Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136417
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 1:38, 25 Wrz 2010 Temat postu: Chiara Badano - Luce - Jasne Światło ! |
|
|
Dziś beatyfikacja CHIARY LUCE BADANO!Jednej z moich ulubionych postaci.
Jest ona nam wspolczesna osoba!Wprawdzie gdy zyla nie bylo jeszcze internetu ale takie MTV i owszem.Wychowana w konsumpcyjnej cywilizacji zachodu i nastolatka jest IDEALNA swieta na nasze czasy.To nie sredniowiecze.Ani tez nie chodzi o zakonnice czy ksiedza.NASTOLATKA ZYJACA WSROD NASTOLATKOW w cywilazacji zachodu ktora stawia na nastolatkow.Czyli ,,dzisiejsza mlodziez''...Jest to Italia a wiec wiemy jaki to kraj i co tam sie wyprawia.Radze dla kontrastu Jej zycie porownac z :
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/z-zycia-euro-dzikusow,1714.html
To dopiero zrozumiecie wiele o co w tym wszystkim chodzi i co oznacza Święty.I jak wielkim szczesciem jest byc swietym!
CHIARA BADANO LUCE
Jasne Światło
Nazywała się Chiara Badano. Gdy bliżej poznała ją Chiara Lubich, założycielka Focolari, nazwała ją "Chiara Luce" to znaczy "Jasne Światło"...
Chiara Badano urodziła się 29 października 1971 r. w Sassello, tętniącym życiem miasteczku w Apeninach Liguryjskich, należącym do diecezji Acqui, po 11 latach wyczekiwań rodziców.
Jej przyjście na świat uznano za błogosławieństwo Maryi z Rocche, którą ojciec - pokorną i pełną wiary modlitwą - błagał o dziecko.
"Choć wypełniała nas ogromna radość - opowiada jej mama, Maria Teresa Caviglia - natychmiast zrozumieliśmy, że ona nie była tylko naszą córką lecz że przede wszystkim była dzieckiem Boga".
Chiara oznacza ‘jasna’ - w każdym tego słowa znaczeniu: z dużymi jasnymi oczami, słodkim, przyjaznym uśmiechem, bystra, zrównoważona, żywa, wesoła, wysportowana. Mama, przez przypowieści ewangeliczne, uczy ją rozmawiać z Jezusem i zawsze ‘mówić mu swoje tak’.
>>>>>
I znow widzimy jak wazna jest rodzina!
>>>>>
Chiara jest zdrowa; kocha naturę i zabawy, ale od początku wyróżnia się miłością do ’najmniejszych’, o których się troszczy i którym służy, często podarowując swój wolny czas.
Już od przedszkola odkłada oszczędności do małej skarbonki dla swoich ‘murzynków’.Marzy, by w przyszłości pojechać do Afryki jako lekarz, aby leczyć dzieci.
Jest normalną dziewczynką, ale ma coś więcej: bardzo kocha i jest otwarta na łaskę i Boga . Z jej pierwszych zeszytów szkolnych przebija radość i zachwyt nad poznawanym życiem. Jest szczęśliwym dzieckiem.
>>>>>
Czyli odznaczala sie niezwykla miloscia !
>>>>>
W dzień Pierwszej Komunii św. Chiara otrzymuje Ewangelię. Była to dla niej ‘najpiękniejsza książka’ i ‘niezwykłe przesłanie’; stwierdziła: Tak jak łatwo jest mi nauczyć się alfabetu, podobnie powinno być z życiem Ewangelią.
W wieku 9 lat angażuje się w życie Gen – gałąź Ruchu Focolari i powoli, powoli wciąga w ten Ruch rodziców. Od tego momentu jej życie jest ciągłym wzrastaniem w poszukiwaniu Boga, którego stawia na pierwszym miejscu.
"Gdy wróciliśmy do domu - mówi mama Chiary - powiedzieliśmy sobie, że gdyby nas ktoś dzisiaj zapytał, kiedy zawarliśmy małżeństwo, odpowiedzielibyśmy: gdy spotkaliśmy ten Ideał życia".
Mając 12 lat, 27 listopada 1983 r. pisze do Chiary Lubich: "Odkryłam, że Jezus opuszczony jest kluczem do jedności z Bogiem i chcę Go wybrać jako mojego jedynego Umiłowanego i przygotować się na Jego przyjście. Wybierać Go!".
Mimo wysiłku, ma problemy z nauką. Pozostaje na drugi rok w trzeciej klasie gimnazjum. Pojawiają się nieporozumienia z rodzicami, chociaż miłość jest silna i często dochodzi do kompromisów możliwych do zaakceptowania przez obydwie strony. Tak np. było z godzinami wieczornych wyjść z domu, kiedy zwłaszcza w week-end Chiara lubiła spędzać wieczory z przyjaciółmi w kawiarni w Sassello.
>>>>>>
A wiec wraz z dorastaniem nastapilo to co zawsze nastepuje.Dojrzewanie i zasadzki swiata tzw. pokusy.
>>>>>>
Mając 14 lat, 29 listopada 1985 roku pisze do Chiary Lubich: "Odkryłam na nowo Ewangelię, w nowym świetle. Zrozumiałam, że nie byłam autentyczną chrześcijanką, ponieważ nie żyłam Nią do końca. Teraz chcę uczynić tę wspaniałą Księgę moim jedynym celem. Nie chcę i nie mogę pozostać analfabetką tak nadzwyczajnego przesłania. Tak, jak łatwo mi przychodzi nauczyć się alfabetu, tak samo łatwo powinnam nauczyć się żyć Ewangelią".
>>>>>>
Jednak dzieki milosci i wychowaniu nie ulega!Caly czas przypomina sobie Kto jest najwazniejszy - Bóg ! To nie pozwala jej utonac.
>>>>>>
Podoba się i jest lubiana; stale otoczona przyjaciółmi i przyjaciółkami. Bardzo lubi sport . Nie potrafi ustać w miejscu. Ogromnie ludzi tańczyć i śpiewać. Lubi się elegancko ubrać, starannie uczesać, czasami zrobić sobie delikatny makijaż, ale bez przesady.
Chłopcy za nią biegają a ona lubi marzyć. Czasami mówi do przyjaciółki, patrząc na jakiegoś chłopca: "Wiesz, ten mi się podoba". Ale nic więcej. Szczególna przyjaźń łączyła ją z Luca. Jeśli nie była to wręcz miłość, to przynajmniej bardzo mocna sympatia. Jednak nie pozwala sobie na kompromisy. Zostawia go - mimo że nadal bardzo go lubi - gdyż zauważa, że w relacjach między nimi "czegoś" brakuje. Kiedy Luca pisze do niej, błagając, by do niego wróciła gdyż zrozumiał, że ją kocha - Chiara pozostaje niewzruszona. Uczy się "odcinać".
>>>>>>
I znow oczywiscie odzywa sie swiat.16 lat!Wtedy czlowiek jaest bardzo podatny na wszystko co plynie z zewnatrz.Taki okres rozwojowy.A jednak potrafi sie powstrzymac!I tu nie chodzi ze znajomosc z chlopakiem jest zla.Akurat w tej konkretnej sytuacji nie bylo by najlepszym rozwiazaniem wiazac sie z tym chlopakiem...
>>>>>>
Latem 1988 roku, zaraz po tym, jak się dowiedziała, że nie przeszła z matematyki, wyjeżdża z młodszymi od niej dziewczynkami na Kongres do Rzymu. Jest jej ciężko, że musi powtarzać klasę, ale się nie wycofuje. Pisze do rodziców: "Nadszedł bardzo ważny moment - spotkanie z Jezusem Opuszczonym. Nie było łatwo Go przyjąć i uściskać, lecz Chiara [Lubich] tłumaczyła dziewczynkom, że to On powinien być ich Umiłowanym" .
>>>>>>
Jak widac nie odnosila sukcesow na tym swiecie.Ale tez i nie pragnela ich.Njawazniejszy jest Bóg ! A gdy On jest najwazniejszy to sam chcesz z Nim byc.Stawianie wszystkiego na zwiazki z ludzmi bardzo utrudnia kontakt z Bogiem.Dlatego predzej czy pozniej w taki czy inny sposob osoba zwiazana z Bogiem zostanie ,,wyizolowana'' ze swiata.Sposobow jest MNOSTWO.Klasztor,pustelnia,samotnosc.Sa zdarzenia drastyczne.Ktos np. laduje w wiezieniu.Odseparowanie zreszta nie jest fizyczne!Tu chodzi o oderwanie ducha od przywiazania do ,,swiata'' czyli ludzi i rzeczy.Gdyz takie prywiazanie podobne jest do narkomanii czyli UZALEZNIA.A wtedy czlowiek jest chory!A przeciez kazdy chce byc zdrowy.Bóg oczywiscie moglby laczyc sie z uzaleznionym tylko ze nie bylo by to dobre.Bóg czyni maksymalne dobro.Dlatego tez chce aby czlowiek nie byl uzalezniony od przywiazan nawet w 0,0000001%.Absolutnie wolny!Chiara wahala sie miedzy stworzeniem i Bogiem ale zawsze ostecznie wybierala Boga!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 1:49, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136417
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:30, 25 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Mając 17 lat zaczyna nagle odczuwać silny ból w lewym ramieniu. Po badaniach i bezskutecznych zabiegach postawiono diagnozę: rak kości. Rozpoczyna się jej ‘kalwaria’, która będzie trwała prawie 3 lata. Gdy Chiara słyszy diagnozę nie płacze, nie buntuje się. Pozostaje w ciszy, a po 25 minutach mówi swoje tak woli Bożej. "Będzie dobrze. Jestem młoda" - mówi. Jej ojciec powie później: "Byliśmy pewni, że Jezus był pośród nas. To On dawał nam siłę". Rozpoczyna się dogłębna przemiana; bardzo szybka wspinaczka do świętości.
Często będzie powtarzać ‘Jeśli Ty tego chcesz, Jezu, ja także tego pragnę’.
>>>>>>
A wiec ciezka choroba!Tak to czesto jest u swietych.Tutaj ktos moze nie rozumiec .Jak to?Bóg wie lepiej.Jak mowi Pismo cnota w słabościach się doskonali.Tak Bóg urzadzil swiat ze nie sila i moc ale choroba i salbosc sa najwieksze!Zupelnie odwrotnie niz u ludzi.Zreszta jesli ktos pomysli o bohaterstwie.To co niby taki bohater powinien robic?Cale zycie walczyc z wrogiem?I teraz jesli ktos cale zycie choruje to czym to sie rozni od walki z wrogiem?Wszak zycie spedzone na wojnie to gorzej niz spedzic w lozku.Wojna jest ciezkim doswiadczeniem a jesli ktos walczy cale zycie to tak jakby byl przykty do wozka czy lozka.A swiety przykuty do łoża walczy z grzechem - wadami - Szatanem.Wielu ludzi ratuje od Piekla to ze on za nich odpokutowal ich grzechy.A czym jest bohaterstwo jak nie uratowaniem kogos tracac zdrowie a nawet zycie.A uratowanie od piekla nie ma sobie rownych!Co tam ratowanie ciala wobec duszy!No i oczywiscie jest jeszcze kwestia kobiet.Kobiety bardziej znosza ból!Dlatego mezczyznom jeszcze trudniej zrozumiec dlaczego jest tak wiele cierpiacych swietych kobiet.Wiecej niz mezczyzn.Tutaj przypomina sie Anielcia Salawa:
http://www.ungern.fora.pl/wiara-ojcow-naszych,4/anielcia-salawa-ta-ktora-kocha-najbardziej,1620.html
A efekty byly takie:
>>>>>>
Pobyt w szpitalu. Chiara wyróżnia się altruizmem. Rezygnując z własnego wypoczynku, pomaga dziewczynie w ciężkiej depresji, uzależnionej od narkotyków. Towarzyszy jej wszędzie. Wstaje z łóżka mimo bólu, jaki odczuwa z powodu przerzutów w kręgosłupie. Potem będę miała czas aby spać - mówi. Stara się prowadzić normalne i radosne życie. Pisze w pamiętniku: "Tę chorobę Jezus zesłał mi we właściwym momencie".
!!!!!!!
Jak widzicie to zadna rozpacz!!!Dochodzi do wniosku ze to najlepsze co moglo sie stac!A moze tylko ,,sie pociesza'' bo co ma bidna za wyjscie?
!!!!!!!
Leży w szpitalu w Turynie. "Na początku myśleliśmy, że idziemy do niej, aby ją podtrzymać na duchu. Zrozumieliśmy jednak bardzo szybko, że to my nie mogliśmy się bez niej obejść, jakby przyciągani tajemniczym magnesem".
Jeden z lekarzy, Antonio Delogu wyznaje: "Swoim uśmiechem i wielkimi, pełnymi światła oczyma pokazuje, że śmierci nie ma, a jest tylko Życie".
!!!!!!!
Jak wiadc inni potwierdzaja!,,Zdrowi'' chcieli ja pocieszac a to ona musi pocieszac ich!Znane to jest z dzieciecych hospicjow gdy 5 letnie dzieci musza pocieszac zaplakanych 50 letnich rodzicow!TAK!Poczytajcie jak radosne sa dzieci w hospicjach!Caly szol biznes to placzliwi kolesie przy nich...
>>>>>>
Przechodzi dwie bardzo bolesne operacje. Po chemioterapii traci włosy, na których jej tak bardzo zależało. Przy każdym straconym kosmyku mówi prosto ale treściwie: "Dla Ciebie Jezu".
>>>>>
Tu znow nie macie pojecia ile dla kobiety znacza wlosy!Mezczyzna tego nie pojmie!Wszak wiemy ze kobiety nieporownanie bardziej dbaja o wyglad!A tu bez wlosow!!!TRAGEDIA!Ale nie u swietych!!!
>>>>>
Nic nie pomagają operacje kręgosłupa ani chemioterapia. Rodzice przypominają jej, że za tym wszystkim kryje się tajemniczy plan Boga. Chiara kocha jeszcze goręcej. Koledze, który jedzie do Afryki z misją humanitarną oddaje swoje oszczędności. Mówi:"Mi nie są potrzebne. Ja mam wszystko".
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MA WSZYSTKO!Czyli Boga!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie traci swojego promiennego uśmiechu. Wspierana przez rodziców stawia czoła bolesnym kuracjom i pociąga do tej samej Miłości każdego, kto jest przy niej. Istnieje taśma na której Chiara opowiada o bardzo bolesnym badaniu: "Gdy lekarze rozpoczęli ten mały lecz dokuczliwy zabieg, przyszła pani z promiennym uśmiechem na ustach, przepiękna. Zbliżyła się do mnie, wzięła mnie za rękę i wlała we mnie odwagę. Znikła tak szybko, jak przyszła; więcej już Jej nie widziałam. Ogarnęła mnie ogromna radość i zniknął lęk. Zrozumiałam wtedy, że gdybyśmy byli gotowi na wszystko, ileż znaków Bóg by nam zesłał!".
>>>>>>
A wiec przybyla Nasza Matka:
>>>>>>
Paraliż nóg. Ostatnia tomografia nie daje żadnej nadziei. Nadchodzi chwila wielkiej próby. Chiara nie chce morfiny. Tłumaczy: "Odbiera świadomość, a ja mogę ofiarować Jezusowi jedynie cierpienie. Chcę dzielić z Nim jeszcze przez trochę Jego Krzyż". Pyta lekarzy o swój stan. Chce być wszystkiego świadoma.
>>>>>>
Bo to jest wspolnota z Jezusem na Krzyżu.On tez byl unieruchomiony i bezradny!
>>>>>>
Ofiaruje wszystko za Kościół, młodych, niewierzących, za Ruch, za misje... pozostając pogodną i silną, przekonana, że ‘objęte cierpienie daje wolność’. Powtarza : ‘Nie mam już nic, ale pozostaje mi serce, którym zawsze mogę kochać’.Jej pokój, zarówno w szpitalu w Turynie jak i w domu jest miejscem spotkań, apostołowania, jedności: to jej kościół.
Nawet lekarze, czasem nie praktykujący, są poruszeni spokojem, który jest wokół niej; niektórzy z nich przybliżają się do Boga. Czuli się ‘przyciągani jak przez magnes’ i do dzisiaj pamiętają o niej, mówią o niej i zwracają się do niej. Pisze do niej lekarz, Fabio Marzi: "Nie jestem przyzwyczajony spotykać młodych takich, jak Ty. Zawsze myślałem, że w Twoim wieku przeżywa się wielkie emocje, szalone radości, entuzjazm. Nauczyłaś mnie, że jest to także czas pełnej dojrzałości".
>>>>>>
Tak!Lekarze nigdy w zyciu czegos takiego nie spotkali!Oni tutaj odbieraja wielka nauke!
>>>>>>
Kiedy mama pyta ją, czy bardzo ją boli, odpowiada: Jezus wybiela jak chlorem moje ciemne plamki, a chlor pali. Więc kiedy dotrę do Nieba będę biała jak śnieg. Jest przekonana o miłości Boga do niej. Mówi więc: Bóg kocha mnie nieskończenie i potwierdza to ciągle, z przekonaniem, nawet w chwilach wielkiego bólu: Ale to prawda, Bóg mnie kocha! Po pewnej bardzo trudnej nocy jest w stanie powiedzieć: Bardzo cierpiałam, ale moja dusza śpiewała!
>>>>>
To jest wlasnie ten stan!Cierpienie boli!To nie jest na niby!Ale w tym czasie dusza przezywa niewypowiedziane stany radosci!
>>>>>>
Przyjaciołom, którzy przychodzili, by ją pocieszyć a wracali do domu sami pocieszeni, krótko przed odejściem do Nieba zwierzała się: Nie możecie sobie wyobrazić, jaki jest teraz mój kontakt z Jezusem... Czuję, że Bóg prosi mnie o coś więcej, o coś większego. Może pozostanę w łóżku przez lata, nie wiem. Interesuje mnie tylko wola Boża, wypełniać ją dobrze w chwili obecnej: trwać w boskiej grze. I jeszcze: Byłam zbyt pochłonięta swoimi ambicjami, planami i kto wie czym jeszcze. Teraz wydają mi się być bez znaczenia: błahe i ulotne. Teraz czuję, że uczestniczę we wspaniałym planie, który powoli mi się ukazuje. Gdyby mnie zapytano, czy chcę chodzić (operacja spowodowała paraliż), odpowiedziałabym nie, ponieważ dzięki temu jestem bliżej Jezusa.
>>>>>>
Tak tez widzimy ze gdyby nie choroba to kombinowala by jak inni aby realizowac ,,ambicje'' ktore byly smieszne i blahe ULOTNE!Dzieki chorobie zaczela robic cos wielkiego!Prowadzic ludzi do Boga i im pomagac.Realizowac miłość we wspolpracy z Bogiem!A gdziez mozna znalezc lepsza realizacje zycia niz u Boga!Jak widzicie Bóg naprawde daje to czego czlowiek tak naprawde chce i potrzebuje!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 12:49, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136417
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:30, 26 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Nie oczekiwała cudu uzdrowienia, chociaż na małej karteczce napisała do Maryi: Matko Niebieska, proszę Cię o cud uzdrowienia; a jeśli nie jest to wolą Bożą, proszę Cię o siły, abym się nigdy nie poddała i pozostała temu wierna.
>>>>
A wiec widzimy bohaterstwo.ABYM SIE NIE PODDALA!Caly czas widac ze swieci sa BOHATERAMI!A do tego nie trzeba koniecznie pola bitwy.Choc oczywiscie w zadnym wypadku nie deprecjonujemy bohaterow wojennych!
>>>>>
Od dzieciństwa postanowiła podarowywać Jezusa przyjaciołom nie słowami lecz poprzez swój przykład. Nie zawsze było to łatwe; rzeczywiście powtarza wiele razy: jak trudno jest iść pod prąd! Aby pokonać każdą przeszkodę, mówi: To dla Ciebie, Jezu!
>>>>>
Otoz to ! Wiekszosc idzie z pradem.A swieci ida POD PRAD.Co jak widac nie oznacza ze im latwo.Bohterowie wlasnie maja trudne zadania!
>>>>>
By żyć jak prawdziwy chrześcijanin, Chiara czerpie siłę z uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej, gdzie przyjmuje Jezusa, którego bardzo kocha, z lektury słowa Bożego i z medytacji. Często rozmyśla nad słowami Chiary Lubich: Będę święta, jeśli jestem święta natychmiast.
!!!!!
Natychmiast!I widzizmy jak szybko zostla beatyfikowana!Tak jak chciala!
:O)))))))))))
Mamie zatroskanej tym, że może stracić córkę powtarzała: Zaufaj Bogu, zrobiłaś wszystko, i: Kiedy już mnie nie będzie – bądź blisko Boga, a odnajdziesz siły, by iść naprzód.
!!!!!!!
Tym, którzy ją odwiedzali, przekazywała swoje ideały, dając im jednak zawsze pierwsze miejsce. Szczególnym uczuciem darzy ‘swojego’ biskupa Livio Maritano. Podczas ich ostatniego, krótkiego lecz intensywnego spotkania, ogarnia ich nadprzyrodzona atmosfera: w Miłości stają się ‘jedno’, są Kościołem.
19 lipca 1989 - straszny krwotok. Chiara zostaje uratowana w ostatniej chwili. Mówi: "Nie płaczcie nade mną. Ja idę do Jezusa. Na moim pogrzebie nie chcę ludzi płaczących lecz głośno śpiewających". Podłączona do kroplówki mówi: "Czymże jest ta spadająca kropla w porównaniu z gwoździami w rękach Jezusa". Z każdą kroplą powtarza: "Dla Ciebie". Odwiedza ją kardynał Saldarini i pyta: "Masz przepiękne oczy. [Bije z nich] cudowne światło. Skąd ono w Tobie się bierze?". Chiara odpowiada: "Staram się bardzo kochać Jezusa".
!!!!!!!
Tak bo On jest źródłem Miłości!Kto z niego czerpie ten sam staje sie miloscia!
:O))))))))
Czasami, choć zdarza się to rzadko, prosi rodziców, by nie wprowadzali do jej pokoju przyjaciół. Któregoś dnia tłumaczy: "Nie był to znak mniejszej sympatii lub smutku. Wręcz przeciwnie. Było mi trudno schodzić z tego poziomu na którym się znajdowałam a potem wchodzić tam z powrotem. Wszyscy, którzy są przy niej, oddychają "atmosferą Nieba".
Chiara pisze: "Ważne jest wypełniać wolę Bożą, to znaczy zaangażować się w grę, którą On prowadzi... Czeka na mnie inny świat i nie pozostało mi nic innego, jak mu się oddać. Czuję się teraz wciągnięta we wspaniały plan, który powoli, powoli się przede mną odkrywa. Tak bardzo lubiłam jeździć na rowerze, a Bóg zabrał mi nogi ale dał mi skrzydła...".
!!!!!!!!!!!!
Ciezko i nieprzyjemnie jest schodzic na poziom tego swiata gdy sie juz jest prawie w niebie!Zgielk tego swiata jego chropowatosc zimno sprawia wielka nieprzyjemnosc.Jak widzicie to nie jest tak ze ona bidna bo juz sobie nie pochodzi po swiecie.To wy jestescie biedni!Ona juz doswiadcza nieba!Tak jest u Boga!
:O))))))))
Choroba rozwija się i bóle się nasilają. Żadnej skargi;
19 lipca 1990 r. pisze do Chiary Lubich: "Medycyna złożyła broń. Wszystko zależy od Boga.
Ponieważ przerwano zabiegi, nasilił się ból kręgosłupa, spowodowany dwoma operacjami i unieruchomieniem w łóżku. Nie daję już rady obrócić się na bok. Czy zdołam być wierna Jezusowi Opuszczonemu? Czuję się tak bardzo mała, a droga do przebycia jest ciężka. Czasem czuję się przygnieciona cierpieniem. Lecz to Umiłowany przychodzi mnie odwiedzić, prawda? Tak, ja też powtarzam razem z Tobą: Jeśli chcesz tego Ty, Jezu, ja też tego chcę.
!!!!!!!
Zupelnie jak Anielcia Salawa!Nie chce cierpiec aby sobie pocierpiec ale jesli ty Jezu uznajesz to za najlepsze to chce!Bo czlowiek sam z siebie nie wie czy to cierpienie ma sens.To Bóg nadaje sens cierpieniu!
!!!!!!!
Nadchodzi czas, gdy jest pewna, że niedługo odejdzie. Nie chce tego zmieniać. Nie prosi o uzdrowienie, lecz o moc do wypełnienia woli Bożej.
Chiara przygotowuje się na spotkanie: To Oblubieniec, który przychodzi do mnie i wybiera suknie ślubną, piosenki i modlitwy na ‘swoją’ Mszę. To musi być święto, na którym nikt nie może płakać! Właśnie wtedy przygotowuje razem z mamą "uroczystość zaślubin", jak sama nazywa swój pogrzeb.
Niemalże nie da rady mówić. Tłumaczy jak chce mieć uszytą sukienkę. Decyduje, że będzie biała, bardzo prosta, z czerwonym paseczkiem. Prosi, by ubrała się w nią jej najlepsza przyjaciółka. Chce zobaczyć, jak na niej leży. Tłumaczy też mamie, jak chce być uczesana na ten dzień. Wybiera muzykę, śpiewy i czytania mszalne. Opowiada jakimi kwiatami ma być przybrany kościół. Chce, aby ceremonia pogrzebowa była jednym wielkim radosnym świętem. "Mamo - prosi. Gdy będziesz mnie przygotowywała [do trumny], musisz powtarzać: Teraz Chiara Luce widzi Jezusa".
!!!!!!!!!!!!!
Tak idzie do nieba!To radosc!To jak Chrzciny Komunia i Ślub w jednym.A więc na biało! Bo to jest kolor czystosci i radosci!Swieci raduja sie gdy maja juz isc do nieba bo przebywanie tutaj to cierpienie i bol.A tam czeka szczescie ktore nie ma konca!Ktoz by sie smucil z tego powodu ze nastaje godzina szczescia!Daltego pogrzeb swietego to ZASLUBINY!Z NIEBEM!
:O)))))))))))))))))
Przyjmując Jezusa w Eucharystii po raz ostatni, wydaje się być w nim zupełnie zatopiona i prosi, aby odmówiono modlitwę: ‘Przybądź Duchu Święty, ześlij z Nieba wzięty, światła Twego strumień’.
Nazwana ‘Światłem’ przez Chiarę Lubich, z którą miała głęboki i pełen miłości kontakt odkąd była dzieckiem, teraz jest prawdziwym światłem dla każdego i wkrótce będzie w Świetle. Szczególną myśl kieruje do młodych: młodzi są przyszłością; ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać im pochodnię, jak na olimpiadzie. Młodzi mają jedno życie i warto przeżyć je dobrze!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie boi się śmierci. Powiedziała do mamy: Nie proszę Jezusa, aby przyszedł i zabrał mnie do Nieba, ponieważ wciąż chcę ofiarować Mu swoje cierpienia, dzielić z nim Jego krzyż.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A wiec nie prosila by isc do nieba bo rozumiala ze Bóg znajdziej najlepszy czas!Tak bardzo juz byla swieta!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Oblubieniec przychodzi, by zabrać ją o świcie godzina 4 w niedziele 7 października po bardzo ciężkiej nocy. Jest to święto Matki Bożej Różańcowej.Obok Chiary Luce jej mama i ojciec. Za drzwiami - przyjaciele. Spokój, swego rodzaju zwyczajność. Jej ostatnie słowa są skierowane do mamy: "Ciao. Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa". I jeszcze dar: rogówki.
Chiara martwa ale jakze piekna!Przy tym zdjeciu wszystkie te gwizdy szol biznesu wygladaja jak trupy.A ona byla wyniszczona choroba!To dlatego ze poszla do nieba.Piekno i spokoj odzwierciedlaja wlasnie widzenie nieba!
Bo u Boga nikt nie jest trupem!Bóg mówi - Jestem Bogiem ŻYWYCH !!!
!!!!!!!!
ODESZŁA DO NIEBA ZE SŁOWAMI JESTEM SZCZĘŚLIWA!!!I od tej pory juz jest szczesliwa bez konca!Z nieba pomaga ludziom o wiele bardziej niz mogla to robic gdy byla jeszcze na ziemi i swiadczyla cierpieniem.Teraz pomaga Mocą Boga ktory niczego nie odmawia tym ktorzy Miłują!A jest to Moc nieskonczona!
))))))
We Mszy Świętej pogrzebowej celebrowanej przez biskupa, uczestniczą setki młodych i wielu księży. Zespoły Gen Rosso i Gen Verde śpiewają wybrane przez nią piosenki.
Od tego dnia jej grób stał się celem pielgrzymek: kwiaty, maskotki, dary dla dzieci z Afryki, listy, prośby o łaski. Każdego roku, w niedzielę po 7 października, we Mszy św. za jej duszę uczestniczy coraz większa liczba osób. Przychodzą oni spontanicznie zapraszając innych do uczestnictwa w święcie, które, tak jak chciała, jest momentem wielkiej radości. Od lat uroczystość jest poprzedzona całodziennym świętowaniem: śpiewaniem piosenek, świadectwami i modlitwą.
!!!!!!!
Tak jak mowilem jesj oddzialywanie powieksza sie w sposob niedostepny dla niej gdyby zyla nadal!Tak to jest u Boga!
!!!!!!!!
Na prośbę mnóstwa wiernych biskup Acqui, Livio Maritano zwraca się 7 października 1998 roku z prośbą do Kongragacji ds. Świętych o pozwolenie na rozpoczęcie w diecezji procesu beatyfikacyjnego. 21 listopada nadchodzi pozytywna odpowiedź i 6 czerwca 1999 rozpoczyna się proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym, który zakończył się 21 sierpnia 2000, podczas Światowego Dnia Młodych. 7 października, w 10 rocznicę narodzin Chiary Luce dla Nieba, sprawa zostaje wprowadzona do Rzymu. 25 września Kościół uznał to co było oczywiste od początku. Chiara Badano Luce - Jasne Światło poszła od razu do nieba!A na ziemi powiększyła grono błogosławionych!
Wieść o jej świętości rozniosła się w różne zakątki świata, przynosząc wiele owoców. Ta ścieżka pełna światła, którą Chiara ‘Luce’ pozostawiła za sobą prowadzi do Boga w sposób prosty i w radości z oddania się Miłości. Jest to ogromna potrzeba dzisiejszego społeczeństwa, a szczególnie młodych: znaleźć prawdziwy sens życia, odpowiedź na cierpienie i nadzieję na ‘potem’, które nigdy się nie skończy i będzie pewnością zwycięstwa nad śmiercią.
ZAKOCHANI W BOGU NIE UMIERAJĄ
Tak!
BOHATEROWIE NIE UMIERAJĄ NIGDY !!!!
>>>>>
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
To jest slynne zdjecie Chiary Luce Badano.Coz za usmiech!Coz za dobro bijace z tej twarzy.Trudno to wypowiedziec.Nie jest to usmiech na sprzedaz z jakim na codzien macie do czynienia w reklamach!On pochodzi z wnetrza i swiadczy o Chiarze!
To jest odbicie Boga ! To jest obraz nieba!
Zobacz mnie - zobacz niebo!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 18:46, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136417
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 3:34, 02 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
gosc.pl » Wiadomości » Noc Świętych z błogosławioną nastolatką
Noc Świętych z błogosławioną nastolatką
|
KAI |
dodane 01.11.2016 12:31
ks. Marcin Siewruk /Foto Gość
Dziewiętnastoletnia Włoszka Chiara Luce Badano, pierwsza wyniesiona na ołtarze z Ruchu Focolari, była bohaterką tegorocznej Nocy Świętych w Gnieźnie.
Czuwanie w wieczór poprzedzający uroczystość Wszystkich Świętych odbyło się już po raz 12. W gnieźnieńskim kościele garnizonowym spotkali się przedstawiciele wszystkich pokoleń, wśród których najwięcej było ludzi młodych, których rówieśniczka, beatyfikowana 6 lat temu Chiara Luce Badano była główną patronką tegorocznego spotkania.
Nastolatka, której imiona tłumaczy się jako "jasne światło" była związana Ruchem Focolari. To właśnie dzięki tej wspólnocie zaczęła żyć radykalnie Ewangelią, która ją zafascynowała. Jak wspominały obecne na spotkaniu członkinie Ruchu Focolari, nastolatka lubiła zabawę, sport, muzykę i spotkania z przyjaciółmi. Miała swoje okresy buntu, potknięcia i upadki. Wszystko jednak potrafiła przeżywać będąc blisko Boga, co stanowi szczególny rys jej świętości i jest jednocześnie zachętą oraz drogowskazem dla współczesnej młodzieży.
Na tę "zwyczajną wyjątkowość" bł. Chiary zwrócił uwagę także bp Krzysztof Wętkowski, który towarzyszył uczestnikom czuwania. Jak mówił, świętość, ideał, do którego powinniśmy zmierzać i poszukiwanie spojrzenia Chrystusa. Niektórzy odnajdują je bardzo wcześnie w swoim życiu, inni późno, nigdy nie jest jednak za późno. Nikt przecież nie rodzi się święty. Każdy święty ma przecież swoją przeszłość, a każdy grzesznik swoją przyszłość. „Błogosławiona Chiara uczy nas tej wielkiej umiejętności wykorzystania danego nam czasu” – dodał.
Uczestnikom nocy świętych towarzyszyły relikwie świętych i błogosławionych z kościołów Gniezna i okolic. Zostały one przyniesione w procesji przez dzieci, młodzież, postulantów i siostry zakonne. Oprócz relikwii św. Wojciecha, wspólnej modlitwie towarzyszyły m.in. relikwie bł. Radzyma Gaudentego, bł. Bogumiła, bł. Jolanty, św. Franciszka, św. Wawrzyńca, św. Maksymiliana Kolbego i bł. Jerzego Popiełuszki.
Po modlitwie i prezentacji bohaterki spotkania wszyscy ruszyli w pochodzie do katedry gnieźnieńskiej, połączonej z modlitwą Koronką do Bożego Miłosierdzia. W katedrze uczestniczyli w adoracji Najświętszego Sakramentu i modlitwie zawierzenia. Ogłoszono także zwycięzców szkolnych konkursów o bł. Chiarze Badano.
Gnieźnieńską Noc Świętych organizuje każdego roku miejscowa parafia pw. Świętej Trójcy. Po raz pierwszy obchody przygotowano w 2005 r. z inicjatywy ówczesnego wikariusza ks. Jana Kwiatkowskiego.
...
Znakomita patronka. Nie trzeba duzo slow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136417
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:25, 29 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Bł. Chiara Luce Badano. Umierała w wieku 19 lat i mówiła z uśmiechem: „Mam wszystko”
Ewa Rejman | 29/10/2017
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Coraz wyraźniej odczuwa skutki leczenia i chemioterapii. Kiedy obcina swoje długie włosy, przy każdym kosmyku szepce „dla Ciebie, Jezu”.
Święci współcześni mają tę przewagę nad świętymi z dalekiej przeszłości, że możemy popatrzeć na ich fotografie. Kiedy spoglądam w rozświetlone oczy Chiary Luce (po włosku „Jasne światło”), próbuję zbliżyć się do tajemnicy dziewczyny, która umierając w wieku 19 lat mówiła z uśmiechem „mam wszystko”.
Czytaj także: Ona umierała, a on stał pod krzyżem. Jego żona będzie błogosławioną
Chiara Badano: święta w normalności
Była tak bardzo „normalna” w swojej świętości i tak bardzo święta w swojej „normalności”. Kochała życie, sport, podróże, marzyła o licznej rodzinie, miała wielu przyjaciół. Płakała, kiedy okazało się, że musi powtarzać klasę, bo nie zdała z geografii. Była cierpliwa i łagodna, ale kiedy chłopak w autobusie wsunął jej rękę pod spódnicę, nie wahała się wymierzyć mu policzka.
Dzieciństwo Chiary Badano – wyczekanej, jedynej córki starszych już rodziców – jest pełne miłości, którą dziewczynka od początku nasiąka i przekazuje ją dalej. Pewnego dnia mama poprosiła ją o wybranie zabawek, które mogłaby podarować biednym dzieciom Chiara odłożyła na bok najładniejsze i ulubione – to były te do oddania, nie do zostawienia. „Nie mogę dać biednym dzieciom brzydkich zabawek” – tłumaczy rodzicom.
Innym razem na ochotnika idzie stać w kącie, żeby jej ukarana koleżanka nie czuła się tam samotnie. Jest bardzo lubiana w szkole, ale nie chce należeć do klasowej „elity”. Zawsze siada w ławce z nieśmiałymi i niepopularnymi koleżankami.
Przełomowym momentem w życiu małej Chiary okazuje się wstąpienie do Ruchu Focolari. Członkom ruchu przyświecają dwa wielkie cele – dążenie do jedności i służenie Jezusowi Opuszczonemu, którego rozpoznają w każdym człowieku.
Szukać Boga w ateistach
„Chcę kochać tych, których nie lubię” – notuje dwunastolatka po jednym ze spotkań Focolari. Nie pozwala nikogo osądzać, a świadectwo wiary przekazuje raczej czynami niż słowami. Mówi, że szuka Boga w ateistach i tłumaczy, że wierzący powinni kochać ich jeszcze bardziej niż swoich współbraci, bo oni „nie znają radości i nie wiedzą, że Bóg ich kocha”.
Jest spontaniczna, współczująca, nie wstydzi się okazywania wsparcia. Jej nauczyciel włoskiego, profesor Amoretti, niepraktykujący laik, wspomina swoją rozmowę z Chiarą, kiedy w całkowicie dla siebie naturalny sposób, trzymała go za rękę. Po śmierci dziewczyny napisał w albumie klasowym: „Podałem ci rękę, aby prowadzić cię drogami wiedzy, do źródeł życia. Ty podałaś mi rękę, aby prowadzić mnie drogą cierpienia do źródeł wieczności”.
Czytaj także: Alessandro Nottegar. Lekarz, który przytulał trędowatych. Będzie błogosławionym
Co zostanie z uśmiechu Chiary?
Latem 1988 roku podczas gry w tenisa Chiara odczuwa tak silny ból ramienia, że musi upuścić rakietę. To moment, w którym nie da się już dłużej ignorować osłabienia i dokuczającego jej od dłuższego czasu bólu. Trafia do szpitala i słyszy diagnozę: agresywna forma nowotworu.
Odwiedzający ją przyjaciele nie wiedzą, jak mają się zachować, gdy zobaczą cierpiącą nastolatkę; myślą o tym, jak ją pocieszyć; zastanawiają się, co zostanie z uśmiechu Chiary? Zaskoczeni widzą, że uśmiech jest jeszcze wyraźniejszy, a w kwestii pocieszania dziewczyna zamienia się z nimi rolami i podnosi ich na duchu widząc ich zaniepokojenie.
Przedstawia przyjaciołom swoją nową koleżankę z sąsiedniej sali. Nowa koleżanka trafiła do szpitala z powodu uzależnienia od narkotyków, dlatego Chiara chce się nią szczególnie zaopiekować. Dopóki może, pomaga jej w myciu, czesze ją, okazuje jej czułość.
Mam drewno. Mam wszystko
Coraz wyraźniej odczuwa skutki leczenia i chemioterapii. Kiedy obcina swoje długie włosy, przy każdym kosmyku szepce „dla Ciebie, Jezu”. Dostaje wiele życzeń i prezentów, wśród nich liczne złote medaliki. Prosi mamę, żeby je sprzedała, a pieniądze przekazała biednym. Mówi, że ona sama „ma już wszystko”.
Podczas świąt Bożego Narodzenia szpital, w którym leży Chiara odwiedza kard. Saldarini. Uderzony jej spojrzeniem pyta: „Masz bardzo piękny wyraz oczu, jak to możliwe?”. Onieśmielona, odpowiada cicho: „Staram się kochać Pana Jezusa”.
Tego samego dnia rozmawia z mamą o ludziach, którzy wśród pośpiechu zapomnieli o prawdziwym sensie świat. Mama mówi: „Zapalmy naszym cierpieniem ogień, aby Pan Jezus mógł się tu ogrzać”. Chiara natychmiast dodaje: „Tak, ja mam drewno!”.
Chiara Luce widzi Jezusa
Chiara wie, że umiera. Mówi do mamy: „Młodzi są przyszłością. Ja już nie mogę biegać, ale chciałabym przekazać im pochodnię, jak na olimpiadzie. Mają tylko jedno życie i warto je dobrze wykorzystać”. Przygotowuje bliskich na swoje odejście, prosi ich, żeby w czasie pogrzebu powtarzali sobie, że ona teraz widzi Jezusa.
Kiedy dowiaduje się, że – wbrew temu, co zaplanowała – nie będzie mogła przekazać po śmierci swoich organów, ponieważ są już zbyt wyniszczone, wykrzykuje: „Teraz nie mam już niczego zdrowego, ale mam jeszcze serce i wciąż mogę nim kochać”. Ostatecznie okazuje się, że rogówki dziewczyny nadają się do przeszczepu. To będzie jeszcze ostatni dar Chiary.
Umiera 7 października 1990 roku. Zgodnie z życzeniem Chiary na pogrzebie zgromadzeni śpiewają hymny radości i uwielbienia. Przyjaciel rodziny stojący obok trumny zamiast „Wiecznego odpoczywania” spontanicznie odmawia Gloria. „Teraz Chiara Luce widzi Jezusa” – powtarzają przyjaciele.
Czytaj także: Przyśnił mu się o. Pio. Teraz 19-latek zostanie świętym
Korzystałam z książki: Mariagrazia Magrini „Ze światła ku światłu. Błogosławiona Chiara Badano”, wyd. św. Stanisława BM, Kraków 2011
...
Absolutnie wspaniala osoba!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|