Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Horror islamski.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:54, 05 Sie 2013    Temat postu:

Pochodząca z Polski kobieta odebrała córkę porwaną przez jej męża

Po­cho­dzą­ca z Pol­ski, ale od lat miesz­ka­ją­ca w Wiel­kiej Bry­ta­nii, 29-let­nia Alex Abou-El-El­la jest bo­ha­ter­ką tam­tej­szym me­diów. Jej bra­wu­ro­wą akcję, dzię­ki któ­rej ura­to­wa­ła córkę po­rwa­ną przez egip­skie­go męża, po­rów­nu­je się nawet do fil­mów o Ja­me­sie Bon­dzie. Hi­sto­rię ko­bie­ty sze­ro­ko opi­su­je bry­tyj­ski "Daily Mail".

Alex Abou-El-El­la po­zna­ła swo­je­go męża Mu­sta­fę pod­czas pracy w lo­kal­nym skle­pie w Slo­ugh. Przed ślu­bem, do któ­re­go do­szło we wrze­śniu 2009 roku, ko­bie­ta prze­szła na islam choć nigdy wcze­śniej nie prak­ty­ko­wa­ła tej re­li­gii. W 2011 roku, kiedy ich córka Mona miała za­le­d­wie rok, męż­czy­zna bez słowa za­brał dziec­ko do Egip­tu. Żonie po­wie­dział, że je­dzie do zna­jo­mych, a w rze­czy­wi­sto­ści udał się na lot­ni­sko i wy­je­chał do ro­dzin­ne­go kraju. Do tej pory nie wia­do­mo, jak udało mu się, bez wie­dzy żony, uzy­skać pasz­port dla dziec­ka.

W ciągu na­stęp­nych dwóch lat ko­bie­ta mogła kon­tak­to­wać się z dziec­kiem je­dy­nie te­le­fo­nicz­nie. Męż­czy­zna cały czas gro­ził jej rów­nież, że juz nigdy nie zo­ba­czy córki. Bry­tyj­skie służ­by od­mó­wi­ły po­mo­cy, bo Wiel­ka Bry­ta­nia nie ma pod­pi­sa­nej umowy eks­tra­dy­cyj­nej z Egip­tem.

Prze­łom przy­nio­sła do­pie­ro pomoc pi­sar­ki Donyi Al-Na­hi od lat zaj­mu­ją­cej się po­mo­cą ko­bie­tom, któ­rym arab­scy mę­żo­wie po­rwa­li dzie­ci. Obie ko­bie­ty, prze­bra­ne za mu­zuł­man­ki, po­je­cha­ły do Egip­tu i pod­czas bra­wu­ro­wej akcji ode­bra­ły dziew­czyn­kę, kiedy jej ciot­ka od­pro­wa­dza­ła ją do przed­szko­la.

- Szłam za nimi coraz szyb­ciej i szyb­ciej aż w pew­nym mo­men­cie zo­ba­czy­łam rękę Mony kilka me­trów ode mnie. Zła­pa­łam ją i ob­ję­łam mocno w ra­mio­nach - re­la­cjo­nu­je w roz­mo­wie z "Daily Mail". Miała tylko kilka chwil, by do­stać się do pod­sta­wio­ne­go sa­mo­cho­du, ale cała akcja skoń­czy­ła się dla niej szczę­śli­wie.

Ko­lej­ne trud­no­ści cze­ka­ły na lot­ni­sku. Tam jed­nak użyła przy­go­to­wa­ne­go wcze­śniej pol­skie­go pasz­por­tu swo­jej dru­giej córki, prze­ku­pi­ła ob­słu­gę lot­ni­ska i do­sta­ła się na po­kład sa­mo­lo­tu do Lon­dy­nu.

Pod wra­że­niem za­cho­wa­nia Alex jest Donya Al-Na­hi, którą okre­śla się mia­nem Jane Bond. - Mamy tylko jedną matkę i nikt nie ma prawa od­bie­rać jej dzie­ci. Alex jest dla mnie bo­ha­ter­ką - mówi bry­tyj­skim me­diom.

>>>>

Grzechem pierworodnym bylo bezmyslne przejscie na islam mimo braku jakichkolwiek przekonan do niego . RELIGIA TO NIE OZDOBNIK !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:51, 06 Sie 2013    Temat postu:

Nicola Abé | Der Spiegel
Der Spiegel
Zatruta wolność

Afgańskie kobiety zabijają się, połykając środki na szczury, pestycydy, tabletki nasenne – chociaż mieszkają w jednym z najbardziej liberalnych miast w swoim kraju. A może właśnie dlatego. Nie mogą znieść przymusowych małżeństw i katowania przez mężów, co również tu jest powszechnym zjawiskiem.

Fareba Gul zdecydowała, że umrze w burce. Włożyła strój, którego zwykle nie nosiła, i pojechała do Błękitnego Meczetu, najświętszego miejsca w Mazar i-Szarif. Tam zażyła trutkę na owady i poszła na plac pełen białych gołębi, które czekają na pożywienie od ludzi odwiedzających świątynię. I tam, wśród ptaków, chwyciły ją konwulsje.

– Kiedy tam dotarłem, Fareba leżała na ziemi, a obok niej stał tłum ludzi – opowiada jej wuj Faiz Mohammed, do którego wcześniej zdążyła jeszcze zadzwonić. – Wołała o pomoc.

Podniósł bratanicę, zaniósł ją do taksówki i zawiózł do szpitala. Z jej ust toczyła się piana, kobieta co chwila traciła przytomność. Godzinę później 21-letnia Fareba Gul już nie żyła. Umarła tego samego dnia, w tej samej klinice, co jej 16-letnia siostra Nabila.

Chodziło o zupełnie niewinną historię miłosną – opowiadają ich krewni. Między obu siostrami wybuchła kłótnia. Młodsza, Nabila za daleko posunęła się w swoim dążeniu do wolności – zakochała się. Fareba złościła się, że siostra zachowuje się nieprzyzwoicie i starała się skłonić ją, by zakończyła ten związek. Obie ostro się pokłóciły, krzyczały na siebie. Do pokoju weszła matka i wymierzyła Nabili policzek. Wtedy dziewczyna wyciągnęła z szafki ojca truciznę i połknęła ją w swoim pokoju. Zaledwie kilka godzin później zażyła ją również Fareba. – Czuła się winna – stwierdza Faiz Mohammed.

Podwójne samobójstwo dwóch sióstr kładzie się cieniem nad miastem, które zalicza się do najbardziej liberalnych i pokojowych miejsc w całym Afganistanie. Być może jest to zwiastun tego, co może się stać, gdy w najbliższym czasie z kraju wyjdą wszystkie zagraniczne wojska.

Ten, kto mieszka w Mazar i-Szarif, żyje stosunkowo bezpiecznie. Teraz jednak akurat tutaj zaczyna eskalować przemoc młodych kobiet zwrócona przeciwko nim samym. To zaś sprawia, że wszyscy czują się bezradnie i wygląda na to, że nie jest to bynajmniej przypadek.

Bo właśnie kobiety z tego miasta są rozdarte pomiędzy tradycją a nową wolnością, między oczekiwaniami swoich rodzin i własnymi uczuciami. Są uwięzione w rygorach konserwatywnego społeczeństwa, które daje im jednak wystarczająco wiele wolności, by mogły odkryć nowoczesny, zachodni tryb życia. Jest tutaj internet i telewizja kablowa, dziewczynki chodzą do szkoły, a kobiety pracują zawodowo. Ale przymusowe małżeństwa, przemoc domowa i wiele innych ograniczeń obecne są w życiu wielu z nich tak samo, jak dawniej – i stają się tym trudniejsze do zniesienia. Wybranie śmierci może więc być formą samostanowienia.

Kobiety, które odbierają sobie życie? – Coś takiego spotyka się jeszcze co najwyżej w prowincji Herat i oddalonych od świata górskich wioskach – twierdzi szef policji. Organizacje broniące praw kobiet jako przyczyny samobójstw wymieniają z kolei biedę i niedostatki wykształcenia.

Dom państwa Gulów leży jednak w jednej z najlepszych dzielnic miasta, jest obszerny i zadbany, w ogrodzie kwitną róże. Marzia Gul, matka, zaprasza do salonu i opada na czerwoną kanapę. – Fareba, moja najstarsza, studiowała prawo. Chciała zostać adwokatką, jak jej ojciec – opowiada. Do końcowych egzaminów brakowało jej zaledwie roku. Również Nabila, młodsza córka, była dobrą uczennicą. – Chciała zostać dziennikarką – mówi matka.

Kobieta wstaje, podchodzi do szafy i ze szklanej szkatułki wyjmuje zdjęcie. Widać na nim małą wesołą dziewczynkę, z warkoczykami i piegami na buzi. – Była taka miła i zawsze gotowa do pomocy – wspomina Marzia Gul. Po chwili załamuje się jej głos.

Samobójcza śmierć dwóch córek właśnie dlatego jest sprawą tak wstrząsającą, że w owym udręczonym kraju obie prowadziły uprzywilejowane życie. Oglądały bollywoodzkie filmy, miały telefony komórkowe i dostęp do internetu. Do dżinsów i makijażu na twarzy nosiły jedynie chustę, a nie burkę. Nie musiały się ukrywać.

I mieszkały w mieście, w którym ludzie zamożni nie muszą odgradzać się od reszty betonowymi murami. Potężny gubernator kontroluje tutejsze życie – i robi to tak efektywnie, że mieszkańcy właściwie w ogóle nie muszą się obawiać, że zginą od zamachu bombowego na ulicy. Przedstawiciele zagranicznych organizacji pomocowych mogą śmiało poruszać się po mieście. Na ulicach niemal nie widać broni. Zamiast tego na miejscowym bazarze można obserwować kobiety o oczach obwiedzionych czarną kredką, z szalami lekko tylko zakrywającymi włosy, jak przymierzają nowe buty. Mazar i-Szarif to miejsce nadziei.

Ale oddział chorób wewnętrznych regionalnego szpitala jest miejscem rozpaczy. – Najgorsze są piątki – mówi doktor Khaled Basharmal, otwierając swój notes. – Osiem samobójstw w jednym dniu.

Czyta imiona niedawno przywiezionych tu kobiet: Raihana, Roya, Shukuria, Terena, Rahima... Są również dwaj młodzi mężczyźni.

– To prawdziwa katastrofa. Od końca marca mieliśmy ponad 200 takich przypadków – kontynuuje Basharmal. Również siostry Fareba i Nabila Gul były jego pacjentkami. Pod białym fartuchem widać plamy potu, doktor jest już bardzo zmęczony. Miał znowu dyżur przez całą noc, a zbliża się już południe.

Nie istnieją żadne oficjalne statystki ani nie ma nikogo, kto mógłby potwierdzić liczby podane przez lekarza. Ale Afganistan uważany jest za jeden z nielicznych krajów świata, w którym odbiera sobie życie więcej kobiet niż mężczyzn. Według najnowszych badań z własnej ręki ginie tu rocznie pięć na 100 tysięcy kobiet, ale prawdziwe liczby mogą być znacznie wyższe. Wskaźnik ten wciąż rośnie, przede wszystkim w miastach. Do tego 1,8 miliona kobiet cierpi na depresję.

Ten, kto przyjdzie na oddział chorób wewnętrznych, żadnych statystyk jednak nie potrzebuje. Widzi salę chorych, gołe ściany, w środku żadnych urządzeń, stoi tu jedynie osiem łóżek. Wnoszą nową pacjentkę, znowu próba samobójcza. Pielęgniarki kładą kobietę na wolnym łóżku. Zasłona na głowie młodej kobiety jest uniesiona, widać niezwykle piękną twarz, tylko oczy są dziwnie zgasłe. Jedna z sióstr wkłada do nosa chorej przewód, do żołądka płynie słony roztwór. Ciecz pompowana z żołądka do plastikowej butelki jest czarna jak smoła. – Tabletki nasenne – stwierdza doktor Basharmal.

W innym łóżku w tym samym pokoju leży młoda, szczupła kobieta, również jedna z ocalałych z ostatniej nocy. Ma 24 lata, taki wiek podała na izbie przyjęć jej rodzina. – Ma najwyżej osiemnaście – stwierdza lekarz. Na imię jej Roya, nie ma siły mówić. Wstrzyknęła sobie trutkę na szczury – szepcze z trudem i pokazuje żyłę w zgięciu lewego łokcia.

Dokładnie zaplanowała swoją śmierć. Poszła do lekarza, poprosiła, żeby zapisał jej środek na zbytnio obniżone ciśnienie krwi i przyniosła do domu strzykawkę. Wlała do niej truciznę. Była zrozpaczona, dlatego chciała umrzeć.

Do sali wchodzą jej brat oraz matka. – Miała przecież szczęśliwe życie. Żadnych problemów – mówi brat. Roya potakuje, nie ośmieliłaby się zaprzeczyć.

Piętro niżej leży Zarghana, 28-letnia krewna Roi. Połknęła tabletki nasenne i pestycydy, trucizny zaatakowały jej narządy wewnętrzne. Trafiła na pogotowie i znalazła się tutaj, w łóżku między dwiema kobietami – jedna jest naga i pokryta krwiakami, druga, jeszcze prawie dziecko, zalana krwią, leży w śpiączce. Jest ofiarą wypadku czy przemocy domowej? Na ten temat pielęgniarki podają sprzeczne informacje.

”Nikt nie słucha tego, co mówię!” – wołała przez całą noc. Teraz, gdy znalazł się wreszcie ktoś, kto pyta o jej historię, drżącymi rękami rozsuwa chusty i kołnierz swojej koszuli, odsłaniając szyję i obojczyk, pokryte zniszczoną skórą, pełną blizn i białych plam.

Dwa razy próbowała się zabić – opowiada. Przy pierwszym razie prawie jej się udało. Oblała się na podwórku benzyną, zapaliła zapałkę, ogarnęły ją płomienie. Potem jednak pojawiła się myśl o dzieciach i ból tak straszny, że chwyciła koc, który suszył się na sznurze. Próbowała zgasić ogień. Potem na jej plecach przez resztki skóry można było wyraźnie zobaczyć kości.

Od tamtej pory minęło pół roku. Zarghanę leczono w klinice w Kabulu, lekarze zrobili jej transplantację skóry. Ojciec kobiety był zamożnym urzędnikiem państwowym i zapłacił rachunek.

– Wiele z nich tak naprawdę nie chce umrzeć – mówi doktor Basharmal. – Szukają jakiegoś wyjścia, chcą dać znak.

W mniej więcej co dziesiątym przypadku jednak ów krzyk o pomoc kończy się śmiercią.

Poszukiwanie motywu próby samobójczej podjętej przez Zarghanę prowadzi przez pełną pyłu ulicę w kierunku miejskich peryferii. Niedoszłą samobójczynię wypisano już ze szpitala i jest ona teraz z powrotem w swoim mieszkaniu. Ma kłujące bóle, które prawdopodobnie już nigdy jej nie opuszczą, żołądek i nerki nie zdołały zregenerować się po sporej dawce trucizny.

Zarghana potrafi czytać i pisać, mówi nawet trochę po angielsku. Przez wiele lat pracowała, najpierw jako wolontariuszka w miejscowych organizacjach broniących praw człowieka. Prowadziła wykłady dla kobiet wiejskich i tłumaczyła im, jakie prawa im przysługują. Potem awansowała i za swoją pracę zaczęła dostawać pieniądze. Dzięki nim mogła utrzymać swoją rodzinę, zarabiała bowiem więcej niż jej mąż. – Byłam naprawdę kobietą sukcesu – stwierdza i zaczyna płakać.

Ale to tylko połowa jej historii. Bo już jako trzynastolatka została obiecana swojemu przyszłemu mężowi, jak wiele dziewczynek w jej kraju. 60-80 procent Afganek wciąż wychodzi za mąż pod przymusem, a około 15 procent panien młodych ma nie więcej niż szesnaście lat – wyliczyła jedna z organizacji praw człowieka.

Narzeczony Zarghany był jej przyrodnim bratem. – Tylko dlatego, że mocno o to walczyłam, pozwolono mi nadal chodzić do szkoły – mówi kobieta. Urodziła siedmioro dzieci, pewnego dnia zaś jej mąż zniknął. W ciągu ostatnich dwóch lat tylko od czasu do czasu mogła go znowu zobaczyć. Straciła pracę i zarobek. Chciała rozstać się z mężem, ale jej ojciec zabronił rozwodu.

Kiedy Zarghana mówi, co chwila zaczyna drżeć, tak mocno, że aż dzwonią jej zęby. Jej najmłodsza córka, która właśnie skończyła dwa latka, bawi się w kąciku pokoju. Krzyki Zarghany, wołającej o pomoc, przeszły bez echa. Pociągnęła swoje obolałe ciało w wir samozniszczenia i depresji. Wiara w szczęśliwe życie całkiem się wypaliła.

Nasze spotkanie zostaje gwałtownie przerwane, w drzwiach pojawiają się nagle jacyś mężczyźni. Dziennikarze mają natychmiast stąd zniknąć, nie ma tu czego oglądać.

To są właśnie te głębokie sprzeczności, o które rozbija się odwaga życiowa wielu afgańskich kobiet, a także niektórych mężczyzn. Konserwatywne społeczeństwo chce bowiem kontrolować wszystko, łącznie z najbardziej intymnymi kwestiami, z drugiej strony zaś mieszkająca w miastach klasa średnia zna już inne modele życia, nawet w swoim własnym kraju. Jest tu polityczka Malalai Joya, która w parlamencie domaga się ścigania przestępczych watażków i narkotykowych bossów, jest piosenkarka Elaha Soroor, która wystąpiła w programie telewizyjnym "Afghan Star" i nie zważając na otrzymywane pogróżki, że zostanie zabita, nadal zajmuje się muzyką, jest też Khatool Mohammadzai, jedyna kobieta generał w afgańskim wojsku.

Wszystkie one stanowią symbol tego, co pozornie niemożliwe, symbol wolności i buntu wobec tradycji.
a45b07f0-ecbf-46e0-a4f6-3736c23736e8
Fot. Getty Images/FPM - Flash Press Media/Getty Images
Fot. Getty Images/FPM
12 ]]>

Po zakończeniu panowania talibów sytuacja kobiet w Afganistanie wyraźnie się poprawiła: dziewczynki mogły znowu chodzić do szkoły, a przed sądem kobiety i mężczyźnie mieli takie same prawa. Ale od niedawna mnożą się oznaki, że cały ów postęp może z powrotem zniknąć.

Liczba kobiet skazanych i zamkniętych w więzieniach za ”przestępstwa moralne” w ostatnim roku dramatycznie wzrosła. W maju posłowie w Kabulu odrzucili projekt ustawy zabraniającej używania przemocy wobec kobiet. Zamiast tego obradują obecnie nad reformą prawa karnego, która ma wykluczyć z roli świadków członków rodzin oskarżonych – co znacznie utrudni ściganie sprawców domowej przemocy. A wymagany wskaźnik 25-procentowego udziału kobiet w radach prowincji zmniejszony został właśnie do 20 procent.

Talibowie znowu zdobywają wpływy, zarówno militarne, jak i polityczne. Obrońcy praw człowieka obawiają się, że Zachód i rząd Hamida Karzaja mogą poświęcić kobiety na rzecz zawarcia kompromisu z islamistami. Takie przypadki jak podwójne samobójstwo obu sióstr nie będą już wtedy stanowić jedynie smutnych wyjątków.

Matka Fareby i Nabili Gul stoi w ogrodzie. – Tutaj znalazłam młodszą córkę – pokazuje. – Pocałowała moją rękę i powiedziała, że bardzo jej przykro.

W szpitalu Nabila krzyczała z bólu i wołała, że wszystkiego żałuje. Przyjechała rodzina, ojciec i matka siedzieli przy jej łóżku, trzymali ją za rękę i płakali. Po dwóch godzinach dziewczyna umarła. Ojciec się zupełnie załamał, lekarz musiał dać mu środki uspokajające. Potem do domu państwa Gulów przyniesiono ciało Nabili w drewnianej trumnie. Krewni ją opłakiwali, modlili się, śpiewali. Krótko potem matka zauważyła, że starsza córka, ubrana w burkę, wychodzi z domu. – Pomyślałam, że idzie powiadomić znajomych o śmierci siostry.

Zamiast tego jednak Fareba pojechała do Błękitnego Meczetu. Kiedy wieczorem wciąż jeszcze nie było jej w domu, matka zadzwoniła do krewnych. Ci powiedzieli: ”Fareba jest w szpitalu, czuje się dobrze”.

Przez całą noc Marzia Gul leżała na trumnie Nabili i całowała drewno. Rano pojechała do kliniki. ”Fareba jest już w domu“ – usłyszała. Kiedy matka wróciła, zobaczyła dwie stojące obok siebie drewniane trumny.

>>>>

Biedactwa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:32, 13 Sie 2013    Temat postu:

Afganistan: zastrzelił żonę, bo wyszła po zakupy bez pozwolenia
Zastrzelił żonę, bo wyszła po zakupy bez pozwolenia -

W prowincji Kunduz w północno-wschodnim Afganistanie mężczyzna zastrzelił żonę, ponieważ wyszła na targ bez jego zgody - poinformowała w miejscowa policja.

- Chodajdad, mieszkaniec dystryktu Czahar Dara, zabił 24-letnią małżonkę w niedzielę po południu, kiedy wróciła z zakupów - powiedział szef policji w tym dystrykcie Mohajudin Khan.

Po zabójstwie mężczyzna uciekł, miejsce jego pobytu jest nieznane, poszukuje go policja - podała agencja EFE.

W lipcu Niezależna Afgańska Komisja ds. Praw Człowieka wyraziła zaniepokojenie wzrostem liczby przypadków przemocy wobec kobiet. Ponad 700 takich spraw zostało zgłoszonych komisji od 20 marca do 20 lipca br. To ponad 30 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Według komisji ponad 240 kobiet zostało w tym czasie zamordowanych przez swoich krewnych.

W maju br. konserwatywni afgańscy deputowani zablokowali ustawę mającą na celu wzmocnienie praw kobiet. Twierdzili, że niektóre jej punkty naruszają zasady islamu lub zachęcają do cudzołóstwa. Ustawa przewidywała penalizację m.in. poślubiania zbyt młodych dziewcząt oraz wymuszonych małżeństw, a także delegalizację tzw. baad, czyli zwyczaju oddawania dziewcząt i kobiet w celu rozstrzygania sporów. Ponadto zapisano w niej, iż za przemoc domową grozi kara do trzech lat więzienia, a ofiar gwałtów nie należy oskarżać o cudzołóstwo.

Pomimo poprawy sytuacji życiowej po obaleniu reżimu talibów 12 lat temu, prawa kobiet w Afganistanie są powszechnie łamane.

>>>>

Zwyrodnialcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:20, 22 Sie 2013    Temat postu:

W. Brytania: muzułmanie zmuszają więźniów do przejścia na islam
Is­la­mi­za­cja bry­tyj­skich wię­zień po­stę­pu­je w szyb­kim tem­pie

Bry­tyj­scy więź­nio­wie coraz czę­ściej są zmu­sza­ni przez od­by­wa­ją­cych z nimi wyrok mu­zuł­ma­nów do przej­ścia na islam - czy­ta­my na stro­nie gatestoneinstitute.​org.

Licz­ba więź­niów-mu­zuł­ma­nów w bry­tyj­skich za­kła­dach kar­nych po raz pierw­szy prze­kro­czy­ła 11 ty­się­cy, pod­czas gdy jesz­cze w 1997 roku było ich za­le­d­wie 3,6 ty­sią­ca. Sta­tyst­ki, przy­to­czo­ne przez par­la­ment Wiel­kiej Bry­ta­nii wska­zu­ją więc na wzrost tego wskaź­ni­ka o ponad 200 pro­cent.

Warto także za­zna­czyć, że wy­znaw­ców is­la­mu przy­by­wa w wię­zie­niach osiem razy szyb­ciej niż po­zo­sta­łych ska­za­nych. Sta­no­wią oni aż 13 pro­cent po­pu­la­cji w tych pla­ców­kach. Dla po­rów­na­nia – na wol­no­ści mniej­szość mu­zuł­mań­ska to je­dy­nie 5 proc. miesz­kań­ców Wysp.

W efek­cie bry­tyj­skie ośrod­ki pe­ni­ten­cjar­ne stały się praw­dzi­wą "wy­lę­gar­nią na­wró­co­nych". Jak czy­ta­my w ra­por­cie tam­tej­sze­go mi­ni­ster­stwa spra­wie­dli­wo­ści, wielu więź­niów bę­dą­cych wy­znaw­ca­mi innej re­li­gii jest zmu­sza­nych do przej­ścia na islam. W za­mian otrzy­mu­ją obiet­ni­cę ochro­ny od wszel­kiej fi­zycz­nej prze­mo­cy. Osa­dze­ni re­la­cjo­nu­ją, że zda­rza się także, iż ko­le­dzy przy­no­szą im do cel mu­zuł­mań­ską li­te­ra­tu­rę i każą czy­tać.

Obie­ca­na opie­ka do­ty­czy wszyst­kich więź­niów na­wró­co­nych na islam – w tym ska­za­nych za prze­stęp­stwa sek­su­al­ne, czyli tych naj­moc­niej po­gar­dza­nych. Świad­ko­wie re­la­cjo­nu­ją, że mu­zuł­ma­nie dzia­ła­ją w wię­zie­niach jak "zor­ga­ni­zo­wa­ny gang".

Straż­ni­cy z za­kła­du Whit­mo­or, sze­ro­ko opi­sa­ne­go w ra­por­cie, twier­dzi­li na­to­miast, że prze­by­wa­ją­cy tam ska­za­ni ter­ro­ry­ści sta­ra­ją się re­kru­to­wać swo­ich na­stęp­ców – nową armię eks­tre­mi­stów.

>>>>

Po prostu super !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:39, 23 Sie 2013    Temat postu:

Pakistan: muzułmański duchowny zamordował żonę, bo nie chciała zasłaniać twarzy

Muzułmański duchowny w okrutny sposób zamordował swoją żonę, ponieważ nie chciała zasłaniać twarzy, a ponadto posłała dzieci do szkoły powszechnej, a nie religijnej - donosi serwis internetowy pakistańskiej gazety "The Express Tribune", powołując się na informacje policji.

Do zbrodni doszło w mieście Multan, w położnej w środkowej części Pakistanu prowincji Pendżab. Sprawcą był 42-letni Muhammad Sharif, który zabił 36-letnią małżonkę, a jej ciało poćwiartował na kawałki. Mężczyzna zapadł się pod ziemię, ale przyznał się do morderstwa w pozostawionej notce.

Sharif oskarżył małżonkę o to, że nie chciała zasłaniać twarzy, kiedy wychodziła z domu. Ponadto uważał, że ich troje dzieci powinny uczyć się w seminarium religijnym, natomiast ona, wbrew jego woli, zapisała je do zwykłej szkoły.

Mężczyzna wytłumaczył, że zabił swoja żonę, bo nie chciał być odpowiedzialny za jej grzechy. W ten sposób pragnął ją "ukarać za sprzeciwienie się nakazom Allaha". Dodał również, że chciał, aby wszystkie kobiety czerpały naukę z tego przykładu.

Za narzędzie zbrodni posłużył mu ostry nóż rzeźnicki. Po dokonaniu morderstwa, pokroił ciało żony na 10 kawałków.

Zrozpaczony ojciec ofiary przyznał, że jego córka zakładała abaję - tradycyjne wierzchnie okrycie noszone w krajach muzułmańskich - ale nie chciała zasłaniać twarzy. Ponadto ujawnił, że zięć był bardzo wybuchowy i często bił jego córkę.

...

Kolejny bydlak i to jeszcze uczony w pismie ktory powinien byc wzorem . Ohyda .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:12, 25 Paź 2013    Temat postu:

Jemen: ojciec spalił 15-letnią córkę

Fot. AFP - AFP

15-letnia mieszkanka Jemenu została spalona przez własnego ojca – podaje CNN. Mężczyzna ukarał ją w ten sposób za "komunikowanie się ze swoim narzeczonym".

35-letni ojciec został aresztowany w wiosce na terenie prowincji Taiz. Oświadczenie ministerstwa spraw wewnętrznych nie precyzuje, kiedy doszło do zbrodni.

Jak informuje CNN, najprawdopodobniej było to "zabójstwo honorowe". To wciąż bardzo poważny i powszechny problem w głęboko tradycyjnym i konserwatywnym Jemenie. Większość z typu zbrodni nie jest zgłaszana, a sprawcy pozostają bezkarni.

Z danych organizacji Human Rights Watch wynika, że ponad połowa kobiet Jemenie jest wydawana za mąż przed 18. rokiem życia.

...

Ten zwyrodnialec przebil wszystkich !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:03, 11 Gru 2013    Temat postu:

32-letnia matka padła ofiarą zabójstwa honorowego. Rośnie ilość zbrodni tego typu .

32-letnia Palestynka, matka piątki dzieci, została pobita na śmierć, a jej ciało powieszono na gałęzi w akcie honorowego zabójstwa. Była podejrzewana o cudzołóstwo, a o popełnienie zbrodni oskarżeni są jej mąż i brat. Jak donosi Reuters, w tym roku na terytoriach palestyńskich zaobserwowano wyraźny wzrost honorowych zabójstw. Obrońcy praw człowieka naliczyli 27 takich przypadków, co daje ponad dwa razy większą liczbę niż w roku ubiegłym.

Rasza Abu Ara została zabita pod koniec listopada. Jej śmierć miała przywrócić honor rodzinie, który został splamiony rzekomym cudzołóstwem ofiary. W sprawie brutalnej zbrodni wciąż trwa śledztwo, a prawdopodobni sprawcy - brat i mąż - pozostają w areszcie.

Do morderstwa doszło w 6-tysięcznej miejscowości Akkaba na Zachodnim Brzegu Jordanu, w której burmistrzem jest daleki krewny ofiary. - Taki akt nie ma nic wspólnego z religią. Wywodzi się z zamkniętego, plemiennego rozumowania - pozostałości z lat ciemnoty. Lokalna ludności jest skołowana, ludzie chcą wiedzieć, kto i dlaczego to zrobił. To pierwszy raz, gdy coś takiego się u nas zdarzyło - mówi burmistrz Dżamal Abu Ara, który dopiero teraz zdecydował się publicznie skomentować sprawę. Najbliżsi zabitej kobiety odmówili kontaktów z mediami.

Wzrost zabójstw w Palestynie

Do zabójstw honorowych dochodzi na terenie całego Bliskiego Wschodu i Azji Południowo-Środkowej. Zbrodnie na tym tle najpowszechniej popełniane są w plemiennych społecznościach islamskich, chociaż badacze wskazują, że w imię rodzinnego honoru zabija się również na hinduskich terenach wiejskich.

Niedawna ankieta Uniwersytetu Cambridge przeprowadzona w Jordanii, sąsiadującej z Palestyną, wykazała, że aż 1/3 młodych ludzi zgadza się z brutalnymi praktykami.W liczącej 6,3 mln ludzi Jordanii rokrocznie dochodzi do 15-20 zbrodni na tle honorowym. Dla porównania, na terytoriach palestyńskich, które zamieszkuje 4 miliony ludzi, w tym roku zabójstwa honorowe pochłonęły co najmniej 27 ofiar, co daje liczbę ponad dwa razy większą niż w roku ubiegłym.

Część obrońców praw człowieka wiąże ten wzrost z kryzysem gospodarczym, który dotknął w minionych miesiącach terytoria palestyńskie. W 2013 roku bezrobocie i odsetek ludzi żyjących w biedzie osiągnęły rekordowe 25 proc. Według Banku Światowego, również wzrost gospodarczy, którego stopa w latach 2008-2011 co roku wynosiła około 9 proc., wyhamował do niecałych 2 proc.

Palący problem Pakistanu

Chociaż liczba zabójstw honorowych na terytoriach palestyńskich wzrosła, to wciąż daleko jej do powszechności tego zjawiska, jak to ma miejsce w Pakistanie. Według tamtejszej Komisji Praw Człowieka w 2011 roku 943 kobiety straciły życie w wyniku zbrodni związanych z rzekomym splamieniem honoru rodziny. Najczęstszym przypadkiem są ataki kwasem. Chociaż w ubiegłym roku zaostrzono prawo, to wciąż wiele zabójstw pozostaje nierozwiązanych, a sprawcy nigdy nie stają przed sądem.

Do podobnych okrucieństw dochodzi także w takich krajach jak Afganistan, Bangladesz, Kambodża i Uganda.

Według ONZ-owskiej organizacji UNPF, ofiarami zabójstw honorowych pada ok. 5 tys. kobiet rocznie. Jednak organizacje broniące praw człowieka twierdzą, że liczba ta jest o wiele większa.

...

Potworne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:14, 09 Sty 2014    Temat postu:

18-letnia Pakistanka przeżyła "zabójstwo honorowe". Teraz walczy o sprawiedliwość

Przyszli w nocy, uzbrojeni w broń palną. Zdążyła tylko otworzyć oczy i krzyknąć do leżącego obok męża. Wtedy otworzyli ogień - najpierw do niej, później do niego. 18-letnia Pakistanka Rukhsana Bibi cudem przeżyła "honorowe zabójstwo", którego miała paść ofiarą. Jej małżonek zginął na miejscu. Ich tragiczną historię opisuje BBC News.

Poznała go na weselu w niewielkiej wiosce na północy Pakistanu w 2011 roku. Mohammad Yunus był od niej o cztery lata starszy i studiował technologię medyczną. Para zakochała się w sobie od pierwszego wejrzenia. Ale rodzina Rukhsany miała co do niej inne plany.

Dziewczyna miała poślubić dalekiego krewnego, niewyedukowanego hodowcę bydła z jej rodzinnej miejscowości. Wszystko było już zaaranżowane, kiedy nieszczęśliwi i sfrustrowani kochankowie postanowili uciec w maju ubiegłego roku. - Nie miałam wyboru. Mogłam albo się zabić, albo uciec - mówi Rukhsana Bibi reporterowi BBC.

Para potajemnie wzięła ślub i zaczęła żyć w ukryciu w mieście Akora Khattak na północnym zachodzie Pakistanu. Obawiali się krwawej zemsty krewnych, którzy w ich ucieczce widzieli hańbę dla całego rodu. Niestety pewnej sierpniowej nocy urzeczywistnił się najgorszy koszmar.

Umarł na jej oczach

Wtargnęli do ich domu, gdy spali. Byli uzbrojeni w broń palną. Zgodnie ze zwyczajem, najpierw strzelili do Rukhsany, bo to kobieta, która rzekomo splamiła honor, musi zginąć pierwsza. Następnie wycelowali w jej męża.

- Strzelali do nas przez długi czas. Iskry latały po naszym domu jak błyski z wielkiej eksplozji. Najpierw krzyczałam, ale później udawałam martwą - opowiada Pakistanka. Po wyjściu napastników jej mąż jeszcze żył przez krótką chwilę. Umarł w kałuży krwi na jej oczach.

Rukhsanę uratowali sąsiedzi, którzy przybyli na miejsce zbrodni chwilę po ataku i natychmiast zabrali ją do szpitala. Chirurdzy wyjęli z jej ciała siedem kul - dwie tkwiły w klatce piersiowej, trzy w lewej noce i dwie w lewym biodrze. To cud, że 18-latka przeżyła, jednak nie odzyskała pełni zdrowia. By się poruszać potrzebuje specjalnego chodzika.

Teraz dziewczyna musi nadal się ukrywać, ale jednocześnie walczy o sprawiedliwość. Rozpoznała napastników i policja nawet wydała nakaz ich aresztowania. Wszyscy jednak nawzajem się kryją, a funkcjonariusze zderzają się ze ścianą milczenia. BBC News podkreśla, że podobne zbrodnie na północy Pakistanu są bardzo trudne do udowodnienia i ścigania. A policja często niechętnie i opieszale traktuje takie sprawy.

Rukhsana zapowiada jednak, że nie spocznie, dopóki sprawcy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. - I tak jestem martwa, ale muszę uzyskać sprawiedliwość dla mnie i mojego męża. Nie zrobiliśmy nic złego - mówi.

Palący problem Pakistanu

Komisja ds. Praw Człowieka w Pakistanie wyliczyła, że w 2011 roku ofiarą morderstw honorowych padły co najmniej 943 kobiety. Inne organizacje potwierdzają te szacunki, podając, że rokrocznie dochodzi do około tysiąca takich zabójstw. Prawdopodobnie jednak podobnych zbrodni jest o wiele więcej, bo wiele z nich nie jest po prostu zgłaszanych.

Najczęstszym przypadkiem w Pakistanie są ataki kwasem. Chociaż w ubiegłym roku zaostrzono prawo, to wciąż wiele zabójstw pozostaje nierozwiązanych, a sprawcy nigdy nie stają przed sądem.

Zbrodnie honorowe popełniane są przeważnie przez mężczyzn na kobietach z ich własnych rodzin. Motywem bywa często wejście niezamężnej kobiety w związek z mężczyzną bez zgody jej rodziny lub niechęć do zawarcia związku zaaranżowanego przez krewnych.

Do zabójstw na tym tle dochodzi najczęściej w kulturze islamu, jednak według danych ONZ zdarzają się również w wiejskich społecznościach hinduskich, Kambodży czy Ugandzie. Organizacja UNPF szacuje, że ofiarami zbrodni na tle honorowym pada ok. 5 tys. kobiet rocznie. Jednak organizacje broniące praw człowiek twierdzą, że liczba ta jest o wiele większa.

...

Znowu potworny horror !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:10, 23 Sty 2014    Temat postu:

"Kredytowe narzeczone" - afgańskie dziewczynki są wymieniane za... długi opiumowe

Ich historie zaczynają się podobnie: bieda zagląda w oczy całej rodzinie, która decyduje się zaciągnąć dług u lichwiarza. Szanse na jego spłatę daje uprawa maku. Ale to również ryzyko, bo w Afganistanie z opium walczą siły rządowe i międzynarodowe. Gdy więc przychodzi dzień oddania pożyczki, a w kieszeniach nadal jest pusto, afgańskim ojcom wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest... oddanie córki. Takie "kredytowe narzeczone" są wydawane za mąż za starców, zmuszane do prostytucji czy stają się "mułami" do przemycania narkotyków.

Mohammad Zahir Khan w rozmowie z amerykańskim wydaniem "Newsweeka" wyznał: - Do końca życia będę się wstydził za to, co zrobiłem mojej córce. Wciąż nie potrafię spojrzeć jej w oczy.

Co takiego uczynił Mohammad, ubogi rolnik z prowincji Nangar w Afganistanie?

Zacznijmy może od tego, że 2012 rok, oględnie stwierdzając, nie był dla niego pomyślny. A mówiąc wprost, był najgorszym w jego ponad 40-letnim życiu. Początek zapowiadał się obiecująco: od lichwiarza pożyczył równowartość 850 dolarów - sumę, za którą mógł wyżywić rodzinę, załatwić najpilniejsze potrzeby, zreperować to i owo, a przede wszystkim kupić ziarna maku lekarskiego, którymi zamierzał obsiać trzyakrowe poletko. Układ był jasny - gdy tylko nadejdzie czas zbiorów, Mohammad odda wierzycielowi 10 kilogramów opium (wysuszonego soku mlecznego), których rynkowa wartość to około 1250 dolarów.

Jak zaplanował, tak zrobił. Kupił, obsiał, czekał. Wiosną zebrał 45 kilogramów opium. Połowę od razu zgarnął właściciel ziemi, którą dzierżawił, reszta miała pokryć spłatę długu i zapewnić rodzinie Mohammada przetrwanie. Ale jego żona niespodziewanie zachorowała. Poważne problemy z nerkami zmusiły ją do wyjazdu do prywatnej kliniki w Pakistanie. Na leczenie poszły wszystkie pieniądze, jakie udało mu się zebrać ze sprzedaży zbiorów.

Jakby tego było mało, gubernator prowincji, Gul Agha Sherzai, właśnie w tym czasie postanowił wypowiedzieć wojnę narkotykom (czytaj: rolnikom uprawiającym pola makowe). Setki z nich trafiły za kratki, a 18 tysięcy ha pól uprawnych poszło z dymem.

Dług rósł, a wraz z nim frustracja Mohammada. Wiedział, że nie będzie w stanie go spłacić zbyt szybko - może nawet nigdy. Wierzyciel okazał się wyrozumiały. Zaproponował, że umorzy dług, a nawet dopłaci 1,5 tysiąca dolarów. Cena, jaką miał za to zapłacić Mohammad, była jednak zdecydowanie większa. Bo wierzyciel zażądał, by 16-letnia córka Mohammada, Gul Ghoti, poślubiła jego 15-letniego syna.

Mohammad pociesza się. - To honorowy człowiek - mówi o nim. A o niej, to znaczy swojej córce: - Przynajmniej jest już na tyle dorosła, żeby wyjść za mąż.

I ma sporo racji. - Wielu rolników zaciągnęło dług u przemytników, żeby uprawiać mak, a kiedy rząd rozpoczął operację niszczenia plantacji, nie mieli jak spłacić baronów narkotykowych. Dostali ultimatum: "Oddajcie nam swoje najmłodsze córki albo was zabijemy" - wyjaśnia Nadżibullah Qureishi, afgański dziennikarz i filmowiec.

Oczywiście ojcowie wybierają pierwszą opcję. A wtedy "dziewczynki są błyskawicznie wywożone za granicę, głównie do Pakistanu i Iranu, gdzie są dalej sprzedawane, wydawane za mąż za starców, wykorzystywane jako "muły" przemycające narkotyki do innych krajów", jak wylicza dziennikarz w rozmowie z niemiecką stacją nadawczą Deutsche Welle. - W wielu przypadkach są również zmuszane do prostytucji - dodaje.

Opium w Afganistanie

Afgańska ziemia nie ma wiele do zaoferowania ludziom, którzy po niej stąpają. Twarde warunki geograficzne i klimatyczne nie dają zbyt wielkich możliwości rolnikom, którzy stanowią ok. 93 proc. tego 30-milionowego kraju. Uprawia się tu więc przede wszystkim owoce (granaty, morwy, morele, winogrona, melony), pistacje i zboża, głównie pszenicę i kukurydzę. Wielu chłopów nie potrafi czytać ani pisać, ale liczyć już tak. Skoro uprawa pszenicy albo kukurydzy przynosi z akra (przy tzw. dobrych wiatrach) około 250 dolarów zysku rocznie, a pola maku lekarskiego (którego niedojrzałe główki nacina się, uzyskując sok mleczny i po wysuszeniu otrzymując opium) dziesięciokrotnie więcej, kalkulacja jest prosta.

Tak prosta, że według UNODC źródłem utrzymania 500 tysięcy afgańskich rodzin są uprawa maku i produkcja opium. Jeśli wziąć pod uwagę, że przeciętnie w jednym gospodarstwie domowym zamieszkuje sześć osób, okaże się, że utrzymuje się z nich co dziesiąty mieszkaniec kraju. Do ich kieszeni trafiają jednocześnie grosze i majątek.

Grosze, bo choć rocznie zarabiają na uprawie około miliarda dolarów, a wartość globalnego rynku handlu opium wyceniana jest na 65 miliardów dolarów, większość zysków trafia do kieszeni przemytników, pośredników, kontrolujących obrót talibów i skorumpowanych urzędników.

Majątek, bo średnio na rodzinę przypada 2,5 tysiąca dolarów zysku rocznie - a więc dwukrotność średniej rocznej pensji w Afganistanie.

Rząd oczywiście od lat obsypuje ich obietnicami, z których nic nie wynika. A przynajmniej nic pozytywnego. - W 2001 roku panował wielki optymizm w moim kraju. Przyszłość wydawała się świetlana. Rolnicy wierzyli w publiczne zapewnienia i oczekiwali wielkich inwestycji w agrokulturę, które miały pomóc im zrezygnować z uprawy maku - wyjaśnia Qureishi. W rzeczywistości jednak nie mają oni praktycznie żadnych szans na otrzymanie pieniędzy z rządowej kasy: ani w formie pożyczki, ani odszkodowania za wypalone pola. - (Urzędnicy) dzielą wszystko między sobą. Zarządcy dystryktów dostali na ten cel mnóstwo pieniędzy, ale ludzie nie mają z tego nic - mówi jeden z nich w filmie Qureishiego "Opiumowe zakładniczki".

Dlatego zapewnienia urzędnika, który stwierdza, że rolnicy "współpracują z nami (przy niszczeniu upraw) i są bardzo szczęśliwi", brzmią jak wyświechtana śpiewka. Tym bardziej, że już w kolejnej wypowiedzi sam rozwiewa tę propagandową mgiełkę: - Nawet gdyby byli z tego niezadowoleni, musielibyśmy wdrożyć przepisy.

Dlatego jeden z rolników zapewnia Qureishiego: - Póki żyjemy, będziemy uprawiać mak. Nie przestaniemy, bo nie mamy wyboru.

Według obliczeń innego, zysk otrzymywany z dwuakrowego pola jest 20-krotnie większy niż dochód z takiego samego areału pszenicy. - Nieważne, jak bardzo rząd się będzie starał, nie oddamy naszych zbiorów. Jesteśmy gotowi za nie umrzeć.

Z tą śmiercią to gruba przesada. Wiadomo, że "ci, którzy pożyczają pieniądze, nie mają żadnej litości", jak stwierdza w rozmowie z "Newsweekiem" starzec, który ponad 10 lat temu sprzedał swoją córkę. Na potwierdzenie swoich słów przytacza pogłoskę, która krąży w okolicy: jeden z dłużników został związany i zamknięty w małym pokoju bez okien, ale za to z tlącym się ogniskiem. Zaczadził się na śmierć.

Jednak w obliczu ultimatum: córka albo życie, wszyscy wybierają pierwsze rozwiązanie.

Narzeczona za dług

Nazywają je "kredytowymi narzeczonymi". Według rządu przypadki sprzedawania (czy raczej: wymiany) dziewczynek za długi opiumowe to jednostkowe, marginalne przypadki. Na tyle marginalne, by zupełnie się nimi nie zajmować. - Mogę powiedzieć w zaufaniu, że nawet jeśli takie historie mają miejsce gdzieś w Afganistanie, jest ich niewiele - zapewnia Janan Mosazai, rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych, w rozmowie z Deutsche Welle. Z kolei Sayed Abadullah w filmie Quraishiego już nie w zaufaniu, a oficjalnie stwierdza: - O niczym takim nie słyszeliśmy.

Jego słowom przeczą ustalenia Fariby Nawy, reporterki "The Atlantic". Gdy w 2003 roku próbowała uratować jedną ze sprzedanych dziewczynek i doniosła o jej przypadku Niezależnej Afgańskiej Komisji Praw Człowieka, usłyszała lakoniczne stwierdzenie: "Cóż, jest tylko jedną z tysięcy".

Z kolei Jean-Luc Lemahieu, regionalny przedstawiciel UNODC w Afganistanie i sąsiednich krajach, podkreśla, że problem nie ogranicza się do opium. - W wielu sytuacjach kobiety są wykorzystywane do rozliczeń finansowych - stwierdza.

W ilu sytuacjach i jak wiele kobiet i dziewcząt - to liczba, której w żaden sposób nie da się ani odgadnąć, ani tym bardziej choćby orientacyjnie oszacować. - Ten rok będzie najgorszy od ośmiu lat. Zostanie sprzedanych więcej córek - przewidywał w rozmowie z "Newsweekiem" w 2008 roku Baz Mohammad, 65-letni plantator maku z Nangar.

Wiele wskazuje na to, że się pomylił. Dla niego i setek tysięcy chłopów apokalipsa nastała dopiero w 2012 roku. Choroby i kapryśna pogoda spowodowały katastrofalny nieurodzaj, a agresywne działania władz w celu wyrugowania nielegalnych pól uprawnych dopełniły dzieła.

Quraishi w czasie prac nad filmem w tym samym roku spotkał co najmniej setkę rodzin-zakładników biedy, które zdecydowały się na desperacki krok i sprzedały swoje córki. Według Manizhy Naderi Parand z organizacji Women for Afghan Women, która prowadzi schroniska dla kobiet w całym kraju, część "kredytowych narzeczonych" popełnia samobójstwo. Niektórym udaje się uciec i jeśli mają pecha (a w nieprzychylnym "słabszej płci" Afganistanie o to nietrudno), zostają złapane i trafiają do więzienia, w najlepszym przypadku do schroniska. Większość poddaje się losowi, który zgotowało im życie i ich ojcowie.

- To było moje przeznaczenie. Przyzwyczaiłam się do tego - stwierdza w rozmowie z reporterką "The Atlantic" 22-letnia Darya, 10 lat wcześniej sprzedana przez ojca-dilera za opiumowe długi. Choć zapewnia, że mu wybaczyła, jednocześnie stwierdza: - Powinien był znaleźć inne rozwiązanie. To, co mi zrobił, było złe.

W większości przypadków dziewczynki stają się "opiumowymi zakładniczkami" przez ojców-rolników, ale bywa i tak, że zostają sprzedane przez ojców-narkomanów. Według UNODC co trzydziesty Afgańczyk jest uzależniony od opium. Jedna z byłych pracownic sektora prewencji narkotykowej i edukacji opowiedziała w rozmowie z "The Atlantic", że pracowała kiedyś z rodziną, której ojciec sprzedał trzy córki, żeby mieć środki na zakup narkotyków.

O tym, jaki los gotują swoim córkom, rzadko mogą się przekonać, bo te znikają często bez śladu. Historie nielicznych, którym udaje się uciec, to litanie bólu i wstydu. Bohaterką jednej z nich jest 11-letnia Zarmina. Jak stwierdziła w rozmowie z Quraishim, stara się zapomnieć o tym, co przeszła w niewoli. - Nie pozwalali mi zmieniać ubrań. Nie dawali mi mydła, żebym mogła je uprać. (…) Zadali mi każde możliwe okrucieństwo. Bili mnie bez powodu. Udało mi się uciec z grupą koczowników - opowiada Zarmina.

W powietrzu wiszą złowrogie słowa, które w Afganistanie, nie powinny nigdy być wymawiane na głos. Gwałt. Molestowanie. Upokorzenie.

Czarny scenariusz

Pod koniec roku wojska NATO opuszczą Afganistan. Już teraz wielu analityków wieszczy najczarniejszy scenariusz: do władzy wrócą talibowie. I będzie jeszcze gorzej. Choć w 2000 roku mułła Omar wyraźnie zakazał uprawy maku i produkcji opium, ponad dekadę później wiadomo z całą pewnością, że talibowie nie tylko przymykają na nie oko, ale również wyciągają ręce po zyski ze sprzedaży substancji za granicę, co stanowi ich główne źródło dochodu. Już teraz, mimo zakrojonych na szeroką skalę akcji wypalania pól, w prowincjach Helmand i Nimruz, gdzie talibom skutecznie udaje się trzymać rządowe wojska z dala od nich, uprawa maku kwitnie na niespotykaną wcześniej skalę.

Biorąc pod uwagę, że talibowie mają w poważaniu prawa kobiet, można się spodziewać, że transakcji typu "córka za dług" (albo: "córka za narkotyki"), będzie coraz więcej, a obrońcy praw człowieka obawiają się, że już na początku przyszłego roku parlament może obniżyć ustawowy wiek zamążpójścia kobiet (obecnie jest to 16 lat). Zwłaszcza że dziewczynki to tradycyjny "środek płatniczy" w tej części świata: kiedyś częściej oddawano je na mocy decyzji starszyzny plemiennej jako rekompensatę za przewinienia rodziców, dziś są walutą, którą można spłacić długi albo podreperować domowy budżet.

Dlatego słowa prezydenta Hamida Karzaja, który w ubiegłym roku wzywał swoich rodaków, by nie oddawali córek za pieniądze, nie sprzedawali ich starcom, nie zmuszali do małżeństw, to głos wołającego na pustyni.

Nie usłyszy go raczej Mohammad, który musiał przerzucić się na uprawę pszenicy. Jak większość rolników w wyczyszczonej z makowych pól prowincji Nangar.

Mężczyzna wątpi, by ze zbiorów udało mu się wyżywić rodzinę. I boi się, że któraś z jego dwóch pozostałych córek będzie musiała podzielić los swojej siostry i stać się "kredytową narzeczoną".

Bardzo się boi, bo żadna z nich nie skończyła jeszcze dziesięciu lat.

Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski

...

Nie macie pojecia co to znaczy zyc w kraju gdzie nie bylo Kościoła ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:27, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Nadma - w wieku 6 lat oddana przyszłemu mężowi za długi ojca

Nadma, nieśmiała 7-letnia dziewczynka została oddana swojemu przyszłemu mężowi, ponieważ jej ojciec nie mógł zapłacić 2,5 tys dolarów za leczenie żony i jednocześnie matki Nadmy.

W ubiegłym roku rodzina schroniła się w obozie uchodźców pod Kabulem. Niedługo później zmarła matka oraz brat Nadmy. Jej ojciec nie był w stanie spłacić rachunków szpitalnych. Wyjściem z sytuacji dla Taj Mohammada było... oddanie córki jako przyszłą żonę pożyczkodawcy.

Mimo że obecność społeczności międzynarodowej w Afganistanie przez ostatnie 12 lat nieco zmieniła nastawienie miejscowej ludności do zjawiska dziecięcych ślubów, ta nieludzka tradycja jest niestety nadal praktykowana. Często trudne warunki bytowe zmuszają ojców do sprzedawania swych młodziutkich córek.

...

To sa straszne dzikusy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:04, 13 Kwi 2014    Temat postu:

Horror w afgańskim małżeństwie

Cztery miesiące temu Sitara została brutalne pobita przez męża, uzależnionego od heroiny i amfetaminy, który domagał się od niej pieniędzy i pozostałej przy niej drobnej biżuterii. Gdy kobieta się na to nie zgodziła, mąż zadał jej wiele ciosów w głowę, aż kobieta była bliska utraty przytomności. Następnie chwycił nóż i odciął jej nos i górną wargę.

- Usiadł na mnie i zobaczyłam w jego ręku nóż. Potem straciłam przytomność. Gdy się obudziłam, próbowałam dotknąć mojego nosa i warg, ale nie mogłam niczego wyczuć - opowiada w rozmowie z CNN.

Gdy rozgrywał się dramat, w domu były jeszcze cztery małe córki kobiety.

– Wszystkie spałyśmy, oprócz naszej siostry Simei. Zapytałam ją, dlaczego mnie nie obudziła. Odpowiedziała, że tata jej groził, że jeżeli zacznie krzyczeć, skończy jak mama.

Sąsiedzi, którzy znaleźli 23-letnią kobietę pobitą i nieprzytomną w kałuży krwi, powiadomili policję. Zabrano ją do szpitala, gdzie lekarze zatrzymali krwawienie. Kobieta została następnie przetransportowana do Turcji, gdzie przeszła operację.

- Gdy zobaczyłam swoją twarz po operacji, zaczęłam ją nienawidzić, każdego dnia. Byłoby lepiej zażyć jakąś truciznę i umrzeć. Tak właśnie się czuję - mówi Sitara.

Chirurdzy użyli skóry z jej czoła, by zrekonstruować nos. Jej górna warga została natomiast zrekonstruowana z tkanek pobranych z jej uda.

...

Ten akurat ,,uwalnial konopie" a nawet wiecej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:28, 27 Maj 2014    Temat postu:

Pakistan: ukamienowano kobietę przed budynkiem sądu

25-letnia kobieta została ukamienowana przed budynkiem sądu w Pakistanie przez członków rodziny za poślubienie mężczyzny, którego kochała. Ojciec kobiety tłumaczył, że było to tak zwane morderstwo honorowe, które miało oczyścić dobre imię rodziny.

Do zdarzenia doszło, kiedy Farzana Ikbal czekała na otwarcie budynku sądu na wschodzie kraju, w mieście Lahore. Kobieta została zaatakowana kamieniami i cegłami przez około tuzina mężczyzn - poinformowała lokalna policja. Wśród napastników był m.in. jej ojciec, dwóch braci i były narzeczony. Mimo pomocy medycznej kobieta zmarła w szpitalu.

Ikbal była wcześniej zaręczona ze swoim kuzynem, jednak postanowiła poślubić innego mężczyznę. Rodzina próbowała oskarżyć go o próbę porwania i wystosowała w tej sprawie pozew do lokalnego sądu. Jednak Ikbal postanowiła obalić ten zarzut i zeznać przed sądem, że poślubiła go z własnej woli.

Policja podkreśliła, że poza ojcem wszyscy napastnicy uciekli. Zatrzymany przyznał się do winy, tłumacząc, że morderstwo miało charakter honorowy. Tego typu wypadki często zdarzają się w Pakistanie, w którym istnieje przekonanie, że poślubienie osoby wybranej przez kobietę plami honor rodziny. Organizacje broniące praw człowieka szacują, że rocznie w Pakistanie ginie około tysiąca kobiet w wyniku "morderstw honorowych". Jednak agencja Reutera zwraca uwagę, że liczba ta może być w rzeczywistości dużo wyższa, ponieważ aktywiści gromadzą informacje tylko w oparciu o doniesienia prasowe.

Agencja Reutera podkreśla, że osoby powiązane z "morderstwami honorowymi" rzadko bywają skazane za zabójstwo. Pakistańskie prawo zakłada, że rodzina może wybaczyć zabójcy jego czyn, zwalniając go tym samym od odpowiedzialności karnej.

>>>

Upiorna dzicz .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:24, 06 Sie 2014    Temat postu:

Martyna Wnęk | Onet
"Survivors": ofiary ataków z użyciem żrącego kwasu

Co roku mieszkańcy Bangladeszu padają ofiarą ataków z uży­ciem żrącego kwasu. Poszkodowani noszą swoje blizny do końca życia, unikając kontaktu z resztą społeczeństwa. Wielokrotnie na­gradzany fotograf i dziennikarz Ken Hermann postanowił odwie­dzić tych ludzi i "ocalić" ich od zapomnienia.

Popy Rani Das miała tylko 22 lata, gdy jej życie zmieniło się w spo­sób nieodwracalny. Rok wcześniej wyszła za mąż za człowieka, który był w niej szaleńczo zakochany. Sielanka nie trwała jed­nak długo. Opętany rządzą zysku, próbował wyciągnąć od krew­nych Poppy coraz więcej pieniędzy. Kobieta pochodzi z biednej rodziny, a oszczędności zostały w całości wykorzystane na posag. Pewnej nocy, gdy poprosiła go o coś do picia, postanowił się ze­mścić i podał jej szklankę wypełnioną kwasem.

To tylko jedna z dramatycznych historii, które zapełniają doku­ment Hermanna. Dla ludzi, którzy stają się ofiarami ataków z użyciek kwasu, marzenia i nadzieje znikają w ułamku sekund. Ich droga wypełniona jest spojrzeniami ciekawskich, a stygmaty­zacja wyznacza im nowe cele, które wymagają zarówno determi­nacji, jak i ogromnej siły wewnętrznej.

Jak tłumaczy Ken Hermann, projekt Survivors to opowieść o lu­dziach, a nie ofiarach. "Ocaleni" przez fotografa od zapomnienia to seria portretów i film dokumentalny o ludziach, których życie zmieniło się w sposób radykalny.

- Chcieliśmy stworzyć wszechświat z naciskiem na piękno każdej twarzy, a nie tylko pokazywać tych ludzi jak jakichś dziwolągów. Portrety ofiar często wywołują bardzo silną reakcję publiczności. Dążyliśmy do tego, żeby ujawnić osoby, które "kryją" się za bli­znami - opowiada Hrmann.

Zdecydowana większość pokrzywdzonych to młode kobiety w wieku poniżej 35 lat, które okaleczane są przez dobrze znanych im ludzi. Ataki zazwyczaj motywowane są podejrzeniami o nie­wierność, odrzucenie oferty małżeństwa, zapotrzebowanie na posag lub spory o ziemię. Jedną na cztery ofiary jest dziecko.

Od 1999 roku ponad 3 tys. osób zostało okaleczonych kwasem. Dzięki NGO Acid Survivor Foundation w zeszłym roku zanotowa­no "zaledwie" 71 takich przypadków - to prawie 85 proc. mniej niż 10 lat temu.

...

To już się u tych dzikusów robi sport . Opętani przez demony .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:26, 09 Sie 2014    Temat postu:

Miała wyjść za mąż w wieku 11 lat. "Zranili mnie na całe życie"

W wieku 11 lat chciała popełnić samobójstwo. Mashid Rezai pod­paliła się, aby uniknąć zaaranżowanego małżeństwa z dużo star­szym mężczyzną. - Ludzie, którzy powinni byli mnie kochać, zra­nili mnie na całe życie - wspomina 36-letnia dziś Iranka, która chce, by jej historia pomogła innym dziewczynkom będącym w podobnej sytuacji.

Ponad 20 lat temu w Iranie 11-letnia wówczas Mashid miała po­ślubić kilkadziesiąt lat starszego mężczyznę. Dziewczynka nie chciała małżeństwa, dlatego w geście protestu podpaliła się ben­zyną. Ślubu uniknęła, ale nie gniewu rodziny.

Kiedy leżała w szpitalu, jej agresywny ojciec przychodził ją bić, ponieważ, zgodnie z tradycją, zhańbiła rodzinę swoim zachowa­niem. Uderzenia były tak bolesne, że odniesione rany nie mogły się zagoić. - Słyszałem mojego ojca mówiącego, że chce mnie za­brać do szpitala, żeby zabito mnie jednym zastrzykiem - mówi.

Tak się jednak nie stało. Z oparzeniami i licznymi bliznami była szkalowana. - Ludzie mnie atakowali. Ściągali ze mnie ubranie i rzucali kamieniami. Byłam przerażona. Musiałam uciekać - wspomina Mashid.

Nie mogąc znieść dalszych upokorzeń, w wieku 13 lat ukradła ro­dzicom pieniądze i uciekła do Teheranu, gdzie udała się prosto do szpitala. Tam chirurg plastyczny pomógł jej uciec z Iranu i od jej brutalnego ojca.

Teraz, w wieku 36 lat, mieszka w Londynie. - Źle życzę wszystkim ludziom, którzy mi wtedy nie pomogli - przyznaje Mashid, która wstydzi się swoich blizn i nie chciała, by je sfotografowano. - Lu­dzie, którzy powinni byli mnie kochać, nie uchronili mnie - doda­je.

Dziś pomaga irańskiej i kurdyjskiej organizacji praw kobiet. Jej rodzina pozostaje w Iranie. Nie rozmawiała z nią od ponad 20 lat. - Pobyt w Iranie byłby dla mnie niebezpieczny - dodaje.

Dorastając w odległej wiosce, Mashid twierdzi, że jej dzieciństwo było dość szczęśliwe, chociaż ona, jej matka i trzej bracia byli przerażeni patriarchalnym stylem życia całej rodziny.

- Moja matka była czwartą żoną ojca - wyjaśnia. - On nie ma dzie­ci z innymi żonami. Moja mama powiedziała mi, że wszystkie jego poprzednie żony uciekły, bo je bił - opowiada kobieta.

...

U nich naprawdę nie nastąpił żaden postęp przez tysiące lat . Archaiczne społeczeństwo starożytne . Widzicie brak chrzescijanstwa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:59, 15 Paź 2014    Temat postu:

Barbarzyński proceder. Uprowadzają przyszłe żony
W Ka­zach­sta­nie kwit­nie bar­ba­rzyń­ski pro­ce­der

W sieci po­ja­wi­ło się wideo przed­sta­wia­ją­ce młodą dziew­czy­nę, która siłą zo­sta­ła spro­wa­dzo­na na za­pla­no­wa­ny przez przy­szłe­go męża ślub - do­no­si dailymail.​co.​uk. Na na­gra­niu widać pła­czą­cą na­sto­lat­kę, która prosi, aby mogła wró­cić do domu. Wokół niej zbie­ra­ją się go­ście we­sel­ni, a w tle sły­chać tra­dy­cyj­ną ka­zach­ską mu­zy­kę. Na­gra­nie wy­wo­ła­ło falę obu­rze­nia opi­nii pu­blicz­nej, a sam pro­ce­der na­zwa­no bar­ba­rzyń­skim.

Sy­tu­acje, kiedy młoda dziew­czy­na jest po­ry­wa­na i zmu­sza­na do ślubu przez pana mło­de­go, są coraz po­pu­lar­niej­szym zja­wi­skiem w Ka­zach­sta­nie. W "schwy­ta­niu" przy­szłej żony po­ma­ga­ją męż­czyź­nie człon­ko­wie ro­dzi­ny i zna­jo­mi, któ­rym pod­stęp­nie lub przy uży­ciu siły udaje się za­cią­gnąć dziew­czy­nę do sa­mo­cho­du. Czę­sto pro­po­nu­ją jej pod­wie­zie­nie albo po­ry­wa­ją na ulicy, przy­wo­żą do domu pana mło­de­go, gdzie dziew­czy­na do­sta­je spe­cjal­ną apasz­kę, któ­rej przy­ję­cie ozna­cza zgodę na ślub.

Wideo wy­wo­ła­ło fale kry­ty­ki wśród opi­nii pu­blicz­nej. Zwy­czaj upro­wa­dza­nia mło­dych dziew­czyn, które przy­mu­so­wo sta­wia­ne są przed oł­ta­rzem, okre­śla się coraz czę­ściej wprost: to bar­ba­rzyń­stwo, który na­le­ży jak naj­szyb­ciej po­wstrzy­mać.

Czę­sto zda­rza się, że męż­czy­zna płaci ro­dzi­nie dziew­czy­ny i do­sta­ję zgodę na jej upro­wa­dze­nie. We­dług badań wy­ni­ka, że 60 pro­cent do­ro­słych i 75 pro­cent na­sto­la­tek zo­sta­ło upro­wa­dzo­nych albo znają kogoś, kto stał się ofia­rą po­ry­wa­czy.

>>>

Dzicy zyja obok nas .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:27, 05 Lut 2015    Temat postu:

Pakistan: ciężki los kobiet, które zostały oblane kwasem

Mussarat Misbah prowadzi w Pakistanie sieć zupełnie nietradycyjnych salonów piękności. Pracują w nich kobiety, które stały się ofiarami ataków kwasem. Misbah prowadzi fundację, która zapewnia kobietom pomoc psychologiczną, organizuje im także operacje plastyczne. W Pakistanie codziennie dochodzi do ataków na kobiety, większość z nich nie jest zgłaszana na policję. Kobiety oblewane są kwasem z rozmaitych powodów, może to być urodzenie dziewczynki, albo za mały posag.

...

SZOK UKRYWAJA POTWORNA KRZYWDE ZE STRACHU ! TO JEST PROCEDER NIE WYSKOK SWIRA JEDNEGO NA MILION ! BESTIE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Japi




Dołączył: 11 Mar 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: FFA

PostWysłany: Śro 20:28, 11 Mar 2015    Temat postu: Słowa

Widzę że piszesz samotnie nie pokazując się nigdzie. Islamu nie zwalczy się zza klawiatury. Tylko ołów ma moc przełamania barier. Nadchodzi świt , społeczeństwa już widzą czym jest islam i jaką zagładę niesie. Lecz tu nasuwa się pytanie czy nie za późno? Czy nie wskrzesić demonów z 1939 roku? Śmierć każdego pasztuńskiego wojownika napawa mnie radością, ale czas samemu chwytać za broń i wyżynać te plemię w zarodku, zanim oni nie ukamienują twej córki czy syna. I nie w rasie czy religii problem leży, tylko w ekspansji nienawiści sunnickich ekstremistów. Każdy kto może niech podniesie kamień!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 22 Mar 2015    Temat postu:

Opetany prowokuje . Oczywiscie juz nieraz mowilem ze islamisci najbardziej morduja muzulmanow i trzeba im pomoc sie wyzwolic od islamizmu a nieich nienawidziec .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:42, 09 Kwi 2015    Temat postu:

Afganka Gulnaz zmuszona do małżeństwa z oprawcą

Ten związek zrodził się w wyniku popełnionego przestępstwa. Mężczyzna zgwałcił kuzynkę swojej żony - Gulnaz. Sąd skazał go na karę więzienia, a jego ofiarę oskarżono, i to zgodnie z afgańskim prawem, o niewierność małżeńską. Wszystko dlatego, że gwałciciel był żonatym mężczyzną. Jak się okazało, był to zaledwie początek cierpień Gulnaz.

Aby ponownie stać się pełnoprawną częścią afgańskiej społeczności, kobieta zmuszona była wyjść za swojego gwałciciela i zostać jego drugą żoną. Ponoć teraz wszystko wróciło do normy – między małżonkami nie ma animozji. Kobieta wkrótce urodzi trzecie dziecko.

- Nie chciałam zrujnować życia mojej córki lub skazać siebie na beznadziejną egzystencję, więc zgodziłam się wyjść za mąż. Żyjemy według tradycyjnych zasad – gdy utracimy dobre imię, wolimy umrzeć niż żyć z takim brzemieniem - przyznała Gulnaz.

...

Znow koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:06, 08 Lip 2015    Temat postu:

Twarzą w twarz

Bushra Shafi - Barcroft.tv

Zaatakowano ją, oblewając jej twarz kwasem. Dziś Bushra Shafi pracuje w salonie piękności w Pakistanie. Oto historia o kobiecie, która padła ofiarą brutalnej napaści, i o jej odbiciu w lustrze.

Właśnie wróciła od klientki. Przez trzy godziny robiła jej ślubny makijaż, pełen program. Młoda kobieta, którą upiększała tego ranka, jest teraz szczęśliwa – mówi. – Cała aż promieniała. Tak powinno być tego wielkiego dnia, gdy wychodzi się za mąż.
REKLAMA


Bushra Shafi już od jedenastu lat pracuje jako kosmetyczka. Nie byłoby warto o tym w ogóle wspominać, gdyby nie tamten atak. Latem 1995 roku Pakistanka została napadnięta i oblana kwasem. – Moja twarz była jedną bryłą mięsa – opowiada czterdziestolatka, mieszkanka Lahaur w Pendżabie. Przez długi czas nie była w stanie spojrzeć w lustro. Ale teraz robi to codziennie, choćby po to, żeby sprawdzić, jak nietknięte twarze innych kobiet uczynić jeszcze bardziej promiennymi, jeszcze piękniejszymi, bez skazy.

Nie da się od niej dowiedzieć, jak się przy tym czuje. Stale powtarza tylko jedno zdanie: "Jestem wdzięczna, że mam tę pracę". Zatrudniła ją bogata Pakistanka Masarrat Misbah, która stworzyła sieć salonów piękności, a potem założyła fundację pomagającą ofiarom ataków z użyciem kwasu. Do pracy w niej zachęca obietnicą sfinansowania poszkodowanym operacji i zapewnienia szkolenia. – Jeśli zechcą, również w salonie piękności – mówi. Kiedy Bushra Shafi wyszła ze szpitala po pierwszych operacjach i potrzebowała pomocy, znalazła ją w salonie w Lahaur. I już w nim została.

Napaści z oblewaniem twarzy kwasem zdarzają się na całym świecie, ale w południowej Azji dzieje się to wyjątkowo często. Atakowane są głównie kobiety. Taka broń – sól albo kwas siarkowy w wiadrze – kosztuje zaledwie kilka centów, w Pakistanie można ją dostać na każdym bazarze. Bushra Shafi, jak prawie wszystkie jej rodaczki, nie mogła sama wybrać sobie męża, jej małżeństwo zostało zaaranżowane przez rodzinę. I już wkrótce okazało się ono jedną wielką męczarnią.

Morderstwo miało wyglądać na wypadek

Krewni męża domagali się od ówczesnej siedemnastolatki, by załatwiła pieniądze od swojego ojca. Sumy te stawały się coraz wyższe, a kiedy po kilku latach Bushra nie mogła już przynieść nic więcej, postanowiono się jej pozbyć. Opowiada o tym, zaciskając mocno ręce. Kiedyś bardzo przy tym płakała, teraz już nie.

W dniu, w którym się to wydarzyło, przyszedł jej mąż, teściowa i wuj. Związali ją i za pomocą chustki umocowanej na kiju nacierali jej twarz kwasem, a nasączone nim kawałki materiału wpychali do ust. Potem zamknęli ją w pokoju i podłożyli ogień – wszystko miało wyglądać na wypadek. Lecz Bushra Shafi, matka trojga dzieci, przeżyła. Sąsiedzi ugasili ogień. Od tamtej pory nie widziała swoich dzieci. Opowiada, jak jej mąż wywinął się od wszystkiego i nie został skazany. Nie miała świadków, a tamci trzymali ze sobą sztamę. Tak oto owa zbrodnia nie została ukarana.

To jeden z tych czynów, jakie nie wychodzą nigdy na światło dzienne. Ofiary giną gdzieś, zamknięte w pokoju, poddane straszliwym męczarniom. Państwo zaostrzyło przepisy prawne, obrończynie praw kobiet skarżą się jednak, że sprawcom często udaje się uniknąć kary, bo przekupują policjantów, przez co śledztwo zamiera już w zarodku.

– W gruncie rzeczy nie zdołaliśmy usunąć naszego poważnego problemu społecznego – stwierdza Almeotan Pasza, chirurg z Lahaur. Sprawcy nie potrafią poradzić sobie z sytuacją, gdy kobiety odrzucają ich, bronią się przed nimi, mówią: "Nie". Czują się wielcy jedynie w świecie, w którym one nie mają żadnych praw. I tak oto mężczyźni nabierają przekonania, że mogą robić wszystko, co im się tylko podoba. – To podstępny narcyzm – mówi Pasza.

Bushra Shafi przeszła 150 operacji. – Mam teraz nos, przez który mogę oddychać. I język, żeby jeść i pić – opowiada. Część owych operacji załatwiła Misbah, która dała jej również pracę w salonie. – Te kobiety nie muszą tu pracować – stwierdza stylistka. Można jednak odnieść wrażenie, że to właśnie one są wizytówką fundacji. Dzięki fotografiom ich twarzy napływają darowizny.

Ta praca to okrucieństwo

Jeśli Bushra cierpi z tego powodu, nie mówi o tym swojej szefowej. Chwali ją, nazywa "baji", starszą siostrą. Masarrat Misbah mówi zaś: – Te dziewczyny robią wszystko, żebym była zadowolona.

Zwykle są one tak samotne, że chwytają się wszystkiego, co może zapewnić im równowagę. Nawet organizacji, w której jest tak wiele sporów dotyczących przejrzystości kont, a także zarzutów, że jest źle zarządzana – co pokazują dokumenty państwowego urzędu regulacyjnego.

Bushra Shafi wykonuje więc swoją pracę przed lustrem i – jak mówi jej szefowa – robi to bardzo dobrze. Gdy spytać psychologów, odpowiadają, że jedynie najsilniejszym udaje się uporać z przeszłością. Praca może wprawdzie na nowo dodać odwagi kobietom, które po tym, co przeszły, czują się wykluczone. Często bywają wyśmiewane na ulicy, wyzywa się je i upokarza. – Jeśli znajdą pracę, pomaga im to poczuć, że są znowu akceptowane – mówi psycholog Parvez Tufail. Ale praca przed lustrem, codzienne upiększanie twarzy innych, podczas gdy ich własna jest tak zdeformowana? – To musi stale prowokować myśli o sobie samej. Jak wyglądałam dawniej i jak wyglądam teraz? – przyznaje psycholog. I cierpienie trwa nadal.

Tufail nie jest odosobniony w swojej ocenie. Obrończyni praw kobiet i psycholożka Shahnaz Bokhari doszła do takiego samego wniosku. – Szczerze mówiąc – stwierdza – uważam, że dla kobiet, które oblano kwasem, praca w salonie piękności jest czymś okrutnym.

Ale Bushra Shafi dalej robi swoje. Ta praca jest wszystkim, co jej jeszcze pozostało.

...

Bóg jej pozostał...
W Pakistanie jest straszny horror. Słynna Asia Bibi zamknięta przez lata w smierdzacej czarnej dziurze... LATA!!! Za niewinność... Bo to bardzo dobra kobieta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:45, 13 Lip 2015    Temat postu:

Zabiła swojego męża. Teraz z całego świata otrzymuje słowa wsparcia

Zabiła swojego męża. Teraz z całego świata otrzymuje słowa wsparcia - Twitter.com

Turczynka Çilem Doğan zabiła swojego męża. Opinia publiczna nie oceniła jej czynu jako nagannego. W internecie pojawia się bardzo dużo wpisów ze słowami wsparcia - informuje Buzzfeed.

28-letnia Doğan zabiła swojego męża, bo ten zmuszał ją do prostytucji. Jak powiedziała w prokuraturze, nie żałuje swojego czynu. Gdy ją aresztowano, miała na sobie koszulkę z napisem: "Dziękuję przeszłości za wszystkie lekcje. Jestem gotowa na przyszłość".

Według Doğan, mąż znęcał się nad nią i zmuszał do prostytucji. Wszystko zaczęło się już 28 dni po ślubie. Wywoził ją do lasu i groził, że ją zabije. Nie uspokoił się nawet wtedy, gdy kobieta zaszła w ciążę. Gdy zażądała rozwodu, mąż sterroryzował jej rodzinę i pozew został wycofany.

Podczas jednej z awantur, mężczyzna przyłożył jej pistolet do głowy. Siłą chciał wywieźć ją do innego miasta, gdzie miała świadczyć usługi seksualne. Doğan zabrała mu broń i strzeliła. Mąż poniósł śmierć na miejscu.

Internet od razu zareagował na sprawę Çilem Doğan. Kobiety na całym świecie zaczęły jej wysyłać słowa wsparcia.

Telewizja Al Jazeera określiła Turcję "jednym z najgorszych państw do życia dla kobiet". Ich prawa są bardzo często naruszane, 40 proc. z nich doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej.

Jak podaje "Hurriyet Daily News", w Turcji zginęło w tym roku ponad 100 kobiet. Większość z nich zabili ich bliscy.

...

Biorąc pod uwagę że w żaden sposób nie mogła osiągnąć sprawiedliwości bo tą cywilizacja jest dla kobiet surowa to jest porządku. Obrona własna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:23, 23 Lip 2015    Temat postu:

Barbarzyństwo obrzezania kobiet - trwa walka o małe "Kwiatki Pustyni"
Aneta Wawrzyńczak
21 lipca 2015, 11:57
Kiedy przed laty Waris Dirie, pochodząca z Somalii modelka, wydała książkę "Kwiat Pustyni", nie było końca deklaracjom, że należy skończyć z barbarzyńskim procederem, jakim jest obrzezanie kobiet. A właściwie małych dziewczynek, bo właśnie wtedy się go najczęściej dokonuje, okaleczając je na całe życie. Mimo upływu czasu na świecie nadal rośnie ich liczba. Fundacja byłej już modelki płaci nawet żywnością niektórym najbiedniejszym rodzinom, by nie krzywdziły swoich córek. Ale w wielu miejscach globu presja, by dziewczynki były obrzezane, jest wciąż ogromna.

Mnie też wiedzie się całkiem dobrze, ale czasem jest mi smutno, bo jestem tak bardzo samotna. Kiedy z moimi braćmi gram na ulicy w piłkę inne dzieci uciekają. Krzyczą: jesteś nieczysta, śmierdzisz! (...) Myślisz, Waris, że byłoby lepiej, gdybym była obrzezana? Ja czasem tak myślę.
Safa w liście do Waris Dirie
Po jednym worku ryżu basmati, mąki i cukru (każdy 50 kg), 10 kilo produktów mącznych, 2,5 kilo mleka w proszku i 2 kilo herbaty, do tego 5 litrów oleju spożywczego, 48 puszek suszonego tuńczyka, dalej kartony: jeden sosu pomidorowego, jeden proszku do prania, jeden środków czyszczących, 24 ciastek. I jeszcze zapas nafty na 2 miesiące wraz z podpałką - i tak co dwa miesiące, przez piętnaście lat, to wszystko trzeba dostarczać mieszkającej w slumsie Balbala na przedmieściach Dżibuti rodzinie małej Safy.

Ponadto, na bieżąco: czesne za szkołę, opłaty za dojazdy do i ze szkoły, mundurki, podręczniki, zeszyty, korepetytorów. I może najważniejsze: sześć razy w roku wizyta u pediatry, która sprawdzi, czy rodzice Safy wywiązali się z umowy i nie obrzezali córki.

To sowita zapłata, w Rogu Afryki takie dostawy jedzenia są przecież na wagę złota. Ale i wyrzeczenie rodziców dziewczynki jest olbrzymie. - Szczerze mówiąc, nie jestem przekonana, że to była właściwa decyzja. Rytuał obrzezania należy przecież do naszej tradycji. Nigdy nie znajdziemy dla Safy męża, jeśli nie będzie obrzezana. Nigdy nie będzie należeć do naszej społeczności tak jak inne dziewczynki - mówi jej matka Fouzia.

Okrucieństwo nazwane "czystością"

FGM - ten akronim kobiecego obrzezania (ang. female genital mutilation, w Polsce znany też jako klitoridektomia) budzi na Zachodzie lęk i odrazę, ale już w społecznościach, gdzie jest praktykowany od tysiącleci, a więc przede wszystkim w 27 krajach afrykańskich oraz Jemenie i irackim Kurdystanie, jest tylko (i aż) jednym z najważniejszych fundamentów socjo-ekonomicznego bytu całej rodziny. Sama Safa w liście do Waris Dirie z 15 stycznia 2013 roku pisze: "Mnie też wiedzie się całkiem dobrze, ale czasem jest mi smutno, bo jestem tak bardzo samotna. Kiedy z moimi braćmi gram na ulicy w piłkę inne dzieci uciekają. Krzyczą: jesteś nieczysta, śmierdzisz! (…) Myślisz, Waris, że byłoby lepiej, gdybym była obrzezana? Ja czasem tak myślę". Jeszcze dobitniej wyjaśnia to jej matka Fouzia: - Wszystkie dziewczynki tutaj są już obrzezane i to hańba, że nasza córka wciąż jeszcze jest nieczysta. Ludzie już nas wyśmiewają, a ja nigdy nie znajdę dla Safy męża, który będzie gotów zapłacić odpowiednie wiano.

W tych dwóch zdaniach zawiera się jedna z naczelnych - tyleż prostych, co brutalnych - zasad, rządzących wieloma społecznościami Trzeciego Świata: jedyny sposób, by odbić się od dna, to znaczy przez kilka miesięcy nie martwić się, co do garnka włożyć i skąd wziąć wodę pitną, to wydanie córki bogato za mąż. Sine qua non tej kalkulacji to dziewicza czystość dziewczyny - a cóż będzie jej lepszym gwarantem niż zasznurowana (dosłownie: najczęściej kolcami agawy albo akacji) pochwa?

Dlatego też w lokalnych językach określenie rytualnego obrzezania jest zazwyczaj synonimem czystości. I tak w malijskim języku bambara określające zabieg słowo bolokoli oznacza "mycie rąk", w używanym we wschodniej Nigerii języku igbo jest on nazywany isa (lub iwu) aru, co znaczy: oczyszczenie młodej kobiety zanim urodzi dziecko, z kolei w arabskie taharah i to dosłownie czystość.

W większości przypadków zabieg przeprowadza starsza, zaprawiona w krwawym rzemiośle kobieta, w niektórych może się go podjąć nawet fryzjer męski, jeśli tylko w lokalnej społeczności dorobił się również funkcji znachora. Ale już w Egipcie, Sudanie i Kenii, a także na Zachodzie, warunki są bardziej cywilizowane, a personel - kompetentny, to znaczy z dyplomami uczelni medycznych. Co wcale nie umniejsza barbarzyństwu tradycji.

Bez względu na miejsce (skrawek brudnej spalonej słońcem ziemi czy sala operacyjna w klinice) i użyte narzędzia (sterylny skalpel czy byle kawałek zardzewiałej żyletki, nożyczki, gwóźdź, odłamek szkła albo skały), małej ofierze grożą koszmarne powikłania, od krwotoków i infekcji bakteryjnych po bezpłodność i śmierć w połogu. W swojej najnowszej książce Waris Dirie cytuje Emmę Acinę, lekarkę z Dżibuti: - Nie potrafi sobie pani wyobrazić, jak straszne okaleczenia widzę tu codziennie. Małe dziewczynki z przewlekłym zapaleniem pochwy, pęcherza albo nerek. Dziewczynki z guzami nowotworowymi wielkości piłki tenisowej, które rosną na zbliznowaciałej tkance. Młode kobiety, które nie mogą oddać moczu, i inne, które przez obrzezanie nie mogą moczu utrzymać. Małe dzieci, które z bólu nie mogą zmrużyć oka.

Sama Dirie wyjaśnia, że na tym cierpienia dziewczynek - jeśli oczywiście przeżyją "zabieg" - się nie kończą. "Jak gdyby okaleczenie we wczesnym dzieciństwie nie było dostatecznym barbarzyństwem, później mąż, któremu rodzice sprzedadzą dziewczynę, ostrym nożem natnie zabliźnioną pochwę, żeby brutalnie się w nią wcisnąć i zrabować swojej żonie niewinność. Dlatego też dla obrzezanej kobiety każdy stosunek staje się doświadczeniem na miarę horroru, a każdy poród stanowi zagrożenie dla życia", pisze w książce "Safa. Nie okaleczajcie mnie".

Głuche apele

W przeciwieństwie do obrzezania noworodków płci męskiej w tradycji islamu i judaizmu, obrzezanie kobiet jest zupełnie z medycznego punktu widzenia nieuzasadnione. Za walkę z tą barbarzyńską praktyką tak zwana społeczność międzynarodowa zabrała się dobrą dekadę temu - choć z czeluści tabu zaczęła wypełzać powoli już w latach 70. ubiegłego wieku.

Jej zwieńczeniem miało być ogłoszenie na szczycie Unii Afrykańskiej w lipcu 2003 roku w stolicy Mozambiku Protokołu do Afrykańskiej Karty Praw Człowieka w sprawie praw kobiet w Afryce (tzw. Protokół z Maputo). Choć jego sygnatariuszami są państwa, w których obrzezanie jest elementem wielowiekowej tradycji, dokument jest właściwie świstkiem papieru z szumnym tytułem. To samo zresztą można powiedzieć o rezolucji ONZ z 2012 roku, w której oficjalnie i bezsprzecznie uznano kobiece obrzezanie za formę łamania praw człowieka.

Jak wyjaśnia Emma Acina, w Dżibuti na przykład mniej jest przypadków faraońskiego obrzezania, czyli najbardziej radykalnej formy "zabiegu", kiedy oprócz łechtaczki wycina się także wargi sromowe i zaszywa cierniami, zostawiając otwór wielkości łebka od zapałki (Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych szacuje, że co piąta poddana FGM kobieta przeszła właśnie ten rodzaj klitoridektomii, głównie w Erytrei, Somalii, północnym Sudanie i właśnie Dżibuti). - Mimo to ogólna sytuacja jest tak samo smutna, jak przedtem. Rząd naprawdę się stara, ale postępy są znikome. Chociaż prowadzi się powszechne uświadamianie, ten rytuał jest praktycznie nie do wyplenienia. (…) Trudno jest wtrącić do więzienia 90 proc. społeczeństwa - mówi Acina.

Do tych społeczności nie docierają szumne zapewnienia, deklaracje i głosy oburzenia wyrażane na forach organizacji międzynarodowych czy salach konferencyjnych pięciogwiazdkowych hoteli. Dlatego liczne grupy broniące praw człowieka, które za cel obrały wyplenienie krwawej tradycji nawet w najodleglejszych zakątkach globu, wysyłają swoich aktywistów do pracy u podstaw - by w małych społecznościach niosły kaganek oświaty, zrozumienia, współczucia.

Ale nawet najbardziej donośne głosy, mówiące o cierpieniu okaleczonych w imię tradycji kobiet, zagłuszy burczenie w brzuchu.

Pomoc

Obecnie na świecie żyje około 150 milionów kobiet (w tym 133 miliony w Afryce, najwięcej w Egipcie - 27,2 mln, Etiopii 23,8 - mln i Nigerii - 20 mln), które zostały poddane rytualnemu obrzezaniu. Jak szacuje UNICEF, w 2050 roku będzie ich już 196 milionów. Fundacja Kwiat Pustyni nie tylko stara się nie dopuścić do wzrostu ich liczby, ale wręcz ją zmniejszyć. Dlatego w 2013 roku otworzyła pierwsze na świecie Centrum Kwiatu Pustyni przy szpitalu Waldfriede w Berlinie.

Już w pierwszym tygodniu jego funkcjonowania przyjęte zostały dwie pacjentki. Dyrektor centrum Bernd Quoss szacuje, że w Niemczech żyje około 50 tysięcy kobiet dotkniętych FGM, w samym Berlinie jest ich około 20 tysięcy. Operacja jest bezpłatna - ubezpieczenie medyczne pokrywa jej koszty w całości.

Operacyjną metodę rekonstrukcji obrzezanych narządów przez kilkanaście lat opracowywał dr Pierre Foldès, francuski chirurg węgierskiego pochodzenia, razem z urologiem Jean-Antoine Robinem. Obecnie Foldès w klinice we Francji operuje rocznie około 200 kobiet.

Roboty jest sporo. Na stole operacyjnym lekarze tak naprawdę stawiają kropkę nad "i". - Rozmawiałam ostatnio z kobietą, która stwierdziła, że bardzo chciałaby poddać się zabiegowi rekonstrukcji w nowym centrum. Ale raczej się na to nie zdecyduje. "Jak miałabym to wytłumaczyć mężowi", zapytała mnie - mówiła "Der Spiegelowi" Hadja Kitagbe Kaba, założycielka Mama Afrika, berlińskiej organizacji walczącej z FGM. I dodała: - Każde działanie na rzecz rozwiązania problemu jest potrzebne. Ale ponad wszystko, trzeba uderzyć u źródła.

Dlatego Fundacja Kwiat Pustyni od słów przeszła do czynów: z rodzinami zagrożonych obrzezaniem dziewczynek zawiera umowy podobne do tej, którą podpisała z rodzicami 3-letniej wówczas Safy, gdy ta dostawała angaż do filmu "Kwiat Pustyni". Do dziś udało się dzięki temu ocalić w Dżibuti i Sierra Leone już 1050 z nich.

To kropla w morzu, bo co roku zagrożone obrzezaniem są około trzy miliony dziewczynek, czasem bardzo małych, jeszcze niemowląt; niekiedy - już na progu dojrzewania, młodych nastolatek; najczęściej - bezbronnych 4-, 5-letnich dzieci.

Ale z drugiej strony - kropla drąży skałę.

Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski

...

Straszne rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:36, 11 Sie 2015    Temat postu:

Ojciec nie pozwolił uratować córki. "Wolę, by umarła niż została zhańbiona"

Mężczyzna, który pozwolił zginąć córce, został juz aresztowany - AFP

20-letnia kobieta utonęła w Dubaju po tym, jak ojciec zabronił ratownikom jej dotknąć – donosi "Emirates 24/7". – To byłaby plama na honorze – tłumaczył.

Jak opisuje cytowany przez portal Ahmed Burqibah z tamtejszej policji, młoda kobieta pływała wśród dzieci, gdy nagle z nieznanych powodów znalazła się pod wodą. Próbowała się ratować, krzycząc, co zauważyli ratownicy, którzy ruszyli jej z pomocą.
REKLAMA


Na drodze stanął im jednak ojciec dziewczyny, był agresywny, odpychał ratowników, tłumacząc, że jeśli dotkną ją obcy mężczyźni, zostanie zhańbiona. – Wolę by zginęła, niż spotkał ją taki los – mówił ojciec 20-latki według "Emirates 24/7".

Jak podaje portal Ahmed Burqibah tak jak wszyscy świadkowie, był zszokowany zachowaniem ojca. – Ratownicy byli o krok od wyciągnięcia jej z wody, zginęła, choć mogła przeżyć – opisuje policjant.

Mężczyzna, jak czytamy, został już aresztowany za utrudnianie pracy służbom i uniemożliwienie pomocy jego córce. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich, których stolicą jest Dubaj, prawa kobiet są bardzo ograniczone. Choć zdarza się, że kobiety prowadzą nawet policyjne auta; kierowanie samochodem, spotykanie się ze znajomymi czy wychodzenie na zewnątrz jest uzależnione od decyzji męża.

...

Znowu koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:35, 19 Wrz 2015    Temat postu:

Jordania: Angelina Jolie napastowana przez ministra

Angelina Jolie - AFP

Angelina Jolie oskarżyła szefa jordańskiej dyplomacji, Nassera Judeha o to, że napastował ją seksualnie podczas wizyty w obozie uchodźców. Taką informację podała libańska gazeta "al-Joumhouria". Aktorka publicznie nie zabrała głosu w tej sprawie. Według lokalnych dziennikarzy, zainterweniował już król Jordanii, Abdullah II.

Minister spraw zagranicznych Jordanii chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, kogo próbuje molestować. Ale przecież musiał wiedzieć, że ta piękna kobieta to nie tylko gwiazda Hollywood, znana między innymi z roli Lary Croft, ale także ambasador dobrej woli Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców - donosi gazeta "al-Joumhouria".
REKLAMA


Pogłoski na ten temat zaczęły pojawiać się w arabskich mediach społecznościowych już na początku września.

40-letnia amerykańska supergwiazda jest znana z zaangażowania w obronę praw dzieci, kobiet i uchodźców. W 2012 roku została ambasadorem dobrej woli UNHCR i od tej pory regularnie odwiedza obozy dla syryjskich uchodźców w Libanie, Turcji i Jordanii. I właśnie podczas wizyty w jordański obozie w Zaatari miała zostać narażona na niestosowne zachowanie ministra. Jedna z zachodnich organizacji humanitarnych złożyła już stosowną skargę u jordańskich władz.

Według mediów, informacja na ten temat dotarła do króla Jordanii Abdullaha II, który potraktował ją bardzo poważnie - na tyle, by przerwać oficjalną wizytę w Rosji i wrócić do kraju. Jordańska gazeta "al-Watan" pisze, że decyzja o odwołaniu szefa dyplomacji już zapadła.

Ani minister Nasser Judeh, ani sama Angelina Jolie nie wypowiedzieli się w tej sprawie.

W związku z narastającym kryzysem imigranckim, Angelina Jolie jeszcze mocnej zaangażowała się w działalność humanitarną. W zeszłym tygodniu, wraz z kilkoma innymi znanymi aktywistami, napisała artykuł do brytyjskiego "Times'a". Apeluje w nim do rządzących, by odróżniali "imigrantów ekonomicznych" od "uchodźców", których życie jest bezpośrednio zagrożone.

...

Niestety kobiety tak tam maja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:04, 22 Wrz 2015    Temat postu:

"Nazywają ich tańczącymi chłopcami". USA oskarżają afgańskich dowódców o wykorzystywanie dzieci


Nazywa się ich "tańczącymi chłopcami" albo "chłopcami do herbatki", ale ci, którym kazano przymykać oko na tę afgańską "tradycję", mówią wprost: to niewolnicy seksualni. Amerykańscy żołnierze opowiadają, że zwyczaj wykorzystywania dzieci w Afganistanie był trudny do zwalczania, bo praktykowali go afgańscy dowódcy, których Amerykanie mieli wspierać.

- Miałem chłopca jak każdy dowódca. Inaczej nie liczyłbym się wśród przełożonych - przyznał otwarcie jeden z Afgańczyków.

W rozmowie z dziennikarzem CNN rzecznik Pentagonu odpierał zarzuty i zapewniał, że polityka ministerstwa obrony nigdy nie zakłada i nie akceptuje tolerowania "karygodnego łamania praw człowieka albo krzywdy seksualnej".

...

Pedofilia wsrod pogan jest ,,normalna". Co niby bylo w starozytnej Grecji ktora niby jest wzorem? Dopiero chrzescijanstwo potepilo te perwrsje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:09, 06 Lis 2015    Temat postu:

Dramatyczny los afgańskich wdów
oprac.Małgorzata Gorol
5 listopada 2015, 17:57
- Nie byłam szczęśliwa w swoim małżeństwie. (…) Ale po śmierci męża moje życie obróciło się ze złego w jeszcze gorsze - opowiada w rozmowie z "Wall Street Journal" jedna z niezliczonych wojennych wdów w Afganistanie. W tym kraju śmierć męża oznacza dla kobiety piekło.

Najpierw, od 1979 r., trwająca dekadę wojna z Sowietami. Potem wewnętrzny konflikt między zwycięskimi mudżahedinami, kilka lat surowych rządów talibów, a na końcu kilkunastoletnia wojna wypowiedziana przez Zachód Al-Kaidzie i jej talibskim sprzymierzeńcom. Afganistan od ponad trzech dekad nie zaznał spokoju. To bardzo długo jak na kraj, w którym 41 proc. z ponad 32-milionowego społeczeństwa nie skończyło nawet 14 lat. Większość Afgańczyków zwyczajnie nie zna pokoju lub pamięta go jak przez mgłę.

A kraje ciągnących się wojen, to także kraje wojennych wdów. Już kilka lat temu szacowało się, że w Afganistanie jest ich około dwóch milionów. Ze względu na niski status kobiet w tradycyjnych społecznościach, to, że są one często niewykształcone, nawet niepiśmienne i nigdy nie pracowały poza domem, po śmierci mężów ich los staje się wyjątkowo dramatyczny. Wiele z nich nawet nie wie, jak zwrócić się do władz o pomoc. Nierzadko nie mogą liczyć nawet na wsparcie ze strony swoich rodzin - są pozostawione same sobie.

To m.in. z tych powodów amerykański dziennik "Wall Street Journal", który opublikował niedawno reportaż o afgańskich wdowach, ocenia, że to "jedna z najbardziej narażonych grup" społecznych w kraju. Bez wsparcia i dochodu zdarza się, że lądują na ulicach, czasem z dziećmi.

"WSJ" zamieścił w swoim materiale m.in. zdjęcie starszej już kobiety, Mahty. Ta wojenna wdowa udaje na ulicach Kabulu upośledzoną, żebrząc o drobne, bo inaczej nie byłaby w stanie przeżyć. Dziennik opisał też historię Mariam, której mąż, uliczny sprzedawca, zginął w ataku bombowym w 2011 r. Po jego śmierci kobieta musiała zabrać ze szkoły dwóch ich synów i wysłać do pracy jako drobnych handlarzy. Nie miała pieniędzy na opłacenie mieszkania, więc przeprowadziła się z dziećmi do prowizorycznego namiotu. - Nie byłam szczęśliwa w swoim małżeństwie - wyznała gazecie. - Ale po śmierci męża moje życie obróciło się ze złego w jeszcze gorsze - dodała.

"WSJ" ocenia, że afgańskie wdowy są często uważane za moralnie rozwiązłe, ponieważ nie mają męskich opiekunów, a także narażone na przemoc, nawet ze strony swoich bliskich.

"Jak garnek bez pokrywki"

Te oceny potwierdza inny dokument o Afgankach. W ubiegłym roku brytyjska stacja BBC opublikowała materiał o wojennych wdowach, zarówno tych spod Hindukuszu, jak i Wysp - żonach, których mężowie zginęli na wojnie.

Jedna z rozmówczyń dziennikarki BBC, 26-letnia wówczas Marzia, wyznała: - Ludzie myślą, że kiedy kobieta jest wdową, staje się moralnie rozwiązała i jest poza kontrolą. Myślą, że jesteśmy jak garnek bez pokrywki; odsłonięte i gotowe do wszystkiego. Ale mylą się - jesteśmy tylko kobietami, mamy swoje nadzieje i marzenia.

Mąż Marzi był żołnierzem, zginął na służbie w 2010 r. Zaciągnął się do armii, by utrzymać rodzinę, choć żona bardzo się o niego bała. Sama Marzia dorastała w czasie rządów talibów, którzy surowo zabraniali edukacji kobiet, jest więc niepiśmienna. Utrzymuje się z ręcznego tkania dywanów i wróciła do domu swoich rodziców. Wyznała brytyjskiej stacji, że marzeniem jej męża było wykształcenie ich syna. Stara się je spełnić.

W trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Marzia, i tak może ona mówić o odrobinie szczęścia. Pod swój dach przyjęli ją z powrotem rodzice. Tymczasem wiele innych wdów przyznaje, że po śmierci mężów nie mają się do kogo zwrócić o pomoc. Inne z kolei stają się ofiarami nadużyć i przemocy ze strony swoich bliskich, teściów.

Według raportu ONZ z lutego tego roku 25 proc. z 60 Afganek, z którymi rozmawiała organizacja, przyznało się, że doświadczyło przemocy po stracie męża - tak ze strony swoich krewnych, jak i wspólnoty, w których żyły. Są wyzywane, wyrzucane z domów, stają się ofiarami przemocy fizycznej, społecznego ostracyzmu albo zmusza się je siłą do ponownego zamążpójścia.

- Tydzień po śmierci mojego męża, żony moich szwagrów zaczęły mnie wykorzystywać. Mówiły wszystkim, że nie mają obowiązku troszczyć się o mnie i moje dzieci. To trwało tydzień. Z powodu ich traktowania opuściłam dom mojego męża i wróciłam do domu rodziców. Nie mogłam już tolerować nadużyć i poniżania z ich strony - wyznała przedstawicielom Narodów Zjednoczonych 28-letnia Langham.

Pomoc od rządu

"WSJ" opisuje, że afgańskie władze wypłacają rodzaj rent wojennym wdowom. Na swoich listach mają 80 tys. osób. To jednak kropla w morzu potrzeb. Co gorsza, niektóre Afganki nawet nie wiedzą, że mogą się zwrócić do rządu po pomoc. A nawet jeśli wiedzą, nie są w sanie o nią wnioskować. Dla niepiśmiennych kobiety, które całe życia spędzały w domach, bo w konserwatywnych środowiskach nieczęsto pozwalano na pracę poza nimi, złożenie odpowiednich dokumentów bez pomocy mężczyzn wydaje się niemożliwe.

Wśród 60 Afganek, z którymi rozmawiali przedstawiciele ONZ, przygotowując doroczny raport, tylko jedna kobieta była zatrudniona przed śmiercią swojego męża. Za to wszystkie przyznały, że ich sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła po tej stracie.

Niektóre owdowiałe Afganki, nie widząc wyjścia z nędzy, zaczynają myśleć o targnięciu się na własne życie .

...

Takie sa realia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:40, 01 Gru 2015    Temat postu:

codziennypoznan.pl

Czy w Poznaniu powinien powstać kurs samoobrony dla muzułmanek?

Czy we Wrocławiu powinien powstać kurs samoobrony dla muzułmanek? - AFP

Egipcjanka na stałe mieszkająca w Poznaniu przysłała do redakcji Codziennego Poznania mail z prośbą o wskazanie miejsca gdzie może się zgłosić o pomoc w celu przejścia kursu samoobrony.

Z jej relacji wynika, że w Poznaniu nie czuje się bezpiecznie. Coraz częściej spotyka się z krzywymi spojrzeniami. Zdarzały się jej także zaczepki słowne. "Już nie mogę pójść do klubu aby pobawić się przy muzyce" - pisze Karim E.
REKLAMA


W samym poznaniu jest wiele kursów samoobrony dla kobiet, lecz Pani Karim nie chce ćwiczyć z mężczyznami.

Na świecie tylko w Kanadzie są organizowane kursy samoobrony dla muzułmanek, ale i tam zajęcia prowadzą mężczyźni. Grupa muzułmańskich kobiet, mieszkających w Kanadzie, organizuje lekcje samoobrony. Wszystko przez falę rasistowskich ataków, które miały miejsce w ostatnim czasie na terytorium tego kraju. Zajęcia prowadzone są przez instruktora sztuk walki w Muzułmańskim Centrum Al-Huda w Toronto. Seminaria mają na celu przygotowanie kobiet do odparcia ewentualnego ataku fizycznego.

Redakcja Codziennego Poznania zastanawia się, czy w mieście powinien powstać podobny klub.

...

Brawo! Polecam wszystkim kobietom z krajow islamu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:15, 26 Sty 2016    Temat postu:

Wielka Brytania: sąd nie dopuścił do ślubu 9-latki z jej kuzynem

Afganki najczęściej wydawane są za mąż w wieku 15 i 16 lat - Thinkstock

Władze w Wielkiej Brytanii powstrzymały ślub 9-latki z jej 18-letnim kuzynem w Afganistanie. Do ceremonii chciał doprowadzić ojciec dziewczynki. Sprawę nagłośniła natomiast jej matka, która poinformowała o sytuacji pracowników socjalnych - pisze Express.co.uk.

Ojciec 9-latki planował zabrać swoją córkę do Afganistanu, by tam poślubiła o dziewięć lat starszego kuzyna. Na przeszkodzie stanęła matka, która zwróciła się publicznie o pomoc. Sprawą zajęły się sądy. Na podstawie ustawy przeciw przymusowym małżeństwom dziewczynka została przekazana pod opiekę władz.

Rodzina, której dotyczy sytuacja, ma afgańskie pochodzenie. Jak podaje express.co.uk, Afganki najczęściej wydawane są za mąż w wieku 15 i 16 lat.

...

Trzeba powstrzymywac takie ohydztwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:39, 01 Lut 2016    Temat postu:

Taharrusz znaczy molestowanie
Piotr Ibrahim Kalwas
Pisarz i reporter, od siedmiu lat mieszka w Egipcie

Niebezpieczna "gra" muzułmanów dotarła do Europy - ARMIN WEIGEL / AFP

Taharrusz dżamaa polega na otoczeniu wybranej ofiary, czasem kilku kobiet przez dwa kręgi mężczyzn, których członkowie zmieniają się co chwila, nieustannie krzycząc. Te opętańcze krzyki mają jeszcze bardziej sparaliżować strachem ofiary. Kobiety są bite, obmacywane, okradane, także poniżane werbalnie. W Egipcie taharrusz bywa często praktykowany podczas koncertów muzycznych, politycznych demonstracji i masowych świąt religijnych, np. podczas zakończenia Ramadanu - muzułmańskiego miesiąca postu, podkreśla mieszkający w Aleksandrii polski muzułmanin Piotr Ibrahim Kalwas, który rozmawia o tym zjawisku z egipskim psychologiem.

Ataki na kobiety jakie wydarzyły się w sylwestrową noc w Kolonii i w kilku innych miastach UE zwrócily uwagę publiczną na zjawisko dotychczas nieznane w Europie, a przywiezione na kontynent europejski z krajów arabskich, na taharrusz dżamaa, w języku arabskim oznaczające "molestowanie zbiorowe".
REKLAMA

- Tharrusz dżamaa czasem nazywane też taharrusz al-dżinsi, czyli molestwanie seksualne to nie jest nowość w Egipcie ani w innych krajach arabskich – mówi doktor Lotfi , mój egipski rozmówca, psycholog – zdarzało się i w poprzednich latach i dekadach, ale na taką skalę to zjawisko nie było dotąd znane. W średniowiecznej Europie i w renesansie nazywano je "charivari" czyli "kocia muzyka". Tłum pijanych mieszkańców wsi czy miasta otaczał kołem przyłapane na seksie niezamężne pary i przy akompaniamencie wrzasków molestował, a nierzadko zabijał kijami. Zbiorowe napady na kobiety w krajach arabskich prawie zawsze wiążą się z dużymi zgromadzeniami, demonstracjami i obchodzonymi publicznie świętami. W przeszłości rzadko dochodziło do molestowania kobiet na ulicy bez okazji większego zgromadzenia, ale niestety to się zmieniło.

- Skąd w ogóle takie zjawisko?

- To wynika z tłumionej seksualności młodych Arabów, z braku możliwości realizacji seksualnych pragnień, krótko mówiąc, z bardzo ograniczonych swobodnych relacji męsko-damskich. Oczywiście, przyczyną tego jest islamskie tabu, które zabrania wszelkich kontaktów płciowych pomiędzy ludźmi niezwiązanymi węzłem małżeńskim. Młodzi faceci po prostu nabuzowani są seksem, który nie ma ujścia. Do tego dochodzi coraz szerszy i tańszy dostęp do internetu, w którym pełno jest pornografii. Ta mieszanka powoduje u młodych ludzi dużą frustrację. A z drugiej strony dziewczyny są zazwyczaj pod czujnym okiem rodziny monitorującej ich prowadzenie się, a do tego np. w Egipcie ponad 90 proc. z nich poddane jest w dzieciństwie okrutnemu khitanowi, czyli zabiegowi wycięcia łechtaczki, właśnie w celu pozbawienia ich potrzeb seksualnych w dorosłym życiu. No i oczywiście coraz wyższe są koszta zawarcia związku małżeńskiego...
To wynika z tłumionej seksualności młodych Arabów, z braku możliwości realizacji seksualnych pragnień, krótko mówiąc, z bardzo ograniczonych swobodnych relacji męsko-damskich. Oczywiście, przyczyną tego jest islamskie tabu, które zabrania wszelkich kontaktów płciowych pomiędzy ludźmi niezwiązanymi węzłem małżeńskim

W większości krajów arabskich ślub to kontrakt małżeński, w którym małżonek i jego rodzina muszą zapłacić mahr, czyli duże pieniądze jako zabezpieczenie panny młodej.

- To koszmarna mieszanka – dodaje doktor.

- No, ale, jak sam pan mówi, kiedyś taharrusz dżamaa nie był praktykowany nagminnie? Ja, przyznam się, przez prawie osiem lat życia w Egipcie, bardzo rzadko spotykałem się z tą praktyką.

- To, jak mówię, zawsze było, ale eksplodowało dopiero po tzw. "arabskiej wiośnie", po rewoltach w krajach arabskich. Do największych taharrusz dżamaa dochodziło na sławnym Placu Tahrir i na kairskich ulicach. Świat dopingował egipskich rewolucjonistów, a na Tahrirze codziennie dochodziło do kilku gwałtów, a przypadków molestowania nikt nawet nie próbował zliczać. Dopiero kiedy tłum próbował zgwałcić kilka zachodnich dziennikarek, ludzie na świecie, a także w Egipcie zaczęli przyglądać się ciemnym kulisom rewolucji.

W lutym 2011 roku pochodząca z RPA 44-letnia Lara Logan korespondentka telewizji CBS nadała w świat wstrząsającą relację z Placu Tahrir opisującą taharrusz. Tłum mężczyzn próbował ją zgwałcić. - Przepędzili mojego kamerzystę, a potem kilkudziesięciu mężczyzn otoczyło mnie kołem, a właściwie dwoma kołami - relacjonowała dziennikarka. - Ci z koła zewnętrznego osłaniali całą sytuację, ci z koła wewnętrznego rzucali się na mnie i próbowali zerwać ze mnie ubranie wyzywając od "dziwek". Uratowali mnie moi koledzy dziennikarze i zaprzyjaźnieni Egipcjanie - twierdziła. Potem nastąpiło jeszcze kilka podobnych incydentów i w świat poszły wiadomości o rozpasaniu egipskich demonstrantów.
d9ee496c-b8f2-4b3b-87a8-c4da455d515d Tobias Schwarz / AFP


- Za rewolucją polityczną poszła też zmiana obyczajowa – mówi doktor Lotfi – w złym i w dobrym kierunku, jak to często po rewolucjach. Po obaleniu satrapów w świecie arabskim doszło do uwolnienia energii politycznej, społecznej, twórczej i artystycznej szczególnie młodych ludzi. Świat arabski odtajał, odrzucił skorupę dyktatur, zaczął się ferment praktycznie w każdej dziedzinie, kwitnie niezależna sztuka, powstają niezależne media, fundacje, organizacje. Kobiety i mniejszości seksualne, światopoglądowe bardzo nieśmiało, ale zaczynają wychodzić z podziemia. I to są te zmiany na plus. Ale ta erupcja wolności ma i swoje bardzo ciemne strony, jak odrodzenie fundamentalizmu i dżihadyzmu, a także rozluźnienie obyczajowości przez całe pokolenia trzymanej na pasku religijnych nakazów i zakazów. Do tego dochodzi coraz szerszy dostęp Arabów do środków elektronicznej błyskawicznej komunikacji. Młodzi faceci umawiają się na taharrusz na portalach społecznościowych. W pewnym sensie można powiedzieć, że w porewolucyjnych społeczeństwach arabskich dochodzi obecnie do seksualnej rewolty. Taharrusz dżamaa to jeden z jej przejawów, ten bardzo zły.
W pewnym sensie można powiedzieć, że w porewolucyjnych społeczeństwach arabskich dochodzi obecnie do seksualnej rewolty. Taharrusz dżamaa to jeden z jej przejawów, ten bardzo zły.

Taharrusz dżamaa – tak jak to opisuje dziennikarka CBS - polega na otoczeniu wybranej ofiary, czasem kilku kobiet przez dwa kręgi mężczyzn, których członkowie zmieniają się co chwila, nieustannie krzycząc. Te opętańcze krzyki mają jeszcze bardziej sparaliżować strachem ofiary. Kobiety są bite, obmacywane, okradane, także poniżane werbalnie. W Egipcie taharrusz bywa często praktykowany podczas koncertów muzycznych, politycznych demonstracji i masowych świąt religijnych, np. podczas zakończenia Ramadanu - muzułmańskiego miesiąca postu.

- Esemesy, Twitter, Facebook i wiele lokalnych portali, to miejsca, gdzie umawiają się bandy chłopaków, a potem ruszają w miasto. Są bardzo dobrze zorganizowane – mówi doktor Lotfi - do samych gwałtów na szczęście dochodzi rzadko, to trudne z technicznego punktu widzenia, najczęściej kończy się na obmacywaniu i okradzeniu ofiary. Policja wzięła się za to zjawisko, ale ma bardzo utrudnione zadanie, bo taharrusz odbywa się prawie zawsze w gęstym tłumie, podczas fiest czy demonstracji. Jest zamęt, chaos, wirujący tłum. Trudno rozpoznać sytuację. W ręce policji wpadło kilkunastu uczestników zbiorowego molestowania podczas kairskiego koncertu rockowego, którzy umieścili w internecie filmy zrobione telefonami komórkowymi, bo taharrusz też jest przez uczestników filmowany i rozpowszechniany w sieci. To rodzaj pornografii. Ostatnio zaczęły powstawać spontanicznie organizowane grupy ochrony kobiet składające się z mężczyzn, ale także z kobiet, które znają karate i judo. To nowe zjawisko w egipskich miastach, wśród młodych Egipcjanek prawie trzykrotnie wzrosło zainteresowanie kursami walk Wschodu.

- Ale wśród zatrzymanych w Kolonii i w innych miastach nie było ani jednego Egipcjanina. A zjawisko jest egipskie.

- Ale coraz bardziej popularne w całym świecie arabskim właśnie przez rozpowszechnianie w internecie, już nie jest egipskie. O coraz częstszych przypadkach taharruszu informowała niedawno policja marokańska, algierska i kilku innych krajów arabskich.

- Wielu dziwi przeniesienie tego na grunt europejski. Uchodźcy i imigranci bardzo stracili w oczach Europejczyków, szczególnie Niemców, którzy przecież przyjęli ich z taką ufnością.
To bardzo proste: nie wpuszczać do siebie ich sprawców, a tych, którzy już są uczyć od podstaw demokracji, wolności i zasad cywilizowanego współżycia społecznego, także seksualnego. Tak, to bardzo proste i bardzo trudne jednocześnie

- Dla młodych uchodźców nie ma to żadnego znaczenia. To zazwyczaj prymitywni faceci z syryjskich czy irackich wsi, gdzie kobieta jest niczym, instrumentalnie traktowanycm przedmiotem, który się kupuje, a potem traktuje jak chce. Takie wyobrażenia i poglądy ci ludzie przenoszą potem do Europy. Co więcej, wielu Arabów ma utrwalny wizerunek kobiety europejskiej jako seksualnie rozwydrzonej, bez czci i honoru, tym bardziej więc można ją atakować i molestować. W ich mniemaniu kobieta "niezakryta", ubrana po europejsku jest "łatwiejsza" i "sama się prosi". To są bardzo mocno zakorzenione przekonania, których nie zmieni zmiana miejsca zamieszkania, nawet w kompletnie innej cywilizacji. Kilkaset tysięcy ludzi o takim prymitywnym światopoglądzie dotarło do Europy i następne fale przybywają, będziecie mieli z tym problem. To są ludzie trudno reformowalni, bo ich zachowania determinowane są nie tylko tradycją, ale są – co gorsza – uświęcone religią.

Farhan Mayer z londyńskiego instytutu Quillana zajmującego się badaniem ekstremizmów tak opisuje zjawisko: "Taharrusz to lęk arabskich mężczyzn przed wolnością kobiety. To mizoginizm społeczny posunięty do skrajności wynikający ze strasznych lęków i kompleksów młodych Arabów wobec kobiet i arabskich i zachodnich. Arabscy mężczyźni niewolą swoje kobiety, bo się ich boją, ale Europejek po prostu boją się panicznie. Są one dla nich symbolem wolności i niezależności".

- Doktorze, jak Europa ma się bronić przed taharruszem?

- To bardzo proste: nie wpuszczać do siebie ich sprawców, a tych, którzy już są uczyć od podstaw demokracji, wolności i zasad cywilizowanego współżycia społecznego, także seksualnego. Tak, to bardzo proste i bardzo trudne jednocześnie.

...

Dzialaja tam kluby gwalcicieli. Chodzcie na miasto zabawimy sie! W walce o wolnosc to mozna zginac a tu kobieta nie ma szans. Rezimy trzymaly za morde to sie bali. Teraz strach zniknal. Kobiet trzeba tam pilnowac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:55, 02 Mar 2016    Temat postu:

CNN

Egipt: Wokół mnie panowało istne szaleństwo. Otoczyła mnie grupa mężczyzn, zaczęli mnie dotykać

Pokrzywdzone kobiety wyznają, że na takich nagraniach utrwalono najstraszniejsze chwile ich życia. Na tym widzimy grupę mężczyzn, którzy najpierw otaczają, a potem dopuszczają się przemocy seksualnej wobec Egipcjanki.

Mężczyźni zrywają odzież, gwałcą, by w końcu porzucić zupełnie zmaltretowaną. Zadane przez nich rany – zarówno fizyczne, jak i psychiczne, nie goją się latami. W 2013 roku CNN rozmawiał z jedną z ofiar przemocy seksualnej w Egipcie – Shorouk El Attar.

- Wokół mnie panowało istne szaleństwo. Otoczyła mnie grupa mężczyzn, bardzo ściśle, i zaczęli mnie dotykać - mówi. Do większości napaści dochodziło w okresie protestów w czasie Arabskiej Wiosny.

Niepisana zasada mówi, aby podczas masowych protestów lub świąt obchodzonych na Placu Tahrir kobiety, szczególnie turystki, wróciły do domu lub hotelu jeszcze przed zapadnięciem zmierzchu. Inaczej mogą stać się ofiarami napaści seksualnej.

Doniesienia o podobnym zachowaniu napłynęły z kilku miejsc w Europie, głównie z Niemiec. Podczas obchodów sylwestra w Kolonii setki kobiet zgłosiły się na policję, twierdząc że stały się ofiarami napaści seksualnej.

Informacja o wydarzeniach w Europie przypomina niektórym aktywistkom o bolesnych doświadczeniach z Placu Tahrir. - W Egipcie często dochodzi do sytuacji, w których kobiece ciało używane jest jako karta przetargowa do osiągnięcia pewnych celów politycznych. Tego rodzaju incydenty bywały również wykorzystywane do dyskredytowania rewolucji w Egipcie - tłumaczą.

Tego typu zachowania są w Egipcie na porządku dziennym. Według badania przeprowadzonego przez ONZ w 2013 roku 99,3 procent kobiet w tym kraju stało się ofiarami przemocy seksualnej. Dziś sytuacja uległa na szczęście poprawie. Ministerstwo spraw wewnętrznych utworzyło specjalny departament zajmujący się ochroną kobiet. W dodatku Egipt przyjął ustawy, które wprowadzają dotkliwe kary za tego rodzaju zachowanie, szczególnie w wypadku napaści zbiorowych. Grupy aktywistów starają się również zwiększyć świadomość społeczną.

Raport ONZ był ostatnim oficjalnym badaniem przeprowadzonym w tym kraju. Liczba tego rodzaju napaści uległa na razie zmniejszeniu. Wiele osób uważa, że to zasługa ostrzejszych regulacji prawnych w kwestii zbiorowych protestów.

Kilka lat później Shorouk El Attar wciąż nie wymazała z pamięci tamtego dnia. - Gdy widzę, że ktoś zmierza w moim kierunku, próbuje mnie dotknąć, przed oczami stają mi tamte obrazy. Dziś jestem w stanie spojrzeć im w twarz, czasem nawet rzucam w ich stronę przekleństwo - mówi. Dziś dziennikarka zachęca ofiary, by opowiedziały o swoich przeżyciach i aby nigdy nie czuły z tego powodu wstydu.

...

Oslawione ,,kluby" gwalcicieli...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy