Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Benedykt XVI o ,,teologii ciała" .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:57, 14 Maj 2011    Temat postu: Benedykt XVI o ,,teologii ciała" .

I znakomite slowa papieża ktore warto poznac:

Benedykt XVI o "dramacie seksualności"

Benedykt XVI powiedział dzisiaj, że "dramat seksualności" wynika z tego, że "pozostaje ona zamknięta w ciasnym kręgu ciała i uczuciowości". Papież mówił o tym w przemówieniu do delegacji Papieskiego Instytutu Jana Pawła II do Studiów nad Małżeństwem i Rodziną.

Zwrócił również uwagę na aktualność "teologii ciała", wypracowanej przez Jana Pawła II.

- Oczywiście ciało niesie z sobą również język negatywny; mówi nam o ucisku drugiej osoby, pragnieniu posiadania i wykorzystania. Jednakże wiemy, że ten język nie należy do pierwotnego planu Boga, lecz jest owocem grzechu - mówił Benedykt XVI. Następnie stwierdził, że kiedy ciało "zrywa związek ze Stwórcą, buntuje się przeciwko człowiekowi" i "staje się terenem zawłaszczenia przez drugiego".

- Czyż to właśnie nie jest dramatem seksualności, która dzisiaj pozostaje zamknięta w ciasnym kręgu własnego ciała i uczuciowości, ale która w rzeczywistości może zrealizować się tylko w wezwaniu do czegoś większego?- zapytał papież. I dodał: - To w związku z tym Jan Paweł II mówił o pokorze ciała.

- Bóg oferuje człowiekowi także drogę odkupienia ciała, którego język należy pielęgnować w rodzinie - podkreślił Benedykt XVI. Przypomniał: - Rodzina jest miejscem, w którym splatają się teologia ciała i teologia miłości. To tu - wskazał - można nauczyć się "dobroci ciała" w "doświadczeniu miłości, jaką otrzymujemy od rodziców".

- To w rodzinie człowiek odkrywa swoje relacje, nie jako autonomiczna jednostka, która się sama realizuje, ale jako syn, małżonek, rodzic, którego tożsamość opiera się na byciu wezwanym do miłości, na otrzymywaniu od innych i dawaniu się innym - mówił papież.

Benedykt XVI powiedział też, że nagie ciała namalowane przez Michała Anioła pokazują, iż "nasze ciała kryją tajemnicę".

>>>>>

Tak Adam i Ewa choc nie byli ubrani NIE BYLI NADZY ! Bo nie bylo nagosci w raju ! Stali sie nadzy w wyniku grzechu... Od tej pory wszedl chaos takze i w ta dziedzine... Ludzie nazywaja milosci apociag cielesny co jest absurdem bo rownie dobrze mozna by mowić że żołądek kocha kotleta... Oczywiscie brzmi to smiesznie ale nie jest smieszne gdy rujnuje ludziom zycie... Rozbite malzenstwa cudzolozenie psudosieroty - dzici bo przeciez maja rodzicow biologicznych... Tu nic nie jest smieszne... Podobnie i uczucia sa absurdalnym wskaznikiem milosci... Wszak jesli w dziecinstwie ktos mieszkal w rozowym pokoju i ma dobre wspomnienia to pokoj o takim kolorze wywoluje u niego uczucie radosci. ODRUCH ! I co ? Na tym budowac cokolwiek ? Podobnie z uczuciami do osob ... Kojarza nam sie z czyms przyjemnym i czujemy ,,uczucie'' bez zdanego zwiazku z osoba bo dzialaja IMPULSY PODPROGOWE... Czyli nieswiadome...
Milopsc jest faktycznie tym co nazywamy przyjaznia... Aby sie zaprzyjaznic trzeba kogos poznac a tu ani cialo ani uczucia nie graja roli ... Bardziej rozum... Totez i szanse przetrwania sa wieksze... Ale trzeba tez pamietac ze skazenie grzechem jest wszedzie i bez pomocy Boga nic nie jest pewne... Tylko Bóg jest pewny bo niezmienny... Stad trzeba modlitwy...
W sztuce rzecz jasna odkrywamy caloksztalt czlowieczenstwa... I sztuka prawdziwa jest wlasnie tak malowac aby pokazac cialo i dusze ! Inaczej mamy manekiny... W istocie tym jest pornografia - brakiem ducha sa tylko manekiny... Moga byc ladne ale martwe i ,,uzywane'' bo manekiny nie sa ludzmi a rzeczami . Rzeczy sie uzywa a nie z nimi wspolprzezywa...
Prawdziwa sztuka rzecz jasna laczy ducha z cialem przywracajac jednosc sprzed grzechu pieroworodnego... Oczywiscie w miare moznosci... To rozdarcie bedzie az do ponownego przyjscia Jezusa ! Wtedy na szczescie sie juz skonczy i go nie bedzie :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:41, 25 Lut 2012    Temat postu:

Benedykt XVI: bezpłodność nie niweczy małżeńskiego powołania

Benedykt XVI powiedział w sobotę, że bezpłodność par "nie niweczy ich małżeńskiego powołania". Papież stwierdził, że odpowiedź na bezpłodność powinna być do przyjęcia z moralnego punktu widzenia i potępił "logikę zysku" w tej dziedzinie.

W przemówieniu do uczestników zorganizowanego przez Papieską Akademię Życia sympozjum "Diagnoza i terapia bezpłodności" Benedykt XVI podkreślił, że "Kościół przykłada wielką uwagę do cierpienia bezpłodnych par, troszczy się o nie i właśnie dlatego zachęca do badań medycznych". "Lecz nauka - zastrzegł papież - nie zawsze jest w stanie odpowiedzieć na pragnienia wielu par". "Chciałbym zatem przypomnieć małżonkom doświadczającym bezpłodności, że nie niweczy to ich powołania małżeńskiego" - podkreślił papież. Dodał, że są oni zawsze powołani do "współpracy z Bogiem w tworzeniu nowej ludzkości".

Wyraził przekonanie, że "uzasadnione pragnienia" bezpłodnych par małżeńskich powinny spotykać się z "odpowiedzią, która w pełni uszanuje godność osób i małżonków".

"Pokora i dokładność, z jakimi zgłębiacie tę problematykę, uważaną przez niektórych waszych kolegów za przestarzałą w obliczu ich fascynacji technologią sztucznego zapłodnienia, zasługuje na zachętę i wsparcie" - oświadczył papież, zwracając się do uczestników sympozjum.

Ocenił również, że "scjentyzm i logika zysku zdają się dzisiaj dominować na polu bezpłodności i ludzkiej prokreacji, ograniczając wiele innych dziedzin badań". Zaapelował o branie pod uwagę "moralnego wymiaru" naukowych poszukiwań i terapii oraz "intelektualną uczciwość" i działanie na rzecz dobra człowieka. Ponadto Benedykt XVI powiedział, że małżeństwo mężczyzny i kobiety jest "jedynym godnym miejscem", w którym może rodzić się nowe życie.

>>>>

Tak . Tutaj mamy dewiacje in vitro . Skoro bezplodni to ,,zlatwiaja'' sobie ,,substytutow'' . TYLKO CZYJE TO WTEDY JEST DZIECKO ! Czesto nie wiadomo kogo . Jedyna godziwa metdoda jest adopcja ...
A oczywiscie nalezy tez stosowac naprotechnologie .
Ale poza tym niekiedy trzeba sobie zadac pytanie : A moze Bóg proponuje zycie we dwoje i ma dla nas inna propozycje niz wychowanie dziecka ??? To sa nieliczne przypadki ale duchowienstwo tez jest nieliczne !
Bóg najlepiej wie co dobre dla nas i warto Go sluchac ...

fot. AFP -CLARA ACHARD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:09, 21 Gru 2012    Temat postu:

Benedykt XVI przeciwko "nowej filozofii seksualności"

Podczas przedświąteczego spotkania z kardynałami z Kurii Rzymskiej Benedykt XVI powiedział, że należy sprzeciwić się "nowej filozofii seksualności", jaka jest propagowana. Jego zdaniem "oczywisty jest głęboki błąd tej teorii i podporządkowanej jej rewolucji antropologicznej". Papież mówił, że w obronie tradycyjnej rodziny stawką jest wizja istnienia człowieka.

- Stało się jasne, że w kwestii rodziny nie chodzi tylko o określoną formę społeczną, ale o samego człowieka - o pytanie, kim jest człowiek i co należy czynić, aby być człowiekiem we właściwy sposób - podkreślił Benedykt XVI w obszernym przemówieniu, stanowiącym podsumowanie roku w Kościele.

Następnie papież przytoczył słowa wielkiego rabina Francji Gillesa Bernheima, który napisał: "Atak, na który jesteśmy dziś narażeni, na autentyczną postać rodziny, składającą się z ojca, matki i dziecka, sięga jeszcze głębszego wymiaru".

Benedykt XVI przypomniał też wypowiedź Simone de Beauvoir: "Nikt nie rodzi się kobietą, tylko się nią staje". - Te słowa dały podwaliny tego, co dzisiaj pod hasłem "gender" jest przedstawiane jako nowa filozofia seksualności. Płeć, zgodnie z tą filozofią, nie jest już pierwotnym faktem natury, który człowiek musi przyjąć i osobiście wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której decyduje się autonomicznie, podczas gdy dotychczas decydowało o tym społeczeństwo - zauważył papież.

Jego zdaniem "oczywisty jest głęboki błąd tej teorii i podporządkowanej jej rewolucji antropologicznej". - Człowiek kwestionuje, że ma uprzednio ukonstytuowaną naturę swojej cielesności, charakteryzującą istotę ludzką. Zaprzecza swojej własnej naturze - mówił papież.

Zwrócił uwagę na fundamentalne znaczenie biblijnego opisu stworzenia kobiety i mężczyzny przez Boga i podkreślił, że obecnie dualizm ten jest kwestionowany.

- Teraz uważa się, że to nie On stworzył ich mężczyzną i kobietą, ale że dotychczas określało to społeczeństwo, a teraz my sami o tym mamy decydować. Mężczyzna i kobieta jako rzeczywistości stworzenia, jako natura osoby ludzkiej już nie istnieją - oświadczył Benedykt XVI.

Skrytykował to, co nazwał "manipulowaniem naturą" i co - jak zauważył - potępiane jest dziś w odniesieniu do środowiska.

- Istnieje teraz tylko człowiek w sposób abstrakcyjny, który następnie autonomicznie coś sobie wybiera jako swoją naturę. Dochodzi do zakwestionowania mężczyzny i kobiety w ich wynikającej ze stworzenia konieczności postaci osoby ludzkiej, które nawzajem się dopełniają - ocenił papież.

W jego opinii takie rozumowanie prowadzi do tego, że zatraca się sens istnienia rodziny, a potomstwo "utraciło miejsce, jakie do tej pory jemu się należało i szczególną, właściwą sobie godność".

Benedykt XVI ostrzegł: Tam, gdzie wolność czynienia staje się wolnością czynienia siebie samego, nieuchronnie dochodzi do zanegowania samego Stwórcy, a wraz z tym ostatecznie, dochodzi także do poniżenia człowieka w samej istocie jego bytu, jako stworzonego przez Boga, jako obrazu Boga.

>>>>

To jest obled bardziej oczywisty niz komunizm . Plec jako rezultat wychowania . Moze czlowieczenstwo jako rezultat wychowania ? Jakby pieska wychowac na czlowieka a czlowieka na pieska to by role ,,spoleczne'' sie odwrocily . I piesek bylby tak madry ze zostalby profesorem a moze i wiecej . Oczywiscie profesorem gender ... Taki poziom .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:44, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Biskup tarnowski wzywa do ochrony życia, rodziny i małżeństwa

Biskup tarnowski Andrzej Jeż wezwał w niedzielę na Jasnej Górze wierzących do sprzeciwiania się próbom kwestionowania wartości życia, rodziny, świętości małżeństwa oraz odpowiedzial­ności za wychowanie dzieci.

Bp Jeż przewodniczył uroczystej mszy podczas odbywającej się na Jasnej Górze 30. Pielgrzymki Małżeństw i Rodzin. W homilii hierarcha wyraził przekonanie, że w ostatnich latach dochodzi do coraz częstszych prób kwestionowania wartości rodziny.

- Ten uświęcony przez Boga model życia coraz częściej jest ukazy­wany jako przeżytek lub ewentualnie wariant, na który można się zdecydować. Usiłuje się stawiać na równi z tradycyjnym mał­żeństwem to, co z samej natury nie jest nim i nigdy nie będzie mu w stanie dorównać - powiedział bp Jeż.

Nawiązał do skierowanego przed 20 laty listu Jana Pawła II do ro­dzin. Papież pisał wówczas o "cywilizacji użycia", w której osoby są traktowane przedmiotowo, a rodzina staje się instytucją ogra­niczającą wolność. W ten sam trend – pisał wówczas papież – wpi­suje się trend proaborcyjny.

W opinii bp. Jeża diagnoza Jana Pawła II dotycząca zagrożenia rodzin i małżeństw staje się coraz bardziej aktualna. - Kryzys prawdy, którego skutki wszyscy odczuwamy, objawia się nie tylko dążeniem do odwrócenia i zafałszowania znaczenia podsta­wowych pojęć, ale także do podważania ustalonego przez Boga naturalnego porządku (...). Zauważalne jest dążenie do zajęcia miejsca Boga - ocenił.

W homilii hierarcha wezwał wierzących do sprzeciwiania się pró­bom kwestionowania wartości życia, rodziny, świętości małżeń­stwa oraz odpowiedzialności za wychowanie dzieci. Przypo­mniał, że formą publicznego zabierania głosu w tej sprawie są or­ganizowane od lat Marsze dla Życia i Rodziny.

- Są one sposobem upominania się o prawa tych, którzy sami nie mogą się bronić – dzieci przed urodzeniem, które w Polsce można pozbawiać życia ze względu na ich niepełnosprawność bądź oko­liczności poczęcia - powiedział. - Zauważamy, że nawet w poboż­nych miasteczkach, małych szpitalach dokonuje się aborcji euge­nicznej. Trzeba to zauważać i temu się sprzeciwiać - dodał biskup tarnowski.

- Pamiętamy, że episkopat Polski w miarę wcześnie zasygnalizo­wał problem patologii ideologii gender. Wywołało to bardzo wściekłą reakcję zwolenników tej ideologii, gdyż zawczasu ujaw­niono jej absurd. Niestety nie zawsze potrafimy właściwie, szyb­ko i skutecznie reagować wobec takich zagrożeń - dodał biskup i wezwał do publicznego zaangażowania w obronie życia i innych chrześcijańskich wartości. - Należy reagować niezwłocznie, przede wszystkim blokując wprowadzanie ustaw, które uderzają w prawo Boże i zarazem prawo ludzkie - podkreślił.

Wiernych powitał podprzeor Jasnej Góry Krystian Gwioździk. Podkreślił, że małżeństwo jest „nie tylko podstawową komórką społeczną, ale również, zgodnie z Bożym zamysłem, właściwym środowiskiem osobowego rozwoju człowieka”.

Pielgrzymka rozpoczęła się w sobotę mszą w Kaplicy Matki Bożej. Wieczorem uczestnicy spotkania wspólnie modlili się pod­czas Drogi Krzyżowej na jasnogórskich wałach. Dzień modlitwy zakończył Apel Jasnogórski.

Dwudniowe spotkanie to szczególna modlitwa w intencji III Nad­zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które rozpocznie się w Rzymie 5 października. Przedmiotem obrad Sy­nodu będą „Wyzwania duszpasterskie wobec rodziny w kontek­ście ewangelizacji”. Pracami synodalnymi będzie kierował pa­pież Franciszek. Ojciec Święty ustanowił niedzielę 28 września Dniem Modlitwy całego Kościoła w intencji III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.

W 2007 r. Rada ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski zapro­ponowała, by pielgrzymkę małżeństw i rodzin na Jasną Górę łą­czyć z odnawianiem ślubów małżeńskich. W związku z tym w każdej parafii na mszy św. w dniu pielgrzymki, czyli w 4. niedzie­lę września, małżeństwa odnawiają śluby. Z każdej parafii udaje się też w tym dniu na Jasną Górę delegacja, by odnowić swe śluby przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.

...

Tak taka jest rzeczywistosc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:47, 08 Lis 2016    Temat postu:

Seks to złoto, erotyzm to piryt

Krystyna Piotrowska
dodane 08.11.2016 09:39

Prelegenci Beata i Marcin Mądrzy są rodzicami piątki dzieci
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

O uzdrawianiu relacji małżeńskich, o tym, dlaczego tak ważna jest radość ze współżycia i jak wspólnie można osiągnąć świętość opowiadali małżonkowie Beata i Marcin Mądrzy.

Spotkanie "Małżeństwo bez tabu" odbyło się w domu parafialnym parafii pw. św. Brata Alberta przy ul. Armii Ludowej na radomskim Prędocinku. Jego organizatorami byli Domowy Kościół Diecezji Radomskiej oraz Stowarzyszenie "Światło-Życie" Diecezji Radomskiej. Prelegentami i gośćmi tego wydarzenia było małżeństwo - Beata i Marcin Mądrzy z Krakowa. Związek małżeński zawarli 15 lat temu. Są szczęśliwymi rodzicami 5 dzieci i są otwarci na przyjęcie kolejnego potomstwa. Podczas spotkania, na które przyszło ponad 150 osób, opowiadali o tym, jak się poznali, jak z utęsknieniem oczekiwali na dzień swojego ślubu i jak udało im się do tego dnia wytrwać w czystości. - Miłość to poznanie, poszanowanie, odpowiedzialność i troska - przypominali słuchaczom. Seks i erotyzm przyrównali do złota i pirytu. - Seks to złoto, to skarb. Erotyzm to piryt, to złudzenie. Piryt błyszczy jak złoto, ale jest bezwartościowy - powiedziała prelegentka.

Beata i Marcin prowadzą również spotkania z młodzieżą. Małżonkowie promują poszanowanie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Jeżdżą po całej Polsce, świadcząc o Bogu, a ich recepta na szczęście to bezgraniczne zaufanie Bogu.

- Jako Stowarzyszenie "Światło-Życie" zauważyliśmy potrzebę spotkań dla małżeństw i rodzin, właśnie w tym czasie, gdy mówi się wiele o deficycie i kryzysie rodziny. Były już spotkania dla ojców, warsztaty dla małżeństw. Poprzez spotkanie "Małżeństwo bez tabu" chcieliśmy pokazać tę radość z bycia razem, wspólną drogę do nieba i radość ze współżycia, które - jak pokazali prelegenci - jest nieodzownym elementem małżeństwa, pięknego małżeństwa - powiedział Michał Podlewski, wiceprezes Stowarzyszenia "Światło-Życie" Diecezji Radomskiej.

Organizatorzy widzą potrzebę podobnych spotkań, gdyż liczba ich uczestników wciąż rośnie.

- Przyglądając się naszej inicjatywie, odzywają się też do nas różne środowiska, chcą się zaangażować, podzielić własnymi doświadczeniami bycia z rodziną. Nie chcemy też zamykać się tylko na osoby związane z Kościołem, zamykać się dla jakiejś konkretnej grupy. Zapraszamy wszystkich. To są i będą spotkania otwarte. Planujemy jeszcze spotkania dla mam, dla kobiet, żeby poczuły, że są pełniejszymi kobietami, że są bardzo potrzebne nam, mężczyznom - mówił M. Podlewski.

...

Zdecydowanie jest to przeznaczone dla malzenstwa. Poza nim przeksztalca sie w narkomanie co obserwujemy na Zachodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:37, 15 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Kardynałowie poprosili o uściślenie Amoris Laetitia
Kardynałowie poprosili o uściślenie Amoris Laetitia

jad /National Catholic Register
dodane 14.11.2016 22:00 Zachowaj na później

Papież Franciszek
Roman Koszowski /Foto Gość


Czterech hierarchów zadało pięć pytań papieżowi co do interpretacji jego posynodalnej adhortacji.

Kardynałowie Carlo Caffarra, Raymond Burke, Walter Brandmüller i Joachim Meisner poprosili papieża Franciszka o odpowiedź na pięć pytań dotyczących interpretacji adhortacji. List w tej sprawie skierowali do Watykanu we wrześniu, a 14 listopada angielskie tłumaczenie tego pisma opublikowane zostało w serwisie National Catholic Register.

Adresatem pisma był nie tylko papież, ale też kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Pytania głównie dotyczą VIII rozdziału papieskiego dokumentu. Zdaniem hierarchów teologiczne i pastoralne interpretacje tej części dokumentu są ze sobą sprzeczne i domagają się wyjaśnienia, by nie szerzyć zamieszania nie tylko wśród wiernych, ale także wśród księży i biskupów.

Jak piszą, kierowani duszpasterską troską, postanowili skorzystać z formy dubia, czyli z pytań, na które oczekują odpowiedzi "tak" lub "nie", bez konieczności uzasadniania tychże odpowiedzi.

Przede wszystkim kardynałowie domagali się jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy w kontekście punktów 300-305 jest możliwe udzielenie rozgrzeszenia i dopuszczenie do Komunii Świętej osób żyjących w powtórnych związkach.

Pytają też, czy w kontekście punktu 304, w którym jest mowa o tym, że byłoby czymś małostkowym zatrzymywanie się, by rozważać jedynie, czy działanie danej osoby odpowiada czy też nie jakiemuś prawu czy normie ogólnej, bo to nie wystarcza, by rozeznać i zapewnić pełną wierność Bogu w konkretnym życiu ludzkiej istoty, można jeszcze mówić o istnieniu bezwzględnych norm moralnych zakazujących czynów wewnętrznie złych. I czy te normy są wiążące bez wyjątku.

Trzecie pytanie dotyczy tego, czy po publikacji Amoris laetitia można uznać, że osoby mieszkające wspólnie pod jednym dachem, a będące w powtórnych związkach, żyją w stanie grzechu ciężkiego. To pytanie odnoszą do punktu 301 adhortacji, w którym jest mowa o tzw. sytuacjach nieregularnych i okolicznościach łagodzących. W tym punkcie znalazło się m.in. takie stwierdzenie: "nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej".

W kontekście puntu 302 pytali, czy nadal obowiązuje zasada, że czyny wewnętrznie złe nie mogą być nigdy uznane za subiektywnie dobre przez wzgląd na uwarunkowania człowieka, który się ich dopuszcza. W tym punkcie jest bowiem mowa o okolicznościach, które zmniejszają odpowiedzialność moralną. Należą do nich takie uwarunkowania jak choćby strach, przymus, niedojrzałość moralna lub społeczne uwarunkowania.

Ostatnie, piąte pytanie, dotyczy punktu 303, w którym papież zwraca uwagę, że "ludzkie sumienie powinno być lepiej włączone do praktyki Kościoła w niektórych sytuacjach, które obiektywnie odbiegają od naszego rozumienia małżeństwa". Autorzy listu pytali, jak to się ma do punktu 56. encykliki Jana Pawła II Veritatis splendor, w którym papież Polak krytycznie odniósł się do tzw. "sumienia kreatywnego". Ten rodzaj sumienia może dostarczać wyjątków dla obowiązujących reguł moralnych i tym samym pozwalać na czynienie zła bez poczucia, że czyni się zło.

Jak podaje "The Catholic Herald", najprawdopodobniej nie będzie oficjalnej odpowiedzi na te pytania.

...

Sprawa jest jasna. Kto zyje w zwiazku seksualnym nie z zona jest w stanie grzechu ciezkiego O ILE W JEGO KULTURZE JEST TO GRZECH! W krajach katolickich jest to grzech. Zatem po smierci jest pieklo. U ludow dzikich na niskim poziomie (np. Rosja) czysciec bo nie wiedza co robia. Rozgrzeszyc mozna tylko, gdy zadeklaruje brak kontaktow seksualnych. Lub gdy umiera i prosi o to.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:16, 22 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Grecki biskup o liście czterech kardynałów: Herezja i zgorszenie
Grecki biskup o liście czterech kardynałów: Herezja i zgorszenie

|
KAI |
dodane 21.11.2016 20:35

HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość

Grecki biskup Franghískos Papamanólis napisał list otwarty do czterech kardynałów, którzy domagają się wyjaśnień od Kongregacji Nauki Wiary i papieża Franciszka w sprawie jego adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”.

80-letni bp Papamanólis stwierdził, że tak jak oni są „głęboko zatroskani o dobro dusz” wiernych, tak on jest równie głęboko zatroskany o dobro ich dusz, gdyż - jego zdaniem - ciężko zgrzeszyli, i to podwójnie.

Zarzucił im najpierw „grzech herezji”, a być może nawet apostazji, „tak bowiem zaczynają się schizmy w Kościele”. - Z waszego dokumentu jasno wynika, że w praktyce nie wierzycie w najwyższy autorytet nauczania papieża, wspartego przez dwa synody biskupów, pochodzących z całego świata. Widać, że Duch Święty inspiruje tylko was, a nie wikariusza Chrystusa, ani też biskupów zgromadzonych na synodzie - zauważył ironicznie emerytowany ordynariusz diecezji Syros i Santorini.

Za jeszcze większy grzech uznał zgorszenie wywołane publicznie u ludu chrześcijańskiego na całym świecie. Przypomniał przy tym słowa Jezusa: „biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,7) i „temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18,6). Zapewnił ich jednocześnie o swej modlitwie o to, by Chrystus oświecił ich do przyjęcia w prostocie serca nauczania Ojca Świętego Franciszka.

"Obawiam się, że wasze kategorie myślenia znajdą wyrafinowane argumenty dla uzasadnienia waszego działania, czyli dla nieuważania go za grzech, który należy wyznać w sakramencie pokuty i że nadal będziecie codziennie odprawiać Mszę św. i świętokradczo przyjmować sakrament Eucharystii, gorsząc się tym, że w szczególnych przypadkach osoby rozwiedzione, żyjące w nowych związkach, otrzymają Eucharystię, i ośmielając się oskarżać Ojca Świętego Franciszka o herezję" - napisał przewodniczący Świętego Synodu Greckich Hierarchów Katolickich (czyli Konferencji Episkopatu Grecji).

Na koniec jeszcze raz poprosił, by jak najszybciej uznali swój grzech i naprawili zgorszenie, jakie spowodowali.

Przypomnijmy, że w swoim liście, zatytułowanym „Dubia [Wątpliwości]. W poszukiwaniu wyjaśnień: apel o rozwiązanie węzłów w «Amoris laetitia»”, kardynałowie: Amerykanin Raymond Leo Burke, Niemcy – Walter Brandmüller i Joachim Meisner oraz Włoch Carlo Caffarra wyrazili pięć wątpliwości dotyczących punktów 300-305 papieskiej adhortacji.

Pierwszą jest pytanie, czy obecnie można udzielać rozgrzeszenia i w konsekwencji dopuszczać do Komunii św. osoby, które mając zawarty ważnie związek małżeński, żyją z inną osobą i współżyją z nią seksualnie, bez spełnienia warunków przewidzianych w adhortacji „Familiaris consortio” (84), potwierdzonych następnie w adhortacjach „Reconciliatio et paenitentia” (34) i „Sacramentum caritatis” (29) [chodzi o rezygnację ze współżycia seksualnego - KAI]. - Czy wyrażenie „w pewnych przypadkach” z przypisu 351 do punktu 305 adhortacji „Amoris laetitia” można zastosować do osób rozwiedzionych, które w nowym związku współżyją seksualnie? - pyta czterech kardynałów.

Ich druga wątpliwość dotyczy tego, czy po publikacji punktu 304 „Amoris laetitia” nadal ważne jest nauczanie z punktu 79 encykliki św. Jana Pawła II „Veritatis splendor," oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła nt. istnienia absolutnych norm moralnych, które zabraniają czynów ze swej istoty złych, co jest wiążące bez wyjątku.

Trzecia wątpliwość została wyrażona w pytaniu, czy po „Amoris laetitia” (301) nadal można twierdzić, że osoba, która notorycznie żyje w sprzeczności z przykazaniami prawa Bożego, np. w przypadku cudzołóstwa, znajduje się w obiektywnej sytuacji ciężkiego grzechu.

Wątpliwość czwarta dotyczy tego, czy po stwierdzeniu „Amoris laetitia” (302), że okoliczności mogą zmniejszać moralną odpowiedzialność za czyny, nadal należy uważać za ważne nauczanie św. Jana Pawła II z encykliki „Veritatis splendor” (81), oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, zgodnie z którym „okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn „subiektywnie” godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić”.

Wreszcie piąta wątpliwość dotyczy tego, czy po „Amoris laetitia” (303) należy nadal uważać za ważne nauczanie św. Jana Pawła II z encykliki „Veritatis splendor” (56), oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, które wyklucza twórczą interpretację roli sumienia i podkreśla, że sumienie nigdy nie jest upoważnione do legitymizowania wyjątków od absolutnych norm moralnych, które zabraniają czynów ze swej istoty złych ze względu na ich przedmiot.

...

Bez absurdow. Pytac mozna. Nie widze tu jakiegos podstepu z ich strony. Watpliwosci nie sa grzechem ani herezja. Herezja to gloszenie rzeczy logicznie sprzecznych. W ogole oni nic nie glosza.A nawet jak im ktos naklamal to pytanie nawet o rzeczy oczywiste jest pierwsza rzecza. Ładnie bysmy wygladali gdyby pytac nie bylo wolno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:01, 24 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Papież: Zarzuty przeciw „Amoris laetitia” świadectwem braku recepcji Vaticanum II
Papież: Zarzuty przeciw „Amoris laetitia” świadectwem braku recepcji Vaticanum II

KAI /Radio Watykańskie /jk
dodane 18.11.2016 11:33

Christus Vincit / CC 2.0


Franciszek odpowiedział na pytanie dotyczące pewnych krytyk adhortacji "Amoris laetitia".

Pewne sprzeciwy wobec adhortacji "Amoris laetitia" świadczą o niedostatkach recepcji nauczania Soboru Watykańskiego II – powiedział papież Franciszek w rozmowie ze Stefanią Falasca, opublikowaną dziś na łamach włoskiego dziennika katolickiego "Avvenire". Jej głównym tematem jest dobiegający końca Jubileusz Miłosierdzia oraz kwestia jedności chrześcijan.

Odpowiadając na pytanie dotyczące pewnych krytyk adhortacji "Amoris laetitia" Ojciec Święty wyraził przekonanie, że głównym celem misji Kościoła jest przekazywanie ludziom miłosiernego planu Boga. Zauważył, że podczas Soboru Watykańskiego II Kościół poczuł swoją odpowiedzialność, by być w świecie żywym znakiem miłości Ojca, zaś w konstytucji "Lumen gentium" powrócił do swych źródeł – Ewangelii. Zatem w centrum jego przepowiadania jest nie tyle pewien legalizm, ile osoba Boga, który we wcieleniu Syna stał się Miłosierdziem.

"Niektórzy nadal nie rozumieją – albo białe, albo czarne - że także w ciągu życia trzeba rozeznawać" – zauważył papież. Powołując się na opinię historyków, twierdzących, że dla recepcji soboru trzeba co najmniej stulecia Ojciec Święty zauważył, że od zakończenia Vaticanum II minęło dopiero pół wieku. Zaprzeczył, jakoby chodziło tutaj o dewaluowanie doktryny.

Franciszek zaznaczył, że Rok Święty nie przebiegał według ściśle przygotowanego planu, ale toczył się zgodnie z natchnieniami Ducha Świętego. Jednocześnie zaznaczył, że spotkania ekumeniczne, w tym niedawne w Lund w Szwecji, nie są związane z Rokiem Miłosierdzia, ale owocem procesu rozpoczętego podczas Soboru Watykańskiego II. Papież wskazał, że dialog ekumeniczny jest obecnie prowadzony na trzech poziomach: wspólne podejmowanie dzieł miłosierdzia, wspólna modlitwa oraz rozpoznawanie wspólnej wiary wyrażającej się w męczeństwie – jest to ekumenizm krwi. Ojciec Święty potępił też wszelki prozelityzm między chrześcijanami, który sam w sobie jest grzechem ciężkim. Wyraził przekonanie, że rakiem Kościoła jest schlebianie jeden drugiemu.

Szerzej wątek Roku Jubileuszowego i ekumeniczny relacjonuje Radio Watykańskie. Nie miałem żadnych planów, robiłem po prostu to, do czego inspirował mnie Duch Święty. To przyszło samo. Pozwoliłem się prowadzić Duchowi Świętemu – tak o dobiegającym końca Roku Jubileuszowym mówi Franciszek w wywiadzie dla włoskiego dziennika Avvenire. Podkreśla on, że Kościół to Ewangelia, dzieło Jezusa Chrystusa, a nie urzeczywistnianie pewnych idei.

Franciszek przypomina, że podwaliny pod Rok Miłosierdzia przygotowali już poprzedni papieże, a zwłaszcza św. Jan Paweł II. W jakimś sensie wyrasta on też z Soboru Watykańskiego II. Kościół poczuł się bowiem na nim zobowiązany, by być w świecie znakiem miłości Ojca. W „Lumen gentium” sięgnął do swych źródeł, do Ewangelii. „To przesunęło punkt ciężkości w pojmowaniu chrześcijaństwa z pewnego legalizmu, który może być ideologiczny, na Osobę Boga, który stał się miłosierdziem we wcieleniu Syna. Niektórzy – proszę pomyśleć o reakcjach na „Amoris laetitia” – nadal nie rozumieją, mówią: «albo białe, albo czarne», tymczasem to w nurcie życia należy dokonywać rozeznania” – mówi Ojciec Święty.

Większość opublikowanego dziś wywiadu dotyczy wydarzeń ekumenicznych, których w Roku Miłosierdzia było wyjątkowo dużo. Franciszek zastrzega, że te dwie sprawy nie są ze sobą powiązane. Wydarzenia ekumeniczne są naturalną konsekwencją procesu zainicjowanego na Soborze. Ten proces się intensyfikuje, można odnieść wrażenie, że idziemy szybciej, ale ja nie zarządziłem żadnego przyśpieszenia – zapewnia Franciszek. Dzieli się on swymi doświadczeniami braterstwa i duchowej jedności podczas spotkań ekumenicznych, zwłaszcza na wyspie Lesbos, gdzie towarzyszyli mu patriarcha Konstantynopola i zwierzchnik Cerkwi greckiej. Zapewnia, że w hierarchach prawosławnych dostrzega ludzi Bożych. Wszyscy oni byli bowiem najpierw mnichami. Kiedy z nimi rozmawiasz, przekonujesz się, że są to ludzie modlitwy – mówi Papież.

Franciszek podkreśla, że dziś ekumenizm rozwija się w działalności charytatywnej, modlitwie i męczeństwie za wiarę. Zastrzega jednak, że równie ważny jest dialog teologiczny i że dążąc do jedności na tych trzech płaszczyznach nie odstawia się na bok doktryny. Przeciwstawianie spraw doktrynalnych sprawom duszpasterskim nie jest ewangeliczne i sieje tylko zamęt. Papież przypomina również, że wszelki prozelityzm między chrześcijanami jest ciężkim grzechem, będąc niezgodny z samą dynamiką stawania się i bycia chrześcijanami. Kościół to nie drużyna piłkarska, która szuka kibiców – podkreśla Ojciec Święty.

Odnosząc się z kolei do krytycznych opinii na temat jego ekumenicznych poczynań, do zarzutów, że zaprzedają one katolicką doktrynę czy protestantyzują Kościół, Franciszek przyznaje, że nie spędzają mu one snu z powiek. Zastrzega jednak, że trzeba zawsze rozeznać, w jakim duchu wypowiada się krytyki pod jego adresem. Jeśli nie są one wypowiadane w złym duchu, mogą pomóc. „Kiedy indziej od razu widać, że opierają się one na wyrywkach, które mają uzasadnić z góry przyjętą pozycję, nie są uczciwe i wypowiada się je w złym duchu, by wprowadzać podziały” – uważa Papież.

...

Co innego milosierdzie co innego zgoda na zlo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:49, 12 Lut 2017    Temat postu:

Seks wg Jana Pawła II cię wyzwoli

Monika Łącka
dodane 11.02.2017 17:49 Zachowaj na później

- Ta książka jest owocem warsztatów, które prowadzę z młodzieżą, która często mówiła, że na zajęciach dowiedziała się wartościowych rzeczy i chcą więcej - mówi Magdalena Siemion
Monika Łącka /Foto Gość

Takim nieco prowokacyjnym tytułem Magdalena Siemion proponuje młodym ludziom zaznajomienie się z teologią ciała stworzoną przez papieża Polaka.

Autorka nie obiecuje młodym czytelnikom, że po lekturze jej książki od razu zmieni się ich życie i nie że nigdy nie popełnią żadnego błędu. - Nic z tych rzeczy. Teologia ciała Jana Pawła II nie jest łatwa. Jest wymagająca. Spróbujcie poczytać w oryginale "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich". Na razie zapraszam do wersji "light", w której próbuję opowiedzieć ją prostymi słowami, lecz nie zatracając nic z jej mądrości i głębi - mówi.

Jak tłumaczyła podczas spotkania promującego książkę "Seks wg Jana Pawła II cię wyzwoli" (wydał ją krakowski Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II), o tym, że taka wersja "light" jest potrzebna, przekonała się, prowadząc warsztaty z teologii ciała dla młodzieży. Jak często wtedy słyszała, dzięki tym zajęciom młodzi ludzie po raz pierwszy dowiadywali się o pięknie katolickiej nauki dotyczącej miłości kobiety i mężczyzny, rodziny, seksualności.

- Młodzi mówią mi np., że na warsztatach odkrywają, czym jest i powinna być prawdziwa miłość oraz że seksualność nie jest czymś, czego powinni się wstydzić. Nie kryją też, że są to tematy, które sami krępują się poruszyć, i żałują, że nikt z nimi o tym nie rozmawia - opowiada M. Siemion.

Sama z teologią ciała po raz pierwszy zetknęła się w 2006 r., czyli niedługo po śmierci św. Jana Pawła , gdy panował boom na wszystko, co wiązało się z jego osobą i nauczaniem. - W Wyższej Szkole Europejskiej powstały studia podyplomowe związane z nauczaniem Jana Pawła, a ja, jako pochodząca z Wadowic fanka Jana Pawła II, szybko się na nie zapisałam. Prowadził je o. Jarosław Kupczak OP. Zafascynowałam się tą myślą. Miałam wtedy 25 lat i zastanawiałam się, dlaczego jako nastolatka nigdy nie słyszałam o teologii ciała. To wszystko mocno dotknęło i we mnie pracowało, chciałam się tym dzielić z innymi - wspomina.

Jak dodaje, nigdy nie zapomni pewnej kobiety, która pod koniec wykładów wstała i ze łzami w oczach powiedziała, że gdyby wcześniej wiedziała o teologii ciała, to jej życie wyglądałoby inaczej. Miała za sobą bolesne doświadczenia związków, które ją poraniły i była po dwóch rozwodach.

- Ja byłam w komfortowej sytuacji, bo moje życie dopiero się zaczynało. Współpracowałam też wtedy z telewizjami TVN i TVP, i gdy w 2008 r. dowiedziałam się, że do Krakowa przyjeżdża Christopher West (dyrektor Instytutu Teologii Ciała w Filadelfii w USA), poprosiłam operatora, żebyśmy nagrali spotkanie z nim i rozmowę. Ten materiał do dziś prezentuję na warsztatach z młodzieżą - opowiada.

Później Magda wyjechała na pewien czas zagranicę, ale pragnienie, by o teologii ciała mówić innym ludziom, cały czas w niej żyło. - Gorąco prosiłam Boga, by coś z tym zrobił. I zrobił. Gdy wróciłam do Krakowa, trafiłam do Instytutu Dialogu Międzykulturowego, a później dostałam szansę na prowadzenie warsztatów z młodzieżą. Jeszcze później dostałam zgodę na wydanie książki, która jest owocem tych warsztatów i powstała po to, by nie zostawiać młodych ludzi bez "powarsztatowej pigułki", dzięki której będą mogli zgłębiać myśl św. Jana Pawła II - tłumaczy.

Jak również zauważa, w Polsce teologia ciała nie jest tak popularna jak w USA, a młodzi ludzie na pewno nie dowiedzą się o niej z mediów elektronicznych.

Z kolei o. prof. dr hab. Jarosław Kupczak, który od lat zajmuje się teologią ciała, jako główny recenzent książki Magdaleny Siemion nie ukrywa, że zafascynował się jej ambitnym pomysłem tradycyjnej i nowoczesnej zarazem reinterpretacji papieskiej teologii ciała. - Ta reinterpretacja związana z miłością, małżeństwem i seksualnością dokonała się w dialogu z nurtami współczesnej filozofii (fenomenologii i egzystencjalizmu), a jednocześnie zachowuje - zgodnie z zamysłem Wojtyły - całe metafizyczne dziedzictwo teologii Kościoła - mówi. Jego zdaniem, gdybyśmy nie mieli teologii ciała Wojtyły, to w konfrontacji z dzisiejszą wulgarną propozycją trafiającą z mediów elektronicznych do młodych ludzi, bylibyśmy bardziej bezbronni.

- Magda zrobiła to, czego ja nie potrafię: dokonała popularyzacji tej nauki. Zrobiła też to, co w USA robi Christopher West: stworzyła z ambitnej teologii narzędzie ewangelizacji dla młodzieży. Dlatego cieszę się, że ta książka powstała, i warto, by Magda znalazła w tym dziele współpracowników i naśladowców, bo katolickie myślenie o seksualności i ciele trzeba przekładać na język młodych. Dzięki takiej książce katecheci - w środku chorej, nihilistycznej, hedonistycznej i autodestrukcyjnej kultury - będą mogli z przekonaniem mówić o pięknej, wiernej i płodnej miłości kobiety i mężczyzny - podkreśla o. Kupczak.

...

Trzeba przywracac normalnosc. To wszystko dziala dobrze tylko w malzenstwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:14, 14 Lut 2017    Temat postu:

Czy czystość w narzeczeństwie jest ważna?

Daniel Duś
dodane 13.02.2017 16:51 Zachowaj na później

Goście z "Gościa" opowiadali również o tym, z jakimi reakcjami rodziców i przyszłych teściów spotkali się informując o swoich zaręczynach
Archiwum KSM
zobacz galerię

Takie pytanie zadawali KSM-owicze młodzieży na wrocławskim rynku. Reakcje były różne. A wy co byście odpowiedzieli? Od tego pytania rozpoczęła się też trzecia "Debata Walentynkowa". Zakończyła się balem karnawałowym.

Debata Walentynkowa to ogólnopolska akcja Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. W archidiecezji wrocławskiej odbyła się po raz trzeci. Tematem spotkania była czystość w narzeczeństwie, a więc zagadnienie, które dotyczy albo wkrótce będzie dotyczyć wielu osób w wieku licealno-studenckim. Spotkanie odbyło się w Centrum Duszpasterskim Archidiecezji Wrocławskiej.

Zaproszone były dwie pary - małżeństwo, szczęśliwi rodzice czwórki dzieci oraz młodzi narzeczeni, którzy planują wspólne życie. O swoich doświadczeniach w związku, narzeczeństwie opowiadali: Karol Białkowski, kierownik oddziału "Gościa Wrocławskiego" i jego żona Elżbieta, pedagog przedszkolny, oraz Maciej Rajfur, dziennikarz "Gościa Wrocławskiego" i jego narzeczona Kamila Kamińska, studentka i członkini Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”.

Debata rozpoczęła się od odsłuchania sondy, którą młodzież z KSM przeprowadziła na ulicach Wrocławia, zadając przypadkowo spotykanym ludziom pytanie: "Czy ważna jest czystość w narzeczeństwie i związku?". - Reakcje były różne, kilka razy zostaliśmy wyśmiani, niektórzy patrzyli na nas, jakbyśmy byli nie z tej planety, ale były też osoby wyraźnie zaciekawione naszym pytaniem oraz podziwiające odwagę młodzieży. Dla nas chodzenie po rynku i pytanie przypadkowych ludzi o tak kontrowersyjne rzeczy to ciekawe doświadczenie ewangelizacji ulicznej. Około 30 proc. odpowiedzi było pozytywnych - podsumował Tadeusz Moska, członek Zarządu Diecezjalnego KSM AWr.

Następnie prelegenci odpowiedzieli na to pytanie, dzieląc się swoimi doświadczeniami. Państwo Białkowscy opowiadali o swojej drodze czystości, o trudnościach i tym, jakie efekty przynosi im to w małżeństwie. Ela porównała ten czas do Adwentu, kiedy z ochotą wyczekujemy na dzień zaślubin. Podkreśliła, że tak samo jest ze świętami Bożego Narodzenia - jeśli się nie przygotujemy dobrze na przyjście Chrystusa, nie będziemy w stanie tak mocno i radośnie przeżyć świąt.

Maciej z Kamilą podzielili się z młodzieżą swoimi doświadczeniami w związku oraz metodami na życie zgodnie z wartościami. Maciej podkreślał, jak ważne jest dla nich spędzanie razem czasu i wspólne rozmowy. Kamila przyznała, że niezwykle ważne jest, aby w narzeczeństwie poznać drugiego człowieka, ale nie w sypialni, tylko rozeznać, jakim jest człowiekiem. Karol, kontrargumentując stwierdzenie, że warto "sprawdzić się przed ślubem", wyjaśnił, że nie ma czegoś takiego jak pełne dopasowanie. - Całkowita zgodność nie jest potrzebna. Czas na dopasowywanie się jest znacznie później - w małżeństwie - mówił.

Prelegenci mówili o tym, że wielu mówi o "sprawdzaniu się" przed ślubem, mając na uwadze własne ego, własne potrzeby. Tymczasem podstawą udanego związku jest dbanie o dobro narzeczonej czy narzeczonego, a później współmałżonka.

Zwieńczeniem spotkania był KSM-owy bal karnawałowy, który odbył się w tym samym miejscu o 19.00 i zakończył się w nocy. Warunkiem uczestnictwa w zabawie było przebranie. Bal rozpoczęła i zakończyła wspólna modlitwa. Przed północą był konkurs na najciekawsze przebranie - wygrała para Flinstonów, drugie miejsce zajęły mimki, a trzecie Joker i Harley Quinn.

Imprezę prowadził DJ Grzegorz Kapela „Greg Band”, nie brakowało zabaw i tańców. W obu wydarzeniach udział wzięło ponad 60 osób.

...

Bez czystosci nie bedzie szczescia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:27, 23 Lut 2017    Temat postu:

Rycerz, nie rabuś

Joanna Juroszek
dodane 22.02.2017 21:26

Gościem spotkania był ks. Piotr Pawlukiewicz
Joanna Juroszek /Foto Gość
zobacz galerię

Ks. Pawlukiewicz: Przychodzi facet ze sklepu, wchodzi do przedpokoju, patrzy a tu żona smutna. To się z nią kocha. Idzie do kuchni, a tam... żona. Pyta: "A kto jest w przedpokoju?!"

- "Moja mama".- "Ja się z nią kochałem!" - "Mamo, dlaczego nic mu nie powiedziałaś?!" - "Ja z zięciem nie rozmawiam!".

Tak zakończył spotkanie w Katowicach znany w całej Polsce kaznodzieja, rekolekcjonista, autor książek i doktor teologii. Ks. Piotr Pawlukiewicz mimo upływających lat i choroby, nadal doskonale dogaduje się z młodymi.

Jak przyjechała, to zacząłem się modlić

Skąd czerpie wiedzę o seksie? - zapytano go już na początku IV debaty walentykowej. Jej hasłem były słowa: "Po co czekać? Rzecz o czystości przedmałżeńskiej".

- Jestem mężczyzną, mówię to z pełną odpowiedzialnością, jestem mężczyzną od 56 lat. I to jest fundamentalne źródło wiedzy - odpowiedział, dodając, że wiedzę czerpie także z wielu rozmów z małżonkami.

Gośćmi spotkania byli także Elżbieta i Jakub Grabarczykowie, małżonkowie od 11 lat, nieco krócej - rodzice Franciszka, Dominika oraz Nikodema. Współprowadzą kurs dla narzeczonych w dekanacie Niedobczyce oraz kurs "Przed Nami Małżeństwo" w Rybniku. Oboje ukończyli studia na Politechnice Śląskiej: ona na wydziale architektury, on na wydziale mechaniczno-technologicznym.

Poznali się w drodze na Jasną Górę. Ona miała wtedy 18 lat, on - 19. On był uczestnikiem pielgrzymki, ona przyjechała tylko na chwilę w odwiedziny do znajomych. Swojego przyszłego męża spotkała... w drodze do tojtoja. Spocony i brudny, zrobił na niej dobre wrażenie...

Spotkali się też dzień później, już na Jasnej Górze podczas Drogi Krzyżowej. - Do połowy tej Drogi niespecjalnie skoncentrowany byłem na modlitwie, bo wiedziałem, że Ela ma przyjechać. Rozglądałem się za nią nerwowo. Jak przyjechała, to zacząłem się modlić. Nadal działa tak uświęcająco - komentował z radością Jakub.

- Jesteśmy takim włoskim małżeństwem, dużo u nas emocji - dodała Ela.

Debatę prowadzili Agnieszka Skrzypczyk, dziennikarka Radia eM, oraz Marek Kiczka, rzecznik prasowy Uniwersytetu Ekonomicznego.

Trudniejsze niż kapłaństwo

Mówiąc o czystości przedmałżeńskiej goście podkreślali, jak ważne są przykład ojca, relacja z Bogiem, poznanie wartości samego siebie i drugiej osoby oraz praca nad samym sobą. Zaznaczyli, że nawet jeśli parze nie uda się wytrwać w czystości, zawsze mogą do niej wrócić, wstrzymując się od współżycia do momentu sakramentalnego ślubu. Tak było w przypadku Grabarczyków.

Po rekolekcjach z Jackiem Pulikowskim postanowili na nowo wrócić do czystości. Trwali w niej przez półtora roku, do momentu ślubu. Jak przyznają po latach, był to dla nich błogosławiony czas. W intencji czystości przez pewien okres podjęli także post w środy i piątki.

- To była walka, poligon, rycerski czas. Potrafiłem jak wojownik zmierzyć się z tym, co jest we mnie samym, żeby w przyszłości być dla mojej żony rycerzem. A nie tym, kto przychodzi i rabuje - wyjaśniał Jakub.

Małżonkowie przyznali też, że im dłużej są w związku sakramentalnym, tym bardziej zadowoleni są ze swojej intymnej więzi. - Jak to jest całować się bez zębów? Przyjdzie czas, zobaczymy - komentowali radośnie. Okazywania miłości uczą też swoich synów. - Dzieci widzą, że rodzice się kłócą, że się godzą, że tata przytula mamę, że trzymają się za ręce... - wyjaśniali.

Ks. Piotr z kolei stwierdził, że małżeństwo jest o wiele trudniejszym powołaniem niż kapłaństwo.

- Małżeństwo to wspólnota osób przebaczających sobie nieustannie - wyjaśniał. - Dobre małżeństwo to dowód na istnienie Boga. Małżeństwo jest niesamowicie trudne, do końca życia z tym samym człowiekiem, zero możliwości manewru, chyba że aniołowie powołają...

Kapłan młodych zachęcał, by to, co dobre zostawali sobie na dzień ślubu. - Jeśli ktoś współżyje przed ślubem, mieszka przed ślubem, to w dniu ślubu nie dochodzi mu nic przyjemnego tylko same obowiązki.

Wyjaśnił jednak, że współżycie przed ślubem nie przekreśla szans na zbudowanie w przyszłości dobrego małżeństwa. Wskazał na moc przebaczenia sakramentu pokuty i ponowne uczenie się zasad relacji. O przebaczeniu mówił także w kontekście zdrady małżeńskiej.


Młodzi szczelnie wypełnili aulę uniwersytetu
Joanna Juroszek /Foto Gość

...

Istotnie ,,mezczyzna" ktory musi sie rzucic na kazda kobiete ktora go ,,podnieci" nawet jak ona sie godzi jest zalosny. Nie meski.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:19, 10 Lis 2017    Temat postu:

Katolicy jak króliki? Co dokładnie na ten temat powiedział Franciszek
Konrad Sawicki | 10/11/2017

Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Przy okazji dyskusji o głośnym spocie Ministerstwa Zdrowia często przypomina się zdania Franciszka dotyczące katolików i rozmnażania się „jak króliki”. Warto przypomnieć całość tej wypowiedzi, jej kontekst oraz to, co było później – żeby potrafić ocenić, kto faktycznie powołuje się na autorytet papieża, a kto manipuluje jego słowami.
Franciszek o katolikach i królikach. Co konkretnie?

To było podczas lotu z Manili do Rzymu, po zakończonej azjatyckiej podróży Franciszka (Sri Lanka, Filipiny 12-19 stycznia 2015). Trwała tradycyjna konferencja prasowa na pokładzie samolotu.
Czytaj także: „Weźcie się do roboty”. Kazanie proboszcza, które spowodowało boom narodzin

Dziennikarz Christoph Schmidt zauważył, że według sondaży większość Filipińczyków sądzi, iż ogromny wzrost ludności tego kraju jest jedną z najważniejszych przyczyn biedy. Dodał, że przeciętnie kobieta rodzi tam w swoim życiu więcej niż troje dzieci. Na to papież odpowiedział tak:

Uważam, że wspomniana przez pana liczba trojga dzieci w rodzinie, na jedno małżeństwo, zdaniem specjalistów to tyle, ile trzeba, aby utrzymać liczbę ludności na stałym poziomie. Kiedy ona spada, mamy do czynienia z inną skrajnością, jaką obserwujemy we Włoszech, gdzie jak słyszałem – nie wiem, czy to prawda – w roku 2024 nie będzie pieniędzy, aby wypłacić emerytury.

Spadek liczby ludności, nieprawdaż? Dlatego słowem kluczowym, aby odpowiedzieć na tę kwestię jest to, jakiego używa zawsze Kościół, a także i ja: odpowiedzialne rodzicielstwo. Jak to czynić? Poprzez dialog. Każda osoba ze swoim duszpasterzem powinna dociekać, jak realizować to odpowiedzialne rodzicielstwo.

Ten przykład, o którym wspomniałem przed chwilą: kobiety, która oczekiwała ósmego dziecka, a miała już siedmioro urodzonych za pomocą cesarskiego cięcia – ukazuje pewną nieodpowiedzialność. „Nie, ja ufam Bogu”. „Ale spójrz, Pan Bóg daje tobie środki. Bądź odpowiedzialny”.

Niektórzy uważają, że – przepraszam za to słowo – aby być dobrym katolikiem, musimy zachowywać się jak króliki. Nie, ważne jest odpowiedzialne rodzicielstwo. To jasne. I dlatego są w Kościele grupy małżeńskie, są specjaliści w tej dziedzinie, są duszpasterze i poszukujemy drogi. Znam wiele godziwych rozwiązań, które pomogły w tej kwestii. Ale dobrze, że to pan powiedział.

Ale ciekawe jest również coś innego, nie związanego z tą sprawą. Dla ludzi najuboższych dziecko jest skarbem. To prawda, że także i w tej sytuacji trzeba być roztropnym. Ale dla nich dziecko to skarb. Bóg wie, jak im pomóc. Być może niektórzy nie są w tej dziedzinie roztropni, to prawda. Potrzebne jest odpowiedzialne rodzicielstwo, ale także dostrzeżenie wielkoduszności tego ojca i matki, którzy widzą w każdym dziecku skarb.
Czytaj także: Znowu ciąża?! Gdy rodzice nie akceptują kolejnych dzieci swoich dzieci


Kluczowa sprawa: odpowiedzialne rodzicielstwo

Wyciągnijmy z tej spontanicznej wypowiedzi Franciszka kilka wniosków:
Kontekstem tej części rozmowy jest sugestia, jakoby wielodzietność wprost powodowała ubóstwo. Nie mamy tu tego wprost, ale można się domyślać, że dziennikarz ma na myśli stereotyp o katolickim podejściu do rodzicielstwa w stylu: „Im więcej, tym lepiej”.
Papież przeciwstawia się takiemu spojrzeniu. Żeby to zobrazować przywołuje nieładne określenie o zachowywaniu się jak króliki. Sam wie, że jest to forma nieelegancka, więc za nią przeprasza. W kluczowym dla tej dyskusji zdaniu ta forma pada jako konieczny warunek bycia dobrym katolikiem. Czyli: niektórzy uważają, że aby być dobrym katolikiem, trzeba mieć dużo dzieci.
Franciszek to prostuje. Wskazuje, że w nauce Kościoła na ten temat słowem kluczem jest „odpowiedzialność” – czyli odpowiedzialne rodzicielstwo i wspólne szukanie drogi jak najlepszego rozwiązania.
Żeby nie zrozumieć tego jako krytyki wielodzietności lub jako namawiania rodziców do czysto rozumowej kalkulacji, papież mówi o osobach ubogich, dla których każde dziecko to skarb. W domyśle: duża rodzina to być może jedyne bogactwo, jakiego doświadczą w życiu. I tu Franciszek podchodzi do sprawy ze zrozumieniem, nie krytykuje takiego podejścia. Bóg wie, jak im pomóc.
Podsumowując. Czy papież krytykował wielodzietność? Nie. Wręcz przeciwnie, na przykładzie Włoch pokazuje, że nawet z czysto pragmatycznego punktu widzenia dzieci społeczeństwu są bardzo potrzebne. Czy namawiał do rezygnacji z kolejnych dzieci? Nie. Wskazywał jedynie na odpowiedzialność (przypadek siedmiu cesarek) i roztropne rozeznawanie, które jest tu kluczowe.
Jedyna rzecz, której Franciszek się tu wyraźnie przeciwstawia, to kwestia wielodzietności jako warunku bycia dobrym katolikiem.
Czytaj także: Wielodzietni. Kilka rzeczy, których możecie o nich nie wiedzieć


Papież wyjaśnia swoje słowa

Ponieważ omawiane słowa wywołały sporą burzę w mediach, były wyrywane z kontekstu i wymierzane przeciwko rodzinom wielodzietnym, sam papież odniósł się do sprawy już dwa dni później, podczas audiencji generalnej (21 stycznia 2015):

Zdrowe rodziny mają zasadnicze znaczenie dla życia społecznego. Pociechą i nadzieją napawa widok wielu rodzin, które przyjmują dzieci jako prawdziwy dar Boży. Wiedzą one, że każde dziecko jest błogosławieństwem.

Słyszałem pewne głosy, że rodziny wielodzietne i narodziny tak wielu dzieci są jedną z przyczyn ubóstwa. Wydaje mi się, że jest to opinia uproszczona. Mogę powiedzieć, wszyscy możemy powiedzieć, że główną przyczyną ubóstwa jest system gospodarczy, który usunął osobę z centrum miasta i umieścił tam „boga pieniądza”. System gospodarczy, który wyklucza, wyklucza dzieci, młodych, bezrobotnych i tworzy kulturę odrzucenia, w której wszyscy żyjemy. Przyzwyczailiśmy się do widoku osób odrzuconych. To jest główna przyczyna ubóstwa, a nie rodziny wielodzietne.


Katolicy powinni mieć trójkę dzieci?

Temat został poruszony jeszcze raz dzień później. Tym razem wypowiedział się wysokiej rangi urzędnik watykański abp Angelo Becciu. Na łamach dziennika „Avvenire” stwierdził on, że w wypowiedzi Franciszka przede wszystkim nie dostrzeżono nawiązania do encykliki „Humanae vitae” i zawartego tam podkreślenia znaczenia odpowiedzialnego rodzicielstwa.

Słowa papieża należy interpretować w tym sensie, że akt prokreacji u ludzi nie może iść za nierozumnym instynktem, lecz jest owocem czynu odpowiedzialnego, zakorzenionego w miłości i wzajemnym darze z siebie.

Niestety, bardzo często współczesna kultura ma tendencję do pomniejszania autentycznego piękna i wzniosłej wartości miłości małżeńskiej, ze wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami negatywnymi” – stwierdził substytut ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu.

Doprecyzował również, że kiedy Franciszek mówił o trzech dzieciach na rodzinę, chodziło jemu wyłącznie o liczbę minimalną, wskazywaną przez socjologów i demografów, by zapewnić odnawialność pokoleń. Papież nie chciał w żadnym wypadku stwierdzić, że jest to liczba właściwa.

Każde małżeństwo chrześcijańskie, jest powołane, by rozpoznać w świetle łaski, według kryteriów ludzkich i nadprzyrodzonych, jak wiele dzieci pragnie posiadać – stwierdził papieski współpracownik.
Papieżowi jest przykro

Abp Becciu dodał na koniec, że papieżowi jest bardzo przykro z powodu dezorientacji spowodowanej zinterpretowaniem jego słów przez media. Nie miał zamiaru nie doceniać piękna i wartości rodzin wielodzietnych.



Spot Ministerstwa Zdrowia




Czytaj także: Zatrzymać najcenniejsze chwile. Wzruszające zdjęcia bliźniaków, z których jedno żyło tylko 11 dni…



KAI/ks

...

Prostujmy bo to celowe manipulacje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:22, 19 Wrz 2018    Temat postu:

Papież Franciszek spotkał się w poniedziałek z młodzieżą z diecezji Grenoble-Vienne. Otwarcie mówił o seksie i szkodliwości pornografii. Teraz zapis rozmowy opublikował Watykan.

Podkreślił, że prawdziwa miłość jest namiętna i prowadzi do tego, że daje życie na zawsze. Podkreślił, że właśnie tak należy przeżywać seksualność - miłości między mężczyzną a kobietą na całe życie - relacjonuje PAP.

Tłumaczył, że "nasze słabości, nasze duchowe upadki prowadzą nas do korzystania z seksualności poza tą tak piękną drogą miłości między mężczyzną a kobietą". Nazwał to takim samym grzechem jak kłamstwo czy gniew.

Papież mówił także o przemyśle pornograficznym. Nazwał to "seksualnością urzeczowioną, oderwaną od miłości i używana dla rozrywki". Stwierdził, że "to degeneracja".

...

Patologie seksualne to bardzo duzy grzech. Zaraz za zabojstwem... Ta dziedzina jest stworzona tylko do malzenstwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy