Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Dusze zamrożone w lodówce.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:26, 11 Sie 2009    Temat postu: Dusze zamrożone w lodówce.

Nasuwa sie tez tutaj problem tzw. in-vitro a mianowicie tzw. ,,zamrozonych zarodkow''.Jak wiadomo kazdemu cialu odpowiada dusza.
A wiec w tej sytuacji mamy gigantyczne ilosci zamrozonych dusz.
Mroza je w cieklym azocie i moga tam przebywac podobno kilkaset lat.
Czy wiec te dusze sa uwiezione kilkaset lat w tych lodowkach?
Wychodzi na to ze tak.
Czyli koszmar.Nie pierwszy i zapewne nie ostatni jakich jestesmy swiadkami na Ziemi.
Nasuwa sie tu pytanie jak przerwac?
Moze wszczepic te wszystkie zarodki kobietom?
Ale ktorym?
Wszak to jest biznes.Te kobiety robia to za kase.
Poza tym wszczepianie w sytuacji gdy tam jeden przezywa na dziesiec jest wlasciwie mordownia...Przy 90% strat jest to morderstwo...
Poza tym nie mozna przeciez wszczepiac obcym kobietom bo to jest pogwalcenie natury!
>>>>
Tu wchodzic moze tylko w gre kobieta od ktorej pobrano ,,material''...
A wiemy ze to nierealne ze wzgledu na ilosc a poza tym te kobiety to juz czesto sa emerytki bo to bylo np w latach 70 tych.
A nawet jesli to nie mozna tego robic przy 90% ,,strat''!!!
Tutaj jedyna droga sa chyba sztuczne inkubatory.Czyli maszyny tak skonstruowane aby wewnatrz mogly rozwijac sie dzieci.
No ale takich maszyn nie ma.Trzeba by je wynalezc ale nikt nie jest zainteresowany.Bo tylko koszty sa a nie ma zysku!
>>>>
Wiec niestety chyba rozwiazaniem bedzie smierc ze ,,starosci'' tych zarodkow i wtedy dusze zostana uwolnione...
>>>>>
Oczywiscie tutaj ktos by wrzasnal co za problem zniszczyc i juz...
Nie ma zadnego ,,i juz''. Bo osoby za to odpowiedzialne poniosa taka kare po smierci ze juz lepiej by im bylo przezyc w zamrozeniu te kilkaset lat jako dusze uwiezione niz odcierpiec te kary za taka ilosc mordow.
Wszczepianie obcym osobom nawet ze 100% pewnoscia tez zaslugiwalo by na kare gdyz naturalna rzecza jest aby matka miala swoje dzieci.I takie pogwalcenie natury tez podlega karze wiekszej niz zycie w zamrozeniu...
>>>>>
Jednym slowem zachodni liberalny swiat zgotowal nam potworny horror koszmar i sytuacje niemal bez wyjscia.A juz na pewno nie ma wyjscia bez cierpienia.
Oto sa skutki ,,zabawy w bogow'' robione na wspolczesnym zachodzie.
Nie jedyne zreszta.A mordowanie nienarodzonych?A eutanazja?I wiele wiele innych.
Kiedys byly opowiesci ze kraje komuny to zly zniewolony swiat-imperium zla.A zachod?To mial byc dobry swiat?Ocean dobra?
Widzimy jaka jest rzeczywistosc i jak jednostronne bylo nasze widzenie.Oczywiscie zrozumiale jak sie zyje w sowieckim smrodzie to ma sie go dosc.Ale dzis mozemy sie zdobyc na obiektywizm!I obraz jest jak widac!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 16:29, 13 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:06, 12 Sty 2010    Temat postu:

Największym przeciwnikiem metody in vitro we Francji jest jeden z jej pionierów. Jacques Testart, twórca pierwszego francuskiego dziecka z probówki, dziś przekonuje: weszliśmy na niebezpieczną drogę projektowania ludzi.
[link widoczny dla zalogowanych]

„Dręczy mnie myśl o obłąkanej perspektywie »dziecka na zamówienie«, którego przyjście na świat stanie się z konieczności rozczarowaniem”. I wejdzie w otwarty konflikt z wpływowym lobby, które oskarży go o blokowanie medycyny, gdy selekcję ludzkich zarodków nazwie nową eugeniką: „Skoro w przypadkach poważniejszych wad już jest praktykowane niszczenie płodu, to raz jeszcze staje przed nami problem progu, poza którym człowiek staje się wrogiem swojego gatunku”.
>>>>>
I tak widzimy ze ofiara Rewolucji Francuskiej Darwinizmu i ateizacji ODKRYLA GRZECH PIERWORODNY!Czlowiek jako wrog samego siebie!
Widzimy ze ludzie uczciwi ZAWSZE dojada do PRAWDY!
>>>>

Blisko dwa lata temu w jednym z wywiadów przyznał, że przed tym eksperymentem nikt we Francji nie stawiał sobie pytań natury etycznej odnośnie do postępującej biotechnologii. „Nie było żadnej debaty. Nie mówiono nic na ten temat, chyba że przy okazji artykułów science fiction. Żaden z naukowców, łącznie ze mną samym, który spędzał długie godziny w laboratoriach na udoskonalaniu technologii, nie zadawał sobie pytań o etykę tych badań, bo i każdy z nas poruszał się w środowisku, w którym nikt nam takich pytań nie stawiał” – opowiada Testart.

>>>>

I znow widzimy ze wsrod belkotu o naukowosci utonelo to co jest najwazniejsze!Moralnosc!A wiec Ewangelia.Przy Nauce Chrystusa wszystko jest male i nieistotne...Prawda o grzechu przewyzsza wszystko co mozna poznac na ziemi...

>>>>

„Nagle poznałem wielu ludzi, o których nigdy wcześniej nie słyszałem – psychoanalityków, socjologów, prawników – z którymi nauczyłem się wielu rzeczy i którzy doprowadzili mnie do pytania samego siebie w sposób dużo głębszy, niż robiłem to do tej pory, o relacje między nauką i społeczeństwem” – mówi profesor.

>>>>>

I otoz to !Niestety naukowiec jak widac jest kompletnym ignorantem!Zwykla kobieta wychowujaca dzieci ma o wiele wieksza wiedze o czlowieku niz naukowcy!Bo oni tylko swoj kawaleczek draza jak sie okazuje bezmyslnie ....

>>>>

Bydło i ginekolodzy

Jednocześnie przyznaje, że już w 1972 roku, kiedy udało mu się stworzyć pierwszą krowę matkę zastępczą, zauważył, jak interes ekonomiczny bierze górę nad swobodą badań i etyką. Różne wpływowe organizacje z branży hodowli bydła zadecydowały nagle, że trzeba szybko rozmnożyć krowy z materiałem genetycznym o najwyższej jakości, dokonując transferu krowich embrionów do matek zastępczych. „Wtedy spostrzegłem, że wokół biotechnologii rozwija się komercyjna dewiacja.

Odniosłem wrażenie, że od momentu, gdy udoskonaliłem technologię, wymknęła się ona z moich rąk. Nie miałem już więcej nad nią żadnej kontroli, pojawili się ludzie, którzy chcieli zarobić na tym pieniądze”. To doświadczenie najprawdopodobniej zadecydowało, że swoje zainteresowania naukowe Testart przeniósł z rolnictwa do medycyny. W 1977 roku przyjeżdża do paryskiego szpitala, gdzie pracuje nad ludzkimi komórkami jajowymi oraz udoskonala inne techniki niezbędne do skutecznego zapłodnienia in vitro. „Byłem jednak zaskoczony i rozczarowany. Ginekolodzy zachowywali się dokładnie jak handlarze bydła, których widziałem kilka lat wcześniej” – wspomina Testart.

>>>>

!!!!
Tak bo to konsekwencja biologizacji specjalizacji czyli satanizacji.Ani sie spostrzegl gdy wpadl w diabelska pulapke ,,naukowosci'' polaczonej z komercyjnoscia medialnoscia i wladza...Ale jak widac byl uczciwy i daleto to rzucil!


>>>>

W jednym z artykułów stwierdza: „Mamy do czynienia z konstrukcją coraz bardziej restrykcyjnej definicji normalności i człowieczeństwa”.

I dodaje: „W celach ekonomicznych i handlowych »normalność« istot ludzkich będzie coraz bardziej definiowana pod względem zgodności z potrzebami przemysłu i umów ubezpieczeniowych”. W „Przejrzystej komórce” ironizuje, że prawdopodobnie niedługo kliniki in vitro będą musiały zagwarantować jakość „produktu” zgodną z normami unijnymi. „Dlaczego dokonujemy selekcji embrionów? Czy dlatego, że niektóre cechy są uważane za mniej ludzkie?” – pyta retorycznie.

>>>>

Tak nierzadnica Brukselska tylko czeka aby to unormowac.Wszak UE to jedna z glow tej plugawej Hydry komercyjno-naukowo-medialno-politycznej obliczonej na stracenie ludzi w Pieklo...
No ale nasz naukowiec sie nie dal!
I o takich mowi Pismo:
POKOJ LUDZIOM DOBREJ WOLI.
SPRAWIEDLIWI POSIADA KROLESTWO NIEBIESKIE.
I wcale nie ci co modla sie na pokaz a praktykuja klamstwo.
Tylko ci ktorzy szukaja Prawdy Dobra i Piekna.
Bog nie ma wzgledu na urodzenie majatek WYZNANIE (tak!) zainteresowania zawod pragnienia aspiracje plany zyciowe itd. itp.
ON PATRZY NA CZYSTOSC SERCA!NA DOBROC WOLI!
NA JASNOSC ROZUMOWANIA!NA UCZCIWOSC I SZLACHETNOSC!
Tak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:31, 08 Lut 2010    Temat postu:

Dalszy ciag potwornosci In Vitro:

Dzieci poczęte w probówce mogą dziedziczyć bezpłodność

Chłopcy poczęci w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) metodą ICSI (jednego plemnika wprowadzanego bezpośrednio do jednej żeńskiej komórki), często rodzą się z krótszym palcem serdecznym, co jest jednym ze sposobów rozpoznawania męskiej bezpłodności - pisze tygodnik "Sunday Times". Oznacza to, iż ojcowie mogą nieświadomie przekazywać bezpłodność swoim męskim potomkom.
Do tych ustaleń doszli brytyjscy i niemieccy lekarze porównując około dwustuosobową grupę 6-latków poczętych metodą ICSI z porównywalną liczbowo grupą naturalnie poczętych dzieci w tej samej grupie wiekowej.

Dzieci poczęte z użyciem techniki ICSI nie odbiegają wzrostem od dzieci poczętych naturalnie, ale u chłopców zaobserwowano, iż ich palec serdeczny (na którym nosi się obrączkę ślubną) jest tej samej długości, co wskazujący, zamiast być nieco dłuższy.

Długość palca serdecznego u poczętego dziecka ustalana jest w pierwszych 14 tygodniach ciąży i ma związek z poziomem eliksiru męskości - testosteronem, określanym przez specyficzną grupę genów.

"Wyniki badań przybliżają perspektywę nowego i rosnącego liczbowo pokolenia, któremu trudniej będzie mieć własne dzieci" - zaznacza "Sunday Times". Ok. 1 mln dzieci w Europie zostało poczętych in vitro. W W. Brytanii jest to jedno na 50 dzieci, z czego połowa przy użyciu metody ICSI. Metoda omija normalną technikę zapłodnienia, w której plemniki konkurują ze sobą, o to, który z nich (zwykle najzdrowszy) zapłodni żeńską komórkę.

ICSI (docytoplazmatyczna iniekcja plemnika) uchodzi za jedno z osiągnięć w leczeniu niepłodności u mężczyzn. Stosowana jest przy znacznie obniżonej płodności męskiej, w razie niepowodzenia klasycznej techniki in vitro, lub w przypadkach, w których komórki jajowe posiadają osłonkę uniemożliwiającą wniknięcie plemnika.

Metoda ICSI zwiększa prawdopodobieństwo zapłodnienia komórki jajowej nawet do 90 proc.

- Nie znamy jeszcze reperkusji naszych odkryć, ponieważ dzieci, które badaliśmy są bardzo małe, ale musimy informować ludzi o możliwym ryzyku stosowania sztucznego zapłodnienia metodą ICSI - mówi doktor pediatra Alastair Sutcliffe z Instytutu Zdrowia Dziecka w Londynie, który prowadził badania.

Publikuje je w internecie dziennik "Reproductive Biomedicine Online".

>>>>
Chodzi o to ze w normalnym poczeciu nastepuje zaplodnienie najlepszym mozliwym genetycznie wariantem!Tymczasem w In Vitro kolesie od majterkowania SAMI WYMUSZAJA zaplodnienie takim jakim maja ,,materialem'' a nie najlepszym.To powiduje ze dzieci te sa slabe i podatne na choroby!
Nie dosc ze potworna procedura to jeszcze wyprodukuje nam pokolenie niezdolne do plodnosci!Jeden wielki koszmar!Cywilizacja smierci sama sie zniszczy!
>>>>

Jak nie pozwalaja Bogu dzialac to SZKODZA...Bog najlepiej wie jak ma wygladac poczete dziecko i Jemu to zostawmy!
>>>>>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:01, 17 Cze 2011    Temat postu:

Kościół przedstawił stanowisko ws. naukowców

Kościół nie zamierza wyłącznie sprzeciwiać się praktykom medycznym i naukowym, sprzecznym z etyką chrześcijańską, ale także dawać "pozytywne wskazówki" - oświadczył przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, kardynał Gianfranco Ravasi.

Hierarcha poinformował dziennikarzy, że w listopadzie pod patronatem kierowanej przez niego Rady odbędzie się w Watykanie międzynarodowe sympozjum na temat badań nad dorosłymi komórkami macierzystymi i ich wykorzystaniem.

- Ilekroć wchodzi się na nowe terytoria, staje się w obliczu implikacji etycznych i filozoficznych - podkreślił kardynał Ravasi. Wyjaśnił, że watykańska konferencja naukowa będzie miała szeroki zasięg i nie tylko dotyczyć będzie ściśle badań naukowych.

- Zaproszeni zostaną politycy, biskupi, lekarze, by mogli poznać to ważne pole badań - dodał.

Na czwartkowej konferencji prasowej przedstawiciel Papieskiej Rady Kultury ksiądz Tomasz Trafny ogłosił, że mowa będzie także o wpływie badań nad komórkami macierzystymi na ludzi w przyszłości i zachęcił ministrów zdrowia poszczególnych państw do udziału w tym sympozjum.

Zastrzegł zarazem, że "tu nie chodzi o rzucanie wyzwania żadnej administracji rządowej". Słowa te odnosiły się, jak należy sądzić, do administracji prezydenta USA Baracka Obamy, która wyraziła zgodę na badania nad komórkami macierzystymi embrionów.

>>>>> To psychopatyczni zwyrodnialcy godni nastepcy Hitlera i ,,naukowcow'' typu Joseph Mengele...

- Nie uważamy, że w rządach są źli ludzie, którzy chcą atakować życie. Problem polega na tym, że to nie lekarze dokonują oceny i podejmują decyzje, ale że często są one wynikiem wpływów zewnętrznych - oświadczył ksiądz Trafny.

Kościół popiera badania nad dorosłymi komórkami macierzystymi, a więc takimi, które nie pociągają za sobą niszczenia embrionów.(Czyli malych dzieci ).

Wielką międzynarodową konferencję współorganizować będą w listopadzie Papieska Rada Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Papieska Akademia Życia oraz jedna z amerykańskich firm biofarmaceutycznych.

>>>>>

Oczywiscie ! Trzeba prowadzic szeroka dzialalnosc bo oczywicie łajdacy przedstawiaja sprzeciw wobec niszczenia ludzi nazywanych ,,materialem genetycznym'' jako sprzeciwianie sie ,,nauce''. Tymczasem wielu naukowcow powaznie traktuje zastrzezenia moralne gdyz daza oni do polepszenia bytowania ludzi A NIE POGORSZENIA ! Zwazmy ze takie incydenty jak klonowanie robia jednostki zywrodniale na marginesie nauki gdy tymczasem wiekszosc sie POWSTRZYMUJE ! Sklonowanie dolly to 1996 rok minelo 15 lat i nie mamy na szczescie masowego wysypu klonowania ludzi czego sie obawiano... Jest to zasluga wlasnie wskazan moralnych Watykanu...
I tego ze naukowcy w wiekszosci poslichali tych glosow ...
Tu jest walka o kazda dusze ... Nigdy nie bedzie tak ze ,,wszyscy'' ... Ale chodzi o to aby normalni naukowcy mogli badac nature bez obaw ze po smierci wyladuja w piekle jako potepieni na wieki...
A oczywiscie zawsze znajda sie jacys hitlerowcy dla ktorych kasa i kariera jest wazniejsza niz dobro i skaza sie oni na potepienie jak Judasz . Jest smutne ale takie sa realia...
Podejrzewam ze invitro tez nie przybralo by tak potwornych wymiarow gdyby reakcja Watykanu byla szybsza a Watykan mial donioslejszy glos... Niestety patologia invitro rozwinela sie wczesniej niz pontyfikat Jana Pawła II ktory nadal Kościołowi tak wielka range...
Powstal zbrodniczy biznes ktory jest trudno zlikwidowac i wielu w nim umoczonych laduje w piekle ...
Łatwiej zapobiegac niz leczyc dlatego trzeba pilnie sledzic wszystko co w nauce sie dzieje ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:45, 18 Paź 2011    Temat postu:

Zwyrodnialcy z Agory propaguja zbrodnie ;

Urodziła się z 11-letniego zarodka.

Marysia urodziła się dzięki metodzie in vitro. Ma cztery dni, ale zarodek, który wszczepiono jej matce, był zamrożony przez 11 lat - informuje "Gazeta Wyborcza".

Rodzice dziewczynki byli niepłodni, dlatego zdecydowali się na zabieg in vitro. W 2001 r. urodziło się im pierwsze dziecko. - Po 11 latach dokonaliśmy wszczepienia kolejnego zarodka. Nie był w żaden sposób uszkodzony. Dziecko urodziło się zupełnie zdrowe - opowiada dr Katarzyna Kozioł z Przychodni Leczenia Niepłodności "nOvum".

- Gdy dorosną, nie zamierzamy przed nimi ukrywać, że urodziły się dzięki in vitro - zapewnia ojciec.

Na drugie podejście do in vitro para musiała bardzo długo czekać ze względu na stan zdrowia kobiety. Teraz wszyscy są przeszczęśliwi.

- To rekord w skali kraju, chociaż wcześniej trzy ciąże mieliśmy już z 10-letnich zarodków. Te przykłady pokazują, że kompletnie nieprawdziwa jest teza, jakoby po kilku latach zarodki były niszczone czy też same ulegały zniszczeniu i nie nadawały się do wszczepienia - mówi dr Katarzyna Kozioł z Przychodni Leczenia Niepłodności "nOvum".

>>>>>

Ktora nie leczy nieplodnosci jak orwellowsko sie nazywa tylko uprawia proceder invitro ktory niszczy ... I jeszcze bezczelnie ,,udowadniaja'' jakoby nieprawdziwe byly informacje o zbijaniu zarodkow BO JEDEN wszczepili ! To znaczy ze sa WIECZNE !!! I chca i mi bezczelnie wmowic ze miliony ktore oni ,,wyprodukowali'' nie zgina tylko tyle dzieci sie narodzi ! Szczyt podlosci bo wiemy ze te miliony NIGDY nie przezyja swego zycia ... KOSZMAR ! I zbrodniarze promuja zbrodniarzy !
A od dzis JUZ NIE WOLNO ! I jest to prawo europejskie ktore tak wciskali nam ci zwyrodnialcy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:04, 04 Mar 2013    Temat postu:

Kłamstwo in vitro? "Nie chodzi o życie, a o pieniądze"

"Ksiądz Franciszek Longchamps de Berier ujawnił niewygodną prawdę o sztucznym zapłodnieniu" - czytamy na łamach najnowszego wydania tygodnika "Uważam Rze". Jednak "paradoksalnie ataki na członka zespołu ekspertów ds. bioetycznych episkopatu otworzyły na nowo pole do dyskusji o metodzie in vitro" - pisze autor artykułu Tomasz Krzyżak.

Longchams de Berier w niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Uważam Rze" stwierdził, że "są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad".

Po tej wypowiedzi rozgorzała na nowo dyskusja na temat tej formy zapłodnienia i stosowności słów wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Według tygodnika prawda o in vitro jest ukrywana, "a w przeciwników metody bije się jak w bęben". Dlaczego? Zdaniem "Uważam Rze" nie chodzi bowiem o ludzkie życie, godność kobiety i dziecka, a o pieniądze. - Chodzi po prostu o gigantyczne, nieprawdopodobne pieniądze. (…) To dlatego zwolennicy tej metody robią wszystko, by ją reklamować. I stać ich na opłacenie służalczych ekspertów - mówi w rozmowie z magazynem prof. Stanisław Cebrat z Wrocławia.

"Uważam Rze" zaznacza, że metoda in vitro nie leczy niepłodności. "Klinice wykonującej zapłodnienie pozaustrojowe chodzi tylko o pieniądze - o swoistą sprzedaż towaru, w tym wypadku dziecka" - pisze autor artykułu.

Tygodnik wskazuje również na poważne zagrożenie wadami genetycznymi u dzieci poczętych in vitro. Mówi o nich w wywiadzie prof. Alina T. Midro, kierowniczka Zakładu Genetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

- Ksiądz profesor dotknął bardzo złożonej i trudnej problematyki zmian genetycznych i zadał sobie trud poznania oraz przedstawienia objawów klinicznych bardzo rzadkich czterech zespołów genetycznych, które u dzieci poczętych z pomocą in vitro obserwowano z większą częstotliwością - wskazała genetyczka.

Jak stwierdziła, są dowody naukowe na to, że np. "zespół Beckwitha-Wiedermana ,który w populacji dzieci poczętych naturalnie występuje z częstością 1:13700, u dzieci po in vitro występuje z częstotliwością 6:15162".

- U dzieci poczętych in vitro niektóre zespoły wad występują kilka razy częściej albo pojawiają się schorzenia, których nigdy nie obserwowano w danej rodzinie. Okazuje się, że dojrzewanie komórek jajowych poza organizmem matki, a następnie rozwój wczesnego zarodka in vitro dokonuje się w innych warunkach i czynniki środowiskowe, takie jak światło, skład płynów odżywczych i inne, mogą wywołać zmiany w przebiegu procesów molekularnych - powiedziała Midro.

Jak przypomniała, "pierwszy w Polsce zabieg in vitro był możliwy dzięki wodzie dejonizowanej przywiezionej z Anglii, bo nasza białostocka - nawet destylowana - się nie nadawała. To jest najlepszy przykład zagrożeń dla poczętego w szkle dziecka".

- Osobiście ataki na księdza odebrałam jako potrzebę obrony wielkich interesów klinik in vitro - stwierdziła rozmówczyni "Uważam Rze". - Odniosę się do stwierdzenia o lekarzach. Przecież ksiądz nie powiedział, że rozpoznania dokona każdy lekarz. Powiedział, że "są tacy lekarze" - a to znaczna różnica - dodała. Według niej rozpoznanie wymaga ogromnej wiedzy medycznej.

Na łamach "Uważam Rze" czytamy również, że takich naukowców jak prof. Cebrat czy Midro, którzy sprzeciwiają się in vitro, jest więcej. "Problem w tym, że nie mają siły przebicia. A jeśli się przebiją, to natychmiast zostają stłamszeni" - pisze Tomasz Krzyżak.

"Dziś, gdy ciosy spadają na głowę księdza de Berier, niewiele osób odważyło się na to, by publicznie stanąć w jego obronie. Dlaczego tak się dzieje? Bo dyskusja o zapłodnieniu pozaustrojowym jest sterowana przez lobby związane z in vitro" - czytamy w tygodniku.

....

Tak to gigantyczny zbrodniczy biznes !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:56, 11 Gru 2015    Temat postu:

Profesor Bogdan Chazan: na świecie są miliony zamrożonych, traktowanych nieludzko dzieci
11 grudnia 2015, 15:46
W ustawie o leczeniu niepłodności dziecko nie jest traktowane jak dziecko. Zarodek jest traktowany jak grupa komórek. Ta ustawa jest napisana w taki sposób, że odczłowiecza dziecko - powiedział w programie #dziejesienazywo w Wirtualnej Polsce prof. Bogdan Chazan.



Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł ogłosił koniec finansowania programu in vitro. Stwierdził, że rządu nie stać na program dofinansowania in vitro, dlatego będzie on działał tylko do połowy 2016 r. Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało także, że zmieni przyjętą w tym roku przez Sejm poprzedniej kadencji ustawę o in vitro. Co złego w tej ustawie, a także w procedurze in vitro, widzi prof. Chazan?

- W pewnym fragmencie tej ustawy jest napisane, że w życiu każdego człowieka można odróżnić następujące etapy: zarodek, płód, człowiek. To odsłania intencje twórców ustawy. Nie można traktować w ten sposób dziecka przed urodzeniem - stwierdził prof. Chazan.

Znany ginekolog i położnik wyliczał także, że podczas procedury in vitro dochodzi do powikłań zdrowia u kobiet, związanych z hyperstymulacją czy z pobraniem zarodków. Jego zdaniem ważne jest również to, że wśród dzieci poczętych metodą in vitro rodzi się więcej dzieci z nieprawidłowościami rozwojowymi.

- Wiele dzieci w tej procedurze ginie. Dlaczego w tej ustawie jest mowa o czterech zarodkach, o sześciu zarodkach? Przecież po to, by urodziło się dziecko wystarczy jeden. Ale planuje się od razu poczęcie dużej liczby dzieci, które potem zalegają w zamrażarkach, dlatego, że dużo tych dzieci ginie - tłumaczył prof. Chazan. - Na świecie miliony dzieci są zamrożone, potraktowane w sposób nieludzki. Mówi się, że człowieczeństwo poznaje się po tym, jak traktuje się zwierzęta. Moim zdaniem to nieprawda, człowieczeństwo poznaje się po tym, jak traktuje się te dzieci - stwierdził.

...

Absolutne bestialstwo godne III Rzeszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:54, 04 Gru 2017    Temat postu:

Dlaczego Kościół nie akceptuje in vitro? I czy są jakieś wyjątki?
Błażej Kmieciak | 08/06/2017

Shutterstock
Udostępnij



Komentuj

Drukuj

Sprzeciw Kościoła katolickiego wobec metod zapłodnienia pozaustrojowego jest powszechnie znany. Ale czy znana jest jego przyczyna? I czy zawsze jest on stanowczy?

W Polsce obecnie stosunkowo rzadko wraca w mediach temat zapłodnienia pozaustrojowego. W 2015 r. weszła w życie ustawa o leczeniu niepłodności. Akt ten miał być kompromisem zwolenników i przeciwników sztucznego poczęcia. Na początku wprowadzał on darmowe procedury in vitro. Ostatecznie jednak ministerstwo zdrowia wycofało się z jego finansowania. Jeśli temat powraca, to właśnie w tym kontekście, gdyż lokalne samorządy coraz częściej podejmują się finansowania (lub dofinansowania) procedury wspomaganego rozrodu dla niepłodnych małżeństw lub par.

Patrząc na polską dyskusję dotyczącą in vitro, bardzo wyraźnie dostrzec można krytyczny głos przedstawicieli Kościoła. Zarówno dokumenty powstające w Watykanie (Instrukcje Donum Vitae oraz Dignitas personae) oraz lokalne wypowiedzi przedstawicieli Kościoła bardzo wyraźnie przeciwstawiały się sztucznemu sposobowi powoływania człowieka do życia. Polscy biskupi podzielali w pełni ten pogląd, wskazując na niegodziwość tak daleko idących interwencji biotechnologicznych.
Czytaj także: Naprotechnologia zamiast in vitro? To nie taki proste.


In vitro: czemu Kościół mówi „nie”?

Chcąc w krótkich słowach napisać, skąd się bierze ten sprzeciw wobec in vitro, warto zwrócić uwagę na pewną ważną zależność. Kościół w swoim nauczaniu głosi, że dla zbawienia to Bóg stał się człowiekiem, a nie człowiek Bogiem, więc człowiek nie powinien stawiać siebie w pozycji Stwórcy. Czytając wypowiedzi przedstawicieli Kościoła wyraźnie widać, że krytyka metody in vitro dotyczy już jej podstawowej filozofii. In vitro jest bowiem techniką reprodukcyjną ‒ odnosi się zatem do „produkcji człowieka”. Istota ludzka pojawia się na swoiste „zamówienie” dwóch osób.

Przedstawiciele Kościoła wielokrotnie zwracają uwagę, że in vitro narusza godność wszystkich czetników procedury: małżonków, tworzonego lub zamrożonego zarodka oraz medyków podejmujących niegodne ich profesji działania. W tym kontekście dodaje się, że omawiane metody są niebezpieczne dla kobiety oraz dla dziecka, które jest poczęte w całkowicie sztucznych warunkach. Wśród przedstawicieli Kościoła pojawia się także opinia, że in vitro to omijanie, a nie rozwiązanie problemu niepłodności.
Czytaj także: Diagnoza: niepłodność II stopnia. Zalecenia: in vitro. A jeśli go nie chcemy?


In vitro na równi z aborcją?

Kilka lat temu dr Wanda Półtawska napisała książkę pt. In vitro. Zagrożona godność. Zwraca w niej uwagę, że omawiana tematyka jest przede wszystkim problemem ludzi wierzących. Jej zdaniem paradoksem jest, że w kraju, w którym większość osób przyznaje się do przynależności do Kościoła katolickiego, równie dużo osób popiera metody wspomaganego rozrodu. Dla dr Półtawskiej udział w procedurze in vitro może być większym grzechem niż udział w przerwaniu ciąży.

Jednak porównywanie aborcji i in vitro jest pewnym nieporozumieniem. Pierwsza z procedur ma na celu zakończenie ludzkiego życia. Druga natomiast dąży do powołania człowieka do istnienia. Może zaistnieć zatem sytuacja, w której zagorzały przeciwnik aborcji będzie popierać in vitro.

W ciągu ostatnich lat pojawiały się głosy sugerujące, iż w obu tych przypadkach pojawia się kara ekskomuniki. Odnosząc się do aborcji, sytuacja taka ma miejsce przez sam fakt podjęcia lub pomocy w przerwaniu ciąży, aczkolwiek warto pamiętać, że nie dotyczy to zdarzeń, w których np. lekarz ratował bezpośrednio zagrożone życie kobiety. W wypadku in vitro trudno mówić o istnieniu podobnej sankcji. In vitro nie jest jednak – przy wszelkich zastrzeżeniach do niego – działaniem mającym na celu zabicie bezbronnych istot. W jego wyniku dzieci powołuje się do życia, a nie celowo je uśmierca.

Oczywiście, tutaj pojawia się argument, że przyjście metodą in vitro na świat jednego dziecka kosztuje życie kilkoro rodzeństwa. Wskazuje się przykład zamrożonych zarodków (poddanych kriokonserwacji). Jednak nadal procedura ta – z całą pewnością naruszająca godność bezbronnej istoty ludzkiej – nie ma jednak na celu jej uśmiercenia, wręcz przeciwnie.
Czytaj także: Adoptowałam trójkę dzieci. Moje „wielkie chcenie” zamieniło się w „wielkie kochanie”


Co zrobić z zamrożonymi zarodkami?

Tutaj dochodzimy do najtrudniejszego, wydaje się, wątku: Co powinno się zrobić z zarodkami, które są zamrożone? Zostawić sprawę tak, jak jest? A może warto je adoptować?

Ciekawym jest, że temat adopcji zarodków jest bodajże jedynym zagadnieniem, wobec którego przedstawiciele katolickiej bioetyki nie znaleźli wspólnego stanowiska. W opinii części z nich sprawę zamrożonych zarodków należy zostawić bez zmian: wynika ona bowiem z niegodziwego postępowania lekarzy, na które nie ma obecnie żadnego, w pełni zadowalającego rozwiązania. Dodaje się ponadto, że adopcja zarodków wymagałaby skorzystania ze złej w swej naturze metody in vitro.

Nie jest to jednak jedyny głos. Od kilku już lat ks. prof. Andrzej Muszala z Krakowa, dyrektor Instytutu Bioetyki, zwraca uwagę na konieczność promowania idei „prenatalnego przysposobienia”, a zatem adoptowania przez małżeństwo obcego biologicznie zarodka, który przeniesiony do organizmu kobiety przychodzi na świat jako jej oraz jej męża dziecko.

Zdaniem ks. Muszali działanie takie należy porównać do idei okien życia. Nikt rozsądny nie pochwala, a także nie reklamuje praktyki pozostawiania dzieci przez ich mamy w specjalnym oknie. Wiadomo jednocześnie, że sytuacje życiowe bywają tak skomplikowane, iż jedynie takie działanie jest w stanie uchronić owo dziecko przed cierpieniem lub wręcz śmiercią. Mama, oddając je, jednocześnie ratuje jego życie. Muszala podkreśla, że adopcja zarodków nie jest pochwałą metody in vitro, którą obszernie przeanalizował oraz skrytykował w książce Bioetyka w dialogu. Jest to natomiast pokazanie, że życie człowieka jest ważniejsze niż nawet racjonalne obawy etyczne dotyczące danych działań.
Czytaj także: Wisiorek zrobiony z zarodka


In vitro i Kościół – co dalej?

Kościół nie może akceptować i uznać za zwyczajne metod, które prowadzą do tworzenia człowieka, a tym właśnie jest in vitro. Tutaj jednak mała uwaga. Krytyka in vitro nigdy nie może być połączona z krytyką dzieci poczętych dzięki tej metodzie. Kościół w Polsce bardzo mocno zresztą to podkreśla.

Zapomina się jednak również o innej kwestii. Fakt, iż małżeństwo stara się o dziecko za pomocą in vitro, nie jest obrazem braku miłości. Procedura ta nie należy do przyjemnych przede wszystkim dla kobiety, ale dla mężczyzny również. Nie pochwalając metody in vitro, nie możemy jednocześnie umniejszać intencji, jakie stoją za podobnym działaniem, w którym także ukazać się może wzajemna wierność, troska oraz szacunek.

Czasem w podobnych sytuacjach zaznacza się, że para może przecież skorzystać z naprotechnologii lub adopcji. Po pierwsze, przyczynowe leczenie niepłodności nie zawsze kończy się sukcesem. Po drugie, nie każda para jest gotowa skorzystać z adopcji. Tymczasem pragnienie bycia rodzicem nie jest najczęściej zwykłym kaprysem, lecz czymś, co siedzi gdzieś głęboko w nas i co czasem krzyczy.

Czy dostęp do adopcji prenatalnej ‒ i uznanie jej przez Kościół ‒ rozwiązałby podobne problemy katolickich par? Jak mawiał ks. Jan Kaczkowski, są sytuacje, których nie da się wyjaśnić ogólnymi normami i wymagają one ciszy i intymności konfesjonału. In vitro skomplikowało nam biologię. Dzisiaj kobieta może np. urodzić nie swoje dziecko. Czy jednak oznacza to, iż nie będzie w stanie go pokochać? Działania ratunkowe rzadko kiedy są wygodne i przewidywalne. Najczęściej jednak są one niezbędne.

...

Na szczescie Jezus powroci niedlugo i z tych zamrozonych duszy wzbudzi ludzi. Trzeba ratowac jak sie da to nasz obowiazek. Ale zadnego ich ,,wykorzystywania" !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:38, 05 Gru 2017    Temat postu:

„Mafia spermowa” w Holandii. Rozmowa z reporterem Kamilem Bałukiem
Aleksandra Gałka | 05/12/2017
fot. Filip Skrońc
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



O dawstwie nasienia oraz jego społecznych konsekwencjach rozmawia z Aleteią reportażysta Kamil Bałuk, autor książki „Wszystkie dzieci Louisa”, za którą został nominowany do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej MediaTory w kategorii ObserwaTOR. Jak twierdzi, jest to lektura zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. Choć jest agnostykiem i samego dawstwa nie ocenia negatywnie, to przyznaje, że książka uderzyła w jego, nieznane wcześniej, konserwatywne tony…


D
la mnie ta historia rozpoczęła się od przeczytania sensacyjnego artykułu o tym, że w jednej z klinik w Holandii podchodzono bardzo lekkomyślnie do dokumentacji, która dotyczyła podstawowej dla człowieka kwestii – tożsamości biologicznej, genetycznej. Chodziło o to, że jeden mężczyzna, za sprawą dawstwa nasienia, ma 200 dzieci w całym kraju, w dodatku ma zespół Aspergera i jest pół-Surinamczykiem. To zaskoczyło wiele matek. Właściciel kliniki w Barendrechcie, dr Jan Kaarbat, obiecywał, że dawca będzie biały, a przede wszystkim podobny do męża albo partnera danej kobiety.



Aleksandra Gałka: Jak to jest mieć 200 braci i sióstr?

Kamil Bałuk: Każdy z moich bohaterów, dziś dorosłych ludzi, odczuwa to inaczej, wspólny dla wszystkich był tylko szok, że to się wydarzyło. Wczujmy się w tę sytuację: w Polsce nikt nie spodziewa się, że gdzieś może mieć dwusetkę braci i sióstr. Bo w naszym kraju obecnie to też jest możliwe. Ufa się lekarzom, w wielu miejscach nikt nie sprawdza, czy normy są przestrzegane. Może moja książka podsunie ludziom taką myśl, że „kto wie?”, może jestem z dawstwa, może gdzieś żyją podobni do mnie ludzie? Wśród tych dzieci było wiele takich, które miały sporo żalu. Wydaje mi się jednak, że to był żal spowodowany właśnie brakiem ojca, a nie samym byciem z dawstwa, bo okazało się, że pierwsi bohaterowie, z którymi rozmawiałem, wychowywali się jedynie z matką. To, że ojciec prawny ich porzucił albo matka zdecydowała się wychowywać ich sama, to była składowa. Sądzę, że nie można wprost powiedzieć, że dawstwo nasienia jest tu winne, raczej cała sytuacja, splot okoliczności. Matki często nie mówiły im, że tatuś nie był ich tatusiem. Uznawały, że tak będzie lepiej. Niektórzy po testach DNA odkryli, że siostra czy brat, z którą się wychowywali mają innego ojca. Są tacy, którym te nowe sytuacje są obojętne i traktują je jako przygodę – również telewizyjną, bo nowych sióstr i braci szukają poprzez telewizję. Ale są też tacy, dla których to biologia jest bardzo ważna i jeśli odkrywają, że bracia i siostry, z którymi się wychowują nie są ich rodzeństwem w pełni, bardzo to przeżywają.



Okazuje się, że jedno z tytułowych „dzieci Louisa” jest katolikiem…

Od Henrika zacząłem, ponieważ był bohaterem jednego z holenderskich reportaży interwencyjnych w telewizji. Pokazywał w nim dokumenty, w których nie zgadzały się dane: choćby to, że jego biologiczny ojciec miał mieć żonę i dwójkę dzieci oraz lubić sport, w rzeczywistości był samotny i nie lubił się ruszać.

Henrik to jeden z dwóch moich bohaterów, którzy są bardzo wierzący. Jego matka była singielką, która zdecydowała się na dzieci z dawstwa. Henrik ma za złe matce taką decyzję i samej Holandii za to, że było to możliwe.

W latach 80. w Holandii najważniejsze było prawo kobiet do decydowania, czy chcą mieć dzieci, ile, oraz że nie powinno się ich ograniczać. Nie wszystkie kliniki na to pozwalały, ale ta należąca do doktora Karbaata specjalizowała się w matkach-singielkach.

Henrik dziś jest wierzącym katolikiem, ma żonę i trójkę dzieci. Mówi wprost, że jest przeciwko dawstwu, bo to wbrew jego interpretacji woli Boga.
Czytaj także: Dlaczego Kościół nie akceptuje in vitro? I czy są jakieś wyjątki?



Mówisz, że ta książka jest dla każdego – zarówno katolika, jak i wyzwolonego liberała…

Starałem się nie opowiadać po żadnej stronie światopoglądowo. Uważam, że dla liberała i dla konserwatysty, i dla niewierzącego, i dla chrześcijanina znajdą się tam refleksje i będzie można zobaczyć drugą stronę.

Znam czytelników, którzy doszli po lekturze do wniosku: „A może jednak są jakieś granice tej wolności?”. Dla mnie ten moment graniczny naszej własnej wolności jest wtedy, gdy narusza się wolność jakiejś innej osoby. W tym wypadku urodzonego dziecka, które nie miało wpływu na to, jak przyszło na świat. Oczywiście uważam, że matka-singielka może wychować dziecko równie szczęśliwe, jak wychowane przez małżeństwo. Niestety, w mojej historii trafiłem na kilka przypadków odwrotnych, głównie, kiedy bezpłodni mężczyźni porzucali te rodziny po urodzeniu się dzieci. Moim zdaniem, to nie argument przeciwko dawstwu. To argument za odpowiedzialnością, pamiętajmy o niej. Rodzice powinni być gotowi, że dziecko może mieć w przyszłości pretensje o sposób, w jaki przyszło na świat. Dawca nasienia z kolei powinien być gotowy na to, że wraz z postępem badań genetycznych, będzie mógł być odnaleziony przez dziesiątki biologicznych dzieci.



Skąd wiadomo, że tych dzieci było aż 200?

Wyliczył to ich ojciec biologiczny, Louis. Przez 20 lat chodził kilka razy w tygodniu do 3 banków spermy. Miał dobrą skuteczność – wyliczał skrupulatnie procent zapłodnień, poronień, a kiedy po latach jedna z klinik zdradziła mu, ile faktycznie dzieci urodziło się z jego nasienia, okazało się, że liczbę wyliczył idealnie. Po latach jego biologiczne dzieci zaczęły odnajdywać się nawzajem, są największą taką grupą w Holandii. Choć dwusetka dzieci jest szacunkowa, to w ciągu 5 lat, od momentu, od kiedy te dzieci zaczęły się zgłaszać do bazy DNA, już znalazło się 40 osób. Równocześnie w Holandii 80 proc. osób z dawstwa wcale nie wie, że w ten sposób pojawiło się na świecie. W Polsce to prawie 100 procent, wszystko jest trzymane w tajemnicy.

Choć brzmi to niecodziennie, dla Louisa misja spłodzenia tylu dzieci była wielką pasją, marzeniem, które zrealizował. Przez to, że ma on zespół Aspergera, nie dostrzega pewnych emocjonalnych zależności, nie rozumie do końca, czemu ludzie uważają to, co zrobił, za kontrowersyjne. To też mnie zainteresowało – dlaczego to dziwne mieć 200 dzieci?



Ilu z nich udało ci się spotkać osobiście?

Kilkanaścioro. Kiedy zacząłem zajmować się historią, była ich dwunastka odnalezionych. Nie wszyscy chcieli rozmawiać. A przez dwa lata, kiedy dokumentowałem tę sprawę, dołączyło kolejnych 20 osób. Ciekawe doświadczenie, bo kiedy pojawiały się kolejne osoby, znałem ich nowo odkryte półrodzeństwo lepiej niż oni sami.
Reporter jest czasami takim pośrednikiem. Połówki, bo tak się nazywają moi bohaterowie jako grupy, mają raczej negatywny stosunek do dawcy. Ja z Louisem siedziałem i przez 5 godzin słuchałem jego historii życia o tym, jak bardzo samotnym jest człowiekiem. Człowiekiem, którym kierowała ta jedna misja w życiu – mieć dużo dzieci. Naprawdę w jego głowie była taka myśl, że chciałby z nimi nawiązać relację w przyszłości. Dla niego to była realizacja misji biologicznej, ale też walka z samotnością – jedyna, jaką potrafił wymyślić.



A ile on ma dzisiaj lat?

Jest po sześćdziesiątce.
Czytaj także: Dziecka nie będzie. Choćbyście się leczyli czterdzieści lat



To chyba powinien już zacząć nawiązywać te relacje, skoro mu na tym zależy.

Próbuje! Spotkał kilkanaścioro z nich. Dla tych osób spotkania raczej kończyły się zawodem. Z racji zaburzenia, Louis nie jest zbyt zainteresowany drugą osobą, nie przychodzi mu spontanicznie do głowy, by o coś zapytać. Dużo mówi o sobie. Dziwi się, że oni nie chcą znać historii jego rodziny, którą ma zdokumentowaną aż do XIX wieku – do Surinamu, kiedy jeszcze jego surinamscy przodkowie byli niewolnikami holenderskimi. Prawie żadne z dzieci nie posłuchało o jego dzieciństwie, o jego rodzinie i o tym, jakie miał problemy z rodzicami. O tym, kiedy zastanawiał się, co się stanie, kiedy umrze i nikt nie przyjdzie na jego pogrzeb. Kiedy tego posłuchałem, poczytałem, nagle okazało się, że to nie jest sensacyjna historia o Louisie, z którego holenderskie i belgijskie media zrobiły „superogiera”, który za wszelką cenę chciał mieć dwusetkę dzieci, bo chciał być najpotężniejszym z ludzi. Mamy raczej historię o bardzo samotnym człowieku, który chciałby, by ktoś go wspominał.



A jednak część z dzieci włożyła sporo wysiłku, by go odszukać…

Niezwykła determinacja. Już jako dzieci niektórzy z nich poszli do różnych stacji telewizyjnych. Maaike i Matthijs kilkanaście lat temu wybrali chrześcijański program „Mirakel”, czyli „Cud”, gdzie przed i po programie była modlitwa. Podczas pracy nad książką kontaktowałem się z dawnym prowadzącym, do dzisiaj jest zaangażowany religijnie. Niesamowite było to, że 10-letnie dzieci przychodzą do chrześcijańskiego programu i zupełnie bez żadnego tabu rozmawiają o dawstwie nasienia.



No właśnie, a jakie jest stanowisko Kościoła w Holandii wobec dawstwa?

Holandia w dużej mierze jest ateistyczna, częściowo protestancka, częściowo katolicka. Tuż po wojnie – a więc wciąż jeszcze niedawno – Holandia była konserwatywnym krajem, podzielonym na filary społeczne, gdzie ktoś, kto należał do filaru socjalistycznego nie rozmawiał z katolickim czy protestanckim. Znajomi tylko w jednym filarze spotykali się ze sobą, mieli oddzielne media, żyli obok siebie. W takich warunkach odbył się synod oraz debata kościelna nad tym, czy dawstwo jest zdradą małżeńską? A zdrada małżeńska w rzadkich przypadkach, jeszcze w latach 50. mogła być karana więzieniem.
Czytaj także: Eutanazja. Kilka mocnych argumentów na „nie”



Szybko to przepracowali. Od kary więzienia za zdradę, którą mogło być dawstwo, do pełnej legalizacji.

To była wielka rewolucja obyczajowa, seksualna. Od lat 60-70. funkcjonowały wszystkie ruchy prowolnościowe, feministyczne, pro-choice. Powstawało wiele klinik aborcyjnych w Holandii – to one utorowały drogę, po nich powstało dość dużo banków spermy. W latach 80. było tych banków w Holandii 21.



Było 21, a dzisiaj w Holandii jest ich tylko kilka. Dlaczego?

Prawda jest brutalna: po prostu przestało się to opłacać. Banki spermy były prawdziwym interesem. Z szokiem odkryłem, że wielu dyrektorów i właścicieli banków spermy obecnie nie zajmuje się w ogóle płodnością, a niektórzy nie zajmują się nawet medycyną. Jeden z nich jest artystą-malarzem, kto inny przeniósł się na wieś i prowadzi praktykę internistyczną, inny podaje swoją biografię i wymazuje ten etap.



Po prostu koniunktura się zmieniła, a oni zmienili branżę.

Koniunktura zmieniła się, bo Holandia etapami likwidowała anonimowość dawców. Najpierw od lat 90. można było wybrać, czy jest się dawcą anonimowym czy jawnym. Wybór mieli też rodzice. W 2004 roku weszło nowe prawo, które zakazuje anonimowego dawstwa. Po tym spadła liczba dawców, wielu mężczyzn nie było gotowych, by poznać w przyszłości swoje dzieci. Banki nasienia się zamykały, bo miały za mało materiału genetycznego, którym by mogły handlować. Chodziło też o bardziej restrykcyjne zasady: przechowywanie dokumentów 80, a nie 10 lat; bardzo skrupulatne badanie nasienia, wieloetapowy screening, zatrudnienie psychologów, którzy sprawdzają, czy deklaracje dawców są prawdziwe.



Czy sądzisz, że gdyby Louis był młodym, przystojnym człowiekiem o aryjskiej urodzie, to nie byłoby tej afery? Nie napisałbyś tej książki?

Nikt by się nie dowiedział. Pierwszymi sygnałami był tu ciemniejszy kolor skóry dzieci i to zaczęło rodzić podejrzenia. Zakładam, że w Polsce też żyje taki Louis, który w przyszłości będzie miał lub już ma 200 dzieci. Przez to, że jesteśmy mało zróżnicowanym etnicznie społeczeństwem, może to pozostać niezauważone. Ale radziłbym czytelnikom zastanowić się, co zrobią, jeśli dowiedzą się kiedyś, że mają 200 braci i sióstr.
Czytaj także: Przeżywanie niepłodności przypomina żałobę. Jak sobie z tym poradzić?



A ten limit 10 zapłodnień w Polsce?

Jest zaleceniem. Kto to sprawdzi? Prawda jest taka, że ponieważ wszystko jest anonimowe i nikt się nie może o tym dowiedzieć, to pole do nadużyć jest bardzo duże. Jeden z dawców w wywiadzie do gazety powiedział: „Dla mnie to parę mililitrów nasienia, które po sobie pozostawiam, to przecież coś zupełnie innego niż dziecko”. A ja uważam, że to nie jest zupełnie coś innego. Jestem za tym, żeby jednak być odpowiedzialnym. W Polsce jest wciąż możliwe oddawanie nasienia bez konsekwencji.



Podobno ta Holandia z lat 60. i 80. to jest Polska dzisiaj.

No, niestety, w Polsce wciąż dawstwo jest w pełni anonimowe, a lekarze przekonują, że tak jest lepiej. Dawcom wydaje się, że nigdy nie zostaną odnalezieni przez swoje biologiczne dzieci. A zostaną. Już teraz niektóre osoby w Europie dzięki poszukiwaniom DNA odnajdują biologicznych ojców wbrew ich woli. Ale nie ma się czego obawiać, większość takich spotkań jest poruszająca. Jeśli ktoś miał kochających rodziców, to nie chodzi mu o poszukiwanie ojca na stałe czy o alimenty. To raczej próba ustalenia, po kim mogę mieć cechy charakteru albo kolor oczu. Póki co jednak, o prawnym zniesieniu anonimowości w naszym kraju nie ma mowy, tak jak przez 40 lat nie było o tym mowy w Holandii.



My wiemy już, jak to się skończyło, ty pokazujesz to w swojej książce. To powinna być nauczka dla Polski?

Moim marzeniem jest, żeby tę książkę przeczytali lekarze, ustawodawcy, rodzice, którzy chcą się na to decydować i sami dawcy. Niestety, mam obawę, że wiele osób w Polsce nie jest gotowych na tę dyskusję. To nie jest książka o „in vitro”, żaden z tych przypadków tego nie dotyczył. Ale w Polsce nie tylko hasło „in vitro”, ale jakiekolwiek tematy związane z rozrodczością, generują emocjonalny bełkot. Potrzebujemy mądrej debaty, zróżnicowanej światopoglądowo, a jest czarno-biało, jedni drugich nazywają albo zaściankiem i katotalibanem, albo lewakami, którzy wyrzekli się Boga.



…albo że chcą się bawić w Pana Boga.

Też, choć to jest akurat dość adekwatne określenie, jeśli mówimy choćby o opisywanym przeze mnie lekarzu, Janie Karbaacie. Przecież po jego śmierci okazało się, że sam jest ojcem kilkudziesięciu dzieci poczętych w klinice! Mimo tego, że jestem agnostykiem czy ateistą, ta książka uderzyła w moje nieznane mi wcześniej konserwatywne tony. Uświadomiłem sobie, że są gdzieś granice wolnego wyboru. Wcześniej uważałem, że nie ma takich granic, „wolność przede wszystkim”. Dzisiaj już tak nie myślę.



Kamil Bałuk (ur. 1988) – reporter publikujący w „Dużym Formacie” i „Przekroju”. Absolwent socjologii, filologii niderlandzkiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim oraz Polskiej Szkoły Reportażu. Laureat IV Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego.

...

Ateisci nie moga wytrzymac. To jest pandemonium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:29, 19 Cze 2019    Temat postu:

PALESTYŃCZYK ZBUDOWAŁ SAMOCHÓD Z DEMOBILU

Ali Banat to 31-letni Palestyńczyk ze Strefy Gazy, który został ranny w październiku 2018 roku podczas Wielkiego Marszu Powrotu. W związku z trwającą rehabilitacją nie może pracować, dlatego w wolnym czasie zaczął składać samochód z pozyskanych z różnych źródeł części.
Prace trwały zaledwie cztery miesiące, choć Banat twierdzi, że i tak znacznie opóźniały je jego urazy. W konstrukcji pomagało rodzeństwo Alego. Pojazd jest napędzany przez silnik motocyklowy, a większość części pochodzi ze zezłomowanych samochodów. Za lejek do oleju służą... stare zdjęcia rentgenowskiego rannej nogi. Niestety, ze względu na silny ból Banat jest w stanie wytrzymać za kierownicą maksymalnie przez godzinę.

...

I brawo! Takich nam trzeba! Nie mozna tylko protestowac przeciw ohydnym parchom trzeba tez dzialac konstruktywnie zeby bylo lepiej w Gazie! Wiecej takich!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:33, 07 Sie 2022    Temat postu:

Czym jest Strefa Gazy? To jedno z najgęściej zaludnionych terytoriów na Ziemi

Na 365 km² egzystuje 2,1 mln ludzi, z czego tylko ok. 600 tys. to ludność rdzenna. Prawie 1,5 mln to palestyńscy uchodźcy, którzy uciekli bądź zostali siłą wypędzeni z ziem, na których powstało państwo Izrael. Na terenie Gazy jest 8 obozów dla uchodźców, które działają dzięki wsparciu ONZ.

...

Israhell eko obóz koncentracyjny jednym słowem. Największy obóz koncentracyjny świata.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy