Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Antyekonomia dotacyjno-subwencyjna .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:51, 09 Lut 2012    Temat postu: Antyekonomia dotacyjno-subwencyjna .

W wyniku potwornej i zaklamanej euro-propagandy zostalo utrwalone w Polsce przekonanie ze olbrzymie dotacje z zagranicy sa wielce korzystne dla rozwoju kraju . Klamstwo to rzecz jasna jest wpisane w obrzydliwy gmach UE ktora takimi oszustwami chce zbudowac euro-molocha i zniszczyc panstwa . Opiera sie ono na pozornym ,,chlopskim rozumie''. Skoro daja to bierzemy . Glupi by nie wzial ...
Zatem jaka jest prawda i kto tu jest glupi ???
ak zwykle patrzmy NA REALIA ! Nie na klamstwa :

Grecki minister gospodarki: subwencje UE zniszczyły Grecję !!!

"Jedną ręką braliśmy pieniądze z UE, ale drugą ręką nie inwestowaliśmy ich w nowe i konkurencyjne technologie. Wszystko szło na konsumpcję. Rezultat był taki, że ci, którzy coś produkowali, zamykali swoje zakłady i zakładali firmy importowe, bo na tym dało się zarobić. Na tym właściwie polega klęska tego kraju" - powiedział minister. "Przez dwa dziesięciolecia (po wejściu do UE - PAP) zniszczyliśmy naszą bazę produkcyjną, nasz przemysł i tym samym możliwości eksportowe. Dodatkowo w pierwszej dekadzie obecnego stulecia, po przystąpieniu do strefy euro, mogliśmy pożyczać pieniądze na niski procent i korzystaliśmy z tego nadmiernie. Tak staliśmy się krajem importerem. Polityczni przywódcy nie zrozumieli, że to zły kierunek" - dodał.

Zapytany wprost, czy to subwencje UE zniszczyły Grecję, Chrisochoidis odparł: "Tak".

Ocenił też, że greckie społeczeństwo "jest dojrzalsze niż polityczny system" państwa. "Jak długo polityka nie będzie w stanie podjąć działań na rzecz zmian w kraju i zbudowania nowej Grecji, nadal będziemy zmuszeni ciąć płace i emerytury. Kiedyś doprowadzi to do wielkiego wybuchu w społeczeństwie" - powiedział Chrisochoidis.

>>>>

Tutaj od razu sprostuje kolejne klamstwo jakoby Grecja ,,zle wykorzystwala dotacje''... Na ,,konsumpcje'' a nie na ,,inwestycje'' ... Czyli gdyby ,,dobrze'' wykorzystala toby bylo dobrze ...
Jest to ekonomiczny nonsens . Spoleczenstwo CHCE konsumpcji a inwestowac MUSI aby miec konsumpcje . Czyli generalnie gdyby nie koniecznosc nikt by nie inwestowal bo po co komus jakas maszyna produkujaca ubrania skoro np. rosly by one na drzewach . Tylko brac ...
Zatem dotacje zawsze pojda na konsumpcje bo tego oczekuje kazde spoleczenstwo takze to ktore nie jest dotowane ...
Po prostu wyzszy poziom zycia to wyzsza konsumpcja . I na konsumpcje jest zapotrzebowanie . Wladza musiala by miec mozliwosci komunistyczne aby wymusic na spoleczenstwie ,,inwestowanie''... Zreszta inwestowanie z zagranicznych srodkow przerabialismy za Gierka . Konczy sie ono twardym ladowaniem ... Bo biurokracja ktora dzieli srodki nigdy nie zrobi tego efektywnie .
Mamy tutaj zatem nie jakis ewenement . TAK WYGLADA TEN TYP EKONOMII !!! Dotowanie zawsze sie tak konczy ...
Zreszta wystarczy siegnac do Biblii ... Raj . Tam byly same dotacje i zero pracy . Czlowiek jak wiemy wybral zlo . I co ? Czyz Bóg nie mogl dalej dac mu tych dotacji co w raju ? Mogl ! Ale to by zaszkodzilo . Stwierdzenie ze odtad bedziesz w bolu i trudzie zdobywal srodki do zycia nie jest ,,zemsta'' a smutna koniecznoscia wynikla z upadlej natury ludzkiej ... Gdyby Bóg nadal dotaowal to wytworzyloby sie spoleczenstwo nierobow rozpustnikow itp. jak w Grecji . Jesli Bóg nie dotuje a UE nagle wymysla dotacje to co ? Oni sa madrzejsi niz Bóg ? Absurd . Glupsi ...
Totez i rezultat jest jak widac ...
A zatem dopoki Bóg nie uleczy swiata ostatecznie trzeba samodzielnie pracowac i zdobywac bogactwa i nie ma lepszego i innego sposobu .
Kombinowanie czego innego konczy sie katastrofa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:21, 13 Mar 2012    Temat postu:

Niemcy: "FTD" - PKB Grecji na poziomie krajów rozwijających się

Pro­dukt kra­jo­wy brut­to Gre­cji bę­dzie w tym roku niż­szy niż w nie­któ­rych kra­jach roz­wi­ja­ją­cych się i pań­stwach o go­spo­dar­kach wscho­dzą­cych - pisze dziś nie­miec­ki dzien­nik "Fi­nan­cial Times Deutsch­land", po­wo­łu­jąc się na wy­li­cze­nia mo­na­chij­skich eks­per­tów.

We­dług ga­ze­ty ana­li­ty­cy In­sty­tu­tu Badań nad Go­spo­dar­ką ifo w Mo­na­chium sza­cu­ją, że pod wzglę­dem wiel­ko­ści PKB Gre­cję prze­ści­gną w 2012 r. takie pań­stwa, jak Peru i Wiet­nam - pod wa­run­kiem, że re­ce­sja w Gre­cji nie bę­dzie głęb­sza niż minus 2 proc. PKB. - Jeśli doj­dzie do na­praw­dę dra­ma­tycz­nej re­ce­sji na po­zio­mie 8 proc., to przed Gre­cję wy­su­nąć się mogą rów­nież Ban­gla­desz i Chile - po­wie­dział "FTD" Stef­fen Elst­ner z in­sty­tu­tu ifo. Jesz­cze w 2009 r. Gre­cja zaj­mo­wa­ła 35. po­zy­cję w świa­to­wym ran­kin­gu PKB, a w 2011 r. po­grą­żo­ny w kry­zy­sie za­dłu­że­nia kraj zna­lazł się na 40. miej­scu, za Ukra­iną i Sin­ga­pu­rem.

Jak pisze "FTD", utrzy­mu­ją­ca się re­ce­sja jest kon­se­kwen­cją re­ali­za­cji przez rząd w Ate­nach pro­gra­mu dra­stycz­nych oszczęd­no­ści, który - we­dług wy­li­czeń banku Be­ren­berg - do­pro­wa­dził do ogra­ni­cze­nia de­fi­cy­tu bu­dże­to­we­go o 11,5 proc. w la­tach 2010-2011. "To bez­pre­ce­den­so­wy wy­czyn wśród kra­jów OECD, ale bez pre­ce­den­su jest też spo­wo­do­wa­ny przez tę po­li­ty­kę upa­dek go­spo­dar­ki" - pisze nie­miec­ki dzien­nik. - Nie­któ­rzy eks­per­ci oba­wia­ją się, że PKB Gre­cji skur­czy się w 2012 r. nawet o 8 proc. po pro­gno­zo­wa­nej 6,5-pro­cen­to­wej re­ce­sji w 2011 r. - pisze "FTD".

>>>>

Grecja juz zlatuje poziomem zecia nizej niz Polska :

GUS: wartość PKB w 2010 r. wyniosła 1 bilion 415,4 mld zł -
Czyli w 2012 bedzie kilkanscie procent wiecej wzros + inflacja
Czyli ponad 1600 mld zl.
Co daje 800 mld $ ponad
Co dzielone przez 37,2 daje
co najmniej 22 tysiace $

Grecja
$27,600 (2011 rok )
Ale bedzie spadek zatem
daje to 25.000 $

Polska 22 Grecja 25 na chwile obecna . A sa to prostackie szacunki .
Byc moze w chwili obecnej juz jest po rowno ...
I widzicie co narobiliscie. WYSTARCZYLO NIE WCHODZIC DO UE I CZEKAC TO BRUKSELA TAK BY ZRUJNOWALA ZACHOD ZE MY BYSMY BYLI NA CZELE EUROPY ! TO SIE UE ZACHCIALO TERAZ TEZ NAS ZNISZCZA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:21, 30 Kwi 2012    Temat postu:

Agnieszka Stefaniak - Zubko

Jak wyłudza się unijną dotację?

Każ­de­go roku w Pol­sce udaje się wy­kryć nie­pra­wi­dło­wo­ści w pro­ce­sie przy­zna­wa­nia unij­nych do­ta­cji o war­to­ści setek mi­lio­nów zło­tych. Pod tym wzglę­dem w Unii Eu­ro­pej­skiej wcale nie je­ste­śmy przo­dow­ni­ka­mi. Wszyst­ko wska­zu­je jed­nak na to, że gdy tylko sze­ro­kim stru­mie­niem za­czę­ło do nas pły­nąć wspar­cie z UE, bar­dzo szyb­ko po­wsta­ło ”do­ta­cyj­ne pod­zie­mie”. Z nie­uczci­wie lub nie­etycz­nie zdo­by­tych pie­nię­dzy na­uczy­li się żyć nie­któ­rzy be­ne­fi­cjen­ci pro­gra­mów, urzęd­ni­cy, któ­rzy oce­nia­ją skła­da­ne wnio­ski i firmy, że­ru­ją­ce na ludz­kiej ła­two­wier­no­ści.

Zda­niem spe­cja­li­stów do­ta­cje to ła­ko­my kąsek nie tylko dla kom­bi­na­to­rów, ale i wy­spe­cja­li­zo­wa­nych w oszu­stwach ka­pi­ta­ło­wych grup prze­stęp­czych. W Agen­cji Bez­pie­czeń­stwa We­wnętrz­ne­go mówi się nawet, że od czasu wej­ścia do Unii Eu­ro­pej­skiej, prze­stęp­czość go­spo­dar­cza we­szła na nowe tory. Z jed­nej stro­ny nie trze­ba już wy­łu­dzać ban­ko­wych kre­dy­tów czy po­ży­czek, z dru­giej - sam „dowód oso­bi­sty” prze­stał być wy­star­cza­ją­cym na­rzę­dziem.

- Oszu­stwo ka­pi­ta­ło­we po­le­ga­ją­ce na wy­łu­dze­niu lub pró­bie wy­łu­dze­nia do­ta­cji, jest kon­struk­cyj­nie wy­ra­fi­no­wa­ne i po­peł­nia­ne czę­sto przez grupę osób, które muszą spo­rzą­dzić kil­ka­dzie­siąt lub kil­ka­set do­ku­men­tów po­świad­cza­ją­cych nie­praw­dę. Osoby te muszą pro­wa­dzić także dzia­łal­ność go­spo­dar­czą – czy­ta­my w ar­ty­ku­le Mi­cha­ła Beski, za­miesz­czo­nym w „Prze­glą­dzie Bez­pie­czeń­stwa We­wnętrz­ne­go”. We­dług au­to­ra sy­tu­acja ta wy­ni­ka przede wszyst­kim z do­stęp­no­ści i dużej licz­by środ­ków oraz krót­kich ter­mi­nów na ich roz­dy­spo­no­wa­nie na­rzu­ca­nych przez Unię Eu­ro­pej­ską. Bywa i tak, że prze­stęp­czą dzia­łal­ność uła­twia­ją nie­zbyt rze­tel­ne kon­tro­le.

Spo­strze­że­nia te po­twier­dza spra­woz­da­nie z dzia­łal­no­ści Ge­ne­ral­ne­go In­spek­to­ra In­for­ma­cji Fi­nan­so­wej, w któ­rym od­no­to­wa­no me­cha­nizm „pra­nia brud­nych pie­nię­dzy” przy po­mo­cy unij­ne­go do­fi­nan­so­wa­nia. - Coraz czę­ściej, ze wzglę­du na ogrom­ne do­ta­cje i moż­li­wość ich wy­łu­dze­nia oraz w celu wy­pra­nia pie­nię­dzy po­zy­ska­nych z nie­le­gal­nej dzia­łal­no­ści, prze­my­słem ener­ge­ty­ki wia­tro­wej in­te­re­su­ją się grupy prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej. W związ­ku z dużą rolą władz lo­kal­nych w po­pie­ra­niu wnio­sków o do­ta­cje w tym sek­to­rze, mamy do czy­nie­nia rów­nież z ry­zy­kiem dzia­łań ko­rup­cyj­nych – za­uwa­ża GIIF.

Wy­glą­da na to, że ulu­bio­ną me­to­dą oszu­stów jest tzw. łań­cu­szek fik­cyj­nych trans­ak­cji. Zanim we wła­ści­we ręce trafi np. wia­trak do pro­duk­cji ener­gii, do­cho­dzi do sze­re­gu trans­ak­cji kupna i sprze­da­ży. W efek­cie urzą­dze­nie, pier­wot­nie kosz­tu­jąc nie­speł­na mi­lion zło­tych, kil­ka­krot­nie po­dro­że­je, a firma uzy­ska do­fi­nan­so­wa­nie na pod­sta­wie fik­cyj­nie pod­wyż­szo­nych kosz­tów. Bywa i tak, że nie­uczci­we zyski tra­fia­ją do ko­lej­nej spół­ki, która pla­nu­je bu­do­wę elek­trow­ni wia­tro­wej.

We­dług spe­cja­li­stów spo­sób ten z po­wo­dze­niem można wy­ko­rzy­stać także przy ubie­ga­niu się o do­ta­cję dla firm z bran­ży IT. - Bar­dzo czę­sto zda­rza się tak, że osoby kon­tro­lu­ją­ce wnio­ski mają wie­dzę me­ry­to­rycz­ną z za­kre­su fi­nan­sów i for­mal­nej stro­ny wnio­sków. Nie mają za to zbyt wiel­kie­go po­ję­cia np. o sys­te­mach in­for­ma­tycz­nych. W efek­cie bez za­strze­żeń ak­cep­tu­ją zakup pro­gra­mu war­te­go kilka ty­się­cy zło­tych np. za kwotę kil­ka­dzie­siąt razy wyż­szą. Szcze­gól­nie dzie­je się tak, gdy mó­wi­my o de­dy­ko­wa­nych sys­te­mach in­for­ma­tycz­nych – wy­ja­śnia przed­sta­wi­ciel ma­ło­pol­skiej firmy con­sul­tin­go­wej.

Roz­tar­gnie­ni czy nie­uczci­wi?

W opi­nii au­dy­to­rów unij­nych pro­jek­tów fan­ta­zja be­ne­fi­cjen­tów nie zna gra­nic. - Znam przy­pa­dek sadu wi­śnio­we­go, który – jeśli wie­rzyć do­ku­men­ta­cji – wy­rósł na dział­ce w kilka dni. Sły­sza­łam także o tak spryt­nym wy­li­cze­niu kosz­tów kwa­li­fi­ko­wa­nych, że star­czy­ło jesz­cze na ka­pi­tal­ny re­mont domu wła­ści­cie­la firmy. Z moich ob­ser­wa­cji wy­ni­ka, że za­wsze warto też mieć kilka za­ufa­nych, za­przy­jaź­nio­nych firm, które w razie po­trze­by po­mo­gą w „od­po­wied­ni” spo­sób zre­ali­zo­wać za­sa­dę kon­ku­ren­cyj­no­ści – mówi z prze­ką­sem au­dy­tor­ka ba­da­ją­ca ślą­skie firmy.

Jak się oka­zu­je po­dob­ne przy­pad­ki od­no­to­wa­ło Mi­ni­ster­stwo Fi­nan­sów. - Be­ne­fi­cjent zło­żył pięć umów za­war­tych jesz­cze przed okre­sem kwa­li­fi­ko­wal­no­ści wy­dat­ków. Gdy zo­stał po­in­for­mo­wa­ny, że nie będą one uwzględ­nio­ne, do­star­czył nowe umowy z tymi pod­mio­ta­mi, z od­po­wied­nio zmie­nio­ny­mi da­ta­mi, pro­to­ko­ła­mi od­bio­ru itp. By­wa­ło i tak, że do do­ku­men­ta­cji ktoś przez po­mył­kę pod­piął dwie wer­sje tej samej fak­tu­ry - wspo­mi­na­ją urzęd­ni­cy.

O wiele więk­szą in­wen­cją wy­ka­zał się in­we­stor, który pró­bo­wał udo­wod­nić, że do­to­wa­na in­we­sty­cja wcale nie za­czę­ła się przed zło­że­niem wnio­sku o unij­ne pie­nią­dze. Z do­ku­men­ta­cji wy­ni­ka­ło, że plac bu­do­wy zo­stał od­da­ny 23 grud­nia 2009 roku. Na­to­miast 14 stycz­nia ro­bot­ni­cy, zgod­nie z przed­ło­żo­nym dzien­ni­kiem bu­do­wy, za­koń­czy­li już sta­wia­nie ścian i za­bie­ra­li się za sza­lo­wa­nie scho­dów i stro­pu par­te­ru. W pierw­szych dniach marca nie­ru­cho­mo­ści bra­ko­wa­ło już tylko dachu. - W opi­nii urzę­du, uwzględ­nia­ją­cej za­sa­dy sztu­ki bu­dow­la­nej, tak duży po­stęp prac, w tak krót­kim cza­sie i do tego w wa­run­kach zi­mo­wych jest nie­re­al­ny – czy­ta­my w ma­te­ria­łach mi­ni­ster­stwa.

Swoje miej­sce w kro­ni­kach in­sty­tu­cji dba­ją­cych o rze­tel­ne wy­ko­rzy­sta­nie unij­nych do­ta­cji zna­la­zła także firma, która or­ga­ni­zu­jąc szko­le­nie ujęła w kosz­tach opra­co­wa­nie skryp­tu na jego po­trze­by. Oka­za­ło się jed­nak, że skrypt był je­dy­nie kse­ro­ko­pią książ­ki do­stęp­ną od roku na rynku.

Każdy chce za­ro­bić

Nie­czy­ste su­mie­nie mają także nie­któ­rzy urzęd­ni­cy, bio­rą­cy udział w pro­ce­sie oce­nia­nia wnio­sków. - Bar­dzo czę­sto kra­jo­we in­sty­tu­cje wpro­wa­dza­ją kry­te­ria znacz­nie ostrzej­sze od wy­ma­ga­nych przez Unię Eu­ro­pej­ską. W wielu wy­pad­kach skom­pli­ko­wa­ne pro­ce­du­ry mogą skła­niać be­ne­fi­cjen­tów do ko­rzy­sta­nia z po­mo­cy nie­uczci­wych urzęd­ni­ków. Nie­kie­dy sami wy­stę­pu­ją z taką ini­cja­ty­wą, ofe­ru­jąc pomoc w przy­go­to­wa­niu wnio­sku o do­fi­nan­so­wa­nie oraz w przy­spie­sze­niu uzy­ska­nia do­płat w za­mian za ko­rzyść ma­jąt­ko­wą – czy­ta­my w spra­woz­da­niu Cen­tral­ne­go Biura An­ty­ko­rup­cyj­ne­go za 2010 rok.

Me­dial­ne do­nie­sie­nia z ostat­nich lat wska­zu­ją na to, że przy­ję­ciu ko­rzy­ści ma­jąt­ko­wej w za­mian za pomoc przy do­ta­cjach nie po­tra­fi­li się oprzeć za­rów­no wy­so­ko po­sta­wie­ni pra­cow­ni­cy mi­ni­sterstw, agen­cji jak i sa­mo­rzą­dow­cy.

Są jed­nak przy­pad­ki, gdy osoby spraw­dza­ją­ce wnio­ski do­ra­bia­ją sobie do pen­sji le­gal­nie, choć nie­zu­peł­nie etycz­nie. Na po­cząt­ku roku Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na opi­sał przy­pa­dek pra­cow­ni­ka olsz­tyń­skie­go Wo­je­wódz­kie­go Urzę­du Pracy, który ofe­ro­wał fir­mom szko­le­nio­wo-do­rad­czym usłu­gę po­pra­wia­nia wnio­sku o do­ta­cję, tak by speł­niał naj­su­row­sze wy­ma­ga­nia w kon­kur­sie. Aby wszyst­ko od­by­ło się zgod­nie z pra­wem przed­się­bior­czy urzęd­nik uni­kał spraw­dza­nia wnio­sków, wpły­wa­ją­cych do jego in­sty­tu­cji. - Firmy, które ko­rzy­sta­ją z usług nie­uczci­wych urzęd­ni­ków, zy­sku­ją prze­wa­gę w kon­kur­sach, w któ­rych dzie­lo­ne są do­ta­cje. Ewi­dent­ny kon­flikt in­te­re­sów wy­ni­ka też stąd, że urzęd­ni­cy mogą ko­pio­wać po­my­sły za­war­te we wnio­skach i od­sprze­da­wać je fir­mom ubie­ga­ją­cym się o do­ta­cje w in­nych wo­je­wódz­twach – za­uwa­ża DGP.

Czy­taj dalej: które pań­stwo w UE przo­du­je w wy­łu­dza­niu do­ta­cji?



ciąg dal­szy ar­ty­ku­łu...

Z unij­nych do­ta­cji, a ra­czej z ludz­kiej na­iw­no­ści żyją także firmy, które za 100 - 200 zł ofe­ru­ją pa­kiet „gwa­ran­tu­ją­cy otrzy­ma­nie unij­ne­go do­fi­nan­so­wa­nia”. Zwy­kle roz­mo­wa z przed­się­bior­cą od­by­wa się te­le­fo­nicz­nie, a ze­staw do­ku­men­tów i in­struk­cję po­stę­po­wa­nia z unij­nym wnio­skiem przy­no­si ku­rier. Po ure­gu­lo­wa­niu na­leż­no­ści klien­ci do­wia­du­ją się, że za­miast „cu­dow­nej re­cep­ty na suk­ces” otrzy­ma­li po pro­stu wy­dru­ki ze stron in­ter­ne­to­wych jed­no­stek przy­zna­ją­cych do­ta­cje. Naj­czę­ściej zresz­tą już nie­ak­tu­al­ne. Kon­takt z chęt­ny­mi do współ­pra­cy jak dotąd do­rad­ca­mi się urywa, nie ma też moż­li­wo­ści zwro­tu od­pa­ko­wa­ne­go już to­wa­ru. Naj­czę­ściej przed­się­bior­cy orien­tu­jąc się, że spół­ka ma sie­dzi­bę w jed­nym z eg­zo­tycz­nych rajów po­dat­ko­wych, nie za­bie­ga­ją o zwrot pie­nię­dzy. Wtedy też do przy­szłych be­ne­fi­cjen­tów do­cie­ra, że usłu­ga pro­fe­sjo­nal­nej firmy pi­szą­cej wnio­ski o do­fi­nan­so­wa­nie kosz­tu­je o wiele wię­cej. - Lu­dzie sami nie są w sta­nie na­pi­sać wnio­sku. Kto wie np. jakie są po­li­ty­ki ho­ry­zon­tal­ne UE? Jak udo­wod­nić po­zy­tyw­ny wpływ na nie, celem zwięk­sze­nia szan­sy na do­fi­nan­so­wa­nie? Jak opi­sać zgod­ność z nor­ma­mi zhar­mo­ni­zo­wa­ny­mi i dy­rek­ty­wa­mi UE w za­kre­sie BHP czy ochro­ny śro­do­wi­ska dla ho­te­lu? Jak ktoś się chce sta­rać, po­wiedz­my o pół mi­lio­na zło­tych, to ko­rzy­sta z pro­fe­sjo­nal­nej firmy. Ska­su­ją go np. 6 tys. zł za na­pi­sa­nie i 6 proc. war­to­ści do­ta­cji. Razem - 36 tys. zł – wy­li­cza jeden z czy­tel­ni­ków Onet Biz­nes, pod­kre­śla­jąc, że w cenie usłu­gi rze­tel­na firma po­win­na za­wrzeć także ob­słu­gę roz­li­cze­nia do­fi­nan­so­wa­nia.

By­wa­ją sy­tu­acje, kiedy be­ne­fi­cjen­tom nie uda się zgro­ma­dzić fak­tur, dzię­ki któ­rym roz­li­czą do­ta­cje. Wy­star­czy wpi­sać w wy­szu­ki­war­kę in­ter­ne­to­wą: „sprze­dam kosz­ty”, „sprze­dam fak­tu­ry”, na­stęp­nie wy­brać jedną z ogła­sza­ją­cych się firm i po pro­stu do­pa­so­wać in­te­re­su­ją­cą nas dzie­dzi­nę. De­cy­du­jąc się na nie­le­gal­ny zakup nie­ist­nie­ją­cych to­wa­rów czy usług trze­ba pa­mię­tać, że ogło­sze­nia te czy­ta­ją i ob­ser­wu­ją także przed­sta­wi­cie­le urzę­dów skar­bo­wych, a sko­rzy­sta­nie z ta­kiej ofer­ty grozi sank­cja­mi kar­ny­mi.

Nie je­ste­śmy naj­gor­si

Wy­łu­dza­nie unij­nych do­ta­cji nie jest wcale pol­ską spe­cjal­no­ścią. Zde­cy­do­wa­nia le­piej radzą sobie w tym za­kre­sie Włosi, Buł­ga­rzy czy Ru­mu­nii. Nie­uczci­wych be­ne­fi­cjen­tów tropi Eu­ro­pej­ski Urząd ds. Zwal­cza­nia Nad­użyć Fi­nan­so­wych (OLAF). Gło­śnym echem od­bi­ły się np. dwie wło­skie afery. Jedna z nich do­ty­czy plan­ta­cji cy­tru­sów, któ­rych w ogóle nie było. Wy­łu­dza­no też do­pła­ty do mleka od nie­ist­nie­ją­cych krów. Samo mleko naj­praw­do­po­dob­niej nie­le­gal­nie spro­wa­dza­no z Chin. - Skala nad­użyć w nie­któ­rych kra­jach, a także wąt­pli­wo­ści co do sen­sow­no­ści wy­ko­rzy­sta­nia środ­ków pu­blicz­nych nawet tam, gdzie były one wy­dat­ko­wa­ne zgod­nie z pra­wem, zmu­sza­ją coraz czę­ściej do za­sta­no­wie­nia, czy re­dy­stry­bu­cja pie­nię­dzy po­dat­ni­ków eu­ro­pej­skich na rzecz re­gio­nów i branż wska­zy­wa­nych przez po­li­ty­ków i urzęd­ni­ków jest rze­czy­wi­ście naj­lep­szym po­my­słem na in­te­gra­cję eu­ro­pej­ską – za­uwa­ża na por­ta­lu Ob­ser­wa­tor Fi­nan­so­wy, Marek Ka­du­czak, szef wy­dzia­łu praw­ne­go OLAF.

>>>>

Czyli wszystko idzie tak jak w Grecji . Nie jestesmy jakimis innymi ludzmi . Jestesmy tacy sami . Stad takie same patologie powoduja takie same skutki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:28, 18 Maj 2012    Temat postu:

Eurodotacja na lewą spółdzielnię

Miały po­ma­gać bez­ro­bot­nym. Ale funk­cjo­nu­ją po to, by wy­łu­dzać pomoc fi­nan­so­wą z Unii Eu­ro­pej­skiej – alar­mu­je "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Spół­dziel­nia So­cjal­na "Prze­strzeń Sztu­ki" miała or­ga­ni­zo­wać fe­sty­ny, Astra - świad­czyć usłu­gi re­mon­to­wo-bu­dow­la­ne, a Ur­ser­wis - sprzą­tać klat­ki scho­do­we na jed­nym z war­szaw­skich osie­dli. Łączy je to, że na ich za­ło­że­nie wy­ło­ży­ła pie­nią­dze Unia Eu­ro­pej­ska. Żadna z nich nigdy nie roz­po­czę­ła dzia­łal­no­ści.

W spra­wie Ur­ser­wi­su do­nie­sie­nie do pro­ku­ra­tu­ry zło­żył jej współ­za­ło­ży­ciel. "Idea tej spół­dziel­ni nigdy nie zo­sta­ła zre­ali­zo­wa­na. Jej człon­kom cho­dzi­ło o pie­nią­dze z urzę­du pracy - wzię­li po 12 tys. zł i nie robią nic" - mówi Ja­nusz Klim­czak, były pre­zes spół­dziel­ni.

Za te przed­się­wzię­cia jest od­po­wie­dzial­na Kra­jo­wa Rada Spół­dziel­cza, która w 2009 r. otrzy­ma­ła ponad 1 mln zł ze środ­ków UE. Pro­jekt prze­wi­dy­wał utwo­rze­nie dzie­się­ciu spół­dziel­ni so­cjal­nych, które miały za­trud­niać bez­ro­bot­nych za­gro­żo­nych eks­mi­sją.

Dzien­nik spraw­dził, że spo­śród kilku utwo­rzo­nych w ra­mach pro­jek­tu mi­kro­firm za­ło­że­nia re­ali­zu­je tylko Osie­dlo­wa Spół­dziel­nia So­cjal­na "Praga".

>>>>

I tak to dziala . Zreszta gdyby ktos mowil tylko o jawnych oszustwach to byla by deformacja . Zacznie gorsze sa zgodne wszelkimi procedurami dzialania ktorych jedynym celem jest wyciagnac kase . Przeciez jesli ci goscie zamiast po chamsku brac i nic nie robic mogliby wziasc kase na jakis ,,osrodek'' tam robic kursy wyklady . Bez sensu niepotrzebne ale nikt by sie nie przyczepil . A takich ,,inwestycji'' jest mrowie . I nie sa to chamskie oszustwa . Im wiecej euro-dotacji tym gorzej . Bo najgorsza jest mentalnosc brania subwencji i dotacji . Zabija przedsiebiorczosc ...
Co widac nie tylko w Grecji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:42, 18 Lip 2012    Temat postu:

Unijne dotacje uzależniają jak narkotyki

52 pro­cent in­we­sty­cji pu­blicz­nych re­ali­zo­wa­nych w Pol­sce w la­tach 2009-2011 było współ­fi­nan­so­wa­nych z fun­du­szy unij­nych. "Puls Biz­ne­su" pisze, że już widać pierw­sze symp­to­my wy­sy­cha­ją­ce­go źró­deł­ka euro z Bruk­se­li, bo więk­szość pie­nię­dzy z puli na lata 2007-2013 zo­sta­ło już roz­dy­spo­no­wa­ne.

A nowe fun­du­sze na dobre po­ja­wią się naj­wcze­śniej w 2016 roku. Już teraz spada war­tość prze­tar­gów pu­blicz­nych, kur­czą się rzą­do­we plany bu­do­wy dróg. Jak za­uwa­ża ga­ze­ta, są kraje, gdzie uza­leż­nie­nie od unij­nych do­ta­cji jest więk­sze. Węgry z do­fi­nan­so­wa­niem unij­nym re­ali­zu­ją 97 pro­cent in­we­sty­cji pu­blicz­nych, a Sło­wa­cja - 76 pro­cent.

W tym kon­tek­ście opty­mi­stycz­ny jest fakt, że Pol­ska jest w sta­nie zre­ali­zo­wać co drugą in­we­sty­cję bez wspar­cia Bruk­se­li - pod­su­mo­wu­je Puls Biz­ne­su.

>>>>

Zapewne sa to bledne obliczenia . 52 % inwestycji publicznych ? To ile to by musialo byc ??? Przypomnijmy ze przez sfere publiczna przechodzi 44 % PKB . A udzial ich w inwestycjach wynosi ze 30 % . Inwestycje w Polsce to 22 % PKB czyli 300 miliardow zlotych . Zatem 90 mld to publiczne . ROCZNIE zatem UE nie moze wspolfinansowac 52 % z nich chyba ze w wymiarze 1 % ... Co najwyzej wspolfinansuje 52 % DUZYCH inwestycji ... Zwazmy na to slowo ,,wspol'' ... W istocie jest tego tak malo ze gdyby finansowali cos w calosci to na niewiele by wystarczylo stad chitrze ,,rozmnozyli'' srodki przez to ,,wspol'' wtedy bedzie mozna zatknac wiecej tabliczek . Macie szczescie ze UE pada i uzaleznienie nam nie grozi . Kasy z UE juz nie bedzie ... Na szczescie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:02, 21 Lip 2012    Temat postu:

Grecja: gdzie znikają unijne pieniądze

Trudno oszacować, ile pieniędzy z puli UE znika w ciemnych kanałach w Grecji. Skomplikowana administracja i brak kontroli sprzyjają nadużyciom.

Jednym z najbardziej spektakularnych i kontrowersyjnych procesów ostatnich lat w Grecji była sprawa profesorów z uniwersytetu Panteion w Atenach. Na ławie oskarżonych zasiadło dziewięciu profesorów i wysokich urzędników; 25 czerwca 2012 r. zapadły surowe wyroki więzienia za sprzeniewierzenie pieniędzy. Sąd stwierdził, że w latach 90' osiem milionów euro przeznaczonych na prace badawcze zostało wydanych na zupełnie inne cele. Do skazanych należał m.in. były rektor uczelni Dimitris Konstas, swego czasu szef greckiej delegacji w Radzie Europy i prorektor Panagiotis Getimis, który doktoryzował się w Niemczech.

Ferrari zamiast badań

W ubiegłych latach na jaw wychodziły pikantne szczegóły defraudacji pieniędzy na ateńskim uniwersytecie. Główny księgowy uczelni Anastasios Koutsodimitropoulos zafundował sobie na przykład czerwone ferrari, przeznaczając na nie 27 mln drachm (80 tys. euro) ze środków przeznaczonych na pracę badawczą, jak donosiła już w roku 2007 gazeta "Kathimerini". Sumę dziesięciokrotnie wyższą z tego budżetu wydał on na dywany, marmurowe łazienki i wyposażenie wakacyjnych apartamentów.

Skazani nie negowali tego, że pieniądze zostały sprzeniewierzone, ale twierdzą, że stało się to bez ich udziału. Po wyroku sądu Getemis mówił wręcz o wyroku "motywowanym politycznie".

- Sięgniemy po wszystkie dostępne środki prawne, z odwołaniem do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka włącznie, aby walczyć o nasze prawa. Sądy zadbają o przywrócenie sprawiedliwości - powiedział w wywiadzie dla gazety "To-Vima-online".

Biurokracja sprzyja nadużyciom

Nadużycia takie jak na ateńskim uniwersytecie są w Grecji jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Sprzyja im brak przejrzystych struktur administracyjnych. Ioannis Tsoukalas od roku 2004 do 2008 był sekretarzem generalnym ds. badań naukowych i technologii w ateńskim ministerstwie gospodarki, i na jego oczach grecki budżet na badania naukowe, w wysokości miliarda euro, pochodzący w 95 proc. z puli UE, wsiąkał w kanały 2750 małych projektów badawczych. W sześciu przypadkach miał on podejrzenie, że pieniądze są przeznaczane na zupełnie inne cele i poinformował o tym prokuraturę, ale nie przyniosło to żadnego skutku.

W greckiej prasie rzadko pisze się o sprzeniewierzaniu unijnych pieniędzy. Dopytywał się o to niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". W listopadzie 2010 r. Unijny Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych OLAF poinformował, że prowadzi dochodzenie w sprawie defraudacji unijnych środków. W rok później eksperci OLAF informowali o kartelu, który za pomocą podstawionych firm wyłudził od UE środki na rzekome projekty badawcze w wysokości ponad 50 mln euro. Osoby podejrzane o tę przestępczą działalność pochodziły z wielu europejskich państw, m.in. z Francji, Austrii i Grecji.

Brak bilansów i sprawozdań

Badania naukowe to nie jedyna dziedzina, która daje pole do popisu dla oszustów. Jak donosiła gazeta "Ta Nea" już od roku 1989, ponad 90 mln euro z kasy UE popłynęło na greckie konta i okazało się, że część z nich trafiła na sfinansowanie gospodarczo bezsensownych projektów czy wręcz projektów-fantomów.

- Nie ma w Grecji żadnej analizy, z której możnaby się dowiedzieć, dokąd popłynęły unijne miliardy - zaznacza Ioannis Tsoukalas. - Oczywiście, że gołym okiem widać autostrady, lotniska, metra i inne projekty infrastrukturalne, i widać, na co wydano pieniądze dla dobra ogółu. Ale nigdzie nie ma zestawienia, ile wynosiły ogólne wydatki i w jakiej fazie znajduje się realizacja tych projektów - zaznacza.

Drogocenna oliwa z Krety

Sztandarowym przykładem nadużyć w Grecji są spółdzielnie produkujące przede wszystkim na Krecie oliwę z oliwek - jak donosi gazeta "Ta Nea". W latach 80' i 90' wysyłały one do Brukseli meldunki o ilości wyprodukowanej oliwy, które były notorycznie zawyżane dla uzyskania wyższych unijnych dopłat. Ale nigdy tego nikomu czarno na białym nie udowodniono, bo nie ma żadnych mechanizmów kontroli przy wypłatach subwencji. Co prawda producenci oliwy mają bank danych o ilości produkcji, ale tylko oni sami trzymają nad nim pieczę.

Jannis Papadimitrou / Małgorzata Matzke

red.odp.: Bartosz Dudek

>>>>>

Kradna ile wlezie . Taka ,,gospodarka'' zawsze tak wyglada . Tak wygladala ,,pomoc'' dla Afryki Wietnamu teraz Afganistanu ...
Ale przeciez takie bylo zalozenie . SKORUMPOWAC > Jak sie uzaleznia to nie beda chcieli wychodzic z UE . A UE wykaze jak jest dobra bo daje i ,,pomaga'' dzis widac ze w EU-tanazji ...
W jakie szambo wy zescie nasz kraj wepchneli wchodzac do UE ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:57, 21 Sie 2012    Temat postu:

KE da pieniądze na informowanie o Wspólnej Polityce Rolnej

Do 31 października br. Komisja Europejska przyjmuje wnioski od organizacji, które podejmą działania informujące na temat Wspólnej Polityki Rolnej - poinformował w poniedziałek resort rolnictwa. Dodano, że na akcję można dostać 100-500 tys. euro.

Wsparcie finansowe ze środków UE mogą uzyskać osoby prawne (organizacje rolnicze, media, ośrodki naukowe, organy władz publicznych), które przeprowadzą akcję informacyjną podkreślającą rolę i przydatność Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Działanie te trzeba przeprowadzić od 1 marca 2013 r. do 28 lutego 2014 r.

Ogólny budżet przewidziany na ten cel wynosi 3 mln euro. Wysokość wsparcia na dane działanie może wynieść 100 tys.-500 tys. euro. Wkład Komisji ograniczony jest do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, w szczególnych przypadkach może być on zwiększony do 75 proc.

KE zależy przede wszystkim na przybliżeniu wariantów reformy WPR. Wsparcie mogą uzyskać takie projekty, które przyczynią się do lepszego społecznego zrozumienia unijnej polityki wobec rolnictwa oraz pokażą jej wkład do zrównoważonego wzrostu gospodarczego zgodnie ze strategią "Europa 2020".

Priorytetowo będą traktowane projekty, które uświadomią rolę WPR w produkcji zdrowej i wysokiej jakości żywności, ochronie środowiska i rozwoju obszarów wiejskich w UE, a także wpłyną na wzrost zainteresowania rolnictwem.

Komisja preferować będzie projekty nowatorskie, kompleksowe i o dużym zasięgu. Podejmowane kampanie informacyjne powinny dysponować materiałami multimedialnymi, audiowizualnymi, drukowanymi. Powinny być prowadzone w internecie i na portalach społecznościowych. Kampania może też przybrać formę konferencji, seminariów i warsztatów itp.

Wnioski należy składać bezpośrednio do Komisji Europejskiej do 31 października 2012 r.

Szczegółowe informacje można uzyskać na stronie Komisji Europejskiej: [link widoczny dla zalogowanych] .

>>>>

Widzicie tuaj jak UE korumpuje wielec srodowisk ,,zlecajac'' im projekty propagandowe . Jest to oczywiscie przestepstwo marnowania kasy publicznej i nikt przyzwoity wtym nie uczestniczy bo to prostytucja . Widzimy zreszta do czego UE prowadzi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:37, 04 Lis 2012    Temat postu:

Na co wydawane są pieniądze z
unijnych funduszy?
Brytyjska gazeta niedzielna "The
Sunday Telegraph" przeprowadziła
własne dochodzenia, na co
wydawane są pieniądze z unijnych
Funduszy Strukturalnych. Wśród
przykładów kwestionowanych przez
"Telegrapha" inwestycji są dwa z
Polski.
Gazeta potwierdza opinię Brytyjczyków o
irracjonalnym, a nawet wręcz
podejrzanym charakterze wielu
unijnych wydatków.
Tym razem powołuje się jednak na
własny, dotychczas nieujawniony,
raport Komisji Europejskiej sprzed
2 lat. Wymienia on 49 projektów
przerwanych z powodu braku
przejrzystości w wydatkowaniu
unijnych pieniędzy. Dalszych 121
otrzymało z tego samego powodu
żółtą kartkę. Są wśród nich ogród
kwiatowy we Francji, festiwal
jazzowy na Gwadelupie -
francuskim departamencie
zamorskim na Karaibach, festiwal
śpiewaczy Una Voce Per Padre Pio
we Włoszech, a także ośrodek
kultury i sztuki w Białymstoku i
Ogród Biblijny w Muszynie.
Trzy Fundusze Strukturalne Unii
Europejskiej wydają jedną trzecią
całego budżetu Unii. Dwa z nich -
Rozwoju Regionalnego i Socjalny
inwestują we wszystkich państwach
członkowskich, trzeci - kohezyjny -
tylko w 14 uboższych, w tym w
Polsce.
"Fundusze strukturalne dokonują
niecelnych i ekonomicznie
irracjonalnych inwestycji.
Pieniądze są zbyt często
pompowane w projekty o
minimalnych, albo wręcz
negatywnych efektach" -
powiedział "Sunday Telegraphowi"
Paweł Świdlicki - analityk
ugrupowania Open Europe, które
postuluje głęboką reformę Unii.

......

Tak wyglada dotacjonizm . Teraz wiecie skad taki upadek UE . Z takiej ,,gospodarki" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:45, 07 Lis 2012    Temat postu:

Najbogatsze i najbiedniejsze regiony Polski

Cztery województwa wytwarzają ponad połowę produktu krajowego brutto, a PKB na jednego mieszkańca jest tam wyższy niż w pozostałych dwunastu województwach. Dane statystyczne pokazują, że nierównomierny rozkład potencjału gospodarczego i rozwoju jest trwały i pogłębia się.

O ile w 1999 roku dolnośląskie, mazowieckie, śląskie i wielkopolskie wytwarzały łącznie 50,4% PKB, to w latach 2008-2010 udział czterech województw wzrósł do 52,6%.

W celu monitorowania różnic rozwojowych w ramach regionów w Unii Europejskiej utworzono 66 podregionów – statystycznych jednostek terytorialnych, tzw. NTS3, które nie mają odpowiednika w podziale administracyjnym i stanowią szczebel pośredni między podziałem na województwa i powiaty. Ponieważ województwa są zróżnicowane wewnętrznie pod względem rozwoju gospodarczego, analiza zróżnicowania regionalnego na poziomie podregionów dostarcza bardziej wyrazistego obrazu sytuacji. Dla przykładu, w województwie mazowieckim PKB per capita w podregionie, który stanowi Warszawa wynosi czterokrotność tego wskaźnika w podregionie radomskim.

Produkt krajowy brutto nie jest miernikiem zamożności, jest jednak istotnie z nią skorelowany z zamożnością. Stanowi on przede wszystkim informację o efektach tworzenia nowej wartości i o dochodach związanych z działalnością gospodarczą. Można zatem stwierdzić, że w tendencji PKB pokazuje poziom zamożności regionów.

Trzeba pamiętać, że regionalne różnice w poziomie PKB na 1 mieszkańca są znacznie większe niż różnice w poziomie dochodów do dyspozycji ludności. W 2009 roku PKB na 1 mieszkańca w województwie mazowieckim był wyższy o 130% niż w województwie podkarpackim, podczas gdy dochód do dyspozycji brutto był na Mazowszu wyższy o 72% .

Zamożniejsze podregiony powiększają dystans od średniej krajowej, zaś wskaźniki w biedniejszych podregionach przyjmują coraz niższe wartości.

Miasto stołeczne Warszawa dramatycznie szybko oddala się pod względem PKB na 1 mieszkańca od najbiedniejszego podregionu. Jeszcze w latach 1999 i 2004, czyli przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, różnica dochodowa stanowiła pięciokrotność PKB najbiedniejszego podregionu. Aktualnie jest to nieomal 5,5 - krotność.

Warszawski PKB utrzymuje stały dystans wobec Poznania i oddala się od PKB w pozostałych najbardziej rozwiniętych podregionach. Warszawa i sześć kolejnych najbardziej rozwiniętych gospodarczo podregionów przez ostatnią dekadę zwiększały dystans rozwojowy wobec sześciu ostatnich podregionów uszeregowanych według PKB per capita.

Tak duża przewaga dochodowa Warszawy nad resztą kraju w pewnej mierze wynika z faktu stołeczności. Wiele przedsiębiorstw, w tym sieciowych, lokuje tu swoje siedziby i tym samym efekty produkcyjne są częściowo efektem działalności rozproszonych po całym kraju oddziałów czy sieci.

Mimo ogromnych finansowych nakładów na rozwój regionów słabiej rozwiniętych gospodarczo, powiększa się różnica między bogatszymi i biedniejszymi regionami. Zjawisko takie znane jest w wielu krajach Europy, zwłaszcza we Włoszech.

....

Widzicie jaka abberacja . Wszystko idzie tak samo jak w Grecji Hiszpanii Portugalii . A ci nic . Nadal pieprza o wspieraniu dotacjami regionow . UE jest niereformowalna i musi pasc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:40, 14 Lis 2012    Temat postu:

Przerwa w inwestycjach. Gminy zbyt biedne żeby się zadłużać

Czeka nas kilka chu­dych lat w gmin­nych in­we­sty­cjach. Sa­mo­rzą­dy nie maja pie­nię­dzy na wkład wła­sny przy pro­jek­tach unij­nych - ostrze­ga w śro­do­wym wy­da­niu "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Jak wy­ni­ka z da­nych BGK przy­go­to­wa­nych dla "DGP", w 2010 roku na po­trze­by sfi­nan­so­wa­nia in­we­sty­cji unij­nych bank za­warł z sa­mo­rzą­da­mi umowy na ni­sko­opro­cen­to­wa­ne po­życz­ki na 1,4 mld zł, rok póź­niej było to już tylko 575 mln zł. Do końca paź­dzier­ni­ka tego roku sa­mo­rzą­dy po­ży­czy­ły za­le­d­wie 463 mln zł. Po­dob­ne tąp­nię­cie na­stą­pi­ło w kre­dy­tach dłu­go­ter­mi­no­wych.

- Sa­mo­rzą­dy zbli­ża­ją się do li­mi­tów za­dłu­że­nio­wych - tłu­ma­czą w dzien­ni­ku przed­sta­wi­cie­le ad­mi­ni­stra­cji lo­kal­nej. Gminy wstrzy­mu­ją się z no­wy­mi in­we­sty­cja­mi także po to, by zła­pać od­dech przed ko­lej­ną per­spek­ty­wą fi­nan­so­wą 2014-2020.

Wię­cej w śro­do­wym wy­da­niu "Dzien­ni­ka Ga­ze­ty Praw­nej".

>>>>>>

Wszystko idzie wspaniale . Druga Grecja na horyzoncie . Eurodotacje nabily lawine dlugow . UE to naprawde mechanizmy eksterminacyjne na olbrzymia skale ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:59, 24 Lis 2012    Temat postu:

Rybiński dla Fronda.pl: Unijne pieniądze szkodzą Polsce. Polityka rozwojowa powoduje mentalność żebraka

Dodane przez: Redakcja Fronda.pl |
- Zamiast uczyć przedsiębiorczości, duża część potencjału jest skoncentrowana, aby uzyskać środki, a nie wymyślać nowe produkty czy usługi. Poprzez unijne pieniądze niszczymy, a nie rozwijamy innowacyjność w Polsce – mówi prof. Krzysztof Rybiński, ekonomista.

- Dyskusja w mediach o unijnym budżecie na kolejne lata i korzyściach dla Polski - jest chora. Na skutek działalności i bezmyślności masowych mediów, Polacy są przekonani, że im więcej dostaniemy pieniędzy to tym lepiej. Natomiast w historii świata można pokazać prawie wyłącznie przykłady, że masowe pompowanie pieniędzy przez bogatych do biednych kończyło się źle.

Przykład: w południowych Włoszech, gdzie poprzez biliony euro ugruntował się system mafijny i system klientelizmu, a różnica rozwojowa pozostała. W NRD wpompowano biliony marek z Niemiec Zachodnich. Niemcy Wschodni uciekli na Zachód, a ci co pozostali są bezrobotni. Jaka jest polityka rozwojowa Banku Światowego wobec Afryki Saharyjskiej? To pompowanie pieniędzy się kończy klientelizmem i brakiem rozwoju. Różnica między ścianą wschodnią, a województwem mazowieckim dramatycznie się powiększa.

Przestańmy się oszukiwać, że polityka rozwojowa to jest coś bardzo dobrego, bo mamy mosty, drogi czy oczyszczalnie ścieków, ale jednocześnie to powoduje mentalność żebraka. Zamiast uczyć przedsiębiorczości, duża część potencjału jest skoncentrowana, aby uzyskać środki, a nie wymyślać nowe produkty czy usługi. Zamiast tej kreatywności uczymy się tylko jak wypełniać wnioski o unijne dotacje.



W zaszłym roku mimo wpompowania dużych pieniędzy ok 10 mln euro na innowacyjność polskich firm ona dramatycznie spadła. W przemyśle 6 lat temu ok. 25 proc. firm wdrażało nowe produkty to ten wskaźnik spadł do poziomu 17 proc. Jak to możliwe, mimo wpompowania tylu unijnych pieniędzy na innowacyjność - ona spadła. Raport, na ten temat został przedstawiony w obecności prezydenta i jest cisza, nie ma o tym żadnej debaty. Dlaczego? Wynika jasno, że poprzez unijne pieniądze niszczymy, a nie rozwijamy innowacyjność w Polsce.

Mówi się, że będzie wielki sukces jak premier Tusk przywiezie trzysta czy ileś miliardów zł. Uważam jednak, że im mniej ich dostaniemy tym lepiej dla nas, bo one szkodzą Polsce. W perspektywie czasu takich przykładów jest dla nas niestety więcej niż realnych zysków – uważa Rybiński.

....

Brawo . Jestem zaskoczony .
Jak widzicie innowacyjnosc przedsiebiorstw w Polsce spada . To dosc logiczne . Skoro sukces maja zapewnic nie wynalazki a ,,wykorzystanie funduszy z UE" to nikt sie wysila . Po prostu ekonomicznie bardziej efektywnie tracic czas w Brukseli niz w biurach konstrukcyjnych . A kazdy dazy aby jak najmniejszym kosztem zarobic . Oczywiscie mentalnosc zebraka jest antyrozwojowa . Do czego dazy zebrak . Aby wzbudzic maksymalna litosc . A to prowadzi do ekstremalnie zlego wygladu udawania kalectwa itp . To sie zebrakom oplaca . I widzimy jak media robia z nas glupkow wioskowych . Pokazuja jakis obiekt i stwierdzaja ze bez UE by go nie bylo . Bez UE nic by nie bylo panie pustynia . Taka abberacje ogladamy w TV . Jest to tym samym co udawanie przez zebrakow ze nie maja nog . Od wladz az po gminy to samo . Zebractwo . Zebrak jest cwany i przedsiebiorczy ale tylko w wyludzaniu kasy i niczym wiecej . Oczywiscie mowie o ,,zawodowcach" a nie o wykonczonych schladzaniem przez RPP .
Nie wiem jak zamierzacie kraj wyprowadzic z tego bagna . Z tego zebrackiego przekonania ze dotacje sa korzystne . Grecja juz na horyzoncie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:59, 02 Mar 2013    Temat postu:

Polska drogo ustawiona

Zawyżanie wartości kontraktów i zmowy przetargowe sprawiły, że Polska i Unia Europejska mogły przepłacić nawet 5 mld euro za "modernizację" infrastruktury drogowej.

Rozmowa szefów największych koncernów chemicznych na świecie podczas spotkania międzynarodowego kartelu producentów lizyny (aminokwas wykorzystywany przy produkcji nawozów, detergentów i odżywek dla sportowców):

Prezes Ajinomoto: Ale "sales meeting"...

Prezes Archer Daniels Midland: Prawda, że proste? Ustawiamy ceny i wszystko jasne.

Prezes Ajinomoto: Może jeszcze ktoś z FBI do nas wpadnie, żeby się dogadać?

Prezes Yamamoto: A to dobre! Ha, ha, ha!

Kilka miesięcy później już im nie było do śmiechu, gdy się okazało, że przez trzy lata żyli na podsłuchu, ich spotkania rejestrowały kamery, a w kartelu był tzw. wonder boy, czyli tajny współpracownik Federalnego Biura Śledczego (FBI).

Całą akcję czynnie wspierał wydział antymonopolowy Departamentu Sprawiedliwości, który analizował dane zebrane przez śledczych i przygotował materiał dowodowy. 27 czerwca 1995 roku armia agentów FBI przeszukała główne siedziby podejrzanych koncernów i aresztowała menedżerów uwikłanych w zmowę. Winni w trybie nadzwyczajnym usłyszeli prawomocne wyroki. Firmy zapłaciły w sumie 100 mln dolarów kary, a ich szefowie trafili do więzienia (dostali od 2 do 9 lat) i zapłacili po 350 tys. dolarów kary.

Gdyby w Polsce z taką determinacją ścigano międzynarodowy kartel drogowy, który mógł narazić Skarb Państwa na jakieś 5 mld euro straty, Komisja Europejska nie wstrzymałaby miesiąc temu blisko 6 mld euro dopłat do naszych dróg i autostrad. Audyt 100 przetargów, o które sprawa się rozbija, pojechał do Brukseli dwa tygodnie temu. Teraz unijna Generalna Dyrekcja ds. Konkurencji Komisji Europejskiej sprawdza, czy największe koncerny budowlane w Europie, tworząc konsorcja z polskimi podwykonawcami, przez kilka lat za ciężkie pieniądze kładły na polskich drogach nawierzchnię, która często nie spełniała żadnych norm bezpieczeństwa.

Wszystko działo się bezkarnie, za przyzwoleniem i w porozumieniu z wysokimi urzędnikami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Przez cały 2009 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) śledziła "bohaterów" tej układanki. Zapowiadało się na wykrycie gigantycznego przekrętu na miliardy euro. W 2010 roku do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna, biorąc pod lupę kilkanaście ze 140 przetargów drogowych rozstrzygniętych w latach 2007-2012. Po dwóch latach okazało się, że polskie organa ścigania udokumentowały zaledwie jedną zmowę przetargową, w której brało udział 10 spółek budowlanych. Przestępstwo uległo jednak przedawnieniu i nic już im nie grozi. Ukarani mogą zostać jeszcze szefowie tych koncernów i jeden urzędnik państwowy, oskarżeni o udział w zmowie. Niebawem ruszy ich proces, który ma pozostawić wrażenie załatwionej sprawy.

Tymczasem problem jest bardzo poważny. Kwestią czasu powinien być wybuch afery międzynarodowej o ustawianie nie jednego, ale co najmniej kilkunastu przetargów na budowę polskich dróg dofinansowanych z budżetu Unii Europejskiej. Wywodzimy to przekonanie po analizie danych rynkowych oraz ze stenogramów ABW, których fragmenty publikowaliśmy przez pierwszy tydzień lutego na portalu "Forbesa" (ABW zbadała 11 z 33 przetargów drogowych zorganizowanych przez GDDKiA w roku 2009; w latach 2007-2012 było ich łącznie 140).

Na polskich drogach działał kartel zagranicznych spółek, który zdominował rynek i przez kilka kolejnych lat windował ceny usług budowlanych. Na podstawie tych cen Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w naturalny sposób musiała szacować wartość kontraktów na budowę dróg dotowanych przez UE (zgodnie z prawem dyrekcja musi wyliczać te kwoty na podstawie danych rynkowych z trzech ostatnich lat). Przed ogłoszeniem przetargu członkowie kartelu dowiadywali się od informatorów z GDDKiA, na ile dany projekt został wyceniony. Znając tę kwotę, wiedzieli, jaką cenę zaproponować, żeby sprawić wrażenie spełnienia oczekiwań inwestora (zejść delikatnie poniżej wyceny projektu) i zasymulować licytację ofert (pozostali członkowie kartelu składali oferty na umówione wcześniej kwoty). A potem był kolejny przetarg, czyli kolejna mistyfikacja konkursu ofert, który wygrywał następny w kolejce do sukcesu członek kartelu.

Do kompromitacji przed Brukselą i polskimi podatnikami pewnie by nie doszło, gdyby o śledztwie poinformowano i dopuszczono do niego aktywny zawsze w takich sprawach Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Rząd Donalda Tuska nie był jednak zainteresowany twardą polityką wobec koncernów budowlanych, nawet mając w ręku dowody przeciwko nim. Liczyło się jak najszybsze spełnienie wyborczych obietnic - zbudowanie jak największej siatki dróg, bez względu na koszty.

Z dostępnych danych przetargowych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad za 2008 rok wynika, że za budowę jednego kilometra autostrady płacono średnio wykonawcy 109 mln złotych. W 2008 roku szefem GDDKiA został Lech Witecki, który podjął działania na rzecz obniżenia wartości kontraktów drogowych. Już w 2009 r. koszt wybudowania kilometra autostrady spadł do 42 mln zł, a w 2010 r. do 34 mln złotych. W latach 2007-2009 powstało 459 km polskich dróg za około 10 mld euro pochodzących ze środków unijnych i polskiego budżetu.

Na podstawie podanych wyżej danych GDDKiA łatwo obliczyć, że kwota ta mogła być przeszacowana nawet o 5 mld złotych. Innymi słowy, wtedy budowało się w Polsce za dwa razy większe pieniądze niż dzisiaj i nie wszystko da się wytłumaczyć spadkiem cen materiałów budowlanych w wyniku kryzysu.

Dla międzynarodowych koncernów budowlanych Polska po wejściu w struktury Unii Europejskiej okazała się prawdziwą ziemią obiecaną, jako największy beneficjent dotacji (finanse unijne to ponad 3 procent polskiego PKB). Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że wartość transferów z budżetu UE do Polski w tym okresie wyniosła 75,8 mld euro. Z tego w latach 2007-2012 ponad 10 mld euro przeznaczono na dofinansowanie inwestycji drogowych w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.

Budowlańcy z całej Europy szykowali się do ugryzienia tych pieniędzy kilkanaście lat. Wielu z nich, zanim pojawili się w Polsce, miało już spore doświadczenie w ustawianiu przetargów drogowych dotowanych przez UE. Wielokrotnie karane za zmowy przetargowe były na przykład Strabag (Słowacja, Słowenia, Węgry, Niemcy) czy Bouygues (Węgry, Francja). Część koncernów, jak austriacki Strabag, szwedzka Skanska czy portugalskie MSF i Mota, startowała w przetargach w Polsce pod własną marką. Inne - hiszpańskie Acciona i Ferrovial, przejęły w tym celu duże polskie spółki, jak Mostostal-Warszawa czy Budimex.

W pewnym momencie budowlani ekspaci byli już na tyle mocni, że zaczęli dyktować ceny usług budowlanych w całej Polsce. Gdy nadszedł rok 2007 i unijne dotacje popłynęły szerokim strumieniem, byli już świetnie przygotowani i wygrywali przetargi w cuglach. Do najskuteczniejszych w latach 2007-2012 na polskich drogach zaliczają się: Strabag (21 kontraktów), Budimex (1Cool i Skanska (11). Przy prowizjach na poziomie 12 proc., zwycięskie konsorcja mogły zarabiać na czysto od 50 do 200 mln zł na jednym wygranym przetargu.

Nauczeni doświadczeniem z innych krajów zagraniczni wykonawcy zatrudniali na stanowiskach szefów spółek doświadczonych polskich budowlańców, którzy świetnie potrafili wykorzystać swoje kontakty w branży. Jednym z najskuteczniejszych był Paweł Antonik, prezes Strabaga. Współpracował na przykład ze znanym w całej branży budowlanej Wojciechem Ławniczakiem, właścicielem firmy ZBM Inwestor Zastępczy, którego swego czasu nazywano "królem przetargów". Ławniczak był głównym bohaterem słynnej afery mostowej, która wybuchła w Warszawie za prezydentury Pawła Piskorskiego, podczas budowy mostu Świętokrzyskiego.

Wszystkie przetargi firmy międzynarodowe rozgrywały też w porozumieniu z szefami regionalnych oddziałów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Polskich podwykonawców zapraszano do konsorcjów na zasadzie listka figowego, ale często był to element układu z urzędnikami, którzy z kolei od polskich firm dostawali za to prezenty. Korupcyjny proceder opisaliśmy w tekście "Kossak za drogi" (cykl publikacji opartych na stenogramach ABW "Afera drogowa").

Gigantyczny problem po raz pierwszy w polskiej przestrzeni publicznej zaistniał w lipcu 2007 roku podczas wystąpienia ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego.

- Złamiemy ten kartel - zapewniał Jarosław Kaczyński, który potem wielokrotnie powtarzał, że kłopoty z budową dróg w Polsce to wina firm budowlanych i producentów materiałów, którzy windują ceny, wykorzystując okazję do szybkiego zarobku.

Zanim jednak rząd Kaczyńskiego wystąpił przeciwko kartelom drogowym, jego partia przegrała przedterminowe wybory. Następca, Donald Tusk, wybrał drogę mniej wyboistą, bo dla niego priorytetem była organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012.

- Przyspieszymy budowę autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic - taką deklarację pięć lat temu w pierwszym exposé złożył nowy premier, który obiecał wtedy Polakom 3 tys. km na Euro 2012. Obietnice spaliły na panewce, bo do czerwca 2012 r. jego ministrom udało się oddać do użytku 300 km autostrad i 440 km ekspresówek.

"Radosne" budowanie dróg w Polsce wstrzymał nieco Lech Witecki, mianowany pod koniec 2008 roku szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Witecki, były urzędnik Najwyższej Izby Kontroli, jako człowiek spoza branży nie był uwikłany w układy drogowe. Najpierw zmienił specyfikacje przetargowe i uwolnił rynek, dopuszczając do kontraktów ponad 130 nowych podmiotów, a potem wymienił wszystkich regionalnych szefów GDDKiA. Po roku okazało się, że budowa dróg w Polsce może być o wiele tańsza, ale są one budowane wolniej, bo wykonawcy byli zmuszani do poprawiania fatalnie położonej nawierzchni. Najbardziej rażące przypadki, jak ścierające się za szybko nawierzchnie na obwodnicach Warszawy, Wyszkowa czy Białej Podlaskiej, opisaliśmy w tekście "Grube miliony za cienki asfalt"

Żadnym hamulcem dla patologii na polskich drogach nie okazały się natomiast działania organów ścigania: Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która na początku 2010 r. zakończyła śledztwo na polskich drogach, i Prokuratury Apelacyjnej, która na jego podstawie postawiła zarzuty osobom podejrzanym o udział w nadużyciach. Media ("Dziennik Gazeta Prawna", "Polityka", "Puls Biznesu") zaczynały już nawet nagłaśniać gigantyczną aferę na autostradach, a do Komisji Europejskiej poszedł pierwszy komunikat z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego o prowadzonym śledztwie w sprawie nadużyć na polskich drogach. Ale sprawa szybko rozeszła się po kościach.

Dopiero w tym roku, na początku lutego, tuż przed szczytem unijnym w Brukseli, media w Europie rozgrzały się do czerwoności, gdy nadeszła informacja o zablokowaniu przez Komisję Europejską wypłat funduszy unijnych (w sumie około 6 mld euro) w następstwie doniesień przekazanych jej przez polski rząd o dochodzeniu w sprawie poważnych nadużyć przy budowie trzech projektów (dwa odcinki drogi ekspresowej S8 i jeden odcinek autostrady A2), na które wydała prawie 1 mld euro. "Daily Telegraph" od razu wyliczył udział Wielkiej Brytanii w tym przedsięwzięciu na 100 mln funtów i zażądał zwrotu pieniędzy z unijnej kasy. "The Economist" zmieszał Polskę z błotem, wyliczając, że na polskich drogach zginęło dwa razy więcej osób niż podczas zbrodni ludobójstwa w Katyniu.

A w polskich mediach królowały przesiąknięte hurraoptymizmem wystąpienia urzędników państwowych, którzy powtarzali w kółko, że nie ma żadnego problemu. Minister transportu Sławomir Nowak ogłosił, że obecny system kontroli wydawania publicznych pieniędzy na infrastrukturę działa w Polsce bardzo dobrze, bo "wykrył prawdopodobnie zmowę cenową". Zaś Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, uznała decyzję Komisji Europejskiej za kompletnie "niezrozumiałą" i "kuriozalną". Zaraz po tych deklaracjach polscy ministrowie wylądowali na dywaniku u odpowiadającego za politykę regionalną komisarza Johannesa Hahna, który uśmiechając się do kamery, zapewnił, że odblokowanie drogowych dotacji to kwestia czysto techniczna. Polska musi "tylko" przeprowadzić szczegółową kontrolę wszystkich kontraktów drogowych, by mieć pewność, że nie realizowały ich firmy, które brały udział w zmowie cenowej. KE domaga się też usprawnienia procedur dotyczących przetargów publicznych.

15 lutego 2013 roku Shirin Wheeler, rzeczniczka prasowa Komisji Europejskiej ds. polityki regionalnej, przekazała "Forbesowi" informację, że audyty przetargów drogowych w Polsce dotarły do Brukseli. Pięć dni później minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska ogłosiła, że wysłała do KE audyty 100 drogowych przetargów, z których wynika, że zmów nie było.

- Sprawą zajmuje się europejski urząd antymonopolowy, czyli Generalna Dyrekcja ds. Konkurencji Komisji Europejskiej (DGC). Musimy poczekać na efekty pracy tej instytucji - podkreśla Shirin Wheeler.

Takie afery to zresztą w UE nic nowego. W 2001 roku holenderskie służby specjalne ujawniły, że firmy budowlane na szeroką skalę stosują w tym kraju tzw. shadow accounts, czyli księgowanie alternatywne. Rok później ruszyło ogromne śledztwo parlamentarne, tym razem pod wodzą holenderskiego urzędu antymonopolowego NMa. W efekcie tych działań odkryto 15 ogólnokrajowych zmów przetargowych i karteli mających na celu podział rynku na różnych rynkach w branży budowlanej.

Rząd Holandii razem z NMa wezwał cały sektor gospodarki budowlanej do samoczyszczenia. Aż 1250 firm zdecydowało się na udział w dochodzeniach prowadzonych w specjalnie opracowanym na tę okoliczność systemie "fast track" - bez indywidualnych przesłuchań, z jednym pełnomocnikiem i 15-proc. zniżką na obowiązujące kary. W efekcie w latach 2004-2007 w Holandii ukarano kwotą 232 mln euro aż 1,4 tys. firm, które złamały przepisy ustawy antymonopolowej - aż 70 proc. z nich pochodziło z branży budowlanej.

We wrześniu 2006 roku Komisja Europejska rozbiła gigantyczny kartel asfaltowy, nakładając na 14 koncernów budowlanych pochodzących z całej Europy w sumie 267 mln euro kar za udział w nielegalnej międzynarodowej zmowie cenowej. W tym samym roku wybuchł też wielki skandal przetargowy we Francji. Conseil de la concurrence, czyli francuski urząd antymonopolowy, wykrył mianowicie, że w latach 1991-1997 ustawiono wszystkie przetargi na kontraktach drogowych wokół Paryża. Ukarano wtedy 37 firm budowlanych na łączną sumę 2 mld euro.

Najgorsze, że te wszystkie afery europejskie do złudzenia przypominają sytuację, z którą mamy obecnie do czynienia w Polsce. Stosowano te same metody pozyskiwania informacji, przekupując urzędników państwowych. W ten sam sposób zawyżano wartości kontraktów. Używano nawet identycznych sformułowań przy ustawianiu przetargów w stylu "ściągnij majtki" czy "podaj numer pokoju". Nic nowego, po prostu stare chwyty, na które dały się nabrać polskie instytucje państwowe. Podobnie zresztą jak urzędy w innych krajach.

Tylko że w Polsce kartelowe firmy nie poniosą kary (skorzystają z przywileju rocznego przedawnienia obowiązującego w polskim prawie antymonopolowym), a pojedyncze osoby, które mówiły za dużo przez telefon i dały się złapać - odpowiadają z kodeksu karnego za działanie na szkodę Skarbu Państwa. W sądzie rejonowym Warszawa--Wola na ławie oskarżonych zasiądzie 10 "ustawiaczy" przetargów, czyli byłych już szefów największych firm budowlanych w Polsce. Dołączy do nich jeden, też już były, dyrektor warszawskiego oddziału GDDKiA. Wszystkim grozi kara grzywny i kara pozbawienia wolności do lat trzech.

Co ciekawe, o śledztwie w sprawie zmów na drogach Ministerstwo Rozwoju Regionalnego poinformowało w 2010 r. Komisję Europejską, ale nie UOKiK, rodzimy urząd antymonopolowy, najbardziej w Polsce zainteresowany walką z kartelami. Jako pierwsza, dwa lata po fakcie, zrobiła to jesienią 2012 roku Prokuratura Apelacyjna. Konsekwencje zaistnienia tej sytuacji są fatalne w skutkach. Jeśli bowiem na polskich drogach dochodziło do zmów przetargowych, to UOKiK był jedyną instytucją, która była w stanie skutecznie tego dowieść (w ciągu sześciu lat działalności wykrył 12 zmów przetargowych w różnych branżach) i odstraszająco ukarać winnych (do 10 procent rocznych przy­chodów).

- Niestety, nie dowiemy się, czy takie przestępstwa zostały na polskich drogach popełnione w 2009 roku, bo według ustawy antymonopolowej zmowa przetargowa przedawnia się po roku od jej zawarcia - mówi Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK.

Patrząc na tę całą "aferę drogową" przez pryzmat książkowego przykładu walki ze zmowami, czyli rozbicia kartelu lizynowego w USA, należy uznać, że polskie służby państwowe zawaliły na całej linii. Eryk Dziadykiewicz, prawnik z amerykańskiej kancelarii Gibson Dunn specjalizującej się w prawie antymonopolowym, nie wyobraża sobie podobnej sytuacji nie tylko w USA, ale też w żadnym innym państwie członkowskim UE.

- Podstawą skutecznego zwalczania tego typu przestępczości jest ścisła współpraca między służbami specjalnymi i urzędem antymonopolowym - mówi Eryk Dziadykiewicz. - Dokładnie tak, jak to było w przypadku rozbicia kartelu lizynowego. Wtedy cały świat uczył się tego od FBI i DOA. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego w Polsce nie wykorzystano amerykańskich doświadczeń.

Wojciech Surmacz

Violetta Krasnowska-Sałustowicz

....

Oczywiscie smieszne jest mowienie ze UE stracila bo urzedasi UE brali kase rowno . To Europejczycy stracili !
Wreszcie wiemy kto zyskal ! Do tej pory byla gadka ze ceny byly za niskie . Ale sie okazuje ze zawyzone . To podwykonawcy mieli za niskie . Ale kto wygrywal te przetargi ?
Zachodni bandyci budowlani . Oni juz mieli doswiadczenie z eurodotacjami i przekretami WIELOLETNIE . I tylko czekali az Polska wejdzie do UE i rzucili sie grabic . Zniszczyli polskie firmy i rozgrabili je . A jeszcze Euro to byla tragedia bo rzad ,,MUSIAL ZBUDOWAC DROGI NA EURO" . za wszelka cene . No to cena byla wszelka .
Zachod to zbiorowisko bandytow ale w ich kochacie no to macie . Ruscy az tak by was nie orzneli jak pokazuje przyklad Gudzowatego .
Ciekawe ze dopiero teraz o tym mowia .
I niech mi nie pieprza ile to zyskujemy na eurodotacjach bo jest coraz gorzej . Zupelnie druga Grecja . To nieuniknione taki system . Trzeba wyjsc z UE .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:29, 04 Maj 2014    Temat postu:

Prasa: zjednoczenie Niemiec kosztowało dotąd blisko 2 biliony euro

Zjednoczenie Niemiec kosztowało dotąd blisko 2 biliony euro -

Wschodnie landy Niemiec, tworzące do 1990 roku NRD, otrzymały od zjednoczenia kraju do chwili obecnej wsparcie finansowe w wysokości około 2 bln euro - podał tygodnik "Welt am Sonntag", powołując się na ekonomistę z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

"Zjednoczenie Niemiec kosztowało w latach 1990-2014 niemal dwa biliony euro netto" - powiedział Klaus Schroeder z zespołu badawczego zajmującego się historią NRD.

Jak wyjaśnił naukowiec, w tym bilansie zostały uwzględnione wszystkie transfery finansowe, w tym różne fundusze wspierania gospodarki, opłatę solidarnościową, transfer środków z bogatszych landów do biedniejszych, środki unijne oraz fundusze na zabezpieczenie socjalne. Schroeder zaznaczył, że większość tych środków - od 60 do 65 procent - zasiliła fundusze socjalne we wschodnich Niemczech, głównie fundusze emerytalne.

Dziennik "Die Welt" zwraca uwagę, że pomimo pomocy na wielką skalę od 2005 roku dystans pomiędzy bogatszymi Niemcami Zachodnimi a landami wschodnimi nie zmniejsza się. PKB na głowę mieszkańca byłej NRD utrzymuje się niezmiennie na poziomie dwóch trzecich PKB Niemca mieszkającego w zachodnich landach. "W najbliższej przyszłości wschodnie Niemcy nie zniwelują tej różnicy" - powiedział Joachim Ragnitz z instytutu Ifo.

Ekonomista z Magdeburga Karl-Heinz Poque powiedział "Die Welt", że Niemcy muszą nauczyć się żyć w kraju, w którym między poszczególnymi regionami istnieją duże różnice w poziomie dobrobytu.

....

Niemcy przerobili niepotrzebnie lekcje pt DOTACJE NISZCZA EKONOMIE !!!
To ze PKB wynosi tam 67% sredniej to zasluga przenosin stolicy do Berlina . Ciekawe jaki jest poziom PKB bez aglomeracji Berlin ? Driga sprawa to sektor panstwowy urzednicy policja zarabiaja przeciez tyle samo co na zachodzie . Jesli to odliczyc TO JEST TRAGEDIA !!! NAJWIEKSZA KLESKA EKONOMICZNA HISTORII SWIARA ZACHODNIEGO ! Widzicie co by bylo w Polsce gdyby UE zalala nas dotacjami . Obecnie jeszcze jeszcze sie trzymamy bo rzekome dotacje to klamstwo medialne . Sa one malutkie . NA SZCZESCIE !

Dzieki temu ze dotacje z UE sa smieszne to gospodarka jakos sie trzyma MEDIA MOGA KLAMAC ZE ODNIESLISMY WIELKIE KORZYSCI Z OLBRZYMICH EURODOTACJI !!!!

Przemyslcie to zdanie o ocencie poziom perwersji klamstwa europropagandy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:01, 22 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Afera z arogancką wypowiedzią szefa eurogrupy
Afera z arogancką wypowiedzią szefa eurogrupy
PAP
dodane 22.03.2017 15:07

Jeroen Dijsselbloem
PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ

Przedstawiciele rządów Hiszpanii i Portugalii wezwali w środę szefa eurogrupy Jeroena Dijsselbloema do przeprosin za słowa o południowych krajach Unii Europejskiej. Lizbona zaapelowała do innych członków UE, by nie popierali Holendra w wyborach na kolejną kadencję.

Uwagi szefa Eurogrupy z wywiadu dla niemieckiej gazety "Frankfurter Allgemaine Zeitung", że kraje Europy Południowej wydały pieniądze na "alkohol i kobiety", a potem proszą o pomoc, są jednym z głównych tematów środowych wydań gazet na Półwyspie Iberyjskim. Wypowiedź Dijsselbloema spotkała się również z krytyką większości partii wchodzących w skład parlamentów Hiszpanii i Portugalii.

Oburzenie na południu Europy wywołała następująca wypowiedź szefa eurogrupy: "W czasie kryzysu euro państwa północy okazały solidarność z najbardziej dotkniętymi krajami. Jako socjaldemokrata przykładam wielką wagę do solidarności, ale ma się też obowiązki. Nie można wydać wszystkich pieniędzy na alkohol i kobiety, a potem prosić o pomoc".

W środę rząd w Lizbonie wezwał kraje UE do niepopierania kandydatury holenderskiego polityka, ubiegającego się o reelekcję na stanowisku szefa eurogrupy.

"Nasz rząd uważa, że Dijsselbloem nie spełnia warunków, aby pozostawać na czele eurogrupy. Dostrzegamy, że podobną opinię podziela też wiele osób w Parlamencie Europejskim" - powiedział minister spraw zagranicznych Augusto Santos Silva.

Dijsselbloema do przeprosin wezwał również rząd Hiszpanii. Minister gospodarki, przemysłu i konkurencji Luis de Guindos wyraził przekonanie, że szef eurogrupy powinien uznać swoją wypowiedź za "niefortunną i żałować za nią".

We wtorek Dijsselbloem podczas spotkania z eurodeputowanymi w ramach prac jednego z komitetów Parlamentu Europejskiego oświadczył, że nie zamierza przepraszać za cokolwiek.

"Przykro mi, że Dijsselbloem nie poczuwa się do winy. Myślałem, że przyzna się do błędu. Jego wypowiedź była bowiem niefortunna zarówno co do meritum, jak i co do formy" - powiedział dziennikarzom w środę w madryckim Kongresie Deputowanych Luis de Guindos.

Dijsselbloem w poniedziałek zasygnalizował w Brukseli, że mógłby pozostać na stanowisku. Sama procedura wyboru szefa eurogrupy zawarta w protokole nr 14 do Traktatu Lizbońskiego mówi ogólnie, że ministrowie państw członkowskich, których walutą jest euro, wybierają przewodniczącego na okres dwóch i pół roku.

Dijsselbloem, który przewodzi pracom eurogrupy od roku 2013, był dotychczas bardzo dobrze oceniany przez swoich kolegów. Wprawdzie nieformalne porozumienie przewidywało, że po pierwszej kadencji zastąpi go Luis de Guindos, ale ostatecznie ministrowie nie zdecydowali się na ten krok.

...

Tepota eurourzedasow powala. Wymyslili jakas rasowa nizszosc poludniowcow. Tymczasem elementarne pojecie o socjologii wskazuje ze tam gdzie latwo pieniadz plynie tam pojawia sie rozrzutnosc. Czy Polnoc czy Poludnie jednakowo. Anglicy przed Thatcher bili Grekow nierobstwem zadaniem dotacji i strajkami. BO BYL TAKI SYSTEM ZE DAWAU! Nakpierw wspolnie opodatkowywal a potem dzielil rowno. To chcieli po rowno ALE NAM WIECEJ! UE zrobila to samo Grecji. Z tym samym skutkiem. Gdy Grecja w 80 wchodzila do UE weszla w system ktory THATHER W ANGLII WLASNIE LIKWIDOWALA SmileSmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy