Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 3:26, 02 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Nie tylko katolicy odwiedzają cmentarze
|
PAP |
dodane 01.11.2016 09:32
Hendryk Przondziono /Foto Gość
W województwie podlaskim prawosławni i muzułmanie modlą się za zmarłych w katolicki Dzień Wszystkich Świętych.
Wynika to przede wszystkim z tradycji życia w diasporze. Oddawanie czci zmarłym 1 listopada nie należy bowiem do tradycji Cerkwi, zaś w islamie nie ma świąt ku czci zmarłych i kultu świętych.
W prawosławiu uroczystość Wszystkich Świętych obchodzona jest w pierwszą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (zwanym Pięćdziesiątnicą).
Zwyczaj odwiedzania przez prawosławnych cmentarzy także 1 listopada już się jednak upowszechnił, widać to zwłaszcza w dużych miastach.
Ma to związek z tym, że robi tak zdecydowana większość społeczeństwa, poza tym jest to zwykle dzień wolny od pracy, co pozwala odwiedzić również groby położone dalej od miejsca zamieszkania.
Dlatego np. w Białymstoku w wielu prawosławnych parafiach 31 października, jak i 1 listopada duchowni odwiedzają cmentarze i święcą groby, odprawiane są też nabożeństwa za zmarłych.
W tradycji prawosławnej jest kilka innych dni w roku, w których wierni Cerkwi odwiedzają groby bliskich i szczególnie modlą się za zmarłych. Najważniejszym czasem na wspominanie zmarłych jest okres paschalny, po Wielkiej Nocy. W tym czasie jest to przede wszystkim tzw. Radonica - wypadająca w drugi wtorek po Zmartwychwstaniu Pańskim.
W cerkiewnym kalendarzu liturgicznym w listopadzie również przypada jeden z tradycyjnych dni wspominania i modlitw za zmarłych. Jest to tzw. sobota rodzicielska, czyli sobota przed - przypadającym 8 listopada - dniem Św. Dymitra. Dwa lata temu wypadła ona 1 listopada, czyli dokładnie w katolicki Dzień Wszystkich Świętych. W tym będzie to 5 listopada.
Bronisław Talkowski, przewodniczący muzułmańskiej gminy wyznaniowej w Kruszynianach (Podlaskie) przypomniał, że w islamie nie ma świąt ku czci zmarłych i nie ma kultu świętych. Przyznał jednak, że 1 listopada "zapadł w świadomości Tatarów"
"Listopad to sprzyjający czas, żeby przyjechać, posprzątać groby, pomodlić się i postawić kwiaty" - dodał Talkowski. "To dobra tradycja, a dobre tradycje warto pielęgnować" - zaznaczył.
Talkowski dodał, że Tatarzy odwiedzają mizar w Kruszynianach od minionej soboty, na niektórych grobach już stoją kwiaty.
Zabytkowy mizar w Kruszynianach założony został najprawdopodobniej pod koniec XVII wieku; najstarszy odnaleziony nagrobek pochodzi z 1696 roku. Od kilku lat gmina stara się odnawiać najstarsze nagrobki; do tej pory udało się ich odnowić ponad 30.
W planach jest renowacja kolejnych, gmina chce też zrobić pełną inwentaryzację zabytkowego mizaru. "To jest pomnik historii, to jest zabytek, więc dobrze byłoby dla historii Tatarów i dla historii Polski wiedzieć dokładnie, kto jest tam pochowany" - powiedział przewodniczący Talkowski.
Drugi w regionie zabytkowy, czynny mizar znajduje się w sąsiednich Bohonikach (Podlaskie). Przewodniczący tamtejszej gminy muzułmańskiej Maciej Szczęsnowicz zwrócił uwagę, że w Podlaskiem jest wiele rodzin mieszanych wyznaniowo. One także odwiedzają mizary w okolicach 1 listopada.
Tamtejsza gmina również ma plany renowacji nagrobków. W Bohonikach jest też mizar nieczynny, założony prawdopodobnie przez pierwszych osadników muzułmańskich w końcu XVII wieku. Nagrobków tam prawie nie widać. Szczęsnowicz dodał, że są plany oznaczenia go pamiątkową tablicą.
Jeszcze przed wojną w granicach Polski było ponad 30 muzułmańskich cmentarzy. Muzułmański Związek Religijny w RP (MZR), najstarsza i najważniejsza organizacja polskich wyznawców islamu, pisze na swojej stronie internetowej, że obecnie na terytorium Polski mizary są w Bohonikach, Kruszynianach, Warszawie, Studziance i Lebiedziewie - w tych pierwszych trzech miejscach wciąż czynne.
Liczbę wszystkich wiernych Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego hierarchowie tego kościoła oceniają się na 450-500 tys. osób; liczbę wyznających islam Polaków liderzy MZR szacują na 5 tys. osób.
Największe w kraju skupiska prawosławnych i wyznawców islamu są w województwie podlaskim.
...
Podlasie to jakby pozostalosc Dawnej Rzeczypospolitej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:18, 12 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Woda zalewa kryptę Radziwiłłów w Nieświeżu (FOTO)
12 marca 2018
Od środy 7 marca podnosi się poziom wody w podziemiach kościoła farnego pw. Bożego Ciała w Nieświeżu, gdzie spoczywają zwłoki 102 przedstawicieli rodu Radziwiłłów. Jak informuje stołeczna telewizja, na razie nie jest znana przyczyna podtopienia. Świątynia jest zamknięta dla zwiedzających.
Jak poinformował agencję Belta proboszcz kościoła Piotr Szarko, w ciągu kilku godzin poziom wody w krypcie podnosi się o kilka centymetrów. Taki stan utrzymuje się od środy 7 marca.
Początkowo wydobywano wodę wiadrami, ale gdy okazało się, że wody w krypcie wciąż przybywa, a jej poziom podnosi się w ciągu kilku godzin o parę centymetrów, uruchomiono pompę. Woda jest pompowana trzy razy dziennie.
Z powodu tej sytuacji turyści nie są wpuszczani do podtopionych pomieszczeń.
Jak powiedział telewizji CTV ksiądz proboszcz, 12 marca przyjadą do kościoła konserwatorzy, będą się zastanawiać, co robić dalej, bo zbierająca się w podziemiach woda źle wpływa na ściany kościoła. Najważniejsze jest to, że trumny Radziwiłłów nie ucierpiały, kilka lat temu zostały ustawione na dębowych podestach, dlatego nic im nie grozi.
Kościół Bożego Ciała w Nieświeżu, to jeden z pierwszych jezuickich i barokowych kościołów w Rzeczypospolitej, wzniesiony w latach 1587–1593 z fundacji księcia Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła (Sierotki). W podziemiach fary spoczywają zwłoki 102 Radziwiłłów, najczęściej w trumnach brzozowych zamknięte plombami z radziwiłłowskim herbem. Fundator kościoła podróżował po świecie, a przebywając w Egipcie miał rzekomo poznać tajemnicę balsamowania zwłok, dlatego – jak podaje Wikipedia, prawdopodobnie po śmierci Włodzimierza Lenina kilka trumien w Nieświeżu uległo dewastacji podczas prób odkrycia tajemnic mumifikacji przez sowieckich naukowców.
Świątynia, jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
...
Katastrofa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:40, 07 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Jeszcze mniej śladów polskości w Grodnie. Władze wydały wojnę drewnianej architekturze
6 kwietnia 2018
Włodarze Grodna postanowili wymierzyć kolejny cios w dziedzictwo architektoniczne starego miasta nad Niemnem. Z krajobrazu Grodna mają zniknąć obiekty, których urzędnicy nie chcą remontować, bo tereny na których stoją lepiej przekazać deweloperom.
Mieszkańcy miasta są oburzeni, mówią, że to kolejny cios w spuściznę historyczną królewskiego miasta. Urzędnicy widzą to inaczej; oczyścimy nasze miasto od obiektów szpecących przestrzeń miejską- tłumacza swoją decyzję.
Wśród budynków wskazanych do zniesienia jest stara garbarnia, wojskowe magazyny przy Dzierżyńskiego, stare domy przy ulicach Lewonabierieżnoj, Pobiedy, Ziernowa i Mickiewicza.
„Oni nie zrozumieli znaczenia tego rejonu i jego potencjału turystycznego. Historycy poświęcili dużo energii, aby wyjaśnić biurokratom na co się porywają. Przede wszystkim zagrożonych jest kilka drewnianych budynków, wprawdzie całkowitego zniszczenia wszystkich budynków nie planują, jednak trzeba pamiętać, że mają one wartości”, napisał na Facebooku bloger z Grodna Jewgienij Osnarewskij
Osnarewski powiedział portalowi hrodna.life, że kilku miejscowych „entuzjastów” próbowało na decyzje urzędników wpłynąć, składali petycje, ale nie przyniosły one skutku, bo panowie z magistratu są ślepi i głusi na sensowne argumenty.
Bloger przekonuje, że drewniana architektura, która ma zniknąć z miejskiego krajobrazu to dziś już zjawisko unikatowe, które z pewnością wciąż jest interesujące dla zachodniego turysty.
„Murowanej, nawet antycznej architektury mają oni dostatecznie dużo u siebie, ale drewniana jest cechą tego regionu, i należy ją promować. Ponadto, dbałość o te budynki, to dług Białorusinów, bo to nasze dziedzictwo i nie powinno być niszczone”- powiedział Jewgienij.
...
Sowiecka dzicz znana i z Polski.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:18, 07 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
dudzia808
3 godz. temu dodał
Króciutki tekst o tym jak Urząd Miejski w Kórniku próbuje wbrew prawu właśności odebrać ziemię mieszkańcom miasta (na podstawie materiału Jacka Kowalskiego).
Sprawa w największym skrócie wygląda następująco: w mieści Kórnik, od niepamiętnych czasów (prawdopodobnie od czasu lokowania miasta, a na pewno od ostatnich 200 lat) istniały działki, które opierały swoją granicę o wody Jeziora Kórnickiego. W ostatnim czasie UM Kórninka doszedł do wniosku, że wybuduje promenadę nad jeziorem. Zażądał od właścicieli uporządkowania terenu... Większość mieszkańców zdecydowała się chyba odpuścić i na ich teren wjechał ciężki sprzęt. UM nie przewidział jednego - jedna z działek należy do Jacka Kowalskiego (piewcę dorobku kulturowego I Rzeczpospolitej, Sarmatę, historyka i człowieka świadomego - zarówno swoich praw jak i historii swojej rodziny). Jacek Kowalski się nie zgodził - straż miejską oskarżającą go o naruszenie miru domowego gminy Kórnik (!) odesłał z kwitkiem. A cała sprawa na pewno będzie miała swoją kontynuację.... miejmy nadzieję, że ujętą w bardziej cywilizowane ramy niż do tej pory.
Jak dla mnie cała sprawa to jeden wielki skandal, który warto nagłośnić, aby obnażyć postępowanie UM w Kórniku.
...
Rzeczywiscie. Jak maja wlasnosc maja prawo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:22, 11 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Zniszczenia na Kresach są gigantyczne. Dotyczy to kościołów, dworów, cmentarzy, ale też parków, dróg w układzie historycznym, miejsc użyteczności publicznej takich jak dawne szkoły, budynki "Sokoła", młyny, zabytkowe karczmy, ratusze, place ... Oprócz hekatomby ofiar w XIX i XX wieku zostało zrównanych z ziemią wiele wsi, tysiące zostały przemianowane wymazując wartość historyczną. Setki lat tradycji i historii ludzi, którzy wielo-narodowo i wielo-klasowo żyli wspólnie, uległo destrukcji, zniszczeniu, wymazaniu i wytarciu. Dzisiaj kikuty ścian kościołów i dworów straszną w nocy pustymi oczodołami okien, zarośnięte kolczastymi akacjami cmentarze skrywają wszelkie ślady. Brukowane drogi ze szpalerami drzew prowadzą donikąd ginąc w lasach, gdzie można natrafić na zdziczałe szlachetne stare drzewa i krzewy.
Ratowanie tych miejsc to stworzenie jednego wielkiego - pustego - skansenu, bo często wsi już nie ma a mieszkańcy miasteczek myślą już inaczej. Są to potomkowie Polaków, rzymskich-katolików, a także unitów, którzy uważali się za obywateli Rzeczypospolitej, potomkowie Wołochów którzy przywędrowali do Rzeczypospolitej i otrzymywali polskie prawa, herby, służyli w polskich formacjach wojskowych, Żmudzinów którzy walczyli w polskich powstaniach, ale także Ruisnów i Litwinów którzy z Rzeczypospolitą czuli jednego ducha, potomkowie tych, którzy w ogromnej większości zostali albo zabici, albo wywiezieni na Sybir, albo zmuszenia do emigracji, albo ulegli przenicowaniu na inną wiarę i kulturę. Dzisiaj ci potomkowie nawet gdy znają swoje korzenie to się ich często wstydzą. Taki jest bowiem efekt nowej agresywnej polityki kulturalnej nowych państw.
Jednak co dalej z zabytkowymi kościołami, dworami. Czy mają zapaść się i zostać zaorane? Aby do tego nie doszło są konieczne trzy kierunki działań. Wszystkie trzy muszą być prowadzone aby był skutek. Nie chodzi o biadolenie, narzekanie, rozdzieranie szat lecz konkretne pozytywne działania, prowadzące do realnych konkretnych wyników.
1. DZIAŁANIA POLITYCZNE - aby Polska i nowe państwa wspólnie dbały o zabytki i pamięć. Zaognianie, podsycanie nienawiści bardzo tutaj przeszkadza. Jest na rękę Rosji i Niemcom, którzy boją się współpracy gospodarczej naszych państw i nie chcą dopuścić do stworzenia silnej grupy.
2. DZIAŁANIA RATUJĄCE- społeczny ratunek tam gdzie się wali. Aktywność lokalnych środowisk, tworzenie grantów, akcji wsparcia, działania Polonii - skierowane na bieżące potrzeby, tam gdzie sytuacja jest najbardziej dramatyczna
3. DZIAŁANIA EDUKACYJNE- odtwarzanie świadomości potomków, do czego mamy pełne prawo. Nie chodzi o to aby kogokolwiek zmieniać, ale by każdy znał prawdę o swojej tożsamości. Tę prawdę, która była niszczona przez lata zborów, wojen i celowego ludobójstwa.
Rozwijanie tylko jednego z tych działań nie ma sensu. Wszystkie trzy działania muszą istnieć żeby udało się uratować kulturę Kresów. O ile działanie drugie jest prowadzone, o ile działanie pierwsze jakoś sobie radzi z zaognianiem, to najgorzej jest z działaniem trzecim, bo zazwyczaj działania edukacyjne się lekceważy. A przecież świadoma społeczność po pierwsze chce ratować zabytki i tradycje po drugie może się potem nimi opiekować i z nich korzystać. Jeśli tego nie będzie to nie ma sensu podejmować działań.
Jednak edukacja rozumiana jest często bardzo błędnie albo nadużywana do wykazania rzekomych efektów miernych akcji. Działaniami edukacyjnymi NIE są niestety: stawianie pomników, wydawanie cegieł naukowych, robienie sympozjów - czyli to co głównie jest podejmowane i dotowane przez państwo i to czym każdy chce się pochwalić. Pomimo udziału NAUKowców te działania nie prowadzą do realnego NAUCZenia szerokich rzeszy ludności i rozmywają się trwoniąc gigantyczne pieniądze.Przecinanie wstęgi, odsłanianie monumentów, referat z obecnością VIP-w i profesorów - nie przekładają się prawie w ogóle na edukację społeczeństwa. Ludzie posługujący się innym językiem nie przeczytają cegły naukowej. Korzyści z sympozjów czerpać będą głównie autorzy kolejnych cegieł. Pomniki natomiast będą solą w oku przeciwników, będą zaogniać i stanowić przyczynek do wzrostu nienawiści a także wstydu. Pomniki nie służą nikomu jedynie tym którzy już i tak są zwolennikami danej osoby z pomnika. Pomniki nie zwiększają świadomości u ludzi którzy "przechodzą obok", nie zwiększa się odsetek ludzi zaangażowanych. Pomnik nic nie wnosi do rozwiązania problemu. Budowa pomnika to często milion złotych, podczas gdy za te same pieniądze można trwale zostawić ważne informacje w umysłach 100.000 zwykłych mieszkańców.
Kluczowe dla skutecznej edukacji są działania nie spektakularne, które można sprowadzić do trzech prostych słów:
zachęta
duma
codzienność
Niestety żaden z tych elementów nie jest rozwijany przez programy państwowe, ani przez wielkie fundacje. Programy grantowe za działania na tym polu przyznają niewiele punktów. Co więcej niemal wszyscy pisząc granty wskazują, że ich program właśnie coś tu wnosi - podczas gdy nie jest to prawdą. Dotowane są jedynie ministerialne programy szkolnictwa podczas gdy ich "odbiorców" trzeba by wpierw w ogóle motywować do korzystania. Programy motywujące jednak już nie są dotowane.
Fundacja Odtworzeniowa Dóbr Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest obecnie jedyną, która podejmuje takie działania w sposób analityczny, świadomy i celowy. Prowadzone działania opierają się na analizie sytuacji i celują w konkretne potrzeby i problemy. Nie są to działania spektakularne więc na ogół media nie chcą ich pokazywać, trudno też zbudować w okół nich wielką akcję społeczną. Działanie te są niezwykle trudne w odbiorze ale proste w metodach. Niewiele osób wspiera prowadzone programy. A jednak udaje się dostarczać do wielu ośrodków na Kresach specjalnie przygotowane materiały edukacyjne, organizować zbiórki takich rzeczy, które wspierają edukację domową i świetlicową wśród Polaków na Kresach i w Rosji. Udaję się też inicjować powstawanie środowisk lokalnych potomków, osób związanych z daną wsią, miastem - które krok za krokiem już same krzewią rozbudzają świadomość, ratują zabytki, zachowują archiwalia. Często środowiska te nie mają nawet świadomości, że zostały zgromadzone i zbudowane przez świadome działania Fundacji prowadzącej portal "Genealogia Polaków". Fundacji udało się też przeprowadzić lub zainicjować szereg konkursów edukacyjnych, przeprowadzić wiele akcji wymiany młodzieżowej, działalność artystyczną, sfinansować szereg pomocy szkolnych i świetlicowych. Prowadzone są też programy zachowywania i upubliczniania śladów polskich - w tym zachowanie blisko miliona kopii cyfrowych polskich archiwaliów kresowych, ponad 100.000 polskich grobów na Kresach, utworzyć Światowy Szlak Powstania Styczniowego i in.
Fundacja często spotyka się z lekceważeniem i niezrozumieniem swoich działań. Ci którzy stawiają pomniki nazywają działania edukacyjne "miękkimi". Tak samo oceniają to komisje grantowe odrzucając wnioski jako niespełniające wymogów formalnych. Na szczęście społeczność coraz częściej rozumie jak ważne i istotne są te działania i jakie mają skutki dalekosiężne. Dzisiaj wiele instytucji ma warunki, aby rozpocząć takie działania. Wato by skorzystać z wypracowanych przez lata systemów. Obecnie jest w opracowaniu Strategia Odtwarzania Tożsamości . Będzie to materiał z którego będą mogły skorzystać zarówno instytucje państwowe jak i prywatne oraz pojedyncze osoby. Materiał będzie tak przygotowany aby na jego podstawie budować programy wsparcia instytucjonalnego ale też by podpowiadać osobom prywatnym co robić aby np. odbudować w maleńkiej wsi kapliczkę czy zachować stary grób.
...
Istotnie potworna dewastacja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:59, 20 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Zamek w Podhorcach. Tak niszczeje polski Wersal Wschodu – historia, zwiedzanie
24 czerwca 2018 przez admin
Lwów od lat przyciąga masy turystów z Polski, niewielu wie że niedaleko od Lwowa również znajdują się bardzo ważne zabytki polskiej kultury. W nieodległej miejscowości Podhorce zobaczyć można to co zostało z zamku znanego kiedyś jako Wersal Wschodu, będącego częścią tak zwanej Złotej Podkowy Lwowszczyzny. Przybliżamy historię Zamku w Podhorcach i przyglądamy się temu jak obecnie wygląda jeden z najważniejszych polskich zamków.
Wieś Podhorce, podobnie jak słynny kościół św. Elżbiety we Lwowie, leży dokładnie na wododziale. Woda z północnej części miejscowości spływa przez Łahodówkę i Styr do Dniepru i ostatecznie do Morza Czarnego. Południe miejscowości to zlewisko Bałtyku. Nazwa miejscowości wywodzi się prawdopodobnie od położenia – “pod górą”. W książce “Zamek w Podhorcach” Władysława Kryczyńskiego z 1894 roku autor wspomina, że wieś podzielona była między Górzan (rzymskokatolickich rzemieślników mówiących po polsku) mieszkających w pobliżu zamku oraz tzw. Sielan mówiących po rusku rolników. W miejscowości działały dwie szkoły – polska i ruska.
Budowa Zamku w Podhorcach
Wieś istniała prawdopodobnie już przed rokiem 1400. Początkowo należała do rodziny Podhoreckich następnie w 1633 roku Podhorce kupił Stanisław Koniecpolski. Według innych podań otrzymał Podhorce w posagu po Katarzynie Żółkiewskiej którą poślubił w 1615 roku. To właśnie Koniecpolskim zawdzięczamy to co zostało dziś z okazałego zamku. Prawdopodobnie jednak budowla nie była wznoszona od zera, a była rozbudową starego grodu Podhoreckich. Budowa okazałej rezydencji wyposażonej również w działa obronne została zakończona w 1640 roku po sześciu latach.
Po ukończeniu budowy ojciec Króla Jana III – Jakub Sobieski posiadający swój Zamek w Złoczowie (15 km w linii prostej) oraz od 1637 roku Zamek w Olesku odległy od Zamku w Podhorcach o 7 km w linii prostej, napisał wiersz “Pieśń o Podhorcach” w której zachwycił się nową rezydencją sąsiada, nie wiedząc jeszcze że zamek należeć będzie do jego wnuka.
Nie wiadomo komu Koniecpolski powierzył misję zaprojektowania nowej rezydencji obronnej. Przyjmuje się, że architektem kompleksu był Andrzej del Aqua (projekt kompleksu pałacowego), Constantino Tencalla lub co bardziej prawdopodobne, jak stwierdza Kryczyński, Guillaume Le Vasseur de Beauplan ( Wilhelm Beauplan ) francuski inżynier wojska polskiego i kapitan artylerii walczący z Kozakami u boku hetmana Koniecpolskiego.
Po śmierci hetmana Stanisława Koniecpolskiego zmarłego 11 marca 1646 roku właścicielem posiadłości w Podhorcach był jego syn Aleksander . Po jego nagłej śmierci w Podhorcach 30 marca 1659 roku zamek odziedziczył wojewoda podolski, kasztelan krakowski, starosta bełski Stanisław Koniecpolski zmarły w 1682 roku. Wnuk hetmana przepisał Brody i Podhorce królewiczowi Jakubowi Sobieskiemu, po jego śmierci posiadłość w Podhorcach przeszła więc w ręce rodziny Sobieskich.
Zamek w Podhorcach w rękach Sobieskich
Stanisław Koniecpolski umiera, a posiadłość przechodzi w ręce rodziny króla. Oficjalnie zamkiem włada królewicz Jakub Sobieski , faktycznie należy on do
Jana III Sobieskiego. To właśnie w tym okresie Zamek w Podhorcach przechodzi swój największy rozwój. Marmurowe i kamienne wnętrza posiadłości wypełniają się nowymi ekskluzywnymi dziełami sztuki czy meblami.
Jan III Sobieski posiadający w okolicach wiele rezydencji w tym również słynną Kamienicę Królewską na Rynku we Lwowie w Podhorcach urządzał bale, uczty i polowania. Po śmierci króla zarządcą włości oficjalnie staje się
Konstantyn Sobieski pod którego rządami rezydencja Sobieskich niszczeje aż do 1718 roku. W 1718 roku na zamku w Olesku przygotowana zostaje umowa sprzedaży zamku w Podhorcach. Ostatecznie finalizacja transakcji odbyła się 15 maja 1720 roku we Wrocławiu gdy w ręce królewicza trafiła 30 tysięcy złotych i zamek przechodzi w ręce hetmana Stanisława Mateusza Rzewuskiego , tego samego który odkupuje od Sobieskich również Kamienicę Królewską.
Rzewuscy w Podhorcach
Pod zarządem nowych właścicieli rozpoczął się gruntowny remont pierwszego piętra zamku. Stanisław Rzewuski ufundował m.in. nowe piece kaflowe zdobiące wnętrza aż do ich gruntownej dewastacji. Świeżo upieczony właściciel zamku umiera w 1728 roku w Kamienicy Królewskiej we Lwowie , a posiadłość przechodzi w ręce Wacława Rzewuskiego . Wacław upodobał sobie rodzinne okolice Sobieskich i poza gruntowną przebudową i doposażeniem zamku w Podhorcach. Rzewuski mieszkał w Podhorcach z żoną i córkami, utrzymywał dwór składający się m.in. z księdza, orkiestry i grupy teatralnej. Zadbał o zbrojną wartę i działa strzegące dróg dojazdowych do posiadłości. W tym samym czasie w miejscowości założony został również browar. Na zamku powstaje też drukarnia.
Wacław Rzewuski decyduje też o wzniesieniu kościoła w Podhorcach mającego być kopią turyńskiej Basilica di Superga. Dzięki niemu podziwiać dziś możemy nie tylko resztki tego co pozostało z czasów świetności kompleksu zamkowo-pałacowego ale także zrujnowany kościół św. Józefa i Podwyższenia Krzyża Świętego , którego budowę rozpoczęto w 1752, a zakończono dopiero w 1763 roku. W 1766 roku kościół zostaje ofiarowany Kapucynom z Oleska.
W 1754 roku po śmierci starszego brata Wacława, założyciela w Olesku największego w Polsce klasztoru Kapucynów zbiory zamku w Podhorcach wzbogacają się o cenne pamiątki po Sobieskich z Oleska. W spisie przedmiotów przeniesionych z Oleska znajdował się m.in. marmurowy stój przy którym ochrzczony został Jan III Sobieski.
Słynny hetman polny koronny, poeta, dramatopisarz i mecenas sztuki Wacław Piotr Rzewuski opuszcza ukochane Podhorce w 1767 roku i udaje się na Sejm Repninowski do Warszawy. Zamku w Podhorcach nie widzi już nigdy więcej. Porwany wraz z synem Sewerynem przez Nikołaja Repnina do Smoleńska zostaje zesłany do Kaługi. Podczas pobytu w niewoli siły rosyjskie pierwszy raz demolują posiadłość w Podhorcach. Dzicz która przetoczyła się przez zamkowe wnętrza odcisnęła piętno na długie lata.
Wacław wychodzi z niewoli w styczniu 1773 roku i odnajduje się już w nowym świecie. Podhorce znajdują się już pod zaborem austriackim i zostają zagrabione przez austriackiego okupanta . Hetman… zostaje mnichem, przenosi się do Sielec pod Chełmem w woj. lubelskim gdzie umiera 27 października 1779 roku.
Początki końca złotej ery zamku
Zaborcy szukają nabywcy na ukradzioną posiadłość. Austriacy organizują licytacje włości w 1782, 1786 oraz w 1787 roku. Sprzedanych zostaje wiele bezcennych przedmiotów znajdujących się do tej pory w zamkowych zbiorach. Zamek traci też oryginalne miedziane pokrycie dachowe. Na ostatniej licytacji rodzinną posiadłość odkupuje syn Wacława – późniejszy zdrajca z Targowicy – Seweryn Rzewuski. Seweryn słynący z zamiłowania do… alchemii i poszukiwania skarbów otwiera na II piętrze zamku pracownię alchemiczną. W przeciwieństwie do ojca nie mieszka w posiadłości na stałe. Seweryn Rzewuski dołącza do targowicy. Posiadłość powoli traci dawny blask. W czasie insurekcji kościuszkowskiej zostaje skazany na karę śmierci przez powieszenie oraz konfiskatę majątku. Ręka sprawiedliwości jednak go nie dosięga. Zdrajca wyjeżdża z Polski, umiera w Wiedniu w 1811 roku.
Podhorce przechodzą w ręce żony Seweryna – Konstancji z Lubomirskich, która nie mieszka w posiadłości. Faktyczną pieczę nad zamkiem sprawuje jej sługa. W tym czasie posiadłość podupada, a część zbiorów zostaje sprzedana. W 1826 roku właścicielem zamku zostaje słynny podróżnik i syn targowiczanina – Wacław Seweryn Rzewuski uwieczniony w utworach m.in. przez Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego.
Pod nieobecność właściciela zarządcą zamku jest Franciszek Remiszewski , który wysprzedaje majątek na licytacjach w których udział chętnie biorą żydowscy kupcy. U komornika przepadają też wsie Kąty, Łabacz, Rażniów, Jesionów, Kadłubiska. Z uwagi na Powstanie Listopadowe do kraju wraca Wacław i wraz ze sformowanym oddziałem bierze udział w bitwie pod Daszowem. Umiera po niej w niewyjaśnionych okolicznościach. Według podań – albo tonie podczas przeprawy przez rzekę, albo zabity zostaje przez kozaka lub zamordowany przy przekraczaniu granicy austriackiej – 14 maja 1831 roku. Niestety zamkiem dalej zarządca Remiszewski. Umiera w 1832 roku ale sytuacja zamku nie zmienia się. Teraz zarządza nim Feliks Długoborski kontynuujący trwające od lat rozkradanie zamku.
Złote lata dla bandyckiej swołoczy w Podhorcach kończą się nagle z chwilą powrotu prawowitego właściciela – Leona Rzewuskiego . Wściekły Rzewuski wparować miał do zamku i własnoręcznie zdemolować meble Długoborskich, którzy salwowali się ucieczką.
Pod zarządem Leona Rzewuskiego do niektórych okien powróciły szyby, część ze względu na niewielkie środki, zamurowano. Naprawiono uszkodzenia murów i podjęto się renowacji malowideł sufitowych w sali jadalnej znanej później jako zbrojownia. W 1856 roku nastąpiła renowacja dachu pomalowanego oryginalnie na czerwono. Zubożały Rzewuski nie doczekał się potomka od Teidy Małachowskiej, którą poślubił w 1850 roku. Przygnębiony brakiem środków na należyty remont oraz brakiem osoby, która mogłaby kontynuować spuściznę rodu w 1856 roku wystawia Podhorce na sprzedaż. Zamek ma trafić w ręce nowego właściciela pod jednym warunkiem – całkowitej jego restauracji.
Zamek w Podhorcach w rękach Sanguszków
W 1865 roku posiadłość kupuje książę Władysław Hieronim Sanguszko, który już po dwóch latach w 1867 roku oddaje zamek w ręce syna Eustachego. Rozpoczyna się odbudowa posiadłości popadającej w ruinę. Wzmacniane są stropy i mury, naprawiany jest taras nad kazamatami. Okazałej posiadłości przywrócony zostaje dawny blask i Zamek w Podhorcach zostaje udostępniony dla zwiedzających . W latach 70-tych XIX wieku zespół pałacowo-zamkowy i przepiękne ogrody Zamku w Podhorcach ściągały wielu artystów. Posiadłość inspirowała m.in. Napoleona Ordę, Aleksandra Gryglewskiego oraz Jana Matejkę. Z tych czasów zachowało się bardzo wiele zdjęć wnętrz Zamku w Podhorcach, które warto zobaczyć na naszej stronie .
I wojna światowa
Sanguszkowie zarządzający posiadłością pokazywali jej blask wszystkim chętnym, ale sielanka w Podhorcach trwała tylko do wybuchu I wojny światowej. Podczas I wojny światowej posiadłość okupowały wojska carskie, austro węgierskie, a także bojownicy ukraińscy. Początkowo posiadłość dostała się w ręce armii austriackiej, która przybyła na Zamek 10 sierpnia 1914 roku szykując się do odparcia zbliżającej się rosyjskiej ofensywy.
Opór CK armii nie trwał długo i został błyskawicznie przełamany. Już 24 sierpnia przed 10:00 na Zamek w Podhorcach przyjeżdżają rosyjscy generałowie ugoszczeni przez Grabikowskiego winem i miodem pitnym. Zajmujący posiadłość Rosjanie zachowujący się jeszcze dość ludzko i z szacunkiem traktowali Podhorce i ukradli tylko niektóre elementy okazałego zbioru. Matwiej Sulejman Sulkiewicz osobiście wydał zakaz przeznaczenia zamku na kwatery wojskowe. Do celów wojskowych używano studni i terenu posiadłości, rabowano jedzenie, ale żołnierze początkowo nie sypiali w muzealnych wnętrzach. Później stacjonowały tu siły rosyjskie w liczbie 250 żołnierzy. Część zbiorów ukradziono i sprzedano w wiosce, ale wykupił je
burgrabia Marcin Grabikowski .
Rosyjskie wojsko opuszcza zamek w połowie października 1914 roku. M.in. dzięki staraniom Adama Rzewuskiego i Grabikowskiego w dniu odbicia Lwowa przez siły Austriackie w czerwcu 1915 roku udało się uzyskać zakaz konfiskaty majątku zamku w Podhorcach wystawiony przez gen. gubernatora w Brodach. 25 czerwca 1915 roku wycofujące się wojsko rosyjskie zabiera kościelne dzwony . Tego samego dnia zakaz konfiskaty zbiorów zamkowych potwierdzony zostaje rozkazem głównego dowództwa rosyjskiej armii. Wycofujące się wojska rosyjskie zrabowały ostatecznie “tylko” srebrne zastawy, dywany i szablę króla Jana III, broń białą, część księgozbioru oraz sześć obrazów w tym płótno Rembrandta i Tycjana.
1 września 1915 roku w godzinach porannych do wsi dociera pierwszy austriacki patrol, a około 16 do zamku przybywają austriaccy generałowie. 3 września wydany zostaje zakaz wykorzystywania zamku na kwatery wojskowe. Z początkiem 1916 roku wydano decyzję o uruchomieniu szpitala zakaźnego na parterze zamku. Na szczęście udało się ją zablokować. 12 lutego wojsko kradnie naczynia kuchenne. Względny spokój trwa do 28 czerwca 1916 roku gdy między zamkiem, a kościołem ustawione zostają dwa austriackie moździerze. Pierwsze wystrzały sprawiają, że w zamku pękają szyby w oknach , ale dzień później artyleria zostaje wycofana.
30 lipca sielanka dobiega końca. Austriacy zajmują piętra zamku i formują tu komendę V korpusu narażając zamek na ostrzał sił nieprzyjaciela. Zamek bowiem znajduje się się w niewielkiej odległości od linii frontu przed nacierający ze wschodu siłami gen. Aleksieja Brusiłowa. Na szczęście interweniowała nadjeżdżająca ze wschodu komisja mająca ochraniać polskie zabytki na terenach objętych działaniami wojennymi. Poproszono o natychmiastową ochronę posiadłości. Brusniłow zabronił ostrzału posiadłości i dzięki decyzji tej Podhorce ocalały.
Posiadłość wykorzystywana jest do przygotowania uczt, mieszka tu przez pewien czas dowodzący austriackimi wojskami Fryderyk Habsburg . W czasie wojny Podhorce wizytuje także Karol I, a niedługo później Wilhelm II Hohenzollern. 11 listopada 1916 roku naftowe oświetlenie zamku zostaje zamienione na oświetlenie elektryczne. Grabikowski przez cały czas pracuje nad ewakuacją tego, co zostało. Okolice zamku zamieniają się w bazę wojskową. W okolicy wzniesione zostają ziemianki, a nawet polowa kolejka. Wojsko okupujące budynek powoli niszczy zbiory. Skutecznie udaje się ochronić jedynie bibliotekę.
Do pałacu pod Tarnowem w lutym 1917 roku trafia kolekcja z zamkowej biblioteki, broń z Sali Rycerskiej, zamkowe archiwa i kolekcję obrazów. Latem nad zamkiem coraz częściej pojawia się rosyjskie lotnictwo. Na zamku znów ustawione zostają moździerze, a także karabiny maszynowe. 21 sierpnia 1917 roku posiadłość obrzucona została granatami, ale żaden nie zniszczyły zamku. 22 sierpnia granat trafia w zamek i wpada przez dach do Sali Zwierciadlanej. Na całe szczęście nie wybucha. 8 września 1917 roku dach zamku zostaje uszkodzony przez odłamki.
W czasie I wojny światowej zniszczone zostały panele na ścianach i sufitach oraz parkiety. Część zbiorów przetrwała i udało się ewakuować je w sierpniu 1916 roku do Pałacu Sanguszków w Gumniskach pod Tarnowem, który notabene również nie miał zbyt wiele szczęścia. Został ukradziony prawowitym właścicielom i działa w nim zespół szkół ogrodniczych. Komenda wojsk austriackich wycofuje się z zamku dopiero 9 marca. Pozostawiając za sobą zdemolowane posadzki i ściany, kradnąc skóry. Żołnierze Austriacy kradną obrazy z Sali Karmazynowej. Trzy z nich zniszczone powracają wkrótce do zamku. I wojna światowa dobiega końca ale tereny na wschód od Lwowa mają pecha i od 1 listopada 1918 roku znajdują się pod ukraińskim butem. Ani siły Austriackie ani Rosyjskie nie zniszczyły zamku w Podhorcach. Okupującym posiadłość Ukraińcom wystarczyło na to zaledwie 7 miesięcy, bolszewikom tylko kilka tygodni.
Podhorce w okresie obrony Lwowa i wojny polsko-bolszewickiej
Ukraińcy docierają na zamek 28 listopada. Przeprowadzają rewizję i chcą internować córkę burgrabiego “szczęśliwie” chorą wówczas na grypę hiszpankę. Niedługo później aresztowany zostaje Zygmunt syn Grabikowskiego. Wkrótce w kwietniu 1919 roku aresztowany zostaje też drugi syn Wiktor. Ukraińska armia poważnie demoluje zamek w ciągu nocy 19 maja 1919 roku.
27 maja do miejscowości dociera wreszcie polski patrol ułanów .Konflikt polsko-ukraiński powoli zbliża się ku końcowi, ale od początku 1919 roku trwa wojna polsko-bolszewicka. Zamek wciąż jest zagrożony. 19 czerwca 1919 roku rozpoczyna się ewakuacja zbiorów, które początkowo przewożone są do Złoczowa skąd niedługo później w drogę do Tarnowa wyrusza cały wagon ewakuowanych zbiorów. Z zamku wyjeżdża też burgrabia Marcin Grabikowski i jego córka. W międzyczasie Ukraińcy zajmują zarówno Złoczów jak i Podhorce. Wrogie siły stacjonują na zamku do 27 czerwca 1919 roku.
W 1920 roku stan zamku był tak zły, że polska armia porzuciła pomysł wykorzystania go na kwatery. Wraz z rozwojem konfliktu z bolszewikami w lipcu 1920 roku znów próbowano ewakuować resztki zbiorów muzealnych wywożąc je do Krakowa. Dwa dni później 20 lipca burgrabia również opuszcza Zamek w Podhorcach z uwagi na nadciągające działania wojenne. Bolszewicy zajmują zamek przez 6 tygodni.
Po wojnie polsko-bolszewickiej do zamku wracają jego właściciele. Zastają zniszczone wnętrza i kompletnie zniszczone ogrody. Rozpoczynają się prace nad przywróceniem dawnego blasku posiadłości. Na pierwszy ogień idzie restauracja ogrodów, sale na piętrze. W 1931 roku nakładem rodziny Sanguszków wydana zostaje kronika Zamek Podhorecki w okresie Wielkiej Wojny 1914-1920 autorstwa burgrabiego Marcina Grabikowskiego, których fragmenty zacytowano powyżej. W zamku odrestaurowane zostają malowidła na suficie i od 1933 roku rozpoczyna się powrót kolekcji z pałacu Sanguszków pod Tarnowem. W 1939 roku na Zamku w Podhorcach znajduje się 398 obrazów. Niestety, stopniała kolekcja Sali Rycerskiej i starych mebli. Duża część eksponatów w przededniu II wojny światowej jest już bezpowrotnie utracona. Burgrabia Marcin Grabikowski zmarł 26 marca 1926 roku.
II wojna światowa
W momencie wybuchu II wojny światowej Roman Władysław Sanguszko opuszcza pałac w Gumniskach i wyjeżdża do Podhorcy. Książę będący właścicielem zamku porzuca dalsze starania nad remontem i błyskawicznie po przyjeździe kolejny raz podejmuje decyzję o ucieczce. Wyjeżdża z zamku 17 września 1939 roku i udaje się w kierunku granicy węgierskiej. Ostatecznie ucieka do Portugalii, a 10 czerwca 1940 roku wyrusza do Brazylii. Z posiadłości w Gumniskach i Podhorcach udaje się ewakuować zbiory, które
przez Rumunię również docierają do Sao Paulo gdzie do dziś troszczy się o nie specjalnie powołana fundacja Sociedade Sanguszko de Beneficencia
Czasy II wojny światowej to kolejne czarne dni dla posiadłości w Podhorcach. Najgorzej jest od chwili zajęcia ziem przez Armię Czerwoną. Zamek w Podhorcach zostaje oficjalnie ukradziony. Wnętrza są niszczone i rozkradane przez swołocz z karabinami. Najmniej zniszczone zostają najtrudniej dostępne sufity i malowidła sufitowe. Obrywa się wykładzinom ścian, piecom, portalom i kominkom. Z zawiasów wyrywane są drzwi i okna. W kazamatach zamku urządzony zostaje skład amunicji, który później wybucha. Podczas budowy kanalizacji zniszczona zostaje brama wjazdowa do Zamku. Zniszczony i przedziurawiony zostaje dach.
Kolejnym tragicznym dniem jest kontrofensywa Armii Czerwonej podczas której w kierunku Zamku w Podhorcach prowadzony jest ostrzał artyleryjski. Pocisk niszczy kopułę kościoła. Po nadejściu czerwonej zarazy wcale nie jest lepiej. Skradziony zamek i kościół włączone są do Lwowskiego Muzeum Historycznego. Kościół oczywiście zostaje zamknięty.
Powojenna dewastacja w nowych czasach
Gdy wiadomo już że kresowe ziemie zostaną Polsce ukradzione w kwietniu 1945 roku prowadzone są przygotowania do renowacji Zamku. Plan zostaje porzucony. Pozostałe na miejscu zbiory zostają rozkradzione w październiku przez okolicznych żołnierzy. Ocalałe resztki zbiorów trafiają do muzeów we Lwowie ostatecznie w 1947 roku, a w 1949 roku Ministerstwo Zdrowia Ukraińskiej SRR otwiera tu szpital gruźliczy. Ze względu na działanie placówki następuje dalsza dewastacja obiektu.
Na miejscu dawnych ogrodów prowadzony jest ogródek warzywny, a park zamieniony zostaje w sad. Powstają budynki gospodarcze na których powstanie nigdy nie zgodziliby się prawowici właściciele Zamku w Podhorcach. Następuje nieudolna elektryfikacja pozostałości parku i zalanie zabytkowego bruku asfaltem. Trwa dalsza kradzież zabytkowych wnętrz, która ma później katastrofalne skutki. W lutym 1956 roku na Zamku w Podhorcach prowadzony jest remont dachu. Wybucha trwający 3 dni pożar . Złośliwi twierdzą, że pożar wcale nie wybuchł przypadkowo. Miał zostać wywołany specjalnie by ukryć postępującą grabież budynku. Cel zostaje osiągnięty. Pozbawiony dachu Zamek w Podhorcach niszczeje przez kolejne 2 lata. Z zabytkowych wnętrz pozostają już tylko wspomnienia.
Po pożarze do początku lat 60-tych następuje przebudowa zamku tak, by zamiast na burżujską rezydencję bardziej nadawał się na szpital gruźliczy. Na ścianach zamiast drogocennych materiałów i draperii pojawia się zwykła farba. Wnętrza – jak to w komunistycznych szpitalach bywa – “przyozdobione” są białą farbą od góry, a zieloną lub niebieską od dołu. Zniszczone i zamurowane zostają zabytkowe kominki. W całości zostaje tylko jeden stary piec kaflowy .
16 stycznia 1973 roku w Sao Paulo na świat przychodzi prawowity spadkobierca majątku w Podhorcach książę Paul Francois Roman Sanguszko . Obecnie jedyny męski przedstawiciel rodu Sanguszków. Rok później w 1974 roku na zamku kręcone są sceny do filmu Potop. Podhorce grają w nim rolę rezydencji Radziwiłłów w Kiejdanach, a nieodległy zamek w Olesku imituje Taurogi. Niedługo później Zamek w Podhorcach występuje też w filmie D’Artagnan i trzej muszkieterowie.
W 1987 roku zniszczona zostaje część muru oporowego górnego tarasu. Następnie upada pozbawiona remontu zachodnia ściana fosy . Dopiero rok później rozpoczynają się działania mające na celu doprowadzenie do zamknięciu szpitala gruźliczego i przekazania Zamku w Podhorcach Lwowskiej Galerii Sztuki. Ostatecznie dochodzi do tego dopiero w latach 1996-97 . Zagrabione po wojnie zbiory należące do Lwowskiej Galerii Sztuki to około 65% zbiorów, które znajdowały się w Podhorcach w przededniu II wojny światowej.
W 2005 roku oszacowano że na całkowitą odbudowę zamku potrzebna jest kwota od 3 do 3,5 mln dolarów. W 2008 roku na alarm bije międzynarodowa fundacja World Monuments Fund, która umieszcza Zamek w Podhorcach na liście World Monuments Watch obejmującej 100 cennych światowych zabytków zagrożonych bezpowrotnym zniszczeniem. Decyzja ta jest impulsem dla Ukraińców, którzy przeznaczają na restaurację zawrotne 1,7 mln UAH i kolejne 3 mln UAH w roku 2008.
W 2010 roku do zwiedzania otwarty zostaje teoretycznie jedynie dziedziniec zamkowy i część zamkowych kazamatów. W maju 2011 roku kolejna grupa ekspertów szacuje koszt odbudowy zamku na 75 mln euro . W grudniu 2017 roku zebrane zostaje 220 tysięcy UAH, które przeznaczone zostaje na naprawę balustrad. Jak wiele pozostaje do przeprowadzenia gruntownej renowacji widzicie sami.
Od początku czerwca 2018 oficjalnie dostępne do zwiedzania są wnętrza Zamku w Podhorcach. Szpitalne malowanie ścian przykryto białą farbą, a we wnętrzu zamku powieszono fotokopie starych obrazów, które kiedyś znajdowały się w zbiorach Sanguszków oraz płachty zadrukowane… wizerunkami kominków . Wygląda to dość żałośnie. Błąkająca się po zamku obsługa wciska odwiedzającym kit, że do czerwca w zamku działało sanatorium. Jeśli jakieś działało to chyba przeznaczone tylko dla grzybów i pleśni…
Gdzie jest Zamek w Podhorcach?
Zamek w Podhorcach znajduje się w odległości około 90 kilometrów od Lwowa.
...
Rozumiem ze w kraju bieda ale bez przesady. Swiatowy zabytek rzadkiej klasy A mialby zniknac?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:40, 10 Lut 2019 Temat postu: |
|
|
Smutny los zapomnianych dworków ziemiańskich
Obecny stan dworku w Wyskoci pozostawia wiele do życzenia - ginie na naszych oczach, o czym przekonałam się, zaglądając do środka. Dwory - pomniki polskiej historii i tożsamości, popadają w zapomnienie... Dlaczego?
...
Niszczenie kultury trwa!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:51, 17 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Zamek w Podhorcach, znany z filmu ,,Potop” niszczeje
r
Zespół pałacowy w Podhorcach popada w ruinę. Zabytki w Polsce niszczeją a dla Ukrainy są pieniądze! Gdzie te miliony? Na Elewacji zamku tego nie widać! Biorą a efektów brak! Na co przeznaczana jest pomoc?!
...
Na Ukrainie tez nasze. Kasa poszla na 1001 muzeoteatr zydow jakichs tam!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:20, 26 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Pożar zniszczył unikatowy zabytek z pałacowego zespołu rodu Donhoffów
Spłonął zabytkowy spichlerz w Drogoszach. Był częścią pięknego zespołu pałacowego rodu Donhoffów. Do zdarzenia doszło 25 marca w nocy. Na miejscu pracowało kilka jednostek straży pożarnej.
...
Jeszcze tego brakuje!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:44, 29 Maj 2020 Temat postu: |
|
|
Renowacja “białoruskich Łazieniek” wstrzymana z powodu braku środków
2020.05.29 14:33
Właściciel pałacu Umiastowskich: obecnie przeżywamy poważne trudności finansowe. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu.
Klasycystyczny pałac w Żemłosławiu, będący wierną kopią warszawskich Łazienek, popada w ruinę. Niestety maleją szansę na zmianę tego stanu.
Biełsat odwiedził Żemłosław, gdzie mieści się jeden z najcenniejszych zabytków architektury okolic Iwia, by dowiedzieć się o losie jego renowacji.
Pałac Umiastowskich powstał w 1877 r. na brzegu rzeki Gawii. Turyści z Polski rozpoznają w nim bez trudu warszawski Pałac na Wodzie, którego jest wierną kopią. Siedziba miała swoje okresy świetności i upadku, nie raz zmieniała właściciela. W czasach Związku Radzieckiego w pałacu mieścił się zarząd miejscowego kołchozu. Jednak już w czasach niepodległej Białorusi pałac opustoszał.
Nowym właścicielem budynku stała się firma Hradziciel. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
Ten zabytek architektury najbardziej ucierpiał niestety w ciągu ostatnich dziesięcioleci i częściowo spłonął w 2012 r. Zniszczeniu uległ dach, przez co cała budowla ulegała dalszej dewastacji. W 2017 r. białoruskie państwo wystawiło zrujnowany budynek na aukcji. Zaproponowana przez władze cena wywoławcza obiektu wynosiła wtedy 138 rubli, czyli w przeliczeniu 280 zł. Jednak na kupca nałożono obowiązek przeprowadzenia kapitalnego remontu pałacu w ciągu 5 lat.
Nowy gospodarz, stary scenariusz
Nowym gospodarzem obiektu stała się mińska prywatna firma budowlana Hradziciel. I wraz ze zmianą właściciela pojawiła się nowa nadzieja, że pałac zostanie odbudowany i zamieniony w kompleks turystyczny.
Remont przerwano jesienią 2019 r. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
I faktycznie rok temu, gdy sporządzono część koniecznej dokumentacji, w pałacu ruszyły prace remontowe. Na dachu głównego korpusu położono nowe belki, a w prawej oficynie odbudowano kominy i przystąpiono do wymiany pokrycia.
Budowę wstrzymano na jesieni 2019 r. I całą zimę budynek stał bez dachu. Michał Hlinski, dyrektor firmy Hradziciel mówi Biełsatowi, że chciał na wiosnę rozpocząć przerwane prace. Jednak na drodze tym planom stanęła pandemia koronawirusa.
– Obecnie mamy bardzo poważne problemy finansowe, naszym głównym celem jest zachowanie firmy i miejsc pracy. I choć prace zostały wstrzymane, mamy nadzieję, że do końca roku znajdziemy rozwiązanie w tej sytuacji — dodał.
Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
Epidemia, według jego relacji, wpłynęła też na perspektywy zdobycia zagranicznego wsparcia na odbudowę obiektu.
Hliński przypomina, że podczas swojej wizyty w rejonie iwieńskim pałac odwiedził polski ambasador Artur Michalski, który obiecał wesprzeć odbudowę.
Biełsat skontaktował się z Ambasadą RP w Mińsku. Sekretarz prasowy ambasady Arkadiusz Kłębek, który potwierdził informację o wizycie ambasadora Michalskiego w pałacu, stwierdził, że z powodu pandemii koronawirusa, kwestia wsparcia nie została na razie rozpatrzona.
Pałac Umiastowskich przetrwał zimę bez dachu. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
Specjalista ds. renowacji zabytków Ihar Czarniauski opowiada, co oznacza dla pałacu brak dachu i co można zrobić w obecnej sytuacji, by nie dopuścić do dalszego niszczenia budynku. Jego zdaniem dobrze się stało, że pałac trafił w prywatne ręce, bo daje to szansę na poprawę jego losu.
Konserwator, podobnie jak Michał Hliński uważa, że nie ma sensu nakrywać budowlę tymczasowym dachem. Jego zdaniem pochłonie to niemal tyle samo środków co budowa właściwego pokrycia.
– I dlatego, by nie marnować środków, należy od razu wykonywać prace zgodnie z projektem — dodaje.
Pałac państwowy?
Epidemia koronawirusa postawiła pod znakiem zapytania dalsze prace nad rekonstrukcją pałacu. Zdj. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
Jednak według Siarhieja Chareuskiego, historyka architektury i wykładowcy na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym w Wilnie, błędem jest sprzedaż przez państwo podobnych obiektów bez przeprowadzenia tam audytu.
Przypomina, że pałac w Żemłosławiu już trzykrotnie był sprzedawany inwestorom, których wabiła jego niska cena. Poprzedni nie umieli wywiązać się z umowy. Historyk wskazuje, że na Białorusi można wymienić kilkanaście przykładów nowych właścicieli zabytków, którzy nie dają rady sfinansować ich restauracji. Wymienia m.in. pałace w Smilawiczach i Żełudku.
– Najczęściej nowi właściciele nie zdają sobie spraw, ile środków i wysiłków trzeba dla odrestaurowania kompleksów pałacowo-parkowych. To bardzo pracochłonne zadanie, które należy wykonywać pieczołowicie, dokonując odpowiednich badań. Czy ktokolwiek z tych właścicieli zdawał sobie sprawę z np. konieczności przeprowadzenia badań archeologicznych? – dodaje.
Ostatnia właścicielka pałacu z rodu Umiastowskich przekazała go Uniwersytetowi Wileńskiemu. Zdj. Alaksandr Lubanczyk/ Belsat.eu
Jego zdaniem obecnie żadnego prywatnego właściciela na Białorusi nie stać na utrzymanie zabytków takich jak pałac w Żemłosławiu. Przypomina, że było tak również w przypadku ostatniej dziedziczki pałacu – Janiny Umiastowskiej.
Po zakończeniu I wojny światowej i wojny polsko-bolszewiskiej, w obliczu kryzysu gospodarczego hrabina Umiastowska bezpłatnie przekazała pałac Uniwersytetowi Wileńskiemu. Uniwersytet uzyskał w ten sposób bazę naukowo- badawczą i ośrodek wypoczynkowy. Chareuski przypomina też, że nawet po przekazaniu pałacu jego dawna właścicielka nie przestawała weń inwestować, choć główny ciężar finansowy jego utrzymania ponosił uniwersytet.
Siarhiej Chareuski uważa, że tylko państwo może udźwignąć koszty utrzymania obiekty.
Według specjalisty jedynie państwo jest w stanie finansować utrzymanie tego typu obiektów. I dlatego, tak jak przed wiekiem, pałac mógłby trafić we władanie Grodzieńskiego Uniwersytetu Państwowego. Środki finansowe mogłyby wtedy pochodzić z różnych budżetów — rejonowego, obwodowego i republikańskiego, a łatwiej byłoby też zaangażować środki zagraniczne.
...
Bolszewicy za mao zniszczyli!
Piekne miejsce. Zreszta to Wielkie Ksiestwo Litewskie to zachwalac nie trzeba. Mickiewicz wyrazil to w sposob niedoscigniony...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:28, 25 Paź 2021 Temat postu: |
|
|
Straszny dwór, czyli dlaczego w Polsce giną zabytki?
Polska jest cmentarzyskiem zapomnianych dworów i pałaców. W stanie agonalnym znajduje się około 3 tys. zabytków. Dlaczego władze nie zajmują się ich losem, a zamierzają zainwestować miliardy w krytykowaną pseudozabytkową rekonstrukcję Pałacu Saskiego?
...
Komuna zabrala ,panom dwory'. Tylko potem nie miala co z nimi robic. To porzucila i poszly na zniszczenie. Horrendalny system bezsensownej biedy i syfu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|