Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:26, 31 Gru 2009 Temat postu: A więc zagłada już blisko! |
|
|
Tymczasem naukowcy radzieccy:
W piątek, 13 kwietnia 2029 roku asteroida Apophis ma przelecieć blisko Ziemi, może nawet niebezpiecznie blisko. Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos zaproponowała staranowanie asteroidy, żeby zepchnąć ją z potencjalnie groźnego kursu. Potrzebny byłby specjalny statek kosmiczny.
Szef Roskosmosu Anatolij Pierminow podkreślił, że społeczność międzynarodowa musi szybko znaleźć jakiś sposób na zmienienie kursu asteroidy, mającej ok. 300 metrów średnicy. Według Pierminowa, ma się wkrótce odbyć spotkanie naukowców z Rosji, Europy, Chin i USA, poświęcone "zapobieżeniu katastrofie".
Szef Roskosmosu zapewnia, że nie ma powodów do paniki. Należy jednak bardzo uważnie obserwować i studiować trajektorię odkrytej w 2004 roku asteroidy, bo Apophis jest "trzykrotnie potężniejsza" niż kometa (niektóre teorie mówią, że meteoryt), która w 1908 roku z siłą ponad tysiąca bomb atomowych, takich jak ta, którą zrzucono na Hiroszimę, uderzyła w Syberię.
Z obliczeń wynika podobno, że "specjalny statek kosmiczny" mógłby zepchnąć asteroidę z niebezpiecznego kursu - powiedział Pierminow. Dodał, że nie chodzi o zniszczenie Apophis np. za pomocą głowicy nuklearnej, lecz o jej staranowanie.
>>>>>
Jesli Pan Bóg szykuje Dzien Ostateczny to radzieccy nie maja szans...
No ale moga probowac!Juz nieraz probowali walki z Bogiem...
Efekt znamy...
:O))))))
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 12:46, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 0:41, 29 Gru 2010 PRZENIESIONY Nie 21:22, 20 Paź 2013 Temat postu: Uczeni radzieccy znaleźli sposób na koniec świata ! |
|
|
Były inżynier wojskowy Jewgienij Ubijko stworzył specjalną kapsułę, w której - jak twierdzi - będzie można przetrwać koniec świata. Ten, jeśli wierzyć kalendarzowi Majów, ma nastąpić w grudniu 2012 roku. Reportaż poświęcony wynalazkowi Rosjanina został dzisiaj wyemitowany przez telewizję Russia Today.
Wynaleziona przez niego kapsuła jest hermetyczna, ma cztery warstwy izolacyjne. Inżynier twierdzi, że może pomieścić cztery osoby, które przeżyją w niej ok. 40 dni.
Ubijko powiedział, że ideę stworzenia specjalnej kapsuły, w której można przeżyć koniec świata, przedstawił niecały rok temu. Obecnie projekt jest na ukończeniu.
Ubijko uważa się za geniusza i radzi rosyjskiemu rządowi, aby jak najszybciej zamówił u niego awaryjne kapsuły.
Produkcja jednego egzemplarza ma kosztować 80 tys. dolarów. W przypadku, jeśli przepowiednie Majów się nie sprawdzą i koniec świata nie nastąpi, to kapsułę, według Jewgienija Ubijko, będzie można wykorzystać jako saunę albo lodówkę przemysłową.
>>>>>
Nu i proszu!Radzieckiemu czlowiekowi to koniec swiata nie straszny!Kapsula jest bimber jest to damy rade!
Chlopaki z Kremla przetrwaja!To najwazniejsze. Tylko co po tem jak swiata nie bedzie?Pieklo!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:26, 20 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Radziecki naukowiec mógł doprowadzić do apokalipsy
Szaleni naukowcy dzielą się na dwie kategorie. Częstszą są ci, których nie da się określić mianem innym niż oszołomów, jednakże część z nich to geniusze i wizjonerzy, wyśmiewani przez większość otoczenia, ale generujący światowy postęp. W przypadku radzieckiego uczonego Michaiła Budyko sprawa jest skomplikowana. Nie do końca wiadomo, do której kategorii należałoby go zaliczyć.
Jego pomysły nigdy nie zostały bowiem zrealizowane, a były co najmniej kontrowersyjne. Zacznijmy jednak od początku. Urodzony w Gomlu na Białorusi Budyko był w Związku Radzieckim poważanym naukowcem, który jest uważany za jednego z założycieli współczesnej klimatologii fizycznej. Działał w Leningradzie, był członkiem Akademii Nauk ZSRR.
W komunistycznym kraju uzyskał autorytet, ponieważ w wielu aspektach jego zespoły badawcze wyprzedzały poziomem swoje odpowiedniki w krajach zachodnich, co w okolicznościach wyścigu zbrojeń miało dla sowieckich władz kapitalne znaczenie. Umysł był to wybitny, jednakże jednego ze swoich pomysłów nie zdołał wprowadzić w życie. Mimo że miał już wstępne poparcie władz.
Budyko był jednym z pierwszych naukowców na świecie, którzy zauważyli globalne ocieplenie, które sam nazywał "efektem szklarniowym". Różnica pomiędzy podejściem dzisiejszych naukowców do tego zjawiska, a tym co stwierdzał radziecki uczony, była jednak zasadnicza. On uznał bowiem, że jest to zjawisko pożądane, a co więcej, należy je wzmacniać.
Bardzo chciał, by ZSRR stało się krajem cieplejszym i dumał nad możliwościami wpływania na klimat przez człowieka. Chodziło przede wszystkim o to, by zasięg rolnictwa przesunąć zdecydowanie na północ, na bezużyteczne ze względu na ogromne mrozy ziemie Syberii. W końcu wymyślił coś, co z dzisiejszego punktu widzenia brzmi szokująco.
Atmosfera, a więc warstwa gazów otaczających Ziemię, ogrzewa ją o kilkadziesiąt stopni, a czynnikiem wzmacniającym ten efekt jest emisja dwutlenku węgla. Co zatem proponował Sowiet? Otóż chciał emisję CO2 zwiększać i czynić to nie tylko jako efekt uboczny produkcji przemysłowej, ale też celowe działanie mające na celu ocieplenie klimatu.
Stwierdził również, że takie działanie doprowadzi do ocieplenia klimatu na stałe, ponieważ zmniejszenie się zasięgu lodowca zmieni kąt odbicia promieni słonecznych od tegoż i sprawi, że Słońce zacznie samodzielnie podgrzewać tereny dotąd zimne. Na to wszystko miał skomplikowane obliczenia matematyczne, które aparatczykowie z Kremla uznali za genialne, plan był bliski realizacji.
Ostatecznie przestraszono się aż takiej ingerencji w naturę i zaprzestano przygotowań do celowej zmiany klimatu. Wciąż docierają do nas bowiem sprzeczne dane odnośnie do antropocentryczności ocieplenia klimatu, a dwutlenek węgla wcale nie musi być (choć może) głównym sprawcą tegoż.
Kto wie, czy za jakiś czas na świecie nie znajdzie się kolejny Budyko, który tym razem dostanie pozwolenie na swoje działania. Mogłyby one doprowadzić w konsekwencji do wymarcia planety, ale nie jest to oczywiste. Klimatologia jest bowiem nauką dziwną, ponieważ jej przedstawiciele mają skłonność do wygłaszania skrajnie różnych sądów.
Opcje są dwie - albo Budyko był aż tak wielkim wizjonerem, że zdawał sobie sprawę z konsekwencji emisji wielkich ilości CO2 i wiedział, że nic złego się nie stanie, a wręcz przeciwnie, albo doprowadziłby do zagłady planety. Cóż, czytelnik musi odpowiedzieć sobie na to pytanie sam.
....
Cale to ocieplenie wynalezli oczywiscie ... naukowcy radzieccy Jako efekt szklarniowy ... Tak naukowcy radzieccy sa jak ten lud . Jak chlaja to na calosc . Jak bredza to tak samo . Na calosc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:23, 27 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Rosyjscy naukowcy: Polskę czeka wyjątkowo mroźna zima
Rosyjscy naukowcy uważają, że Polskę czeka mroźna zima. Polscy - są nieco bardziej ostrożni.
- Zima stulecia raczej nam nie grozi - uważa klimatolog profesor Krzysztof Błażejczyk. Przyznaje jednak, że tego, jaka będzie pogoda w nadchodzących miesiącach, nie da się jeszcze dokładnie przewidzieć.
Naukowcy z Rosyjskiej Akademii Nauk nie mają jednak wątpliwości - tegoroczna zima w Polsce ma być wyjątkowo mroźna. To zasługa niżów znad Skandynawii i Rosji, które na dobre zadomowią się nad naszym krajem.
Profesor Krzysztof Błażejczyk z Wydziału Geografii Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśnia, że rosyjscy naukowcy w swoich prognozach opierają się głównie na analizie pogody w poprzednich latach. - Oprócz tego badają zjawiska zachodzące w Arktyce - tłumaczy.
Jednak, jak uspokaja prof. Błażejczyk, rosyjskie przewidywania są przedwczesne i powinniśmy spokojnie czekać na dokładniejsze prognozy. Klimatolog podkreśla, że nasza wiedza o zjawiskach pogodowych jest jeszcze zbyt mała, by móc przewidywać sytuację jaka będzie za kilka miesięcy.
Nawet gdyby przewidywania rosyjskich naukowców sprawdziły się, to warszawiacy mroźnej aury się nie boją. Jak mówi jedna z osób, taka "zima stulecia" była już wiele razy i udało się ją przetrwać, a Polacy są przyzwyczajeni do niskich temperatur.
Jest też jeden plus rosyjskich przewidywań - oprócz niskich temperatur ma być też sucho i słonecznie. Na dokładniejsze prognozy przyjdzie jednak nam jeszcze poczekać.
...
Radzieccy naukowcy daja czadu . Znowu . Oczywiscie nic nie jest tak nieprzewidywalne jak pogoda . Prognozy na kilka miesiecy naprzod to juz ruletka . Na razie to jest w Polsce coraz cieplej w pazdzierniku najpierw zrobil sie listopad a teraz jest wrzesien . Co bedzie dalej ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:05, 29 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Prognoza długoterminowa - to już jest sensacja!
O ile wysokie temperatury w końcówce października są w polskich warunkach możliwym i wytłumaczalnym, choć rzadkim, o tyle ciepło utrzymujące się do połowy listopada ociera się już o granice sensacji, a tak właśnie prawdopodobnie będzie. Na horyzoncie nie widać najmniejszych oznak zimy i choć wskazania słupków rtęci nie będą już aż tak imponujące jak w ostatnich dniach, to wciąż będzie czym się cieszyć.
Choć październik i listopad nie są w Polsce miesiącami zimowymi, to pierwsze oznaki tej pory roku zwykle pojawiają się dość wcześnie. Są nimi pojedyncze dni z bardzo niskimi temperaturami (średnia dobowa poniżej zera), albo opady śniegu z deszczem, a nawet samego śniegu. Tymczasem w 2013 roku takich "przyjemności" unikniemy prawdopodobnie do połowy listopada, a bardzo możliwe, że i do końca tego miesiąca.
Sezonowa prognoza CFS (amerykańskie dane dla Europy pochodzące z państwowych źródeł) sugeruje bowiem, że listopad na terytorium naszego kraju będzie miesiącem o kilka stopni cieplejszym niż wskazywałaby na to norma wieloletnia. Oznacza to, że średnie temperatury maksymalne mogą być w sporej części Polski dwucyfrowe. Z zimą nie ma to nic wspólnego.
Prognozy sezonowe dotyczą jednak trendów, a w miarę dokładny obrót sytuacji meteorologicznej da się z przyzwoitym prawdopodobieństwem przewidzieć na około dwa tygodnie, co czynią również wspomniani Amerykanie (model GFS). W tym okresie czeka nas pogoda zmienna, ale ciągle ciepła, utrzyma się zatem tendencja z końcówki października, który po niemrawym, bo dość chłodnym początku okaże się miesiącem wyraźnie cieplejszym od normy wieloletniej.
Wtorek przyniesie Polakom ładną pogodę. W pierwszej części dnia popadać może w Bieszczadach, w południowej Małopolsce oraz lokalnie na Pomorzu. W pozostałych częściach kraju słonecznie - od 12 stopni nad morzem do 18 na południu kraju. Na większości terytorium termometry wskażą w granicach 15-17 kresek.
Środa będzie dniem dość podobnym, z tym że lać będzie w pierwszej połowie dnia w południowo-wschodniej "ćwiartce" Polski oraz na Pomorzu. Zrobi się też znacznie chłodniej, bo tam gdzie wystąpią opady, temperatury będą niskie, minimalnie poniżej 10 stopni. Na pozostałym obszarze od 11 do 13 stopni. Nieco cieplej, bo 15 jednostek Celsjusza, lokalnie na Dolnym Śląsku.
W czwartek padać będzie tylko nad morzem i to dopiero wieczorem. Na całym obszarze kraju temperatury będą dość równe, około 11-13 stopni w najcieplejszym fragmencie dnia. Piątek przyniesie natomiast opady na Pomorzu rano i na Dolnym Śląsku wieczorem. Nieco chłodniej niż w poprzednich dniach, za to mniej więcej zgodnie z normą wieloletnią dla tej pory roku - od 9 stopni na północy do 12 na południu.
Sobota i niedziela będą natomiast dniami deszczowymi w całej lub prawie całej Polsce, natomiast nie będzie padało bez przerwy, lecz w pewnych fragmentach dnia. Będzie jednak prawdopodobnie pochmurno i brzydko, natomiast nie będzie miejsc w kraju, w których słupki rtęci chociaż na chwilę nie wychylą się powyżej 10 kresek ponad zerem. Ewentualnym wyjątkiem może być Suwalszczyzna.
Po niezbyt przyjemnym weekendzie, który mógłby być zwiastunem nadchodzącego pogorszenia się pogody, przyjdzie miła niespodzianka, o której mowa choćby w tytule niniejszego artykułu. Znów bowiem zrobi się prawdopodobnie (pewności nigdy nie ma, jednakże tak wskazują modele) nadzwyczaj ciepło, bo od 12 do nawet 17 stopni w ciągu dnia. Jak na listopad to temperatury naprawdę imponujące. Będzie to jednak tydzień dość mokry.
Pomijając dość spore opady w nadchodzących kilkunastu dniach, wiadomości są więcej niż dobre, ponieważ wciąż będziemy mieli do czynienia z "babim latem" i temperaturami wyraźnie wyższymi od średnich dla tej pory roku w Polsce. Jest się z czego cieszyć, ponieważ festiwal ciepła, w którym mamy okazję uczestniczyć od dłuższego czasu, utrzyma się z krótkimi przerwami przez całą pierwszą połowę listopada. Bardzo możliwe, że pierwszy atak zimy nastąpi dopiero w końcówce tego miesiąca, albo nawet w grudniu.
....
HEHEHE !!! Zupelnie odwrotnie niz grozili nam radzieccy naukowcy Wprawdzie nie mamy mozliwosci przewidziec w pazdzierniku co bedzie w lutym ale jest coraz cieplej w Polsce ! Pycha radzieckich wyksztalciuchow musi byc ukarana . A nalezy ona do rekordowych jak wszystko w Rosji . Bóg rzadzi pogoda !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:17, 02 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Awantura o "zimę stulecia".
Zacznijmy od końca: Rosjanie wcale nie przewidują "zimy stulecia", a wręcz przeciwnie. Rosyjska Akademia Nauk opublikowała własną prognozę sezonową dla Europy, okazało się, że zaskakująco różni się ona od tego, co jeszcze niedawno ogłosił jeden z najbardziej znanych meteorologów świata, Chabibulło Abdusamatow.
Przypomnieć należy, że ów jegomość ma 72 lata i jest z pochodzenia Uzbekiem, jednak to w Rosji stał się ogromnym autorytetem. Jest szefem rosyjskiej sekcji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a także laboratorium astrofizycznego w Sankt Petersburgu. Mamy tu do czynienia z naukowcem o świetnej opinii oraz ogromnym doświadczeniu, człowieku zapraszanym na konferencje klimatyczne organizowane na całym świecie i słuchanym z wielką atencją.
Podał on niedawno własną długoterminową prognozę pogody na najbliższe miesiące. Po ciepłym październiku i zimnym listopadzie ma przyjść w Europie wyjątkowo ciepły grudzień. Na tym jednak skończą się igraszki z "delikatnie" zimową pogodą.
Styczeń i luty mają być bowiem ekstremalnie mroźne, zdecydowanie najgorsze w historii pomiarów. Temperatury mogą przekroczyć granice wyobraźni mieszkańców Europy, co w Polsce zapewne oznaczałoby regularne mrozy większe niż minus czterdzieści. Rosjanin prognozuje, że od tragicznej zimy zginie kilka milionów ludzi. Zamarznąć ma Bałtyk, Tamiza i Morze Czarne, co z punktu widzenia encyklopedycznej wiedzy klimatycznej trudno sobie unaocznić.
Autorytet Abdusamatowa, który jako jedyny przewidział choćby zwolnienie i zatrzymanie globalnego ocieplenia, jest niepodważalny, jednakże tym razem Rosyjska Akademia Nauk zupełnie nie zgadza się z petersburskim guru meteorologii i klimatologii. Według ich predykcji zima ma być ciepła i przyjemna. Ich prognozy dotyczą przede wszystkim Rosji, ale także terenów daleko na zachód od niej, w tym Polski.
Według RAN grudzień ma być miesiącem ciepłym, a styczeń ekstremalnie ciepłym. Według tej tezy miałoby dojść do powtórki z 2007 roku, kiedy to temperatury w Polsce w styczniu przypominały te znane z basenu Morza Śródziemnego - ciągle było prawie 10 stopni na plusie, z przerwami na pojedyncze chłodne dni.
Problematyczny w rosyjskiej prognozie jest luty, ponieważ nasi "bracia" z epoki słusznie minionej, wróżą dla swojego kraju zimę lekko poniżej przeciętnej, a w Polsce będzie znów cieplej niż wskazywałyby na to normy wieloletnie. Wynika zatem z tego, że zima w naszym państwie będzie wyjątkowo ciepła i przyjemna, zupełnie niezgodnie z kasandrycznymi wizjami Abdusamatowa.
Co więcej, prognoza Rosyjskiej Akademii Nauk jest niemalże idealnie zgodna z tym, co prorokują Amerykanie z NOAA. Oni widzą w naszej części Europy sytuację, w której jesień potrwa do połowy stycznia, po czym przyjdzie od razu wiosna. Na zimę w tej wizji miejsca całkowicie brak. Oby taki scenariusz się sprawdził, śnieg i mróz nie są bowiem potrzebne nikomu poza dziećmi na feriach.
Gorzej, jeżeli spełni się scenariusz Abdusamatowa. Na rosyjskich forach internauci ochoczo nazywają go już "Absurdsamatowem", tymczasem zalecić należy ostrożność. W połowie lat 90. światowe gremia naukowców zakładały zgodnie przyspieszenie procesu globalnego ocieplenia, tymczasem on jedyny powiedział, że to cykl, który niebawem się zatrzyma. Wtedy miał rację, kto wie, czy podobnie nie będzie i teraz.
Jedno jest pewne - z punktu widzenia meteorologicznej próby sił, będzie to jedna z najciekawszych zim w historii. Jeżeli bowiem spełni się scenariusz większości służb meteorologicznych na świecie (NOAA,RAN), opowieści o "epoce lodowcowej" będzie można włożyć między bajki. Jeżeli jednak zima będzie okrutna i mroźna, wszystkie głowy i mikrofony skierują się w stronę Abdusamatowa. Ma on mnóstwo zarówno do stracenia, jak i do zyskania.
Najbardziej zaskakujące jest to, że zarówno Abdusamatow, jak i NOAA oraz RAN, przewidują zimę ekstremalną. Różnią się tylko co do kierunku "ekstremalności".
...
Radzieccy naukowcy wycofuja sie rakiem czyli tylem z calej tej mega zimy .
Bo rzeczywiscie jaki cieply pazdziernik ? Byl zimny . Jaki zimny listopad ?
Dzis po wizycie na cmentarzu w celu uratowania dusz czysccowych pojechalem nad jeden z lodzkich terenow zielonych poczuc klimat zachodu slonca . Siedzac na ułomku ławki (niestety chule) zagrzalem sie ! Zamiast zmarznac po ciemku ! Wrociwszy do domu stwierdzilem 15 czy 16 stopni po ciemku ! i wyszlo ze za cieplo sie ubralem ! Zimny listopad !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:11, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Zima będzie o połowę krótsza od poprzedniejNiedziela, 22 grudnia 2013, źródło:WP.PL
fot.WP.PL / Internautka Iwona Żórawska
Nadzwyczajnie ciepły grudzień spowoduje, że zima, która się właśnie rozpoczęła, będzie od poprzedniej krótsza co najmniej miesiąc, a biorąc pod uwagę, że ubiegły marzec był niespotykanie zimny, to nawet 2 miesiące, czyli o połowę.
W tym roku mogliśmy się cieszyć bardzo ciepłym październikiem i listopadem, a teraz przeżywamy grudzień z temperaturami powyżej normy. I taki już pozostanie do końca. Tym samym, zima już w tej chwili, skróciła nam się o miesiąc. Zaoszczędziliśmy dzięki temu niemało na ogrzewaniu, więc brak śniegu i mrozu do tej pory raczej nam nie przeszkadza.
W zasadzie, zima ma jeszcze czas, żeby się wyszaleć w ciągu najbliższych 2 miesięcy, ale z 70-procentowym prawdopodobieństwem tego nie zrobi. Amerykanie z NCEP, a więc National Centers for Environmental Predictions (pol. Narodowe Centrum Prognoz Środowiska) wieszczyli nam już jakiś czas temu ekstremalnie ciepłą zimę: Zobacz.
Po raz ostatni z czymś podobnym mieliśmy do czynienia w sezonie 1987/88, czyli 26 lat temu. Marzec równie zimny jak styczeń czy luty, a nawet zimniejszy zdarza się niezwykle rzadko.
Od końca lat 90. ubiegłego stulecia wiosna nadchodziła coraz wcześniej. Z zimnymi marcami, przedłużającymi zimę, spotykaliśmy przed 2013 rokiem w latach 2006, 2005, 1996, 1987, 1980.
W latach pomiędzy 1979 a 1982 zima trwała wyjątkowo długo, bo aż do połowy kwietnia. Szanse, że tegoroczna będzie tak długa, jak ta przed rokiem, są praktycznie żadne, biorąc pod uwagę, że na ostatnie 34 zimy zdarzyło się to tylko sześć razy.
Temperatury znacznie wyższe, niż wskazuje na to norma wieloletnia czekają nas w lutym, niewykluczone, że także w marcu. To oznacza wcześniejsze nadejście wiosny. Prognozy wskazują, że będzie ona bardzo ciepła.
...
HAHAHA !!! No co ? Gdzie ten straszliwy grudzien zapowiadany przez radzieckich szamanow Bóg zawsze mowi ostatnie Słowo
Z radzieckimi farsa jest zawsze niestety czesto i tragedia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:36, 25 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Rekord ciepła w Moskwie: 3,5 st. Celsjusza
Temperatura w Moskwie wyniosła w środę 3,5 st. Celsjusza. To rekord ciepła w dniu 25 grudnia w rosyjskiej stolicy, która zazwyczaj pod koniec roku pokryta jest śniegiem - ogłosiły służby meteorologiczne.
"O godzinie 14 lokalnego czasu (godzina 11 czasu polskiego) temperatura wyniosła 3,5 st. Celsjusza, bijąc poprzedni rekord 3,1 st. Celsjusza z 1910 roku" - podały służby na stronie internetowej.
W ostatnich dniach temperatura w rosyjskiej stolicy jest wyższa o co najmniej 5 stopni od typowych temperatur w tym okresie. Z tego powodu podczas noworocznych obchodów w Moskwie może zabraknąć śniegu - dodały służby meteorologiczne.
...
HEHE ZIMA TYSIACLECIA ! ARKTYCZNE MROZY !!! RADZIECCY PROGNOSTYCY DALI CZADÓ W TYM SEZONIE HEHEHEHEHE !!!
Z NIMI TAK ZAWSZE ! HAHAHAHA ? MIMO WSZYSTKO JAK TU ICH NIE LUBIC ???:-)Hehehehehe .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:35, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Zima stulecia? Autorytet mocno się pomylił
Już wczesną jesienią Europa poczuła się nieco przestraszona. Oto jeden z najbardziej rozpoznawalnych klimatologów świata, Chabibułło Abdusamatow, zapowiedział, że zima 2013/2014, będzie na naszym kontynencie koszmarna. Rosjanin twierdził, że przeżyjemy mrozy i śniegi na nieznaną dotąd skalę.
Co więcej, miał to być nie epizod, a początek globalnego trendu ochłodzenia. Klimat Europy miał się ochładzać regularnie do mniej więcej 2050 roku, a cały XXI wiek miał być nieporównywalnie chłodniejszy niż miniony. Sprawa wydawała się poważna, ponieważ przedstawił ją wielki autorytet w swojej dziedzinie.
Abdusamatow jest bowiem znany z tego, że w latach 90. XX wieku jako jedyny w światowej czołówce klimatologii prawidłowo przewidział zahamowanie procesu globalnego ocieplenia na początku XXI wieku. Nie było zatem podstaw, by jego złowieszcze opinie lekceważyć.
Abdusamatow ma 73 lata i jest z pochodzenia Uzbekiem, jednak to w Rosji stał się ogromnym autorytetem. Szefuje rosyjskiej sekcji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a także laboratorium astrofizycznego w Sankt Petersburgu. Mamy tu do czynienia z naukowcem o świetnej opinii oraz ogromnym doświadczeniu, człowieku zapraszanym na konferencje klimatyczne organizowane na całym świecie i obdarzanym wielkim poważaniem.
Pierwsze prognozy Abdusamatowa zostały już jednak zweryfikowane jako błędne. Rosjanin uważał bowiem, że listopad 2013 roku miał być w Europie, w tym w Polsce, bardzo chłodny, co okazało się nieprawdą. Po odpoczynku od mrozów w grudniu, styczeń i luty miały przynieść kolejny atak zimy, tym razem na ogromną skalę.
Abdusamatow wieszczył liczne zamarznięcia nieprzygotowanej na takie warunki atmosferyczne ludności. Twierdził, że zamarznie Morze Bałtyckie, a nawet Tamiza i Morze Czarne. Jest już oczywiste, że tak się nie stanie. Prognoza na listopad okazała się wielkim pudłem, a i pierwsza połowa stycznia była cieplejsza niż norma wieloletnia by na to wskazywała. Aktualne prognozy nie zdradzają żadnych symptomów podobnych ekstremów. Owszem, we wschodniej Europie ma być dość zimno, ale z pewnością nie będą to już mrozy apokaliptyczne.
Amerykanie z NOAA (państwowa agencja meteorologiczna), uważają również, że ciepły będzie luty. To oni przewidzieli pogodę na grudzień i styczeń zupełnie poprawnie, co sugeruje, że 73-latek mocno się pomylił. Być może w dalszej perspektywie jego prognozy wykażą większą zgodność z rzeczywistością, jednakże wiara w jego niezwykłą wiedzę i doświadczenie uległa bolesnej weryfikacji.
Cała sytuacja z Abdusamatowem i jego "proroctwem" pokazuje wyraźnie, że tego rodzaju wieloletnie prognozy należy traktować z szacunkiem, ale także z dużym dystansem.
....
Teraz to Amerykanie moda sie madrzyc jak juz polowa stycznia ... Absurdamatow ryzykowal typowo wschodnia skrajnoscia. I przegral . Pycha zostala ukarana . Ja juz w pazdzierniku ! o tym pisalem co kazdy moze przeczytac . Wiem to od Boga ktory od razu mi powiedzial mniej wiecej . To co zrobimy na odwrot (jak oni zapowiadaja) . A ja . Tak tak po co mrozy I mamy Z Bogiem przegrac nie mozna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 19:39, 16 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:13, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Co się stało z pogodą w Polsce?
Zamiast mrozów mamy nawet kilkanaście stopni powyżej zera, a zamiast opadów śniegu, czy też deszczu ze śniegiem, piękne słońce. Pogoda w Polsce od miesiąca nie przypomina nijak zimy charakterystycznej dla obecnej części roku w tej części świata, a wręcz przeciwnie, możemy się poczuć jak nad Morzem Śródziemnym i nie jest to żadne nadużycie. Co stało się z pogodą w Polsce w lutym?
Mało kto przypomina sobie zapewne aż tak słoneczny i ciepły luty, z jakim mamy do czynienia obecnie. Wygląda na to, że miesiąc ten przejdzie do historii jako o nawet 5 (w niektórych rejonach Polski) stopni cieplejszy niż wskazywałaby na to norma wieloletnia. Co więcej, w całej Europie mamy do czynienia z dziwnymi wskazaniami termometrów, a w wielu miejscach na Bałkanach zrobiło się nawet ponad 20 stopni. Jak to możliwe?
Zacznijmy może od przedziwnych opadów, które wystąpiły w ostatnich dniach w południowo-zachodniej części kraju. Na opolszczyźnie odnotowano bowiem saharyjski piasek w deszczu (podobnie jak w Niemczech i w Czechach), który wyraźnie wskazuje na to, skąd bierze się ciepłe powietrze w naszym kraju. Gdyby zatem rzeczywiście tak było, jeszcze cieplej niż u nas powinno być na Bałkanach.
Wszystko się zgadza, ponieważ jeszcze kilka dni temu w stolicy Serbii, Belgradzie odnotowano w ciągu dnia letnią temperaturę 24 stopni na plusie. Przez trzy kolejne dni temperatura przekroczyła 20 stopni w bułgarskiej Sofii, podobnie jak w macedońskim Skopje. Część tego ciepła dotarła także do nas, przynosząc w południowej Polsce temperatury przekraczające 10 kresek.
Należy jednak przejść do konkretów i użyć pewnego bardziej poważnego aparatu pojęciowego. Obecnie pogodę w Polsce kształtuje "klin wyżowy", a niebawem z zachodu napłynie trochę chłodniejsza, polarno-morska masa powietrza. Wygląda jednak na to, że jeszcze przez dłuższy czas nie będziemy w Polsce mieli poważnej zmiany pogody, ponieważ ciągle będzie ciepło i słonecznie.
Co ciekawe, marzec ma utrzymać trend z lutego i również ma być miesiącem wyjątkowo ciepłym, przynajmniej według prognoz sezonowych emitowanych przez amerykańską agencję meteorologiczną. Wydaje się, że większe zmiany w pogodzie nie nastąpią zatem w najbliższym czasie, a my będziemy mogli cieszyć się wyjątkowo wczesną wiosną.
Na pogodę w Polsce wpływ ma także wyjątkowo słaba zima na Syberii, gdzie padają rekordy temperatury, w niektórych jej częściach pojawia się nawet niewidziana zwykle o tej porze roku odwilż. Dlatego też trudno jest wyobrazić sobie sytuację, by do Polski napłynęły kontynentalne, mroźne masy powietrza, które potrafią przynosić nam nawet 20-stopniowy mróz o tej porze roku.
Sytuacja w polskiej pogodzie jest zatem nietypowa, ale też wyjątkowo korzystna. Oby pozytywny trend utrzymywał się jak najdłużej.
...
Jak to co sie stalo ? Naukowcy radzieccy zabrali sie za pogode w Polsce i zapowiedzieli Syberie to musiala wyjsc Afryka Od poczatku mowilem
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:12, 18 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
U nas zimy nie było, a wiosna jest jak należy.
Rozkład pogody na świecie nie jest stały. Przyjęło się, słusznie zresztą, uważać, że poszczególne części świata są cieplejsze od innych, w szczególności o określonej porze roku. Często okazuje się jednak, że przez cały sezon pogoda nijak nie przypomina takiej, do jakiej latami przyzwyczajała. Tak było w tym roku zarówno w Europie, jak i w Ameryce Północnej.
W Europie w tym roku zimy nie było, przynajmniej w pełnym tego pojęcia znaczeniu. Pogoda w Polsce w tym okresie była najlepszym przykładem sezonowej anomalii. Jesień przedłużyła się na cały grudzień, a pierwszy (i jak się okazało ostatni) atak mrozów i śniegów przypadł na dwa tygodnie końca stycznia, w dodatku ominął południową część naszego kraju.
W lutym znów było znacznie cieplej, niż wskazywałyby na to normy wieloletnie, a kilka dni z temperaturami dwucyfrowymi mocno przypominało wiosnę. Marzec również był ciepły, a w kwietniu na poważne ataki zimy nie ma już co liczyć. Przeszliśmy przez zimną część roku w jeden z najłagodniejszych sposobów w historii, czego po czterech kolejnych chłodnych zimach trudno było się spodziewać.
Zgoła odmiennie przedstawiała się sytuacja w Kanadzie i północnej części Stanów Zjednoczonych. W wielu miejscach wspomnianego obszaru zimę uznano na podstawie statystyk za najzimniejszą w historii. W Chicago okres czterech miesięcy (od grudnia do marca) okazał się spełnić najczarniejsze sny pesymistów.
Dotychczas za legendarną uchodziła w tej części świata zima z lat 1977/78, kiedy odnotowywano przeraźliwe mrozy, wspominane przez wiele lat. Tymczasem okazało się, że ostatnia zima w skali czteromiesięcznej okazała się jeszcze zimniejsza. Dotyczy to nie tylko "Wietrznego Miasta", ale także wielu innych obszarów północnej części Ameryki Północnej.
Co więcej, to jeszcze nie koniec pogodowego dramatu, który rozgrywa się na tym obszarze. Jeszcze w pierwszej połowie kwietnia pogoda była szalenie niestabilna. Dość powiedzieć, że po pierwszym bardzo ciepłym dniu w Chicago (12 kwietnia, 27 stopni na plusie), już po trzech dniach maksymalną wartością były zaledwie 3 stopnie. W nocy panował mróz, spadł także śnieg.
W bardzo kiepskiej sytuacji są mieszkańcy wielu miast kanadyjskich. Winnipeg zwykle posiada mroźną, nieprzyjemną zimę, która jednak gwałtownie kończy się w marcu, a kwiecień jest tam już zbliżony do polskiego. W tym roku jest inaczej. Jeszcze na początku kwietnia temperatura w dzień nie potrafiła przekroczyć minus 7, a ocieplenie spodziewane jest dopiero w przyszłym tygodniu, gdy minęła połowa wiosny. W dodatku temperatury będą tam nadal niższe niż wskazywałyby na to normy wieloletnie.
Nie do końca jasny jest związek pomiędzy zimową pogodą w Europie i w Ameryce Północnej, ale w ostatnich latach daje się zaobserwować pewną tendencję, która każe wnioskować o istnieniu odwrotnej korelacji pomiędzy wartościami termicznymi okresów zimowych na tych kontynentach. Oznacza to, że ciepła zima w Europie często oznacza falę zimna w Ameryce i odwrotnie. Nie jest to jednak absolutna, nie znosząca wyjątków reguła.
...
I ,,geniusze nauki radzieckiej " wykonali salto mortale . Chcieli Polskę ukarac era lodowcowa a bylo cieplo jak nigdy TO BÓG RZĄDZI ŚWIATEM NIE WY !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:19, 27 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Dmitrij Babicz: przez agresywne działania polskiego rządu Rosja boi się Polski
Tomasz Bednarzak
akt. 26 lutego 2015, 15:25
Polskie władze poprzez swoje agresywne działania osiągnęły to, czego nie udało się Hitlerowi. Teraz Rosja obawia się Polski, to w tej chwili niebezpieczny kraj - powiedział na antenie telewizji Russia Today znany rosyjski publicysta Dmitrij Babicz. Słowa te padły w programie poświęconym dyskusji z okazji 70. rocznicy konferencji jałtańskiej.
Babicz był jednym z zaproszonych do studia ekspertów. I jako jedyny niemal w każdej wypowiedzi w mniejszym lub większym stopniu odnosił się do naszego kraju. Goście rozmawiali na temat tego, jak dziś postrzegana jest Jałta przez społeczeństwa poszczególnych państw. Na uwagę, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej czują się pokrzywdzone, Babicz odpowiedział, że "jeżeli ktoś ma żywić urazę do postanowień Jałty, to przede wszystkim jest to Rosja".
- Wchłaniając Ukrainę Zachodnią i państwa bałtyckie, Związek Radziecki stworzył sobie permanentną, ukrytą opozycję. I przypomnę, że gdy w 1991 roku ZSRR się rozpadał, wiele republik tego nie chciało. Na pierwszym miejscu chciały tego właśnie kraje bałtyckie i Ukraina Zachodnia - wskazał rosyjski publicysta. Zapomniał dodać, że Moskwa terytoria te anektowała długo przed Jałtą, a los państw bałtyckich w ogóle nie był przedmiotem konferencji.
- Dzisiaj, po latach zimnej wojny, bardzo łatwo jest powiedzieć, że los Węgier, Rumunii czy Polski został przypieczętowany w Jałcie za ich plecami. Problem leży w tym, że przed wybuchem wojny wszystkie te kraje, łącznie ze Związkiem Radzieckim, w pewnym momencie kolaborowały z Hitlerem. Tak samo jak Wielka Brytania i Ameryka - argumentował Babicz.
Jego zdaniem przed 1941 rokiem "niemal wszyscy, może poza Czechami, w taki czy inny sposób kolaborowali z Hitlerem, znając jego ideologię i działania". W tej optyce zarówno Polska, jak i Zachód, nie są wcale lepsi od ZSRR. O pakcie Ribbentrop-Mołotow, wspólnym rozbiorze Europy Środkowo-Wschodniej, współpracy Gestapo z NKWD czy intensywnej wymianie gospodarczej pomiędzy oboma totalitaryzmami, nie pada ani jedno słowo.
Relatywizowanie historii
Rosyjski komentator zwrócił też uwagę, że dziś podważa się rolę Związku Radzieckiego w pokonaniu III Rzeszy. - Przypomnę, że w 1995 roku, gdy przypadała 50. rocznica zakończenia wojny, na Zachodzie nikt nie podawał w wątpliwość decydującego wkładu ZSRR w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami - wskazywał. - Dziś sytuacja jest nienormalna, gdy organizuje się alternatywne obchody. Prawdopodobnie będą takie w Gdańsku, gdzie II wojna światowa tak naprawdę się zaczęła. Jak można świętować koniec wojny w miejscu, gdzie ona miała swój początek? - pytał retorycznie.
Babicz określił jako "smutne" podejmowane na Zachodzie - w jego opinii - próby relatywizowania historii, choć sam nie stroni od podobnych praktyk. Również w tym kontekście odniósł się do naszego kraju. - W Polsce ukazują się komentarze przyrównujące Stalina do Hitlera czy mówiące o tym, że w Jałcie Zachód sprzedał Europę Stalinowi. Ta narracja jest całkowicie nieprawdziwa. Są podobieństwa między reżimem nazistowskim i reżimem komunistycznym, ale tak naprawdę są to dwa różne systemy - mówił.
W tym miejscu przytoczył argumentację Aleksandra Szipkowa, autora niedawno wydanej w Rosji książki "Tradycjonalizm, nacjonalizm, neonazizm", który twierdzi, że Adolf Hitler przeniósł na Stary Kontynent kolonialne praktyki - nazistowskie Niemcy w rzeczywistości próbowały zdobyć kolonie w Europie, a II wojna światowa "była właściwie wojną kolonialną".
- Natomiast w Jałcie światowi przywódcy podzielili jedynie strefy wpływów, a nie kolonie. Mimo wszystko Rumunia, Węgry, Polska czy Czechosłowacja nie były po wojnie radzieckimi koloniami. Tak, ich suwerenność była ograniczona, Związek Radziecki chciał utrzymać w tych państwach lojalne dla siebie władze. Ale nie zamierzał rabować ich zasobów. I to jest podstawowa różnica - nazistowskie Niemcy były kolonialnym mocarstwem w środku Europy, ZSRR nie był - starał się przekonywać, choć niezaprzeczalnym faktem jest powojenny gospodarczy drenaż państw satelickich przez Moskwę.
Oskarżenia pod adresem Polski
Babicz przyznał, że dziś Jałta jest w Rosji oceniana pozytywnie, ale jego zdaniem jeszcze 10-15 lat temu wcale tak nie było. - Wielu radzieckich oraz rosyjskich intelektualistów czuło się źle z powodu prześladowania polskiej inteligencji. Nie byliśmy szczególnie zadowoleni z podejścia ZSRR do tamtejszych władz. Lecz działania nowego polskiego rządu i inteligencji sprawiły, że poszło to w niepamięć, bo to, co teraz robią, jest tak agresywne, że Rosjanie są gotowi usprawiedliwiać Jałtę - mówił.
Rosyjski publicysta poszedł jednak jeszcze dalej. - Obecne polskie władze osiągnęły to, co nie udało się Hitlerowi - teraz Rosja obawia się Polski, to w tej chwili dość niebezpieczny kraj. I dziś mamy niewiele sympatii dla ofiar Jałty - wypalił.
Nawet sięgając do porównań historycznych, Babicz nie omieszkał wykorzystać okazji, by nawiązać do Polaków. - Porównałbym Jałtę do wojen napoleońskich. Dzięki stworzonemu przez cara Aleksandra I Świętemu Przymierzu, przez 100 lat nie było żadnej poważniejszej wojny w Europie. Polacy byli niezadowoleni, dla nich XIX wiek był porażką - zauważył.
- W tym samym duchu Jałta, mimo wszystkich problemów, przyniosła 40 lat pokoju. Kiedy system jałtański zaczął się sypać, mieliśmy kilka wojen w Jugosławii, teraz mamy wojnę na Ukrainie, możemy mieć mnóstwo innych konfliktów. Nic z tego nie byłoby możliwe, gdyby system jałtański nadal obowiązywał. Wszystko więc zależy od perspektywy. Dziś XIX wiek jawi się nam jako raj, choć wtedy był oceniany jako bardzo reakcyjny okres - powiedział rosyjski komentator polityczny na zakończenie programu.
....
Przypominam ze naprawde bylo tak ze po Jalcie nastapila ZIMNA WOJNA ! Ktora byla jej skutkiem nie zaden pokoj . I nawet w Europie nie bardzo byla zimna . W Grecji byla ona goraca np. A w Azji czy Afryce to juz byla masakra . Setki milionow ludzi zamordowanych z uwagi komunizm wspierany przez Kreml . Ten pokoj mial wiecej ofiar niz II wojna swiatowa .
Pamietmy jakim szambem jest pseudonauka radziecka . Po upadku oblesnego sojuza oni nadgonili wiele dziedzin . Podreczniki ekonomii przetlumaczyli z Zachodu , fizyki , biologii, chemii . Wiele dziedzin po prostu mozna bylo przetlumaczyc . Z WYJATKIEM HISTORII ! Bo historia danego kraju zajmuja sie w tym kraju . A tu jest koszmar w Rosji .
W porzadnych polskich pracach naukowych z historii produkty tamtejsze sa zalatwianie tak :
,,Na ten temat powstalo tez wiele prac sowieckich . Nie beda one omawiane gdyz sa bezwartosciowe" . Czyli nie wymienia sie nawet prac ,,historykow radzieckich" . Bo nie ma sensu .
Tymczasem w Rosji to czytaja ! BA ZDOBYWAJA TYTULY NAUKOWE W OPARCIU O TE BREDNIE
I mysla ze sa naukowcami
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:31, 11 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Niemiecko-rosyjski podręcznik historii: spór o pakt Ribbentrop-Mołotow
Spór o pakt Ribbentrop-Mołotow podzielił historyków z Rosji i Niemiec - AFP
Historycy z Niemiec i Rosji przedstawili wspólny podręcznik metodyczny do historii XX wieku. Naukowcy z obu krajów nie zdołali porozumieć się co do interpretacji paktu Ribbentrop-Mołotow i jego skutków dla Polski. Publikacja zawiera dwa odmienne stanowiska.
Zaprezentowany we wtorek wieczorem w Berlinie podręcznik "Niemcy-Rosja. Przystanki wzajemnej historii - miejsca pamięci" obejmuje lata 1917-1991 i przeznaczony jest dla nauczycieli szkół średnich. Wersja niemiecka ukazała się w zeszłym roku; obecnie wydano wersję rosyjską publikacji. To pierwszy tego rodzaju wspólny podręcznik w historii obu krajów.
REKLAMA
Autorzy podręcznika przyjęli zasadę, że każdy temat miał zostać opracowany przez dwóch historyków - niemieckiego i rosyjskiego. Jednak w przypadku paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku napisanie wspólnego tekstu ze względu na różnice interpretacji tego wydarzenia okazało się niemożliwe.
Niemiecki przewodniczący niemiecko-rosyjskiej Komisji Historyków Horst Moeller wyjaśnił, że stanowiska obu stron były nie do pogodzenia. Jak zaznaczył, nikt nie kwestionuje już istnienia samego paktu, lecz w ocenie skutków współpracy Adolfa Hitlera i Józefa Stalina dla Polski istniały "zasadnicze różnice". Historyk z Monachium podkreślił, że ten sam problem dotyczył "braterstwa broni" między III Rzeszą a ZSRR w latach 1939-1941, a także motywów, jakimi kierował się Stalin, decydując się na sojusz z Hitlerem.
Szef komisji ze strony rosyjskiej Aleksandr Czubarjan przyznał, że kwestia polska była najtrudniejszym problemem, przed którym stanęli historycy. Jego zdaniem Stalin znalazł się w 1939 roku w sytuacji bez wyjścia i zmuszony był do zawarcia paktu z Hitlerem. Strona rosyjska kwestionuje fakt wspólnej z Wehrmachtem defilady wojskowej w Brześciu. Czubarjan zakwestionował ponadto stosowanie pojęcia "reżim okupacyjny" do terenów Polski opanowanych przez Armię Radziecką. Napiętnował próby stawiania na jednej płaszczyźnie działań hitlerowskich Niemiec i ZSRR.
Rosyjski historyk podkreślił, że autorzy podręcznika "nie robili dramatu" z różnicy zdań. "Oba stanowiska znalazły się w książce" - zaznaczył dyrektor Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk. Przyznał, że władze rosyjskie "bardzo uważnie" przyglądały się pracom nad książką, a on sam był krytykowany za wspólny projekt z Niemcami.
- Nie unikaliśmy tematów kontrowersyjnych - podkreślił Moeller, dodając, że różnica zdań jest cechą demokratycznej kultury. Intelektualiści nie powinni uczestniczyć w nacjonalistycznej i imperialistycznej propagandzie - zastrzegł niemiecki historyk, odnosząc się do udziału niektórych rosyjskich historyków w propagandowym aparacie putinowskiej Rosji.
Podwójne teksty wynikające z różnicy stanowisk dotyczą także antykomunistycznego powstania w NRD w 1953 roku oraz blokady Berlina Zachodniego w latach 1948-1949.
Naukowcy z obu krajów apelowali do kontynuowania współpracy pomimo aktualnych zawirowań w relacjach niemiecko-rosyjskich. "Rosjanie nie są antyniemieccy" - zapewniał Czubarjan, przyznając, że w Rosji istnieje "syndrom antyamerykański". Podkreślił, że dobre relacje niemiecko-rosyjskie sięgają początków XVIII wieku.
Niemiecko-rosyjska Komisja Historyków powstała pod koniec lat 90. Prace nad wspólnym podręcznikiem podjęto pięć lat temu. W przygotowaniu są obecnie dwie dalsze części podręcznika obejmujące XVIII i XIX wiek.
Czubarjan poinformował, że trwają prace nad rosyjsko-polskim podręcznikiem do historii. Podobny projekt Rosjanie realizowali też z Ukrainą. Niemieckie wydanie podręcznika "Niemcy-Rosja. Przystanki wzajemnej historii - miejsca pamięci" ukazało się w wydawnictwie Oldenburg Verlag w nakładzie 1000 egzemplarzy. Taki sam nakład ma wydanie rosyjskie. Bogato ilustrowana książka liczy 350 stron.
...
Z dziejow kuriozow i dziwact ... ROSYJCY HISTORYCY !!! SMIECH NA SALI ! Takich tam nie ma . To sa czekisci od historii . Prawdziwa historie pisza amatorzy a np. Suworow ZA GRANICA ! TO MOWI WSZYSTKO !
Do posiadania historii trzeba posiadac kulture . Nie ma wyjscia . Pisanie historii to kultura i to wysoka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:40, 31 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Putin, UFO i początki ludzkości. Rosyjska propaganda sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa
Robert Cheda
30 lipca 2015, 09:30
Co mają ze sobą wspólnego Putin, UFO i zamierzchłe początki ludzkości? Nic - odpowie zdrowy psychicznie człowiek, żyjący w drugiej dekadzie XXI w. Innego zdania jest rosyjska propaganda, która sięga po mistycyzm i historyczne fałszerstwa, aby wywołać zbiorową manię wielkości swoich obywateli. Oczywiście w celu kontroli rodem z prozy Orwella. Co ciekawe, według propagandowej interpretacji historii Słowian Zachodnich, w tym przodków Polaków, właściwie wyparowaliśmy z kart dziejów.
Bolszewicy wymyślili inżynierię społeczną, której celem była budowa społeczeństwa doskonałego. Doskonałość równała się uległości osiąganej masowymi represjami, fałszowaniem historii i zakłamaniem rzeczywistości. Wywołano w ten sposób zbiorową schizofrenię, a nasilenie psychozy nastąpiło w epoce Stalina.
W lipcu 2015 r. rosyjski socjolog Ilia Szablinskij ostrzegł publicznie, że duch Stalina wyszedł z grobu, bo społeczna atmosfera staje się uderzająco podobna do tej z okresu, gdy sprawował władzę. Jako dowód przytoczył ograniczenie wolności słowa i powódź kremlowskiej propagandy. O niebo subtelniejszej, ale z takim samym zamiarem - narzuceniem obrazu rzeczywistości. Jeśli mówi to reprezentant oficjalnej, bo prezydenckiej rady ds. praw człowieka, to warto zastanowić się nad chwytami kremlowskiej propagandy.
Jeśli ktoś myśli, że rosyjskie media ograniczają się do nachalnego obwiniania USA, NATO i UE o wszelkie nieszczęścia, mylą się. Gra w propagandę składa się z kilku poziomów dla różnego rodzaju odbiorców. Największą grupę wyborców Putina stanowią przeciętni Rosjanie, którzy mało interesują się światem i polityką. Dlatego przekaz atakuje z najmniej spodziewanych stron.
Poziom dla naiwnych
Do wywołania lekkiego dreszczyku emocji wystarczały telewizyjne seriale kryminalne, czyli popularne w Rosji detektiwy, których żenujący poziom artystyczny sparafrazował jako defektiwy (usterki) sam Putin. Tak było do 2010 r., gdy kryzys finansowy i antyrządowe wystąpienia zachwiały wiarą w nieomylność Kremla. Wtedy masowo pojawiły się dokumentalne cykle o pozaziemskich zjawiskach, takich jak UFO. Uzupełnione przez filmy popularno-naukowe (z akcentem na popularne) o niewyjaśnionych zagadkach z przeszłości, od biblijnego Adama i Ewy, przez Atlantydę, po okultyzm i mistycyzm. Słowem doskonała gleba dla wszelkiego rodzaju teorii spiskowych, wywołujących poczucie zagrożenia i chaosu. Jak się bowiem nie bać, skoro świat może wkrótce podzielić los Atlantydy.
Każdy może również spotkać groźnego priszelca (ufoludka) lub zostać porwany do innej galaktyki. Cykle "Tajemnice świata" , "Żywy temat", "Fantastyczne historie", "Tajemnice wieku", "Dziwna sprawa", "Terytorium złudzeń", "Niewyjaśnione historie", "Tajne historie", i temu podobne opanowały rosyjskie kanały telewizyjne - Rossija 1, NTW, REN TW - oraz rosyjskojęzyczny internet. Wszystko wydaje się być w porządku, bo każdy chce zostać świadkiem odkrycia niewyjaśnionego, a nieco przerażającego faktu. Trochę telewizyjnej adrenaliny w życiu emeryta lub domowej gospodyni to namiastka wielkiego świata na miarę mediów XXI w. Ważna jest puenta, a tą w sensacyjnych programach było wskazanie na zewnętrzny i wrogi wobec Rosji świat.
Jako winowajca najczęściej występowały zatem USA, które nie tylko sfałszowały lądowanie na Księżycu, skradły tajemnice piramid i kontaktów z pozaziemskimi cywilizacjami, ale wykorzystują taką wiedzę do oszukiwania reszty ludzkości z Rosjanami na czele. Taką tezę wypowiadają na antenie rosyjscy kosmonauci, lotnicy i wszelkiego rodzaju "naukowcy". Jak nie wierzyć w przekaz, gdy program prowadzi była agentka wywiadu Anna Chapman, a głos zabiera generał Iwaszow - były szef akademii sztabu generalnego. Wobec rychłych katastrof i pozaziemskich zagrożeń do głowy biednego widza ciśnie się z pewnością pytanie o ratunek, na które natychmiast odpowiadają te same programy.
Rosyjscy politolodzy twierdzą, że Władimir Putin rządzi skutecznie, bo odpowiada na społeczne zapotrzebowanie. Rosjanie chcieliby widzieć kraj, jako światowe mocarstwo, stąd aneksja Krymu i ogromne poparcie dla imperialnej polityki. Ale 68 proc. Rosjan wierzy także w okultyzm, znachorów i jasnowidzów. Wróżenie przyszłości, horoskopy biznesowe czy miłosne, to w Rosji dobrze rozwinięty i dochodowy przemysł. Dlatego na antenie pojawiły się programy o wieszczach takich jak Nostradamus, Wanga, Wolf Messing, Gieorgij Gurdżijew. Cytowane są także proroctwa świętych rosyjskich starców oraz wielu współczesnych jasnowidzów pochodzących z Syberii, Kazachstanu i Armenii.
Ich istota sprowadza się do światowej misji cywilizacyjnej Rosji, która w latach 2015-2025 wniesie ożywczego ducha w gnijącą kulturę Europy, a szerzej Zachodu. W przypadku kosmicznej lub ekologicznej katastrofy, to Rosja stanie się nową ziemią obiecaną i Arką Noego. Nie trzeba chyba wyjaśniać, kto personalnie uratuje Rosjan i całą ludzkość. Według Nostradamusa i rosyjskich przepowiedni taką osobą stanie się "trzeci w historii Rusi wielki Władimir". No cóż, skoro książę Władimir Monomach i Władimir Lenin już nie żyją, to o kogo chodzi? Odpowiedź na to pytanie spece od propagandy pozostawiają prawomyślnym domysłom widzów.
Na tym jednak nie koniec, bo od początku konfliktu z Ukrainą i politycznej konfrontacji z Zachodem wymienione cykle dokumentalne, zachowując identyczną konwencję, płynnie przeszły w obszar geopolityki. Taki chwyt nazywa się zjawiskiem publiczności odziedziczonej. Z tym, że zamiast UFO tematem jest klimatyczna broń masowej zagłady made in USA lub mistyka wojny w Donbasie. Ratunkiem dla przetrwania świata pozostają nadal Rosja i Putin. Tyle, że według jasnowidzów Ukrainę czeka niechybny rozpad terytorialny, a USA zmierzch imperium, o ile wcześniej nie nastąpi katastrofa tektoniczna.
Poziom dla dociekliwych
W odróżnieniu od popularyzacji zagrożeń i chaosu, ta część przekazu medialnego składa się ze zręcznie spreparowanej mieszanki historycznych faktów, domysłów i uogólnień. A mówiąc wprost - historycznych fałszerstw przeznaczonych dla grupy odbiorców radykalnych w nastrojach i poglądach. Zmienia się także cel, którym jest wywołanie zbiorowej manii wielkości z elementami szowinizmu, a nawet rasizmu. Bo jak inaczej nazwać celowo tworzony i propagowany aksjomat "edukacyjny", według którego słowiańskość jest z rozmysłem rozumiana jako rosyjskość.
Czegóż zatem możemy się dowiedzieć o historii Rosji? Na przykład tego, że Wielki Mur Chiński wybudowali nie Chińczycy, a mieszkańcy Hiperborei, czyli mitycznej krainy Euroazji. Hiperborea była słowiańskim, a zatem wczesnoruskim odpowiednikiem zachodniej Atlantydy, a Wielki Mur Chiński służył obronie przed azjatyckim zagrożeniem. Przy tym mieszkańcy słowiańskiej Atlantydy w europejskiej wędrówce ludów dali początek Etruskom, dlatego uzasadnione jest twierdzenie o rosyjsko-rzymskim imperium. Podobnie ma się interpretacja historii Słowian Zachodnich, w tym przodków Polaków. Właściwie to wyparowaliśmy z kart dziejów, bo zabytki archeologiczne Śląska, Zachodniego Pomorza i Łużyc mają rzekomo świadczyć o pozostałościach staroruskich grodów obronnych na tych obszarach. Nawet Hun Atylla jest uznawany za jednego z pierwszych ruskich kniaziów.
Identycznie wygląda interpretacja odkryć genetycznych. Gen "słowiański" rozpowszechniony we współczesnej populacji dowodzi, że przodkami znacznej części mieszkańców świata byli pradawni Rosjanie. Nie dziwi zatem zbieżność języka Celtów i innych plemion brytyjskich z językiem staroruskim. Kpina? Niestety wszystko dzieje się w realu, a podobne teorie zbierają tysiące lajków, wpływając na postrzeganie świata przez młodych Rosjan.
Poziom dla wykształconych
To najbardziej subtelny segment propagandowej maszyny. Jego odbiorcami są osoby, które samodzielnie poszukują wiarygodnych źródeł wiedzy. Przekazywane treści mają wszelkie cechy obiektywnego materiału dlatego informacja pochodzi w dużej mierze z zachodnich źródeł alternatywnego nurtu. Przykładem jest interesujący cykl dokumentalny kanału Rossija - Kultura pt. "Śladami Tajemnic", prezentujący niewyjaśnione znaleziska archeologiczne z całego świata, w oparciu o publikacje Ericha von Danikena, czy innych badaczy podważających akademicką naukę. Celem jest poddanie w wątpliwość zachodniego dorobku naukowego oraz dziedzictwa kulturowego, w tym europejskiego chrześcijaństwa.
Drugą stronę prezentują alternatywne spojrzenia na historię Rosji, co jest w dużej mierze reakcją na czasy radzieckie. Z tym że efektem podobnych dociekań jest na przykład 120 półgodzinnych odcinków cyklu "Historia Rosji XX", przedstawiających dzieje z punktu widzenia "prawosławno-imperialnego". A to warunkuje z kolei tezę o masońsko-żydowskim spisku wymierzonym w świętą Ruś. Stalin, do którego autorzy nie pałają sympatią, jest jednak przedstawiany jako odtwórca imperium i wyzwoliciel Rosji spod panowania bolszewików oraz anglosaskiego kapitału.
Innym popularnym dokonaniem jest alternatywna historia Rosji, tzw. nowa chronologia Fomienko-Noskowskiego, która udowadnia, że dzieje świata, a więc wszelkie źródła pisane oraz mapy, to wynik zachodniego fałszerstwa. Bo tak naprawdę w czasach nowożytnych istniało potężne ruskie imperium - Tartaria, rozciągające się na obszarze Europy i Azji. Dopiero na jego gruzach, ok. XVIII w. powstały obecne państwa, a narodowa historia do tego czasu była wymysłem, mającym na celu umniejszenie znaczenia Rusi i Rosji.
Trzeba oczywiście zapytać jakie korzyści osiąga dzięki takiej propagandzie Kreml? Jednak w kraju, w którym ponad 80 proc. obywateli czerpie wiedzę z kontrolowanej przez władzę telewizji, a kolejne 20 proc. z internetu, odpowiedź wydaje się prosta. To się nazywa kompletne zagospodarowanie przestrzeni medialnej! Lepiej, aby ludzie bali się UFO niż skorumpowanej policji. Lepiej, aby zajmowali się skutkami globalnych katastrof i przyczynami wybuchu III wojny światowej, niż rozliczali władzę i oligarchiczne elity.
Pamiętać należy także, że wymyślna propaganda to tylko jedna strona kontroli nad społeczeństwem. Drugą stanowi represyjne prawo ograniczające wolności polityczne, obywatelskie, a ostatnio w coraz większym stopniu, także i osobiste. Nie można zapomnieć, że państwo zadbało także o właściwy kurs oficjalnej historii wykładanej w szkołach i na uczelniach. A tam nie ma miejsca na nieusankcjonowane alternatywy. Nie na darmo państwo zwalcza wszelkie odstępstwa pod hasłem nietolerancji dla fałszowania historii. Dlatego młody Rosjanin, bez względu dostępne źródła wiedzy i informacji, staje w istocie przed wyborem tej samej odgórnej wykładni. Jego spojrzenie na świat, otaczającą rzeczywistość i samego siebie wyznaczają dwa bieguny oficjalnej nauki i propagandy.
...
Radziecka pseudonauka. Oni nie maja pojecia o mysleniu naukowym.
Nauka ma charakter OBIEKTYWNY! Czyli opiera sie na faktach. Co najwyzej mozemy ich nie znac. Np. to ze w 966 Mieszko przyjal Chrzest jest faktem. Osoba ktora pisze o tych czasach i mieni sie historykiem a o tym nie wspomni jest oszustem. Bo to jest fakt. Historyk nie pisze co chce tylko to co MUSI! Bo historia jest faktem a nie fikcja. Wszystko co nie trzyma sie faktow to fantazja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:19, 06 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Ze szkolnych bibliotek na Uralu usuwa się książki brytyjskich historyków
- Shutterstock
W przededniu nowego roku szkolnego w obwodzie swierdłowskim na Uralu trwają kontrole zasobów bibliotecznych szkół w celu usunięcia pewnych książek. Chodzi głównie o dzieła dwóch brytyjskich historyków, którzy jakoby wypaczali historię drugiej wojny światowej.
Poinformowała o tym w środę agencja Interfax-Ural, powołując się na regionalny resort szkolnictwa ogólnego i zawodowego.
REKLAMA
"Wielu uczonych historyków, rosyjscy i zagraniczni eksperci uważają, że książki takich autorów jak John Keegan i Antony Beevor błędnie przedstawiają informacje o drugiej wojnie światowej, zaprzeczają historycznym dokumentom, są przepojone propagandowymi stereotypami nazizmu" - głosi oświadczenie resortu.
John Keegan to brytyjski historyk wojskowości, specjalizujący się w XX-wiecznych wojnach; historyk Antony Beevor jest jego uczniem.
Kontrolowanie zasobów bibliotecznych ma potrwać do 31 sierpnia.
Agencja pisze, powołując się na środowy dziennik "Kommiersant", że książki Keegana i Beevora zostały wydane w Rosji przy pomocy fundacji "Społeczeństwo Otwarte" milionera George'a Sorosa, którą już wcześniej proponowano włączyć do spisu niepożądanych zagranicznych organizacji pozarządowych.
Podpisana w maju w Rosji ustawa nazywana przez media "ustawą o niechcianych gościach" zakłada, że za niepożądaną może zostać uznana organizacja lub firma "stwarzająca zagrożenie dla podstaw ustroju konstytucyjnego Rosji, jej obronności lub bezpieczeństwa".
Dziennik pisze, że usunięcie książek wywołało krytykę znanych historyków. Dyrektor Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk Aleksandr Czubarjan powiedział, że stanowisko w książkach Beevora jest dyskusyjne, lecz nauczyciele historii muszą zapoznawać się z różnymi punktami widzenia, by móc je porównywać.
Pewnie nie maja ani jednej ale usuwaja! Podrzucili mi nazwiska. Musze przeczytac:-) Choc oczywiscie temat znam bardzo dobrze i zasadniczych nowosci sie nie spodziewam. Ciemnota to w Rosji ideal panstwowy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:55, 31 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Rosja: Wielki powrót "patriotycznej nauki"
Oskar Górzyński
akt. 31 grudnia 2016, 13:49
W czasach Związku Sowieckiego pseudonauka bywała często podnoszona do rangi oficjalnej ideologii i wykorzystywana przeciwko burżuazyjnej nauce z Zachodu. Koronnym przykładem była zawrotna kariera "łysenkizmu" i krucjata przeciwko "burżuazyjnej" genetyce, która pochłonęła wiele ofiar wśród i cofnęła sowiecką biologię o dekady. Dziś naukowcy nie są już wysyłani do łagrów, ale duch Trofima Łysenki nadal unosi się nad rosyjską nauką. Pseudonauka znów święci w Rosji triumfy i jest promowana przez państwo - często w celach politycznych.
Być może najbardziej spektakularnym przykładem tego fenomenu była kariera Wiktora Pietrika, z wykształcenia psychologa i samozwańczego wynalazcę dziesiątek, jeśli nie setek rzekomych wynalazków, które - jak odkryli uczeni z Rosyjskiej Akademii Nauk - okazywały się za każdym razem albo nieskuteczne, albo plagiatami. Ale ponieważ Pietrik znalazł swojego mecenasa w byłym przewodniczącym Dumy i bliskim współpracowniku Putina Borysie Gryzłowie, jego kariera potoczyła się błyskawicznie, zaś niektóre jego pseudonaukowe wynalazki zostały zaadoptowane przez państwo. Jego filtr do wody, rzekomo wykorzystujący nanotechnologię i zdolny do przefiltrowania nawet odpadów radioaktywnych, w 2007 został zastosowany przez niektóre regionalne władze w systemy w szkołach i w biurach samorządów. Gryzłow został współautorem patentu filtrów, a jeden z nich został nazwany nazwiskiem sojusznika Gryzłowa, a obecnego ministra obrony Siergieja Szojgu.
Wpływ "naukowca", ochrzczonego przez niektórych "nowym Edisonem" był tak wielki, że - jak powiedział dziennikowi "Moscow Times" Michaił Aleksandrow, szef specjalnie powołanej w RAN komisji ds. pseudonauki - "Pietrik był właściwie głównym doradcą naukowym rosyjskiego parlamentu". Zaś kiedy doszło do konfliktu pseudonaukowca z komisją, zastępczyni przewodniczącego Gryzłowa powiedziała, że jeden Pietrik jest wart więcej niż cała Rosyjska Akademia Nauk. Dopiero po kilku latach, kiedy wyszło na jaw, że filtry Pietrika nie tylko nie oczyszczały, lecz zanieczyszczały wodę, Kreml odciął się od szarlatana.
Ale jego historia to jedna z wielu podobnych pseudonaukowców promowanych przez rosyjskie władze. Innym jest np. fizyk Michaił Kowalczuk, który wraz ze swoim bratem Jurijem - zwanym czasem "bankierem Putina" należy do kręgu najbliższych współpracowników rosyjskiego prezydenta. W ubiegłym roku Kowalczuk wystąpił przed Radą Federacji, izbą wyższą rosyjskiego parlamentu i przedstawił prezentację na temat "nowego podgatunku homo sapiens" hodowanego przez Stany Zjednoczone. Ci genetycznie modyfikowani ludzie mieliby stanowić "rasę służących", którzy mało jedzą, mają wąskie horyzonty myślowe i rozmnażają się tylko na komendę. W 2008 roku Kowalczuk starał się o kierowanie Rosyjską Akademią Nauk, jednak naukowcy tam zrzeszeni zaprotestowali przeciwko jego kandydaturze. Pięć lat później, RAS poddano takiej "reformie", że w praktyce straciła część swoich posiadłości, została kadrowo przetrzebiona i straciła na znaczeniu. Zyskał natomiast prowadzony przez Kowalczuka Instytut Kurczatowa.
Innym przedstawicielem rozwijanej w Rosji patriotycznej nauki jest biochemik Anatol Kłosow, który po czasie spędzonym w ośrodkach badawczych w USA powrócił do Rosji by zgłębiać odkrytą przez siebie "genealogię DNA". Jego badania dowodzą, że gatunek ludzki wywodzi się nie z Afryki (ten pogląd to jego zdaniem efekt zachodniej poprawności politycznej), lecz z północy Rosji. Jeszcze inny przykład to Irina Jermakowa, biolożka często występująca w rosyjskiej telewizji, która na wysłuchaniach w Dumie przekonywała parlamentarzystów, że genetycznie modyfikowana żywność to w istocie amerykańska broń, mająca doprowadzić do depopulacji i ludobójstwa Rosjan. Wśród innych poglądów biolożki-celebrytki, jest też stwierdzenie że mężczyźni wywodzą się z rasy hermafrodytycznych Amazonek.
- Pseudonauka jest poważnym problelmem w Rosji. Jest szeroko obecna na trzech płaszczyznach: w rozprzestrzenianiu się kłamstw takich jak wiara w UFO, w nauczaniu o ewolucji i w strukturach państwowych, gdzie państwo inwestuje i promuje projekty oparte na oszukańczych badaniach - powiedział czasopismu "Nature" Michaił Gelfand, biolog z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego.
Podczas gdy szarlataneria rośnie w siłę, prawdziwa nauka przeżywa kryzys. Również z powodów politycznych. Przykładem jest los fundacji Dynastia, która przez długie lata finansowała badania, naukę i stypendia dla rosyjskich naukowców. W 2015 jej działalność się jednak zakończyła, bo finansowana częściowo ze środków zagranicznych fundacja otrzymała status "zagranicznego agenta". Niedługo później, na naukowców pracujących w Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym nałożono obowiązek wysyłania prac do Federalnej Służby Bezpieczeństwa przed ich publikacją. Wcześniej obowiązek spoczywał tylko na naukowcach wykonujących badania mogące mieć zastosowanie militarne, lecz w 2015 roku został rozszerzony przez Putina także na biologię inne gałęzie nauki. Jak mówią rosyjscy naukowcy, to sytuacja podobna do tej, jaka istniała za poprzedniego systemu.
- Wygląda na to, że rosyjski rząd nie wyciągnął wniosków z doświadczeń swoich poprzedników i jest zdeterminowany by ingerować w naukę i jej zastosowanie z pobudek ideologicznych - podsumował cytowany przez "Nature" Gelfand.
...
HAHAHA! Rzeczywiscie wrocili do CCCP Ale ubaw! Z nimi lepszy Sylwester niz na nudnym balu Wiecej mam zabawy vzytajac niz ns ,,zabawie".
Naukowcy radzieccy zrobili eksperyment.
Z wysokiej wieży zrzucili zapaloną latarkę i kota.
Kot i latarka zaliczyli poziom gruntu równocześnie.
Na tej postawie wciagneli wniosek ze kot osiągnął prędkość światła.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:46, 13 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Andrzej Spyra
11 kwietnia 20137
Tweet
Ali Razeghi, irański naukowiec, który najwyraźniej jest w swoim kraju dość poważany ponieważ powierzono mu stanowisko dyrektora Irańskiego Instytutu Strategicznych Wynalazków, twierdzi, że udało mu się skonstruować maszynę czasu. Ostra jazda dopiero się zaczyna.
Irańska maszyna czasu byłaby bez wątpienia wynalazkiem strategicznym, ale niestety, w odróżnieniu od latających DeLoreanów i Omegi 13, nie potrafi przenieść nikogo w przeszłość. Właściwie za jej pomocą nie można też wysłać nikogo w przyszłość. Zamiast tego „maszyna czasu” pozwala na krótkie spojrzenie w przyszłość danej osoby. Tak pięć do ośmiu lat do przodu. Mało tego, naukowiec chwali się, że przyszłość przewidziana przez jego wynalazek sprawdza się w 98 procentach.
„Mój wynalazek mieści się w skrzynce o wymiarach komputera osobistego i (…) może przewidzieć szczegóły z następnych pięciu, ośmiu lat życia użytkownika a dokładnością do 98 procent,” mówi Razeghi. Serio.
Wygląda na to, że jego wynalazek wyśle wszystkie wróżki na zasłużoną emeryturę. W końcu skoro nauka może zastąpić tarota, nie są już potrzebne. Ba, sam chętnie dowiedziałbym się co mnie czeka w ciągu kilku najbliższych lat (zapamiętać: przed użyciem sprawdzić jak ma się to do zasady nieoznaczoności Heisenberga). Problem polega na tym, że naukowiec wynalazek ma, ale go nie pokaże.
Dlaczego? Powodem są żelazne zasady kapitalizmu:
„Na tym etapie nie ujawnimy prototypu ponieważ Chińczycy ukradliby pomysł i od razu powieliliby go w milionach egzemplarzy.”
Tja… Na sto procent dowiedział się tego dzięki swojej „maszynie czasu„.
...
Radziecka nauka trzyma sie mocno. Np. w Iranie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:54, 13 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Rosjanie ostrzegają przed bakteriami z kosmosu. Sami je "wyhodowali"
Rosyjscy naukowcy wysłali szereg bakterii i innych organizmów w kosmos. Celem ich działania miało być zbadanie ich zachowania w warunkach panujących w kosmosie. Okazało się, że bakterie świetnie sobie poradziły i wracają.
...
Typowo radzieckie osiagniecie naukowe. Wystrzelic rakiete i czekac co sie stanie. Np. zakonczy lot wybuchem w pobliskim miasteczku bo co niby ma sie stac z wystrzelona rakieta? Spadnie w konfu! Ale odkrycie! Przelom kopernikanski.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:31, 17 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Indyjscy naukowcy… oszaleli?
ŚWIAT NAUKI
07 stycznia 2019 0
Albert Einstein podczas wykładu w Wiedniu w 1921 roku. Fot. Wikimedia Albert Einstein podczas wykładu w Wiedniu w 1921 roku. Fot. Wikimedia
Niektórzy indyjscy naukowcy zgromadzeni na dorocznym kongresie naukowym, zainaugurowanym przez premiera Narendrę Modiego, odrzucili odkrycia Isaaca Newtona i Alberta Einsteina.
Według naukowców już starożytni Hindusi wymyślili badania nad komórkami macierzystymi.Hinduska mitologia i teorie oparte na religii coraz częściej są poważnie rozpatrywane podczas Kongresu Nauki Indyjskiej.Tym razem jednak uwagi naukowców na ostatnim szczycie były jeszcze bardziej zdumiewające niż zwykle.
Szef południowoindyjskiego uniwersytetu cytował stary hinduski tekst jako wiarygodny dowód, że badania komórek macierzystych odkryto w Indiach już tysiące lat temu. G. Nageshwar Rao, wicekanclerz Uniwersytetu Andhra, oznajmił także zgromadzonym naukowcom, że król demonów z hinduskiej epopei religijnej „Ramayana” miał dwadzieścia cztery typy samolotów i sieć lądowisk w dzisiejszej Sri Lance.
Inny naukowiec z uniwersytetu w południowym stanie Tamil Nadu powiedział, że zarówno Isaac Newton, jak i Albert Einstein byli w błędzie i że fale grawitacyjne powinny zostać przemianowane na „fale Narendry Modiego”. Według dr K.J. Krishnana Newton „nie zrozumiał sił oddziaływania grawitacyjnego”, a teorie Einsteina były „mylące”.
Krytycy kongresu naukowego przyznali wprawdzie , że starożytne teksty stanowią ciekawe źródło badań. ale nie mogą być traktowane jako podstawa do badań naukowych. Indyjskie Stowarzyszenie Kongresów Naukowych wyraziło „poważne zaniepokojenie” uwagami uczestników ostatniego kongresu. Nie tylko oni zasłynęli jednak kontrowersyjnymi wypowiedziami.
Premier Narendra Modi oznajmił w 2014 r. zdumionemu zgromadzeniu lekarzy i personelowi medycznemu w szpitalu w Bombaju, że historia hinduskiego boga Ganeshy – którego głowa słonia została przymocowana do ludzkiego ciała – udowodniła istnienie operacji kosmetycznych w starożytnych Indiach.
Jak stwierdził z kolei w 2017 r. minister edukacji stanu Radżastan, ważne jest naukowe zrozumienie znaczenia krowy. Zdaniem indyjskiego ministra to jedyne zwierzę na świecie, które zarówno wdycha, jak i wydycha tlen.
!!!
Tak jest krowa rzadzi! Zwlaszcza swięta!
Widzicie tutaj ze bez chrzescijanstwa nauka nie ma korzeni! Bardzo latwo zamienia sie w obled. Ruscy to juz przecwiczyli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:15, 08 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Według rosyjskich badaczy Ziemia to żywy organizm
Twierdzą oni, że Ziemia jest żywym i inteligentnym stworzeniem. Według nich planeta stale wymienia informacje ze Słońcem, otaczającymi obiektami kosmicznymi, a nawet z centrum Galaktyki.
....
Naukowcy radzieccy niech sie doksztalca! Wierzenia Wschodu mowia o tym od tysiecy lat. Tylko ze to przeciwienstwo nauki...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|