Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:46, 09 Mar 2010 Temat postu: Ikona Maryi płacze ?! |
|
|
Obraz znajduje się w prywatnym domu w Garges-les-Gonesse, 20 kilometrów na północ od Paryża. Zgodnie z relacją właściciela domu Esata Altindagoglu: "to zaczęło się w piątek przed Wielkim Postem i trwało aż do wczoraj (6 marca). Dziewica Maryja nie przestawała płakać". W tych dniach z obrazu sączyła się żółtawa, oleista ciecz.
I teraz co robic w takiej sytuacji?Oczywiscie nalezy poddac ta ciecz analizie chemicznej ...Co to jest?Jesli na przyklad jest to żywica to znaczy ze zjawisko naturalne.Lub na przyklad farba sie rozpuszcza i scieka...
Choc jak wiemy ze starego zeschlego drewna zywica nie wycieknie bo juz dawno wyschla a stara farba tak samo.Najwyzej sie zluszczy i odpadnie.Ale obowiazuje zasada ostroznosci...
Jesli to cud to raczej nie jest to placz a wydzielanie.Czego?Zapewne żółci...Żółć bowiem wypił Jezus w kielichu goryczy.Gorycz wynikala z tego ze umrze na Krzyżu a ludzie nie beda korzystac z tej smierci na sile pchajac sie do Piekla...
No i nie musze mowic dlaczego w Francji!Jaki to jest kraj w starozytnosci zwany Pierwszą Córką Kościoła z uwagi na Chrzest Chlodwiga 496 rok.Czyli w porownaniu z Polska 966 widzimy ile lat wczesniej.I byl to pierwszy kraj katolicki barbarzyncow...Co jest teraz nie musz mowic...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:20, 11 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Francja: płacząca ikona przejawem „łaski” Matki Bożej
pb, Garges-lès-Gonesse / mk, 2010-03-11
Matka Boża okazała swoją łaskę – tak o płaczącej ikonie Maryi z Garges-lès-Gonesse koło Paryża wypowiedziała się metropolia Europy Środkowej i Zachodniej prawosławnego Patriarchatu Antiochii.
To do niego należy rodzina Altindagoglou, w której mieszkaniu znajduje się ikona z wypływającymi z niej „w niewyjaśniony sposób” kroplami oleju. Jest ich już tak wiele, że płyną także po ścianie, na której wisi wizerunek Matki Bożej.
W opublikowanym 9 marca komunikacie potwierdza się fakt zjawiska rozpoczętego 12 lutego i trwającego od tej pory „niemal nieprzerwanie”. Oznacza to, że „Matka Boża błogosławi tej rodzinie, tak jak błogosławi wszystkim” ludziom. Wzywa nas do „oczyszczenia się z wszelkiego zła i grzechu, abyśmy przylgnęli do życia Kościoła”.
Komunikat zaznacza, że władze kościelne przywiązują wielką wagę do tego, aby to „cudowne wydarzenie” było przeżywane z wiarą, „w ramach kościelnych i duchowych”, z uwagi na duchowe przesłanie, jakie zawiera. – Wzywamy wiernych, aby podchodzili do niego ze spokojem, w ciszy, modlitwie i błaganiu i aby byli roztropni, nie popadając w żadną formę reklamy – głosi dokument.
Abp Jean Yazigui, metropolita Europy Zachodniej Patriarchatu Antiochii odwiedził 5 marca dom państwa Altindagoglu, by pomodlić się przed ikoną.
– Wszystko zaczęło się w piątek przed rozpoczęciem Wielkiego Postu – opowiada 46-letni Esat Altindagoglu, handlowiec, ojciec pięciorga dzieci, wywodzący się z Turcji. Na pochodzącej z Grecji i wiszącej w korytarzu ikonie, którą jego żona Sevim otrzymała przed czterema laty w prezencie urodzinowym od libańskiego księdza, pojawiły się łzy z oleju.
Codziennie przez dom państwa Altindagoglu przewija się około 100 gości, nie tylko z sąsiedztwa, ale także z południa Francji, a nawet z Belgii i Niemiec. Niektórzy chusteczkami dotykają ikony, by „przechwycić” kroplę, przez co niszczą samą ikonę. Dlatego gospodarze postanowili ograniczyć wizyty pielgrzymów i ciekawskich, którzy pojawiają się pod ich drzwiami już o szóstej rano.
Proboszcz katolickiej parafii w Garges-lès-Gonesse, ks. Étienne-Marie Guignard, który widział płaczącą ikonę podkreśla „gorliwość i gościnność” rodziny Altindagoglu. – Nie do mnie należy wypowiadanie się o cudownym charakterze zjawiska. Patrzę na owoce, jakie ono przynosi – wyjaśnia. Dodaje, że jednym z pozytywnych skutków jest dialog między katolikami i prawosławnymi. Niektórzy jego parafianie pielgrzymują bowiem do prawosławnej ikony.
(KAI)
>>>>>
Przytaczam te wypowiedzi.Z tego co slysze wynika ze wycieklo juz tyle substancji ze trudno tu szukac ,,naturalnych'' przyczyn...No ale trzeba zbadac ta substancje!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:09, 29 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Chciałam tworzyć piękne ikony. Okazało się, że to Piękno tworzy mnie
Magdalena Galek | Czer 29, 2017
Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Czas w relacji jest potrzebny. Malując ikonę przez wiele godzin, jestem tu i teraz z Bogiem. A On ma wtedy ten czas, by kształtować mnie coraz bardziej na swój obraz i podobieństwo.
Jakiś czas temu znajomy protestant zapytał mnie, dlaczego to robię. Odpowiedziałam, że właściwie nie wiem. Coś mnie po prostu przyciąga. Zaczęło się 13 lat temu – kilka miesięcy zajęć z akademickiego rysunku i malarstwa, pierwsze szkice ikony i gruntowanie deski, a następnie… ucieczka. Z warsztatów, z wykładów i jeszcze z czegoś…
Deskę zachowałam. Przeprowadzałam się tyle razy, a dla niej zawsze znalazłam miejsce i troskę o bezpieczny transport. Głęboko w środku wiedziałam, że wrócę.
Minęło 10 lat. Niektóre z moich koleżanek zostały nauczycielami, wiele się zmieniło. Ale przede wszystkim zmiany zaszły we mnie – zapragnęłam być gotowa. Gotowa, ale właściwie na co? Na malowanie? Przecież człowiek jest na to gotowy od pierwszych miesięcy życia. Dziecko jeszcze nie potrafi śliny utrzymać w buzi, ale jak dostanie pędzel z farbą do ręki, to jakoś wie, co z nim robić.
Czytaj także: Męczennicy, złe duchy i Chrystus. Ten obraz upamiętnia zamordowanych Koptów
Cóż, stałam się gotowa na coś poważnego, na głębszy etap relacji. Bo właśnie tym dla mnie jest wiara – relacją z Bogiem. Łacińskie słowa pomagają mi to wyjaśnić: relegere – ponownie wybierać, przestrzegać; religare – ponownie związywać lub reeligere – ponownie obierać.
Tak jak uciekłam kiedyś z tej więzi, tak teraz zapragnęłam ją umocnić. Być bliżej. Odczytałam w sobie tę daną mi predyspozycję do tworzenia piękna. Usłyszałam pragnienie służenia Bogu objawiającemu się i mówiącemu do nas w tym, co piękne. Bo przecież „piękno zbawi świat” („Idiota”, Fiodor Dostojewski).
I jakkolwiek pięknie to brzmi, było oczywiście i takie. Ale było też trudne. Jak w każdej bliskiej relacji mogłam w czasie tych 3 lat warsztatów poznać siebie. Wady charakteru wybujały jak kaktusy na pustyni. Niecierpliwość i co tu kryć, pycha w pierwszym szeregu – że nie takie pociągnięcia pędzla, że niewystarczająco pięknie, że za wolno idą postępy. Trudność z wysłuchaniem korekty. Porównywanie się z innymi.
Sceny żywcem wzięte z Księgi Rodzaju – być jak Bóg, być najlepszym, być perfekcyjnym. Ratunkiem były głosy instruktorów „trzeba pozwolić się poprowadzić. Uwierzyć, że to Ktoś Większy kieruje twoją ręką…”.
To mi się najbardziej podoba w malowaniu ikon. Że robimy to razem. I ja i Duch Święty. W jakiś tajemniczy sposób Duch Boży, moja dusza i ciało jednoczą się w pracy, by powstał wizerunek. Nie do podziwiania, ale do wchodzenia w inny wymiar rzeczywistości. Do wchodzenia w wymiar duchowy. Do wchodzenia poza czas.
Czas w relacji jest potrzebny. Malując ikonę przez wiele godzin, jestem tu i teraz z Bogiem. A On ma wtedy ten czas, by kształtować mnie coraz bardziej na swój obraz i podobieństwo.
I co On ze mną wyrabia… Gdy zaczynałam prace nad ikoną Archanioła Gabriela, twardo obstawałam za tym, że odbiję ten wizerunek z gotowego szablonu, bo nie jestem w stanie namalować go własną ręką. „Trochę wiary w siebie, Magda, zostaw ten szablon” – usłyszałam w pracowni.
Był to jeden z wielu momentów, w których czułam wdzięczność za to, że nie idę tą drogą sama, nie wiadomo właściwie dokąd, oglądając tutoriale na You Tube, ale że ktoś – czasem bardziej, czasem mniej subtelnie, ale jednak – naprowadzał mnie we właściwą stronę.
I gdy skończyłam prace nad ikoną Gabriela, po chwili patrzenia na nią popłakałam się. Zobaczyłam, że Bóg chce spełniać moje marzenia. Że On dla mnie zrobi wszystko. Zobaczyłam to jak mi pomagał przez te 3 lata przebrnąć przez moje blokady, bunty, strach i niewiarę. Zobaczyłam owoce tego powierzenia się mu i zaufania.
Czytaj także: Ikona, która „płacze”? Cudowne zjawisko w cerkwi koło Modlina
To było tak niewiele – droga do klasztoru dominikanów na warszawskim Służewie dwa razy w tygodniu, mała deska, pigmentu tylko tyle, że w sumie zmieściłby się na 3 łyżkach do zupy, krople kurzego żółtka z winem i wodą oraz kilka małych wiewiórczych pędzelków…
Ikona autorstwa Magdaleny Galek - autorki tego tekstu
Gdy wracam do domu, czuję, że ktoś tu jest. Bo na ścianie wisi ikona – Chrystus Pantokrator, czyli Władca i Sędzia Wszechświata. Czasami zachodzę w głowę jak to w ogóle mogło być, że jej kiedyś nie było. Czasem po modlitwie całuję ją albo dotykam dłonią. Nie jest to moja miłość czy chwała dla deski i warstw malarskich, tak jak nie całuje się papieru fotograficznego z miłości do niego, ale do kogoś, kto na nim widnieje. Jestem człowiekiem i oprócz duchowych doświadczeń potrzebuję też czasem po ludzku, cieleśnie to, co czuję, wyrazić.
Czy ja ikonę piszę, czy ją maluję? Tak, maluję i tak – piszę. Malując zapisuję w niej treści z historii Zbawienia. Zapisuję w kolorze, geometrii, rytmie. Zapisując – uczę się i poznaję tę historię. Że dążenie do rozświetlenia ikony, czy to poprzez temperę czy warstwę złota mówi o Bogu, który jest Światłością. I gdy ogarnia mnie jakiś mój życiowy mrok, patrzę na twarz Chrystusa wychodzącą z cienia i znowu wiem, że światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnęła (J 1, 5).
Ostatnio przy okazji wystawy rozmawiałam z kilkoma osobami, które zachwycały się pracami powstałymi na warsztatach pisania ikon. Zachęcałam je do spróbowania. – Nie, no co ty, ja nie mam talentu! Można by utworzyć mały chór z głosów tych osób, bo właściwie wszystkie odpowiadały podobnie. Ale czy to jest kwestia talentu? Pytanie, czy pozwolisz rozbłysnąć temu światłu, które w tobie płonie, gdy patrzysz na ikonę?
...
Kazda praca powinna unosic.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:22, 15 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
O czym opowiada ikona Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy?
Elżbieta Wiater | Sier 15, 2017
Teofan Grek/Wikipedia
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
A przede wszystkim: co na ikonie Zaśnięcia robi malutki człowieczek z obciętymi rękami?
N
a ikonie Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy (tak Kościoły prawosławne określają uroczystość Wniebowzięcia) jest tłoczno, ale w przedstawieniu tego tłumu jest metoda. I nawet malutki człowieczek z obciętymi rękami, obecny na niektórych wersjach tej ikony, znalazł się na niej nie bez powodu… Przyjrzyjmy się bliżej, jaka historia i teologia zostały zapisane w tym obrazie.
Chrystus w centrum
Temat ikony wydaje się maryjny, jednak tym, co przede wszystkim rzuca się na niej w oczy, jest dominująca nad całością postać Chrystusa w chwale wyrażonej nimbem wokół Jego postaci.
Czytaj także: Chciałam tworzyć piękne ikony. Okazało się, że to Piękno tworzy mnie
Trzyma On w ręku figurkę człowieka. Może ona być skrzętnie owinięta w pieluszki przypominające jednocześnie całun, co wspaniale oddaje prawdę o śmierci jako naszych ponownych narodzinach, tym razem już do wieczności. Może też mieć na sobie sukienkę (zachodni wkład w ikonografię Wschodu), co ułatwia nam rozpoznanie w niej Maryi.
Śpiąca Królowa
Jej ciało leży niżej na łożu. Wygląda raczej na śpiącą niż martwą i zwykle jest przedstawiona w sposób, który nie pozwala nam na określenie jej wieku. W malarstwie zachodnim będzie przedstawiania naturalistycznie jako osoba starsza, Wschód pozostanie przy malowaniu Jej jako bez-wiecznej, bo należącej do wieczności.
Za łożem do jej ramienia pochyla się św. Jan Ewangelista, a na jego postarzałej już twarzy widać smutek. Posłuszny poleceniu Jezusa z krzyża, był opiekunem Jego Matki i najmocniej odczuwa Jej odejście. Do stóp Bogurodzicy przypada św. Paweł, zastępujący w gronie Dwunastu na ikonie św. Tomasza.
Zgodnie z legendą apostołowie zostali zawiadomieni o mającym nastąpić odejściu Matki Bożej w sposób cudowny. Niektórych z nich przynieśli na właściwe miejsce aniołowie, co też możemy zobaczyć na niektórych wersjach tej ikony.
Opowieść o zwycięstwie i chwale
W tle stoją biskupi z okolic Efezu, których możemy rozpoznać po paliuszach. Często też towarzyszy tej grupce tłum płaczek. Wszyscy wpatrują się w Maryję, przez co, jak i przez mocny poziomy akcent, jaki stanowi Jej ciało, ikona wydaje się bardzo mocno ciążyć w dół.
Czytaj także: Przeczytaj i dostrzeż na tej ikonie Narodzenia więcej, niż myślisz
Ten efekt spadania ku podziemnej krainie zmarłych rozbija właśnie mocna, pionowa figura Chrystusa unoszącego swoją Matkę do raju. Przez to, że Jego postać dominuje na ikonie, wnoszony przez Jego sylwetkę ruch ku górze przezwycięża ciężar dolnej części kompozycji. Tak język obrazu mówi o zwycięstwie Jezusa nad śmiercią, w której ma udział także podnoszona ku niebu Jego Matka.
To, że Jej życie było ofiarą złożoną Bogu na chwałę, wyraża stojąca przy łożu dymiąca kadzielnica. Czasem jest ona poruszana przez jednego z apostołów. Przez to zaśnięcie nabiera charakteru liturgicznego a mary Maryi stają się ołtarzem.
Moralitet
A człowieczek z obciętymi rękami? W jednym z apokryfów opisana jest postać żydowskiego kapłana Jefoniasza czy też Athoniosa, który postanowił znieważyć Bogurodzicę, wywracając łoże, na której leżało Jej ciało.
Kiedy jednak dotknął brzegu łóżka, nagle pojawił się Archanioł Michał i odciął mu obie dłonie, które przyrosły błyskawicznie do uchwyconej przez niego uprzednio krawędzi. Wtedy kapłan ten nawrócił się i rozpoczął pokutę, a kiedy ją zakończył, Matka Boża cudownie przywróciła mu obie dłonie.
...
Tak to wielka sztuka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:09, 23 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Święty Łukasz namalował pierwszy portret Maryi?
Maria Paola Daud | Sier 23, 2017
Public Domain
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Przypisuje mu się autorstwo starodawnego wizerunku otaczanego czcią w Rzymie.
Ś
więty Łukasz ewangelista z zawodu był lekarzem, jak wspomina w jednym ze swoich listów jego przyjaciel, Św. Paweł („umiłowany lekarz”, Kol 4,14). Tradycja ustna podaje, że poza tym zajmował się on również malarstwem, dlatego patronuje zarówno lekarzom, jak i malarzom.
Jego księga Ewangelii podparta została wnikliwymi badaniami i rozmowami, które odbył z osobami z najbliższego kręgu Jezusa, z Jego apostołami i Jego Matką. Wśród egzegetów pojawiają się nawet głosy, że sama Maryja podyktowała ewangeliście hymn „Magnificat”. Wyłącznie w jego księdze bowiem znajdujemy tak osobiste wzmianki o Matce Bożej jak: „Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19).
Z uwagi na więź jaka łączyła go z Maryją oraz zamiłowanie do malarstwa przypisuje mu się autorstwo pierwszego obrazu Matki Bożej. Święty Łukasz miał ją sportretować wtedy, kiedy z wielką miłością opowiadała mu wszystkie wydarzenia z życia Jej Syna Jezusa.
Czytaj także: Łam zasady jak… Maryja! Prawda o największej nonkonformistce w historii świata
Gdzie teraz można oglądać ten portret? W rzymskich katakumbach Pryscylii znajduje się jeden bardzo stary obraz Matki Bożej przypisywany św. Łukaszowi. Niemniej w tradycji rzymskiej przyjęło się również uważać go za autora wyjątkowo cennego dla Rzymian wizerunku „Salus Populi Romani” (Ocalenie Ludu Rzymskiego), który rzekomo został namalowany na kawałku drewna pochodzącego ze stołu, przy którym Jezus spożył z apostołami Ostatnią Wieczerzę.
Public Domain
Legenda głosi, że obraz ten znajdował się w Jerozolimie, aż do chwili, gdy został znaleziony przez św. Helenę wraz z innymi świętymi relikwiami, takimi jak krzyż, na którym skonał Chrystus. Najpierw trafił do Konstantynopola, siedziby jej syna, cesarza Konstantyna Wielkiego, a następnie został przewieziony do Rzymu przez samą św. Helenę, gdzie umieszczono go w Bazylice Matki Boskiej Większej, uznawanej za pierwsze sanktuarium wzniesione na cześć Matki Bożej w świecie zachodnim.
Czytaj także: Modlitwa do Maryi, która przydaje się w sytuacjach kryzysowych
Decyzją papieża św. Jana Pawła II obraz ten stał się symbolem Światowych Dni Młodzieży zorganizowanych w Rzymie w jubileuszowym roku 2000. Jest on również niezwykle bliski sercu papieża Franciszka, który modli się przed nim przy okazji każdej ważnej podróży apostolskiej.
Świętemu Łukaszowi przypisuje się ponadto autorstwo trzech innych wizerunków maryjnych: Włodzimierskiej Ikony Matki Bożej, Patronki Rosji, obraz Madonny w Sanktuarium w Imprunecie (Włochy, prowincja Florencja), a także portret Matki Boskiej z Dzieciątkiem czczony w Sanktuarium della Madonna di San Luca (Najświętszej Maryi Panny od Św. Łukasza) w Bolonii.
Nie wiemy które z tych dzieł faktycznie wyszło spod pędzla św. Łukasza, a kiedy chodzi jedynie o utrwalony tradycją niepotwierdzony przekaz, pewne jest natomiast to, że najpiękniejszy obraz Maryi, jaki święty malarz nam zostawił to ten tak misternie zarysowany na kartach jego Ewangelii.
...
Relkwie dawniej powstawaly przez dotkniecie. Jesli namalowali kopie obrazu i dotkneli to stawal sie jak oryginal. Nie bylo kopiarek... W tym np. sensie moze prawda...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:45, 29 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Dlaczego Matka Boża na tej ikonie ma trzy ręce?
Łukasz Kobeszko | Sier 29, 2017
Wikipedia
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Skąd się wzięła ta trzecia? I co oznacza to niespotykane przedstawienie Maryi?
Ikon i przedstawień malarskich Matki Bożej jest bardzo wiele. Czy słyszeliście o jednej z najbardziej niecodziennych ikon Bogurodzicy, na której Maryja ma… trzy ręce? Czy był to błąd pisarza ikony, a może tajemniczy symbol? Przedstawiamy krótką historię ikony zwanej „Trojeruczica”.
Maryja Wskazująca na Jezusa
Rozpowszechnionym i klasycznym typem ikony Matki Bożej jest Hodegetria (niekiedy też zapisywana jako Hodigitria) – z gr. ή oδηγήτρια, czyli Wskazująca Drogę. Przedstawia ona Maryję trzymającą małego Chrystusa na jednej ręce, na wysokości serca. Wolna dłoń Matki Boga spoczywa zaś w okolicach splotu słonecznego, dyskretnie wskazując na Jezusa, ale podkreślając również pokorę w przyjmowaniu Bożych planów.
Czytaj także: Tajemnica pszczół, które chronią ikony [ZDJĘCIA]
Niekiedy, jak w przypadku Ikony Matki Bożej „Cierpiącej”, znanej na Zachodzie jako Matka Boża Nieustającej Pomocy, dłoń Maryi delikatnie trzyma dwie mniejsze ręce Syna Bożego. We wszystkich tych przypadkach, wierni modlący się przed ikoną dostrzegają niezmierzoną i nie dającą się opisać słowami więź pomiędzy Matką a Zbawicielem ludzkości.
Trzecia ręka Matki Bożej
Najbardziej zagadkową Hodogetrią jest jednak Trójręka Ikona Matki Bożej (gr. Τριχερούσα, scs. Троеру́чица). Nie różni się ona w zasadzie od innych Hodegetrii, poza tym, że występuje w niej trzecia ręka Bogurodzicy, znajdująca się po tej samej stronie, po której trzymany jest Chrystus.
Ręka ułożona jest pod stopami małego Jezusa, chociaż bezpośrednio ich nie dotyka, a dłoń spoczywa pod drugą, wolną dłonią Bogurodzicy, również wskazując na okolice splotu słonecznego. Do dzisiaj istnieje kilka teorii na temat symboliki „trzeciej ręki” na ikonie.
Ikona uratowana przez osiołka
Twórca „Trojeruczicy”, podobnie jak twórcy innych popularnych i czczonych ikon, nie jest znany. Nie wiadomo także, kiedy dokładnie powstała – Serbowie wierzą, że napisano ją na terenie ich kraju jeszcze w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa. W wyniku najazdu tureckiego i podporządkowania niemal całej Serbii Turkom pod koniec XIV wieku, ikona miała trafić na Półwysep Athos zamieszkiwany przez mnichów prawosławnych.
Według legendy, niemal w ostatniej chwili ikonę udało się uratować z obleganego przez wojska sułtana monasteru, zawinąć w liście i przywiązać do grzbietu osiołka, który samotnie udał się w stronę Morza Śródziemnego. Po wielu dniach drogi zwierzę trafiło w końcu do Grecji, a pierwszymi, które je ujrzeli i odpakowali ikonę byli mnisi z serbskiego monasteru Chilandar. Ikona znajduje się tam do chwili obecnej.
Jan Damasceński i obcięta ręka
Ta opowieść nie wyjaśnia jednak jeszcze pochodzenia słynnej, trzeciej ręki. Wielu wierzy, że ikona powstała na terenach dzisiejszej Syrii. Była jedną z ulubionych ikon świętego Jana z Damaszku, wybitnego teologa i filozofa wczesnochrześcijańskiego, autora licznych homilii i używanego w liturgii chrześcijańskiego Wschodu Kanonu Paschalnego, śpiewanego podczas wielkanocnej jutrzni.
Czytaj także: Chciałam tworzyć piękne ikony. Okazało się, że to Piękno tworzy mnie
Jan zdecydowanie zwalczał wspieraną wówczas przez cesarza Bizancjum herezję ikonoklazmu, zabraniającą oddawania czci ikonom. To właśnie dzięki studiowaniu nauk świętego na II soborze nicejskim w 787 roku (ostatnim wspólnym soborze niepodzielonego Kościoła) zdecydowano się przywrócić kult ikon, czego sam święty Jan z Damaszku już nie doczekał (zmarł około 749 roku).
Teolog modlił się jednak przed ikoną w ukryciu, gdyż cesarz surowo karał wszystkich, nakrytych na oddawaniu im czci. Gdy Leonowi III Izauryjczykowi doniesiono o postępowaniu Jana, polecił żołnierzom go pojmać i publicznie odciąć mu rękę.
Cierpienia nie odstraszyły jednak świętego, który powrócił do ukrytej ikony i zaczął przed nią gorącą modlitwę o uzdrowienie. Wkrótce Matka Boża spełniła jego prośbę – w akcie wdzięczności, Jan wykonał ze srebrna trzecią rękę, którą umieścił na ikonie, z już wykonaną metalową sukienką. Od tej pory, przed ikoną modlą się również osoby z problemami reumatyczno-kostnymi.
Trójca Święta?
Inne opowieści twierdzą z kolei, że trzecia ręka Bogurodzicy była napisana na samym początku i symbolizowała Trójcę świętą.
Jeszcze inna interpretacja podkreśla, że trzecia ręka znajdująca się pod stopami Chrystusa to obraz cudownej, bosko-ludzkiej natury Jezusa, w przeciwieństwie do czysto ludzkiej natury, którą wyobraża normalny, anatomiczny układ ręki po drugiej stronie sylwetki Matki Bożej.
Jakkolwiek by nie było – warto pomodlić się przed ikoną Trojeruczicy, dziękując Bogurodzicy za dar rodzicielstwa Syna Bożego i nieustanną pomoc dla całego świata.
...
Warto troche wiedziec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:31, 17 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Ikony stworzone na… skrzyniach po kałasznikowach
Łukasz Kobeszko | Wrz 17, 2017
Facebook/Paweł Kozacki OP
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Ikony tworzone są bardzo często na drewnie. W ramach wystawy „Iłowajska Deisis” możemy obejrzeć dzieła powstałe po krwawych walkach na wschodniej Ukrainie. Napisano je na... skrzynkach, w których znajdowała się broń i amunicja. Wbrew logice wojny i nienawiści pokazują one, że Bóg cały czas kieruje do ludzkości orędzie miłości, dobra i pokoju.
W
ystawa ikon, którą od końca sierpnia br. mogliśmy oglądać w kijowskiej galerii „KalitaArtKlub”, a obecnie otwarta jest dla zwiedzających w siedzibie prowadzonego przez dominikanów Wyższego Instytutu Nauk Religijnych (ukr. IRN) w stolicy Ukrainy, poświęcona jest pamięci ofiar krwawej bitwy, która trzy lata temu rozegrała się pod Iłowajskiem w okręgu donieckim. Tzw. „kocioł iłowajski”, w którym wojska ukraińskie zostały okrążone przez oddziały separatystów, był najkrwawszym starciem w toczącej się od 2014 roku wojnie na wschodzie Ukrainy. Według różnych danych, po obydwu stronach konfliktu zginęło w nim od 300 do 900 osób, a setki żołnierzy odniosło rany.
Ikony pisane na skrzynkach z bronią
Jednym ze sposobów na duchowe przepracowanie tej narodowej tragedii stał się projekt „Ikony pisane na skrzynkach z bronią”, stworzony przez kilku ikonografów – wolontariuszy z różnych regionów kraju (głównie Sonię Atłantową, Ołeksandra Kłymenkę oraz Tarasa Kompaniczenkę).
Wystawa napisanych przez nich ikon odwiedziła już nie tylko wiele miejsc na samej Ukrainie, ale gościła również poza jej granicami – pokazywano ją m.in. w holu Parlamentu Europejskiego, litewskim Sejmie, a także w Polsce. Materiałem, na którym za pomocą tempery i kolorowych kredek napisano ikony, są duże, drewniane skrzynie na kałasznikowy, haubice oraz amunicję, jakie żołnierze wykorzystywali podczas walk w 2014 roku.
Iłowajska Deisis
We wschodnim chrześcijaństwie „Deisis” (lub „Deesis”, od gr. „δέησις” – dosł. „modlitwa wstawiennicza”) oznacza ikonę Jezusa Władcy i Sędziego (Pantokatora) usytuowanego pomiędzy znajdującą się po Jego prawej stronie Matką Bożą i św. Janem Chrzcicielem po lewej. Czasami towarzyszą im aniołowie lub inni znani święci.
Głównym sensem teologicznym ikony jest przedstawienie nieustannego wstawiennictwa za ludzkość Bogurodzicy i świętych zgromadzonych wokół Zbawiciela. Pomimo faktu, że Chrystus jest na ikonie sędzią ludzkości i całego Kosmosu, wszystkie widoczne obok Niego święte postacie mają niezwykle łagodny wyraz twarzy, a ręce rozkładają w szerokim geście modlitwy, ale również tak, jakby zamierzały wykonać gest błogosławieństwa. Niosą ze sobą wyjątkowy ładunek chrześcijańskiego optymizmu, wskazującego, że Bóg-człowiek, poprzedzony przez proroka Jana Chrzciciela i swoją Matkę, przyszedł świat zbawić, a nie go potępić (J 3, 17).
Czytaj także: Chciałam tworzyć piękne ikony. Okazało się, że to Piękno tworzy mnie
Nadzieja pojednania Ukrainy i Rosji
Kuratorzy wystawy zwracają uwagę, że główne przesłanie ekspozycji pokazuje, jak śmierć i nienawiść mogą zostać przemienione w życie przez siłę zmartwychwstania. Święte postacie na deskach skrzynek, w których jeszcze niedawno przechowywano broń siejącą zniszczenie i zadającą ból, wydają się rzeczywiście bytami „nie z tego świata”, nośnikami zmienionej w sposób mistyczny rzeczywistości.
W teologii wschodniej ikona bowiem nie jest „fotograficznym” obrazem dokumentującym wydarzenia, które już miały miejsce, ale jest oknem do wieczności. Przedstawia świat już przebóstwiony, całkowicie odmieniony dzięki cudownym Bożym energiom, gdzie, jak opisuje to 11 rozdział Księgi Izajasza – „wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą”.
Przebóstwieni i promieniujący dobrem Chrystus, Bogurodzica, św. Jan Chrzciciel czy święci Ojcowie Kościoła na zniszczonych skrzynkach z amunicją są więc nie tyle wyrzutem sumienia i wskazaniem ludzkiego zła, co zapowiedzią ostatecznego unieważnienia grzechu w odnowionej rzeczywistości mesjańskiej.
Czytaj także: Dlaczego Matka Boża na tej ikonie ma trzy ręce?
Ekumeniczne wymiar „ikon iłowajskich”
To, że „ikony iłowajskie” wystawiane są w świeckich galeriach, w gmachach użyteczności publicznej oraz instytucjach katolickich stanowi dodatkowy, ekumeniczny element ich oddziaływania. Ikona, przez swój kontakt z wiecznością, obejmuje bowiem cały widzialny świat i zwraca się wszystkich ludzi: prawosławnych, katolików obrządku rzymskiego i greckiego, niewierzących, Ukraińców i Rosjan. Jest tym, co łączy, a nie dzieli.
Wszystkich przebywających do 4 października w Kijowie, twórcy serdecznie zapraszają do odwiedzenia ekspozycji, znajdującej się w dominikańskim instytucie przy ulicy Dieriewliańskiej 13, na II piętrze. Wstęp wolny.
Czytaj także: Co oznaczają gesty rąk na ikonach?
Źródła: religion.in.ua, risu.org
...
Takie ikony pisane tragedia sa szczegolnie cenne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:30, 11 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Ikony i ich fenomen
czwartek, 12 kwiecień 2018 19:32
Anna Piątkowska-Borek
Czy każdy obraz jest ikoną? Dlaczego nie znamy twórców ikon? I czy kolor ma znaczenie? O fenomenie ikon rozmawiamy z Krzysztofem Cudo ze Szkoły Malowania Ikon im. Świętego Józefa w Wadowicach.
Ikona i obraz – czy oba te pojęcia są tożsame?
– Właściwie słowo „ikona” w języku greckim znaczy „obraz”. Ikonami nazywa się jednak obrazy sakralne, namalowane według ściśle określonych zasad i reguł, uwzględniające pewne kanony, dotyczące symboliki, teologii.
Ponadto każda ikona musi być podpisana, by było dokładnie wiadomo, kogo przedstawia i do kogo wierni się modlą.
Ikona została wymyślona specjalnie na potrzeby kultu religijnego. Stworzono pewne zasady, uzgodniono odpowiednie kolory, a nawet odwrócono perspektywę – dzięki temu sztuka religijna może się rozwijać na potrzeby kultu według jednakowych zasad.
Czyli można powiedzieć, że każda ikona jest obrazem, ale nie każdy obraz jest ikoną?
– Czasem ikony mogą się wydawać proste, wręcz banale, czasem brzydsze niż dzieła znanych artystów, jednak mimo to są fenomenem, ponieważ wykonane zostały w czystości serca i uświęcone przez Boga. Przykładowo mamy obraz „Święta Rodzina z małym św. Janem” Michała Anioła, ale nie jest on ikoną. Już przez sam fakt, że znamy jego twórcę, nie może on być ikoną.
Dlaczego?
– Malarz, który wykonuje ikonę, nie może się podpisać. Zawsze są to prace anonimowe. Oddajemy je do kultu i zapominamy, że to nasze dzieło.
Temat musi być ściśle określony?
– Ikona zawsze musi przedstawiać prawdę. Artysta malarz nie może wymyślić czegoś, czego nie było. Przykładowo, jeśli będziemy malować ikonę św. Jana Pawła II, to musi ona odzwierciedlać jego cechy, które przypisał mu Kościół Katolicki np. to, że był pielgrzymem, że rozsławił miłosierdzie. Z kolei atrybutem św. Piotra, nadanym przez Kościół, są klucze.
Wspomniał Pan o odwróconej perspektywie. Co to oznacza?
– To, co jest dalej, jest większe. Zabieg ten stosuje się po to, by osoba, która stoi przed ikoną i modli się, stała się punktem początkowym, początkiem perspektywy. Ikona jest natomiast oknem ku wieczności. To wciąga człowieka w relację bezpośrednią z Panem Bogiem.
Czy każdy mógł/może malować ikony?
– Nie, nie każdy. Zasada jest prosta. Musi to robić osoba wierząca, inaczej stworzony przez nią obraz nie może być dopuszczony do kultu.
Czy również użyte materiały mają znaczenie?
– Ogólne założenie jest takie, że Panu Bogu oddaje się to, co najlepsze. Muszę dać z siebie jak najwięcej, cały czas trenować i doskonalić się. Tak samo jest z materiałami, powinny być jak najlepsze, oczywiście takie, na jakie mnie stać.
Wiadomo, że technologia malarska rozwija się od wieków. Niemniej ikony w większości oparte są o naturalne materiały, czyli drewno, barwniki uzyskiwane z naturalnych źródeł. Z dostępnością kolorów nie ma dziś raczej problemu, często jednak pigmenty mogą być droższe od złota. Jako ciekawostkę podam, że jeden z najdroższych barwników kosztuje nawet około 92 tys. za kilogram. Najtańsze kupimy za 20-30 zł za 1 kg.
Przy tworzeniu ikony zawsze stosowane są określone kolory?
– To jest określone w kanonie. Jeśli malujemy postać Jezusa Chrystusa, to zawsze ma on czerwone szaty albo niebieskie. Kolor czerwony symbolizuje tu Jego ziemską naturę, niebieski – Boską. Podobnych barw używamy, gdy malujemy szaty Matki Bożej. To wszystko jest ściśle określone, dlatego trzeba stopniowo poznawać symbolikę kolorów, by nie malować czegoś nieodpowiedniego.
Ponadto trzeba pamiętać, że ikona jest obrazem statycznym, namalowanym osiowo, zatem kolory z prawej strony muszą odpowiadać tym po lewej.
A rodzaj drewna? Jaki to musi być gatunek?
– Najlepsze jakie mamy. Najczęściej jest to drewno liściaste. Poza tym deska musi być bardzo dobrze wysezonowana. W nieogrzewanych kościołach i kaplicach panują bowiem zmienne warunki, jeśli chodzi do wilgoć. W zimie, w czasie Mszy Świętej może być około 90% wilgotności, a gdy wierni wyjdą, ten wskaźnik spada. Drewno jest zatem narażone na ogromne wahania wilgotności. Musi być bardzo dobrze wysuszone, by nie popękało i nie powyginało się.
A kształt malowanych postaci, rysy twarzy?
– Nie ma żadnego zagadnienia w ikonie, które by nie było dopracowane i nie bazowało na pewnej prawdzie. Ikona nie powinna przedstawiać nic, co jest zakłamane. Jeśli chodzi o anatomię, musi to być rysunek prawdziwego człowieka, muszą być zachowane proporcje. Kanon kształtował się na przestrzeni wieków i dopasowywał się do epoki. Dziś średni wzrost człowieka to około 170-175 cm. Dawniej było to o 10 cm mniej. Kanony dostosowuje się do aktualnych czasów.
Czy któryś z elementów, z jakich zbudowana jest ikona, jest szczególnie ważny?
– W ikonie najważniejsza jest twarz. Kontakt wzrokowy. Następnie ręce, gest błogosławieństwa, wskazywanie przez Matkę Bożą na Jezusa itd. I po trzecie – atrybuty. Później nasz wzrok ma wrócić do twarzy przedstawionej postaci. Ikona ma być tak namalowana, by można było przed tym obrazem medytować przez kilka godzin.
O tylu regułach należy pamiętać, czy zatem artysta, tworząc ikony, ma możliwość choć w pewnej części przedstawić swoją wizję?
– Owszem, jest dużo reguł, ale artysta ma też pewną dowolność. Na przykład za każdym razem ruch szat świętego może być inny.
A co, jeśli ktoś namalowałby obraz podobny, ale nie zastosowałby się do wszystkich reguł?
– Wówczas nie mówimy już o ikonie, ale o obrazie stylizowanym ikoną.
Pan dawno zaczął malować ikony?
– Ponad 20 lat temu. Moim marzeniem, jeszcze z czasów dzieciństwa, było tworzenie sztuki sakralnej. Oczywiście nie miałem na początku sprecyzowane, że będzie to ikona, tę poznałem dopiero na studiach. I było dla mnie wspaniałym odkrycie, że jest to połączenie wiary, modlitwy, technologii i malarstwa. Wszystko w jednym.
Taka, można powiedzieć, „pigułka”.
– Dokładnie. Dlatego jestem szczęśliwy, że mogę pisać ikony.
Wspólnie z żoną prowadzi Pan warsztaty malowania ikon. Dla kogo są przeznaczone? Dla artystów, którzy chcą się doskonalić czy początkujących?
– Na warsztatach są trzy poziomy zaawansowania. Zaczynamy od podstaw, omówienia tematyki, by uczestnik miał szerszy horyzont. Potem jest stopniowo coraz trudniej.
Doskonalenie umiejętności trwa jednak latami. Nie da się osiągnąć mistrzostwa w ciągu kilku tygodni. Trzeba systematycznie ćwiczyć i właściwie dopiero po namalowaniu 10-30 ikon, można ocenić, czy mamy większy lub mniejszy talent. Dużo też zależy od osobowości.
To znaczy?
– Niektórym ciężko się skupić, są roztargnieni, dlatego nie są w stanie tworzyć tak dokładnych obrazów. To wszystko wychodzi podczas warsztatów.
Czyli jest to sztuka tylko dla cierpliwych...
– Bardzo cierpliwych. Wszystko trwa. Od suszenia deski, przez naklejanie na deskę tkaniny, kładzenie gruntu, polerowanie go, złocenie i wykonywanie grawerunków, po malowanie farbą i na końcu zabezpieczanie pokostem, olejem lnianym. Czasem trwa to nawet pół roku, o ile mamy już wysezonowaną deskę.
Wszystko trzeba też mieć przemyślane, zanim przystąpimy do malowania. Musimy bowiem odpowiednio wyszlifować grunt – w zależności od tego, czy ikona ma być bardziej błyszcząca czy stonowana.
Czy ikona musi być wykonywana w pracowni, czy można ją malować np. w plenerze?
– Nie ma wytyczonego miejsca, ale sam proces technologiczny kładzenia złota wymusza, by robić to w czystej, wysprzątanej pracowni. Klej bardzo łatwo chłonie kurz, więc samo złocenie trzeba wykonać w zamkniętej pracowni. Z innymi pracami można wyjść w plener.
Czy powstałe w czasie warsztatów ikony zostają u uczestników?
– Tradycja jest taka, że pierwszą ikonę każdy autor zatrzymuje dla siebie. Po pierwsze ma ona sentymentalną wartość. Po drugie – jeśli po niej namalujemy kolejne 20-30 ikon i nie będą one lepsze od tej pierwszej, będzie to dla nas informacja, że się nie rozwijamy. Uczestnicy warsztatów mówią, że następne ikony trafiają do ich najbliższej rodziny przy różnych okazjach, takich jak Pierwsza Komunia Święta czy inne uroczystości i wykorzystywane są do modlitwy. Kolejne przekazują do Kościołów.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek
...
To juz sa kanony opracowane przez stulecia. Ikony maja zblizac do Boga i temu slyzy kanon. Dlatego wprowadzanie tzw.,, nowoczesnych eksperymentow" jes tylko destrukcja.
A tu oczywiście Zwiastowanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|