Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:56, 08 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Konferencja prasowa Elisabeth Revol w Chamonix: "Tomek mógł zostać uratowany"
Francuska himalaistka w Chamonix spotkała się z dziennikarzami. Elisabeth Revol nie ma wątpliwości, że można było ocalić Tomasza Mackiewicza.
Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
07 Lutego 2018, 20:11
Udostępnij 83 Tweetnij Skomentuj 38
East News / AFP PHOTO/JEAN-PHILIPPE KSIAZEK / Elisabeth Revol podczas spotkania z dziennikarzami w Chamonix.
Dramatyczne zdjęcia z K2. Adam Bielecki: Było blisko!
Elisabeth Revol po wyprawie na Nanga Parbat udzieliła tylko jednego wywiadu - francuskiej agencji AFP (Pierwszy wywiad Elisabeth Revol: Powiedziałam Tomkowi, że przyleci po niego helikopter - czytaj więcej >>). Kiedy nasz specjalny wysłannik do Francji - Paweł Kapusta - kilka dni temu próbował porozmawiać z himalaistką usłyszał, że nie ma na to szans, że będzie zorganizowana specjalna konferencja prasowa.
Spotkanie z dziennikarzami odbyło się w środę (7.02.). - Mam w sobie wiele gniewu - powiedziała Revol. - Moim zdaniem można było uratować Tomka. Jeżeli akcja ratownicza byłaby przeprowadzona błyskawicznie. Tak się nie stało.
REKLAMA
W spotkaniu z dziennikarzami uczestniczył również Ludovic Giambiasi, który jest partnerem wspinaczkowym Francuzki, a podczas dramatu na Nanga Parbat koordynował akcją ratowniczą. Z jego strony padło bardzo mocne oskarżenie w kierunku Pakistańczyków. - Początkowo prosili o 15 tysięcy dolarów, ale z biegiem czasu ta liczba wzrosła do 20 tysięcy, a następnie do 40 tysięcy. Po zorganizowaniu internetowej zbiórki udało się uzyskać 50 tysięcy dolarów w ciągu pięciu godzin. Na próżno - mówił.
Francuzka potwierdziła te słowa, o czym piszemy w odrębnym tekście (Revol i Gambiasi ujawnili bezduszność Pakistańczyków. "Okłamali nas" - czytaj >>). - W górach, zwłaszcza w zimie, czas jest niezwykle cenny - dodała Revol.
- Organizując akcję, cały czas napotykaliśmy na "hamulce" i "problemy" - mówił Giambiasi.
W konferencji uczestniczyła także Masha Gordon, która na wieść o problemach wspinaczy zorganizowała ogólnoświatową zbiórkę pieniędzy.
REKLAMA
Przypomnijmy, że Revol (która nadal będzie przebywać w szpitalu, gdzie lekarze walczą o to, aby uniknąć amputacji, zwłaszcza lewej stopy) zdobyła z Tomaszem Mackiewiczem szczyt Nanga Parbat, a potem została uratowana przez Adama Bieleckiego, Denisa Urubko, Jarosława Botora oraz Piotra Tomalę. Polscy himalaiści najpierw sprowadzili ją z wysokości nieco ponad 6000 m n.p.m. w bezpieczne miejsce, a potem błyskawicznie przetransportowali do szpitala w Islamabadzie. Niestety, warunki pogodowe spowodowały, że ratownicy nie mieli szans na podjęcie skutecznych działań wobec Mackiewicza, który pozostał na wysokości ponad 7200 m n.p.m.
...
Teoretycznie tak. Ja jednak widze ze nadszedl jego czas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:06, 08 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
WYPRAWA NA K2 – ROZPOCZYNA SIĘ PRAWDZIWA WALKA Z CZASEM
7 lutego 2018 Filip Charytonowicz 0 Zima,
Wtorek nie był udany dla polskich himalaistów, którzy próbują zdobyć K2. Trzeci obóz wciąż nie został założony. W środę z bazy wyruszyli Adam Bielecki i Janusz Gołąb. Trwa walka z czasem i pogodą.
Polscy himalaiści cały czas walczą, aby zapisać się w historii jako pierwsi ludzie, którzy zimą zdobyli szczyt K2. Wtorek zaczął się obiecująco, bo Denis Urubko i Marcin Kaczan wyruszyli założyć trzeci obóz. Popołudniu warunki jednak znacznie się pogorszyły, co skutkowało tym, że wspomniana dwójka musiała wrócić do bazy. Jedynie Maciej Bedrejczuk zdecydował się nocować w pierwszym obozie.
W środę rano warunki odrobine się poprawiły i wspinaczkę można było kontynuować. Bedrejczuk wyruszył do drugiego obozu. Z kolei Janusz Gołąb i Adam Bielecki wyruszyli z bazy. Celem jest dołączenie do Bedrejczuka, a następnie próba założenia trzeciego obozu.
„Pogoda znośna, w bc wiatr do 30 km, w ścianie walka. Maciek rusza z C1 do C2. Z bc wyszedł zespół Janusz Gołąb i Adam Bielecki, których celem jest osiągnięcie C2, by móc jutro poręczować w zespole 3, aż do C3” – czytamy na Facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera.
„Nie wystarczy przybyć i zobaczyć, aby zwyciężyć. Trzeba się trochę pomęczyć, a zmęczeni i tak liczyć będziemy na łut szczęścia, na uśmiech losu, na ciszę wiatru. Jak sprawić, by jet stream zapomniał o tej i tak już zapomnianej przez ludzi i bogów dolinie? Naszym orężem staje się cierpliwość. Lecz wrogiem płynący nieubłaganie czas. Tu wszystko się plącze, staje niejasne, do głosu dochodzą obawy i lęki, które musimy pokonać.Trwa walka o kolejne metry Góry. W bazie wiatr przygina namioty do ziemi i gna z dołu tumany śniegu. Czekamy…” – napisał w swoim dzienniku wyprawy na K2 Rafał Fronia.
Polacy na zdobycie K2 mają czas do 20 marca, bo wtedy kończy się zima. Nasi rodacy wspinają się drogą Basków, która daje największe szanse na powodzenie akcji. Karty rozdaje natura, bo na szczyt uda się wspiąć tylko przy korzystnych warunkach atmosferycznych.
...
Czyli walka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:33, 08 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Revol?
08.02.2018 14:28
10 dni po dramatycznej akcji ratunkowej pod Nanga Parbat francuska himalaistka wzięła udział w konferencji prasowej w Chamonix. Opowiedziała o leczeniu, które ma zapobiec amputacji po odmrożeniach. Podzieliła się też wspomnieniami dotyczącymi ostatnich chwil spędzonych z Tomkiem Mackiewiczem. Według niej można było go uratować, gdyby szybciej udało się zorganizować pomoc.
Na czym polega terapia eksperymentalna, która ma pomóc Revol? fot. JEAN-PHILIPPE KSIAZEK/East News/Wojciech Więcko/umb.edu.pl
Jak wygląda życie Elisabeth Revol po przyjeździe do Europy? Francuska himalaistka każdy dzień zaczyna od wizyty w klinice w Genewie, gdzie korzysta z komory hiperbarycznej. Wieczorem wraca zaś do szpitala Sallanches, gdzie przez cały czas podawany jest jej dożylnie silny lek rozszerzający naczynia krwionośne.
Kobiecie nadal grozi amputacja. Przed utratą lewej stopy oraz części palców u rąk może ją uratować tylko intensywna, eksperymentalna terapia. Na razie nie wiadomo, czy okaże się skuteczna i jak długo trzeba będzie kontynuować leczenie. Na czym polega?
Elisabeth Revol: „Teraz potrzebuję tylko opieki lekarskiej”
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
Elisabeth Revol: „Teraz potrzebuję tylko opieki lekarskiej”
Komora hiperbaryczna i antybiotykoterapia mają zapobiec amputacji
Dr Frederic Champly, który wraz z zespołem ekspertów odpowiada za leczenie Elisabeth Revol, wyjawił, że tak poważne odmrożenia, które wystąpiły u pacjentki podczas przebywania w ekstremalnie niskich temperaturach (nawet do -60 stopni Celsjusza) wymagają połączenia kilku metod radzenia sobie z takimi przypadkami. Jedną z nich jest komora hiperbaryczna pomagająca rozszerzyć naczynia krwionośne.
Dzięki zastosowaniu hiperbarii tlen może być dostarczany nawet do tych tkanek, do których nie dopływa krew. W przypadku silnych odmrożeń dochodzi do procesu wykrzepiania krwi w naczyniach. Zapobiec temu mogą specjalne leki (Revol dostaje silne antybiotyki) oraz silne natlenienie. W komorze hiperbarycznej pacjenci mogą zapewnić uszkodzonym tkankom większą porcję tlenu. W osoczu rozpuszcza się wtedy większa ilość tlenu. Poprawia to ukrwienie i zmniejsza obrzęki spowodowane przez odmrożenia. Zwiększa się też skuteczność antybiotykoterapii.
W najgorszym stanie są stopy Elizabeth Revol. Może stracić palce (FILM)
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
W najgorszym stanie są stopy Elizabeth Revol. Może stracić palce (FILM)
W Pakistanie nie było warunków do leczenia odmrożeń
Zrzut ekranu 2018-02-08 o 14.18.53
fot. Twitter/#NangaParbat
Na podstawie zdjęć, jakie dotarły do personelu medycznego ze szpitala w Islamabadzie, gdzie początkowo przebywała Revol, lekarze ocenili, że niebieski odcień kończyn mógł wskazywać na śmierć tkanek. W takich przypadkach zaleca się pacjentom zanurzenie zamarzniętego ciała w gorącej kąpieli. Niestety w Pakistanie nie było warunków do tego, by wykonać ten zabieg w odpowiedni sposób.
Według ekspertów Revol nadal grozi amputacja. Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku lewej stopy, w której doszło do martwicy. Himalaistka przez cały czas musi nosić specjalne bandaże.
Oprócz odmrożeń przebywanie na wysokościach naraziło Elisabeth Revol na inne dolegliwości związane m.in. z chorobą wysokościową. Ze względu na to, że powietrze w wysokich górach jest ubogie w tlen, łatwo nabawić się obrzęku oddechowego i podrażnić drogi oddechowe.
...
I medycyna sie rozwinie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:40, 09 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Koniec wyprawy na K2 dla Polaka. Leci do szpitala ze złamaną ręką
Rafał Fronia przedwcześnie musiał zakończyć wyprawę na szczyt K2. Polak został trafiony kamieniem i będzie transportowany helikopterem do szpitala. Wiadomo już, że nasz himalaista złamał przedramię.
Robert Czykiel
Robert Czykiel
09 Lutego 2018, 13:02
Udostępnij 191 Tweetnij Skomentuj 36
Facebook / Rafał Fronia / Rafał Fronia
Wyprawa na K2: niepokojące słowa Denisa Urubki. Jest rozczarowany tempem wyprawy
Próba zdobycia szczytu K2 na razie jest pełna problemów. Denis Urubko w czwartek otwarcie narzekał na tempo i organizację wyprawy. Wcześniej natomiast Adam Bielecki został trafiony kamieniem w nos. Na szczęście pomimo złamania za kilka dni będzie mógł kontynuować wyprawę. Niestety, tyle szczęścia nie miał inny uczestnik. W piątek pojawiły się przykre informacje na temat Rafała Froni.
Polski himalaista udał się w kierunku pierwszego obozu. W jego pobliżu miał mnóstwo pecha, bo uderzył w niego kamień. Wypadek miał bardzo poważne konsekwencje, bo Fronia złamał przedramię. To dla niego oznacza koniec wspinaczki na K2.
- Dzisiaj ok. 14.00 czasu lokalnego podczas podchodzenia do obozu C1 (5900m) samoistnie spadający kamień uderzył Rafała Fronię w przedramię, powodując złamanie. Po zejściu do bazy i zaopatrzeniu medycznym oczekuje na ewakuację helikopterem do szpitala w Skardu. W najbliższych dniach powróci do kraju - czytamy na Facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera.
Wcześniej pojawił się komunikat, że wraz z nim do pierwszego obozu wyruszył Piotr Tomala. Z kolei Artur Małek i Marek Chmielarski zmierzali w kierunku drugiego obozu. Polacy korzystali z bardzo dobrej pogody. - Dziś jest słonecznie. Mała siła wiatru zgodnie z prognozami. Liczymy na to, że nazajutrz pogoda nie pogorszy się bardzo. Wprawdzie prognoza mówi o zachmurzeniu i wzroście siły wiatru do 40 km/h, to liczymy, że zespół Małek/Chmielarski osiągnie miejsce obozu 3 na wys. ok. 6900 m - informowali uczestnicy wyprawy.
Szczyt K2 jeszcze nigdy nie został zdobyty zimą. Polacy stoją więc przed historyczną szansą. Na razie jednak zmagają się z wieloma problemami. Czas mają do 20 marca, bo wtedy na półkuli północnej kończy się zima.
..
Duze trudnosci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:50, 10 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
NANGA PARBAT+4
Gordon: Nie można powiedzieć, że Elisabeth go opuściła (WP.PL)
Patryk Osowskiwczoraj
"Próbowała zrobić Tomkowi zastrzyk, ale igła się złamała". Wstrząsająca relacja przyjaciółki Revol
GŁOSUJ
GŁOSUJ
PODZIEL SIĘ
OPINIE
Elisabeth Revol przez 14,5 godziny walczyła o życie Tomka Mackiewicza. - W nocy, w Himalajach, przy -40 stopniach znosiła dwukrotnie cięższego kolegę przez tysiąc metrów. Próbowała wstrzyknąć mu deksametazon, podała tabletki i znalazła szczelinę - relacjonuje WP opowieści Revol jej przyjaciółka Masha Gordon.
Masha Gordon urodziła się i wychowała w Rosji, ale od pewnego czasu mieszka w Londynie. Zajmuje się rynkiem finansowym i była m.in. dyrektorem zarządzającym banku Goldman Sachs. Jej ogromnym hobby jest wspinaczka. Zdobyła najwyższe szczyty wszystkich kontynentów oraz bieguny północny i południowy. Z przyjaciółką Elisabeth Revol, w ubiegłym roku wspinały się na ośmiotysięcznik Makalu. Kiedy świat obiegły informacje o tragicznej sytuacji na Nanga Parbat, to ona zareagowała jako pierwsza i ruszyła ze zbiórką pieniędzy.
Właściciele strony internetowej dorzucili właśnie 5 tys. euro!
Z akcją ratunkową po Revol i Mackiewicza zwlekano, ponieważ władze Pakistanu nie chciały wyruszyć bez gwarancji zwrotu poniesionych kosztów. - Kiedy pierwszy raz rozmawiałam wtedy z Anną (żoną Mackiewicza - red.) płakała do słuchawki, bo trzeba było zebrać 50 tys. euro, a oczywiście nie miała takich pieniędzy - mówi w rozmowie z WP Gordon. - Myślisz, że jesteś na świecie sam z takim problemem i nagle dzieje się coś niezwykłego - dodaje. Po wystartowaniu zbiórki, niezbędna kwota była na koncie już po zaledwie kilku godzinach.
Gordon podkreśla, że to właśnie dzięki "narodowej jedności Polaków", ambasady zdecydowały się udzielić gwarancji finansowych, a cała akcja ruszyła do przodu. Ponieważ ostatecznie zapłacą państwa, zebrana na zbiórce kwota trafi do dzieci Mackiewicza. - Pieniądze nie zwrócą im taty, ale pozwolą na zapewnienie potrzeb i edukację - przyznaje Gordon. Jak dodaje, ogromna kwota została zebrana dzięki wpłatom ponad 6 tysięcy osób, głównie Polaków z całego świata, "od USA, przez Wielką Brytanię po małe polskie miasteczka".
Elisabeth Revol ujawniła zdjęcie, które mogło być ostatnim Tomasza Mackiewicza: (Foto: VSD)
Facebook.com
PODZIEL SIĘ
Coś takiego nie zdarza się zbyt często, ale do zbiórki dorzucili się właśnie nawet właściciele portalu, przez który gromadzone są pieniądze - GoFundMe. Chociaż do właścicieli strony trafia zazwyczaj 5 proc. zebranej kwoty, większość tej sumy postanowili zwrócić dla Maksa, Toni i Zoji. Sami wpłacili więc na zbiórkę 5 tys. euro.
"Część relacji z konferencji Elisabeth została wyjęta z kontekstu"
W środę Revol spotkała się z dziennikarzami na konferencji prasowej w Chamonix. Oceniła wtedy, że "Tomek mógł zostać uratowany". To stwierdzenie poruszyło tysiące Polaków, a internet zalała fala komentarzy. Czy rzeczywiście była szansa, by Mackiewicz przeżył? - Tylko, gdyby helikoptery były gotowe rano. Poważne problemy na Nanga Parbat zaczęły się w nocy. Jakakolwiek szansa na ratowanie Tomka była więc w ciągu pierwszych 24 godzin. Ale mam też wrażenie, że część relacji z konferencji Elisabeth została wyjęta z kontekstu - ocenia Gordon.
Podkreśla, że Revol jest jeszcze w poważnym stanie. Przed konferencją była dotleniana, a potem nagle spadł na nią grad pytań. – Padło na przykład: "Czy jesteś zła?". Elisabeth odpowiedziała, że "tak", więc wyciągnięto to do nagłówków. Potem sugerowano, że skoro przeżyła, powinna być wdzięczna, a nie zła. Ale jak ma nie być zła? Nawet jeśli niewielka, to była szansa na uratowanie jej przyjaciela. Nie udało się, więc jak ma się czuć – pyta Gordon.
Facebook.com
PODZIEL SIĘ
"Nie można powiedzieć, że go opuściła"
Zamieszczane w sieci filmiki sugerują większości z nas, że wspinaczka w takich warunkach to niezwykły wyczyn. Ktoś, kto nie spędził wielu nocy w kilkudziesięcio stopniowym zimnie i na kilku tysiącach metrów, nie jest sobie w stanie tego nawet wyobrazić. Gordon zetknęła się z tym wielokrotnie, dlatego zaznacza, że jej przyjaciółka wykazała się wspaniałą postawą.
- Przez 14,5 godziny próbowała uratować Tomka, ciągnąc człowieka ważącego 80 kilogramów, czyli dwa razy więcej od niej (Revol waży 42 kg – red.) przez tysiąc metrów. Tomek miał skrajny niedobór tlenu i odmrożenia. Biorąc kogoś tak dużego w środku nocy w temperaturze -40 stopni to akt niezwykłej odwagi z jej strony. Wykazała się też dużą przytomnością umysłu, szybko znajdując szczelinę chronioną przed wiatrem. Próbowała wstrzyknąć mu deksametazon (związek chemiczny o działaniu przeciwobrzękowym - red.), ale igła złamała się, kiedy próbowała przebić się przez materiał jego spodni. Przy takiej temperaturze nie można się przecież rozebrać. Dała mu tabletkę i próbowała dodać otuchy. Na końcu wezwała pomoc. Więc wbrew wszystkim tym kontrowersjom, nie można powiedzieć, że go opuściła - zapewnia.
..
A ja ostrzegam wladze Pakistanu. Zwrot kosztow wam sie nalezy ALE NIC WIECEJ! ZA ZARABIANIE NA TRAGEDII JEST PIEKLO!
Stosunek swiata jest prostacki. Jak glupki sie tam pchajo to niech sie same ratujo. Nie tylko Pakkstanu. We Francji widzimy cisza... A w Polsce caly kraj sledzi tylko to! Widac od razu inny duch! To dlatego bylo Panstwo Podziemne. Juz w Powstaniu Styczniowym bylo co jest zapomniane! Skandal! Kultura to wlasnie zajmowanie sie rzeczami glupimi bo niepotrzebnymi do przezycia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:28, 10 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Opóźnia się transport polskiego himalaisty do szpitala. Powód - pieniądze.
Rafał Fronia w piątek został trafiony kamieniem, w efekcie czego złamał przedramię. Polski himalaista nadal nie został jednak przetransportowany do szpitala, bowiem Pakistańczycy zażądali gwarancji finansowych za wysłanie śmigłowca!
..
Historia sie powtarza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:46, 10 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Polacy zawieszają działalność w drodze na K2! Jest decyzja
Kolejne kłopoty polskiej wyprawy na ostatnią górę, która nie została zdobyta zimą. Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, poinformował, że muszą zmienić plany.
Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
10 Lutego 2018, 08:04
Udostępnij 143 Tweetnij Skomentuj 27
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2.
Ostatnie wypadki związane z wyprawą na K2 pokazują, że nie wszystko układa się zgodnie z planem. Najpierw mieliśmy uraz nosa Adama Bieleckiego (więcej tutaj), a potem Rafał Fronia złamał rękę (więcej przeczytasz tutaj). Na razie nie układa się polskiej ekipie wspinaczka na K2. Przypomnijmy, że nasi himalaiści chcą zdobyć ten szczyt zimą, po raz pierwszy w historii. Mają czas do 20 marca.
Leszek Cichy, polski himalaista, mówił, że Polacy powinni zastanowić się nad zmianą drogi wejścia na szczyt. Mówił o tym w tym artykule. Sugerował, aby porzucić tzw. "drogę Basków" i iść śladem większości ekip, które atakują K2 ("Żebro Abruzzi").
Przebieg dróg na południowej ścianie K2 (fot. Fundacja Kukuczki/Marcin Kin, Jerzy Natkański, Darek Załuski)
Przebieg dróg na południowej ścianie K2 (fot. Fundacja Kukuczki/Marcin Kin, Jerzy Natkański, Darek Załuski)
Wiemy już, że sugestie Cichego znalazły potwierdzenie. Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy na K2, poinformował, że ze względów bezpieczeństwa himalaiści zawieszają działalność na drodze Cesena/Basków. Nie wiadomo, jaki będzie nowy wariant.
...
Skoro najlepsi to musi byc ciezko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:53, 11 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wyprawa na K2. Śmigłowiec wciąż nie zabrał Fronii do szpitala
Nowa droga wspinaczki na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) nie została jeszcze wybrana przez kierownika narodowej wyprawy Krzysztofa Wielickiego. Z powodu złych warunków atmosferycznych nie przyleciał do bazy śmigłowiec, aby zabrać Rafała Fronię do szpitala w Skardu.
...
Niech się nie zalamuje, bo w tvp cos bylo kiepsko. Znoszenie takich przeciwnosci to tez sila.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:56, 11 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Polscy himalaiści pod K2 zmieniają plany. Będą iść nową drogą
„Wobec zawieszenia akcji górskiej na drodze Basków ze względów bezpieczeństwa z dniem 11.02.2018 rozpoczynamy akcję na drodze przez Żebro Abruzzów” – taki komunikat pojawił się na stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego. To oznacza, że Polska wyprawa na K2 będzie próbowała zdobyć górę.
...
Zmiana planow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:27, 12 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Pakistańczycy pójdą po Tomasza Mackiewicza
Pakistańscy ratownicy planują wyprawę na Nanga Parbat. Ma ona na celu odnalezienie polskiego himalaisty, Tomasza Mackiewicza.
Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
12 Lutego 2018, 09:36
Udostępnij 951 Tweetnij Skomentuj 38
Facebook / Na zdjęciu: Tomasz Mackiewicz
Według profilu "Pakistan Mountain News" na Facebooku, grupa miejscowych wspinaczy chce przeprowadzić akcję poszukiwawczą Polaka. Tomasz Mackiewicz został na Nanga Parbat na wysokości 7400 metrów n.p.m.
Jak czytamy, na górę wybiera się ośmioosobowa ekipa. Jednym z jej członków jest Hassan Jaan, doświadczony himalaista, który ma na koncie między innymi wejście na K2 w 2014 roku. Na razie jeszcze nie ma oficjalnego potwierdzenia informacji.
Mackiewicz jest uznany za zaginionego od 27 stycznia. Tego dnia został na górze. Jego towarzyszkę, Elisabeth Revol, uratowała grupa polskich himalaistów. Adam Bielecki i Denis Urubko nie zdecydowali się pójść wyżej, po Mackiewicza. Było to zbyt ryzykowne.
Revol opisała stan Polaka jako agonalny ale potem utrzymywała, że można było go uratować. W tej chwili nie można już mówić o akcji ratunkowej ale poszukiwawczej. W czwartek na warszawskim Żoliborzu odbędzie się symboliczny pogrzeb himalaisty.
Przedwczoraj Ali Muhhamad Saltoro z agencji, która pomagała w wyprawie Mackiewicza i Revol, wyraził obawy związane z akcją ratunkową. Przeszkody i wyzwania dla uczestników to jego zdaniem:
- Złe prognozy pogody, co ma przeszkadzać zwłaszcza między 2 i 3 obozem i bardzo utrudnić przejście drogą Kinshofera.
- potrzeba użycia bardzo zaangażowanego sprzętu
- akcja będzie bardzo czasochłonna i droga
- Musi być zaangażowanych co najmniej sześć osób.
...
Problem jest z wladzami. Ludzie sa dobrzy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:59, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Denis Urubko chce zdobyć K2 do końca lutego. Dostał pozwolenie na samotną wspinaczkę
Łukasz Witczyk Łukasz Witczyk 12 Lutego 2018, 19:25
Udostępnij343 Tweetnij Skomentuj19
Denis Urubko narzekał na tempo wspinaczki narodowej wyprawy na K2. Po decyzji o zmianie drogi na wierzchołek, Rosjanin otrzymał pozwolenie na samotną wspinaczkę do trzeciego obozu.
REKLAMA
Ojciec Tomasza Mackiewicza w kontakcie z Pakistańczykami
Narodowa wyprawa ma czas na zdobycie K2 do 20 marca. Wtedy na północnej półkuli kończy się zima. Jednak według Denisa Urubki, himalaiści czas na wejście na wierzchołek mają do końca lutego. To powoduje, że Rosjanin z polskim paszportem jest mocno zdeterminowany, by wyprawa zakończyła się sukcesem.
Po zmianie drogi himalaiści muszą od nowa montować poręczówki czy zakładać obozy. Kierownik ekspedycji, Krzysztof Wielicki, zdecydował, że to właśnie Urubko zrobi rekonesans na nowej drodze.
- Krzysztof Wielicki podjął decyzję o zmianie drogi i wysłał Denisa Urubkę na rekonesans pod wschodnią ścianę. Ale ostatecznie pozostaje nam droga Żebrem Abruzzi - jest ona w tym momencie najbardziej dostępna - powiedział Janusz Gołąb w rozmowie z serwisem wspinamy.pl.
Urubko ma od Wielickiego zgodę na samotną wspinaczkę nawet do trzeciego obozu. - W tej chwili znajduje się pewnie gdzieś pod Kominem House’a. Powyżej obozu 2 jest tzw. Czarna Piramida. To trudny teren, gdzie powinny być rozwieszone poręczówki. Naszą zasadą jest, by poręczówki zawsze były - po to, by móc nimi zjechać - ze względów bezpieczeństwa - dodał Gołąb.
...
To jest wyzwanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:05, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Mackiewicza. „Nie będzie to jednak msza pogrzebowa”
Katolicka Agencja Informacyjna | 13/02/2018
EAST NEWS
Udostępnij Komentuj
Msza św. w intencji zaginionego himalaisty Tomasza Mackiewicza i jego bliskich zostanie odprawiona w Środę Popielcową 14 lutego w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Nie będzie to jednak Msza pogrzebowa - zaznaczył w rozmowie z KAI proboszcz parafii ks. Marcin Brzeziński - choć w mediach pojawiły się takie informacje.
W związku z pojawiającymi się informacjami dotyczącymi symbolicznego pogrzebu himalaisty ks. Marcin Brzeziński w rozmowie z KAI zaznaczył, że planowana Eucharystia nie będzie miała charakteru pogrzebowego.
Nie wiem w ogóle, kto wymyślił Mszę pogrzebową, bo nikt takiej u nas nie planował, ani rodzina, ani nikt inny – powiedział duchowny.
Ktoś zamówił Mszę w intencji Tomasza Mackiewicza i jego bliskich, nawet nie wiem, kto, i taka Msza będzie – zapowiedział proboszcz parafii św. Stanisława Kostki.
Ks. Brzeziński zaznaczył, że będzie to zwykła Msza parafialna – bez wspomnień o Tomaszu Mackiewiczu, ani tym bardziej ceremoniału pogrzebowego.
O Mszy św. poinformowała też Anna Solska, partnerka Tomasza Mackiewicza na jego profilu na Facebooku. Początek w środę 14 lutego o godz. 15.00 w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Śmierć na Nanga Parbat
Tomasz Mackiewicz wspólnie z francuską himalaistką Elizabeth Revol podjął w styczniu próbę zimowego zdobycia szczytu Nanga Parbat.
Według relacji Revol, Polak nabawił się choroby wysokościowej, ślepoty śnieżnej oraz licznych odmrożeń i po zdobyciu góry został w szczelinie śnieżnej.
Zespół Narodowej Wyprawy Zimowej na K2 sprowadził himalaistkę na teren dostępny dla śmigłowców ratunkowych, ale nie zdecydował się na wyruszenie po Mackiewicza ze względu na złe warunki pogodowe i małe szanse powodzenia akcji.
...
Jest potrzebna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:12, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Pakistańczycy nie pójdą po Tomasza Mackiewicza! Odwołano akcję poszukiwawczą
Pakistańczycy nie pójdą jednak po Tomasza Mackiewicza. Jeszcze w poniedziałek donoszono o możliwej akcji poszukiwawczej, ale we wtorek nadzieje zostały rozwiane.
Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
13 Lutego 2018, 11:10
Udostępnij 127 Tweetnij Skomentuj 17
Facebook / Tomasz Mackiewicz / Tomasz Mackiewicz
Portal "Pakistan Mountain News" poinformował, że akcja poszukiwawcza Tomasza Mackiewicza została odwołana. Jako powody podano m.in. "że okno czasowe na wyprawę ratunkową zostało zamknięte".
"Otrzymaliśmy oficjalny list od pana Hussaina Baltiego - właściciela K2 Treks and Tours Pakistan, który wraz z Alpine Club of Pakistan, a zwłaszcza z panem Kararem Haidrim, był koordynatorem misji poszukiwawczej i wyraził zgodę na udzielenie wszelkiego rodzaju wsparcia organizatorom" - czytamy na "Pakistan Mountain News".
REKLAMA
Jeszcze w poniedziałek "Pakistan Mountain News" donosił, że grupa miejscowych wspinaczy chce przeprowadzić akcję poszukiwawczą Polaka. Tomasz Mackiewicz został na Nanga Parbat na wysokości około 7200 metrów n.p.m. W poście opublikowanym na Facebooku można było wyczytać, że zorganizowano ośmioosobową ekipę. Jednym z jej członków miał być Hassan Jaan, doświadczony himalaista, który ma na koncie między innymi wejście na K2 w 2014 roku, a także Ali Muhhamad Saltoro. To bardzo doświadczony pakistański alpinista, który był na kilku ekspedycjach z Mackiewiczem i Elisabeth Revol i był w kontakcie z ojcem Mackiewicza.
...
Oczywiscie teraz to juz tylko aby dopelnic rytualu. Nie jest to juz ratunek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:06, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Oświadczenie rodziców i siostry Tomka Mackiewicza
Z ogromnym bólem skłaniamy się do myśli, że syn nasz i brat Tomek Mackiewicz, pozostanie na zawsze na górze, którą tak uparcie próbował ujarzmić. Jego pasja i determinacja nie zawsze szła w parze z naszą akceptacją jego poczynań.
Nie mniej jednak, szanując jego wybory nie przeciwstawialiśmy się im. Każda jego wyprawa (Mount Logan, Khan Tengri oraz siedmiokrotnie Nanga Parbat) była dla nas czasem modlitwy o Bożą opiekę i ochronę. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zawsze wracał radosny, uśmiechnięty, z „bagażem” cudownych wspomnień i relacji. Tak też było teraz, do dnia 26.stycznia 2018r. kiedy to dotarła do nas wieść o akcji ratunkowej dla Tomka – naszego syna - i Elizabet Revol.
Już wtedy nasz w miarę poukładany świat zaczął się walić. Po informacjach o trudnościach proceduralnych, które ostatecznie dzięki MSZ, ambasadzie Polskiej w Islamabadzie zostały przełamane, dotarła do nas informacja o znalezieniu i sprowadzeniu Eli, a pozostawieniu naszego syna bez szans na ratunek. Staramy się zrozumieć i uszanować podjęte decyzje chociaż nie ukrywamy, że przychodzi to nam z ogromną trudnością. Nie mniej jednak wyrażamy wdzięczność wszystkim, którzy przyczynili się do podjęcia próby ratowania dwójki himalaistów, w tym naszego syna i brata. Jednakże, gdy wszyscy mogący podjąć dalszą natychmiastową akcję ratunkową załamali ręce a media już Tomka pogrzebały, to znalazła się grupa osób, którzy nie dali temu wiary.
Grupa ta określa się jako #TomekMackiewicz43 i od niedzieli 28 stycznia nieustannie, 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu prowadziła akcję pomocy naszemu synowi. Ci ludzie podtrzymywali nas na duchu, przełamywali wiele barier nie do przełamania (do teraz) i można już dziś powiedzieć, że zrobili wszystko żeby Tomek Mackiewicz wrócił do rodziny. Wiele osób może być innego zdania zadając tym, którzy się w te działania zaangażowali, wiele niepotrzebnego bólu i stresu. My tzn. moja żona – mama Tomka, siostra Tomka – nasza córka, jej dorosły syn – chrześniak Tomka oraz ja, tata Tomka do końca tj. do dzisiaj liczyliśmy na cud.
Jednak biorąc pod uwagę, że pod Nangą oczekuje grupa Pakistańczyków gotowa iść w górę na poszukiwanie Tomka, nie możemy wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności za narażanie czyjegoś życia, gdy nadzieja w nas ledwo się tli. Pragniemy wyrazić naszą bezgraniczną wdzięczność tym wszystkim, którzy uczestniczyli w Grupie #TomekMackiewicz43, a szczególnie Panu Michałowi Maciejowi Lisieckiemu oraz jego najbliższemu współpracownikowi Panu Bartłomiejowi Czerneckiemu. Proszę też ich o przekazanie podziękowań wszystkim, którzy byli widoczni na Grupie oraz tym, którzy w jakikolwiek sposób angażowali się w jej pracę.
Ten wysiłek i doświadczenie zdobyte w ciągu tych dwóch tygodni nie powinny być zmarnowane. Wierzę, że dalsze działanie tej Grupy (być może w poszerzonym składzie) doprowadzi do ustanowienia takiego prawa i takich procedur, że każdy Polak będący w sytuacji kryzysowej poza granicami kraju – i nie tylko – będzie mógłliczyć na daleko idącą pomoc organów administracji rządowej. Z wielkim szacunkiem zwracam się również do tych osób, które odpowiedziały na apel Grupy i wsparły jej działanie materialnie wpłacając na użyczone przez fundację Wprost konto.
Zgodnie z deklaracją środki te nie zostały wykorzystane na wsparcie poszukiwań Tomka, w związku z czym będą zwrócone darczyńcom. My, jako rodzice Tomka oraz jego siostra nie organizujemy i nie organizowaliśmy żadnych zbiórek. Czy to na rzecz ratowania Tomka, czy też na zabezpieczenie jego dzieci. Uważamy, że jeżeli odzew na sytuację był tak wielki, to niewątpliwie jest to wyraz daleko idącej empatii, dobra tkwiącego w sercach ludzi i współczucia dla trudnej sytuacji pozostałych, najbliższych osób. Dlatego też z wielkim bólem, ale i zrozumieniem przyjmujemy do wiadomości fakt zaprzestania działań Grupy #TomekMackiewicz43.
Wierzę, że wiele z tych działań było wynikiem Bożej ingerencji, by ci wszyscy, którzy się zaangażowali w niej lub byli tylko obserwatorami tych działań innym wzrokiem spojrzeli na potrzebujących wsparcia. Nie tylko spektakularnego, nagłośnionego przez media ale też tego na co dzień. Gdy podamy rękę samotnej osobie, wesprzemy sąsiada, odwiedzimy chorego ubierzemy nagiego, gdy spojrzymy na Człowieka przyjaźnie niezależnie od jego kondycji, to w taki sposób objawi się Boża cząstka w nas. Niezależnie od tego czy jesteśmy ludźmi wiary czy tylko religii. Z wyrazami bólu.
W imieniu najbliższych Witold Mackiewicz – ojciec Tomasza Mackiewicza
Warszawa, 12 lutego 2018 roku
...
Dobry czlowiek! Na pewno jest u Boga! Z tego co widze byl powolany!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:23, 14 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Alpiniści utknęli na szczycie Mount Hood. Jeden z nich zginął
4256
Mężczyzna spadł z wysokości 300 metrów. Jeszcze żył, gdy ratownicy dotarli do niego helikopterem. Jednak pomimo ewakuacji i udzielonej pomocy, alpinista zmarł. Tożsamości wspinacza nie ujawniono.
REKLAMA
Na szczycie panują ekstremalne warunki. Choć Mount Hood w stanie Oregon liczy "zaledwie" 3353 metry, to na jego zboczu utknęło jeszcze kilkunastu alpinistów. Lokalne władze prowadzą ewakuację, ale informują, że akcja ze względu na warunki, jest bardzo trudna. Wiadomo, że przynajmniej jedna osoba jest ranna.
Przed godziną 5 rano czasu polskiego udało się sprowadzić na dół pierwsze trzy z 15 uwięzionych osób - informuje TVN 24.
W chwili tragedii grupa alpinistów znajdowała się prawie na szczycie. Musiano przerwać zejście z góry ze względu na osuwające się skały i odłamki lodu. Spadające, słabo związane z podłożem skały są tam częstym zjawiskiem o tej porze roku.
REKLAMA
Mount Hood przyciąga ponad 10 tys. amatorów wspinaczki rocznie. Sytuację na szczycie mogła utrudnić słoneczna pogoda, która utrzymywała się w Oregonie od tygodnia. Słońce, które spowodowało szybkie topnienie śniegu, znacznie pogorszyło warunki wspinaczki.
....
Zginac mozna i na mniejszej gorze niz 8 tys.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:43, 17 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
.Chcą Orderów Legii Honorowej dla polskich himalaistów. We Francji pojawiła się internetowa petycja, zbierają podpisy
Akcja ratunkowa na Nanga Parbat była akcją bez precedensu. Polscy himalaiści w niezwykłym tempie dotarli do Francuzki Elisabeth Revol, a ich wyczyn odbił się szerokim echem w świecie. Okazuje się, że we Francji są osoby, które szczególnie chciałyby Polaków uhonorować. I nadać im Ordery Legii Honorowej.
Reklama
Order Legii Honorowej to najwyższe odznaczenie nadawane przez państwo francuskie. O tym, że taki pomysł pojawił się z myślą o polskich himalaistach napisał "Le Parisien". "Elisabeth Revol zawdzięcza im życie" – czytamy.
Petycja pojawiła się w serwisie mesopinions.com. Stoi za nią Polak – Piotr Packowski, były alpinista, miłośnik gór, autor artykułów w pismach specjalistycznych. Petycję, skierowaną do senatora Ladislasa Poniatowskiego, napisał i w języku polskim, i francuskim.
"Narazili własne życie"
Pisze o solidarności bez granic, o spontanicznej propozycji pomocy, którą natychmiast zaoferowali polscy himalaiści pod K2. Wymienia z nazwiska Adama Bieleckiego, Jarosława Botora, Piotra Tomalę, Denisa Urubko i Krzysztofa Wielickiego, kierownika polskiej wyprawy na K 2.
FRAGMENT PETYCJI
"Akcja ratownicza na Nanga Parbat jest sukcesem bez precedensu w najwyższych górach świata. Pozwoliła ona na uratowanie Elisabeth Revol, odnalezionej na wysokości około 6100 m. Alpinistka została zwieziona do podstawy ściany skąd przetransportowano ja helikopterem do Islamabadu i dalej do Francji. " Czytaj więcej
"Przyznanie Legii Honorowej polskim alpinistom będzie aktem uznania ich odwagi, godności oraz altruistycznego poświecenia, alpinistom, którzy w duchu najwyższych tradycji górskich narazili własne życie ratując nieznaną im alpinistkę. Poddając tym samym w wątpliwość sukces ich własnego przedsięwzięcia" – czytamy.
Jak podaje portal tvp.info senator Poniatowski obiecał przedstawić petycję w Senacie. Potem trzeba czekać, by zainteresował się nią któryś z ministrów i aby dokument trafił do prezydenta Francji.
W chwili pisania tego artykułu petycję podpisało 460 osób.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Katarzyna Zuchowicz
Katarzyna Zuchowicz
...
Warto obserwowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:11, 17 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
WSPINACZKĘ
ŚWIAT Dzisiaj, 17 lutego (14:32)
W Karakorum poprawiła się pogoda i zespół polskiej wyprawy narodowej na K2 wyruszył na dalszą wspinaczkę. W skład zespołu wchodzą dwie pary wspinaczy: Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk oraz Adam Bielecki i Denis Urubko.
Baza zimowej wyprawy narodowej na niezdobyty zimą szczyt K2 /Piotr Snopczyński /PAP
Baza zimowej wyprawy narodowej na niezdobyty zimą szczyt K2 /Piotr Snopczyński /PAP
Najbliższym celem jest założenie drugiego obozu na wysokości 6700 metrów.
REKLAMA
K2, mierzący 8611 metrów, jest drugim co do wysokości szczytem na świecie i ostatnim niezdobytym zimą. Polacy wejściem na jego wierzchołek chcą zakończyć historię zimowej eksploracji Himalajów i Karakorum.
Kierownictwo polskiej wyprawy postanowiło przenieść działalność górską z tak zwanej drogi Basków na Żebro Abruzzów, którym w 1954 roku weszli na szczyt pierwsi zdobywcy, Achillle Compagnoni i Lino Lacedelli.
Droga Basków jest zdecydowanie krótsza, ale okazała się zimą zbyt niebezpieczna. Ze ścian skalnych spadają kamienie, które zraniły dwóch polskich himalaistów.
Informacyjna Agencja Radiowa
...
Bedzie troche trudnosci bo to Wielki Post wiec Bóg zsyla, ale chyba nie to co dawniej. Sami zreszta mowia ze tak dobrych warunkow nigdy nie bylo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:46, 18 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wielicki o ekipie na K2: Wyprawa nie składa się tylko z Urubko i Bieleckiego
Krzysztof Wielicki wskazywał na dość niesprawiedliwy sposób opisywania przed media wyprawy na K2. – Ja mówią tylko dlatego że w mediach ciągle się pokazują hasła: "tytaniczna praca Denisa i Adama".
...
Przestancie zazdroscic. Media nie znaja sie na temacie i trudno nawet ich winic. Nie oni was ocenia a Bóg. Nie dla rozglosu to robicie wiec co was obchodza media? Urubko i Bielecki to znakomita obecnie dzwignia reklamy i dobrze! Niech ta dziedzina ma rozglos. Jednak reklama nie jest nigdy dokladnym opisem zjawiska. Jak dziecku na paradzie podobaja sie mundury to nie znaczy ze maja poznac smak wojny!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:03, 18 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Tragedia w Tatrach. Polak zginął pod lawiną
Kategoria: TOPR
Dzisiaj przed południem doszło do tragicznego wypadku w Tatrach. W rejonie Doliny Staroleśnej w Tatrach Słowackich wspinało się dwoje polskich taterników.
Niestety wtedy spadła na nich lawina. Skialpiniści, którzy byli w okolicy jako pierwsi zlokalizowali dwie zasypane osoby. Udało im się je odkopać oraz rozpocząć resuscytację. Kontynuował ją przybyły na miejsce lekarz. Niestety, 35-letniego Polaka nie udało się uratować. 30-letnia Polka w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Popradzie.
...
Ginie sie i w Tatrach! Nie tylko Himalaje sa grozne!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:24, 21 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wyprawa na K2. Adam Bielecki i Denis Urubko schodzą do bazy. Nadchodzi załamanie pogody
Damian Bąbol 21.02.2018 10:00
Wspinaczka na K2
Wspinaczka na K2 (fot. Marek Chmielarski/PHZ)
Adam Bielecki i Denis Urubko po dokonaniu rekonesansu na wysokości 7400 m wracają do bazy. Według prognoz ma nastąpić załamanie pogody.
Bielecki z Urubko założyli obóz trzeci, w którym spędzili dwie noce na wysokości 7200 m. Sprawdzili jeszcze drogę wspinania do 7400 m i w tej chwili schodzą do bazy. Polscy himalaiści znakomicie wykorzystali dobre warunki panujące w Karakorum. Od środy ma jednak nastąpić załamanie pogody, które będzie się utrzymywało przez kilka dni.
Z kolei Marcin Kaczkan przebywa w C1 na 6100 m, a pozostali uczestnicy znajdują się w bazie. Prognozowany jest mocny wiatr i opady śniegu. W piątek ma wiać z prędkością ok. 55 km/godz., a odczuwalna temperatura na wysokości 7000 m spadnie do minus 46 stopni Celsjusza. Jest szansa, że do następnego wtorku warunki się nie poprawią. Jeśli pogoda dopisze, to pierwszy w historii zimowy atak szczytowy na K2 może nastąpić na początku marca.
...
Nie mozna na sile.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:03, 25 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Denis Urubko: Prawdziwa zima w Himalajach i Karakorum – co i dlaczego uważam za wejście zimowe na szczyty powyżej 8 tys. metrów. [PEŁNY TEKST]
Kategoria: Wspinanie / Himalaizm
Utworzono: 12:02, 10 marzec 2015
Nota Redaktora: W 2004 roku francuski wspinacz Jean-Christophe Lafaille samodzielnie zdobył szczyt himalajskiej Sziszapangmy. Ekspedycja Lafaille’a została zaanonsowana jako pierwsze zimowe wejście na tybetański ośmiotysięcznik. Ostatecznie francuski himalaista zdobył szczyt góry 11 grudnia.
Zainteresować może fakt, że na kilka dni przed zdobyciem Sziszapangmy przez Lafaille’a, na ExWeb opublikowano dwuczęściowy artykuł (część 1, część 2) o tym, które z górskich zdobyczy należy rozumieć jako zimowe. Jak podawał artykuł, jako że za zimę uznaje się okres między 22 grudnia i 21 marca, Francuz nie dokonał pierwszego w historii zimowego zdobycia Sziszapangmy. Jego wyprawa miała bowiem miejsce jesienią. Nie wszyscy podzielają jednak ujęcie zimy w te ramy. Zapraszamy do zapoznania się z artykułem autorstwa Denisa Urubki.
Denius-urubko-manisfest-01
W wielu przypadkach postawienie pytania jak i odpowiedź zależy od osobistych kryteriów i wymagań. Prawda, jak się mówi, tkwi w szczegółach. Mnie również interesuje pytanie i odpowiedź, zastanawiam się nad tym od dwudziestu lat. Więc kiedy otrzymuje pytanie i jestem zapraszany do dyskusji, uważam że było by na miejscu wypowiedzieć mój własny pogląd. Proszę pamiętać, że opinie róznych ludzi mają prawo się różnić, często zależą od jednostronnych tendencyjnych oświadczeń. Dlatego nie uważam siebie i swoich poglądów za jedyne słuszne i nieodwołalne. Jednak proszę wziąść pod uwagę notatki od człowieka, który „jest w temacie”.
Artykuł rozpocznę od wypunktowania podstawowych zagadnień związanych z artykułem:
1. Są cztery pory roku: zima, wiosna, lato oraz jesień. W niniejszym artykule skupimy się na pierwszej z nich, nie zapominając jednak zupełnie o trzech pozostałych.
2. Artykuł dotyczyć będzie ośmiotysięczników, czyli szczytów, których wierzchołki wznoszą się na ponad 8000 metrów nad poziom morza. Wszystkie z nich znajdują się w Azji Środkowej, tj. w Himalajach i w Karakorum. Na potrzeby artykułu postanowiłem wyznaczyć przybliżoną wysokość obozu bazowego na 5000 metrów nad poziomem morza. Wszystko, co jest poniżej – podejscia, dotyczy alpinizmu wyłącznie teoretycznie. Są wyjątki, jak Nanga Parbat, dlatego ona uważa się za najbardziej trudną górę. Natomiast życie w Obozie Głównym jest o wiele latwiejsze. I droga na górę zaczyna się od 4300m powyżej Bazy. I tam są warunki podobne jak na innych „osmiotysięcznikach”.
3. Należy mieć na względzie, że w przypadku różnych gór i wysokości zima wygląda zgoła inaczej. W kolejnych częściach artykułu przedstawię koncepcje zimy kalendarzowej, astronomicznej oraz klimatycznej, gdzie odliczanie początku według specjalistow różni się.
Ruszajmy!
Zacznę od zdefiniowania terminów związanych z zimą. Nie jestem ani meteorologiem, ani astronomem, a moja wiedza ogranicza się do osobistych doświadczeń i obejrzenia licznych prognoz pogody. Jednak każdy ma prawo do myślenia. Jak jednak zdążyłem wspomnieć wyżej, każdy ma prawo do własnej opinii. Pojęcie zimy astronomicznej zupełnie nie wpisuje się w sferę ludzkiej aktywności (także sportowej). Astronomowie przyjeli dla siebie jakieś „fiszki” i nie zamierzam wtrącać się do tych zasad. Natomiast zima „klimatyczna”, przejawia się w naszym życiu, uwarunkowuje naszą aktywność i zachowanie. Zima „kalendarzowa” została przyjęta (zaznaczona) wzglęnie przez ludzi na podstawie ogólnie przyjetych wartości na podstawie tysiącletnich przeżyć i doświadczeń. Dlatego będę żył i wspinał się w warunkach KLIMATYCZNYCH według KALENDARZA. Zimą i latem.
Rok (365 dni), jak pamiętamy – dzielimy na 4 części. Od czego zależy pora roku? Od wysokości położenia słońca ponad linię horyzontu. Najkrótszy dzień i najdłuższa noc przypada na 21-22 grudnia. Więc ten dzień możemy przyjąć jako punkt odliczania ilości ciepła, które oddaje Słońce. Jednak, punkt ten nie będzie środkiem zimy Klimatycznej. Ponieważ atmosfera, skały, lodowce, woda, grunt są inertne – kumulują i oddają energię. Dlatego daty oddalone o taką samą ilość dni od dnia Przesilenia Zimowego będą się różnić natężeniem „zimowości”. Dlatego 1 grudnia (początek zimy kalendarzowej) jest o wiele bliżej do dnia Przesilenia Zimowego, niż 28 (29) luty (koniec kalendarzowej zimy) – 21 dni kontra 67 dni. Czego oczekuję od zimy? Zimna i wiatru, śniegu i krótkiego dnia świetlnego. Własnie po to jadę na zimową ekspedycję.
Czas padania światła słonecznego. 1 grudnia aktywna część dnia jest znacznie krótsza niż 28 lutego. Tym bardziej w porównaniu z latem. To dodaje trudności podczas zimowych wejść.
Wiatr. Wiatr potrafi się różnić. Doświadczyłem tego na własnej skórze podczas październikowej wyprawy na Sziszapangmę, kiedy wiatr rzucał mną jak balonikiem. Porywiste wiatry występowały również wiosną. Z drugiej strony, wiem z doświadczenia, że luty potrafi być nadspodziewanie łagodny i spokojny, co przydarzyło mi się choćby na Makalu. Jest zatem niezmiernie trudno definiować zimę przez pryzmat siły wiatru. Najprościej będzie przyjąć, że w grudniu, w styczniu i w lutym wieje dużo mocniej niż w pozostałych miesiącach.
Denius-urubko-manisfest-02
Makalu 2008. Pogoda byłaby idealna gdyby nie silny, porywisty wiatr.
Denius-urubko-manisfest-03
Makalu 2009. Simone Moro próbujący przeciwstawić się huraganowi wiejącemu od strony zbocza na wysokości 7300 metrów.
Denius-urubko-manisfest-04
Makalu 2009. Pogoda na wysokości 7400 metrów była wręcz idealna!
Temperatura. Analogicznie do powyższego podpunktu, może się zdarzyć zarówno tak, że będzie zimno w sezonie letnim, jak i ciepło w tym zimowym. Z reguły jednak temperatura jest znacznie niższa w grudniu, w styczniu i w lutym, niż w innych porach roku.
Denius-urubko-manisfest-05
Makalu 2009. Pobyt w Base Campie może się wiązać z dużym komfortem.
Śnieg. Nie należy brać śniegu pod uwagę. Tak naprawdę śniegu jest znacznie więcej LATEM, co czyni wędrówkę po ośmiotysięcznikach w grudniu i w styczniu zdecydowanie łatwiejszą. Opady śniegu są wówczas rzadkością, a śnieg jest zwyczajnie zwiewany ze zboczy przez wiatr. Podążając tym tropem, zimę można zdefiniować przez „brak śniegu”, który ułatwia wspinaczkę.
Inna sytuacja ma miejsce w dolinach. Na wysokości nieprzekraczającej 5000 metrów śniegu przybywa wiosną. Wciąż pamiętam pięciodniową wyprawę doliną Barun, w czasie której zmagaliśmy się z sięgającym nam do pasa śniegiem. W normalnych warunkach atmosferycznych podobna przeprawa zajmuje zaledwie dzień. Takie warunki meteorologiczne występują jednak poniżej 5000 metrów. Ponad tą granicą śniegu praktycznie nie ma aż do marca. Co więcej, mając w pamięci, że za początek trasy wspinaczkowej przyjmuje się BC, można uznać zimowy brak śniegu za absolutny pozytyw. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę możliwość skorzystania ze śmigłowca… Mmm!
Denius-urubko-manisfest-06
Makalu 2008. Wędrówka w tych warunkach to pryszcz!
Denius-urubko-manisfest-07
Kamchatka, 1992. Kluczewska Sopka. W głębi lasu było mnóstwo głębokiego śniegu.
Denius-urubko-manisfest-08
Szczyt Lenina. 2004. Wspinaczka latem wiąże się z dużym ryzykiem lawinowym.
W kolejnej części artykułu chciałbym przeanalizować moje subiektywne opinie. Chociażby dlatego, że mam ich całkiem sporo.
Wielokrotnie spotkałem się z opinią, że góry wyglądają najlepiej na początku grudnia, że później nie prezentują się równie okazale. Uważam, że potrafią wyglądać pięknie z poziomu dolin również w lutym. Podejrzewam, że w grudniu wspinacze mają tendencję do podziwiania pięknych widoków, są „świeży” i skłonni wyłapać każdy godny uwagi detal.
Denius-urubko-manisfest-09
Gasherbrum II. 2011. Zapierający dech w piersiach widok z BC.
Rządy Nepalu i Pakistanu wydają zezwalenia na wspinaczkę po ośmiotysięcznikach od 1 grudnia. Czyż mieszkańcy tych górzystych krajów nie wiedzą najlepiej, jaka pogoda panuje na najwyższych szczytach świata? Samemu żyjąc w samym sercu Azji (w Kazachstanie) przez dwadzieścia lat wiem doskonale, że pierwszego grudnia pogoda jest gorsza niż 28 lutego. Jest zimniej, wilgotniej i wietrzniej - bardziej zimowo. Dodam, że mimo bliskości Kazachstanu z terenami będącymi tematem tego artykułu (Himalaje, Karakorum), to wspinacze z Europy, Ameryki i Afryki, skąd "mierzą" pogodę inni, próbując narzucać swoją opinię.
Denius-urubko-manisfest-10
Gasherbrum II. 2011. Wędrówka w bardzo głębokim śniegu na wysokości 6000 metrów, warunki typowo letnie. Na zdjęciu Simone Moro.
Denius-urubko-manisfest-11
2005. Zimą na zboczach Mramornaya Stena praktycznie nie ma śniegu.
Nie można zapomnieć o definicji zimowej wspinaczki panującej w Kazachstanie i w Rosji. W związku z „północną” geografią Ałtaju i Kamczatki, zredefiniowano pojęcie okresu zimowego, wyznaczając alternatywne daty dla najzimniejszej z pór roku. Przykładowo, chodzi o okres między 15 listopada a 15 marca. Zaznaczę przy tym, że nie uwzględnianie decyzji Sowieckiej Szkoły Wspinaczki (z ang. Soviet mountaineering School) uważam za niewłaściwe.
Jeżeli podchodzić do oceny z pozycji subjektywnej to najłatwiej jest myśleć, że to TWOJE wejście miało miejsce w najtrudniejszych, najbardziej niesprzyjających warunkach meteorologicznych. Jednak etyczniej byłoby odbierać zwycięstwo innych jako takich, które odbyły się w warunkach równie trudnych, jak podczas „twojej” wspinaczki. Dlatego uczciwie powiem, że odbyta w 2009 roku wspinaczka na Makalu była raczej spokojna – udało się po prostu pojawić w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
Denius-urubko-manisfest-16
Elbrus. 2015. Brak śniegu w dalszym etapie wędrówki - zamiast tego stwardniały firn.
Interesująca wydaję się moralno-etyczna składowa pytania. Dlaczego pojawiły się różne wątpliwośći w interpretacji Zimowego Okresu? Jeśli spojrzeć na poniższe zestawienie, można zobaczyć, że ocena wejść zgodnie z koncepcją zimy astronomicznej dyskredytuje dokonania Japończyków, Francuzów i Słowaków, jednocześnie uznając za ważne wyprawy wspinaczy z Włoch i Polski.
Zimowe wejścia na ośmiotysięczniki:
1980 17 lutego Everest, (8848) Leszek Chichy i Krzysztof Wielicki (Polska)
1980 12 stycznia Manaslu (8156) Maciej Berbeka i Ryszard Gajewski (Polska)
1982 13 grudnia Dhaulagiri (8167) Akio Koidzumi (Japonia) i Nima Vangchu (Nepal)
1985 21 stycznia Dhaulagiri (8167) Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka (Polska)
1985 5 grudnia Cho Oyu (8201) Becik Dusan i Stejskal Jaromir (Słowacja)
1985 12 lutego Cho Oyu (8201) Maciej Berbeka and Maciej Pawlikowski (Polska )
1985 15 lutego Cho Oyu (8201) Andrzej Heinrich and Jerzy Kukuczka(Polska)
1986 11 stycznia Kangchenjunga (8586) Jerzy Kukuczka and Krzysztof Wielicki (Polska)
1987 20 grudnia Annapurna (8091) KobayashiI Toshiyuki, Saegusa Teruo, Saito Yasuhira
Yamada Noboru (Japonia)
1987 3 lutego Annapurna (8091) Artur Hajzer i Jerzy Kukuczka (Polska)
1988 31 grudnia Lhotse (8516) Krzysztof Wielicki (Polska)
1988 6 lutego Cho Oyu (8201) Manuel Gonzalez, Manuel Morales i Manuel Salazar (Hiszpania)
1989 20 grudnia Yalung Kang (8505) Kyo-Sup Jin (Korea Południowa ), Ang Dawa i Tsering Tshemba (Nepal)
1993 8 stycznia Cho Oyu (8201) Fernando Guerra (Hiszpania)
1993 10 lutego Cho Oyu (8201) Miguel Angel Sanchez (Argentyna ) i Marianne Chapuisart (Szwajcaria)
1993 18 grudnia Everest (8848) Fumiaki Goto i Hydeji Nazuka (Japonia)
1993 20 grudnia Everest (8848) Shinsuke Ezuka i Osamu Tanabe (Japonia)
1993 22 grudnia Everest, (8848) Yoshio Ogata i Ryushi Hoshino (Japonia)
1994 26 stycznia Cho Oyu (8201) Juanjo Garra i Jordi Magrina (Hiszpania)
1995 8 grudnia Manaslu (8156) Yuri Moiseev, Anatoly Boukreev, Alexander Baimakhanov, Shavhat Gataulin, Dmitry Sobolev, Oleg Malikov, Dmitry Muravjev and Vladimir Suviga (Kazachstan)
1998 6 grudnia Manaslu (8156) Young-Seok Park (Korea Południowa)
2002 4 grudnia Cho Oyu (8201) Alberto Inurrategi i Jon Beloki (Hiszpania)
2004 11 grudnia Shishapangma (8013) Jean-Christophe Lafaille (Francja)
2005 11 stycznia Shishapangma (8013) Simone Moro (Włochy ) i Piotr Morawski (Polska)
2009 9 lutego Makalu (8481) Denis Urubko (Kazachstan ) i Simone Moro (Włochy)
2011 2 lutego Gasherbrum II (8035) Denis Urubko (Kazachstan), Simone Moro (Włochy), Cory Richards (USA)
Wejścia na ośmiotysięczniki odbyte w marcu
2012 9 marca Gasherbrum I (8080) Adam Bielecki i Janusz Golab (Polska)
2013 5 marca Broad peak (8051) Adam Bielecki, Maciej Berbeka, Artur Malek, Tomasz Kowalski (Polska)
Zasady sportowego podejścia w alpinizmie nie powinny wyróżniać się i mieć wyjątków. Jeżeli dla wszystkich ludzi zima – od 1 grudnia do 28 (29) lutego, to lepiej by było alpinistom postępować według ogólnie przyjętych zasad. Przy tym nie próbować stać się astornomami, których, w zasadzie z naukowego punktu widzenia, niewiele interesują warunki klimatyczne na Ziemii. W danym kontekscie „rok astronomiczny” - to goła abstrakcja, nie mająca realnego przełożenia na warunki ziemskie.
Zima, wiosna, lato i jesień. Każda pora roku wyróżnia się odmiennymi cechami. 1 marca przypisuje się surowe zimowe warunki, jednak (proszę wybaczy, że się powtarzam) jest to już wiosna. Jak również 1 grudnia na szczycie Everestu mogą panować jak najbardziej sprzyjające warunki – ale nie muszą. Tak czy siak, jest to zima.
Postaram się wyznaczyć „twarde” daty, granice zimy – chce być normalnym człowiekiem i przyjąć cztery pory roku. Będę uznawał zimowy okres w Himalajach i w Karakorum między 1 grudnia a 28 (29) lutego.
Denius-urubko-manisfest-12
Gasherbrum II. 2011. Bazę należy dobrze ukryć przed wiatrem.
Przykro widzieć jak szanowani ludzie i sportowcy próbują przeciągnąć „kołdrę sukcesu” na wejścia, które są poza okresem Zimy. Nie zamierzam ich potępiać. Szanuje ich z racji sukcesów, których dokonali. Nie mogę jednak powstrzymać się od uśmiechu, kiedy myślę o cechującym ich przeroście ambicji. Dla przykładu, jeżeli podczas letniej wyprawy na ośmiotysięcznik wspinacza zastaną wyjątkowo trudne warunki atmosferyczne (temperatura bliska -40°C), nie powinien on występować z żądaniem uznania tego wejścia za zimowe.
Powinniśmy szanować osiągnięcia innych sportowców. Jeżeli Słowacy weszli na Cho Oyu 5 grudnia, społeczność alpinistów nie powinna dyskredytować ich ogromnego sukcesu. Nie warto próbować podciągnąć „za uszy” zimową kołderkę w inną stronę. Próbując udowodniać, że grudzień to jesień, a marzec – to nie wiosna. Wręcz przeciwnie! Cieszmy się z sukcesów naszych kolegów w każdy możliwy sposób! A swoich własnych sukcesów mam już wystarczająco dużo.
Przypominam – ja potrzebuje ZIMY, która pokrywa się z ogólnie przyjętym kalendarzem, nie z „astronomicznymi” insynuacjami.
Denius-urubko-manisfest-13
Makalu 2009. Wędrówkę na szczyt poprzedził lot helikopterem. Zdobycie szczytu z pomocą tego środka transportu wiąże się z INNYM stylem.
Jeśli wyprawa miała swój początek w sierpniu, a wspinacz dotarł na szczyt pierwszego grudnia, mówimy o wejściu zimowym. Ponieważ inny ma prawo postąpić odwrotnie – aklimatyzować się w kapsułach tlenowych i na kuli Południowej do 7 tys. metrów, przylecieć w Himalaje własnym helikopterem, wejść na szczyt Cho Oyu od podstawy góry w jeden dzień 28(29) lutego. I taki alpinista też po swojemu będzie miał racje.
Krzysztof Wielicki, wybitny polski wspinacz (będący zwolennikiem zimowej wspinaczki w okresie zimy astronomicznej), ma na opisywany temat szczególną opinię: wejście może być dokonane w określonym czasie, ale warto pamiętać i mówić o STYLU wyprawy i ataku szczytowego. Zgadzam się w kwestji ważnosci Stylu i zachęcam do dyskusji na temat zasugerowany przez Wielickiego. W sprawach projektów rozpoczętych przed okresem Zimowym i o tych, które skończyły się wiosną. O wejsciach z tlenem i bez tlemu. Po linach poręczowych i bez lin. Dojazd helikopterem do bazy czy pieszo. Statkiem na około Afryki czy samolotem prosto do Katmandu... W tym przekroju ciekawe jest rozpatrywanie sportowców, którzy wykorzystują podgrzewacze dla butów i rękawic lub wspomaganych preparatami chemicznymi. Dlaczego zwolennicy czystego stylu negują użycie tlenu, a zewnętrzną dodatkową energię dla nóg i rąk popierają? Można obładować się termoizolacją na bateriach (technologia na to pozwala), dokonać wejscia w całkowitym cieple nawet przy minus 70 stopniach i uważać to za zimowe wejście. Nie mam nic przeciwko temu! Ale styl już będzie inny.
Muszę przyznać że Alpinizm ustawicznie rozwija się, tak jak inne dyscypliny sportowe. Zarówno sukces Tensinga i Hillary’ego, jak i pierwsze zimowe wejście na najwyższą górę Ziemi przez Cichego i Wielickiego były w swoim czasie prawdziwym przełomem. Każde z nich było wyznacznikiem swojej Epoki, dało wskazówki dla przyszłości! Wtedy wszystko było inaczej i ja chylę czoło przed wielkością tych ludzi, którzy tworzyli historię alpinizmu w tamtych warunkach. Jednak nasze czasy nakładają na nas inne obowiązki.
Denius-urubko-manisfest-14
Makalu 2009. Urubko na szczycie. Wiało lżej niż na zboczach.
Będę zatem żył i wspinał się w warunkach KLIMATYCZNYCH według KALENDARZA. Będę wspinał się zimą trwającą od 1 grudnia do 28 (29) lutego. Bez wspomagania tlenem, bez ocieplaczy - czyli bez smoczka i grzałki. Będę wspinać się w okresie, który uważam za uczciwy, zrozumiały i właściwy. A Wam, czytelnikom, chciałbym życzyć dużo zdrowia i szczęścia!
~Denis Urubko~
...
Urwal sie naszej wyprawie zatem przedstawmy jego teorie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:42, 25 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Urubko walczy o zdobycie K2. Majer: Nie mamy łączności radiowej z Denisem
Warunki atmosferyczne na K2 są dobre - poinformował na swoim profilu facebookowym Polski Himalaizm Zimowy. Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk idą do C2. W sobotę bez poinformowania zespołu opuścił bazę Dennis Urubko, by podjąć prawdopodobnie próbę wejścia na szczyt. "Z Denisem nie mamy łączności radiowej" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy.
...
Mial halucynacje. Zeby nie poszedl po smierc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:40, 25 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Urubko dosłownie uciekł z bazy pod K2. Co go teraz czeka? Ekspert od wypraw zdradza możliwe scenariusze
Przez Redakcja
„Prawdopodobnie jeszcze rano spędzali czas, zjedli śniadanie. Ktoś zauważył, że Denis oddala się od obozu. Zaszedł jednak tak daleko, że nie było szansy na natychmiastową reakcję” – tak Michał Leksiński, rzecznik polskiej zimowej ekspedycji, relacjonował to, co wydarzyło się w sobotę w bazie pod K2, gdy Denis Urubko, nikogo nie informując, ruszył samotnie zdobywać wierzchołek drugiej najwyższej góry świata.
Rzecznik podkreślił, że Urubko nie konsultował z nikim swoje decyzji. „Nie słyszałem nigdy o takiej sytuacji. On ma filozofię przewagi klimatu nad kalendarzem, ale nie docierały do nas głosy, że może taki manewr zrobić. Mówił nawet, że jedzie na tę wyprawę, jako żołnierz – wykonywać polecenia, aby realizować misję zdobycia K2” – mówił Leksiński.
„Taka samowola nie jest koleżeńska” – uważa Jerzy Natkański, który był kierownikiem wielu wypraw, w tym także letnich na niezdobyty zimą szczyt K2.
Turyści wychodząc ze schroniska na górskie szlaki powinni wpisać się do książki, podając dokąd zmierzają. Natomiast urodzony w rosyjskim Niewinnomyssku Urubko, który 12 lutego 2015 roku otrzymał akt nadania mu obywatelstwa polskiego, wbrew ustaleniom kierownika i zespołu wyruszył w sobotę po śniadaniu do góry. Czy to jest normalne?
„Nie, to nie jest normalne, że ktoś rozpoczyna wspinaczkę, nie mając na to pozwolenia. To jest złamanie zasad bezpieczeństwa oraz zespołowej współpracy. Taką samowolą Denis zdjął wprawdzie z Krzysztofa Wielickiego odpowiedzialność za niego, co nie zmienia faktu, że – odpukać – gdyby coś złego jego spotkało, to w akcji ratowniczej narazi na duże ryzyko kolegów, którzy nie są jeszcze odpowiednio zaaklimatyzowani” – powiedział Natkański.
Czytaj też: Co się dzieje na wyprawie na K2? Urubko próbuje wejść na szczyt w pojedynkę! „Wyruszył z bazy bez poinformowania kierownictwa wyprawy”
Pytany o możliwy scenariusz akcji Urubki, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki podkreślił, że faktycznym reżyserem będą warunki, a zwłaszcza wiatr. Prognozy pogody nie są najlepsze; w poniedziałek może już mocno wiać.
„Denis musi spać, jeść i pić. Z marszu wejście na szczyt jest fizycznie niemożliwe. W sobotę dotarł na wysokość 6700 m do obozu drugiego, w którym spędzi noc. W niedzielę pójdzie do trzeciego na 7200 i sądzę, że będzie musiał zanocować, a przynajmniej odpocząć i dopiero kontynuować wspinaczkę. Może to robić nocą, jeśli drogę rozjaśni Księżyc” – uważa Natkański.
Dodał, że nie wiadomo, ile zabrał ze sobą picia i jedzenia, czy weźmie coś po drodze z obozów, które jeszcze nie końca są odpowiednio zaopatrzone. Największym problemem może być jednak wiatr.
„Prędkość 50-60 km/h na wysokości ponad 7000 m jest granicą ludzkich możliwości. Niebezpieczne są szczególnie mocne podmuchy, które mogą zaskoczyć w każdej chwili. Przy wietrze odczuwalność temperatury jest dużo niższa, co prowadzi do znacznego wychłodzenia organizmu” – wyjaśnił Natkański.
Czytaj też: Urubko oszalał? Wyłamał się z grupy i samodzielnie ruszył na szczyt K2. „Denis wszystkich zaskoczył. Spakował się i poszedł do góry”
Jako kierownik letniej wyprawy przygotowawczej na K2 w 2016 roku przypomniał, że atak na szczyt okazał się niemożliwy, z powodu niespodziewanego załamania pogody. Potężna lawina zniszczyła trzeci obóz na wysokości 7400 m, przekreślając szansę dotarcia do obozu czwartego (7900 m); porwała m.in. 25 namiotów, depozyt lin poręczowych oraz 50 butli z tlenem.
Członek warszawskiego klub wysokogórskiego zwrócił także uwagę na bardzo trudny fragment drogi zwanej Czarną Piramidą. To lodowata skała, z którą nie poradziło sobie już wielu himalaistów. Nie wiadomo, w jakim stanie są pozostawione przez inne wyprawy poręcze, a nowych Urubko raczej nie założy. Możliwa droga Urubki na szczyt K2 poniżej:
Uczestnik wyprawy Piotr Tomala zwrócił uwagę, że Urubko od dawna głosił, iż dla niego zima kończy się 28 lutego. „Denis jest trochę zafiksowany. Trudno komentować decyzję o podjęciu wspinaczki, gdyż nie znamy jego planu. Dojdzie do obozu trzeciego i co dalej? Nie wiem, naprawdę nie sposób przewidzieć”. Potwierdził też, że „Denis z nikim nie rozmawiał na temat wyjścia w górę, dlatego też wszyscy jesteśmy tym bardzo zaskoczeni”.
45-letni Urubko dołączył do polskiej wyprawy w ostatniej chwili. „Dużo wcześniej proponowałem Denisowi, aby wybrał się z nami. Jednak długo nie dawał ostatecznej decyzji, miał inne plany. We wrześniu oświadczyłem mu: idziesz teraz, albo nigdy. Decyzję podjął dosłownie w ostatniej chwili” – wspomniał w rozmowie z PAP Wielicki, przyznając, że jego sobotnia samowola zburzyła plan działania wyprawy.
W marcu 2015 roku Urubko, mający w dorobku osiągnięć dwa zimowe wejścia na ośmiotysięczniki stwierdził, że zima w Himalajach i Karakorum to okres od 1 grudnia do końca lutego. Według niego takie założenia spełnia jedynie okres zimy meteorologicznej. 9 lutego 2009 roku wraz z włoskim alpinistą Simone Moro zdobył Makalu (8481 m), a 2 lutego 2011 – Gaszerbrum II (8035 m) razem z Moro i amerykańskim wspinaczem Corym Richardsem.
W sobotę do obozu pierwszego ruszyli Maciej Bedrejczuk i Marcin Kaczkan. Tam spędzą noc, a w niedzielę powinni podnieść na właściwe miejsce obóz drugi z 6500 na 6700 m. Tego dnia z bazy ma wyjść kolejna para, Marek Chmielarski i Artur Małek, aby aklimatyzować się w obozie trzecim na wysokości 7200 m. Ponadto ruszy też zespół HAP’sów – pakistańskich wspinaczy z zadaniem wyniesienia tlenu do obozu drugiego.
Czytaj też: Urubko wykorzystał polską wyprawę na K2 do własnych celów? Himalaista ostro: „Jak zdobędzie szczyt, dostanie medal od Putina”
„Te plany może rzecz jasna zweryfikować pogoda, a głównie wiatr. Na razie jego siła do wysokości 7000 m pozwala na prowadzenie działalności w górze, ale w każdej chwili może się to zmienić. Koledzy chcą jednak wykorzystać maksymalnie warunki, jakie się nadarzają” – powiedział szef komitetu organizacyjnego Janusz Majer.
Z końcem grudnia pod wodzą Wielickiego do Karakorum wyruszyli: Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz Gołąb, Marcin Kaczkan, Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Urubko. Na miejscu dołączyło do nich czterech bardzo dobrych – jak ocenił Wielicki – pakistańskich wspinaczy.
Pod koniec stycznia Urubko uczestniczył wspólnie z Bieleckim, Tomalą i Botorem w akcji ratunkowej na Nanga Parbat (8126 m). Udało im się ocalić francuską alpinistkę Elisabeth Revol, natomiast jej partner wspinaczkowy Tomasz Mackiewicz pozostał na wysokości ok. 7200 m.
Z początkiem lutego z powodów rodzinnych do kraju musiał wrócić Botor, a dwa tygodnie po nim Fronia, u którego doszło do pęknięcia przedramienia w wyniku uderzenia samoistnie spadającym kamieniem w trakcie podchodzenia do obozu pierwszego na 5900 m drogą Basków. Nieco wcześniej w podobny sposób urazu twarzy doznał podczas wspinaczki do „jedynki” Bielecki, który po kilkudniowej przerwie powrócił do działalności górskiej.
Po tych wypadkach Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi.
K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.
..
Niestety tu mamy tez typowe dla artystow wyskoki. A to jest przeciez sztuka dla sztuki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:25, 25 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Denis Urubko na własną rękę chce zdobyć K2. Nie informując kierownictwa wyprawy, opuścił bazę i podjął próbę wejścia na niezdobyty zimą szczyt. Kim jest Urubko, zdobywca tytułu Śnieżnej Pantery i rekordzista w biegu na Elbrus?
REKLAMA
O sobie mówi, że w trudnych, wysokogórskich zimowych warunkach jest jedynie cierpliwy i wcale nie uważa się za mocnego. Gdy zdobywał Gasherbrum przysypała go lawina. W wywiadzie jakiego później udzielił powiedział: "Byłem gotowy na śmierć".
Jednocześnie uważał, że śmierć w górach nie ma żadnego sensu. - Jak giniesz na wojnie, to twoja śmierć ma sens, bo bronisz ojczyzny, rodziny, a wspinamy się tylko dla siebie i własnej przyjemności - mówił portalowi Wspinanie.pl, podkreślając jednocześnie, że alpinizm jest niebezpieczny i należy zdawać sobie z tego sprawę.
REKLAMA
W młodości chodził po górach Kaukazu, jednak prawdziwa przygoda z górami zaczęła się od lektury książki o wejściu Reinholda Messnera na Nanga Parbat. - Po jej przeczytaniu wiedziałem już, że to, czego szukam jest w górach. Zacząłem ryzykować, chodzić w różne niebezpieczne miejsca - opowiadała Urubko.
Michał Bugno: Akcja Bieleckiego i Urubki była spektakularna, brawurowa i heroiczna. Przejdzie do historii himalaizmu
Do wojska dostał się z dużymi trudnościami. Do armii zaciągnął się po wyjeździe do Kazachstanu, gdzie jednocześnie trenował wspinaczkę górską. - Ale był to okres wielkich zmian politycznych, Związek Radziecki rozpadał się i nie chcieli mnie wziąć do armii, bo mówili, że jestem Rosjaninem i takich jak ja do wojska nie biorą. Wielu ludzi nie chciało iść do wojska, a ja bardzo! Wreszcie mi się udało - wspominał Urubko, który z wykształcenia jest aktorem.
Kiedy się wspina nie je i nie pije. Robi to przed i po wysiłku, bo uważa, że to zakłóca funkcjonowanie jego organizmu. - Na Cho Oyu wiedzieliśmy, że część ściany to będzie trudne wspinanie, ale byliśmy na to gotowi, wytrenowani i napieraliśmy na maxa. Wiedzieliśmy, że jak pokonamy ten trudny skalny odcinek, to dalej będzie już łatwiej. Ale to co jest dobre dla mnie, niekoniecznie będzie dobre dla innych - opowiadał, dodając - Czasem wygrywam tylko siłą woli. Ludzie pytają, jak można nie jeść? Odpowiadam: normalnie.
O partnerstwie w górach mówił, że jest dla niego wszystkim. - Na partnerze musisz polegać, jak na samym sobie. W trudnym chwilach to właśnie partner daje Ci siłę i wiarę w to, że pokonasz trudności. Moi partnerzy są dla mnie jak bracia - kwitował.
Denis Urubko wspina się bez tlenu. Jako pierwszy wspinał się zimą na Makalu i Gasherbrum II. W 2001 roku uratował sprowadzając do bazy znaną alpinistkę i himalaistkę Annę Czerwińską, a rok później uratował życie Marcina Kaczkana, który podczas wyprawy doznał obrzęku mózgu. Uczy ludzi techniki wspinania, chcąc zwiększyć ich szanse na przeżycie w górach. - Przypominam im, że najważniejsze w życiu człowieka to rodzina, potem praca, bo ona oznacza chleb, następnie nauka, bo ona nam gwarantuje pracę, dopiero na czwartym miejscu są góry, bo to zabawa, hobby - kończy.
...
Ale jednak ambicja poniosla...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:22, 26 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Kierownik wyprawy na K2: Denis Urubko schodzi
Dodano: dzisiaj 07:16
Denis Urubko schodzi. Obecnie jest w C2 - poinformował Krzysztof Wielicki na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera w poniedziałek rano. Himalaista w sobotę oddalił się od zespołu, mówiło się, że sam chce zaatakować szczyt K2.
Denis Urubko znajduje się obecnie w drugim obozie na wysokości 6700 metrów. Rzecznik wyprawy na K2 Michał Leksiński stwierdził na antenie RFM FM, że informacja ta została przekazana najprawdopodobniej przez jeden z zespołów, ponieważ z samym Urubko nie było wcześniej łączności. – Najprawdopodobniej dzisiaj, najpóźniej jutro Denis dotrze do bazy i wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat jego próby wejścia – wskazał Leksiński.
Wielicki bał się o powrót
Przypomnijmy, że jeszcze wczoraj kierownik wyprawy na K2 podejrzewał, że Denis Urubko w poniedziałek może spróbować zaatakować szczyt ośmiotysięcznika. Wielicki tłumaczył, że martwi się o ewentualną drogę powrotną Urubki. – Ma być opad śniegu i silny wiatr, wracając ze szczytu można się kompletnie zgubić – wyjaśnił. – W zachmurzeniu nic nie widać, można nie trafić, wielu kolegów miało problemy, w tym miejscu – dodał. – Pomijam już to, że nieładnie postąpił, ja się po prostu o niego boję, ale wierzę, że podejmie właściwą decyzję i zdecyduje się zejść – mówił Wielicki w niedzielę wieczorem w rozmowie z TVN24.
Galeria:
Denis Urubko - kim jest himalaista, który postanowił sam zaatakować szczyt K2?
Denis Urubko zdecydował się na samotną wyprawę w sobotę. – Wymyślił sobie, że powinien zaatakować K2 przed końcem lutego. Ma on własną teorię, że koniec lutego powinien być końcem zimy – wyjaśniał Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy. Adam Bielecki zdradził z kolei, że Urubko proponował mu wspólne wyjście. „Sugerowałem by lepiej wypocząć i poczekać na sensowną pogodę. Poszedł sam. My tymczasem robimy swoje” – napisał Bielecki w niedzielę na Twitterze.
Zespół robi swoje
W niedzielę Marek Chmielarski oraz Artur Małek ruszyli z bazy, by aklimatyzować się w obozie C3 na wysokości 7200 metrów. Ich celem miało być też zabezpieczanie próby Denisa Urubki. W poniedziałek poinformowano, że zespół Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk kierują się w stronę C3, a Marek Chmielarski i Artur Małek idą do C2.
...
Jednak odetchnelismy z ulga. Nie chcemy wiecej ofiar w tym sezonie. Gdy widzimy od przyrody wyrazne nie to nie probujmy na sile.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:13, 26 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Denis Urubko wrócił do bazy pod K2!
Denis Urubko jest już w bazie pod K2. Himalaista w sobotę samodzielnie rozpoczął atak na szczyt góry, ale musiał zawrócić.
Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
26 Lutego 2018, 13:05
Udostępnij 93 Tweetnij Skomentuj 34
Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko
Himalaista dotarł do bazy o godzinie 12.45. - Cieszę się, że Denis jest cały i zdrowy. Nie mieliśmy z nim kontaktu, nie wiedzieliśmy, co się dzieje tam u góry - skomentował w rozmowie z TVN24 Adam Bielecki.
Pojawia się sporo pytań na temat przyszłości wyprawy. Himalaiści na razie nie chcą tego komentować, czekają na wyjaśnienia Denisa Urubki, ale nie ukrywają żalu. Nie przypuszczają, by Urubko chciał wchodzić na K2, ponieważ wcześniej już podkreślał, że dla niego zima kończy się 28 lutego.
Możliwe, że Urubko zdecydował o powrocie do domu. Wspinacza czeka teraz rozmowa z Krzysztofem Wielickim, kierownikiem wyprawy oraz telefonicznie z prezesem Polskiego Związku Alpinistycznego, Bogusławem Magrelem, który będzie starał się przekonać go do pozostania i pomocy innym.
Polska wyprawa na K2 rozpoczęła się 29 grudnia ubiegłego roku. Celem jest pierwsze zimowe wejście na drugi co do wysokości szczyt Ziemi (8611 m n.p.m.). Wyprawa od początku jest nietypowa i pełna dramatycznych zdarzeń. Denis Urubko i Adam Bielecki w pewnym momencie ją przerwali, bo polecieli na Nanga Parbat ratować Tomasza Mackiewicza i Elizabeth Revol. Udało się uratować tylko Francuzkę.
Pecha już na K2 mieli dwaj Polacy. Z powodów osobistych wyprawę opuścił Jarosław Botor, a Rafał Fronia miał wypadek (został uderzony spadającym kamieniem i złamał rękę). Kamieniem dostał też Adam Bielecki, ale jego obrażenia nie były na tyle poważne, aby wycofać się z próby zdobycia szczytu.
....
To dobrze ze nie zginal.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:38, 26 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Wyprawa na K2. Adam Bielecki: Takich rzeczy się nie robi
Antoni Partum 26.02.2018 10:27
173
Denis Urubko i Adam Bielecki ma K2
Denis Urubko i Adam Bielecki ma K2 (http://urubko-8000new.blogspot.com)
Himalaiści Denis Urubko i Adam Bielecki podczas otwarcia Centrum Górskiego 'Korona Ziemi'. Zawoja, 15 luty 2015 - miniatura
Denis Urubko i Adam Bielecki w namiocie na wysokości 7200 m - miniatura
Denis Urubko, Elisabeth Revol i Adam Bielecki - miniatura
Zobacz zdjęcia (4)
- Wszyscy tutaj widzieliśmy, jak bardzo Denisowi zależy na tym, by zdobyć szczyt. Jego motywacja była ogromna. Po tym, jak zaproponował mi wspólne wyjście, czułem, że jeśli odmówię, może pójść sam - powiedział Adam Bielecki w rozmowie z TVN 24.
Z Denisem Urubką od soboty do poniedziałku rano nie było kontaktu. Nie wziął ze sobą radiotelefonu i wiadomo były tylko tyle, że w sobotę rano samotnie ruszył w górę bez poinformowania kierownictwa wyprawy.
- Nie sądziliśmy, że może zadziałać w ten sposób. Jesteśmy delikatnie zdziwieni. Denis został zaproszony na naszą wyprawę. Skoro miał inną taktykę, mógł zorganizować swoją wyprawę - mówił w TVN 24 Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy.
W poniedziałek rano okazało się, że Urubko zaczął schodzić i przebywa obecnie w obozie C2, rozstawionym na wysokości 6700 m.n.p.m (szczyt góry znajduje się na wysokości 8611 m).
- Wszyscy tutaj widzieliśmy, jak bardzo Denisowi zależy na tym, by zdobyć szczyt. Jego motywacja była ogromna. Po tym, jak zaproponował mi wspólne wyjście, czułem, że jeśli odmówię, może pójść sam. Tak czy inaczej, jest to zaskoczenie, nie wziął radia, nie poinformował nikogo, generalnie takich rzeczy się nie robi. Poza tym nie widziałem żadnych szans powodzenia, bo prognozy były słabe. - skomentował Bielecki w rozmowie z TVN24.
- Mogę się tylko domyślać, że to dla Adama bardzo trudna sytuacja. Gdyby Bielecki się zgodził, zapewne wszystko potoczyłoby się inaczej i poszłaby informacja do kierownictwa (...) Poinformowanie kierownictwa tylko usprawniłoby całą akcję - mówił w niedzielę rzecznik wyprawy Michał Leksiński.
Wyścig z czasem
Wyjście Urubki może mieć związek z jego zdaniem na temat tego, kiedy w Karakorum kończy się zima. 44-letni himalaista uważa, że z początkiem marca przychodzi tam już wiosna, a nie - jak twierdzą inni himalaiści - 20 marca. - To jakaś jego obsesja. Nie wiem, skąd się u niego wzięła - mówił w TVN24 Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy. - Naszym podstawowym założeniem każdej wyprawy jest bezpieczeństwo, nie inaczej jest i tym razem - dodał.
Denis Urubko, czyli kto?
- W swoim himalajskim życiu nie spotkałem tak szybkiego, zdeterminowanego, sfokusowanego na celu i przy tym kompetentnego w tym co robi, jak Denis Urubko. Jeżeli podjął taką decyzję, to znaczy, że jest duża szansa, aby ta akcja zakończyła się sukcesem - twierdzi Rafał Fronia, jeden z uczestników Narodowej Zimowej Wyprawy na K2.
...
Gra zespolowa to co innego!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:07, 26 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Denis Urubko nie żałuje samotnego ataku. "Bez tego byłbym wściekły"
- To była moja szansa na to, by coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Bez tego byłbym wściekły. Nie mam za co przepraszać - tak o swoim samotnym ataku na szczyt K2 mówi Denis Urubko.
Maciej Kmita
Maciej Kmita
26 Lutego 2018, 17:23
Udostępnij 229 Tweetnij Skomentuj 24
East News / Bartosz Krupa/Dzień Dobry TVN / Na zdjęciu: Denis Urubko
Denis Urubko. Nadczłowiek znowu nie posłuchał
W sobotę Denis Urubko odłączył się od Adama Bieleckiego i bez zgody oraz bez wiedzy kierownictwa wyprawy podjął próbę samotnego wejścia na szczyt K2. W poniedziałek, po nieudanym ataku szczytowym, wrócił do bazy, a chwilę później ogłoszono, że opuści wyprawę.
- To była moja szansa na to, by coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowany, bo to zrobiłem. Bez tego byłbym wściekły - wyjaśnił Urubko w rozmowie z TVN24.
- Wróciłem bez zdobycia szczytu. To była bardzo ryzykowna sytuacja. Było bardzo dużo śniegu, a widoczność zerowa. Warunki były bardzo złe. W takich okolicznościach moją jedyną decyzją musiał być odwrót - stwierdził Urubko.
44-latek nie ma zamiaru przepraszać towarzyszy za swoją niesubordynację: - Myślę, że nie mam za co przepraszać. Oni też nie są aniołami. Krzysztof Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. OK, jesteśmy mężczyznami, himalaistami - nikt nie przeprosił mnie za ich błędy i moje zdanie zostaje takie samo.
Urubko był zdeterminowany, by zdobyć K2 do końca lutego, ponieważ jego zdaniem właśnie wtedy w Karakorum kończy się zima. Pozostali uczestnicy wyprawy planują zdobyć szczyt do 20 marca.
...
To bylo glupie. Trudno go teraz traktowac powaznie. A zdobyl uznanie i szybko zmarnowal!
Ale pamietajcie to inna cywilizacja! Kazachstan. Zreszta ta sama co Rosja wywodzaca sie ze stepow Azji dzika koczownicza. A wiec moga byc wyskoki. Zreszta inne cywilizacje niz nasza sa zawsze albo wadliwe albo nierozwiniete. Czesto dla nas sprawiaja wrazenie chorych psychicznie jak zydzi czy Rosjanie. I jest w tym prawda. W wadliwej cywilizacji psychika tez jest wadliwa. Stad odloty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:16, 27 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
mediów krytyczne informacje
27.02.2018 13:03
Krzysztof Wielicki potwierdził, że w bazie na K2 odciął Denisowi Urubce dostęp do internetu, bo nie chciał, aby ten wysyłał krytyczne informacje do mediów. Zaprzeczył jednak, jakoby nie pozwalał mu kontaktować się z rodziną.
Wyprawa na K2 fot. Facebook/Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera
Wyprawa K2. Wielicki odciął Urubce internet
- Pojawiające się w sieci informacje, że nie pozwoliłem po powrocie z samotnego wyjścia Denisa na użycie wifi jest prawdą, gdyż Denis w czasie wyprawy wysyłał do różnych mediów krytyczne informacje o naszej wyprawie i o jej uczestnikach i nie widziałem powodu by korzystając z naszego serwisu kontynuował swoje subiektywne opinie. Nieprawdą natomiast jest, że uniemożliwiłem Denisowi kontakt z Rodzina i najbliższymi. Otrzymał możliwość połączeń telefonicznych (za darmo) z której skorzystał. Osobiście powiadomiłem o powrocie Denisa do bazy Jego Żonę Olgę. Otrzymuje pełną pomoc organizatora w zejściu do Skardu, opiekę naszego Agenta oraz wszystkie bilety lotnicze w drodze powrotnej - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera.
Zrzut ekranu 2018-02-27 o 12.54.00
Denis Urubko
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
Wyprawa na K2. Denisa Urubkę może czekać tzw. areszt namiotowy
Denis Urubko w poniedziałek rozmawiał m.in. z dziennikarzami TVN 24. - Myślę, że nie muszę nikogo przepraszać. Oni też nie są aniołami. Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. To nie jest sytuacja, żeby mówić "przepraszam". Mnie nikt nie przeprosił za ich błędy. Moje zdanie pozostaje takie samo - powiedział na antenie.
Urubko samodzielnie zaatakował szczyt K2
Samodzielną wspinaczkę rozpoczął w sobotę, bez uzgodnienia swoich planów z innymi uczestnikami. Jak tłumaczył, dla niego zima kończy się 28 lutego, dlatego nie chciał dłużej czekać.
- To była moja szansa, żeby coś zrobić, a nie siedzieć cały czas w bazie. Jestem zadowolony, że podjąłem się ataku szczytowego. Gdybym tego nie zrobił, byłbym wściekły. Nie zdobyłem szczytu, to było zbyt duże ryzyko. Warunki były bardzo złe: mnóstwo śniegu, zerowa widoczność. Powrót był jedyną słuszną decyzją. Teraz mogę skupić się na innych przedsięwzięciach, przygotować się do wspinaczki w innym miejscu - mówił na antenie TVN 24.
..
Narosla jakas chora atmosfera. Ekipa tez nie zachowuje sie dobrze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:06, 01 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Dlaczego po Denisa Urubkę nie przyleciał helikopter? Rzecznik wyprawy wyjaśnia
Szymon Łożyński Szymon Łożyński 01 Marca 2018, 09:11
Udostępnij272 Tweetnij Skomentuj84
Na własnych nogach Denis Urubko musi pokonać stukilometrową drogę powrotną z bazy do Askole. Dlaczego nie zabrał go zatem helikopter, tak jak wcześniej Rafała Fronię? - Nie było powodów medycznych - wyjaśnił dla WP SportoweFakty Michał Leksiński.
REKLAMA
Narodowa wyprawa na K2. Wiemy, kiedy może pojawić się okno pogodowe
Denis Urubko jest trzecim himalaistą, który opuścił narodową wyprawę na K2 przed oficjalnym jej zakończeniem. Wcześniej do Polski wrócili Jarosław Botor i Rafał Fronia. Obaj w przeciwieństwie do Rosjanina nie musieli jednak pokonywać długiej drogi do Askole.
- W ich przypadku sytuacja wyglądała inaczej niż u Denisa. Jarosław Botor po akcji ratunkowej na Nanga Parbat podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy już ze Skardu, więc od razu mógł być transportowany dalej. Z kolei Rafał Fronia ze względów medycznych (złamana ręka - przyp. red) został zabrany od razu helikopterem z bazy. Natomiast Denis Urubko samodzielnie podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy. Tym samym nie było powodów medycznych i ratowniczych, więc nie mógł po niego przylecieć helikopter i tą drogę musi pokonać pieszo - wytłumaczył Michał Leksiński, rzecznik prasowy narodowej wyprawy na K2.
Trasa, którą obecnie zmierza Urubko, nie jest łatwa. Między innymi prowadzi przez lodowiec. - Musi pokonać około 100 kilometrów do miejscowości Askole, która daje już możliwość transportu drogowego do Skardu. To jest ta sama droga, którą wcześniej wszyscy uczestnicy pokonywali gdy rozpoczęli wyprawę - podkreślił rozmówca WP SportoweFakty.
Rosjanin z polskim paszportem bazę opuścił w środę. Ile zatem potrzebuje czasu, by dojść do Askole? - Myślę, że tydzień to będzie maksimum. Z tego co pamiętam, w pierwszą stronę grupa wchodziła około 7-10 dni, a schodzi się szybciej. Nie idzie się na wysokość, tylko tą wysokość się wytraca - zwrócił uwagę Michał Leksiński.
Na razie w mediach nie pojawia się zbyt wiele informacji jak na drodze powrotnej radzi sobie Denis Urubko. Czy w bazie Krzysztof Wielicki i pozostali uczestnicy wyprawy mają jeszcze z nim kontakt?
- Nie wiem na pewno, ale myślę, że baza ma kontakt z Denisem. Agencja, która obsługuje całą karawanę tragarzy, pomogła zorganizować drogę powrotną Denisa, więc oni zapewne są w kontakcie z nim, z bazą i otrzymają informację, że dotarł do Skardu - zakończył rzecznik prasowy wyprawy.
Denis Urubko zdecydował się opuścić bazę, ponieważ on sam i pozostali uczestnicy wyprawy nie widzieli szans na dalszą współpracę po tym jak doświadczony himalaista zdecydował się sam, bez porozumienia z grupą, rozpocząć atak szczytowy.
...
Chyba to nie jakies zemsty. To by bylo chore. W koncu przeciez wrocil!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|