Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Narodowa konspiracja ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:12, 19 Wrz 2012    Temat postu: Narodowa konspiracja ...

Na skutek rzadow komuny szczegolnie zaklamana jest ...

NARODOWA KONSPIRACJA WOJSKOWA ...

Na szczescie AK juz dawno uzyskalo wlasciwe miejsce ...

Narodowcy jeszcze nie ...

70. rocznica powstania Narodowych Sił Zbrojnych.

Działająca w konspiracji w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu formacja wojskowa obozu narodowego - Narodowe Siły Zbrojne powstała 20 września 1942 roku. W tym roku mija 70 lat od tego wydarzenia.

Utworzenie Narodowych Sił Zbrojnych miało miejsce 20 września 1942 r. na mocy rozkazu płk Ignacego Oziewicza "Czesława", pierwszego komendanta głównego formacji. Organizacjami, które ją tworzyły były: Organizacja Wojskowa Związek Jaszczurczy, część Narodowej Organizacji Wojskowej, Polski Obóz Narodowo-Syndykalistyczny, Narodowa Konspiracja Niepodległości, Narodowo-Ludowa Organizacja Wojskowa, Zbrojne Pogotowie Narodu, Zakon Odrodzenia Polski i Legion Unii Narodów Słowiańskich, jak również część członków Bojowej Organizacji "Wschód", Korpusu Obrońców Polski, Konfederacji Zbrojnej, Polskiej Organizacji Zbrojnej, Organizacji Wojskowej "Wilki", Związku Kobiet Czynu, Polskich Wojsk Unijnych, Młodego Nurtu i Załogi Partyzantów Wojskowych, a także niektórzy żołnierze Armii Krajowej.

Organem kierującym NSZ została Tymczasowa Narodowa Rada Polityczna. Narodowe Siły Zbrojne pragnęły objąć swoim działaniem tereny Polski sprzed 1939 r., a także rejony zamieszkałe przez Polaków znajdujące się przed wojną na terytorium niemieckim. Na tych obszarach utworzono sześć inspektoratów, podzielonych na 17 okręgów.

Tak główny cel walki NSZ streszczał w rozkazie ogólnym nr 3 ze stycznia 1944 r. ówczesny komendant główny płk Tadeusz Kurcyusz "Żegota". "Wobec przekroczenia przez wojska sowieckie granicy Polski, Rząd Polski w Londynie oraz społeczeństwo polskie w Kraju wyrażają swą niezłomną wolę przywrócenia niepodległości całego terytorium polskiego do granicy na Wschodzie sprzed roku 1939, ustalonej za obustronną zgodą traktatem ryskim (...)Jedna jest dla nas Polska prawdziwie Niepodległa i Wielka, zdolna zapewnić pokój sobie i innym narodom Europy Środkowej i dać wszystkim Polakom ziemię lub warsztat pracy. - Jest nią Polska od granicy traktatu ryskiego na wschodzie, po Odrę i Nysę Łużycką na Zachodzie (...) Narodowe Siły Zbrojne walczyć będą o przywrócenie Polsce wszystkich Jej ziem wschodnich" - czytamy w piśmie.

NSZ pragnął walczyć przeciwko Niemcom, jak i ZSRR, uznając Sowietów za największe zagrożenie. "ZSRR, równocześnie z głoszonymi roszczeniami do połowy ziem polskich, prowadzi w Kraju przez swe agentury PPR i Armię Ludową, komunistyczną akcję dywersyjno-rewolucyjną wymierzoną przeciw ustrojowi i całości Państwa Polskiego" - podkreślił w przytoczonym rozkazie "Żegota". Jego formacja pragnęła oprzeć odrodzoną Rzeczpospolitą na wierze i wartościach katolickich oraz m.in. własności prywatnej.

Powstanie Narodowych Sił Zbrojnych nie zostało pozytywnie przyjęte przez władze AK, które dążyły do konsolidacji sił podziemia. Zainicjowano jednak dialog na temat wspólnych działań bojowych. Początkowo wobec braku zgody NSZ na podległość względem Armii Krajowej, rozmowy zerwano, a nową formację skrytykowano. Po kilku miesiącach jednak dyskusje wznowiono i w marcu 1944 r. zatwierdzono dokument scaleniowy głoszący, że oddziały NSZ stają się częścią formacji partyzantki AK, a płk Kurcyusz zostaje pełnomocnikiem ds. scalenia NSZ. Po jego śmierci jednak w Narodowych Siłach Zbrojnych nastąpił rozłam. Powstało podległe Armii Krajowej NSZ-AK i odrębne NSZ-ZJ. Podział ten został potępiony przez polskich przywódców.

W międzyczasie w związku z aktywizacją partyzantki komunistycznej część formacji NSZ rozpoczęła jej zwalczanie, a w sytuacji wkraczania w głąb kraju oddziałów sowieckich, powstał plan przemieszczenia się jednostek Narodowych Sił Zbrojnych w rejony kontrolowane przez zachodnich sojuszników. Władze NSZ krytykowały też ideę Powstania Warszawskiego, jednak w obliczu jego rozpoczęcia, podjęły wspólną walkę w jednostkami AK.

Pod koniec 1944 r. przeważająca część formacji NSZ podporządkowała się Narodowej Organizacji Wojskowej tworząc Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, które organizowało akcje partyzanckie przeciwko NKWD i UB, a także jednostkom UPA. Ostatnie oddziały NZW zwalczane przez władze komunistyczne prowadziły działania do połowy lat 50.

>>>>

Poniewa ignorancja jest totalna trzeba wytlumaczyc ...

NSZ nie jest nazwa OGOLU konspiracji narodowej tylko czesci ...

Najpierw powstala NOW - Narodowa Organizacja Wojskowa .
Nastepnie jej WIEKSZOSC weszla do AK a mniejszosc NIE .
Mniejszosc wraz z mniejszymi organizacjami oraz ze Zwiazkiem Jaszczurczym ( faszyzujacym CO NIE ZNACZY ZE HITLEROWSKIM tylko wzorujacym sie na Mussolinim ale ZACIEKLE antyniemieckim czyli w danym wypadku hitlerowskim ) ...
Nastepnie NSZ zdecydowala sie wejsc do AK . Ale znow wylamala sie drobna czesc wlasnie ten Zwiazek Jaszczurczy i nazwala sie ... NSZ . Nie mozna ich mylic ...
Zatem mozna to przedstawic tak :
NOW 90.000 ( W AK od poczatku)
NSZ 80.000 ( W AK od 1944 )
ZJaszczurczy 10.000 ( poza AK )
razem 180.000
Taki byl stan w 1944 przed Powstaniem . Byla to najliczniejsza organizacja poza AK .
Natomiast skoro AK liczyla 500 tys . to narodowcow moglo tam byc 33 % !!! Nic dziwnego bo Stronnictwo Narodowe bylo najwieksza partia juz w 1939 liczylo 200.000 a na skutek wojny WZROSLO . Wojna aktywizowala . A struktury partii po prostu tworzyly oddzialy wojska stad taka liczebnosc ... AK tworzyly KADRY POLITYCZNE POLSKI pamietajmy o tym . Ludzie ktorzy przed wojna zajmowali sie polityka masowo poszli do AK! Takze zwiazkowcy itp . Wszelcy dzialacze !




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:48, 12 Gru 2013    Temat postu:

Zmarł Kazimierz Młynarski ps. "Kruk"

Kazimierz Młynarski ps. "Kruk" - żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, porucznik Wojska Polskiego zmarł 10 grudnia - poinformował okręg lubelski Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Miał 85 lat.

Kazimierz Młynarski jako żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych od stycznia do lipca 1944 r. walczył w zgrupowaniu swojego brata Stanisława Młynarskiego ps. "Orzeł" w powiecie Janów Lubelski - Kraśnik.

Od 1997 r. był aktywnym członkiem Związku Żołnierzy NSZ. Od 2004 r. do chwili śmierci był prezesem Koła Związku w Łychowie. Uczestniczył w wielu pracach nad budową pomników i tablic pamiątkowych poświęconych Narodowych Siłom Zbrojnym m. in. tablicy kpt. Wacława Piotrowskiego w Kraśniku, pomnika w Zalesiu, Stróży, mogiły w Marynopolu.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się 13 grudnia 2013 r. w Kraśniku.

....

Tak trzeba przywracac prawde nie tylko w trudno dostepnych publikacjach ale i w pamieci zbiorowej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:23, 09 Lis 2014    Temat postu:

Odsłonięto grób wojenny żołnierzy NSZ w Mazańcowicach

Grób wojenny plut. Edwarda Biesoka ps. Edek i jego pięciu podkomendnych, którzy walczyli w zgrupowaniu NSZ kpt. Henryka Flamego "Bartka", odsłonięto w sobotę na cmentarzu w Mazańcowicach koło Bielska-Białej.

- To pierwszy nagrobek poświęcony partyzantom Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania "Bartka" i pierwsze w województwie śląskim uhonorowanie żołnierzy polskiej partyzantki niepodległościowej opracowane w ramach badań prowadzonych przez Związek Żołnierzy NSZ – poinformował prezes okręgu podbeskidzkiego Związku Władysław Sanetra. Nagrobek odsłoniła 3-letnia Oliwia Krywult, potomek rodzin Biesoków i Krywultów, której pradziadowie walczyli w zgrupowaniu "Bartka".

Pomnik, który ufundowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz samorząd Jasienicy, został umieszczony w miejscu pochówku Edwarda Biesoka. Wyryto na nim nazwiska jego pięciu podkomendnych poległych i zamordowanych w 1946 r.: Jana Kłaptocza "Jaśka", Franciszka Kołoczka "Gołębia", Józefa Kupca "Wesołego", Leopolda Sieklińskiego "Poldka" i Józefa Wójcickiego "Maćka".

- Rozpoczynamy chrześcijański pochówek żołnierzy Polski niepodległej. Przede wszystkim chcemy pochować tych, którzy leżą w bezimiennych grobach, dołach i miejscach, które są obecnie miejscami użyteczności publicznej. Ich użytkownicy nie mają świadomości, że leżą tam ofiary komunizmu – powiedział Bogdan Ścibut ze Związku Żołnierzy NSZ i koordynator projektu "Powinniśmy wracać po swoich", którego celem jest m.in. odnalezienie bezimiennych grobów żołnierzy "Bartka", a także udokumentowanie działalności tego Zgrupowania.

Jak podkreślił, projekt pokazuje współczesnej młodzieży, że bohaterowie Polski niepodległej pochodzili z ich okolicy i byli ich rówieśnikami. Najstarszy żołnierz oddziału "Edka" – Leopold Siekliński - miał 22 lata. Ścibut dodał, że dzięki dotychczasowym badaniom ustalono już, że na Opolszczyźnie komuniści zamordowali ok. 90 żołnierzy "Bartka". - Pojedyncze groby znajdują się przy szpitalach i więzieniach. Kilkanaście osób może spoczywać przy siedzibach UB. Są też miejsca w bezimiennych grobach na cmentarzach katolickich i ewangelickich. Ostatnio ustaliliśmy miejsce pochówku Sieklińskiego – powiedział.

Edward Biesok urodził się w 1927 r. w Mazańcowicach. W czasie okupacji został usunięty ze szkoły za manifestowanie niechęci do Niemców. Z powodu odmowy podpisania Volkslisty przez rodziców w wieku 13 lat został wywieziony na roboty do Rzeszy, skąd uciekł.

Od lata 1945 r. miał kontakty z partyzantami z oddziału Flamego, którzy walczyli w okolicach Czechowic. We września poszedł do gimnazjum w Bielsku, lecz został z niego usunięty, prawdopodobnie w związku z podejrzeniami o udział w NSZ. Dołączył do oddziału "Bartka". W styczniu i lutym 1946 r. na rozkaz dowódcy zorganizował własną grupę, która liczyła osiem osób. Żołnierze przeprowadzili kilkanaście akcji. Zajmowali się m.in. aprowizacją na rzecz całego Zgrupowania.

W maju 1946 r. "Edek" z oddziałem wziął udział w zlocie Zgrupowania "Bartka" na Baraniej Górze i defiladzie NSZ w Wiśle. Zginął na Błatniej w zwycięskim dla partyzantów starciu z plutonem kompanii operacyjnej milicji z Katowic. Przez 67 lat żołnierz spoczywał w lesie, nieopodal miejsca, w którym zginął. Poszukiwania jego grobu trwały ponad dwa lata. W ub.r. został pochowany z honorami w rodzinnej miejscowości.

Oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach.

Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy, podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ, zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na ziemie zachodnie, skąd żołnierze rzekomo mieli być przerzuceni do amerykańskiej strefy okupacyjnej. W ten sposób w trzech etapach, między 5 a 25 września 1946 r., wywieziono i zamordowano co najmniej 167 partyzantów. Miejsca kaźni zlokalizowane są w okolicach miejscowości Stary Grodków i Barut na Opolszczyźnie. Flame zdołał uciec. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się. 1 grudnia 1947 r. został zabity przez milicjanta.

...

Wreszcie . Ostatnia pominieta formacja . Najbardziej krzywdzona .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:37, 02 Paź 2017    Temat postu:

Powstanie Warszawskie nie skończyło się 2 października…
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Paźdź 05, 2016
Zbigniew Świderski
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj


Warto przypomnieć losy jednego z najbardziej walecznych i liczebnych zgrupowań, które walczyły w Powstaniu Warszawskim do samego końca, czyli do 5 października.


T
ytuł może wydać się niektórym zaskakujący. We wszelkich podręcznikach od lat jako datę końcową Powstania Warszawskiego podaje się 2 października. Faktycznie, tego dnia nastąpiła kapitulacja. Akt podpisano w Ożarowie, w tymczasowej siedzibie von dem Bach-Zalewskiego.


Zgrupowanie Chrobry II

Warto przypomnieć losy jednego z najbardziej walecznych i liczebnych zgrupowań, które walczyły w Powstaniu do samego końca, czyli właśnie do 5 października. Mam na myśli zgrupowanie Chrobry II, ale też całe środowisko Narodowych Sił Zbrojnych, walczące podczas zrywu stolicy.

Dlaczego pamięć o zgrupowaniu i jego najdłuższej walce była tak długo skrywana? Może nie jest to wielką niespodzianką, ale przyczyna tkwi m.in. w składzie osobowym Chrobrego II, który nie był „na rękę” komunistycznym władzom.

Zgrupowanie walczyło na terenie tzw. Twardego Frontu, który obejmował dwie strategiczne reduty: Dworzec Pocztowy i Dom Kolejowy. Zasługi walczących tam żołnierzy nigdy nie zostały odpowiednio zaakcentowane. Problem tkwił w NSZ-owskim rodowodzie Chrobrego II. Władza, utrwalając swoją pozycję i pisząc historię na nowo, nie mogła wspominać o obrońcach z Al. Jerozolimskich i ul. Twardej, jednocześnie prowadząc polowania na „zaplutych karłów reakcji”. Nie zgadzało się to z linią propagandy, według której NSZ to hitlerowcy czy faszyści.


„Chrobry II nie oddał Niemcom ani piędzi terenu”

Chrobry II był najliczniejszym zgrupowaniem. Przez jego szeregi przewinęło się ponad 3 tys. ochotników. Wyróżniało się też na tle innych kadrą, która przeszła szkolenia w podchorążówce. To mocno zaprocentowało w rozsądnych, a zarazem brawurowych działaniach podczas Powstania Warszawskiego. Młodzi elewi potrafili w krótkim czasie przeszkolić innych w zakresie obsługi broni, rozpoznania materiałów wybuchowych oraz, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, miejskiego survivalu.

W wielu raportach pojawiają się wzorowe opinie o dowództwie NSZ. Warto też wspomnieć, że NSZ-owcy obejmowali znaczące stanowiska w innych zgrupowaniach i oddziałach (Radosław, Kryska, Barry, akcje przy zdobyciu PAST-y, Pułk „Sikory”). Sam Antoni Chruściel „Monter” stwierdził:

Co tu gadać, jedynie Chrobry II nie oddał Niemcom przez cały czas trwania akcji ani piędzi terenu.

Choć z politycznego punktu widzenia NSZ miał inne plany i na pewno nie było to wywołanie Powstania, oddziały NSZ-owskie zdołały w krótkim czasie zorganizować broń i przeszkolić ochotników. Stworzono dwa główne bataliony – Lecha „Grzybowskiego” i Lecha „Żelaznego”. Swoje miejsce znaleźli w nich ci wszyscy, którzy nie trafili do macierzystych oddziałów na czas, a także ci, którzy chcieli przyłączyć się do walki.


W szeregach Chrobrego II walczył Witold Pilecki

Zgrupowanie Chrobry II charakteryzował szeroki wachlarz środowisk – od AK, przez PAL, AL aż po NSZ. Byli też Żydzi. To kolejny dowód na to, że NSZ nie było antysemickie, jak chciała tego czerwona propaganda. Mało tego, warto przypomnieć przedwojenne powiedzenie, że „każdy oenerowiec miał swojego Żyda”. To przecież nikt inny, jak narodowcy przygotowywali na wykradzionych papierach metryki chrztu Żydom, co całkiem przeczy rzekomej fali programowej „nienawiści” i antysemityzmu. W szeregach Chrobrego II walczył też Witold Pilecki (magazyny Hartwiga przy Towarowej), więzień Auschwitz.
Czytaj także: Malarz, tancerz, podrywacz i… złodziej roweru. Czego nie wiedziałeś o Witoldzie Pileckim?

Chrobry II przeszedł ciężki szlak bojowy. Może nie przetrwał tyle bombardowań, co oddziały z innych części stolicy, jednak pozycja strategiczna, łącząca zachód ze wschodem, wymagała ofiary i niezwykłego planu działań, by przetrwać, i to najdłużej.

Szczęściem w nieszczęściu było bliskie usytuowanie browarów (źródło zboża), co dawało zgrupowaniu szanse aprowizacyjne. Pobliska kolej średnicowa i jeżdżące nią niemieckie pociągi z zaopatrzeniem na front wschodni także były celem eskapad. Zbigniew Kuciewicz, żołnierz Chrobrego II, wspominał, że w Domu Kolejowym żołnierze Kompanii Warszawianka (I Baon Lecha „Żelaznego”) mieli nawet konia, którego przechowywali na którymś piętrze budynku. Oczywiście, w końcu został skonsumowany.
Czytaj także: Kapelani Powstania Warszawskiego. Prawdziwi dobrzy pasterze





Kapitulacja Powstania Warszawskiego

Najciężej jednak było z bronią i amunicją. NSZ nie znało rozmieszczenia magazynów AK. Broń ze zrzutów była często połamana lub trafiała w ręce wroga. Na tym tle zawsze panowały kłótnie i utarczki między zgrupowaniami, a nawet wewnątrz nich.

Lech „Żelazny” pod koniec września sam udał się na Dworzec Pocztowy (obroną dowodził tam słynny Brym-Zdunin). Wybuchł bunt o zasobniki. „Żelazny” napotkał śpiącego wartownika, który po przebudzeniu zamiast strzelać (właściwa reakcja wynikająca z rozkazów), przeprosił dowódcę I baonu. Ten, po udzieleniu wartownikowi należnej reprymendy, uśmiechnął się. Niemcy nie potrafili zdobyć reduty przez tyle czasu, a on to zrobił sam, w dodatku bez broni.

Kapitulacja Powstania została przyjęta przez żołnierzy Chrobrego II z oburzeniem. Byli pełni zapału i sił (także ze względu na mniejsze obciążenie działaniami hitlerowców niż w innych obwodach Warszawy). Mieli wreszcie dużo broni, a tu… koniec. Zawieszenie broni nie oznaczało jednak końca walk, a 3 października zginęła sanitariuszka zgrupowania.
Czytaj także: Zabić albo wysiedlić. Dramatyczny los cywilów w powstańczej Warszawie


Żołnierze do końca

4 października rozpoczęto przygotowania do wymarszu z Warszawy. Lepiej zachowaną broń skrzętnie ukryto, podobnie jak dokumentację oraz sztandar Chrobrego II. NSZ od początku walczyły z dwoma wrogami – hitlerowskimi Niemcami i ZSSR. NSZ-owcy nie mieli złudzeń co do komunistów, co nie podobało się dowództwu AK oraz rządowi londyńskiemu.

Żołnierze NSZ, którzy nie zginęli w Powstaniu, trafili do niemieckich obozów. Z pozostałymi rozprawił się aparat enkawudowskiego terroru, którego symbolami stały się „Toledo”, Pawilon X czy piwnice budynku MBP.

Z Warszawy wymaszerowali w kolumnach czwórkowych. Jak prawdziwy oddział, a nie grupka cywilów. Wielu niemieckich żołnierzy im salutowało. Nie mogli uwierzyć, że w tym mieście-ruinie, pod gruzami, przetrwali ludzie. Powstańcy złożyli broń na pl. Kercelego. Niemcy dziwili się – jak to, tak mało? A oni tylko tyle mieli. Wychodzili mundurach i z podniesiona głową. Żołnierze do końca!
Czytaj także: W piwnicach, kanałach, na barykadach… Dziewczyny z powstania

*Pamięci Zbigniewa Kuciewicza…


**Korzystałam z:

Bojemski Sebastian, „NSZ w Powstaniu Warszawskim”, Fronda, 2009;

Kownacki Andrzej, „Jak powstało i walczyło Zgrupowanie Chrobry II”, nakład własny, 1993;

Rozmysłowicz Adam, „Żelazna Twierdza – Dworzec Pocztowy w PowstaniuWarszawskim 1944″, Skarpa, 2013;

Utracka Katarzyna, „Zgrupowanie AK Chrobry II”, Bellona, 2002.

...

Pamietajcie ze ksiazki PRLu nie sa wiarygodnym zrodlem wiedzy historycznej. NAWET PISANE PRZEZ UCZCIWYCH LUDZI BYLY POWYCINANE! A powycinana prawda niestety niebezpiecznie przypomina falsz. Oczywiscie te ksiazki pozwalaly zdobyc jakas wiedze. Dobrze ze byly ale niestety jak obecna mlodziez czyta to moze sobie namieszac w glowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:21, 16 Sie 2019    Temat postu:

Adam Willma
Brygada Świętokrzyska budzi emocje. Co na to historia?
Zdjęcie pochodzi z: 'Męczeństwo, walka, zagłada Żydów w Polsce 1939–1945, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1960, zdjęcie numer 265,
Fot. Autor nieznany/wikipedia.org/Domena publiczna
Zdjęcie pochodzi z: 'Męczeństwo, walka, zagłada Żydów w Polsce 1939–1945, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1960, zdjęcie numer 265, Domena publiczna, [link widoczny dla zalogowanych]

Rozmowa z prof. Czesławem Brzozą, historykiem, o Brygadzie Świętokrzyskiej.

Kup prenumeratę cyfrową Gazety Pomorskiej
Dziejami Brygady Świętokrzyskiej zajmowął się pan już w latach 60. Trudne czasy na tak trudne zagadnienia.
W końcu lat 60. przygotowywałem pracę magisterską poświęconą ruchowi oporu w Kieleckiem. Jej część została nawet opublikowana, o czym zresztą dowiedziałem się po fakcie, ale akurat fragment dotyczący Brygady się w niej nie znalazł. Później formacja ta pojawiła się znów w kręgu moich zainteresowań, gdy rozpocząłem badanie dziejów polskich kompanii wartowniczych przy armii amerykańskiej, tworzonych po zakończeniu II wojny światowej. Brygada przekształcona została w takie kompanie, w dużym stopniu wykorzystywane do zabezpieczania obozów dla niemieckich jeńców.

Wówczas wiedział pan o budzącej obecnie tyle emocji współpracy tej jednostki z Niemcami?
Gdy zdobywałem swą wiedzę historyczną, o NSZ i Brygadzie mówiono i pisano niewiele, a jeżeli już, to tylko jako o kolaborantach, a za koronny dowód tego, że nimi byli, uważano ich wspólne z Niemcami wycofanie się przed wkraczającymi wojskami sowieckimi. Rzeczywistość była jednak bardziej skomplikowana. O tym zagadkowym epizodzie - przemarszu przez Śląsk i Czechy - niewiele wiedziałem, choć oczywiście, zastanawiające było, jak jednostka taka mogła przejść przez obszary kontrolowane przez Niemców. Gdy zetknąłem się z późniejszymi wspomnieniami jej członków, sprawa niewiele się rozjaśniła. Przedstawiali oni różne wersje tego zdarzania, ale najczęściej trochę koloryzowali, bo opowieści o tym, że posuwali się między liniami frontu lub przebijali się na Zachód, walcząc z Niemcami - były, delikatnie mówiąc, mało prawdopodobne. Dopiero gdy kilkanaście lat temu przygotowywałem do wydania I tom „Rozkazów dziennych Brygady…” z lat 1944-45, coś zaczęło się wyjaśniać. Brygada na przejście linii frontu uzyskała zgodę Niemców i oficjalnie oświadczyła, że wchodzi w okres niewojowania z nimi. W czasie przemarszu znajdowali się przy niej niemieccy oficerowie łącznikowi, strona niemiecka zapewniała jej zakwaterowanie i zaprowiantowanie, a w razie potrzeby szpitalną pomoc medyczną. Część drogi to nie był przemarsz, ale przejazd - oczywiście niemieckimi pociągami. Dla zdeklarowanych przeciwników Brygady sytuacja jest ewidentna. Pojawia się jednak pytanie - czy wykorzystanie pomocy wroga zawsze jest równoznaczne z kolaboracją? I przyznam, że do dziś nie mam jednoznacznej odpowiedzi.

Brygada Świętokrzyska oficjalnie głosiła, że uznaje rząd na emigracji, ale nie chciała podporządkować się ani jego nakazom, ani dowództwu AK.
Mamy lato 1944. Armia Czerwona dochodzi już do linii Wisły, przegrana Niemiec jest nieuchronna, pojawiają się już nie tylko myśli o wolności, ale też o tym, jak ta wolność będzie wyglądała. Rząd londyński nakazuje Narodowym Siłom Zbrojnym przyłączyć się do AK i w tym momencie rozpoczyna się ta historia…
Umowa scaleniowa między AK i NSZ została podpisana już w marcu 1944 r., ale część działaczy narodowych i część członków NSZ nie zaakceptowała tego porozumienia. Mieli własną wizję przyszłości i własny stosunek do toczących się zmagań militarnych i roli odgrywanej przez Armię Krajową. Wynikało z przekonania, że Niemcy są już żywym trupem, a więc po co - mówiąc słowami ówczesnej publicystyki - kopać zdychającą kobyłę. Prawdziwe niebezpieczeństwo dla Polski i jej przyszłości nadchodziło ze Wschodu. Dlatego za najważniejsze uznano likwidację tego zagrożenia. Oczywiście nie można było po-djąć bezpośredniej walki z Armią Czerwoną, która dysponowała miażdżącą przewagą liczebną i techniczną, ale należało zrobić wszystko, aby po zajęciu ziem polskich Sowieci nie znaleźli zbyt wielu zwolenników i aby nie mieli się na kim oprzeć przy budowie komunistycznego państwa. Siłą rzeczy wrogiem numer jeden stali się w tym momencie komuniści, ich oddziały partyzanckie i środowiska im sprzyjające. Do starć z Niemcami od czasu do czasu też dochodziło, ale były to raczej „wypadki przy pracy”. Brygada Świętokrzyska oficjalnie głosiła, że uznaje rząd polski na emigracji, ale nie chciała się podporządkować ani jego nakazom, ani dowództwu Wojska Polskiego w konspiracji, tzn. Armii Krajowej. Ponadto jej kiero-wnictwo polityczne traktowało powstanie warszawskie jako fatalny błąd, bo uważało, że - angażując siły niemieckie - zryw przynosi korzyść Sowietom.

Jaka miała być ta alternatywna Polska? Taka jak w narodowej publicystyce - jednonarodowa, autorytarna, spojona nacjonalistyczną ideologią?
Cele wyznaczone były przez ideologów radykalnego nurtu narodowego. Należy jednak pamiętać, że znaczna część partyzantów nie była świadomymi wyznawcami idei narodowych. W wielu przypadkach byli to ludzie, którzy do Brygady trafili przez przypadek. Młodzi ludzie wstępowali najczęściej do tej organizacji, która na ich terenie formowała się jako pierwsza lub z którą udało im się nawiązać kontakt. W Kieleckiem wpływy narodowe były znaczne już przed wojną, nic więc dziwnego, że z tego rejonu wywodziła się większość osób zasilających Brygadę. Napływała do niej inteligencja, ale także przedstawiciele środowisk chłopskich i robotniczych. Wśród ochotników byli uczniowie przedwojennych lub konspiracyjnych szkół średnich, o dość już skrystalizowanych poglądach, ale część partyzantów dopiero w Brygadzie uczyła się czytać i pisać.

Nazwa Brygady Świętokrzyskiej jest odmieniana przez wszystkie przypadki, tym bardziej zaskoczyć mogą zestawione przez pana liczby. Chodzi raptem o 1000 osób, które do dyspozycji miały działko przeciwpancerne i 5 ciężkich karabinów maszynowych ze śladową liczba amunicji…
Kiedy Brygada opuszczała ziemie polskie, nie miała nawet tysiąca żołnierzy. Dlatego sądzę, że te relacje, w których opowiada się, że rozmowy z Niemcami toczone były w tonie żądań i ultimatów nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wehrmacht, który niemal do końca zachował sprawność bojową i dyscyplinę, z taką grupą szybko by sobie poradził.

A jednak tego nie uczynił. Jak to możliwe?
Na pewno decyzji w tej sprawie lokalni dowódcy kolejnych odcinków frontu nie podejmowali samodzielnie. Ze znanych relacji wynika, że w trakcie pertraktacji z Brygadą prowadzili oni rozmowy z władzami znacznie wyższego szczebla, być może z Berlinem. Jaki był cel takiego zdumiewającego zachowania Niemców? Narzuca się przypuszczenie, że chodziło o korzyści propagandowe - pokazanie, że zabiegi o stworzenie w Europie antybolszewickiego frontu przynoszą skutek.

Co mówią źródła niemieckie?
Problem w tym, że ich nie znamy. Wszystko, co wiemy na temat Brygady pochodzi z jej własnych źródeł, wspomnień, mało wiarygodnych materiałów procesowych albo jeszcze mniej wiarygodnych polemik. Bez wątpienia w materiałach niemieckich znaleźlibyśmy odpowiedzi na wiele pytań. Zresztą nie tylko w sprawie Brygady Świętokrzyskiej, bo nie była to jedyna formacja korzystająca z pomocy armii niemieckiej (uzyskiwały ją np. zgrupowania akowskie na Wileńszczyźnie), choć z pewnością nikt tej pomocy nie otrzymywał na taką skalę. Wydaje mi się, że ze względu na swój zdecydowanie antykomunistyczny charakter Brygada dostawała pomoc jeszcze zanim wyruszyła w swój sławny rajd na Zachód. Warto przypomnieć, że w początkach jej działalności jednym z większych osiągnięć było zdobycie dużego transportu broni pod Krzelowem. Część historyków zwracała uwagę, że trudno jest zrozumieć powód, dla którego Niemcy wysłali tak duży i tak słabo chroniony transport broni boczną, leśną drogą. Jaki mógł być inny cel takiego postępowania, jeśli nie podsunięcie zapasów broni partyzantom?

W jaki sposób nawiązywany był kontakt z Gestapo? Nam, ludziom którzy wojnę znają z książek i filmów, trudno jest sobie wyobrazić takie sceny.
Niemcy dysponowali świetnie zorganizowanym wywiadem i dużo wiedzieli o polskim podziemiu. Częścią tej machiny był niezwykle sprawny Paul Fuchs, szef radomskiego Gestapo. W kwietniu 1945 r., już w czasie pobytu Brygady na terenie Czech, w Monachium doszło do spotkania dowództwa Brygady z Niemcami. Jednym z uczestników tych rozmów był właśnie Fuchs, który również przedostał się na Zachód. Niestety, nie znam niemieckiego protokołu z tego spotkania, ale tekst opublikowany przez stronę polską świadczy, że podjęte decyzje dotyczyły szerokiego wachlarza problemów, łącznie z możliwością prowadzenia werbunku do Brygady wśród jeńców polskich przebywających w oflagach.

Argumentem obrońców Brygady Świętokrzyskiej jest jej pozytywna weryfikacja przez amerykański kontrwywiad.
Amerykanie podchodzili do tych spraw bardzo pragmatycznie. Zapewne spodziewali się, że konflikt w Europie nie jest definitywnie zakończony. W ostatnich dniach wojny Brygada włączyła się czynnie w walkę przeciwko Niemcom, ale z punktu widzenia Amerykanów najważniejszy był chyba ten jej głęboki antykomunizm, który mógł się w przyszłości przydać. Poza tym należy bardzo mocno podkreślić, że Brygada Świętokrzyska, chociaż obficie korzystała z niemieckiej pomocy i przy każdej okazji ten antykomunizm i antybolszewizm akcentowała, to jednak - pomimo nieustannych nacisków - nigdy nie wzięła wspólnie z oddziałami niemieckimi bezpośredniego udziału w walkach z „sojusznikiem naszych sojuszników”. Przy takich naciskach jej przedstawiciele zasłaniali się argumentem, że są formacją typu partyzanckiego, a nie regularną jednostką, więc bez wyszkolenia i doposażenia nie przydadzą się na linii frontu. Niemcy zresztą weszli w tę grę i szkolili świętokrzyskich partyzantów na swoich poligonach. Dowódca jednej z takich grup opowiadał np., że jego ludzie zaopatrzyli się w leżącą w stosach na poligonie radziecką broń, czego Niemcy rzekomo w ogóle nie zauważyli. Trudno uwierzyć w taką ich niefrasobliwość. Niemcy mieli nadzieję, że przeszkolona Brygada weźmie udział w walkach, co miało przynieść skutek nie tyle bojowy, ile propagandowy - świadczyć, że powstaje wspólny europejski front walki z bolszewizmem.

Jest w dziejach Brygady epizod heroiczny - wyzwolenie obozu w Holiszowie. No właśnie - heroizm czy okazja do stworzenia sobie alibi?
Wyzwolenie obozu w kobiet w Holiszowie 5 maja 1945 roku było i jest bardzo eksponowane w wielu publikacjach, m.in. dużo miejsca poświęca mu dowódca Brygady, A. Bohun-Dąbrowski, w swoich wspomnieniach. Według opisu, ilustrowanego dodatkowo szkicem sytuacyjnym, akcja ta była przeprowadzona wyjątkowo sprawnie, choć załogę otoczonego ogrodzeniem z drutu kolczastego i bunkrami z gniazdami ciężkich karabinów maszynowych obozu stanowiło ok. 200 SS-manów, a atakujący mogli doń dojść jedynie przez wąski mostek nad dość głęboką rzeczką. Mimo tych wszystkich przeszkód akcja zakończyła się pełnym powodzeniem, uwolniono więźniarki i wzięto do niewoli wszystkich SS-manów, przy stratach własnych wynoszących dwóch rannych. Pomijam już fakt, że problematyczny jest także element zaskoczenia, skoro przed rozpoczęciem akcji do dowódcy Brygady przybyła delegacja mieszkańców Holiszowa „z prośbą o odłożenie ataku na obóz”.

Jakie były losy członków Brygady Świętokrzyskiej po wojnie?
Ci, którym udało się przedostać do amerykańskiej strefy okupacyjnej, zostali na Zachodzie. Po rozwiązaniu w 1947 roku większości kompanii wartowniczych część z nich zamieszkała we Francji, gdzie skupiła się w założonej tam organizacji „Ogniwo”. Większość wyemigrowała do USA. W Chicago powstało nawet koło Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, które grupowało członków NSZ. Kwestie te na tyle szczegółowo, na ile było to możliwe, omówiłem w wydanej w 2015 publikacji „Ludzie Brygady”, w której zamieściłem kilkaset notek i not biograficznych oficerów i żołnierzy służących w tej formacji do dnia zakończenia wojny.

A ci, którzy pozostali w Polsce?
Niektórzy zginęli w walce, wielu zostało aresztowanych, postawionych przed sądem i skazanych na karę śmierci, a wyroki z reguły wykonywano. Przeżyli nieliczni. To ze względu na ich powojenne losy dowództwo Brygady wielokrotnie podkreślało, że wymuszona okolicznościami konieczność porozumienia się z Niemcami była ceną, którą należało zapłacić, gdyż był to jedyny sposób, aby ocalić dla przyszłej walki jej żołnierzy.

....

Istotnie kolaboracja to za duze slowo. Musieli by miec jakis plan polityczny oparty na Niemcach. Tymczasem chodzilo tylko o przejscie na Zachod do aliantow. Trudno taki plan nazwac kolaboracja! Raczej Niemcow chcieli wykorzystac i wykiwac.

Oczywiscie te raptem 900 osob zostalo rozdmuchane bez sensu gdy AK miala 700 tys!
Nie dokonali niczego wielkiego i nie ma co uprawiac ich kultu. Byl to margines Ruchu Narodowego od ktorego sie odcieto zreszta. Po prostu fakt historyczny i tyle. Mamy naprawde bohaterow i nie musimy tworzyc sztucznych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy