BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:46, 17 Lut 2017 Temat postu: Ks. Stefan Zielonka świętość heroiczna. |
|
|
Święty przyjaciel Morcinka
ks. Włodzimierz Piętka
dodane 16.02.2017 17:39
Ks. Stefan Zielonka, urodzony w 1908 r. w Płocku, zginął w 1945 r. w Dachau
Archiwum Gościa Płockiego
Czy pamiętamy jeszcze o młodym ks. Stefanie Zielonce, który 72 lata temu zginął w obozie koncentracyjnym w Dachau?
Ks. Stefan Zielonka pochodził z Płocka. Był niezapomnianym wikariuszem i prefektem w Pułtusku.
Do Dachau trafił już w 1940 roku. W obozie wyróżniał się postawą duchową: nigdy nie tracił nadziei, nie upadł na duchu, miał wrodzoną wesołość i żartobliwość, przez co dźwigał na duchu współwięźniów.
Zapamiętano, że to on przyczynił się w dużej mierze do tego, że w ukryciu i dla wtajemniczonych odprawiono w obozie Msze św. w Boże Narodzenie 1941 r.
W styczniu 1945 r. zgłosił się jako ochotnik do obozowego szpitala dla chorych na tyfus. Tam po kryjomu przygotowywał chorych na śmierć, spowiadał i udział im wiatyku. W końcu sam zapadł na tyfus i zmarł 15 lutego 1945 r., na kilka tygodni przed wyzwoleniem obozu.
W 1943 r. ks. Zielonkę spotkał Gustaw Morcinek. Jego postawę w obozie opisał w swoich wspomnieniach: "Mój młody przyjaciel, Stefan, był księdzem. Nazywał się Stefan Zielonka. (...) - Stefan, król węgierski! - wołaliśmy na niego, a on uśmiechał się, jak tylko dobry człowiek potrafi się uśmiechać. I mądry człowiek" - pisał Morcinek w "Listach z mojego Rzymu".
"Potem siadaliśmy w kucki przed krawężnikiem. Z krawężnika spędzali nas esesmani. Albo też opieraliśmy się o parkan i tworzyliśmy koło. Ksiądz Stefan najpierw słuchał, nie wysuwał się na pierwszy plan. Niech inni gadają! I prałaty, i kanonicy, i doktorzy teologii, górnicy, kierownik szkoły, szofer. A kiedy zdawało się, że dyskusja już wyczerpana, rozpoczynał z miłością... Jego wywody były radosne, pełne słońca, ogromnie proste i tak bardzo przekonujące" - tak zapamiętał Gustaw Morcinek ks. Zielonkę.
Sam ks. Zielona, już jako kleryk, prowadził duchowe zapiski. Wśród początkowych jego wpisów znajdujemy następujący: "O daj mi Boże, bym i ja coś pożytecznego uczynił, bym nie był zbyteczna rzeczą na ziemi, bym nie dba o siebie, lecz o innych".
Gdy był na I roku WSD napisał: "Marzę o swojej przyszłości. Z jednej strony widzę siebie jako kapłana, który oddany całym sercem ludziom pracuje, by szczęście na ziemi rozszerzyć, by wzbudzać na twarzach uśmiechy podobne do wiosennych promyków słonecznych, by niedolę i nędzę w miarę możności zmniejszyć... Brzydzę się tym, co niskie i małe. Chcę wielkich rzeczy, chcę być wielkim".
"Czy ja mam czystą intencję? Powiedzenie sobie: »tak« byłoby może zbyt śmiałe. Ale zawsze mam chęci, by coś Bogu uczynić. Ale tu chodzi o wszystko, wszystko dla Boga" - pisał w 1930 roku. To tylko niektóre z okruchów w zapiskach ks. Zielonki.
A w ostatnim liście do rodziny, w styczniu 1945 r. pisał: "jestem teraz tak bezradny, jak małe dziecko". Już chorował, tracił siły, ale nie ufność.
Ks. Stefan Zielonka dojrzewał do kapłaństwa i męczeństwa przy błogosławionych abp. Antonim Julianie Nowowiejskim i bp. Leonie Wetmańskim.
Swego czasu był nawet wysuwany jako kandydat w procesie beatyfikacyjnym męczenników II wojny światowej, ostatecznie jednak ustąpił w chwale ołtarzy miejsca swym biskupom.
...
To jest bohater! POSZLI BYSCIE DO ODDZIALU CHORYCH NA TYFUS! W HITLEROWSKIM OBOZIE?! Wiecie jaka tam ,,higiena" jaka ,,opieka zdrowotna". PO KRYJOMU! BO KARA!!! Czolgal sie po cichu miedzy lezacymi chorymi! Czegos takiego to ja nie spotkal. Zolnierz na froncie ma 100 razy lepiej!
Nie do opisania. To jest moc! To jest Polska.
Post został pochwalony 0 razy |
|