Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:27, 20 Sty 2010 Temat postu: Podpalili ją, bo przyjęła chrzest... |
|
|
Chrześcijanie są jedną najbardziej prześladowanych grup społecznych na świecie. Rzadko trafiają jednak na czołówki gazet. Według organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie na cierpienia ze względu na wyznawaną wiarę narażonych jest 200 milionów wyznawców Chrystusa, a śmierć w wyniku prześladowań poniosło 170 tysięcy wiernych - często w brutalnych atakach. Czy te dane nie są przesadzone?
[link widoczny dla zalogowanych]
Zdaniem dr. Tomasza Korczyńskiego, socjologa z Uniwersytetu kard. Stefana Wyszyńskiego, są nawet zaniżone. Dr Korczyński, który pracuje również w organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP - filia niemieckiej organizacji Kirche in Not), zaznacza, że pod uwagę brane są jedynie te akty przemocy, które wymierzone są w daną grupę jedynie ze względu na wiarę w Chrystusa. Do ogólnej liczby prześladowanych nie wlicza się śmierci chrześcijan ginących w wyniku wojen domowych czy zabitych w celach rabunkowych.
Najwięksi prześladowcy
Międzynarodowa organizacja Voice of the Martyrs na pierwszym miejscu krajów, w których prześladuje się chrześcijan, wymienia Koreę Północną. W obozach koncentracyjnych, według szacunków organizacji, przebywa tam nawet około 50 tysięcy chrześcijan. W kraju tym nie mogą również swobodnie pracować księża katoliccy ani pastorzy z kościołów protestanckich. Ideologia Juche (Dżucze), wymyślona przez Kim Ir Sena – ojca obecnego przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila - charakteryzuje się niemal boskim kultem przywódcy. Idea Boga, który byłby nad rewolucyjnym oświeconym ojcem narodu, nie pasuje do totalitarnego reżimu. Chrześcijaństwo jako wymysł zachodni obce jest Korei Północnej. Dlatego chrześcijan trzeba tępić. Juche to ideologia samowystarczalności, „która pozwoli zabezpieczyć kraj przed wpływami narodów imperialistycznych". Chrześcijaństwo zaś pomaga imperialistom kontrolować Koreańczyków, dlatego należy je wyplenić z północnokoreańskiej ziemi.
Prześladowania chrześcijan w Korei Północnej występują z całą pewnością. Jednak dzięki szczelnym granicom, strzeżonym przez wojskowy reżim, nie można zweryfikować danych na temat liczby prześladowanych. Amerykański misjonarz koreańskiego pochodzenia przekroczył w ostatnie święta Bożego Narodzenia granicę z Koreą Północną, aby zwrócić uwagę na męczeństwo chrześcijan w tym kraju. Miał podobno list do Kim Dzong Ila, w którym apelował o zwolnienie więźniów politycznych i zamknięcie obozów pracy. Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA potwierdziła wiadomość o zatrzymaniu obywatela USA. Na chwilę obecną nie wiadomo nic więcej o losach misjonarza. Jeśli wróci, być może opowie o losie chrześcijan w ostatnim bastionie stalinizmu na świecie.
Również najbliższy sąsiad i sojusznik Phenianu nie lubi chrześcijan. Wiara w Jezusa Chrystusa to najszybciej rosnąca w członków religia Chin. Oficjalne dane mówią o 16 mln chrześcijan w całym Państwie Środka. Nieoficjalne raporty – nie tylko organizacji chrześcijańskich – mówią o około 100 milionach wyznawców Chrystusa. Kościoły w Chinach dzielą się na oficjalne i podziemne. Oficjalne to tak zwane „stowarzyszenia patriotyczne”. Przywódców tych grup określa Pekin. Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich nie uznaje władzy papieża. Księży wyświęcają „państwowi” biskupi. Przynależność do Kościoła „podziemnego”, nieoficjalnego, jest karalna. Biskupi, księża i zwykli wierni trafiają za nią do obozów reedukacji, które de facto są obozami koncentracyjnymi, i do więzień. Chiny również pilnie strzegą danych na temat liczby osób więzionych z powodu przynależności do nielegalnych stowarzyszeń religijnych. Pekin prześladuje również inne wyznania i religie – jak choćby głośną sektę Falun gong.
Organizacje chrześcijańskie zwracają uwagę, że media dużo więcej uwagi poświęcają prześladowaniom Tybetańczyków w Chinach niż represjom wyznawców Jezusa Chrystusa w tym kraju. Z pewnością należy pamiętać o jednych i drugich.
Kraje islamu
O ile w Chinach i Azji prześladowania chrześcijan powodowane są głównie ideologią, o tyle w wielu miejscach świata chrześcijanie stają się obiektem „czystek” religijnych. We wszystkich państwach, w których obowiązuje szariat (religijne prawo islamskie), śmiercią karane jest odejście od islamu, a więc również chrzest. Panujący w Arabii Saudyjskiej wahhabizm dąży do całkowitego oczyszczenia „świętej ziemi Proroka Mahometa” ze wszystkich innowierców.
W kraju tym obowiązuje całkowity zakaz praktykowania religii innej niż islam. Oficjalnie 100% ludzi zamieszkujących w Arabii Saudyjskiej to muzułmanie. Nie można nosić krzyżyka, posiadać Biblii ani publicznie modlić się inaczej niż zakłada to islam. W kraju działa niemal wszechwładna policja religijna – Muttawa. Jej oficjalna nazwa to Komitet ds. Rozpowszechniania Cnót i Zapobiegania Występkom. Chrześcijanie, jeśli zostaną oskarżeni o nieprawowierną modlitwę lub posiadanie nielegalnych materiałów religijnych, trafiają tam do więzień i są torturowani. Nakłania się ich do wyparcia się wiary i przyjęcia islamu. Nawet w ambasadach – którym tradycyjnie przysługiwało prawo kaplicy – nie można zorganizować miejsca kultu innego niż muzułmański.
W sierpniu 2008 roku, jak donosi organizacja Voice of the Martyrs, portal gulfnews.com ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich informował o tragedii młodej Saudyjki, która przyjęła chrzest. Ojciec, członek Muttawy, gdy dowiedział się o nawróceniu córki na chrześcijaństwo, obciął jej język i spalił ją żywcem. Nie spotkała go za to żadna kara.
Za nawrócenie na chrześcijaństwo zgodnie z prawem zginąć można również w Iranie, Afganistanie czy Somalii. Afganistan, mimo iż rządzony przez prozachodniego prezydenta, pozwala na zabicie człowieka, który porzuci islam. Konstytucja tego kraju stanowi bowiem, że jeśli coś nie jest regulowane zapisami prawa stanowionego, powinno być osądzone na podstawie szariatu (według szkoły Hanafi). W 2006 r. afgański sąd orzekł, że mężczyzna, który przyjął chrzest - Abdul Rahman – zaatakował islam, wobec czego powinien być skazany na śmierć. Mężczyznę wypuszczono z więzienia na wniosek prezydenta. Przez ambasadę Włoch zdołał wyjechać z Afganistanu. Dużo niebezpieczniejsi dla chrześcijan w Afganistanie są jednak talibowie. W 2007 roku porwali oni 23-osobową grupę koreańskich protestantów. Dwoje z nich straciło życie. Resztę uwolniono po negocjacjach. W październiku 2008 roku talibowie zastrzelili 34-letnią brytyjską wolontariuszkę, Gayle Williams, która z pobudek chrześcijańskich pracowała w organizacji humanitarnej działającej na rzecz ubogich i niepełnosprawnych Afgańczyków.
Islamscy radykałowie postawili sobie za cel „wyczyścić” z chrześcijan jeszcze jeden kraj Bliskiego Wschodu – Irak. Tamtejsi chrześcijanie często nękani są zamachami w pobliżu kościołów, zwłaszcza przy okazji świąt. W ostatnie Boże Narodzenie z obawy przed zamachami, by wejść na pasterkę trzeba było mieć zaświadczenie o wyznawanej wierze. Bomby wybuchły w pobliżu miejsc kultu. Ofiarami bezpośrednich ataków padają jednak również księża i biskupi. Agencja AsiaNews ocenia, że od czasu upadku Saddama Husajna w Iraku zginęło 1960 wyznawców Chrystusa. – W ciągu ostatnich lat 800 tysięcy chrześcijan opuściło Irak – podkreśla Korczyński. – Jesteśmy świadkami największego exodusu naszego tysiąclecia – zauważa socjolog z UKSW.
Azja Południowa i Południowo-Wschodnia
Jedne z największych prześladowań w ostatnich latach dotknęły chrześcijan żyjących we wschodnich Indiach, w stanie Orisa. Agresywni hinduiści podpalali całe wsie zamieszkiwane przez swoich rodaków wyznających inną wiarę. Pogromy zaczęły się na Boże Narodzenie 2007 roku. Hinduiści najpierw zniszczyli dekoracji świątecznych w jednej z tamtejszych wiosek. Z czasem, gdy zastraszanie nie podziałało, przeszli do podpalania wsi, plądrowania domów i wypędzenia ludzi. Ci, którzy przeszli na hinduizm, mogli pozostać. W efekcie przemocy, która powracała falami kilkakrotnie w przeciągu ostatnich dwóch lat, zginęło kilkaset osób, a 50 tysięcy opuściło swe domy. Część ludzi została przymuszona do zmiany wiary i tylko dzięki temu ocaliła życie. Wiele ataków było bardzo brutalnych. Część ofiar śmiertelnych spłonęła żywcem.
Władze państwowe nie są w stanie zapewnić spokoju w tym rejonie, objętym przemocą. Na terenach tych silne są bojówki maoistowskie, które prowadzą walkę z wojskiem rządowym. To maoiści zabili też jednego z hinduistycznych przywódców, który odpowiadał za prześladowania chrześcijan.
Część państw regionu, jak np. Bangladesz, mimo deklaracji swobody wyznania i wolności sumienia nie reaguje na ataki na chrześcijan. Radykalni islamiści potrafią zamordować swoich byłych współwyznawców, którzy przeszli z islamu na chrześcijaństwo. W Bangladeszu w latach 2007-2008 stwierdzono kilkadziesiąt ataków na chrześcijan. Państwo skazało również kilku radykałów za zabijanie chrześcijan. Jednym z brutalniejszych zajść było podpalenie w styczniu 2008 roku 70-letniej kobiety, która miała w przeciągu miesiąca przyjąć chrzest.
Podobna atmosfera występuje w Indonezji, kraju, w którym dominuje islam, gdzie prawo gwarantuje wolność wyznania. Tu również instytucje państwowe nie są w stanie zapewnić tej swobody, a bojówki islamistyczne atakują chrześcijan.
Ciężka sytuacja panuje również w Wietnamie, gdzie komunistyczne władze nie pozwalają na swobodny kult i prześladują aktywnych chrześcijan.
Chrześcijanie padają ofiarami represji i prześladowań na całym globie. Trudno jednak precyzyjnie określić skalę tego zjawiska. Z pewnością każdego roku kilka lub kilkanaście tysięcy osób oddaje życie za wiarę w Chrystusa. Liczba 170 tysięcy zabitych w przeciągu roku wydaje się jednak słabo udokumentowana.
Nie chodzi oczywiście o „śmiertelną księgowość”, ale o fakt, że ludzie umierają jedynie z tego względu, że chcą wierzyć w Trójjedynego Boga, który stał się człowiekiem.
Paweł Orłowski, Wirtualna Polska
>>>>
Mamy tu krotka geografie wspolczesnego meczenstwa ktorej nie trzeba tlumzaczyc jasniej...Fakty mowia za siebie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:30, 25 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Największe prześladowania chrześcijan w historii!
>>>>
Około 100 milionów chrześcijan na świecie jest prześladowanych ze względu na swoją wiarę - powiedział niemieckiej gazecie "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" szef niemieckiego oddziału organizacji Open Doors Markus Rode.
Zdaniem Markusa Rode obecnie mamy do czynienia z największym w historii prześladowaniem wyznawców chrześcijaństwa.
Podobnego zdania jest amerykański politolog Jonathan Fox, cytowany w artykule "FAS". - Na jedno państwo, w którym sytuacja chrześcijan się poprawia, przypadają dwa albo trzy kraje, w których się ona pogarsza - twierdzi Fox.
Szef frakcji chadeckiej w niemieckim Bundestagu Volker Kauder uważa, że prześladowania chrześcijan na świecie powinny stać się tematem europejskiej polityki zagranicznej. Oczekuje on, że rząd federalny zaprosi na rozmowy ambasadorów tych państw, w którym odnotowano szczególnie intensywne prześladowania wyznawców chrześcijaństwa.
Z danych, opublikowanych na początku stycznia przez organizację Dzieło Pomocy "Open Doors", która angażuje się na rzecz praw chrześcijan na świecie, wynika, że w żadnym państwie na świecie chrześcijanie nie są tak bezlitośnie prześladowani, jak w Korei Północnej.
- Reżim północnokoreański uważa chrześcijan za wrogów państwa. Systematycznie dochodzi do rewizji w domach, aresztowań i zsyłania całych rodzin do obozów pracy, albo do egzekucji chrześcijan. Co najmniej 200 tysięcy wyznawców chrześcijaństwa może zbierać się tylko w podziemiu. Blisko 70 tysięcy jest więzionych w obozach pracy - wynika z raportu Open Doors.
Organizacja piętnuje również kolejne kraje. Iran, Arabia Saudyjska, Somalia, Malediwy, Afganistan, Jemen, Mauretania, Laos i Uzbekistan - to państwa, w których sytuacja chrześcijan jest najtrudniejsza.
(meg)
Kolejny ciekawy artykul!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:03, 10 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Benedykt XVI zaapelował o zapewnienie obrony chrześcijanom na Bliskim Wschodzie, którzy padają ofiarami zamachów. W przemówieniu do korpusu dyplomatycznego papież z uznaniem mówił o inicjatywie kilku krajów UE, w tym Polski, w ich obronie.
- Ataki, które siały śmierć, ból i strach wśród chrześcijan Iraku i to do tego stopnia, że zmusiły ich do opuszczenia ziemi, na której przez wieki żyli ich ojcowie, głęboko nas zasmuciły. Ponownie kieruję do władz tego kraju i muzułmańskich przywódców religijnych pełen zaniepokojenia apel o działania na rzecz tego, by ich chrześcijańscy współobywatele mogli żyć w bezpieczeństwie i dalej wnosić swój wkład do społeczeństwa, którego są pełnoprawnymi członkami - mówił Benedykt XVI do ambasadorów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej.
Także w Egipcie, w Aleksandrii, terroryzm brutalnie uderzył w wiernych, modlących się w kościele - przypomniał papież, przywołując zamach na kościół koptyjski, w którym zginęły 23 osoby.
- Ten ciąg ataków jest kolejnym znakiem pilnej potrzeby tego, aby rządy tego regionu wprowadziły, mimo trudności i gróźb, skuteczne metody ochrony mniejszości religijnych. Czy trzeba powiedzieć to jeszcze raz? - stwierdził Benedykt XVI.
Następnie oświadczył: Doceniam troskę o prawa najsłabszych i dalekowzroczność polityczną, której dowód dały w ostatnich dniach niektóre kraje Europy, domagając się wspólnej odpowiedzi Unii Europejskiej, by chrześcijanie mieli zapewnioną obronę na Bliskim Wschodzie.
W ten sposób papież nawiązał do wystosowanego w piątek przez ministrów spraw zagranicznych Włoch, Polski, Francji i Węgier listu do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton z wnioskiem o podjęcie przez UE "konkretnych inicjatyw" dla obrony chrześcijan na świecie.
Benedykt XVI podziękował również krajom i instytucjom za udzielenie poparcia rządowi włoskiemu, który odwołał się od orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, sprzeciwiającego się obecności krzyży w szkołach.
W przemówieniu, stanowiącym podsumowanie wydarzeń na świecie w minionym roku, papież położył nacisk na znaczenie wolności religijnej jako "fundamentalnej drogi do budowy pokoju".
- Chciałbym przypomnieć, że wolność religijna nie jest w pełni stosowana tam, gdzie zagwarantowana jest jedynie wolność kultu, tym bardziej z ograniczeniami. Ponadto zachęcam, aby połączyć pełną obronę wolności religijnej i innych praw człowieka z programami, które począwszy od szkoły podstawowej i w ramach nauczania religii, będą uczyć szacunku dla wszystkich braci w człowieczeństwie - podkreślił.
Zaapelował o zapewnienie na Półwyspie Arabskim struktur duszpasterskich Kościoła katolickiego dla pracujących tam chrześcijańskich imigrantów.
Benedykt XVI wezwał też władze Pakistanu, aby zniosły prawo o bluźnierstwie, gdyż - jak zauważył - "ewidentne jest to, że służy ono jako protest do prowokowania niesprawiedliwości i przemocy przeciwko mniejszościom religijnym".
Papież odnotował następnie, że wspólnota katolicka w Chinach i jej duszpasterze przeżywają "chwile trudności i próby".
W dalszej części wystąpienia stwierdził, że na Zachodzie dochodzi do "różnego rodzaju zagrożeń dla pełnego korzystania z wolności religijnej".
- Myślę przede wszystkim o krajach, w których przykłada się wielką wagę do pluralizmu i tolerancji, ale gdzie religia doznaje rosnącej marginalizacji. Panuje tendencja, by uważać religię, każdą religię, za czynnik bez znaczenia, obcy nowoczesnemu społeczeństwu czy wręcz destabilizujący i podejmuje się starania przy użyciu różnych środków, by pozbawić ją wszelkiego wpływu na życie społeczne - oświadczył Benedykt XVI.
- Dochodzi się w ten sposób do żądania, aby chrześcijanie wykonywali swój zawód bez odwoływania się do swych przekonań religijnych i moralnych, a nawet w sprzeczności z nimi, na przykład tam, gdzie obowiązują przepisy, które ograniczają prawo do sprzeciwu sumienia pracowników służby zdrowia i wymiaru sprawiedliwości - dodał.
- W tym kontekście nie może nie ucieszyć przyjęcie przez Radę Europy w październiku ubiegłego roku rezolucji, chroniącej prawo personelu medycznego do sprzeciwu sumienia wobec niektórych czynów, które poważnie szkodzą prawu do życia, jak na przykład aborcja - ocenił papież.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:39, 27 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
170 tys. chrześcijan rocznie oddaje życie za wiarę, a ok. 200 mln jest krwawo i brutalnie prześladowaniach - wynika z raportu "Prześladowani i zapomniani" obejmującego lata 2009-2010.
- Liczby prześladowań chrześcijan są smutne, ale się nie zmieniają, a zmienia się tylko ich geografia - podkreślił podczas prezentacji raportu dyrektor sekcji polskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie, ks. Waldemar Cisło.
Raport przygotowany przez organizację międzynarodową Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Kirche in Not) został zaprezentowany w czwartek w Sekretariacie Episkopatu Polski.
Jak powiedział ks. Cisło, głównym celem raportu jest przede wszystkim uświadomienie faktu, że "ludzie krzyżowani i zabijani za wiarę, to nie tylko temat z czasów starożytności chrześcijańskiej, ale niestety również dzisiaj mamy taką sytuację, gdzie 170 tys. chrześcijan ginie rocznie za wiarę".
- Inaczej mówiąc, co trzy minuty gdzieś na świecie jest zabijany nasz brat, czy siostra tylko za to, że są wyznawcami Chrystusa - dodał.
Zaznaczył, że do dyskryminacji chrześcijan dochodzi w ponad 70 krajach świata. "Oznacza to, że w co trzecim kraju brak pełnej wolności religijnej" - podkreślił.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie działa według zasady "trzech kroków". - Pierwszy krok, to informacja, żeby pokazać skalę prześladowań chrześcijan, bo zanim podejmiemy jakiekolwiek działania, to musimy wiedzieć, że takie sytuacje mają miejsce. Drugi krok, to modlitwa, którą wspieramy naszych braci i siostry. Trzeci krok, to pomoc materialna. W to wpisuje się pomoc w 140 krajach, w których Kościół z różnych powodów nie może w pełni realizować swojej misji - powiedział ks. Cisło.
Dodał, że Pomoc Kościołowi w Potrzebie widzi trzy podstawowe zagrożenia dla funkcjonowania Kościoła: radykalny islam, radykalny hinduizm i reżimy totalitarne.
Raport o prześladowaniach chrześcijan w latach 2009-2010 uwzględnia 40 krajów, opisuje najbardziej dramatyczne przykłady prześladowań chrześcijan m.in. w Afganistanie, Chinach, Korei Północnej, Myanmarze, Pakistanie, Nigerii, Sudanie, Wietnamie czy Zimbabwe.
Liczący niemal 300 stron raport zawiera informacje z pierwszej ręki - od biskupów, księży, sióstr zakonnych, pastorów i wiernych przebywających w krajach prześladowań.
- Jest to tylko fragment smutnej rzeczywistości, jaką jest prześladowanie chrześcijan w XXI wieku - zaznaczył redaktor polskiego wydania raportu Tomasz Korczyński.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie powstała w Belgii w 1947 roku. Założył ją holenderski norbertanin o. Werenfried van Straaten (1913-2003). W 17 krajach Europy, Ameryki Północnej i Południowej oraz w Australii ma swoje biura narodowe. W Polsce zostało otwarte w styczniu 2006 roku.
W 1984 roku Stolica Apostolska uznała Pomoc Kościołowi w Potrzebie za "ogólnokościelną organizację na prawie papieskim". Pomaga katolikom w ok. 140 krajach świata. Wspiera głównie katolików prześladowanych lub żyjących w zagrożeniu w takich krajach jak Sudan, Chiny, Irak czy Indie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:56, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ośmioro obcokrajowców chrześcijan wydalono z Maroka na początku lipca – ogłosiło 16 lipca francuskie stowarzyszenie Portes Ouvertes (Otwarte Drzwi), zajmujące się obroną wyznawców Chrystusa na świecie. W wydanym komunikacie działacze stowarzyszenia uznali, że w Maroku, które jest krajem muzułmańskim, trwa „czystka religijna”.
Od początku br. z Maroka wydalono już 130 chrześcijan, głównie protestantów. W marcu władze zapowiedziały wydalenie licznych zagranicznych misjonarzy, oskarżanych o uprawianie prozelityzmu na obszarze Atlasu Średniego w środkowej części kraju. Tłumaczyły wówczas, że działają zgodnie z obowiązującym prawem w celu „zachowania wartości religijnych i duchowych Królestwa”.
>>>>>
No teraz to tam sie szykuje rewolucja!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:36, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
A teraz o WYRAFINOWANEJ walce z Kościołem:
Austria
Pogaństwo u bram
Ks. Waldemar Kulbat
Katedra św. Stefana w Wiedniu
Fot. GRAZIAKO/NiedzielaSocjologowie od lat wieszczą kres chrześcijaństwa w Europie. Jedni czynią to bardziej radykalnie, prorokując zupełny zanik praktyk religijnych na naszym kontynencie, inni są mniej pesymistyczni. Ci ostatni jednak także mówią o wyraźnej tendencji spadkowej. Jak jest naprawdę? W najbliższych numerach „Niedzieli” spróbujemy zmierzyć się z tym zagadnieniem, a w bieżącym numerze zastanowimy się nad przykładem Austrii
Ostatnio opublikowano dane na temat Kościoła w Austrii. We wszystkich krajach duszpasterze coraz częściej wpatrują się w statystykę, która choć mówi wiele o żywotności wiary, nigdy nie wypowiada ostatniego słowa.
W minionym roku z liczącego 5,53 mln wiernych Kościoła katolickiego wystąpiło w sumie 53216 osób, co stanowi 0,96 proc. katolików w tym kraju. Dla porównania – rok wcześniej odnotowano 40 654 wystąpienia. Kościół przyjął natomiast 4650 nowych wiernych, podczas gdy w 2008 r. – 5450. Archidiecezja wiedeńska 1 stycznia 2010 r. liczyła 1301570 wiernych,tj. o 1 proc. mniej niż rok temu. Na jej terenie wystąpiło z Kościoła 16527 osób – o 3593 więcej niż w 2008 r. Rzecznik archidiecezji wiedeńskiej Erich Leitenberger oświadczył, że wystąpienia z Kościoła, obok indywidualnych motywów, mają także inne, szersze przyczyny. – Gdy na nagłówki mediów dostają się negatywne informacje o Kościele, częściej występuje z niego ten, kto nigdy albo prawie nigdy nie zetknął się z życiem Kościoła i już wcześniej wyobcowywał się ze wspólnoty wiernych – zaznaczył Leitenberger.
Totalitaryzm tolerancji?
To wyjaśnienie nie obejmuje wszystkich przyczyn kryzysu wiary niektórych wiernych. Obecnie, w zmieniającej się sytuacji społeczno-kulturowej, mówi się, że Kościół znajduje się w kryzysie, gdyż same zmiany cywilizacyjne powodują jego rozkład. Jednak czynnikiem nagminnie pomijanym okazuje się przemyślana strategia antykościelna. Patrząc na to, co pojawia się na ekranach telewizyjnych (motywy kabaretowe, występy zespołów rockowych), nie mamy wątpliwości: chodzi o autentyczne bluźnierstwo i profanację, a czasem nawet o propagandę satanizmu. Tego rodzaju sytuacja nie świadczy o istnieniu pluralizmu i wielokulturowości społeczeństwa, raczej jest dowodem istnienia monopolu i manipulacji ze strony grup antychrześcijańskich. Kościół, który w rzeczywistości jest jedynym gwarantem prawdziwej wolności i zabezpieczeniem przed pojawieniem się nowego totalitaryzmu, zostaje posądzony o zapędy inkwizytorskie oraz jest przedstawiany jako główne zagrożenie. Od wielu lat karykaturzyści usiłują ośmieszać wiarę chrześcijańską. Wystawiane są prowokacyjne w stosunku do wiary chrześcijańskiej sztuki teatralne, w kabaretach szydzi się z religii. Na uwagę zasługuje przekraczanie zasad dobrego smaku i etyki dziennikarskiej w dziedzinie reklamy. Poniżaniu i ośmieszaniu religii w mediach masowych przeciwstawiają się austriaccy biskupi. Ich zdaniem, poniżanie wiary chrześcijańskiej oraz ośmieszanie symboli kościelnych i przedstawicieli hierarchii kościelnej w mediach masowych jest niewątpliwie znakiem upadku kultury. Szacunek, jakim otoczone są inne religie w Austrii, zdaniem biskupów, nie może być odmówiony chrześcijaństwu.
Walka zamiast dialogu
Na jednej z konferencji prasowych kard. Christoph Schönborn, ordynariusz Wiednia, stwierdził, że zasada wolności sztuki nie może być wykorzystywana do walki z zasadą wolności wyznawania religii. Szacunek dla przekonań i symboli religijnych jest problemem godności danego społeczeństwa. Także inni biskupi wzywają katolików oraz wszystkich chrześcijan, by nie pozwolili na ośmieszanie centralnych symboli wiary chrześcijańskiej. Jednak katolicy, reagując na antychrześcijańskie działania, nie powinni naśladować ani stylu swoich przeciwników, ani ich metod. W ostatnim czasie przedstawiciele austriackich środowisk ateistycznych, wolnomularskich oraz agnostycznych powołali Centralną Radę Bezwyznaniowców. Ma ona reprezentować poglądy tych wszystkich, którzy nie należą do Kościołów chrześcijańskich i nie utożsamiają się z poglądami ludzi wierzących. Jej zadaniem ma być oddziaływanie na wierzących, którzy nie są członkami żadnego z Kościołów. Centralna Rada Bezwyznaniowców – wzorem podobnych organizacji reprezentujących katolików, ewangelików, żydów czy muzułmanów – będzie przekazywać opinii publicznej stanowisko osób nieidentyfikujących się z żadną strukturą religijną. Antychrześcijańskie prowokacje są wywoływane w innych krajach, także i u nas. W sytuacji pluralizmu społeczno-kulturowego, w którym pewne procesy dokonują się spontanicznie, jak również w sytuacji zaprogramowanej manipulacji antyreligijnej chrześcijanie są zobowiązani do szczególnej wierności i odpowiedzialności za przekazane im dziedzictwo wiary.
>>>>>
Jak widzicie przesladowanai w Afryce czy Azji sa prostackie i siermiezne.
Na zachodzie sa zakulisowe ukryte i wyrafinowane.Takie jak zachod.Oficjalnie w ogole nie ma przesladowan jest wolnosc!FAŁSZ i OBŁUDA to jest podstawa tego co nazywamy zachodem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:55, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Maria-Paz López / La Vanguardia
Naznaczeni krzyżem
Są kraje pustych kościołów, lecz są też państwa, gdzie udział we mszy jest aktem wiary, za który można drogo zapłacić. Szacuje się, że na świecie prześladowanych jest 350 mln chrześcijan.
W pierwszym okresie swego nowego życia w krajach Zachodu zachwycali się otwartymi kościołami i chodzili na mszę codziennie, czasem nawet częściej niż raz na dobę, aby pozbyć się goryczy straconego czasu. Tysiące chrześcijan, zarówno katolików, jak i ewangelików czy prawosławnych, opuściło w ostatnich latach swoje kraje pochodzenia, w tym także państwa muzułmańskie, gdzie radykalizacja islamu nasiliła prześladowania religijne. Wielu innych pozostało w ojczyźnie – czy to z powodu braku środków finansowych na emigrację, czy też z uwagi na swoje przekonania. (…) Liczbę prześladowanych trudno oszacować z powodu niedostatku demokracji, niepełnych statystyk i braku przejrzystości informacyjnej w rzeczonych krajach. Niemniej jednak, jak wynika z raportu na temat swobód religijnych na świecie za 2010 rok, opracowywanego co roku przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP), międzynarodowe stowarzyszenie podlegające Stolicy Apostolskiej, około 350 mln chrześcijan jest prześladowanych lub dyskryminowanych na świecie, z czego 200 milionom grozi śmierć. Jedna trzecia ludności naszej planety to chrześcijanie: to dwa miliardy wiernych, z czego 1180 mln to katolicy.
– Tam, gdzie nie ma wolności religijnej, nie ma także swobód demokratycznych – ostrzega Javier Menéndez Ros, dyrektor PKWP w Hiszpanii, która podczas niedawnego Światowego Dnia Młodzieży w Madrycie z udziałem papieża zorganizowała w hiszpańskiej stolicy wystawę fotograficzną poświęconą prześladowanym chrześcijanom. W ciągu tygodnia odwiedziło ją 8 tys. osób.
Tłumy młodzieży, które opanowały Madryt w sierpniu, stanowią wyraz normalności niedostępnej w innych miejscach planety. Wiedzą o tym dobrze chrześcijanie z Iraku. – Podczas dyktatury Saddama Husajna my, chrześcijanie, nie tylko nie byliśmy obywatelami pierwszej kategorii, lecz nas prześladowano – tłumaczy Raad Salam, Hiszpan irackiego pochodzenia, który mieszka za Pirenejami od prawie dwudziestu lat. – A jednak od wojny w 2003 roku, która wyniosła do władzy szyitów, islamski radykalizm jeszcze nasilił ataki na nas.
Dla Salama przypominanie Europejczykom o zagrożeniu, przed jakim stają chrześcijanie w niektórych państwach, jest moralnym imperatywem, bo „społeczeństwo zachodnie nie zdaje sobie sprawy z tej sytuacji, żyje w odrętwieniu i reaguje dopiero wtedy, gdy jest wiele ofiar śmiertelnych”. Pewien wzrost świadomości w tej sferze odnotowano po zabójstwach w Iraku, atakach na kościoły koptyjskie w Egipcie czy morderstwach chrześcijańskich polityków w Pakistanie, którzy bronili Asii Bibi, katoliczki skazanej z ustawy o bluźnierstwie.
W niektórych krajach zdarza się, że chrześcijanie – chociaż żyją tam od wieków – są postrzegani jako "przyjaciele Zachodu", przez co stają się podejrzani. Takie uprzedzenia dotykają w większym stopniu ewangelików, kojarzonych automatycznie ze Stanami Zjednoczonymi, mocarstwem znienawidzonym przez wiele muzułmańskich rządów, niż katolików. Nawet jeśli nie dochodzi w tych przypadkach do bezpośredniego zagrożenia życia, perspektywy chrześcijan bywają nie do pozazdroszczenia: nie mogą wykonywać pewnych zawodów albo piastować niektórych stanowisk, duchowni są nękani, zakazuje się sprzedaży czy rozprowadzania Biblii albo też uniemożliwia się otwieranie szkół czy seminariów.
W krajach muzułmańskich, gdzie chrześcijaństwo jest tolerowane, praktykowanie wiary też wiąże się z trudnościami, jak opowiada z Algierii pocztą elektroniczną A.A. (fikcyjne inicjały), który przeszedł na chrześcijaństwo. – Algierski chrześcijanin musi chodzić zawsze do tego samego kościoła, aby inni wyznawcy go znali; często duchowny wita wiernych w drzwiach, by ich rozpoznać, gdyż istnieje autentyczna obawa, że na nabożeństwo wejdzie ktoś niepożądany – wyjaśnia.
Nierzadko zdarza się, że policja zatrzymuje przechodniów, by zapytać ich, po co wchodzą do kościoła i czy są chrześcijanami. Ten nadzór policyjny krępuje Algierczyków i zniechęca do praktykowania religii z obawy przed represjami. Generalnie Europejczycy i inni cudzoziemcy nie są tak ściśle kontrolowani.
Msza niedzielna w Algierii obywa się o szóstej wieczorem, gdyż niedziela jest w świecie islamskim dniem roboczym. W piątki nabożeństwa są odprawiane o 10 albo 11 rano. – Wtedy przychodzi najwięcej osób, bo piątek jest dniem świątecznym – wyjaśnia A.A. – Ale i tak wielu nie może się pojawić z powodu dużej odległości miejsca kultu od swojego domu (niektórzy muszą pokonać odległość 60-70 km, żeby przyjść na mszę).
Największą trudność sprawiają jednak uwarunkowania społeczne i rodzinne. – Obowiązki rodzinne pod koniec tygodnia w kraju, gdzie życie społeczne jest pilnie monitorowane, mogą uniemożliwić wiernym udział w mszy – wyjaśnia nasz informator. –Trudno jest zwłaszcza tym, którzy praktykują wiarę ukradkiem. Nieobecność członka rodziny co piątek, który jest u muzułmanów dniem zbiorowej modlitwy, może zrodzić pytania w łonie rodziny i wzbudzić podejrzenia. Konwertyci stąpają po grząskim gruncie.
Trudno określić, które kraje są dziś najbardziej niebezpieczne dla chrześcijan. Raport PKWP z 2010 roku uwzględnia 194 państwa, wskazuje na problemy w 90 z nich, zaś do poważnych naruszeń wolności wyznania – w przypadku wiernych wszystkich religii, ale ze szczególnym uwzględnieniem chrześcijan – ma dochodzić w Arabii Saudyjskiej, Bangladeszu, Egipcie, Indiach, Chinach, Uzbekistanie, Erytrei, Nigerii, Wietnamie, Jemenie i Korei Północnej. Organizacja nie szereguje jednak krajów w rankingu. Międzynarodowe stowarzyszenie chrześcijańskie Open Doors co roku opracowuje listę krajów, gdzie chrześcijanie są prześladowani i szereguje je pod względem stopnia zagrożenia. (…) Również Departament Stanu USA publikuje doroczny raport o wolności wyznania, analizujący prześladowania i dyskryminację wiernych wszystkich religii, nie tylko chrześcijan, jednakże bez rankingu. W raporcie z 2010 roku zwraca uwagę za zagrożenia w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Birmie, Chinach, Korei Północnej, Kubie, Egipcie, Erytrei, Indonezji, Iranie, Iraku, Kenii, Laosie, Malezji, Maledywach, Maroku, Nepalu, Nigerii, Pakistanie, Rosji, Somalii, Sudanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie, Uzbekistanie, Wenezueli i Wietnamie.
>>>>
Przypominamy kolejny temat ktory jest przemilczany a w zamian za to mamy w mediach pozwy o postawienie Benedykta XVI przed trybunalem ds. ludobojstwa ... Komentarza tu nie trzeba . Widzimy jakie sa fakty a jakie jest klamstwo ... A klamstwo jest od diabla gdyz jest on ojcem klamstwa ... Ale poniewaz sie spieszy bo nadchodzi koniec jego dzialan to popelnia bledy . I tak mordy owocuja nowymi milionami chrześcijan ! Bo Bóg zwyciezy ! Bez watpliwosci ! Juz zreszta zwyciezyl tylko teraz ludzie musza to zwyciestwo przyjac ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:43, 13 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną świata
Chrześcijanie stanowią ciągle najbardziej prześladowaną grupę religijną na świecie – wynika z najnowszych raportów opublikowanych przez ewangelicką agencję informacyjną Idea oraz Dzieło Pomocy Prześladowanym Chrześcijanom "Open Doors". Ocenia się, że z powodu wiary w Chrystusa cierpi na całym świecie ok. 100 mln ludzi.
-Czy świat arabski będzie wolny od chrześcijan? Dyskryminacja, będąca dziełem radykalnych muzułmanów, sprawia, że coraz więcej członków mniejszości chrześcijańskich opuszcza Bliski i Środkowy Wschód – stwierdza najnowszy raport nt. prześladowań chrześcijan "Męczennicy 2011". Publikacja, wydawana przez ewangelicką agencję informacyjną Idea, ukazuje się już od 11 lat. "Prześladowania i ucieczka chrześcijan ze świata arabskiego są obecnie najpoważniejszym jakościowo pogwałceniem wolności religijnej na świecie, które w ostatnich latach osiągnęły dramatyczny punkt szczytowy" – napisał we wstępie do raportu rzecznik praw człowieka Światowego Aliansu Ewangelicznego prof. Thomas Schirrmacher (Bonn).
Podczas gdy w większości krajów arabskich nie ma już Żydów, podobna sytuacja powoli zaczyna dotyczyć chrześcijan. Zmiana władz w Egipcie pokazuje, że skala ataków na świątynie chrześcijańskie nie tylko nie zmniejszyła się w porównaniu z rządami Hosniego Mubaraka, ale wręcz przeciwnie - dzisiaj w Egipcie płonie więcej Kościołów, ginie więcej chrześcijan a coraz więcej dziewcząt z chrześcijańskich rodzin pada ofiarami porwań i jest zmuszanych do zamążpójścia za muzułmanów, z czym wiąże się przymusowe przejście na islam.
Błędne jest przekonanie wielu krajów arabskich, że zbyt duża wolność religijna wywołuje niepokoje i przemoc. Przymuszanie do wyznawania jednej religii prowadzi nie do pokoju, lecz do stałych napięć etnicznych, społecznych i religijnych między większością społeczeństwa i mniejszościami - głosi raport.
Zdaniem przewodniczącego frakcji CDU/CSU w niemieckim Bundestagu Volkera Kaudera swobodne wyznawanie religii oznacza także wolność jej dalszego przekazywania. Napisał on we wstępie do rocznika, że w sprawę wolności religijnej bardziej zaangażować się musi polityka zagraniczna krajów Zachodu. Musi być również uznane prawo do zmiany wyznania. Polityk oczekuje od muzułmanów zamieszkujących Niemcy, że będą promować wolność religijną w krajach swojego pochodzenia.
Na ogłoszonym przez Open Doors spisie krajów, w których chrześcijanie są najbardziej prześladowani, w pierwszej dziesiątce jest osiem państw arabskich. Pierwsze miejsce od 10 lat zajmuje komunistyczna Korea Północna. Po niej kolejno znajdują się: Iran, Afganistan, Arabia Saudyjska, Somalia, Malediwy, Jemen, Irak, Uzbekistan i Laos.
W Korei Północnej chrześcijanie zbierają się w podziemiu, gdyż za publiczne wyznawanie wiary grozi więzienie, obóz pracy albo kara śmierci. Szacuje się, że obecnie w północnokoreańskich obozach pracy przebywa ok. 70 tys. wyznawców Chrystusa.
Dziesiąte miejsce na tym wykazie zajmuje położony w południowej Azji Laos. Chrześcijanie są tam traktowani jako agenci USA, dążący do demokratyzacji kraju. Wielu więzionych chrześcijan zmuszanych jest do wyrzeczenie się wiary. W latach 2010-11 życie straciło tam co najmniej 25 chrześcijan.
Dla porównania w raporcie organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (z siedzibą w Königstein w Niemczech) nt. represjach wobec chrześcijan w latach 2009-10 mówi się o 200 mln osób brutalnie prześladowanych z powodu wiary i 170 tys. zamordowanych. Dokument pt. "Prześladowani i zapomniani" informuje, że do dyskryminacji chrześcijan ze względu na wyznawaną wiarę dochodzi w ponad 70 krajach świata. Oprócz wielkiego ryzyka utraty życia i zdrowia dodatkowo chrześcijanie narażeni są jeszcze na codzienne szykany, dyskryminację, utratę prywatnego mienia. Raport przytacza 40 krajów, w których życie wyznawców Chrystusa jest najbardziej zagrożone. Opisuje ich ciężki los m.in. w Afganistanie, Chinach, Korei Płn., Myanmarze, Iraku, Pakistanie, Nigerii, Sudanie, Wietnamie i Zimbabwe.
Wśród głównych źródeł prześladowań raport wymienia radykalny islam, hinduizm i buddyzm oraz komunistyczne reżimy totalitarne i autorytarne.
Na koniec trzeba też wspomnieć o prześladowaniach wewnątrzchrześcijańskich Istnieją bowiem, i to dość liczne, przypadki ograniczania praw i swobód członków Kościołów i wyznań mniejszościowych w krajach, w których przeważają wyznawcy prawosławia. Nie są to na ogół prześladowania, porównywalne z tym, co się dzieje w krajach islamskich, komunistycznych czy (od kilku lat) w Indiach, gdzie przeważają wyznawcy hinduizmu. Można jednak mówić o traktowaniu np. katolików, protestantów, zwłaszcza baptystów, a także i przede wszystkim świadków Jehowy jako obywateli drugiej kategorii, w Rosji, Gruzji, Grecji, częściowo też w Bułgarii.
Różnego rodzaju przejawy dyskryminacji przejawiają się tam np. w odmowie lub trudnościach w uzyskaniu zgody na budowę nowych świątyń, w odzyskiwaniu dawnych obiektów, zabranych niegdyś przez komunistów, a przekazanych później prawosławnym lub w ogóle niezwróconych. Zdarza się, że wydane zezwolenie bywa pod jakimś pretekstem cofnięte. Nieprawosławni chrześcijanie napotykają również na trudności w zdobyciu wykształcenia lub pracy, w awansowaniu na lepsze stanowisko itp.
>>>>
Tak ! Na calym swiecie pojscie za Jezusem to wyraz odwagi . Jak widac takze w Polsce Królestwie Maryi . To co dopiero w krajach nie okrytych Jej Płaszczem ... ???
Fot. AFP/Janek Skarżyński
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:41, 29 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Fraser Nelson / Daily Telegraph
Arabska wiosna, rzeź chrześcijan
Dziś, gdy Amerykanie opuścili Irak, chrześcijańskie wspólnoty w tym kraju – jedne z najstarszych na całym świecie – zmuszone są do exodusu na biblijną wręcz skalę.
-Uzbrojeni islamiści zamordowali w zeszłym roku w kościele w Bagdadzie 58 osób. Świeżo namalowane w świątyni graffiti ostrzega pozostałych przy życiu wiernych, że mogą być następni. Około dwie trzecie spośród 1,4 miliona irackich chrześcijan uciekło już z kraju. Choć brytyjski rząd nie chce dostrzec tego problemu, na Bliskim Wschodzie szaleje nowe, straszliwe zło: czystki religijne. Ataki, których apogeum przypada na Boże Narodzenie, przeniosły się już do Egiptu, gdzie islamscy fundamentaliści podkładają ładunki wybuchowe pod kościoły koptyjskich chrześcijan. W Tunezji mordowani są księża, zaś libańscy maronici po raz pierwszy w historii stali się celem zamachów bombowych. Chrześcijanie w Syrii, którzy wycierpieli jak mało kto pod rządami reżimu Assada, dziś modlą się o jego przetrwanie. Jeżeli tyran upadnie i zatriumfują islamiści, prześladowania mogą gwałtownie się nasilić.
Traktowanie chrześcijaństwa jako obcej arabskiemu światu zarazy wydaje się osobliwe: jest to wszak bliskowschodnia religia, z powodzeniem zaszczepiona pogańskiemu Zachodowi. Stopy chrześcijan nie stąpały w starożytności po zielonych wzgórzach Anglii. Boże Narodzenie to bliskowschodnia opowieść o dziecku Żydówki, odwiedzonym w żłóbku przez trzech irańskich mędrców, które potem musiało uciekać do Egiptu przed rzymskimi prześladowaniami.
Apostołowie Jezusa przybyli później do Libii, Turcji i Iraku, by założyć chrześcijańskie wspólnoty, którym dziś grozi tak ogromne niebezpieczeństwo. Przez wiele wieków koegzystowały one w pokoju z muzułmanami: jedni i drudzy podobnie się ubierali, a nawet wspólnie celebrowali swoje święta. Hidżaby oraz inne kulturowe podziały pojawiły się stosunkowo późno.
Owe różnice są dziś wodą na młyn twardogłowych salafitów, którzy okazali się wielkimi zwycięzcami arabskiej wiosny ludów. Należą oni do tego samego, zmutowanego odłamu islamu sunnickiego, który inspirował działalność Al-Kaidy. Religijna wojna to ich strategia, a szyitów nienawidzą równie mocno, co chrześcijan i Żydów. Ich wrogowie nie kryją się za granicą, ale w kościołach, synagogach i szyickich meczetach. Przeciętni muzułmanie być może nie znoszą salafitów, ale przekonują się, że wcale nie trzeba być lubianym, by zdobyć władzę w arabskim kraju po obaleniu dyktatury – wystarczy najsprawniejsza organizacja. Zachód ma tak wielką obsesję na punkcie rządowych struktur, że nie widzi, gdy władza skupia się zupełnie gdzie indziej. Dla przykładu, islamistyczne plutony egzekucyjne mordują ostatnio fryzjerów oraz kobiety chodzące bez chust w miastach takich jak Basra.
Wizja krwawych porachunków na tle religijnym jeszcze dwa lata temu wydawałaby się zupełnie nierealna w tak cywilizowanym kraju jak Egipt. Gdy Al-Kaida podłożyła w zeszłym roku bombę w kościele w Kairze, muzułmańska starszyzna zasiadła w przednich ławach świątyni, tworząc ludzką tarczę, by stawić opór terrorystom. Jednak umiarkowani Egipcjanie zaczynają przegrywać walkę o wpływy. Coraz częściej dochodzi do morderstw – w październiku zabito 25 Koptów. Dziesiątki tysięcy chrześcijan z Egiptu dołączyły do swych irackich współwyznawców na uchodźstwie: jak pokazuje przypadek Iraku, śmierć jednej osoby może doprowadzić do emigracji tysięcy. Salafici odkrywają, że urzeczywistnienie wizji ”czystszego” Egiptu przychodzi zaskakująco łatwo.
Arabska wiosna ludów od początku była groźna dla mniejszości religijnych, jako że dała wolną rękę islamskim ekstremistom, którzy wcześniej sami żyli w strachu. Dawni, świeccy tyrani, jakkolwiek bez dwóch zdań nikczemni, prześladowali wszystkie swoje ofiary jednakowo, bez względu na to, czy nosiły krzyż, hidżab czy jarmułkę. Specyfiką rewolucji arabskiej wiosny ludów jest całkowita nieobecność liderów, gotowych przejąć władzę. Historia wielokrotnie dowiodła, że zmiana reżimu w takich warunkach może prowadzić do chaosu i wyznaniowej wojny. Ekstremiści są w stanie bez trudu sprowokować walki na tle religijnym bądź etnicznym, mordując jakiegoś przywódcę lub wysadzając w powietrze świątynię. Rezultatem może być wojna domowa (taka jak w Bośni czy Rwandzie), a nawet podział kraju (jak w Indiach czy na Cyprze).
Brytyjski resort spraw zagranicznych zazwyczaj bardzo późno dostrzega owe zagrożenia, mimo wielokrotnych ostrzeżeń. Najmocniejsze słowa wypowiedział przed dwoma tygodniami arcybiskup Canterbury, który rozpoczął w Izbie Lordów płomienną debatę, poświęconą nasilającym się prześladowaniom chrześcijan oraz oczekiwanej od rządu reakcji. Lord Patten, były minister edukacji, ujawnił, że przez rok bezskutecznie starał się przekonać ministerstwo spraw zagranicznych, by pomogło wspólnocie anglikańskiej w Anatolii, której zakazano publicznego praktykowania religii. – Odpowiedź brzmiała: ”nie” – wspomina Patten. – Nie zamierzali nawet spytać tureckiego rządu: ”Czy nie moglibyście trochę złagodzić kursu?”. Kiedy w tym samym kraju problemy mieli niemieccy katolicy, rząd Angeli Merkel zareagował błyskawicznie i porozumiał się z Turkami, po czym wysłał katolickiego księdza, który dostał zgodę na publiczne odprawianie mszy.
Skąd więc bierze się owa brytyjska powściągliwość? Niewykluczone, że ministerstwo uznało w imię sentymentalnej polityki równościowej, że sprawa nie jest warta dyplomatycznego zaangażowania. Osoby, które rozmawiały na ten temat w cztery oczy z ministrem spraw zagranicznych Williamem Hague, twierdzą, że nie wykazuje on entuzjazmu. Kiedy Hague odwiedził niedawno Algierię, nie poruszył problemu zakazu praktykowania chrześcijaństwa poza wyznaczonymi przez państwo budynkami.
Przyparci do muru ministrowie potępiają prześladowania jako takie – ale najwyraźniej nie są na tyle stanowczy, by wziąć słuchawkę i zadzwonić do Ankary. Mimo to Brytania może zrobić naprawdę wiele. Można odmówić krajom pomocy finansowej, dopóki chrześcijanie (bądź Żydzi lub sunnici) nie będą mieli zagwarantowanej wolności wyznania. Brytyjscy dyplomaci mogą zostać upoważnieni, a wręcz zobowiązani do występowania w obronie swobód religijnych. Kiedy parlamentarzysta donosi o szykanach wobec anglikanów, ministerstwo powinno reagować natychmiast. Hague mógłby publikować doroczny raport na temat przestrzegania wolności wyznania w różnych krajach, by podkreślić znaczenie tej kwestii dla Brytanii. Ministerstwo powinno też prowadzić własne szacunki dotyczące skali exodusu uchodźców.
Gdy brytyjska dyplomacja zdała sobie sprawę, jak ogromną tragedią były czystki etniczne na Bałkanach, było już za późno. Napięcia społeczne w owych krajach nie zostały potraktowane dostatecznie poważnie. Teraz jednak Brytania może się spisać lepiej, dając do zrozumienia, że uważa religijne czystki za narastające zagrożenie, które należy zwalczać w zarodku. Artykuł numer 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ gwarantuje wolność wyznania, a mimo to jawna dyskryminacja na tle religijnym – od Arabii Saudyjskiej po Malediwy – nie budzi sprzeciwu. Gdy Iran przez wielki szykanował bahaitów, Zachód pozostawał obojętny. Teraz ajatollahowie przykręcają śrubę chrześcijanom – w ciągu ostatniego roku aresztowano ich trzystu.
W trakcie debaty w Izbie Lordów wypowiadały się osoby, które odczuły na własnej skórze, czym są religijne czystki. Lord Popat uciekł z Ugandy, gdy Idi Amin zaczął rozprawiać się z Hindusami w 1971 roku. Popat podkreślił, że według hinduistów uprzedzenie wobec kogokolwiek jest grzechem. – Ale jeszcze większy grzech popełniamy, gdy jesteśmy świadkami prześladowań i siedzimy bezczynnie, nie robiąc nic, by je powstrzymać – dodaje. Lord Sacks, naczelny rabin Wielkiej Brytanii, podkreśla, że jego rodzice padli ofiarą tego samego zła, które dziś spotyka chrześcijan. Zacytował Martina Luthera Kinga: ”Na końcu będziemy pamiętać nie słowa naszych wrogów, ale milczenie naszych przyjaciół”. Nasi przyjaciele na Bliskim Wschodzie czekają na słowa rządu Jej Królewskiej Mości. Być może w nowym roku będzie miał coś do powiedzenia.
>>>>>
Artykul badzo niekompetentny . Akurat Arabska Wiosna nie ma nic wspolnego z Irakiem . I wniosek ze wywolala ona rzez jest absurdem . Podobnie jak belkot o tym ze Al Kaida skorzystala ?? Na czym ? na wolnosci u Arabow ? W jaki sposob ? Skad autor to wie ??? Dopiero jedne wybory byly w Tunezji i nie widze tam AlKaidy u wladzy ...
Zbrodnie na chrześcijanach byly caly czas ! Wlasnie dlatego ze prawa czlowieka byly NIEZNANE w tych krajach . Silny bezkarnie mordowal slabego i nic ! Stad teraz walka o wolnosc jest po to aby chronic slabych w tym i chrzescijan !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:07, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Organizacja Open Doors opublikowala "ranking" krajow najbardziej przesladujacych chrzescijan. Wlasciwie lista pierwszych 10 krajow czytelnika Frondy nie powinna zaskoczyc, z jednym malym wyjatkiem. Szoste na liscie (po Korei Polnocnej, Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Somali i Iranie) sa MALEDIWY. Kraj to a wlasciwie zbieranina atoli znana na swiecie z plaz, palm, rafy koralowej i kolorwych rybek. Z tym, ze to nie raj dla wszystkich. Jedyna oficjalna i dozwolona religia jest islam, inne po prostu nie istnieja. Turysci zas maja zakazane dzielic sie swoimi przekonaniami religijnymi z tubylcami.
Cala lista na stronie Open Doors:
[link widoczny dla zalogowanych]
1. PlnKorea
2. Afganistan
3. Arabia Saudyjska
4. Somalia
5. Iran
6. Malediwy
8. Jemen
9. Irak
10. Pakistan
>>>>
Komuna ,,triumfuje'' jak zwykle ale za nia zaraz sami islamisci !
Generalnie sa to jak widac dzikie kraje do ktorych cywilizacja nie dotarla nawet w formie kolonialnej ! Afagnistan Ar. Saudyjska Iran nie byly koloniami !
I poza upadla Somalia jest to sama Azja !!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 19:09, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:15, 10 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
W Rzymie odbył się marsz w obronie prześladowanych chrześcijan
Na znak solidarności z prześladowanymi chrześcijanami, ofiarami przemocy, zgasły w środę wieczorem światła w rzymskim Koloseum. Marsz z pochodniami w Wiecznym Mieście zorganizowany został przez katolicką Wspólnotę świętego Idziego i rzymską gminę żydowską.
W demonstracji udział wzięli między innymi włoski minister do spraw współpracy międzynarodowej i założyciel Wspólnoty świętego Idziego Andrea Riccardi, burmistrz stolicy Gianni Alemanno, przewodniczący rzymskiej gminy żydowskiej Riccardo Pacifici i naczelny rabin miasta Riccardo Di Segni.
- Światła dzisiaj wieczorem znaczą, że nie akceptujemy ciszy i nie jesteśmy przyzwyczajeni do smutnej litanii chrześcijańskich kobiet i mężczyzn, którzy są zabijani i terroryzowani - mówił minister Riccardi. Podkreślił, że chrześcijanie padają ofiarami terroru i przemocy w miejscach modlitwy. - To prawdziwe czystki religijne - dodał Riccardi.
Podczas manifestacji wyrażono solidarność ze wszystkimi wspólnotami chrześcijańskimi na świecie, cierpiącymi z powodu prześladowań. Uczestnicy marszu, zorganizowanego kilka dni po kolejnych atakach w Nigerii i Kenii, potępili fanatyzm i ekstremizm religijny.
>>>>
Popieramy tn sluszny i potrzebny marsz !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:35, 27 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
105 tysięcy chrześcijan zabito w tym roku za wiarę
105 tysięcy chrześcijan zginęło w tym roku na świecie za wiarę. Takie dane amerykańskiego ośrodka prowadzącego statystyki religijne podał w Radiu Watykańskim włoski socjolog religii Massimo Introvigne.
- To oznacza śmierć jednej osoby co 5 minut- powiedział Introvigne, który kieruje utworzonym przy włoskim MSZ Obserwatorium Wolności Religijnej. Jego wypowiedź nagłośniły włoskie media podkreślając, że statystyka jest szokująca.
W wywiadzie nadanym w związku z obchodzoną w środę przez Kościół uroczystością świętego Szczepana, pierwszego męczennika, włoski socjolog zwrócił uwagę na dramatyczną sytuację w Nigerii. - Z powodu fundamentalistycznej przemocy ze strony ugrupowania Boko Haram strach jest iść tam nawet do kościoła - powiedział.
- Pojawić się na tam mszy oznacza ryzykować życiem - stwierdził Introvigne. W poniedziałek, w Wigilię, na północy Nigerii uzbrojeni napastnicy zaatakowali wiernych podczas pasterki. Zginęło 6 osób.
Jako kolejne obszary ryzyka włoski ekspert wymienił także inne kraje o silnej obecności islamskiego fundamentalizmu, czyli Somalię, Mali, Pakistan i niektóre regiony Egiptu. Wspomniał też o krajach, w których panują totalne reżimy z Koreą Północną na czele.
Massimo Introvigne wskazał też na zjawisko identyfikacji tożsamości narodowej z konkretną religią. I tak na przykład - jak zauważył - w indyjskim stanie Orisa chrześcijanie są uznawani za zdrajców narodu.
....
Kolejny rok . Kolejni meczennicy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:23, 09 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Organizacja: 100 milionów chrześcijan prześladowanych na świecie
Około 100 milionów chrześcijan na całym świecie jest prześladowanych; gwałtownie pogarsza się ich sytuacja w Syrii i Etiopii - alarmuje w najnowszej edycji dorocznego raportu organizacja Open Doors, misja pomagająca prześladowanym chrześcijanom.
Na czele listy krajów, w których sytuacja chrześcijan jest najtrudniejsza, są Korea Północna, Arabia Saudyjska i Afganistan. Te same kraje znalazły się na szczycie zestawienia, uwzględniającego 50 państw, także w edycji obejmującej 2011 rok.
W ubiegłym roku dramatycznie pogorszyła się sytuacja w Syrii, która z 36. miejsca trafiła na 11. lokatę. Tamtejsza mniejszość chrześcijańska, podejrzewana początkowo przez rebeliantów o bliskie związki z reżimem Baszara el-Asada, jest coraz częściej celem radykalnych islamistycznych bojowników - poinformowano w opublikowanym we wtorek raporcie.
Etiopia, w której ponad połowa ludności to chrześcijanie, przeniosła się z 38. miejsca na 15. Odnotowuje się tam zarówno ataki radykalnych islamistów, jak również różne formy represji, którym wyznawcy tradycyjnych wyznań chrześcijańskich poddają członków nowych ruchów protestanckich.
Zachodnioafrykańskie Mali, które nie znalazło się w zestawieniu za 2011 rok, obecnie trafiło na siódmą lokatę z powodu wprowadzenia przez radykalną organizację Ansar ad-Dine (Obrońcy Wiary) prawa szariatu w północnej części kraju.
Autorzy raportu oceniają, że chrześcijanie prześladowani są w ok. 65 krajach świata. W sumie dotkniętych prześladowaniami jest ok. 100 milionów chrześcijan - twierdzi organizacja, która rozpoczęła działalność w latach 50. XX wieku, przemycając Biblię do krajów komunistycznych; obecnie działa w ponad 60 państwach.
"W ostatnich latach słyszeliśmy, że chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią na świecie - wydaje nam się, że tak jest" - powiedział dyrektor francuskiego oddziału organizacji Michel Varton w czasie prezentacji raportu w Strasburgu.
Niemal wszystkie z 50 krajów w zestawieniu za 2012 rok - poza Kolumbią (miejsce 46.) - znajdują się w Afryce, Azji lub na Bliskim Wschodzie.
Od 11 lat niechlubne pierwsze miejsce w rankingu Open Doors zajmuje Korea Północna, gdzie - jak szacuje organizacja - 70 tys. ludzi trafiło do obozów pracy za wiarę.
....
Sprawdzaja sie slowa Jezusa . Mnie przesladowali i was przesladowac beda ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:51, 03 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Abp Gerhard Mueller o "skoordynowanej kampanii" przeciwko Kościołowi
Przewodniczący watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, niemiecki arcybiskup Gerhard Ludwig Mueller, skrytykował prowadzoną w USA i Europie "skoordynowaną kampanię dyskredytacji Kościoła katolickiego", która polega na otwartych atakach na księży.
W wywiadzie opublikowanym w sobotę przez niemiecki dziennik "Die Welt" bliski współpracownik papieża i szef najważniejszej instytucji Kościoła katolickiego kształtującej na bieżąco jego nauczanie, porównał tę postawę wobec Kościoła z pogromami Żydów w Europie.
Abp Mueller powiedział, że obecnie szermuje się przeciwko chrześcijaństwu argumentami w rodzaju tych, jakimi posługiwały się reżimy totalitarne, takie jak nazizm i komunizm.
W ostatnich latach - pisze AP, komentując treść wywiadu - Kościół katolicki stanął w obliczu wzmożonego krytycyzmu w Ameryce Północnej i Europie w związku z jego sprzeciwem wobec antykoncepcji, wyświęcania kobiet i związków osób jednej płci, jak również z powodu nadużyć seksualnych w samym Kościele.
....
Najgorsza jest sytuacja Kościoła na zachodzie . Co widac praktycznie po jego upadku . Bo wcale zabijanie ciala nie jest najgorsze . Tylko duszy . Tak powiedzial Jezus . Najwiecej ludzi do piekla idzie z zachodu . Bo takie sa skutki zwalczenia Kościoła .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:43, 28 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Watykan: co roku zabijanych jest ponad 100 tysięcy chrześcijan
Ponad 100 tysięcy chrześcijan zabijanych jest co roku z powodów, które mają związek z ich wiarą - takie dane przedstawił stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ w Genewie arcybiskup Silvano Maria Tomasi na forum tej organizacji.
Hierarcha, cytowany przez Radio Watykańskie, podkreślił, że szacunki te są rezultatem "wiarygodnych badań".
Ponadto abp Tomasi mówił w genewskiej siedzibie ONZ, że chrześcijanie podlegają także takim prześladowaniom i aktom przemocy, jak przymusowe wysiedlenia, niszczenie miejsc kultu, gwałty, porwania przywódców ich wspólnot.
Stolica Apostolska - oświadczył dyplomata - wyraża głębokie zaniepokojenie z powodu przypadków naruszenia wolności religijnej i ataków na wspólnoty chrześcijańskie w Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie. Wiele z nich to "owoc fanatyzmu, nietolerancji, terroryzmu i dyskryminujących ustaw" - powiedział.
Arcybiskup Tomasi mówił też o sytuacji w państwach Zachodu. Panuje tam - dodał - "tendencja do marginalizowania chrześcijaństwa w życiu publicznym". - Ogranicza to zdolność wspólnot wierzących do realizacji dzieł charytatywnych - ocenił watykański dyplomata.
...
Meczenstwo trwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:20, 06 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kościół prawosławny o prześladowaniu chrześcijan na Bliskim Wschodzie
Patriarcha ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej I, duchowy przywódca Kościoła prawosławnego, przemawiając w niedzielę w Niszu na południu Serbii mówił o ciężkiej sytuacji i prześladowaniach chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
W przemówieniu z okazji rocznicy ogłoszonego 1700 lat temu edyktu mediolańskiego - dokumentu proklamującego wolność religijną, wydanego dla obrony chrześcijan w imperium rzymskim - patriarcha powiedział, że "w naszych czasach" chrześcijanie są prześladowani "jak w przeszłości".
- Chrześcijanie darzą miłością cały świat, ale są przez wszystkich prześladowani (...). W naszych dniach są prześladowani w Syrii, w Egipcie, na Bliskim Wschodzie i to tylko dlatego, że słuchają słowa Bożego - mówił Bartłomiej I.
Celebrował mszę w obecności patriarchów Kościołów prawosławnych Serbii, Rosji, Albanii i Cypru.
Położony 250 km na południe od Belgradu Nisz jest miastem, w którym w 272 roku urodził się Konstantyn Wielki, władca wschodniej części cesarstwa rzymskiego. Wraz z władcą zachodniej części cesarstwa, Licyniuszem, podpisali w 313 roku edykt mediolański ustanawiający wolność wyznania w imperium.
...
Tak to sa ciagle meczennicy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:06, 12 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Kontrowersyjny biskup przerywa milczenie. "Przepych i pozerstwo są mi obce"
W wywiadzie dla pisma "Vatikan Magazin" biskup Tebartz-van Elst zaprzeczył, jakoby miał skłonności do przepychu i ekstrawagancji oraz temu, że ponosi wyłączną odpowiedzialność za koszty budowy rezydencji.
Biskup Franz-Peter Tebartz-van Elst zaprzeczył stawianym mu zarzutom. "Wszystkie decyzje były podejmowane gremialnie" - powiedział w opublikowanym obecnie wywiadzie dla pisma "Vatikan Magazin", przeprowadzonym w październiku. Przepych i pozerstswo są mu obce. "Nowa siedziba biskupia nie jest snobistyczna. To miejsce spotkań" - powiedział.
Jego przypadek "jest oplątany pajęczyną kłamstw. Kolega Wensierski ze 'Spiegla' za każdym razem łgał, gdy mówił, że nie filmował mnie ukrytą kamerą. Oczywiście, że to robił. Oszukał mnie, a teraz pojawia się niczym pastor honorowy krytycznych mediów na ekranach telewizorów, żeby załatwić tego łobuza biskupa, podobnie jak 'FAZ'".
Dalej biskup wyjaśnia, że jego "wanna nie kosztowała wcale 15 tys. euro, o czym mówi się już nawet w Ameryce, tylko cała łazienka tyle kosztowała".
Podkreśla też, że głównym świadkiem go obciążającym "czcigodny pan Jochen Riebel, mój wieloletni doradca, który ostatnio radził mi złożyć rezygnację, albo się powiesić (po tym jak biskup osobiście wręczył mu papieski Order Świętego Grzegorza Wielkiego)".
Również niezliczona ilość innych zarzutów jest według niego niezgodna z prawdą.
"Wie o tym każdy, kto mnie zna, i każdy, kto widział nową siedzibę biskupią od środka. Nie ma tam przepychu. Z architektem szukaliśmy form ponadczasowych. Nie chcieliśmy się poddać dyktatowi mody, żeby nie trzeba było jutro wyrzucić tego, na co się zdecydowano dziś".
- Bolesne jest, kiedy człowiek się rozczaruje, ale jeszcze bardziej bolesne jest uczucie, że zostało się zdradzonym - powiedział biskup.
Mimo to nie chce utracić zaufania do ludzi. Chce nadal wierzyć w to, że "w każdym z nas tkwi dobro".
"Vatikan Magazin" nie zauważył, by stres ostatnich tygodni odbił się negatywnie na twarzy biskupa Tebartza-van Elsta. "Na przestrzeni ostatnich lat jego rysy twarzy w ogóle się nie zaostrzyły".
Biskup przyznał w wywiadzie, że nie powinien był iść za radą adwokata i składać doniesienia na dziennikarza "Der Spiegla" z powodu "mało istotnego przelotu w klasie biznes". Twierdził, że błędnie ocenił sytuację. I to niejeden raz.
Teraz biskup szuka podobno nowej gwiazdy palestry.
Od wyboru papieża Franciszka, nie uszło jego uwagi, że "Kościół ubogich" wykorzysta się przeciwko niemu jako oręż. Ale on opowiada się przecież za takim Kościołem.
Czego się najbardziej obawia? Utraty prazaufania do wiary. "To by było straszne".
53-letni biskup został urlopowany przez papieża Franciszka. Obecnie przebywa w Klasztorze Benedyktynów Metten w Dolnej Bawarii.
Po przedłożeniu przez komisję kontrolną Episkopatu Niemiec raportu w sprawie siedziby biskupiej, rzymska kongregacja ds. biskupów zadecyduje, czy van Elst wróci do Limburga, czy też nie.
Tymczasem historia biskupa zatacza coraz szersze kręgi. Teraz wszyscy biskupi w Niemczech muszą ujawnić metraż swoich mieszkań i zarobki, podać, jakimi jeżdżą samochodami, ile te wozy zużywają paliwa i tak dalej.
"Już dawno bycie biskupem w Niemczech nie było tak trudne, jak dziś" - stwierdza "Vatikan Magazin".
tagesschau.de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak
....
Widzicie tak jak mowilem . Najpierw niby zachwyty nad ubostwem Franciszka a jak juz uznali ze sytuacja pod kontrola to bestialski atak na Kościół . Z siedziby biskupstwa zrobili prywatna rezydencje ! I rzucili milionami . A tymczasem miasta Niemieckie naleza do najdrozszych w swiecie a z milion to w centrum pewnie nawet zbudowac garazu sie nie da co dopiero siedzibe biskupstwa ! Media jak za Hitlera . Teraz Kościół ma nic nie budowac budynki sprzedac nic nie jesc nie pic spac na ulicy . Bo ubostwo .
Zatem oglaszam oficjalnie kolejne przesladowania chrzescijan . Tym razem Neronami sa media . To wspolczesni tyrani .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:10, 16 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
W norweskiej telewizji nie można pokazywać się z krzyżykiem na szyi, bo obraża to miejscowych muzułmanów i "prowadzi do konfliktów oraz nienawiści na tle religijnym"
Dziennikarka norweskiej telewizji publicznej Siv Kristin Sallmann została zwolniona za to, że podczas programu miała na szyi łańcuszek z małym złotym krzyżykiem. Jako uzasadnienie decyzji kierownictwo stacji podało, że "swym postępowaniem doprowadziła do konfliktów oraz nienawiści na tle religijnym."
Pojawienie się dziennikarki z krzyżykiem na szyi wywołało lawinę telefonów i e-maili miejscowych muzułmanów. Twierdzili, że taka sytuacja jednocześnie obraża islam i narusza neutralność światopoglądową państwa.
Oprac. Mad, gosc.pl
...
Krzyż prowadzi do konfliktow i zniewaza ! Szok ! Jakim trzeba byc perwersyjnym zwyrodnialcem aby tak wykrecic sens Drogi Krzyżowej !
Zachod jest najgorszy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:01, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
W siedzibie Episkopatu Polski zaprezentowano raport o prześladowaniach chrześcijan na świecie
Najbardziej niebezpieczny dla chrześcijan kraj na świecie to obecnie Syria. Rocznie życie za wiarę na całym świecie oddaje 105 tysięcy wyznawców Chrystusa. 200 milionów jest krwawo i brutalnie prześladowanych. W 70 państwach łamie się prawo do wolności religijnej. Takie alarmujące dane przedstawiła w siedzibie Episkopatu Polski papieska organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Stowarzyszenie, które monitoruje sytuacje katolików na świecie, co roku przedstawia raport na temat przemocy i dyskryminacji chrześcijan. - Szczególnie dramatycznie przedstawiają się dziś ich losy na Bliskim Wschodzie - mówi ksiądz Tomasz Grzyb. Duchowny przywołuje przykład Syrii. - Istnieje obawa, że w wyniku zabójstw, gwałtów i porwań chrześcijanie opuszczą na zawsze ten kraj - podkreśla kapłan. Warto zauważyć, że wyznawcy Chrystusa są na tym ternie od 2 tysięcy lat.
- Radykalne grupy muzułmańskie atakują także chrześcijan w Afryce- dodaje ksiądz Tomasz Grzyb. Chociażby w Republice Środkowoafrykańskiej. - Tutaj trwa konflikt gospodarczy, w tle jest jednak islamizacja kraju- zwraca uwagę duchowny.
Na zaproszenie Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie do Polski przyjechał grecko-katolicki Patriarcha Syrii Grzegorz III Laham. Duchowny spotkał się z przewodniczącym Episkopatu Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem i był na prezentacji raportu.
...
A Indie ? Nie robmy z islamu najgorszych a Syria jest straszna ofiara . Ta gina wszyscy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:57, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
22 księży katolickich i misjonarzy zamordowano w 2013 roku na świecie
W 2013 roku na świecie zostało zamordowanych 22 kapłanów i misjonarzy; większość ofiar stanowili księża. Tę statystykę podała misyjna agencja informacyjna Fides, zwracając uwagę na wzrost liczby zabitych. W 2012 roku zginęło 13 misjonarzy.
Z ogłoszonych danych watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów wynika, że najwięcej przedstawicieli katolickiego duchowieństwa zginęło w zeszłym roku w Ameryce Południowej.
Wśród 22 ofiar jest 19 księży, jedna zakonnica i dwie osoby świeckie. Wszystkich agencja Fides określa mianem "pracowników duszpasterstwa".
W Kolumbii, gdzie zginęło ich najwięcej, zamordowano siedmiu księży; czterech poniosło śmierć w Meksyku. Ofiary zanotowano też w Brazylii, Wenezueli, Panamie i Haiti.
W Afryce ofiarami morderstw padli ksiądz w Tanzanii, zakonnica na Madagaskarze, świecka w Nigerii. W Azji zamordowano dwóch księży: w Indiach i Syrii, a także świeckiego na Filipinach. W Europie doszło do jednej zbrodni - we Włoszech zamordowany został ksiądz .
....
Przesladowania sa na calym swiecie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:31, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Brutalne pobicie na pielgrzymce. 21-latek walczy o życie
21-letni uczestnik pielgrzymki do Sanktuarium w Sianowie walczy o życie w gdańskim szpitalu. Został brutalnie pobity przez czterech nieznanych sprawców. Mężczyzna przeszedł operację usunięcia krwiaka i jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Jego stan jest ciężki.
– Zdarzenie miało postać pobicia – nie bójki, gdzie występują dwie równorzędnie atakujące się strony – podkreślił prokurator.
Jak dodał, jeden ze sprawców posługiwał się drewnianą pałką.
...
Z nienawiści do Jezusa ... Tak w Polsce można stać sie męczennikiem zupełnie jak pierwsi chrześcijanie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:21, 28 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
KAI
Chrześcijanie – najbardziej prześladowana grupa wyznaniowa na świecie
Chrześcijanie to najbardziej prześladowana grupa wyznaniowa na świecie - Thinkstock
Na co najmniej 250 mln ludzi ocenia się dziś liczbę chrześcijan różnych wyznań, prześladowanych za wiarę w rozmaitych częściach świata. Jeśli wyznawców Chrystusa wszystkich nurtów (katolików, prawosławnych, anglikanów, protestantów i innych) żyje obecnie na naszym globie łącznie ok. 2,2 mld (w tym nieco ponad 1,1 mld katolików), oznacza to, że mniej więcej co dziewiąty z nich padał w tym czasie ofiarą jakichś większych lub mniejszych ograniczeń, represji czy innych utrudnień w wyznawaniu swej wiary.
Smutne dziedzictwo
Należy od razu zaznaczyć, że nie jest to zjawisko nowe ani typowe jedynie dla naszych czasów. Wiadomo, że prześladowania religijne istniały już w zamierzchłej przeszłości. Ich ofiarami padały np. ludy podbijane przez sąsiadów, którzy zwykle zmuszali pokonanych do przyjmowania wiary w swych bogów. Szybko też prześladowania, i to na wielką skalę, objęły wyznawców Chrystusa w Cesarstwie Rzymskim, skądinąd bardzo tolerancyjnym wobec różnych religii. Chrześcijanie nie chcieli jednak oddawać czci cesarzowi, uważając, że należy się ona wyłącznie Trójjedynemu Bogu, toteż ponad trzy stulecia trwały, z przerwami, krwawe prześladowania, które dały Kościołowi tysiące męczenników. Ale nawet po Edykcie Mediolańskim z 313 r., który zakończył represje w Cesarstwie, trwały one nadal w innych regionach, dokąd również docierali chrześcijanie, np. w Persji, na terenie dzisiejszej Azji Środkowej, Indii i w wielu innych miejscach.
Czasy średniowiecza, odrodzenia, Wielkich Odkryć Geograficznych też wniosły swój "wkład" do tych smutnych statystyk, przede wszystkim tam, gdzie przeważał islam, a także buddyzm i hinduizm, w mniejszym stopniu także inne religie tubylcze. Już na przełomie VII i VIII w. agresywny islam wyparł niemal doszczętnie chrześcijaństwo z Afryki Północnej i z dużej części Bliskiego Wschodu.
Prześladowania w czasach "cywilizowanych"
Największe jednak nasilenie prześladowań przyniosły, paradoksalnie, dwa ostatnie, najbardziej ponoć "cywilizowane" stulecia, a zwłaszcza XX – wiek demokracji i praw człowieka. Nowe fale represji były następstwem z jednej strony rozszerzania się chrześcijaństwa po świecie w okresie wielkich odkryć geograficznych, począwszy od przełomu XV i XVI wieku, z drugiej zaś reformacji, rewolucji i towarzyszących im gwałtownych przemian społeczno-politycznych.
Szczególnie "zasłużyła się" na tym polu rewolucja francuska, rozpoczęta w 1789 r., której główne ostrze wymierzone było w chrześcijaństwo, to znaczy w praktyce w Kościół katolicki. Ocenia się, i to raczej ostrożnie, że w ciągu 10 lat szaleństwa rewolucyjnego (z różnym nasileniem w latach 1789-99) zginęło co najmniej tysiąc duchownych, a ok. 30 tys. opuściło kraj – albo dobrowolnie, w obawie przed prześladowaniami (co zresztą trudno nazwać działaniem dobrowolnym), albo wysłanych pod strażą do posiadłości francuskich, np. na Karaibach.
Po rewolucji sytuacja się nieco uspokoiła, przynajmniej w samej Francji, ale z czasem pojawiły się nowe obszary represji wobec Kościoła. Jawnie antykatolicki charakter miała np. rewolucja w Meksyku u schyłku XIX wieku i jej kontynuacja w postaci antykościelnej polityki władz tego kraju na początku XX w. – zginęło wówczas wielu księży, sióstr zakonnych i świeckich, którzy występowali w obronie wiary i swych duszpasterzy.
Można powiedzieć, że od czasów wspomnianej rewolucji francuskiej pod koniec XVIII w. chrześcijaństwo, szczególnie zaś katolicyzm, jest na celowniku kolejnych rewolucji, przewrotów, wojen i ustrojów politycznych, które stawiały i stawiają sobie za cel poważne ograniczenie jego wpływów, a nawet wręcz unicestwienie go.
Komunizm, hitleryzm, anarchizm i wiele innych podobnych totalitarnych doktryn filozoficznych i społecznych – wszystkie one zarówno teoretycznie, jak jeszcze bardziej praktycznie zapisały się w najnowszych dziejach ludzkości jako najkrwawsze i najbardziej zbrodnicze systemy polityczne, a przy tym głęboko antychrześcijańskie. Toteż miał słuszność Jan Paweł II, gdy w swym liście apostolskim "Tertio millennio adveniente" (z 10 XI 1994), zapowiadającym obchody Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, napisał: "W naszym stuleciu [XX – kg] wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby «nieznani żołnierze» wielkiej sprawy Bożej" (n. 37).
Szczególnie krwawe żniwo przyniosły pod tym względem niemiecki narodowy socjalizm i sowiecki komunizm, współodpowiedzialne (choć w różnym stopniu) za rozpętanie II wojny światowej. Liczba ofiar śmiertelnych tego strasznego kataklizmu dziejowego przekracza 50 mln osób, wśród których ludzie wierzący, a zwłaszcza chrześcijanie, stanowili przytłaczającą większość. Prawdopodobnie jeszcze więcej ludzi zginęło w dawnym ZSRR, począwszy od 1918 do mniej więcej połowy lat pięćdziesiątych już choćby dlatego, że i obszar był większy, i czas represji nieporównanie dłuższy. Do danych tych należy dodać liczby ofiar prześladowań we wschodnioeuropejskich krajach satelickich Moskwy, trwających z różnym nasileniem niemal do końca lat osiemdziesiątych.
W skrajnym przypadku – Albanii władze ogłosiły w 1967, że jest ona oficjalnie pierwszym na świecie krajem ateistycznym, w którym jakakolwiek religia jest zakazana, a ludzie pracy (innych oczywiście nie było) sami prosili, żeby ich uwolnić od "dyktatury ciemniactwa i zabobonów". W ślad za takimi decyzjami Albańskiej Partii Pracy (komunistycznej) poszły konkretne działania: według oficjalnych danych zamknięto, zamieniono na inne obiekty lub zniszczono 2169 budynków sakralnych, w tym ok. 740 meczetów, 508 cerkwi i klasztorów prawosławnych i 157 świątyń katolickich. Ta bezprzykładna w dziejach ludzkości walka z wszelkim przejawami wiary trwała do końca lat osiemdziesiątych XX wieku, a więc w czasie, gdy w wielu krajach dało się zauważyć ożywienie życia religijnego (np. w Polsce, zwłaszcza po wyborze i podróżach Jana Pawła II do naszego kraju, ale także nawet w niektórych ówczesnych krajach komunistycznych, np. w Jugosławii, Rumunii czy pewnych rejonach ówczesnego ZSRR).
Dziś w wielu krajach Unii Europejskiej chrześcijanie doświadczają rozmaitych ograniczeń, zwłaszcza w zewnętrznym okazywaniu swej wiary w imię tzw. poprawności politycznej i opacznie pojmowanej zasady neutralności światopoglądowej państwa. Aby nie urażać ludzi o odmiennych poglądach, przekonaniach czy wierzeniach, władze miejscowe zabraniają oficjalnego obchodzenia świąt religijnych lub jakichkolwiek innych odniesień do religii w przestrzeni publicznej. Rzecz przy tym znamienna, że ograniczenia te dotyczą przede wszystkim chrześcijaństwa i jego symboliki, a więc np. noszenia krzyżyków i medalików na widocznym miejscu czy choćby tylko przeżegnania się w miejscu publicznym. W odniesieniu do muzułmanów przejawia się to niemal wyłącznie w zakazie noszenia chust przez kobiety w miejscu pracy.
Komunizm – tragedia trwa
Po upadku tzw. realnego socjalizmu w Europie i ustaniu towarzyszących im represji przeciw religii prześladowania bynajmniej nie ustały, tyle że zmieniła się nieco ich geografia. Teraz chrześcijaństwo jest na różne sposoby zwalczane przez utrzymujące się jeszcze reżymy komunistyczne lub co najmniej lewicowe – w Korei Północnej, Chinach, Wietnamie i Laosie w Azji oraz na Kubie na drugiej półkuli.
Pierwszy z wymienionych tu krajów jest w praktyce jedynym całkowicie zateizowanym państwem na świecie, choć – w odróżnieniu od wspomnianej Albanii, która formalnie szczyciła się w latach 1967-90 tym, że jest pierwszym ateistycznym krajem na świecie, w którym wszelka religia została zakazana – władze w Pjongjangu oficjalnie takiego poglądu nie głoszą. Co więcej, w ostatnich latach wydały nawet zgodę na budowę cerkwi (podlegającej Patriarchatowi Moskiewskiemu) i świątyni protestanckiej. W praktyce jednak życie religijne w tym "skansenie stalinizmu", jak się nieraz określa reżym północnokoreański, nie istnieje, a z nielicznych danych, jakie docierają z tego odizolowanego państwa, wynika, że jakiekolwiek przejawy takiego życia są tam surowo tępiono, a ci nieliczni ludzie, którzy odważają się choć trochę dać wyraz swej wierze, są bezlitośnie zwalczani, torturowani i mordowani – prawdziwi męczennicy XX i XXI wieku.
Nieco lepsza, choć też daleka od ideału, jest sytuacja chrześcijan i w ogóle ludzi wierzących w pozostałych wymienionych powyżej krajach. Rządzący tam komuniści dążą do podporządkowania sobie miejscowych wierzących. W Chinach przybrało to najskrajniejsze formy w postaci istnienia tzw. patriotycznych stowarzyszeń katolików (od 1957) i protestantów (a także muzułmanów, buddystów i taoistów). Są one całkowicie kontrolowane przez władze, co w wypadku Kościoła katolickiego oznacza m.in. zerwanie łączności z Rzymem i odrzucenie władzy papieża. Ale część tamtejszych wiernych nie poddała się naciskom komunistów i – kosztem ciężkich prześladowań i ofiar – nadal uznaje za swego zwierzchnika Ojca Świętego i stara się zachować więź ze Stolicą Apostolską.
Aż tak daleko nie udało się, na szczęście, podporządkować sobie Kościoła władzom Wietnamu, jest on jednak także bardzo ograniczany w swych działaniach; rząd w Hanoi np. ustala odgórnie limity przyjęć do seminariów duchownych, często nie zgadza się na swobodne mianowanie nowych biskupów przez papieża, odmawia zwrotu majątków kościelnych zagarniętych przed laty przez komunistów itp. Dochodzą do tego drobniejsze, choć nie mniej uciążliwe formy prześladowań, np. przez utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie obchodów świąt kościelnych przez niektóre grupy narodowościowe.
Ofiarą ograniczeń wolności religijnej na Kubie jest przede wszystkim Kościół katolicki, choć w ostatnich 2-3 latach daje się tam zauważyć nieznaczną odwilż w stosunkach państwowo-kościelnych. Wymuszone stanem zdrowia ustąpienie Fidela Castro w lutym 2008 ze stanowiska głowy partii komunistycznej i państwa i przejęcie sterów rządu przez jego brata Raula zaczęło owocować bardzo skromnym, jak na razie, poszerzaniem swobód obywatelskich, w tym również wolności wyznania. Nadal jednak Kościół ma bardzo ograniczony dostęp do środków przekazu, nie może prowadzić działalności oświatowej, zwłaszcza wśród młodzieży. W marcu 2012 wyspę odwiedził Benedykt XVI, co również przyniosło drobne posunięcia liberalizacyjne. Na przykład w tym roku, po raz pierwszy od 55 lat, władze wydały zgodę na budowę świątyni katolickiej – w Sandino w prowincji Pinar del Río na zachodzie wyspy. A dokładnie rok temu, w sierpniu 2013 Kościół odzyskał jako swoją własność przejętą przez państwo ponad 52 lata wcześniej kaplicę w Tarcisio.
Islam i hinduizm – główni wrogowie wolności religijnej
Nie pomniejszając winy komunizmu w ograniczaniu wolności religijnej i w prześladowaniach za wiarę, trzeba jednak pamiętać, że obecnie najtrudniej żyje się chrześcijanom w krajach rządzonych przez muzułmanów i hinduistów. Szczególnie wojowniczy i nietolerancyjny jest pod tym względem islam, co może się wydawać zaskakujące, jako że jest to religia uwzględniająca w swym nauczaniu pewne elementy chrześcijaństwa i uznająca np. Jezusa (Isa) za jednego z proroków a Maryję (Miriam) za jedną z godnych szacunku kobiet. A jednak to właśnie w krajach islamskich chrześcijanie mają dziś zdecydowanie najgorzej ze wszystkich innych państw.
Choć i między nimi są duże różnice ustrojowe (np. między jawnie teokratycznymi bądź fundamentalistycznymi Arabią Saudyjską, Jemenem i Iranem a formalnie świeckimi Turcją, Tunezją czy Algierią), to jednak we wszystkich ponad 40 krajach rządzonych przez muzułmanów istnieje np. zakaz propagowania przez chrześcijan ich wiary i prowadzenia przez nich działalności misyjnej, noszenia krzyżyków i innych zewnętrznych oznak kultu, a władze robią wielkie trudności w wydawaniu zezwoleń na budowę świątyń i wydawanie literatury chrześcijańskiej itp.
Skrajnym przykładem braku wolności religijnej jest monarchia saudyjska, która – uważając się za strażniczkę świętych miejsc islamu, jako że na jej terenie znajdują się główne sanktuaria tej religii: Mekka i Medyna oraz kamień Kaaba – nie zezwala na istnienie na swym obszarze jakiejkolwiek innej religii, nawet jeśli wyznają ją tylko cudzoziemcy. A za przejście z islamu na inną wiarę, np. chrześcijaństwo, grozi śmierć. Podobne, choć może nie aż tak surowe przepisy obowiązują w większości innych krajów islamskich, a jeśli nawet któryś z nich zezwoli np. na wybudowanie świątyni katolickiej (np. w marcu 2008 oddano do użytku kościół katolicki i w rok później świątynie syro-malabarską i protestancką w Katarze), to – żeby nie drażnić fundamentalistów islamskich – nie może on mieć na wieży krzyża, czyli symbolu chrześcijaństwa.
A wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy muzułmanie w Europie i Ameryce mogą swobodnie wyznawać i propagować swoją wiarę, budować meczety, wydawać literaturę religijną a za przejście z chrześcijaństwa na islam nie grozi żadna kara, co najwyżej w skrajnych przypadkach bojkot rodzinny lub towarzyski. Ta sama Arabia Saudyjska, która nie toleruje innych religii u siebie, hojnie wspiera rozwój islamu za granicą, dając pieniądze na budowę meczetów i ośrodków muzułmańskich, wykorzystując do tego liberalne i demokratyczne ustawodawstwo krajów zachodnich.
Ale nierówne traktowanie wyznawców innych religii u siebie i szerzenie islamu za granicą to tylko jedna, łagodniejsza postać nietolerancji muzułmańskiej wobec chrześcijan. Znacznie gorsze są jawne lub skryte ich prześladowania w różnych państwach. Najnowszym i najjaskrawszym przykładem takich działań jest ludobójstwo chrześcijan na części Iraku i Syrii – tam, gdzie w lipcu br. powstało tzw. Państwo Islamskie. Jego twórcy, dżihadyści sunniccy rozpoczęli swoje rządy od krwawych represji najpierw wobec swych odwiecznych przeciwników – szyitów, ale wkrótce potem zaatakowali mieszkających tam chrześcijan i znacznie mniej licznych jazydów, a także inne mniejszości religijne i narodowe. Rozmiar okrucieństw, jakich dopuszczali się ekstremiści sunniccy wobec tych, którzy nie podzielali ich szaleńczych wizji, zaskoczył nawet i przeraził muzułmanów w innych krajach i doprowadził do niemal powszechnego potępienia działań dżihadystów. Inna sprawa, że na razie nic z tych potępień nie wynika i ratunku dla prześladowanych kraje ościenne szukają, jak zwykle, w interwencji amerykańskiej i ewentualnie innych państw zakonnych.
Wyznawcy Chrystusa padają ofiarami represji w krajach półksiężyca w postaci np. dyskryminacji w pracy i w dostępie do nauki, zagarniania im ziemi tam, gdzie jest jej mało i gdzie ma w związku z tym wysoką cenę, a wreszcie pogromów, dokonywanych przez muzułmanów. Widownią tych zjawisk są zwłaszcza Egipt, gdzie przemoc dotyka koptów, Afganistan, Pakistan, a od kilku lat także Irak, Turcja i Indonezja. Właściwie należałoby wymienić wszystkie państwa, rządzone przez muzułmanów, bo nawet tam, gdzie nie stanowią oni większości, np. na Filipinach (na południu) czy w Nigerii (na północy kraju) raz po raz dochodzi do walk i starć, wywoływanych właśnie przez wyznawców islamu.
Ale nie tylko ta religia, szczególnie jej fundamentalistyczna odmiana, stanowi zagrożenie dla wolności religii. Od wielu lat bardzo niepokojące wiadomości pod tym względem napływają także z Indii, gdzie większość mieszkańców wyznaje hinduizm. Religia ta, która przez całe dziesięciolecia kojarzyła się ludziom Zachodu raczej z tolerancją, a w każdym razie ze spokojem i niestosowaniem przemocy, jest dziś coraz częściej łączona z krwawymi pogromami chrześcijan, którym ekstremiści hinduistyczni zarzucają próby nawracania Hindusów.
O wrogości niektórych fundamentalistów do chrześcijaństwa wiadomo było od dawna, co najmniej od początku lat dziewięćdziesiątych, ale szczególnie ostre, wręcz krwawe rozmiary przybrała ona w ostatnich 6 latach, czyli po masowym ataku na chrześcijan w sierpniu 2008 w stanie Orisa. Ten stan oraz Karnataka czy Asam kojarzą się obecnie europejskim obrońcom praw człowieka przede wszystkim z ciężkimi prześladowaniami chrześcijan, którzy wierność Chrystusowi przypłacają wielkimi cierpieniami, a nierzadko nawet życiem. Liczba śmiertelnych ofiar tych pogromów idzie obecnie w tysiące, a trzeba do tego ok. 100 tys. Rannych, wypędzonych i uciekinierów, którzy w obawie przed przemocą porzucili swe domostwa i mienie chroniąc się w lasach czy w niedostępnych miejscach.
W styczniu 1999 głośna była sprawa australijskiego misjonarza-baptysty Grahama Stewarta Stainesa, który pracował wiele lat w Indiach (w stanie Orisa), służąc zwłaszcza trędowatym. Rozzuchwaleni zbrodniarze – ekstremiści hinduscy spalili go żywcem wraz z dwoma jego małymi synami w samochodzie. Jego żona Gladys przebaczyła mordercom, wyrażając jednak pragnienie i nadzieję, aby żałowali za swój czyn i zmienili się.
Lista krajów, w których wolność religijna pozostawia wiele do życzenia, jest bardzo długa – ostatnio doszła do nich buddyjska w większości Sri Lanka, której parlament podjął niedawno próbę wprowadzenia tzw. prawa przeciw nawróceniom. Formalnie chodzi o zakaz nakłaniania obywateli do zmiany religii za pomocą różnych niegodnych środków, np. pieniędzy czy przemocą. Chociaż projekt ustawy w tej sprawie jeszcze nie przeszedł, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie przyjęty, a wówczas może się on okazać narzędziem w rękach fundamentalistów buddyjskich w walce z wpływami chrześcijaństwa, gdyż to przeciw niemu w istocie jest zwrócony projekt przepisów.
Ustawy przeciw nawróceniom ("antykonwersyjne") uchwalono już w 7 stanach Indii (m.in. Orisa, Gudżarat i Radżastan), co w praktyce oznacza, że przejście z hinduizmu na chrześcijaństwo jest tam formalnie niemożliwe lub co najmniej bardzo poważnie utrudnione.
Prześladowania wewnątrzchrześcijańskie
Na koniec warto zwrócić uwagę na zjawisko rzadko poruszane i – na szczęście – znacznie mniej rozpowszechnione, jakim są różne ograniczenia wolności działania wyznań mniejszościowych w krajach chrześcijańskich. Dotyczy to przede wszystkim państw, w których przeważa prawosławie, które – jeśli nawet miejscowe konstytucje zapewniają świeckość państwa – wyraźnie faworyzują to wyznanie kosztem innych Kościołów. Katolicy, a może jeszcze bardziej protestanci różnych nurtów, w dzisiejszej Rosji, Bułgarii, Grecji, Gruzji, Armenii i kilku krajach są nierzadko traktowani jako obywatele drugiej kategorii; w byłych demoludach mają duże trudności z odzyskiwaniem swej własności, zagarniętej niegdyś przez komunistów lub z uzyskiwaniem zezwoleń na budowę nowych świątyń. W skrajnych dochodziło nawet do stosowania siły wobec nieprawosławnych mieszkańców tych krajów, np. w Gruzji znany ze swej "antysekciarskiej" postawy ks. Wasile Mkalawiszwili wielokrotnie dopuszczał się przemocy fizycznej wobec miejscowych świadków Jehowy.
W czerwcu 2008 młodzi katolicy gruzińscy w liście do Benedykta XVI z okazji wizyty ad limina biskupa Giuseppe Pasotto przedstawili trudną sytuację swego Kościoła w tym kaukaskim kraju. Napisali tam o przymusowych nawróceniach na prawosławie w razie ślubów mieszanych, braku uznania przez tamtejszy Kościół prawosławny chrztu i innych sakramentów udzielanych w Kościele katolickim, o przejawach prozelityzmu prawosławnego itp.
I znowu można powiedzieć, że poza jakimiś odosobnionymi przypadkami prawosławni w krajach o większości katolickiej czy protestanckiej nie napotykają większych trudności w wyznawaniu swej wiary. Pośrednio potwierdza to nawet Patriarchat Moskiewski, który przy różnych okazjach z nieukrywaną dumą podaje, ile to zagranicznych placówek duszpasterskich ma w różnych krajach na wszystkich kontynentach, w ponad 50 krajach, np. w Hiszpanii, w Niemczech, w Holandii, we Włoszech, ale również w Skandynawii (np. na Islandii), w Ameryce Łacińskiej (kilka tygodni temu Patriarchat otrzymał – bezpłatnie! – były kościół katolicki w stolicy Meksyku).
...
Tak różne grupy są prześladowane . Człowiek jest skażony grzechem ... Ale chrześcijanie bezapelacyjnie najbardziej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:22, 28 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
KAI
Chrześcijanie – najbardziej prześladowana grupa wyznaniowa na świecie
Chrześcijanie to najbardziej prześladowana grupa wyznaniowa na świecie - Thinkstock
Na co najmniej 250 mln ludzi ocenia się dziś liczbę chrześcijan różnych wyznań, prześladowanych za wiarę w rozmaitych częściach świata. Jeśli wyznawców Chrystusa wszystkich nurtów (katolików, prawosławnych, anglikanów, protestantów i innych) żyje obecnie na naszym globie łącznie ok. 2,2 mld (w tym nieco ponad 1,1 mld katolików), oznacza to, że mniej więcej co dziewiąty z nich padał w tym czasie ofiarą jakichś większych lub mniejszych ograniczeń, represji czy innych utrudnień w wyznawaniu swej wiary.
Smutne dziedzictwo
Należy od razu zaznaczyć, że nie jest to zjawisko nowe ani typowe jedynie dla naszych czasów. Wiadomo, że prześladowania religijne istniały już w zamierzchłej przeszłości. Ich ofiarami padały np. ludy podbijane przez sąsiadów, którzy zwykle zmuszali pokonanych do przyjmowania wiary w swych bogów. Szybko też prześladowania, i to na wielką skalę, objęły wyznawców Chrystusa w Cesarstwie Rzymskim, skądinąd bardzo tolerancyjnym wobec różnych religii. Chrześcijanie nie chcieli jednak oddawać czci cesarzowi, uważając, że należy się ona wyłącznie Trójjedynemu Bogu, toteż ponad trzy stulecia trwały, z przerwami, krwawe prześladowania, które dały Kościołowi tysiące męczenników. Ale nawet po Edykcie Mediolańskim z 313 r., który zakończył represje w Cesarstwie, trwały one nadal w innych regionach, dokąd również docierali chrześcijanie, np. w Persji, na terenie dzisiejszej Azji Środkowej, Indii i w wielu innych miejscach.
Czasy średniowiecza, odrodzenia, Wielkich Odkryć Geograficznych też wniosły swój "wkład" do tych smutnych statystyk, przede wszystkim tam, gdzie przeważał islam, a także buddyzm i hinduizm, w mniejszym stopniu także inne religie tubylcze. Już na przełomie VII i VIII w. agresywny islam wyparł niemal doszczętnie chrześcijaństwo z Afryki Północnej i z dużej części Bliskiego Wschodu.
Prześladowania w czasach "cywilizowanych"
Największe jednak nasilenie prześladowań przyniosły, paradoksalnie, dwa ostatnie, najbardziej ponoć "cywilizowane" stulecia, a zwłaszcza XX – wiek demokracji i praw człowieka. Nowe fale represji były następstwem z jednej strony rozszerzania się chrześcijaństwa po świecie w okresie wielkich odkryć geograficznych, począwszy od przełomu XV i XVI wieku, z drugiej zaś reformacji, rewolucji i towarzyszących im gwałtownych przemian społeczno-politycznych.
Szczególnie "zasłużyła się" na tym polu rewolucja francuska, rozpoczęta w 1789 r., której główne ostrze wymierzone było w chrześcijaństwo, to znaczy w praktyce w Kościół katolicki. Ocenia się, i to raczej ostrożnie, że w ciągu 10 lat szaleństwa rewolucyjnego (z różnym nasileniem w latach 1789-99) zginęło co najmniej tysiąc duchownych, a ok. 30 tys. opuściło kraj – albo dobrowolnie, w obawie przed prześladowaniami (co zresztą trudno nazwać działaniem dobrowolnym), albo wysłanych pod strażą do posiadłości francuskich, np. na Karaibach.
Po rewolucji sytuacja się nieco uspokoiła, przynajmniej w samej Francji, ale z czasem pojawiły się nowe obszary represji wobec Kościoła. Jawnie antykatolicki charakter miała np. rewolucja w Meksyku u schyłku XIX wieku i jej kontynuacja w postaci antykościelnej polityki władz tego kraju na początku XX w. – zginęło wówczas wielu księży, sióstr zakonnych i świeckich, którzy występowali w obronie wiary i swych duszpasterzy.
Można powiedzieć, że od czasów wspomnianej rewolucji francuskiej pod koniec XVIII w. chrześcijaństwo, szczególnie zaś katolicyzm, jest na celowniku kolejnych rewolucji, przewrotów, wojen i ustrojów politycznych, które stawiały i stawiają sobie za cel poważne ograniczenie jego wpływów, a nawet wręcz unicestwienie go.
Komunizm, hitleryzm, anarchizm i wiele innych podobnych totalitarnych doktryn filozoficznych i społecznych – wszystkie one zarówno teoretycznie, jak jeszcze bardziej praktycznie zapisały się w najnowszych dziejach ludzkości jako najkrwawsze i najbardziej zbrodnicze systemy polityczne, a przy tym głęboko antychrześcijańskie. Toteż miał słuszność Jan Paweł II, gdy w swym liście apostolskim "Tertio millennio adveniente" (z 10 XI 1994), zapowiadającym obchody Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, napisał: "W naszym stuleciu [XX – kg] wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby «nieznani żołnierze» wielkiej sprawy Bożej" (n. 37).
Szczególnie krwawe żniwo przyniosły pod tym względem niemiecki narodowy socjalizm i sowiecki komunizm, współodpowiedzialne (choć w różnym stopniu) za rozpętanie II wojny światowej. Liczba ofiar śmiertelnych tego strasznego kataklizmu dziejowego przekracza 50 mln osób, wśród których ludzie wierzący, a zwłaszcza chrześcijanie, stanowili przytłaczającą większość. Prawdopodobnie jeszcze więcej ludzi zginęło w dawnym ZSRR, począwszy od 1918 do mniej więcej połowy lat pięćdziesiątych już choćby dlatego, że i obszar był większy, i czas represji nieporównanie dłuższy. Do danych tych należy dodać liczby ofiar prześladowań we wschodnioeuropejskich krajach satelickich Moskwy, trwających z różnym nasileniem niemal do końca lat osiemdziesiątych.
W skrajnym przypadku – Albanii władze ogłosiły w 1967, że jest ona oficjalnie pierwszym na świecie krajem ateistycznym, w którym jakakolwiek religia jest zakazana, a ludzie pracy (innych oczywiście nie było) sami prosili, żeby ich uwolnić od "dyktatury ciemniactwa i zabobonów". W ślad za takimi decyzjami Albańskiej Partii Pracy (komunistycznej) poszły konkretne działania: według oficjalnych danych zamknięto, zamieniono na inne obiekty lub zniszczono 2169 budynków sakralnych, w tym ok. 740 meczetów, 508 cerkwi i klasztorów prawosławnych i 157 świątyń katolickich. Ta bezprzykładna w dziejach ludzkości walka z wszelkim przejawami wiary trwała do końca lat osiemdziesiątych XX wieku, a więc w czasie, gdy w wielu krajach dało się zauważyć ożywienie życia religijnego (np. w Polsce, zwłaszcza po wyborze i podróżach Jana Pawła II do naszego kraju, ale także nawet w niektórych ówczesnych krajach komunistycznych, np. w Jugosławii, Rumunii czy pewnych rejonach ówczesnego ZSRR).
Dziś w wielu krajach Unii Europejskiej chrześcijanie doświadczają rozmaitych ograniczeń, zwłaszcza w zewnętrznym okazywaniu swej wiary w imię tzw. poprawności politycznej i opacznie pojmowanej zasady neutralności światopoglądowej państwa. Aby nie urażać ludzi o odmiennych poglądach, przekonaniach czy wierzeniach, władze miejscowe zabraniają oficjalnego obchodzenia świąt religijnych lub jakichkolwiek innych odniesień do religii w przestrzeni publicznej. Rzecz przy tym znamienna, że ograniczenia te dotyczą przede wszystkim chrześcijaństwa i jego symboliki, a więc np. noszenia krzyżyków i medalików na widocznym miejscu czy choćby tylko przeżegnania się w miejscu publicznym. W odniesieniu do muzułmanów przejawia się to niemal wyłącznie w zakazie noszenia chust przez kobiety w miejscu pracy.
Komunizm – tragedia trwa
Po upadku tzw. realnego socjalizmu w Europie i ustaniu towarzyszących im represji przeciw religii prześladowania bynajmniej nie ustały, tyle że zmieniła się nieco ich geografia. Teraz chrześcijaństwo jest na różne sposoby zwalczane przez utrzymujące się jeszcze reżymy komunistyczne lub co najmniej lewicowe – w Korei Północnej, Chinach, Wietnamie i Laosie w Azji oraz na Kubie na drugiej półkuli.
Pierwszy z wymienionych tu krajów jest w praktyce jedynym całkowicie zateizowanym państwem na świecie, choć – w odróżnieniu od wspomnianej Albanii, która formalnie szczyciła się w latach 1967-90 tym, że jest pierwszym ateistycznym krajem na świecie, w którym wszelka religia została zakazana – władze w Pjongjangu oficjalnie takiego poglądu nie głoszą. Co więcej, w ostatnich latach wydały nawet zgodę na budowę cerkwi (podlegającej Patriarchatowi Moskiewskiemu) i świątyni protestanckiej. W praktyce jednak życie religijne w tym "skansenie stalinizmu", jak się nieraz określa reżym północnokoreański, nie istnieje, a z nielicznych danych, jakie docierają z tego odizolowanego państwa, wynika, że jakiekolwiek przejawy takiego życia są tam surowo tępiono, a ci nieliczni ludzie, którzy odważają się choć trochę dać wyraz swej wierze, są bezlitośnie zwalczani, torturowani i mordowani – prawdziwi męczennicy XX i XXI wieku.
Nieco lepsza, choć też daleka od ideału, jest sytuacja chrześcijan i w ogóle ludzi wierzących w pozostałych wymienionych powyżej krajach. Rządzący tam komuniści dążą do podporządkowania sobie miejscowych wierzących. W Chinach przybrało to najskrajniejsze formy w postaci istnienia tzw. patriotycznych stowarzyszeń katolików (od 1957) i protestantów (a także muzułmanów, buddystów i taoistów). Są one całkowicie kontrolowane przez władze, co w wypadku Kościoła katolickiego oznacza m.in. zerwanie łączności z Rzymem i odrzucenie władzy papieża. Ale część tamtejszych wiernych nie poddała się naciskom komunistów i – kosztem ciężkich prześladowań i ofiar – nadal uznaje za swego zwierzchnika Ojca Świętego i stara się zachować więź ze Stolicą Apostolską.
Aż tak daleko nie udało się, na szczęście, podporządkować sobie Kościoła władzom Wietnamu, jest on jednak także bardzo ograniczany w swych działaniach; rząd w Hanoi np. ustala odgórnie limity przyjęć do seminariów duchownych, często nie zgadza się na swobodne mianowanie nowych biskupów przez papieża, odmawia zwrotu majątków kościelnych zagarniętych przed laty przez komunistów itp. Dochodzą do tego drobniejsze, choć nie mniej uciążliwe formy prześladowań, np. przez utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie obchodów świąt kościelnych przez niektóre grupy narodowościowe.
Ofiarą ograniczeń wolności religijnej na Kubie jest przede wszystkim Kościół katolicki, choć w ostatnich 2-3 latach daje się tam zauważyć nieznaczną odwilż w stosunkach państwowo-kościelnych. Wymuszone stanem zdrowia ustąpienie Fidela Castro w lutym 2008 ze stanowiska głowy partii komunistycznej i państwa i przejęcie sterów rządu przez jego brata Raula zaczęło owocować bardzo skromnym, jak na razie, poszerzaniem swobód obywatelskich, w tym również wolności wyznania. Nadal jednak Kościół ma bardzo ograniczony dostęp do środków przekazu, nie może prowadzić działalności oświatowej, zwłaszcza wśród młodzieży. W marcu 2012 wyspę odwiedził Benedykt XVI, co również przyniosło drobne posunięcia liberalizacyjne. Na przykład w tym roku, po raz pierwszy od 55 lat, władze wydały zgodę na budowę świątyni katolickiej – w Sandino w prowincji Pinar del Río na zachodzie wyspy. A dokładnie rok temu, w sierpniu 2013 Kościół odzyskał jako swoją własność przejętą przez państwo ponad 52 lata wcześniej kaplicę w Tarcisio.
Islam i hinduizm – główni wrogowie wolności religijnej
Nie pomniejszając winy komunizmu w ograniczaniu wolności religijnej i w prześladowaniach za wiarę, trzeba jednak pamiętać, że obecnie najtrudniej żyje się chrześcijanom w krajach rządzonych przez muzułmanów i hinduistów. Szczególnie wojowniczy i nietolerancyjny jest pod tym względem islam, co może się wydawać zaskakujące, jako że jest to religia uwzględniająca w swym nauczaniu pewne elementy chrześcijaństwa i uznająca np. Jezusa (Isa) za jednego z proroków a Maryję (Miriam) za jedną z godnych szacunku kobiet. A jednak to właśnie w krajach islamskich chrześcijanie mają dziś zdecydowanie najgorzej ze wszystkich innych państw.
Choć i między nimi są duże różnice ustrojowe (np. między jawnie teokratycznymi bądź fundamentalistycznymi Arabią Saudyjską, Jemenem i Iranem a formalnie świeckimi Turcją, Tunezją czy Algierią), to jednak we wszystkich ponad 40 krajach rządzonych przez muzułmanów istnieje np. zakaz propagowania przez chrześcijan ich wiary i prowadzenia przez nich działalności misyjnej, noszenia krzyżyków i innych zewnętrznych oznak kultu, a władze robią wielkie trudności w wydawaniu zezwoleń na budowę świątyń i wydawanie literatury chrześcijańskiej itp.
Skrajnym przykładem braku wolności religijnej jest monarchia saudyjska, która – uważając się za strażniczkę świętych miejsc islamu, jako że na jej terenie znajdują się główne sanktuaria tej religii: Mekka i Medyna oraz kamień Kaaba – nie zezwala na istnienie na swym obszarze jakiejkolwiek innej religii, nawet jeśli wyznają ją tylko cudzoziemcy. A za przejście z islamu na inną wiarę, np. chrześcijaństwo, grozi śmierć. Podobne, choć może nie aż tak surowe przepisy obowiązują w większości innych krajów islamskich, a jeśli nawet któryś z nich zezwoli np. na wybudowanie świątyni katolickiej (np. w marcu 2008 oddano do użytku kościół katolicki i w rok później świątynie syro-malabarską i protestancką w Katarze), to – żeby nie drażnić fundamentalistów islamskich – nie może on mieć na wieży krzyża, czyli symbolu chrześcijaństwa.
A wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy muzułmanie w Europie i Ameryce mogą swobodnie wyznawać i propagować swoją wiarę, budować meczety, wydawać literaturę religijną a za przejście z chrześcijaństwa na islam nie grozi żadna kara, co najwyżej w skrajnych przypadkach bojkot rodzinny lub towarzyski. Ta sama Arabia Saudyjska, która nie toleruje innych religii u siebie, hojnie wspiera rozwój islamu za granicą, dając pieniądze na budowę meczetów i ośrodków muzułmańskich, wykorzystując do tego liberalne i demokratyczne ustawodawstwo krajów zachodnich.
Ale nierówne traktowanie wyznawców innych religii u siebie i szerzenie islamu za granicą to tylko jedna, łagodniejsza postać nietolerancji muzułmańskiej wobec chrześcijan. Znacznie gorsze są jawne lub skryte ich prześladowania w różnych państwach. Najnowszym i najjaskrawszym przykładem takich działań jest ludobójstwo chrześcijan na części Iraku i Syrii – tam, gdzie w lipcu br. powstało tzw. Państwo Islamskie. Jego twórcy, dżihadyści sunniccy rozpoczęli swoje rządy od krwawych represji najpierw wobec swych odwiecznych przeciwników – szyitów, ale wkrótce potem zaatakowali mieszkających tam chrześcijan i znacznie mniej licznych jazydów, a także inne mniejszości religijne i narodowe. Rozmiar okrucieństw, jakich dopuszczali się ekstremiści sunniccy wobec tych, którzy nie podzielali ich szaleńczych wizji, zaskoczył nawet i przeraził muzułmanów w innych krajach i doprowadził do niemal powszechnego potępienia działań dżihadystów. Inna sprawa, że na razie nic z tych potępień nie wynika i ratunku dla prześladowanych kraje ościenne szukają, jak zwykle, w interwencji amerykańskiej i ewentualnie innych państw zakonnych.
Wyznawcy Chrystusa padają ofiarami represji w krajach półksiężyca w postaci np. dyskryminacji w pracy i w dostępie do nauki, zagarniania im ziemi tam, gdzie jest jej mało i gdzie ma w związku z tym wysoką cenę, a wreszcie pogromów, dokonywanych przez muzułmanów. Widownią tych zjawisk są zwłaszcza Egipt, gdzie przemoc dotyka koptów, Afganistan, Pakistan, a od kilku lat także Irak, Turcja i Indonezja. Właściwie należałoby wymienić wszystkie państwa, rządzone przez muzułmanów, bo nawet tam, gdzie nie stanowią oni większości, np. na Filipinach (na południu) czy w Nigerii (na północy kraju) raz po raz dochodzi do walk i starć, wywoływanych właśnie przez wyznawców islamu.
Ale nie tylko ta religia, szczególnie jej fundamentalistyczna odmiana, stanowi zagrożenie dla wolności religii. Od wielu lat bardzo niepokojące wiadomości pod tym względem napływają także z Indii, gdzie większość mieszkańców wyznaje hinduizm. Religia ta, która przez całe dziesięciolecia kojarzyła się ludziom Zachodu raczej z tolerancją, a w każdym razie ze spokojem i niestosowaniem przemocy, jest dziś coraz częściej łączona z krwawymi pogromami chrześcijan, którym ekstremiści hinduistyczni zarzucają próby nawracania Hindusów.
O wrogości niektórych fundamentalistów do chrześcijaństwa wiadomo było od dawna, co najmniej od początku lat dziewięćdziesiątych, ale szczególnie ostre, wręcz krwawe rozmiary przybrała ona w ostatnich 6 latach, czyli po masowym ataku na chrześcijan w sierpniu 2008 w stanie Orisa. Ten stan oraz Karnataka czy Asam kojarzą się obecnie europejskim obrońcom praw człowieka przede wszystkim z ciężkimi prześladowaniami chrześcijan, którzy wierność Chrystusowi przypłacają wielkimi cierpieniami, a nierzadko nawet życiem. Liczba śmiertelnych ofiar tych pogromów idzie obecnie w tysiące, a trzeba do tego ok. 100 tys. Rannych, wypędzonych i uciekinierów, którzy w obawie przed przemocą porzucili swe domostwa i mienie chroniąc się w lasach czy w niedostępnych miejscach.
W styczniu 1999 głośna była sprawa australijskiego misjonarza-baptysty Grahama Stewarta Stainesa, który pracował wiele lat w Indiach (w stanie Orisa), służąc zwłaszcza trędowatym. Rozzuchwaleni zbrodniarze – ekstremiści hinduscy spalili go żywcem wraz z dwoma jego małymi synami w samochodzie. Jego żona Gladys przebaczyła mordercom, wyrażając jednak pragnienie i nadzieję, aby żałowali za swój czyn i zmienili się.
Lista krajów, w których wolność religijna pozostawia wiele do życzenia, jest bardzo długa – ostatnio doszła do nich buddyjska w większości Sri Lanka, której parlament podjął niedawno próbę wprowadzenia tzw. prawa przeciw nawróceniom. Formalnie chodzi o zakaz nakłaniania obywateli do zmiany religii za pomocą różnych niegodnych środków, np. pieniędzy czy przemocą. Chociaż projekt ustawy w tej sprawie jeszcze nie przeszedł, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie przyjęty, a wówczas może się on okazać narzędziem w rękach fundamentalistów buddyjskich w walce z wpływami chrześcijaństwa, gdyż to przeciw niemu w istocie jest zwrócony projekt przepisów.
Ustawy przeciw nawróceniom ("antykonwersyjne") uchwalono już w 7 stanach Indii (m.in. Orisa, Gudżarat i Radżastan), co w praktyce oznacza, że przejście z hinduizmu na chrześcijaństwo jest tam formalnie niemożliwe lub co najmniej bardzo poważnie utrudnione.
Prześladowania wewnątrzchrześcijańskie
Na koniec warto zwrócić uwagę na zjawisko rzadko poruszane i – na szczęście – znacznie mniej rozpowszechnione, jakim są różne ograniczenia wolności działania wyznań mniejszościowych w krajach chrześcijańskich. Dotyczy to przede wszystkim państw, w których przeważa prawosławie, które – jeśli nawet miejscowe konstytucje zapewniają świeckość państwa – wyraźnie faworyzują to wyznanie kosztem innych Kościołów. Katolicy, a może jeszcze bardziej protestanci różnych nurtów, w dzisiejszej Rosji, Bułgarii, Grecji, Gruzji, Armenii i kilku krajach są nierzadko traktowani jako obywatele drugiej kategorii; w byłych demoludach mają duże trudności z odzyskiwaniem swej własności, zagarniętej niegdyś przez komunistów lub z uzyskiwaniem zezwoleń na budowę nowych świątyń. W skrajnych dochodziło nawet do stosowania siły wobec nieprawosławnych mieszkańców tych krajów, np. w Gruzji znany ze swej "antysekciarskiej" postawy ks. Wasile Mkalawiszwili wielokrotnie dopuszczał się przemocy fizycznej wobec miejscowych świadków Jehowy.
W czerwcu 2008 młodzi katolicy gruzińscy w liście do Benedykta XVI z okazji wizyty ad limina biskupa Giuseppe Pasotto przedstawili trudną sytuację swego Kościoła w tym kaukaskim kraju. Napisali tam o przymusowych nawróceniach na prawosławie w razie ślubów mieszanych, braku uznania przez tamtejszy Kościół prawosławny chrztu i innych sakramentów udzielanych w Kościele katolickim, o przejawach prozelityzmu prawosławnego itp.
I znowu można powiedzieć, że poza jakimiś odosobnionymi przypadkami prawosławni w krajach o większości katolickiej czy protestanckiej nie napotykają większych trudności w wyznawaniu swej wiary. Pośrednio potwierdza to nawet Patriarchat Moskiewski, który przy różnych okazjach z nieukrywaną dumą podaje, ile to zagranicznych placówek duszpasterskich ma w różnych krajach na wszystkich kontynentach, w ponad 50 krajach, np. w Hiszpanii, w Niemczech, w Holandii, we Włoszech, ale również w Skandynawii (np. na Islandii), w Ameryce Łacińskiej (kilka tygodni temu Patriarchat otrzymał – bezpłatnie! – były kościół katolicki w stolicy Meksyku).
...
Tak różne grupy są prześladowane . Człowiek jest skażony grzechem ... Ale chrześcijanie bezapelacyjnie najbardziej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:02, 08 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Burundi: zamordowano dwie włoskie zakonnice
W Burundi zamordowano dwie zakonnice
Dwie włoskie misjonarki ze zgromadzenia ksawerianek w Parmie zginęły w stolicy Burundi, w Afryce Środkowowschodniej - podała agencja ANSA. Zamordowano je na terenie klasztoru w dzielnicy Kamenge. Prawdopodobnie padły ofiarą napadu rabunkowego.
Informację na temat śmierci sióstr przekazała na swych stronach internetowych diecezja parmeńska. Dodała, że okoliczności zdarzenia są "nadal niejasne".
Wyrazy głębokiego smutku z powodu śmierci misjonarek wyraziła w swej nocie włoska minister spraw zagranicznych Federica Mogherini - przyszła szefowa unijnej dyplomacji. "Po raz kolejny widzimy oddanie kogoś, kto (...) poświęcił własne życie, próbując złagodzić liczne cierpienia, wciąż trapiące kontynent afrykański" - napisała.
Burundi to jedno z najbiedniejszych państw świata.
Zgromadzenie sióstr ksawerianek swoje misje organizuje w najuboższych regionach globu. Tam pomaga zorganizować opiekę medyczną dla potrzebujących, a także dba o poprawę sytuacji miejscowych kobiet.
...
Chwała meczennicom ! Kolejne święte !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:52, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Organizacje muzułmańskie krytykują w meczetach Państwo Islamskie
Przywódcy organizacji muzułmańskich we Francji wezwali dziś imamów z całego kraju, by podczas modłów w meczetach skrytykowali Państwo Islamskie i wyrazili słowa poparcia dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
Zaapelowano również do imamów, by powiedzieli młodzieży muzułmańskiej, iż Państwo Islamskie nie jest ani islamskie, ani nie jest państwem.
Dokument, podpisany m.in. przez przywódców muzułmańskich, nazwano "apelem paryskim". Wzywa do obrony bliskowschodnich chrześcijan - "braci w Bogu" - i do powstrzymywania młodzieży przed uleganiem ideologii dżihadystów. Tekst dokumentu został uzgodniony przez Wielki Meczet w Paryżu, organizację Chredo (Chrześcijanie Bliskiego Wschodu w Niebezpieczeństwie) i władze Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM).
- Sygnatariusze chcą potwierdzić swoje wsparcie dla braci, którymi są chrześcijanie na Bliskim Wschodzie, w większości Arabowie, a także dla wszystkich innych mniejszości regionu - głosi apel. Jak wskazują autorzy dokumentu, te społeczności "padają dziś ofiarą niszczącej kampanii prowadzonej przez grupy terrorystyczne, będącej zagrożeniem dla ich istnienia".
Obywatele Francji są najliczniejszą grupą wśród dżihadystów z Europy, którzy udają się do Syrii i Iraku, by walczyć w trwających tam konfliktach zbrojnych.
>>>
Wsapniali ludzie ! Jestem wzruszony ! Zawsze sprzeciwilaem sie fobii antyislamskiej ... Trzeba rozumiec odrebnosc cywilizacji oraz to ze to nie tak prosto potepic terrorystow ktorzy morduja . Ten akt wielkiej odwagi nagrodzi im Bóg ! Innej nagrody nie potrzebuja! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:55, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
To nie jest region dla chrześcijan. Exodus wyznawców Chrystusa na Bliskim Wschodzie
Zero. Tyle już za pokolenie-dwa może zostać po chrześcijanach na Bliskim Wschodzie. Padają oni ofiarą prześladowań nie tylko ze strony islamskich ekstremistów, ale coraz częściej również zwykłych obywateli. Mimo wielu dramatycznych apeli, zachodni decydenci nieszczególnie przejmują się ich losem. A bez zdecydowanej reakcji Zachodu chrześcijaństwo może całkowicie wyginąć w tej części świata - pisze Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski.
Wyobraźmy sobie takie oto równanie:
Za jedynkę podstawiamy Aymana Nabila Labiba, 17-letniego egipskiego Kopta, zamordowanego przez kolegów z klasy właściwie na polecenie nauczyciela języka angielskiego, którego rozjuszył wytatuowany na nadgarstku chłopca krzyż. Za dwójkę - iracką pielęgniarkę Ranię i jej męża Raada, których dom został najpierw oznaczony literą "n", później przejęty przez ekstremistów, oni sami zmuszeni do ucieczki z rodzinnego Mosulu, a wcześniej ograbieni z pieniędzy, biżuterii, dokumentów i godności. Za trójkę - 37-letniego Hamida, który musiał zapłacić przemytnikom 25 tysięcy dolarów, by uciec z ojczystego Iranu po tym, jak policja znalazła u niego Biblię.
Dalej dodajemy kolejne liczby: 49 chrześcijan zamkniętych w irańskich więzieniach za praktykowanie religii w domu, 70 kościołów w Iraku zrównanych z ziemią, co najmniej 550 koptyjskich kobiet i dziewcząt porwanych w ciągu trzech lat (między 2011 a marcem 2012 roku) w Egipcie, 58 zabitych w zamachu na kościół katolicki obrządku syryjskiego w Bagdadzie, 200 tys. chrześcijan, którzy uciekli z Iraku po 2003 roku.
Ile wyjdzie? Zero. Tyle już za pokolenie-dwa może zostać po chrześcijanach na Bliskim Wschodzie.
Arabska Wiosna nie dla chrześcijan
Chrześcijanie niepodzielnie dominowali nad Bliskim Wschodem aż do końca VII wieku, kiedy ich miejsce zaczęli szybko zajmować wyznawcy dopiero co narodzonej religii: islamu.
Pod nowymi rządami, zaliczani (obok wyznawców judaizmu) do "ludów księgi", mogli czuć się jednak bezpiecznie, bo muzułmanie nie narzucali im swojej wiary przemocą, jedynie nakładali specjalny podatek (dżizję), płacony od każdego zdrowego mężczyzny w wieku poborowym. W zamian chrześcijańska mniejszość miała zagwarantowaną obronę przed atakiem z zewnątrz i możliwość swobodnych praktyk religijnych, była też zwolniona z służby wojskowej. Prześladowania na tle religijnym pojawiły się dopiero w czasie krucjat, zaostrzyły najpierw wraz z rozkwitem ery kolonializmu i później w XX wieku, po jej upadku.
Pod znakiem zapytania obecność chrześcijan na Bliskim Wschodzie, a więc w kolebce ich religii, postawiła jednak dopiero Arabska Wiosna. Rewolucyjne tsunami, które w 2010 roku ogarnęło większość krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, miało wyrwać mieszkańców regionu z żelaznych uścisków despotów i łagodnie oddać w objęcia demokracji.
Jednocześnie kilkunastomilionową społeczność chrześcijan wrzuciło w otchłań, z której może nie być żadnego wyjścia. W Iraku, Syrii, Egipcie i Libii fundamentaliści islamscy wypowiedzieli im wojnę: profanują i palą kościoły, łupią domy, niszczą sklepy, a samych chrześcijan porywają, torturują, próbują nawracać siłą, a gdy to się nie udaje - mordują. W pozostałych krajach regionu, m.in. Turcji i Libanie, skala prześladowań jest mniejsza, ale i tam wyznawcy Chrystusa nie mogą czuć się bezpiecznie. Wielu z nich już teraz pakuje manatki. Powoli więc spełnia się czarne proroctwo Ruperta Shortta, dziennikarza i autora książki "Christianophobia", według którego bez zdecydowanej reakcji Zachodu chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie całkowicie wyginie.
Fala nienawiści
Jeszcze przed I wojną światową chrześcijanie stanowili 20 proc. ludności Bliskiego Wschodu. Dziś została ich garstka (około 4 proc.). Na ich dramatyczną sytuację organizacje broniące praw człowieka i kościelni hierarchowie zwracają uwagę już od dobrej dekady. W 2003 roku kardynał Jean-Louis Taran, de facto minister spraw zagranicznych Watykanu, zauważył, że "zbyt wiele jest państw muzułmańskich, gdzie niemuzułmanie są traktowani jak obywatele drugiej kategorii". Kardynał apelował wówczas: - Muzułmanie mogą budować domy i świątynie na całym świecie i tak samo powinni traktować wiernych innych wyznań na swoich ziemiach.
Cztery lata później przyklasnął mu Abdullah bin Hamad al-Attiyah, wicepremier Kataru, gdy stwierdził: - My (muzułmanie) cieszymy się z możliwości budowania meczetów i islamskich centrów na zachodzie, musimy być więc uczciwi wobec chrześcijan.
Wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku: w 2007 roku król Arabii Saudyjskiej po raz pierwszy w historii złożył wizytę w Watykanie, rok później w Katarze stanął pierwszy kościół, rozpoczęły się negocjacje w sprawie zezwolenia chrześcijanom budowania świątyń w Królestwie Saudów, uchodzącym dotąd za jedno z najbardziej opresyjnych wobec innowierców państw na świecie.
Jednocześnie jednak fala nienawiści do chrześcijan przybierała na sile już od początku milenium. Ich los przypieczętował nieopatrznie George W. Bush, który wypowiadając 16 września 2001 roku wojnę globalnemu terroryzmowi napomknął o "krucjacie". Choć później przeprosił za to niefortunne określenie, fundamentaliści islamscy uznali, że Zachód zamierza rozprawić się z islamem. I postanowili pierwsi zadać cios.
Morderstwo co 5 minut
Światowe Stowarzyszenie Ewangeliczne i amerykańskie Centrum Badań nad Chrześcijaństwem na Świecie są zgodne w obliczeniach: obecnie 200 milionów chrześcijan na świecie jest pozbawione podstawowych praw tylko z powodu wiary. Watykan ze swej strony dodaje: co pięć minut jest brutalnie mordowany jeden z nich. Oznacza to, że co rok przybywa około 100 tysięcy męczenników za wiarę.
Los pozostałych, którym udaje się uniknąć śmierci, jest tylko nieco mniej tragiczny: są przymusowo przesiedlani, porywani, gwałceni, torturowani, w najlepszym przypadku - "tylko" traktowani jak obywatele drugiej, jeśli nie piątej kategorii.
W najbardziej dramatycznej sytuacji znajdują się ci, którzy mieszkają na Bliskim Wschodzie. Według organizacji Open Doors, która od 1993 roku publikuje listy 50 państw, gdzie chrześcijan spotykają najbardziej brutalne prześladowania za wiarę, obecnie w czołówce zaraz za Koreą Północną (gdzie co czwarty chrześcijanin żyje w obozie pracy), znajduje się dziewięć państw muzułmańskich, w tym pięć bliskowschodnich: Syria, Irak, Arabia Saudyjska, Iran i Jemen.
Choć na przykład w Iranie rząd gwarantuje mniejszościom religijnym m.in. możliwość produkcji i sprzedaży jedzenia, które nie jest halal (według szariatu "dozwolone"), zagwarantowaną reprezentację w Islamskim Zgromadzeniu Konsultatywnym (czyli parlamencie) i specjalne przywileje w ramach prawa rodzinnego, jednocześnie coraz większa rzesza chrześcijan pada ofiarą wywłaszczeń i aresztowań, a nieznana ich liczba kończy na stryczku za "toczenie wojny przeciwko Bogu". A jednak na tle innych krajów regionu Iran czy Arabia Saudyjska (gdzie konwersja i prozelityzm również są karane śmiercią) w rankingu najgorszych miejsc do życia dla chrześcijan wydają się stosunkowo przyjazne.
W znacznie gorszej sytuacji znajdują się mniejszości religijne w Syrii. Tam, jeszcze przed powstaniem Państwa Islamskiego, walczący z reżimem Baszara al-Asada dżihadyści z całego świata wytoczyli wojnę chrześcijanom, których oskarżyli o sprzyjanie znienawidzonemu dyktatorowi. Dziś już nikt nie jest w stanie zliczyć, ilu z nich zniknęło bez śladu. Z kolei w Egipcie, gdzie historia prześladowań Koptów jest długa i zawiła, już nie tylko płoną kościoły, domy i sklepy. Coraz częściej bez wieści znikają młode kobiety. Fala porwań wstrząsnęła już społecznością Koptów za rządów Anwara Sadata (w latach 70.), dzisiaj jest ona jednak znacznie większa. Jak obliczył Ebram Louis, założyciel AVAFD, stowarzyszenia na rzecz ofiar porwań w Egipcie, przed rewolucją 2011 roku każdego miesiąca przepadało bez wieści pięć-sześć dziewcząt, później liczba ta wzrosła trzykrotnie. Organizacja szacuje też, że około 40 proc. porwanych dziewcząt i kobiet (między 14. a 40. rokiem życia) jest gwałtem i biciem zmuszana konwersji, a później do małżeństwa z zaprzyjaźnionym muzułmaninem.
Koptowie padają też ofiarami fundamentalistów w sąsiedniej Libii, którzy wypalają im wytatuowane na nadgarstkach krzyże, torturują i często mordują. Z kolei w Iraku dżihadyści spod bandery Państwa Islamskiego oznaczają drzwi domów znakiem arabską literą "nun", co oznacza w teorii miejsce zamieszkane przez chrześcijan (Nasrani), a w praktyce - grabieże, terror i ultimatum: konwersja albo śmierć. Do niedawna na mocy wydanej przez kalifa al-Bagdadiego fatwy chrześcijanom mieszkającym na terenie nowo utworzonego kalifatu oferowali też trzecie wyjście: tradycyjną dżizję w wysokości około 470 dolarów od rodziny. Nie minął jednak miesiąc, jak zmienili zdanie. Nie chcą już żadnych innowierców na swoich ziemiach. Symbolem ich antychrześcijańskiej krucjaty stał się syn założyciela anglikańskiego kościoła św. Jerzego w Bagdadzie. Szturmujący 50-tysięczne miasto Karakosz dżihadyści przecięli pięcioletniego chłopca na pół.
Zachód niewzruszony
Mimo dramatycznych apeli, płynących z różnych zakątków Bliskiego Wschodu, zachodni decydenci nieszczególnie przejmują się losem tamtejszych chrześcijan. Mark Eblis z organizacji Godreports zauważa: "Świat zareagował na porwanie 276 nigeryjskich uczennic w kwietniu przerażeniem i odrazą. Ale dwa razy więcej koptyjskich uczennic w Egipcie znikało powoli, jedna po drugiej, w wyniku porwań, które pozostają niewyjaśnione" - tylko że one nie trafiły na czołówki zagranicznych gazet i do wieczornych wydań wiadomości.
Po stronie prześladowanych na Bliskim Wschodzie chrześcijan stają na razie organizacje pozarządowe i przedstawiciele wspólnot religijnych, w tym żydowskich i muzułmańskich. Na przykład rabbi Jonathan Sacks w przemówieniu przed brytyjską Izbą Lordów stwierdził, że cierpienia chrześcijan na Bliskim Wschodzie to jedna z największych zbrodni przeciwko ludzkości w dzisiejszych czasach i porównał je do pogromów na Żydach w XX wieku, które doprowadziły do Holokaustu, a którym nikt się w porę nie sprzeciwił. Z kolei muzułmanie zdecydowanie potępiają antychrześcijańską krucjatę swoich współwyznawców i podkreślają, że fundamentaliści wypaczają zasady i przesłania płynące z Koranu.
Sęk jednak w tym, że coraz częściej do grona prześladowców dołączają nie uzbrojeni apologeci świętej wojny, ale zwykli obywatele: sąsiedzi, znajomi z pracy, członkowie dalszej rodziny. Stara prawda głosi bowiem, że w obliczu wszechobecnej biedy, strachu, chaosu i anarchii, cichną głosy rozsądku, a podnoszą się - radykalizmu. Doskonale obrazuje to Safi, pastor z Damaszku, w rozmowie z Open Doors: - Rządzi chaos, panuje anarchia, przemoc i strach. Ceny drastycznie wzrosły, a zarobki zmniejszyły się, jest więc dużo biedy i wielu bezdomnych. Coraz więcej dzieci jest posyłanych do szkół koranicznych, można obserwować radykalizację społeczeństwa. Ciężkie zbrodnie są usprawiedliwiane w imię islamu. Cel uświęca środki, dopóki podczas kradzieży, gwałtu lub innego przewinienia wypowiada się "Allahu Akbar".
Wobec tych doniesień zastanawiające wydaje się, czemu decydenci w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej, którzy lubują się (przynajmniej w przemówieniach, wywiadach i na konferencjach prasowych) w ratowaniu ciemiężonych na całym świecie, przymykają oczy na los chrześcijan, skądinąd przedstawicieli Zachodu w kolebce cywilizacji. Ale John L. Allen Junior, jeden z najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy zajmujących się problematyką, wcale się temu nie dziwi. W książce "The Global War on Christians" wyjaśnia to bardzo prosto: chrześcijanie na Bliskim Wschodzie są zbyt religijni dla liberałów i zbyt dalecy dla konserwatystów.
Coraz częstsze i głośniejsze apele przedstawicieli organizacji pozarządowych, przywódców wspólnot religijnych i dziennikarzy o nadciągającym (jeśli nie już dokonywanym) kolejnym ludobójstwie, raczej tego nie zmienią. Świat, zwłaszcza zachodni, ma już wprawę w przymykaniu na nie oczu. Dlatego rozpaczliwe pytanie Foudada Twala, katolickiego patriarchy z Jerozolimy: "Czy ktokolwiek słyszy nasz płacz? Jak wiele okrucieństw musimy znieść zanim ktokolwiek skądkolwiek przybędzie nam z pomocą?" - na razie wydaje się retoryczne.
Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski
...
Tak trwa tam ogolna masakra a zawsze najwiecej cierpia nasladowcy Jezusa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:56, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
To nie jest region dla chrześcijan. Exodus wyznawców Chrystusa na Bliskim Wschodzie
Zero. Tyle już za pokolenie-dwa może zostać po chrześcijanach na Bliskim Wschodzie. Padają oni ofiarą prześladowań nie tylko ze strony islamskich ekstremistów, ale coraz częściej również zwykłych obywateli. Mimo wielu dramatycznych apeli, zachodni decydenci nieszczególnie przejmują się ich losem. A bez zdecydowanej reakcji Zachodu chrześcijaństwo może całkowicie wyginąć w tej części świata - pisze Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski.
Wyobraźmy sobie takie oto równanie:
Za jedynkę podstawiamy Aymana Nabila Labiba, 17-letniego egipskiego Kopta, zamordowanego przez kolegów z klasy właściwie na polecenie nauczyciela języka angielskiego, którego rozjuszył wytatuowany na nadgarstku chłopca krzyż. Za dwójkę - iracką pielęgniarkę Ranię i jej męża Raada, których dom został najpierw oznaczony literą "n", później przejęty przez ekstremistów, oni sami zmuszeni do ucieczki z rodzinnego Mosulu, a wcześniej ograbieni z pieniędzy, biżuterii, dokumentów i godności. Za trójkę - 37-letniego Hamida, który musiał zapłacić przemytnikom 25 tysięcy dolarów, by uciec z ojczystego Iranu po tym, jak policja znalazła u niego Biblię.
Dalej dodajemy kolejne liczby: 49 chrześcijan zamkniętych w irańskich więzieniach za praktykowanie religii w domu, 70 kościołów w Iraku zrównanych z ziemią, co najmniej 550 koptyjskich kobiet i dziewcząt porwanych w ciągu trzech lat (między 2011 a marcem 2012 roku) w Egipcie, 58 zabitych w zamachu na kościół katolicki obrządku syryjskiego w Bagdadzie, 200 tys. chrześcijan, którzy uciekli z Iraku po 2003 roku.
Ile wyjdzie? Zero. Tyle już za pokolenie-dwa może zostać po chrześcijanach na Bliskim Wschodzie.
Arabska Wiosna nie dla chrześcijan
Chrześcijanie niepodzielnie dominowali nad Bliskim Wschodem aż do końca VII wieku, kiedy ich miejsce zaczęli szybko zajmować wyznawcy dopiero co narodzonej religii: islamu.
Pod nowymi rządami, zaliczani (obok wyznawców judaizmu) do "ludów księgi", mogli czuć się jednak bezpiecznie, bo muzułmanie nie narzucali im swojej wiary przemocą, jedynie nakładali specjalny podatek (dżizję), płacony od każdego zdrowego mężczyzny w wieku poborowym. W zamian chrześcijańska mniejszość miała zagwarantowaną obronę przed atakiem z zewnątrz i możliwość swobodnych praktyk religijnych, była też zwolniona z służby wojskowej. Prześladowania na tle religijnym pojawiły się dopiero w czasie krucjat, zaostrzyły najpierw wraz z rozkwitem ery kolonializmu i później w XX wieku, po jej upadku.
Pod znakiem zapytania obecność chrześcijan na Bliskim Wschodzie, a więc w kolebce ich religii, postawiła jednak dopiero Arabska Wiosna. Rewolucyjne tsunami, które w 2010 roku ogarnęło większość krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, miało wyrwać mieszkańców regionu z żelaznych uścisków despotów i łagodnie oddać w objęcia demokracji.
Jednocześnie kilkunastomilionową społeczność chrześcijan wrzuciło w otchłań, z której może nie być żadnego wyjścia. W Iraku, Syrii, Egipcie i Libii fundamentaliści islamscy wypowiedzieli im wojnę: profanują i palą kościoły, łupią domy, niszczą sklepy, a samych chrześcijan porywają, torturują, próbują nawracać siłą, a gdy to się nie udaje - mordują. W pozostałych krajach regionu, m.in. Turcji i Libanie, skala prześladowań jest mniejsza, ale i tam wyznawcy Chrystusa nie mogą czuć się bezpiecznie. Wielu z nich już teraz pakuje manatki. Powoli więc spełnia się czarne proroctwo Ruperta Shortta, dziennikarza i autora książki "Christianophobia", według którego bez zdecydowanej reakcji Zachodu chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie całkowicie wyginie.
Fala nienawiści
Jeszcze przed I wojną światową chrześcijanie stanowili 20 proc. ludności Bliskiego Wschodu. Dziś została ich garstka (około 4 proc.). Na ich dramatyczną sytuację organizacje broniące praw człowieka i kościelni hierarchowie zwracają uwagę już od dobrej dekady. W 2003 roku kardynał Jean-Louis Taran, de facto minister spraw zagranicznych Watykanu, zauważył, że "zbyt wiele jest państw muzułmańskich, gdzie niemuzułmanie są traktowani jak obywatele drugiej kategorii". Kardynał apelował wówczas: - Muzułmanie mogą budować domy i świątynie na całym świecie i tak samo powinni traktować wiernych innych wyznań na swoich ziemiach.
Cztery lata później przyklasnął mu Abdullah bin Hamad al-Attiyah, wicepremier Kataru, gdy stwierdził: - My (muzułmanie) cieszymy się z możliwości budowania meczetów i islamskich centrów na zachodzie, musimy być więc uczciwi wobec chrześcijan.
Wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku: w 2007 roku król Arabii Saudyjskiej po raz pierwszy w historii złożył wizytę w Watykanie, rok później w Katarze stanął pierwszy kościół, rozpoczęły się negocjacje w sprawie zezwolenia chrześcijanom budowania świątyń w Królestwie Saudów, uchodzącym dotąd za jedno z najbardziej opresyjnych wobec innowierców państw na świecie.
Jednocześnie jednak fala nienawiści do chrześcijan przybierała na sile już od początku milenium. Ich los przypieczętował nieopatrznie George W. Bush, który wypowiadając 16 września 2001 roku wojnę globalnemu terroryzmowi napomknął o "krucjacie". Choć później przeprosił za to niefortunne określenie, fundamentaliści islamscy uznali, że Zachód zamierza rozprawić się z islamem. I postanowili pierwsi zadać cios.
Morderstwo co 5 minut
Światowe Stowarzyszenie Ewangeliczne i amerykańskie Centrum Badań nad Chrześcijaństwem na Świecie są zgodne w obliczeniach: obecnie 200 milionów chrześcijan na świecie jest pozbawione podstawowych praw tylko z powodu wiary. Watykan ze swej strony dodaje: co pięć minut jest brutalnie mordowany jeden z nich. Oznacza to, że co rok przybywa około 100 tysięcy męczenników za wiarę.
Los pozostałych, którym udaje się uniknąć śmierci, jest tylko nieco mniej tragiczny: są przymusowo przesiedlani, porywani, gwałceni, torturowani, w najlepszym przypadku - "tylko" traktowani jak obywatele drugiej, jeśli nie piątej kategorii.
W najbardziej dramatycznej sytuacji znajdują się ci, którzy mieszkają na Bliskim Wschodzie. Według organizacji Open Doors, która od 1993 roku publikuje listy 50 państw, gdzie chrześcijan spotykają najbardziej brutalne prześladowania za wiarę, obecnie w czołówce zaraz za Koreą Północną (gdzie co czwarty chrześcijanin żyje w obozie pracy), znajduje się dziewięć państw muzułmańskich, w tym pięć bliskowschodnich: Syria, Irak, Arabia Saudyjska, Iran i Jemen.
Choć na przykład w Iranie rząd gwarantuje mniejszościom religijnym m.in. możliwość produkcji i sprzedaży jedzenia, które nie jest halal (według szariatu "dozwolone"), zagwarantowaną reprezentację w Islamskim Zgromadzeniu Konsultatywnym (czyli parlamencie) i specjalne przywileje w ramach prawa rodzinnego, jednocześnie coraz większa rzesza chrześcijan pada ofiarą wywłaszczeń i aresztowań, a nieznana ich liczba kończy na stryczku za "toczenie wojny przeciwko Bogu". A jednak na tle innych krajów regionu Iran czy Arabia Saudyjska (gdzie konwersja i prozelityzm również są karane śmiercią) w rankingu najgorszych miejsc do życia dla chrześcijan wydają się stosunkowo przyjazne.
W znacznie gorszej sytuacji znajdują się mniejszości religijne w Syrii. Tam, jeszcze przed powstaniem Państwa Islamskiego, walczący z reżimem Baszara al-Asada dżihadyści z całego świata wytoczyli wojnę chrześcijanom, których oskarżyli o sprzyjanie znienawidzonemu dyktatorowi. Dziś już nikt nie jest w stanie zliczyć, ilu z nich zniknęło bez śladu. Z kolei w Egipcie, gdzie historia prześladowań Koptów jest długa i zawiła, już nie tylko płoną kościoły, domy i sklepy. Coraz częściej bez wieści znikają młode kobiety. Fala porwań wstrząsnęła już społecznością Koptów za rządów Anwara Sadata (w latach 70.), dzisiaj jest ona jednak znacznie większa. Jak obliczył Ebram Louis, założyciel AVAFD, stowarzyszenia na rzecz ofiar porwań w Egipcie, przed rewolucją 2011 roku każdego miesiąca przepadało bez wieści pięć-sześć dziewcząt, później liczba ta wzrosła trzykrotnie. Organizacja szacuje też, że około 40 proc. porwanych dziewcząt i kobiet (między 14. a 40. rokiem życia) jest gwałtem i biciem zmuszana konwersji, a później do małżeństwa z zaprzyjaźnionym muzułmaninem.
Koptowie padają też ofiarami fundamentalistów w sąsiedniej Libii, którzy wypalają im wytatuowane na nadgarstkach krzyże, torturują i często mordują. Z kolei w Iraku dżihadyści spod bandery Państwa Islamskiego oznaczają drzwi domów znakiem arabską literą "nun", co oznacza w teorii miejsce zamieszkane przez chrześcijan (Nasrani), a w praktyce - grabieże, terror i ultimatum: konwersja albo śmierć. Do niedawna na mocy wydanej przez kalifa al-Bagdadiego fatwy chrześcijanom mieszkającym na terenie nowo utworzonego kalifatu oferowali też trzecie wyjście: tradycyjną dżizję w wysokości około 470 dolarów od rodziny. Nie minął jednak miesiąc, jak zmienili zdanie. Nie chcą już żadnych innowierców na swoich ziemiach. Symbolem ich antychrześcijańskiej krucjaty stał się syn założyciela anglikańskiego kościoła św. Jerzego w Bagdadzie. Szturmujący 50-tysięczne miasto Karakosz dżihadyści przecięli pięcioletniego chłopca na pół.
Zachód niewzruszony
Mimo dramatycznych apeli, płynących z różnych zakątków Bliskiego Wschodu, zachodni decydenci nieszczególnie przejmują się losem tamtejszych chrześcijan. Mark Eblis z organizacji Godreports zauważa: "Świat zareagował na porwanie 276 nigeryjskich uczennic w kwietniu przerażeniem i odrazą. Ale dwa razy więcej koptyjskich uczennic w Egipcie znikało powoli, jedna po drugiej, w wyniku porwań, które pozostają niewyjaśnione" - tylko że one nie trafiły na czołówki zagranicznych gazet i do wieczornych wydań wiadomości.
Po stronie prześladowanych na Bliskim Wschodzie chrześcijan stają na razie organizacje pozarządowe i przedstawiciele wspólnot religijnych, w tym żydowskich i muzułmańskich. Na przykład rabbi Jonathan Sacks w przemówieniu przed brytyjską Izbą Lordów stwierdził, że cierpienia chrześcijan na Bliskim Wschodzie to jedna z największych zbrodni przeciwko ludzkości w dzisiejszych czasach i porównał je do pogromów na Żydach w XX wieku, które doprowadziły do Holokaustu, a którym nikt się w porę nie sprzeciwił. Z kolei muzułmanie zdecydowanie potępiają antychrześcijańską krucjatę swoich współwyznawców i podkreślają, że fundamentaliści wypaczają zasady i przesłania płynące z Koranu.
Sęk jednak w tym, że coraz częściej do grona prześladowców dołączają nie uzbrojeni apologeci świętej wojny, ale zwykli obywatele: sąsiedzi, znajomi z pracy, członkowie dalszej rodziny. Stara prawda głosi bowiem, że w obliczu wszechobecnej biedy, strachu, chaosu i anarchii, cichną głosy rozsądku, a podnoszą się - radykalizmu. Doskonale obrazuje to Safi, pastor z Damaszku, w rozmowie z Open Doors: - Rządzi chaos, panuje anarchia, przemoc i strach. Ceny drastycznie wzrosły, a zarobki zmniejszyły się, jest więc dużo biedy i wielu bezdomnych. Coraz więcej dzieci jest posyłanych do szkół koranicznych, można obserwować radykalizację społeczeństwa. Ciężkie zbrodnie są usprawiedliwiane w imię islamu. Cel uświęca środki, dopóki podczas kradzieży, gwałtu lub innego przewinienia wypowiada się "Allahu Akbar".
Wobec tych doniesień zastanawiające wydaje się, czemu decydenci w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej, którzy lubują się (przynajmniej w przemówieniach, wywiadach i na konferencjach prasowych) w ratowaniu ciemiężonych na całym świecie, przymykają oczy na los chrześcijan, skądinąd przedstawicieli Zachodu w kolebce cywilizacji. Ale John L. Allen Junior, jeden z najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy zajmujących się problematyką, wcale się temu nie dziwi. W książce "The Global War on Christians" wyjaśnia to bardzo prosto: chrześcijanie na Bliskim Wschodzie są zbyt religijni dla liberałów i zbyt dalecy dla konserwatystów.
Coraz częstsze i głośniejsze apele przedstawicieli organizacji pozarządowych, przywódców wspólnot religijnych i dziennikarzy o nadciągającym (jeśli nie już dokonywanym) kolejnym ludobójstwie, raczej tego nie zmienią. Świat, zwłaszcza zachodni, ma już wprawę w przymykaniu na nie oczu. Dlatego rozpaczliwe pytanie Foudada Twala, katolickiego patriarchy z Jerozolimy: "Czy ktokolwiek słyszy nasz płacz? Jak wiele okrucieństw musimy znieść zanim ktokolwiek skądkolwiek przybędzie nam z pomocą?" - na razie wydaje się retoryczne.
Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski
...
Tak trwa tam ogolna masakra a zawsze najwiecej cierpia nasladowcy Jezusa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:11, 20 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Papież: terroryzm w Iraku i Syrii osiągnął niewyobrażalne rozmiary
Papież Franciszek ocenił w poniedziałek, że terroryzm w Iraku i w Syrii osiągnął "niewyobrażalne wcześniej rozmiary", zaś chrześcijanie poddawani są brutalnym prześladowaniom. Papież zaapelował także do wspólnoty międzynarodowej o "właściwą odpowiedź".
Sytuacja na Bliskim Wschodzie i zaangażowanie Kościoła w tym regionie były tematem dyskusji podczas poniedziałkowego konsystorza w Watykanie, tj. zgromadzenia kardynałów pod przewodnictwem papieża. Uczestniczyli w nim także patriarchowie tamtejszych Kościołów wschodnich.
W przemówieniu Franciszek podkreślił, że do prześladowań chrześcijan dochodzi "przy obojętności wielu ludzi".
- Łączy nas pragnienie pokoju i stabilizacji na Bliskim Wschodzie i wola wspierania rozwiązywania konfliktów na drodze dialogu, pojednania i politycznego zaangażowania - oświadczył papież.
Zapewnił: "Jednocześnie chcielibyśmy udzielić możliwie największej pomocy wspólnotom chrześcijańskim, by wspierać ich obecność w regionie".
- Nie możemy pogodzić się z myślą o Bliskim Wschodzie bez chrześcijan, którzy od 2 tysięcy lat wyznają tam imię Jezusa - dodał papież.
Przypomniał, że wielu chrześcijan zostało brutalnie zmuszonych do opuszczenia swych domów.
- Wydaje się, że stracono świadomość wartości życia ludzkiego, wydaje się, że człowiek się nie liczy i można go poświęcić innym interesom - powiedział Franciszek, odnosząc się do przemocy i terroryzmu na terenach w Iraku i Syrii, gdzie proklamowano tzw. Państwo Islamskie.
Wyraził przekonanie, że to, co się tam dzieje, wymaga "właściwej odpowiedzi" wspólnoty międzynarodowej.
...
Bo nie bylo nalotow w Syrii oto efekt ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:41, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Światowa wojna z chrześcijanami
ks. Tomasz Jaklewicz
GN 23/2014 |
Przerażają opisy zbrodni i dane statystyczne. 100 milionów chrześcijan na świecie jest prześladowanych, co roku 100 tysięcy ponosi śmierć z powodu wiary. Zachodnia opinia publiczna milczy. Powinniśmy o tym krzyczeć!
W wyniku ataku terrorystów na syryjskokatolicką katedrę w Bagdadzie 31.10.2010 r. zginęło 58 chrześcijan, 100 zostało rannych.
Erytrea, państwo w Afryce Wschodniej, nad Morzem Czerwonym. Tam znajduje się obóz Meiter. Więźniowie przetrzymywani są w metalowych kontenerach używanych przez tiry i statki. Stłoczeni tak bardzo, że nie mogą się położyć ani nawet siedzieć. Obóz znajduje się na pustyni. Nocami jest zimno, w południe metal nagrzewa się powyżej 45 stopni. Jeden z więźniów, któremu udało się wydostać, opowiadał, że kontenery są jak „gigantyczne piekarniki, w których żywcem piecze się ludzi”.
W środku nie ma toalety, są tylko wiadra pełne odchodów. Więźniowie są zmuszani do bezsensownych prac oraz torturowani. Muszą klęczeć na pniu, są bici gumowymi wężami, wieszani za ręce, ganiani boso przez kamienie i ciernie. Bywają wykorzystywani seksualnie. Dziesiątki giną z odwodnienia i udaru słonecznego.
Obóz Meiter otwarła w 2009 roku reżimowa partia rządząca Erytreą, czyli Ludowy Front na rzecz Demokracji i Sprawiedliwości. Horror jest dobrze udokumentowany. Poświadczyły go także dokumenty ujawnione przez WikiLeaks. Dlaczego świat milczy o tej zbrodni? Dlaczego nikt nie protestuje z taką samą energią jak przeciwko torturom, które zastosowali Amerykanie wobec terrorystów z Al-Kaidy? Odpowiedź jest następująca: to część wojny, o której świat nie wie albo nie chce wiedzieć. Meiter to obóz zagłady przeznaczony dla chrześcijan. Przetrzymywani są tam chrześcijanie, których uznano za nielegalnych. Dramat trwa. W Meiter znajduje się od 2 do 3 tysięcy osób. Sytuacja w Erytrei nie należy do wyjątków. Podobnych miejsc jest na świecie tak dużo, że można mówić o globalnej wojnie wymierzonej przeciwko chrześcijanom.
Raporty z frontu
Dwóch czołowych demografów religii David B. Barrett oraz Todd Johnson dokonało pełnej analizy prześladowań chrześcijan na przestrzeni wieków. Doszli oni do wniosku, że do tej pory śmierć za wiarę w Chrystusa poniosło 70 milionów ludzi. Ponad połowa z nich, 45 milionów, zginęła w XX wieku. Większość to ofiary komunizmu lub faszyzmu. W XX wieku zamordowano za wiarę więcej chrześcijan niż we wszystkich wcześniejszych epokach. Ta eskalacja przemocy nie ustała z końcem minionego wieku. Chrześcijanie są nadal najbardziej prześladowaną wspólnotą religijną na świecie. Dotyczy to wszystkich wyznań chrześcijańskich. Można mówić wręcz o ekumenizmie męczeństwa. I nie jest to jakieś odczucie bez pokrycia czy teoria przewrażliwionych wierzących. Kilka innych migawek z frontu tej trwającej wojny. Bagdad.
W niedzielę 31 października 2010 roku grupa uzbrojonych islamistów przypuszcza szturm na tamtejszą syryjskokatolicką katedrę. Ginie dwóch księży sprawujących Mszę i 56 innych osób. Nie jest to precedens. Od 2003 roku w 40 chrześcijańskich świątyniach w Bagdadzie z istniejących tam 65 podłożono bomby przynajmniej raz. Kampania nienawiści i przemocy doprowadziła do zniszczenia chrześcijaństwa w tym kraju. Przed pierwszą wojną w Zatoce żyło tam co najmniej 1,5 miliona chrześcijan. Dziś zostało najwyżej pół miliona, a niektórzy szacują, że najwyżej 150 tys. Większość irackich chrześcijan uciekło z kraju, wielu poniosło śmierć. Stan Orissa w Indiach stał się areną pogromu chrześcijan na początku XXI wieku.
W 2008 roku w serii rozruchów zginęło 500 chrześcijan, wielu z nich z ręki uzbrojonych w maczety hinduskich fanatyków, tysiące zostało rannych i co najmniej 50 tysięcy wygnano. Zniszczono co najmniej 5 tysięcy domów chrześcijan, 350 kościołów i szkół. Katolicka zakonnica siostra Meena Barwa została zgwałcona, a następnie wleczono ją nagą po ulicy i bito. Policja odmówiła spisania raportu i ścigania sprawców ataku.
Birma. Etniczne mniejszości Czinów i Karenów są w większości chrześcijanami. W kraju rządzonym od lat przez wojskową juntę zostali uznani za wrogów. Są torturowani, wsadzani do więzień i zabijani. W październiku 2010 roku wojskowe helikoptery przypuściły atak na wioski zamieszkane przez tych chrześcijan. Nie ma precyzyjnych danych, ale tysiące zginęły.
Nigeria. Islamistyczna grupa terrorystyczna Boko Haram od 2009 roku przeprowadziła zamachy, w których zginęło około 3 tysięcy chrześcijan. Liderzy Boko Haram mówią wprost, że ich celem jest pozbycie się chrześcijan z terenów, na których działają.
Korea Północna. Słusznie uchodzi za najbardziej na świecie niebezpieczne miejsce dla chrześcijan. Co najmniej jedna czwarta spośród 200–400 tysięcy chrześcijan żyje tam w obozach koncentracyjnych, ponieważ odmówili oddania boskiej czci Kim Ir Senowi. W 2005 roku jednemu z obrońców praw człowieka udało się zrobić wywiad z żołnierzem uczestniczącym w pacyfikacji Kościoła, którego członkowie odmówili udziału w kulcie Kim Ir Sena. Żołnierze związali proboszcza, dwóch wikarych i dwóch wiernych i ustawili ich naprzeciwko buldożera, dając ostatnią szansę wyparcia się wiary. Kiedy odmówili, zostali rozjechani na oczach pozostałych członków Kościoła. Około 300 tysięcy koreańskich chrześcijan po prostu zniknęło, najprawdopodobniej zostali zgładzeni.
Czy mówienie o wojnie to nie przesada?
Przytoczone przykłady pochodzą z książki Johna L. Allena zatytułowanej „Globalna wojna przeciwko chrześcijanom. Raporty z frontu antychrześcijańskich prześladowań” („The Global War on Christians”, Nowy Jork 2013). Autor jest amerykańskim watykanistą, katolikiem, bynajmniej nie skrajnym konserwatystą. Wręcz przeciwnie, związany jest z organem lewicujących katolików amerykańskich „National Catholic Reporter”. Z niektórymi jego opiniami z innych publikacji trudno się zgodzić. Najnowsza książka opisuje przede wszystkim fakty z ostatnich 20 lat, opierając się na dokumentacji z wielu wiarygodnych źródeł.
Zasługą Allena jest zebranie wielu rozproszonych informacji, choć bynajmniej nie pretenduje do wyczerpującego opisu współczesnych prześladowań. „Każdego dnia podczas pracy nad tą książką docierały do mnie nowe meldunki z różnych stron świata przez e-maile, listy, sprawozdania i telefonicznie” – pisze autor. I dodaje: „Problemem globalnej wojny z chrześcijanami nie jest to, że nikt jej nie dokumentuje, ale raczej to, że zbyt mało ludzi zwraca na nią uwagę”.
Książka jest ważną próbą pokazania skali dramatu, o którym zachodnia opinii publiczna nie ma wielkiego pojęcia. Zamiarem autora jest budzenie do reakcji, do podniesienia głosu. Także nas, chrześcijan. Zwłaszcza nas!
Allen jako dziennikarz zetknął się osobiście z wieloma ofiarami prześladowań z Syrii, Nigerii, Iraku. „Nie zapomnij o nas” – te słowa brzmiały mu w uszach. Jednak bezpośrednim impulsem do napisania książki była jego rozmowa z kard. Timothym Dolanem. Metropolita Nowego Jorku zauważył, że chrześcijanie nie mają literatury dokumentującej historię współczesnych męczenników, analogicznej do literatury żydowskiej poświęconej Szoah. Allen postanowił podjąć wyzwanie. Jak wyznaje, sprawa współczesnych męczenników stała się jego osobistą pasją.
Czy mówienie o globalnej wojnie przeciwko chrześcijanom nie jest retoryczną przesadą? – pyta dziennikarz. Prześladowania na całym świecie nie są koordynowane przez jakąś „centralną” wrogą siłę. Przyczyny opresji w różnych punktach globu bywają nieco odmienne. Prześladowani są również wyznawcy innych religii. A jednak wszelkie statystki dotyczące pogwałcenia wolności religii pokazują jeden fakt niepodważalny – 80 proc. wszystkich aktów dyskryminacji z powodu religii we współczesnym świecie jest skierowanych przeciwko chrześcijanom. Sposób ich brutalnego traktowania w tylu miejscach na ziemi w pełni uzasadnia mówienie o globalnej wojnie. Jeżeli mówienie o obronie praw człowieka i wolności religijnej ma mieć w ogóle sens, to największą uwagę powinno się dziś poświęcić losowi prześladowanych wyznawców Chrystusa.
Jakie są oblicza tej wojny i gdzie się toczy?
Ta wojna ma różne twarze. Międzynarodowa Fundacja Barnaby, utworzona w Wielkiej Brytanii, monitoruje prześladowania chrześcijan na całym świecie. W 2006 r. dokonała ich klasyfikacji, wymieniając 10 rodzajów sposobów niesprawiedliwego traktowania: 1. dyskryminacja społeczna – chodzi o rodzaj społecznej presji, która ogranicza wolność religijną, na przykład chrześcijanki w krajach islamskich wychodząc za muzułmanina są praktycznie zmuszone do przejścia na islam; 2. dyskryminacja instytucjonalna – kiedy np. chrześcijanie nie dostają pozwolenia na budowę lub remont kościoła dla normalnej działalności; 3. dyskryminacja w zatrudnianiu chrześcijan na wyższe stanowiska; 4. dyskryminacja prawna – brak dostępu do wymiaru sprawiedliwości, do śledztwa i sądu, kiedy dzieje się krzywda; 5. zakaz działalności misyjnej; 6. zakaz konwersji na chrześcijaństwo; 7. pzymusowe wyrzeczenie się wiary chrześcijańskiej (np. w Indiach fundamentaliści organizowali masowe przymusowe konwersje na hinduizm); 8. zakaz wspólnotowego kultu (w Chinach czy w Arabii Saudyjskiej wszelka forma wspólnej modlitwy w domu jest zakazana i brutalnie ścigana); 9. przemoc bezpośrednio wymierzona w wierzących – aresztowania, tortury, aż po śmierć. To najbardziej rozpowszechniona broń na wojnie z chrześcijanami; 10. opresje wymierzone w konkretną wspólnotę religijną. Międzynarodowe Stowarzyszenie Obrony Praw Człowieka (Internationale Gesellschaft für Menschenrechte, IGFM) we Frankfurcie to pozarządowa świecka organizacja zajmująca się monitorowaniem praw człowieka.
Ta organizacja w wyniku przeprowadzonych badań ustaliła w 2006 roku, że 80 proc. wszystkich aktów dyskryminacji wyznawców religii dotyczy chrześcijan. Tak wysoki procent uzasadniony jest częściowo tym, że chrześcijanie są największą wspólnotą religijną na świecie, liczącą 2,2 miliarda osób. Raport przewiduje, że liczba prześladowanych chrześcijan będzie rosła, między innymi dlatego, że w krajach islamskich wzrasta nacisk na wprowadzanie prawa szariatu.
The Pew Forum on Religion and Public Form, niezależny świecki ośrodek w Waszyngtonie badający przemiany religijności, opublikował w 2012 roku dokument na temat wzrastającej fali prześladowań religii. W raporcie zauważono m.in., że w latach 2006–2010 chrześcijanie doświadczali dyskryminacji w 139 krajach, co stanowi prawie trzy czwarte państw świata.
Organizacja Open Doors monitorująca prześladowania chrześcijan szacuje, że aktualnie na świecie 100 milionów chrześcijan doświadcza przesłuchań, uwięzienia, tortur i często śmierci z powodu swojej wiary.
Todd Johnson, protestancki naukowiec, specjalista w zakresie demografii religii, ustalił, że w latach 2000–2013 każdego roku ginęło 100 tysięcy chrześcijan.
Co godzinę ginie na świecie 11 chrześcijan. To oznacza, że od początku XXI wieku liczba męczenników powiększyła się o 1,3 miliona. Zginęli zarówno wprost z powodu nienawiści do chrześcijaństwa, jaki i dlatego, że prowadzili działalność publiczną motywowaną wiarą, dawali świadectwo.
Najnowsza lista Open Doors wylicza 25 krajów najbardziej wrogich chrześcijanom. Są to: Korea Płn., Afganistan, Arabia Saudyjska, Somalia, Iran, Malediwy, Uzbekistan, Jemen, Irak, Pakistan, Erytrea, Laos, Nigeria, Mauretania, Egipt, Sudan, Butan, Turkmenistan, Wietnam, Czeczenia, Chiny, Katar, Algieria, Komory, Azerbejdżan. 18 z tych 25 państw to kraje o większości muzułmańskiej. Nie należy jednak sądzić, że chrześcijanie są bezpieczni w krajach, gdzie są większością. W 2011 roku meksykańska katoliczka Maria Elizabeth Macias Castro, liderka świeckiego ruchu misyjnego, została zamordowana za pisanie o kulisach działalności karteli narkotykowych. Stało się to w Meksyku, kraju na wskroś katolickim. W Kolumbii w 2002 roku zastrzelono przed kościołem abp. Isaiasa Duarte Cancino, ponieważ naraził się krytykowaniem mafijnych bossów. Duarte był jednym z setki duchownych, którzy od 1984 r. zginęli w tym kraju.
Dlaczego świat milczy?
Autor słusznie odróżnia brutalne i krwawe prześladowanie chrześcijan od zjawiska nasilającego się w krajach Zachodu, które bywa nazywane „christianofobią”. Owszem, na Zachodzie narasta klimat niechęci wobec obecności religii, zwłaszcza chrześcijaństwa, a szczególnie katolicyzmu, w życiu publicznym. Wierzącym odmawia się coraz częściej pełnienia publicznych funkcji zgodnie ze swoim sumieniem. Znane jest powiedzenie kard. Francisa George’a z Chicago: „Ja umrę w łóżku, mój następca w więzieniu, a jego następca umrze jako męczennik na rynku”. (Rzadziej cytuje się pointę: „Kolejny sukcesor pozbiera skorupy z ruin społeczeństwa i pomoże odbudować cywilizację, tak jak Kościół często robił w historii”).
Allen nie neguje tych tendencji, ale zaznacza, że w książce zajmuje się wyłącznie przypadkami bezpośredniej brutalnej przemocy wobec chrześcijan. Apeluje, by chrześcijanie na Zachodzie poświęcili więcej uwagi obronie swoich współwyznawców, którzy w wielu miejscach na świecie są torturowani, wsadzani do więzień i zabijani.
Dlaczego przemoc wobec chrześcijan na niespotykaną w historii skalę nie znajduje w przestrzeni publicznej, tak wyczulonej na prawa człowieka, adekwatnego rezonansu? Dlaczego milczą mainstreamowe media? Odpowiedź jest dość prosta. Po pierwsze dlatego, że są one w rękach ludzi albo obojętnych religijnie, albo wrogo nastawionych do religii, szczególnie chrześcijaństwa. Są oni zainteresowani raczej tym, by chrześcijan pokazywać jako agresorów, a nie ofiary. Z obsesyjnym uporem utrwalają obraz chrześcijaństwa jako opresyjnej siły społecznej zagrażającej postępowi ludzkości. Dlatego powtarzają w nieskończoność opowieści (zresztą przekłamane historycznie) o krucjatach, inkwizycji, paleniu czarownic i Giordana Bruna. W obliczu twardych faktów najwyższa już pora, by zachodnie elity przestały karmić się „Kodem Leonarda da Vinci”, apeluje Allen.
Dzisiaj dwie trzecie spośród 2,2 miliarda chrześcijan żyje poza zachodnim światem. To właśnie ci „niezachodni” chrześcijanie są celem brutalnej przemocy. Jednak dla skoncentrowanego na sobie narcystycznie Zachodu takie kraje jak Sri Lanka, Malediwy czy Sudan, gdzie zabija się chrześcijan, są po prostu za daleko. Francuski lewicowy myśliciel Regis Debray trafnie odpowiedział na pytanie, dlaczego prześladowanie chrześcijan nie porusza zachodnich polityków. Są „zbyt chrześcijańscy”, aby przyciągnąć uwagę lewicy. Są „zbyt zagraniczni”, aby zajęła się ich obroną prawica.
Kolejny temat. Dlaczego milczymy o współczesnych męczennikach w Kościele? Dlaczego Kościoły chrześcijańskie na Zachodzie nie mają sprawy prześladowań na liście swoich priorytetów? „Jak wyjaśnimy ten oczywisty paradoks, że najbardziej wstrząsająca opowieść o chrześcijanach początku XXI wieku wydaje się kompletnie nieobecna w chrześcijańskiej świadomości?”. Powodów jest wiele. Zachodni chrześcijanie nie doświadczają wprost prześladowań. Klimat dialogu międzyreligijnego powoduje, że czymś niestosownym wydaje się mówienie o prześladowaniach chrześcijan np. w krajach o muzułmańskiej większości czy też w Izraelu. Zachód traktuje religię jako źródło pokoju wewnętrznego, komfortu psychicznego. Słuchanie opowieści o tym, jak islamscy fanatycy polewają kwasem siarkowym nadgarstki Koptów, aby usunąć wytatuowany krzyż, nie uspokaja.
Pora się obudzić! Nie trzeba być Żydem, aby rozumieć zło Holocaustu i protestować przeciwko antysemityzmowi. Nie trzeba być chrześcijaninem, aby podnieść głos w obronie prześladowanych wyznawców Chrystusa. Tym niemniej dla nas, wierzących w Niego, przejęcie się losem naszych dręczonych sióstr i braci jest moralnym obowiązkiem. Potrzebne są modlitwa, nagłaśnianie faktów, bardziej globalne myślenie o Kościele, pomoc charytatywna, nacisk na polityków, wspieranie imigrantów, utrwalanie pamięci o współczesnych męczennikach.
• John L. Allen Jr., The Global War on Christians. Dispatches from the Front Lines of Anti-Christian Perseciution, IMAGE, New York 2013.
[link widoczny dla zalogowanych]
To wlasnie znaczy panowanie szatana na ,,tym swiecie" . Mnie przesladowali i was przesladowac beda ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:49, 27 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Prześladowania chrześcijan - gdzie i dlaczego wyznawcy Chrystusa żyją w strachu?
Ostatnie ataki po publikacji karykatur Mahometa na kościoły w Nigrze to tylko czubek góry lodowej. Według organizacji Open Doors, chrześcijanie - największa wspólnota religijna świata - są też najliczniej prześladowani. Wojujący islam to tylko jedna z przyczyn - zgodnie twierdzą rozmówcy Wirtualnej Polski. Gdzie i dlaczego wyznawcy Chrystusa znaleźli się na celowniku? I jakie są prognozy na przyszłość?
45 podpalonych kościołów, około 10 zabitych i ponad setka rannych. To efekt niedawnych kilkudniowych zamieszek w stolicy Nigru. Arcybiskup Niamey Michel Cartatéguy przyznał w rozmowie z Radiem Watykańskim, że w mieście trwały też łapanki - napotkanych mieszkańców pytano: jesteś "Allahu Akbar" czy "Alleluja"? Jak opowiadał duchowny, jedyną rzeczą, jaką udało mu się ocalić z kilkunastu kompletnie zniszczonych kościołów, był mały krzyżyk z zakrętki flakonu na oleje.
Ataki były reakcją na kolejną karykaturę Mahometa opublikowaną przez "Charlie Hebdo". Ale ci, którzy podpalali kościoły, zapewne nie widzieli rysunków francuskiego magazynu uderzających także w chrześcijan. A takich nie było mało. Kościół i jego wyznawcy stali się w tej sytuacji łatwym celem. Nie po raz pierwszy.
Według organizacji Open Doors, która zajmuje się monitorowaniem ataków na wyznawców Chrystusa, prześladowania dotykają, według uśrednionej liczby, 100 mln chrześcijan. Ale Open Doors, jak sama przyznaje, do chrześcijan zalicza jedynie osoby, które "świadomie wyznają swoją wiarę", a nie tylko przynależą "do pewnej grupy społecznej". Właśnie dlatego jeszcze wyższe szacunki podają inne źródła - nawet 200 mln.
W jakich krajach bycie chrześcijaninem oznacza strach, nawet o własne życie? I dlaczego to chrześcijanie są najliczniejszą prześladowaną grupą religijną? Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, że pozostają największą na świecie wspólnotą religijną. Ale tylko takie wytłumaczenie byłoby zbyt proste.
Najgorszy kraj dla chrześcijan? Korea Północna
Open Doors publikuje także aktualizowaną co roku listę 50 państw, w których los chrześcijan jest najcięższy. Od 13 lat niechlubne pierwsze miejsce zajmuje Korea Północna. W kraju tym nie ma właściwie miejsca na żadną religię poza kultem komunistycznych przywódców. To oni niejako stali się północnokoreańską świętą trójcą: założyciel dynastii - Kim Ir Sen, jego następca - Kim Dzong Il oraz obecny dyktator - Kim Dzong Un. A ludzie wiary są postrzegani po prostu jako zagrożenie dla reżimu.
Przekonał się o tym Amerykanin koreańskiego pochodzenia, misjonarz Kenneth Bae, którego w 2012 r. skazano w Pjongjangu na 15 lat ciężkich robót za próbę obalenia tamtejszego rządu. Inny obywatel USA Jeffrey Fowle został aresztowany podczas turystycznej wizyty w Korei Płn., bo zostawił Biblię w klubie marynarza w jednym z nadmorskim miast. Ostatecznie obaj, dzięki mediacjom, zostali uwolnieni jesienią ubiegłego roku (czytaj więcej). Mieli szczęście, bo według szacunków Amnesty International w północnokoreańskich obozach przetrzymywanych jest ok. 200 tys. ludzi; gros to więźniowie sumienia.
Komunistyczne represje nie są jedyną przyczyną prześladowań chrześcijan. Cierpią oni nawet w krajach, gdzie nie są mniejszością. W Erytrei, rządzonej od ponad dwóch dekad twardą ręką przez jednego prezydenta, Isaiasa Afewerkiego, uznaje się tylko cztery wspólnoty: Erytrejski Kościół Prawosławny, Kościół katolicki, Kościół luterański oraz muzułmanów. Inne grupy wyznaniowe czekają prześladowania ze strony dyktatorskich władz, a konwertytów - islamskich radykałów.
Na przedstawionej na początku stycznia liście Open Doors po raz pierwszy znalazł się też Meksyk. Tam z kolei to m.in. kartele narkotykowe wzięły na cel chrześcijan i duchownych, którzy nawołują do walki z przestępczością i korupcją.
Jeszcze kolejnym motywem prześladowań może być łączenie nacjonalizmu z jedną z religii, nie pozostawiając miejsca dla innych wierzeń. W 2008 r. w indyjskim stanie Orisa przez kilka dni trwały pogromy chrześcijan po zabójstwie przywódcy hinduskich nacjonalistów - palono domy i kościoły, mordowano ludzi. Tysiące uciekły do tymczasowych obozów lub pobliskich lasów, by się ratować.
Wiele z tych "powodów" się zresztą przeplata, tworząc krwawy gobelin przedstawiający sytuację chrześcijan w najbardziej niebezpiecznych dla nich miejscach świata.
"Po Arabskiej Wiośnie coś pękło"
Gdy spojrzymy na pierwszą dziesiątkę krajów z listy Open Doors, gdzie prześladowani są chrześcijanie, w oczy rzuca się kilka faktów. Siedem z nich to państwa zamieszkane w większości przez muzułmanów (w Erytrei i Nigerii muzułmanów i chrześcijan jest mniej więcej po połowie - trudno jednak o rzetelne dane z tych miejsc). Ale to nie jedyna prawidłowość: na terenie wielu z nich toczą się otwarte konflikty i przede wszystkim działają tam zbrojne organizacje islamskich ekstremistów, jak talibowie w Afganistanie i Pakistanie, Al-Szabaab w Somalii, Boko Haram w Nigerii czy Państwo Islamskie w Syrii i Iraku.
- Kluczowy moment, który bardzo dużo zmienił, to początek Arabskiej Wiosny - mówi Wirtualnej Polsce Leszek Osieczko, kierownik Open Doors Polska, pytany o to, jak kształtował się w ostatnich latach indeks państw, w których dochodzi do ataków na chrześcijan. Jak wyjaśnia, wcześniej prześladowania sprowadzały się najczęściej do ograniczania wolności wyznania czy spychania na margines społeczny. - Po Arabskiej Wiośnie coś pękło, zwłaszcza jeśli chodzi o Bliski Wschód. Chrześcijanie zostali wyznaczeni jako cel świadomego ataku na tę grupę społeczną. (...) Skala agresji nigdy wcześniej nie była tak wysoka - dodaje.
Ale na fatalną sytuację chrześcijan w tym regionie składają się, jak podkreśla Osieczko, także inne czynniki. To m.in. skomplikowane relacje między samymi muzułmanami - sunnitami i szyitami - a także powiązania klanowe. Równie istotna jest, jak zauważa przedstawiciel Open Doors, pozycja ekonomiczna chrześcijan w tych społecznościach. .
Należy jednak zaznaczyć, że w objętych konfliktami muzułmańskich państwach - również poza Bliskim Wschodem - cierpią nie tylko chrześcijanie. Celem ataków dżihadystów są bowiem także inne grupy religijne czy etniczne. Sunniccy ekstremiści z Państwa Islamskiego nie okazują litości tak wobec wyznawców Chrystusa, jak i jazydów czy szyitów. A nawet innych sunnitów, którzy stoją po stronie sił rządowych. W ich podziale "my-oni" ta druga kategoria jest przerażająco pojemna. Z kolei pakistańscy talibowie zaatakowali w grudniu szkołę, do której chodziły dzieci wojskowych. Zginęło 132 uczniów i dziewięciu nauczycieli.
- Bardzo istotne jest, by podkreślić, że nie jest to konflikt muzułmańsko-chrześcijański. Nauki islamu bardzo szanują inne religie abrachamowe, jak judaizm i chrześcijaństwo. A muzułmańskie społeczności mają długą i dumną historię tolerancji - mówi Wirtualnej Polsce Emma Eastwood, rzeczniczka Minority Rights Group International (MRG), międzynarodowej organizacji, która pomaga mniejszościom etnicznym i religijnym w kilkudziesięciu krajach. Według niej za prześladowaniami stoją przede wszystkim czynniki geopolityczne, ale także… internet. Serwisy społecznościowe są bowiem wykorzystywane do szybkiej radykalizacji postaw.
Eastwood, jak Ocieszko, zwraca uwagę, że zwłaszcza na Bliskim Wschodzie chrześcijanie są postrzegani jako lepiej prosperujące wspólnoty. - Podczas gdy grupy biorące ich na cel mają wsparcie tej części populacji, która doświadczyła długotrwałych ekonomicznych trudności i bezrobocia - ocenia przedstawicielka MRG i dodaje: - Jednym z powodów wzrostu prześladowania chrześcijan są ostatnie interwencje prowadzone przez USA i ich sojuszników tam, gdzie lokalna ludność identyfikuje wspólnoty chrześcijańskie jako prozachodnie.
Podobnie ocenia sytuację ks. prof. Waldemar Cisło z katolickiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Według duchownego nie chodzi o zderzenie dwóch wielkich religii, a raczej postrzeganie wszystkich Amerykanów i Europejczyków jako chrześcijan, przez co wydarzenia na Zachodzie odbijają się na wyznawcach Chrystusa w innych częściach świata. - Warto w tym kontekście przypomnieć działania papieża Jana Pawła II, który przestrzegał przed rozpoczynaniem interwencji w Iraku (w 2003 r. - red.). Dla przeciętnego muzułmanina przedstawiciel Zachodu to chrześcijanin, "krzyżowiec". To jest bardzo o proste przełożenie - mówi Wirtualnej Polsce.
Dwa fanatyzmy
Czy to właśnie przez znak równości stawiany w Afryce czy Azji między chrześcijaństwem a Zachodem w Nigerii spłonęło kilkadziesiąt kościołów?
Osieczko nie zgadza się z tą tezą. Przypomina, że w Afryce represje są nierzadko związane z tym, że przywództwo w danym kraju sprawuje dyktator, a do utrzymania władzy wykorzystuje religię - najczęściej islam. Dodatkowo samo chrześcijaństwo afrykańskie jest bardzo zróżnicowane i zostało zaadoptowane przez różnorakie ruchy animistyczne. Jako przykład kierownik Open Doors podaje konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej. - Mieliśmy do czynienia z oddziałami Antybalaka i Seleka, gdzie tych pierwszych określano jako chrześcijan, co nie było prawdą - twierdzi Osieczko. - To osoby, które nigdy nie zaakceptowały nauczania kościoła o postawie wobec nieprzyjaciela - dodaje.
Według niego, znak równości jest dzisiaj postawiony przez muzułmanów raczej między bardzo zsekularyzowaną Europą a chrześcijanami na tym kontynencie. A reakcja na publikacje "Charlie Hebdo" w Nigrze - jak ocenia - "daje odpowiedź na pytanie, czy islam jest religią pokoju i tolerancji, jak się mianuje".
Tymczasem ks. prof. Cisło zwraca uwagę na jeszcze inny powód tych wydarzeń - radykalny ateizm. - Jeśli chodzi o magazyn "Charlie Hebdo", to mamy do czynienia z konfliktem dwóch fanatyzmów: ateistycznym, który reprezentowała ta redakcja, i islamskim. Owocem tych fanatyzmów jest cierpienie niewinnych ludzi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską duchowny. - To, co zrobiła francuska gazeta, przełożyło się bezpośrednio na niszczenie kościołów i na mordowanie ludzi - ocenia i dodaje: - Powstaje pytanie, kto ponosi za to odpowiedzialność?
Będzie jeszcze gorzej?
Wszyscy rozmówcy Wirtualnej Polski widzą przyszłość chrześcijan w krajach, gdzie dochodzi do prześladowań, w ciemnych barwach. - 2014 r. był chyba najgorszym w historii pod względem współczynnika agresji wobec chrześcijan. Do tej pory nie notowaliśmy aż tak wielu i tak brutalnych ataków - mówi Osieczko i dodaje: - Żaden znak na niebie i ziemi nie wskazuje, że będzie lepiej. Tendencja jest pogarszająca się.
Wśród najbardziej zapalnych punktów wymienia się Sudan i Sudan Południowy, Nigerię oraz Syrię i Irak. W tym ostatnim sytuacja chrześcijan, których Saddam Husajn względnie tolerował, zaczęła się pogarszać tuż po obaleniu dyktatora. Teraz los chrześcijan jest jeszcze bardziej dramatyczny przez działania Państwa Islamskiego. Doprowadziły one do exodusu mniejszości etnicznych i religijnych w Syrii i Iraku. Czy niedługo w tych państwach - jednych z kolebek chrześcijaństwa - nie będzie wyznawców Chrystusa? - Wszystko idzie w tym kierunku. W 2003 r. w Iraku było 1,5 mln chrześcijan, głównie chaldejczyków, dzisiaj jest ich około 300 tys. - już te liczby pokazują, co się dzieje. Patrząc na codzienną emigrację chrześcijan, obawiamy się, że będzie jeszcze gorzej - ocenia ks. prof. Cisło.
- To, co się dzieje w syryjskim Allepo i Homs, również daje wiele do myślenia. Nie widzę, by świat miał pomysł, jak wyjść z tego problemu. To nas mocno niepokoi - dodaje.
W opanowanych przez siebie miastach, jak iracki Mosul czy syryjska Rakka, dżihadyści dają "niewiernym" wybór: konwersja na islam, zapłata specjalnego podatku - dżiziji - albo śmierć. Wielu, jeśli może, wybiera więc ucieczkę, porzucając ziemie, na których chrześcijaństwo ma dwa tysiące lat tradycji. Z samozwańczego kalifatu dochodzą też wieści o porwaniach kobiet i dziewczynkach należących do mniejszości, głównie jazydek, także chrześcijanek, które są potem sprzedawane lub "oddawane w prezencie" bojownikom.
- Dzisiaj dużo mówi się o prześladowaniach chrześcijan, braku wolności religijnej, zwłaszcza w krajach muzułmańskich. Z drugiej strony należy pamiętać, że to na obszarze tych państw znajdują się wielkie złoża ropy naftowej, od których Europa jest uzależniona. Być może chrześcijanie są ofiarą większego układu, nie religijnego i politycznego, a finansowego - uważa szef Open Doors Polska. - To jest moja osobista predykcja, ale może dojść do wielkiego konfliktu na tle religijnym, nie na terytorium jednego państwa, ale na poziomie światowym - ostrzega.
Co zrobić, by czarne scenariusze się nie sprawdziły? Emma Eastwood przypomina, że w przeszłości zdarzało się, że ekstremistyczne grupy - nie tylko religijne - stawały się tak brutalne, że traciły poparcie. To był początek ich końca. Na szczęście są też inne metody na zatrzymanie spirali wrogości.
Być może w niektórych przypadkach przydatne okażą się doświadczenia organizacji MRG, współpracującej z różnymi mniejszościami, etnicznymi i religijnymi. - W kilku krajach pracowaliśmy nad zmianami w programach nauczania i podręcznikach szkolnych, by usunąć z nich negatywne stereotypy. Potem pomagaliśmy liderom danych społeczności, by nabyli umiejętności prowadzenia mediacji czy wykorzystywania lokalnych mediów. W końcu wspieraliśmy wysiłki zmierzające do zawiązania dialogu z członkami większości, np. przez regularne spotkania w lokalnych społecznościach, by szybko rozwiązywać problemy, które prowadziły do napięć - wyjaśnia Emma Eastwood.
By jednak takie programy były możliwe, trzeba najpierw dostrzec problemy milionów chrześcijan. - Powinniśmy wziąć odpowiedzialność jako ludzie za innych, którzy cierpią - mówi Leszek Osieczko.
Małgorzata Gorol, Wirtualna Polska
...
Mnostwo problemow ktorych nie nalezy mieszac . Komuna w Korei to jest zupelnie inny problem . Tam masakra na codzien wszystkiego co sie rusza .
Co do Arabskiej Wiosny to po prostu rezimy trzymaly za morde . A jak padly to robactwo wyszlo . Identycznie jak Putin . Ta sama mentalnosc . Pojawila sie okazja do rozboju .
Pomija sie tez Zachod . W Kandzie ciagle jest zamknieta Mary Wagner za zbrodnie ... modlenia sie pod fabryka zglady aborcyjnej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|