Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:51, 09 Paź 2016 Temat postu: Wielka Pokuta; 15 października 2016 |
|
|
„Wielka Pokuta” – 15 października przebłagalna modlitwa za grzechy narodu polskiego
mip / bd, Warszawa, 2016-10-07
Tweetnij
Do przebłagania za grzechy narodowe, w tym aborcję, pijaństwo czy zawiść, wzywają organizatorzy „Wielkiej Pokuty”, która 15 października odbędzie się na Jasnej Górze. W całodniowej modlitwie pokutnej weźmie udział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki.
Życie człowieka jest nieustanną walką duchową, w której wszyscy bierzemy udział. Cywilizacja życia ofiarowanego nam przez Boga w Chrystusie zmaga się nieustannie z cywilizacją śmierci, niesioną przez współczesny świat. Areną tych zmagań jest również Polska. Nasz naród jest głęboko podzielony. Wiele jest w nas zniechęcenia, złości, zawiści, zazdrości i nieczystości. Coraz więcej rodzin poranionych. Wzrasta liczba rozwodów. Wielu ludzi żyje w lęku, depresji i niepewności.
Często są to konsekwencje grzechów, zarówno osobistych, jak i społecznych. Nasze grzeszne postawy skutkują poważnymi konsekwencjami, których sami nie jesteśmy w stanie rozwiązać. Dlatego potrzebujemy Bożej interwencji, potrzebujemy Bożego Miłosierdzia.
Z tego powodu, w szczególnym Jubileuszowym Roku Miłosierdzia, w kontekście Jubileuszu Chrztu Polski będziemy przeżywali na Jasnej Górze wydarzenie zwane Dniem Wielkiej Pokuty – 15 października 2016 roku.
Spotkamy się u tronu Królowej Polski, aby w gorliwej modlitwie prosić Boga o przebaczenie grzechów popełnianych przez nas oraz o wewnętrzne uzdrowienie i Boże błogosławieństwo.
Szczegółowe informacje można odnaleźć na stronie internetowej [link widoczny dla zalogowanych] i w prasie katolickiej.
kai
...
Dokladnie! Czyz trzeba wyjasniac? Zlo olbrzymie. Wy jestescie winni, nikt inny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 18:49, 15 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:55, 15 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
gosc.pl » Wiadomości » Ruszyła Wielka Pokuta!
Ruszyła Wielka Pokuta!
Marcin Jakimowicz
dodane 15.10.2016 12:09
Brazylijski charyzmatyk o. Antonello Cadeddu.
João Henrique Porcu
zobacz galerię
– Nie czekajcie na później. Zróbcie to teraz! Teraz! W samym sercu wielkiej wojny duchowej, która toczy się życie – wołali misjonarze z Brazylii podczas modlitwy na Jasnej Górze.
Jasna Góra. Po deszczowym zimnym, szaroburym tygodniu wyszło październikowe słońce, które uratowało wielogodzinne spotkanie. Ponad 100 tys. Polaków (tylu było już o 10.30) potraktowało poważnie powtarzane od miesięcy wezwanie do przyjazdu na Jasną Górę, by stanąć przed Bogiem w geście uniżenia.
Ojcowie Enrique Porcu i Antonellu Cadeddu misjonarze pracujący na co dzień w slumsach São Paulo w Brazylii wzywali zgromadzonych do otwarcia serc na tchnienie Ducha Świętego, który przekonuje o prawdzie i o sądzie. Spotkanie Wielkiej Pokuty rozpoczęło się od gestu przyjęcia do serca Jezusa Chrystusa.– Nie czekajcie na później. Zróbcie to teraz! Teraz! W samym sercu wielkiej wojny duchowej, która toczy się życie – wołali misjonarze z Brazylii.
Pierwsze impresje, migawki? Ogromne kolejki do konfesjonałów,
Wiele łez. W chwili rozpoczęcia spotkania spowiadało już ponad dwustu księży, a pod murami klasztoru modlił się ponad stutysięczny tłum. Wyciągał ręce do nieba i głośno uwielbiał Boga, wyrzekał się szatana i jego pokus.
Wielka Pokuta odbywa się dwa dni po 99. rocznicy cudu wirującego słońca, który widziało 100 tys. zmokniętych Portugalczyków.
Dziś Kościół czyta w liturgii słowa: „Powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych”. Jakże wyraźnie te słowa zabrzmiały pod murami Jasnej Góry wśród tłumu, który odpowiedział na zaproszenie Lecha Dokowicza i Macieja Bodasińskiego, inicjatorów Wielkiej Pokuty.
„To wydarzenie całego Kościoła. Łączy wszystkie duchowości, wspólnoty, organizacje – wyjaśniali inicjatorzy spotkania – Naród Polski jest podzielony, dużo jest złości i zawiści. Wielu żyje w lęku, niepewności, w nałogach. To są skutki grzechów, które popełniliśmy, my i nasi przodkowie”.
Spotkanie poprowadził ceniony rekolekcjonista ks. Dominik Chmielewski oraz egzorcysta ks. Piotr Glas. Mszę Świętą będzie celebrował Jego Ekscelencja ks. abp Stanisław Gądecki.
...
I wlasnie. I tutaj katolicy... Bo bezboznicy zyja ponizej zwierzat i ,,dobrzy z nich ludzie" jak w zyciu kogos nie zabili. Ale katolicy. Tu sie wymaga. Jak to sie dzieje ze katolicy glosowali na partie satanistyczna? Kompletnie odwrocona tylem do wartosci moralnych? Odpowiedzialna za tysiace zabitych chorych dzieci? Jak to sie dzieje ze istnieje bluzniercza stacja profanujaca Nasza Matkę juz sama nazwa? A w srodku diabelstwo? Jak to sie stalo ze ,,media katolickie" to wilki w owczej skorze? Jak to sie dzieje ze zamiast kultu Boga mamy kult dziwnej sekty?
BO WY TACY JESTESCIE! UWAZACIE ZE JAK MOZNA SKORZYSTAC TO ZLO JEST PRZYDATNE! I TO JEST EFEKT WASZYCH POCZYNAN! CI NIKCZEMNICY NA CZELE TO WYRAZ WASZEJ PODLOSCI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:47, 15 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
gosc.pl » Wiadomości » Ponad 100 tys. wiernych na Wielkiej Pokucie
Ponad 100 tys. wiernych na Wielkiej Pokucie
Henryk Przondziono
|
KAI |
dodane 15.10.2016 16:41
Wielka Pokuta przyciągnęła tłumy
Henryk Przondziono /FotoGość
zobacz galerię
W nabożeństwie przebłagalnym za grzechy Polaków, zwłaszcza za aborcję i współudział w komunizmie biorą udział tłumy wiernych.
Na program całodniowej modlitwy składają się: dziękczynienie za to co dokonało się w historii Polski, część pokutna ze świadectwami i adoracją eucharystyczną oraz Msza św. pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
Jak podkreślił jeden z organizatorów Wielkiej Pokuty, Maciej Bodasiński z fundacji Solo Dios Basta, spotkanie jest wyznaniem wiary i przekonania, że odnowa jest możliwa tylko w Bogu i przez Maryję. Jest to odpowiedź na kryzys duchowy Polaków.
– Polacy bardzo potrzebują interwencji Pana Boga Wielu Polaków odchodzi od wiary, od Kościoła, odwraca się od Boga, przestaje żyć przykazaniami, jest coraz bardziej poranionych, żyje w lęku, małżeństwa się rozpadają, rodzi się coraz mniej dzieci, wiele jest objawów duchowego kryzysu. Przez modlitwę pokutną, zwłaszcza w Roku Miłosierdzia możemy wyprosić wiele łask – powiedział organizator.
Bodasiński wskazał na słowa s. Faustyna, która powiedziała, że konfesjonał jest trybunałem Bożego Miłosierdzia. – Dlatego spowiedź odbywa się tutaj dosłownie wszędzie, wyznajemy swój grzech, ale drugim krokiem jest pokuta czyli uczynienie pewnego wysiłku, który ma przebłagać Boga za nasze winy i słabości – podkreśla organizator.
Dodaje, że nie możemy mówić o narodowym grzechu, ale o grzechach Polaków czyli każdego z nas. – Podmiotem, który popełnia grzech jest każdy z nas, ale suma naszych grzechów rani całą wspólnotę i widzimy jak my, Polacy coraz bardziej się ranimy i wiemy, że tylko Pan Bóg ze swoją miłością może nas uzdrowić – podkreśla Bodasiński.
Przypomina, że Wielka Pokuta była zaplanowana już rok temu i nikt nie mógł wtedy przewidzieć tego co się wydarzyło w ostatnich miesiącach, że „część z nas Polaków wyznała wiarę w ciemność, która jest symbolem śmierci, martwej duszy, ta ilość złości, nienawiści, która pojawiła się nagle w przestrzeni między nami jest tak ogromna, że Pan Bóg doskonale to przewidział, by dać nam szansę teraz do wyznania wiary w światło”.
Maciej Bodasiński podkreślił, że jasnogórskie spotkanie to wydarzenie zorganizowane przez świeckich. - Jest to odpowiedź na zaproszenie papieża Franciszka, by wstać z kanapy, by podjąć działanie, by coś robić. Jesteśmy przyzwyczajeni, że to księża muszą coś robić a my mamy tylko pójść do kościoła, słuchać kapłanów i koniec, a przecież oni po to nas formują, żebyś wyszli i zaczęli coś robić – powiedział organizator.
Wielu z przybyłych korzysta z sakramentu pokuty i podkreśla wielki sens wspólnej modlitwy. – Chcemy pokazać, że Maryja jest ratunkiem dla Polski i dla świata i przez Nią możemy wszystko. Wiele razy w historii Polski modlitwa była potrzebna i teraz jest ten czas – powiedział jeden z pielgrzymów.
„Wielka Pokuta” jest przede wszystkim przebłaganiem za grzechy osobiste i całego narodu, w tym, szczególnie za zabijanie nienarodzonych, nałogi oraz zawiść i podziały.
Konferencje i modlitwy prowadzą ojcowie Antonello Cadeddu i Henrique Porcu, misjonarze z Brazylii, przełożeni wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, oraz ks. Piotr Glas, egzorcysta.
– Myślę, że każdy może tutaj wyciągnąć coś bardzo dla siebie, odnaleźć się w swojej duchowości przebłagania tak, jak go Duch Święty prowadzi – ocenił ks. Dominik Chmielewski, salezjanin.
...
Zwyciestwo Polski bedzie ale przez Maryję a nie ludzkie dzialanie. Ludzkie dzialania to widzimy. I mamy juz ich DOSC! To cieszy ze 100 tys. To jednak jest Polska. Gdzie indziej w ogole tego nie ma. Widac ze kraj swietych. Nie znaczy to ze wszyscy sa dobrzy ale ze jest duzo dobrych ludzi. Stad 100 tys. I pewnie pokutuja ci co specjalnie ciezkich grzechow akurat nie maja. Ale Jezus to niby co? W ogole bez grzechow a odpokutowal. ZA CUDZE! To jest pomoc blizniemu. I to najlepsza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:25, 16 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
gosc.pl » Wiadomości » Ostateczna konfrontacja na Jasnej Górze
Ostateczna konfrontacja na Jasnej Górze
Jakub Jałowiczor
dodane 15.10.2016 19:21
Czuwanie - centralny punkt obchodów Wielkiej Pokuty
Henryk Przondziono /FotoGość
zobacz galerię
O pomoc polskich świętych prosili uczestnicy obchodów Wielkiej Pokuty na Jasnej Górze.
Centralnym punktem rozpoczętych przed południem uroczystości była modlitwa przebłagalna połączona z adoracją Najświętszego Sakramentu. Prowadził ją ks. Piotr Glass, egzorcysta.
– Stajemy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem – modlił się ks. Glass, cytując słowa św. Jana Pawła II. Prezbiter prosił o wstawiennictwo polskich świętych i błogosławionych, w tym kanonizowanego przed kilkoma miesiącami św. Stanisława Papczyńskiego. – Wołaj Polsko, o zmiłowanie nad grzechem twoim – dodał, trzymając w ręku krzyż. Pod jego przewodnictwem wierni prosili o wybaczenie grzechów popełnianych przez Polaków żyjących w różnych czasach. Modlili się też do Trójcy Świętej o „złamanie władzy szatana nad naszą ojczyzną”.
Wcześniej uczestnicy spotkania wzięli udział w Mszy Św. celebrowanej przez abpa Stanisława Gądeckiego.
...
Nie ma watpliwoscie beda tego skutki. Bóg uratuje Sodomę dla 10 ludzi... Tu bylo 100 tysiecy... Bo nie ilosc sie liczy a jakosc. W tym wypadku sumienia. Bóg umierajac na krzyzu pokazal ze JEDEN zbawia Swiat. Jest to tez przyklad ze nieliczni idacy Jego sladem moga tez zbawiac. Lekarz jest jeden chorych jest wielu i ten jeden powoduje wyzdrowienie tej masy. To tez obraz symboliczny. Bóg nie potrzebuje na szczescie mas bo nie znalzlo by sie tylu... Niestety... To i tak jest ewnement bo to Polska.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:48, 24 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Czuwanie za braci w czyśćcu
Joanna Jureczko-Wilk
dodane 23.10.2016 14:00
Zenobia Trzcińska, Krystyna Szymańska i Eulalia Stryjewska od lat modlą się w Apostolstwie Pomocy Duszom Czyśćcowym
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Grób umyty, znicze płoną, chryzantemy w wazonie... Ale najważniejsza jest modlitwa za cierpiących, którzy sami sobie pomóc nie mogą.
Eulalia Stryjewska z Bielan modli się za zmarłych od dzieciństwa. Tak nauczyła ją babcia i tak już w niej zostało. Ale dopiero w Apostolstwie Pomocy Duszom Czyśćcowym dowiedziała się, ile jeszcze innych, dobrych rzeczy może dla nich zdziałać.
– Dusze w czyśćcu same dla siebie nie mogą nic zrobić. Ale my możemy być ich „ustami” i się za nie modlić, „uszami” – słuchać słowa Bożego, „oczami” – adorować Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, „rękami” – spełniając dobre uczynki – zachęca na spotkaniach w parafiach w całej Polsce s. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, jedynego w Polsce zakonu żeńskiego założonego dla ratowania dusz konających i zmarłych.
Siostry włączyły do swojej modlitwy innych i w ten sposób 32 lata temu w Kobyłce narodziło się Apostolstwo Pomocy Duszom Czyśćcowym. Teraz jego centrum znajduje się w Częstochowie, a grupy rozrosły się na 157 parafii w Polsce, a także na Białorusi, Litwie, Łotwie, Ukrainie, w Hiszpanii i Niemczech. Tam, gdzie nie ma parafialnych struktur, do apostolstwa można dołączyć indywidualnie. W sumie zmarli mają 25-tysięczną armię wstawienników, codziennie modlących się za nich i proszących Jezusa o przyjęcie ich do nieba. Za różaniec każdego dnia łapią nie tylko wdowy, ale też młodzi (należący do Młodzieżowego Apostolstwa Pomocy Duszom Czyśćcowym), mężczyźni, siostry zakonne, kapłani, a nawet całe rodziny.
Krystyna Szymańska, odpowiedzialna za wspólnotę apostolstwa przy parafii Niepokalanego Poczęcia NMP na Wrzecionie, trafiła do niej po śmierci męża. - Kiedy chodziłam na cmentarz, widziałem wiele zaniedbanych grobów. Skoro grób jest opuszczony, to i dusza jest opuszczona. Poczułam wewnętrznie, że powinnam modlić się także za nie - wspomina.
Teraz codziennie rano w krótkiej formule modlitwy obowiązującej członków apostolstwa ofiaruje wszystkie modlitwy, prace, radości, trudy i cierpienia w intencji konających i zmarłych poddanych oczyszczeniu. Cała 30-osobowa wspólnota w soboty o godz. 7.15 spotyka się na Mszy św. zamówionej w intencji dusz czyśćcowych, a po niej - na Różańcu.
- Msza św. jest największym dobrem, jakie możemy ofiarować duszom. Wiemy to z objawień wielu świętych - mówi Zenobia Trzcińska, emerytowana pielęgniarka, która należy do dzieła od ponad ćwierć wieku i przez ten czas zamówiła za dusze w czyśćcu ponad 700 Mszy św., a także ofiarowała za nie modlitwy i cierpienia, których życie jej nie szczędziło.
- Nie wszystkie dusze trafiające do czyśćca są od razu gotowe na korzystanie z dóbr duchowych, jakie daje ofiara eucharystyczna Jezusa - zaznacza s. Anna. - Dlatego prosimy o nie również poprzez nabożeństwa i modlitwy, zwłaszcza do męki Pańskiej, Jego Przenajświętszej Krwi, a także nabożeństwa maryjne.
Zmarłym można też ofiarować odpusty - zupełne lub cząstkowe. Nawiedzając z modlitwą kościół lub kaplicę w uroczystość Wszystkich Świętych oraz w Dniu Zadusznym, możemy pod zwykłymi warunkami uzyskać odpust zupełny, czyli całkowite darowanie kar dla dusz w czyśćcu cierpiących. Ponadto, wypełniając określone warunki, możemy uzyskać odpust zupełny od 1 do 8 listopada za pobożne (czyli modlitewne) nawiedzenie cmentarza. Odpust ten możemy zdobyć raz dziennie poprzez: wzbudzenie intencji jego otrzymania, bycie w stanie łaski uświęcającej, brak przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, przyjęcie Komunii św., odmówienie „Ojcze nasz”, „Wierzę w Boga” oraz modlitwę w intencjach bliskich Ojcu Świętemu.
Święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny rozpoczynają miesiąc szczególnych modlitw za dusze w czyśćcu cierpiące. Członkowie apostolstwa wraz z proboszczem parafii ks. prał. Stanisławem Warzeszakiem zapraszają 10 listopada na nocne czuwanie przed Najświętszym Sakramentem w intencji dusz czyśćcowych.
- To właśnie wtedy, kiedy nastaje ciemność - ta dosłowna i symboliczna, w duszy człowieka - jesteśmy najbardziej narażeni na ataki złego. Czuwając przed Najświętszym Sakramentem i odmawiając sobie odpoczynku, chcemy, żeby dusze czyśćcowe mogły odpocząć w świetle Chrystusa - podkreśla Eulalia Stryjewska.
Całonocna modlitwa rozpocznie się Apelem Jasnogórskim o godz. 21. Po niej zostanie odprawiona Msza św. Potem przed Najświętszym Sakramentem uczestnicy będą modlić się Różańcem, Koronką do Miłosierdzia Bożego, Koronką za zmarłych i Nabożeństwem do Krwi Chrystusa. O pomocy duszom czyśćcowym w dwóch konferencjach będzie mówić s. Anna Czajkowska WDC. Podczas spotkania będzie też okazja do spowiedzi.
Szczegółowe informacje o czuwaniu oraz o Apostolstwie Pomocy Duszom Czyśćcowym można uzyskać na: [link widoczny dla zalogowanych] Tam też można znaleźć formularz przystąpienia do dzieła.
O misji apostolstwa chętnie porozmawiają członkowie grup w parafiach. W Warszawie i okolicach można ich spotkać w następujących miejscach:
Archidiecezja warszawska
Magdalenka - par. Św. Marii Magdaleny
Mroków - par. św. Stanisława Kostki
Raszyn - par. św. Szczepana
Stara Iwiczna - par. Zesłania Ducha Świętego
Warszawa - par. NMP Królowej Świata
Warszawa - par. Opatrzności Bożej
Warszawa-Wrzeciono - par. Niepokalanego Poczęcia NMP
Diecezja warszawsko-praska
Kobyłka - par. Świętej Trójcy
Legionowo - par. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
Legionowo - par. Miłosierdzia Bożego
Sulejówek - kaplica sióstr wspomożycielek
Wołomin - par. Matki Bożej Częstochowskiej.
...
Pokuta...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:36, 04 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
We use cookies to improve our website and your experience when using it. By continuing to navigate this site, you agree to the cookie policy. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our cookie policy.
Aleteia.pl - pozytywna strona Internetu w Twojej skrzynce e-mail
Chciał(a)bym otrzymywać informacje od partnerów Aletei
Edycja Polska Modlitwa Redakcja poleca Newsletter Zaloguj się Szukaj
AKTUALNOŚCI
DOBRE HISTORIE
DUCHOWOŚĆ
STYL ŻYCIA
POD LUPĄ
KOŚCIÓŁ
FOR HER
Dlaczego Jan Paweł II i Benedykt XVI mówią: Swój czyściec zacznij już dziś?
Judy Landrieu Klein | 04/04/2018
SOULS IN PURGATORY
Haylli | CC BY-SA 4.0
Udostępnij 54 Komentuj 0
Nie bierzemy pod uwagę tego, że ta sama miłość, którą spotkamy po śmierci, ma oczyszczać nas nawet teraz, kiedy jeszcze żyjemy.
Czy czyściec to odległe „miejsce”? Czy też stan istnienia, do którego wszyscy jesteśmy wezwani, począwszy od zaraz?
Czyściec to stan życia
Św. Jan Paweł II wywołał poruszenie podczas papieskiej audiencji w 1999 roku, kiedy stwierdził podczas katechezy o rzeczach ostatecznych: „Czyściec oznacza nie miejsce, lecz stan życia”.
Czytaj także: Katarzyna z Genui. Święta, która wiedziała, czym jest czyściec [Wszyscy Świetni]
I dalej mówił: „Ci, którzy po śmierci żyją w stanie oczyszczenia, znajdują się już w miłości Chrystusa, który ich podnosi z resztek niedoskonałości”. (audiencja generalna, 21 lipca 1999 r.)
Wcześniej, w książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II pisał tak:
Żywy płomień miłości, o którym mówi św. Jan (od Krzyża), jest przede wszystkim oczyszczający. Mistyczne noce, o których ten wielki doktor Kościoła pisze z własnego doświadczenia, są poniekąd tym, czemu odpowiada czyściec. Bóg przeprowadza człowieka przez taki wewnętrzny czyściec całej jego zmysłowej i duchowej natury, ażeby go doprowadzić do zjednoczenia z sobą.
Nie stajemy tutaj tylko wobec sądu. Stajemy wobec potęgi samej miłości. (…) To miłość domaga się oczyszczenia, zanim człowiek dojrzeje do tego zjednoczenia z Bogiem, które jest ostatecznym jego powołaniem i przeznaczeniem („Przekroczyć próg nadziei”, str. 141).
Oczyszczający ogień miłości
Biblia pełna jest obrazów przedstawiających Bożą miłość jako ogień, a kluczowym motywem jest ogień miłości Bożej, który spala to, czego dotyka, nie niszcząc tego (por. Wj 3, 2, Hbr 12, 2. Papież Benedykt XVI wyjaśnił tę koncepcję w następujący sposób:
Jezus rzuca ogień na ziemię. Kto więc zbliży się do Jezusa, musi być przygotowany na to, że spłonie… Choć płonie, nie jest to ogień niszczycielski, ale taki, który sprawia, że rzeczy są jasne i czyste, wolne i wielkie. Zatem bycie chrześcijaninem to odwaga powierzenia się temu palącemu ogniowi („Bóg i świat”, str. 222).
Można zatem powiedzieć, że oczyszczenie jest doświadczeniem, w którym zanurzamy się w ogniu miłości Boga, skutkiem czego wszystko, co nie pochodzi od Boga – tj. wszystko, co jest w nas niezgodne z Jego miłością – zostaje wypalone. Jako katolicy możemy z łatwością przyjąć, że takie oczyszczenie przydarzy się nam po śmierci. Ale często nie bierzemy pod uwagę, że ta sama miłość, którą spotkamy po śmierci, ma oczyszczać nas nawet teraz, kiedy jeszcze żyjemy.
W istocie, od tego w jakim stopniu pozwolimy, aby ogień Bożej miłości oczyścił nas w tym życiu, zależy ile oczyszczenia będziemy potrzebować w życiu przyszłym!
Czytaj także: Msze święte gregoriańskie: gwarancja wybawienia z czyśćca?
Czyściec już teraz?
A więc, niech spadnie ogień już teraz? No, to nie jest takie proste. Ponieważ oczyszczenie pociąga za sobą ból cierpienia i śmierci, większość z nas próbuje ze wszystkich sił go uniknąć.
Co w nas właściwie musi zostać wyczyszczone do cna, kiedy zbliżamy się do Chrystusa? Św. Paweł nazywał to „ciałem”. Mnich trapista Thomas Merton określił to „fałszywym ja”, które jest iluzoryczną osobowością projektowaną przez ludzkie ego, która „chce istnieć poza zasięgiem woli Bożej i Bożej miłości … jaźń, która istnieje tylko w moich własnych egocentrycznych pragnieniach” („Nowy posiew kontemplacji”, str. 35).
To jest jaźń, która znajduje swoją tożsamość w przyjemności, popularności, mocy, pozerstwie i pysze miast w prawdziwej miłości; jaźń zbudowana przez ego, która daje nam tożsamość naszej własnej produkcji zamiast tożsamości, którą Bóg zaprasza nas do odkrycia jedynie poprzez miłość do Niego.
Owa jaźń musi umrzeć, abyśmy naprawdę mogli żyć; trzeba pozwolić, aby została odrzucona, abyśmy stali się prawdziwi i autentyczni w kochaniu Boga, siebie i innych.
Czyściec już teraz? Zaiste, niech się tak stanie. Módlmy się:
Uświęć, o Panie, nasze dusze, umysły i ciała. Dotknij naszych umysłów i wejrzyj w nasze sumienia. Odrzuć od nas każdą złą myśl, wszelkie niskie pragnienie i niegodziwe wspomnienie, każde nieprzyzwoite słowo, wszelką zazdrość, dumę i obłudę, każde kłamstwo, każde oszustwo, wszelką chciwość, wszelką niegodziwość, wszelki gniew, wszelką złość, wszelką złośliwość, wszystkie bluźnierstwa, wszelkie lenistwo, każdy ruch, który jest obcy Twojej świętej woli. Spraw, abyśmy zwrócili się do Ciebie, Boże, który kochasz ludzi, wzywali Cię z odwagą, czystym sercem, skruszoną duszą i bez wstydu, uświęconymi wargami. Amen.
(Z Boskiej Liturgii Świętego Jakuba, Świętego Apostoła i Brata Pańskiego)
...
To jest podobne do stwierdzenia. Leczenie zacznij juz dzis. Bo przeciez nikt nie lubi byc chory. Porownanie zreszta glupie bo ktos moze wziac chorobe jako pokute. A choroby duszy nigdy nie mozna wziac za pokute. Bylby to obled. Bo oznaczalby specjalnie grzeszyc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:28, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Gdy pokuta nie może czekać…
Stefan Czerniecki | 23/05/2018
OJCIEC Z SYNEM
ALP STUDIO/Unsplash | CC0
Udostępnij 0 Komentuj
„Andrzej, ja nie wiem, czy to jest najlepsza chwila na odmawianie pokuty… – Marek już dobrze wiedział, co się święci. Nie musiał się nawet odwracać. – Tak, wiem. Ale jak wrócimy do domu, będę już chciał iść spać” – wyszeptał mężnie Andrzej.
Lubię obserwować ojców z synami. Gdy są gdzieś sami. Bez towarzystwa mam. Gdy są zdani tylko na siebie. Gdy muszą ze sobą rozmawiać. I gdy wchodzą w sytuacje, podczas których zostają złamane najbardziej skrywane tematy tabu. Tak było i tym razem…
Mężczyzna z różańcem w kieszeni
Marka i jego syna Andrzeja znam już kilka ładnych lat. Marek to facet, o którym zwykle marzą kobiety. Męski, mówiący jasno i klarownie, o co mu chodzi. A zarazem nieprzyzwoicie wrażliwy. Mężczyzna, który za maską groźnego gangstera skrywa gołębie serce. A nawet nie. Już nie „skrywa”. Ofiarowuje je każdemu napotkanemu człowiekowi. Przedsiębiorca, zaradny życiowo, z różańcem w kieszeni, którego używa, gdy tylko znajduje wolną chwilę. Chłop na schwał. Jego syn wpatrzony jest w ojca jak w obrazek. I trudno się dziwić. Wysportowany, elokwentny, a przy okazji prawdziwy dżentelmen. Dobry dzieciak. Sam bym takiego chciał mieć.
Tego dnia wracałem z Markiem i Andrzejem z północnego Mazowsza. Byliśmy razem z przyjaciółmi na wspólnej mszy świętej. To właśnie podczas niej pewien kaznodzieja zachęcił, aby korzystając z ostatniego dnia okresu wielkanocnego, jaki przypadał właśnie na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego, skorzystać z sakramentu pojednania i pokuty.
„W konfesjonale jest jeszcze ksiądz wikary. Podejdźcie do niego. Śmiało. Naprawdę warto…” – zachęcał ciepłym głosem.
Czytaj także: Męska duchowość z Maryją. „Żony mi dziękują, że odmieniłem ich męża. Ale to nie ja, to Ona”
Wystarczy ruszyć
Markowi takich rzeczy nie trzeba powtarzać dwa razy. Ruszył od razu. Był drugi w kolejce. Tym razem się nie uśmiechał. Widać było, że przygotowuje się na spotkanie z miłosiernym Bogiem. Nie minęło kilka chwil, gdy przez główną nawę kościoła dało się słyszeć delikatne stąpanie. To kroki Andrzeja. Jak niewiele wystarczyło, aby i on zapragnął tego spotkania. Ruszył za ojcem. Po prostu.
Gdy Marek był już na klęczkach u spowiedzi, teraz on z kolei przygotowywał się do stoczenia bitwy o swoje serce. Dla porządku: Marek nic synowi nie mówił. Nic mu nie sygnalizował. Do niczego nie zmuszał. Po prostu poszedł.
Wiedział, że Andrzej ma swoje sumienie. On tylko dał sygnał. Pokazał świadectwo. I to jakie.
Z modlitwą nie ma na co czekać
Wracaliśmy już do domu. Zbliżał się wieczór, a my nadal byliśmy bez obiadu. Zajechaliśmy zatem do przydrożnej restauracji. Rozgadani, żartujący, rozsiedliśmy się na malowniczym tarasie z widokiem na okoliczne łąki. Teraz pozostało już tylko wybrać coś z menu. I czekać. Kiszki grały marsza, więc dla wszystkich było jasne, że obiad będzie smakować wyjątkowo. Wtedy Andrzej poprosił dyskretnie ojca o pożyczenie mu telefonu. Niby nic nie znacząca scena. Pełno dziś takich. Nikt więc specjalnie nie zwrócił na to uwagi.
Andrzej, gdy tylko dostał telefon, wstał i oddaliwszy się od nas nie dalej jak na sześć metrów, uklęknął wybierając sobie wąską przestrzeń miedzy pustymi stolikami, tuż przy niewysokim płotku oddzielającym taras od łąk,. Zwracając się twarzą do pól. Widziałem, jak spogląda na telefon. Czegoś w nim szukał.
„Andrzej, ja nie wiem, czy to jest najlepsza chwila na odmawianie pokuty…” – Marek już dobrze wiedział, co się święci. Nie musiał się nawet odwracać.
„Tak, wiem. Ale jak wrócimy do domu, będę już chciał iść spać” – wyszeptał mężnie Andrzej.
Czytaj także: Mężczyzna w buszu – opcja tylko dla prawdziwych twardzieli!
Herosi wbijający w ławę
„Ty, Marek… Sorry, że się wtrącam, ale… – zaprotestowałem. – Dla mnie on i tak jest mocarzem. Zobacz tylko. Klęka przy starych facetach, swoich wujkach i nie pomny niczego modli się zadaną na spowiedzi modlitwą. Niewiarygodne…”.
„Masz rację. Pełna zgoda – uśmiechnął się w swoim niepodrabialnym stylu Marek. – Mi zależy jedynie na tym, aby on rozumiał, że modlitwa nie może być na odwal się. Żeby się do nich przygotowywał. Tylko tyle”.
Byłem już rozłożony. Tak. Wbito mnie bezczelnie w drewnianą ławę, na której właśnie siedziałem. Sam nie wiem, który z tej dwójki bardziej się do tego przyczynił. Wpierw młody chłopak, który modli się w restauracji. A potem jego ojciec, który łagodnie zwraca mu uwagę na postawę i przygotowanie do modlitwy. Dwaj herosi. Przynajmniej dla mnie.
I świadkowie. Z jednej strony dziecięcej prostoty serca. Z drugiej męskiej zażyłości. A z trzeciej ojcowskiej opieki. Też bym tak chciał. Naprawdę.
..
To ma byc normalne zycie! Wiara nie jest od swieta!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:02, 24 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Dostała pokutę związaną ze zmarłymi. Spowiednik „wrócił” do niej w niespodziewany sposób
Dorota Mazur | 23/05/2018
ŚMIERĆ
Shutterstock
Udostępnij 291 Komentuj
Poszłam do spowiedzi. Ksiądz za pokutę zadał mi modlitwę, adorację lub przyjęcie Komunii za osobę, o której dowiem się w najbliższym czasie, że zmarła. Nie miałam pojęcia, że ta pokuta tak dosłownie „wróci” do tego samego księdza…
Umarli potrzebują naszej modlitwy
Był początek listopada 2016 roku. Potrzebowałam spowiedzi, do której przystępuję już od kilku lat systematycznie co dwa tygodnie, bo to daje wielki pokój serca i radość. Mój stały spowiednik nie mógł w tych dniach się spotkać z powodu rekolekcyjnego wyjazdu, więc polecił, bym podjechała do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, „bo tam są Boży kapłani spowiadający bez pośpiechu”.
Czytaj także: Ksiądz i ławeczka dla poszukujących: „Nie wystarczy czekać na ludzi w parafiach”
Tak też zrobiłam. Był 10 listopada. Słoneczne przedpołudnie, ale w bazylice panował swoiście nastrajający modlitewnie półmrok. Po obu stronach spowiadali kapłani. Intuicyjnie poszłam na prawo. W konfesjonale można było dostrzec kapłana w okularach, w średnim wieku, o pogodnej twarzy. W czasie nauki kapłan ten uświadomił mi, jak ważna jest modlitwa za osoby umierające.
Gdzieś „między wierszami’ wspomniał o dziele modlitwy za umierających, które stworzył. Jako pokutę otrzymałam odmówienie modlitwy, chwilę adoracji lub przyjęcie Komunii za osobę, o której dowiem się w najbliższym czasie, że zmarła. Przy okazji dostałam wskazówkę, by się nie martwić, że odprawienie pokuty może odwlec się w czasie.
Zadana pokuta wróciła do spowiednika
Po spowiedzi miałam dość intensywny czas i kiepski dostęp do internetu, więc nie mogłam zgłębić swojej wiedzy na temat modlitewnego apostolstwa względem konających, o czym wspomniał podczas spowiedzi kapłan.
Minęło 10 dni, a ja nie mogłam odmówić pokuty – nigdzie nie dane mi było spotkać klepsydry ani też nie dotarła do mnie wiadomość o śmierci kogokolwiek. Zaczęłam się nieco martwić, ponieważ nie lubię odkładać odmówienia pokuty. Pomyślałam, że w takim razie może jutro podjadę do Łagiewnik, aby odnaleźć owego księdza i w jakiś sposób włączyć się w jego dzieło. Gdy spytam którąś z sióstr, to na pewno dowiem się, jak nazywa się ten ksiądz i będę mogła jakoś do niego dotrzeć.
Podjechałam na parking przy Domu Pielgrzyma i postanowiłam swoje pierwsze kroki skierować na chwilę modlitwy do Kaplicy Wieczystej Adoracji. Idąc, dojrzałam podjeżdżający pod wieżę widokową znajdującą się przy sanktuarium karawan. W pewnym sensie, choć to smutny widok – bo odszedł człowiek, ucieszyłam się, że będę mogła spełnić zadaną mi pokutę.
Dochodziło samo południe, więc pomyślałam, że zapewne msza święta o 12.00 będzie pogrzebową, więc pójdę na nią i przyjmę Komunię św. za tego konkretnego zmarłego. Gdy podeszłam do drzwi prowadzących do bazyliki, ujrzałam klepsydrę. Nogi mi się ugięły, gdy na klepsydrze zobaczyłam zdjęcie wspomnianego przeze mnie kapłana!
Pokuta zadana przez niego podczas spowiedzi wróciła do niego samego. Nikt by nie zaplanował takiego obrotu sprawy, a ja do dziś nie mogę zapomnieć o tym wydarzeniu. Dobro uczynione powraca do nas! Nigdy nie wiemy, czy prośba o modlitwę za kogoś nie wróci do nas samych.
Czytaj także: „Koronka za konających” – piękne dzieło duchowych córek św. Faustyny
Dzieło modlitwy za umierających
Apostolat Ratunku Konającym został założony przez ks. Piotra Mikołaja Marksa i składa się z pięciu dzieł. Są to: msza święta (w intencji wszystkich konających w każdy pierwszy wtorek miesiąca o 18:00 w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie), „dzieło pokutne” (polegające na ofiarowaniu postu i Komunii w wybranym przez siebie dniu), straż adoracji Najświętszego Sakramentu (całodobowa adoracja w każdy pierwszy piątek danego miesiąca w Kaplicy Adoracji), straż wieczysta przy łóżkach umierających w hospicjum (osoby czuwające przy łóżku umierającego modlą się w szczególności koronką do Miłosierdzia Bożego) oraz SMS-owa koronka za konających (najbliżsi wysyłają SMS na numer 518687518 z prośbą o modlitwę).
(Nie)zwykłe życie ks. Piotra
Założyciel modlitewnego dzieła ks. Piotr Marks pochodził z Pomorza. Był kapłanem diecezji pelplińskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1997 roku. W ostatnich latach życia mieszkał na terenie archidiecezji krakowskiej i pełnił posługę duszpasterza oraz spowiednika w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
Ostatnie dwadzieścia lat swojego życia – jak podkreślił w homilii w czasie mszy świętej pogrzebowej ks. Franciszek Ślusarczyk – „przeżył na kredyt”, ponieważ żył z przeszczepionym sercem. Nie było to dla niego ciężkie, bo był przygotowany na śmierć – miał świadomość możliwości odejścia w każdym momencie.
Dane mu było przeżyć śmierć kliniczną i z tego względu z miłością mówił o ludziach konających. Niejednokrotnie miał podkreślać, że moment przejścia do wieczności jest czymś najpiękniejszym.
Ks. Piotr zmarł 15 listopada 2016 roku w 47. roku życia. Po mszy świętej żałobnej w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia 21 listopada 2016 ciało zmarłego przewieziono do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie-Piaskach Wielkich, gdzie po czuwaniu modlitewnym odprowadzono zmarłego na cmentarz parafialny. Jego dzieło nadal się rozwija.
..
To jest historia!
Widzicie jak Bóg uklada!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:17, 23 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Abp Górzyński: Czy nie narażamy wolności ojczyzny, gdy gubimy naszą wolność wewnętrzną?
Marcin Przeciszewski / KAI | 18/06/2018
BISKUP JÓZEF GÓRZYŃSKI
Fot. Eliza Bartkiewicz / BP KEP
Udostępnij 31
Gietrzwałd jest fenomenem w drodze Polski do wolności. Maryja wzywała tutaj, aby każdy z nas zajął się najpierw sobą, stanem swego sumienia, a nie okupantem. Dlatego dziś chodzi nam o osobisty rachunek sumienia każdego z Polaków w kontekście wolności: czy nie narażamy wolności ojczyzny, dlatego że gubimy gdzieś naszą wolność wewnętrzną?
Marcin Przeciszewski (KAI): W końcu czerwca odbędzie się w Gietrzwałdzie Dzień Pokutny „Od wolności wewnętrznej do wolności zewnętrznej”, skoncentrowany wokół sakramentu pokuty. Jaki jest jego zamysł?
Abp Józef Górzyński: Będzie to indywidualny rachunek sumienia z tego, jak wykorzystujemy wolność dziś, w nawiązaniu do przesłania, jakie pozostawiła tu Matka Boża w swych objawieniach z 1877 r. Jest to nasz wkład w 100-lecie niepodległości. Chodzi o lepsze poznanie i przeżycie orędzia z Gietrzwałdu, w którym zbiegają się ściśle dwa konteksty: historyczny i aktualny. Wezwania Matki Bożej pokazywały, że droga do odzyskania utraconej wolności jest drogą duchową: poprzez walkę z nałogami i zniewalającymi nas wadami narodowymi. Ukazywały, że drogą do uzyskania wolności Polski jest odzyskanie najpierw wolności wewnętrznej przez Polaków.
Ten kontekst historyczny jest niezwykle interesujący. Można wykazać olbrzymi wkład objawień z Gietrzwałdu w kształtowanie postaw Polaków, które doprowadziły do odzyskania wolności narodowej. A służyło temu najpierw – jak już powiedzieliśmy – odzyskanie wolności wewnętrznej, duchowej. Badania prowadzone przez historyków ukazują, w jak znacznej mierze fakt tych objawień wpłynął na zmianę otaczającej rzeczywistości. I nie tylko na Warmii, ale także w innych częściach Polski, w pozostałych zaborach, do których wieść o objawieniach szybko dotarła. Historycy dość zgodnie stawiają tezę, że Gietrzwałd był jednym z najistotniejszych czynników, które przyczyniły się do odzyskania naszej narodowej niepodległości.
Czytaj także:
Gietrzwałd. Jedyne w Polsce objawienia maryjne uznane przez Kościół
KAI: A czy dziś, pomimo odzyskania wolności zewnętrznej, wciąż nie jesteśmy ludźmi za mało wolnymi?
Z punktu widzenia duchowego tak. Wszyscy mamy pewien grzech zaniedbania. Polega on na tym, że rachunku sumienia pod tym kątem nie czynimy albo robimy go za rzadko.
Rolą Kościoła jest dbać o człowieka wolnego i towarzyszyć mu na drodze wolności. I nawet wtedy, kiedy istnieje niewola zewnętrzna, fundamentalną sprawą dla człowieka jest wolność wewnętrzna. W tym momencie pojawia się pojęcie prawego sumienia, bez którego wolność nie jest możliwa. Jest to wciąż wołanie o człowieka sumienia, tak jak to zrobił Jan Paweł II w Skoczowie w 1995 r.
KAI: I właśnie Dzień Pokutny w Gietrzwałdzie ten wątek podnosi na nowo: związek wolności wewnętrznej z zewnętrzną?
Tak i towarzyszy temu odczytanie wciąż aktualnego dziś aspektu objawień z Gietrzwałdu. Jest to wezwanie, abyśmy byli wewnętrznie wolni i nie ulegali takim czy innym duchowym i moralnym zniewoleniom, zagrażającym nam w sytuacji wolności. Musimy pamiętać, że wolność nigdy nie jest dana na wieki i możemy w łatwy sposób ją utracić. Chodzi więc najpierw o to, abyśmy stali się wewnętrznie wolni. Bez tego nie da się prawidłowo przeżywać daru wolności w wymiarze społecznym i narodowym. Jeśli bowiem damy się wewnętrznie zniewolić, stwarzamy zagrożenie dla zewnętrznej wolności naszej ojczyzny.
Kontekst 100-lecia niepodległości sprzyja ponownemu odczytaniu orędzia z Gietrzwałdu w tym właśnie kontekście. I nie możemy go przegapić w roku obchodzonego hucznie jubileuszu odzyskania niepodległości. Nie wyobrażam sobie więc, aby Gietrzwałd mógł nie zaistnieć na mapie rocznicowych wydarzeń związanych z odzyskaną wolnością. I temu ma służyć pokutna celebracja „Od wolności wewnętrznej do wolności zewnętrznej”, jaka odbędzie się tutaj 30 czerwca.
KAI: Czy – krótko mówiąc – będzie to narodowy rachunek sumienia w przededniu 100-lecia niepodległości?
Nie, będzie to indywidualny rachunek sumienia z tego, jak wykorzystujemy wolność dziś. Zachęcamy doń każdego indywidualnie. A chodzi o właściwie rozumianą wolność, tę wewnętrzną. Nie stawiamy sprawy w ten sposób, że chcemy zrobić narodowy rachunek sumienia innym: np. naszym wrogom czy tzw. „zdrajcom”, jak to nieszczęśliwie jest mówione. To byłoby całkowicie sprzeczne z duchem objawień z Gietrzwałdu, z wolą Matki Bożej.
Gietrzwałd jest fenomenem w drodze Polski do wolności. Maryja wzywała tutaj, aby każdy z nas zajął się najpierw sobą, stanem swego sumienia, a nie okupantem. Dlatego dziś chodzi nam o osobisty rachunek sumienia każdego z Polaków w kontekście wolności: jak my ją dziś rozumiemy i na ile szanujemy? A przede wszystkim musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy nie narażamy wolności ojczyzny, dlatego, że gubimy gdzieś naszą wolność wewnętrzną. To jest największe zagrożenie dla Polski dziś, i stąd w roku niepodległości musimy o to apelować.
KAI: Koresponduje z ważnym wątkiem naszej historiografii, który twierdził, że najistotniejszą przyczyną rozbiorów Polski była utrata wolności wewnętrznej…
Dokładnie tak. Nim doszło do utraty zewnętrznej wolności Rzeczypospolitej, najpierw wolność straciliśmy wewnętrznie. Gietrzwałd i orędzie stąd płynące inspiruje nas w pierwszym rzędzie do odbudowania tej właśnie, wewnętrznej wolności.
Czytaj także:
Cała Lednica na biało-czerwono! Młodzi Polacy wiedzą, jak świętować [zdjęcia]
KAI: A w ślad za tym romantyczny nurt wolnościowy w XIX w., poczynając od Mickiewicza i wileńskich filomatów powtarzał, że „odrodzenie wewnętrzne, moralne doprowadzi do odrodzenia narodowego”.
I ten nurt znalazł dobitne potwierdzenie w objawieniach Matki Bożej z Gietrzwałdu w 1877 r. Gietrzwałd stał się jednym z fundamentalnych impulsów, które tę myśl na nowo postawiły i rozpropagowały, tak by dotarła ona do Polaków ze wszystkich zaborów.
Dlatego dziś, u progu stulecia niepodległości, chcemy spowodować taką okoliczność, wydarzenie, podczas którego będziemy mogli się spytać: jak my dziś, ciesząc się z wolności, tę wolność szanujemy. Czy przypadkiem tego wielkiego daru odzyskanej wolności nie narażamy poprzez nasze wewnętrzne zniewolenia? I temu właśnie służyć ma pokutna celebracja, jaka odbędzie się na błoniach Gietrzwałdu 30 czerwca.
KAI: Myśl znakomita i potrzebna. Ale jak to konkretnie Ksiądz Arcybiskup chce przeprowadzić?
Zasadniczym wydarzeniem w tym dniu będzie wspólnotowa celebracja sakramentu pokuty i pojednania, której towarzyszyć będzie adoracja Najświętszego Sakramentu, a następnie dziękczynienie i Eucharystia. Pozwala to nam połączyć te elementy, o których mówiliśmy wcześniej. Po pierwsze, spojrzeć na siebie w świetle objawionego Słowa Bożego i przeprowadzić rachunek sumienia. Powtarzam, chodzi o własny rachunek sumienia, a nie przeprowadzenie go komuś: narodowi czy rządzącym. Wreszcie, dokonać dziękczynienia Bogu za odzyskaną wolność, co zwieńczy Dzień Pokutny.
Do tej spowiedzi tysięcy ludzi na błoniach gietrzwałdzkich chcemy zmobilizować wszystkich duchownych archidiecezji warmińskiej oraz innych przybyłych z wielu stron Polski. Spowiedź będzie odbywać się w warunkach polowych: „tam gdzie jest ksiądz, tam jest spowiedź”. Podobnie jak to bywało podczas papieskich pielgrzymek czy Światowych Dni Młodzieży. Po czym rozpocznie się Eucharystia: moment szczytowy spotkania, wyrażający dziękczynienie za dar wolności. Dzień Pokutny zakończy wspólne uwielbienie wraz z zespołem „Deus Meus”. Całość trwać będzie od 9.00 do 18.00 na błoniach rozciągających się wokół sanktuarium w Gietrzwałdzie.
KAI: Kto przyjedzie, jak wielkie rzesze?
Zapraszamy całą Polskę. Cieszymy się, ponieważ coraz więcej osób się zgłasza. Liczymy na obecność Episkopatu, władz państwowych i lokalnych oraz wiernych świeckich. Od całego Episkopatu otrzymałem duże wsparcie duchowe.
Największy odzew mamy ze strony samych wiernych, zgłaszają się dosłownie ze wszystkich stron Polski. Sądzę, że liczba pielgrzymów będzie nie mniejsza niż podczas ubiegłorocznych uroczystości jubileuszu 140-lecia objawień.
KAI: Powiedział Ksiądz Arcybiskup przed chwilą, że utratę wolności zewnętrznej poprzedziła utrata wolności wewnętrznej. Jak tę lekcję historii należy rozumieć dzisiaj? Czy dramatyczna wizja ponownej utraty niepodległości nie towarzyszy Księdzu Arcybiskupowi?
Nie chciałbym, abyśmy akcent Dnia Pokuty przenieśli na sferę polityczną. Kościołowi chodzi o sferę wewnętrzną, o duchowe życie Polaków oraz o ich sumienia. Nasze przesłanie ukierunkowaliśmy więc na refleksję wokół wolności wewnętrznej, gdyż rolą Kościoła jest wewnętrzna formacja człowieka i jego wolności.
Kościół kształtuje człowieka wewnętrznie wolnego i stąd wnosi tak wielki wkład w budowanie wolności narodowej. Wolność jest związana z wewnętrzną wolą kształtowania ludzkiego sumienia. Jeśli człowieka uformujemy jako człowieka prawego i wewnętrznie wolnego, będzie to człowiek, który będzie potrafił walczyć o wartości w życiu zewnętrznym.
...
Tego uczy Bibila. Grzech = niewola. I juz od poczatku mamy dzieje Izraela. Grzech/niewola/wyzwolenie przez Boga i znowu i znowu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:00, 16 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Zamiast do więzienia sędzia wysłał go… na camino. Duchowa pielgrzymka przestępcy
Obraz Beata Zajączkowska | 31/07/2018
Udostępnij
Wyruszyli we dwóch: młody przestępca – pokutnik oraz jego „anioł stróż”, emerytowany nauczyciel. Było ciężko. Z czasem zawiązała się między nimi nić relacji. Z każdym krokiem, z każdą kłótnią i z każdą modlitwą mocniejsza.
amiast posłać cię za kratki chciałbym, abyś… poszedł na pielgrzymkę do Santiago de Composteli” – tę niecodzienną propozycję jeden z włoskich sędziów z Wenecji złożył 22-letniemu przestępcy, który miał na swym koncie drobne kradzieże i bójki. Chłopak w trasę wyruszył. Za anioła stróża dostał emerytowanego nauczyciela, który miał zaświadczyć o prawdziwości wykonania przez niego pielgrzymiej kary.
To pierwszy przypadek we włoskim systemie sądowniczym, gdy sędzia uznał pielgrzymkę za formę odbycia kary , i co więcej wyczyścił kartotekę pielgrzyma z przestępstw, za które ten odpokutował.
Czytaj także: „Pielgrzymka zaraz po raju jest najlepszym miejscem”. Hipisi od śp. ks. Szpaka idą na Jasną Górę
Pielgrzymka w abstynencji albo więzienie
O chłopaku wiadomo niewiele. Ma włoskie obywatelstwo, ale jego korzenie są w Afryce Północnej. Rodzina była niewydolna wychowawczo i dzisiejszy pielgrzym szybko zaczął mieć zatargi z prawem, brał narkotyki i był krok od uzależnienia.
Gdy trafił na ławę oskarżonych, sędzia powierzył go nowo powstałemu we Włoszech stowarzyszeniu „Długie wędrówki”, gdzie zaczął przysposabiać się do pracy zawodowej oraz wypełniać różne obowiązki wolontariusza. Gdy okazało się, że dobrze wywiązuje się z podjętych zadań, stowarzyszenie wraz z biurem ds. pomocy socjalnej przy weneckim trybunale przygotowało dla niego specjalną ofertę pokutną. I tym sposobem sędzia zaproponował mu pielgrzymkę.
Chłopak musiał podpisać konkretną umowę, która zakładała, że pieszo dotrze do sanktuarium św. Jakuba i że w czasie całej wędrówki nie wolno mu używać narkotyków, pić alkoholu, palić papierosów, ani nawet korzystać z telefonu komórkowego. Zobowiązanie włożył do kieszeni i wracał do niego w czasie chwil zwątpienia.
Na utrzymanie i noclegi pokutnik oraz jego anioł stróż otrzymali specjalny fundusz, każdy po niecałe 40 euro dziennie. W razie niewywiązania się z któregokolwiek punktu umowy, nieodpokutowaną karę miał odbyć w więzieniu.
Do Santiago i z powrotem
Kierująca stowarzyszeniem „Długie wędrówki” Isabella Zuliani wskazuje, że mieszczące się w nazwie stowarzyszenia „wędrówki” mają różny charakter, zawsze naznaczone są jednak trudem i wyrzeczeniem. Nie zawsze kończą się jednak wejściem na właściwą drogę i zmianą stylu życia.
82 dni w drodze, 1500 km potu i pielgrzymich odcisków w wędrowaniu po horyzont swojej winy i początek nowego życia . Najpierw piękna, ale trudna via del la Plata i dotarcie do Santiago de Composteli, a następnie na kres świata, czyli do Finisterre, gdzie kończy się stare życie. Następnie powrót do Wenecji słynną drogą francuską.
Czytaj także: Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
Pokutnik i przybrany dziadek
Towarzyszący mu 68-letni Fabrizio mówi, że na trasie przedstawiali się jako dziadek z wnukiem. Wyznaje, że codzienna koegzystencja nie była łatwa. Nieraz musiał brać na klatę złość pielgrzyma i znosić jego humory. Trudne było szczególnie poranne wstawanie przed świtem, gdyż chłopak przyzwyczajony był do wylegiwania się do południa.
Obaj się jednak nie poddawali i szli dalej. Z czasem zawiązała się między nimi nić relacji. Z każdym krokiem, z każdą kłótnią i z każdą modlitwą mocniejsza. „Gdy pokonywaliśmy kolejne kilometry, odbywałem moją wewnętrzną pielgrzymkę, ucząc się akceptacji, otwartości i zrozumienia” – wyznaje Fabrizio.
Chłopak, gdy wrócił do domu, jako pierwszą rzecz powiedział, że pielgrzymowanie jest rozmyślaniem. Wyznał, że jego anioł stróż był dla niego cierniem boleśnie wbijającym się w bok. „Był to jednak dobry cierń, bo pokazał mi nowe życie i nowe wartości . Wróciłem przemieniony” – wyznał pokutnik.
Dodał też, że w drodze zyskał przybranego dziadka. Czy ten szczęśliwy koniec będzie prawdziwym happy endem, pokaże teraz życie. Szefowa stowarzyszenia liczy, że kolejni pokutnicy wkrótce ruszą na pielgrzymi szlak.
...
Madrego sedziego Bóg wspiera i wyniki sa wspaniale.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:26, 01 Paź 2018 Temat postu: |
|
|
Nabożeństwa pokutne za nadużycia w Kościele. Dlaczego mamy pokutować za nie swoje grzechy?
Ks. Michał Lubowicki | 28/09/2018
OBRZĘD OBMYCIA RĄK
Shutterstock
Udostępnij 68
„Modlimy się, bo wiemy, że choć wymierzenie sprawiedliwości jest szalenie ważne, to na nim się sprawa nie kończy”.
Czy stykając się z grzechem – i to tak poważnym jak pedofilia – naprawdę nie mamy nic lepszego do zrobienia, niż gromadzenie się w kościołach na jakieś nabożeństwa? Nie lepiej byłoby wziąć się za jakieś konkretne działania, zamiast tracić czas na śpiewanie psalmów i odmawianie różańców?
Czytaj także:
List pisany dynamitem: Franciszek pisze tak, że aż boli. Jak wyjść ze skandali seksualnych?
Wezwanie papieża Franciszka
W opublikowanym w połowie sierpnia Liście do Ludu Bożego papież Franciszek wezwał nas jako wspólnotę wierzących do modlitwy i pokuty za grzechy nadużyć seksualnych, władzy i sumienia dokonane przez osoby duchowne. W odpowiedzi na to wezwanie w wielu diecezjach i wspólnotach zapowiedziano nabożeństwa pokutne, inaczej: wynagradzające, ekspiacyjne (niedawno jedno z nich odbyło się u dominikanów na warszawskim Służewie).
Po co odbywają się takie nabożeństwa? Jaki jest ich cel? Czemu służą? Na czym właściwie polega owo „wynagradzanie” za grzechy? I co to jest „ekspiacja”?
Modlitwa: czy tego nam właśnie potrzeba?
Dlaczego w ogóle modlitwa? Czy stykając się z grzechem – i to tak poważnym jak pedofilia – naprawdę nie mamy nic lepszego do zrobienia, niż gromadzenie się w kościołach na jakieś nabożeństwa? Nie lepiej byłoby wziąć się za jakieś konkretne działania, zamiast tracić czas na śpiewanie psalmów i odmawianie różańców?
Czy to jakkolwiek pomaga ofiarom tych grzechów? Czy nie ma już więcej sensu przespacerować się pod kurię i zawiesić na bramie pary dziecięcych bucików – żeby zaznaczyć, że tego problemu nie da się już „zamieść pod dywan” i że Kościół musi zadbać o wymierzenie sprawiedliwości winnym popełniania i ukrywania podobnych zbrodni?
Po co się modlimy?
A jednak się modlimy. Modlimy się, bo sytuację zderzenia z grzechem potrzebujemy przeżyć w jedności z Chrystusem, który na krzyżu wziął na siebie wszystkie ludzkie grzechy. To On jeden, jedyny dokonał za nie ekspiacji, czyli wynagrodzenia, zadośćuczynienia – tylko On mógł naprawdę to zrobić, bo tylko On był i jest całkowicie niewinny.
I tylko On może nas przeprowadzić przez tę sytuację, przez otchłań grzechu, która wydaje się bezdenna – tylko On, bo On swoją męką i zmartwychwstaniem otworzył nam paschalną drogę prowadzącą od niewoli śmiertelnego grzechu do wolności. Grzech zawsze jest brakiem (nieraz dojmującym i spotworniałym) miłości do Boga i człowieka. „Wynagradzamy” za grzech, dokonujemy „ekspiacji”, gdy wracamy „do pierwotnej miłości” – gdy uświadamiamy sobie jej brak i próbujemy coś z tym zrobić.
Modlimy się, bo wiemy, że choć wymierzenie sprawiedliwości jest szalenie ważne, to na nim się sprawa nie kończy. Po pierwsze dlatego, że wymierzenie sprawiedliwości nie leczy jeszcze głębokich ran w ludziach skrzywdzonych – to może zrobić jedynie Bóg, który swoją łaską potrafi uleczyć najtajniejsze głębiny poranionego ludzkiego serca. Tylko On może dotrzeć tam, gdzie nie dotrze żadna ludzka terapia.
Po drugie dlatego, że nie chodzi tylko o uporządkowanie spraw z przeszłości, ale o przyszłość – o to, by grzech miał jak najmniejsze szanse zostać powtórzonym. A do tego potrzeba nawrócenia, którego – aby było ono prawdziwe, głębokie i trwałe – może w nas dokonać tylko Chrystus, bo nie chodzi jedynie o wprowadzenie bardziej restrykcyjnych zasad i procedur, ale o przemianę ludzkich serc.
To dlatego chcemy i potrzebujemy w takich sytuacjach modlić się, czyli być blisko Tego, który ma moc przemieniać nas od wewnątrz.
Czytaj także:
„Zmyć łzami waszymi ich brud”. Wynagrodzenie za zło nadużyć seksualnych w Kościele
Wspólna modlitwa, bo wspólna odpowiedzialność
Jakkolwiek nie wyglądałoby nabożeństwo pokutne, jego istotną cechą jest to, że gromadzimy się na nim wspólnie. A to uświadamia nam, że grzech w Kościele – nawet taki, który popełniono w tajemnicy i o którym przez lata nikt nie wiedział – nigdy nie jest prywatną sprawą. Rani i osłabia całą wspólnotę. Grzech dotyka i dotyczy nas wszystkich.
I dlatego chcemy i potrzebujemy odpowiedzieć na niego wspólnie. Ważne jest nawrócenie sprawców, ale nawrócenia potrzebuje też cała wspólnota, aby funkcjonowała w taki sposób, który wyklucza obojętność, przemilczanie, wypieranie, a tym bardziej ukrywanie podobnych problemów.
Bo takie postawy – jak mówi papież w swoim Liście do Ludu Bożego – są współudziałem w grzechu. Zawsze wtedy, gdy stwierdzam, że „to nie moja sprawa”, „nie mam z tym nic wspólnego”, „a co ja mogę zrobić?” powtarzam tak naprawdę straszne pytanie Kaina: Czyż jestem stróżem brata mego? Odpowiedź Pana brzmi nieodmiennie: Jesteś! Jesteś, bo to twój brat!
I nie chodzi o to, czy miałeś bezpośrednią styczność z ofiarami pedofilii lub jej sprawcami, ale o to, że odżegnując się od odpowiedzialności za innych, sami zaczynamy tworzyć sytuację, w której łatwo o wszelkiego rodzaju nadużycia – najpierw władzy, funkcji, potem sumienia, wreszcie o konkretne, „fizyczne”, cielesne nadużycie. Tak jest z każdym grzechem, nie tylko z pedofilią.
Pomodliliśmy się i już? Załatwione?
Ktoś powie: No dobrze. Zebraliśmy się na nabożeństwie, pomodliliśmy się, dorzuciliśmy do tego nawet twardy post o chlebie i wodzie w intencji ofiar, sprawców i naszego własnego nawrócenia i co? Załatwione? Po sprawie? Nie! Absolutnie nie!
Sensowność i owocność naszej modlitwy mierzy się tym, do czego usłyszeliśmy na niej zaproszenie. Spotkaliśmy się z Chrystusem, by usłyszeć do czego On nas posyła. Bo tylko to, czego On chce i do czego nas posyła będzie miało sens i przyniesie trwałe owoce. Dlatego zaczynamy – jakąkolwiek przemianę – od modlitwy. Ale ona ma nas uruchomić do działania.
Na modlitwie Pan budzi nasze serce, wyrywa je z błogiego lub rozpaczliwego letargu, odnawia i pogłębia naszą wrażliwość, uzdalnia do zaangażowania. Wspólna modlitwa pokutna uświadomiła nam grzech, skonfrontowała nas z nim po to, abyśmy zrozumieli, że mamy się czym zająć.
Spotkaliśmy się z Panem, aby odnowić w sobie pewność, że On nadal jest z nami i wciąż chce nas posyłać z konkretną misją. I że nikt nas w niej nie zastąpi. Żaden sąd, żadna prokuratura, żaden terapeuta, żadna organizacja. Pan chce twojego zaangażowania, chce ciebie!
...
Mozna to porownac do pytania:
Dlaczego mam pomagac nosic ciezary kobiecie ktora stracila rece przez wlasna glupote? Ma co chciala... To jest milosierdzie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|