Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
800 lat Braci Mniejszych czyli Franciszkanów!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:24, 01 Paź 2009    Temat postu: 800 lat Braci Mniejszych czyli Franciszkanów!

Wspanialy jubileusz!
800 lat Franciszkanow!

[link widoczny dla zalogowanych]
Coz tu mowic!Jest tyle publikacji!
Franciszek uslyszal wezwanie Chrystusa:
Franciszku Odbuduj mój Kościół!
Jak to?To nie bylo Kosciola?Byly Msze sw. Byly Zakony itp. itd.
A tu odbuduj???
A no wlasnie nie chodzi o formalizm.To zawsze jest kwestia istoty rzeczy.
Czy Kosciol jest istotny a nie na przyklad sa jacys ludzie odprawiaja ceremonie ale wiecej z tego nie wynika.
Istota jest tu milosc!Bez Milosci nie ma Kosciola!
I Franciszek mial tchnac Odwiecznego Ducha Milosci w Kosciol.
I oczywiscie sie udalo!Widac to po tym ze jest on szanowany nawet przez wrogow Kosciola!

Tutaj blednie wielu sadzi ze Franciszek jest taki dobrotliwy co to mozna mu wcisnac wszystko a on i tak lubi.To cieplo przyciaga.A np. do Jezuitow nienawisc sluzby specjalne Watykanu...
Obled.Kazdy zakon jest taki sam.Wszedzie jest milosc.Tylko nie wszyscy moga robic wszystko.Skoro Franciszkanie chodza wsrod ludzi bo takie ich powolanie nie oznacza to ze klasztory zamkniete nie praktykuja milosci...
Zreszta wszak oni sa zamknieci aby kochac!To w sumie poswiecenie.Modlic sie za ludzi w zamknieciu...
Inni znow studiuja ksiegi typu Dominikanie.Ale po to przeciez aby tez niesc milosc...Nie da sie po prostu byc w zamknieciu,studiowac ksiegi i jednoczesnie chodzic wsrod ludzi...Ale czy tu czy tam jest milosc!


I tak Franciszek przemierzal swiat!Gdzie on nie dotarl!Chcial nawracac Sultana Tureckiego.Oni maja taka nielitosciwa wiare.Taka okrutna.Trzeba niesc im milosc!Wyzwolenie!
Mozna tu uzyc slowa rewolucja sredniowieczna.Bo tak szybko to sie dzialo.Ale rewolucja milosci a nie taka potworna jak robi Diabel.Rewolucja jako gwaltowna zmiana.I tylko takie rewolucje uznaje Kosciol.Gwaltowna zmiana od wewnatrz...Przy czym i tu trzeba kontrolowac rozumem zmiany aby nie przesadzic i zaszkodzic sobie...
W ogole czegoz to nie robil Franciszek!Lacznie z kazaniami dla roslin i zwierzat!To wszak bracia jeszcze mniejsi tez stworzenia Boga!Tez trzeba szanowac.Co nie oznacza np. nie jedzenia miesa!Taki jest swiat ze jemy mieso i to jest dobre!Znow pomylka jesli ktos by wypaczyc chcial przeslanie Franciszka!

Jego duchowa oblubienica mozna tak powiedziec byla swieta Klara.
Zalozycielka Klarysek czyli Franciszkanek ale zenskich...
I tutaj piekna duchowa przyjazn.Znow wzor w dzisiejszych oblesnych stosunkach miedzy plciami.
Zakony obraly zycie najbardziej prestizowe w sredniowieczu:
ZEBRACZE!
Tak zebrak to najwiekszy prestiz w sredniowieczu.Wszak Jezus mowil blogoslawieni ubodzy.A zebracy najubozsi przeciez!
Tutaj znow wzor wyrzeczenia sie wlasnosci...
Franciszek zamienial sie ubraniem z zebrakami!
Jak wiemy mial stygmaty bo to nie jest radosc pusta ale radosc polaczona z cierpieniem!
Oczywiscie mamy sie wyrzekac wlasnosci ale to oznacza nie zeby stac sie bezdomnym.Tu chodzi o NIEPRZYWIAZANIE do wlasnosci.Jak mowil sw.Pawel mam duzo jestem szczesliwy nie mam nic tez jestem szczesliwy!
To jest ta wolnosc Dzieci Bozych!Franciszkanie tylko poprzez doslowne wyrzeczenie wskazuja kierunek aby wszyscy duchowo wyrzekli sie wszystkiego i oddali Bogu stajac sie tylko zarzadcami.To najprostsza droga do szczescia!
I tak mozna dlugo dlugo dlugo!
Wielkie dzielo zywe do dzis...
>>>>
Jest okolo 400 swietych tego zakonu.Np. O Pio !!!
Wielcy fraciszkanie w Polsce to:
św. Kinga,
Rafal Chyliński (kolo Łodzi!)
św. ks. Zygmunt Gorazdowski
św. bp Józef Sebastian Pelczar
bł. siostra Sancja Szymkowiak
Zygmunt Szczęsny Feliński (juz w pazdzierniku swiety!!!)
Anielcia Salawa:
http://www.ungern.fora.pl/wiara-ojcow-naszych,4/anielcia-salawa-ta-ktora-kocha-najbardziej,1620.html
Maksymilian Maria Kolbe (Patron swietych z II wojny!)
I zapewne jeszcze inni bo tylu znalazlem a nie ma pewnosci ze wszystkich!

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 15:46, 15 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:42, 19 Lip 2012    Temat postu:

25. Franciszkańskie Spotkanie Młodych już w niedzielę!

Ak­to­rzy, dzien­ni­ka­rze, pu­bli­cy­ści i mu­zy­cy znaj­dą się wśród gości 25. Fran­cisz­kań­skie­go Spo­tka­nia Mło­dych (FSM), które od­bę­dzie się w dniach 22-28 lipca w Kal­wa­rii Pa­cław­skiej koło Prze­my­śla (Pod­kar­pac­kie). Spo­tka­nie za­in­au­gu­ru­je w nie­dzie­lę wie­czor­na msza świę­ta.

Jak po­in­for­mo­wał rzecz­nik pro­win­cji oo. fran­cisz­ka­nów o. Jan Maria Sze­wek te­go­rocz­ne FSM prze­bie­gać bę­dzie pod ha­słem „Pro­jekt Me­sjasz – OCA­LE­NI”. Punk­tem wyj­ścia na­to­miast bę­dzie frag­ment ewan­ge­lii we­dług św. Marka, w któ­rym Chry­stus uci­sza burzę.

- We współ­cze­snym świe­cie czę­sto do­świad­cza­my nie­po­ko­jów i czu­je­my się jak apo­sto­ło­wie na roz­sza­la­łych wo­dach Je­zio­ra Ga­li­lej­skie­go. Do­świad­cza­my wąt­pli­wo­ści zwią­za­nych z wiarą, tro­ski o przy­szłość swoją i swo­ich naj­bliż­szych. Jako or­ga­ni­za­to­rzy FSM pra­gnie­my, aby mło­dzi lu­dzie na nowo od­kry­li swoje miej­sce we wspól­no­cie Ko­ścio­ła, by z więk­szą świe­żo­ścią od­na­leź­li swoje miej­sce w gro­nie uczniów Chry­stu­sa, by zo­sta­li oca­le­ni – wy­ja­śnił dy­rek­tor FSM o. Piotr Re­izner.

Fran­cisz­kań­skie Spo­tka­nie Mło­dych to im­pre­za o cha­rak­te­rze re­li­gij­nym, w cza­sie któ­rej od­by­wa­ją się m.​in. roz­mo­wy w gru­pach, co­dzien­ne msze świę­te i na­bo­żeń­stwa, ca­ło­do­bo­wa ad­o­ra­cja Naj­święt­sze­go Sa­kra­men­tu, kon­fe­ren­cje, spo­wiedź, a także kon­cer­ty mu­zycz­ne.

Wśród zna­nych osób, które spo­tka­ją się z uczest­ni­ka­mi 25. FSM mają być ak­to­rzy Anna Se­niuk i Edward Linde Lu­ba­szen­ko, kom­po­zy­tor mu­zy­ki fil­mo­wej Mi­chał Lo­renc, muzyk Paweł Kukiz, pu­bli­cy­sta To­masz Ter­li­kow­ski, po­li­tyk Marek Jurek. Do Kal­wa­rii Pa­cław­skiej przy­ja­dą także dusz­pa­ste­rze, w tym prze­wod­ni­czą­cy Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski abp Józef Mi­cha­lik z Prze­my­śla i pro­win­cjał fran­cisz­ka­nów z Kra­ko­wa o. Ja­ro­sław Za­cha­riasz.

Or­ga­ni­za­to­rzy spo­dzie­wa­ją się co naj­mniej ty­sią­ca uczest­ni­ków FSM, a we­dług rzecz­ni­ka pro­win­cji oo. fran­cisz­ka­nów o. Jana Marii Szew­ka, ze wzglę­du na to, że jest to ju­bi­le­uszo­we spo­tka­nie, do Kal­wa­rii może przy­być znacz­nie wię­cej wier­nych.

W ra­mach Spo­tka­nia dla mło­dych za­gra­ją m.​in.: To­masz Ka­miń­ski, Darek Maleo Ma­le­jo­nek z Przy­ja­ciół­mi, Siew­cy Led­ni­cy, Fio­ret­ti z Wyż­sze­go Se­mi­na­rium Du­chow­ne­go Fran­cisz­ka­nów, La Pal­lo­ti­na. Wy­stą­pi rów­nież ka­ba­ret mimów ze Szcze­brze­szy­na „Świersz­czy­chrząszcz”.

Na FSM pa­nu­ją wa­run­ki bi­wa­ko­we; uczest­ni­cy śpią za­zwy­czaj w na­mio­tach. Or­ga­ni­za­to­rzy za­pew­nia­ją to­a­le­ty, umy­wal­nie i prysz­ni­ce, a także co­wie­czor­ne ogni­ska. Na miej­scu można sko­rzy­stać także z ta­nie­go wy­ży­wie­nia w Domu Piel­grzy­ma.

Chęt­ni do bi­wa­ko­wa­nia po­win­ni ze sobą przy­wieźć na­miot, ka­ri­ma­tę, śpi­wór i inne przed­mio­ty nie­zbęd­ne w bi­wa­ko­wych wa­run­kach.

>>>>

Bardzo piekna inicjatywa . Tak trzeba ! Mlodzi czesto poniewieraja sie po podejrzanych melinach z naroktykami bo nie znaja zadnej alternatywy ... A szukaja innych mlodych . Zatem trzeba wyjsc naprzeciw :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:53, 10 Lis 2015    Temat postu:

Franciszkanin o. Jaromi laureatem Nagrody im. bp. Andrzejewskiego

o. Stanisław Jaromi - Kuba Atys / Agencja Gazeta

Przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu o. Stanisław Jaromi został laureatem Nagrody im. bp. Romana Andrzejewskiego. Wyróżnienie - za rok 2015 - przyznano mu za "długoletnie i konsekwentne zaangażowanie się w edukację ekologiczną".

Jak poinformował PAP we wtorek przewodniczący Rady Fundacji "Solidarna Wieś" Sławomir Siwek, kapituła nagrody postanowiła docenić o. Jaromiego za jego "długoletnie i konsekwentne zaangażowanie w edukację ekologiczną oraz w budowę wspólnoty mieszkańców wsi i miast z Polski i Europy, angażujących się jako chrześcijanie w rozwiązywanie problemów, które stwarza kryzys ekologiczny".
REKLAMA


W ocenie kapituły o. Jaromi zasługuje na uznanie jako znawca i propagator nauczania papieża Franciszka zawartego w encyklice ekologicznej "Laudato si".

Ponadto - jak podkreślił Siwek - kapituła wysoko oceniła postawę i ideę, którą głosi laureat - że ochrona naturalnych bogactw i różnorodność terenów wiejskich, rozwój gospodarstw rodzinnych oraz troska o bezpieczeństwo żywieniowe kraju jest kluczowym zadaniem dla Polski, bowiem "polska wieś jest wyjątkowa". Zdaniem Siwka, jest to zgodne z nauczaniem patrona nagrody, długoletniego Krajowego Duszpasterza Rolników, bp. Romana Andrzejewskiego. Nagroda zostanie wręczona o. Jaromiemu w lutym 2016 r. w sali obrad plenarnych Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.

Nagroda im. bp Romana Andrzejewskiego, długoletniego Krajowego Duszpasterza Rolników, została przyznana już po raz dwunasty. Ustanowiona przez Fundację "Solidarna Wieś", której patron nagrody był współfundatorem, honoruje osoby szczególnie zasłużone w pracy na rzecz środowisk wiejskich, rozwoju kulturalnego i gospodarczego małych miast i wsi.

Dotychczas otrzymali ją m.in.: prof. Andrzej Stelmachowski, prof. Maria Radomska, prymas Polski ks. kard. Józef Glemp, ks. prał. Bogusław Bijak, dr Maria Stolzman, dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, ks. bp Alojzy Orszulik, Roman Kluska, Josef Rottenaicher (Niemcy), ks. abp Józef Michalik, prof. Alojzy Szymański.

...

W koncu Franciszek zalozyl ekologie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:10, 20 Sie 2017    Temat postu:

Trzeci zakon – ukryta droga tercjarzy do świętości
Adam Poleski | Sier 19, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Co to właściwie jest? Jak zostać tercjarzem? Jak wygląda modlitwa tercjarza? Czy tercjarze składają śluby? Kto może zostać tercjarzem?


C
o to właściwie jest? Takie pytanie często słyszą tercjarze próbujący wytłumaczyć, że należą do „trzeciego zakonu”. Agnieszka próbowała wytłumaczyć dzieciom na zajęciach, jakie są rodzaje zakonów w Kościele: „dzieci, pierwszy zakon jest męski, drugi – żeński, a trzeci… „nijaki” – odpowiedziały chórem dzieci, wprawiając w pełną śmiechu konsternację swoją nauczycielkę.

Trzeci zakon jest rzeczywiście „inny” i postronnym trudno uchwycić jego istotę. Członkowie nie składają ślubów tylko przyrzeczenia, choć na całe życie. Nie noszą habitów, a jedynie drobne oznaki przynależności, na przykład szkaplerz czy tau.
Czytaj także: Czy to prawda, że noszenie szkaplerza skraca czyściec?

Tym co się nie zmienia jest radykalizm. Gdy małżonkowie Luchezjusz i Buonadonna zapragnęli żyć tak jak św. Franciszek z Asyżu, ten z właściwą sobie pomysłowością wymyślił trzeci zakon franciszkański – przeznaczony dla świeckich, mężczyzn i kobiet, zarówno dla małżonków jak i dla osób stanu wolnego. Podobne historie stworzyły III zakon dominikański, później powstał także świecki zakon karmelitański.

Tercjarz żyje duchowością swojego zakonu. Tercjarz franciszkański przyjmuje Ewangelię za regułę swojego życia i stara się żyć ubóstwem; dominikański – głosi Słowo Boże w swoim otoczeniu; karmelitański – pielęgnuje ducha modlitwy i kontemplacji.

Radykalizm realizuje się tutaj w życiu wewnętrznym. Brak widocznych oznak przynależności jest zarówno szansą jak i wyzwaniem. Niewyróżnianie się strojem sprawia, że tercjarz może dotrzeć do ludzi, którzy o swojej relacji z Bogiem nie porozmawialiby z księdzem. Praca poza strukturami Kościoła z pewnością sprzyja również bezinteresowności.

Jak wygląda modlitwa tercjarza? Choć nie jest do tego zobligowany, często odmawia Liturgię Godzin – całą lub tylko Jutrznię i Nieszpory. Poza tym oczywiście każdy odnajduje swoją drogę – poprzez częstą Eucharystię, lectio divina, adorację czy różaniec.
Czytaj także: Modlitwa głębi, czyli duchowa droga bez cukierków. Dla tych, którzy chcą więcej

– Czym jest modlitwa? Nikt nie powie o czym rozmawiać na randce z ukochaną, można pójść zachwycić się zachodem słońca. To samo dzieje się na modlitwie – mówi Barbara ze świeckiego zakonu karmelitańskiego – Modlitwa nie polega na jej „odmawianiu”, ale na byciu i rozmowie z najlepszym przyjacielem, który nas kocha – dodaje.

Tercjarze często podejmują działalność charytatywną. W ten sposób związał się z tercjarstwem brat Albert Chmielowski, którego rok właśnie obchodzimy. Trzeci zakon franciszkański stał się dla brata Alberta wspólnotą, w której odnalazł się „jak ryba w wodzie”. Na bazie trzeciego zakonu stworzył wspólnoty braci albertynów, czyli Trzeci Zakon Regularny Św. Franciszka – Braci Posługujących Ubogim. A zatem trzeci zakon może być początkiem przygody, której zakończenie zna tylko Bóg.

Jak zostać tercjarzem? Na początku warto po prostu przyjść na spotkanie wspólnoty. Przyjrzeć się, posłuchać, poznać ludzi. Jeśli doświadczamy powołania, wówczas możemy zwrócić się do przełożonego o przyjęcie do formacji początkowej (dawniej nazywanej postulatem i nowicjatem). Ten okres trwa około trzech lat.

Po upływie tego czasu składa się przyrzeczenia czasowe (na rok, które potem mogą być odnawiane, zasady zależą od poszczególnych wspólnot). Następnie nadchodzi wyczekiwany moment przyrzeczeń wieczystych (definitywnych) – na całe życie. Świeccy franciszkanie składają przyrzeczenie naśladowania Chrystusa w duchu św. Franciszka; świeccy karmelici składają przyrzeczenie czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, zgodnie za stanem, w którym żyją; świeccy dominikanie zaś przyrzeczenie życia według Reguły Fraterni Świeckich św. Dominika.

Przyrzeczenia te są otwarte – można je złożyć będąc osobą samotną, w małżeństwie lub będąc kapłanem. Osoba, która po złożeniu ślubów chciałaby zawrzeć związek małżeński, oczywiście może to zrobić. Jednym słowem – pełna wolność.

Analogiczna do trzecich zakonów jest oblacja benedyktyńska. Oblaci są związani z konkretnym klasztorem i zobowiązują się do życia zgodnego z Regułą św. Benedykta. Raz w miesiącu spotykają się na spotkaniach wspólnoty, czyli na mszy świętej, lectio divina, adoracji i rekreacji. Dwa razy w roku mają wspólne rekolekcje.
Czytaj także: 24 godziny z życia zakonnika. Uwiecznione na zdjęciach

– Modlitwa psalmami stała się dla mnie tak fascynująca i wciągająca, że zagościła we mnie olbrzymia Radość. Obok monastycznej liturgii godzin odkryłem też codzienną lekturę Pisma Świętego, na którą poświęcam czas po południu. Ważna jest dla mnie praktyka modlitwy Jezusowej zwłaszcza kiedy jadę autobusem do pracy, idę piechotą czy trwam w ciszy w domu. Staram się żyć Regułą św. Benedykta na co dzień, mój dom staje się coraz bardziej małym klasztorem, a moje serce sercem ojca i świeckiego mnicha żyjącego w mieście – mówi Aelred, oblat benedyktyński.

Trzecie zakony i oblacja dają z pewnością silną tożsamość oraz jasne wskazówki dotyczące duchowych poszukiwań. Oparcie w duchowości zakonów mających setki lat służy jako kompas w naszej zagubionej i nieco szalonej współczesności. Na ulicach mijamy tercjarzy i oblatów, którzy niczym się nie wyróżniając, każdego dnia pełnią służbę Bożą.

...

Niektorzy maja takie powolanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:07, 04 Wrz 2017    Temat postu:

„Marcelino, chleb i wino”. Opowieść, do której warto wrócić
Papaboys 3.0 | Wrz 04, 2017

Album / Album EAST NEWS
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Marcelino przynosił Mu koc, żeby nie zmarzł i podkradał dla Niego jedzenie. Kto z nas dziś myśli, żeby pocieszać Jezusa?

Po zakończeniu krwawej wojny hiszpańsko-francuskiej, trzej franciszkanie założyli klasztor w pobliskich ruinach zamku. Pewnego ranka, w dniu wspomnienia św. Marcelina, brat furtian znalazł pod klasztorną furtą koszyk z płaczącym niemowlęciem. Chłopczyk, któremu nadano imię Marcelino, został nakarmiony i ochrzczony.


Mały psotnik

Bracia chcieli go oddać na wychowanie jakiejś rodzinie, ale okoliczni mieszkańcy z trudem wiązali koniec z końcem i nie chcieli się zgodzić na przygarnięcie niemowlęcia. Marcelino dorastał więc w klasztorze, w otoczeniu dwunastu braci, których traktował jak ojców. Pewnego dnia jeden z braci postanowił pokazać pięcioletniemu chłopcu trochę świata i zabrał go miasteczka. Tam nieposłuszny malec tak napsocił, że nowy burmistrz, od początku przeciwny łaskawemu gestowi don Emilia, wydał braciom nakaz opuszczenia klasztoru.
Czytaj także: Jaka jest różnica między dzieckiem dobrym a grzecznym? Odpowiedź Janusza Korczaka da Ci do myślenia

Niedługo potem niesforny Marcelino znowu nie posłuchał brata Tommaso (którego zresztą nazywał „bratem Tatusiem”): poszedł na strych, gdzie znalazł zapomniany duży krzyż z figurą Chrystusa. Przyglądał mu się długo, a że Jezus wydał mu się głodny, postanowił Go nakarmić. I oto stał się cud: figura Chrystusa odezwała się do chłopca i wyciągnęła rękę po przyniesione przez niego chleb i wino. Chłopiec, nazwany przez Jezusa „Marcelino, chleb i wino”, jeszcze kilkukrotnie wykradał jedzenie i zanosił Jezusowi.

Kilka dni przed dniem wyznaczonym na opuszczenie klasztoru, Marcelino zwierzył się Jezusowi ze swojej tęsknoty za mamą. Tak bardzo chciałby poznać ją i Matkę Bożą. Jezus spełnił jego życzenie: Marcelino umarł i poszedł do nieba, by spotkać swoich rodziców. Świadek tego zdarzenia, brat Tommaso, wezwał wszystkich braci, by zobaczyli, jak Jezus zstępuje z krzyża, by zabrać Marcelina do nieba. Świadkami zdarzenia byli także mieszkańcy wioski. Odtąd okoliczna ludność co roku udaje się na grób Marcelina, by złożyć mu hołd.


Marcelino, chleb i wino

Ta piękna opowieść o hiszpańskim sierocie, przekazywana ustnie przez świadków cudu, zyskała wielki rozgłos. Wielu rodziców opowiadało ją dzieciom na dobranoc. W latach 50. przeniesiono ją na ekrany. Film opowiada o krótkim życiu Marcelina, który w swojej dziecięcej naiwności sądzi, że Jezus jest głodny. Codziennie wykrada więc dla Niego z kuchni chleb i spędza z Nim większość czasu. Pewnego dnia na widok bawiącego się samotnie Marcelina ktoś mówi, że żal mu chłopca, bo nie ma przyjaciół. Ale Marcelino odpowiada: „Wcale nie jestem samotny. Mam przyjaciela, który jest bardzo dobry”. Tak, wreszcie Marcelino ma przyjaciela, a wręcz Przyjaciela.
Czytaj także: Dwie Marie – Matka Boga i Mała Arabka. Co je łączy?

Marcelino kładzie jedzenie na stole i radzi Jezusowi, żeby usiadł, bo tak będzie mu wygodniej jeść. Król wszechświata „jest posłuszny” sześcioletniemu brzdącowi i siada. „Nie boisz się mnie?”- pyta Jezus. „Nie” – odpowiada Marcelino. „A wiesz, kim jestem?”. „Wiem. Jesteś Bogiem”. Tu następuje przepiękna scena łamania chleba przez Jezusa, w czasie której widać rany w Jego dłoniach. Ta scena ma głęboką teologiczną wymowę. Msza święta nie jest wieczerzą, ale bezkrwawą ofiarą na Golgocie. Nie przypadkiem Marcelino zdejmuje więc Jezusowi koronę cierniową i pyta: „Bolało Cię?” „Strasznie” – odpowiada Jezus, dziękując chłopcu. Nikt już nie myśli o tym, by pocieszyć Jezusa, tak bardzo umęczonego przez nasze grzechy. A Marcelino jest troskliwy, przynosi Jezusowi koc, żeby Mu nie było zimno. Wzruszająca jest również scena, w której Marcelino i Jezus rozmawiają o swoich mamach i o tym, jak bardzo je kochają.







Pewnej nocy Marcelino nie może spać, ponieważ boi się burzy. Biegnie na strych i odgrywając dzielnego pyta Jezusa, czy Ten przypadkiem się nie boi i nie chce, żeby przy Nim zostać. „A ty, Marcelino, nie boisz się burzy?” – pyta Pan. „Mhm… trochę…” – przyznaje chłopiec. „To chodź do mnie”. Marcelino nie każe sobie tego powtarzać. Podbiega do Jezusa i mocno obejmuje krzyż. „Dalej się boisz?” – pyta Jezus. „Nie” – odpowiada Marcelino. „Teraz już nie”.

Czy „Marcelino, chleb i wino” to zwykły film? Bajeczka dla grzecznych dzieci? Iluż to świętych w dziejach Kościoła obejmowało krzyż!


Przyjaźń z Jezusem

I tak dochodzimy do finału. Jezus chce spełnić największe pragnienie Marcelina. „Chcę zobaczyć mamę” – mówi chłopiec. – „I twoją też”. Tę, która jest mamą Jezusa, Marcelina i mamą mamy Marcelina. Jezus tłumaczy chłopcu, że będzie musiał zasnąć. Ale Marcelino nie chce się spać. „Chodź – mówi Jezus i obejmuje Marcelina – ja cię ukołyszę do snu”. Kiedy na strych przybiegają bracia, chłopiec już nie żyje. Na jego twarzy maluje się uśmiech szczęścia.
Czytaj także: Boga możesz spotkać w takim życiu, jakie masz – mówią Małe Siostry Jezusa

Warto obejrzeć ten film, może po raz kolejny i spróbować go przemyśleć. Pomaga zrozumieć, że chrześcijaństwo to nie społeczny aktywizm czy walka z przestępczością, ale osobista, bliska relacja z Jezusem Chrystusem. Przypomina też o tym, że jedyna godna śmierć, dla młodych i starych, dla zdrowych i chorych, to „dobra śmierć” w objęciach Chrystusa, dzięki darowi ostatniego namaszczenia.

Nie jest „dojrzała wiara”, która unosi się na falach mody i ostatnich nowinek; dorosła i dojrzała jest wiara zakorzeniona głęboko w przyjaźni z Chrystusem. Ta właśnie przyjaźń otwiera nas na wszystko, co dobre, i wskazuje nam kryterium, które pozwala odróżniać rzeczywistość od fałszu, oszustwo od prawdy. (kard. Joseph Ratzinger, homilia wygłoszona podczas mszy w intencji wyboru papieża 18 kwietnia 2005 r.).

Tekst pochodzi z włoskiej edycji portalu Aleteia

...

Opowiesci o Franciszkanach z reguly sa piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:26, 04 Paź 2017    Temat postu:

Historia o tym, jak św. Franciszek płakał i żałował, że nie ma tyle łez, co wody w morzu
Aleteia Brasil | Paźdź 04, 2017
Bernardo Strozzi
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytano Franciszka. Jak Biedaczyna z Asyżu wyjaśnił powód swych łez? I dlaczego chciał mieć ich więcej?


P
ewien człowiek ze wsi zapytał: Co się stało, bracie? Dlaczego płaczesz?
Na to św. Franciszek odpowiedział:

Bracie mój, mój Pan wisi na krzyżu, a Ty pytasz, dlaczego płaczę? Chciałbym zmienić się teraz w największy ocean na ziemi, by pomieścić w sobie tyle łez, ile w nim kropli.

Chciałbym, by jednocześnie otwarły się wszystkie śluzy na świecie, by wystąpiły z brzegów wodospady i rozpętały się ulewy, użyczając mi więcej łez.

Lecz choćbyśmy połączyli wszystkie rzeki i morza, nie starczyłoby nam łez, by opłakiwać ból i miłość mego Ukrzyżowanego Pana.

Chciałbym mieć niezwyciężone skrzydła orła, aby przemierzać góry i wykrzykiwać nad miastami: Miłość nie jest kochana! Miłość nie jest kochana! Jakże ludzie mogą kochać się nawzajem, jeżeli nie kochają Miłości?


Czytaj także: A gdyby św. Franciszek z Asyżu wszedł dziś do korporacji, co by nam powiedział?

Fragment pochodzi z książki, „Brat z Asyżu” – biografii Świętego Biedaczyny, której autorem jest Inácio Larrañaga

Tekst opublikowany w portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

Historie o nim zawsze sa wstrzasajace.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:43, 30 Sty 2018    Temat postu:

Św. Bonawentura: Szczęście to zjednoczenie się z Bogiem w miłości [Wszyscy Świetni]
Szymon Hołownia | 30/01/2018

Wikipedia | Domena publiczna
Udostępnij 28 Komentuj 0
Bonawentura to jeden z największych filozofów chrześcijaństwa, jeden z doktorów Kościoła. Obok św. Tomasza z Akwinu, jeden z podstawowych punktów odniesienia dla wszystkich chcących zgłębiać Boga rozumem.

Pokora ma cztery stopnie. Pierwszy: gardzić światem. Drugi: nikim nie gardzić. Trzeci: gardzić sobą. Czwarty: nie dbać o to, że inni nami gardzą. – św. Bonawentura


Święty Bonawentura to jeden z najwybitniejszych franciszkanów w historii. Bez przesady można powiedzieć, że uratował ten zakon, który od samego początku padał ofiarą swojego sukcesu. Prosta, oparta na czystej Ewangelii, porywająca myśl (a przede wszystkim przykład) świętego Franciszka tak dokładnie trafiła w XIII wieku w serca wierzących – zmęczonych coraz bardziej przypominającym korporację Kościołem – że do franciszkanów lgnęły setki i tysiące przeróżnych ludzi, idei, pomysłów, wrażliwości.

Po śmierci nie przepadającego za pisaniem precyzyjnych kodeksów i regulacji założyciela zrobił się z tego naprawdę niekiepski bałagan. Jak pisał Felice Accrocca:

Święty Bonawentura, człowiek o wyjątkowej delikatności, wydobył zakon z kłótni, schizm i skandali. Uporządkował najważniejsze sprawy, a resztę pozostawił dobroczynnemu działaniu czasu; gorszące spory przycichły, a zakon mógł dalej się rozwijać. Ze względu na te zasługi nazwano Bonawenturę drugim założycielem zakonu.
Czytaj także: Św. Thomas More: Żył z pasją, umierał pewien, że to nie koniec [Wszyscy Świetni]


Bonawentura, czyli: szczęśliwa przyszłość
Legendy mówią, że swoje imię Bonawentura zawdzięczał właśnie Franciszkowi (urodził się – źródła się różnią – 5 albo 9 lat przed śmiercią tego wielkiego świętego, w 1217 lub 1221 r.). Według nich matka małego Jana (Giovanniego, bo tak brzmiało chrzcielne imię naszego bohatera; Franciszek zresztą też na chrzcie był Janem) przyniosła go z płaczem do umierającego Franciszka, a ten pomodliwszy się nad chłopcem, miał wykrzyknąć: „O, buona ventura!” (czyli: „Szczęśliwa przyszłość!”).

Według innych źródeł uzdrowienie Jana miało dokonać się zaraz po kanonizacji Franciszka (czyli gdy mały pacjent miał lat 8 lub 11). Tak czy siak młodzieniec, od dziecka odznaczający się nieprzeciętną inteligencją, poszedł do szkół. W Paryżu wstąpił do franciszkanów, został tam profesorem, później wybrano go generałem zakonu, wreszcie został kardynałem (po drodze odmawiając biskupstwa Yorku), a zmarł mając lat 53 (lub 57) w czasie obrad II Soboru w Lyonie.



Na jednej fali ze św. Franciszkiem
Bonawentura to jeden z największych filozofów chrześcijaństwa, jeden z doktorów Kościoła, obiekt badań habilitacyjnych Josepha Ratzingera (Benedykta XVI). Obok świętego Tomasza z Akwinu (który zresztą zmarł w drodze na ów Sobór, na którym życie zakończył Bonawentura) po dziś dzień jeden z podstawowych punktów odniesienia dla wszystkich chcących zgłębiać Boga rozumem.

Benedykt XVI w jednej ze swoich katechez poświęconych Bonawenturze zwrócił uwagę na zrozumiałą nawet dla kompletnego laika różnicę między myślami obu panów (których posągi stoją zresztą dziś vis à vis siebie na Placu Świętego Piotra, „rozpoczynając” rząd postaci w Kolumnadzie Berniniego): dla świętego Tomasza szczęście to prawda (zobaczyć Boga, wtedy wszystko z automatu „wskoczy” na swoje miejsce, wypełni nas, stanie się jasne), dla Bonawentury szczęście to zjednoczenie się z owym Bogiem w miłości.

Czytaj także: Bł. Natalia Tułasiewicz: W miłości rozkwitam tak, jak królowa nocy [Wszyscy Świetni]
Biblioteki pełne są detalicznych opracowań Bonawenturowej filozofii. Kto chce – może bez końca wgłębiać się w misternie plecione przez jego wybitny intelekt tezy. Mnie ujmuje w nim jednak co innego, swoiste ciepłe światło, które bije od tej postaci: ze wspomnień o nim, z jego dokonań, z książek (a już szczególnie z napisanych przezeń dwóch życiorysów świętego Franciszka, z którym rzeczywiście nadawał na tej samej fali).



Miłość: wybór na 100 procent
Franciszek – niedoszły biznesmen lub wojskowy – wiedział, że nie księgowy bilans i nie władza nad innymi prowadzą człowieka do nieba. Bonawentura – wybitny mózgowiec – wie, że chrześcijaństwo to jednak nie wyłącznie przygoda intelektualna, że to „love story”, o którym fizyk, chemik czy biolog mogą próbować opowiadać przy pomocy równań czy wzorów, ale nadal nie będzie w tym tego, co jest istotą miłości: zaufania, oddania, radości z dzielenia życia i przezwyciężenia samotności, bezpieczeństwa, troski, inspiracji.

Miłość (a nie tylko ulotny afekt, fascynacja, chwilowe zauroczenie) ma też to do siebie, że wpisany weń jest wybór. Wybierając coś lub kogoś, nie wybieram czegoś lub kogoś innego. Ryzykuję, odsłaniam się, oddaję komuś nie mniej, nie więcej tylko siebie.

To kolejna rzecz, która łączy Bonawenturę z Franciszkiem: przekonanie, że w miłości jest tak, że albo dajesz swoje 100 procent, albo (nawet wtedy, gdy dajesz 99,9) nie dajesz nic. Nie można kochać połową serca, ćwiercią siebie.

W takiej relacji z Bogiem nie ryzykujesz też, że zostaniesz wystrychnięty na dudka, odrzucony, ośmieszony – nasza miłość do Boga jest przecież odpowiedzią na miłość, która najpierw została nam przez Boga wyznana.

Czytaj także: Bł. Jan Beyzym: Obym tylko drugich zbawiając, sam się nie potępił [Wszyscy Świetni]
Jest to tekst Szymona Hołowni z cyklu realizowanego dla Aletei, zatytułowanego: Wszyscy Świetni – Wszyscy Święci. Codziennie (zapraszamy na profil FB). Więcej nieoczywistych historii świętych znajdziesz w książce „Święci pierwszego kontaktu”.

...

Krąg świętości św. Franciszka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:17, 23 Wrz 2018    Temat postu:

„Św. Franciszek z Sycylii” stworzył magiczne Miasteczko ubogich. Papież jedzie tam w odwiedziny
Beata Zajączkowska | 15/09/2018
Fra Biagio Conte
Fratel Biagio Conte | Fair Use
Udostępnij 63
Nad wejściem do miasteczka wisi napis: „Projekt sfinansowany przez Opatrzność…”

15 września Franciszek odwiedza niezwykłe miejsce na mapie Sycylii. Postanowił, że w czasie swej pielgrzymki na tę włoską wyspę obiad zje z mieszkańcami „Miasteczka ubogich”. Pochodzą oni z najdalszych zakątków globu i wyznają różne religie. Nad wejściem do miasteczka wisi napis: „Projekt sfinansowany przez Opatrzność: przez wszystkich ludzi dobrej woli”.


Czytaj także:
Kard. Krajewski świętował z ubogimi. Niespodziewanie pojawił się papież


Ks. Giuseppe (Pino) Puglisi
Papież przybywa do Palermo w 25. rocznicę zamordowania przez mafię bł. ks. Giuseppe (Pino) Puglisiego. Urodził się on i wychował w najbardziej niebezpiecznej po dziś dzień dzielnicy Palermo.

W Brancaccio pracował też jako proboszcz i na schodach swego kościoła został zabity. Zginął nie dlatego, że był odważnym społecznikiem czy antymafijnym księdzem, ale dlatego, że odważnie głosił Chrystusa. Uczył młodzież lepiej żyć i chodzić z podniesioną głową. Tego, żądająca poddaństwa mafia, nie mogła mu wybaczyć.

Gdy zaczął budować ośrodek dla dzieci i młodzieży „Ojcze nasz”, musiał pokonać ostracyzm urzędników w tamtych czasach mocno skorumpowanych przez mafię.



Biagio Conte
Na korytarzu jednego z urzędów poznał wtedy Biagio Conte, młodego Palermitańczyka, który spotkał Chrystusa w ubogich dzieciach bawiących się odpadkami wyciągniętymi ze śmietnika. W swych bataliach o wyrwanie dzieci i młodzieży z mafijnych macek oraz o przywrócenie bezdomnym godności długi czas byli osamotnieni.

Trzeba było wielu lat, by swe działania w walce z przestępczością zorganizowaną skonsolidowały zarówno aparat państwa i bezpieczeństwa, jak i wspólnota obywatelska oraz Kościół.

Ks. Pino mawiał: „Jeśli każdy z nas zrobi choć trochę, można zrobić naprawdę wiele”. Biagio uczynił te słowa swą maksymą na lata pracy po śmierci błogosławionego z Brancaccio.



Miasteczko ubogich
„Biagio ujął mnie tym, że sam otworzył mi drzwi ośrodka i po przyjacielsku przywitał, a potem znalazł czas, by wysłuchać moich problemów” – tak swe pierwsze odwiedziny w Misji Nadziei i Miłości (zwanej „miasteczkiem ubogich”) wspomina Antonio Triodo. Trafił z żoną i dziećmi na ulicę po tym, jak w wyniku redukcji etatów oboje stracili pracę i nie mieli z czego opłacić czynszu.

Szybko pojawili się „życzliwi” ludzie, którzy zaproponowali mu pieniądze za „małe przysługi”. Antonio wiedział jednak, jak mafia zarzuca swe sieci i nie chciał wpaść w jej ręce. Gdy nawet żebranina nie wystarczała na wykarmienie dzieci, postanowił szukać pomocy u „anioła ubogich”, jak Biagio okrzyknęli ubodzy Palermitańczycy. Paradoksem jest to, że Biagio sam pochodzi z jednej z najbardziej znamienitych i bogatych rodzin sycylijskich. Jest świeckim człowiekiem, ale podopieczni nazywają go bratem Biagio.


Czytaj także:
Żebrał przed kościołem. Potem nagle wszedł i zaczął odprawiać mszę świętą


Jezus wywrócił moje życie
Długa broda i habit na wzór św. Franciszka oddają jego wybór życiowy. Jak sam mówi do 25. roku życia był kolorowym ptakiem. Rozpieszczany przez rodziców, pełnymi garściami korzystał z bogactwa: szybkie samochody, markowe ciuchy, dziewczyny zmieniane jak rękawiczki. Mimo szaleństwa kolejnych imprez gdzieś w głębi serca czuł się wiecznie niezadowolony i niespełniony.

„Wiem, że to niewyobrażalne, ale ja wówczas naprawdę nie widziałem, że ludzie mogą żyć na ulicy. Pierwszy raz zobaczyłem to dopiero na dworcu głównym w Palermo” – wspomina.

Wyznaje, że prawdziwym wstrząsem dla niego był widok ubogich dzieci bawiących się śmieciami znajdowanymi na wysypisku. Przed oczyma stanęły mu wówczas wszystkie zabawki, jakie sam miał w dzieciństwie. W sercu poczuł dziwny pokój, jak i odpowiedzialność za istniejącą niesprawiedliwość. „Tak spotkałem Jezusa i on wywrócił moje życie. Nie było już pustki, tylko radość i spełnienie” – wspomina.



Jak św. Franciszek z Asyżu
Odkrył wówczas radykalizm św. Franciszka z Asyżu i poszedł za jego przykładem. Opuścił rodziców i najpierw zaczął żyć w lesie, jak eremita, a następnie wyruszył w pieszą pielgrzymkę do Asyżu.

Nie miałem nic poza ubraniem na sobie i psem, który przyłączył się po drodze. Żyłem dzięki miłosierdziu dobrych ludzi. Po modlitwie u grobu Biedaczyny z Asyżu postanowiłem oddać me życie najuboższym. Wracając pieszo na Sycylię, myślałem o wyjeździe do Afryki, gdy nagle zrozumiałem, że moją misją są ludzie żyjący na stacji w Palermo. Mówią o nich: alkoholicy, bezdomni, prostytutki, ale tak naprawdę w mym sercu odkryłem, że są moimi braćmi i siostrami i potrzebują pomocy – mówi Biagio, wspominając początki Misji Nadziei i Miłości.
Początki były trudne. Bez grosza przy duszy i bez pomocy żebrał, by móc ugotować kocioł gorącej zupy najbardziej potrzebującym. Sam wiecznie głodny, zaczął stosować post jako najskuteczniejszą modlitwę. Powoli do pracy i postu przyłączali się inni.



Misja Nadziei i Miłości
Z czasem dostał od miasta zrujnowane hale produkcyjne i koszary wojskowe. Dzięki Opatrzności zmieniły się one na kolejne sale dla podopiecznych (osobno mężczyzn, kobiet, rodzin) doskonale wyposażoną kuchnię, małe ambulatorium, piekarnię, która codziennie wydaje 220 kg chleba, pralnię, ogromną jadalnię czy dobrze wyposażoną stolarnię, w której wykonano wszystkie potrzebne dla misji drzwi i okna, a która dziś zarabia na ośrodek produkując m.in. poszukiwane meble.

W centrum tego miasteczka jest kościół ubogich. Drogę krzyżową wykonała dziewczyna z Ghany, serię mozaik dzieci z zespołem Downa. Obrazy opowiadające życie Jezusa namalował 50-letni Bekir. Jest muzułmaninem pochodzącym z Tunezji. Po przybyciu do Włoch wszedł w zatarg z prawem. Podobnie, jak wielu mu podobnych dostał zgodę na odbycie zastępczej kary w misji.

Dziś mieszka tam 1200 osób z każdego chyba zakątka globu i wielu religii. Mieszkańcy sami dbają o dom, wykorzystywane są też ich talenty, by nie tylko zarabiać na ośrodek, ale i nie uczyć, że pomoc się należy. Uprawiają np. warzywa i zboże na terenach odebranych mafii.

„Ogarnięcie tego miasteczka to prawdziwe przedsięwzięcie. Codziennie masa nowych wyzwań. Nie czuć tu jednak nerwów czy niepotrzebnego aktywizmu. Wszystko swój początek bierze w modlitwie” – mówi Antonio Triodo, wcześniej podopieczny, a dziś wolontariusz misji.

...

Bardzo pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:22, 30 Wrz 2018    Temat postu:

Klasztor na kółkach: pociąg, który leczy dusze i pokazuje perspektywę wieczności
Maria Paola Daud | 24/09/2018
DAMIANO,FRIAR
Mario Laporta | Kontro Lab
Udostępnij 920
Wspólnota braci franciszkanów mieszka i służy ubogim w pięciu wagonach z lat 40. Kaplica w wagonie? Sami zobaczcie na zdjęciach.

Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię

W neapolitańskiej dzielnicy Scampia od 1976 roku mieszka wspólnota franciszkanów. Chętnie przyjmują to, co dla innych jest bezużyteczne: owoce i warzywa nienadające się do sprzedaży, produkty na granicy przydatności do spożycia, a nawet pociąg należący niegdyś do Ferrovia dello Stato, czyli kolei państwowych.


Czytaj także:
Mnisi grają Metallikę i Iron Maiden. Z błogosławieństwem przełożonego klasztoru


Pociąg zaadaptowany na klasztor
Składa się on z 5 przepięknych wagonów z lat czterdziestych, które zostały przerobione na klasztor, znany jako „Przystanek duszy”. Wagony funkcjonują jako kaplice, cele, konfesjonał, warsztat oraz sale odwiedzin dla gości. A wszystko to pośrodku ogrodu, którego część przeznaczono pod uprawę warzyw i owoców.

Wspólnotę tworzy 8 braci mniejszych reformatów żyjących w tym klasztorze w całkowitym ubóstwie. Poświęcają się modlitwie i opiece nad najbardziej potrzebującymi. Starają się w życiu codziennym naśladować swojego założyciela św. Franciszka z Asyżu, „uwielbiając Pana wraz z całym stworzeniem”.



Symbol prostoty i przemijania
Dzielnica zamieszkiwana przez zakonników nie cieszy się dobrą sławą z powodu przestępczości i ubóstwa. Dlatego wychodzą oni na ulice i starają się zbliżyć do mieszkańców, wysłuchać ich, pocieszyć w tej trudnej rzeczywistości, w jakiej przyszło im żyć.

Bracia posługują również w pobliskiej parafii, w więzieniach i szpitalach. Nie używają pieniędzy, w darze przyjmują tylko koce i jedzenie, które przyrządzają w starym piecu opalanym drewnem. Wszystko, czego sami nie wykorzystują, oddają potrzebującym.

W wywiadzie udzielonym włoskiemu dziennikowi Famiglia Cristiana brat Carlo określił, iż „pociąg – będący siedzibą wspólnoty – symbolizuje nieustanną wędrówkę oraz prostotę i przemijanie”.

Dodał, że „za pomocą tych wartości staramy się przywrócić duchowość i nauczanie św. Franciszka. Choć nie ruszamy się, jesteśmy stale w podróży, ponieważ niczego nie posiadamy i nigdzie nic nas nie zatrzymuje.

...

Ciekawa symbolika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy