Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 5:18, 22 Wrz 2017 Temat postu: Memento mori |
|
|
Memento mori. Czaszka na biurku naprawdę odmieniła moje życie
S. Theresa Aletheia Noble | Wrz 21, 2017
Public Domain/Sr Theresa Aletheia Noble, sfp
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Od zabawnych anegdot do poważniejszych medytacji – pamiętanie o śmierci pomaga mi widzieć sprawy w moim życiu w odpowiedniej perspektywie. Kiedy nadchodzącą śmierć ma się „codziennie przed oczyma”, życie staje się lepsze.
Pewnego dnia umrzesz.
Napiszę to jeszcze raz, ponieważ czytasz online i najprawdopodobniej różne rzeczy Cię rozpraszają. Pewnego dnia umrzesz. Na ile Twoje życie mogłoby być inne, gdybyś codziennie sobie o tym przypominał?
Nie można uniknąć rzeczywistości zbliżającej się nieuchronnie śmierci. Umrzesz, chyba że Jezus przyjdzie ponownie za Twego życia. Nagle i tragicznie albo spokojnie i po długim życiu w końcu zamkniesz oczy, by ich już nigdy nie otworzyć.
Czytaj także: A jeśli po śmierci Pan Bóg zapyta Cię, jakim byłeś chrzestnym? No właśnie
Skupianie się na śmierci może wydawać się chorobliwe, niezdrowe, niepokojące, a może nawet diaboliczne. I w niektórych przypadkach może się takie stać. Śmierć sama w sobie jest złem. Św. Augustyn napisał, że śmierć jest „tą właśnie przemocą, którą ciało i dusza zostają od siebie oddzielone”. Ale dla tych, którzy wierzą, Jezus zmienił naturę śmierci. Kard. Józef Ratzinger, zanim został papieżem, napisał kiedyś: „Oścień śmierci zostaje pokonany w Chrystusie”.
Wieloletnia tradycja chrześcijańska uznaje potężną wartość duchową w praktyce przypominania sobie o własnej śmierci, po to by dobrze żyć. Reguła św. Benedykta, napisana w VI wieku, obejmuje nakaz, aby „śmierć nadchodzącą mieć codziennie przed oczyma”. Katechizm przypomina nam o „odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie” (1036).
Praktyka przypominania sobie o tym, że umrzesz, pomaga pamiętać, że twoje życie się skończy, i że ma ono cel: niebo.
Rozmaite przedmioty i znaki – często nazywane memento mori (łacińskie wyrażenie oznaczające „pamiętaj, że umrzesz”) – to jeden ze sposobów, by pamiętać o nadchodzącej śmierci. Święci, m.in. Hieronim, Alojzy oraz Maria Magdalena są często przedstawiani na klasycznych obrazach z czaszkami. Święty Franciszek z Asyżu raz podpisał błogosławieństwo dla brata Leona krzyżem tau i małym rysunkiem czaszki.
Papież Aleksander VII zamówił u włoskiego artysty Berniniego trumnę, którą przechowywał w sypialni wraz z marmurową czaszką na biurku, aby przypominały mu o tym, że życie jest krótkie. Błogosławiony Jakub Alberione, założyciel Zgromadzenia Sióstr św. Pawła, także trzymał czaszkę na biurku.
Czytaj także: Czy wiesz, czego umierający żałują najbardziej? Nie jest za późno, zmień swoje życie
Zainspirowana tą chrześcijańską tradycją memento mori, kupiłam niedawno ceramiczną czaszkę na moje biurko. Od ponad miesiąca na Twitterze piszę kronikę mojej wędrówki duchowej. I to odmienia moje życie.
Z Twittera:
– Myśl: Większość polityków i celebrytów naprawdę powinna postawić sobie czaszkę na biurkach #mementomori #rememberyouaretodie
– Myśl: Dobra śmierć nie zdarza się ot, tak. Zapytajcie któregokolwiek kapelana szpitalnego. Do dobrej śmierci trzeba się przygotować #mementomori
Day 53 w on my desk:
Jesus turns water into wine, wine into his Blood, bread into his Body, and death into life.#mementomori
— Sr. Theresa Aletheia (@pursuedbytruth) September 16, 2017
Od zabawnych anegdot do poważniejszych medytacji – pamiętanie o śmierci pomaga mi widzieć inne sprawy w moim życiu w odpowiedniej perspektywie. Tak, to przypomina mi, że pewnego dnia umrę. Ale co więcej, ta praktyka sprawiła, że mam przed oczami Chrystusa.
Czaszka na moim biurku przypomina mi każdego dnia, że umrę i że mój Zbawca przemienił śmierć w bramę do nowego życia. Więc połóż czaszkę na swoim biurku! A jeśli ktoś będzie pytał, powiedz, że pewna zakonnica Ci kazała.
Sr. Theresa Aletheia Noble, sfp
Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia
...
I taki jest wlasciwy sens tego hasla, bardzo czesto wypaczanego jakoby mialo znaczyc smutek i zniechecenie oraz bezsens zycia. To sa wypaczenia bezboznikow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:43, 07 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Urodziny – idealny moment, by pomyśleć… o własnej śmierci?
Maciej Gnyszka | 06/07/2018
CZAS
Aron/Unsplash | CC0
Udostępnij
Nie wiem jak ty, ale ja czasem myślę o śmierci, choć pewnie niewystarczająco często. A przecież chyba każdy z nas mierzył się z nagłą śmiercią kogoś bliskiego. Mimo to o śmierci raczej nie myślimy. A jeśli myślimy, to w cukierkowy sposób, czyli wyobrażając sobie, że będziemy mieli czas na przygotowanie się do niej, pożegnanie z rodziną, przyjaciółmi, uzyskanie przebaczenia od tych, którym zawiniliśmy. Jednak lepiej jest założyć, że śmierć przyjdzie jak złodziej. Niespodziewanie. Po cichu. Nagle. Zawsze powinniśmy być na nią przygotowani.
Czas ucieka – wieczność czeka
Czas ucieka – wieczność czeka (można też spotkać się z innymi wariantami drugiej części: wieczność pozostaje, wieczność trwa). Domyślam się, że ta łacińska maksyma jest ci znana. To powiedzenie towarzyszyło młodemu Karolowi Wojtyle, ilekroć wyglądał przez okno rodzinnego domu – widniało bowiem na fasadzie wadowickiego kościoła, obok którego mieszkał.
Pierwsza część maksymy nie podlega dyskusji. Czas to jedyny zasób na ziemi, którego nie da się magazynować ani recyklingować – jak mawia Mariusz Bober, wybitny polski menedżer, znajomość z którym bardzo sobie cenię. Niby oczywiste, a jednak często nam umyka, że czas tak czy inaczej minie. Więc albo wykorzystamy posiadany czas optymalnie, albo go zmarnujemy. Tertium non datur – trzeciej opcji brak.
Druga część maksymy też jest oczywistością. A przynajmniej dla nas, bo naszym celem jest przecież życie wieczne. A życie tu, na ziemi, jest tylko drogą do celu ostatecznego. Można powiedzieć, że to podróż. W jedną stronę. Podróż, do której warto przygotować się najlepiej, jak to tylko możliwe. No właśnie – jak mamy przygotować się do drogi?
Meditatio mortis drogą do sukcesu?
Dlaczego warto myśleć o własnej śmierci? Powodów jest wiele. Warto pamiętać, że już starożytni polecali uprawiać meditatio mortis. A dziś o myśleniu o śmierci nie zapominają ludzie sukcesu. Dlaczego?
Stephen Covey w słynnej książce „7 nawyków skutecznego działania” (lektura obowiązkowa!) pisze, że trzeba zaczynać z wizją końca. Proponuje tam przygotowanie mowy pogrzebowej na własny pogrzeb. Jak chcemy zostać zapamiętani przez bliskich, przez kolegów z pracy, przez członków organizacji pozarządowej, którą wspieramy?
Mowa pogrzebowa na własny pogrzeb pomaga uświadomić sobie swoje aspiracje życiowe – bo przecież to właśnie za ich realizację chcielibyśmy być po śmierci doceniani. Wyznacza też życiowe cele, a nie da się zabrać za osiąganie celów, gdy się ich nie zna, prawda?
Gdy przygotujemy mowę pogrzebową na własny pogrzeb – w której opiszemy nasze życie rodzinne, uczuciowe, ale i umysłowe czy biznesowe – szybko uświadomimy sobie, że nie ma czasu. Nie wiadomo, jak długi czas nam jeszcze pozostał, ale z całą pewnością wiadomo, że nie ma czasu do stracenia. Każda chwila jest ważna, ponieważ do zrobienia zostało bardzo wiele.
Urodziny – idealny moment, by pomyśleć o własnej śmierci?
Dlaczego właśnie w urodziny warto uprawiać meditatio mortis, czyli pomyśleć o własnej śmierci? Ponieważ koniec kolejnego „cyklu” oraz rozpoczęcie następnego to zawsze dobry moment, by podsumować to, co minęło oraz poczynić dalsze plany. Słowem: to idealny moment, by oddać się refleksji.
Być może – czego nie widać, gdy człowiek żyje z dnia na dzień – zboczyliśmy z drogi wiodącej do celu ostatecznego? A jeśli tak, to dlaczego tak się stało? I co zrobić, by powrócić na właściwą ścieżkę?
Być może nasz „testament”, czyli mowa pogrzebowa na własny pogrzeb, wymaga korekty, bo w życiu wydarzyło się coś, co zmienia życiowe cele? Jak to ważne wydarzenie powinno wpłynąć na inne sfery naszego życia? Może na przykład powinniśmy poświęcić więcej czasu rodzinie?
W sobotę są moje urodziny. Nie wiem, czy znajdę czas na meditatio mortis już wtedy. Ale z całą pewnością w najbliższych dniach wygospodaruję tyle czasu, ile tylko będzie trzeba, by pomyśleć o własnej śmierci. I ciebie zachęcam do tego samego.
Co zrobić, jeśli do twych kolejnych urodzin pozostało jeszcze wiele czasu? Tu z pomocą przychodzi David Allen i jego absolutnie genialny system zarządzania sobą w czasie – „GTD, czyli Getting Things Done” (kolejna lektura obowiązkowa!). Warto umieścić w naszym systemie zarządzania sobą w czasie odpowiednie przypomnienie albo…
… pomyśleć o własnej śmierci ot tak, po prostu. Bo kto powiedział, że to muszą być twoje urodziny? Co prawda, ten dzień to dobra okazja, ale urodziny nie są warunkiem koniecznym. Kluczowe jest to, by mieć świadomość, że śmierć często przychodzi niespodziewanie. Jak złodziej. Po cichu. Dlatego zawsze powinniśmy być na nią przygotowani.
...
To jest pozytywne myslenie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|