Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136378
Przeczytał: 69 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:39, 26 Paź 2012 Temat postu: Arabscy wynalazcy ! |
|
|
Wbrew uprzedzeniom swiat Arabow nie jest bynjamniej swiatem ciemniakow od podkladania bomb . Oto fakty :
Arabskie wynalazki, które zmieniły świat
Kawa, czeki, obiady z trzech dań. Wiele wynalazków, które dziś uważamy za coś zupełnie oczywistego, zawdzięczamy Arabom.
Jak głosi legenda, pewien Arab o imieniu Khalid pasł swoje kozy w regionie Kaffa w południowej Etiopii. W pewnej chwili zauważył, że jego zwierzęta zrobiły się żywsze po zjedzeniu rosnących w pobliżu owoców. Zabrał roślinę do domu i ugotował z niej pierwszą kawę. Pierwsze przekazy pisemne na temat tego napoju mówią o ziarnach eksportowanych z Etiopii do Jemenu, gdzie kawę pito podczas całonocnych modłów. Pod koniec XV wieku kawa dotarła do Mekki i do Turcji, skąd w 1645 roku wyruszyła do Wenecji. Do Anglii trafiła w roku 1650 dzięki Turkowi, który nazywał się Pasqua Rosee i otworzył pierwszy dom kawowy w centrum Londynu. Arabskie słowo "qahwa" przeobraziło się w tureckie "kahve", potem włoskie "caffé" i wreszcie naszą "kawę".
>>>>
Wbrew temu, co się powszechnie uważa, szczepionki nie wymyślił ani Jenner, ani Pasteur. Wynaleźli ją Arabowie, a do Europy przybyła w 1724 roku z Turcji, dzięki żonie brytyjskiego ambasadora w Stambule. Stosując szczepionkę krowiankową, Turcy chronili swoje dzieci przed śmiertelną ospą 50 lat przed wynalezieniem tej metody na Zachodzie.
>>>>
Pewne formy szachów znane były już w starożytnych Indiach, ale w swoim dzisiejszym kształcie gra powstała w Persji. Stąd rozprzestrzeniła się na Zachód oraz na Wschód aż do Japonii. Do Europy trafiła w X wieku dzięki Maurom.
>>>> Tu akurat posredniczyli w przekazaniu .
Ali ibn Nafi, znany jako Ziryab (Kos) przybył do Kordoby z Iraku w IX wieku przywożąc ze sobą pomysł posiłku złożonego z trzech dań: zupy, dania rybnego lub mięsnego, a na końcu owoców lub orzechów. Wprowadził także kryształowe kielichy, które wynaleziono dzięki eksperymentom Abbasa ibn Firnasa (patrz punkt 4.) z kryształem górskim.
>>>> Tutaj akurat Kordoba zatem Europa . To byli Arabowie-Europejczycy . A wiec zupelnie nie tacy jak w Afryce .
Średniowieczni muzułmanie traktowali dywany jako fragment raju. Produkowane były z zastosowaniem zaawansowanych technik tkackich, nowych barwników i wysoko rozwiniętego poczucia smaku w projektowaniu wzorów i ornamentów, będących podstawowym elementem arabskiej sztuki użytkowej. Europejskie podłogi z kolei miały wyjątkowo ziemski, żeby nie powiedzieć ziemisty charakter. Zgodnie z relacją Erasmusa angielskie parkiety pokryte były matami, czasem tylko sprzątanymi, jednak na tyle niedokładnie, że ich dolna warstwa pozostawała nietknięta czasem nawet przez 20 lat. Kryły się w niej plwociny, wymiociny, resztki jedzenia i inne paskudztwa, które wstyd wymieniać. Nic więc dziwnego, że dywany szybko się tu przyjęły.
>>>>
Tu tez raczej perski wynalezk ...
Wiele nowoczesnych narzędzi chirurgicznych opiera się na tym samym pomyśle, co przyrządy wynalezione w X wieku przez muzułmańskiego chirurga al-Zahrawiego. Dzisiejsi lekarze dobrze znają jego skalpele, piły do kości, precyzyjne nożyce stosowane w chirurgii oka, a także 200 innych narzędzi, które wymyślił. To on odkrył, że katgut stosowany przy szwach wewnętrznych rozpuszcza się w sposób naturalny (odkrycia tego dokonał dzięki małpie, która zjadła jego struny do lutni). W XIII wieku inny medyk, Ibn Nafis, na 300 lat przed Williamem Harvey’em, opisał krwiobieg. Arabscy lekarze wynaleźli również środki znieczulające, które zawierały mieszankę opium i alkoholu, a także zaprojektowali wydrążone wewnątrz igły, służące do usuwania katarakty z zastosowaniem techniki znanej i dziś.
>>>>>
Średniowieczna Europa znała ogrody warzywne i ziołowe, ale to Arabowie wpadli na pomysł uczynienia z nich pięknego zakątka służącego medytacji. Pierwsze tego typu ogrody w Europie powstały w XI wieku w muzułmańskiej Hiszpanii. Wśród kwiatów znajdujących się w arabskich ogrodach można było spotkać goździki i tulipany.
>>>>
Tutaj akurat watpliwe bo nie sadze aby w Europie nie znano kwiatow ...
Dla muzułmanów kąpiel jest religijnym obowiązkiem. Zapewne z tego właśnie powodu udoskonalili recepturę mydła, którą stosujemy do dziś. Mydło znali już starożytni Egipcjanie. Rzymianie stosowali je raczej jako rodzaj pomady. Ale to właśnie Arabowie łączyli olejki roślinne z wodorotlenkiem sodowym i olejkami aromatycznymi. Dla nozdrzy Araba spotkanie z brudnymi krzyżowcami było zapewne przykrym doświadczeniem. Szampon dotarł do Anglii dzięki Arabowi, który w 1759 roku otworzył nad brzegiem morza w Brighton łaźnię. Wkrótce znalazł zatrudnienie u króla Jerzego IV oraz Williama IV.
>>>>
Tysiąc lat przed braćmi Wright pewien arabski poeta, astronom, muzyk i konstruktor Abbas ibn Firnas próbował stworzyć maszynę latającą. W 852 roku wyskoczył z minaretu Wielkiego Meczetu w Kordobie, wykorzystując luźne palto usztywnione stelażem z desek. Chciał poszybować jak ptak, ale się nie udało. Palto sprawiło jednak, że spadał wolniej, a konsekwencją skoku były jedynie nieznaczne obrażenia. Tak powstał pierwszy spadochron. W roku 875 siedemdziesięcioletni śmiałek, udoskonaliwszy swoją maszynę zbudowaną z jedwabiu i orlich piór, podjął kolejną próbę. Skoczył i wzniósł się całkiem wysoko. Przez dziesięć minut szybował w powietrzu, ale lądując mocno się potłukł. Jak słusznie potem zauważył, jego wynalazkowi brakowało ogona, który spowolniłby lądowanie. Międzynarodowe lotnisko w Bagdadzie, a także jeden z kraterów na Księżycu noszą imię uczonego.
>>>> Mocne .
Dzisiejszy czek pochodzi od arabskiego słowa "saqq", oznaczającego pisemne zobowiązanie do zapłaty za towar przy dostawie. Chodziło o to, by uniknąć ryzykownego transportu pieniędzy przez niebezpieczne tereny. W IX wieku arabski biznesmen mógł zrealizować czek wystawiony w banku w Bagdadzie.
>>>>
Starożytni Grecy sądzili, że oczy ludzkie niczym lasery emitują fale, dzięki którym widzimy. Pierwszym człowiekiem, który odkrył, że światło wpada do oka, zamiast z niego wychodzić, był arabski matematyk, astronom i fizyk żyjący w X wieku, Ibn al-Haitham. Wynalazł on pierwszą kamerę otworkową, obserwując światło przechodzące przez otwory w okiennicach. Uczony zauważył, że im mniejszy jest otwór, tym lepszy powstaje obraz. W ten sposób powstała pierwsza camera obscura (nazwa pochodzi od arabskiego słowa „qamara” oznaczającego ciemne pomieszczenie). Uważa się, że Ibn al-Haitham przemienił fizykę z zajęcia o charakterze filozoficznym w dziedzinę eksperymentalną.
>>>>
Wspaniale osiagniecia . Zachodzi zatem pytanie dlaczego oni nie stworzyli cywilizacji technicznej tylko Europa ? W X wieku dzika ?
Chrzescijanstwo ! Oto odpowiedz . Wynalazczosc jest cecha ludzi ale nie liczy sie wynalazek ale ZASTOSOWANIE . I tutaj Europa wygrala ...
Wszak liczymy jakimi cyframi ? ARABSKIMI bo rzymskie sie nie nadaja ...
Europa nie musiala wynajdywac . Po prostu wdrazala wynalazki innych ...
Ten ped do ulepszen i wynalazkow tylko w Europie to wynik chrzescijanstwa . Wszedzie indziej powstaly spolecznosci zastygle czy Chiny czy Ameryka ... Bez ruchu . O filozofii typu osiagnelismy idealny system i nie ma co zmieniac . Dopiero kolonizacja zachodu dala im kopa zreszta czesto brutalnego ... Zachod wykorzystal przewage w NAJGORSZY mozliwy sposob do grabienia ... Tego Bóg nie chcial ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136378
Przeczytał: 69 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:23, 25 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Alex Hannaford | Daily Telegraph
Kosmiczni marzyciele z Libanu
Plakat Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto, podczas którego pokazywano "The Lebanese Rocket Society: A Tribute to Dreamers" - 35mmfrombeirut.com
O wyścigu dwóch supermocarstw o dominację w Układzie Słonecznym napisano już prawie wszystko, mało kto słyszał o trzecim, bardzo nietypowym uczestniku rywalizacji o podbój kosmosu. A był nim… Liban.
Zanim członkowie kółka naukowego Haigazian College w Bejrucie zostali pierwszymi mieszkańcami arabskiego świata, którzy wysłali rakietę w kosmos, musieli uporać się z poważną przeszkodą. Dysponowali materiałami do budowy statku kosmicznego – kupionymi częściowo z własnych oszczędności – ale nie mieli paliwa napędowego.
Z początku eksperymentowali z prochem strzelniczym, jednak użyte w testach dwie 30-centymetrowe rakiety eksplodowały. Wciąż nie udało się uzyskać pożądanej reakcji chemicznej, niezbędnej, by wystrzelić rakietę w niebo na wysokość kilku kilometrów.
Po kolejnych badaniach w laboratorium oraz konsultacjach z opiekunem naukowym, genialnym młodym wykładowcą matematyki i fizyki Manougiem Manougianem, studenci doszli do wniosku, że najlepszym patentem będzie mieszanka cynku i siarki. Musieli jednak jeszcze znaleźć właściwe proporcje.
Materiały chemiczne paliły się, ale trzeba było sporządzić recepturę, która zapewniłaby rakiecie dostateczną siłę ciągu. Manougian zdawał sobie sprawę, że studenci raczej nie będą mogli przetestować jej w laboratorium fizycznym uczelni. Potrzebowali więcej przestrzeni, najlepiej gdzieś na odludziu. Rodzina jednego ze studentów miała gospodarstwo w górach, toteż przez kilka kolejnych weekendów członkowie zespołu Manougiana właśnie tam przeprowadzali swe eksperymenty. W końcu opracowali rozwiązanie, które pozwoliło na wytworzenie wystarczającej ilości energii, by wprawić 60-centymetrową rakietę w ruch. Pierwszy model, zwany HCRS (skrót od Haigazian College Rocket Society), został wystrzelony z wbitego w ziemię pręta i osiągnął wysokość 1200 metrów.
”Jesteśmy na dobrej drodze” - pomyślał Manougian.
Było to w 1961 roku, cztery lata po pierwszym locie sowieckiego Sputnika i rozpoczęciu zaciętego wyścigu kosmicznego między Związkiem Radzieckim i Stanami Zjednoczonymi. Podczas gdy o wojnie dwóch supermocarstw o dominację w Układzie Słonecznym napisano już prawie wszystko, mało kto słyszał o trzecim, bardzo nietypowym uczestniku rywalizacji o podbój kosmosu. Manougian oraz siódemka jego podopiecznych skonstruowali w latach 1961-66 dwanaście rakiet na paliwo stałe – w tym jedną tak potężną, że doleciała aż do termosfery, gdzie obecnie znajduje się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Studenci i ich wykładowca zostali bohaterami narodowymi Libanu, a dziś, dzięki nowemu filmowi dokumentalnemu, ich niezwykłe osiągnięcia ma okazję poznać cały świat. Fascynujący, ale i przejmujący obraz ”Lebanese Rocket Society” uświadamia nam jednocześnie, jak wielki był potencjał kraju zniszczonego w późniejszych latach przez wojnę.
- Chcieliśmy nakręcić film o marzycielach - mówi libańska reżyserka Joana Hadjithomas. - Staraliśmy się ukazać, jak wiele znaczyły te marzenia dla ludzi w naszym regionie.
Manougian od dawna mieszka i pracuje w USA, obecnie jako profesor matematyki na University of South Florida. Naukowiec, który z pochodzenia jest Ormianinem, przyszedł na świat w 1935 roku w Jerozolimie, ale 10 lat później jego rodzice przeprowadzili się do Jerycha na Zachodnim Brzegu, uciekając przed konfliktem żydowsko-palestyńskim. Mniej więcej w tym czasie Manoug przeczytał powieść Juliusza Verne ”Z Ziemi na Księżyc”, którą dostał w prezencie od wujka. - To od niej zaczęła się moja fascynacja nauką, rakietami i eksploracją kosmosu - wspomina. Jako dziecko Manougian często wchodził na szczyt góry Quarantania – uznawanej za biblijną Górę Pokuszenia – i spoglądał na bezkresny horyzont oraz na gwiazdy, zastanawiając się, dlaczego nie można polecieć na Księżyc. - Ta idea stała się moją obsesją - opowiada. - Pomyślałem sobie, że powinniśmy być w stanie dolecieć wszędzie, gdzie tylko chcemy.
Po ukończeniu szkoły St. George’s w Jerozolimie zrezygnował ze stypendium na University of Texas w Austin, by pomóc innym uczniom swojej szkoły w przygotowaniach do egzaminów z matematyki, fizyki i chemii. Jedną z uczennic, której udzielał korepetycji, była jego przyszła żona Josette Masson. W 1956 roku oboje wyjechali do USA – Masson do pracy w Ohio, a Manougian do Teksasu na studia.
W 1959 roku Manougian odwiedził Masson w Cleveland, gdzie pracował przez lato w miejskiej stalowni. Gdy wybuchł strajk i zamknięto zakład, jego szef pozwolił mu kontynuować pracę, dzięki czemu Manougian mógł zaprojektować i skonstruować swą pierwszą jednostopniową rakietę. Nie miał jednak dostępu do paliwa napędowego, wiedział więc, że będzie mógł ją przetestować dopiero po powrocie do Libanu.
Rok później Manougian poślubił Masson w Jerozolimie, a tej samej jesieni podjął pracę w Haigazian College w Bejrucie. Wielu spośród jego studentów było potomkami Ormian, którzy ocaleli z ludobójstwa w 1915 roku i uciekli przed oprawcami do Libanu.
American University of Beirut był w owym czasie czołową instytucją edukacyjną w kraju, choć nie słynął ze szczególnych osiągnięć na polu nauk ścisłych i technologii. - W latach 60. sytuacja polityczna w Libanie była spokojna, a nasz uniwersytet kształcił wielu biznesmenów oraz lekarzy, ale w dziedzinie nauk ścisłych niewiele się działo - mówi Manougian. - Było niewiele projektów badawczych.
Młody wykładowca, który został poproszony o pokierowanie studenckim kołem naukowym w Haigazian, od razu wyznaczył swoim podopiecznym zadanie skonstruowania rakiety. Jak sam przyznaje, przyświecały mu dwa cele: po pierwsze, realizacja własnego marzenia o budowie i odpaleniu wielostopniowej rakiety, a po drugie, zainteresowanie studentów nauką, technologią, inżynierią oraz matematyką.
Po udanym starcie pierwszej rakiety HCRS w kwietniu 1961 roku zespół Manougiana zmienił ustawienie stateczników oraz konstrukcję czubka, by uzyskać lepszy ciąg. Kolejny model wystrzelono ze szczytu tego samego wzgórza.
- Przed nami była dolina, żadnych wiosek, żadnych domów - wspomina Manougian - więc stwierdziłem, że skierowanie rakiety w tamtą stronę niczym nie grozi. Martwiłem się tylko, czy oderwie się od ziemi. Tym razem jednak rakieta nie poleciała tam, gdzie się spodziewał, ale w przeciwnym kierunku. -Wszyscy studenci, rektor Haigazian College i zgromadzeni dygnitarze obserwowali jej lot ze szczytu góry, nie wiedząc, gdzie wyląduje - dodaje Manougian.
- Rakieta była z metalu, więc przeraziłem się, że komuś coś może się stać. Wtedy zauważyłem tłum ludzi wychodzących z pobliskiego greckiego kościoła prawosławnego. Nagle część rakiety wbiła się w jedną ze skał tuż przed budynkiem. Na szczęście nikt nie został ranny, ale wkrótce potem Manougian usłyszał od przedstawiciela libańskiego rządu, że kolejne rakiety będą mogły startować tylko ze specjalnie wyznaczonych płyt wyrzutni. Zaproponowano mu stanowisko na szczycie Sannine w paśmie gór Liban, położonym na wysokości 2600 metrów i wykorzystywanym do ćwiczeń przez wojsko. - Zaoferowali nawet, że przyślą jeepa, żeby woził nasz sprzęt - opowiada Manougian. Teraz, gdy zespół miał już do dyspozycji wysoką górę, kolejnym wyzwaniem było wystrzelenie wielostopniowej rakiety, która rozdziela się w locie i jest w stanie przebyć dużo większy dystans – do 16 kilometrów.
Problemem od samego początku był skromny budżet: podczas gdy NASA w latach 60. przeznaczyła na załogowe programy kosmiczne 23 miliardy dolarów, a Związek Radziecki między 5 a 10 miliardów dolarów, trwający sześć lat projekt Haigazian College Rocket Society pochłonął wedle wyliczeń Manougiana zaledwie około 300 tysięcy dolarów. Co prawda NASA doprowadziła do lądowania człowieka na Księżycu, a nie tylko wysyłała rakiety na suborbitalne loty, ale miała aż 400 tysięcy pracowników. Manougian za to kierował zespołem siedmiu młodych ludzi, którzy nie ukończyli jeszcze studiów na maleńkiej uczelni w kraju o niespełna dwumilionowej populacji.
Młody naukowiec przeznaczał część swych zarobków na części do rakiet. Skorzystał z uprzejmości innego mieszkającego w Bejrucie Ormianina, który dostarczył metalowe rury potrzebne do budowy karoserii, jak również zespawał je za darmo. - Społeczność Ormian była zachwycona, że ich rodak wraz ze studentami z ormiańskiej uczelni robią coś, czego nie robi nikt na Bliskim Wschodzie - wspomina Manougian. Swą ekspercką pomoc zaoferował także kapitan armii libańskiej Joseph Wehbe, specjalizujący się w balistyce. Widząc jego wielki entuzjazm, Manougian uznał dość naiwnie, że wojsko raczej nie zamierza wykorzystać technologicznych eksperymentów jego kółka do własnych celów. (…)
Działalność towarzystwa prędko przeobraziła się ze studenckiej inicjatywy w projekt o narodowym znaczeniu. W sierpniu 1961 roku Manougian i jego podopieczni zostali zaproszeni na spotkanie z ówczesnym prezydentem Libanu, Fouadem Chehabem. - Powiedział, że jest bardzo dumny, że takie eksperymenty naukowe przeprowadza się w jego kraju. Potem obiecał, że będzie nas wspierał finansowo.
Manougian obawiał się, że owo dofinansowanie zostanie wypłacone przez libańskie wojsko, dlatego też poczuł ulgę, gdy pieniądze przekazało ministerstwo edukacji. Kwota wynosiła 100 tysięcy libańskich funtów, czyli około 12,5 tysiąca funtów brytyjskich.
W piękny, pogodny ranek Manougian stał na szczycie Sannine, spoglądając na trzymetrową rakietę ”Cedar 2” ustawioną na wyrzutni. Towarzyszyli mu koledzy, studenci, przedstawiciele libańskiego rządu oraz wojska, jak również mediów. Wystrzelenie jednostopniowych rakiet zakończyło się pomyślnie, jednak Manougian nie był pewien, czy najnowszy model nie eksploduje na wyrzutni. Serce biło mu szybko, gdy przyglądał się, jak jego konstrukcja wzbija się w górę. -Wszystko poszło idealnie – wspomina - a kiedy dwie części rakiety rozdzieliły się, studenci zaczęli krzyczeć. Ja też krzyknąłem: ”Udało się! ”.
Klub Manougiana, który zmienił nazwę na Libańskie Towarzystwo Rakietowe, dostał do dyspozycji opuszczony poligon artylerii w Dbayeh na przedmieściach Bejrutu tuż nad Morzem Śródziemnym. Manougian udzielał wywiadów w radiu i telewizji, a doniesienia o wyczynach jego zespołu pojawiały się na pierwszych stronach gazet.
W jednym z artykułów napisano, że dwustopniowa rakieta ”Cedar” leciała przez cztery minuty, pokonała 110 kilometrów, po czym wpadła do Morza Śródziemnego. ”Promienie zachodzącego słońca lśniły na czerwonej powierzchni 350-kilogramowej rakiety, która wzbiła się powoli nad płytą wyrzutni w kierunku południowozachodniego nieba, pozostawiając smugę spalin nad bejrucką zatoką”. (…)
Towarzystwo wkrótce rozpoczęło prace nad swą pierwszą trzystopniową rakietą, zdolną dolecieć do termosfery, która rozpoczyna się około 80 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. ”Cedar 3” wystrzelona została w listopadzie 1962 roku z okazji libańskiego Święta Niepodległości. W następnym roku wydano znaczki pocztowe upamiętniające start rakiety ”Cedar 4”, co według Manougiana było ”chyba najbardziej znamiennym wyrazem uznania i dumy z naszego projektu”. (…)
Manougian wspomina, że w okresie działalności Towarzystwa Rakietowego na ścianie jego biura wisiała plansza z napisem: ”Środków chemicznych można używać do trucia ludzi, albo do leczenia chorych; energia jądrowa może unicestwiać kraje, albo generować elektryczność; rakiety mogą nieść śmierć i zniszczenie, albo pomagać w odkrywaniu wszechświata”. Tak czy inaczej, w ostatnich kilku latach trwania projektu Manougian zorientował się, że jego pracy uważnie przyglądają się ”ludzie ze Związku Radzieckiego, z CIA i z Mossadu”. (…)
Wiele lat później Wehbe przyznał Manougianowi, że libańskie wojsko wcale nie było zainteresowane pokazem fajerwerków. - Powiedział mi szczerze, że chcieli sprawdzić, czy nasze wynalazki dałoby się przerobić na technologie przydatne dla wojska - mówi profesor. - Przeprosił mnie też, że nie poinformował mnie o tym, kiedy razem pracowaliśmy.
- Między 1964 a 1966 rokiem wystrzeliwaliśmy bardzo zaawansowane technicznie rakiety – dużo lepsze od tych używanych dziś przez Hezbollah. Ich sprzęt jest bardzo prymitywny, nie da się nim precyzyjnie kierować. Nasze rakiety miały też większy zasięg.
Po powrocie Manougiana do Teksasu program rakietowy był realizowany dalej i wciąż cieszył się sporym zainteresowaniem Libańczyków – w 1967 roku wystrzelono ”Cedar 10”. Mimo to po wojnie sześciodniowej Zachód nie był już skłonny tolerować tego projektu, a rządowi libańskiemu nakazano wstrzymać wszelkie prace nad technologią rakietową. (…)
Hadjithomas oraz współreżyser filmu, Libańczyk Khalil Joreige, poznali historię Manougiana dopiero w 2000 roku. Okazało się, że choć osiągnięcia Towarzystwa były imponujące, niewiele żyjących w tamtych czasach osób pamiętało rakiety, które startowały z gór na przedmieściach Bejrutu. Wspomnienia owe niemal całkowicie się zatarły, najprawdopodobniej za sprawą wieloletniego późniejszego konfliktu.
Pod koniec filmu widzimy, jak dzięki staraniom Hadjithomas i Joreige’a naturalnej wielkości replika rakiety ”Cedar 4” zostaje ustawiona na cokole na terenie Haigazian College (obecnie noszącego nazwę Uniwersytetu Haigazian). Pomnik ten ma upamiętniać dzieło Manougiana oraz założonego przez niego wspaniałego kółka. - Chcieliśmy, by dziedzictwo marzycieli przetrwało - mówi Joreige. - Pragnęliśmy nadać temu wspomnieniu fizyczny wymiar, i głośno powiedzieć, że dziś też możemy marzyć.
...
Brawo ! Nie przypdakiem nastapilo to w Libanie . Tam jest silne arabskie chrzescijanstwo i z tego wynika wysoki poziom cywilizacyjny kraju nawet mimo wojen religijnych .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|