Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:01, 10 Maj 2010 Temat postu: Amisze!Oni w przyszlości zdobędą Amerykę! |
|
|
Wszyscy wiemy jak USA chyla sie ku ruinie.A Barack to juz totalne dno.Aborcja EU-tanazja In Vitro,jednym slowem 666....
Upadek jest nieuchronny!
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/podroz-na-bosaka-do-usa,268.html
To kto posiadzie Ameryke?
JAK TO KTO?
....
AMISZE!
Chcecie poznać przedsiębiorców odnoszących największe sukcesy w Ameryce? Pomińcie Dolinę Krzemową i Manhattan, a zamiast tego odwiedźcie wiejskie enklawy Amiszów.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ich firmy mają nieprawdopodobne statystyki, a 95 procent z nich funkcjonuje co najmniej przez pięć lat – twierdzi Erik Wesner, autor nowej książki, zatytułowanej Success Made Simple: An Inside Look at Why Amish Businesses Thrive. W książce tej przygląda się on specyfice firm Amiszów i wyjaśnia, dlaczego to właśnie one najlepiej prosperują.
Swoje statystyki popiera on różnorakimi badaniami akademickimi, zwracając szczególnie uwagę na raport z 2009 roku, opracowany przez profesora socjologii Donalda Kraybilla z Elizabethtown College. Kraybill analizując kilka wspólnot Amiszów uznał, że niepowodzenia biznesowe mieszczą się tam na poziomie od 2,6 do 4,2 procent. Podczas badań rozmawiał z instytucjami finansowymi, które udzielają kredytów, księgowymi i innymi profesjonalistami z regionów zamieszkiwanych przez Amiszów.
Jego wyniki są jeszcze bardziej zadziwiające, jeśli porówna się je do średniej ilości firm, które zdołają przetrwać swoje pierwsze pięć lat w całych Stanach Zjednoczonych. Taki sukces odnosi bowiem zaledwie 50 procent wszystkich amerykańskich firm. Na czym więc polega sekret Amiszów?
Wesner, który zajmował się zarządzaniem i sprzedażą, zanim zainteresował się Amiszami, uważa, że ich sukces kryje się w kulturze, która kładzie nacisk na "takie wartości, jak ciężka praca i współpraca." Społeczności na Facebooku nie działają w ten sposób – zauważa. To u Amiszów zbierają się wszyscy sąsiedzi, aby wspólnie wybudować dla jednego z nich stodołę. Trudno też znaleźć w Ameryce wiele dzieci, które wstają regularnie o świcie, aby podoić krowy.
Kolejną ważną zaletą Amiszów jest to, że swoje firmy budują najczęściej w oparciu o to, na czym się dobrze znają. Kluczowe są tu słowa "wiejski, tradycyjny i własnej roboty". "Czy konsument zaufałby Amiszowi, który sprzedaje telefony komórkowe, albo naprawia komputery? Wątpię…" – dodaje Wesner.
Jeśli zapytasz biznesmana – Amisza, dlaczego odniósł sukces, nie oczekuj zbyt głębokich refleksji. Społeczność ta znana jest z uprzejmości i skromności, więc raczej woli chwalić innych, niż siebie.
Amisz Myron Miller, przedsiębiorca z Millersburg w Ohio w pobliżu Akron, jest dobrym przykładem dla innych przedsiębiorców, choć on sam nigdy tego nie przyzna. "Prowadzę swój biznes zgodnie z planem i wskazówkami Boga" – mówi jedynie Miller.
Wszechmogący jest więc dobrym nauczycielem dla 40-letniego Millera, który ma sześcioro dzieci. Amisz założył firmę piętnaście lat temu i teraz ma dwa osobne przedsiębiorstwa: firmę Four Corners Furniture, która zajmuje się produkcją mebli, oraz Miller Bedroom Wholesale, która sprzedaje je bezpośrednio do dystrybutorów. Miller zatrudnia 12 pełnoetatowych pracowników oraz dwóch na pół etatu. Całkiem nieźle jak na kogoś, kto zakończył edukację na poziomie szkoły podstawowej, jak zresztą spora część Amiszów.
Miller myślał o założeniu farmy, kiedy planował swój biznes, ale ziemia była droga i trudno było ją dostać. "Wszystko już wykorzystano" – powiedział. "Więc pomyślałem o tych wszystkich turystach, którzy tu przyjeżdżają – mamy szczęście, być atrakcją turystyczną numer jeden w Ohio – więc pomyślałem, że zajmę się sprzedawaniem mebli turystom. Wtedy okazało się, że był to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Pomyślałem więc, że rozłożę skrzydła i zajmę się sprzedażą mebli wszędzie."
Teraz Miller współpracuje z 75 sprzedawcami, którzy sprzedają jego meble w całym kraju. Zaprosił też do współpracy innych Amiszów, którzy pomagają mu wprowadzać na rynki jego produkty – ma to tym większe znaczenie, że firma Millera nie ma nawet swojej strony internetowej. Regularnie czyta jednak książki biznesowe (głównie o podłożu religijnym) i bierze udział w seminariach prowadzonych przez guru tamtejszych szkoleniowców, Ziga Ziglara.
Choć większość ludzi uważa, że firmy Amiszów zajmują się głównie wyrobem sera przewożonym na wózkach ciągniętych przez konia, Miller wcale nie jest swoistą anomalią – mówi Kraybill. Szacuje on, że w całych Stanach Zjednoczonych jest co najmniej 9 tysięcy firm Amiszów, których dzieli on na dwie grupy: "przedsiębiorcy" i "opiekunowie".
"Opiekunowie zwykle mają mniejsze, domowe firmy, które zatrudniają do pięciu pracowników. Nie chcą one rosnąć, ale tylko zapewnić dochód sobie i małej grupie pracowników" – mówi Kraybill. "Przedsiębiorcy to jednak inna grupa. Mają większe firmy i większe ambicje, są bardziej agresywni na rynku, próbują nowych pomysłów i są skłonni podejmować ryzyko."
Trzymając się wartości
Właściciele firm w społeczności Amiszów mają więcej ograniczeń, niż typowi przedsiębiorcy.
Wesner mówi, że choć Amiszowie zaakceptowali produkcję przedmiotów, których sami nie będą używać – np. luksusowych zabawek lub skórzanych ubrań – nie mogą dotknąć żadnego biznesu, który "może być zakwestionowany moralnie". Nie czekajmy więc na amiszowskie kasyno, sklep z alkoholami, czy firmę windykacyjną.
Do firm Amiszów dociera już jednak technologia. Niektórzy sprzedawcy mają w swoich sklepach elektryczność, co jest ukłonem dla klientów liczących na klimatyzację, czy możliwość zapłaty kartą. Korzystają oni jednak często z alternatywnych źródeł energii, czyli energii słonecznej lub wiatrowej.
W swoim badaniu Wesner trafił nawet na przedsiębiorców, którzy prowadzili swoje firmy korzystając z telefonów komórkowych, faksów, czy nawet e-maila. To jednak wciąż temat drażliwy – nie dlatego, że Amiszowie uważają, że korzystanie z tych urządzeń jest nieetyczne, ale raczej ze względu na ich wrodzoną niechęć do tego typu technologii. Miller walczy więc sam ze sobą.
"Im jesteś mądrzejszy i im więcej technologii stosujesz w swojej firmie, tym większy wpływ ma to na twoją rodzinę" – mówi. "Kiedyś na przykład wszyscy doili krowy razem, śpiewali piosenki i to była praca, ale także czas spędzany z rodziną. Teraz farmer może podoić czterdzieści krów, a w tym czasie jego dzieci są w szkole. To właściwie życie i trzeba za nim nadążyć. Ale jednocześnie, zabiera nam to równowagę i musimy zapytać sami siebie: Jak bardzo pozwolimy, by technologia wpływała na naszą firmę?"
Miller sam za siebie odpowiada na to pytanie. "Myślę, że trzeba się po prostu trzymać swoich przekonań, wytyczać swoje własne granice i nie tracić wartości, a także swojego sposobu życia."
Źródło: CNN
>>>>>
Jednym slowem CHCIELI ZYC ZGODNIE Z BIBLIA i tak ZYJA BEZ SCIEMNIANIA!A wiec Bóg im sprzyja!Nie spekuluja na gieldzie nie przekrecja TYLKO PRACUJA!
A dlaczego w Polsce Bóg nie sprzyja przeciez KATOLIKOM tak jak im?A jak w Polsce ludzie zyja ,,KATOLICY''?
Zgodnie z Biblia?
NIE!!! ZGODNIE Z PLUGAWYMI WZORCAMI UnHoolywood!
No to i tez tak im sie wiedzie jak tamtym z łud...
Bóg NIGDY NIE BĘDZIE BAWIŁ SIĘ W FORMALIZMY kto nalezy urzedowo w papierkach do Kościoła.A jak ktos nalezy I ROBI SOBIE KPINY Z TAKIEGO SZCZESCIA JAK URODZENIE SIE W RELIGII PRAWDZIWEJ to bedzie KARA a nie nagroda a wszelkie dobra przejda do Amiszy nie z prawdziwego Kościoła ALE SZCZERZE DAZACYCH DO BOGA!
I to jest piekne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 1:15, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Amisz Monroe Beachy oszukał swoich współwyznawców, a zarazem klientów na miliony dolarów, tracąc około połowy powierzonych mu przez nich oszczędności wskutek ryzykownych inwestycji na giełdzie. Porównuje się go z oszustem z Wall Street Bernie Madoffem.
77-letni Beachy należy do Kościoła Amiszów, zamkniętej społeczności, które członkowie ze względów religijnych nie korzystają z takich zdobyczy cywilizacji jak samochody, telefony, telewizja, komputery i sieć prądu elektrycznego.
Jak podał czwartkowy "Washington Post", Beachy, mieszkaniec wioski Sugarcreek w stanie Ohio - mający podobne jak inni amisze wykształcenie (10 klas; ich Kościół zabrania wyższej edukacji) - założył w 1986 roku bank dla amiszów - Amish Bank of Monroe Beachy.
Ponad 2600 członków społeczności amiszów powierzyło mu swoje pieniądze, które miał - zgodnie z umową - inwestować w stosunkowo bezpieczne amerykańskie obligacje skarbowe. Dokonywał jednak inwestycji w bardziej ryzykowne akcje, fundusze i tzw. śmieciowe obligacje (junk bonds).
Już w 1998 roku był praktycznie niewypłacalny, ale nadal przyjmował wpłaty od nowych klientów, spłacając nimi należności wobec starych. Chociaż zgodnie ze swoją antytechnologiczną doktryną Amisze nie uznają komputerów, pod koniec lat 90. Beachy inwestował w akcje firm internetowych, które gwałtownie straciły na wartości w 2000 roku.
Jego "piramida" działała do wtorku, kiedy Komisja Kontroli Giełdy Papierów Wartościowych (SEC) oskarżyła go o oszustwa. Beachy nie przyznaje się do winy.
Prasa amerykańska porównuje Beachy'ego do Bernarda Madoffa, osławionego oszusta z Wall Street, który zorganizował "piramidę" i stracił w sumie 75 miliardów dolarów powierzonych mu przez klientów. Odsiaduje on karę 150 lat więzienia.
>>>>>>
jak widzimy zlamal wszelkie zasady Amiszow w imie chciwosci!Gdyby sie ich trzymal nic takiego by nie nastapilo!
Trzymja sie zasad!
Amisze sie trzymaja i podbijaja pokojowo USA...Gdy lamia zasady nastepuje KARA BOŻA!Tzw. Sprawiedliwość Immanentna...
Sila Amiszy to uczciwosc a nie nagromadzenie gigantycznych kont!
Amisze musza opracowac reguly funkcjonowania na rynkach finansowych...Ale oczywiscie zawsze kogos skusi diabel...Trzeba jednak sie interesowac i sprawdzac.Jak zaczyna szalec to zaprzestac wplat...
Innego wyjcia nie ma niz czujnosc...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:19, 13 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Atak na brody. "Po co policja wtyka tu swój nos?!"
Policja w Ohio aresztowała kilka osób, po tym jak kilku Amiszów zostało zatrzymanych wbrew ich woli, po czym ścięto im brody. Prawdopodobnie dokonała tego konkurencyjna grupa Amiszów.
Policjanci z Ohio zatrzymali cztery osoby podejrzane o ścięcie nożyczkami włosów i brody 74-letniemu starcowi. Szeryf Fred Abdallah zaznacza jednak, że spodziewa się aresztowania kolejnych osób. Amisze nie ścinają swych włosów, ani nie golą swych bród z powodów religijnych, tak więc uważają oni te incydenty za atak na ich tożsamość religijną.
Zdaniem szeryfa, za incydentami stoi grupa Amiszów-rozłamowców, której przewodzi biskup Sam Mullet. Ten jednak temu stanowczo zaprzeczył; powiedział także, iż sprawa ścinania bród jest sprawa religijną, ani kryminalną.
- Tu chodzi tylko o religię, więc nie rozumiem po co policja wtyka tu swój nos?! – oświadczył. – Sprawa zaczęła się od nałożenia ekskomuniki na te osoby, które nie przestrzegały praw Amiszów. To wtedy się wszystko zaczęło – dodał. Za podejrzanych wyznaczono kaucję w wysokości 250 tysięcy dolarów.
>>>>>
No prosze herezja broda-riańska ... Nastapil rozlam i pewna grupa pod hslem ,,Nigdy więcej brody'' odlamala sie . Wtedy anstapila ekskomunika w obronie bród . Ale ogolency przeszli do kontrataku i zaczeli scinac brody ... Owszem jest to kwestia ,,religijna'' poniewaz naruszyli wolnosc religii . Kto chce nosic brody jako znak religii moze je nosic . Kto im na sile obcina popelnia przestepstwo sciganie przez prawo... Naruszona zostala wolnosc wyznania !!!
Ale problemy teologiczne to oni maja na poziomie Rosji ... Tylko ze tamci to od razu palili na stosach za brody ! A ci tylko z nozyczkami ...
Fajni ludzie - jedno z moich ulubionych spolecznstw ... Zyja w panstwach wyznaniowych porzadnie i przyzwoicie . Konflikty maja jak widac bardziej smieszne niz straszne . Jedyne co im brak to jakigos poglebienia teologii na wyzszy poziom niz brody . Gdyby tak polaczyli sie z Kościołem ! Brody by zostaly i wszystkie zasady jak sa bo sa dobre tylko teologia bylaby katolicka . A wiec swieci Nasza Matka ! To by bylo spoleczenstwo idealne :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:33, 24 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Daniel Lovering,Erik Eckholm / New York Times
Z nożyczkami na amisza
Znaną z pokojowego nastawienia społecznością amerykańskich amiszów wstrząsnęły brutalne ataki – napadano na mężczyzn i obcinano im brody. Sprawcami okazali się… inni amisze.
Myron Miller i jego żona Arlene spali już od godziny, kiedy ich piętnastoletnia córka obudziła ich mówiąc, że jacyś ludzie pukają do drzwi. Czterdziestopięcioletni Miller, masywnej postury robotnik budowlany, a jednocześnie biskup wspólnoty Amiszów na spokojnych rolniczych terenach południowej części stanu Ohio, otworzył drzwi i zobaczył za nimi pięciu czy sześciu mężczyzn. Przybysze złapali go, wyciągnęli z domu, po czym wyciągnęli nożyczki i obcięli mu długą, czarną brodę. Miller wyrywał się, jego żona krzyczała do dzieci, aby dzwoniły na policję. Napastnicy uciekli.
Dla amisza obcięcie brody to niezwykle bolesne i upokarzające doświadczenie, ale dla Myrona Millera było ono tym bardziej wstrząsające, że mężczyźni oskarżeni o tę napaść także byli amiszami. – Staramy się nie walczyć, ale każdy ma odruch obrony przed napaścią – tłumaczy Miller.
Napastnicy, jak dowiedziały się władze, przybyli z niewielkiej, odizolowanej osady leżącej w miejscowości Bergholz, na południe od Mechanicstown, gdzie mieszkają Millerowie. Lokalna policja i przywódcy amiszów z całego regionu – terenów zamieszkanych przez największą w USA populację amiszów – już od jakiegoś czasu spodziewali się kłopotów ze strony tej grupy. Jest ona kierowana żelazną ręką przez Sama Mulleta, drażliwego, 66-letniego mężczyznę, który wraz z nią oderwał się od głównego nurtu amiszów i już kilkakrotnie sprawiał problemy szeryfowi hrabstwa Jefferson.
Jednak ataki członków jego grupy na innych amiszów, których uznali za wrogów – i poniżanie ich przez strzyżenie bród, czy to nożyczkami czy przy pomocy maszynek na baterie – były dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Władze wiedzą na razie o czterech takich przypadkach. Jak dotąd aresztowano pięciu mężczyzn, wśród których byli także trzej synowie Mulleta. Postawiono im między innymi zarzuty porwania. Przedstawiciele władz sugerują, że możliwe są kolejne aresztowania.
Pierwszy incydent miał miejsce 6 września w miasteczku Mesopotamia. Małżeństwo, które cztery lata temu opuściło wspólnotę Mulleta, Martin i Barbara Millerowie, zostało zaatakowane w środku nocy przez grupę złożoną z ich pięciu synów i zięcia wraz z żonami (według zeznań ofiar wszyscy oni zadecydowali o pozostaniu przy Mullecie). Napastnicy pozostawili pana Millera z "wystrzępiona brodą", a jego żonie – zresztą siostrze Sama Mulleta – obcięli część włosów.
– Broda to w społeczności amiszów podstawowy symbol męskości – tłumaczy Donald B. Kraybill, socjolog i znawca zwyczajów amiszów z Elizabethtown College w Pensylwanii. – Kobiety także dumne są ze swoich długich włosów, najczęściej zwijanych w kok. Obcięcie brody i włosów było atakiem na ich tożsamość religijną i wiarę.
Mężczyźni oskarżeni o ataki zostali już zwolnieni za kaucją. Sam Mullet nie został oskarżony, choć jego udział w wydarzeniach jest przedmiotem śledztwa. – Wiem doskonale, że nikt tam nie podjąłby żadnych działań bez jego zgody czy rozkazu – komentuje szeryf hrabstwa Jefferson, Fred J. Abdalla. Wydział FBI w Cleveland poinformował, że obecnie prokuratura rozważa uznanie tych ataków za tzw. zbrodnię nienawiści, a więc przestępstwo federalne.
Cała sprawa jest o tyle niezwykła, że amisze nie uznają prawa zemsty, a większość sporów i konfliktów rozwiązują w ramach własnej społeczności. Państwo Millerowie z Mesopotamii odmówili składania zeznań, mówiąc policjantom, że zamierzają "nadstawić drugi policzek".
Coraz częściej jednak amisze współpracują z wymiarem sprawiedliwości. – Chcemy, aby ci ludzie trafili za kratki – deklaruje Myron Miller. – I chcemy, aby stało się to, zanim ta sekta skończy tak, jak kończy większość sekt.
Miller nie jest sam: wielu amiszów uważa Mulleta za poważne zagrożenie dla całej swojej społeczności, ale przede wszystkim dla 120 osób mieszkających w jego osadzie, wśród których jest także duża grupa dzieci. Myron Miller nosi teraz brodę przyciętą do długości około 5 centymetrów. Oboje z żoną uważają, że atak był rodzajem zemsty za to, że kilka lat temu pomogli opuścić Bergholz jednemu z synów Mulleta.
Nasz reporter próbował porozmawiać z Samem Mulletem, ale ten odmówił rozmowy i nakazał mu natychmiast opuścić swoją ziemię. W jednym z wcześniejszych wywiadów dla agencji Associated Press Mullet mówił, że ataki są skutkiem "różnic religijnych". Twierdził, że nie nakazał swoim ludziom podejmowania takich działań, choć przyznał, że o nich wiedział.
Jego słowa oburzyły innych amiszów. – Tu nie chodzi o sprawy wiary, ale o zwykły odwet! – skomentowała Arlene Miller.
Wielu amiszów nie uważa już Mulleta za amisza, a nawet za chrześcijanina. Choć w społeczności amiszów wielokrotnie dochodziło do różnego rodzaju schizm i rozłamów, jak dotąd wszystkie ich grupy zgodnie ze sobą współpracowały. Fakt, że wspólnota Mulleta nie utrzymuje kontaktów z żadną inna grupą, dowodzi – zdaniem Davida McConnella, antropologa z College of Wooster – że jej członkowie uznawani są za odstępców.
Bergholz to osada, w której mieszka osiemnaście rodzin, składająca się z drewnianych domów i kilku przyczep kempingowych. Do doliny, w której leży, dojechać można tylko nieutwardzoną drogą. Kiedy przyjeżdżamy, miasteczko sprawia wrażenie niemal wyludnionego. Na pastwiskach widać konie i krowy, zza okien przygląda się nam kilka kobiet w tradycyjnych czepkach.
Osiemnastoletni Edward Mast, jeden z synów Mulleta, pracuje właśnie w dużej stodole, oporządzając konie i czyszcząc bryczki. Jak mówi, większość mężczyzn każdego ranka wyjeżdża z osady do pracy na pobliskich budowach. Dowożą ich opłacani przez wspólnotę "Anglicy" (tak amisze nazywają nie-amiszów). Dzieci uczą się na miejscu, we własnej niewielkiej szkole, w której nauczycielkami są kobiety z osady. Większość kończy edukację na ósmej klasie, a potem idzie do pracy.
Mast, miłośnik napoju Mountain Dew i polowania na jelenie, mówi, że najprawdopodobniej pozostanie członkiem społeczności.
W 1955 roku, kiedy Mullet kupił ziemię w Bergholz, był już znany jako samotnik i osoba o prowokacyjnym zachowaniu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat konflikty z ludźmi z zewnątrz narastały – potwierdza to zarówno szeryf Abdalla, jak inni przywódcy amiszów. Jeden z członków jego wspólnoty został skazany za to, że groził szeryfowi śmiercią po przegraniu w sądzie sprawy o opiekę nad dzieckiem. Inny, syn Mulleta, trafił do więzienia za molestowanie dwunastolatki.
Jakieś pięć lat temu Mullet starał się o wykluczenie ze wspólnoty amiszów rodzin, które opuściły jego społeczność. Grupa innych przywódców amiszów powiedziała mu, że nie ma ku temu żadnych podstaw, i od tego czasu, jak mówi szeryf, Mullet czuł do nich urazę.
Ataki na siostrę Mulleta i jej męża, które miały miejsce 6 września, wywołały falę oburzenia w całej społeczności amiszów. Piećdziesięciosiedmioletnia Barbara Miller początkowo w ogóle nie chciała rozmawiać z policjantami z hrabstwa Trumbull, później jednak wskazała na postrzępioną brodę swojego męża. – Oto, co mu zrobili – powiedziała. – I co zrobili mnie – dodała wskazując na brakujące pasma włosów na swojej głowie.
Pani Miller powiedziała policjantom, że wraz z mężem opuścili Bergholz, ale w osadzie pozostały ich dzieci, które nadal są członkami tej społeczności – czy raczej sekty, jak nazywa ją kobieta.
Kolejne incydenty miały miejsce 4 października i tym razem doprowadziły już do aresztowań. Grupa mężczyzn została oskarżona o ataki na dwa domy w ciągu jednej nocy. Pierwszymi ofiarami byli 74-letni biskup amiszów i jego syn, mieszkający w miejscowości Mount Hope. Kilka godzin później ci sami ludzie pojawili się pod domem Myrona Millera. W czasie szamotaniny z napastnikami Miller wyrwał jednemu z nich garść włosów z brody. Po incydencie włosy te zostały znalezione na ziemi i posłużyły jako dowód. – To było straszne – opowiada Miller. – Oni po prostu wyciągnęli mnie siłą z domu! Cała moja rodzina była przerażona.
>>>>>
To bandyci dla ktorych NIE MA USPRAWIEDLIWIENIA . Sa opetani przez demony . Takie czyny sa niedopuszczalne !!! Diabel szaleje przez opetanych bo zbliza sie jego koniec . Chce popsuc amiszom dobra opinie . Ale oczywiscie my ich znamy i sie nie damy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:23, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Współcześni mennonici na przyjechali na Kujawy i Pomorze
Współcześni holenderscy mennonici odwiedzą nasz region. Przez kilka dni będą poszukiwać śladów swoich przodków, którzy zakładali swoje osady na terenie dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego.
Uczestnicy wyprawy (8 osób) odwiedzają miejsca związane z mennonitami. W naszym regionie będą to: Archiwum Państwowe i starówka w Toruniu. Potem - Wielka Nieszawka - powstający tam Olęderski Park Etnograficzny, dawny cmentarz menonicki i kościół pomenonicki w Małej Nieszawce oraz Gruczno i Chrystkowo - gdzie stoi menonicki dom z XVIII w.
Mennonici to protestancka grupa wyznaniowej założonej w poł. XVI w. przez Menno Simonsa. Z uwagi na swe radykalne przekonania (chrzest dorosłych, brak duchownych i struktur kościelnych, zakaz pełnienia służby wojskowej) ulegali prześladowaniom zmuszającym ich do emigracji. W XVI wieku osiedlili się w Polsce.
Dzięki wyniesionym z Holandii doświadczeniom potrafili rozwinąć wysoką kulturę rolną, zbudowali też system wałów i rowów melioracyjnych. Nie bali się dzikiej Wisły i mieszkali blisko niej. Ich skupiskami w naszym regionie były Nieszawka, Sosnówka, Przechówko, Konopat, Grupa i Bratwin. Pamięć o ich dziedzictwie jest w naszym regionie podtrzymywana przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły, które organizuje "Weekend z Mennonitami" oraz Muzeum Etnograficzne w Toruniu, które buduje Olęderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce.
Rezultatem podróży współczesnych mennonitów będzie obszerna strona internetowa poświęcona ich dziedzictwu i teraźniejszości, która zostanie uruchomiona we wrześniu.
>>>
Czyli amisze ! Fajny lud ! Uwielbiam ! Byli i w Polsce w Paragwaju ... Szkoda ze nie katolicy bo kultura super ekstra !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:51, 28 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Daily Mail
Żyją bez prądu, muzyki, alkoholu. I tak od niemal 500 lat
Dziennik "Daily Mail" publikuje na swojej stronie internetowej reportaż Jordi Ruiza Cirery, który wyruszył do Santa Cruz w Boliwii, by odwiedzić tajemniczą społeczność Mennonitów. "Żadnych kawiarni, ogrodów, ani boisk piłkarskich" - cytuje Cirerę portal.
19Zobacz zdjęcia
Powstała w 1539 roku społeczność Mennonitów to chrześcijańscy protestanci, którzy swoje korzenie mają w Holandii. Wśród zasad wiary, jakimi się kierują, jest m.in. zakaz składania przysiąg, używania broni i sprawowania wysokich urzędów. Jak pisze "DM", wielu z nich używa dziś nowoczesnych technologii, ale nie ci, których odwiedził fotograf.
- Tym, co szokuje najbardziej, jest fakt, że prócz sklepu i kościoła, nie mają żadnych miejsc, w których spotykają się z innymi, żadnych przestrzeni, w których mogliby spędzać czas wolny. Życie skupia się wyłącznie wokół pracy i opieki nad rodziną - mówi w rozmowie z gazetą Cirera.
Jako fotoreporter, by móc zrobić zdjęcia, Cirera musiał na wiele dni zamieszkać wśród swoich bohaterów, a gdy chciał fotografować członków rodziny - za każdym razem potrzebował zgody ojca - czytamy.
Mennonici, którzy jak podaje dziennik, pojawili się w Boliwii w latach 50., ubierają się niemal identycznie, mają te same rozrywki i mieszkają w bardzo podobnych domach - żyją jak ich XVI-wieczni przodkowie.
Społeczność, która w Bolowii liczy ok. 50 tys., zmaga się dziś z wieloma wyzwaniami. Najważniejszym są rządowe programy ochrony środowiska, które uniemożliwiają im wycinanie drzew. Drewno to dla nich podstawowy surowiec.
Niełatwo jest też unikać kontaktów z mieszkańcami pobliskich miast - ich wpływ sprawia, że Mennonici coraz częściej korzystają z aut, muzyki czy alkoholu. W efekcie wielu z nich decyduje się na migrację w głąb lasów, gdzie łatwiej o tak ważny dla nich spokój.
...
Czyli z rodzaju amiszy. Jest to sekta ale nie destrukcyjna. I sa wierni zasadom nie to co Zachod. Choc dziwni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:35, 19 Paź 2022 Temat postu: |
|
|
Olędrzy nad Wisłą czyli polscy mennonici
Mennonici z Niderlandów i Fryzji odegrali bardzo pozytywną rolę w historii Polski. Byli świetnymi rolnikami, inżynierami i wynalazcami, a przede wszystkim mistrzami w zagospodarowywaniu podmokłych terenów.
...
Czyli miejscowi Amisze. Jednak całkowicie się spolonizowali i nie ma śladu po błędach religijnych u ich potomków. I bardzo pięknie tak trzeba!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|