Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bareizm

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:23, 22 Maj 2018    Temat postu: Bareizm

JERZY DOBROWOLSKI: ZNAŁA GO CAŁA POLSKA. ZNISZCZYŁ GO ALKOHOL

Nie bał się szydzić z ustroju, piętnował przejawy głupoty. Jego niepowtarzalny satyryczny talent zniszczył nałóg...

Jerzy Dobrowolski i Wojciech Pokora w "Poszukiwany, poszukiwana" /East News
Jerzy Dobrowolski i Wojciech Pokora w "Poszukiwany, poszukiwana" /East News

Co to są... te? - pyta dyrektor Centralnego Instytutu Urbanistyki, podnosząc model domu. - Spółdzielcze punktowce - wyjaśnia z szacunkiem, ale zdziwiony jego niewiedzą architekt. - To je damy tu. - Ale tu jest jezioro. - A... dobrze. To jezioro damy tutaj, a te niech sobie stoją w zieleni".

REKLAMA

W komedii Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" Jerzy Dobrowolski grał człowieka, który - według jego filmowej żony - "z zawodu jest dyrektorem". Rozłożył już cementownię i wodociągi, bo nie zna się na niczym, a teraz odpowiada za budowę nowego osiedla. Tu także, "mierząc się z zadaniami, jakie życie stawia przed problemem", zepsuje wszystko, co tylko jest do zepsucia.

Takich "biernych, miernych, ale wiernych" towarzyszy na kierowniczych stanowiskach Jerzy Dobrowolski serdecznie nienawidził. Poświęcił im niejeden skecz. A jego dowcip był zabójczo celny... Miał niezwykły talent wymyślania skrótów myślowych, nowych słów i sformułowań, które wchodziły do języka potocznego.

"Normalka" - na określenie nienormalnej codzienności - to jego. "To Twoja broszka", "Dla mnie bomba", "Ale się porobiło" - też. "Tej wiosny, wcześniej niż zwykle, zazieleniła się kiełbasa" - szydził w kabarecie. Albo: "Zakończył się tydzień pisania listów. Teraz zacznie się miesiąc ich doręczania".

Jak dołożyć towarzyszom
Pochodził z innego świata i nigdy nie pogodził się z porządkami (a raczej nieporządkami) PRL. Jego ojciec był przedwojennym majorem i wybitnym sportowcem. W dwóch olimpiadach brał udział jako lekkoatleta, a w trzeciej, w 1932 r. w Los Angeles, zdobył z kolegami z drużyny brązowy medal w szabli. Jerzy jako 13-latek wstąpił do Szarych Szeregów. W czasie Powstania Warszawskiego był łącznikiem na Żoliborzu.

Trafił do niewoli i w obozie dla młodocianych doczekał końca wojny. Po maturze próbował studiować psychologię. Zdał, ale nie został przyjęty, jako syn sanacyjnego oficera. Z tego samego powodu nie dostał się do Wyższej Szkoły Handlowej. Wtedy zdecydował się na aktorstwo.

Tu też próbował dwa razy, ale wreszcie się udało. Grał w teatrach wrocławskich, potem w Warszawie. Próbował trochę reżyserować. Role, które zwróciły na niego uwagę widzów, dostał na przełomie lat 60. i 70.: wiecznego dyrektora w "Poszukiwany, poszukiwana" oraz kombinatora mieszkaniowego ("biednego misia", powtarzającego "Jogi Babu! Brawo Jasiu!") w "Nie ma róży bez ognia".

Z ich reżyserem, Stanisławem Bareją, rozumieli się w pół słowa. Tak samo patrzyli na otaczającą ich rzeczywistość, z tym że Dobrowolski był znacznie bardziej bezkompromisowy. Już pod koniec lat 50. stworzył kabaret "Koń", a 10 lat później kolejny - "Owca".

Każdy swój skecz analizował pod jednym kątem: czy wystarczająco dołożył towarzyszom z PZPR. Miał przez to wieczne kłopoty z cenzurą. Gdy nastawały małe odwilże, pracował w radiu czy telewizji, dostawał propozycje filmowe. Kiedy władza dokręcała śrubę, wyrzucano go w pierwszej kolejności.

Witold Filler, wieloletni szef działu rozrywki Telewizji Polskiej, chwalił się, że nie dopuszczał na antenę produkcji dwóch wrogów ustroju: Dobrowolskiego i Słonimskiego. Jerzy zareagował w swoim stylu - określeniem "Eichmann humoru", które na lata przylgnęło do partyjnego satyryka.

Jerzy Dobrowolski w filmie "Nie ma róży bez ognia" /Agencja FORUM
Jerzy Dobrowolski w filmie "Nie ma róży bez ognia" /Agencja FORUM
Napij się jeszcze raz
Nie mógł liczyć na stałe dochody, ale wystarczało mu to, co miał: małe mieszkanie, stary trabant, wartburg albo maluch, przy których ciągle majstrował, i wypady z wędką na Mazury. Po jednej z takich wypraw z kamienną twarzą oświadczył znajomym, że złowił szczupaka giganta, którego samo zdjęcie waży kilka kilogramów. Chodził w wytartych dżinsach, powyciąganych swetrach i sfatygowanej kurtce. Czapki ze złamanym daszkiem nie zamieniłby na najbardziej elegancki kapelusz.

Jego pierwsze małżeństwo się rozpadło, gdy poznał młodszą od siebie o 13 lat aktorkę Jolantę Zykun. Fascynacja była wzajemna. Ją urzekła jego nonszalancja, poczucie humoru, charakterystyczny głos i sposób mówienia. Sama przyznawała, że uzależniła się emocjonalnie od męża. I zapewne dzięki temu znalazła w sobie siłę, by przez lata trwać przy nim, mimo wyniszczającego nałogu.

Kiedyś oświadczyła mu ostro, że jeżeli jeszcze raz się upije, to go zabije. "Wracam do domu i już czuję alkohol - wspomina aktorka. - Patrzę, a on śpi, jak to on, na boczku, na poduszeczce. A obok, na drugiej, położył dla mnie największy nóż, jaki był w kuchni. Gdyby przypadkiem przyszło mi do głowy dotrzymać słowa...".

Wszelkie terapie odwykowe kończyły się porażkami. Na początku jednej z nich, po wypowiedzi lekarza, aktor zabrał głos, by skorygować kilka błędnych, jego zdaniem, tez. Po chwili wyproszono go z sali, bo rozbawił i zdemoralizował całą grupę. Zresztą w ogóle nie miał zaufania do tzw. autorytetów.

Kiedyś dowiedział się, że jego przyjaciela Stanisława Tyma, który zerwał przyczep mięśniowy w łydce, czeka operacja, a po niej jeszcze kilka miesięcy w gipsie. "Stasiu, muszę ci powiedzieć, że kategorycznie nie zgadzam się na twoją operację - oświadczył Dobrowolski. - Ale przecież lekarze tak zdecydowali. Muszę! Co robić? - pyta zafrasowany Tym. - Nie zgadzam się. Znajdź takiego lekarza, który powie, że operacja jest zbędna". Tym tak zrobił i po kilku tygodniach okazało się, że jego uraz goi się samoistnie.

Czasem alkoholowe eskapady aktora miały dramatyczny przebieg. Bywało, że nie pojawiał się w domu kilka dni. Znajdowano go półprzytomnego w jakiejś podejrzanej knajpie, na plaży nad Zalewem Zegrzyńskim albo w rowie. Do domu sprowadzali go przyjaciele: kompozytor Jerzy Derfel, Wojciech Młynarski, Tym. Przy tym wszystkim nigdy nie pozwolił sobie na nieprofesjonalne zachowanie.

"Pił strasznie, ale w pracy zawsze był trzeźwy i tych spraw nigdy nie zawalał" - wspominała Maria Czubaszek. Kiedy wchodził w ciąg alkoholowy, po prostu znikał ze sceny. Tyle tylko, że te przerwy stawały się coraz dłuższe. Znajomi wiedzieli, że marnuje się niepowtarzalny talent, ale byli bezradni.

Jerzy Dobrowolski w "Hydrozagadce" /East News
Jerzy Dobrowolski w "Hydrozagadce" /East News
Ojciec najlepszą matką
Prywatnie był czuły i troskliwy. Córka Aleksandra Dobrowolska wspominała, jak czytał jej i siostrze książki na dobranoc, jak je wyprawiał do szkoły, żegnając charakterystycznym gestem, który trochę przypominał bociana podrywającego się do lotu.

"Dziwne, że nigdy nie doświadczyłam na własnej skórze tego ukrytego sadyzmu - napisała zirytowana, że jej ojca niepochlebnie oceniają ludzie, który go nie znali. - Moja mama, czyli druga żona, ani moja siostra też nie".

Ewidentnie sadystą był ukrytym i to bardzo, skoro nawet polski sąd tej cechy charakteru nie dostrzegł i przyznał opiekę nad dzieckiem jemu, a nie pierwszej żonie (która wyemigrowała z kraju i ma się świetnie). A relacja z córkami? W domu utarło się powiedzenie: "ojciec najlepszą matką". I taki właśnie był.

Kiedy Jolanta Zykun, umęczona wiecznym stresem, postanowiła wnieść pozew o rozwód, groźba podziałała na męża, który natychmiast przestał pić. Zadowolona, postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę. Upił się tego samego wieczoru, kiedy do niego wróciła...

17 lipca 1987 r. Jerzy Dobrowolski trafił do szpitala. Rozpoznano u niego uchyłkowe zapalenie jelit. Stan był tak ciężki, że lekarze rozłożyli ręce...

"Pogrzeb miał taki, jakiego by sobie życzył - wspominała Jolanta Zykun. - Chciał, żeby było wesoło. Wydałam majątek, by ułożyli go w trumnie na boczku. Poduszeczka, kurteczka, sztruksy... On tak lubił".

"Był jak ryba wyrzucona na płytką wodę - wspominał Jerzego Dobrowolskiego Franciszek Pieczka. - Nie mógł pływać za bardzo. Co się odbił, wpadał na mieliznę. I do tego kręgosłup miał za twardy. Nie na tamte czasy...".

***

Istotnie gigant kina to bylby gdyby nie nalog a wczesniej rozbicie malzenstwa. Z tego jest chyba to chlanie. Widzicie ze moralnosc to podstawa. Gdyby nie dal sie zdegenerowac to drugi Bareja bylby. Jak sie czyta te wspomnienia to faktycznie szok. Ale umysl!
Niestety genialnosc mozna zmarnowac. Musi byc Bóg. On byl patriota mial genialne zdolnosci i mozliwosci. Nie widac,, tylko" wiary. I katastrofa. Nie poradzi sobie czlowiek genialnoscia... Szkoda. Czyli nalezy jego teksty czytac filmy ogladac. ALE NIE NASLADOWAC JEGO ZYCIA! Jak i wielu geniuszy. Wzorcami osobowymi sa swieci.
Ale oczywiscie olbrzymia sympatia dla niego. Mam nadzieje ze z czyscca wyszedl...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:14, 04 Gru 2019    Temat postu:

90 lat temu urodzil sie arcymistrz kinematografii czyli? Stanislaw Bareja!

Alternatywy 4 – Polska zamknięta w jednym bloku

30 listopada 1986 roku Telewizja Polska wyemitowała pierwszy premierowy odcinek serialu "Alternatywy 4" w reżyserii Stanisława Barei. (...) Obecnie na warszawskim Ursynowie znajduje się ulica Alternatywy.
...

Ludzkosc podziwia hellywud! Co to za sztuka krecic za miliardy $? Wez smieciowa prymitywna kamere idz do komunistycznego bloku i zrob arcydzielo sztuki filmowej!
Zreszta to nie byl blok:

„Alternatywy 4” nie były kręcone na Ursynowie. Scenarzysta i kulisy absurdów PRL

Serial kręcono w czasie stanu wojennego w halach telewizyjnych przy ulicy Woronicza, podobno jako jedyną produkcję w Polsce. To tam wybudowano mieszkania lokatorów, a nawet kawałek klatki schodowej.

..

Tez odlot!

Mistrza poznajemy po tym jak radzi sobie z tym co ma. I faktycznie miliardy budzetu mogly by tylko popsuc! Ta przaśna siermiężność bije dzis wrecz po oczach siłą wurazu! To co jest niby slaboscia urasta do siły! Niby fikcja a dokument! Oto co znaczy prawda epoki! Mozna z dokumentow prawdziwych skonstruowac falsz historyczny a mozna z fikcyjnej opowiesci zrobic PRAWDE O EPOCE! To jest sztuka! I nawet teraz widac ze dawne dziela literackie sa blizsze epoce w ktorej powstaly niz opracowania historykow ktorzy nie rozumieja juz tamtej epoki. O ile nie poznasz faktow to zrozumiesz STRUKTURY EPOKI! JEJ BUDOWE!

Jednakze nie jest to tylko historia! Wszak dzis ze zdumieniem widzimy ze filmy te zaczynaja pasowac do naszych czasow! Nie mamy juz twojego konta na Youtube I CO NAM ZROBISZ?!

Dlaczego to wyglada tak samo? Bo tak dziala MONOPOL! Panstwo komunistyczne to supercorpo! Jedna corpo na caly kraj! I nie ma ucieczki bo granic pilnuja! Stad blok Alternatywy jest symbolem corpopanstwa gdzie nie ma wyboru!

Doslownie wszystko z tego wynika! Co sytuacja to wynik monopolu! To samo robi sie globalnie! Stad filmy Barei opisuja powoli nasz czas! Radze tez czytac Zajdla bo to o tym samym! Mamy potezna literature okazuje sie NA PRZYSZLOSC! Gdy inni jeszcze nie wiedza jak do tego podejsc my juz to przeszlismy i przeanalizowalismy! Tak jestesmy do przodu! Oczywiscie klamstw ze mamy ,nadganiac' Zachod nie bede komentowal! Rozsiewaja to jasi wrogowie zeby nas zniszczyc!

A zatem mamy aktualna tworczosc na przyszlosc! Chcesz zrozumiec przyszlosc ogladaj Bareje!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:34, 31 Lip 2021    Temat postu:

Uczmy sie od mistrzow. To najlepsza szkola. Odwieczna. Wszystkie cywilizacje tak robia. Szkoly to raczej sa do studiowania wiedzy ogolnej i podstawowej. Ale zeby nauczyc sie dzialac to trzeba wlasnie dzialac najlepiej przy mistrzu.
W filmie takim jest Bareja w naszej kulturze. Niekwestionowanym zreszta.

Najwieksze mistrzostwo to jego ostatnie kreacje bo nalezy do tych ktorych tworczosc jest linia stale sie wznoszaca. O ile Poszukiwany jest filmem jeszcze prostym to Zmiennicy i Alternatywy to juz ekwilibrystyka. Barok i rokoko filmu.

Najlatwiej zrobic film liniowy. Jeden bohater przezywa przygody jedna druga trzecia dwudziesta kaniec filma! Moze to byc ciekawe i jest wzglednie proste do zrobienia. Trzeba obmyslic przygody i ulozyc w linię. I Poszukiwany jest w zasadzie taki ,glowna bohaterka' wypelnia swoimi przygodami linie fabularna. Alez juz tu pojawia sie to co dla Barei charakterystyczne. Mnostwo typow ludzkich sie przewija. Facet od cukru w cukrze, stukniety ,artysta', dyrektor od wszystkich dziedzin itd.

Jesli teraz wezmiemy Alternatywy to szok! NIE MA GŁÓWNEGO BOHATERA NIE MA ZADNEJ LINII! Doslownie zywiol chaos! Ten film powinien byc beznadziejny. Widz powinien sie zgubic. Nie wiedziec o co chodzi. Bez ładu i składu! A jednak to jest genialne. Kazdy slabszy rezyser by polegl w tym chaosie. Bylo by to zle zmontowane nielogiczne i bez polotu. A humor bylby zalosny. U Barei wszystko gra jak w zegarku. Sceny precyzyjnie skonstruowane nie za krotkie nie za dlugie. Wstep rozwiniecie zakonczenie. Wstep rozwiniecie zakonczenie. I nastepna i nastepna.

To wlasnie tworzy filmoseriale bo na dodatek na film za dlugie na serial zbyt nieodcinkowe, dziela bez precedensu w historii kina. Nie ma czegos takiego nawet podobnego. Chyba tylko humor brytyjski jest porownywalny. Tylko ze brytyjskie seriale sa jednak wokol jednego bohatera w typie prostym. A i te seriale to przeciez tez sa szczyty kina angielskiego. I powstaly dlugo po Barei. Ich tworcy nie znali Barei oczywiscie. Sami dochodzili do tego stylu i sa na poziomie poczatku tworczosci Barei.

Tak wiec absolutny szczyt gatunku.
Alternatywy i Zmiennicy nie majac glownego bohatera maja jednak zworniki. Anioł jest oczywistym zwornikiem raczej wiezami ktore wieżą bohaterow bo blok ma cechy wiezienia i przypomina schemat Zajdla. W Zmiennikach zwornikiem jest para kierowcow ktorzy finalowo biora slub. Ale tez to nie jest serial o ich ,przygodach'.

U Barei jest bowiem BOHATER ZBIOROWY! ZWYKLY CZLOWIEK! To uderza wrecz. Zrobic bohatera zbiorowego to jest mistrzostwo. I jak wiemy widz nie gubi sie w natloku ,bohaterow'. Inna sprawa ze czesto ogladamy serial 10 razy i juz pamietamy kto jest kim. Ale to ze nam sie nie nudzi to tez znamienne bo nigdy nie ogladamy tylko ,z sentymentu'. Zawsze gdy przypominaja nam sie juz znane sceny sa one świeże. To oznaka klasyki. Tak jak np. Pan Tadeusz nieustannie wraca do domu czy Wojski bez przerwy gra na rogu. I nie powiemy ,to juz bylo'. Po co wracac. Dajcie cos nowego.

Oczywiscie na Barei nikt sie nie uczy. Po 89 nastapila u nas globalizacja destrukcja kultury. Kino oczywiscie mialo byc ,holywudzkie'. I stalo sie takim syfem ze nikt normalny nie chce wracac do produktow po 89 wykonanych po jednokrotnym obejrzeniu i poczuciu zmarnowanego czasu. Oczywiscie ,holywudzkie' opiera sie na olbrzymim wsadzie kapitalu co pozwala oplacic cale hordy robotnikow i w rezultacie wszystko jest wypucowane i swieci efekty wypasione itd. Z wyjatkiem sensu glebi i sztuki. Ale to ma sie sprzedac. Niskobudzetowy holywud jest parodia i to zalosna gdzie samochod rozbija konstrukcje z dykty i tektury. Po co nam to skoro mamy pradziwy holywud gdzie rozbijaja realistyczne do bólu obiekty z efektami specjalnymi. Dostepnosc tego typu produkcji jest latwa i prosta. Tego jest pelno. Chyba raczej mamy przesyt tych efektow.

Oczywiscie kazdy rezyser ma swoj styl i nie ma sensu klonowac nawet Barei. Uczenie sie polega na tym ze robimy najpierw kopie dziel mistrza potem zmieniamy je po swojemu az wreszcie dochodzimy do celu. To jest to! To jest moje. tak chcialbym tworzyc. Etap mistrza jest po to aby to moje mialo jak najwyzszy poziom. Etap nasladowania mistrza tworzy wysokiej jakosci nawyki ktore pozostaja gdy juz ktos wychodzi na swoje. Bez mistrza zycia by mu moglo nie starczyc zanim by do nich doszedl. I tak jest w kazdej dziedzinie! Problemem jest by tego mistrza znalezc. Bo sa partacze wychwalani jako tworcy wrecz cudow a de facto sa to smieci. Bierze sie to z ukladow w srodowisku z mód czyli na ogol z miernoty. I tacy moga niejeden talent zmarnowac wymuszajac robienie czegos co jest niby modne a jest dziadowskie. Cala ,sztuka wspolczesna' to wlasnie taki na sile pompowany syf.

Zatem odkrywajmy prawdziwych mistrzow i strzezmy sie oszustow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:18, 22 Maj 2024    Temat postu:

Kto zabił Wielkiego Szu?
Ciekawa teoria i chyba najbardziej możliwa. Co na to wypoki?

Dzisiaj, po wielu latach, obejrzałem ponownie genialnego Wielkiego Szu Sylwestra Chęcińskiego.

Po przegranej z Szu mówi, łkając, że ojciec go (tzn. Jarka) zabije za stratę pieniędzy i samochodu.

Ojciec Jarka Jaroszewicza, a raczej ludzie, którzy realizują jego polecenie (SB) zmuszają do współpracy Denela (SB się w tamtych czasach raczej nie odmawiało, szczególnie jak się było karcianym oszustem), który pod koniec filmu, po oskubaniu taksówkarza Jurka, sprzedaje Szu bajkę o tym jakoby do hotelu przybył Mikun.

Jarek nie wygląda na zaskoczonego widokiem Szu - nie jest to raczej absurdalny przypadek tylko specjalnie tam pojechał (Szu albo Jola musieli powiedzieć podczas wizyty, w którym hotelu się zatrzymali).

Kilkanaście sekund po tym jak Szu mija Jarka i siada za stołem a kelner nalewa mu wódkę, uwagę Szu zaprzątają dwaj smutni panowie w garniturach, którzy przechodzą obok niego.

Muszą się na niego jakoś szczególnie patrzyć (na ekranie ich nie widać), bo Szu łapie ich wzrok i nawet odwraca się, po tym jak przeszli obok niego (my widzimy tylko ich plecy).

...

kidi1

17.05.2024, 09:01:18 via Wykop

Nikt nie zauważył, że w tłumie gapiów stoi Lipa i się ciszy? Ja od razu zauważyłem



projektant_doktorant

projektant_doktorant

17.05.2024, 10:03:23 via Wykop

@winobranie: A wystarczyło do tego wszystkiego temat zgłębić i nie tylko obejrzeć film, ale do tego przeczytać kolejną książkę. Scenarzysta - Jan Purzycki, napisał kontynuację tej historii (nota bene film był kręcony na podstawie książki "Wielki Szu"), w której okazało się, że Szu wcale nie zginął. Tam było wyjaśnione kto go próbował zabić, a motyw był bardzo prosty i wcale nie była nim rzekoma zemsta.
Gdyby kogoś ciekawiło - "Doktor Szu".

...

Tylko że film to nie jest książka 1 do 1. Zwłaszcza tak dobry. Jeśli ktoś potrafi zrobić taki film to wolno mu zrobić z książką cokolwiek. Po prostu liczy się efekt końcowy..

Kino lat 80tych zadziwia. Co film to klasyka kina. Alternatywy Zmiennicy Seksmisja Kingsajz Wielki Szu i wiele innych. Nawet prosty Kogel Mogel bez żadnej głębi aż chce się oglądać! Niebywale że co wzięli to wyszedł monument! A teraz upadek kompletny.

Działo się tak dlatego że jak pisałem za Jaruzelskiego komuna miała taki opór taka walkę z ludźmi że machnęli ręką! Niech lepiej siedzą w kinie czy przed telewizorem niż na ulicach popierają Solidarność... I to była olbrzymia okazja bo wreszcie było można robić filmy nawet antykomunistyczne! A państwo finansowało produkcję nie było sponsora który wymagał!

I tu widzimy że wielka sztuka rodzi się w bólu! Stąd zabory wygenerowały kulturę Polską nieznana przedtem ani gdzie indziej. Ponadto jeszcze kraj musi mieć wysoką kulturę bo oczywiście wśród prymitywów jest gorzej. Ucisk carski w Rosji też pobudził kulturę stąd Dostojewski ale to nie to co Polska bo nie było materii kulturowej. A raczej mniej. Stąd też artyści w depresji tworzą arcydzieła co już zauważono. Po prostu sztuka to wyraz przeżycia i wielka wymaga wielkiego przeżycia. Ciężko coś wycisnąć z jazdy samochodem na dyskotekę. Z tego też jest twórczość tylko wiecie jakiego typu.

Ponadto nie weszła jeszcze nowa gorsza cenzura która mamy obecnie. Czyli stary reżim upadał a nowy nie powstał. Stąd to okno możliwości. Potem rozjechał nas walec zachodni gorszy niż Rosja bo typu jakiejś galarety bagna które wsysa powoli ale nieustannie i zapadamy się zapadamy aż nas zabije. To jest oczywiście antykultura. Stary marksizm to jeszcze miał poziom to nowe to już jest tylko połączenie obłędu emocji i zaburzeń somatycznych.

Dlatego warto do tego kina wracać. O przypomniała mi się Polonia Restituta. Tak też ten okres z pięknym początkiem niestety nasuwa się słowo intro czyli znowu wpływy językowe z zachodu... Reżyser nieciekawy moralnie ale dzieło jak najbardziej. Wolę to niż obecny syf. Widać że pewna epoka i atmosfera może nawet przeciętnych twórców uskrzydlac że robią świetna sztuke. A to nie byli geniusze i często po 89 ich wytwory są żałosne. Co pokazuje że czas może też ciągnąć w dół jak jest po 89.

Jak widać sztuka też nie jest bynajmniej aktem indywidualizmu jednostki tylko jest też wytworem zbiorowości a ostateczny kształt nadają jej oczywiście ci którzy potrafią to robić najlepiej. Tak jak oczywiście w każdej dziedzinie. Prawo prawnicy literaturę literaci naukę naukowcy ale każdy z nich jest zanużony w zbiorowości i żyje jej życiem i ja wyraża...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy