Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:43, 03 Mar 2011 Temat postu: Euro-patologia... |
|
|
Unia Europejska niesie z sobą mnóstwo patologii oto jedna z nich:
Eurosieroty bez pomocy, Polska w czołówce
Co najmniej 500 tys. dzieci w całej Europie należy do grupy eurosierot. Na największą skalę zjawisko występuje w Rumunii. Polska z około 100 tys. dzieci, pozbawionych opieki przynajmniej jednego z rodziców należy, niestety, do niechlubnej europejskiej czołówki. O zjawisku i jego konsekwencjach dyskutowali uczestnicy konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli.
Samo zjawisko nie jest nowe, istniało zawsze w okresach i w krajach, w których była największa imigracja. W połowie XX wieku dotyczyło więc m.in. mieszkańców Hiszpanii, Włoch czy Portugalii, którzy jeździli pracować do Belgii, Niemiec czy Luksemburga.
W naszej części Europy na masową skalę pojawiło się w 2004 roku, po zniesieniu wiz przez kraje unijnej piętnastki i następnie otwarciu rynku pracy w Wielkiej Brytanii i Irlandii dla obywateli nowej unijnej dziesiątki. Jak się okazuje, obecnie problem najpoważniejszy jest w Rumunii. Z danych wynika, że w ostatnich latach aż 4 mln mieszkańców Rumunii wyjechało (choć na kilka miesięcy) szukać pracy na Zachód – głównie do Hiszpanii i Włoch. Obecnie aż 350 tys. rumuńskich dzieci jest pozbawionych stałej opieki przynajmniej jednego z rodziców. W przypadku połowy z tych dzieci, zagranicą przebywają oboje rodzice.
– Trudno jest wymienić wszystkie negatywne konsekwencje takich sytuacji. Dzieci mają problemy w szkole, mają oczywiście problemy emocjonalne, często zdarzają im się przez to także problemy z prawem – mówi Ivano Abbruzzi, szef L'Albero Della Vita Foundation, która pomaga porzuconym dzieciom, działając i we Włoszech i w Rumunii. Innymi krajami europejskimi, w których problem jest wyjątkowo duży, są Bułgaria, kraje bałtyckie a także Polska.
- W przypadku Polski możemy mówić o 100 tys. dzieci (w wieku 9-18 lat), których przynajmniej jedno z rodziców wyjechało zagranicę. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest wtedy, gdy zagranicą pracują oboje rodzice, a pozostawionymi w kraju dziećmi opiekują się dziadkowie lub – co też się często zdarza – starsze rodzeństwo – uważa eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg, jedna z uczestniczek, zorganizowanej w Parlamencie Europejskim konferencji. Jej zdaniem, problem wciąż nie jest wystarczająco zbadany, a co dopiero mówić o próbach zaradzenia mu. – Najgorsze jest to, że nie ma kompletnych danych na ten temat w skali całej Unii Europejskiej. W różnych krajach różne organizacje próbują zajmować się problemem, nie ma skoordynowanych działań. Na początek będziemy prosić Komisję Europejską, by nakazała wszystkim krajom zebranie dokładnych danych statystycznych. Dopiero wtedy będzie można zastanawiać się, jak pomagać tym dzieciom. Sama pomoc finansowa, choć ważna, nie jest przesądzająca. Ważniejsze byłoby wsparcie psychologiczne – dodaje polska posłanka.
>>>>
Psy-chologiczne... Sami sie wesprzyjcie...
Coz TY RODZICU WYBIERASZ! Co jest dla ciebie wazniejsze dziecko czy kasa... A najlepiej wychowuje sie dzieci w ubostwie... Zreszta coz to znaczy??? Czy bluzka za 600 zl jest lepsza od tej za 60? ale nie modnej??? Od tego dziecku ubedzie? BREDNIE!!!
A oczywiscie czekamy z niecierpliwoscia na ostateczny upadek UE! Juz niedlugo! :O))))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:57, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Prawie milion uciekinierów przed kryzysem trafiło do Niemiec
W roku 2011 do Niemiec napłynęła rekordowa liczba obcokrajowców z państw Europy dotkniętych kryzysem, głównie z Grecji i Hiszpanii. To rekord ostatnich 15 lat.
Poszerzenie Unii Europejskiej, swobodny dostęp do rynku pracy, kryzys zadłużenia – przyczyn emigracji zarobkowej wewnątrz UE jest kilka. W ubiegłym roku najsilniejszy napływ odnotowały Niemcy: w roku 2011 ich liczba wzrosła do najwyższego poziomu od 15 lat.
Ogólnie do Niemiec przybyło 960 tys. osób – 20 procent więcej niż w roku poprzednim, jak podaje Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbadenie.
Szczególnie wzrosła liczba osób z krajów dotkniętych kryzysem finansowym i kryzysem zadłużenia. Z Grecji przybyło 90 proc. więcej osób niż w roku 2010, z Hiszpanii 52 proc. Równie znaczny był zrost liczby imigrantów z państw, które weszły do UE w roku 2004 – aż o 43 proc.
Dzięki imigracji rośnie liczba ludności
Przyczyn tak znacznego napływu należy doszukiwać się m.in. w tym, że od 1 maja ub. r. zniesione zostały wszelkie ograniczenia w dostępie do niemieckiego rynku pracy, co zwiększyło liczbę Polaków i Węgrów szukających pracy w Niemczech. O 30 proc. zwiększył się napływ Bułgarów i Rumunów. Ogółem liczba imigrantów ze wszystkich krajów UE wzrosła przeciętnie o 13 proc.
Prawie milionowy napływ cudzoziemców w roku 2011 nie oznacza jednak, że o tyle wzrosła liczba mieszkańców Niemiec – w tym samym czasie z Niemiec wyjechało 680 tys., tak więc wzrost ludności wyniósł de facto 280 tys. osób. Lecz jest to i tak najwyższa liczba od roku 1996.
Dwie trzecie cudzoziemców wybierało głównie jako miejsce osiedlenia się cztery kraje związkowe: Nadrenię Północną-Westfalię, Bawarię, Badenię-Wirtembergię i Hesję.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Agnieszka Rycicka
>>>>
Kolejna patologia UE . Niemcy rosna w imigracje a Gecja z Hiszpania sie WYLUDNIAJA ! Jest to typowe zjawisko rozrostu solicy . Meksyk ma ze 40 milionow ludzi . Podobnie NYork Chicago i LosAngeles . Trzy miasta USA liczace w zespolach miejskich dziesiatki milionow . NDelhi SPaulo Rio itp .
W UE beda to Niemcy . Kto popiera UE to popiera wyludnianie sie krajow na rzecz Niemiec bo tak dziala jednolity rynek .
Oczywiscie jest to abberacja szkodliwa i absursdalna . Trzeba zlikwidowac UE i powrocic do panstw . Polacy w Polsce Grecji w Grecji Niemcy w Niemczech . NORMALNIE PO LUDZKU .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:44, 23 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Abp Gądecki: dzieci osamotnione przez pracujących rodziców
Na trwającym w Watykanie synodzie biskupów na temat nowej ewangelizacji, metropolita poznański arcybiskup Stanisław Gądecki mówił o osamotnieniu dzieci i zagrożeniach dla ich wychowania, co wynika - jak podkreślił - z wielogodzinnej pracy ich rodziców.
Hierarcha, którego słowa przytoczyło Radio Watykańskie, dzieląc się doświadczeniami z Polski powiedział, że katechizmu potrzebują nie tylko dzieci, ale także dorośli. - Ich postępowanie, często dalekie od wiary, niszczy to, co wpojono dzieciom - podkreślił abp Gądecki.
Ostrzegł, że jeśli wiara nie będzie przekazywania przez dorosłych młodszym pokoleniom, to „zniknie”.
- Trzeba skonstatować, że to smutna rzeczywistość - oświadczył arcybiskup Poznania.
- Dorośli żyją obecnie w trudnej sytuacji, zmuszeni są do tego, by pracować nie osiem, ale od 12 do 14 godzin, a zatem wracają do domu wieczorami zmęczeni i nie mają czasu, by móc poświęcić go dzieciom. One zaś pozostają same, popołudniami nie mają zapewnionej bliskości rodziców i spędzają całe dnie w internecie - dodał.
Synod biskupów potrwa do niedzieli. Na jego zakończenie ogłoszony zostanie tekst orędzia, dotyczącego wyzwań nowej ewangelizacji.
>>>>>
Tak znamy to az nazbyt dobrze ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:03, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Rodzice pracują za granicą, dzieci zostają same w Rumunii
"Guardian" alarmuje, że kiedy rumuńscy rodzice pracują za granicą, ich dzieci przebywają same bez opieki w kraju. Brytyjska gazeta powołując się na dane zebrane przez rumuński resort pracy informuje, że problem dotyczy 80 tysięcy rodzin.
"Guardian" cytując dane władz w Bukareszcie podkreśla, że odnotowano także 35 tysięcy przypadków, kiedy jeden z rodziców pracuje poza granicami kraju. Gazeta zwraca uwagę, że są to informacje oficjalne, które mogą się różnić od rzeczywistych - wiele osób nie melduje władzom zamiaru wyjazdu i podjęcia pracy za granicą.
- To poważny problem dla Rumunii (...). W miastach i na terenach wiejskich bieda i kłopoty na rynku pracy zmuszają rodziców do wyjazdu za granicę, ale ich dzieci pozostają na miejscu i są mocno dotknięte przez nieobecność opiekunów - powiedział dyrektor międzynarodowej organizacji Nadzieja i Domy dla Dzieci Stefan Darabus. - Ci, którzy dorastają bez miłości i poczucia bezpieczeństwa dawanego przez rodziców będą odczuwać tego konsekwencje w swym późniejszym życiu - dodał Darabus.
Niektórzy rodzice decydują się na zabranie dzieci za granicę, jednak dla większości jest to nieopłacalne.
- We Francji mój mąż zarabia od 600 do 700 euro miesięcznie, co w tamtych warunkach oznacza niewielkie pieniądze, jednak dla nas to majątek. Jest ciężko. Wielokrotnie zastanawialiśmy się nad wspólnym wyjazdem, ale on mieszka w małym pokoju i wysyła pieniądze do domu, aby zapewnić nam lepsze życie w Rumunii - powiedziała 28-letnia matka pięciorga dzieci Vasile Luminita, której mąż pracuje na budowie.
"Guardian" przypomina, że w ostatnich latach rumuński rząd podejmował próby rozwiązania tej sytuacji i zabezpieczenia bytu dzieci, których rodzice musieli szukać pracy poza granicami kraju. W związku z tym władze w Bukareszcie wprowadziły prawo nakładające na rodziców obowiązek rejestrowania się przed wyjazdem i zgłoszenia się do sądu z wnioskiem o akceptację wyznaczonych opiekunów.
...
Tak to jest koszmar . Znoszenie granic przeplywy sily roboczej . Sen psychopaty . W EUROPIE SA NARODY NIE LUDZKA MARKSISTOWSKA MASA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:39, 02 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Eurosieroctwo dotyczy co najmniej 10,4 tys. dzieci w regionie
Tzw. eurosieroctwo, czyli sytuacja, w której przynajmniej jedno z rodziców dziecka wyjechało do pracy za granicę, dotyczy co najmniej 10,4 tys. dzieci w woj. opolskim – wynika z badań ROPS. W ponad połowie przypadków przyczynia się to do problemów wychowawczych.
Badania dotyczące zjawiska eurosieroctwa przeprowadziło w czwartym kwartale ub. roku Obserwatorium Integracji Społecznej Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej (ROPS) w Opolu.
Celem badań było określenie skali eurosieroctwa w regionie; najważniejszych wiążących się z nim problemów oraz porównanie z wynikami badań ROPS dot. tego zjawiska z 2008 r. Wyniki najnowszych badań opracowano na podstawie ponad 900 ankiet przeprowadzonych w opolskich szkołach i przedszkolach (ponad 580 respondentów); w powiatowych centrach pomocy rodzinie i ośrodkach pomocy społecznej (blisko 70 respondentów) oraz wśród pracujących za granicą i ich partnerów czy współmałżonków (ponad 250 respondentów).
Z informacji uzyskanych przez ROPS z ponad 580 szkół i przedszkoli woj. opolskiego wynika, że liczba dzieci, których rodzice wyjechali do pracy za granicą, wyniosła pod koniec 2013 roku co najmniej ponad 10,4 tys. Kierownik Obserwatorium Aleksandra Walas zastrzegała jednak, że są to dane bardzo szacunkowe, bo w badaniu wzięła udział połowa placówek oświatowych w regionie. - Trudno powiedzieć, czy brak odpowiedzi pozostałych oznacza, że brak jest problemu eurosieroctwa na danym terenie – zaznaczyła.
W porównaniu z wynikami z roku 2008 liczba eurosierot w 2013 roku wzrosła na Opolszczyźnie o 8 proc. - z niespełna 9,7 tys. do ponad 10,4 tys.
Większość wskazanych przez szkoły i przedszkola eurosierot (95 proc.) to dzieci, których tylko jedno z rodziców pracuje zarobkowo za granicą. W przypadku 5 proc. do pracy za granicą wyjechało dwoje rodziców. Najliczniejszą grupę dzieci migrantów zarobkowych stanowią uczniowie szkół podstawowych.
W badaniach podkreślono, że choć emigracja zarobkowa korzystnie wpływa np. na sytuację finansową rodzin emigrantów, to niekorzystnie odbija się np. na życiu rodzinnym. Problemy wychowawcze z dziećmi migrantów zarobkowych odnotowało 60 proc. ankietowanych placówek oświatowych. Najczęściej wskazywały one np. na: obniżenie wyników w nauce, opuszczanie zajęć czy chęć zwrócenia na siebie uwagi. Rzadziej na agresywne zachowanie czy niską samoocenę.
- Nie zanotowaliśmy natomiast istotnego wskaźnika zachowań patologicznych. Nawet, w stosunku do 2008 roku, spadła liczba takich zjawisk, jak sięganie po używki – alkohol czy papierosy – mówiła Walas. Dodała też, że 40 proc. ankietowanych placówek oświatowych uznało wręcz, iż emigracje zarobkowe rodziców nie wywołują problemów u dzieci.
Ankietowane przez Obserwatorium Integracji Społecznej ROPS ośrodki pomocy społecznej z regionu wskazały z kolei, że szacunkowa liczba rodzin z dziećmi, w których co najmniej jeden rodzic pracuje za granicą, wyniosła w 2013 roku ponad 4,2 tys. W roku 2008 takich rodzin było ponad 7,5 tys. Zastrzeżono jednak, że OPS-y wskazywały tylko te rodziny, które w ocenie pracowników socjalnych były lub mogły być zagrożone wykluczeniem społecznym z powodu migracji zarobkowej. Tymczasem, zdaniem prowadzących badania, w lata 2008 – 2013 "istotnie zmieniła się sytuacja życiowa części emigrantów zarobkowych" np. w związku z uzyskaniem praw do zagranicznych świadczeń rodzinnych, co podwyższyło dochody rodzin emigracyjnych. Potwierdza to również fakt, iż o wsparcie do ośrodków pomocy w woj. opolskim w 2013 r. wystąpiło 128 rodzin mających trudności związane z emigracją zarobkową. To 3,5-krotnie mniej, niż w 2008 r., gdy o taką pomoc zwróciło się 455 rodzin.
Walas uznała, że znaczny spadek liczby rodzin emigrantów podanych przez OPS-y i poprawa sytuacji materialnej wielu z nich, nie oznacza że "problemy związane z emigracją znikają". - Migracja nadal jest zjawiskiem postępującym, (...), a w indywidualnych sytuacjach problemy nadal występują – mówiła. Dlatego - co podkreśliła - problem eurosieroctwa powinien być monitorowany.
Według opolskich demografów liczba mieszkańców Opolszczyzny podejmujących zatrudnienie za granicą wynosi ok. 100-120 tys. osób w skali roku.
...
I po co ten koszmar . GLOSUJCIE ROZUMNIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:26, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": wschód Polski płaci cenę gigantycznej emigracji
Im dalej na zachód, tym mniej zaawansowanych wiekiem osób
Podlaskie, lubelskie, mazowieckie, świętokrzyskie i łódzkie to województwa, w których proces starzenia następuje najszybciej – wynika z najnowszych publikacji GUS, cytowanych przez "Rzeczpospolitej". Prof. Krystyna Iglicka uważa, że w ten sposób wschód Polski płaci cenę gigantycznej emigracji. - Będziemy ją płacić przez dziesiątki lat - zaznacza.
Najwięcej powiatów, w których odsetek liczby osób w wieku 65 plus sięga 16 proc. lub więcej jest w woj. podlaskim, lubelskim, mazowieckim, świętokrzyskim i łódzkim. Średnia dla Polski to 14,2 proc.
Przyczyny tej sytuacji, szczególnie widocznej na wschodzie kraju, to słabszy rozwój tych regionów oraz migracje. Sprawę opisuje w "Rzeczpospolitej" Bartosz Marczuk. Zaznacza on, że np. w trzech powiatach na Podlasiu (siemiatyckim, hajnowskim i bialskim) co piąta osoba ma ponad 65 lat. To nie jedyne dane, które wskazują na trudną sytuację demograficzną w regionie. Inne wskaźniki opisane są również przez rocznik statystyczny GUS.
Jak czytamy w gazecie, "im dalej na zachód, tym mniej zaawansowanych wiekiem osób. GUS wskazuje, że »bardzo niskim zaawansowaniem starości demograficznej charakteryzuje się Polska północna, zachodnia i południowa, a najniższym - województwa zachodniopomorskie i pomorskie«". Na drugim biegunie są natomiast takie województwa jak podlaskie i lubelskie. "Wyjątkiem na mapie polskiej starości jest Podkarpacie. Ludności 65+ jest tyle, co na zachodzie kraju" - dodaje Marczuk.
Prof. Krystyna Iglicka, demograf, tłumaczy, że w ten sposób wschód Polski płaci "cenę gigantycznej emigracji, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich latach". - Cenę za to będziemy płacili przez dziesiątki lat - zaznacza Iglicka.
...
Koszmar . Unia nas wyniszcza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:53, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
20 proc. uczniów doświadczyło rozłąki z rodzicem pracującym za granicą
Jedna piąta polskich uczniów doświadczyła rozłąki z przynajmniej jednym z rodziców, który wyjechał do pracy za granicę na co najmniej kilka tygodni – wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka, których wyniki opublikowano dzisiaj.
Badanie "Dziecko, rodzina i szkoła wobec migracji rodzicielskich: 10 lat po akcesji do Unii Europejskiej" zrealizowała dla RPD Wyższa Szkoła Nauk Społecznych Pedagogium.
Podobne badanie przeprowadzono w 2008 r. Wówczas uczniów, których rodzice wyjechali, było więcej - ok. 27 proc. Spadek ten w ocenie autorów opracowania może interpretować wielorako. Oznaczać on może zmniejszenie liczby osób wyjeżdżających zarobkowo, ale także wiązać się ze zwiększeniem liczby osób, które decydują się na wyjazd całymi rodzinami (tzw. migrację osiedleńczą).
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak wskazywał podczas przedstawiania wyników badań, by nie używać dość powszechnie stosowanego określenia "eurosieroty". Ma ono bowiem - jak wyjaśniał - negatywne, stygmatyzujące konotacje.
RPD poinformował, że pracuje nad propozycjami uregulowania prawnego sytuacji dzieci, których rodzice wyjechali. Wśród rozważanych propozycji jest np. możliwość sądowego ustanowienia patrona, który byłby odpowiedzialny za podejmowanie decyzji dotyczących dziecka, np. jego leczenia podczas nieobecności rodziców.
Badanie pokazało, że siedem na dziesięć migracji rodzicielskich to wyjazd samego ojca (opiekuna), 14,8 proc. to migracja matki, 17,2 proc. - wyjazd obydwojga, w dwóch trzecich przypadków o charakterze naprzemiennym.
Najczęściej wybieraną strategią są wyjazdy krótkotrwałe (do dwóch miesięcy), na rozłąkę przekraczającą jeden rok kalendarzowy zdecydowało się 11,7 proc. spośród migrujących matek i 19,7 proc. ojców. Takiej długotrwałej rozłąki doświadczyło 3,2 proc. badanych dzieci.
Badanie pokazało, że w sytuacji migracji ojca najważniejszym opiekunem, odpowiedzialnym za zabezpieczenie codziennych potrzeb dziecka jest matka. W przypadku nieobecności matki badani częściej wskazywali na dziadków niż pozostającego w kraju ojca.
Dzieci z rodzin transnarodowych (czyli takich, w których jedno z rodziców mieszka za granicą) w otwartym pytaniu opisały swoje domy bardzo pozytywnie, nie odbiegając od uczniów z rodzin lokalnych (czyli funkcjonujących wspólnie).
Analiza badań wykazała, że wyjazd rodzica lub rodziców nie zwiększa prawdopodobieństwa negatywnych zachowań dziecka uczęszczającego do szkoły podstawowej. Nieobecność matki lub ojca nie wpływa na prawdopodobieństwo sięgania po napoje alkoholowe, nikotynę i słabe narkotyki wśród uczniów obojga płci w klasach IV-VI podstawówek.
Jeśli chodzi o starsze dzieci, tj. uczniów gimnazjów, to dziewczęta częściej deklarują sporadyczną konsumpcję alkoholu niż ich rówieśniczki z rodzin, w których oboje rodzice pozostają w kraju, a chłopcy częściej sięgają po papierosy, alkohol i pochodne konopi indyjskich.
W szkołach ponadgimnazjalnych nie zaobserwowano istotnych różnic pomiędzy dziewczętami z rodzin transgranicznych i lokalnych, za wyjątkiem częstszego sięgania po papierosy przez uczennice z rodzin migracyjnych. Jeśli chodzi o pozostałe wskaźniki, nie ma większych różnic, nie odnotowano również istotnych różnic pomiędzy chłopcami, których rodzic wyjechał, a tymi, którzy mieszkają z obojgiem rodziców.
Badanie pokazało, że znaczna część polskich uczniów jest gotowa do zamieszkania poza Polską. Deklaruje to 39 proc. ogółu uczniów, a w szkołach ponadgimnazjalnych odsetek wzrasta do 44 proc. Uczniowie powtarzają wybory swoich rodziców – odsetek badanych deklarujących gotowość migracyjną jest istotnie wyższy wśród dzieci z rodzin transgranicznych niż lokalnych.
Transnarodowi rodzice najczęściej utrzymują kontakt za pomocą telefonu oraz wideo-rozmów, np. przez komunikatory typu skype. Inne narzędzia – portale społecznościowe, komunikatory czy email - są wykorzystywane stosunkowo rzadko.
Badanie zrealizowano w maju i czerwcu br. w 100 szkołach; zebrano 4 tys. 168 ankiet od uczniów i 272 od nauczycieli. Badanie nie uwzględniało dzieci migrujących wraz z rodzicami i dzieci nierealizujących obowiązku szkolnego.
...
Eurohorror .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:56, 17 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Dramat polskich eurosierot
Piotr Gulbicki
17 czerwca 2015, 11:34
Emigrują za granicę - za chlebem, by związać koniec z końcem. Wyjazd jednego bądź obojga rodziców to cios dla pozostawionych w kraju dzieci. Są bardziej podatne na uzależnienia i depresje, częściej popełniają kradzieże, podejmują próby samobójcze - pisze Piotr Gulbicki, korespondent Wirtualnej Polski w Londynie.
110 tysięcy. Co najmniej tyle polskich rodzin dotkniętych jest problemem eurosieroctwa. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Fundację Prawo Europejskie, masowa emigracja po 2004 roku ma różne odcienie. Raport pt. "Dziecko rodziny migracyjnej w systemie oświaty", wydany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, nie pozostawia złudzeń. Według specjalistów, długotrwała rozłąka z rodzicami może skutkować u dzieci kłopotami w nauce, zachowaniami agresywnymi, stanami lękowymi. Eurosieroty są bardziej podatne na uzależnienia i depresje, częściej popełniają kradzieże, a także próby samobójcze.
W różnych kierunkach
Polskie miasta się wyludniają, rodzi się coraz mniej dzieci, średnia wieku mieszkańców jest coraz wyższa. Taka jest konkluzja artykułu, który ukazał się niedawno na łamach dziennika "The Guardian". Autorka, Kate Connolly, opisuje w nim historię 35-letniej Katarzyny z Radomia, która przez kilka miesięcy w roku pracuje we Włoszech, a w tym czasie jej 8-letnim synem Dawidem zajmuje się dziadek. Schemat powtarza się od lat. Podobny los stał się udziałem rzeszy Polaków, emigrujących w różnych kierunkach.
- Kiedy Polska traci swoich specjalistów, ich dzieci pozostawione w domu przeżywają własne tragedie - czytamy w artykule pod wymownym tytułem "As Poland loses its doctors and builders, 'Euro-orphans' are left at home to suffer". - Eurosieroctwo to duży dramat, brak jednego bądź obojga rodziców w procesie wychowania dziecka znacząco wpływa na jego rozwój. Dekonstrukcja rodziny sprawia, że zachwiane zostają jej podstawowe wartości, osłabione więzi - mówi Małgorzata Bugaj-Martynowska, dyrektor Polskiej Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. Heleny Modrzejewskiej w londyńskiej dzielnicy Hanwell.
- Eurosieroctwo to duży dramat, brak jednego bądź obojga rodziców w procesie wychowania dziecka znacząco wpływa na jego rozwój. Dekonstrukcja rodziny sprawia, że zachwiane zostają jej podstawowe wartości, osłabione więzi - mówi Małgorzata Bugaj-Martynowska, dyrektor Polskiej Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. Heleny Modrzejewskiej w londyńskiej dzielnicy Hanwell.
Jak dodaje, w swojej pracy wielokrotnie miała do czynienia z takimi przypadkami. Nawet, jeśli rozłąka nie trwała dłużej niż kilka czy kilkanaście miesięcy, a opiekunowie w Polsce sumiennie wywiązywali się z powierzonej im roli, to i tak obie strony, zarówno dzieci, jak i rodzice, dotkliwie odczuły jej skutki. Następstwem tego były problemy wychowawcze, zaburzenia emocjonalne, a w przypadku nastolatków sięganie po używki czy próby samookaleczenia.
- Wśród rodzin, z którymi rozmawiałam na ten temat, nie było ani jednej, która uznałaby, że rozłąka z dzieckiem nie miała wpływu na stosunki między nimi - podkreśla Bugaj-Martynowska.
Nowy wujek
Pan Marek z wykształcenia jest socjologiem, od pięciu lat mieszka w Londynie. Imał się tu różnych zajęć, ostatnio znalazł zatrudnienie jako menedżer w hurtowni. Z rodzinnego Lublina wyemigrował, bo rodzina nie była w stanie normalnie funkcjonować - żona pracowała jako pielęgniarka, on wykonywał dorywcze zlecenia, mieli do spłacenia kredyt. Decyzję o jego czasowym - jak planowali - wyjeździe poprzedziły wspólne rozmowy. Uczestniczył w nich również 6-letni wówczas syn, który akurat miał zacząć naukę w szkole.
Pan Marek w Londynie szybko znalazł zatrudnienie. Przesyłał pieniądze do domu, rozmawiał z bliskimi przez Skype’a, trzy razy w roku bywał w Polsce. Wierzył, że wszystko się jakoś ułoży, jednak rozłąka coraz bardziej dawała się we znaki. - Czułem, że coś jest nie tak. W końcu podczas jednej z rozmów usłyszałem od żony, że ona już tak dalej nie umie i że marnuję jej życie. Zażądała rozwodu. Syn, z którym wcześniej miałem bardzo dobre relacje, stał się do mnie wrogo nastawiony. Później dowiedziałem się, że ma nowego wujka - opowiada pan Marek.
- Czułem, że coś jest nie tak. W końcu podczas jednej z rozmów usłyszałem od żony, że ona już tak dalej nie umie i że marnuję jej życie. Zażądała rozwodu. Syn, z którym wcześniej miałem bardzo dobre relacje, stał się do mnie wrogo nastawiony. Później dowiedziałem się, że ma nowego wujka - opowiada pan Marek.
Jego historia wpisuje się w losy polskich emigrantów. I ich zostawionych w kraju pociech. Jaka jest skala eurosieroctwa wśród Polaków mieszkających na Wyspach? Nie ma na to dokładnych danych, wiadomo jednak, że 25 tys. dzieci mieszkających w Polsce pobiera benefity wypłacane przez brytyjski rząd. Zapewne już niedługo, gdyż cofnięcie tych świadczeń było jedną z wyborczych obietnic premiera Davida Camerona, którego Partia Konserwatywna zdecydowanie wygrała niedawne wybory parlamentarne.
Mamo, wróć! - Więź z dzieckiem można odbudować, jednak wymaga to dużo pracy i determinacji ze strony rodzica. Najtrudniej jest w przypadku długiego okresu rozłąki oraz w sytuacji, kiedy, według dziecka, zostało ono porzucone - mówi Małgorzata Paliszewska, psycholog dziecięcy w Londynie.
- Więź z dzieckiem można odbudować, jednak wymaga to dużo pracy i determinacji ze strony rodzica. Najtrudniej jest w przypadku długiego okresu rozłąki oraz w sytuacji, kiedy, według dziecka, zostało ono porzucone - mówi Małgorzata Paliszewska, psycholog dziecięcy w Londynie.
I podaje przykład dziewczynki, która mieszkając w Polsce, bez rodziców, nie radziła sobie emocjonalnie do tego stopnia, że dokonywała samookaleczeń. To było bezpośrednią przyczyną zabrania jej przez mamę, która kilka lat wcześniej wyemigrowała do Anglii. Niemniej, mimo że zamieszkały razem, nastolatka oprócz odbudowywania więzi rodzinnych musiała dodatkowo radzić sobie z trudną sytuacją - nową szkołą, obcym językiem, szukaniem przyjaciół. A często również odrzuceniem przez rówieśników, co spowodowało kolejne próby samookaleczeń.
- Dzieci czujące, że są pozostawione przez najbliższych, reagują w różny sposób. Zdarza się, że mają problemy z nauką i nie słuchają swoich opiekunów, chcąc w ten sposób ściągnąć z powrotem nieobecnego rodzica, bądź ukarać go za jego nieobecność. Tak było w przypadku innej mojej klientki, której syn poprzez złe zachowanie i uwagi w szkole próbował skłonić ją do powrotu - mówi Paliszewska.
...
Niestety.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|