Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:27, 10 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Łzy matki na święceniach kapłańskich syna. Te zdjęcia wiele mówią
Jeffrey Bruno | 09/06/2018
DOLAN,ORDINATION,
Jeffrey Bruno | Aleteia
Udostępnij
„Każde powołanie pochodzi z serca Boga, lecz przechodzi przez serce matki” - św. papież Pius X.
Święcenia kapłańskie
Ciasny pokoik niedaleko wejścia do katedry pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Trenton, w stanie New Jersey (USA), wypełniało słabe światło słoneczne dochodzące tu przez witrażowe okna. Ciasne pomieszczenie kontrastowało z przestronnym wnętrzem katedry, której sklepienie wspierało się na marmurowych kolumnach, i której olbrzymie witraże wpuszczały do środka mnóstwo światła. W sobotę, 3 czerwca br. w tym właśnie małym pokoju zebrali się czterej młodzi mężczyźni, którzy w kilka chwil później mieli przekroczyć próg sanktuarium i otrzymać święcenia kapłańskie.
Czytaj także: Bracia bliźniacy zostali księżmi tego samego dnia. Nadzwyczajne święcenia w Nowym Jorku [zdjęcia]
„Czy mamy jakieś ostatnie cenne rady dla kandydatów do kapłaństwa?” – zapytał zgromadzonych w pomieszczeniu biskup David M. O’Connell. Reakcja na to pytanie była bardzo żywa, a zebrani kapłani prześcigali się w udzielaniu oczekującym na święcenia mądrych i zarazem dowcipnych wskazówek. Doświadczeni kapłani starali się w ten sposób rozładować napięcie chwili i wywołać uśmiech na twarzach młodych ludzi.
Ci zaś stali w oczekiwaniu, wymieniając uśmiechy i czyniąc wesołe komentarze. Co ciekawe, każdego z nich przywiodła do tego miejsca długa i kręta droga rozpoznawania własnego powołania, o której każdy mógłby opowiedzieć własną historię. Ich powołanie zostało rozpoznane i należycie pielęgnowane, a wpływ rodziny, czyli „Kościoła domowego”, na formację tych młodych mężczyzn był nie do przecenienia.
Rola rodziny w dochodzeniu do kapłaństwa
Rodzice, dziadkowie i rodzeństwo odegrali wielką rolę, pomagając młodym mężczyznom w wyborze drogi życiowej w całkowitej otwartości i wolności. Swój wpływ na decyzje neoprezbiterów mieli ojcowie, służąc wzorem szlachetnej męskości, odwagi i męstwa, będąc naturalnymi – choć przecież niedoskonałymi – znakami Chrystusowego życia…
Swój wpływ miały również matki… One z kolei były wzorem siły, poświęcenia i pobożności. Ich prawdziwie Maryjna rola polegała na daniu życia, otoczeniu miłością i staniu u stóp wszystkich życiowych „krzyży”, doświadczanych przez swoich synów.
Historie kobiet modlących się za mężczyzn i prowadzących ich do świętości, czy to współcześnie czy przez całe stulecia, wypełniają wiele bibliotek świata. W przypadku kapłaństwa, wydaje się, że modlitwa matki jest źródłem łaski, której nie jest w stanie wywołać nic innego.
Czytaj także: 24 godziny z życia zakonnika. Uwiecznione na zdjęciach
Modlitwa matki
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Chrystus zawdzięczał swoje człowieczeństwo Maryi. Wydaje się, że syn często odnajduje drogę do Chrystusa przez serce matki.
Po mszy świętej nowo wyświęceni księża podeszli do krewnych i przyjaciół, przyjmując gratulacje i obietnice pamięci modlitewnej, i udzielając prymicyjnego błogosławieństwa.
I tak, zupełnie przypadkiem, w ten słoneczny sobotni poranek w zatłoczonej katedrze w centrum Trenton, ukazała się w całej jaskrawości ta nieoczywista prawda: wszystkie te spojrzenia, łzy i uściski wyrażały coś o wiele głębszego, o czym wie każda matka: skoro modlitwa matki może sprawić, że ktoś zostaje kapłanem, jest w stanie zmienić świat.
„Każde powołanie pochodzi z serca Boga, lecz przechodzi przez serce matki” – św. papież Pius X.
...
Piękne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:28, 20 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Ta kobieta wie, co to znaczy oddać życie…
Stefan Czerniecki | 20/06/2018
ZMĘCZONA KOBIETA
Shutterstock
Udostępnij 0
Być może pod tekstem o Ani nie będzie rekordowej liczby polubień. Być może nie będzie kilkuset udostępnień. Jej bohaterka nie nazywa się bowiem jak słynny nawrócony raper, ani jak piłkarz, który otwarcie mówi o Bogu. Zamiast tego mieszka w małej mieścinie. I tam realizuje swoją misję. Będąc jej wierna do granic możliwości.
Ania siedzi mniej więcej pośrodku kościoła. To jej ławka. A właściwie ich. Jej i jej córki. Tutaj młoda Iza czuje się bowiem najbezpieczniej. Najpewniej. Tutaj ją znają. Gdy rozpoczyna się msza, Iza wstaje i podobnie jak wszyscy inni zgromadzeni w kościele zaczyna śpiewać. Gdy następuje moment podniesienia, posłusznie przyklęka. Jest kochana. Jest grzeczna.
Niezrozumienie i pokora
Tak było też dziś. Nie zawsze jednak tak bywa. Są i takie dni, gdy jest znacznie trudniej. Zwłaszcza jej mamie. Choćby wówczas, gdy w kościele zaczyna płakać jakieś niemowlę. Wtedy Iza zaczyna się denerwować. Płakać, krzyczeć. Wypytuje stojącą obok mamę, dlaczego to dziecko płacze. „Co się takiego stało?”. Jest bezradna. Podobnie jak bezradna staje się i Anna.
Tutaj, w ich rodzinnej parafii jest jeszcze znośnie. Ludzie zdążyli się przyzwyczaić. Zwłaszcza sąsiedzi z kościelnych ławek. Zwykle to ci sami ludzie. Znają Izę, znają jej mamę. Lubią się. Wzajemnie odwiedzają. Rozumieją chorobę córki. Sami często próbują uspokoić zapłakaną Izę. Ale to też nie zawsze tak było. Wtedy Ania czuła się… No właśnie. Tego pewnie nie wie nikt. Możemy się tylko domyśleć.
„Co to ma znaczyć?!”. „Krzyki w kościele?! Niech ją pani uciszy!”. „To pani dziecko tak się zachowuje w świątyni?! Nie wstyd pani?”. Któregoś dnia Ania nie miała już sił tłumaczyć. Objaśniać kolejnym osobom historii choroby jej ukochanej córki. Miała dość.
Dostępna 24 godziny na dobę
Jeszcze gorzej było, gdy jechali w odwiedziny do krewnych. I gdy przypadała akurat niedziela. Spędzana w obcej, nieznanej Izie parafii. Gdy pytania znane z zamierzchłej przeszłości, o której najchętniej chciałoby się zapomnieć, znów powracały. Gdy znów pojawiał się ten wzrok ludzi z przednich ławek. Ostentacyjnie się odwracających. Jaką trzeba mieć osobowość, aby to przetrzymać? Jakim trzeba być herosem, by być ponad to?
Ania będzie świętą. Piszę to z zupełną odpowiedzialnością. Szczerze w to wierzę. Najszczerzej jak tylko potrafię. Wychowuje czwórkę dzieci, z czego dwójkę niepełnosprawnych. Wstaje codziennie o czwartej rano, aby przygotować im śniadanie, wziąć pierwsza prysznic, umyć włosy, aby łazienka była wolna. Dla nich. Bo w jej odczuciu są ważniejsi.
Jest po to, aby im służyć. 24 godziny na dobę. Z mężem, który ciężko pracuje na dom. Z dzielną córką, która jakoś próbuje pomóc mamie w kuchni.
Czytaj także:
Magda Frączek: Moje „nieświęte” macierzyństwo
Dalej niż nieskończoność
Być może pod tekstem o Ani nie będzie rekordowej liczby polubień. Być może nie będzie kilkuset udostępnień. Jej bohaterka nie nazywa się bowiem jak słynny nawrócony raper, ani jak piłkarz, który otwarcie mówi o Bogu. Zamiast tego mieszka w małej mieścinie. I tam realizuje swoją misję. Będąc jej wierna do granic możliwości.
Chciałem napisać właśnie o niej. I o matkach do niej podobnych. Nie idących na skróty. Biorących życie na przysłowiową „klatę”. Napisać o prawdziwych heroskach dnia codziennego. Których oddanie i poświęcenie jest tak ogromne, że nie sposób go opisać. Nie sposób…
Bo co z tego, że poobserwowałem jeden dzień z życia Ani? Co z tego, że szepnąłem jej do ucha słowo podziwu? Może nawet pocieszenia? Co z tego? Przecież zaraz wrócę do domu. Napiszę krótki tekst o jej heroizmie. Tekst prawdopodobnie potrzebny dużo bardziej mnie niż bohaterskiej Annie. Ona pewnie go nawet nie przeczyta. Nie będzie miała czasu na takie rzeczy. Ma dużo ważniejsze spawy na głowie.
Nie, nie chodzi tu wcale o rozpamiętywanie w głowie kolejnych głosów wszystkich tych, którym przeszkadza pisk jej córki podczas mszy. Ani tych, którzy zwracają uwagę jej córce w sklepie. Tymi już dawno nauczyła się nie przejmować. Na to też nie ma czasu. Woli go przeznaczyć ukochanej córce.
Pomimo zmęczenia i pracy na 4 etaty w domu. Pomimo tego wszystkiego. I nawet nie przyjdzie jej przez myśl, by na coś narzekać. By złorzeczyć. Nie, to nie byłoby w jej stylu.
W jej stylu było raczej powiedzieć po lekturze tego tekstu (gdyby jakimś cudem jednak znalazła te dwie minuty wolnego): „Stefan, znowu przesadziłeś…”. Cała ona. Anna-bohaterka. Umęczona, spracowana, ale dalej gotowa. Dziś, oby przez większość z nas również podziwiana.
...
Kazdy raczej sobie wyobraza ze bedzie wodzem na czele! To jest bohaterstwo! A kto planuje cicha codzienna prace na nikomu nieznanym stanowisku? A u Boga to jest pierwsze! Tu jest pierwsza linia!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:20, 26 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Wygrał "Must Be The Music", mógł zostać gwiazdą list przebojów. Zostanie księdzem [WIDEO]
Zwycięzca Must be The Music wkrótce przyjmie święcenia kapłańskie; TOWIDEO
Ilustracja do artykułu Wygrał "Must Be The Music", mógł zostać gwiazdą list przebojów. Zostanie księdzem [WIDEO]
Urodził się 24 lata temu w Szczecinie. W 2011 roku wygrał program "Must Be The Music". Rok później ukazała się jego debiutancka płyta. Dobrze zapowiadający się wokalista postanowił jednak zmienić plany...
W 2011 roku, jako 17-latek, Maciej Czaczyk wygrał telewizyjny show "Must Be The Music". Rok później ukazała się jego debiutancka płyta "Maciej Czaczyk", gdzie znalazły się utwory napisane m.in. przez Roberta Jansona z grupy Varius Manx. Jednym z największych przebojów artysty była piosenka "Liście na wietrze", która trafiła na szczyty list przebojów w wielu stacjach radiowych.
W 2013, po ukończeniu liceum postanowił zrezygnować z show-businessu i rozpoczął naukę w Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym w Szczecinie. Obecnie jest na piątym roku i wkrótce przyjmie święcenia kapłańskie.
Dlaczego Maciej Czaczyk zrezygnował z kariery?
Ostatnio szczecinianin udzielił obszernego wywiadu w programie "Studnia" na antenie Telewizji Republika, w którym opowiedział, dlaczego zrezygnował z bycia gwiazdą muzyki i wybrał kapłaństwo.
- W pewnym momencie życia stwierdziłem, że realizowanie pasji, sztuki dla sztuki, jako cel i sens świata, moja muzyka i gitara, okazała się pusta - opowiadał dziennikarce Dominice Dembińskiej-Szarwas. - Stwierdziłem, że ta sztuka mnie nie jara i nie pociąga.
Ponadto Maciej Czaczyk przyznał, że odsunął się od Kościoła w momencie gdy poznał świat show-biznesu. Wówczas wiara zeszła na dalszy plan, a jego Bogiem stała się... gitara.
Moment zwrotny w życiu młodego piosenkarza nastąpił w 2013 roku, po powrocie z nart w Alpach. Maciej był tuż po maturze i wówczas stwierdził, że to najwyższa pora, by zmienić swoje życie.
- To mi zabierało sens życia i szczęścia. To, że się czułem lepszy od innych - wyznał. - Przyszła myśl o ścianie, z która się zderzyłem.
Wtedy podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego. W ubiegłym roku otrzymał posługę lektoratu i akolitatu, co pozwala mu m.in. głosić Słowo Boże podczas mszy, święcić pokarmy na stół wielkanocny czy udzielać Komunii Świętej. Wkrótce Maciej Czaczyk zakończy naukę w seminarium i przyjmie święcenia kapłańskie.
Przyszły duchowny zapewnia jednak, że nie zrezygnuje całkiem z muzyki i nie wyklucza, że wyda jeszcze jakiś album.
...
To musi byc potezne powolanie! Wspaniale. Tak to jest. W pewnym momencie przychodzi Jezus i mowi - Chodź! To wystarczy! Piekna historia!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:41, 04 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Księża idą w pokutnej pielgrzymce od parafii do parafii. Dołączył biskup i paulini z Jasnej Góry
Katolicka Agencja Informacyjna | 27/07/2018
Udostępnij
„Czy nam, kapłanom nie brakuje wiary, przykładu, pokuty i dlatego nie przyciągamy?”.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
archidiecezji częstochowskiej trwa szczególna modlitwa o nowe powołania do kapłaństwa i życia zakonnego. Dołączyli do niej także paulini. Post, pokuta, pielgrzymka piesza z krzyżem i Jezusem eucharystycznym, od kościoła do kościoła, są wielkim wołaniem o nowych robotników Pana. W „Modlitwę serc i stóp kapłańskich” włączona jest również Jasna Góra, która w ciągu ostatnich dni też jest kościołem stacyjnym.
„ My, księża, musimy się ruszyć z naszych domów i udać się na peryferie – przekonuje częstochowski bp pomocniczy Andrzej Przybylski. – Zaczynamy po prostu od siebie, bo nadszedł czas, żebyśmy nie tylko analizowali socjologicznie i kulturowo świat i przyczyny odchodzenia od wiary, ale żebyśmy zastanowili się najpierw i zaczęli od siebie” – powiedział częstochowski biskup pomocniczy i zachęcił kapłanów do odpowiedzi na pytania: czy mnie, biskupowi, czy nam, kapłanom nie brakuje wiary, przykładu, pokuty i dlatego nie przyciągamy?
Czytaj także: Byli parą, chcieli się pobrać. Ale Bóg chciał od nich innych ślubów
Mało powołań kapłańskich
Bp Przybylski dodał, że wyjście kapłanów na ulice z krzyżem ma poruszyć serca wiernych. „Żeby poprosić ludzi, by się dołączyli do nas, żeby cały Kościół się modlił i wiedział o naszej trosce i naszym bólu, że jest mało powołań do kapłaństwa, a potrzeb bardzo dużo” – powiedział biskup.
Do pielgrzymki kapłańskiej dołączyli także paulini z Jasnej Góry. „My sami też potrzebujemy kapłanów, bo się spowiadamy, przyjmujemy Eucharystię, bo słuchamy Słowa Bożego i widzimy jakim skarbem jest kapłaństwo i dlatego bardzo potrzebujemy, by młodzi mężczyźni odważnie dążyli ku kapłaństwu” – powiedział o. Michał Legan. Zakonnik podkreślił także, że nie można było nie pójść wraz z pasterzem, czyli arcybiskupem seniorem Stanisławem Nowakiem, który mimo wielkich trudności także ofiarował swoje cierpienie, prosząc o nowe powołania.
W całej Polsce do seminariów zgłasza się coraz mniej kandydatów do kapłaństwa . W modlitwę o nowe powołania do kapłaństwa i życia zakonnego włączają się także siostry pełniące dyżur w wakacyjnym Paulińskim Ośrodku Powołań na Jasnej Górze. W tzw. namiocie powołaniowym przedstawicielki różnych zgromadzeń dzielą się swoim doświadczeniem odkrywania Bożego głosu i udzielają potrzebnych informacji zainteresowanym.
Obok namiotu stoi też kilka krzeseł, aby osoby chętne mogły usiąść i odmówić cząstkę różańca. Priorytetem akcji „Wpadnij na 10-tkę” jest przede wszystkim błaganie o robotników na „żniwa Pana”.
Jasnogórski namiot powołaniowy, na którym widnieje napis: „Porozmawiajmy o Twoim powołaniu” mieści się przy Pomniku Prymasa Wyszyńskiego, a więc na drodze z błoni do Sanktuarium.
Brak kapłanów to jest dramat
„Tyle lat jestem biskupem i jeszcze nigdy takiego wydarzenia nie przeżywałem. To wydarzenie Boże. Trzeba błagać Boga o kapłanów. Brak kapłanów to jest dramat” – mówił abp senior Stanisław Nowak na początku mszy świętej w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie.
25 lipca, w święto św. Jakuba apostoła, w dekanacie św. Zygmunta w Częstochowie kolejni kapłani archidiecezji częstochowskiej modlili się i pielgrzymowali w intencji powołań kapłańskich w ramach inicjatywy „ Modlitwy serc i stóp kapłańskich”.
W pielgrzymce do parafii dekanatu św. Zygmunta w Częstochowie i na Jasną Górę wzięli udział: abp senior Stanisław Nowak, ks. inf. Marian Mikołajczyk, ks. prał. Marian Wojcieszak, ks. prał. Marian Duda, ks. prał. Stanisław Gębka, ks. Łukasz Sakowski, kleryk Kamil Cudak oraz ojcowie paulini: o. Michał Legan OSPPE, o. Tomasz Tlałka OSPPE.
Akcja „Modlitwa serc i stóp kapłańskich w intencji powołań” potrwa w archidiecezji częstochowskiej do 20 sierpnia. Każdego dnia w innym dekanacie kapłani pieszo pielgrzymują od parafii do parafii, modląc się i poszcząc w intencji powołań kapłańskich .
Krzyż jest przekazywany z dekanatu do dekanatu kolejnym kapłanom – pielgrzymom.
...
To oczywisty dramat. Nie mowiac o tym ze to nie brak powolan. TO BRAK ODPOWIEDZI! Ludzie zyja niezgodnie z powolaniem! Powinni byc ksiezmi a nie sa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:43, 08 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Kard. Nycz: Kandydatów do kapłaństwa jest mniej i to dużo mniej
Dzisiaj, 8 sierpnia (06:40)
W porównaniu do lat 80. kandydatów do kapłaństwa jest mniej i to dużo mniej; Pan Bóg powołuje, ale wieloraki szum współczesnego świata sprawia, że tym młodym ludziom trudniej jest usłyszeć Jego głos - powiedział PAP metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Kard. Nycz przyznał, że liczba wstępujących do seminariów duchownych coraz bardziej maleje. Niewątpliwie w porównaniu do lat 80. kandydatów do kapłaństwa jest mniej i to dużo mniej. To wynika z wielu powodów, jednym z nich jest po prostu demografia - wtedy roczniki były dwukrotnie większe, a więc i powołań było więcej. Wierzę w to, że Pan Bóg na pewno powołuje także dzisiaj, ale myślę, że wieloraki szum współczesnego świata sprawia, że tym młodym ludziom - chłopcom i dziewczynom - chyba trochę trudniej jest usłyszeć głos Pana Jezusa, który mówi do niektórych z nich: "Pójdź za Mną w kapłaństwie" - ocenił metropolita warszawski.
Hierarcha podkreślił, że Bóg powołuje każdego człowieka, by "poszedł za Nim" - w rodzinie, w małżeństwie, w pełnieniu określonej funkcji w społeczeństwie, a czasem w kapłaństwie. Wierzymy, że to nie my tworzymy projekt naszego życia, ale jako ludzie wierzący, chrześcijanie, wierzymy też, że to Bóg ma najlepszy projekt dla nas, a naszym zadaniem - naszego rozumu i refleksji - jest znalezienie się tam, gdzie nas widzi Bóg. Bo tylko tam możemy zrobić najwięcej dobrego i osiągnąć zbawienie - wyjaśnił kard. Nycz.
Według niego, Polsce nie grozi głęboki kryzys powołań, który dotknął już zachód Europy, a czego przykładem jest m.in. zamknięcie pod koniec lipca przedostatniego katolickiego seminarium duchownego św. Malachiasza w Belfaście w Irlandii.
Gorąco wierzę, że tak się w Polsce nie stanie. Nawet jeżeli z różnych powodów - i tych socjologicznych, i z powodu laicyzacji społeczeństwa - liczba powołań ostatnio się zmniejszyła, to wierzę, że Pan Bóg będzie nam wciąż błogosławił. Ale musimy się gorąco modlić o powołania, Kościół musi dobrze prowadzić duszpasterstwo powołań, musimy dobrze wychowywać młodzież - wtedy znajdą się nowe powołania kapłańskie i zakonne - zapewnił hierarcha.
Podkreślił, że zadaniem wiernych jest nie tylko modlitwa o powołania, ale też starania, by wychowanie młodzieży traktować jako sprawę najważniejszą. Taka postawa zapewni Kościołowi tych, którzy będą głosić Słowo Boże i sprawować sakramenty święte. To zadanie stoi na pierwszym miejscu przed rodziną, której wszyscy powinny pomagać w wypełnianiu tego zadania. Nikt nie zastąpi rodziny, rodzina jest pierwszym podmiotem wychowania i przekazywania wiary. Kościół będzie walczył o to, by nikt rodzinie tego obowiązku i tego prawa nie zabierał. Ale równocześnie każdy z nas musi zrobić sobie rachunek sumienia, czy wystarczająco dobrze pomaga rodzinie w wypełnianiu go - ocenił kard. Nycz.
...
To dramat bo mlodzi ktorzy powinni isc droga duchowną beda wchodzic w zwiazki kobieta mezczyzna ktore beda dla nich szkodliwe. Beda frustracje samobojstwa. Tego chce szatan. Jak kogos Bóg stworzyl na ksiedza to nie osiagnie szczescia inaczej! Trzeba to tlumaczyc publicznie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:45, 12 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Rzucił studia i otworzył bar. Dziś… jest księdzem
Foucauld-Stanislas Boutte du Jonchay | 10/08/2018
Udostępnij
40-letni Juan de Cáceres, kiedyś był barmanem, w tym roku został wyświęcony na księdza w diecezji Santander w Hiszpanii.
dyby osiem lat temu ktoś mu powiedział, że zostanie księdzem, roześmiałby mu się w twarz. Nic go do tego nie predestynowało. Urodził się w Santander w 1978 roku, studiował – podobnie jak ojciec i siostra – prawo, ale bez entuzjazmu. Pierwszą wakacyjną pracę podjął w Anglii i
zdecydował porzucić studia, by zarabiać na życie. Z kilkorgiem przyjaciół w 2006 roku otworzył bar „Haddock”, który stał się najmodniejszy w Santander. Sukces, spotkania z przyjaciółmi, kobiety… „To było piękne życie” – wspomina w wywiadzie dla gazety El Diario Montañés.
Ale w 2008 roku przeszedł kryzys: i ekonomiczny, i przekroczenia 30-tki.
Byłem kompletnie zagubiony, tonąłem w długach. Z powodu kryzysu prawie nie miałem klientów. Co więcej, przyjaciele nie przychodzili już tak często, jak kiedyś. Większość zawarła związki małżeńskie, zaczęła ustabilizowane życie. Zostałem sam.
W tej samotności pojawiały się czarne myśli, pytania o przyszłość…
Pewnego dnia odnalazł go dawny przyjaciel i zaproponował, by Juan dołączył do modlitewnej grupy dyskusyjnej. Juan nie wiedział, co zrobić: od dawna trzymał się z dala od religii. Od piętnastu lat nie był w kościele. Ale mimo to przyjął propozycję, bo to był dobry pretekst, by później… pójść na piwo z kolegą.
Co zostało powiedziane tamtego wieczoru podczas dyskusji? Juan tego nie mówi, ale jedna rzecz jest pewna: „Coś się zmieniło”. Powoli zaczął znów przychodzić na msze, spowiadać się regularnie i wrócił na studia prawnicze.
Czytaj także: Zanim trafiłem do seminarium, przeżyłem wielką miłość. I muszę o niej opowiedzieć
„Bóg jest cierpliwy”
Dwa lata później czuje wezwanie Boga. Pierwsza reakcja? Powiedzieć: „Nie”. Przecież ma pracę, swoje życie, jest zadłużony, myśli, że byłoby lepiej, gdyby założył rodzinę… Ale, jak mówi, śmiejąc się: „Bóg jest wytrwały, cierpliwy”. I w końcu daje się przekonać.
Pozostaje w swojej diecezji w Santander, ale prosi biskupa, by pozwolił mu skończyć seminarium z dala od rodzinnego miasta. Tak, by „zachować dystans do dawnego życia”. Otrzymuje zgodę, więc jeździ przez trzy lata do Pampeluny. „Wiele się przez te lata nauczyłem, między innymi słuchać kolegów, dzisiaj braci, którzy pokonali tyle trudności, czasem byli w niebezpieczeństwie z powodu wiary albo biedy. To mnie nauczyło pokory”.
21 stycznia 2018 roku, po czterech latach studiów teologicznych na Uniwersytecie Nawarry, został wyświęcony na księdza. Teraz czuje się dobrze w tym, co robi. „Kiedy byłem barmanem, byłem trochę spowiednikiem wszystkich. To mnie nauczyło dobrego kontaktu z innymi” – mówi. Dziś jest katechetą w kolegiach w Santander i pomaga młodym ludziom odkryć ich powołanie. Jest wreszcie na swoim miejscu.
...
Tak wyglada powolanie. Bóg woła.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:52, 16 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Może masz powołanie do kapłaństwa lub zakonu? Poradnik dla rozeznających Obraz Ks. Artur Stopka | 01/08/2018
Udostępnij
Jaki jest pierwszy wskaźnik powołania?
hyba pójdę do zakonu”. „Może powinienem zostać księdzem?”. Takie myśli pojawiają się w niejednej głowie. To może być głos powołania, ale też może to być tylko chęć ucieczki od problemów codzienności.
Do Jezusa przychodziły wielotysięczne rzesze ludzi, aby Go słuchać, patrzeć na znaki, które czynił, pod Jego wpływem zmieniać swoje życie. Ale tylko niektórzy usłyszeli od Niego bezpośrednio do nich skierowane słowa „Pójdź za Mną”. Chrystus w ten sposób powoływał do „zadań specjalnych” we wspólnocie Jego wyznawców. I robi to nadal. Jak usłyszeć i rozpoznać Jego głos? Odkryć, że to właśnie do mnie? Co zrobić, aby go nie przeoczyć? Na co, krok po kroku, zwrócić uwagę?
Czytaj także: Byli parą, chcieli się pobrać. Ale Bóg chciał od nich innych ślubów
1. Nie ma jednego schematu powołania
Internet pełen jest poradników dla kandydatów na księży i osoby konsekrowane. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „jak rozeznać powołanie”. Gdy się je uważnie przejrzy, łatwo dostrzec, że nie ma w tej sferze schematu ani szablonu. Jednak, jak zauważył niedawno pewien ksiądz, Jezus nie ogłaszał naboru, lecz każdego traktował indywidualnie, wzywał po imieniu, zapraszał do podjęcia konkretnej misji.
Niektórzy z powołanych wcześniej się Nim zainteresowali (jak np. dwaj uczniowie Jana Chrzciciela). Inni, jak np. Mateusz celnik, raczej mieli inne sprawy na głowie. Byli i tacy powołani do szczególnych misji, których do Chrystusa przyprowadzili inni – np. Szymon Piotr.
Dzisiaj jest podobnie. Głos powołania mogą usłyszeć pobożni katolicy, mocno zaangażowani w życie Kościoła, ale także ci, którzy raczej widzieli się dotąd na jego obrzeżach. Bywa, że ktoś z rodziny lub znajomych, a czasem obcy człowiek, rzuca jakieś zdanie, które zawiera w sobie Chrystusowe „Pójdź za Mną”.
Wszystkich tych, którzy za Jezusem poszli, odpowiadając na Jego wezwanie, łączyło to samo:
2. Jesteś otwarty i gotowy do zmiany swego życia?
Ewangelia wielokrotnie opisuje sytuacje, w których usłyszawszy wezwanie Jezusa jego adresaci reagują natychmiast. Wyraźnym znakiem jest z ich strony pozostawienie swoich dotychczasowych zajęć, a przede wszystkim zmiana trybu życia, spowodowana nakierowaniem go na nowy cel, wskazany przez Jezusa. Spotkanie z Nim okazuje się dla nich punktem zwrotnym, na który mniej lub bardziej świadomie czekali, do którego się przygotowywali. Chcą zmienić swoje życie, ale nie ze względu na siebie.
Jeśli tej gotowości do radykalnej zmiany w życiu nie ma, jeśli trwa przywiązanie do różnych spraw związanych z dotychczasowym życiem, jeśli pojawiają się próby stawiania warunków, wtedy wezwani przez Chrystusa najczęściej nie są w stanie podjąć pozytywnej decyzji. Odchodzą smutni, jak bogaty młodzieniec, mimo tego, że są – przynajmniej we własnym mniemaniu – pełni dobrych zamiarów.
Czytaj także: Zanim trafiłem do seminarium, przeżyłem wielką miłość. I muszę o niej opowiedzieć
3. Poszukaj ciszy oraz rozmowy z już powołanym
W hałasie, jaki nie tylko dzisiaj wypełnia życie człowieka, można nie dosłyszeć wezwania Jezusa, ale można też się pomylić i uznać za Jego głos coś, co nim nie jest. Dlatego z jednej strony potrzebna jest cisza, która pozwoli upewnić się, że to Chrystus woła. Potrzeba dużo modlitwy, bezpośredniego spotkania z Jezusem, bez zakłóceń.
Często doradza się wyjazd, np. na rekolekcje zamknięte, ale też np. w góry, na wyprawę w miejsca wypełnione ciszą, bo jak zauważył Adam Mickiewicz „Głośniej niźli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy, / I kto w sercu ucichnie, zaraz go usłyszy”.
Rozmowa jednak też jest potrzebna. Warto pogadać z kimś, kto usłyszał głos powołania i już na niego odpowiedział, z księdzem, z siostrą zakonną, członkiem jakiegoś zgromadzenia zakonnego, osobą konsekrowaną. Warto pytać, szukać, dowiadywać się, jak wygląda ich życie.
4. Koniecznie: modlitwa i Pismo Święte
Przede wszystkim konieczna jest rozmowa z Bogiem. To On daje powołanie, Jego więc trzeba prosić o pomoc w rozpoznaniu właściwej drogi. Warto poświęcić na modlitwę więcej czasu, z nastawieniem nie tylko na mówienie, zasypywanie Boga prośbami i pytaniami, ale przede wszystkim na słuchanie.
Chodzi o to, aby odkryć i zrozumieć, jaka jest wola Boża wobec mnie, a nie o to, aby przekonać Boga do własnej wizji przyszłości .
Nasłuchując głosu Bożego, trzeba sięgać po Pismo Święte, bo w nim są zawarte odpowiedzi na wiele pytań i wątpliwości dotyczących powołania. Warto skupić się na historiach poszczególnych ludzi, których Bóg wybierał. Prześledzenie losów np. Apostołów nie tylko daje wiele do myślenia, ale pokazuje też, w jaki sposób dokonuje się samo powoływanie przez Jezusa i co potem następuje.
Czytaj także: Kiedy modliłem się o powołania, nie sądziłem, że Bóg powoła moją własną córkę!
5. Bądź odważny i gotowy na niespodzianki
Rozpoznawanie powołania wymaga odwagi. Może się okazać, że aby odpowiedzieć na głos Chrystusa, trzeba jak św. Stanisław Kostka przeciwstawić się najbliższym ludziom, których się kocha.
Czasami bywa tak, że ktoś jest głęboko przekonany, że powinien iść do zakonu, jak św. Brygida Szwedzka, która od dzieciństwa miała taki zamiar. A jednak jej powołanie okazało się inne. Co prawda założyła zgromadzenie, ale sama nigdy ślubów zakonnych nie złożyła. Przez wiele lat była żoną, urodziła ośmioro dzieci i… wywarła ogromny wpływ na życie Kościoła.
Zdarza się, że ktoś, kto przez wiele lat formowany jest (np. w parafii lub w konkretnej wspólnocie) w określonym typie duchowości i gdy słyszy głos powołania, za naturalne uznaje pójście dalej w tym kierunku. Innym razem niespodziewanie odkrywa, że Bóg posyła ją lub jego w zupełnie innym kierunku. Np. komuś ukształtowanemu przez redemptorystów daje powołanie do salezjanów albo do jezuitów.
6. Pierwszy wskaźnik powołania: radość
Odpowiadając na pytanie, jak można w dzisiejszym świecie odkryć swoje powołanie, papież Franciszek stwierdził, że pierwszym wskaźnikiem jest radość spotkania z Jezusem.
Małżeństwo, życie konsekrowane, kapłaństwo – każde powołanie zaczyna się od spotkania z Jezusem, który daje nam radość i nową nadzieję; i prowadzi nas, także poprzez próby i trudności do coraz pełniejszego spotkania z Nim i do pełni radości – tłumaczył .
Powołanie jest darem, nie można na nie zasłużyć . Jest darem nie tylko dla samego powołanego, ale przede wszystkim dla Kościoła. Dlatego, jak wskazał Franciszek, powołany „ nie jest panem swojego powołania, ale zarządcą daru, jaki powierzył mu Bóg dla dobra całego ludu, a wręcz wszystkich ludzi”.
Powołanie dokonuje się za pośrednictwem wspólnoty, rodzi się i wzrasta w Kościele, jest przez Kościół rozpoznawane i wspierane. Odpowiedzią Kościoła na odkrycie przez któregoś z jego członków powołania jest formacja . Chodzi o to, by było ono owocne.
Ktoś, kto wstępuje do seminarium lub przekracza próg zgromadzenia zakonnego, nie podejmuje w tym momencie decyzji na całe życie. Zanim złoży śluby wieczyste lub przyjmie święcenia, Kościół, jako wspólnota wierzących, pomoże jej lub jemu dobrze rozpoznać powołanie i przygotuje do życia zgodnie z nim.
...
To moze byc wasza droga zycia. Jak nie pojdziecie nia moze byc zle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:15, 18 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Trzeba mieć 100 proc. pewności? Obalamy mity na temat powołania
Ks. Michał Lubowicki | 13/08/2018
Udostępnij
Są powołania lepsze i gorsze? Święte i bardziej święte? Bóg ma dla każdego jeden, precyzyjny plan? Czy powołanie można samemu sobie wymyślić?
dkrywanie powołania bywa trudne i czasochłonne. Jeśli od miesięcy lub lat spędza ci sen z powiek, to może warto wybić sobie z głowy kilka „mitów”, które jedynie gmatwają sprawę i z pięknej przygody potrafią zrobić prawdziwą katorgę.
Mit nr 1: Inni mają łatwiej
Ktoś mówi, że wiedział od dziecka, że nigdy się na wahał, nie zastanawiał, nie miał wątpliwości. Bujda albo duży myślowy skrót. Albo niech jeszcze chwilę poczeka. Wcześniej czy później każdy musi stoczyć wewnętrzną (a nieraz i zewnętrzną) bitwę o swoje powołanie. Bo tak jest, że o to, co naprawdę cenne trzeba w życiu zawalczyć.
Czytaj także: Zanim trafiłem do seminarium, przeżyłem wielką miłość. I muszę o niej opowiedzieć
Trzeba się dla tego napocić, a nawet napłakać. Każdy istotny wybór ma swoją cenę – choćby cenę tego, z czego rezygnujemy. I nie ma tak, żeby nie bolało. Ceń sobie ten ból i wysiłek (choć do przyjemnych nie należą). Kiedyś będą twoją tarczą. Kiedy już po decyzji, po latach przyjdzie kryzys (jeden, drugi, pięćsetny) pomogą ci powiedzieć sobie: To jest moje. To moja droga, moja decyzja. Wiele mnie kosztowała, wiele za nią dałem. Ta cena, którą zapłaciłem jest czymś do bólu realnym, nawet jeśli wszystko inne dzisiaj wydaje mi się mrzonką.
Mit nr 2: Muszę mieć 100% pewności
Zanim pójdę do zakonu, do seminarium, zanim kupię pierścionek, zanim powiem „tak” muszę mieć absolutną, stuprocentową, niepodważalną i udowodnioną na tysiąc sposobów pewność, że to to/ten/ta. Powodzenia! Siedź i zastanawiaj się dalej. Tylko usiądź z boku, żeby ludzie, którzy naprawdę ruszają w drogę nie potykali się o ciebie.
Jasne, że nie chodzi o podejmowanie najważniejszych w życiu decyzji „z biegu” i bez zastanowienia. Na każdej z dróg potrzebny jest czas do namysłu. Ale ten namysł musi dokonywać się w drodze – w konfrontacji z realnym życiem i jego wymaganiami oraz trudnościami. Inaczej jest tylko intelektualną spekulacją.
Możesz siedzieć i wymyślać miliony scenariuszy tego, co może cię spotkać, ale i tak nie będziesz wiedział, co czeka za najbliższym zakrętem. Musisz spróbować. Ruszyć w drogę. Krok za krokiem. Życie samo zweryfikuje twoje przypuszczenia, nadzieje i plany. Myślisz o zakonie/seminarium? Zrób maturę i idź, spróbuj.
Wejście do nowicjatu czy zostanie klerykiem nie oznacza, że musisz tam zostać. Może za dwa tygodnie powiedzą ci: „Wracaj do domu” albo sam stwierdzisz, że to nie dla ciebie. Ale to będzie już jakaś wiedza, a nie twoje gdybania. I lepiej niczego nie przyspieszaj. Bo „wszystko ma swój czas”. Próby przeskakiwania niektórych (mało atrakcyjnych) etapów drogi mogą okazać się naprawdę zgubne.
Mit nr 3: Mniej i bardziej święte powołania
Życie przeżywane w samotności dla innych może być czymś pięknym. Jednak małżeństwo to coś lepszego i pewnie bardziej się Panu Bogu podoba. Ale na pewno nie tak jak bycie księdzem albo siostrą zakonną. A jak się pójdzie do zakonu kontemplacyjnego, to już w ogóle jest strzał w dziesiątkę i Pan Bóg aż płacze z radości i od razu jest +100 do świętości, zbawienia i czego tam jeszcze chcesz. Bzdura!
Nie ma „świętszych” (wznioślejszych/piękniejszych/bardziej zbawiennych/szlachetniejszych) i „mniej świętych” powołań. Mniej i bardziej zadowalających Pana Boga. Nic podobnego. Pan Bóg nie będzie zachwycał się tym, że zostałeś księdzem/ojcem/matką/siostrą zakonną/lekarką/strażakiem, bo to jeszcze nic nie znaczy.
Nie jest pierwszorzędną kwestią kim jesteś, ale jak nim jesteś! Dobry ksiądz byłby z dużym prawdopodobieństwem równie dobrym mężem i ojcem. Dobra żona i matka sprawdziłaby się pewnie tak samo jako siostra w zakonie. Tak naprawdę liczy się nie „co”, a „jak” robisz. I tu dochodzimy chyba do sedna.
Czytaj także: Byli parą, chcieli się pobrać. Ale Bóg chciał od nich innych ślubów
Mit nr 4 (najgłupszy, więc najgroźniejszy): Bóg ma dla mnie (precyzyjny) plan!
Jak już wygrałem pierwszy w życiu wyścig i osiągnąłem status zarodka, to Pan Bóg wziął czyste A4, swoje eleganckie boskie pióro i starannie wykaligrafował linijka po linijce plan mojego życia. Oczywiście uwzględnił w nim także to, że mam być księdzem/zakonnikiem/siostrą zakonną (precyzując także w jakim zgromadzeniu)/żoną Janka z liceum/mężem Kasi poznanej na wakacjach po drugim roku studiów/ojcem piątki dzieci/matką dwójki/lekarzem bez granic/inżynierem za granicą.
Wolną wolę dał mi, żeby nie było za łatwo i za każdym razem strasznie się wkurza, jak zrobię coś niezgodnie z tym zasadniczo nieznanym mi planem. A jak już spartaczę sprawę życiowego powołania, to szlag Go trafi ciężki i jak będzie miał gorszy dzień, to jak nic posypią się gromy. Śmieszne czy obrazoburcze? I takie i takie, bo to kompletnie bzdurna wizja (acz, niestety, dość powszechna).
Oczywiście, że każdy z nas ma inne talenty, wrażliwość, zdolności, charakter, predyspozycje, pragnienia, marzenia. Ta (wybuchowa nieraz) mieszanka będzie w pewnym stopniu decydować o tym, że na jednej drodze będzie mi łatwiej, a na innej trudniej. Ale plan, jaki Bóg ma dla mnie jest taki, żebym był ostatecznie szczęśliwy, czyli zbawiony przez Jego miłość. A jaką drogą dojdę do tego celu, to jest Panu Bogu z grubsza „obojętne”.
Dał mi rozum i wolną wolą nie dla zabawy, ale po to, żebym sam mógł zdecydować, którędy chcę pójść. Jemu zależy „tylko” na tym, żeby to była taka droga, na której będzie mi mógł dzień za dniem i krok po kroku towarzyszyć (czyli każda poza drogą grzechu). A czy to będzie droga matki-Polki, czy arcybiskupa Kopenhagi, to naprawdę moja sprawa. Ale…
Mit nr 5: Moje powołanie to (tylko) moja sprawa
Nikt nie żyje tylko dla siebie. I nikt nie jest matką/ojcem/siostrą zakonną/księdzem tylko dla siebie. Banał? A jakże! Jakże często zapominany. Ja! Ja mam się spełnić, ja mam mieć satysfakcję, ja mam zrobić karierę, ja! Ja! Ja! Niezłe „jaja”. Jak masz wizję takiego powołania, w którym chodzi tylko o ciebie i które tobie ma w pierwszym rzędzie przynieść profity (nawet bardzo „duchowe”), to hamuj (a nawet „hamuluj”)!
Jak na tej twojej wymarzonej drodze widzisz tylko (albo głównie) siebie i nie za bardzo tam się mieści inny człowiek, to możesz mieć właściwie stuprocentową pewność, że Pan Bóg też się nie zmieści. Wojtyła jako biskup a potem jako papież do znudzenia (w różnych wariantach) powtarzał takie zdanie: Człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego.
Czytaj także: 24 godziny z życia zakonnika. Uwiecznione na zdjęciach
Mit nr 6: Moje trudności to kara za zły wybór
Na każdej jednej drodze są trudności, potknięcia, kryzysy, „momenty” poczucia bezsilności i bezsensu. Sorry, takie mamy życie. Czasem to efekt bólu zęba, ciśnienia, jesiennej pogody, a czasem naprawdę wszystko wokół się wali. Bywa. Miewamy wtedy tendencję, by z mniejszym lub większym przekonaniem mówić sobie: Ha! Wszystko jasne! Myślałem kiedyś o seminarium, ale spodobała mi się Wieśka, no i teraz mam! Bóg chciał, żebym był księdzem i teraz mam za swoje. Nic dziwnego, że mi się małżeństwo sypie/że moje dziecko jest chore/że wywalili mnie z kolejnej roboty. Zawiodłem Boga, więc mi nie pomaga. Albo nawet karze.
Cóż. Tak najczęściej brzmi lament pyszałkowatego lenia. Serio? Serio byłbyś takim świetnym księdzem/ojcem, że Pan Bóg odżałować nie może, że nim nie zostałeś (i te wszystkie kłody ciska ci pod nogi tylko dlatego, że mu zabrakło akurat piorunów)? Naprawdę byłabyś taką idealną siostrą zakonną, a nie matką (albo na odwrót), że Pan Bóg strzelił wieczystego focha i nie pomoże ci ani z rachunkami, ani z rakiem? Wolne żarty.
Może to po prostu zaproszenie do Paschy? Bo na każdej drodze musi być Pascha, jeśli to ma być droga do zmartwychwstania. Nie biadol, nie uciekaj w „gdybologię”, tylko klękaj i pytaj, co możesz dziś zrobić. A potem wstawaj i rób.
Post scriptum
A poza tym wszystkim, to powołania nie da się „wymyśleć”. Powołanie można jedynie „wyklęczeć”. Na modlitwie. Bo na modlitwie stajesz w obecności Boga, który mówi ci: Jestem. Jestem z tobą. Idź, którędy chcesz, którędy ci się podoba. Bylebym mógł iść z tobą. Bo jak pozwolisz mi iść z tobą, to może nie będzie łatwo, ale będzie szczęśliwie. Bo ja jestem szczęściem. A twoje serce zawsze będzie przynajmniej trochę niespokojne, póki nie spocznie we mnie.
...
Tragedia jest nie odnalezc swojego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:06, 19 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Świecki w zakonie: propozycja dla tych, którzy szukają czegoś więcej
Dorota Szumotalska i Marzena Devoud | 11/08/2018
Udostępnij
Mąż, ojciec, programista, zakonnik. Albo matka, żona, lekarka i zakonnica. Jak połączyć te wszystkie funkcje w jednej osobie? Czy można żyć w świecie, ale uczestniczyć w duchowych dobrach wielkich zakonów? Taką propozycję mają świeckie zakony.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
eden jest cel każdego chrześcijanina – zbawienie, ale wiele jest dróg, które do niego prowadzą.
Powołanie w powołaniu – tak można opisać świeckich członków zakonu . Każdy inny, a wszyscy odnajdujący się w charyzmacie rodziny swojego zakonu.
Są wśród nich kaznodzieje, kontemplatycy i dobroczyńcy. Rola osób świeckich w Kościele została zdefiniowana w adhortacji Christifideles Laici , a mają oni „ szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierować nimi po myśli Bożej”. Wiodąc zwyczajne życie, świadczą o Ewangelii w relacjach z rodziną, przyjaciółmi, w swoim środowisku pracy, sąsiedztwie czy też wspólnocie.
Czytaj także: Juliusz Kolbe. Tercjarz franciszkański, patriota i ojciec św. Maksymiliana
Czym jest zakon świeckich?
Jest to wspólnota osób świeckich, którzy poprzez przyrzeczenia zobowiązują się żyć zgodnie z regułą opartą na duchowości danego zakonu, jednak dostosowaną do warunków życia poza klasztorem. Na co dzień spotykają się w grupach nazywanych fraterniami . Stanowią trzecią gałąź zakonu, obok zakonu męskiego i żeńskiego.
Kiedyś używano określenia trzeci zakon, jednak obecnie odchodzi się od tej nazwy, aby podkreślić jedność całego zakonu. Świeccy członkowie zakonów uczestniczą w dobrach duchowych zakonu, równocześnie je pomnażając poprzez modlitwy, ofiary i uczynki miłosierdzia.
Jaki jest cel bycia świeckim w zakonie?
Ci, którzy wstępują do zakonu świeckich, znajdują w nim przede wszystkim pomoc w osobistym uświęceniu. Narzędziem do tego jest reguła świeckich, a ostatecznym celem służba Bogu i Kościołowi w swoim środowisku życia.
Szczególnym ich zadaniem jest tak kierować wszystkimi swoimi sprawami, aby były wypełnieniem woli Bożej i aby służyły Jego chwale (por. Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium ).
Co nas czeka na tercjarskiej ścieżce?
Członkowie zakonów świeckich zyskują prawdziwą duchową rodzinę. Są zaproszeni do uczestnictwa w dziełach wspólnoty we współpracy z zakonnikami.
W ich codzienny plan dnia wpisana jest msza święta i liturgia godzin (brewiarz). Swoją duchowość doskonalą również poprzez studium nauczania Kościoła, poznawanie reguły zakonnej, a także formację teologiczną.
Jak zostać tercjarzem?
Każde zgromadzenie zakonne bierze pod uwagę inne warunki kandydata pod kątem charakterystycznego dla siebie charyzmatu i tradycji. U osób, które czują się powołane, najważniejsze jest autentyczne pragnienie postępowania na obranej drodze aż do osiągnięcia doskonałości chrześcijańskiej.
Wstępna formacja nastawiona jest na pogłębienie znajomości reguły zakonu oraz przygotowanie się do
złożenia przyrzeczeń czasowych . Po określonym czasie, zgodnie z rozeznaniem przełożonych i przepisami konkretnego zakonu mogą być kilkakrotnie odnawiane, aż do decyzji złożenia wieczystych przyrzeczeń życia zgodnie z regułą.
Jeżeli czujesz wewnętrznie pociągnięty do takiego życia, zobacz jakie zgromadzenia oferują możliwość realizacji powołania w zakonie świeckich:
...
Tez warto rozwazyc takie powolanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:55, 19 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Nawrócił się, oglądając niedzielną mszę w telewizji. Dziś jest księdzem
Vianney de Villaret | 08/08/2018
Udostępnij
Ksiądz Yvon Fillebeen opowiedział Aletei o swoim nawróceniu.
siądz Yvon Fillebeen jest młodym księdzem Misji Katolickich w Paryżu (Missions Étrangères de Paris – MEP). Wyświęcony 24 czerwca 2017 roku, służy obecnie w parafii św. Łukasza w XIX dzielnicy Paryża.
Czytaj także: Matka ucałowała dłonie mordercy córki. „Uśmiechnięta siostra” umierała z imieniem Jezusa na ustach
Spotkanie z Bogiem w telewizji
Pochodzi z Pas-de-Calais, z niewierzącej rodziny, która „porzuciła wiarę”. Nie otrzymał więc żadnej edukacji religijnej. W liceum zaczął stawiać sobie pytania dotyczące sensu życia: „Czy jest coś, co warto przeżyć?” – pytał siebie.
Zaczął studia filozoficzne, by móc odpowiedzieć sobie na to zasadnicze pytanie. Podjął naukę chińskiego, by poznać nową kulturę. To było piękne odkrycie, ale nie zaspokoiło jego pragnienia poznania sensu. Jakiś czas później, gdy podejmuje pracę jako dokumentalista w jednej z paryskich instytucji, odkrywa przesłanie Chrystusa.
Pewnego ranka włącza telewizor i trafia na mszę w programie „Dzień Pański”. Dziś mówi, że do głębi poruszyły go słowa: „Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,2.
Narodziny powołania
Głęboko poruszony tym przesłaniem Boga w służbie ludziom, decyduje, że będzie odtąd oglądał w następne niedziele mszę w telewizji. Yvon czuje lęk i nie wie, z kim o tym porozmawiać. Opatrzność zaprowadzi go na jego pierwszą mszę w kościele .
Idzie do katedry Notre-Dame de Paris na niedzielną wieczorną liturgię. Zafascynowany tym, co przeżywa, czuje narastającą w głębi duszy pewność: „Albo to jest sens życia, to w tym jest prawda, albo nie ma jej wcale”.
Kiedy trafia do kościoła znowu, jeden z księży prowadzi go ku drodze katechumenatu. „Chciałem poczekać, aż to będzie jasne, ale czułem, że powinienem zrobić pierwszy krok, zaangażować się”.
Na Wielkanoc 2008 roku Yvon przyjął chrzest. „ Jezus wypełnił moje życie, chciałem więc poświęcić mu je w całości, kochałem mszę, uczestniczyłem w niej regularnie i zrozumiałem mnóstwo rzeczy. Tak narodziło się powołanie” – opowiada.
Wybór kapłaństwa
Jakiś czas później zapoznał się z tragiczną historią morderstwa siedmiu mnichów z Tibhirine w Algierii. To doświadczenie uświadomiło mu, że jest powołany do służby jako ksiądz dla Misji Katolickich. Po roku okresu rozpoznawania powołania, wstąpił do seminarium.
...
Bardzo potrzebne dzis powolanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:36, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Jak zostać dziewicą konsekrowaną? W Białymstoku odbyła się niezwykła ceremonia
Katolicka Agencja Informacyjna | 19/11/2018
JAK ZOSTAĆ DZIEWICĄ KONSEKROWANĄ
Shutterstock
Udostępnij 204
Kandydatka nie musi mieć ukończonych studiów teologicznych, nie musi przynależeć do jakiejś kościelnej wspólnoty, choć dobrze, by tak było, gdyż osoba konsekrowana jest bardziej włączona w życie Kościoła lokalnego, a biskup konsekruje je dla życia lokalnego Kościoła.
Archidiecezja białostocka ma nową dziewicę konsekrowaną. Swoje śluby złożyła wczoraj na ręce abp. Tadeusza Wojdy podczas uroczystej mszy świętej w białostockiej archikatedrze. „Życie konsekrowane bulwersowało od wieków, ale ma bulwersować i dzisiaj; pobudzać innych do stawiania pytań i do refleksji. Do uświadamiania sobie, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko użyteczność społeczna czy produkcja materialna dóbr” – mówił w homilii abp Wojda.
Czytaj także:
Czy dziewica konsekrowana musi być dziewicą? „Szokująca” odpowiedź 😉
Żyjemy w czasach eschatologicznych
Przed homilią kandydatka do stanu dziewic konsekrowanych wniosła zapaloną świecę jako znak gotowości do wyjścia na spotkanie z Boskim Oblubieńcem. Następnie, wywołana przez celebransa, odpowiedziała: „Oto jestem, Panie, bo mnie wezwałeś”.
W homilii abp Wojda odnosząc się do czytań liturgicznych, przypomniał, że chrześcijanie wciąż żyją w czasach eschatologicznych, tzn. w oczekiwaniu na ponowne przyjście Jezusa na końcu świata. Czas ten rozpoczął się wraz ze zmartwychwstaniem Jezus Chrystusa i jedynie Bóg wie, kiedy się zakończy. Arcybiskup wyjaśniał, że wskazuje to na potrzebę nieustannego czuwania i zwracania swojego serca ku Bogu, do unikania zła i wybierania dobra, wreszcie do mądrego i roztropnego wykorzystywania danego czasu życia oraz do budowania domu swojego życia na solidnym fundamencie – skale, którą jest Jezus Chrystus.
„Jezus eschatologiczny stoi u drzwi serca naszego i zaprasza do pójścia za Nim, do pójścia ścieżkami czasu zmierzającego ku wieczności” – mówił metropolita białostocki, dodając, że „prawdziwa tajemnica chrześcijańskiego życia tkwi głęboko w sercu człowieka, który wierzy. Tą tajemnicą jest bowiem sam Jezus Chrystus, Pan czasu i historii”.
Obrzęd konsekracji dziewicy
Nawiązując do obrzędu konsekracji, mówił: „Pani Justyna, jako osoba świecka, otwarła dom swojego życia na to właśnie światło Jezusa Chrystusa. Po długim przygotowaniu, zdecydowała się konsekrować w dziewictwie dla Jezusa, pójść Jego drogą i naśladować Go z bliska, aby w ten sposób już teraz uczestniczyć w wieczności”.
Arcybiskup wyjaśniał, że słowo „konsekracja” wskazuje na akt, który wiąże ściślej z Bogiem, sprawiając, że osoba staje się do dyspozycji Pana Boga. „Bycie osobą konsekrowaną zakłada spotkanie i zbieżność dwóch woli: woli Bożej i woli człowieka, który odpowiada na wolę Boga, składając mu dar z siebie. W rezultacie człowiek nie tylko przynależy do Boga, ale i jest przeznaczony do tego, aby swoim życiem oddawać cześć i chwałę Bogu oraz ukazywać Jego obecność pośród nas” – zaznaczał.
Zastanawiając się nad sensem życia w konsekracji stwierdził, że dzisiejszy świat ma wielkie trudności ze zrozumieniem jej sensu dlatego, że do wszystkiego podchodzi zbyt empirycznie i materialnie, pozostawiając niewiele miejsca doświadczeniu duchowemu.
„Życie konsekrowane ma bulwersować i dzisiaj, pobudzać innych do stawiania pytania i do refleksji, do uświadamiania sobie, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko użyteczność społeczna czy produkcja materialna dóbr. W życiu najbardziej liczy się dobro duchowe, bowiem to ono otwiera nam bramy życia i szczęścia wiecznego. Powołanie do życia w dziewictwie konsekrowanym jest więc wyjątkowym darem Boga” – mówił.
„Dzisiaj, w dzień konsekracji w dziewictwie i czystości pani Justyny, otoczmy ją modlitwą i życzmy, aby swoim oddaniem Bogu napełniała naszą wspólnotę ludzką wonnym olejkiem świętości i zjednoczenia z Oblubieńcem – Jezusem Chrystusem, oraz aby w ten sposób wnosiła w dzisiejszy świat piękno doświadczania wieczności” – zachęcał.
Czytaj także:
Powołana do dziewictwa. Jak wytrwać i świadczyć o Bogu, gdy pracuje się w korporacji?
Najszczęśliwszy dzień mojego życia
Po homilii abp Wojda odebrał od kandydatki jej ślubowanie życia w czystości, odmówił modlitwę konsekracyjną, po czym wręczył jej – jako znak przynależności do Jezusa-Oblubieńca – obrączkę oraz księgę brewiarza, jako zobowiązanie do towarzyszenia Kościołowi poprzez osobistą modlitwę.
W uroczystości uczestniczyła rodzina kandydatki, jej przyjaciele i koledzy z pracy, kapłani, którzy towarzyszyli jej w dotychczasowej formacji duchowej, członkowie wspólnoty Kairos, do której przynależy oraz wielu gości.
„Ogromnie cieszę się z tego dnia, to z pewnością najszczęśliwszy dzień mojego życia. Konsekracja była moim pragnieniem od wielu lat, jednak im było bliżej tego dnia, tym większa i tym bardziej nowa była moja radość. Cieszę się z tego jeszcze ściślejszego zjednoczenia z Panem, z powiedzianego Mu «tak» ze wszystkich sił, jak tylko potrafię. Cieszę się, że On chciał mnie wybrać i powołać, choć patrząc na moje słabości, całą gamę niewierności, nie rozumiem tego wyboru, ale dlatego tym bardziej jestem wdzięczna. Nie wyobrażam sobie dla siebie innego życia. Dziękuję Panu, że mogę dalej iść swoją «świecką» drogą, a jednocześnie być tak bardzo zanurzona w Kościół i w Chrystusa, pozostając w posłuszeństwie biskupowi” – mówiła Justyna.
Jak zostać dziewicą konsekrowaną?
W archidiecezji białostockiej konsekrację dziewic poprzedza pięcioletnie przygotowanie duchowe: rekolekcje, comiesięczne dni skupienia, lektury duchowe, rozmowy z kierownikami duchowymi. „To przygotowanie jest poprzedzone rozeznaniem, czy w życiu konkretnej osoby rzeczywiście możemy mówić o powołaniu, czy też jest to jej własny pomysł na życie. Samotność, która wiąże się z przyjęciem powołania do życia konsekrowanego, nie może wypływać z sytuacji życiowej kandydatki, ale być jej wolnym wyborem” – tłumaczy ks. Dariusz Sokołowski, wikariusz biskupi dla Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w archidiecezji białostockiej.
Podkreśla on, że dziewictwo konsekrowane jest to starożytna forma, znana z pierwszych wieków chrześcijaństwa, pasująca do stylu życia tych współczesnych kobiet, które chcą oddać się na służbę Bogu i Kościołowi, ale nie wyobrażają sobie życia w zakonie czy świeckim instytucie życia konsekrowanego.
„Kandydatka nie musi mieć ukończonych studiów teologicznych, nie musi przynależeć do jakiejś kościelnej wspólnoty, choć dobrze, by tak było, gdyż osoba konsekrowana jest bardziej włączona w życie Kościoła lokalnego, a biskup konsekruje je dla życia lokalnego Kościoła” – wyjaśnia.
W archidiecezji białostockiej jest obecnie sześć dziewic konsekrowanych. Wszystkie osoby konsekrowane zobowiązane są m.in. do odmawiania brewiarza i utrzymywania łączności z biskupem miejsca.
„Jako wspólnota ogromnie cieszymy się z nowej osoby konsekrowanej w naszym gronie. Dzięki temu mamy pewność, że Kościół idzie w dobrym kierunku, bo wciąż są osoby, które mogą świadczyć o tym, że można pięknie i czysto przeżyć życie razem z Bogiem” – mówi Iwona Krzykała ze wspólnoty Kairos.
...
Szczegolne powolanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:01, 08 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
Konsekrowane Dziewice - 40 latka poślubiła Jesusa {BBC]
Na całym świecie jest ich 2000. W Polsce 293. Konsekrowane dziewice. Ta forma życia znana z Kościoła zdobywa popularność. Źródło BBC
...
Bardzo gleboka religijnosc. Mocny zwiazek z Bogiem. Dusze szczegolnie poswiecone Bogu ratuja miliony od zguby. Jak widac Bogu na swiecie starczy ich zaledwir 2000!!! Na 7,5 mld ludzi! Pare tysiecy zakonnikow mistykow! Niewielu jak na swiat! Moze 20.000 ludzi na swiecie naprawde bedacych przy Bogu. W tym z Polski moze 5000! Naprawde! Jestesmy filarem duchowosci swiata. My czyli te 5000 a nie 38 milionow!
Zasada bohaterstwa jest taka ze nieliczni ratuja swiat. Zreszta Bohater od Bogaty od Boga! Znaczy obdarzony przez Boga w dary! Nie chodzi tylko o pieniadze! Bogaty w duchu przede wszystkim!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:37, 09 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
Do seminariów wstąpiło 498 kandydatów do kapłaństwa, o 122 mniej niż w 2018
,Efekt Smarzowskiego'...
...
Mimo wszystko jesli kogos wystraszyl film to lepiej ze nie zostal ksiedzem bo by nie podolal...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:22, 10 Gru 2019 Temat postu: |
|
|
Kraków. Konsekracja dziewic na Wawelu. Osiem kobiet ślubowało czystość do końca życia 10.12
W archidiecezji krakowskiej żyje obecnie 51 dziewic konsekrowanych, a kilkanaście kandydatek przygotowuje się do konsekracji Fot. Adam Wojnar
Osiem kobiet z archidiecezji krakowskiej, w różnym wieku, odpowiedziało twierdząco na pytanie biskupa: „Czy chcesz być konsekrowana i zaślubiona naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi, Synowi Bożemu?”. W katedrze wawelskiej w niedzielę odbyła się konsekracja dziewic.
Panie, które decydują się na tę indywidualną formę życia konsekrowanego, składają jeden ślub - zobowiązują się do życia w czystości. Obecnie w całej Polsce żyje ponad 300 dziewic konsekrowanych, z czego najwięcej - 51 - właśnie w archidiecezji krakowskiej. A kolejnych kilkanaście kandydatek w naszym regionie przygotowuje się do konsekracji.
W ostatnią niedzielę, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, czystość aż do śmierci ślubowało osiem pań. Obrzędowi konsekracji dziewic w katedrze na Wawelu przewodniczył biskup Jan Szkodoń.
W homilii biskup ukazał Niepokalaną jako wzór doskonałej wierności Chrystusowi. Wyjaśnił wielkie znaczenie tej drogi powołania, którą poszły dziewice, składając ślub trwania w czystości do końca życia: jest to piękne świadectwo wierności Bogu, które stanowi umocnienie dla wszystkich.
Fascynują mnie miejsca zniszczone, opuszczone i samotne - tłumaczy rzeźbiarz
Kraków. Czyje są rzeźby dzieci w kamieniołomie Liban? Wiemy,...
ZOBACZ GALERIĘ
(24 ZDJĘCIA)
Po złożeniu ślubu każda z kobiet otrzymała obrączkę, a także księgę Liturgii godzin (Brewiarz).
Dziewice składają ślub czystości, aby bardziej kochać Chrystusa i lepiej służyć bliźnim. Zgodnie ze swym stanem i otrzymanymi charyzmatami oddają się pokucie, dziełom miłosierdzia, apostolstwu i gorliwej modlitwie. Codziennie odmawiają Liturgię Godzin, zwłaszcza Jutrznię i Nieszpory.
- Ogarniają one swoją modlitwą wszystkie sprawy diecezji i dają świadectwo radykalnego pójścia za Chrystusem - mówi o dziewicach konsekrowanych w archidiecezji krakowskiej ich opiekun duchowy ks. dr Stanisław Szczepaniec.
Do konsekracji można dopuszczać dziewice, które nigdy nie zawierały małżeństwa ani nie żyły publicznie, czyli jawnie, w stanie przeciwnym czystości, a także według ogólnej opinii - przez swój wiek, roztropność i obyczaje - dają rękojmię, że wytrwają w życiu czystym oraz poświęconym służbie Kościołowi i bliźnim. O dopuszczeniu do konsekracji decyduje biskup diecezjalny.
W ubiegłym roku Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego ogłosiła instrukcję zatytułowaną „Ecclesiae Sponsae Imago” („Obraz Kościoła Oblubienicy”). - Jest to pierwszy dokument w historii Kościoła, poświęcony temu powołaniu. Jego ukazanie się świadczy o tym, że Bóg powołuje coraz więcej kobiet na tę właśnie drogę życia i Kościół określa specyfikę tego powołania, jego znaczenie dla Kościoła i styl życia dziewic, które to powołanie odkryły i przyjęły.
Jest to wielki dar Boży dla Kościoła, a także dla świata, w którym tak wiele osób jest zniewolonych pożądliwością cielesną i zapatrzeniem wyłącznie w dobra ziemskie. Dziewice poświęcone Bogu dają świadectwo życia w czystości i ukazują ostateczną perspektywę życia ludzkiego w najgłębszym zjednoczeniu z Jezusem - podsumowuje ks. Stanisław Szczepaniec.
Obok konsekrowanych dziewic są też w Kościele - i również można do ich grona dołączyć - konsekrowane wdowy, a także wdowcy.
...
Przepiekne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:17, 26 Sie 2023 Temat postu: |
|
|
Konsekrowano dwie dziewice xd
W Bazylice Archikatedralnej w Przemyślu miała miejsce niecodzienna uroczystość. Była nią pierwsza w historii Archikatedry, konsekracja dziewic.
...
I pięknie! Ciekawym może być fakt że dzięki takim kobietom wiele dzieci się urodzi! Ale jak to? Bo Bóg da więcej dzieci tym które rodzą a dzieci te będą miały dobre życie! Bo rzecz jasna nie chodzi o produkcję. Tu musi być jeszcze spełniony podstawowy warunek aby te dzieci okazały się błogosławieństwem a nie przekleństwem!
Bóg działa ponad naturalnie! :0)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:34, 10 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Rekordowa liczba seminarzystów w Warszawie
Aż 32 młodych mężczyzn zgłosiło się do warszawskich seminariów duchownych.
...
A co to się stało? Czyżby nowy trend? Wypalenie konsumpcjonizmem? Poszukiwanie sensu życia? Możliwe. A to znaczy że przeniesie się na inne regiony które dopiero teraz odkrywają konsumpcjonizm ale też im się znudzi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:42, 10 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Dwie kobiety leżały przed ołtarzem. Niezwykła uroczystość w Krakowie
Dwie kobiety z archidiecezji krakowskiej wstąpiły do grona dziewic konsekrowanych. W piątek w katedrze na Wawelu odbyły się uroczyste wstąpienie do Stanu Dziewic.
...
I z tego będzie mnóstwo dzieci! Tak! Inne kobiety urodzą! Bóg może wszystko!
To absolutnie logiczne! Dawniej było pełno powołań duchownych to było pożądane i co? Dzieci były masy! Całe podwórka pełne! A teraz minimum powołań i co? I minimum urodzin! Tak! Przypadek? Oczywiście nie ścisla korelacja! Oczywiście osób duchownych zawsze był promil i nie powodowały one ubytku urodzin.
Tu chodzi o wpływ duchowy! Degenerujące się społeczeństwo traci i jedno i drugie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:19, 23 Paź 2024 Temat postu: |
|
|
W tym roku do seminariów przyszło WIĘCEJ kandydatów niż w poprzendim(łącznie 301
Formację do kapłaństwa w seminariach diecezjalnych, zakonnych i misyjnych w Polsce ROZPOCZĘŁO w tym roku akademickim 301 mężczyzn o 21 więcej niż rok temu wynika z danych przekazanych przez Konferencję Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych..
Urodzenia 19 lat temu bo koniec liceum... powołania ... wskaźnik.
W 2004 - 356 131 - 280 - 1272
W 2005 - 364 383 - 301 - 1211
Czyli bylo jeden na 1272 wiernych teraz jest na 1211 wiernych .
W skali kraju 37 milionowego daje to 30.553 księży. I to jest nawet nadmiar! Nie potrzeba 1 na 1211 bo w parafii miejskiej 20.000 daje to 16 księży! Nonsens. No oczywiście licząc drastycznie że tylko połowa dotrwa to i tak 8 księży na parafię gdy 4 wystarczy.
Wbrew kłamstwom łajdaków ze szczekaczek o ,upadku kościła' księży nadal jest ponad potrzeby tylko roczniki są drastycznie niskie. Stad spadek. Powołania nadal są procentowo duże.
Przypuszczam że niedobór kadr na rynku pracy oferował ostatnio młodym zdrowym mężczyznom wyjątkowo wysokie wynagrodzenia i stąd wysoka atrakcyjność pracy w firmach. Ale teraz jest obrzymi upadek ekonomii i gdy trwoga to do Boga. Widać nawet skok powołań. Poza tym był efekt Jana Pawła II i okres 2005 i wcześniej jest kompletnie nieporównywalny w 1000 letniej historii Polski. Przeszliśmy z okresu gdy bycie księdzem to był gigantyczny awans społeczny przed 1989 do czasów zmęcania konsumpcja i poszukiwań czegoś lepszego dla siebie. I odnajdywania sfery ducha. Oczywiście wśród osób mających jakieś refleksje na temat egzystencji ludzkiej na tym świecie. Ale akurat takich na księży potrzeba.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|