicie jej siłą.
Ona: młoda, atrakcyjna, zaczynająca właśnie dorosłe życie, po raz pierwszy w pełni decydująca o sobie. On – student z kraju arabskiego, przypominający jej wymarzonego księcia z bajki: przystojny, opalony, imponujący ciemniejszą karnacją, często bogaty, sypiący jak z rękawa wspaniałymi komplementami. Nie szczędzi ciepłych słów, obiecuje wspaniałą przyszłość i liczne podróże. Urzeczona, naiwna dziewczyna zakochuje się bez pamięci i w ciągu roku wychodzi za swojego księcia. I wyjeżdża z nim do jego ojczyzny, licząc na życie jak z "Baśni tysiąca i jednej nocy". W tym miejscu z reguły kończy się szczęśliwa historia, a zaczyna się dramat.
Książę z riwiery
28-letnia dziś Paulina nie przypuszczała, że jej idylla skończy się tak szybko. Alego poznała na pierwszym roku studiów. Pochodził z rodziny bogatego, tunezyjskiego biznesmena. Jego ojciec był właścicielem kilku hoteli na tunezyjskiej riwierze i nie skąpił pieniędzy na edukację syna. Ali przyjechał do Warszawy na studia medyczne i bardzo szybko został królem nocnego życia. Imprezy i dyskoteki ciągnęły go znacznie bardziej niż zgłębianie tajemnic medycyny.
Polki romansują na wakacjach - przeczytaj!
Na jednej z dyskotek poznał Paulinę. Była studentką pierwszego roku, pochodziła z małego miasteczka i bardzo imponował jej "wielki świat", który codziennie widziała w Warszawie. Ali bardzo szybko zdobył jej serce. – Potrafił sprawić, że czułam się naprawdę wyjątkowa – opowiada młoda kobieta. – Mówił mi wyszukane komplementy, zabierał na wykwintne kolacje, kupował kwiaty. Mówił, że będę jego księżniczką, obiecywał mi piękne życie w bogatych, słonecznych kurortach Tunezji. Zakochałam się bez pamięci. Po pół roku Ali oświadczył się. Choć rodzice od początku byli przeciwni temu związkowi, zakochana dziewczyna rzuciła studia, zgodziła się wyjść za niego i wyjechać z nim do Tunezji.
Uprowadzenie jak z filmu
Rodzice Pauliny rozpoczęli dramatyczną walkę o uratowanie córki. Jednak ani MSZ, ani ambasada Tunezji w Polsce nie znalazły sposobu, aby pomóc. "Nie jesteśmy w stanie nic zrobić, aby pomóc państwa córce" – słyszeli coraz bardziej zdesperowani rodzice. Dyplomacja, administracja okazały się bezsilne. Mijał tydzień za tygodniem, a Paulina słała z Tunezji rozpaczliwe listy z prośbą o pomoc. W końcu zrozpaczeni rodzice wykonali telefon do agencji detektywistycznej "Focus". Ta firma – jedna z wielu zajmujących się działalnością detektywistyczną – jako jedna z nielicznych wykonuje również usługi polegające na przywożeniu z krajów arabskich nieszczęśliwie zakochanych Polek. – To bardzo skomplikowane, ryzykowne zlecenia, których wykonanie wymaga dużej odwagi i determinacji – mówi Krystyna Kuźmicz, założycielka i szefowa biura "Focus".
Po spotkaniu z rodzicami zdecydowała się przyjąć zlecenie. Następnego dnia do Tunezji wyjechało czterech pracowników biura. Szybko zlokalizowali dom, w którym mieszkała Paulina. Na umówiony sygnał telefoniczny młoda kobieta wraz z kilkumiesięcznym dzieckiem wyszła przed dom. Rodzina Alego puściła ją, bo mówiła, że chce pobyć z dzieckiem na świeżym powietrzu. Dwaj mężczyźni podjechali pod nią, wciągnęli ją do samochodu i natychmiast odjechali. Po kilku kilometrach wszyscy przesiedli się do innego samochodu. Tunezyjska policja wszczęła pościg i zablokowała lotniska. Posługując się przygotowanymi wcześniej dokumentami, wszyscy wsiedli na prom płynący do Marsylii. Tam detektywi wysiedli. Na młodą kobietę czekała pracownica biura, która w konsulacie we Francji wyrobiła dla niej tymczasowy paszport. Kilka dni później Paulina i jej mały synek szczęśliwie dotarli do Polski. Cała akcja jak z filmu sensacyjnego trwała 10 dni, uwzględniając dojazd i powrót. Rodzice młodej kobiety odbijali się od klamek różnych instytucji przez 9 miesięcy.
Najtrudniejsze zlecenia
Takich historii zdarza się coraz więcej. O zburzonych idyllach Polek zakochanych w Arabach słyszy się coraz częściej. Tyle tylko, że zaledwie drobna ich część kończy się szczęśliwie. Biura detektywistyczne rzadko kiedy przyjmują niebezpieczne zlecenia polegające na uprowadzaniu Polek z krajów arabskich siłą. – Takie zlecenie wiąże się ze złamaniem prawa w kraju docelowym – wyjaśnia Jerzy Godlewski, jeden z najbardziej cenionych polskich detektywów, specjalista od spraw kryminalnych. – Osoba, która podejmuje się takiej roboty, musi mieć świadomość, że w kraju realizacji można za to pójść siedzieć na długie lata. Co ciekawe: w razie wpadki kara nie zawsze jest surowa. Za uprowadzenie kobiety w wielu krajach muzułmańskich odpowiada się tak samo, jak za kradzież rzeczy. Wyjątkiem są kraje ortodoksyjne (np. Arabia Saudyjska lub Iran), gdzie za uprowadzenie obcej żony można zostać ukamienowanym. W krajach bardziej liberalnych surowiej traktowane jest uprowadzenie kobiety i synka (za uprowadzenie syna odpowiada się jak za porwanie).
Detektyw Krystyna Kuźmicz ostrzega, że choć zawsze stara się pomóc swoim klientom, zrozpaczeni rodzice nie zawsze będą mogli na nią liczyć. Pierwsza przeszkoda to cena, która musi zrównoważyć ryzyko wyprawy. Cena wzrasta, jeśli rodzice nie znają adresu swojej córki, jeśli w międzyczasie urodziła ona dziecko i jeśli zlecenie dotyczy kraju, z którego trudno wyjechać. W najgorszym wypadku trzeba liczyć się z wydatkiem nawet miliona złotych i to bez gwarancji, że zlecenie zakończy się powodzeniem. – Chcąc uniknąć tych dramatów, trzeba deklaracje i obietnice arabskich książąt traktować z dużym dystansem – radzi Krystyna Kuźmicz. I przypomina historię młodej kobiety, którą jej ludzie po dramatycznej podróży przywieźli z Pakistanu. - Okazało się, że człowiek, w którym się zakochała i za którego wyszła, był plemiennym watażką, handlował narkotykami i współpracował z talibami – wspomina Krystyna Kuźmicz. Gdy już jej ludzie uprowadzili młodą Polkę i jej dziecko, gangsterzy rozpoczęli pościg. Po 3-tygodniowej ucieczce po bezdrożach środkowej Azji szczęśliwie wydostali się z Pakistanu i odlecieli do Polski.
Cenione zlecenia
Kilka lat temu spektakularne akcje uprowadzania nieszczęśliwie zakochanych Polek w blasku fleszy prowadził detektyw Krzysztof Rutkowski. Wskutek różnych afer z jego udziałem, stracił licencję i dziś nie może wykonywać zawodu. Dwa lata temu firmę zajmującą się "poszukiwaniem osób na całym świecie" założyli w Warszawie dwaj polscy weterani Legii Cudzoziemskiej. Firma upadła, gdy jeden z nich trafił do więzienia za wykonywanie zleceń windykacyjnych dla mafii pruszkowskiej. Jednak popyt na tego rodzaju usługi będzie zawsze, dopóki będą na nie klienci. A przecież po to, aby pomóc nieszczęśliwej Polce, bitej przez męża-Araba, jej rodzina zrobi wszystko, zapłaci każde pieniądze i wynajmie dowolnych ludzi.
Autor: Leszek Szymowski
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 17:34, 24 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:50, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No i mamy horror islamski w Polsce:
Zabił żonę, bo od niego uciekła;,,to sprawa honorowa"...
Agnieszki A. (+32 l.) szukała w ubiegłym roku cała Polska. Matka czworga dzieci zniknęła nagle, 7 czerwca, jak kamień w wodę. Po 10 dniach znaleziono jej zwłoki. Kobieta została zamordowana dwoma ciosami noża w brzuch. O zabójstwo został oskarżony jej mąż, obywatel Pakistanu, Naeem A. (39 l.). Właśnie stanął przed sądem w Łodzi.
Naeem w Polsce prowadzi od lat interesy. To tu, pod koniec lat 90 narodziło się ich uczucie. Na świat przychodziły ich dzieci: chłopiec i trzy dziewczynki. Kiedy w 2004 roku Agnieszka wyjechała do Pakistanu w lot pojęła, że w rodzinnym kraju męża nie będzie traktowana na równi z nim.
Tam panowały zupełnie inne zasady. Jako ostatnia dostawała resztki jedzenia i wodę. Członkowie jego rodziny ubliżali jej i poniżali ją na każdym kroku.
Postanowiła uciec. Nie było to łatwe, bo mąż zabrał jej i dzieciom paszporty. Ale zdesperowanej kobiecie udało się skontaktować z ambasadą. Dostała schronienie, wyjechała do Polski. Miała nadzieję, że wreszcie skończyło się jej piekło.
Zatrzymała się u mamy, Haliny (54 l.). Szybko znalazł ją tu Naeem. Zobowiązał się płacić na dzieci alimenty, pod pretekstem stworzenia im lepszych warunków do życia wynajął im mieszkanie. Miał pełną kontrolę nad kobietą, przez cały czas szantażował, że zabierze jej dzieci. Koszmar Agnieszki, która w swoim kraju też nie mogła czuć się bezpiecznie, trwał. Aż nadszedł 7 czerwca 2009 roku. Rankiem dzieci nie znalazły w domu mamy, która kładła je do snu. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
Zaczęły się poszukiwania i śledztwo. Przyniosło ono najgorsze: 17 czerwca znaleziono ciało Agnieszki przy trasie pod Pabianicami. Zatrzymano Naeema A. Okazało się, że kobieta została zabita w jej mieszkaniu. Znaleziono tam ślady jej krwi. Ubrudzone nią było również ubranie Naeema.
Pakistańczyk nie przyznaje się do winy. Ale zdaniem biegłych z zakresu orientalistyki, którzy piszą o zbrodni w aktach sprawy, jej motyw jest jasny: Naeem chciał zmyć hańbę, jaką okryła go Agnieszka uciekając do Polski i zabierając dzieci.
Według religii Naeema to mężczyzna ma prawo i obowiązek decydować o losach swojej kobiety. To jego własność. Może nią handlować jak towarem. Kobieta nie ma prawa głosu, nie może wyjawiać swoich poglądów. Ucieczka od męża jest zaś czynem niemoralnym, nagannym. Powinna być ukarana, bo godzi w honor mężczyzny. Uznaje się go wówczas za społecznego impotenta, a stygmat przywiera do całej jego rodziny. Zhańbiony może odzyskać honor jedynie zabijając, dokonując tzw. zabójstwa honorowego, w Pakistanie znanego jako karo-kari. Tam to nie jest przestępstwo, ale uprawniony akt, wymierzenie kary komuś, kto łamie porządek.
I tak właśnie zdaniem prokuratury uczynił Naeem. Postąpił według swojego prawa. Co powie w sądzie? Czy przyzna się do winy? To pozostanie w czterech ścianach sali, bo sędzia zdecydował, że sprawa odbywa się za drzwiami zamkniętymi. W myśl polskiego prawa Naeemowi za zabójstwo grozi najsurowsza kara: dożywocie.
Mordy ,, honorowe ''...
,,Honorowe'' zabójstwa spotykane są w tradycyjnych muzułmańskich rodzinach. Gdy rodzina zdecyduje, że kobieta zhańbiła swoim zachowaniem imię rodziny, brat, ojciec, czy dziadek dokonują zabójstwa.
Zgładzona przez rodzinę
Decyzja o zabiciu Ghazali Khan (†19 l.) zapadła rok temu na zjeździe rodziny Abbasów. Głowa rodu Ghulum Abbas, który przed 30 laty przybył do Holandii z Pakistanu w poszukiwaniu lepszego życia, rozkazał ośmiu krewnym wytropić ją i zamordować. Miała to być kara za splamienie honoru rodziny, bo dziewczyna związała się z niewłaściwym chłopakiem.
Zamordowana przez ojca i dziadka
Ojciec wraz z dziadkiem żywcem zakopali Medine Memi (†16 l.) obok swojego domu w południowo-wschodniej Turcji. W ocenie śledczych było to tzw. zabójstwo honorowe. Dziewczynka miała splamić honor rodziny nieobyczajnym zachowaniem.
Okaleczona przez męża
Aisza padła ofiarą barbarzyństwa ze strony talibów i swojego męża. Za to, że uciekła od niego i jego rodziny, została skazana przez talibski trybunał na obcięcie nosa i uszu. Wyrok wykonał własnoręcznie jej mąż.
>>>>>
A wiec sprawa jest prosta.Mezczyzna bije np. kobiete ... Ta juz nie moze - ucieka...No to juz sprawa jasna. Naruszyla jego ,,honor'' a za to zostanie zamordowana...
Oczywiścuie jest to zwyrodnialstwo.Tylko psychol moze mordowanie kobiet nazywac ,,honorem''...
Jak wiadomo kodeks rycerski jest jasny...
Zawsze po stronie dobra.Szanowac kobiety bronic wdow i sierot.TO JEST HONOR!
Nie mozna pozwolic aby dzicz mordowala Polki wbrew ,,tzw.'' ekspertom ,,orientalistom''.Pamietajmy ze mlode dziewczyny sa podchodze podstepnie.Ci goscie sa milutcy dopoki... NIE ZABIORA KOBIETY ,,DO SIEBIE'' wtedy zaczyna sie pieklo...
Ale trzeba mowic dziewczynom z Polski ze W ZADNYM RAZIE NIE ZNAJDZIE SZCZESCIA W KRAJU ISLAMU!
W Polsce gdzie szacunk do kobiety na skutek Królowania Maryi jest najwiekszy wyjazd do kraju gdzie kobieta jest na dnie jest niewobrazalnym szokiem...Nie da sie porownac...To juz predzej Niemka czy Francuzka sie dostosuje niz Polka...Jedyna opcja to aby ON ZAMIESZKAL TUTAJ!Wtedy tak...Inaczej wchodzi w sadystyczne srodowisko w jakim sie wychowal i zaczyna robic ,,jak wszyscy''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:43, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Libańczyk zamordował żonę Polkę. Bo za mało zarabiała?
"Sam nie pracował wcale.
Drastyczną historię, która wydarzyła się w miejscowości Dobre w województwie kujawsko-pomorskim opisuje "Gazeta Współczesna". 43-letni Libańczyk Abdul E. wrócił do domu z prawie 3 promilami alkoholu we krwi. Zaczął kłócić się z żoną Polką.
W końcu wyciągnął rewolwer i najzwyczajniej w świecie kobietę zastrzelił. Gazety doniosły, że powodem domowej wojny miały być pieniądze. Otóż według Libańczyka jego polska żona zdecydowanie za mało zarabiała. Ponieważ on sam był bezrobotny, nie na wszystko w domu wystarczało.
Prokuratura na razie nie potwierdza wątku finansowego. Romuald Grosman, szef Prokuratury Rejonowej w Radziszewie mówi "Współczesnej":
Między małżonkami doszło do sprzeczki. Dotychczasowe postępowanie nie potwierdza, że chodziło tu o pieniądze.
Małżeństwo nie mieszkało samo
. Mieli dwie córki, w wieku 13 i 18 lat
, którymi po śmierci matki i aresztowaniu ojca zajęli się krewni. Mieszkającemu od 20 lat w Polsce, lecz niebędącemu obywatelowi naszego kraju Libańczykowi grozi dożywocie za morderstwo i nielegalne posiadanie broni.
A Polki jak wychodziły za muzułmanów tak wychodzą. Bo egzotyczny mąż z jakiegoś powodu wydaje im się bardziej atrakcyjny
niż zwykły polski nudziarz. Zresztą nie są one w tych upodobaniach odosobnione.
Ostatni "Daily Mail" pyta, dlaczego tyle nowoczesnych
Brytyjek, które robiły karierę zawodową, nagle zaczyna interesować się religią muzułmańską. Jako przykład podaje szwagierkę Tony'ego Blaira, dziennikarkę Lauren Booth, która właśnie przeszła na islam. Ona sama mówi, że doznała "świętego doświadczenia" w Iranie.
Takie "święte doświadczenia" dotykają coraz więcej kobiet z zachodniego świata. Często w postaci przystojnego Araba, który kusi prezentami, kwiatkami i ładnymi słówkami. Który okazuje się być prawdziwym mężczyzną - pod każdym względem. I od kobiety
wymaga, żeby była prawdziwą kobietą.
A jeśli ta odmówi, to mężowi pozostaje ją ukarać. W końcu szacunek musi być.
Marta Wawrzyn"
>>>>>
No niestety tak sie konczy jak ktos szuka egzotyki a nie wie po co!Zreszta zwracam uwage ze alkohol jest zabroniony w islamie.A wiec osobnik ten byl degeneratem z punktu widzenia islamu!Ktos kto naprawde przestrzega Bożych przykazan nawet poganin nigdy nie bedzie zwyrodnialcem!To zwyrodnialcy morduja a nie wyznawcy islamu!
Czesto mułlowie czykli uczeni w Koranie robia co moga aby powstrzymac jakis mord ale nie daja rady wobec miejscowych psycholi...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 16:58, 16 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:06, 11 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Syria zwiększyła ponad dwukrotnie karę dla sprawców tzw. zabójstw honorowych; ich ofiarą padają kobiety mordowane za to, co ich rodziny uważają za "splamienie honoru rodu". Aktywiści ruchu obrony kobiet utrzymują, że kary dla zabójców są wciąż za niskie.
Syryjska prasa poinformowała w poniedziałek, że prezydent Syrii Baszar el-Asad wprowadził poprawkę do obowiązującej obecnie ustawy, która pozwalała skazać na dwa lata sprawcę zabójstwa krewnej za, jak to określono, "niedozwolony seks". Obecnie sąd może wymierzyć sprawcy karę od pięciu do siedmiu lat więzienia.
Aktywiści ruchu obrony praw kobiet utrzymują, że każdego roku w Syrii 150-200 kobiet jest zabijanych przez krewnych w celu "zmazania hańby rodziny". Do większości tych zabójstw dochodzi w regionach wiejskich, a niskie kary nakłaniają do ich popełniania.
>>>>>>
Krok w dobrym kierunku ale faktycznie aby zyskac jakis rezultat trzeba na poczatku ostro.Aby jeden z drugim wiedzial ze nie moze sobie kobiety zabic bo tak mu sie podoba.A sad i tak zatuszuje.
w ogole trzeba zadac aby ława przysięgłych miała 50% kobiet aby nie bylo tak ze w sprawach o morderstwo kobiet przez mezczyzn orzekali sami mezczyzni.To sa kpiny z prawa.Zreszta wobec perspektywy staniecia przed sadem kobiet jeden i drugi JESZCZE BARDZIEJ SIE WYSTARSZY O SWOJ ,,HONOR'' :O))))
I trzeba KONIECZNIE aby sad odbywal sie w INNYM REJONIE!Nawet w Polsce jest zasada ze prowadzi sprawe sad z innego rejonu kraju bo wiadomo jakie sa ,,uklady lokalne'' i miejscowy bogacz ma na uslugi sady itp.Kraje wschodu nie pojda naprzod dopoki nie przestana traktowac kobiety jak towar.Eliminuje to 50% ludnosci z zycia kraju.A i mezczyzni sie demoralizuja skoro zamias robic cos sensownego zajmuja sie dreczeniem kobiet i to im sprawia sadysfakcje...Ten system wbrew pozorom NISZCZY MEZCZYZN!Staja sie psychopatycznymi sadystami i pozniej nietrudno o gosci wysadzajacych siebie aby tylko zamordowac jak najwiecej innych...To jest DOBRE DLA MEZCZYN!
Dyrektor syryjskiej organizacji obrony praw kobiet Basam al-Kadi skrytykował nowe prawo jako zbyt łagodne i zaapelował o wprowadzenie kary co najmniej 15 lat więzienia za tzw. zabójstwo honorowe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mathias
Dołączył: 26 Maj 2010 Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Śro 21:36, 12 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
ŚMIERĆ MUZUŁMANOM! KRUCJATAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:36, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Dalsze losy slynnej Mukhtaran Mai:
Koszmar zgwałconej kobiety. Sąd ich uniewinnił
Mukhtaran Mai 9 lat walczyła o sprawiedliwość. Sąd w Pakistanie uniewinnił 5 oskarżonych o dokonanie gwałtu zbiorowego. Tylko jeden mężczyzna został skazany - podaje serwis guardian.co.uk.
Obrońcy praw człowieka wyrazili głębokie oburzenie w związku z wyrokiem Sądu Najwyższego, zgodnie z którym uniewinniono mężczyzn za dokonanie zbiorowego gwałtu.
Początkowo oskarżonych o udział w gwałcie było 14 osób, które wchodzą w skład starszyzny wioski, w której mieszka Mukhtaran. Sąd skazał tylko jedną osobę, Abdula Khaliq. Początkowo został on skazany na karę śmierci, jednak sąd niższej instancji zamienił tę karę na dożywocie.
W 2002 roku starszyzna, w ramach sądu plemiennego, oskarżyła brata Mukhtaran o utrzymywanie niedozwolonych stosunków z kobietą z wrogiego klanu. Co szczególnie szokujące, po tym zdarzeniu 13-letni wówczas brat ofiary został brutalnie zgwałcony przez Abdula Khaliqu i dwóch innych mężczyzn.
Mukhtaran Mai mieszka w wiosce, znajdującej się w prowincji Pendżab. - Boję się, że pozostali przyjdą i skrzywdzą mnie i moją rodzinę. Straciłam wiarę w sądy. Pozostawiam swoją tragedię pod boży osąd. Bóg ukara tych, którzy mnie skrzywdzili – mówi zrozpaczona Mukhtaran.
Mai założyła szkołę dla dziewcząt i organizację wspierającą edukację wśród kobiet. Poprzysięgła sobie, że nie ucieknie z wioski i będzie kontynuować swoją pracę.
Organizacje zajmujące się obroną praw człowieka silnie krytykowały wyrok pakistańskiego Sądu Najwyższego, zaznaczając, że może to zagrozić bezpieczeństwu wielu kobiet w tym kraju.
Gwałt, "zabójstwa honorowe" i inne przestępstwa popełniane wobec kobiet są w Pakistanie niezwykle ignorowane. Zarówno przez policję, jak i sądy.
- Mukhtaran Mai wykazała się niezwykłą odwagą, walcząc przez tyle lat. Werdykt sądu pokazuje tylko, że można dopuścić się każdego przestępstwa, nawet na oczach 100 świadków i nie ponieść za to żadnej kary – mówi Fouzia Saeed, działaczka na rzecz praw kobiet. – Coś takiego dzieje się w Pakistanie każdego dnia. Jirgas (sądy plemienne - red.) nadal funkcjonują. Ten werdykt tylko je zachęci do dalszego wyrządzania krzywdy – dodaje.
Gwałt na Mukhtaran został wykonany w oparciu o zasadę "oko za oko". Abdul Khaliq przyłożył kobiecie broń do głowy, po czym reszta mężczyzn ją zgwałciła i zmusiła do przejścia nago przez wieś.
Zgodnie z tradycją kobieta powinna popełnić samobójstwo, ponieważ "okryła się hańbą".
Komisja Praw Człowieka w Pakistanie zarejestrowała 791 zabójstw honorowych, których ofiarą były kobiety, w samym tylko 2010 roku. Przynajmniej 26 z nich zostało zgwałconych przed zabiciem.
Mai, która zdobyła szacunek w oczach tysięcy osób za swoją odwagę, wyznała, że ma podstawy obawiać się o swoje bezpieczeństwo.
>>>>>
Zglwacili ja mejscowi oligarchowie na skale okoloicy... Biedacy nie moga im podskoczyc bo maja duzo ziemi i grabia jeszcze wiecej biedakom przy okazji gwalcac ich dziewczyny... A ona jest wyjatkowo ładna...
Sitwa jka widac sie popiera w calym kraju i nie daja aby ktoremus wlos z glowy nie spadl...
Jak wyjda z wiezienia to moga jas zamordowac bo beda chcieli ja ,,ukarac'' za ,,krzywdy'' ... Akurat jest tam dobry imam i ja popiera ale jego wladza jest tylko duchowa a tacy zwyrodnialcy sie nie przejmuja... Opetani przez demony...
Akurat jest ona niewiastą dzielną i wytrwale zajela sie gwaltami w Pakistanie... Ale mafia kontratakuje !
Sugeruje ochrone przez oddzialy ONZ ! Taki pokaz dalby do myslenia wszystkim ,,islamskim'' gwalcicielom ,,honorowym''... To sprawa o wymiarze globalnym ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:57, 16 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Irański sąd zezwolił oślepionej kwasem kobiecie na oślepienie w ten sam sposób swojego oprawcy. Wyrok wynika z zastosowania zasady "oko za oko", która obowiązuje w prawie Islamskiej republiki Iranu. Tymczasem organizacje zachodnie zwróciły się do pokrzywdzonej o wybaczenie przestępcy.
30-letnia obecnie Ameneh Bahrami poznała oskarżonego Majida Movahediego na studiach. Mężczyzna wielokrotnie próbował nakłonić ją do małżeństwa, ale kobieta odmawiała. W końcu p. Movahedi nie wytrzymał i postanowił się zemścić – rzucił w twarz p. Bahrami słoik z kwasem. Wyrok, w myśl którego pokrzywdzona może ukarać swojego oprawcę w ten sam sposób, jest zgodny z islamską zasadą qesas - odwetu.
Tymczasem organizacje zajmujące się prawami człowieka zwróciły się do p. Bahrami o wybaczenie przestępcy.
- To niewiarygodne, że irańskie władze zastosowały taką karę - stwierdziła p. Hassiba Hadj Sahraoui, dyrektorka lokalnego oddziału Amnesty International - Bez względu na to, jak koszmarną zbrodnię przeżyła Ameneh Bahrami, oślepienie kwasem to okrutna i nieludzka kara, to tortura – dodała aktywistka.
"Washington Post" informuje natomiast, że kobieta nie ma zamiaru przebaczać przestępcy i ma nadzieję, że wyrok będzie ostrzeżeniem dla innych, którzy rozważają popełnienie podobnej zbrodni.- Nie chcę, żeby jakakolwiek kobieta przeszła przez to, co ja - mówiła.
>>>>>
Oczywiscie kobieta majac taka rane cierpi niewymownie ! Utrata urody ! Czyz musze mowic ???
Jak rozumiem sad tym razem w odroznieniu od tych patologii gdzie gwacicieli ,,uniewinniaja'' stanal po stronie sprawiedliwosci i pokazal ze z kobietami nie mozna robic co sie chce...
A dal takiego kolesia o takiej urodzie moze to byc bolesne miec twarz jak jedna wielka rane :
Tutaj sprawa jest trudna bo sa to spoleczenstwa na poziomie Starego Testamentu a tam stosowali taka zasade :
Pwt.Prawa - 19 : 19 :
uczyńcie mu, jak on zamierzał uczynić swemu bratu. Usuniesz zło spośród ciebie, (20) a reszta słysząc to, ulęknie się i nie uczyni więcej nic takiego pośród siebie. (21) Twe oko nie będzie miało litości. Życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę.
Bylo to zreszta humanitarne ... Bo np Rzymianie sobie biczowali skazancow dla zabawy a pozniej i m JESZCZE wymierzali kare ! Tak !
Oko za oko to szczyt owczesnej sprawiedliwosci bo tyle samo za tyle samo a nie jakies zgnojenie dla zabawy...
Jednak mamy czas NOWEGO TESTAMENTU... I powinnismy jednak go stosowac... A wiec osobnik ten powinien odpowiedziec prawie jak za probe morderstwa bo przeciez dal kobiety to jest smierc cywilna...
Jesli by posiedzial dlugo to CZAS przeciez odbierze urode a unikamy jednak schodzenia do jego poziomu... Panstwo nie moze tylko wymierzac tego samego... No bo jak ? Gwalt za gwalt ???
Kto niby ma gwalcic ,,za kare'' ???
Czyli panstwo nie moze schodzic na poziom zwyrodnienia... Dlatego stosujemy zasade SPRAWIEDLIWEJ ODPLATY ale nie identycznej...
Wszak Niemcy po II wojnie nie wyladowali w krematoriach...
Dlatego ze rownie wazna zasada jak sprawiedliwosc jest zasada ze panstwo nie moze czynic tego samego co bandyci nawet gdy wprowadza sprawiedliwosc... A wiec kary sa tez CYWILIZOWANE !!!
No i oczywiscie jest jeszcze milosierdzie oznacza ono WEWNETRZNE wybaczenie bandycie ( tez dla wlasnego dobra) ALE MUSI JEDNAK PONIESC KARE ! Milosierdzie nie oznacza bezprawia...
Jestem za zamiana wyroku w tej OHYDNEJ zbrodni na wiezienie o dluzyszym okresie a wiec nie na przyklad 1,5 roku to by byla kpina...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:43, 17 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Matki zamordowały córki. "Zasługiwały na to"
Dwóm kobietom z Indii postawiono zarzuty zamordowania swoich córek – poinformował serwis bbc.co.uk. Kobiety, które są sąsiadkami, obie muzułmanki, wpadły w furię, kiedy dowiedziały się, że ich córki potajemnie wyszły za mąż za hindusów. 19-latka i 26-latka zostały uduszone w zeszłym tygodniu.
Jedną z oskarżonych cytuje "Indian Express". Kobieta miała powiedzieć, że nie może uwierzyć, jak jej córka mogła spotykać się z hindusem. - Zasługiwały na śmierć. Nie mamy wyrzutów sumienia – cytuje ją gazeta.
>>>> Sa juz tak zwyrodniale i opetane przez demony ze sumienie zabily...
Policja twierdzi, że wciąż próbują ustalić, czy kobiety wspierały się i namawiały do morderstwa.
Zahida i Husna zakochały się w pracownikach budowlanych, uciekły z nimi z domu i wzięły potajemny ślub. W zeszłym tygodniu wróciły do domu, aby pogodzić się ze swoimi rodzinami.
Małżeństwa między muzułmanami a hindusami są rzadkością w Indiach. Na wsiach jest to szczególnie źle widziane.
>>>>>
To jest po prostu jeden wielki horror ! Tak wyglada zycie bez Jezusa ! Nawet nie macie pojecia ILE MU ZAWDZIĘCZACIE !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 17:15, 17 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:54, 22 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Ukamienowali ją, ciało podpalili, bo... odeszła od męża
Na terenach plemiennych Pakistanu ukamienowano kobietę oskarżoną o odejście od męża. Do zabójstwa doszło w rejonie Doliny Swat, odległej o niecałe 200 kilometrów od stolicy kraju Islamabadu. Do niedawna działały tam ugrupowania talibów żądające wprowadzenia na tym terenie prawa koranicznego, szariatu.
Na skutek nieporozumień z mężem kobieta przeniosła się do domu swej matki. Dzień przed tragedią została wezwana przez lokalną radę plemienną do wyjaśnienia swej decyzji. Gdy pojawiła się przed wioskową starszyzną samozwańczy sędziowie skazali ją na ukamienowanie za opuszczenie męża.
Egzekucji dokonało ponad 10 mężczyzn, którzy następnie podpalili ciało kobiety. W tradycji plemiennej Pakistanu tego typu zabójstwa określane są mianem honorowych.
Podobne przypadki zdarzały się w Pakistanie już wcześniej. Amina Khan, wywodząca się z plemiennej społeczności Pasztunów przypomina, iż w jej rodzinnych stronach ukamienowanych zostało dwoje młodych ludzi, których małżeństwa nie akceptowała lokalna rada plemienna. - Zwołali radę starszyzny, uznali ich za winnych i zostali ukamienowani - wyjaśnia. Zdaniem Aminy Khan działania te nie są zgodne z islamem. - To, co talibowie robią wobec kobiet, to nie jest Szariat - mówi.
Sprawę ostatniego ukamienowania kobiety z Doliny Swat bada policja.
>>>>>
Kolejne wspaniale wiesci z Pakistanu... Kobieta mogla uciec przed sadyzmem ,,męża'' i ją zamordowali !!! Tak to jest pulapka... Jak jest zona to albo musi cierpiec bicie albo uciec i byc zamordowana ,,za kare''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:56, 01 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Okaleczył kobietę, za czyn odpowie "oko za oko"wczoraj,
Iranka Amina Bahrami siedem lat temu padła ofiarą brutalnego ataku. Napastnik oblał ją kwasem, kiedy odrzuciła jego oświadczyny. Madżid Movahedi został dziś skazany na oślepienie i 12 lat więzienia. Bahrami upomina się o finansową rekompensatę, by móc pokryć rachunki za leczenie. - Do dziś nie zobaczyłam ani grosza. Nawet w sądzie nie wspomniano o pieniądzach. A przecież mam prawo do "krwawych pieniędzy" - mówi. Jak dodaje, "ważne było tylko to, by zapadł wyrok orzekający odpłatę. Nie chodziło o Madżida Movahediego ani o jego oczy".
Sprawa Bahrami spotkała się z zainteresowaniem ze strony międzynarodowej opinii publicznej. Organizacje broniące praw człowieka starały się nakłonić Iran, żeby nie dopuszczono do oślepienia.
Według irańskiej agencji informacyjnej ISNA mężczyzna pozostanie w więzieniu dopóki sąd nie zdecyduje o alternatywnej karze. W ramach rekompensaty będzie musiał także zapłacić odszkodowanie Bahrami.
To nie jest odosobniony przypadek napaści na kobietę przy użyciu kwasu. W ubiegłym tygodniu młoda kobieta zmarła, po tym jak mężczyzna wylał kwas na jej twarz za odrzucenie propozycji małżeństwa. Napastnik pozostaje na wolności.
!!!!!
Koszmar ! Ale jak to ??? Jeszcze nie dostala pieniedzy ??? Dlaczego ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:07, 16 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
"Honorowe" mordy na kobietach
Muzułmanie w Niemczech tworzą zamknięte, równoległe społeczeństwo kierujące się własnym kodeksem i zasadami moralnymi. Te zaś sankcjonują mordy honorowe na kobietach za skalanie "dobrego imienia" rodziny.
Fot. Getty Images/FPM
Dwójka niemieckich dziennikarzy zainteresowała się przypadkiem Kurdyjki Hatun Sürücü, zamordowanej przez rodzonego brata za karę, że żyła jak rozwiązła Europejka, a nie bogobojna muzułmanka.Dwa zdjęcia wywołały w Niemczech burzliwą dyskusję na temat społeczeństwa wielokulturowego i integracji muzułmanów. Na jednym widać ciemnowłosą dziewczynę w niebieskim drelichu z wiertarką w ręku. To początkująca elektromonterka Hatun Sürücü. Druga fotografia pokazuje przystanek autobusowy w berlińskiej dzielnicy Tempelhof. Na ziemi, przykryta płachtą leży martwa Hatun Sürücü.
W czasie, jaki upłynął od zrobienia obydwu zdjęć, młoda Turczynka chodziła do pracy i samotnie wychowywała dziecko. Pragnęła samodzielnie decydować o swoim życiu – kochać, kogo chce, i wierzyć, w co chce. Niestety, Hatun Sürücü poniosła sromotną klęskę. W dniu siódmego lutego 2005 roku brat Ayhan strzelił trzykrotnie do siostry, prosto w głowę. Dziewczyna miała zaledwie 23 lata. Zbrodnia wywołała burzliwą dyskusję o tzw. społeczeństwach równoległych. W trakcie debaty niektórzy z polityków stawiali zadziwiające żądania. Berliński senator ds. wewnętrznych domagał się wydalenia całego klanu Sürücü łącznie z małoletnimi córkami i członkami rodziny, legitymującymi się niemieckim paszportem. Najwyraźniej polityk zapomniał, że w Niemczech już dawno przestała obowiązywać zasada odpowiedzialności zbiorowej.
Przypadek Hatun Sürücü obnażył niewydolność niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Przed sądem stanęli trzej bracia, oskarżeni o zaplanowanie morderstwa siostry. Materiał dowodowy nie pozostawiał cienia wątpliwości – SMS-y z pogróżkami, zeznania przyjaciółki domu, która spotkała braci w metrze, tuż po popełnieniu morderstwa. Dziewczyna opowiadała, że zachowywali się jak w amoku. Jeden z braci miał zwrócić się z pretensjami do Ayhana: „Mówiłem, żebyś strzelił tylko raz w głowę”. Ostatecznie na karę więzienia skazano jedynie 18-letniego Ayhana. Pozostali bracia zostali uniewinnieni i po procesie wyjechali do Turcji. W międzyczasie Trybunał Federalny uchylił wyroki uniewinniające i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Na razie jeszcze nie wiadomo, kiedy odbędzie się nowy proces. Wiadomo, że Turcja z zasady nie wydaje swoich obywateli, a niemieckie organa ścigania zbytnio nie naciskają na ekstradycję. Mordercy Hatun Sürücü ciągle pozostają na wolności.
Dramatem rodziny Sürücü zainteresował się Matthias Deiß i Jo Goll z rozgłośni radiowo-telewizyjnej RBB (Rundfunk Berlin-Brandenburg). Dziennikarze pominęli całą otoczkę polityczną i rozpoczęli zbieranie materiałów u źródła tragedii, czyli u rodziny Sürücü. Autorzy skrupulatnie prześledzili koleje losu jedenastoosobowej rodziny - pasterzy z zapadłej wioski w Anatolii, którzy wylądowali w Berlinie przy ulicy Kottbusser Tor w czteropokojowym mieszkaniu. Dociekliwi dziennikarze rozmawiali także z krewnymi, urzędnikami i przyjaciółkami zamordowanej Hatun.
Udało im sie także porozmawiać z Ayhanem Sürücü, odsiadującym karę w więzieniu dla młodocianych przestępców. Ayhan poczęstował gości herbatą i długo opowiadał o zajęciach terapeutycznych, o nauce zawodu stolarza w więziennym warsztacie i o tym, że nigdy nie miał w Berlinie prawdziwego, niemieckiego przyjaciela. - Pierwszego poznałem dopiero w więzieniu - zwierza się.
W wyniku dwuletnich dociekań powstał film dokumentalny, wyemitowany przez telewizję publiczną ARD, oraz książka - „Zabójstwo w obronie honoru - niemiecki los”. W przeciwieństwie do reportażu telewizyjnego w książce znalazło się wiele szczegółów i okoliczności, naświetlających okoliczności zbrodni. „Zabójstwo w obronie honoru” jest wstrząsającym i wielce pouczającym portretem wydawałoby się przeciętnej, tureckiej rodziny.
Jest w niej ojciec, ortodoksyjny muzułmanin cierpiący na depresję, rzadko obecny w domu. Matka wychowująca dziewięcioro dzieci, ledwo mówiąca po niemiecku. Najstarszy syn Alpaslan próbujący szczęścia w gastronomii, i Mutlu oddający się studiom koranicznym. Pewnego dnia rodzice zabierają 16-letnią Hatun z gimnazjum i wydają za mąż za kuzyna w Turcji. Po upływie roku małżeństwo rozpada się i dziewczyna wraca do domu. Ostatecznie odpowiedzialność za rodzeństwo przejmuje najmłodszy z braci, 16-letni Ayhan. Pilnuje wychowania młodszych sióstr i chodzi na wywiadówki w zastępstwie rodziców.
Stopniowo autorzy odkrywają przed czytelnikiem świat rodziny Sürücü. Jak wielu innych imigrantów próbują odnaleźć na obczyźnie własną drogę i ponoszą sromotną porażkę. Ojciec urabia sobie ręce po łokcie w piekarni, ale nigdy nie udaje mu się zapuścić korzeni w nowej ojczyźnie. Mutlu przejmuje wartości ojca i staje się radykalnym islamistą. Jednak nawet po powrocie do Turcji czuje się wyobcowany i wyrzucony poza margines społeczeństwa. Dziennikarze odnaleźli Mutlu w Stambule. Zmienił się nie do poznania - zapuścił długą brodę i z emfazą w głosie opowiadał o mądrości szariatu. Z całego rodzeństwa jedynie Hatun wiąże swe życie z Niemcami. Wybiera typowo męski zawód, samotnie wychowuje dziecko i całkowicie zrywa z tradycyjnym systemem wartości rodziców.
Po dzień dzisiejszy tak na prawdę nie wiadomo, jak doszło do zastrzelenia Hatun. Czy decyzję o zabiciu dziewczyny podjęła jednomyślnie cała rodzina, czy też zrobili to za namową fanatycznego imama? Jedno jest pewne, że młoda kobieta była ciągłym tematem rozmów - czy to przy stole, czy na podwórku. Hatum nie schodziła z ust całej rodziny. Dziewczyna wprowadziła się do małego mieszkania, przestała nosić chustę, nie myślała o ponownym zamążpójściu i spotykała się z mężczyznami. W pewnym momencie Ayhan poczuł, że los siostry wymyka się spod kontroli i uznał, że znalazł sposób, aby rozwiązać problem. Chłopak zdobył pistolet z ostrą amunicją i 7 lutego 2005 roku odwiedził Hatun. Poprosił siostrę, aby odprowadziła go na przystanek autobusowy. Dziewczyna wyszła z domu, zostawiając na chwilę małego synka. Po dzień dzisiejszy chłopiec mieszka u rodziny zastępczej.
Matthias Deiß i Jo Goll unikają jakiegokolwiek wartościowania. Nawet kontrowersyjne pojęcie „zabójstwa honorowego” omawiają na marginesie książki, skupiając się na kreśleniu wnikliwych portretów psychologicznych poszczególnych bohaterów rodzinnego dramatu. Opisują krewniaków ze wschodniej Anatolii, bardziej postępowych od klanu Sürücü z berlińskiego Kreuzbergu. Siostry rozdarte między miłością do Hatun a lojalnością wobec rodziny. Mutlu z córeczką na kolanach, opowiadającego jej o obowiązku kamienowania rozwiązłych kobiet. Dziennikarze próbują wniknąć w sposób myślenia członków całego klanu i dzięki temu pokazują złożoność tragedii.
Mimo wszystko autorom książki trzeba postawić zasadnicze pytanie, czy należy poświęcać aż tyle uwagi pospolitemu mordercy? Czy długie rozmowy z Ayhanem Sürücü pomogą w lepszej resocjalizacji młodego człowieka, który zabił siostrę opierając się na wartościach głęboko zakorzenionych w islamskiej tradycji i kulturze? A może dzięki książce Ayhan stanie się gwiazdą w więzieniu dla młodocianych przestępców? Nie bez powodu większość zakładów karnych odmawia wydania zgody na tego rodzaju wywiady-rzeki. Z drugiej strony zaprezentowanie dramatu z perspektywy sprawcy odkrywa przed czytelnikiem wiele istotnych wątków. Na przykład stosunku klanu Sürücü do pojęcia honoru. - Honor kojarzyłem zawsze podświadomie z „moją matką”, „rodzoną siostrą” czy „żoną”, jednym słowem: z jakąkolwiek kobietą należącą do rodziny - tłumaczy Ayhan.
Dziennikarzom udało się odszukać tak interesujących rozmówców jak Melek A., dawną przyjaciółkę Ayhana. Dziewczyna pochodziła z liberalnej rodziny tureckiej, ale dostała się pod wpływ jednej z sióstr klanu Sürücü, pragnącej zrobić z dziewczyny pobożną muzułmankę. W efekcie Melek zaczęła nosić chustę i zapisała się do stowarzyszenia muzułmańskiego. Nawet dzień po dokonaniu zabójstwa rodzina Sürücü chciała zaaranżować małżeństwo Ayhana z Melek tylko po to, aby dziewczyna nie mogła złożyć przeciwko niemu obciążających zeznań. Gdy Melek wystąpiła w roli świadka koronnego, musiała zmienić tożsamość i ukrywa się wspólnie z matką pod zmienionym nazwiskiem gdzieś w Europie.
Autorzy oddają głos także kurdyjskiemu posłowi z ramienia Partii Lewicy. Bardzo często pełni on rolę upiornego mediatora. Proszą go o radę rodziny rozważające przeprowadzenie zabójstwa honorowego. Polityk uczestniczy w naradach z mężczyznami kultywującymi na emigracji zwyczaje rodem ze średniowiecza, które w ich ojczyznach już dawno przeszły do historii. Poseł twierdzi, że bardzo często można znaleźć pokojowe rozwiązanie. Ojcowie i bracia zostawiają swe córki i siostry w spokoju pod warunkiem, że te trzymają się z dala od rodziny. Polityk uważa, że tragedia Hatun polegała na tym, że dziewczyna domagała się od najbliższych, by zaakceptowali ją taką, jaka była.Hatun Sürücü do samego końca znajdowała oparcie w niemieckich urzędach. Lektura setek stron akt pozwala zrekonstuować wysiłki państwa, aby pomóc Hautn w samodzielnym życiu. Dziewczynie pośpieszyła z pomocą opieka społeczna, znaleziono dla niej miejsce w ośrodku dla samotnych matek, organizowano terapie, spłacano zaległości za niezapłacony czynsz. Niestety, państwo nie znalazło żadnego lekarstwa na miłość, która nie pozwoliła Hatun zerwać więzi z rodziną i bratem.
>>>>
To jest komercyjne traktowanie kobiet jako ,,towar'' na sprzedaz jako zone ... Jest to cecha pewnych ludow i to nie sa tylko ,,islamskie''... A hinduskie to niby co ??? Palenie wdowy razem ze zmaryl mezem??? A Chiny ? Itp... To raczej cecha tych ludow niz wylacznie islamska cecha ale i w tych spolecznosciach tez wystepuje ... Rzecz jasna jest to patologia a nie zaden ,,obyczaj''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:14, 05 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Coraz więcej zabójstw dla "zachowania honoru"
W 2006 roku 20-letnia Irakijka mieszkająca w Londynie, Banaz Mahmod, została uduszona przez kuzynów na polecenie własnego ojca i wujka, ponieważ ci uznali, że jej chłopak jest dla niej i rodziny nieodpowiedni. Było to tzw. honorowe morderstwo, których w Wielkiej Brytanii jest coraz więcej - informuje serwis dailymail.co.uk.
Na Wyspach przeprowadzono ostatnio największe badania na temat przemocy dla "zachowania honoru". Okazało się, że w samym 2010 roku doszło do niemal trzech tysięcy aktów agresji - pobić, okaleczeń lub morderstw. Ofiarami przemocy są najczęściej muzułmańskie kobiety, które w jakiś sposób przyniosły rodzinie "kompromitację". Mężczyźni, którzy każą swoje żony, siostry czy kuzynki, traktowani są zwykle w rodzinie jak bohaterzy, ponieważ pozwalają uniknąć "hańby". Pretekstem do przemocy mogą być m.in.: spotykanie się z chłopakiem, bycie ofiarą gwałtu, noszenie makijażu, odmawianie zaaranżowanego zamążpójścia czy bycie lesbijką.
Brytyjscy urzędnicy zdecydowali się podjąć kroki ku temu, by zmniejszyć liczbę "honorowej" przemocy, bardziej wspierać ofiary i wcześnie wykrywać grożące im niebezpieczeństwo. Zaznaczają, że tego typu przestępstwa popełniane są wśród przedstawicieli wszystkich kultur, wyznań i narodowości - dodaje dailymail.co.uk.
>>>>>
Koszmar przenosi sie do Europki ... Ale dobrze ! Niech sie zachod uczy co znaczy świat bez Kościoła ... Bo slysze ciagle jaby to dobrze bylo gdyby pozbyc sie krzyża . No to jzu troche tego dobrze maja !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:07, 05 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
, Andrew Norfolk / The Times
Zginęła, bo "zhańbiła" dwóch mężczyzn
Zbrodnia Laury Wilson polegała na tym, że od dzieciństwa była seksualną zabawką Pakistańczyków, a jednemu z nich urodziła dziecko.
Brytyjska nastolatka została brutalnie zamordowana, ponieważ "przynosiła wstyd" pakistańskiej rodzinie młodego mężczyzny, z którym uprawiała seks. Przy okazji śledztwa wyszło na jak, że dziewczynka była przymuszana do seksu z dorosłymi już w wieku 12 lat – także przez mężczyzn pochodzenia pakistańskiego, zamieszkałych podobnie jak Laura w Rotherham w południowym Yorkshire. W październiku 2010 roku Laurę Wilson (lat 17) pchnięto nożem, a następnie wrzucono do kanału. Było to pięć lat po tym, jak pracownicy opieki społecznej uznali, że dziewczynce grozi los ofiary wykorzystywania seksualnego. Od 2005 roku zebrano masę akt w jej sprawie. Ustalono powiązania pomiędzy Laurą, innymi nieletnimi dziewczętami oraz grupą mężczyzn o pakistańskich korzeniach.
Pracownicy zespołu powołanego w celu przeciwdziałania seksualnemu wykorzystywaniu dzieci wysłali stosowny raport do opieki społecznej w Rotherham, jednak nie podjęto tam żadnych dalszych działań mających chronić nastolatki. W 2003 roku, kiedy Laura miała 13 lat, wraz z rodziną wystąpiła w programie "The Jeremy Kyle Show" na kanale ITV1, gdzie podczas audycji o dzieciach wymykających się spod kontroli rodziców jej starsza siostra ostrzegła ją na oczach milionów telewidzów: "Twoje zachowanie sprowadzi na ciebie wielkie niebezpieczeństwo", powiedziała.
Miesiąc po swoich 16. urodzinach Laura zaszła w ciążę z 20-letnim żonatym Ishakiem Hussainem – miała z nim krótki romans w przerwie bardziej stałego związku z nieco młodszym Ashtiakiem Asgharem. Ta dwójka była ostatnia na długiej liście 20- i 30-kilkuletnich mężczyzn – najczęściej Pakistańczyków – podejrzewanych przez opiekę społeczną o wykorzystywanie seksualne Laury podczas pięciu ostatnich lat jej życia.
Laura, będąca lekko niedorozwinięta umysłowo, urodziła dziecko w czerwcu zeszłego roku. Cztery miesiące później, kilka dni przed śmiercią, "zawstydziła" Asghara i Hussaina, informując rodziny obu mężczyzn o swoich stosunkach seksualnych z nimi.
Matka Asghara wpadła we wściekłość. Podczas procesu o morderstwo, jaki odbył się w zeszłym miesiącu przed sądem koronnym w Sheffield opowiedziano, jak kobieta pobiła Laurę butem krzycząc, że jej syn nigdy nie spłodziłby dziecka białej dziewczynie. Nazwała ją też "brudną białą dziwką", która "nie powinna rozkładać nóg". Prokurator Nicholas Campbell ustalił, że po awanturze obaj mężczyźni wysyłali sobie SMS-y, z których wynika, że przygotowali "misję zabicia Laury Wilson". "Wyślę tę kuffar [nie-muzułmankę] prosto do piekła", pisał Asghar w jednej z wiadomości do Hussaina. Mówił też o kupnie pistoletu i rozlewie krwi. Jak relacjonował prokurator, mężczyźni zdecydowali, że Laura jest "niebezpieczna i trzeba się jej pozbyć".
Ashgar zwabił dziewczynę późno w nocy na spotkanie nad kanałem i kilkakrotnie pchnął ją nożem. Jedna rana była głęboka na 20 cm. Następnie wepchnął Laurę do wody i gdy wciąż stawiała opór napastnikowi, nożem przytrzymał jej głowę pod wodą.
Laura Wilson zginęła w czasie, gdy już toczył się proces ośmiu Pakistańczyków z Rotherham w wieku od 20 do 30 lat, oskarżonych o przestępstwa seksualne na nieletnich, w tym gwałty na czterech miejscowych dziewczętach w wieku od 13 do 17 lat. Pięciu z nich skazano na karę więzienia. Akt oskarżenia był owocem dwuletniego śledztwa pod kryptonimem "Operation Central". Chociaż policja z południowego Yorkshire znała sytuację Laury, to jej przypadek nie był objęty tamtym dochodzeniem.
Asghar i Hussain stanęli przed sądem pod zarzutem zamordowania Laury w maju tego roku. W trakcie procesu Asghar zmienił zeznania i przyznał się do winy, zaś ponowny proces Hussaina rozpoczął się w zeszłym miesiącu. Parę dni temu uznano go za niewinnego. Wymiar kary dla Asghara zostanie ustalony w terminie późniejszym.
Obrońca Hussaina Simon Csoka potwierdził, że jego klient jest "kobieciarzem, którego stosunek do płci przeciwnej można w najlepszym razie określić mianem obrzydliwego, ale chociaż jest winny wielu rzeczy, to nie popełnił morderstwa". Hussain sypiał z wieloma kobietami, ponieważ "tkwił w zaaranżowanym małżeństwie bez miłości, które nigdy nie zostało skonsumowane".
Związki zamordowanej z projektem mającym przeciwdziałać seksualnemu wykorzystywaniu nieletnich "Risky Business" oraz fakt, że policja wiedziała, że dziewczynka uprawiała seks z dorosłymi Pakistańczykami nie wypłynęły podczas procesu i nie zostały nigdy publicznie potwierdzone.
Po śmierci Laury opieka społeczna Rotherham zarządziła kontrolę wewnętrzną, ale jej wyniki nie zostały ujawnione. – Sytuacja Laury była niezwykle złożona, przez co urzędom trudno było skutecznie zaangażować się w jej sprawę, ale w pewnych momentach niewątpliwie można było działać inaczej lub bardziej efektywnie – przyznał tylko Alan Hazel, prezes agencji "Safeguarding Children". Na początku tego roku zlecono sporządzenie ogólnokrajowego raportu na temat nakłaniania nieletnich do seksu. Stało się tak po opublikowaniu wyników dziennikarskiego śledztwa "Timesa", które ujawniło problem wykorzystywania seksualnego brytyjskich dziewcząt w wieku od 12 do 16 lat przez grupy dorosłych mężczyzn pochodzenia pakistańskiego.
>>>>>
Brrr ! Zwyrodnialcy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:24, 06 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Pierwsze w Polsce honorowe zabójstwo?
Wielce prawdopodobne, że w Polsce doszło do pierwszego w naszym kraju tzw. honorowego zabójstwa. To morderstwo popełniane pośród wyznawców islamu na kobiecie, która poprzez swoje "niewłaściwe" zachowanie dopuszcza się "hańby" na rodzinie, którą zmywa się zabójstwem.
Ofiarą takiego zabójstwa jest być może 31-letnia Polka Agnieszka, która miała czwórkę dzieci z Pakistańczykiem. To właśnie ten mężczyzna został przez prokuraturę oskarżony o zabójstwo. Według doniesień śledczych, Pakistańczyk zabił Agnieszkę, bo ta zdecydowała się odejść od niego razem z dziećmi, czym "zhańbiła" honor mężczyzny i jego rodziny.
Agnieszka mieszkała w Łodzi. Kiedy miała 18 lat w dyskotece poznała Naeema, mieszkającego w Polsce Pakistańczyka. Spodobał się jej. Wkrótce urodził się im syn. Potem na świat przyszły jeszcze trzy córki.
Wyjechali do Pakistanu. Tam wzięli ślub. Rodzina Naeema była bardzo tradycyjna. Agnieszkę traktowano bardzo surowo. Zmienił się także Naeem. Według prokuratury traktował polską żonę jak niewolnicę: musiała wykonywać wszystkie polecenia, karmiono ją resztkami jedzenia.
Agnieszce udało się uciec z dziećmi do Polski. Ale wrócił także jej pakistański mąż. I to właśnie on, według prokuratury, zabił dziewczynę dokonując tzw. zabójstwa honorowego.
W ciągu roku na całym świecie - także w Europie - dochodzi do pięciu tysięcy morderstw honorowych.
Mordercami są najczęściej ojcowie, bracia i mężowie. Ofiarami młode kobiety. Zabójstwo honorowe ma najczęściej zmyć "hańbę", jaką przynosi niewłaściwe zachowywanie się kobiet. Niekiedy jest to po prostu europejski styl bycia kobiety - na przykład aktywność na Facebooku. O tym, czy zachowanie jest hańbiące - decydują męscy członkowie rodziny i oni wydają wyrok.
O tragedii Agnieszki w dzisiejszym Superwizjerze o 23.30. Zapraszamy!
>>>>>
No to super ! Wreszcie mamy multi kulti !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:01, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
I kolejne mrozace krew w zylach historie :
Zaszła w ciążę z wujkiem - szokujące historie nastolatek.
"Byłam warta 50 owiec", mówi smutno Farzaneh. Patrzy prosto w kamerę. Mała ekipa filmowa - reżyser, producentka, operator - towarzyszy jej od kilku miesięcy, zdążyła przywyknąć. Jej siostra jest główną bohaterką filmu "Sprzedana". Ten wstrząsający dokument Nimy Sarvestaniego pokazuje rzeczywistość afgańskich kobiet: poniżanych, upokarzanych, pozbawionych praw, sprzedawanych. Z reżyserem rozmawia Aneta Wawrzyńczak.
Sabere ma 16 lat. Przez sześć lat była żoną mężczyzny, który mógłby być jej dziadkiem. Mogła być też matką czwórki dzieci. Żadnej ciąży nie donosiła do końca. Mąż zbyt często i zbyt mocno bił. Uciekła więc do schroniska dla kobiet. Stamtąd wziął ją pod swoje skrzydła ojczym - brat jej zmarłego ojca i drugi mąż jej żyjącej matki. Chociaż kilka lat wcześniej to właśnie Abdul sprzedał pasierbicę 50-letniemu mężczyźnie za żonę, teraz pomaga jej w staraniach o rozwód. Stara się też chronić 12-letnią Farzaneh, swoją córkę, którą dwa lata wcześniej przyobiecał staremu talibowi za 50 owiec i kawałek nieużytku. "Jest jeszcze za młoda", mówi i odsyła z kwitkiem posłańców przyszłego teścia Farzaneh.
Aneta Wawrzyńczak: Czy wiesz, co dzieje się z głównymi bohaterkami filmu, Sabere i Farzaneh? Jak skończyła się ta historia?
Nima Sarvestani: Sabere dostała rozwód dwa miesiące temu. W końcu. Ale wciąż mieszka w schronisku (dla kobiet, w Mazar-e-Sharif - przyp.). Farzaneh jest żoną 27-letniego taliba. Mieszkają gdzieś pod Kandaharem. Jego ojciec w końcu dobił targu z ojcem Farzaneh. Abdul dostał resztę owiec, a po Farzaneh słuch zaginął.
Czytaj więcej o kobietach w Afganistanie: Kupują dziewczynki za równowartość kilku tysięcy złotych
Na filmie widzimy, jak biednie żyje rodzina Sabere. Czy płaciliście im za to, że zgodzili się pokazać przed kamerami, opowiedzieć swoją historię?
Nie, nie dostawali od nas żadnych pieniędzy. Nieraz spędzaliśmy noc pod ich dachem, więc kupowaliśmy jedzenie, ale żadnej gotówki żadne z nich nie dostało do rąk. Gdybyśmy im płacili, dostalibyśmy wypaczony obraz rzeczywistości, którą chcieliśmy pokazać.
Wsparliśmy natomiast schronisko dla kobiet. To było dla nas dużo ważniejsze, bo jest to organizacja, która pomaga 50 kobietom na miejscu i opiekuje się kolejnymi 200, które mieszkają z poza ośrodkiem.
Nie uważasz, że zachowanie bohaterów i tak było wypaczone przez Waszą obecność? Zwłaszcza Abdul wydawał się szczerze zatroskany losami Sabere i Farzaneh. Chronił Sabere przed mężem, pomógł z zastawieniu na niego pułapki, nie chciał wydać Farzaneh jej przyszłemu mężowi, mówił, że jest za młoda, że musi poczekać jeszcze cztery lata. Ale gdy wróciliście do Mazar-e-Sharif po zakończeniu zdjęć, okazało się, że 12-letnia Farzaneh została wydana za mąż i ślad po niej zniknął.
Zebraliśmy pieniądze, żeby wykupić Farzaneh. Zebraliśmy równowartość 50 owiec i wracaliśmy do Afganistanu z myślą, że zdołamy ją uratować przed tym małżeństwem. Ale spóźniliśmy się. Nie było jej już w Mazar-e-Sharif. Trafiła do Kandaharu, w południowej części kraju kontrolowanej przez talibów, więc nie mogliśmy tam pojechać. To było zbyt niebezpieczne.
Niestety, Farzaneh jest tylko przykładem niemal każdej małej dziewczynki w Afganistanie. W każdej wiosce znajdziemy kolejne Farzaneh.
Dlaczego Abdul oddał Farzaneh? Kilka razy wspomniał, że mógłby rozwiązać wszystkie swoje problemy, gdyby miał syna. Do tego potrzebna mu była kolejna żona. A żeby zdobyć żonę w Afganistanie, potrzebny jest jakiś majątek: ziemia, owce, pieniądze. Może sprzedał Farzaneh, żeby mieć pieniądze na kupienie żony dla siebie?
Nie, nie w tym przypadku. Oczywiście wielu mężczyzn tak robi. Syn jest dla nich niezwykle ważny, bo córkę wydadzą za mąż, odejdzie do innej rodziny, a syn zostanie u boku ojca i będzie pracował na rodzinę, gdy ten już nie będzie miał siły. Jednak Abdul miał inny problem - wcześniej wyemigrował do Iranu, chciał tam znaleźć pracę, ale go deportowali, więc z pracy nic nie wyszło, tylko długów narobił. Wydał Farzenah za mąż, by je spłacić.
Dziewczynki są sprzedawane…
Coś a la mahr (dar ślubny, który dostaje panna młoda od męża) w krajach arabskich?
Można tak powiedzieć, ale nie do końca. Różnica polega na tym, że w Afganistanie, kiedy mężczyzna daje posag za swoją żonę, staje się jej właścicielem. Ona nie ma żadnych praw. On może z nią zrobić wszystko.
Wracając do pytania - dziewczynki są sprzedawane, według nieoficjalnych statystyk, w 60-80% przypadkach "małżeństw".
W 60-80%? Moim zdaniem nawet więcej. Może faktycznie związków, gdzie kobieta sama decyduje, za kogo wyjdzie za mąż, jest 20% - ale to głównie mieszkanki Kabulu. Kobiety w stolicy uczą się, studiują, pracują. Tak przypuszczam, bo wśród dziewczyn, które ja poznałem, wszystkie były zmuszone do wyjścia za mąż w wieku 10-12 lat. Czasami wcześniej.
Każda dziewczyna w schronisku ma swoją własną, bolesną historię. Czy przypominasz sobie, która najbardziej Tobą wstrząsnęła?
Wszystkie są wstrząsające. Na przykład Latife. Gdy zmarł jej ojciec, opiekę nad nią przejął jego brat, jej wujek. A ten ją gwałcił. W wieku 13 lat zaszła w ciążę. Śledziliśmy jej historię, ale była zbyt skomplikowana, by zrobić z niej główną bohaterkę filmu.
W schronisku mieszkały też trzy siostry. Jedna z nich była regularnie gwałcona przez ojca.
Takich historii jest mnóstwo. Kiedy jesteś na miejscu i widzisz i słyszysz to wszystko, nie potrafisz zdecydować, na której z nich się skupić. Wszystkie są przerażające. Mogłabyś zrobić film o każdej jednej.
Skoro jesteśmy przy Latife - w filmie widzimy scenę, gdy jej ciotki przychodzą, by z nią porozmawiać i przekonać ją do powrotu do domu. Latife odmawia, ciotki dyskutują. Pracownica schroniska mówi wtedy do jednej z nich: "dlaczego jej nie rozumiesz? Przecież też jesteś kobietą". Jak Afganki traktują się wzajemnie? Współczują jedna drugiej?
Oczywiście. Choć nie zawsze. To wszystko zależy od sytuacji, od okoliczności, w jakich się spotykają. Nawet Sabere powiedziała mi, że Farzenah jest jeszcze bardzo młoda, ale lepiej będzie, jeśli wyjdzie za mąż już teraz. W Afganistanie dziewczyna, która ma 16 czy 17 lat i nie wyszła jeszcze za mąż, jest już starą panną.
A jakie szanse ma Afganka, by dostać rozwód?
Właściwie kobieta nie ma praw do rozwodu. Za rządów talibów nie miała najmniejszych szans, by go dostać. Mężczyzna nie miał z tym żadnych problemów. Więcej, mógł mieć tyle żon, ile tylko chciał. Jeśli umarł, jego żona musiała odczekać 70 lat nim dostała rozwód i mogła ponownie wyjść za mąż. Teraz są to tylko cztery lata, ale pod warunkiem, że mężczyzna przez dłuższy czas jest poza domem i nie jest w stanie utrzymać kobiety i jej dzieci. Jeśli, na przykład, jest w więzieniu, żona może dostać rozwód i wyjść ponownie za mąż właśnie po czterech latach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:25, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Rządy talibów się skończyły, a dziewczynkami wciąż się handluje.
To nie był wymysł talibów, by tak wydawać za mąż dziewczynki. Taka jest kultura w Afganistanie. My próbowaliśmy pokazać kobiety i mężczyzn w tym kraju, bez oceniania czy faworyzowania którejś z grup. Chcieliśmy pokazać, jak bardzo potrzeba im edukacji.
Problemem jest to, że 85% pieniędzy, które są pakowane w wojnę w Afganistanie przez NATO i Stany Zjednoczone, idzie na żołd dla żołnierzy. Pozostałe 15% dostaje rząd w Kabulu: 10% idzie dla urzędników, a tylko 5% do organizacji pozarządowych itd. I przez te 10 lat wojny ani NATO, ani USA nie wybudowały nawet jednej szkoły. Tym filmem staram się to zmienić. Chcę wymóc jakąś reakcję w Europie i Ameryce. Chcę, by ludzie zobaczyli prawdziwą tragedię Afganistanu. Bo tak naprawdę nikogo Afgańczycy nie obchodzą.
Chcę to podkreślić jeszcze raz: zrobiliśmy ten film, by pokazać, że wszyscy w Afganistanie, mężczyźni i kobiety, potrzebują edukacji.
Twoje poprzednie filmy również opowiadały trudne historie, przedstawiały niesamowicie skomplikowane losy kilkorga ludzi. W "Iranian Kidney Bargain Sale" ("Wyprzedaż irańskich nerek") pokazujesz handel organami w Iranie, w "On the Border of Desperation" ("Na granicy desperacji") - przemyt ropy z Iranu do ogarniętego wojną Iraku przez "mrówki". Skąd czerpiesz pomysły na filmy? Jak znajdujesz bohaterów?
Kiedy jesteś dziennikarzem i aktywnie pracujesz w zawodzie, poznajesz mnóstwo ludzi i ich historii. Wtedy pomysły przychodzą same. Na przykład pomysł na film "Na granicy desperacji" przyszedł mi do głowy, gdy pracowałem w Iraku. Czasem widywałem martwe konie na poboczach. Zastanawiałem się, kto je zabił - to ewidentnie nie były ofiary amerykańskich bombardowań. Kierowca powiedział mi, że niektórzy ludzie używają koni do szmuglowania ropy z Iranu do Iraku. Od razu pomyślałem, że trzeba by zrobić o tym film.
A jak znalazłeś Sabere?
"Sprzedana" jest czwartym moim filmem z Afganistanu. Pierwszy nakręciłem 17 lat temu, kolejny w 2001 roku, "Sprzedana" był trzecim dokumentem. Teraz skończyłem czwarty, o więzieniu dla kobiet w Kabulu.
Pomysł na ten film wpadł mi do głowy już kilka lat temu. Doskonale znałem problem wcześniej, więc chciałem go pokazać szerszej widowni. Ale tamtym razem przyjechałem do Afganistanu z innym zamiarem - kręciliśmy film o pewnej artystce. Mieliśmy już za sobą ponad dwa miesiące pracy a ja zrozumiałem, że to nie jest moja bohaterka. Ta kobieta pochodzi z bogatej rodziny, jest znana, media często ją pokazują. Dlaczego ja miałbym być kolejnym, który opowiada jej historię? Musiałem więc zmienić koncepcję.
Pracował dla mnie wtedy młody Afgańczyk, był operatorem kamery. Powiedział, że jego znajomy pracuje w schronisku dla kobiet, więc może tam coś znajdziemy. Odwiedziliśmy dwa czy trzy schroniska w Kabulu. Nikt nie chciał pokazać się przed kamerą. Jedna dziewczynka, 11-latka, chciała wystąpić w dokumencie, ale jej ojciec się nie zgodził. W innym schronisku nie pozwolono nam kręcić zdjęć, bo zmarła tam nieco wcześniej jedna z jego mieszkanek. Wtedy nasz znajomy znalazł kontakt do schroniska w Mazar-e-Sharif. Jego dyrektor był nauczycielem i dziennikarzem, więc rozumiał, czym się zajmujemy, co chcemy zrobić i pozwolił nam nakręcić film. Najpierw nasza producent, która jest kobietą, weszła sama do schroniska, mogła porozmawiać z wieloma dziewczynami. Wybraliśmy Sabere, ona przekonała swojego ojczyma, więc to była historia, którą później śledziliśmy.
Niełatwo jest znaleźć Afgankę, która zgodzi się pokazać twarz przed kamerą i przekonać jej rodzinę, by opowiedzieli swoją historię?
Właściwie znaleźliśmy trzy dziewczyny, które chciały wystąpić przed kamerą. Śledziliśmy historie wszystkich, ale w przypadku dwóch z nich nie mogliśmy podejść dostatecznie blisko, przyjrzeć się ich rodzinom. Nie mogliśmy zdobyć ich zaufania. To była czerwona linia, której nie mogliśmy przekroczyć. Przede wszystkim musiałem przekonać je, że robię ten film dla nich, by im pomóc. Dopóki nam nie ufały, nie braliśmy kamery na spotkania. Dopiero gdy zrozumiały, że nie zależy nam tylko na zrobieniu filmu, ale także na tym, żeby je poznać i pomóc im, mogliśmy włączyć kamery.
Ale zaufanie to nie wszystko. Musiałem też całkowicie je zrozumieć. Musiałem stać się kobietą, myśleć jak kobieta, widzieć społeczeństwo oczami kobiety. Dużo zależało od mojego "tła".
Urodziłem się i dorastałem w Iranie, w bardzo aktywnej i otwartej rodzinie. Po rewolucji islamskiej w 1979 roku mieliśmy mnóstwo problemów. Władze chciały nas wszystkich schwytać. Dorwali mojego ojca i dwóch braci. Jednego z nich przetrzymywali pół roku. Później go powiesili. Miał 17 lat. Zawinił, bo aktywnie działał w studenckiej organizacji walczącej o prawa człowieka. Ja byłem aktywnym dziennikarzem. Tak aktywnym, że w 1984 roku musiałem opuścić kraj. Myślę, że moje doświadczenie, moja historia, czynią mnie wiarygodnym w tym, co robię, w tematach, które poruszam w swoich filmach. Rozumiem moich bohaterów. Jeśli chcę zrobić dobry film dokumentalny, muszę być w 200% szczery i prawdziwy.
Urodziłeś się i wychowałeś w Iranie, zanim wyemigrowałeś do Szwecji, a później wracałeś do kraju przy okazji kręcenia kilku filmów. Afganistan też znasz bardzo dobrze, od 17 lat. Myślę, że w Iranie kobiety doskonale wiedzą, jakie prawa i wolności im się należą, jak traktowane są kobiety w innych częściach świata. Jak wygląda to w Afganistanie? W Twoim filmie widzimy, jak Sabere krzyczy na ojczyma, wydaje mu rozkazy. Wie, że wyrządzono jej krzywdę. Walczy o rozwód, o swoją przyszłość. Jest tylko wyjątkiem czy jest więcej takich Afganek?
W schroniskach jest więcej dziewczyn takich jak Sabere. Coraz więcej kobiet pracuje też w organizacjach pozarządowych. Są w zdecydowanej mniejszości, ale jednak walczą o prawa kobiet w Afganistanie. Większość z nich przez lata żyła na emigracji, w Pakistanie czy Iranie. Wróciły, by pomagać rodaczkom.
Czym różnią się te dwa kraje, Afganistan i Iran, pod względem praw kobiet?
Jeśli pojedziesz do Afganistanu i zaczniesz pytać ludzi, co myślą na temat obecnej sytuacji w kraju, zdecydowana większość z nich powie ci, że pod rządami talibów czuli się bezpieczniej niż dzisiaj. Zapytasz: "jak to?! Przecież talibowie was mordowali, ograniczali wam prawa, surowo karali". "Tak, ale nic się przecież nie zmieniło", usłyszysz w odpowiedzi. Ludzie nie boją się powrotu talibów do władzy, bo talibowie wciąż rządzą Afganistanem.
Afgańczycy nie czują się bezpiecznie. Po godzinie piątej, szóstej, nikt nie wychodzi z domu. Gdy kręciliśmy kolejny film, musieliśmy przejechać dwa miasta, by dotrzeć z hotelu do więzienia. Musieliśmy wstawać o piątej rano, żeby dojechać do więzienia, nakręcić zdjęcia i wrócić do Kabulu przed 17.
Byłem w Afganistanie 10 lat temu, byłem teraz. Zauważyłem, że prawie nic się tam nie zmieniło. Nie ma pracy, gospodarka leży. Kobietom wciąż żyje się źle. Sytuacja się trochę zmieniła. Ale mężczyźni się nie zmienili.
Wyobraź sobie, że jako 10-letnią dziewczynkę zmuszono cię do ślubu z kilkadziesiąt lat starszym mężczyzną. Masz teraz 16 lat, za sobą duże - i straszne - doświadczenia. Mąż każe cię za wszystko, bije, torturuje. Może cię nawet zabić, jeśli taki będzie miał kaprys. Więc co robisz? Uciekasz. A on idzie na policję i składa na ciebie donos. Jeśli cię złapią, wylądujesz w więzieniu. Możesz tam gnić nawet przez 15 lat. O tym właśnie jest mój kolejny film.
W Iranie jest zupełnie inaczej. Dużo kobiet ma wyższe wykształcenie, znają swoje prawa. 30 lat po rewolucji nie akceptują miejsca w społeczeństwie, które wyznaczają im władze kraju. Muszą na przykład nosić chusty, ale zakładają bardzo obcisłe ubranie. Pamiętają czasy sprzed rewolucji, rządy Szacha Rezy Pahlawiego, gdy nie musiały zakrywać ciała. Nawet dyktatura, jak za czasów Szacha, była bardziej otwarta na zmiany niż dzisiejszy Afganistan.
Kiedyś w Afganistanie było tak samo, kobiety nie musiały nosić burek. Teraz, gdy tam pojedziesz, czujesz się, jakbyś cofnęła się w czasie o 100 lat. To widać nie tylko w mentalności ludzi, ale w gospodarce, architekturze… wszędzie.
Dużo jeszcze czasu minie, nim w Afganistanie kobiety i mężczyźni będą równi.
Rozmawiała Aneta Wawrzyńczak
Nima Sarvestani (ur. 1958) reżyser i producent irańskiego pochodzenia, od 1984 roku mieszka w Szwecji. W Iranie pracował jako dziennikarz, na emigracji skupił się na tworzeniu filmów dokumentalnych. Jego najważniejsze filmy to: Iranian Kidney Bargain Sale (2006), On the Border of Desperation (2009), I Was Worth 50 Sheep (2010). Obecnie kończy pracę nad No Burqas Behind Bars, dokumentem przedstawiającym więzienie dla kobiet w Kabulu.
>>>>
Widzicie w jakim nieszczesciu zyja ludzie w krajach gdzie nie dotarlo chrzescijanstwo . To daltego jest tak wazna praca misjonarzy . To nie zabawa to sa straszne problemy od ktorych dopiero Bóg wyzwala bo czlowiek nie potrafi ...
(fot. AFP / Shah Marai)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:11, 05 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Alissa J. Rubin / New York Times
Porwane za cudze grzechy
Ośmioletnia Shakila zasypiała w swym łóżku, gdy do jej domu wtargnęła banda mężczyzn uzbrojonych w kałasznikowy. Dziewczynka wspomina, jak chwycili ją i wyciągnęli na zewnątrz, twierdząc, że zhańbiono ich rodzinę i im nie zapłacono. Shakila, porwana wraz z kuzynką zgodnie z afgańskim zwyczajem baad, była właśnie ową zapłatą.
Choć baad (zwany niekiedy baadi) jest zakazany przez afgańskie władze, a w opinii większości duchownych i uczonych także islamskie prawo, porywanie dziewcząt w ramach zadośćuczynienia za występki ich starszych krewnych jest wciąż nagminne. Shakila została uprowadzona i była więziona przez rok, ponieważ jeden z jej wujów uciekł z żoną miejscowego watażki. To właśnie ów mężczyzna, wściekły z powodu upokorzenia, jakie go spotkało, wysłał zbirów, by porwali dziewczynkę. Historia Shakili jest nietypowa z dwóch powodów: po pierwsze, dziewczynce udało się uciec, a po drugie, jej rodzina zgodziła się opowiedzieć osobom z zewnątrz o swoim dramacie. Reakcja jej ojca na uprowadzenie dobitnie świadczy o tym, jak głęboko zakorzeniony jest ów kulturowy zwyczaj: otóż był on wściekły, że porwano mu córkę, ponieważ – jak sam przyznał – już obiecał ją za żonę komuś innemu.
– Nie miałyśmy pojęcia, co się dzieje – mówi delikatnym głosem 10-letnia dziś Shakila, po raz kolejny wspominając dzień, w którym uprowadzono ją z rodzinnego domu. – Wsadzili nas do ciemnego, brudnego pomieszczenia z kamiennymi ścianami. Bili nas kijami i mówili: ”Wasz wuj uciekł z naszą żoną i nas pohańbił, więc my będziemy bić was w odwecie”.
Choć ONZ potępia baad jako ”szkodliwą tradycję”, według działaczy praw człowieka, organizacji kobiecych oraz ekspertów od pomocy humanitarnej praktyka ta jest wszechobecna na obszarach wiejskich na południu i wschodzie Afganistanu, czyli regionach zdominowanych przez Pasztunów. Baad polega na pozbawieniu wolności młodej kobiety, często będącej jeszcze dzieckiem, i zmuszeniu jej do małżeństwa. Jak tłumaczą działaczki praw kobiet oraz członkowie starszyzny, proceder ten jest najczęściej ukrywany, ponieważ dziewczęta traktowane są jako rekompensata za ”haniebne” przestępstwa w rodzaju zabójstw i cudzołóstwa, jak również za czyny zakazane zwyczajowo, takie jak potajemny ślub i ucieczka.
Silna pozycja plemiennego prawa oraz stałe praktykowanie obyczaju baad wynikają zarówno z braku zaufania Afgańczyków do państwowego wymiaru sprawiedliwości (który ich zdaniem jest skorumpowany), jak i poczucia skrajnego zagrożenia. Baad najczęściej spotykany jest tam, gdzie autorytet państwowych instytucji jest najniższy. Zamiast iść do sądów, ludzie zgłaszają się do dżirg, czyli zgromadzeń starszyzn, które uznają prawo plemienne, dopuszczające praktykę wymiany kobiet.
– Sądy nie są szanowane z dwóch powodów – po pierwsze, skorumpowana administracja otwarcie domaga się pieniędzy za każdą sprawę, a po drugie, działają niesolidnie – tłumaczy Hajji Mohammed Nader Khan, członek starszyzny z Helmand, który często uczestniczy w postępowaniach dotyczących baadu. – Poza tym w niektórych regionach rządzą talibowie, którzy nie pozwalają ludziom zwracać się ze swymi problemami do sądów.
Działaczki praw kobiet obawiają się, że ostatnie postępy w walce z baadem zostaną zaprzepaszczone, jako że żołnierze NATO wyjeżdżają z Afganistanu, a fundusze na publiczne programy kurczą się. – Dzięki szerokiej kampanii społecznej, jaką prowadziliśmy w całej prowincji Oruzgan, skala tego procederu w ostatnich dwóch latach zmniejszyła się – mówi Marjana Kochai, jedyna kobieta zasiadająca w radzie prowincji Oruzgan. – Organizowaliśmy też spotkania z członkami starszyzn, by uczulić ich, że nie wolno im aprobować tych nielegalnych i niezgodnych z islamem praktyk.
Zwyczaj wymiany kobiet wywodzi się jeszcze z epoki przed islamem, kiedy koczownicze plemiona przemierzały afgańskie góry i pustynie. Eksperci od plemiennego prawa wskazują, że poza nielicznymi zurbanizowanymi terenami w Afganistanie tradycja ta przetrwała do dziś. – Nomadzi nie mieli policji, sądów ani sędziów, którzy rozstrzygaliby spory, dlatego też uciekali się do jedynych znanych im metod, czyli przemocy i morderstw – tłumaczy Nasrine Gross, amerykańska socjolog pochodzenia afgańskiego, która bada pozycję afgańskich kobiet. – Kiedy nie udaje się rozwiązać konfliktu, ludzie ci oferują to, co mają: zwierzęta są cenniejsze od dziewcząt, bo można je sprzedać, więc daje się dwie strzelby, jednego wielbłąda, pięć owiec i kobiety na dokładkę.
Założenie jest takie, że oddanie pokrzywdzonej rodzinie dziewczyny w niewolę i zmuszenie jej do poślubienia członka owego klanu zbliża dwa skłócone rody, zmniejsza ryzyko dalszych krwawych porachunków oraz rekompensuje owej rodzinie utratę krewnego. Kiedy kobieta urodzi dzieci, przynajmniej symbolicznie zastępują one członka klanu, który poniósł śmierć.
To jednak marne pocieszenie dla samej dziewczyny, która uosabia wroga rodziny i jest całkowicie nieprzygotowana na brutalne traktowanie, jakiego doświadcza z tego powodu. Uprowadzone dziewczęta mimo bardzo młodego wieku zmuszane są też często do stosunków seksualnych. – Problem z baadem polega na tym, że ta transakcja nie uspokaja obdarowanych, tylko minimalnie łagodzi ich gniew. Co prawda nie zabijają nikogo w odwecie, ale dziewczyny traktują nieludzko – podkreśla Gross.
Nikt nie prowadzi statystyk dotyczących liczby dziewcząt porywanych w ramach baadu. Szefowa biura ds. kobiet i członkini rady prowincji Kunar, gdzie doszło do uprowadzenia Shakili, przyznaje, że władze dowiadują się o jednym lub dwóch takich przypadkach na miesiąc, ale wiele innych nigdy nie zostaje ujawnionych. O sprawie Shakili w ogóle nie słyszała.
Autorzy raportu ONZ z 2010 roku, poświęconego szkodliwym etnicznym tradycjom, oceniają, że baad jest ”nadal wszechobecny” na wiejskich obszarach w Afganistanie. Badacze prowadzili wywiady w dziewięciu prowincjach zamieszkanych w większości przez Pasztunów. Członkinie lokalnych rad, przedstawicielki starszyzn i inne kobiety piastujące ważne funkcje opowiadały o licznych przypadkach gwałtów, samobójstw i maltretowania. Okazuje się, że prawie wszyscy wiedzą o praktyce baadu, wiele osób się jej wstydzi, a większość zna osobiście kogoś, kogo dotknęła bezpośrednio. Afganistan zdelegalizował baad w 2009 roku, wprowadzając ustawę o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, jednak według ONZ jej egzekwowanie pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza na południu i wschodzie kraju.
Rodzina Shakili, podobnie jak wiele innych w prowincji Kunar, nie sprzeciwiała się zwyczajowi baadu. Argumentowała jedynie, że orzekająca w jej sprawie dżirga nie zdążyła wydać wyroku, a Shakila została zaręczona jeszcze jako niemowlę z kuzynem w Pakistanie. Rodzina utrzymywała, że zgodnie z pasztuńskim kodeksem dziewczynki nie można było nikomu oddać, ponieważ była własnością innego mężczyzny (tego typu zaręczyny są również bezprawne, ale nagminne w pasztuńskich wioskach). – Nie mamy nic przeciw oddawaniu córek – przyznaje ojciec Shakili, Gul Zareen. – Ale ja nie miałem prawa oddać mojej.
Opinie na temat baadu wyraźnie różnią się w zależności od płci. Mężczyźni uważają ów zwyczaj za sposób na zachowanie ciągłości rodu i powstrzymanie klanowych porachunków, podczas gdy kobiety dostrzegają przede wszystkim cierpienia młodych dziewcząt, które muszą płacić za cudze grzechy.
– Baad ma swoje dobre i złe strony – ocenia Fraidoon Mohmand, parlamentarzysta z prowincji Nangahar, który przewodniczył kilku dżirgom. – To prawda, że karze się niewinną osobę za występki innego człowieka, ale dzięki temu można uratować dwie rodziny, dwa klany, przed dalszym rozlewem krwi, zabójstwami i nieszczęściem. Dodaje on, że uprowadzona kobieta cierpi tylko przez krótki czas. – Kiedy oddaje się dziewczynę w ramach baadu, być może jest ona bita, być może przez rok albo dwa będzie jej ciężko, ale po urodzeniu dziecka lub dwojga wszystko odejdzie w niepamięć i będzie traktowana jak normalny członek rodziny – podkreśla.
Afgańskie kobiety twierdzą jednak, że to nieprawda – zwłaszcza jeżeli uprowadzona będzie miała pecha i powije dziewczynkę. – Kobieta ofiarowana rodzinie na mocy baadu zawsze będzie cierpieć – mówi Nasima Shafiqzada, dyrektor ds. kobiet w prowincji Kunar. – Musi dużo pracować. Ciągle jest bita. Inne kobiety z klanu bez przerwy obrzucają ją najgorszymi wyzwiskami.
Krewni Shakili byli ubogimi rolnikami, mieszkającymi nad rzeką w wiejskim dystrykcie Naray w prowincji Kunar, nieopodal granicy z Pakistanem. Członkowie rodziny wspominają, że Shakila chodziła do szkoły, bawiła się z braćmi i była zdrowym dzieckiem. Wszystko zmieniło się, gdy została uprowadzona przez ród Fazala Nabi, należący do klanu Gujar, który ma w Naray dużo silniejszą pozycję niż plemię Shakili.
Shakila i jej kuzynka były więzione przez trzy miesiące w ciemnym pomieszczeniu. Dopiero potem pozwolono im wyjść, po czym kazano im zbierać w górach drewno na opał i nosić wiadra wody z rzeki. Przez cały rok niewoli żadna z dziewcząt nie dostała nowych ubrań, a przez pierwsze sześć miesięcy nie wolno im było nawet uprać tych, w których je porwano. Chodziły brudne i zaniedbane, co ściągało na nie jeszcze większą nienawiść nowej rodziny. Dostawały jedynie chleb i wodę, i to co drugi dzień. – Torturowali nas w straszliwy sposób. Nikt nie powinien tak traktować drugiego człowieka – opowiada cichym głosem Shakila.
Dziewczynka zakryła twarz, gdy dziennikarz spytał ją o białe blizny na czole. – To było wtedy, jak rzucili mną o tę kamienną ścianę – opowiada.
Jej kuzynka uciekła jako pierwsza. Oprawcy stali się wówczas jeszcze bardziej bezwzględni wobec Shakili – ponownie zamknęli ją w komórce i nieustannie bili. Wypuszczano ją tylko na modlitwę. Pewnego razu udało jej się wymknąć przez bramę. Ukryła się w zaroślach, by porywacze jej nie dostrzegli, a następnie przedarła się do wioski, w której mieszkała jej siostra. Gdy Shakila stanęła przed drzwiami jej domu, była tak brudna i wychudzona, że siostra niemalże jej nie poznała. – Ona ledwo żyła – wspomina jej ojciec Gul Zareen. – Była taka chuda – mówi, unosząc wskazujący palec i potrząsając głową. – Cały czas płakała. Teraz ją solidnie karmimy, więc powoli wraca do zdrowia.
Po kilku godzinach watażka przybył wraz z obstawą po Shakilę. Przeszukali gospodarstwo jej ojca, oskarżyli go o zorganizowanie jej ucieczki i zagrozili, że wymordują wszystkich mężczyzn z jego rodu.
Przerażony ojciec poczekał do zmroku, po czym uciekł wraz z rodziną, nie zabierając ze sobą prawie nic. Wyruszyli przez góry, idąc nocą wąskimi ścieżkami, jako że ludzie herszta patrolowali jedyną drogę do wioski.
Obecnie rodzina Shakili mieszka w Asadabadzie, stolicy prowincji, gdzie czuje się bezpieczniej, choć ledwo wiąże koniec z końcem. Porzuciła cały swój skromny dobytek, jedną krowę i dwie kozy. Ojciec i wuj Shakili pracują fizycznie i zarabiają 4 dolary dziennie, o ile znajdą danego dnia pracę. Cała rodzina mieszka w małej, glinianej chatce bez prądu i ogrzewania, a posiłki gotuje w jednym garnku na palenisku na podwórzu.
Krewni Shakili chcieliby wrócić do rodzinnej wioski w Naray, dlatego też zgłosili się do sądu, by dowiedzieć się, czy prokurator lub sędzia mógłby zapewnić im ochronę przed klanem Gujar. Pouczono ich jednak, by zwrócili się o pomoc do lokalnej policji w Naray.
Gul Zareen kręci głową. Wyjaśnia, że szef policji jest krewnym Fazala Nabi, watażki, który porwał Shakilę. – Nie możemy wrócić – mówi ze smutkiem. Shakila spogląda przez okno na zaniedbane podwórze. – Nie wiem, jaka przyszłość mnie czeka – przyznaje. – Czy będzie dobrze, czy źle.
>>>>
Kolejne dzikie obyczaje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:03, 08 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Zabił żonę, bo od niego odeszła. To była kara
Zabił żonę, bo od niego uciekła. To była kara - O tym, że sprzeciw wobec męża w kulturze muzułmańskiej jest niedopuszczalny tragicznie przekonali się najbliżsi łodzianki Agnieszki K., która w brutalny sposób została zamordowana przez swojego męża. - Na samym początku był dobry. Przeszła na islam i była tak bardzo zakochana, że to przechodziło ludzkie pojęcie. Wyprowadziła się z domu, szybko z nim zamieszkała i wyjechali do Pakistanu - wspomina jej matka Halina Fojtuch. Dodaje też, że Agnieszka K. musiała stamtąd uciec, bo jej mąż chciał sprzedać ich dzieci, a ją wyrzucić z domu. - Musiała uciec, bo mieli sprzedać dzieci. (...) Nie miała wyboru. Wróciła, a on przyjechał za nią. Ona wiedziała co ją czeka. Jaka kara - opowiada dzisiaj jej matka w rozmowie z reporterami TVP.
- Na samym początku był dobry. Przeszła na islam i była tak bardzo zakochana, że to przechodziło ludzkie pojęcie. Wyprowadziła się z domu, szybko z nim zamieszkała i wyjechali do Pakistanu - wspomina jej matka Halina Fojtuch. Dodaje też, że Agnieszka K. musiała stamtąd uciec, bo jej mąż chciał sprzedać ich dzieci, a ją wyrzucić z domu. - Musiała uciec, bo mieli sprzedać dzieci. (...) Nie miała wyboru. Wróciła, a on przyjechał za nią. Ona wiedziała co ją czeka. Jaka kara - opowiada dzisiaj jej matka w rozmowie z reporterami TVP. Mężczyzna usłyszał już wyrok 15 lat więzienia.
>>>>
No no ! Takie gadki o ,,innej kulturze'' zamulaja problem . Jesli facet jest z innej kultury ma obowiazek powiadomic ze kobieta u nich jest niewolnica bez praw . Jesli na poczatku jest mily a pozniej zaczyna sie pieklo to nie jest to ,,inna kultura'' ale zwabienie w pulapke . Zadna kultura nie prewiduje takich metod . A nawet w islamie trzeba podpisac kontrakt malzenski ktory ustala warunki ... A wiec to nie jest tak ze mozna kobiete porwac i juz . Bo wtedy nastepuje zemsta rodu . Czyli warunki musza byc ustalone i przestrzegane ! To nie jest tak ze w tamrej kulturze mezczyzna moze robic co chce np . oszukujac . To jest tez i tam przestepstwo .
Natomiast sama zamordowana ... Skoro warunkiem bylo porzucenie ŚWIĘTEJ WIARY KATOLICKIEJ ! ZAWIERAJĄCEJ PEŁNIĘ PRAWDY O BOGU !!! Na rzecz czego ? Obyczyjaow dzikich ??? Z epok dawno minionych ? Ktore zachowaly sie w odludziach i odcietych swiata zakatkach ??? I na to godza sie dziewczyny ??? TAK GLUPOTA ! Toz WSZELKIE DZWONIK ALARMOWE DZWONIA !!! Ze co ,,zakochala sie'' ??? A co to za milosc ???
To opetanie ... Trzeba orozniac milosc o dzikich namietnosci wzbudzanych przez diabla . Gadki w stylu ,,zabijae sie jesli sie ze mna nie ozenisz'' a zatem potworny szantaz nic nie maja wspolnego z miloscia a wszystko z diablem . Milosc to chcec dobra DLA DRUGIEGO a nie dla siebie !!!
Za wszelka cene chciec miec kogos dla siebie ? To nie jest milosc .
Bóg Honor Ojczyzna ! To sa wartosci . Czyli dla Boga wszystko ale i dla Honoru ! A dla Ojczyzny ? Zostawiasz milosc do kobiety i idziesz WALCZYC !!! Bynjamniej nie jest tak ze jak ktos ma milosc to juz wsztystko rzuca tylko ta milosc ... To jest wlasnie opetanie ..
Prawidlowa milosc to ta zaczynajaca od Boga ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:51, 01 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Setki Afganek więzione za tzw. przestępstwa moralne.
Setki afgańskich kobiet jest więzionych za tzw. przestępstwa moralne. Wśród nich są ofiary gwałtów, czy kobiety skazane za uprawianie seksu pozamałżeńskiego .
Więzione są również niektóre ofiary gwałtów, a seks pozamałżeński, nawet jeśli kobieta jest do niego zmuszana, jest uważany za cudzołóstwo, czyli "przestępstwo moralne" .
Około 400 kobiet i dziewcząt przetrzymywanych w więzieniach czy centrach zatrzymań młodzieży.
Niektóre kobiety zostały skazane za seks pozamałżeński, za zgwałcenie czy bycie zmuszanymi do prostytucji .
Sędziowie często skazują wyłącznie na podstawie 'zeznań' uzyskiwanych bez obecności adwokatów i podpisywanych przez kobiety bez wcześniejszego ich przeczytania, gdyż kobiety nie umieją czytać ani pisać .
Wyroki skazujące są długoletnie, w niektórych przypadkach przekraczają nawet dziesięć lat więzienia.
Niedawno prezydent poparł inicjatywę wpływowej rady duchownych, tzw. kodeks zachowania zezwalający mężom na bicie żon w pewnych okolicznościach.
>>>
Widac tutaj ewidentnie dzikosc tego kraju ... Pamietajmy ze Afganistan nie ma dostepu do morza . Jest to kraj srodladowy a zatem kontakt z cywilizacja nikły . Ponadto jest to kraj wysokich gor a zatem dodatkowo izolowany od swiata . To co jest znakomita naturalna twierdza nie do zdobycia - chroni kraj przed zagranica . Takze przed naplywem pozytwnych wzorow a nie tylko agresji wojskowej . Ale najgosza jest i tak Arabia Saudyjska . Ci nie sa odcieci od swiata . Nie sa biedni glodni brudni a prawo maja na poziomie Afganistanu . Tutaj nie ma taryfy ulgowej . Bo Afagnczycy wiemy . Oprocza zacofania jeszcze agresja sowiecka . Naprawde wina ich nie jest duza ... No ale koszmar jest faktem ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:52, 09 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Zmuszają kobiety do małżeństw. "To przestępstwo"
Ponad połowa sądowych spraw w Wielkiej Brytanii dotyczących przymuszania do małżeństw pochodzi z Pakistanu. Okazuje się jednak, że wielu muzułmańskich liderów nie popiera tego niebezpiecznego procederu.
- Islam nie popiera wymuszonych małżeństw. Według islamu to nie małżeństwo, tylko przestępstwo - mówił niedawno mufti Mirpur podczas spotkania w Anglii.
- Miałam 14 lat, kiedy moja matka przedstawiła mi mężczyznę, któremu zostałam obiecana w wieku ośmiu lat - mówi Jasvinder Sanghera. Jej starsza siostra, po latach upokorzeń w wymuszonym małżeństwie, próbowała popełnić samobójstwo przez podpalenie.
>>>>
I znowu i znowu . I ciagle ten Pakistan . Dziki kraj ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:24, 09 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Wydali ją za mąż, gdy miała 5 lat. "To był horror"
40-letnia dzisiaj Samina Shah została przymusowo wydana za mąż w wieku 5 lat. - To był horror - mówi, opowiadając swoją historię brytyjskiemu dziennikowi "The Daily Mail".
Shah urodziła się w rodzinie pakistańskich imigrantów w Wielkiej Brytanii. Kobieta, która dzisiaj odnosi sukcesy w biznesie, postanowiła opowiedzieć swoją historię, gdy usłyszała o podobnej tragedii pięcioletniej dziewczynki z muzułmańskiej rodziny, która miała miejsce w ubiegłym roku. Jak opowiada Shah, ceremonia ślubna odbyła się pod pozorem świętowania jej urodzin. Zaraz potem jej przyszła teściowa miała powiedzieć: "No w końcu ta piękna dziewczynka należy do mnie!".
W wieku 13 lat musiała opuścić szkołę i zająć się domem. Rok później już oficjalnie wstąpiła w związek małżeński i została wysłana do Pakistanu do "męża", który obiecał, że pozwoli jej wrócić z powrotem do Wielkiej Brytanii, gdy skończy 16 lat.
- Kiedy wychodzisz za mąż, mając 5 lat, to nie żyjesz już jak normalne dziecko, moje podstawowe prawa zostały rażąco pogwałcone – mówi Shah.
W wieku 20 lat kobieta urodziła swoje pierwsze dziecko i przyrzekła sobie, że nie będzie ono przeżywać takiego horroru, jak ona. Shah znalazła w sobie dość sił i determinacji, aby zerwać małżeństwo dopiero, gdy miała 37 lat. Zostawiła męża, który zakazywał jej nawet się uśmiechać. "Uśmiech to oznaka nieudacznicy" – mawiał.
>>>>
I znow horror i znowu Pakistan ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:10, 12 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Tańczący chłopcy z Kabulu
Utrzymywanie bacha bazi – "chłopców do przyjemności" – to w Afganistanie powszechna praktyka. Pochodzący najczęściej z ubogich rodzin chłopcy są seksualnie wykorzystywani przez bogatych i wpływowych Afgańczyków. Kiedy dorosną i przestaną być potrzebni swoim "właścicielom", zajmują się stręczycielstwem lub prostytucją.
Mirzahan od razu zwrócił uwagę na dziewięciolatka z jasną skórą i dużymi oczyma. – Jest najprzystojniejszy w całej wiosce – mówi 22-letni mężczyzna, tłumacząc, dlaczego przysposobił chłopca do roli swojego seksualnego partnera i towarzysza. Był jeszcze jeden powód, dla którego Waheed nadawał się na bacha bazi, albo "chłopca do przyjemności": – Nie ma ojca, więc nikt nie będzie się sprzeciwiał. Ofiarą wykorzystywania seksualnego pada coraz więcej afgańskich dzieci. Nieletni chłopcy są wykorzystywani przez bogatych lub wpływowych Afgańczyków. Często zmusza się ich, by tańczyli na imprezach rodzinnych, przebrani za dziewczęta. Praktyka ta stała się jeszcze bardziej powszechna po upadku rządów talibów.
– Czy nam się to podoba, czy nie, za talibów prawo było bardziej przestrzegane – mówi Dee Brillenburg Wurth, ekspertka ds. ochrony praw dzieci przy misji ONZ w Afganistanie, która próbowała zainteresować tym problemem rząd. – Talibowie uważali takie praktyki za grzech, i starali się położyć im kres.
W ciągu ostatniej dekady zwyczaj posiadania bacha bazi rozpowszechnił się na zamieszkanym przez Pasztunów południu, w kilku prowincjach północnych, a nawet w stolicy, jak wynika z informacji uzyskanych od Afgańczyków zaangażowanych w ten proceder lub zajmujących się jego badaniem. Podczas gdy organizacje pomocowe przeznaczają sporo pieniędzy i energii na walkę o prawa kobiet, "chłopcy do przyjemności" to nadal mało znane zjawisko.
Departament Stanu wspominał o tej praktyce w dorocznych raportach dotyczących przestrzegania praw człowieka. W dokumencie z 2010 roku znalazła się wzmianka o tym, że członkowie afgańskich służb bezpieczeństwa, którzy otrzymują broń i przeszkolenie od sił zachodniej koalicji, wykorzystywali seksualnie chłopców "w sposób noszący znamiona przestępstwa".
Poza tym jednak zachodnie siły w Afganistanie nie robią zbyt wiele, by zająć się tym problemem. Brakuje też wiarygodnych statystyk dotyczących skali zjawiska.
– W Afganistanie jest to bardzo delikatny problem, rodzaj tabu – mówi Hayatullah Jawad, przewodniczący Afghan Human Rights Research and Advocacy Organization z siedzibą w Mazar-e Sharif. – Wiele osób jest w to zaangażowanych, ale nikt nie chce o tym mówić.
Wywiad z Mirzahanem i jego przyjaciółmi wykorzystującymi seksualnie chłopców pozwala przyjrzeć się temu problemowi z bliska. Mężczyźni zgodzili się spotkać ze mną w jednej z małych wiosek w prowincji Balkh. Do wsi prowadzi mała, nieutwardzona droga; kilka mil stąd toczą się walki pomiędzy talibami a siłami rządowymi. Spotykamy się w glinianej chacie. Mężczyźni zgadzają się ujawnić jedynie swoje imiona; chociaż proceder utrzymywania bacha bazi jest powszechnie znany, rzadko kiedy rozmawia się o tym publicznie lub w obecności osób z zewnątrz.
Siedząc obok 9-letniego Waheeda, ubranego w różowe spodnie i tunikę (tradycyjny strój zwany shalwar kameez), Mirzahan opowiada, że zdecydował się wziąć chłopca, ponieważ nie było go stać na poślubienie kobiety. Jeszcze nie uprawiał z nim seksu; to nastąpi za kilka lat. Na razie Waheed poznaje nieco starszych "tańczących chłopców".
– Sam jeszcze nie tańczy, ale chciałby to robić – mówi z dumą Mirzahan.
Pytany, jak zapatruje się na bycie tancerzem, Waheed odpowiadaz nieśmiałością: – Cieszę się – mówi. – Ci chłopcy wyglądają pięknie.
Niedaleko siedzi 23-letni Assadula, który – jak twierdzi – jest afgańskim żołnierzem stacjonującym w południowej prowincji Kandahar. Assadula przyznaje, że zawsze miał słabość do nastoletnich chłopców. Dwa lata temu wziął sobie 16-letniego bacha bazi. Siedząc obok Jawada, dziś 18-letniego, tłumaczy jednak, że ich związek dobiega końca.
– Kiedy zacznie mu rosnąć broda, jego czas się skończy – mówi. – Poszukam wtedy kogoś bez zarostu.
Wielu mężczyzn korzystających z bacha bazi ma żony. Ale Assaduli nigdy nie pociągały kobiety. – Kobiety nie możesz wszędzie ze sobą zabrać – tłumaczy, odnosząc się do segregacji płciowej w miejscach publicznych, obowiązującej wAfganistanie. – Żony nie zabierzesz na imprezę, a chłopak może iść z tobą wszędzie.
Mężczyźni utrzymujący bacha bazi traktują ich jak swoją własność,
mówi Jawad, zajmujący się prawami człowieka. Szczególnie urodziwi chłopcy mogą zostać sprzedani nawet za kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Ich "właściciele" często wypożyczają ich jako tancerzy na męskie imprezy, niektórych zaś zmuszają do prostytucji.
– To jest wykorzystywanie – mówi Jawad. – Większość tych dzieci nie ma ochoty tego robić. Zgadzają się wyłącznie dla pieniędzy, ponieważ najczęściej pochodzą z bardzo biednych rodzin.
Chociaż praktyka ta jest bardziej powszechna w konserwatywnych, wiejskich rejonach, upowszechniła się również w Kabulu. Mohammed Fahim, który zajmuje się filmowaniem wesel i brał udział w najbardziej wystawnych imprezach tego typu w stolicy mówi, że obecność "tańczących chłopców" uświetnia średnio co piąte wesele.
Władze wiedzą o istnieniu tego zjawiska – mówi, pokazując nam film z niedawnej imprezy, na którym widać nieletniego chłopca w mocnym makijażu, potrząsającego zalotnie ramionami w kierunku mężczyzn, którzy siedzą na podłodze i klaszczą. – Policjanci lubią takie imprezy i często na nie przychodzą – dodaje Fahim.
Kiedy chłopcy dorastają i przestają być potrzebni swoim "właścicielom", często zostają alfonsami lub męskimi prostytutkami, mówi afgański fotograf i dziennikarz Barat Ali Batoor, który spędził kilka miesięcy, dokumentując losy "tańczących chłopców". Wielu sięga po narkotyki albo alkohol. – W Afganistanie, jeśli zostałeś zgwałcony lub wykorzystany, nie możesz liczyć na godne życie w społeczeństwie.
Kiedy Batoor ukończył pracę nad swoim projektem, miał nadzieję, że organizacje pozarządowe chętnie pokażą jego prace, żeby nagłośnić ten problem. Ku jego zaskoczeniu, nikt nie był zainteresowany. – Mówili, że nie chcą sobie robić wrogów w Afganistanie – mówi.
W Afganistanie mężczyźni wykorzystują seksualnie chłopców od pokoleń, jak twierdzą eksperci badający ten problem. Zjawisko to stało się szczególnie powszechne w latach 80., kiedy to mudżahedini walczący z Sowietami rekrutowali młodych chłopców z wiosek, przez które przechodzili. Zdobycie władzy przez talibów w połowie lat 90. było po części możliwe dzięki oburzeniu na lokalnych dowódców, którzy utrzymywali bacha bazi i oddawali się innym niemoralnym praktykom.
Afgańskie prawo w dużej mierze opiera się na prawie islamskim, które zabrania kontaktów homoseksualnych, podobnie jak seksu przedmałżeńskiego. Zgodnie z afgańskim prawem, żeby zawrzeć ślub, mężczyźni muszą mieć ukończone 18 lat, a kobiety 16.
W czasie rządów talibów mężczyznom podejrzewanym o kontakty seksualne z innymi mężczyznami bądź chłopcami groziła śmierć. Pod koniec lat 90., w obliczu nasilających się represji, praktyka utrzymywania bacha bazi zeszła do podziemia. Upadek rządu talibów pod koniec 2001 roku i napływ pieniędzy od organizacji pomocowych sprawiły, że tradycja ta znowu odżyła.
Wurth, urzędniczka ONZ, która opuszcza Kabul po trzech latach pracy nad kwestiami dotyczącymi sytuacji dzieci w Afganistanie, mówi, że brak postępu w zwalczaniu seksualnego wykorzystania nieletnich jest dla niej największą porażką. Zachodnie siły nie zrobiły zbyt wiele, żeby przeprowadzić gruntowne badania nad tym zjawiskiem lub zaapelować o zmiany.
– W niektórych rejonach jest to nagminne – mówi Wurth. – Ale poza tym niewiele wiemy o tej praktyce. Nie mamy żadnych dokładniejszych danych. Wurth mówi, że pewną nadzieją są rozmowy z przedstawicielami afgańskiego rządu, którzy zaczęli zwracać uwagę na problem i wyrazili zaniepokojenie rosnącą skalą tego zjawiska. (…) Jak do tej pory jednak rząd nie zrobił wiele, by powstrzymać wykorzystywanie bacha bazi. Wurth mówi, że nie słyszała, by kogokolwiek pociągnięto do odpowiedzialności. – Jeśli dzieciak, który jest seksualnie wykorzystywany, postanowi to ujawnić, skończy w więzieniu – mówi.
>>>>
jak widcie pedalska pedofilia kfitnie . Co mysleliscie ze jak oni sa ,,religijni'' to tacy jak u nas ? Nic z tego . Tam ,,religijnosc'' to puste rytualy zewnetrzne na poziomie pogan . Oddaje kult bogom bo sie ich boje ale jak juz ich zaspokoje to robie co chce ...
Naprawde JEDYNĄ religia jest katolicyzm nie ma zadnej ,,innej'' ,,konkurncyjnej'' itp. Reszta to zboczenia wieksze lub mniejsze . Dlatego sa misjonarze i dlatego trzeba nawracac . Nie o to przeciez chodzi aby ich odrzucic . Tfu zboczency pedofile i jeszcze islamiosci zrzucic na nich bombe atomowa najlepiej . NAWROCIC . Zreszta pedofili jest masa na zachodzie a to nie sa poganie i dzicy . Duzo wieksza ich wina...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:42, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Rodzice brutalnie zabili córkę. "Nie panowali nad sobą"
Iftikhar i Farzana Ahmed brutalnie zabili swoją córkę, bo prowadziła zbyt luźny tryb życia - tak przed sądem zeznała ich druga córka, Aleeshia. Według zeznań dziewczyny, rodzice nie mogli pogodzić się z tym, że ich 17-letnia córka ma wiele znajomych i korzysta m.in. z telefonu, co w efekcie doprowadziło do przemocy. - W ciągu ostatnich pięciu lat to się zdarzało codziennie, ale zaczęło się robić coraz gorzej - zeznała. Dodała też, że rodzice wzięli nóż i "po prostu zaczęli uderzać". - To było szaleństwo, nie panowali nad sobą. A ona tylko siedziała i przyjmowała te ciosy - relacjonowała. Nie wiadomo jednak, jak jej słowa oceni sąd, gdyż dziewczyna sama jest oskarżana o współudział w tym morderstwie.
>>>>
Ci goscie sa naprawde opetani przez demony . Jest to bardzo wyraznie widoczne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:24, 02 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Alissa J. Rubin / New York Times
Najpierw ślub, potem gwałt
Policjant z Kunduzu mówił spokojnie i z przekonaniem: tłumaczył, że nie może być przecież mowy o tym, by zgwałcił nastoletnią córkę miejscowego pasterza, ponieważ na chwilę przedtem islamski duchowny udzielił im ślubu. To częsta praktyka w Afganistanie, która pozwala uniknąć oskarżeń o porwanie i gwałt.
– Od chwili, gdy zawarta zostanie umowa małżeńska, nie sposób postrzegać żadnej formy współżycia jako gwałtu – dowodził 42-letni Khodidad, który do chwili aresztowania służył w szeregach lokalnych sił policyjnych (Afghan Local Police, ALP), tworzonych i szkolonych przez Amerykanów.
Na podłodze ogólnej sali widzeń w miejscowym więzieniu za Khodidadem siadł jego brat, Ghulam Sakhi, oskarżony przez młodą kobietę o udział w jej uprowadzeniu. – W kulturze pasztuńskiej dziewczęta nie mają prawa wypowiadać się o tym, kogo chcą, a kogo nie chcą poślubić – wtrącił. – Mają wyjść za mąż za mężczyznę, którego wybiorą im rodzice.
Żaden z dwóch mężczyzn nie został formalnie postawiony w stan oskarżenia: obaj odpierają zarzuty o uprowadzenie i gwałt. Prokuratura, krewni dziewczyny i obrońcy praw człowieka z oburzeniem odrzucają wersję przedstawianą przez podejrzanych. Twierdzą, że nie ulega dla nich wątpliwości, że Lal Bibi została uprowadzona i zgwałcona, i że nie zawierano przy tej okazji małżeństwa. Odrzucają również twierdzenia, jakoby zawarcie małżeństwa było w tych okolicznościach prawomocne lub usprawiedliwiało gwałt. Jak podkreśla szef prokuratury wojskowej w Kunduzie, gen. Mohammed Sharif Safi, "w Afganistanie przymusowe małżeństwo nie jest uznawane". Wiele jednak osób, w tym szef policji w Kunduzie i rzecznik afgańskiego MSW są zdania, że w tym przypadku doszło do "wymuszenia małżeństwa", nie gwałtu, co budzi ich mniejszy sprzeciw.
Rozmowy z kilkunastoma osobami wskazują, że w sprawie podejrzanych z Kunduzu nie idzie tylko o los 18-latki, lecz o trwałość obyczajów plemiennych i słabość niedawno przyjętych rozwiązań, mających chronić godność kobiet. Kwestia definicji gwałtu jest tylko jedną z wielu, jakie zaczęły zaprzątać uwagę opinii publicznej od chwili, gdy przed miesiącem Lal Bibi i jej bliscy zdecydowali się na bezprecedensowy w warunkach afgańskich krok, występując publicznie z oskarżeniem. Sprawą zajął się osobiście prezydent Hamid Karzai, który polecił, by sprawcy stanęli przed sądem a jednostka, w której służą, została rozwiązana.
Część członków Narodowej Rady Bezpieczeństwa uznała jednak, że publiczne dochodzenie może zniszczyć reputację struktur ALP, luźnej sieci lokalnych sił policyjnych, które uważane są za fundament nowego systemu bezpieczeństwa i ochrony przed talibami. Prokuratura i obrońcy praw człowieka zgadzają się w kwestii wagi ALP dla przyszłości kraju, pragną jednak zarazem udowodnić, że w Afganistanie prawo pięści nie może triumfować nad prawem.
– Problemem jest to, że ludzie, którzy tam służą, są niewykształceni, często niepiśmienni – wzdycha prokurator Safi, mówiąc w szerszym sensie o strukturach ALP, a konkretnie – o jednostce, w której służyli podejrzani. – W policji nie istnieje coś takiego jak "zakres obowiązków" czy "kodeks postępowania" większość to członkowie dawnych oddziałów, dla których czas zatrzymał się 15 lat temu – nadal uważają, że mogą bezkarnie zabijać i gwałcić. Popieram ideę ALP – dodaje – ale proces rekrutacji i doboru ich członków jest dla mnie nie do przyjęcia.
Lal Bibi i jej bliscy nie wiedzą, czy mogą liczyć na sprawiedliwość i czy nie grozi im trwała degradacja: zgodnie z lokalną tradycją pasztuńską, zgwałcona dziewczyna stanowi hańbę dla rodziny. Zdarzało się, że rodziny, które znalazły się w podobnej sytuacji, zabijały ofiary gwałtu, by ustrzec się od dyshonoru.
W ubiegłym tygodniu rodzina Lal Bibi, która nigdy wcześniej nie była w Kabulu, zdecydowała się na dziesięciogodzinną podróż (taksówką) z Kunduzu, w którym szukali wcześniej schronienia – wszystko po to, by ojciec i dziadek dziewczyny byli w stanie dotrzeć do wysokich rangą urzędników i skłonić ich, by energicznie zajęli się sprawą. – Nigdy dotąd nie byliśmy w tym mieście. Niełatwo skłonić dygnitarza, by cię wysłuchał – wzdycha dziadek Bibi, Hajji Rustam, patrząc na swoje wyczyszczone do połysku buty, które założył na wędrówkę po ministerstwach. Do miasta przyjechała również Lal z matką: nie mogły przecież zostać same w Kunduzie, ale – jak zaznacza ojciec dziewczyny – nie powinny spotkać się z nieznajomymi.
W ubiegłym tygodniu zatrzymano jeszcze dwóch podejrzanych, w tym osobę podejrzewaną o kierowanie całym przestępstwem: dowódcę miejscowej jednostki policji, Muhammada Nezami, który, jak się przypuszcza, nakazał uprowadzenie Lal Bibi. Szef policji w Kunduzie twierdził wprawdzie dotąd, że Nezaami wraz ze współtowarzyszem opuścili region, mężczyzn udało się jednak wypatrzyć na posterunku, gdzie dawniej służyli. W międzyczasie sprawa zaczęła nabierać rozmachu: prezydent Karzai początkowo zlecił rozwiązanie jedynie jednej jednostki ALP, obecnie rozwiązano już cztery z pięciu istniejących. W międzyczasie jednak gen. Samiullah Qtra, komendant sił policyjnych w Kunduzie powołał do istnienia nową jednostkę. Na jej czele stanął brat aresztowanego dowódcy. Część miejscowych uznała to za świadomą prowokację i pogróżkę. – Brat Nezaamiego jeździ jego samochodem: wiele osób widząc to obawia się, że dawny komendant wrócił – tłumaczy Hajji Balkhi, członek starszyzny plemiennej. – To zniewaga nie tylko dla [dziadka dziewczyny] Hajji Rustama, lecz dla nas wszystkich.
Prowincja Kunduz należy do najbardziej niespokojnych w północnym Afganistanie. Ostatnio udało się wprawdzie przywrócić kruchy ład, ale półtora roku temu talibowie byli o krok od zajęcia stolicy prowincji, Kunduzu: zdołali zamordować poprzedniego gubernatora i komendanta policji, gen. Daouda Daouda. Nowy komendant, gen. Qatra podszedł entuzjastycznie do amerykańskiej propozycji utworzenia ALP, oddziałów złożonych z miejscowych mężczyzn wyposażonych w lekką broń i szkolonych przez komandosów z USA. W skład tych oddziałów weszła część grup, walczących dawniej w barwach Sojuszu Północnego, a nawet część talibów. Gen. Qatra skłonny jest postrzegać sprawę Lal Bibi jako "spór w rodzinie", nie zaś ciężkie przestępstwo. – Mamy do czynienia jedynie z wymuszonym małżeństwem – stwierdza lekko.
>>>>
Jka widzicie typowy formalizm prawny jak u protestantow czy u Hitlera . Grunt to ,,zgodnie z prawem''... Uwidacznia sie to roznica cywilizacyjna cywilizacji ,,prawniczych'' . O ile w cywilizacji lacinskiej czyn musi byc zgodny z normami moralnymi o tyle u ,,prawniczych'' musi byc ,,zgodny z prawem'' a prawo sie ustala aby bylo wygodnie ... Zreszta nie tylko u nich . Wielu zaglusza sumienie ,,prawem''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:16, 14 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
18-latka oblana kwasem za to, że powiedziała "nie"
Najpierw chciał się z nią ożenić, a gdy został odtrącony uznał, że skoro on nie może jej poślubić, dopilnuje, by nikt inny tego nie zrobił. Ofiarą padła 18-letnia Afganka o imieniu Mumtaz. Została oblana kwasem przez swojego adoratora. Okaleczona trafiła do ośrodka pomocy, gdzie przebywa więcej kobiet, które padły ofiarą przemocy domowej. - Czuję się bardzo źle. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze - mówi 18-latka.
Została oblana kwasem, bo powiedziała "nie" - 18-letnia Afganka o imieniu Mumtaz została oblana kwasem przez swojego adoratora, bo nie chciała się z nim ożenić. Odrzucony mężczyzna uznał, że skoro nie może jej poślubić, dopilnuje, by nikt inny tego nie zrobił. Pewnej nocy kilku uzbrojonych mężczyzn wtargnęło do domu, by dać rodzinie lekcję.
>>>>
Kolejny tego typu koszmar . To juz ,,tradycja'' ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:41, 04 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
22-latka z Jordanii zadźgana przez brata - kolejne zabójstwo honorowe?.
22-letnia rozwódka z Jordanii została zadźgana przez starszego brata. Najprawdopodobniej powodem było "splamienie" honoru rodziny - informuje serwis internetowy "Jordanian Times". 33-latek ugodził siostrę nożem w klatkę piersiową. Bezpośrednim powodem śmierci był krwotok wewnętrzny, jaki nastąpił po zadaniu rany.
Lokalni funkcjonariusze oceniają, że śmierć kobiety była rezultatem kolejnej kłótni domowej spowodowanej rzekomym splamieniem honoru. Jak udało się dowiedzieć reporterom "Jordanian Times", kobieta niemal od roku była rozwódką, a jej brat próbował ograniczać jej wolność i zmuszał do pozostawania w domu we wsi w prowincji Adżlun.
Zabójstwa honorowe to mordy popełniane przez członków rodziny na swoich bliskich, motywowane chęcią "zmycia hańby" z rodu. Do zabójstw na tym tle dochodzi najczęściej w kulturze islamu, jednak według danych ONZ zdarzają się również w wiejskich społecznościach hinduskich.
Ofiarami morderstw honorowych najczęściej bywają młode kobiety, zazwyczaj żyjące w tradycyjnych i konserwatywnych społecznościach, w których reputacja żony czy córki stanowi o reputacji całej rodziny.
Według ONZ-owskiej organizacji UNPF, ofiarami takich zbrodni pada ok. 5 tys. kobiet rocznie. Jednak organizacje broniące praw człowiek twierdzą, że liczba ta jest o wiele większa.
>>>>
I znowu ten koszmar ! Za duzo w tych krajach nienawisci . Teraz rozumiecie skad ohydni dyktatorzy i tyle krwi . Z tego spoleczenstwa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:48, 05 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Brutalna zbrodnia: zabili córkę, by zmyć hańbę
We wrześniu 2003 roku w Wielkiej Brytanii zaginęła 17-letnia Shafilea Ahmed. Wiele miesięcy później z rzeki Kent wydobyto jej ciało w stanie zaawansowanego rozkładu i poćwiartowane. Po trwającym osiem lat śledztwie jej rodzice, Iftikhar i Farzana Ahmed, zostali oskarżeni o jej zamordowanie. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie. Szczegóły o ostatnich miesiącach życia dziewczyny są przerażające.
>>>>
Ale zmyli hanbe . Teraz stali sie ,,rodzina'' mordercow ... Diabel miota nimi jak chce ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:55, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Gambia: na koniec ramadanu prezydent rozkazał... masową egzekucję
Powiesić do połowy września wszystkich skazanych na śmierć nakazał na koniec ramadanu Yahya Jammeh, prezydent Gambii, najmniejszego państwa Afryki. Działacze praw człowieka domagają się, by Zachód i Unia Afrykańska powstrzymały Gambijczyka przed egzekucjami.
- Nie pozwolę, by mój kraj miał być terroryzowany przez garstkę oprychów - zabójców, rabusiów, terrorystów, pedofilów, homoseksualistów czy przemytników narkotyków - oświadczył 57-prezydent w telewizyjnym orędziu z okazji święta Id al-Fitr, przypadającego na koniec ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu. - By dać nauczkę przestępcom rozkazałem, by do połowy września powiesić wszystkich, którzy za swoje zbrodnie zostali już skazani na śmierć - dodał.
Przywrócenie kary śmierci
Jammeh doszedł do władzy w Gambii w wyniku bezkrwawego zamachu stanu w 1994 r. Rok później przywrócił karę śmierci zniesioną przez poprzedniego władcę, byłego lekarza weterynarii sir Dawdę Kairabę Jawarę. Według agencji AFP, ostatnią egzekucję w Gambii przeprowadzono w 2007 r., a w celach śmierci w cieszącym się złowrogą sławą więzieniu "Druga mila" przetrzymywanych jest co najmniej 50 skazańców. Wyroki śmierci wykonuje się w Gambii przez powieszenie.
Na śmierć gambijski dyktator każe skazywać swoim sędziom nie tylko pospolitych przestępców, ale także politycznych przeciwników, rywali do władzy. W zeszłym roku na śmierć skazanych zostało ośmiu gambijskich wojskowych, w tym dowódcy armii rządowej i wywiadu, którym Jammeh zarzucił spiskowanie i zdradę.
Tyran Afryki
Panujący od prawie 20 lat i chorobliwie podejrzliwy Jammeh uważany jest za jednego z najbrutalniejszych tyranów w Afryce. Prześladuje i wtrąca do więzienia działaczy politycznej opozycji i dziennikarzy, a rywali do władzy każe skrytobójczo mordować. Co chwila dokonuje czystek we władzach, by pozbywać się konkurentów. Od maja do sierpnia zwolnił ze stanowisk dowódców armii rządowej, gwardii prezydenckiej, marynarki wojennej i pół tuzina generałów z rządowego wojska i wywiadu i porozsyłał ich po świecie jako zastępców ambasadorów.
W ostatnich latach Jammeh wyróżnia się także wrogością wobec homoseksualistów. Podobnie jak w większości krajów afrykańskich, także w Gambii homoseksualizm jest zakazany prawem i karany 14 latami więzienia. Jammeh grozi, że zaostrzy kary. W 2008 r. ostrzegł homoseksualistów, by wynieśli się z Gambii, bo inaczej każe "pościnać im głowy".
Najpierw strzelać - potem pytać
Podstawą dochodów zamieszkanej przez półtora miliona ludzi Gambii jest uprawa orzeszków ziemnych i turystyka. Jammeh twierdzi, że na gambijskie plaże ściągają nie tylko miłośnicy słońca, ale także amatorzy seksu z nieletnimi i dlatego musiał wydać im wojnę. W ostatnich latach Gambia stała się też etapem na kokainowym szlaku wiodącym z Ameryki Południowej do Europy.
W maju Jammeh rozkazał dowódcom swojej policji, by widząc przestępców, najpierw strzelali, a dopiero potem zadawali pytania. - A jak się komuś to nie będzie podobało, powiedzcie, żeby przyszli na skargę do mnie - zapowiedział. - Nie będziemy tu znosić żadnej hołoty, ani czarnej, ani białej.
W styczniu gambijski satrapa ubiegał się o stanowisko przewodniczącego Unii Afrykańskiej. Na prośbę afrykańskich kolegów po fachu, naciskanych przez działaczy praw człowieka, wycofał swoją kandydaturę i ustąpił prezydentowi Beninu.
Przymykanie oczu
Afrykańscy działacze praw człowieka domagają się, by Unia Afrykańska i Zachód powstrzymały Jammeha przed masową egzekucją we wrześniu. - Aż nazbyt długo Afryka przymyka oczy na poczynania tego tyrana - ogłosił Alioune Tiene z dakarskiego Afrykańskiego Zgromadzenia na Rzecz Obrony Praw Człowieka. - Pora powiedzieć: dość.
Kiedy w lutym Zachód naciskał na Jammeha, by powstrzymał swoją niechęć do homoseksualistów, a jego kraj będzie mógł liczyć na większą pomoc zagraniczną, gambijski dyktator odparł: - Wiemy tu jedno - prawa człowieka nie polegają na tym, by mężczyźni zawierali małżeństwa z mężczyznami. Zabierajcie sobie waszą pomoc, jeśli chcecie za nią kupić naszą zgodę na coś, co jest sprzeczne z ludzką naturą. Dopóki tu rządzę, nigdy na to nie pozwolę.
>>>>
To owocnie przezyl ten post . Diabel opanowal cala dusze jak mowi Jezus ostrzegajac o pustej duszy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:46, 24 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Gambia zapowiada egzekucję wszystkich skazanych na karę śmierci
Gambia zapowiada egzekucję wszystkich skazanych na karę śmierci - podaje CNN.
Władze Gambii planują stracić wszystkich swoich więźniów, którzy skazani zostali na karę śmierci. Jak poinformował gambijski prezydent, wyroki zostaną wykonane do połowy września, a jego decyzja spotkała się już z ostrą międzynarodową krytyką organizacji walczących o prawa człowieka.
To maleńkie państwo, leżące w Afryce Zachodniej, ostatni raz wykonało egzekucję więźnia około 30 lat temu. Na razie nie podano oficjalnych przyczyn, które sprawiły, że prezydent tak zdecydowanie zmienił stanowisko władz.
Jak szacują organizacje praw człowieka, na koniec zeszłego roku w Gambii w celach śmierci przetrzymywane były 44 osoby, w tym dwie kobiety.
W przemówieniu nadanym w niedzielę przez państwową telewizję i powtórzonym przez zagraniczne media, prezydent Yahya Jammeh powiedział, że wszyscy skazani na karę śmierci zostaną straceni do połowy września.
- Wszyscy ci, którzy są winni popełnienia poważnych przestępstw i zostali skazani, odczują pełną moc prawa – stwierdził gambijski prezydent. – Wszystkie kary uznawane przez prawo będą utrzymane w naszym kraju, aby mieć pewność, że kryminaliści dostaną to, na co zasługują: czyli ci, którzy zabijają, zostaną zabici. Do połowy przyszłego miesiąca wszystkie kary śmierci zostaną wykonane.
W Gambii karą śmierci można ukarać za różnego rodzaju przestępstwa, w tym za morderstwo lub zdradę stanu, przy czym ten ostatni zarzut jest często stawiany przeciwnikom politycznym, dusząc w zarodku wszelkie ewentualne różnice poglądów.
W 2010 roku brytyjska organizacja praw człowieka zwana Reprieve poinformowała, że Gambia wprowadziła także karę śmierci dla tych, którzy zostaną złapani z większą ilością kokainy czy heroiny niż 250 gramów. Trudno ustalić, czy to prawo nadal obowiązuje.
W 2009 roku Jammeh wygłosił podobną groźbę o wznowieniu wykonywania egzekucji, ale wtedy nie zdecydował się na działanie. Niemniej jednak, ponowna groźba znowu budzi silne obawy.
Gambia, która jest byłą brytyjską kolonią, graniczy w całej linii lądowej z Senegalem i ma 1,3 miliona mieszkańców.
Jammeh przejął władzę w 1994 roku w wyniku wojskowego zamachu stanu i dwa lata później został wybrany na prezydenta. Rząd tłumi działania ewentualnej opozycji, a sam prezydent wygrał wszystkie wybory od czasu, kiedy przejął władzę. Większość punktów wyborczych oskarżana jest zwykle o oszustwa.
Działania prezydenta Gambii związane z ochroną praw człowieka są stale krytykowane, ale władze zyskują zwolenników poprzez budowę nowych szpitali, szkół i innej infrastruktury.
>>>>
Diable trzyma go mocno w szponach...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:22, 24 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Pakistan: mężczyzna został okrutnie okaleczony za romans z mężatką.
Fryzjer z Pakistanu został okrutnie okaleczony za rzekomy romans z mężatką. Oprawcami okazali się członkowie wpływowej rodziny, do której należy kobieta. Policja poinformowała, że 32-letni Yousaf Khan został porwany przez sześciu mężczyzn i kobietę, którzy wydłubali mu oczy, odcięli uszy, nos, usta i język.
Krwawa napaść miała miejsce we wsi Mirzapur, położonej w prowincji Pendżab. Po okaleczeniu mężczyzny banda oprawców pozostawiła go samemu sobie, by się wykrwawił. Pakistańczyk przeżył i został odwieziony do lokalnego szpitala, gdzie lekarzom udało się go uratować.
- Został oskarżony o zakazany związek z kobietą - tłumaczył agencji AFP Khaliq Riaz, policjant, który badał sprawę. - Aresztowaliśmy pięciu winowajców - dodał. Policja wciąż poszukuje jednego z mężczyzn i kobiety, którzy zaatakowali 32-letniego fryzjera.
>>>>
Horror ! Jak widzicie jesli kobieta nalezy do lokalnych moznowladcow moga bestialsko zniszczyc mesczyzne jesli jest zwyklym czlowiekiem . Prawo silniejszego . Tak wygladaja ludy ktore nie poznaly nauki Kościoła !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|