Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ekologia !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:20, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Traktujemy kanalizację jak śmietnik; rocznie płacimy za to kilkaset mln zł

Wielu Polaków myli sedes ze śmietnikiem, do którego wrzucają niedopałki papierosów, tekstylia czy resztki żywności. Zagraża to skuteczności działania oczyszczalni ścieków - ostrzegają wodociągowcy. Usuwanie awarii rocznie kosztuje nas nawet kilkaset mln zł.

Zadaniem sieci kanalizacyjnej jest odprowadzanie nieczystości sanitarnych i papieru toaletowego, tymczasem jak zwraca uwagę Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie do sieci trafia zdecydowanie więcej. Polacy wyrzucają np. do sedesów artykuły higieniczne (np. patyczki do uszu, podpaski, watę, prezerwatywy), stałe resztki żywności, pliki kartek papieru czy nakrętki butelek.

"Niewłaściwe zachowania wielu użytkowników sieci kanalizacyjnej piętrzą problemy przed polskim systemem odprowadzania i oczyszczania ścieków. Powodują zatory w sieci oraz zagrażają skuteczności działania oczyszczalni i tym samym zwiększają koszty ich funkcjonowania, co przekłada się na wzrost ceny ich usług, którą płacą wszyscy użytkownicy" - wyjaśnia organizacja.

Według IGWP w ekstremalnych przypadkach zatory mogą prowadzić nawet do wylewania się cofających się ścieków na ulice miast. Częściej jednak śmieci w ściekach mogą prowadzić do automatycznego wyłączania się z eksploatacji przepompowni ścieków i awarii urządzeń w oczyszczalni. To powoduje wielogodzinne prace przy ich likwidacji i zwiększa koszty oczyszczania ścieków.

Izba wyjaśniła, że szczególnie uciążliwe, lecz często lekceważone, są trafiające do oczyszczalni ścieków tłuszcze pochodzące z punktów gastronomicznych czy zakładów przemysłowych. Organizacja podkreśla, że w tych przypadkach bezpośrednie wylewanie do kanalizacji tłuszczów jest niezgodne z prawem, ponieważ należy stosować odpowiednie separatory. Tłuszcze kiedy znajdą się już w kanalizacji powodują utrudnienia w przepływie i są też trudne do całkowitego usunięcia w procesie oczyszczania ścieków.

Organizacja zwraca ponadto uwagę, że "zabójcami" dla systemów ściekowych są różne drobne skrawki materiałów, czy pozostałości po klejach, fugach i zaprawach używanych do remontu mieszkań. Drobne skrawki materiału wędrując siecią kanalizacyjną są rozdrabniane i tworzą włókna, które utrudniają eksploatację pompowni i oczyszczalni. IGWP dodaje, że jeśli chodzi o pozostałości po materiałach budowlanych jest jeszcze gorzej, ponieważ przedsiębiorstwa wodociągowe muszą frezować odcinki kanalizacji, by usunąć stwardniałe osady.

Należy pamiętać, że takie materiały jak kleje czy fugi trzeba zostawić w Punktach Selektywnej Zbiórki Odpadów (tzw. PSZOK-ach).

Główny specjalista ds. technicznych w IGWP Adam Gołębiewski tłumaczy PAP, że niewłaściwe korzystanie z kanalizacji w konsekwencji uderza w nasze portfele.

Wyjaśnił, że koszt naszej nonszalancji sięga od 50 do 70 gr. w koszcie metra sześc. oczyszczonych ścieków. Rocznie dla przeciętnej rodziny to od 50 do 100 zł. "W Polsce produkowanych jest rocznie 12 mld m sześc. ścieków. Nasze +wygodnictwo+ kosztuje zatem nawet kilkaset mln zł rocznie na usuwanie awarii czy szkód. Płacimy też więcej za odprowadzanie ścieków" - dodał.

Poinformował, że zgodnie z informacjami Izby od przedsiębiorstw kanalizacyjnych, awarii związanych z tym, że do ścieków trafiają m.in. śmieci, jest coraz więcej.

Gołębiewski ocenił, że konieczna jest edukacja. "Wszyscy patrzymy na wodomierz, czy zużyliśmy mniej czy więcej wody, ale nie widzimy co jest po drugiej stronie. Trzeba zacząć o tym mówić jak np. właściwie korzystać z kanalizacji" - zauważył.

?

Nakretki ? To już psychole.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:36, 13 Kwi 2015    Temat postu:

codziennypoznan.pl

Studenci chcą pomóc w wywożeniu odpadów

Nie oznacza to jednak kryzysu, który zmusiłby studentów do działania "w czynie społecznym". Po prostu na Wydziale Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM ruszyły internetowe badania ankietowe dotyczące systemu zbiórki odpadów komunalnych w Poznaniu. Jest to trzecia i ostania odsłona projektu, który ma na celu zwiększenie naszej wiedzy o produkcji odpadów w mieście.

Od 1 lipca 2013 roku działa nowy system zbiórki odpadów komunalnych. Budzi on ciągle wiele obaw i kontrowersji. Zmiany wprowadzone w Poznaniu spowodowały wzrost kosztów odbioru odpadów, jednak system pozostaje nieefektywny np. mimo większej opłaty za odbiór śmieci, pojemniki przed naszymi domami są często przepełnione. Twórcy projektu mają nadzieję, że jego wyniki pozwolą zoptymalizować system zbiórki i pośrednio - zmniejszyć koszty odbioru odpadów.

Badania przyniosą zamierzony efekt, gdy znana będzie dokładna informacja odnośnie ilości śmieci wytwarzanych przez mieszkańców w gospodarstwach domowych. Jej zdobyciu ma służyć ankieta, którą każdy może wypełnić wchodząc na adres [link widoczny dla zalogowanych] przyczyniając się tym samym do powodzenia projektu.

Ankieta została opracowana przy użyciu najnowszych narzędzi, pozwalających na poznanie opinii mieszkańców za pośrednictwem internetu. Dzięki niej odpowiedzi respondentów będą przypisane do konkretnych osiedli, w obrębie których realizowane były badania. Jednocześnie nie jest znana lokalizacja ich dokładnego miejsca zamieszkania, co pozwala na zachowanie pełnej anonimowości.

Projekt jest realizowany od 2013 roku dzięki finansowaniu Narodowego Centrum Nauki. Koordynatorem jest mgr inż. Patrycja Wysocka – doktorantka Instytutu Geoekogii i Geoinformacji UAM, a w jej pracach badawczych pomagają studenci ze Studenckiego Koła Naukowego Geografów. Więcej informacji znajduje się na stronie projektu: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Niech badają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:39, 16 Kwi 2015    Temat postu:

Wyłowią 350 ton sieci z Bałtyku

Największy projekt wyławiania sieci widm na świecie odbędzie się w Polsce

Ok.350 ton porzuconych lub zgubionych sieci ma być wyłowione w tym roku w polskich wodach Bałtyku. Sieci są niebezpieczne dla ryb, ptaków i ssaków morskich. Projekt będzie realizowany przez Kołobrzeską Grupę Producentów Ryb i organizację ekologiczną WWF Polska.

Paweł Średziński z WWF Polska poinformował, że projekt realizowany w polskich wodach Bałtyku będzie największym i jedynym w zakresie wyławiania sieci widm na świecie. Sieci będą wyławiane od maja do sierpnia tego roku przez kilkadziesiąt kutrów i ekipę nurków. W akcję zaangażowanych będzie kilka portów, m.in. Kołobrzeg. Sieci będą wyciągane z morza w miejscach wytypowanych przez ekspertów i w których jest ich najwięcej. Po wyłowieniu zostaną poddane profesjonalnej utylizacji na lądzie.

Organizacja szacuje, że w polskich wodach Bałtyku może być ok. 800 ton sieci widm. Średziński zauważył, że liczba gubionych i porzuconych sieci z każdym rokiem wzrasta.

Wyjaśnił, że największe zagrożenie sieci widm polega na tym, że one nadal łowią ryby. Przyjmuje się, że zagubiona sieć w ciągu pierwszych 3 miesięcy łowi ok. 20 proc. tego, co mógłby złowić nią rybak. Potem ta zdolność obniża się, bo sieć np. plącze się, opada na dno i po ponad dwóch latach łowi ok. 6 proc. tego, co mógłby nią złowić rybak. Sieci mogą łowić bardzo długo, bo są wykonane z trwałych materiałów i rozkładają się bardzo długo.

Jak argumentuje WWF, "ten niekontrolowany przyłów ryb oraz np. ptaków i ssaków morskich, może wpływać negatywnie na żyjące w morzu populacje oraz stabilność ekosystemu". - Te sieci stanowią ryzyko, bo poławiają ryby, które mogłyby dalej żyć i pływać w Bałtyku, a poza tym w te sieci zaplątują się ptaki morskie – tłumaczy Średziński.

Część sieci gubiona jest w wyniku zaczepów na wrakach. W ramach projektu mają być wytypowane dwa wraki do oczyszczenia.

Średziński poinformował, że w ramach projektu zostanie również wypracowany elektroniczny system znakowania sieci rybackich. - Dzięki temu łatwiej będzie ustalić właściciela zagubionego bądź porzuconego sprzętu połowowego - dodał. Organizacja liczy, że znakowanie sieci doprowadzi do ograniczenia procederu wyrzucania starych sieci rybackich bezpośrednio do morza.

Akcję wspiera Ministerstwo Środowiska, Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej oraz europoseł Jarosław Wałęsa. Ten ostatni zadeklarował organizację specjalnej konferencji poświęconej problemowi sieci widm, która odbędzie się w Parlamencie Europejskim.

Akcja jest prowadzona w ramach realizacji inwestycji pt. „Usuwanie z dna Bałtyku utraconego przez rybaków i zalegającego sprzętu połowowego”.

Podczas programu pilotażowego usuwania sieci widm realizowanego w latach 2011-2012 wyłowiono ok. 27 ton sieci. W ramach projektu pilotażowego prowadzonego w 2011 r. przez WWF Polska przy wsparciu Baltic Sea 2020 oszacowano, że każdego roku trafia do wód Bałtyku około 10 tys. tzw. siatek stawnych.

...

Nawet zwykle torebki foliowe mogą być mordercze dla zwierząt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:44, 17 Kwi 2015    Temat postu:

Eksperyment MPO: mycie ulic, a kwestia powietrza
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu

Eksperyment krakowskiej MPO - MPO Kraków

Od środy do piątku Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania wraz Politechniką Krakowską oraz Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Krakowie prowadzą nietypowy eksperyment w ramach którego myją ulice. Badanie ma na celu sprawdzić czy mycie ulic może wpłynąć na poprawę jakości powietrza w Krakowie.

Wiadomo, że Kraków jest jednym z miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Próby poprawienia tego stanu rzeczy są różne. Jednej z nich podjęło się MPO, Politechnika Krakowska i WIOŚ. Ma ona sprawdzić czy częste mycie ulic może przełożyć się na lepszą jakość powietrza.

Badanie trwa od środy do piątku na Alejach Krasińskiego i Mickiewicza, od Mostu Dębnickiego do Czarnowiejskiej. Za każdym razem wieczorem chodniki wzdłuż jezdni są myte, a obie nitki ulicy zamiatane. Później ulicami przejeżdżają polewaczki.

Po takim czyszczeniu pobierane są próbki zanieczyszczeń przez badaczy z PK. Całość jest powtarzana co dwie godziny do 4-5 rano. - Dzięki eksperymentowi MPO chce się dowiedzieć jaki jest skład zanieczyszczeń ulicznych, czy jest to np. piasek i inne naturalne składniki czy brud zawiera w sobie metale ciężkie i szkodliwe substancje. Znana będzie również dokładana ilość zanieczyszczeń, która zbiera się na ulicy w ciągu jednego dnia – wyjaśnia Piotr Odorczuk, rzecznik MPO.

Najważniejszym celem eksperymentu jest sprawdzenie, czy zmywanie ulic pozytywnie wpływa na jakość powietrza. Dzięki współpracy WIOŚ możliwe będzie porównanie stężenia pyłów zawieszonych z „mokrej” ulicy z codziennym stanem.

- Kraków już teraz czyści ulice na mokro częściej i intensywniej niż inne duże miasta w Polsce. W tym roku zwiększeniu uległa także długość dróg objętych czyszczeniem na mokro: z 1800 km do 2300 km, a zmywaniem objęte są również mniejsze ulice – mówi Andrzej Natkaniec, wiceprezes MPO Kraków odpowiedzialny za oczyszczanie miasta.

...

Ekoeksperyment ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:50, 28 Kwi 2015    Temat postu:

Mieszkańcy Warszawy zostawiają nad Wisłą góry śmieci

Miejskie służby zbierają rocznie od 10 do 11 tys. m sześc. śmieci nad Wisłą. Ta ilość starczyłaby do wypełnienia 8 basenów olimpijskich. Dlatego rusza kampania "Dzielnica Wisła. Wyjdź na czysto", która za zachęcić warszawiaków do zachowania porządku nad rzeką.

Wiceprezydent stolicy Michał Olszewski podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej inaugurującej kampanię, że "Wisła jest najbardziej przyjazną i najbardziej naturalną przestrzenią do rekreacji i wypoczynku". Zwrócił uwagę, że tereny nad rzeką odwiedzane są coraz liczniej.

- Widzimy to po ilości śmieci jakie musimy usunąć. Zaczęło się od tysiąca metrów sześc., a doszliśmy do 10-11 tys. m sześć. To duża ilość - ocenił. Zdaniem organizatorów akcji, śmieci zebrane wciągu roku nad Wisłą mogłyby wypełnić w całości dwie stacje metra Centrum, czy osiem basenów olimpijskich.

Olszewski przyznał, że śmieci nad Wisłą zawsze się pojawią ale - jak zaznaczył - chodzi o to, by zostały one wyrzucone do koszy czy zostawione w specjalnych punktach. "Kampania jest po to by ta przestrzeń była czysta, by wszyscy mieszkańcy czuli się za nią odpowiedzialni. Nad Wisłą w tym roku będzie się bardzo wiele działo m.in. otwarcie pierwszej części zmodernizowanego bulwaru, dużo imprez kulturalnych, zbliżą się długi weekend majowy, rusza żegluga wiślana" - dodał.

Pełnomocnik prezydenta m.st. Warszawy ds. zagospodarowania nadbrzeża Wisły Marek Piwowarski zwrócił uwagę, że najbardziej uciążliwymi śmieciami nad Wisłą są np. rozbite butelki czy wyrzucane niedopałki papierosów. "Są one trudne do posprzątania, a także pozostawiają innych użytkowników w dyskomforcie" - zwrócił uwagę.

Dlatego też w ramach kampanii "Dzielnica Wisła. Wyjdź na czysto" od 1 maja do września, w piątki i w soboty, na bulwarach, a także na miejskich plażach pojawią się edukatorki rozdające worki na śmieci z logo kampanii, a także tekturowe popielniczki przypominające pudełko po zapałkach.

Paulina Kowalczyk z fundacji Civis Polonus wyjaśniła, że kampania ma skończyć z typową wymówką, że zostawiło się śmieci, gdyż w pobliżu nie było śmietnika. Poinformowała, że na początku lipca nad Wisłą otwarty zostanie też punkt, w którym będzie można wymienić zebrane i posegregowane odpady na gadżety, które umilą czas spędzany nad Wisłą, np. płyn przeciw komarom, czy maty. Punkt będzie otwarty od 18 do godz. 1 w nocy.

W kampanii biorą też udział Komisja Klubowa zrzeszająca stołeczne klubo-kawiarnie oraz Towarzystwo Inicjatyw Twórczych Ę, które prowadząc wywiady z ludźmi przebywającymi nad Wisłą ma stworzyć portrety osób odwiedzających te miejsca.

Akcja organizowana jest przez Zarząd Mienia m.st. Warszawy oraz Urząd m.st. Warszawy.

...

To superowo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:38, 04 Maj 2015    Temat postu:

Nie będzie dochodzenia ws. żydowskiego uboju w Tykocinie

Sąd nie będzie prowadził dochodzenia w sprawie uboju rytualnego

Nie będzie dochodzenia w sprawie żydowskiego uboju rytualnego w Tykocinie. Sąd Rejonowy w Białymstoku utrzymał dziś postanowienie prokuratury, która odmówiła wszczęcia takiego postępowania. Sprawą zajął się po prawie dwuletnim zawieszeniu.

O utrzymaniu postanowienia w mocy poinformowało biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku. Sprawa dotyczyła żydowskiego uboju rytualnego, do którego doszło w marcu 2013 roku w Tykocinie. Inspektorat weterynarii i kilka organizacji pozarządowych złożyły po nim zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i złamania przepisów ustawy o ochronie zwierząt.

W uboju w Tykocinie brali udział przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce, w tym naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Powoływał się on wtedy na ustawę z 1997 roku o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w RP i mówił, że Żydzi "mają prawo do uboju rytualnego". Dodał wtedy, że w ustawie jest taka gwarancja i jest przekonany, że nadal ona obowiązuje.

Po wstępnym zbadaniu sprawy, Prokuratura Rejonowa w Białymstoku odmówiła wszczęcia dochodzenia. W jej ocenie bowiem, nie było znamion czynu zabronionego. Uzasadniając swoje postanowienie zwróciła uwagę, że w systemie prawnym funkcjonuje nie tylko ustawa o ochronie zwierząt, ale także właśnie ustawa o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w RP, gdzie jest zapis o uboju rytualnym.

Postanowienie zostało zaskarżone przez autorów zawiadomienia. Gdy sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Białymstoku do rozpoznania zażaleń, ten postanowił zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym, czy istotne w tej sprawie zapisy ustawy o ochronie zwierząt są zgodne z Konstytucją.

Od tego czasu postępowanie przed sądem było zawieszone.

TK kilka tygodni temu wydał postanowienie o umorzeniu postępowania w sprawie pytania prawnego sądu w Białymstoku oceniając, że wyrokowanie jest "zbędne", bo ten problem konstytucyjny został już rozstrzygnięty.

I przypomniał w uzasadnieniu, że w grudniu 2014 roku Trybunał już orzekł (na wniosek gmin żydowskich), iż zakaz uboju rytualnego na potrzeby wyznawców judaizmu i islamu, wynikający z ustawy o ochronie zwierząt, jest niekonstytucyjny.

I na to orzecznictwo TK powołał się w poniedziałek Sąd Rejonowy w Białymstoku, utrzymując w mocy postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia.

Dwa śledztwa związane z ubojem rytualnym, tyle że muzułmańskim, prowadzone były też przez Prokuraturę Rejonową w Sokółce (Podlaskie). Miały związek z ubojem dokonanym jesienią 2013 roku, w czasie Święta Ofiarowania (Kurban Bajram) w Bohonikach.

Ostatecznie oba zostały umorzone. Jedno dotyczyło samego uboju rytualnego, drugie - zakłócenia uroczystości religijnych przez obrońców praw zwierząt, którzy taki ubój próbowali uniemożliwić.

...

Są równi i równiejsi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:53, 04 Maj 2015    Temat postu:

Radio Lublin

Gmina Stężyca: bardzo śmierdzący problem

Mieszkańcy okolic składowiska odpadów w Brzeźcach w gminie Stężyca narzekają na fetor, wydobywający się z wysypiska. Specjalistyczne pomiary wykazały także podwyższony poziom metanu.

- Czasami nieprzyjemny zapach jest bardzo intensywny. - Obawiamy się o nasze zdrowie - alarmują mieszkańcy.

Przedstawiciele firmy Ekolider zapewniają, że na składowisko nie trafiają żadne odpady niebezpieczne. Potwierdzają to kontrole przeprowadzane przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

...

Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:55, 04 Maj 2015    Temat postu:

Radio Olsztyn

W żołnierskich słowach powiedzieli "nie" śmieciarzom

W podelbląskiej Jeleniej Dolinie, która jest od ponad stu lat jednym w ulubionych miejsc wypoczynku, ktoś umieścił kartki z wyzwiskami pod adresem ludzi pozostawiających tam śmieci.

W lesie znalazły się butelki i wiadra po remoncie. Akcja anonimowych aktywistów wzbudziła zainteresowanie, mimo, że teksty zawierały wulgarne słowa.

To wyraz bezsilności, ale też próba walki z tym zjawiskiem – tłumaczy Jan Piotrowski, rzecznik Nadleśnictwa Elbląg.

W ubiegłym roku Nadleśnictwo Elbląg zapłaciło ponad 70 tysięcy złotych za wywiezienie śmieci, które trafiły do lasów. Dzieje się tak wciąż, mimo zmiany przepisów i dużej kampanii informacyjnej pod hasłem Czysty Las.

Z Jeleniej Doliny śmieci zostały już sprzątnięte.

...

To dziadostwo faktycznie doprowadza do szału.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:55, 06 Maj 2015    Temat postu:

Solec: Ścieki trafią do Wisły? Trwa konflikt z Bydgoszczą

Oczyszczalnia Kapuściska od 11 maja może nie przyjmować ścieków - Kurier Poranny

Oczyszczalnia Kapuściska od 11 maja może nie przyjmować ścieków - informuje "Gazeta Pomorska". Spełni się czarny scenariusz?

11 maja Spółka Wodna Kapuściska może przestać przyjmować i oczyszczać ścieki z terenu miasta i gminy Solec Kujawski. Takie oświadczenie przesłał do Zakładu Gospodarki Komunalnej i do ratusza zarząd spółki. Oznacza to, że ścieki dopłyną do soleckiej przepompowni leżącej w sąsiedztwie Wisły i obszarów Natura 2000, cofną się do mieszkań, skażą epidemiologicznie teren, potem przedostaną się do Wisły.

To czarny scenariusz konfliktu Solca z Bydgoszczą. Bo to przecież samorząd Bydgoszczy dzierży większość udziałów w Spółce Wodnej, do której należy oczyszczalnia Kapuściska.

Idzie tu o niebagatelną kwotę: 5 mln 63 tys. 89 zł i 40 groszy. Tyle domaga się od Solca Spółka Wodna m.in. za korzyści, które odniosła gmina Solec z tytułu oczyszczania ścieków w latach 2004-2014 oraz utylizacji odpadów ściekowych w latach 2012-2014.

"Gazeta Pomorska" pisała o tym dzień po spotkaniu soleckich radnych i władz gminy z kierownictwem Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Zaprosiliśmy na rozmowy w ratuszu zarząd Spółki Wodnej Kapuściska - mówił wówczas Jan Gapski, prezes soleckiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Mam nadzieję, że spotkamy się. I że dogadamy się.

- Przyjechał dyrektor biura spółki - opowiada Sebastian Wrycza, kierownik do spraw wodociągów i kanalizacji Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Uzgodniliśmy, że powołany zostanie zespół roboczy, który wypracuje kompromis satysfakcjonujący i Bydgoszcz, i Solec. Zespół roboczy miał się spotkać między 27 kwietnia a 4 maja. Niestety, nigdy do takiego spotkania nie doszło.

W miniony poniedziałek Spółka Wodna Kapuściska przesłała oświadczenie o odstąpieniu od umowy o odbiorze i oczyszczaniu ścieków dostarczanych do oczyszczalni Kapuściska z terenu miasta i gminy Solec Kujawski. W uzasadnieniu napisano, że jest to konsekwencja tego, że w terminie gmina nie zapłaciła wspomnianych 5 mln zł.

A przecież za odbiór i oczyszczanie ścieków Solec płaci - według ubiegłorocznych stawek. Bo nie zgadza się na nieuzasadnione podwyżki serwowane przez oczyszczalnię Kapuściska. Napisano też, że świadczenie usług przez Spółkę Wodną Kapuściska po 11 maja może być kontynuowane wyłącznie na nowych warunkach. Problem jednak w tym, że nie dołączono do wspomnianego oświadczenia żadnego projektu nowej umowy.

...

Znowu klopoty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:14, 10 Maj 2015    Temat postu:

Bałkański spór o odpady promieniotwórcze

Chorwacja chce wybudować składowisko odpadów radioaktywnych przy granicy z Bośnią.

Społeczności lokalne w Bośni oraz w Chorwacji jednoczą siły, by sprzeciwić się planom rządu chorwackiego. Chodzi o zapowiedź budowy składowiska odpadów promieniotwórczych na dziewiczych terenach kraju.

Ignorowany od dłuższego czasu problem środowiska naturalnego stał się głównym tematem rozmów przywódców Bośni, a także punktem sporu z sąsiadującą Chorwacją.

Sześć gmin z północno-zachodniej części Bośni żąda ochrony ze strony państwa. Obawiają się budowy chorwackiego składowiska niebezpiecznych odpadów, blisko granicy z Bośnią.

We wspólnym liście do premiera Bośni Denisa Zvizdića, wzywają rząd do interwencji w ich imieniu, równocześnie grożąc podjęciem działań prawnych przeciwko krajowym instytucjom w razie braku reakcji ze strony państwa.

"Jeśli władze ignorują obywateli oraz lokalne władze, będziemy korzystać ze wszystkich możliwych środków prawnych w celu ochrony zdrowia, życia mieszkańców, a także środowiska naturalnego" - czytamy w liście.

Zvizdić zwrócił się do ministra handlu zagranicznego i stosunków gospodarczych Bośni, aby omówił sprawę ze swoim odpowiednikiem z Chorwacji. Ma on również przedstawić problem na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów - informują bośniackie media.

Chorwacki plan budowy wysypiska radioaktywnych śmieci w okolicy Trgovskiej Gory, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Bośnią i Hercegowiną zjednoczył przynajmniej na tę chwilę sześć gmin, na co dzień ze sobą skłóconych.

Cztery z nich są skupiskiem ludności zarówno bośniackiej i chorwackiej - Bosanska Krupa, Buzim, Cazin i Velika Kladusa. Dwie pozostałe gminy są zamieszkiwane przez ludność serbską. Jednak wszystkie znajdują się w rejonie planowanego składowiska promieniotwórczych odpadów i są równie zaniepokojone konsekwencjami, jakie może nieść ze sobą chorwacka inwestycja.

Po raz pierwszy pomysł budowy wysypiska w Chorwacji pojawił się w 1999 roku. Wywołało to wówczas fale negatywnych reakcji ze strony społeczeństwa. Zebrano 16 tysięcy podpisów pod petycją przeciwko projektowi.

Po wstąpieniu Chorwacji do UE w 2013 roku, kwestia została ponownie otwarta. Zgodnie z europejskimi normami, Chorwacja zobowiązana jest do przyjęcia krajowego programu usuwania radioaktywnych śmieci do końca tego roku. Program zakłada przeniesienie wszystkich materiałów promieniotwórczych, pochodzących głównie z elektrowni jądrowej w Krsko- przed końcem 2018 roku.

Chorwackie media poinformowały, że Trgovska Gora jest jednym z czterech możliwych lokalizacji dla inwestycji. Okoliczne gminy w Bośni i Chorwacji zainicjowały przeciwdziałanie realizacji projektu.

Dodatkowe obawy niesie fakt ingerencji w naturalne piękno środowiska regionu, który znajduje się w dorzeczu rzeki Una, a także wpływ na rozwój turystyki i rolnictwa ekologicznego - Chcemy budować przyszłość naszej turystyki i rozwijać rolnictwo ekologiczne. Jak można wyjaśnić to ludziom i przyciągnąć turystów, mając tutaj odpady jądrowe? -mówi gubernator chorwackiego powiatu Sisak Medakovic, Ivo Zinic, pytany o sprawę przez chorwackie media.

W ostatnich tygodniach władze chorwackie próbowały rozwiać obawy lokalnych społeczności w Chorwacji. Zwracając się do zgromadzenia w miejscowości Dvor na Uni, 22 kwietnia, Sasa Medkovic, szef państwowego urzędu do spraw bezpieczeństwa radiologicznego i jądrowego powiedział, że budowa nie ma wpływu na środowisko.

Zaznaczył również, że składowisko przyniesie również korzyści mieszkańcom w postaci dodatkowych środków unijnych oraz inwestycje bezpośrednie o wartości kilkudziesięciu milionów euro. Bośnia będzie miała również prawo do ubiegania się o dodatkowe środki na ochronę środowiska. Zaznaczył również, że Chorwacja ma prawo sama decydować o problemie. Jednakże lokalni urzędnicy oraz obywatele są zjednoczeni i zdeterminowani do zablokowania tego projektu.

Przemawiając w poniedziałek na antenie głównej stacji telewizyjnej RTRS, Srebrenka Golic -minister planowania przestrzennego, budownictwa i ekologii - powiedziała, że prawa społeczności lokalnej Bośni są pod ochroną konwencji Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ "UNECE" podpisanej w 1991 roku w Espoo w Finlandii. Zobowiązuje to kraje do konsultacji z sąsiadami przed budową takich wysypisk.

Golic stwierdziła, że sprawa może trafić do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, ale sama ma nadzieje, że do tego nie dojdzie.

- Konstytucja Bośni i Hercegowiny jasno mówi o obowiązku zapewnienia przez kraj zdrowego i bezpiecznego życia swoich mieszkańców, na swoim terytorium. Jeśli państwo tego nie zrobi, będziemy je pozywać - powiedział Snjezana Rajilic, prezydent gminy Novi Grad.

...

Co to za horror?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:20, 10 Maj 2015    Temat postu:

Rumunia: protesty przeciwko nielegalnej wycince lasów

Tysiące ludzi wyszły dzisiaj na ulice wielu miast w Rumunii, żeby protestować przeciwko nielegalnej wycince lasów i monopolowi austriackiej firmy Schweighofer podejrzewanej o kupowanie nielegalnie ściętych drzew.

"Zjednoczeni możemy uratować lasy" i "Schweighofer, wynoście się" - skandowali demonstranci w Bukareszcie, którzy pojawili się z rumuńskimi trójkolorowymi flagami.

W mieście Kluż-Napoka około tysiąca ludzi protestowało przeciwko "spiskowi" władz z austriackim Schweighoferem, który dominuje na lokalnym rynku leśnym. W czwartek resort środowiska ogłosił rozpoczęcie kontroli firmy, podejrzanej o nielegalne kupowanie drewna i budowanie pozycji monopolisty.

Przed 1989 roku rumuńskie zasoby leśne były ściśle chronione, ale w ostatnich czasach ich eksploatacja stanowi duży problem. Demonstranci oskarżają rumuńskie partie polityczne o zezwalanie na wycinkę wielkich obszarów leśnych dla zysku i twierdzą, że zjawisko nielegalnego wylesiania wymknęło się spod kontroli. W ciągu minionych 20 lat nielegalnie wycięto ok. 80 mln metrów sześciennych drewna, co spowodowało straty sięgające 5 mld euro - wynika z oficjalnego raportu.

Przewodniczący stowarzyszenia Nostra Silva Catalin Tobescu wyjaśniał, że "wszystkie sondaże pokazują, że jeśli chodzi o problemy środowiska, to wylesianie jest głównym zmartwieniem Rumunów". Podkreślił, że wprowadzony pod koniec 2014 roku system "radaru leśnego", który pomaga nadzorować transport drewna i sygnalizować ewentualne nieprawidłowości, przyczynił się do zmniejszenia o połowę nielegalnych wycinek. System musi jednak zostać ulepszony - wskazują obrońcy rumuńskich lasów.

Powierzchnia lasów w Rumunii, które są ostoją niedźwiedzi brunatnych i wilków, wynosi 6,6 mln hektarów i należy do największych w UE.

Prezydent Klaus Iohannis uznał protesty za uzasadnione i powiedział, że problem nielegalnych wycinek będzie poruszony na następnym spotkaniu poświęconym bezpieczeństwu narodowemu.

...

I WIDZICIE JAK KONCERNY ZACHODNIE NISZCZĄ NASZ REGION!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:22, 12 Maj 2015    Temat postu:

Afera z oczyszczalnią ścieków w Ujeździe

Nowe władze Gminy Ujazd w powiecie tomaszowskim zawiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez swoich poprzedników - informuje Radio Łódź.

Chodzi o wybudowaną za blisko 8 milionów złotych oczyszczalnię ścieków, która osiągnęła jedynie 30 procent swoich projektowych możliwości. Normy ekologiczne ścieków przekroczone są średnio o kilkadziesiąt procent. Rzeczoznawcy, którzy przedstawiali raport dotyczący typu i wielkości zastosowanych urządzeń mówili wprost o oszustwie.

Ekspert Andrzej Grundland stwierdził, że zamontowana w Ujeździe technologia może się sprawdzić jedynie w krajach równikowych i to też nie do całkowitego oczyszczania ścieków.

....

Jeszcze lepiej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:33, 13 Maj 2015    Temat postu:

Naukowcy z Politechniki Gdańskiej zbudowali most z tworzyw sztucznych
Tomasz Gdaniec
13 maja 2015, 12:56
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej zbudowali most przy użyciu materiałów z recyklingu. "Ekokładka" jest lekka, wytrzymała i niepalna. Innowacyjna technologia może znaleźć zastosowanie na terenach klęsk żywiołowych. A dziś przejdzie testy obciążeniowe.

- Badania rozpoczęliśmy w 2007 roku. Jednak wówczas nie uzyskaliśmy dofinansowania. Projekt w obecnym kształcie rozpoczęto w 2012 roku. Na razie skupiliśmy się na stronie konstrukcyjnej procesu. Analiza finansowa zostanie przeprowadzona w ciągu najbliższego półrocza – mówi Wirtualnej Polsce dr Mikołaj Miśkiewicz z Politechniki Gdańskiej.

Kładka została wybudowana z ekologicznych materiałów kompozytowych. W praktyce oznacza to, że w dużej mierze wykorzystano zużyte plastikowe opakowania, np. przy nakładaniu pianki do rdzenia konstrukcji. Dzięki zastosowanym materiałom konstrukcja jest lekka, łatwa w utrzymaniu i montażu, niepalna, odporna na czynniki atmosferyczne, wytrzymała. Może po niej przejechać np. ambulans.

Kładka posiada unikalną budowę i strukturę. Została w całości wykonana jako jeden element. Wykorzystano do tego tzw. technologię infuzji. Polega ona na ułożeniu elementów „na sucho”. Dopiero wówczas są one łączone za pomocą lanej pod ciśnieniem tężejącej żywicy. Zabieg ten pozwala na dowolne kształtowanie faktury obiektu. W żaden też sposób nie wyklucza jego malowania.

Projekt może znaleźć konkretne zastosowania komercyjne. Innowacyjna kładka może zostać umieszczona wszędzie tam, gdzie pojawiają się przeszkody komunikacyjne – cieki wodne, drogi szybkiego ruchu. Dzięki lekkości mostu można go transportować np. na tereny trzęsień ziemi.

W podobne badania zaangażowana jest Politechnika Warszawska. Jest ona jednym z członków konsorcjum, które w województwie podkarpackim buduje most z materiałów kompozytowych. Trójmiejski projekt powstał wspólnym wysiłkiem Politechniki Gdańskiej, Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie i firmy Roma.

Naukowcy planują w środowe popołudnie przeprowadzić próby obciążeniowe. Potrzebują do nich 180 osób, które równocześnie wejdą na konstrukcję. Wszyscy chętni mogą przyjść na godzinę 18.00 przed Budynek A Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska.

Na początku maja odbyły się już podobne próby wytrzymałościowe mostowych przęseł. Politechnika zorganizowała bowiem konkurs dla studentów „wyKOMBinuj mOst 2015”. Wówczas zadanie polegało na zbudowaniu możliwie najlżejszej i najbardziej wytrzymałej konstrukcji.

...

Brawo Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:56, 14 Maj 2015    Temat postu:

Polscy uczeni znaleźli sposób na ratowanie przyrody przy drogach
akt. 14 maja 2015, 11:13
Tańsze, szybsze i mniej inwazyjne oczyszczanie rowów melioracyjnych oraz chronionych terenów przyrodniczych - to najważniejsze korzyści płynące z wynalazków opracowanych przez konsorcjum polskich firm i uczelni.

Trudnością w oczyszczaniu polskich rowów jest to, że ich brzegi są porośnięte drzewami. Nie mogą więc wjechać tam typowe pojazdy melioracyjne. Oczyszczanie takich cieków wymaga angażowania drwali i pilarzy, co zwiększa koszty i wydłuża czas realizacji zadania.

Sprawę utrudnia nieregularny przebieg kanałów oraz stopień nachylenia skarp. Wynalazki Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych, Wojskowej Akademii Technicznej, Instytutu Odlewniczego i firmy Hydromega, która jest liderem konsorcjum, mają temu zaradzić.

Melioracyjny slalom

Efektem prac konsorcjum jest maszyna, która może samodzielnie wjechać i wyjechać z wnętrza rowu oraz dostosować osprzęt do nierówności terenu. Pojazd, który wykasza trzcinę i trawę, karczuje krzaki i gałęzie, potrafi też - bez przerywania pracy - omijać drzewa porastające nabrzeże i skarpy. To właściwość nieosiągalna dla żadnego z istniejących urządzeń, także tych produkowanych przez zachodnich potentatów.

Kolejną funkcją opracowanego pojazdu jest odmulanie i pogłębianie kanału oraz odtwarzanie profilu cieku wodnego. Dzięki umieszczonym z przodu, z tyłu i po bokach specjalnym urządzeniom (np. wycinarka, odmularka, wały ugniatające) można za jednym przejazdem usunąć przeszkodę i pogłębić teren.

To nie koniec zalet wehikułu do renowacji kanałów melioracyjnych. Urządzenie wyposażone jest w centralne podwozie jezdne spoczywające na dnie rowu oraz opierające się o skarpy ramiona podporowe z kołami. - To sprawia, że pojazd jest stabilny i nie przewróci się podczas omijania drzew porastających nabrzeże i skarpy - wyjaśnia Grzegorz Cucjew z Hydromegi.

Dzięki tej maszynie prace melioracyjne mogą zostać całkowicie zmechanizowane, przez co staną się tańsze. Do tego dochodzi oszczędność czasu. - Oczyszczenie, czyli wykoszenie i odmulenie, dwukilometrowego kanału przez 10-osobową ekipę pochłania 10-15 tys. zł i trwa dwa tygodnie. Przewidujemy, że nasze urządzenie zrobi to w jeden dzień kosztem 2,2 tys. zł - mówi, ale zaznacza, że to wartości szacunkowe. Zostaną zweryfikowane podczas prób terenowych.

Gąsienice o minimalnym nacisku

Drugi wynalazek to samojezdna wielomodułowa maszyna do prowadzenia prac ochronnych na terenach wodno-błotnych. Umożliwia sprawne usuwanie niepotrzebnej roślinności zarówno z terenów bagiennych, na których żyją zagrożone wyginięciem cenne gatunki roślin i zwierząt, jak i ze zwykłych akwenów.

Urządzenie sprawdza się wszędzie tam, gdzie jest grząsko i dokąd z różnych przyczyn nie mogą wjechać tradycyjne pojazdy. Gąsienice sprawiają, że sprzęt nie tylko nie zapada się, ale również nie niszczy cennej przyrodniczo struktury podłoża występującego np. na bagnach czy rozlewiskach. Przełomowym rozwiązaniem jest też hydrauliczny układ napędowy i sterowany elektroniczne system hamulcowy.

W razie potrzeby pojazd służy za amfibię. Pędniki śrubowe i pływaki wodne pozwalają mu sprawnie poruszać się w wodzie i pod wodą (kabina jest zabudowana). Zamontowany osprzęt umożliwia jednoczesne ścięcie i zmielenie biomasy oraz uformowanie z niej bel, a także przetaczanie tych ostatnich po podłożu lub przeniesienie na pojazd transportowy, o którym za chwilę. Jednorazowo jest w stanie przetoczyć 6-10 bel biomasy.

Transporter z GPS-em

Ostatnie dzieło to transporter przystosowany do poruszania się po podmokłych obszarach. Tak samo jak pojazd do ochrony terenów bagiennych ma gąsienicowe podwozie o małym nacisku i potrafi pływać. Stworzono go do zbierania odpadów roślinnych powstałych w trakcie prac renowacyjnych i przewożenia ich bliżej dróg dojazdowych.

- To maszyna samobieżna i autonomiczna. Sterowana jest za pośrednictwem systemu GPS. Dodatkowo jej podwozie można składać w taki sposób, żeby zmieściło się na lawecie czy ciężarówce poruszającej się po drogach publicznych - opisuje Cucjew.

Transporter potrafi więc pracować samodzielnie albo w zestawie. Można nim zastąpić tradycyjny traktor z przyczepą, który ze względu na małą nośność gruntu nie jest w stanie poruszać się po torfowiskach, trzęsawiskach, mokradłach i innym grząskim podłożu.

Prototypy za unijne pieniądze

Maszyny, których niektóre rozwiązania już zostały opatentowane, powstają w ramach programu Demonstrator+. Ich zaprojektowanie i skonstruowanie pochłonie 13,6 mln, ale wykonawcy otrzymają z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju dotację w wysokości 11,8 mln zł.

Obecnie projekty znajdują się na etapie budowania prototypów demonstracyjnych, które później zostaną poddane badaniom laboratoryjnym i testom terenowym. – Wdrożenie do produkcji jest możliwe w pierwszej połowie 2016 r. Cena pojazdów nie jest jeszcze określona.

Jednak już dziś można stwierdzić, że będzie ona poza zasięgiem przeciętnego gospodarstwa rolnego. Odbiorcami innowacyjnych pojazdów będą raczej spółki wodne, samorządy oraz instytucje dbające o ochronę cennych przyrodniczo terenów, np. parki narodowe.

Szansa na nowe dotacje

Wiosną firmy zainteresowane tworzeniem prototypów własnych technologii będą miały kolejną szansę na otrzymanie dotacji. W maju NCBR rusza z nową edycją programu Demonstrator. Wnioski na sfinansowanie prac rozwojowych w firmach będą przyjmowane od 7 maja do 22 czerwca Tym razem do rozdysponowania czeka 500 mln zł.

...

Ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:29, 15 Maj 2015    Temat postu:

"Plastikowa zupa śmieci". Odpady niszczą oceany

Idylliczna plaża na Karaibach została oszpecona plastikowymi odpadami naniesionymi przez wody przypływu. Według miejscowego ekologa Patricka Paleya, taki widok jest tu na porządku dziennym. - To naprawdę smutne. Zdaję sobie jednak sprawę, że rzeczy, które tu widzimy, to tylko wierzchołek góry lodowej – mówi.

Duńscy badacze uważają, że zanieczyszczenie wód plastikiem może doprowadzić do katastrofy ekologicznej. Grupa "Plastic Change" zbiera dane na temat wiru na północnym Atlantyku, w którym stykają się prądy oceaniczne, a plastiki wyrzucane przez rzeki i zabierane z wybrzeża zamieniają się w swoistą "zupę śmieci".

...

Pamiętajcie że zwierze nie wie że to niejadalne a jak polknie torebkę to już nic nie zje bo torebka blokuje żołądek. I umiera w meczarniach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:01, 16 Maj 2015    Temat postu:

Głos Koszaliński

Tajemnicza substancja spływa do Dzierżęcinki. Urzędnicy szukają winnego

Do Dzierżęcinki na wysokości al. Monte Cassino wpuszczana jest biała substancja. Wodociągowcy mówią, że nie jest toksyczna, szukają winnego - informuje "Głos Koszaliński".

O niepokojącym zjawisku poinformował na [link widoczny dla zalogowanych] pan Mirosław, który kilka dni temu spacerował w tych okolicach. - Proszę mi wytłumaczyć, co mam rozumieć, widząc taki widok, spacerując z dzieckiem, które zadaje pytanie "tatuś, co to?" - pyta zbulwersowany Czytelnik. - Nasuwa się tylko jedna odpowiedź: ciemnogród.

- Także to zauważyliśmy i od środy pracownicy Miejskich Wodociągów i Kanalizacji ustalają, którędy zanieczyszczenia dostają się do kolektora, którego wypust kończy się nad rzeką - mówi Robert Grabowski, rzecznik MWiK. - Zadanie nie jest jednak łatwe, gdyż to jedna z najdłuższych rur w mieście, zaczynająca się jeszcze przy ulicy Szczecińskiej, z którą do tego łączy się wiele mniejszych kolektorów. Sprawdzenie wszystkich studzienek i wlotów na tak długim odcinku wymaga kilku dni pracy.

Jednocześnie rzecznik zapewnia, że substancja wpadająca do Dzierżęcinki nie jest toksyczna i nie niesie ze sobą zagrożenia biologicznego. - Wygląda to bardziej na jakieś odpady budowlane. Powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i gdy tylko sprawca zostanie ustalony, jego ukaraniem zajmie się już inspekcja - kwituje.

...

Urzedasom zawsze coś wypływa,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:57, 16 Maj 2015    Temat postu:

Rabunkowa wycinka karpackich lasów: od 1989 r. wycięto 6,3 miliona ha

Rumuński Greenpeace i NGO EcoAssit zaprotestowały przeciwko rabunkowej wycince lasów w Rumunii; spowodowała ona zniknięcie 2,2 miliona ha lasów z 8,5 miliona ha, jakie kraj miał w 1988 roku. Znikają "płuca Rumunii", tj. głównie lasy w Karpatach.

Jeśli nie położy się tamy rabunkowej gospodarce leśnej, kradzieżom drewna z lasów i ich wyrębowi przez austriackie przedsiębiorstwo Holzindustrie Schweighofer, mające w Rumunii pozycję monopolisty, za 75 lat Rumunia stanie się krajem bez lasów z wszystkimi tego konsekwencjami dla sytuacji ekologicznej Europy - ostrzegają ekolodzy.

Greenpace oskarża państwowe przedsiębiorstwo Romsilva, które zarządza połową rumuńskich lasów o to, że zajmuje się wyłącznie eksploatacją ich zasobów drzewnych, nie troszcząc się o resztę.

Druga połowa lasów w Rumunii jest w rękach prywatnych właścicieli, którym oddano te tereny po upadku komunizmu w Rumunii.

Ostatnio organa sprawiedliwości wykryły wielką aferę korupcyjną: okazało się, że znaczna część lasów została restytuowana nielegalnie osobom, które nie miały do tych lasów żadnych praw. Śledztwo objęło wiele osób, wśród nich rumuńskiego księcia Pawła oraz teścia premiera Victora Ponty.

W tych dniach rumuńska państwowa agencja ochrony środowiska na specjalnej konferencji prasowej zwołanej w Bukareszcie oskarżyła austriackie przedsiębiorstwo Holzindustrie Schweighofer, które zmonopolizowało handel i przetwórstwo drewna w Rumunii i którego obroty wyniosły w 2013 roku 470 milionów euro, o "świadome prowadzenie zakupów drewna pochodzącego z nielegalnego wyrębu".

"To jest właśnie źródło nielegalnego wyrębu lasów. Wychodzą na jaw jeden przypadek po drugim, trwa łamanie prawa, a mieszkańcy wycinają nielegalnie lasy" - powiedział Alxander von Bismarck, dyrektor pozarządowej Agencji Badań Środowiska (EIA).

Pokazał on podczas konferencji film wideo nakręcony ukrytą kamerą, na którym przedstawiciele Schweighofera dogadują się z dostawcami w sprawie zakupu kradzionego drewna.

Austriackie przedsiębiorstwo natychmiast wszystkiemu zaprzeczyło, ale rumuńskie Ministerstwo Ochrony Środowiska nakazało przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie.

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis odłożył w marcu podpisanie i ogłoszenie nowego Kodeksu Leśnego. Odesłał dokument do ponownego przedyskutowania w parlamencie ze względu na protesty firmy Schweighofer przeciwko postanowieniom kodeksu wprowadzającym pewne limity w eksploatacji rumuńskich lasów.

...

Tak Zahut pomaga Europie Wschodniej. ZROBILISCIE ZRESZTĄ SAMI KOLONIE ŻE SWOICH KRAJÓW! MURZYNOM TO NARZUCILI SIŁĄ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:29, 21 Maj 2015    Temat postu:

Miasto planuje wyciąć 400 drzew. Mieszkańcy protestują

W poniedziałek w Łodzi ruszyła przebudowa ulicy Niciarnianej. W miejsce starego przejazdu kolejowego powstanie skrzyżowanie dwupoziomowe z bezkolizyjnym tunelem. Władze miasta zapewniają, że inwestycja powstaje, żeby ułatwić życie mieszkańcom. Czy aby na pewno? – pytają niezadowoleni mieszkańcy osiedla przy Niciarnianej. Na potrzeby inwestycji miasto planuje wyciąć 400 drzew.

...

W Łodzi to z drzewami jest masakra. Nierzadko stoja kikuty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:14, 27 Maj 2015    Temat postu:

| Radio Olsztyn

Powstał Komitet: "NIE dla spalarni odpadów w Olsztynie"

Wizualizacja spalarni odpadów, która powstaje w Krakowie - Materiały prasowe

Z inicjatywy Stowarzyszenia "Święta Warmia" powstał Społeczny Komitet "NIE dla spalarni odpadów w Olsztynie".

Wśród mieszkańców rozdawane są ulotki nawołujące do przyjścia na sesję Rady Miasta (27.05.), na której ma być przyjęty dokument "Plan Gospodarki Niskoemisyjnej". Stowarzyszenie twierdzi, że droga prawna tego dokumentu jest "ekspresowa", a konsultacje w tej sprawie były fikcyjne.
REKLAMA


Spalarnia ma powstać przy ul. Lubelskiej i byłyby tam zwożone odpady z całego regionu. Olsztyńskie organizacje, które weszły w skład Komitetu (Stowarzyszenie "Koliber of Olsztyn", Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, Progresywna Polska, Ruch Oburzonych Wa-Ma, olsztyńskie Koło Przyjaciół Związku Narodowego Polskiego w USA i "Święta Warmia") wymieniają w ulotce kilka powodów, dla których taki obiekt nie powinien powstać.

Są to ich zdaniem wysokie koszty inwestycji i wyższy niż obecnie koszt utylizacji odpadów, drastyczne podwyższenie podatku za śmieci oraz potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców Olsztyna. Zarzucają też władzom miasta, że gminny majątek przekażą z rąk dobrze prosperującego MPEC-u prywatnemu monopoliście.

...

U nas to samo. Spalarnie sa juz przestarzale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:54, 27 Maj 2015    Temat postu:

Wkurzyły go "święte krowy". Porysował szesnaście samochodów w Warszawie
27 maja 2015, 12:45
Na Pradze-Południe poirytowany nieprawidłowo parkującymi kierowcami mężczyzna, zarysował kluczem kolejno stojące samochody. Uszkodził m.in. ich boczne drzwi oraz maski. Nie zgadzał się z tym, że auta stoją na pasie zieleni. Właściciele natychmiast powiadomili policjantów, którzy szybko zlokalizowali i zatrzymali podejrzanego. Świadkowie bez problemów rozpoznali sprawcę całego zdarzenia.

Mężczyzna posłużył się kluczami i breloczkiem. - Na drzwiach aut wydrapywał między innymi znaki charakterystyczne dla jednego z klubów sportowych. Policjantom tłumaczył potem, że nie zgadzał się z parkowaniem na pasie zieleni i postanowił sam ukarać kierowców - powiedziała Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji

41-letni Paweł K. trafił już do policyjnego aresztu. Teraz odpowie za zniszczenie mienia. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 5..

..

Tak nie robcie choc nie jest w porzadku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:13, 02 Cze 2015    Temat postu:

Rewolucja śmieciowa nie dała rady dzikim wysypiskom
Agnieszka Stefaniak-Zubko

- Shutterstock

Stare materace, zepsute lodówki, potłuczone sedesy, niepotrzebne dokumenty, a nawet – jak w Lublinie - worki po brzegi wypełnione martwymi ślimakami. Codziennie w lasach, przy drogach i w odludnych zaułkach Polacy porzucają tony odpadów. Wprowadzone w lipcu 2013 roku przepisy tzw. ustawy śmieciowej miały rozwiązać problem dzikich wysypisk. Co poszło nie tak?

Ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach nałożyła na samorządy obowiązek organizacji systemu odbierania i zagospodarowania odpadów komunalnych w zamian za opłatę uiszczoną przez właścicieli nieruchomości. W ten sposób zamierzano uszczelnić system gospodarki odpadami komunalnymi. - Brak konieczności samodzielnego zawierania umowy na odbieranie śmieci oraz wysokość opłaty uniezależniona od ich ilości miały sprawić, że nielegalne pozbywanie się odpadów komunalnych stanie się nieuzasadnione oraz nieopłacalne – przypomina Małgorzata Czeszejko-Sochacka z zespołu ds. komunikacji i promocji Ministerstwa Środowiska.

Urzędnicy spodziewali się więc, przynajmniej w początkowym okresie „rewolucji śmieciowej”, wzrostu ilości składowanych odpadów. Statystyki podnieść miały głównie osoby, które dotąd wolały śmieci spalić w piecu lub wywieźć do lasu. Zakładano też, że właściciele nieruchomości, płacąc stałą opłatę, gruntownie wysprzątają swoje posesje z zalegających odpadów. Jak się jednak okazało, w efekcie uszczelniania systemu gospodarowania odpadami część śmieci... zniknęła.

Gdzie się podziały 2 mln ton śmieci?

Eksperci Instytutu Sobieskiego, Tomasz Styś i Robert Foks, wyliczyli, że w latach 2007-2012 ilość odpadów komunalnych utrzymywała się praktycznie na tym samym poziomie – ok. 12 mln ton rocznie. Tymczasem w 2013 roku śmieci było o ok. 16 proc. mniej. Według szacunków GUS w pierwszym roku „rewolucji śmieciowej” w Polsce zebrano 9,5 mln ton odpadów komunalnych. W zestawieniu GUS odnotowano również wzrost liczby dzikich wysypisk o 20 proc. Dlaczego tak się stało?

Zdaniem Piotra Strzyżyńskiego, redaktora naczelnego portalu Sozosfera.pl, poświęconego m.in. gospodarce odpadami, wpływ na tę sytuację miało kilka czynników. - Nowe przepisy wprowadzano tuż przed upływem kadencji samorządów. Władze podejmowały więc decyzje, mając na uwadze zbliżające się wybory. Znaczenie miał także tzw. czynnik socjalny. Chodziło o to, aby stawki za odbiór odpadów były jak najniższe. Do tych wymagań dostosowały się firmy wywozowe, które, aby wygrać przetarg, nierzadko stosowały dumpingowe wręcz ceny. W praktyce okazało się, że przy wyjątkowo niskich stawkach nie są w stanie realizować swoich obowiązków – diagnozuje Strzyżyński.

Zdaniem eksperta zdarza się, że firmy, szukając oszczędności, po prostu porzucają śmieci. W dodatku nie wszystkie gminy w wystarczający sposób kontrolują wywożących odpady. - Może boją się, że firmy działające na granicy opłacalności, po prostu zrezygnują ze świadczenia usług? To oznacza dla samorządu nową, uciążliwą procedurę przetargową i ryzyko podniesienia opłat. Co gorsza, zadanie może trafić w ręce nieznanej nikomu firmy, która z obowiązków wywiązywać się będzie jeszcze gorzej – przypuszcza nasz rozmówca.

System bywa nieszczelny także na etapie składania sprawozdań. - Nieuczciwi, ale doświadczeni gracze rynku odpadów wiedzą, jak powinny wyglądać dokumenty, które składają na ręce urzędników. Wiedzą, co i w jaki sposób wykazywać, by wszystko „na papierze” się zgadzało – twierdzi redaktor naczelny Sozosfery. Zaznacza jednak, że zna przypadki, w których gminy i związki gmin przyglądają się z należytą starannością, w jaki sposób mieszkańcy segregują odpady i co dzieje się z nimi już po wywiezieniu.

Jednak na statystyki pozyskiwania odpadów wpływa coś jeszcze. Nieruchomości niezamieszkane (np. biura, magazyny, siedziby firm) nie wszędzie zostały objęte nowymi przepisami o gospodarowaniu odpadami. Ustawodawca zostawił gminom decyzję, czy będą rozliczać przedsiębiorców w jednolitym systemie z mieszkańcami, czy też podtrzymają dotychczasowe regulacje. W tym drugim przypadku na właścicielu nieruchomości spoczywa obowiązek zawarcia umowy z firmą wywozową. Wysokość opłaty za wywóz odpadów uzależniona jest od ilości i wielkości pojemników. Przeważnie przedsiębiorcy segregujący śmieci płacą niższe stawki. Jeśli jednak odpadów jest więcej, niż przewiduje umowa, za dodatkowy pojemnik trzeba zapłacić. Tu właśnie pojawia się pokusa, by wywieźć śmieci do lasu albo... na nich zarobić.

W internecie ruszył niedawno portal aukcyjny Recyclingo.com, na którym przedsiębiorcy mogą sprzedać, kupić i zamówić transport odpadów. Obecnie obok makulatury i gruzu firmy oferują na portalu, m.in. odpadową tkankę zwierzęcą, żwiry i popiół lotny. Obie strony transakcji zyskują. Sprzedający zarabia, pozbywając się zbędnych śmieci, które z punktu widzenia kupującego są cennym surowcem.

Fotopułapka na straży porządku

Jak szacuje GUS, na koniec 2013 roku istniało niemal 2,8 tys. dzikich wysypisk śmieci. Rok wcześniej było ich „zaledwie” 2,3 tys. Szczególnie duży wzrost (o 69 proc.) odnotowano w miastach. Samorządy starają się walczyć z porzucaniem odpadów często w dość oryginalny sposób.

W Bytomiu powołano specjalny zespół, który ma ukrócić nielegalny proceder, wykorzystując m.in. przenośną kamerę straży miejskiej. Pojawia się ona w miejscach, gdzie śmieci składowane są najczęściej.

Z kolei w Nysie na wyposażeniu służb porządkowych znajduje się tzw. fotopułapka – aparat fotograficzny z możliwością nagrywania filmów, który uruchamia się dzięki wbudowanej fotokomórce. Po zarejestrowaniu zdarzenia urządzenie wysyła do strażników miejskich wiadomość MMS i SMS.

Sosnowieccy urzędnicy uruchomili natomiast specjalny adres e-mail, prosząc, by mieszkańcy zgłaszali porzucone odpady.

Wciąż brak świadomości

W Łodzi od początku roku uprzątnięto ponad 580 dzikich wysypisk. Jak podkreśla Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu, w tym akurat mieście po wprowadzeniu nowych regulacji prawnych odnotowano spadek ilości porzucanych śmieci. Obecnie nowe dzikie wysypiska stanowią ok. 25 proc. nielegalnych składowisk. Pozostała część powstała jeszcze przed „rewolucją śmieciowej”. Urzędnicy zapewniają, że wszystkie są sukcesywnie usuwane.

- Problem dotyczy w szczególności odpadów zielonych, jak trawy czy liście. Odbieramy je bezpłatnie od mieszkańców zabudowy jednorodzinnej. Jednak nadal wiele osób woli zostawiać worki w miejscach, w których kiedyś organizowany był bezpłatny odbiór lub podrzucać je w pobliżu pasów drogowych czy w mało uczęszczanych i nieoświetlonych miejscach – mówi Grzegorz Gawlik.

Przedstawiciele gmin zwracają uwagę, że wielu mieszkańców ma problem z wystawianiem śmieci zgodnie z ustalonym harmonogramem odbioru. Nie czekają także na termin zbiórki odpadów wielkogabarytowych czy elektrośmieci. Wciąż zbyt niska jest świadomość, że na terenach gmin funkcjonują specjalne punkty, w których bezpłatnie można oddać tego typu odpady. W Olkuszu porzucone telewizory można znaleźć na tej samej ulicy, przy której działa firma przyjmująca za darmo zużyty sprzęt. Zdarza się też, że właściciele nieruchomości nie zapewniają mieszkańcom odpowiedniej ilości pojemników, co też zmusza do poszukiwania nie zawsze legalnych sposobów na pozbycie się śmieci.

Jak podkreśla Małgorzata Czeszejko-Sochacka, od momentu wprowadzania nowych regulacji Ministerstwo Środowiska monitoruje sposób funkcjonowania tzw. ustawy śmieciowej – regularnie kontroluje gminy, prowadzi akcje edukacyjne i informacyjne. W efekcie pierwsza nowelizacja przepisów nastąpiła już w listopadzie ubiegłego roku. Określono wówczas minimalną częstotliwość odbierania odpadów komunalnych i zniesiono możliwość wprowadzania przez gminę limitów na ilości odbieranych śmieci. Pozwolono samorządom finansować usuwanie dzikich wysypisk z opłat za gospodarowanie odpadami. Przedstawicielka resortu zastrzega, że to nie koniec monitoringu „rewolucji śmieciowej”, w tym problemu dzikich wysypisk. Jeśli będzie trzeba, znów zmieni się przepisy.

...

Teraz lud wyrzuca mniej ale za to firmy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:29, 05 Cze 2015    Temat postu:

5 proc. substancji spalanych w polskich piecach jest zabronionych. Wymyślony w Polsce dron pomoże wykryć, kto zatruwa powietrze w miastach


Polacy zbyt często używają w piecach szkodliwych paliw. Nawet 5 proc. tego, co trafia na opał, mogą stanowić substancje zabronione. W rezultacie problem zanieczyszczonego powietrza jest coraz poważniejszy. Wiele miast jest więc zainteresowanych technologiami, które pozwoliłyby wykryć, co wydostaje się z kominów do atmosfery.

"Około 5 proc. spalanych substancji w Polsce są to substancje zabronione" – wyjasnia Michał Kierul, prezes zarządu Softblue SA. "Tysiące osób umiera z powodu ich spalania. Problem jest coraz bardziej odczuwalny przez mieszkańców. Są uzdrowiska, które za chwilę mogą przestać nimi być właśnie z racji zanieczyszczenia powietrza spowodowanego niską emisją" - dodaje.

Softblue, firma specjalizująca się w biznesowym wykorzystywaniu wynalazków inżynierów i naukowców, od początku 2014 roku pracuje nad stworzeniem dronów do badania poziomu zanieczyszczenia powietrza. AirDron może zbierać również informacje o tym, z czego składa się dym wydobywający się z komina, a tym samym dostarczać danych o gospodarstwach używających materiałów zabronionych w celach grzewczych.

...

Tak wiec nie kombinujcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:01, 11 Cze 2015    Temat postu:

Radio Lublin

Owce zamiast kosiarek


O tym, jak wykorzystać wypas owiec w ochronie zasobów przyrodniczych mają wyjaśniać naukowcy w Hrubieszowie.

- Spotkanie jest adresowane do rolników, hodowców owiec, ale także może zainteresować samorządy czy organizacje pozarządowe - mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Paweł Duklewicz.
REKLAMA


Murawa kserotermiczna przypomina step. Można ją chronić przed gatunkami inwazyjnymi kosząc lub karczując, ale stosowany jest także wypas owiec. 40 owiec już pasie się w Czumowie w granicach obszaru Natura 2000 Zachodniowołyńska Dolina Bugu.

Początek konferencji na temat ochrony siedlisk poprzez wypas, w Hrubieszowie o 12.00, od 14.00 warsztaty terenowe w Czumowie.

...

Owce i kury to zwierzeta mojego dziecinstwa a co ciekawe ani psy ani koty! Bee i Koko!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:09, 14 Cze 2015    Temat postu:

Gazeta Pomorska

Mieszkańcy Sartowic nie chcą norek. "Wolimy pałac"

Mieszkańcy Sartowic nie chcą norek - Shutterstock

Do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Świeciu wpłynął wniosek o wpisanie do rejestru działalności przemysłowej fermy norek w Sartowicach. Miałaby ona powstać w czterech potężnych halach po PGR, w pobliżu osiedla i pałacu. Mieszkańcy Sartowic protestują przeciwko przemysłowej fermie norek, która ma powstać w ich wsi.

- Nie zgadzamy się na to w żadnym wypadku! - protestuje Czesław Woźnica, sołtys Sartowic. Powodem jest odór, który generuje ferma norek. - One żywią się odpadami zwierzęcymi, fetor jest nie do wytrzymania. Wybrałem się do wsi koło Turka, gdzie funkcjonuje taka ferma. Spotkałem się z panią sołtys i powiedziała mi, że ludzie chcą stamtąd uciekać. Smród dusi ich nawet wtedy, gdy nie ma wiatru w kierunku ich domów. Nie wyobrażam sobie czegoś podobnego w Sartowicach - dodaje.
REKLAMA


Tym bardziej że mieszańcy wiążą nadzieje z długo wyczekiwanym remontem pałacu w Sartowicach, znajdującym się blisko planowanej fermy.

- Rozmawiałem z inwestorem i powiedział mi, że planował ruszyć z pracami w pałacu jeszcze w tym roku, ale odstąpi od tego jeśli w Sartowicach powstanie ferma norek. Trudno mu się dziwić, kto przyjedzie do takiego SPA?

Mieszkańcy są rozżaleni, bo liczyli nie tylko na odrestaurowanie pięknego majątku, ale też na zatrudnienie w jego salonach. - Mowa o 80 miejscach pracy! - uściśla sołtys Woźnica. - Na fermie nie potrzeba tylu pracowników, ludzi zastępują tam maszyny. Inna rzecz, że norki uciekają, atakują zwierzęta domowe, bo to drapieżniki. Dodatkowym problemem są szczury i insekty, które lgną do takich ferm. Nie chcemy tego, wolimy pałac!

Sołtys podkreśla, że zachowanie zabytku w Sartowicach jest ważniejsze niż cudzy interes: "Pałac znajduje się w zabytkowym parku w angielskim stylu, z 18 pomnikami przyrody. Zieleń jest zadbana, bo od jakiegoś czasu na co dzień troszczy się o nią ogrodnik. Nie wolno tego zmarnować!".

...

Watpliwe inwestycje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:42, 16 Cze 2015    Temat postu:

Co zrobić, by odór z Szadółek był mniej uciążliwy? Zakład Utylizacyjny ma na to pomysł
Ewelina Potocka
Dziennikarka Onetu

Budowa hermetycznej hali na placu dojrzewania kompostu oraz wdrożenie instalacji do tzw. suchej fermentacji odpadów - to proponowane rozwiązania technologiczne dla Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku, których zastosowanie znacznie zmniejszyłoby oddziaływanie ZUT na otoczenie, czyli produkcję niezwykle uciążliwych odorów.

Z badań przeprowadzonych przez ekspertów z krakowskiej firmy Conseko wynika, że uciążliwe dla mieszańców południowych dzielnic miasta odory powstają na placu kompostowania. Wydajność kompostowni jest zbyt mała w stosunku do ilości odpadów, które tutaj trafiają. Proces kompostowania przebiega więc na placu dojrzewania, co tworzy niekontrolowany wyciek wyjątkowo uciążliwego zapachowo powietrza.

- Zaproponowaliśmy rozwiązanie składające się z dwóch etapów. Pierwszy to etap doraźny, który zakłada budowę hermetycznej hali, czyli częściowego zadaszenia aktualnie działającego placu dojrzewania kompostu. W momencie, gdy powstaną projekty i będą na to pieniądze, zastosowane zostanie rozwiązanie docelowe, czyli wdrożenie instalacji do tzw. suchej fermentacji odpadów - wyjaśnia dr Zbigniew Grabowski z Politechniki Krakowskiej.

W hermetycznej hali powietrze ulatywać będzie przez wyciąg i skierowane zostanie do biofiltra, czyli do oczyszczania. Instalacja do fermentacji będzie szczelnie zamknięta, w związku z czym powietrze nie będzie miało szansy się wydostać.

Po wybudowaniu instalacji stabilizat, który ma w sobie część substancji organicznej, będzie trafiał do zadaszonej hali dojrzewania, więc w tym przypadku emisja odorów także zostanie ograniczona.

- Antycypując rekomendacje grona ekspertów, wyszczególniliśmy te dwa rozwiązania w planach inwestycyjnych, które będą wdrożone w przyszłym roku jako załącznik do Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami. Jeśli decyzja radnych i Urzędu Marszałkowskiego będzie aprobująca i zgodzą się na tę inwestycję, to otworzy to drogę do ubiegania się o środki pomocowe - mówi Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku.

Szacowane nakłady inwestycyjne na budowę hali to 12 mln złotych. Wdrożenie instalacji do technologii fermentacji metanowej to koszt 35 - 40 mln złotych. O ile budowę hali ZUT byłby w stanie sfinansować z własnych środków, o tyle budowa instalacji to inwestycja, która nie powstanie bez wsparcia unijnego.

Jeśli radni sejmiku wojewódzkiego poprą projekt, budowa hali powinna rozpocząć się w przyszłym roku. Budowa instalacji do tzw. suchej fermentacji to perspektywa trzech, czterech lat.

....

Trzeba sie starac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:57, 17 Cze 2015    Temat postu:

Głos Szczeciński

Jeziorko Słoneczne to tykająca bomba ekologiczna. "Ściekowy skandal"

Jeziorko Słoneczne to tykająca bomba ekologiczna - Głos Szczeciński

Radni zajmą się sytuacją jeziorka Słonecznego, a ściśle alarmującym raportem opracowanym przez Komisję Ochrony Przyrody PTTK.

- Minęło 20 lat od podjęcia przeze mnie interwencji z dokumentacją, we wszelkich instytucjach i służbach, odzew był zdawkowy, typowa "spychotechnika i zamiatanie problemu pod dywan - mówi Aleksander Nieczajew, audytor środowiska.
REKLAMA


Do zbiornika Słoneczne uchodzi ciek wodny Bukowa. To za jego sprawą do jeziorka mają trafiać nieczystości.

- Z 2-3 tysięcy altanek zamieszkałych od wiosny do jesieni , mających doprowadzoną wodę, niby tylko do podlewania roślin. Tak naprawdę woda ta służy również od gotowania, mycia, prania, do wychodków. Ścieki trafiają do przemyślnie stworzonego systemu rowów odprowadzających - mówi o raporcie Aleksander Nieczajew.

Według raportu tuż pod powierzchnią lustra wody pływa masa trujących osadów, w której brodzą ptaki. Efekt jest piorunujący.

- Obserwujemy wysoką śmiertelność ptaków odwiedzających zbiornik - mówi ekolog.

Ale woda może być także groźna dla ludzi. W przypadku bezpośredniego kontaktu z wodą zawierającą bakterie kałowe.

- Czy ktoś wreszcie umieści na brzegach stosowne tablice ostrzegające? - pyta Nieczajew.

Raport będzie omówiony 18 czerwca na posiedzeniu Komisji ds. Gospodarki Komunalnej, Rewitalizacji i Ochrony Środowiska Rady Miasta.

...

To fajnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:33, 19 Cze 2015    Temat postu:

Gazeta Pomorska

Mieszkańcy gmina Płużnica wiatrakom mówią zdecydowanie: "Nie!"

Mieszkańcy gmina Płużnica wiatrakom mówią zdecydowanie" "Nie" - Gazeta Pomorska

Do wąbrzeskiej prokuratury trafiło pismo o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez firmę Eko Park VI, która w gminie Płużnica chce postawić 17 turbin wiatrowych - informuje "Gazeta Pomorska".

Za zgodę obiecywali pieniądze

- Pod koniec maja w naszej gminie zaczęli się pojawiać pracownicy firmy, którzy w zamian za wyrażenie zgody na budowę elektrowni wiatrowych oferowali pieniądze. Dla nas jest to jednoznaczne z oferowaniem korzyści majątkowych - mówią mieszkańcy gminy, którzy od dłuższego czasu sprzeciwiają się budowie wiatraków w odległości mniejszej niż kilometr od siedlisk.
REKLAMA


Zupełnie inaczej na finansową ofertę patrzy Michał Polanowski z firmy Eko Park VI. - To są typowe umowy handlowe, które przygotowali nasi prawnicy. Spotkaliśmy się z protestem ze strony mieszkańców. Zależy nam, aby zysk z tego, że w gminie powstaną wiatraki mieli nie tylko właściciele nieruchomości, na których będą zlokalizowane turbiny, ale również ich sąsiedzi - wyjaśnia przedstawiciel firmy wiatrakowej.

Grupa przeciwników turbin wiatrowych jest coraz liczniejsza. Chociaż, jak sami podkreślają, nie są oni przeciwni samej energii ze źródeł odnawialnych. - Nie chcemy tylko, aby wiatraki były stawiane blisko naszych domów - mówi Mieczysław Toś, mieszkaniec gminy Płużnica.

Właściciele nieruchomości boją się m.in. o to, że ich domy i działki stracą na wartości. Chcą także nadal mieszkać w ciszy i spokoju. - Nasz dom wybudowaliśmy pięć lat temu. Chcieliśmy mieszkać w spokojnym miejscu. I takie ono było do momentu kiedy zaczęto mówić o budowie ferm wiatraków - mówi Joanna Petrykowska, mieszkanka Wieldządza i dodaje: - Ludzie, którzy zgodzili się na lokalizację wiatraków nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji jakie ich czekają: na przykład w pobliżu turbiny nie będzie można uprawiać kukurydzy i zbóż ozimych - przekonuje kobieta.

Protestują tylko dla zasady?

Co na temat protestów mówi przedstawiciel firmy? - Najbardziej zagorzali przeciwnicy elektrowni wiatrowych to osoby, które na początku zgadzały się na wiatraki, ale z różnych przyczyn nie powstaną one na ich nieruchomościach. Przeciwnicy tej inwestycji nie zdają sobie również sprawy, że gmina dzięki wpływom z podatków będzie mogła dalej się rozwijać - przekonuje Michał Polanowski.

W poniedziałek w gminie mają rozpocząć się konsultacje społeczne. Do 170 rodzin zapukają ankieterzy, którzy będą pytali m.in. o preferowaną odległość turbiny od siedlisk.

W ostatnim czasie do Szymona Dudzika, przewodniczącego rady gminy wpłynęła petycja, pod którą podpisało się ponad 500 mieszkańców. Domagają się oni, aby do studium wprowadzić zapis, który nie pozwoli na budowę turbin w odległości mniejszej niż kilometr od siedlisk.

O tym, że opór społeczny jest bardzo duży świadczy również to, że na terenie gminy Płużnica powstały trzy stowarzyszenia, które sprzeciwiają się budowie wiatraków. - Być może wycofamy się z kilku najbardziej kontrowersyjnych lokalizacji - mówi przedstawiciel firmy Eko Park VI.

...

Pamiętajcie że ekologiczne to może być bardzo uciążliwe. To nie są rozkosze i fruwajace motylki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:26, 21 Cze 2015    Temat postu:

Portugalia: emigranci walczą z pożarami, wspierając hodowlę kóz


Portugalscy emigranci zarobkowi pomagają przeciwdziałać występowaniu pożarów w swojej ojczyźnie poprzez wspieranie hodowli kóz. Zwierzęta pasące się na wysuszonych terenach wyjadają łatwopalną ściółkę i trawę, zapobiegając rozprzestrzenianiu się ognia.

W Portugalii tereny, na których wypasane są kozy, należą do najbardziej podatnych na pożary z uwagi na powszechność wysuszonej roślinności. Obejmują one obszar o łącznej powierzchni 400 hektarów. Liczące 200 kóz stado oczyszczające nieużytki na terenie gminy Rio Frio w północno-zachodniej Portugalii wspierane jest środkami przysyłanymi przez portugalskich emigrantów zarobkowych z kilku państw.
REKLAMA


Jak poinformował Polską Agencję Prasową Joaquim Dantas, sekretarz urzędu gminy w Rio Frio i autor projektu, wśród sponsorów akcji jest wielu byłych mieszkańców regionu. Wyjaśnił, że inicjatywa otrzymuje wsparcie finansowe głównie od Portugalczyków mieszkających dziś w Szwajcarii, Francji, Luksemburgu, USA i Kanadzie. - Do końca tego roku powinniśmy ustalić stałą kwotę za tzw. adopcję kóz przez emigrantów. Prawdopodobnie będzie ona oscylować wokół 50 euro rocznie - dodał Dantas.

Według pierwotnych planów na zagrożonych pożarami nieużytkach Rio Frio miały być wypasane dwie odmiany kóz: górska i bravia. Ostatecznie wybrano tę drugą.

- Nie nastawiamy się na pozyskiwanie mleka czy mięsa kóz. Interesuje nas przede wszystkim dobro tutejszej społeczności. Nasz projekt wspiera przede wszystkim mieszkańców Rio Frio i okolic, chroniąc ich przed ogniem. Dominują wśród nich osoby w podeszłym wieku, bardzo odizolowane od społeczeństwa. Chcemy, aby poprzez tę akcję zacieśniały się też więzi z urodzonymi w tych stronach emigrantami - powiedział Dantas.

Hodowanie kóz w tym celu zostało już dostrzeżone przez prestiżową Fundację im. Calouste Gulbenkiana. W czerwcu ta instytucja naukowa przyznała projektowi pierwszą nagrodę w tegorocznej edycji konkursu innowacji społecznych "Portugalskie Pomysły", do którego zgłoszono 54 propozycje z 29 krajów. Hodowla w Rio Frio otrzymała za zwycięstwo 25 tys. euro.

W uzasadnieniu decyzji władze fundacji podkreśliły, że hodowla zasługuje na uznanie nie tylko ze względu na oryginalną metodę przeciwdziałania pożarom, ale też z racji zacieśniania więzi miejscowej ludności z emigrantami.

Wśród pierwszych promotorów wykorzystania kóz na dużą skalę do przeciwdziałania pożarom w Portugalii byli uczeni z uniwersytetu UTAD w Vila Real. Ponad trzy lata temu zainicjowali oni projekt badawczy polegający na wypasaniu kóz na terenach o wysokim stopniu zagrożenia pożarowego. Realizowany był w gminie Vila Pouca de Aguiar w północno-wschodniej Portugalii, często nękanej pożarami.

...

Ekologiczne metody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:40, 23 Cze 2015    Temat postu:

Niewyobrażalny smród i gigantyczne wysypisko śmieci. Sąsiedzi są bezsilni


Tony śmieci, robactwo i szczury, a do tego niewyobrażalny smród. To codzienność, z którą zmagają się mieszkańcy Ujejsca. Jeden z ich sąsiadów do swojego ogrodu i domu zaczął znosić śmieci. I tak od kilku już lat. Mieszkańcy szukają pomocy gdzie się da, za każdym razem odbijając się od muru. A problem, rośnie z dnia na dzień coraz bardziej.

Z ogrodu zrobił prawdziwe wysypisko śmieci. Składuje w nim wszystko, co napotka na drodze. I tak od kilku lat. - Był okres jak był trzeźwiejszy, to mój mąż pomógł mu posprzątać te gabaryty, ale to nic nie da - oznajmia Justyna Dziedzic, sąsiadka. Bród i niewyobrażalny smród to codzienność mieszkańców Ujejsca dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Jeden z sąsiadów za ogrodzeniami ich domów urządził wysypisko śmieci. Kłopotliwego sąsiada trudno zastać w domu, bo całymi dniami poszukuje nowych rzeczy. Na początku składał je w domu. Jednak szybko przestały się w nim mieścić. Nie pomagają ani prośby, ani groźby. Bezradni są nie tylko sąsiedzi, ale też pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ci z wizytami u pana Roberta są nawet kilka razy w miesiącu. - Możemy tylko i wyłącznie tę osobę namawiać, motywować i zobowiązywać. W związku z tym, może to jest śmieszne, ale bierzemy oświadczenia, spisujemy kontrakty. Często uzależniamy to od jakiejś dodatkowej pomocy finansowej - wyjaśnia Wiesława Pawełek, z-ca dyrektora MOPS w Dąbrowie Górniczej.

Niewiele może zrobić też straż miejska, bo choć problem mieszkańców Ujejsca jest tu dobrze znany, funkcjonariusze mają związane ręce. -Ukaranie go mandatem, czy skierowanie wniosku do sądu byłoby tylko z naszego punktu widzenia sformalizowaniem tego, że mamy czyste sumienie, bośmy go ukarali, a to nie o to chodzi - zaznacza Radosław Romanek, komendant Straży Miejskiej w Dąbrowie Górniczej. Tym bardziej, że jedyne źródło utrzymania pana Roberta to zasiłek w wysokości zaledwie kilkuset złotych. Te z ledwością starczają mu na życie. Pomocną dłoń, zwłaszcza pod kontem finansowym zaoferowała mu jednak jedna z radnych. - Zobowiązał się do 30 czerwca, że w jakiś sposób uporządkuje swoją posesję. Ponoć już to zaczął robić, więc zobaczymy. Ja umówiłam się z nim, że 30 czerwca przychodzę i zobaczę czy jest cokolwiek zrobione - tłumaczy Renata Solipiwko, radna Dąbrowy Górniczej.

To jedyne co w tej sprawie w zasadzie zrobić można, bo zgodnie z prawem to właśnie polubowne załatwienie sprawy najlepsze i najszybsze rozwiązanie. - Cały korowód i cała procedura jest bardziej uciążliwa i ciężka do udowodnienia, że rzeczywiście on nam przeszkadza. A oprócz tego, to że on nam przeszkadza, to on może powiedzieć, że on się będzie poprawiał. I najpierw będziemy musieli wykazać to przeszkadzanie - podkreśla Marcin Marszołek, mecenas, "Stowarzyszenie "Wokanda". Tyle tylko, że mieszkańcy Ujejsca wykazują to od kilku ostatnich lat. Podobnie jak swoją cierpliwość, choć jak sami przyznają, ta kiedyś się kończy.

...

Takich atrakcji być nie może.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:09, 24 Cze 2015    Temat postu:

Inwestor zasolił Zatokę Pucką
23 czerwca 2015, 04:05
Z Zatoki Puckiej znikają ryby, a naukowcy wiążą to ze zrzutem do wody solanki przez PGNiG. Firma buduje na Wybrzeżu podziemne magazyny na gaz, informuje "Gazeta Wyborcza".

W Kosakowie pod Gdynią powstaje 10 podziemnych magazynów, tzw. kawern. To potężne komory, które wypłukiwane są gorącą wodą w głębokich pokładach soli kamiennej na lądzie.

Solanka jest odprowadzana rurą do Zatoki Puckiej. Od 2009 r. zrzucono do niej 9,3 mln. m. sześc. To zaledwie połowa ilości przewidzianej do roku 2021.

Rybacy skarżą się, że nie mają już czego łowić. Zasolenie zatoki znacznie przekroczyło początkowe wyliczenia. Pewnie dlatego naukowcy nie odnaleźli dwóch z pięciu czujników, które miały ich informować o stanie środowiska. Są pewni, że to efekt działalności człowieka.

...

Znów horror.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 4 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy