Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Dietetyka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:30, 24 Paź 2016    Temat postu: Dietetyka

RMF 24
Fakty
Nauka
O powab małych porcji
O powab małych porcji

Dzisiaj, 24 października (20:29)

Wśród przyczyn szalejącej w krajach rozwiniętych epidemii otyłości wymienia się często rosnące przyzwyczajenie do dużych porcji. Proponowane do tej pory rozwiązania, na przykład: kampanie wzywające do ograniczania pokusy zwiększania porcji za grosze, choćby w fast-foodach, nie spotkały się z entuzjazmem ani restauratorów, ani konsumentów. Zdaniem badaczy z Kanady i Francji można próbować ten problem złagodzić w inny sposób. Jak? Namawiając do jedzenia tego, co się bardzo lubi. W małych porcjach. Czy to okaże się przełomem w walce z nadmiarem kilogramów? Zobaczymy.
Spaghetti alla putanesca
/Malwina Zaborowska /RMF FM


Pierre Chandon z INSEAD Sorbonne University Behavioural Lab i Yann Cornil z University of British Columbia przekonują na łamach czasopisma "Journal of Marketing Research", że przy przekonywaniu konsumentów do mniejszych porcji trzeba zwrócić uwagę na towarzyszące temu pożytki, niezwiązane z samą dietą. Konkretnie chodzi o samą przyjemność jedzenia. W tym celu warto zdać sobie sprawę, że o ile pierwsze kęsy tego, co lubimy smakują najbardziej, to wrażenie po posiłku zostawiają te ostatnie. Jeśli porcja jest za duża, dojadamy je już znacznie mniej chętnie, co sprawia, że korzystne wrażenie posiłku się zmniejsza. Można powiedzieć, że efekt jest gorszy zarówno smakowo, jak i dietetycznie.

Chodzi więc o to, by skoncentrować się na jak największej przyjemności jedzenia, a nie na tym, że opłaca się zjeść więcej, bo choćby za większą pizzę dopłacamy grosze. Autorzy badań sugerują, by przed zamówieniem porcji nie myśleć, jak bardzo jesteśmy głodni, nie patrzeć też na aspekt finansowy, jaka porcja najbardziej nam się "opłaca", ale skoncentrować się na wrażeniach smakowych, których oczekujemy. I zamówić mniej. Tyle samo przyjemności, a mniej kalorii? Może warto spróbować.

Wyniki badań pokazały, że osoby, które proszono o skoncentrowanie się na posiłku jako przyjemności dla zmysłów, związanego nie tylko ze smakiem i zapachem, ale też na przykład strukturą, były gotowe wybrać nieco mniejszą porcję tortu czekoladowego. To pozwalało im cieszyć się silnym, satysfakcjonującym smakiem do końca. Inaczej było, jeśli przede wszystkim badani koncentrowali się na uczuciu głodu lub na optymalizacji porcji ze względów czysto finansowych. Wtedy wybierali większe porcje, które pod koniec dawały im mniej satysfakcji, a zawierały niepotrzebny nadmiar kalorii.

Cornil i Chandon zauważyli też, że inaczej, niż w przypadku ostrzeżeń przed szkodliwością przejadania się, zachęty do cieszenia się smakiem potraw były przyjmowane przez konsumentów jednoznacznie pozytywnie. I w rezultacie skłaniały ich, by płacili więcej nawet za mniejszą ilość jedzenia. To argument, który do całego pomysłu może przekonać restauratorów i branżę spożywczą. W praktyce ich współpraca jest tu konieczna, bowiem to oni mogą skoncentrować się na promowaniu wybitnego smaku, a nie niskiej ceny.

Menu zawierające bardziej barwne opisy, etykiety zachęcające do koncentrowania się na swych zmysłach mogłyby pomóc konsumentom w zdrowym i bardziej satysfakcjonującym odżywianiu się, nie przynosząc szkody dochodom producentów żywności - przekonuje Cornil. To mógłby być wstęp do bardziej zrównoważonego rozwoju branży spożywczej, która w obliczu plagi otyłości wykazuje oznaki kryzysu - dodaje.
Grzegorz Jasiński

...

Zdecydowanie do smaku wystarczy malo. Wiecej nic nie daje. Wszystkiego po trochu to najbardziej sensowne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:21, 26 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Twoje zdrowie w Faktach RMF FM
Co powinniśmy jeść, by nie odczuwać przemęczenia?
Co powinniśmy jeść, by nie odczuwać przemęczenia?

Dzisiaj, 26 października (14:27)

"Uczucie zmęczenia jest w znacznej mierze uzależnione od naszego stałego poziomu cukru we krwi. A to z kolei jest uzależnione od regularnego przyjmowania posiłków" - mówi w rozmowie z RMF FM dr Anna Majka, specjalistka od żywienia. "Jeśli będziemy jeść w pracy co 2-3 godziny kanapkę to do domu wrócimy zmęczeni, ale nie wykończeni po pracy" - podkreśla. Zwraca też uwagę na lekkostrawność posiłków i różnice pomiędzy cukrami prostymi a złożonymi.
Zdj. ilustracyjne
/ Rolf W. Hapke / CHROMORANGE /PAP/EPA

Paweł Pawłowski, RMF FM: Czy to co jemy i jak jemy ma wpływ na to, czy czujemy się przemęczeni?

Dr Anna Majka: Ma zasadniczy wpływ. Najważniejsze jest regularne jedzenie, tak jak wszyscy zapewne wiemy, ale mało kto to stosuje. Uczucie zmęczenia jest w znacznej mierze uzależnione od naszego stałego poziomu cukru we krwi. A to z kolei jest uzależnione od regularnego przyjmowania posiłków. Ważna jest także budowa posiłków, ponieważ ostatnio jest taka moda na eliminowanie węglowodanów złożonych; na niejedzenie ziemniaków albo chleba. To właśnie te produkty decydują o stałym poziomie cukru we krwi. Jeśli będziemy jeść w pracy co 2-3 godziny kanapkę to do domu wrócimy zmęczeni, ale nie wykończeni po pracy. Zdecydowanie jest lepsze samopoczucie, co potwierdzają sami pacjenci.

Ważne jest też jedzenie lekkostrawnych posiłków. Ciężki posiłek powoduje uczucie wypełnienia, a to powoduje większy obwód ciała, czujemy ciasnotę w ubraniach, przez to nasze samopoczucie jest bardziej depresyjne. Wśród pacjentów zauważyłam też tendencję do nadmiernego jedzenia warzyw. Jeżeli zjemy trochę warzyw, służy to zdrowiu. Jeśli przesadzimy, powoduje to wzmożona fermentację jelitową. Przez to powiększa się obwód brzucha, pogarsza się samopoczucie, występują większa tendencja do refluksu, czyli wszystko czego nie lubimy.

Wracając do węglowodanów. Dostarczanie cukru w pracy jest w porządku, ale musi się to odbywać rozsądnie. Czyli rezygnujemy z batoników z automatu, a sięgamy po przygotowaną w domu kanapkę?

Bardzo pozytywne są te węglowodany złożone. Np. pieczywo, ziemniaki, kasza, ryż czy makaron. Natomiast batonik zawiera dwucukry i tak jak owoce cukry proste. To daje gwałtowny wzrost poziomu cukru we krwi i działa tylko przez chwilę, a później powoduje gwałtowny spadek i to jest niekorzystne działanie. Dlatego węglowodany złożone są dużo lepsze.

W takim razie jakie jedzenie zabrać ze sobą do pracy, żeby się najeść, ale nie czuć się ciężko i żeby to przemęczenie zminimalizować?

Przede wszystkim, wychodząc do pracy, powinniśmy zabrać ze sobą kanapki. Nie liczmy, że uda nam się coś kupić po drodze, bo to zwyczajnie nie zawsze wychodzi. Jeżeli mamy przy sobie komplet kanapek prawidłowo zbudowanych, czyli zwykły chleb, włożone do środka coś białkowego - ser, wędlina, ryba - do tego troszkę warzyw; tak wygląda prawidłowo zbudowana kanapka. Jeśli będziemy jeść taki posiłek do 2-3 godziny, na pewno będziemy czuć się świetnie.

(mn)
Paweł Pawłowski
...

Rozsadek zawsze najlepszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:11, 29 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Zalecenia dietetyków: Co najmniej pół kilograma owoców i warzyw dziennie!
Zalecenia dietetyków: Co najmniej pół kilograma owoców i warzyw dziennie!

42 minuty temu

Jedzcie każdego dnia co najmniej pół kilograma owoców i warzyw, dwa produkty mleczne, nie więcej niż plaster szynki - i pijcie dużo wody! To niektóre z najnowszych zaleceń paryskich dietetyków przedstawionych przez francuską Wyższą Radę ds. Zdrowia Publicznego, która przygotowuje nowy ogólnokrajowy program zdrowego odżywiania.
Jedzcie każdego dnia co najmniej pół kilograma owoców i warzyw, dwa produkty mleczne, nie więcej niż plaster szynki – i pijcie dużo wody
/Jacek Skóra /RMF FM


Autorzy zaleceń sugerują, że owoce i warzywa powinny pochodzić od producentów, którzy nie stosują chemicznych pestycydów.

Każdego dnia warto również dorzucić do naszego jadłospisu garść orzechów.

Należy unikać nadmiaru soli, cukru i tłuszczu.

Spożycie tzw. czerwonego mięsa należy ograniczyć do pół kilograma tygodniowo, a wędlin - do 25 gramów dziennie.

Dwa razy w tygodniu powinno się jeść ryby.

Oprócz mleka jedynymi zalecanymi napojami są woda i niesłodzone soki owocowe.

(j.)

Marek Gładysz

..

Wiecej w tym ideologii wegetarianskiej niz realiow. Czlowiek jest miesozerny! Z trudnoscia trawi rosliny a mieso nawet nie pogryzione znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:23, 30 Mar 2017    Temat postu:

Zawiera 5 razy więcej żelaza niż szpinak
4 godziny temu Zdrowie

Amarantus, inaczej szarłat, to jedna z pierwszych roślin, jakie człowiek zaczął uprawiać. Często mówi się o nim - zboże XXI wieku.

Amarantus - charakterystyka



Amarantus jest znany niemal na całym świecie. Największe uprawy można znaleźć m.in. w Indiach, Nepalu oraz Nigerii.



Najczęściej wykorzystuje się jego nasiona o jasnobrązowej barwie i lekko orzechowym smaku.



Zawierają znacznie więcej składników odżywczych niż na przykład pszenica.



W 100 g amarantusa znajdują się duże ilości białka, węglowodanów oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych.



Poza tym to cenne źródło błonnika, minerałów, antyoksydantów oraz witamin - przede wszystkim E i B.



W przeciwieństwie do tradycyjnych zbóż nie zawiera glutenu.



Produkty z amarantusem można kupić w wybranych supermarketach oraz sklepach ze zdrową żywnością.



Dużą popularnością cieszą się przede wszystkim mąka, płatki oraz pieczywo.



Po amarantusa sięgają często pasjonaci sztuki kulinarnej, wykorzystując go jako dodatek do przygotowanych przez nich wypieków, zapiekanek oraz dań duszonych lub gotowanych.


Amarantus - właściwości



Amarantus może być z powodzeniem stosowany przez osoby z niedoborem żelaza. Zawiera go bowiem pięć razy więcej niż pszenica, a nawet szpinak.



Amarantus zmniejsza ryzyko pojawienia się chorób układu krążenia. Dzięki zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych zmniejsza poziom cholesterolu we krwi i tym samym zapobiega chorobom serca oraz rozwojowi miażdżycy.



Poza tym to źródło wapnia, i magnezu. Włączenie amarantusa do swojej codziennej diety jest zalecane osobom, którym zależy na zgubieniu paru kilogramów.



Szarłat zawiera bowiem duże ilości błonnika, który przyspiesza przemiany metaboliczne i reguluje pracę jelit.
Następne newsy »
Dodał(a): Hailie

...

Wiedza o roslinach pomaga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:52, 25 Lip 2017    Temat postu:

Dlaczego im mniej cukru, tym mniej… agresji? Pomyśl o diecie inaczej
Joanna Operacz | Lip 25, 2017
Trinette Ramon/Stocksy United
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Cukier w diecie może wywoływać u dzieci agresję i migrenowe bóle głowy, a alergia daje się wyleczyć – przekonuje Bożena Kropka, dietetyk i autorka książki „Co mi dolega? Poradnik skutecznego leczenia dietą”.


N
asza rozmówczyni tłumaczy też, jaka jest zależność między czasem spędzonym w kuchni i czasem spędzonym w przychodniach lekarskich. Podpowiada, jak za pomocą diety dbać o swoje zdrowie.



Joanna Operacz: Po przeczytaniu Pani książki najbardziej nurtuje mnie jedna kwestia: czy Pani córki naprawdę się nie kłócą?

Bożena Kropka:[śmiech] Teraz, kiedy są już nastolatkami, mają trochę więcej takich problemów. Ale to chyba wynika również z gorszego odżywania. Dużo przebywają poza domem i często wyjeżdżają. I popełniają błędy dietetyczne. Potem skarżą się na ból głowy, gorzej funkcjonują, mają problemy ze skórą. Kiedy były młodsze i jadły to, co im przygotowywałam, były spokojniejsze i lepiej się czuły.

Kiedy obserwuję różne dzieci mające kłopoty z koncentracją i na inne sposoby przejawiające to, co w czasach mojego dzieciństwa nazywano złym zachowaniem, to prawie zawsze widzę, że te dzieci źle się odżywiają. Jedzą słodkie serki, pizzę i słodycze. Wydaje się, że wpływ diety za zachowanie dzieci to wciąż za mało dostrzegany problem.

Rzeczą udowodnioną i znaną z publikacji naukowych jest fakt, że cukier jest mocno odpowiedzialny za agresywne zachowania dzieci i migrenowe bóle głowy. Drugi problem to chemiczne dodatki do żywności, które mogą rozchwiać układ nerwowy. I trzecia sprawa, na razie najmniej znana, to opioidalne działanie alergenów.

Opioidalne, czyli narkotyczne?

Tak. Okazuje się, że jeśli dziecko ma nieszczelne jelita, przez które przenikają niestrawione substancje, np. cukier, mleko albo gluten, to te substancje mogą działać jak opioid. Mogą wywoływać depresję, agresję, różne nietypowe zachowania, na przykład dziwny śmiech, trwający tylko przez chwilę, ale przerażający dla rodziców.
Czytaj także: Porcja dobrego nastroju – co jeść, by nie dać się chandrze?



Dlaczego jelita bywają nieszczelne?

Jeśli jesteśmy genetycznie predysponowani do tego, żeby nie trawić np. laktozy albo glutenu, brakuje nam enzymów, które rozkładają te substancje. Niestrawiony pokarm zalega w jelitach i doprowadza do stanu zapalnego. Poza tym żywność, która jest dzisiaj produkowana, bardzo różni się od tej, którą jedli nasi przodkowie. Jelita nie nadążają za zmianami w przemyśle spożywczym. Np. pszenica ma dwa razy więcej glutenu niż miała jeszcze 60 lat temu. Jeśli zjemy słodki serek z owocami, nasz układ trawienny musi strawić jednocześnie aż trzy rodzaje cukru: laktozę, glukozę i sacharozę. Jeśli mamy prawidłową florę jelitową, to mamy również odpowiednie enzymy i możemy sobie poradzić z takim wzywaniem. Ale jeśli na przykład braliśmy antybiotyki – a kto dzisiaj nie brał? – to zaczynają się kłopoty. Wtedy zestaw trzech cukrów może być nie do strawienia.

Do tego dochodzą wirusy, bakterie i pasożyty. Przy osłabieniu układu pokarmowego pojawiają się problemy z układem immunologicznym. Zaczynamy częściej łapać infekcje. Bierzemy leki, które jeszcze bardziej niszczą florę bakteryjną. Drobnoustroje osadzają się w jelitach pogłębiając stan zapalny. Zaburzenia flory bakteryjnej prowadzą też do pojawienia się grzybicy. Powstaje błędne koło. Ogromny wpływ na florę bakteryjną ma również przewlekły stres i brak umiejętności relaksacji.
Czytaj także: Dieta na płodność – prawda czy mit?



Jak sprawdzić szczelność jelit?

Można zrobić badanie laboratoryjne – zbadać poziom białka zonuliny w kale. Można też to zrobić metodą domową. Trzeba wieczorem wypić sok z surowego czerwonego buraka. Jeśli rano mocz jest czerwony, to znaczy, że barwnik z buraka przeniknął przez nieszczelne jelita do krwi, a później trafił do nerek i z nerek do moczu. Im większe nasycenie koloru, tym większy problem z jelitami.




Przekonuje Pani w swojej książce, że alergię można wyleczyć dietą bez cukru, mleka i glutenu. Jak to możliwe?

Alergia pojawia się zawsze po nietolerancji pokarmowej. Nie ma innej opcji. Owszem, rodzą się dzieci z alergią, ale one nabawiają się tego problemu w życiu płodowym, bo ich matki są alergiczkami. Zazwyczaj dzieci najpierw nie tolerują niestrawionych pokarmów, a potem się na nie alergizują.

Jeśli chodzi o objawy, nie ma różnicy między nietolerancją pokarmową a alergią. Można mieć dolegliwości układu pokarmowego albo układu oddechowego, wysypkę, zapalenie spojówek. Różnica jest tylko taka, że alergię można wykryć w badaniach, a nietolerancję – nie.

Prof. Jerzy Socha w publikacji „Żywienie dzieci zdrowych i chorych” z 1998 r. zalecał przy uszkodzeniu kosmków jelitowych dietę bez cukru, mleka i glutenu. W swoich publikacjach pisał, że wystarczą trzy miesiące, żeby nastąpiła poprawa. Ja od kilkunastu lat leczę alergików taką dietą. I widzę, że nie ma osoby, której by nie pomogła. Z mojej praktyki wynika jednak, że nieraz trzeba ten okres wydłużyć nawet do roku.

Zdaje się, że powszechne wyobrażenia na temat tego, jakie jedzenie jest korzystne dla organizmu, wymagają sporej weryfikacji?

Osoba, której nic nie dolega, może jeść i gluten, i mleko. Cukier każdy powinien znacznie ograniczyć. Dobrze byłoby, żeby dieta była niskoglutenowa, tzn. warto wykorzystywać mąkę z pełnego przemiału albo orkiszową. Sięgając po nabiał najlepiej wybierać produkty zakwaszane, które są łatwiejsze do strawienia.

Warto przyjrzeć się temu, jak żywili się nasi pradziadkowie. Jedli przede wszystkim rośliny strączkowe, kasze, warzywa, nasiona i orzechy. Wcale nie pili dużo mleka – szczególnie słodkiego. Dzisiaj również żywienie najlepiej oprzeć na warzywach (co najmniej kilogram dziennie), kaszach i niewielkich ilościach ziemniaków i owoców (trzy małe porcje dziennie). Potrzebne są też dobrej jakości tłuszcze, np. oliwa z oliwek, bezerukowy olej rzepakowy, gęsi smalec, dobre masło. Dawniej ludzie nie unikali tłuszczu, który dzisiaj tak chętnie eliminujemy z diety, a który przecież jest potrzebny m.in. do produkcji hormonów. Natomiast zdecydowanie warto zrezygnować z chemicznych dodatków do żywności, czyli nie kupować produktów z dużą ilością E.

Nawyki żywieniowe trzeba zmieniać powoli. Z czasem organizm się oczyszcza i sam podpowiada nam, co powinniśmy jeść.
Czytaj także: Nie katuj się dietą. Zmień sposób jedzenia!



Wielu dietetyków wskazuje mięso jako największego winowajcę odpowiedzialnego za choroby cywilizacyjne.

Wszyscy czujemy się lepiej, kiedy nie jemy mięsa. W ostatnich latach znacznie zmniejszono normy zalecanego spożycia białka. W tej chwili jest to pół grama na kilogram masy ciała, przy czym połowa zalecanej porcji białka powinno stanowić białko roślinne. Jeśli nie mamy alergii ani problemów z układem pokarmowym, powinniśmy codziennie jeść rośliny strączkowe. To one są dla człowieka najlepszym źródłem białka. Do tego raz w tygodniu mięso i dwa razy w tygodniu ryby.

Pewno mało kto chciałby dyskutować z zasadami zdrowego żywienia. Jednak pewno większość osób, które czytają ten wywiad, powie: żeby to wszystko stosować, trzeba by nie wychodzić z kuchni.

W moim gabinecie mam do czynienia głównie z alergikami. Oni nie mają problemu ze stosowaniem diety, tylko cieszą się, że wreszcie przestało ich wszystko swędzieć albo że mogą normalnie oddychać. Ale faktycznie dla większości z nas jest to problem. Coraz więcej pracujemy i mamy coraz mniej czasu na gotowanie.

I tu znowu radziłabym powrót do tego, co robili ludzie żyjący przed nami – nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach o podobnym klimacie, np. w Niemczech. Przygotowywali gęstą, sycącą zupę z warzywami, kaszą i mięsem. Garnek stał na piecu przez cały dzień i kiedy ktoś był głodny, brał sobie trochę i jadł. Jeśli regularnie gotujemy taką potrawę, poświęcamy mniej czasu na gotowanie i zawsze mamy pod ręką coś do jedzenia.

Każdy wypracowuje sobie własne metody. Czasem warto spędzić więcej czasu w kuchni, żeby potem mniej przesiadywać w przychodniach przed gabinetami lekarskimi.

...

Warto wiedziec Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:08, 30 Sie 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Dieta? Najlepiej bez skrajności
Dieta? Najlepiej bez skrajności

Wczoraj, 29 sierpnia (20:1Cool

​Nie unikaj tłuszczu, nie przesadzaj z owocami i warzywami - takie rady na pierwszy rzut oka nie mogą pochodzić od dietetyka. A jednak wyniki badań międzynarodowego zespołu naukowców, pracujących pod kierunkiem badaczy z McMaster University, zdają się wskazywać, że przy wyborze diety właśnie takimi sugestiami powinniśmy się kierować. Przynajmniej, jeśli chcemy... dłużej żyć. Pisze o tym w najnowszym numerze czasopismo "The Lancet".
Nie unikaj tłuszczu, nie przesadzaj z owocami i warzywami.
/Bernd Jürgens / CHROMORANGE /PAP/DPA


Badania, trwające ponad 7 lat i obejmujące w sumie ponad 135 tysięcy osób w wieku od 35 do 70 lat, prowadzono w 18 krajach o różnym poziomie zamożności w Europie, Ameryce Północnej, Ameryce Południowej, na Bliskim Wschodzie, w Południowej i Południowo-Wschodniej Azji oraz Afryce. Ich wyniki pokazały, że zauważalnie niższe ryzyko śmierci obserwuje się u osób, które spożywają umiarkowane ilości tłuszczu, owoców i warzyw, natomiast unikają nadmiernych ilości węglowodanów.

Co ciekawe, okazało się, że największe - korzystne dla zdrowia - skutki przynosi spożywanie od 375 do 500 gramów owoców i warzyw dziennie. Przekraczanie tej ilości praktycznie nie ma już znaczenia. Równocześnie nie ma sensu nadmierne unikanie tłuszczu. Wygląda na to, że około 35 procent dostarczanych organizmowi kalorii powinno pochodzić właśnie z tłuszczu, równocześnie udział kalorii pochodzących z węglowodanów nie powinien przekraczać 60 procent.

Badacze, prezentujący swoje wyniki podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Barcelonie wskazywali, że nie dopatrzyli się wpływu tłuszczu na choroby układu krążenia, zaś dla różnych rodzajów tłuszczów, nasyconych, jednonienasyconych i wielonienasyconych większe spożycie wiązało się ze zwiększonymi szansami przeżycia. W przypadku kwasów nasyconych, wzrost ich ilości w diecie zmniejszał ryzyko udarów mózgu.
Część teorii warto zmodyfikować

Choć na pierwszy rzut oka zaskakujące, wyniki te nie odbiegają w istotny sposób od tego, co obserwowano w różnego typu badaniach w ciągu ostatnich dwóch dekad. Wskazują jednak, że niektóre z powszechnie wciąż obowiązujących opinii na temat roli tłuszczów w naszej diecie, warto będzie nieco zmodyfikować.

Jak podkreśla pierwsza autorka pracy, dr Mahshid Dehghan z McMaster University w kanadyjskim Hamilton, wskazówki dietetyczne od lat nakazywały ograniczenie tłuszczu do poniżej 30 procent, a tłuszczu nasyconego do 10 procent spożywanych przez nas kalorii. Opierało się to na przekonaniu, że pomoże to ograniczyć ryzyko chorób układu krążenia, ale nie brało pod uwagę tego, czym brakujące kalorie z tłuszczu zastępujemy. Zmniejszenie spożycia tłuszczu prowadziło tymczasem do zwiększenia spożycia węglowodanów - mówi Dehghan. Najnowsze badania mogą teraz wytłumaczyć dlaczego niektóre społeczności, choćby mieszkańcy Południowej Azji, spożywający mało tłuszczów, dużo węglowodanów, mają wyższy poziom śmiertelności - dodaje.
Owoce, warzywa i rośliny strączkowe

W drugiej z opublikowanych w "The Lancet" prac przeanalizowano wpływ owoców, warzyw i roślin strączkowych. O ile większość dietetyków sugeruje spożywanie dziennie co najmniej 5 porcji tych produktów, najnowsze wyniki wskazują, że można ograniczyć się do 3-4. Jak podkreśla współautorka tej pracy, Victoria Miller z McMaster University, dzienna dawka w ilości od 375 do 500 gramów jest wystarczająca, a u osób, które spożywały warzyw i owoców więcej, nie wiązało się to już z dalszymi, korzystnymi skutkami. Owoce były przy tym bardziej korzystne niż warzywa.

Najbardziej ogólny, płynący z tych badań wniosek jest taki, że w naszej diecie bardzo istotny jest umiar. Nie chodzi przy tym tylko o to, by nie przesadzać z liczbą kalorii, by się nie przejadać, ale też, by dieta była różnorodna, zbilansowana i... nie popadała w skrajności. Diety szczególnie ograniczające takie czy inne składniki wydają się w świetle tych badań mniej korzystne...


(łł)
Grzegorz Jasiński

...

Poza tym po przesadnym glodzie moze byc napad jedzenia do przesady. Znana spirala.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:13, 13 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Nie jedz, kiedy zegar biologiczny mówi Ci, że jest noc
POLECANE

Kradzież w Grenfell Tower, czyli przekroczona...

Maciej Maleńczuk przed sądem. Chodzi o...

Wyjątkowe edycje najlepszych gier!

Jednorazowe siatki nawet za złotówkę?...
dostarczone przez plista
Nie jedz, kiedy zegar biologiczny mówi Ci, że jest noc

Wczoraj, 12 września (18:35)

Każdy, kto walczy z nadmierną liczbą kilogramów, czy choćby dba o linię wie, że absolutnie nie powinien jeść nocą. Nocne wyprawy do lodówki to jedno z podstawowych przewinień, o których wiemy, że szkodzą naszemu zdrowiu i sylwetce, ale którym często nie potrafimy się oprzeć. Najnowsze wyniki badań, opublikowane na stronie internetowej czasopisma "The American Journal of Clinical Nutrition" wskazują, że sama godzina posiłku nie jest tu najważniejsza, kluczowe jest to, jak się ma to do wskazań naszego zegara biologicznego.
Zdj. ilustracyjne
/Malwina Zaborowska /RMF FM

Badacze z Brigham and Women's Hospital postanowili sprawdzić, jak godziny posiłku wpływają na nasz poziom tłuszczu i indeks masy ciała (BMI). Po raz pierwszy przy tej okazji badali wpływ zegara biologicznego, obserwując wydzielanie się sygnalizującego porę snu hormonu - melatoniny.

W 30-dniowym eksperymencie brało udział 110-ciu ochotników w wieku studenckim. Ich zadaniem było zapisywanie z pomocą specjalnej aplikacji pór snu i godzin posiłków. Przez siedem kolejnych dni mieli też zapisywać, co jedli. W ciągu jednego dnia naukowcy monitorowali natomiast proces wydzielania melatoniny, określając wskazania indywidualnego zegara biologicznego. Wszyscy uczestnicy byli też ważeni i mierzeni, określano też poziom ich tkanki tłuszczowej.

Analiza zebranych danych pokazała, że osoby u których poziom tkanki tłuszczowej był najwyższy, konsumowały najwięcej kalorii w swoich posiłkach bezpośrednio przed porą snu, kiedy poziom melatoniny w ich organizmie był już bardzo wysoki. Co zaskakujące, nie udało się znaleźć czytelnego związku poziomu tkanki tłuszczowej z godzinami posiłków, ilością spożywanych kalorii, rodzajami spożywanych posiłków, poziomem aktywności fizycznej, czy wreszcie długością snu. Wygląda więc na to, że to własnie jedzenie w porze, kiedy organizm uważa, że należy iść spać ma dla naszej sylwetki kluczowe - i niekorzystne - znaczenie.

Odkryliśmy, że usytuowanie posiłków względem maksimum wydzielania melatoniny, czyli odczuwanej przez dana osobę pory snu, ma kluczowe znaczenie zarówno dla ilości tkanki tłuszczowej, jak i indeksu masy ciała - mówi współautor pracy, dr Andrew W. McHill z BWH. Okazuje się, że sama godzina spożycia posiłku czy jego obfitość nie ma znaczenia.

Autorzy pracy zdają sobie sprawę, że ich daleko idące twierdzenia opierają się na wynikach badań, które nie są kompletne. W przyszłości zamierzają sprawdzić, czy podobne wyniki będą aktualne też dla innych grup wiekowych. Sugerują też, by nie rezygnować z tradycyjnych metod zbijania wagi, takich jak ograniczenie liczby spożywanych kalorii i zwiększenie aktywności fizycznej, a zbieżność pory posiłku z maksimum wydzielania melatoniny uznać za dodatkowy czynnik ryzyka.

...

Liczy sie zatem poziom melatoniny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:35, 20 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Najskuteczniejsza jest dieta... przerywana
Najskuteczniejsza jest dieta... przerywana

Dzisiaj, 20 września (18:30)

Chcesz zrzucić zbędne kilogramy i uniknąć efektu jo-jo? "Przerwij dietę" - radzą naukowcy z University of Tasmania. A dokładnie, przerywaj ją i wznawiaj kilka razy. Wyniki badań, opublikowane na łamach czasopisma "International Journal for Obesity", wskazują, że niskokaloryczna dieta "przerywana" jest skuteczniejsza, niż utrzymywana bez przerwy. Przynajmniej u mężczyzn.
zdjęcie ilustracyjne
/ McPHOTOs DPA /PAP


Badacze University of Tasmania, we współpracy z Queensland University of Technology i University of Sydney zaprosili do udziału w eksperymencie 51 mężczyzn, którzy mieli problemy z otyłością. Podzielili ich na dwie grupy. Pierwsza przeszła na dietę niskokaloryczną, z ograniczeniem liczby kalorii o 1/3 na czas 16 tygodni. Druga: 2-tygodniowe okresy tej samej diety przeplatała 2-tygodniowymi okresami normalnego jedzenia.

Po 16 tygodniach eksperymentu w przypadku pierwszej grupy i 30 tygodniach w przypadku drugiej zbadano różnice wagi, BMI i poziomu tłuszczu. Ponowne badania przeprowadzono po upływie 6 miesięcy. Wyniki były dość jednoznaczne: mężczyznom, którzy przeszli na dietę przerywaną udało się zrzucić przeciętnie o 5 kilogramów więcej i po upływie pół roku skuteczniej ów spadek wagi utrzymać. Średnia różnica po 6 miesiącach od zakończenia diety wynosiła aż... 8 kilogramów.

Jak podkreśla szefowa zespołu badawczego prof. Nuala Byrne ze School of Health Sciences przy University of Tasmania, istotne znaczenie ma tu dobrze znany fakt reakcji organizmu na dietę niskokaloryczną. Cały szereg procesów fizjologicznych sprawia, że w odpowiedzi na "głód" organizm traci wagę wolniej. Gdy w trakcie diety obniżymy ilość spożywanego jedzenia i liczbę kalorii, tempo naszej odpoczynkowej przemiany materii spada wskutek tak zwanej termogenezy adaptacyjnej - spadek wagi trudniej nam osiągnąć - podkreśla Byrne. Ten pierwotny mechanizm przetrwania, który miał ułatwić ludziom przetrwanie w warunkach niestabilnej dostępności pożywienia, teraz - w czasach, gdy pożywienia jest w bród - odpowiada za nasze kłopoty z nadwagą - dodała.

Obserwowana skuteczność diety "przerywanej" może być efektem zaburzenia tego mechanizmu. Autorzy pracy zwracają uwagę na to, że wcześniejsze próby przeplatania okresów postu i łakomstwa w cyklu parodniowym, czy nawet tygodniowym nie okazywało się skuteczne. Być może zastosowany tym razem cykl 2-tygodniowy okaże się strzałem w dziesiątkę.

Prof. Byrne dość ostrożnie stwierdza, że "zastosowane w eksperymencie przerwy w diecie mogą okazać się krytyczne dla obserwowanego sukcesu". Dalsze badania powinny pomóc to ustalić. Wydaje się jednak, że diety "przerywane" mogą stać się ciekawą alternatywą dla tych, którzy dłużej, niż dwa tygodnie i tak na żadnej diecie nie wytrzymują. Byle po przerwie nie zapomnieli do wcześniejszych postanowień powrócić.
Grzegorz Jasiński

...

W sumie logiczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:08, 25 Wrz 2017    Temat postu:

Przysmaki świętej Hildegardy: jedz na szczęście
Maÿlis Godemel | Wrz 25, 2017
Saint Hildegard of Bingen | Domena Publiczna / Fennel |CKP1001 | Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Niektóre potrawy przynoszą radość, inne – smutki. Tak w każdym razie uważała Hildegarda z Bingen, niemiecka przeorysza z XII wieku. Oto cztery naturalne przysmaki, dobre dla ciała i dla ducha.


J
uż w dzieciństwie Hildegarda usłuchała głosu z nieba, który mówił jej: „Opisz to, co widzisz i słyszysz”. Zostanie autorką słynnych dzieł, inspirowanych wizjami roślin leczniczych i przyrodą. Zapomniana przez wieki nauka Hildegardy, bliska medycynie chińskiej, została na nowo dostrzeżona i widzimy dziś jej wizjonerski wymiar. Według niej ciało, umysł, dusza i środowisko są ściśle ze sobą powiązanymi filarami zdrowia. Nasza dieta ma więc bezpośredni związek z naszymi emocjami.

Według teorii „czterech humorów” (płynów ustrojowych”: krwi, żółci, śluzu i czarnej żółci), powszechnej w czasach Hildegardy, smutek i gniew są przyczynami wielu chorób.

„Gdy dusza człowieka wyczuwa coś szkodliwego dla siebie lub dla ciała, serce, wątroba i naczynia krwionośne kurczą się. Unosi się jak chmura, która ocienia serce, i człowiek pogrąża się w smutku”, czytamy w księdze „O przyczynach i leczeniu chorób”.

Aby temu zapobiec, Hildegarda zachęca do spożywania potraw, które są źródłem radości. Mówi, że ci, którzy dbają o dobre zdrowie fizyczne, umysłowe i duchowe, są radośni. Pokarmy, o których mowa, to te same, które dzisiejsza medycyna naturalna zaleca również dlatego, że przywracają równowagę organizmowi zakwaszonemu przez przemysłową żywność, zanieczyszczenie środowiska i stres. A jakie to potrawy i jaka z nich płynie korzyść?
Czytaj także: Jak wyleczyłam swoje dzieci jedzeniem


Koper włoski: dobry na wszystko!

Już w starożytności koper włoski (fenkuł) uprawiano w basenie Morza Śródziemnego jako roślinę aromatyczną. W średniowieczu Włosi wyhodowali odmianę bulwiastą, zwaną „jabłkiem”, od tego czasu stale produkowaną i konsumowaną. Następnie koper włoski trafił do królewskich ogrodów Francji, dzięki Claude’owi Molletowi, ogrodnikowi Henryka IV. Nie należy mylić go z koperkiem lub anyżem, bo choć koper włoski należy do tej samej rodziny, tylko on spośród trójki krewniaków jest spożywany jako warzywo.

Pomaga pozbyć się odczynu kwaśnego i łagodzi bóle stawów oraz dolegliwości artretyczne, związane z zapalenie ścięgien, kolki... Fenkuł nadaje również ciału przyjemny zapach i ułatwia trawienie. Bogaty w witaminy A, B, C, E i błonnik, pomaga utrzymać linię, działa przeciw wzdęciom i bólom brzucha. Koper włoski stymuluje również produkcję mleka kobiecego.

Surowy, gotowany czy w postaci naparu, działa skutecznie we wszystkich formach. Chrupiący lub miękki po ugotowaniu, doskonale pasuje do mięs, ryb i serów.
Czytaj także: Dlaczego im mniej cukru, tym mniej… agresji? Pomyśl o diecie inaczej


Kasztan jadalny: sprzymierzeniec sportowców

Na wsiach basenu Morza Śródziemnego kasztany często zastępowały zboża: drzewo kasztanowca nazywano tam „drzewem chlebowym”. Dzisiaj spożywa się je sezonowo.

Czy wiecie, że przed ćwiczeniami najlepiej jeść właśnie kasztany? Rzeczywiście, bogactwo minerałów, zawartych w kasztanach, może być ciekawe dla sportowców: jest w tych owocach dużo potasu, żelaza i magnezu. Kasztany jadalne są również dobrym źródłem energii, zawierają dużo witamin i pierwiastków śladowych. Pomagają uniknąć nagłego podniesienia poziomu cukru we krwi, ponieważ zawierają mnóstwo skrobi, którą trawimy bardzo wolno.

Najlepiej jeść kasztany pieczone lub gotowane na parze, żeby nie tracić zawartych w nich cennych składników.
Czytaj także: 5 dobrych powodów, by maszerować


Orkisz: król zbóż

Spożywany obficie do czasów rzymskich, zapomniany później na korzyść pszenicy, która daje większe plony, orkisz odkryto ponownie dopiero 30 lat temu. Warto wiedzieć, że zawiera 12 razy więcej magnezu niż pszenica i pięć razy więcej fosforu niż soja! Ma również znaczną ilość tryptofanów, aminokwasów, które są prekursorami serotoniny – hormonu szczęścia.

Orkisz zawiera też znaczną ilość tiocyjanianów, obecnych również w mleku matki. Stymulują one obronę immunologiczną, tworzenie komórek krwi, wzrost i tworzenie komórek macierzystych. Dzięki tiocyjanianom wzmacniają się błony komórkowe, co zapobiega przedostawaniu się substancji rakotwórczych do organizmu, orkisz działa więc przeciwnowotworowo.

Orkisz jest bardzo bogaty w białko i węglowodany, warto go więc spożywać przed wysiłkiem. Duża zawartość magnezu sprawia, że działa też przeciwstresowo.

Orkisz można jeść w różnych postaciach: owsianki, chleba, makaronu, herbatników… Można nim zastąpić pszenicę. Ważne jest jednak spożywanie niezhybrydyzowanych ziaren, aby w pełni korzystać z zalet orkiszu.
Czytaj także: Nie jestem hipsterem, jestem chora. Kiedy unikanie glutenu to walka o życie


Goździki: naturalny lek przeciwzapalny

Goździki to pączki kwiatowe goździkowca korzennego: drzewa rosnącego dziko na Molukach w archipelagu indonezyjskim. W średniowieczu były niezwykle cenną przyprawą, płacono za nie tyle, co za złoto. Dziś są równie cenne!

Można je stosować jako środek przeciwzapalny, działają bowiem antyseptycznie, znieczulająco i przeciwzapalnie, pomagają w bólach reumatycznych, bólach zębów. Znajdują się wśród przypraw i ziół o najwyższej zawartości przeciwutleniaczy.

Oto, co Hildegarda z Bingen pisała o goździkach: „Ten, kto ma bóle głowy, komu głowa ciąży i czuje, jak gdyby ogłuchł, niech często je goździki, a dolegliwości ustąpią… Wnętrzności (jelita) u chorych czasami puchną, gdy cierpią oni na zapalenie przewodu pokarmowego i często zdarza się, że obrzęk przechodzi w puchlinę wodną. Kiedy puchlina staje się już wyraźna, chory powinien często jeść goździki, dzięki nim przyczyna choroby zniknie; ponieważ siły lecznicze goździków działają właśnie w jelitach, zmniejszą obrzęk i sprawią, że puchlina ustąpi”.

Goździki można spożywać w całości lub zmielone, można je dodawać do chlebów, ciast, kompotów lub do grzanego wina. W przypadku bólu zęba można je kłaść bezpośrednio na ząb, co natychmiast łagodzi dolegliwości.
Czytaj także: Naturalne „antydepresanty” na jesień


Przepis na ciasteczka radości

Składniki na 30 ciasteczek :

90 g masła

70 g brązowego cukru

35 g miodu

2 żółtka

250 g mąki orkiszowej

6 g gałki muszkatołowej

6 g cynamonu

24 goździki



Wymieszać w misce mąkę z przyprawami.

Roztopić masło, dodać cukier, miód i żółtka. Mieszać do uzyskania jednolitej masy, przełożyć do miski z mąką i przyprawami.

Ugniatać, aż ciasto będzie odchodzić od brzegów miski. Jeśli za bardzo się klei, dodać odrobinę mąki.

Rozwałkować i wyciąć ciasteczka w dowolnym kształcie.

Piec 10-15 min w piekarniku nagrzanym do 180°.



O tych ciasteczkach Hildegarda z Bingen mówi tak: Rozpraszają gorycz, która jest w twoim sercu, uspokajają je i otwierają. Ale także otwierają zmysły, czynią cię radosnym, oczyszczają narządy zmysłów, redukują szkodliwe humory i poprawiają skład krwi. Sprawiają, że jesteś silny, wesoły i wydajny w swojej pracy”.

Nie wahaj się stosować zdrowej diety, używając tego, co jest w Stworzeniu, do leczenia i zapobiegania dolegliwościom cielesnym, przyniesie ci to nieskończone szczęście!
Czytaj także: Co jeść, co pić, jak się leczyć. Hildegarda wprowadza się do Krakowa

Artykuł pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia

...

Slynne dzielo dietetyki. Niestety na ogol ludzie pomijaja wskazowki duchowe a tylko wyszukuja kulinarnych recept na ,,wieczne zycie"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:33, 21 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Ciesz się świętami, pamiętaj o błonniku
Ciesz się świętami, pamiętaj o błonniku

Dzisiaj, 21 grudnia (18:5Cool

Konsekwencje obfitości świątecznych posiłków nie muszą spędzać nam snu z powiek, jeśli tylko będziemy pamiętać o... dobrym samopoczuciu flory bakteryjnej naszego układu pokarmowego - przekonują naukowcy ze Szwecji i Stanów Zjednoczonych. W dwóch niezależnych pracach, opublikowanych właśnie na łamach czasopisma "Cell Host & Microbe", opisują wyniki badań wpływu błonnika na proces trawienia i przekonują, że dzięki niemu bakterie układu pokarmowego pomagają organizmowi lepiej kontrolować poziom cukru i ograniczyć ryzyko przybierania na wadze. Badania prowadzono na myszach, ale wnioski powinny być aktualne i u nas.
Zdj. ilustracyjne
/ J.M. Guyon /PAP/CTK

Błonnik, obecny w owocach, warzywach, pełnych ziarnach i roślinach strączkowych nie ulega trawieniu i wchłanianiu, jest natomiast ulubionym pokarmem bakterii zasiedlających jelita. Brak błonnika, typowy dla diety zachodniej, bogatej w tłuszcze i cukry, uznaje się za jedną z przyczyn rosnącego zagrożenia chorobami układu pokarmowego, nadwagą i cukrzycą. Najnowsze badania wskazują na mechanizmy, które mogą za to odpowiadać.

Jeśli uda nam się dokładnie poznać, na jakiej zasadzie błonnik działa, będzie można wykorzystać go w ochronie zdrowia na różne sposoby - mówi Andrew Gewirtz z Georgia State University's Center for Inflammation Immunity & Infection. To pozwoli nam tak modyfikować naszą dietę, by to korzystne działanie do maksimum wykorzystać - tłumaczy. Coraz wyraźniej widzimy, że udział błonnika w zachodniej diecie w ciągu kilku ostatnich dekad drastycznie spadł - dodaje Fredrik Bäckhed z Uniwersytetu w Goeteborgu.

Oba projekty badawcze dotyczyły myszy karmionych dietą bardzo ubogą w błonnik. U zwierząt zauważono w związku z tym przybieranie na wadze, podwyższony poziom cukru i osłabioną wrażliwość na insulinę. Grupa Bäckheda już po 3 do 7 dni takiej diety zauważyła u zwierząt problemy z ochronną warstwą śluzu jelita grubego, zmniejszenie jej grubości i związany z tym, zwiększony kontakt bakterii z komórkami nabłonka jelit. Grupa Gewirtza zauważyła z kolei na takiej diecie spadek grubości samego jelita grubego, zmniejszenie liczebności flory bakteryjnej i zmianę proporcji występujących w niej gatunków bakterii.

Obie publikacje wskazują na to, jak istotne jest utrzymanie warstwy śluzu oddzielającej florę bakteryjną od samych komórek jelita i jak szybko zmienia się ona pod wpływem diety - mówi prof. Gunnar C. Hansson z Goeteborga. Nasze badania wskazują zgodnie na to, że brak błonnika sprawia, że bakterie przedzierają się przez warstwę śluzu i mogą prowadzić do procesów zapalnych, przyczyniając się do powstania zespołu metabolicznego - dodaje Gewirtz.

Prowadzone przez obie grupy przywrócenia u zwierząt normalnej flory bakteryjnej i normalnych funkcji jelit, zarówno drogą przeszczepu bakterii, podawania probiotyków, jak i zmiany diety na bogatą w błonnik, kończyły się tylko częściowym powodzeniem. To oznacza, że niekorzystne skutki związane z ubogą w błonnik dietą są trudniejsze do odwrócenia, niż by się wydawało. Konkretna metoda działania będzie przedmiotem dalszych badań. Na razie najlepiej starać się do takiej sytuacji nie dopuszczać.
Grzegorz Jasiński

....

Warto wiedziec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:18, 22 Gru 2017    Temat postu:

Jedzenie było naszym bogiem. Co post Daniela zmienił w naszym małżeństwie?
Jarosław Kumor | 22/12/2017
Markus Spiske/Unsplash | CC0
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Naprawdę nie wyobrażaliśmy sobie, że chęć małego resetu swojego organizmu i odkurzenie go może przełożyć się na tak wiele sfer codzienności.


O
poście Daniela pierwszy raz usłyszałem w jednym z większych domów rekolekcyjnych w Polsce. Banery reklamowały, że warto przyjechać, przez 10 dni nie jeść nic z tego, co faceci na ogół lubią najbardziej i wyjedzie się odmienionym – i fizycznie, i duchowo. Nie skorzystałem, choć historia biblijna z 1 rozdziału Księgi Daniela, na której ta praktyka się opiera, jest inspirująca.
Czytaj także: Dieta dr Ewy Dąbrowskiej: dla ciała i ducha. Czy to działa?
Post Daniela: wchodzimy w to!

Temat wrócił do mnie inną, o wiele bardziej przekonującą drogą. Od dłuższego czasu myślałem o tym, że świetnie byłoby schudnąć, poczuć się lżej, jeść racjonalnie itp. Świetnie byłoby, ale jak się za to zabrać…?

U samego progu tegorocznego Adwentu żona oznajmia mi, że naczytała się o poście Daniela, uszczegółowionym przez dietę owocowo-warzywną dr Ewy Dąbrowskiej, że jest to temat dla niej i że podejmuje w tej materii dwutygodniowe wyzwanie. A jako że słowa „podjąć wyzwanie” w moim męskim słowniku są na pewnym piedestale i działają mi na wyobraźnię, zacząłem myśleć, czy też nie powinienem.

Nie był to proces zbyt długiego rozeznawania. Po około godzinie ważenia „za” i „przeciw”, gdzie jedynym argumentem „przeciw” było moje niezdrowe przywiązanie do różnych smakołyków i mięsistych przekąsek, uznałem, że trzeba w to wejść – zwłaszcza, że w perspektywie mielibyśmy dwa tygodnie przygotowywania śniadań, obiadów i kolacji osobno dla żony i dla mnie, a mojej żonie byłoby z pewnością trudniej trwać w podjętym wyzwaniu, gdyby co chwila pachniała jej szynka, dżem czy bułeczki. Zaczęliśmy więc razem.
Najtrudniejsze pierwsze trzy dni

Wchodziłem w temat trochę nieufnie, trochę śmiejąc się z siebie i nie wykluczając, że szybko się wypiszę. Koktajle z jarmużu, jabłek i pietruszki czy wszechobecne sałatki i marchewki przez pierwsze trzy dni były próbą silnej woli, bo oboje lubimy jeść, a tu w porównaniu z nawykami żywieniowymi, zjeść nie bardzo było co.
Czytaj także: Wigilia w tym roku wypada w niedzielę. Mamy pościć czy nie?

Mocny ból głowy szybko minął i przekonałem się, że historie o tym, jak ludzie po paru dniach postu zaczynają „fruwać” nie są przesadzone. Zacząłem czuć się lekko i łatwiej było mi na co dzień funkcjonować.

Był to okres mniejszej niż zwykle ilości snu, a wysypiałem się. Największym trudem po jakimś czasie nie było jedzenie, a zimno, bo jednak zima nie jest najszczęśliwszą porą roku na post Daniela i każdy dookoła w ciepłym pomieszczeniu czuł się normalnie, a ja się trząsłem. Ale na szczęście ta wymówka nie zadziałała.
Co nam to dało?

Piszę „na szczęście”, bo wytrwałość w dwutygodniowym poście z jednej strony była umartwieniem ciała i ducha, ale z drugiej dała niewyobrażalne owoce. Bo naprawdę nie wyobrażaliśmy sobie, że chęć małego resetu swojego organizmu i odkurzenie go może przełożyć się na tak wiele sfer codzienności.

Po pierwsze: porządek w jedzeniu. Nagle przestaliśmy podjadać: a to kabanoska, a to śledzika, a to czekoladkę. Przygotowywaliśmy sobie regularne, skromne posiłki. To przyszło samo i byliśmy w szoku, że tak łatwo. No i wpłynęło na spadek wagi.

Po drugie: porządek w relacji. Kiedy usłyszałem pewnego dnia na spowiedzi, że wszystkie grzechy biorą się z obżarstwa, potraktowałem to jak przesadę. Dziś już bym tak nie powiedział. Zaczęliśmy się do siebie odnosić z większym szacunkiem. Nagle zaczęliśmy znajdować wiele więcej czasu dla siebie, który co ważniejsze udaje nam się efektywnie spożytkować: na wspólne spotkanie ze Słowem Bożym, podzielenie się tym, co ostatnio w nas się dzieje i na tej bazie na rozmowę o codziennych sprawach domowo-zawodowych, na poświęcenie jeszcze baczniejszej uwagi dzieciom. Nie mówię, że wcześniej tego nie było. Ale było o to wiele trudniej.

Po trzecie: porządek w priorytetach. Jedzenie było naszym bogiem. Post Daniela zrzucił je z piedestału, pokazał, jak wiele od niego zależało i jak bardzo tego nie dostrzegaliśmy. Wspólne wyzwanie mocno nas do siebie zbliżyło i odnowiło naszą relację, nadało jej nową jakość, wzmogło kreatywność i wyrozumiałość, pokazało jak niewiele nam potrzeba na co dzień i jak wieloma zbędnymi rzeczami i zajęciami się otaczamy, pozwoliło się wsłuchać w pewną wewnętrzną ciszę, poznać lepiej siebie.

***

Co dalej? Dziś nie jemy już samych tylko warzyw i owoców, ale też nie wróciliśmy do starych nawyków. Jemy przede wszystkim mniej i z większą świadomością. To jeden z wielu owoców tego czasu. Być może przyziemny, ale kosztujący nas zdecydowanie najwięcej wysiłku i hartu ducha. Bóg jest wielki!

...

Zdrowe odzywianie wzmacnia i dusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:15, 27 Gru 2017    Temat postu:

Przesadziłeś z jedzeniem w święta? Głodówka to zły pomysł. Postaw na coś lekkiego i smacznego!
Dzisiaj, 27 grudnia (06:25)

Przesadziliście z bożonarodzeniowym biesiadowaniem? Dietetycy ostrzegają: poświąteczna głodówka wcale nie będzie dobrym rozwiązaniem. Postawmy po prostu na coś lekkiego. Zobaczcie, jakie mamy propozycje!
Śniadanie mistrzów: jaglanka na start!

Na śniadanie warto sięgnąć po jaglankę. Można na prawdę zrobić taką jej wersję, która nie będzie kojarzyła się z koszmarem dzieciństwa, czyli z mdłą papką.

Zróbmy sobie jaglankę pachnącą jeszcze świętami: pieczonymi jabłkami (zawierające m.in. dużo pektyn przyśpieszających przemianę materii) i startym cynamonem (obniża poziom cholesterolu, pobudza trawienie).

Po samą kaszę jaglaną warto sięgnąć choćby dlatego, że ma niski indeks glikemiczny (nie podnosi gwałtownie poziomu cukru we krwi) i jest dobrym źródłem błonnika (ten pomaga usuwać zbędne resztki pokarmowe z jelit).

Do jaglanki można dodać żurawiny bogatej m.in. w witaminy, sole mineralne. Jej owoce są uważane za naturalny lek na przeziębienie. Z jaglanką będą też świetnie komponować się suszone morele - dzięki nim jaglanka będzie naturalnie słodsza, ale nadal lekkostrawna.

Składniki:

Pół szklanki (dobrze opłukanej) suchej kaszy jaglanej, 2 szklanki wody, opcjonalnie: łyżka oleju kokosowego, łyżka masła, 2 jabłka, garść owoców żurawiny, suszone morele, 2 łyżki miodu, szczypta cynamonu

Przygotowanie:

Kroimy jabłko na plasterki, wykładamy na blachę i pieczemy ok. 20 minut w piekarniku w temperaturze rozgrzanym do 180 stopni.

W międzyczasie suchą kaszę jaglaną prażymy chwilę na patelni (na bardzo małym ogniu), a następnie gotujemy w wodzie w proporcjach 1:2 - dodając ewentualnie łyżkę oleju kokosowego.

Ugotowaną kaszę odstawiamy na około 5-10 minut.

Dodajemy upieczone jabłko, posiekane morele, żurawinę i cynamon. Całość polewamy miodem.
Jaglanka z pieczonym jabłkiem i żurawiną
/Malwina Zaborowska, RMF FM /
Co na obiad? Zrób sobie zupę!

A co zjeść po świętach na obiad? Warto postawić na zupy. Jeśli został nam wigilijny barszczyk na zakwasie - jedzmy go śmiało. To zdrowa, pożywna zupa, po którą warto sięgać nie tylko od święta.
Barszcz czerwony - dobry nie tylko od święta
/Malwina Zaborowska, RMF FM /

Świetnie spiszą się też zupy-kremy: np. brokułowa z płatkami migdałów. TUTAJ ZNAJDZIECIE PRZEPIS NA LEKKI KREM BROKUŁOWY >>>>
Krem brokułowy
/RMF FM, Malwina Zaborowska /

Doskonałą propozycją będzie też lekki, ale naprawdę pyszny krupnik gryczany. Delikatnie przyprawiony (np. natką pietruszki, koperkiem) będzie nie tylko zdrowy, ale też bardzo pyszny. Dla wzmocnienia smaku możemy do niego dodać np. wędzone śliwki.

Składniki na krupnik z kaszą gryczaną:

3 litry wody, 2 udka z kurczaka, 2 marchewki, 3 ziemniaki, 2 cebule, 1 pietruszka, 150 g kaszy gryczanej, koperek, natka pietruszki, 2 liście laurowe, 3 ziela angielskie; 1 łyżka masła.

Przygotowanie:

Gotujemy bulion: zagotowujemy wodę w garnku, dodajemy udka z kurczaka, solimy, gotujemy godzinę pod przykryciem.

Następnie dodajemy do garnka obraną marchewkę, pietruszkę, cebulę oraz przyprawy: liść laurowy i ziele angielskie. Gotujemy ok. 40 minut. Po tym czasie dodajemy obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki.

W miedzyczasie na maśle podsmażamy cebulę i startą na tarce marchewkę. Dodajemy suchą kaszę gryczaną, mieszamy, by się nie przypaliła. Podsmażamy przez około 3-4 minuty.

Do przecedzonego bulionu dodajemy zeszkloną cebulę, podsmażoną kaszę i marchewkę. Przykrywamy i gotujemy jeszcze ok. 20 minut.

Zupę, już na talerzu, posypujemy posiekaną natką pietruszki i koperkiem.
Spożywaj dużo płynów: woda z cytryną, a dla wybrednych napój imbirowy

Jak jeszcze delikatnie łagodzic skutki przejedzenia? Przede wszystkim spożywajmy dużo płynów. Jakich? Świetnie się spisze po prostu ciepła woda z cytryną, woda mineralna, zielona herbata. Dobrym pomysłem będą będą też napary poprawiające trawienie - np. z kopru włoskiego i szałwii. Tę drugą możemy zastąpić na przykład natką pietruszki.

A jeśli chcemy utrzymać się w świątecznym nastroju, przygotujmy sobie pachnący napój imbirowy (imbir orzeźwia i poprawia trawienie!): z dodatkiem pomarańczy, limonki i anyżu. Możemy też dodać szczyptę startego cynamonu.

Napój jest bardzo łatwy w przygotowaniu.

Składniki na jedną karafkę napoju imbirowego:

0,5 litra gorącej wody, łyżka swieżo startego imbiru, 4 plasterki pomarańczy, 4 plasterki limonki, szczypta cynamonu, 2 gwiazdki anyżu (opcjonalnie zamiast anyżu: kilka goździków)

Przygotowanie:

Obieramy ze skórki imbir, ścieramy na tarce. Kroimy na plasterki owoce. Wszystko lekko ugniatamy, by owoce pusciły sok.

Do imbiru i owoców dodajemy cynamon i anyż. Wszystko zalewamy gorącą wodę.

Odstawiamy na kilka minut do zaparzenia.

....

Czyli wcale nie glodowka! Organizm nie lubi szokowania tak jak i ekonomia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:26, 29 Sty 2018    Temat postu:

Co warto jeść? Oto nowa piramida żywienia

Dzisiaj, 29 stycznia (12:45)
Więcej warzyw i owoców. Mniej produktów zbożowych. To najnowsze zmiany w piramidzie żywności przygotowanej przez dietetyków.

Więcej warzyw i owoców. Mniej produktów zbożowych. To najnowsze zmiany w piramidzie żywności przygotowanej przez dietetyków.Zdjęcie ilustracyjne/Pexels photo /Internet
W poprzedniej piramidzie żywności podstawą piramidy były produkty zbożowe. Teraz są warzywa i owoce. Wynika to z faktu, że musimy jeść więcej produktów pochodzenia roślinnego, bo wiemy, że w krajach, gdzie jest wysokie spożycie tych produktów, szereg chorób dietozależnych występuje znacznie rzadziej, albo wcale nie występuje. Zwracamy też uwagę na picie wody, bo w każdym wieku jest to ważny element diety, bo odwodnienie zwłaszcza latem, szczególnie w przypadku osób starszych, samotnych może skończyć się nawet zgonami - podkreśla w rozmowie z RMF FM doktor Magdalena Białkowska z Instytutu Żywności i Żywienia.
Bardzo ważnym składnikiem każdej diety jest też woda. Zwracajmy uwagę na skład wody. Jeżeli chcemy skutecznie chudnąć, woda powinna zawierać 5-10 miligramów sodu w litrze. Ta zasada nie obowiązuje w czasie upałów, wtedy sodu może być więcej, bo sód tracimy wraz z potem - dodaje.
W zaleceniach dla osób starszych uwzględniliśmy uzasadnienie dla suplementacji naszej diety witaminą D. To zalecenia dla całej Europy Środkowo-Wschodniej, coraz więcej badań wskazuje na to, że powinniśmy sięgać po nią przez cały rok, bo mamy niskie wystawienie na słońce - dodaje doktor Katarzyna Stoś z Instytutu Żywności i Żywienia. W piramidzie uwzględniamy też to, że niektóre osoby w starszym wieku maja trudności z zaakceptowaniem surowych warzyw i owoców. W nowej piramidzie znalazła się szklanka soku. Zgodnie z aktualną wiedzą, może ona zastąpić porcję warzyw lub owoców, pod warunkiem że jest to sok w formie naturalnej, bez dodatku cukru czy soli. Zachęcamy do spożywania naturalnych przetworów owocowych - dodaje.
Co ważne, nowa piramida żywienia nie zawiera tylko posiłków, ale uwzględnia też aktywność fizyczną, która powinna być nieodłącznym elementem zdrowego trybu życia. W piramidzie żywności dla seniorów umieściliśmy aktywność fizyczną i kwestie dotyczące socjalizacji, czyli kontaktów z innymi ludźmi. To nie tylko piramida żywności, ale też całego stylu życia - podkreśla doktor Katarzyna Stoś.
(ag)
Michał Dobrołowicz


...

Od dawna wiemy ze warzywa i owoce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:44, 20 Lut 2018    Temat postu:

Uważaj, co jesz. Zła dieta może być przyczyną depresji
Tessa Bercan i Aleksandra Kawa | 20/02/2018

Milles Studio/Stocksy United
Udostępnij 2 Komentuj 0
Depresja spowodowana nieodpowiednim jedzeniem? To możliwe, a nawet pewne i potwierdzone naukowo. Podpowiadamy, jak można walczyć z objawami depresji za pomocą diety.

Burgery z piwem po ciężkim dniu pracy – to raczej męskie menu, ale lody i słodkie babeczki, po które sięgamy w miłosnych rozterkach – to już nasze niewinne, wydawałoby się, grzechy. Czy na pewno niewinne?

Wszyscy przecież wiemy, że to, co jemy ma wpływ na nasz nastrój. I choć ciężko oprzeć się chwilowej uldze, jaką daje podjadanie na pocieszenie i jeszcze trudniej zastąpić je kiełkami pszenicy czy selerem, to jednak warto spróbować.

Czytaj także: Kiedy Bóg wydaje się nieobecny… Jak znaleźć nadzieję i pomoc w depresji


Jedzenie a ryzyko zachorowania na depresję
Wyniki najnowszych badań opublikowanych w „British Journal of Nutrition” nie pozostawiają żadnych złudzeń. Zła dieta, jedzenie mało wartościowych posiłków przez dłuższy czas stwarza wysokie ryzyko zachorowania na depresję.

Niebezpieczne są zwłaszcza produkty z tzw. diety prozapalnej, jak czerwone mięso, napoje gazowane czy dania smażone lub wysoko przetworzone węglowodany, czyli np. nasze puszyste, słodkie babeczki i pączki. Szczególnie dla kobiet.

Czytaj także: Dlaczego im mniej cukru, tym mniej… agresji? Pomyśl o diecie inaczej


Czipsy i burgery nie wpływają dobrze na nasz nastrój
Przez 12 lat australijscy naukowcy obserwowali zwyczaje żywieniowe ponad 6 tysięcy kobiet w średnim wieku, zbierając dane na temat ich diet oraz zdrowia psychicznego. Badanie wykazało, że w grupie, która stosowała dietę przeciwzapalną, tzn. jadła więcej warzyw liściastych, owoców oraz tłustych ryb, szanse na rozwinięcie się depresji były o 20% niższe niż w grupie z dietą prozapalną.

Aż kusi, żeby powiedzieć, że to przecież tylko jedno badanie! Niestety. Badanie z 2013 roku także wykazało, że kobiety spożywające duże ilości produktów przetworzonych, czerwonego mięsa i napojów gazowanych mają o 41% większe szanse na popadnięcie w depresję. Widzimy więc, że to, co jemy ma ogromny wpływ na to, jak się czujemy. I nie chodzi tu o zwykłe uczucie przejedzenia, a o wpływ, jaki dieta ma na ogólne samopoczucie.

Czytaj także: Post warzywno-biblijny? 4 wielkopostne przepisy na co dzień


Zmień dietę
Co powinnyśmy zrobić? Najlepiej zacząć od zaprzyjaźnienia się z produktami spożywczymi o działaniu przeciwzapalnym, takimi jak warzywa liściaste, bogate w proteiny orzechy oraz tłuste ryby.

Następnie zapomnijmy o napojach gazowanych, nawet tych „dietetycznych”, ograniczmy czerwone mięso oraz zastąpmy zboża przetworzone tymi pełnoziarnistymi. Dobrym pomysłem może także okazać się dodawanie kurkumy do posiłków:

„Wykazuje ona szereg dobroczynnych właściwości. Działa przeciwdepresyjnie, przeciwnowotworowo, opóźnia procesy starzenia, obniża poziom cholesterolu” – mówi Magdalena Trembacz, mikrobiolog, specjalista ds. żywienia.

Jeżeli odczuwasz samotność i odizolowanie, które może być spowodowane depresją, małymi krokami zacznij też nawiązywać kontakt z ludźmi. Wystarczy, że pójdziesz do kościoła lub zostaniesz wolontariuszką w schronisku dla zwierząt.

Wskocz w sportowe buty i wsiądź na rower! Jest udowodnione, że aktywność fizyczna w różnym stopniu potrafi łagodzić objawy depresji. Brzmi zbyt przytłaczająco? Zacznij od śniadania.

Zbilansowana dieta pomoże Ci w zdobyciu energii do uprawiania sportu. Nie oznacza to oczywiście, że nie będziesz mogła od czasu do czasu oddać się pokusie „niezdrowego” jedzenia. Każda z nas zasługuje na chwilę zapomnienia. Uważaj tylko, by ta chwilowa przyjemność nie zamieniła się w długotrwałą depresję.

..

Wszystko w czlowieku laczy sie ze wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:16, 12 Mar 2018    Temat postu:

Udowodniono, że 3-dniowy post może zregenerować cały układ odpornościowy
3 marca 2018 Warsztat


Naukowcy z University of Southern California ogłosili, że post trwający zaledwie trzy dni, może zregenerować cały ludzki układ odpornościowy i zapewnić zdrowe życie.

Naukowcy opisali swoje badania jako „niezwykły i znaczący przełom” w poszukiwaniu naturalnych metod wzmacniania układu odpornościowego.


Udowodniono, że 3-dniowy post może zregenerować cały układ odpornościowy
W przeszłości diety żywieniowe były krytykowane przez dietetyków za niezdrowe. Jednak to nowe badanie przeprowadzone przez Amerykanów sugeruje, że głodzenie organizmu powoduje uruchomienie komórek macierzystych w celu wytworzenia nowych białych krwinek, które zwalczają infekcje.

Naukowcy stwierdzili, że ich odkrycie może być szczególnie korzystne dla osób cierpiących na uszkodzenia układu odpornościowego – takie jak nowotwory!

Mówi się, że osoby w podeszłym wieku odnoszą duże korzyści z postu.

W miarę jak ludzie dojrzewają, ich układ odpornościowy staje się słaby, co utrudnia im walkę nawet z powszechnymi chorobami.

Zgodnie z tym badaniem post może pomóc im przywrócić system odpornościowy.

Post przez 72 godziny chroni również pacjentów z rakiem przed toksycznym wpływem chemioterapii. Chemioterapia ratuje życie, ale także powoduje znaczne uboczne uszkodzenie układu odpornościowego. Wyniki tego badania sugerują, że post może łagodzić niektóre szkodliwe skutki chemioterapii.

Opisując badanie, naukowcy stwierdzili, że poszczenie „odwraca przejście regeneracyjne”, które pobudza komórki macierzyste do tworzenia zupełnie nowych białych krwinek, zasadniczo regenerując cały układ odpornościowy.

Główny badacz badań Profesor Valter Longo, profesor Gerontologii i Nauk Biologicznych na Uniwersytecie Kalifornijskim, powiedział, że badanie udowodniło, że post może rzeczywiście pomóc organizmowi ludzkiemu w stworzeniu nowego układu odpornościowego.

„Pozwala komórkom macierzystym na kontynuowanie i rozpoczynanie proliferacji i odbudowy całego systemu.

A dobrą wiadomością jest to, że ciało pozbywa się części systemu, który może być uszkodzony lub stary i działający nieefektywnie w stosunku walki z chorobami.

Teraz, jeśli zaczniesz od układu mocno zniszczonego chemioterapią lub starzeniem, cykle postu mogą generować dosłownie nowy układ odpornościowy.” -mówi profesor Longo.

...

Od dawna wiadomo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:26, 02 Kwi 2018    Temat postu:

Ksylitol – zamiennik cukru
1 KWIETNIA 2018 przez KLIKNIJ W ZDROWIE
3
0
ksylitolKsylitol to idealny zamiennik cukru. Nie tylko wygląda jak cukier ale i smakuje tak samo. Ale za to ma zdrowotne właściwości.

O cukrze, który uzależnia jak narkotyk, mówi się biała śmierć. Podnosi poziom glukozy powodując cukrzycę, a co za nią idzie, wiele różnych chorób. Alternatywą dla osób dbających o zdrowie, które nie chcą odmawiać sobie słodkich przyjemności, jest ksylitol. Z racji tego, że ulega przemianie w organizmie bez udziału insuliny, przeznaczony jest także dla osób, które zwykłego cukru spożywać nie mogą.

Cukier – dlaczego to biała śmierć

Cukier może mieć formę białą, brązową, syropu kukurydzianego, sacharozy, dekstrozy, glukozy, fruktozy, laktozy, maltozy, słodu jęczmiennego, miodu, syropu ryżowego czy syropu klonowego. Każda z tych form może spowodować hiperglikemię i nadwagę, które prowadzą do cukrzycy i otyłości.

Tradycyjny cukier podnosi także ciśnienie krwi, poziom trójglicerydów i złego cholesterolu (LDL) zwiększając ryzyko zawału serca
Powoduje próchnicę zębów i zapalenie ozębnej, które z kolei prowadzą do utraty zębów i ogólnego zainfekowania organizmu. W przypadku dzieci może powodować kłopoty ze skupieniem uwagi i zapamiętywaniem, a co za tym idzie z uczeniem się. Oprócz tego wypłukuje z organizmu sole mineralne i witaminy, a także zakłóca równowagę hormonalną.

TO CIĘ ZAINTERESUJE:

Marskość wątroby – wszystko przez cukier

Odstaw cukier – twoja skóra ci podziękuje

Cukier – czy można się od niego uzależnić

Postaw na ksylitol

Ksylitol, czyli alkohol cukrowy, to cukier pochodzenia naturalnego, który znaleźć można w jarzynach i owocach włóknistych, kolbach kukurydzy oraz w różnych drzewach liściastych, na przykład w brzozie. Jako produkt pośredni pojawia się też w procesie przemiany glukozy w organizmach mikroorganizmów, zwierząt, a nawet ludzi.

Każdy z nas wytwarza go w procesie normalnego metabolizmu, w ilości ok. 15 gram na dzień
Mimo, iż ksylitol wygląda i smakuje tak samo jak zwykły cukier, na tym kończy się jego podobieństwo. Przede wszystkim jest o 40 procent mniej kaloryczny i ma o 75 procent mniej węglowodanów od tradycyjnego. Jest absorbowany i przetwarzany powoli, co powoduje bardzo małe zmiany w wydzielaniu insuliny. O ile biały cukier to związek chemiczny trudny do strawienia przez nasz organizm, o tyle cukier brzozowy rozkładany jest przez bakterie żołądkowe na krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe.

...

O ile nie wykryja ze ten ksylitol to tez zabojca. Ale faktycznie slodzenie wszystkiego jest ohydne. A ciast to juz jesc nie mozna bryly cukru. Pytanie czy cukier zabija czy biznes laduje cukier nawet do kielbasy aby zwiekszyc łaknienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:16, 10 Kwi 2018    Temat postu:

Jak wyrzuciłam z domu cukier? I co wyszło z tego eksperymentu…
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 10/04/2018
BEZ CUKRU
Shutterstock
Udostępnij 0 Komentuj 0
Opróżniłam kuchenne półki z cukru. Bez litości. Czytam etykiety wszystkich produktów. Efekty? Po trzech miesiącach widać gołym okiem. Ale nie chodzi o „kwestie wizualne”. Jest po prostu zdrowo!

„Słodziutki. Biografia cukru” – to lektura, która całkowicie odmieniła moje spojrzenie na dietę. Ba, na całą filozofię jedzenia. Oczywiście, to nie wydarzyło się z dnia na dzień. Był to proces, który dojrzewał we mnie od dawna, a szczególnie od momentu, kiedy zaszłam w ciążę, a potem urodziłam synka i zaczęłam baczniej przyglądać się etykietom produktów, które lądują na naszym stole.

Ale po „Słodziutkim” w naszym domu dokonała się istna rewolucja. Wyrzuciliśmy z niego cukier. Całkowicie. Chcecie się dowiedzieć, co wyszło z tego eksperymentu?

Czytaj także: Cukier nie krzepi, za to uzależnia – jak kokaina


Czekolada? Nie jest Ci potrzebna do szczęścia!
Cukier jest wszędzie – nie tylko w takich „oczywistych” produktach, jak jogurty, soczki, dżemy, ale też w zupie pomidorowej (z puszki czy słoika), kabanosach czy musztardzie. Występuje pod 56 nazwami. A więc skoro i tak dostarczamy organizmowi (i to w ogromnym nadmiarze, jak pokazują wszelkie raporty), to po co go sobie jeszcze dokładać w postaci ciast i innych słodkości?

Odkąd mam więc dziecko, mojemu kucharzeniu przewodzi zasada – zdrowo i jak najmniej cukru. To wcale nie wymaga nie wiadomo jak wielkich poświęceń czy czasu! Jako zadeklarowana feministka (tak, tak!) spędzam w kuchni nie więcej niż 2 czy maksymalnie 3 kwadranse. Ale żeby samemu zrobić dziecku jogurt owocowy, wystarczy może 90 sekund (czyli wrzucenie owoców z jogurtem naturalnym do blendera). Ciasto – może kilka minut więcej: zmiksowanie banana, marchewki, miodu, dorzucenie mąki orkiszowej czy razowej, doprawienie cynamonem i piecze się samo. W efekcie, pod ręką mamy „coś”, jeśli nachodzi nas ochota, ale w zdrowej wersji, bez cukru, jajek, zwierzęcego tłuszczu czy białej mąki.

Po lekturze „Słodziutkiego” czekolada już nigdy nie będzie smakowała Wam tak samo. Ba, już nawet nie będziecie chcieli po nią sięgać! I to najświętsza prawda. Mnie widok słodkości na półkach w sklepie już nie rusza. Nawet widok (i zapach!) roztaczający się wokół męża, któremu zdarza się czasem wcinać coś słodkiego w moim towarzystwie (jeszcze nieco opiera się reformom, ale to kwestia czasu;)), nie robi specjalnej różnicy – potrafię powiedzieć „dzięki” i nie czuję z tego powodu najmniejszego żalu.

Czytaj także: Uważaj, co jesz. Zła dieta może być przyczyną depresji


Domowa reforma bezcukrowa
Całkowicie wyrzuciłam z kuchennych półek cukier (i zaczęłam uważnie czytać etykiety kupowanych produktów), bo po prostu od dawna chodziło mi to po głowie. Staram się jeść zdrowo, ale po lekturze „Słodziutkiego” postanowiłam jeszcze uważniej przyjrzeć się zawartości naszej lodówki. Efekty? Korzyści po trzech miesiącach eksperymentu widać gołym okiem. I nie chodzi nawet o te 10 kilogramów na liczniku mniej i oczywiste efekty wizualne.

W ogóle nie brałam tego pod uwagę wprowadzając domową reformę bezcukrową. Motywem było zdrowie i… jest zdrowiej! Po zmianie lepiej sypiam, rano budzę się z energią, nie mam zachcianek, zdecydowanie poprawiła się kondycja mojej skóry, włosów i paznokci, nie wspominając już o wynikach badań.

A moje dziecko? Synek żyje na tym łez padole ponad dwa lata. W tym czasie czekolady (gorzkiej, 70 proc.) spróbował dwa razy. Polizał kostkę i ze zdzwioną miną odłożył. Cukier nie jest mu do niczego potrzebny. Wystarczalną ilość słodyczy zapewniają mu owoce czy – sporadycznie – moje wypieki (co do których składu mam 100 proc. pewności, z dobrych składników, w których cukier zastąpiony jest takimi naturalnymi zamiennikami, jak np. miód). Katowanie dzieci? Odbieranie im radości z dzieciństwa? Hm… nie sądzę. Raczej dbanie o ich zdrowie i inwestycja na przyszłość.

Czytaj także: Chcesz mieć lepszy humor? Odstaw cukier!


Ciąża i dzieciństwo – bez cukru!
Z tego powodu nie zrozumiem nigdy rodziców, którzy pozwalają dzieciom na jedzenie kupowanych w sklepie słodyczy. Bo to cukier w czystej postaci. Jakby postawić im kilogramową torbę białego kryształu i dać łyżkę. Przecież nasze dzieci i tak dostają ten cukier – w bułkach, parówkach czy zupie pomidorowej ze sklepu. Jednym słowem – w ogromnej większości gotowych dań czy produktów wysoko przetworzonych.

Jeśli korzystamy, nawet sporadycznie, z gotowych potraw albo półproduktów (a na pewno korzystamy, bo nie znam ludzi, którzy sami robią WSZYSTKO od podstaw), to dzieci i tak zjadają cukier, więc po co im go dokładać w postaci takich śmieci, jak płatki śniadaniowe, ciastka czy jogurty?

Podobnie jest, jeśli chodzi o okres ciąży. Nadal pokutuje przekonanie, że to wyjątkowy czas, a ciężarna ma jeść za dwoje, a co za tym idzie – dogadzać sobie bez umiaru. Rozumiem, że ciąża to wyjątkowy czas, ale ta wyjątkowość nie polega na tym, że przez 9 miesięcy można bezkarnie się obżerać, zwłaszcza śmieciami. Opowieści o śledziach zagryzanych Nutellą można włożyć między bajki. Podobnie jak przekonanie, że słodycze to integralny element dzieciństwa (o tym, jak szkodliwy jest nadmiar cukru w ciąży możesz przeczytać TUTAJ).

Czytaj także: Co robić, kiedy lęk, stres i smutek kierują nas w stronę lodówki?


„Radość” po zjedzeniu cukierka nie trwa długo
Nie chodzi oczywiście o to, żeby demonizować cukier, a łasuchów (i rodziców, którzy dają dzieciom batoniki) odżegnywać od czci i wiary. Każdy jest panem swojego ciała i tego, czym je karmi. Prawdą jednak jest, że jesteś tym, co jesz. A ja zdecydowanie wolę być sałatką z komosy ryżowej i jarmużu, niż Prince Polo.

Dla niektórych słodycze to forma pocieszenia, coś na dobry nastrój, nagroda. To chyba najgorsze, co można zrobić, bo „radość” po zjedzeniu cukierka trwa chwilę i potrzebujesz kolejnego i kolejnego (a biznes się kręci). Zdecydowanie wolę „pocieszacze”, które nie kończą się cukrzycą, miażdżycą, zawałem, otyłością… (jak np. nowa książka czy kwiaty).

Warto też rzucić okiem na ten film:

...

Ja intuicyjne od wielu lat nie slodze cherbaty. Organizm nie chce. Rzecz jest w przesadzie! Jak moze byc wszedzie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:22, 12 Kwi 2018    Temat postu:

istnieje!
11 KWIETNIA 2018 przez KLIKNIJ W ZDROWIE
1


zamiennik cukruZastawiasz się czy istnieje zamiennik cukru? Nie chcesz już słodzić cukrem kawy i herbaty. Pić zdrowe słodkie napoje. Czy jest to możliwe? Oczywiście, że tak!

Niektórzy próbują zastąpić tradycyjny cukier stewią, syropem daktylowym, cukrem kokosowym. Ile jest prawdy, a ile mitu o ich właściwościach i czy rzeczywiście egzotyczne „słodkości” pomogą nam pomóc w zrzuceniu zbędnych kilogramów?

Cukier a kalorie

Sto gram cukru to ok. 400 kalorii. Zamienniki cukru, często uznawane są za zdrowsze i mniej kaloryczne. Jednak okazuje się, że nie wszystko co o nich słyszymy jest prawdą. Oto kilka prawd i mitów o słodkich zamiennikach cukru. Na początek cukier brązowy. Coraz częściej słyszymy, że powinniśmy ograniczać spożycie cukru, a jeśli już musimy go używać, lepiej sięgnąć po ten brązowy. Jednak z punktu widzenia diety i kaloryczności, jedyna różnica między nimi to kolor, zapach i… oczywiście cena. Zarówno w przypadku jednego, jak i drugiego, jeden gram dostarczy nam równo 4 kcal i wiele przyjemności. Cena: cukier biały 2,30 zł za 1 kg, cukier brązowy 9 zł za 1 kg.

– Teraz bardzo dużo się mówi o różnych zamiennikach cukru, o tym że można stosować inne substancje, które osłodzą nam życie. Różnią się one często nazwami ale w ich składzie znajdują się te same substancje czyli najczęściej glukoza i fruktoza – mówi Ewa Kurowska, ekspert kampanii Zarządzanie Kaloriami.

Zamiennik cukru – miód

O cechach prozdrowotnych pszczelego produktu można napisać całą książkę. Naukowcy również potwierdzają jego niezwykłe właściwości bakteriobójcze, antyoksydacyjne i wzmacniające odporność. Jak jednak wygląda słodzenie miodem? Przede wszystkim trzeba pamiętać, że całe jego dobrodziejstwo ulega zniszczeniu w temperaturze powyżej 60°C. Łyżeczka miodu dodana do gorącej herbaty zamienia się głównie we fruktozę i glukozę, czyli po prostu w cukier. I tak jak w przypadku cukru liczy 40 kcal.

Zamiennik cukru – syrop z agawy

Syrop z agawy to kolejna substancja, która ma nam zastąpić tradycyjny cukier. Ma konsystencję oraz lekki posmak miodu. Posiada za to niższy indeks glikemiczny (wolniej podnosi poziom glukozy we krwi) niż cukier, ponieważ zawiera więcej fruktozy (niemal 90%!). Ma również odrobinę mniej kalorii – ok. 25 w 1 łyżeczce – a jest od cukru o połowę bardziej słodki, przez co można użyć go mniej. Trzeba jednak uważać na wysokoprzetworzony syrop, który pozbawiony jest naturalnie występujących w agawie składników mineralnych i witamin! Cena ok. 60 zł za 1 litr.

W sklepach ze zdrową żywnością spotkamy także syrop daktylowy czy cukier kokosowy, które są znane z kuchni wschodu. Te substancje mają trochę inny smak, nadają się do pieczenia i różnych wyrobów nadając im specyficzny orientalny aromat. Natomiast niosą one ze sobą pulę kalorii zbliżoną do cukru.

Zamiennik cukru – cukier kokosowy

Warto wiedzieć, że cukier kokosowy niewiele różni się od cukru stołowego. Istotną różnicą jest pochodzenie, ponieważ, jak wskazuje nazwa, cukier ten pozyskuje się z palmy kokosowej. Jeśli jest wytwarzany metodą tradycyjną, poza węglowodanami zawiera również żelazo, cynk i magnez. Żeby zawarte w nim mikroelementy istotnie uzupełniły naszą dietę, musielibyśmy zjadać go w olbrzymich ilościach.

TO CIĘ ZAINTERESUJE:

Ksylitol zamiast cukru?

Marskość wątroby – wszystko przez cukier

Cukier – czy można się od niego uzależnić

Zamiennik cukru – melasa do słodkich wypieków

Melasa to ciemna, gęsta substancja powstająca podczas produkcji cukru trzcinowego i buraczanego. Składa się w połowie z sacharozy, czyli cukru, ma więc słodki smak, a do tego ponad 100 kcal mniej niż cukier i można użyć jej mniej, bo dzięki wysokiej gęstości poziom słodkości jest wyższy. Co ważne, melasa jest bogata w żelazo i inne mikroelementy. Jedyną jej wadą jest dość intensywny posmak i ciemny kolor. Za to idealnie nadaje się do wypieków. Sto gram melasy to 290 kcal.

Zamiennik cukru – cukier z brzozy

Ksylitol, czyli cukier z brzozy to kolejna z propozycji zastąpienia cukru. 100 gram substancji zawiera 240 kalorii. Ksylitol pozyskiwany jest w większości z kory brzozy fińskiej i należy do grupy tzw. polioli, czyli fermentujących cukrów. Właśnie ze względu na właściwości fermentujące, spożycie zbyt dużej ilości ksylitolu kończy się biegunką. Jako substancja słodząca ksylitol przekonuje niższą kalorycznością – 240 kcal w 100 g – niskim indeksem glikemicznym i słodkością równą cukrowi. Należy jednak wybierać produkt jak najmniej przetworzony. Podobnie jak agawa, ksylitol może w procesie produkcji zostać pozbawiony cennych składników bakteriobójczych.

Zamiennik cukru – stewia

Często polecaną alternatywą dla zwykłego cukru jest stewia. Sto gram substancji to 270 kcal, ale 1 tabletka ma jedynie 0,15 kcal i wystarczy do osłodzenia dużego kubka herbaty czy kawy. Stewia to słodzik niezawierający kalorii i pozyskiwany z liści rośliny rosnącej w Ameryce Południowej. Jest ok. 250 razy bardziej słodki od cukru, dobrze znosi rozpuszczanie w wodzie i wysokie temperatury. Aby uzyskać optymalny smak stewię często łączy się z cukrem co pozwala obniżać kaloryczność produktów i potraw. Uwaga! Część gotowych produktów do słodzenia ze stewią już zawiera cukier jako „wypełniacz”! Czytajmy zatem etykiety.

Słodziki już nie?

Na koniec warto wspomnieć o słodzikach, które są bezkaloryczne. W sieci można znaleźć wiele przeróżnych informacji na temat słodzików, często radykalnych. Prawda leży jak zwykle pośrodku. Syntetyczne substancje słodzące, potocznie zwane słodzikami, to środki najczęściej o minimalnej lub zerowej kaloryczności i bardzo wysokim stopniu słodkości. Znane są światu i nauce od wielu lat i stosowane w tysiącach produktów, od napojów przez słodycze, sosy, pasty do zębów i gumy do żucia. Ich niekwestionowaną zaletą jest brak kalorii i niekorzystnego wpływu na rozwój próchnicy zębów. Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia o potencjalnej szkodliwości niektórych z nich.

Ogólnoświatowe agencje bezpieczeństwa żywności wzięły owe substancje pod lupę i po ponownej analizie dostępnych badań z ostatnich 30 lat uznały, że te alarmujące dane nie dotyczą zwyczajowego spożycia tych substancji. Słodziki mogą być zatem spożywane w ilościach nieprzekraczających zaleceń. Co to oznacza? Aby przekroczyć normę np. na aspartam, należałoby wypić jednego dnia 20 puszek dietetycznego napoju o pojemności 330 ml.

...
Niestety nic nam to nie da bo nie o cherbate chodzi. Ci wszyscy producenci by musieli przestac walic cukier. Co mi z oszczędzaniu a 3 lyzeczek jak w produktach bedzie 15?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:03, 12 Kwi 2018    Temat postu:

Antybiotyki w mięsie: specjaliści biją na alarm
Katarzyna Wyszyńska | 12/04/2018
MIĘSO W LABORATORIUM
Shutterstock
Udostępnij 87 Komentuj 0
Według ostatniego raportu NIK, aż 80% mięsa drobiowego na sklepowych półkach zawiera antybiotyki.

Jeśli prawdą jest stwierdzenie, że jesteś tym, co jesz, to mamy duży problem. Część mięs w ogóle nie spełniała norm (były nastrzykiwane roztworami soli), za co kilku hurtownikom postawiono zarzuty, za które grozi im nawet 8 lat więzienia. Problem jakości żywności nie dotyczy tylko naszego podwórka. Niewystarczająca jakość produktów mięsnych, a przede wszystkim nadmierne wykorzystywanie leków u zwierząt hodowlanych, jest zagrożeniem globalnym. I niestety, również powszechnie ignorowanym.



Antybiotyki w mięsie. Masowa produkcja, masowy problem
Antybiotyki są używane w hodowli zwierząt na całym świecie, w celach leczniczych, w prewencji i kontroli chorób oraz by spotęgować ich wzrost. Union of Concerned Scientists (amerykańska organizacja non-profit, wspierająca redukcję zużycia środków przeciwdrobnoustrojowych w rolnictwie) szacuje zużycie tych środków u zwierząt na poziomie aż 11,5 miliona kilogramów w celach nieterapeutycznych (!), w porównaniu do 1,3 miliona kilogramów zużycia medycznego u ludzi.

Co więcej, brakuje odpowiedniej kontroli oraz wiarygodnych danych co do jakości zużytych medykamentów oraz schematu ich dawkowania. Co zaskakujące, bo przecież teoretycznie antybiotyk wymaga recepty i zaleceń od lekarza weterynarii. W praktyce jednak, indywidualne decyzje co do terapii są często podejmowane i wcielane w czyn przez samych rolników. Bywa i tak, że lek przepisany na chore zwierzę leci hurtem do wody pitnej całego inwentarza. Niechlubny prym w nafaszerowaniu chemią wiedzie drób, w nieco lepszej sytuacji jest bydło. Ze względu na złożony układ trawienny, profilaktyczne podawanie antybiotyków mogłoby istotnie zaburzać równowagę mikrobioty żołądkowo-jelitowej. Oddanie leczonej krowy na ubój jest więc obostrzone większymi wymaganiami, m.in. zgodą weterynarza, zachowaniem wymaganego okresu karencji.

Czytaj także: Uważaj, co jesz. Zła dieta może być przyczyną depresji


Bakterie odzwierzęce
Jest właściwie niemożliwym, by jednym badaniem naukowym objąć wpływ i konsekwencje zużycia antybiotyków u zwierząt na infekcje i środowisko ludzkie. Związek jest jednak niezaprzeczalny. W badaniu (Smith et al. 2009 USA) nad występowaniem szczepów MRSA (metycylinoopornych szczepów gronkowca Staphyloccocus aureus), przyjrzano się dwóm ogromnym amerykańskim farmom trzody chlewnej. 45% pracowników tych gospodarstw oraz 49% świń było skolonizowanych MRSA.

Szczep izolowany od tych pracowników był odmienny od szczepu zwykle hodowanego od ludzi, za to pokrywał się z tym znalezionym u trzody chlewnej. Inne badanie (Ramchandani et al. 2005 USA), mające na celu przyjrzenie się przyczynom licznych, opornych infekcji dróg moczowych w rejonie, wykazało, iż szczep izolowany od ludzi był prawie identyczny ze szczepem E. coli wyizolowanym ze zwierząt przeznaczonych do spożycia i okolicznych źródeł wody, sugerując, iż bakteria była odzwierzęca, prawdopodobnie nabyta drogą pokarmową.



Mięso. Zagrożenie zarówno w mikro, jak i makroskali
Potencjalne zagrożenie dla zdrowia publicznego, wynikające z niewłaściwego stosowania antybiotyków u zwierząt, jest więc znaczące. Skutki zaś odległe w czasie, bardzo złożone i wpływające na całe środowisko, bezpośrednio i pośrednio. Jest to więc zwiększone ryzyko infekcji lub kolonizacji opornych szczepów u ludzi „z kontaktu”, a więc hodowców, rzeźników, a także konsumentów. Konsumpcja mięsa z tymi środkami może powodować lekooporność normalnej flory jelitowej, z kolei konsumpcja mięsa skontaminowanego szczepem bakterii lekoopornej prowadzi do szybkiego rozprzestrzenienia się lekoopornych chorób biegunkowych.

Na domiar złego, bakterie komensalne występujące u zwierząt przeznaczonych na ubój, znajdywane często w świeżych produktach mięsnych, mogą stanowić doskonały rezerwuar opornych genów, które potencjalnie mogą transferować do patogenów ludzkich. Do tego dochodzi również rozprzestrzenianie bakterii na dużych terenach, poprzez transport zwierząt hodowlanych. Z kolei bakterie (w tym te oporne) obecne w odpadach zwierzęcych używanych do użyźniania gleby, stanowią zagrożenie kontaminacją zbiorników wodnych i gleby.

Czytaj także: 6 przekąsek, które pomogą Ci zasnąć
Zakaźnicy biją więc na alarm. Lekooporne organizmy rozprzestrzeniające się w żywym inwentarzu są gotowe „do abordażu” i mogą być szeroko rozpowszechnione w produkcji żywności. Jesteśmy niejako w krytycznym punkcie, w którym zużycie antybiotyków w rolnictwie powinno być rozpoznane jako jeden z głównych czynników rozwoju wielolekoopornych szczepów bakteryjnych (zagrażającym życiu infekcjom) oraz poważnie uwzględnione w strategii kontroli antybiotykooporności.

*Korzystałam z: A Review of Antibiotic Use in Food Animals: Perspective, Policy, and Potential, Timothy F. Landers, RN, CNP, PhD, Bevin Cohen, MPH, […], and Elaine L. Larson, RN, PhD, FAAN, CIC oraz innych artykułów dostępnych na pubmed.pl

....

Horror! Potwierdzaja sie objawienia ze jestesmy bardzo zatruci. Nawet ciala mamy w duzej czesci z chemii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:09, 08 Maj 2018    Temat postu:

Oczyszczanie organizmu – kapusta i brokuły ci pomogą
2 MAJA 2018 przez KLIKNIJ W ZDROWIE
0
Moda na oczyszczanie organizmu trwa. I dobrze. W świecie, gdzie toksyny wydają się być wszechobecne, wydaje się niemożliwe spożywanie pokarmów wolnych od chemii. Okazuje się jednak, że warzywa kapustne mogą być świetnym odtruwaczem organizmu.

Oczyszczanie organizmu – badania

Nowe badania opublikowane w czasopiśmie Cancer Prevention sugerują, że spożywanie kiełków brokułów pomaga pozbyć się zanieczyszczeń benzenu z organizmu. Sprawdzono to na 300 chińskich dorosłych, którzy pili codziennie przez 3 miesiące napój z kapusty i brokułów.

TO CIĘ ZAINTERESUJE:

Zielona herbata na detoks

Jelita – oto najlepsza dla nich dieta

Okazało się że w moczu uczestników badania, było mnóstwo toksyn. Naukowcy przypuszczają, że warzywa te przyspieszyły wydalanie toksyn z organizmu. W rzeczywistości stwierdzono, że picie napoju z warzyw kapustnych przyspieszyło wydalanie benzenu aż o 63%.

...

Nie od dzis wiadomo ze warzywa sa zdrowe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:05, 08 Maj 2018    Temat postu:

Naukowo potwierdzony sposób na zmycie pestycydów z jabłek

Skutecznym i tanim sposobem na dokładne usunięcie pestycydów z powierzchni owoców jest wymoczenie ich w roztworze sody oczyszczonej - poinformowali naukowcy z University of Massachusetts w USA.

...

Warto wiedziec!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:20, 22 Sie 2018    Temat postu:

Coraz częściej jemy na mieście albo zamawiamy posiłki na wynos. Niestety narażamy się przez to na kontakt z toksycznymi ftalanami. Naukowcy zauważyli o 35% wyższe stężenie tych związków w organizmach osób, które korzystały z restauracji, stołówek i fast foodów w ciągu ostatnich dni niż...

Jedzenie na mieście nam szkodzi. Również to z restauracji

..

Uwaga na smieciowe jedzenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:28, 24 Sie 2018    Temat postu:

Środki stymulujące — legalne dragi niszczące nas od środka. Gdy spożywasz kawę, herbatę, cukier lub czekoladę, automatycznie zwiększasz ryzyko zachorowania na cukrzycę. Używki te powodują uczucie szybkiego wzrostu energii, lecz w perspektywie czasu, może doprowadzić do przedwczesnej...

Środki stymulujące — legalne Środki stymulujące — legalne dragi niszczące nas od środka.

..

Uwazajcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:44, 22 Wrz 2018    Temat postu:

Ten, kto rzuca śmieciowe jedzenie, powinien się spodziewać objawów odstawienia

Rezygnacja ze "śmieciowego jedzenia" wywołuje podobne objawy odstawienia jak narkomanów, którzy próbują zerwać z nałogiem.

...

Zapewne uzalezniacze dodaja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:50, 13 Sie 2019    Temat postu:

Badacze z SGGW opracowali innowacyjny suszony miód

Naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie wyprodukowali suszony miód, który zawiera aż 80 proc. miodu naturalnego. Innowacyjny produkt jest w formie proszku i może być doskonałym składnikiem wielu produktów spożywczych oraz suplementów diety.

...

Mozna bedzie oslodzic herbate.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:27, 01 Maj 2023    Temat postu:

Byłam w "sekcie dietetycznej" - Koktajle odchudzające

Parę słów o nabieraniu ludzi.

...

Tak wszystko może być obłędem! Nie szalejcie z tym żywieniem! Po prostu zdrowo jak najmniej sztucznych i samemu robić chleby i pieczenie. Ale oczywiście jak nie ma czasu to dobry sklep! Bez przesady! Solidne farmy też robią zdrowe bez przesady! Chodzi tylko o to żeby to nie były molochy jak na Ukrainie!
Najważniejsze to się pomodlić!
Panie Boże spraw aby to jedzenie było z korzyścią dla nas bez uszczerbku na zdrowiu. Oczyść z wszelkich toksycznych substancji i zanieczyszczeń abyśmy cieszyli się z Twoich!
To naprawdę pomaga i to jak żadne ludzkie środki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:27, 15 Wrz 2023    Temat postu:

Polska kuchnia najwyżej ocenianą kuchnią w Ameryce

Preply chciało dowiedzieć się, jakie rodzaje kuchni są najpopularniejsze w Stanach Zjednoczonych i gdzie można ich spróbować, dlatego przeanalizowało 785 restauracji w całym kraju. Najwyżej ocenianym rodzajem kuchni w USA pod względem ogólnej oceny w skali od 1 do 5 gwiazdek okazała się kuchnia polska.

...

Mnie o tym nie musicie mówić mam to od dziecka nawet nie lubię specjalnie resteuracji bo w domu było zawsze najlepiej :0)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:26, 07 Maj 2024    Temat postu:

Jadł 25 jajek dziennie przez ponad 15 lat. Gwarantowana miażdżyca?
Strasznie cholesterolem to absolutny klasyk, jeśli chodzi o medycynę mainstreamową. Przybiera ono głównie formę terroryzowania potencjalną miażdżycą. Przyjrzyjmy się więc, co dzieje się w ciele, kiedy konsumpcja cholesterolu wynosi a więc 5x więceniż wynosi potrzeba ludzkiego organizmu.

...
Oczywiście. Nie należy się po prostu obżerać zwłaszcza ociekającymi tłuszczem potrawami a na miażdżycę najlepszy post czy głodówka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy