Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:50, 26 Cze 2017 Temat postu: Josemaría Escrivá i Opus Dei. |
|
|
Josemaría Escrivá: Patron świętej codzienności
Barbara Stefańska | Czer 26, 2017
Public Domain
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Nie mów: ,,Taki już jestem... To sprawa mojego charakteru”. Nie, to sprawa braku charakteru. Bądź mężny – esto vir” - uczył św. Josemaría Escrivá de Balaguer. 26 czerwca przypada jego wspomnienie liturgiczne.
„Tam gdzie są wasi bracia, tam gdzie są wasze dążenia, wasza praca, wasze miłości, tam jest miejsce waszego codziennego spotkania z Chrystusem. To właśnie wśród spraw najbardziej prozaicznych na tej ziemi, powinniśmy uświęcać się, służąc Bogu i wszystkim ludziom” – mówił hiszpański święty, promotor apostolstwa laikatu, założyciel Opus Dei.
Podobne myśli możemy znaleźć w dokumentach Soboru Watykańskiego II: „Zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej” (Lumen Gentium, 31).
Zapytaliśmy różne osoby, które poznały pisma i myśli św. Josemarii, czego się od niego nauczyły. Wskazały głównie na docenienie wartości zwyczajnego życia jako drogi do Boga, czyli do świętości, znaczenie radości oraz potrzebę pracy nad sobą.
Czytaj także: Wielka katechizacja świata, czyli o co chodzi w Opus Dei?
„Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że założyciel Opus Dei uczył i uczy mnie nadal, zarówno swoim słowem jak i przykładem całego życia. Dał mi pewność, że moje życie, jak życie każdego człowieka, ma w każdych okolicznościach głęboki sens. Ma głębszy wymiar: nadprzyrodzony.
Moja praca, naukowca i nauczyciela akademickiego, codzienny – często uciążliwy – wysiłek radzenia sobie z egzystencją ma sens. Bowiem nawet jeśli po ludzku nie daje on widocznych efektów, to przyczynia się do budowy głębszej rzeczywistości duchowego dobra” – Paweł Skibiński, historyk, mąż, ojciec trojga dzieci.
„Św. Josemarię spotkałam pierwszy raz kilka lat temu i bardzo spodobało mi się to zdecydowane i konkretne podejście do wiary i wartości. Bez żadnego rozmiękczania, bez tłumaczenia, że tak się nie da żyć w rzeczywistości.
Chyba wcześniej nie spotkałam się z takim podejściem. I rzeczywiście postanowiłam spróbować, poszerzać swoją wiedzę doktrynalną, rozwijać duchowość i żyć w 100% zgodnie z zasadami Kościoła. Może nie zawsze wszystko się udaje, ale na pewno się staram i wiele w moim życiu się zmieniło na lepsze” – Katarzyna, mama 2 dzieci i PR-owiec.
„Od kiedy moją drogę zawodową powierzyłam św. Josemarii, on towarzyszy mi w niej i bardzo pomaga. Jego przesłanie zmieniło moje podejście do pracy zawodowej – by nie traktować jej wyłącznie jako obowiązku, który należy dobrze wykonać, ale jako drogę do uświęcania siebie i innych, jako czas, który mogę ofiarować Bogu, wkładając w moją pracę dużo serca. Pierwszą z myśli św. Josemarii, która szczególnie zapadła mi w pamięci jest pkt 4. z Drogi:
Nie mów: „Taki już jestem… To sprawa mojego charakteru”. Nie, to sprawa braku charakteru. Bądź mężny – esto vir”.
Kilka lat temu ta myśl była dla mnie odkryciem i nauką. Z męstwem bywa różnie, ale przynajmniej wiem, że nie można iść na łatwiznę, trzeba walczyć, starać się i mimo ciągłych upadków wracać do kochającego Ojca. Św. Josemaria z dużą naturalnością przekonuje nas o wielkiej miłości Boga do człowieka i daje nam wskazówki, jak możemy przynosić Mu radość i odwzajemniać Jego miłość” – Monika, prawnik.
Czytaj także: Nowy prałat Opus Dei
„Św. Josemaria Escriva de Balaguer pozwolił mi zrozumieć, że każdy może zostać świętym poprzez wypełnianie swoich obowiązków i pracę. Zrozumiałem, na czym polega uświęcenie pracy i że praca również może być modlitwą.
Drugim ważnym dla mnie elementem jest przekonanie o potrzebie ciągłej pracy nad sobą, doskonalenie się i zwalczanie swoich wad, grzechów oraz ewangelizacji bliźnich” – Mikołaj, student.
„Błogosławiona święta codzienność. Bardziej doceniam sytuacje, które dotychczas wydawały się nudne czy stanowiły stratę czasu, np. w niedzielne popołudnie odwiedziny mojego ciotecznego brata z rodziną i słuchanie opowieści jego żony i dzieci. Optymizm w przeciwnościach większych lub mniejszych, np. chorobie nowotworowej mojego chrzestnego.
Zależy mi (modlę się o to), aby on był zbawiony, bo przecież nie ma znaczenia, czy on przeżyje jeszcze 5 miesięcy czy 5 lat. Ważne, gdzie będzie w wieczności. Cierpliwość w pracy – np. kiedy przychodzi do mnie jako pacjentka wyjątkowo namolna starsza pani (której tak naprawdę zupełnie nic nie jest), myślę, że przecież jest ona dla mnie wielkim darem, bo ona mnie uświęca i jak dużo dzięki niej zyskam.
Nie mów: „Ta osoba mi się naprzykrza”. Pomyśl: „Ta osoba mnie uświęca” (Droga pkt. 174).
– Anna, lekarka.
„Świętego Josemarię spotkałam na drodze radości i entuzjazmu. Pomógł mi zrozumieć, że chrześcijanin nie musi rezygnować z radości, wręcz przeciwnie, podąża drogą do świętości napełniony głęboką radością nadprzyrodzoną. Dzieli się nią z najbliższymi oraz każdą napotkaną osobą” – Anna D-A, młoda mama aktywna zawodowo.
„Z bardzo bogatego nauczania św. Josemarii wyszczególniłbym bliską mi myśl o potrzebie i sensie radości w codziennym życiu, która nieodłącznie wiąże się z potrzebą modlitwy i poczuciem synostwa Bożego. Tak napisał w Bruździe pkt 54:
Oto rada, którą wam natrętnie powtarzam: Bądźcie radośni, zawsze radośni. – Niechaj się smucą ci, którzy nie uważają się za dzieci Boże.
To bardzo ważne dla mnie i staram się praktykować w codzienności to, że satysfakcja, zadowolenie, szczęście i co za tym idzie właśnie radość mają swoje źródło w relacji z Bogiem. Św. Josemaria pisał, że tak naprawdę brak radości w życiu wynika z braku perspektywy, patrzenia na sprawy po chrześcijańsku” – Mariusz, muzyk.
„Dla mnie największym odkryciem było uświęcanie pracy i wartość zwykłych czynności dnia. Chrześcijanin nie dzieli prac na gorsze i lepsze, mniej lub bardziej godne, bo tym co nadaje im wartość jest miłość, z jaką się je wykonuje. I to jest spojrzenie Pana Boga, który nie oczekuje od nas wielkich spektakularnych czynów, a pragnie, byśmy Go kochali w naszej codzienności” – Paulina Zieliński, historyk sztuki.
...
Warto czytac jego porady.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:51, 27 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Bomba, która prowadzi do spowiedzi…
Karol Wojteczek | Czer 27, 2017
Millars/Wikipedia
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Bo nie ma takiego zła, z którego Bóg nie wyprowadziłby dobra.
O
bchodzące dziś 140 rocznicę objawień Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej to nie jedyne w Europie maryjne sanktuarium pozostające w tych dniach w podniosłej, świątecznej atmosferze. Rocznicowe uroczystości odbywają się również w oddalonym o niemal 2 tys. km od Gietrzwałdu Torreciudad, gdzie obchodzono wczoraj 42 rocznicę śmierci św. Josemarii Escrivy de Balaguera.
Niewiele brakowało jednak, aby nowa, zbudowana z inicjatywy Josemarii w miejscu jego dziecięcego uzdrowienia świątynia, zmieciona została z powierzchni ziemi niedługo po oddaniu do użytku. 27 czerwca 1979 r., w dniu uroczystej Mszy Świętej w intencji zmarłego 4 lata wcześniej Escrivy, bombę pod sanktuaryjną wieżą podłożyli walczący o niezależność Kraju Basków separatyści z ETA.
Czytaj także: Jean Vanier: Na zamachy reagujmy po chrześcijańsku
Detonacja, którą terroryści telefonicznie zapowiedzieli kapłanom sprawującym opiekę nad kompleksem, nie spowodowała na szczęście strat w ludziach. Separatystom nie udało się również osiągnąć podstawowego zakładanego przez nich celu – mimo użycia dwóch kilogramów ładunków wybuchowych sanktuaryjna wieża nie uległa zawaleniu. A wybitą przez bombę dziurę w ścianie zarządzająca obiektem prałatura Opus Dei… zaadaptowała jako wejście do zbudowanej następnie kaplicy z szeregiem konfesjonałów. Razem jest ich już w sanktuarium czterdzieści. Tak jak marzył ks. Escriva.
...
A przy okazji widac ze dochodzenie swoich slusznych praw zbrodnia to od szatana. On tez potrafi zagrac na sluszniactwie. Jestes krzywdzony to ci sie nalezy... Ale rzadzi Bóg...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:18, 10 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Dora del Hoyo. Przyszła patronka „kur domowych”?
Joanna Operacz | 10/01/2018
Obrazek z modlitwą
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Nie cierpisz sprzątać i gotować? A może masz jakiś domowy problem, np. z wynajęciem mieszkania albo znalezieniem pracy? Poproś o pomoc kobietę, która traktowała domowe zajęcia jako drogę do świętości, a po śmierci pomogła wielu osobom, które prosiły ją o wstawiennictwo. 10 stycznia mija rocznica jej śmierci.
Dora del Hoyo zajmowała się prowadzeniem domu. Nie była wykształcona. Nie lubiła dużo mówić. A jednak założyciel Opus Dei św. Josemaria Escriva powiedział, że ta instytucja nie istniałaby bez takich osób jak Dora. W uznaniu zasług została po śmierci pochowana w głównym kościele Opus Dei w Rzymie, obok założyciela Dzieła.
Czytaj także: Mamma Rosa i jej rodzinny przepis na świętość
Dora del Hoyo: góralka
Ludzie, którzy ją znali, mówią, że miała powściągliwy, a nawet nieco oschły sposób bycia. Ale wszyscy zaraz dodają: „Ale mnie kochała szczególnie. Dla mnie była serdeczna” – mówi w filmie dokumentalnym autor jej biografii ks. Javier Medina.
Dora del Hoyo pochodziła z górskiej prowincji Leon na północy Hiszpanii. Urodziła się w 1914 r. Jej rodzice byli rolnikami. Surowy klimat i trudne warunki ukształtowały charakter mieszkańców tych terenów. W domu Dory ceniło się dobrze wykonaną pracę i nigdy się nie narzekało. Ważna była też wiara i modlitwa. Jako młoda kobieta Dora opuściła rodzinną wieś i pracowała jako pomoc domowa w różnych miastach w Hiszpanii.
Prasowanie prowadzi do Opus Dei
W 1945 r. ksiądz Josemiaria Ecriva, który razem z garstką pierwszych członków Opus Dei założył w Madrycie akademik, miał problem. Budynek nie był wykończony, a przecież mieszkańcy musieli prowadzić normalne życie – jeść, spać, uczyć się. Zapytał znajome zakonnice, czy nie znają kogoś, kto mógłby się zająć prowadzeniem tego niełatwego ośrodka. Siostry skontaktowały go z Dorą del Hoyo. Zgodziła się pomóc przez tydzień. Potem została na kolejny tydzień, później na jeszcze trzy miesiące…
Zafascynowała ją książka ks. Escrivy pt. „Droga”, czyli zbiór krótkich myśli na temat Boga, życia duchowego i modlitwy. Zwykle czytała ją po kawałku tuż przed prasowaniem. Prasując, miała czas, żeby przemyśleć i przemodlić przeczytany fragment. Wkrótce poprosiła o przyjęcie do Dzieła.
Czytaj także: Wielka katechizacja świata, czyli o co chodzi w Opus Dei?
Pionierka
Opus Dei istniało już kilkanaście lat, ale była to pierwsza taka sytuacja. Członkowie Dzieła (celibatariusze i ludzie żyjący „w świecie”) robili w życiu różne rzeczy – także pracowali fizycznie, ale powołanie do Opus Dei traktowali jako powołanie do apostolstwa, a więc zajmowali się np. organizowaniem pobożnych spotkań, kierownictwem duchowym.
Ksiądz Escriva uznał, że dbanie o dom to służba równie ważna jak wykłady z teologii. I miał do Dory, a wkrótce także dla innych kobiet, które poszły jej śladem, „ofertę” duchową.
Święty Josemiaria nie nazywał ich służącymi – jak to się mówiło w jego czasach. Mówił, że pracują w administracji. „Jesteście duszą ośrodków Opus Dei” – powtarzał. Ale też podkreślał, że domowe zajęcia mogą być drogą do świętości.
Albo teraz, albo wcale
Św. Josemaria powtarzał, że o wartości różnych zajęć nie decyduje ich prestiż ani dochodowość, tylko dwie inne rzeczy – na ile służą one ludziom i ile miłości w nie wkładamy. „Bóg codziennie czeka na nas. Zapamiętajcie: istnieje coś świętego, Bożego, ukrytego w sytuacjach najbardziej prozaicznych, i każdy z was ma to odkryć (…) Nie ma innej drogi, moje dzieci: albo potrafimy spotkać Pana w naszym codziennym życiu, albo Go nie spotkamy nigdy” – powiedział.
Dla Dory centrum życia stanowiła modlitwa i codzienna msza święta. Kolejne dni i lata upływały jej na ofiarnej i pełnej radości pracy przy prowadzeniu kolejnych ośrodków Opus Dei. Uczyła też młodsze koleżanki, bo była mistrzynią w swoim fachu. W krótkim filmie dokumentalnym wspominają one, że Dora niewiele mówiła, że wiele mówiące było to, jak pracowała i jak odnosiła się do innych ludzi.
Na zdjęciach widać niezbyt ładną, niską kobietę z podłużną twarzą, ale zapamiętano ją jako pełną uroku, elegancką i bardzo kobiecą. Zmarła 10 stycznia 2004 roku, dzień przed 90. urodzinami. Trwają przygotowania do rozpoczęcia jej procesu beatyfikacyjnego.
...
Widzimy tu kolejny krąg świętości. I TO JEST DUCHOWA ZASADA!
1 ŻADEN ŚWIĘTY NIE IDZIE DO NIEBA SAM!
2 TWORZY WOKÓŁ SIEBIE KRĄG ŚWIĘTOŚCI
3 I DO NIEBA IDZIE CAŁY TEN KRĄG
Do zapamietania.
Sa szczegolnie olbrzymie kregi. Np. Jan Pawel II to juz wymiar globalny! MILIONY z calego swiata. Ale oczywiscie tego sie nie mierzy na sztuki!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|