Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:10, 27 Wrz 2017 Temat postu: Ojciec Serafin Kaszuba. |
|
|
Polski kapucyn blisko beatyfikacji. Zmarł w trakcie odmawiania brewiarza
Katolicka Agencja Informacyjna | Wrz 27, 2017
Archiwum Kapucynów/Wikipedia | Domena publiczna
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Choćby tu dwóch Polaków zostało, to ja będę z nimi trzeci” – zadecydował o. Serafin Kaszuba podczas II wojny światowej i mimo prześladowań na zawsze pozostał z rodakami na Wschodzie.
26 września papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót sługi Bożego Serafina Alojzego Kaszuby. Tym samym formalnie zakończył się proces beatyfikacyjny – poinformowało Biuro Prasowe Kapucynów Prowincji Krakowskiej. Ojcu Kaszubie przysługuje od tej pory tytuł: Czcigodny Sługa Boży. Do beatyfikacji potrzebne jest jeszcze uznanie cudu za jego wstawiennictwem.
Serafin Kaszuba urodził się 17 czerwca 1910 roku w Zamarstynowie – dzielnicy Lwowa. Był najmłodszy z czworga rodzeństwa. Alojzy, bo takie było jego chrzestne imię, był uczniem V gimnazjum im. Hetmana Żółkiewskiego. Po maturze w 1928 roku zaczął nowicjat w klasztorze ojców kapucynów w Sędziszowie Małopolskim.
Czytaj także: Bł. Władysław Bukowiński. Polski ksiądz w heroicznej walce z ateistycznymi pustyniami ZSRR
W 1932 roku złożył śluby wieczyste, w następnym roku otrzymał święcenia kapłańskie. Przełożeni skierowali go na studia polonistyczne na Uniwersytet Jagielloński. Słuchał wykładów sławnych profesorów, m.in. Ignacego Chrzanowskiego i Stanisława Pigonia, pod którego kierunkiem napisał też pracę magisterską. W czerwcu 1939 roku otrzymał dyplom, a w sierpniu udał się do Lwowa.
W 1940 roku osiadł na Wołyniu. Podczas akcji transportów z Polakami wysiadł z wagonu, zabrał tylko walizeczkę z paramentami liturgicznymi. „Choćby tu dwóch Polaków zostało, to ja będę z nimi trzeci” – taka była jego decyzja. Wiedział, jakie ryzyko podejmuje. Trwał, by wierni nie byli pozbawieni mszy świętej i sakramentów.
Pierwszą parafię objął w Karasinie. Po spaleniu wsi wraz z ocalałą resztką parafian schronił się w Bystrzycy, gdzie urządził kaplicę. Gdy Bystrzyca została spalona, powędrował dalej do parafii w Dermance.
W czerwcu 1943 roku cudownym zrządzeniem Opatrzności uniknął kolejnych zasadzek i napadów na plebanie, wyszedł z ciężkiego tyfusu, którego nabawił się, odwiedzając chorych. Służył jako duszpasterz pod okiem szpicli, przeważnie w ukryciu, w prywatnych domach.
W Równem udało mu się legalnie zameldować i pozostać jako proboszcz parafii. Stąd dojeżdżał do Łucka, Dubna, Sarn, Ostroga, Korca. W 1958 roku władze chciały wreszcie położyć kres pracy tego, który nieustannie „mieszajet w rabotie” [przeszkadza w pracy – KAI]. Po ukazaniu się paszkwilu w miejscowej gazecie urzędnik w Równem oznajmił o. Serafinowi, że odebrano mu prawo publicznego sprawowania funkcji kapłańskich. Kilka miesięcy później władze podstępnie pozbawiły go stałego zameldowania w Równem. Rozpoczął tułacze życie na terenach Białorusi, Ukrainy, Litwy, Estonii.
Czytaj także: Polski ksiądz, opiekun sierot, który zmarł w opinii świętości
Późną jesienią 1963 roku wyruszył do Kazachstanu. Odwiedzał małe wioski i duże miasta: Krasnoarmiejsk, Omsk, Nowosybirsk, Ałma Atę. Aresztowany za włóczęgostwo w marcu 1966 roku otrzymał wyrok: pięć lat zesłania. W miejscach zsyłki, sowchozach w Arykte i Arszatyńsku, gromadził wokół siebie wiernych, odprawiał msze święte, spowiadał, chrzcił dzieci i młodzież, aż w końcu został osadzony w zakładzie dla nieuleczalnie chorych w Małej Timofijewce, skąd uciekł.
W sierpniu 1968 roku zmarła jego ukochana siostra Maria. Dopiero po jej pogrzebie o. Serafin otrzymał pozwolenie na wyjazd do Polski. W kraju okazało się, że tułaczy tryb życia nadszarpnął jego zdrowie. Trafił do szpitala we Wrocławiu, gdzie przeszedł operację płuc.
W czerwcu 1970 roku wrócił do Kazachstanu. Mimo niebezpieczeństw o. Kaszuba kontynuował podróże. W lipcu 1977 roku, już ciężko chory, pojechał na Ukrainę i na Wołyń. Jego dalsze plany przerwała śmierć. Zmarł we Lwowie w trakcie odmawiania brewiarza.
KAI/Biuro Prasowe Kapucynów – Prowincja Krakowska/ks
...
Trwanie wiary na nieludzkiej ziemi to szczegolnie wzruszzjaca historia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:25, 03 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
torycznej zawieruchy
Eryk Łażewski | 02/03/2018
Wikipedia | Domena publiczna
Udostępnij 59 Komentuj 0
26 września 2017 r. pomyślnie zakończył się proces beatyfikacyjny o. Serafina Kaszuby – mało w Polsce znanego franciszkanina. A bez wątpienia jest on wart poznania. Niech pokaże to jego życie, którego główna część toczyła się na Ukrainie i w Kazachstanie.
Na Ukrainie o. Serafin dzielił los innych Polaków od 1939 r. Przykładem, sytuacja w 1943 r., kiedy to z grupą wiernych uciekł przed UPA do miejscowości Medwedowo, gdzie mieszkała Teofila Ostrowska. Ona właśnie w nocy „kładła się jak pies przed pokojem ojca Serafina, by nikt nie mógł wejść inaczej, jak tylko stąpając po niej, by wtedy krzykiem go ostrzec. Była gotowa na wszystko, by go obronić”.
Serafin trwał z Polakami przez cały okres okupacji niemieckiej. A gdy Wołyń stał się radziecki, został proboszczem w Równem. Na początku podlegał represjom jeszcze ze strony UPA. Przykładowo: któregoś dnia, po odprawieniu mszy św., złapali go partyzanci, wywieźli, rozebrali do naga i zostawili w rowie.
Gdy zniknęła już UPA, o. Kaszubę gnębiły miejscowe władze. Aby go usunąć, wymyślono sprytny plan. W styczniu i kwietniu 1958 r. ukazały się mianowicie 2 artykuły szkalujące Sługę Bożego. „Pisano o podejrzanych relacjach z jakąś kobietą, o nadużyciach alkoholowych i oszustwach finansowych”.
Czytaj także: Krzesimir Dębski o Wołyniu: Najbardziej boli spirala kłamstwa
Ojciec Serafin – „podpolnik”
Wspomniane artykuły dały pretekst do wydania 11 kwietnia 1958 r. urzędowego zakazu wykonywania czynności kapłańskich i pozamykania kościołów, w których czynności te się odbywały. Franciszkanin stał się wtedy „podpolnikiem”, czyli wędrownym, „podziemnym” księdzem.
Jako „podpolnik”, o. Serafin poruszał się już nie tylko po Wołyniu, ale docierał nawet na Podole i Polesie. Gdy sądził, że śledzi go milicja, wyjeżdżał poza Ukrainę. Gdy wracał, wierni gorąco go przyjmowali, a z ust do ust przekazywano sobie wieści o wędrownym kapłanie. Zaznaczmy jednak, że artykuły atakujące go przyniosły pewien skutek. Jak sam pisał: „Z każdym dniem zacieśnia się koło moich przyjaciół… Reszta obrzuca mnie błotem i szuka innego duszpasterza”.
Być może te obelgi przyspieszyły jego decyzję, aby udać się do Kazachstanu. Był w nim 5 lat. Spotkały go tam różne przykrości, np. został wrzucony do studni, w której na szczęście nie było wody. W końcu – 22 grudnia 1966 r. – o. Serafina aresztowano i skazano na 11 lat pobytu w domu dla inwalidów i nieuleczalnie chorych. 8 lutego 1967 r., mimo dużego mrozu i obfitych opadów śniegu, z pomocą dwóch Polek udało mu się jednak stamtąd zniknąć. Niezrażony wrócił do swej działalności duszpasterskiej.
Czytaj także: Bł. Władysław Bukowiński. Polski ksiądz w heroicznej walce z ateistycznymi pustyniami ZSRR
Do chwilowego powrotu do Ojczyzny, skłoniła Sługę Bożego dopiero śmierć ukochanej siostry. 19 kwietnia 1968 r. przekroczył polską granicę. W Stalowej Woli odwiedził groby ojca i sióstr, w Sędziszowie Małopolskim i Krakowie był w znanych sobie klasztorach franciszkańskich, a we Wrocławiu spotkał się z siostrzeńcami. Tam też poddał się leczeniu gruźlicy płuc. „Był pacjentem zdyscyplinowanym, a przy tym mocno uduchowionym… Odprawiał nabożeństwa w kaplicy szpitalnej, miał z chorymi pogadanki duchowe”, a wieczorem odmawiał z nimi modlitwy.
Po wyzdrowieniu, odpowiadając na prośby katolików z Kazachstanu, ruszył z powrotem. Długa droga i trudne warunki klimatyczne Azji Środkowej pogorszyły jednak jego stan. Kłopoty zdrowotne miały zresztą prześladować o. Kaszubę do końca życia. Mimo tego działał nie tylko w Kazachstanie, lecz też na Syberii. A w ostatnich latach życia, spotkał go jeszcze mocny, a niezasłużony cios.
Władze bowiem, dały pozwolenie na otwarcie kaplicy w miejscowości Taincza. Pod warunkiem jednak zobowiązania się miejscowych do tego, że nie pozwolą oni nigdy Słudze Bożemu na odprawienie mszy w owej kaplicy. Nie wolno im było o wspomnianym zobowiązaniu też powiedzieć. Wierni, których duszpasterzem od paru lat był właśnie o. Kaszuba, dotrzymali obietnicy danej władzom. Jej ofiarą padł jednak nasz bohater, który nie rozumiejąc zachowania bliskich mu ludzi, cierpiał bardzo.
Wkrótce potem, 20 września 1977 r. zmarł. Jego grób we Lwowie stał się miejscem modlitwy wielu chrześcijan.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki R. Modelskiego „Serafin Kaszuba. Kapłan do szpiku kości”, Kraków 2017.
...
To jes zyciorys! Jakie czasy jakie miejsce! Bóg dal Polakom naprawde historie! Oczywiscie tragiczna bo grzechy ale podnioslą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|