Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:01, 14 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Śmieci palą się dobrze
- Shutterstock
Plaga pożarów na składowiskach odpadów i w sortowniach śmieci nasila się od dwóch lat. Mniej więcej od kiedy gminy zaczęły wymagać, by śmieci przetwarzano - informuje "Rzeczpospolita".
Eksperci są zgodni: pożar to prosty sposób, by przedsiębiorstwo pozbyło się śmieci, które przyjęło do utylizacji.
REKLAMA
Firmy przetwarzające odpady za każdą tonę dostają ok. 250 zł. Gdy spłoną, pieniądze zostają u nich, ale powstaje miejsce na nowe odpady. Wiele z nich otrzymuje też odszkodowanie z ubezpieczenia – wskazuje "Rz".
Tymczasem w trakcie pożaru do środowiska przedostaje się wiele szkodliwych substancji. A spalenie śmieci na wolnym powietrzu to duża szkoda dla środowiska, za której wyrządzenie w praktyce nikt nie ponosi odpowiedzialności, chyba, że zostanie złapany za rękę.
Za podpalenie grozi odpowiedzialność karna, ale ponosi ją konkretna osoba, a nie np. zarządca składowiska – zauważa Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Jak dodaje, przedsiębiorca może jednak ponieść odpowiedzialność, jeśli np. zaniedbaniami przyczynił się do pożaru.
...
To jest ohydna zbrodnia. BIORA KASE I NISZCZA SRODOWISKO!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:20, 19 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Pożar w sortowni odpadów w Dąbrówce Wielkopolskiej. "Dym jest toskyczny"
Około 40 strażaków od kilku godzin walczy z pożarem w sortowni odpadów w Dąbrówce Wielkopolskiej w województwie lubuskim. - Dym jest toksyczny - ostrzega straż pożarna.
Pożar rozwija się wewnątrz sortowni, co utrudnia jego gaszenie. - Musimy działać tylko z zewnątrz, czyli wokół pożaru, na wysokości hałdy, która ma sześć metrów - powiedział asp. sztab. Dariusz Pałasz z PSP w Świebodzinie. - Płonie suchy materiał, szmaty, butelki, pianka polieterowa - informuje Pałasz.
Nie są znane przyczyny pożaru. Wiadomo, że nikt nie został ranny.
...
Znow tragedia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:23, 20 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Kilkaset śniętych ryb pod Rzeszowem. " Potrzeba lat, żeby to odbudować"
Nawet kilkaset śniętych ryb - w tym prawdopodobnie całą tamtejszą populacje pstrąga - odnaleźli wędkarze w rzece w miejscowości Lubenia pod Rzeszowem.
- Cała populacja jest wytruta od małych do dorosłych ryb, potrzeba lat, żeby to odbudować - powiedział Grzegorz Lipa z Polskiego Związku Wędkarskiego w Rzeszowie.
Członkowie Związku Wędkarskiego podejrzewają, że za pomór odpowiedzialny jest odpływ z pobliskiej oczyszczalni ścieków. - Zauważyłem duży odpływ zanieczyszczeń. Jest to nielegalne ujście ścieków z tej studzienki, wszystko wskazuje na to że podłączenie jakieś nielegalne - stwierdził Roman Konefał z Państwowej Straży Rybackiej.
...
Koszmar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:22, 22 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Tajemnicze beczki z chemikaliami w Choczni. Czy są niebezpieczne dla środowiska?
Robert Kulig
22 września 2015, 09:50
Na terenie lokalnego wysypiska śmieci w Choczni niedaleko Wadowic (woj. małopolskie) znaleziono dwie beczki z substancjami chemicznymi. Pojemników jest więcej. Trwa wydobywanie pozostałych oraz analiza ich zawartości. Na razie nie wiadomo, czy substancja jest szkodliwa dla ludzi i otoczenia.
- Zawartość pojemników ma konsystencję stałą, która dopiero będzie zbadana - mówi prokurator Jerzy Utrata z wadowickiej prokuratury. - Wydobyliśmy dwie beczki, ale zdjęcia z georadaru pokazują, że jest ich znacznie więcej. Obecnie trwa eksploracja terenu - tłumaczy.
Prok. Utrata dodaje, że "wszystkie zebrane materiały zostaną oddane osobie, która przeprowadzi badania". - Na razie nie wiemy nawet, czy we wszystkich pojemnikach jest jednorodna substancja - mówi.
Dopiero za kilka dni można się spodziewać, że poznamy skład chemiczny, jego wpływ na ludzi i otoczenie oraz dokładną liczbę beczek.
Aktualnie teren, na którym zakopano pojemniki z odpadami, jest ogrodzony i monitorowany.
Na razie nie wiadomo, do kogo należą pojemniki oraz czy odpowie karnie za składowaniem materiałów chemicznych w Choczni.
Za nielegalne składowanie tego typu odpadów grozi do pięciu lat więzienia.
...
Znowu potwornosc...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:27, 29 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Polska wycofuje baterie z rtęcią. Od czwartku nowe unijne przepisy
Wtorek, 29 września 2015, źródło:MR
fot.Fotolia / Pixelot
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej do 2 października Polska musi całkowicie wycofać ze sprzedaży baterie do aparatów słuchowych zawierające rtęć. Wymóg ten wynika z podpisanej przez Unię Europejską w 2013 roku Konwencji Minamaty.
W Europie obowiązywały dotychczas baterie guzikowe, które zawierały śladowe ilości tego pierwiastka. Były one bezpieczne dla człowieka, lecz składowane w magazynach mogły stanowić zagrożenie dla środowiska. Dlatego Bruksela podjęła decyzję o wycofaniu rtęci z baterii guzikowych.
Zaostrzone przepisy dotyczące rtęci w bateriach, obowiązują już w Stanach Zjednoczonych. Według obecnych danych – wyeliminowanie tego pierwiastka wpłynie na zmniejszenie składowanej do utylizacji rtęci o około 6 ton rocznie.
W Polsce zmiany w przepisach najbardziej dotkną osoby niedosłyszące (szacuje się, że na niedosłuch cierpi nawet 6 mln Polaków). Używają one baterii guzikowych do zasilania aparatów słuchowych. Nowsze modele są o wiele droższe od starych akumulatorków, w których rtęć używana była jako stabilizator wydłużający ich życie. Ceny baterii słuchowych wahają się od kilku (rtęciowe) do kilkunastu złotych (srebrowe i litowo-jonowe)
...
Tu jest pytanie czy jedno drugie rownowazy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:12, 03 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Radom: Zwierzęta w więzieniu. Eksperyment resocjalizacyjny
Dbają o konie, opiekują się psami i hodują lamy. Więźniowie z Aresztu Śledczego w Stawiszynie koło Radomia biorą udział w pierwszym takim w Polsce, eksperymentalnym programie resocjalizacyjnym. Korzyść dla obu stron jest ogromna.
Zwierzęta znalazły nowy dom. W przywięziennym centrum zamieszkały cztery araby, dwa kucyki, dwie lamy, sześć psów i świnka wietnamska Kasia. Skazani karmią je i pielęgnują. Jak zapewnia Marcin z 16- letnim wyrokiem na koncie, dzięki temu uczą się znowu angażować w ważne sprawy. Obecność czworonogów sprawia, że czują się i lepsi, i potrzebni.
Nowatorski projekt jest eksperymentem nie tylko w Polsce, także w Europie. Jak każda nowość budzi emocje i obawy. Niektórzy nie wierzą, że można pogodzić te dwa światy- poukładany więzienny porządek ze spontanicznością natury.
Zdaniem Anny Osowskiej-Rembeckiej, Dyrektora Okręgowy Służby Więziennej w Warszawie, nic bardziej mylnego, a projekt jest strzałem w "dziesiątkę".
Programu nie można byłoby realizować, gdyby nie wsparcie i pomoc Straży dla Zwierząt. Dzięki determinacji i zaangażowaniu jej pracowników powstało Centrum Resocjalizacyjno-Socjalizacyjne, który daje i ludziom, i zwierzętom szanse na nowe życie.
Powodzenie przedsięwzięcia zależy także od pieniędzy. Służba więzienna nie przewiduje finansowania na przykład zakupu karmy dla zwierząt. Dlatego niezbędne jest wsparcie ludzi dobrej woli, samorządu czy wojewody.
Niewykluczone, że wkrótce ze Stawiszyna wezmą przykład także i inne polskie więzienia.
...
Natura powinna prowadzic ku dobru.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:03, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Rzeszów
Wymieniają dachy z eternitem
Eternit
Gmina Głogów Małopolski realizuje program wymiany pokryć dachowych zawierających eternit. Samorząd uzyskał na ten cel fundusze z Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie. To w sumie ponad 40 tysięcy złotych.
Z programu skorzysta 66 posesji. Dzięki temu zminimalizowane zostaną negatywne skutki zdrowotne spowodowane obecnością azbestu.
REKLAMA
Zlikwidowane zostanie także szkodliwe oddziaływanie na środowisko. Usuwaniem i zagospodarowaniem odpadów niebezpiecznych zawierających eternit zajmą się specjalistyczne ekipy.
Podobne programy realizują też inne samorządy. Nabór wniosków o dotacje trwa właśnie w gminie Trzebownisko. Potrzeby są ogromne. Szacuje się, że w samym Rzeszowie do usunięcia jest jeszcze ponad tysiąc ton wyrobów zawierających azbest.
...
Gość : Pani w urzędzie stwierdziła ze nie dofinansują usuwania azbestu a tylko transport i unieszkodliwienie. Jak twierdzi eternit podczas usuwania z dachu nie jest szkodliwy. Zapewne wtedy nie pyli ale jak leży na dachu to bardzo szkodzi zdrowiu i środowisku...
...
Takie problemy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:10, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wołczyn w ogniu. Seria podpaleń zemstą za sprzeciwianie się wycince drzew?
Doszczętnie spalony dom, podpalone maszyny za milion złotych, próba spalenia obory ze 120 krowami, a do tego SMS-y z pogróżkami śmierci: w spokojnej dotąd wsi od roku dzieją się rzeczy jak z filmów sensacyjnych. Czy to wszystko dlatego, że ekolog i właściciele przedsiębiorstwa rolnego odważyli się protestować przeciwko masowej wycince drzew i niszczeniu przyrody? Sprawę w Wołczynie badają reporterzy programu "Uwaga! TVN".
Maszyny jak ostrzelane z karabinu
Widok zniszczonych maszyn jest wprost przerażający: niektóre wyglądają jak ostrzelane z karabinu maszynowego. - Przypuszczam, że te podpalenia są na tle wycinki dębów. Zeznawaliśmy w sądzie jako świadkowie w tej sprawie. Dzień wcześniej nastąpiło podpalenie - mówi Eugeniusz Torczyło z Promexu.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy w firmie czterokrotnie ktoś podkładał ogień. Spalono nowoczesny kombajn, siewnik. Próbowano puścić z dymem magazyn z nawozami oraz oborę ze 120 krowami. - Straciliśmy już ponad milion złotych. Nie wiem, jak się podniesiemy - mówi Wiesław Walczak z Promexu.
Właściciele firmy nie mają wątpliwości: to odwet za ich protest i składanie zeznań w procesie dotyczącym nielegalnej wycinki drzew i lasu w Rożnowie. Ogromnych strat doznał też ekolog Adam Ulbrych, którego poprosili o pomoc. Mężczyźnie spłonął dom. - Dostałem też SMS-y, że zostanę spalony i zabity i mam się stąd wynosić - dodaje Ulbrych, który od 15 lat prowadzi na terenie gminy Wołczyn użytek ekologiczny Rozalia. Mężczyzna zainteresował się wycinką drzew i lasu w Rożnowie oraz złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Podpalenie jego domu miało miejsce w przeddzień przesłuchania w prokuraturze. Do dziś nie znaleziono sprawcy. Do prokuratury w Kluczborku wpływały tymczasem kolejne zawiadomienia o podpaleniach, pogróżkach i masowej wycince drzew na terenie Rożnowa.
Odwet? "Są poszlaki"
Jaki jest związek między serią podpaleń a wycinką drzew? - Ten związek jest badany w ramach śledztwa. Jedna z wersji jest taka, że jest to jakiś odwet za to, że były zgłaszane przypadki wycinki drzew. Są pewne przypuszczenia, poszlaki. Ale nie jest to pewnik - podkreśla Henryk Nowicki z Prokuratury Rejonowej w Kluczborku.
Wszystko zaczęło się od legalnej wycinki drzew. W 2013 roku rolnik z Wielkopolski Stanisław J. kupił ziemie w Rożnowie i Komorznie. Uzyskał zgodę na wycinkę 128 drzew w Rożnowie. Podczas wycinki Stanisława J. nikt nie widział, na miejscu pojawiał się jego zięć Michał A. - przedsiębiorca i właściciel fabryki mebli. Na pola wjechał ciężki sprzęt, prace przebiegały bardzo szybko, a w ich efekcie wycięto dużo więcej drzew, niż zezwolili urzędnicy. - Nie mogę traktować każdego wnioskodawcy jako potencjalnego przestępcy. My przyjmujemy, że wnioskodawca działa w dobrej wierze i gdyby tak było, to nie byłoby problemu - mówi burmistrz Wołczyna, Jan Leszek Wiącek.
Żeby ocenić skalę zniszczeń, porównaliśmy zdjęcia z drona do map satelitarnych, na których doskonale widać okazałe drzewa. Widok jest porażający: zniknęło znacznie więcej drzew, niż zawierało zezwolenie na wycinkę. Mowa o półhektarowym lesie. Sprawa znalazła finał w sądzie, który za nielegalny wyrąb skazał właściciela na karę 5 tys. zł grzywny i zobowiązał go do odtworzenia drzewostanu w ciągu 3 lat.
Przeprosiny dla podpalaczy
Reporterzy programu "Uwaga!" chcieli porozmawiać z Michałem A. - Na wszystko miałem pozwolenie - zaklinał się. I przekonywał, że drewno "zostało rozdane potrzebującym". - Ja takich drzew u siebie w firmie nie używam - oświadczył Michał A.
Na łamach regionalnej gazety, która od początku opisuje wydarzenia w Rożnowie, doszło do kuriozalnej sytuacji: zdesperowany prezes Promexu przeprosił publicznie bandytów, którzy czterokrotnie podpalili jego firmę i obiecał, że nie będzie składał żadnych doniesień. - Publicznie przeprosiłem tego pana i poprosiłem, żeby jednak dał nam święty spokój - potwierdza Walczak.
Podczas niedawnej wizyty w Opolu o dramacie dowiedziała się premier Ewa Kopacz. Szefowa rządu obiecała osobiście porozmawiać z Komendantem Głównym Policji. Czy popełniono błędy podczas wydawania zgody na wycinkę drzew - to ma również sprawdzić Najwyższa Izba Kontroli.
...
Wojna ekologiczna?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:05, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ryby w Tamizie zatrute plastikiem
Tamiza - Gabriel Bouys / AFP
Trzy czwarte ryb pływających w londyńskiej rzece jest zatrute plastikiem – ujawnili naukowcy z Uniwersytetu Holloway.
Tamiza była kiedyś jedną z najbardziej zanieczyszczonych rzek na świecie. Na skutek skażenia nie było w niej ani jednej ryby. Obecnie, po długiej walce ekologów, w Tamizie żyje ponad sto gatunków ryb. Batalia o przywrócenie Tamizie jej pierwotnego stanu toczyła się głównie z przemysłowymi trucicielami. Zbudowano cały system oczyszczalni ścieków, a tych, którzy wciąż zatruwali rzekę, obciążano wysokimi karami.
Jak informuje BBC, najnowsze wyniki analizy są jednak przerażające. Badania na rybach żyjących w Tamizie przeprowadził Uniwersytet Holloway. Okazało się, że trzy na cztery ryby wyłowione z Tamizy są zatrute plastikiem. Eksperci wzywają do natychmiastowych działań. W organizmach prawie 75 proc. osobników z dwóch przebadanych gatunków znaleziono ślady plastiku.
– Ludzie wyrzucają plastik do kosza albo na ulice, skąd często wiatr zwiewa je do rzeki. Inna droga to kanalizacja burzowa – mówi autor badań dr Dave Morritt w rozmowie z BBC News.
Rokrocznie z Tamizy wyłowionych zostaje 400 ton śmieci, a wśród nich plastikowe butelki, worki, zabawki. Ich ilość z roku na rok niebezpiecznie wzrasta. Zdaniem londyńskich naukowców, każdy indywidualnie powinien dbać o to, aby plastikowe śmieci nie trafiały do rzeki i już więcej nie zatruwały środowiska.
...
Cywilizacja...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:41, 09 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Co można zrobić ze starych słupów trakcyjnych i desek? W Gdańsku stanęły ekomeble
Tomasz Gdaniec
9 października 2015, 10:36
Gdańsk ma meble miejskie z recyklingu. Co można zrobić ze starych słupów trakcyjnych i desek? Bardzo wiele. Przekonali się o tym mieszkańcy gdańskiego Śródmieścia, którzy mogą korzystać z nowych leżaków, stołów oraz ławek wykonanych z porzuconych materiałów.
- Razem z moją wspólniczką zauważyłyśmy, że demontowane są słupy trakcyjne wzdłuż torowiska SKM. Bardzo podobał się nam kształt tych konstrukcji. Stwierdziłyśmy, że fajnie byłoby je wykorzystać. Ze względów zawodowych mam "czujne oko" na wyrzucane przez innych materiały - mówi Wirtualnej Polsce Sara Podwysocka, współprojektantka mebli.
Do autorek instalacji zwrócili się organizatorzy festiwali Batlic House Lab. Zaproponowali im przygotowanie i realizację projektu miejskich mebli. Dwie projektantki oraz dwóch mieszkańców ul. Wiosny Ludów własnymi siłami wykonało kilkuosobowy leżak, ławki oraz stolik. Wykonawcy zapewniają, że wszystkie elementy pochodzą z rozbiórki, łącznie z deskami.
- Początkowo słupy trakcyjne chciałyśmy wykorzystać do budowy placu zabaw dla dzieci. Jednak okazało się, że jest to niemożliwe ze względów bezpieczeństwa. Konstrukcja posiadała bowiem zbyt ostre kąty - dodaje Podwysocka.
Moda na twórcze wykorzystywanie odpadów przyszła do Polski kilka lat temu. Nadano jej nawet nazwę - trashion, od połączenia angielskich słów śmieci (trash) oraz moda (fashion). Początek temu trendowi dała fińska projektantka Outi. Kobieta zasłynęła dzięki wymyślnej biżuterii stworzonej z niepotrzebnych zamków błyskawicznych.
..
Dobre pomysly.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:00, 16 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Internauci walczą o życie 2 mln pszczół
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Walczą o ocalenie pszczół - Shutterstock
W niewielkiej miejscowości Jaszczurowa (Małopolskie) 82-letni pan Mieczysław posiada pasiekę pszczół składającą się z 29 uli. Pszczoły przeszkadzały jego sąsiadom na tyle, że sprawa wylądowała w sądzie, a ten nakazał zmniejszenie pasieki do sześciu uli. Starszy pan jest załamany, bo obawia się, że będzie musiał zagazować 2 mln pszczół. Sprawa robi się coraz głośniejsza, a w facebookowym wydarzeniu w obronie pszczół bierze udział już prawie 100 tys. osób.
Całą sprawę przedstawiono w programie UWAGA! TVN. Pan Mieczysław Jamróz jest 82-letnim pszczelarzem z wieloletnim doświadczeniem. Zajmowanie się pszczołami to jego pasja. Jednak jego licząca 29 uli pasieka przeszkadza sąsiadom z Jaszczurowej. Pan Mieczysław swoje ule przeniósł tam, na swoją rodzinną działkę, osiem lat temu w związku z budową zapory i zbiornika wodnego w Świnnej Porębie.
REKLAMA
W nowej lokalizacji pszczoły od początku przeszkadzały pobliskim mieszkańcom, głównie domków letniskowych. Ci skarżyli się na owady, obawiali się ukąszeń, mówili o uczuleniu na jad pszczeli. Sprawa trafiła do sądu i ciągła się przez wiele lat. Początkowo sąd rejonowy z Wadowic oddalił oskarżenie przeciwko panu Mieczysławowi, ale sąd drugiej instancji uznał, że pszczoły powodują "szkodliwą ingerencję w nieruchomości sąsiadów" i nakazał zmniejszyć pasiekę do sześciu uli.
Decyzja sądu załamała starszego pana. W rozmowie z UWAGĄ! podkreślał, że to złośliwe działanie wobec niego, a on żeby wykonać wyrok sądu będzie musiał najprawdopodobniej zagazować dwa miliony pszczół.
W obronie owadów stanęli internauci, którzy uważają, że wyrok sądu jest absurdalny. Na Facebooku powstała strona "NIE dla zagazowania 2 mln niewinnych pszczół Pana Mieczysława Jamroza". Na udział w wydarzeniu zapisało się już 95 tys. osób. - Celem tego wydarzenia jest wysłanie zbiorowego listu z wyrazami dezaprobaty dla tych wygodnickich ignorantów. Pamiętajmy, że są to owady niezwykle pożyteczne – czytamy na stronie. Jest tam też link do petycji do wojewody małopolskiego o uchylenie wyroku sądu, którą podpisało już ponad 26 tys. ludzi.
Za założenie wydarzenia internautom dziękuje wnuk pana Mieczysława. - Dla Dziadka ta pasieka to sens życia. Jest w podeszłym wieku, większość jego kolegów już nie żyje. Ma problemy z nogami, ta właśnie pasieka motywowała go do ruchu i aktywności. Dziadek który pałał zawsze radością teraz bardzo się załamał – napisał w jednym z postów. Dalej pisze, że planują odwołanie się do sądu kasacyjnego, ale na razie nie zdradzają szczegółów.
Wnuk pana Mieczysława wyjaśnia też dlaczego pasieka nie będzie przeniesiona. - Zacznijmy od tego dlaczego ma je przenieść? To jego ziemia z Dziada-Pradziada. Pasieka spełnia wszystkie normy bezpieczeństwa, aż do przesady. Ma nagle ją przenosić bo komuś się tak nagle - mówiąc kolokwialnie - upieprzyło? Serio? - pisze.
Przeniesienie tak, zagazowanie niekoniecznie
Do sprawy odnoszą się też pszczelarze z Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy, którzy krytykują wyrok sądu, ale zaznaczają, że sytuacja nie jest jednoznaczna. Jak zaznaczają, że zagazowanie pszczół to tylko jedna z opcji, ostateczna.
- Wyrok nie precyzuje, w jaki sposób pszczoły mają być stamtąd zabrane. Można je przenieść, sprzedać, zagazować (z tego co wiemy nieoficjalnie, panu Mieczysławowi składano oferty odkupienia pasieki, ale ten się nie zgodził – red.). Sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak to się wydaje i jest przedstawiana w mediach. Z jednej strony mamy niezrozumiały wyrok, oparty o opinie które nie są wydane przez specjalistów z zakresu pszczelarstwa. Wyrok sądu nie broni się ws. pozostawienia sześciu uli. Bo dlaczego nie zostawić pięciu, siedmiu czy ośmiu? Na jakiej podstawie ustalono tę liczbę? - mówi Przemysław Szeliga, wiceprezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie.
- Po drugie, na czym polega uciążliwość ponad przeciętną miarę? Bo moim zdaniem tej uciążliwości tam nie ma. Wyrok już jednak zapadł i teraz pytanie, jak go wykonać – dodaje Szeliga. Jak podkreśla, pszczoła jest bardzo pożytecznym stworzeniem i trzeba ją sprowokować, żeby zaatakowała. - Można co prawda popełnić błędy, które prowokują pszczoły do agresji, ale nie wyobrażam sobie, żeby doświadczony pszczelarz mógł do tego dopuścić – zaznacza.
Zdaniem Przemysława Szeligi wyrok sądu to niebezpieczny dla naszego środowiska precedens. - Może bowiem spowodować taką sytuację, że osoby, które przebywają rekreacyjne na terenach wiejskich wyrzucą stamtąd pszczoły, a za chwilę piejące koguty, a potem krowy robiące placki na drogach. I wieś przestanie być wsią – konkluduje.
Tymczasem pszczoły są nam niezbędne do życia. I jak mówią pszczelarze, to dogmat, z którym nie da się dyskutować.
...
Czlowiek czlowiekowi wilkiem. Ja akurat od dziecka z pszczolami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:25, 26 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Mnóstwo śniętych ryb w Warcie. Wydano ostrzeżenie dla mieszkańców
Zenon Kubiak
26 października 2015, 14:40
Całe setki śniętych ryb zauważono w niedzielę na 15-kiloemtrowym odcinku Warty pomiędzy miejscowościami Łukowo i Kiszewo. Inspektorzy ochrony środowiska sprawdzają, co mogło zatruć ryby.
W niedzielę dyżurny komendy straży pożarnej w Obornikach odebrał zgłoszenie o dużej liczbie śniętych ryb unoszących się w Warcie. Przybyli na miejsce straży potwierdzili, że na odcinku 15 kilometrów między miejscowościami Łukowo i Kiszewo zarówno na brzegach jak i w nurcie rzeki są setki martwych ryb.
- Działania straży pożarnej polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz sprawdzeniu rzeki pod względem występowania ewentualnego zanieczyszczenia. Nie stwierdzono zanieczyszczenia na powierzchni wody – informuje Leszek Sobański z obornickiej straży pożarnej.
Na miejsce wezwano pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Pile, którzy pobrali próbki wody do analizy. Dopiero jej wyniki, na które trzeba poczekać przynajmniej kilka dni, mają dać odpowiedź na pytanie, co zatruło ryby.
„W związku z pojawieniem się śniętych ryb w rzece Warcie na odcinku Poznań- Oborniki zaleca się NIESPOŻYWANIE ryb wyłowionych z rzeki lub znalezionych na brzegach do wyjaśnienia sprawy przez służby” – czytamy w wydanym w poniedziałek komunikacie Regionalnego Systemu Ostrzegania.
...
Co sie stalo?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:28, 31 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Rzeszów
W Irenie nie chcą zakładu przetwarzania plastiku
W Irenie nie chcą zakładu przetwarzania plastiku - Shutterstock
Miejscowość Irena w powiecie stalowowolskim może stracić swój wypoczynkowy charakter. Prywatny inwestor z Kraśnika planuje budowę zakładu przetwarzania tworzyw sztucznych na terenie dawnej spółdzielni i deklaruje stworzenie nowych miejsc pracy.
Przeciwko inwestycji protestują mieszkańcy Ireny, którzy obawiają się hałasu i smrodu, jaki może unosić się wokół zakładu. Przedsiębiorca złożył w urzędzie gminy w Zaklikowie wniosek o warunki zabudowy działki. Burmistrz Zdzisław Wójcik zapewnia, że jest przeciwny budowie zakładu, bo jest on planowany blisko zabudowań. Jego zdaniem lepsza była inwestycja uwzględniająca wypoczynkowy charakter Ireny. W sprawie inwestycji ma się jeszcze wypowiedzieć m.in. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
REKLAMA
Irena położona jest nad Sanną w Lasach Lipskich. Powstała jako przyfabryczne osiedle przy zakładach żelaznych zbudowanych w XIX wieku. Obecnie ma głównie charakter wypoczynkowy. Działa tam m.in. ośrodek Caritasu, są też domki letniskowe.
...
Jak im wcisna plastik to istotnie jaki wypoczynek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:57, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Larwy pomagają rozwiązać ludzkości ważny problem
Larwy mącznika młynarka mogą z powodzeniem żywić się styropianem, który w innym wypadku przez miliony lat zalegałby na wysypiskach śmieci. Naukowcy odkryli, że apetyt larw na tworzywa sztuczne może pomóc nam rozwiązać problem składowania tego rodzaju materiałów.
Fajne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:27, 09 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Kolejne zatrucie wody w Wielkopolsce. Śnięte ryby w rzece Główna
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu
Z rzeki wyłowiono kilka śniętych ryb - Krzysztof Kowalski / Krzysztof Kowalski
Nieznana substancja pojawiła się wczoraj w rzece Główna w pobliżu ulicy Bałtyckiej w Poznaniu. Z rzeki wyłowiono kilka śniętych ryb. Inspektorzy ochrony środowiska pobrali próbki wody do badań.
– Przed godziną 10 zostaliśmy poinformowani przez Straż Pożarną o wycieku plamy w rzece Głównej na wysokości ulicy Skromnej. Na miejsce udali się inspektorzy, którzy pobrali próbki wody z rzeki, a także z Warty, by sprawdzić jak daleko sięgnęło zanieczyszczenie. W rzece Głównej znaleziono kilka śniętych ryb, które zostały przekazane do badań do Powiatowego Lekarza Weterynarii. Zabezpieczyliśmy również próbki wody, które będziemy badać przez najbliższe dni – powiedziała Hanna Kończal, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
REKLAMA
Centrum Zarządzania Kryzysowego wydało komunikat, w którym apeluje o nie spożywanie ryb z rzeki Główna oraz Warta.
To kolejne zatrucie rzek w Wielkopolsce. 23 października po godz. 22 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o śniętych rybach w okolicach Obornik. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i rozpoczęli sprawdzać rzekę pod względem występowania ewentualnego zanieczyszczenia. W rejonie Obornik, a także Szamotuł i Międzychodu zabezpieczono próbki wody, które wciąż badają pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Przez niespełna dwa tygodnie z Warty wyłowiono ponad 3 tony śniętych ryb.
– Śnięte były duże okazy ryby. Z tego co wiemy skorupiaki i inne organizmy tam żyją. Rzeka nie jest całkowicie zatruta. W wodzie znalazła się plama substancji niebezpiecznej, która wytruła te większe okazy i została rozpuszczona w wodzie. Badania, które wykonano po 2-3 godzinach od momentu powiadomieniu o zdarzeniu nie potwierdziły zagrożenia dla życia ludzi – mówi w rozmowie z Onetem Dariusz Dymek, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.
...
Znowu?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 2:44, 14 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Rzeszów
Kochasz dzieci - nie pal śmieci
Uczniowie szkoły podstawowej nr 1 w Przemyślu zachęcali dziś mieszkańców miasta, by zrezygnowali z palenia śmieci w przydomowych piecach. W maseczkach na twarzy rozdawali ulotki informujące o tym jak szkodliwe są to praktyki.
Przemyska Straż Miejska każdego dnia otrzymuje zgłoszenia o mieszkańcach, którzy palą w piecach różnego rodzaju odpady. Dowodem na to jest gryzący dym wydobywający się z kominów.
REKLAMA
Powszechnie panuje przekonanie, że problem palenia śmieci wynika z ubóstwa i dotyczy tylko niezamożnych mieszkańców, których nie stać na węgiel czy drewno. Ale okazuje się, że także w lepiej sytuowanych domach palone są szkodliwe odpady.
"Kochasz dzieci - nie pal śmieci" to hasło ogólnopolskiej kampanii proekologicznej, zainicjowanej przez fundację ekologiczną Arka. W Przemyślu włączyły się do niej: samorząd, Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej oraz szkoły.
...
CO ROBIC Z TYMI LUDZMI? NA POLICJE? Znam takich kompletnych bidokow akurat nie z Łodzi tylko gdy bylem na wyjezdzie. Dowala im jeszcze kare... To naprawde ciezka sprawa... Taki mamy lud...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:58, 16 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
IAR
Rodziny pszczele masowo zamierają
- Shutterstock
Kondycja pszczół wciąż się pogarsza. Mimo coraz większej wiedzy, lepszego sprzętu czy uli wciąż dochodzi do masowego ginięcia owadów. Głównie poprzez choroby i nadmierną chemizację w rolnictwie.
Prezes Karpackiego Związku Pszczelarzy Stanisław Kowalczyk przyznaje, że teraz najbardziej pszczołom zagraża nadmierne używanie środków ochrony roślin. „Zwracamy uwagę aby stosować takie preparaty, które im nie szkodzą i w takich okresach, kiedy nie maja na nich tak negatywnego wpływu bo to jest dla naszego wspólnego pożytku” -zaznacza. Jak dodaje właściciel „Sądeckiego Bartnika” Janusz Kasztelewicz wszyscy możemy przyczynić się do poprawy warunków, w którym żyją owady. „Nie kośmy nadmiernie trawników, nie wypalajmy traw na wiosnę bo to niszczy florę, sadźmy drzewa pyłkodajne i nektarodajne” - zaleca.
REKLAMA
Karpacki Związek Pszczelarzy w Nowym Sączu obchodzi dziś 40-lecie istnienia. Skupia ponad 1200 producentów złotego płynu. Głównie słynną z miodu spadziowego, ale też lipowego czy kwiatowego. Maja pod swoją opieką około 30 tysięcy rodzin pszczelich.
Ten rok po względem zbiorów był lepszy niż ubiegły. Średnio zebrano 40 kilogramów miodu z ula.W ramach dzisiejszych obchodów zaplanowano między innymi konferencję na temat historii Związku oraz specjalny wykład dotyczący wykorzystania produktów miodowych w profilaktyce i leczeniu. Najbardziej zasłużonym zostały też wręczone specjalne odznaczenia.
...
Co jest?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:11, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Po raz kolejny nieznana substancja wyciekła do Warty
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu
Po raz kolejny nieznana substancja wyciekła do Warty - Janusz Ludwiczak / Onet
Strażacy otrzymali zgłoszenie o wycieku nieznanej substancji do rzeki Cybina (dopływanie Warty) w rejonie Mostu św. Rocha w Poznaniu. Plamę zabezpiecza specjalistyczna jednostka chemiczna.
– O godz. 9:30 otrzymaliśmy informację o wycieku nieznanej substancji pienistej z kolektora w okolicach Mostu Św. Rocha. Na miejscu pracują cztery zastępy i specjalistyczna grupa chemiczno-ekologiczna. Zabezpieczono miejsce zdarzenia. Pobrane zostały próbki wody do badań dla Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska – powiedział Onetowi kpt. Michał Kucierski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.
REKLAMA
To kolejny wyciek nieznanej substancji do rzeki Warta. 23 października po godz. 22 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o śniętych rybach w okolicach Obornik. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i rozpoczęli sprawdzać rzekę pod względem występowania ewentualnego zanieczyszczenia. W rejonie Obornik, a także Szamotuł i Międzychodu zabezpieczono próbki wody, które wciąż badają pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Przez niespełna dwa tygodnie z Warty wyłowiono ponad 3 tony śniętych ryb.
– Śnięte były duże okazy ryby. Z tego co wiemy skorupiaki i inne organizmy tam żyją. Rzeka nie jest całkowicie zatruta. W wodzie znalazła się plama substancji niebezpiecznej, która wytruła te większe okazy i została rozpuszczona w wodzie. Badania, które wykonano po 2-3 godzinach od momentu powiadomieniu o zdarzeniu nie potwierdziły zagrożenia dla życia ludzi – powiedział Dariusz Dymek, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.
Z wyników badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że do wody dostały się pyretroidy, czyli środki używane do zwalczania owadów. Jednym z podejrzanych jest zakład Bros, który produkuje środki owadobójcze. Jeśli zarzuty się potwierdzą firma za celowe spuszczanie do wody ścieków i odpadów chemicznych zapłaci karę, która wyniesie od tysiąca do miliona złotych.
Z kolei w niedzielę, 8 listopada w rzece Główna w pobliżu ulicy Bałtyckiej w Poznaniu pojawiła się kolejna nieznana substancja. W rzece znaleziono kilka śniętych ryb, które przekazano do badań do Powiatowego Lekarza Weterynarii. Na miejsce udali się inspektorzy WIOŚ, którzy zabezpieczyli próbki wody. Okazało się, że do rzeki spłynęła piana gaśnicza. Doszło do awarii systemu przeciwpożarowego na terenie zakładu Wyborowa.
...
Znowu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:14, 21 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Gdańsk/ Zakład Utylizacyjny produkuje kompost z odpadów mokrych
Piątek, 20 listopada 2015, źródło:PAP
Zakład Utylizacyjny w Gdańsku produkuje kompost z odpadów mokrych segregowanych przez mieszkańców. Kompost ma być wykorzystywany do użyźnienia terenów zielonych w mieście. W przyszłym roku zakład planuje wyprodukować około 6 tys. ton kompostu.
Rzecznik prasowy Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku, Cyprian Maciejewski poinformował w piątek, że zakład, jako jeden z pierwszych w kraju, uzyskał pozytywną decyzję Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dopuszczającą kompost do obrotu. "Jest to końcowy produkt procesu kompostowania odpadów mokrych segregowanych przez mieszkańców; planowane jest jego zastosowanie na szerszą skalę przy utrzymaniu gdańskiej zieleni" - podał. W przyszłym roku zakład planuje wyprodukować około 6 tys. ton kompostu, co oznacza odzyskanie około 20 proc. odpadów mokrych.
Starania o certyfikat ministerstwa trwały prawie dwa lata. "Udowodniliśmy, że dzięki skutecznej segregacji i wysortowaniu przez mieszkańców frakcji biodegradowalnej z odpadów można wyprodukować ekologiczny, dobrej jakości, a przede wszystkim bezpieczny nawóz pod rośliny ozdobne czy trawniki" - zaznaczył Wojciech Głuszczak, prezes zarządu zakładu utylizacyjnego.
Dotychczas zakład wykorzystywał kompost do rekultywacji nieczynnej kwatery składowiska odpadów. Teraz gdańska spółka planuje zaoferować kompost innym miejskim firmom np. Zarządowi Dróg i Zieleni (ZDiZ) do użyźnienia terenów zielonych w mieście.
Kierownik działu utrzymania zieleni w ZDiZ w Gdańsku, Ewelina Latoszewska oceniła, że rocznie firma jest w stanie zagospodarować około połowy planowanej produkcji produktu. Podała, że firmy są w trakcie ustaleń szczegółów współpracy. Na początku, w ramach testu, kompost ma być wykorzystywany do użyźnienia trawników o powierzchni ok. 10 ha (z 310 ha), przede wszystkim przy pasach drogowych.
Nawóz powstaje w procesie kompostowania odpadów mokrych trafiających do zakładu utylizacyjnego w wyniku stosowania tzw. dualnego systemu zbierania odpadów komunalnych. Głuszczak zauważył, że "sukcesywnie wzrasta ilość oraz poprawia się jakość odpadów mokrych, co oznacza coraz większą rzetelność w segregowaniu odpadów w Gdańsku". Uważa, że decyzja ministerstwa oznacza też docenienie wysiłku mieszkańców i potwierdzeniem ekologicznego sensu ich pracy.
Kompost może być stosowany do poprawy właściwości fizycznych i chemicznych wszystkich rodzajów gleb, m.in. w uprawie roślin ozdobnych i trawników, jako komponent dla upraw roślin doniczkowych czy balkonowo-tarasowych, a także w rekultywacji terenów zdegradowanych. Szczególnie polecany jest dla gleb o niskiej zawartości próchnicy. Zakład zapewnia, że kompost spełnia wszystkie przewidziane prawem normy i wymogi jakościowe.
Tzw. dualny (z podziałem na mokre i suche odpady) system zbierania odpadów komunalnych obowiązuje w Gdańsku od lipca 21013 roku, od wejścia w życie tzw. ustawy śmieciowej. Wcześniej, od 2011 r. system, w ramach pilotażu realizowały niektóre gdańskie dzielnice.
...
Brawo! O to chodzi a nie jakies idiotyczne spalarnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:28, 23 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Niebezpieczne toksyny dotarły do Atlantyku
Na początku listopada w wyniku pęknięcia zapory górniczej w kopalni odkrywkowej w stanie Minas Gerais na wschodzie Brazylii osunęła się fala odpadów górniczych i błota, zalewając miejscowość. Zginęło 10 osób, a 19 jest zaginionych. W mediach pojawiły się informacje o kolejnym zagrożeniu, jakim jest dotarcie do Atlantyku toksycznego błota.
Niebezpieczny osad podróżował ponad 600 kilometrów w dół rzeki Doce, zanim dotarł do morza. Władze sąsiedniego stanu Espirito Santo w obawie przed zagrożeniem zbudowały bariery, które miały zapobiec przedostawaniu się toksycznych zanieczyszczeń do pobliskich wód.
Szef brazylijskiego instytutu środowiska Luciano Evaristo poinformował o zagrożeniach wynikających z przedostania się toksyn do Atlantyku. W wielkim niebezpieczeństwie znajdują się morskie zwierzęta i rośliny.
Zapora Fundao, gdzie pracowało 25 osób, wstrzymywała "toksyczne odpady mineralne zajmujące teren porównywalny do powierzchni ok. 10 boisk piłkarskich". Zapora pękła w środku, uwalniając falę błota, która rozlała się na tereny dwukilometrowej doliny ciągnącej się aż do Bento Rodrigues.
...
Znow katastrofa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:11, 24 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Inwestor planuje hotel, miasto daje zgodę na wycinkę 75 drzew
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Inwestor planuje hotel, miasto daje zgodę na wycinkę 75 drzew - Materiały prasowe
Inwestor z Wrocławia chce wybudować tuż przy Błoniach hotel. Miasto w tej sprawie wydało już zgodę na wycinkę 75 drzew znajdujących się przy alei 3 Maja. Oburzeni tym są lokalni radni dzielnicowi, którzy uważają, że zabudowywany jest kolejny korytarz przewietrzenia, co jest niedopuszczalne, gdy miasto walczy ze smogiem.
Chodzi o obszary leżące niedaleko stadionu Wisły Kraków, które do niedawna należały do Telefoniki, czyli właściciela klubu z Reymonta. To tereny dawnego stadionu lekkoatletycznego, które są w ruinie. Nowy inwestor, firma z Wrocławia – Berliner Investbau, chce tam postawić hotel. Pomysł nie jest nowy, bo taki obiekt planowano już na Euro 2012. Teraz jednak realizacja jest bliżej, bo urząd miasta wydał zgodę na wycinkę 75 drzew, które przeszkadzają w rozbiórce starych obiektów sportowych.
REKLAMA
I właśnie w tej ostatnie sprawie głośno protestują radni dzielnicowi z Krowodrzy. - Działka znajduje się w korytarzu przewietrzania miasta, więc planowana inwestycja jest niezgodna z ustaleniami, w którym samorząd przyjmuje określoną wizję i cele rozwoju przestrzennego miasta. Uważam, że teren ten powinien zostać oficjalnie przekształcony w zielony skwer rekreacyjny do użytku mieszkańców, ze szczególnym uwzględnieniem zagospodarowania amfiteatru do celów kulturalnych – mówi radna Iwona Chamielec, która amfiteatrem umownie nazywa trybuny dawnego stadionu.
Zdaniem radnej trzeba ratować obszar, który "niedługo całkowicie zniknie z mapy Krakowa, bowiem pod pretekstem Światowych Dni Młodzieży ruszy tam budowa hotelu, która bezpowrotnie zniszczy teren z potencjałem kulturalno-sportowym, a co za tym idzie pod koniec listopada rozpocznie się wycinka drzew, które rosną tu już od dziesiątek lat". Jak dodaje, w tej sprawie zebrano kilkaset podpisów mieszkańców sprzeciwiających się zabudowie terenu.
Radni z Krowodrzy zwracają także uwagę na walory środowiskowe wspomnianego obszaru. - Sprawa jest bulwersująca, gdyż na tym terenie występują chronione gatunki m.in. puszczyk i ślimak winniczek, a Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał decyzję zezwalającą na odstępstwa od niektórych czynności zakazanych wobec gatunków chronionych. Instytucja powołana do ochrony zezwala niszczyć cenne przyrodniczo tereny - dodaje Anna Pojałowska, przewodnicząca Komisji Ochrony Zieleni Rady Dzielnicy V.
Zgodnie z decyzją urzędników, drzewa mają być usunięte do 30 czerwca przyszłego roku. Zniknąć mają m.in. jesiony, klony czy graby. W opinii wydziału środowiska UMK drzewa są zaniedbane i są chaszczami. Natomiast w uzasadnieniu decyzji nakazuje się inwestorowi nasadzenie nowych drzew w innej części Krowodrzy. 75 nowych drzew miałoby się pojawić na ulicy Piotra Borowego. To już co prawda inna dzielnica, ale urzędnicy zaznaczają, że to niedaleko od miejsca planowanej wycinki.
- Tam była komisja radnych, zgodzili się na wszystko, a teraz inni radni się nie zgadzają. To trochę grubymi nićmi szyte – mówi Jan Machowski, kierownik referatu ds. informacji medialnej w UMK. Urzędnik przypomina poza tym, że na tym rejonie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który dopuszcza zabudowę hotelową w tym miejscu. - Na razie nie ma i tak pozwolenie na budowę, jest tylko zgoda na wycinkę – dodaje.
A co z polityką antysmogową miasta? - Takie jest prawo budowlane, my byśmy każdemu chcieli odmówić, ale nie mamy takiej możliwości. Tak to jest skonstruowane i nie możemy odmówić wydania pozwolenie na wycinkę drzew, jeśli te kolidują z planową budową, która jest tam prawnie dopuszczona – zaznacza Jan Machowski.
...
W ogole wycinki w miastach to tragedia. Drzew jest malo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:11, 29 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Zanieczyszczenie powietrza szkodzi plemnikom, wskazują polskie badania
Zanieczyszczenie powietrza szkodzi plemnikom, wskazują polskie badania - Shutterstock
Panowie narażeni na wdychanie bardziej zanieczyszczonego powietrza mają więcej plemników nieprawidłowo zbudowanych i z zaburzeniami genetycznymi; produkują też mniej testosteronu – wykazały badania polskich naukowców z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi.
Naukowcy nie są pewni, jaki dokładnie mechanizm mógłby za to odpowiadać. - Podejrzewamy, że zanieczyszczenia powietrza powodują wzrost stężenia wolnych rodników w organizmie, czyli indukują tzw. stres oksydacyjny, który może zaburzać czynność jąder oraz uszkadzać dojrzałe plemniki, w tym ich materiał genetyczny – wyjaśniła współautorka badań dr Joanna Jurewicz z Instytutu Medycyny Pracy (IMP) w Łodzi.
REKLAMA
Ponadto, niektóre zanieczyszczenia powietrza, a zwłaszcza pyły zawieszone, przenoszą cząsteczki związków aktywnych hormonalnie, takich jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA). Związki te zakłócają w organizmie wydzielanie hormonów, w tym testosteronu, który reguluje proces spermatogenezy.
W ramach badania, w którym udział brali również specjaliści ze Szpitala "Gameta" w Rzgowie i z Państwowego Instytutu Badawczego Balice koło Krakowa, naukowcy przeanalizowali dane 327 młodych mężczyzn (o średniej wieku 32 lata), którzy trafili do kliniki leczenia niepłodności w celu zdiagnozowania przyczyny problemów z poczęciem potomka. Pobrano od nich próbki spermy, śliny, moczu i krwi.
Z bazy prowadzonej przez Europejską Agencję Środowiska (EEA) pozyskano dane na temat jakości powietrza oraz stężeń różnych zanieczyszczeń w miejscu zamieszkania mężczyzn. Badacze skupili się na poziomie pyłów zawieszonych (o średnicy 10 mikrometrów – PM10 oraz o średnicy mniejszej), dwutlenku siarki, tlenku węgla i tlenków azotu w ciągu 90 dni przed pobraniem próbek (gdyż proces spermatogenezy, czyli produkcji nowych plemników, zajmuje przeciętnie 74 dni). Wyniki badania ukazały się w piśmie "Annals of Human Biology" w lipcu 2015 r.
W analizie uwzględniono: występowanie w przeszłości różnych schorzeń mogących mieć wpływ na jakość nasienia, jak świnka, wnętrostwo, urazy lub operacje jąder, palenie papierosów (na podstawie obecności w ślinie metabolitu nikotyny), innych elementów stylu życia oraz czynników oddziałujących na mężczyzn w miejscu pracy.
Okazało się, że panowie, którzy byli narażeni w miejscu zamieszkania na wyższy poziom wszystkich analizowanych zanieczyszczeń mieli większy odsetek plemników z nieprawidłowymi zmianami w budowie. Z kolei wyższe stężenia pyłów zawieszonych, tlenku węgla i tlenków azotu miało związek z niższym poziomem testosteronu. Nie stwierdzono natomiast związku między poziomem zanieczyszczeń a ruchliwością i liczebnością plemników.
W drugiej pracy, której wyniki opublikowało w lipcu 2014 r. pismo "Environmental and Molecular Mutagenesis", ten sam zespół naukowców wykazał związek między wyższym poziomem w powietrzu pyłów zawieszonych o średnicy 2,5 mikrometra (PM2,5), a częstszym występowaniem plemników z nieprawidłowo powielonym materiałem genetycznym. Chodziło o występowanie dwóch (tzw. disomia), zamiast jednej, kopii chromosomu płciowego Y lub chromosomu 21. U panów niepalących, ale narażonych na większe zanieczyszczenia powietrza stwierdzono aż pięciokrotnie częstsze występowanie disomii chromosomu Y.
Jak przypomniał w rozmowie z PAP kierujący zespołem naukowców prof. Wojciech Hanke z Instytutu Medycyny Pracy (IMP) w Łodzi, jeżeli plemnik z nieprawidłową liczbą chromosomów zapłodni komórkę jajową to u dziecka dochodzi do zaburzeń rozwojowych (np. obecność trzech chromosomów 21 prowadzi do wystąpienia zespołu Downa). Specjalista zwrócił jednak uwagę, że plemniki z nieprawidłową liczbą chromosomów (tzw. aneuploidią) na szczęście rzadko wygrywają w wyścigu do zapłodnienia. Poza tym w większości przypadków płody z takimi zaburzeniami nie przeżywają.
- Trzeba podkreślić, że w naszych badaniach nie sprawdzaliśmy, czy zmiany dotyczące plemników lub poziomu testosteronu przekładały się na obniżenie płodności mężczyzn. W tym celu trzeba by zaplanować inne badanie – powiedział prof. Hanke. Jak zaznaczył, wszyscy panowie mieli prawidłową, zgodną z normami WHO, koncentrację plemników – od 15 do 300 mln na 1 ml ejakulatu.
Problemem jest jednak to, że średnia koncentracja plemników w nasieniu mężczyzn wciąż maleje. To sprawiło, że w 2010 r. WHO obniżyła dolną normę do 15 mln na ml, podczas gdy dekadę wcześniej wynosiła ona 20 mln na ml. W takiej sytuacji wszelkie dodatkowe zaburzenia dotyczące męskich komórek rozrodczych zyskują na znaczeniu.
- Samo zaobserwowanie zależności nie oznacza, iż to właśnie zanieczyszczenia powietrza obecne w miejscu zamieszkania mężczyzn powodują zmiany w morfologii plemników czy w stężeniu testosteronu. Jednak występowanie tej korelacji potwierdza konieczność podejmowania działań na rzecz dobrej jakości powietrza, którym oddychamy – podsumował prof. Hanke.
O dużym zanieczyszczeniu powietrza w wielu regionach Polski oraz o jego negatywnym wpływie na zdrowie ludzi mówi się ostatnio coraz więcej, rzadko jednak podkreśla się, że wpływ na to mają również indywidualne decyzje podejmowane przez każdego z nas, np. odnośnie tego, czym palimy we własnym domu. Aby zwiększyć świadomość w tej dziedzinie Ministerstwo Środowiska zainicjowało kampanię społeczną "TworzyMY atmosferę", która edukuje na temat zanieczyszczenia powietrza w kraju, jego źródłach i skutkach zdrowotnych, a także na temat sposobu, w jaki sami możemy przyczynić się do poprawy jakości powietrza w Polce.
...
Zanieczyszczenie szkodzi to oczywiste.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 1:07, 30 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Mieszkańcy Mazur pozbywają się azbestu
Do 2032 roku na Warmii i Mazurach trzeba usunąć 150 tysięcy ton azbestu
Pozbądź się azbestu z dachu swego domu – apeluje Związek Międzygminny "Gospodarka Komunalna" w Ełku i ogłasza kolejny nabór wniosków o dofinansowanie na usuwanie tego trującego minerału.
Dofinansowaniem objęte będą między innymi demontaż dachu, transport i utylizacja wyrobów zawierających trujący materiał. O pomoc ubiegać się mogą mieszkańcy miast i gmin: Ełk, Gołdap i Biała Piska, a także gmin: Kalinowo, Prostki, Stare Juchy oraz Dubeninki.
REKLAMA
W 2009 roku rząd przyjął program oczyszczania kraju z azbestu na lata 2009-2032. Poszycie dachowe z eternitu jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia i może skutkować wieloma chorobami.
Wnioski należy składać w odpowiednich do miejsca zamieszkania urzędach gmin do 15 lutego przyszłego roku. Przedsięwzięcie w 85 procentach jest finansowane z pieniędzy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie.
...
Z tego co rozumiem bo nie studiowalem azbestu to mordercza jest produkcja dla pracownikow. Pyly powoduja raka pluc. Jak jest troche plyt na oborze to nie ma co wpadac w panike. Nikt tego nie kruszy i nie wdycha. Ale oczywiscie pozbyc sie trzeba w sposob cywilizowany nie jakies dzikie wysypiska.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:13, 30 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wysokie kary i sąd - to może spotkać osoby, które palą śmieciami w piecach
Robert Kulig
30 listopada 2015, 09:03
W Krakowie od października trwają regularne kontrole palenisk w domowych piecach. Wzmożone patrole straży miejskiej i pracowników z wydziału kształtowania środowiska, mają ograniczyć opał śmieciami, przez co ma zmniejszyć się poziom zanieczyszczeń w powietrzu.
Mundurowi przeprowadzają ponad 240 kontroli miesięcznie, a tylko w październiku ukarali 66 osób. W trakcie rewizji, można było się przekonać, że mieszkańcy najczęściej spalają butelki i reklamówki, ale wyjątkową ignorancją okazał się właściciel warsztatu samochodowego przy ul. Na Błonie.
- Podczas kontroli pieca grzewczego, właściciel spalał zużyty olej silnikowy. Kontrolujący posesję strażnicy miejscy ukarali go mandatem karnym w wysokości 500 złotych - mówią mundurowi.
Najwyższy mandat, który może nałożyć straż miejska w tej sytuacji, to 1000 zł - sprawa może także zostać przekazana do sądu.
Jak mówią urzędnicy z krakowskiego magistratu, wszystkie kontrole palenisk na terenie nieruchomości prywatnych mogą być prowadzone w godzinach 6.00-22.00, a na terenach, gdzie jest prowadzona działalność gospodarcza przez całą dobę.
- Według obowiązujących przepisów, osoba, która udaremnia lub utrudnia wykonanie kontroli paleniska popełnia przestępstwo zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności. W sytuacji, gdy właściciel posesji odmawia wpuszczenia strażników miejskich, na miejsce wzywana jest policja - przekazuje biuro prasowe UMK.
Jeśli mamy podejrzenie, że w naszej okolicy nielegalnie spalane są odpady i śmieci, całodobowo funkcjonuje numer alarmowy - 986.
...
To jest zle...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:36, 01 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Niższe opłaty dla segregujących śmieci. Wyższe dla tych, którzy tego nie robią
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
Niższe opłaty dla segregujących śmieci. Wyższe dla tych, którzy tego nie robią - Shutterstock
Gdyńscy radni zatwierdzili nowe stawki za wywóz śmieci. Opłaty zaczną obowiązywać od nowego roku. Mieszkańcy, którzy segregują odpady, zapłacą do dwóch złotych mniej niż dotychczas. Więcej natomiast będą płacić osoby, które wszystkie odpady wrzucają do jednego kosza.
Od 1 stycznia 2016 r. mieszkańcy segregujący odpady zapłacą:
REKLAMA
- 16 zł, czyli o złotówkę mniej niż dotychczas - w przypadku zamieszkiwania w lokalu o powierzchni nie przekraczającej 45 m kw,
- 26 zł, czyli 2 zł mniej niż dotychczas - w przypadku zamieszkiwania lokali o powierzchni od 45 do 60 m kw,
- 30 zł, czyli 2 zł mniej niż dotychczas - w przypadku zamieszkiwania lokali o powierzchni od 60 do 80 m kw,
- 37 zł, czyli 2 zł mniej niż dotychczas - w przypadku zamieszkiwania w lokalu o powierzchni powyżej 80 m kw.
Jednocześnie gdyńscy radni zdecydowali o wzroście opłata dla osób, które nie segregują odpadów. Stawki dla nich będą dwukrotnie wyższe niż w przypadku osób, które prowadzą segregację i wynosić będą odpowiednio 32, 52, 60 i 74 złotych. Ma to zachęcić te osoby do segregowania. Zmiana stawek nie wymaga ponownego składania deklaracji o wysokości miesięcznych opłat za gospodarowanie odpadami. Mieszkańcy otrzymają pisma z urzędu o wysokości opłaty, a po otrzymaniu tej informacji należy rozpocząć regulowanie płatności według nowej stawki. Opłaty w nowej wysokości należy wnosić na dotychczasowe numery kont.
Od 1 stycznia 2016 wprowadzone zostaną udogodnienia w odbiorze odpadów. Firma odbierającą odpady, wyposaży nieruchomości w pojemniki. Natomiast odbiór odpadów wielkogabarytowych będzie realizowany na zgłoszenie przez cały rok, pojawi się także możliwość oddania odpadów zielonych. Więcej informacji na temat zasad zbierania i odbierania odpadów komunalnych w Gdyni można znaleźć na stronie.
...
Oczywistosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:04, 07 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Ryby w Warcie zatruł środek insektobójczy
Zenon Kubiak
7 grudnia 2015, 15:02
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Poznaniu ujawnił, że środkiem, który zatruł kilkanaście ton ryb w Warcie jest transflutryna, składnik środków insektobójczych. Przy ul. Karpiej w odległości około kilometra od rzeki znajduje się zakład produkujący tego typu preparaty.
Do zatrucia rzeki doszło pod koniec października. Na odcinku Warty od Poznania do Obornik zauważono nadspodziewanie dużą liczbę śniętych ryb. W sumie pracownicy Polskiego Związku Wędkarskiego wyłowili z wody ponad trzy tony ryb, ale ich zdaniem musiało ich zginąć przynajmniej kilka razy więcej. Przywrócenie stanu zarybienia sprzed katastrofy ma zająć przynajmniej kilkanaście lat.
Natychmiast rozpoczęto poszukiwania sprawców, chociaż cały czas nie było wiadomo, jaka substancja dostała się do wody, powodując śmierć tak dużej liczby ryb. Podejrzenie od razu padło na zakłady przemysłowe znajdujące się w pobliżu rzeki. Kontrole przeprowadzone przez pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pozwoliły dość szybko wytypować podejrzaną firmę.
- Udało nam się zdobyć ostateczny dowód, ale dopóki kontrola się nie zakończy, nie podajemy informacji o jaki zakład chodzi – mówiła w połowie listopada Wirtualnej Polsce Hanna Kończal, wicedyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Chociaż od tej pory minęły już trzy tygodnie, nazwa firmy nadal ostatecznie nie padła. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura i z dotychczasowych ustaleń wynika, że zatrucie wody prawdopodobnie nie było wynikiem jakiejś awarii, lecz celowego działania.
W poniedziałek ujawniono wreszcie, jaka substancja spowodowała zatrucie ryb.
- To transflutryna. Z informacji, do jakich dotarliśmy, wynika, że już 0,7 mikrograma może spowodować śmierć kilogramowego pstrąga tęczowego, a w dwóch rybach, które badaliśmy stwierdzono 138- i 118-krotnie przekroczoną dawkę śmiertelną. Wiemy też, że substancja może bardzo długo utrzymywać się w wodzie – mówi Wirtualnej Polsce Ireneusz Sobiak, Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Transflutryna to substancja używana do produkcji preparatów insektobójczych, co wskazuje, że odpowiedzialny za wpuszczenie jej do rzeki może być zakład znanego producenta takich środków znajdujący się przy ul. Karpiej.
Zadzwoniliśmy do siedziby firmy z prośbą o komentarz, ale nie zastaliśmy osoby odpowiedzialnej za komunikację z mediami. Jednocześnie zapewniono nas, że firma odniesie się do sprawy jeszcze dziś.
Za spowodowanie katastrofy ekologicznej na tak dużą skalę grozi kara w wysokości nawet miliona złotych.
...
Koszmar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:38, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Ekspert o globalnej umowie klimatycznej: niewielki wpływ na klimat i bilion dolarów rocznie
- AFP
Paryska globalna umowa klimatyczna będzie miała mały wpływ na zatrzymanie wzrostu temperatur na Ziemi, dlatego zamiast wydawać na tę politykę 1 bln dol. rocznie, lepiej przeznaczyć rocznie 100 mld na badania nad zieloną energią - uważa dr Bjorn Lomborg z Copenhagen Consensus Center.
W opinii duńskiego naukowca obecne technologie w źródłach odnawialnych są dalekie od efektywności kosztowej, dlatego trzeba szukać innowacji, by obniżyć koszty zielonej energii poniżej paliw kopalnych - wtedy każdy ją kupi i problem klimatu będzie rozwiązany.
REKLAMA
"Jeśli spojrzymy tylko na to, co obiecujemy do 2030 roku (...), zredukujemy emisję o 30-50 gigaton CO2. Gdybyśmy mieli ograniczyć wzrost temperatur do dwóch stopni, musielibyśmy zredukować (emisję) o około 6 tysięcy gigaton, więc generalnie mówimy o około jednym procencie (potrzebnej redukcji - PAP)" - powiedział PAP Lomborg na marginesie COP21, powołując się na swoją analizę.
"To lepiej niż nic, ale wciąż niewiele. I jeśli będziemy realizować paryskie obietnice od 2030 r. do końca wieku, co jest optymistycznym scenariuszem, bo mamy długą historię niedotrzymanych obietnic, to redukcja emisji wyniesie około 500 gigaton. Porównując to znowu z 6 tysiącami, to jedna dwunasta" - podkreślił.
"Jeśli tylko dotrzymamy obietnicy do 2030 roku, zredukujemy (wzrost) temperatur o 0,05 stopnia (Celsjusza), a jeśli dotrzymamy jej do końca wieku, zredukujemy (wzrost) temperatur o 0,17 stopnia. To trochę, ale niezbyt dużo" - podsumował.
Jak dodał, powstaje też pytanie, ile to kosztuje. "Mówimy o kupowaniu bardzo kosztownej polityki" - zaznaczył. Podał szacunki w oparciu o standardy Stanford University. "One pokazują, że koszt dla UE osiągnięcia 40 proc. (redukcji emisji) poniżej poziomów z 1990 roku, co obiecaliśmy do 2030 roku, wyniesie co najmniej 300 miliardów dolarów rocznie" - powiedział Lomborg. Spodziewa się on jednak, że koszty te będą prawdopodobnie dwa razy wyższe m.in. ze względu na subsydia i niewystarczające wykorzystanie rynku handlu emisjami.
"Dla Stanów Zjednoczonych szacujemy koszty na poziomie co najmniej 150 mld dolarów, dla Chin to 200 mld dolarów i dla Meksyku 80 mld dolarów" - wymienił. W sumie - jak oszacował Lomborg - daje to w skali globalnej ok. 1 biliona dolarów rocznie. "Płacimy więc bilion dolarów rocznie, by zredukować (wzrost) temperatur o 0,17 stopnia do końca wieku" - podsumował.
Lepszym rozwiązaniem - jego zdaniem i naukowców z Copenhagen Consensus Center - jest skupienie się na adaptacji do zmian klimatu, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata, ale głównym rozwiązaniem powinno być inwestowanie w badania nad zieloną energią. "Więc generalnie »Gates solution«" - powiedział.
Założyciel Microsoftu Bill Gates oraz 27 innych wiodących przedsiębiorców przedstawiło na początku konferencji klimatycznej w Paryżu (COP21) inicjatywę na rzecz promowania czystej energii i walki ze zmianami klimatu, Breakthrough Energy Coalition. Pierwszoligowi przedsiębiorcy zadeklarowali, że chcą częścią swego majątku wesprzeć badania w dziedzinie czystej energii.
"Generalnie problemem jest to, że odnawialne źródła energii są wciąż zbyt kosztowne" - ocenił Lomborg. "Jedyną prawdziwą nadzieją jest uczynienie zielonej energii wystarczająco tanią, wtedy każdy ją kupi. Jeśli dzięki innowacjom obniżymy jej cenę poniżej paliw kopalnych - mamy załatwioną sprawę. Jeśli nie, to nigdy tego nie naprawimy" - powiedział ekspert.
Dodał, że jego kopenhaskie centrum proponuje, by wydawać 100 mld dolarów rocznie na badania i rozwój nad zielonymi technologiami w energii. "Teraz świat wydaje (na ten cel) ok. 12 miliardów dolarów, byłby to więc 10-krotny wzrost, ale trzeba pamiętać, że to wciąż 10 razy taniej niż ustalenia z Paryża" - zaznaczył. Jego zdaniem takie inwestycje doprowadziłyby do ok. 100-krotnego zwrotu z jednego wydanego euro.
W opinii Lomborga obecne technologie w źródłach odnawialnych są dalekie od efektywności kosztowej (20-40 lat). Powołując się na szacunki Międzynarodowej Agencji Energetycznej, zaznaczył, że świat ma teraz tylko 0,5 proc. energii ze słońca i wiatru, a w 2040 r. udział ten dzięki polityce klimatycznej obiecanej w Paryżu wyniósłby 2,4 proc., co jego zdaniem jest "trywialnym" udziałem. Jednocześnie - wskazał na wyliczenia OECD - w tym samym czasie subsydia na ten rodzaj energii wyniosą 3 biliony dolarów.
Lomborg argumentuje, że sposobem na znalezienie nowego, ekonomicznie opłacalnego sposobu produkcji zielonej energii jest "dawanie pieniędzy wielu badaczom, którzy mówią »mam świetny pomysł«". "Większości się nie uda, ale to natura zaangażowania w naukę, potrzeba tylko jednego, kilku pomysłów, które wypalą. Dobrym przykładem jest gaz łupkowy. Amerykański rząd wydał około 10 mld dolarów na badania wtedy, kiedy (gaz łupkowy) nie był konkurencyjny" - powiedział ekspert. Podkreślił, że to właśnie gaz łupkowy i przejście z węgla pozwoliło Stanom Zjednoczonym bardzo znacznie zredukować emisje.
"Gdybyśmy mogli spowodować, że wszyscy na świecie zrobią to samo, zwłaszcza Chiny i Indie, to prawdopodobnie ograniczylibyśmy emisję CO2 o więcej niż może to spowodować jakakolwiek konferencja" - podsumował Lomborg.
Trwający do 11 grudnia paryski szczyt klimatyczny krajów ONZ (COP21) ma się zakończyć globalnym porozumieniem klimatycznym. Chodzi o to, by dzięki zadeklarowanym działaniom nie dopuścić do większego wzrostu średnich temperatur na świecie niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną.
...
Miejcie tego swiadomosc ze pieniadze zmarnowane na ocieplenie mogly by isc na eoologie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:35, 10 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Miasto idzie na wojnę ze śmieciowymi "palaczami"
Magdalena Gałczyńska
Dziennikarz Onetu
Straż miejska będzie wchodzić do domów i zaglądać nam do pieców - Dominik Gajda / Agencja Gazeta
Wielu łodzian, mimo licznych apeli, wciąż pali w piecach śmieciami. Efekty są takie, że powietrze staje się coraz bardziej zanieczyszczone. Dlatego, straż miejska będzie wchodzić do domów i zaglądać nam do pieców. A mandaty za palenie, na przykład, butelkami czy meblami mogą wynieść nawet 500 złotych.
Meble pokryte lakierem, plastikowe opakowania i butelki, bywa, że stare opony – oto, co można znaleźć w piecach niektórych łodzian. Nad ich domami snuje się gęsty, czarny dym a powietrze w okolicy po prostu śmierdzi. Do tego, poziom zanieczyszczeń wzrasta w lawinowym tempie.
REKLAMA
Dlatego Wydział Ochrony Środowiska łódzkiego magistratu oraz Eko Patrol straży miejskiej zapowiadają częstsze kontrole oraz surowe konsekwencje.
- Mandat za palenie śmieciami może sięgnąć nawet 500 złotych. Takiego psucia środowiska nie można akceptować. I przypominam, Eko Patrol ma prawo wejść na teren każdej posesji a jeśli właściciel funkcjonariuszy nie wpuści, wzywana będzie policja. W najbardziej drastycznych przypadkach ten, kto odmowi wpuszczenia kontrolerów i tym samym, utrudni im wykonywanie obowiaków, może mieć sprawę w sądzie. A kara to nawet trzy lata więzienia - ostrzega Leszek Wojtas ze straży miejskiej.
Przedstawiciele Wydziału Ochrony Środowiska łódzkiego magistratu podkreślają, że spalanie śmieci może powodować więcej zanieczyszczeń niż, na przykład, zakłady produkcyjne. Do tego, jak wynika z raportu Komisji Europejskiej, co roku na choroby wywołane zanieczyszczeniem powietrza umiera blisko 30 tysięcy Polaków.
Gdy w życie weszły nowe przepisy o gospodarowaniu odpadami, czyli tak zwana ustawa ”śmieciowa”, straż miejska liczyła na to, że proceder palenia śmieciami się skończy.
- Niestety, nic z tego. Niektórzy są w stanie do pieca wrzucić wszystko, co się ”nawinie” pod rękę - mówi Wojtas. - W małych zakładach odzieżowych pali się, na przykład, ścinki, w warsztatach szmaty zabrudzone olejem. Skutki dla środowiska są fatalne - dodaje.
Od stycznia do końca listopada Eko Patrol straży miejskiej wystawił ponad 300 mandatów za palenie śmieciami. Teraz kontroli ma być jeszcze więcej i może ich się spodziewać każdy, kto ma w domu czy firmie piec. A wizyty strażników są tym bardziej konieczne, że w Łodzi notorycznie przekraczane są normy zanieczyszczenia powietrza. Dopuszczalne stężenie tak zwanego pyłu zawieszonego to około 50 mikrogramów na metr sześcienny w ciągu doby. Akceptowane jest jego przekroczenie przez 35 dni w roku, tymczasem w naszym mieście, w 2014, stało się to ponad sto razy.
...
jackplack : Kolejna ściema. W środku miasta, na Piotrkowskiej 3 gościu codziennie palił śmieciami w piecu. Zgłosiliśmy to do Straży Miejskiej. Ci odmówili interwencji twierdząc, że ekologiczne patrole mają tylko we czwartki bo tak są umówieni z ochroną środowiska. Problem rozwiązał dopiero remont kamienicy i eksmisja smroda.
12345w : Czy w Mieście Łodzi od czasu komuny już rozwiązano problem skupu surowców wtórnych, czy o tym wolimy nie wiedzieć, bo trzebaby wziąść
się do roboty. Czasem trochę pomyśleć. Od dziecka sprzedaję makulaturę , złom itp. I co sezon mamy problemy: biorą-nie biorą. Nie biorą- nie, już biorą.Takie szkło-dobre inne- niedobre.Styropianu nie przyjmują.Musisz powiększać śmieci.Gabarytowo często znacznie. Jedyne rozwiązanie dla prostaka-ukarać obywatela, bo on się nie obroni.
...
To jest problem kraju.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:24, 11 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Mikroplastiki: Ren jedną z najbardziej zanieczyszczonych nimi rzek
- AFP
Wśród zbadanych rzek, Ren jest jedną z najbardziej zanieczyszczonych mikroplastikami - donoszą naukowcy z Uniwersytetu w Bazylei, którzy po raz pierwszy oszacowali stężenie plastików w wierzchnich warstwach wody jednej z największych europejskich rzek.
Drobiny polimeru, czyli fragmenty mierzące mniej niż 5 mm, można dziś znaleźć niemal we wszystkich akwenach świata. Powstają jako półprodukt podczas produkcji plastików albo jako dodatek do kosmetyków i środków czystości, czy też biorą się z fizycznego rozpadu odpadów (tworzyw sztucznych) na fragmenty. Trafiają do środowiska w takich ilościach, że w oceanach tworzą ogromne, dryfujące agregacje. Są też pochłaniane przez różne zwierzęta, od pierwotniaków po walenie. Choć nawet 80 proc. obecnych w morzach polimerów jest przynoszone przez rzeki, naukowcy nie badali dotychczas rzek na całej ich długości pod kątem obecności mikroplastików.
REKLAMA
Ostatnio pod kątem mikroplastików naukowcy przebadali Ren, jedną z najdłuższych rzek w Europie, toczącą swe wody przez teren Szwajcarii, Niemiec, Francji i Holandii. W ramach badania naukowcy zajmujący się środowiskiem z University of Basel pobrali 31 próbek wody, w 11 miejscach, na odcinku o długości 820 km. Mikroplastiki znaleźli we wszystkich próbkach, choć w różnych koncentracjach. Ich stężenie wynosiło średnio 892 777 cząsteczek na kilometr kwadratowy (albo 4 960 cząstek na 1000 m3) - informują naukowcy na łamach "Scientific Reports".
Mikroplastików wyjątkowo dużo było w wierzchnich warstwach wody Renu na odcinku pomiędzy Bazyleą (w Szwajcarii) a Rotterdamem (Holandia) - zauważają autorzy badania. Minimalne średnie zanieczyszczenie stwierdzono z kolei na odcinku pomiędzy Bazyleą a Moguncją (Niemcy), gdzie stwierdzono 202 900 cząsteczek na km kw., zaś średnie zanieczyszczenie dotyczy rzeki w pobliżu niemieckich miast Bad Honnef, Köln-Porz i Leverkusen (714 053).
Największe stężenie było w okolicy aglomeracji Ren-Ruhra (2 333 665).
"Stężenia mikroplastików w Renie są jednymi z największych, jakie zbadano dotychczas na świecie" - zauważa biolog prof. Patricia Holm z Wydziału Nauk o Środowisku na Uniwersytecie Bazylei. Już wcześniej naukowcy stwierdzili, że w najbardziej zanieczyszczonych szwajcarskich jeziorach (Geneva i Maggiore) w górnej warstwie wody o powierzchni 1 km kw. znajduje się 220 000 cząstek polimeru. Z kolei w amerykańskim jeziorze Erie było to 105 503 na km kw. Znacznie mniej mikroplastików znaleziono też w Renie nieopodal Genewy.
"Nasze wyniki świadczą o tym, że Ren jest potężnie zanieczyszczony mikroplastikami - mówi Holm. - Jeśli by wziąć średnie stężenie mikroplastików, na jakie wskazują badania próbek z Renu - można powiedzieć, że w ciągu jednego dnia rzeka ta przynosi do Morza Północnego ponad 191 milionów cząstek polimerowych. Mówimy jedynie o tym, co niosą wody powierzchniowe".
Dodała, że biorąc pod uwagę masę tego materiału, ilość ta odpowiada jedynie ok. 25 - 30 kg dziennie, co w skali roku daje do 10 ton. "Każdy z tych miliardów plastikowych obiektów może jednak zostać połknięty przez zwierzęta i mieć negatywny wpływ na ich zdrowie" - dodała ekspert.
W swoim badaniu naukowcy wykrywali głównie mikroplastiki o wyjątkowo małej gęstości (takie jak polietylen, polipropylen czy polistyren), powstające masowo w procesach produkcyjnych na całym świecie. Są one wykorzystywane np. do produkcji opakowań, sprzętu biurowego czy części samochodowych. Kiedy trafią do wody, dryfują w górnych jej warstwach na bardzo duże odległości.
Naukowcy znajdowali mikroplastiki w kształcie kulek, nieprzejrzystych oraz przezroczystych, jak również fragmentów nieregularnych i włókien. Właśnie kulek było najwięcej. Nie wiadomo jednak, skąd się wzięły w rzece i jakie było ich wcześniejsze przeznaczenie - zauważa pierwszy autor badania, Thomas Mani z Wydziału Nauk o Środowisku na Uniwersytecie Bazylei.
...
Wymysly z ociepleniem a tu naprawde sa problemy z niszczeniem srodowiska.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:36, 16 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Kontrola UOKiK. Produkty bio wcale nie takie bio
Środa, 16 grudnia 2015, źródło:PAP
fot.Fotolia / Fotolia
Z ekologicznie czystych rejonów, ze zdrowego serca Mazur, z naturalnych źródeł, z nietkniętych ostępów puszczy - żadne z tych wyrażeń nie gwarantuje, że produkt jest ekologiczny. UOKiK wraz z Inspekcją Handlową radzi, jak kupować zdrową żywność.
Słowa bio, eko i organic zarezerwowane są dla produktów, do których wyrobu użyto co najmniej 95 proc. składników naturalnych, czyli m.in. niemodyfikowanych genetycznie, bez sztucznych nawozów i chemicznych środków ochrony roślin. Gospodarstwo rolne i zakład przetwarzający muszą poddać się kontroli, aby uzyskać specjalny certyfikat. Jedynie on potwierdza, że dany produkt spełnia unijne normy dotyczące produkcji ekologicznej.
W II kwartale tego roku Inspekcja Handlowa na zlecenie UOKiK skontrolowała jakość i oznakowanie produktów pochodzących z rolnictwa ekologicznego. Objęła ona łącznie 947 partii produktów ekologicznych, takich jak m.in. makarony, kasze, warzywa, owoce, soki, przetwory, słodycze, kawy, herbaty, oleje, mięsa, miody i jaja. Próbki zostały pobrane ze 164 placówek w całej Polsce: sklepów wielkopowierzchniowych i specjalistycznych prowadzących sprzedaż zarówno stacjonarną, jak i internetową oraz hurtowni. Nieprawidłowości stwierdzono w 44 proc. placówek, kwestionując 147 partii produktów (ponad 15 proc.).
Niezgodne z obowiązującymi przepisami oznakowanie żywności stwierdzono w przypadku 107 partii (ponad 11 proc.). Do nieprawidłowości zaliczyć można np. brak obowiązującego znaku przy jednoczesnym użyciu słowa bio, niewłaściwie określone miejsce pochodzenia lub brak numeru jednostki certyfikującej produkty. Zdarzało się również, że na etykietach brakowało informacji w języku polskim lub pojawiały się wyrażenia wprowadzające w błąd, np. przypisujące środkom spożywczym właściwości lecznicze - "Polecane przy cukrzycy".
Niektórzy producenci nie informowali prawidłowo o zawartych w składzie alergenach lub oznaczali wyroby znakiem GMO FREE (wolny od GMO), sugerując, że posiada on dzięki temu szczególne właściwości. Tymczasem zgodnie z prawem, żaden produkt pochodzący z rolnictwa ekologicznego nie może ich zawierać.
49 partii (5 proc.) zakwestionowano ze względu na niewłaściwą jakość. W niektórych przypadkach rzeczywiste ilości produktów lub ich składników były niższe niż deklarowano na opakowaniu - dotyczyło to np. masy ogórków kiszonych czy ilości ekstraktu w koncentracie pomidorowym.
Inspekcja Handlowa nałożyła 10 mandatów karnych m.in. za sprzedawanie produktów przeterminowanych, skierowała dziewięć informacji do nadzoru sanitarnego lub weterynaryjnego oraz 45 - do wojewódzkich inspektoratów jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Dotychczas wydano osiem decyzji o wymierzeniu kar za sprzedaż produktów niewłaściwej jakości.
Czym kierować się szukając produktów ekologicznych?
Kupując produkty ekologiczne nie należy sugerować się nazwą sklepu lub stoiska. Samo określenie miejsca sprzedaży mianem ekobazaru, sklepu ekologicznego lub ze zdrową żywnością nie przesądza o tym, że oferowana w nim będzie wyłącznie żywność ekologiczna. Również sam wygląd produktu nie świadczy o jego pochodzeniu. W przypadku żywności ekologicznej często będzie on mniej atrakcyjny ze względu na zakaz stosowania substancji poprawiających barwę, strukturę i konsystencję.
Gwarancją jest wyłącznie odpowiednie oznakowanie. Znaleźć je można na etykiecie produktu lub, gdy brak opakowania - u sprzedawcy, który powinien posiadać aktualny certyfikat z wykazem produktów ekologicznych.
Więcej informacji znaleźć można w specjalnym poradniku dostępnym na stronie UOKiK.
...
Uwazajcie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|