Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:18, 31 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Niebezpieczne odpady na porzuconym składowisku w Katowicach
Mamy do czynienia z sytuacją kryzysową - skomentował sprawę składowiska niebezpiecznych odpadów w Katowicach Szopienicach wojewoda śląski Piotr Litwa. Ich zabezpieczeniem i likwidacją ma zająć się miasto, bo firma, która robiła to do tej pory, zbankrutowała.
Kilka miesięcy temu marszałek województwa cofnął firmie Eko-Szop, działającej na terenie dawnej huty, pozwolenie na utylizację odpadów. Od tego czasu, ok. tysiąca ton odpadów pozostaje niezabezpieczonych i - jak wykazała kilka dni temu kontrola WIOŚ - bez żadnego nadzoru ze strony spółki. Powód? Firma upadła, nikt już w niej nie pracuje.
- Teren zakładu, na którym znajdują się toksyczne i łatwopalne odpady, został porzucony, a katowicka straż miejska, choć zwiększyła w tym miejscu patrole, nie jest w stanie skutecznie zabezpieczyć znajdujące się tam groźne dla ludzi i środowiska chemikalia. Na porzucony teren zakładu może wejść każdy - przyznaje w rozmowie z TVN24 Marta Malik, rzeczniczka śląskiego wojewody.
Inspektorat Ochrony Środowiska próbuje zdyscyplinować firmę - nakłada kary. Ostatnia wyniosła 50 tys. zł, kolejna może sięgnąć miliona złotych. Problem w tym, że Eko-Szop ich nie zapłaci. Nie ma bowiem pieniędzy - nawet na przeprowadzenie procesu likwidacji firmy.
Zgodnie z prawem, gdy firma nie ma możliwości zabezpieczyć składowiska, musi to zrobić miasto, na terenie którego spółka prowadziła działalność.Koszty tej operacji będą bardzo wysokie.
- Kara dla Eko-Szopu to nic w porównaniu z kosztami z kosztami utylizacji - powiedziała TVN24 asystentka prezydenta Katowic ds. kontaktu z mediami Wioleta Niziołek-Żądło.
...
Znowu koszmar ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:32, 08 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Poświąteczna zbiórka choinek
Użyźniają miejskie kwietniki, są ściółką w klatkach z ptakami w zoo lub trafiają jako biomasa do elektrociepłowni. To drugie życie choinek - kiedy stracą już swój świąteczny urok.
W Szczecinie, podobnie jak wielu innych miastach w Polsce, nie trzeba się martwić co zrobić ze bożonarodzeniowym drzewkiem. Choinki stawiane przy śmietnikach są odbierane i przewożone do specjalnych punktów Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów. Tu są ćwiartowane, mielone, a powstały materiał jest wykorzystywany jako produkt do opału.
Choinki traktowane są jako odpad biodegradowalny, więc powinny być pozbawione lampek i świątecznych ozdób. Uschnięte drzewka będą odbierane od mieszkańców do końca lutego w ramach opłaty za wywóz śmieci.
W ubiegłym roku służby komunalne w Szczecinie w podobnej akcji zebrały kilka ton choinek.
...
Pamietajmy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:02, 08 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Śmieci zalegają w przepełnionych pojemnikach w Poznaniu
Na wielu poznańskich osiedlach od kilku dni w przepełnionych pojemnikach zalegają odpady komunalne. Problem jest związany ze zmianami w gospodarce śmieciowej miasta. Jak zapowiedział zastępca prezydenta Poznania, sytuacja ma się unormować do końca tygodnia.
W środę na konferencji prasowej zastępca prezydenta Poznania Jakub Jędrzejewski przeprosił mieszkańców za zaistniałą sytuację.
„Głównym celem jest teraz, żeby śmieci zniknęły; żeby były dobrze zagospodarowane i terminowo wywożone. (…) Musimy dojść do porozumienia z podmiotami, które wygrały przetarg, żeby usprawnić wywóz śmieci; nawet idąc na pewne ustępstwa” – powiedział Jędrzejewski.
Jędrzejewski objął funkcję po wyborach samorządowych i od końca grudnia 2014 r. jest przewodniczącym zarządu Związku Międzygminnego Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej (ZM GOAP). ZM GOAP odpowiada za gospodarkę śmieciową w Poznaniu i ośmiu okolicznych gminach.
Jędrzejewski na konferencji dodał, że firmy odbierające odpady mają być przejściowo zwolnione z części wytycznych zapisanych w przetargu; m.in. z obowiązku ważenia śmieci, co ma przyspieszyć odbiór odpadów.
1 stycznia br. na terenie ZM GOAP weszły w życie zmiany w wywozie odpadów. Są one związane z rozstrzygniętymi w czerwcu br. przetargami na wywóz śmieci. W czterech z 22 sektorów, na jakie podzielono Poznań i okoliczne gminy, za odbiór śmieci odpowiada konsorcjum FB Serwis, a w pozostałych 18 konsorcjum Remondis Sanitech. Wprowadzono również System Identyfikacji Pojemników (SIP), który w założeniu miał poprawić m.in. terminowość odbioru śmieci. Wprowadzenie SIP wymagało wymiany ponad 100 tys. pojemników.
ZM GOAP rozmawiał z kierownictwem konsorcjów Remondis Sanitech i FB Serwis. Rzecznik Związku Walerian Ignasiak powiedział PAP, że wykonawcy zobowiązali się skierować do obsługi dodatkowe pojazdy i ekipy odbierające odpady oraz wydłużyć czas ich pracy. Firmy mają pracować od godz. 6-22.
ZM GOAP tłumaczy, że sytuacja jest spowodowana m.in. „nałożeniem się prowadzonej od tygodni operacji wymiany pojemników z występującym zwykle w okresie świątecznym znacznym wzrostem ilości odpadów komunalnych".
SIP będzie działał dzięki umieszczaniu elektronicznych chipów w pojemnikach na odpady i kodom kreskowym naklejanym na worki przez mieszkańców domów jednorodzinnych. To drugie rozwiązanie wzbudziło kontrowersje, gdyż na naklejce znajduje się również adres posesji, a bez naklejki na worku firma wywożąca nie zabierze odpadów.
„Nie jestem zwolennikiem umieszczania danych, które każdej osobie pozwolą jednoznacznie zidentyfikować skąd pochodzą śmieci” – stwierdził Jędrzejewski.
Zastępca prezydenta Poznania zapowiedział, że do końca stycznia z posesji będą odbierane również worki bez kodów.
W komunikacie ZM GOAP wyjaśnił, że adresy nieruchomości na kartach z kodami kreskowymi zostały umieszczone tylko dla ułatwienia ich dystrybucji. Do sprawnego działania systemu identyfikacji wystarczy kod kreskowy bez adresu.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Młodych” Tadeusz Stachowski powiedział w środę PAP, że problem z opadami zaczął narastać 2 stycznia. „Zauważyliśmy przyspieszenie produkcji śmieci. Ludzie prawdopodobnie zaczęli pozbywać się opadów poświątecznych i posylwestrowych. Pojemniki były pełne i przez weekend zasypano altany śmietnikowe” – dodał. Na terenie SM „Osiedle Młodych” mieszka ok. 66 tys. osób.
Od 1 lipca 2013 roku gminy przejęły odpowiedzialność za gospodarkę odpadami komunalnymi na swoim terenie. Są m.in. ustawowo zobligowane do odbioru i zagospodarowania odpadów zielonych, odpadów niebezpiecznych i wielkogabarytowych, a także do usuwania odpadów z nielegalnych wysypisk.
...
Znowu sókcesy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:09, 09 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Co zrobić z choinką po świętach? Rusza akcja sadzenia drzewek w Krakowie
Po okresie świąteczno-noworocznym czas pożegnać się z bożonarodzeniową choinką. Powstaje pytanie - jak to zrobić? Zgodnie z zapowiedziami, Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu umożliwił w tym roku posadzenie drzewek na Błoniach Mogilskich, przy ulicy Klasztornej.
- Jeśli choinka, nie została zbyt dogrzana podczas świąt to ma około 50 proc. szans na przyjęcie się w nowym miejscu, czyli zdecydowanie więcej, niż gdyby została po prostu wyrzucona - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Pyclik z ZIKiT.
Kolejną sprawą jest to, do kiedy choinkę należy rozebrać. Jak twierdzą przedstawiciele Kościoła, w tym przypadku ważna jest tradycja.
- Pierwszym terminem jest święto Trzech Króli - mówi ks. dr Stanisław Jóźwiak. -Drugim jest Niedziela Chrztu Pańskiego, czyli pierwsza niedziela po święcie Trzech Króli. W tym okresie z choinką rozstaje się spora cześć Polaków - dodaje.
Jednak tradycja może przeszkodzić w prawidłowym przyjęciu drzewek w nowym miejscu. Zdaniem ekologów, najlepszym okresem do nasadzeń jest wiosna, ale są i na to sposoby.
- Do końca lutego choinkę można przechować na balkonie lub garażu. Jednak już teraz za pośrednictwem mediów do ZIKiT trafiały głosy osób, które chcą posadzić choinkę w najbliższych dniach. Wychodząc naprzeciw tym prośbom, w sobotę (17 stycznia) na terenie Błoń Mogilskich w godz. 9:00-11:00 będą pracownicy ZIKiT, którzy poradzą jak posadzić drzewko - informuje Pyclik. - Drzewko można posadzić również samodzielnie w dowolny dzień, przy czym istotne jest by drzewa nie były sadzone bliżej niż 3 metry od drogi - dodaje.
Pomysł na zorganizowanie miejsca, gdzie krakowianie mogliby posadzić po świętach choinkę, pochodzi od samych mieszkańców, którzy zwracali się o taką możliwość od kilku lat.
- W tym roku prowadzone jest wdrożenie testowe - jeśli wielu krakowian skorzysta z tej możliwości będziemy dążyli do kontynuacji akcji w kolejnych latach - zapewniają przedstawiciele ZIKiT.
...
Ja zgodnie z tradycja trzymam maksymalnie jak w kosciolach . SWIETUJE DALEJ A CO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:59, 16 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Minister nauki o nowym prawie o ochronie zwierząt - osiągnięto kompromis
Minister nauki Lena Kolarska-Bobińska wyraziła zadowolenie z zakończenia prac w parlamencie nad ustawą o ochronie zwierząt doświadczalnych. Jak zaznaczyła, budziła ona emocje ale udało się osiągnąć kompromis.
Piątkowe spotkanie w ministerstwie nauki zorganizowano w związku z zakończeniem prac nad ustawą o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych oraz przyjęciem przez Sejm nowelizacji ustawy o finansowaniu nauki.
Kolarska-Bobińska zaznaczyła, że prace nad ustawą o ochronie zwierząt od początku budziły wiele emocji. - Były kontrowersje, ścierały się racje maksymalnej ochrony dobrostanu zwierząt i racje naukowe tych, którzy mówili, że bez doświadczeń nie ma lekarstw i nowych metod terapii - podkreśliła minister. Przypomniała, że MNiSW zorganizowano spotkanie z przedstawicielami naukowców prowadzących eksperymenty i organizacji broniących praw zwierząt.
- Chcę podziękować za wypracowanie tego kompromisu, za wypracowanie najlepszych rozwiązań - podkreśliła. - Myślę, że ten kompromis zapobiegł erupcjom dużego niezadowolenia. Jest też przykładem, jak administracja państwowa powinna prowadzić rozmowy i negocjacje na każdym etapie; jak powinna współpracować z Sejmem i obiema stronami społecznymi. Także posłowie wzorowo wsłuchiwali się w głos eksperymentatorów i obrońców zwierząt, i analizowali. Dlatego tak szybko nam się udało przegłosować tę ustawę - powiedziała minister.
Szefowa resortu nauki dodała, że na świecie ogranicza się wykorzystanie zwierząt laboratoryjnych (na rzecz wykorzystania np. technik wizualizacyjnych). Nowe przepisy przenoszą prawo europejskie na polski grunt, a ducha ustawy oddaje sam tytuł. - Poprzednia polska ustawa mówiła po prostu o zwierzętach, ta mówi o "ochronie" zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych - podkreśliła.
Obowiązująca w Polsce ustawa z 2005 r. o doświadczeniach na zwierzętach nie uwzględnia wszystkich regulacji unijnych; nowa ustawa ma zmniejszyć cierpienie zwierząt i ograniczyć ryzyko prowadzenia doświadczeń zbędnych i nieuzasadnionych. Autorzy ustawy położyli duży nacisk na wdrażanie metod alternatywnych, które pozwolą uniknąć wykorzystywania zwierząt do doświadczeń, albo znacznie je ograniczać.
Kolarska-Bobińska przypomniała też, że w czwartek w nocy Sejm przegłosował nowelizację ustawy o finansowaniu nauki, która - dodała - "służy projakościowym zmianom w nauce i szkolnictwie wyższym".
Nowelizacja wprowadza np. pojęcie Polskiej Mapy Drogowej Infrastruktury Badawczej (PMDIB), co pomoże w realizacji inwestycji w infrastrukturę badawczą - zaznaczył wiceminister Marek Ratajczak, podsumowując prace nad ustawą.
Jak dodał Ratajczak, ustawa przewiduje również skierowanie części środków, przeznaczonych na funkcjonowanie jednostek naukowych, na zatrudnienie i poprawę warunków pracy osób niepełnosprawnych.
W nowelizacji pojawiła się też definicja młodego naukowca, co pomoże wspierać karierę naukową ludzi młodych. - Definicja ta pomoże np. uregulować kwestie takie, jak możliwość przedłużenia urlopu wychowawczego - wyjaśnił.
Ustawa ułatwia też badaczom międzynarodową współpracę. - Zachęcamy polskich naukowców, żeby jak najszerzej włączali się do współpracy międzynarodowej. Ale możliwość wejścia do zespołu badawczego i możliwość prowadzenia badań przy pomocy infrastruktury zlokalizowanej np. w Niemczech czy we Francji coraz częściej wiąże się z kosztami. Jest oczekiwanie, że te koszty zostaną przez polskich badaczy sfinansowane, proporcjonalnie do ich udziału w badaniach. Ta ustawa daje nam nowe możliwości, aby w ten sposób wspierać polskich badaczy - powiedział Ratajczak.
Jednocześnie Kolarska-Bobińska dodała, że jeszcze w tej kadencji, przed końcem października, będzie chciała zaakceptować nowy system ewaluacji jednostek naukowych. System ewaluacji jest jednym z elementów nowego systemu finansowania jednostek naukowych, który obowiązuje od stycznia 2015 r. i ma sprzyjać promowaniu najlepszych w nauce. Prace nad systemem ewaluacji wciąż trwają, będzie on doprecyzowany w dyskusji z naukowcami - poinformowała minister.
...
Jaki kompromis ? Zydzi robia co chca a Polacy ida do wiezienia ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:27, 27 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Turyści odpoczywają w górach wdychając smog i pył
Turyści odpoczywający podczas ferii w górskich kurortach wdychają niebezpieczne dla zdrowia pyły. Smog jest tam często wielokrotnie większy niż w Warszawie, Wrocławiu, czy Szczecinie, ale turyści nie zdają sobie z tego sprawy, pisze "Metro".
Trzeba się mocno natrudzić, by znaleźć informację o zanieczyszczeniach na stronach Urzędu Marszałkowskiego i małopolskiego inspektoratu ochrony środowiska. Na stronach internetowych urzędów miast i portalach dla turystów - cisza.
- Lokalne władze niechętnie się chwalą, bo nie chcą wystraszyć turystów, mówi Piotr Manowiecki, szef Podhalańskiego Alarmu Smogowego. Na razie na szybką rewolucję nie ma szans, bo i stałym mieszkańcom regionu niezbyt na niej zależy. - Dopłacamy połowę (do 8 tys. zł) do wymiany pieca węglowego na gazowy, tymczasem w zeszłym roku skorzystało z tego 6 osób, ujawnia Andrzej Fryźlewicz, naczelnik wydziału środowiska.
Aktywiści nie mają wątpliwości, że władze powinny informować turystów o zagrożeniu. - Skoro w mieście jest miejsce na reklamy uliczne, dlaczego na jednej z nich nie można informować turystów o aktualnym stężeniu niebezpiecznych substancji - pyta Małgorzata Małochleb z Krakowskiego Alarmu Smogowego, który w ramach budżetu obywatelskiego wywalczył podobną tablicę w zanieczyszczonym Krakowie.
W popularnych górskich kurortach (Białka Tatrzańska, Bukowina) dziennikarze dowiedzieli się, że ostrzeganie turystów o zanieczyszczeniu powietrza nie wchodzi w grę, bo gminy... nie posiadają lokalnych stacji pomiaru jakości powietrza, choć najtańsze urządzenia można kupić za kilka tysięcy złotych. - Niewykluczone, że jeżeli pierwszy krok zrobi Zakopane, inni pójdą w jego ślady, by się pochwalić czystszym powietrzem, przypuszczają antysmogowi aktywiści.
...
Baa a co powiedziec o gosciach ktorzy wyskakuja do parku poodychac ... z papierosem ? Idzie i dymi ! Sprobujcie wtedy poodychac natura . Po co oni ida w ogole do parku ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:38, 31 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Firma utylizująca odpady zatruwa Wartę
Wylewanie do rzeki ścieków przekraczających normy czystości jest zgodne z prawem - twierdzą poznańscy urzędnicy. Zadanie zutylizowania przeszło 1200 ton bardzo niebezpiecznych odpadów powierzyli więc m.in. firmie, która w przeszłości miała problemy z zatruwaniem środowiska. O tym, komu przypadnie w udziale kontrakt wart 2,5 mln zł - zdecydowano bez przetargu.
- Ktoś gdzieś na tym zarabia, a my płacimy największy koszt: swojego zdrowia - mówi jeden z mieszkańców Bolechowa. - To chemia, czysta chemia - kręci głową kobieta, która wącha pobraną przez nas próbkę ścieków wpływających do Warty. A Dawid Łowicki z Ligi Ochrony Przyrody nie ma wątpliwości. - Ta woda jest na 100 proc. zanieczyszczona - mówi.
Mieszkańcy przypadkiem dowiedzieli się, że sąsiadująca z ich domami firma będzie jedny z trzech przedsiębiorstw, które zutylizuje gigantyczną bombę ekologiczną. O nielegalnym składowisku z Komornik koło Poznania wiadomo było już kilka miesięcy temu. W beczkach przechowywano tam przeszło 1200 ton bardzo niebezpiecznych odpadów. To dwa razy więcej, niż miało przypłynąć do Polski w słynnym transporcie niebezpiecznych odpadów z Salwadoru. Tamten transport wstrzymano. Ten z Komornik - trafił do Bolechowa.
...
Super utylizacja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:25, 22 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Przy Opolskiej kolejne dzikie wysypisko śmieci
codziennypoznan.pl
Nie wiemy, co takiego ma w sobie okolica ulicy Opolskiej, ale wiemy jedno - należy tam porządnie wysprzątać. Świadczyć o tym może zdjęcie, które do redakcji codziennypoznan.pl przesłał jeden z czytelników.
Na początku lutego jeden czytelników serwisu poinformował redakcję o bałaganie, jaki panuje w okolicach rzeki Górczynka, nieopodal ulicy Opolskiej. Znajdowało się tam dzikie wysypisko, które - jak można było wywnioskować ze zdjęć - nie należało do nowych. Nieco później okazało się, że osiedlowi radni próbowali już walczyć z tymi śmieciami, ale nieco opieszale działali strażnicy miejscy (to w ich gestii jest likwidacja dzikich wysypisk), którzy przez rok nie potrafili się z tym problemem uporać. Dodatkowym smaczkiem było to, że śmieci znajdowały się na... działce należącej do miasta.
Niestety tamta "gimela" nie jest jedynym bałaganiarskim problemem na Świerczewie - ten sam użytkownik, co 2 tygodnie temu, przesłał nam w sobotę całkiem nowe zdjęcia, ale tym razem z innej części ulicy Opolskiej.
- Czego tam nie ma - relacjonuje czytelnik codziennypoznan.pl. - Jakieś czarne worki z niewiadomo czym, butelki, odpady poremontowe, a także części od samochodów.
To wszystko widać także na przesłanych do naszej redakcji zdjęciach. Co ciekawe, tuż obok tego wysypiska znajdują się pojemniki na odpady, można więc wnioskować, że ktoś potraktował to miejsce po prostu jako miejsce, z którego wywożone są odpady wszelakie. Przypominamy jednak, że do pojemników dostarczonych przez GOAP należy wrzucać jedynie odpady "domowe", a nie przemysłowe.
Co zaś zrobić z tego typu dzikimi wysypiskami? Najlepiej zgłaszać je do straży miejskiej - i monitorować, czy strażnicy wywiązują się ze swoich działań.
...
Koszmar . Takich mamy rodakuf ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:57, 02 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
KE zatwierdziła 82 mln euro dla Poznania na spalarnię śmieci
Komisja Europejska zatwierdziła ponad 82 mln euro z funduszy spójności na inwestycje związane z gospodarką odpadami w Poznaniu i dziewięciu sąsiednich gminach. Z tych środków w stolicy Wielkopolski powstaje już m.in. spalarnia śmieci.
Jak poinformowała Komisja Europejska, realizowany projekt zapewni mieszkańcom Poznania i okolic przyjazny dla środowiska i oszczędny system gospodarowania odpadami. Inwestycja, która wykonywana jest w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, ma przynosić korzyść 740 tys. osób.
Całkowity koszt inwestycji, której najdroższym elementem jest właśnie spalarnia, to 229 mln euro, z czego z funduszy spójności zostanie wyłożonych 82 mln euro.
Poznańska spalarnia śmieci, której koszt szacuje się na 725 mln zł, ma być gotowa za dwa lata i przetwarzać 210 tys. ton odpadów rocznie. Jest częścią budowanego przez Poznań i okoliczne samorządy systemu gospodarki odpadami.
Cały projekt kosztuje ponad 1 mld zł. To największy projekt inwestycyjny Poznania i pierwsza inwestycja na taką skalę realizowana w Polsce przez samorząd w formule PPP - partnerstwa publiczno-prywatnego.
...
Przypominam ze spalarnie to juz stara technologia . Nie ma co robic z toksycznym zuzlem . Teraz sa biologiczne metody utylizacji .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:10, 04 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Zdesperowani mieszkańcy wołają o pomoc do kandydatów na prezydenta RP
Katarzyna Nylec
Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej sprzeciwiający się budowie kompostowni na terenie Zakładu Paliw Alternatywnych Remondisu apelują do kandydatów na prezydenta RP o pomoc w walce ze skutkami działania zakładów przemysłowych.
Apel do kandydatów na prezydenta Polski przyjęto 1 marca - podczas pikiety przeprowadzonej w Dąbrowie Górniczej-Strzemieszycach.
- Uciążliwość zapachowa i negatywne oddziaływania zakładów na zdrowie i życie ludzi to ogromny problem społeczny, dotyczący kilkudziesięciu miejscowości w Polsce. Konieczne są zmiany prawa i wprowadzenie takich regulacji, które umożliwią ochronę człowieka i doprowadzą do złagodzenia często dramatycznych konfliktów - twierdzi Jerzy Reszke ze Stowarzyszenia Samorządne Strzemieszyce.
Jak podkreślają mieszkańcy dzielnicy - Strzemieszyce należą do najbardziej zdegradowanych rejonów w Europie. - Na niewielkim obszarze znajduje się tutaj: Huta Katowice (ArcelorMitta), Koksownia, huta szkła, składowiska odpadów, spalarnia, zakład kruszenia szkła, kompostownia i kilkadziesiąt innych firm - wyliczają.
Mieszkańcy są zdeterminowani - zapewniają, że podpiszą umowę wyborczą z każdym kandydatem na prezydenta RP. - Umowę, która będzie zobowiązaniem kandydata do podjęcia działań na rzecz ochrony człowieka w przypadku wygrania wyborów, a dla nas będzie nadzieją na przyszłość bez zagrożeń dla życia i zdrowia - dodaje Reszke.
...
Kolejny problem ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 7:24, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Wiceszef MŚ: obserwujemy niezdrową sytuację na rynku przetwarzania odpadów
MŚ obserwuje niedobrą rywalizację cenową regionalnych instalacji przetwarzających odpady komunalne - niektóre instalacje windują ceny, co może się w przyszłości przełożyć na wzrost opłat dla mieszkańców - mówi PAP wiceminister środowiska Janusz Ostapiukrajk.
Jak poinformował, resort współpracuje w tej sprawie z UOKiK-iem, rozważa także wprowadzenie w przyszłości na rynek odpadów regulatora na wzór Urzędu Regulacji Energetyki.
Wiceminister w rozmowie z PAP podkreślił, że szczególnie po tzw. ustawie śmieciowej odpady w naszym kraju stały się pożądanym towarem przez przedsiębiorców. "Wartość tego rynku może sięgać nawet 5 mld zł" - ocenił.
Ostapiuk zaznaczył jednak, że resort w ostatnim czasie zwraca uwagę na "niedobrą tendencję rywalizacji cenowej między RIPOK-ami (regionalnymi instalacjami przetwarzania odpadów komunalnych)". Wyjaśnił, że niektóre zakłady zaczęły "windować" ceny za przyjmowane śmieci. "Jeżeli dwie instalacje jednocześnie podnoszą ceny, to można założyć zmowę cenową i wtedy jest to łatwe do zdemaskowania i ukarania. Gorzej jest, jeżeli w regionie jest tylko jeden RIPOK, który zaczyna podnosić ceny" - mówił wiceminister.
Wiceszef resortu środowiska poinformował, że rozmawiał w tej sprawie z UOKiK-iem. Dodał, że Urząd sprawdza już jedną z regionalnych instalacji w województwie dolnośląskim, która gwałtownie podniosła ceny za przyjmowane odpady. "Finału tej sprawy jeszcze nie ma, ale coś trzeba z takimi praktykami zrobić" - podkreślił.
Według wiceministra windowanie cen przez RIPOK-i może w konsekwencji doprowadzić do podniesienia cen dla mieszkańców za odbiór odpadów komunalnych. "Ścisła współpraca z UOKiK jest jednym ze sposobów na ukrócenie takich praktyk. Zastanawiamy się też na tym, by tak jak w przypadku określenia algorytmu maksymalnych cen dla mieszkańców, stworzyć podobny algorytm dla regionalnych instalacji" - powiedział Ostapiuk.
Wyjaśnił, że algorytm mógłby być stworzony w oparciu o ceny energii bądź paliwa. "To jest do policzenia" - zaznaczył Ostapiuk.
Zwrócił uwagę, że rozwiązaniem mogłoby też być stworzenie regulatora na rynku śmieciowym np. na kształt URE. "Korzyści z funkcjonowania URE są oczywiste, szczególnie w przypadku gdy ktoś chce podnieść ceny. Musimy pamiętać, że odpadów będzie nam przybywało i coraz więcej będziemy ich przetwarzać. Dlatego taki regulator rynku śmieciowego może być potrzebny" - dodał.
Ostapiuk ocenił, że sytuację może również poprawić większa liczba regionalnych instalacji. Przypomniał, że na politykę odpadową w obecnej perspektywie finansowej UE do wydania będzie ponad 900 mln euro.
...
Wszedzie rwą brutalnie kasę .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:04, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Polskie orły są sprzedawane do Niemiec
Jak podaje Super Express, przy naszej zachodniej granicy kwitnie niebezpieczny proceder. W związku z zainteresowaniem niemieckich pseudohodowców orłami, kłusownicy wykradają pisklęta z gniazd. Na czarnym rynku ptaki osiągają wartość kilku tysięcy złotych.
Moda na piękne ptaki przechadzające się po dużych posesjach już kilka lat temu zagościła nie tylko na zachodzie, ale również w Polsce. Okazuje się jednak, że bażanty, zielononóżki czy sebrytki nie są wystarczająco atrakcyjne dla naszych sąsiadów.
Coraz częściej na czarnym rynku pojawia się zapotrzebowanie na pisklęta... orłów. Nielegalny biznes jest bardzo dochodowy, ponieważ kłusownicy za młode ptaki wykradzione z gniazda otrzymują nawet kilka tysięcy złotych.
Głównym rynkiem zbytu orłów są Niemcy. Jak powiedział w rozmowie z Super Expressem Michał Kudawski z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie: "Za Odrą stały się one przydomową atrakcją kompletnie nieodpowiedzialnych pseudohodowców. To właśnie oni stworzyli atrakcyjny rynek zbytu, windując ceny piskląt do kilku tysięcy złotych za sztukę".
Przypominamy, że w Polsce występują cztery gatunki orłów i wszystkie z nich są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Oznacza to, że zwierząt tych nie można zabijać, przetrzymywać, niszczyć ich siedlisk, handlować nimi i wywozić za granicę, a nawet płoszyć.
...
Czyli klusownictwo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:04, 06 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Sąd o incydencie w Bohonikach: nie obrażano, nie przeszkadzano w modlitwie
Nie padały słowa obrażające wyznawców Islamu, nie przeszkadzano w modlitwie - tak sąd w Sokółce (Podlaskie) uzasadnił decyzję o tym, że nie będzie wznowienia śledztwa w sprawie zakłócenia obchodów Kurban Bajram w Bohonikach przez obrońców praw zwierząt.
Chodzi o obchody tego święta i zdarzenia, które miały miejsce w Bohonikach w październiku 2013 roku. Doszło tam wtedy do utarczek słownych między przedstawicielami społeczności muzułmańskiej a obrońcami praw zwierząt z OTOZ Animals, którzy próbowali uniemożliwić zapowiadany (i integralnie związany ze świętem) rytualny ubój zwierząt.
Incydent częściowo miał miejsce na ulicy, częściowo na posesji, gdzie znajduje się Dom Pielgrzyma w Bohonikach, należący do gminy muzułmańskiej. Ostatecznie obrońcy praw zwierząt wycofali się z tej posesji. Potem okazało się, że w czasie święta doszło jednak do uboju jednego barana.
Do prokuratury trafiły ostatecznie zawiadomienia obu stron tego sporu: przedstawiciele Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP zawiadomili śledczych o podejrzeniu zakłócenia uroczystości religijnych przez obrońców praw zwierząt, ci zaś - o przeprowadzeniu samego uboju rytualnego wbrew obowiązującym przepisom.
Oba śledztwa prokuratura w Sokółce jednak umorzyła. W wątku zakłócenia obchodów islamskiego Święta Ofiarowania w Bohonikach przez obrońców praw zwierząt oceniła, że w ich zachowaniu nie było znamion czynu zabronionego.
Zażalenie złożył Muzułmański Związek Religijny w RP, ale Sąd Rejonowy w Sokółce w ubiegłym tygodniu utrzymał zaskarżone postanowienie, odroczył jednak o tydzień sporządzenie jego uzasadnienia.
Jak wynika z udostępnionego w piątek uzasadnienia, kluczowe były zeznania policjantów (jako osób nie zaangażowanych emocjonalnie), którzy byli na miejscu w Bohonikach, gdy okazało się, że oprócz uczestników uroczystości religijnych są tam także obrońcy praw zwierząt i zamierzają udaremnić ubój rytualny.
A policjanci zeznali m.in., że rzeczywiście doszło do słownych utarczek między osobami z tłumu wiernych a obrońcami praw zwierząt, gdy muzułmanie przechodzili z meczetu na posesję, gdzie znajduje się Dom Pielgrzyma. Chodziło też o to, by działacze OTOZ Animals opuścili tę posesję.
Jak uzasadnił sąd, według tych świadków "w toku zdarzenia nie padały żadne słowa obrażające wyznawców islamu, nie przeszkadzano w modlitwie, nie zakłócano celebrowania modlitw i nie ograniczano wyznawcom islamu swobodnego praktykowania religii". Świadkowie podkreślali, że działacze OTOZ Animals prosili jedynie o niedokonywanie rytualnego uboju zwierząt, twierdząc, że jest to przestępstwo.
Sąd zaznaczył, że w zbliżony sposób zdarzenie opisało też kilka osób biorących udział w muzułmańskich uroczystościach.
W sądzie w Sokółce są też zażalenia kilku organizacji obrońców praw zwierząt na umorzenie śledztwa w sprawie samego uboju, który - w ich ocenie - był bezprawny. Na razie nie ma jeszcze terminu rozpoznania tych zażaleń.
W czasie ubiegłorocznego Kurban Bajram w Bohonikach (a także w sąsiednich Kruszynianach, w obu tych miejscowościach są zabytkowe meczety - PAP) nie było już zwyczajowego uboju rytualnego. Głównym powodem była sytuacja prawna dotycząca uboju rytualnego w Polsce.
W grudniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł - na wniosek gmin żydowskich - że zakaz uboju rytualnego na potrzeby wyznawców jest niezgodny z konstytucją. - Ochronie zwierząt nie przysługuje pierwszeństwo przed postanowieniami Konstytucji gwarantującymi wolność religii - uzasadniał TK.
...
Nie wiem co robili ale oczywiscie protest przeciw okrucienstwu wobec zwierzat nie jest atakiem na religie . Oczywiscie protest rozsadny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:36, 12 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Smród i brud w Siemianowicach Śląskich, a urzędnicy rozkładają ręce
Robert Kulig
11 marca 2015, 14:55
Dziesiątki ton odpadów składowanych jest codziennie na obrzeżach Siemianowic Śląskich. Mieszkańcy skarżą się na przykry zapach oraz zniszczone drogi, ale do tej pory wszyscy rozkładali ręce. A "hałda" śmieci rośnie w oczach. Jak długo?
Tuż przed drzwiami działkowców i na oczach mieszkańców Siemianowic Śląskich wyrosło nielegalne składowisko odpadów. Z terenu wydobywa się smród, cała okolica się kurzy, a drogi są rozjeżdżane przez ciężarówki. Niestety, siemianowicka Straż Miejska rozkłada ręce.
- Byliśmy na miejscu z pracownikami urzędu miasta oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. My nie mamy uprawnień do nakładania kar, czy zamykania takiego nielegalnego składowiska - WIOŚ ma taką możliwość. My możemy jedynie wypisać mandat, ale to nie jest za wysoka kara, kiedy posługujemy się kodeksem wykroczeń – mówi Wirtualnej Polsce Adam Adamski, komendant straży miejskiej w Siemianowicach Śląskich.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska.
- Na razie mogę powiedzieć, że nasi inspektorzy pojechali na miejsce i badają teren – mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Zielonka, rzecznik prasowa WIOŚ. Jednocześnie rzecznik zobowiązała się, do przekazania pełnych informacji, gdy będą znane szczegóły kontroli inspektorów środowiska.
Wraz z naszymi czytelnikami, będziemy monitorować postępy pracy urzędników i przyglądać się, w jaki sytuacja zostanie rozwiązana.
Robert Kulig, Wirtualna Polska
...
A przeciez jest podatek smieciowy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:58, 13 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
NASA: zanieczyszczenia atmosfery widziane z kosmosu
NASA zarejestrowała emisję zanieczyszczeń oraz pożarów widzianych z kosmosu.
Na zarejestrowanym od sierpnia 2006 roku do kwietnia 2007 nagraniu możemy obserwować emisję zanieczyszczeń do atmosfery. Na klipie oznaczono także miejsca wybuchających pożarów, zarówno powstających naturalnie, jak i tych wywołanych przez człowieka.
Pożary zostały wykryte przez MODIS, wielospektralny skaner optyczno-mechaniczny, w który wyposażono satelity orbitalne Terra i Aqua.
...
Malo kto wie ze na orbicie Ziemi jest juz smietnik . Strach latac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:05, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Nie rzucajmy kaczkom chleba
Rzucanie kaczkom kawałków chleba może zaszkodzić nie tylko ich żołądkom, ale i całemu ekosystemowi – informuje BBC News Magazine.
Karmienie wodnego ptactwa czerstwym chlebem to rodzinny rytuał co najmniej od XIX wieku. Kaczki walczą o rozmokłe okruchy z gęśmi, łabędziami, a czasem także mewami.
Od dawna było wiadomo, że dieta obfitująca w pieczywo - zwłaszcza biały chleb - może szkodzić ptactwu, a nawet wywołać deformacje skrzydeł. Teraz brytyjscy eksperci z zajmującej się drogami wodnymi organizacji Canal and River Trust ostrzegają, że niestrawiony chleb rozkładający się na dnie rzek i zbiorników wodnych może sprzyjać rozwojowi bakterii i glonów, które zatruwają inne gatunki, a także przyciągać szkodniki, w tym szczury. Mocz szczurów może zawierać krętki, wywołujące u ludzi uszkadzającą wątrobę i nerki chorobę Weila (leptospirozę). Krętki wnikają przez uszkodzoną skórę podczas kontaktu z wodą skażoną szczurzym moczem.
Pod wpływem rozkładającego się chleba zwiększa się liczba żyjących na powierzchni wody glonów i sinic, które mogą wydzielać toksyny szkodliwe dla populacji ryb oraz wydzielać zapach nieprzyjemny dla ludzi, uwalniając więcej azotanów i fosforanów. Warstwa glonów odcina także podwodne rośliny od światła słonecznego.
Trafiające do wody nieczystości sprzyjają również rozwojowi nitkowatych glonów, które rosnąc od dna ku górze mogą spowolnić bieg rzeki, jeszcze bardziej pogarszając stan środowiska. Chleb może być również siedliskiem pleśni, która wydziela toksyny trujące dla kaczek.
Problem występuję zwłaszcza w miastach, gdzie miejscowa ludność karmi ptaki przebywające w małych zbiornikach wodnych. Rozumiejąc, że nie każdy zechce zrezygnować z aktywności tak lubianej przez dzieci, eksperci zalecają, by nie rzucać całej przygotowanej karmy w jednym miejscu nad zbiornikiem wodnym, ale po rozsypaniu części przejść w inne miejsce, oddalone o około 50 metrów. Dzięki temu więcej niż jedna ptasia rodzina skorzysta z pokarmu, a także zmaleje stężenie glonów, bakterii i ptasich odchodów.
Na stronie Canal and River Trust można również znaleźć listę zalecanych „przekąsek” dla kaczek - jest wśród nich sałata, mrożony groszek i kukurydza cukrowa (których nie trzeba gotować, ale należy rozmrozić), płatki owsiane, ziarna zbóż, a nawet winogrona (podzielone na ćwiartki).
...
Pamietajmy ze przetwory nie sa naturalnym pokarmem zwierzat .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:08, 18 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Jest tak brudno, że "pękają oczy". Tyscy urzędnicy rozkładają ręce
Robert Kulig
18 marca 2015, 12:29
Tychy od lat są uznawane za jedne z najładniejszych i najlepszych terenów do rekreacji sportowej. Dookoła lasy, na każdym osiedlu park lub skwer, do tego 132-hektorowe jezioro. Nic, tylko korzystać z życia. Jednak mieszkańcom sen z powiek spędzają śmieci, jakie po sobie „zostawiła” zima.
"Jak tylko śnieg się roztopił, pokazał się syf tak straszny, że aż pękają oczy. Chce się płakać, że w takim miejscu, jest aż tak fatalnie" – pisze do redakcji Wirtualnej Polski czytelniczka Anna.
"Nie da się iść na spacer z psem, a nawet na rowerze przejeździć. Wszędzie butelki, szkło, meble i worki. Na każdym kroku jest niebezpiecznie i brudno" – czytamy dalej.
Na przesłanych zdjęciach faktycznie nie wygląda to najlepiej. Pozostawione łóżka, mnóstwo butelek i jeszcze więcej foliowych worków. Dlatego o pomoc poprosiliśmy urzędników. Niestety, Ci rozkładają ręce.
- Ten teren jest bardzo rozległy. Należy do kilku właścicieli – komentuje sprawę Ewa Grudniok, rzecznik prasowa Urzędu Miasta w Tychach.
A z powodu śmieci, które częściowo zalegają w lesie, sprawa się komplikuje jeszcze bardziej.
- Teren, który wskazuje czytelniczka należy do Nadleśnictwa Kobiór, jako miasto nie mamy możliwości, by ingerować. Gdyby to był teren miasta, wtedy z ustawy o odpadach zobowiązujemy pismem do posprzątania tego terenu. Jeśli takie nakazy nie poskutkowałoby, wtedy wykonujemy sprzątanie zastępcze i obciążamy właściciela kosztami – dodaje Grudniok w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Czyli wystarczy przenieść o 5 metrów największe śmieci i postawić na działce tyskiej? To jakiś absurd – dodaje nasza czytelniczka, słuchając komentarza urzędników.
Kiedy reporterzy Wirtualnej Polski próbowali się kontaktować z wójtem gminy Kobiór, ten przebywał na L4, nadleśniczy był w delegacji, a rzecznik prasowy nie odbierał telefonu.
Jednak tej sprawy nie pozostawimy bez odpowiedzi i będziemy do niej wracać, ponieważ brud, który zalega na terenach przyleśnych, to nie tylko problem Tychów - śmieci na całym Śląsku nie chcą znaleźć właściciela.
Robert Kulig, Wirtualna Polska
...
Niestety lud miejscowy zrobil w kraju syf .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:37, 21 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Cuchnąca sprawa w Radiowie
Julia Wizowska
- Przed wyjściem do szkoły dziecko otwiera drzwi i mówi: mamo, błagam cię, znowu śmierdzi, nie dam rady – opowiada mieszkanka Radiowa. Odór dochodzi z kompostowni i wysypiska śmieci.
Gdy o poranku wyruszają do pracy, muszą czym prędzej wskoczyć do samochodu. Nie otwierając okien i nie włączając nawiewu, mijają strefę krytyczną i dopiero wtedy mogą odetchnąć z ulgą. Gorzej mają dzieci, które chodzą do szkoły nieopodal. Już dawno nie korzystają z boiska, a w trakcie lekcji nie otwierają okien. Ale fetor i tak dociera. Ostatnio wdarł się do domów. - Przy zamkniętych oknach i drzwiach był w domu taki smród, że się dusiliśmy. Wezwaliśmy straż pożarną i policję. Powiedzieli, że nic nie mogą zrobić – opowiada Iwona Walentynowicz z Radiowa. Mieszkańcy skarżą się, urządzają protesty i walczą o zamknięcie zakładu unieszkodliwiania odpadów.
Kiedyś odoru nie było
Radiowo leży w północnej Warszawie. Jest częścią Bielan, dzielnicy nazywanej „zielonymi płucami” stolicy. Tuż obok znajduje się las otaczający lotnisko Babice, rezerwaty przyrody, zaczyna się Kampinoski Park Narodowy. Wydawałoby się, że okoliczni mieszkańcy trafili do raju. Tyle że życie uprzykrza im sąsiedztwo Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych (ZUOK) „Radiowo”, którym zarządza spółka miejska MPO.
Wysypisko śmieci i kompostownia działają w Radiowie od kilku dekad. Nigdy jednak nie były tak uciążliwe. - Kiedyś to była mała lokalna kompostownia, która przerabiała w sposób naturalny głównie odpady zielone – mówi Bogdan Bajak ze stowarzyszenia Czyste Radiowo. Kiedy kupował tu działkę, słyszał obietnice zamknięcia wysypiska. I faktycznie, było ono wygaszane. Mówiło się nawet, że na największej w Europie górce śmieciowej zbuduje się infrastrukturę narciarską. Ludzie więc budowali tu domy. Powstawały nowe osiedla. - Uciążliwość była prawie żadna. Na pewno odór nie rozchodził się na 5-6 km, jak w tej chwili – mówi Bogdan Bajak.
Bez konsultacji społecznych
Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami z 2007 roku krytykował ZUOK za stosowanie przestarzałych technologii: kompost miał nie spełniać norm, a balast stanowił większość przerabianych odpadów. Planowało się zamknięcie składowiska do 2009 roku, a kompostowni do 2015 roku. Tymczasem zakład działa dalej.
- Co więcej, zakład wytypowany jest jako Regionalna Instalacja Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK) – mówi Wojciech Jakubczyk z MPO. Status RIPOK zakład miał otrzymać w wyniku dostosowania do nowych wymagań formalnych.
W 2012 roku MPO złożył w urzędzie marszałkowskim wniosek o wydanie pozwolenia zintegrowanego – licencji na prowadzenie instalacji, które przez swój charakter mogą prowadzić do zanieczyszczenia środowiska. Urząd zgodził się, zwiększając limit przyjmowanych w Radiowie odpadów z 40 do 150 tys. ton rocznie.
Mieszkańcy okolic mówią, że zmiany nie były z nimi omawiane. MPO twierdzi, że nie było takiej konieczności.
Ataki fetoru
- Śmieci przykryte są plandekami. Nie śmierdzą cały czas, bo to by oznaczało, że przykrycia są nieszczelne albo że wina leży po stronie technologii. Ale to są ataki fetoru. Odbywają się w odstępach, po kilka godzin dziennie – mówi Bogdan Bajak. Mieszkańcy Bielan twierdzą, że w ostatnich tygodniach odór się nasilił. - Zgłaszałem to do biura ochrony środowiska w urzędzie miasta. Ustawiłem potwierdzenie odbioru maila. Otrzymałem powiadomienie o usunięciu obydwu zgłoszeń nawet bez odczytania treści wiadomości – skarży się Bajak.
Warszawski ratusz nie odpowiada również na korespondencję dziennikarzy. Pytania przekierowuje do MPO. Przedsiębiorstwo zaś tłumaczy, że dla „zmniejszenia uciążliwości zapachowej” wykonało albo niebawem wykona szereg działań, m.in. wprowadzi system dezodoryzacji i przebuduje pryzmy kompostowe. - Przedłużenie pryzm ma na celu ograniczenie uciążliwości poprzez wyeliminowanie odcieków oraz poprawę napowietrzania – wyjaśnia Wojciech Jakubczyk.
Odór odorem, mówią okoliczni mieszkańcy, ale chodzi też o pogorszenie się stanu zdrowia.
Duszności, krwotoki, wymioty
- Jestem przewodniczącą rady rodziców. Codziennie, gdy wchodzę do szkoły, rozmawiam z woźnymi albo paniami ze świetlicy. One są załamane, bo mówią, że każdego dnia są przypadki wymiotów u dzieci. A kiedy wiatr z kompostowni wieje w stronę szkoły, są ich dziesiątki. Nigdy dzieci nie wymiotowały tyle, co przez ostatnie dwa lata – mówi Iwona Walentynowicz. Na Bielanach jest od 10 lat, mieszka na osiedlu domków jednorodzinnych. - W każdym z nich dzieci co kilka dni mają krwotoki z nosa, bóle brzucha. Dziecko sąsiadów wciąż ląduje w szpitalu, bo ma problemy z oddychaniem. Podobnie mają moje dzieci. Lekarz stwierdził alergiczne obrzęki powodujące co chwilę zapalenie ucha – dodaje.
Chorują również dorośli. Zgłaszają nasilenie objawów alergicznych, zapalenia spojówek, ataków duszności i astmy. Zapadają na zapalenie oskrzeli. Częściej przytrafia im się nawet zwykłe przeziębienie. - Bo mają obniżoną odporność przez wirusy, które dochodzą z kompostowni – wyjaśnia Walentynowicz.
- Urzędnicy nam mówią: jak udowodnicie, że te choroby są z powodu kompostowni? Nie chcą zbadać, co tak naprawdę fruwa tu w powietrzu, zasłaniając się brakiem ustawy odorowej i norm zapachowych – mówi Bogdan Bajak. Przygotowania ustawy rozpoczęto w latach 90. Kolejne rządy przesuwały jednak prace legislacyjne.
- Całe historie chorób rodzin zgłaszaliśmy do sanepidu, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WOIŚ), prokuratury. Wszyscy rozkładają ręce. W sanepidzie powiedzieli nam, że musiałaby nastąpić epidemia albo przypadek śmiertelny, żeby się tym zajęli – dodaje Walentynowicz.
Nakaz zbadania
W listopadzie zeszłego roku stowarzyszenie Czyste Radiowo napisało pismo do prokuratury. Prokurator w odpowiedzi wystąpił do WIOŚ o wszczęcie postępowania, które miałoby zbadać doniesienia o pogorszeniu się stanu zdrowia ludzi i zdecydować o przyszłości kompostowni. - Przepisy dotyczące Inspekcji Ochrony Środowiska zostały tak skonstruowane, że mamy trudności z dokonaniem oceny wpływu na życie i zdrowie ludzi. Dlatego powołujemy biegłego z zakresu zdrowia publicznego – wyjaśnia Miłosz Jarzyński z inspektoratu. Dodaje, że wokół zakładu zostaną wykonane badania mikrobiologiczne. To jednak potrwa, bo próbki muszą pochodzić ze wszystkich pór roku. - Do 30 lipca musi powstać raport końcowy. Nasze rozstrzygnięcie będzie w okolicach września – mówi Jarzyński.
Jeśli jednak chodzi o wpływ kompostowni na środowisko, to WIOŚ przyznaje, że co roku kontroluje instalację przetwarzania odpadów. - I z tego punktu widzenia nie widzimy przesłanek do wstrzymania działalności zakładu – wyjaśnia inspektorat.
Dlaczego przy Kampinosie
Rok temu mieszkańcy pobrali z wysypiska próbki odcieków, które miały spływać do kanalizacji, i na własną rękę przeprowadzili badania. Stężenie zanieczyszczenia nawet trzykrotnie przewyższało normę. - Jak wytłumaczyć, że to się dzieje przy Kampinoskim Parku Narodowym, na obszarze chronionym w ramach programu Natura 2000? – pyta Bogdan Bajak.
- Nie do nas pytanie. Zgodę wydawał bądź marszałek, bądź prezydent miasta – odpowiada WIOŚ.
Biuro prasowe urzędu marszałkowskiego powtarza, że zwiększenie mocy przerobowych zakładu miało związek ze spełnieniem przez niego szeregu wymagań, a decyzję odnośnie składowiska wydawał wojewoda. Urząd wojewódzki odsyła z powrotem do marszałkowskiego.
Kwestia kilku lat
- W związku z atakiem odoru ostatnio musieliśmy z dziećmi uciec 100 km od domu, żeby dojść do siebie. Teraz dzieci nie chodzą do szkoły. Za tydzień wrócimy, trochę pomieszkamy i znowu będziemy musieli uciekać – mówi Iwona Walentynowicz.
MPO i urzędnicy obiecują poprawę. - MPO podpisało z m.st. Warszawą umowę na rozbudowę spalarni odpadów na Targówku. Na przełomie 2018 i 2019 roku planowane jest uruchomienie instalacji. Rozbudowa spalarni odpadów na Targówku pozwoli na wygaszenie instalacji na Radiowie – mówi Wojciech Jakubczak. Z kolei składowisko odpadów ma być zamknięte w 2016 roku. Urząd marszałkowski informuje, że nastąpi to w związku planowanym uruchomieniu nowego składowania odpadów w podwarszawskiej Zielonce. Mieszkańcy Zielonki i okolic już zapowiadają protesty.
...
Znowu super ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:45, 21 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Tragiczne skutki wypalania traw. W podwarszawskich Ząbkach zginęła jedna osoba
Za wypalanie traw grozi kara do 5 tysięcy złotych
Strażacy interweniowali dziś na Mazowszu ponad 100 razy - gasząc pożary spowodowane wypalaniem traw. Tragicznie zakończyło się wypalanie traw w podwarszawskich Ząbkach, gdzie przed ogniem z płonącego pola nie zdążyła uciec kobieta.
Informację o pożarze w Ząbkach służby otrzymały o godz. 13.30. Ciało kobiety odnalezione zostało przez strażaków. Trwa ustalanie tożsamości denatki.
Straż pożarna zwraca uwagę, że z roku na rok przypadków wypalania traw jest coraz więcej. Ich liczba nasila się szczególnie na przełomie marca i kwietnia. W ubiegłym roku w tym czasie było ich ponad 3200, w tym roku tylko przez pierwsze trzy tygodnie marca już ponad 1200. W ubiegłym roku koszty akcji oraz straty spowodowane przez wypalanie traw wyniosły 1,5 miliona złotych.
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski ostrzega, że przed płomieniami trudno jest uciec. - Od traw mogą zapalić się lasy, gospodarstwa domowe, pożar potrafi rozprzestrzenić się z prędkością 60 kilometrów na godzinę. Ten kto podpala trawy, sam może nie zdążyć przed uciec - ostrzega wojewoda.
Do jednego z największych marcowych pożarów na Mazowszu doszło 10 marca w Okuniewie. Objął aż 18 hektarów. 80 strażaków gasiło pożar przez ponad 4 godziny.
Wypalanie traw jest przestępstwem, za które grozi kara do 5 tysięcy zł. Rolnik, który wypala trawy może także utracić unijne dopłaty.
,..
Glupota jak co roku .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:46, 21 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Zakopiańska straż miejska już ponad 100 razy interweniowała ws. spalania śmieci
Przyłapani delikwenci muszą liczyć się z częstymi kontrolami
To ciężkie czasy dla palących byle czym w domowych kotłowaniach. W Zakopanem już ponad sto razy straż miejska była wzywana do sprawdzenia czym sąsiad pali u siebie w piecu - podaje Radio Kraków.
Chodzi o sytuacje gdy istnieje podejrzenie, że obok węgla czy koksu, do pieca trafiają śmieci - głównie plastikowe opakowania. Każda informacja o podejrzanym zapachu czy dymie z komina była traktowana przez strażników poważnie.
Wiesław Lenard, rzecznik zakopiańskiej straży miejskiej informuje, że było sporo przypadków palenia śmieci, choć najczęściej podejrzany dym z komina spowodowany był złej jakości węglem. - Paliwo nie jest dobrej jakości. Dlatego zadymienie było jakie było. Stąd też były zgłoszenia. Ludzie wpuszczali nas do domów, żeby sprawdzić. Było 31 potwierdzonych interwencji - tłumaczy Lenard.
Od początku sezonu grzewczego w trzydziestu przypadkach straż miejska przyłapała właścicieli domów na paleniu odpadów w przydomowych kotłowniach. Część takich spraw zakończyła się upomnieniami. Najczęściej wystawiane były jednak mandaty. Przyłapani delikwenci muszą się też liczyć z częstymi kontrolami.
...
Plastikowych atrakcji to nie robcie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:28, 24 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Bielszczanie wygrali - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zamknie spalarnie
Robert Kulig
23 marca 2015, 14:14
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach podjął decyzję o zamknięciu spalarni odpadów medycznych w Bielsku-Białej. Po zbadaniu powietrza, okazało się, że normy powietrza są wielokrotnie przekroczone.
Mieszkańcy Bielska-Białej przez lata protestowali przeciwko spalarni odpadów medycznych. W końcu weszli do bielskiej siedziby wojewódzkiej inspekcji ochrony środowiska, domagając się wyników pomiaru powietrza.
Raporty jednoznacznie wskazywały przekroczenie emisji szkodliwych substancji. To spowodowało, że udało wygrać się wojnę z utrudniającym życie "sąsiadem".
- Została podjęta decyzja, która jest wydawana naprawdę bardzo rzadko, raz na kilka lat w całej Polsce. Spalarnia została zamknięta. Teraz przedsiębiorstwo będzie musi w sposób zastępczy realizować problem gospodarki odpadami niebezpiecznymi - mówią Wirtualnej Polsce inspektorzy środowiska.
Wojna ze spalarnią rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy mieszkańcy domów sąsiadujących ze spalarnią zauważyli kłęby czarnego dymu z komina zakładu. Według WIOŚ liczba przetworzonych tu odpadów zwiększono nawet o 2000 ton w skali roku.
Robert Kulig, Wirtualna Polska
...
Te bezpieczne spalarnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:28, 24 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Chorzów: Naukowcy protestują przeciwko wycince drzew. "To skandaliczna decyzja"
Śląscy naukowcy protestują przeciwko masowym wycinkom drzew w 600-hektarowym Parku Śląskim w Chorzowie. Decyzję władz parku w tej sprawie określają jako "skandaliczną". To obszar cenny przyrodniczo i kulturowo, unikatowy w skali kraju – argumentują.
Apel, pod którym podpisało się około 50 naukowców, został wysłany do prezydenta Chorzowa i marszałka woj. śląskiego. Autorzy pisma domagają się moratorium na wycinkę do czasu wypracowania całościowej strategii rozwoju parku. Ich zdaniem wycinane powinny być jedynie drzewa zagrażające bezpieczeństwu lub infrastrukturze. Naukowcy chcą też zobligowania władz parku do przeprowadzenia rzeczywistych konsultacji społecznych w tej sprawie.
Według autorów apelu, w 2010 r. w Parku Śląskim wycięto około 6 tys. drzew, a obecnie planowane jest wycięcie ponad 2,2 tys. kolejnych. Dr hab. Adam Rostański z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego przekonywał podczas wtorkowej konferencji prasowej, że Park Śląski jest miejscem szczególnym, pełniącym ważną funkcję klimatotwórczą i aerosanitarną.
- Oczywiście park jest parkiem, należy go pielęgnować i utrzymywać w takim stanie, by był dostępny dla mieszkańców, ale największą jego wartością jest przyroda i drzewostan, który tam występuje – to ponad 300 gatunków drzew i krzewów - wskazał naukowiec.
Prof. Piotr Skubała z tego samego wydziału UŚ uważa, że problem jest znacznie szerszy i nie dotyczy jedynie chorzowskiego parku. Zarzuca urzędnikom, że niemal od ręki zgadzają się na wycinkę drzew.
- Niestety interes inwestorów wygrywa, przegrywa interes społeczny. Wśród urzędników panuje swoista »dendrofobia«. Patrzymy na drzewo i widzimy przeszkodę – w poruszaniu się, mieszkaniu, we wszystkim. Nie widzimy korzyści, zdrowotnych, estetycznych i finansowych, które przynosi każde drzewo - przekonywał.
Prof. Władysław Niemirski, który przed laty projektował chorzowski park, na części terenu, położonego na pograniczu Chorzowa, Katowic i Siemianowic Śląskich, zaplanował leśną ostoję, gdzie mieszkańcy mogliby odpocząć nie tylko od miejskiego zgiełku, ale też imprez odbywających się w rozrywkowej części parku.
- To właśnie ta część, zajmująca niemal 200 hektarów, poddana jest obecnie ogromnej presji - napisali naukowcy w liście do samorządowców. Według nich, 20-letni brak ingerencji na tym terenie przyczynił się do wzrostu biologicznej różnorodności - obecnie występuje tam ponad 70 gatunków ptaków, kilka gatunków ssaków, wiele gatunków płazów i gadów oraz kilkaset gatunków roślin kwiatowych i grzybów. Niezwykle bogaty jest również świat owadów.
- Dzisiaj władze Parku uważają jednak, że te 20 lat braku ingerencji to okres zaniedbań, który czas zakończyć - wskazali autorzy apelu. Zarzucają władzom parku, że ignorują głos społeczeństwa, a decyzji o masowej wycince nie poprzedziły zapowiadaną strategią rozwoju parku.
Specjaliści ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, którzy na zlecenie dyrekcji zbadali niedawno drzewostan Parku, zalecili "zrównoważoną ingerencję" w jego szatę roślinną. Argumentowali, że brak działań będzie skutkował m.in. gwałtownym zmniejszeniem liczby gatunków drzew. Prezes parku Arkadiusz Godlewski mówił w lutym na konferencji prasowej, że należy działać w taki sposób, by obiekt pozostał Parkiem Śląskim, a nie "Lasem Śląskim" .
W Parku Śląskim rośnie kilka milionów drzew. Niektóre posadzono zaledwie kilka miesięcy temu, inne są starsze niż sam projekt parku. W pierwszych latach po założeniu parku, głównie w ramach tzw. czynów społecznych, posadzono około 3,5 mln drzew i krzewów, w 70 gatunkach i odmianach. Głównie były to rośliny pionierskie, szybko rosnące, odporne na zanieczyszczenia przemysłowe, ale też nie tak długowieczne - przeważnie brzozy, topole, wierzby, czeremchy.
Gatunki szlachetne dosadzano dopiero później, gdy stworzył się do tego odpowiedni mikroklimat. Najstarsze parkowe drzewa stanowią około 5 procent całego drzewostanu. Wśród nich przewagę stanowią klony, dęby i jesiony.
...
Urzedasie w Łodzi tez to robia ,
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:17, 25 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Ekologiczny dom na wodzie
Po latach poszukiwań i badań nad ekologicznym siedliskiem do życia włoski architekt Giancarlo Zema stworzył "WaterNest 100", który jest pływającą jednostką mieszkaniową. Projekt posiada wiele ekologicznych rozwiązań i zastosowań oraz budzi podziw za sprawą swojego eleganckiego designu.
Domek na wodzie został wykonany z drewna uzyskanego z recyklingu. Lokum posiada balkon, łazienkę, kuchnię, sypialnię i pokój dzienny. Oświetlenie zapewniają panele umieszczone na dachu. Idealnym rozwiązaniem jest fakt, iż można umieścić go na różnych akwenach wodnych. Autorzy podkreślają, że projekt "WaterNest 100" jest idealnym rozwiązaniem dla ludzi, którzy chcą żyć samodzielnie i w pełnej harmonii z naturą.
...
Ciekawy pomysl .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:31, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Ogrody społeczne na pomoc miastom
W polskich miastach za mało jest zieleni, a coraz więcej zanieczyszczeń. Mogą to zmienić ogrody społeczne – informuje "Puls Biznesu".
Fundacja Green Cross Poland wraz z partnerami rozpoczyna program "Nasz ogród społeczny", którego celem jest zwiększenie terenów zielonych w polskich miastach i co za tym idzie zredukowanie zanieczyszczeń, poprawa jakości powietrza oraz odbudowa więzi sąsiedzkich.
Dzięki tej kampanii chcemy pokazać, że też na silnie zurbanizowanych terenach możemy być blisko natury i siebie – mówi Dominika Kulczyk, założycielka Green Cross Poland.
Program to odpowiedź na niepokojące dane – wg normy WHO na każdego mieszkańca miasta powinno przypadać 50 mkw. zielonych terenów, a u nas najbardziej "zielona" Bydgoszcz ma ich 36 mkw., Szczecin – tylko 9,2 mkw. A jeszcze bardziej zatrważające są dane o zanieczyszczeniu naszych miast.
...
Absolutnie popieram tylko trzeba zrobic porzadek z chamstwem z psami .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:16, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Gdyńscy samorządowcy nie chcą spalarni śmieci
Tomasz Gdaniec
24 marca 2015, 12:46
Władze Gdyni chcą utylizować nadające się do spalenia śmieci w Gdańsku. W tej sprawie ma zostać podpisany wieloletnia umowa. Najprawdopodobniej gdańska spalarnia będzie obsługiwać również inne pomorskie gminy.
- Ustalenia takie są zgodne z decyzją środowiskową, wydaną na budowę spalarni odpadów w woj. pomorskim. Rozważane były dwie lokalizacje w Gdańsku, przy oczyszczalni Wschód oraz ZU w Szadółkach. Obecnie jako bardziej dogodna wskazywana jest ta druga. Nasz kontrakt na wywóz odpadów do spalarni, która ma tam powstać, będzie prawdopodobnie długoterminowy i opiewać ma na co najmniej 25 lat — mówi Tadeusz Wiśniewski, przewodniczący Komunalnego Związku Gmin Dolina Redy i Chylonki.
Decyzja ta z pewnością ucieszy mieszkańców Łężyc. Toczą oni bowiem spór sądowy z zakładem utylizacyjnym w sprawie emisji nieprzyjemnych zapachów. Trwający od ubiegłego roku spór dotyczy zapachu ulatniającego się ze składowanych śmieci. Wedle relacji mieszkańców zapach odczuwalny jest nie tylko w samej miejscowości, ale również w oddalonej o 10 km Gdyni. Sprawa kilkukrotnie rozpatrywana była przez sądy różnych instancji. W lutym sąd apelacyjny skierował ją do ponownego przebadania.
Z dotychczasowych decyzji wynika, że to w Gdańsku będzie działać spalarnia śmieci obsługująca miasto oraz sąsiednie gminy. Do zakładu w Szadółkach trafiać bowiem będą odpady z Gdyni, Sopotu, Rumi, Redy, Wejherowa, Kosakowa i Szemuda. Porozumienie to pozwoli uzyskać z Unii Europejskiej dodatkowe 400-700 mln zł. Spalarnia w Szadółkach powstać miałaby nie wcześniej niż w 2020 roku.
Takie rozwiązanie nie spodoba się na pewno mieszkańcom południowych dzielnic Gdańska. Część z nich od wielu lat protestuje przeciwko skutkom ubocznym działalności zakładu utylizacji. Problemem jest nieprzyjemna woń, utrudniająca normalne życie. Powołano w tej sprawie nawet specjalne stowarzyszenie. Naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego przeprowadzili w październiku 2014 r. specjalistyczne badania nad intensywnością emitowanego zapachu. Potwierdziły one, że głównymi sprawcami odoru są pryzmy na placu dojrzewania kompostu.
Budowa ekologicznych spalarni śmieci oraz kompostowni jest jednym z wymogów Unii Europejskiej. Przyjęte rozwiązania prawne, nakładają na Polskę obowiązek zmiany struktury śmieci. Połowa wyrzucanych odpadów ma być przerabiana lub spalana. Za pięć lat w ten sposób będzie niwelowane 65 proc. śmieci. Tym samym liczba odpadów składowanych na wysypiskach w 2020 r. powinna zmniejszyć się do 35 proc.
Tomasz Gdaniec, Wirtualna Polska
...
Po spaleniu zostaje toksyczny żużel .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:20, 02 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Obrońcy zwierząt apelują: kupuj jajka od kur, których prawa są szanowane
Z okazji zbliżającej się Wielkanocy, w której obchody wpisane jest malowanie i jedzenie jajek, Klub Gaja zachęca do kupowania jaj od kur, których dobrostan oraz naturalne zachowania zostały poszanowane, czyli tych oznaczonych numerami 0 i 1.
Jak informuje Klub Gaja, który przygotował raport "Kupuj jajka z głową" na temat hodowli kur w Polsce, Czechach, Słowacji i na Węgrzech, rocznie w Polsce produkowanych jest około 10 miliardów jajek, przy czym jedna kura statystycznie znosi około 209 jajek w ciągu roku. W przydomowych gospodarstwach kury żyją nawet 10 lat, natomiast w hodowli przemysłowej tylko ok. 1,5 roku.
Klub Gaja zachęca konsumentów, by nie tylko przed świętami Wielkanocnymi, ale przez cały rok, świadomie kupowali jajka, wybierając te z numerem 0 (chów ekologiczny) i 1 (wolny wybieg). Jajka te są wprawdzie droższe, ale - jak przekonują obrońcy praw zwierząt - warto zapłacić taką cenę, aby zminimalizować cierpienia tych ptaków. Wciąż jednak najpopularniejszym typem jajek w Polsce są jajka oznaczone numerem 3, czyli jajka pochodzące z chowu klatkowego.
Jak podaje Klub Gaja, w Polsce hoduje się blisko 40 milionów kur niosek, z czego 87 proc. stanowią hodowle klatkowe. Tylko 10 proc. to chów ściółkowy, a zaledwie 3 proc. to chowy wolnowybiegowe i ekologiczne.
"Kury z chowu klatkowego całe swoje życie spędzają w klatce, nigdy jej nie opuszczając. Tysiące klatek ustawionych jedna na drugiej wzdłuż hali zastępują kurnik. Kury te nigdy nie widzą słońca – hala oświetlana jest sztucznie, a powietrze dochodzi z systemów wentylacyjnych. Kury takie karmione są wyłącznie paszą przemysłową, nie mając możliwości grzebania w ziemi, co stanowi ich naturalne zachowanie" - podkreśla Klub Gaja. Jajka z chowu klatkowego są najtańsze.
Jaja oznaczone numerem 2 pochodzą z hodowli ściółkowej. "W praktyce oznacza to, że kury znoszące te jajka przebywają w budynku o dużej powierzchni, gdzie mają wprawdzie możliwość swobodnego przemieszczania się, lecz one także nie wychodzą poza halę. Nie widzą słońca, nie mają możliwości zaspokajania swoich naturalnych potrzeb i zachowań jak grzebanie w ziemi czy kąpiele piaskowe" - przekonują obrońcy zwierząt.
Oznaczenie jajka numerem 1 świadczy o tym, że kura, która je zniosła, pochodziła z hodowli wolnowybiegowej. "Kury takie mają stały dostęp w ciągu dnia do wybiegu na świeżym powietrzu, zwykle pokrytego roślinnością. Mają możliwość swobodnego poruszania się, grzędowania, kąpieli piaskowych oraz wykazywania innych naturalnych zachowań. Kury oprócz pokarmu, który zdobywają same, mają dostęp do paszy, ziaren oraz zieleniny" - tłumaczy Klub Gaja.
Obrońcy praw zwierząt przekonują, że najlepsze warunki życia mają kury, których jaja oznaczane są numerem 0, pochodzą one bowiem z hodowli ekologicznych. "W hodowlach tego typu kury trzymane są w warunkach naturalnych, z możliwością swobodnego wyjścia na zewnątrz. Ich nośność nie jest stymulowana sztucznie, mają zróżnicowaną paszę posiadającą certyfikat ekologiczny, żywią się również tym, co znajdą na wybiegu" - informuje Klub Gaja.
"W Europie w klatkach zamknięte są 243 miliony kur niosek. Na jednego ptaka przypada powierzchnia odrobinę większa niż kartka formatu A4. Objętość klatek skazuje zwierzęta na cierpienie często przeradzające się w agresję do innych kur i do siebie samych. Często kury nie mają szansy na wykonywanie naturalnych potrzeb, jak kąpiele piaskowe czy wchodzenie na grzędę. Zachęcamy konsumentów do świadomych zakupów. Jajka od +szczęśliwych+ kur są droższe, ale warto zapłacić taką cenę, oszczędzając tym zwierzętom cierpienia" - apelują ekolodzy.
Klub Gaja jest organizacją pożytku publicznego, która stara się chronić przyrodę i pomagać zwierzętom. Działa od 1988 r.
...
Oczywiscie prawa kur to szalenstwo ale ... Nie usmiecha mi sie hodowla kur w stylu kura przy kurze w klatce a dzioby uciete zeby oszalale kury sie nie zadziobaly ze stresu i obledu . To jest odrazajace , Kura musi miec jakas przestrzen .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:36, 06 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
W Lublinie coraz więcej dzikich wysypisk śmieci
Śmieci - MM Lublin
- W styczniu i w lutym zlikwidowanych zostało już 36 dzikich wysypisk, co kosztowało około 35 tys. zł - mówi Karol Kieliszek z zespołu prasowego UM Lublin. - Pula środków w budżecie przeznaczona na likwidację takich miejsc w pasach drogowych to 300 tys. zł - dodaje. Od niedawna dzikie wysypiska powstają nawet przy ruchliwych arteriach, jak również na osiedlach, między blokami.
- Nie wiem z czego to wynika i co to za kultura. Ludzie zostawiają worki pod samym śmietnikiem, bo nie chce im się podejść do kosza. Najbardziej spektakularny przykład? Kierowca podjechał samochodem i wyładował górę śmieci. W środku osiedla - pamięta Ryszard Czerwieniec, przewodniczący zarządu dzielnicy Czuby Południowe. Tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku firmy sprzątające Lublin zlikwidowały 45 dzikich wysypisk. Straż Miejska zaś od początku stycznia do 20 marca wystawiła 112 mandatów za zaśmiecanie miasta na łączną kwotę 10 820 złotych.
- Podrzucanie śmieci w niedozwolonych miejscach to wykroczenie, za które często naliczamy mandaty karne maksymalnej wysokości, czyli 500 złotych - podkreśla rzecznik lubelskiej Straży Miejskiej.
Skalę problemu pokazuje liczba rekontroli Straży Miejskiej - w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku funkcjonariusze 259 razy sprawdzali, czy śmieci zostały uprzątnięte. W 192 przypadkach chodziło o tereny prywatne, a w 78 należące do miasta. To były np. Koncertowa, Lwowska i Żelazowej Woli, ale też Krężnicka.
Bywa, że kontrole to syzyfowa praca, bo w miejscu raz uporządkowanym nieznani sprawcy znowu podrzucają odpady, np. gruz po remoncie mieszkania albo plastikowe butelki. Przykłady? Działka przy ulicy Lubartowskiej sprzątana trzy razy czy zaśmieciona trzykrotnie ulica Kalinowszczyzna.
- W styczniu i w lutym zlikwidowanych zostało już 36 dzikich wysypisk, co kosztowało około 35 tys. zł - mówi Karol Kieliszek z zespołu prasowego UM Lublin. - Pula środków w budżecie przeznaczona na likwidację takich miejsc w pasach drogowych to 300 tys. zł - dodaje.
...
Niestety koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:27, 07 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Drogi z ekologiczną nawierzchnią
Polscy producenci materiałów drogowych opracowali nowoczesną metodę produkcji asfaltu o ulepszonych właściwościach użytkowych z zastosowaniem gumy pochodzącej ze zużytych opon samochodowych. Materiał ten okazał się idealnym do budowy cichych i trwałych nawierzchni, a jego zastosowanie w mieszankach o odpowiedniej strukturze pozwala na redukcję hałasu o 3-6 decybeli w porównaniu do tradycyjnych dróg czy też najcichszych dróg betonowych.
Ekologiczny asfalt
W zależności od zawartości procentowej gumowego dodatku i grubości konstrukcji nawierzchni wykonanie 1 km drogi asfaltowej modyfikowanej gumą pozwala na zagospodarowanie nawet od 400 do 1200 zużytych opon samochodowych. W Polsce wybudowano już ponad 100 km dróg z zastosowaniem „asfaltu gumowego”, w tym m.in. oddaną do użytku w 2014 roku obwodnicę miasta Gdowa koło Krakowa, która po wykonaniu badań akustycznych zakwalifikowana została jako cicha nawierzchnia. Takie rozwiązania pozwalają na redukcję kosztownych i zaburzających krajobraz ekranów akustycznych.
Ekologiczny asfalt to nowość na polskim rynku a zastosowanie rozdrobnionej gumy z recyklingu opon samochodowych, jako materiału służącego do poprawy jakości nawierzchni asfaltowych, jest przykładem realizacji polityki zrównoważonego rozwoju, poprzez racjonalne wykorzystywanie zasobów naturalnych oraz zapewnienie odpowiedzialnej gospodarki odpadami.
– W związku z dynamiczną rozbudową i unowocześnianiem infrastruktury drogowej w naszym kraju polscy wykonawcy nawierzchni asfaltowych stanęli przed wyzwaniem pogodzenia nowoczesności z ekologią – komentuje Andrzej Wyszyński, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych.
– Mając na względzie potrzeby współczesnych, ale także przyszłych pokoleń opracowują nowoczesne technologie, które pozwalają na tworzenie materiałów drogowych coraz bardziej przyjaznych nie tylko użytkownikom, ale także środowisku. Doskonałym przykładem takiego ekologicznego rozwiązania jest asfalt z dodatkiem gumy pochodzącej ze zużytych opon, który pozwala efektywnie zagospodarować odpady gumowe, ale również zwiększa trwałość i bezpieczeństwo nawierzchni drogowej. Zależy nam na tym, aby kierowcy poruszali się po polskich drogach szybciej i bezpieczniej, ale również dbając o środowisko naturalne – dodaje.
Szansa na ochronę środowiska
Dynamiczny rozwój przemysłu motoryzacyjnego przyczynia się do powstawania dużych ilości odpadów gumowych, wśród których najliczniejszą grupę stanowią zużyte opony samochodowe.
Według danych Centrum Utylizacji Opon Organizacji Odzysku, co roku na świecie produkuje się około 22,5 mln ton opon, a na polski rynek corocznie trafia ich ok. 180 tys. ton, jest to waga zbliżona do ciężaru około 2 000 lokomotyw lub 9 000 autobusów miejskich wypełnionych pasażerami. Szacuje się też, że masa zużytych opon będzie stale wzrastać, w tempie proporcjonalnym do wzrostu liczby pojazdów mechanicznych. Zgodnie z prognozą zawartą w Krajowym Planie Gospodarki Odpadami 2014 w zeszłym roku masa zużytych opon wyniosła 196,2 tys. ton, w 2015 roku wzrośnie do 198, 1 tys. ton a w 2016 r. zwiększy się do 199,4 tys. ton. W 2022 r. wyniesie już 212,4 tys. ton.
Ze względu na stały przyrost zużytych opon związany z rozwojem gospodarczym, rosnącą liczbą używanych samochodów oraz bardzo długi okres ich biodegradacji wynoszący około 100 lat, zużyte opony samochodowe stanowią duże zagrożenie dla środowiska naturalnego. W naszym kraju zakazane jest ich porzucanie lub składowanie na wysypiskach, a obowiązujące w tym zakresie przepisy ustawy z 11 maja 2001 r. o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej nakładają na producentów opon obowiązek odzysku z rynku 75 proc. tonażu wyprodukowanych opon, z czego przynajmniej 15% musi podlegać recyklingowi w wyniku którego gumowy surowiec zostanie przetworzony i powtórnie wykorzystany. Naturalnym rozwiązaniem w tej sytuacji staje się wytwarzanie miału gumowego, co stanowi jedną z rekomendowanych metod zagospodarowania zużytych opon.
Zalety ekologicznego asfaltu
– Współcześnie jednym z najbardziej popularnych trendów technologicznych na świecie jest ograniczanie negatywnego oddziaływania przemysłu na środowisko naturalne – stwierdza Agnieszka Kędzierska, specjalista z Biura Badań i Rozwoju Lotos Asfalt.
– Oprócz efektywnego zagospodarowania odpadów, „gumowy asfalt” charakteryzuje się także innymi proekologicznymi właściwościami. Technologia produkcji asfaltu z gumą daje także możliwość wykonania nowoczesnej nawierzchni drogowej redukującej poziom hałasu emitowany przez ruch pojazdów, tym samym przyczyniając się do znacznej poprawy komfortu jazdy i do zmniejszania szkodliwego dla środowiska hałasu komunikacyjnego. Ciche nawierzchnie z asfaltem modyfikowanym gumą są nie tylko ekologiczne, ale i ekonomiczne, gdyż umożliwiają znaczną redukcję a często nawet eliminację ekranów akustycznych – dodaje.
– Nawierzchnię asfaltową modyfikowaną gumą można też łatwo poddać recyklingowi a odzyskany materiał jest pełnowartościowym produktem, który może być ponownie zastosowany do budowy dróg, zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Materiał z remontu nawierzchni asfaltowych nie jest kierowany na składowiska odpadów, co pozwala na zmniejszenie zużycia surowców oraz odciążenie wysypisk śmieci – mówi Agnieszka Kędzierska.
Dodatkowo, nawierzchnie asfaltowe modyfikowane gumą, w porównaniu do tradycyjnych nawierzchni asfaltowych charakteryzują się zwiększoną odpornością na spękania, starzenie i działanie czynników klimatycznych, w szczególności niskich temperatur. Gwarantuje to większą trwałość nawierzchni, a tym samym zmniejsza koszty jej eksploatacji poprzez zmniejszenie nakładów na remonty i utrzymanie dróg.
Nawierzchnie porowate z zastosowaniem asfaltów gumowych zwiększają bezpieczeństwo kierowców podczas deszczu poprzez redukcję zjawiska aquaplaningu czyli utraty przyczepności opony podczas jazdy po mokrej nawierzchni. Obecnie drogi asfaltowe z wykorzystaniem gumy ze zużytych opon są budowane między innymi w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii, Portugalii, Szwecji i Czechach. W Polsce do dnia dzisiejszego wybudowano ponad 100 km dróg krajowych, wojewódzkich i powiatowych, z zastosowaniem „asfaltu gumowego” w różnych technologiach.
>>>
To pomoze na pewno .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:29, 03 Mar 2015 PRZENIESIONY Wto 18:01, 07 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Pleszew: rolnik wywoził do lasu martwe świnie
Zenon Kubiak
3 marca 2015, 09:34
Od kilku tygodni w lesie na terenie powiatu pleszewskiego znajdowano martwe świnie. Jak się okazało, w ten sposób pozbywał się padłych zwierząt ze swojego gospodarstwa jeden z rolników.
Na pierwsze martwe świnie natrafiano 13 lutego. Na miejsce wezwano policję i inspekcję weterynaryjną. Łącznie odnaleziono aż kilkanaście padłych zwierząt. Dziewięć dni później ponownie otrzymano zawiadomienie o podobnym znalezisku.
Wszczęte śledztwo w celu ustalenia, kto porzuca martwe zwierzęta, wkrótce zakończyło się sukcesem – sprawcą okazał się 36-letni właściciel gospodarstwa rolnego znajdującego się na terenie gminy Pleszew. Mężczyzna przyznał się do winy.
- Tłumaczył się tym, że chciał pozbyć się w ten sposób świń, które padły w jego gospodarstwie – wyjaśnia Monika Kołaska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pleszewie.
Mężczyzna po zapadnięciu zmroku padlinę wywoził do lasu swoim samochodem osobowym. Łącznie w ten sposób pozbył się 24 sztuk trzody chlewnej.
- Padlina została zbadana i na szczęście wykluczono, aby zwierzęta zdechły na skutek jakiejś choroby zakaźnej. Najprawdopodobniej miały jakąś chorobę genetyczną, ale to mają potwierdzić dalsze badania prowadzone przez inspekcję sanitarną - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Kołaska.
Sprawca za swój czyn odpowie przed sądem. Zgodnie z kodeksem wykroczeń, grozi mu kara grzywny lub nagany. Niezależnie od odpowiedzialności karnej sprawcy grozi również kara pieniężna za naruszenie przepisów o ochronie zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych.
Zenon Kubiak, Wirtualna Polska
...
Glupota . Nie mogl zakopac ? Sam pomagalem jako dzieciak zakopywac padla owce w ogrodku ... Nie ma to jak zdrowe zycie z natura ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:47, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Azbest nadal groźny
Prawie co piąta gmina nie wprowadziła informacji o azbeście na swoim terenie do obowiązkowego od dwóch lat rejestru – alarmuje "Puls Biznesu".
W 2002 r. szacowano, że w Polsce znajduje się 15,5 mln ton wyrobów azbestowych. Można przyjąć, że od tego czasu jego ilość nie wzrosła. Z informacji Ministerstwa Gospodarki wynika, że co roku na składowiska trafia 100-150 tys. ton tych odpadów. A do końca 2013 r. udało się unieszkodliwić w sposób udokumentowany 1,57 mln ton.
Aby usunąć wyroby azbestowe do końca 2032 r., Polska musi zwiększyć ilość usuwanych odpadów do około 700 tys. ton rocznie. Czyli prawie pięć razy więcej niż w 2013 r.
Kiedyś zakładano, że do 2012 r. zostanie zakończona rzetelna inwentaryzacja wyrobów, a informacje z wszystkich gmin zostaną wprowadzone do obowiązkowej tzw. Bazy azbestowej. Nie udało się dotrzymać tego terminu.
Na koniec 2014 r. takie dane umieściło w bazie 2085 gmin (84 proc.). Oznacza to, że brakuje danych z 394 gmin. Najgorzej jest w województwie łódzkim, gdzie brakuje danych z co drugiej gminy.
...
Znowu ten azbest .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|