Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ekologia !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:39, 10 Lut 2016    Temat postu:

Polish Express

Trujące powietrze w Londynie zabija co roku kilka tysięcy ludzi
Trujące powietrze w Londynie zabija co roku kilka tysięcy ludzi - istock

Nie piece, w których pali się węglem albo śmieciami, są największym zagrożeniem dla Londyńczyków, a samochody, które wydzielają trujący dwutlenek azotu NO2. Zanieczyszczenie powietrza znów przekracza nad Tamizą wszelkie normy, a najbardziej dotyka to dzieci, które nie mają jeszcze w pełni wykształconego układu oddechowego.

Wydawało się, że Londyn, po wielkim smogu, który dotknął miasto w dniach 5 do 9 grudnia 1952 r. i który zabił kilkanaście tysięcy ludzi, problem z zanieczyszczeniem powietrza ma już za sobą. Pół wieku temu zostały bowiem wprowadzone restrykcyjne przepisy dotyczące ogrzewania mieszkań, co de facto oznaczało wyeliminowanie węgla jako środka opałowego.
REKLAMA


Dziś jednak Londyńczycy borykają się z zupełnie innym problemem, a mianowicie z zatruciem miasta dwutlenkiem azotu. Ten niebezpieczny gaz przyczynia się do powstawania przewlekłych chorób układu oddechowego, w tym przede wszystkim astmy oskrzelowej. Eksperci szacują, że w Londynie, wskutek powikłań związanych z wdychaniem NO2, każdego roku umiera nawet 9 tys. ludzi. Duncan Mounsor z Enviro Technology Services tak oto mówi o londyńskim smogu: – W dzisiejszych czasach nie widać zanieczyszczenia, nie możesz go powąchać ani posmakować, więc odpuszczasz myśl o tym, że jest jakieś zanieczyszczenie – a ono zdecydowanie tu jest.

O ciężkiej sytuacji w Londynie mówi też Sir Malcolm Green, założyciel British Lung Foundation, który nie ma wątpliwości, co do skali tego zjawiska: – Londyn z pewnością ma znaczne zanieczyszczenie, wystarczające do tego, żeby mieć wpływ na zdrowie. Jest to ukryty zabójca.

Najbardziej narażone na oddziaływanie dwutlenku azotu są dzieci, których układ oddechowy jest jeszcze w fazie rozwoju. Jak podają statystyki, w Londynie blisko 1000 szkół usytuowanych jest w odległości nie większej niż 150 m od dróg uczęszczanych dziennie przez przynajmniej 10 tys. samochodów dziennie. A to powoduje, że coraz więcej dzieci i nastolatków nad Tamizą cierpi z powodu przewlekłych chorób układu oddechowego, w tym w szczególności z powodu astmy.

Co gorsze jednak, z badań wynika, że dzieci i tak są znacznie bezpieczniejsze na zewnątrz, niż w środku samochodu, gdzie stężenie dwutlenku azotu jest 2,5 razy większe, niż na ulicy. Ben Barratt, ekspert ds. jakości powietrza w King’s College London, nie ma zatem wątpliwości, że dla dobra dzieci Londyńczycy powinni jak najczęściej unikać korzystania z samochodu.

– Zalecamy społeczeństwu zostawianie samochodów w domu jak tylko jest to możliwe. To naraża Ciebie i Twoją rodzinę na mniejsze stężenia zanieczyszczeń powietrza, a Ty nie przyczyniasz się do powstawania problemu i osiągasz korzyści z przespacerowania się. A to przeciwdziała trzem naszym największym problemom w zakresie zdrowia publicznego: zanieczyszczeniu powietrza, zmianom klimatu i otyłości – przekonywał w jednym z wywiadów Barratt.

...

Tez mi sie wydaje ze samochody. Przy ulicy uderza w czlowieka jakis kwas siarka itd. Owszem z kominow tez gdy pala syfem. Tylko ze nie wszyscy sa takimi debilami a samochody to zwarta masa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:35, 10 Lut 2016    Temat postu:

Kary pieniężne dla mieszkańców za spalanie śmieci w domowych piecach
- Shutterstock

Ponad 100 mandatów za spalanie śmieci w domowych piecach wypisali strażnicy miejscy w Katowicach w tym sezonie grzewczym. Mieszkańcy często tłumaczyli się m.in. niewiedzą. Dotąd skontrolowano ponad tysiąc domów jednorodzinnych i wielorodzinnych.

Jak poinformowała katowicka straż miejska w trakcie kontroli okazało się, że głównym problemem jest m.in. spalanie odpadów pochodzących z mebli, drewna impregnowanego i lakierowanego oraz płyt wiórowych. W mniejszym stopniu karano również za spalanie pojemników i butelek z tworzyw sztucznych (po napojach, farbach), opakowań po środkach spożywczych, zużytych opon i innych odpadów z gumy.
REKLAMA


6 listopada ub. roku dyspozycję surowego karania osób palących śmieci wydał katowickiej straży miejskiej prezydent tego miasta Marcin Krupa. Apel ten miał związek z utrzymującymi się od kilku dni w konurbacji katowickiej przekroczeniami norm zanieczyszczeń powietrza, powodowanymi przez tzw. niską emisję.

Jak poinformowała w środę PAP Straż Miejska w Katowicach w obecnym sezonie grzewczym, tj. od listopada 2015 roku do 8 lutego 2016 roku - kontrolę przeprowadzono dotąd w 1041 domach jednorodzinnych i wielorodzinnych.

Nałożono 108 kar pieniężnych w związku z wykryciem nieprawidłowości, tj. spalania odpadów w piecach domowych. Wobec 10. osób zastosowano pouczenie.

Wśród przyczyn spalania odpadów w piecach domowych (na podstawie rozmów po kontrolnych) wymienia się m.in. niedostateczną świadomość ekologiczną i społeczną, lekceważenie norm prawnych i społecznych, czy chęć zmniejszenia ogólnej ilości odpadów w domu, ogrzanie pomieszczeń. "Bardzo często osoby spalające śmieci nie są świadome, że popełniają wykroczenie" - powiedziała PAP strażnik Anna Marek.

Grzywna (w postępowaniu mandatowym) może wynieść do 500 zł; w sytuacji gdy sprawa trafi do sądu - nawet do 5 tys. zł.

O tym, że śmieci powinny trafiać do sortowni odpadów, nie do domowego pieca apelują od dawna ekolodzy z Fundacji Ekologicznej Arka. "Każdego roku z powodu zanieczyszczonego powietrza w konsekwencji przewlekłych chorób układu oddechowego, naczyniowo sercowego czy neurologicznego, ataków serca, zawałów czy udarów umiera przedwcześnie 430 tys. Europejczyków - w tym 45 tys. Polaków" - podaje Fundacja.

...

Skoro jest podatek smieciowy to po co ci debile pala? Z nawyku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:38, 26 Lut 2016    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

40 tys. zgonów rocznie przez zanieczyszczenia
40 tys. zgonów rocznie przez zanieczyszczenia - Shutterstock

Naukowcy z Uniwersytetu w Southampton twierdzą, że grzyb w mieszkaniu i roztocza kurzu mają bardzo szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Badania pokazują także, że zanieczyszczenie powietrza w UK powoduje nawet 40 tys. zgonów rocznie - czytamy na stronie Goniec.com.

Badania prowadzone przez naukowców potwierdziły, że źródła zanieczyszczenia powietrza wewnątrz domu takie jak wadliwy bojler, odświeżacze powietrza, chemikalia znajdujące się w środkach do czyszczenia mogą być równie niebezpieczne jak zanieczyszczenia powietrza na zewnątrz, takie jak smog. Roztocza kurzu i pleśń są także bardzo niebezpieczne dla zdrowia.
REKLAMA


Badania prowadzone przez naukowców z Southampton wykazały, że zanieczyszczenie powietrza, którego głównym źródłem są przede wszystkim spaliny samochodowe, to przyczyna przynajmniej 40 tys. zgonów w UK rocznie. Naukowcy potwierdzili, że nienarodzone dzieci i niemowlęta są szczególnie narażone na szkodliwe działanie zanieczyszczonego powietrza. Eksperci dowiedli, że zanieczyszczenie powietrza jest główną przyczyną występowania astmy u dzieci i dorosłych, a także zwiększa ryzyko zawału i ataku serca.

..

Grzyby i roztocza to raczej naturalne. Zakladam ze niktnie je kurzu i grzybow ze sciany Smile A kurzesie co jakis czas usuwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:52, 01 Mar 2016    Temat postu:

Wycinali drzewa i obudzili pszczoły. Zginęło 200 tysięcy owadów

Na polu pod Wschową w województwie lubuskim, zginęło 200 tysięcy pszczół. Powodem była wycinka drzew, która obudziła owady z zimowej hibernacji. Właściciel pasieki ma żal do pracowników odpowiedzialnych za zabicie pszczół, a także do władz gminy i nowych właścicieli pola, na którym znajdowały się ule.

Właścicielami pola, na którym w czasie zimy stały ule z pszczołami byli państwo Nietopielowie. Wydali oni zgodę Łukaszowi Onoszko, aby na ich polu postawił domki dla pszczół.

W międzyczasie państwo Nietopielowie otrzymali ofertę sprzedaży swojej ziemi. Skorzystali z niej, ale transakcja miała dojść do skutku dopiero w kwietniu. Pszczelarz myślał, że będzie miał czas, aby przenieść swoje ule. Nowi właściciele zdecydowali jednak, że już teraz rozpoczną prace na kupionej ziemi.

Wystąpili do gminy o pozwolenie na wycinkę drzew. Inspektor Ochrony Środowiska we Wschowie wydał odpowiednie pozwolenie. Na miejscu więc pojawił się hałaśliwy sprzęt, który spowodował wybudzenie pszczół ze stanu hibernacji. Zdezorientowane niektóre z nich zaczęły opuszczać ule. Było zimno, więc nie miały szans na przeżycie.

Łukasz Onoszko próbował powstrzymać robotników, ale ci nadal prowadzili wycinkę drzew. Na miejsce wezwano nawet policję, ale to nic nie zmieniło, ponieważ nowi nabywcy dysponowali już wstępną umową sprzedaży.

W efekcie pszczelarz stracił około 80 proc. swojego chowu, czyli około 200 tysięcy pszczół. Jeśli temperatura spadnie poniżej zera, to pszczoły, które pozostały w ulach również zginą.

Łukasz Onoszko zgłosił całą sprawę do prokuratury.

...

Tak mu zniszczyc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:13, 03 Mar 2016    Temat postu:

Krakowianie będą zbierać deszczówkę. Zapobiegnie to powodziom?
Robert Kulig
akt. 3 marca 2016, 15:49
• Krakowianie będą zbierać deszczówkę
• Instalacje mają zapobiegać powodziom
• W mieście będzie można dostać dofinansowanie na gromadzenie deszczówki

Mieszkańcy Krakowa kuszeni są przez władze miasta do zbierania wody deszczowej. Dzięki specjalnym dopłatom do zakupu i montażu instalacji, będzie można gromadzić deszczówkę wykorzystywaną następnie do podlewania trawnika, ogrodu, mycia samochodu, ale również do spłukiwania sanitariatów, prania czy sprzątania.

Zbieranie wody deszczowej jest istotnym składnikiem tzw. małej retencji, czyli zapobiegania powodziom na wczesnym etapie. A dzięki wsparciu, krakowianie mogę lepiej oszczędzać wodę oraz zabezpieczyć się przed podtopieniami w czasie obfitych deszczy.

O pieniądze w wysokości wynosi 50 proc. poniesionych kosztów na realizację zadania objętego programem, nie więcej niż 5 000 zł, może starać się każdy mieszkaniec Krakowa. A szczegółowe informacje można uzyskać w Wydziale Kształtowania Środowiska pod numerem telefonu: 12 616 88 90.

W tym roku na ten cel zabezpieczono w budżecie Miasta 500 tys. zł. Dotychczas zrealizowano 28 wniosków. Do wzięcia jest jeszcze kwota 360 tys. zł.

...

Jesli to ma sens to popieram.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:20, 05 Mar 2016    Temat postu:

Olejem z silnika palą w piecu
akt. 5 marca 2016, 06:36
• Nawet 60 tys. ton zużytego oleju silnikowego rocznie jest spalane w zwykłych piecach
• Większość w warsztatach samochodowych - informuje "Gazeta Wyborcza"

Według ekspertów olej przepracowany zastosowany jako paliwo w piecu nadmuchowym czy wodnym to katastrofa dla ludzi i środowiska. W trakcie spalania w piecach tych wytwarza się cała masa trucizn m.in. tlenek węgla czy metale ciężkie.

Spalenie tony zużytego oleju emituje do atmosfery 10 kg substancji szkodliwych. Jego kilogram - jak pisze "GW" - wystarcza, by niezdatne do picia stało się pięć milionów litrów wody.

W Polsce proceder spalania oleju silnikowego w zwykłych piecach kwitnie. Działacze Alarmu Smogowego postanowili złożyć zawiadomienie do UOKiK.

...

Trzeba ludziom uswiadomic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:28, 07 Mar 2016    Temat postu:

Szczecin bezpłatnie pozbywa się niebezpiecznego azbestu
Alicja Wirwicka
Dziennikarka Onetu
Szczecin bezpłatnie pozbywa się niebezpiecznego azbestu - Materiały prasowe / ZUK Szczecin

Szczecin pozbywa się azbestu. Zakład Usług Komunalnych przyjmuje kolejne wnioski mieszkańców i firm dotyczące konieczności jego bezpłatnego unieszkodliwiania.

Mimo że walka z rakotwórczym tworzywem trwa od 11 lat, w Szczecinie wciąż jest duży problem z azbestem. W 2015 rozpatrzono 67 wniosków dotyczących konieczności demontażu azbestu. Dotyczyły one m.in. 34 ogródków działkowych, 2 wnioski zostały złożone przez wspólnoty mieszkaniowe, 25 przez osoby fizyczne, 1 przez przedsiębiorcę. Były też wnioski złożone przez TBS, oraz budynki użyteczności publicznej.
REKLAMA


- Program "Szczecin bez azbestu" trwa od 2005 roku. Do tej pory udało się zneutralizować blisko 2400 ton rakotwórczego materiału z około 29 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni - mówi Andrzej Kus, rzecznik Zakładu Usług Komunalnych w Szczecinie. - Zabrany został między innymi z budynków i konstrukcji wszystkich szczecińskich przedszkoli. Program realizowany będzie do 2032 roku, jest adresowany do osób fizycznych i prawnych.

Gdzie zgłosić się po pomoc przy usuwaniu niebezpiecznego azbestu? Można to zrobić telefonicznie pod numerem telefonu 91 48 57 164 lub osobiście w Zakładzie Usług Komunalnych w Wydziale Gospodarki Odpadami. - Na miejscu urzędnicy pomagają również w wypełnieniu odpowiednich druków - mówi Kus. - Formularze zgłoszeniowe do udziału można również pobrać na stronie

Program usuwania azbestu finansowany jest on ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Miasto liczy, że w całości niebezpiecznego tworzywa uda się pozbyć do 2032 roku. Usuwanie azbestu jest bezpłatne.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:58, 08 Mar 2016    Temat postu:

Cztery orły bieliki otrute
8 marca 2016, 11:43
• W okolicy Srokowa w woj. warmińsko-mazurskim znaleziono cztery martwe orły bieliki
• Przy jednym z martwych ptaków odnaleziono trutkę na lisy, podłożoną w padlinie, która miała być przyczyną zgonu ptactwa
• Bieliki znajdują się w Polsce pod ścisłą ochroną

Cztery martwe bieliki znaleziono na terenie Nadleśnictwa Srokowo w województwie warmińsko-mazurskim. Obok jednego z nich leżał martwy lis i kruk. Leśnicy znaleźli przy zwierzętach trutkę na lisy, którą prawdopodobnie ktoś podłożył w padlinie.

Tezę o otruciu bielików za pomocą trutki na lisy potwierdzają również badania weterynaryjne. Badania wykluczyły choroby zakaźne jako przyczynę śmierci ptaków.

Bielik jest objęty w Polsce ścisłą ochroną. Przepisy wymagają wyznaczenia stref ochronnych o promieniu do 500 m od gniazda orłów. W samym Nadleśnictwie Srokowo wyznaczono 34 strefy ochronne (zajmujące ponad 1000 ha lasu) dla bielików, orlików krzykliwych, bocianów czarnych i kani rudych. Znalezione martwe orły mogą oznaczać spadek populacji chronionego bielka na terenie Nadleśnictwa Srokowa nawet o 30 procent.

olsztyn.com.pl

...

To nie bestialstwo tylko szkoda wyrzadzona nam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:10, 11 Mar 2016    Temat postu:

Radio Łódź

Radio Łódź: mieszkańcy Dąbrówki przeciwko wiatrakom
Emocje wokół turbiny wiatrowej koło Zgierza - Shutterstock

Ponad stu mieszkańców Dąbrówki Wielkiej koło Zgierza wzięło udział w spotkaniu z inwestorem, który chce postawić w ich okolicy turbinę wiatrową. Spotkanie miało mieć charakter informacyjny, jednak wywołało wiele emocji - informuje Radio Łódź.

Mieszkańcy Dąbrówki są w większości przeciwni inwestycji. - Jestem przeciwko, jeszcze się nie spotkałem z uzdrowiskiem, na którym budowane są wiatraki - mówi jeden z mieszkańców. - Dużo rzeczy jest niejasnych, kiedy przejeżdżam tam rowerem, to słyszę, że jest szum, a nie wiemy jak to wpływa na ludzi - wyjaśnia inny mieszkaniec.
REKLAMA
REKLAMA


Inwestor i jednocześnie radny gminy Zgierz Marian Jóźwiak zapewnia, że nie zamierza robić niczego wbrew mieszkańcom, na razie na temat inwestycji musi wypowiedzieć się Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, na którego biurko trafiły wszystkie dokumenty w tej sprawie. - Inwestycja jest jeszcze daleka od realizacji. Może być tak, że nie będzie pozwolenia na budowę i tematu w ogóle nie będzie. Teraz to jest tylko bicie piany - mówi Jóźwiak.

...

Jak widac nie ma rozwiazan idealnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:25, 14 Mar 2016    Temat postu:

Kraków: Deweloper nie zgadza się z urzędnikami. Chce wycinki drzew
Dawid Serafin
Dziennikarz Onetu
Kraków: Deweloper nie zgadza się z urzędnikami. Chce wycinki drzew - Dawid Serafin / Onet

Władze Krakowa nie zgodziły się na wycięcie 51 drzew wzdłuż ulicy Stella-Sawickiego. Chodzi o zieleń znajdującą się w okolicy powstającego osiedla Avia. Urzędnicy uznali drzewa "za cenny element krajobrazu". Z decyzją magistratu nie zgadza się deweloper. Ten chce drzewa usunąć. Sprawę skierował do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO).

- Rzeczywiście tak się stało. Dotarła do nas informacja, że taki wniosek został złożony. To świeża spraw, więc czekamy teraz na decyzję SKO – mówi Jan Machowski, kierownik referatu ds. informacji medialnej biura prasowego urzędu miasta.
REKLAMA
REKLAMA


Urzędnicy uważają, że drzewa powinny zostać nietknięte. Ich zdaniem "stanowią cenny element krajobrazu i pełnią ważną funkcję w środowisku przyrodniczym, jak choćby: produkowanie tlenu oraz zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza poprzez oczyszczanie go z pyłu i kurzu". Dodatkowo w części drzew znajdują się ptasie gniazda.

- Liczymy, że nasza argumentacja będzie wystarczająca – mówi Machowski.

Tymczasem Samorządowe Kolegium Odwoławcze ma miesiąc na podjęcie decyzji. Możliwości jest kilka. SKO może podtrzymać urzędniczą decyzję i zabronić wycinki drzew. Drugie wyjście: decyzja może zostać unieważniona, a magistrat otrzymać nakaz ponownego zajęcia się sprawą. Wyjście ostatnie: SKO uchyla decyzję w całości lub części i wydaje własną opinię w sprawie.

Od decyzji SKO przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego.

- Czekamy teraz na rozstrzygnięcie. Jeśli będzie dla nas niekorzystna to wtedy zobaczymy, jaka będzie argumentacja kolegium i podejmiemy decyzję co do dalszych kroków – wyjaśnia Machowski.

...

Debilne wycinki sa zmora i w Lodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:43, 15 Mar 2016    Temat postu:

Eko-asfalt z plastiku i piasku? Wynalazł go łodzianin, państwo nie było zainteresowane
Magdalena Gałczyńska
Dziennikarka Onetu
Eko-asfalt z plastiku i piasku? Wynalazł go łodzianin - a państwo… nie było zainteresowane - Arkadiusz Brzeski / Materiały prasowe

- Chciałem działać dla kraju, ale poważnie myślę o emigracji. Tu ludziom się wszystkiego odechciewa – mówi w rozmowie z Onetem Arkadiusz Brzeski. Łodzianin wynalazcą jest, jak sam mówi, "od zawsze". Opatentował już dziewięć wynalazków. Jego najnowszy projekt to eko-asfalt. Zrobiony z wszechobecnych plastikowych butelek oraz piasku - trzykrotnie tańszy od tradycyjnego asfaltu.

Gdyby ten "plastikowo-piaskowy" asfalt na stałe wszedł do użycia, problem utylizacji plastikowych opakowań rozwiązałby się sam.
REKLAMA
REKLAMA


"W oceanach pływają ławice butelek PET"

- Nad tym projektem zacząłem myśleć na poważnie, kiedy gdzieś przeczytałem, że w tej chwili w oceanach jest więcej plastiku niż ryb. Ja bardzo lubię żeglować i pomyślałem sobie, że to jest nie do pomyślenia! Zamiast w ławicę ryb, wpływać w ławicę butelek PET?! To ja uprzejmie dziękuję! – mówi Onetowi wynalazca.

I tak powstał eko-asfalt. – Eko, bo choć plastik nie bardzo kojarzy się z ekologią, wręcz przeciwnie, to jednak efekty byłyby już jak najbardziej korzystne dla przyrody. Bo zniknąłby problem utylizacji tych wszystkich PET-ów. Więc pomyślałem sobie, a gdyby tak stopić te butelki i dodać do nich piasku? To, co powstanie, powinno być trwałe, a jednocześnie szorstkie, czyli takie, jaki asfalt powinien być. Spróbowałem – i udało się! – opowiada Brzeski.
77af011e-4df7-4ba4-b2c8-af023240806b Arkadiusz Brzeski / Materiały prasowe


Jak przekonuje, produkcja nowej nawierzchni jest wyjątkowo prosta. Głównym składnikiem mieszanki są plastiki – i to dowolne, od butelek po opakowania po kefirach czy jogurtach. Kiedy po podgrzaniu uzyskają płynną konsystencję, należy do nich dodać substancji wypełniającej w stanie sypkim – gruzu, ziemi, żwiru czy piasku.

- Kiedy to wszystko się połączy, a potem ostygnie, powstaje stabilny chemicznie i mechanicznie materiał, który do czasu ostygnięcia można kształtować walcem drogowym – przekonuje Brzeski - Warstwa takiej nawierzchni, w zależności od grubości, stygnie około pół godziny. Potem jest niepalna, odporna na warunki atmosferyczne oraz mechaniczne.

Wynalazca zapewnia, że podczas testów sprawdził, że jego eko-nawierzchnia wytrzymuje temperaturę ponad 800 stopni Celsjusza. Do tego, jak to plastiki, może przetrwać nawet kilkaset lat. Stworzył też specjalną maszynę do produkcji takiej masy. – Jest bardzo prosta. To dwa młyny, jeden na plastiki, drugi na piasek. Do tego, kontener na kołach. Plastik zostaje podgrzany, miesza się z piaskiem i gotowe! – wyjaśnia.

Jak podkreśla Brzeski, eko-asfalt wytrzymuje podobne naprężenia jak asfalt, pod warunkiem, że proporcje plastiku i piasku są równe – 50 na 50. Do tego, jest wyjątkowo tani. – Budowanie dróg z takiego materiału kosztowałoby około 30 złotych za metr kwadratowy powierzchni. Czyli ponad trzy razy mniej niż za metr asfaltu. I dzięki temu zniknąłby problem wszechobecnych, plastikowych śmieci.

- To mogłoby być doskonałe rozwiązanie dla, na przykład, większości wysp – zaznacza łodzianin. - Stamtąd śmieci trzeba wywozić statkami, a to jest bardzo kosztowne. A gdyby przestawić się na moją nawierzchnię, problem rozwiązałby się sam – tłumaczy.

Mail do wicepremiera – bez odzewu. "Poważnie myślę o emigracji"

Brzeski chciał, by jego najnowszy wynalazek został wykorzystany w kraju. – Bo tyle się słyszy o potrzebie innowacyjności, o tym, że mamy zalew różnych know-how z zachodu a powinniśmy promować swoje… Pomyślałem więc, że byłoby dobrze, gdyby z mojej technologii skorzystali Polacy.

I, by taki efekt osiągnąć, Brzeski wysłał mail do wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Opisał swój wynalazek, załączył zaświadczenie z urzędu patentowego i przedstawił korzyści, jakie mogłyby płynąć z przemysłowego zastosowania eko-asfaltu.

- To było dobrych kilka tygodni temu. Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi. Widocznie nie są zainteresowani. A szkoda, bo skończy się tak, że wezmę swój wynalazek i będę dobrze żył, ale gdzie indziej – mówi rozgoryczony.

Jak podkreśla, przez całe życie – a opatentował już dziewięć wynalazków, kolejnych kilkadziesiąt czeka w kolejce – ani razu nie dostał od państwa żadnego wsparcia.

- Powiem wprost, to jest chore. Najpierw jest mnóstwo krzyku o potrzebie innowacyjności, o rozbudzaniu głodu wiedzy w Polakach a potem co? Znowu ściąganie technologii z zagranicy, często kompletnie chybionych. I całkowite lekceważenie, jeśli wynalazca jest stąd. Widziałem to i na sobie doświadczyłem kilkanaście razy – mówi Brzeski.

I relacjonuje, jak to pięć lat temu próbował swoim innym pomysłem zainteresować przedstawicieli rządu. – To był projekt zmodernizowanej lokomotywy spalinowej, który pozwoliłby ograniczyć dymienie. Wystarczyłoby wtłoczyć wodór do silników diesla i emisja szkodliwych spalin byłaby znacznie mniejsza. Rozmawiałem na ten temat z kimś odpowiedzialnym za kolejnictwo. Chciałem na swój koszt dostarczyć prototyp takiego generatora do testów. I co usłyszałem? Że muszę przedstawić certyfikaty, żeby w ogóle chcieli ze mną rozmawiać. A taki certyfikat kosztuje jakieś kilkaset tysięcy złotych. I co miałem robić? Ręce mi opadły – relacjonuje Brzeski.

To nie był koniec jego prób. Rok temu chciał zainteresować rząd pomysłem na ograniczenie emisji spalin we wszystkich silnikach – samochodów, lokomotyw czy statków, dzięki chłodzeniu silników zimna parą. – Próbowałem dobić się do kilku ministerstw. I jedyna odpowiedź, jaką dostałem, brzmiała: "idź pan i weź sobie dotację, nam głowy nie zawracaj" – taki mniej więcej był przekaz. A dotacje, te z programu Horyzont 24 dostawały w zasadzie wyłącznie uczelnie, o czym w resortach zapewne musieli wiedzieć. Po prostu chcieli się mnie pozbyć jak najszybciej – dodaje.
77af011e-4df7-4ba4-b2c8-af023240806b Próbki nowej nawierzchni, tzw. eko-asfaltu - z plastiku i piasku - Arkadiusz Brzeski / Materiały prasowe
Próbki nowej nawierzchni, tzw. eko-asfaltu - z plastiku i piasku

Brzeski przyznaje, że zaczyna mieć dość tego "szklanego sufitu"

- Coraz częściej myślę o emigracji. Bo widzę coraz wyraźniej, że tu, w Polsce pewne bariery są nie do przeskoczenia. Po pierwsze, chora, rozdęta do potęgi n-tej biurokracja. A po drugie – całkowite lekceważenie i niechęć ze strony urzędników. Bo każdy, mam wrażenie, dba tylko o to, żeby się nie wychylić. I myślę, że działa tu prosty mechanizm. Siedzi sobie taki pan dyrektor dowolnego departamentu za biurkiem i nagle dostaje projekt od jakiegoś wynalazcy. Projekt, być może, rewolucyjny, sęk w tym, że pan dyrektor niewiele z niego rozumie, bo o tym akurat się nie uczył. Nie pójdzie i nie zapyta, bo przecież byłby wstyd! Więc co robi? To, co najprostsze. Pisze odmowę. I tak to funkcjonuje wszędzie, na każdym szczeblu. I naprawdę, człowiekowi, który chciałby coś zmienić czy coś naprawić, po kolejnej takiej odprawie po prostu wszystkiego się odechciewa – mówi Brzeski.

Jak sam przyznaje, coraz częściej myśli o Ameryce Południowej. – Tam są głodni wiedzy i potrafią docenić niebanalne pomysły. Poza tym jest znacznie cieplej, pogoda lepsza i większy wybór owoców – żartuje.

Wynalazca "od kołyski"

- Ciekawość była we mnie od zawsze. I taki jakiś duch przekory. Z wykształcenia jestem specjalistą od logistyki, ale nauki ścisłe zawsze mnie pociągały – mówi – Dlatego, kiedy wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, siadam nad książkami i najpierw się uczę, a potem sprawdzam, czy to, co mi zaświtało gdzieś w zakamarkach mózgu ma szanse sprawdzić się w praktyce.

I z tych prób powstał już, między innymi, "piec Brzeskiego". Czyli taki, który spali absolutnie wszystko i nie emituje szkodliwych substancji do atmosfery. A podczas spalania powstają frakcje ropy naftowej i gaz palny. Ten projekt jest już na rynku, znalazł zastosowanie, tyle że nie w Polsce.

- Kupił go ode mnie zagraniczny inwestor. Teraz piec jest wykorzystywany w Afryce – mówi Brzeski. – Ale mam już następcę, czyli "piec Brzeskiego II". Tu skupiłem się na substancjach organicznych. Do takiego pieca można wrzucić, na przykład, zepsute mięso czy rybę lub inne odpady organiczne. Zostaną wysuszone, dzięki promieniowaniu podobnemu do tego w kuchence mikrofalowej. I w efekcie otrzymamy bio-olej, który można wykorzystać, na przykład, do generatorów. Do tego, jako drugi produkt po utylizacji, powstanie mączka rybna lub mięsno-kostna. A śmieci ubędzie – tłumaczy wynalazca.

Jak opowiada, wymyślił także specjalne urządzenie, które mogłoby zrewolucjonizować rynek farmaceutyczny. – To rodzaj inhalatora, który pozwala na przyjmowanie leków w postaci czystej, dzięki nośnikowi, którym jest mieszanina wodoru i tlenu. Cząstki lekarstwa trafiają wprost do krwiobiegu, nie dochodzi do uszkodzeń wątroby czy nerek – tłumaczy Brzeski.

Pomysłem inhalatora próbował zainteresować większość firm farmaceutycznych, bez skutku. – Pewnie nie chcą tego wypróbować, bo cały interes tabletkowy by im padł – mówi wynalazca. Brzeski otwarcie przyznaje, że wierzy w to, że jego wynalazki znajdą kiedyś praktyczne zastosowanie. – Tyle że ja już chyba tego nie doczekam. Po prostu urodziłem się za wcześnie.

...

I prpsze bardzo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:36, 16 Mar 2016    Temat postu:

Przeszkody prawne utrudniają dalsze rozbrajanie śląskiej bomby ekologicznej
Środa, 16 marca 2016, źródło:PAP
Ponad 100 mln zł potrzeba jeszcze na unieszkodliwienie toksycznych pozostałości po dawnych Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry. Problemem jest nie tylko brak środków, ale także skomplikowany stan prawny, uniemożliwiający zakończenie trwających od lat 90. ub. wieku działań.


Odpady po zlikwidowanych zakładach od lat określane są mianem największej na Górnym Śląsku bomby ekologicznej. Na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł, unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów, w tym 272 tys. m sześc. na terenach prywatnych.



Sytuacja własnościowa jest jednym z problemów w pozyskaniu środków. Prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, Andrzej Pilot, wskazuje, że środki z Funduszu mogą być przeznaczone wyłącznie na likwidację zagrożeń środowiskowych na terenach będących we władaniu Skarbu Państwa lub samorządu. Fundusz dotąd przeznaczył na neutralizację odpadów po zakładach 70 mln zł i deklaruje dalsze wsparcie, ale to nie wystarczy.

Starostwo Powiatowe w Tarnowskich Górach złożyło wnioski o sfinansowanie unieszkodliwienia odpadów do funduszy ochrony środowiska: narodowego i wojewódzkiego, ubiega się również o środki unijne. Jednak wnioski te dotyczą prac przewidywanych do wykonania jedynie na gruntach Skarbu Państwa, ponieważ w obecnym stanie prawnym nie ma innej możliwości.

Sytuację komplikuje status prawny Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry. Są one podmiotem gospodarczym, którego likwidacja uznana została za zakończoną, ale nie zostały wykreślone z Krajowego Rejestru Sądowego, czyli w świetle prawa są traktowane jak wciąż działający podmiot, w dodatku obciążony 3,5-milionowym długiem i postępowaniem komorniczym - to przyczyna, dla której nie nastąpiło wykreślenie z rejestru.

Jeżeli zakłady przestaną figurować w KRS, posiadaczem wszystkich odpadów - również tych zalegających na gruntach prywatnych - stałby się Skarb Państwa, reprezentowany przez starostę. Na przeszkodzie stoi jednak zadłużenie dawnych Zakładów Chemicznych i prowadzona egzekucja komornicza z nieruchomości Skarbu Państwa, na których zalegają toksyczne odpady.

W ubiegłym roku tarnogórski poseł Tomasz Głogowski zwrócił się do ministra finansów z wnioskiem o uregulowanie przez Ministerstwo Finansów należności Zakładów Chemicznych wobec wierzyciela; otrzymał odpowiedź, że nie jest to możliwe, dopóki dłużnik nie jest wykreślony z KRS. Stąd rozwiązaniem tej sytuacji mogłaby być tylko zmiana przepisów.

Według przedstawicieli tarnogórskiego starostwa, aby możliwe było kompleksowe unieszkodliwienie wszystkich odpadów, konieczne jest uregulowanie przez państwo zobowiązań Zakładów Chemicznych wobec przedsiębiorstwa Enpol, umorzenie postępowań komorniczych (starosta nie może bowiem pozyskać środków w sytuacji wszczętych egzekucji), wykreślenie zakładów z KRS (otworzy to drogę do przekazania staroście odpadów z terenów prywatnych) oraz uregulowanie stanu formalno-prawnego odpadów zlokalizowanych na zwałowisku nr 1.

Wszystkie te działania wymagają zmiany przepisów, głównie ustawy o gospodarce nieruchomościami, aby umożliwić wywłaszczenie gruntów, gdzie zalegają odpady niebezpieczne. Potrzebne jest też zaangażowanie instytucji centralnych.

"Zamierzam organizować spotkania robocze, których efektem ma być wypracowanie wspólnego stanowiska i podjęcie inicjatyw na szczeblu centralnym. Rozważam m.in. pomysł podjęcia działań zmierzających do wywłaszczenia prywatnych gruntów, na których zalegają niebezpieczne odpady" - poinformował starosta tarnogórski Józef Burdziak.

Jego zdaniem najpoważniejszym problemem nie jest obecnie kwestia finansowania likwidacji odpadów; starostwo zabiega o pieniądze, jednak ze świadomością, że inne problemy mogą uniemożliwić ich wykorzystanie, zaś usunięcie przeszkód nie leży w gestii starostwa.

Samorządowcy zakładają, że do "zagęszczenia" odpadów toksycznych usuwanych z terenów Skarbu Państwa można będzie użyć odpadów dostarczonych z zewnątrz. Mogłyby to być odpady ze zwałowiska numer 1, obejmującego tereny prywatne, gdyby nie to, że prawo nie daje samorządowi możliwości pozyskania środków na ich wydobycie, a jedynie na ich transport i użycie do scalenia odpadów unieszkodliwianych na gruntach Skarbu Państwa.

Na terenie byłych zakładów znajdowało się ok. 1,5 mln m sześć. toksycznych odpadów. Niebezpieczne substancje, w tym związki boru, baru, miedzi i cynku są zagrożeniem dla wód podziemnych. Próby rozbrojenia ekologicznej bomby trwają niemal od początków lat 90., jednak termin ostatecznego zakończenia prac był wielokrotnie przesuwany.

...

To jest dramat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:27, 17 Mar 2016    Temat postu:

PAP

Poznań: trzykrotnie mniej tlenków siarki dzięki inwestycjom w Elektrociepłowni Karolin
Poznań: trzykrotnie mniej tlenków siarki dzięki inwestycjom w Elektrociepłowni Karolin - Shutterstock

Trzykrotnie mniejszą emisję tlenków siarki udało się osiągnąć dzięki nowym inwestycjom w poznańskiej Elektrociepłowni Karolin. Dwukrotnie natomiast, zmniejszyła się emisja pyłów. Dzisiaj oficjalnie zaprezentowano nową instalację odsiarczania spalin.

Nowoczesna instalacja odsiarczania i odpylania spalin dla dwóch kotłów parowych oraz modernizacja trzeciego kotła, została zbudowana w oparciu o technologię odsiarczania metodą półsuchą NID. Jak podkreślono dzisiaj na konferencji prasowej, metoda ta zapewnia bardzo wysoką skuteczność eliminacji tlenków siarki i cząstek stałych.
REKLAMA
REKLAMA


Inwestycja z wykorzystaniem technologii stworzonej przez firmę GE została oddana do użytku w grudniu 2015 roku. Jej łączny koszt budowy wyniósł ponad 120 mln zł.

Kierownik wydziału Ochrony Środowiska w Veolia Energia Poznań ZEC Katarzyna Borowczyk podkreśliła na środowej konferencji, że jedną z głównych zalet tej technologii i nadrzędnymi założeniami projektowymi, jest osiągalność wysokiej skuteczności odsiarczania na poziomie ponad 85 proc.

- W tej chwili dane emisyjne za luty wskazują, że efektywność odsiarczania jest nawet powyżej 95 proc. Zaletą instalacji jest to, że wychwytuje ona zarówno emisje siarki, jak i cząstki stałe i pyły. Skuteczność odpylania sięga obecnie ponad 99 procent – powiedziała.

- Rzeczywista emisja siarki w lutym wyniosła ok. 100 mg/nm sześć. Nasze pozwolenie zintegrowane mówi o wartości dla kotłów węglowych ok. 900 mg/nm sześć, dyrektywa o emisjach przemysłowych (IED) zakłada 200 mg/nm sześć., natomiast dokument mówiący i wyznaczający standardy dla najlepszych dostępnych technologii, który zacznie obowiązywać po roku 2020, mówi o górnym limicie 130 mg/nm sześć., więc nawet w tej chwili realizujemy i dotrzymujemy standardów ekologicznych – podkreśliła.

Jak dodała, emisja pyłów jest w tej chwili na poziomie 8 mg/nm sześć, pozwolenie wynosi 100 mg/nm sześć, a dyrektywa o emisjach przemysłowych zakłada 20 mg/nm sześć.

- Podczas pomiarów gwarancyjnych, kiedy z różną wydajnością prowadziliśmy procesy w odniesieniu do pyłów, osiągaliśmy wartości nawet poniżej 1 mg/nm sześć – mówiła.

Dyrektor ds. Technicznych i członek zarządu Veolia Energia Poznań ZEC Jan Pic zaznaczył, że nowe inwestycje mają bezpośredni wpływ na lepszą jakość powietrza na całym obszarze poznańskiej metropolii.

- Mówiąc obrazowo, emisja spalin, jakie obecnie emituje cała elektrociepłownia porównywalna jest do zaledwie 40 kamienic. A zaznaczyć należy, że Elektrociepłownia Karolin zasila 60 proc. Poznania – powiedział.

Jak dodał, łączny nakład środków finansowych na działania proekologiczne w Elektrociepłowni Karolin, włączając projekty, które nadal są w realizacji, oscylują na poziomie 327 mln zł.

Od 2011 roku przebudowano m.in. jeden z kotłów węglowych na kocioł biomasy. Jak podkreślono, dzięki temu aż 20 proc. produkowanej energii stanowi źródło odnawialne. W 2015 roku rozpoczęły się natomiast prace nad budową układów odazotowania spalin dla elektrociepłowni.

...

Brawo! Trzeba robic odwrotnie niz UE! Walczmy z siarka olowiami i takim syfem nie z CO2!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:18, 18 Mar 2016    Temat postu:

Radio Olsztyn

Woda w gminie Kiwity skażona bakteriami coli
Woda w gminie Kiwity skażona bakteriami coli - Andrey_Kuzmin / Shutterstock

Około 600 mieszkańców wsi Krekole i Samolubie w gminie Kiwity w powiecie lidzbarskim, od wtorku nie ma pitnej wody.

- Ujęcia wody w Krekolach są skażone bakteriami coli - informuje wójt gminy Kiwity Wiesław Tkaczuk. - Dostaliśmy informacje że woda nadaje sie tylko do celów gospodarczych, ale zakupione zostało odpowiednie ilości wody - uzupełnia.
REKLAMA
REKLAMA


Zanieczyszczona bakteriami coli stacja uzdatniania wody w Krekolach zaopatruje dwie wsie w gminie Kiwity – Krekole i Samolubie.

...

A co to sie stalo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:51, 24 Mar 2016    Temat postu:

Zalewo: nielegalna wycinka drzew i krzewów, kara może wynieść ponad 700 tys. zł
Zalewo: nielegalna wycinka drzew i krzewów, kara może wynieść ponad 700 tys. zł - Shutterstock / Shutterstock

W marcu do Starostwa Powiatowego w Iławie wpłynęła informacja o wycince drzew i krzewów w miejscowości Duba. Po zweryfikowaniu wiadomości przez pracowników urzędu okazało się, że na prowadzone prace nie uzyskano zezwolenia. O sprawie informuje portal Zalewo.wm.pl

Wycinka odbyła się na obszarze, który podlega szczególnej ochronie. Dlatego też kara dla sprawcy może wynieść ponad 700 tysięcy złotych.
REKLAMA
REKLAMA


Obszar, na którym prowadzona była wycinka, położony jest na terenie Parku Krajobrazowego Pojezierza Iławskiego, obszarze specjalnej ochrony ptaków Natura 2000 "Lasy Iławskie" oraz specjalnym obszarze ochrony siedlisk Natura 2000 "Ostoja Iławska". Zarząd Powiatu Iławskiego postanowił, że należy wykryć sprawcę i go ukarać.

Według ustawy o ochronie przyrody, nielegalne usunięcie drzew podlega m.in. karze administracyjnej. Zapłaci ją sprawca wycinki, jeżeli działa bez zgody posiadacza nieruchomości.

...

SKANDAL!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:24, 25 Mar 2016    Temat postu:

Polskie powietrze to koszmar. Z powodu zanieczyszczeń umiera rocznie 45 tys. osób
akt. 25 marca 2016, 12:24
• Polskie powietrze jest najgorsze w Europie
• Z tego powodu ginie rocznie nawet 45 tys. osób
• Oczyszczacz powietrza w Krakowie zużywa się kilkukrotnie szybciej niż w innych częściach Europy
• Łódzkie i małopolskie to najbardziej zanieczyszczone województwa w Polsce

Jeden z naszych Czytelników - Adam - wysłał do Redakcji WP zdjęcie swojego oczyszczacza powietrza. Podzielił się też z nami historią, która sprawi, że inaczej spojrzymy na problem krakowskiego smogu. Okazuje się, że naprawdę mamy się czego bać.

- Mieszkam w Krakowie. 14 lutego, ze względu na problemy z płucami, kupiłem oczyszczacz powietrza. Zamontowałem wszystkie filtry i urządzenie zaczęło działać. Różnica we wdychanym powietrzu była olbrzymia - dało się ją wyczuć już po wejściu do domu - pisze Adam. - Po miesiącu cieszenia się takimi luksusowymi warunkami, na ekranie oczyszczacza ujrzałem komunikat, że należy zmienić filtr. Uznałem to za błąd, ale z ciekawości zajrzałem do środka. Okazało się, że piąty, a więc ostatni już mechanizm czyszczący, jest cały zapchany. Wcześniejsze również - dodaje.

- Było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ producent przewidział wymianę średnio co 2 lata. Jak widać, w Krakowie okres ten skurczył się do... miesiąca. Zadzwoniłem na infolinię i okazało się, że normy sprzętu przyjmowane są zgodnie z prawem stanowym fabryki, czyli dla PM10 60 mikrogramów przez maksymalnie dwa tygodnie w roku. Dlatego właśnie sprzęt "zgłupiał". Aż strach pomyśleć, że my to wszystko wdychamy - relacjonuje nasz Czytelnik. - Jeśli po miesiącu na filtrze znajduje się tyle brudu, to jak muszą wyglądać nasze płuca po kilkudziesięciu latach życia w Małopolsce? Myślałem, że tylko na zewnątrz jest dużo zanieczyszczeń, ale w domu? - pyta.

Ta sytuacja nie dziwi Andrzeja Guły, szefa Polskiego Alarmu Smogowego.

- Sam mam podobny oczyszczacz. Po zmierzeniu pyłomierzem, powietrze było kilkunastokrotnie lepsze niż przed włączeniem filtrów. Niestety to drogi sprzęt i nie każdego na niego stać, dlatego powinniśmy działać systemowo. Przecież my to powietrze cały czas wdychamy i narażamy siebie oraz członków naszej rodziny - mówi Guła.

Słowa Guły potwierdzają również statystyki. Polska ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej. Mimo to, Polacy nie są informowani o jego aktualnej jakości. Nasze zdrowie, a nawet życie może zagrożone, a nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy.

- Nieświadomość zagrożenia sprawia, że nie jesteśmy w stanie chronić swojego zdrowia przed negatywnym wpływem zanieczyszczenia powietrza w dni, kiedy stężenie rakotwórczych pyłów jest największe - mówi Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.

(fot. WP/Marta Sitkiewicz)



Jaki poziom zanieczyszczenia powietrza w Polsce prowadzi do ogłoszenia alarmu smogowego? Jak informuje KAS - czterokrotnie wyższy niż we Francji i trzykrotnie wyższy niż na Węgrzech.

Na tle innych krajów Unii Europejskiej, Polska ma najbardziej liberalne zasady określania poziomów informowania społeczeństwa o zanieczyszczeniu powietrza.

- Płacimy za to wysoką cenę. Czy Polacy mają bardziej odporne płuca niż Francuzi lub Węgrzy? Ustanowienie tak wysokiego progu, od którego informuje się Polaków o silnym zanieczyszczeniu powietrza oznacza, że wiadomości takie przekazuje się niezwykle rzadko. To systemowa bariera, która znacznie utrudnia upowszechnianie informacji na temat jakości powietrza. Mamy więc do czynienia z bardzo wysokimi stężeniami, które jednak nie zobowiązują odpowiednich służb do zawiadomienia mieszkańców, że powinni podjąć środki zaradcze w celu ochrony zdrowia - informują przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego.

Jeszcze trzy lata temu, poziom alarmowy zanieczyszczenia powietrza pyłem zawieszonym wynosił w Polsce 200 μg/m3. Uchwalone w 2012 r. rozporządzenie podniosło go do 300 μg/m3. Polskie prawo, rozluźniając kryteria informowania o złej jakości powietrza, ograniczyło ochronę obywateli przed wysokimi poziomami zanieczyszczenia, bagatelizując jego wpływ na nasze zdrowie.

Z tego powodu, każdego roku przedwcześnie umiera w Polsce około 45 tys. osób. Oddychanie silnie zanieczyszczonym powietrzem zwiększa ryzyko wystąpienia wielu chorób, jak: nowotwory, astma, rak płuc, przewlekła obturacyjna choroba płuc, częste infekcje dróg oddechowych, zawał serca, nadciśnienie tętnicze, choroba Alzheimera, udar mózgu. Może to prowadzić również do bezpłodności, przedwczesnego porodu czy nawet obumarcia płodu.

Profesor Ewa Czarnobliska z Zakładu Alergologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie przeprowadziła badania na temat zachorowań na astmę w tym mieście.

- W Krakowie najmłodsi cierpią na to schorzenie trzykrotnie częściej niż w innych częściach Polski. Statystyki pokazały, że aż 12 proc. dzieci ze wszystkich tutejszych szkół ma objawy astmy oskrzelowej. Dla porównania w innych miastach skala ta wynosi 4 proc - relacjonuje prof. Czarnobliska.

W całej Polsce na astmę chorują 4 miliony osób. Niezdiagnozowana i nieleczona choroba prowadzi do uszkodzenia układu oddechowego i odbija się niekorzystnie na funkcjonowaniu całego organizmu, a w szczególności układu krążenia. Dodatkowo, jak przekonują specjaliści ze Szpitala Uniwersyteckiego, w przypadku kobiet niewłaściwie leczona astma może utrudniać zajście w ciążę i utrzymanie jej.

...

Tak dalej byc nie moze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:49, 25 Mar 2016    Temat postu:

Minister Szyszko zatwierdził zwiększoną wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Greenpeace reaguje
Jan Szyszko - Marcin Obara / PAP

Minister środowiska Jan Szyszko podczas dzisiejszej konferencji prasowej poinformował, iż zatwierdził zwiększenie wycinki drzew w nadleśnictwie Białowieża. Z decyzją ministra nie zgadzają się członkowie Greenpeace Polska, którzy pikietują przed budynkiem ministerstwa. Zmienili nawet nazwę resortu na "Ministerstwo Wycinki Puszczy". - To czarny piątek dla polskiej przyrody - komentują ekolodzy.

Jan Szyszko na specjalnie zwołanej konferencji prasowej tłumaczył, iż wycinka drzew ma na celu ratowanie Puszczy Białowieskiej m.in. przed kornikiem drukarzem.
REKLAMA


Pikietujący przed Ministerstwem Środowiska członkowie GreenPeace Polska natychmiastowo zareagowali na oświadczenie ministra. Zmienili nazwę resortu na "Ministerstwo Wycinki Puszczy".

1/3 nadleśnictw w Puszczy Białowieskiej bez ingerencji

Według planu ministerstwa 1/3 nadleśnictw w Puszczy Białowieskiej pozostawiona ma zostać bez ingerencji człowieka. Jak argumentuje Jan Szyszko, w pozostałej części puszczy zostaną podjęte działania zmierzające do zahamowania "procesu destrukcji siedlisk".

Zamieszanie wokół puszczy wywołał zeszłoroczny aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) w nadleśnictwie Białowieża, który zakłada zwiększenie pozyskania drewna w tym nadleśnictwie z obecnych 63,4 tys. metrów sześciennych (na 10 lat) do 188 tys. metrów sześciennych. Leśnicy uzasadniają tę decyzję gradacją kornika drukarza. Jednak środowiska naukowe oraz ekolodzy apelują o pozostawienie puszczańskiej przyrody bez ingerencji człowieka.

W ub.r. w puszczańskich nadleśnictwach zinwentaryzowano ok. 200 tys. świerków zasiedlonych przez korniki. Łączna masa tego drewna to 260 tys. metrów sześć, a rozpad drzewostanów z udziałem świerka, wskutek gradacji korników, nastąpił na łącznej powierzchni ok. 4 tys. ha.

Greenpeace krytykuje decyzję Ministra Środowiska w sprawie Puszczy Białowieskiej

Greenpeace krytykuje decyzję ministra środowiska o zwiększeniu wycinki drzew na terenie nadleśnictwa Białowieża w Puszczy Białowieskiej. Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska, powiedział, że to "czarny piątek" dla polskiej przyrody.

Jan Szyszko ogłosił, że podpisze aneks do Planu Urządzania Lasu, który zezwala na zwiększenie wycinki drzew do 180 tysięcy metrów sześciennych. Dotychczasowy plan zakładał pozyskanie ponad 40 tysięcy metrów sześciennych drewna do 2021 roku. Leśnicy chcieli większych limitów ze względu na inwazję korników, które niszczą drzewostany.

Robert Cyglicki z Greenpeace powiedział, że puszcza istnieje od kilku tysięcy lat i najlepiej radziła sobie bez ingerencji człowieka. - Mówienie, że będziemy ratować puszczę za pomocą piły i siekiery jest po prostu pychą - dodał Robert Cyglicki. Minister Jan Szyszko mówił na konferencji prasowej, że jego decyzja jest spowodowana troską o puszczę, i że jest gotowy do rozmów z przeciwnikami takiego planu ochrony przed kornikami.

Dwa tygodnie temu minister ogłosił także eksperyment, który ma pokazać słuszność zaproponowanego przez resort rozwiązania. Jedna trzecia puszczańskich nadleśnictw pozostanie bez ingerencji człowieka, a dwie trzecie będą poddawane pracom gospodarki leśnej. Wszystkie zachodzące procesy będą dokumentowane i udostępniane na specjalnej stronie internetowej.

Puszcza Białowieska: naturalny las czy dziedzictwo kulturowe?

W połowie marca odbyła się konferencja naukowa "Puszcza Białowieska - fakty, mity i przyszłość", która miała miejsce w Senacie. Jej organizatorem był m.in. resort środowiska oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Jan Szyszko wyjaśniał, że eksperci zastanawiali się nad tym czy rzeczywiście puszcza jest naturalnym lasem nietkniętym przez człowieka, czy dziedzictwem kulturowym miejscowej ludności.

Minister ocenił, że Puszcza Białowieska to dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności, które niestety w ciągu ostatnich 20 lat się zmieniło na niekorzyść.

Pytany przez dziennikarzy, czy może poradzić sobie ona bez ingerencji człowieka powiedział, że tak. - Puszcza oczywiście dałaby sobie radę, gdyż puszcza i cała przyroda chroni swoja bioróżnorodność jak my to nazywamy katastrofami ekologicznymi. Tam występował pożary, które trwały 5 miesięcy. Stworzyło to warunki żeby wchodziły takie gatunki jak brzoza, sosna, to się odnawiało. Przyroda chroni swoją bioróżnorodność za pomocą katastrof ekologicznych, my się staramy je ograniczać (...) Człowiek chroni swoją bioróżnorodność poprzez użytkowanie. Nie jestem przeciwnikiem ochrony ścisłej, wręcz odwrotnie, ale jestem gorącym zwolennikiem, żeby badać co się z tym dzieje - powiedział.

Ojciec Zdzisław Klafka rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu dodał, że do puszczy "nie można podchodzić tylko jak do pewnego zabytku przyrody", ponieważ związani są z nią ludzie, którzy też z niej żyją. - Jest to dziedzictwo kulturowe, przyrodnicze, w którym człowiek był od początku, człowiek miał coś do powiedzenia. Przyroda nie jest tylko do patrzenia, ale jest to miejsce, które pozwala człowiekowi godnie żyć - podkreślił.

W trakcie konferencji naukowej prelegenci przekonywali, że Puszcza Białowieska była użytkowana przez miejscową społeczność od wieków, a jej zasoby pozwalały jej przeżyć, a także się rozwijać. - To nie jest prawda, że puszcza nie była dotknięta ludzka ręką – podkreślali. Na to zwracali też uwagę przedstawiciele lokalnej społeczności.

Prof. dr hab. Bogdan Brzeziecki oraz prof. dr hab. Jacek Hilszczański mówili m.in. o gradacji drzewostanów przez korniki oraz zanik cennych siedlisk przyrodniczych. Brzeziecki przekonywał, że puszczę powinno się podzielić na dwa obszary ścisłej ochrony, a także terenów w których można byłoby prowadzić np. wyręb. Ocenił, że teren puszczy, który jest obecnie objęty parkiem narodowym jest wystarczający.

Przedstawiciel Lasów Państwowych Andrzej Nowak mówił z kolei, że "dzisiejsza puszcza stanowi obraz ginącego lasu". - Znika w rekordowym tempie świerk. Obecnie steki tysięcy hektarów zostały opanowane przez kornika drukarza (ponad 1 mln metrów sześc. drewna). Wielkość powierzchni z martwym świerkiem to kilka tysięcy hektarów. Zakaz usuwania chorych świerków i twierdzenie, że natura potrafi uregulować te procesy – to zbrodnia – podkreślił.

Księża Józef Poskrobko oraz Leonid Szeszko mówili o ekumenicznym wymiarze puszczy. - Umiarkowane i zrównoważone gospodarowanie zasobami puszczy prowadzić będzie do realizacji celu związanego z zachowaniem różnorodności biologicznej w tym siedlisk istotnych z punktu widzenia europejskiej i globalnej przyrody. Realizacja odpowiednio realizowanej ochrony czynnej i biernej będzie sprzyjała idei zrównoważonego rozwoju – powiedział Szeszko

Z kolei Poskrobko ocenił, że obecnie puszcza jest degradowana. - Całe połaci są atakowane przez pasożyty, a od kilkunastu lat gospodarka w puszczy jest ograniczana przez tzw. ruchy ekologiczne, które lansują bierną ochronę – mówił.

W trakcie debaty pojawiło się kilkanaście głosów przeciwnych.

Prof. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego przekonywał, że martwe drewno w puszczy jest "nieocenionym skarbem" dla przyrody. Powołując się na badania naukowe tłumaczył, że martwe drewno świerkowe ma pozytywny wpływ na procesy glebotwórcze oraz na bioróżnorodność.

Skubała ocenił też, że obecna gradacja kornika w puszczy jest naturalna. - To nie zagraża puszczy a wręcz przeciwnie. Takie rzeczy się wcześniej działy. Puszcza jest taka jaka jest dzięki tym co się działo wcześniej – powiedział.

Prof. Wiesław Walankiewicz z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach podkreślił, że puszcza powinna być cała objęta parkiem narodowym. Zwrócił jednak uwagę, że nie ma obecnie takiej woli politycznej, dlatego postulował, aby utrzymać limit obecnej wycinki i stosować ochronę czynną właśnie na tych ternach gdzie można dokonywać cięć.

Zamieszanie wokół puszczy wywołał zeszłoroczny aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) w nadleśnictwie Białowieża, który zakłada zwiększenie pozyskanie drewna w tym nadleśnictwie z obecnych 63,4 tys. metrów sześciennych (na 10 lat) do 188 tys. metrów sześciennych. Leśnicy uzasadniają tę decyzję gradacją kornika drukarza. Jednak środowiska naukowe oraz ekolodzy apelują o pozostawienie puszczańskiej przyrody bez ingerencji człowieka. Obecnie dokument znajduje się w dyrekcji generalnej Lasów Państwowych.

W ub.r. w puszczańskich nadleśnictwach zinwentaryzowano ok. 200 tys. świerków zasiedlonych przez korniki. Łączna masa tego drewna to 260 tys. metrów sześć, a rozpad drzewostanów z udziałem świerka, wskutek gradacji korników, nastąpił na łącznej powierzchni ok. 4 tys. ha.

...

Nie wiem to sie nie wypowiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:04, 26 Mar 2016    Temat postu:

PAP

Możesz mieć w domu skarby. Nie wyrzucaj ich
- Shutterstock

Nowoczesne technologie potrzebują metali przejściowych i ziem rzadkich. Są mało znane, ale również ważne jak miedź i aluminium - zwraca uwagę "Puls Biznesu".

Pierwiastki ziem rzadkich wcale nie są takie rzadkie, bo w skorupie ziemskiej występuje ich więcej niż złota czy platyny. Mało jest jednak takich złóż, których eksploatacja jest opłacalna. Poza tym najczęściej występują razem, a ich oddzielanie jest kosztowne.
REKLAMA
REKLAMA


Grupę tworzy 17 pierwiastków, w tym 15 lantanowców oraz skand i itr. Odkrywano je przez ostatnie 200 lat. Karierę zaczęły jednak robić dopiero po II wojnie światowej, kiedy pojawiły się technologie, w których zaczęto je stosować, a nawet takie, które dopiero dzięki tym pierwiastkom mogły powstać i się rozwijać.

Wykorzystuje się je m.in. w komórkach, laptopach i smartfonach, katalizatorach, ekranach LCD, diodach LED, ogniwach akumulatorowych, turbinach wiatrowych, dyskach twardych, silnikach samochodów hybrydowych i elektrycznych. Są stosowane w przemyśle optycznym i zbrojeniowym. Ale także w piekarnikach z samoczyszcząca się powłoką.

W północnej Europie cenne materiały z połowy małego sprzętu elektronicznego nie są wykorzystywane, ponieważ trafiają do szuflad lub na składowiska. Recykling metali ziem rzadkich i trudno dostępnych jest konieczny - mówi Christer Forsgen, szef zespołu ds. środowiska i technologii w Stena Metall Group (firma jest europejskim liderem w przetwarzaniu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego).

W Polsce KGHM Metraco specjalizuje się m.in. w odzyskiwaniu renu z odpadów przemysłowych. W Japonii w ramach społecznej kampanii zebrano pond 750 tys. starych telefonów komórkowych. Dzięki recyklingowi udało się odzyskać z nich około 22 kg złota, 79 kg srebra, 2 kg palladu i ponad 5 ton miedzi.
...

O ile wiem elekrosmieci sa zbierane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:01, 29 Mar 2016    Temat postu:

Rzeszów: obwoźna zbiórka odpadów niebezpiecznych
Marcin Kobiałka
Dziennikarz Onetu
Odpady niebezpieczne to m.oin. baterie, zużyte igły - istock

Urząd Miasta w Rzeszowie wraz z Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej organizuje obwoźną zbiórkę odpadów niebezpiecznych. Można je będzie oddać za darmo.

Odpady niebezpieczne będą przyjmowane wyłączone z gospodarstw domowych i niezwiązanych z działalnością gospodarczą. Zbiórka przeprowadzona zostanie bezpłatnie dla mieszkańców Rzeszowa w wyznaczonych punktach.
REKLAMA
REKLAMA


Ponadto tego rodzaju odpady przyjmowane są w Punktach Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych przy al. gen. W. Sikorskiego 428 i ul. Ciepłowniczej 11 we wtorki, czwartki i soboty w godzinach 10-18.

Odpady niebezpieczne, które będą bezpłatnie przyjmowane od mieszkańców miasta Rzeszowa w ramach zbiórki: świetlówki, baterie, środki ochrony roślin, opakowania po środkach ochrony roślin, rozpuszczalniki, farby, lakiery, opakowania po rozpuszczalnikach, farbach, lakierach, kwasy i alkalia, środki chemiczne typu domowego, pochodzące z gospodarstw domowych zużyte igły i strzykawki, termometry, odpady zawierające rtęć, lampy energooszczędne.

Wykaz punktów na terenie Rzeszowa, w których odpady niebezpieczne odbierane będą przez firmę MPGK Rzeszów:

11.04.2016 r. (poniedziałek)

- godz. 8.00 - 10.00 - Parking za kościołem Saletynów,

- godz. 10.15 - 12.15 - Parking w rejonie ROSiR od strony ul. Pułaskiego,

- godz. 12.30 - 14.30 - Parking za przychodnią zdrowia w rej. ul. Rejtana 32.

12.04.2016 r. (wtorek)

- godz. 8.00 - 10.00 - W rejonie skrzyżowania ul. Cichej i ul. Zielonej,

- godz. 10.15 - 12.15 - Parking w rejonie kościoła w Słocinie i ul. Paderewskiego,

- godz. 12.30 - 14.30 - Parking w rejonie remizy strażackiej i ul. Robotniczej.

13.04.2016 r. (środa)

- godz. 8.00 - 10.00 - Parking przed Szkołą Podstawową nr 4 przy ul. Dębickiej 288,

- godz. 10.15 - 12.15 - Parking w rejonie kościoła w Załężu i ul. ks. J. Stączka,

- godz. 12.30 - 14.30 - Parking w rejonie boiska i placu zabaw przed blokiem przy ul. Małopolskiej 2.

14.04.2016 r. (czwartek)

- godz. 8.00 - 10.00 - Parking naprzeciwko bloku nr 9 przy ul. Zbyszewskiego,

- godz. 10.15 - 12.15 - Parking w rejonie sklepu Merkury i ul. Broniewskiego,

- godz. 12.30 - 14.30 - Parking w rejonie Zespołu Szkół nr 5 w Zwięczycy i ul. Beskidzkiej

15.04.2016 r. (piątek)

- godz. 8.00 - 10.00 - W rejonie pętli autobusowej MPK i Zespołu Szkół AGR przy ul. Miłocińskiej,

- godz. 10.30 - 12.30 - Parking w rejonie Delikatesów „Centrum” i skrzyżowania ulic: Budziwojskiej i Podleśnej.

...

Nie wywalajcie tego do ogolnego kosza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:57, 30 Mar 2016    Temat postu:

IAR

Protest firm zajmujących się wywozem śmieci

Kilkaset osób związanych z branżą gospodarowania odpadami protestowało przed budynkiem Sejmu. Domagali się usunięcia z projektu ustawy Prawo o zamówieniach publicznych zapisu o tzw. zleceniach "in house". Zmiana polegałaby na tym, że samorządy dostałyby przywilej zlecania usług własnym spółkom bez przetargu. Zdaniem protestujących, oznaczałoby to bankructwo kilkuset prywatnych firm zajmujących się wywozem śmieci.

10Zobacz zdjęcia




Sławomir Mazurek, wiceminister środowiska odpowiedzialny w resorcie za odpady, w rozmowie z IAR podkreśla, że przepisy nie uniemożliwiają organizowania przetargów, a jedynie zdejmują z samorządów przymus ich organizowania i zostawiają im dowolność. Dodaje, że gminy, które będą chciały, mogą prowadzić procedurę przetargową "Wierzę, że te firmy, które mają dobre instalacje i wykwalifikowanych pracowników będą stanowić konkurencję" – mówi wiceminister środowiska.

Sławomir Mazurek jest zdania, że nowe przepisy będą korzystne dla systemu zagospodarowania gospodami, bo m.in. zwalniają samorządy z kosztów organizowania przetargów, dają możliwość szybszego zlecania usług, bieżącej kontroli oraz poprawy jakości świadczonych usług.

Dodaje też, że w przypadku branży gospodarowania odpadami komunalnymi warto korzystać z doświadczeń innych państw Unii Europejskiej, które stoją na wyższym poziomie w tej dziedzinie. "Te doświadczenia wskazują jasno, że kwestie związane z gospodarką odpadami powinny być w domenie tych, którzy za nią odpowiadają. Dzisiaj tych narzędzi samorządy nie mają, a my to chcemy zmienić" – powiedział IAR Sławomir Mazurek.

...

Znow problemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:14, 03 Kwi 2016    Temat postu:

Świat Koni
Padła kolejna klacz w Janowie Podlaskim. Sprawa trafiła do prokuratury
Koniec w Janowie Podlaskim - Wojciech Pacewicz / PAP

Klacz Amra, przebywająca w ramach dzierżawy w stadninie koni w Janowie Podlaskim (Lubelskie), padła w nocy z piątku na sobotę, prawdopodobnie z powodu martwicy jelit. Sprawą zajmie się prokuratura. "To kolejny czarny dzień dla SK Janów" - pisze specjalistyczny portal swiatkoni.pl.

"Pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki w Warszawie klaczy nie udało się uratować" – poinformowała dziś Agencja Nieruchomości Rolnych.

O śmierci klaczy władze stadniny w Janowie Podlaskim zawiadomiły prokuraturę.

Prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie powiedziała, że sprawa padłej klaczy Amry została dołączona do śledztwa prowadzonego przez tę prokuraturę, dotyczącego przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.

Według dotychczasowych ustaleń, klacz została przewieziona do kliniki koni SGGW w Warszawie, tam poddana została operacji, ale nie udało się jej uratować. Prawdopodobną przyczyną śmierci była martwica jelit. - Dokładne przyczyny wyjaśni sekcja zwłok, która będzie zarządzona – zaznaczyła Kępka.

Wcześniej Amra urodziła ogiera. "Amra od momentu porodu, który odbył się 24 marca br., była pod stałym nadzorem. Obecnie trwa postępowanie, mające na celu wyjaśnienie okoliczności zgonu klaczy" – napisano w oświadczeniu ANR.

W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania" i "pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować". Sprawa padnięcia Prerii również została dołączona do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie.

Obie klacze – Preria i Amra - należały do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim Shirley Watts (żona perkusisty zespołu Rolling Stones). Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.

Członek zarządu stadniny Mateusz Leniewicz-Jaworski podczas konferencji prasowej po śmierci klaczy Preria tłumaczył, że została ona wydzierżawiona "w grupie klaczy, aby Janów Podlaski dochował się od niej potomstwa". Nie ujawnił, jakie konsekwencje przewiduje umowa dzierżawy w przypadku śmierci konia. - To jest tajemnica handlowa – zaznaczył Leniewicz-Jaworski.

W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.

Śmierć Pianissimy, której wartość Agencja Nieruchomości Rolnych wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było - w ocenie ANR - przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.

Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anna Stojanowska zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

...

Sabotaz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:43, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Płońsk: Zakatował psa drewnianym kołkiem. Bo poprosiła go o to właścicielka
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
43-letni mężczyzna zabił psa drewnianym kołkiem - materiały policyjne / Materiały prasowe

Do bulwersującego zdarzenia doszło na Mazowszu. 43-letni mężczyzna zabił psa drewnianym kołkiem. Jak się okazało, poprosiła go o to… właścicielka czworonoga. Kobieta przeprowadzała się i stwierdziła, że nie będzie miała co zrobić ze zwierzęciem. Na razie zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 43-latek. Grożą mu za to trzy lata więzienia.

Wszystko wydarzyło się w jednej z niewielkich miejscowości w okolicy Płońska w województwie mazowieckim. Na policję zadzwonił zdenerwowany mężczyzna. Poinformował, że mogło tam dojść do zabicia psa. - Zgłaszający interwencję mężczyzna twierdził, że słyszał tępe odgłosy uderzeń i przerażający skowyt zwierzęcia – mówi Onetowi sierżant sztabowa Kinga Drężek z Komendy Powiatowej Policji w Płońsku.
REKLAMA
REKLAMA


Na miejsce natychmiast wysłany został patrol funkcjonariuszy. Na wskazanej posesji policjanci zastali kilka osób. Trwała tam akurat przeprowadzka. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić dokładnie teren całej nieruchomości. W pomieszczeniu gospodarczym znaleźli szpadel ze śladami ziemi, a dalej miejsce, gdzie grunt był świeżo rozkopany. Tam ujawnili zwłoki czworonoga. Funkcjonariusze zatrzymali cztery osoby do wyjaśnienia.

- W toku dalszych czynności, 33-letnia właścicielka czworonoga przyznała się, że poprosiła znajomego 43-latka o zabicie psa, który na tej posesji trzymany był na łańcuchu. Kobieta tłumaczyła, że po przeprowadzce nie miałaby co z nim zrobić. Mężczyzna zgodził się. Wyprowadził psa za pomieszczenia gospodarskie i przy pomocy drewnianego kołka zakatował zwierzę. Zadał mu nim kilkanaście ciosów, aż pies przestał oddychać. Później zakopał jego zwłoki – mówi nam Kinga Drężek.

Mężczyzna usłyszał zarzut zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to do trzech lat pozbawienia wolności. 33-letniej właścicielce psa na razie nie postawiono żadnych zarzutów. Niewykluczone jednak, że ona również stanie przed sądem. Śledztwo w tej sprawie jeszcze trwa.

...

~zbulwersowana : Nazywanie tej bezwzględnej i bezmyślnej morderczyni kobietą jest nie na miejscu. Zastanawiam się czy ci ludzie są normalni, czy mają jakiekolwiek uczucia, bo jeżeli ta kretynka nie widziała innego wyjścia z sytuacji jak zabicie psa z takim okrucieństwem, to nasuwa się pytanie czy ten kretyn który to zrobił nie miał swojego rozumu., nie mógł odwieść ją od tego planu. Do cholery są schroniska, nie żyjemy w średniowieczu!!!!!!!!!. Dla takich ludzi nie powinno być miejsca w społeczeństwie. Obydwoje powinni zgnić w więzieniu, bez żarcia i picia.

...

A dzis dzien nienarodzonych. DZIECI ZABOJAC ZWIERZETA CHRONIC! CO ZWYRODNIALCY! CO ZA ODPADY!
Powinien trzasnac siekiera raz a dobrze. Tu widze problem jedyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:31, 05 Kwi 2016    Temat postu:

W Belwederze o falach elektromagnetycznych
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016, źródło:PAP
Negatywne oddziaływanie emitowanych przez stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej fal elektromagnetycznych w kontekście rządowej noweli ustawy telekomunikacyjnej było tematem poniedziałkowego spotkania w Belwederze.


Przedstawiciele ruchów społecznych oczekują, że Kancelaria Prezydenta będzie patronem stworzenia nowego prawa w tej dziedzinie.



Spotkanie zostało zorganizowane w ramach działalności Biura Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP. Pretekstem był rządowy projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (tzw. mega ustawy telekomunikacyjnej).

Organizator spotkania, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski mówił, że celem spotkania jest m.in. uzyskanie informacji przez prezydenta na temat tego problemu. "Urząd prezydenta jest ostatnim etapem procesu legislacyjnego. Informacje, które tutaj zostaną przedstawione, będą miały wpływ na procedowanie tej ustawy" - zaznaczył.

Minister Cyfryzacji Anna Streżyńska przekonywała, że przygotowywane przepisy będą lepiej niż dotąd chronić ludzi przed oddziaływaniem fal elektromagnetycznych o częstotliwości od 30 kH do 300 Ghz, czyli związanych z telefonią komórkową.

Spowodują też, mówiła Streżyńska, że "zwiększy się wpływ społeczności lokalnych na proces inwestycyjny", związany z budową stacji przekaźnikowych. Poza tym ustawa przygotowywana jest także po to, "by ludziom wygodniej się żyło".

Podkreślała zarazem, że prawo nie może też tworzyć barier w rozwoju sieci telekomunikacyjnej, tym bardziej, że Polska jest jednym z najgorzej pod tym względem rozwiniętych krajów UE. Argumentowała, że wciąż pozbawionych internetu jest 9 tys. miejscowości w Polsce, co stanowi "wciąż duże wyzwanie". Mieszkające tam dzieci, nie mając dostępu do internetu, mają mniejsze szanse edukacyjne niż ich rówieśnicy z mniejszych miast.

Dyrektor lubelskiej delegatury NIK Edward Lis przedstawił wyniki kontroli izby w sprawie przepisów regulujących budowę stacji bazowych telefonii komórkowej. Z kontroli wynikło m.in., że brak jasno określonych przepisów spowodował, że nie było badane np. oddziaływanie stacji telefonii komórkowej w przypadku znacznego (nawet o 800 proc.) zwiększenia mocy zainstalowanych anten. Nie badano też oddziaływania promieniowania stacji bazowych telefonii komórkowych na sąsiednie nieruchomości w sytuacji, gdy stacje te położone są nisko względem zabudowań mieszkalnych.

"W związku z ustaleniami kontroli NIK wnioskuje o pilne podjęcie inicjatywy legislacyjnej, aby jednoznacznie i kategorycznie dopracować procedury budowy stacji telefonii komórkowych i określić warunki ich powstawania, zwłaszcza pod kątem szeroko rozumianego bezpieczeństwa ludzi i środowiska" - brzmią wnioski z kontroli NIK.

Z kolei reprezentująca stronę społeczną Barbara Gałdzińska-Calik, wiceprezes Fundacji Instytut Badań Elektromagnetycznych im. Jamesa Clerka Maxwella z Krakowa przekonywała, że emitowane przez stacje telefonii komórkowej pole elektromagnetyczne to klasyczne zanieczyszczenie środowiska, które można nazywać "smogiem elektromagnetycznym".

"Wszyscy podkreślają, że obecnie zanieczyszczenie polem elektromagnetycznym w tych częstotliwościach mikrofalowych jest największym skażeniem środowiska na świecie, potwierdza to także WHO; niestety jest to skażenie niewyczuwalne" - przekonywała.

"Naszym zdaniem projekt megaustawy absolutnie nie chroni obywateli przed narażeniem na pola elektromagnetyczne" - dodała.

Mówiła też o występującej u niektórych ludzi "nadwrażliwości elektromagnetycznej", charakteryzującej się objawami chorobowymi w reakcji na duże natężenie pola elektromagnetycznego. Przypominała również, że w 2011 r. WHO uznała, że będące źródłem pola elektromagnetycznego stacje telefonii komórkowej mają oddziaływanie "prawdopodobnie kancerogenne".

Z kolei w krakowskiej dzielnicy Bielany, relacjonowała, w budynkach znajdujących się w obszarze szczególnie silnego pola zarejestrowano znaczny wzrost zachorowań na nowotwory i dotyczyło to "całych pięter".

Przekonywała, że nie postuluje zaprzestania budowy stacji, ale powinno być to robione w sposób optymalny, z punktu widzenia zdrowia ludzi, tak jest w wielu innych krajach. "Absolutnie nie zgadzamy się, że maksymalizacja zysku pewnej grupy przedsiębiorców ma być kosztem zdrowia obywateli" - podkreślała Gałdzińska-Calik.

Dodała, że nie chodzi o "wyrzucanie telefonów komórkowych", ale poradzenie sobie z tym problemem w podobny sposób, jak kiedyś poradzono sobie z ołowiem w benzynie.

Przedstawiciele organizacji społecznych, obecnych na poniedziałkowym spotkaniu, zwrócili się o powołanie niezależnego zespołu przy prezydencie do przygotowania projektu odrębnej ustawy, "regulującej kompleksowo problem wpływu pól elektromagnetycznych".

...

To tez ekologia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:20, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Gdyńscy strażnicy miejscy uratowali rzadkiego ptaka. ''Wydawał z siebie świński kwik''
Tomasz Gdaniec
7 kwietnia 2016, 12:30
• Gdyńscy strażnicy uratowali chronionego wodnika zwyczajnego
• Wystraszony ptak trafił już do naturalnego środowiska
• Gdyński ekopatrol w 2016 roku interweniował ponad 700 razy

- Gdyński ekopatrol ratował już różne zwierzęta - węże, borsuki, szczurki, nietoperze, gęsi tybetańskie. Jednak wodnika zwyczajnego do tej pory nie ratowaliśmy. Ekopatrol został wysłany na miejsce po informacji od mieszkańców. Dzwoniących zadziwił dźwięk wydawany przez ptaka, podobny do świńskiego kwiku. Podejrzewali, że jest chory lub ranny - mówi Wirtualnej Polsce Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdyni.


Na miejscu okazało się, że ptak wcale nie jest chory, a tylko wystraszony. Otumanione zwierzę ukrywało się przed ludźmi w zaroślach, nieopodal wejścia do jednego z gdyńskich centrów handlowych. Jednocześnie okazało się, że skrzek wodnika, podobny do świńskich odgłosów, to jego naturalny tembr. To on właśnie pozwolił strażnikom sprawnie zlokalizować ptaka.

Jak podkreślają ornitolodzy, wodnik jest niezmiernie trudny do obserwacji z uwagi na to, że żyje na terenach zarośniętych mokradeł. Dlatego wielu badaczy ptaków zna go tylko ze słyszenia. Poza charakterystycznym głosem, zwraca uwagę zagiętym ku dołowi czerwonym dziobem. Jest ptakiem wędrownym, żerującym w dzień oraz w nocy, objętym ścisłą ochroną.

- Do zadań ekopatrolu należą wszystkie kwestie związane z ochroną środowiska oraz zwierząt. Funkcjonariusze zajmują się m.in. kontrolowaniem spalanych odpadów, nielegalnymi wysypiskami, zimowym dokarmianiem zwierząt, ale też edukacją - wylicza Wołk-Karaczewska.

Ptak trafił do lecznicy weterynaryjnej, gdzie stwierdzono, że jest całkowicie zdrowy. Ponieważ weterynarz zalecił, by ptak wrócił do naturalnego środowiska, strażnicy pojechali z nim w zalesione miejsce na Dąbrowie. Tam, przy zbiorniku wodnym, został wypuszczony na wolność.


Strażnikom w ostatnim czasie udało się również uratować kawkę, która utknęła w szybie wentylacyjnym budynku na Karwinach oraz drugą, która wpadła do studzienki kanalizacyjnej na Grabówku. O początku roku do dzisiaj funkcjonariusze interweniowali ponad 700 razy w przypadku zwierząt - ponad 80 zdarzeń dotyczyło samych ptaków.

...

Brawo! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:08, 10 Kwi 2016    Temat postu:

SERWIS INFORMACYJNY CIRE 24
Drukuj

Pionierska instalacja oczyszczania promieniotwórczych wód kopalnianych
10.04.2016r. 11:33

Naukowcy z Katowic i Lublina opracowali technologię oczyszczania z promieniotwórczych pierwiastków wód z kopalnianych wyrobisk. Pilotażowa instalacja, której skuteczność w usuwaniu radu szacuje się wstępnie na 45 proc., ruszyła w kopalni Ziemowit w Lędzinach.
Promieniotwórcze pierwiastki powszechnie występują w przyrodzie. Znajdują się także w górotworze. Słone wody kopalniane rozpuszczają je; wypompowane z podziemnych wyrobisk na powierzchnię mogę powodować skażenie wód powierzchniowych - stąd konieczność ich oczyszczania.

Instalacja stworzona przez naukowców z Głównego Instytutu Górnictwa (GIG) w Katowicach i Politechniki Lubelskiej wykorzystuje do tego naturalne i syntetyczne zeolity - glinokrzemiany, charakteryzujące się wysoką zdolnością adsorpcji jonów i gazów. Zeolity syntetyczne są wytwarzane na Politechnice Lubelskiej.

W pilotażowej instalacji oczyszczania wód kopalnianych z naturalnych nuklidów promieniotwórczych proces oczyszczania oparty jest na adsorpcji izotopów radu przez specjalnie dobrane mieszaniny syntetycznego i naturalnego zeolitu.

Zeolity, zwane również sitami molekularnymi, dzięki swoim właściwościom mogą być wykorzystywane do usuwania różnego typu zanieczyszczeń, np. właśnie nuklidów promieniotwórczych z wód, także kopalnianych. Badania wykazały, że specjalnie dobrana mieszanka zeolitu naturalnego i sztucznego znaczne polepsza parametry procesu oczyszczania.

Do końca tego roku naukowcy będą kontynuować badania z wykorzystaniem pilotażowej instalacji, analizując efektywność oczyszczania wód kopalnianych z radu z wykorzystaniem zeolitów. Efekty projektu mają być w przyszłości stosowane nie tylko w kopalniach węgla, ale też w innych branżach, gdzie wody zawierają naturalne promieniotwórcze pierwiastki.
"Zakładamy, że nowa technologia będzie mogła być zastosowana nie tylko w kopalniach węgla, ale także do oczyszczania wód o podwyższonych stężeniach naturalnych nuklidów promieniotwórczych w innych działach gospodarki, np. w kopalniach miedzi czy górnictwie ropy naftowej i gazu, gdzie także występują wody radowo-siarczanowe" - wskazała szefowa Śląskiego Centrum Radiometrii Środowiskowej GIG, prof. Małgorzata Wysocka.

Naukowcy oceniają, że projekt ma duży potencjał rozwoju - podobne instalacje mogą np. posłużyć do oczyszczania wód pitnych z ujęć podziemnych.

Instalacja składa się ze stanowisk modułowych, z zeolitem umieszczonym w specjalnych kartridżach z tworzywa sztucznego. Pozwala to na elastyczne prowadzenie procesu oczyszczania oraz upraszcza wymianę złoża zeolitowego w kartridżach. Wstępne testy wskazały, że wydajność usuwania radu w instalacji sięga 45 proc.

Projekt zakończy się w przyszłym roku. Jego partnerem przemysłowym jest spółka Kopex-ex-coal. Koordynatorem projektu jest katowicki GIG. Przedsięwzięcie jest realizowane w ramach Programu Badań Stosowanych Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

...

Piekne osiagniecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:59, 17 Kwi 2016    Temat postu:

Pies ofiarą błędu lekarskiego, sąd przyznał odszkodowanie
I.O. publikacja: 17.04.2016 aktualizacja: 15:52 wyślijdrukuj

Sąd uznał, że właścicielka psa doznała „strat moralnych” i nakazał wypłatę zadośćuczynienia (fot. pixabay)
We Włoszech pies, który padł ofiarą błędu medycznego, wygrał w sądzie z weterynarzami – tak media podsumowują pierwszy taki proces w tym kraju. Sąd w Genui nakazał lekarzom zapłacić 4500 euro odszkodowania właścicielce suczki o imieniu Yuma za nieudaną operację.

Psy niemal rozszarpały 9-latkę. Dziecko walczy o życie
Właścicielka Yumy skierowała sprawę przeciwko dwóm weterynarzom po operacji, jakiej poddali jej psa po stwierdzeniu u niego dysplazji stawu biodrowego. W wyniku zabiegu chirurgicznego doszło do uszkodzenia nerwu kulszowego, co spowodowało, że Yuma nie stawia już tylnej łapy na ziemi i kuleje.

Badania i ekspertyzy potwierdziły, że doszło do tego z powodu źle przeprowadzonej operacji, wskutek której suczka – mieszaniec – będzie już zawsze kuleć. Sąd uznał, że właścicielka psa doznała „strat moralnych” i nakazał wypłatę zadośćuczynienia.

Wyrok bez precedensu

To wyrok nie mający we Włoszech precedensu – zauważono. Oznacza on, że sprawy dotyczące błędów lekarskich mogą dotyczyć od tej pory także weterynarzy i czworonogów.

Zwycięstwo jest tym większe – podkreśla się – że obrona weterynarzy w czasie procesu starała się umniejszyć znaczenie błędu, argumentując również, że Yuma nie jest nawet psem rasowym, lecz zwykłym kundlem.
PAP

...

Ee tam bzdury. Jak wam warsztat popsuje samochod zamiast naprawic to placi. Pies oczywiscie stoi wyzej w hierarchii bytów czyli tez trzeba placic chyba ze wlasciciel daruje. Raczej jest problem w definicji slowa ,,błąd". Czy to taki ktory zawsze moze byc czy karygodny. TYLKO KARYGODNY JEST DO ODSZKODOWANIA! Lekarz moze sie pomylic bo objawy sa podobne a bylo co innego. Wtedy nie ma winy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:31, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Pożar wysypiska w Wałbrzychu. W ogniu 600 metrów kwadratowych powierzchni
ml/
2016-04-20, 14:08



Skomentuj
0
Kilkanaście zastępów straży pożarnej walczyło z ogniem, który pojawił się nad ranem na składowisku odpadów w Wałbrzychu na Dolnym Śląsku. Pożar wybuchł przy ul. Górniczej przed godz. 4 rano. Zajął prawie 600 metrów kwadratowych składowiska. Jego dogaszanie może potrwać nawet kilkanaście godzin.


Kraj
Podpalili galerię handlową, bo nie pozwolono...

- Akcja gaśnicza była utrudniona ponieważ płonęła gruba warstwa materiałów przemysłowych, których część znajdowała się w zagłębieniu. Został wezwany specjalistyczny sprzęt do pomiaru stężenia zanieczyszczenia powietrza, chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom – powiedział Polsat News Paweł Kaliński z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.



Według najnowszych informacji normy czystości powietrza w Wałbrzychu nie zostały przekroczone.

...

Koszmar...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:04, 21 Kwi 2016    Temat postu:

Potężna eksplozja w zakładzie petrochemicznym. Co najmniej 13 zabitych
Wybuch w zakładach Pemex
Wybuch w zakładach Pemex / Źródło: Twitter / @thandojo
Co najmniej 13 osób zginęło w wyniku wybuchu w zakładach jednej z największych firm petrochemicznych w Meksyku – poinformował w czwartek prezes spółki Pemex.

Do eksplozji doszło w środę 20 kwietnia po godzinie 15 czasu lokalnego w porcie Coatzacoalcos w południowo-wschodnim Meksyku. Miejsce jest jednym z największych hubów eksportowych wykorzystywanych przez Pemex. W wyniku wybuchu powstała ogromna chmura czarnego dymu. Gubernator stanu Veracruz w rozmowie z lokalnymi mediami informował, że siła eksplozji była odczuwalna w odległości nawet 10 km od zakładów.

Póki co nie wiadomo, co spowodowało wyciek, a następnie wybuch. Pemex w komunikacie opublikowanym na Twitterze poinformował, że sytuacja jest już pod kontrolą i nie ma zagrożenia dla pracujących w zakładach osób.

Z informacji przekazanych przez koncern wynika, że w wyniku zdarzenia śmierć poniosło 13 osób. 136 pracowników zostało rannych, 88 z nich wymaga hospitalizacji. Władze firmy zastrzegają jednak, że liczba ofiar śmiertelnych ostatecznie może okazać się wyższa, ponieważ 13 osób znajduje się w stanie krytycznym. W czwartek rannych odwiedziło kierownictwo koncernu.

To nie pierwszy wypadek w zakładach Pemexu. W lutym tego roku w wyniku pożaru w tym samym zakładzie śmierć poniósł jeden z pracowników.
/ Źródło: Reuters, BBC

>>>

Z ta chemia... Czy ludzie wiedza co robia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:21, 22 Kwi 2016    Temat postu:

Huta stali zatruwa Kraków. Raport o 15 awariach i 5 dodatkowych tonach pyłu w atmosferze
ml/
2016-04-22, 17:12



Skomentuj
0
- Od początku 2015 r w hucie doszło do 15 tzw. zdarzeń awaryjnych, przez które do atmosfery przedostały się ogromne ilości pyłu grafitowego - wynika z raportu pokontrolnego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) w hucie. Najbardziej niepokojące były awarie z 23 sierpnia oraz 17 września 2015 r, kiedy z kominów huty wydostało się odpowiednio 2000 kg i 1700 kg pyłu.
Wikimedia Commons/Christopher Walker/CC BY 2.0

Huta, dawniej nosząca im. Tadeusza Sendzimira, należy do spółki ArcelorMittal Poland, największego producenta stali w Polsce. Na stronie internetowej firma podaje, że jest "jednym z najnowocześniejszych producentów stali w Europie".



"Brak bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia"



W sumie na skutek awarii urządzeń, huta dodatkowo wyemitowała 5 ton pyłu, 9600 m3 gazu surowego oraz 11 000 gazu koksowniczego. Inspektorzy w protokole napisali, iż nie stwierdzono wystąpienia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. - O to, jaki wpływ na środowisko miały awarie, proszę pytać ekspertów z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - powiedziała polsatnews.pl Sylwia Winiarek, rzecznik ArcelorMittal Poland.



W przesłanym nam oświadczeniu ArcelorMittal Poland wyjaśnia, że "zdarzenia środowiskowe" wynikały przede wszystkim z "awarii falownika w koksowni, która skutkowała niezorganizowaną emisją gazu koksowniczego do atmosfery. W roku 2015 doszło również do niezorganizowanej emisji pyłu ze stalowni. (…) Falownik w koksowni został wymieniony; pracuje bezawaryjnie. W stalowni natomiast wprowadziliśmy zmiany w procesie – wydłużyliśmy czas zalewania konwertora" - głosi komunikat.



Raport WIOŚ zawiera nieścisłości, co do tego, kiedy inspektorzy dowiedzieli się o możliwych nieprawidłowościach w krakowskim oddziale firmy. Najprawdopodobniej nastąpiło to po interwencji osoby prywatnej z dnia 22.02.2016 r. (w raporcie podano rok 2015).



"Wnioskodawca przekazał kilkusekundowe nagranie, na którym widać emisję dymu z baterii koksowniczej w dniu 18.12.2016 r. (najpewniej chodzi o 2015 r. - red.)" - napisano w dokumencie WIOŚ, do którego dotarli dziennikarze RMF FM i Onetu.



Krakowski Alarm Smogowy chce wyjaśnień



Wyniki kontroli zaniepokoiły Stowarzyszenie Krakowski Alarm Smogowy. Wystosowało ono pismo do krakowskiego oddziału firmy, w którym domaga się ujawnienia szczegółowych informacji, jakie działania firma zamierza podjąć, aby tego typu awarie nie miały miejsca w przyszłości.



Krakowski Alarm Smogowy chce również, by systemu monitoringu powietrza za pomocą kamer w hucie został udostępniony on-line, tak by mieszkańcy Krakowa mogli na bieżąco kontrolować emisję zanieczyszczeń powietrza.



- Odniesiemy się do postulatów Krakowskiego Alamru Smogowego, jak tylko otrzymamy ich pismo - powiedziała polsatnews.pl Sylwia Winiarek, rzecznik ArcelorMittal Poland.



5,5 mld zł na modernizację zakładów



Firma podkreśla, że od początku swojej obecności w Polsce zainwestowała w modernizację swoich oddziałów ponad 5,5 mld zł (do krakowskiego oddziału trafiła niemal połowa tej kwoty). A inwestycje "w znacznym stopniu przyczyniły się do ograniczenia wpływu zakładów firmy na środowisko".



RMF FM, polsatnews.pl

...

Ano wlasnie i tu pada liberalizm. Zyski do kieszeni a smrod do ludzi... Koszty na innych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:57, 23 Kwi 2016    Temat postu:

Niepokojący raport z Krakowa. Huta truje miasto? „Większym problemem domowe piece”
wyślij
drukuj
dmilo, rs | publikacja: 23.04.2016 | aktualizacja: 11:24 wyślij
drukuj
Kraków od lat zmaga się ze smogiem (fot. flickr.com/Grzegorz Bednarczyk)
Po raporcie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, władze Krakowa domagają się wyjaśnień od ArcelorMittal Poland – informuje RMF FM. Z dokumentu wynika, że od początku ubiegłego roku w krakowskiej hucie doszło do 15 awarii. Jednak w ocenie cytowanego przez „Gazetę Krakowską” inspektora WIOŚ większym problemem są domowe piece.

Kraków ogranicza ruch samochodów ze względu na smog. Warszawa: u nas nie ma żadnych anomalii
Według raportu WIOŚ, do najgroźniejszych „zdarzeń awaryjnych” doszło 23 sierpnia i 17 września 2015 r. Do atmosfery trafiło wtedy za pierwszym razem 2000 kg pyłu, natomiast za drugim 1700 kg. W protokole z kontroli znalazła się jednak informacja, że „nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi”.

Władze Krakowa są jednak zaniepokojone. Będą domagały się wyjaśnień, jakie zakład zamierza podjąć działania, żeby zapobiec takim sytuacjom. – Podobne zdarzenia wzbudzają nasze uzasadnione zaniepokojenie, tym bardziej, że od lat władze miasta podejmują działania na rzecz poprawy jakości powietrza – powiedziała w rozmowie z RMF FM zastępca prezydenta Krakowa Elżbieta Koterba.

Zdaniem Andrzeja Guły z Krakowskiego Alarmu Smogowego 2000 kg pyłów wyemitowanych do atmosfery za jednym razem to bardzo dużo. – Gdybyśmy całkowicie zakazali wjazdu samochodów do centrum miasta, to w trakcie jednego dnia bylibyśmy w stanie zredukować emisję pyłu o około 20 kilogramów – mówi w rozmowie z RMF FM. Jak zapowiada, aktywiści będą się domagać stałego monitoringu huty – tak aby mieszkańcy sami mogli monitorować, co dzieje się na terenie zakładu.

Było gorzej

Z kolei Kazimierz Liszka, inspektor WIOŚ, który od ponad 30 lat monitorujący emisję zanieczyszczeń w Nowej Hucie zapewnił w „Gazecie Krakowskiej”, że zakład emituje „kilkadziesiąt razy mniej zanieczyszczeń niż jeszcze w latach 90. i sto razy mniej niż pod koniec lat 80.” I ocenił, że dużo większym problemem niż huta są domowe piece grzewcze.
RMF FM, „Gazeta Krakowska”

...

Glupki smrodza w piecach smieciami...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 8 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy